Chcialem jeszcze dodać że na tamten moment kiedy pisałem pierwszy komentarz pisałem szczerze , z serca chcialem powiedzieć prawdę nie oszukiwac i podzielić się tym co zauważyłem na tamnen moment więc Twoja analiza pokazala mi że trzeba dalej pracowac nad sobą , jest to dla mnie bardzo ważna lekcja i chce się uczyć dalej dziękuję za każde słowo , pokazanie gdzie może być problem lub gdzie jest problem 😊
Chcialem jeszcze dodać że na tamten moment kiedy pisałem pierwszy komentarz pisałem szczerze , z serca chcialem powiedzieć prawdę nie oszukiwac i podzielić się tym co zauważyłem na tamnen moment
Dziękuję!
Ja zawsze mówię klientom, że nie ma złych raportów.
Są tylko szczere i nieszczere.
Nawet jeśli coś, co mówimy okazuje się fałszem ale w uważaliśmy, że tak jest, no to już możemy coś z tym zrobić.
Jeśli coś ukrywamy – co oczywiście jest praktycznie zawsze i jest częste, bo to jedna z charakterystyk uzależnienia – to wtedy praca staje się solidnie utrudniona. A nawet niemożliwa.
Bo z fałszem nic nie można zrobić.
Albo go rozpoznamy i odrzucimy, albo będziemy w niego brnęli bardziej i bardziej.
więc Twoja analiza pokazala mi że trzeba dalej pracowac nad sobą , jest to dla mnie bardzo ważna lekcja i chce się uczyć dalej dziękuję za każde słowo , pokazanie gdzie może być problem lub gdzie jest problem 😊
Na spokojnie.
To jest choroba, która uczy się razem z Tobą.
Gdy Ty poznajesz jaki jest problem, w/z czym, to choroba też.
Nikt realnie chory nie wyzdrowiał z tego ani wiedzą, ani najlepszymi chęciami.
Potrzebna jest często radykalna zmiana tego, kim jesteśmy. Ewolucja świadomości.
Tego nie dokonuje się wiedzą. Wiedza jest kierunkowskazem. Wiedza pomaga rozwiązać pewne dylematy, znaleźć odpowiedzi na blokady czy pomaga zawrócić z utraconego kierunku.
Jednak niezbędny proces musi odbyć się na poziomie wyższym, niż mentalny.
Tomek
26 stycznia 2024 23:05
Pisząc pierwszy komentarz już chodziło mi po głowie zeby i tak wykupić kurs , teraz widzę po tym co napisałeś że zrobię to napewno i biorę się dalej do roboty ze sobą , nauczyłem się przez ten czas słuchać ludzi bardziej niż wcześniej , nie możemy uważać że wszystko wiemy ja szczerze moge przyznać że u mnie jest dobrze ale jeszcze bardzo dużo pracy przedemną , wiem że nie bez przyczyny wszystkie okolicznosci mnie tutaj doprowadziły żebym usłyszał prawdę na swój temat i przyjął ją z pokorą , więc dziękuję Ci za komentarz i myślę że w ciągu krótkiego czasu dołączę do Was bo wiem że chce żyć właśnie w taki sposób jaki opisujesz . Dziękuję 😍
Pisząc pierwszy komentarz już chodziło mi po głowie zeby i tak wykupić kurs , teraz widzę po tym co napisałeś że zrobię to napewno
Bardzo mi miło!
i biorę się dalej do roboty ze sobą , nauczyłem się przez ten czas słuchać ludzi bardziej niż wcześniej , nie możemy uważać że wszystko wiemy
Nikt nie wie wszystkiego.
Nawet bardzo doświadczeni ludzie cały czas odkrywają coś nowego.
Tu jest wymagana szczerość, otwarta komunikacja, zaufanie. I bardzo pomaga doświadczenie.
ja szczerze moge przyznać że u mnie jest dobrze ale jeszcze bardzo dużo pracy przedemną ,
Przypominam – uzależnienie jest nieuleczalne.
Jest zaleczalne dobrym życiem jeden dzień na raz.
Pytanie czy to, że teraz jest dobrze wynika z rozwoju wewnętrznego czy sprzyjających warunków zewnętrznych?
wiem że nie bez przyczyny wszystkie okolicznosci mnie tutaj doprowadziły żebym usłyszał prawdę na swój temat i przyjął ją z pokorą ,
A ja dziękuję za pokorę, bo często jest tak, że człowiek niegotowy i niechętny, by usłyszeć prawdę reaguje nie wdzięcznością, a wściekłością.
więc dziękuję Ci za komentarz i myślę że w ciągu krótkiego czasu dołączę do Was bo wiem że chce żyć właśnie w taki sposób jaki opisujesz . Dziękuję 😍
Jestem do dyspozycji!
Piotr
19 stycznia 2024 11:36
Witam.Moje uzależnienie jest tak poważne że po odstawieniu tego syfu czuje się jak alkoholik na odwyku.Mam dreszcze, napady lęku itp.Udaje się do lekarza po jakieś środki na uspokojenie bo ten ból wewnętrzny jest nie do zniesienia.dziękuje za film i pozdrawiam
Moje uzależnienie jest tak poważne że po odstawieniu tego syfu czuje się jak alkoholik na odwyku.Mam dreszcze, napady lęku itp.
Bo uzależnienie od pornografii jest tak poważne.
Niczym nie różni się od uzależnienia od alkoholu. Seksoholik to seksualny pijak.
Każde uzależnienie prowadzi do tego, co przeżywasz i może być ciągle coraz gorzej. I będzie, jeśli będziemy w tym tkwić.
Warto pojąć – człowiek uzależniony jest uzależniony na całe życie. Tego nie można wyleczyć, tylko zaleczać. Jeden dzień na raz. Dobrym, integralnym życiem.
Nie lekami. Żaden lek nie wyleczy Cię z tego jak żyjesz. Np. farmakologiczne odcięcie emocji wcale nie polepszy sytuacji na dłuższą metę.
To umożliwia/ułatwia wykonanie pewnych działań ale jeśli za tym nie będzie stał plan zdrowienia, no to te czynności dalej będą w obrębie choroby.
Problem człowieka zdrowego zaczyna się, gdy włącza porno lub wypija wódkę – gdy zaczyna to robić.
Problem człowieka uzależnionego zaczyna się, gdy PRZESTAJE to robić.
Np. uważasz, że lęk Cię “napada”. W takiej sytuacji zawsze wybierzesz porno.
A to trzęsienie się to reprezentacja wewnętrznego zmagania z lękiem – to wewnętrzna walka, by go przestać czuć, by go od siebie odepchnąć, odrzucić, zdławić, stłumić, pozbyć się.
Co oczywiście nie rozwiązuje problemu, tylko go pogłębia. A lęk trwa i będzie trwał. I będzie rósł.
Ta walka i nadzieje z nią związane są płonne. To nic nie da. Bo nic nie dało od lat.
Jeśli nie dysponujemy poprawnymi informacjami o emocjach i narzędziami, to po odstawieniu “narkotyku” czy naszej “flaszki” w formie pornografii, to skażemy się na właśnie zmaganie, a nawet cierpienie.
Mało osób zdaje sobie sprawę jak wiele emocji stłumili przez swoje życie. Ani czym emocje są i co z nimi robić.
Udaje się do lekarza po jakieś środki na uspokojenie bo ten ból wewnętrzny jest nie do zniesienia.dziękuje za film i pozdrawiam
Ból to nie cierpienie – zapamiętaj.
Aby cierpieć, trzeba opierać się bólowi, nie akceptować go, próbować się go pozbyć i zmagać się z nim.
Tym samym bólu też nie ma wpisanego w przeżywanie emocji. Boli nas, bo projektujemy emocje na świat, potępiamy je, demonizujemy. Uważamy, że dzieje się nam coś złego – bo czy nie dlatego “zapijaliśmy”?
Dlatego uważamy też, że to sytuacje są złe – np. bolesne czy stresujące. Tylko że nie są. To co czujemy bierze się z naszych postaw, nie ze świata.
Cierpisz. Bo nie akceptujesz realiów wewnętrznych – m.in. lęku. A pod nim zapewne są wstyd i wina.
Dreszcze mogą być reakcją ciała na bardzo dużo ilości stłumionego strachu.
Gdy ja dopuszczam do siebie większy ładunek lęku, często robi mi się zimno.
I choć “morsuję na sucho” i mogę w t-shircie godzinę spacerować przy -15C i zupełnie jest mi ciepło, to w przypadku lęku trzęsę się z zimna tak, że nieraz wkładam bluzę i jeszcze grzeję sobie stopy w misce z gorącą wodą.
Ale też wykonuję tzw. uwalnianie. Dlatego to mija samoistnie.
Środki “na uspokojenie” nie dadzą Ci spokoju.
Bo też tylko odetną świadomość lęku.
Spokoju nie ma w żadnym środku farmakologicznym, niezależnie jak się go nazwie, nie ma w żadnej sytuacji. Tak jak i niepokoju.
To wszystko WEWNĘTRZNE.
I wbrew pozorom lęk będzie rósł – bo tym razem zaczniesz się bać momentu, gdy te “leki” przestaną działać.
A każdy lek to tak naprawdę trucizna, tylko odpowiednio dawkowana. Więc im dłużej będziesz brał taki specyfik, tym będą narastać konsekwencje jego zażywania.
Które nie są pozytywne.
Plus oczywiście to, czego nie rozwiąże – bo to “uspokojenie” nie usunie lęku. Nie usunie przyczyn niepokojów.
Tak jak oglądanie porno nigdy go nie usunęło.
Nie rozwiązało to żadnego problemu. A jest coraz gorzej. Niewielkie obawy rozrosły się już do stanów przypominających delirium.
Co też ukazuje, że problemu nie ma poza nami.
Intencją podejmowanych działań zapewne też nigdy nie było rozwiązanie problemów, tylko zapominanie o nich, odkładanie, unikanie, itd.
Tak więc to było uciekanie od konsekwencji naszych postaw – właśnie m.in. od lęku.
Ale nie zajęcie się realnymi sytuacjami, w tym korekta tego jak do nich podchodzimy, jak je widzimy i jakie działania pozwalamy sobie podjąć oraz jaka motywacja, jaki cel za nimi stoi.
Dlatego jeśli tylko staramy się uciec od lęku, a nie rozwiązać sytuacji, zmierzyć się z nią, to sytuacja pozostanie, a w nas lęk będzie rósł. Więc i sytuacja będzie w naszych oczach stawała się coraz bardziej beznadziejna i przerastająca nas.
O tym wszystkim jest w Programie WoP. Sam przez to przechodziłem i mogę w tym procesie, jak i wielu innych, służyć solidną pomocą i wsparciem.
Tomek
11 stycznia 2024 19:17
Witam . Chcialem podziękować Ci za treści które się tu znajdują , szczerze mówiąc nigdy nie miałem większego problemu z pornografia , raczej był to kiedyś hazard który bardzo mocno mnie wciągnął ale wyszłam z tego lecz minęło jakieś 11 lat zanim przestałem , podejrzewał ze była to raczej przeprawa niż lekkie wychodzenie z nałogu. Mając te informacje pewnie było by dużo lepiej , wracając do pornografii oglądałem jej bardzo mało jakiś jeden filmik wieczorem lecz trwało to podejrzewam kilkanaście lat leczę po jakimś czasie przbywania tutaj u Ciebie na stronie i przeczytaniu różnych komentarzy i wpisów szczególnie o emocjach z dnia na dzień przestałem z pornografia , już mija chyba 2 albo 3 miesiac bez , najlepsze z tego po różnych wpisach nauczyłem się czym są emocje i jak z nimi sobie radzić , nie wspominałem wcześniej że miałem kilka miesięcy temu coraz częstsze “ataki paniki ” i możliwe dzięki temu trafiłem na Ciebie poniewaz czułem że coś jest nie tak i zacząłem szukać dlaczego tak jest ( szkoda ze nigdzie nie uczą nas już od małego co to są emocje i jak z nimi postępować ) samo czytanie tego co tu jest w komentarzach czy wpisach jezeli ktos chce jest wiedzą z którą nigdy dotąd nie miałem styczności a poznanie samego siebie jest droga do lepszego życia , piszę to wszystko i dziele się z Toba i Wami zeby podziękować za to czego się tu nauczyłem nawet nie wykupując kursu , medytuje poznaje siebie , odpuszczam emocje , doznaje oczyszczenia i spokoju którego życzę każdemu z osobna bo jest to piękne w jaki łatwy sposób ( oczywiscie dla tych którzy tego pragną i chcą odnaleźć spokój ) można tego doświadczyć i utrzymać
Odniosę się sporawo do tego, bo moje “czułki” wyłapują alarmujące przekazy.
Chcialem podziękować Ci za treści które się tu znajdują , szczerze mówiąc nigdy nie miałem większego problemu z pornografia , raczej był to kiedyś hazard który bardzo mocno mnie wciągnął
To bardzo błędne pojmowanie.
Nikt nie ma problemu z pornografią. Właśnie o to chodzi.
Problemy pojawiają się, gdy przestajemy ją oglądać.
Tym się różni człowiek uzależniony od człowieka zdrowego.
U człowieka zdrowego problem się pojawia, gdy zaczyna oglądać on pornografię.
U uzależnionego problem pojawia się, gdy pornografię oglądać przestaje. A raczej gdy próbuje, bo zazwyczaj jest w stanie wytrzymać bez porno bardzo krótko.
Nikogo nie wciągnął nawet dosłowny hazard. To my tego chcemy. A pod tym stoją prawdziwe przyczyny. Oddawanie się hazardowi, tak jak pornografii to “tylko” objaw. Jak kaszel w przypadku grypy.
Nie wciągnął Cię “hazard”, tylko wybierałeś to, bo miałeś z tego nieuświadomione korzyści.
I nadal je masz. Dlatego twierdzisz, że coś, co robiłeś przez 11 lat nie było problemem.
A potem mówisz, że to “wychodzenie” to była “przeprawa”. Czyli wcale nie było to takie łatwe. I nadal praca nie została wykonana.
Sam mówisz – wybierałeś to, bo BARDZO MOCNO tego chciałeś. Ale jeszcze nie wiesz czego.
Uzależniony nie ma problemu z porno, bo dla niego porno to rozwiązanie, nie problem.
Problem być może zaczyna dostrzegać, gdy próbuje przestać i zająć się innymi problemami w swoim życiu.
Używasz słowa “hazard” – bo być może uważałeś, że oglądałeś ją dla np. “dreszczyku emocji”. Ale to nie jest prawda.
Szczególnie staje się to widoczne, gdy zaczynamy sobie uświadamiać przyczyny. A jasne – gdy uświadomimy sobie korzyści, na które liczyliśmy.
ale wyszłam z tego lecz minęło jakieś 11 lat zanim przestałem ,
Z niczego nie można wyjść.
Uzależnienie to choroba nieuleczalna, lecz zaleczalna.
W moim przypadku miałem okres, w którym dzięki sprzyjającym warunkom – układało się w relacji i w pracy, generalnie w życiu – nie uruchamiałem się ponad rok.
A potem ta iluzja runęła, że “jest dobrze”. I rozpędziło się to mocno.
podejrzewał ze była to raczej przeprawa niż lekkie wychodzenie z nałogu.
Podejrzewasz?
Ponadto – nie można “wyjść z nałogu”, bo nie ma nałogu.
Uzależnienie to my – to jakim człowiekiem jesteśmy. Nie możesz “wyjść z” tego jaki jesteś.
Możesz uświadomić sobie jak żyjesz, jakie decyzje podejmujesz i dlaczego takie i tu dopiero zacząć dokonywać korekt.
I być może jedną z najważniejszych będzie uświadomienie sobie własnej bezsilności.
Zauważ, że mówisz, że porno nie było problemem, a teraz mówisz, że “wychodzenie z tego” to była przeprawa.
Jakie są fakty?
I na jakiej podstawie twierdzisz, że “wyszedłeś z tego”? Bo nie oglądasz 2-3 miesiące?
Już w 1 Module WoP ostrzegam, że czas nie ma żadnego znaczenia.
Czas abstynencji ma być naturalnym rezultatem pracy wewnętrznej.
Tym samym znaczenie ma wykonana realna praca, a nie ten czas.
Mając te informacje pewnie było by dużo lepiej , wracając do pornografii oglądałem jej bardzo mało jakiś jeden filmik wieczorem lecz trwało to podejrzewam kilkanaście lat leczę po jakimś czasie przbywania tutaj u Ciebie na stronie i przeczytaniu różnych komentarzy i wpisów szczególnie o emocjach z dnia na dzień przestałem z pornografia ,
To nie jest możliwe, by “przestać z dnia na dzień”.
Choć oczywiście każdy, kto wyzdrowiał pewnego dnia obejrzał to ostatni raz.
Co to oznacza “wyzdrowiał z nieuleczalnej choroby”?
A co innego rozwinęło się w tym czasie, gdy “rzuciłeś” porno?
Te same korzyści starasz się osiągnąć w inny sposób. Który też zawiedzie ale być może też będziesz potrzebował około 10 lat, by sobie to uświadomić i ileś lat, by to przyznać.
M.in. dlatego prowadzę ten serwis, by zaoszczędzić takich właśnie lekcji.
już mija chyba 2 albo 3 miesiac bez ,
To nie ma żadnego znaczenia. Pamiętaj.
Ja nie oglądałem ponad rok, a potem wszystko się ponownie koszmarnie rozpędziło.
2-3 miesiące to naprawdę króciutko. Czas nie gra roli. Ważne jest tylko to, jak żyjemy.
Cóż się zmieniło w tym czasie? Mierzysz się z emocjami, uwalniasz je. To dobrze. To jest ważne i tu super postęp.
Ale co to są emocje?
Większość gdy poczyta sobie odpowiednich informacji jest w pewnym podwyższonym stanie ekscytacji.
Czasem trwa on tydzień, czasem miesiąc, czasem kilka miesięcy.
A potem mija.
Potem znowu się pojawia i znowu mija. Dlatego nie ma znaczenia.
najlepsze z tego po różnych wpisach nauczyłem się czym są emocje i jak z nimi sobie radzić ,
Czym są emocje i jak sobie z nimi radzisz?
I z czego emocje wynikają?
nie wspominałem wcześniej że miałem kilka miesięcy temu coraz częstsze “ataki paniki ” i możliwe dzięki temu trafiłem na Ciebie poniewaz czułem że coś jest nie tak
Nie można czuć “że” cokolwiek.
Dlatego pytam – czym są emocje? Bo widzę, że tego jednak nie pojmujesz. I zapewne tylko pamiętasz jakieś twierdzenia, które napisałem, a jednak nadal wszystko opierasz o emocje.
To co widzimy to to, że swoje percepcje, analizy i decyzje opierasz o emocje.
11 lat nie “czułeś, że” coś jest nie tak. A teraz nagle przyszło jakieś nowe uczucie?
Tylko że uczucia to nie są informacje o świecie, ani rzeczywistości.
Tylko dlatego, że używamy takiego samego słowa – “czuć” w odniesieniu do zapachów i emocji, NIE oznacza, że to jest to samo.
Choćby dlatego, że źródło zapachu jest zewnętrzne. Np. zapach danego kwiatu każdy czuje taki sam.
A źródło emocji jest wewnętrzne. Wobec tej samej sytuacji dziesięć osób może czuć zupełnie co innego – od wstydu, winy, paniki czy gniewu po doświadczanie spokoju, akceptacji czy odwagi.
Zapach szarlotki informuje, że prawdopodobnie gdzieś na zewnątrz jest szarlotka.
Gniew czy lęk nie informują o niczym w świecie.
Emocja to konsekwencja naszej percepcji, nastawienia, naszych postaw wobec czegoś jak i już stłumiona energia, czyli coś, co zupełnie nie ma odniesienia do niczego w chwili obecnej.
Tym samym nie można czuć “że” cokolwiek, tylko odczuwamy konsekwencje tego jacy wybieramy BYĆ wobec czegoś w świecie.
Jak coś rzekomo poczujesz, to jest tak jak to poczułeś? No właśnie nie.
Dlatego przez tyle lat nie poczułeś “że” masz problem. Wielu nigdy nie zmieni percepcji, bo właśnie m.in. używają porno, by wszelkie niekomfortowe uczucia odcinać.
Przede wszystkim mylisz myśli z emocjami.
“Atak paniki” to myśl. Emocje nie mają zdolności atakowania, naprzykrzania się. Myśli też nie.
Tak jak wiatr nikogo nie atakuje.
To my gramy ofiarę emocji i myśli, bo mamy z tego masę korzyści.
Tak samo – lęk nie może sparaliżować. To my uznajemy, że lęk pochodzi z czegoś w świecie – czegoś nieuchronnego i potencjalnie nawet zabójczego i reagujemy jak zwierzę – liczymy, że tym paraliżem – bezruchem – chronimy się przed jakimś zewnętrznym drapieżnikiem.
A że się opieramy, to oczywiście lęk nie mija, tylko trwa, a nawet rośnie.
A że nie jesteśmy świadomi swojego wnętrza, ani tym bardziej postępowania, to nagłe ujawnienie się czy poczucie lęku od razu odbieramy z poziomu ofiary – że to lęk nas zaatakował.
i zacząłem szukać dlaczego tak jest ( szkoda ze nigdzie nie uczą nas już od małego co to są emocje i jak z nimi postępować )
Nie z emocjami jest problem.
Emocje to tylko jedna gałąź całego problemu uzależnienia.
Ważna, bo jednak emocje to energetyczna, nieuchronna forma konsekwencji naszych pozycji wobec świata.
I dla wielu bardzo, bardzo trudna. Dlatego może wydawać się wręcz najważniejsza w zdrowieniu.
I przez jakiś czas faktycznie może być kluczowa.
Jednak uzależnienie to nie są tylko emocje.
Uzależnienie to opieranie swojego życia o emocje. A gdy uświadomisz sobie czym są emocje, zobaczysz na czym tak naprawdę opierasz swoje życie.
To to jakim człowiekiem jesteśmy.
Emocje pochodzą właśnie z tego. Reprezentują to.
Np. można bać się lęku. Możemy się obwiniać, że obwiniliśmy siebie lub kogoś innego.
Możemy się zdenerwować na siebie, bo się znowu zdenerwowaliśmy.
Itd.
Emocje to konsekwencje. Ale w formie energii. Dlatego ich chcemy, bo nie znamy innego źródła zasilania, a jednocześnie się im opieramy, gramy ofiarę (ataki paniki), nie chcemy ich, tłumimy, itd.
samo czytanie tego co tu jest w komentarzach czy wpisach jezeli ktos chce jest wiedzą z którą nigdy dotąd nie miałem styczności a poznanie samego siebie jest droga do lepszego życia ,
Ok, tylko czy na pewno poznajesz samego siebie?
Czy to co poznajesz to Ty?
Emocje to Ty?
Dwa – czego nie poznajesz? Co w sobie potępiasz, co ukrywasz?
To są bardzo ważne pytania, które nie mogą być ignorowane, ani bagatelizowane.
piszę to wszystko i dziele się z Toba i Wami zeby podziękować za to czego się tu nauczyłem nawet nie wykupując kursu ,
Dziękuję, że się tym dzielisz!
Jednak i tu można zadać sobie pytanie – skoro tyle się nauczyłeś, to dlaczego nie chcesz kupić kursu?
11 lat uzależnienia i pomimo częstych ostrzeżeń, wolisz i tak oczarować się chwilową ekscytacją, że przez 2 miesiące jest Ci lepiej.
Dzielę się wieloma odkryciami na drodze zdrowienia. I nie tylko doświadczonymi przeze mnie ale też innych zdrowiejących, moich klientów, innych ludzi, z którymi rozmawiam.
Na tej drodze jest ogrom pułapek i błędów. Wynikających z niezrozumienia realiów samego uzależnienia, życia i procesu zdrowienia.
A to dlatego, bo czytaniem nie można ewoluować. Np. odkleić się od myśli, z których każda, bez wyjątku, kłamie.
Dlatego powtórzę – nie można z tej choroby “wyjść”. Nie można jej “rzucić”. Można za to ewoluować i praktykować to w swojej codzienności, jeden dzień na raz.
Jeśli np. żyjemy w zagiętej na sobie izolacji, to kontynuując takie życie nie możemy liczyć na jakąkolwiek poprawę. Niezależnie ile wiedzy skonsumujemy i jakie narzędzia sobie wypróbujemy.
Z tego powodu pytałem – co innego pojawiło się zamiast porno?
Szybko okaże się, że wiedza to za mało. Nawet najwłaściwsza.
Bo nie brak wiedzy jest przyczyną uzależnienia, a wiedza nie jest rozwiązaniem.
Tak jak ser nie jest rozwiązaniem kanapki. To element kanapki. Sam ser to nie kanapka.
Ser obok kromki chleba to też nie jest kanapka. Dopiero połączone razem dadzą nam coś, co można nazwać kanapką.
Jednak uzależnienie wymaga od nas dużo, dużo więcej, niż tylko wdrożenia ze 2-3 narzędzi.
To jest dla wielu tak trudna praca, że muszą wielokrotnie przekroczyć osiągnięte dno i upadać coraz niżej, by byli w stanie się na to zdecydować.
A po drodze ile jest ściemniania, nieszczerości, ukrywania, przekłamywania, niedopowiadania, itd…
medytuje poznaje siebie , odpuszczam emocje , doznaje oczyszczenia i spokoju którego życzę każdemu z osobna bo jest to piękne w jaki łatwy sposób ( oczywiscie dla tych którzy tego pragną i chcą odnaleźć spokój ) można tego doświadczyć i utrzymać
To wszystko to tylko pojedyncze aspekty całego procesu zdrowienia.
Alarmujące jest to, co powiedziałeś na samym początku – że to było 11 lat, że “wyjście z tego” to była przeprawa. I że to było jak hazard, który Cię wciągnął.
Rozwiązanie jest proste, a wręcz oczywiste ale często doświadczamy, że zastosowanie właśnie najprostszego rozwiązania okazuje się bardzo trudne.
Bo jest w nas pewien mechanizm, który uczył się przeżycia przez miliony lat. I on nie chce rozwiązania.
On uważa, że jest rozwiązaniem.
I bez mrugnięcia okiem wykorzysta właśnie takie uniesienia chwilowymi pozytywnościami, by potem próbować przytłoczyć nas winą, żalem, wstydem, gniewem, rozpaczą po “utracie” tego.
Poznanie jak działa ego nie oznacza, że przestanie tak działać. Nadal będzie.
Tak jak człowiek uzależniony pozostaje uzależniony do końca życia. Tego nie można uzdrowić.
Można ewoluować w świadomości.
Pamiętaj – pokój też minie. Bo jesteśmy ludźmi. Ego bardzo chętnie “zapomni” o tym fakcie.
Niezliczoną ilość razy czytałem potem rozpaczania “Dlaczego to straciłem!? Przecież wszystko robiłem dobrze!”
Bo jesteśmy człowiekiem uzależnionym.
Co oznacza, że “poznawanie siebie” może być strategią uzależnienia.
Często tak naprawdę oczarowujemy się naszymi obecnymi wyborami, które podejmujemy krótko ale omijamy przy tym całą prawdę – to jak żyliśmy i jacy byliśmy przez całe życie.
Bo nadal tacy jesteśmy.
Pamiętaj, że uzależniony doświadcza pokoju, BO wie, że obejrzy pornografię. Żyje w odwróconym spektrum.
Nie możesz poznać siebie jeśli jeszcze nie żyłeś w sposób integralny. Najpierw zaczynasz tak żyć, a to poznanie jest naturalnym efektem tych wyborów i ciągłego uczciwego obrachunku i ew. korekt tego, co jeszcze nieintegralne.
To wszystko musi wyjść, musi zostać ujawnione w obrachunku.
To jaki “jesteś” to decyzje. To utożsamienia.
Możesz to poznać – uświadomić sobie. Ale co dalej?
Obserwacja siebie to jedno. Np. obserwacja, że znowu jesteśmy przyklejeni do myśli. Co wtedy?
Albo obserwacja, że znowu się emocjonujemy – np. boimy. Co wtedy?
Ale poznać siebie nie możemy. Bo z każdym poddaniem to co uważaliśmy za siebie ulega zmianie.
Ponadto – to jacy jesteśmy może być nawet diametralnie inne wobec różnych okoliczności czy osób.
Dla jednych jesteśmy akceptujący, a dla innych nawet nikczemni.
A skoro tak, to czy jest tu coś, co możemy nazwać sobą?
Pozdrawiam wszystkich 😍
Również pozdrawiam!
Ale też ostrzegam – poczytanie sobie iluś artykułów i komentarzy to nie jest znalezienie rozwiązania.
Nie neguję tego, że może faktycznie jest jak mówisz i wszystko jest na dobrej drodze.
Ale doświadczenie mi pokazało, że zazwyczaj tak nie jest.
Wszyscy ciągle oczarowujemy się tym, co czujemy. A to co czujemy nie przekłada się na fakty. Praktycznie nigdy.
To może trwać ileś czasu, jest ekscytacja, radość – bo mierzysz się z tymi najwyższymi warstwami emocji, które są najmniejszym problemem.
No i jak zwykle – ekscytacja jest przyjemna, podnosi na duchu, itd. Ale jej cechą jest też to, że ona minie. Dla wielu niezmiennie jest to zaskakujące.
Uzależnienie szybko pokaże Ci swoją twarz, gdy minie ten “miesiąc miodowy”.
-Nastu lat uzależnienia nie załatwisz w taki sposób.
Raz, że emocje to nie tylko aspekt stłumiony i tłumiony.
To jedne z konsekwencji tego jakim człowiekiem jesteśmy, jak np. podchodzimy do siebie, innych, życia.
Uzależnienie to to jakim człowiekiem jesteśmy i jak żyjemy.
Jak żyjesz poza medytacją i odpuszczaniem emocji?
Wielu właśnie za żadne skarby nie chce spojrzeć na to odważnie, bez tłumienia, bez tego całego jazgotu, który to wszystko zniekształca – np. wyolbrzymia, umniejsza, projektuje, itd.
Chcą tylko robić coś ale nie chcą obserwować tego jak żyją, jakie mają życie – jakie ono jest NAPRAWDĘ. A to jest najczęściej bardzo nieprzyjemne uświadomienie. Ale niezbędne.
To jakim człowiekiem jesteśmy zazwyczaj ukazuje nam to, gdy wyjdziemy z domu (o ile wyjdziemy) do ludzi.
Ostrzegam, bo praktycznie każdy wpada w tą pułapkę – chwilowe uniesienie, ekscytacja, trochę radości – i wielkie podziękowania.
A potem BUM.
A że zanim do niego doszło była ta cała radość i wdzięczność, to jak tu przyznać, że jednak nastąpił bolesny upadek? Pojawi się wstyd, wina, lęk, żal i niechęć, by to wyznać.
Wielokrotnie czytałem maile od klientów, którzy właśnie chwilowo utrzymywali trzeźwość, byli tym zachwyceni, a potem przynajmniej półroczna cisza. I mail, do którego “zbierali się” od kilku nawet miesięcy – bo tyle było wstydu.
Gdyż za tą radością stała też duma – najtrudniejsza do dostrzeżenia u uzależnionych.
Bo uzależniony, jak ryba w akwarium – “pływa” w dumie.
Program WoP został skontruowany na zasadzie synergii. Pojedyncze narzędzia za wiele nie wskórają. Potrzebne jest połączenie ich w systemie.
A takie próby “sklecenia” sobie rozwiązania nic nie dadzą.
No i sam fakt, że ktoś nie chce iść systemem, tylko po swojemu jest jednym z sygnałów o dumie. To samo jest z 12 krokami, z terapiami, innymi systemami rozwoju duchowego.
Ego sobie z tego bimba.
Jednym ze środków, które ludzie wykorzystują, by wykroczyć z dumy do odwagi – czyli przekroczyć granicę nieintegralnoóści i wejść w integralność, jest np. trening US Marines.
Jest to solidna musztra.
Każdy program duchowy również. WoP też.
Gdy idzie bezboleśnie to też zawsze sygnał alarmowy, że coś bardzo nie gra.
Jeśli zwierz się nie buntuje, to nie ma postępów.
A potem mówimy sobie np. “skoro to nie zadziałało, to system na pewno też nie”. Ale właśnie nie zadziałało, bo brakuje systemu. A system uwzględnia korekty po rozczarowaniach i upadkach. Ostrzega o nich, opowiada o nich.
Tego nie można wiedzieć. Tego się i tak doświadczy. Często z niemałym zdziwieniem – że wiedzieliśmy o tym, pamiętaliśmy, a mimo to i tak weszliśmy w te pułapki.
Jeden klient napisał mi kiedyś, że w momencie popełniania błędu doskonale o nim pamiętał, pamiętał moje ostrzeżenia “ale i tak to zrobiłem, bo chciałem doświadczyć jak to jest”.
Nie widział, że to była racjonalizacja i usprawiedliwienie.
To było kłamstwo. Ale też niedostrzegalne.
Pamiętaj, że nic Cię nie ciągnęło do porno. To nie porno ciągnęło Cię do siebie.
To Ty go chciałeś i nadal chcesz. Tylko okoliczności są korzystne. A one się prędzej czy później zmienią.
Rozumiem, że nie musisz być beznadziejnym przypadkiem, ani być może uzależnienie nie rozwinęło się już bardzo mocno – np. spotykasz się ze znajomymi, masz przyjaciół, ludzi, wobec których pozwalasz sobie na szczerość, nie grasz ofiary całego świata i każdej sytuacji, itd.
Ale jednak mówisz o 11 latach korzystania z porno. Wiele w tym czasie mogło urosnąć z tego “grzyba”, dla którego nieświadomość i każda negatywność jest jak nawóz i wilgoć.
A jeśli nadal wszystko opierasz o emocje – “czuję, że” – to jak sądzisz, co się stanie, gdy ujawnią się emocje bardzo nieprzyjemne i w dużej ilości i/lub do tego jeszcze pojawi się jakiś większy problem w życiu?
Co wtedy “poczujesz, że”?
Czy naprawdę poznajesz siebie? Czy raczej myśli i uczucia?
A nimi nie jesteś.
Obserwacja siebie to nie jest poznawanie siebie. Właśnie “poznawanie siebie” to takie życie, którym jeszcze nie żyliśmy. Integralne, uczciwe, otwarte, nieegoistyczne.
Czyli rezygnujemy z tej CAŁEJ pożywki ego.
Skoro mówisz, że to porno, niczym hazard, Cię wciągnęło – czyli zupełnie oddałeś odpowiedzialność – to czy na pewno poznajesz siebie?
Nie wciąga nas porno, ani “hazard”, tylko KORZYŚCI jakie z tego mamy. To MY ich chcemy, a nie one nas.
Gorąca, pachnąca pizza nie ma nic wspólnego z Twoim głodem. Ona Cię do niczego nie namawia. Nie ciągnie. Ona nic Ci nie robi.
Podobnie ze słodyczami, porno czy alkoholem. To wszystko problem wewnętrzny.
Nikt sam, bez pomocy sobie nie poradzi.
Bo nie w braku wiedzy był problem. Brak właściwych informacji to tylko jeden element całego problemu.
Teoretyk w duchowości przegra, bo jesteś na poziomie, w którym nie dostrzegasz jeszcze swojego sklejenia się z myślami.
Fakty to jedno – np. rozwalone, zaniedbane życie. A to co w związku z tym czujemy ma znaczenie drugorzędne. Jeden się będzie użalał, drugi potępiał, trzeci to wyprze, itd.
A mentalizacja wykorzystuje każdą informację w sposób chroniący samą siebie.
Więc mądrości duchowych używać będzie np. do użalania się nad sobą – “tyle już wiem, tyle czasu na to poświęciłem, dlaczego nadal popełniam te same błędy?!”
Bo duchowy rozwój to poważna praca, której zwierzęcość nie chce za żadne skarby. Pozostawić egoizm i otworzyć się na innych? Straszne!
Opuścić “swoją głowę” – nasz ukochany entertainment i zainteresować się innymi bezwarunkowo? Żarty jakieś!
Mówić prawdę? Koszmar!
:)
To jest taki problem, że ludzie przekraczają kolejne granice jak nisko są w stanie upaść, by się w końcu opanować i poprosić o pomoc oraz realnie z niej skorzystać.
Bo jak nie chcemy, to nikt nam nie pomoże. To nie szkoła podstawowa, w której rodzice odrobią za nas nasze lekcje.
Na drodze duchowej tylko my możemy je odrobić. A jak nie odrobimy, to się powtórzą. Czasem się też powtórzą nawet, gdy je odrobiliśmy.
Do drogi duchowej nikogo nie można zmusić. Nie można nikogo ciągnąć, ani nieść.
To musi być decyzja radykalnej zmiany – ewolucji.
To nie jest decyzja na miesiąc, dwa czy rok. To decyzja na resztę życia.
Testem w takiej sytuacji jest – skoro tak super już nam wychodzi i chcemy dla siebie jak najlepiej, to pora iść do wspólnoty 12 kroków i oddać się temu całym sercem.
Jeśli wydarzy się to, przed czym przestrzegam, to wiesz gdzie mnie szukać.
Pamiętaj – ja pracuję z ludźmi od lat. Sam miałem ten problem. Dobrze go rozumiem. Tylko dlatego, że ktoś go ma od 10-20-30 lat czy dłużej, NIE oznacza, że go rozumie.
Wręcz przeciwnie. Nie rozumie go zupełnie.
I ciągle słyszę od uzależnionych, że byli na terapiach rok, dwa, nawet 5 lat. I pomogły tylko w jakimś stopniu ale uzależnienia nie rozwiązały. Bo to cząstkowe rozwiązania.
A skoro praca z opłacanymi, wykształconymi specjalistami nie rozwiązuje problemu, to chcesz powiedzieć, że wyzdrowiałeś, bo poczytałeś artykuły i komentarze?
Jak mówiłem – sam fakt, że ktoś twierdzi, że “wyszedł z tego” pokazuje, że totalnie nie rozumie problemu.
To choroba nieuleczalna.
Dr Hawkins pisał – “gdy dojdzie do programowania komórek w mózgu, nie można już tego zmienić, ani odwrócić”.
Moje doświadczenie to potwierdza. Każdego zdrowiejącego uzależnionego też. To nie jest coś, co można wykonać raz i zapomnieć.
To jest jak z prowadzeniem samochodu. Gdy przestaniesz go prowadzić, podporządkowywać się do przepisów i warunków drogowych, dojdzie do wypadku.
Oczywiście, że można puścić kierownicę i do wypadku nie dojdzie od razu. Ale czy ten okres “swobody” i płynąca z niego ekscytacja jest dowodem, że czynimy dobrze?
Jak mówię – jeśli te ostrzeżenia nie dotyczą Ciebie – wszystkiego dobrego!
Ale może dotyczyć będą kogoś innego, kto przeczyta ten komentarz.
Łukasz
15 września 2023 21:29
Witam . W moim życiu jest dokładnie tak jak mówisz na filmiku , jestem świadomy tego że jestem uzależniony ale zupełnie sobie z tym nie radzę… chciałbym z tym skończyć ale to jest silniejsze ode mnie :( . Mam nadzieję że uda Ci się mi jakoś pomóc. Pozdrawiam
W moim życiu jest dokładnie tak jak mówisz na filmiku , jestem świadomy tego że jestem uzależniony ale zupełnie sobie z tym nie radzę…
Ok, jesteś świadomy, że masz problem z pornografią.
Ale właśnie dlatego sobie “z tym nie radzisz”, bo jeszcze nie rozumiesz co to jest uzależnienie.
Uzależnienie to niska jakość życia – być może nawet w większość obszarów to jakość życia nieintegralna, a więc wiodąca do destrukcji.
Jednak postrzegana w Twoich oczach jako dobra, może nawet niezbędna – bo coś widzisz jako jeszcze gorszego od porno.
To trochę jakbyś miał rozwaloną prawą pięść i żeby nie cierpieć z bólu, walił lewą pięścią w ścianę, by “zagłuszyć” ból prawej pięści.
Nie rozwiązuje to problemu, a dokłada kolejne.
Ale oczywiście na moment przestajesz czuć ból pierwotny.
A co jeśli uważasz do tego, że ten ból powodujesz sobie nie sam, tylko powoduje go ściana? I to jeszcze ściana zmusza Cię, byś w nią uderzał?
TO jest uzależnienie.
chciałbym z tym skończyć ale to jest silniejsze ode mnie :( .
Zauważ – chcesz skończyć z czymś, co w Twoich oczach wobec pewnych tematów i problemów w Twoim życiu jest np. jedyną możliwością ucieczki, zapomnienia, ulgi, etc.
Nie dziwne, że wydaje Ci się, że “to jest silniejsze od Ciebie”.
To nie jest silniejsze od Ciebie, bo to Twoje wybory.
Ty ich dokonujesz. I nie chcesz dokonać innych.
Żadna ilość zmagania nic tu nie da.
Są tu też oczywiście aspekty, z którymi żadna ilość siły nie poradzi. I te aspekty zawsze będą “silniejsze od Ciebie”.
A wiesz jakie to są aspekty? Ty sam.
Np. Twoje cechy, wady, słabości. To zawsze będzie silniejsze od Ciebie, bo to jest Twój dotychczasowy potencjał.
Można zrobić eksperyment i spróbować poradzić sobie siłą z jakąś swoją wadą. Niewielką. Zobaczysz jaką siła ma skuteczność.
Zobaczysz, że nawet niewielkie wady są silniejsze od Ciebie.
Po drugie – to silniejsze, bo uzależnienie to tak poważny problem.
A czego próbowałeś, by z tym skończyć?
Mam nadzieję że uda Ci się mi jakoś pomóc. Pozdrawiam
Moją pomocą jest prawda, prowadzenie w formie wiedzy, narzędzi i doświadczenia.
Ale nic nie mogę zrobić za Ciebie.
Nie mogę być szczerym za Ciebie, uczciwym za Ciebie, świadomym za Ciebie, integralnym za Ciebie.
Nie mogę dokonać za Ciebie nawet jednej decyzji, nie mogę przeżyć nawet jednej sekundy Twojego życia za Ciebie. Bo Ty je żyjesz.
Ty podejmujesz decyzje.
Nic nie mogę poddać za Ciebie, odpuścić, zrozumieć, pojąć. Nie mogę się za Ciebie rozwinąć. Nie mogę za Ciebie wyciągnąć wniosków.
Nic nie mogę przestać potępiać za Ciebie, nic nie mogę wybaczyć za Ciebie.
Nie mogę za Ciebie nie ulec pokusom, słabościom, negatywnościom.
Nie mogę nic za Ciebie przyznać, wyjąć na światło dzienne, by dostrzec tego esencję skrywaną za pozorami.
Nie mogę za Ciebie podjąć nawet jednego aktu odwagi.
Nie mogę za Ciebie przeżyć żalu.
Nie mogę za Ciebie dostrzec, że nie kontrolujesz swojego życia.
Nie mogę za Ciebie być świadomym tego jak rozumiesz etykietki, których używasz – jak np. uzależnienie.
Nie wiem czym wg Ciebie jest to “to”, z którym próbujesz skończyć ale sobie nie radzisz.
Dlatego raz jeszcze – uzależnienie to to jak żyjesz.
Z tym sobie nie radzisz – z tym jak żyjesz.
Ale jeszcze tego nie widzisz.
W WoP są wszystkie niezbędne informacje i narzędzia, by zacząć stawać się świadomym problemu i rozumieć co stanowi jego rozwiązanie.
Ale to nie wiedza go rozwiąże.
Zapraszam do WoP. Na pewno nie będę Cię przekonywał do tego, bo jednym z fundamentalnych kroków zdrowia jest podjęcie tej decyzji samodzielnie.
Arkadiusz
1 lipca 2023 04:44
Dzięki Ci Piotrze za te cenne informacje.Czas już zmienić pewne nawyki.Pozdrawiam.
Mam kilka pytań:
– Dlaczego uznałeś, że teraz jest ten czas? Dlaczego wcześniej tego czasu nie było?
– Jakie nawyki chcesz zmienić? Oraz na jakie? Co to jest nawyk oraz jak się je zmienia?
Bo wielu zachłystuje się wręcz etykietkami – np. nawyku. I mówią np. “muszę odkryć nawyki”. Ale nawyk to nasze działania – coś, co wybieramy sami, bo przynajmniej w pewnych okolicznościach uznajemy to za dobry wybór. I to nie raz czy dwa. Ale nawet setki i tysiące razy w trakcie całego życia.
Właśnie dlatego pytam – czy to jest kwestia “czasu”, że przynajmniej w teorii podjąłeś decyzję o zmianie/zmianach? Czy raczej wydarzyło się coś innego? Np. konsekwencje zabolały i na podstawie bólu postanowiłeś działać? Ale jeśli ból jest jedyną podstawą tej “motywacji” – jedynym jej paliwem, to wiesz co się stanie, gdy ten ból minie – a minie? Cała ta motywacja wyparuje.
Co więcej – “wrócisz do” tych nawyków, bo je w jakichś okolicznościach uznawałeś masę razy za dobry, słuszny, a może nawet niezbędny wybór. Możliwe, że jedną z takich okoliczności jest rozczarowanie albo “poczucie beznadziei” czy utrata wiary/nadziei – co może nastąpić, gdy motywacja zniknie.
Z tego też powodu pytam o to co zamierzasz zrobić – jakie nawyki zmienić i na jakie – bo jeśli obierzesz kierunek niepoprawny lub niemożliwy do zrealizowania, no to miniesz się ze zdrowiem.
Jaka jest rola zmiany nawyków w zdrowieniu z uzależnienia?
Damian
10 maja 2023 10:48
Witam cię Piotrze ! :)
Świetny materiał i pomocny w uświadomieniu problemu dla uzależnionych osób od porno. Mam pytanie…
Czy wszystkie zmiany fizyczne w mózgu się odwrócą po zaprzestaniu pornografii ?
Przepraszam za późną odpowiedź!
Padł mi system (zaczęły pojawiać się bluescreeny) i sporo czasu ogarniałem, by uniknąć pełnego formatu dysku.
Niestety był niezbędny, przez co straciłem m.in. trochę napisanych komentarzy i innych wiadomości, wliczając odpowiedź na Twój komentarz.
Świetny materiał i pomocny w uświadomieniu problemu dla uzależnionych osób od porno.
A w jaki sposób pomógł Tobie i co sobie uświadomiłeś?
Mam pytanie…
Czy wszystkie zmiany fizyczne w mózgu się odwrócą po zaprzestaniu pornografii ?
Tak i nie.
Po pierwsze – regeneracja mózgu jest samoistna ale nie mając żadnej wiedzy o zmianach, które już nastąpiły oraz zniszczeniach i przez brak badań na ten temat, nie da się powiedzieć ile to zajmie.
Zaś najskuteczniej rozwój mózgu wspomaga robienie nowych rzeczy. Tylko całkowicie nowych – nie obejrzenie nowego filmu. Tylko np. rzeźbienie w drewnie jeśli nigdy tego nie robiłeś, jazda na łyżwach, etc.
A bardzo możliwe, że przyczyny, przez które tego nie robiłeś są jednocześnie przyczynami, przez które włączałeś pornografię.
Po drugie – zmiany w mózgu nie są żadnym ograniczeniem, ani powodem niczego, bo człowiek to nie jest mózg. Tym samym żadna ilość regeneracji mózgu nic Ci nie da, bo nie zmieni Ciebie. Ty nadal pozostaniesz tym samym człowiekiem żyjącym tak samo.
Zdrowienie to nie jest czekanie, aż zmieni się mózg po miesiącu czy kilku.
I po trzecie – jeśli nadal będziesz żył tak samo, mózg będzie to odzwierciedlał – np. w postaci ścieżek neuronalnych coraz chętniej wybieranych przez Ciebie w postaci nieuświadomionych dążeń – tzw. nawyków.
Więc sprawy kluczowe zmianie nie ulegną.
Zdrowienie wymaga rozwoju – i nie tego popularnego “rozwoju osobistego”, tylko ewolucji świadomości.
Osoba jest chora – nie masz jej rozwijać, bo rozwijać będziesz chorobę.
Tylko masz ewoluować w świadomości. Dzięki temu automatycznie Twoje wybory staną się zdrowe. Czyli nie będziesz kontynuował dążeń destruktywnych.
Kilka dni temu otrzymałem od pewnego mężczyzny wiadomość, której fragment to pytanie:
“Wiem już, że oglądanie pornografii zmienia mózgu, zdjęcia skanów mózgu osób oglądających porno, które prezentujesz w filmie są przerażające, ale szukam informacji czy da się te zmiany w mózgu wyleczyć, naprawić?”
Wiesz dlaczego nie ma o tym informacji?
Bo nie ma ani leku, ani metody, ani sposobu leczenia, by te zmiany nastąpiły.
Gdyż one następują samoistnie.
Gdy damy im szansę.
A jak im dać szansę? W pełni uczciwie patrzeć na swoje życie, swoje wybory, konsekwencje tych wyborów – to jaki JESTEŚ i jak żyjesz.
Wtedy będziesz w stanie w ogóle dostrzec dlaczego wybierasz pornografię – wobec czego uznajesz to za dobry wybór.
Jeśli tym problemem się nie zajmiesz, to zawsze będziesz ostatecznie decydował się na porno.
Lub próbował na siłę uciekać, unikać tego problemu.
A jeżeli jest on wewnętrzny jak emocje – np. wstyd i strach? Uciec się nie da. Nie tylko emocjonalność ujawniać się będzie samoistnie, różne sytuacje też będą przyciskać ale też emocje to konsekwencje percepcji.
Czyli – jeśli pewne problemy, tematy, okoliczności, etc. będziesz nadal wybierał, by widzieć tak samo – to emocji będzie przybywać. Więc i pretekst do oglądania porno będzie coraz silniejszy i częstszy.
Jeszcze jedno – niszczenie połączeń neuronalnych ogranicza siłę sygnałów dochodzących z ciała – czyli m.in. emocji.
Więc gdy mózg się zregeneruje, zaczniesz coraz bardziej odczuwać emocje. Jeśli je demonizujesz i stawiasz opór – no to skażesz się na poważne zmaganie i ból.
To jeden z kluczowych tematów – edukacja emocjonalna i dojrzałość emocjonalna. Czyli podstawowa wiedza o emocjach, rozpoczęcie uwalniania i więcej. Tego wszystkiego uczę w Programie WoP, do którego serdecznie zapraszam!
Mam nadzieję, że teraz widzisz, że zajmowanie się mózgiem nie ma sensu, bo nawet najlepsi lekarze i chirurdzy ledwo raczkują w tym temacie. Nie wspominając o minimalnej ilości badań na temat mózgu osób uzależnionych.
Nawet arcymistrz chirurgii nic by nie poradził, bo mózg to REPREZENTACJA, nie przyczyna.
Żaden chirurg nie zmieni nikomu nawet jednego nawyku.
Zapytaj sam siebie – radykalnie uczciwie – jakie są obszary Twojego życia, które zaniedbałeś, które są bolesne, których się boisz, wstydzisz, za które się obwiniasz, których unikasz.
I czy to mózg cokolwiek tu ogranicza/uniemożliwia? Czy Ty NIE CHCESZ np. odczuwać wstydu, winy, lęku, napięcia?
Powiedz – na co liczysz w związku z jego regeneracją?
Eliza
22 kwietnia 2023 13:04
Czy można prosić o link do artykułu naukowego, który odnosi się do porównań struktury mózgu osób uzależnionych od pornografii i heroiny?
Porównania dokonałem sam, by pokazać jak wielkim niebezpieczeństwem jest oglądanie pornografii.
Same badania dotyczące zmian w mózgu oglądających pornografię znajdziesz np. pod tymi linkami:
Notes zakupiony :)
Chcialem jeszcze dodać że na tamten moment kiedy pisałem pierwszy komentarz pisałem szczerze , z serca chcialem powiedzieć prawdę nie oszukiwac i podzielić się tym co zauważyłem na tamnen moment więc Twoja analiza pokazala mi że trzeba dalej pracowac nad sobą , jest to dla mnie bardzo ważna lekcja i chce się uczyć dalej dziękuję za każde słowo , pokazanie gdzie może być problem lub gdzie jest problem 😊
Chcialem jeszcze dodać że na tamten moment kiedy pisałem pierwszy komentarz pisałem szczerze , z serca chcialem powiedzieć prawdę nie oszukiwac i podzielić się tym co zauważyłem na tamnen moment
Dziękuję!
Ja zawsze mówię klientom, że nie ma złych raportów.
Są tylko szczere i nieszczere.
Nawet jeśli coś, co mówimy okazuje się fałszem ale w uważaliśmy, że tak jest, no to już możemy coś z tym zrobić.
Jeśli coś ukrywamy – co oczywiście jest praktycznie zawsze i jest częste, bo to jedna z charakterystyk uzależnienia – to wtedy praca staje się solidnie utrudniona. A nawet niemożliwa.
Bo z fałszem nic nie można zrobić.
Albo go rozpoznamy i odrzucimy, albo będziemy w niego brnęli bardziej i bardziej.
więc Twoja analiza pokazala mi że trzeba dalej pracowac nad sobą , jest to dla mnie bardzo ważna lekcja i chce się uczyć dalej dziękuję za każde słowo , pokazanie gdzie może być problem lub gdzie jest problem 😊
Na spokojnie.
To jest choroba, która uczy się razem z Tobą.
Gdy Ty poznajesz jaki jest problem, w/z czym, to choroba też.
Nikt realnie chory nie wyzdrowiał z tego ani wiedzą, ani najlepszymi chęciami.
Potrzebna jest często radykalna zmiana tego, kim jesteśmy. Ewolucja świadomości.
Tego nie dokonuje się wiedzą. Wiedza jest kierunkowskazem. Wiedza pomaga rozwiązać pewne dylematy, znaleźć odpowiedzi na blokady czy pomaga zawrócić z utraconego kierunku.
Jednak niezbędny proces musi odbyć się na poziomie wyższym, niż mentalny.
Pisząc pierwszy komentarz już chodziło mi po głowie zeby i tak wykupić kurs , teraz widzę po tym co napisałeś że zrobię to napewno i biorę się dalej do roboty ze sobą , nauczyłem się przez ten czas słuchać ludzi bardziej niż wcześniej , nie możemy uważać że wszystko wiemy ja szczerze moge przyznać że u mnie jest dobrze ale jeszcze bardzo dużo pracy przedemną , wiem że nie bez przyczyny wszystkie okolicznosci mnie tutaj doprowadziły żebym usłyszał prawdę na swój temat i przyjął ją z pokorą , więc dziękuję Ci za komentarz i myślę że w ciągu krótkiego czasu dołączę do Was bo wiem że chce żyć właśnie w taki sposób jaki opisujesz . Dziękuję 😍
Pisząc pierwszy komentarz już chodziło mi po głowie zeby i tak wykupić kurs , teraz widzę po tym co napisałeś że zrobię to napewno
Bardzo mi miło!
i biorę się dalej do roboty ze sobą , nauczyłem się przez ten czas słuchać ludzi bardziej niż wcześniej , nie możemy uważać że wszystko wiemy
Nikt nie wie wszystkiego.
Nawet bardzo doświadczeni ludzie cały czas odkrywają coś nowego.
Tu jest wymagana szczerość, otwarta komunikacja, zaufanie. I bardzo pomaga doświadczenie.
ja szczerze moge przyznać że u mnie jest dobrze ale jeszcze bardzo dużo pracy przedemną ,
Przypominam – uzależnienie jest nieuleczalne.
Jest zaleczalne dobrym życiem jeden dzień na raz.
Pytanie czy to, że teraz jest dobrze wynika z rozwoju wewnętrznego czy sprzyjających warunków zewnętrznych?
wiem że nie bez przyczyny wszystkie okolicznosci mnie tutaj doprowadziły żebym usłyszał prawdę na swój temat i przyjął ją z pokorą ,
A ja dziękuję za pokorę, bo często jest tak, że człowiek niegotowy i niechętny, by usłyszeć prawdę reaguje nie wdzięcznością, a wściekłością.
więc dziękuję Ci za komentarz i myślę że w ciągu krótkiego czasu dołączę do Was bo wiem że chce żyć właśnie w taki sposób jaki opisujesz . Dziękuję 😍
Jestem do dyspozycji!
Witam.Moje uzależnienie jest tak poważne że po odstawieniu tego syfu czuje się jak alkoholik na odwyku.Mam dreszcze, napady lęku itp.Udaje się do lekarza po jakieś środki na uspokojenie bo ten ból wewnętrzny jest nie do zniesienia.dziękuje za film i pozdrawiam
Witam.
Witaj Piotrze!
Moje uzależnienie jest tak poważne że po odstawieniu tego syfu czuje się jak alkoholik na odwyku.Mam dreszcze, napady lęku itp.
Bo uzależnienie od pornografii jest tak poważne.
Niczym nie różni się od uzależnienia od alkoholu. Seksoholik to seksualny pijak.
Każde uzależnienie prowadzi do tego, co przeżywasz i może być ciągle coraz gorzej. I będzie, jeśli będziemy w tym tkwić.
Warto pojąć – człowiek uzależniony jest uzależniony na całe życie. Tego nie można wyleczyć, tylko zaleczać. Jeden dzień na raz. Dobrym, integralnym życiem.
Nie lekami. Żaden lek nie wyleczy Cię z tego jak żyjesz. Np. farmakologiczne odcięcie emocji wcale nie polepszy sytuacji na dłuższą metę.
To umożliwia/ułatwia wykonanie pewnych działań ale jeśli za tym nie będzie stał plan zdrowienia, no to te czynności dalej będą w obrębie choroby.
Problem człowieka zdrowego zaczyna się, gdy włącza porno lub wypija wódkę – gdy zaczyna to robić.
Problem człowieka uzależnionego zaczyna się, gdy PRZESTAJE to robić.
Np. uważasz, że lęk Cię “napada”. W takiej sytuacji zawsze wybierzesz porno.
A to trzęsienie się to reprezentacja wewnętrznego zmagania z lękiem – to wewnętrzna walka, by go przestać czuć, by go od siebie odepchnąć, odrzucić, zdławić, stłumić, pozbyć się.
Co oczywiście nie rozwiązuje problemu, tylko go pogłębia. A lęk trwa i będzie trwał. I będzie rósł.
Ta walka i nadzieje z nią związane są płonne. To nic nie da. Bo nic nie dało od lat.
Jeśli nie dysponujemy poprawnymi informacjami o emocjach i narzędziami, to po odstawieniu “narkotyku” czy naszej “flaszki” w formie pornografii, to skażemy się na właśnie zmaganie, a nawet cierpienie.
Mało osób zdaje sobie sprawę jak wiele emocji stłumili przez swoje życie. Ani czym emocje są i co z nimi robić.
Udaje się do lekarza po jakieś środki na uspokojenie bo ten ból wewnętrzny jest nie do zniesienia.dziękuje za film i pozdrawiam
Ból to nie cierpienie – zapamiętaj.
Aby cierpieć, trzeba opierać się bólowi, nie akceptować go, próbować się go pozbyć i zmagać się z nim.
Tym samym bólu też nie ma wpisanego w przeżywanie emocji. Boli nas, bo projektujemy emocje na świat, potępiamy je, demonizujemy. Uważamy, że dzieje się nam coś złego – bo czy nie dlatego “zapijaliśmy”?
Dlatego uważamy też, że to sytuacje są złe – np. bolesne czy stresujące. Tylko że nie są. To co czujemy bierze się z naszych postaw, nie ze świata.
Cierpisz. Bo nie akceptujesz realiów wewnętrznych – m.in. lęku. A pod nim zapewne są wstyd i wina.
Dreszcze mogą być reakcją ciała na bardzo dużo ilości stłumionego strachu.
Gdy ja dopuszczam do siebie większy ładunek lęku, często robi mi się zimno.
I choć “morsuję na sucho” i mogę w t-shircie godzinę spacerować przy -15C i zupełnie jest mi ciepło, to w przypadku lęku trzęsę się z zimna tak, że nieraz wkładam bluzę i jeszcze grzeję sobie stopy w misce z gorącą wodą.
Ale też wykonuję tzw. uwalnianie. Dlatego to mija samoistnie.
Środki “na uspokojenie” nie dadzą Ci spokoju.
Bo też tylko odetną świadomość lęku.
Spokoju nie ma w żadnym środku farmakologicznym, niezależnie jak się go nazwie, nie ma w żadnej sytuacji. Tak jak i niepokoju.
To wszystko WEWNĘTRZNE.
I wbrew pozorom lęk będzie rósł – bo tym razem zaczniesz się bać momentu, gdy te “leki” przestaną działać.
A każdy lek to tak naprawdę trucizna, tylko odpowiednio dawkowana. Więc im dłużej będziesz brał taki specyfik, tym będą narastać konsekwencje jego zażywania.
Które nie są pozytywne.
Plus oczywiście to, czego nie rozwiąże – bo to “uspokojenie” nie usunie lęku. Nie usunie przyczyn niepokojów.
Tak jak oglądanie porno nigdy go nie usunęło.
Nie rozwiązało to żadnego problemu. A jest coraz gorzej. Niewielkie obawy rozrosły się już do stanów przypominających delirium.
Co też ukazuje, że problemu nie ma poza nami.
Intencją podejmowanych działań zapewne też nigdy nie było rozwiązanie problemów, tylko zapominanie o nich, odkładanie, unikanie, itd.
Tak więc to było uciekanie od konsekwencji naszych postaw – właśnie m.in. od lęku.
Ale nie zajęcie się realnymi sytuacjami, w tym korekta tego jak do nich podchodzimy, jak je widzimy i jakie działania pozwalamy sobie podjąć oraz jaka motywacja, jaki cel za nimi stoi.
Dlatego jeśli tylko staramy się uciec od lęku, a nie rozwiązać sytuacji, zmierzyć się z nią, to sytuacja pozostanie, a w nas lęk będzie rósł. Więc i sytuacja będzie w naszych oczach stawała się coraz bardziej beznadziejna i przerastająca nas.
O tym wszystkim jest w Programie WoP. Sam przez to przechodziłem i mogę w tym procesie, jak i wielu innych, służyć solidną pomocą i wsparciem.
Witam . Chcialem podziękować Ci za treści które się tu znajdują , szczerze mówiąc nigdy nie miałem większego problemu z pornografia , raczej był to kiedyś hazard który bardzo mocno mnie wciągnął ale wyszłam z tego lecz minęło jakieś 11 lat zanim przestałem , podejrzewał ze była to raczej przeprawa niż lekkie wychodzenie z nałogu. Mając te informacje pewnie było by dużo lepiej , wracając do pornografii oglądałem jej bardzo mało jakiś jeden filmik wieczorem lecz trwało to podejrzewam kilkanaście lat leczę po jakimś czasie przbywania tutaj u Ciebie na stronie i przeczytaniu różnych komentarzy i wpisów szczególnie o emocjach z dnia na dzień przestałem z pornografia , już mija chyba 2 albo 3 miesiac bez , najlepsze z tego po różnych wpisach nauczyłem się czym są emocje i jak z nimi sobie radzić , nie wspominałem wcześniej że miałem kilka miesięcy temu coraz częstsze “ataki paniki ” i możliwe dzięki temu trafiłem na Ciebie poniewaz czułem że coś jest nie tak i zacząłem szukać dlaczego tak jest ( szkoda ze nigdzie nie uczą nas już od małego co to są emocje i jak z nimi postępować ) samo czytanie tego co tu jest w komentarzach czy wpisach jezeli ktos chce jest wiedzą z którą nigdy dotąd nie miałem styczności a poznanie samego siebie jest droga do lepszego życia , piszę to wszystko i dziele się z Toba i Wami zeby podziękować za to czego się tu nauczyłem nawet nie wykupując kursu , medytuje poznaje siebie , odpuszczam emocje , doznaje oczyszczenia i spokoju którego życzę każdemu z osobna bo jest to piękne w jaki łatwy sposób ( oczywiscie dla tych którzy tego pragną i chcą odnaleźć spokój ) można tego doświadczyć i utrzymać
Pozdrawiam wszystkich 😍
Witam .
Cześć Tomku!
Dzięki za komentarz!
Odniosę się sporawo do tego, bo moje “czułki” wyłapują alarmujące przekazy.
Chcialem podziękować Ci za treści które się tu znajdują , szczerze mówiąc nigdy nie miałem większego problemu z pornografia , raczej był to kiedyś hazard który bardzo mocno mnie wciągnął
To bardzo błędne pojmowanie.
Nikt nie ma problemu z pornografią. Właśnie o to chodzi.
Problemy pojawiają się, gdy przestajemy ją oglądać.
Tym się różni człowiek uzależniony od człowieka zdrowego.
U człowieka zdrowego problem się pojawia, gdy zaczyna oglądać on pornografię.
U uzależnionego problem pojawia się, gdy pornografię oglądać przestaje. A raczej gdy próbuje, bo zazwyczaj jest w stanie wytrzymać bez porno bardzo krótko.
Nikogo nie wciągnął nawet dosłowny hazard. To my tego chcemy. A pod tym stoją prawdziwe przyczyny. Oddawanie się hazardowi, tak jak pornografii to “tylko” objaw. Jak kaszel w przypadku grypy.
Nie wciągnął Cię “hazard”, tylko wybierałeś to, bo miałeś z tego nieuświadomione korzyści.
I nadal je masz. Dlatego twierdzisz, że coś, co robiłeś przez 11 lat nie było problemem.
A potem mówisz, że to “wychodzenie” to była “przeprawa”. Czyli wcale nie było to takie łatwe. I nadal praca nie została wykonana.
Sam mówisz – wybierałeś to, bo BARDZO MOCNO tego chciałeś. Ale jeszcze nie wiesz czego.
Uzależniony nie ma problemu z porno, bo dla niego porno to rozwiązanie, nie problem.
Problem być może zaczyna dostrzegać, gdy próbuje przestać i zająć się innymi problemami w swoim życiu.
Używasz słowa “hazard” – bo być może uważałeś, że oglądałeś ją dla np. “dreszczyku emocji”. Ale to nie jest prawda.
Szczególnie staje się to widoczne, gdy zaczynamy sobie uświadamiać przyczyny. A jasne – gdy uświadomimy sobie korzyści, na które liczyliśmy.
ale wyszłam z tego lecz minęło jakieś 11 lat zanim przestałem ,
Z niczego nie można wyjść.
Uzależnienie to choroba nieuleczalna, lecz zaleczalna.
W moim przypadku miałem okres, w którym dzięki sprzyjającym warunkom – układało się w relacji i w pracy, generalnie w życiu – nie uruchamiałem się ponad rok.
A potem ta iluzja runęła, że “jest dobrze”. I rozpędziło się to mocno.
podejrzewał ze była to raczej przeprawa niż lekkie wychodzenie z nałogu.
Podejrzewasz?
Ponadto – nie można “wyjść z nałogu”, bo nie ma nałogu.
Uzależnienie to my – to jakim człowiekiem jesteśmy. Nie możesz “wyjść z” tego jaki jesteś.
Możesz uświadomić sobie jak żyjesz, jakie decyzje podejmujesz i dlaczego takie i tu dopiero zacząć dokonywać korekt.
I być może jedną z najważniejszych będzie uświadomienie sobie własnej bezsilności.
Zauważ, że mówisz, że porno nie było problemem, a teraz mówisz, że “wychodzenie z tego” to była przeprawa.
Jakie są fakty?
I na jakiej podstawie twierdzisz, że “wyszedłeś z tego”? Bo nie oglądasz 2-3 miesiące?
Już w 1 Module WoP ostrzegam, że czas nie ma żadnego znaczenia.
Czas abstynencji ma być naturalnym rezultatem pracy wewnętrznej.
Tym samym znaczenie ma wykonana realna praca, a nie ten czas.
Mając te informacje pewnie było by dużo lepiej , wracając do pornografii oglądałem jej bardzo mało jakiś jeden filmik wieczorem lecz trwało to podejrzewam kilkanaście lat leczę po jakimś czasie przbywania tutaj u Ciebie na stronie i przeczytaniu różnych komentarzy i wpisów szczególnie o emocjach z dnia na dzień przestałem z pornografia ,
To nie jest możliwe, by “przestać z dnia na dzień”.
Choć oczywiście każdy, kto wyzdrowiał pewnego dnia obejrzał to ostatni raz.
Co to oznacza “wyzdrowiał z nieuleczalnej choroby”?
A co innego rozwinęło się w tym czasie, gdy “rzuciłeś” porno?
Te same korzyści starasz się osiągnąć w inny sposób. Który też zawiedzie ale być może też będziesz potrzebował około 10 lat, by sobie to uświadomić i ileś lat, by to przyznać.
M.in. dlatego prowadzę ten serwis, by zaoszczędzić takich właśnie lekcji.
już mija chyba 2 albo 3 miesiac bez ,
To nie ma żadnego znaczenia. Pamiętaj.
Ja nie oglądałem ponad rok, a potem wszystko się ponownie koszmarnie rozpędziło.
2-3 miesiące to naprawdę króciutko. Czas nie gra roli. Ważne jest tylko to, jak żyjemy.
Cóż się zmieniło w tym czasie? Mierzysz się z emocjami, uwalniasz je. To dobrze. To jest ważne i tu super postęp.
Ale co to są emocje?
Większość gdy poczyta sobie odpowiednich informacji jest w pewnym podwyższonym stanie ekscytacji.
Czasem trwa on tydzień, czasem miesiąc, czasem kilka miesięcy.
A potem mija.
Potem znowu się pojawia i znowu mija. Dlatego nie ma znaczenia.
najlepsze z tego po różnych wpisach nauczyłem się czym są emocje i jak z nimi sobie radzić ,
Czym są emocje i jak sobie z nimi radzisz?
I z czego emocje wynikają?
nie wspominałem wcześniej że miałem kilka miesięcy temu coraz częstsze “ataki paniki ” i możliwe dzięki temu trafiłem na Ciebie poniewaz czułem że coś jest nie tak
Nie można czuć “że” cokolwiek.
Dlatego pytam – czym są emocje? Bo widzę, że tego jednak nie pojmujesz. I zapewne tylko pamiętasz jakieś twierdzenia, które napisałem, a jednak nadal wszystko opierasz o emocje.
To co widzimy to to, że swoje percepcje, analizy i decyzje opierasz o emocje.
11 lat nie “czułeś, że” coś jest nie tak. A teraz nagle przyszło jakieś nowe uczucie?
Tylko że uczucia to nie są informacje o świecie, ani rzeczywistości.
Tylko dlatego, że używamy takiego samego słowa – “czuć” w odniesieniu do zapachów i emocji, NIE oznacza, że to jest to samo.
Choćby dlatego, że źródło zapachu jest zewnętrzne. Np. zapach danego kwiatu każdy czuje taki sam.
A źródło emocji jest wewnętrzne. Wobec tej samej sytuacji dziesięć osób może czuć zupełnie co innego – od wstydu, winy, paniki czy gniewu po doświadczanie spokoju, akceptacji czy odwagi.
Zapach szarlotki informuje, że prawdopodobnie gdzieś na zewnątrz jest szarlotka.
Gniew czy lęk nie informują o niczym w świecie.
Emocja to konsekwencja naszej percepcji, nastawienia, naszych postaw wobec czegoś jak i już stłumiona energia, czyli coś, co zupełnie nie ma odniesienia do niczego w chwili obecnej.
Tym samym nie można czuć “że” cokolwiek, tylko odczuwamy konsekwencje tego jacy wybieramy BYĆ wobec czegoś w świecie.
Jak coś rzekomo poczujesz, to jest tak jak to poczułeś? No właśnie nie.
Dlatego przez tyle lat nie poczułeś “że” masz problem. Wielu nigdy nie zmieni percepcji, bo właśnie m.in. używają porno, by wszelkie niekomfortowe uczucia odcinać.
Przede wszystkim mylisz myśli z emocjami.
“Atak paniki” to myśl. Emocje nie mają zdolności atakowania, naprzykrzania się. Myśli też nie.
Tak jak wiatr nikogo nie atakuje.
To my gramy ofiarę emocji i myśli, bo mamy z tego masę korzyści.
Tak samo – lęk nie może sparaliżować. To my uznajemy, że lęk pochodzi z czegoś w świecie – czegoś nieuchronnego i potencjalnie nawet zabójczego i reagujemy jak zwierzę – liczymy, że tym paraliżem – bezruchem – chronimy się przed jakimś zewnętrznym drapieżnikiem.
A że się opieramy, to oczywiście lęk nie mija, tylko trwa, a nawet rośnie.
A że nie jesteśmy świadomi swojego wnętrza, ani tym bardziej postępowania, to nagłe ujawnienie się czy poczucie lęku od razu odbieramy z poziomu ofiary – że to lęk nas zaatakował.
i zacząłem szukać dlaczego tak jest ( szkoda ze nigdzie nie uczą nas już od małego co to są emocje i jak z nimi postępować )
Nie z emocjami jest problem.
Emocje to tylko jedna gałąź całego problemu uzależnienia.
Ważna, bo jednak emocje to energetyczna, nieuchronna forma konsekwencji naszych pozycji wobec świata.
I dla wielu bardzo, bardzo trudna. Dlatego może wydawać się wręcz najważniejsza w zdrowieniu.
I przez jakiś czas faktycznie może być kluczowa.
Jednak uzależnienie to nie są tylko emocje.
Uzależnienie to opieranie swojego życia o emocje. A gdy uświadomisz sobie czym są emocje, zobaczysz na czym tak naprawdę opierasz swoje życie.
To to jakim człowiekiem jesteśmy.
Emocje pochodzą właśnie z tego. Reprezentują to.
Np. można bać się lęku. Możemy się obwiniać, że obwiniliśmy siebie lub kogoś innego.
Możemy się zdenerwować na siebie, bo się znowu zdenerwowaliśmy.
Itd.
Emocje to konsekwencje. Ale w formie energii. Dlatego ich chcemy, bo nie znamy innego źródła zasilania, a jednocześnie się im opieramy, gramy ofiarę (ataki paniki), nie chcemy ich, tłumimy, itd.
samo czytanie tego co tu jest w komentarzach czy wpisach jezeli ktos chce jest wiedzą z którą nigdy dotąd nie miałem styczności a poznanie samego siebie jest droga do lepszego życia ,
Ok, tylko czy na pewno poznajesz samego siebie?
Czy to co poznajesz to Ty?
Emocje to Ty?
Dwa – czego nie poznajesz? Co w sobie potępiasz, co ukrywasz?
To są bardzo ważne pytania, które nie mogą być ignorowane, ani bagatelizowane.
piszę to wszystko i dziele się z Toba i Wami zeby podziękować za to czego się tu nauczyłem nawet nie wykupując kursu ,
Dziękuję, że się tym dzielisz!
Jednak i tu można zadać sobie pytanie – skoro tyle się nauczyłeś, to dlaczego nie chcesz kupić kursu?
11 lat uzależnienia i pomimo częstych ostrzeżeń, wolisz i tak oczarować się chwilową ekscytacją, że przez 2 miesiące jest Ci lepiej.
Dzielę się wieloma odkryciami na drodze zdrowienia. I nie tylko doświadczonymi przeze mnie ale też innych zdrowiejących, moich klientów, innych ludzi, z którymi rozmawiam.
Na tej drodze jest ogrom pułapek i błędów. Wynikających z niezrozumienia realiów samego uzależnienia, życia i procesu zdrowienia.
A to dlatego, bo czytaniem nie można ewoluować. Np. odkleić się od myśli, z których każda, bez wyjątku, kłamie.
Dlatego powtórzę – nie można z tej choroby “wyjść”. Nie można jej “rzucić”. Można za to ewoluować i praktykować to w swojej codzienności, jeden dzień na raz.
Jeśli np. żyjemy w zagiętej na sobie izolacji, to kontynuując takie życie nie możemy liczyć na jakąkolwiek poprawę. Niezależnie ile wiedzy skonsumujemy i jakie narzędzia sobie wypróbujemy.
Z tego powodu pytałem – co innego pojawiło się zamiast porno?
Szybko okaże się, że wiedza to za mało. Nawet najwłaściwsza.
Bo nie brak wiedzy jest przyczyną uzależnienia, a wiedza nie jest rozwiązaniem.
Tak jak ser nie jest rozwiązaniem kanapki. To element kanapki. Sam ser to nie kanapka.
Ser obok kromki chleba to też nie jest kanapka. Dopiero połączone razem dadzą nam coś, co można nazwać kanapką.
Jednak uzależnienie wymaga od nas dużo, dużo więcej, niż tylko wdrożenia ze 2-3 narzędzi.
To jest dla wielu tak trudna praca, że muszą wielokrotnie przekroczyć osiągnięte dno i upadać coraz niżej, by byli w stanie się na to zdecydować.
A po drodze ile jest ściemniania, nieszczerości, ukrywania, przekłamywania, niedopowiadania, itd…
medytuje poznaje siebie , odpuszczam emocje , doznaje oczyszczenia i spokoju którego życzę każdemu z osobna bo jest to piękne w jaki łatwy sposób ( oczywiscie dla tych którzy tego pragną i chcą odnaleźć spokój ) można tego doświadczyć i utrzymać
To wszystko to tylko pojedyncze aspekty całego procesu zdrowienia.
Alarmujące jest to, co powiedziałeś na samym początku – że to było 11 lat, że “wyjście z tego” to była przeprawa. I że to było jak hazard, który Cię wciągnął.
Rozwiązanie jest proste, a wręcz oczywiste ale często doświadczamy, że zastosowanie właśnie najprostszego rozwiązania okazuje się bardzo trudne.
Bo jest w nas pewien mechanizm, który uczył się przeżycia przez miliony lat. I on nie chce rozwiązania.
On uważa, że jest rozwiązaniem.
I bez mrugnięcia okiem wykorzysta właśnie takie uniesienia chwilowymi pozytywnościami, by potem próbować przytłoczyć nas winą, żalem, wstydem, gniewem, rozpaczą po “utracie” tego.
Poznanie jak działa ego nie oznacza, że przestanie tak działać. Nadal będzie.
Tak jak człowiek uzależniony pozostaje uzależniony do końca życia. Tego nie można uzdrowić.
Można ewoluować w świadomości.
Pamiętaj – pokój też minie. Bo jesteśmy ludźmi. Ego bardzo chętnie “zapomni” o tym fakcie.
Niezliczoną ilość razy czytałem potem rozpaczania “Dlaczego to straciłem!? Przecież wszystko robiłem dobrze!”
Bo jesteśmy człowiekiem uzależnionym.
Co oznacza, że “poznawanie siebie” może być strategią uzależnienia.
Często tak naprawdę oczarowujemy się naszymi obecnymi wyborami, które podejmujemy krótko ale omijamy przy tym całą prawdę – to jak żyliśmy i jacy byliśmy przez całe życie.
Bo nadal tacy jesteśmy.
Pamiętaj, że uzależniony doświadcza pokoju, BO wie, że obejrzy pornografię. Żyje w odwróconym spektrum.
Nie możesz poznać siebie jeśli jeszcze nie żyłeś w sposób integralny. Najpierw zaczynasz tak żyć, a to poznanie jest naturalnym efektem tych wyborów i ciągłego uczciwego obrachunku i ew. korekt tego, co jeszcze nieintegralne.
To wszystko musi wyjść, musi zostać ujawnione w obrachunku.
To jaki “jesteś” to decyzje. To utożsamienia.
Możesz to poznać – uświadomić sobie. Ale co dalej?
Obserwacja siebie to jedno. Np. obserwacja, że znowu jesteśmy przyklejeni do myśli. Co wtedy?
Albo obserwacja, że znowu się emocjonujemy – np. boimy. Co wtedy?
Ale poznać siebie nie możemy. Bo z każdym poddaniem to co uważaliśmy za siebie ulega zmianie.
Ponadto – to jacy jesteśmy może być nawet diametralnie inne wobec różnych okoliczności czy osób.
Dla jednych jesteśmy akceptujący, a dla innych nawet nikczemni.
A skoro tak, to czy jest tu coś, co możemy nazwać sobą?
Pozdrawiam wszystkich 😍
Również pozdrawiam!
Ale też ostrzegam – poczytanie sobie iluś artykułów i komentarzy to nie jest znalezienie rozwiązania.
Nie neguję tego, że może faktycznie jest jak mówisz i wszystko jest na dobrej drodze.
Ale doświadczenie mi pokazało, że zazwyczaj tak nie jest.
Wszyscy ciągle oczarowujemy się tym, co czujemy. A to co czujemy nie przekłada się na fakty. Praktycznie nigdy.
To może trwać ileś czasu, jest ekscytacja, radość – bo mierzysz się z tymi najwyższymi warstwami emocji, które są najmniejszym problemem.
No i jak zwykle – ekscytacja jest przyjemna, podnosi na duchu, itd. Ale jej cechą jest też to, że ona minie. Dla wielu niezmiennie jest to zaskakujące.
Uzależnienie szybko pokaże Ci swoją twarz, gdy minie ten “miesiąc miodowy”.
-Nastu lat uzależnienia nie załatwisz w taki sposób.
Raz, że emocje to nie tylko aspekt stłumiony i tłumiony.
To jedne z konsekwencji tego jakim człowiekiem jesteśmy, jak np. podchodzimy do siebie, innych, życia.
Uzależnienie to to jakim człowiekiem jesteśmy i jak żyjemy.
Jak żyjesz poza medytacją i odpuszczaniem emocji?
Wielu właśnie za żadne skarby nie chce spojrzeć na to odważnie, bez tłumienia, bez tego całego jazgotu, który to wszystko zniekształca – np. wyolbrzymia, umniejsza, projektuje, itd.
Chcą tylko robić coś ale nie chcą obserwować tego jak żyją, jakie mają życie – jakie ono jest NAPRAWDĘ. A to jest najczęściej bardzo nieprzyjemne uświadomienie. Ale niezbędne.
To jakim człowiekiem jesteśmy zazwyczaj ukazuje nam to, gdy wyjdziemy z domu (o ile wyjdziemy) do ludzi.
Ostrzegam, bo praktycznie każdy wpada w tą pułapkę – chwilowe uniesienie, ekscytacja, trochę radości – i wielkie podziękowania.
A potem BUM.
A że zanim do niego doszło była ta cała radość i wdzięczność, to jak tu przyznać, że jednak nastąpił bolesny upadek? Pojawi się wstyd, wina, lęk, żal i niechęć, by to wyznać.
Wielokrotnie czytałem maile od klientów, którzy właśnie chwilowo utrzymywali trzeźwość, byli tym zachwyceni, a potem przynajmniej półroczna cisza. I mail, do którego “zbierali się” od kilku nawet miesięcy – bo tyle było wstydu.
Gdyż za tą radością stała też duma – najtrudniejsza do dostrzeżenia u uzależnionych.
Bo uzależniony, jak ryba w akwarium – “pływa” w dumie.
Program WoP został skontruowany na zasadzie synergii. Pojedyncze narzędzia za wiele nie wskórają. Potrzebne jest połączenie ich w systemie.
A takie próby “sklecenia” sobie rozwiązania nic nie dadzą.
No i sam fakt, że ktoś nie chce iść systemem, tylko po swojemu jest jednym z sygnałów o dumie. To samo jest z 12 krokami, z terapiami, innymi systemami rozwoju duchowego.
Ego sobie z tego bimba.
Jednym ze środków, które ludzie wykorzystują, by wykroczyć z dumy do odwagi – czyli przekroczyć granicę nieintegralnoóści i wejść w integralność, jest np. trening US Marines.
Jest to solidna musztra.
Każdy program duchowy również. WoP też.
Gdy idzie bezboleśnie to też zawsze sygnał alarmowy, że coś bardzo nie gra.
Jeśli zwierz się nie buntuje, to nie ma postępów.
A potem mówimy sobie np. “skoro to nie zadziałało, to system na pewno też nie”. Ale właśnie nie zadziałało, bo brakuje systemu. A system uwzględnia korekty po rozczarowaniach i upadkach. Ostrzega o nich, opowiada o nich.
Tego nie można wiedzieć. Tego się i tak doświadczy. Często z niemałym zdziwieniem – że wiedzieliśmy o tym, pamiętaliśmy, a mimo to i tak weszliśmy w te pułapki.
Jeden klient napisał mi kiedyś, że w momencie popełniania błędu doskonale o nim pamiętał, pamiętał moje ostrzeżenia “ale i tak to zrobiłem, bo chciałem doświadczyć jak to jest”.
Nie widział, że to była racjonalizacja i usprawiedliwienie.
To było kłamstwo. Ale też niedostrzegalne.
Pamiętaj, że nic Cię nie ciągnęło do porno. To nie porno ciągnęło Cię do siebie.
To Ty go chciałeś i nadal chcesz. Tylko okoliczności są korzystne. A one się prędzej czy później zmienią.
Rozumiem, że nie musisz być beznadziejnym przypadkiem, ani być może uzależnienie nie rozwinęło się już bardzo mocno – np. spotykasz się ze znajomymi, masz przyjaciół, ludzi, wobec których pozwalasz sobie na szczerość, nie grasz ofiary całego świata i każdej sytuacji, itd.
Ale jednak mówisz o 11 latach korzystania z porno. Wiele w tym czasie mogło urosnąć z tego “grzyba”, dla którego nieświadomość i każda negatywność jest jak nawóz i wilgoć.
A jeśli nadal wszystko opierasz o emocje – “czuję, że” – to jak sądzisz, co się stanie, gdy ujawnią się emocje bardzo nieprzyjemne i w dużej ilości i/lub do tego jeszcze pojawi się jakiś większy problem w życiu?
Co wtedy “poczujesz, że”?
Czy naprawdę poznajesz siebie? Czy raczej myśli i uczucia?
A nimi nie jesteś.
Obserwacja siebie to nie jest poznawanie siebie. Właśnie “poznawanie siebie” to takie życie, którym jeszcze nie żyliśmy. Integralne, uczciwe, otwarte, nieegoistyczne.
Czyli rezygnujemy z tej CAŁEJ pożywki ego.
Skoro mówisz, że to porno, niczym hazard, Cię wciągnęło – czyli zupełnie oddałeś odpowiedzialność – to czy na pewno poznajesz siebie?
Nie wciąga nas porno, ani “hazard”, tylko KORZYŚCI jakie z tego mamy. To MY ich chcemy, a nie one nas.
Gorąca, pachnąca pizza nie ma nic wspólnego z Twoim głodem. Ona Cię do niczego nie namawia. Nie ciągnie. Ona nic Ci nie robi.
Podobnie ze słodyczami, porno czy alkoholem. To wszystko problem wewnętrzny.
Nikt sam, bez pomocy sobie nie poradzi.
Bo nie w braku wiedzy był problem. Brak właściwych informacji to tylko jeden element całego problemu.
Teoretyk w duchowości przegra, bo jesteś na poziomie, w którym nie dostrzegasz jeszcze swojego sklejenia się z myślami.
Fakty to jedno – np. rozwalone, zaniedbane życie. A to co w związku z tym czujemy ma znaczenie drugorzędne. Jeden się będzie użalał, drugi potępiał, trzeci to wyprze, itd.
A mentalizacja wykorzystuje każdą informację w sposób chroniący samą siebie.
Więc mądrości duchowych używać będzie np. do użalania się nad sobą – “tyle już wiem, tyle czasu na to poświęciłem, dlaczego nadal popełniam te same błędy?!”
Bo duchowy rozwój to poważna praca, której zwierzęcość nie chce za żadne skarby. Pozostawić egoizm i otworzyć się na innych? Straszne!
Opuścić “swoją głowę” – nasz ukochany entertainment i zainteresować się innymi bezwarunkowo? Żarty jakieś!
Mówić prawdę? Koszmar!
:)
To jest taki problem, że ludzie przekraczają kolejne granice jak nisko są w stanie upaść, by się w końcu opanować i poprosić o pomoc oraz realnie z niej skorzystać.
Bo jak nie chcemy, to nikt nam nie pomoże. To nie szkoła podstawowa, w której rodzice odrobią za nas nasze lekcje.
Na drodze duchowej tylko my możemy je odrobić. A jak nie odrobimy, to się powtórzą. Czasem się też powtórzą nawet, gdy je odrobiliśmy.
Do drogi duchowej nikogo nie można zmusić. Nie można nikogo ciągnąć, ani nieść.
To musi być decyzja radykalnej zmiany – ewolucji.
To nie jest decyzja na miesiąc, dwa czy rok. To decyzja na resztę życia.
Testem w takiej sytuacji jest – skoro tak super już nam wychodzi i chcemy dla siebie jak najlepiej, to pora iść do wspólnoty 12 kroków i oddać się temu całym sercem.
Jeśli wydarzy się to, przed czym przestrzegam, to wiesz gdzie mnie szukać.
Pamiętaj – ja pracuję z ludźmi od lat. Sam miałem ten problem. Dobrze go rozumiem. Tylko dlatego, że ktoś go ma od 10-20-30 lat czy dłużej, NIE oznacza, że go rozumie.
Wręcz przeciwnie. Nie rozumie go zupełnie.
I ciągle słyszę od uzależnionych, że byli na terapiach rok, dwa, nawet 5 lat. I pomogły tylko w jakimś stopniu ale uzależnienia nie rozwiązały. Bo to cząstkowe rozwiązania.
A skoro praca z opłacanymi, wykształconymi specjalistami nie rozwiązuje problemu, to chcesz powiedzieć, że wyzdrowiałeś, bo poczytałeś artykuły i komentarze?
Jak mówiłem – sam fakt, że ktoś twierdzi, że “wyszedł z tego” pokazuje, że totalnie nie rozumie problemu.
To choroba nieuleczalna.
Dr Hawkins pisał – “gdy dojdzie do programowania komórek w mózgu, nie można już tego zmienić, ani odwrócić”.
Moje doświadczenie to potwierdza. Każdego zdrowiejącego uzależnionego też. To nie jest coś, co można wykonać raz i zapomnieć.
To jest jak z prowadzeniem samochodu. Gdy przestaniesz go prowadzić, podporządkowywać się do przepisów i warunków drogowych, dojdzie do wypadku.
Oczywiście, że można puścić kierownicę i do wypadku nie dojdzie od razu. Ale czy ten okres “swobody” i płynąca z niego ekscytacja jest dowodem, że czynimy dobrze?
Jak mówię – jeśli te ostrzeżenia nie dotyczą Ciebie – wszystkiego dobrego!
Ale może dotyczyć będą kogoś innego, kto przeczyta ten komentarz.
Witam . W moim życiu jest dokładnie tak jak mówisz na filmiku , jestem świadomy tego że jestem uzależniony ale zupełnie sobie z tym nie radzę… chciałbym z tym skończyć ale to jest silniejsze ode mnie :( . Mam nadzieję że uda Ci się mi jakoś pomóc. Pozdrawiam
Witam .
Heja!
W moim życiu jest dokładnie tak jak mówisz na filmiku , jestem świadomy tego że jestem uzależniony ale zupełnie sobie z tym nie radzę…
Ok, jesteś świadomy, że masz problem z pornografią.
Ale właśnie dlatego sobie “z tym nie radzisz”, bo jeszcze nie rozumiesz co to jest uzależnienie.
Uzależnienie to niska jakość życia – być może nawet w większość obszarów to jakość życia nieintegralna, a więc wiodąca do destrukcji.
Jednak postrzegana w Twoich oczach jako dobra, może nawet niezbędna – bo coś widzisz jako jeszcze gorszego od porno.
To trochę jakbyś miał rozwaloną prawą pięść i żeby nie cierpieć z bólu, walił lewą pięścią w ścianę, by “zagłuszyć” ból prawej pięści.
Nie rozwiązuje to problemu, a dokłada kolejne.
Ale oczywiście na moment przestajesz czuć ból pierwotny.
A co jeśli uważasz do tego, że ten ból powodujesz sobie nie sam, tylko powoduje go ściana? I to jeszcze ściana zmusza Cię, byś w nią uderzał?
TO jest uzależnienie.
chciałbym z tym skończyć ale to jest silniejsze ode mnie :( .
Zauważ – chcesz skończyć z czymś, co w Twoich oczach wobec pewnych tematów i problemów w Twoim życiu jest np. jedyną możliwością ucieczki, zapomnienia, ulgi, etc.
Nie dziwne, że wydaje Ci się, że “to jest silniejsze od Ciebie”.
To nie jest silniejsze od Ciebie, bo to Twoje wybory.
Ty ich dokonujesz. I nie chcesz dokonać innych.
Żadna ilość zmagania nic tu nie da.
Są tu też oczywiście aspekty, z którymi żadna ilość siły nie poradzi. I te aspekty zawsze będą “silniejsze od Ciebie”.
A wiesz jakie to są aspekty? Ty sam.
Np. Twoje cechy, wady, słabości. To zawsze będzie silniejsze od Ciebie, bo to jest Twój dotychczasowy potencjał.
Można zrobić eksperyment i spróbować poradzić sobie siłą z jakąś swoją wadą. Niewielką. Zobaczysz jaką siła ma skuteczność.
Zobaczysz, że nawet niewielkie wady są silniejsze od Ciebie.
Po drugie – to silniejsze, bo uzależnienie to tak poważny problem.
A czego próbowałeś, by z tym skończyć?
Mam nadzieję że uda Ci się mi jakoś pomóc. Pozdrawiam
Moją pomocą jest prawda, prowadzenie w formie wiedzy, narzędzi i doświadczenia.
Ale nic nie mogę zrobić za Ciebie.
Nie mogę być szczerym za Ciebie, uczciwym za Ciebie, świadomym za Ciebie, integralnym za Ciebie.
Nie mogę dokonać za Ciebie nawet jednej decyzji, nie mogę przeżyć nawet jednej sekundy Twojego życia za Ciebie. Bo Ty je żyjesz.
Ty podejmujesz decyzje.
Nic nie mogę poddać za Ciebie, odpuścić, zrozumieć, pojąć. Nie mogę się za Ciebie rozwinąć. Nie mogę za Ciebie wyciągnąć wniosków.
Nic nie mogę przestać potępiać za Ciebie, nic nie mogę wybaczyć za Ciebie.
Nie mogę za Ciebie nie ulec pokusom, słabościom, negatywnościom.
Nie mogę nic za Ciebie przyznać, wyjąć na światło dzienne, by dostrzec tego esencję skrywaną za pozorami.
Nie mogę za Ciebie podjąć nawet jednego aktu odwagi.
Nie mogę za Ciebie przeżyć żalu.
Nie mogę za Ciebie dostrzec, że nie kontrolujesz swojego życia.
Nie mogę za Ciebie być świadomym tego jak rozumiesz etykietki, których używasz – jak np. uzależnienie.
Nie wiem czym wg Ciebie jest to “to”, z którym próbujesz skończyć ale sobie nie radzisz.
Dlatego raz jeszcze – uzależnienie to to jak żyjesz.
Z tym sobie nie radzisz – z tym jak żyjesz.
Ale jeszcze tego nie widzisz.
W WoP są wszystkie niezbędne informacje i narzędzia, by zacząć stawać się świadomym problemu i rozumieć co stanowi jego rozwiązanie.
Ale to nie wiedza go rozwiąże.
Zapraszam do WoP. Na pewno nie będę Cię przekonywał do tego, bo jednym z fundamentalnych kroków zdrowia jest podjęcie tej decyzji samodzielnie.
Dzięki Ci Piotrze za te cenne informacje.Czas już zmienić pewne nawyki.Pozdrawiam.
Hej Arkariuszu!
Dzięki za komentarz!
Mam kilka pytań:
– Dlaczego uznałeś, że teraz jest ten czas? Dlaczego wcześniej tego czasu nie było?
– Jakie nawyki chcesz zmienić? Oraz na jakie? Co to jest nawyk oraz jak się je zmienia?
Bo wielu zachłystuje się wręcz etykietkami – np. nawyku. I mówią np. “muszę odkryć nawyki”. Ale nawyk to nasze działania – coś, co wybieramy sami, bo przynajmniej w pewnych okolicznościach uznajemy to za dobry wybór. I to nie raz czy dwa. Ale nawet setki i tysiące razy w trakcie całego życia.
Właśnie dlatego pytam – czy to jest kwestia “czasu”, że przynajmniej w teorii podjąłeś decyzję o zmianie/zmianach? Czy raczej wydarzyło się coś innego? Np. konsekwencje zabolały i na podstawie bólu postanowiłeś działać? Ale jeśli ból jest jedyną podstawą tej “motywacji” – jedynym jej paliwem, to wiesz co się stanie, gdy ten ból minie – a minie? Cała ta motywacja wyparuje.
Co więcej – “wrócisz do” tych nawyków, bo je w jakichś okolicznościach uznawałeś masę razy za dobry, słuszny, a może nawet niezbędny wybór. Możliwe, że jedną z takich okoliczności jest rozczarowanie albo “poczucie beznadziei” czy utrata wiary/nadziei – co może nastąpić, gdy motywacja zniknie.
Z tego też powodu pytam o to co zamierzasz zrobić – jakie nawyki zmienić i na jakie – bo jeśli obierzesz kierunek niepoprawny lub niemożliwy do zrealizowania, no to miniesz się ze zdrowiem.
Jaka jest rola zmiany nawyków w zdrowieniu z uzależnienia?
Witam cię Piotrze ! :)
Świetny materiał i pomocny w uświadomieniu problemu dla uzależnionych osób od porno. Mam pytanie…
Czy wszystkie zmiany fizyczne w mózgu się odwrócą po zaprzestaniu pornografii ?
Witam cię Piotrze ! :)
Hej Damianie!
Przepraszam za późną odpowiedź!
Padł mi system (zaczęły pojawiać się bluescreeny) i sporo czasu ogarniałem, by uniknąć pełnego formatu dysku.
Niestety był niezbędny, przez co straciłem m.in. trochę napisanych komentarzy i innych wiadomości, wliczając odpowiedź na Twój komentarz.
Świetny materiał i pomocny w uświadomieniu problemu dla uzależnionych osób od porno.
A w jaki sposób pomógł Tobie i co sobie uświadomiłeś?
Mam pytanie…
Czy wszystkie zmiany fizyczne w mózgu się odwrócą po zaprzestaniu pornografii ?
Tak i nie.
Po pierwsze – regeneracja mózgu jest samoistna ale nie mając żadnej wiedzy o zmianach, które już nastąpiły oraz zniszczeniach i przez brak badań na ten temat, nie da się powiedzieć ile to zajmie.
Zaś najskuteczniej rozwój mózgu wspomaga robienie nowych rzeczy. Tylko całkowicie nowych – nie obejrzenie nowego filmu. Tylko np. rzeźbienie w drewnie jeśli nigdy tego nie robiłeś, jazda na łyżwach, etc.
A bardzo możliwe, że przyczyny, przez które tego nie robiłeś są jednocześnie przyczynami, przez które włączałeś pornografię.
Po drugie – zmiany w mózgu nie są żadnym ograniczeniem, ani powodem niczego, bo człowiek to nie jest mózg. Tym samym żadna ilość regeneracji mózgu nic Ci nie da, bo nie zmieni Ciebie. Ty nadal pozostaniesz tym samym człowiekiem żyjącym tak samo.
Zdrowienie to nie jest czekanie, aż zmieni się mózg po miesiącu czy kilku.
I po trzecie – jeśli nadal będziesz żył tak samo, mózg będzie to odzwierciedlał – np. w postaci ścieżek neuronalnych coraz chętniej wybieranych przez Ciebie w postaci nieuświadomionych dążeń – tzw. nawyków.
Więc sprawy kluczowe zmianie nie ulegną.
Zdrowienie wymaga rozwoju – i nie tego popularnego “rozwoju osobistego”, tylko ewolucji świadomości.
Osoba jest chora – nie masz jej rozwijać, bo rozwijać będziesz chorobę.
Tylko masz ewoluować w świadomości. Dzięki temu automatycznie Twoje wybory staną się zdrowe. Czyli nie będziesz kontynuował dążeń destruktywnych.
Kilka dni temu otrzymałem od pewnego mężczyzny wiadomość, której fragment to pytanie:
“Wiem już, że oglądanie pornografii zmienia mózgu, zdjęcia skanów mózgu osób oglądających porno, które prezentujesz w filmie są przerażające, ale szukam informacji czy da się te zmiany w mózgu wyleczyć, naprawić?”
Wiesz dlaczego nie ma o tym informacji?
Bo nie ma ani leku, ani metody, ani sposobu leczenia, by te zmiany nastąpiły.
Gdyż one następują samoistnie.
Gdy damy im szansę.
A jak im dać szansę? W pełni uczciwie patrzeć na swoje życie, swoje wybory, konsekwencje tych wyborów – to jaki JESTEŚ i jak żyjesz.
Wtedy będziesz w stanie w ogóle dostrzec dlaczego wybierasz pornografię – wobec czego uznajesz to za dobry wybór.
Jeśli tym problemem się nie zajmiesz, to zawsze będziesz ostatecznie decydował się na porno.
Lub próbował na siłę uciekać, unikać tego problemu.
A jeżeli jest on wewnętrzny jak emocje – np. wstyd i strach? Uciec się nie da. Nie tylko emocjonalność ujawniać się będzie samoistnie, różne sytuacje też będą przyciskać ale też emocje to konsekwencje percepcji.
Czyli – jeśli pewne problemy, tematy, okoliczności, etc. będziesz nadal wybierał, by widzieć tak samo – to emocji będzie przybywać. Więc i pretekst do oglądania porno będzie coraz silniejszy i częstszy.
Jeszcze jedno – niszczenie połączeń neuronalnych ogranicza siłę sygnałów dochodzących z ciała – czyli m.in. emocji.
Więc gdy mózg się zregeneruje, zaczniesz coraz bardziej odczuwać emocje. Jeśli je demonizujesz i stawiasz opór – no to skażesz się na poważne zmaganie i ból.
To jeden z kluczowych tematów – edukacja emocjonalna i dojrzałość emocjonalna. Czyli podstawowa wiedza o emocjach, rozpoczęcie uwalniania i więcej. Tego wszystkiego uczę w Programie WoP, do którego serdecznie zapraszam!
Mam nadzieję, że teraz widzisz, że zajmowanie się mózgiem nie ma sensu, bo nawet najlepsi lekarze i chirurdzy ledwo raczkują w tym temacie. Nie wspominając o minimalnej ilości badań na temat mózgu osób uzależnionych.
Nawet arcymistrz chirurgii nic by nie poradził, bo mózg to REPREZENTACJA, nie przyczyna.
Żaden chirurg nie zmieni nikomu nawet jednego nawyku.
Zapytaj sam siebie – radykalnie uczciwie – jakie są obszary Twojego życia, które zaniedbałeś, które są bolesne, których się boisz, wstydzisz, za które się obwiniasz, których unikasz.
I czy to mózg cokolwiek tu ogranicza/uniemożliwia? Czy Ty NIE CHCESZ np. odczuwać wstydu, winy, lęku, napięcia?
Powiedz – na co liczysz w związku z jego regeneracją?
Czy można prosić o link do artykułu naukowego, który odnosi się do porównań struktury mózgu osób uzależnionych od pornografii i heroiny?
Witaj Elizo!
Porównania dokonałem sam, by pokazać jak wielkim niebezpieczeństwem jest oglądanie pornografii.
Same badania dotyczące zmian w mózgu oglądających pornografię znajdziesz np. pod tymi linkami:
https://www.yourbrainonporn.com/pl/relevant-research-and-articles-about-the-studies/
https://www.yourbrainonporn.com/pl/relevant-research-and-articles-about-the-studies/brain-studies-on-porn-users-sex-addicts/#brain
https://www.yourbrainonporn.com/pl/miscellaneous-resources/start-here-evolution-has-not-prepared-your-brain-for-todays-porn/
Artykuły odnośnie niszczenia mózgu przez narkotyki można znaleźć bez problemu, bo temat ten jest dużo bardziej znany i zbadany, niż wpływ pornografii.