Co jeśli po 2 tygodniach przychodzą mi myśli typu” to tylko jeden filmik,przecież nic się nie stanie,każdy to robi,tyle już wytrzymałem”? ile potrzebuję czasu na kompletne wyleczenie?
Co jeśli po 2 tygodniach przychodzą mi myśli typu” to tylko jeden filmik,przecież nic się nie stanie,każdy to robi,tyle już wytrzymałem”?
Co?
To co zawsze – to mentalny bełkot, którym się hipnotyzujesz.
Nie ma znaczenia. Ale jeśli dla Ciebie ma, to znaczy tyle, że nadal nie żyjesz integralnie – uczciwie, świadomie, odważnie, etc.
Wytrzymałeś? To też nie ma znaczenia. Mówiłem w filmach – ja nie oglądałem pornografii ponad rok, a potem wszystko było jak wcześniej i się rozpędziło.
Bo nadal byłem takim samym człowiekiem.
To ile nie oglądasz i ile wysiłku w to włożysz nie ma znaczenia. Znaczenie ma tylko ewolucja – zmiana siebie.
A to wymaga solidnej pracy wewnętrznej.
A nie liczenie na to, że myśli będą inne. Myśli nie mają znaczenia.
ile potrzebuję czasu na kompletne wyleczenie?
Niemożliwym jest odpowiedzieć na to pytanie, bo “wyleczenie” nie ma nic wspólnego z wytrzymywaniem, ani czasem.
Tylko z tym czy ewoluowałeś. A nie mogę powiedzieć o czasie, bo nie wiem o Tobie nic – i nie tylko w kwestii tego z jakich powodów oglądasz pornografię ale też nie wiem jak żyjesz – jakie są Twoje dążenia, intencje, nadawane znaczenie, wartości, sens, jakimi pozycjonalnościami się kierujesz, jakich się trzymasz, jakim opierasz, jakie masz podejście do tematów, okoliczności, problemów w Twoim życiu, jakie masz zaniedbania emocjonalne i więcej.
Nawet nie wiem jaka jest Twoja gotowość do przyjęcia wiadomości z tego komentarza – fundamentu zrozumienia czym jest uzależnienie.
Uzależnienie to nie jest oglądanie pornografii czy picie wódki.
Uzależnienie to to jak żyjesz, czego koronnym dążeniem jest uciekanie od konsekwencji takiego życia – negatywnego, nieświadomego, destruktywnego. Emocje i myśli to jedne z konsekwencji. Oglądanie porno czy picie wódki to “tylko” sposób na radzenie sobie z konsekwencjami, a najczęściej nie radzenie, tylko próby “zapominania” i różne formy okłamywania siebie, że coś z konsekwencjami się dzieje – np. “odstresowujesz się”, co nie jest prawdą. Nic takiego nie ma miejsca.
Czyli to nie jest dbanie, a dalsze zaniedbywanie – to kierunek negatywny. I najczęściej to też granie ofiary konsekwencji swoich decyzji.
A myśli to tylko myśli. Są jak wianie wiatru. Nie mają żadnego znaczenia. Całe znaczenie nadajesz im Ty. Oraz Ty wybierasz swój kierunek, który zapewne całe życie opierasz o myśli.
Powiedz uczciwie – ile razy okłamałeś się mówiąc, że “to tylko jeden filmik”, “przecież nic się nie stanie”, “każdy tak robi”? Setki razy? Tysiące?
Skoro jesteś na tym serwisie, to już wiesz, że stanie się i to bardzo dużo negatywnego.
Wiesz, że ani razu nie był to tylko jeden filmik.
Więc widzisz, że te myśli to kłamstwa. Ale kłamstwa, które są dla Ciebie bardzo wygodne. I to tylko wierzchołek góry lodowej.
Odpowiedz sobie sam – co, że przychodzą te myśli?
A co to jest zdrowienie? To ewolucja – dojrzewanie jako istota ludzka. Nie tylko rozwój ale też zajęcie się zaniedbaniami.
Przede wszystkim najpierw wybór kierunku w stronę pozytywności. Bo możliwe, że 99% spraw widzisz odwrotnie – to co negatywne widzisz jako pozytywne, a to co pozytywne widzisz jako negatywne.
Odwrócenie tego “krzywego zwierciadła” to pierwszy, fundamentalny krok, któremu większość uzależnionych kolosalnie się opiera. Co jest właśnie jednym z przykładów widzenia tego co pozytywne jako negatywne.
Żadna ilość czasu nie ma tu znaczenia. Znaczenie ma tylko uczciwość – mówienie prawdy.
Bo zmienić możesz tylko to, co prawdziwe – bo to co prawdziwe istnieje. Z kłamstwem nic nie można zrobić. Albo przestać kłamać, albo brnąć w nie coraz bardziej.
Jako, że uzależnienie to niska jakość życia, a zdrowie to wyższa jakość życia, nie możemy mówić o żadnych ramach czasowych. No bo żyjesz.
Dobrym porównaniem jest prowadzenie samochodu – nauka teorii to jedno, praktyka – dwa, egzamin – trzy.
Ale przecież jak zdasz egzamin, to nie znaczy, że możesz zapomnieć o zasadach ruchu, zgadza się? Oraz – po zdaniu egzaminu nie jesteś ekspertem, ani super doświadczonym kierowcą.
Dopiero zaczynasz korzystać z tej możliwości.
To samo ze zdrowiem – najpierw poznajesz teorię, stosujesz narzędzia, by się ich nauczyć. Ale to tylko ćwiczenia, które następnie należy wdrożyć na stałe do swojego życia. Na stałe.
Nie mówiąc o tym, by pozbywać się tego, co negatywne. Ba! By w ogóle rozpoznać to co faktycznie negatywne i dodać/zastąpić to tym, co naprawdę pozytywne.
Bo np. jeśli codziennie się zamartwiasz “o” przyszłość, to nie ma odpowiedzi na pytanie – “Ile czasu potrzebuję, by przestać się zamartwiać?”
Bo przestanie to decyzja. Zajmuje sekundę. Natomiast jeśli jej nie podejmujesz lub podejmujesz, a za moment znowu zaczynasz się zamartwiać, to znaczy, że masz z zamartwiania się korzyści. Możesz też w ogóle uznawać martwienie się za coś pozytywnego…
I znowu – nie od czasu zależy zmiana, tylko od uczciwego rozpoznania tych korzyści, przyznania się do nich (np. do skrywanej przyjemności) i poddanie ich.
To może zająć Ci relatywnie niewiele czasu – np. pół godziny, a może pół roku.
A możesz powiedzieć, że nie masz zamiaru przestać się zamartwiać i to kontynuować do końca życia.
A jeśli tylko zamierzasz się opierać, powstrzymywać, czy “walczyć z” uzależnieniem – to powodzenia. Ale to nic nie da. 30, 60, 90 dni. 900 dni. Bez różnicy.
Zobacz co napisał jeden z nowych Uczestników WoP:
“To dobrze, jesteś moją ostatnią nadzieją, by wyjść na dobre z tego pono-uzależnienia-ucieczki.”
Zauważ – mówi o ucieczce. Jak można “wyjść z” ucieczki? Rozumiesz?
Jak można “rzucić” ucieczkę? Jak można “walczyć z” ucieczką?
Jak można “przekroczyć” ucieczkę?
Jeśli nawet nie masz świadomości, że uciekasz, ani od czego.
Ile czasu potrzebujesz, by przestać uciekać? Minutę? Rok? Nie wiem. Bo to decyzja. Albo ją podejmiesz, albo nie. Czas jej nie podejmie za Ciebie.
Piotr
11 sierpnia 2022 21:56
Chętnie dołączę do dyskusji aby spokojnie wysłuchać komentarzy innych osób. Piotr
Witaj Piotrze. Dziękuję ci bardzo za mocny film o uzależnieniu od pornografii który uświadomił mi że muszę zmienić swoje nawyki związane z porno które powodują i mnie stres, złość, brak koncentracji w pracy, zmęczenie itp .
Mam 29 lat i jestem uzależniony od pornografii od 15 lat. Pierwszy kontakt z erotyką pojawił się gdy byłem w gimnazjum i uważałem to początkowo za niegroźną rozrywkę po szkole, która sprawia mi radość i przyjemność . Zauważyłem z biegiem czasu że było to błędne myślenie które doprowadziło mnie do uzależnienia od porno powodujące że chciałem codziennie poznawać nowe ekscytujące wyzwania seksualne na zdjęciach i filmach przy których siedziałem długi czas zapominając często o innych ważnych obowiązkach. Od roku uczęszczam na spotkania z psychoterapii u Pani psycholog i seksuolog która wspiera mnie w tym uzależnieniu.
Zdaje sobie sprawę że wyjście z uzależnienia od porno jest cholernie trudne ale wierzę i mam nadzieję że trud który podejmuje przyniesie owoce ponieważ chce uwolnić się od porno dla siebie i mojej dziewczyny z którą planuje
za niedługi czas ślub i jest to dla mnie motywacja do zmiany.
Pozdrawiam Piotrek
Dziękuję ci bardzo za mocny film o uzależnieniu od pornografii który uświadomił mi że muszę zmienić swoje nawyki związane z porno które powodują i mnie stres, złość, brak koncentracji w pracy, zmęczenie itp .
To co sobie uświadomiłeś nie do końca jest prawdą.
Po pierwsze – nic nie musisz. Jeśli będziesz coś robił tylko dlatego, bo jesteś przekonany, że “musisz” to robić, to będziesz się męczył.
Na tej planecie nikt nic nie musi. “Muszę” to kłamstwo i najczęściej usprawiedliwienie.
Samo z siebie to kierowaniem się poczuciem winy, niechęcią do tego, co uważamy, że “musimy”.
A jeśli wobec np. zdrowienia będziesz niechętny, no to nie wyzdrowiejesz, a po drodze się wymęczysz.
Dwa – żadne nawyki nie powodują ani stresu, ani złości, ani braku koncentracji, ani zmęczenia. Nawyk to nieuświadomione działanie, w którym dostrzegasz jakieś korzyści dla siebie. Konsekwencją tych działań mogą być wymienione efekty. Ale zazwyczaj nawyki ucieczkowe w porno dotyczą już tych konsekwencji innych błędów.
Poza tym – co to jest stres? Co to jest złość?
Czy to czego doświadczasz to na pewno zmęczenie? A nie apatyczność? Znasz różnicę?
Nawykami najczęściej są też próby “radzenia sobie” z np. stresem. A że są zupełnie nieskuteczne, no to je powtarzamy, a wraz z tym negatywne konsekwencje rosną.
Mam 29 lat i jestem uzależniony od pornografii od 15 lat.
Czyli ponad pół życia i całe życie dorosłe.
Tym samym oglądanie porno i korzyści jakie z tego masz były dla Ciebie niezauważalne jak woda dla ryby w akwarium.
Pierwszy kontakt z erotyką pojawił się gdy byłem w gimnazjum i uważałem to początkowo za niegroźną rozrywkę po szkole, która sprawia mi radość i przyjemność .
Więc już wiemy, że na co dzień żyłeś w jeszcze niższym stanie, niż pożądanie. A samo pożądanie zapewne osądzałeś, wstydziłeś się, bałeś, obwiniałeś się, pewnie uważałeś za grzech.
Bo to czego doświadczasz to nie jest ani radość, ani przyjemność. Tylko stan pożądania.
I nic go nie sprawia. Tylko dla umysłu obrazy/filmy na ekranie są jak rzeczywistość, dlatego reaguje jakby te nagie kobiety były obok. Tylko że ich nie ma.
A co gdy przestajesz oglądać i nie oglądasz? Czy wtedy jesteś pełen życia i radości?
Zauważyłem z biegiem czasu że było to błędne myślenie
Tylko myślenie?
Czy problemem są wyłącznie myśli?
które doprowadziło mnie do uzależnienia od porno
Na pewno chodziło tylko o te rzekome “radość” i “przyjemność”?
Zauważ, że mogłeś błędnie interpretować fakty ale jednak Twój stan ulegał zmianie podczas oglądania pornografii. Być może nawet diametralnie w porównaniu z codziennością.
powodujące że chciałem codziennie poznawać nowe ekscytujące wyzwania seksualne na zdjęciach i filmach
Widzisz?
Nadal twierdzisz, że coś poznawałeś. Że to były ekscytujące wyzwania seksualne…
Ale to jakbyś twierdził, że oglądając reklamę frytek poznajesz nowe ekscytujące smaki potraw.
przy których siedziałem długi czas zapominając często o innych ważnych obowiązkach.
Właśnie – “zapominałem”.
Bo to kolejna korzyść – unikałeś tematów ważnych, a niewygodnych, niekomfortowych.
Co pokazuje, że “radość” i “przyjemność” wcale nie były jedynymi powodami, dla których tyle lat oglądasz porno.
Od roku uczęszczam na spotkania z psychoterapii u Pani psycholog i seksuolog która wspiera mnie w tym uzależnieniu.
Wspiera w uzależnieniu? O_O
To szybciutko zmień specjalistę, bo terapeuta powinien wspierać Cię w zdrowieniu.
Zdaje sobie sprawę że wyjście z uzależnienia od porno jest cholernie trudne
Może tak być, szczególnie jeśli “wyjście z uzależnienia” rozumiesz niepoprawnie.
Kilka miesięcy temu rozmawiałem z klientem, który mówił mi, że ponad 5 lat chodzi na terapię, w której dąży do zdrowia.
Mężczyzna ten wykłócał się ze mną na wiele tematów, uważał, że on wie lepiej.
Zapytałem się go co to jest zdrowie. Odpowiedział “nie wiem”.
Więc 5 lat chodził na terapię i próbował osiągnąć coś, czego nawet nie potrafił określić. Jak więc liczył, że to osiągnie?
Jeśli próbujesz się dostać na ulicę w mieście, która nie wiesz gdzie leży, to jej nie znajdziesz. Albo poświęcisz na to 100 razy więcej czasu, niż mógłbyś, gdybyś się dowiedział dokładnie gdzie ona jest.
ale wierzę i mam nadzieję że trud który podejmuje przyniesie owoce
Jak mówię – trud i włożona praca mogą być kolosalne, a przynieść efekty minimalne lub zerowe. Jeśli nie rozumiesz co to jest zdrowie i droga, która do niego prowadzi.
Odpowiedz – co to jest uzależnienie od pornografii? Co to znaczy “wychodzenie z uzależnienia”?
Jak rozumie to Twoja terapeutka? Co próbujecie osiągnąć?
Mówiłeś o nawykach – jakie nawyki próbujesz zmienić i w jaki sposób?
Co to jest nawyk?
Czy np. zamiast porno zamierzasz te “wyzwania seksualne” poznawać z realnymi osobami – np. swoją dziewczyną? Czy w ogóle o to chodziło? Do czego Ci są potrzebne te “wyzwania”? Czy to na pewno wyzwania? A może to zupełnie “zasłona dymna” wobec czegoś innego?
ponieważ chce uwolnić się od porno dla siebie i mojej dziewczyny z którą planuje za niedługi czas ślub i jest to dla mnie motywacja do zmiany.
Jakiej zmiany?
Mówisz o wolności od porno. Ale przecież jesteś wolny. Czy ktokolwiek/cokolwiek zmusza Cię do jej oglądania?
Sam mówiłeś – że to dla Ciebie “radość”, “przyjemność”, “zapominasz” o ważnych obowiązkach… Więc oglądasz porno, bo tego chcesz. Bo uważasz, że masz z tego np. tę “radość”. Pytanie – dlaczego nie masz jej z normalnego życia?
Z jakichś powodów wolisz obejrzeć porno, niż np. sprawić sobie przyjemność spacerem, zajęciem się hobby, spędzeniem radosnego czasu ze znajomymi, etc.
Właśnie dlatego ludziom wydaje się, że nie są wolni – bo nie dostrzegają własnych wyborów oraz KORZYŚCI jakie z nich mają i do których dążą.
Tylko że tych korzyści nie osiągają. Tak jak ten mężczyzna, który próbował osiągnąć “zdrowie” nie rozumiejąc nawet co to jest.
A KONSEKWENCJI oglądania pornografii nie można uniknąć. Tak jak picia alkoholu – niezależnie jak dobrą masz intencję dla picia, pijąc wlewasz w siebie truciznę i stajesz się nietrzeźwy.
Zauważ też – gdybyś nawet wiedział dokładnie gdzie leży ulica czy miasto, do którego chcesz dojechać ale nie wiesz, gdzie się obecnie znajdujesz, to też nie dotrzesz do tej ulicy/tego miasta. Zgadza się?
Bo nawet znając dokładne współrzędne GPS celu, to skąd masz wiedzieć czy np. musisz iść/jechać na północ czy południe?
Dlatego tak krytyczne jest uczciwe i odważne przyjrzenie się temu jak żyjesz, jaki jesteś, jak postępujesz, z jakimi intencjami, jakie są tego rezultaty. To jest punkt startu i jest tak samo istotny jak punkt docelowy.
Co będzie dla Ciebie zdrowym zastępstwem tej “radości” i “przyjemności”, które wydawało Ci się, że czerpiesz z porno od 15-tu lat, co nigdy nie następowało i nigdy tym nie było?
Mówisz o zmianie. Ale czego i na co?
Dlaczego potrzebujesz do tego motywacji? Bo nadal w oglądaniu porno masz masę korzyści. Dlatego musisz się ciągle motywować i wydaje Ci się, że nie jesteś wolny.
Ale jesteś, tylko jeszcze nie chcesz PRZYNAJMNIEJ W PEWNYCH OKOLICZNOŚCIACH zrobić czegoś innego, niż obejrzeć pornografię. Świadomość tych okoliczności i własnych decyzji jest kluczowa.
Pozdrawiam Piotrek
Również pozdrawiam!
Olek
19 czerwca 2022 09:26
Cześć Piotrek!
Przede wszystkim dziękuję za krytyczne przedstawienie problemu uzależnienia od porno w swoim filmie. Jest on przekonujący, a zarazem motywujący co dodatkowo mnie zachęciło do starań.
Mam obecnie 16 wiosen i mierze się z tym problemem od ok. 3 lat. Nie wiem kiedy to się przerodziło w uzależnienie. Od dawna zauważam skutki tego. Zmniejszona koncentracja, determinacja, kreatwyność, brak rozwoju i do tego od niedawna apatia. Głównie na tym ucierpieli moi bliscy, rodzina i przyjaciele. Z każdym kolejnym miesiącem oddalam się od nich. Dodatkowo trafiłem ostatnio do jednego z lepszych liceów w województwie i wątpie czy dam radę prowadząc dalej taki tryb życia. Widzę swoje problemy, a niektóre z nich znajdują się głęboko we mnie. Od 6 miesięcy staram się od tego odwieźć, jednak są to wzloty i upadki. W tej chwili jest lepiej niż na początku roku, ale piekielnie mi daleko do stanu normalnego sprzed odkrycia tych treści. Na początku było to tylko zaciekawienie, poznawanie własnej intymności i chęć poznania nowych rzeczy. Później to wyszło spod mojej kontroli. Głównymi bodźcami z tego co zauważyłem to: świadomość własnych błędów i długiej drogi powrotu do zdrowia. Mam dosyć swoich dotychczasowych działań, a raczej ich braku. Tyle czasu dotąd zmarnowałem…
Zmienię to nawet jeśli ma to trwać latami. Wszystkim innym także powodzenia życzę.
Przede wszystkim dziękuję za krytyczne przedstawienie problemu uzależnienia od porno w swoim filmie. Jest on przekonujący, a zarazem motywujący co dodatkowo mnie zachęciło do starań.
Ok ale motywacja to za mało.
Pytanie brzmi – co bez niej? Dlaczego miałbyś nie starać się żyć dobrze nie czując motywacji?
Jaki jest motyw Twoich starań? Oraz jakie są to starania?
Mam obecnie 16 wiosen i mierze się z tym problemem od ok. 3 lat.
Co to znaczy “mierzę się”? Co konkretnie robisz?
Nie wiem kiedy to się przerodziło w uzależnienie. Od dawna zauważam skutki tego. Zmniejszona koncentracja, determinacja, kreatwyność, brak rozwoju i do tego od niedawna apatia. Głównie na tym ucierpieli moi bliscy, rodzina i przyjaciele. Z każdym kolejnym miesiącem oddalam się od nich.
Dlaczego uważasz, że głównie ucierpieli na tym inni?
A co z Tobą? Tylko dlatego, bo jest z Tobą gorszy kontakt, uważasz, że inni cierpią i to jeszcze bardziej od Ciebie?
Więc Tobie nie dzieje się żadna krzywda.
Dodatkowo trafiłem ostatnio do jednego z lepszych liceów w województwie i wątpie czy dam radę prowadząc dalej taki tryb życia.
Jaki jest to tryb życia?
I ponownie – porównaj to z tym, co powiedziałeś o bliskich – w jaki sposób oni ucierpieli i w jaki sposób jest to gorsze od Twojej sytuacji?
Widzę swoje problemy, a niektóre z nich znajdują się głęboko we mnie.
Co to znaczy “problemy znajdują się głęboko we mnie”?
Na pewno jest w człowieku jakakolwiek głębia, w której się coś może znajdować?
To że coś nie jest świadomie, nie oznacza, że jest gdzieś głęboko. Często tak nie jest i to, czego brakuje to tylko szczerość.
A że jej nie wybieramy, a przez to nie widzimy na czym polega esencja problemu, zakładamy, że ta esencja jest ukryta lub znajduje się gdzieś daleko/głęboko.
To jakby uparcie zaciskać powieki, nie chcieć ich otworzyć i mówić, że widzenie znajduje się gdzieś głęboko.
Od 6 miesięcy staram się od tego odwieźć, jednak są to wzloty i upadki.
Nie dziwne. Bo to nie jest poprawna droga.
Bo próbujesz przestać robić coś, czego w pewnych okolicznościach wcale nie chcesz przestać robić.
W tej chwili jest lepiej niż na początku roku,
Na pewno jest lepiej?
A co zrobiłeś, że się coś poprawiło – jak się zmieniłeś?
ale piekielnie mi daleko do stanu normalnego sprzed odkrycia tych treści.
I to jest właśnie jedno z największych nieporozumień.
To co uważasz za “stan normalny” nigdy nie było stanem normalnym.
Gdybyś żył naprawdę normalnie, nie uzależniłbyś się.
Dlatego wg mnie nigdy to co robiłeś nie przerodziło się w uzależnienie.
Bo gdy zrozumiesz co to jest uzależnienie, stanie się jasne, że od zawsze w to szedłeś.
Bo np. ta “ciekawość” to nie była ciekawość, tylko wstyd przed normalnymi kontaktami z kobietami, wliczając kontakty seksualne.
A to bazowało na negatywnym obrazie siebie, może nawet potępianiu siebie i ciała. Dlatego uciekałeś w porno, a tłumaczyłeś to sobie tak, że jesteś ciekawy. Ale nie byłeś. Byłeś pełen wstydu, winy i lęku.
Na początku było to tylko zaciekawienie, poznawanie własnej intymności i chęć poznania nowych rzeczy.
Na pewno?
A dlaczego nie byłeś ciekawy realnego seksu i relacji z kobietami? Dlaczego nie poznawałeś własnej intymności w realnym życiu?
Dlaczego nie poznawałeś nowych rzeczy i doznań z żywymi ludźmi?
To była ta normalność? Rozumiesz?
Oglądanie pornografii nie jest normalne, ani nie można tego robić z normalnych powodów. Bo każdy powód jest negatywny. Zawsze.
I praktycznie zawsze to, co nazywamy “robiłem to z ciekawości” nie jest prawdą, tylko usprawiedliwieniem.
Później to wyszło spod mojej kontroli.
Nigdy nie miałeś nad tym kontroli.
A to “to było tylko zaciekawienie” nie jest prawdą. Już wtedy się okłamywałeś.
Gdybyś kierował się naprawdę tym co pozytywne, nigdy nie doprowadziłbyś do tego, co negatywne.
Głównymi bodźcami z tego co zauważyłem to: świadomość własnych błędów
Nie ma czegoś takiego jak “świadomość własnych błędów”.
Tylko obwiniasz się za nie.
Za jakie błędy się obwiniasz?
Świadomość nie jest wartością binarną – “świadomy/nieświadomy”, tylko to niesłychanie szeroki przekrój, na którego nawet pobieżne opisanie pewnie jedna osoba musiałaby poświęcić pewnie kilkaset lat.
Twój poziom świadomości tego, co zrobiłeś- tego, co określasz teraz jako błędy – może opierać się o wstyd i winę. Co nie znaczy, że to jakieś “jestem świadomy”. Tylko chodzi o KONTEKST, z którego automatycznie wynikają takie wnioski, a nie inne. Oraz działania.
i długiej drogi powrotu do zdrowia.
Nie ma żadnej długiej drogi, ani tym bardziej powrotu do zdrowia.
Bo nigdy nie żyłeś zdrowo.
I teraz zapewne boisz się i opierasz temu, co uważasz, że Cię czeka.
Życie zdrowe, chętne, odważne, uczciwe to nie jest żadna droga. To jakość sama w sobie.
Nie ma żadnej linii mety, którą jak przekroczysz, to się wydarzy wielkie magiczne wydarzenie – “wyzdrowienie z uzależnienia”.
Tak jak i samochód prowadzisz w każdej sekundzie jazdy. A nie tylko przez moment po włączeniu silnika.
Zdrowie to to jaki JESTEŚ, a z tego automatycznie i bez wysiłku wynika to jak żyjesz, czyli co ROBISZ i MASZ.
I znowu pytanie – jaką masz świadomość tej “długiej drogi do zdrowia”? Cieszysz się tym? Jesteś podekscytowany?
Czy raczej boisz się i opierasz? Jeśli tak – dlaczego?
Mam dosyć swoich dotychczasowych działań, a raczej ich braku. Tyle czasu dotąd zmarnowałem…
Więc moje pytanie brzmi – a zanim się pozornie uzależniłeś, żyłeś tak, że byłeś z tego zadowolony? Np. byłeś zadowolony swojej “ciekawości” z oglądania pornografii? Czy byłeś zadowolony z tego “poznawania własnej intymności”?
Zmienię to nawet jeśli ma to trwać latami. Wszystkim innym także powodzenia życzę.
Co chcesz zmienić i jak?
Szybko można dostrzec, że “przestanę oglądać pornografię” to deklaracja, pod którą powinno znajdować się – “rozwinę się tak, by przestać uciekać od tego, od czego uciekam w pornografię, oczyszczę się, zacznę żyć odważnie, uczciwie, chętnie, kochająco”. A co się kryje za tym – zmierzysz się np. z każdą urazą jaką żywisz do innych oraz do siebie i będzie konieczne wybaczenie. Zamiast oporu będziesz spokojnie dokonywał decyzji, etc.
Czy tu pomoże motywacja? Jeśli motywacja jest dla nas uczuciem, to pewnie sam już niejednokrotnie doświadczyłeś, że każde uczucie mija. Negatywne bywają, że trwają nawet latami, bo stawiamy im opór. A motywacja – jakieś pozytywne uczucie, np. ekscytacja będzie trwało tak długo, jak długo będziemy mieli takie nastawienie wobec życia czy jakiegoś konkretnego zagadnienia. A zdrowienie z uzależnienia to w dużej mierze korekty tego, co negatywne, czyli wobec czego wcale nie jesteśmy ani chętni, ani pozytywni, ani nie mamy często zamiaru nawet wziąć odpowiedzialności i przestać obwiniać innych.
Pomoże DECYZJA podjęta pomimo emocji i motywacji czy jej braku. A decyzja ma wynikać ze świadomości tego co naprawdę stanowi problem oraz jego rozwiązanie.
“Jaki jest motyw Twoich starań? Oraz jakie są to starania?” Staram się o tym nie myśleć. Ograniczam swój czas przebywania przed ekranem aby przypadkiem nie natrafić na nieodpowiednie treści, pracuję zarówno intelektualnie jak i fizycznie, a jeżeli przyjdzie mi taka myśl bądź pokusa to staram się od tego odwodzić zajmując się czymś czy przypominaniem sobie co mi to uzależnienie odebrało. Nie otrzymuje żadnej pomocy z zewnątrz (no ukrywam to) ale chyba komuś się wyżale.Natomiast gdy nie mam motywacji to i tak staram się nie ulec temu.
“Co to znaczy “mierzę się”? Co konkretnie robisz?” No często oglądałem te treści. Dla samych przyjemności zazwyczaj i czasami na odreagowanie. Jednak jeżeli już się wciągnąłem to potrafiłem oglądać porno godzinami. Przy okazji oblewając testy do których “nie miałem czasu” się uczyć. Przyczyniło się to zdecydowanego zmniejszenia mojego rozwoju i trudnościami z relacjach damsko-męskich.
“Dlaczego uważasz, że głównie ucierpieli na tym inni? A co z Tobą? Tylko dlatego, bo jest z Tobą gorszy kontakt, uważasz, że inni cierpią i to jeszcze bardziej od Ciebie?” Bez przesady że cierpią bardziej ode mnie z powodu mojej niedostępności. To są moi bliscy. Zależy mi na nich i na ich szczęściu. Po prostu z powodu mojego zamknięcia się w sobie może nie jestem w stanie pomóc im w czymś. Może potrzebują mojej pomocy. Poza tym nie wiem jak sobie radzą. Nawet ostatnio moją przyjaciółka ma myśli samobójcze. I nie wiem co z tym zrobić, jak na to wpłynąć. Dlatego zacząłem prace nad sobą, aby ich wspierać. Robię to też dla siebie bo wiem czym jest dla mnie prawdziwe szczęście
Jaki jest to tryb życia? Jest on nader pasywny. Ta placówka wymaga wysiłku i poświęcenia, niestety daję z siebie tylko 30%. Przy okazji praktycznie się nie rozwijam.
Co to znaczy “problemy znajdują się głęboko we mnie”? Miałem tu na myśli te problemy których jeszcze nie odkryłem, nie zrozumiałem lub nie jestem ich świadom. Z czasem powinienem je dostrzec.
Na pewno jest lepiej? A co zrobiłeś, że się coś poprawiło – jak się zmieniłeś?
Wydaje mi się że jest lepiej. Na pewno najważniejszym osiągnięciem i zarazem wydarzeniem było uświadomienie sobie bycia uzależnionym (gdzieś na przełomie tego roku). Skupiłem się bardziej na sobie (co poskutkowało oddaleniem się od innych o czym wspomniałem) i analizowałem własne błędy. Oprócz opierania się zaglądaniu w porno (co kończyło się np. czterodniową przerwą od porno aniżeli kilkugodzinną, co już jest dla mnie dużą poprawą) stałem się bardziej asertywny (potrafię już sobie czegoś odmówić, ograniczyć się albo traktować odpowiednio przez innych), a efektem ubocznym jest porzucenie gier wideo które też zabierały mi cenne godziny.
Bo np. ta “ciekawość” to nie była ciekawość, tylko wstyd przed normalnymi kontaktami z kobietami, wliczając kontakty seksualne. Przypominam że na początku miałem te 13 lat może mniej. Wtedy dopiero zaczynałem to rozumieć czym jest seks itp. I wtedy nie miałęm żadnych bliskich interakcji z kobietami. Trochę mi czasu zajęło zrozumienie tego. Teraz mam 16 to już co innego. Inny wiek inny styl myślenia.
Na pewno? A dlaczego nie byłeś ciekawy realnego seksu i relacji z kobietami? Dlaczego nie poznawałeś własnej intymności w realnym życiu? Dlaczego nie poznawałeś nowych rzeczy i doznań z żywymi ludźmi? To była ta normalność? Rozumiesz? Proste. U mnie w domu nic się o tym nie mówiło. Filmy poznałem dzięki koledze w 6 klasie. Wtedy zacząłem wszystko poznawać powoli. Natomiast niedawno nauczyłem się prawdziwego flirtu i bliższych relacji z kobietami głównie dzięki doświadczeniu (pół roku temu byłem z jedną dziewczyną ale wszystko zakończyło się na gdy mój wzrost stał się dla niej przeszkodą, poza tym czasem podrywam inne dziewczyny). Oprócz tego rodzice nie życzą sobie u mnie zbyt bliskich interakcji z dziewczynami. Jednak z tego co widzę to powoli, nie na siłę, dąże do poznawania tych rzeczy.
I znowu pytanie – jaką masz świadomość tej “długiej drogi do zdrowia”? Cieszysz się tym? Jesteś podekscytowany? Czy raczej boisz się i opierasz? Jeśli tak – dlaczego? Tak jestem tym podekscytowany. Wiem jakie będą tego efekty i postaram się do nich dotrzeć. Już się staram. Jednak zdaża mi się myśleć “co jeśli…” itp. Chociaż pewnie niedługo znikną.
Więc moje pytanie brzmi – a zanim się pozornie uzależniłeś, żyłeś tak, że byłeś z tego zadowolony? Np. byłeś zadowolony swojej “ciekawości” z oglądania pornografii? Czy byłeś zadowolony z tego “poznawania własnej intymności”? Nie, nie jestem z tego zadowolony. Chociaż nie wiem co o tym myślałem kilka lat temu. Dało mi to okiełznanie tematów seksualnych i partnerskich, ale miałem tu na myśli czas sprzed poznania porno. Przed obejrzenia pierwszego filmiku. Pamiętam jak się rozwijałem, jaki kreatywny byłem z każdym kolejnym rokiem do czasu… Teraz sobie wyobrażam gdzie bym teraz był i co bym potrafił gdyby nie to wirtualne uzależnienie. Przez te lata bycia uzależnionym czy “fazy wstępnej” tak to nazwę (kiedy dopiero zaczynałem) mogłem po prostu wiele w życiu osiągnąć.
Co chcesz zmienić i jak?
Stosunek do życia jako bardziej wymagającego, oczekującego i sądzącego. Jestem zobowiązany do wielu zadań w życiu i muszę je wykonać. Sam chcę. Włożę w to dużo wysiłku, z czasem coraz większego, i zrealizuje postawione przez siebie cele.
Pomoże DECYZJA podjęta pomimo emocji i motywacji czy jej braku. A decyzja ma wynikać ze świadomości tego co naprawdę stanowi problem oraz jego rozwiązanie. Dobrze o tym wiem. Jestem świadom tego co robię i robiłem. Nie wszystkiego, ale większości. Jestem optymistą więc spoglądam ku lepszemu jutro. Jedyne czego mi brakuje to silnej woli. Podjąłęm już decyzję tylko pytanie pozostaje jego – czy uda mi się ją wykonać.
Wszystko inne co pan napisał jest prawdą. Widzę że mam do czynienia ze spacjalistą w tej tematyce. W razie czego zawsze moge się do pana zwrócić i opowiadać o swoich postępach czy problemach. Jeszcze raz panu dziękuje i doceniam pański wkład w pomaganie innym :))
“Jaki jest motyw Twoich starań? Oraz jakie są to starania?”
Staram się o tym nie myśleć.
Chwila moment.
Mówisz, że film motywuje do zmiany, do pracy nad sobą, a gdy pytam o motywację oraz o konkrety, to mówisz, że starasz się o tym nie myśleć?
Ograniczam swój czas przebywania przed ekranem aby przypadkiem nie natrafić na nieodpowiednie treści,
To nie doprowadzi Cię do zdrowia, bo nie unikniesz takich treści.
W co drugim filmie fabularnym jest scena łóżkowa.
Teraz mamy laty, jest wszędzie pełno ładnych babek. Więc to nigdy nie zniknie.
A problemem nie jest wcale obrazek ładnej kobietki, ani ładna kobietka, tylko to, że się wstydzisz, boisz, obwiniasz, opierasz. I jeszcze nie jesteś tego świadomy.
Dlatego uważasz, że problem leży na zewnątrz i uważasz, że dobrą drogą jest unikanie tego.
pracuję zarówno intelektualnie jak i fizycznie, a jeżeli przyjdzie mi taka myśl bądź pokusa to staram się od tego odwodzić zajmując się czymś czy przypominaniem sobie co mi to uzależnienie odebrało.
Żadna uzależnienie nic Ci nie odebrało.
Uzależnienie to to jak żyjesz.
Ty uznawałeś oglądanie porno za najlepszy wybór, nawet już znając konsekwencje. I tak jest nadal – w pewnych okolicznościach nadal tak uważasz.
Dlatego są pokusy.
Nie otrzymuje żadnej pomocy z zewnątrz (no ukrywam to) ale chyba komuś się wyżale.Natomiast gdy nie mam motywacji to i tak staram się nie ulec temu.
To tylko zmaganie. Opór.
A opór powoduje, że to czemu się opieramy trwa i rośnie.
Pytanie dlaczego to ukrywasz? Nie mówię, że masz się tym dzielić z każdym kogo spotkasz.
Jednak sam fakt, że to ukrywasz wynika przecież, że się wstydzisz, boisz zostać osądzonym i odrzuconym, zgadza się?
A ten lęk, wstyd, wina i opieranie się temu – ciągłe zmaganie – to przecież fundamenty tego, przez co w ogóle oglądasz porno.
“Co to znaczy “mierzę się”? Co konkretnie robisz?”
No często oglądałem te treści. Dla samych przyjemności zazwyczaj i czasami na odreagowanie.
No widzisz – mówisz, że uzależnienie odebrało Ci dużo, a teraz mówisz, że oglądałeś “dla przyjemności” i “czasami na odreagowanie”.
Mam nadzieję, że rozumiesz, że oglądałeś i oglądasz porno, bo tego chcesz – masz z tego korzyści.
A niezależnie co Ci się wydaje, że Ci to daje – nie unikniesz konsekwencji, co nazywasz na razie błędnie – “uzależnienie dużo mi odebrało”.
Jednak jeżeli już się wciągnąłem to potrafiłem oglądać porno godzinami.
Naturalnie – bo właśnie chodzi o korzyści jakie z tego masz.
Oraz to, że tych korzyści nie masz naturalnie, bez żadnej ceny, żadnego kosztu.
Przy okazji oblewając testy do których “nie miałem czasu” się uczyć. Przyczyniło się to zdecydowanego zmniejszenia mojego rozwoju i trudnościami z relacjach damsko-męskich.
Czynników jest więcej, niż “tylko” oglądanie pornografii.
Gdy przeanalizujesz dlaczego wybierałeś porno, zrozumiesz, że przyczyny np. trudności w relacjach z kobietami i przyczyny oglądania porno są tymi samymi przyczynami.
Porno niczego Ci nie odebrało. Ale oczywiście oglądanie go wiąże się z bardzo poważnymi konsekwencjami.
“Dlaczego uważasz, że głównie ucierpieli na tym inni?
A co z Tobą? Tylko dlatego, bo jest z Tobą gorszy kontakt, uważasz, że inni cierpią i to jeszcze bardziej od Ciebie?”
Bez przesady że cierpią bardziej ode mnie z powodu mojej niedostępności. To są moi bliscy. Zależy mi na nich i na ich szczęściu.
Ok ale zanim będziesz mógł realnie pozytywnie się o nich troszczyć, najpierw zatroszcz się o siebie.
Zauważ też jak unikasz odpowiedzi – już niepierwszej – ja się pytam dlaczego uważasz, że głównie ucierpieli bliscy – sam tak stwierdziłeś.
A teraz mówisz “bez przesady”. I zupełnie nic więcej nie mówisz.
Po prostu
Nie ma żadnego “po prostu”.
z powodu mojego zamknięcia się w sobie
Nie ma żadnego zamknięcia się w sobie.
To bardzo poważne niezrozumienie.
Bo musiałoby być Ciebie przynajmniej dwóch – ten, kto się zamyka i ten, w którym zamyka się ten pierwszy.
I jeszcze trzeci – ten, co zamyka tego pierwszego w tym drugim.
Ty próbujesz zamknąć w sobie to, co osądzasz jako złe – emocje, myśli, napięcie, etc.
A to niemożliwe – dlatego zmaganie trwa cały czas i to niekończące zmaganie jest jedną z podstaw do uzależnienia.
może nie jestem w stanie pomóc im w czymś. Może potrzebują mojej pomocy.
Na razie Ty potrzebujesz pomocy tysiąc razy bardziej od nich.
Nie możesz w stanie, gdy dopiero w ogóle zacząłeś sobie coś uświadamiać o uzależnieniu myśleć o problemach innych.
Raz, że nie potrafisz im pomóc, bo nie rozumiesz ich problemów, ani nawet ich poprawnie nie widzisz.
Dwa – jeśli im nie pomożesz, będziesz się obwiniał, co tylko jeszcze bardziej obciąży Ciebie.
Trzy – próba pomocy innym (o ile to będzie jakaś realna próba), to na 99% będzie tylko strategia ucieczkowa od swoich problemów.
Cztery – samopoświęcenie jest szkodliwe. Dla wszystkich.
Poza tym nie wiem jak sobie radzą. Nawet ostatnio moją przyjaciółka ma myśli samobójcze.
Dopóki nie pomożesz sobie, nie pomożesz jej.
I nie wiem co z tym zrobić, jak na to wpłynąć.
Na razie nic z tym nie możesz zrobić.
Ani nikt Cię nie destynował do ratowania ludzi mających myśli samobójcze.
Pomóż sobie. Na razie w ogóle zapomnij o wszystkich innych.
Bo to co naprawdę może pomóc innym to to jaki JESTEŚ.
A skoro tak, to taki też BĘDZIESZ dla siebie. Na razie taki nie jesteś dla siebie, więc dla innych też nie.
Dlatego zacząłem prace nad sobą, aby ich wspierać. Robię to też dla siebie bo wiem czym jest dla mnie prawdziwe szczęście
Czym jest dla Ciebie prawdziwe szczęście?
>Jaki jest to tryb życia?
Jest on nader pasywny. Ta placówka wymaga wysiłku i poświęcenia, niestety daję z siebie tylko 30%. Przy okazji praktycznie się nie rozwijam.
Więc widzisz – zmaganiem, unikaniem, negatywnym podejściem dajesz z siebie bardzo niewiele.
Czy to odebrało Ci uzależnienie, czy raczej tak właśnie żyłeś?
Dlatego mówię – jeśli nawet dla zwykłych czynności jesteś na 30% (a tak naprawdę dużo, dużo mniej, tylko porównujesz to do swoich najlepszych stanów) – to nie masz szans pomóc tym, którzy potrzebują 1000%.
>Co to znaczy “problemy znajdują się głęboko we mnie”?
Miałem tu na myśli te problemy których jeszcze nie odkryłem, nie zrozumiałem lub nie jestem ich świadom. Z czasem powinienem je dostrzec.
A jakie problemy odkryłeś i których jesteś świadom i które rozumiesz?
Np. uzależnienie – co to jest? Jak je rozumiesz? Co odkryłeś na jego temat?
Zauważ, że na razie masę problemów widzisz poza sobą – koleżankę z myślami samobójczymi, “nieodpowiednie treści”, jakaś placówka, która czegoś wymaga, etc.
A nie mówisz w ogóle o sobie względem tych zewnętrznych tematów.
>Na pewno jest lepiej?
>A co zrobiłeś, że się coś poprawiło – jak się zmieniłeś?
Wydaje mi się że jest lepiej. Na pewno najważniejszym osiągnięciem i zarazem wydarzeniem było uświadomienie sobie bycia uzależnionym (gdzieś na przełomie tego roku).
Ok, wielu jest świadomych uzależnienia ale zrozumienie samego problemu jest kolosalnie niepoprawne.
To że ktoś nazywa swój problem “uzależnieniem” jeszcze nie musi oznaczać, że rozumiesz ten problem. Nawet profesjonalni terapeuci słabo go rozumieją.
Skupiłem się bardziej na sobie (co poskutkowało oddaleniem się od innych o czym wspomniałem) i analizowałem własne błędy. Oprócz opierania się zaglądaniu w porno (co kończyło się np. czterodniową przerwą od porno aniżeli kilkugodzinną, co już jest dla mnie dużą poprawą)
To nie jest poprawa.
Nie oglądanie pornografii samo z siebie nie jest żadnym sygnałem postępu.
Ja nie oglądałem ponad rok, a potem znowu oglądałem prawie codziennie.
Sam opór powoduje, że wszystko czemu stawiasz opór będzie trwało i rosło.
To jedno z największych nieporozumień w uzależnieniach – człowiek sądzi, że jak pił czy oglądał porno codziennie, a tu nagle nie obejrzał tydzień, to się coś poprawia i jest lepiej.
Tak nie jest.
Więc to solidnie pokazuje, że niepoprawnie rozumiesz problem.
Ty mi nie mów ile czasu nie oglądasz porno, tylko mi powiedz JAK ŻYJESZ. Czyli jaki JESTEŚ.
TO i tylko to jest jedynym determinantem postępów.
Np. męczyłeś się w robocie, a teraz pracujesz swobodnie, radośnie, chętnie – TO jest wyznacznik zdrowia.
stałem się bardziej asertywny (potrafię już sobie czegoś odmówić,
Asertywność to nie jest odmawianie sobie.
Poza tym – nie ważne, że potrafisz, bo zawsze potrafiłeś. Ważne czego odmawiasz, w jakich okolicznościach oraz z jaką intencją.
Do tej pory nie chciałeś odmawiać – zapewne z poczucia winy. I jeszcze wmawiałeś sobie kłamstwo – “nie potrafię odmówić”.
I znowu – nie ważne ile czasu nie oglądasz porno, tylko jak żyjesz – np. czego odmówiłeś, w jakich okolicznościach, dlaczego, z jaką intencją. A czego nie odmówiłeś.
graniczyć się albo traktować odpowiednio przez innych), a efektem ubocznym jest porzucenie gier wideo które też zabierały mi cenne godziny.
Więc widzisz, że sądzisz, że gry też zabierają Ci czas.
Na pewno? W jaki sposób? Każą Ci w siebie grać?
Nie widzę, byś mówił o sobie – Ty DECYDOWAŁEŚ się np. na gry wideo. Bo też uważałeś je za najlepszy wybór.
>Bo np. ta “ciekawość” to nie była ciekawość, tylko wstyd przed normalnymi kontaktami z kobietami, wliczając kontakty seksualne.
Przypominam że na początku miałem te 13 lat może mniej.
Ok ale co to ma do rzeczy?
Ja pracuję i z 40-latkami, którzy nadal sądzą, że mają wpadki z ciekawości.
A nie ma żadnych wpadek, tylko DECYZJE. Podejmowane w bardzo konkretnych okolicznościach, z bardzo konkretnymi intencjami i w bardzo konkretnym celu.
I nie ma ciekawości, tylko to kłamstewko, którym się usprawiedliwiamy. A fakty są inne.
Wtedy dopiero zaczynałem to rozumieć czym jest seks itp.
Czym jest seks?
Ja nie rozumiem czym jest seks, choć go miałem dużo.
Mogę powiedzieć coś o swoich doświadczeniach i przeżyciach ale czym jest seks – ktoś to rozumie w pełni?
I wtedy nie miałęm żadnych bliskich interakcji z kobietami. Trochę mi czasu zajęło zrozumienie tego. Teraz mam 16 to już co innego. Inny wiek inny styl myślenia.
Styl myślenia nie jest pochodną wieku.
Nie ma też żadnych stylów myślenia, bo myślenie to nie jest muzyka.
To raz. Dwa – mówisz, że miałeś 13 lat, a jednak mówisz, że do porno ciągnęła Cię ciekawość. Ale do kobiet nie.
Tu mi bardzo to nie gra.
Plus – nie mówisz co tak naprawdę zrozumiałeś. Bo to, że nasunął Ci się jakiś wniosek nie czyni tego wniosku automatycznie poprawnym.
>Na pewno?
>A dlaczego nie byłeś ciekawy realnego seksu i relacji z kobietami? Dlaczego nie poznawałeś własnej intymności w realnym życiu?
>Dlaczego nie poznawałeś nowych rzeczy i doznań z żywymi ludźmi?
>To była ta normalność? Rozumiesz?
Proste. U mnie w domu nic się o tym nie mówiło.
A o porno się mówiło?
Filmy poznałem dzięki koledze w 6 klasie.
A dziewczyny poznawałeś/mogłeś poznawać każdego dnia.
Dlaczego wobec dziewczyn nie byłeś ciekawy?
Jak widzisz – trzymasz się jakichś percepcji, które nie są poprawne.
Uważasz, że nie byłeś ciekawy spotkań z żywymi dziewczynami, bo się w domu o tym nie mówiło.
To zrób listę co robisz, o czym się w domu nie mówiło. Mówiło się np. o graniu w gry komputerowe? Wątpię. Jeśli już, to byś pewnie tego nie robił lub robił mniej.
Wtedy zacząłem wszystko poznawać powoli. Natomiast niedawno nauczyłem się prawdziwego flirtu i bliższych relacji z kobietami głównie dzięki doświadczeniu (pół roku temu byłem z jedną dziewczyną ale wszystko zakończyło się na gdy mój wzrost stał się dla niej przeszkodą, poza tym czasem podrywam inne dziewczyny). Oprócz tego rodzice nie życzą sobie u mnie zbyt bliskich interakcji z dziewczynami. Jednak z tego co widzę to powoli, nie na siłę, dąże do poznawania tych rzeczy.
Pytam o to, bo mówisz o ciekawości do porno – tutaj nie było potrzebne żadne “powolne poznawanie”.
Tylko zacząłeś i oglądałeś latami.
>I znowu pytanie – jaką masz świadomość tej “długiej drogi do zdrowia”? Cieszysz się tym? Jesteś podekscytowany?
>Czy raczej boisz się i opierasz? Jeśli tak – dlaczego?
Tak jestem tym podekscytowany. Wiem jakie będą tego efekty i postaram się do nich dotrzeć.
Nie masz dążyć do żadnych efektów.
Wszystko ma swoje konsekwencje.
Np. stawienie oporu automatycznie powoduje napięcie.
Ty masz ŻYĆ uczciwie, odważnie, szczerze, ochoczo, świadomie, odpowiedzialnie, etc.
Doświadczasz konsekwencji swoich decyzji.
Tam, gdzie są problemy, nie żyjesz tak jak to wymieniłem. Potrzebne jest w pełni uświadomić sobie jak żyjesz i dlaczego oraz co z tego masz.
Bo zobaczysz, że zarówno się do tego przywiązałeś jak i opierasz się innemu postępowaniu.
Już się staram. Jednak zdaża mi się myśleć “co jeśli…” itp. Chociaż pewnie niedługo znikną.
Myśli nie znikną nigdy.
Myślenie to proces samoistny, ciągły i nieskończony.
>Więc moje pytanie brzmi – a zanim się pozornie uzależniłeś, żyłeś tak, że byłeś z tego zadowolony? Np. byłeś zadowolony swojej “ciekawości” z oglądania pornografii? Czy byłeś zadowolony z tego “poznawania własnej intymności”?
Nie, nie jestem z tego zadowolony. Chociaż nie wiem co o tym myślałem kilka lat temu. Dało mi to okiełznanie tematów seksualnych i partnerskich, ale miałem tu na myśli czas sprzed poznania porno. Przed obejrzenia pierwszego filmiku. Pamiętam jak się rozwijałem, jaki kreatywny byłem z każdym kolejnym rokiem do czasu… Teraz sobie wyobrażam gdzie bym teraz był i co bym potrafił gdyby nie to wirtualne uzależnienie.
Uzależnienie nie jest wirtualne.
Jest jak najbardziej realne. A dla umysłu to co oglądasz jest jak rzeczywiste.
Przez te lata bycia uzależnionym czy “fazy wstępnej” tak to nazwę (kiedy dopiero zaczynałem) mogłem po prostu wiele w życiu osiągnąć.
Nie ma żadnego “po prostu”.
Osiągnąć możesz cały czas dużo. Każda chwila to możliwość wyboru.
Co chcesz zmienić i jak?
Stosunek do życia jako bardziej wymagającego, oczekującego i sądzącego.
Nie rozumiem.
Życie wymagające?
Życie oczekujące?
Życie sądzące?
Jestem zobowiązany do wielu zadań w życiu i muszę je wykonać.
Na pewno musisz?
Sam chcę.
To chcesz czy musisz?
W jednej wersji jesteś ofiarą i będziesz się zmagał i cierpiał, a w drugiej jesteś autorem swojego życia, odpowiedzialny za swoje wybory i Twoje życie będzie dokładnie takim jakim je sobie stworzysz, wliczając doświadczenia wewnętrzne.
Włożę w to dużo wysiłku, z czasem coraz większego, i zrealizuje postawione przez siebie cele.
A jakie są to cele i co stoi na drodze, byś je ochoczo realizował?
Pomoże DECYZJA podjęta pomimo emocji i motywacji czy jej braku. A decyzja ma wynikać ze świadomości tego co naprawdę stanowi problem oraz jego rozwiązanie.
Dobrze o tym wiem. Jestem świadom tego co robię i robiłem. Nie wszystkiego, ale większości. Jestem optymistą więc spoglądam ku lepszemu jutro. Jedyne czego mi brakuje to silnej woli. Podjąłęm już decyzję tylko pytanie pozostaje jego – czy uda mi się ją wykonać.
Powoli.
Nie ma czegoś takiego jak “silna wola”. I na pewno nie jest to jedyne czego Ci brakuje.
Tzw. “wola” to podejmowanie decyzji niezależnych od okoliczności – zarówno zewnętrznych jak i wewnętrznych. Nie ma tu potrzeby korzystania, ani posiadania żadnej siły.
Bo decyzja nie wymaga siły. Decyzja wymaga zrezygnowania z innych opcji.
Gdy np. decydujesz się pojeździć na rowerze, to wybierzesz to swobodnie jeśli zgodzisz się na wszystko to, czego nie wybierzesz w tym czasie.
Dlatego ludziom się wydaje, że brakuje im jakiejś specjalnej siły. Ale tak naprawdę nie mają świadomości przywiązania do czegoś oraz oporu przed czymś. I dlatego albo nie podejmują decyzji, albo w końcu ją zmienią.
Siły brakuje im na zmaganie – czyli niechęć do podjęcia decyzji – tak długie i intensywne, aż powiedzą sobie – “dobra, dostatecznie się wymęczyłem, to teraz podejmę którąś decyzję”.
A bez tego zmagania nie podejmują żadnej, bo nie żyją zdrowo – niemal wszystkie decyzje w swoim życiu podejmują na bazie negatywnych intencji, a nie w oparciu o np. spokój.
Więc – nie ma żadnej “siły woli”. To co się zbiorczo nazywa “siłą woli” jest dosłownie tym – wolą. Wolnością i wyborem. A nasze wybory – korzystanie z wolności – są takiej jakości jak nasz poziom świadomości.
Można rzec, że “siła woli” jest tak silna jak się rozwinęliśmy.
Tym samym nie można mówić, że brakuje nam jakiejś osobnej cechy. Nie. Ta cecha to naturalna konsekwencja tego jak się rozwinęliśmy.
Łatwo zauważyć, że w obszarach, w których nie stawiasz oporu, nie grasz ofiary, nie biadolisz, nie obwiniasz, nie pożądasz, tylko jesteś spokojny – nie jest potrzebna żadna siła. Bo spokojnie i odważnie wszystko w tym osiągasz co wybierzesz.
I wybierasz to aż do osiągnięcia celu.
A w obszarach innych łasisz się do pokus, by robić coś innego. I zmagasz się z pragnieniami, zapewne też lękiem, poczuciem winy. I dlatego ludzie powszechnie uważają, że muszą używać siły, “przełamywać się”, itd.
A to wszystko tylko niepotrzebne szamotanie.
Wszystko inne co pan napisał jest prawdą. Widzę że mam do czynienia ze spacjalistą w tej tematyce. W razie czego zawsze moge się do pana zwrócić i opowiadać o swoich postępach czy problemach. Jeszcze raz panu dziękuje i doceniam pański wkład w pomaganie innym :))
Piotrek. ;)
I jeszcze dodam – nie mówię tego wszystkiego z jakichś negatywnych powodów.
Jedną z płaszczyzn mojej roboty jest pokazywanie błędów klientom. Jest to cholernie niewdzięczna i bycza część roboty. I bardzo często albo się ktoś zawstydzi, albo wkurzy, albo mówi, że mu podcinam skrzydła, albo zaczyna biadolić, że stracił motywację, że wszystko źle, etc.
Niektórzy gdy usłyszą coś niekomfortowego, przestają się odzywać, nawet na rok.
A przecież już w szkole nauczyciel zarówno uczy jak i sprawdza prace domowe, sprawdziany, etc. Żeby wyłapać co jeszcze nie gra.
Sama świadomość, że popełniamy błąd już otwiera nam drzwi możliwości.
I ja oczywiście rozumiem, że nieprzyjemnie jest usłyszeć, że coś jest nie tak, że popełniliśmy błąd. Ale nie ma innej drogi, niż zmierzyć się z tym dyskomfortem, a błąd poprawić. Nie jesteśmy z waty cukrowej. Nikomu się nic nie stanie, nawet jak usłyszy, że 100 rzeczy robi jeszcze bardzo źle.
Naprawdę stoję po stronie Twojej i każdego klienta. Tylko czasem trzeba kimś solidniej potrząsnąć, bo poziom wypierania, opierania, upory, buty czasem absurdalnie przekracza poziom absurdu.
I łatwo też zobaczyć, że człowiek może być uzależniony od wielu lat, A I TAK woli dalej robić po swojemu. Bo jest też tak dumny. Tak narcystyczny. Bo np. coś tam poczytał i już uważa, że rozumie wszystko.
Wielu popełniało błędy nawet pamiętając moje ostrzeżenia, by tak nie robić – np. nie rezygnować z medytacji i uwalniania w dniu, w którym będziemy pozornie czuli się dobrze.
Przede wszystkim dziękuję za krytyczne przedstawienie problemu uzależnienia od porno w swoim filmie. Jest on przekonujący, a zarazem motywujący co dodatkowo mnie zachęciło do starań.
Ok ale motywacja to za mało.
Pytanie brzmi – co bez niej? Dlaczego miałbyś nie starać się żyć dobrze nie czując do tego motywacji? Dlaczego życie dobre nie jest w każdej sytuacji punktem startu i wyjścia dla każdego podjętego działania?
Jaki jest motyw Twoich starań? Oraz jakie są to starania?
Dla życia negatywnego nie potrzebujesz motywacji?
Mam obecnie 16 wiosen i mierze się z tym problemem od ok. 3 lat.
Co to znaczy “mierzę się”? Co konkretnie robisz?
Nie wiem kiedy to się przerodziło w uzależnienie. Od dawna zauważam skutki tego. Zmniejszona koncentracja, determinacja, kreatwyność, brak rozwoju i do tego od niedawna apatia. Głównie na tym ucierpieli moi bliscy, rodzina i przyjaciele. Z każdym kolejnym miesiącem oddalam się od nich.
Dlaczego uważasz, że głównie ucierpieli na tym inni?
A co z Tobą? Tylko dlatego, bo jest z Tobą gorszy kontakt, uważasz, że inni cierpią i to jeszcze bardziej od Ciebie?
Więc Tobie nie dzieje się żadna krzywda?
Dodatkowo trafiłem ostatnio do jednego z lepszych liceów w województwie i wątpie czy dam radę prowadząc dalej taki tryb życia.
Jaki jest to tryb życia?
I ponownie – porównaj to z tym, co powiedziałeś o bliskich – w jaki sposób oni ucierpieli i w jaki sposób jest to gorsze od Twojej sytuacji?
Widzę swoje problemy, a niektóre z nich znajdują się głęboko we mnie.
Co to znaczy “problemy znajdują się głęboko we mnie”?
Na pewno jest w człowieku jakakolwiek głębia, w której się coś może znajdować?
To że coś nie jest świadomie, nie oznacza, że jest gdzieś głęboko. Często tak nie jest i to, czego brakuje to tylko szczerość.
A że jej nie wybieramy, a przez to nie widzimy na czym polega esencja problemu, zakładamy, że ta esencja jest ukryta lub znajduje się gdzieś daleko/głęboko.
To jakby uparcie zaciskać powieki, nie chcieć ich otworzyć i mówić, że widzenie znajduje się gdzieś głęboko.
Pamiętaj – to, że czegoś nie robisz, nie oznacza, że to jest trudne. Tylko że nie chcesz.
Nie możesz wyciągać wniosków na bazie tylko i wyłącznie np. działań lub ich braku. Krytycznie ważny jest kontekst – m.in. faktyczne powody.
Bez tego każdy wniosek będzie błędny.
Od 6 miesięcy staram się od tego odwieźć, jednak są to wzloty i upadki.
Nie dziwne. Bo to nie jest poprawna droga.
Bo próbujesz przestać robić coś, czego w pewnych okolicznościach wcale nie chcesz przestać robić.
W tej chwili jest lepiej niż na początku roku,
Na pewno jest lepiej?
A co zrobiłeś, że się coś poprawiło – jak się zmieniłeś, co zmieniłeś w swoim życiu świadomą decyzją? A co pozornie zmieniło się samo, nie wiadomo dlaczego?
Na podstawie czego stwierdzasz, że jest lepiej?
ale piekielnie mi daleko do stanu normalnego sprzed odkrycia tych treści.
I to jest właśnie jedno z największych nieporozumień.
To co uważasz za “stan normalny” nigdy nie było stanem normalnym.
Gdybyś żył naprawdę normalnie, nie uzależniłbyś się.
Dlatego wg mnie nigdy to co robiłeś nie przerodziło się w uzależnienie.
Bo gdy zrozumiesz co to jest uzależnienie, stanie się jasne, że od zawsze w to szedłeś.
Bo np. ta “ciekawość” to nie była ciekawość, tylko wstyd przed normalnymi kontaktami z kobietami, wliczając kontakty seksualne.
A to bazowało na negatywnym obrazie siebie, może nawet potępianiu siebie i ciała. Dlatego uciekałeś w porno, a tłumaczyłeś to sobie tak, że jesteś ciekawy. Ale nie byłeś. Byłeś pełen wstydu, winy i lęku.
Na początku było to tylko zaciekawienie, poznawanie własnej intymności i chęć poznania nowych rzeczy.
Na pewno?
A dlaczego nie byłeś ciekawy realnego seksu i prawdziwych relacji z kobietami? Dlaczego nie poznawałeś własnej intymności w realnym życiu?
Dlaczego nie poznawałeś nowych rzeczy i doznań z żywymi ludźmi?
To była ta normalność?
Rozumiesz?
Oglądanie pornografii nie jest normalne, ani nie można tego robić z normalnych powodów. Bo każdy powód jest negatywny. Zawsze. A negatywność nie jest normalna. Jest powszechna ale nigdy nie jest normalna.
I praktycznie zawsze to, co nazywamy “robiłem to z ciekawości” nie jest prawdą, tylko usprawiedliwieniem.
Później to wyszło spod mojej kontroli.
Nigdy nie miałeś nad tym kontroli.
A to “to było tylko zaciekawienie” nie jest prawdą. Już wtedy się okłamywałeś.
Gdybyś kierował się naprawdę tym co pozytywne, nigdy nie doprowadziłbyś do tego, co negatywne.
Głównymi bodźcami z tego co zauważyłem to: świadomość własnych błędów
Nie ma czegoś takiego jak “świadomość własnych błędów”.
Tylko obwiniasz się za nie.
Za jakie błędy się obwiniasz?
Świadomość nie jest wartością binarną – “świadomy/nieświadomy”, tylko to niesłychanie szeroki przekrój, na którego nawet pobieżne opisanie pewnie jedna osoba musiałaby poświęcić pewnie kilkaset lat.
Twój poziom świadomości tego, co zrobiłeś – tego, co określasz teraz jako błędy – może opierać się o wstyd i winę. Co nie znaczy, że to jakieś “jestem świadomy”. Tylko chodzi o KONTEKST, z którego automatycznie wynikają takie wnioski, a nie inne. Oraz działania.
i długiej drogi powrotu do zdrowia.
Nie ma żadnej długiej drogi, ani tym bardziej powrotu do zdrowia.
Bo nigdy nie żyłeś zdrowo.
I teraz zapewne boisz się i opierasz temu, co uważasz, że Cię czeka.
Życie zdrowe, chętne, odważne, uczciwe to nie jest żadna droga. To jakość sama w sobie. I do tego się nie wraca, tylko ROZWIJA – ewoluuje. Bo czy kiedykolwiek żyłeś szczerze, uczciwie, odpowiedzialnie i odważnie?
A to pierwsze kroki w stronę zdrowia.
Nie ma żadnej linii mety, którą jak przekroczysz, to się wydarzy wielkie magiczne wydarzenie – “wyzdrowienie z uzależnienia”.
Tak jak i samochód prowadzisz w każdej sekundzie jazdy. A nie tylko przez moment po włączeniu silnika.
Zdrowie to to jaki JESTEŚ, a z tego automatycznie i bez wysiłku wynika to jak żyjesz, czyli co ROBISZ i MASZ.
I znowu pytanie – jaką masz świadomość tej “długiej drogi do zdrowia”? Cieszysz się tym? Jesteś podekscytowany?
Czy raczej boisz się i opierasz? Jeśli tak – dlaczego?
Mam dosyć swoich dotychczasowych działań, a raczej ich braku. Tyle czasu dotąd zmarnowałem…
Więc moje pytanie brzmi – a zanim się pozornie uzależniłeś, żyłeś tak, że byłeś z tego zadowolony? Np. byłeś zadowolony swojej “ciekawości” z oglądania pornografii? Czy byłeś zadowolony z tego “poznawania własnej intymności”?
Zmienię to nawet jeśli ma to trwać latami. Wszystkim innym także powodzenia życzę.
A co chcesz zmienić i jak?
Szybko można dostrzec, że “przestanę oglądać pornografię” to deklaracja, pod którą powinno znajdować się – “rozwinę się tak, by przestać uciekać od tego, od czego uciekam w pornografię, oczyszczę się, zacznę żyć odważnie, uczciwie, chętnie, kochająco”. A co się kryje za tym – zmierzysz się np. z każdą urazą jaką żywisz do innych oraz do siebie i będzie konieczne wybaczenie. Zamiast oporu będziesz spokojnie dokonywał decyzji, etc.
Czy tu pomoże motywacja? Jeśli motywacja jest dla nas uczuciem, to pewnie sam już niejednokrotnie doświadczyłeś, że każde uczucie mija. Negatywne bywają, że trwają nawet latami, bo stawiamy im opór. A motywacja – jakieś pozytywne uczucie, np. ekscytacja będzie trwało tak długo, jak długo będziemy mieli takie nastawienie wobec życia czy jakiegoś konkretnego zagadnienia. A zdrowienie z uzależnienia to w dużej mierze korekty tego, co negatywne, czyli wobec czego wcale nie jesteśmy ani chętni, ani pozytywni, ani nie mamy często zamiaru nawet wziąć odpowiedzialności i przestać obwiniać innych.
Pomoże DECYZJA podjęta pomimo emocji i motywacji czy jej braku. A decyzja ma wynikać ze świadomości tego co naprawdę stanowi problem oraz jego rozwiązanie.
jacek
22 maja 2022 21:49
10 lat temu zakochałem się w pewniej dziewczynie z wzajemnością.
Już wtedy byłem uzależniony.
Nie zawalczyłem o jej względy. Podświadomie nie chciałem jej wpakować w związek z uzależnionym. Nie chciałem dla niej takiego gówna.
Dziś rozwodzę się z obecną żoną, a tamta miłość wróciła – przypadkiem albo z przeznaczenia.
Jestem w tym samym miejscu. Nie zawalczę o nią bo nie chcę dla tej dziewczyny tego gówna. Od paru dni wiem to już nie “podświadomie”, ale wiem to tak realnie. Tak prawdziwie. Wiem jaka jest moja prawda – przez uzależnienie straciłem 10 lal temu wszystko. Dziś historia się powtarza.
Więcej tak nie będzie. Deklaracja złożona, odwrotu nie ma. Niech to ch*** wszystko strzeli, wyleczę się z tego.
Nie wiem dlaczego nie odpisałem jeszcze na Twój komentarz ale robię to teraz.
10 lat temu zakochałem się w pewniej dziewczynie z wzajemnością.
Już wtedy byłem uzależniony.
Weź pod uwagę, że zakochanie to nie miłość.
To co zazwyczaj nazywamy zakochaniem się to oczarowanie, przywiązanie, pożądanie, nadanie dużej wartości i znaczenia drugiej osobie, to projekcja własnych braków, których źródłem sądzimy, że jest druga osoba – np. jeśli osądzamy siebie, to oczarowujemy się własnym urojeniem, że ta druga osoba jest perfekcyjna, bez wad, etc.
Nie zawalczyłem o jej względy.
To konsekwencja, nie przyczyna.
Nie dążyłeś do relacji z własnych osądów samego siebie. Wstydziłeś się siebie, tego jak żyłeś.
Żadna ilość walki nie była potrzebna, bo problemu nie było w jej braku, tylko w przyczynach.
Podświadomie nie chciałem jej wpakować w związek z uzależnionym. Nie chciałem dla niej takiego gówna.
Jakiego gówna?
Widzisz – wolałeś zrezygnować z potencjalnie wspaniałego związku zamiast się zmienić. Ciekawe, prawda?
I zamiast przyznać prawdę, wolisz nienawidzić “uzależnienie”. A co to jest uzależnienie?
Uzależnienie to konsekwencja nie tylko braku miłości ale też kierunku negatywnego w życiu. Ciągle, uparcie, przez dziesiątki lat wybieramy praktycznie tylko to co negatywne.
Dlaczego? Bo się osądzamy i potępiamy. Uważamy się za kogoś złego. A czy dla kogoś złego zrobimy coś dobrego? No nie.
Dziś rozwodzę się z obecną żoną, a tamta miłość wróciła – przypadkiem albo z przeznaczenia.
To nie była miłość. Tylko oczarowanie.
Miłość to to jacy JESTEŚMY. Głównie dla siebie. A relacje z innymi to odbicie naszej relacji z samym sobą.
Przeznaczenie? Wierzysz w te bajeczki?
Nie ma żadnego przeznaczenia. Nie ma żadnego losu. Jesteś Ty, Twoje decyzje oraz ich konsekwencje.
Nie wróciła miłość, tylko Ty nadal jesteś oczarowany, przywiązany i nadal projektujesz na tamtą kobietę to samo.
Ty się nie zmieniłeś.
Jestem w tym samym miejscu.
Bo się nie zmieniłeś.
A to jest zarówno przyczyna Twoich problemów jak i ich rozwiązanie.
Dopóki się nie zmienisz, nic innego też się nie zmieni.
Nie zawalczę o nią bo nie chcę dla tej dziewczyny tego gówna.
To błąd.
Bo wybierasz dalej się obwiniać i wstydzić, niż z tego zrezygnować na rzecz czegoś dobrego dla siebie.
Dlatego to nie jest miłość, tylko oczarowanie. To osądzanie siebie i granie “szlachetnego rycerza” – nie będę z kobietą, bo nie chcę dać jej gówna.
Ale sobie dalej dajesz.
Od paru dni wiem to już nie “podświadomie”, ale wiem to tak realnie.
Na pewno?
Co wiesz? Że jesteś taki dobry dla niej? Ja tego tak nie widzę.
Tak prawdziwie. Wiem jaka jest moja prawda
Wiesz tylko co najwyżej tyle na jakim poziomie świadomości jesteś. A że bardzo się osądzasz, potępiasz, zapewne często karzesz i odrzucasz to co dobre, to jaka to może być prawda? To nie jest prawda.
To zapewne kolejne osądy. To że coś robisz, w jakiś sposób postępujesz nawet całe życie, nie czyni z tego żadnej prawdy. Fakt brzmi – coś wybierasz. To wszystko. Nie ma tu żadnej większej głębi.
Jeden z fundamentów zrozumienia rzeczywistości – wszystko można uznać za prawdę W JAKIMŚ KONTEKŚCIE.
Nie mów co jest prawdą, tylko przedstaw kontekst, w którym jakąś informację uważasz/widzisz za prawdę.
Teraz to co próbujesz powiedzieć to to, że się świadomie obwiniasz i wstydzisz i wybierasz, by nie być z nią, bo się osądzasz.
I uważasz, że skoro Ty i Twoje życie są takie złe, to “ochrona” innych przed tym musi być dobra. Ale tak nie jest.
– przez uzależnienie straciłem 10 lal temu wszystko.
Nie straciłeś nic, ani przez żadne uzależnienie. “Strata” to tylko osąd.
Nie jesteś ofiarą uzależnienia, tylko nigdy nie żyłeś w spektrum sprzyjającym życiu – w spektrum miłości.
A pierwszymi krokami w miłości jest odwaga. Jej synonimy to odpowiedzialność, szczerość i uczciwość.
Ty natomiast żyłeś w spektrum emocji. A emocje wydają się pozytywne tylko w porównaniu ze sobą nawzajem. Jednak same z siebie nie sprzyjają życiu.
Trzeba dojrzeć ponad nie.
M.in. dlatego oglądałeś porno – bo odczuwane wtedy pożądanie jest kolosalnie wyższym stanem, niż wstyd i wina, którymi sobie dowalasz pewnie od zawsze.
I dlatego się denerwujesz, uważasz, że porno jest złe i go nienawidzisz. Ale co to zmieni? Nic. A ten gniew, jak każda emocja, w końcu się wyczerpie. I do czego wrócisz? Do tego jaki jesteś – np. osądzający się.
Nie straciłeś nic. Tylko właśnie to “wszystko” – jedna kobieta, w której się oczarowałeś i której nadałeś ogromne znaczenie – dla Ciebie to “wszystko”.
Ale to nie jest żadne wszystko. To tylko jedna osoba, której i tak nie straciłeś, bo jej nie miałeś, bo nie mogłeś mieć. Nikogo nie możemy posiadać.
Jedyne co naprawdę mamy to my sami. A za siebie odpowiadamy w 100%.
Widzisz – wydawało Ci się, że skoro w swoich oczach nie masz wartości i nadasz ogromną wartość drugiej osobie, to to się jakoś wyrówna i będzie normalnie. Ale to tak nie działa, bo to nie jest matematyka. -5 i +5 po zsumowaniu nie dadzą zera.
Dziś historia się powtarza.
Żadna historia się nie powtarza.
Tylko Ty znowu dokonujesz tych samych wyborów, bo dalej się obwiniasz, wstydzisz, opierasz, boisz.
Nie ma żadnej historii. Jesteś Ty, Twoje decyzje, ich konsekwencje i Twoje interpretacje – m.in. dramatyzowanie, osądzanie siebie, odrzucanie tego co dobre.
Więcej tak nie będzie.
Czyli jak?
Co chcesz zmienić? W jaki sposób?
Czy spróbujesz z tą pierwszą kobietą?
A jeśli usłyszysz “nie” lub popełnisz błąd – jaki los sobie gotujesz już teraz? Jesteś gotów się za to obwinić, nienawidzić, wstydzić?
Deklaracja złożona, odwrotu nie ma. Niech to ch*** wszystko strzeli, wyleczę się z tego.
Z czego chcesz się wyleczyć?
Uzależnienie nie jest chorobą, z której się leczymy.
“Wyzdrowienie z uzależnienie” to takie życie, że przestajemy uciekać i walczyć.
Przestajemy się obwiniać, wstydzić, bać, martwić, stresować, walczyć, nienawidzić, osądzać i wybieramy zamiast tego uczciwość, szczerość, prawdę, pozytywność, akceptację, szacunek, miłość.
Nie masz dolegliwości, z której trzeba wyjść. Nie. Bo to “tylko” konsekwencja tego kim wybierasz być.
Ty masz ewoluować. Ty masz się realnie rozwijać jako istota ludzka. W stronę miłości – a zaczynasz od odwagi, od mówienia prawdy, od brania odpowiedzialności. Bo na razie jesteś w spektrum zwierzęcej drapieżności skierowanej przeciwko sobie.
A co wybierasz zamiast rozwoju? “Niech to chuj wszystko strzeli”. To nie jest kierunek w stronę zdrowia. To samo z siebie, bo pod tym może być decyzja i intencja, by zrobić to co trzeba, by wyzdrowieć. Ale sam gniew nie doprowadzi Cię dalej, niż gniew. A zazwyczaj tylko niżej, bo gdy gniew się wyczerpie, zostaniemy z lękiem, zapewne z poczuciem winy, bo nie wykorzystaliśmy wyższego potencjału.
Zauważ – mówisz “niech wszystko chuj strzeli” – i to ma Ci pomóc? Na razie twierdzisz też, że tym “wszystkim” była jedna osoba.
Powiedziałeś więc coś zupełnie pozbawionego sensu. Bo tak wygląda życie na bazie emocji – nie prowadzi w stronę zdrowia, szczęścia, radości. Po prostu nie. W emocje nie ma tego wpisanego. Ale w prawdę i uczciwość już tak.
Dlatego pytam – czego ma więcej nie być? Jak Ty widzisz swój problem i sytuację?
Bo jeśli niepoprawnie, to niemożliwym będzie wyzdrowieć niezależnie ile wysiłku w to włożysz.
Mówisz, że “przez to gówno” straciłeś 10 lat temu wszystko.
Nie. Tylko konsekwencje tego jak żyłeś i jaki byłeś tłumiłeś pornografią. Np. osądzanie siebie, wstyd, lęk. A to nie znikało, tylko rosło.
Tobie się wydawało, że to znika i dlatego “to gówno” wydawało się takie przyjemne. A cena również rosła – czyli konsekwencje, za które nie brałeś odpowiedzialności.
Porno to nie jest gówno, a Ty nie jesteś zły.
Porno to niewłaściwy środek do tego, co próbowałeś za jego pomocą osiągnąć. I z którym związane są bardzo poważne i niebezpieczne konsekwencje, których uniknąć nie można. Pytanie dlaczego Ty tak długo to wybierałeś? Czy w ogóle teraz masz świadomość, że to były tylko Twoje decyzje, które z jakichś powodów i w jakichś okolicznościach uważałeś za najlepsze? Wygląda na to, że jeszcze nie, bo oddajesz odpowiedzialność. To, że można coś nazwać – np. uzależnienie, nie oznacza, że to automatycznie ma jakiś osobny byt w rzeczywistości, z którym można coś zrobić. Łatwiejszy przykład – cień. Tylko dlatego, że coś nazywasz cieniem, nie oznacza, że możesz coś z tym zrobić. Spróbuj usunąć cień. Da się? Nie da. Bo nie ma go. Jest tylko poziom natężenia światła. I tylko światłem możesz manipulować. Nie cieniem. Tak samo nie możesz usunąć zimna z zimnego pokoju. Możesz tylko zwiększyć temperaturę.
Tak samo nic nie możesz zrobić z uzależnieniem. Bo go nie ma. Są Twoje decyzje, to dlaczego je podejmujesz, co z nich masz, jesteś Ty, to jak jesteś rozwinięty, co z tym wszystkim robisz. Raz jeszcze – gniew, może w formie nienawiści, wydaje Ci się teraz pozytywny, bo jest to wyższy stan, niż bezsilność, wstyd czy wina. Ale to nadal środek destruktywny, nie konstruktywny. Dlatego mówisz – “niech to wszystko chuj strzeli”. I co to daje? Ano nic.
Pierwszym krokiem jest pokora. Nie gniew. Przyznaj, że nie rozumiesz swojej sytuacji. Ani nie wiesz jak ją zmienić. Powiedzieć “nie wiem” jest tysiąckroć lepiej, niż brnąć w kłamstwo lub w niewłaściwym kierunku. To co Ci się wydaje z poziomu emocji wyższej – jak np. gniew czy duma (wyższe od żalu czy wstydu) – w ogóle nie czyni tego ani dobrym, ani nawet słusznym, ani też usprawiedliwionym. Nie jest to też złe. Tylko zazwyczaj nieodpowiednie. A to też szybko może pokazać, że np. wcale nie chcesz jeszcze ani szczęścia, ani zdrowa, tylko nadal emocjonować się, nienawidzić, np. nienawidzić siebie za popełnione błędy. Bo z jakichś powodów w ogóle sądzisz, że obwinianie kogokolwiek za cokolwiek jest ok. Ale czy na pewno?
Jacku, co zrobiłeś ze swoją sytuacją przez ten miesiąc od napisania komentarza?
Maciej
2 maja 2022 09:54
Biorę się do roboty!
daniel
13 stycznia 2022 18:53
Super materiał i cieszę się, że trafiłem tutaj. Podnoszę rękawicę i zwyciężę!
Od 2 dni używam apki liczącej dni. Dziś jest 2 – czyli dwa dni od tego porno syfu.
Nie pamiętam już czy w tym filmie o tym mówię – liczenie dni to pułapka. To nic nie da.
Ja i po roku “abstynencji” “wróciłem” do pornografii.
No co ma dać Ci liczenie dni? Co chwila mi ktoś pisze, że doliczył do trzech i obejrzał, albo do 17, albo padł po 53.
To wszystko pułapki, niezrozumienia, mity.
Gdyby zdrowienie z uzależnienia to był efekt “nofapu”, to nie byłby problem na skalę globalną i ludzie nie traciliby wszystkiego i nadal byli uzależnieni.
I powiedz – z czym chcesz zwyciężyć?
Gdy dostrzeżesz, że porno oglądasz np. za każdym razem, gdy się zawstydzisz lub poczujesz wstyd w jakiejkolwiek sytuacji, to z czym chcesz zwyciężać?
Nie obejrzysz porno. Świetnie – to ważne, bo nie zniszczysz sobie mózgu. Ale zostaniesz z tym uczuciem – wstydem. Wiele osób mówiło mi, że wolałaby wyjść nago do centrum miasta, niż odczuwać właśnie najczęściej wstyd.
Pamiętaj – zaprzestanie oglądania porno to deklaracja, w której zawiera się, że ujawnią się wszystkie przyczyny oglądania porno i się nimi zajmiesz – rozwiążesz, wzrośniesz, uzdrowisz, dojrzejesz, weźmiesz odpowiedzialność, zaakceptujesz, poddasz, etc.
Liczenie dni to całkowity brak tego.
Tak jak to powiedział bardzo mądry były alkoholik – “Ty mi nie mów jakimi sposobami zdrowiejesz. Ty mi powiedz jak żyjesz”.
I to samo tu – Ty mi nie mów do ilu dni doliczyłeś, Ty mi powiedz jak żyłeś przez ten czas.
Ponadto – czy zalecałem w filmie liczenie dni?
Mariusz
19 grudnia 2021 16:14
Cześć Piotrze . Można powiedzieć że wracam do twoich materiałów ponownie .. dlaczego ? Poczułem taka potrzebę. Jeżeli chodzi o mnie to moje życie zmieniło się na przestrzeni czasu kiedy u ciebie ostatnio byłem. Znalazłem dziewczynę, mam pracę skończyłem studia i się obroniłem. Co pozostało w moim życiu bez zmian ? Porno od czasu do czasu wraca jak bumerang . Zaczęło się niewinnie jak byłem młodym chłopakiem. Nie zdawałem sobie sprawy jakie konsekwencje to ze sobą niesie . Odreagowywalem wszystkie stresy, emocje uciekając do filmików nie zważając uwagi na to jaka krzywdę mi to wyrządza. Nie rozumiałem tego . Teraz kiedy już mam cwierć wieku na karku widzę do czego to dziadostwo doprowadziło. Chciałbym skorzystać z twojego kursu i podjąć się działaniu żeby odnaleźć w sobie siłę i zmienić swoje życie na lepsze. Świadomie :) aha i lecę po notes ;) właśnie po tym komentarzu
Artem
20 sierpnia 2021 13:52
Cześć, czy jest możliwość współpracy/dołączenia do kursu/prowadzenia? Jak to wygląda da obecnie? Pozdrawiam
Burdel, burdel , burdel , jeden wielki burdel
Dobrze, że widzisz problem ale brak precyzji i nadmuchiwanie tego niewiele pomoże.
Na pewno nie jest tak, że wszystko nie działa. Żyjesz, piszesz albo z telefonu komórkowego, albo komputera. Więc nie jesteś biedny i nie żebrzesz o ochłapy. Nie jest więc najgorzej.
Ale może być źle.
Mówię, abyś nie nadmuchiwał tego, bo to, że widzisz dużo problemów i samooszukiwanie się nie oznacza, że jesteś jakimś rarogiem jedynym na świecie, który tak żyje.
Miliardy ludzi tak żyją.
I właśnie jedną z ról, jeśli można tak powiedzieć, uzależnienia jest to, że gdy dostatecznie człowieka zaboli, zaczyna się przyglądać co i dlaczego boli.
No i zaczyna widzieć coraz więcej. A dzięki temu, że widzi, ma potencjał to naprawić.
A gdyby nie (za)bolało, to by dalej żył tak jak żył. Czyli nie za dobrze.
i samooszukiwanie się w moim życiu…
A możesz napisać o tym coś więcej? W jakich obszarach Twojego życia się oszukujesz? Co sobie mówisz?
Co do tej pory uważałeś za prawdę, a teraz dostrzegłeś w tym fałsz?
Czym jesteś gotów się zająć?
Aby móc cokolwiek zmienić, potrzebna jest konkretna lista problemów przedstawionych jako fakty. Bez dodanych do tego historyjek, interpretacji i narzuconych emocji.
Zwykłe, krótkie informacje. Dzięki temu możliwa będzie analiza rozwiązań i ich wdrożenie.
Pozdrawiam i dzięki za super film!
Bardzo mi miło :)
Również pozdrawiam!
Uzależniony
7 czerwca 2021 10:41
Witam Piotrze, moja cała przygoda o ile można to tak nazwać zaczęła się w wieku gimnazjalnym od masturbacji później doszło oglądanie porno. Nie wiem kiedy przerodziło się to w uzależnienie ale dochodziło do sytuacji że nie robiłem sobie z tego nic że w pokoju obok byli rodzice miałem świadomość wpadki miałem świadomość tego że byłem nie raz przyłapany jednak nadal to robiłem. Do mojego uzależnienia doszło przed pierwszym kontaktem z kobietą. Do dziś dnia nie mogę sobie znalesc odpowiedzi na pytanie skąd się to wzięło. Jako dziecko byłem skryta skrępowana osoba wychowana na nakazach i zakazach przez co często odbiegałem codziennym życiem od rówieśników.
Na oglądanie porno poświęcałem coraz więcej czasu często zacząłem unikać spotkań z rówieśnikami. Wychodziłem wiecznie spóźniony w różne miejsca gdzie byłem umówiony co było właśnie głównie spowodowane oglądaniem porno.
W określę szkolnymbylem skupiony na nauce która była powiązana z korzystaniem z internetu w późniejszym czasie moja nauka nie miała nic wspólnego z nauką gdyż książki leżały przede na jednak byłem skupiony na całkiem czymś innym. W tym czasie stworzyłem dość spora bibliotekę zdjęć filmów. Ukończyłem technikum na dość z dość dobrymi osiągami zdałem maturę. Rozpocząłem studia i wtedy mój problem narastał, nie potrafiłem nawiązać kontekstu z rówieśnikami byłem przepełniony lękiem odczuwałem stres przed wypowiadaniem się czułem ogromną presję. Zapewne wpływ na to miała też ciężka choroba w tym czasie jednego z członków mojej rodziny. Przy porno w tym czasie osiągałem spokój wyciszenie wszystko mnie stresowało i tylko tam czułem ukojenie. W tym czasie byłem już w związku z moja żona. W tym czasie opuściłem się w każdej płaszczyźnie życia odczuwając cały czas presję otoczenia presję studiów. Czułem się gorszy bezużyteczny. W trak ie studiów wyjechałem za granicę wraz z żoną nie rezygnując w tym czasie z pornografii. Oczywiście ograniczyłem to na początku jednak później nie czułem jakichś hamulców i potrafiłem to robić gdy żona była w pokoju obok lub brała prysznic. Był to też okres w którym bardzo się kłóciliśmy z żoną byłem bardzo nerwowy jednak myślę że też inne czynniki miały na to wpływ jako że było to pierwsze nasze wspólne mieszkanie razem. Jednak gdyby nie to gdyby nie ten okres w którym się dotarliśmy myślę że nie doszłoby do ślubu. Poprostu dotarliśmy się przed nim.
Wróciłem do Polski wróciłem na studia i ukończyłem je mimo że to nie było coś co chciałem skończyć w życiu nie ten konkretnie kierunek a uległem namową rodziny by sporstac ich wymagania i by ich zadowolić. Wzięliśmy ślub z zona
Kolejnym etapem w oglądaniu porno było wprowadzenie kobiet z pewnego portalu na którym można było uzyskać pewne usługi. Chciałem to co widziałem na ekranie przełożyć na rzeczywistość. Wiem że w tym czasie zarówno przed ślubem jak i po biorąc pod uwagę te kobiety mega krzywdziłem żonę, która jest wspaniała piękna kobieta.
Wrócę do stosunków z tymi kobietami i chęcią osiągnięcia tego co na filmach… Niestety w realu nie było tak pięknie jak myślałem. Zazwyczaj stosunki nie trwały zbyt długo polawily się problemy z potencja a jedyne co czulem to wstręt do siebie za to wszystko. Do tego miałem dłuższą przygodę z narkotykami. Pod wpływem których dochodziło do seksu co dawało lepsze doznania od czego też się uzależniłem i chciałem cały czas do tego wracać. Od kilku miesięcy nie czuje już takiej potrzeby głównie przez to jak się czułem zawsze na drugi dzień po zarwanej nocy.
Od ponad roku nie korzystam już z tego rodzaju usług. Proszę nie krytykujcie mnie za to wiem że miałem spory problem ze sobą mam nadal jednak chce to zmienić. Przez całe to uzależnienie stoję w miejscu. Od właśnie około roku poczułem chęć rozwoju osobistego chęć pracy nad sobą zmiana na lepsze. Uświadomiłem sobie gdzie jest mój problem jak wielkie problemem jest uzależnienie od porno. Ukończyłem terapię u psychologa jednak pod kątem mojej rodziny tego co się w niej działo bo myślę że to też był powód mojego zamknięcia się w sobie i aspołeczności.
Na podstawie tego wszystkiego zapewne myślicie po co mi żona dlaczego z nią jestem robiąc takie rzeczy… Mam świadomość że jestem uzależniony chce z tego wyjść i zacząć normalnie żyć gdyż wiem że jestem zdolny i produktywny a uzależnienie nie powala mi wykorzystać swojego potencjału.
Psycholog za mną ale wiem gdzie leży jeszcze jeden problem.
Odważyłem się z nim walczyć bo wiem jak negatywnie wpływa na moje życie. Planuję mieć dzieci. Ale moje postanowienie najpierw uporządkować swoją głowę i to co się w niej dzieje późno podjąć kroki do założenia rodziny.
O problemie mógłbym jeszcze wiele wiele powiedziec. Wiele złego przez to zrobiłem w swoim życiu przede wszystkim nie szanowałem swojej żony.
Witam Piotrze,
Hej!
Dzięki za obszerny komentarz i zaufanie!
moja cała przygoda o ile można to tak nazwać zaczęła się w wieku gimnazjalnym od masturbacji później doszło oglądanie porno. Nie wiem kiedy przerodziło się to w uzależnienie
Wtedy, gdy w oglądaniu pornografii widziałeś rozwiązanie na swoje problemy, z którymi nie chciałeś się już mierzyć, od których uciekałeś, które zaniedbywałeś i gdy zacząłeś grać ofiarę np. swojego losu, życia czy innych ludzi. A porno w tym wszystkim było dla Ciebie jak plaster na rany.
ale dochodziło do sytuacji że nie robiłem sobie z tego nic że w pokoju obok byli rodzice miałem świadomość wpadki miałem świadomość tego że byłem nie raz przyłapany jednak nadal to robiłem.
Bo zapewne sama ekscytacja była tym, czego szukałeś. Niemniej widzisz, że chętnie robiłeś to, co na poziomie logicznym wiedziałeś, że jest złe i nawet mogłeś zostać na tym przyłapany. I tak Cię to nie powstrzymało.
Do mojego uzależnienia doszło przed pierwszym kontaktem z kobietą. Do dziś dnia nie mogę sobie znalesc odpowiedzi na pytanie skąd się to wzięło.
Stąd, że oglądanie pornografii w minutę wynosi Cię na relatywnie wysoki poziom pożądania.
Zaś Twoim codziennym poziomem było coś niżej – np. lęk, wstyd czy wina.
Dlatego oglądałeś porno bardzo, bardzo chętnie. Sama myśl o nim była pewnie dla Ciebie elektryzująca.
Jako dziecko byłem skryta skrępowana osoba wychowana na nakazach i zakazach przez co często odbiegałem codziennym życiem od rówieśników.
O tym właśnie mówię.
Wstydziłeś się za siebie, obwiniałeś, użalałeś, grałeś, ofiarę, a Twój obraz samego siebie to było pewnie coś zbliżonego do “bezwartościowy robak”.
Na oglądanie porno poświęcałem coraz więcej czasu często zacząłem unikać spotkań z rówieśnikami. Wychodziłem wiecznie spóźniony w różne miejsca gdzie byłem umówiony co było właśnie głównie spowodowane oglądaniem porno.
W określę szkolnym bylem skupiony na nauce która była powiązana z korzystaniem z internetu w późniejszym czasie moja nauka nie miała nic wspólnego z nauką gdyż książki leżały przede na jednak byłem skupiony na całkiem czymś innym.
Bo temu, co czułeś i co stanowiło konsekwencję Twojej percepcji siebie, świata, Twojego życia, etc. – non stop się opierałeś i tłumiłeś pornografią.
Zaś to, czemu się opierasz – trwa i rośnie.
To co stłumione jest w Tobie cały czas i się ujawnia lub coś to z Ciebie ujawnia.
Dlatego być może nawet cały czas widziałeś potrzebę ucieczki od tego.
W tym czasie stworzyłem dość spora bibliotekę zdjęć filmów. Ukończyłem technikum na dość z dość dobrymi osiągami zdałem maturę. Rozpocząłem studia i wtedy mój problem narastał, nie potrafiłem nawiązać kontekstu z rówieśnikami byłem przepełniony lękiem odczuwałem stres przed wypowiadaniem się czułem ogromną presję.
Stres to konsekwencja sporych zaniedbań emocjonalnych – stłumionych emocji, którym cały czas się opierasz, z którymi cały czas w sobie wojujesz.
Ta “ogromna presja” to właśnie to – konsekwencja oporu.
Ta presja to napięcie, a napięcie jak być może pamiętasz z fizyki, to wynik oporu.
Zapewne wpływ na to miała też ciężka choroba w tym czasie jednego z członków mojej rodziny.
I zapewne ją postrzegałeś przez negatywny pryzmat – lęku, winy, żalu.
Temu też się opierałeś i cały czas to w sobie nosiłeś i nadal nosisz.
Przy porno w tym czasie osiągałem spokój wyciszenie wszystko mnie stresowało i tylko tam czułem ukojenie.
Nic Cię nie stresowało.
Stres nie ma źródła zewnętrznego.
Prawda brzmi – “wszystko” wyciągało z Ciebie stłumione emocje. Jednak tego nie chciałeś. Opierałeś się. Walczyłeś z tym i uciekałeś.
To jest powszechnie nazywane “stresowaniem się”.
Przy porno nie osiągałeś spokoju, tylko niszcząc mózg traciłeś zdolność odczuwania.
To nie ma nic wspólnego ze zdrowiem – bo spokój to zdrowie.
Nic nie może dać Ci spokoju, ani go odebrać. On również ma tylko źródło wewnętrzne.
W tym czasie byłem już w związku z moja żona. W tym czasie opuściłem się w każdej płaszczyźnie życia odczuwając cały czas presję otoczenia presję studiów.
Podobnie jak ze stresem i “spokojem” – presji nie powoduje nic w świecie.
Presja to efekt opierania się. A wiemy, że opierałeś się non stop, by nie czuć. Bo to był jedyny znany Ci sposób, by jakkolwiek poradzić sobie z tym, co demonizowałeś i uważałeś za źródło swojego cierpienia – emocje. Których źródło sądziłeś, że jest w świecie zewnętrznym. Więc i temu się opierałeś – np. spotkaniom ze znajomymi.
Ale emocje to konsekwencja percepcji. Ty sam postrzegałeś się jak bezwartościowego robaka, więc każde spotkanie z innymi ludźmi było w Twoich oczach jak sprawdzian Twojej wartości – “czy się nie wygłupię?”, “czy nie powiem nic głupiego?”, “nie wiem co mogę powiedzieć i robić”, “a jak ktoś zobaczy jaki jestem?”, “nie wiem co mogę zrobić, by inni mnie zaakceptowali” i więcej.
Ty sam na sobie wywierałeś presję ciągłym oporem – ciągłą niechęcią do czegoś.
I jedyne znane Ci sposoby na radzenie sobie to był opór, a że nic nie dawał – to potem sięgałeś po porno, by niszczyć możliwość odczuwania tego i tłumić to, co czułeś.
Tylko oczywiście nie wiedziałeś, że tak to wygląda.
Czułem się gorszy bezużyteczny.
Nie ma takich uczuć.
Ty sam się tak postrzegałeś, a to co czułeś to była tego KONSEKWENCJA, a nie przyczyna.
A że od małego zbierałeś w sobie emocje, to gdy je czułeś nawet już w wieku dorosłym, potrzebowałeś na to jakiegoś wytłumaczenia.
A że oczywiście wstyd nie jest przyjemnym uczuciem, no to gdy czułeś się źle, zacząłeś uważać, że sam jesteś zły.
Co jest naturalnie kłamstwem.
To co czujesz nie ma nic wspólnego z Tobą, tylko stanowi konsekwencję Twojej percepcji m.in. siebie.
W trak ie studiów wyjechałem za granicę wraz z żoną nie rezygnując w tym czasie z pornografii. Oczywiście ograniczyłem to na początku jednak później nie czułem jakichś hamulców i potrafiłem to robić gdy żona była w pokoju obok lub brała prysznic.
A dlaczego miałeś czuć jakieś hamulce?
Nie ma żadnych hamulców.
Robiłeś to, co uważałeś za dobre. Całe życie opierałeś się i choć nigdy to nic nie dawało, nadal się opierałeś i opierasz.
Ale porno dlaczego miałbyś się opierać, skoro był to jedyny znany Ci sposób na “spokój” i “relaks”?
Był to też okres w którym bardzo się kłóciliśmy z żoną byłem bardzo nerwowy
No tak, bo nerwowość to jak stres efekt stłumionych emocji – m.in. gniewu.
jednak myślę że też inne czynniki miały na to wpływ jako że było to pierwsze nasze wspólne mieszkanie razem.
Nie, żadne czynniki nie miały na nic wpływu.
To nadal było Twoje negatywne, osłabiające postrzeganie – np. granie ofiary, niechęć do zmian, banie się, a stawianie się w roli ofiary zawsze było osłabiające i nigdy nie byłeś pewny siebie.
Jednak gdyby nie to gdyby nie ten okres w którym się dotarliśmy myślę że nie doszłoby do ślubu. Poprostu dotarliśmy się przed nim.
Nie ma czegoś takiego jak “dotarcie się”.
Jako, że pozwalałeś sobie chociaż na odczuwanie wstyd, winy, gniewu, to nie stawiałeś im w tym czasie oporu.
Jednocześnie w obecności żony pozwalałeś sobie na poczucie bezpieczeństwa.
Jednak to w sumie pewnie wszystko lub niewiele więcej.
Wróciłem do Polski wróciłem na studia i ukończyłem je mimo że to nie było coś co chciałem skończyć w życiu nie ten konkretnie kierunek a uległem namową rodziny by sporstac ich wymagania i by ich zadowolić.
Widzisz więc i tu znowu negatywne decyzje – na podstawie winy.
Żeby jej uniknąć robiłeś to, czego w ogóle nie chciałeś. Ale bałeś się zostać osądzony przez bliskich.
Uważałeś, że ich w ten sposób zadowolisz ale już wiesz, że radość nie ma źródła zewnętrznego. Nikt nie może Ci dać radości, ani jej zabrać.
Radość to wybór, to decyzja.
Sprostanie wymaganiom innych nie zadowoli ich. Co najwyżej spowoduje, że pozwolą sobie na dumę. A od dumy do wstydu jest naprawdę jeden krok.
Wzięliśmy ślub z zona
Kolejnym etapem w oglądaniu porno było wprowadzenie kobiet z pewnego portalu na którym można było uzyskać pewne usługi. Chciałem to co widziałem na ekranie przełożyć na rzeczywistość. Wiem że w tym czasie zarówno przed ślubem jak i po biorąc pod uwagę te kobiety mega krzywdziłem żonę, która jest wspaniała piękna kobieta.
Tak ale ani jej wspaniałość, ani piękno nie może zabrać tego, co w sobie gromadziłeś i co cały czas generowałeś żyjąc jak ofiara, negatywnie, z tymi wszystkimi negatywnymi, osłabiającymi percepcjami, które budowałeś od małego.
Nowe kobiety powodowały ekscytację, przez co na moment przestawałeś to wszystko czuć. Tylko dlatego tego szukałeś.
Bo im bardziej zniszczony mózg, tym mniej czujesz.
Wrócę do stosunków z tymi kobietami i chęcią osiągnięcia tego co na filmach… Niestety w realu nie było tak pięknie jak myślałem.
No tak ale problem polega na tym, że nigdy nie było pięknie.
I nie chodziło o to, by było pięknie, tylko pięknym dla Ciebie było to, że przestawałeś czuć.
Co udawało się osiągnąć coraz trudniej i trudniej.
Zazwyczaj stosunki nie trwały zbyt długo polawily się problemy z potencja a jedyne co czulem to wstręt do siebie za to wszystko.
Nie czułeś wstrętu do siebie, bo nie ma takiego uczucia.
To dalej był ten sam wstyd, który tłumiłeś i nosiłeś w sobie od dziecka.
Tylko tym razem sobie go tak wytłumaczyłeś – “robię cały czas coś złego, ranię swoją wspaniałą i piękną żonę – jestem wstrętnym bydlakiem”.
A to dalej tylko prowadziło Cię w uzależnienie i cierpienie.
Do tego miałem dłuższą przygodę z narkotykami. Pod wpływem których dochodziło do seksu co dawało lepsze doznania od czego też się uzależniłem
No bo niszczenie sobie mózgu pornografią nie tylko niszczy zdolność odczuwania emocji ale też ogólnie degeneruje jakość odczuć.
Tym samym nie czujesz też radości, spokoju, relaksu. Nie tylko dlatego, bo nie chcesz odczuwać ale też przez to wszystko co stłumiłeś.
i chciałem cały czas do tego wracać. Od kilku miesięcy nie czuje już takiej potrzeby głównie przez to jak się czułem zawsze na drugi dzień po zarwanej nocy.
Opór, strach i wina to nie są dobre środki do trzeźwości.
To dalej to samo.
Od ponad roku nie korzystam już z tego rodzaju usług. Proszę nie krytykujcie mnie za to wiem że miałem spory problem ze sobą mam nadal jednak chce to zmienić.
Nikt Cię tu nie będzie krytykował.
Jedyny, kto Cię krytykuje to Ty sam siebie. Przez całe życie jesteś dla siebie bezlitosnym katem.
W tym jeden z najpoważniejszych problemów.
A poza tym – nawet jakby Cię skrytykował jakiś idiota – co z tego?
Ano to, że Ty sam nadałbyś temu takie znaczenie, że jest to potwierdzenie tego, co sam uważasz na swój temat.
Przez całe to uzależnienie stoję w miejscu.
Oczywiście, bo właśnie o to chodzi – dzięki temu nie narażasz się na odczuwanie tego, czego nie chcesz czuć – lęku, wstydu, winy, żalu, frustracji, bólu, itd.
Od właśnie około roku poczułem chęć rozwoju osobistego chęć pracy nad sobą zmiana na lepsze.
No tak ale co zrobiłeś przez ten rok?
Chęć to dalej tylko emocja.
Emocje same z siebie nic nie robią.
Po prostu są, bo to konsekwencja percepcji.
Tak jak z paliwem – możesz nalać pełny bak, nawet odpalić silnik. I co? Samochód warczy ale nadal stoi w miejscu.
Uświadomiłem sobie gdzie jest mój problem jak wielkie problemem jest uzależnienie od porno.
Ale uzależnienie od porno to tylko zbiorcza nazwa czegoś. Czego?
To nie jest problem, tylko konsekwencja.
Problemy leżą gdzie indziej. Np. w tym, że dla Ciebie porno to lek na te wszystkie życiowe bóle.
Ukończyłem terapię u psychologa jednak pod kątem mojej rodziny tego co się w niej działo bo myślę że to też był powód mojego zamknięcia się w sobie i aspołeczności.
To nie żadne zamknięcie się w sobie.
Nie można się zamknąć w sobie, bo by to oznaczało, że jest dwóch Ciebie – ten kto się zamyka i to w czym się zamyka.
To raz. Dwa – uważasz, że Ty jesteś emocjami.
Ale nimi nie jesteś. Bo to konsekwencja Twoich percepcji.
I to emocje zamykasz w sobie – opierasz się im, nie chcesz ich, demonizujesz je, projektujesz na świat, na ludzi i budujesz na ich podstawie kolejne percepcje świata i ludzi, wliczając siebie. Np. “jestem wstrętny” gdy czujesz wstyd.
Na podstawie tego wszystkiego zapewne myślicie po co mi żona dlaczego z nią jestem robiąc takie rzeczy…
Nikt tu nic takiego nie myśli.
To Ty widzisz takie myśli. Ty nie wiesz po co Ci żona.
No bo powiedz – po co jest Ci ta relacja?
Sam mówisz, że poszedłeś na studia i się ożeniłeś nie ze świadomego, pozytywnego wyboru, tylko dlatego, bo rodzina tego oczekiwała od Ciebie, wymagała i zrobiłeś to, by uniknąć ich osądu.
A gdy już to masz i osądu uniknąłeś, nie widzisz sensu tego małżeństwa.
A to dlatego, bo sam nie nadałeś tego sensu, ani znaczenia.
Mam świadomość że jestem uzależniony
Czyli?
Co to jest uzależnienie według Ciebie?
chce z tego wyjść
Z czego chcesz wyjść?
Co to znaczy “wyjść z uzależnienia”?
i zacząć normalnie żyć
A co to znaczy “normalnie żyć”?
W jakich obszarach Twojego życia nie żyjesz normalnie i zamiast tego jak żyjesz? Konkretnie.
Nie musisz odpowiadać tu. Ale to krytycznie ważne, by to przeanalizować.
Nic nie zmienisz jednym wielkim zrywem “na hurra!!!”. Tylko konsekwentną, uczciwą i codzienną pracą, odważnymi zmianami. Krok za krokiem.
A na ślepo nic nie da się zrobić.
gdyż wiem że jestem zdolny i produktywny a uzależnienie nie powala mi wykorzystać swojego potencjału.
Ale nie ma żadnego uzależnienia, które Ci na coś nie pozwala.
Pokaż mi to uzależnienie. Gdzie jest? W jaki sposób Ci nie pozwala?
Nie ma nic takiego.
To Ty chcąc zrobić coś innego dotychczas nie chciałeś zmierzyć się z np. lękiem czy odpuścić oporu i to zrobić.
A gdy się to ujawniało, uciekałeś od tego w porno.
I/lub gdy tego nie zrobiłeś, to się obwiniałeś, wstydziłeś, użalałeś i żeby to stłumić też włączałeś porno.
To nie ma nic wspólnego z “uzależnienie mi nie pozwalało”. Tylko to wszystko Twoje decyzje, których na razie nie jesteś świadomy.
Psycholog za mną ale wiem gdzie leży jeszcze jeden problem.
Odważyłem się z nim walczyć
Biorąc pod uwagę to, co napisałem – uważasz, że walka w czymkolwiek pomoże? Nie pomoże.
Walka to kolosalny błąd. Nic to nie da.
bo wiem jak negatywnie wpływa na moje życie.
I z czym próbujesz tu walczyć?
Uzależnienie to nie jest wiking, który przypłynął zza oceanu i plądruje Twoje miasto.
Uzależnienie to konsekwencja Twoich decyzji, a każdą decyzją podejmujesz dlatego, bo w okolicznościach, w których ją podejmujesz uważasz obejrzenie porno za najlepszy wybór.
Walka to tylko dalszy opór.
A już wyjaśniałem jakim błędem jest opieranie się.
Planuję mieć dzieci. Ale moje postanowienie najpierw uporządkować swoją głowę
Kolejny błąd.
W głowie nic nie uporządkujesz. Dlaczego?
Bo nie myślisz.
Człowiek nie myśli. Myślenie myśli się samo. Zajmowanie się nim to syzyfowa praca, która nic nie da.
Myślenie należy ignorować.
i to co się w niej dzieje późno podjąć kroki do założenia rodziny.
O problemie mógłbym jeszcze wiele wiele powiedziec.
Na razie przemyśl to, co napisałem.
Tylko naprawdę to przemyśl, wykorzystaj umysł konstruktywnie.
Bo na razie tylko hipnotyzowałeś się mentalnym bełkotem. Co nic nie dawało, nie zmieniało na lepsze.
Jeśli nie przemyślisz tego świadomie, to znajdziesz w myślach tylko to samo co do tej pory. Np. “muszę walczyć”.
Wiele złego przez to zrobiłem w swoim życiu przede wszystkim nie szanowałem swojej żony.
No tak ale w momencie, gdy dokonywałeś tych decyzji, uznawałeś je za dobre.
Dopiero, gdy doświadczyłeś konsekwencji, byłeś w stanie pojąć, że nie były to w rzeczywistości dobre wybory. Ale tylko dlatego, bo patrzyłeś na nie z innego kontekstu.
W momencie ich wybierania kontekst był zupełnie inny.
I gdy te sytuacje się powtarzają, nadal postrzegasz je w tym ograniczonym kontekście i dlatego też wtedy wydają się sensowne.
I tak można w kółko nawet przez całe życie.
Walka również nic nie da, bo sam fakt, że walczysz oznacza, że chcesz to zrobić i tylko próbujesz na siłę to oddalić w czasie licząc, że pragnienie odejdzie.
Ale nie odejdzie, bo Ty widzisz w tym wyborze korzyści, których pragniesz.
Nie należy walczyć, tylko uczciwie i odważnie przyjrzeć się przyczynom tego pragnienia i zająć się nimi.
Walka pozostawi Cię nie tylko nieświadomym tego, czyli można rzec – ślepym – ale też pozbawi sił przez bezsensowny wysiłek.
Powalczysz z pragnieniem i co to zmieni? Nic, bo przyjdzie dzień, że będziesz tak zestresowany, pełen napięcia, frustracji czy lęku, że żadne zmaganie nic nie da, tylko aby wreszcie to zmienić choć na trochę włączysz porno. A potem co? Będziesz sobie mówił, że jesteś za słaby, by sobie wybaczyć, by wybrać dojrzałość, by zrobić cokolwiek z tego, co zalecam.
Już spotkałem się z mężczyznami, którzy mówili mi, że są za słabi, by żyć pozytywnie.
Oczywiście na życie negatywne siła zawsze się znajdzie, tylko nie na to co pozytywne.
Podejrzane, nieprawdaż?
A w jakim kontekście “walka z uzależnieniem” ma jakikolwiek sens? Tylko w takim, gdy jeszcze nie rozumiemy w ogóle co się dzieje ale przynajmniej przestajemy widzieć w uzależnieniu coś dobrego dla siebie. Zaczynamy dostrzegać, że niezależnie co nam się wydawało, ostatecznie wychodzimy na minus i to bardzo poważny. Na tyle poważny, że niszczy zdrowie, odbiera szczęście, niszczy związki, karierę, wprowadza zmaganie do każdego obszaru życia i wiele więcej.
Czy walka cokolwiek z tym da? Nie. Bo to konsekwencje błędnych wyborów, które w momencie ich dokonywania wydają się słuszne.
Więc W MOMENCIE ICH DOKONYWANIA trzeba rozpoznać iluzję i wybrać prawdę – że my dokonujemy decyzji, bo uważamy ją za dobrą. I wraz z prawdą wybrać uczciwość dlaczego uważamy to za dobry wybór i na podstawie np. wiedzy z WoP czy terapii znaleźć dla tego problemu zdrową alternatywę.
Dlatego – jeśli miałeś “stresujący dzień”, to już wybierasz prawdę – dzień wcale nie był stresujący. Dzień nie był żaden. To tylko projekcja już istniejących zaniedbań i oddawanie za nie odpowiedzialności na jakiś zewnętrzny, tajemniczy i oczywiście negatywny “dzień”. Nie ma nic takiego.
Stres to wewnętrzna walka z tym co czujesz, a to co czujesz to konsekwencja percepcji.
Czyli przestajesz walczyć, korygujesz percepcję, a już istniejące zaniedbania uwalniasz, uzdrawiasz znanymi metodami.
Jeżeli czym się martwisz, porzucasz zamartwianie się na np. planowanie, realizowanie, wyciąganie wniosków i akceptację oraz odpowiedzialność za rezultaty swoich starań. Rozpoznajesz, że zamartwianie się nie tylko nic nie daje, w niczym nie pomaga ale prowadzi coraz niżej i niżej. Ostatecznie do sesji z porno czy picia wódki.
Tam gdzie grasz ofiarę, porzucasz dojoną z tego ukrywaną przyjemność i inne małe korzyści jak np. zwalanie odpowiedzialności za problemy i dyskomfort, mierzysz się z lękiem i podejmujesz twórcze działania, które najpierw analizujesz i planujesz. Najlepiej z pomocą tego, kto te obszary życia czy tematy ma na wysokim poziomie.
Mam nadzieję, że Ci to trochę otworzyło oczy.
Jeśli możesz/chcesz, napisz proszę jak wygląda(ła) Twoja praca z terapeutą i jakie wnioski wyciągnąłeś.
Nie trzymaj za siebie kciuków, bo to tylko furtka, by w trudnej sytuacji zrezygnować.
Tylko PODEJMIJ DECYZJĘ, że zrobisz TO CO KONIECZNE, by wyzdrowieć.
A takie “mam nadzieję” minie przy pierwszym większym problemie lub nieraz i pierwszym dyskomforcie.
Igor
6 czerwca 2021 11:24
Hej, bardzo się cieszę, że trafiłem na to wideo.
Juliusz
17 maja 2021 18:40
Witaj Piotrze, Świetny film ukazujący problem, który jest w moim życiu od około 20 lat. Ukrywałem go, wypierałem, lecz on był, towarzyszył mi, niszcząc mnie dzień za dniem. Uzależnienie wprowadziło mnie w ogromne poczucie winy i wstyd. Uważałem, że walczyłem z nim, ale tak naprawdę oszukiwałem się, nic nie robiąc konstruktywnego. Myślę, że dopiero przepracowanie, podwyższenie świadomości tak jakby nauka samego siebie, jak funkcjonuję, pomoże mi w wyjściu z tego uzależnienia.
Świetny film ukazujący problem, który jest w moim życiu od około 20 lat.
Innymi słowy – od około 20 lat masz inne problemy, od których uciekasz w pornografię, co ich nigdy nie rozwiązało, a zapewne pogłębiło i w konsekwencji pogłębiło też problem oglądania pornografii, gdyż samo z siebie oglądanie porno wiąże się z negatywnymi zdrowotnie konsekwencjami. Co także utrudniło zajęcie się tymi już zaniedbanymi tematami i prawie na pewno też wprowadziło kolejne zaniedbania.
To takie perpetum mobile.
Ukrywałem go, wypierałem, lecz on był, towarzyszył mi, niszcząc mnie dzień za dniem.
Zgadza się, bo konsekwencje są nieuniknione.
Ale jeśli się przyjrzysz swoim decyzjom w momencie ich podejmowania, dostrzeżesz, że wybierasz porno, bo uważasz to za dobry wybór, właściwy. A przynajmniej lepszy, niż… niż co? Np. zrobienie czegoś, czego się boisz.
Uzależnienie wprowadziło mnie w ogromne poczucie winy i wstyd.
Nie, uzależnienie Cię w to nie wprowadziło.
Właśnie obwinianie się i wstydzenie m.in. za błędy to jeden z fundamentów uzależnienia. A więc nie tylko to, co doprowadziło do uzależnienia ale też to, co je utrzymuje i pogłębia.
Obwinianie i wstydzenie się za uzależnienie to dalsze czynienie tego, co w ogóle stanowi elementy uzależnienia.
Poza tym jeszcze oddajesz odpowiedzialność – uważasz, że to uzależnienie coś zrobiło. Ale tak nie jest. Ty się wstydzisz i winisz. Nikt i nic nie robi tego za Ciebie.
Zgadza się?
I nie pytam się teraz o przyznanie mi racji, bo każdy może się zgodzić i nic z tego nie wyniknie.
Chodzi o to, byś stał się tego świadomy we własnym życiu, a nie powiedział “zgadza się” i zapomniał o temacie.
…walka to tylko sprytna strategia, by coś robić dla samego robienia i mieć gwarancję, że nic nie zmienimy.
A mówię za każdym razem – nie ma osobnego, oddzielonego od całej reszty uzależnienia (jak np. plama na koszuli), z którym trzeba wygrać.
“Uzależnienie” to tylko jedno słowo opisujące konsekwencje popełniania konsekwentnie wielu błędów najczęściej przez lata i konsekwencja niechęci do życia odpowiedzialnego, uczciwego, pozytywnego – integralnego.
Poza tym wybierasz porno, bo w sytuacjach, w których się na nie decydujesz uważasz to za najlepszy wybór.
Więc z czym tu walczyć? Walka to próba odmówienia sobie tego, czego za żadne skarby nie chcesz przestać robić. To nic nie da.
Myślę, że dopiero przepracowanie, podwyższenie świadomości tak jakby nauka samego siebie, jak funkcjonuję, pomoże mi w wyjściu z tego uzależnienia.
Droga jest znana – albo 12 kroków, albo terapie ze specjalistą, który wiadomo, że pomógł uzależnionym od porno, czyli rozumie to zagadnienie.
Albo mój Program.
Nie wymyślaj koła od nowa.
Robisz to od 20 lat i mówisz teraz “tak jakby”, “jak funkcjonuję”… nie brzmi to poważnie.
Przecież nie jesteś kuchenką gazową. Co da Ci “tak jakby nauka jak funkcjonuję”?
Mówimy tu o tym jak żyjesz, jakie decyzje podejmujesz, że w ogóle je podejmujesz, jakie są za nimi motywacje i intencje, etc.
A to tylko jeden element zdrowienia.
Fundament zdrowia to nie informacje, tylko szczerość, uczciwość.
Czy Twoją intencją jest np. mówienie tylko prawdy?
Sam mówisz, że przez 20 lat ukrywałeś uzależnienie, bagatelizowałeś je, etc. Czyli od 20 lat nie żyjesz w prawdzie. Jeszcze próbowałeś walczyć, choć tak naprawdę nie miałeś zamiaru przestać oglądać porno i zająć się tym, od czego uciekasz.
Czy jesteś gotów zmierzyć się z prawdą na ten temat?
Problemem z informacjami i wiedzą jest to, że każdy skorzysta z wiedzy co najwyżej ze swojego poziomu.
Jeden gdy dowie się, że jest uzależniony zacznie się wstydzić, obwiniać, bać i jeszcze bardziej zdegeneruje swoją sytuację.
Drugiego zaboli ale weźmie się do uczciwej pracy nad sobą – np. nad rozpoznaniem kłamstw, jakie sobie mówi.
Przypominam – zdrowie to nie jest jak guzik w koszuli – dodatek do koszuli i w sumie bez niego można dalej używać koszuli.
Zdrowie to konsekwencja. Uzależnienie to też konsekwencja.
Albo jedno, albo drugie.
Dlaczego “nauka jak funkcjonuję” nic nie da? No bo już ze 100 razy napisałem, że człowiek nie myśli, tylko się hipnotyzuje bezosobowym procesem myślenia – mentalizacją.
I co Ci da ta informacja? Co ona zmieni?
Sama z siebie nic.
Zauważ na to co mówisz – mówisz o dowiedzeniu się, a nie zmianie.
Mówisz o podwyższeniu świadomości. No to czego się boisz i wstydzisz? Co zamierzasz z tym zrobić? Czego zamierzasz się dowiedzieć?
Marcin
9 lutego 2021 18:04
Cześć Piotrze!
Jestem niesamowicie pozytywnie zaskoczony, że coś tak wartościowego jest już zrobione przez Polaka. Jestem uzależniony od lat od porno. Byłem kilka lat w grupie Anonimowych Seksoholików, udało mi się złapać abstynencję, ale nie nauczyłem się tam jak budować zdrową seksualność, więc jakiś czas temu zrezygnowałem z udziału w grupie. Potem byłem na bardzo fajnej terapii grupowej DDA, nadal pracuję z terapeutą. Przez ten czas moje kompulsywne korzystnie z porno odżyło, choć już nie z taką siłą i intensywnością. Jednak wciąż mam z tym problem. Zacząłem ostatnio więcej randkować i widzę, że mam problemy z intymnością, bliskością z kobietą i zaufaniem. Czuję się zmotywowany, żeby raz na dobre z tym skończyć. Cieszę się, że trafiłem na Twoją stronę. Od dawna nurtuje mnie jedna kwestia. To porno jest głównym problemem i to na tym się wszyscy koncentrują. Zastanawiam się czy dla uzależnionego istnieje coś takiego jak zdrowa masturbacja, bez oglądania pornografii. Przecież na potrzeby seksualne trzeba jakoś odpowiadać, nie można ich w sobie tłamsić. Pewnie będzie o tym w dalszej części :)
Pozdrawiam serdecznie i przyznaję się, że nie idę po notes, bo strasznie bazgrolę, będę notował wyzwalacze na telefonie. No chyba, że to notowanie też okaże się jednym z triggerów i będę musiał z niego zrezygnować, wtedy zostaje mi notes ;-)
Jestem niesamowicie pozytywnie zaskoczony, że coś tak wartościowego jest już zrobione przez Polaka. Jestem uzależniony od lat od porno. Byłem kilka lat w grupie Anonimowych Seksoholików, udało mi się złapać abstynencję,
Abstynencji się nie łapie, bo to nie motylek.
Abstynencja to ma być rezultat uświadomienia sobie i przepracowania wszystkich powodów oglądania pornografii jak i rozpoznania oraz porzucenia wszystkich korzyści jakie masz z jej oglądania.
ale nie nauczyłem się tam jak budować zdrową seksualność, więc jakiś czas temu zrezygnowałem z udziału w grupie.
A skąd pomysł, że to było odpowiednie miejsce, by to tam budować?
Odpowiednim “miejscem” do tego jest relacja z żywą osobą.
W grupach 12 kroków nie tylko uczysz się odpowiedzialnego, uczciwego życia O ILE stosujesz się do tych kroków ale także przebywasz w uzdrawiającej energii bezwarunkowej miłości.
Nie nauczysz się tam wszystkiego – od stolarki, po naukę programowania.
Od tego są inne miejsca i osoby.
Czy na pewno zrezygnowałeś tylko z tego? Dlaczego przestałeś uczęszczać na coś, dzięki czemu byłeś na najlepszej drodze, by wszystko naprawić?
Potem byłem na bardzo fajnej terapii grupowej DDA, nadal pracuję z terapeutą. Przez ten czas moje kompulsywne korzystnie z porno odżyło,
Nie odżyło, bo to nie zombie, tylko nie zająłeś się przyczynami, przez które wybierałeś i nadal wybierasz pornografię, ani korzyściami jakie z tego masz.
Rezygnacja z grup 12 kroków to był duży błąd.
Natomiast nic nie mówisz o przyczynach. Czy w ogóle wiesz co to jest uzależnienie, z czego wynika i jaka jest droga zdrowienia?
choć już nie z taką siłą i intensywnością.
Bo nie było jeszcze wystarczającego pretekstu do tego.
Jakie masz zmartwienia, stresy w życiu? Czymś się denerwujesz, czegoś się boisz? Jaki jest obecny poziom emocji i oporu?
Jednak wciąż mam z tym problem. Zacząłem ostatnio więcej randkować i widzę, że mam problemy z intymnością, bliskością z kobietą i zaufaniem.
Jakie są to problemy?
Czy możesz napisać coś więcej?
Czuję się zmotywowany, żeby raz na dobre z tym skończyć.
Z czym skończyć?
Oglądanie porno to konsekwencja. Robisz to z jakichś powodów, bo coś z tego masz.
Jeśli nawet jakimś cudem z tego zrezygnujesz, to znaczy, że pozbawiasz się “rozwiązania” na problemy jakie miałeś i od których uciekałeś w pornografię.
Cieszę się, że trafiłem na Twoją stronę. Od dawna nurtuje mnie jedna kwestia. To porno jest głównym problemem i to na tym się wszyscy koncentrują.
Bo bardzo mało osób rozumie temat uzależnień, temat emocji, myśli, odpowiedzialności, świadomości, nawyków i więcej.
Zauważ, że Ty też się na tym koncentrowałeś i czy coś to rozwiązało? Nie.
Zastanawiam się czy dla uzależnionego istnieje coś takiego jak zdrowa masturbacja, bez oglądania pornografii.
A dlaczego miałaby nie istnieć?
Czy dla otyłego nie istnieje zdrowe odżywianie?
Czy dla porażonego prądem nie istnieje zdrowe, bezpieczne korzystanie z prądu?
Przecież na potrzeby seksualne trzeba jakoś odpowiadać, nie można ich w sobie tłamsić. Pewnie będzie o tym w dalszej części :)
A o jakich potrzebach seksualnych mówisz?
Pożądanie to Twoja energia. Co z nią zrobisz to Twoja decyzja. Jeśli uważasz, że jest tylko jedno jej wykorzystanie – seks, no to sam sobie zawężasz horyzont możliwości.
Bo to tak jakby sądzić, że z pełnym bakiem samochodu można dojechać tylko w jedno miejsce.
Przede wszystkim konieczna jest radykalna uczciwość – uświadomienie sobie czy to o czym mówisz, co czujesz to naprawdę naturalna potrzeba, czy tylko sposób, by uniknąć jakiegoś tematu, innego problemu?
Jeśli jest to naturalna potrzeba, to idź i korzystaj z życia. Seks to jedna z fajnych i całkowicie normalnych aktywności. Może przysłużyć się zdrowiu. Jeśli nikomu nie dzieje się krzywda i wszystko jest zgodnie z prawem – enjoy.
Natomiast jeśli nie jest to naturalna potrzeba, tylko sądzisz, że seks Ci w czymś pomoże – np. w kwestii poczucia własnej wartości, to już problem i seks byłby błędem.
Masa ludzi nie potrafi odróżnić normalnego uczucia głodu od innego uczucia, które błędnie powszechnie nazywa się “pustką” i które próbują “wypełnić”, a tak naprawdę zagłuszyć jedzeniem częstym i albo słodkim, albo tłustym. Informacją o tym, że jest błąd, jeśli nie ma zdrowego rozsądku, jest właśnie otyłość, czyli brak i coraz większy brak zdrowia, energii, a także nawet subiektywne ale powszechne.
I kolosalnym błędem jest wytłumianie niekomfortowych uczuć. A taka właśnie jest ich rola – by były niekomfortowe, by trudno było je ignorować, gdyż informują nas o czymś ważnym, istotnym.
Zresztą tłumienie czegokolwiek poprzez np. opieranie się czy wypieranie to błąd. Bo wszystko, co tłumimy i wypieramy rośnie w nas.
Pozdrawiam serdecznie i przyznaję się, że nie idę po notes, bo strasznie bazgrolę, będę notował wyzwalacze na telefonie. No chyba, że to notowanie też okaże się jednym z triggerów i będę musiał z niego zrezygnować, wtedy zostaje mi notes ;-)
To nie żadne wyzwalacze, tylko okoliczności zewnętrzne i/lub wewnętrzne, które stanowią PRETEKST, by wybrać pornografię.
Nie jesteś ciemiężoną społecznością, by Cię wyzwalać.
Powiedz mi – dlaczego miałbyś zamiast przeprowadzenia notatki obejrzeć pornografię?
Nie stawiaj się w roli ofiary pisania notatek.
A poza tym nie kombinuj – wyjaśniałem, że notatki to fundament stawania się świadomym, a Ty zanim w ogóle je zacząłeś tworzyć już kombinujesz, by z tego zrezygnować.
Jak większość uzależnionych jesteś gotowy do zrezygnowania z tego co ważne, pozytywne, zdrowe i co prowadzi do poprawy, uzdrowienia, uwolnienia. A dlaczego nie napisałeś, że zrezygnujesz z czegoś niezdrowego?
Dlaczego nie napisałeś “jak się okaże, że wyzwalaczem jest obwinianie się za coś, to będę musiał z tego zrezygnować”?
Bardzo dużo pytań, chętnie się do nich ustosunkuję pokrótce. Natomiast nie chciałbym się wdawać w polemikę na temat grup dwunastokorowych seksoholików w Polsce. Mam na ten temat wyrobione zdanie na bazie własnych doświadczeń i raczej nie ma wiele do dodania w tej kwestii :-)
A skąd pomysł, że to było odpowiednie miejsce, by to tam budować (zdrową seksualność)?
Słusznie, to nie jest miejsce odpowiednie do tego, zwłaszcza, że są tam prawie sami faceci. Chodziło mi jednak o coś więcej. Dla mnie energia i klimat uczestnictwa w SA zupełnie nie odpowiadał radości, spontaniczności i entuzjazmowi jakie powinny towarzyszyć jakimkolwiek aktywnościom seksualnym. SA w Polsce składa się głównie z żonatych mężczyzn i na prawdę starych kawalerów, więc nie czuje się takiej zachęty do eksperymentowania i uczenia się seksualności, które oczywiście powinno mieć miejsce poza grupą.
Czy na pewno zrezygnowałeś tylko z tego (grupa SA)? Dlaczego przestałeś uczęszczać na coś, dzięki czemu byłeś na najlepszej drodze, by wszystko naprawić?
Przerobiłem program kilka razy, miałem kilku letnią “trzeźwość”, byłem zaangażowany na różnych poziomach w służbę, niesienie posłania itd. Uważam, że wyciągnąłem 100% z SA i już więcej nie miało mi ono do zaoferowania, a to oznacza koniec drogi. Jedyne czego żałuję to, że odcinając się od zasad Programu 12 Kroków oraz uczestnictwa w meetingach i życiu Wspólnoty, straciłem także kontakt z wieloma wieloletnimi przyjaciółmi, ale po woli pracuję nad tym żeby to naprawić.
Natomiast nic nie mówisz o przyczynach.
Zrezygnowałem ponieważ przestałem się zgadzać ze wszystkimi praktycznie założeniami i dogmatami głoszonymi przez te grupy. W okresie rezygnacji miałem wpadki, po wieloletnim okresie abstynencji i nie doświadczyłem ani bezwarunkowej miłości ani akceptacji. Kult licznika trzeźwości i piętnowanie wpadkowiczów to zmora tych grup, właśnie z powodów o których mówisz w drugim darmowym wideo. Ludzie nie rozwijają się tam emocjonalnie, tylko ślepo lecą z Programem jak z praktykami religijnymi które bezmyślnie powtarzamy, w oderwaniu od rzeczywistości.
Czy w ogóle wiesz co to jest uzależnienie, z czego wynika i jaka jest droga zdrowienia?
Uzależnienie to w skrócie i uproszczeniu proces psychologiczno-biologiczny który polega na bardzo silnym nawyku regulowania sobie emocji przy pomocy różnych zachowań i/lub substancji i przede wszystkim ma negatywne skutki w życiu denata. Taka mniej więcej jest oficjalna definicja WHO. Osoba która sama się boryka z nałogiem i zjadła zęby studiują temat i walcząc samotnie lub w grupie – tak jak Ty czy ja – do tej podstawowej definicji dożuci jeszcze szczegółowe mięsko swoich własnych doświadczeń i ja uważam, że to jest ok, bo jest to istotne dla tej konkretnej osoby.
Wiem o tym, o czym też mówisz w drugim filmiku. Że porno to tylko taki syndrom, zewnętrzny objaw głębszej choroby “duchowej”, pustki wewnętrznej, braków emocjonalnych. Ale osobiście uważam, że ta prawdziwa przyczyna to też jest tylko skutek czegoś jeszcze głębszego. Mianowicie patologicznych i nieprzystosowywawczych wzorców oraz traum wyniesionych z dzieciństwa. Zwyczajnych zaniedbać lub nadużyć ze strony rodziców/opiekunów. Nie znam ani jednego seksoholika który nie byłby z rozbitej rodziny albo/i z problemem alkoholowym, tudzież ofiarą wykorzystania seksualnego w dzieciństwie. A te sprawy nie są łatwe to naprawienia. Zawsze mają jakiś wpływ na dorosłe życie człowieka, bo pomimo tego, że mózg jest plastyczny i złe nawyki jesteś w stanie zamienić na dobre, to nie da się ponownie przeżyć procesu kształtowania się osobowości, poznawania świata i wchodzenia w dorosłość. To są blizny na całe życie. Dlatego drogo od nałogu to wolności jest dla każdego zupełnie inna i nigdy nie oczywista, bo prędzej czy później dogrzebujesz się do tego gówna z dzieciństwa/młodości. No i na marginesie w SA w ogóle się nad tym nie pracuje.
Jakie masz zmartwienia, stresy w życiu? Czymś się denerwujesz, czegoś się boisz? Jaki jest obecny poziom emocji i oporu?
No tutaj to strzał w dziesiątkę. Ogólnie teraz to mam stres związany z pracą i trochę martwi mnie właśnie ta sfera intymnych relacji, także taki standardzik przeciętnego Kowalskiego. Ale kiedy pierwszy raz straciłem trzeźwość w SA no to zakładałem firmę, zmieniałem pracę, przeprowadzałem się i chyba kupowałem auto jednocześnie i byłem rozjebany. Nie potrafiłem o tym mówić, nic z tym zrobić. Teraz wiem, że to moja odpowiedzialność, ale wtedy narodził się wielki żal do wspólnoty, że bycie tam nie pomogło mi nijak przejść przez ten trudny okres. A nie rozumiem o co Ci chodzi z oporami.
Jednak wciąż mam z tym problem. Zacząłem ostatnio więcej randkować i widzę, że mam problemy z intymnością, bliskością z kobietą i zaufaniem. Jakie są to problemy? Czy możesz napisać coś więcej?
Po prostu gdy jestem z kobietą, z którą się aktualnie spotykam sam na sam, jest miejsce i czas na intymność ja nic nie robię. Boję się, wstydzę, sam nie wiem co jest. Czuję się jak kłoda bez emocji. A całe moje ciało krzyczy, że pragnie bliskości i jej ciała. Mam też problem jak rozmawiam z kobietami. Jestem grubiański, niemiły, walę dowcipy ze wszystkiego i z niej też. Potem się orientuję, że ją obraziłem, ale jest już za późno, bo ona nie chce ze mną więcej gadać.
Czuję się zmotywowany, żeby raz na dobre z tym skończyć. Z czym skończyć?
Z kompulsywnym uciekaniem przed emocjami w porno.
Bardzo dużo pytań, chętnie się do nich ustosunkuję pokrótce. Natomiast nie chciałbym się wdawać w polemikę na temat grup dwunastokorowych seksoholików w Polsce. Mam na ten temat wyrobione zdanie na bazie własnych doświadczeń i raczej nie ma wiele do dodania w tej kwestii :-)
Mi nie zależy na polemice, tylko na ukazaniu ludziom albo faktów, albo szerszego kontekstu.
Mam wrażenie, że Ty sądziłeś, że grupy 12 kroków są po to, by człowieka rozwijać seksualnie.
Ale nie są. Tak jak grupy AA nie nauczą Cię pędzić smacznego bimbru czy łowić ryb.
Jak tylko przestałeś do grup uczęszczać, wróciłeś do porno. Na Twoim miejscu powiązałbym te 2 fakty.
“A skąd pomysł, że to było odpowiednie miejsce, by to tam budować (zdrową seksualność)?”
Słusznie, to nie jest miejsce odpowiednie do tego, zwłaszcza, że są tam prawie sami faceci. Chodziło mi jednak o coś więcej. Dla mnie energia i klimat uczestnictwa w SA zupełnie nie odpowiadał radości, spontaniczności i entuzjazmowi jakie powinny towarzyszyć jakimkolwiek aktywnościom seksualnym.
No ale przecież w tych grupach nie chodzi o aktywność seksualną…
A poza tym każda grupa jest inna i w każdej uczestnicy rozwijają się. W jednych są ludzie na początku drogi, w innych nie.
To, że idziesz do grupy 12 kroków nie oznacza, że automatycznie będzie XYZ jak w McDonaldzie – zawsze ten sam wystrój, mili ludzie za kasą i gwarancja, że frytki dostaniesz od ręki.
Ale energia zawsze jest na poziomie Miłości Bezwarunkowej, która ludzi prowadzi i utrzymuje w trzeźwości.
Zaś żeby nie upaść, należy żyć względem 12 kroków.
SA w Polsce składa się głównie z żonatych mężczyzn i na prawdę starych kawalerów,
A w ilu grupach byłeś? W samej Warszawie jest kilkanaście różnych.
W tych, na których byłem ja był bardzo szeroki przekrój ludzi, dużo nastolatków, studentów.
Natomiast to, że są to w większości mężczyźni jest normalne, bo mężczyźni średnio są dużo mniej rozwinięci i emocjonalnie, i na tle seksualnym.
Co NIE znaczy, że grupy mają Cię rozwinąć seksualnie, tylko praktykujesz życie świadome, mądre, uczciwie.
Cała reszta to inna historia.
więc nie czuje się takiej zachęty do eksperymentowania i uczenia się seksualności, które oczywiście powinno mieć miejsce poza grupą.
Aaa, jeśli Ty potrzebujesz czuć zachętę, by żyć mądrzej, zdrowiej, świadomie, to nie dziwne, że zrezygnowałeś.
Dlaczego za swoje życie obarczasz odpowiedzialnością grupę?
“Czy na pewno zrezygnowałeś tylko z tego (grupa SA)? Dlaczego przestałeś uczęszczać na coś, dzięki czemu byłeś na najlepszej drodze, by wszystko naprawić?”
Przerobiłem program kilka razy,
No i o tym mówię – jak mogłeś go przerobić kilka razy?
Program to nie plan treningowy, tylko wytyczne jak żyć.
Albo tak żyjesz, albo nie. Nie ma żadnego “programu”.
I dopóki uczestniczyłeś, wykonywałeś kroki, pozostawałeś trzeźwy. A po odejściu m.in. dlatego znowu zacząłeś oglądać, bo to był dla Ciebie “program”, a nie to jak żyjesz.
miałem kilku letnią „trzeźwość”, byłem zaangażowany na różnych poziomach w służbę, niesienie posłania itd. Uważam, że wyciągnąłem 100% z SA
Czyli co wyciągnąłeś?
SA to nie są kieszeni, żeby z nich coś wyciągać.
Tu ważne jest tylko jak żyjesz, jakim jesteś człowiekiem. Ani grupy SA, ani np. mój Program WoP, to nie jest automaty z batonikami, żeby z nich “wyciągnąć” coś i ileś.
W trzeźwości utrzymywała Cię wyłącznie energia grupy, bo to jak się rozwinąłeś to było i jest jeszcze zdecydowanie za mało.
i już więcej nie miało mi ono do zaoferowania, a to oznacza koniec drogi.
To percepcja oparta o Twój dotychczasowy poziom świadomości, co samo w sobie oznacza, że nie jest ona poprawna.
To jakby mówić, że już samochód więcej nie ma Ci do zaoferowania i to oznacza koniec używania samochodu, bo dojechałeś w jedno miejsce.
Jedyne czego żałuję to, że odcinając się od zasad Programu 12 Kroków oraz uczestnictwa w meetingach i życiu Wspólnoty, straciłem także kontakt z wieloma wieloletnimi przyjaciółmi, ale po woli pracuję nad tym żeby to naprawić.
No i dlatego odciąłeś się od tych zasad?
Mówisz, że zachowywałeś trzeźwość od lat i gdy tylko przestałeś trzymać się tych zasad, wszystko wróciło. I mówisz, że wyciągnąłeś z grup wszystko.
Z tego co ja widzę, to wyciągnąłeś bardzo niewiele.
“Natomiast nic nie mówisz o przyczynach.”
Zrezygnowałem ponieważ przestałem się zgadzać ze wszystkimi praktycznie założeniami i dogmatami głoszonymi przez te grupy. W okresie rezygnacji miałem wpadki, po wieloletnim okresie abstynencji i nie doświadczyłem ani bezwarunkowej miłości ani akceptacji.
A czy sam tak żyłeś? Czy Ty wybierałeś bezwarunkową miłość względem siebie i innych uczestników?
Zrezygnowałeś z tego, dzięki czemu nie oglądałeś porno i jeszcze zwalasz odpowiedzialność na te grupy.
Rozwijałeś się, byłeś na dobrej drodze i gdy tylko odpuściłeś – bum! – znowu oglądasz pornografię.
Co pokazuje jak skuteczne są to grupy.
A to, że przestałeś się zgadzać z założeniami, to zapewne pretekst, bo jeszcze nie zająłeś się w ogóle dumą i pychą, z której nie chcesz rezygnować.
Kult licznika trzeźwości i piętnowanie wpadkowiczów to zmora tych grup,
W grupie, w której byłem ja nikt nikogo nie piętnował. Nie słyszałem o czymś takim.
właśnie z powodów o których mówisz w drugim darmowym wideo. Ludzie nie rozwijają się tam emocjonalnie, tylko ślepo lecą z Programem jak z praktykami religijnymi które bezmyślnie powtarzamy, w oderwaniu od rzeczywistości.
Co nie znaczy, że to problem grupy, tylko indywiduów, które uczestniczą w tych grupach.
To, że jakaś osoba śmieci w McDonaldzie nie oznacza, że to z McDonaldem jest coś nie tak.
“Czy w ogóle wiesz co to jest uzależnienie, z czego wynika i jaka jest droga zdrowienia?”
Uzależnienie to w skrócie i uproszczeniu proces psychologiczno-biologiczny który polega na bardzo silnym nawyku regulowania sobie emocji przy pomocy różnych zachowań i/lub substancji i przede wszystkim ma negatywne skutki w życiu denata.
To nie jest żaden proces.
Uzależnienie to konsekwencja nieświadomego, negatywnego życia.
I nie ma “silnych nawyków”. Nawyk to decyzja oparta o korzyść jaką masz z danego działania. Nie ma silnego nawyku, tylko niechęć, by zrezygnować z korzyści.
Taka mniej więcej jest oficjalna definicja WHO. Osoba która sama się boryka z nałogiem i zjadła zęby studiują temat i walcząc samotnie lub w grupie – tak jak Ty czy ja –
Aaaa, borykałeś się i walczyłeś…
I mówisz, że ja się borykam i walczę…
Chyba już tysiąc razy mówiłem, że uzależniony jesteś m.in. przez walkę prowadzoną w sobie i ze światem.
Jeśli walczysz, nie dziw się, że wszystko jest jak było.
Proszę nie porównuj mnie i siebie.
Ty nie “zjadłeś zębów” studiując ten temat, bo widzę, że naprawdę bardzo mało rozumiesz.
do tej podstawowej definicji dożuci jeszcze szczegółowe mięsko swoich własnych doświadczeń
Jakich doświadczeń? Jakie mięsko?
To tylko Twoja percepcja, nic więcej.
i ja uważam, że to jest ok, bo jest to istotne dla tej konkretnej osoby.
Wiem o tym, o czym też mówisz w drugim filmiku. Że porno to tylko taki syndrom,
Nie “tylko” i nie syndrom, tylko konsekwencja.
A może to być konsekwencja bardzo wielu zaniedbań i bardzo niskiej jakości życia.
Które nadal są aktualne w Twoim życiu.
I nic o nich nie mówisz.
zewnętrzny objaw głębszej choroby „duchowej”, pustki wewnętrznej, braków emocjonalnych.
Nie ma żadnej “pustki wewnętrznej”, ani “braków emocjonalnych”.
Jak widzę, powtarzasz jakieś frazesy, utarte powiedzonka, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
Ale osobiście uważam, że ta prawdziwa przyczyna to też jest tylko skutek czegoś jeszcze głębszego.
Nie ma niczego “głębszego”.
Jest to jak żyjesz, na jakim poziomie świadomości jesteś, jakie decyzje podejmujesz.
Uzależnienie to nie jest jakiś tajemniczy, głęboki mechanizm oderwany od życia.
Sądzisz, że to coś głębokiego, bo nie jesteś tego świadomy. Dlatego wydaje Ci się, że to jakieś niezbadane głębie.
Ale wszystko jest zbadane i ja widzę to jak na dłoni.
Mianowicie patologicznych i nieprzystosowywawczych wzorców oraz traum wyniesionych z dzieciństwa.
Traumy to pozycjonalności, emocje, opór, których człowiek sam się trzyma.
Mówisz o wzorcach ale nie mówisz jakie one są.
A to sam klucz do wyzdrowienia – świadomość.
Zwyczajnych zaniedbać lub nadużyć ze strony rodziców/opiekunów.
No ale kiedy to miało miejsce? 20 lat temu?
To już nie istnieje.
Te zaniedbania już nie istnieją.
Od 18 roku życia prawnie jesteś odpowiedzialny za siebie i swoje życie.
Zaś w rzeczywistości odpowiedzialny jesteś od pierwszej minuty życia.
Niemniej widzisz – nadal obwiniasz rodziców, stawiasz się w roli ofiary jakichś “wzorców”.
Nie znam ani jednego seksoholika który nie byłby z rozbitej rodziny albo/i z problemem alkoholowym, tudzież ofiarą wykorzystania seksualnego w dzieciństwie.
Bardzo wielu uzależnionych pochodzi z rodzin, w których brakowało miłości, akceptacji, czy fundamentalnych przejawów zdrowia.
I to z pokolenia na pokolenie.
Człowiek, który zaczyna uczestniczyć w grupach wsparcia zaczyna szukać czegoś nowego, najczęściej jako pierwszy z linii całej swojej rodziny.
Co pokazuje jakim ukrytym darem uzależnienie może być.
A te sprawy nie są łatwe to naprawienia.
Gdy widzimy co jest czym, jaka jest przyczyna, rozwiązanie staje się proste. Proste nie musi oznaczać, że łatwe.
I takie jest życie zdrowe – proste. Wszystko, co skomplikowane oddala nas od zdrowia.
Kluczem jest świadomość i fakty.
Jak wiesz, co jest przyczyną problemu, to automatycznie znasz rozwiązanie.
Dlatego powtarzanie jakichś bzdur typu “pustka wewnętrzna” oddala Cię od prawdy, a tym samym od uzdrowienia.
Zawsze mają jakiś wpływ na dorosłe życie człowieka, bo pomimo tego, że mózg jest plastyczny i złe nawyki jesteś w stanie zamienić na dobre, to nie da się ponownie przeżyć procesu kształtowania się osobowości,
Ale nie ma żadnego procesu kształtowania osobowości.
Jesteś Ty w każdej sekundzie. I w każdej sekundzie możesz dokonać dowolnego wyboru, porzucić jakąś pozycjonalność, przywiązanie, odpuścić opór, wybaczyć urazę, skorygować intencję.
A nie wmawiać sobie, że masz jaką osobowość, która została ukształtowana i tyle.
poznawania świata i wchodzenia w dorosłość.
Nie ma dorosłości, w którą się wchodzi.
Rozwój to nie A->B->C, tylko gradient ogromnej różnorodności jakości i ekspresji.
Zaś poznawać świat możesz i powinieneś każdego dnia. Wraz z rozwojem świadomości nie tylko widzisz więcej ale i interpretujesz wszystko zupełnie inaczej.
Ogromnym błędem jest sądzić, że to co sądzisz o świecie to prawda i tyle. Nie. To nie prawda, tylko percepcja, doświadczenia subiektywne.
To nie ma nic wspólnego ze światem.
I właśnie rozwój świadomości to porzucanie dotychczasowej percepcji, utożsamień, postaw i pozycjonalności i intencja zmiany, kierunku w stronę prawdy.
To są blizny na całe życie.
No i co z tego, że są blizny?
Jeśli nie oczyściłeś rany, to oczywiście będzie ona doskwierać.
Pytanie czy jesteś gotów zrezygnować z żalu, gniewu, winy na rzecz spokoju?
No i powiedz mi – masz bliznę na ręce i co z tego?
Stało się kiedyś coś – i co z tego?
To było kiedyś. Już nie istnieje.
Dlatego drogo od nałogu to wolności jest dla każdego zupełnie inna i nigdy nie oczywista,
Nie, jest dla większości bardzo podobna. Różnice wynikają z tego na jakim kto jest poziomie świadomości i czego się trzyma.
Jak Ty się trzymasz gniewu na rodziców, a ktoś inny na siebie, to oczywiście będą różnice ale nie będzie to “zupełnie inne”.
bo prędzej czy później dogrzebujesz się do tego gówna z dzieciństwa/młodości. No i na marginesie w SA w ogóle się nad tym nie pracuje.
Ależ pracuje. Od tego są kroki 1-11.
Ale jak mówiłem – każdym problemem należy zająć się z osobna. I to Twoja odpowiedzialność.
Grupy to nie szkoła, w której przerabia się program. Twoje życie to Twoja szkoła.
A nie tylko te 45 minut raz czy dwa w tygodniu.
“Jakie masz zmartwienia, stresy w życiu? Czymś się denerwujesz, czegoś się boisz? Jaki jest obecny poziom emocji i oporu?”
No tutaj to strzał w dziesiątkę. Ogólnie teraz to mam stres związany z pracą
Nie teraz, tylko zakładam, że stresujesz się od zawsze – to jedna z niskich jakości życia, przez którą oddalasz się od zdrowia.
Nie powiesz mi, że nie stresowałeś się nigdy i teraz nagle zacząłeś pracą.
i trochę martwi mnie właśnie ta sfera intymnych relacji,
No i po co się martwisz?
Zamartwianie się jest kompletnie błędne, bo nieefektywne. Skoro wiesz, że o coś można zadbać, to uczciwie i odważnie przyjrzyj się temu obszarowi, zaakceptuj go takim jakim obecnie jest i zaplanuj zmiany, ustal cel i zacznij do niego dążyć. To też kroki 1-11.
także taki standardzik przeciętnego Kowalskiego.
No widzisz? Czyli dla Ciebie standardzik to stresowanie się i zamartwianie.
I czy to zmieniłeś? Nie.
Ale kiedy pierwszy raz straciłem trzeźwość w SA no to zakładałem firmę, zmieniałem pracę, przeprowadzałem się i chyba kupowałem auto jednocześnie i byłem rozjebany.
Nie ma czegoś takiego jak “rozjebany”.
Odnośnie każdej z tych czynności miałeś jakieś postawy, nastawienia, intencje, pozycjonalności. To determinowało Twoje odczucia.
A skoro nie radziłeś sobie dobrze ze wszystkim, to dlaczego robiłeś wszystko naraz?
To nierozsądne.
Nie potrafiłem o tym mówić, nic z tym zrobić.
A tu mamy oczywiste kłamstwa.
Nie potrafiłeś mówić? Naprawdę? Oczywiście, że potrafiłeś, tylko nie chciałeś.
Czy nic nie mogłeś z tym zrobić? Oczywiście mogłeś, tylko nie chciałeś.
Teraz wiem, że to moja odpowiedzialność, ale wtedy narodził się wielki żal do wspólnoty,
Ach, wielki żal się narodził.
Więc nie we wspólnocie problem, tylko w Twoim żalu do niej, niechęci, obwinianiu za własne życie.
I z tego co mówisz, to tego żalu trzymasz się cały czas.
że bycie tam nie pomogło mi nijak przejść przez ten trudny okres. A nie rozumiem o co Ci chodzi z oporami.
No skoro nie chciałeś o tym ani rozmawiać, ani nic robić, tylko rzuciłeś się “na hurra!”, to nie dziwne, że nikt Ci nie pomógł.
Wziąłeś na barki dużo trudnych tematów i dziwisz się, że było Ci trudno?
To Twoja lekcja, nikogo innego. Dlaczego więc do innych masz żal?
Mówisz, że nie mówiłeś o tym. Dlaczego więc oczekiwałeś od kogokolwiek pomocy? Nikt się nie domyśli co robisz i z czym masz problem.
Jednak wciąż mam z tym problem.
Z czym?
Zacząłem ostatnio więcej randkować i widzę, że mam problemy z intymnością, bliskością z kobietą i zaufaniem.
Więc znowu – czy czegoś nie możesz, czy nie chcesz z rozmaitych powodów?
“Jakie są to problemy?
Czy możesz napisać coś więcej?”
Po prostu gdy jestem z kobietą, z którą się aktualnie spotykam sam na sam, jest miejsce i czas na intymność ja nic nie robię. Boję się, wstydzę, sam nie wiem co jest.
No o tym mówię – nie wiesz, nie jesteś świadomy i nie chcesz być świadomy.
I to jest to samo, co w przypadku tych wymagających działań jak zmiana pracy czy założenie własnej firmy.
To nadal rzeczy, nad którymi powinieneś pracować i doskonałe są do tego 12 kroków.
W WoP też się tym zajmujemy.
Czuję się jak kłoda bez emocji.
“Boję się, wstydzę” + “czuję się jak kłoda bez emocji”.
Nie widzisz problemu? Mówisz, że czujesz masę emocji, a za moment, że jesteś bez emocji.
No to jest Twój poziom świadomości – niski. Wojujesz nadal z tym, co czujesz, uciekasz od tego, nie chcesz tego tak, że jesteś gotowy wmówić sobie, że czegoś nie możesz.
I tu jest miejsce na 12 kroków – codzienna, odważna inwentura moralna, poddanie tego Bogu, modlitwa o pomoc, o uzdrowienie, o poznanie prawdy. Ty zamiast tego walczysz z tym.
Czy chociaż przyznałeś, że dalej nie kierujesz swoim życiem?
Nie dziwne, że tak chętnie trzymasz się żalu do wspólnoty – bo dzięki temu przelewasz na nich wstyd, winę, gniew i sam żal.
A całe moje ciało krzyczy, że pragnie bliskości i jej ciała.
Ciało nie krzyczy.
Bliskość, chęć połączenia to nie jest żaden mus, żadna powinność, ani nic, bez czego powinieneś cierpieć.
Ty mi powiedz dlaczego potrzebujesz bliskości i jej ciała?
Nie przypadkiem dlatego, bo sądzisz, że to da Ci błogość, której teraz nie czujesz?
Mam też problem jak rozmawiam z kobietami. Jestem grubiański, niemiły, walę dowcipy ze wszystkiego i z niej też. Potem się orientuję, że ją obraziłem, ale jest już za późno, bo ona nie chce ze mną więcej gadać.
No to kolejny temat do zastosowania 12 kroków.
Ale jak widzisz – odszedłeś choć byłeś trzeźwy. Przestałeś stosować to i widzisz jak znowu zaczynasz się ze wszystkim zmagać, żyć niedojrzale, wręcz negatywnie kompletnie bez żadnych powodów.
I trzymasz się urazy do wspólnoty…
I czy prosisz o pomoc? Nie. Ani mnie, ani nikogo innego.
Jest więc jeszcze nad czym pracować.
Czuję się zmotywowany, żeby raz na dobre z tym skończyć.
“Z czym skończyć?”
Z kompulsywnym uciekaniem przed emocjami w porno.
No to zrób listę od czego uciekasz.
Wiemy, że od żalu, wstydu, winy, gniewu, od samego strachu. Ale też od tego co pozytywne – od bliskości, intymności, szczerości, otwartości.
I tak na marginesie – to wszystko o czym mówisz to nic nowego. Praktycznie każdy uzależniony ma tym wszystkim problem lub z częścią.
Nie jesteś na żadnej innej, wyjątkowej, trudniejszej, ani głębszej drodze.
Nie ma żadnego głębokiego, wyjątkowego problemu.
Jest to samo dla każdego – wzrost świadomości i własne życie, o które należy dbać z szacunkiem i troską. I Ty.
To jaki jesteś i co wybierasz.
KubaJakub
31 stycznia 2021 21:21
Cześć. Wprawdzie dzisiaj jest niedziela, ale zakupię jutro po powrocie z pracy notes. Problem dostrzegłem kilka (jakieś 5) lat temu. Licząc do dzisiaj, problem mam od 11 lat. 8 lat temu poszedłem na studia, powroty z wykładów były wyczerpujące emocjonalnie + była we mnie silna chęć poznania i poderwania bardzo atrakcyjnej dziewczyny, samo pragnienie posiadania dziewczyny, ponieważ byłem mocno nieśmiały, i z każdym odrzuceniem przez dziewczyny rosła we mnie frustracja, przez co musiałem sobie ulżyć. Witaj pornografio!!!
Zawaliłem 2 razy rok na studiach przez swoją głupotę – wtedy tak myślałem. Dopiero za drugim, gdy wszystko było, jak myślałem, spoko, miałem przedmioty zaległe na warunkach, których nie zdałem, a z bieżącego roku zaliczyłem, przez co wtedy wyrzucili mnie ze studiów – wszystko zaczęło mi się układać. Każdy stres po kolosie, każda chęć poderwania atrakcyjnej dziewczyny pchała mnie w porno. Względnie się ogarnąłem, było spoko, dużo mniej oglądałem, nawet w necie były grupy wsparcia, z których korzystałem, ale tam byli MOCNO religijnie nastawieni na ten problem – grzech, poczucie winy, że zaczęło mnie to irytować, nie czułem autentyczności w tego typu spendach. Żeby nie było, jestem wierzący, ale to już mi trącało bigoterią.
W między czasie udało się ukończyć 1 stopień studiów – inżynier, (przed Bożym Narodzeniem 2 miesiące temu się udało mgr obronić), poznałem dziewczynę na Tinderze. Dzisiaj z perspektywy czasu tłumaczę sobie, że miałem silną potrzebę pobyć, przekonać się, jak to jest być w związku, mieć dziewczynę, że szybko zdecydowałem się, właściwie zgodziłem na związek z nią. Fizycznie nie była w 100% w moim typie, może 60% max. Niestety zacząłem dostrzegać, że seks nie daje mi takiej satysfakcji, co porno. Nawet powiedziałem, że chyba mnie nie pociąga fizycznie. W końcu zakończyłem relację sam, bo wiedziałem, że im dłużej będę w tym związku trwał, to jeszcze bardziej ją skrzywdzę. Wolałem się bawić, “korzystać z życia”, mieć satysfakcję, że potrafię rozmawiac i wyrwać piękną laskę. Jednak znowu wracałem i kończyłem z porno, wracałem i kończyłem. Było fajnie, po czym rodzinka w boże narodzenie albo wielkanoc mnie wkurwi, bo między wierszami zaczną mnie wytykać, a im nie udowodnisz, że do mnie piją, od razu że jestem przewrażliwiony na swoim punkcie, to od razu trzeba sobie ulżyć. W końcu natrafiłem w internecie dzisiaj na twoją stronę, bo zacząłem dostrzegać, że znowu coś złego może się stać, może znowu scenariusz się powtórzyć, odpukać, np. oby mnie z pracy nie wyrzucili, szczególnie w tym okresie, gdzie zaraz kryzys i trudniej o nową.
Ale się rozpisałem, pozdrawiam. Kuba
Wprawdzie dzisiaj jest niedziela, ale zakupię jutro po powrocie z pracy notes.
Dotrzymuj danego słowa, jeśli jest to słowo dane w mądrej sprawie.
A jeśli dane w głupiej, to warto przemyśleć odnośnie czego dajemy słowo.
Nie ma sensu robić czegoś głupiego czy niepotrzebnego, zaś dotrzymywanie słowa w sprawach mądrych dodatkowo nas wzmacnia, buduje zdrowe poczucie własnej wartości i szacunku do siebie oraz pewności siebie. Innymi słowy – robienie tego, co naprawdę mądre i zdrowe pomnaża mądrość i zdrowie. Pozytywne pomnaża pozytywne.
Więc jeśli w naszym życiu przybywa negatywnego, warto przyjrzeć się temu, co wybieramy.
Bo to, że np. postrzegamy “porno jest dobre, pomaga mi się zrelaksować”, a w naszym życiu nie przybywa ani spokoju, ani relaksu, to coś jednak jest inaczej, niż nam się wydaje.
Problem dostrzegłem kilka (jakieś 5) lat temu.
No to już szmat czasu temu!
Czy próbowałeś coś z tym problemem zrobić?
Licząc do dzisiaj, problem mam od 11 lat. 8 lat temu poszedłem na studia, powroty z wykładów były wyczerpujące emocjonalnie
Nie, nic nie było emocjonalnie wyczerpujące.
Jeśli chcesz, by zaczęło się coś poprawiać, musisz zacząć żyć rzeczywistością, czyli trzeźwością. Tym, czym nie kieruje się ok. 80% ludzkości, a w szczególności uzależnieni.
Nie ma “coś jest wyczerpujące emocjonalnie”. To bzdura. Bo emocje to odpowiedź ludzkiej psychiki i ciała na naszą percepcję świata zewnętrznego.
Emocje to jakość energii dopasowana do jakości percepcji. Jeśli przykładowo uznasz, że jesteś gorszy od innych (nie ważne jaki proces myślowy do tego doprowadził – porównywałeś się z innymi czy np. usłyszałeś to od kogoś), to automatycznie poczujesz wstyd u Twój poziom energii dramatycznie się obniży. Co jest dowodem, że uwierzyłeś w kłamstwo, bzdurę, która nie sprzyja życiu.
Bo czujesz w sobie mniej życia. Twoje życie od razu odzwierciedla Twoje postrzeganie siebie i świata.
Nic więc nie może Cię zmęczyć emocjonalnie, bo emocje to informacje. Natomiast jako, że emocje to energia, to utrzymywanie emocji (a więc i percepcji, która jest ich źródłem) będzie Cię drenować z energii. Bo emocje to Twoja energia – coś musi zostać zużyte na ich powstanie. Ale to nie wszystko. Energii – emocjom – możesz się dodatkowo opierać. A więc poświęcać jeszcze więcej energii, by np. próbować zdusić niekomfortowe w odczuwaniu emocje (bo takie mają być jako, że informują nas o naszych błędach percepcji).
Konkludując – zmęczenie “emocjonalne” nie wynika ze świata zewnętrznego, tylko naszej percepcji świata zewnętrznego, a następnie niskiej/bardzo niskiej jakościowo decyzji odnośnie świata wewnętrznego (którego emocje są częścią). Myślom naturalnie też można stawiać opór, co jeszcze dodatkowo drenuje z energii, chęci, etc.
+ była we mnie silna chęć poznania i poderwania bardzo atrakcyjnej dziewczyny, samo pragnienie posiadania dziewczyny, ponieważ byłem mocno nieśmiały,
A to dowód na to, co mówiłem wcześniej – najpierw uznałeś w sobie jakiś brak (który nazywasz nieśmiałością), na podstawie którego powstało energetyczne odzwierciedlenie Twojego przekonania – “Skoro w sobie widzę jakiś brak, to jego wypełnienie/usunięcie musi znajdować się poza mną! W kobietach, które są takie piękne, śliczne i każdy poważa faceta, który jest z piękną kobietą! To mnie uratuje!”
Ale że emocje to tylko i wyłącznie energia, to same z siebie nic nie zrobią. I dlatego tkwiłeś w miejscu z tą energią, której nie wykorzystywałeś. Dlaczego? Bo oczywiście na bazie wstydu i strachu stworzyłeś wiele więcej przekonań na swój temat, świata, kobiet, relacji, etc., że nie pozwalałeś sobie na działanie. Trzymałeś się tylko pożądania, by uciekać od emocji niekomfortowych.
Jednym z takich przekonań zbudowanych na podstawie wstydu jest – “jestem nieśmiały”. Ale to bzdura. Nie jesteś TAKI. Tylko nie pozwalasz sobie na działanie, BO… XYZ – i tu są korzyści jakie masz z braku działań. Łatwo sobie racjonalizować niechęć i emocje – “jestem nieśmiały”. Ale śmiałość to nie jest coś narzuconego nam odgórnie jak kolor włosów. Śmiałość to decyzja, wybór. Wybór wynikający z odpowiedniej percepcji siebie, swoich celów i tematu, o którym decydujesz.
W przypadku kobiet nie pozwalałeś sobie na działanie, bo z jednej strony kobiety uznawałeś za źródło swojej wartości i ratunku ale z drugiej również widziałeś w tym ogromne niebezpieczeństwo – że jak kobieta Cię odrzuci czy zrani (czyli w ogóle jest do tego zdolna), to to potwierdzi Twój marny obraz samego siebie. I w ten sposób utwierdzi Cię w nieuniknionym cierpieniu przez resztę życia.
I tak tkwisz w impasie od lat. Od wielu lat.
Jak widzisz – wierzysz w masę iluzji – że np. studia Cię wymęczają emocjonalnie, że kobiety mogą Cię też wymęczyć, zranić, zmienić, wpłynąć na Twój los.
Ale to wszystko nieprawda. Wszystko co czujesz i czego doświadczasz to konsekwencje Twojej percepcji i Twoich decyzji. Nikogo i niczego innego.
i z każdym odrzuceniem przez dziewczyny rosła we mnie frustracja, przez co musiałem sobie ulżyć. Witaj pornografio!!!
Ooooo, dokładnie o tym mówię. Sądzisz, że dziewczyny Cię odrzucały, co jest oczywistą bzdurą.
“Nie” usłyszane przez kobietę może oznaczać 100 różnych spraw, m.in. “nie teraz” albo “nie tak, spróbuj inaczej”.
Ale Ty Z GÓRY zakładałeś marny scenariusz, najmarniejszy – że jedno “nie” i już koniec świata. I to nie wszystko. Że to nie potwierdza to, co sam sądzisz o sobie – że jesteś do niczego.
I tak właśnie racjonalizowałeś sobie to, co czułeś.
A potem co? Oczywiście porno. Którym TŁUMIŁEŚ to, co czułeś. A tłumienie oznacza, że nic z tego, co czułeś nie minęło, nie zniknęło czy jak to się popularnie sądzi – nie zostało “rozładowane”.
Bo emocje to informacje o Twojej percepcji. Informacje i towarzysząca im energia. Percepcji nie korygowałeś, a nawet degenerowałeś ją coraz bardziej, więc emocji przybywało. A te już stłumione drenowały Cię z energii, odczuwałeś je non stop w formie stresu, zamartwiania się, masy negatywnych myśli. I wiecznie stawiany im opór doświadczałeś jako niechęć do wszystkiego i coraz większa i częstsza apatia.
Zawaliłem 2 razy rok na studiach przez swoją głupotę – wtedy tak myślałem.
Ach, i to najbardziej popularne urojenie – “ja myślę”.
Nie, Ty nie myślałeś. Tylko wpatrywałeś się w mentalny bełkot, który w kółko powtarzał to samo – np. fantazjowanie o kobietach. I co? I tyle.
To myślenie dla samego myślenia, co nie daje nic. Zaś w rzeczywistym świecie uczestniczysz nie myślami, tylko działaniami.
Których unikałeś, bo i obraz świata masz zapewne kiepski, niezachęcający do życia aktywnego, chętnego. Prawda?
Dopiero za drugim, gdy wszystko było, jak myślałem, spoko, miałem przedmioty zaległe na warunkach, których nie zdałem, a z bieżącego roku zaliczyłem, przez co wtedy wyrzucili mnie ze studiów – wszystko zaczęło mi się układać. Każdy stres po kolosie,
Stres też nie bierze się ze świata.
Stres to efekt nieustającej WEWNĘTRZNEJ walki – oporu, niechęci, prób zdławienia tego, co czujesz. Czyli prób zdławienia informacji o Twoim postrzeganiu świata zewnętrznego.
każda chęć poderwania atrakcyjnej dziewczyny pchała mnie w porno.
Dlaczego?
Bo zamiast pozwolić sobie na działanie, tylko trzymałeś się pożądania, a w tym czasie opierałeś się reszcie emocji jak wstyd, wina, żal, strach.
Jako, że to czemu stawiamy opór trwa i rośnie, no to te niekomfortowe emocje trwały i rosły. I tym samym ostatecznie decydowałeś się na jedyne znane Ci “rozwiązanie” – obejrzenie porno.
I to nie żadna chęć pchała Cię do czegokolwiek, a w szczególności nie do obejrzenia porno.
Każdy uzależniony DOKONUJE DECYZJI, by obejrzeć porno, napić się alkoholu czy zażyć narkotyk. Nic go do tego nie pcha. To decyzja podejmowana w danych okolicznościach, z której to decyzji człowiek oczekuje ważnych dla niego korzyści.
Jakie to były korzyści dla Ciebie – jak sądzisz?
Względnie się ogarnąłem,
Co to znaczy? Dla mnie to nie znaczy nic.
Co zmieniłeś?
było spoko,
I także co to znaczy? Co było spoko? Nie było spoko przez lata i nagle stało się spoko?
Nagle negatywna rzeczywistość sama się zmieniła na pozytywną?
dużo mniej oglądałem, nawet w necie były grupy wsparcia, z których korzystałem, ale tam byli MOCNO religijnie nastawieni na ten problem – grzech, poczucie winy, że zaczęło mnie to irytować, nie czułem autentyczności w tego typu spendach. Żeby nie było, jestem wierzący, ale to już mi trącało bigoterią.
No bo większość, przytłaczająca większość ludzi pojęcia nie ma o uzależnieniach. Zresztą o rzeczywistości duchowej tym bardziej.
I jeszcze większa ludzi nie ma też pojęcia o emocjach, ani o myślach. Czyli wiedza na temat świata wewnętrznego nie tylko jest niska ale to, co ludzie wiedzą to w większości totalne i często bardzo niezdrowe bzdury.
Poczucie winy to emocja INFORMUJĄCA o popełnionych błędach – że popełniliśmy błąd. To informacja, że coś istotnego warto skorygować w naszym życiu.
Zaś grzech w znaczeniu dosłownym i tym właściwym to “błąd”. Grzeszyć oznacza “błądzić” lub “popełniać błędy”.
I dlatego jest z tym taki problem, bo żyjemy w świecie, na którym nie da się uniknąć KONSEKWENCJI (nie mylić z karą) każdego wyboru.
Nie wierzysz? No to oparz się. Potem drugi raz. Potem trzeci. Oparz to samo miejsce 149 razy. Za każdym razem doświadczysz konsekwencji głupiego wyboru, które zresztą z każdym razem mogą być coraz bardziej dotkliwe. Będzie rósł ból, mogą zostać nawet uszkodzone nerwy. Ogólnie – będzie się dramatycznie gorzej żyło.
No to teraz sobie wyobraź, że podobnych błędów odnośnie myśli, emocji i świata zewnętrznego popełniałeś np. dziesiątki każdego dnia od kilkunastu lat.
Hmm.
W między czasie udało się ukończyć 1 stopień studiów – inżynier, (przed Bożym Narodzeniem 2 miesiące temu się udało mgr obronić), poznałem dziewczynę na Tinderze. Dzisiaj z perspektywy czasu tłumaczę sobie,
Nie masz sobie niczego tłumaczyć, ani racjonalizować, ani wymyślać, cudować.
Masz dążyć do prawdy. Tylko i wyłącznie.
Tylko rzeczywistość ma moc wyzwalania i pozytywnych zmian. Nawet najbardziej słodko brzmiące kłamstwo (z)niszczy.
że miałem silną potrzebę pobyć, przekonać się, jak to jest być w związku, mieć dziewczynę, że szybko zdecydowałem się, właściwie zgodziłem na związek z nią.
Tak naprawdę było?
A nie było to jak łapanie się brzytwy przez tonącego – “No wreszcie mam szansę uciec od tego wszechogarniającego wstydu!” ?
Fizycznie nie była w 100% w moim typie, może 60% max. Niestety zacząłem dostrzegać, że seks nie daje mi takiej satysfakcji, co porno.
A widzisz – czyli kolejne iluzje i prawda na temat tego związku.
Nie tylko sądziłeś, że porno daje satysfakcję ale też sądziłeś, że dzięki seksowi zaczniesz trwale czuć się dobrze – że jak poczujesz się źle, to szybciutko seks i już wszystko będzie dobrze.
I dlatego chciałeś tego związku. By mieć ten seks – by nareszcie mieć przy sobie źródło czegoś pozytywnego, czego Ci brakowało.
Ale bardzo szybko, jak to zwykle bywa, oczarowanie doprowadziło do rozczarowania.
Co NIE znaczy, że seks z żywą osobą jest zły. Tylko błędem było sądzić, że seks coś daje, bo tak nie jest. Seks nie daje, tylko ODDAJE i POMNAŻA to, co my do niego dodamy.
Jak dasz stres, napięcie, opór, to taki też będzie seks. Np. będziesz miał masę oczekiwać, będziesz coraz bardziej agresywny w trakcie, itd. Ale satysfakcji to nie da, ani nie zwiększy. Tylko ją jeszcze bardziej zmniejszy.
Nawet powiedziałem, że chyba mnie nie pociąga fizycznie. W końcu zakończyłem relację sam, bo wiedziałem, że im dłużej będę w tym związku trwał, to jeszcze bardziej ją skrzywdzę.
A to była wygodna racjonalizacja. Prawdą było to, że Ty nie dostawałeś tego, czego oczekiwałeś – tego jakie miałeś wyobrażenie seksu.
Nie wiem jak wyglądała Wasza relacja ale jeśli nie było w niej szczerości (bo zapewne nie byłeś szczery sam ze sobą), no to i ona mogła się oczarować, mieć oczekiwania, które następnie byłyby zawiedzione.
Jak mówię – oczarowanie prowadzi do rozczarowania. A rolą bólu jest zwrócenie uwagi do wewnątrz i tu szczera, odważna analiza i zmiany w stronę zdrowia – pozytywności ale też szczerej (często do bólu) prawdy.
Wolałem się bawić, „korzystać z życia”, mieć satysfakcję, że potrafię rozmawiac i wyrwać piękną laskę.
No widzisz?
Oto były prawdziwe powody tej relacji, a nie “zobaczyć jak to jest być w związku”. Chciałeś seksu, chciałeś dumy – innymi słowy – chciałeś się nareszcie poczuć inaczej.
Tylko podstawowym błędem było to, że sądziłeś, że to co czujesz mówi o rzeczywistości i że świat zewnętrzny ma na to lek.
Jednak znowu wracałem i kończyłem z porno, wracałem i kończyłem. Było fajnie, po czym rodzinka w boże narodzenie albo wielkanoc mnie wkurwi,
I kolejne elementy całej układanki – przekonania, że emocje dają Ci inni ludzie – np. wkurwiają Cię.
Co też jest urojeniem. Nic takiego nie ma miejsca. Gniew to już relatywnie wysoka energia, której celem jest wyrwanie człowieka z poziomu kolosalnie niższego – apatii, czyli generalnego przekonania o własnej bezsilności. Ty natomiast, tak jak z pożądaniem, nic z tą energią nie czyniłeś. Tylko ją tłamsiłeś w sobie i sądziłeś, że to przez kogoś.
I tu też tkwiłeś w miejscu, w marazmie.
bo między wierszami zaczną mnie wytykać, a im nie udowodnisz, że do mnie piją, od razu że jestem przewrażliwiony na swoim punkcie, to od razu trzeba sobie ulżyć.
To bardzo niska jakość życia.
W końcu natrafiłem w internecie dzisiaj na twoją stronę, bo zacząłem dostrzegać, że znowu coś złego może się stać, może znowu scenariusz się powtórzyć, odpukać, np. oby mnie z pracy nie wyrzucili, szczególnie w tym okresie, gdzie zaraz kryzys i trudniej o nową.
Nie baw się w średniowieczne przesądy, tylko szczerze, uczciwie, rozsądnie przeanalizuj swoją sytuację i decyzje.
Jeśli znowu będziesz szedł w tym samym kierunku, to doświadczysz tego samego. To masz jak w banku.
Ale jeśli swój los opierasz o jakieś “odpukać” i dalej żyjesz nieświadomie, negatywnie i głównie w oparciu o to, co czujesz nie rozumiejąc tego, no to naprawdę nie trzeba filozofa, ani terapeuty, ani wróżbity, by przewidzieć w jakim kierunku zmierzasz.
Co zmieniłeś względem tego, co doprowadziło ostatnio do zwolnienia lub zawalenia studiów? Czy wiesz co to było?
Bo jeśli nie jesteś tego świadomy, no to nie wiesz co możesz zmienić. I ewentualnie zostaje Ci albo życie po omacku – na ślepo, albo właśnie takie “odpukać” albo “może się ułoży/uda”.
Ale się rozpisałem, pozdrawiam. Kuba
Nie szkodzi.
Jak widzisz – można z tego wyciągnąć masę informacji.
I nie ma w tym nic nowego. Praktycznie każdy uzależniony, cierpiący, postrzegający i/lub traktujący się źle człowiek żyje podobnie – w tych samych schematach zewnętrznych i wewnętrznych.
Mam nadzieję, że to pchnie Cię choć troszkę w lepszym kierunku i pomoże Ci wybrać mądrze i trwale.
Artur
10 listopada 2020 17:19
Po obejrzeniu filmu , zdałem sobie sprawę ze tak naprawdę opisane sytuacje maja miejsce w moim życiu . Załamka totalna 😢
Dlaczego się załamujesz? To Twój wybór.
Skoro od długiego czasu doświadczałeś bólu i rozmaitych innych nieprzyjemności i nareszcie dowiedziałeś się dlaczego, to wiesz także jak to wyleczyć, poprawić!
Znasz więc rozwiązanie.
Ja m.in. dlatego wyzdrowiałem, bo zamiast się załamywać na własne życzenie, ucieszyłem się pierwszy raz od bardzo długiego czasu. Nareszcie wiedziałem co mi jest, a więc mogłem też coś z tym zrobić! I wiedziałem co jest do zrobienia.
Nie dziw się jeśli jest Ci źle jeśli zawsze wybierasz postawę negatywną.
Nikt nie każe Ci się załamywać, rozpaczać, etc.
Jeśli wdepnąłeś w g…o to zawsze masz wybór – grać ofiarę, narzekać, użalać się, denerwować lub szybko but wyczyścić i zapomnieć o sprawie.
Oczywiście w temacie uzależnienia jest to troszkę bardziej skomplikowane ale w esencji też każdy ma wybór – rozpaczać po kolejnej sesji z porno i nic nie robić poza tym, lub (z)robić to co niezbędne, by wyzdrowieć, wybaczać sobie i cały czas iść do przodu.
Piotr
28 września 2020 21:05
Film jest wstrząsem, co zapewne ukazuje skalę mojego problemu. Oglądam pornografię odkąd pamiętam. Nie potrafiłem nigdy się zakochać, lub zbudować relacji z kobietą przez to zapewne.
Świadomy uzależnienia jestem od roku. Próbowałem różnych sposobów jednak nic z tego nie wychodziło. Prześledziłem pierwszy z Twoich filmów z uwagą. Podejmę kolejną próbę bo mogę tylko zyskać, tak myślę. Skoro można doprowadzić np. swoją samoocenę do jeszcze głębszego dna, to nie chcę wiedzieć jakiego jeszcze mułu mogę sięgnąć.
Niezależnie od tego czy uda mi się tym razem, pierwszy film oceniam jako bardzo dobry. Nigdzie jeszcze nie otrzymałem tylu odpowiedzi w tak krótkim czasie.
Bardzo chcę przerwać to błędne koło raz na zawsze, liczę, że tym razem mi się uda.
Dzięki za podesłanie mi materiałów.
Pozdrawiam
Piotr
Film jest wstrząsem, co zapewne ukazuje skalę mojego problemu.
Nie rozumiem tego stwierdzenia.
Skoro mówisz, że jesteś świadomy uzależnienia od roku, to dlaczego wstrząs pokazuje skalę Twojego problemu?
Oglądam pornografię odkąd pamiętam. Nie potrafiłem nigdy się zakochać, lub zbudować relacji z kobietą przez to zapewne.
Nie przez to.
A raczej nie tylko.
To przez co w ogóle oglądasz pornografię ma swoje konsekwencje, które rozciągają się na wiele obszarów życia i zdrowia.
Plus oczywiście konsekwencje samego oglądania pornografii.
Np. jeśli oglądasz pornografię, gdy czujesz frustrację, to frustracja zostaje stłumiona. Nie rozładowana, nie “odreagowana” – nic z tego, co powszechnie ludzie sądzą. Oznacza to, że nadal jest w podświadomości i wpływa na umysł, psychikę, doświadczenia, odczucia, ciało.
To tak jakbyś codziennie wkładał do plecaka każdy kamyczek jaki zobaczysz na ulicy. Ok, po miesiącu byłoby trochę kamyczków ale problemu wielkiego by nie było.
Ale już po roku lub kilku latach plecak stałby się nieznośnie ciężki. I wtedy zwykły spacer stanowiłby udrękę.
Niemniej przypominam – o ile kamyczek sam z siebie nic nie robi, tylko obciąża w dużej ilości, o tyle oglądanie pornografii dosłownie niszczy mózg.
I uczymy się kompletnie odrealnionego obrazu seksu, relacji damsko-męskich i dużo więcej.
Świadomy uzależnienia jestem od roku. Próbowałem różnych sposobów jednak nic z tego nie wychodziło.
Bo wychodzenie z uzależnienia to nie żaden sposób.
To generalna nauka życia świadomego, pozytywnego, odważnego, uczciwego – etc. Prowadzę Blog, w którym opisuję bardzo wiele powiązanych tematów.
Nie ma tu mowy o żadnych sztuczkach.
Żyjesz świadomie – czyli m.in. wiesz z jakich powodów sięgasz po pornografię i uczciwie zaczynasz zajmować się każdym z nich.
Jeśli jak wspomniałem – np. się frustrujesz, no to pora zająć się frustracją – nie tylko już stłumioną, która się będzie ujawniać ale też jej przyczynami – np. niespełnianymi oczekiwaniami względem ludzi czy siebie, reakcjami na błędy czy porażki, itd.
I co wg Ciebie byłoby taką mądrą, zdrową zmianą oczekiwań względem ludzi?
I czy możesz napisać czego próbowałeś – jakich sposobów?
Czy jesteś świadom choć jednej przyczyny, przez którą oglądasz porno? Czy jesteś świadom przynajmniej jednej korzyści jaką masz z porno?
Odpowiedzi na te pytania same z siebie powinny ukazać, że nie może być mowy o sposobach i sztuczkach.
Prześledziłem pierwszy z Twoich filmów z uwagą. Podejmę kolejną próbę bo mogę tylko zyskać, tak myślę.
A co spróbujesz?
Wychodzenie z uzależnienia to nie strzelanie do celu i liczenie, że się trafi 100 punktów.
To generalne dojrzewanie jako istota ludzka.
Na pewnym etapie tego rozwoju uzależnienie przestaje istnieć w ludzkim życiu, bo na tyle dojrzałeś i rozwiązałeś problemy, od których uciekałeś – zarówno zewnętrzne jak i wewnętrzne.
Skoro można doprowadzić np. swoją samoocenę do jeszcze głębszego dna, to nie chcę wiedzieć jakiego jeszcze mułu mogę sięgnąć.
Samego dna. Totalnego.
Niezależnie od tego czy uda mi się tym razem, pierwszy film oceniam jako bardzo dobry. Nigdzie jeszcze nie otrzymałem tylu odpowiedzi w tak krótkim czasie.
Jakie odpowiedzi otrzymałeś?
No bo skoro mówisz, że podejmiesz kolejnej próby, to nie uważam, że już na problem patrzysz właściwie.
Bardzo chcę przerwać to błędne koło raz na zawsze, liczę, że tym razem mi się uda.
No ale to błędne koło to Twoja decyzja – jest jakaś okoliczność, której nie chcesz lub z którą nie potrafisz sobie poradzić i wybierasz wtedy pornografię.
Jeśli nie wybierzesz pornografii, to nadal masz ten problem. I co wtedy?
Jeżeli pornografią “ratowałeś” się od napięć, frustracji, stresu, gniewu, żalu, winy – no to to zostanie w Twoim życiu. Jeśli przestaniesz niszczyć sobie mózg pornografią, jeśli pozwolisz mu się zregenerować i generalnie przestaniesz uciekać, to będziesz to odczuwał jeszcze wyraźniej.
Co wtedy zrobisz?
Czyli powinienem iść do psychologa, by leczyć się z frustracji a nie pozostać tutaj? Bo po Twojej analizie mam wrażenie, że jednak nie mam pojęcia co robić. :(
To nie analiza, bo nic o Tobie nie wiem. Pisałem ogólnie, by podkreślić co jest do zrobienia – nie skorzystanie z żadnego sposobu.
Nie masz pojęcia, co robić, bo na razie nie jesteś świadomy dlaczego w ogóle sięgasz po porno.
Próbowałeś różnych sposobów, czyli robiłeś coś w ciemno – na ślepo.
Gdy zaczniesz sobie uświadamiać z jakich powodów wybierasz pornografię, zacznie stawać się jasne co jest do zrobienia.
Więc zacznij obserwować w jakich okolicznościach zaczynasz fantazjować o porno, dlaczego je wybierasz, na co liczysz, co sobie mówisz, itd.
Ponadto – dlaczego miałbyś “nie pozostać tutaj”? Wizyta u psychologa zawsze może pomóc, co nie wyklucza, byś nadal otrzymywał ode mnie materiały, czytał Bloga, oglądał filmy.
Znajdziesz tu kolosalnie dużo informacji, w tym o frustracji, stresie, emocjach, etc.
Poza tym większość ludzi nie wie co robić. Większość próbuje sztuczek, powstrzymują się na siłę, próbuję popularnego “nofap”, itp.
I co? I nic. Polepsza się jakiemuś malutkiemu ułamkowi procenta.
Uzależnienia na świecie są dramatycznie źle rozumiane i naprawdę niewielu terapeutów wie jak je ugryźć. Szczególnie uzależnienie od porno, które jest uzależnieniem “najmłodszym” – pojawiło się niedawno.
Masa ludzi też chodziło na różne terapie ale zwyczajnie nie przenosili zaleceń do swojego życia.
Robili coś z terapeutą i tyle. Nic/niewiele (za mało) zmieniali w swoim życiu – tego jak żyli.
Więc i tu zacznij się przyglądać – jak żyjesz? Czy się stresujesz, opierasz, co robisz niechętnie, względem czego traktujesz się jak ofiara, co Cię boli, czego unikasz, od czego uciekasz, czego nie chcesz, etc. – wszystkie negatywności. Bo w tym jest źródło uzależnienia.
Na Blogu znajdziesz MASĘ wskazówek, porad, informacji. Ale to nie system, który wyjaśnia wszystko krok po kroku.
O systemie – Programie WoP – będą dalsze filmy.
Bardzo mnie to cieszy!
Nie bój się pytać pod artykułami, jeśli masz jakieś związane z tematem pytanie – pytaj.
Poza tym na Newsletterze czekają na Ciebie bardzo wartościowe niespodzianki.
Kuba
5 sierpnia 2020 15:35
Dzięki, świetny film. W końcu ktoś się w Polsce tym zajął na poważnie. Dużo przydatnej wiedzy, bez religijnej ideologii, i właśnie tego potrzebuję. Jestem naprawdę wdzięczny, że się tym zająłeś, naprawdę.
Mam na liczniku również 15 lat uzależnienia. Mimo to skończyłem wymarzone studia, mam świetną pracę oraz absolutnie przepiekną kobietę. Mimo to od jakiegoś czasu czuję spadek samooceny, a nie powinienem. Dostaję pochwały czy premie w pracy, mam miłość bliskich mi ludzi, a jednak czuję się coraz mniej pewny siebie. Nawet zauważyłem, że przestałem ludziom twardo patrzeć w oczy.
Na początku chciałem pójść do psychologa od poczucia własnej wartości, ale najpierw, na wszelki wypadek, zrobiłem sobie detoks od pornografii (zazwyczaj oglądam 2-4 razy w tygodniu). Po mniej więcej 8 dniach poczułem się o niebo lepiej, poczułem się, że znowu jestem jakby “w siodle” swojego życia. No i tradycyjnie znowu obejrzałem pornografię i wszystko od początku ad infinitum.
Naprawdę chciałbym w końcu raz na zawsze skończyć z tym gównem i mam szczerą nadzieję, że Twoje wsparcie mi w tym pomoże.
Dzięki, świetny film. W końcu ktoś się w Polsce tym zajął na poważnie. Dużo przydatnej wiedzy, bez religijnej ideologii, i właśnie tego potrzebuję.
Warto wiedzieć, że religie zawierają masę przydatnych i praktycznych informacji, które w sposób nie fantastyczny ale wręcz prozaiczny odnoszą się do poprawy ludzkiego życia.
Proste – spróbuj pracować będąc pogniewanym. Będzie Ci łatwiej, niż gdybyś był spokojny? No nie.
Dlatego w religii nazywa się to grzechem. A grzech to błąd.
Więc błędem jest utrzymywać gniew podczas pracy (zresztą kiedykolwiek).
Nie da się pominąć informacji zawartych w religii, gdy mówimy o czymkolwiek, bo w wielu tematach to informacje uniwersalne i mądre.
Ale w większości warto nie mówić, że np. wzięły się z religii, bo ludzie automatycznie zaczynają się opierać.
Jestem naprawdę wdzięczny, że się tym zająłeś, naprawdę.
Bardzo mi miło!
Mam na liczniku również 15 lat uzależnienia. Mimo to skończyłem wymarzone studia, mam świetną pracę oraz absolutnie przepiekną kobietę. Mimo to od jakiegoś czasu czuję spadek samooceny, a nie powinienem.
Pierwszy błąd – dlaczego uważasz, że nie powinieneś?
Samoocena to ocena samego siebie. Ty decydujesz jak patrzysz na siebie, jak się postrzegasz, jaką masz opinię na swój temat, jaką wartość i znaczenie nadajesz sobie, swoim staraniom, efektom, pracy, życiu, temu co robisz i masz.
Jeśli to się zmieniło, to znaczy, że zapewne nastąpiło rozczarowanie jakimś urojeniem – że np. Twoja wartość lub szczęście biorą/brały się skądś ze świata.
A tak nie jest i nigdy nie było.
Dopóki Ty dodajesz radość do swojego życia, to znajdziesz ją we wszystkim, nawet podczas ścierania kurzy i wyrzucania śmieci.
A jeśli jej nie dodasz i będziesz oczekiwał, będziesz jej znajdował coraz mniej, nawet w kontakcie z piękną kobietą.
Stan emocjonalny zawsze informuje NAS O NAS SAMYCH. Nie o świecie, tylko o tym jakie znaczenie czemuś/komuś nadaliśmy, jak postrzegamy siebie w danej sytuacji i jak te okoliczności oceniamy, etc.
Dostaję pochwały czy premie w pracy, mam miłość bliskich mi ludzi, a jednak czuję się coraz mniej pewny siebie.
Tak wygląda opieranie się niskim stanom emocjonalnym (w których nie ma nic złego).
Gdy oprzesz się temu co czujesz, to nie tylko to nie minie ale będzie rosło.
Więc jak oprzesz się np. smutkowi, to smutek będzie trwał nawet do końca życia. A jednocześnie czując smutek i wybierając niechęć, automatycznie będziesz odczuwał coraz mniej radości, chęci, zadowolenia, etc.
Nawet zauważyłem, że przestałem ludziom twardo patrzeć w oczy.
To oznacza, że czujesz wstyd.
Na początku chciałem pójść do psychologa od poczucia własnej wartości,
No tak ale tzw. “poczucie własnej wartości” to coś urojonego. W rzeczywistości nie istnieje.
Natomiast zatrzymajmy się na pierwszej części tego określenia – na “poczuciu”.
W tym cały problem. Z Twoją wartością nie ma żadnego problemu. Bo ona jest niezmienna.
Zmienia się natomiast to co czujesz.
I swoją wartość uzależniasz od tego, co czujesz. A to błąd.
Takie znaczenie nadajesz sobie i temu co czujesz – jak się czujesz gorzej, to dla Ciebie oznacza, że Ty jesteś gorszy.
A powiedz mi – co takiego złego jest czuć się niepewnie od czasu do czasu?
ale najpierw, na wszelki wypadek, zrobiłem sobie detoks od pornografii (zazwyczaj oglądam 2-4 razy w tygodniu). Po mniej więcej 8 dniach poczułem się o niebo lepiej, poczułem się, że znowu jestem jakby „w siodle” swojego życia. No i tradycyjnie znowu obejrzałem pornografię i wszystko od początku ad infinitum.
Nic od początku.
Nie ma niczego takiego jak “detoks od pornografii”.
Zapytaj siebie – w jakich okolicznościach, z jakich powodów sięgasz po porno?
Dopóki się tym nie zajmiesz, to oczywiście gdy znowu doświadczysz tych okoliczności, sięgniesz po porno.
A już wiemy, że nie tylko mowa o okolicznościach zewnętrznych jak np. jakiś problem w pracy.
Mowa przede wszystkim o okolicznościach wewnętrznych. Jedną z nich jest wspomniany wstyd.
Dopóki więc nie zajmiesz się wstydem i jego przyczynami (które także są wewnętrzne), no to będziesz sięgał po porno zawsze jak poczujesz wstyd.
A że się mu opierasz – trwa i rośnie.
Więc będziesz go czuł coraz więcej i częściej.
Naprawdę chciałbym w końcu raz na zawsze skończyć z tym gównem i mam szczerą nadzieję, że Twoje wsparcie mi w tym pomoże.
Więc przestań patrzeć na porno jak na “to gówno”, tylko rozpoznaj dlaczego wybierasz “to gówno”, a stanie się jasne, że “tym gównem” pomagałeś sobie z czymś, z czym sobie nie radziłeś. Zamiast się zmagać z porno, zajmij się tym/naucz się radzić sobie z tym od czego uciekałeś.
Wtedy nie tylko oglądanie porno przestanie mieć znaczenie ale i poradzisz sobie z problemem istniejącym w Twoim życiu zapewne od lat.
TO jest właściwe podejście do zdrowienia z uzależnienia.
Oczywiście w kolosalnym skrócie.
I zaprzestanie oglądania porno jest krytycznie ważne, bo oglądanie porno ma ogromną cenę – niszczy mózg, tłumi to, czym trzeba się zająć, co uniemożliwia przepracowanie tego i wiele więcej.
Dobra, kończę pisać komentarz i idę po ten notes.
Super!
Jak to jest, że jedna osoba spełnia marzenia podczas uzaleznienia a ja po sesji z porno nie nawet nie mam siły z łóżka wstać?Czy to zależy z jaką siłą tłumimy emocje?Czyli nie porno jest głównym problemem lecz bardziej psychika chociaż z drugiej strony jedna osoba pije alkohol i rwalizuje cele a druga pije i nawet nie pracuje
Jak to jest, że jedna osoba spełnia marzenia podczas uzaleznienia
Jaka osoba? Możesz mi powiedzieć konkretnie?
Bo sądzę, że sobie wymyślasz rzeczywistość, by coś usprawiedliwić.
To jak żyjesz to Twoje decyzje. Mówiłem – można tę samą pracę wykonywać jak ofiara, męczyć się, opierać, tracić siły i po pracy nie mieć na nich ani energii, ani chęci, a można ją wykonywać chętnie, radośnie, z ekscytacją i po pracy mieć masę energii.
a ja po sesji z porno nie nawet nie mam siły z łóżka wstać? Czy to zależy z jaką siłą tłumimy emocje? Czyli nie porno jest głównym problemem lecz bardziej psychika
To zbyt płytkie postrzeganie tematu i pomijające zbyt wiele elementów.
Nie mówisz nic o stopniu uzależnienia. Nie mówisz o poziomie zaniedbania wnętrza. Nie mówisz o tym jak ktoś postrzega siebie, swoje życie, problemy, obowiązki, jakie ma względem tego intencje, przekonania, postawy, jakimi pozycjonalnościami opisuje sobie rzeczywistość i więcej.
To samo pytanie można zadać odnośnie dużo prostszego tematu jak praca – “Dlaczego jedna osoba do pracy chodzi chętnie, wstaje z uśmiechem, a druga przestawia budzik 10 razy, męczy się i po pracy nie ma na nic chęci?”
Czy problem stanowi praca? Nie.
Czy problem stanowi porno? Tak. Bo z jego oglądaniem związane są bardzo poważne konsekwencje, z których część to zniszczenia w mózgu.
Więc z jednej strony to co mówię na temat pracy pokazuje, że to nie praca jest źródłem ani zmęczenia, ani napięć, ani energii (bo w każdej pracy mamy przykłady osób, które się w niej męczą i które się nie męczą i nawet są radosne, chętne) i tak samo z pracowaniem nie są związane żadne poważne konsekwencje (no chyba, że pracujemy w kopalni uranu). Natomiast z porno już tak.
Jeśli już masz poważnie zniszczony mózg i duże zaniedbania emocjonalne, to Twoje doświadczenia czy to z pracą, czy z kolejną sesją z porno będą zupełnie inne, niż osoby, która porno ogląda sporadycznie i nie ma tak poważnych zaniedbań.
Słowem – większość zależy od tego jak żyjesz i jakim jesteś człowiekiem (jakim wybierasz być, bo nie jesteś ofiarą niczego, także tego kim jesteś).
chociaż z drugiej strony jedna osoba pije alkohol i rwalizuje cele a druga pije i nawet nie pracuje
To, że ktoś pije nie ma znaczenia, prócz samych konsekwencji picia.
Znaczenie mają intencje, prawdziwe powody picia i już istniejące konsekwencje własnych decyzji.
Jak ktoś się napije 2 razy w tygodniu, to konsekwencje też będą ale mniejsze jak u tego, kto pije za każdym razem, gdy np. poczuje napięcie. A że opiera się cały czas, to i napięcie czuje cały czas.
Zdanie/pytanie “A może problem nie leży w porno?” nie powinno istnieć. Wywal je ze swojego “słownika”. Z oglądaniem porno zawsze są związane konsekwencje i jakie – wyjaśnia dokładnie film nr 1.
Uzależnienie to nie tylko ROBIENIE – oglądanie porno. To sposób w jaki żyliśmy, czego elementem są negatywne i pogłębiające się konsekwencje przeplatające się z konsekwencjami oglądania pornografii. To wszystko to spirala prowadząca w dół.
Jako, że nie podałeś ani tego jak Ty żyjesz, ani tej drugiej osoby, która rzekomo po sesji z porno jest jak nowonarodzona, to nie mogę Ci przedstawić skąd wynikają różnice.
Ale możemy zobaczyć co nie gra u Ciebie – przedstaw mi proszę swoje cele. Elegancko rozpisane, wypisane kroki, ustalone daty realizacji każdego kroku. Pokaż mi proszę notatki będące rozliczaniem samego siebie ze swoich działań i wprowadzone korekty.
Ten, kto cele realizuje jest ich przynajmniej świadomy i podejmuje działania w tym celu.
Nie mam żadnych celów odkąd zainteresowałem się wiedzą z twojego bloga oraz Hawkinsa nie ciągnie mnie do nieczego zewnętrznego i jestem zobojętniały.Jak byłem młodszy to miałem jakieś tam cele np umieśnione ciało ale teraz jak patrze na tych pakerów to jest to obrzydliwe poza tym kiedyś bardziej ćwiczyłem, żeby się pokazać przed kolegami i poczuć się pewniejszym siebie przed dziewczynami.Moim największym celem to odczuwanie radośći tu i teraz, żeby czuć radość z istnienia i bym miał chęci do życia.
Nie mam żadnych celów odkąd zainteresowałem się wiedzą z twojego bloga oraz Hawkinsa nie ciągnie mnie do nieczego zewnętrznego i jestem zobojętniały.
No to nie zainteresowałeś się wiedzą, tylko znalazłeś sobie pretekst, by unikać życia, działania, dyskomfortu, rozwoju.
Zobojętniały byłeś pewnie przez większość swojego życia. W swoim pierwszym komentarzu na tym blogu zapytałeś ile trzeba czekać, żeby pojawiła się chęć.
I sobie dalej czekasz pomimo mojej odpowiedzi.
Jak byłem młodszy to miałem jakieś tam cele np umieśnione ciało
I realizowałeś je?
ale teraz jak patrze na tych pakerów to jest to obrzydliwe
No widzisz? I kolejne usprawiedliwienia i preteksty, by nie ruszyć tyłka, tylko żyć apatycznie.
Na świecie nie ma tylko “tych pakerów”. Jest masa ludzi z pięknymi, zadbanymi ciałami. Ale Ty tylko wybrałeś sobie jakiś mały wycinek ludzi i na tej podstawie sobie usprawiedliwiasz brak działania i celu.
Naprawdę w tydzień nie pojawi Ci się “obrzydliwie” przypakowane ciało.
poza tym kiedyś bardziej ćwiczyłem, żeby się pokazać przed kolegami i poczuć się pewniejszym siebie przed dziewczynami.
I zamiast zmienić intencję, przestałeś ćwiczyć.
Moim największym celem to odczuwanie radośći tu i teraz, żeby czuć radość z istnienia i bym miał chęci do życia.
To zacznij żyć, przestań znajdować preteksty, by nie żyć, tylko wegetować.
Zacznij doświadczać życia z różnych stron, z mądrymi intencjami.
To przez co nie odczuwasz radości nie bierze się ze świata. Radość to decyzja. Wszystko to decyzja. Chęć to też decyzja, co wyjaśniałem i ja swoimi słowami, i dr Hawkins.
Ale Ty wybierałeś tylko takie fragmenty i to jeszcze wyjęte z kontekstu, by Ci wyjaśniały Twoje dotychczasowe postawy.
By unikać tego, przez co np. nie czujesz radości, co dodatkowo wyprojektowałeś na świat.
Zadbane ciało nie da Ci radości ale regularne treningi mogą pomóc wyciągnąć z Ciebie wszystko przez co radości nie czujesz.
Ponadto ruch fizyczny wspomaga ruch energii, co przyczynia się automatycznie do lepszego samopoczucia.
Łatwiej też wybrać radość, gdy mamy życie fajne, zadbane, niż wszystko odstawione i leży, a my czekamy aż się planety ułożą odpowiednio, by nas obsypał kosmiczny, diamentowy pył.
Pierwszy komentarz napisałeś już ponad 2 lata temu i z tego co widzę, nie zmieniłeś za wiele/nic na lepsze, tylko znalazłeś preteksty, by odpuszczać coraz więcej.
2 lata już czekasz i widzę, że nadal zamierzasz czekać.
Jeszcze jedno – dr Hawkins na wykładach miał słuchaczy kalibrujących się w grupie na poziom ponad 400.
Ludzie odwiedzający ten blog kalibrują się najczęściej poniżej 200. Często poniżej kilkadziesiąt punktów.
Ja bym powiedział, i zapewne będę miał rację, że nie jest tak jak mówisz “nie ciągnie mnie”, tylko Ty się opierasz.
A to zupełnie inny świat.
Nie jesteś spokojny, ani akceptujący. Osądzasz, oceniasz (obrzydliwe), dodatkowo jak coś robiłeś, robiłeś to z niskich intencji, których nie skorygowałeś.
Nie masz też intencji ich zmiany, ani zmiany siebie, wzięcia się do roboty.
Poza tym dalej uważasz, że do świata zewnętrznego “coś ciągnie”. Nic nie ciągnie i nigdy nie ciągnęło.
Twoje motywacje, decyzje, intencje, percepcja, wartościowanie i pozycjonalności to sprawa stricte wewnętrzna i to Twoja odpowiedzialność.
O tym nie mówisz nic.
Nie wiem jakie fragmenty wypowiedzi dr Hawkinsa i moich sobie znalazłeś ale na pewno wyciągnąłeś je z kontekstu, by Ci pasowały do Twojej dotychczasowej percepcji.
Radości istnienia nie poczujesz nigdy jeśli będziesz sobie znajdował wytłumaczenia, by unikać normalnych, ludzkich, męskich rzeczy jak poznawanie kobiety czy treningi.
Trenowałeś, bo sądziłeś, że z tego weźmie się poczucie wartości, że dzięki temu otrzymasz od innych akceptację, szacunek, zainteresowanie kobiet, itd.
Więc cały czas uważałeś, że problemy i ich rozwiązania są poza Tobą. Ale tak nigdy nie było.
Jednocześnie ruszenie się z realizacją zewnętrznych celów wyciągnie z Ciebie to co wewnętrzne, przez co nie realizowałeś tych celów chętnie, spokojnie, odważnie, radośnie.
O czym mówiłem wielokrotnie.
Michał
15 lipca 2020 14:14
Bardzo prawdziwy film, uzależnienie jest tragiczne u mnie.
Mimo że chodzę na program 12 krokowy , byłem na dwóch psychoterapiach, nałóg wraca. Są tzw. gorsze wzorce uzależnienia. Dochodzi sprawa z fatalnymi myślami o sobie i smutek, że jest masakra.
Nałóg nie wraca, bo to nie klucz kaczek odlatujący do ciepłych krajów.
Nie zostały rozpoznane i przepracowane przyczyny uzależnienia. Więc nie wraca, tylko cały czas jest i w pewnych okolicznościach sięgasz po porno.
Co to są za okoliczności – czy wiesz?
Są tzw. gorsze wzorce uzależnienia.
Nie wiem o jakich gorszych wzorcach mówisz.
O niczym takim nie słyszałem.
Fundament wyjścia z uzależnienia to świadomość, że Ty wybierasz nałóg, w jakich okolicznościach i na co liczysz w związku z tym.
Dochodzi sprawa z fatalnymi myślami o sobie i smutek, że jest masakra.
Czyli prawie na pewno fundamentem sięgania po porno jest ucieczka wynikająca z niechęci do myśli i do emocji. Mówisz o smutku ale są też inne – wstyd, wina, żal, strach, etc.
Co robisz z myślami?
Co robisz z emocjami?
Dlaczego? Czy to coś Ci daje? Pomaga? Zapobiega?
I na koniec pytanie – chodzisz do grup 12 kroków ale czy przerabiasz te kroki? Na którym jesteś?
Bo to jak z chodzeniem do szkoły. Można chodzić do szkoły ale samo chodzenie nie da Ci wykształcenia.
Są prace domowe, które trzeba odrobić, jest nauka w domu, potem sprawdziany.
Takim “sprawdzianem” jest każdy dzień – to jak żyjemy, jakim wybieramy być człowiekiem dla siebie i dla innych.
Dziękuję za odpowiedź, spisuję co się dzieje wg. wskazówek i czekam na kolejny film
Marek
21 czerwca 2020 17:48
W moim przypadku uzależnienie ma charakter bardzo “pojebany” i naprawde potrzebuje pomocy. Jestem bardzo religijny a to co robie,czyli wedlug mojej wiary grzeszę, powoduje ze czuje do siebie obrzydzenie i niechęć do życia. Tracę uczucie wolnosci, kontroli nad sobą i swoim życiem. Nie potrafię pogodzic się z myślą, iż tyle lat próbuje wyjsc z tego gówna i wciąż mi sie nie udaje, to strasznie dołujące. Ciągły ból staje się nie do zniesienia, jestes moją ostatnią nadzieją.
Wygląda to tak ze na 2-3 tygodnie absytnencji od masturbacji i porno, taki sam okres to wlasnie robienie tego i tak w koło.
Powtarza się ten sam schemat. Pragnienie Wolnosci od masturbacji i porno – Postanowienie ze koncze raz na zawsze z masturbacja i porno – Nastepnie dochodzi do masturbacji wraz pornografią o charakterze rytualnym,a nastepnie do samej masturbacji rowniez o charakterze rytualnym (mowie sobie ze robie to ten ostatni raz i nigdy wiecej, pomaga mi to wejsc w stan gdzie nie drecza mnie juz mysli o porno i masturbacji, doznaje stanu i uczucia wolnosci, radosci i satysfakcji ze to juz koniec i ze jestem wolny, dodam ze masturbacja musi odbyc sie w specjalnych warunkach, czyli pod prysznicem, gdyz inna nie daje mi wlasnie tej satysfakcji i pozniejszejego uczucia wolnosci) – Nastepnie modlę sie, gotowymi modlitwami z internetu, musze odmowic wszystkie te ktore zwykle odmawiam gdy postanawiam znowu podjac sie zycia w wolnosci i czystosci ( o uzdrowienie, uwolnienie z mastrubacji i pornografii), w innym przypadku mysli wracaja i juz wiem ze to sie nie uda i na nastepny dzien,seans wiadomo jaki. – Jesli wszystko poszlo dobrze i czuje sie wolny, czysty, mysli mnie nie męczą. Zyje sobie tak przez około 2-3 tygodnie, az pojawia sie dzien w ktorym po prostu chce mi sie ruchac, wtedy nie mam zupelnie na nic ochoty, na zadne inne czynnosci, jak tylko i wylacznie na seks. Z racji braku posiadania partnerki, pojawia sie mysl zeby zwalic, natomiast sama masturbacja nie jest w stanie mnie zachecic, musi pojawic sie ochota na porno, wtedy niewinnie zaczynam ogladac jakies soft porno, ale pozniej wjezdza seans pornograficzny juz konkretny i w obliczu takowego podniecenia dochodzi ostatecznie do mastrubacji ogladajac porno. W miedzy czasie mam pelna swiadomosc tego co sie dzieje, mowie sobie ze przeciez nie warto tego robic, szkoda tych dni, tej motywacji, radosci z zycia, wspanialych chwil i tak dalej. Coś mnie powstrzymuje, przed zajęciem się czymś innym, zamiast siedziec i gadac ze soba ze nie warto wracac do tego gowna. Ostatecznie i tak ogladam porno i poleruje berło. Co ja mam zrobic z tym napieciem seksualnym, mimo ze uprawiam sport i pracuje fizycznie, to ono nadal sie pojawia i to z wielką mocą ?
Teraz jak czytam to co napisalem, to zdaje sobie sprawę jak bardzo mam zryta psychę i że ze mna to chyba jest serio zle.
Pozdrawiam
W moim przypadku uzależnienie ma charakter bardzo „pojebany” i naprawde potrzebuje pomocy.
Każdy przypadek jest trudny i każdy uzależniony zachowuje się przynajmniej w dużym stopniu nieracjonalnie.
Bo na tym polega uzależnienie – na zachowaniach dalekich od zdrowego rozsądku.
Co nie znaczy, że człowiek, który się tak zachowuje jest automatycznie zły.
Gdy non stop kaszlesz to jesteś pojebany? Nie. Jesteś chory i kaszel to jeden z objawów.
To wszystko co przedstawiasz to również objawy – elementy choroby.
A żeby wyleczyć chorobę, trzeba zająć się przyczynami i zatroszczyć się o siebie, a nie traktować jak bezwartościowy kawałek gówna.
Jestem bardzo religijny a to co robie,czyli wedlug mojej wiary grzeszę, powoduje ze czuje do siebie obrzydzenie i niechęć do życia.
Więc widzisz, że to co czujesz jest KONSEKWENCJĄ tego jak postrzegasz to co robisz i siebie.
Uznajesz, że skoro ROBISZ (“kaszlesz”) to JESTEŚ XYZ – gorszy, nieczysty, zły, niezasługujący na miłość, wybaczenie, itd.
Niechęć do życia to niechęć ogólnie – technicznie nazywa się oporem.
I stawiasz go TY temu co czujesz – wstydowi, żalowi, winie.
Jednocześnie to czemu stawiamy opór trwa i rośnie – nie mija, a nawet tego przybywa.
“What you resist – persists”.
Więc musisz to sobie jakoś tłumaczyć. Wstyd i wina nie są przyjemnymi emocjami, bo zmuszają człowieka do dokonania korekt fundamentalnych – w sobie i najczęściej o sobie.
Ale Ty zamiast dokonywać korekt, dojebywałeś sobie coraz bardziej.
I czy to pomagało? Nie. Pogłębiało cały problem.
Tracę uczucie wolnosci, kontroli nad sobą i swoim życiem.
Nie ma takiego uczucia.
Mylisz uczucia z myślami.
Po prostu żyłeś i nadal żyjesz całkowicie zależnie od emocji i myśli. A one są zmienne nawet wiele razy w ciągu minuty!
I masz rację – uzależniona osoba nie ma kontroli. Bo właśnie wszystko rzuca i zmienia swoje cele, gdy np. poczuje wstyd.
Tak jak Ty – od razu sądzisz, że nagle, magicznie straciłeś kontrolę, wolność, nagle zaczynasz siebie postrzegać bardzo źle.
A jak porno nie oglądasz, to się to zmienia.
Dlaczego się to zmienia?
Dlaczego traktujesz siebie inaczej – gorzej, źle – gdy czujesz się źle?
Przecież gdyby każdy chory, np. na grypę, traktował się tak jak się czuje, to na tej planecie żyłoby może kilka milionów ludzi, bo reszta sama by się zaszlachtowała.
Chorobę pomaga uzdrowić DBANIE i TROSKA o siebie, a nie nienawidzenie i walka.
A kontroli nie masz, na co dowodem jest pewnie setki wpadek pomimo wszelkich starań, by ich nie było.
Nie potrafię pogodzic się z myślą,
Potrafisz, tylko nie chcesz.
A poza tym – po co cokolwiek robić z tą myślą?
Nie wmawiaj sobie bezsilności, bo bezsilny nie jesteś.
iż tyle lat próbuje wyjsc z tego gówna i wciąż mi sie nie udaje,
A co konkretnie robiłeś?
Bo wyjście z uzależnienia ma konkretną drogę. I nie jest ona czymś robionym na oślep.
Nawet kanapki sobie nie zrobisz machając nożem w różne strony.
Wyjście z uzależnienia to zmiana siebie – na człowieka odważnego, śmiałego, odpowiedzialnego, dojrzałego, szczególnie w aspekcie emocji.
Tego, który przepracowuje swoje negatywności, naprawia i zajmuje się problemami w swoim życiu, rozwiązuje je, etc.
A nie zmaga się z jakimś mistycznym uzależnieniem.
to strasznie dołujące.
Nie TO jest dołujące, tylko to, że na podstawie porażek dalej traktujesz się coraz gorzej.
I dlaczego to sobie robisz? Pomaga Ci to? Czy obwinianie i nienawidzenie siebie zabezpiecza Cię przed porażkami i upadkami?
Ciągły ból staje się nie do zniesienia,
Bo ból to efekt oporu – opierasz się wszystkiemu – emocjom, myślom, swojej sytuacji, etc.
Opierasz się non stop, więc i ból czujesz non stop i jest coraz większy.
jestes moją ostatnią nadzieją.
To bardzo miłe i dziękuję ale pamiętaj – ja nic za Ciebie nie zrobię.
Wygląda to tak ze na 2-3 tygodnie absytnencji od masturbacji i porno, taki sam okres to wlasnie robienie tego i tak w koło.
A więc widzisz – Twoje jedyne starania to nie oglądać na siłę.
Nie dziwne, że Ci się nie udaje.
Bo robisz to samo w kółko – męczysz się, walczysz, opierasz, potem upadasz, nienawidzisz się, wstydzisz, cierpisz jakiś czas.
Potem czujesz się trochę lepiej, znowu próbujesz walczyć, itd.
A to, co najważniejsze i ma ulec zmiany – Ty – pozostanie nie tyle bez zmian, co cały czas postrzegasz i traktujesz się coraz gorzej.
A to coś zupełnie przeciwnego, niż powinieneś robić, by wyzdrowieć.
Powtarza się ten sam schemat.
Oczywiście.
Jak u większości uzależnionych.
Bo żyjesz nieświadomie i w kółko robisz to samo, sądząc, że w końcu osiągniesz coś innego.
Ale nie jesteś świadom nawet faktycznych powodów tego, co robisz. Co rozwinę nieco dalej.
Pragnienie Wolnosci od masturbacji i porno – Postanowienie ze koncze raz na zawsze z masturbacja i porno – Nastepnie dochodzi do masturbacji wraz pornografią o charakterze rytualnym,a nastepnie do samej masturbacji rowniez o charakterze rytualnym (mowie sobie ze robie to ten ostatni raz i nigdy wiecej,
Widzimy więc, że dochodzi okłamywanie siebie.
Bo doskonale wiesz, że to nie ostatni raz.
pomaga mi to wejsc w stan gdzie nie drecza mnie juz mysli o porno i masturbacji, doznaje stanu i uczucia wolnosci, radosci i satysfakcji ze to juz koniec i ze jestem wolny, dodam ze masturbacja musi odbyc sie w specjalnych warunkach, czyli pod prysznicem, gdyz inna nie daje mi wlasnie tej satysfakcji i pozniejszejego uczucia wolnosci)
No właśnie.
Powiedz mi – z czego chcesz zrezygnować?
Z tego, co daje Ci stan i uczucie wolności, radości, satysfakcji, że to już koniec.
Chcesz zrezygnować z jedynej znanej Ci metody, że “przestają Cię dręczyć myśli”?
Więc zmagasz się próbując nie robić tego, co wg Ciebie musisz robić.
To jakby tonący próbował puścić się brzytwy.
Próbujesz siłą przestać robić to, czego nie chcesz przestać robić, bo nie widzisz innego rozwiązania na wiele innych problemów.
Dlatego Ci się nie “udaje”.
Bo to nie ma nic wspólnego z uda/nie uda. Po prostu nie chcesz.
A poza tym – myśli człowieka nie dręczą. To człowiek dręczy myśli.
Myśl jest jak chmura. Czy chmury dręczą ludzi? Oczywiście, że nie.
Ty niepotrzebnie CAŁY CZAS się w nie wpatrujesz, opierasz się im, walczysz z nimi, nie chcesz ich, próbujesz je zmienić.
I ile lat już tak? Kilkanaście? Więcej?
Robienie w kółko tego samego nie da Ci, ani nikomu, innych rezultatów.
– Nastepnie modlę sie, gotowymi modlitwami z internetu,
Kolejna rzecz – co mają Ci dać te “gotowe modlitwy”.
To jak z wyuczonymi tekstami na podryw – człowiek coś powie do kobiety i liczy na co?
Że kobiecie spadną majtki, bo usłyszała kilka słów?
Czy podczas modlitwy masz w ogóle intencję kontaktu z Bogiem?
musze odmowic wszystkie te ktore zwykle odmawiam gdy postanawiam znowu podjac sie zycia w wolnosci i czystosci
Dlaczego musisz?
Dlaczego żyjesz jakimś scenariuszem, który bardzo możliwe, choć nie mam jeszcze do końca pewności ;) że nie działa?
( o uzdrowienie, uwolnienie z mastrubacji i pornografii), w innym przypadku mysli wracaja i juz wiem ze to sie nie uda
No i esencja – pojawiają się myśli, a Ty od razu uznajesz je za rzeczywistość.
Chociaż okłamujesz sam siebie – np. że to już ostatni raz choć doskonale wiesz, że nie – nadal się ich słuchasz.
Jedna myśl i już wszystko się dla Ciebie zmienia.
I dlaczego? Co dla Ciebie znaczą te myśli?
Bo skoro od razu zgadzasz się z myślą, no to sam dotrzesz dokładnie tam, gdzie mówi myśl.
Ale to nie myśl robi, tylko Ty.
i na nastepny dzien,seans wiadomo jaki.
No bo non stop się opierasz, walczysz, zmagasz.
A potem uciekasz od tego w porno.
Nadal jesteś dokładnie taką samą osobą. A nawet nienawidzisz i obwiniasz się coraz bardziej.
– Jesli wszystko poszlo dobrze i czuje sie wolny, czysty, mysli mnie nie męczą.
Myśli nie męczą, ani nie dręczą.
To człowiek męczy i dręczy myśli i emocje.
Poza tym – uważasz, że skoro czujesz się inaczej, to jesteś wolny i jest ok.
To tak jakbyś postrzegał inaczej świat w zależności czy czujesz zapach kwiatów czy spalin.
A czy cokolwiek w świecie ulega zmianie, bo czujesz coś innego – niezależnie czy zapachy, czy emocje?
Nie.
Dlatego nic się nie zmienia w Twoim życiu.
Zyje sobie tak przez około 2-3 tygodnie, az pojawia sie dzien w ktorym po prostu chce mi sie ruchac, wtedy nie mam zupelnie na nic ochoty,
Oczywiście – bo wraz z emocją pożądania pojawiają się też niższe emocje – wstyd, wina, apatia, żal, strach.
Wszystkim się od razu opierasz – czyli wybierasz bardzo silną niechęć – i dlatego nie masz na nich ochoty, czyli chęci.
Bo opór = niechęć.
Możesz wybrać opór względem Eskimosa polującego na młode foki mieszkającego tysiące kilometrów od Ciebie, a będziesz cierpiał jakby ten Eskimos robił Ci krzywdę.
Bo cierpimy na własne życzenie – nikt nie powoduje w innym człowieku cierpienia.
na zadne inne czynnosci, jak tylko i wylacznie na seks.
Nie seks, tylko wyższy stan emocjonalny – pożądanie jest dużo wyższym stanem od wstydu, winy, apatii, żalu i strachu.
Nie chcesz tak naprawdę seksu, tylko nie czuć niższych od pożądania emocji.
A że opierasz się im cały czas, to trwają i nie mijają. A nawet rosną.
Z racji braku posiadania partnerki, pojawia sie mysl zeby zwalic,
No więc widzisz, że wcale nie chodzi o seks.
Bo gdyby chodziło, to byś poszedł i sobie seks zorganizował. Tym bardziej, że nie masz partnerki.
A tego nie robisz.
natomiast sama masturbacja nie jest w stanie mnie zachecic,
A czym miałaby Cię zachęcić?
Mówisz, że chce Ci się ruchać, a nagle zwalasz brak decyzji na masturbację jakoby miała Cię zachęcić.
To jakby głodny dziwił się, że nie zachęca go do zjedzenia porządnego posiłku zeżarcie paczki cukierków.
musi pojawic sie ochota na porno,
Bo wcale nie chodzi o seks, tylko o ucieczkę od tego, co czujesz.
wtedy niewinnie zaczynam ogladac jakies soft porno,
Bo jesteś niewinny i kompletnie nieświadomy.
Kompletnie nie odróżniasz siebie od myśli i emocji. Dlatego gdy one się zmienią, to już robisz coś innego.
Nawet nie wiesz dlaczego.
Mówisz sobie, że chodzi o seks, no ale nawet nie próbujesz poderwać kobiet.
Nie chodzi o seks.
ale pozniej wjezdza seans pornograficzny juz konkretny
Oczywiście, bo jak mówię – nie chodziło nigdy o seks, ani o “niewinne soft porno”, tylko o ucieczkę.
i w obliczu takowego podniecenia
Ale to podniecenie w ogóle nie dotyczy seksu, tylko to tzw. antycypacja nawykowej nagrody – ucieczki od niższych emocji.
dochodzi ostatecznie do mastrubacji ogladajac porno. W miedzy czasie mam pelna swiadomosc tego co sie dzieje,
Nie, nie masz praktycznie w ogóle żadnej świadomości tego, co się dzieje i dlaczego to wybrałeś.
Bo o to chodzi w uzależnieniu – by pozostać nieświadomym.
To właśnie esencja – sądzisz, że wszystko wiesz i rozumiesz.
Ale tak nie jest.
Na razie nie powiedziałeś NICZEGO zgodnego z prawdą, z rzeczywistością.
Przepisujesz tylko swoje myśli, wyobrażenia, interpretacje. A to nie fakty.
To wszystko dalekie od faktów.
mowie sobie ze przeciez nie warto tego robic, szkoda tych dni, tej motywacji, radosci z zycia, wspanialych chwil i tak dalej.
No i właśnie to pokazuje, że kompletnie nie masz świadomości dlaczego to robisz.
Bo nie chcesz już widzieć myśli, które uważasz, że Cię dręczą i bolą.
Nie dostrzegasz nawet, że się opierasz i myślom, i temu co czujesz – wszelkim emocjom.
Ich także nie jesteś świadom i nie chcesz być.
A potem nawijka w kółko taka sama.
Coś mnie powstrzymuje, przed zajęciem się czymś innym,
Kolejny element iluzji – że coś Cię powstrzymuje.
Nic Cię nie powstrzymuje, tylko Ty sam wybierasz porno, aż nie osiągniesz bardzo ważnej dla siebie korzyści.
Dla uzależnionych te korzyści są ważniejsze od zdrowia, szczęścia, sukcesu, radości, kariery, etc.
Człowiek woli się zapić i zaćpać na śmierć, by to osiągnąć, niż np. zmierzyć się z lękiem czy winą.
zamiast siedziec i gadac ze soba ze nie warto wracac do tego gowna.
Nie gadasz ze sobą, tylko z myślami.
To jakby gadać z nagraniem wideo.
Mówisz do niego, a o no co? No nic, odtwarza w kółko to samo.
To, że Ty jesteś na tym filmie oznacza, że rozmawiasz ze sobą? I możesz to wideo przekonać, by pokazało coś innego?
Ostatecznie i tak ogladam porno i poleruje berło.
Oczywiście.
Maszę powodów już Ci przedstawiłem.
mimo ze uprawiam sport i pracuje fizycznie, to ono nadal sie pojawia i to z wielką mocą ?
To nie napięcie seksualne, tylko bardzo silny opór.
A opór to Twój wybór – Twoja postawa.
Skoro “napięcie ma wielką moc”, to znaczy, że Ty masz wielką moc, tylko ją non stop poświęcasz na opór emocjom.
A emocje to też Twoja energia. Dlatego jej nie masz.
A że z nią non stop walczysz, walka się nie kończy, uzależnienie trwa.
Niechanych emocji przybywa, więc opierasz się coraz silniej. I musisz sobie je jakoś cały czas tłumaczyć, więc np. wstyd, winę i żal tłumaczysz sobie, że jesteś nieczystym, grzesznym, złym, bezwartościowym robakiem.
Teraz jak czytam to co napisalem, to zdaje sobie sprawę jak bardzo mam zryta psychę i że ze mna to chyba jest serio zle.
Nie masz żadnej “zrytej psychy”, “tylko” utożsamiasz się z myślami sądząc, że to Ty i/lub że Ty myślisz.
Ale człowiek nie myśli.
Myśli jakie widzisz w umyśle ma każdy człowiek. Tylko nie każdy się ich słucha i traktuje je jak cały świat, siebie i jak prawdę objawioną.
KAŻDA myśl kłamie, jest oparta o iluzje, a w najlepszym przypadku przeszłość, a przeszłość już nie istnieje.
Więc zawsze kierujesz się albo tym, co już nie istnieje albo przekłamaniami. I sądzisz, że skoro Ty myślisz, to musi być to prawda.
A tak nie jest.
Ogólnie kolosalnie niska świadomość, inteligencja emocjonalna. To są główne przyczyny prowadzące do wszelkich uzależnień.
Biorąc pod uwagę, że na siebie i na cały świat od zawsze patrzyłeś przez pryzmat emocji i budowałeś na ich podstawie różne interpretacje (poczynając, że grzeszysz, że jesteś nieczysty, niegodny, gorszy, zły, etc. – pewnie setki takowych), no to praktycznie tylko je widzisz w umyśle.
A że myśli napędzane są przez emocje, a emocjom się opierasz – przez co nie mijają, tylko rosną – to i przybywa negatywnych myśli.
Jedna emocja może wyprodukować nawet tysiące myśli.
I dla Ciebie myśl+emocja = rzeczywistość. Oczywiście rzeczywistość ta jest negatywna i Ty w niej.
A tak nigdy nie było.
Ani myśli, ani emocje to nie Ty. A całe życie praktycznie poświęciłeś na walkę i ucieczkę od nich.
To jakbyś walczył z deszczem i wiatrem i dziwił się, że cierpisz i nic to nie daje.
Zdarzają się dni bez deszczu i wiatru i uznajesz wtedy, że jest już dobrze, że wygrałeś.
A potem oczywiście zaczyna wiać i padać i znowu zaczynasz w kółko to samo.
Twój przypadek nie jest w żaden sposób wyjątkowy, zły, gorszy.
Jest dokładnie taki sam jak u praktycznie każdego innego.
To w kółko takie same scenariusze, tylko różnią się szczegółami. Ktoś uważa się za bezwartościowego robaka, a ktoś inny za niegodnego miłości.
Ktoś wini siebie za straconą młodość, a ktoś inny wini za to rodziców, a ktoś inny jeszcze kogoś innego. Są też tacy, którzy winią wszystkich, wliczając i Boga.
Ot, wszystkie różnice.
Uzależnienie wymusza na człowieku realną zmianę. Siebie, postrzegania, interpretowania, puszczenia się negatywności, nauki życia dojrzałego, mądrego, świadomego, odpowiedzialnego. Odważnego mierzenia się ze swoim wnętrzem, odpuszczania użalania się nad sobą, wstydzenia, obwiniania kogokolwiek, etc.
Tego wszystkiego, od czego człowiek ucieka.
Tego udawać nie można, nie można o tym myśleć.
A z każdą taką zmianą zaczyna być coraz łatwiej, swobodniej – generalnie lepiej.
I to co wydawało się niemożliwe, staje się możliwe, a nawet ekscytujące.
Tom
10 czerwca 2020 22:21
Dziekuję, teraz widzę, że nie jestem zły tylko chory.
Notes mam.
Podkreślę, co wyjaśniam szeroko na Blogu w artykułach – nie ma zła, jest tylko gradacja dobra.
Kiedy zaczyna się zło? Nie da się powiedzieć. Poza tym każdy sam to ocenia.
Dla jednej osoby człowiek dbający tylko o siebie jest zły, a dla drugiej to bardzo rozsądne postępowanie.
Więc to samo dla jednego jest dobre, a dla drugiego złe.
A dla tej “egoistycznej” osoby to oczywiście dobre.
Zaś tzw. “dobro” to działanie uwzględniające realne dobro nasze i im uwzględnia większe spektrum innych żyjących istot, tym to większe dobro.
Osoba uzależniona nie dba o siebie lub stara się to robić bez uwzględnienia realnego dobra, czyli faktów. Nie tylko np. traktuje własne emocje jako złe, a dodatkowo używa to “radzenia” sobie z nimi bardzo złych metod, w tym oglądania pornografii. Ale dla niej wydaje się to dobre. Zazwyczaj dlatego, bo nie zna innego sposobu.
Dla korporacji zbudowanie autostrady przez środek lasu jest dobre. Zapewne dla tysięcy ludzi też, bo usprawni przemysł i transport.
Ale czy jest to dobre ogólnie? Niekoniecznie, bo dom, a zapewne i życie stracą miliony innych istot.
Czy więc ktokolwiek jest zły?
Nie.
Każdy robi to, co uważa za dobre ze swojego poziomu – bardziej lub mniej egoistycznego.
Co np. było esencją “zła”, czyli esencją egoizmu? Np. dinozaury – dinozaur chce przeżyć, więc odbierze życie innej istocie. Nie widzi w tym problemu.
A bardziej rozwinięte istotny widzą, że to nie jest najlepsza droga.
Inne, również bardziej rozwinięte istoty (bardziej rozwinięty nie znaczy lepszy) – krowy – żyją nie odbierając życia. Ich przeżycie nie tylko nie wymaga odbierania życia innym istotom ale też to jak żyją wspomaga życie, bo np. nawożą glebę, dzięki temu roślinność, którą zjadły odrasta bardziej gęsta i bardziej zielona.
Zaś osoba uzależniona żyjąc nieświadomie i tym samym negatywnie dla siebie (źle, czyli negatywnie), ponosi cały czas szkody, a nie zyskuje nic.
Dlaczego to robi?
Dlaczego Ty to robisz?
Gdy odpowiesz sobie na to pytanie uczciwie i szczerze, zobaczysz, że nie jesteś zły, tylko uwierzyłeś w nieprawdę. Bo nie wiedziałeś co jest prawdą i jakie będą konsekwencje Twoich wyborów.
Czy chciałeś sobie zrobić poważną krzywdę?
Jeszcze nie spotkałem się z osobą, która odpowiedziałaby, że tak.
Grzegorz
28 maja 2020 19:12
Niesamowity film ukazujący skalę tego problemu a tsunami ofiar pornografii dopiero nadchodzi Krzysztof Karoń wypowiedział się na ten temat zostało to celowo wprowadzone aby niszczyć całe pokolenia i uczynić je bezwartościowymi ludźmi
Od ok 30 lat borykam się z tym problemem dziękuję za twoją pracę Piotrze
Pornografia nie została wprowadzona celowo. Proszę przestań słuchać ludzi robiących innych w jajo nakręcając ich na teorie spiskowe, których nie ma.
Porno to podaż na popyt. Dlaczego Ty oglądasz pornografię? Ktoś Cię zmanipulował? Ktoś podstępnie Cię do tego wprowadził? Nie.
Sam jesteś żyjącym dowodem na to, że urojenie, o którym mówisz nie trzyma się kupy.
Ktoś Cię uczynił bezwartościową osobą? Toż to głupota nad głupoty. Sam sobie to robisz i sam się w tym pławisz.
Nikt Cię do tego nie zmusza i każdego dnia możesz przestać. A jednak robisz to sobie od lat, od 30 lat.
Łatwo jest dać się przekonać, że znowu ktoś z nas uczynił ofiarę i oddać odpowiedzialność za własne życie i własne decyzje.
Powiedz mi – kto i jak uczynił Cię bezwartościowym człowiekiem? Kiedy to się stało?
Zamiast powtarzać chętnie takie bzdury, proszę staraj się podważać podobne teorie.
Nikogo nie można uczynić ani mniej, ani bardziej wartościowym, bo ludzka wartość jest niezmienna. Nie można jej ani stracić, ani zyskać.
To co się zmienia, to jej poczucie.
Zapach kwiatów nie zmienia się w zależności jak u Ciebie ze zmysłem węchu. Ani nie ulegają zmianie same kwiaty, bo ich nie czujesz.
Natomiast to, co może ulec zmianie to ludzka świadomość – Ty. I tylko Ty jesteś za to odpowiedzialny.
Ty wybierasz kogo słuchasz, czym się kierujesz, jak interpretujesz różne wydarzenia, jakie masz intencje, postawy, jakie decyzje podejmujesz, etc.
Więc sam też wybrałeś takiego pana, który Ci potwierdził jakąś Twoją wizję świata – że jesteś ofiarą i nic nie możesz z tym zrobić.
Ale najpierw sam uznałeś, że jesteś ofiarą. Nikt nie uczynił z Ciebie ofiary, ani tym bardziej nikogo mniej wartościowego.
Uważaj, co sobie starasz się udowodnić, bo sam oddajesz za to odpowiedzialność i tylko dlatego nie możesz z tym nic zrobić dopóki ponownie nie weźmiesz za to 100% odpowiedzialności.
Justyna
21 maja 2020 20:18
Hm, po obejrzeniu video poczułam chęć podzielenia się tutaj swoją historią. Nikt jej nie zna, a ja nie potrafię już z nią powoli żyć. Masturbowałam się od 8 roku życia (wtedy o tym nie wiedziałam, ale teraz już wiem). Oczywiście była spora przerwa, zaczęłam ponownie mając 15 lat, początkowo czytając opowiadania, potem oglądając zdjęcia, gify, aż w końcu porno.
Do dzisiaj moim “ulubionym” jest to delikatne, ale oglądałam sporo ostrego, nawet homoseksualnego (i mężczyzn i kobiety). Od trzech lat jestem uzależniona, od dwóch lat mam depresję, zaniżone poczucie własnej wartości, przeświadczenie, że nikt mnie nie pokocha i co najgorsze to tylko ja. Żyłam w przeświadczeniu, że nie dam rady z tego wyjść. Przy okazji jest katoliczką, chodzę do spowiedzi, komunii, a problem wciąż trwa, mimo że za każdym razem muszę go wyznać spowiednikowi. Od pewnego czasu szukam rozwiązania, w Biblii, w internecie, wszelakich kursach, ale gdy tylko pojawia się wskazówka to ulegam. Nic dziwnego, jeśli to silniejszy instynkt…
Dzisiaj już wiem, że moja depresja wzięła się z uzależnienia, jak i szereg innych problemów. Chcę z niego wyjść. Od dwóch lat mam chłopaka, również katolika. Do ślubu czekamy z seksem, a mi tak głupio, bo oglądam porno mimo tego, że jestem w związku, mimo tego, że on postanowił zachować swoją czystość dla mnie to ja cały czas ją szargam pozostając w uzależnieniu.
Mam nadzieję, że ten kurs mi pomoże :)
Bardzo przepraszam za rozpisanie się.
Hm, po obejrzeniu video poczułam chęć podzielenia się tutaj swoją historią.
Witaj Justyno!
Dziękuję za komentarz i gratuluję odwagi!
Nikt jej nie zna, a ja nie potrafię już z nią powoli żyć.
Bardzo wielu uzależnionych niezwykle męczy się ze swoją historią – wstydzą się jej opowiedzieć, boją się i winią się za nią.
Otworzenie się przed drugim człowiekiem jest często bardzo uwalniające.
Masturbowałam się od 8 roku życia (wtedy o tym nie wiedziałam, ale teraz już wiem).
Co wiesz?
Bo bardzo łatwo jest dojść do błędnych wniosków. Np., że problem leży w porno.
Ale tak nie jest.
Oczywiście oglądanie porno wiąże się z ogromną ceną – bardzo poważnymi, negatywnymi konsekwencjami.
Ale gdybyś się przyjrzała POWODOM, przez które sięgasz po porno, to dostrzegłabyś, że po zakończeniu oglądania porno, daleko nie wszystko by się poprawiło.
Jednej osobie porównałem to tak – gdybyś miała w palcu pasożyta, bo np. byłaś w lesie i wlazł Ci kleszcz, przeczytałabyś lub z przerażenia przypadkiem przypaliła palec i uśmierciła kleszcza i następnie go wyjęła, nauczyłabyś się tak robić.
I gdybyś lubiła chodzić nieostrożnie po lesie, mogłabyś znowu przynieść kleszcza. I znowu byś go wypaliła.
Ok, problem pozornie usunięty. Ale ceną jest zniszczona skóra, być może już uszkodzone nerwy oraz wielki ból z tym związany.
A drugim problemem jest nieostrożne życie, że przynosisz kleszcze lub udawanie się w kółko do tego lasu.
Więc wypalanie kleszcza niby jest skuteczne ale jest w tym ogromna cena. I skupienie się tylko na tym, by wymienić metodę to nie wszystko.
Dlaczego za każdym razem wędrujesz do lasu, w którym jest pełno kleszczy?
Chcę, by każdy dobrze zrozumiał to porównanie – oglądanie porno wiąże się z ogromną ceną – nie tylko to od czego uciekamy nie mija ale rośnie. Nie znika, z niczego się nie oczyszczamy.
Bo jeśli czujemy pożądanie i wraz z nim wstyd, to obejrzenie porno, a następnie masturbacja nie usuwa wstydu i pozbawiamy się tylko energii. Bo pożądanie to nasza energia. Wstyd zresztą też.
Wstyd i pożądanie zostają stłumione. Nie zniknęły. Tylko przestaliśmy je czuć. Można powiedzieć, że “wypaliliśmy sobie” nerwy. Dlatego przestaliśmy czuć. Ale “pasożyt” nadal jest.
Więc z porno jest problem taki, że nic nie rozwiązuje trwale i ma ogromną cenę za jego stosowanie.
Oczywiście była spora przerwa, zaczęłam ponownie mając 15 lat, początkowo czytając opowiadania, potem oglądając zdjęcia, gify, aż w końcu porno.
A dlaczego zaczęłaś? Co się stało?
Czy to była ciekawość? A może już za młodu seksualność była Ci przedstawiana jako zła, brudna, grzeszna?
Do dzisiaj moim “ulubionym” jest to delikatne, ale oglądałam sporo ostrego, nawet homoseksualnego (i mężczyzn i kobiety).
Tak wygląda pogłębianie się uzależnienia – to, co dawało nam dotychczasowe przestaje to dawać.
Bo im dłużej “przypalamy” sobie palca, tym głębsze są zniszczenia.
Jednak nie są to zniszczenia dosłowne ani nie są trwałe. Jednak, żeby nastąpiło uzdrowienie, wymagane jest porzucenie porno. Ale to nie wszystko, co trzeba zrobić.
Od trzech lat jestem uzależniona, od dwóch lat mam depresję, zaniżone poczucie własnej wartości, przeświadczenie, że nikt mnie nie pokocha i co najgorsze to tylko ja.
O widzisz!
Więc mamy jasny obraz, że porno to właśnie taki “plaster na ranę”, a problem leży w czymś innym – Twoim własnym obrazie samej siebie oraz w dużej ilości stłumionych emocji – nie tylko w stłumionych wstydzie i winie ale też żalu i – wbrew pozorom – gniewie.
Depresja to konsekwencja stawiania ciągłego, bardzo silnego i nieświadomego oporu – poświęcasz ogromne ilości własnej energii na opieranie się innym formom własnej energii – zwanych emocjami.
Dlatego nie tylko nie masz energii, ani chęci ale też nie czujesz albo nic, albo niewiele, albo tylko niskie emocje jak wstyd, wina, żal. Które tłumaczysz sobie jako “zaniżone poczucie własnej wartości”.
I to również klucz – zauważ, że mówisz o POCZUCIU własnej wartości, a nie o samej wartości.
Bo Twoja wartość nie uległa zmianie.
Z poczuciem wartości jest jak z wąchaniem. Jeśli masz katar, to przestajesz czuć zapachy. Czy to oznacza, że zapachy zniknęły ze świata? Albo że np. kwiaty przestały pachnąć? Nie. Nic w świecie nie uległo zmianie, tylko Ty tego nie czujesz, aż nie wyleczysz kataru i nie przeczyścisz nosa.
W przypadku niskiego poczucia wartości głównie chodzi o wstyd i winę. “Niskie poczucie wartości” to jedynie ich racjonalizacja.
Żyłam w przeświadczeniu, że nie dam rady z tego wyjść.
Bo “wyjście z tego” to zrozumienie dlaczego po to sięgasz, znalezienie korzyści i porzucenie ich oraz znalezienie zdrowych zamienników dla tego, co sądziłaś, że załatwia oglądanie porno.
Na razie porno spełnia jakieś potrzeby. Dlatego żadne zmaganie tu nie pomoże, dopóki tych potrzeb sobie nie uświadomisz, nie zaakceptujesz, nie weźmiesz za to odpowiedzialności. Być może w ogóle musisz zrozumieć, że to nie porno Cię więzi, tylko Ty je wybierasz w specyficznych okolicznościach wewnętrznych i zewnętrznych, bo masz z tego KORZYŚCI.
Przy okazji jest katoliczką, chodzę do spowiedzi, komunii, a problem wciąż trwa, mimo że za każdym razem muszę go wyznać spowiednikowi.
Oczywiście, że trwa. Dlaczego miałby przestać?
Zauważmy od razu pewną wadę religii – dają niejako lek na ból ale nie dają rozwiązania na przyczynę bólu.
To jakbyśmy każdego dnia wchodzili w błoto i potem oddawali mamie buty i spodnie do prania.
Jednak w wieku dorosłym już nikt nam nie zrobi prania.
Dlatego “wchodzenie w błoto” każdego dnia może stać się niezwykle uciążliwe.
Mówisz o tym, że jesteś katoliczką. Jak postrzegasz seks i seksualność?
Jak postrzegasz to, że oglądasz porno?
Co czujesz w związku z tym? Jak traktujesz samą siebie?
Zobaczysz, że to bardzo duża część całego problemu, a nie sama pornografia.
Od pewnego czasu szukam rozwiązania, w Biblii, w internecie, wszelakich kursach, ale gdy tylko pojawia się wskazówka to ulegam.
Nie ulegasz, tylko uciekasz.
WYBIERASZ korzyść, której dostarcza Ci porno.
O jakiej wskazówce mówisz? Wspomnę, że wskazówek może być wiele, nawet kilkadziesiąt różnych.
Nic dziwnego, jeśli to silniejszy instynkt…
To nie żaden instynkt, tylko nieuświadomiona decyzja oparta o nieuświadomiony pretekst i mająca na celu osiągnięcie nieuświadomionej korzyści.
Dzisiaj już wiem, że moja depresja wzięła się z uzależnienia, jak i szereg innych problemów.
Nie.
Uzależnienie i depresja to konsekwencje tych samych źródeł.
Trzeba zająć się tymi źródłami, a oba problemy zostaną rozwiązane automatycznie.
Chcę z niego wyjść. Od dwóch lat mam chłopaka, również katolika. Do ślubu czekamy z seksem, a mi tak głupio, bo oglądam porno mimo tego, że jestem w związku,
Nie “jest Ci głupio”, tylko czujesz wstyd i winę – a to dwa główne powody uzależnienia i przyczyny depresji.
Wstydzenie się i obwinianie za błędy. Z tym kategorycznie trzeba skończyć, bo to jak benzyna, którą próbujemy gasić pożar.
Czy potrafisz sobie wybaczyć?
Czy Twój chłopak wie o Twoim problemie? Jeśli mu nie powiedziałaś – jakie są tego przyczyny?
Nie musisz odpowiadać ani mi, ani tym bardziej w formie komentarza.
Jeśli chcesz się tym podzielić, możesz napisać mi prywatną wiadomość.
mimo tego, że on postanowił zachować swoją czystość dla mnie to ja cały czas ją szargam pozostając w uzależnieniu.
Nie szargasz swojej czystości. Bo nie ma czegoś takiego. To urojenie.
To racjonalizacja wstydu.
Czując wstyd uciekasz w porno.
To jakbyś niedoskonałości skóry przypalała ogniem, by zniknęły, a potem wstydziła się tych przypaleń i je też przypalała.
Mam nadzieję, że ten kurs mi pomoże :)
Zacząłem odpowiadać w innej, prywatnej wiadomości do mnie – kurs jest jak przepis.
Czego dotyczy przepis? Ciebie.
Ty jesteś “daniem głównym” ;)
Na razie widzę tu problem wstydzenia się za swoje błędy, obwiniania się za nie, traktowania się jako gorszej.
Uważasz, że nikt Cię nie pokocha. Dlaczego? Bo nie kochasz samej siebie.
To wspólny mianownik wszystkich uzależnień i wszystkich uzależnionych oraz fundamentalny problem minimum 80% ludzkości, jeśli nie dużo więcej.
To co widzimy w telewizji czy czytamy w książkach, co nazywane jest miłością, to w 99% przypadkach dziecinne bzdury, które nie mają nic wspólnego z miłością.
To oczarowanie, fantazje, erotyzm, pożądanie. Ale to jest bardzo dalekie od miłości.
A uzależnienie można powiedzieć kładzie na człowieku warunek – albo nauczysz się kochać, wybaczać, żyć odważnie, chętnie, szczerze, spójnie, mądrze, albo uzależnienie będzie trwało i się pogłębiało.
Traktowanie siebie tak jak mówisz “nikt mnie nie pokocha i jestem z tym sama” to jedna z takich rzeczy do kategorycznej poprawy.
Wiąże się z tym wstyd, wina, żal, strach. Pod tym może być całkiem niemało gniewu, w tym gniewu skierowanego na rodziców i Boga.
Sam przez to przechodziłem. Zwyzywałem Boga od najgorszych. Ale nie ot tak, bo w to wierzyłem.
Czułem, że to we mnie siedzi i najpierw pomodliłem się o pozwolenie, a gdy je otrzymałem, pozwoliłem sobie na wywalenie tego z siebie.
I wyszło. Dużo. Największe przekleństwa. Oj. Przez chwilę się bałem czy nie dostanę piorunem ;) Ale nie dostałem i BARDZO mi ulżyło.
Bardzo przepraszam za rozpisanie się.
A widzisz!
Kolejny problem – traktowanie siebie jako ofiary.
Powiedz mi – za co przepraszasz?
Zwracasz się z ogromnym problemem, szczerze, uczciwie, odważnie i przepraszasz?
To ja powinienem przeprosić Ciebie, że odpisuję tak późno!
Ty nie masz za co przepraszać i zapewne nie masz w swoim życiu do tego za wiele powodów.
Jedyna osoba, którą powinnaś przeprosić i to przepraszać jak najczęściej to Ty sama.
O tym wszystkim jest bardzo obszernie w Programie.
Jak widzisz – to nie sposobik, by przestać oglądać porno, tylko podróż wgłąb siebie.
Gdybyś miała jakieś pytania, uwagi, czymś się chciała podzielić tu lub w prywatnej wiadomości – jestem do usług!
Damian
4 maja 2020 22:18
Czy jest możliwość wyleczania się z tego całkowicie i odzyskania pełnego zdrowia w mózg po szkodach wyrządzonych od porno
Czy jest możliwość wyleczania się z tego całkowicie i odzyskania pełnego zdrowia w mózg po szkodach wyrządzonych od porno
Witaj Damianie! Dziękuje za komentarz!
Tak, oczywiście, że jest możliwość. Są grupy 12 kroków, jest mój Program Wolność od Porno.
Tylko cuda się same nie wydarzą. Trzeba im pomóc.
Wideo nr 4 wyjaśni wszystko.
Eryk
28 kwietnia 2020 19:48
Wartościowy wideo, podkreślające powagę sytuacji z której nie zdajemy Sobie sprawy. Wiele dało mi to do Myślenia i działania nad Sobą
Dziękuję za komentarz!
A powiedz mi – nad czym teraz myślisz? Czy nie dostrzegasz, że myślenie nad wszystkim to jedna z głównych przyczyn problemów?
Nad czym chcesz myśleć i dlaczego? Co spodziewasz się wymyślić?
I Dziękuje za Wideo
Właśnie moim problemem jest natłok myśli zamiast skupić się na jednej czynności, myślę o wszystkim.
Najbardziej przeszkadza mi korzystanie z telefonu i leżenie w pokoju. Teraz układam Sobie plan dnia by skupić się konkretnie na kolejnych obowiązkach, a korzystanie z telefonu ograniczam do minimum
Właśnie moim problemem jest natłok myśli zamiast skupić się na jednej czynności, myślę o wszystkim.
Właśnie warto zrozumieć, że nie Ty myślisz.
Ty się tylko hipnotyzujesz bezosobowym, ciągłym i nieskończonym mentalnym bełkotem – tzw. mentalizacją.
To się dzieje samo, a Ty się “tylko” do tego przywiązałeś.
Nie Ty myślisz, nie Ty to robisz i nie ma to nic wspólnego z Tobą.
Mówisz, że “myślisz o wszystkim”. I co Ci daje to myślenie?
Nic. Bo ono nie ma żadnej intencji, by np. rozwiązać to “wszystko” lub się tym zająć.
To myślenie dla samego myślenia. Nie ma ani żadnego celu, ani znaczenia. Tylko napędza i propaguje samo siebie.
Można to robić dziesiątki lat (i tak żyje przytłaczająca większość ludzkości) i nic z tego nie mieć.
Najbardziej przeszkadza mi korzystanie z telefonu i leżenie w pokoju.
Więc zacznij obserwować te sytuacje, wychodź z umysłu, stań się świadomy i miej plan w tych momentach.
Teraz układam Sobie plan dnia by skupić się konkretnie na kolejnych obowiązkach, a korzystanie z telefonu ograniczam do minimum
Super!
Kamil
9 kwietnia 2020 21:48
W tym filmie są omówione problemy, które rzeczywiście dotyczą mojej osoby. Rzeczywiście jak oglądam filmiki to nawet nie zauważam jak dużo mi to czasu zajeło i odkładam inne czynności. Samo poszukiwanie odpowiedniego filmu zajmuje dużo czasu. Nawet gdy już znajdę bywa, że uznaję ten film za nie wystarczający. Takie oglądanie bez opamiętania dotyczy nie tylko pornografii ale również filmików na youtube. Przez to nawet gdy postanowię zrobić coś pożytecznego to odkładam to, a potem nie robię tego wcale. Problemy z poczuciem własnej wartości też mnie dotyczą. Frustracja, gniew, lęki i niepokoje. Nie raz próbowałem to przerwać ale i tak wracałem. Wobec tego problemu czuję się bezradny. Mimo, że nie czuję się z tym dobrze w sensie moralnym to prostu nie mam oporów by obejrzeć kolejny film, a bodźców jest wiele. Nigdy nie miałem stosunku z kobietą. Trwa tu u mnie już ładnych pare lat. Pozdrawiam serdecznie.
W tym filmie są omówione problemy, które rzeczywiście dotyczą mojej osoby. Rzeczywiście jak oglądam filmiki to nawet nie zauważam jak dużo mi to czasu zajeło i odkładam inne czynności. Samo poszukiwanie odpowiedniego filmu zajmuje dużo czasu. Nawet gdy już znajdę bywa, że uznaję ten film za nie wystarczający.
Bo nigdy nie chodziło o żaden odpowiedni film.
W czasie, gdy rzekomo go szukasz tłumione są emocje, niszczony jest mózg, przez co tracisz zdolność odczuwania.
I przedłużasz czas, gdy nie czujesz stanów emocjonalnych niższych od pożądania.
Tylko o to chodzi – o utrzymanie tego stanu jak najdłużej, podczas czego dochodzi do tłumienia i niszczenia mózgu – do osiągnięcia korzyści nie odczuwania emocji.
Samo “muszę znaleźć odpowiedni film” to tylko racjonalizacja, by w ogóle zacząć oglądać porno.
Takie oglądanie bez opamiętania dotyczy nie tylko pornografii ale również filmików na youtube.
Oczywiście – bo chodzi o jedną korzyść – ucieczkę od emocji.
Przez to nawet gdy postanowię zrobić coś pożytecznego to odkładam to, a potem nie robię tego wcale.
Tak, bo ta czynność nie tylko nie daje Ci tej korzyści co porno ale najczęściej zrobienie czegoś pożytecznego lub obowiązku wiąże się ze zmierzeniem się z tymi emocjami – np. gdybyś chciał iść na miasto poznać kobiety to od razu poczujesz opór, wstyd i strach.
Problemy z poczuciem własnej wartości też mnie dotyczą.
To nie problem z poczuciem własnej wartości ale odczuwany wstyd, wina, żal, opór i wyprojektowane na samego siebie.
Frustracja, gniew, lęki i niepokoje.
Jak widzisz – emocje.
Nie raz próbowałem to przerwać ale i tak wracałem.
Oczywiście – bo porno to jedyny znany Ci i “skuteczny” sposób, by uciec od własnej emocjonalności.
Wobec tego problemu czuję się bezradny.
Tak, bo próbujesz rzucić to, czego nie chcesz rzucić i czego potrzebujesz.
Mimo, że nie czuję się z tym dobrze w sensie moralnym to prostu nie mam oporów by obejrzeć kolejny film,
A dlaczego miałyby być opory, skoro potrzebujesz obejrzenia pornografii w pewnych okolicznościach i potrzebujesz korzyści jaką Ci to daje?
Chcesz oglądać porno, bo daje Ci to korzyści, których pożądasz.
a bodźców jest wiele.
Nie chodzi o bodźce. To tylko pretekst.
To od czego uciekasz jest w Tobie cały czas i tylko potrzebujesz pretekstu, by znowu obejrzeć porno i to stłumić, gdy zaczynasz to podświadomie czuć.
Nigdy nie miałem stosunku z kobietą. Trwa tu u mnie już ładnych pare lat. Pozdrawiam serdecznie.
Bo poznanie kobiety i seks wiąże się z odczuwaniem wstydu, strachu i oporu, które masz w sobie stłumione i od których uciekasz.
I aby ich nie czuć rezygnujesz nawet z czegoś tak przyjemnego jak seks.
Co jeśli po 2 tygodniach przychodzą mi myśli typu” to tylko jeden filmik,przecież nic się nie stanie,każdy to robi,tyle już wytrzymałem”? ile potrzebuję czasu na kompletne wyleczenie?
Hej Krystianie! Dzięki za komentarz!
Co jeśli po 2 tygodniach przychodzą mi myśli typu” to tylko jeden filmik,przecież nic się nie stanie,każdy to robi,tyle już wytrzymałem”?
Co?
To co zawsze – to mentalny bełkot, którym się hipnotyzujesz.
Nie ma znaczenia. Ale jeśli dla Ciebie ma, to znaczy tyle, że nadal nie żyjesz integralnie – uczciwie, świadomie, odważnie, etc.
Wytrzymałeś? To też nie ma znaczenia. Mówiłem w filmach – ja nie oglądałem pornografii ponad rok, a potem wszystko było jak wcześniej i się rozpędziło.
Bo nadal byłem takim samym człowiekiem.
To ile nie oglądasz i ile wysiłku w to włożysz nie ma znaczenia. Znaczenie ma tylko ewolucja – zmiana siebie.
A to wymaga solidnej pracy wewnętrznej.
A nie liczenie na to, że myśli będą inne. Myśli nie mają znaczenia.
ile potrzebuję czasu na kompletne wyleczenie?
Niemożliwym jest odpowiedzieć na to pytanie, bo “wyleczenie” nie ma nic wspólnego z wytrzymywaniem, ani czasem.
Tylko z tym czy ewoluowałeś. A nie mogę powiedzieć o czasie, bo nie wiem o Tobie nic – i nie tylko w kwestii tego z jakich powodów oglądasz pornografię ale też nie wiem jak żyjesz – jakie są Twoje dążenia, intencje, nadawane znaczenie, wartości, sens, jakimi pozycjonalnościami się kierujesz, jakich się trzymasz, jakim opierasz, jakie masz podejście do tematów, okoliczności, problemów w Twoim życiu, jakie masz zaniedbania emocjonalne i więcej.
Nawet nie wiem jaka jest Twoja gotowość do przyjęcia wiadomości z tego komentarza – fundamentu zrozumienia czym jest uzależnienie.
Uzależnienie to nie jest oglądanie pornografii czy picie wódki.
Uzależnienie to to jak żyjesz, czego koronnym dążeniem jest uciekanie od konsekwencji takiego życia – negatywnego, nieświadomego, destruktywnego. Emocje i myśli to jedne z konsekwencji. Oglądanie porno czy picie wódki to “tylko” sposób na radzenie sobie z konsekwencjami, a najczęściej nie radzenie, tylko próby “zapominania” i różne formy okłamywania siebie, że coś z konsekwencjami się dzieje – np. “odstresowujesz się”, co nie jest prawdą. Nic takiego nie ma miejsca.
Czyli to nie jest dbanie, a dalsze zaniedbywanie – to kierunek negatywny. I najczęściej to też granie ofiary konsekwencji swoich decyzji.
A myśli to tylko myśli. Są jak wianie wiatru. Nie mają żadnego znaczenia. Całe znaczenie nadajesz im Ty. Oraz Ty wybierasz swój kierunek, który zapewne całe życie opierasz o myśli.
Powiedz uczciwie – ile razy okłamałeś się mówiąc, że “to tylko jeden filmik”, “przecież nic się nie stanie”, “każdy tak robi”? Setki razy? Tysiące?
Skoro jesteś na tym serwisie, to już wiesz, że stanie się i to bardzo dużo negatywnego.
Wiesz, że ani razu nie był to tylko jeden filmik.
Więc widzisz, że te myśli to kłamstwa. Ale kłamstwa, które są dla Ciebie bardzo wygodne. I to tylko wierzchołek góry lodowej.
Odpowiedz sobie sam – co, że przychodzą te myśli?
A co to jest zdrowienie? To ewolucja – dojrzewanie jako istota ludzka. Nie tylko rozwój ale też zajęcie się zaniedbaniami.
Przede wszystkim najpierw wybór kierunku w stronę pozytywności. Bo możliwe, że 99% spraw widzisz odwrotnie – to co negatywne widzisz jako pozytywne, a to co pozytywne widzisz jako negatywne.
Odwrócenie tego “krzywego zwierciadła” to pierwszy, fundamentalny krok, któremu większość uzależnionych kolosalnie się opiera. Co jest właśnie jednym z przykładów widzenia tego co pozytywne jako negatywne.
Żadna ilość czasu nie ma tu znaczenia. Znaczenie ma tylko uczciwość – mówienie prawdy.
Bo zmienić możesz tylko to, co prawdziwe – bo to co prawdziwe istnieje. Z kłamstwem nic nie można zrobić. Albo przestać kłamać, albo brnąć w nie coraz bardziej.
Jako, że uzależnienie to niska jakość życia, a zdrowie to wyższa jakość życia, nie możemy mówić o żadnych ramach czasowych. No bo żyjesz.
Dobrym porównaniem jest prowadzenie samochodu – nauka teorii to jedno, praktyka – dwa, egzamin – trzy.
Ale przecież jak zdasz egzamin, to nie znaczy, że możesz zapomnieć o zasadach ruchu, zgadza się? Oraz – po zdaniu egzaminu nie jesteś ekspertem, ani super doświadczonym kierowcą.
Dopiero zaczynasz korzystać z tej możliwości.
To samo ze zdrowiem – najpierw poznajesz teorię, stosujesz narzędzia, by się ich nauczyć. Ale to tylko ćwiczenia, które następnie należy wdrożyć na stałe do swojego życia. Na stałe.
Nie mówiąc o tym, by pozbywać się tego, co negatywne. Ba! By w ogóle rozpoznać to co faktycznie negatywne i dodać/zastąpić to tym, co naprawdę pozytywne.
Bo np. jeśli codziennie się zamartwiasz “o” przyszłość, to nie ma odpowiedzi na pytanie – “Ile czasu potrzebuję, by przestać się zamartwiać?”
Bo przestanie to decyzja. Zajmuje sekundę. Natomiast jeśli jej nie podejmujesz lub podejmujesz, a za moment znowu zaczynasz się zamartwiać, to znaczy, że masz z zamartwiania się korzyści. Możesz też w ogóle uznawać martwienie się za coś pozytywnego…
I znowu – nie od czasu zależy zmiana, tylko od uczciwego rozpoznania tych korzyści, przyznania się do nich (np. do skrywanej przyjemności) i poddanie ich.
To może zająć Ci relatywnie niewiele czasu – np. pół godziny, a może pół roku.
A możesz powiedzieć, że nie masz zamiaru przestać się zamartwiać i to kontynuować do końca życia.
A jeśli tylko zamierzasz się opierać, powstrzymywać, czy “walczyć z” uzależnieniem – to powodzenia. Ale to nic nie da. 30, 60, 90 dni. 900 dni. Bez różnicy.
Zobacz co napisał jeden z nowych Uczestników WoP:
“To dobrze, jesteś moją ostatnią nadzieją, by wyjść na dobre z tego pono-uzależnienia-ucieczki.”
Zauważ – mówi o ucieczce. Jak można “wyjść z” ucieczki? Rozumiesz?
Jak można “rzucić” ucieczkę? Jak można “walczyć z” ucieczką?
Jak można “przekroczyć” ucieczkę?
Jeśli nawet nie masz świadomości, że uciekasz, ani od czego.
Ile czasu potrzebujesz, by przestać uciekać? Minutę? Rok? Nie wiem. Bo to decyzja. Albo ją podejmiesz, albo nie. Czas jej nie podejmie za Ciebie.
Chętnie dołączę do dyskusji aby spokojnie wysłuchać komentarzy innych osób. Piotr
Witaj Piotrze. Dziękuję ci bardzo za mocny film o uzależnieniu od pornografii który uświadomił mi że muszę zmienić swoje nawyki związane z porno które powodują i mnie stres, złość, brak koncentracji w pracy, zmęczenie itp .
Mam 29 lat i jestem uzależniony od pornografii od 15 lat. Pierwszy kontakt z erotyką pojawił się gdy byłem w gimnazjum i uważałem to początkowo za niegroźną rozrywkę po szkole, która sprawia mi radość i przyjemność . Zauważyłem z biegiem czasu że było to błędne myślenie które doprowadziło mnie do uzależnienia od porno powodujące że chciałem codziennie poznawać nowe ekscytujące wyzwania seksualne na zdjęciach i filmach przy których siedziałem długi czas zapominając często o innych ważnych obowiązkach. Od roku uczęszczam na spotkania z psychoterapii u Pani psycholog i seksuolog która wspiera mnie w tym uzależnieniu.
Zdaje sobie sprawę że wyjście z uzależnienia od porno jest cholernie trudne ale wierzę i mam nadzieję że trud który podejmuje przyniesie owoce ponieważ chce uwolnić się od porno dla siebie i mojej dziewczyny z którą planuje
za niedługi czas ślub i jest to dla mnie motywacja do zmiany.
Pozdrawiam Piotrek
Witaj Piotrze.
Heja Piotrku!
Dzięki za komentarz!
Dziękuję ci bardzo za mocny film o uzależnieniu od pornografii który uświadomił mi że muszę zmienić swoje nawyki związane z porno które powodują i mnie stres, złość, brak koncentracji w pracy, zmęczenie itp .
To co sobie uświadomiłeś nie do końca jest prawdą.
Po pierwsze – nic nie musisz. Jeśli będziesz coś robił tylko dlatego, bo jesteś przekonany, że “musisz” to robić, to będziesz się męczył.
Na tej planecie nikt nic nie musi. “Muszę” to kłamstwo i najczęściej usprawiedliwienie.
Samo z siebie to kierowaniem się poczuciem winy, niechęcią do tego, co uważamy, że “musimy”.
A jeśli wobec np. zdrowienia będziesz niechętny, no to nie wyzdrowiejesz, a po drodze się wymęczysz.
Dwa – żadne nawyki nie powodują ani stresu, ani złości, ani braku koncentracji, ani zmęczenia. Nawyk to nieuświadomione działanie, w którym dostrzegasz jakieś korzyści dla siebie. Konsekwencją tych działań mogą być wymienione efekty. Ale zazwyczaj nawyki ucieczkowe w porno dotyczą już tych konsekwencji innych błędów.
Poza tym – co to jest stres? Co to jest złość?
Czy to czego doświadczasz to na pewno zmęczenie? A nie apatyczność? Znasz różnicę?
Nawykami najczęściej są też próby “radzenia sobie” z np. stresem. A że są zupełnie nieskuteczne, no to je powtarzamy, a wraz z tym negatywne konsekwencje rosną.
Mam 29 lat i jestem uzależniony od pornografii od 15 lat.
Czyli ponad pół życia i całe życie dorosłe.
Tym samym oglądanie porno i korzyści jakie z tego masz były dla Ciebie niezauważalne jak woda dla ryby w akwarium.
Pierwszy kontakt z erotyką pojawił się gdy byłem w gimnazjum i uważałem to początkowo za niegroźną rozrywkę po szkole, która sprawia mi radość i przyjemność .
Więc już wiemy, że na co dzień żyłeś w jeszcze niższym stanie, niż pożądanie. A samo pożądanie zapewne osądzałeś, wstydziłeś się, bałeś, obwiniałeś się, pewnie uważałeś za grzech.
Bo to czego doświadczasz to nie jest ani radość, ani przyjemność. Tylko stan pożądania.
I nic go nie sprawia. Tylko dla umysłu obrazy/filmy na ekranie są jak rzeczywistość, dlatego reaguje jakby te nagie kobiety były obok. Tylko że ich nie ma.
A co gdy przestajesz oglądać i nie oglądasz? Czy wtedy jesteś pełen życia i radości?
Zauważyłem z biegiem czasu że było to błędne myślenie
Tylko myślenie?
Czy problemem są wyłącznie myśli?
które doprowadziło mnie do uzależnienia od porno
Na pewno chodziło tylko o te rzekome “radość” i “przyjemność”?
Zauważ, że mogłeś błędnie interpretować fakty ale jednak Twój stan ulegał zmianie podczas oglądania pornografii. Być może nawet diametralnie w porównaniu z codziennością.
powodujące że chciałem codziennie poznawać nowe ekscytujące wyzwania seksualne na zdjęciach i filmach
Widzisz?
Nadal twierdzisz, że coś poznawałeś. Że to były ekscytujące wyzwania seksualne…
Ale to jakbyś twierdził, że oglądając reklamę frytek poznajesz nowe ekscytujące smaki potraw.
przy których siedziałem długi czas zapominając często o innych ważnych obowiązkach.
Właśnie – “zapominałem”.
Bo to kolejna korzyść – unikałeś tematów ważnych, a niewygodnych, niekomfortowych.
Co pokazuje, że “radość” i “przyjemność” wcale nie były jedynymi powodami, dla których tyle lat oglądasz porno.
Od roku uczęszczam na spotkania z psychoterapii u Pani psycholog i seksuolog która wspiera mnie w tym uzależnieniu.
Wspiera w uzależnieniu? O_O
To szybciutko zmień specjalistę, bo terapeuta powinien wspierać Cię w zdrowieniu.
Zdaje sobie sprawę że wyjście z uzależnienia od porno jest cholernie trudne
Może tak być, szczególnie jeśli “wyjście z uzależnienia” rozumiesz niepoprawnie.
Kilka miesięcy temu rozmawiałem z klientem, który mówił mi, że ponad 5 lat chodzi na terapię, w której dąży do zdrowia.
Mężczyzna ten wykłócał się ze mną na wiele tematów, uważał, że on wie lepiej.
Zapytałem się go co to jest zdrowie. Odpowiedział “nie wiem”.
Więc 5 lat chodził na terapię i próbował osiągnąć coś, czego nawet nie potrafił określić. Jak więc liczył, że to osiągnie?
Jeśli próbujesz się dostać na ulicę w mieście, która nie wiesz gdzie leży, to jej nie znajdziesz. Albo poświęcisz na to 100 razy więcej czasu, niż mógłbyś, gdybyś się dowiedział dokładnie gdzie ona jest.
ale wierzę i mam nadzieję że trud który podejmuje przyniesie owoce
Jak mówię – trud i włożona praca mogą być kolosalne, a przynieść efekty minimalne lub zerowe. Jeśli nie rozumiesz co to jest zdrowie i droga, która do niego prowadzi.
Odpowiedz – co to jest uzależnienie od pornografii? Co to znaczy “wychodzenie z uzależnienia”?
Jak rozumie to Twoja terapeutka? Co próbujecie osiągnąć?
Mówiłeś o nawykach – jakie nawyki próbujesz zmienić i w jaki sposób?
Co to jest nawyk?
Czy np. zamiast porno zamierzasz te “wyzwania seksualne” poznawać z realnymi osobami – np. swoją dziewczyną? Czy w ogóle o to chodziło? Do czego Ci są potrzebne te “wyzwania”? Czy to na pewno wyzwania? A może to zupełnie “zasłona dymna” wobec czegoś innego?
ponieważ chce uwolnić się od porno dla siebie i mojej dziewczyny z którą planuje za niedługi czas ślub i jest to dla mnie motywacja do zmiany.
Jakiej zmiany?
Mówisz o wolności od porno. Ale przecież jesteś wolny. Czy ktokolwiek/cokolwiek zmusza Cię do jej oglądania?
Sam mówiłeś – że to dla Ciebie “radość”, “przyjemność”, “zapominasz” o ważnych obowiązkach… Więc oglądasz porno, bo tego chcesz. Bo uważasz, że masz z tego np. tę “radość”. Pytanie – dlaczego nie masz jej z normalnego życia?
Z jakichś powodów wolisz obejrzeć porno, niż np. sprawić sobie przyjemność spacerem, zajęciem się hobby, spędzeniem radosnego czasu ze znajomymi, etc.
Właśnie dlatego ludziom wydaje się, że nie są wolni – bo nie dostrzegają własnych wyborów oraz KORZYŚCI jakie z nich mają i do których dążą.
Tylko że tych korzyści nie osiągają. Tak jak ten mężczyzna, który próbował osiągnąć “zdrowie” nie rozumiejąc nawet co to jest.
A KONSEKWENCJI oglądania pornografii nie można uniknąć. Tak jak picia alkoholu – niezależnie jak dobrą masz intencję dla picia, pijąc wlewasz w siebie truciznę i stajesz się nietrzeźwy.
Zauważ też – gdybyś nawet wiedział dokładnie gdzie leży ulica czy miasto, do którego chcesz dojechać ale nie wiesz, gdzie się obecnie znajdujesz, to też nie dotrzesz do tej ulicy/tego miasta. Zgadza się?
Bo nawet znając dokładne współrzędne GPS celu, to skąd masz wiedzieć czy np. musisz iść/jechać na północ czy południe?
Dlatego tak krytyczne jest uczciwe i odważne przyjrzenie się temu jak żyjesz, jaki jesteś, jak postępujesz, z jakimi intencjami, jakie są tego rezultaty. To jest punkt startu i jest tak samo istotny jak punkt docelowy.
Co będzie dla Ciebie zdrowym zastępstwem tej “radości” i “przyjemności”, które wydawało Ci się, że czerpiesz z porno od 15-tu lat, co nigdy nie następowało i nigdy tym nie było?
Mówisz o zmianie. Ale czego i na co?
Dlaczego potrzebujesz do tego motywacji? Bo nadal w oglądaniu porno masz masę korzyści. Dlatego musisz się ciągle motywować i wydaje Ci się, że nie jesteś wolny.
Ale jesteś, tylko jeszcze nie chcesz PRZYNAJMNIEJ W PEWNYCH OKOLICZNOŚCIACH zrobić czegoś innego, niż obejrzeć pornografię. Świadomość tych okoliczności i własnych decyzji jest kluczowa.
Pozdrawiam Piotrek
Również pozdrawiam!
Cześć Piotrek!
Przede wszystkim dziękuję za krytyczne przedstawienie problemu uzależnienia od porno w swoim filmie. Jest on przekonujący, a zarazem motywujący co dodatkowo mnie zachęciło do starań.
Mam obecnie 16 wiosen i mierze się z tym problemem od ok. 3 lat. Nie wiem kiedy to się przerodziło w uzależnienie. Od dawna zauważam skutki tego. Zmniejszona koncentracja, determinacja, kreatwyność, brak rozwoju i do tego od niedawna apatia. Głównie na tym ucierpieli moi bliscy, rodzina i przyjaciele. Z każdym kolejnym miesiącem oddalam się od nich. Dodatkowo trafiłem ostatnio do jednego z lepszych liceów w województwie i wątpie czy dam radę prowadząc dalej taki tryb życia. Widzę swoje problemy, a niektóre z nich znajdują się głęboko we mnie. Od 6 miesięcy staram się od tego odwieźć, jednak są to wzloty i upadki. W tej chwili jest lepiej niż na początku roku, ale piekielnie mi daleko do stanu normalnego sprzed odkrycia tych treści. Na początku było to tylko zaciekawienie, poznawanie własnej intymności i chęć poznania nowych rzeczy. Później to wyszło spod mojej kontroli. Głównymi bodźcami z tego co zauważyłem to: świadomość własnych błędów i długiej drogi powrotu do zdrowia. Mam dosyć swoich dotychczasowych działań, a raczej ich braku. Tyle czasu dotąd zmarnowałem…
Zmienię to nawet jeśli ma to trwać latami. Wszystkim innym także powodzenia życzę.
Pozdrawiam
Olek
Cześć Piotrek!
Heja Olku! Dzięki za komentarz!
Przede wszystkim dziękuję za krytyczne przedstawienie problemu uzależnienia od porno w swoim filmie. Jest on przekonujący, a zarazem motywujący co dodatkowo mnie zachęciło do starań.
Ok ale motywacja to za mało.
Pytanie brzmi – co bez niej? Dlaczego miałbyś nie starać się żyć dobrze nie czując motywacji?
Jaki jest motyw Twoich starań? Oraz jakie są to starania?
Mam obecnie 16 wiosen i mierze się z tym problemem od ok. 3 lat.
Co to znaczy “mierzę się”? Co konkretnie robisz?
Nie wiem kiedy to się przerodziło w uzależnienie. Od dawna zauważam skutki tego. Zmniejszona koncentracja, determinacja, kreatwyność, brak rozwoju i do tego od niedawna apatia. Głównie na tym ucierpieli moi bliscy, rodzina i przyjaciele. Z każdym kolejnym miesiącem oddalam się od nich.
Dlaczego uważasz, że głównie ucierpieli na tym inni?
A co z Tobą? Tylko dlatego, bo jest z Tobą gorszy kontakt, uważasz, że inni cierpią i to jeszcze bardziej od Ciebie?
Więc Tobie nie dzieje się żadna krzywda.
Dodatkowo trafiłem ostatnio do jednego z lepszych liceów w województwie i wątpie czy dam radę prowadząc dalej taki tryb życia.
Jaki jest to tryb życia?
I ponownie – porównaj to z tym, co powiedziałeś o bliskich – w jaki sposób oni ucierpieli i w jaki sposób jest to gorsze od Twojej sytuacji?
Widzę swoje problemy, a niektóre z nich znajdują się głęboko we mnie.
Co to znaczy “problemy znajdują się głęboko we mnie”?
Na pewno jest w człowieku jakakolwiek głębia, w której się coś może znajdować?
To że coś nie jest świadomie, nie oznacza, że jest gdzieś głęboko. Często tak nie jest i to, czego brakuje to tylko szczerość.
A że jej nie wybieramy, a przez to nie widzimy na czym polega esencja problemu, zakładamy, że ta esencja jest ukryta lub znajduje się gdzieś daleko/głęboko.
To jakby uparcie zaciskać powieki, nie chcieć ich otworzyć i mówić, że widzenie znajduje się gdzieś głęboko.
Od 6 miesięcy staram się od tego odwieźć, jednak są to wzloty i upadki.
Nie dziwne. Bo to nie jest poprawna droga.
Bo próbujesz przestać robić coś, czego w pewnych okolicznościach wcale nie chcesz przestać robić.
W tej chwili jest lepiej niż na początku roku,
Na pewno jest lepiej?
A co zrobiłeś, że się coś poprawiło – jak się zmieniłeś?
ale piekielnie mi daleko do stanu normalnego sprzed odkrycia tych treści.
I to jest właśnie jedno z największych nieporozumień.
To co uważasz za “stan normalny” nigdy nie było stanem normalnym.
Gdybyś żył naprawdę normalnie, nie uzależniłbyś się.
Dlatego wg mnie nigdy to co robiłeś nie przerodziło się w uzależnienie.
Bo gdy zrozumiesz co to jest uzależnienie, stanie się jasne, że od zawsze w to szedłeś.
Bo np. ta “ciekawość” to nie była ciekawość, tylko wstyd przed normalnymi kontaktami z kobietami, wliczając kontakty seksualne.
A to bazowało na negatywnym obrazie siebie, może nawet potępianiu siebie i ciała. Dlatego uciekałeś w porno, a tłumaczyłeś to sobie tak, że jesteś ciekawy. Ale nie byłeś. Byłeś pełen wstydu, winy i lęku.
Na początku było to tylko zaciekawienie, poznawanie własnej intymności i chęć poznania nowych rzeczy.
Na pewno?
A dlaczego nie byłeś ciekawy realnego seksu i relacji z kobietami? Dlaczego nie poznawałeś własnej intymności w realnym życiu?
Dlaczego nie poznawałeś nowych rzeczy i doznań z żywymi ludźmi?
To była ta normalność? Rozumiesz?
Oglądanie pornografii nie jest normalne, ani nie można tego robić z normalnych powodów. Bo każdy powód jest negatywny. Zawsze.
I praktycznie zawsze to, co nazywamy “robiłem to z ciekawości” nie jest prawdą, tylko usprawiedliwieniem.
Później to wyszło spod mojej kontroli.
Nigdy nie miałeś nad tym kontroli.
A to “to było tylko zaciekawienie” nie jest prawdą. Już wtedy się okłamywałeś.
Gdybyś kierował się naprawdę tym co pozytywne, nigdy nie doprowadziłbyś do tego, co negatywne.
Głównymi bodźcami z tego co zauważyłem to: świadomość własnych błędów
Nie ma czegoś takiego jak “świadomość własnych błędów”.
Tylko obwiniasz się za nie.
Za jakie błędy się obwiniasz?
Świadomość nie jest wartością binarną – “świadomy/nieświadomy”, tylko to niesłychanie szeroki przekrój, na którego nawet pobieżne opisanie pewnie jedna osoba musiałaby poświęcić pewnie kilkaset lat.
Twój poziom świadomości tego, co zrobiłeś- tego, co określasz teraz jako błędy – może opierać się o wstyd i winę. Co nie znaczy, że to jakieś “jestem świadomy”. Tylko chodzi o KONTEKST, z którego automatycznie wynikają takie wnioski, a nie inne. Oraz działania.
i długiej drogi powrotu do zdrowia.
Nie ma żadnej długiej drogi, ani tym bardziej powrotu do zdrowia.
Bo nigdy nie żyłeś zdrowo.
I teraz zapewne boisz się i opierasz temu, co uważasz, że Cię czeka.
Życie zdrowe, chętne, odważne, uczciwe to nie jest żadna droga. To jakość sama w sobie.
Nie ma żadnej linii mety, którą jak przekroczysz, to się wydarzy wielkie magiczne wydarzenie – “wyzdrowienie z uzależnienia”.
Tak jak i samochód prowadzisz w każdej sekundzie jazdy. A nie tylko przez moment po włączeniu silnika.
Zdrowie to to jaki JESTEŚ, a z tego automatycznie i bez wysiłku wynika to jak żyjesz, czyli co ROBISZ i MASZ.
I znowu pytanie – jaką masz świadomość tej “długiej drogi do zdrowia”? Cieszysz się tym? Jesteś podekscytowany?
Czy raczej boisz się i opierasz? Jeśli tak – dlaczego?
Mam dosyć swoich dotychczasowych działań, a raczej ich braku. Tyle czasu dotąd zmarnowałem…
Więc moje pytanie brzmi – a zanim się pozornie uzależniłeś, żyłeś tak, że byłeś z tego zadowolony? Np. byłeś zadowolony swojej “ciekawości” z oglądania pornografii? Czy byłeś zadowolony z tego “poznawania własnej intymności”?
Zmienię to nawet jeśli ma to trwać latami. Wszystkim innym także powodzenia życzę.
Co chcesz zmienić i jak?
Szybko można dostrzec, że “przestanę oglądać pornografię” to deklaracja, pod którą powinno znajdować się – “rozwinę się tak, by przestać uciekać od tego, od czego uciekam w pornografię, oczyszczę się, zacznę żyć odważnie, uczciwie, chętnie, kochająco”. A co się kryje za tym – zmierzysz się np. z każdą urazą jaką żywisz do innych oraz do siebie i będzie konieczne wybaczenie. Zamiast oporu będziesz spokojnie dokonywał decyzji, etc.
Czy tu pomoże motywacja? Jeśli motywacja jest dla nas uczuciem, to pewnie sam już niejednokrotnie doświadczyłeś, że każde uczucie mija. Negatywne bywają, że trwają nawet latami, bo stawiamy im opór. A motywacja – jakieś pozytywne uczucie, np. ekscytacja będzie trwało tak długo, jak długo będziemy mieli takie nastawienie wobec życia czy jakiegoś konkretnego zagadnienia. A zdrowienie z uzależnienia to w dużej mierze korekty tego, co negatywne, czyli wobec czego wcale nie jesteśmy ani chętni, ani pozytywni, ani nie mamy często zamiaru nawet wziąć odpowiedzialności i przestać obwiniać innych.
Pomoże DECYZJA podjęta pomimo emocji i motywacji czy jej braku. A decyzja ma wynikać ze świadomości tego co naprawdę stanowi problem oraz jego rozwiązanie.
Dzięki za odpowiedź
“Jaki jest motyw Twoich starań? Oraz jakie są to starania?”
Staram się o tym nie myśleć. Ograniczam swój czas przebywania przed ekranem aby przypadkiem nie natrafić na nieodpowiednie treści, pracuję zarówno intelektualnie jak i fizycznie, a jeżeli przyjdzie mi taka myśl bądź pokusa to staram się od tego odwodzić zajmując się czymś czy przypominaniem sobie co mi to uzależnienie odebrało. Nie otrzymuje żadnej pomocy z zewnątrz (no ukrywam to) ale chyba komuś się wyżale.Natomiast gdy nie mam motywacji to i tak staram się nie ulec temu.
“Co to znaczy “mierzę się”? Co konkretnie robisz?”
No często oglądałem te treści. Dla samych przyjemności zazwyczaj i czasami na odreagowanie. Jednak jeżeli już się wciągnąłem to potrafiłem oglądać porno godzinami. Przy okazji oblewając testy do których “nie miałem czasu” się uczyć. Przyczyniło się to zdecydowanego zmniejszenia mojego rozwoju i trudnościami z relacjach damsko-męskich.
“Dlaczego uważasz, że głównie ucierpieli na tym inni?
A co z Tobą? Tylko dlatego, bo jest z Tobą gorszy kontakt, uważasz, że inni cierpią i to jeszcze bardziej od Ciebie?”
Bez przesady że cierpią bardziej ode mnie z powodu mojej niedostępności. To są moi bliscy. Zależy mi na nich i na ich szczęściu. Po prostu z powodu mojego zamknięcia się w sobie może nie jestem w stanie pomóc im w czymś. Może potrzebują mojej pomocy. Poza tym nie wiem jak sobie radzą. Nawet ostatnio moją przyjaciółka ma myśli samobójcze. I nie wiem co z tym zrobić, jak na to wpłynąć. Dlatego zacząłem prace nad sobą, aby ich wspierać. Robię to też dla siebie bo wiem czym jest dla mnie prawdziwe szczęście
Jaki jest to tryb życia?
Jest on nader pasywny. Ta placówka wymaga wysiłku i poświęcenia, niestety daję z siebie tylko 30%. Przy okazji praktycznie się nie rozwijam.
Co to znaczy “problemy znajdują się głęboko we mnie”?
Miałem tu na myśli te problemy których jeszcze nie odkryłem, nie zrozumiałem lub nie jestem ich świadom. Z czasem powinienem je dostrzec.
Na pewno jest lepiej?
A co zrobiłeś, że się coś poprawiło – jak się zmieniłeś?
Wydaje mi się że jest lepiej. Na pewno najważniejszym osiągnięciem i zarazem wydarzeniem było uświadomienie sobie bycia uzależnionym (gdzieś na przełomie tego roku). Skupiłem się bardziej na sobie (co poskutkowało oddaleniem się od innych o czym wspomniałem) i analizowałem własne błędy. Oprócz opierania się zaglądaniu w porno (co kończyło się np. czterodniową przerwą od porno aniżeli kilkugodzinną, co już jest dla mnie dużą poprawą) stałem się bardziej asertywny (potrafię już sobie czegoś odmówić, ograniczyć się albo traktować odpowiednio przez innych), a efektem ubocznym jest porzucenie gier wideo które też zabierały mi cenne godziny.
Bo np. ta “ciekawość” to nie była ciekawość, tylko wstyd przed normalnymi kontaktami z kobietami, wliczając kontakty seksualne.
Przypominam że na początku miałem te 13 lat może mniej. Wtedy dopiero zaczynałem to rozumieć czym jest seks itp. I wtedy nie miałęm żadnych bliskich interakcji z kobietami. Trochę mi czasu zajęło zrozumienie tego. Teraz mam 16 to już co innego. Inny wiek inny styl myślenia.
Na pewno?
A dlaczego nie byłeś ciekawy realnego seksu i relacji z kobietami? Dlaczego nie poznawałeś własnej intymności w realnym życiu?
Dlaczego nie poznawałeś nowych rzeczy i doznań z żywymi ludźmi?
To była ta normalność? Rozumiesz?
Proste. U mnie w domu nic się o tym nie mówiło. Filmy poznałem dzięki koledze w 6 klasie. Wtedy zacząłem wszystko poznawać powoli. Natomiast niedawno nauczyłem się prawdziwego flirtu i bliższych relacji z kobietami głównie dzięki doświadczeniu (pół roku temu byłem z jedną dziewczyną ale wszystko zakończyło się na gdy mój wzrost stał się dla niej przeszkodą, poza tym czasem podrywam inne dziewczyny). Oprócz tego rodzice nie życzą sobie u mnie zbyt bliskich interakcji z dziewczynami. Jednak z tego co widzę to powoli, nie na siłę, dąże do poznawania tych rzeczy.
I znowu pytanie – jaką masz świadomość tej “długiej drogi do zdrowia”? Cieszysz się tym? Jesteś podekscytowany?
Czy raczej boisz się i opierasz? Jeśli tak – dlaczego?
Tak jestem tym podekscytowany. Wiem jakie będą tego efekty i postaram się do nich dotrzeć. Już się staram. Jednak zdaża mi się myśleć “co jeśli…” itp. Chociaż pewnie niedługo znikną.
Więc moje pytanie brzmi – a zanim się pozornie uzależniłeś, żyłeś tak, że byłeś z tego zadowolony? Np. byłeś zadowolony swojej “ciekawości” z oglądania pornografii? Czy byłeś zadowolony z tego “poznawania własnej intymności”?
Nie, nie jestem z tego zadowolony. Chociaż nie wiem co o tym myślałem kilka lat temu. Dało mi to okiełznanie tematów seksualnych i partnerskich, ale miałem tu na myśli czas sprzed poznania porno. Przed obejrzenia pierwszego filmiku. Pamiętam jak się rozwijałem, jaki kreatywny byłem z każdym kolejnym rokiem do czasu… Teraz sobie wyobrażam gdzie bym teraz był i co bym potrafił gdyby nie to wirtualne uzależnienie. Przez te lata bycia uzależnionym czy “fazy wstępnej” tak to nazwę (kiedy dopiero zaczynałem) mogłem po prostu wiele w życiu osiągnąć.
Co chcesz zmienić i jak?
Stosunek do życia jako bardziej wymagającego, oczekującego i sądzącego. Jestem zobowiązany do wielu zadań w życiu i muszę je wykonać. Sam chcę. Włożę w to dużo wysiłku, z czasem coraz większego, i zrealizuje postawione przez siebie cele.
Pomoże DECYZJA podjęta pomimo emocji i motywacji czy jej braku. A decyzja ma wynikać ze świadomości tego co naprawdę stanowi problem oraz jego rozwiązanie.
Dobrze o tym wiem. Jestem świadom tego co robię i robiłem. Nie wszystkiego, ale większości. Jestem optymistą więc spoglądam ku lepszemu jutro. Jedyne czego mi brakuje to silnej woli. Podjąłęm już decyzję tylko pytanie pozostaje jego – czy uda mi się ją wykonać.
Wszystko inne co pan napisał jest prawdą. Widzę że mam do czynienia ze spacjalistą w tej tematyce. W razie czego zawsze moge się do pana zwrócić i opowiadać o swoich postępach czy problemach. Jeszcze raz panu dziękuje i doceniam pański wkład w pomaganie innym :))
“Jaki jest motyw Twoich starań? Oraz jakie są to starania?”
Staram się o tym nie myśleć.
Chwila moment.
Mówisz, że film motywuje do zmiany, do pracy nad sobą, a gdy pytam o motywację oraz o konkrety, to mówisz, że starasz się o tym nie myśleć?
Ograniczam swój czas przebywania przed ekranem aby przypadkiem nie natrafić na nieodpowiednie treści,
To nie doprowadzi Cię do zdrowia, bo nie unikniesz takich treści.
W co drugim filmie fabularnym jest scena łóżkowa.
Teraz mamy laty, jest wszędzie pełno ładnych babek. Więc to nigdy nie zniknie.
A problemem nie jest wcale obrazek ładnej kobietki, ani ładna kobietka, tylko to, że się wstydzisz, boisz, obwiniasz, opierasz. I jeszcze nie jesteś tego świadomy.
Dlatego uważasz, że problem leży na zewnątrz i uważasz, że dobrą drogą jest unikanie tego.
pracuję zarówno intelektualnie jak i fizycznie, a jeżeli przyjdzie mi taka myśl bądź pokusa to staram się od tego odwodzić zajmując się czymś czy przypominaniem sobie co mi to uzależnienie odebrało.
Żadna uzależnienie nic Ci nie odebrało.
Uzależnienie to to jak żyjesz.
Ty uznawałeś oglądanie porno za najlepszy wybór, nawet już znając konsekwencje. I tak jest nadal – w pewnych okolicznościach nadal tak uważasz.
Dlatego są pokusy.
Nie otrzymuje żadnej pomocy z zewnątrz (no ukrywam to) ale chyba komuś się wyżale.Natomiast gdy nie mam motywacji to i tak staram się nie ulec temu.
To tylko zmaganie. Opór.
A opór powoduje, że to czemu się opieramy trwa i rośnie.
Pytanie dlaczego to ukrywasz? Nie mówię, że masz się tym dzielić z każdym kogo spotkasz.
Jednak sam fakt, że to ukrywasz wynika przecież, że się wstydzisz, boisz zostać osądzonym i odrzuconym, zgadza się?
A ten lęk, wstyd, wina i opieranie się temu – ciągłe zmaganie – to przecież fundamenty tego, przez co w ogóle oglądasz porno.
“Co to znaczy “mierzę się”? Co konkretnie robisz?”
No często oglądałem te treści. Dla samych przyjemności zazwyczaj i czasami na odreagowanie.
No widzisz – mówisz, że uzależnienie odebrało Ci dużo, a teraz mówisz, że oglądałeś “dla przyjemności” i “czasami na odreagowanie”.
Mam nadzieję, że rozumiesz, że oglądałeś i oglądasz porno, bo tego chcesz – masz z tego korzyści.
A niezależnie co Ci się wydaje, że Ci to daje – nie unikniesz konsekwencji, co nazywasz na razie błędnie – “uzależnienie dużo mi odebrało”.
Jednak jeżeli już się wciągnąłem to potrafiłem oglądać porno godzinami.
Naturalnie – bo właśnie chodzi o korzyści jakie z tego masz.
Oraz to, że tych korzyści nie masz naturalnie, bez żadnej ceny, żadnego kosztu.
Przy okazji oblewając testy do których “nie miałem czasu” się uczyć. Przyczyniło się to zdecydowanego zmniejszenia mojego rozwoju i trudnościami z relacjach damsko-męskich.
Czynników jest więcej, niż “tylko” oglądanie pornografii.
Gdy przeanalizujesz dlaczego wybierałeś porno, zrozumiesz, że przyczyny np. trudności w relacjach z kobietami i przyczyny oglądania porno są tymi samymi przyczynami.
Porno niczego Ci nie odebrało. Ale oczywiście oglądanie go wiąże się z bardzo poważnymi konsekwencjami.
“Dlaczego uważasz, że głównie ucierpieli na tym inni?
A co z Tobą? Tylko dlatego, bo jest z Tobą gorszy kontakt, uważasz, że inni cierpią i to jeszcze bardziej od Ciebie?”
Bez przesady że cierpią bardziej ode mnie z powodu mojej niedostępności. To są moi bliscy. Zależy mi na nich i na ich szczęściu.
Ok ale zanim będziesz mógł realnie pozytywnie się o nich troszczyć, najpierw zatroszcz się o siebie.
Zauważ też jak unikasz odpowiedzi – już niepierwszej – ja się pytam dlaczego uważasz, że głównie ucierpieli bliscy – sam tak stwierdziłeś.
A teraz mówisz “bez przesady”. I zupełnie nic więcej nie mówisz.
Po prostu
Nie ma żadnego “po prostu”.
z powodu mojego zamknięcia się w sobie
Nie ma żadnego zamknięcia się w sobie.
To bardzo poważne niezrozumienie.
Bo musiałoby być Ciebie przynajmniej dwóch – ten, kto się zamyka i ten, w którym zamyka się ten pierwszy.
I jeszcze trzeci – ten, co zamyka tego pierwszego w tym drugim.
Ty próbujesz zamknąć w sobie to, co osądzasz jako złe – emocje, myśli, napięcie, etc.
A to niemożliwe – dlatego zmaganie trwa cały czas i to niekończące zmaganie jest jedną z podstaw do uzależnienia.
może nie jestem w stanie pomóc im w czymś. Może potrzebują mojej pomocy.
Na razie Ty potrzebujesz pomocy tysiąc razy bardziej od nich.
Nie możesz w stanie, gdy dopiero w ogóle zacząłeś sobie coś uświadamiać o uzależnieniu myśleć o problemach innych.
Raz, że nie potrafisz im pomóc, bo nie rozumiesz ich problemów, ani nawet ich poprawnie nie widzisz.
Dwa – jeśli im nie pomożesz, będziesz się obwiniał, co tylko jeszcze bardziej obciąży Ciebie.
Trzy – próba pomocy innym (o ile to będzie jakaś realna próba), to na 99% będzie tylko strategia ucieczkowa od swoich problemów.
Cztery – samopoświęcenie jest szkodliwe. Dla wszystkich.
Poza tym nie wiem jak sobie radzą. Nawet ostatnio moją przyjaciółka ma myśli samobójcze.
Dopóki nie pomożesz sobie, nie pomożesz jej.
I nie wiem co z tym zrobić, jak na to wpłynąć.
Na razie nic z tym nie możesz zrobić.
Ani nikt Cię nie destynował do ratowania ludzi mających myśli samobójcze.
Pomóż sobie. Na razie w ogóle zapomnij o wszystkich innych.
Bo to co naprawdę może pomóc innym to to jaki JESTEŚ.
A skoro tak, to taki też BĘDZIESZ dla siebie. Na razie taki nie jesteś dla siebie, więc dla innych też nie.
Dlatego zacząłem prace nad sobą, aby ich wspierać. Robię to też dla siebie bo wiem czym jest dla mnie prawdziwe szczęście
Czym jest dla Ciebie prawdziwe szczęście?
>Jaki jest to tryb życia?
Jest on nader pasywny. Ta placówka wymaga wysiłku i poświęcenia, niestety daję z siebie tylko 30%. Przy okazji praktycznie się nie rozwijam.
Więc widzisz – zmaganiem, unikaniem, negatywnym podejściem dajesz z siebie bardzo niewiele.
Czy to odebrało Ci uzależnienie, czy raczej tak właśnie żyłeś?
Dlatego mówię – jeśli nawet dla zwykłych czynności jesteś na 30% (a tak naprawdę dużo, dużo mniej, tylko porównujesz to do swoich najlepszych stanów) – to nie masz szans pomóc tym, którzy potrzebują 1000%.
>Co to znaczy “problemy znajdują się głęboko we mnie”?
Miałem tu na myśli te problemy których jeszcze nie odkryłem, nie zrozumiałem lub nie jestem ich świadom. Z czasem powinienem je dostrzec.
A jakie problemy odkryłeś i których jesteś świadom i które rozumiesz?
Np. uzależnienie – co to jest? Jak je rozumiesz? Co odkryłeś na jego temat?
Zauważ, że na razie masę problemów widzisz poza sobą – koleżankę z myślami samobójczymi, “nieodpowiednie treści”, jakaś placówka, która czegoś wymaga, etc.
A nie mówisz w ogóle o sobie względem tych zewnętrznych tematów.
>Na pewno jest lepiej?
>A co zrobiłeś, że się coś poprawiło – jak się zmieniłeś?
Wydaje mi się że jest lepiej. Na pewno najważniejszym osiągnięciem i zarazem wydarzeniem było uświadomienie sobie bycia uzależnionym (gdzieś na przełomie tego roku).
Ok, wielu jest świadomych uzależnienia ale zrozumienie samego problemu jest kolosalnie niepoprawne.
To że ktoś nazywa swój problem “uzależnieniem” jeszcze nie musi oznaczać, że rozumiesz ten problem. Nawet profesjonalni terapeuci słabo go rozumieją.
Skupiłem się bardziej na sobie (co poskutkowało oddaleniem się od innych o czym wspomniałem) i analizowałem własne błędy. Oprócz opierania się zaglądaniu w porno (co kończyło się np. czterodniową przerwą od porno aniżeli kilkugodzinną, co już jest dla mnie dużą poprawą)
To nie jest poprawa.
Nie oglądanie pornografii samo z siebie nie jest żadnym sygnałem postępu.
Ja nie oglądałem ponad rok, a potem znowu oglądałem prawie codziennie.
Sam opór powoduje, że wszystko czemu stawiasz opór będzie trwało i rosło.
To jedno z największych nieporozumień w uzależnieniach – człowiek sądzi, że jak pił czy oglądał porno codziennie, a tu nagle nie obejrzał tydzień, to się coś poprawia i jest lepiej.
Tak nie jest.
Więc to solidnie pokazuje, że niepoprawnie rozumiesz problem.
Ty mi nie mów ile czasu nie oglądasz porno, tylko mi powiedz JAK ŻYJESZ. Czyli jaki JESTEŚ.
TO i tylko to jest jedynym determinantem postępów.
Np. męczyłeś się w robocie, a teraz pracujesz swobodnie, radośnie, chętnie – TO jest wyznacznik zdrowia.
stałem się bardziej asertywny (potrafię już sobie czegoś odmówić,
Asertywność to nie jest odmawianie sobie.
Poza tym – nie ważne, że potrafisz, bo zawsze potrafiłeś. Ważne czego odmawiasz, w jakich okolicznościach oraz z jaką intencją.
Do tej pory nie chciałeś odmawiać – zapewne z poczucia winy. I jeszcze wmawiałeś sobie kłamstwo – “nie potrafię odmówić”.
I znowu – nie ważne ile czasu nie oglądasz porno, tylko jak żyjesz – np. czego odmówiłeś, w jakich okolicznościach, dlaczego, z jaką intencją. A czego nie odmówiłeś.
graniczyć się albo traktować odpowiednio przez innych), a efektem ubocznym jest porzucenie gier wideo które też zabierały mi cenne godziny.
Więc widzisz, że sądzisz, że gry też zabierają Ci czas.
Na pewno? W jaki sposób? Każą Ci w siebie grać?
Nie widzę, byś mówił o sobie – Ty DECYDOWAŁEŚ się np. na gry wideo. Bo też uważałeś je za najlepszy wybór.
>Bo np. ta “ciekawość” to nie była ciekawość, tylko wstyd przed normalnymi kontaktami z kobietami, wliczając kontakty seksualne.
Przypominam że na początku miałem te 13 lat może mniej.
Ok ale co to ma do rzeczy?
Ja pracuję i z 40-latkami, którzy nadal sądzą, że mają wpadki z ciekawości.
A nie ma żadnych wpadek, tylko DECYZJE. Podejmowane w bardzo konkretnych okolicznościach, z bardzo konkretnymi intencjami i w bardzo konkretnym celu.
I nie ma ciekawości, tylko to kłamstewko, którym się usprawiedliwiamy. A fakty są inne.
Wtedy dopiero zaczynałem to rozumieć czym jest seks itp.
Czym jest seks?
Ja nie rozumiem czym jest seks, choć go miałem dużo.
Mogę powiedzieć coś o swoich doświadczeniach i przeżyciach ale czym jest seks – ktoś to rozumie w pełni?
I wtedy nie miałęm żadnych bliskich interakcji z kobietami. Trochę mi czasu zajęło zrozumienie tego. Teraz mam 16 to już co innego. Inny wiek inny styl myślenia.
Styl myślenia nie jest pochodną wieku.
Nie ma też żadnych stylów myślenia, bo myślenie to nie jest muzyka.
To raz. Dwa – mówisz, że miałeś 13 lat, a jednak mówisz, że do porno ciągnęła Cię ciekawość. Ale do kobiet nie.
Tu mi bardzo to nie gra.
Plus – nie mówisz co tak naprawdę zrozumiałeś. Bo to, że nasunął Ci się jakiś wniosek nie czyni tego wniosku automatycznie poprawnym.
>Na pewno?
>A dlaczego nie byłeś ciekawy realnego seksu i relacji z kobietami? Dlaczego nie poznawałeś własnej intymności w realnym życiu?
>Dlaczego nie poznawałeś nowych rzeczy i doznań z żywymi ludźmi?
>To była ta normalność? Rozumiesz?
Proste. U mnie w domu nic się o tym nie mówiło.
A o porno się mówiło?
Filmy poznałem dzięki koledze w 6 klasie.
A dziewczyny poznawałeś/mogłeś poznawać każdego dnia.
Dlaczego wobec dziewczyn nie byłeś ciekawy?
Jak widzisz – trzymasz się jakichś percepcji, które nie są poprawne.
Uważasz, że nie byłeś ciekawy spotkań z żywymi dziewczynami, bo się w domu o tym nie mówiło.
To zrób listę co robisz, o czym się w domu nie mówiło. Mówiło się np. o graniu w gry komputerowe? Wątpię. Jeśli już, to byś pewnie tego nie robił lub robił mniej.
Wtedy zacząłem wszystko poznawać powoli. Natomiast niedawno nauczyłem się prawdziwego flirtu i bliższych relacji z kobietami głównie dzięki doświadczeniu (pół roku temu byłem z jedną dziewczyną ale wszystko zakończyło się na gdy mój wzrost stał się dla niej przeszkodą, poza tym czasem podrywam inne dziewczyny). Oprócz tego rodzice nie życzą sobie u mnie zbyt bliskich interakcji z dziewczynami. Jednak z tego co widzę to powoli, nie na siłę, dąże do poznawania tych rzeczy.
Pytam o to, bo mówisz o ciekawości do porno – tutaj nie było potrzebne żadne “powolne poznawanie”.
Tylko zacząłeś i oglądałeś latami.
>I znowu pytanie – jaką masz świadomość tej “długiej drogi do zdrowia”? Cieszysz się tym? Jesteś podekscytowany?
>Czy raczej boisz się i opierasz? Jeśli tak – dlaczego?
Tak jestem tym podekscytowany. Wiem jakie będą tego efekty i postaram się do nich dotrzeć.
Nie masz dążyć do żadnych efektów.
Wszystko ma swoje konsekwencje.
Np. stawienie oporu automatycznie powoduje napięcie.
Ty masz ŻYĆ uczciwie, odważnie, szczerze, ochoczo, świadomie, odpowiedzialnie, etc.
Doświadczasz konsekwencji swoich decyzji.
Tam, gdzie są problemy, nie żyjesz tak jak to wymieniłem. Potrzebne jest w pełni uświadomić sobie jak żyjesz i dlaczego oraz co z tego masz.
Bo zobaczysz, że zarówno się do tego przywiązałeś jak i opierasz się innemu postępowaniu.
Już się staram. Jednak zdaża mi się myśleć “co jeśli…” itp. Chociaż pewnie niedługo znikną.
Myśli nie znikną nigdy.
Myślenie to proces samoistny, ciągły i nieskończony.
>Więc moje pytanie brzmi – a zanim się pozornie uzależniłeś, żyłeś tak, że byłeś z tego zadowolony? Np. byłeś zadowolony swojej “ciekawości” z oglądania pornografii? Czy byłeś zadowolony z tego “poznawania własnej intymności”?
Nie, nie jestem z tego zadowolony. Chociaż nie wiem co o tym myślałem kilka lat temu. Dało mi to okiełznanie tematów seksualnych i partnerskich, ale miałem tu na myśli czas sprzed poznania porno. Przed obejrzenia pierwszego filmiku. Pamiętam jak się rozwijałem, jaki kreatywny byłem z każdym kolejnym rokiem do czasu… Teraz sobie wyobrażam gdzie bym teraz był i co bym potrafił gdyby nie to wirtualne uzależnienie.
Uzależnienie nie jest wirtualne.
Jest jak najbardziej realne. A dla umysłu to co oglądasz jest jak rzeczywiste.
Przez te lata bycia uzależnionym czy “fazy wstępnej” tak to nazwę (kiedy dopiero zaczynałem) mogłem po prostu wiele w życiu osiągnąć.
Nie ma żadnego “po prostu”.
Osiągnąć możesz cały czas dużo. Każda chwila to możliwość wyboru.
Co chcesz zmienić i jak?
Stosunek do życia jako bardziej wymagającego, oczekującego i sądzącego.
Nie rozumiem.
Życie wymagające?
Życie oczekujące?
Życie sądzące?
Jestem zobowiązany do wielu zadań w życiu i muszę je wykonać.
Na pewno musisz?
Sam chcę.
To chcesz czy musisz?
W jednej wersji jesteś ofiarą i będziesz się zmagał i cierpiał, a w drugiej jesteś autorem swojego życia, odpowiedzialny za swoje wybory i Twoje życie będzie dokładnie takim jakim je sobie stworzysz, wliczając doświadczenia wewnętrzne.
Włożę w to dużo wysiłku, z czasem coraz większego, i zrealizuje postawione przez siebie cele.
A jakie są to cele i co stoi na drodze, byś je ochoczo realizował?
Pomoże DECYZJA podjęta pomimo emocji i motywacji czy jej braku. A decyzja ma wynikać ze świadomości tego co naprawdę stanowi problem oraz jego rozwiązanie.
Dobrze o tym wiem. Jestem świadom tego co robię i robiłem. Nie wszystkiego, ale większości. Jestem optymistą więc spoglądam ku lepszemu jutro. Jedyne czego mi brakuje to silnej woli. Podjąłęm już decyzję tylko pytanie pozostaje jego – czy uda mi się ją wykonać.
Powoli.
Nie ma czegoś takiego jak “silna wola”. I na pewno nie jest to jedyne czego Ci brakuje.
Tzw. “wola” to podejmowanie decyzji niezależnych od okoliczności – zarówno zewnętrznych jak i wewnętrznych. Nie ma tu potrzeby korzystania, ani posiadania żadnej siły.
Bo decyzja nie wymaga siły. Decyzja wymaga zrezygnowania z innych opcji.
Gdy np. decydujesz się pojeździć na rowerze, to wybierzesz to swobodnie jeśli zgodzisz się na wszystko to, czego nie wybierzesz w tym czasie.
Dlatego ludziom się wydaje, że brakuje im jakiejś specjalnej siły. Ale tak naprawdę nie mają świadomości przywiązania do czegoś oraz oporu przed czymś. I dlatego albo nie podejmują decyzji, albo w końcu ją zmienią.
Siły brakuje im na zmaganie – czyli niechęć do podjęcia decyzji – tak długie i intensywne, aż powiedzą sobie – “dobra, dostatecznie się wymęczyłem, to teraz podejmę którąś decyzję”.
A bez tego zmagania nie podejmują żadnej, bo nie żyją zdrowo – niemal wszystkie decyzje w swoim życiu podejmują na bazie negatywnych intencji, a nie w oparciu o np. spokój.
Więc – nie ma żadnej “siły woli”. To co się zbiorczo nazywa “siłą woli” jest dosłownie tym – wolą. Wolnością i wyborem. A nasze wybory – korzystanie z wolności – są takiej jakości jak nasz poziom świadomości.
Można rzec, że “siła woli” jest tak silna jak się rozwinęliśmy.
Tym samym nie można mówić, że brakuje nam jakiejś osobnej cechy. Nie. Ta cecha to naturalna konsekwencja tego jak się rozwinęliśmy.
Łatwo zauważyć, że w obszarach, w których nie stawiasz oporu, nie grasz ofiary, nie biadolisz, nie obwiniasz, nie pożądasz, tylko jesteś spokojny – nie jest potrzebna żadna siła. Bo spokojnie i odważnie wszystko w tym osiągasz co wybierzesz.
I wybierasz to aż do osiągnięcia celu.
A w obszarach innych łasisz się do pokus, by robić coś innego. I zmagasz się z pragnieniami, zapewne też lękiem, poczuciem winy. I dlatego ludzie powszechnie uważają, że muszą używać siły, “przełamywać się”, itd.
A to wszystko tylko niepotrzebne szamotanie.
Wszystko inne co pan napisał jest prawdą. Widzę że mam do czynienia ze spacjalistą w tej tematyce. W razie czego zawsze moge się do pana zwrócić i opowiadać o swoich postępach czy problemach. Jeszcze raz panu dziękuje i doceniam pański wkład w pomaganie innym :))
Piotrek. ;)
I jeszcze dodam – nie mówię tego wszystkiego z jakichś negatywnych powodów.
Jedną z płaszczyzn mojej roboty jest pokazywanie błędów klientom. Jest to cholernie niewdzięczna i bycza część roboty. I bardzo często albo się ktoś zawstydzi, albo wkurzy, albo mówi, że mu podcinam skrzydła, albo zaczyna biadolić, że stracił motywację, że wszystko źle, etc.
Niektórzy gdy usłyszą coś niekomfortowego, przestają się odzywać, nawet na rok.
A przecież już w szkole nauczyciel zarówno uczy jak i sprawdza prace domowe, sprawdziany, etc. Żeby wyłapać co jeszcze nie gra.
Sama świadomość, że popełniamy błąd już otwiera nam drzwi możliwości.
I ja oczywiście rozumiem, że nieprzyjemnie jest usłyszeć, że coś jest nie tak, że popełniliśmy błąd. Ale nie ma innej drogi, niż zmierzyć się z tym dyskomfortem, a błąd poprawić. Nie jesteśmy z waty cukrowej. Nikomu się nic nie stanie, nawet jak usłyszy, że 100 rzeczy robi jeszcze bardzo źle.
Naprawdę stoję po stronie Twojej i każdego klienta. Tylko czasem trzeba kimś solidniej potrząsnąć, bo poziom wypierania, opierania, upory, buty czasem absurdalnie przekracza poziom absurdu.
I łatwo też zobaczyć, że człowiek może być uzależniony od wielu lat, A I TAK woli dalej robić po swojemu. Bo jest też tak dumny. Tak narcystyczny. Bo np. coś tam poczytał i już uważa, że rozumie wszystko.
Wielu popełniało błędy nawet pamiętając moje ostrzeżenia, by tak nie robić – np. nie rezygnować z medytacji i uwalniania w dniu, w którym będziemy pozornie czuli się dobrze.
Cześć Piotrek!
Hej Olku! Dzięki za komentarz!
Przede wszystkim dziękuję za krytyczne przedstawienie problemu uzależnienia od porno w swoim filmie. Jest on przekonujący, a zarazem motywujący co dodatkowo mnie zachęciło do starań.
Ok ale motywacja to za mało.
Pytanie brzmi – co bez niej? Dlaczego miałbyś nie starać się żyć dobrze nie czując do tego motywacji? Dlaczego życie dobre nie jest w każdej sytuacji punktem startu i wyjścia dla każdego podjętego działania?
Jaki jest motyw Twoich starań? Oraz jakie są to starania?
Dla życia negatywnego nie potrzebujesz motywacji?
Mam obecnie 16 wiosen i mierze się z tym problemem od ok. 3 lat.
Co to znaczy “mierzę się”? Co konkretnie robisz?
Nie wiem kiedy to się przerodziło w uzależnienie. Od dawna zauważam skutki tego. Zmniejszona koncentracja, determinacja, kreatwyność, brak rozwoju i do tego od niedawna apatia. Głównie na tym ucierpieli moi bliscy, rodzina i przyjaciele. Z każdym kolejnym miesiącem oddalam się od nich.
Dlaczego uważasz, że głównie ucierpieli na tym inni?
A co z Tobą? Tylko dlatego, bo jest z Tobą gorszy kontakt, uważasz, że inni cierpią i to jeszcze bardziej od Ciebie?
Więc Tobie nie dzieje się żadna krzywda?
Dodatkowo trafiłem ostatnio do jednego z lepszych liceów w województwie i wątpie czy dam radę prowadząc dalej taki tryb życia.
Jaki jest to tryb życia?
I ponownie – porównaj to z tym, co powiedziałeś o bliskich – w jaki sposób oni ucierpieli i w jaki sposób jest to gorsze od Twojej sytuacji?
Widzę swoje problemy, a niektóre z nich znajdują się głęboko we mnie.
Co to znaczy “problemy znajdują się głęboko we mnie”?
Na pewno jest w człowieku jakakolwiek głębia, w której się coś może znajdować?
To że coś nie jest świadomie, nie oznacza, że jest gdzieś głęboko. Często tak nie jest i to, czego brakuje to tylko szczerość.
A że jej nie wybieramy, a przez to nie widzimy na czym polega esencja problemu, zakładamy, że ta esencja jest ukryta lub znajduje się gdzieś daleko/głęboko.
To jakby uparcie zaciskać powieki, nie chcieć ich otworzyć i mówić, że widzenie znajduje się gdzieś głęboko.
Pamiętaj – to, że czegoś nie robisz, nie oznacza, że to jest trudne. Tylko że nie chcesz.
Nie możesz wyciągać wniosków na bazie tylko i wyłącznie np. działań lub ich braku. Krytycznie ważny jest kontekst – m.in. faktyczne powody.
Bez tego każdy wniosek będzie błędny.
Od 6 miesięcy staram się od tego odwieźć, jednak są to wzloty i upadki.
Nie dziwne. Bo to nie jest poprawna droga.
Bo próbujesz przestać robić coś, czego w pewnych okolicznościach wcale nie chcesz przestać robić.
W tej chwili jest lepiej niż na początku roku,
Na pewno jest lepiej?
A co zrobiłeś, że się coś poprawiło – jak się zmieniłeś, co zmieniłeś w swoim życiu świadomą decyzją? A co pozornie zmieniło się samo, nie wiadomo dlaczego?
Na podstawie czego stwierdzasz, że jest lepiej?
ale piekielnie mi daleko do stanu normalnego sprzed odkrycia tych treści.
I to jest właśnie jedno z największych nieporozumień.
To co uważasz za “stan normalny” nigdy nie było stanem normalnym.
Gdybyś żył naprawdę normalnie, nie uzależniłbyś się.
Dlatego wg mnie nigdy to co robiłeś nie przerodziło się w uzależnienie.
Bo gdy zrozumiesz co to jest uzależnienie, stanie się jasne, że od zawsze w to szedłeś.
Bo np. ta “ciekawość” to nie była ciekawość, tylko wstyd przed normalnymi kontaktami z kobietami, wliczając kontakty seksualne.
A to bazowało na negatywnym obrazie siebie, może nawet potępianiu siebie i ciała. Dlatego uciekałeś w porno, a tłumaczyłeś to sobie tak, że jesteś ciekawy. Ale nie byłeś. Byłeś pełen wstydu, winy i lęku.
Na początku było to tylko zaciekawienie, poznawanie własnej intymności i chęć poznania nowych rzeczy.
Na pewno?
A dlaczego nie byłeś ciekawy realnego seksu i prawdziwych relacji z kobietami? Dlaczego nie poznawałeś własnej intymności w realnym życiu?
Dlaczego nie poznawałeś nowych rzeczy i doznań z żywymi ludźmi?
To była ta normalność?
Rozumiesz?
Oglądanie pornografii nie jest normalne, ani nie można tego robić z normalnych powodów. Bo każdy powód jest negatywny. Zawsze. A negatywność nie jest normalna. Jest powszechna ale nigdy nie jest normalna.
I praktycznie zawsze to, co nazywamy “robiłem to z ciekawości” nie jest prawdą, tylko usprawiedliwieniem.
Później to wyszło spod mojej kontroli.
Nigdy nie miałeś nad tym kontroli.
A to “to było tylko zaciekawienie” nie jest prawdą. Już wtedy się okłamywałeś.
Gdybyś kierował się naprawdę tym co pozytywne, nigdy nie doprowadziłbyś do tego, co negatywne.
Głównymi bodźcami z tego co zauważyłem to: świadomość własnych błędów
Nie ma czegoś takiego jak “świadomość własnych błędów”.
Tylko obwiniasz się za nie.
Za jakie błędy się obwiniasz?
Świadomość nie jest wartością binarną – “świadomy/nieświadomy”, tylko to niesłychanie szeroki przekrój, na którego nawet pobieżne opisanie pewnie jedna osoba musiałaby poświęcić pewnie kilkaset lat.
Twój poziom świadomości tego, co zrobiłeś – tego, co określasz teraz jako błędy – może opierać się o wstyd i winę. Co nie znaczy, że to jakieś “jestem świadomy”. Tylko chodzi o KONTEKST, z którego automatycznie wynikają takie wnioski, a nie inne. Oraz działania.
i długiej drogi powrotu do zdrowia.
Nie ma żadnej długiej drogi, ani tym bardziej powrotu do zdrowia.
Bo nigdy nie żyłeś zdrowo.
I teraz zapewne boisz się i opierasz temu, co uważasz, że Cię czeka.
Życie zdrowe, chętne, odważne, uczciwe to nie jest żadna droga. To jakość sama w sobie. I do tego się nie wraca, tylko ROZWIJA – ewoluuje. Bo czy kiedykolwiek żyłeś szczerze, uczciwie, odpowiedzialnie i odważnie?
A to pierwsze kroki w stronę zdrowia.
Nie ma żadnej linii mety, którą jak przekroczysz, to się wydarzy wielkie magiczne wydarzenie – “wyzdrowienie z uzależnienia”.
Tak jak i samochód prowadzisz w każdej sekundzie jazdy. A nie tylko przez moment po włączeniu silnika.
Zdrowie to to jaki JESTEŚ, a z tego automatycznie i bez wysiłku wynika to jak żyjesz, czyli co ROBISZ i MASZ.
I znowu pytanie – jaką masz świadomość tej “długiej drogi do zdrowia”? Cieszysz się tym? Jesteś podekscytowany?
Czy raczej boisz się i opierasz? Jeśli tak – dlaczego?
Mam dosyć swoich dotychczasowych działań, a raczej ich braku. Tyle czasu dotąd zmarnowałem…
Więc moje pytanie brzmi – a zanim się pozornie uzależniłeś, żyłeś tak, że byłeś z tego zadowolony? Np. byłeś zadowolony swojej “ciekawości” z oglądania pornografii? Czy byłeś zadowolony z tego “poznawania własnej intymności”?
Zmienię to nawet jeśli ma to trwać latami. Wszystkim innym także powodzenia życzę.
A co chcesz zmienić i jak?
Szybko można dostrzec, że “przestanę oglądać pornografię” to deklaracja, pod którą powinno znajdować się – “rozwinę się tak, by przestać uciekać od tego, od czego uciekam w pornografię, oczyszczę się, zacznę żyć odważnie, uczciwie, chętnie, kochająco”. A co się kryje za tym – zmierzysz się np. z każdą urazą jaką żywisz do innych oraz do siebie i będzie konieczne wybaczenie. Zamiast oporu będziesz spokojnie dokonywał decyzji, etc.
Czy tu pomoże motywacja? Jeśli motywacja jest dla nas uczuciem, to pewnie sam już niejednokrotnie doświadczyłeś, że każde uczucie mija. Negatywne bywają, że trwają nawet latami, bo stawiamy im opór. A motywacja – jakieś pozytywne uczucie, np. ekscytacja będzie trwało tak długo, jak długo będziemy mieli takie nastawienie wobec życia czy jakiegoś konkretnego zagadnienia. A zdrowienie z uzależnienia to w dużej mierze korekty tego, co negatywne, czyli wobec czego wcale nie jesteśmy ani chętni, ani pozytywni, ani nie mamy często zamiaru nawet wziąć odpowiedzialności i przestać obwiniać innych.
Pomoże DECYZJA podjęta pomimo emocji i motywacji czy jej braku. A decyzja ma wynikać ze świadomości tego co naprawdę stanowi problem oraz jego rozwiązanie.
10 lat temu zakochałem się w pewniej dziewczynie z wzajemnością.
Już wtedy byłem uzależniony.
Nie zawalczyłem o jej względy. Podświadomie nie chciałem jej wpakować w związek z uzależnionym. Nie chciałem dla niej takiego gówna.
Dziś rozwodzę się z obecną żoną, a tamta miłość wróciła – przypadkiem albo z przeznaczenia.
Jestem w tym samym miejscu. Nie zawalczę o nią bo nie chcę dla tej dziewczyny tego gówna. Od paru dni wiem to już nie “podświadomie”, ale wiem to tak realnie. Tak prawdziwie. Wiem jaka jest moja prawda – przez uzależnienie straciłem 10 lal temu wszystko. Dziś historia się powtarza.
Więcej tak nie będzie. Deklaracja złożona, odwrotu nie ma. Niech to ch*** wszystko strzeli, wyleczę się z tego.
Hej Jacku!
Nie wiem dlaczego nie odpisałem jeszcze na Twój komentarz ale robię to teraz.
10 lat temu zakochałem się w pewniej dziewczynie z wzajemnością.
Już wtedy byłem uzależniony.
Weź pod uwagę, że zakochanie to nie miłość.
To co zazwyczaj nazywamy zakochaniem się to oczarowanie, przywiązanie, pożądanie, nadanie dużej wartości i znaczenia drugiej osobie, to projekcja własnych braków, których źródłem sądzimy, że jest druga osoba – np. jeśli osądzamy siebie, to oczarowujemy się własnym urojeniem, że ta druga osoba jest perfekcyjna, bez wad, etc.
Nie zawalczyłem o jej względy.
To konsekwencja, nie przyczyna.
Nie dążyłeś do relacji z własnych osądów samego siebie. Wstydziłeś się siebie, tego jak żyłeś.
Żadna ilość walki nie była potrzebna, bo problemu nie było w jej braku, tylko w przyczynach.
Podświadomie nie chciałem jej wpakować w związek z uzależnionym. Nie chciałem dla niej takiego gówna.
Jakiego gówna?
Widzisz – wolałeś zrezygnować z potencjalnie wspaniałego związku zamiast się zmienić. Ciekawe, prawda?
I zamiast przyznać prawdę, wolisz nienawidzić “uzależnienie”. A co to jest uzależnienie?
Uzależnienie to konsekwencja nie tylko braku miłości ale też kierunku negatywnego w życiu. Ciągle, uparcie, przez dziesiątki lat wybieramy praktycznie tylko to co negatywne.
Dlaczego? Bo się osądzamy i potępiamy. Uważamy się za kogoś złego. A czy dla kogoś złego zrobimy coś dobrego? No nie.
Dziś rozwodzę się z obecną żoną, a tamta miłość wróciła – przypadkiem albo z przeznaczenia.
To nie była miłość. Tylko oczarowanie.
Miłość to to jacy JESTEŚMY. Głównie dla siebie. A relacje z innymi to odbicie naszej relacji z samym sobą.
Przeznaczenie? Wierzysz w te bajeczki?
Nie ma żadnego przeznaczenia. Nie ma żadnego losu. Jesteś Ty, Twoje decyzje oraz ich konsekwencje.
Nie wróciła miłość, tylko Ty nadal jesteś oczarowany, przywiązany i nadal projektujesz na tamtą kobietę to samo.
Ty się nie zmieniłeś.
Jestem w tym samym miejscu.
Bo się nie zmieniłeś.
A to jest zarówno przyczyna Twoich problemów jak i ich rozwiązanie.
Dopóki się nie zmienisz, nic innego też się nie zmieni.
Nie zawalczę o nią bo nie chcę dla tej dziewczyny tego gówna.
To błąd.
Bo wybierasz dalej się obwiniać i wstydzić, niż z tego zrezygnować na rzecz czegoś dobrego dla siebie.
Dlatego to nie jest miłość, tylko oczarowanie. To osądzanie siebie i granie “szlachetnego rycerza” – nie będę z kobietą, bo nie chcę dać jej gówna.
Ale sobie dalej dajesz.
Od paru dni wiem to już nie “podświadomie”, ale wiem to tak realnie.
Na pewno?
Co wiesz? Że jesteś taki dobry dla niej? Ja tego tak nie widzę.
Tak prawdziwie. Wiem jaka jest moja prawda
Wiesz tylko co najwyżej tyle na jakim poziomie świadomości jesteś. A że bardzo się osądzasz, potępiasz, zapewne często karzesz i odrzucasz to co dobre, to jaka to może być prawda? To nie jest prawda.
To zapewne kolejne osądy. To że coś robisz, w jakiś sposób postępujesz nawet całe życie, nie czyni z tego żadnej prawdy. Fakt brzmi – coś wybierasz. To wszystko. Nie ma tu żadnej większej głębi.
Jeden z fundamentów zrozumienia rzeczywistości – wszystko można uznać za prawdę W JAKIMŚ KONTEKŚCIE.
Nie mów co jest prawdą, tylko przedstaw kontekst, w którym jakąś informację uważasz/widzisz za prawdę.
Teraz to co próbujesz powiedzieć to to, że się świadomie obwiniasz i wstydzisz i wybierasz, by nie być z nią, bo się osądzasz.
I uważasz, że skoro Ty i Twoje życie są takie złe, to “ochrona” innych przed tym musi być dobra. Ale tak nie jest.
– przez uzależnienie straciłem 10 lal temu wszystko.
Nie straciłeś nic, ani przez żadne uzależnienie. “Strata” to tylko osąd.
Nie jesteś ofiarą uzależnienia, tylko nigdy nie żyłeś w spektrum sprzyjającym życiu – w spektrum miłości.
A pierwszymi krokami w miłości jest odwaga. Jej synonimy to odpowiedzialność, szczerość i uczciwość.
Ty natomiast żyłeś w spektrum emocji. A emocje wydają się pozytywne tylko w porównaniu ze sobą nawzajem. Jednak same z siebie nie sprzyjają życiu.
Trzeba dojrzeć ponad nie.
M.in. dlatego oglądałeś porno – bo odczuwane wtedy pożądanie jest kolosalnie wyższym stanem, niż wstyd i wina, którymi sobie dowalasz pewnie od zawsze.
I dlatego się denerwujesz, uważasz, że porno jest złe i go nienawidzisz. Ale co to zmieni? Nic. A ten gniew, jak każda emocja, w końcu się wyczerpie. I do czego wrócisz? Do tego jaki jesteś – np. osądzający się.
Nie straciłeś nic. Tylko właśnie to “wszystko” – jedna kobieta, w której się oczarowałeś i której nadałeś ogromne znaczenie – dla Ciebie to “wszystko”.
Ale to nie jest żadne wszystko. To tylko jedna osoba, której i tak nie straciłeś, bo jej nie miałeś, bo nie mogłeś mieć. Nikogo nie możemy posiadać.
Jedyne co naprawdę mamy to my sami. A za siebie odpowiadamy w 100%.
Widzisz – wydawało Ci się, że skoro w swoich oczach nie masz wartości i nadasz ogromną wartość drugiej osobie, to to się jakoś wyrówna i będzie normalnie. Ale to tak nie działa, bo to nie jest matematyka. -5 i +5 po zsumowaniu nie dadzą zera.
Dziś historia się powtarza.
Żadna historia się nie powtarza.
Tylko Ty znowu dokonujesz tych samych wyborów, bo dalej się obwiniasz, wstydzisz, opierasz, boisz.
Nie ma żadnej historii. Jesteś Ty, Twoje decyzje, ich konsekwencje i Twoje interpretacje – m.in. dramatyzowanie, osądzanie siebie, odrzucanie tego co dobre.
Więcej tak nie będzie.
Czyli jak?
Co chcesz zmienić? W jaki sposób?
Czy spróbujesz z tą pierwszą kobietą?
A jeśli usłyszysz “nie” lub popełnisz błąd – jaki los sobie gotujesz już teraz? Jesteś gotów się za to obwinić, nienawidzić, wstydzić?
Deklaracja złożona, odwrotu nie ma. Niech to ch*** wszystko strzeli, wyleczę się z tego.
Z czego chcesz się wyleczyć?
Uzależnienie nie jest chorobą, z której się leczymy.
“Wyzdrowienie z uzależnienie” to takie życie, że przestajemy uciekać i walczyć.
Przestajemy się obwiniać, wstydzić, bać, martwić, stresować, walczyć, nienawidzić, osądzać i wybieramy zamiast tego uczciwość, szczerość, prawdę, pozytywność, akceptację, szacunek, miłość.
Nie masz dolegliwości, z której trzeba wyjść. Nie. Bo to “tylko” konsekwencja tego kim wybierasz być.
Ty masz ewoluować. Ty masz się realnie rozwijać jako istota ludzka. W stronę miłości – a zaczynasz od odwagi, od mówienia prawdy, od brania odpowiedzialności. Bo na razie jesteś w spektrum zwierzęcej drapieżności skierowanej przeciwko sobie.
A co wybierasz zamiast rozwoju? “Niech to chuj wszystko strzeli”. To nie jest kierunek w stronę zdrowia. To samo z siebie, bo pod tym może być decyzja i intencja, by zrobić to co trzeba, by wyzdrowieć. Ale sam gniew nie doprowadzi Cię dalej, niż gniew. A zazwyczaj tylko niżej, bo gdy gniew się wyczerpie, zostaniemy z lękiem, zapewne z poczuciem winy, bo nie wykorzystaliśmy wyższego potencjału.
Zauważ – mówisz “niech wszystko chuj strzeli” – i to ma Ci pomóc? Na razie twierdzisz też, że tym “wszystkim” była jedna osoba.
Powiedziałeś więc coś zupełnie pozbawionego sensu. Bo tak wygląda życie na bazie emocji – nie prowadzi w stronę zdrowia, szczęścia, radości. Po prostu nie. W emocje nie ma tego wpisanego. Ale w prawdę i uczciwość już tak.
Dlatego pytam – czego ma więcej nie być? Jak Ty widzisz swój problem i sytuację?
Bo jeśli niepoprawnie, to niemożliwym będzie wyzdrowieć niezależnie ile wysiłku w to włożysz.
Mówisz, że “przez to gówno” straciłeś 10 lat temu wszystko.
Nie. Tylko konsekwencje tego jak żyłeś i jaki byłeś tłumiłeś pornografią. Np. osądzanie siebie, wstyd, lęk. A to nie znikało, tylko rosło.
Tobie się wydawało, że to znika i dlatego “to gówno” wydawało się takie przyjemne. A cena również rosła – czyli konsekwencje, za które nie brałeś odpowiedzialności.
Porno to nie jest gówno, a Ty nie jesteś zły.
Porno to niewłaściwy środek do tego, co próbowałeś za jego pomocą osiągnąć. I z którym związane są bardzo poważne i niebezpieczne konsekwencje, których uniknąć nie można. Pytanie dlaczego Ty tak długo to wybierałeś? Czy w ogóle teraz masz świadomość, że to były tylko Twoje decyzje, które z jakichś powodów i w jakichś okolicznościach uważałeś za najlepsze? Wygląda na to, że jeszcze nie, bo oddajesz odpowiedzialność. To, że można coś nazwać – np. uzależnienie, nie oznacza, że to automatycznie ma jakiś osobny byt w rzeczywistości, z którym można coś zrobić. Łatwiejszy przykład – cień. Tylko dlatego, że coś nazywasz cieniem, nie oznacza, że możesz coś z tym zrobić. Spróbuj usunąć cień. Da się? Nie da. Bo nie ma go. Jest tylko poziom natężenia światła. I tylko światłem możesz manipulować. Nie cieniem. Tak samo nie możesz usunąć zimna z zimnego pokoju. Możesz tylko zwiększyć temperaturę.
Tak samo nic nie możesz zrobić z uzależnieniem. Bo go nie ma. Są Twoje decyzje, to dlaczego je podejmujesz, co z nich masz, jesteś Ty, to jak jesteś rozwinięty, co z tym wszystkim robisz. Raz jeszcze – gniew, może w formie nienawiści, wydaje Ci się teraz pozytywny, bo jest to wyższy stan, niż bezsilność, wstyd czy wina. Ale to nadal środek destruktywny, nie konstruktywny. Dlatego mówisz – “niech to wszystko chuj strzeli”. I co to daje? Ano nic.
Pierwszym krokiem jest pokora. Nie gniew. Przyznaj, że nie rozumiesz swojej sytuacji. Ani nie wiesz jak ją zmienić. Powiedzieć “nie wiem” jest tysiąckroć lepiej, niż brnąć w kłamstwo lub w niewłaściwym kierunku. To co Ci się wydaje z poziomu emocji wyższej – jak np. gniew czy duma (wyższe od żalu czy wstydu) – w ogóle nie czyni tego ani dobrym, ani nawet słusznym, ani też usprawiedliwionym. Nie jest to też złe. Tylko zazwyczaj nieodpowiednie. A to też szybko może pokazać, że np. wcale nie chcesz jeszcze ani szczęścia, ani zdrowa, tylko nadal emocjonować się, nienawidzić, np. nienawidzić siebie za popełnione błędy. Bo z jakichś powodów w ogóle sądzisz, że obwinianie kogokolwiek za cokolwiek jest ok. Ale czy na pewno?
Jacku, co zrobiłeś ze swoją sytuacją przez ten miesiąc od napisania komentarza?
Biorę się do roboty!
Super materiał i cieszę się, że trafiłem tutaj. Podnoszę rękawicę i zwyciężę!
Od 2 dni używam apki liczącej dni. Dziś jest 2 – czyli dwa dni od tego porno syfu.
Nie pamiętam już czy w tym filmie o tym mówię – liczenie dni to pułapka. To nic nie da.
Ja i po roku “abstynencji” “wróciłem” do pornografii.
No co ma dać Ci liczenie dni? Co chwila mi ktoś pisze, że doliczył do trzech i obejrzał, albo do 17, albo padł po 53.
To wszystko pułapki, niezrozumienia, mity.
Gdyby zdrowienie z uzależnienia to był efekt “nofapu”, to nie byłby problem na skalę globalną i ludzie nie traciliby wszystkiego i nadal byli uzależnieni.
I powiedz – z czym chcesz zwyciężyć?
Gdy dostrzeżesz, że porno oglądasz np. za każdym razem, gdy się zawstydzisz lub poczujesz wstyd w jakiejkolwiek sytuacji, to z czym chcesz zwyciężać?
Nie obejrzysz porno. Świetnie – to ważne, bo nie zniszczysz sobie mózgu. Ale zostaniesz z tym uczuciem – wstydem. Wiele osób mówiło mi, że wolałaby wyjść nago do centrum miasta, niż odczuwać właśnie najczęściej wstyd.
Pamiętaj – zaprzestanie oglądania porno to deklaracja, w której zawiera się, że ujawnią się wszystkie przyczyny oglądania porno i się nimi zajmiesz – rozwiążesz, wzrośniesz, uzdrowisz, dojrzejesz, weźmiesz odpowiedzialność, zaakceptujesz, poddasz, etc.
Liczenie dni to całkowity brak tego.
Tak jak to powiedział bardzo mądry były alkoholik – “Ty mi nie mów jakimi sposobami zdrowiejesz. Ty mi powiedz jak żyjesz”.
I to samo tu – Ty mi nie mów do ilu dni doliczyłeś, Ty mi powiedz jak żyłeś przez ten czas.
Ponadto – czy zalecałem w filmie liczenie dni?
Cześć Piotrze . Można powiedzieć że wracam do twoich materiałów ponownie .. dlaczego ? Poczułem taka potrzebę. Jeżeli chodzi o mnie to moje życie zmieniło się na przestrzeni czasu kiedy u ciebie ostatnio byłem. Znalazłem dziewczynę, mam pracę skończyłem studia i się obroniłem. Co pozostało w moim życiu bez zmian ? Porno od czasu do czasu wraca jak bumerang . Zaczęło się niewinnie jak byłem młodym chłopakiem. Nie zdawałem sobie sprawy jakie konsekwencje to ze sobą niesie . Odreagowywalem wszystkie stresy, emocje uciekając do filmików nie zważając uwagi na to jaka krzywdę mi to wyrządza. Nie rozumiałem tego . Teraz kiedy już mam cwierć wieku na karku widzę do czego to dziadostwo doprowadziło. Chciałbym skorzystać z twojego kursu i podjąć się działaniu żeby odnaleźć w sobie siłę i zmienić swoje życie na lepsze. Świadomie :) aha i lecę po notes ;) właśnie po tym komentarzu
Cześć, czy jest możliwość współpracy/dołączenia do kursu/prowadzenia? Jak to wygląda da obecnie? Pozdrawiam
Witaj Arturze! Dzięki za komentarz!
Oczywiście, że jest możliwość współpracy.
Proszę, napisz do mnie bezpośrednio na adres wolnoscodporno@gmail.com
Burdel, burdel , burdel , jeden wielki burdel i samooszukiwanie się w moim życiu… Pozdrawiam i dzięki za super film!
Hej Zbyszku! Dzięki za komentarz!
Burdel, burdel , burdel , jeden wielki burdel
Dobrze, że widzisz problem ale brak precyzji i nadmuchiwanie tego niewiele pomoże.
Na pewno nie jest tak, że wszystko nie działa. Żyjesz, piszesz albo z telefonu komórkowego, albo komputera. Więc nie jesteś biedny i nie żebrzesz o ochłapy. Nie jest więc najgorzej.
Ale może być źle.
Mówię, abyś nie nadmuchiwał tego, bo to, że widzisz dużo problemów i samooszukiwanie się nie oznacza, że jesteś jakimś rarogiem jedynym na świecie, który tak żyje.
Miliardy ludzi tak żyją.
I właśnie jedną z ról, jeśli można tak powiedzieć, uzależnienia jest to, że gdy dostatecznie człowieka zaboli, zaczyna się przyglądać co i dlaczego boli.
No i zaczyna widzieć coraz więcej. A dzięki temu, że widzi, ma potencjał to naprawić.
A gdyby nie (za)bolało, to by dalej żył tak jak żył. Czyli nie za dobrze.
i samooszukiwanie się w moim życiu…
A możesz napisać o tym coś więcej? W jakich obszarach Twojego życia się oszukujesz? Co sobie mówisz?
Co do tej pory uważałeś za prawdę, a teraz dostrzegłeś w tym fałsz?
Czym jesteś gotów się zająć?
Aby móc cokolwiek zmienić, potrzebna jest konkretna lista problemów przedstawionych jako fakty. Bez dodanych do tego historyjek, interpretacji i narzuconych emocji.
Zwykłe, krótkie informacje. Dzięki temu możliwa będzie analiza rozwiązań i ich wdrożenie.
Pozdrawiam i dzięki za super film!
Bardzo mi miło :)
Również pozdrawiam!
Witam Piotrze, moja cała przygoda o ile można to tak nazwać zaczęła się w wieku gimnazjalnym od masturbacji później doszło oglądanie porno. Nie wiem kiedy przerodziło się to w uzależnienie ale dochodziło do sytuacji że nie robiłem sobie z tego nic że w pokoju obok byli rodzice miałem świadomość wpadki miałem świadomość tego że byłem nie raz przyłapany jednak nadal to robiłem. Do mojego uzależnienia doszło przed pierwszym kontaktem z kobietą. Do dziś dnia nie mogę sobie znalesc odpowiedzi na pytanie skąd się to wzięło. Jako dziecko byłem skryta skrępowana osoba wychowana na nakazach i zakazach przez co często odbiegałem codziennym życiem od rówieśników.
Na oglądanie porno poświęcałem coraz więcej czasu często zacząłem unikać spotkań z rówieśnikami. Wychodziłem wiecznie spóźniony w różne miejsca gdzie byłem umówiony co było właśnie głównie spowodowane oglądaniem porno.
W określę szkolnymbylem skupiony na nauce która była powiązana z korzystaniem z internetu w późniejszym czasie moja nauka nie miała nic wspólnego z nauką gdyż książki leżały przede na jednak byłem skupiony na całkiem czymś innym. W tym czasie stworzyłem dość spora bibliotekę zdjęć filmów. Ukończyłem technikum na dość z dość dobrymi osiągami zdałem maturę. Rozpocząłem studia i wtedy mój problem narastał, nie potrafiłem nawiązać kontekstu z rówieśnikami byłem przepełniony lękiem odczuwałem stres przed wypowiadaniem się czułem ogromną presję. Zapewne wpływ na to miała też ciężka choroba w tym czasie jednego z członków mojej rodziny. Przy porno w tym czasie osiągałem spokój wyciszenie wszystko mnie stresowało i tylko tam czułem ukojenie. W tym czasie byłem już w związku z moja żona. W tym czasie opuściłem się w każdej płaszczyźnie życia odczuwając cały czas presję otoczenia presję studiów. Czułem się gorszy bezużyteczny. W trak ie studiów wyjechałem za granicę wraz z żoną nie rezygnując w tym czasie z pornografii. Oczywiście ograniczyłem to na początku jednak później nie czułem jakichś hamulców i potrafiłem to robić gdy żona była w pokoju obok lub brała prysznic. Był to też okres w którym bardzo się kłóciliśmy z żoną byłem bardzo nerwowy jednak myślę że też inne czynniki miały na to wpływ jako że było to pierwsze nasze wspólne mieszkanie razem. Jednak gdyby nie to gdyby nie ten okres w którym się dotarliśmy myślę że nie doszłoby do ślubu. Poprostu dotarliśmy się przed nim.
Wróciłem do Polski wróciłem na studia i ukończyłem je mimo że to nie było coś co chciałem skończyć w życiu nie ten konkretnie kierunek a uległem namową rodziny by sporstac ich wymagania i by ich zadowolić. Wzięliśmy ślub z zona
Kolejnym etapem w oglądaniu porno było wprowadzenie kobiet z pewnego portalu na którym można było uzyskać pewne usługi. Chciałem to co widziałem na ekranie przełożyć na rzeczywistość. Wiem że w tym czasie zarówno przed ślubem jak i po biorąc pod uwagę te kobiety mega krzywdziłem żonę, która jest wspaniała piękna kobieta.
Wrócę do stosunków z tymi kobietami i chęcią osiągnięcia tego co na filmach… Niestety w realu nie było tak pięknie jak myślałem. Zazwyczaj stosunki nie trwały zbyt długo polawily się problemy z potencja a jedyne co czulem to wstręt do siebie za to wszystko. Do tego miałem dłuższą przygodę z narkotykami. Pod wpływem których dochodziło do seksu co dawało lepsze doznania od czego też się uzależniłem i chciałem cały czas do tego wracać. Od kilku miesięcy nie czuje już takiej potrzeby głównie przez to jak się czułem zawsze na drugi dzień po zarwanej nocy.
Od ponad roku nie korzystam już z tego rodzaju usług. Proszę nie krytykujcie mnie za to wiem że miałem spory problem ze sobą mam nadal jednak chce to zmienić. Przez całe to uzależnienie stoję w miejscu. Od właśnie około roku poczułem chęć rozwoju osobistego chęć pracy nad sobą zmiana na lepsze. Uświadomiłem sobie gdzie jest mój problem jak wielkie problemem jest uzależnienie od porno. Ukończyłem terapię u psychologa jednak pod kątem mojej rodziny tego co się w niej działo bo myślę że to też był powód mojego zamknięcia się w sobie i aspołeczności.
Na podstawie tego wszystkiego zapewne myślicie po co mi żona dlaczego z nią jestem robiąc takie rzeczy… Mam świadomość że jestem uzależniony chce z tego wyjść i zacząć normalnie żyć gdyż wiem że jestem zdolny i produktywny a uzależnienie nie powala mi wykorzystać swojego potencjału.
Psycholog za mną ale wiem gdzie leży jeszcze jeden problem.
Odważyłem się z nim walczyć bo wiem jak negatywnie wpływa na moje życie. Planuję mieć dzieci. Ale moje postanowienie najpierw uporządkować swoją głowę i to co się w niej dzieje późno podjąć kroki do założenia rodziny.
O problemie mógłbym jeszcze wiele wiele powiedziec. Wiele złego przez to zrobiłem w swoim życiu przede wszystkim nie szanowałem swojej żony.
Witam Piotrze,
Hej!
Dzięki za obszerny komentarz i zaufanie!
moja cała przygoda o ile można to tak nazwać zaczęła się w wieku gimnazjalnym od masturbacji później doszło oglądanie porno. Nie wiem kiedy przerodziło się to w uzależnienie
Wtedy, gdy w oglądaniu pornografii widziałeś rozwiązanie na swoje problemy, z którymi nie chciałeś się już mierzyć, od których uciekałeś, które zaniedbywałeś i gdy zacząłeś grać ofiarę np. swojego losu, życia czy innych ludzi. A porno w tym wszystkim było dla Ciebie jak plaster na rany.
ale dochodziło do sytuacji że nie robiłem sobie z tego nic że w pokoju obok byli rodzice miałem świadomość wpadki miałem świadomość tego że byłem nie raz przyłapany jednak nadal to robiłem.
Bo zapewne sama ekscytacja była tym, czego szukałeś. Niemniej widzisz, że chętnie robiłeś to, co na poziomie logicznym wiedziałeś, że jest złe i nawet mogłeś zostać na tym przyłapany. I tak Cię to nie powstrzymało.
Do mojego uzależnienia doszło przed pierwszym kontaktem z kobietą. Do dziś dnia nie mogę sobie znalesc odpowiedzi na pytanie skąd się to wzięło.
Stąd, że oglądanie pornografii w minutę wynosi Cię na relatywnie wysoki poziom pożądania.
Zaś Twoim codziennym poziomem było coś niżej – np. lęk, wstyd czy wina.
Dlatego oglądałeś porno bardzo, bardzo chętnie. Sama myśl o nim była pewnie dla Ciebie elektryzująca.
Jako dziecko byłem skryta skrępowana osoba wychowana na nakazach i zakazach przez co często odbiegałem codziennym życiem od rówieśników.
O tym właśnie mówię.
Wstydziłeś się za siebie, obwiniałeś, użalałeś, grałeś, ofiarę, a Twój obraz samego siebie to było pewnie coś zbliżonego do “bezwartościowy robak”.
Na oglądanie porno poświęcałem coraz więcej czasu często zacząłem unikać spotkań z rówieśnikami. Wychodziłem wiecznie spóźniony w różne miejsca gdzie byłem umówiony co było właśnie głównie spowodowane oglądaniem porno.
W określę szkolnym bylem skupiony na nauce która była powiązana z korzystaniem z internetu w późniejszym czasie moja nauka nie miała nic wspólnego z nauką gdyż książki leżały przede na jednak byłem skupiony na całkiem czymś innym.
Bo temu, co czułeś i co stanowiło konsekwencję Twojej percepcji siebie, świata, Twojego życia, etc. – non stop się opierałeś i tłumiłeś pornografią.
Zaś to, czemu się opierasz – trwa i rośnie.
To co stłumione jest w Tobie cały czas i się ujawnia lub coś to z Ciebie ujawnia.
Dlatego być może nawet cały czas widziałeś potrzebę ucieczki od tego.
W tym czasie stworzyłem dość spora bibliotekę zdjęć filmów. Ukończyłem technikum na dość z dość dobrymi osiągami zdałem maturę. Rozpocząłem studia i wtedy mój problem narastał, nie potrafiłem nawiązać kontekstu z rówieśnikami byłem przepełniony lękiem odczuwałem stres przed wypowiadaniem się czułem ogromną presję.
Stres to konsekwencja sporych zaniedbań emocjonalnych – stłumionych emocji, którym cały czas się opierasz, z którymi cały czas w sobie wojujesz.
Ta “ogromna presja” to właśnie to – konsekwencja oporu.
Ta presja to napięcie, a napięcie jak być może pamiętasz z fizyki, to wynik oporu.
Zapewne wpływ na to miała też ciężka choroba w tym czasie jednego z członków mojej rodziny.
I zapewne ją postrzegałeś przez negatywny pryzmat – lęku, winy, żalu.
Temu też się opierałeś i cały czas to w sobie nosiłeś i nadal nosisz.
Przy porno w tym czasie osiągałem spokój wyciszenie wszystko mnie stresowało i tylko tam czułem ukojenie.
Nic Cię nie stresowało.
Stres nie ma źródła zewnętrznego.
Prawda brzmi – “wszystko” wyciągało z Ciebie stłumione emocje. Jednak tego nie chciałeś. Opierałeś się. Walczyłeś z tym i uciekałeś.
To jest powszechnie nazywane “stresowaniem się”.
Przy porno nie osiągałeś spokoju, tylko niszcząc mózg traciłeś zdolność odczuwania.
To nie ma nic wspólnego ze zdrowiem – bo spokój to zdrowie.
Nic nie może dać Ci spokoju, ani go odebrać. On również ma tylko źródło wewnętrzne.
W tym czasie byłem już w związku z moja żona. W tym czasie opuściłem się w każdej płaszczyźnie życia odczuwając cały czas presję otoczenia presję studiów.
Podobnie jak ze stresem i “spokojem” – presji nie powoduje nic w świecie.
Presja to efekt opierania się. A wiemy, że opierałeś się non stop, by nie czuć. Bo to był jedyny znany Ci sposób, by jakkolwiek poradzić sobie z tym, co demonizowałeś i uważałeś za źródło swojego cierpienia – emocje. Których źródło sądziłeś, że jest w świecie zewnętrznym. Więc i temu się opierałeś – np. spotkaniom ze znajomymi.
Ale emocje to konsekwencja percepcji. Ty sam postrzegałeś się jak bezwartościowego robaka, więc każde spotkanie z innymi ludźmi było w Twoich oczach jak sprawdzian Twojej wartości – “czy się nie wygłupię?”, “czy nie powiem nic głupiego?”, “nie wiem co mogę powiedzieć i robić”, “a jak ktoś zobaczy jaki jestem?”, “nie wiem co mogę zrobić, by inni mnie zaakceptowali” i więcej.
Ty sam na sobie wywierałeś presję ciągłym oporem – ciągłą niechęcią do czegoś.
I jedyne znane Ci sposoby na radzenie sobie to był opór, a że nic nie dawał – to potem sięgałeś po porno, by niszczyć możliwość odczuwania tego i tłumić to, co czułeś.
Tylko oczywiście nie wiedziałeś, że tak to wygląda.
Czułem się gorszy bezużyteczny.
Nie ma takich uczuć.
Ty sam się tak postrzegałeś, a to co czułeś to była tego KONSEKWENCJA, a nie przyczyna.
A że od małego zbierałeś w sobie emocje, to gdy je czułeś nawet już w wieku dorosłym, potrzebowałeś na to jakiegoś wytłumaczenia.
A że oczywiście wstyd nie jest przyjemnym uczuciem, no to gdy czułeś się źle, zacząłeś uważać, że sam jesteś zły.
Co jest naturalnie kłamstwem.
To co czujesz nie ma nic wspólnego z Tobą, tylko stanowi konsekwencję Twojej percepcji m.in. siebie.
W trak ie studiów wyjechałem za granicę wraz z żoną nie rezygnując w tym czasie z pornografii. Oczywiście ograniczyłem to na początku jednak później nie czułem jakichś hamulców i potrafiłem to robić gdy żona była w pokoju obok lub brała prysznic.
A dlaczego miałeś czuć jakieś hamulce?
Nie ma żadnych hamulców.
Robiłeś to, co uważałeś za dobre. Całe życie opierałeś się i choć nigdy to nic nie dawało, nadal się opierałeś i opierasz.
Ale porno dlaczego miałbyś się opierać, skoro był to jedyny znany Ci sposób na “spokój” i “relaks”?
Był to też okres w którym bardzo się kłóciliśmy z żoną byłem bardzo nerwowy
No tak, bo nerwowość to jak stres efekt stłumionych emocji – m.in. gniewu.
jednak myślę że też inne czynniki miały na to wpływ jako że było to pierwsze nasze wspólne mieszkanie razem.
Nie, żadne czynniki nie miały na nic wpływu.
To nadal było Twoje negatywne, osłabiające postrzeganie – np. granie ofiary, niechęć do zmian, banie się, a stawianie się w roli ofiary zawsze było osłabiające i nigdy nie byłeś pewny siebie.
Jednak gdyby nie to gdyby nie ten okres w którym się dotarliśmy myślę że nie doszłoby do ślubu. Poprostu dotarliśmy się przed nim.
Nie ma czegoś takiego jak “dotarcie się”.
Jako, że pozwalałeś sobie chociaż na odczuwanie wstyd, winy, gniewu, to nie stawiałeś im w tym czasie oporu.
Jednocześnie w obecności żony pozwalałeś sobie na poczucie bezpieczeństwa.
Jednak to w sumie pewnie wszystko lub niewiele więcej.
Wróciłem do Polski wróciłem na studia i ukończyłem je mimo że to nie było coś co chciałem skończyć w życiu nie ten konkretnie kierunek a uległem namową rodziny by sporstac ich wymagania i by ich zadowolić.
Widzisz więc i tu znowu negatywne decyzje – na podstawie winy.
Żeby jej uniknąć robiłeś to, czego w ogóle nie chciałeś. Ale bałeś się zostać osądzony przez bliskich.
Uważałeś, że ich w ten sposób zadowolisz ale już wiesz, że radość nie ma źródła zewnętrznego. Nikt nie może Ci dać radości, ani jej zabrać.
Radość to wybór, to decyzja.
Sprostanie wymaganiom innych nie zadowoli ich. Co najwyżej spowoduje, że pozwolą sobie na dumę. A od dumy do wstydu jest naprawdę jeden krok.
Wzięliśmy ślub z zona
Kolejnym etapem w oglądaniu porno było wprowadzenie kobiet z pewnego portalu na którym można było uzyskać pewne usługi. Chciałem to co widziałem na ekranie przełożyć na rzeczywistość. Wiem że w tym czasie zarówno przed ślubem jak i po biorąc pod uwagę te kobiety mega krzywdziłem żonę, która jest wspaniała piękna kobieta.
Tak ale ani jej wspaniałość, ani piękno nie może zabrać tego, co w sobie gromadziłeś i co cały czas generowałeś żyjąc jak ofiara, negatywnie, z tymi wszystkimi negatywnymi, osłabiającymi percepcjami, które budowałeś od małego.
Nowe kobiety powodowały ekscytację, przez co na moment przestawałeś to wszystko czuć. Tylko dlatego tego szukałeś.
Bo im bardziej zniszczony mózg, tym mniej czujesz.
Wrócę do stosunków z tymi kobietami i chęcią osiągnięcia tego co na filmach… Niestety w realu nie było tak pięknie jak myślałem.
No tak ale problem polega na tym, że nigdy nie było pięknie.
I nie chodziło o to, by było pięknie, tylko pięknym dla Ciebie było to, że przestawałeś czuć.
Co udawało się osiągnąć coraz trudniej i trudniej.
Zazwyczaj stosunki nie trwały zbyt długo polawily się problemy z potencja a jedyne co czulem to wstręt do siebie za to wszystko.
Nie czułeś wstrętu do siebie, bo nie ma takiego uczucia.
To dalej był ten sam wstyd, który tłumiłeś i nosiłeś w sobie od dziecka.
Tylko tym razem sobie go tak wytłumaczyłeś – “robię cały czas coś złego, ranię swoją wspaniałą i piękną żonę – jestem wstrętnym bydlakiem”.
A to dalej tylko prowadziło Cię w uzależnienie i cierpienie.
Do tego miałem dłuższą przygodę z narkotykami. Pod wpływem których dochodziło do seksu co dawało lepsze doznania od czego też się uzależniłem
No bo niszczenie sobie mózgu pornografią nie tylko niszczy zdolność odczuwania emocji ale też ogólnie degeneruje jakość odczuć.
Tym samym nie czujesz też radości, spokoju, relaksu. Nie tylko dlatego, bo nie chcesz odczuwać ale też przez to wszystko co stłumiłeś.
i chciałem cały czas do tego wracać. Od kilku miesięcy nie czuje już takiej potrzeby głównie przez to jak się czułem zawsze na drugi dzień po zarwanej nocy.
Opór, strach i wina to nie są dobre środki do trzeźwości.
To dalej to samo.
Od ponad roku nie korzystam już z tego rodzaju usług. Proszę nie krytykujcie mnie za to wiem że miałem spory problem ze sobą mam nadal jednak chce to zmienić.
Nikt Cię tu nie będzie krytykował.
Jedyny, kto Cię krytykuje to Ty sam siebie. Przez całe życie jesteś dla siebie bezlitosnym katem.
W tym jeden z najpoważniejszych problemów.
A poza tym – nawet jakby Cię skrytykował jakiś idiota – co z tego?
Ano to, że Ty sam nadałbyś temu takie znaczenie, że jest to potwierdzenie tego, co sam uważasz na swój temat.
Przez całe to uzależnienie stoję w miejscu.
Oczywiście, bo właśnie o to chodzi – dzięki temu nie narażasz się na odczuwanie tego, czego nie chcesz czuć – lęku, wstydu, winy, żalu, frustracji, bólu, itd.
Od właśnie około roku poczułem chęć rozwoju osobistego chęć pracy nad sobą zmiana na lepsze.
No tak ale co zrobiłeś przez ten rok?
Chęć to dalej tylko emocja.
Emocje same z siebie nic nie robią.
Po prostu są, bo to konsekwencja percepcji.
Tak jak z paliwem – możesz nalać pełny bak, nawet odpalić silnik. I co? Samochód warczy ale nadal stoi w miejscu.
Uświadomiłem sobie gdzie jest mój problem jak wielkie problemem jest uzależnienie od porno.
Ale uzależnienie od porno to tylko zbiorcza nazwa czegoś. Czego?
To nie jest problem, tylko konsekwencja.
Problemy leżą gdzie indziej. Np. w tym, że dla Ciebie porno to lek na te wszystkie życiowe bóle.
Ukończyłem terapię u psychologa jednak pod kątem mojej rodziny tego co się w niej działo bo myślę że to też był powód mojego zamknięcia się w sobie i aspołeczności.
To nie żadne zamknięcie się w sobie.
Nie można się zamknąć w sobie, bo by to oznaczało, że jest dwóch Ciebie – ten kto się zamyka i to w czym się zamyka.
To raz. Dwa – uważasz, że Ty jesteś emocjami.
Ale nimi nie jesteś. Bo to konsekwencja Twoich percepcji.
I to emocje zamykasz w sobie – opierasz się im, nie chcesz ich, demonizujesz je, projektujesz na świat, na ludzi i budujesz na ich podstawie kolejne percepcje świata i ludzi, wliczając siebie. Np. “jestem wstrętny” gdy czujesz wstyd.
Na podstawie tego wszystkiego zapewne myślicie po co mi żona dlaczego z nią jestem robiąc takie rzeczy…
Nikt tu nic takiego nie myśli.
To Ty widzisz takie myśli. Ty nie wiesz po co Ci żona.
No bo powiedz – po co jest Ci ta relacja?
Sam mówisz, że poszedłeś na studia i się ożeniłeś nie ze świadomego, pozytywnego wyboru, tylko dlatego, bo rodzina tego oczekiwała od Ciebie, wymagała i zrobiłeś to, by uniknąć ich osądu.
A gdy już to masz i osądu uniknąłeś, nie widzisz sensu tego małżeństwa.
A to dlatego, bo sam nie nadałeś tego sensu, ani znaczenia.
Mam świadomość że jestem uzależniony
Czyli?
Co to jest uzależnienie według Ciebie?
chce z tego wyjść
Z czego chcesz wyjść?
Co to znaczy “wyjść z uzależnienia”?
i zacząć normalnie żyć
A co to znaczy “normalnie żyć”?
W jakich obszarach Twojego życia nie żyjesz normalnie i zamiast tego jak żyjesz? Konkretnie.
Nie musisz odpowiadać tu. Ale to krytycznie ważne, by to przeanalizować.
Nic nie zmienisz jednym wielkim zrywem “na hurra!!!”. Tylko konsekwentną, uczciwą i codzienną pracą, odważnymi zmianami. Krok za krokiem.
A na ślepo nic nie da się zrobić.
gdyż wiem że jestem zdolny i produktywny a uzależnienie nie powala mi wykorzystać swojego potencjału.
Ale nie ma żadnego uzależnienia, które Ci na coś nie pozwala.
Pokaż mi to uzależnienie. Gdzie jest? W jaki sposób Ci nie pozwala?
Nie ma nic takiego.
To Ty chcąc zrobić coś innego dotychczas nie chciałeś zmierzyć się z np. lękiem czy odpuścić oporu i to zrobić.
A gdy się to ujawniało, uciekałeś od tego w porno.
I/lub gdy tego nie zrobiłeś, to się obwiniałeś, wstydziłeś, użalałeś i żeby to stłumić też włączałeś porno.
To nie ma nic wspólnego z “uzależnienie mi nie pozwalało”. Tylko to wszystko Twoje decyzje, których na razie nie jesteś świadomy.
Psycholog za mną ale wiem gdzie leży jeszcze jeden problem.
Odważyłem się z nim walczyć
Biorąc pod uwagę to, co napisałem – uważasz, że walka w czymkolwiek pomoże? Nie pomoże.
Walka to kolosalny błąd. Nic to nie da.
bo wiem jak negatywnie wpływa na moje życie.
I z czym próbujesz tu walczyć?
Uzależnienie to nie jest wiking, który przypłynął zza oceanu i plądruje Twoje miasto.
Uzależnienie to konsekwencja Twoich decyzji, a każdą decyzją podejmujesz dlatego, bo w okolicznościach, w których ją podejmujesz uważasz obejrzenie porno za najlepszy wybór.
Walka to tylko dalszy opór.
A już wyjaśniałem jakim błędem jest opieranie się.
Planuję mieć dzieci. Ale moje postanowienie najpierw uporządkować swoją głowę
Kolejny błąd.
W głowie nic nie uporządkujesz. Dlaczego?
Bo nie myślisz.
Człowiek nie myśli. Myślenie myśli się samo. Zajmowanie się nim to syzyfowa praca, która nic nie da.
Myślenie należy ignorować.
i to co się w niej dzieje późno podjąć kroki do założenia rodziny.
O problemie mógłbym jeszcze wiele wiele powiedziec.
Na razie przemyśl to, co napisałem.
Tylko naprawdę to przemyśl, wykorzystaj umysł konstruktywnie.
Bo na razie tylko hipnotyzowałeś się mentalnym bełkotem. Co nic nie dawało, nie zmieniało na lepsze.
Jeśli nie przemyślisz tego świadomie, to znajdziesz w myślach tylko to samo co do tej pory. Np. “muszę walczyć”.
Wiele złego przez to zrobiłem w swoim życiu przede wszystkim nie szanowałem swojej żony.
No tak ale w momencie, gdy dokonywałeś tych decyzji, uznawałeś je za dobre.
Dopiero, gdy doświadczyłeś konsekwencji, byłeś w stanie pojąć, że nie były to w rzeczywistości dobre wybory. Ale tylko dlatego, bo patrzyłeś na nie z innego kontekstu.
W momencie ich wybierania kontekst był zupełnie inny.
I gdy te sytuacje się powtarzają, nadal postrzegasz je w tym ograniczonym kontekście i dlatego też wtedy wydają się sensowne.
I tak można w kółko nawet przez całe życie.
Walka również nic nie da, bo sam fakt, że walczysz oznacza, że chcesz to zrobić i tylko próbujesz na siłę to oddalić w czasie licząc, że pragnienie odejdzie.
Ale nie odejdzie, bo Ty widzisz w tym wyborze korzyści, których pragniesz.
Nie należy walczyć, tylko uczciwie i odważnie przyjrzeć się przyczynom tego pragnienia i zająć się nimi.
Walka pozostawi Cię nie tylko nieświadomym tego, czyli można rzec – ślepym – ale też pozbawi sił przez bezsensowny wysiłek.
Powalczysz z pragnieniem i co to zmieni? Nic, bo przyjdzie dzień, że będziesz tak zestresowany, pełen napięcia, frustracji czy lęku, że żadne zmaganie nic nie da, tylko aby wreszcie to zmienić choć na trochę włączysz porno. A potem co? Będziesz sobie mówił, że jesteś za słaby, by sobie wybaczyć, by wybrać dojrzałość, by zrobić cokolwiek z tego, co zalecam.
Już spotkałem się z mężczyznami, którzy mówili mi, że są za słabi, by żyć pozytywnie.
Oczywiście na życie negatywne siła zawsze się znajdzie, tylko nie na to co pozytywne.
Podejrzane, nieprawdaż?
A w jakim kontekście “walka z uzależnieniem” ma jakikolwiek sens? Tylko w takim, gdy jeszcze nie rozumiemy w ogóle co się dzieje ale przynajmniej przestajemy widzieć w uzależnieniu coś dobrego dla siebie. Zaczynamy dostrzegać, że niezależnie co nam się wydawało, ostatecznie wychodzimy na minus i to bardzo poważny. Na tyle poważny, że niszczy zdrowie, odbiera szczęście, niszczy związki, karierę, wprowadza zmaganie do każdego obszaru życia i wiele więcej.
Czy walka cokolwiek z tym da? Nie. Bo to konsekwencje błędnych wyborów, które w momencie ich dokonywania wydają się słuszne.
Więc W MOMENCIE ICH DOKONYWANIA trzeba rozpoznać iluzję i wybrać prawdę – że my dokonujemy decyzji, bo uważamy ją za dobrą. I wraz z prawdą wybrać uczciwość dlaczego uważamy to za dobry wybór i na podstawie np. wiedzy z WoP czy terapii znaleźć dla tego problemu zdrową alternatywę.
Dlatego – jeśli miałeś “stresujący dzień”, to już wybierasz prawdę – dzień wcale nie był stresujący. Dzień nie był żaden. To tylko projekcja już istniejących zaniedbań i oddawanie za nie odpowiedzialności na jakiś zewnętrzny, tajemniczy i oczywiście negatywny “dzień”. Nie ma nic takiego.
Stres to wewnętrzna walka z tym co czujesz, a to co czujesz to konsekwencja percepcji.
Czyli przestajesz walczyć, korygujesz percepcję, a już istniejące zaniedbania uwalniasz, uzdrawiasz znanymi metodami.
Jeżeli czym się martwisz, porzucasz zamartwianie się na np. planowanie, realizowanie, wyciąganie wniosków i akceptację oraz odpowiedzialność za rezultaty swoich starań. Rozpoznajesz, że zamartwianie się nie tylko nic nie daje, w niczym nie pomaga ale prowadzi coraz niżej i niżej. Ostatecznie do sesji z porno czy picia wódki.
Tam gdzie grasz ofiarę, porzucasz dojoną z tego ukrywaną przyjemność i inne małe korzyści jak np. zwalanie odpowiedzialności za problemy i dyskomfort, mierzysz się z lękiem i podejmujesz twórcze działania, które najpierw analizujesz i planujesz. Najlepiej z pomocą tego, kto te obszary życia czy tematy ma na wysokim poziomie.
Mam nadzieję, że Ci to trochę otworzyło oczy.
Jeśli możesz/chcesz, napisz proszę jak wygląda(ła) Twoja praca z terapeutą i jakie wnioski wyciągnąłeś.
Jakbyś pisał o mnie… Trzymam za siebie i Ciebie kciuki, by wyjść z tego porno bagna.
Hej Danielu!
Dzięki za komentarz!
Nie trzymaj za siebie kciuków, bo to tylko furtka, by w trudnej sytuacji zrezygnować.
Tylko PODEJMIJ DECYZJĘ, że zrobisz TO CO KONIECZNE, by wyzdrowieć.
A takie “mam nadzieję” minie przy pierwszym większym problemie lub nieraz i pierwszym dyskomforcie.
Hej, bardzo się cieszę, że trafiłem na to wideo.
Witaj Piotrze, Świetny film ukazujący problem, który jest w moim życiu od około 20 lat. Ukrywałem go, wypierałem, lecz on był, towarzyszył mi, niszcząc mnie dzień za dniem. Uzależnienie wprowadziło mnie w ogromne poczucie winy i wstyd. Uważałem, że walczyłem z nim, ale tak naprawdę oszukiwałem się, nic nie robiąc konstruktywnego. Myślę, że dopiero przepracowanie, podwyższenie świadomości tak jakby nauka samego siebie, jak funkcjonuję, pomoże mi w wyjściu z tego uzależnienia.
Hej Juliuszu!
Dziękuję za komentarz!
Świetny film ukazujący problem, który jest w moim życiu od około 20 lat.
Innymi słowy – od około 20 lat masz inne problemy, od których uciekasz w pornografię, co ich nigdy nie rozwiązało, a zapewne pogłębiło i w konsekwencji pogłębiło też problem oglądania pornografii, gdyż samo z siebie oglądanie porno wiąże się z negatywnymi zdrowotnie konsekwencjami. Co także utrudniło zajęcie się tymi już zaniedbanymi tematami i prawie na pewno też wprowadziło kolejne zaniedbania.
To takie perpetum mobile.
Ukrywałem go, wypierałem, lecz on był, towarzyszył mi, niszcząc mnie dzień za dniem.
Zgadza się, bo konsekwencje są nieuniknione.
Ale jeśli się przyjrzysz swoim decyzjom w momencie ich podejmowania, dostrzeżesz, że wybierasz porno, bo uważasz to za dobry wybór, właściwy. A przynajmniej lepszy, niż… niż co? Np. zrobienie czegoś, czego się boisz.
Uzależnienie wprowadziło mnie w ogromne poczucie winy i wstyd.
Nie, uzależnienie Cię w to nie wprowadziło.
Właśnie obwinianie się i wstydzenie m.in. za błędy to jeden z fundamentów uzależnienia. A więc nie tylko to, co doprowadziło do uzależnienia ale też to, co je utrzymuje i pogłębia.
Obwinianie i wstydzenie się za uzależnienie to dalsze czynienie tego, co w ogóle stanowi elementy uzależnienia.
Poza tym jeszcze oddajesz odpowiedzialność – uważasz, że to uzależnienie coś zrobiło. Ale tak nie jest. Ty się wstydzisz i winisz. Nikt i nic nie robi tego za Ciebie.
Zgadza się?
I nie pytam się teraz o przyznanie mi racji, bo każdy może się zgodzić i nic z tego nie wyniknie.
Chodzi o to, byś stał się tego świadomy we własnym życiu, a nie powiedział “zgadza się” i zapomniał o temacie.
Uważałem, że walczyłem z nim, ale tak naprawdę oszukiwałem się, nic nie robiąc konstruktywnego.
Oczywiście – bo jak wyjaśniałem w artykule:
http://wolnoscodporno.pl/blog/2021/05/3-urojenia/
…walka to tylko sprytna strategia, by coś robić dla samego robienia i mieć gwarancję, że nic nie zmienimy.
A mówię za każdym razem – nie ma osobnego, oddzielonego od całej reszty uzależnienia (jak np. plama na koszuli), z którym trzeba wygrać.
“Uzależnienie” to tylko jedno słowo opisujące konsekwencje popełniania konsekwentnie wielu błędów najczęściej przez lata i konsekwencja niechęci do życia odpowiedzialnego, uczciwego, pozytywnego – integralnego.
Poza tym wybierasz porno, bo w sytuacjach, w których się na nie decydujesz uważasz to za najlepszy wybór.
Więc z czym tu walczyć? Walka to próba odmówienia sobie tego, czego za żadne skarby nie chcesz przestać robić. To nic nie da.
Myślę, że dopiero przepracowanie, podwyższenie świadomości tak jakby nauka samego siebie, jak funkcjonuję, pomoże mi w wyjściu z tego uzależnienia.
Droga jest znana – albo 12 kroków, albo terapie ze specjalistą, który wiadomo, że pomógł uzależnionym od porno, czyli rozumie to zagadnienie.
Albo mój Program.
Nie wymyślaj koła od nowa.
Robisz to od 20 lat i mówisz teraz “tak jakby”, “jak funkcjonuję”… nie brzmi to poważnie.
Przecież nie jesteś kuchenką gazową. Co da Ci “tak jakby nauka jak funkcjonuję”?
Mówimy tu o tym jak żyjesz, jakie decyzje podejmujesz, że w ogóle je podejmujesz, jakie są za nimi motywacje i intencje, etc.
A to tylko jeden element zdrowienia.
Fundament zdrowia to nie informacje, tylko szczerość, uczciwość.
Czy Twoją intencją jest np. mówienie tylko prawdy?
Sam mówisz, że przez 20 lat ukrywałeś uzależnienie, bagatelizowałeś je, etc. Czyli od 20 lat nie żyjesz w prawdzie. Jeszcze próbowałeś walczyć, choć tak naprawdę nie miałeś zamiaru przestać oglądać porno i zająć się tym, od czego uciekasz.
Czy jesteś gotów zmierzyć się z prawdą na ten temat?
Problemem z informacjami i wiedzą jest to, że każdy skorzysta z wiedzy co najwyżej ze swojego poziomu.
Jeden gdy dowie się, że jest uzależniony zacznie się wstydzić, obwiniać, bać i jeszcze bardziej zdegeneruje swoją sytuację.
Drugiego zaboli ale weźmie się do uczciwej pracy nad sobą – np. nad rozpoznaniem kłamstw, jakie sobie mówi.
Przypominam – zdrowie to nie jest jak guzik w koszuli – dodatek do koszuli i w sumie bez niego można dalej używać koszuli.
Zdrowie to konsekwencja. Uzależnienie to też konsekwencja.
Albo jedno, albo drugie.
Poczytaj co to jest zdrowie w tym artykule:
http://wolnoscodporno.pl/blog/2021/05/cnoty-15/
Dlaczego “nauka jak funkcjonuję” nic nie da? No bo już ze 100 razy napisałem, że człowiek nie myśli, tylko się hipnotyzuje bezosobowym procesem myślenia – mentalizacją.
I co Ci da ta informacja? Co ona zmieni?
Sama z siebie nic.
Zauważ na to co mówisz – mówisz o dowiedzeniu się, a nie zmianie.
Mówisz o podwyższeniu świadomości. No to czego się boisz i wstydzisz? Co zamierzasz z tym zrobić? Czego zamierzasz się dowiedzieć?
Cześć Piotrze!
Jestem niesamowicie pozytywnie zaskoczony, że coś tak wartościowego jest już zrobione przez Polaka. Jestem uzależniony od lat od porno. Byłem kilka lat w grupie Anonimowych Seksoholików, udało mi się złapać abstynencję, ale nie nauczyłem się tam jak budować zdrową seksualność, więc jakiś czas temu zrezygnowałem z udziału w grupie. Potem byłem na bardzo fajnej terapii grupowej DDA, nadal pracuję z terapeutą. Przez ten czas moje kompulsywne korzystnie z porno odżyło, choć już nie z taką siłą i intensywnością. Jednak wciąż mam z tym problem. Zacząłem ostatnio więcej randkować i widzę, że mam problemy z intymnością, bliskością z kobietą i zaufaniem. Czuję się zmotywowany, żeby raz na dobre z tym skończyć. Cieszę się, że trafiłem na Twoją stronę. Od dawna nurtuje mnie jedna kwestia. To porno jest głównym problemem i to na tym się wszyscy koncentrują. Zastanawiam się czy dla uzależnionego istnieje coś takiego jak zdrowa masturbacja, bez oglądania pornografii. Przecież na potrzeby seksualne trzeba jakoś odpowiadać, nie można ich w sobie tłamsić. Pewnie będzie o tym w dalszej części :)
Pozdrawiam serdecznie i przyznaję się, że nie idę po notes, bo strasznie bazgrolę, będę notował wyzwalacze na telefonie. No chyba, że to notowanie też okaże się jednym z triggerów i będę musiał z niego zrezygnować, wtedy zostaje mi notes ;-)
Cześć Piotrze!
Hej Marcinie! Dzięki za komentarz?
Jestem niesamowicie pozytywnie zaskoczony, że coś tak wartościowego jest już zrobione przez Polaka. Jestem uzależniony od lat od porno. Byłem kilka lat w grupie Anonimowych Seksoholików, udało mi się złapać abstynencję,
Abstynencji się nie łapie, bo to nie motylek.
Abstynencja to ma być rezultat uświadomienia sobie i przepracowania wszystkich powodów oglądania pornografii jak i rozpoznania oraz porzucenia wszystkich korzyści jakie masz z jej oglądania.
ale nie nauczyłem się tam jak budować zdrową seksualność, więc jakiś czas temu zrezygnowałem z udziału w grupie.
A skąd pomysł, że to było odpowiednie miejsce, by to tam budować?
Odpowiednim “miejscem” do tego jest relacja z żywą osobą.
W grupach 12 kroków nie tylko uczysz się odpowiedzialnego, uczciwego życia O ILE stosujesz się do tych kroków ale także przebywasz w uzdrawiającej energii bezwarunkowej miłości.
Nie nauczysz się tam wszystkiego – od stolarki, po naukę programowania.
Od tego są inne miejsca i osoby.
Czy na pewno zrezygnowałeś tylko z tego? Dlaczego przestałeś uczęszczać na coś, dzięki czemu byłeś na najlepszej drodze, by wszystko naprawić?
Potem byłem na bardzo fajnej terapii grupowej DDA, nadal pracuję z terapeutą. Przez ten czas moje kompulsywne korzystnie z porno odżyło,
Nie odżyło, bo to nie zombie, tylko nie zająłeś się przyczynami, przez które wybierałeś i nadal wybierasz pornografię, ani korzyściami jakie z tego masz.
Rezygnacja z grup 12 kroków to był duży błąd.
Natomiast nic nie mówisz o przyczynach. Czy w ogóle wiesz co to jest uzależnienie, z czego wynika i jaka jest droga zdrowienia?
choć już nie z taką siłą i intensywnością.
Bo nie było jeszcze wystarczającego pretekstu do tego.
Jakie masz zmartwienia, stresy w życiu? Czymś się denerwujesz, czegoś się boisz? Jaki jest obecny poziom emocji i oporu?
Jednak wciąż mam z tym problem. Zacząłem ostatnio więcej randkować i widzę, że mam problemy z intymnością, bliskością z kobietą i zaufaniem.
Jakie są to problemy?
Czy możesz napisać coś więcej?
Czuję się zmotywowany, żeby raz na dobre z tym skończyć.
Z czym skończyć?
Oglądanie porno to konsekwencja. Robisz to z jakichś powodów, bo coś z tego masz.
Jeśli nawet jakimś cudem z tego zrezygnujesz, to znaczy, że pozbawiasz się “rozwiązania” na problemy jakie miałeś i od których uciekałeś w pornografię.
Cieszę się, że trafiłem na Twoją stronę. Od dawna nurtuje mnie jedna kwestia. To porno jest głównym problemem i to na tym się wszyscy koncentrują.
Bo bardzo mało osób rozumie temat uzależnień, temat emocji, myśli, odpowiedzialności, świadomości, nawyków i więcej.
Zauważ, że Ty też się na tym koncentrowałeś i czy coś to rozwiązało? Nie.
Zastanawiam się czy dla uzależnionego istnieje coś takiego jak zdrowa masturbacja, bez oglądania pornografii.
A dlaczego miałaby nie istnieć?
Czy dla otyłego nie istnieje zdrowe odżywianie?
Czy dla porażonego prądem nie istnieje zdrowe, bezpieczne korzystanie z prądu?
Przecież na potrzeby seksualne trzeba jakoś odpowiadać, nie można ich w sobie tłamsić. Pewnie będzie o tym w dalszej części :)
A o jakich potrzebach seksualnych mówisz?
Pożądanie to Twoja energia. Co z nią zrobisz to Twoja decyzja. Jeśli uważasz, że jest tylko jedno jej wykorzystanie – seks, no to sam sobie zawężasz horyzont możliwości.
Bo to tak jakby sądzić, że z pełnym bakiem samochodu można dojechać tylko w jedno miejsce.
Przede wszystkim konieczna jest radykalna uczciwość – uświadomienie sobie czy to o czym mówisz, co czujesz to naprawdę naturalna potrzeba, czy tylko sposób, by uniknąć jakiegoś tematu, innego problemu?
Jeśli jest to naturalna potrzeba, to idź i korzystaj z życia. Seks to jedna z fajnych i całkowicie normalnych aktywności. Może przysłużyć się zdrowiu. Jeśli nikomu nie dzieje się krzywda i wszystko jest zgodnie z prawem – enjoy.
Natomiast jeśli nie jest to naturalna potrzeba, tylko sądzisz, że seks Ci w czymś pomoże – np. w kwestii poczucia własnej wartości, to już problem i seks byłby błędem.
Masa ludzi nie potrafi odróżnić normalnego uczucia głodu od innego uczucia, które błędnie powszechnie nazywa się “pustką” i które próbują “wypełnić”, a tak naprawdę zagłuszyć jedzeniem częstym i albo słodkim, albo tłustym. Informacją o tym, że jest błąd, jeśli nie ma zdrowego rozsądku, jest właśnie otyłość, czyli brak i coraz większy brak zdrowia, energii, a także nawet subiektywne ale powszechne.
I kolosalnym błędem jest wytłumianie niekomfortowych uczuć. A taka właśnie jest ich rola – by były niekomfortowe, by trudno było je ignorować, gdyż informują nas o czymś ważnym, istotnym.
Zresztą tłumienie czegokolwiek poprzez np. opieranie się czy wypieranie to błąd. Bo wszystko, co tłumimy i wypieramy rośnie w nas.
Pozdrawiam serdecznie i przyznaję się, że nie idę po notes, bo strasznie bazgrolę, będę notował wyzwalacze na telefonie. No chyba, że to notowanie też okaże się jednym z triggerów i będę musiał z niego zrezygnować, wtedy zostaje mi notes ;-)
To nie żadne wyzwalacze, tylko okoliczności zewnętrzne i/lub wewnętrzne, które stanowią PRETEKST, by wybrać pornografię.
Nie jesteś ciemiężoną społecznością, by Cię wyzwalać.
Powiedz mi – dlaczego miałbyś zamiast przeprowadzenia notatki obejrzeć pornografię?
Nie stawiaj się w roli ofiary pisania notatek.
A poza tym nie kombinuj – wyjaśniałem, że notatki to fundament stawania się świadomym, a Ty zanim w ogóle je zacząłeś tworzyć już kombinujesz, by z tego zrezygnować.
Jak większość uzależnionych jesteś gotowy do zrezygnowania z tego co ważne, pozytywne, zdrowe i co prowadzi do poprawy, uzdrowienia, uwolnienia. A dlaczego nie napisałeś, że zrezygnujesz z czegoś niezdrowego?
Dlaczego nie napisałeś “jak się okaże, że wyzwalaczem jest obwinianie się za coś, to będę musiał z tego zrezygnować”?
Bardzo dużo pytań, chętnie się do nich ustosunkuję pokrótce. Natomiast nie chciałbym się wdawać w polemikę na temat grup dwunastokorowych seksoholików w Polsce. Mam na ten temat wyrobione zdanie na bazie własnych doświadczeń i raczej nie ma wiele do dodania w tej kwestii :-)
A skąd pomysł, że to było odpowiednie miejsce, by to tam budować (zdrową seksualność)?
Słusznie, to nie jest miejsce odpowiednie do tego, zwłaszcza, że są tam prawie sami faceci. Chodziło mi jednak o coś więcej. Dla mnie energia i klimat uczestnictwa w SA zupełnie nie odpowiadał radości, spontaniczności i entuzjazmowi jakie powinny towarzyszyć jakimkolwiek aktywnościom seksualnym. SA w Polsce składa się głównie z żonatych mężczyzn i na prawdę starych kawalerów, więc nie czuje się takiej zachęty do eksperymentowania i uczenia się seksualności, które oczywiście powinno mieć miejsce poza grupą.
Czy na pewno zrezygnowałeś tylko z tego (grupa SA)? Dlaczego przestałeś uczęszczać na coś, dzięki czemu byłeś na najlepszej drodze, by wszystko naprawić?
Przerobiłem program kilka razy, miałem kilku letnią “trzeźwość”, byłem zaangażowany na różnych poziomach w służbę, niesienie posłania itd. Uważam, że wyciągnąłem 100% z SA i już więcej nie miało mi ono do zaoferowania, a to oznacza koniec drogi. Jedyne czego żałuję to, że odcinając się od zasad Programu 12 Kroków oraz uczestnictwa w meetingach i życiu Wspólnoty, straciłem także kontakt z wieloma wieloletnimi przyjaciółmi, ale po woli pracuję nad tym żeby to naprawić.
Natomiast nic nie mówisz o przyczynach.
Zrezygnowałem ponieważ przestałem się zgadzać ze wszystkimi praktycznie założeniami i dogmatami głoszonymi przez te grupy. W okresie rezygnacji miałem wpadki, po wieloletnim okresie abstynencji i nie doświadczyłem ani bezwarunkowej miłości ani akceptacji. Kult licznika trzeźwości i piętnowanie wpadkowiczów to zmora tych grup, właśnie z powodów o których mówisz w drugim darmowym wideo. Ludzie nie rozwijają się tam emocjonalnie, tylko ślepo lecą z Programem jak z praktykami religijnymi które bezmyślnie powtarzamy, w oderwaniu od rzeczywistości.
Czy w ogóle wiesz co to jest uzależnienie, z czego wynika i jaka jest droga zdrowienia?
Uzależnienie to w skrócie i uproszczeniu proces psychologiczno-biologiczny który polega na bardzo silnym nawyku regulowania sobie emocji przy pomocy różnych zachowań i/lub substancji i przede wszystkim ma negatywne skutki w życiu denata. Taka mniej więcej jest oficjalna definicja WHO. Osoba która sama się boryka z nałogiem i zjadła zęby studiują temat i walcząc samotnie lub w grupie – tak jak Ty czy ja – do tej podstawowej definicji dożuci jeszcze szczegółowe mięsko swoich własnych doświadczeń i ja uważam, że to jest ok, bo jest to istotne dla tej konkretnej osoby.
Wiem o tym, o czym też mówisz w drugim filmiku. Że porno to tylko taki syndrom, zewnętrzny objaw głębszej choroby “duchowej”, pustki wewnętrznej, braków emocjonalnych. Ale osobiście uważam, że ta prawdziwa przyczyna to też jest tylko skutek czegoś jeszcze głębszego. Mianowicie patologicznych i nieprzystosowywawczych wzorców oraz traum wyniesionych z dzieciństwa. Zwyczajnych zaniedbać lub nadużyć ze strony rodziców/opiekunów. Nie znam ani jednego seksoholika który nie byłby z rozbitej rodziny albo/i z problemem alkoholowym, tudzież ofiarą wykorzystania seksualnego w dzieciństwie. A te sprawy nie są łatwe to naprawienia. Zawsze mają jakiś wpływ na dorosłe życie człowieka, bo pomimo tego, że mózg jest plastyczny i złe nawyki jesteś w stanie zamienić na dobre, to nie da się ponownie przeżyć procesu kształtowania się osobowości, poznawania świata i wchodzenia w dorosłość. To są blizny na całe życie. Dlatego drogo od nałogu to wolności jest dla każdego zupełnie inna i nigdy nie oczywista, bo prędzej czy później dogrzebujesz się do tego gówna z dzieciństwa/młodości. No i na marginesie w SA w ogóle się nad tym nie pracuje.
Jakie masz zmartwienia, stresy w życiu? Czymś się denerwujesz, czegoś się boisz? Jaki jest obecny poziom emocji i oporu?
No tutaj to strzał w dziesiątkę. Ogólnie teraz to mam stres związany z pracą i trochę martwi mnie właśnie ta sfera intymnych relacji, także taki standardzik przeciętnego Kowalskiego. Ale kiedy pierwszy raz straciłem trzeźwość w SA no to zakładałem firmę, zmieniałem pracę, przeprowadzałem się i chyba kupowałem auto jednocześnie i byłem rozjebany. Nie potrafiłem o tym mówić, nic z tym zrobić. Teraz wiem, że to moja odpowiedzialność, ale wtedy narodził się wielki żal do wspólnoty, że bycie tam nie pomogło mi nijak przejść przez ten trudny okres. A nie rozumiem o co Ci chodzi z oporami.
Jednak wciąż mam z tym problem. Zacząłem ostatnio więcej randkować i widzę, że mam problemy z intymnością, bliskością z kobietą i zaufaniem.
Jakie są to problemy?
Czy możesz napisać coś więcej?
Po prostu gdy jestem z kobietą, z którą się aktualnie spotykam sam na sam, jest miejsce i czas na intymność ja nic nie robię. Boję się, wstydzę, sam nie wiem co jest. Czuję się jak kłoda bez emocji. A całe moje ciało krzyczy, że pragnie bliskości i jej ciała. Mam też problem jak rozmawiam z kobietami. Jestem grubiański, niemiły, walę dowcipy ze wszystkiego i z niej też. Potem się orientuję, że ją obraziłem, ale jest już za późno, bo ona nie chce ze mną więcej gadać.
Czuję się zmotywowany, żeby raz na dobre z tym skończyć.
Z czym skończyć?
Z kompulsywnym uciekaniem przed emocjami w porno.
Bardzo dużo pytań, chętnie się do nich ustosunkuję pokrótce. Natomiast nie chciałbym się wdawać w polemikę na temat grup dwunastokorowych seksoholików w Polsce. Mam na ten temat wyrobione zdanie na bazie własnych doświadczeń i raczej nie ma wiele do dodania w tej kwestii :-)
Mi nie zależy na polemice, tylko na ukazaniu ludziom albo faktów, albo szerszego kontekstu.
Mam wrażenie, że Ty sądziłeś, że grupy 12 kroków są po to, by człowieka rozwijać seksualnie.
Ale nie są. Tak jak grupy AA nie nauczą Cię pędzić smacznego bimbru czy łowić ryb.
Jak tylko przestałeś do grup uczęszczać, wróciłeś do porno. Na Twoim miejscu powiązałbym te 2 fakty.
“A skąd pomysł, że to było odpowiednie miejsce, by to tam budować (zdrową seksualność)?”
Słusznie, to nie jest miejsce odpowiednie do tego, zwłaszcza, że są tam prawie sami faceci. Chodziło mi jednak o coś więcej. Dla mnie energia i klimat uczestnictwa w SA zupełnie nie odpowiadał radości, spontaniczności i entuzjazmowi jakie powinny towarzyszyć jakimkolwiek aktywnościom seksualnym.
No ale przecież w tych grupach nie chodzi o aktywność seksualną…
A poza tym każda grupa jest inna i w każdej uczestnicy rozwijają się. W jednych są ludzie na początku drogi, w innych nie.
To, że idziesz do grupy 12 kroków nie oznacza, że automatycznie będzie XYZ jak w McDonaldzie – zawsze ten sam wystrój, mili ludzie za kasą i gwarancja, że frytki dostaniesz od ręki.
Ale energia zawsze jest na poziomie Miłości Bezwarunkowej, która ludzi prowadzi i utrzymuje w trzeźwości.
Zaś żeby nie upaść, należy żyć względem 12 kroków.
SA w Polsce składa się głównie z żonatych mężczyzn i na prawdę starych kawalerów,
A w ilu grupach byłeś? W samej Warszawie jest kilkanaście różnych.
W tych, na których byłem ja był bardzo szeroki przekrój ludzi, dużo nastolatków, studentów.
Natomiast to, że są to w większości mężczyźni jest normalne, bo mężczyźni średnio są dużo mniej rozwinięci i emocjonalnie, i na tle seksualnym.
Co NIE znaczy, że grupy mają Cię rozwinąć seksualnie, tylko praktykujesz życie świadome, mądre, uczciwie.
Cała reszta to inna historia.
więc nie czuje się takiej zachęty do eksperymentowania i uczenia się seksualności, które oczywiście powinno mieć miejsce poza grupą.
Aaa, jeśli Ty potrzebujesz czuć zachętę, by żyć mądrzej, zdrowiej, świadomie, to nie dziwne, że zrezygnowałeś.
Dlaczego za swoje życie obarczasz odpowiedzialnością grupę?
“Czy na pewno zrezygnowałeś tylko z tego (grupa SA)? Dlaczego przestałeś uczęszczać na coś, dzięki czemu byłeś na najlepszej drodze, by wszystko naprawić?”
Przerobiłem program kilka razy,
No i o tym mówię – jak mogłeś go przerobić kilka razy?
Program to nie plan treningowy, tylko wytyczne jak żyć.
Albo tak żyjesz, albo nie. Nie ma żadnego “programu”.
I dopóki uczestniczyłeś, wykonywałeś kroki, pozostawałeś trzeźwy. A po odejściu m.in. dlatego znowu zacząłeś oglądać, bo to był dla Ciebie “program”, a nie to jak żyjesz.
miałem kilku letnią „trzeźwość”, byłem zaangażowany na różnych poziomach w służbę, niesienie posłania itd. Uważam, że wyciągnąłem 100% z SA
Czyli co wyciągnąłeś?
SA to nie są kieszeni, żeby z nich coś wyciągać.
Tu ważne jest tylko jak żyjesz, jakim jesteś człowiekiem. Ani grupy SA, ani np. mój Program WoP, to nie jest automaty z batonikami, żeby z nich “wyciągnąć” coś i ileś.
W trzeźwości utrzymywała Cię wyłącznie energia grupy, bo to jak się rozwinąłeś to było i jest jeszcze zdecydowanie za mało.
i już więcej nie miało mi ono do zaoferowania, a to oznacza koniec drogi.
To percepcja oparta o Twój dotychczasowy poziom świadomości, co samo w sobie oznacza, że nie jest ona poprawna.
To jakby mówić, że już samochód więcej nie ma Ci do zaoferowania i to oznacza koniec używania samochodu, bo dojechałeś w jedno miejsce.
Jedyne czego żałuję to, że odcinając się od zasad Programu 12 Kroków oraz uczestnictwa w meetingach i życiu Wspólnoty, straciłem także kontakt z wieloma wieloletnimi przyjaciółmi, ale po woli pracuję nad tym żeby to naprawić.
No i dlatego odciąłeś się od tych zasad?
Mówisz, że zachowywałeś trzeźwość od lat i gdy tylko przestałeś trzymać się tych zasad, wszystko wróciło. I mówisz, że wyciągnąłeś z grup wszystko.
Z tego co ja widzę, to wyciągnąłeś bardzo niewiele.
“Natomiast nic nie mówisz o przyczynach.”
Zrezygnowałem ponieważ przestałem się zgadzać ze wszystkimi praktycznie założeniami i dogmatami głoszonymi przez te grupy. W okresie rezygnacji miałem wpadki, po wieloletnim okresie abstynencji i nie doświadczyłem ani bezwarunkowej miłości ani akceptacji.
A czy sam tak żyłeś? Czy Ty wybierałeś bezwarunkową miłość względem siebie i innych uczestników?
Zrezygnowałeś z tego, dzięki czemu nie oglądałeś porno i jeszcze zwalasz odpowiedzialność na te grupy.
Rozwijałeś się, byłeś na dobrej drodze i gdy tylko odpuściłeś – bum! – znowu oglądasz pornografię.
Co pokazuje jak skuteczne są to grupy.
A to, że przestałeś się zgadzać z założeniami, to zapewne pretekst, bo jeszcze nie zająłeś się w ogóle dumą i pychą, z której nie chcesz rezygnować.
Kult licznika trzeźwości i piętnowanie wpadkowiczów to zmora tych grup,
W grupie, w której byłem ja nikt nikogo nie piętnował. Nie słyszałem o czymś takim.
właśnie z powodów o których mówisz w drugim darmowym wideo. Ludzie nie rozwijają się tam emocjonalnie, tylko ślepo lecą z Programem jak z praktykami religijnymi które bezmyślnie powtarzamy, w oderwaniu od rzeczywistości.
Co nie znaczy, że to problem grupy, tylko indywiduów, które uczestniczą w tych grupach.
To, że jakaś osoba śmieci w McDonaldzie nie oznacza, że to z McDonaldem jest coś nie tak.
“Czy w ogóle wiesz co to jest uzależnienie, z czego wynika i jaka jest droga zdrowienia?”
Uzależnienie to w skrócie i uproszczeniu proces psychologiczno-biologiczny który polega na bardzo silnym nawyku regulowania sobie emocji przy pomocy różnych zachowań i/lub substancji i przede wszystkim ma negatywne skutki w życiu denata.
To nie jest żaden proces.
Uzależnienie to konsekwencja nieświadomego, negatywnego życia.
I nie ma “silnych nawyków”. Nawyk to decyzja oparta o korzyść jaką masz z danego działania. Nie ma silnego nawyku, tylko niechęć, by zrezygnować z korzyści.
Taka mniej więcej jest oficjalna definicja WHO. Osoba która sama się boryka z nałogiem i zjadła zęby studiują temat i walcząc samotnie lub w grupie – tak jak Ty czy ja –
Aaaa, borykałeś się i walczyłeś…
I mówisz, że ja się borykam i walczę…
Chyba już tysiąc razy mówiłem, że uzależniony jesteś m.in. przez walkę prowadzoną w sobie i ze światem.
Jeśli walczysz, nie dziw się, że wszystko jest jak było.
Proszę nie porównuj mnie i siebie.
Ty nie “zjadłeś zębów” studiując ten temat, bo widzę, że naprawdę bardzo mało rozumiesz.
do tej podstawowej definicji dożuci jeszcze szczegółowe mięsko swoich własnych doświadczeń
Jakich doświadczeń? Jakie mięsko?
To tylko Twoja percepcja, nic więcej.
i ja uważam, że to jest ok, bo jest to istotne dla tej konkretnej osoby.
Wiem o tym, o czym też mówisz w drugim filmiku. Że porno to tylko taki syndrom,
Nie “tylko” i nie syndrom, tylko konsekwencja.
A może to być konsekwencja bardzo wielu zaniedbań i bardzo niskiej jakości życia.
Które nadal są aktualne w Twoim życiu.
I nic o nich nie mówisz.
zewnętrzny objaw głębszej choroby „duchowej”, pustki wewnętrznej, braków emocjonalnych.
Nie ma żadnej “pustki wewnętrznej”, ani “braków emocjonalnych”.
Jak widzę, powtarzasz jakieś frazesy, utarte powiedzonka, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
Ale osobiście uważam, że ta prawdziwa przyczyna to też jest tylko skutek czegoś jeszcze głębszego.
Nie ma niczego “głębszego”.
Jest to jak żyjesz, na jakim poziomie świadomości jesteś, jakie decyzje podejmujesz.
Uzależnienie to nie jest jakiś tajemniczy, głęboki mechanizm oderwany od życia.
Sądzisz, że to coś głębokiego, bo nie jesteś tego świadomy. Dlatego wydaje Ci się, że to jakieś niezbadane głębie.
Ale wszystko jest zbadane i ja widzę to jak na dłoni.
Mianowicie patologicznych i nieprzystosowywawczych wzorców oraz traum wyniesionych z dzieciństwa.
Traumy to pozycjonalności, emocje, opór, których człowiek sam się trzyma.
Mówisz o wzorcach ale nie mówisz jakie one są.
A to sam klucz do wyzdrowienia – świadomość.
Zwyczajnych zaniedbać lub nadużyć ze strony rodziców/opiekunów.
No ale kiedy to miało miejsce? 20 lat temu?
To już nie istnieje.
Te zaniedbania już nie istnieją.
Od 18 roku życia prawnie jesteś odpowiedzialny za siebie i swoje życie.
Zaś w rzeczywistości odpowiedzialny jesteś od pierwszej minuty życia.
Niemniej widzisz – nadal obwiniasz rodziców, stawiasz się w roli ofiary jakichś “wzorców”.
Nie znam ani jednego seksoholika który nie byłby z rozbitej rodziny albo/i z problemem alkoholowym, tudzież ofiarą wykorzystania seksualnego w dzieciństwie.
Bardzo wielu uzależnionych pochodzi z rodzin, w których brakowało miłości, akceptacji, czy fundamentalnych przejawów zdrowia.
I to z pokolenia na pokolenie.
Człowiek, który zaczyna uczestniczyć w grupach wsparcia zaczyna szukać czegoś nowego, najczęściej jako pierwszy z linii całej swojej rodziny.
Co pokazuje jakim ukrytym darem uzależnienie może być.
A te sprawy nie są łatwe to naprawienia.
Gdy widzimy co jest czym, jaka jest przyczyna, rozwiązanie staje się proste. Proste nie musi oznaczać, że łatwe.
I takie jest życie zdrowe – proste. Wszystko, co skomplikowane oddala nas od zdrowia.
Kluczem jest świadomość i fakty.
Jak wiesz, co jest przyczyną problemu, to automatycznie znasz rozwiązanie.
Dlatego powtarzanie jakichś bzdur typu “pustka wewnętrzna” oddala Cię od prawdy, a tym samym od uzdrowienia.
Zawsze mają jakiś wpływ na dorosłe życie człowieka, bo pomimo tego, że mózg jest plastyczny i złe nawyki jesteś w stanie zamienić na dobre, to nie da się ponownie przeżyć procesu kształtowania się osobowości,
Ale nie ma żadnego procesu kształtowania osobowości.
Jesteś Ty w każdej sekundzie. I w każdej sekundzie możesz dokonać dowolnego wyboru, porzucić jakąś pozycjonalność, przywiązanie, odpuścić opór, wybaczyć urazę, skorygować intencję.
A nie wmawiać sobie, że masz jaką osobowość, która została ukształtowana i tyle.
poznawania świata i wchodzenia w dorosłość.
Nie ma dorosłości, w którą się wchodzi.
Rozwój to nie A->B->C, tylko gradient ogromnej różnorodności jakości i ekspresji.
Zaś poznawać świat możesz i powinieneś każdego dnia. Wraz z rozwojem świadomości nie tylko widzisz więcej ale i interpretujesz wszystko zupełnie inaczej.
Ogromnym błędem jest sądzić, że to co sądzisz o świecie to prawda i tyle. Nie. To nie prawda, tylko percepcja, doświadczenia subiektywne.
To nie ma nic wspólnego ze światem.
I właśnie rozwój świadomości to porzucanie dotychczasowej percepcji, utożsamień, postaw i pozycjonalności i intencja zmiany, kierunku w stronę prawdy.
To są blizny na całe życie.
No i co z tego, że są blizny?
Jeśli nie oczyściłeś rany, to oczywiście będzie ona doskwierać.
Pytanie czy jesteś gotów zrezygnować z żalu, gniewu, winy na rzecz spokoju?
No i powiedz mi – masz bliznę na ręce i co z tego?
Stało się kiedyś coś – i co z tego?
To było kiedyś. Już nie istnieje.
Dlatego drogo od nałogu to wolności jest dla każdego zupełnie inna i nigdy nie oczywista,
Nie, jest dla większości bardzo podobna. Różnice wynikają z tego na jakim kto jest poziomie świadomości i czego się trzyma.
Jak Ty się trzymasz gniewu na rodziców, a ktoś inny na siebie, to oczywiście będą różnice ale nie będzie to “zupełnie inne”.
bo prędzej czy później dogrzebujesz się do tego gówna z dzieciństwa/młodości. No i na marginesie w SA w ogóle się nad tym nie pracuje.
Ależ pracuje. Od tego są kroki 1-11.
Ale jak mówiłem – każdym problemem należy zająć się z osobna. I to Twoja odpowiedzialność.
Grupy to nie szkoła, w której przerabia się program. Twoje życie to Twoja szkoła.
A nie tylko te 45 minut raz czy dwa w tygodniu.
“Jakie masz zmartwienia, stresy w życiu? Czymś się denerwujesz, czegoś się boisz? Jaki jest obecny poziom emocji i oporu?”
No tutaj to strzał w dziesiątkę. Ogólnie teraz to mam stres związany z pracą
Nie teraz, tylko zakładam, że stresujesz się od zawsze – to jedna z niskich jakości życia, przez którą oddalasz się od zdrowia.
Nie powiesz mi, że nie stresowałeś się nigdy i teraz nagle zacząłeś pracą.
i trochę martwi mnie właśnie ta sfera intymnych relacji,
No i po co się martwisz?
Zamartwianie się jest kompletnie błędne, bo nieefektywne. Skoro wiesz, że o coś można zadbać, to uczciwie i odważnie przyjrzyj się temu obszarowi, zaakceptuj go takim jakim obecnie jest i zaplanuj zmiany, ustal cel i zacznij do niego dążyć. To też kroki 1-11.
także taki standardzik przeciętnego Kowalskiego.
No widzisz? Czyli dla Ciebie standardzik to stresowanie się i zamartwianie.
I czy to zmieniłeś? Nie.
Ale kiedy pierwszy raz straciłem trzeźwość w SA no to zakładałem firmę, zmieniałem pracę, przeprowadzałem się i chyba kupowałem auto jednocześnie i byłem rozjebany.
Nie ma czegoś takiego jak “rozjebany”.
Odnośnie każdej z tych czynności miałeś jakieś postawy, nastawienia, intencje, pozycjonalności. To determinowało Twoje odczucia.
A skoro nie radziłeś sobie dobrze ze wszystkim, to dlaczego robiłeś wszystko naraz?
To nierozsądne.
Nie potrafiłem o tym mówić, nic z tym zrobić.
A tu mamy oczywiste kłamstwa.
Nie potrafiłeś mówić? Naprawdę? Oczywiście, że potrafiłeś, tylko nie chciałeś.
Czy nic nie mogłeś z tym zrobić? Oczywiście mogłeś, tylko nie chciałeś.
Teraz wiem, że to moja odpowiedzialność, ale wtedy narodził się wielki żal do wspólnoty,
Ach, wielki żal się narodził.
Więc nie we wspólnocie problem, tylko w Twoim żalu do niej, niechęci, obwinianiu za własne życie.
I z tego co mówisz, to tego żalu trzymasz się cały czas.
że bycie tam nie pomogło mi nijak przejść przez ten trudny okres. A nie rozumiem o co Ci chodzi z oporami.
No skoro nie chciałeś o tym ani rozmawiać, ani nic robić, tylko rzuciłeś się “na hurra!”, to nie dziwne, że nikt Ci nie pomógł.
Wziąłeś na barki dużo trudnych tematów i dziwisz się, że było Ci trudno?
To Twoja lekcja, nikogo innego. Dlaczego więc do innych masz żal?
Mówisz, że nie mówiłeś o tym. Dlaczego więc oczekiwałeś od kogokolwiek pomocy? Nikt się nie domyśli co robisz i z czym masz problem.
Jednak wciąż mam z tym problem.
Z czym?
Zacząłem ostatnio więcej randkować i widzę, że mam problemy z intymnością, bliskością z kobietą i zaufaniem.
Więc znowu – czy czegoś nie możesz, czy nie chcesz z rozmaitych powodów?
“Jakie są to problemy?
Czy możesz napisać coś więcej?”
Po prostu gdy jestem z kobietą, z którą się aktualnie spotykam sam na sam, jest miejsce i czas na intymność ja nic nie robię. Boję się, wstydzę, sam nie wiem co jest.
No o tym mówię – nie wiesz, nie jesteś świadomy i nie chcesz być świadomy.
I to jest to samo, co w przypadku tych wymagających działań jak zmiana pracy czy założenie własnej firmy.
To nadal rzeczy, nad którymi powinieneś pracować i doskonałe są do tego 12 kroków.
W WoP też się tym zajmujemy.
Czuję się jak kłoda bez emocji.
“Boję się, wstydzę” + “czuję się jak kłoda bez emocji”.
Nie widzisz problemu? Mówisz, że czujesz masę emocji, a za moment, że jesteś bez emocji.
No to jest Twój poziom świadomości – niski. Wojujesz nadal z tym, co czujesz, uciekasz od tego, nie chcesz tego tak, że jesteś gotowy wmówić sobie, że czegoś nie możesz.
I tu jest miejsce na 12 kroków – codzienna, odważna inwentura moralna, poddanie tego Bogu, modlitwa o pomoc, o uzdrowienie, o poznanie prawdy. Ty zamiast tego walczysz z tym.
Czy chociaż przyznałeś, że dalej nie kierujesz swoim życiem?
Nie dziwne, że tak chętnie trzymasz się żalu do wspólnoty – bo dzięki temu przelewasz na nich wstyd, winę, gniew i sam żal.
A całe moje ciało krzyczy, że pragnie bliskości i jej ciała.
Ciało nie krzyczy.
Bliskość, chęć połączenia to nie jest żaden mus, żadna powinność, ani nic, bez czego powinieneś cierpieć.
Ty mi powiedz dlaczego potrzebujesz bliskości i jej ciała?
Nie przypadkiem dlatego, bo sądzisz, że to da Ci błogość, której teraz nie czujesz?
Mam też problem jak rozmawiam z kobietami. Jestem grubiański, niemiły, walę dowcipy ze wszystkiego i z niej też. Potem się orientuję, że ją obraziłem, ale jest już za późno, bo ona nie chce ze mną więcej gadać.
No to kolejny temat do zastosowania 12 kroków.
Ale jak widzisz – odszedłeś choć byłeś trzeźwy. Przestałeś stosować to i widzisz jak znowu zaczynasz się ze wszystkim zmagać, żyć niedojrzale, wręcz negatywnie kompletnie bez żadnych powodów.
I trzymasz się urazy do wspólnoty…
I czy prosisz o pomoc? Nie. Ani mnie, ani nikogo innego.
Jest więc jeszcze nad czym pracować.
Czuję się zmotywowany, żeby raz na dobre z tym skończyć.
“Z czym skończyć?”
Z kompulsywnym uciekaniem przed emocjami w porno.
No to zrób listę od czego uciekasz.
Wiemy, że od żalu, wstydu, winy, gniewu, od samego strachu. Ale też od tego co pozytywne – od bliskości, intymności, szczerości, otwartości.
I tak na marginesie – to wszystko o czym mówisz to nic nowego. Praktycznie każdy uzależniony ma tym wszystkim problem lub z częścią.
Nie jesteś na żadnej innej, wyjątkowej, trudniejszej, ani głębszej drodze.
Nie ma żadnego głębokiego, wyjątkowego problemu.
Jest to samo dla każdego – wzrost świadomości i własne życie, o które należy dbać z szacunkiem i troską. I Ty.
To jaki jesteś i co wybierasz.
Cześć. Wprawdzie dzisiaj jest niedziela, ale zakupię jutro po powrocie z pracy notes. Problem dostrzegłem kilka (jakieś 5) lat temu. Licząc do dzisiaj, problem mam od 11 lat. 8 lat temu poszedłem na studia, powroty z wykładów były wyczerpujące emocjonalnie + była we mnie silna chęć poznania i poderwania bardzo atrakcyjnej dziewczyny, samo pragnienie posiadania dziewczyny, ponieważ byłem mocno nieśmiały, i z każdym odrzuceniem przez dziewczyny rosła we mnie frustracja, przez co musiałem sobie ulżyć. Witaj pornografio!!!
Zawaliłem 2 razy rok na studiach przez swoją głupotę – wtedy tak myślałem. Dopiero za drugim, gdy wszystko było, jak myślałem, spoko, miałem przedmioty zaległe na warunkach, których nie zdałem, a z bieżącego roku zaliczyłem, przez co wtedy wyrzucili mnie ze studiów – wszystko zaczęło mi się układać. Każdy stres po kolosie, każda chęć poderwania atrakcyjnej dziewczyny pchała mnie w porno. Względnie się ogarnąłem, było spoko, dużo mniej oglądałem, nawet w necie były grupy wsparcia, z których korzystałem, ale tam byli MOCNO religijnie nastawieni na ten problem – grzech, poczucie winy, że zaczęło mnie to irytować, nie czułem autentyczności w tego typu spendach. Żeby nie było, jestem wierzący, ale to już mi trącało bigoterią.
W między czasie udało się ukończyć 1 stopień studiów – inżynier, (przed Bożym Narodzeniem 2 miesiące temu się udało mgr obronić), poznałem dziewczynę na Tinderze. Dzisiaj z perspektywy czasu tłumaczę sobie, że miałem silną potrzebę pobyć, przekonać się, jak to jest być w związku, mieć dziewczynę, że szybko zdecydowałem się, właściwie zgodziłem na związek z nią. Fizycznie nie była w 100% w moim typie, może 60% max. Niestety zacząłem dostrzegać, że seks nie daje mi takiej satysfakcji, co porno. Nawet powiedziałem, że chyba mnie nie pociąga fizycznie. W końcu zakończyłem relację sam, bo wiedziałem, że im dłużej będę w tym związku trwał, to jeszcze bardziej ją skrzywdzę. Wolałem się bawić, “korzystać z życia”, mieć satysfakcję, że potrafię rozmawiac i wyrwać piękną laskę. Jednak znowu wracałem i kończyłem z porno, wracałem i kończyłem. Było fajnie, po czym rodzinka w boże narodzenie albo wielkanoc mnie wkurwi, bo między wierszami zaczną mnie wytykać, a im nie udowodnisz, że do mnie piją, od razu że jestem przewrażliwiony na swoim punkcie, to od razu trzeba sobie ulżyć. W końcu natrafiłem w internecie dzisiaj na twoją stronę, bo zacząłem dostrzegać, że znowu coś złego może się stać, może znowu scenariusz się powtórzyć, odpukać, np. oby mnie z pracy nie wyrzucili, szczególnie w tym okresie, gdzie zaraz kryzys i trudniej o nową.
Ale się rozpisałem, pozdrawiam. Kuba
Cześć.
Hej Kubo!
Dzięki za komentarz!
Wprawdzie dzisiaj jest niedziela, ale zakupię jutro po powrocie z pracy notes.
Dotrzymuj danego słowa, jeśli jest to słowo dane w mądrej sprawie.
A jeśli dane w głupiej, to warto przemyśleć odnośnie czego dajemy słowo.
Nie ma sensu robić czegoś głupiego czy niepotrzebnego, zaś dotrzymywanie słowa w sprawach mądrych dodatkowo nas wzmacnia, buduje zdrowe poczucie własnej wartości i szacunku do siebie oraz pewności siebie. Innymi słowy – robienie tego, co naprawdę mądre i zdrowe pomnaża mądrość i zdrowie. Pozytywne pomnaża pozytywne.
Więc jeśli w naszym życiu przybywa negatywnego, warto przyjrzeć się temu, co wybieramy.
Bo to, że np. postrzegamy “porno jest dobre, pomaga mi się zrelaksować”, a w naszym życiu nie przybywa ani spokoju, ani relaksu, to coś jednak jest inaczej, niż nam się wydaje.
Problem dostrzegłem kilka (jakieś 5) lat temu.
No to już szmat czasu temu!
Czy próbowałeś coś z tym problemem zrobić?
Licząc do dzisiaj, problem mam od 11 lat. 8 lat temu poszedłem na studia, powroty z wykładów były wyczerpujące emocjonalnie
Nie, nic nie było emocjonalnie wyczerpujące.
Jeśli chcesz, by zaczęło się coś poprawiać, musisz zacząć żyć rzeczywistością, czyli trzeźwością. Tym, czym nie kieruje się ok. 80% ludzkości, a w szczególności uzależnieni.
Nie ma “coś jest wyczerpujące emocjonalnie”. To bzdura. Bo emocje to odpowiedź ludzkiej psychiki i ciała na naszą percepcję świata zewnętrznego.
Emocje to jakość energii dopasowana do jakości percepcji. Jeśli przykładowo uznasz, że jesteś gorszy od innych (nie ważne jaki proces myślowy do tego doprowadził – porównywałeś się z innymi czy np. usłyszałeś to od kogoś), to automatycznie poczujesz wstyd u Twój poziom energii dramatycznie się obniży. Co jest dowodem, że uwierzyłeś w kłamstwo, bzdurę, która nie sprzyja życiu.
Bo czujesz w sobie mniej życia. Twoje życie od razu odzwierciedla Twoje postrzeganie siebie i świata.
Nic więc nie może Cię zmęczyć emocjonalnie, bo emocje to informacje. Natomiast jako, że emocje to energia, to utrzymywanie emocji (a więc i percepcji, która jest ich źródłem) będzie Cię drenować z energii. Bo emocje to Twoja energia – coś musi zostać zużyte na ich powstanie. Ale to nie wszystko. Energii – emocjom – możesz się dodatkowo opierać. A więc poświęcać jeszcze więcej energii, by np. próbować zdusić niekomfortowe w odczuwaniu emocje (bo takie mają być jako, że informują nas o naszych błędach percepcji).
Konkludując – zmęczenie “emocjonalne” nie wynika ze świata zewnętrznego, tylko naszej percepcji świata zewnętrznego, a następnie niskiej/bardzo niskiej jakościowo decyzji odnośnie świata wewnętrznego (którego emocje są częścią). Myślom naturalnie też można stawiać opór, co jeszcze dodatkowo drenuje z energii, chęci, etc.
+ była we mnie silna chęć poznania i poderwania bardzo atrakcyjnej dziewczyny, samo pragnienie posiadania dziewczyny, ponieważ byłem mocno nieśmiały,
A to dowód na to, co mówiłem wcześniej – najpierw uznałeś w sobie jakiś brak (który nazywasz nieśmiałością), na podstawie którego powstało energetyczne odzwierciedlenie Twojego przekonania – “Skoro w sobie widzę jakiś brak, to jego wypełnienie/usunięcie musi znajdować się poza mną! W kobietach, które są takie piękne, śliczne i każdy poważa faceta, który jest z piękną kobietą! To mnie uratuje!”
Ale że emocje to tylko i wyłącznie energia, to same z siebie nic nie zrobią. I dlatego tkwiłeś w miejscu z tą energią, której nie wykorzystywałeś. Dlaczego? Bo oczywiście na bazie wstydu i strachu stworzyłeś wiele więcej przekonań na swój temat, świata, kobiet, relacji, etc., że nie pozwalałeś sobie na działanie. Trzymałeś się tylko pożądania, by uciekać od emocji niekomfortowych.
Jednym z takich przekonań zbudowanych na podstawie wstydu jest – “jestem nieśmiały”. Ale to bzdura. Nie jesteś TAKI. Tylko nie pozwalasz sobie na działanie, BO… XYZ – i tu są korzyści jakie masz z braku działań. Łatwo sobie racjonalizować niechęć i emocje – “jestem nieśmiały”. Ale śmiałość to nie jest coś narzuconego nam odgórnie jak kolor włosów. Śmiałość to decyzja, wybór. Wybór wynikający z odpowiedniej percepcji siebie, swoich celów i tematu, o którym decydujesz.
W przypadku kobiet nie pozwalałeś sobie na działanie, bo z jednej strony kobiety uznawałeś za źródło swojej wartości i ratunku ale z drugiej również widziałeś w tym ogromne niebezpieczeństwo – że jak kobieta Cię odrzuci czy zrani (czyli w ogóle jest do tego zdolna), to to potwierdzi Twój marny obraz samego siebie. I w ten sposób utwierdzi Cię w nieuniknionym cierpieniu przez resztę życia.
I tak tkwisz w impasie od lat. Od wielu lat.
Jak widzisz – wierzysz w masę iluzji – że np. studia Cię wymęczają emocjonalnie, że kobiety mogą Cię też wymęczyć, zranić, zmienić, wpłynąć na Twój los.
Ale to wszystko nieprawda. Wszystko co czujesz i czego doświadczasz to konsekwencje Twojej percepcji i Twoich decyzji. Nikogo i niczego innego.
i z każdym odrzuceniem przez dziewczyny rosła we mnie frustracja, przez co musiałem sobie ulżyć. Witaj pornografio!!!
Ooooo, dokładnie o tym mówię. Sądzisz, że dziewczyny Cię odrzucały, co jest oczywistą bzdurą.
“Nie” usłyszane przez kobietę może oznaczać 100 różnych spraw, m.in. “nie teraz” albo “nie tak, spróbuj inaczej”.
Ale Ty Z GÓRY zakładałeś marny scenariusz, najmarniejszy – że jedno “nie” i już koniec świata. I to nie wszystko. Że to nie potwierdza to, co sam sądzisz o sobie – że jesteś do niczego.
I tak właśnie racjonalizowałeś sobie to, co czułeś.
A potem co? Oczywiście porno. Którym TŁUMIŁEŚ to, co czułeś. A tłumienie oznacza, że nic z tego, co czułeś nie minęło, nie zniknęło czy jak to się popularnie sądzi – nie zostało “rozładowane”.
Bo emocje to informacje o Twojej percepcji. Informacje i towarzysząca im energia. Percepcji nie korygowałeś, a nawet degenerowałeś ją coraz bardziej, więc emocji przybywało. A te już stłumione drenowały Cię z energii, odczuwałeś je non stop w formie stresu, zamartwiania się, masy negatywnych myśli. I wiecznie stawiany im opór doświadczałeś jako niechęć do wszystkiego i coraz większa i częstsza apatia.
Zawaliłem 2 razy rok na studiach przez swoją głupotę – wtedy tak myślałem.
Ach, i to najbardziej popularne urojenie – “ja myślę”.
Nie, Ty nie myślałeś. Tylko wpatrywałeś się w mentalny bełkot, który w kółko powtarzał to samo – np. fantazjowanie o kobietach. I co? I tyle.
To myślenie dla samego myślenia, co nie daje nic. Zaś w rzeczywistym świecie uczestniczysz nie myślami, tylko działaniami.
Których unikałeś, bo i obraz świata masz zapewne kiepski, niezachęcający do życia aktywnego, chętnego. Prawda?
Dopiero za drugim, gdy wszystko było, jak myślałem, spoko, miałem przedmioty zaległe na warunkach, których nie zdałem, a z bieżącego roku zaliczyłem, przez co wtedy wyrzucili mnie ze studiów – wszystko zaczęło mi się układać. Każdy stres po kolosie,
Stres też nie bierze się ze świata.
Stres to efekt nieustającej WEWNĘTRZNEJ walki – oporu, niechęci, prób zdławienia tego, co czujesz. Czyli prób zdławienia informacji o Twoim postrzeganiu świata zewnętrznego.
każda chęć poderwania atrakcyjnej dziewczyny pchała mnie w porno.
Dlaczego?
Bo zamiast pozwolić sobie na działanie, tylko trzymałeś się pożądania, a w tym czasie opierałeś się reszcie emocji jak wstyd, wina, żal, strach.
Jako, że to czemu stawiamy opór trwa i rośnie, no to te niekomfortowe emocje trwały i rosły. I tym samym ostatecznie decydowałeś się na jedyne znane Ci “rozwiązanie” – obejrzenie porno.
I to nie żadna chęć pchała Cię do czegokolwiek, a w szczególności nie do obejrzenia porno.
Każdy uzależniony DOKONUJE DECYZJI, by obejrzeć porno, napić się alkoholu czy zażyć narkotyk. Nic go do tego nie pcha. To decyzja podejmowana w danych okolicznościach, z której to decyzji człowiek oczekuje ważnych dla niego korzyści.
Jakie to były korzyści dla Ciebie – jak sądzisz?
Względnie się ogarnąłem,
Co to znaczy? Dla mnie to nie znaczy nic.
Co zmieniłeś?
było spoko,
I także co to znaczy? Co było spoko? Nie było spoko przez lata i nagle stało się spoko?
Nagle negatywna rzeczywistość sama się zmieniła na pozytywną?
dużo mniej oglądałem, nawet w necie były grupy wsparcia, z których korzystałem, ale tam byli MOCNO religijnie nastawieni na ten problem – grzech, poczucie winy, że zaczęło mnie to irytować, nie czułem autentyczności w tego typu spendach. Żeby nie było, jestem wierzący, ale to już mi trącało bigoterią.
No bo większość, przytłaczająca większość ludzi pojęcia nie ma o uzależnieniach. Zresztą o rzeczywistości duchowej tym bardziej.
I jeszcze większa ludzi nie ma też pojęcia o emocjach, ani o myślach. Czyli wiedza na temat świata wewnętrznego nie tylko jest niska ale to, co ludzie wiedzą to w większości totalne i często bardzo niezdrowe bzdury.
Poczucie winy to emocja INFORMUJĄCA o popełnionych błędach – że popełniliśmy błąd. To informacja, że coś istotnego warto skorygować w naszym życiu.
Zaś grzech w znaczeniu dosłownym i tym właściwym to “błąd”. Grzeszyć oznacza “błądzić” lub “popełniać błędy”.
I dlatego jest z tym taki problem, bo żyjemy w świecie, na którym nie da się uniknąć KONSEKWENCJI (nie mylić z karą) każdego wyboru.
Nie wierzysz? No to oparz się. Potem drugi raz. Potem trzeci. Oparz to samo miejsce 149 razy. Za każdym razem doświadczysz konsekwencji głupiego wyboru, które zresztą z każdym razem mogą być coraz bardziej dotkliwe. Będzie rósł ból, mogą zostać nawet uszkodzone nerwy. Ogólnie – będzie się dramatycznie gorzej żyło.
No to teraz sobie wyobraź, że podobnych błędów odnośnie myśli, emocji i świata zewnętrznego popełniałeś np. dziesiątki każdego dnia od kilkunastu lat.
Hmm.
W między czasie udało się ukończyć 1 stopień studiów – inżynier, (przed Bożym Narodzeniem 2 miesiące temu się udało mgr obronić), poznałem dziewczynę na Tinderze. Dzisiaj z perspektywy czasu tłumaczę sobie,
Nie masz sobie niczego tłumaczyć, ani racjonalizować, ani wymyślać, cudować.
Masz dążyć do prawdy. Tylko i wyłącznie.
Tylko rzeczywistość ma moc wyzwalania i pozytywnych zmian. Nawet najbardziej słodko brzmiące kłamstwo (z)niszczy.
że miałem silną potrzebę pobyć, przekonać się, jak to jest być w związku, mieć dziewczynę, że szybko zdecydowałem się, właściwie zgodziłem na związek z nią.
Tak naprawdę było?
A nie było to jak łapanie się brzytwy przez tonącego – “No wreszcie mam szansę uciec od tego wszechogarniającego wstydu!” ?
Fizycznie nie była w 100% w moim typie, może 60% max. Niestety zacząłem dostrzegać, że seks nie daje mi takiej satysfakcji, co porno.
A widzisz – czyli kolejne iluzje i prawda na temat tego związku.
Nie tylko sądziłeś, że porno daje satysfakcję ale też sądziłeś, że dzięki seksowi zaczniesz trwale czuć się dobrze – że jak poczujesz się źle, to szybciutko seks i już wszystko będzie dobrze.
I dlatego chciałeś tego związku. By mieć ten seks – by nareszcie mieć przy sobie źródło czegoś pozytywnego, czego Ci brakowało.
Ale bardzo szybko, jak to zwykle bywa, oczarowanie doprowadziło do rozczarowania.
Co NIE znaczy, że seks z żywą osobą jest zły. Tylko błędem było sądzić, że seks coś daje, bo tak nie jest. Seks nie daje, tylko ODDAJE i POMNAŻA to, co my do niego dodamy.
Jak dasz stres, napięcie, opór, to taki też będzie seks. Np. będziesz miał masę oczekiwać, będziesz coraz bardziej agresywny w trakcie, itd. Ale satysfakcji to nie da, ani nie zwiększy. Tylko ją jeszcze bardziej zmniejszy.
Nawet powiedziałem, że chyba mnie nie pociąga fizycznie. W końcu zakończyłem relację sam, bo wiedziałem, że im dłużej będę w tym związku trwał, to jeszcze bardziej ją skrzywdzę.
A to była wygodna racjonalizacja. Prawdą było to, że Ty nie dostawałeś tego, czego oczekiwałeś – tego jakie miałeś wyobrażenie seksu.
Nie wiem jak wyglądała Wasza relacja ale jeśli nie było w niej szczerości (bo zapewne nie byłeś szczery sam ze sobą), no to i ona mogła się oczarować, mieć oczekiwania, które następnie byłyby zawiedzione.
Jak mówię – oczarowanie prowadzi do rozczarowania. A rolą bólu jest zwrócenie uwagi do wewnątrz i tu szczera, odważna analiza i zmiany w stronę zdrowia – pozytywności ale też szczerej (często do bólu) prawdy.
Wolałem się bawić, „korzystać z życia”, mieć satysfakcję, że potrafię rozmawiac i wyrwać piękną laskę.
No widzisz?
Oto były prawdziwe powody tej relacji, a nie “zobaczyć jak to jest być w związku”. Chciałeś seksu, chciałeś dumy – innymi słowy – chciałeś się nareszcie poczuć inaczej.
Tylko podstawowym błędem było to, że sądziłeś, że to co czujesz mówi o rzeczywistości i że świat zewnętrzny ma na to lek.
Jednak znowu wracałem i kończyłem z porno, wracałem i kończyłem. Było fajnie, po czym rodzinka w boże narodzenie albo wielkanoc mnie wkurwi,
I kolejne elementy całej układanki – przekonania, że emocje dają Ci inni ludzie – np. wkurwiają Cię.
Co też jest urojeniem. Nic takiego nie ma miejsca. Gniew to już relatywnie wysoka energia, której celem jest wyrwanie człowieka z poziomu kolosalnie niższego – apatii, czyli generalnego przekonania o własnej bezsilności. Ty natomiast, tak jak z pożądaniem, nic z tą energią nie czyniłeś. Tylko ją tłamsiłeś w sobie i sądziłeś, że to przez kogoś.
I tu też tkwiłeś w miejscu, w marazmie.
bo między wierszami zaczną mnie wytykać, a im nie udowodnisz, że do mnie piją, od razu że jestem przewrażliwiony na swoim punkcie, to od razu trzeba sobie ulżyć.
To bardzo niska jakość życia.
W końcu natrafiłem w internecie dzisiaj na twoją stronę, bo zacząłem dostrzegać, że znowu coś złego może się stać, może znowu scenariusz się powtórzyć, odpukać, np. oby mnie z pracy nie wyrzucili, szczególnie w tym okresie, gdzie zaraz kryzys i trudniej o nową.
Nie baw się w średniowieczne przesądy, tylko szczerze, uczciwie, rozsądnie przeanalizuj swoją sytuację i decyzje.
Jeśli znowu będziesz szedł w tym samym kierunku, to doświadczysz tego samego. To masz jak w banku.
Ale jeśli swój los opierasz o jakieś “odpukać” i dalej żyjesz nieświadomie, negatywnie i głównie w oparciu o to, co czujesz nie rozumiejąc tego, no to naprawdę nie trzeba filozofa, ani terapeuty, ani wróżbity, by przewidzieć w jakim kierunku zmierzasz.
Co zmieniłeś względem tego, co doprowadziło ostatnio do zwolnienia lub zawalenia studiów? Czy wiesz co to było?
Bo jeśli nie jesteś tego świadomy, no to nie wiesz co możesz zmienić. I ewentualnie zostaje Ci albo życie po omacku – na ślepo, albo właśnie takie “odpukać” albo “może się ułoży/uda”.
Ale się rozpisałem, pozdrawiam. Kuba
Nie szkodzi.
Jak widzisz – można z tego wyciągnąć masę informacji.
I nie ma w tym nic nowego. Praktycznie każdy uzależniony, cierpiący, postrzegający i/lub traktujący się źle człowiek żyje podobnie – w tych samych schematach zewnętrznych i wewnętrznych.
Mam nadzieję, że to pchnie Cię choć troszkę w lepszym kierunku i pomoże Ci wybrać mądrze i trwale.
Po obejrzeniu filmu , zdałem sobie sprawę ze tak naprawdę opisane sytuacje maja miejsce w moim życiu . Załamka totalna 😢
Witaj Arturze! Dziękuję za komentarz!
Dlaczego się załamujesz? To Twój wybór.
Skoro od długiego czasu doświadczałeś bólu i rozmaitych innych nieprzyjemności i nareszcie dowiedziałeś się dlaczego, to wiesz także jak to wyleczyć, poprawić!
Znasz więc rozwiązanie.
Ja m.in. dlatego wyzdrowiałem, bo zamiast się załamywać na własne życzenie, ucieszyłem się pierwszy raz od bardzo długiego czasu. Nareszcie wiedziałem co mi jest, a więc mogłem też coś z tym zrobić! I wiedziałem co jest do zrobienia.
Nie dziw się jeśli jest Ci źle jeśli zawsze wybierasz postawę negatywną.
Nikt nie każe Ci się załamywać, rozpaczać, etc.
Jeśli wdepnąłeś w g…o to zawsze masz wybór – grać ofiarę, narzekać, użalać się, denerwować lub szybko but wyczyścić i zapomnieć o sprawie.
Oczywiście w temacie uzależnienia jest to troszkę bardziej skomplikowane ale w esencji też każdy ma wybór – rozpaczać po kolejnej sesji z porno i nic nie robić poza tym, lub (z)robić to co niezbędne, by wyzdrowieć, wybaczać sobie i cały czas iść do przodu.
Film jest wstrząsem, co zapewne ukazuje skalę mojego problemu. Oglądam pornografię odkąd pamiętam. Nie potrafiłem nigdy się zakochać, lub zbudować relacji z kobietą przez to zapewne.
Świadomy uzależnienia jestem od roku. Próbowałem różnych sposobów jednak nic z tego nie wychodziło. Prześledziłem pierwszy z Twoich filmów z uwagą. Podejmę kolejną próbę bo mogę tylko zyskać, tak myślę. Skoro można doprowadzić np. swoją samoocenę do jeszcze głębszego dna, to nie chcę wiedzieć jakiego jeszcze mułu mogę sięgnąć.
Niezależnie od tego czy uda mi się tym razem, pierwszy film oceniam jako bardzo dobry. Nigdzie jeszcze nie otrzymałem tylu odpowiedzi w tak krótkim czasie.
Bardzo chcę przerwać to błędne koło raz na zawsze, liczę, że tym razem mi się uda.
Dzięki za podesłanie mi materiałów.
Pozdrawiam
Piotr
Witaj Piotrze!
Dziękuję za komentarz!
Film jest wstrząsem, co zapewne ukazuje skalę mojego problemu.
Nie rozumiem tego stwierdzenia.
Skoro mówisz, że jesteś świadomy uzależnienia od roku, to dlaczego wstrząs pokazuje skalę Twojego problemu?
Oglądam pornografię odkąd pamiętam. Nie potrafiłem nigdy się zakochać, lub zbudować relacji z kobietą przez to zapewne.
Nie przez to.
A raczej nie tylko.
To przez co w ogóle oglądasz pornografię ma swoje konsekwencje, które rozciągają się na wiele obszarów życia i zdrowia.
Plus oczywiście konsekwencje samego oglądania pornografii.
Np. jeśli oglądasz pornografię, gdy czujesz frustrację, to frustracja zostaje stłumiona. Nie rozładowana, nie “odreagowana” – nic z tego, co powszechnie ludzie sądzą. Oznacza to, że nadal jest w podświadomości i wpływa na umysł, psychikę, doświadczenia, odczucia, ciało.
To tak jakbyś codziennie wkładał do plecaka każdy kamyczek jaki zobaczysz na ulicy. Ok, po miesiącu byłoby trochę kamyczków ale problemu wielkiego by nie było.
Ale już po roku lub kilku latach plecak stałby się nieznośnie ciężki. I wtedy zwykły spacer stanowiłby udrękę.
Niemniej przypominam – o ile kamyczek sam z siebie nic nie robi, tylko obciąża w dużej ilości, o tyle oglądanie pornografii dosłownie niszczy mózg.
I uczymy się kompletnie odrealnionego obrazu seksu, relacji damsko-męskich i dużo więcej.
Świadomy uzależnienia jestem od roku. Próbowałem różnych sposobów jednak nic z tego nie wychodziło.
Bo wychodzenie z uzależnienia to nie żaden sposób.
To generalna nauka życia świadomego, pozytywnego, odważnego, uczciwego – etc. Prowadzę Blog, w którym opisuję bardzo wiele powiązanych tematów.
Nie ma tu mowy o żadnych sztuczkach.
Żyjesz świadomie – czyli m.in. wiesz z jakich powodów sięgasz po pornografię i uczciwie zaczynasz zajmować się każdym z nich.
Jeśli jak wspomniałem – np. się frustrujesz, no to pora zająć się frustracją – nie tylko już stłumioną, która się będzie ujawniać ale też jej przyczynami – np. niespełnianymi oczekiwaniami względem ludzi czy siebie, reakcjami na błędy czy porażki, itd.
I co wg Ciebie byłoby taką mądrą, zdrową zmianą oczekiwań względem ludzi?
I czy możesz napisać czego próbowałeś – jakich sposobów?
Czy jesteś świadom choć jednej przyczyny, przez którą oglądasz porno? Czy jesteś świadom przynajmniej jednej korzyści jaką masz z porno?
Odpowiedzi na te pytania same z siebie powinny ukazać, że nie może być mowy o sposobach i sztuczkach.
Prześledziłem pierwszy z Twoich filmów z uwagą. Podejmę kolejną próbę bo mogę tylko zyskać, tak myślę.
A co spróbujesz?
Wychodzenie z uzależnienia to nie strzelanie do celu i liczenie, że się trafi 100 punktów.
To generalne dojrzewanie jako istota ludzka.
Na pewnym etapie tego rozwoju uzależnienie przestaje istnieć w ludzkim życiu, bo na tyle dojrzałeś i rozwiązałeś problemy, od których uciekałeś – zarówno zewnętrzne jak i wewnętrzne.
Skoro można doprowadzić np. swoją samoocenę do jeszcze głębszego dna, to nie chcę wiedzieć jakiego jeszcze mułu mogę sięgnąć.
Samego dna. Totalnego.
Niezależnie od tego czy uda mi się tym razem, pierwszy film oceniam jako bardzo dobry. Nigdzie jeszcze nie otrzymałem tylu odpowiedzi w tak krótkim czasie.
Jakie odpowiedzi otrzymałeś?
No bo skoro mówisz, że podejmiesz kolejnej próby, to nie uważam, że już na problem patrzysz właściwie.
Bardzo chcę przerwać to błędne koło raz na zawsze, liczę, że tym razem mi się uda.
No ale to błędne koło to Twoja decyzja – jest jakaś okoliczność, której nie chcesz lub z którą nie potrafisz sobie poradzić i wybierasz wtedy pornografię.
Jeśli nie wybierzesz pornografii, to nadal masz ten problem. I co wtedy?
Jeżeli pornografią “ratowałeś” się od napięć, frustracji, stresu, gniewu, żalu, winy – no to to zostanie w Twoim życiu. Jeśli przestaniesz niszczyć sobie mózg pornografią, jeśli pozwolisz mu się zregenerować i generalnie przestaniesz uciekać, to będziesz to odczuwał jeszcze wyraźniej.
Co wtedy zrobisz?
Czyli powinienem iść do psychologa, by leczyć się z frustracji a nie pozostać tutaj? Bo po Twojej analizie mam wrażenie, że jednak nie mam pojęcia co robić. :(
To nie analiza, bo nic o Tobie nie wiem. Pisałem ogólnie, by podkreślić co jest do zrobienia – nie skorzystanie z żadnego sposobu.
Nie masz pojęcia, co robić, bo na razie nie jesteś świadomy dlaczego w ogóle sięgasz po porno.
Próbowałeś różnych sposobów, czyli robiłeś coś w ciemno – na ślepo.
Gdy zaczniesz sobie uświadamiać z jakich powodów wybierasz pornografię, zacznie stawać się jasne co jest do zrobienia.
Więc zacznij obserwować w jakich okolicznościach zaczynasz fantazjować o porno, dlaczego je wybierasz, na co liczysz, co sobie mówisz, itd.
Ponadto – dlaczego miałbyś “nie pozostać tutaj”? Wizyta u psychologa zawsze może pomóc, co nie wyklucza, byś nadal otrzymywał ode mnie materiały, czytał Bloga, oglądał filmy.
Znajdziesz tu kolosalnie dużo informacji, w tym o frustracji, stresie, emocjach, etc.
Poza tym większość ludzi nie wie co robić. Większość próbuje sztuczek, powstrzymują się na siłę, próbuję popularnego “nofap”, itp.
I co? I nic. Polepsza się jakiemuś malutkiemu ułamkowi procenta.
Uzależnienia na świecie są dramatycznie źle rozumiane i naprawdę niewielu terapeutów wie jak je ugryźć. Szczególnie uzależnienie od porno, które jest uzależnieniem “najmłodszym” – pojawiło się niedawno.
Masa ludzi też chodziło na różne terapie ale zwyczajnie nie przenosili zaleceń do swojego życia.
Robili coś z terapeutą i tyle. Nic/niewiele (za mało) zmieniali w swoim życiu – tego jak żyli.
Więc i tu zacznij się przyglądać – jak żyjesz? Czy się stresujesz, opierasz, co robisz niechętnie, względem czego traktujesz się jak ofiara, co Cię boli, czego unikasz, od czego uciekasz, czego nie chcesz, etc. – wszystkie negatywności. Bo w tym jest źródło uzależnienia.
Na Blogu znajdziesz MASĘ wskazówek, porad, informacji. Ale to nie system, który wyjaśnia wszystko krok po kroku.
O systemie – Programie WoP – będą dalsze filmy.
Dziękuję. Więc postaram się wykorzystać informacje z blogu, i kontynuować oglądanie materiałów.
Bardzo mnie to cieszy!
Nie bój się pytać pod artykułami, jeśli masz jakieś związane z tematem pytanie – pytaj.
Poza tym na Newsletterze czekają na Ciebie bardzo wartościowe niespodzianki.
Dzięki, świetny film. W końcu ktoś się w Polsce tym zajął na poważnie. Dużo przydatnej wiedzy, bez religijnej ideologii, i właśnie tego potrzebuję. Jestem naprawdę wdzięczny, że się tym zająłeś, naprawdę.
Mam na liczniku również 15 lat uzależnienia. Mimo to skończyłem wymarzone studia, mam świetną pracę oraz absolutnie przepiekną kobietę. Mimo to od jakiegoś czasu czuję spadek samooceny, a nie powinienem. Dostaję pochwały czy premie w pracy, mam miłość bliskich mi ludzi, a jednak czuję się coraz mniej pewny siebie. Nawet zauważyłem, że przestałem ludziom twardo patrzeć w oczy.
Na początku chciałem pójść do psychologa od poczucia własnej wartości, ale najpierw, na wszelki wypadek, zrobiłem sobie detoks od pornografii (zazwyczaj oglądam 2-4 razy w tygodniu). Po mniej więcej 8 dniach poczułem się o niebo lepiej, poczułem się, że znowu jestem jakby “w siodle” swojego życia. No i tradycyjnie znowu obejrzałem pornografię i wszystko od początku ad infinitum.
Naprawdę chciałbym w końcu raz na zawsze skończyć z tym gównem i mam szczerą nadzieję, że Twoje wsparcie mi w tym pomoże.
Dobra, kończę pisać komentarz i idę po ten notes.
Pozdrawiam serdecznie
Kuba
Witaj Kubo!
Dziękuję za komentarz!
Dzięki, świetny film. W końcu ktoś się w Polsce tym zajął na poważnie. Dużo przydatnej wiedzy, bez religijnej ideologii, i właśnie tego potrzebuję.
Warto wiedzieć, że religie zawierają masę przydatnych i praktycznych informacji, które w sposób nie fantastyczny ale wręcz prozaiczny odnoszą się do poprawy ludzkiego życia.
Proste – spróbuj pracować będąc pogniewanym. Będzie Ci łatwiej, niż gdybyś był spokojny? No nie.
Dlatego w religii nazywa się to grzechem. A grzech to błąd.
Więc błędem jest utrzymywać gniew podczas pracy (zresztą kiedykolwiek).
Nie da się pominąć informacji zawartych w religii, gdy mówimy o czymkolwiek, bo w wielu tematach to informacje uniwersalne i mądre.
Ale w większości warto nie mówić, że np. wzięły się z religii, bo ludzie automatycznie zaczynają się opierać.
Jestem naprawdę wdzięczny, że się tym zająłeś, naprawdę.
Bardzo mi miło!
Mam na liczniku również 15 lat uzależnienia. Mimo to skończyłem wymarzone studia, mam świetną pracę oraz absolutnie przepiekną kobietę. Mimo to od jakiegoś czasu czuję spadek samooceny, a nie powinienem.
Pierwszy błąd – dlaczego uważasz, że nie powinieneś?
Samoocena to ocena samego siebie. Ty decydujesz jak patrzysz na siebie, jak się postrzegasz, jaką masz opinię na swój temat, jaką wartość i znaczenie nadajesz sobie, swoim staraniom, efektom, pracy, życiu, temu co robisz i masz.
Jeśli to się zmieniło, to znaczy, że zapewne nastąpiło rozczarowanie jakimś urojeniem – że np. Twoja wartość lub szczęście biorą/brały się skądś ze świata.
A tak nie jest i nigdy nie było.
Dopóki Ty dodajesz radość do swojego życia, to znajdziesz ją we wszystkim, nawet podczas ścierania kurzy i wyrzucania śmieci.
A jeśli jej nie dodasz i będziesz oczekiwał, będziesz jej znajdował coraz mniej, nawet w kontakcie z piękną kobietą.
Stan emocjonalny zawsze informuje NAS O NAS SAMYCH. Nie o świecie, tylko o tym jakie znaczenie czemuś/komuś nadaliśmy, jak postrzegamy siebie w danej sytuacji i jak te okoliczności oceniamy, etc.
Dostaję pochwały czy premie w pracy, mam miłość bliskich mi ludzi, a jednak czuję się coraz mniej pewny siebie.
Tak wygląda opieranie się niskim stanom emocjonalnym (w których nie ma nic złego).
Gdy oprzesz się temu co czujesz, to nie tylko to nie minie ale będzie rosło.
Więc jak oprzesz się np. smutkowi, to smutek będzie trwał nawet do końca życia. A jednocześnie czując smutek i wybierając niechęć, automatycznie będziesz odczuwał coraz mniej radości, chęci, zadowolenia, etc.
Nawet zauważyłem, że przestałem ludziom twardo patrzeć w oczy.
To oznacza, że czujesz wstyd.
Na początku chciałem pójść do psychologa od poczucia własnej wartości,
No tak ale tzw. “poczucie własnej wartości” to coś urojonego. W rzeczywistości nie istnieje.
Natomiast zatrzymajmy się na pierwszej części tego określenia – na “poczuciu”.
W tym cały problem. Z Twoją wartością nie ma żadnego problemu. Bo ona jest niezmienna.
Zmienia się natomiast to co czujesz.
I swoją wartość uzależniasz od tego, co czujesz. A to błąd.
Takie znaczenie nadajesz sobie i temu co czujesz – jak się czujesz gorzej, to dla Ciebie oznacza, że Ty jesteś gorszy.
A powiedz mi – co takiego złego jest czuć się niepewnie od czasu do czasu?
ale najpierw, na wszelki wypadek, zrobiłem sobie detoks od pornografii (zazwyczaj oglądam 2-4 razy w tygodniu). Po mniej więcej 8 dniach poczułem się o niebo lepiej, poczułem się, że znowu jestem jakby „w siodle” swojego życia. No i tradycyjnie znowu obejrzałem pornografię i wszystko od początku ad infinitum.
Nic od początku.
Nie ma niczego takiego jak “detoks od pornografii”.
Zapytaj siebie – w jakich okolicznościach, z jakich powodów sięgasz po porno?
Dopóki się tym nie zajmiesz, to oczywiście gdy znowu doświadczysz tych okoliczności, sięgniesz po porno.
A już wiemy, że nie tylko mowa o okolicznościach zewnętrznych jak np. jakiś problem w pracy.
Mowa przede wszystkim o okolicznościach wewnętrznych. Jedną z nich jest wspomniany wstyd.
Dopóki więc nie zajmiesz się wstydem i jego przyczynami (które także są wewnętrzne), no to będziesz sięgał po porno zawsze jak poczujesz wstyd.
A że się mu opierasz – trwa i rośnie.
Więc będziesz go czuł coraz więcej i częściej.
Naprawdę chciałbym w końcu raz na zawsze skończyć z tym gównem i mam szczerą nadzieję, że Twoje wsparcie mi w tym pomoże.
Więc przestań patrzeć na porno jak na “to gówno”, tylko rozpoznaj dlaczego wybierasz “to gówno”, a stanie się jasne, że “tym gównem” pomagałeś sobie z czymś, z czym sobie nie radziłeś. Zamiast się zmagać z porno, zajmij się tym/naucz się radzić sobie z tym od czego uciekałeś.
Wtedy nie tylko oglądanie porno przestanie mieć znaczenie ale i poradzisz sobie z problemem istniejącym w Twoim życiu zapewne od lat.
TO jest właściwe podejście do zdrowienia z uzależnienia.
Oczywiście w kolosalnym skrócie.
I zaprzestanie oglądania porno jest krytycznie ważne, bo oglądanie porno ma ogromną cenę – niszczy mózg, tłumi to, czym trzeba się zająć, co uniemożliwia przepracowanie tego i wiele więcej.
Dobra, kończę pisać komentarz i idę po ten notes.
Super!
Jak to jest, że jedna osoba spełnia marzenia podczas uzaleznienia a ja po sesji z porno nie nawet nie mam siły z łóżka wstać?Czy to zależy z jaką siłą tłumimy emocje?Czyli nie porno jest głównym problemem lecz bardziej psychika chociaż z drugiej strony jedna osoba pije alkohol i rwalizuje cele a druga pije i nawet nie pracuje
Jak to jest, że jedna osoba spełnia marzenia podczas uzaleznienia
Jaka osoba? Możesz mi powiedzieć konkretnie?
Bo sądzę, że sobie wymyślasz rzeczywistość, by coś usprawiedliwić.
To jak żyjesz to Twoje decyzje. Mówiłem – można tę samą pracę wykonywać jak ofiara, męczyć się, opierać, tracić siły i po pracy nie mieć na nich ani energii, ani chęci, a można ją wykonywać chętnie, radośnie, z ekscytacją i po pracy mieć masę energii.
a ja po sesji z porno nie nawet nie mam siły z łóżka wstać? Czy to zależy z jaką siłą tłumimy emocje? Czyli nie porno jest głównym problemem lecz bardziej psychika
To zbyt płytkie postrzeganie tematu i pomijające zbyt wiele elementów.
Nie mówisz nic o stopniu uzależnienia. Nie mówisz o poziomie zaniedbania wnętrza. Nie mówisz o tym jak ktoś postrzega siebie, swoje życie, problemy, obowiązki, jakie ma względem tego intencje, przekonania, postawy, jakimi pozycjonalnościami opisuje sobie rzeczywistość i więcej.
To samo pytanie można zadać odnośnie dużo prostszego tematu jak praca – “Dlaczego jedna osoba do pracy chodzi chętnie, wstaje z uśmiechem, a druga przestawia budzik 10 razy, męczy się i po pracy nie ma na nic chęci?”
Czy problem stanowi praca? Nie.
Czy problem stanowi porno? Tak. Bo z jego oglądaniem związane są bardzo poważne konsekwencje, z których część to zniszczenia w mózgu.
Więc z jednej strony to co mówię na temat pracy pokazuje, że to nie praca jest źródłem ani zmęczenia, ani napięć, ani energii (bo w każdej pracy mamy przykłady osób, które się w niej męczą i które się nie męczą i nawet są radosne, chętne) i tak samo z pracowaniem nie są związane żadne poważne konsekwencje (no chyba, że pracujemy w kopalni uranu). Natomiast z porno już tak.
Jeśli już masz poważnie zniszczony mózg i duże zaniedbania emocjonalne, to Twoje doświadczenia czy to z pracą, czy z kolejną sesją z porno będą zupełnie inne, niż osoby, która porno ogląda sporadycznie i nie ma tak poważnych zaniedbań.
Słowem – większość zależy od tego jak żyjesz i jakim jesteś człowiekiem (jakim wybierasz być, bo nie jesteś ofiarą niczego, także tego kim jesteś).
chociaż z drugiej strony jedna osoba pije alkohol i rwalizuje cele a druga pije i nawet nie pracuje
To, że ktoś pije nie ma znaczenia, prócz samych konsekwencji picia.
Znaczenie mają intencje, prawdziwe powody picia i już istniejące konsekwencje własnych decyzji.
Jak ktoś się napije 2 razy w tygodniu, to konsekwencje też będą ale mniejsze jak u tego, kto pije za każdym razem, gdy np. poczuje napięcie. A że opiera się cały czas, to i napięcie czuje cały czas.
Zdanie/pytanie “A może problem nie leży w porno?” nie powinno istnieć. Wywal je ze swojego “słownika”. Z oglądaniem porno zawsze są związane konsekwencje i jakie – wyjaśnia dokładnie film nr 1.
Uzależnienie to nie tylko ROBIENIE – oglądanie porno. To sposób w jaki żyliśmy, czego elementem są negatywne i pogłębiające się konsekwencje przeplatające się z konsekwencjami oglądania pornografii. To wszystko to spirala prowadząca w dół.
Jako, że nie podałeś ani tego jak Ty żyjesz, ani tej drugiej osoby, która rzekomo po sesji z porno jest jak nowonarodzona, to nie mogę Ci przedstawić skąd wynikają różnice.
Ale możemy zobaczyć co nie gra u Ciebie – przedstaw mi proszę swoje cele. Elegancko rozpisane, wypisane kroki, ustalone daty realizacji każdego kroku. Pokaż mi proszę notatki będące rozliczaniem samego siebie ze swoich działań i wprowadzone korekty.
Ten, kto cele realizuje jest ich przynajmniej świadomy i podejmuje działania w tym celu.
Nie mam żadnych celów odkąd zainteresowałem się wiedzą z twojego bloga oraz Hawkinsa nie ciągnie mnie do nieczego zewnętrznego i jestem zobojętniały.Jak byłem młodszy to miałem jakieś tam cele np umieśnione ciało ale teraz jak patrze na tych pakerów to jest to obrzydliwe poza tym kiedyś bardziej ćwiczyłem, żeby się pokazać przed kolegami i poczuć się pewniejszym siebie przed dziewczynami.Moim największym celem to odczuwanie radośći tu i teraz, żeby czuć radość z istnienia i bym miał chęci do życia.
Nie mam żadnych celów odkąd zainteresowałem się wiedzą z twojego bloga oraz Hawkinsa nie ciągnie mnie do nieczego zewnętrznego i jestem zobojętniały.
No to nie zainteresowałeś się wiedzą, tylko znalazłeś sobie pretekst, by unikać życia, działania, dyskomfortu, rozwoju.
Zobojętniały byłeś pewnie przez większość swojego życia. W swoim pierwszym komentarzu na tym blogu zapytałeś ile trzeba czekać, żeby pojawiła się chęć.
I sobie dalej czekasz pomimo mojej odpowiedzi.
Jak byłem młodszy to miałem jakieś tam cele np umieśnione ciało
I realizowałeś je?
ale teraz jak patrze na tych pakerów to jest to obrzydliwe
No widzisz? I kolejne usprawiedliwienia i preteksty, by nie ruszyć tyłka, tylko żyć apatycznie.
Na świecie nie ma tylko “tych pakerów”. Jest masa ludzi z pięknymi, zadbanymi ciałami. Ale Ty tylko wybrałeś sobie jakiś mały wycinek ludzi i na tej podstawie sobie usprawiedliwiasz brak działania i celu.
Naprawdę w tydzień nie pojawi Ci się “obrzydliwie” przypakowane ciało.
poza tym kiedyś bardziej ćwiczyłem, żeby się pokazać przed kolegami i poczuć się pewniejszym siebie przed dziewczynami.
I zamiast zmienić intencję, przestałeś ćwiczyć.
Moim największym celem to odczuwanie radośći tu i teraz, żeby czuć radość z istnienia i bym miał chęci do życia.
To zacznij żyć, przestań znajdować preteksty, by nie żyć, tylko wegetować.
Zacznij doświadczać życia z różnych stron, z mądrymi intencjami.
To przez co nie odczuwasz radości nie bierze się ze świata. Radość to decyzja. Wszystko to decyzja. Chęć to też decyzja, co wyjaśniałem i ja swoimi słowami, i dr Hawkins.
Ale Ty wybierałeś tylko takie fragmenty i to jeszcze wyjęte z kontekstu, by Ci wyjaśniały Twoje dotychczasowe postawy.
By unikać tego, przez co np. nie czujesz radości, co dodatkowo wyprojektowałeś na świat.
Zadbane ciało nie da Ci radości ale regularne treningi mogą pomóc wyciągnąć z Ciebie wszystko przez co radości nie czujesz.
Ponadto ruch fizyczny wspomaga ruch energii, co przyczynia się automatycznie do lepszego samopoczucia.
Łatwiej też wybrać radość, gdy mamy życie fajne, zadbane, niż wszystko odstawione i leży, a my czekamy aż się planety ułożą odpowiednio, by nas obsypał kosmiczny, diamentowy pył.
Pierwszy komentarz napisałeś już ponad 2 lata temu i z tego co widzę, nie zmieniłeś za wiele/nic na lepsze, tylko znalazłeś preteksty, by odpuszczać coraz więcej.
2 lata już czekasz i widzę, że nadal zamierzasz czekać.
Jeszcze jedno – dr Hawkins na wykładach miał słuchaczy kalibrujących się w grupie na poziom ponad 400.
Ludzie odwiedzający ten blog kalibrują się najczęściej poniżej 200. Często poniżej kilkadziesiąt punktów.
Ja bym powiedział, i zapewne będę miał rację, że nie jest tak jak mówisz “nie ciągnie mnie”, tylko Ty się opierasz.
A to zupełnie inny świat.
Nie jesteś spokojny, ani akceptujący. Osądzasz, oceniasz (obrzydliwe), dodatkowo jak coś robiłeś, robiłeś to z niskich intencji, których nie skorygowałeś.
Nie masz też intencji ich zmiany, ani zmiany siebie, wzięcia się do roboty.
Poza tym dalej uważasz, że do świata zewnętrznego “coś ciągnie”. Nic nie ciągnie i nigdy nie ciągnęło.
Twoje motywacje, decyzje, intencje, percepcja, wartościowanie i pozycjonalności to sprawa stricte wewnętrzna i to Twoja odpowiedzialność.
O tym nie mówisz nic.
Nie wiem jakie fragmenty wypowiedzi dr Hawkinsa i moich sobie znalazłeś ale na pewno wyciągnąłeś je z kontekstu, by Ci pasowały do Twojej dotychczasowej percepcji.
Radości istnienia nie poczujesz nigdy jeśli będziesz sobie znajdował wytłumaczenia, by unikać normalnych, ludzkich, męskich rzeczy jak poznawanie kobiety czy treningi.
Trenowałeś, bo sądziłeś, że z tego weźmie się poczucie wartości, że dzięki temu otrzymasz od innych akceptację, szacunek, zainteresowanie kobiet, itd.
Więc cały czas uważałeś, że problemy i ich rozwiązania są poza Tobą. Ale tak nigdy nie było.
Jednocześnie ruszenie się z realizacją zewnętrznych celów wyciągnie z Ciebie to co wewnętrzne, przez co nie realizowałeś tych celów chętnie, spokojnie, odważnie, radośnie.
O czym mówiłem wielokrotnie.
Bardzo prawdziwy film, uzależnienie jest tragiczne u mnie.
Mimo że chodzę na program 12 krokowy , byłem na dwóch psychoterapiach, nałóg wraca. Są tzw. gorsze wzorce uzależnienia. Dochodzi sprawa z fatalnymi myślami o sobie i smutek, że jest masakra.
Witaj Michale!
Dziękuję za komentarz!
Nałóg nie wraca, bo to nie klucz kaczek odlatujący do ciepłych krajów.
Nie zostały rozpoznane i przepracowane przyczyny uzależnienia. Więc nie wraca, tylko cały czas jest i w pewnych okolicznościach sięgasz po porno.
Co to są za okoliczności – czy wiesz?
Są tzw. gorsze wzorce uzależnienia.
Nie wiem o jakich gorszych wzorcach mówisz.
O niczym takim nie słyszałem.
Fundament wyjścia z uzależnienia to świadomość, że Ty wybierasz nałóg, w jakich okolicznościach i na co liczysz w związku z tym.
Dochodzi sprawa z fatalnymi myślami o sobie i smutek, że jest masakra.
Czyli prawie na pewno fundamentem sięgania po porno jest ucieczka wynikająca z niechęci do myśli i do emocji. Mówisz o smutku ale są też inne – wstyd, wina, żal, strach, etc.
Co robisz z myślami?
Co robisz z emocjami?
Dlaczego? Czy to coś Ci daje? Pomaga? Zapobiega?
I na koniec pytanie – chodzisz do grup 12 kroków ale czy przerabiasz te kroki? Na którym jesteś?
Bo to jak z chodzeniem do szkoły. Można chodzić do szkoły ale samo chodzenie nie da Ci wykształcenia.
Są prace domowe, które trzeba odrobić, jest nauka w domu, potem sprawdziany.
Takim “sprawdzianem” jest każdy dzień – to jak żyjemy, jakim wybieramy być człowiekiem dla siebie i dla innych.
Jakim człowiekiem jesteś dla siebie i dlaczego?
Dziękuję za odpowiedź, spisuję co się dzieje wg. wskazówek i czekam na kolejny film
W moim przypadku uzależnienie ma charakter bardzo “pojebany” i naprawde potrzebuje pomocy. Jestem bardzo religijny a to co robie,czyli wedlug mojej wiary grzeszę, powoduje ze czuje do siebie obrzydzenie i niechęć do życia. Tracę uczucie wolnosci, kontroli nad sobą i swoim życiem. Nie potrafię pogodzic się z myślą, iż tyle lat próbuje wyjsc z tego gówna i wciąż mi sie nie udaje, to strasznie dołujące. Ciągły ból staje się nie do zniesienia, jestes moją ostatnią nadzieją.
Wygląda to tak ze na 2-3 tygodnie absytnencji od masturbacji i porno, taki sam okres to wlasnie robienie tego i tak w koło.
Powtarza się ten sam schemat. Pragnienie Wolnosci od masturbacji i porno – Postanowienie ze koncze raz na zawsze z masturbacja i porno – Nastepnie dochodzi do masturbacji wraz pornografią o charakterze rytualnym,a nastepnie do samej masturbacji rowniez o charakterze rytualnym (mowie sobie ze robie to ten ostatni raz i nigdy wiecej, pomaga mi to wejsc w stan gdzie nie drecza mnie juz mysli o porno i masturbacji, doznaje stanu i uczucia wolnosci, radosci i satysfakcji ze to juz koniec i ze jestem wolny, dodam ze masturbacja musi odbyc sie w specjalnych warunkach, czyli pod prysznicem, gdyz inna nie daje mi wlasnie tej satysfakcji i pozniejszejego uczucia wolnosci) – Nastepnie modlę sie, gotowymi modlitwami z internetu, musze odmowic wszystkie te ktore zwykle odmawiam gdy postanawiam znowu podjac sie zycia w wolnosci i czystosci ( o uzdrowienie, uwolnienie z mastrubacji i pornografii), w innym przypadku mysli wracaja i juz wiem ze to sie nie uda i na nastepny dzien,seans wiadomo jaki. – Jesli wszystko poszlo dobrze i czuje sie wolny, czysty, mysli mnie nie męczą. Zyje sobie tak przez około 2-3 tygodnie, az pojawia sie dzien w ktorym po prostu chce mi sie ruchac, wtedy nie mam zupelnie na nic ochoty, na zadne inne czynnosci, jak tylko i wylacznie na seks. Z racji braku posiadania partnerki, pojawia sie mysl zeby zwalic, natomiast sama masturbacja nie jest w stanie mnie zachecic, musi pojawic sie ochota na porno, wtedy niewinnie zaczynam ogladac jakies soft porno, ale pozniej wjezdza seans pornograficzny juz konkretny i w obliczu takowego podniecenia dochodzi ostatecznie do mastrubacji ogladajac porno. W miedzy czasie mam pelna swiadomosc tego co sie dzieje, mowie sobie ze przeciez nie warto tego robic, szkoda tych dni, tej motywacji, radosci z zycia, wspanialych chwil i tak dalej. Coś mnie powstrzymuje, przed zajęciem się czymś innym, zamiast siedziec i gadac ze soba ze nie warto wracac do tego gowna. Ostatecznie i tak ogladam porno i poleruje berło. Co ja mam zrobic z tym napieciem seksualnym, mimo ze uprawiam sport i pracuje fizycznie, to ono nadal sie pojawia i to z wielką mocą ?
Teraz jak czytam to co napisalem, to zdaje sobie sprawę jak bardzo mam zryta psychę i że ze mna to chyba jest serio zle.
Pozdrawiam
Witaj Marku!
Dziękuję za komentarz!
W moim przypadku uzależnienie ma charakter bardzo „pojebany” i naprawde potrzebuje pomocy.
Każdy przypadek jest trudny i każdy uzależniony zachowuje się przynajmniej w dużym stopniu nieracjonalnie.
Bo na tym polega uzależnienie – na zachowaniach dalekich od zdrowego rozsądku.
Co nie znaczy, że człowiek, który się tak zachowuje jest automatycznie zły.
Gdy non stop kaszlesz to jesteś pojebany? Nie. Jesteś chory i kaszel to jeden z objawów.
To wszystko co przedstawiasz to również objawy – elementy choroby.
A żeby wyleczyć chorobę, trzeba zająć się przyczynami i zatroszczyć się o siebie, a nie traktować jak bezwartościowy kawałek gówna.
Jestem bardzo religijny a to co robie,czyli wedlug mojej wiary grzeszę, powoduje ze czuje do siebie obrzydzenie i niechęć do życia.
Więc widzisz, że to co czujesz jest KONSEKWENCJĄ tego jak postrzegasz to co robisz i siebie.
Uznajesz, że skoro ROBISZ (“kaszlesz”) to JESTEŚ XYZ – gorszy, nieczysty, zły, niezasługujący na miłość, wybaczenie, itd.
Niechęć do życia to niechęć ogólnie – technicznie nazywa się oporem.
I stawiasz go TY temu co czujesz – wstydowi, żalowi, winie.
Jednocześnie to czemu stawiamy opór trwa i rośnie – nie mija, a nawet tego przybywa.
“What you resist – persists”.
Więc musisz to sobie jakoś tłumaczyć. Wstyd i wina nie są przyjemnymi emocjami, bo zmuszają człowieka do dokonania korekt fundamentalnych – w sobie i najczęściej o sobie.
Ale Ty zamiast dokonywać korekt, dojebywałeś sobie coraz bardziej.
I czy to pomagało? Nie. Pogłębiało cały problem.
Tracę uczucie wolnosci, kontroli nad sobą i swoim życiem.
Nie ma takiego uczucia.
Mylisz uczucia z myślami.
Po prostu żyłeś i nadal żyjesz całkowicie zależnie od emocji i myśli. A one są zmienne nawet wiele razy w ciągu minuty!
I masz rację – uzależniona osoba nie ma kontroli. Bo właśnie wszystko rzuca i zmienia swoje cele, gdy np. poczuje wstyd.
Tak jak Ty – od razu sądzisz, że nagle, magicznie straciłeś kontrolę, wolność, nagle zaczynasz siebie postrzegać bardzo źle.
A jak porno nie oglądasz, to się to zmienia.
Dlaczego się to zmienia?
Dlaczego traktujesz siebie inaczej – gorzej, źle – gdy czujesz się źle?
Przecież gdyby każdy chory, np. na grypę, traktował się tak jak się czuje, to na tej planecie żyłoby może kilka milionów ludzi, bo reszta sama by się zaszlachtowała.
Chorobę pomaga uzdrowić DBANIE i TROSKA o siebie, a nie nienawidzenie i walka.
A kontroli nie masz, na co dowodem jest pewnie setki wpadek pomimo wszelkich starań, by ich nie było.
Nie potrafię pogodzic się z myślą,
Potrafisz, tylko nie chcesz.
A poza tym – po co cokolwiek robić z tą myślą?
Nie wmawiaj sobie bezsilności, bo bezsilny nie jesteś.
iż tyle lat próbuje wyjsc z tego gówna i wciąż mi sie nie udaje,
A co konkretnie robiłeś?
Bo wyjście z uzależnienia ma konkretną drogę. I nie jest ona czymś robionym na oślep.
Nawet kanapki sobie nie zrobisz machając nożem w różne strony.
Wyjście z uzależnienia to zmiana siebie – na człowieka odważnego, śmiałego, odpowiedzialnego, dojrzałego, szczególnie w aspekcie emocji.
Tego, który przepracowuje swoje negatywności, naprawia i zajmuje się problemami w swoim życiu, rozwiązuje je, etc.
A nie zmaga się z jakimś mistycznym uzależnieniem.
to strasznie dołujące.
Nie TO jest dołujące, tylko to, że na podstawie porażek dalej traktujesz się coraz gorzej.
I dlaczego to sobie robisz? Pomaga Ci to? Czy obwinianie i nienawidzenie siebie zabezpiecza Cię przed porażkami i upadkami?
Ciągły ból staje się nie do zniesienia,
Bo ból to efekt oporu – opierasz się wszystkiemu – emocjom, myślom, swojej sytuacji, etc.
Opierasz się non stop, więc i ból czujesz non stop i jest coraz większy.
jestes moją ostatnią nadzieją.
To bardzo miłe i dziękuję ale pamiętaj – ja nic za Ciebie nie zrobię.
Wygląda to tak ze na 2-3 tygodnie absytnencji od masturbacji i porno, taki sam okres to wlasnie robienie tego i tak w koło.
A więc widzisz – Twoje jedyne starania to nie oglądać na siłę.
Nie dziwne, że Ci się nie udaje.
Bo robisz to samo w kółko – męczysz się, walczysz, opierasz, potem upadasz, nienawidzisz się, wstydzisz, cierpisz jakiś czas.
Potem czujesz się trochę lepiej, znowu próbujesz walczyć, itd.
A to, co najważniejsze i ma ulec zmiany – Ty – pozostanie nie tyle bez zmian, co cały czas postrzegasz i traktujesz się coraz gorzej.
A to coś zupełnie przeciwnego, niż powinieneś robić, by wyzdrowieć.
Powtarza się ten sam schemat.
Oczywiście.
Jak u większości uzależnionych.
Bo żyjesz nieświadomie i w kółko robisz to samo, sądząc, że w końcu osiągniesz coś innego.
Ale nie jesteś świadom nawet faktycznych powodów tego, co robisz. Co rozwinę nieco dalej.
Pragnienie Wolnosci od masturbacji i porno – Postanowienie ze koncze raz na zawsze z masturbacja i porno – Nastepnie dochodzi do masturbacji wraz pornografią o charakterze rytualnym,a nastepnie do samej masturbacji rowniez o charakterze rytualnym (mowie sobie ze robie to ten ostatni raz i nigdy wiecej,
Widzimy więc, że dochodzi okłamywanie siebie.
Bo doskonale wiesz, że to nie ostatni raz.
pomaga mi to wejsc w stan gdzie nie drecza mnie juz mysli o porno i masturbacji, doznaje stanu i uczucia wolnosci, radosci i satysfakcji ze to juz koniec i ze jestem wolny, dodam ze masturbacja musi odbyc sie w specjalnych warunkach, czyli pod prysznicem, gdyz inna nie daje mi wlasnie tej satysfakcji i pozniejszejego uczucia wolnosci)
No właśnie.
Powiedz mi – z czego chcesz zrezygnować?
Z tego, co daje Ci stan i uczucie wolności, radości, satysfakcji, że to już koniec.
Chcesz zrezygnować z jedynej znanej Ci metody, że “przestają Cię dręczyć myśli”?
Więc zmagasz się próbując nie robić tego, co wg Ciebie musisz robić.
To jakby tonący próbował puścić się brzytwy.
Próbujesz siłą przestać robić to, czego nie chcesz przestać robić, bo nie widzisz innego rozwiązania na wiele innych problemów.
Dlatego Ci się nie “udaje”.
Bo to nie ma nic wspólnego z uda/nie uda. Po prostu nie chcesz.
A poza tym – myśli człowieka nie dręczą. To człowiek dręczy myśli.
Myśl jest jak chmura. Czy chmury dręczą ludzi? Oczywiście, że nie.
Ty niepotrzebnie CAŁY CZAS się w nie wpatrujesz, opierasz się im, walczysz z nimi, nie chcesz ich, próbujesz je zmienić.
I ile lat już tak? Kilkanaście? Więcej?
Robienie w kółko tego samego nie da Ci, ani nikomu, innych rezultatów.
– Nastepnie modlę sie, gotowymi modlitwami z internetu,
Kolejna rzecz – co mają Ci dać te “gotowe modlitwy”.
To jak z wyuczonymi tekstami na podryw – człowiek coś powie do kobiety i liczy na co?
Że kobiecie spadną majtki, bo usłyszała kilka słów?
Czy podczas modlitwy masz w ogóle intencję kontaktu z Bogiem?
musze odmowic wszystkie te ktore zwykle odmawiam gdy postanawiam znowu podjac sie zycia w wolnosci i czystosci
Dlaczego musisz?
Dlaczego żyjesz jakimś scenariuszem, który bardzo możliwe, choć nie mam jeszcze do końca pewności ;) że nie działa?
( o uzdrowienie, uwolnienie z mastrubacji i pornografii), w innym przypadku mysli wracaja i juz wiem ze to sie nie uda
No i esencja – pojawiają się myśli, a Ty od razu uznajesz je za rzeczywistość.
Chociaż okłamujesz sam siebie – np. że to już ostatni raz choć doskonale wiesz, że nie – nadal się ich słuchasz.
Jedna myśl i już wszystko się dla Ciebie zmienia.
I dlaczego? Co dla Ciebie znaczą te myśli?
Bo skoro od razu zgadzasz się z myślą, no to sam dotrzesz dokładnie tam, gdzie mówi myśl.
Ale to nie myśl robi, tylko Ty.
i na nastepny dzien,seans wiadomo jaki.
No bo non stop się opierasz, walczysz, zmagasz.
A potem uciekasz od tego w porno.
Nadal jesteś dokładnie taką samą osobą. A nawet nienawidzisz i obwiniasz się coraz bardziej.
– Jesli wszystko poszlo dobrze i czuje sie wolny, czysty, mysli mnie nie męczą.
Myśli nie męczą, ani nie dręczą.
To człowiek męczy i dręczy myśli i emocje.
Poza tym – uważasz, że skoro czujesz się inaczej, to jesteś wolny i jest ok.
To tak jakbyś postrzegał inaczej świat w zależności czy czujesz zapach kwiatów czy spalin.
A czy cokolwiek w świecie ulega zmianie, bo czujesz coś innego – niezależnie czy zapachy, czy emocje?
Nie.
Dlatego nic się nie zmienia w Twoim życiu.
Zyje sobie tak przez około 2-3 tygodnie, az pojawia sie dzien w ktorym po prostu chce mi sie ruchac, wtedy nie mam zupelnie na nic ochoty,
Oczywiście – bo wraz z emocją pożądania pojawiają się też niższe emocje – wstyd, wina, apatia, żal, strach.
Wszystkim się od razu opierasz – czyli wybierasz bardzo silną niechęć – i dlatego nie masz na nich ochoty, czyli chęci.
Bo opór = niechęć.
Możesz wybrać opór względem Eskimosa polującego na młode foki mieszkającego tysiące kilometrów od Ciebie, a będziesz cierpiał jakby ten Eskimos robił Ci krzywdę.
Bo cierpimy na własne życzenie – nikt nie powoduje w innym człowieku cierpienia.
na zadne inne czynnosci, jak tylko i wylacznie na seks.
Nie seks, tylko wyższy stan emocjonalny – pożądanie jest dużo wyższym stanem od wstydu, winy, apatii, żalu i strachu.
Nie chcesz tak naprawdę seksu, tylko nie czuć niższych od pożądania emocji.
A że opierasz się im cały czas, to trwają i nie mijają. A nawet rosną.
Z racji braku posiadania partnerki, pojawia sie mysl zeby zwalic,
No więc widzisz, że wcale nie chodzi o seks.
Bo gdyby chodziło, to byś poszedł i sobie seks zorganizował. Tym bardziej, że nie masz partnerki.
A tego nie robisz.
natomiast sama masturbacja nie jest w stanie mnie zachecic,
A czym miałaby Cię zachęcić?
Mówisz, że chce Ci się ruchać, a nagle zwalasz brak decyzji na masturbację jakoby miała Cię zachęcić.
To jakby głodny dziwił się, że nie zachęca go do zjedzenia porządnego posiłku zeżarcie paczki cukierków.
musi pojawic sie ochota na porno,
Bo wcale nie chodzi o seks, tylko o ucieczkę od tego, co czujesz.
wtedy niewinnie zaczynam ogladac jakies soft porno,
Bo jesteś niewinny i kompletnie nieświadomy.
Kompletnie nie odróżniasz siebie od myśli i emocji. Dlatego gdy one się zmienią, to już robisz coś innego.
Nawet nie wiesz dlaczego.
Mówisz sobie, że chodzi o seks, no ale nawet nie próbujesz poderwać kobiet.
Nie chodzi o seks.
ale pozniej wjezdza seans pornograficzny juz konkretny
Oczywiście, bo jak mówię – nie chodziło nigdy o seks, ani o “niewinne soft porno”, tylko o ucieczkę.
i w obliczu takowego podniecenia
Ale to podniecenie w ogóle nie dotyczy seksu, tylko to tzw. antycypacja nawykowej nagrody – ucieczki od niższych emocji.
dochodzi ostatecznie do mastrubacji ogladajac porno. W miedzy czasie mam pelna swiadomosc tego co sie dzieje,
Nie, nie masz praktycznie w ogóle żadnej świadomości tego, co się dzieje i dlaczego to wybrałeś.
Bo o to chodzi w uzależnieniu – by pozostać nieświadomym.
To właśnie esencja – sądzisz, że wszystko wiesz i rozumiesz.
Ale tak nie jest.
Na razie nie powiedziałeś NICZEGO zgodnego z prawdą, z rzeczywistością.
Przepisujesz tylko swoje myśli, wyobrażenia, interpretacje. A to nie fakty.
To wszystko dalekie od faktów.
mowie sobie ze przeciez nie warto tego robic, szkoda tych dni, tej motywacji, radosci z zycia, wspanialych chwil i tak dalej.
No i właśnie to pokazuje, że kompletnie nie masz świadomości dlaczego to robisz.
Bo nie chcesz już widzieć myśli, które uważasz, że Cię dręczą i bolą.
Nie dostrzegasz nawet, że się opierasz i myślom, i temu co czujesz – wszelkim emocjom.
Ich także nie jesteś świadom i nie chcesz być.
A potem nawijka w kółko taka sama.
Coś mnie powstrzymuje, przed zajęciem się czymś innym,
Kolejny element iluzji – że coś Cię powstrzymuje.
Nic Cię nie powstrzymuje, tylko Ty sam wybierasz porno, aż nie osiągniesz bardzo ważnej dla siebie korzyści.
Dla uzależnionych te korzyści są ważniejsze od zdrowia, szczęścia, sukcesu, radości, kariery, etc.
Człowiek woli się zapić i zaćpać na śmierć, by to osiągnąć, niż np. zmierzyć się z lękiem czy winą.
zamiast siedziec i gadac ze soba ze nie warto wracac do tego gowna.
Nie gadasz ze sobą, tylko z myślami.
To jakby gadać z nagraniem wideo.
Mówisz do niego, a o no co? No nic, odtwarza w kółko to samo.
To, że Ty jesteś na tym filmie oznacza, że rozmawiasz ze sobą? I możesz to wideo przekonać, by pokazało coś innego?
Ostatecznie i tak ogladam porno i poleruje berło.
Oczywiście.
Maszę powodów już Ci przedstawiłem.
Co ja mam zrobic z tym napieciem seksualnym,
Polecam:
http://wolnoscodporno.pl/Blog/2020/04/napiecie-seksualne/
mimo ze uprawiam sport i pracuje fizycznie, to ono nadal sie pojawia i to z wielką mocą ?
To nie napięcie seksualne, tylko bardzo silny opór.
A opór to Twój wybór – Twoja postawa.
Skoro “napięcie ma wielką moc”, to znaczy, że Ty masz wielką moc, tylko ją non stop poświęcasz na opór emocjom.
A emocje to też Twoja energia. Dlatego jej nie masz.
A że z nią non stop walczysz, walka się nie kończy, uzależnienie trwa.
Niechanych emocji przybywa, więc opierasz się coraz silniej. I musisz sobie je jakoś cały czas tłumaczyć, więc np. wstyd, winę i żal tłumaczysz sobie, że jesteś nieczystym, grzesznym, złym, bezwartościowym robakiem.
Teraz jak czytam to co napisalem, to zdaje sobie sprawę jak bardzo mam zryta psychę i że ze mna to chyba jest serio zle.
Nie masz żadnej “zrytej psychy”, “tylko” utożsamiasz się z myślami sądząc, że to Ty i/lub że Ty myślisz.
Ale człowiek nie myśli.
Myśli jakie widzisz w umyśle ma każdy człowiek. Tylko nie każdy się ich słucha i traktuje je jak cały świat, siebie i jak prawdę objawioną.
KAŻDA myśl kłamie, jest oparta o iluzje, a w najlepszym przypadku przeszłość, a przeszłość już nie istnieje.
Więc zawsze kierujesz się albo tym, co już nie istnieje albo przekłamaniami. I sądzisz, że skoro Ty myślisz, to musi być to prawda.
A tak nie jest.
Ogólnie kolosalnie niska świadomość, inteligencja emocjonalna. To są główne przyczyny prowadzące do wszelkich uzależnień.
Biorąc pod uwagę, że na siebie i na cały świat od zawsze patrzyłeś przez pryzmat emocji i budowałeś na ich podstawie różne interpretacje (poczynając, że grzeszysz, że jesteś nieczysty, niegodny, gorszy, zły, etc. – pewnie setki takowych), no to praktycznie tylko je widzisz w umyśle.
A że myśli napędzane są przez emocje, a emocjom się opierasz – przez co nie mijają, tylko rosną – to i przybywa negatywnych myśli.
Jedna emocja może wyprodukować nawet tysiące myśli.
I dla Ciebie myśl+emocja = rzeczywistość. Oczywiście rzeczywistość ta jest negatywna i Ty w niej.
A tak nigdy nie było.
Ani myśli, ani emocje to nie Ty. A całe życie praktycznie poświęciłeś na walkę i ucieczkę od nich.
To jakbyś walczył z deszczem i wiatrem i dziwił się, że cierpisz i nic to nie daje.
Zdarzają się dni bez deszczu i wiatru i uznajesz wtedy, że jest już dobrze, że wygrałeś.
A potem oczywiście zaczyna wiać i padać i znowu zaczynasz w kółko to samo.
Twój przypadek nie jest w żaden sposób wyjątkowy, zły, gorszy.
Jest dokładnie taki sam jak u praktycznie każdego innego.
To w kółko takie same scenariusze, tylko różnią się szczegółami. Ktoś uważa się za bezwartościowego robaka, a ktoś inny za niegodnego miłości.
Ktoś wini siebie za straconą młodość, a ktoś inny wini za to rodziców, a ktoś inny jeszcze kogoś innego. Są też tacy, którzy winią wszystkich, wliczając i Boga.
Ot, wszystkie różnice.
Uzależnienie wymusza na człowieku realną zmianę. Siebie, postrzegania, interpretowania, puszczenia się negatywności, nauki życia dojrzałego, mądrego, świadomego, odpowiedzialnego. Odważnego mierzenia się ze swoim wnętrzem, odpuszczania użalania się nad sobą, wstydzenia, obwiniania kogokolwiek, etc.
Tego wszystkiego, od czego człowiek ucieka.
Tego udawać nie można, nie można o tym myśleć.
A z każdą taką zmianą zaczyna być coraz łatwiej, swobodniej – generalnie lepiej.
I to co wydawało się niemożliwe, staje się możliwe, a nawet ekscytujące.
Dziekuję, teraz widzę, że nie jestem zły tylko chory.
Notes mam.
Nie jesteś zły i nikt nie jest.
Podkreślę, co wyjaśniam szeroko na Blogu w artykułach – nie ma zła, jest tylko gradacja dobra.
Kiedy zaczyna się zło? Nie da się powiedzieć. Poza tym każdy sam to ocenia.
Dla jednej osoby człowiek dbający tylko o siebie jest zły, a dla drugiej to bardzo rozsądne postępowanie.
Więc to samo dla jednego jest dobre, a dla drugiego złe.
A dla tej “egoistycznej” osoby to oczywiście dobre.
Zaś tzw. “dobro” to działanie uwzględniające realne dobro nasze i im uwzględnia większe spektrum innych żyjących istot, tym to większe dobro.
Osoba uzależniona nie dba o siebie lub stara się to robić bez uwzględnienia realnego dobra, czyli faktów. Nie tylko np. traktuje własne emocje jako złe, a dodatkowo używa to “radzenia” sobie z nimi bardzo złych metod, w tym oglądania pornografii. Ale dla niej wydaje się to dobre. Zazwyczaj dlatego, bo nie zna innego sposobu.
Dla korporacji zbudowanie autostrady przez środek lasu jest dobre. Zapewne dla tysięcy ludzi też, bo usprawni przemysł i transport.
Ale czy jest to dobre ogólnie? Niekoniecznie, bo dom, a zapewne i życie stracą miliony innych istot.
Czy więc ktokolwiek jest zły?
Nie.
Każdy robi to, co uważa za dobre ze swojego poziomu – bardziej lub mniej egoistycznego.
Co np. było esencją “zła”, czyli esencją egoizmu? Np. dinozaury – dinozaur chce przeżyć, więc odbierze życie innej istocie. Nie widzi w tym problemu.
A bardziej rozwinięte istotny widzą, że to nie jest najlepsza droga.
Inne, również bardziej rozwinięte istoty (bardziej rozwinięty nie znaczy lepszy) – krowy – żyją nie odbierając życia. Ich przeżycie nie tylko nie wymaga odbierania życia innym istotom ale też to jak żyją wspomaga życie, bo np. nawożą glebę, dzięki temu roślinność, którą zjadły odrasta bardziej gęsta i bardziej zielona.
Zaś osoba uzależniona żyjąc nieświadomie i tym samym negatywnie dla siebie (źle, czyli negatywnie), ponosi cały czas szkody, a nie zyskuje nic.
Dlaczego to robi?
Dlaczego Ty to robisz?
Gdy odpowiesz sobie na to pytanie uczciwie i szczerze, zobaczysz, że nie jesteś zły, tylko uwierzyłeś w nieprawdę. Bo nie wiedziałeś co jest prawdą i jakie będą konsekwencje Twoich wyborów.
Czy chciałeś sobie zrobić poważną krzywdę?
Jeszcze nie spotkałem się z osobą, która odpowiedziałaby, że tak.
Niesamowity film ukazujący skalę tego problemu a tsunami ofiar pornografii dopiero nadchodzi Krzysztof Karoń wypowiedział się na ten temat zostało to celowo wprowadzone aby niszczyć całe pokolenia i uczynić je bezwartościowymi ludźmi
Od ok 30 lat borykam się z tym problemem dziękuję za twoją pracę Piotrze
Pornografia nie została wprowadzona celowo. Proszę przestań słuchać ludzi robiących innych w jajo nakręcając ich na teorie spiskowe, których nie ma.
Porno to podaż na popyt. Dlaczego Ty oglądasz pornografię? Ktoś Cię zmanipulował? Ktoś podstępnie Cię do tego wprowadził? Nie.
Sam jesteś żyjącym dowodem na to, że urojenie, o którym mówisz nie trzyma się kupy.
Ktoś Cię uczynił bezwartościową osobą? Toż to głupota nad głupoty. Sam sobie to robisz i sam się w tym pławisz.
Nikt Cię do tego nie zmusza i każdego dnia możesz przestać. A jednak robisz to sobie od lat, od 30 lat.
Łatwo jest dać się przekonać, że znowu ktoś z nas uczynił ofiarę i oddać odpowiedzialność za własne życie i własne decyzje.
Powiedz mi – kto i jak uczynił Cię bezwartościowym człowiekiem? Kiedy to się stało?
Zamiast powtarzać chętnie takie bzdury, proszę staraj się podważać podobne teorie.
Nikogo nie można uczynić ani mniej, ani bardziej wartościowym, bo ludzka wartość jest niezmienna. Nie można jej ani stracić, ani zyskać.
To co się zmienia, to jej poczucie.
Zapach kwiatów nie zmienia się w zależności jak u Ciebie ze zmysłem węchu. Ani nie ulegają zmianie same kwiaty, bo ich nie czujesz.
Natomiast to, co może ulec zmianie to ludzka świadomość – Ty. I tylko Ty jesteś za to odpowiedzialny.
Ty wybierasz kogo słuchasz, czym się kierujesz, jak interpretujesz różne wydarzenia, jakie masz intencje, postawy, jakie decyzje podejmujesz, etc.
Więc sam też wybrałeś takiego pana, który Ci potwierdził jakąś Twoją wizję świata – że jesteś ofiarą i nic nie możesz z tym zrobić.
Ale najpierw sam uznałeś, że jesteś ofiarą. Nikt nie uczynił z Ciebie ofiary, ani tym bardziej nikogo mniej wartościowego.
Uważaj, co sobie starasz się udowodnić, bo sam oddajesz za to odpowiedzialność i tylko dlatego nie możesz z tym nic zrobić dopóki ponownie nie weźmiesz za to 100% odpowiedzialności.
Hm, po obejrzeniu video poczułam chęć podzielenia się tutaj swoją historią. Nikt jej nie zna, a ja nie potrafię już z nią powoli żyć. Masturbowałam się od 8 roku życia (wtedy o tym nie wiedziałam, ale teraz już wiem). Oczywiście była spora przerwa, zaczęłam ponownie mając 15 lat, początkowo czytając opowiadania, potem oglądając zdjęcia, gify, aż w końcu porno.
Do dzisiaj moim “ulubionym” jest to delikatne, ale oglądałam sporo ostrego, nawet homoseksualnego (i mężczyzn i kobiety). Od trzech lat jestem uzależniona, od dwóch lat mam depresję, zaniżone poczucie własnej wartości, przeświadczenie, że nikt mnie nie pokocha i co najgorsze to tylko ja. Żyłam w przeświadczeniu, że nie dam rady z tego wyjść. Przy okazji jest katoliczką, chodzę do spowiedzi, komunii, a problem wciąż trwa, mimo że za każdym razem muszę go wyznać spowiednikowi. Od pewnego czasu szukam rozwiązania, w Biblii, w internecie, wszelakich kursach, ale gdy tylko pojawia się wskazówka to ulegam. Nic dziwnego, jeśli to silniejszy instynkt…
Dzisiaj już wiem, że moja depresja wzięła się z uzależnienia, jak i szereg innych problemów. Chcę z niego wyjść. Od dwóch lat mam chłopaka, również katolika. Do ślubu czekamy z seksem, a mi tak głupio, bo oglądam porno mimo tego, że jestem w związku, mimo tego, że on postanowił zachować swoją czystość dla mnie to ja cały czas ją szargam pozostając w uzależnieniu.
Mam nadzieję, że ten kurs mi pomoże :)
Bardzo przepraszam za rozpisanie się.
Hm, po obejrzeniu video poczułam chęć podzielenia się tutaj swoją historią.
Witaj Justyno!
Dziękuję za komentarz i gratuluję odwagi!
Nikt jej nie zna, a ja nie potrafię już z nią powoli żyć.
Bardzo wielu uzależnionych niezwykle męczy się ze swoją historią – wstydzą się jej opowiedzieć, boją się i winią się za nią.
Otworzenie się przed drugim człowiekiem jest często bardzo uwalniające.
Masturbowałam się od 8 roku życia (wtedy o tym nie wiedziałam, ale teraz już wiem).
Co wiesz?
Bo bardzo łatwo jest dojść do błędnych wniosków. Np., że problem leży w porno.
Ale tak nie jest.
Oczywiście oglądanie porno wiąże się z ogromną ceną – bardzo poważnymi, negatywnymi konsekwencjami.
Ale gdybyś się przyjrzała POWODOM, przez które sięgasz po porno, to dostrzegłabyś, że po zakończeniu oglądania porno, daleko nie wszystko by się poprawiło.
Jednej osobie porównałem to tak – gdybyś miała w palcu pasożyta, bo np. byłaś w lesie i wlazł Ci kleszcz, przeczytałabyś lub z przerażenia przypadkiem przypaliła palec i uśmierciła kleszcza i następnie go wyjęła, nauczyłabyś się tak robić.
I gdybyś lubiła chodzić nieostrożnie po lesie, mogłabyś znowu przynieść kleszcza. I znowu byś go wypaliła.
Ok, problem pozornie usunięty. Ale ceną jest zniszczona skóra, być może już uszkodzone nerwy oraz wielki ból z tym związany.
A drugim problemem jest nieostrożne życie, że przynosisz kleszcze lub udawanie się w kółko do tego lasu.
Więc wypalanie kleszcza niby jest skuteczne ale jest w tym ogromna cena. I skupienie się tylko na tym, by wymienić metodę to nie wszystko.
Dlaczego za każdym razem wędrujesz do lasu, w którym jest pełno kleszczy?
Chcę, by każdy dobrze zrozumiał to porównanie – oglądanie porno wiąże się z ogromną ceną – nie tylko to od czego uciekamy nie mija ale rośnie. Nie znika, z niczego się nie oczyszczamy.
Bo jeśli czujemy pożądanie i wraz z nim wstyd, to obejrzenie porno, a następnie masturbacja nie usuwa wstydu i pozbawiamy się tylko energii. Bo pożądanie to nasza energia. Wstyd zresztą też.
Wstyd i pożądanie zostają stłumione. Nie zniknęły. Tylko przestaliśmy je czuć. Można powiedzieć, że “wypaliliśmy sobie” nerwy. Dlatego przestaliśmy czuć. Ale “pasożyt” nadal jest.
Więc z porno jest problem taki, że nic nie rozwiązuje trwale i ma ogromną cenę za jego stosowanie.
Oczywiście była spora przerwa, zaczęłam ponownie mając 15 lat, początkowo czytając opowiadania, potem oglądając zdjęcia, gify, aż w końcu porno.
A dlaczego zaczęłaś? Co się stało?
Czy to była ciekawość? A może już za młodu seksualność była Ci przedstawiana jako zła, brudna, grzeszna?
Do dzisiaj moim “ulubionym” jest to delikatne, ale oglądałam sporo ostrego, nawet homoseksualnego (i mężczyzn i kobiety).
Tak wygląda pogłębianie się uzależnienia – to, co dawało nam dotychczasowe przestaje to dawać.
Bo im dłużej “przypalamy” sobie palca, tym głębsze są zniszczenia.
Jednak nie są to zniszczenia dosłowne ani nie są trwałe. Jednak, żeby nastąpiło uzdrowienie, wymagane jest porzucenie porno. Ale to nie wszystko, co trzeba zrobić.
Od trzech lat jestem uzależniona, od dwóch lat mam depresję, zaniżone poczucie własnej wartości, przeświadczenie, że nikt mnie nie pokocha i co najgorsze to tylko ja.
O widzisz!
Więc mamy jasny obraz, że porno to właśnie taki “plaster na ranę”, a problem leży w czymś innym – Twoim własnym obrazie samej siebie oraz w dużej ilości stłumionych emocji – nie tylko w stłumionych wstydzie i winie ale też żalu i – wbrew pozorom – gniewie.
Depresja to konsekwencja stawiania ciągłego, bardzo silnego i nieświadomego oporu – poświęcasz ogromne ilości własnej energii na opieranie się innym formom własnej energii – zwanych emocjami.
Dlatego nie tylko nie masz energii, ani chęci ale też nie czujesz albo nic, albo niewiele, albo tylko niskie emocje jak wstyd, wina, żal. Które tłumaczysz sobie jako “zaniżone poczucie własnej wartości”.
I to również klucz – zauważ, że mówisz o POCZUCIU własnej wartości, a nie o samej wartości.
Bo Twoja wartość nie uległa zmianie.
Z poczuciem wartości jest jak z wąchaniem. Jeśli masz katar, to przestajesz czuć zapachy. Czy to oznacza, że zapachy zniknęły ze świata? Albo że np. kwiaty przestały pachnąć? Nie. Nic w świecie nie uległo zmianie, tylko Ty tego nie czujesz, aż nie wyleczysz kataru i nie przeczyścisz nosa.
W przypadku niskiego poczucia wartości głównie chodzi o wstyd i winę. “Niskie poczucie wartości” to jedynie ich racjonalizacja.
Żyłam w przeświadczeniu, że nie dam rady z tego wyjść.
Bo “wyjście z tego” to zrozumienie dlaczego po to sięgasz, znalezienie korzyści i porzucenie ich oraz znalezienie zdrowych zamienników dla tego, co sądziłaś, że załatwia oglądanie porno.
Na razie porno spełnia jakieś potrzeby. Dlatego żadne zmaganie tu nie pomoże, dopóki tych potrzeb sobie nie uświadomisz, nie zaakceptujesz, nie weźmiesz za to odpowiedzialności. Być może w ogóle musisz zrozumieć, że to nie porno Cię więzi, tylko Ty je wybierasz w specyficznych okolicznościach wewnętrznych i zewnętrznych, bo masz z tego KORZYŚCI.
Przy okazji jest katoliczką, chodzę do spowiedzi, komunii, a problem wciąż trwa, mimo że za każdym razem muszę go wyznać spowiednikowi.
Oczywiście, że trwa. Dlaczego miałby przestać?
Zauważmy od razu pewną wadę religii – dają niejako lek na ból ale nie dają rozwiązania na przyczynę bólu.
To jakbyśmy każdego dnia wchodzili w błoto i potem oddawali mamie buty i spodnie do prania.
Jednak w wieku dorosłym już nikt nam nie zrobi prania.
Dlatego “wchodzenie w błoto” każdego dnia może stać się niezwykle uciążliwe.
Mówisz o tym, że jesteś katoliczką. Jak postrzegasz seks i seksualność?
Jak postrzegasz to, że oglądasz porno?
Co czujesz w związku z tym? Jak traktujesz samą siebie?
Zobaczysz, że to bardzo duża część całego problemu, a nie sama pornografia.
Od pewnego czasu szukam rozwiązania, w Biblii, w internecie, wszelakich kursach, ale gdy tylko pojawia się wskazówka to ulegam.
Nie ulegasz, tylko uciekasz.
WYBIERASZ korzyść, której dostarcza Ci porno.
O jakiej wskazówce mówisz? Wspomnę, że wskazówek może być wiele, nawet kilkadziesiąt różnych.
Nic dziwnego, jeśli to silniejszy instynkt…
To nie żaden instynkt, tylko nieuświadomiona decyzja oparta o nieuświadomiony pretekst i mająca na celu osiągnięcie nieuświadomionej korzyści.
Dzisiaj już wiem, że moja depresja wzięła się z uzależnienia, jak i szereg innych problemów.
Nie.
Uzależnienie i depresja to konsekwencje tych samych źródeł.
Trzeba zająć się tymi źródłami, a oba problemy zostaną rozwiązane automatycznie.
Chcę z niego wyjść. Od dwóch lat mam chłopaka, również katolika. Do ślubu czekamy z seksem, a mi tak głupio, bo oglądam porno mimo tego, że jestem w związku,
Nie “jest Ci głupio”, tylko czujesz wstyd i winę – a to dwa główne powody uzależnienia i przyczyny depresji.
Wstydzenie się i obwinianie za błędy. Z tym kategorycznie trzeba skończyć, bo to jak benzyna, którą próbujemy gasić pożar.
Czy potrafisz sobie wybaczyć?
Czy Twój chłopak wie o Twoim problemie? Jeśli mu nie powiedziałaś – jakie są tego przyczyny?
Nie musisz odpowiadać ani mi, ani tym bardziej w formie komentarza.
Jeśli chcesz się tym podzielić, możesz napisać mi prywatną wiadomość.
mimo tego, że on postanowił zachować swoją czystość dla mnie to ja cały czas ją szargam pozostając w uzależnieniu.
Nie szargasz swojej czystości. Bo nie ma czegoś takiego. To urojenie.
To racjonalizacja wstydu.
Czując wstyd uciekasz w porno.
To jakbyś niedoskonałości skóry przypalała ogniem, by zniknęły, a potem wstydziła się tych przypaleń i je też przypalała.
Mam nadzieję, że ten kurs mi pomoże :)
Zacząłem odpowiadać w innej, prywatnej wiadomości do mnie – kurs jest jak przepis.
Czego dotyczy przepis? Ciebie.
Ty jesteś “daniem głównym” ;)
Na razie widzę tu problem wstydzenia się za swoje błędy, obwiniania się za nie, traktowania się jako gorszej.
Uważasz, że nikt Cię nie pokocha. Dlaczego? Bo nie kochasz samej siebie.
To wspólny mianownik wszystkich uzależnień i wszystkich uzależnionych oraz fundamentalny problem minimum 80% ludzkości, jeśli nie dużo więcej.
To co widzimy w telewizji czy czytamy w książkach, co nazywane jest miłością, to w 99% przypadkach dziecinne bzdury, które nie mają nic wspólnego z miłością.
To oczarowanie, fantazje, erotyzm, pożądanie. Ale to jest bardzo dalekie od miłości.
A uzależnienie można powiedzieć kładzie na człowieku warunek – albo nauczysz się kochać, wybaczać, żyć odważnie, chętnie, szczerze, spójnie, mądrze, albo uzależnienie będzie trwało i się pogłębiało.
Traktowanie siebie tak jak mówisz “nikt mnie nie pokocha i jestem z tym sama” to jedna z takich rzeczy do kategorycznej poprawy.
Wiąże się z tym wstyd, wina, żal, strach. Pod tym może być całkiem niemało gniewu, w tym gniewu skierowanego na rodziców i Boga.
Sam przez to przechodziłem. Zwyzywałem Boga od najgorszych. Ale nie ot tak, bo w to wierzyłem.
Czułem, że to we mnie siedzi i najpierw pomodliłem się o pozwolenie, a gdy je otrzymałem, pozwoliłem sobie na wywalenie tego z siebie.
I wyszło. Dużo. Największe przekleństwa. Oj. Przez chwilę się bałem czy nie dostanę piorunem ;) Ale nie dostałem i BARDZO mi ulżyło.
Bardzo przepraszam za rozpisanie się.
A widzisz!
Kolejny problem – traktowanie siebie jako ofiary.
Powiedz mi – za co przepraszasz?
Zwracasz się z ogromnym problemem, szczerze, uczciwie, odważnie i przepraszasz?
To ja powinienem przeprosić Ciebie, że odpisuję tak późno!
Ty nie masz za co przepraszać i zapewne nie masz w swoim życiu do tego za wiele powodów.
Jedyna osoba, którą powinnaś przeprosić i to przepraszać jak najczęściej to Ty sama.
O tym wszystkim jest bardzo obszernie w Programie.
Jak widzisz – to nie sposobik, by przestać oglądać porno, tylko podróż wgłąb siebie.
Gdybyś miała jakieś pytania, uwagi, czymś się chciała podzielić tu lub w prywatnej wiadomości – jestem do usług!
Czy jest możliwość wyleczania się z tego całkowicie i odzyskania pełnego zdrowia w mózg po szkodach wyrządzonych od porno
Czy jest możliwość wyleczania się z tego całkowicie i odzyskania pełnego zdrowia w mózg po szkodach wyrządzonych od porno
Witaj Damianie! Dziękuje za komentarz!
Tak, oczywiście, że jest możliwość. Są grupy 12 kroków, jest mój Program Wolność od Porno.
Tylko cuda się same nie wydarzą. Trzeba im pomóc.
Wideo nr 4 wyjaśni wszystko.
Wartościowy wideo, podkreślające powagę sytuacji z której nie zdajemy Sobie sprawy. Wiele dało mi to do Myślenia i działania nad Sobą
Witaj Eryku!
Dziękuję za komentarz!
A powiedz mi – nad czym teraz myślisz? Czy nie dostrzegasz, że myślenie nad wszystkim to jedna z głównych przyczyn problemów?
Nad czym chcesz myśleć i dlaczego? Co spodziewasz się wymyślić?
I jakich działań nad sobą chcesz się podjąć?
I Dziękuje za Wideo
Właśnie moim problemem jest natłok myśli zamiast skupić się na jednej czynności, myślę o wszystkim.
Najbardziej przeszkadza mi korzystanie z telefonu i leżenie w pokoju. Teraz układam Sobie plan dnia by skupić się konkretnie na kolejnych obowiązkach, a korzystanie z telefonu ograniczam do minimum
Właśnie moim problemem jest natłok myśli zamiast skupić się na jednej czynności, myślę o wszystkim.
Właśnie warto zrozumieć, że nie Ty myślisz.
Ty się tylko hipnotyzujesz bezosobowym, ciągłym i nieskończonym mentalnym bełkotem – tzw. mentalizacją.
To się dzieje samo, a Ty się “tylko” do tego przywiązałeś.
Nie Ty myślisz, nie Ty to robisz i nie ma to nic wspólnego z Tobą.
Mówisz, że “myślisz o wszystkim”. I co Ci daje to myślenie?
Nic. Bo ono nie ma żadnej intencji, by np. rozwiązać to “wszystko” lub się tym zająć.
To myślenie dla samego myślenia. Nie ma ani żadnego celu, ani znaczenia. Tylko napędza i propaguje samo siebie.
Można to robić dziesiątki lat (i tak żyje przytłaczająca większość ludzkości) i nic z tego nie mieć.
Najbardziej przeszkadza mi korzystanie z telefonu i leżenie w pokoju.
Więc zacznij obserwować te sytuacje, wychodź z umysłu, stań się świadomy i miej plan w tych momentach.
Teraz układam Sobie plan dnia by skupić się konkretnie na kolejnych obowiązkach, a korzystanie z telefonu ograniczam do minimum
Super!
W tym filmie są omówione problemy, które rzeczywiście dotyczą mojej osoby. Rzeczywiście jak oglądam filmiki to nawet nie zauważam jak dużo mi to czasu zajeło i odkładam inne czynności. Samo poszukiwanie odpowiedniego filmu zajmuje dużo czasu. Nawet gdy już znajdę bywa, że uznaję ten film za nie wystarczający. Takie oglądanie bez opamiętania dotyczy nie tylko pornografii ale również filmików na youtube. Przez to nawet gdy postanowię zrobić coś pożytecznego to odkładam to, a potem nie robię tego wcale. Problemy z poczuciem własnej wartości też mnie dotyczą. Frustracja, gniew, lęki i niepokoje. Nie raz próbowałem to przerwać ale i tak wracałem. Wobec tego problemu czuję się bezradny. Mimo, że nie czuję się z tym dobrze w sensie moralnym to prostu nie mam oporów by obejrzeć kolejny film, a bodźców jest wiele. Nigdy nie miałem stosunku z kobietą. Trwa tu u mnie już ładnych pare lat. Pozdrawiam serdecznie.
W tym filmie są omówione problemy, które rzeczywiście dotyczą mojej osoby. Rzeczywiście jak oglądam filmiki to nawet nie zauważam jak dużo mi to czasu zajeło i odkładam inne czynności. Samo poszukiwanie odpowiedniego filmu zajmuje dużo czasu. Nawet gdy już znajdę bywa, że uznaję ten film za nie wystarczający.
Bo nigdy nie chodziło o żaden odpowiedni film.
W czasie, gdy rzekomo go szukasz tłumione są emocje, niszczony jest mózg, przez co tracisz zdolność odczuwania.
I przedłużasz czas, gdy nie czujesz stanów emocjonalnych niższych od pożądania.
Tylko o to chodzi – o utrzymanie tego stanu jak najdłużej, podczas czego dochodzi do tłumienia i niszczenia mózgu – do osiągnięcia korzyści nie odczuwania emocji.
Samo “muszę znaleźć odpowiedni film” to tylko racjonalizacja, by w ogóle zacząć oglądać porno.
Takie oglądanie bez opamiętania dotyczy nie tylko pornografii ale również filmików na youtube.
Oczywiście – bo chodzi o jedną korzyść – ucieczkę od emocji.
Przez to nawet gdy postanowię zrobić coś pożytecznego to odkładam to, a potem nie robię tego wcale.
Tak, bo ta czynność nie tylko nie daje Ci tej korzyści co porno ale najczęściej zrobienie czegoś pożytecznego lub obowiązku wiąże się ze zmierzeniem się z tymi emocjami – np. gdybyś chciał iść na miasto poznać kobiety to od razu poczujesz opór, wstyd i strach.
Problemy z poczuciem własnej wartości też mnie dotyczą.
To nie problem z poczuciem własnej wartości ale odczuwany wstyd, wina, żal, opór i wyprojektowane na samego siebie.
Frustracja, gniew, lęki i niepokoje.
Jak widzisz – emocje.
Nie raz próbowałem to przerwać ale i tak wracałem.
Oczywiście – bo porno to jedyny znany Ci i “skuteczny” sposób, by uciec od własnej emocjonalności.
Wobec tego problemu czuję się bezradny.
Tak, bo próbujesz rzucić to, czego nie chcesz rzucić i czego potrzebujesz.
Mimo, że nie czuję się z tym dobrze w sensie moralnym to prostu nie mam oporów by obejrzeć kolejny film,
A dlaczego miałyby być opory, skoro potrzebujesz obejrzenia pornografii w pewnych okolicznościach i potrzebujesz korzyści jaką Ci to daje?
Chcesz oglądać porno, bo daje Ci to korzyści, których pożądasz.
a bodźców jest wiele.
Nie chodzi o bodźce. To tylko pretekst.
To od czego uciekasz jest w Tobie cały czas i tylko potrzebujesz pretekstu, by znowu obejrzeć porno i to stłumić, gdy zaczynasz to podświadomie czuć.
Nigdy nie miałem stosunku z kobietą. Trwa tu u mnie już ładnych pare lat. Pozdrawiam serdecznie.
Bo poznanie kobiety i seks wiąże się z odczuwaniem wstydu, strachu i oporu, które masz w sobie stłumione i od których uciekasz.
I aby ich nie czuć rezygnujesz nawet z czegoś tak przyjemnego jak seks.