Dni
Godzin
Minut
Sekund

Ilość Wolnych Miejsc:
/

Witam Cię serdecznie!

Dziś przedstawię kilka pierwszych wzorców. Wzorzec, czyli m.in. takie postępowanie, które wynika z choroby, doprowadziło do niej i/lub ją karmi.

Z wieloma z nich jest tak, jakbyśmy pierwszy kieliszek wódki już mieli w ustach i musieli go wypluć. M.in. to różni seksoholizm od alkoholizmu. Alkoholik nie może się napić pierwszego kieliszka, a seksoholik musi go natychmiast wypluć. A żeby to uczynić, trzeba się zorientować w swoim nieświadomym życiu.

To wymaga od nas brania odpowiedzialności za własne życie i przyglądania się sobie. Musimy skończyć ze zniewalaniem się innymi ludźmi – np. ciągłymi urazami, lękami “co sobie inni pomyślą”, drażliwością, obwinianiem i setkami innych postaw. Nie możemy już twierdzić np. – “to mnie zdenerwowało”, “nie mogę”, “lęk mnie sparaliżował”, “boję się to zrobić”, “ciągle o niej myślę”. To są wzorce. Je trzeba rozpoznać i wziąć za nie odpowiedzialność.

Wiele razy dostawałem pytania – “co mam zrobić, gdy się budzę i od razu mam seksualne myśli?” – w duchu jakby to była sytuacja bez wyjścia, nie do rozwiązania. Tak się wydaje, bo faktyczny problem jest zupełnie niedostrzeżony. Nie myśli są tu kłopotem ale nasze przyklejenie do nich. Nawet nie zauważamy naszych błędnych założeń. Bo choroba dba o to, byśmy obstawali przy swoim dotychczasowym punkcie widzenia. A dlaczego się do nich kleimy już w pierwszej sekundzie każdego dnia? Bo jesteśmy uzależnieni i to jest nasz bardzo silny wzorzec.

Budzimy się z kieliszkiem w ustach. Trzeba wypluć zawartość. A nie biadolić, że to co mamy w ustach to nie sok owocowy. To, z czego nie zdajemy sobie sprawy, to to, że pierwsze co robimy po otworzeniu oczu, to od razu hipnotyzujemy się myślami. Uciekamy. Od razu panikujemy. Ale tak właśnie jesteśmy nieświadomi. Dlatego tak szukamy potem czegoś, na co możemy lęk wyprojektować. Często chcemy kłopotów, a jeśli żadne się nie pojawiają, to sami się w nie wpędzamy.

To także tyczy się pierwszego, najczęstszego i oczywistego wzorca – oglądania pornografii. Bowiem jeśli np. w danym dniu nie wiemy co robić lub jak sobie z czymś poradzić, to czy włączenie pornografii nie wygląda jak uniwersalne “rozwiązanie”? O ilu problemach i jak długo woleliśmy zapomnieć i użyć do tego pornografii i fantazji, niż odnaleźć w sobie gotowość i odwagę, by podjąć właściwe działania?

Wielu mówi sobie – “ja to lubię”, “a co złego jest w seksie?”, “seks jest przecież naturalny”, “skoro umysł nie odróżnia rzeczywistego seksu od obrazu na ekranie, to co za różnica?”, “zawsze mogę przestać, tylko po prostu na razie nie chcę”, “rzucę to, gdy znajdę partnerkę/partnera”, itd. Takich kłamstw, racjonalizacji i usprawiedliwień są setki. Porno to trucizna, która nas zabija. Często w ciszy i przez długie lata.

“Lubię truciznę”, “co złego jest w truciźnie?”, “trucizny są przecież naturalne, “skoro umysł nie odróżnia rzeczywistego seksu od trucizny, to co za różnica?”, “zawsze mogę przestać zażywać truciznę, tylko po prostu na razie nie chcę”, “rzucę truciznę, gdy znajdę partnerkę/partnera” – czy tak widzimy sprawę?

A prawdziwe oblicze choroby ujawnia się, gdy naprawdę próbujemy przestać, bo już dostrzegliśmy straszliwy jej wpływ na nas. I nie możemy przestać.

1. Oglądanie pornografii.

Wielu twierdzi, że uzależnienie “od pornografii”, to oglądanie pornografii. Albo że problem nie leży w samym oglądaniu, tylko w kompulsywnym. Czyli przekroczeniu w tym działaniu jakiejś linii granicznej.

Bardzo wielu po obejrzeniu pornografii pierwszy raz “odleciało” na kilkadziesiąt lat. Od razu wiedzieli, że znaleźli coś, czego szukali. I czego nie może zastąpić im nic innego.

Trzeba to zrozumieć –

nie ma właściwej, dobrej, zdrowej, niemającej negatywności na nas wpływu ilości oglądania pornografii.

Obejrzenie porno 15 minut na miesiąc to już jest za dużo. Nawet jeśli obejrzeliśmy “tylko” 15 minut, ile godzin o tym fantazjowaliśmy?

Nie w samym oglądaniu pornografii jest jednak problem składający się na uzależnienie. To stanie się jasne, gdy przyjrzymy się samym powodom tej decyzji. Większość nigdy tego jednak nie robi. Wpatrują się wyłącznie w myśli i uważają, że to są jakieś “głody”. Tak jak głodny człowiek chce coś zjeść. Tylko że to nie są głody. To nie organizm domaga się pornografii (ani seksu). Przyczyna problemu nie leży w samym ciele, ani umyśle. Na co dowodem są ci, którzy zdrowieją i trzeźwieją od lat – ich ciała i umysły są takie same ale już tego nie wybierają.

Łatwo można się zorientować, że nigdy nie wybieramy pornografii, gdy jest nam dobrze. Tyle, że jest nam dobrze coraz rzadziej. Wielu uważa, że nagradza się obejrzeniem pornografii. Ale i to nie jest prawda. To też tylko racjonalizacja.

Człowiek uzależniony jest tak wyczulony na wszelki dyskomfort wewnętrzny, że gdy tylko pojawi się na skraju świadomości, on już ucieka. I poda sobie dowolne usprawiedliwienie i kłamstwo.

“Lepsze” tzw. samo+poczucie niekoniecznie jest “dobre”. Tak jak pożądanie wcale nie jest dobrym stanem. Jest tylko “lepszym”.

Każda myśl kłamie. Ale my, jako uzależnieni, jesteśmy zakochani w tych kłamstwach. Przypominam, że to nie rozsądek zmusza człowieka uzależnionego, by szukał pomocy. Tylko gdy dostanie dostatecznie mocno po tyłku (przez konsekwencje własnych wyborów). A i tak najczęściej latami je wypiera, bagatelizuje, przerzuca na innych, usprawiedliwia się, itd. A gdy to przeczyta, to najczęściej to wyśmieje, wykpi, zada absurdalne pytanie. Byle tylko sekundy nie poświęcić się na uczciwe przyjrzenie się samemu sobie.

Myśli są najlepszym usprawiedliwieniem – bo się nie kończą, każda kłamie, są za darmo, na wyciągnięcie ręki i jeszcze ich treść racjonalizuje wszystko, czego nie akceptujemy i za co nie wzięliśmy odpowiedzialności. Idealna pożywka.

Staje się oczywiste, że oglądanie pornografii jest “tylko” jak pokrywka na garnku, w którym już od lat wrze. Gdy ją zdejmiemy, zaczniemy doświadczać, że życie bez porno wcale nie jest takie łatwiejsze i dobre. Dla wielu jest wręcz nieznośne, nie do przyjęcia, nudne, pozbawione wszelkiej radości i ekscytacji. Wielu stwierdza, że w ich życiu nie ma nic dobrego. I tak może być. Dlatego trzeba zacząć to budować.

Warunkiem niezbędnym do tego jest całkowite zaprzestanie oglądania pornografii.

Na całe życie ale jeden dzień na raz. Decyzja ma być 100% pełna i uczciwa na najbliższe 24 godziny. Nawet jakbyśmy “czuli, że” bez tego umrzemy – trudno! Idziemy w ogień. W ten sposób umacniamy w sobie odwagę i wiarę.

To tym bardziej jest krytycznie istotne dla tych, którzy są poważnie uzależnieni i nastąpiły już zmiany w mózgu, ciele i psychice. Reagujemy wtedy alergicznie i zobaczenie nawet jednego zdjęcia pornograficznego przez pół sekundy może mieć na nas tak wielki wpływ, jakbyśmy wypili kilka kieliszków wódki. I mamy naprawdę ułamek sekundy, by zareagować – natychmiast się oderwać. I to pół sekundy może wystarczyć, by nas odurzyć na cały dzień lub nawet kilka. Musimy się tego wystrzegać jak ognia. Jak kwasu, który po dotknięciu przeżre naszą skórę i tkanki do kości.

I to już nigdy się nie zmieni. Można to przyrównać do urwania nam nogi. Gdy urwie nam nogę, ona już nie odrośnie i trzeba się nauczyć żyć bez nogi. Wielu może rozpaczać – “jak mam żyć bez nogi? Czy to życie kiedykolwiek może być dobre?!” Tak, może.

WoP czy 12 kroków wcale nie są po to, by “rzucać” uzależnienie, tylko by w ogóle nauczyć się żyć na trzeźwo. Życie na trzeźwo jest tożsame z “rzuceniem” uzależnienia. Większość jest naprawdę bardzo zdziwiona, gdy np. przestali się wewnętrznie zmagać i podjęli decyzję i nagle “chęć obejrzenia porno odeszła”. Nawet nie wiedzą co się stało. Gdy zaczniemy żyć dobrze, porno przestanie być jego ukoronowaniem.

Fantazje o odpaleniu pornografii będą. Ale nie w nich jest problem. Tylko w poziomie naszej gotowości, by z tego zrezygnować. “Walka” z tymi myślami jest niezauważalną strategią, by się w nie ciągle wpatrywać. To jakby przyszedł do nas jakiś sprzedawca, a my zamiast po prostu nie otwierać mu drzwi i robić dalej to, co do nas należy, otwieramy je i zaczynamy dyskutować, że nie jest mile widziany i żeby sobie poszedł. Ale on już wsunął nogę i nie pozwala nam drzwi zamknąć. Już za późno. Moment na rezygnację nie jest, gdy otworzymy drzwi. Tylko mamy ich w ogóle nie otwierać, nawet do nich nie podchodzić. Bo my doskonale wiemy, kto do nich puka. Tysiące razy tego doświadczyliśmy. Tysiące razy chcieliśmy dać się nabrać i jakże byliśmy tym zaskoczeni! To taki wewnętrzny cyrk. Wkładamy lwu głowę w paszczę. Ta paszcza się kiedyś zamknie.

Ile razy mówiliśmy sobie – “obejrzę tylko jeden film”? Ile razy skończyło się na jednym filmie? Ani razu.

Nikt nie chce włączyć pornografii. Tak jak alkoholik nie chce alkoholu. To tylko wierzchołek góry lodowej. A że dostrzec to, co pod powierzchnią, trzeba się zatrzymać – przestać walczyć i uciekać, przestać ćpać, pić, karmić żądzę i się jej oddawać. To zaś wymaga odwagi. Odwaga to decyzja.

Odwaga to pierwszy krok zdrowienia. Synonimem odwagi jest uczciwość i odpowiedzialność.

Człowiek nietrzeźwy nie jest odważny i nigdy nie był. Nie odczuwanie lęku NIE jest tożsame z odwagą. Tylko z nietrzeźwością i szaleństwem. Człowiek odważny nie wstydzi i nie obwinia się za akty odwagi. A my ile razy nawet baliśmy się dowiedzieć co wyprawialiśmy? Ile razy nie chcieliśmy wracać do tego pamięcią? Ilu z nas jest choćby dumnych z tego jak spędzamy swoje życie? Choć trafiali się ludzie, którzy byli dumni, że nikomu nie zrobili krzywdy… tak, bo właśnie tak siebie postrzegają – jako nikogo. Nikomu nie zrobili krzywdy, tylko sobie. Duma jest zgubą większości z nas.

Wypicie wódki, gdy lekarz stwierdził, że to może skończyć się naszą śmiercią nie jest aktem odwagi, tylko skrajnej głupoty i nieodpowiedzialności. Oglądanie porno, gdy tracimy życie, zdrowie, przyjaźnie, rozbijamy rodzinę, karierę, studia, gdy już jesteśmy ciągle apatyczni też jest wyrazem choroby, nie rozsądku. Oglądanie porno, by przestać czuć tą całą beznadzieję po ostatniej sesji z porno jest szaleństwem. A jednak. Pętla na naszej szyi zaciska się coraz bardziej.

A mimo to możemy nadal nie być gotowi z tego zrezygnować. Dlatego tak wielu stwierdziło, że problem z porno leży w samym porno. I próbują z nim walczyć. Np. zakładać blokady, ograniczenia. To w niewielkim aspekcie jest pomocne. Lepiej w porno widzieć wroga, niż przyjaciela. Ale ostatecznie chodzi o to, byśmy to my stanęli w prawdzie. To nie pornografia nas wabi. To my jej chcemy. Zależność NIE wygląda tak:

porno -> oddziaływanie (np. kuszenie) -> my -> inny świat, który porno nam daje

Tylko tak:

my -> problem (w 99% sytuacji stworzony przez oglądanie porno) ->pożądanie porno -> porno

Jeśli nie usuniemy korzeni – a może ich być mnóstwo – to będziemy powtarzać to samo. Świadomość wynikająca z prawdy i gotowości do jej widzenia jest tu kluczem.

2. Masturbacja.

Masturbacja jest drugim najczęstszym wzorcem u seksoholików. Praktycznie zawsze towarzyszy oglądaniu pornografii, często w formie tzw. “edgingu” – czyli doprowadzania się na skraj orgazmu i zatrzymywania się. To jest straszliwie niszczycielskie.

Więc i tu widzimy, że samą masturbację możemy przeprowadzać horrendalnie szkodliwie dla siebie. Tak jak możemy odżywiać się zdrowo lub bardzo niezdrowo. Nie zawsze w samym jedzeniu jest problem.

Ale seksoholik, jak mówiłem, ma już nieodwracalne zmiany w sobie i dlatego nie może sobie pozwolić na tę formę seksu z samym sobą, a w szczególności jeżeli był to samogwałt. Wiele można zrobić w kwestii rosnącej energii seksualnej. Nie jesteśmy skazani na wieczne samodzielne pobudzanie się seksualne, by dostać orgazmu. Jeśli zajmiemy się przyczynami napięć (nie jest to tłumienie, ani wypieranie własnej seksualności), to zniknie potrzeba tzw. “rozładowywania”. Bo nie można “rozładować” napięcia.

Masturbacja będąca wzorcem jest dla nas niezwykle niebezpieczna. Wraz z nią nic nie zostaje rozwiązane, a doświadczymy jeszcze rosnących i kumulujących się konsekwencji na poziomie fizycznym, mentalnym, emocjonalnym i duchowym. Nie w niej jest jednak sam problem, tylko w przyczynach masturbacji.

Co to oznacza? Że jeśli używaliśmy masturbacji, by “redukować napięcie”, to musimy przyjrzeć się samemu napięciu – z czego wynika i sobie z tym poradzić jak i nauczyć sobie z nim radzić w sposób zdrowy i naturalny.

Jeżeli zajmiemy się przyczynami, zniknie potrzeba masturbowania się. Większość mężczyzn na tej planecie masturbuje się i sądzą, że są tylko 2 możliwości – seks lub masturbacja, by np. “redukować napięcie seksualne” czy pozbywać się nadmiaru nasienia.

Dopóki nie przestaniemy, nie doświadczymy, że organizm samoistnie dąży do harmonii. My diabelnie w tym przeszkadzamy.

Z masturbacją jest podobny problem jak z porno. Tylko dlatego, bo nie chcemy tego zaprzestać, stwierdzamy, że problem leży w samej masturbacji. Odwracamy rzeczywistość i gramy ofiarę tego odwrócenia. Rzeczywistość jest zaś niezmienna: BYĆ -> ROBIĆ -> MIEĆ.

To co mamy to konsekwencje. To co robimy wynika z tego jacy my jesteśmy. Rozwiązanie nie jest odwrócenie tej relacji: MIEĆ -> ROBIĆ -> BYĆ. Tak jak wielu sądzi, że jak będą MIELI seks, to przestaną się uruchamiać (ROBIĆ) i staną się (BĘDĄ) szczęśliwi i “wolni od nałogu”. To fantazja. A że rzekomo masturbacja to utrudnia, przypina się do niej etykietkę “złej”, “grzesznej”, “brudnej” i próbuje się z nią walczyć, powstrzymywać.

No, najprostszy sposób to uciąć sobie obie dłonie. Ale czy o to chodzi? Straszenie grzechem i potępieniem też nie pomaga. Wielu dalej to robi, a lęk, wstyd i poczucie winy tylko nakręcają tę spiralę.

Raczej chodzi o to, by już jej nie potrzebować i nie cierpieć wiodąc własne, dobre życie, zgadza się? Czyż nie każdy z nas chce być szczęśliwy? W tym więc umieściliśmy źródło szczęścia?

Szczęścia nie ma w niczym. Nic nam go nie da. Szczęściu trzeba zrobić drogę z siebie na zewnątrz. Trzeba ją odgruzować. Oglądanie pornografii i masturbacja są tu czynnikami kluczowymi – rezygnacja z nich jest niezbędna. Drugim niezbędnym czynnikiem jest podejmowanie właściwych działań.

Jak mówiłem we wstępie – powtarzamy dane zachowania, bo NIE przynoszą nam tego, czego oczekujemy. Gdy dostrzeżemy, że to my sami sprawiamy sobie napięcie i stres, to jakże się zmieni nasze pojmowanie rzeczywistości i tego, co jest wskazane, byśmy robili, a czego nie.

Nie trzeba już uciekać od świata, ani się zmagać. Nie trzeba niczego zagłuszać w sobie, wytłumiać, wmawiać sobie, że to świat nam sprawia. Każde kłamstwo i nieprawda generują podświadomą winę. Bo wina to informacja o błędzie – o błędnym postępowaniu.

Jeśli nosimy w sobie “tony” podświadomej winy, to nie dziwne, że wszystko wydaje się nam, że robimy źle, że wszystko jest nie tak. Ale to fałsz. Trzeba oderwać “oczy” od myśli i uczuć i skupić się na faktach.

Działania, jak obejrzenie porno czy masturbacja, NIE są słuszne tylko dlatego, bo na moment znikają te wrażenia. Te wrażenia nie znikają. Zagłuszamy je właśnie tym, przed czym one nas ostrzegają. Dlatego trwają w nas nieprzerwanie.

Ile razy masturbowaliśmy się, by przestać “się” czuć tragicznie po uruchomieniu?

Każdy z nas jeśli zdecyduje się na odwagę i szczerość, okaże się, że doskonale zna odpowiedzi na te pytania.

Świat, który zaczyna się nam objawiać dzięki zaprzestaniu niszczenia siebie, jest niewiarygodny. A przynajmniej nie jest godny naszej dotychczasowej wiary. Bowiem i wiarę budujemy przez działania. Uczynki miłości zaczynają pomnażać ją w naszym życiu. Dlatego jeśli w naszym życiu nie przybywa miłości, zacznijmy się przyglądać czy naprawdę kierujemy się miłością?

Wielu szuka miłości, próbuje się do niej zmusić, nazywa miłością niezliczone ilości nieintegralnych postaw, zachowań i założeń. Ale to, czym naprawdę ograniczamy miłość, ciągle zagłuszamy. Przez to nigdy nie możemy się tym zająć.

Kompulsywną masturbacją odcinamy się od prawdy, od tego, co dobre. To zagięcie na sobie i powierzchownej przyjemności jest zabójcze. Czyni z nas kruche istoty, ofiary.

Z masturbacji należy zrezygnować w takim samym stopniu jak z pornografii. Gdy klienci mi piszą, że nie oglądali porno ale masturbowali się “tylko” 4 razy w ostatnich 2 tygodniach, to tu nie ma postępów. To 4 utraty trzeźwości w 2 tygodnie. To jakby zapili 4 razy. I nadal tego nie widzą. Nadal się bawią w najlepsze. Nie będzie postępów jeśli nadal będziemy się okłamywali.

Masturbacją się rozregulowujemy. To jakby sądzić, że trzeźwiejemy, bo zamiast wódki napiliśmy się piwa.

Tak się boimy pozbawić się swoich zabawek. Ale nie ma innej drogi. Można to zrobić i nie cierpieć. Jeśli chcesz wiedzieć jak i zacząć tę drogę – zapraszam do Programu WoP.

Podziel się tym artykułem!

Napisz komentarz!

Zasubskrybuj
Powiadom mnie o
guest
11 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Marcin

Spróbuj przestać oglądać porno, bez zmagania. Zacznij i przerwij.
Pozostań spokojny.
Tak jak możesz przerwać każdą inną czynność – sprzątanie, rozmowę, robienie posiłku, prasowanie, etc.
Jeśli będzie z tym problem, to najprostszy test, by zobaczyć, że jest to coś, nad czym utraciliśmy kontrolę.
Ile już lat oglądasz porno, jak często, jak długo i jak się po tym czujesz?
Czy potrafisz żyć bez pornografii? Spróbuj przez tydzień lub dwa. Jeśli będzie to problematyczne i już było wiele razy w przeszłości, to tak – jesteś seksoholikiem.Nie wiem, co Ty stawiasz za tą etykietką.
Skoro nie miałeś dziewczyny, ani nie uprawiałeś seksu, to raczej trudno byłoby tu mówić o obsesjach erotycznych.
Pamiętaj, że jakieś słowo nie ma wpisanego w siebie odgórnego znaczenia. “Erotoman” nie oznacza zupełnie nic.

Nie dam rady.Jestem świadomy uzależnienia tylko dlaczego jestem seksoholikiem a nie właśnie erotomanem,skoro oglądam tylko treści erotyczne a nie jestem uzależniony od seksu.

To jedno pytanie a drugie brzmi,czy powinienem ograniczyć komputer,gdzie najczęściej oglądam pornografię,
Oczywiście.
Ale to już są elementy zdrowienia.
Próby tylko powstrzymywania się na siłę niewiele przyniosą.
Bowiem to jest tzw. półśrodek, który nic Ci nie da. Poza chwilowym bujaniem w obłokach, że “coś zrobiłeś”.

Przeraża mnie to że w każdej chwili może się pojawić pretekst do włączenia pornografii na komputerze,naprawdę mnie to przeraża,to już tak zrujnowało mi życie,że chcę się udać na 12 kroków.A po jakim czasie abstynencji mogę wrócić do korzystania z komputera?

Ja się nie masturbuję.
Dla seksoholika masturbacja jest równoznaczna z utratą trzeźwości.
To jakby narkoman pytał się co ile może zażywać jeden narkotyk, a jak powinien ograniczyć inny?
Odpowiedź brzmi – zrezygnować w pełni ze wszystkich.
Nie ma żadnej najlepszej ilości dni, co ile się masturbować.
Tu ważne jest zdanie sobie z wpływu jaki ma już masturbacja na Ciebie oraz czy masz nad tym kontrolę? Skoro pytasz o ilość dni, to podejrzewam, że kontrolę utraciłeś i tylko chcesz się mniej obwiniać, chcesz wpisania swojego problemu w jakieś usystematyzowanie.
By problem ukryć, bądź wyprzeć.
Nie masz się masturbować, tylko rozpoznać dlaczego w ogóle uważasz, że jej potrzebujesz i te problemy rozwiązać.
Podejrzewam, że mowa o stresie, napięciu, może już problemach ze spaniem. Masturbowanie się w tych okolicznościach nie jest zdrowe. Niczego nie rozwiązuje.
Tymczasowe zmalenie np. napięcia NIE oznacza, że zostało, jak wielu twierdzi “rozładowane”. To ten sam błąd pojmowania jak w przypadku oglądania porno.
Wzięcie znieczulenia na ból zęba nie oznacza, że ból został rozładowa
Czyli zero masturbacji,rozumiem.Ale co robić jak już po 4 dniach bez masturbacji myśli mnie dosłownie napadają całymi dniami?ja tego nie mogę zignorować bo jak zignoruję to zaraz znowu będą mnie myśli męczyć tylko o jednym.Czy jest tak że po jakimś tam czasie człowiek zapomina o pornografii?Jak to jest być trzeźwym w Twojej sytuacji?Jakie korzyści Ty masz z bycia trzęźwym porównując to do życia gdy byłeś uzależniony?Ja nie mam dziewczyny więc będzie mi bardzo cięzko po tych 4 dniach.

Nie mogę przekazać Ci na razie nic, bo nic o Tobie nie wiem.
Nie wiem też nic o Twoim problemie.
Powiedzenie lekarzowi “boli, przepisz mi coś” nie jest dobrym pomysłem.
Potrzebna jest analiza, konkretne wskazanie na problem.
Dla seksoholika nie ma żadnych pojedynczych rad. Bo to są w najlepszym razie półśrodki. A półśrodki są niewystarczające w 100% przypadków. To tylko oddala wyzdrowienie, potencjalnie w nieskończoność.
Bo “rad” można wymyślić setki. Tylko co mają przynieść dla kogoś, kto utracił kontrolę nad własnym życiem? Właśnie takie korzystanie z jakiejś rady czy dwóch nadal to przesłania. I stanowi dowód, że żądza już zawładnęła naszym życiem.
Rady dotyczą konkretnych zagadnień. Np. kontrola rodzicielska na telefon może pomóc ale nie stanowi żadnego rozwiązania. Ograniczenie komputera może pomóc na chwilę.
Ale ile dajesz sobie czasu na to ograniczenie? Kilka dni? Tydzień, może dwa?
Jeśli chcesz zdrowieć, to konieczne jest w pełni zaangażowanie się w proces zdrowienia. Nie można liczyć na jakąkolwiek poprawę robiąc cokolwiek po łebkach, nawet z najlepszymi intencjami.
Dla człowieka, który nie panuje nad samochodem, nie ma najlepszych rad, które można mu dać. Trzeba zacząć uczyć się od podstaw.
Jeśli chcesz zacząć żyć trzeźwo, najpierw trzeba zdać sobie sprawę ze skali nietrzeźwości własnego życia.
Wtedy stanie się jasne, że nie ma rad, które mogą pomóc, ani tym bardziej “najlepszych”.
Najlepsza “rada”, najlepsze co możesz dla siebie zrobić, to zapisz się do współpracy ze mną.
Ja stworzyłem cały Program (Wolność od Porno, w skrócie WoP) dotyczący zdrowienia i trzeźwienia.
Zaczniemy, przeanalizujemy co w trawie piszczy i zaczniemy holistyczne podejście.
Współpraca średnio trwa 3-4 miesiące. To Cię wystrzeli, otrzymasz masę informacji, narzędzi, korekt, a przede wszystkim zaczniemy budować realną uczciwość, szczerość, odwagę – a dzięki temu zanika to poczucie oddzielenia, lęk, znika ten wielki ciężar winy, który nosimy na sercu. I wiele więcej.
To budowa zdrowego fundamentu pod całe życie. Jeśli się boisz, to i lękiem się zajmiemy. :)

Racja chyba najwyższy czas na współpracę!

raz ostatnie pytanie – z jakich powodów chcesz trzeźwieć czy ograniczyć porno?

Czy wydarzyło się już coś nieprzyjemnego? Czy zauważyłeś już jakieś negatywne skutki oglądania pornografii?O

Dwa tygodnie temu straciłem pracę bo się wstydziłem wychodzić do ludzi,straciłem znajomości bo się wstydziłem,narobiłem długów sobie mając 22lata,jestem apatyczny,i moje plany na przyszłość poszły na bok.Wydawałem pieniądze których nie powininem ruszać na porno.Dzięki za poświęcony czas na komentarz.Pozdro!

Marcin

Witaj.Mam takie pytanie,czy ja jestem seksoholikiem skoro oglądam tylko porno a nigdy nawet nie miałem dziewczyny ani nie uprawiałem seksu?nie jestem przypadkiem erotomanem?To jedno pytanie a drugie brzmi,czy powinienem ograniczyć komputer,gdzie najczęściej oglądam pornografię,i co ile dni się masturbować?Co ile Ty dni się masturbujesz i jakie najlepsze rady mógłbys dać komuś kto chce zacząć żyć trzeźwo.Pozdrawiam Cię!

Rafał

Hej Piotrze :),

Po przeczytaniu Twojego najnowszego wpisu, zacząłem zastanawiać się nad pewnymi kwestiami. Rozumiem różnicę między chęcią na kanapkę, przygotowaniem jej sobie i zjedzeniem, a obejrzeniem filmu, na którym ktoś ją tworzy. Odnosząc ten przykład do seksoholizmu. Fakt, iż pojawiające się myśli o seksie, nie oznaczają, iż mam na niego chęć. Oczywiście mogę wówczas sięgnąć po seks, co będzie o wiele trudniejsze, wymagające zrezygnowania z opierania się tej decyzji, miast obejrzenia filmu pornograficznego, co byłoby zdecydowanie łatwiejsze. Jeżeli wpatruję się w myśli, to nie oznacza, iż chcę tego, co się w nich pojawia. Zatem jeśli nie będę się im przyglądał, to czym mogę się kierować, by wiedzieć, że mam na niego chęć? W przypadku jedzenia wydaje mi się to bardziej zrozumiałe, poprzez odczucie realnego głodu. Jedzenie i picie są potrzebami ciała, seks nie. Czy zatem to tylko i wyłącznie moja decyzja, czy chcę mieć seks? O ile oglądanie pornografii nie wymaga zbyt wielkiego wysiłku, to na jakiej zasadzie działają seksoholicy, którzy czasem przedkładają seks realny, nad ten wyświetlany na ekranie? Odszukanie kogoś i umówienie się z kimś na taką sytuację, wymaga jednak wysiłku, rezygnacji z opierania się pewnym kwestiom. Bardzo lubię seks, nadałem mu dość dużą wartość i znaczenie. Jednak chciałbym by nie był czymś w rodzaju obsesji, nie chciałbym cierpieć z powodu jego czasowego niedostatku. Często miewam o nim myśli, szczególnie w sytuacjach, którym postanowiłem się opierać, tworząc w konsekwencji stres. Wiem dzięki Tobie, iż to nie oznacza realnej chęci na niego. Gdy ignoruję te myśli, zauważam coś w rodzaju “próżni”, dość przyjemnej w odczuciu. Napięcie zanika. Pojawia się to, co ma miejsce podczas medytacji. Wówczas nie wiem czego chcę, w jakim kierunku pragnę podążać. Wszystko jakby znika. Czy jest to właściwy moment by podjąć decyzję? Skąd wówczas wiem, iż naprawdę chcę choćby seksu? Nie wiem czy wystarczająco dobrze przedstawiłem moje wątpliwości. Proszę o Twoją pomoc w przedstawieniu perspektywy, która pomoże mi to zrozumieć. Pozdrawiam Ciebie bardzo serdecznie :)

Rafał

Hej Piotrze :)

Przyznam szczerze, iż nie mam pojęcia dlaczego nadaję seksualności tak duże znaczenie. Wiem, iż odczuwam tęsknotę za przyjemnością, dotykiem, rozkoszą kobiety. Ze mną jest tak, iż mimo niechęci do kobiet, bardzo dbam o nie podczas seksu. Podobnie jest z doborem treści pornograficznej. Znacznie lepiej czuję się w erotyce, pełnej namiętności, czułości, pieszczot, zmysłowości. W stanach odczuwania silnego stresu, potrafię sięgnąć po brutalniejsze obrazy, lecz czuję wówczas coś dziwnego, coś co mógłbym porównać do jakiejś formy obrzydzenia. Mimo postrzegania kobiet w dość “mechaniczny” sposób, lgnęły do bliskości ze mną poprzez to, iż przejawiałem coś nieoczywistego w ich osobistych doświadczeniach, jednocześnie było to przez nie pożądane. Zawsze dbałem o ich przyjemność, i uzyskiwałem nadmiarową odpowiedź, co mnie zaskakiwało. Wiem, iż nie jestem zdrowym człowiekiem, lecz czasem takie sprzeczne reakcje, stają się pretekstem bym uznał siebie za zagubionego. Dlaczego zostałem nauczycielem? Mimo niechęci do ludzi, chciałem im pomagać, móc ich zrozumieć, być może także dla siebie samego. To był chyba główny powód tego, iż kiedyś chciałem zostać psychologiem. Nie byłem wówczas odważny. Minęło wiele lat, a ja powróciłem do tego pomysłu, w nieco innej formie, jako nauczyciel. Tylko teraz mam już za sobą wiele odważnych decyzji, przetarłem pewien “szlak”. Zauważam, iż jest mi łatwiej podjąć taką decyzję. Często związaną z niemal zupełną “przebudową” pewnego obszaru mojego życia. Sądzę, iż głównym powodem podjęcia tego zawodu, jest fakt, iż obszar relacji międzyludzkich jest jedną z moich najsłabszych stron. Odważyłem się nad tym popracować, wystawić siebie na “cel”. Przyznam, iż często chcę ponownie się wyizolować, lecz nie podejmuję tej decyzji zbyt pochopnie, jak kiedyś. Bywa z tym różnie. Często spotykam osoby pełne gniewu, sprzeciwu, swoistej nerwowości, bowiem ja jestem taką osobą. Z drugiej strony nie brakuje okazywania mi pozytywnych i przyjaznych gestów. Jednak staram się być tutaj podejrzliwy, jakbym nie wierzył, iż może być zwyczajnie pozytywnie, dobrze, miło. Kiedyś nie uzyskałem od nikogo takiej pomocy i wsparcia. Nawet sam jej nie poszukałem. Może nie jestem zbyt odpowiednią osobą ku temu, lecz także z tego powodu chciałbym stać się w tym zawodzie tym, czego sam kiedyś potrzebowałem.

Max

To bardzo dziwne Piotrze co piszesz tutaj o masturbacji, poniewaz wczesniej pisales, ze masturbacja jest dobra, o ile nie sluzy do odstresowywania sie. Czy tutaj tez o to chodzi, czy masz na mysli, zeby w ogole z niej zrezygnowac? Jednak to chyba jest naturalna czynnosc. Co jest zlego w masturbowaniu sie?
I drugie pytanie o “byc-robic-miec” . Co to dokladnie znaczy? Rozumiem, ze chodzi o to, ze to co robimy, wynika z tego jacy jestesmy. Ale jacy, to znaczy jacy? Bo sa ludzie, ktorzy sa np. prezesami wielkich firm, maja mnostwo pieniedzy, potrafia je zarabiac, ale sa np slabi w relacjach z kobietami. Sa niesmiali itd. Wiec jaki taki czlowiek jest? Z jednej strony jest dobrym biznesmenem, a z drugiej nie radzi sobie w sprawach damsko meskich. Pisales tutaj tez kiedys na blogu, ze czlowiek moze budowac promy kosmiczne, a w domu bic zone. Wiec jaki on jest? Czy chodzi o to, ze w jednej dziedzinie jest taki, a w drugiej taki?

Max

Nie wiem czy jestem seksoholikiem, bo nie wiem co to znaczy. Z reszta seksoholik to tylko przyklejona latka. Idac za KC nie jestem zadnym “holikiem”. Sam z reszta pisales ze jest poziom BYC. Nawiasem mowic, piszesz ze masturbacja jest dla seksoholika, kimkolwiek on jest, wielkim zagrozeniem. Ale jednoczesnie polecasz uzaleznionym masturbacje. Pisales rowniez ze uzaleznienie to choroba umyslu. Tutaj piszesz ze przyczyna nie lezy w umysle. Wiec gdzie lezy przyczyna? W swiadomosci? I czy ta choroba jest w sensie jak jakis wirus? Wiec jesli to choroba, to jak ja leczyc? Bo do pewnego momentu pisales, ze uzaleznienie to to jak czlowiek zyje i potem jak radzi sobie z konsekwencjami takiego zycia. Wiec tutaj nie ma zadnej choroby, tylko wybory i ich konsekwencje. Chyba ze choroba to kolejna latka. I czy uzyte przez ciebie stwierdzenie ze alkoholik pije bo jest alkoholikiem, to nie jest cos w tym stylu: dlaczegos glupi? Bos biedny. Dlaczegos biedny? Bos glupi. Przeciez alkoholik nie pije dlatego bo jest alkoholikiem. Ten czlowiek pije z jakichs powodow i dopiero wtedy, jesli pije z jakichs powodow- ewentualnie zostaje alkoholikiem. Bo jesli by bylo tak jak piszesz, to rzeczywiscie alkoholizm byl by choroba, ktora czlowieka dopada i ten czlowiek- chory, musi sie wtedy napic. Jednak caly twoj blog jest o tym, ze tak nie jest. No, prawie caly. Bo ostatnie wpisy to obrot o 180°, gdzie czlowiek staje sie ofiara jakiejs choroby. Byly wybory i ich konsekwencje, to jak czlowiek zyje, a teraz jest choroba. Rozumiem ze przez te wybory i ich konsekwencje czlowiek stal sie chory. Ale dlaczego dokonywal takich wyborow? I nie pytam zeby pytac. Pytam, zeby wiedziec, jak zmienic siebie i swoje postepowanie zeby sie wyleczyc. Jednak dostrzegam wiele sprzecznosci i niekonsekwencji w twoich wpisach, co stawia pod znakiem zapytania twoje kompetencje, oraz to, czy jestes w stanie komus pomoc wyleczyc sie.

Last edited 4 miesięcy temu by Max
Podobne Wpisy:
O Emocjach – Duma (Część 5)

O Emocjach – Duma (Część 5)

Witam Cię serdecznie! Dziś kontynuujemy temat świadomości Dumy. Części 1-4 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► O Emocjach – Duma (Część 1). ► O Emocjach – Duma (Część 2). ► O Emocjach – Duma (Część 3). ► O Emocjach – Duma (Część 4). W tym artykule porozmawiamy o narcyzmie. Czym jest narcyzm i jak wpływa… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 4
Niewinność a wina (Część 2)

Niewinność a wina (Część 2)

Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy temat niewinności! Część pierwszą znajdziesz klikając na link poniżej: ► Niewinność a wina (Część 1). Gdy zaczynałem moją pracę sądziłem, że tak jak ja, każdy rozraduje się po poznaniu informacji, że jest uzależniony. Sądziłem, że wiedza dlaczego ma problemy ze zdrowiem, psychiką i życiem oraz jak je rozwiązać, że może z… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 10
Podejmowanie Decyzji

Podejmowanie Decyzji

Witam Cię serdecznie! W poprzednim artykule Uczestnik Programu WoP zadał mi pytanie na temat podejmowania decyzji. Jako że tematy niezdecydowania, niepewności są bardzo powszechne, szczególnie w życiu uzależnionych, postanowiłem napisać na ten temat osobny artykuł. Przede wszystkim – co to jest decyzja? Nie wpadnijmy w mentalizowanie i akademicką dyskusję na ten temat. Decyzja to decyzja.… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 0
Walka z uzależnieniem nie przynosi rezultatów! Dlaczego? (Część 1)

Walka z uzależnieniem nie przynosi rezultatów! Dlaczego? (Część 1)

Jeżeli rozejrzymy się po forach dotyczących uzależnień czy dowolnym innym serwisie o tematyce uzależnień, zobaczymy stwierdzenia mówiące mniej więcej – “Walczę z uzależnieniem!”, “Miałem wpadkę ale nie poddaję się i walczę dalej!”. To nie wszystko – wejdź na dowolny serwis informacyjny i zobaczysz identyczne określenia dotyczące chorób, wojen i innych działań: – Przegrał walkę z… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 2

WOLNOŚĆ OD PORNO