Przewodnik po
Serwisie Wolność od Porno

▶ Przejdź do spisu treści.
▶ Przejdź do słowniczka pojęć.

wstęp

Dziękuję Ci za zapisanie się na Newsletter i obejrzenie gratisowych wideo! A jeśli tego nie zrobiłeś/aś, to mocno Cię do tego zachęcam.
Chcę Ci również bardzo podziękować za zaufanie i odwiedzenie mojego Serwisu! Sądzę, że wiele wyciągniesz dla siebie z pobytu tutaj!
Jeżeli wziąłeś/wzięłaś udział w moim Programie Wolność od Porno, wiedz, że trzymam za Ciebie kciuki i cały czas będę rozwijał Program, FAQ, Bloga oraz samego siebie, by służyć Tobie i innym potrzebującym pomocy coraz skuteczniej przez następne lata! Twoje wyzdrowienie, szczęście, zrealizowanie Twoich marzeń i pragnień są w zasięgu Twojej ręki! Nie poddawaj się nigdy niezależnie jak może być ciężko lub zwodniczo łatwo (na początku), ani na żadnym etapie zdrowienia i pracy nad sobą. Jeśli gdzieś konieczne są korekty i zmiany, niezbędne jest, aby ich dokonać!
Zauważ, że nawet jadąc samochodem po prostej drodze i tak cały czas kierowca wprowadza mikro-korekty. Nie trzyma kierownicy ze wszystkich sił, nie napiera na kierownicę. Niektórzy prowadzą dwoma palcami. Są uważni ale nie napięci. Są zrelaksowani ale obecni. Są przede wszystkim – trzeźwi. Nie uciekają od ostrego zakrętu, nie zawracają, gdy trafiają na czerwone światło. Dostosowują się do warunków drogowych. A nie dostosowują warunki drogowe do siebie.
Wyobrażasz sobie jakby wyglądały ulice, gdyby ludzie zatrzymywali samochody i mówili – “Nie zgadzam się na ten zakręt!”? Byłby kompletny chaos, same korki i nie byłoby płynności ruchu.
Czy Twoje życie utknęło? Na co się w nim nie zgadzasz?
Nie ma problemu, którego już ktoś nie rozwiązał. Rozwiązanie jest. Problem uzależnienia też ma rozwiązanie i znajdziesz je tu. Jednak nierozłącznie musi się ono wiązać z Twoim życiem.
Często cierpimy nie przez sam problem ale przez to jak go sobie sami przedstawiamy.
W przypadku uzależnienia większość mających ten problem przedstawia go sobie w bardzo negatywnym świetle, a w konsekwencji postrzegają tak samych siebie – np. jako gorszych, jako nieudaczników. I to jest bardziej szkodliwe od samego uzależnienia! Chociażby dlatego, że takie traktowanie siebie zasila uzależnienie! Przez takie traktowanie też często dochodzi do uzależnienia!
Uzależnienie NIE jest powodem, by patrzeć na siebie w ten sposób.
Natomiast mogą wiązać się z nim realne zaniedbania i pewne braki, których nigdy nie uzupełniliśmy – jak niskie umiejętności społeczne czy socjalne.
A przede wszystkim i najczęściej –
zaniedbania na gruncie emocjonalnym.
Musimy pamiętać, że zależeliśmy w 100% od tego, czym zostaliśmy zaprogramowani. Nie ma szans ochronić się przed programowaniem, szczególnie jako dziecko. Można wyłącznie unikać negatywnego programowania i usunąć to, które już działa. Pamiętaj – negatywne, złe, słabe programy i wirusy nie zmieniają komputera – nie powodują, że staje gorszy. Tak jak pozytywne programy również nie zmieniają komputera na lepszy.
Brak pozytywnych programów też nie czyni komputera ani lepszym, ani gorszym, bo to tylko programowanie nie mające wpływu na komputer!
Większość ludzi sądzi, że jest oprogramowaniem komputera. Ale w rzeczywistości jesteśmy “komputerem”, który nie zależy od swojego programowania ale jest za nie odpowiedzialny.
Dlatego też mówiłem nieraz, że –
ludzka wartość jest niezmienna.
Zmienia się jej poczucie ale nasze poczucie nie ma wpływu na rzeczywistość.
I Ty też nie jesteś gorszy/a tylko dlatego, bo masz niesłużące Ci programowanie, z którym nie potrafiłeś/aś sobie do tej pory poradzić!
Twoi rodzice też nie są gorsi ani dlatego, bo mogą mieć negatywne programowanie, ani dlatego, że Ci je przekazali! Czy Ty wiedziałeś/aś, że oglądanie pornografii w końcu zacznie Ci ogromnie szkodzić? Nie! Nie miałeś/aś szans tego wiedzieć! A skąd Twoi rodzice mogli wiedzieć, że to, co Ci przekazywali też będzie dla Ciebie szkodliwe?
Takich mniejszych i większych negatywnych programów ludzie mają całą masę! Jedne działają w jednych okolicznościach, inne w innych.
Ale z drugiej strony uzależnień nie wolno bagatelizować. To BARDZO poważny problem ale nie czyni z Ciebie nikogo złego. Jednak jeśli się nim porządnie nie zajmiesz, sprowadzisz na siebie często bardzo duże cierpienie. I z czasem coraz większe. Uzależnienie to już sieć nawyków, a nawyk działa niezależnie od umysłu logicznego, siły woli, rozsądku, poziomu inteligencji, wiedzy, a nawet pamięci.
Zalecam patrzeć na uzależnienie jako rozwiązanie zagadki – “Co ze mną jest nie tak?!” Ale tematu nie załatwi rzucenie uzależnienia, tylko praca jaką W SOBIE wykonasz, by je rzucić i się zmienić.
Ta “zagadka” nie ma polegać na obwinianiu, użalaniu się czy wstydzie, tylko znalezieniu tych negatywnych programów, w które wierzymy. Bo nikt inny ich nie utrzymuje za nas. Sami to sobie robimy.
Nikt mi nie powie, że jakikolwiek sens ma utrzymywanie przekonania – “Jestem gorszy/a” lub “Nie zasługuję na szczęście”. A jednak miliardy ludzi tak o sobie myślą. Dlaczego? Okazuje się, że coś z tego mają. Np. mogą się użalać i zwalać odpowiedzialność za swoje życie.
Można powiedzieć, że życie jest jak sinusoida – raz jest z górki, raz pod górkę ale żaden z tych etapów nie oznacza, że należy się zatrzymać w dążeniu do poprawy. Gdy się raz porządnie najesz, to znaczy, że możesz przestać jeść do końca życia? Nie. Gdy padasz z głodu, bo nie masz nic w lodówce, to znaczy, że nic już nie zjesz do końca życia i jesteś na to skazany/a? Też nie! Czy ktoś kiedykolwiek wmawiał sobie głupotę, że nie zasługuje na śniadanie? No, niektórzy rodzice tak próbowali musztrować dzieci ale czy to jakkolwiek zmienia rzeczywistość? Czy chleb może Ci odmówić zjedzenia?
W obu przypadkach możesz postąpić rozsądnie i znaleźć źródło problemu. Gdy nie masz jedzenia, zadbaj o to, by zawsze mieć zapas. Powieś sobie listę zakupów na drzwiach lodówki – w ten sposób nigdy nie zapomnisz uzupełnić braków i będziesz wiedział(a) czego Ci brakuje.
A jeśli byliśmy głodni całe życie, bo nic nie jedliśmy, łatwo wmówić sobie, że tak już będzie zawsze. I czy będzie to spełniona przepowiednia zależy wyłącznie od nas. No bo jeśli nie pójdziesz po jedzenie, to się magicznie nie pojawi. Do robienia zakupów chyba nikt nie podczepił (jeszcze) żadnej fatalistycznej filozofii.
Istnieją 2 pułapki, gdy sami rezygnujemy z dbania o siebie i gdy uzależnieni najczęściej wracają do starych schematów:
– Gdy wszystko jest dobrze.
– Gdy wszystko jest źle.
Żadna z tych sytuacji nie powinna stać się powodem, by odpuścić. Bo tak samo normalne jest czasem, gdy wszystko jest dobrze i gdy czasem wszystko wydaje się być źle.
Mnóstwo osób pisało mi, że “szło im tak dobrze”, a tu nagle wpadka! Ja się pytam co się stało, jaki temat przepracowali, jakim się zajęli? Oczywiście niczym. Więc wcale nie szło im dobrze. W ogóle nie szło! Bujali w obłokach, a gdy przyszedł problem, którym świadome zajęcie się jest kluczem do wyzdrowienia, od razu uciekli.
To właśnie problematyczne sytuacje są wyznacznikiem jak nam idzie!
Jeśli natrafimy na problem, z którym już sobie poradzimy, a dotychczas sobie nie radziliśmy – o! To jasno pokazuje, że idzie nam dobrze! TO jest REALNY postęp.
A jeśli nie było żadnego problemu i sądzimy, że dobrze nam idzie, bo nie mamy wpadki od np. 2-3 tygodni, tylko dlatego, bo nie wydarzyło się nic problematycznego/emocjonalnego, to samooszukiwanie się.
Ale jeżeli uczciwie i rzetelnie pracujemy, a i tak dochodzi do wpadki, to znaczy, że trafiliśmy na nową, nieuświadomioną dotąd sytuację.
Podświadomość rządzi nami, dopóki nie staniemy się świadomi.
Albo niektórzy mówili, że odpuścili, bo sądzili, że już wyzdrowieli… ok ale na jakiej podstawie to stwierdzili? Gdzie znaleźli informację, która opisałaby jasno i wyraźnie, że już po problemie? Nie ma takiej informacji!
No bo ile czasu potrzebujesz, by uznać, że już nigdy nie obejrzysz porno? Tygodnia? Miesiąca? Roku? Mnóstwo osób wracało do uzależnienia nawet po roku abstynencji i więcej. Bo wrócili do zaniedbywania siebie i/lub doświadczyli jakiegoś kryzysu, który wyciągnął jeszcze głębsze warstwy podświadomości. I co nagle po tym roku? Zacząłbyś/zaczęłabyś się użalać, wstydzić, winić? Jeśli tak – to pokazałoby jasne, że wcale się nie rozwinęliśmy, bo nadal uważamy obwinianie i wstydzenie się – jedne z najbardziej obciążających psychikę postaw – za potrzebne.
Jeśli istnieje choć jeden nieuświadomiony nawyk ucieczkowy zależy od warunków zewnętrznych, to może się aktywować nawet po 7 latach abstynencji i po 70 latach. A jeśli nie przepracowałeś/aś obwiniania się za błędy i wpadki, to dojdzie do obwiniania się, potem do kolejnej wpadki dużo szybciej, potem do kolejnej i cały mechanizm znowu się rozpędzi.
Odnośnie “wszystko jest źle” – mnóstwo ludzi pisało, że “nic u nich nie działa/zadziałało”. Ok ale to nie jest prawda. “Wszystko CZEGO SPRÓBOWALI DOTYCHCZAS nie zadziałało” oraz “To JAK to robili nie zadziałało”, a to zdecydowanie nie “wszystko” w ogóle. Jeśli jesteś taką osobą, to zrób KONKRETNĄ I PRECYZYJNĄ LISTĘ tego, czego spróbowałeś/aś i co nie zadziałało oraz JAK to robiłeś/aś. Wtedy będzie można się przyjrzeć czy to w ogóle miało szansę pomóc. Możesz przedstawić tę listę w komentarzu.
Pisanie np., że “terapia nie zadziałała” to jak napisanie, że jabłka nam nie smakują. A wiesz ile jest odmian jabłoni? Na Wikipedii na szybko znalazłem listę 182. Rozumiem, że mówiąc “jabłka mi nie smakują” spróbowałeś/aś wszystkich odmian? A może tylko 4 czy 5 i uznałeś/aś, że z resztą będzie tak samo? Ukrywanie “wszystkie jabłka z mojego sklepu” we “wszystkie jabłka” jest bardzo dziecinne. A osoba dorosła postępująca dziecinnie pozostanie uzależniona.
Terapia to jest tak ogólne i uproszczone pojęcie, że głowa mała. Każdy terapeuta pracuje inaczej, każdy ma swoje podejście, swoje sposoby. Wrzucenie wszystkich terapii w jeden worek, to jak wrzucenie wszystkich filmów do jednego worka. Będąc na jednej terapii i twierdzić, że terapie nie działają, to jak powiedzieć, że obejrzeliśmy jeden film i na tej podstawie obejrzeliśmy wszystkie. A czy tak było? Nie.
Ukrywając prawdę przez sobą nie wyzdrowiejesz. Nawet jeśli dzięki kłamstwom lub niepełnej prawdzie poczujesz się chwilowo lepiej, ostatecznie stracisz więcej, niż kiedykolwiek zyskasz.
Nie mówię, że możesz kłamać specjalnie. Ale wiele osób okłamuje się, by uniknąć zmierzenia się z prawdą, a tym samym także z bólem. No bo czy powiedzenie “Próbowałem/am wszystkiego i nic nie zadziałało” jest prawdą? Oczywiście, że nie.
!!!BARDZO WAŻNE!!!
Mnóstwo ludzi popełnia błąd – wzięli udział w Programie i zamiast go przerabiać i działać zgodnie z wytycznymi W SWOIM ŻYCIU, to tylko czytają, wypełniają Raporty… i tyle. I nazywają to pracą nad sobą.
Albo wchodzą na Bloga, czytają dziesiątki artykułów i wszystko zaczyna się im mieszać i mylić. Nie wiedzą od czego zacząć, przytłacza ich ilość wiedzy, albo wybierają tematy, które są dla nich zbyt zaawansowane, bo cały czas mają do przerobienia i zrozumienia podstawy.
PROGRAM WOLNOŚĆ OD PORNO ZAWSZE MA GŁÓWNY PRIORYTET!
Bo w nim zaczynamy od podstaw i stawiamy krok za krokiem. Gdyby ludzie naukę poruszania się nie zaczynali od raczkowania, tylko od razu próbowaliby biegać długie dystanse, to mielibyśmy 6 miliardów nieporadnych, ciągle upadających dorosłych ludzi o fatalnie zbudowanych układach szkieletowym, mięśniowym, nerwowych i wynikło by z tego jeszcze mnóstwo innych, poważnych problemów.
Zdejmij koronę z głowy i zacznij od podstaw.
Jeśli coś przeskoczysz, bo powiesz sobie “to już wiem”, to jakbyś przeskoczył jakiś krok w przepisie na obiad, bo już go kiedyś wykonałeś/aś. Jak nie ugotujesz makaronu, to nie będzie makaronu. Co z tego, że gotowałeś/aś go już 100 raz w przeszłości? Jak się nie umyjesz dzisiaj, to dzisiaj będziesz śmierdzieć i tyle. Co z tego, że myłeś/aś się już tysiąc razy wcześniej?
Jak masz problem z samotnością, cierpisz przez to i w rezultacie dochodzi do sesji z porno, to priorytetowo zajmij się stricte tym problemem! Znajdź dla niego rozwiązanie i je zastosuj. A nie czytaj dalej i dalej i licz, że Cię uratuje jakaś magiczna, tajemna wiedza. Nie ma tajemnej i magicznej wiedzy. Jakie jest rozsądne rozwiązanie problemu samotności? Ruszenie tyłka i poznanie partnerki/partnera. A co nam to blokuje? Np. uważamy siebie za gorszych, wmawiamy sobie, że i tak nic z tego nie będzie.
Więc problemem nie jest wcale samotność, tylko to, co czujemy. No bo czy naprawdę to samotność jest problemem? Jeśli jesteś samotny/a, to już jesteś! Zginąłeś/zginęłaś przez to? Nie. Żyjesz. Co stanowi więc problem? A! To co czujesz w tej sytuacji! A co czujesz? Czym są emocje? Co oznaczają? Jak się z nimi właściwie obchodzić? Czy to wiesz?
Uratuje Cię wyłącznie prawda o Tobie i Twojej sytuacji, Twoich decyzjach.
Więc mówienie sobie, że cierpimy przez samotność nie jest prawdą. Cierpimy przez to jak postępujemy z tym, co czujemy odnośnie samotności.
Jeśli nie radzisz sobie z czymś w swoim życiu, to przyznanie tego przed samym/samą sobą i ZAAKCEPTOWANIE tego faktu przyniesie Ci więcej pożytku, niż wszystkie artykuły z całego mojego Serwisu. Co z tego, że przeczytałeś/aś cały Program i wszystkie artykuły, jeśli nic nie zmieniłeś w sobie i w swoim życiu?
Czytanie i myślenie to nie zmienianie.
Skoro nie z samotnością jest problem, tylko z uczuciami, no to warto zacząć zmianę od odpowiedniego zajęcia się tym, co czujesz. Zmuszanie się do działania z ogromnym bagażem emocjonalnym na razie mija się z celem. Najpierw troszkę tego zrzuć, następnie podejmij działania. Oglądanie pornografii nie pozbawia Cię żadnych emocji, ani oporu, ani stresu.
Jeśli w Twoim organizmie brakuje żelaza, to więcej pożytku przyniesie Ci zjedzenie jednej sałaty, niż setki słodkich pączków, by poczuć się lepiej. Oglądanie pornografii w tym kontekście to jedzenie pączków.
Blog i informacje tu zawarte są by pokazać Ci, że masz do czynienia z profesjonalistą. Możesz wziąć jakąś informację czy narzędzie i zastosować je w swoim życiu. Przetestować, doświadczyć i przekonać się, że to działa. Ale takie losowe dodatki nie zmienią Ciebie, ani nie rozwiążą problemu uzależnienia. Od tego jest Program WoP – kompletny SYSTEM.
A z systemu też trzeba mądrze korzystać.
Wiesz co oznacz pomoc drugiej osoby? Sięgamy PO MOC tej osoby – moc wyższą od naszej do poradzenia sobie z problemem, z którym sami nie potrafimy sobie poradzić, bo nie mamy na to wystarczającego poziomu mocy. Z po+mocy także trzeba mądrze skorzystać. A nie tylko czerpać, czerpać i czerpać.
Rozwiązanie należy zastosować i nauczyć się je stosować. To, że robisz pompki nie oznacza, że robisz je właściwe. Każde, nawet najprostsze ćwiczenie, można wykonywać fatalnie i w końcu dojdzie do kontuzji.
Ludzie mi piszą, że wykonują jakieś ćwiczenie, a po przedstawieniu szczegółów okazuje się, że wykonują je dramatycznie niepoprawnie. I nawet tego nie zauważają.
Wyjście z uzależnienia nie jest łatwe nawet mając do dyspozycji profesjonalny Program!
A jego rolą jest umożliwić i wspomóc Cię w najbardziej efektywny możliwy sposób. Więc jeśli zaczniesz zajmować się wspomnianą samotnością, to skupiasz się na tym temacie, aż do jego rozwiązania. System podpowiada Ci kolejne kroki, uzmysławia problemy, rzeczy do korekty lub całkowitego usunięcia. Już wiesz, że nie z samotnością jest problem, tylko z tym, jak sobie ją przedstawiasz i co czujesz odnośnie niej. Oraz to jak traktujesz samego/samą siebie.
Jeśli zaczniesz się zajmować więcej, niż jednym tematem naraz, to prawie na pewno nie rozwiążesz żadnego. Bo to w przytłaczającej większości przypadków mechanizm ucieczkowy i/lub sabotowania siebie.
Jeśli rozpocząłeś/rozpoczęłaś Program WoP, to dopóki jakiś temat nie zostanie w nim poruszony, nie czytaj o tym na Blogu i nigdzie indziej. Przykładowo – dopóki nie przeczytasz całego Modułu 4, który skupia się na emocjach i ich uwalnianiu oraz dopóki nie zaczniesz regularnie uwalniać emocji i oporu, to NIE CZYTAJ artykułów o emocjach na Blogu. Blog to UZUPEŁNIENIE Programu WoP – tylko i wyłącznie. Jak czegoś nie znajdziesz o emocjach w Programie WoP, A JEST CI TO NIEZBĘDNE, to TYLKO I WYŁĄCZNIE wtedy EWENTUALNIE posiłkuj się Blogiem lub, w przypadku współpracy ze mną, po prostu napisz do mnie z pytaniem i opisem problemu/sytuacji.
O pisaniu maili do mnie wspominam jeszcze niżej na tej stronie, bo z tym wiele osób też ma problem.
W ogóle PISANIE jest kluczowe. Nie masz myśleć o swoich problemach, bo nie rozwiążesz ich w umyśle. Rozwiązanie znajdziesz w trakcie spokojnej analizy NA PAPIERZE, gdzie przedstawisz sobie obecną sytuację – same fakty, a następnie zaczynasz wypisywać potencjalne rozwiązania/odpowiedzi. Kolejnym krokiem jest przetestowanie każdego rozwiązania po kolei.
Już samo to, by usiąść z kartką papieru i długopisem najprawdopodobniej wyciągnie z Ciebie masę oporu i strachu. Dobrze! A tutaj już nie możesz nic sobie ściemnić – przecież nie wmówisz sobie, że nie możesz pisać?
Ludzie tego nie robią i piszą do mnie – “Co o tym sądzisz?” – podając jakieś teoretyczne rozwiązanie. Sądzę, że masz to przetestować we własnym życiu. I następnie TY masz napisać do mnie o swoich doświadczeniach i następnie dopiero co o tym sądzisz.
Albo piszą – “Ja sądzę, że to dobry pomysł”. Pytam wtedy – “A przetestowałeś/aś go już?” W odpowiedzi dostaję – “Nie”. Odpowiadam – “Powiedz mi jak możesz mieć o czymś opinię, jeśli tego osobiście nie doświadczyłeś/aś?” To już jest mechanizm sabotowania, ucieczki. Tak oczywisty i widoczny, a jednak niedostrzegalny dla wielu. To także duma. Powtarzamy tylko jakieś zasłyszane przekonanie, którego nawet nie poddaliśmy racjonalnej analizie.
Mnóstwo ludzi pisze mi, że ich życie jest straszne, bolesne, męczące, trudne. Nie, wcale tak nie jest. To tylko nasze opinie o nim. Trzymamy się emocji i projektujemy je na chwilę obecną. Gdybyśmy naprawdę w 100% uczciwie przyjrzeli się naszemu życiu, to przez 99% czasu nic się nie dzieje. Ani nic strasznego, ani bolesnego, ani trudnego. Jeśli białą ścianę pomalowałbyś/pomalowałabyś w 1% na kolor czerwony, to znaczy, że ściana jest czerwona? Nie. To trochę ufajdana biała ściana. Poza tym wszystko, co czujemy, to wyłącznie emocje. A co wiesz o emocjach?
Jeżeli dokonujesz tak poważnej oceny, że np. Twoje życie jest straszne, to nie robisz tego na podstawie spokojnej analizy, tylko na podstawie jakichś uczuć. A co wiesz o tych uczuciach? Co to jest? Co oznacza? Co z nimi robisz? Większość ludzi, szczególnie mężczyzn, nie ma żadnej wiedzy o emocjach lub to, co wiedzą jest karygodnie niepoprawne.
Gdybyś chciał(a) zrobić obiad, którego głównym składnikiem jest kalafior, a nic o kalafiorze nie wiesz, to powiedz mi – czy możesz się spodziewać, że obiad wyjdzie Ci dobry? Chcąc, nie chcą – w swoim życiu podejmujemy decyzje na bazie emocji. A jeśli nic o nich nie wiemy, to jakże nasze wybory mogą być słuszne? Nawet ślepej kurze trafi się od czasu do czasu ziarno. Ale nie cały czas.
A potem jeszcze ludzie się wstydzą i obwiniają – czyli dalej używają emocji i nawet nie wiedzą co robią, dlaczego, stosują te mechanizmy kompletnie ich nie rozumiejąc. Jakże ma stać się lepiej? Nie ma na to szans. Potrzebne są zmiany. Przede wszystkim WEWNĘTRZNE.
Jak masz jakąś informację w Programie WoP i nieco inaczej przedstawioną na Blogu, priorytet ma informacja z Programu WoP. NIE MA od tego wyjątków!
Program stanowi zamknięty system, można rzec – przepis. Jak nagle skądś przeczytasz, że fajnie byłoby dodać jeszcze jakiś składnik do przepisu, to zmienisz przepis i często jest tak, że danie nie wychodzi lub wychodzi niedobre. Najpierw więc skorzystaj z jednego przepisu do końca i dopiero wtedy ewentualnie go rozbuduj, zmodyfikuj lub wypróbuj inny. Bo każdą rzecz można przedstawić na wiele różnych sposobów. Makaron można ugotować na miękko lub na twardo ale do konkretnego przepisu nadać się może tylko jeden.
Ja przeszedłem całą drogę i Raporty w Programie przygotowałem tak, by jak najszybciej rozpoznać Twój etap i to czego na nim potrzebujesz. Bo nawet mając mapę całego kraju, co Ci ona da, jeśli nie wiesz gdzie się obecnie znajdujesz?
Sytuacja każdej osoby jest inna, a droga wyzdrowienia nie jest jak krzyżówka z hasłem – taka sama dla każdego. Są różnice. Esencja jest taka sama ale jedna osoba radzi sobie w pracy, a druga się stresuje w swojej i ma przez to wpadki. Natomiast ta pierwsza może mieć wpadki przez problemy w kontaktach ze swoimi bliskimi, z czym dobrze radzi sobie druga osoba.
Weź to sobie, proszę, do serca. 4 lata opracowywałem i tworzyłem ten system. Jak go zmienisz, zignorujesz, uznasz, że wiesz lepiej, no to sam(a) potkniesz się o własne nogi.
Bo gdyby to, co wiedziałeś/aś do tej pory miało Ci pomóc, to nie byłbyś/byłabyś uzależniony/a. A skoro jesteś, to warto zacząć kwestionować informacje, którymi się posługiwałeś/aś do tej pory. Im szybciej, tym lepiej.
Podkreślę, że przeczytać/usłyszeć jakąś informację, a ją zastosować to często dwa różne światy.
Co z tego, że mogłeś/aś przeczytać wszystkie artykuły o emocjach, jeśli dalej się im opierasz? Co z tego, że wiesz co to jest nawyk, jeśli nie uświadomiłeś/aś sobie do tej pory nawet jednego i nadal nie stajesz się świadomy/a w okolicznościach aktywujących ten nawyk?
A może już przeczytałeś/aś o nawykach, a nadal nie rozumiesz, że każdy nawyk to Twoja decyzja, a nie jakiś mistyczny “mechanizm psychiki”. Wiele osób np. pisze do mnie, że kieruje nimi ich podświadomość. Bo nie rozumieją, że to co nieświadome to nadal ich decyzje ale decyzje, których nie są świadomi. Nie może Tobą kierować podświadomość. Kierujesz tylko Ty ale większość decyzji oraz ich INTENCJI była do tej pory nieuświadomiona.
Zdarzyło się już kilka razy, że ktoś próbował uwalniać emocje korzystając z kilku metod mieszając je. Nic z tego nie wychodziło. Osoba ta nie uwolniła nawet kapki emocji i oporu. Robiła się w jajo i jeszcze narzekała z tego powodu. Albo ktoś mi mówi, że uwalnia emocje, a zapytany o opis tego co robi nawet nie dostrzega, że wykonuje tylko jeden krok z 8, a resztę pominął. To jakby próbować posmarować kromkę chleba masłem, gdy masła nawet nie wyjęliśmy z lodówki!
Tak jest nie tylko z technikami i metodami pomocnymi w wychodzeniu z uzależnienia. Ryba jest dobra i zdrowa? Tak. Mleko jest dobre i zdrowe? Tak. Śliwki są dobre i zdrowe? Tak. Ale spróbuj je zjeść razem, a źle się to skończy dla Twoich spodni i żołądka.
System, tak samo jak przepis, oznacza, że trzeba dobrać odpowiednie składniki, w odpowiedniej kolejności i odpowiednio je przygotować – przełożyć na swoje życie. Jeśli smakuje Ci np. czerwona papryka NIE OZNACZA, że możesz tylko ją cały czas jeść i się zawsze najesz i dostarczysz organizmowi wszystko, czego potrzebuje. Na początku, przez krótki czas może się wydawać, że jedzenie samej papryki jest ok ale z czasem zaczną się problemy. Na tym polega problem z uzależnieniem – sądzimy, że “ostra papryka” zastąpiła nam wszystkie posiłki. A na negatywne konsekwencje często trzeba trochę poczekać. Zaś potem bardzo trudno jest je odwrócić.
Przykład odnoszący się do tej kolejności.
Myśli to efekt emocji.
Większość ludzkości sądzi, że jest odwrotnie. Są tak nieświadomi swoich uczuć, że sądzą, że wywołują je myśli. Ale okazuje się, że ładunek emocji może wygenerować dosłownie dziesiątki tysięcy myśli. A nawet nie my myślimy, bo myślenie to proces automatyczny i bezosobowy. Dlatego też zajmowanie się myślami, to nie tylko zajęcie bezsensowne i kompletnie nieskuteczne ale też zazwyczaj w tym samym czasie opieramy się emocjom. Zaś to czemu się opieramy trwa i rośnie. Emocje, którym się opieramy nie mijają, a tym samym cały czas zasilają mentalizację. I nic się nie zmienia.
Dlatego wiele razy usłyszysz ode mnie, że nie wymyślisz sobie zdrowia.
Ogromna większość prób kombinowania to po prostu mechanizm sabotowania siebie. Program Wolność od Porno jest w pełni wystarczający. Jest w nim wszystko czego potrzebujesz, by wyzdrowieć.
Jeśli mówię – “usiądź”, to proszę zrób to. Nie pytaj jak masz usiąść. Po prostu to zrób i ZAOBSERWUJ jak siadasz. To da Ci informacje o Twojej obecnej rzeczywistości – o Twojej prawdzie. I dzięki temu możliwe staną się ewentualne odpowiednie korekty. Ja nie wiem jak siadasz. Więc nie wiem czy i jaka korekta jest potrzebna.
Trzeba zacząć się przyglądać co robimy, jak i z jakimi intencjami. A nie twierdzić, że jesteśmy jacy jesteśmy i tyle. Gdy zaczniemy obserwować swoje działania, zobaczymy, że zapewne blisko 99% było skoncentrowanych na czymś zewnętrznym. A uzależnienie to problem wewnętrzny. Jeśli więc nie zaczniemy odpowiednio zajmować się swoim wnętrzem, problem pozostanie.
Odpowiedz na pytanie – przez ile czasu dzisiaj byłeś/aś ze swoim wnętrzem, byłeś/aś go świadomy/a, zaakceptowałeś/aś je?
Ludzie są tak nieświadomi swojego wnętrza i swoich decyzji, że w kółko słyszę – “strach mnie dopadł”, “to miejsce mnie stresuje”, “od razu pojawił się opór”. Nie rozumieją, że to co czują zależy od tego jak podchodzą do zastanej sytuacji, miejsca czy osoby.
Albo mówią – “Ten opór jest automatyczny”. Jaki “ten opór”? A co to jest opór? Wiemy? Nie. Opór nie jest automatyczny, bo to tak jak powiedzieć, że “moja decyzja jest automatyczna”. Jeśli decyzja jest automatyczna, to jest nieświadoma – czyli nawykowa.
Uzależnienie to problem stricte wewnętrzny.
Możesz być uzależniony/a i jednocześnie biedny/a lub bogaty/a. Możesz pracować w ogródku będąc na emeryturze lub być CEO wielkiej korporacji. Możesz mieć 7 dzieci lub nigdy nie trzymać się z kobietą/mężczyzną za rękę. Nic mi do tego. I to Ty musisz mi powiedzieć w czym jest problem DLA CIEBIE. Dla jednej osoby nie jest problemem, że nie ma miliona złotych na koncie i z tego powodu nie cierpi. A ktoś inny cierpi. A ja nie rozwiąże Ci problemu braku miliona złotych na koncie ale pomogę z cierpieniem. Brak cierpienia zdecydowanie pomoże Ci zrealizować cel zarobienia miliona złotych.
Gdyby brak miliona złotych na koncie był źródłem cierpienia, to cierpieliby wszyscy, a tak nie jest. Więc źródłem problemu nie jest brak pieniędzy, tylko nasze podejście do tego i/lub powody, przez które nie mamy takiej kwoty. Czyli – sprawa stricte wewnętrzna.
Szczerość i uczciwość odnośnie swojego wnętrza jest niezbędna, by rozwiązać problem natury wewnętrznej.
“Mam Problem z porno” to dopiero początek. Odkryj co prowadzi do sięgania po porno, a stanie się jasne co jest do korekty.
A jeśli zdecydowałeś/aś, pomimo problemu uzależnienia, by nie wziąć udział w moim Programie – bardzo Cię proszę o podanie mi powodów – dlaczego nie? Co spowodowało, że odłożyłeś/aś decyzję lub podjąłeś/aś mniej czy bardziej świadomie, by spróbować czegoś innego? Napisz komentarz na dole tej strony lub wyślij mi krótką wiadomość na adres: wolnoscodporno@gmail.com , a ja zrobię co w mojej mocy, by pomóc Ci wybrać najlepiej dla Ciebie!

Ten Serwis – Wolność od Porno – powstał, by poprowadzić Cię dalej w procesie wzrostu i uwalniania się z uzależnienia. Możesz nie zdawać sobie sprawy ale jest tu dla Ciebie ogromny, pełen wartościowej wiedzy Blog (cały czas aktywny), zaś na Newsletterze przygotowałem dla Ciebie maile rozpisane już na ponad rok! Istnieje również kanał Youtube mojego Serwisu (nazwany nieco inaczej, by ludzie nie wstydzili się go subskrybować – Wolność od Uzależnień)! Znajdziesz go pod poniższym adresem:
► Kanał Youtube – Wolność od Uzależnień
Będzie mi bardzo miło, jeśli go zasubskrybujesz! Im więcej ludzi będzie zapisanych, tym większy “dowód” (tzw. social proof), że istnieje realna pomoc. Wielu uzależnionych odmawia sobie pomocy, bo po prostu mi nie ufa i boją się, że zostaną oszukani, wykorzystani.
Od razu dodam, że poza moimi produktami, za nic innego nie będę prosił czy żądał ani złotówki. Wszystko jest tu dla Ciebie za darmo i zawsze będzie! Nie bój się więc klikać w linki – nie zostaniesz przekierowany/a w jakieś dziwne miejsca.
Blog znajdziesz klikając na link:
► Blog Serwisu Wolność od Porno
Jako, że od początku mojej pracy Blog niezwykle się rozrósł i wiele osób pytało się mnie od czego zacząć, postanowiłem stworzyć dla Ciebie mapę Serwisu i polecić Ci to, z czym najlepiej byś zapoznał/a się teraz (byś nie musiał/a przedzierać się przez setki artykułów, filmów i komentarzy).
Poniżej, pod wywiadem, znajdziesz spis treści zawierający masę pożytecznych informacji dla Ciebie.

Wywiad ze mną:

Z tego wywiadu dowiesz m.in. jak pornografia zmienia mózg, o zniekształconym obrazie seksu, kobiet, mężczyzn, masturbacji, jak zaczyna wyglądać życie po wyzdrowieniu i wiele więcej. Wywiad przeprowadza ze mną Damian “Feniks”, znany i ceniony trener relacji personalnych, w szczególności damsko-męskich. Warto, byś go przesłuchał(a). Ten wywiad powstał w grudniu 2015 roku! Więc na początku mojej drogi z pomocą uzależnionym. DUŻO się zmieniło od tamtego czasu. Non stop pracowałem i zdobywałem doświadczenie. M.in. cały ten Serwis jest tego ukoronowaniem.

Spis Treści:

WoP-Przewodnik-FAQ

1. Co dalej? (Część 1)
Niezależnie czy już pracujesz z Programem Wolność od Porno, czy nie, Blog to bardzo cenne źródło informacji. Jednak, jak wszystko, może stać się ucieczką od niezbędnej pracy oraz od życia.
Wolność od Porno to nie jest system “szybkiego wzbogacania się”. Jak Ci ktoś wciska kit, że zastosujesz jakieś psychologiczne sztuczki i to załatwi problem uzależnienia, to jak wkręcenie się w jakąś podejrzaną piramidę finansową.
Nie ma szybkiego sposobu na wyjście z uzależnienia!
Jeśli ktoś próbuje Ci wcisnąć ten kit, to uciekaj, gdzie pieprz rośnie!
Nie oznacza to też, że postępując właściwie nie zacznie Ci się szybko poprawiać. Są ludzie, i to niemało, którzy zaobserwowali pierwsze pozytywne i trwałe zmiany po tygodniu-dwóch stosowania moich zaleceń. Ale to jeszcze często daleko nie wszystko i problemy po drodze pojawiają się praktycznie zawsze. Jak mówiłem – najwięcej ludzi odpuszcza, gdy mają pierwsze pozytywne rezultaty i sądzą, że to już koniec. A to może dopiero 5% drogi. To takie preludium tego, co czeka.
Bardzo często coś zanim stanie się trwałe, niejako odkrywa się przed nami zachęcając nas do dalszej pracy. A ludzie wtedy niestety zazwyczaj odpuszczają.
Więc jeśli odpuściliśmy, wszystko szybko wróci do tego, co było. Tak jak mówiłem wcześniej – to, że raz porządnie zjesz nie oznacza, że możesz przestać jeść do końca życia. Jeśli wrócisz do takiego samego życia, jakie doprowadziło do uzależnienia i je utrzymywało, to nie powinno dziwić, że znowu do niego dojdzie.
Inaczej uzależnienie można określić jako “niska jakość życia wewnętrznego”.
Oczywiście to przekłada się na tzw. życie, czyli to, co robisz i masz. A jak można się czymś zająć nie mając z tym żadnej styczności? Jaka jest Twoja styczność z Twoim wnętrzem? Jaki jest poziom Twojej świadomości?
Blog i pisane przeze mnie artykuły zwracają głównie uwagę na problemy natury wewnętrznej i to jak te zaniedbania odzwierciedlają się na zewnątrz.
Artykuły powstają średnio raz na tydzień. A jeśli Ty czujesz opór, wątpliwości, niepewność, by/czy wziąć się za pracę nad sobą, to możesz tu spędzać regularnie czas, czytać, wręcz opychać się wiedzą i nic się nie zmieni w Twoim życiu. Możesz jeszcze wtedy stwierdzić, że to, o czym mówię nie działa. Ale zastanów się – czy sam cukier lub mąka zrobią Ci ciasto? Nie. Potrzebny jest przepis, wszystkie składniki i wykonanie wszystkich kroków właściwie i po kolei.
Czytanie to nadal poziom ROBIĆ. Robisz coś na zewnątrz. I tyle. W kwestii wnętrza to nic nie zmienia. Możesz czytać 100 lat o strachu, a jego doświadczenie nadal będzie takie same dopóki nie zaczniesz się z nim mierzyć w sobie i odpuszczać opór.
Tym bardziej atrakcyjne mogą się stać dla Ciebie jakieś super magiczne “rozwiązania” instant – wystarczy zamieszać. Przykro mi ale tu nie pomoże “kupienie chińszczyzny”. Jak masz poważny problem wewnętrzny, to poszedłbyś/poszłabyś do chirurga bez dyplomu, doświadczenia i wykształcenia na operację, czy poszukałbyś/poszukałabyś najlepszego możliwego?
W przypadku pornografii problem jest taki, że to choroba praktycznie XXI wieku. Jest niezwykle mało i niedokładnych badań. Aczkolwiek znaczące i ważne też są. Niemniej wielu specjalistów nie ma pojęcia o tej chorobie, jej przyczynach, ani jak ją leczyć. Specjalistów wykształconych w tym problemie jest naprawdę jak na lekarstwo. Wiem to też z relacji setek ludzi, z którymi współpracowałem i prowadziłem korespondencję. Wielu z nich nie otrzymało wystarczającej pomocy na profesjonalnych terapiach.
Ja nie mam dyplomu, przy moim nazwisku nie ma “dr”. Ale przeszedłem przez ten problem. A co najważniejsze – poprowadziłem tą drogą innych. Oznacza to, że mogę przynieść rezultaty innym. To świadczy o profesjonalizmie – rezultaty, a nie sam tytuł.
Wiele osób bagatelizuje uzależnienie od pornografii i dlatego szukają byle jakich rozwiązań.
Jeśli to wątpliwości były przyczyną, że nie wziąłeś/aś udziału w Programie WoP, to daj sobie jakiś odcinek czasu na podjęcie decyzji. Ustal konkretną datę, w której podejmiesz decyzję. Nie odkładaj jej w nieskończoność. Czytałem wywiady z milionerami i mówili, że najbardziej motywują ich… właśnie deadline-y! Czyli zbliżający się termin, którego nie mogą przekroczyć! Nawet milionerzy korzystają z tej “metody”, bo jest bardzo skuteczna.
Bądź w tym szczery/szczera. Jeśli tak naprawdę boisz się podjąć pracę nad sobą, boisz się przyszłości, boisz się mi zaufać – ok! Przyznanie tego jest dużo cenniejsze, niż wciskanie sobie i mi kitu, że np. Program jest dla Ciebie za drogi. Szczerość względem siebie jest bezcenna.
To się zresztą tyczy wszystkich innych decyzji w Twoim życiu. To uniwersalna rada.
Jednym z głównych powodów braku pewności siebie jest niezdecydowanie. Czyli brak podejmowania decyzji i brania za nie odpowiedzialności.
A z niezdecydowaniem zawsze wiąże się poczucie winy.
Wiedza z Bloga to uzupełnienie wiedzy Programu ale nie stanowi narzędzia, mapy, nie jest programem, ani pełnym systemem do rozwiązania problemu uzależnienia od A do Z. I nigdy nie będzie. Jedną z głównych ról tego Bloga jest rekonceptualizacja jak największej ilości zagadnień. I jeśli jest to możliwe, podanie rozwiązania przynajmniej cząstkowego.
Uzależnienie to zbyt poważna przypadłość, by wyjść z niego za pomocą wybiórczych informacji z artykułów. Konieczne jest poważne zaangażowanie i realizowanie PLANU przedstawione w OPRACOWANYM przez lata pracy i korekt SYSTEMIE. To samo tyczy się terapii – terapeuci kształcą się latami, a potem prowadzą wieloletnie praktyki. Dopiero z czasem stają się skuteczni. A nawet najlepsza terapia nic nie zrobi za Ciebie. I tak będzie trzeba się porządnie wziąć za siebie, rozwiązać bolesne i trudne sytuacje, nauczyć się radzić sobie ze stresem, wyzwaniami w życiu i wiele więcej. Tego nie przeskoczysz.
Jeśli sądzisz, że jest to proste, to spróbuj zmienić JEDNĄ negatywną cechę swojego charakteru, nawet najmniejszą i powiedz mi za pół roku jak Ci poszło. Np. denerwowanie się o pierdoły, zazdrość, niechęć, wmawianie sobie, że jesteś gorszy/a, albo lenistwo czy prokrastynację.
Zobacz co napisał jeden z dawnych uczestników Programu WoP:
Mój umysł mówił mi, że ten program to oszustwo, skoro nie mam żadnych rezultatów. Dopiero teraz, gdy to piszę zrozumiałem to co mi napisałeś kiedyś. Chciałem odzyskać kasę, bo się poddałem, nie miałem ochoty kontynuować programu i stanowił dla mnie zbyt trudne wyzwanie. Wow dopiero teraz to sobie uświadomiłem, a Ty wiedziałeś to już dawno. Przykre to jest dla mnie, że tak wiele czasu poświęciłem na czytanie programu (3 godz. dziennie), a nic z niego nie zrozumiałem, bo tylko czytałem i nic więcej. Myślałem, że przeczytam program i coś się w magiczny sposób zmieni, tak samo jak myślałem, że rzucenie porno nagle samo odmieni moje życie. Jestem bierny, nie podejmuję działania, tu leży problem. Gdy poświęciłem dużo czasu na ten program i to nic nie dało, załamałem się i mój umysł pomyślał, że to nie moja wina tylko program nie działa, a Ty jesteś oszustem i w to uwierzyłem. Teraz do mnie dotarło, że zachowałem się bardzo nie fair i jaki był naprawdę motyw mojego działania. Przepraszam za moje zachowanie.
Aby to zrozumieć, ten mężczyzna potrzebował roku. W tym czasie zdążył sam siebie przekonać, że ja jestem oszustem, bo ON nic nie zmieniał. Czytanie programu telewizyjnego to za mało. Trzeba jeszcze samemu obsługiwać pilota. Co ciekawe – ja na wszystkie problemy podałem mu rozwiązania w odpowiedziach na jego Raporty. I nadal to było za mało. Osoba ta nadal żyła po swojemu. Tak jak czytanie książki nie spowoduje, że staniesz się kimś innym, tak samo i czytanie Programu WoP tego nie zmieni. Trzeba się realnie zmierzyć z każdym problemem jaki mamy.
Wiele osób identycznie podchodzi do terapii – sądzą, że terapia ma coś zrobić za nich… A skąd ten pomysł? Terapeuta może pomóc Ci znaleźć rozwiązania ale czy je wdrożysz – to Twoja odpowiedzialność.
Ponadto na Blogu poruszyłem wiele tematów, których znajomość nie jest niezbędna dla wszystkich do wyjścia z uzależnienia. A jednak wiele osób zaczęło komentować na przeróżne tematy, przez co zatrzymali się z pracą nad sobą. Bo o to im tak naprawdę chodziło – by uniknąć zmierzenia się ze strachem, oporem. Słowem – uciekli w akademickie dyskusje, by czerpać z nich dumę, a nie zająć się jakimś bolesnym problemem ze swojego życia. A to zwyczajny mechanizm uzależnienia, którego nawet nie dostrzegają. I jeszcze usprawiedliwiają.
Niemniej rozumiem, że 4 darmowe filmy to mogło być za mało, byś mi zaufał/a, dlatego też chcę, byś zyskał(a) jak najwięcej z wizyty na moim Serwisie. Chcę, byś otrzymał(a) jak najwięcej cennej oraz PRAKTYCZNEJ wiedzy. Znajdziesz komentarze, że dla wielu osób to, co już tu przedstawiłem za darmo warte jest majątek. Codziennie dostaję maile z podziękowaniami za pracę, którą wykonuję.
Pamiętaj tylko, że przepisem na ciasto się nie najesz. Nawet najlepszym. Trzeba włożyć wysiłek w przygotowanie posiłku zgodnie z przepisem. A jeśli kiedykolwiek robiłeś/aś coś z przepisu, to wiesz, że i tak potrafi to nie wyjść i potrzebne jest kilka podejść.
Do rzeczy.
Pierwszym i najważniejszym tematem, który należy dobrze poznać to temat emocji. Ale NIE JEST to pierwszy temat w systemie wychodzenia z uzależnienia. Niezmiernie istotne jest zastosowanie najpierw kilku innych narzędzi, których na Blogu nie podaję. Oraz poznanie kilku krytycznie ważnych informacji, by z emocjami można było zacząć właściwą pracę.
Uznałem ten temat za nr 1, bo przecież każdego dnia czujesz emocje, czyż nie? Mnóstwo ludzi czuje każdego dnia mnóstwo emocji. Czyli każdego dnia mamy mnóstwo okazji do zdecydowanej poprawy swojego samopoczucia i zdrowia.
Uważam, że cała ludzkość największe zaniedbania i niezrozumienie utrzymuje względem emocji. Innym określeniem, które dobrze to oddaje jest – zaniedbywanie/zniszczenie zdolności ODCZUWANIA, dalsze trzymanie się wypartej emocjonalności i rzutowanie tego na świat. Przykład – “On/ona mnie denerwuje”, “Stresuję się TYM” albo “Boję się TEGO”. A to nie jest prawda. Nic takiego nie ma miejsca.
Czy wiedziałeś/aś, że nie boimy się życia, tylko naszych uczuć na temat życia?
To trochę zmienia postrzeganie rzeczywistości, nieprawdaż? Po raz kolejny widzimy, że problem leży WEWNĄTRZ, a nie na zewnątrz.
A jest to również jeden z krytycznych tematów dotyczących uzależnień – zarówno dlaczego do nich dochodzi jak i ich leczenia – niedojrzałość emocjonalna. Inaczej – niska inteligencja emocjonalna. Czyli niska inteligencja odnośnie swojego wnętrza.
Pamiętaj też, że wiedza nie oznacza inteligencji. Inteligencja rośnie dzięki mądrości – czyli poprzez mądre wykorzystanie wiedzy. A jak zyskać mądrość wewnętrzną? Zacząć podejmować mądre działania WEWNĄTRZ.
Bardzo dużo osób wypowiadających się na Blogu pokazało, że są więźniami swoich wiecznie tłumionych emocji – gniewu, poczucia winy, wstydu, żalu, strachu, frustracji, oporu, pożądania, dumy, poczucia bezsilności, poczucia braku bezpieczeństwa, kontroli, etc. Sądzą, że je w jakiś sposób mogą “odreagować”, “zniwelować” albo za pomocą oglądania pornografii, albo ekspresji emocji w jakiejś formie. NIC takiego nie ma miejsca.
Ani ekspresja emocji, ani robienie czegoś z emocjami, ani oglądanie porno, palenie papierosów, ani masturbacja i orgazm nie oczyszczają z emocji, napięć, stresu… to tylko dalej je zasila!
Praktycznie nikt tego nie rozumie. Nawet wybitnie wykształceni lekarze często nie rozumieją emocji i sądzą, że antydepresanty pomagają w tym temacie. Na szczęście nie wszyscy i niektórzy rozumieją, że antydepresanty to tylko tymczasowe środki pomocnicze. Farmakologia ma wiele ważnych zastosowań ale na pewno nie leczy z emocji. Niektóre leki odcinają świadomość odczuwanych emocji przez i do czasu ich stosowania. To umożliwia zajęcie się tematami, względem których czuliśmy mnóstwo emocji i przez to nie radziliśmy sobie z nimi. Więc TO jest rola takiego leku – pomoc w rozwiązaniu tych tematów, zajęcie się nimi. A nie stosowanie leku dla samego stosowania.
Nic zewnętrznego nie pomoże Ci w temacie emocji.
Nie neguję znaczenia farmakologii i terapii. Być może okażą się niezbędne w niektórych przypadkach. Czasem mamy tak zaniedbane wnętrze, że pewne leki mogą być dla nas zbawieniem. Pamiętajmy, że już nie jesteśmy skazani np. na przeżywanie migreny. Są leki, które poradzą sobie z nawet najcięższymi migrenami w pół godziny. Jednak w tym czasie konieczne jest rozpoznać i zająć się PRZYCZYNAMI migreny.
To jak z uszkodzeniami i problemami ciała. Jeśli boli Cię ząb, to najprawdopodobniej wytrzymasz ten ból nawet przez kilka dni, aż nie pójdziesz do specjalisty i nie zajmiesz się problemem bolącego zęba. Ale jeśli złamałeś/aś rękę, to nie obejdzie się bez znieczulenia. Jeśli natomiast tylko wziąłbyś/wzięłabyś znieczulenie, to po jego wyczerpaniu będziesz cierpieć tak samo bardzo jak przed. A jeśli w trakcie działania znieczulenia jeszcze próbowałeś/aś używać tej złamanej ręki, to może być nawet jeszcze gorzej!
Ludzie postępują z emocjami tylko na zasadzie “znieczulania się”. Gdy złamiesz sobie rękę i weźmiesz znieczulenie, to czy “odreagowujesz” złamanie? Czy “zniwelowałeś/aś” je? Nie. Ręka dalej jest złamana, tylko PRZESTAŁEŚ/AŚ CZUĆ ból. Chwilowo. Gdy znieczulenie się wyczerpie, ręka dalej będzie złamana i znowu zaczniesz czuć ból. A jeśli w czasie braku odczuwania używałeś/aś tej ręki, to zapewne jeszcze bardziej ją uszkodziłeś/aś.
Nie wolno wierzyć, że znieczulenie leczy przyczynę bólu. Tak jak nie wolno wierzyć, że jakikolwiek środek, poprzez który przestajemy czuć emocje, napięcia i ból oczyszcza je z nas oraz leczy ich przyczynę.
Każdy stłumiony ładunek emocji i oporu zalega w ludzkiej psychice obciążając ją i ograniczając jej rozwój, funkcjonowanie, spokój, zdrowie. Wpływa także na funkcjonowanie narządów wewnętrznych i mózgu. Oraz uniemożliwia dalszy rozwój psychiki.
Wpływa również znacząco, a wręcz rozstrzygająco, na proces decyzyjny. Czy nie na tym polega uzależnienie – na życie “po najmniejszej linii oporu”? Ale po raz kolejny – skoro żyjemy na podstawie oporu, a nie wiemy czym w ogóle opór jest – jakże możemy oczekiwać, że nasze decyzje będą prozdrowotne? Napisz proszę w komentarzu czym wg Ciebie jest opór, a ja powiem Ci czy to, na podstawie czego mogłeś/aś podejmować większość życiowych decyzji, jest zgodne z prawdą.
Człowiek, który już w wieku dziecięcym oglądał pornografię i emocjonalnie obciążał swoją psychikę, może uważać się za osobę gorszą, bo wiele nie osiągnął, ma trudności z koncentracją i same negatywne myśli. Bowiem jego psychika się nie rozwinęła. A umysł racjonalny cały czas pracuje wyłącznie na bazie zaniedbanej emocjonalności.
Ale jeśli oczyści się z emocji i oporu (co nie wymaga w ogóle tradycyjnej inteligencji) i pozwoli swojej psychice na dalszy rozwój, będzie on kontynuowany i to, co było trudne, a nawet wydawało się smutnym, strasznym losem, zacznie się odmieniać. I tu też często są problemy, bo ludzie boją się odczuwać. Sądzą, że jak pozwolą sobie odczuć emocje, to ich przytłoczą lub pochłoną.
Ale emocje już w Tobie są. Gdyby miały Ci coś zrobić, już by to zrobiły.
Problemem jest wieczna ucieczka od nich, opieranie się im i gromadzenie w sobie.
Oczyszczanie z emocji to proces samoistny, tylko sami stajemy mu na drodze. Wystarczy, że przestaniemy to robić i proces ten się odbędzie bez naszego ciągłego angażowania w niego. Oczywiście można i należy ten proces odpowiednio wspomagać.
Na temat emocji i odczuwania przygotowałem niezwykle rozbudowane artykuły, które wg mnie powinny stanowić trzon dalszego edukowania się (zaraz podam Ci do nich linki).
Jednak zapamiętaj – nawet perfekcyjne wdrożenie wiedzy z tych artykułów i nauka odczuwania, to nadal tylko jeden krok z wielu, które musisz podjąć jeśli chcesz wyzdrowieć z uzależnienia. Ale wykonanie każdego z nich przyniesie niezwykle pozytywne zmiany.
Wiele osób pisze mi, że stara się “zrozumieć emocje”. Ale nie ma nic do rozumienia! Gdy przez całe życie zbierałbyś/zbierałabyś kamenie i wkładał(a) je do plecaka, to czy mają one jakiekolwiek znaczenie? Czy trzeba zrozumieć dlaczego to zrobiliśmy, by je wyjąć? Czy trzeba zrozumieć kamienie, by je wyjąć z plecaka? Czy trzeba poznać ich budowę, albo opisać jakie są w dotyku? Nie jest to w ogóle konieczne. Więc te próby “zrozumienia emocji”, to najczęściej tylko kolejny sposób, by się z nimi nie zmierzyć. To po prostu dalsza ucieczka – element mechanizmu uzależnienia. Często są to też próby kontrolowania emocji, czego zrobić się nie da. Albo próba wymyślenia życia bez ich odczuwania.
Emocji nie można kontrolować. Ale można kontrolować własne decyzje będące NIEZALEŻNYMI od odczuwanych emocji.
Niektórzy pytają się mnie jak “przeskoczyć” jakąś emocję – np. strach.
Jeśli wiecznie odkładać będziesz decyzję, by wziąć się za siebie od A do Z, to tak jakbyś odkładał(a) decyzję, by nastawić złamaną kość i pozwolić się jej zrosnąć. A uzależnienie jest dużo poważniejszą przypadłością, niż złamana ręka.
Jeśli się boisz, strach Cię nie ogranicza. Ogranicza Cię tylko albo Twoje niezdecydowanie, albo decyzja, by posłuchać się strasznych myśli. A myśli nie opisują rzeczywistości. To tylko Twoje programowanie z przeszłości. Więc decyzja oparta o te myśli nie wspomoże Cię i prawie zawsze będzie błędna. Próby “przeskoczenia” strachu też skończą się… brakiem oczekiwanych rezultatów.
Zresztą nie tylko z emocjami jest problem ale też powszechnie kompletnie nie ma się pojęcia o myślach – co to są, jaka jest ich rola. Większość ludzi nie zauważa nawet, że nie myślą, tylko wpatrują się w automatyczny proces, którego natury nie rozumieją.
Decyzje opierane o niskie emocje zazwyczaj wiążą się z rezultatami niskiej jakości. Odczuwanie ma inną rolę. Tak naprawdę kilka.
Jeśli nie potrafisz CZUĆ się dobrze z czymś/kimś, to nigdy tak naprawdę nie jest dobrze, czyż nie? Możemy pójść na studia, zaliczyć je na 5, zrobić doktorat, znaleźć partnera/partnerkę, mieć dzieci, rodzinę, samochód, a jeśli nigdy nie poczujemy się z tym dobrze, no to troszkę tak jakbyśmy tego nie mieli (a bez tego byłoby bardzo źle). Więc człowiek może męczyć się całe życie, a nigdy nie jest mu dobrze! Bo nie wie skąd bierze się dobre samopoczucie. Jeśli natomiast żyjemy tylko, by uciekać od gorszych stanów i by poczuć się lepiej, a nie dbamy o swoje życie, to też będzie bardzo źle.
A jeśli niewłaściwie podchodzisz do emocji – np. opierasz się im, to NIGDY nie poczujesz się lepiej! Przypomnę, że znieczulanie się niczego nie rozwiązuje.
Często jeśli w trakcie np. naszej pracy czy wypoczynku nie potrafimy CZUĆ i utrzymać spokoju, radości czy skupienia, to będzie nam po prostu trudniej, a może nawet niemożliwe odnieść w tym temacie sukces (czyli np. po prostu wypocząć na urlopie). A jeśli w tym momencie ktoś powie – “Ale z czego niby mam się cieszyć? Mam nudną pracę, nie osiągnąłem/osiągnęłam niczego znaczącego w swoim życiu!” to powinniśmy sobie w tym momencie zdać sprawę z własnej niedojrzałości emocjonalnej i wiary w iluzję, że to nasza praca jest/powinna być źródłem radości czy nudy. Nic takiego nie ma miejsca – żadna praca nie jest nudna, ani nie sprawia radości. To tylko przekonania, których nigdy nie poddaliśmy weryfikacji.
To MY dodajemy radość (lub opór) do tego, co robimy. Coś/ktoś w świecie może stanowić dla nas jedynie wystarczający pretekst, by odrzucić opór przed radością i dodaniem jej do swojego życia. Albo żeby zacząć się opierać.
Zarządzania tym również trzeba się nauczyć i jest to bardzo ważny element wychodzenia z uzależnienia.
Umiejętność odpoczywania wiąże się z ignorowaniem myśli, z intencją – decyzją, by odpocząć. To wybór, by się na tym skupić i na niczym innym. Leżenie na plaży i rozmyślanie o wszystkim nie przyniesie Ci niezbędnego odpoczynku psychicznego.
Widząc jak ludzie wręcz pochłaniają używki – zarówno te w formie fizycznej (papierosy, alkohol, narkotyki, słodycze, tłuste jedzenie), jak i te intelektualne (porno, przeintelektualizowywanie, ploteczki, rozmowy i nawet bardzo silne emocjonowanie się podczas tych rozmów, etc.), dostrzegam skalę społecznej niedojrzałości. Czyli – to co społecznie uznawane jest za normę tak naprawdę stanowi bardzo, bardzo niski poziom jakości i dojrzałości. Niski poziom zdrowia.
Co robisz jako pierwsze każdego dnia? Medytujesz, czyli skupiasz się na swoim wnętrzu, czy od razu włączasz radio/telewizor i poddajesz się negatywnemu programowaniu? Ponadto – jaka jest tego INTENCJA? Czy naprawdę tak troszczysz się o świat i jesteś tak dojrzały/a, że wyszukujesz ważnych informacji ze świata, czy po prostu włączasz byle co, byle grało, aby tylko nie było cicho?
Ludzie sądzą, że np. bogactwo da im szczęście. Ale odsetek samobójstw u ludzi mających władzę, pieniądze i sławę jest nawet większy, niż w przypadku “normalnych, szarych” ludzi! Bo nic z zewnątrz nie czyni Cię odpornym/odporną na podatność ludzkiej natury! Tylko dojrzałość w tym temacie. A jej nie da Ci nic i nikt.
Aby dojrzeć w tym, co krytyczne, by CZUĆ życie, radość, spokój, spełnienie, szczęście, itd. niezbędnym m.in. jest nauczyć się czuć. Przygotowałem dla Ciebie instrukcję jak nauczyć się odczuwać (świadomie BYĆ w sobie i ze swoimi uczuciami). Podzieliłem ją na 6 części:
► Jak i dlaczego zacząć odczuwać? (Część 1)
► Jak i dlaczego zacząć odczuwać? (Część 2)
► Jak i dlaczego zacząć odczuwać? (Część 3)
► Jak i dlaczego zacząć odczuwać? (Część 4)
► Jak i dlaczego zacząć odczuwać? (Część 5)
► Jak i dlaczego zacząć odczuwać? (Część 6)
Chcę też wspomnieć, byś pozostał/a zapisany/a na Newsletter. Wkrótce otrzymasz m.in. rozbudowania do tych artykułów. Są bardzo wartościowe!
Niemniej powtórzę – jeśli liczysz, że z tego wszystkiego wymyślisz sobie zdrowie – srogo się zawiedziesz. Sama wiedza to zdecydowanie za mało.
Kluczowa jest mądrość – czyli DOŚWIADCZENIE. Zarówno pozytywne – ŚWIADOMOŚĆ co jest korzystne w osiąganiu sukcesu oraz pozornie “negatywne” – czyli ŚWIADOMOŚĆ, co do sukcesu nie prowadzi i co mogłeś/aś wybierać do tej pory. Obie “strony medalu” są co najmniej tak samo ważne. Zauważ, że gdybyś nie zaznał(a) negatywnych konsekwencji oglądania pornografii, to nigdy byś nie podjął/podjęła się zmiany! Więc ból/cierpienie mogą przynieść znaczącą wiedzę. A żeby wiedza stała się mądrością, trzeba z niej odpowiednio skorzystać. Użalanie i obwinianie się za błędy lub negatywne konsekwencje nie jest mądre. Wiedza to za mało. Większość ludzi, którzy wygrywają w Totolotka, po paru miesiącach lub max kilku latach stają się bankrutami z ogromnymi długami. Bo nie mieli mądrości w zarządzaniu pieniędzmi.
Więc oczywiście mądrości nie stanowi w kółko robienie tego samego – np. popełnianie tych samych błędów. Za mądrością mają iść korekty, zmiany.
Musisz także poznać wszystkie pułapki, mechanizmy – stawać się ich świadomym/świadomą i odpowiednio podejść do każdego z nich.
Te mechanizmy już działają w Twoim życiu. I trzeba się nimi odpowiednio zająć.
Zauważ, że stanie się świadomym/świadomą tego, co już robisz nie wymaga wysiłku. Zaprzestanie kopania ściany nie wymaga wysiłku, ani stanie się świadomym, że kopiesz ścianę. Wręcz przeciwnie – dzięki temu, że przestaniesz to robić odzyskasz energię i zniknie źródło bólu.
Lepiej poszukać sposobu jak przygotować smaczny posiłek z rozgotowanym makaronem, czy łatwiej będzie przestać rozgotowywać makaron?
Prawdę mówiąc im większa będzie lista tematów do poprawy/korekty/uzdrowienia, tym lepiej dla Ciebie!
A u każdej osoby uzależnionej mechanizmy te działają troszkę inaczej – mają inne przyczyny, wyzwalają je inne sytuacje. Informacji nie można się więc nauczyć na pamięć i liczyć, że to wystarczy.
Przykładowo – czy zdawałeś/aś sobie sprawę, że nawyki działają POMIMO pamięci? Możesz dostać amnezji i zapomnieć całe swoje życie, a każdy nawyk – w tym ucieczkowe od porno – będą nadal działały. Mógłbyś/mogłabyś więc zapomnieć gdzie mieszkasz, a pewnych sytuacjach, w których aktywowałby się nawyk oglądania porno, trafiłbyś/trafiłabyś do swojego domu jak w transie i włączył/a porno. A po sesji nie wiedziałbyś/wiedziałabyś gdzie w ogóle jesteś i jak tu trafiłeś/aś!
Są ludzie zbyt pijani, by powiedzieć proste zdanie, a i tak podczas tak silnego stanu intoksykacji są w stanie własnoręcznie wyjąć składniki do papierosa z kieszeni, sprawnie go złożyć i zapalić! Bo jest to nawyk, który powtórzyli setki jeśli nie tysiące razy. Ruchy, można rzec, wykonują się same niezależnie od umysłu logicznego. Tak samo jak z porno i każdym innym uzależnieniem. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy kiedy do tego doszło, a tu “nagle” minęły 3 godziny spędzone przed komputerem!
Bo nieświadomość czegoś nie oznacza, że tego nie ma i nie działa.
Podobnie z emocjami – często nawet nie wiemy co czujemy, a już pojawia się zmęczenie, apatia, senność, niechęć, nagle mamy ochotę wrócić do domu i obejrzeć porno. I sądzimy, że to przez to, co ktoś zrobił, powiedział lub przez to, co się przed chwilą stało w świecie. A tak zupełnie nie jest.
Przykład – przekonanie – “Ale mnie przestraszyłeś/aś!” Ale to nieprawda. Nikt nie spowodował w Tobie strachu, tylko wyciągnął z Ciebie strach, który już w Tobie był. Tylko teraz Twój umysł znalazł pretekst, by wyprojektować ten nieuświadomiony strach poza Ciebie. Zaś do tej pory żyłeś/aś tak, by tego strachu nie czuć, by go unikać. Podporządkowywałeś/aś wobec tej nadrzędnej dyrektywy zapewne większość swoich decyzji. Więc to, że ktoś “Cię przestraszył” to dla Ciebie dar, a nie problem, bo teraz dzięki temu, że strach stał się świadomy, możesz się nim odpowiednio zająć. Większość ludzi większość swoich projekcji dokonuje kompletnie poza świadomością – nawet tego nie zauważają i dlatego cały czas wydaje im się, że są ofiarami świata. Ale są ofiarami własnej nieświadomości i na własne życzenie.
Bo gdyby tego strachu już w Tobie nie było, to nikt nie mógłby Cię przestraszyć!
Artykuły, do których linki podałem w następnym rozdziale wszystkie te tematy poruszą dużo szerzej.
2. Co dalej? (Część 2)
Warto zrozumieć również pewną rzecz. W zależności od tego jaki masz problem, możesz potrzebować kogoś innego. Aby naprawić cieknący kran zamiast wielkiego mędrca z niedostępnego klasztoru z brodą do kolan bardziej przyda Ci się Marian hydraulik. Albo po prostu sąsiad. Mędrzec czy wielki filozof, nawet papież czy prezydent mogą Ci nie pomóc w rozwiązaniu tego problemu, jeśli sami go wcześniej nie rozwiązali! Mogą dobrze doradzić ale rada to nadal nie rozwiązanie.
Dobieraj odpowiednie rozwiązanie do każdego problemu. Najgorszym możliwym podejściem jest myślenie o problemach.
Każdy z nas słyszał tysiące, często wybitnie mądrych rad ale ile z nich realnie zastosowaliśmy? Iloma się kierujemy? Większość ludzi kieruje się raczej poradami z książek fantasy, niż mądrością milionerów, biznesmenów, przedsiębiorców czy innych ludzi sukcesu. Myślenie o większości problemów, to nie ich rozwiązywanie.

Zaczynamy od bardzo istotnej serii artykułów:

Jestem uzależniony/a. Co teraz?
Wyjaśnią one jakie są fundamenty wychodzenia z uzależnienia (bez metodologii), na czym to polega. Bo w kółko słyszę np. “zaletą wyjścia z uzależnienia będzie to, że będę miał więcej czasu na realizację swoich pasji”. To zupełnie błędne patrzenie na to. Bo przecież jak masz czas, to WYBIERASZ pornografię, a nie pasje. Dlaczego to robisz? Uzależnienie magicznie nie zniknie, bo sobie wykonasz jakieś ćwiczenia i sobie poczytasz jakie jest złe. Są POWODY, przez które wolisz w wolnym czasie oglądać porno, niż realizować swoje pasje. Być może dlatego, bo czujesz opór, stres, a może nie czujesz już takiej radości jak niegdyś z zajmowania się swoją pasją?
Więc próba rzucenia porno to kompletnie nietrafiony kierunek. Zajmij się powodami oporu, stresu i braku radości. Wtedy automatycznie zniknie potrzeba, by w tych okolicznościach włączać porno i zamiast tego wrócisz do swojej pasji, którą ponownie będziesz realizować z radością.
Artykuły są bardzo obszerne ale ważne. Niektórzy mówili mi, że z nich samych mógłbym zrobić osobny Program pomocy. Ale masz je za darmo na Blogu:
► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 1) – Wstęp
► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 2) – Lista nr 1
► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 3) – Nienawiść, złość, chęć zemsty, wina
► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 4) – Mail
► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 5) – Urazy, złośliwość, zła wola, zazdrość
► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 6) – Zawiść, próżność, duma, żądze
► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 7) – “Porno to ratunek” – Mail, Chciwość, Chcenie, Pożądanie
► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 8) – Wola Boża, Ewolucja, Limitacje Formy, Wybory
► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 9) – Sytuacje, To Czym Dysponujemy, Ego i jego Problemy
► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 10) – Dar Życia, Świat jako Kreacja, Śmiertelność/Zmienność Wszystkiego
► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 11) – Święta/Boża Obecność, Miłość Boga, Współczucie i Litość
► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 12) – Potrzeba Zmiany, Wewnętrzna Dyscyplina, Wola Boża
Następnym w kolejności powinno być poznanie czym w ogóle są emocje, dlaczego je mamy i jak z nich korzystać. To również krytycznie ważne, bo miliardy ludzi traktują własne emocje jak wrogów oraz źródło swojego cierpienia, zaniżania własnej wartości i więcej! Tak jakbyśmy mieli w sobie coś, czego celem jest wyłącznie nas ograniczać, a nawet ranić. A to GALAKTYCZNIE odległe od tego czym w istocie emocje są.
Ale miliardy ludzi podporządkowują swoje życie dyrektywnie unikania gorszego samopoczucia i walki z niskimi emocjami. Ba! Gorsze samopoczucie praktycznie wszyscy wykorzystujemy jako wymówkę, by np. nie pracować, nie zajmować się problemami, a nawet jeszcze bardziej je zaniedbywać! Niedojrzałość emocjonalna spowodowała, że w Ameryce około połowy mieszkańców ma depresję. Czyli bardzo poważną przypadłość. Depresja staje się globalną epidemią.
Wszystko negatywne co masz do powiedzenia o emocjach i wszystkie negatywne przekonania o nich, to negatywne programy, to robienie siebie w konia. To jakby wierzyć, że inna część Ciebie jest zła – np. włosy czy ręka. Albo pupa, bo masz w niej wbitą cierń i za każdym razem, gdy siadasz, odczuwasz ból. Ale co w tej sytuacji jest problemem – pupa czy cierń, którą wystarczy usunąć? Pupy raczej nie usuniesz. Tak samo i emocji. Jedyne co możesz usuwać, to możliwość ich odczuwania. A tego nie da się zrobić inaczej, niż przez niszczenie mózgu i psychiki. A konsekwencją niszczenia zdolności odczuwania jest to, że nie poczujesz także radości, spokoju, bezpieczeństwa. Zacznij więc od usuwania negatywnych przekonań o emocjach. Bo –
emocje są jak kompas. Jest to też zasilająca Cię OD WEWNĄTRZ energia. Emocje to Twoja energia.
A skoro emocje to energia, to krytycznie ważne jest to, co z nią zrobimy! Prąd może nas porazić, gdy postąpimy z nim nierozsądnie, a może zasilić kuchnię, pralkę, komputer i wiele więcej! Osobę, którą prąd wyłącznie raził na pewno będzie zniechęcał do dalszego obcowania z nim ale czy problem leży w prądzie, czy w postępowaniu tej osoby z prądem?
Cały czas ludzie, także na tym Blogu, powtarzają urojenia i szaleńcze przekonania, że to emocje im nie dają spokoju, czepiają się ich i nie chcą odejść. A nawet dopadają ich! Jak stado wilków albo stado wściekłych kun kaszmirskich! To tak jakby wsadzać rękę w gniazdko prądowe i narzekać na porażenie prądem… Porażenie prądowe jest w tym przypadku rezultatem głupiej decyzji. Wystarczy ją zmienić i nigdy już nie dojdzie do porażenia! Emocje właśnie informują nas o naszych często dosłownie głupich decyzjach. I same w sobie emocje stanowią energię – są energią.
Jeśli więc opieramy się emocjom, blokujemy ich przepływ, to blokujemy W SOBIE przepływ WŁASNEJ ENERGII.
Czy na co dzień masz mnóstwo energii, chęci, radości? Wstajesz zadowolony/a i pełen/pełna energii? Jeśli nie – to już znasz główną przyczynę. Opierasz się własnej energii.
Opór to również Twoja energia przeznaczana na napieranie na coś wewnętrznego – inną formę własnej energii.
Czyli przeznaczasz własną energię na opieranie się, na napieranie na… własną energię! To nie tylko blokuje w Tobie energię emocji ale jeszcze Cię niezwykle drenuje. Nieraz także dochodzi do spięcia.
A co się dzieje z blokowanym prądem? Odkłada się napięcie na oporniku – na źródle oporu. Zaczyna na nim być odkłada temperatura – temperatura zaczyna rosnąć. Czyli np. pojawiają się migreny, gdy mentalnie napieramy na emocje lub staramy się za pomocą umysłu naprzeć/wyprzeć jakieś wydarzenie ze swojego życia. Może dojść do zapaleń i zawałów – wewnętrznych zniszczeń w organizmie, tak jak do zniszczeń nagrzanego urządzenia elektrycznego.
Bo używamy umysłu do tego, do czego nie został stworzony!
To wiele więcej wyjaśniam dokładnie w Programie Wolność od Porno.
Zrozumienie natury i roli emocji (energii) odblokuje Cię, spowoduje, że w ich obliczu przestaniesz cierpieć, odmawiać sobie tego, co dobre, przyjemne. Tak wiele ludzi rezygnuje ze swoich marzeń, a nawet podstawowych potrzeb, bo wierzą w iluzję, że się CZEGOŚ boją lub wstydzą. Albo obwiniają się i wstydzą i na tej podstawie dochodzą do wniosku, że nie zasługują na szczęście czy piękną kobietę…
A to zwyczajne urojenia. Innymi popularnymi jest, że strach ich paraliżuje, stres uniemożliwia działanie i wiele innych kłamstw/programów. Ludzie nieświadomie przekazują je sobie dalej i dalej, bo nie są świadomi ani tego mechanizmu, ani roli emocji! Większość rodziców naprawdę chce dobrze dla swoich dzieci, a mimo to i tak przekazują im niezdrowe, negatywne programy. Bo sami je mieli.
Tym samym nikt nie jest winny. Ale każdy jest odpowiedzialny za swoje decyzje i nie uniknie związanych z nimi konsekwencji.
To że wymyślisz sobie, że się wstydzisz zagadać do kobiety, nie zmienia to rzeczywistości! Tylko Tobie robi problem w Twoim życiu! Albo że czujesz opór przed jakimś działaniem. A skąd pomysł, że to opór przed tym akurat działaniem? Czujesz go zanim się podjąłeś/podjęłaś tego działania ale czy to znaczy, że ten opór dotyczy tego działania? Nie! Czy masz migrenę “przed czymś”? Nie, to po prostu migrena. Więc skąd te wszystkie wymysły, że czujemy opór PRZED czymś?
Ponadto czy wiedziałeś/aś, że w życiu sami pozwolimy sobie co najwyżej na to, na co podświadomie uważamy, że zasługujemy? Człowiek ze stłumionym poczuciem winy uważa, że zasługuje na bardzo niewiele. I najczęściej bardzo niewiele ma. A to co ma, często traci. Jego umysł dokonuje projekcji wstydu, winy, oporu, apatii, bezsilności i żalu na świat zewnętrzny. Sam się przekonuje, że to świat mu tego odmawia (i np. nikt nie odpisuje na zgłoszenia o pracę). Więc łatwo się pomylić, że tak jest – że problem jest w świecie zewnętrznym. Ale gdyby taka osoba oczyściła się ze wstydu, winy i oporu i spojrzała na swoje dotychczasowe starania, dostrzegłaby oczywiste, rażące błędy i zaniedbania i wyszłoby, że problemu nigdy nie było w innych ludziach, ani świecie, tylko we własnych nieuświadomionych błędach. Wystarczy je skorygować.
Bo jeśli całą energię przeznaczamy na walkę z własnymi emocjami, to nie mamy energii, by dbać o swoje życie i utrzymywać je na zadowalająco wysokim poziomie.
Zaś obwinianie, wstydzenie, opieranie i użalania się w związku z konsekwencjami tych błędów uniemożliwia ich korektę.
Dlatego tak krytyczna jest akceptacja i wybaczenie.
To wszystko wyjaśniam w poniższych artykułach.
Niech Cię nie niepokoi ilość i objętość artykułów. Możesz czytać jeden tygodniowo (powstawały raz w tygodniu) i każdego tygodnia uczyć się inaczej podchodzić do każdej z emocji, dzięki czemu stopniowo i bez wysiłku będzie Ci w życiu coraz łatwiej.
Ale ta wiedza to jedynie aperifit. Po appetizerze w postaci kilku artykułów, konieczne jest danie główne – Program Wolność od Porno jeśli liczysz na trwałe zmiany w Twoim życiu.
Bo sama wiedza nie uczyni Cię innym człowiekiem! A musisz SIEBIE zmienić, jeśli chcesz wyzdrowieć.
Zmiana życia na siłę nic nie da, jeśli podczas tego nie zmienisz się Ty.
Musisz porzucić obwinianie, narzekanie, użalanie się, denerwowanie, frustrowanie, stresowanie – musisz wyrosnąć z tego. Dojrzeć emocjonalnie i psychicznie. To nie zdarzy się nawet po przeczytaniu tysiąca mądrych artykułów. Chociażby dlatego, bo z każdą taką postawą związane są korzyści, które masz i które wybierasz. Dopóki ich nie rozpoznasz – nie uświadomisz sobie – i nie porzucisz, pozostaniesz niedojrzały/a i negatywny/a. A utrzymywanie w sobie negatywności powoduje automatycznie, że doświadczamy ich w swoim życiu. Nie tylko w postaci nieprzyjemnych doświadczeń i osób ale także w postaci różnych dolegliwości i chorób. Dlatego mądrzy ludzie zauważyli, że nie ma usprawiedliwionej urazy – bo każda uraza to robienie krzywdy wyłącznie sobie!
A jeszcze jak sądzimy, że na to zasługujemy, bo jesteśmy źli/gorsi… ho ho ho! To że czujesz wstyd i winę, nie oznacza, że jesteś gorszy/a! To tylko uczucie, nic więcej!
Większość ludzi napiera na swoje wady charakteru oporem mentalnym myśląc, że to je jakoś magicznie, fantastycznie usunie. A prawda jest taka, że nie tylko je zatrzymuje ale jeszcze zwiększa prawdopodobieństwo popełnienia tych samych błędów.
Akceptacja i wzięcie odpowiedzialności za coś jest zawsze pierwszym krokiem do zmiany tego. A nie opór.
Ponadto już istniejące nawyki w Twoim życiu nie znikną tylko dlatego, bo zrozumiałeś/aś jakie są szkodliwe. To pułapka intelektu – a podświadomość mu nie podlega, tylko to intelekt podlega podświadomości.
Intelekt jest niejako niewolnikiem podświadomości i emocji, aż do momentu wykonania porządnej wewnętrznej pracy.
W buddyzmie zobrazowano to jako rolnika i woła. Człowiek na początku swojej drogi jest ciągnięty przez swojego woła. Obija się, obciera do krwi, a wół idzie dalej w swoim kierunku i nawet się nie interesuje cierpieniem swojego właściciela. Potem dopiero rolnik wstaje, następnie przestaje być ciągniętym przez woła. Zaczyna iść za tym wołem. W końcu idzie obok, następnie to on zaczyna prowadzić woła. W końcu rolnik siada na wole i w wielkiej harmonii zaczynają odbywać wspólną wędrówkę bez ranienia się nawzajem. Tym wołem jest ludzki umysł. Na jakim etapie jesteś Ty?
Może jeszcze swojego woła okładasz pejczem i liczysz, że się podporządkuje? Sorry, realny wół może ze strachu przed bólem się podporządkuje ale Twój umysł to pole. Ma gdzieś Twoje groźby tak jak ocean ma gdzieś groźby marynarzy. Będzie dalej robił swoje niezależnie jak bardzo będziesz cierpieć, krzyczeć, grozić, błagać.
To, co zostało zapisane w podświadomości musi zostać usunięte poprzez świadome działanie, którego kluczowym elementem jest akceptacja. Zmaganie się za pomocą nowo poznanej wiedzy nic nie zmieni. I często prowadzi do obwiniania się – “Dlaczego znowu to zrobiłem/am!? Przecież już WIEM, że nie powinienem/nie powinnam!” Bo wiedzieć, a BYĆ, to dwa zupełnie różne światy.
Nie pomoże krzyczeć na umysł – “Wiem już, że masz mnie słuchać, to się mnie słuchaj!”
Wiedza, że coś innego jest lepsze/zdrowsze nie zmieni nawykowego postępowania. Chociażby dlatego, że zmiana wymaga czasu – przynajmniej 2-3 tygodni regularnego korygowania siebie BEZ OBWINIANIA, BEZ UŻALANIA SIĘ, BEZ OPIERANIA, BEZ WALKI.
Pamiętasz jak poprosiłem Cię o napisanie w komentarzu czym wg Ciebie jest opór? Poziom intelektu nie zmieni nawyku. Możesz na poziomie logicznym już wiedzieć czym jest opór ale i tak będziesz postępować podświadomie – “po staremu”. Dlatego prosiłem o napisanie swojej definicji przed podaniem poprawnej. Tak jak mówiłem, że jak poproszę, by usiąść, to aby usiąść, a nie pytać jak. Usiądź i to obserwuj – stań się tego świadomym/świadomą. Dzięki temu możliwe będzie dokonanie korekt. To samo z oporem – stań się świadomy/a, że go stawiasz, a będzie możliwa zmiana.
Jeśli jesteś osobą, która mówi, że nie pomogła Ci terapia – zapytaj sam(a) siebie – jak jestem świadomy/a podczas siadania? A będziesz miał odpowiedź dlaczego Ci nie pomogła terapia.
Mnóstwo ludzi na siłę próbuje żyć pozytywnie, a nigdy nie mierzy się z już istniejącymi mechanizmami, z już stłumionymi emocjami i oporem oraz nie uświadamia sobie korzyści z trzymania i opierania się im. Dlatego nic się nie zmienia. Jeśli przesolisz zupę, to są pewne metody, by choć troszkę uratować sytuację. Ale co jeśli przesolisz zupę kolejny raz i kolejny? Chcesz tak żyć – w kółko popełniać błędy, zmagać się z ich naprawą i nigdy nie być usatysfakcjonowany/a rezultatami? A nie lepiej przestać przesalać zupę?
Czy kiedykolwiek zadałeś/aś sobie pytanie dlaczego na pewnie zdarzenia reagujesz np. gniewem? Wiesz, że w 90% przypadkach gniewem ukrywamy smutek, a smutkiem poczucie bezsilności? Większość pogniewanych ludzi więc przez większość czasu ukrywa smutek, poczucie bezsilności i wynikający z nich strach. Gniewem się po prostu wzmacniają. Więc jeśli nie przepracują tematu smutku i bezsilności, wiecznie będą się gniewać nawet o pierdoły.
Zaczynamy od poziomu intelektu – byś zrozumiał(a) po co w ogóle są emocje i jaką mają rolę. Już zaczęliśmy. Dzięki temu, że uświadomisz sobie, że emocje nie są złe i mają istotną rolę, pomoże Ci przestać się im opierać, demonizować, negatywnie oceniać i projektować na świat. Oraz uświadomisz sobie jak marne i małostkowe są korzyści z trzymania ich w sobie w porównaniu z korzyściami z ich akceptacji i oczyszczenia.
Bo pamiętaj – uwalnianie emocji oznacza, że uwalniamy własną energię życiową od zmiany niej w niższe formy energii, które nie wspierają życia, lecz mają zastosowanie doraźne w pewnym, bardzo ograniczonym spektrum.
Uwalnianie emocji ODDA Ci więc Twoją własną energię – na trwałe zwiększy jej poziom.
1. Zaczynamy od emocji wstydu:
► O Emocjach – Wstyd (Część 1)
► O Emocjach – Wstyd (Część 2, Wideo)
► O Emocjach – Wstyd (Część 3)
► O Emocjach – Wstyd (Część 4, Wideo)
► O Emocjach – Wstyd (Część 5)
► O Emocjach – Wstyd (Część 6)
2. Emocja poczucia winy:
► O Emocjach – Poczucie Winy (Część 1)
► O Emocjach – Poczucie Winy (Część 2)
► O Emocjach – Poczucie Winy (Część 3)
► O Emocjach – Poczucie Winy (Część 4)
3. Emocja apatii/opór:
► O Emocjach – Apatia (Część 1)
► O Emocjach – Apatia (Część 2)
4. Emocja żalu:
► O Emocjach – Żal (Część 1)
► O Emocjach – Żal (Część 2)
► O Emocjach – Żal (Część 3)
► O Emocjach – Żal (Część 4)
5. Emocja strachu:
► O Emocjach – Strach (Część 1)
► O Emocjach – Strach (Część 2)
► O Emocjach – Strach (Część 3)
► O Emocjach – Strach (Część 4)
6. Emocja pożądania:
► O Emocjach – Pożądanie (Część 1)
► O Emocjach – Pożądanie (Część 2)
► O Emocjach – Pożądanie (Część 3)
► O Emocjach – Pożądanie (Część 4)
► O Emocjach – Pożądanie (Część 5)
► O Emocjach – Pożądanie (Część 6)
► O Emocjach – Pożądanie (Część 7)
► O Emocjach – Pożądanie (Część 8)
► O Emocjach – Pożądanie (Część 9)
► O Emocjach – Pożądanie (Część 10)
7. Emocja gniewu:
► O Emocjach – Gniew (Część 1)
► O Emocjach – Gniew (Część 2)
► O Emocjach – Gniew (Część 3)
► O Emocjach – Gniew (Część 4)
► O Emocjach – Gniew (Część 5)
8. Emocja dumy:
► O Emocjach – Duma (Część 1)
► O Emocjach – Duma (Część 2)
► O Emocjach – Duma (Część 3)
► O Emocjach – Duma (Część 4)
► O Emocjach – Duma (Część 5)
► O Emocjach – Duma (Część 6)
► O Emocjach – Duma (Część 7)
9. Podsumowanie o emocjach:
► O Emocjach – Podsumowanie
Jeśli już przeczytałeś/przeczytałaś te artykuły, to odpowiedz sobie na pytanie – jak się zmieniłem/am? Bo TYLKO OD TEGO zależy czy zmieni się cokolwiek w Twoim życiu.
Jeśli artykuły tylko przeczytałeś/aś, to nic nie ulegnie zmianie. Trzeba się wreszcie odczarować i dojrzeć, że wiedza sama z siebie nie ma mocy, by cokolwiek/kogokolwiek zmienić. Trzeba ją właściwie zastosować. I często każdego dnia, regularnie, uczciwie, rzetelnie.
Nawet jak usłyszysz w telewizji, że będzie lało, a nie skorzystasz z tej informacji w swoim życiu i wyjdziesz na dwór bez parasola, to w czym jest problem? W informacji, czy niewykorzystaniu jej we własnym życiu, gdy było to ważne/pomocne? A to, że raz weźmiesz parasol zabezpieczy Cię następnym razem? Nie! Jak następnym razem nie weźmiesz parasola, gdy będzie padać, to i tak zmokniesz.
Więc – ile razy stałeś/aś się świadomy jakiejś emocji i skorygowałeś/aś swoją postawę odnośnie niej? Co zmieniłeś/aś? Jak się zmieniłeś/aś?
Kolejne, bardzo istotne serie artykułów, to:
10. Gorsze dni – czym są, dlaczego występują i co wtedy robić. Już mówiłem, że raz w życiu jest z górki, a raz pod górkę.
Nie można cały czas czuć się fantastycznie.
Posiadanie milionów na koncie nie zabezpieczy Cię przed gorszym samopoczuciem. Ani przed biedą. Przed biedą nie zabezpieczą Cię pieniądze, tylko umiejętność ich spokojnego zarabiania. Jeśli będziesz żyć niedojrzale, to będziesz cierpieć tak samo jak osoba bez grosza przy duszy. Akceptacja ludzkiej natury jest fundamentalnym krokiem, by przestać cierpieć. Dojrzałości nie przeskoczysz pieniędzmi, ani jej niczym nie zastąpisz. Nie można jej także udawać.
► Gorsze dni (Część 1) – Wprowadzenie
► Gorsze dni (Część 2) – Rozwinięcie
► Gorsze dni (Część 3) – Ogólne rady
► Gorsze dni (Część 4) – Konkrety
► Gorsze dni (Część 5) – Słowo kończące
11. Kolejny temat – świadomość ofiary. Każdy został w życiu zaprogramowany świadomością ofiary. Przykład – “To mnie ogranicza” – niezależnie czym to “to” jest, np. strachem. Czyli sam(a) stawiasz się w roli ofiary tego – np. strachu. Albo – “On(a) mnie zranił(a)”. I kto Ci każe wciskać sobie tę głupotę? Nikt Cię nie zranił! Cierpienie to rezultat oporu, przywiązania, rozczarowania z iluzji, z niedojrzałych oczekiwań. Ból to nierozłączny element ludzkiego życia i ból to nie cierpienie. Cierpienie to efekt naszej niedojrzałości. “Praca mnie stresuje/męczy” – to kolejny, częsty przykład nieporozumienia.
Zawsze jest COŚ – coś w świecie, czego wierzymy, że jesteśmy ofiarą. Dochodzą oczywiście rodzice, wychowanie, kultura, religia, etc. A czy tak jest? Czy w tym momencie stoi ktoś z batem nad Tobą i czegoś Ci zabrania? Nie. Więc świadomość ofiary, to nasza świadomość, a nie rzeczywistość. To poziom jaki reprezentujemy. A za niego w pełni odpowiadamy. Często też stawiamy się w roli ofiary konsekwencji własnych decyzji! I po co to robimy? Po co się użalamy i obwiniamy? Niektórzy się jeszcze nienawidzą! Nie lepiej zmienić swoje decyzje, a tym samym konsekwencje? Człowiek, który się obwinia ma największe tendencje do popełniania w kółko tych samych błędów i dalszego obwiniania się za nie. Bo to spirala samozniszczenia na własne życzenie. O tym jest ta seria artykułów.
► Świadomość ofiary (Część 1)
► Świadomość ofiary (Część 2)
► Świadomość ofiary (Część 3)
► Świadomość ofiary (Część 4)
12. Choroby charakteru. Nie ma osób bez chorób charakteru. Można być świetnym w kilku obszarach życia, a wielu innych być kompletną łamagą. :) Jednak lubimy się oczarowywać, że jak ktoś jest sławny, piękny i bogaty, to jest idealny. Ale często do ideału brakuje tej osobie więcej, niż normalnej, fajnej osobie, których setki codziennie mijamy na ulicy.
Choroby mają to do siebie, że można je wyleczyć. Ale nie możesz wyleczyć choroby, której nie jesteś świadomy i której objawy traktujesz jako część swojego losu (zazwyczaj smutnego/niesprawiedliwego). Po raz kolejny niezbędne jest porzucenie dumy na rzecz poprawy swojego życia.
► Choroby charakteru (Część 1)
► Choroby charakteru (Część 2)
► Choroby charakteru (Część 3)
► Choroby charakteru (Część 4)
► Choroby charakteru (Część 5)
13. Cnoty (seria w trakcie tworzenia). Tutaj coś bardzo praktycznego – rozwój tego, co pozytywne bez walki z tym, co negatywne. Negatywności ZASTĘPUJEMY PRAKTYKĄ tego, co pozytywne. A nie tylko wiecznym opieraniem się. Można powiedzieć, że to tej pory zwalnialiśmy hamulec, a teraz zaczynamy wciskać gaz.
► Cnoty (Część 1) – Wstęp i szczerość
► Cnoty (Część 2) – Ciężka praca, Odwaga
► Cnoty (Część 3) – Moralność, Ciepło, Pracowitość/Pilność, Niefrasobliwość
► Cnoty (Część 4) – Wytrwałość, Dobry/uprzejmy, Bycie pomocnym, Pozytywny
► Cnoty (Część 5) – Rozważność, Łagodność/życzliwość, Rozważny/roztropny, Dyplomatyczny
► Cnoty (Część 6) – “Sól Ziemi”, Otwartość, Tolerancyjność, Elastyczność, Wspieranie
► Cnoty (Część 7) – Skromny, Uprzejmy/grzeczny, Stanowczy/zdecydowany, Spokój
► Cnoty (Część 8) – Niezawodność/bycie słownym, Budzący respekt, Miły, Cierpliwy
► Cnoty (Część 9) – Stabilny, Honorowy, Serdeczny/ciepły, Prawdziwość/autentyczność, Zadowolenie/bycie przyjemnym
► Cnoty (Część 10) – Humanitarność, Dostępność, Ochrona, Przyjazny

► Cnoty (Część 11) – Dojrzały, Odpowiedzialność, Niezawodność/można na nas polegać, Troskliwość
► Cnoty (Część 12) – Przyzwoitość, Idealistyczny, Uporządkowany/zdyscyplinowany, Normalny
► Cnoty (Część 13) – Zdrowy rozsądek/świadomość, Sprawiedliwość, Etyczność, Balans/zbalansowany

14. Z życia wzięte. Seria na temat różnych życiowych problemów przedstawionych mi przez różne osoby w prywatnej korespondencji. Skupiam się tu na przełożeniu wiedzy z Bloga na realne problemy z życia mężczyzn i kobiet, z którymi prowadzę korespondencję. Seria ta pokazuje również jak popełniane błędy, o których piszę, wpływają na jakość naszego życia.
► Z życia wzięte (Część 1): Fundamenty
► Z życia wzięte (Część 2): Popularne błędne interpretacje
► Z życia wzięte (Część 3): Przeraża mnie myśl, że będę musiał/a skończyć z XYZ typem pornografii
► Z życia wzięte (Część 4): Ted Bundy i pornografia
► Z życia wzięte (Część 5): 5 prób samobójczych
► Z życia wzięte (Część 6): Utrata kobiety (1 studium przypadku)
► Z życia wzięte (Część 7): Utrata kobiety (2 studium przypadku)

► Z życia wzięte (Część 8): Mentalizacja

Będę regularnie aktualizował ten dział o kolejne części serii i inne ważne artykuły oraz nowe serie.
I tu ponownie uwaga. Wiesz już dużo. I co? I nic. Możesz wiedzieć i 1000 razy więcej, i kompletnie nic nie ulegnie zmianie. Bo to pokazuje jak intelekt ma małe znaczenie w wychodzeniu z uzależnienia. Co więcej – wiele osób przez to, że wiedzą dużo, a i tak popełniają w kółko te same błędy jeszcze zaczynają mocniej się wstydzić, obwiniać i użalać. Więc ich intelekt nie tylko nie pomaga ale jeszcze pogrąża ich coraz bardziej w uzależnieniu i cierpieniu. To jest najzupełniej normalne, bo kluczowa na początku jest świadomość tego, co jest. Akceptacja tego i wzięcie odpowiedzialności.
Pamiętaj, że człowiek myślący o płaczu nie płacze. Nic się nie zmieni od myślenia o płaczu. A płakać może największy mędrzec i największy idiota, 70-letni człowiek i żyjący 7 godzin dzidziuś. Dopiero płacz przyniesie ulgę (płacz, a nie mentalne użalanie się). Możesz przeczytać 10 000 książek o płaczu i płakaniu ale dopóki nie wypłaczesz się porządnie, to nie poczujesz się lepiej i nic się nie zmieni. To jest właśnie ta różnica, której większość ludzi nie chce zrozumieć, bo zbyt boi się emocji. A nie ma czego się bać. Bo nie wydaje Ci się paradoksem bać się strachu? To już jest strach! I coś się stało, coś nam to robi? Nie. I tak jest ze wszystkimi innymi emocjami.
“Boję się strachu” to esencja tego jak intelekt gubi się we wszystkim, co dotyczy emocji. Banie się odczuwania, to już odczuwanie! I co? Jest to takie straszne? Nie byłoby super przestać się temu opierać i nauczyć się sobie z tym radzić raz na zawsze?
3. Jak czytać artykuły?
Uważam za BARDZO ważne, by właściwie podchodzić do wiedzy zawartej w artykułach.
Nie należy niczego wyciągać z kontekstu, czyli zmieniać kontekstu wypowiedzi, ani go ograniczać.
Przykład takiego postępowania – mówię, że “wpadki na początku są normalne”. Kontekstem w jakim to mówię jest – “wpadki to kompletnie nieuświadomione decyzje na podstawie nieuświadomionych przyczyn oraz dążenie poprzez te działania do nieuświadomionych korzyści. Dopóki więc to nie stanie się świadome, nie możemy liczyć na brak wpadek, więc jednocześnie nie możemy się za nie obwiniać. Ale odpowiednie działanie należy wykonać PRZED wpadką – wykonać notatki, stać się świadomym/świadomą, być w ogóle na to przygotowanym/przygotowaną, zrobić co w naszej mocy, by się powstrzymać i szukać innego rozwiązania, etc. Bez tego nic się nie zmieni na lepsze.” To, że zaczęliśmy Program lub bardzo chcemy, by się nam udało, nie ochroni nas przed wpadkami. Obwinianie, ani strach, ani opór, ani silne postanowienia też nie (dlaczego wyjaśnię w przyszłości).
Natomiast już niejedna osoby użyła tego stwierdzenia jako usprawiedliwienia! “No miałem/am wpadkę ale mówiłeś, że to na początku normalne”… i tyle! Więc kompletnie pominięty został cały kontekst, w którym to stwierdzenie ma jakiekolwiek istotne dla wyzdrowienia znaczenie. W użytym teraz, zniekształconym, nieprawidłowym kontekście to stwierdzenie jest niebezpiecznym sabotażem.
Często więc spotkasz się ze stwierdzeniem – “kontekst jest najważniejszy”. Oczywiście nie mam na myśli, że kontekst to jest jakaś magiczna rzecz najważniejsza na świecie.
Kontekst to wymiar, w którym przedstawiamy sobie dane zdarzenie, sytuację, osobę, odczucie, myśl, etc. To tło dla tego, co w nim/na nim przedstawiamy. To całościowy obszar, w którym umieściliśmy dane zdarzenie czy osobę oraz siebie i jakie na tej podstawie dopiero nadajemy wszystkiemu znaczenie.
Znaczenie wynikające z kontekstu, w którym ja użyłem tego stwierdzenia jest wyjaśnieniem gdzie może leżeć błąd zarówno w podejściu do wychodzenia z uzależnienia oraz traktowania wpadki ale w innym kontekście, ktoś może użyć tego do usprawiedliwiania wpadek i pozostania nieświadomym, czyli pozostania na kursie sabotowania siebie i pozostania uzależnionym.
Można powiedzieć, że kontekst jest to naczynie, w którym umieszczamy coś. I jeśli naczynie jest niewłaściwe, pojawią się kłopoty. Im szerszy kontekst – czyli obejmujący więcej, niż tylko nas i np. nasz dramat, tym mniej cierpienia w naszym życiu, tym lepsze relacje z innymi ludźmi, większy spokój, możliwość wybaczenia, etc.
Kontekst to jest także to, co decyduje czy cierpimy bez wiary w poprawę, czy spokojnie przepracowujemy negatywne cechy naszego charakteru, nagromadzenia, rozwiązujemy problemy i więcej.
Dlatego jest najważniejszy, bo w zależności od tego w jakim kontekście umieścimy np. dane zdarzenie (jak nasze uzależnienie czy wpadki), będziemy cierpieć lub być spokojni i dalej zdeterminowani.
Wystarczy ograniczyć kontekst do -“zmarnowałem/am młodość” i już na podstawie poczucia straty będziemy cierpieć i nic nie możemy na to poradzić. Ale kontekst szerszy – “z moich przeszłych błędów mogę wyciągnąć ogromną wiedzę, mądrość i doświadczenie oraz poczuć szczęście” powoduje, że zarówno w przeszłość ja i w przyszłość patrzymy już nie z beznadzieją i poczuciem straty, pustki, tylko z nadzieją, wiarą, spokojem, wdzięcznością, ekscytacją.
Ty nadajesz/tworzysz kontekst, a następnie na jego podstawie nadajesz znaczenie temu, co się stało. Dopiero w następstwie wyciągasz wnioski.
Znaczenie wynika z kontekstu, a nie z samego zdarzenia.
Nie pozwól więc sobie na ignorowanie tego zagadnienia i upieranie się przy ograniczonym kontekście. Bo jeśli to zrobisz, cierpieć będziesz na własne życzenie, a to pokaże, że nie w przeszłości jest problem, tylko w Twoim uparciu się, by cierpieć.
Większość ludzi pomija kontekst i sądzi, że znaczenie wynika ze zdarzenia i to wpływa na kontekst, wnioski, itd. Nigdy nie korygują kontekstu. Nie poszerzają go, a nawet coraz bardziej zawężają. Utrzymują bardzo ograniczony kontekst i w nim ze wszystkim się zmagają. Przykład – “Miałem/am wpadkę, nigdy nie uda mi się z tego wyjść!” Więc kontekst kompletnie pomija przyczyny wpadki, okoliczności, wewnętrzne postępowanie, temat nawyków, świadomości, akceptacji, odpowiedzialności, to co można poprawić. Można i należy wprowadzić mnóstwo zmian, których brakuje i dlatego doszło do wpadki.
Dlatego też NIC NIE WYJMUJ Z KONTEKSTU, czyli dąż do poznania właściwego kontekstu danego wydarzenia i go nie ograniczaj. I zawsze dąż do dostrzeżenie jak najszerszego kontekstu (co uwzględnia kontekst innych osób biorących udział w wydarzeniu, do którego się odnosisz). “Jestem do dupy i nigdy nic nie osiągnę” to niezwykle ograniczony kontekst oparty o wstyd, winę, apatię, żal. Ale pomija on masę ważnych i budujących elementów jak np. błędy, które możemy popełniać, a których nie jesteśmy świadomi. Uświadomienie sobie ich oraz ich korekta może przynieść nareszcie upragnione zmiany.
Zacznij zauważać kontekst w jakim umieszczasz własne doświadczenia, osoby i samego/samą siebie.

Bowiem zmiana jest możliwa tylko dzięki świadomości tego, co już jest.

Bardzo ograniczonym, a więc nieprawdziwym kontekstem – jest umieszczanie siebie i uzależnienia jako straty – straty młodości, szans, zdrowia, okazji, itd. Dopóki nie zmienisz kontekstu, w jakim umieszczasz siebie oraz uzależnienia, będzie Ci ciężko sobie z tym poradzić. Bo czy na pewno tylko straciłeś/aś? A to, że przez większość życia postępowałeś/aś dla siebie bardzo nierozsądnie i teraz dzięki temu, że zabolało zaczynasz dążyć do poprawy – czy to nie świadczy o Tobie czegoś wspaniałego?
Mamy przykłady ludzi, którzy byli więzieni w obozach koncentracyjnych, a dokonali przewartościowania i zamiast cierpieć przez rzekome znaczenie tego, co się stało, odnaleźli dalszy sens życia, a nawet samego doświadczenia życia w obozie.
Inny przykład – jeśli przeczytasz jakieś zdanie, które Ci coś usprawiedliwi i będziesz zamierzał/a wykorzystać je dla udowodnienia swojej racji – to tym gorzej dla Ciebie! Bo sam/a zrobisz sobie krzywdę. Nawet jeśli uda Ci się “wygrać” i udowodnić sobie jakąś rację, to skąd pewność, że ta racja Ci służy? Jeśli jesteś na tej stronie i masz problem z pornografią, to zapewne przynajmniej część z tego, co utrzymujesz jest dla Ciebie szkodliwe! Nie szukaj usprawiedliwień, ani wytłumaczeń tego, co już wiesz, tylko jak najwięcej tego, co zburzy Twój dotychczasowy światopogląd!
Następny przykład – wierzysz, że inni ludzie są gorsi. I znajdujesz zdanie mówiące – “ponad 80% ludzkości jest w niskiej, zwierzęcej świadomości”. Czy to oznacza, że są gorsi? Nie! Absolutnie nie! Czy dziecko w pierwszej klasie jest gorsze od dziecka w piątej klasie? Nie, to nie ma nic wspólnego z tym jaki kto jest. Warto zacząć od przyznania, że nie rozumiemy co oznacza stwierdzenie “być w niskiej świadomości”. I zamiast tego przyjrzeć się przyczynie, przez którą uważamy kogokolwiek za gorszego. Bo prawie na pewno kontekst, w którym używamy tego stwierdzenia jest niezwykle ograniczony. A to oznacza, że także wiele innych tematów interpretujemy w bardzo ograniczonym kontekście, co nie jest zdrowe DLA NAS.
Szeroko o kontekście jest napisane w Słowniczku pojęć.
Jedną z ról tego Serwisu jest pomóc rozpoznać to, co szkodzi i nauczyć się to naprawiać/przepracowywać/uzdrawiać/puszczać/korygować. Jeśli ktoś wykorzysta to do usprawiedliwiania jakichś, jakichkolwiek negatywności w swoim życiu – proszę to robić na własną pełną odpowiedzialność.
Ponadto – nie staraj się niczego dopasować na siłę do swojego życia. Nie staraj się wszystkiego (z)rozumieć. Weź to, co z Tobą na ten moment Twojego życia rezonuje, a resztę na razie zostaw. To wszystko. Jak jesteś na siłowni, to od razu trenujesz za pomocą wszystkich sprzętów tylko dlatego, bo tam są? Lub jeśli wybierasz jedno z urządzeń, to od razu zakładasz pełne obciążenie tylko dlatego, bo możesz? Przecież to byłaby głupota i to jeszcze niebezpieczna dla zdrowia! Obciążenie i maszyny, z których skorzystasz dopasowujesz do swoich aktualnych potrzeb i możliwości. Więcej da Ci wykonanie 40 powtórzeń z małym obciążeniem, niż zero powtórzeń z ogromnym obciążeniem.
Zdejmij za wielkie obciążenie. Przestań się obwiniać, wstydzić, użalać, wmawiać sobie bezsilność. Ja to robiłem sobie przez ponad 20 lat. Ale dopiero po uwolnieniu się od tego zrozumiałem jakim wielkim błędem to było.
Do każdego artykułu warto po jakimś czasie wrócić. Zobaczysz, że zawsze zrozumiesz coś lepiej lub w ogóle coś nareszcie do Ciebie dotrze. Bo poszerzyłeś/aś już kontekst. Bo wzrosła Twoja świadomość.
Tylko upewnij się, że INTENCJA, z którą z nich korzystasz będzie pozytywna. Wierz lub nie i może Ci się to podobać lub nie ale ja mam w zamyśle dobro wszystkich ludzi, wliczając dobro tych, którzy mogą/mogli robić Ci krzywdę. Dlatego nie będę usprawiedliwiał ani nienawiści, ani oporu, ani obwiniania. Z tym trzeba skończyć, w czym również pomoże Ci Program WoP. Utrzymywanie jakiejkolwiek z tych postaw jest niezwykle niezdrowe i wyrządza krzywdę wyłącznie Tobie i w niczym nie pomaga. Na razie może wydawać się niemożliwym wybaczyć komuś czy zapomnieć o czymś ale nie przejmuj się – wraz z pracą nad sobą zacznie się wszystko przejaśniać. Na pewno poważnym błędem jest się do tego zmuszać i próbować na siłę. Siła jest od otwierania słoików, a nie od pracy nad swoimi niedoskonałościami.
Siła oznacza zdolność do mierzenia się z przeciwnościami. By upadać, nie złamać się. Ale większość ludzi nie rozumie jak z niej korzystać. Siłą jest wiara w siebie, w swoje intencje, cele, a nie walka z przeciwnościami! Ludzie pytają się mnie jak wytrwać w postanowieniach? Wiesz jak? Nie zmieniać ich! A nie walczyć z tym, co doświadczysz na drodze w realizacji swoich postanowień! Ludzie nie tylko zaczynają walczyć i opierać się przeciwnościom ale jeszcze zmieniają wtedy swoje postanowienia. Jak doszło do wpadki, to przestają się starać. DLACZEGO?!?!?! Jak złapiesz gumę w samochodzie, to na zawsze przestaniesz jeździć? Jak sobie uświnisz koszulę, to przestaniesz jeść lub nosić koszule? Błędy są normalne ale nienormalne jest popełnianie tych samych w kółko i rezygnowanie z tego, co chcemy osiągnąć, bo popełniliśmy błąd.
Są sytuacje, w których upór może mieć znaczenie. Czasem siłą woli trzeba odeprzeć hipnotyzowanie się myślami o pornografii. Ale nie cały czas. Jeśli non stop mamy negatywne myśli, to należy zająć się ich PRZYCZYNĄ, a nie w kółko samymi myślami.
Nie opieraj się swoim negatywnym cechom charakteru, tylko je zaakceptuj i rozwijaj pozytywne cechy!
I nie użalaj się, że nie masz pozytywnych, bo każdy ma. Ale tak jak kwiat, często musi najpierw nastąpić wzrost. Żaden kwiat nie wydaje się atrakcyjny, gdy jest jeszcze nasionkiem. Nasionko trzeba umieścić w odpowiedniej glebie i je podlewać. Ale jeśli nasionko będzie się zmagać z tym, że jest jeszcze nasionkiem lub się za to nienawidzić, to w czym jest problem? W tym, że jest nasionkiem, czy w tym jak traktuje samo siebie?
Podkreślę raz jeszcze – myślenie na niewiele się zda.
Zacznij zauważać jakie masz myśli i co z nimi robisz. Bo jeśli większość myśli jakie widzisz w umyśle jest na razie negatywna i się ich słuchasz, to w tym jest główne źródło Twoich problemów, a nie w czymkolwiek innym.
Nie wymyślisz sobie zdrowia. Ale hipnotyzując się myślami możesz sobie narobić kłopotów.
To, że przeczytasz o znaczeniu wybaczania, akceptacji czy odpuszczenia przywiązania, nie oznacza, że to zrobiłeś/aś. Konieczne będzie zmierzyć się z tym uczuciem i odpuszczenie będzie przez Ciebie odczuwane jakbyś realnie tracił(a) coś cennego dla siebie – np. gniew, którym się wzmacniałeś/aś w sytuacji odczucia bezsilności lub wina, której używałeś/aś, by negatywnie ocenić innych, a tym samym w swoich oczach zyskać poczucie wyższości. Ale to jakby więzień uznał jedną ze ścian swojej celi za lepszą od innej ściany.
Ludzie naprawdę swoje uzależnienia traktują jak największy skarb! Ja sam pamiętam jak pierwszy raz usunąłem wszystkie nagromadzone zdjęcia i filmy. Czułem wtedy jakbym wyrzucił do kosza milion złotych! Tak mocno byłem do tego przywiązany. Ale czy wyrzuciłem coś faktycznie cennego, czy tylko pozbyłem się iluzji?
To właśnie ta iluzja stanowi ogromne niebezpieczeństwo – nie widzimy faktów, tylko jesteśmy jak w transie i nadal powtarzamy kłamstwo, że w uzależnieniu jest coś pozytywnego. Ale nie ma.
Warto wiedzieć też, że sam fakt, że nie robisz czegoś negatywnego, nie czyni z Ciebie osoby pozytywnej. Być może nikogo nie napadasz i nie okłamujesz ale jeżeli żyjesz apatycznie, żyjesz bardzo niezdrowo! Wiele osób nie gniewa się na nikogo, nawet tych, którzy zachowują się względem nich negatywnie. Wrze w nich, cierpią i sądzą, że są pozytywni. Ale nie są pozytywni względem siebie! To, że nie niszczysz roślin w swoim ogrodzie nie oznacza, że o niego dbasz. Z czasem Twój ogród będzie niezwykle zaniedbany. Czy to, że nie niszczysz roślin czyni z Ciebie dobrego ogrodnika? Nie.
Więc paradoksalnie zaprzestanie oglądania pornografii nie uczyni z Ciebie automatycznie człowieka, który znowu nie zacznie jej oglądać.
By zadbać o siebie i swoje życie, należy zacząć wkładać w to mądry wysiłek. A mądrość bierze się z doświadczenia, zaś –
doświadczenie uwzględnia porażki.
Czytanie artykułów nie ma Cię zabezpieczyć przed porażkami, tylko wspomóc w poradzeniu sobie z nimi i wyciągnięciu mądrych wniosków – zdobyciu mądrości – dokonaniu mądrych korekt. Mądrość jest tym większa, im szerszy kontekst obejmuje.
Przed porażkami zabezpieczy Cię zajęcie się ich przyczynami. Np. rozwiązanie kłopotów jakie masz, zaprzestanie stresowania się w pracy, etc.
Zapamiętaj –
jak się uprzesz, by nie osiągnąć sukcesu, to nikt Ci nie pomoże. A jak się uprzesz, by go osiągnąć, to nikt i nic Cię nie powstrzyma.
Codziennie podejmujesz decyzję do czego dążysz! A dotrzesz tam, dokąd zmierzasz.
Czasem oglądam sobie wywiady z aktorami i aktorkami porno. I jeden aktor mówił opowiadał o swoich początkach. Drugi, doświadczony, który odniósł już wielki sukces, pomagał mu. Przez 11 lat powtarzał mu, że musi być silny, aktywnie dążyć do realizacji swoich celów.
Wielu ludzi sądzi, że aktorzy porno to jacyś super pewni siebie ludzie – samce alfa. Ale i oni zmagają się z niskim poczucie własnej wartości! 11 lat powtarzania, że musi walczyć o swoje, o to, by wyrobić sobie pozycję, nie poddawać się, być silnym! Nawet seks z setkami pięknych kobiet nie dawał gościowi poczucia wartości i pewności! Gdyby nie pomoc, odpuściłby!
Mnóstwo z nich ma problemy z alkoholem, narkotykami, ma depresję, ogromną niską pewność siebie. Przypominam, że to aktorzy – dobrze wyglądają przed kamerą. Tak jak w Hollywood. Więc oczarowanie się tym, to jak oczarowanie się filmami z superbohaterami.
Z drugiej strony tak samo łatwo jest oczarować się negatywnie własnym życiem – tym jak je interpretujemy i w jakim świetle stawiamy samych siebie – w jakim kontekście. A potem porównywać to z życiem innych. Twoje życie jest Twoje i zazdrość, opór, niechęć niczego nie załatwi. I stanowią główne hamulce oraz blokady w zmianie.
Więc pamiętaj, by nie szukać usprawiedliwień dla swojej trudnej/smutnej sytuacji, tylko ROZWIĄZAŃ.
Usprawiedliwianie się i szukanie wymówek jest dziecinne, niedojrzałe. Dlaczego? Bo nie sprzyja rozwojowi i blokuje zmianę przez uniemożliwienie sobie dostrzeżenie i zajęcie się PRZYCZYNAMI problemów. A przyczyna zawsze jest w nas.
Dlatego czytaj te artykuły z intencją znalezienia rozwiązań, odpowiedzi i bądź gotowy/a je zastosować we własnym życiu.
4. O Serwisie Wolność od Porno.
Kilka słów na temat samego Serwisu w oparciu o pytania, które zadawało mi wiele osób.
Ten Serwis to front tego, co robię. Z zewnątrz wyglądać to może na pisanie jednego artykułu na tydzień i odpowiadanie na komentarze ale w rzeczywistości non stop pracuję z uzależnionymi. Naturalnie nie mam jak tego pokazać, bo dyskrecja i anonimowość to fundament mojej pracy. Niemniej codziennie odpisuję bardzo obszernie na przynajmniej kilka, a nieraz i kilkanaście wiadomości, a także współpracuję z uzależnionymi, którzy wybrali tę formę swojego powrotu do zdrowia. Nie mam jak udowodnić, że wymieniłem i napisałem na dzień dzisiejszy 80.000-90.000 maili z bardzo wieloma osobami uzależnionymi. Pracujący ze mną wiedzą jak szerokie i wyczerpujące są wiadomości ode mnie.
Pomoc uzależnionym to moja pełnoetatowa praca. Nie robię tego jako hobby. Tym samym mój wolny czas rozdysponowuję pomiędzy bardzo wiele tematów, z których priorytet ma praca z klientami – uzależnionymi, którzy zainwestowały w siebie i którym poświęcam mój czas. Przypadki mam od średnio groźnych (bo każdy jest groźny) do naprawdę krytycznych, w tym prób samobójczych. Są także osoby, które trafiły do więzienia, straciły pracę, związki i realnie rozważają samobójstwo. Miałem też osoby po próbach samobójczych.
Co do samobójstw to tylko powiem – są naprawdę dużo lepsze decyzje, które można podjąć.
O ile z przyjemnością odpowiadam na pytania, proszę wziąć pod uwagę, że na wszystko zużywam swój prywatny czas i każda moja odpowiedź poza Programem jest wyrazem mojej dobrej woli.
Czasem przypadki są bardzo męczące dla mnie i potrzebuję odpocząć dzień, dwa. Czasem nawet więcej! Więc proszę – jeśli piszesz do mnie bez nadziei na odpowiedź – cierpliwości! Były już osoby, które opisywały mi swoje dramatyczne sytuacje. Odpisałem po 24 godzinach. Osoby te napisały kolejną wiadomość niemal natychmiast i gdy następną odpowiedź udzieliłem po kilku godzinach, moja wiadomość już nie dotarła, bo osoby te usunęły swój nowy e-mail założony tylko po to, by napisać do mnie! Nie postępuj tak. Daj sobie chociaż szansę na poprawę.
Staram się odpisywać w kolejności w jakiej przychodzą do mnie maile. Czasem są od tego wyjątki.
To moja praca. Problem uzależnienia od pornografii (i inne uzależnienia) ma skalę masową na całym świecie. To globalna pandemia ale mało kto zdaje sobie z tego sprawę. Przyczyny wyjaśniałem w gratisowych filmach. Jedną z nich jest również pandemiczna niedojrzałość emocjonalna ludzi oraz bardzo niska świadomość większości społeczeństw.
Ktokolwiek bagatelizuje uzależnienia wg mnie absolutnie nie ma o nich najmniejszego pojęcia.
Cały czas się uczę. O ile całą niezbędną wiedzę masz podaną w Programie i jeszcze dodatkowo cały czas rozwijaną poprzez FAQ i Blog, to największym wyzwaniem jest dotrzeć do każdego, by zrozumiał, by stosował to pomimo paplaniny swojego umysłu, pomimo odczuwania oporu, dyskomfortu, stresu, napięć, depresji, braku wiary i nadziei. By zaczął wdrażać informacje tam, gdzie jest taka potrzeba. Jak malujesz swoje mieszkanie, to nie możesz jednej ściany nie pomalować, a drugą pomalować 2 razy i liczyć, że pomalowałeś/aś całe mieszkanie.
Każdy może sobie przeczytać jak ważna jest akceptacja. Ale kto tak naprawdę cokolwiek zaakceptował w swoim życiu i nie pomylił tego z apatycznym, beznamiętnym nastawieniem?
Jeśli ktoś chce zadać mi pytanie – “Proszę powiedzieć, co zrobić, gdy już byłem wolny przez 60 dni, a potem wszystko wróciło do tego co było?” to tak jakby oczekiwać ode mnie w jednej wiadomości wyjaśnienia tego, na czego uzdrowienie i usystematyzowanie poświęciłem ostatnie 4 lata pracy. Odpowiedź brzmi – zacząć (ponownie) od pierwszego Modułu Programu WoP. Bo skoro pojawiło się takie pytanie, to nie został kompletnie zrozumiany system powrotu do zdrowia.
Kontekst, w którym umieściłeś/aś powrót do zdrowia jest całkowicie niewłaściwy.
Nie pracujemy nad uzależnieniem, tylko nad sobą (Tobą).
Ty mi powiedz dlaczego sięgnąłeś/sięgnęłaś po porno, to będzie jasne nad czym konkretnie należy się skupić teraz.
Jeśli ktoś pyta – “Szło mi tak dobrze, bo nie miałem/am wpadek, a teraz mam wpadkę – co zrobić?” – to również brak zrozumienia. To jakby ktoś zamiast czytać komiks oglądał obrazki i nagle dziwił się, że się coś stało i nie wie dlaczego. W tej sytuacji – przedstaw mi listę przyczyn sięgania po porno oraz listę trwałych rozwiązań, które do nich wdrożyłeś/aś. Stanie się jasne, do którego problemu nie ma jeszcze rozwiązania.
Od tego jest Program, który stworzyłem – jest istniejące rozwiązanie od A do Z. W Programie znajdziesz odpowiedź na każde pytanie odnoszące się do uzależnienia. Jak wracasz do uzależnienia, to do przejścia jest całość, a nie szukanie wybiórczych rozwiązań. Problem może wydawać się niewielki na powierzchni ale korzenie może mieć grube i głębokie. Z drugiej strony – niezależnie jak grube i głębokie ma korzenie – nie zmienia to tego jak z tym pracować.
Brak wpadek nie musi wcale oznaczać jakichkolwiek postępów.
Ludzie jako “postępy” traktują tylko to, że nie oglądają porno. I najczęściej jest to efektem tego, że przez ten czas nie mieli żadnego problemu w swoim życiu. Ale wyznacznikiem postępów jest to czy nie sięgniesz po porno w sytuacjach, w których do tej pory to robiłeś/aś!
Czy wiesz jakie są to sytuacje? A jeśli nie, to na bazie czego analizowałeś/aś stopień zdrowia/wyzwolenia z uzależnienia?
Włożyłem ogrom pracy, wysiłku, troski i zaangażowania przez ostatnie lata – nie tylko na stworzenie Programu ale na współpracę z uzależnionymi i rozwinięcie Programu, bonusów i FAQ w oparciu o doświadczenie i realne przypadki. Także rozwinąłem siebie, by lepiej rozumieć każdego z kim rozmawiam i być w stanie skutecznie pomagać. Program Wolność od Porno cenę ma i tak malutką w porównaniu z np. terapiami (do których także zachęcam!). Największą cenę oczywiście płacimy za pozostawanie w tym samym miejscu.
Cena Programu w wersji solo to cena 4-5 godzin terapii. Zaś trafiali do mnie ludzie, którzy na terapie uczęszczali regularnie przez 5 lat i więcej! Jeśli zarabiasz 50 zł na godzinę, to na Program zarobisz w dzień. A jeśli zarabiasz 50 zł na dzień, to w program zarobisz w 8 dni.
Oto z jakimi opiniami spotykam się często – “Jestem posiadaczem programu. Jestem w połowie Maczety. Ten program mógłby być wart 10 razy więcej a i tak byłoby warto w niego zainwestować. Moja ocena Programu i Bloga to 11/10. To drogowskaz na całe życie.” Przy czym błędem jest patrzeć na to jako inwestycję “w program”. To inwestycja w Ciebie i w Twoje życie. Jak kupujesz świetnej jakości oliwę, to nie inwestujesz w oliwę, tylko w swoje zdrowie.
Niemniej nie jestem lekarzem. Nie mam wykształcenia w tym kierunku. Nie mogę więc np. przepisać Ci leków. Mój Program to nie coś, co można nazwać terapią. To moje własne, unikalne podejście. Nie spotkałem się jeszcze z takim spojrzeniem na temat uzależnień. Nie jestem lekarzem i sam(a) musi odpowiedzieć sobie na pytanie czy to w czymkolwiek Tobie przeszkadza? Problem rozwiązałem u siebie i pomogłem z nim bardzo wielu uzależnionym. Liczą się rezultaty, czyż nie? Ja do tej pory, przez ponad 4 lata pracy, nie spotkałem się z nikim, kto polecałby terapeutę, z którym współpraca rozwiązałaby cały problem.
Program to nie terapia, co nie znaczy, że jest mało skuteczny. Tak samo i terapie okazują się często nie być skuteczne.
Program jest wręcz zapierająco dech w piersiach skuteczny ale tylko stosowany rzetelnie, uczciwie, codziennie. I nie w oderwaniu od swojego życia.

Wychodzenie z uzależnienia to nie rzeźbienie figurek z drewna wieczorami w swoim garażu jako hobby. To przeniesienie wiedzy i narzędzi do swojego życia i zajęcie się istniejącymi w nim problemów.

Uzależnienie nie jest ciernią wbitą w tyłek, którą wystarczy wyjąć jakimkolwiek sposobem i po problemie – można żyć tak samo jak do tej pory. Uzależnienie jest strukturą przenikającą każdy wymiar ludzkiego życia – fizyczny, biologiczny, mentalny, emocjonalny, duchowy, podświadomy, a także samą świadomość.
Jak masz problem np. ze stresem, to nie jesteś skazany/a na to, tylko to pole do rozwoju, do dojrzenia. Nikt na tej planecie nie jest skazany na emocjonalne cierpienie. Dojrzałość emocjonalna zwana też inteligencją emocjonalną zapobiega i chroni przed cierpieniem. Ale to czy ktoś to wybierze, czy skwituje elokwentnym – “Eeeeeeeeeeeeeeee…” to już wybór każdego z osobna.
Nie możesz liczyć, że zastosujesz wiedzę i narzędzia do rozwiązania problemu ze stresem, tylko na czas tzw. “pracy z programem”, a potem znowu zaczniesz się stresować. Zmiana musi być trwała i trzeba zająć się wszystkim, przez co trwała nie jest/nie będzie/dotychczas nie była.
Jeśli potrzebujesz pomocy – a to Twoja odpowiedzialność, by to rozpoznać – możesz wybrać albo pracę solo z Programem, albo współpracę bezpośrednio ze mną. Są też inne rozwiązania (np. grupy 12 kroków). Wystarczy z nich skorzystać. ALE TRZEBA JE WYBRAĆ I ZASTOSOWAĆ W SWOIM ŻYCIU AŻ DO PEŁNEGO WYZDROWIENIA!!!
Jeśli się boisz, wstydzisz, wahasz – no to Twoja decyzja co z tym zrobisz. Nie ma nic złego w tych emocjach ale ostatecznie konieczne jest trzeźwe i odważne spojrzenie na swoje życie – dokąd w nim zmierzasz? Bo tam dokąd zmierzasz i możliwe, że już od długiego czasu, będzie tym dokąd dotrzesz za kolejny rok, 5, 10 lat i więcej. Jak nic nie zmienisz, to jak będzie wyglądać Twoje życie za 20 lat? A za 40? Bez zmian dokładnie tak jak do tej pory lub dużo gorzej.
Niebezpieczeństwem uzależnienia jest nie tylko iluzja, że ono coś nam daje ale też dalsze ukrywanie przed sobą fundamentów, na których budujemy swoje życie. Ostatnio jedna z osób napisała mi – “Czy naprawdę tego chce (zaprzestania oglądania porno – przyp. Kruk), przecież tyle w tym przyjemności po co mam sobie tego odmawiać”.
To osoba żyjąca jakby w śnie. Nadal sądzi, że przyjemność jest W pornografii. Ale to iluzja. To po prostu nieprawda. Ten mężczyzna jest nieświadomy, śpiący. Ma niezwykle niską inteligencję emocjonalną. Nie wie skąd bierze się to, co czuje – sądzi, że z pornografii. Nie rozumie także co się dzieje, że ogląda pornografię oraz co się dzieje, gdy ją ogląda. Może dalej żyć w zaprzeczeniu, co jednak w żaden sposób nie uchroni go przed konsekwencjami tego, co wybiera. To, że płyniemy okrętem we mgle i nie widzimy skał, nie oznacza, że skał nie ma. Najwięcej ludzi wybudza dopiero katastrofa.
Sytuacja tego mężczyzny pokazuje to o czym mówiłem – nie wymyśli on sobie zdrowia. Bo w umyśle widzi tylko w kółko powtarzane te same iluzje, które jego umysł powtarza od lat. W ogóle nie ma tam faktów, zdroworozsądkowej analizy własnego życia. Nie ma w ogóle informacji o konsekwencjach oglądania porno – np. niszczeniach mózgu. Tak jakby jego umysł w ogóle nie brał tego pod uwagę.
Są tylko usprawiedliwienia, wypieranie rzeczywistości, iluzje, kłamstwa. Mówiłem, że porno nie daje przyjemności, a to co czuje to zwykłe pożądanie, a nie przyjemność. Jego umysł jeszcze tego wszystkiego chroni. On sądzi, że jest bezpieczny w klatce, w której się znajduje. Ale ta klatka to jedyne niebezpieczeństwo. Myślenie wymyśla mu chorobę. A on sądzi, że zdrowie, bezpieczeństwo, szczęście i przyjemność. Sorry ale przyjemnością się nie najesz, ani nie zapłacisz rachunków.
To życie w wiecznym znieczuleniu. Przy czym to “znieczulenie” to efekt niszczenia mózgu.
Sygnały o problemach, emocjach i bólu przestają płynąć przez mózg tego mężczyzny z taką siłą, by to odczuł. On nie chce tego czuć. To tak jakby nie chciał widzieć w samochodzie migającej kontrolki, że kończy się paliwo. Ale tak fajnie się jedzie – po co ma sobie tego odmawiać, zatrzymać się i przeanalizować wszystkie sygnały? Niedługo samochód albo stanie, albo dojdzie do awarii lub wypadku. Bo kierowca jest nietrzeźwy.
Twoje obecne życie to konsekwencja kierunku, który utrzymywałeś/aś. Ten mężczyzna niedługo zjedzie z drogi i nawet tego nie dostrzega. Bo sądzi, że póki teraz jest przyjemnie, to tak będzie. Ale nie będzie.
Odczucia to zdecydowanie za mało, by realnie ocenić swoje życie i jego kierunek.
To pokazuje jak niska jest inteligencja emocjonalna ludzi. Bo przypadków takich jak tego mężczyzny są miliony. Ale odpowiedź na to pytanie jest krytyczna – “Czy naprawdę tego chcę?” Widzimy – osoba ta nie podjęła decyzji. Więc nigdy tego nie rzuci, bo tego nie wybrała. Wybiera co innego – to, co nazywa przyjemnością.
Jeśli nie podlejesz kwiatu, to zwiędnie. Samo to, że jest “bezpieczny” w doniczce to za mało. Potrzebne jest zaangażowanie, regularne wkładanie wysiłku, by rósł i kwitł. Zapewnienie mu odpowiednich warunków. Nie można też przesadzić z wodą. Od czasu do czasu trzeba też mu zmienić ziemię. I więcej. A dbanie o swoje życie i zdrowie jest bardziej złożone, niż dbanie o kwiat rosnący w doniczce. Niemniej – w esencji konieczne jest wkładanie wysiłku i zaangażowanie każdego dnia. Rozsądne, mądre.
Wiemy po co podlewamy kwiat. Ale ten mężczyzna nie wie po co ma wyzdrowieć. Nie ma w tym żadnego celu, większego znaczenia, sensu. Niczego nie planuje, nie pragnie. Próbuje dla samego próbowania, bo z poziomu logiki wie, że to złe i tyle. A to zdecydowanie za mało. Może nawet coś robi.
Ale samo to, że jakaś praca jest ciężka nie oznacza automatycznie, że jest właściwa, ani mądra.
Często “ciężka praca” jest po prostu niewłaściwa i nieefektywna. Poświęcanie się nie czyni z nas osób szlachetnych. Cierpienie również nie. Praca nie musi być ciężka, bo jeśli energię nie poświęcasz na pracę, na działanie, tylko na męczenie się w sobie z własną niechęcią, wstydem, strachem, winą czy żalem, no to praca, która mogłaby być przyjemna i swobodna, staje się niepotrzebnie męczarnią i to jeszcze nieefektywną.
Minimum jakie możesz zrobić to chociaż napisać do mnie i w kilku zdaniach przedstawić mi swoją sytuację. Ale nie licz, że przedstawienie mi ogromnego dramatu (nawet realnego) spowoduje, że rozpłaczę się i zaoferuję Ci kilkadziesiąt godzin mojego życia bez żadnego zaangażowania z Twojej strony. Pomogę Ci z radością i z wielkim zaangażowanie ale Twoja inwestycja jest krytyczna, bo jeśli nie przełamiesz się chociaż na początku, nie zainwestujesz w siebie kwoty, którą poczujesz jako znaczącą i wiążącą, to odpuścisz pracę nad sobą przy pierwszych wątpliwościach, oporze czy strachu. Czyli bardzo szybko, bo z nimi trzeba się zmierzyć jak najszybciej jeśli chcesz wyzdrowieć. A zmierzysz się z nimi. Będziesz wątpić, nawet we wszystko. Być może już wątpisz – np. nie widzisz sensu w rozpoczęciu pracy nad sobą, bo masz już X lat czy że zmarnowałeś/aś swoją młodość łeee łeeee łeeeee… Albo jak ten mężczyzna – “po co masz sobie tego odmawiać, skoro tyle jest w tym przyjemności?” Odpowiedz na to pytanie – “Po co”?
W tej sytuacji polecam rozważyć to z tej strony – jeśli znalazłbyś/znalazłabyś wspaniałą partnerkę/partnera i mielibyście spędzić następne kilka-kilkanaście-kilkadziesiąt lat razem w szczęściu, to czy “stracone” lata cokolwiek by znaczyły? Nie. Kompletnie przestałyby się liczyć. Jeśli przez cały dzień byłeś głodny/a i wreszcie się najadłeś/aś, to czy ten miniony głód cokolwiek jeszcze znaczy? Nie. Przestał znaczyć cokolwiek.
Jeśli uważasz, że do tej pory Twoje dotychczasowe decyzje doprowadziły Cię w zadowalające miejsce w życiu i nie chcesz nic zmienić – no to dziwne troszkę, że w ogóle jesteś na moim Serwisie. Samo zapisanie się na Newsletter to także troszeczkę za mało, by sobie pomóc w znaczącym stopniu.
W tej sytuacji zapewne brakuje DECYZJI – ostatecznego zdecydowania o co Ci chodzi? Co dalej?
Odpowiedz więc sobie teraz na pytanie – o co mi chodzi? Po co tu jestem? Po co to czytam?
Co dalej? Co teraz?
Boisz się? Ok! Nie ma w tym nic złego! Ale nie ukrywaj tego! Przyznanie, że się boisz, to już oznaka odwagi! Ale ukrywanie tego, to tchórzostwo i to spowoduje więcej szkód, niż sam strach. Ja wiem doskonale jak nęcące może wydawać się ukrywanie prawdy, by poczuć się lepiej. Ale to największe zagrożenie dla nas i naszego życia.
Jeśli złamałeś/aś rękę, to wypieranie tego faktu pomoże Ci czy zaszkodzi?
A więc – boisz się? A może wstydzisz? Może winisz za przeszłość? Może masz ogromny żal do siebie lub kogoś innego? Bez poznania faktycznych przyczyn, niewiele można zmienić.
Chcę również przez to powiedzieć i poprosić, byś szanował/a mój czas. Także w formie tego, co mi przekazujesz. Proszę, nie dziel się kłamstwami, nieprawdą. Mówimy o Twoim życiu, Twoim zdrowiu, Twojej przyszłości – najpewniej dziesiątkach lat, które Cię jeszcze czekają. Nie jesteśmy dziećmi w podstawówce ściemniającymi sobie, które złapało większą rybę.
Może okazać się, że na poziomie logicznym wiesz już wszystko o szkodliwości uzależnienia, a i tak nie chcesz z niego zrezygnować. Ok! Nie musisz się obwiniać. Nikt nigdy nie wyszedł z uzależnienia na siłę. To wymaga podjęcia głębokiej decyzji.
Jeśli masz do mnie jakieś pytania – poszukaj czy nie odpowiedziałem na nie na Blogu w którymś z artykułów lub komentarzu zarówno pod gratisowymi filmami wideo jak i komentarzami do artykułów. Jest wyszukiwarka.
Również pamiętaj, że nie tylko Ty masz tak ciężko w życiu. Ja też miałem. I setki osób, z którymi pracowałem i pracuję również. I miliony, jeśli nie miliardy ludzi na świecie. Cierpienie nie jest zarezerwowane tylko dla Ciebie. Pomogę Ci z przyjemnością ale z doświadczenia wiem, że bez Twojego zaangażowania nic z tego nie będzie. Bo po prostu odpuścisz.
Wiem również, że ludzie dokonują monumentalnych zmian, gdy uznali, że mają już dość cierpienia. Gdy powiedzieli sobie – “DOŚĆ! JUŻ NIE CHCĘ TAK ŻYĆ!” Cierpienie samo w sobie nie jest negatywne i czasem człowiek nie dokona ważnych decyzji, aż się nie wycierpi za wszystkie czasy. Wiele osób potrzebuje naprawdę porządnie walnąć o ziemię, by przestać wypierać swój problem i wziąć się za siebie. To czy chcesz z nim skończyć, to Twój wybór. Nie mój.
Nie mogę stworzyć popytu na wyjście z uzależnienia. Popyt generuje cierpienie spowodowane uzależnieniem. Być może musisz jeszcze poczekać do tego momentu, gdy cierpienie stanie się nie do zniesienia lub aż stracisz coś naprawdę cennego z Twojego życia.
Wyjść z uzależnienia możesz tylko, gdy spalisz WSZYSTKIE mosty za sobą. Gdy już nie będzie odwrotu. Gdy aż zbyt dokładnie będziesz wiedzieć, co Cię czeka, gdy zejdziesz z tej drogi.

Podkreślę – masz skończyć to JAK żyjesz, a nie to, że w ogóle żyjesz. Nie popełnij tego błędu.

Jeśli Twoim podejściem będzie “spróbuję i zobaczę co z tego będzie”, to znaczy, że nadal nie rozumiesz z czym masz do czynienia – z jakim wymiarem choroby. Spróbujesz przestać niszczyć sobie mózg w stresujących sytuacjach? Spróbujesz dławić swoje własne uczucia? Nie ma próbowania. Tego się trzeba nauczyć, włożyć w to wysiłek. Żadnej umiejętności nie wyrobisz sobie kilkoma niezainspirowanymi próbami.
Opracowana metodologia jest sprawdzona i zadziałała u setek osób. Oczywiście u wielu nie nastąpiła poprawa, bo zamiast zmieniać siebie czytali i pisali i tyle. Albo robili jakieś czynności w całkowitym oderwaniu od swojego życia i wiedzy z Programu. Próba nic nie da. Metodologia uwzględnia rozpoznanie wszystkich przyczyn wybierania choroby, w ogóle uświadomienia sobie, że to tylko i wyłącznie nasz wybór, znalezienia rozwiązań dla każdej przyczyny i zastosowanie tych rozwiązań. Tu nie ma miejsca na “uda się/nie uda się”.
Jako, że wyzdrowienie z każdego uzależnienia wiąże się m.in. z nauką bardziej trzeźwego, odpowiedzialnego, świadomego i pozytywnego życia, śmiałych działań, podchodzenia do problemów i wyzwań i ich rozwiązywania, dojrzewania emocjonalnego i psychicznego, każde miejsce i czas są dobre, by zacząć to praktykować. Od tego jest Twoje życie. I tutaj też nie ma miejsca na jedną próbę. Bo jest to proces ciągły!
Nauka i rozwój to kwestia wyboru. Nikt Cię do tego nie zmusi.
Zaś wszystkie problemy w życiu to efekt tego, że robimy coś negatywnego – coś co się nauczyliśmy i z jakichś przyczyn tego nie skorygowaliśmy. Tak jak w przypadku uzależnienia – często największy kłopot sprawia jak przedstawiamy sobie sam problem i nas w jego obliczu. Bo jeśli temat rozwiązujesz z uśmiechem na ustach, to nie on był problemem, tylko Twoje dotychczasowe podejście do niego, czyż nie?
Oczywiście jeśli na wspomnienie o swoim uzależnieniu będziesz się tylko uśmiechać, to także niedługo wpłyniesz na skały.
Dobrą wiadomością jest to, że uzależniony często ma więcej do oduczenia, niż nauczenia się.
Przykładowo uwalnianie emocji i oporu, o których często mówię to nie umiejętność, tylko sposób na oduczenie się kompletnie niewłaściwych umiejętności – opierania się, walki, tłumienia, wypierania, projektowania. Tych umiejętności nauczyliśmy się od innych i wykonujemy je każdego dnia z wielką szkodą dla siebie i swojego życia. Odpowiednio z emocjami postępują już dzieci.
Bo uwalnianie emocji to nie jakiś sposobik opracowany przez psychiatrów w XXI wieku, tylko naturalna, intuicyjna postawa odnośnie własnego wnętrza, która cechuje naszą świadomość.
Wykorzenienie uzależnienia ze swojego życia to proces świadomej analizy każdego obszaru życia wliczając własne wnętrze i dokonanie nieraz poważnych zmian. A nie sprytny sposobik jak przestać oglądać pornografię i dalej żyć w ten sam sposób, co do tej pory.
Serwis ten pomaga nam znaleźć przyczyny we własnym życiu. Pomaga poszerzyć perspektywę, znaleźć rozwiązania oraz je zastosować. Ale niczego nie zrobi za Ciebie.
Gdy przeczytasz – “zacznij przyglądać się sobie w sytuacjach emocjonalnych, np. gdy czujesz stres”, to Twoim zadaniem jest zacząć to robić. Twoja praca, Twoja odpowiedzialność dopiero się zaczęła. Przeczytanie tej informacji uświadamia Ci co możesz zrobić i że możesz to zrobić. Ale czy to zrobisz – to Twoja decyzja.
Przeczytanie wszystkich artykułów o emocjach nie oznacza, że właśnie stałeś/aś się dojrzały/a emocjonalnie. Tak jak odbycie kursu na prawo jazdy nie oznacza, że stałeś/aś się świetnym kierowcą.
Z wiedzy i umiejętności trzeba korzystać.
Gromadzone i niewykorzystywane nie mają żadnego znaczenia.
Rolą tego Serwisu nie jest trzymać Cię w miejscu i dawać co tydzień nową pożywkę dla umysłu w formie kolejnego artykułu. Tylko przedstawić Ci szerszy kontekst – powiedzieć jak może być. I że “cena” – porzucenie wszelkich negatywności, przywiązań, oczarować, iluzji, kłamstw, nawyków, niedojrzałych postaw, fantazjowania, chcenia, etc. jest nieporównywalna z ogromem tego, co przyniesie zmiana.
Przypomnę także, że Serwis nazywa się Wolność od Porno, a nie “Zadam Jakieś Losowe Pytanie Bo Mnie Akurat To Ciekawi”. To Serwis WoP, a nie Serwis ZJLPBMATC. Jeśli zadasz mi pytanie niezwiązane z uzależnieniem, to spodziewaj się, że możesz nie otrzymać na nie odpowiedzi.
5. O Blogu.
Artykuły na Blogu najczęściej pojawiają się we wtorki. O różnych godzinach. Wszystko zależy kiedy uda mi się skończyć artykuł (które zazwyczaj są bardzo obszerne). Nie zawsze też udaje mi się napisać artykuł do wtorku, gdy mam dużo pracy z klientami.
Powtórzę to, co jest ważne – czytanie Bloga nie da Ci uzdrowienia uzależnienia. Może pomóc Ci w różnych problemach w Twoim życiu ale czegoś tak poważnego jak uzależnienie nie da się wyleczyć czytając Bloga.
Nie wymyślisz sobie zdrowia, ani zdrowego życia. To trzeba choć w minimalnym stopniu zaplanować, a potem realizować z uwzględnieniem mniejszych lub większych korekt. Nawet kurzu nie zetrzesz z półki jeśli nie zaplanujesz kiedy to zrobisz i nie weźmiesz fizycznie ścierki i nie wykonasz kilku ruchów po powierzchni półki. Gdy już wykonujesz działanie, to pora na świadome działanie, a nie myślenie o działaniu. Z umysłu możesz skorzystać konstruktywnie oglądając rezultaty swojej pracy. I jeśli nie będą zadowalające – wprowadzasz korekty. To wszystko. Natomiast osoba uzależniona zamiast analizy i korekt, hipnotyzuje się mentalnym bełkotem. Często też wstydzi się, obwinia i użala. Jest to zupełnie niepotrzebne i stanowi tylko trzymanie się niskich emocji i oporu wykorzystując negatywne programowanie, które ta osoba zebrała.
Tak jak mężczyzna, o którym wspomniałem w poprzednim rozdziale – ten, kto pyta “po co ma sobie odmawiać pornografii, przecież tyle jest w tym przyjemności”? Tylko wpatruje się nieprzerwanie odbywający się proces mentalizacji. Jego życie płonie, a on widzi tylko myśli – “tyle jest w tym przyjemności”.
Gdyby ten mężczyzna przestał hipnotyzować się mentalnym jazgotem, musiałby się zmierzyć z faktami – co zaniedbał, gdzie są problemy, co wymaga natychmiastowej uwagi i rozwiązania. A tego nie chce. Tak się opiera i boi, że jest gotów wmawiać sobie dalej tę samą bajeczkę – że w porno jest przyjemność. Bo w jego życiu nie ma. Gdyż nadal sądzi, że przyjemność bierze się z zewnątrz. I już tylko z pornografii, z niczego innego. Więc dla niego pozbycie się porno, to jak pozbycie się ostatniego źródła przyjemności i zostanie tylko z oporem, strachem, bólem, napięciami i bez żadnego sposobu oraz nadziei na ulgę. No bo nawet jak rozwiąże jakiś problem, to co z tego, skoro nie odczuje przyjemności?
Rolą artykułów na Blogu jest właśnie ukazać te iluzje i przedstawić fakty, by stało się jasne co się dzieje, jaka jest rzeczywistość.
Przedstawiam w artykułach wiele elementów, których zastosowanie i wdrożenie do Twojego życia może być niezbędne w Twoim przypadku. Jednak czytanie o tym, to nie wdrażanie. Tak jak przeczytanie przepisu nie jest gotowaniem obiadu.
Rolą Bloga przede wszystkim jest pomoc w szerszym spojrzeniu na jak najobszerniejsze spektrum różnych problemów i zaproponowanie nowego podejścia lub nawet podanie różnych rozwiązań. To ma po prostu pokazać Ci, że to, co mówię, co czym się dzielę i to co Ci daję działa.
Np. mówię, że przyjemność, radość, spokój, poczucie bezpieczeństwa mają wyłącznie jedno źródło – wewnętrzne. My jesteśmy tego źródłem, tak jak i my jesteśmy źródłem emocji, nie coś w świecie!
Życie w uzależnieniu to więc życie w iluzji. A iluzje mają to do siebie, że z czasem rozpadają się w proch. Tak jak obudzenie się ze snu trwa moment. I z czym wtedy zostaniemy? Z faktami, z prawdą, ze sobą, ze swoim życiem i z tym, co w nim aktualnie, faktycznie mamy. A nie co nam się zdawało.
W artykułach mówię też, że obwinianie, wstydzenie, opieranie, banie się w niczym nie pomaga i trzeba z tego zrezygnować. Podaję propozycje jak. Mówię, że ludzka wartość jest niezmienna niezależnie co czujemy. Mówię, że nie jesteśmy winni naszych błędów ale jesteśmy za nie odpowiedzialni jak i jesteśmy odpowiedzialni za każdą decyzję i jej konsekwencje. Wyjaśniam co to oznacza.
Staram się z każdej strony wspomóc osoby uzależnione (i nie tylko) niezależnie na jakim etapie swojej drogi są – nadal na etapie zaprzeczania, wypierania, ogromnego strachu i niechęci, by cokolwiek zmieni? Czy już zmierzyły się z kryzysem, cierpieniem, poważną konsekwencją zaniedbań? A może są już na jakimś etapie zdrowienia? A może zaczęły się oczarowywać, że skoro nie obejrzały porno przez 3 tygodnie, to po problemie?
A może starają się z całych sił ale po prostu nie mają konceptu jak naprawić jakiś obszar swojego życia? Albo dalej niepoprawnie rozumieją czym jest wychodzenie z uzależnienia? Często ukazanie szerszego kontekstu wystarcza, by nastąpił moment przełomowy, a wraz z nim zmiana na lepsze.
A skoro działają artykuły na losowe, ważne tematy, to co może sprawić Program, na którego stworzenie przeznaczyłem 4 lata, napisałem jego 4 wersje w oparciu o współpracę z setkami uzależnionych i tysiące godzin zaangażowanie i ciągłego kształcenia? Bo to ma pomóc Tobie. Z wykorzystaniem Programu zajmujesz się przyczynami – usuwasz korzeń problemów. Dlatego rezultaty są trwałe.
Bo nawet rozwiązanie tylko wszystkich problemów w Twoim życiu, niekoniecznie musi Ci pomóc. Jeśli nie usuniesz korzenia chwastu, chwast odrośnie. Trzeba więc przyjrzeć się PRZYCZYNOM błędów i je usunąć. Czasem błędy oczywiście są nieuniknione i to nie błąd jest przyczyną problemu ale brak akceptacji siebie i tego błędu. Oraz oczywiście brak korekty tego błędu.
Blog raczej skupia się na sygnalizowaniu co jest już negatywną konsekwencją – takim chwastem w Twoim ogrodzie, którego obecność wpływa negatywnie na ogród zwany Twoim życiem. Wiedzę i narzędzia do usunięcia tych chwastów zawiera Program Wolność od Porno. Dlatego posiłkuj się Blogiem, by rozpoznać problemy i Programem – systemem, by znaleźć dla nich rozwiązanie i je zastosować.
Jeśli Blog stanie się dla Ciebie ucieczką od swojego życia, szczególnie gdy poczytasz o niecodziennych tematach, no to poważny sygnał alarmowy.
Czytaniem nie rozwiążesz żadnego problemu w swoim życiu. Możesz przeczytać 100 książek o kurzu, a nie usunie to nawet miligrama kurzu z Twojego domu. Jeśli zaczniesz się zastanawiać “Po co mam ścierać kurz, gdy za tydzień znowu się pojawi?”, to zastanów się czy problemem jest kurz lub to jak przedstawiasz tę sytuację, czy raczej opór, żal, brak energii, apatia, poczucie beznadziejności, które odczuwasz W TYM MOMENCIE? Na 99,999999% problemem nie jest starcie kurzu.
Blog ma po prostu jasno określoną rolę, którą nie jest i nie powinno być tylko opychanie się informacjami. Były nawet osoby, które nie wyzdrowiały z uzależnienia, nie zajęły się od A do Z nawet jednym problemem w swoim życiu, a już zaczynali prawić innym ludziom kazania jak to nie wygląda rzeczywistość na podstawie wiedzy z tego Bloga… Jeśli chcesz się ośmieszyć, to tak postępuj. Ludzi nie zmieniamy wymądrzaniem się, tylko żyjąc jako przykład. Sam/a zastosuj to, co tu przeczytasz, osiągnij pozytywne rezultaty i inni sami zdecydują czy rezultaty, które osiągnąłeś/osiągnęłaś będą dla nich wystarczającym powodem, by również się tym zainteresować. Jeśli nie – zaakceptuj to.
Akceptacja innych ludzi takimi jakimi są to bardzo ważny element zdrowienia. Bo akceptacja innych automatycznie powoduje akceptację samego/samej siebie. A to fundament zdrowia i sukcesu w każdym obszarze życia.
Zacznij zauważać w jakim stopniu akceptujesz samego/samą siebie i jak to przekłada się na Twoje życie, samopoczucie i zdrowie w ogóle. Zobaczysz, że ten związek jest ogromny.
Więc –
Blog to nie zastępstwo Programu Wolność od Porno.
Blog to także nie zastępstwo porządnej, rzetelnej pracy nad sobą i nad rozwiązaniem problemów w Twoim życiu.
Bez silnego fundamentu nie można postawić nic trwałego. Czytając artykuły nie wymyślisz fundamentu, tak jak liść nie stanie się korzeniem dla drzewa.
Blog to także pomoc dla Ciebie do podjęcia decyzji CO DALEJ ze swoim życiem?
Czyli – co dalej? Co TERAZ?
6. O pracy nad swoim życiem i nieco o mnie.
Sam byłem uzależniony. Przez ponad 15 lat.
Całą młodość przesiedziałem zamknięty w pokoju, gdy inni dobrze się bawili, podrywali dziewczyny, za którymi skrycie szalałem i więcej. Płakałem nocami, męczyłem się każdego dnia. Nic nie robiłem. Nic nie rozumiałem. Nic nie osiągałem. Niczego się nie uczyłem. Och, oczywiście w szkole miałem najlepsze stopnie ale w szkole nazywanej życiem w ogóle nie uczestniczyłem. Zacząłem pracować.
Z zewnątrz nie wyglądało to jakbym miał jakikolwiek problem. Ba! Byli tacy, którzy mi zazdrościli. Ale w środku umierałem, nie czułem się w ogóle żywy.
Cierpiałem jak inni uzależnieni, co nie znaczy, że doświadczyłem każdego możliwego dramatu. Były osoby, które uznały, że skoro ja miałem seks przed 30-stką, to mój przypadek nie był wcale tak trudny jak ich i to znaczy, że wiedza i doświadczenie, którymi się dzielę są bezwartościowe…
To, że miałem seks przed 30-stką pomimo, że nigdy nie wierzyłem, że go będę miał pokazuje, że rozwiązania są możliwe. Pytanie tylko czy Ty wolisz dalej się użalać i narzekać, czy ruszyć tyłek i coś zmienić? Ja tyłek ruszyłem więcej, niż raz, bo miałem dość takiego życia jakie wiodłem. A potem znowu rąbnąłem twarzą o ziemię i to jeszcze mocniej. Bo możesz zmienić swoje życie ale jeśli nie zmienisz siebie, bardzo łatwo możesz stracić wszystko, o co walczyłeś/aś, o co się starałeś/aś.
Ruszyłem dupę. Seks nie wziął mi się z kosmosu, gdy siedziałem przed komputerem w zamkniętym pokoju. Zacząłem pracować, starać się, chodzić na imprezy, przełamywać, działać, umówiłem się z dziewczyną, byłem dla ludzi i dla siebie pozytywny ale nie jak klaun. Seks był naturalną jedną z konsekwencji zmiany siebie. Zacząłem żyć nieco dojrzalej, rozsądniej, więc i to, co miałem w moim życiu stało się lepsze. Ale potem wszystko zaczęło się walić.
Musiałem poznać odpowiedź co było nie tak, gdzie popełniłem błędy?
Problemem często nie było to, co robiłem ale jak i z jakimi intencjami.
Od tego jest Blog, by samemu/samej sobie udowodnić, że to, co znajdziesz zarówno na Blogu jak i Programie ma OGROMNĄ wartość. Możesz np. znaleźć temat bolesny dla Ciebie i z informacjami tutaj zacząć go rozwiązywać. Jak zobaczysz, że to działa, rozważ zajęcie się sobą i swoim życiem na poważnie w szerszej skali. Bo praktycznie nigdy nie jest tak, że jeden problem ma jedną przyczynę i tyle. Zazwyczaj jedna przyczyna ma mnóstwo konsekwencji w całym naszym życiu ale jedna lub kilka z nich boli nas na tyle, że w ogóle zaczynamy szukać rozwiązania, a nie “żyć znośnym cierpieniem”.
Ja nie chcę, byś się uzależnił(a) od moich porad. Tylko uczciwie i odważnie rozpoznał(a) przyczyny problemów w swoim życiu. Ludzki umysł – w tym Twój – jest na tyle kreatywny, że znajdzie rozwiązania ale trzeba mu to umożliwić.
Przykładowo – jeśli w jakimś obszarze popełniłeś/aś niegdyś błąd, za który nadal się wstydzisz i obwiniasz i żeby uniknąć ponownego odczucia tych emocji, unikasz już popełniania jakichkolwiek błędów poprzez zaprzestanie starań w tym obszarze, no to nie pomoże Ci żadna rada typu – “Co mogę zrobić?” Konieczne jest uwolnienie oporu przed tymi emocjami, uwolnienie tych emocji, skorygowanie tego jak podchodzisz do własnych błędów – zaprzestanie obwiniania siebie, zaprzestanie wstydzenia się, pozwolenie sobie na przyszłe błędy, które są nieuniknione. Nauka radzenia sobie z emocjami, z oporem. Oraz podejmowanie kolejnych prób już z pozytywną intencją.
Może się wydawać, że jest tego dużo do pozornie prostego tematu (który większość ludzi liczy, że rozwiąże zrobieniem czegoś). Ale to kluczowe. Bo to wspólne podłoże wszystkich problemów w Twoim życiu.
Gdy ktoś się mnie pyta – “Co zrobić, by przestać oglądać pornografię?”, to jak zapytać się – “Co zrobić, by wygrać zawody?” To nie tylko kwestia tego, co zrobić. Możliwe, że trzeba zrobić porządny remanent w podejściu do zawodów, treningów, do siebie, do wysiłku, do wstawania o 4-5 rano, do odżywiania, do odpoczynku, do reszty życia, którego przecież zaniedbać nie powinniśmy w trakcie treningów, etc. I gdy to zrobimy, to pozytywne efekty rozciągną się na całe życie. Bo jak poradzisz sobie z oporem przed wstawaniem o 4 rano, by trenować, to czymże będzie opór przed zrobieniem czegoś w pracy lub rozmową z kobietą na ulicy? To będzie to samo uczucie. Bo być może nie zdawałeś/aś sobie sprawy, że strach przed wystąpieniami publicznymi, strach przed zajściem w ciążę, strach przed starością, strach przed wojną, strach przed randką, strach przed nieznanym, strach przed wizytą teściów, a także strach przed śmiercią to ten sam strach i odczuwamy go dokładnie tak samo jak każdy “inny”. Być może tylko stawiamy silniejszy opór.
Nie musisz użyć wszystkich młotków jakie istnieją, by mieć doświadczenie z korzystania z młotka. Nie musisz przepłynąć wszystkich rzek kajakiem, by mieć wartościowe doświadczenie z podróżowania kajakiem. (Z)robienie “wszystkiego” często kompletnie nic Ci nie przyniesie, bo nie rozwiążesz żadnego, nawet najmniejszego problemu.
Natomiast rozwiązanie choć jednego problemu w swoim życiu do końca i trwale może przynieść Ci ogrom pożytecznych konsekwencji.
To, że ja nie miałem prób samobójczych nie oznacza, że moje doświadczenie odnośnie cierpienia nie będzie pomocne dla Ciebie. Cierpienie ma jedną generalną przyczynę niezależnie jak silne jest. Usunięcie jej usuwa cierpienie.
Najczęstszą przyczyną myśli samobójczych (poza oczywistym zaniedbaniem swojego wnętrza) jest albo utrata czegoś/kogoś wartościowego – czyli czegoś/kogoś, co uznaliśmy za źródło swojego szczęścia/wartości/znaczenia, lub brak pozytywnych doświadczeń w swoim życiu. Czyli brak powodu, dla którego warto dalej żyć (i dalej męczyć się).

Jednak już samo przekonanie, że trzeba mieć powód, aby żyć jest kompletnie błędne.

To że żyjesz umożliwia Ci rekonceptualizację i oddanie swojego życia jakiejś sprawie – np. pomocy innym. Ale nie oznacza to, że jak nie pomagasz, to nie masz po co żyć. Życie nie potrzebuje powodu, by istnieć. To bzdurny i niebezpieczny program. To Ty możesz wykorzystać swoje życie w mądry, pomocny sposób. Bo Twoje życie to Twoja odpowiedzialność. Co z nim zrobisz to tylko i wyłącznie Twój wybór, Twoja decyzja.
Uznawanie, że swoje życie możemy zakończyć, bo nie mamy dla niego celu lub popełniliśmy błędy, to naprawdę fatalny tok rozumowania.
Przede wszystkim nie z życiem jest problem ale z tym, co czujemy na jego temat. A o emocjach jest cała seria artykułów. Mówienie sobie np. “życie mnie boli” to kompletne nieporozumienie. Boli Cię wyłącznie Twój opór, czyli brak akceptacji, postawa niechęci, niezgody. A ta postawa jednocześnie uniemożliwia dokonanie zmian.
“Nie wiem co mam robić w życiu” oznacza, że nie podjąłeś/podjęłaś decyzji. Przedstaw w komentarzu listę tego, co próbowałeś/aś robić w życiu. Opisz JAK to robiłeś/aś. Napisz jaką miałeś/aś tego INTENCJĘ. To pokaże źródło problemu.
“Nie wiem” najczęściej oznacza tylko tyle – “Hipnotyzuję się mentalnym bełkotem i liczę, że pojawi się w nim coś konstruktywnego”. I tak ludzie czekają 10 lat, 20 lat, 40 lat. Bo nie rozumieją natury umysłu, ani tego jak myśleć.
Myśli się tak:
– W stanie spokoju (to nie jest warunek konieczny ale BARDZO pomaga). Konieczne jest więc odpuszczenie tego, co ogranicza spokój.
– Intencjonalnie – mamy świadomie wybrać cel/powód tej pracy umysłowej.
– Najlepiej na kartce papieru/pisemnie.
Myślenie to jest coś, co sam(a) wybierasz, a nie wpatrujesz się beznamiętnie w umysł nazywając to “myślę”. Nie myślisz, tylko się patrzysz zahipnotyzowany/a w umysł. A to różnica. Mniej więcej taka jak “mam seks”, a “beznamiętnie wpatruję się w ekran na film jak inni mają seks”.
Nie potrzeba filozofa, by zrozumieć, że nie w życiu problem, tylko w tym co robimy, JAK to robimy i czego nie robimy.
Jeśli nie potrafisz myśleć (spokojnie, przynajmniej 80% ludzi nie potrafi), to nie dziwne, że możesz mieć problem tam, gdzie rozwiązanie wymaga użycia myślenia lub czego źródłem jest hipnotyzowanie się mentalizacją.
Jeśli ktoś nie chce zrozumieć znaczenia wybaczenia i odpuścić urazy np. względem swoich rodziców, to należy chwilowo z tego zrezygnować na rzecz przepracowania innych tematów. Np. tego, czym sądzimy, że wybaczanie jest. Jeśli np. gniew lub wina są na razie za silne odnośnie urazy do swoich rodziców, to zajmij się tematem, w którym te emocje są mniejsze. Tak jak na siłowni nie zaczynamy od największych ciężarów, tylko najpierw się rozgrzewamy i dostosowujemy ciężar do naszych aktualnych możliwości. Dumne sądzenie, że jak inni mogą podnieść dużo, to my też skończy się dla nas kontuzją.
Moją zaletą było to, że nigdy nie byłem specjalnie dumny. Zawsze byłem otwarty, gotowy na szersze zrozumienie. Niegdyś towarzyszyła temu znacząca naiwność (co doprowadziło do wielu problemów). Dzisiaj jest ona już zdecydowanie mniejsza. Ale dostrzegłem jak wiele osób chce wyjść z uzależnienia, a za żadne skarby nie chce przepracować problemów w swoim życiu lub jakiejś wady swojego charakteru, choć oczywistym jest, że to jest jedna z głównych przyczyn uzależnienia. Wypieranie i zaprzeczanie to bardzo poważne wady dumy. To także niechęć do zmian.
To, że nie osiągnąłem samego dna cierpienia i desperacji nie oznacza, że nie popełniłem MASY innych, również bardzo znaczących błędów.
O ileż prościej żyłoby się nam wszystkim, gdybyśmy dumę i upór wykorzystywali w mądrych, pozytywnych, rozsądnych dążeniach, a nie utrzymywaniu niedojrzałości, niechęci, negatywności w swoim życiu. Dlatego napisałem mnóstwo obszernych artykułów ukazujących szeroki kontekst emocjonalności, pracy umysłu, samego kontekst, świadomości, decyzyjności, odpowiedzialności.
Sam(a) warto, byś się zapytał(a) – jak mogę dotrzeć sam(a) do siebie? Jak mogę pomóc sobie zrozumieć samego/samą siebie? Czego się trzymam i nie chcę z tego zrezygnować? Dlaczego nie? Jak mogę sobie pomóc? Jak mogę zacząć traktować się z szacunkiem? Dlaczego uważam, że na niego nie zasługuję? Z czym nie chcę się zmierzyć i dlaczego?
Gdybyśmy mieli rozpocząć współpracę – jakiego tematu nie byłbyś/byłabyś gotowy/a poruszyć? Dlaczego nie?
Ja swoją drogę zacząłem od tematu najbardziej bolesnego – kontaktów damsko-męskich. Czyli tego, którego najbardziej się bałem, wstydziłem i przez który najbardziej cierpiałem. Bo też problem w tym temacie kopnął mnie do wzięcia się za siebie. Zajęcie się nim dało mi najwięcej dobrego. A potem osiadłem na laurach i znowu wszystko zaczęło się chrzanić. Bo zmieniłem tylko ten obszar ale nie zmieniłem siebie.
Jaki obszar Twojego życia boli Ciebie najbardziej? Czego najbardziej się w nim boisz?
Jeśli uznasz, że chcesz czekać, to pamiętaj, że każda sesja z porno niszczy Ci mózg, obciąża psychikę i gromadzi w podświadomości coraz większy emocjonalny dług, który trzeba będzie spłacić. Cały czas tworzone są nowe nawyki, które coraz trudniej będzie Ci zmienić. Cały czas pozbawiasz się energii. Podświadomie, niezauważalnie dla umysłu logicznego dochodzisz do wniosku, że zasługujesz na coraz mniej, że jesteś coraz mniej wartościowy/a i wiele więcej.
Dla Ciebie to możliwość uniknięcia tych konsekwencji przez dalsze czekanie zwlekanie, odkładanie i przekładanie decyzji. Z każdą kolejną sesją wpływ porno i obciążeń psychiki się pogłębia. Ja sobie poradziłem bez Programu WoP. Ty masz teraz o niebo łatwiej (co nie znaczy, że będzie tylko łatwo).
W momencie pisania tego tekstu (24-02-2020) mam dla Ciebie kilka godzin materiałów wideo, ponad 150 artykułów o niezwykłej wartości merytorycznej i praktycznej, newsletter rozpisany na rok i to wszystko za darmo.
I także za niewielką kwotę mam dla Ciebie Program, który będzie Ci służył, kierował i pomagał przez lata. Co jeszcze mogę zrobić, by przekonać Cię do zmiany? Tak, jak na tym zarobię, a Ty wydasz pieniądze. Ale zmiany jakich dokonasz w swoim życiu będą warte kilkaset razy tyle. Tak naprawdę to nie będzie się tego dało przeliczyć na pieniądze.
Raz jeszcze podkreślę – to, że kupisz Program nie oznacza, że wszystko się magicznie zmieni. Mówiłem, że opieranie się emocjom to coś, czego się nauczyliśmy. To nie jest naturalne i dlatego boli i jest z tego mnóstwo problemów. To, że sobie o tym poczytasz też nic nie zmieni. Konieczne jest zaobserwowanie tego, że się opierasz emocjom, że w ogóle to robisz, w jaki sposób emocje postrzegasz, kiedy to robisz i skorygowanie swoich działań. Nie raz, nie 5 razy. Tylko ZA KAŻDYM RAZEM. Bo to już jest nawyk! A nawyków nie zmieniamy z poziomu logiki, ani myślenia.
W moim przypadku było tak, że przez długi czas ważniejsze od mojego zdrowia i szczęścia były pieniądze. Nie wydawałem ich i nazywałem to oszczędzaniem. A tak naprawdę zaniedbywałem się, wstydziłem i bałem wydawać pieniędzy. Nie chciałem inwestować w siebie, bo się ani nie szanowałem, ani nawet nie lubiłem! Czy chętnie kupiłbyś/kupiłabyś prezent osobie, której nie lubisz?
Każdy przedsiębiorca uczy, że kluczem jest przepływ pieniędzy. Czyli inwestycja + zwrot. Inwestycja + zwrot. W tym oczywiście proces nauki, analizy, wyciągania wniosków, popełniania błędów, mierzenia się z konsekwencjami, korygowania błędów, wprowadzania poprawek.
Mnie zmotywował ból. Dużo bólu – cierpienie. Dopiero wtedy zmalała w moich oczach wartość pieniędzy i ważniejsza stała się pomoc sobie. To, że miałem ich coraz więcej nic nie rozwiązywało. Zainwestowałem w siebie i ta inwestycja zwraca mi się do dzisiaj.
Co u Ciebie ma większą wartość? Nie mówię tego tylko w kontekście kupna Programu WoP. Tylko skoro wybierasz uzależnienie – np. pornografię, to znaczy, że ma ona w Twoich oczach większą wartość od Twojego zdrowia i/lub naprawy zaniedbanych obszarów Twojego życia. Ma większą wartość od radości, szczęścia, zajebistego seksu, związku, normalności, etc.
Mnóstwo uzależnionych pisze mi, że oglądają porno i spełniają w ten sposób swoje fantazje seksualne i mają namiastkę seksu. A ja się ich pytam – czy oglądając jak ktoś je hamburgera masz namiastkę obiadu? Nie. Ale w tak oczywisty sposób ludzie potrafią się oszukiwać. Okłamywać. Kłamią prosto w oczy i uważają, że postępują mądrze. Wyobrażasz sobie za każdym razem, gdy zgłodniejesz, włączyć reklamę frytek zamiast zjeść coś porządnego? Jakbyś wyglądał(a) po roku takiego postępowania? Dalej wmawiałbyś/wmawiałabyś sobie, że oszczędzasz lub że nie chcesz zaufać supermarketowi i boisz się kupić zgniłe ziemniaki?
Ważna kwestia – jeśli zaczniesz porównywać swój dramat z moim czy kogokolwiek innego i uznasz, że Twój problem jest poważniejszy, bo np. ojciec bił Cię żelaznym prętem, a mnie nie lub Ty miałeś/aś próby samobójcze, a ktoś inny nie… – no to cóż mogę dodać? Wygrałeś/aś! A raczej przegrałeś/aś! Mogę Ci tylko współczuć i/lub pogratulować.
A jeśli by się okazało, że droga do spokoju, szczęścia, sukcesu, radości jest taka sama jak w każdym innym przypadku? I nie ważne tak naprawdę co kto przeżył?
Wolisz czerpać dumę z własnego cierpienia i własnej tragedii? Co Ci daje ta duma?
A nie lepiej przestać cierpieć i skończyć z tragedią?
Tak, łatwo powiedzieć. Niemniej rozwiązanie istnieje. Wystarczy je wybrać, ZDECYDOWAĆ SIĘ na to i podjąć się właściwych kroków. To już Twoja odpowiedzialność. Możesz to zrobić i im dłużej zwlekasz, tym trudniej Ci będzie.
Tak, być może zmierzysz się ze swoimi największymi lękami, tak, że nogi zrobią Ci się jak z waty, a w umyśle będziesz miał(a) samą apokalipsę. Ale będziesz też miał(a) wiedzę i narzędzia jak sobie z tym poradzić i nie wrócić do niszczenia siebie i swojego życia. Bo to tylko myśli i emocje.
Także proszę powstrzymuj się od kłócenia się ze mną. Zdaję sobie sprawę, że czasem mogę brzmieć jak ktoś zarozumiały ale robię to, bo po prostu wiem co jest co. Wiem co stanowi sabotaż i ucieczkę, a co korzystne i rozsądne działanie. Wiem co jest iluzją, pułapką, urojeniem, przekłamaniem, zwykłą nieprawdą.
Sam przez to przeszedłem i przez ponad 4 lata współpracy z setkami uzależnionych wymieniłem już ogromną liczbę wiadomości nieraz mających po kilkadziesiąt stron Worda. Zliczyć tego nie sposób, więc nie mogę podać Ci konkretnej wartości.
Tak czy siak to być może największy zbiór wiedzy na świecie uzyskanej z pracy z uzależnionymi. Bo jeśli przeczytanie jednej strony Worda to około 5-6 minut, to odbyłem w zaokrągleniu 8 000 godzin rozmów z uzależnionymi, czyli mniej więcej rok dialogu non stop z setkami uzależnionych w pełnej otwartości i szczerości. Rozmów szczerych, bo praca jest w pełni anonimowa. Uzależnieni dzięki temu dzielili się ze mną tym, czym nie dzielili się nawet po latach pracy z terapeutami. Nie dzielili się tym z lekarzami, swoimi bliskimi, nawet z partnerkami, z żonami.
Widziałem już wszystko, co było do zobaczenia. Słyszałem dziesiątki jeśli nie setki razy każdą wymówkę, racjonalizację oporu i strachu. Widziałem każdy mechanizm sabotowania, ucieczki i ukrywania prawdy przed innymi i przed samymi sobą. Miałem do czynienia z każdym problemem stojącym na drodze do uzależnienia i rozwiązaliśmy z uczestnikami WoP każdy. Nie w przypadku każdej osoby, bo daleko nie każdy brał sobie do serca to, co mu mówiłem. Ale te osoby też mogły to rozwiązać i nadal mogą, bo to kwestia decyzji. I naprawdę bardzo rzadko pojawia się coś nowego.
Lekarze, doktoranci, studenci, uczniowie, ojcowie, mężowie, ludzie samotni, mający mnóstwo seksu, będący prawiczkami, chorzy, zdrowi, mający super ciało, otyli i chudzi – pracowałem z praktycznie każdym. Byli policjanci, strażacy, duchowni. I przykro mi to stwierdzić ale Twój problem nie jest w żaden sposób wyjątkowy. To po prostu problem, który można rozwiązać. Problem trudny i poważny ale na pewno nie wyjątkowy.
Jedni o swoim życiu i problemach wypowiadali się bardzo elokwentnie i aż miło było czytać. A inni używali prostego słownictwa i jeszcze popełniali masę błędów, nawet ortograficznych. Ale ciekawe jest to, że w esencji zawsze mówili to samo.
Człowiek bez wykształcenia stresuje, wini, wstydzi i boi się tak jak człowiek wybitnie wykształcony i mądry.
Bo już mówiłem – “człowiek to komputer”, a nie programy jakie na nim działają. Więc – niezależnie od poziomu wykształcenia, inteligencji, wiedzy, wykonywanego zawodu, doświadczenia seksualnego – wszyscy czujemy to samo i tak samo.
Dlatego proszę – słuchaj co mam do powiedzenia. Nie pozwól sobie popełnić błędów, które popełnili inni oraz które popełniłem ja. Mniej mów i więcej słuchaj. Ja Ci naprawdę dobrze życzę i wiem co jest Ci potrzebne. Ale Twój umysł dobrze Ci nie życzy! Twoje ego dobrze Ci nie życzy! Ile razy słyszałeś/aś już w swoim umyśle – “Obejrzę tylko jeden film”, a przesiedziałeś/aś nad porno kilka godzin? Dlaczego dalej wierzysz i ufasz czemuś, co okłamało Cię już zapewne tysiące razy i nadal będzie to robić?
Jeśli masz setkę pytań, zapisz je sobie w formie listy, a mi wyślij 2-3. Gdy się z nimi uporamy od A do Z oraz GDY ZASTOSUJESZ TO W SWOIM ŻYCIU, dopiero ewentualnie zadaj mi kolejne pytanie. A jeśli zadasz mi 100 pytań, to nawet jeśli odpowiem Ci na nie dokładnie, to się w tym pogubisz w kilka chwil. Jak nie dajesz rady swobodnie jeździć na rowerze, to nie wsiadaj na motocykl!
Rozumiem dobrze jak trudnym jest zaufać obcej osobie, gdy tak dużo złego słyszeliśmy o innych, szczególnie o sprzedawcach. Ale czy nie jest tak, że kłopoty w Twoim życiu wynikają ze słuchania się ludzi, których słuchałeś/aś do tej pory oraz ze słuchania swojego umysłu i podejmowania decyzji na bazie niskich emocji? Wiele osób uważa, że wszyscy są źli i wszyscy źle im życzą i przy każdej okazji ich oszukają, okradną, wykorzystają! A skąd wzięli taką wizję świata?
Najmądrzejsze osoby żyjące na tej planecie nauczały, by zmianę świata zacząć od siebie.
I gdy odważnie przyjrzymy się sobie, dostrzeżemy, że sami byliśmy dla siebie źli, źle sobie życzyliśmy, oszukiwaliśmy się przy każdej okazji, wykorzystywaliśmy swoją naiwność, okradaliśmy się ze szczęścia, zdrowia, sukcesu. A skoro my to sobie robimy/robiliśmy, to my to możemy zakończyć! Natomiast walka/zmaganie z innymi ludźmi nie ma żadnego sensu.
Pamiętasz mężczyznę, który zastanawiał się (po 2 wpadkach, które miał jednego dnia) po co w ogóle miałby sobie odmawiać pornografii i przyjemności z tym związanej? Czy to nie oczywiste oszukiwanie się? To jakby pytać się – “Po co mam odmawiać sobie oglądania reklamy McDonalda i włożyć wysiłek w przygotowanie sobie obiadu? Przecież oglądanie reklamy jest takie przyjemne, kolorowe, bezpieczne!” Problem nie tylko jest w samooszukiwaniu się ale także tym jak podchodzimy do swojego życia – np. przygotowywania posiłków lub odczuwania przyjemności.
Niegdyś ludzie się nie myli i problem “rozwiązywali” za pomocą perfum. No jeśli nie weźmiemy pod uwagę, że możemy się umyć i zrobić to z przyjemnością, to pewnie, że jedynym rozwiązaniem będzie tylko wieczne psikanie się perfumami, by ukryć smród i pudrowanie skóry, by ukryć krosty.
Jeśli chcesz kogoś zmienić, to najpierw zmień siebie i zrozum na czym polega proces zmiany. Bo jeśli używasz do tego siły, niechęci, nienawiści, obwiniania, zastraszania, manipulacji i kontroli to jak używanie perfum, by zatuszować swój własny brzydki zapach.
W jaki inny sposób wg Ciebie mam do tego podejść? Znasz lepszy, niż zaproponować Ci bardziej, niż uczciwe i korzystne warunki? Czy ponad 150 obszernych artykułów, setki sugestii i rozwiązań na Twoje problemy to nadal za mało? A nie lepiej zamiast nieufności i oporu wybrać rozsądek i spokój?
Porównaj swoje myśli z ostatnich miesięcy z informacjami z tego Bloga. Co wypada lepiej?
Jeśli nie chcesz wziąć udziału w Programie lub mi zaufać, to możesz się na to ZDECYDOWAĆ w spokoju, a nawet radości, odwadze, pewności siebie, odpowiedzialności, uczciwości i żyć szczerze, uczciwie, rzetelnie zajmować się swoimi problemami i obowiązkami. Ale jeśli Twoja nieufność wynika z bólu, wstydu, strachu przed ponownym zranieniem – to ta nieufność nie ma zdrowego podłoża! Szczególnie dlatego, że to nie ja Cię zraniłem.
Jeśli problemem była niegdyś Twoja naiwność, tak jak w moim przypadku, to nikt nie każe Ci być ponownie naiwny/naiwną. Ale podejmowanie decyzji na bazie strachu i oporu, a nie zdroworozsądkowej analizy jest równie naiwne, jeśli nie bardziej. To jak wybrać czarną czekoladę, bo nie lubimy białej, a nie dlatego, że lubimy czarną! Ten wybór nie ma żadnego sensu! Zapytani dlaczego kupiliśmy czarną czekoladę odpowiemy – “Bo nie lubię białej”? To jak zapytać się głodnego człowieka dlaczego nie je, a on odpowiedziałby – “Bo nie lubię wydawać pieniędzy”… Problemem są więc podejmowane decyzje i zapewne też fundamenty tych decyzji.
Niesamowitym jest jak raz po raz ludzie mający MNÓSTWO problemów w swoim życiu i to od lat starają się mnie przekonać, że oni wszystko robią dobrze i mają rację. Już sam fakt uzależnienia mówi jasno – nie masz racji w wielu tematach i zapewne nawet większość Twoich decyzji w życiu Ci nie służy.
Jeśli troszkę oporu i dumy wystarczy, byś się mnie nie słuchał/a i wybierał/a dalej po swojemu – bardzo mi przykro… ale ja nic na to nie poradzę. Nie wybiorę za Ciebie. Bo duma jest bardzo niebezpieczna. Jak mówi stara mądrość – duma poprzedza upadek. A to oznacza, że ten upadek staje się DAREM. Bo gdy dotrze do nas, że my za niego odpowiadamy, być może dokonamy zmian W SOBIE.
Ja upadłem boleśnie. Więc niż raz. I za każdym razem był to najlepszy motywator do wprowadzenia zmian.
Nikt nigdy nie podjął za mnie żadnej decyzji o zmianie.
Natomiast na współpracę ze mną decydowali się głównie ci, którzy sięgnęli dna. Którzy po prostu już tylko chcieli sobie pomóc. Bez kombinowania, bez doszukiwania się podstępu. Chcieli, by było im lepiej. Nawet odrzucili nieufność i zaufali mi. Ja takich ludzi traktuję z największym szacunkiem i wzruszam się do łez za każdym razem, gdy słyszę słowa “oddaję moje życie w Twoje ręce, Piotrze”. Bo sam przez to przeszedłem.
Z marzenia o zmianach przeszedłem do etapu zmieniania. Z myślenia o działaniu do działania.
Sam/a musisz wybrać kim będę dla Ciebie w tej podróży – jakimś faciem, takim koleżką do piwa, z którym sobie można pogawędzić na różne bzdurne tematy i starać się przegadać? Zwykłym sprzedawcą, który chce Ci wcisnąć swój produkt i tyle?
Czy specjalistą w leczeniu jednej z najpoważniejszych przypadłości na tej planecie, która wyniszcza Cię od środka, niszczy Ci życie i/lub ogranicza je i Twoje zdrowie w niebywałym stopniu?
Ty wybierasz, kim jestem/będę dla Ciebie. Ty nadajesz wartość, nikt inny. I to jaką wartość nadasz ludziom, wydarzeniom i przedmiotom doprowadzi do takich lub innych konsekwencji.
Jeśli do tej pory nie przekonałem Cię do dojrzałego podejścia do siebie i swojego problemu oraz do tego Serwisu i mojej pracy… masz prawo wierzyć w cokolwiek chcesz. I ja to uszanuję. Ale przedstaw mi proszę fakty. A jeśli nie chcesz, przedstaw je sobie.
Odpowiedz sobie także na następujące pytanie – “Wolę mieć rację czy spokój?”
To wszystko dotyczy również Ciebie, jeśli kupiłeś/aś Program WoP w dowolnej wersji. Bo to, że masz instrukcję daleko jeszcze nie oznacza, że z Twojej strony koniec zaangażowania.
Przygoda dopiero się zaczęła!
To, że kupiłeś/aś ekstra samochód nie oznacza, że już jesteś ekstra kierowcą!
Bardzo istotne jest też, byś wziął/wzięła pod uwagę, że nie jestem lekarzem. Nie mogę przepisać Ci żadnych leków. Nie mam o nich żadnej wiedzy. Jeśli czujesz, że potrzebujesz jeszcze jakiejś formy pomocy lekarskiej/farmakologicznej – skorzystaj z niej jak najbardziej ale równolegle STOSUJ ZALECENIA PROGRAMU! Stosowanie antydepresantów NIE oznacza, że temat emocji/depresji masz z głowy. Tak jak wzięcie znieczulenia nie oznacza, że masz z głowy złamaną rękę!
Jeszcze uwaga – ja nie mam intencji Cię zmienić. To Twoja odpowiedzialność. Nie chcę wyznawców, ani groupies, bo nie prowadzę kultu, ani zespołu muzycznego. Zmiana siebie to Twoja odpowiedzialność, Twoja intencja. Ja mogę Ci tylko “przepowiedzieć” jakich konsekwencji możesz się spodziewać dokonując takiej zmiany lub takiej. Nie mam ochoty, ani potrzeby kontrolować Cię, ani Twojego życia. Nie obchodzi mnie czy chcesz robić gliniane wazony, czy budować katamarany. Nie obchodzi mnie czy chcesz seksu z tysiącem kobiet, czy stałej relacji z jedną partnerką do deski grobowej. Twoje życie to Twoja odpowiedzialność. Moją odpowiedzialnością jest ukazać Ci to, co Ci szkodzi i podpowiedzieć rozwiązania. Czasem solidnie kopnąć w dupę.
Chcę, by ludzie byli świadomi, odpowiedzialni, dojrzali, odważni, aktywni, a nie tylko myśleli, że tacy są.
Mówię to w kontekście, bo zdarzały się sytuacje, że ludzie pisali do mnie… ogromne wiadomości. I uznawali to za pracę nad sobą. Pisanie o sobie… Tak jakbym ja miał to docenić i to by znaczyło, że się im zmienia życie. Ludzie sięgną po największy absurd, by uniknąć dyskomfortu mentalnego – zmierzenia się ze strachem i innymi emocjami.
Ostatnio jeden z Uczestników Programu WoP przeżył kryzys. Bał się m.in., że może mieć pasożyty. Nagadałem mu poważnie, by ruszył zad do lekarza. Okazało się, że ma pasożyty… od 20 lat… czyli od 20 lat zaniedbywał tak poważny temat, ignorował dolegliwości, które na pewno miał. Potrzebował 20 lat i bolesnego kryzysu, by nareszcie poszedł na badania. Ile jeszcze fundamentalnych tematów zaniedbywał? Mężczyzna ten ma żonę (ex) i dziecko. Z zewnątrz niczym nie odstaje od reszty. Wewnątrz – chaos, zagubienie i cierpienie.
W jakim wymiarze podzielisz się ze mną tymi informacjami, w takim będę w stanie Ci pomóc. Podczas współpracy oczywiście pytam o to, co uznam za ważne. Ale nic na siłę. Jak coś Ci się nie podoba – powiedz mi o tym. Nie tylko mi. Mów też to sobie! Podoba Ci się życie jakie masz obecnie? Jeśli nie – powiedz to na głos! Ok, a teraz co z tym zrobisz?
Bywały sytuacje, że zlecałem komuś ćwiczenie – np. codzienne spacery i osoba ta nie chciała ich wykonywać. Zaczęła zadawać mnóstwo pytań, ewidentnie uciekać. Zacząłem więc dociskać coraz mocniej, by wyszło szydło z worka – o co naprawdę chodzi. I nagle się dowiaduję – po 3 latach nieregularnej korespondencji – że ta osoba ma poważny problem z kręgosłupem i odczuwa duży ból przy dłuższych spacerach……………………….. I jeszcze mi powiedziała, że wyprasza sobie naigrywanie się. Zaleciłem spacer do parku, a ten mężczyzna się mnie pyta “czy cmentarz może być, bo jest bliżej, niż parki?” Porno też jest “bliżej”, niż normalne, zdrowe życie. Ale czy powinniśmy je wybierać. Niemniej widzimy symbolikę – ja mówię – “Idź do miejsca, które powszechnie kojarzy się z życiem”, a osoba ta pyta czy może wybrać miejsce, które powszechnie kojarzy się ze śmiercią, bo jest bliżej…
Ponadto ja poświęcam swój czas i zaangażowanie (praktycznie za darmo, bo już przez 3 lata), by przygotować istotne ćwiczenie, staram się dotrzeć do przyczyny oporu, a tu wychodzi, że osoba ma tak poważny problem zdrowotny. I reaguje jakby to było oczywiste, że go ma… Nie wiem do tej pory czy jest to prawda ale ostatecznie też osoba ta wykonała zlecone ćwiczenie i powiedział też, że ból zmalał… Jednak to wyglądało jak rozmowa ślepego z głuchym. Ileż łatwiej byłoby wszystkim, wliczając terapeutów i ich klientów, w tym lekarzy i pacjentów, gdyby pacjenci dzielili się wszystkimi istotnymi informacjami.
Ja nie wiem czego chcesz. Wiem na pewno czego potrzebujesz, a nie oznacza to, że masz zrezygnować ze swoich marzeń lub celów. Ale jeśli masz problemy z pieniędzmi, a Twoim celem jest otworzenie banku, to być może warto zacząć od zadbania o temat pieniędzy, a dopiero potem zrealizowanie marzenia z bankiem? I podobnie – jeśli masz problem z pieniędzmi, a pragniesz grać hobbistycznie na harfie, to ja zasugeruję Ci najpierw porządnie zadbać o temat pieniędzy, a do harfy wrócisz w wolnym czasie, gdy naprawdę w zadowalającym stopniu rozwiążesz problem poważny i naglący.
Zmień siebie i swoje życie. Rozwiąż w nim problemy, zrealizuj swoje marzenia. Rusz dupę! Przejdź tę ścieżkę, zrozum siebie, swoją naturę, naturę bycia człowiekiem, a to jak pozytywnie oddziaływać na innych w Twoim życiu i w zgodzie z samym/samą sobą (bez podlizywania się i poświęcania) stanie się jasne, klarowne, oczywiste i przyjemne.
Rozwiązywanie każdego problemu zacznij od zmiany siebie wobec tego problemu.
7. Inne artykuły.
Poza artykułami podlinkowanymi w rozdziałach “Co dalej?” znajdziesz na Blogu wiele innych.
Czy warto się nimi zająć – wszystko zależy od Twoich potrzeb. Więc – jakie masz potrzeby?
Tematów, na które mógłbym napisać całe serie artykułów są setki, a i tak bym żadnego nie wyczerpał. Bo w każdym temacie można poszerzyć kontekst, ująć go z innej perspektywy czy poddać całkowitej rekonceptualizacji, uwzględnić niektóre niuanse, a innych nie, etc.. Tym powinniśmy się zająć sami odnośnie tego, co nas boli w naszym życiu.
Cały czas staram się regularnie umieszczać artykuły poruszające różnorakie zagadnienia i problemy. Są one kategoryzowane i listę kategorii znajdziesz na bocznym panelu Bloga (na urządzeniach mobilnych będzie na dole).
Jeśli chciałbyś/chciałabyś poruszyć jakiś temat, o którym jeszcze nie napisałem, napisz do mnie bezpośrednio. Już niejednokrotnie uznałem różne sugestie za istotne i napisałem o tym osobny artykuły lub nawet zacząłem całe serie.
Staraj się poruszać tematy przynajmniej w jakimś stopniu dotyczące uzależnień. Bo na pewno nie napiszę artykułu o uwodzeniu (ewentualnie esencji relacji damsko-męskich czy wymiarze emocjonalnym tych relacji), zarabianiu pieniędzy, wyprowadzaniu psów czy prowadzeniu pizzerii. W internecie znajdziesz bardzo wielu ekspertów w przeróżnych tematach. Nie jestem jedynym ekspertem. Ja specjalizuję się w jednym temacie. Odnośnie innych, poszukaj odpowiednich ekspertów. Wiele osób bardzo chętnie Ci pomoże!
8. Komunikacja ze mną.
Oto mail, na który możesz do mnie napisać:
wolnoscodporno@gmail.com
Kilka uwag:
– Priorytet zawsze mają moi klienci, czyli tacy, do pracy z którymi już się zaangażowałem na full. Więc w zależności od ilości pracy jaką mam, moja odpowiedź do Ciebie może się opóźnić nawet do kilku dni. Z góry za to przepraszam. Bywa, że poruszam z klientami naprawdę trudne tematy i skupiam się wyłącznie na nich. Potrzebuję do tego czystej głowy, więc staram się niczym nie rozpraszać. Bywa, że poświęcam cały dzień na jedną wiadomość, potem robię przerwę, wracam do tej wiadomości kilka razy, także po dobie lub dwóch. I dopiero po wysłaniu pozwalam sobie skupić na czymś innym. Być może Ty czekasz na jedną z takich odpowiedzi.
– Zawsze odpisuję na wiadomości. Gdybym nie odpisywał już np. trzeci dzień, może okazać się, że wiadomość wpadła do spamu (biorąc pod uwagę, że często pojawia się słowo porno, filtry poczty czasem nie lubią wiadomości w jedną lub drugą stronę). Nauczyłem się już regularnie zaglądać do skrzynki ze spamem, więc gdyby tam wpadła Twoja wiadomość, wydobędę ją :) Ale nie zaszkodzi się przypomnieć, gdybym nie odpisał już kilka dni.
– Gdy Ci odpiszę i Ty szybko napiszesz do mnie kolejną wiadomość, sytuacja może się powtórzyć, że znowu poczekasz. Odpisuję na maile w kolejności w jakiej przychodzą + priorytet mają klienci (to nigdy nie ulega zmianie). Nie zniechęcaj się, proszę o cierpliwość.
– Nie jestem wróżką. Często mam tak, że otrzymuję wiadomości bardzo nieprecyzyjne. Nic nie zakładaj. Nie sądź, że ja się domyślę o co Ci chodzi. Pisz proszę wprost. Nie pisz lakonicznie. Podawaj szczegóły. Dostaję przykładowo takie wiadomości – “Piotrze, czy możesz mi pomóc?” I tyle. Muszę poświęcić czas, by się pytać, ciągnąć za język. Ja się przykładam, a jeśli nie masz dobrej woli, by chociaż konkretnie napisać o co Ci chodzi, to tak sobie. To bardzo niemęskie i nieatrakcyjne w oczach kobiet. Nie mówiąc, że utrudnia komunikację.
– Jeśli do mnie piszesz, proszę o minimum wysiłku i elegancji. Ja się zawsze przykładam i staram się odpisać czytelnie, szeroko, dokładnie. Napisanie czytelnego maila to nie jest tytaniczny wysiłek. Jeśli napisanie krótkiej wiadomości bez błędów gramatycznych, a nawet ortograficznych to za duże wyzwanie, nie dziwne, że jest Ci ciężko w życiu. Zmianę zacznij od włożenia troski w klarowną komunikację z osobami, na pomoc których liczysz. Jeśli lekarzowi powiedziałbyś/powiedziałabyś tylko “boli” i nawet nie wskazał(a) gdzie/co, to nawet najlepszy lekarz Ci nie pomoże.
– Przemyśl to, co piszesz. Setki razy miałem sytuację, że otrzymałem wiadomość, na którą odpisałem poświęcając prywatny czas (i to niemało), a potem w odpowiedzi czytam – “Ale nie o to mi chodziło w XYZ”. Więc proszę napisz o co Ci chodzi. Jak idziesz do knajpy i zamówisz zupę pomidorową, a chodziło Ci o rosół, to sądzisz, że co Ci przyniosą? Rosół? A jak zamówisz po prostu zupę, to otrzymasz to, co kelnerka uzna za dobre dla Ciebie, a nie co będzie dobre dla Ciebie. Kobiety nie cierpią niezdecydowania i braku precyzji u mężczyzn. Zacznij praktykować zdecydowanie i rozwijać np. przez precyzyjną, klarowną komunikację mailową. Mail ma to do siebie, że możesz go przeczytać przed wysłaniem. Polecam to robić.
– Pisz o sobie. Niejedna osoba prosi mnie o opinię na jakiś temat, który nawet nie ma związku z tą osobą. A pyta, bo ktoś coś powiedział. Dla mnie to strata czasu. A ta osoba i tak nic nie skorzysta z tej wiedzy, tylko na moment poczuje dopaminę związaną z nowością – otrzymaniem informacji ode mnie. To jest jak wypełnianie wanny z wyjętym korkiem. Pisz o sobie i w kontekście uzależnienia oraz tego, co się z nim wiąże. Napisz po co Ci ta odpowiedź, jaka jest Twoja intencja, jak chcesz to wykorzystać. Nie będę odpowiadał na Twoje pytania tylko dlatego, że jesteś ciekawy/a czegoś. Do lekarza też idziesz tylko zapytać się, co sądzi na jakiś temat? Nie. Idziesz rozwiązać problem. I proszę o takie podejście do mnie.
– Zanim do mnie napiszesz, upewnij się proszę czy na to pytanie nie odpowiedziałem już w jakimś z artykułów. Jest wyszukiwarka po prawej stronie (na dole w urządzeniach mobilnych).
– Bardzo ważne – zanim wyślesz do mnie wiadomość, przeczytaj ją i przemyśl czy to już wszystko. Zawalanie mi skrzynki wieloma malutkimi wiadomościami wysyłanymi co 2 minuty zaczynającymi się od – “o, jeszcze o to chciałem/am zapytać” jest nieeleganckie, nieczytelne, utrudnia komunikację i zniechęca mnie do odpowiedzi. Rozumiem, że możesz cierpieć, że możesz niszczyć sobie życie i pragniesz jak najszybciej otrzymać pomoc. Ale 10 minut włożone w przeczytanie swojej wiadomości i upewnienie się, że jest czytelna, logiczna i kompletna bardzo pomoże również Tobie. Taki “spontaniczny” sposób komunikacji może być dobry przy rozmowie w 4 oczy przy piwku ale nie w oficjalnej korespondencji ze specjalistą. Jeśli Ty uszanujesz mnie i mój czas, gwarantuję, że Ci to zwrócę z nawiązką.
Dziękuję!


Słowniczek pojęć:

Spotkałem się z prośbami, by wyjaśnić niektóre pojęcia, które często powtarzają się w artykułach i z którymi wiele osób nigdy nie miała styczności lub ich właściwie, a nawet w ogóle nie rozumiała.
Przede wszystkim nie szukaj wyjaśnień na Wikipedii. Na przyszłość – jeśli coś jest niejasne, napisz z pytaniem bezpośrednio do mnie.
25% artykułów Wikipedii nie napisali eksperci od uzależnień. Ok, może troszkę więcej… 99,9%. ;) Zaś istotne jest nie tylko opisanie, wyjaśnienie danego tematu ale również ujęcie go w odpowiednim kontekście  – np. w kontekście uzależnienia!
Oczywiście każde z przedstawionych w tym rozdziale pojęć jest bardzo szeroko opracowane w Programie WoP. I to w formie praktycznej.
To nie tylko wyjaśnienie kilku określeń ale masywne wytłumaczenie wraz z przełożeniem na praktyczne zastosowanie. Bo każdy z tych tematów jest tematem koronnym życia na tej planecie.
Te pojęcia to przede wszystkim:

WoP-Przewodnik-FAQ-2

1. Świadomość i rozwój świadomości.
Korzeń i fundament tego, na czym oparłem Program Wolność od Porno. Wiedza o tym na świecie jest dopiero w powijakach. Co nie oznacza, że trzeba skończyć studia filozoficzne, biologiczne, zrobić doktorat fizyki termonuklearnej, by to zrozumieć.
Moją własną pracę w tym temacie oparłem głównie o badania, mądrość i doświadczenia już nieżyjącego dr Davida R. Hawkinsa. To być może w kwestii zdrowia, w tym leczenia uzależnień, jeden z największych autorytetów jaki kiedykolwiek żył na tej planecie.
Ciało i umysł to dla zapewne ponad 90% ludzkości wszystko co jest realne. Dla niektórych jeszcze do zaakceptowania jest tzw. podświadomość. Ale pojęcia nie mają co to i co się z tym robi. Niemniej żyją jakby wiedzieli.
Mało kto w ogóle bierze pod uwagę, że to w rzeczywistości 1% tego, kim/czym jest to, co nazywamy istotą ludzką. 99% to świadomość. Czyli to, co niestety u większości i u każdego uzależnionego coś uśpionego – coś na bardzo niskim poziomie. My sami. My oddajemy całą odpowiedzialność myślom, emocjom i podświadomemu programowaniu.
Powiedzenie – “jestem ciałem” to już programowanie świadomości. Możemy w jakiś sposób udowodnić to twierdzenie, że jesteśmy ciałem? To, że w to wierzymy i na to wygląda nie oznacza, że tak jest. Tak jak i wierzymy i wydaje nam się, że porno nam służy, a tak zupełnie nie jest.
Starzenie z gracją pokazuje, że problemem wcale nie jest to, że rzekomo ciałem jesteśmy, tylko to, że byliśmy i jesteśmy do niego przywiązani oraz jak bardzo oraz jakie znaczenie mu nadaliśmy. A to robimy my – świadomość. Dlatego jedna osoba starzejąc się cierpi, a inna jest spokojna, a nawet odnajduje w tym wielką radość.
Gdy nasza świadomość jest niska, nie jesteśmy odpowiedzialni za swoje życie, bo nie jesteśmy świadomi ani siebie, ani nawet własnych decyzji. Nie rozumiemy natury emocji, ani umysłu. Nie rozumiemy też tego, że my odpowiadamy za wszystkie swoje decyzje, nadawanie wartości i znaczenia, a tym samym także –
jesteśmy w 100% odpowiedzialni za swoje doświadczenia, wliczając odczuwanie szczęścia i cierpienia!
Przypomnę co to znaczy “być odpowiedzialnym”. To znaczy – “mieć świadomość bycia autorem”. Więc odpowiedzialność za swoje życie to świadomość, że jesteśmy jego autorem I NIKT INNY. A ile osób uznaje się za ofiarę czegoś, wierzy, że coś im się przytrafia, ile osób nie czuje, że ma jakąkolwiek kontrolę?
Zrób listę rzeczy, których uważasz, że jesteś ofiarą. Bycie ofiarą to np. “TO mnie przeraża”, “TO mnie przerasta”, “TO mnie przytłacza”, “TYM się stresuje”, “ON/ONA mnie denerwuje”, “nie mogę zrobić TEGO”, “TO mnie ogranicza”, etc. Bowiem im niższą utrzymujemy względem czegoś świadomość, tym mamy mniejszy poziom energii. Czyli nie możemy sobie z tym poradzić. Ale nie dlatego, że faktycznie nie możemy, tylko dlatego, bo tak to widzimy.
Wzrost świadomości to, można rzec, budzenie siebie do życia. To jakbyśmy powoli robili coraz jaśniej w pokoju – zwiększali natężenie oświetlenia.
Świadomość jest jak temperatura – nie ma złej lub dobrej, tylko jest ewentualnie zła lub dobra DO/WZGLĘDEM CZEGOŚ.
-5 stopni to zła temperatura, by wziąć relaksującą kąpiel po ciężkim dniu ale świetna temperatura do przechowania żywności. +20 stopni to zła temperatura dla wielu roślin ale dobra dla wielu innych. Podobnie z natężeniem światła – niskie natężenie ma zastosowanie jak i każdy poziom gradientu natężenia światła. Jak boli Cię głowa, to jasne światło jest złe ale to samo jasne światło jest fantastyczne, gdy sprzątasz.
Nie oznacza to też, że temperatura -30 stopni to przeciwieństwo +30 stopni. To tylko inna ilość ciepła. Nie można powiedzieć, że lód jest zły czy że woda jest zła, albo para wodna. Para wodna jest zła, by trzymać w niej rękę, bo nas oparzy. Ale czy to czyni z niej coś złego? Nie.
Uzależnienie to życie “poniżej zera”. To życie “złe” dla bardzo wielu sytuacji.
Bo już samo uznanie czegoś za złe obniża NASZ poziom energii. Wystarczy, że naszą pracę uznamy za złą i automatycznie pojawi się opór, poczucie winy – “nie chcę ale MUSZĘ do niej iść”, pojawi się frustracja, stres, apatia. Ale czy ta praca faktycznie jest zła? Nie! To tylko nasza opinia, przez którą nam jest gorzej. Gdyby to praca była źródłem tego, co czujemy – np. niechęci, to wszyscy by się w niej tak czuli. A tak nigdy nie jest.
W każdej pracy znajdziemy spory przekrój – od ludzi, którzy się męczą, do ludzi, którzy po prostu robią swoje bez narzekania, a są ludzie, którzy zawsze mają dużo energii, chęci, robią bardzo dużo i są non stop podekscytowani. Bo każdy sam wybiera jakie ma nastawienie – z jakiego poziomu postrzega pracę i pracuje. Tak jak mówi starożytne przysłowie – “każdy jest kowalem swojego losu”. Można to rozbudować o –
każdy jest kowalem swojego losu oraz własnych doświadczeń.
Tak zmienić poziom świadomości na wyższy? Dokładnie tak samo jak zwiększyć temperaturę. Jak zwiększyć temperaturę? Zabierając zimno? Nie. Temperaturę można zwiększyć tylko przez dodanie ciepła. Jak spowodować, by zniknęła ciemność? Zabierając ciemność? Nie, nie można zabrać ciemności. Można tylko dodać światło.
Tego ludzie nie rozumieją – większość ludzi próbuje zabrać ciemność i/lub zimno. Co robisz ze swoimi negatywnymi cechami? Próbujesz je usunąć? To powodzenia! Co robisz ze swoimi negatywnymi nawykami? Próbujesz z nimi skończyć, oprzeć się im? To powodzenia!
Co robisz ze swoim gniewem lub poczuciem winy? Opierasz się? A może przekonujesz siebie, że odpowiadają za nie inni ludzie? Jeśli tak – żyjesz po ciemku.
Zacznij obserwować swoje postępowanie każdego dnia. Np. wstajesz i od razu włączasz radio lub telewizor. Idziesz do toalety z gazetą. Potem telewizja do śniadania. W trakcie jazdy samochodem radio. W pracy non stop coś się dzieje. Po pracy piwko, albo inne zajęcia. Non stop coś robisz i w ogóle nie jesteś świadomy/a swojego wnętrza. Dlaczego? Bo dzisiejszy świat skoncentrowany jest na działaniu, a to poważny błąd.
Ignorowanie swojego wnętrza to jak ignorowanie wnętrza samochodu. Jeśli nie będziesz robić regularnych przeglądów, w końcu dojdzie do awarii. Kiedy więc robiłeś/aś dokładny przegląd swojego wnętrza?
Nawet nie zauważasz, że nosisz w nim mnóstwo frustracji, stresu, oporu. Zazwyczaj człowiek wyraźnie(j) dostrzega je rano – gdy “musi” wstać. Pierwsze co robi każdego dnia, to już stawia się w ROLI OFIARY – musi wstać do pracy. Ale czy na pewno musi? Wcale nie! Nikt nikogo do tego nie zmusza. To nasz wewnętrzny dramat, w którym sami odgrywamy główną rolę. I wierzymy, że odpowiada za to w tym przypadku praca. Ale okazuje się, że problemem nie jest praca, tylko nasze zaniedbane wnętrze i to, co w nim utrzymujemy oraz nasza postawa odnośnie tego, co jest do zrobienia.
Człowiek, który o swoje wnętrze dba wybierając pozytywne postawy odnośnie życie wcale nie uważa, że musi wstać. Wstaje, bo tego CHCE! Sam wybiera chcieć! Ma więc mnóstwo energii, radości, chęci. Idzie do pracy uśmiechnięty, pracuje tak samo i po pracy cały czas się tak czuje! Praca go nie męczy, bo się jej nie opiera. A człowiek w niskiej świadomości nie tylko bardzo silnie się opiera wielu aspektom swojego życia ale nawet nie zatrzyma się, by się temu przyjrzeć – własnym postawom, czyli jedynemu źródłu swoich problemów.
Czy nie na tym polega uzależnienie? Że uciekamy od swojego wnętrza, nie zatrzymujemy się i gdy tylko coś w nim dostrzeżemy, natychmiast sięgamy coś, dzięki czemu to “zniknie”? Gdy popełnimy błąd i poczujemy się winni lub poczujemy wstyd, co robimy? Przyglądamy się swojemu wnętrzu, dokonujemy korekt, dodajemy światło? Nie! Uciekamy od ciemności i wierzymy, że w ten sposób ciemność zniknie! Dodatkowo jeszcze uznajemy ciemność za zło – np. za grzech.
A już wiemy, że ciemność nie zniknie, dopóki nie dodamy światła.
Dlatego nie znika uzależnienie, a nawet z czasem jest coraz gorzej. Dlatego nie znika żaden problem w naszym życiu. Bo zamiast dodać światło, walczymy z ciemnością. Jeśli chcesz doświadczyć jak jest to nieefektywne, to pójdź w tym momencie do łazienki lub innego ciemnego pomieszczenia, nie włącz w nim światła i zacznij zmagać się z ciemnością. Weź może garnek i spróbuj garnkiem wyciągnąć ciemność z tego pomieszczenia. Popróbuj tak z godzinę. Napisz w komentarzu jak Ci poszło. Jeśli słabo, to zastanów się w których obszarach swojego życia dokładnie tak postępujesz. I to pewnie już od lat…
Widzimy, że źródłem świata lub jego brakiem, nazywanym ciemnością, jesteśmy my. Nie świat, nie inni ludzie, nie jakieś wydarzenia. Tylko to, jakie znaczenie temu nadajemy. A tym samym ograniczamy swoją świadomość – natężenie światła, temperaturę, miłość, etc.
Da się żyć po ciemku ale często będziemy się o coś potykać, uderzać, krążyć na ślepo, nie wiedzieć dokąd zmierzamy i na co natrafimy. Wiele zwierząt i roślin potrzebuje dosłownej ciemności. My również – np. żeby spać. Ale nie cały czas. Włączenie światła automatycznie spowoduje, że to całe zmaganie znika w jedną chwilę. Na tym m.in. polega wzrost świadomości.
Mówiąc symbolicznie – jeśli źródłem problemu jest ciemność lub to, że śpimy to, co rozwiąże problem? Obudzenie się i włączenie światła. A nie zmaganie ze snem lub ciemnością.
Czy potrafisz odpowiedzieć na pytanie kim/czym jesteś? Twoja odpowiedź to prawie na pewno będzie tylko zlepek tego, co ktoś Ci powiedział na Twój temat. Zapewne jeszcze w większości są to informacje negatywne. Także zdecydowana większość ludzi odpowiada na to pytanie mówiąc jaką pracę/zawód wykonują i tyle!
– “Kim jestem? No jestem Jacek i jestem informatykiem”. A więc mamy imię i zawód. I tyle? Nic więcej?
Często usłyszymy jeszcze co dana osoba lubi robić oraz czego nie lubi. A to przecież cały czas nie jest odpowiedź na pytanie “kim/czym jestem?”! Mówimy wyłącznie o tym, co ROBIMY i MAMY ale nie mówimy nic o tym kim JESTEŚMY.
Tylko wierzymy, że jesteśmy tym, co wymieniliśmy. Ale tak naprawdę jesteś tym, co się tylko z tym utożsamiło. Poprawna odpowiedź brzmi – “Nie wiem kim/czym jestem. Natomiast utożsamiam się z szeregiem cech i przekonań”.
Niektórzy dodają jeszcze jaką religię wyznają, z jakiej kultury się wywodzą, jakiej są narodowości (ale co kto rozumie przez “jestem Polakiem” to jakoś nikt się nie kwapił mi rozszerzyć)… Rozumiesz, co chcę powiedzieć?
Przecież nawet “jestem informatykiem” to przeogromne pole możliwości – możesz być administratorem, programistą, designerem, testerem. A każdą z tych prac możesz wykonywać dobrze, słabo, tak sobie, różnie w zależności od samopoczucia. Możesz również się rozwijać, zmieniać specjalizacje, prace. Więc nawet powiedzenie “jestem informatykiem” to nie jest rzeczywistość! To dramatycznie pozbawione wszystkiego co istotne, bezwartościowe stwierdzenie. I to jeszcze błędne. A jak popełnisz błąd to co wtedy? Zmieniasz się? Już nie jesteś informatykiem, tylko gorszym informatykiem? A może lepszym, bo się czegoś nauczyłeś/aś? Błąd Cię zmienił? A może nie? A może zmianę i jej kierunek wybierasz Ty?
Jest czymś zupełnie innym powiedzieć “jestem Polakiem”, a “urodziłem się w Polsce i żyję w zgodzie z tutejszą kulturą, zwyczajami, przekonaniami”. A to oznacza, że masz pełną kontrolę, co wybierzesz i jak będziesz żyć. Jeśli w Twojej rodzinie jest tradycja, która Cię irytuje, to nikt nie każe Ci jej kontynuować! Nie jesteś ofiarą tej tradycji. Ale czy to zrobisz zależeć będzie jaki poziom świadomości wybierzesz – poczucie winy, że przestajesz kontynuować rodzinną tradycję czy odwagę, by zacząć żyć po swojemu – by świadomie kreować swoje życie. Niektórzy jeszcze potem czują wstyd i żal do siebie, że rezygnując z tej tradycji zranili swoich bliskich. Więc tego nie robią. Poświęcają się cierpiąc i nic z tego nie mając.
Jak dbamy o siebie, to jesteśmy egoistą! Albo boimy się wyobcowania od grupy znajomych. A jak zajmujemy się innymi to albo się zmuszamy i jest nam z tym źle, albo potajemnie oczekujemy czegoś od nich, przez co cały czas i tak czujemy się winni.
To pokazuje nam w jak niskim i ograniczonym spektrum doświadczania żyjemy. Cokolwiek nie zrobimy – komuś będzie źle! Czy jesteśmy na to skazani?
W tej sytuacji świadomość siebie jest niemalże zerowa. Wszystko co możemy powiedzieć o sobie, o życiu, o innych, to jedynie coś, co usłyszeliśmy skądś. Nawet nie wiemy skąd i od kogo! Tylko bezkrytycznie uznaliśmy to za rzeczywistość, za coś, w co wierzymy. Żadnej informacji nie poddaliśmy jakiejkolwiek analizie. Szczególnie tych negatywnych, do których w większości się tak jakby przykleiliśmy. A te pozytywne tak łatwo “odpadały” od nas.
Gdy nas ktoś pochwalił, to czuliśmy się dobrze przez kilka chwil. A gdy ktoś powiedział o nas coś złego, potrafimy to roztrząsać latami! Nie powinno być odwrotnie? Z drugiej strony są ludzie, do których nie dociera żadna krytyka (nawet słuszna). Więc tu także istotny jest mądry, uczciwy balans.
Gdybyśmy się przyjrzeli swoim wypowiedziom, to być może doznalibyśmy szoku, że powtarzamy tylko zasłyszane skądś cytaty! Więc nawet nie używamy własnych słów, nie opisujemy to, co widzimy, tylko powtarzamy opisy innych ludzi i nawet już nie pamiętamy kogo i czego dotyczyły! Nie wierzysz? To użyj własnych słów do opisu jakiegoś kwiatu. Nie wolno użyć Ci żadnego popularnego opisu – np. “ten kwiat jest ładny” albo “to czerwona róża”.
A jeśli względem opisu kwiatów mamy problem, by powiedzieć coś od siebie, coś przemyślanego, nowego, twórczego, to gdy zaczniemy przyglądać się stwierdzeniom o nas samych czy o naszym życiu, zacznie docierać do nas dlaczego mamy w nim problemy.
Co to znaczy np. “jestem Polakiem”? Poproś swoich znajomych, by odpowiedzieli na to pytanie. Zbierz odpowiedzi i zobaczysz, że każdy napisze coś innego! Oznacza to, że to zdanie – “jestem Polakiem” – nie ma żadnej wartości, ani znaczenia! Każdy sam wymyślił znaczenie i dokonał tzw. projekcji – to, co uznał za ważne i rzeczywiste – uznał, że źródłem tego jest “bycie Polakiem”. Ale tak po prostu nie jest. “Walka o Polskę” to tak naprawdę walka o to, co MY sami uznaliśmy za ważne. Bo każdy “Polskę” postrzega w zupełnie innych kategoriach! Zależnych od poziomu świadomości danej osoby. Dla jednej osoby będą to jej bliscy, dla kogoś innego coś większego od niego samego, dla jeszcze kogoś innego jego własny dom. Niektórzy walczyli tylko dla własnej sławy i chwały, a inni w obronie swoich “braci wojny”, jeszcze inni by się sprawdzić, zmierzyć ze strachem przed śmiercią. Każdy miał swój powód.
Nie poznaliśmy również żadnej realnej informacji o tym, co nazywa się życiem i jakie prawa nim zarządzają. Wiemy, że trzeba jeść, spać, oddychać, wydalać. Niektórzy wierzą, że jeszcze trzeba walczyć o swoje. I tyle? Ale każda z tych informacji kompletnie zmienia swoje znaczenie w zależności od kontekstu, z którego ją zaczniemy postrzegać – z jakiego poziomu świadomości zaczynamy ją rozważać.
Z wyższego poziomu świadomości już ważne jest nie tylko “jeść” ale jeszcze “co jeść” i “w jakich ilościach”! Nagle przestaje się liczyć sam fakt jedzenia ale pojawia się znaczenie jakości tego, co robimy. Taka osoba będzie pracować ciężej, by utrzymać wyższy poziom jakości swojego życia. Nie pozwoli sobie go obniżyć! Osoba apatyczna zje suchy chleb ze starym serem. Osoba odważna zadba o dużo wyższą jakość posiłków.
Widzisz więc, że znaczenie jedzenia również nie jest stałe!
Z taką wizją życia jaką ma osoba apatyczna, naprawdę może wydawać się ono smutnym żartem. Czy raczej dramatem. I dla milionów ludzi życie takie jest! Człowiek apatyczny nie ma nawet energii, by posprzątać w domu. Sądzi, że musi oszczędzać energię na coś ważnego! Bo jak ją zmarnuje na sprzątanie, to nie wystarczy mu na to, by np. iść na imprezę. Tak ludzie nie rozumieją tematu własnej energii.
A z energią jak z i miłością jest tak, że im więcej ich damy, tym więcej ich mamy, by dawać.
Osoba w niskiej świadomości uzależnia swoje samopoczucie, a nawet wartość od tego, co ma. Czyli nie tylko uzależnia coś niezmiennego, nieskończonego  oraz WEWNĘTRZNEGO od czegoś zewnętrznego ale jeszcze od ograniczonego źródła! I uważa, że u innych jest dokładnie tak samo! Uważa, że inni są szczęśliwi, BO mają np. drogi samochód i piękną partnerkę, a więc szczęście od nich zależy. Ale to projekcja tej osoby. Zaś w rzeczywistości ta osoba ma zarówno samochód jak i piękną partnerkę, bo już była szczęśliwa bez nich! I żyjąc z wyższą jakością bez problemu zadbała o to, by stać ją było na samochód i jakością swojego życia/nastawienia do życia oczarowała kobietę, która zapragnęła być z mężczyzną, który tak podchodzi do życia i do siebie samego.
Problemem nie jest więc brak posiadania samochodu czy partnerki ale to jakie znaczenie temu nadaliśmy oraz w jakich kategoriach postrzegamy samych siebie. Jeśli wierzymy, że bez tych luksusów nie możemy być szczęśliwi, to nigdy nie będziemy! Ale z drugiej strony jeśli uwierzymy, że możemy – będziemy szczęśliwi! Znajdziemy dowody na oba podejścia do życia.
Tym samym nie w życiu jest problem, ani w brakach, tylko w tym jaką wartość sami temu nadaliśmy.
Dostrzegając to zaczynamy jednocześnie dostrzegać, że życie nie jest chaotyczne. Chaotyczne może się wydawać przez nieświadomość – życie po ciemku. Jeśli nie będziesz kierował(a) samochodem, którym jedziesz, to wypadniesz z drogi i Twoje doświadczenie też będzie wydawało się bolesne i chaotyczne (bo takie będzie DLA CIEBIE). Ale wystarczy, że utrzymasz kontrolę, a każdy zakręt czy nawet nawrót będą w Twoich oczach harmoniczne. Dostrzeżesz w tym własne wybory.
Podkreślę, że to my mamy się dopasować do panujących na tej planecie praw. Jak przychodzi zima, to się uprzesz i będziesz chodzić w sandałach?
Jednym z takich praw jest, że znajdziemy to czego szukamy, że doświadczymy tego, co uznaliśmy za prawdę, że przyciągniemy i zatrzymamy w swoim życiu to, czemu się opieramy i odepchniemy od siebie to, czego pragniemy. Zdawałeś/aś sobie z tego sprawę?
Ludzie cały czas wierzą, że np. źródłem stresu jest ich praca. To tak jakby uznali, że źródłem wypadku jest droga, a nie to jak prowadzili samochód! I opierają się stresowi oraz pracy. Stres nie mija, ani nieprzyjemne sytuacje, energia tej osoby maleje, nie ma jej, by pracę zmienić, a w pracy jest coraz gorzej. Łatwo się wtedy pomylić, że my nic nie mieliśmy z tym wspólnego i uznać się za ofiarę okoliczności! Ale co z własnym postępowaniem i to głównie wewnętrznym, z wartościami i znaczeniem jakie nadaliśmy wszystkiemu w pracy?
A może znowu zamiast przyjrzeć się swojemu wnętrzu cały dzień oglądaliśmy telewizję?
Innym tematem jest praca umysłu. Większość ludzi wierzy bezkrytycznie w przesąd, że to oni myślą! Że myśli człowiek. A króciutkie i proste ćwiczenie pokazuje, że nie tylko my nie myślimy ale także tego procesu nie możemy ani kontrolować, ani zatrzymać! To nawet nie umysł myśli! Myślenie to tylko powtarzany zespół myślokształtów i nasz umysł automatycznie pobiera je z pola otaczającego nas naokoło.
Jakość odbieranych informacji uzależniona jest od naszego WEWNĘTRZNEGO stanu energetycznego, czyli w uproszczeniu – emocjonalnego. W jakim stanie emocjonalnym jesteś, takiej jakości będziesz widzieć myśli – zbierać je ze świata i ze swojej pamięci. Dlatego tak warto zadbać o swoje emocje.
Myślenie to proces bezosobowy, nieskończony i ciągły, którego nie da się ani kontrolować, ani zatrzymać. Nazywa się mentalizacją i zasilają je niskie energie zwane emocjami. Natomiast faktyczne myślenie to proces świadomy, konstruktywny, który przeprowadzić można wyłącznie w stanie spokoju oraz INTENCJONALNIE – wybrać myślenie w jakimś konkretnym CELU.
Ludzie natomiast tylko hipnotyzują się nieskończonym i ciągłym procesem mentalizacji wierząc, że to oni myślą to wszystko… Ale to, że słyszysz radio oznacza, że Ty myślisz nadawaną audycję? Nie! Słyszysz tylko to, co nadaje osobne urządzenie. IDENTYCZNIE jest w przypadku myśli. To nie człowiek myśli. Umysł jest jak antena – odbiera z pola informacyjnego zawarte w nim informacje i tyle. I powtarza, “młóci” je w kółko, a ludzie po prostu zakładają, że skoro widzą tam słowo “ja/mi/mnie/moje” to znaczy, że oni to pomyśleli.
Na temat umysłu i myślenia jest tak wiele niezrozumienia i nieporozumień, że zadziwia mnie jak się ludzie jeszcze nie zorientowali, że tylko dają się robić w balona.
Kolejne niezrozumienie, o czym jednak ludzie, którzy nie medytują, nie mają szans się dowiedzieć. Myślenie to jedynie 2% całego umysłu. Tylko tyle. Więc gdy sądzisz, że “zalewają mnie negatywne myśli” lub “przytłaczają mnie straszne myśli”, to nadal co najwyżej tylko 2% Twojego umysłu. 98% jest w stanie całkowitego spokoju. Ludzie hipnotyzują się tymi dwoma procentami ignorując całą resztę i uważając ją za nieistniejącą. To jakby ktoś 2-3 razy spróbował poderwać kobietę i na podstawie tych 2-3 porażek stwierdził, że nie idzie mu z kobietami. Zaś ludzie, którym to się udaje codziennie przez miesiące, a nawet lata zagadywali i starali się umawiać z dziesiątkami, a nawet setkami kobiet. I też mieli ogromną ilość porażek. Tylko porażkom nadali inne znaczenie. Takie, dzięki któremu się nie zatrzymali. Dzięki wyborowi wysokiej świadomości nadali mądre znaczenie swoim doświadczeniom, poprzez co ich poziom energii cały czas był wysoki. A dzięki temu mieli pozytywne myśli, zaś negatywne ignorowali. Dalej wybierali działanie aż do osiągnięcia zamierzonego celu.
Człowiek wybierający niską świadomość zatrzyma się przy pierwszej porażce, której nada ogromne, negatywne znaczenie. To obniży jego poziom energii, w umyśle dostrzeże negatywne myśli, których się złapie i na tej podstawie podejmie decyzję, by zrezygnować. A potem będzie sądził, że coś z nim jest nie tak lub że to kobiety go nie chcą.
Sądzenie, że my myślimy, choć nie mamy nad tym żadnej kontroli, jest jak sądzić, że to my wiejemy wiatr. No bo skoro widzisz myśli i na tej podstawie sądzisz, że Ty myślisz i że myśli są Twoje, to znaczy, że skoro czujesz wiatr na skórze to Ty go wiejesz i ten wiatr jest Twój! No? Jeśli sądzisz, że myślisz i że to Twoje myśli, to od dzisiaj mów wszystkim ludziom, że Ty wiejesz wiatr i że to Twój wiatr. Jakich reakcji można się spodziewać? Raczej uznania się za wariata.
Z myślami nie jest wcale inaczej. Tylko ludzie przekonują innym i samych siebie, że myślą. Wszyscy to sobie w kółko powtarzają. Gdyby ludzie powtarzali sobie tak samo często, że wieją, też by w to uwierzyli i bili się o “swój” wiatr!
A teraz pytanie za 100 punktów – czy myśl może się obserwować? Czy myśli są świadome siebie? Nie. Czy Twoja ręka wie, że istnieje? Czy może się obserwować nie?
Coś może zostać zaobserwowane przez coś innego, większego od tego. Więc – kto obserwuje umysł i myśli? Nie może to być sam umysł. Musi być to coś większego od umysłu.
Skoro więc obserwujesz myśli, nie możesz nimi być.
Niemniej możesz sądzić, że nimi jesteś, że Ty myślisz i słuchać się każdej myśli, wliczając te najbardziej negatywne. Hmm… tylko po co? Dlaczego?
Jak mówiłem – nigdy nie zrobiliśmy “przeglądu samochodu” i dlatego cały czas jedziemy z tym, co zebraliśmy po drodze. Np. z masą negatywnych przekonań, negatywnych opinii, negatywnych nastawień i postaw, negatywnych nawyków, itd. Zauważmy, że nawet pędzący wielotonowy pociąg – ogromną masę i energię – można zatrzymać wciskając jeden przycisk. Z człowiekiem też tak jest. Np. wystarczy, by sam stawiał się w roli ofiary i już nie dojedzie daleko. Stał się więźniem własnej nieświadomości. Będzie się miotał jak zranione zwierzę w klatce.
Żyjesz jak osoba dojrzała i odpowiedzialna czy raczej codziennie godzinami oglądasz jak aktorzy porno uprawiają seks i mówisz, że Ty masz z tego seks i realizujesz swoje fantazje lub że masz przynajmniej namiastkę seksu? Czy to nie poziom uznawania, że Ty wiejesz i spełniasz swoje fantazje o lataniu? A ludzie są gotowi nawet pobić się za “swoje” myśli!
– To moja racja!
– A nie, bo moja!
Bum! Bum! Bum!
To nazywa się życiem nieświadomym, nieodpowiedzialnym.
Natomiast w rzeczywistości Ty sam wybierasz w co wierzysz, co zatrzymasz w swoim życiu, czemu oddasz moc, energię – co zasilisz, a co nie. Myśl ma tylko takie znaczenie i wartość, jakie sam(a) jej nadasz.
Ani wartość, ani znaczenie nie biorą się z myśli. Ani z niczego innego. To my je nadajemy.
Niestety życie nieświadomie wiąże się z zatrzymaniem w swoim życiu i nadaniem mocy większości temu, co negatywne, fałszywe, degradujące, ujmujące naszej wartości oraz wartości innym ludziom. Bo taka jest natura ego, z którym myli się ponad 80-90% ludzkości. Zakładają, że ich ego to oni.
Prosty przykład – dlaczego zazdrościmy i nienawidzimy ludzi, którzy mają to, czego my nie mamy? I jeszcze traktujemy świat jako niesprawiedliwy! Dlaczego automatycznie uważamy tę postawę za właściwą? A dlaczego by nie wybrać postawy radości, że mamy PRZYKŁAD, który możemy naśladować, by również zrealizować ten sam rezultat we własnym życiu?
Bowiem pole informacyjne, do którego podłączony jest nasz umysł zawiera negatywne, niekorzystne informacje. I my nieświadomie po prostu się nimi kierujemy. Stajemy się więc bezwolnymi niewolnikami negatywnego procesu mentalizacji.
Czy poddałeś/aś krytyce postawę zazdrości? Czy zapytałeś/aś siebie, czy właściwie cokolwiek Ci to daje i czy kiedykolwiek coś dało? Nie. Postawa zazdrości nigdy nic Ci nie dała. A jednak wybierając ją cierpisz, jest Ci źle. Dlaczego więc dalej to robisz? Wybierając postawy i nastawienia niskich jakości automatycznie tak się będziemy czuli, będziemy mieli tak mało energii, chęci, będziemy mieli niskiej jakości, negatywne myśli – a co wszystko wręcz uniemożliwi na odniesienie sukcesu lub poprawę obszaru, w którym jest nam źle.
I nawet wiedząc to większość ludzi co robi? Zmaga się z tymi negatywnościami – próbują zabrać ciemność. I przez to stoją w miejscu.
Rozwój świadomości przywraca nam kontrolę nad swoim życiem, nad swoimi decyzjami, wyborami i tym, czemu nadamy moc i co zatrzymamy w swoim życiu. Dostrzeżemy wtedy, że bez wysiłku możemy wybrać zarówno to, co negatywne jak i to co pozytywne.
A skoro tak, to po co nam cokolwiek negatywnego?
Ja nie mam zamiaru zmusić Cię do wybierania czegokolwiek pozytywnego. Bo życie świadome to nie życie, w którym tym razem zamiast umysłu słuchamy się kogoś innego. Ze świadomością bowiem wiąże się odpowiedzialność. Ty wybieraj i poprzez własne doświadczenia oraz konsekwencje swoich wyborów decyduj czy nadal będziesz to wybierać, czy już nie. Błędy są dopuszczalne! Ale z każdym wyborem wiążą się konsekwencje, których uniknąć nie można.
Na tym przecież polega wyjście z uzależnienia? Nikt nikogo uzależnionego nie przekona na poziomie logicznym, że pora z tym skończyć. Uzależniony musi poczuć na własnej skórze konsekwencje własnych decyzji, musi go zaboleć i dopiero wtedy większość zaczyna dążyć do zmiany.
Nikt nigdy Ci nie powie jak wyglądać będą Twoje randki. Nie możesz się na nie przygotować jak na misję szpiegowską. Ich nieodłączną częścią jest spontaniczność (zawarta w planie), swoboda, szczerość, poznawanie się, odkrywanie, etc. Więc to w esencji mierzenie się z nieznanym, czucie się świetnie z tym, czego nie możemy kontrolować.
Natomiast konstruktywnego korzystania z umysłu dopiero się nauczysz, bo bardzo możliwe, że jeszcze NIGDY nie korzystałeś/korzystałaś ze swojego umysłu samemu. Tylko cały czas  jedynie hipnotyzowałeś/aś się tym, co akurat się w nim znalazło. Szokujące? Ponad 80% ludzkości na tej planecie nie myśli, tylko są niewolnikami bezosobowego procesu mentalizacji. Żyją jak zahipnotyzowani. I co najlepsze – nie mają nawet ochoty tego zmienić!
Wzięcie odpowiedzialności za swoje życie wymaga odwagi. Odwaga to pierwszy pozytywny poziom, który sprzyja życiu.
Odwaga nie oznacza mierzenia się z niebezpieczeństwem czy wystawianiem się na niepotrzebne ryzyko, tylko z przekroczeniem iluzji, których ego chroni m.in. za pomocą strachu.
Odwaga to wejście w strach i wzięcie odpowiedzialności za swoje decyzje, a nie oddawanie ich strachowi i strasznym myślom.
Ale spokojnie – wybór odwagi automatycznie zestroi Cię z nowym polem jakościowo znamienitych informacji oraz energii, które wspomogą Cię w utrzymaniu nowej, lepszej i pozytywnej jakości życia. I to stanie się bezwysiłkowe. Zaczniesz niejako bez wysiłku i zmagania unosić się w pozytywnym spektrum życia, w którym walka już nie będzie potrzebna. Bo czym innym jest ochrona i dbanie o swoje życie, a czym innym walka o ochłapy z innymi padlinożercami.
Oczywiście odwaga nie oznacza braku rozsądku. Odwaga to nie naiwność. Jednak decyzje podejmowane z poziomu odwagi jakościowo będą dużo znamienitsze, niż z niższych poziomów.
To nie żadne new age-owe gadanie, tylko proste ale bardzo potężne prawdy. Masz rozpoznać mechanizmy sabotujące Ciebie i załatać dziury pochłaniające Twój czas, energię, zdrowie, pieniądze i przeznaczyć je na prowadzenie życia zdrowego, odważnego, śmiałego. Tak naprawdę – takiego na jakie się zdecydujesz. Nic mi do tego co będziesz robił/a. Ja się wywiążę z tego, co mówię. Czy Ty wywiążesz się z zastosowania tego w swoim życiu?
Przykład rozwoju świadomości:
1. Poziom wstydu – wstydzę się tego, co mam i co robię. TO źle o mnie świadczy.
2. Poziom winy – mogłem/am tego nie robić! Przegrałem/am życie!
3. Poziom apatii – nic nie mogę już poradzić na to, co mam, robię i to kim jestem.
4. Poziom żalu – dlaczego zmarnowałem/am tyle życia na porno?
5. Poziom strachu – nie wiem czy sobie poradzę, czy dam sobie radę?
6. Poziom pożądania – marzę dla siebie o czymś lepszym!
7. Poziom gniewu – nie chcę już żyć tak jak do tej pory!
8. Poziom dumy – nie dam za wygraną!
9. Poziom odwagi – MOGĘ sobie poradzić, dam sobie radę!
10. Poziom neutralności – niezależnie co będzie, dam z siebie wszystko. Zaakceptuję każdy rezultat.
11. Poziom ochoty – CHCĘ ZMIANY, CHCĘ dla siebie czegoś lepszego i nie poprzestanę w staraniach, aż nie zmienię swojego życia!
12. Poziom akceptacji – będzie co ma być, a ja dam z siebie wszystko. I niezależnie co będzie, akceptuję i siebie, i to co przyszło. Nie jest to dla mnie problemem. Ale zrobię co w mojej mocy, by było jak najlepiej!
13. Poziom rozsądku – ok, spoko, wiem co jest do zrobienia i zrobię to od ręki. Przy okazji zadbam jeszcze o to i tamto. Ok, widzę, że to nie działa, więc to jest do korekty.
To pokazuje jak błędnym jest podejście, że coś jest jakieś, a my na tej podstawie możemy lub nie się tym zająć. Jest zupełnie odwrotnie – to nie jest żadne! To my nadajemy temu wartość, postrzegamy to z jakiegoś poziomu i na tej podstawie decydujemy o swojej postawie względem tego oraz swoich możliwościach. Im bardziej negatywne podejście, tym mniej energii, radości, spokoju, chęci, zdrowia, możliwości.
Często ludzie mówią – “TO jest straszne!” i jeszcze mówią sobie, że nic NIE MOGĄ z tym zrobić i są na TO skazani. Czyli postrzegają TO z poziomu strachu, apatii i poczucia winy. Ale TO nie jest żadne! Te osoby same nadały TEMU taką wartość i postawiły się w pozycji niemocy – w roli ofiary TEGO. Same się na to skazują, bo nie zmieniają swojego nastawienia odnośnie tego, nie zmieniają siebie wewnętrznie, nie odpuszczają ani strachu, ani oporu.
Wiedząc, że umysł myśli sam, niemożliwym jest wzrastać w świadomości i poziomie energii dalej jedynie hipnotyzując się procesem mentalizacji. Bo mentalizacja stanowi wyłącznie racjonalizację obecnego poziomu. Nie umożliwia ani znalezienia rozwiązania, ani nawet nie zawiera w sobie chęci, by opuścić obecny poziom i wejść na wyższy. Wręcz przeciwnie – w mentalizacji znajdziemy usprawiedliwienia i powody, by pozostać na tym poziomie! Doświadczysz tego, gdy zaczniesz obserwować co Twój umysł ma do powiedzenia na temat rzucenia uzależnienia, gdy np. czujesz się zestresowany/a. Albo by komuś wybaczyć – najczęściej słyszymy wtedy “on(a) nie zasłużył(a) na moje wybaczenie!” A to tak jakby powiedzieć, że żmija nie zasłużyła, by wyciągnąć z naszego krwiobiegu jadu. To zwykłe wariactwo, przez które wyłącznie my cierpimy, a jednak miliony ludzi nie chce za żadne skarby odpuścić swoich uraz wciskając sobie taki kit. A potem naturalnie uważają się za ofiarę tych osób. Więc nie tylko sami trzymają się tego, co im szkodzi, nie chcą tego odpuścić, zwalają odpowiedzialność na coś/kogoś innego i jeszcze stawiają się w roli ofiary tego… A jeszcze pogadać z nimi na ten temat, to i nam się oberwie!
Podnoszenie świadomości wiąże się nie tylko z ilościowym zyskiem energii ale także zwiększeniem jej jakości.
Łatwo to zaobserwować w niskich stanach – wstyd nie tylko nie ma w sobie wiele energii ale jej jakość i odczuwanie jest zazwyczaj dla ludzi fatalne. Niektórzy odczuwając wstyd, opierają się mu, a z tym ogromnym dyskomfortem nie radzą sobie i nawet ranią się, bo ból fizyczny jest dla nich ulgą w porównaniu z bólem psychicznym. Wstyd jest niebezpiecznie blisko śmierci, dlatego tak ważne jest, by się mu nie opierać, nie trzymać się go, nie zwalać odpowiedzialności, nie kleić się do niego, tylko się z niego oczyszczać przy każdej okazji, która go z nas wyciąga.
Strach ma dużo więcej odwagi od wstydu i jakościowo też jest wyżej. Możemy szybko porównać – osoba przestraszona jest w stanie zrobić to, czego się boi – np. przemówić przed setką osób. Przerażeni ludzie uciekają – mają dużo energii do działania. Osoba pełna wstydu i strachu tylko będzie się kulić. Więc widzimy, że także od nas zależy jak wykorzystamy energię strachu.
Gniew jest jeszcze wyżej od strachu, odwaga jest jeszcze wyżej od gniewu i dumy, itd. Dlatego ten wzrost jest niezbędny.
I dlatego też nieraz mówiłem i dalej będę to powtarzał, że –
nie możemy liczyć na wyjście z uzależnienia pozostając tą samą osobą – czyli osobą w niskiej świadomości i energii.
Pamiętaj, że emocje to wciąż Twoja energia. Podnosząc swoją świadomość, także odnośnie samych emocji, transformacji i uwolnieniu ulega nie tylko ilość ale i jakość energii. Zauważ, że woda może mieć formę stałą, płynną i gazową, a to wciąż ta sama woda. A jednak różnica w jakości jest znacząca.
Tak samo ze wstydem, odwagą, miłością – to wciąż Twoja energia ale w różnych formach, ilości i jakości.
Wybór i trzymanie się niskich jakości jak wstyd, opór, strach, wina, gniew, duma niezwykle obciążają ludzką psychikę i zatrzymują nas w miejscu jeśli chodzi o poziom energii ale też jakości pracy umysłu.
Dlatego próby “zabrania ciemności” – walki, zmagania z niskimi emocjami, to walka z własną energią. Jest to bezsensowna walka, na którą można poświęcić nie tylko lata ale też zdrowie. Potrzebne jest wyjście z tego błędnego koła.
I teraz pytanie za 1000 punktów – jak/gdzie przeprowadzać rozwój świadomości? W umyśle? Myśleć bardzo silnie i sobie wymyślić, że jesteśmy odważni czy kochający? Wiele osób tak o tym myśli, że prawie świecą! Oświecają się myślami!
Mówią np., że wybaczyli komuś, gdy tak naprawdę tylko wyparli gniew, żal i winę. I starają się unikać tej osoby. A gdy ją widzą, zaczyna w nich wrzeć. Więc znowu oczarowali się mentalnym bełkotem przekonując się, że wykonali poważną, wewnętrzną pracę, której w rzeczywistości nigdy nie tknęli. I co ciekawe – takie osoby spotkają jeszcze więcej ludzi, którzy będą się zachowywali względem nich identycznie jak ta pierwsza osoba, względem której nadal mają urazę!
Od tego jest Twoje życie i wszystkie problemy jakie w nim masz – całe Twoje dotychczasowe i obecne życie to Twój dar, by go “otworzyć/rozpakować” i przepracować wszystko co w nim znajdziesz. Uwolnić niepotrzebne ograniczenia, włożyć wysiłek, otworzyć się na to, co pozytywne, wzmacniające.
A nie masz czytać o tym w oderwaniu od swojego życia i sądzić, że się zmieniasz. Nie. Twoje życie jest doskonałym wyznacznikiem Twojego wzrostu. Więc nie można się tu oszukać.
Zaś takim już super “VIP-owskim” wyznacznikiem rozwoju jest uzależnienie. Dopóki pozostaną do przepracowania ważne, krytyczne tematy – pozostaniesz uzależniony/a.
A dla tych, którzy rąbnęli bardzo mocno o ziemię – na tej planecie wzrosnąć można co najwyżej tak wysoko jak nisko się upadło. Uznaj swój upadek za naciągnięcie cięciwy łuku, z którego się wystrzelisz.
Ale powtórzę, bo jest to krytycznie ważne – nie możesz unikać swojego życia, a w szczególności problemów jakie w nim masz. Nie możesz myśleć, że wyzdrowiałeś/aś z uzależnienia, gdy tak naprawdę siedzisz w kącie swojego pokoju trzęsąc się ze strachu, by z niego wyjść, no ale nie oglądasz porno, więc wszystko gra.
Nie możesz sądzić, że wyzdrowiałeś/aś z uzależnienia, gdy nic nie zmieniłeś w swoim życiu od iluś tam lat. Gdy żyjesz tylko komfortowo.
Wyznacznikiem zdrowia są problemy, a w szczególności kryzysy.
Tak jak jazda po prostej drodze bez wypadku wcale nie oznacza, że jesteś świetnym kierowcą! Dopiero sytuacja niebezpieczna, trudna pokaże jakim kierowcą jesteś. Trudne warunki, problemy, etc. – to zweryfikuje Twoje umiejętności, wiedzę i doświadczenie – generalny poziom. Nie uznałbym też, że jestem świetnym kierowcą jadąc samochodem z przebitą oponą lub brudnymi szybami.
Nie oznacza to, że mamy ładować się w tarapaty, bo to byłaby zwykła głupota. Jak zadbasz o swoje życie, to oczywiście będzie Ci w nim dobrze przez większość czasu. Zamiast robić sobie kłopoty lepiej wyznaczyć kolejny cel – np. dużo większy, niż do tej pory i zacząć go realizować. To wyciągnie z podświadomości kolejne warstwy oporu, emocji oraz negatywnego programowania. Wtedy szybko zobaczysz czy znowu od tego uciekniesz, czy nie będzie to już dla Ciebie problemem.
2. Paradygmat.
Paradygmat to całościowy system wartości jaki wyznajesz i w jakim postrzegasz różne tematy, wydarzenia, sytuacje, zagadnienia.
Przykład szkodliwego paradygmatu – życie jest złe, ja jestem gorszy/a, życie jest niesprawiedliwe… Jeśli założysz taki paradygmat, automatycznie wszystkie Twoje zmysły oraz umysł zaczną się poruszać w tym ograniczeniu paradygmatowym. Czyli – znajdziesz to, czego szukasz. Jeśli założysz więc, że życie jest złe i niesprawiedliwe – dokładnie do tego sam(a) doprowadzisz. Bo całą resztę Twoja podświadomość zignoruje i doprowadzi Cię do wydarzeń, które uznałeś/aś za rzeczywistość. Sam(a) znajdziesz sobie potwierdzenia paradygmatu, który utrzymujesz.
Co to znaczy “Twoje podświadomość coś zrobi”? Oznacza to, że TY nieświadomy/a sam(a) to wybierzesz.
Odpowiedzialność oznacza świadomość bycia autorem.
Dlatego tak kluczowe jest wzięcie pełnej odpowiedzialności za swoje życie, bo to uzmysłowienie sobie, że to my jesteśmy autorem wszystkiego co mamy w naszym życiu. A skoro tak, to MY możemy to zmienić!
Więc jeśli Twoje życie jest niesprawiedliwe dla Ciebie, sam(a) sobie takie tworzysz! Zapewne dlatego, bo sam(a) jesteś niesprawiedliwy/a dla siebie! Przykład takiej niesprawiedliwości – popełniasz błąd, za który zaczynasz się obwiniać, wstydzić, nienawidzić siebie, użalać się, opierać, negatywnie oceniać… a czy samo popełnienie błędu nie wystarczy za “pokutę”?
Jak zmienić swoje życie? Tylko poprzez zmienianie siebie. Zmianę siebie dla siebie i dla innych ludzi.
Zmiana zaś jaki ma kierunek? Do dołu – do bycia bardziej negatywnym, ograniczonym, bojaźliwym, dumnym, obwiniającym? Nie.
Zmiana powinna mieć kierunek do góry – do miłości, radości, otwartości, odwagi, szczerości, uczciwości, etc.
I znowu – Twoje życie zweryfikuje czy faktycznie wzrastasz, czy tylko o tym myślisz bujając w obłokach. Np. kogo nie lubisz? Jakich ludzi spotykasz, których zachowania Cię bolą? Co z tym zrobisz? Jaki kierunek wybierzesz tym razem?
Ludzie sądzą, że jak będą grali ofiary, to życie stanie się dla nich inne – lepsze. Ale jest zupełnie inaczej! Im gorzej traktujesz siebie, tym trudniej Ci będzie! Jeżeli traktujesz się jako bezsilną ofiarą, to sądzisz, że spotkasz pomagające Ci aniołki? Nie! Spotkasz same “drapieżniki”, które Cię jeszcze silniej docisną! I co jeszcze robią takie ofiary, co jasno pokazuje jak same robią się w konia – zaczynają nienawidzić i obwiniać tych “drapieżników”! Zaczyna w nich wrzeć, denerwują się. Na zewnątrz grają świętych ale wewnątrz są jeszcze większym drapieżnikiem! Drapieżnik korzysta z okazji ale taka “ofiara” wymordowałaby wszystkich jak leci! Bo w takim paradygmacie żyje – własne uczucia stanowią dla niej usprawiedliwienie dowolnej postawy. Życie nie wspiera takich postaw. Dopóki Ty nie zaczniesz wspierać siebie (nienawiść do innych nie jest wspieraniem siebie), to nie zacznie Cię wspierać nic innego.
Uzależniony nie tylko nie chce zmieniać siebie ale siebie i swoje życie uważa za smutny los (świadomość ofiary/apatii) – przerzuca odpowiedzialność na życie, czyli poza siebie. Próbuje się ewentualnie zmagać, gniewać, walczyć, a od tego, co uznał za zagrożenie ucieka. Nie pozwala sobie więc nic rozważyć z wyższych, pozytywnych poziomów świadomości jak Odwaga, Ochota, Neutralność, Akceptacja. Porusza się tylko w niezwykle ograniczonym spektrum niskiej emocjonalności. Zaś jedną z cech emocji jest to, że trzeba je zasilać – oddawać na podtrzymywanie ich swoją energię życiową.
Swoje życie traktuje jako potwierdzenia marnego zdania na swój temat. A jest zupełnie odwrotnie!
Nasze życie stanowi reprezentację tego co utrzymujemy głównie na swój temat!
Uzależniony żyje tak – podchodzi do lustra i widzi zarośniętą twarz. Na tej podstawie stwierdza, że nie zasługuje/nie może się ogolić. I że życie jest z tego powoduje nie sprawiedliwe, bo inni są ogoleni.
Moc ludzkiej świadomości jest przeogromna. Po prostu to, w co uwierzysz doświadczysz w swoim życiu.
W tym momencie wiele osób zaczyna wierzyć w bajeczki, w baśnie dla dzieci. Nagle twierdzą, że będą wierzyć, że są kochający. Albo że zarobią milion dolców. Powiedzą – “No przecież w to wierzę, więc tego powinienem/powinnam doświadczyć!” Gdyby naprawdę wierzyli w swoje bogactwo, to codziennie zaczynaliby się nim dzielić z innymi, bo przecież nie wierzyliby w stratę. Zaczęliby dawać wysokie napiwki, dobrze się odżywiać. Traktować się jak osoba życząca sobie jak najlepiej. A gdyby się przyjrzeć ich postępowaniu, to nadal żyją jak osoba biedna, wybrakowana, umniejszająca sobie i innym. Osoba bogata nie czuje braku, nie ma więc potrzeby pragnąć niczego więcej, szczególnie zmiany innych ludzi. Przestaje więc kogokolwiek oceniać, kontrolować, próbować zmieniać. Nie zazdrości, nikomu nic nie odmawia. No więc? Jak traktujesz swoją obecną pracę? Jak skarb? Czy jak karę? Zmianę zaczynamy od tego, co mamy.
Jesteś gotów usunąć gniew na rzecz spokoju? Jesteś gotów usunąć zazdrość na rzecz szczodrości? Jesteś gotów usunąć strach na rzecz odwagi? Jesteś gotów usunąć opór na rzecz chęci?
Dla podświadomości to czy doświadczysz bogactwa czy biedy jest bez różnicy. Tak jak dla komputera jest bez różnicy czy zainstalujesz na nim super program do analizy krwi i ratowania życia, czy wirusa, który będzie Ci okradał konto bankowe. Będziesz miał to, co na nim zainstalujesz i co już działa.
Masz to, co sam/a wybierasz. I to Ty nadajesz temu wartość, bo ani bieda, ani bogactwo nie mają żadnej wartości. Są ludzie, którzy zginęli, bo podczas bombardowania nie chcieli opuścić swojego bogatego domu. Więc dla nich bogactwo ostatecznie okazało się zgubne. Nie mówię tego, by negatywnie oceniać bogactwo, ani biedę. Mówię, że właśnie nie mają żadnej wartości. A to, co mamy – sami nadaliśmy temu taką, a nie inną wartość.
Niejeden już nie poradził sobie z lepszą wypłatą ale też dużo większym stresem, większą ilością godzin w pracy. Tracił zdrowie, często małżeństwo, nie mógł być ze swoimi dziećmi. Ale miał pieniądze i sukces w firmie. Jednak robił to wbrew sobie. Osoba ta goniła za jakimś majakiem, który nawet nie miał dla tej znaczenia. A to, co cenne straciła przez to.
Jeśli dla nas codzienna praca przez kilkanaście godzin oznacza, że jesteśmy ofiarą, nie chcemy tego, bo wyobrażamy sobie jak w tym czasie wszyscy inni mają masę szczęścia i nic nie muszą robić, tylko wszystko im się samo dzieje, no to my żyjemy bajeczką i to, co mogłoby być dla nas radosne i swobodne, stanie się udręką.
Od zawsze media sprzedają nam fantazje na temat sukcesu – że ktoś nic nie robił i nagle odniósł sukces. Z dnia na dzień.
Nie na tym bazują filmy o sukcesie – że ktoś nie miał szczęścia (pierwsze urojenie – sukces zależy od szczęścia), a potem nagle coś się samo magicznie odmieniło? Kogoś spotkał, podniósł z ziemi przypadkiem (kolejne urojenie – sukces zależy od przypadku, nie mamy nad nim kontroli) jakąś tajemną kartę, która dała mu wstęp do sekretnego klubu miliarderów, tam się komuś spodobał, zrobiono z niego bogacza, itd. Już bardziej realnie brzmią bajki o królewnie Śnieżce, niż to. A jednak non stop słyszę, że “w życiu trzeba mieć szczęście”. Ludzie życzą sobie szczęścia, a nie odwagi, uczciwości, szczerości, rzetelności.
Tak jak uzależnieni non stop mówią, że “może tym razem się uda”. Ale co to jest to “się”??? Liczysz na jakieś “się” i że to “się” musi “się udać”? Nie ma żadnego “się”!
Prawda jest taka, że ci co odnieśli duże sukcesy zapierdalali tysiące godzin. Każdego dnia wstawali o 6 rano lub wcześniej i pracowali bez wytchnienia, nieraz do późnej nocy. Robili to chętnie – chcieli sukcesu bardziej, niż się wysypiać. Nie chodzili na mecze, do baru, na imprezki. A potem co widzimy o nich w mediach? Tylko to, że np. stracili dużo pieniędzy podczas jakiejś imprezy. I już ludzie budują sobie wizję, że im się poszczęściło, a są idiotami i potrafią tylko tracić pieniądze. I oczywiście te osoby milion razy lepiej by się tymi pieniędzmi opiekowały. Więc nie tylko odmawiają im ich własnego sukcesu ale też popełniania błędów! Czyli już wiemy dlaczego sami nie odnoszą sukcesu i tylko zazdroszczą oraz nienawidzą.
Są przykłady ludzi, którzy bez wysiłku mają każdą rzecz (co nie znaczy, że siedzą na tyłkach i nic nie robią) i są ludzie, którym wszystko przychodzi z ogromnym trudem.
Więc to nie te rzeczy, wydarzenia, ani czynności wpływają na nas, tylko to my nadajemy im wartość i znaczenie.
Gdyby było inaczej, to w jednym miejscu pracy, w jednej firmie wszyscy albo pracowaliby na full obrotach, byli chętnie i radośni, albo wszyscy by się męczyli, cierpieli i narzekali. A tak nie jest. W jednej firmie znajdziemy ludzie wydajnych, pracujących chętnie i efektywnie oraz ludzi narzekających się, męczących się i niechętnych. Więc to nie firma jest źródłem samopoczucia, ani nastawienia tych osób, tylko paradygmat, który każda z nich utrzymuje.
Trzeba zrozumieć jeszcze 2 tematy:
1. Inni traktują nas zazwyczaj tak jak traktują siebie i tak jak my się traktujemy.
2. Umysł wykorzysta REZULTATY tego, co utrzymujemy w sobie jako usprawiedliwienie, by dalej się tego trzymać.
Więc jeśli utrzymujesz świadomość ofiary (negatywne przekonania + wstyd, winę, silny opór i żal), to spotkasz głównie ludzi, którzy albo sami będą na poziomie ofiary i będziecie to wspólnie sobie racjonalizować i usprawiedliwiać, albo spotkasz ludzi, którzy będą traktować Ciebie jak ofiarę (np. swoją ofiarę). Mogą Cię wykorzystywać, okłamywać, nie będą Cię szanować, będą Ci odmawiać tego, co pozytywne. Nawet mały piesek Cię obszczeka, a dziecko pokaże Ci język. Wszystko będzie dla Ciebie wydawało się potwierdzeniem, że życie jest do dupy.
Ale tak nie jest. To REZULTATY Twojego postrzegania samego/samej siebie. Nie wolno dać zrobić się w jajo własnemu umysłowi, który myli skutki z przyczynami. Ja potrzebowałem ponad 30 lat życia, by to sobie uświadomić.
Prosty temat – co czujesz odnośnie swojego życia i swoich doświadczeń? To co czujesz nosisz w sobie. To energia. A co robi energia? Nie tylko wchodzi w interakcję z polami innych ludzi ale jeszcze wpływa na pracę Twojego umysłu oraz zmysłów! Nieświadomie podejmujesz decyzje na bazie tego, czego nawet świadomie nie czujesz. I inni ludzie też! Jak kobieta wyczuje wstyd lub winę, z większym prawdopodobieństwem powie Tobie “nie”. A jak ktoś pogniewany wyczuje w Tobie gniew, z większym prawdopodobieństwem zaatakuje Ciebie, a nie kogoś innego.
A co z intencjami? Co z Twoim kierunkiem? Chcesz opuścić obecny poziom? Tak? To czego się w nim trzymasz? Czego nie chcesz się puścić? Z czego nie chcesz zrezygnować?
Gdy kobieta powie Tobie “nie” i poczujesz wstyd, winę i żal, to co z tym zrobisz? Złapiesz się i odpowiedzialność zrzucisz na tę kobietę, czy weźmiesz za to odpowiedzialność i się z tego oczyścisz, puścisz się tego? Gdy ktoś będzie nieprzyjemny dla Ciebie, to tym zachowaniem usprawiedliwisz swój gniew, winę i opór, czy się ich puścisz?
Wiele osób chce być wolnymi z uzależnienia ale nie chcą przestać oglądać porno i sobie to racjonalizują.
Mówią, że porno jest takie przyjemne… No więc na co liczą? Na wolność? To, co niszczy im mózg, psychikę i życie nazywają przyjemnym! Pobudka!!!
Z taką samą łatwością możesz sprowadzić do swojego życia pozytywne jakości jak i negatywne. Znajdziesz na świecie miliony przykładów potwierdzające oba przypadki – znajdziesz ludzi, którzy ciągle wpadają w kłopoty, czegokolwiek się nie dotkną zepsują, itd. Oraz znajdziesz ludzi, którzy czegokolwiek się nie dotkną, osiągną w tym sukces i zarobią coraz więcej. Znajdziesz ludzi zawsze zdrowych i zadowolonych, pełnych energii i znajdziesz lubi wiecznie zmęczonych, niezadowolonych i często chorujących.
Aby nie dać się zrobić w konia, że to sprawa genów, to także znajdziemy przypadki transformacji ludzi z jednego końca spektrum na drugie.
Musisz stanąć na straży swojego umysłu oraz tego, co uznajesz za prawdę – to tyczy się zarówno tego:
– Co już poznałeś/aś i co powtarza Twój umysł.
– Twoich decyzji, czyli tego, co dajesz światu (bo to otrzymasz z powrotem pomnożone).
– Tego, czym karmisz swój umysł.
– Twoich intencji.
To Twoja odpowiedzialność – co wprowadzasz do siebie i swojego życia oraz to, co dajesz z siebie w świat/światu.
Jako dzieci zazwyczaj nie jesteśmy uczeni odpowiedzialności przez naszych rodziców, tylko posłuszeństwa. I to jeszcze nie posłuszeństwa mądrym zasadom, tylko posłuszeństwa na bazie strachu przed karą!
Niestety jest tak w większości przypadków. Ale nie jest to wina naszych rodziców. Oni byli uczeni tego samego. Niemniej to nie jedyny negatywny program, który nam przekazali. Przekazali nam ich dużo więcej. Wiele z tych negatywnych programów nawet postrzegana jest jako pozytywne! Przykład – w życiu trzeba się wycierpieć. Możesz w to wierzyć lub nie. Chodzi o to, że możesz odkurzyć mieszkanie z uśmiechem na ustach i ogromną radością lub nawet cierpieć robiąc to, a potem wypić pół litra wódki i czuć się jak przegryw. Zrobisz jak uważasz za słuszne. Każdy inny też.
Już nie jesteś dzieckiem. Nie możesz pozwalać sobie na bezkrytyczne przyjmowanie wszystkiego co usłyszysz za prawdę. Co więcej –
nie możesz pozwolić sobie na dalsze bezkrytyczne uznawanie za prawdę tego, co usłyszysz we własnym umyśle.
Bo umysł tylko powtarza to, czym został zaprogramowany. Skoro doszło do uzależnienia, to z dużym prawdopodobieństwem większość z tego, co poznałeś/aś jest negatywna, czyli automatycznie nieprawdziwa. To się tyczy także myśli, które widzisz w tym momencie. Problemem nie jest więc to, co ktoś zrobił Ci kiedyś ale to, co sam(a) robisz sobie w każdej sekundzie.
Bo jeśli ograniczyłeś/aś paradygmat do negatywnego postrzegania siebie, innych ludzi, świata, to takie i tylko takie informacje znajdziesz, myśli, które znajdziesz w umyśle, emocje, które będziesz odczuwać i wydarzenia, których doświadczysz. Dodatkowo żyjąc nieświadomie będziesz znajdował(a) potwierdzenia tych przekonań. Jeśli uznałeś się za kogoś gorszego, to automatycznie znajdziesz np. takie artykuły w internecie, które potwierdzą Ci, że życie jest niesprawiedliwe i jedno rodzą się lepsi, a drudzy gorsi. A czy tak jest? Hmm… wiem na pewno, że da się znaleźć przykłady, że można przekroczyć każdą przeszkodzę i rozwiązać każdy problem i wyzwanie.
Są dziesiątki tysięcy ludzi, którzy uzdrowili się z raka i innych chorób, w tym z najcięższych. Jeśli jesteśmy przerażeni rakiem, dlaczego do nich nie napisać i posłuchać ich historii, ich rad? Dlaczego tego nie zrobisz? Bo nie zrobił tego żaden Twój znajomy? Bo nie obejrzałeś filmu, w którym główny bohater to zrobił?
I teraz kwestia, żeby wyjść z umysłu i zacząć testować te informacje we własnym życiu, a nie zacząć to wszystko poddawać wątpliwościom (co leży w naturze nierozwiniętego umysłu).
Miałem przykład człowieka, który prosi o pomoc w medytacji. Napisałem mu, że medytacja to obserwacja myśli i ignorowanie ich – kompletny brak zajmowania się nimi, nie interesowanie się żadną myślą. A on na to pisze – “No ale jak to mam obserwować i się nie interesować? Przecież jak coś obserwuję, to się automatycznie interesuję! Nie da się tak!” To przykład człowieka śpiącego, kompletnie zahipnotyzowanego umysłem.
A ludzie, których mijasz codziennie na ulicy w setkach? A samochody? A drzewa? A chmury? Ma tysiące przykładów, gdzie obserwuje coś, np. mijanych ludzi i kompletnie nie poświęca im uwagi. Dlatego – pobudka! Miał i nadal ma tysiące przykładów każdego dnia, że to już robi, a nawet ich nie dostrzegał. A jednak za wszystkimi myślami biega i interesuje się jakby podchodził do każdego mijanego człowieka i mówił jaki jest ważny i żeby mu doradził co ma robić, żeby go pokierował.
Można zadać sobie pytanie – skoro kompletnie nie dostrzegał takiej oczywistości, czego jeszcze nie dostrzegał?
Widzisz, że nie możesz liczyć na żadne “się”? Nic “się” nie uda! Bo to poważna kwestia generalnego obudzenia się.
Innym, krytycznie ważnym faktem, jest to, że umysł to nie narzędzie zdolne do odróżnienia prawdy od fałszu. Umysł jest jak antena – po prostu powtarza (nadaje) to, co usłyszał, co zostało mu dostarczone i tyle. Nie może rozróżnić tego, co szkodliwe od tego, co zdrowe i korzystne. Tak jak komputer nie powie Ci – “Hej! Nie instaluj tego programu, bo spowolni moje działanie oraz działanie innych programów!” Komputer po prostu zapisze to, co w nim zainstalujesz i zacznie to odtwarzać. Dla komputera nie ma różnicy czy zainstalujesz na nim wirusa czy Worda.
Czy kiedykolwiek poddałeś krytycznej analizie jakiekolwiek przekonanie – że np. życie jest niesprawiedliwe? Dlaczego z góry uznałeś/aś je za prawdziwe, że tak jest? Jeśli tak się stało, to automatycznie zacząłeś/aś przyciągać do swojego życia sytuacje, które potwierdzą to przekonanie! I każde inne, w które uwierzyłeś/aś! Twój komputer już przetwarza te programy.
Poza tym, sprawa również najwyższej wagi – w samym tym przekonaniu zawarty jest fundamentalny błąd, bo pominięte zostało niezwykle ważne prawo świadomości – WSZYSTKO na tej planecie jest subiektywne. Tym samym nie życie jest niesprawiedliwe, tylko TWOJE życie, bo TY w to wierzysz i rezonujesz takimi jakościami. A skoro tak, to Ty za to odpowiadasz i tylko Ty możesz to zmienić.
Zapytaj też sam(a) siebie – czy Ty jesteś sprawiedliwy/a?
Dlatego właśnie ludzie nie zmieniają swojej negatywnej wizji świata, bo doświadczają tego, w co wierzą! I dla ich nieświadomych umysłów te doświadczenia stają się POTWIERDZENIEM, że to w co uwierzyli jest prawdą… ale nie jest! To rezultat, nie przyczyna! A w następnie zaczynają zmagać się ze światem, zamiast zmienić siebie!
Zapamiętaj –
doświadczenia każdej osoby na tej planecie są SUBIEKTYWNE! Doświadczasz tego, co sam/a utrzymujesz w sobie.
Nie wierzysz lub nie rozumiesz? Ok, powiedzmy, że tracisz pracę. Jutro. I co? Jakie jest to doświadczenie? Złe? Straszne? Niesprawiedliwe? Niesłuszne? Bolesne? …i tyle? A nie powtarzasz przypadkiem tekstów zasłyszanych z jakiegoś filmu?
Na 100%, bez żadnej wątpliwości stwierdzasz, że to wydarzenie jest złe i nie powinno mieć miejsca? A może jeszcze wydarzyło się w najgorszym możliwym momencie, gdy masz sporo długów?
A teraz troszkę “reality check” – czy dawałeś/aś z siebie 100% w tej pracy? Czy zależało Ci na tej pracy i by firma odnosiła sukcesy? Czy tylko robiłeś/aś minimum, by nie zostać zwolnionym? Jak podchodziłeś/aś do swoich obowiązków i do współpracowników? Jaką energią, “aurą” rezonowałeś/aś z innymi? Z jakim nastawieniem szedłeś/szłaś do tej pracy każdego dnia?
Temat drugi – dlaczego doszło do długów? Przez zaniedbania? Błędne decyzje? Czy były to jedyne błędne decyzje w Twoim życiu?
Rozumiesz? Ja wiem, że utrata pracy może boleć. A teraz jeszcze mierzymy się z prawdą, która często też jest bolesna. Ale bez spojrzenia na prawdę nic nie zmienimy.
Być może okaże się, że utrata pracy była dla nas bolesna, bo wreszcie ból był na tyle duży, by zwrócić naszą świadomość na nas samych i to jak podchodziliśmy do siebie, do swojego życia, do obowiązków, jakie decyzje podejmowaliśmy, itd. I być może dostrzeżemy MASĘ negatywności, od których uciekaliśmy, których nie chcieliśmy być nawet świadomi.
Utrata pracy więc staje się DAREM, dzięki któremu możemy zacząć pracować nad tymi negatywnymi tematami i zaniedbaniami. I jak je skorygujemy, szybko znajdziemy sobie nową pracę, w której już będziemy wykonywać ekstra robotę i się przy tym nie męczyć.
Może też wyciągniesz budujące, wzmacniające, pozytywne wnioski na temat Twojego dotychczasowego podejścia do pracy oraz jej utraty. Oraz odnośnie innych ludzi i dostrzeżesz, że często dawałeś/aś się wykorzystywać, nie walczyłeś/aś o swoje, etc.? Żyłeś/aś naiwnie z niskimi intencjami? I w następnej pracy Twoja kariera rozkwitnie bardziej, niż dotychczas! Ale jeśli zatrzymasz się na użalaniu, narzekaniu, frustrowaniu i rozpaczaniu, to nic dobrego z tego nie wyjdzie. Ty decydujesz. Nie jakieś mistyczne życie.
Ty wybierasz jak zareagujesz i jakie znaczenie nadasz temu wydarzeniu – czyli w jakim paradygmacie je zinterpretujesz.
Jakie decyzje podejmie większość ludzi? Negatywne – będą narzekać, obwiniać się i użalać. A co robi zwykle człowiek? Wzoruje się na większości. Zaś to jest POWAŻNY błąd.
Tzw. życie to konsekwencje Twoich decyzji. Twoje życie to konsekwencje Twoich decyzji. Moje życie to konsekwencje moich decyzji.
Oczywiście, że możesz w to wątpić, a nawet wyśmiać. Ale wystarczy prosty eksperyment – gdy wybaczysz w pełni jakąś urazę, którą utrzymujesz długi czas, zobaczysz, że jakimś magicznym sposobem z Twojego życia zaczną znikać osoby, które przypominają Ci o tej urazie i towarzyszących jej emocjach. I gdy nawet spotkasz taką osobę następnym razem, to zamiast cierpienia, oporu czy innej negatywnej reakcji, odczujesz spokój, być może współczucie, albo zaczniesz się ciepło śmiać, że taka drobnostka kiedyś wytrącała Cię z równowagi.
To ciekawe, że umysł w swojej naturze wątpi tylko w to, co pozytywne, a w to co negatywne jakoś nie kwapi się do wątpienia. Nie dziwi Cię to? Nie zastanawia? Nie jest to podejrzane? I ludzi, którzy do życia podchodzą pozytywnie (i mają super rezultaty) uważa za naiwnych i za szczęściarzy! Oczywiście część jest naiwna ale nie wszyscy. Ale chyba lepiej być naiwnym ale też pozytywnym i radzić sobie w życiu, niż wiecznie niezadowolonym, sceptycznym, a nie mieć żadnych sukcesów?
Dlaczego z góry zakładamy, że natura świata jest negatywna? Bo co – bo media karmią nas cały czas, 24/7 negatywnymi, tragicznymi informacjami? Bo sami tylko takie znajdujemy? Bo czasami dojdzie do wypadku? Bo nas samych cieszą tylko filmy pełne przemocy, niesprawiedliwości, bólu, pragnienia odwetu za cierpienie?
To że jakiś idiota zastrzeli kogoś, a nas to przerazi nie oznacza to, że świat jakiś jest! Jeśli non stop się boisz, to Twój problem, a nie świata!
Są też tysiące filmów pozytywnych, budujących! I my także odpowiadamy za to, po jakie filmy sięgamy!
To również nas nie zastanawia? Dlaczego akurat szukamy tego, co negatywne? Przecież dokładnie to znajdziemy!!! Twoje zmysły dostosowują się do Twojej intencji. Wytną z rzeczywistości wszystko, co nie pasuje do Twojej intencji.
Bardzo często słyszę – “Oglądałeś ten film? Jest straszny i brutalny ale świetny!” Wow! Straszny i brutalny ale świetny! No to już wiemy czego ta osoba szuka w życiu – tego, co straszne i brutalne ale dzięki temu jest świetnie, bo można się bać i zwalać na coś/kogoś odpowiedzialność za swój strach!
Więc jeśli chcesz potwierdzić swoją negatywną rację na jakiś temat, znajdziesz do tego potwierdzenie, bo Twój umysł wytnie całą resztę (wliczając dowody, że się myliłeś/aś w tej negatywnej kwestii).
Z tysięcy, jeśli nie milionów codziennie doświadczanych ale niezauważanych zdarzeń wyłapie akurat takie, które stanowić będzie potwierdzenie Twojej intencji. Umysł krzyknie wtedy triumfalnie – “Mam cię!”. Na co ja odpowiadam – “Tym gorzej dla Ciebie!”
Najprostsze na tej planecie to udowodnienie swojej racji.
Zadziwiające ale tak właśnie jest! I gdy ja porzuciłem dumę ze swojego smutnego losu i zacząłem szukać tego co pozytywne, co zmieni moje życie na lepsze – o dziwo, zacząłem to znajdować w dużych ilościach i to bez wysiłku! Tak samo będzie i w Twoim przypadku, bo nie ma od tego wyjątków! “Ceną” jest zrezygnowanie z tego, co negatywne i niezdrowe oraz z tego, co nie sprzyja sukcesowi (np. wieczne oglądanie seriali w telewizji, gdy czujemy stres).
Pamiętaj, że nawet z pokoju nie wyjdziesz jeśli będziesz się trzymał w nim krzesła lub przykleisz się do ściany.
Nie oznacza to, że ze świata znikną ludzie negatywni. Ból, który w Tobie poruszali trzeba uzdrowić. Od czasu do czasu spotkasz takie osoby. I co z tego?
Nie oznacza to też, że nagle Twój sąsiad zapragnie sprzątać Ci w domu za darmo. Nie oznacza to, że nagle szef zaproponuje Ci 300% podwyżki. Możesz nawet nic nie zmienić w swoim życiu na zewnątrz ale jeśli poddasz je kompletnej korekcie paradygmatowej i umieścisz przeszłość i chwilę obecną w innym kontekście, być może Twoje dotychczasowo “szare życie” zaczniesz postrzegać jako cudowne, zaczniesz doceniać każdą chwilę jako dar, wszystkich ludzi za wartych miłości, angażować się w to, co robisz na 100%! A z takim nastawieniem jak sądzisz – spotka Cię więcej dobrego, czy złego? Podejmiesz decyzje budujące Twoje życie, czy degradujące?
3. Intencja.
Sprawa krytycznie ważna.
Intencja jest tym, co aktywuje niewidzialny proces realizacji. To jak włączenie światła lub odcięcie liny balonu przywiązanego nią do ziemi.
Bez intencji nic się nie wydarzy. Wszystkiemu towarzyszy intencja.
Intencja towarzyszy każdej czynności jaką wykonujesz, wykonałeś i jakich nie wykonałeś. Tylko ludzie nie mają o tym pojęcia i intencję ustalają kompletnie nieświadomie.
Ludzie mylą logiczne rozważania z prawdziwą intencją.
Intencja jest tym, dokąd dojdziesz w swoim życiu, gdzie się znajdziesz.
Z drugiej strony –
to co już masz w swoim życiu, to było Twoją intencją.
To, co masz, to realne konsekwencje Twoich wyborów, czyli intencji.
Więc przykładowo jeśli chorujesz to może być konsekwencja utrzymywania silnej urazy, której wybaczenie nie było Twoją intencją. Jeśli cierpisz, to może być konsekwencja utrzymywania oporu i/lub przywiązania do kogoś/czegoś, czego uwolnienie nie było Twoją intencją.
Czy dzisiaj Twoją intencją jest poczuć radość? A cieszysz się? Jeśli nie i jeszcze mówisz sobie – “No ale z czego mam się niby cieszyć?”, to widzisz, że Twoją intencją nie jest odczuwanie radości! Tylko narzekanie. Bo kto powiedział, że potrzebujesz powodu, by się uśmiechnąć? Puść się tego, czym ograniczasz radość, wybierz ją i będziesz ją miał(a).
Jeśli Twoją prawdziwą intencją jest unikanie dyskomfortu emocjonalnego, a na poziomie logicznym chcesz poznawać kobiety… nie poznasz żadnej i nigdy nie będziesz miał ani randki, ani seksu. Bo Twoją intencją nie jest poznawanie kobiet, tylko unikanie nieprzyjemnych odczuć. Nieświadomie więc wszystkie swoje decyzje i starania dopasujesz do tej priorytetowej, głównej intencji. Możesz nawet się zmusić do rozmów z kobietami ale zachowasz się w taki sposób i powiesz dokładnie to, co zniechęci do Ciebie kobiety, co w efekcie wywoła w Tobie niechciane emocje. A Twój umysł powie wtedy – “No i po co mi to było? Nic z tego nie mam, a teraz jeszcze cierpię”.
Pamiętam jak sam regularnie chodziłem do klubów i nigdy nie poderwałem dziewczyny… nawet nie próbowałem! Nawet znajomi nie mogli mnie do tego zmusić! Raz pamiętam, że kumpel wziął mnie za rękę i położył ją na ramieniu tańczącej do mnie dziewczyny. Odwróciła się i uśmiechnęła do mnie, a ja nie zareagowałem! Stałem jak wryty. Innym razem śliczna dziewczyna sama zaczęła się o mnie ocierać pupą. Odwróciła się, bo nie czuła w ogóle zainteresowania. Też byłem kompletnie apatyczny, jak zamrożony.
Kiedyś siadłem sobie w parku. Podleciał niedaleko kruk. Już nie pierwszy raz. Patrzyłem na niego i powiedziałem sfrustrowany na głos – “Czego chcesz?! Powiedziałbyś wreszcie!?” – wtedy mnie olśniło. Zrozumiałem, że mówiłem o samym sobie. Nigdy nie powiedziałem sobie czego chciałem i o co mi chodziło. Wtedy uświadomiłem sobie, że moją intencją nie było poderwanie kobiety, ani seks, tylko żeby nie siedzieć samemu w domu i nie czuć się z tego powodu winnym.
Kiedyś siedziałem sobie na kanapie w klubie. Zobaczyłem piękną kobietę. Spojrzała na mnie. I w tym momencie po raz pierwszy dostrzegłem ten proces. Wstałem, przeskoczyłem sofę jak w filmie, co wywarło na niej ciekawe wrażenie. Ale jednocześnie moją intencją było, aby nie siedzieć samemu na sofie. Ona nawet mówiła, że niedawno rzuciła chłopaka, chce się wybawić, chce zmiany. Podobałem się jej. Ale moją intencją nie było siedzieć samemu. Więc nic z tego “podrywu” nie wyszło. Bo nie było żadnego podrywu! Wtedy zrozumiałem, że nigdy sukces z kobietami nie był moją intencją.
Ale jeśli zmienisz intencję na sukces z kobietami – nie ma siły, która Cię zatrzyma. Tylko korekta intencji wymaga zmierzenia się ze wszystkim, przez co utrzymywaliśmy dotychczasową intencję – np. negatywna ocena i niechęć do własnych emocji oraz do ich odczuwania.
Tak jak nie było mocnych na intencję, którą nie był seks. Każdą sytuację potrafiłem spieprzyć. Kilka razy wylądowałem z kobietami z łóżku, które już rozbierałem i też jakimś cudem nic z tego nie było… Raz mi się zachciało spać, innym razem po prostu przestałem, innym razem stwierdziłem, że zatrułem się alkoholem, bo piliśmy razem, jeszcze innym razem jeszcze coś innego… O_O Dopiero dużo później dotarło do mnie jak wiele wstydu, winy, żalu, oporu w sobie nosiłem.
Na ten moment warto, byś wiedział(a), że już teraz jest w Tobie moc, której nie można zatrzymać. Jeśli oglądasz porno, to wiesz jaka energia jest w Tobie – wielu mówiło mi, że oglądając je czuło się, że mogliby przenosić góry. Pewnie nieraz było tak, że gdy poczułeś/aś, by obejrzeć porno, to zrobiłeś/aś WSZYSTKO, by zrobić to jak najszybciej? Nagle pojawiła się energia i pokonałeś/aś wszystkie przeszkody i siadłeś/aś do porno!
Wyobrażasz sobie z taką energią żyć na co dzień i realizować cele pozytywne? Jak sądzisz – co ogranicza tę energię? Twoja własna intencja – niechęć, by tak żyć. Z jakich powodów? Nie wiem. Ty i tylko Ty możesz sobie uświadomić dlaczego się ograniczasz, nie pozwalasz na działanie, na radość, na szczęście, na sukcesy.
Może wybierasz programowanie, że jesteś gorszy/a, że masz gorsze geny, gorszą rodzinę, gorszą młodość, przez co obecne lata nie mogą być lepsze? Może utrzymujesz paradygmat, że trzeba się w życiu męczyć i nic nie może być łatwe i przyjemne? Może sądzisz, że los Ci nie sprzyja? Może Bóg? Może wierzysz w pecha i AKURAT TY musisz go mieć, prawda… nikt inny, tylko akurat Ty…
Jedno jest pewne –
Ty się ograniczasz. Nikt inny tego nie robi. Żaden los, geny, Bóg. Tylko Ty.
No bo jeśli już wiesz, że wystarczy uwolnić opór przed radością, to dlaczego tego nie robisz? Ano dlatego, że wybierasz coś innego – Twoją intencją nie jest radość. A więc jej nie masz. Co ciekawe wiele osób dlatego tego nie robi, bo “byłoby im głupio”, gdyby się okazało, że wystarczyło wybrać radość, a nigdy tego nie zrobili. Więc nie wybierają radości, bo sądzą, że w ten sposób ochronią się przed odczuciem wstydu i winy… Nadal robią się w konia – zamiast radości unikają winy związanej z tym, że nie byli świadomi ileś tam lat.
Inny przykład – jeśli Twoją intencją chodzenia do pracy jest strach przed brakiem pieniędzy i poczucie winy, że musisz, to automatycznie będziesz się w tej pracy męczyć, frustrować, zmagać i nigdy nie będzie Ci dobrze niezależnie ile włożysz w nią wysiłku. I paradoksalnie ciężej będzie Ci zarobić pieniądze, by mieć ich na tyle, aby przestać się trzymać strachu.
Bo Twoja intencja – Twój kierunek jest negatywny. Możesz nawet pracować ciężej od innych, a będziesz mniej zarabiać. I Twój umysł dostrzeże wtedy racjonalizacje – że inni się podlizują, że się nie starają, że praca jest zła i szefostwo niesprawiedliwe, bo wynagradza cwaniakowanie, a nie CIĘŻKĄ pracę. No ale kto wybrał, by ciężko pracować? A nie lepiej pracować przyjemnie, skutecznie i efektywnie? Nikt nie nagrodzi Twojego cierpienia. Nagradzane są rezultaty. A to jak je osiągniesz to Twoja odpowiedzialność! To Twoje SUBIEKTYWNE doświadczenie, za które w pełni odpowiadasz.
Jeśli Twoją intencją będzie wykonywać swoją pracę dokładnie, efektywnie z szacunku do miejsca, dzięki któremu masz pieniądze na utrzymanie się, jeśli będzie Ci naprawdę zależało na celach firmy, by odniosła sukces, etc., to Twoje doświadczenia w tej firmie będą diametralnie inne. Pozytywne.
Jak mieć pewność, że masz taką intencję? Po tym co czujesz! Jeśli nie kładziesz się podekscytowany/a, że jutro idziesz do pracy, to nadal utrzymujesz niską intencję. Jeśli ją zmienisz, to będziesz do niej chodzić z uśmiechem na ustach i codziennie wstawać będąc pełnym/pełną ekscytacji, by rozpocząć kolejny dzień i by pracować. Do wykonania nadal jest ta sama robota i do osiągnięcia te same rezultaty ale Twoje wewnętrzne doświadczenia będą KOLOSALNIE różne w obu tych przypadkach.
Znaczenie intencji bardzo łatwo zaobserwować w relacjach z innymi ludźmi – jeśli naszą intencją będzie coś od nich wziąć, automatycznie relacje z tymi osobami będą trudniejsze, mniej przyjemne. Jeśli np. będziemy poznawać kobiety i intencją będzie, by doprowadzić do seksu w sposób egoistyczny (wziąć seks, dowartościować się, etc.), to będzie nam trudniej, niż gdyby naszą intencją było DAĆ kobiecie to, co pozytywne, by przede wszystkim jej było dobrze. Kobiety będą odczuwały opór, niechęć w stosunku do nas. Nie będą chciały nawet z nami rozmawiać. Zresztą my sami automatycznie czujemy opór, gdy naszą intencją jest WZIĄĆ, a nie DAĆ. Wiele osób jeszcze dodatkowo czuje się winna i czuje jakby robiła coś złego.
Pewna osoba (jeśli dobrze pamiętam Zan Perrion) powiedział, że są 3 etapy rozwoju w kwestii relacji z kobietami:
1. Najniższy – my na pierwszym miejscu. Robimy to, by poczuć się dobrze i tyle.
2. Troszkę lepiej – ma nam obojgu być dobrze.
3. Jeśli kobiecie jest dobrze, to i nam jest dobrze. Przyjemność kobiety na pierwszym miejscu, bo jej przyjemność to nasza przyjemność.
Oczywiście nie mamy się poświęcać, żyć naiwnie, jak dziecko. Przede wszystkim – co jest przyjemne dla tej konkretnej kobiety? Bo dla większości dojrzałych kobiet przyjemne nie jest jak facet się podlizuje, ukrywa swoje intencje, próbuje dobrać się do majtek, nie jest szczery, sądzi, że jej zaimponuje samochodem lub napiwkiem dla kelnera, ani facet, który sobie umniejsza, który źle się czuje w swojej skórze, który seks z nią wykorzystuje jako sposób na dowartościowanie się, etc.
Rodzic, który pracuje dla swojej rodziny jest nie do zatrzymania. Im więcej miłości daje, tym ma jej więcej, by dawać. Ma więcej energii, chęci, pokonuje wszystkie przeszkody, rozwiązuje wszystkie problemy. Dobro jego dzieci jest jego dobrem.
Człowiek, który tak podchodzi do pracy – sukces jego firmy jest jego sukcesem, też może liczyć na najlepsze doświadczenie.
Tego oszukać się nie da. Radykalna uczciwość jest tu niezbędna.
Ja Cię do tego nie zmuszę i nikt Cię do tego nie zmusza. Sam(a) musisz dostrzec jakie rezultaty przynoszą Ci Twoje działania i ich intencje i jeśli nie będą Ci odpowiadać, to je zmienić.
Ja to wszystko piszę, bo wiele osób nie ma i nie zna tak naprawdę niczego, co mogłoby zastąpić pornografię. Ich wizja życia i samych siebie jest tak ograniczona, pozbawiona pozytywności, że realnie nie mają żadnej alternatywy dla porno, która w ich mniemaniu stanowi jedyne źródło czegokolwiek choć minimalnie pozytywnego.
To że mówię, że jest w Tobie radość i trzeba uwolnić przed nią opór brzmi prosto. Ale gdy spróbujesz, zobaczysz, że jednak jest to często kawał pracy do wykonania. Opór będzie duży, będzie pełno wymówek, etc.
Też miej na uwadze, że nie chcę Cię oczarować. Magicznie nic się nie zrobi. Nie wyczarujesz sobie spokoju, ani braku kłopotów. Myślenie życzeniowe nic nie zmieni. Fantazjowanie jakie to wszystko jest mądre też nie. Zmierzenie się ze strachem to dla wielu ludzi doświadczenie jakby realnie mieli umrzeć. Tak się czują. I właśnie w tym doświadczeniu jest potencjał do zmiany. A nie myśleniu o tym, że już jesteśmy odważni. Najpierw poczuj strach jakby za Twoimi plecami stał dyszący, głodny, wściekły tyranozaur, który się zaraz na Ciebie rzuci i zaakceptuj to uczucie, nie ucieknij, tylko trwaj w tym strachu, aż się wyczerpie – to będzie odwaga. A potem przenieś to doświadczenie do swojego życia.
Wystarczy, że nasza intencja będzie negatywna i automatycznie sami poczujemy opór, by coś zrobić. I nawet jeśli to zrobimy, to będziemy czuli podświadomą winę – będzie nam źle z tym wyborem. A jeśli naszą intencją będzie np. dać coś pozytywnego od siebie, to zawsze będziemy czuli się dobrze i inni ludzie będą nam bardziej przychylni.
Jak mówiłem – intencję ZAWSZE ustalamy niezależnie co robimy, tylko najczęściej jest to kompletnie poza naszą świadomością. Wiele osób wstydzi się swoich celów, czują się winni. I dlatego nigdy ich nie wybierają.
Mi bardzo trudno kiedyś przechodziło nawet przez gardło, że TAK! CHCĘ SEKSU! Czułem się winny w ogóle to mówiąc. Dlatego seks nigdy nie był moją intencją. Czułem się winny nawet patrząc się na tyłek ładnej kobiety! Wstydziłem się tego! Bo moją intencją było wziąć seks, niejako zabrać, nachapać się i tyle. Wziąć nawet podstępem. Wykorzystać kobiety. Czułem się jak złodziej, jak ktoś zły! Więc nie dziwne, że czułem opór.
Kiedyś nawet zastanawiałem się czy może z seksem jest faktycznie coś nie tak?
Czując emocje, trzymając się ich/opierając się im i projektując je na cokolwiek nigdy nie wzniesiemy się wyżej. Pozostaniemy więźniami obecnego poziomu czy to będzie poczucie winy, wstyd, apatia, gniew czy strach.
A gdy zmieniłem intencję na dzielenie się pozytywnością bez parcia na seks, to czuję się cały czas dobrze i wbrew pozorom brak pożądania seksu powoduje, że jest o niego DUŻO łatwiej. Tak jest ze wszystkim. Ale “ceną” za to jest porzucenie wszystkich ograniczeń. Bo te ograniczenia, to iluzje – to, coś w co uwierzyliśmy. Włączenie światła naszej świadomości zaczynamy od wnętrza – tutaj rozświetlamy to, co czujemy. I już rozumiemy, że strach to tylko strach. A nie jakieś zagrożenie.
Gdy dziś kobieta “przyłapie mnie”, że patrzę się np. na jej pupę, uśmiecham się wiedząc, że to dobre zarówno dla mnie jak i dla niej (ma ładną pupę, która podoba się facetom, w tym mi!). Jeszcze nie zdarzyło mi się nie otrzymać uśmiechu z powrotem!
Nieraz dostaję pytania – “Wyznaczam swoje cele, a ich nie realizuję. Co to może oznaczać?” No co to może oznaczać?
A skąd ja mogę wiedzieć? Siadaj z notatnikiem i pisz – “Dlaczego nie realizuję moich celów?” Znajdź powód. A znajdziesz go w momencie dokonywania wyboru – realizować cel/robić coś innego. Nikt nie wybiera za Ciebie.
Ja Ci nie wymyślę powodu. To nie jest gra komputerowa, że wystarczy zajrzeć do solucji, by dowiedzieć się co teraz. Ty i tylko Ty wybierasz coś innego, niż realizację swoich celów. Np. teraz dlaczego się za nie nie bierzesz? Siadaj i pisz!
Kluczem jest rozpoznanie jakimi intencjami już się kierujemy i kierowaliśmy w różnych obszarach naszego życia i dokonanie niezbędnych korekt. To oczywiście wyczerpuje Program WoP.
Na ten moment – po prostu zacznij obserwować co masz w swoim życiu, co robisz, a będziesz miał(a) jasność jakimi intencjami się kierujesz.
Jak wygląda proces decyzyjny najłatwiej dostrzec przy codziennych, najprostszych czynnościach, np. podczas mycia zębów. To jak decydujesz się umyć zęby robisz z każdą inną czynnością w swoim życiu. Stań się tego świadomy/a ze szczoteczką i pastą, a nauczysz się to robić świadomie. I co ciekawe – dostrzeżesz opór przed zmianą intencji. To normalne. Dzięki temu, że stał się świadomy, opór możesz uwolnić.
Dlatego prokrastynacja jest tak niebezpieczna, bo naszą intencją cały czas jest unikanie dyskomfortu – zapewne oporu i strachu. Ale to co czujemy teraz poczujemy następnym razem! I następnym! Bo źródłem tego nie jest czynność, którą przesuwamy w czasie, tylko nasze wnętrze. Zaś ta czynność to z nas wyciąga. Wykonanie jej stanowi więc dar, by zmierzyć się z tym dyskomfortem i się z niego oczyścić. Zmienić swoją intencję i wewnętrzne postępowanie.
Ja tak “przekładałem” sukces rozumiany jako seks ale też zdrowie, rozwiązania problemów, sukces finansowy. Bo taką cenę płaciłem za brak odwagi. Możemy sobie tą ucieczkę nazywać jak tylko chcemy, nawet nazywać ją czymś szlachetnym, dbaniem o swoje życie, przeżywaniem. Ale w rzeczywistości jest dla nas bardzo negatywna.
4. Kontekst.
O kontekście, świadomości i subiektywności napisałem serię niezwykle ważnych artykułów.
Nie ma sensu, bym się powtarzał, więc oto linki do tych artykułów:
► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 1)
► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 2)
► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 3)
► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 4)
► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 5)
W ogromnym skrócie – znaczenie wszystkiemu nadajesz w zależności od kontekstu, w jakim to umieszczasz – postrzegasz.
Jeśli stratę pracy umieścisz w kontekście realnej straty, będziesz cierpieć. Ale jeśli uznasz to za normalne wydarzenie, które nie ma mocy Cię zranić, a jednocześnie dostrzeżesz dzięki niemu swoje błędy i zaniedbania – to czy wychodzisz na tym źle? Nie! Poza tym masz przed sobą absolutną wolność, by znaleźć nową pracę.
A oczywiście możesz wybrać kontekst wstydu – “Jak mogłem/am stracić tę pracę? Co to o mnie świadczy? Że jestem do niczego! Nikt inny pracy nie stracił, tylko ja, więc muszę być gorszy/a!”
Ty decydujesz. Czy wybierzesz wąski kontekst, którym usprawiedliwisz swoje uczucia, czy wybierzesz kontekst szeroki, w którym wzniesiesz się ponad te uczucia i sprawnie rozwiążesz ten problem?
Jeszcze inny kontekst – coś Ci nie wyszło, nie udało się. Jak to postrzegasz? W jakim ogólnym schemacie myślowym to umieścisz? Że to źle o Tobie świadczy? Że nie powinno się to zdarzyć? Że to strata czasu? W zależności od tego, jak do tego podejdziesz, pojawi się inne uczucie – np. stres lub frustracja. I co dalej – co zrobisz z tymi uczuciami? A co potem – po tym całym zajściu? Jeszcze dodatkowo uznasz, że w ogóle jesteś do niczego, bo stało się to wszystko?
Ależ to tylko nieświadomość i odpalane jeden za drugim programy. Czego się spodziewałeś/aś? Że bez wzięcia odpowiedzialności za to, bez trzeźwego, świadomego, obecnego bycia w chwili obecnej w tej sytuacji coś się samo zmieni?
Jest mnóstwo ludzi, którzy do cierpienia dorobili przeróżne filozofie – np. że trzeba cierpieć, że to cena sukcesu, a nawet zbawienia! Są ludzie uzależnieni od cierpienia! Niektórzy twierdzą tak – “jak się wycierpię na Ziemi, to nie będę musiał(a) cierpieć po śmierci”. I setki innych. Są ludzie, którzy mówią – “Boże już nie musisz mnie karać za moje grzechy, bo sam(a) się karałem/am całe swoje życie!”
Powiedz mi – co ma wspólnego Bóg z tym, że po ciemku przywalisz nogą w kant mebla? Bóg Cię ukarał? Zabrał Ci światło? Ustawił tam ten mebel specjalnie? To jakaś pokuta? Nie. To zwykła konsekwencja przywalenia nogą w mebel. Nic więcej. Być może to Cię nauczy, by nie łazić po ciemku? Jeśli nie, to pewnie za jakiś czas znowu się uderzysz. Czy dorobienie do tego filozofii, gdy przywalimy po raz setny ma sens? Czy obwinianie się za to ma jakiś sens? Czy nienawidzenie się ma jakiś sens? Nie. Sens ma tylko – o ile na tym nam zależy – włączenie światła i rozwiązanie tego problemu raz na zawsze.
Ludzie się mnie pytają – “Jaki może być sens tego, że znowu straciłem pracę?” ŻADEN! TO NIE MA ŻADNEGO SENSU! To konsekwencja Twoich decyzji i działań, których się podejmowałeś/aś każdego dnia! Dlaczego doszukujesz się w czymś sensu, gdy to Ty ten sens nadajesz!? Ty mi powiedz co oznacza to dla Ciebie! Że życie jest niesprawiedliwe? Że ta praca była beznadziejna? A przypadkiem nie żyłeś/aś tym przekonaniem zanim w ogóle znalazłeś/aś tę pracę?
A co z Twoimi działaniami, z Twoją odpowiedzialnością?
Ludzie nie chcą brać odpowiedzialności, bo sądzą, że w ten sposób unikną odczucia winy. Sądzą, że nie ma innego wyjścia, niż tylko pogrążyć się w obwinianiu, gdyby zaakceptowali fakt, że sami doprowadzili do błędów, np. do zwolnienia z pracy. Widzimy więc jaki kontekst utrzymują. A dlaczego dalej trzymać się tej winy? Dlaczego nadawać jej sens i znaczenie? Uwolnij ją, puść się jej! Już popełniłeś/aś błąd! Teraz wyciągnij wnioski, dokonaj korekt, ruszaj do przodu i wybieraj mądrzej!
Trzeba odczarować się ze świadomości ofiary, bo właśnie utrzymywanie jej oraz własnej bezsilności wobec własnego życia jest najczęściej tym, co prowadzi do kłopotów.
Mam nadzieję, że te artykuły pomogą Ci wyplątać się z podobnych pułapek.
5. Opór/opieranie się/stawianie oporu.
Zrozumienie oporu to sprawa również najwyższej wagi.
A nawet nie chodzi o zrozumienie, tylko o świadomość, że to robisz i kiedy. A nawet nadal to za mało – świadomość w chwili stawiania oporu jest kluczem, by ten problem rozwiązać.
Prawie na pewno stawianie oporu jest Twoim nawykiem w przypadku wielu (większości?) życiowych sytuacji – nie tylko negatywnych ale nawet pozytywnych! Uśmiechnij się od ucha do ucha, zacznij robić pajacyki, zacznij się śmiać na głos! Poczułeś/aś opór? Niechęć do tego? A przecież to zdrowe i pozytywne! Doda Ci energii, radości, pomoże w życiu. Pomimo tego i tak odczuwamy opór. Bo żyjemy tak nieświadomie i jesteśmy zaprogramowani tym, co negatywne oraz sami tego chronimy pozbawiając się i odmawiając sobie tego co pozytywne.
Opór to mentalna niezgoda, to intencja niechęci. To poświęcanie energii na mentalny napór na coś. O ile ma to jakiś sens w przypadku najeźdźcy na kraj lub zamachu stanu, albo ruchu oporu, o tyle opór sam z siebie jest błędem. Bo ważne jest co zrobimy, a nie sama niezgoda.
Wewnętrznie wygląda to tak jakbyśmy napierali na swoje wnętrze, zatrzaskiwali je, ściskali. Większość ludzi robi to NON STOP każdego dnia. W pierwszych sekundach po obudzeniu się zaczynają się opierać.
Ludzie z jakichś powodów również masowo, pandemicznie sądzą, że jak czegoś nie chcą, to właściwą postawą jest utrzymywanie oporu względem tego. Bo wierzą, że opór oznacza odpychanie od siebie tego, czego nie chcemy. A jest zupełnie odwrotnie!
Prawo świadomości mówi – to czemu się opieramy, trwa i rośnie. TRWA I ROŚNIE!
Więc wszystkie, dosłownie wszystkie problemy, których nie zaakceptujesz, będą trwały nawet do końca Twojego życia i się pogłębiały. To dotyczy chorób, różnych dolegliwości, problemów w pracy, relacjach i każdym innym obszarze.
Nie musisz mi wierzyć na słowo. Zrób listę problemów w Twoim życiu, sytuacji, które chciałbyś/chciałabyś zmienić i które się nie zmieniają i określ Twój poziom oporu do każdej z nich. A następnie wybierz jedną i zacznij uwalniać opór względem niej przy każdej sposobności. Bo opór – niechęć – względem czegoś, to generalnie taka postawa. Masz ją więc automatycznie do zmiany! A energię wyrzucasz “w błoto”.
W rozwiązywaniu problemów więc kluczowe jest nasze nastawienie do nich!
Proszę nie traktować to jako jakąś magiczną sztuczkę. Po prostu to zaobserwuj w swoim życiu – co jest problemem – to, co masz zrobić, co powinieneś/powinnaś zrobić, czy to co czujesz względem tego? Gdybyś względem tego czuł(a) radość i spokój, to czy dalej byłoby to problemem? Gdybyś na myśl o tym czuł(a) ekscytację, to czy nawet nazywałbyś/nazywałabyś to problemem? Nie! Raczej przyjemnością! Widzimy więc jak wielką rolę grają nasze uczucia. A nasze uczucia biorą się z naszej postawy odnośnie czegoś – czyli w jakim kontekście, z jaką świadomością to postrzegamy.
A może po prostu nie wiesz jakie jest rozwiązanie do jakiegoś problemu? Tak czy siak utrzymywanie oporu to błąd. Bo opór także stanowi mentalne ograniczenie. Więc rozwiązania zostają poza naszą świadomością.
Czy boimy się podejść do pięknej kobiety, rozmawiać z nią, umówić się? Nie! Boimy się tego, co poczujemy, gdy nam odmówi, gdy powiemy coś głupiego, gdy nie będziemy świetni w łóżku! Boimy się swoich uczuć, a nie tego, co zrobi kobieta czy powie. I umysł człowieka od razu dokonuje projekcji – czyli przekonuje samego siebie i nas, że źródłem uczuć, których nie chcemy jest ta kobieta albo zdarzenie w przyszłości – np. brak erekcji czy przedwczesny wytrysk i wstyd z tego powodu. Ale przecież ten wstyd i winę czujemy już teraz!!! I TERAZ się temu opieramy, a nie w przyszłości! Gdybyśmy zaakceptowali te uczucia TERAZ, przestałyby stanowić problem.
Mnóstwo ludzi mówi mi, że nie wiedzą co powiedzieć… jak to? Bzdura totalna! Nie wiedzą co powiedzieć, by uniknąć jakichkolwiek emocji i osiągnąć rezultat – np. seks. A powiedzieć możesz co chcesz – np., że ładna pogoda, że ładnie wygląda. Ludzie tak mocno się opierają, że nie zauważają, że zazwyczaj wystarczy się uśmiechnąć i powiedzieć “cześć”. Ktoś kiedyś napisał mi, że miał w akademiku nowego współlokatora i co noc ten chłopak męczył się strasznie, bo ta nowa osoba zasypiała dużo później i cały czas miała włączoną lampkę. Uznał, że go nie szanuje, bo nie daje mu spać. Zapytałem się czy z nim o tym rozmawiał. Oczywiście usłyszałem, że nie… Ale w umyśle już były dramaty, mordowanie, nienawidzenie, opór na 110%. A wystarczyło spokojnie porozmawiać i wyjaśnić sytuację. Na co umysł pełen niezgody nie wpadł.
Szokującym może być również to, że tak samo silnie potrafimy opierać się temu, co pozytywne!
Opieranie się temu, co pozytywne to tak naprawdę opieranie się własnej interpretacji tego, co pozytywne. Więc opieramy się nieprawdzie w ten sposób zasilając ją i utrzymując w naszym życiu. Dlatego doświadczać będziemy braku pozytywności. Np. większość ludzi opiera się ćwiczeniom fizycznym. I dlaczego? No bo wiąże się z tym wstyd – poczucie niezasługiwania. Negatywne programowanie. Nieraz wstyd za swoje ciało.
Widzimy więc, że opór względem sytuacji obecnej – np. swojego ciała – uniemożliwia zmianę.
Bo zamiast akceptacji wybieramy opór i wstyd, z którymi od razu zaczynamy się zmagać. Zamiast spokojnie podejmować działania, wolimy zmagać się “ze swoim smutnym losem”. Odklej się od wstydu i oporu, a łatwiej będzie Ci wszystko zrobić.
Weź do ręki jakiś banknot – im wyższy nominał, tym lepiej. Po prostu go trzymaj i wyobraź sobie, że codziennie, każdego dnia otrzymujesz taki banknot lub kilka sztuk. Jak się z tym czujesz? Umysł racjonalny oczywiście powie, że super! Ale jak się czujesz Ty? Co czujesz? Radość, poczucie, że zasługujesz, że jest super? A może czujesz lęk, opór, niepewność, poczucie niezasługiwania? Może boisz się to stracić? Albo oddać w formie wyższych podatków?
Nie mówię, że jak ten opór czy lęk uwolnisz, to nagle magicznie pojawi się na Twoim koncie milion złotych. Nie mówię, że się coś zrobi samo. Mówię, że od podjęcia się niezbędnych działań, by zarabiać więcej powstrzymuje Cię nieuświadomiony opór – czyli Twoje nieuświadomione decyzje. Nie świat, nie inni ludzi, nie “zła praca”, którą masz obecnie. No bo kto wybrał tą pracę? Świat? Twoi rodzice? Nie. Ty. Z jakich powodów?
Próba “spotkania się” z naszymi faktycznymi uczuciami pokaże nam jak silnie od nich uciekamy, a nawet wypieramy. Mylimy myśli z uczuciami. Mnóstwo ludzi mówi mi, że np. czują się jak idiota. Ale nie ma takiego uczucia. Czują wstyd, winę, żal, a to o czym mówią to myśli, a nie uczucia. To jakby mylić audycję radiową z prądem, który zasila radio.
Pozytywność, zdrowie są naturalnym, standardowym stanem człowieka. Jeśli tego nie mamy, to coś stoi na przeszkodzie. Jakakolwiek forma oporu więc utrzymuje to, co w nas już jest – blokady zdrowia.
Opór zasila blokady, a nie odpycha od Ciebie. Bowiem opór to Twoja energia. To czemu oddasz swoją energię będzie trwało zasilane nią nawet przez całe życie.
Większość ludzi sądzi, że wkładają wysiłek, energię w pracę. Nazywają to, że ciężko pracują. Ale gdyby się przyjrzeli sobie, to okazałoby się, że 80-90% energii wywalają na opieranie się emocjom i różnym sytuacjom, a nie pracy.
Jak mówiłem – boimy się nie życia, tylko naszych uczuć na temat życia.
Czy problemem tamtego studenta było porozmawiać ze swoim kolegą, by gasił w nocy lampkę? Nie. Problemem był wstyd, wina i opór, które już czuł odnośnie tego. Męczył się z nimi zamiast podnieść tyłek i porozmawiać minutkę. Opór względem emocji i tej sytuacji powodował, że ani sytuacja nie ulegała poprawie, ani nasze uczucia nie mijały, a nawet rosły. Wkrótce ten student by się pewnie wściekł, zaczął nienawidzić kolegi. Ten kolega uznałby, że mieszka z idiotą i zacząłby jeszcze świecić mu na złość, zapraszać znajomych na noc i głośno rozmawiać, etc. To z kolei ten student uznałby jako dalszy pretekst, by jeszcze silniej trzymać się dotychczasowej postawy.
Jeśli utrzymujemy opór, te uczucia nie mogą nas opuścić! Czyli nic się nie zmieni, a nam pozostaje jedynie niepotrzebne zmaganie.
Akceptacja oznacza, że przestajemy oddawać temu energię i pozwalamy się na ukazanie się rzeczywistości, która jest… jaka rzeczywistość na razie jest dla Ciebie? Czego się spodziewasz po rzeczywistości – radości, szczęścia, ulgi czy rozczarowania, zgryzoty?
Czy tamten chłopak palił w nocy lampkę na złość? Nie szanował kolegi! Absolutnie nie! Pojęcia nie miał, że to tak przeszkadza! Ale student, z którym rozmawiałem sam siebie przekonał, że na pewno tak było.
Proces akceptacji tego, co uznaliśmy za negatywne i pragnęlibyśmy zmienić ukazuje jak bardzo negatywna i zdradliwa jest duma. Ludzie nie chcą akceptować negatywności, bo wierzą, że jak je zaakceptują, to będą trwały. A JEST ZUPEŁNIE NA ODWRÓT!
TO CZEGO NIE AKCEPTUJEMY TRWA W NASZYM ŻYCIU, A NAWET TEGO PRZYBYWA!
Większość ludzi, że akceptacja polega na apatycznej postawie i dalszym siedzeniu na tyłku. Ale akceptacja oznacza porzucenie oporu i wszelkich pozorów, by tej sytuacji nie zmienić. Zamiast głupio oceniać tą sytuację, cierpieć z jej powodu, zmagać się z nią, ustalamy plan działania i go spokojnie realizujemy. Bez zbędnego wewnętrznego dramatu.
Rozpaczasz odnośnie swojej bieżącej sytuacji? I po co? Nie lepiej ją zmienić?
Nie tylko opieramy się np. strachowi ale jeszcze wierzymy, że jego źródłem jest świat zewnętrzny. Więc opieramy się także wydarzeniom w świecie, które wierzymy, że są jego źródłem! Wtedy nie tylko strach cały czas jest w naszym życiu i go przybywa ale też wydarzenia, którym się opieramy nie mijają!
No bo pomyśl – jeśli okazałoby się, że źródłem Twojego strachu nie jest nic w świecie, to jedyne co Ci pozostanie, to zmierzyć się z tym strachem w sobie. Zwalanie za niego odpowiedzialności za coś w świecie, pozwala nam uciekać od uczucia strachu, który już w nas jest. Przynajmniej do momentu, aż nas świat nie przyciśnie, np. w formie kryzysu.
Ile razy zdarzyło Ci się powiedzieć – “Ojej! Ale mnie przestraszyłeś/aś!” Powtarzamy to głupstwo mnóstwo razy w naszym życiu. A to przecież oczywista nieprawda! Ta osoba/wydarzenie wyciągnęło z Ciebie już stłumiony strach! Gdyby go w Tobie nie było, nie poczułbyś/poczułabyś go w tej sytuacji! Ale od razu przekonujemy siebie, że źródłem tego strachu jest to, co ktoś zrobił. Czyli wciskamy sobie głupotę, że ktoś nam strach dał, że jego źródło jest zewnętrzne. I co? No pozostajemy bezsilni i całkowicie zależni od tego, co ktoś zrobi lub co się stanie – np. znowu nas ktoś przestraszy. Są ludzie, którzy tak się przestraszyli “czegoś”, że aż dostali zawału! I potem dziecko takiej osoby słyszy – “No, głośny klakson zabił twojego tatę, spowodował u niego zawał”. Naaaaaaaaprawdę??? Czyli rozumiem, że rząd powinien zabronić używania klaksonów, bo ludzie od tego umierają? W ile takich bajeczek już wierzymy?
Umysł cały czas stara się nas przekonać, że źródła problemów są zewnętrzne. Ale w większości przypadków tak po prostu nie jest.
Pokaż mi człowieka, który opiera się uzależnieniu i wyzdrowiał. Nie ma nawet jednego takiego przypadku.
Pokaż mi choć jedno zdarzenie z Twojego życia, które minęło dzięki Twojemu opieraniu się mu. Zdarzenia minęły dzięki temu, że się nimi zająłeś/zajęłaś. Opór tylko to niepotrzebnie utrudniał.
Ile osób zdrowieje z raka, bo z nim walczy? Sądzisz, że ludzie zdrowieją z ciężkich chorób, bo wygrali z nimi walkę i zmaganie? Nie! Zdrowienie następuje przez zupełnie inny proces. Walka z chorobami to jak próba zabrania ciemności z ciemnego pokoju. Nie mówię, że odkryłem lek na raka. Tylko ukazuję niewłaściwe, nieefektywne, niezdrowe podejście. Znajdź mi jeden przypadek wyzdrowienia, gdy człowiek się użalał, stresował, bał i opierał.  Nie. Ma. Takiego. Przypadku.
W przypadku każdej choroby trzeba zadbać o każdy poziom:
– Fizyczny (badania, leki, operacje).
– Mentalny (odpuścić opór, skupić się na tym, co pozytywne).
– Emocjonalny (uwalniać emocje, które mamy odnośnie choroby, uwalniać opór przed nimi).
– Podświadomy (korygować swoje postrzeganie samej choroby, nas samych w kontekście choroby, życia, a także nieprzyjemnych aspektów naszego życia).
Choroby mają to do siebie, że zmuszają nas do zatrzymania się. Już nie możemy uciekać w pracoholizm od poczucia winy związanego z czymś, co wydarzyło się 30 lat temu. Bo leżymy i nie mamy energii, by zrobić cokolwiek. Mamy więc możliwość zmierzenia się ze swoim wnętrzem. Oczywiście mieliśmy ją cały czas ale zostaliśmy do tego MĄDRZE zmuszeni przez ciężką chorobę.
Jeśli złamałeś/aś rękę, to będziesz się temu opierać, walczyć z tym? To byłaby zwykła głupota. Należy ten fakt zaakceptować i udać się do odpowiedniego lekarza, by nastawił kość i nałożył gips. A potem konieczna jest TROSKA o swoją złamaną rękę. Gdzie tu jest miejsce na walkę? Dlaczego nigdzie nie ma artykułu, że ktoś wygrał walkę ze złamaniem? A odnośnie raka, innych nowotworów są. A czym się różni jedno od drugiego? Jeśli walka z rakiem wygrywa, to dlaczego nie wygrywa w walce ze złamaniem, bólem zęba, biedą?
A może też walczysz z biedą? Co więc robisz? Nie zgadzasz się na nią i mentalnie napierasz na stan obecny? I na co liczysz? Że Ci ktoś da 5 zł? Takie postępowanie nazywa się żebraniem. Czyli rozumiem, że już wybierasz los żebraka zanim wszystko straciłeś/aś? A co z PRZYCZYNAMI tego stanu rzeczy? Co do tego doprowadziło? Jakie TWOJE decyzje? Co warto zmienić już teraz w swoich decyzjach?
Zauważ, że jeśli powtórzysz to przez co doszło do złamania, to znowu do niego dojdzie. Gdzie tu jest miejsce na jakikolwiek opór czy walkę? Niezbędne jest wyciągnąć wnioski i dokonać korekt, a nie opierać się.
A jeśli niski poziom majątku zależy od Twoich nieuświadomionych decyzji, które podejmujesz każdego dnia i nie ma nic wspólnego ze światem zewnętrznym?
To samo z odpowiedzialnością. Ludzie się temu opierają. Opierają się więc uznaniu, że są autorem – i to jedynym autorem – tego, co mają w swoim życiu. Dlaczego?
Przecież dzięki tej świadomości mogą dokonać zmian, bo wychodzą ze świadomości ofiary!
A jednak opierają się.
Dzisiaj znajomy przesłał mi taki oto artykuł – “Nie żałuj sobie czosnku! Naukowcy zdradzają, jak zwalczyć jego woń”. Pierwszy akapit brzmi – “Lubisz potrawy z dodatkiem czosnku, ale nie lubisz tego, że po posiłku masz nieświeży oddech? Surowe jabłka, surowa sałata i świeża mięta – to najskuteczniejsza broń w walce z czosnkowym oddechem.”
Walka z nieświeżym oddechem… już nawet jabłka i sałata stały się w oczach ludzi bronią! Widzimy jak jesteśmy programowani coraz bardziej absurdalnymi negatywnościami nawet tego nie zauważając? Sądzimy, że sałata walczy z zapachem czosnku? A może czosnek walczy ze świeżym oddechem?
No wszyscy ze wszystkim walczą. Sami wojownicy! Tylko jak dochodzi do realnej sytuacji, która wymaga odwagi, to nagle ludzie już sobie na odwagę nie pozwalają. Nie walczą, by było lepiej, tylko użalają się, obwiniają, wstydzą, nienawidzą, zazdroszczą… dobrze, że żołnierze tak nie walczyli na wojnach…
Nie rozwiązują sprawy, tylko… walczą ze swoimi myślami i emocjami…
Niektórzy dali się przekonać lub sami się oczarowali, że za ich smutny los odpowiada ktoś inny! I już pokazują palcem! Są ludzie, którzy sądzą, że bogaci im zabrali i dlatego nie mają! Oczywiście nie ma miejsca na dyskusję – że bogaty zapierdalał, pracował mądrze, efektywnie, z korzyścią dla innych, rozwiązywał problemy, tworzył i dostarczał usługi i produkty. Taki idiota mówi, by przedsiębiorcom zabrać i dać biednym… biednym z własnego wyboru. Ok, więc zabierzmy wszystko np. bogatemu producentowi puszek. I wiesz co się stanie? Znikną puszki ze sklepów. Bo zniszczyliśmy człowieka, który swoją pracą nam zapewniał ten bardzo cenny produkt, z którego także korzystali producenci żywności. Więc ostatecznie zabierając przedsiębiorcom stracimy my – bo znikną produkty w puszkach (w tym posiłki dla dzieci). Zamiast się wzorować na ludziach sukcesu, na przedsiębiorcach, zamiast samemu się rozwijać wolimy ich niszczyć? Wow. Nie dziwne, że jesteśmy biedni!
Z iloma tematami ze swojego życia walczysz i już jak długo? Jakie są efekty tej walki? Poprawia się? A jeśli nie, to kiedy zacznie? A może walczysz za słabo? A może nie poprawia się BO z tym walczysz zamiast się o to zatroszczyć?
Drugim, równie niebezpiecznym i wykrętnych przekonaniem jest, że nie tylko trzeba się opierać ale zmagać coraz bardziej – coraz ciężej pracować, coraz silniej się męczyć i próbować “przełamać” (cokolwiek to znaczy). I tak ludzie robią na całym świecie. Rezultaty mają co najwyżej marne, męczą się, nawet cierpią. I dalej robią to samo! A prawdziwy problem nie jest na zewnątrz, tylko wewnątrz – w mentalnym ścisku, który ludzie utrzymują nawet dziesiątki lat. We własnym podejściu, interpretacji, nadanym znaczeniu, utrzymywanym kontekście. W całościowym paradygmacie.
Rozwiązaniem nie jest walka, tylko podjęcie decyzji. “Odklejenie się” od oporu czy strachu i podjęcie odpowiedniego działania.
Rozpoczęcie procesu uwalniania oporu powoduje wznowienie rozwoju psychiki, łagodzi bóle, usuwa napięcia, powoduje, że zaczyna płynąć zablokowana energia. Negatywne wydarzenia przemijają, znikają problemy, zaczynamy je rozwiązywać, a nawet w ogóle dostrzegać rozwiązania. Problemy zaczynamy postrzegać jako uświadomione możliwości poprawy swojego życia, a nie źródła cierpienia.
Mamy dzięki czemu więcej energii na co dzień, jesteśmy odważniejsi, pewniejsi siebie, mamy ochotę zajmować się problemami i odkładanymi obowiązkami. I wiele, wiele więcej. Ale trzeba odpuścić przy tym także dumę.
Dalej sobie 10 minut na uwolnienie oporu względem czegoś, a po tym czasie podejmujesz się tego działania.
A ludzie siadają (często kładą się pomimo moich uwag, by tego nie robili) i mówią – “no uwalniałem 3 godziny i nic się nie stało”. No nie stało, bo Twoją INTENCJĄ nie było “stać się”. Twoją intencją nie było uwolnić się, tylko dalej się trzymałeś/aś np. strachu czy oporu. Wcale nie chciałeś wziąć się za to działanie, więc dlaczego dziwi Cię, że nic się nie zmieniło?
Powiedz mi – trzeba walczyć, zmagać się z zapachem czosnku z ust, czy wystarczy spokojne, radosne zjedzenie mięty i jabłka? Dlaczego zjedzenie jabłka nazywa się walką? Czy woda walczy z brudem? Postaraj się od dzisiaj używać innych określeń, niż “walka”. Skończ z walką, bo to zupełnie bez sensu. Nie żyjemy już w Średniowieczu.
Czy wojny kończy walka? Nie. Wybicie wszystkich walczących? Nie. Wojny kończy zakończenie kłamstw, które do nich doprowadziły. Chirurgiczne usunięcie tych, którzy przekonują do walki. Nie pomaga walka, tylko usunięcie przyczyny problemu. Czasem niestety jest smutną koniecznością ale sama z siebie niczego nie rozwiąże.
Czy w przypadku II Wojny Światowej problemem był naród niemiecki? Nie. To byli w większości nieświadomi, zaprogramowani propagandą, okłamani ludzie. Gdybyśmy my wtedy mieszkali w Niemczech, bylibyśmy tacy sami. Problem leżał gdzie indziej.
Zrób listę z czym uważałeś/aś, że trzeba walczyć w życiu i z czym starałeś/aś się walczyć. A następnie przeanalizuj i napisz jakie efekty przyniosła dotychczas ta walka. To pokaże jakich korekt możesz dokonać. “Bardziej/silniej walczyć”, to błędna analiza.
Ten cały proces i dużo więcej opisuję w Programie WoP.
Zdrową alternatywę dla oporu zalecam spokojne podjęcie decyzji, że czegoś nie zrobimy. I pełną akceptację siebie oraz ewentualnych konsekwencji. Bez obwiniania, bez użalania, bez wstydu. I bez oszukiwania się w kwestii samopoczucia.
Opór odnośnie czegokolwiek innego – np. gorszego samopoczucia jest tylko robieniem sobie krzywdy.
Większość ludzi niestety do swoich problemów podchodzi na zasadzie – “Zrobię tylko to, względem czego nie czuję oporu”. Ale właśnie takie postępowanie doprowadziło do problemów! Problemów nie rozwiążesz w tym samym, ograniczonym spektrum, które do niego doprowadziło! Trzeba je poszerzyć. Jeśli do otyłości doprowadziło objadanie się i brak ruchu, to nie rozwiąże go dalszy brak ruchu! Trzeba ruszyć tyłek! Wtedy okaże się, że problemem jest tylko nasze podejście do naszych emocji – do wstydu, winy, strachu. A odpowiedniego podejścia możesz się nauczyć chociażby z mojego Bloga.
Zauważ, że otyłość wcale nie musi wiązać się ze wstydem i oporem. Możesz zaakceptować swoje ciało w pełni ale i tak wybrać z miłości do siebie i do swojego ciała regularne ćwiczenia i zdrową dietę! To, że akceptujesz i kochasz swoje ciało nie oznacza, że masz z nim nic nie robić. To że zaakceptujesz swoje obecne życie nie oznacza, że ma takie pozostać. Możesz dokonać dowolnych zmian. Wystarczy je wybrać i zrealizować.
6. Mentalizacja/bełkot mentalny/jazgot umysłu.
Następna krytyczna sprawa.
Człowiek nie myśli, dopóki nie wejdzie na bardzo wysoki stan spokoju, w którym umysł jest cicho. Dopiero wtedy możliwe jest świadome, konstruktywne i intencjonalne wykorzystanie umysłu.
W stanie innym, niż spokój następuje tzw. mentalizacja, która jest REZULTATEM utrzymywanych w sobie niskich emocji i oporu.
Mentalizacja nie służy NICZEMU. Nie ma żadnego celu, żadnego znaczenia, żadnej wartości i jej jedyny rezultat to nieskończone zasilanie i napędzanie samej siebie.
Dlatego nazywam to bełkotem, jazgotem umysłu.
Rozumiesz? WSZYSTKIE myśli jakie mogłeś mieć w stanie innym, niż spokój NIGDY nie dotyczyły rzeczywistości! Nie były prawdą! To jedynie absurdalne urojenia, które należało i zawsze, bez wyjątku należy ignorować! Bo ich rolą było tylko napędzać siebie.
Przykład – w przeszłości zdenerwowałeś/aś się na kogoś i długo byłeś/aś zdenerwowany. Być może nadal jesteś. Nagle dowiadujesz się (np. z Serwisu WoP), że utrzymywany gniew Ci niezwykle szkodzi, w niczym nie pomaga, że to błąd. Patrzysz w swój umysł, a tam myśl – “No ale ten człowiek nie zasłużył na wybaczenie! Nie mogę mu wybaczyć!” Czy to nie jazgot? Czy to nie bełkot? To tak jakby mówić, że ktoś nie zasłużył, byś Ty zjadł(a) dziś śniadanie. Trzymając się uraz, w tym gniewu szkodzisz wyłącznie sobie. Nie potrzebujesz nikogo, by robił Ci coś złego, bo już sam(a) sobie to robisz. Ale umysł ma to gdzieś. Nadal chce zasilać gniew i poczucie winy. Nic Ci to nie daje, a możesz się tak “bawić” dosłownie przez całe życie.
A ludzie masowo ulegają hipnotyzacji mentalizacją sądząc, że ona ma sens i że to oni myślą. Nie tylko ślepo wierzą myślom ale jeszcze postępują na ich podstawie! Dokonują krytycznie ważnych decyzji o swoich życiach, pracy, zdrowiu, relacjach na podstawie absurdalnych urojeń mentalizacyjnych! Nie dziwne, że tak wielu osobom jest trudno w życiu. I zupełnie niepotrzebnie.
Umysł tylko powtarza zasłyszane w przeszłości słowa, programy, przekonania, etc. To tak jakbyś w głowie miał wszystkie przeszłe gazety z programem, a nie aktualną! A co jest ważne? To, co leciało wczoraj w telewizji, czy to co leci obecnie? Od czasu do czasu trafisz, że myśl pokryje się z chwilą obecną ale w 98-99% tak nie będzie. Więc przez 98-99% czasu jesteśmy nietrzeźwi – nie żyjemy chwilą obecną – rzeczywistością.
Zrób listę jakich myśli się dzisiaj posłuchałeś/aś.
Bo to co masz w Twoim życiu zależy od Twoich decyzji. Warto więc wiedzieć o co je opierasz.
Ludzie wręcz pandemicznie widzą w swoich umysłach myśli straszne, pełne lęku, poczucia grozy, zagrożenia, niebezpieczeństwa, braku pewności, denerwowania się na siebie i innych, obwiniania, gniewania, zazdrości, niechęci, poczucia bycia gorszym i tysiące innych. I zamiast cieszyć się życiem ale też żyć odpowiedzialnie, rozsądnie, większość czasu, energii i pieniędzy wydają np. na zabezpieczanie się pod każdym względem. Nawet w tak prostych sprawach jak powiedzenie komplementu kobiecie, która się nam podoba. Mężczyźni tego nie robią, by NIE NARAZIĆ SIĘ na odrzucenie i zranienie… ABSURD! Sami odrzucili swoje słowa, swoje uczucia, swoje zamiary, samych siebie, nic z tym nie robią, zwalają to na kobiety… A jak kobieta z nich to wyciągnie, to ona jest zła, a wielki, silny facet biedną ofiarą!
Albo zamiast cieszyć się z ogromnego sukcesu kolegi czy innej osoby, zaprosić na kawę, zapytać co zrobiła, wzorować się na niej, zaproponować współpracę, to zazdroszczą, opierają się, skrycie czy nawet otwarcie nienawidzą, umniejszają sukcesowi, próbują oczerniać…
Jeśli chcesz dobrze zjeść, to jaka postawa jest odpowiednia odnośnie świetnego kucharza?
Jedna emocja może stać się źródłem wygenerowania dosłownie tysięcy negatywnych myśli. Dlatego tak kluczowe jest ignorowanie tego bełkotu i zajęcie się jego przyczyną – emocjonalnym zanieczyszczeniem.
I tu uwaga – nie mówię tego, by negatywnie oceniać emocje.
Emocje nie są złe. Czasami mówię, że są negatywne ale to oznacza, że ich kierunek energetyczny jest negatywny – ujemny. Osłabiają.
Czy -1 jest złe? Nie. To jedynka z ujemnym zwrotem. To wszystko. Nie ma w niej ani grama zła. Tak samo z każdą emocją. Wstyd to powiedzmy -100. Wina to -90. Opór to -70. Strach to -50. Pożądanie to -30. Rozumiesz? Nie jest to złe. Jest negatywne w kontekście, że Cię osłabia. Uwalnianie emocji to odzyskanie energii poświęcanej na utrzymywanie tych emocji. Czy można przełamać -50? Czy można je stłamsić? Jeśli znasz choć minimum matematyki, to wiesz, że walka z działaniem nie ma żadnego sensu. Co można zrobić? Zająć się znakiem jaki stoi przed liczbą. Czyli zaakceptować emocje, przestać się im opierać, wypierać, przestać z nimi walczyć, uciekać.
A ludzie zamiast tego dalej negatywnie oceniają emocje ale jeszcze walczą z nimi, a nawet udają, że ich nie ma! Ale gwarantuję Ci, że jeżeli kiedyś w “równaniu Twojego życia” pojawiło się -100, to ono nadal jest w tym “równaniu”. Dodanie pornografii, papierosów, narkotyków czy alkoholu, czy nawet mnóstwa seksu nie usunęło tego -100.
Prosty dowód, że myślenie odbywa się samo – na pewno miałeś/aś w swoim życiu sytuację, że “utknęła Ci w głowie” jakaś melodia, piosenka czy słowa, których nie mogłeś/aś wyrzucić. Umysł w kółko je powtarzał, a Ty być może nawet zacząłeś je nucić, mówić na głos.
Słowa piosenki nie mijały, bo cały czas próbowałeś/aś coś z tym zrobić – opierać się, kontrolować, wyrzucić, zmienić, itd. Słowem – oddawałeś/aś temu energię i DLATEGO nie mijało. Gdybyś to zignorował/a, przestałbyś/abyś cokolwiek z tym robić, bardzo szybko by minęło. I właśnie w ten sposób to mija – gdy człowiek przestaje cokolwiek z tym robić (zazwyczaj dlatego, bo się zmęczył i miał już dość), czyli przestał oddawać temu energię – to się wyczerpie.
Chodzi o to, że niemalże nikt nie praktykuje medytacji. Wielu dlatego, bo nie “promuje” jej nasza religia. Co jest taką głupotą, że głowa mała. Niegdyś nie promowano mycia się i były z tego powodu niemałe problemy. A medytacja jest 1000 razy ważniejsza od mycia.
Właściwe postępowanie odnośnie powtarzanej przez myślenie melodyjki NICZYM nie różni się od myśli gniewnym, zawistnych, zazdrosnych, nienawidzenia, zazdroszczenia, ujmowania sobie wartości, przerażenia, strachu i wszystkich innych. Podejmując na ich podstawie decyzji stracimy tylko i wyłącznie my. No bo jak usłyszysz w głowie “message in a bottle” to polecisz nad rzekę szukać butelki z wiadomością dla Ciebie?
W religii mówi się, że można zgrzeszyć umysłem. Ale co to oznacza? NIE oznacza to, że my grzeszymy myśląc! Grzech w dosłownym rozumieniu to błąd. Więc błędem jest to, że z tymi myślami cokolwiek próbujemy robić! I że w ogóle się ich słuchamy! Błędem jest więc utożsamianie się z umysłem.
Podobny proces towarzyszy przypominaniu sobie informacji, zapamiętywaniu, a nawet “wymyślaniu” rozwiązań. Jeśli SIŁĄ próbujesz sobie coś przypomnieć, nie udaje Ci się to nawet godzinami. Im bardziej się starasz, tym ta informacja jakby staje się bardziej odległa. Ale wystarczy ustalić INTENCJĘ, by sobie coś przypomnieć, a następnie odpuścić wszystkie próby przypomnienia sobie, odpuścić opór i pragnienie i w momencie, gdy tylko to odpuścisz, momentalnie pojawi się upragniona informacja. Wypróbuj!
U mnie działa za każdym razem. Tylko uwaga – uczciwości nie można udawać. Naprawdę musisz porzucić wszelkie próby przypomnienia sobie, a także uwolnić energię pragnienia oraz porzucić opór. Gdy tylko ZAAKCEPTUJESZ stan obecny, to, co w tym przypadku było Twoją intencją stanie się rzeczywistością.
To pokazuje jak tragicznie niezrozumiana na świecie jest energia pożądania i oporu.
Ludzie utrzymują MASĘ pragnień. Czyli utrzymują w sobie energię, której rolą jest zostać uwolnioną i poprowadzić nas w stronę realizacji tego, czego pragniemy! Czy pragnienie obiadu daje Ci obiad? Nie. Obiad daje Ci ruszenie dupska i zorganizowanie sobie obiadu. Wykorzystujemy do tego ENERGIĘ pożądania – chcemy zjeść, więc idziemy zjeść. A nie trzymamy się pożądania i fantazjujemy jakby to było zjeść. Nie myślimy o obiedzie, tylko ROBIMY sobie obiad lub idziemy do knajpy. Utrzymywanie pragnień to jak trzymanie ptaszka w klatce i dziwienie się, że nie lata.
Najlepiej opisuje to porównanie – z energią pożądania jest jak z wysyłaniem listu. Piszesz list, adresujesz go, wkładasz do koperty. I co dalej? Trzymasz tę kopertę przy sobie całe życie? Nie – idziesz i oddajesz pani na poczcie.
Więc – kopertę musisz PUŚCIĆ. Wtedy dotrze tam, gdzie ją zaadresowałeś/aś.
Ale ludzie zamiast tego trzymają się pragnień, bo wierzą w przekonanie, że jak pragnienia się puszczą, to nigdy tego nie zrealizują! Naprawdę? To pokaż mi listę ile swoich pragnień zrealizowałeś/aś. Dostrzeżesz, że im więcej energii pożądania trzymasz względem czegoś, tym TRUDNIEJ jest Ci to osiągnąć! Czy pragniesz umyć zęby? Nie, po prostu idziesz i robisz to bez wysiłku tyle razy ile to wybierzesz. Zero kłopotu. Bo nie ma energii pragnienia, nie ma oporu, nie ma poczucia braku, nie ma programu niezasługiwania. Są ludzie, którzy tak załatwiają sobie seks lub dużo pieniędzy. Wybierają, idą, robią na spokojnie to, co niezbędne i cieszą się rezultatami.
Uwalnianie energii pragnienia i oporu to podstawa w działaniu.
Słowem – im mniej oporu, tym lepiej.
Tak samo nie należy opierać się mentalizacji. Należy ją po prostu ignorować. Zależność jest taka – emocja -> myśl. Nie odwrotnie! Gdy widzisz w umyśle masę myśli, to znaczy, że w tym samym momencie odczuwasz zasilające ten proces bezosobowej mentalizacji emocje. Zajmowanie się myślami to jak zajmowanie się światłem włączonej latarki zamiast wyjąć z niej baterię.
Żadna myśl powstała na bazie emocji nie ma żadnej wartości, ani znaczenia.
Nie ma więc znaczenia to, że pragniesz kogoś, że jesteś do niczego, że jesteś gorszy/a, że świat jest zły i niesprawiedliwy. To wszystko urojenia nie mające NIC wspólnego z rzeczywistością. Ale mogą stać się Twoimi subiektywnymi doświadczeniami, gdy nadasz im znaczenie, czyli oddasz im własną energię. Dlatego nie znikną, bo utrzymywać je będziesz własnym kosztem.
Zauważ – gdy rozmyślasz nad czymś, czego pragniesz to co się dzieje? Nic! Siedzisz w miejscu i hipnotyzujesz się mentalnym bełkotem. To taki wewnętrzny entertainment. Nic z tego nie ma, a jednak poświęcasz temu energię. I ludzie marzą całymi latami i nigdy nie podnoszą tyłka, by to zrealizować! Pragną. I co? Nic, bo pragnienie ich osłabia! Nie ma intencji ruszenia tyłka, więc energia nie płynie. Zalega, osłabia.
Jabłko Cię wzmocni ale jak je zjesz, a nie będziesz je trzymał w plecaku, aż zgnije. Tak samo 40 kg jabłek nie wzmocni Cię, tylko osłabi, gdy zamiast je zjeść, będziesz je nosić w plecaku.
Często słyszę wtedy dalszy jazgot – “No ale jakbym zrealizował(a) swoje pragnienia, to nie miałbym już po co żyć!” Wow! Widzisz? Ludzie pragną dla samego pragnienia! Mentalizacja zasila samą siebie i nic z tego nie ma! I ci ludzie też nic nie mają!
Cierpią dla samego cierpienia. Marzą dla samego marzenia. Fantazjują dla samego fantazjowania! – Wewnętrzny entertainment! Oglądamy film i nazywamy to życiem. I to jeszcze strasznym życiem, trudnym, bolesnym, niesprawiedliwym
Ale sobie chociaż marzą… A jednak nie dostrzegają, że np. zjedzenie posiłku zawsze jest przyjemne i jakoś nie mówią sobie – “No ale jak dzisiaj zjem coś dobrego, to nie będę miał(a) potem ochoty na nic dobrego!”…
Dlatego też człowiek utrzymujący urazy choruje, nie ma energii, jest mu ciężko i cały czas spotyka innych ludzi, którzy zachowują się podobnie jak ci, względem których ma te urazy. Jego podświadomość tak organizuje rzeczywistość, że doświadczamy tego, co utrzymujemy w sobie.
Sądzisz, że jak “ktoś Cię denerwuje” to ta osoba jest źródłem tego gniewu? Nie! Ten gniew już w Tobie był!
W buddyzmie mówi się – że gdy ściśniemy pomarańczę to da sok pomarańczowy, bo ten sok już w niej był. Jeśli więc świat Cię ściska, a z Ciebie wychodzi gniew, ból, wstyd, żal, etc., to już w Tobie było! Źródłem tego nie jest świat zewnętrzny. Oznacza to, że to, co mogłeś/aś interpretować jako negatywne, złe, niesprawiedliwe doświadczenia są dla Ciebie darem, bo wyciągają z Ciebie to przez co cierpisz, na walkę z czym tracisz mnóstwo energii i zdrowia oraz Twoimi priorytetowymi intencjami jest ucieczka od tego, a nie dbanie o siebie i swoje życie.
Rekontekstualizacja (uświadomienie sobie i korekta nadanych wartości, znaczenia, rozszerzenie kontekstu i paradygmatu) całego swojego życia jest więc krytycznie ważnym procesem, o którym dowiesz się w Programie WoP.
Energia pragnienia uniemożliwia zrealizowanie niczego, dopóki się jej trzymamy. A opór z kolei zachowuje w naszym życiu to czemu się opieramy.
Uwolnij opór i energią pragnienia, a zmiana stanie się dostrzegalna i możliwa. Nie popełniaj w kółko tych samych błędów. Twój umysł będzie mentalizował na podstawie utrzymywanych w Tobie energii nawet przez całe życie. Czyli przez całe życie będzie powtarzał TO SAMO co do tej pory.
Nie są ważne myśli, tylko Twoje intencje i działania.
To samo możesz i powinieneś/powinnaś robić z każdą formą energii emocjonalnej – strachem, winą, wstydem, gniewem, etc.
Umysł jazgocze – “Boję się TEGO”. Ale fakty są inne – “Czujesz strach”. Twoje wnętrze jest źródłem strachu, a nie TO. Trzymanie się strachu uniemożliwia swobodne podjęcie działania, by zając się TYM, czymkolwiek TO nie jest.
Ale to nie strach się trzyma Ciebie, tylko Ty trzymasz się strachu i nie chcesz się go puścić.
Umysł bełkocze – “TYM się stresuję”. Ale fakty są inne – “Czujesz strach, któremu się opierasz”. Twoje wnętrze jest źródłem strachu, a nie TO. Dodatkowo opierasz się strachowi, bo wierzysz, że Ci to pomaga. Ale tak nie jest. Nie tylko Ci wewnętrznie szkodzi ale uniemożliwia swobodne zajęcie się TYM.
W umyśle nie znajdziesz innych – prawidłowych – interpretacji. Nie znajdziesz faktów, tylko w kółko powtarzany ten sam scenariusz. “Boję się tego!” – i tyle! Albo – “Nie mogę tego zrobić!” – i tyle!
Najprostszy dowód na świecie, że to wszystko bujda i nieprawda. Mnóstwo mężczyzn mówi mi, bo wmawiają to sobie od lat, że NIE MOGĄ podejść do obcej kobiety i się poznać, porozmawiać, umówić. Ale przecież MOGĄ! Dlaczego niby nie mogą? Odpadły im nogi? Stracili język? Nie. Po prostu czują strach i opór i nie chcą ich odpuścić. Kleją się do tych emocji i wmawiają sobie, że ich źródłem jest rozmowa z kobietą lub sama kobieta.
Mówią – “Nie mogę porozmawiać z kobietą, bo jak powiem coś głupiego to poczuję wstyd”. NO I???????? To dobrze! Bo ten wstyd już w Tobie jest i dzięki temu, że wyjdzie podczas rozmowy z kobietą, będziesz się mógł/mogła z niego oczyścić raz na zawsze!
Niemniej widzisz, że MOGĄ podejść do kobiety ale NIE CHCĄ, bo NIE CHCĄ poczuć wstydu i winy.
W ilu sytuacjach wmówiłeś/aś sobie “nie mogę”, gdy prawdą jest “nie chcę, bo XYZ…”?
W umyśle dostrzeżemy bełkot na bełkocie. Jazgot poprzedzający jazgot. Czyli masę negatywnego programowania, które zebraliśmy w naszym życiu nie będąc tego świadomym.
Odpowiedz sobie na pytanie – “Naprawdę nadal chcę wierzyć, że nie mogę?” Odpuszczenie oporu czy lęku nie oznacza, że od razu polecisz i to zrobisz. To nadal zależy od Twojej decyzji. Ale przynajmniej przestaniesz się z tym męczyć i cierpieć. Staniesz się bardziej radosny/a. Będziesz mieć więcej energii. A jak pewnego dnia poczujesz inspirację, to to zrobisz i już bez wielkiego strachu.
Kolejny przykład jazgotu – “Jak uwolnię pożądanie/chęć, to przecież nie będę miał(a) motywacji, by to zrobić lub aby to osiągnąć!” Więc powtórzę po raz kolejny – jeśli masz ochotę zjeść coś dobrego, to o tym marzysz, czy planujesz, realizujesz plan i się TYM CIESZYSZ? Czyli DODAJESZ RADOŚĆ DO DZIAŁANIA!
Powiedz mi – czy naprawdę dobrze się czujesz marząc, fantazjując, pragnąc? Nie! Czujesz pustkę, brak, czujesz, że to o czym marzysz jest daleko od Ciebie.
Dlaczego? BO utrzymujesz dużo energii pożądania! Puść energię pożądania tak jak puszczasz list na poczcie, by dać go pani w okienku, a dojdzie! Tylko nie pomyl uwolnienia pożądania z oporem i apatią.
Różnią między puszczeniem pragnienia, a apatią jest nasz poziom energii. Jeśli puścisz pożądanie, Twoja energia wzrośnie i będziesz mógł/mogła realizować to, co uznasz za ważne w danej sytuacji. Apatia to niezwykle niski poziom energii, dalszy opór, niechęć. Uwolnienie pożądania oznacza, że będzie dobrze niezależnie czy uda się to zrealizować, czy nie. Czyli wraca temat akceptacji swojej obecnej sytuacji.
A co się stanie w momencie, gdy spróbujemy puścić pożądanie? Pojawi się strach! O! I już mamy przyczynę, dla której siedzimy na tyłku i fantazjujemy! Bo się boimy podjąć się działania! A to wszystko “marzę, bo jestem taki/a romantyczny/a”, to tylko jazgot – racjonalizacja dla strachu! Fantazjujemy, bo się boimy. Pożądanie jest po prostu “oczko” wyżej w jakości energii. Trzymamy się go, by nie poczuć niższej energii, KTÓRA JUŻ W NAS JEST – strachu. Zmierz się ze strachem, uwolnij jego energię, a działanie stanie się swobodne, możliwe.
Najlepiej oczywiście mierzyć się z energią strachu i oporu PODCZAS DZIAŁANIA.
Odklej się od strachu i przetestuj jakby to było żyć bez niego.
7. Puszczanie/uwalnianie/poddawanie emocji/oporu.
Uwalnianie to proces więcej, niż krytyczny.
Emocje to temat znajdujący się w pierwszej trójce najbardziej bzdurnie, karygodnie, wyrodnie, niebezpiecznie, patologicznie, niezdrowo rozumianych (na czele razem z Miłością i Bogiem).
Emocje to energia. Twoja energia życiowa.
Opieranie się emocjom, to blokowanie w sobie energii. Opieranie się czemuś/komuś to napieranie na to energią mentalną. To jak napieranie na ścianę. Ściana stoi, my też, a cały czas tracimy energię. Stajemy się uwiązani.
Wiesz co to jest zwarcie/spięcie? Z encyklopedii – “zetknięcie się przewodów w obwodzie elektrycznym, powodujące nieprawidłowy przepływ silnego prądu i uszkodzenie instalacji “.
A wiesz co to jest stawienie oporu? To zetknięcie naszej energii z negatywnym usposobieniem na inną energią, którą również negatywnie oceniamy, co wpływa na jej odbiór przez naszą psychikę.
Czyli zamiast pozwolić energii swobodnie płynąć, dołączamy do tego “przewodu” – emocjonalnego drugi “przewód” – mentalny, stykamy je, dochodzi do zwarcia (bólu) i uważamy to za mądre, zdrowe, rozsądne postępowanie, które ratuje nam życie. A czy spięcia też uważamy za pozytywne i zdrowe dla układów elektrycznych, w których do nich dochodzi?
Dlatego czujesz ból wraz z emocjami, bo się im opierasz. Dlatego czujesz ból w różnych sytuacjach, bo się im opierasz oraz opierasz się temu, co wtedy czujesz. Następuje W TOBIE “spięcie”, o czym informuje Cię właśnie ból.
Rozumienie bólu też zostało kolosalnie wypaczone na świecie. Ludzie sądzą, że powinni unikać bólu. Ale mylą ból z cierpieniem.
Ból to często sprawa najwyżej wagi, bo zmusza nas do zatrzymania się, wejrzenia w siebie i dokonania korekt.
A ludzie zazwyczaj tylko się zatrzymują i zaczynają się opierać bólowi, co zmienia doświadczenie bólu w cierpienie.
Każda negatywna opinia i przekonanie jakie masz o emocjach nie jest prawdziwe i stanowi sprytny, niezauważalny sposób, by człowiek zawsze czuł się źle, nie miał na nic siły i ochoty i zawsze zależał od używek i przemysłu rozrywkowego, by mógł poczuć się choć na godzinę lepiej.
By zawsze miał co robić i by ta praca nie przynosiła mu żadnego pożytku, a drenowała go z energii – walka z emocjami.
Jak się jakimś emocjom będziesz opierać, to te emocje będą trwały nawet całe życie i rosły. Gniew, pożądanie, wstyd, wina, poczucie braku, niewystarczalności.
Utrzymywanie oporu wobec CZEGOKOLWIEK blokuje Cię całościowo wewnętrznie. Nawet jak będziesz utrzymywał(a) opór względem jakiegoś terrorysty z drugiego końca świata, to Ty w tym momencie sam(a) robisz sobie wielką krzywdę. Opór i ewentualne jeszcze emocje gniewu, winy, nienawiści nic nikomu nie dają, a dla Twojego organizmu, psychiki i podświadomości to jak wypicie trucizny i trzymanie jej w sobie, nieraz przez dziesiątki lat. I czy to szkodzi temu terroryście, który kogoś morduje tysiące kilometrów z dala od Ciebie? Czy powstrzymuje go przez zrobieniem czegoś Tobie? Nie. To tylko szkodzenie sobie.
To chore, głupie i szalone. A jednak od zawsze powszechne i uznawane za normalne. To też powinno stać się dla Ciebie podejrzane. Dlaczego tak powszechnie uznaje się za normę to, co jest dla nas niezwykle szkodliwe i nie czyni nic dobrego w świecie? Bo czy czymś dobrym jest nienawidzenie terrorysty? To zwykła głupota! Czujemy się lepsi, dobrzy? Wow! To aż potrzeba do tego nienawiści? A terrorysta ma poważny problem – został zaprogramowany niesłychanym fałszem! Jest ofiarą swojego programowania. Tak samo jak Ty swojego – np. nienawidzenia terrorysty. Zamiast go nienawidzić, współczuj mu. Bo nienawidząc terrorystę utrzymujesz nienawiść w sobie, którą Twój umysł projektować będzie na Ciebie. Wybaczając terroryście wybaczasz sam(a) sobie.
Nie mówię, że masz zacząć wysyłać terrorystom kwiaty. W sytuacji realnego zagrożenia zrobisz to, co uznasz za ważne. Ale do tego momentu utrzymywanie w sobie jakichkolwiek emocji mija się z celem.
Zaczyna docierać do Ciebie, że żaden proces zachodzący w ludzkim wnętrzu nie jest negatywny i każdy ma swoją zdrową, pozytywną rolę?
Ból informuje nas, że to my zaczynamy robić coś szkodliwego. Np. negatywnie (więc w bardzo ograniczonym paradygmacie) interpretujemy jakieś wydarzenie i na tej podstawie zaczynamy się opierać i jeszcze wmawiamy sobie, że boli nas coś W ŚWIECIE, czyli poza nami. Mówimy – “TO mnie boli”. Ale to jest przecież niemożliwe! A jednak jest to powszechne kłamstwo, w które ludzie tak chętnie wierzą i tak chętnie sobie wmawiają.
Boli Cię, że politykom kłamstwa uchodzą na sucho? Nie! Bolą Cię wyłącznie Twoja własna niezgoda, opór stawiany tej sytuacji oraz emocjom – gniewowi, dumie, żalowi, winie. Tworzysz sobie i w sobie problem, który utrudnia życie Tobie, a nie rozwiązuje żadnego problemu na świecie. Czy to nie głupota? Większym problemem jest to, co sam(a) robisz w sobie, niż to, co robią politycy. Tutaj też nie mówię, że mamy ignorować ewidentne zaniedbania. Mamy wpływ na to jaki los nas czeka, kto będzie zarządzał tym krajem. Jeśli nie zrozumiemy lekcji z własnych dotychczasowych wyborów, lekcje wrócą.
Puszczanie/uwalnianie oporu i emocji to proces, a nie pstryknięcie palcami.
I zaczynamy go od uświadomienia sobie, że w ogóle czujemy opór i emocje i że sami na nie napieramy. Najczęściej wystarczy przestać na nie napierać i problem znika w kilka minut lub nawet od razu. Ale czasem konieczne jest uwolnienie przynajmniej jakiejś części nagromadzonej energii.
Proces ten aktywuje nasza intencja – gotowość do zmierzenia się z blokadami, emocjami i ich odpuszczenie, by wznieść się wyżej. To zacznie je z nas wyciągać, a także nasza intencja doprowadzi do sytuacji, które nas przycisną. Często na początku pracy nad sobą uzależnieni mają nawet więcej wpadek. Bo własną intencją rozpoczęli proces detoksu. Tym większym błędem jest jakiekolwiek usprawiedliwianie tych wpadek!
Przez detoks przechodzą wszyscy uzależnieni. Jest nieunikniony i przy okazji stanowi świetną zaprawę w temacie radzenia sobie z emocjami. W trakcie można dokonać bardzo wielu poważnych i potrzebnych korekt.
Uwolnienia nie przeprowadzisz będąc w ruchu. A przynajmniej nie na początku. Jeśli nie wygospodarujesz chociaż kilku minut, by przyjrzeć się swojemu wnętrzu w momencie odczuwania oporu, to nie licz na jakąkolwiek poprawę. Ludzie robią co mogą, byle tylko tego uniknąć.
Słyszałem setki usprawiedliwień, np. – “no ale jak zamknę oczy w pracy, to zaraz się ktoś przyczepi, że śpię, a nie pracuję!”… wow. Uzależniony facet, same problemy, non stop się stresuje, zmaga, walczy, męczy, a gdy poznał rozwiązanie, nie chce go zastosować. Wyjaśniłem mu, że jak odpuści opór, to efektywność i skuteczność jego pracy wzrośnie diametralnie. A na pytanie czy śpi wystarczy, że odpowiedziałby – “Staram się rozwiązać problem jaki mam i z zamkniętymi oczyma najlepiej mi się myśli”. Proste. Nie musimy robić sensacji wokół naszej medytacji i uwalniania.
Ale nie mamy się robić w jajo i uciec w fantazjowanie. Mamy poczuć opór, mamy skupić się wyłącznie na swoich uczuciach. Na chwilę zapominamy o całym świecie i skupiamy się w sobie. Nie mamy słuchać muzyki, oglądać telewizji, mieć coś w tle. Ma być cisza i my i to co w naszym wnętrzu.
Zobaczysz wtedy ciekawostkę – niby wszyscy na świecie mówią, że chcą pokoju, a jednak od ciszy i spokoju w sobie uciekają gdzie pieprz rośnie :)
Oczywiście na początku nie zalecam wykonywania uwalniania w codziennych sytuacjach, bo ludzie też oszukują jak tylko się da. Nie potrafią uwalniać w samotności, a liczą, że zrobią to wśród wielu osób, gdy ich umysł analizuje każdy szczegół otoczenia, a nawet na imprezach i gdy jeszcze pili alkohol. Czyli w sytuacjach, w których praktycznie nie ma szans skupić się na swoim wnętrzu.
Jak będziesz cwaniakować, to nic nie zmienisz i tyle. Wkopiesz się jeszcze bardziej.
Gdy już jesteśmy skupieni w sobie, to upewniamy się, że pozwalamy być temu, co czujemy dokładnie takim jakim jest, w jakiej formie się pojawiło. Następnie pytamy samych siebie czy chcemy to uwolnić? Decydujemy się na to odpowiadając – “tak”. Pytamy siebie czy na pewno to zrobimy? Odpowiadamy – “tak”. Pytamy siebie kiedy to zrobimy? Odpowiadamy – “teraz”. I tyle. Cały proces się rozpoczyna sam. My mamy upewnić się, że nie zmieniliśmy żadnej odpowiedzi. Nie ważne czy jęczymy ze strachu, czy piszczymy ze wstydu, czy płaczemy z poczucia winy. Niech to sobie będzie. Nic się nam nie stanie.
Jak na jakieś pytania pojawi się odpowiedź – “nie”, to jesteśmy z tym dalej i po kilku minutach zadajemy sobie to pytanie ponownie.
Ja kiedyś prawie wyłem ze strachu. Bo zmierzyłem się z oporem względem czynności, którą odkładałem przez rok. Okazało się, że tak naprawdę bałem się strachu, który czułem za nią, a nie samej czynności. Było go bardzo dużo. Ta godzina uwalniania była bardzo ciekawa. A potem nagle poczułem ogromny spokój, natychmiast wstałem i w jakieś półtorej godziny wykonałem to, co odkładałem przez rok męcząc się niemiłosiernie. W trakcie mój umysł panikował, chciał uciec, odłożyć tę czynność po raz kolejny. Ale moją intencją było usunąć to, co blokuje zrealizowanie tej czynności i załatwienie tematu. Dlatego nie uciekłem.
Oczywiście zmusił mnie do tego deadline jaki miałem :) Ale gdybym nie wybrał, by się z tym zmierzyć, przełożyłbym to ponownie i miał z tego powodu przykre konsekwencje. A tak – rozwiązałem problem, zrealizowałem obowiązek, nic mi się nie stało, trwale oczyściłem się z masy strachu i oporu. Same plusy!
8. Bzdura (często z wykrzyknikiem lub nawet kilkoma).
Bzdura to mój autorski sposób na jednoznaczne stwierdzenie, że coś jest kategorycznie nieprawdą i to zazwyczaj bardzo poważnym błędem w rozumieniu.
Używam tego stwierdzenia, by nie było miejsca na dyskusję. Nie używam tego określenia, bo nie mam nic konstruktywnego do powiedzenia czy aby wyładować na kimś moją frustrację. Z frustracją radzę sobie prywatnie i bardzo rzadko ją odczuwam.
Każde wykrzykniki, przekleństwa i określenia typu “BZDURA!!!”, które pojawiają się w moich wypowiedziach mają na celu podkreślenie, że natrafiliśmy na poważne i często bardzo niezdrowe zniekształcenie prawdy – rzeczywistości.
Używam go dla dobra Czytelników i Czytelniczek, a nie by kogoś obrazić lub komuś umniejszyć. Jeśli jednak tak byś się poczuł(a), to znaczy, że to określenie spełniło swoją rolę – ujawniło w Tobie wstyd oraz jego racjonalizację – negatywny program – “zostałem PRZEZ KOGOŚ obrażony/a”. A to zwykłe robienie siebie w jajo. Nie tylko wmawiamy sobie bezsilność i zależność od innych ludzi, gramy ofiarę ale jeszcze usprawiedliwiamy to, co już w nas zalegało – stłumiony wstyd.
A jeśli chcesz się kłócić z ekspertem, no to zapytaj sam(a) siebie czy to mądre? Jeśli chronisz jakiejś negatywności – czy to rozsądne?
9. Wolność/wolność od uzależnienia.
Sprawa najwyżej wagi dla tych, którzy doprowadzili do zaniedbań, których rezultatem jest uzależnienie.
Uwolnienie się z uzależnienia to NIE np. zaprzestanie oglądania porno i tyle.
Na powierzchni może wydawać się to tak niewielkie ale pod powierzchnią korzenie są głębokie i najczęściej jest ich bardzo wiele.
Tematy niezbędne do poruszenia i przepracowania to wspomniane emocje, opór i ich uwalnianie, nawyki, podświadome, negatywne przekonania, negatywne postawy, korekcja intencji, nauka akceptacji i faktyczne akceptowanie tego, czemu się opieraliśmy, nauka zamiany negatywnych wzorców postępowania na pozytywne i więcej.
To także rozwiązanie problemów w swoim życiu, od których uciekaliśmy w pornografię.
To proces dojrzewania na wielu poziomach – głównie emocjonalnym, psychicznym ale też często społecznym. To całościowy – holistyczny – proces oczyszczenia i rozkwitu jako istota ludzka. Nie robimy go siłą.
Proces ten ma swoją nazwę –
wychodzenie z uzależnienia to rozwój świadomości.
Narzędzia podane są w Programie WoP w odpowiedniej kolejności i wraz z informacjami i ćwiczeniami wzmacniają się wzajemnie na zasadzie synergii, dzięki czemu możliwe jest wyzdrowienie z tego skomplikowanego i potężnego mechanizmu, który setki tysięcy ludzi doprowadził do samobójstw, niszczenia swojego życia, śmiertelnego przedawkowania i więcej. Niegdyś uzależnienie było wyrokiem śmierci dla człowieka.
Jednym z wielu pozytywnych rezultatów tej pracy nad sobą jest zanik uzależnienia, gdy uświadomione zostaną wszystkie przyczyny jego wybierania i ich odpowiednie przepracowanie i/lub uzdrowienie. W 99% przypadkach wiąże się to z w skrócie opisanym procesem.
Słowem – Program Wolność od Porno to wspaniały prezent dla każdego człowieka, bo zawiera prawdę na temat tego wszystkiego, co zostało przekłamane, niezrozumiane, wypaczone, efektem czego jest m.in. uzależnienie, niepotrzebne zmaganie i cierpienie.
I NIGDY nie jest za późno, by się tym zająć.
Już teraz warto zrozumieć, że jeśli nie oglądasz porno jakiś czas, to niekoniecznie i prawie na pewno nie oznacza to sukcesu. Jak mówiłem – dopiero, gdy świat Cię przyciśnie, to wyjdzie jasno jak Ci idzie. Jeśli przy tych samych problemach znowu uciekniesz, będziesz cierpieć, zmagać się, a potem włączysz porno, to nie szło Ci dobrze, tylko przez chwilę warunki zewnętrzne nie sprzyjały uzależnieniu, które cały czas tak samo silnie jest aktywne.
W Programie WoP mówię, że – abstynencja ma być REZULTATEM PRACY NAD SOBĄ!
Gdy uzupełniałem tę stronę, napisał do mnie po raz pierwszy mężczyzna. Powiedział – “Po wakacjach dotarło do mnie (dojrzałem, w maju skończyłem 18-stke) to, że najwyższy czas skończyć z narkotykami. Rzuciłem to gówno i się z tego cieszę. Tylko nawet ku*wa nie wiem, kiedy znacznie mocniej uzależniłem się od p-grafii (wgl nie widziałem tego problemu). Gdzieś dopiero na początku grudnia 2019 (jak obejrzałem te filmiki pierwszy raz) zdałem sobie sprawę z tego, że mam cholernie ciężki problem z p-grafią.”
Wszystko jest tu napisane, a jednak mężczyzna ten nie widzi oczywistego faktu – nie rzucił uzależnienia, tylko zmienił środek. Nadal jest uzależniony. Bo uzależnienie to jeden mechanizm.
Dlaczego “mocniej uzależnił się od pornografii”? Gdyż nie rzucił uzależnienia, tylko tę samą korzyść zaczął osiągać przez pornografię, a nie przez narkotyki.
Tak łatwo można się oszukać, że wyszliśmy z uzależnienia. Ale jaką pracę nad sobą wykonała ta osoba? Coś zrozumiała i tyle. Ok to ważne ale to sam początek – linia startu! Uzależnienia nie można rzucić ot tak, bo się to wybrało. Mnóstwo osób sądzi, że są tak potężni, że o! wybrali, że rzucają uzależnienie i już, po kłopocie. Czyli w sekundę zrobili to, z czym nie może poradzić sobie miliony ludzi i nawet zapijają się na śmierć. Ale “nawet nie wiem, kiedy znacznie mocniej uzależniłem się od czegoś innego”. No właśnie dlatego, bo nie wyszedłeś z żadnego uzależnienia, żadnego nie rzuciłeś.
Jeżeli ten chłopak nie wykona odpowiedniej, porządnej pracy nad sobą, to wkrótce i pornografia przestanie spełniać swoją obecną rolę i zapewne wrócą także narkotyki.
Wychodzenie z uzależnienie to nie dalsze uzależnienie od warunków zewnętrznych i trzymanie kciuków, by nic się nie schrzaniło.
To właśnie te sytuacje, gdy coś się schrzani są sprawdzianem jak Ci idzie.
Nie masz np. unikać stresujących sytuacji w pracy i zmagać się, by do nich nie doszło, tylko prawdziwą pracą jest poradzenie sobie z tymi sytuacjami W SOBIE – zaprzestanie mechanizmu nazywanego “stresowaniem się” i zastąpienie go innym – dojrzałym, mądrym, zdrowym i poradzenie sobie z tą sytuacją w pracy. I potem oczywiście nie mamy tego “skwitować” pornograficznym rauszem. Wiele osób nazywa to zaniedbanie i nieświadomość “daniem sobie nagrody w postaci porno”. Czyli dalej robią się w jajo.
Pamiętaj także, że uzależnienie to nie nałóg, jak niektórzy sądzą. Uzależnienie w ogromnym skrócie można opisać jako sieć wielu nawyków przeplecionych z całym życiem. Nawet przepracowanie większości z nich i tak może doprowadzić do wpadki. Po latach, po tygodniu… nie ważne. Tego nie sposób przepowiedzieć. Nie wolno więc bagatelizować uzależnienia. Tak jak ten mężczyzna – rzuciłem narkotyki i po kłopocie… jaaaaaasne.
Mnóstwo osób nie chce zrozumieć – gdy mówię, że na początku wpadki są spodziewane – zaczynają tego używać jako USPRAWIEDLIWIANIA się! Nie podają mi nawet przyczyn, przez które doszło do wpadki, czyli nie robią tego co fundamentalne i krytycznie ważne – nie robią już pierwszego kroku w pracy nad sobą, nie mówiąc o kolejnych. Tylko – “Piotrze, była wpadka, no ale mówiłeś, że to normalne na początku”. Totalna bzdura, niezrozumienie i karygodne podejście!
Wpadki są normalne tylko w tym kontekście, że pewne tematy mogły być kompletnie poza świadomością i gdy dochodzi do mentalizacji, by obejrzeć porno w jakiejś nowej, niespodziewanej sytuacji, oznacza to tyle, że to krytycznie ważne, by W TYM MOMENCIE wykonać notatki, by stać się świadomym/świadomą i ZANIM dojdzie do wpadki wyciągnąć jak najwięcej informacji. Przeczytaj to zdanie kilka razy.
Tego co tu przedstawiłem większość nie robi nawet miesiącami od rozpoczęcia pracy z Programem, bo dalej robią po swojemu. Czasem naprawdę wygląda to tak jakby oglądali obrazki w komiksie, a nie czytali żadnego tekstu i nie rozumieli dlaczego doszło do jakiejś sytuacji.
Wolność od uzależnienia to świadomość, że w każdym momencie do końca życia możemy wybrać porno ale zamiast tego bez zmagania i cierpienia decydujemy się, by znaleźć nowe, zdrowe rozwiązanie dla zastanego kłopotu, problemu zewnętrznego i/lub wewnętrznego. To szukanie aż do skutku.
Za każdym razem, gdy pojawi się myśl o porno, spokojnie, odważnie uświadamiamy sobie przyczynę, mierzymy się z prawdą i znajdujemy rozwiązanie.
Nie próbujemy zmieniać świata, ani innych ludzi. Tylko za każdym razem zmieniamy siebie. Nie walczymy, nie oszukujemy się. Żyjemy trzeźwo, uczciwie, odważnie, pozytywnie.
Naturalnie wspomniany mężczyzna mówił tylko o tym, że coś zrobił z samą czynnością brania narkotyków i oglądania porno ale POWODÓW, przez które to robił nie wymienił. A przecież o tym była mowa w gratisowych materiałach wideo.
Więc popełnił kardynalny błąd – tylko oglądał, zrozumiał, że jest uzależniony ale cała reszta nie dotarła, została zignorowana.
Wolności nie da Ci nieświadomość. Nie da Ci jej myślenie o niej.
Twoje życie zweryfikuje Twoje postępy, Twoje decyzje, Twoją wolność. Bo Twoje życie to konsekwencja Twoich wyborów.
U Anonimowych Alkoholików mówi się –
“Ty mi nie mów jakimi sposobami zdrowiejesz. Ty mi powiedz jak żyjesz”.
Natomiast większość ludzi podchodzi do tego zupełnie na odwrót – liczą na jakieś magiczne sposoby, sztuczki, tricki, a zamierzają dalej żyć dokładnie tak samo. Dlatego nic się nie zmienia.
Dobrze to zrozum – nie ma tu powiedziane, że masz mieć garnitur za 10.000 zł. JAK żyjesz oznacza jakość tego co robisz, z jakimi intencjami to robisz. Możesz wykonywać tą samą pracę, co będąc uzależnionym ale już się w niej nie stresujesz, nie martwisz się, nie narzekasz, nie obwiniasz, nie użalasz, nie frustrujesz, nie gniewasz, tylko pracujesz chętnie, spokojnie, odważnie, troskliwie, angażujesz się, przykładasz, doceniasz innych, etc. Nie ważne jakim sposobem to zrealizujesz – jeśli to zrealizujesz, to jesteś na dobrej drodze do uzdrowienia.

Jeszcze uwaga – nie bój się pisać komentarzy i pytać! Od tego jest internet i anonimowość (anonimowy komentarz nie wiąże się z ujawnieniem żadnych informacji o Tobie na tym Serwisie). A może Ci to bardzo pomóc! Jeśli czytałeś/aś jakieś artykuły, to widziałeś/aś, że na 99% komentarzy odpisałem i to bardzo obszernie. Zawsze coś doradzę, polecę, pokieruję. Od tego tu jestem! Im mniej oporu, strachu i wstydu związanego z uzależnieniem, tym lepiej! Zaś otworzenie się w formie np. komentarza bardzo w tym pomaga!
Najlepiej, byś już teraz skrobnął/skrobnęła jakieś pytanie czy uwagę do mnie! Przełam pierwsze lody! Najedź kursorem na formularz poniżej i napisz kilka słów.
Tylko na temat! Na pytania typu – “Dlaczego zebra jest czarno-biała?” raczej nie odpowiem! ;)

Napisz komentarz!

Jeśli coś jest niejasne lub czegoś nie zrozumiałeś/aś, z czymś się nie zgadzasz lub chcesz się czymś podzielić na poruszone tematy, zachęcam Cię do napisania o tym!

Zasubskrybuj
Powiadom mnie o
guest
10 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Ewa

Witam :) Ty to masz gadane ;) Fajnie się Ciebie czyta, lubię taki styl pisania :) Trafiłam do Ciebie po “Mapie świadomości – Hawkinsa” i siedzę już tu parę godzin. W sumie, to dobrze trafiłam, bo kilka miesięcy temu rzuciłam palenie. Niby nałóg inny, ale mechanizmy bardzo podobne. Będę tu jeszcze zaglądać ;) Pozdrawiam, Ewa.

Justyna

Hm… Ten program brzmi dla mnie super zachęcająco i nawet bym chciała skorzystać, ale (jak to zwykle musi się pojawić) nie jestem w stanie tego zrobić, studiuję, nie mam własnych pieniędzy, rodzice o tym nie wiedzą i nie zamierzam się dzielić, więc pozostaje mi praca z blogiem. Myślę, że to mimo wszystko może mi coś dać, ponieważ jestem introwertykiem i teoretycznie lubię przebywać sama ze sobą, ostatnio jednak cały czas jestem czymś zajęta, a jak nie jestem to leci jakiś filmik, muzyka, cokolwiek co odciąga myśli. Moim pierwszym krokiem będzie znalezienie 15 minut dziennie dla siebie i swojego wnętrza, żeby zobaczyć co dzieje się w środku.

Ewa

I jak Ci idzie? ;)

Justyna

Jednak kurs wpadł w moje ręce. Jest oczywiście bardziej skierowany do mężczyzn i wstęp nie zachęca, ale potem jest już bardziej przystępnie, przerobiłam połowę kursu dwukrotnie, mimo że jest dość obszerny. Bardzo mi otworzył oczy i pomógł. W tym momencie mogę napisać, że uwolniłam się od pornografii, mimo że czasem o niej myślę (to chyba nieuniknione :/) to potrafię się oprzeć. Z czasem jest lepiej. Niestety niepokój i napięcie znalazło miejsce w zakupoholiźmie… Z tym udałam się na terapię i udało mi się znaleźć głębsze przyczyny napięcia niż znalazłam w pracy z kursem. Ostatecznie do pornografii nie sięgam, a na impulsywne zakupy pozwalam sobie sporadycznie, na moich zasadach.

W mojej sytuacji terapia była potrzebna, byłam molestowana w dzieciństwie (nieleczona trauma objawia się do dzisiaj), cierpię na fobię społeczną, a w zasadzie z niej wychodzę :) Podsumowując, jestem z siebie ogromnie dumna i naprawdę poczyniłam postęp, zajęło mi to trochę czasu, ale było warto go zainwestować. Początek był okropny, były chwile zwątpienia, ale było warto :)

Ewa

Wow! Sporo zrobiłaś od czasu poprzedniego komentarza. Gratuluję :)
Nie wiem czy od nałogu można się w ogóle uwolnić. Myślę, że to zostaje w nas już do końca i/lub wpada się w inny nałóg, jak wspomniałaś. Organizm/umysł musi czymś zastąpić powstałą pustkę. Ja nadal myślę o fajkach. Zastąpiłam je dla odmiany kompulsywnym podjadaniem. I chociaż świadomie już wiem, że palenie to syf i obrzydza mnie sam widok brudnego, burego dymu wydychanego przez palacza, to jednak w momentach (jak pisałaś) niepokoju i napięcia najchętniej zapaliłabym :) To smutne i wkurzające zarazem. Pewnie sporo mam do przepracowania… Najśmieszniejsze jest to, że nie brakuje mi samej nikotyny, tylko odruchu … odruchu zapalenia… wtedy, kiedy siedzę z ludźmi i rozmawiam (zwłaszcza z tymi, którzy palą), wtedy kiedy siedzę sama przy kawie, wtedy kiedy się nudzę, albo teraz kiedy jestem przed komputerem i piszę… przyzwyczaiłam się palić podczas rozmyślania. Takie puszczanie “dymka” podczas kontemplacji ;) Ograniczyłam znacznie kontakty międzyludzkie, żeby mnie nie kusiło… w sumie stałam się przez to odludkiem i zaczęłam odczuwać tego skutki. Lubię swoje towarzystwo i lubię chwile samotności i spokoju, ale teraz jest jakoś inaczej. Brak ludzi zaczyna mi doskwierać (w prywatnym życiu) za to w pracy ludzie mnie męczą. To powoduje, że najchętniej zapaliłabym i … koło się zamyka ;) Ciężka sprawa ;) Powodzenia w dalszej drodze i trzymam kciuki ;)

Justyna

Chodziło mi o tę część otrzymaną od Pana :) Nieprecyzyjnie się wyraziłam. Resztę komentarza przeczytam w wolnej chwili dzisiaj wieczorem, ale chciałam ten jeden aspekt wyjaśnić.

WOLNOŚĆ OD PORNO