Witam Cię serdecznie!
Praktycznie od zawsze dostawałem pytania stricte na temat kobiet. Prowadzę serwis dotyczący uzależnienia od porno, a nie o kobietach. Rozumiem, że każdy ma swoje powody, by pytać o kobiety ale powody te są zazwyczaj skrywane głęboko pod intelektualizacją “interesuje mnie to”, “czy możesz podzielić się tym, bo to ciekawe”. Intencją (a przynajmniej jej częścią) jest karmienie umysłu, a nie dokonanie zmian w swoim życiu.
Oczywiście rozumiem też skąd się biorą te pytania – uzależniamy się od porno, bo mamy gamę problemów w życiu, z czego problemy z kobietami zazwyczaj stawiamy na samym szczycie. I wierzymy, że w rozwiązaniu tego problemu skrywa się szczęście i poczucie wartości.
Ostatnio pytania nasiliły się pod względem częstotliwości i poziomu absurdu urojeń, o których potwierdzenie prosili mnie mężczyźni. Pisząc to nie chcę nikogo urazić. Intencją tego artykułu jest danie odpowiedzi dlaczego te pytania są niebezpieczne i stanowią same w sobie pułapkę dla wielu mężczyzn. Bo to, z czego one wynikają już jest brakiem rzeczywistości – jest więc urojeniem i żadnego pytania powstałego z takiego poziomu nie można traktować jako istotnego. Bowiem samo w sobie zawiera zniekształcenia.
To tak jakbyśmy zrobili posiłek zgodnie z super przepisem ale z zepsutego mięsa. Niezależnie czy mamy dobrą intencję i jak się natrudzimy, by smakował nam i innym, mięso nadal będzie zepsute i ostatecznie zjedzenie tego posiłku zaszkodzi. Intencja nie była zła, przepis nie był zły, kucharz nie był zły, jedzący nie byli źli. Po prostu posiłek powstał z zepsutego mięsa.
Albo to tak jakbyśmy powiedzieli – “Skoro mało smakuje jak pomarańcza, powiedz proszę jaka jest prawda o maśle?” Ale masło nie smakuje jak pomarańcza! Reszta pytania więc stanowi kompletny bezsens. Jeśli jednak uznamy, że pierwsza część pytania jest prawdą, oczekujemy jakiejś magicznej odpowiedzi, jakiejś ważnej tajemnicy, która sama w sobie rozwiąże problem. Jednak część problemu zawarta jest w samym pytaniu – zniekształceniu rzeczywistości, które zawiera. Odpowiedź na takie pytanie zawiera więc w sobie zgodę na uznanie tego urojenia, a więc przyczyni się do pogłębienia zniekształcenia. Nie pomoże, a nawet zaszkodzi.
Znaczącym pytaniem zawierającym takie zniekształcenie jest – “Skoro Bóg kocha ludzi, dlaczego dopuszcza do takiego cierpienia?” Ale co to jest miłość? Jaki jest KONTEKST tego, co ma miejsce? Kim/czym jest Bóg? Pewne interpretacje są już z góry założone w pytaniu i dlatego poprawna odpowiedź MUSI zawierać w sobie przede wszystkim POSZERZENIE KONTEKSTU. Nie można łudzić się, że wymyślimy odpowiedź (bo to tylko intelektualizowanie) poruszając się w niezwykle ciasnych granicach obecnego kontekstu pytania. Odpowiedź tylko pogłębi zawarte w pytaniu urojenia, a nie przybliży nas do rzeczywistości.
Pytając przede wszystkim musimy sobie zadać pytanie jak rozumiemy aspekty o jakie pytamy i czy jesteśmy gotowi zrezygnować z trzymania się ich, byśmy mogli poznać faktyczną odpowiedź, a przynajmniej poznać nieco szerszy wymiar rzeczywistości? Jeśli nie, to nawet odpowiedź zgodna z prawdą zostanie wyparta i odrzucona przez nasz umysł (który wybrał własną rację, nie rzeczywistość).
Odkąd jest internet oraz prawo wolności słowa, szerzy się największe zniekształcenie rzeczywistości w historii ludzkości. To dzieje się teraz. Działo się naturalnie zawsze ale w dzisiejszych czasach to już jest pandemiczne. I tym bardziej w moim odczuciu należy uświadomić sobie pewne aspekty rzeczywistości, które tu przedstawię.
Raz jeszcze – to, że mamy wolność słowa nie oznacza, że powinniśmy używać jej do szerzenia bełkotu, paranoi i każdej papki jaką wyrzygamy z “trzewi” swojego umysłu. To że nikt nas nie ogranicza, nie oznacza, że mamy korzystać z tego do zatruwania świata. To, że mamy prawo jazdy nie oznacza, że możemy jeździć jak nam się podoba. Dlatego istnieje PRAWO drogowe. Praw jest dużo więcej, bo to zazwyczaj mądre wytyczne. Oczywiście jest też pełno głupich praw, bo zostały ustalone przez osoby w niskiej świadomości. Niemniej nie wszystkie.
Dlatego religie się przydają, bo dzięki strachowi przed Bogiem ludzie przestali się wreszcie zarzynać jak zwierzęta. Nadal jest to dno dojrzałości ale już przynajmniej się nie mordujemy milionami z nudów i za każdą bzdurę.
To co nazywane jest wiedzą stanowi coraz częściej bełkot nie mający oparcia o fakty. To, co nazywane jest newsami, informacjami ze świata stanowi tak naprawdę wyselekcjonowaną papkę mającą utrzymywać w nas wstyd, winę, opór, gniew, urazy, strach.
Pamiętam jak nauczyciele w liceum denerwowali się, gdy ktoś na każde pytania przeklejał odpowiedź z Wikipedii. Dążenie po najmniejszej linii oporu i niechęć do wysiłku pogłębiały się i internet stał się miejscem, gdzie można było to pielęgnować. Wtedy my – uczniowie – nie widzieliśmy w tym zagrożenia i nie rozumieliśmy dlaczego nauczyciele tak się denerwowali, a nawet stawiali jedynki za – przecież właściwie! – odpowiedzi. Dla nas było to wystarczającym powodem, by nauczycieli nie cierpieć jeszcze bardziej.
Bardzo istotną częścią tego, czego od nas oczekiwali ci mądrzy nauczyciele nie było tylko napisanie odpowiedzi ale własnoręczne dotarcie właściwych źródeł! To miał być sprawdzian dla naszej odpowiedzialności, praktyki rozwiązywania problemów, działania, nieraz i współpracy. Ale niedojrzałym dzieciom zależało tylko na efekcie końcowym – jak jest odrobiona praca domowa, to jest dobrze niezależnie od całej reszty.
To tak jak dorośli mężczyźni postrzegają swoje relacje – jak kobieta nie narzeka, to jest dobrze niezależnie od całej reszty. A potem szok! Oburzenie, że zdradza!
Lub niedojrzali rodzice – jak nakrzyczą na dziecko, obwinią je i ukarzą, a dziecko przestało rozrabiać i przyszło na obiad, to znaczy, że wszystko jest dobrze! Czy na pewno?
To, co nazywane jest wolnością słowa staje się wehikułem do głoszenia wszelkich kłamstw, deformacji i wypaczania rzeczywistości. Osoby niedojrzałe, nieświadome używają wspaniałego REZULTATU dojrzałości innych – internetu – do pozostania niedojrzałymi oraz usprawiedliwiania każdego przejawu negatywności, oszustwa, kłamstwa, niechęci, by spojrzeć na fakty, by uczciwie dostrzec trzymanie się dumy, próżności, etc.
Rzeczywistość zacierana jest coraz bardziej, a fakty pomijane lub przedstawiane w zdeformowanym kontekście.
Przypominam, że wszystko co piszę jest istotne, by opowiedzieć co nieco o pytaniach na temat “prawdy” o kobietach (i mężczyznach).
To, co napiszę w kilku poniższych akapitach odnosi się do poziomów kalibracji Prawdy opisanych przed dr Davida R. Hawkinsa. Aby to zrozumieć, polecam zapoznanie się z jego książką “Siła czy moc”. To także pozwoli nam dostrzec jak wielkie znaczenie jest tego, co kalibruje się powyżej 200, czyli powyżej granicy oddzielającej brak prawdy od wzrastającego poziomu prawdy. Granica ta oddziela to, co życiu nie służy od tego, co sprzyja wszystkim przejawom i formom życia.
Poziom 200 można powiedzieć odgranicza śmierć od życia. Ludzie nieświadomi (żyjący w świadomości poniżej tej granicy) autentycznie mylą to, co sprzyja życiu, z tym co mu nie sprzyja. Jednym z przejawów tego jest odbieranie życia innym istotom, by przeżyć. Próbując przekonać mięsożercę do przejścia na wegetarianizm dostrzeżemy jak silnie chroni tego umysł. Tak samo silnie chroni wielu innych przekonań o świecie. Niezależnie jak odległe są od prawdy.
Bardziej przyziemnym przejawem tej granicy jest próba zabrania kobietom seksu, wymuszenia go, dążenia do niego za pomocą oszustw i manipulacji. Liczy się wyłącznie efekt końcowy odarty z wpływu jakości naszych dążeń na kobietę i świat.To tak jakbyśmy chcieli zabić muchę latającą nam po pokoju i dążąc do tego rozbili okno, wybili szybę w gablotce, stłukli kubek, porysowali meble i podarli kilka ubrań, a na końcu uznali, że skoro ubiliśmy muchę, to zrobiliśmy dobrą robotę!
Osobisty wzrost zmienia to na rzecz dzielenia się z kobietą/kobietami tym, co pozytywne, dbaniem o pozytywność, pielęgnacją tego i byciem w świecie w taki sposób zarówno dla siebie, jak i dla innych.
A teraz kilka faktów na temat internetu:
Poziom internetu to obecnie 205. Podkreślę – to poziom internetu, a nie tego, do czego jest używany oraz to nie poziom zawartych w nim informacji. Więc o ile sam jest powyżej 200, to reprezentuje on sam dół tego, co wspiera życie. Mówię o samym internecie – jego obecność w ludzkim życiu delikatnie przekracza 200. Da się to wyczuć – pomysł dobry, wykonanie dobre ale to jak ludzie z niego korzystają ma się następująco:
50% informacji w internecie kalibruje się poniżej 200, czyli nie sprzyja niczyjemu życiu, tylko ego. Czyli co druga informacja w internecie jest kompletnym oszustwem, zniekształceniem, kłamstwem, absolutnym niezrozumieniem, myleniem sufitu z podłogą i ma na celu zatrzymanie ludzi w wybajdurzonej, zazwyczaj bardzo negatywnie wizji rzeczywistości.
50% literatury ezoterycznej też kalibruje się poniżej 200. Bo musimy pamiętać, że coraz więcej zakupów robimy przez internet, w tym książkowych – czyli tego, co przez wielu uważane jest za rzetelne źródło wiedzy. Okazuje się, że ponad połowa książek o duchowym wymiarze życia jest bzdurą. Ale z drugiej strony blisko połowa zahacza o prawdę (różne jej poziomy). Jako, że coraz więcej osób interesuje się duchowością – to przestroga. Co druga pozycja jest niebezpieczna. W przypadku innych książek, wliczając samorozwojowe, jest jeszcze gorzej.
Średni poziom blogów to 180, więc blogi globalnie nie wspierają życia i ludzkiej ewolucji. Poziom mojego Bloga na dzień 17.01.2019 reprezentuje 500+. Gdy zrewiduję pierwsze kilkadziesiąt wpisów, poziom jeszcze znacząco się podniesie.
Youtube i zawartość kalibruje się na 140. Jego całkowita obecność NIE SPRZYJA życiu. Na świecie byłoby lepiej bez Youtube. Więc ci, którzy oglądają Youtube muszą BARDZO uważać, co z niego wybierają, bo przytłaczająca większość zawartości Youtube jest jak trucizna. Jeśli wzbraniamy się przed literaturą ezoteryczną, to musimy wiedzieć, że z dużym prawdopodobieństwem utknęliśmy w jeszcze gęstszym bagnie filmików i wideoklipów z Youtube (praktycznie nikt nie zdaje sobie sprawy jak niebezpieczne jest słuchanie nisko wykalibrowanej muzyki – zawiera ona bowiem negatywnie wpływający na naszą świadomość nośnik negatywnej informacji. Nie chodzi o słyszane słowa).
I teraz śmietanka – średnia zawartość jakości informacji w internecie to… 45. Więc o ile sam internet służy życiu, to to co się w nim znajduje i do czego się go używa to praktycznie największa odległość od tego, co służy życiu. Bowiem 45 to poziom zniszczenia, satanizmu, Adolfa Hitlera, węży, islamskiego terroryzmu, voodoo.
To tak jakbyśmy używali samochodów prawie wyłącznie do przejeżdżania ludzi i zwierząt.
No, to zbudowaliśmy bazę, na fundamencie której możemy teraz odnieść się do tego, co ma miejsce odnośnie pytania mnie o kobiety, bo ktoś w internecie coś powiedział.
Ludzie wysyłają mi filmiki z Youtube, wpisy z Wykopów, wypowiedzi jakiś cwaniaczków, podrywasków i chcą ode mnie komentarza, mojego zdania na temat kobiet w ogóle. Chcą usłyszeć PRAWDĘ. Nawet gdybym był światową legendą uwodzenia, mistrzem seksu i łojezusicku nie wiadomo co jeszcze, to miałbym do powiedzenia CO NAJWYŻEJ o swoich, osobistych doświadczeniach, o niczym więcej. Co bardziej trzeźwi dostrzegli, że z jakichś niewytłumaczalnych powodów to, co działa u nich, nie działa u innych.
W czym problem? W tym, że ludzie najpierw traktują to coś ktoś zrobił, powiedział lub ma i jak to interpretuje jako optymalny poziom wiedzy i zrozumienia, a potem szukają potwierdzenia tego w swoim życiu. Chcą więc przenieść SUBIEKTYWNOŚĆ na poziom obiektywności i są w stanie zrezygnować z rzeczywistości na rzecz urojenia.
Jeszcze mi mówią, że te filmiki mogą mi POMÓC COŚ SOBIE UŚWIADOMIĆ. Tak – poziom nieświadomości tych ludzi. Ale on wynika z tego, że ludzie nie mają narzędzia do rozpoznawania prawdy od jej braku. Nie mogą poznać rzeczywistości. Naturalnie duma mówi im, że tym narzędziem jest umysł ale to zupełna nieprawda.
Spoko, nie trzeba mi tego uświadamiać – ja to wiem od długiego czasu i stąd ten Blog. By troszkę poedukować ludzi na temat rzeczywistości.
Jednym z jej aspektów na tej planecie jest SUBIEKTYWNOŚĆ doświadczeń.
Niedawno jeden z Uczestników WoP użył bardzo fajnego określenia – “W naszej głowie zachodzą fascynujące procesy”. Co? Ten bełkot, paplanina, mentalizacja, narzekanie, fantazjowanie, obwinianie, chcenie, gadanina, opiniowanie, nazywanie, wieczna analiza, ocenianie, etc.? To jest fascynujące?
Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że naturalnym stanem umysłu jest CISZA I SPOKÓJ. Gdy te “fascynujące procesy” się odbywają to jest to informacja, że mamy problem z przetrawieniem tego, co w sobie nosimy i umysł, niczym małe dziecko, włącza się do pomocy. A kto doświadczył jak malutkie dziecko potrafi pomóc przy np. malowaniu mieszkania wie, że to nie jest najlepszy pomysł. Jednak zaprzęgają umysły do wszystkich swoich problemów nie dostrzegając, że one zazwyczaj powstały, BO już ślepo słuchaliśmy się swojego umysłu.
Ta cisza i spokój są fascynujące, bo wtedy widzimy rzeczywistość, a nie urojenia bełkoczącego radyjka, które nigdy nie zaznało akceptacji, nie mówiąc o miłości (i dlatego bełkocze).
Teraz kilka faktów o ludziach w ogóle.
Jest coś takiego jak ewolucja. Słyszeliśmy o czymś takim? No, więc nie każdy jest na tym samym poziomie. Tak naprawdę ponad 85% ludzkości jest na poziomie czysto zwierzęcym, a więc poziomie braku świadomości wewnętrznego źródła, poziomie brania, a nawet zabierania ze świata. Historia pokazuje, że często gwałtem, wojną i przemocą. Tacy byli w głównej mierze mężczyźni i duża większość na planecie nadal taka jest. Tylko globalnie ludzkość wzrosła ponad ten poziom (w latach 80-tych XX wieku). I branie przemocą jest już niedopuszczalne, a nawet karane. Więc często jest tak, że to, czego nie można już sobie wziąć bez uwzględniania dobra drugiej osoby, zmieniło się w próby manipulacji i sztuczek psychologicznych.
No ładnie, ładnie.
Osoby takie nie czują w sobie miłości, mylą ją z pożądaniem, fascynacją, pragnieniem kontroli, posiadania, oczarowaniem. Emocjonalność służy im wyłącznie do oddawania odpowiedzialności i usprawiedliwiania swojego postępowania.
O niezrozumieniu tematu ewolucji i kreacji jako przeciwnych sobie teoriach napiszę w przyszłości serię artykułów.
Ewolucja to jest coś, czym zarządzamy sami. Możemy pozostać “w morzu” własnych myśli i tylko nauczyć się sprawniej poruszać w tym chaosie, a możemy “wyjść na ląd”. Możemy także “wzbić się w przestworza”. Ograniczamy się sami przez własne utożsamienia. W tym z samym umysłem i z procesem bełkotania, który w nim zachodzi.
Po drugie – naprawdę ktoś sądzi, że zapyta się mnie o kobiety i ja mu radośnie odpowiem jak jest? Jest pan, który mówi jak jest ale nawet on pomija podstawowy fakt, że mówi jak jest w pewnym kontekście i dla pewnej grupy osób. Oraz robi to ze swojego poziomu świadomości. Jest to poziom wyższy, niż średnia ludzkości, dlatego również jego słowa można uznać za obiektywne (żadne słowa nie są obiektywne).
Dlatego jedni zawsze się z nim zgodzą, a inni absolutnie nie. Jednak można się nie zgodzić będąc niżej od zrozumienia kontekstu wydarzeń na tej planecie i zrozumienia oraz poznania faktów, niż ten pan, a można być także wyżej. Można także się zgodzić będąc niżej i ślepo słuchając wszystkiego, co ktoś mówi i można być niżej i nie zgadzać się niezależnie ile prawdy i faktów słyszymy. A nie zgadzamy się, bo po prostu wybieramy emocjonalność (zwierzęcość) – nie lubimy tej osoby i dlatego wszystko co mówi także jest dla nas nie do przyjęcia.
Dlatego też m.in. nie staniemy się bogaci trzymając w sobie urazy do ludzi majętnych i odnoszących inne formy sukcesów.
Po trzecie – miłość między mężczyznami, a kobietami to rzecz bardzo, bardzo nowa, bo mająca dopiero niewiele ponad 100 lat. Do tej pory nie istniało coś takiego jak miłość między mężczyzną i kobietą. Tylko w może kilkuset przypadkach w historii całej ludzkości. To, do czego wzdychano w poezji to była tęsknota do tego, co będzie, a nie co było powszechne.
Do tej pory większość ludzi na tej planecie mylą miłość ze zwykłym pożądaniem, oczarowaniem, erotyzmem, flirtem. Niektórzy obiema parami rąk i nóg zapierali się, że kochają swoją partnerkę, bo nie chcą zrobić jej krzywdy i odejść pomimo, że myślą o zdradzie! No, jeśli to jest miłość, to nie dziwne, że jest ślepa!
Po czwarte – wracając do ewolucji – ewolucyjnie wszyscy zaczynaliśmy bardzo nisko. Dlatego też kobiety generalnie na pewnym etapie ewolucji ludzkości musiały być cwańsze od mężczyzn, bo od tego zależało ich przeżycie. Mężczyzna zazwyczaj był sprawniejszy fizycznie i stanowił zagrożenie dla kobiety nie mniejsze, niż drapieżnik. Kobieta musiała nauczyć się oczarowywać, kontrolować, dobrze czytać mowę ciała, bo od tego zależało jej przeżycie. Nie robiły tego, by wyrządzić krzywdę mężczyźnie ale by uchronić się przed nią samemu.
Więc jeśli kobieta stosuje to na nas, to znaczy, że dostrzegła w nas ku temu powód. Nie spotkałem się jeszcze z sytuacją, w której nie służyłoby to kobiecie. Więc – jakim mężczyzną jesteśmy, że kobieta musi używać ewolucyjnych sztuczek mających zagwarantować jej fizyczne przeżycie?
Te same kobiety oddawały kontrolę i całe siebie mężczyznom, od których biła wysoka energia (czyli jednostkom, bo większość wybierała zwierzęcość, co nie uległo zmianie. A reszta naturalnie wybierała to jako usprawiedliwienie do jeszcze większej niechęci względem tych jednostek, co jeszcze mocniej zaniżało ich własną energię i świadomość). W tym przywódcom, artystom, twórcom. Oczywiście także mężczyznom, którzy już wzrastali w miłości (Miłość zaczyna się od poziomu Odwagi). Bowiem nieświadomie kobiety wyczuwały zależność – że im wyższa energia, tym wyższa świadomość. Niestety zwierzę w nas się wycwaniło i zaczęło używać umysłu racjonalnego, by to udawać. Pojawiły się więc różne używki chwilowo tłumiące niższe stany ale nie dające wzrostu.
A jeśli nie było mężczyzn w wysokiej energii, to panie oddawały się najsilniejszym, bo będąc panią takiego samca przynajmniej od niego nic jej nie groziło i od słabszych jemu. Bowiem jeśli ktoś nie dba o siebie, nie rozwija się, są w nim wewnętrzne blokady, których nie rozpoznał, a które obecność kobiety naturalnie ujawni. Kobieta wybiera więc osobę SPÓJNĄ, czyli taką, która nie udaje – która w pełni reprezentuje swój poziom. Bo tutaj nie ma niewidzialnych zagrożeń.
Jednak okazuje się, że nie zawsze bycie z “samcem alfa” jest bezpieczne. Wiele kobiet jest bita i dręczona przez tych, których świat nazywa “samcami alfa”. Bo nie rozumieją, że nawet najsilniejsze zwierzę to często piaskownica dojrzałości. Nie siła się liczy ale to do jakich celów ją wykorzystujemy (kontekst) – czyli jaką jesteśmy osobą (bo poziomy ROBIĆ i MIEĆ nie mogą przekroczyć poziomu BYĆ).
Wiele osób mówi, że ćwiczy, by być w stanie obronić swoją partnerkę. Naprawdę? A ćwiczysz to idąc z kobietą pod pachę, będąc podpitym, myśląc o seksie i będąc atakowanym przez 3-4 silnych, zwinnych, trzeźwych kolesiów, którzy napadają na ludzi od małego i mają w dłoniach noże? Chodzi o to, że niezależnie jak wielką siłę mamy, nie stanowi ona źródła naszego przeżycia. Jest tym coś zupełnie innego. Wiemy co?
Czy do tego doprowadziły kobiety? Nie. Do walk, wojen, niezdrowej rywalizacji doprowadzała niedojrzałość mężczyzn. Często też zasilana przez niedojrzałe kobiety. Prawdziwie dojrzały mężczyzna nie zwiąże się z niedojrzałą kobietą.
Nie mówię teraz tego, by obwinić mężczyzn, bo ja chcę dobra i dla mężczyzn, i dla kobiet.
Z poziomu ducha nie ma różnicy między kobietą i mężczyzną. W nas wszystkich jest jedno i drugie, więc życzenie mężczyznom lub kobietom czegoś złego, to po prostu życzenie czegoś złego sobie.
Ilość jednozdaniowców, które otrzymywałem od różnych ludzi z internetu, z których kipiała duma, arogancja, poczucie wiktorii nad drugą osobą (wyjętych z kontekstu zdań, które napisałem) i wypieranie, niedostrzeganie rzeczywistości obezwładnia.
Przykładowo dostałem argument, że to mężczyźni ginęli milionami na wojnach, byli rozrywani przez wybuchy i przez to mężczyźni mieli gorzej, a teraz jest wielka niesprawiedliwość, bo kobieta zazwyczaj wygrywa procesy sądowe i łolaboa TRZEBA je przepuszczać w przejściu! Dostrzegamy “zepsute mięso”, o którym mówiłem na początku?
A ja się pytam – kto do tych wojen doprowadził? Złe duszki? Wielu facetów chętnie garnęło się do wojny, bo wierzyło, że w ten sposób wzmocnią swoją męskość i poczucie wartości. Z mało znanych ciekawostek – w jaki sposób doszło do upadki największego mocarstwa w historii ludzkości i rozpadu niepokonanej armii Rzymu? Dzięki kobietom. Mężczyźni ponad glorię zwycięstw wybrali osiedlenie się ze śliczną dziewczyną we wspólnym domu.
Brak kobiet, brak otwarcia serca na kobiecość (nie tylko w formie kobiet) prowadzi do coraz większego oddalania się od rzeczywistości, co w linii prostej prowadzi do wojen.
Otwarcie serca, intuicja, miłość automatycznie uzdrawia wojny i ich powody.
Do wojny może dojść tylko przez zaburzenie rzeczywistości, kłamstwo i niedojrzałość, a nawet niechęć, by odróżnić tyrana, megalomana od dojrzałej jednostki mającej na uwadze dobro rodaków. Pomoc kobiecej intuicji jest tu nieoceniona. No ale przez wieki kobietom odmawiano nawet edukacji, nie mówiąc o podstawowych prawach. Dlatego mężczyźni byli pozostawieni samym sobie i mentalizacji ich umysłów, w przytłaczającej większość na poziomie dumy, gniewu, strachu, pożądania, winy. I stąd ludzie przez 97% czasu toczą na tej planecie wojny. A kobiety pozostawione w domach mogły tylko liczyć, że ich wybranek wróci ze wszystkimi kończynami lub że ten, kto będzie ją gwałcił przy okazji jej nie zarżnie jak prosiaka.
Innym przykładem jak wygląda świat bez wpływu kobiet to amerykański Dziki Zachód – bandy rewolwerowców, pojedynki na śmierć i życie, napady, morderstwa, gwałty. Jedynymi rozrywkami było picie, burdel i mordowanie się. To przypomina stada dzikich psów. Taki poziom zawsze osiągnie męskość bez kobiecości.
Odmawianie odpowiednim kobietom takiego poziomu wpływu na społeczność wiąże się z tym, że ryzykujemy, iż z dużym prawdopodobieństwem mężczyźni przedłożą zdrowy rozsądek na egoistyczne, a więc zwierzęce dążenia. Tym jest korupcja – wykorzystanie odpowiedzialności w kształtowaniu rzeczywistości dla społeczeństwa na pasożytowanie. Oczywiście kobiety też upadają (i to nie władza korumpuje, tylko jednostka była na takim poziomie, takimi intencjami się kierowała i to jednostka korumpuje swoje stanowisko, nie odwrotnie).
Więc pewnie, że wśród kobiet znajdziemy negatywne przykłady! Ale w przypadku mężczyzn znajdziemy ich nawet więcej! Ile kobiet wymordowało miliony ludzi? Kobiet kilka. Mężczyzn – setki. Ile znamy masowych morderczyń? Kilka? A ilu mężczyzn? Też setki. Ile znamy kobiecych gangów napadających na ludzi na ulicach? Kilka.
Bowiem kobiety zawsze były bliżej życia, bliżej natury, roślin, zwierząt. Znajdźmy choć jedną rycinę, gdy mężczyzna tańczy wśród kwiatów otoczony przez zwierzęta. Czarownik lub pedał! W obu przypadkach można bezkarnie spalić! Ponoć w Średniowieczu spalono dziesiątki tysięcy (o ile nie setki tysięcy) kobiet. Argumentacja jaką stosowano – “To czarownica, bo ma kota”. Dzisiejszy poziom większości mężczyzn na świecie nie uległ poprawie. I nie mówię tylko religijnych zabobonach.
Mężczyźni i kobiety nigdy nie mieli stanowić oddzielnych obozów próbujących się wykiwać i jeśli to utrzymujemy, tego doświadczymy.
Z drugiej strony – znajdziemy też mnóstwo wspaniałych przykładów praktycznie w każdej dziedzinie.
Więc kompletną głupotą jest generalizowanie.
Bo gdybyśmy byli w 100% uczciwi (no, kto się odważy?) dostrzeglibyśmy, że mamy w dupie rzeczywistość (o której nie mamy pojęcia i nas nie obchodzi), tylko wybieramy własną rację. Wybieramy coś, czego już się trzymamy, coś negatywnego i nie chcemy z tego zrezygnować. I już!
Przypomnę –
gdy rzeczywistość nas boli, to nie rzeczywistość.
Każdy facet, który do mnie napisał czy ma jakieś “ale” do kobiet, mówił tak naprawdę o sobie. Ktoś tam napisał, że kobiety się wycwaniły. Nie! TY się wycwaniłeś! Faceci się wycwanili! Całe środowisko PUA to cwaniakowanie, by dobrać się kobietom do majtek bez stawania się bardziej spokojnym, opanowanym, dojrzałym, świadomym, kochającym.
Ostatnio jeden z moich Klientów wszedł w związek. Oto co napisał w kilku zdaniach:
“Z tą z którą jestem obecnie, nawet jej nie “podrywałem”. I zauważyłem, że od kiedy przestałem bawić się w takie przekonanie kobiety do siebie to mam ogromne wzięcie.
Moją obecną partnerkę poznałem, poznawałem, poznawałem, aż w końcu zaprosiłem ją na gorącą czekoladę, nie dlatego bo minęły 3 dni, 2 godziny od ostatniego spotkania i patrzyłem jej kilka razy w oczy, ona się uśmiechnęła i koniecznie była jedna eskalacja odwzajemnionego dotyku… po prostu dobrze mi się z nią rozmawiało i zważając na nasze wcześniejsze kontakty i widząc jej zainteresowanie również, poczułem taką chęć i ją zaprosiłem.
Na koniec spotkania ją pocałowałem i tak się toczy do dziś, coraz bardziej i coraz lepiej.
Intencją było poznanie jej, ciekawość, jako, że widziałem jaka jest dla mnie dobra, i dla ludzi ogólnie, to chciałem dać jej to również (gdy w sylwestra rozmawialiśmy “a za co mnie kochasz?”, to wymieniła między innymi dojrzałość i bezinteresowność. Pomyślałem wtedy, że idę w dobrym kierunku).”
Ci, którzy wymyślą z tego “podryw na czekoladę” – baaaaardzo chybiła esencja tego przekazu.
Niestety często to, co zrobił mój Klient, robimy przez manipulację, kłamstwa i sztuczki. Gdybym ja był kobietą i codziennie spotykał takich kolesiów, też znalazłbym sposoby, by ich zagiąć, przegonić gdzie pieprz rośnie. Ale nie by ich zranić, tylko by chronić samą siebie. Cholera wie ile gniewu i nienawiści nosi w sobie taki facet i co ma w kieszeni i kiedy zacznie być wobec mnie agresywny!
Moim ulubionym pytaniem jest – “Piotrze, powiedz mi jaka jest prawda o kobietach?”
Gdybyśmy byli całkowicie szczerzy, to to pytanie zadalibyśmy następująco – “Piotrze, potwierdź proszę to, co utrzymuję, bym mógł dalej się tego trzymać, bo nie mam ochoty tego odpuścić”.
Otóż prawda jest następująca –
WSZYSTKO można uznać za prawdę ALE w ograniczonym KONTEKŚCIE.
I już!
Dlatego nieraz mówię, że najprostsze na tej planecie jest udowodnienie własnej racji. Bo dla racji umysł tak zniekształci, wyprze, zdemonizuje rzeczywistość, że wszystko będzie pasować do wyobrażeń naszego umysłu niezależnie jak jest to absurdalne, szkodliwe, chore, urojone, szalone.
Ponadto – generalizowanie odnośnie ludzi? I to jeszcze kobiet, których jedną z cech jest zmienność? Co ja mam odpowiedzieć? Nawet próba odpowiedzi już znaczyłaby, że ograniczam kontekst.
Bo każdy jest inny – każdy ma swój poziom świadomości, który reprezentuje w 100%, każdy ma własne utożsamienia, własny poziom energii, własne intencje, cele, przeszłość, etc. Co o tym można powiedzieć? I to jeszcze ogólnie? Mówiąc o jednej osobie jednego dnia i rok później mówimy już o dwóch kompletnie innych osobach!
Dlatego BARDZO UWAŻAJMY na to, co chcemy sobie udowodnić. Bo sobie to udowodnimy. Na 100%.
A jeśli chcemy żyć w rzeczywistości, trzeźwości – szczerze, uczciwie i odważnie rozważny jaki KONTEKST utrzymujemy. Jaki PARADYGMAT wyznajemy.
Co więcej – nie jest tak, że pytamy o kobiety, z którymi mieliśmy doświadczenia, czyli kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt, kilkaset sztuk? Ile jest to procent względem reszty kobiet? Gdybyśmy dobrze poznali nawet 300 kobiet i uznali, że na świecie kobiet żyje 3 miliardy, to poznaliśmy 0,00001% kobiet. I my na tej podstawie chcemy poznać prawdę o kobietach?
Widzimy jaki to jest absurd? Aby generalizować jakkolwiek sensownie, musielibyśmy znać i utrzymywać kontakt z około 2 miliardami kobiet. Codziennie rozmawiać, pytać o to, czego doświadczyły, jak się czują, jakie mają intencje, zamiary, doświadczenia. Spacerować, patrzeć jak żyją, reagują na różne sytuacje. I jeszcze uwzględnić, że to może się zmienić co pół godziny.
Więc – pytanie powinno brzmieć – “Piotrze, powiedz mi prawdę o tym, czego JA doświadczyłem z paroma kobietami, o których teraz myślę”.
Ooooo, teraz możemy rozmawiać!
Więc może by tak najpierw poznać ze 2 kobiety, zaprzyjaźnić się, traktować z szacunkiem, zrozumieniem, szczerością i uczciwością? Porozmawiać jak widzą świat, mężczyzn, inne kobiety? I nie generalizować, tylko zobaczyć w jakim towarzystwie się poruszają, jaki poziom same reprezentują, jakich informacji wyszukują, czyli czego szukają. Bo WSZYSCY znajdziemy na tej planecie to, czego szukamy. A potem uświadomić sobie, że sami wybraliśmy akurat je. Dlaczego?
Pukajcie, a wam otworzą. Proście, a będzie wam dane. – Pamiętamy te słowa?
Mądrzy ludzie dodali jeszcze jedno ważne stwierdzenie – “Uważaj o co prosisz”. Parafrazując – “Zważaj czego szukasz (bo dokładnie to znajdziesz)”.
Czy wiemy, że nawet wyniki badań zależą od INTENCJI badaczy? Intencja wpływa na to jaki będzie wynik badań!
A ilu naukowców zdaje sobie z tego sprawę i jest świadoma swoich intencji? Ilu zdając sobie sprawę z obu faktów będzie na tyle uczciwa, by się do tego przyznać w swoich wnioskach?
Czy my do tej pory byliśmy na tyle uczciwi? Co chcieliśmy sobie udowodnić?
Dostaję maile, że ja mówię, że kobiety takie niewinne, tak ranione, a co z mężczyznami? Dżizas… przestańmy zachowywać się jak dzieci i wyjmować z kontekstu jedno zdanie i sączyć z tego satysfakcję próbując mnie zagiąć i zanegować resztę moich wypowiedzi.
Chłopaki – naprawdę… wojna odbywa się tylko w naszej głowie. Przestańmy walczyć, a to, czego pragniemy stanie się dla nas naturalne, przychodzące ze spokojem, radością.
No ale musimy wybrać spokój, nie rację.
Przede wszystkim warto podejść do tematu nie jako “prawda o kobietach”, tylko najpierw poznać naturę kobiecości w ogóle, a potem zobaczyć jak kobiety stanowią różne jej reprezentacje. Bo tutaj nie może być mowy o przerzucaniu na ogół tego, co zrobiła jakaś kobieta (i to zazwyczaj raz i to nam). Kobiety też mają ego, też mają paplające radyjka (nieraz bardziej od mężczyzn). Też nie rozróżniają rzeczywistości od jej braku. No i?
Mówiąc o kobietach, mówimy tylko o sobie. A skoro tak, to może warto byłoby się zająć sobą, a nie innymi ludźmi?
“Bądź zmianą, której chcesz doświadczyć w świecie” – oto prawda o kobietach, mężczyznach, związkach, seksie, sukcesie. Oto odpowiedź na wszystkie pytania.
Wspomnę jeszcze – nie jestem ani za kobietami, ani za mężczyznami. Jestem za prawdą, za rzeczywistością. Bo w niej wszystko się układa, jest harmoniczne i służy życiu w najlepszy możliwy sposób.
Nie uważam, że “pomoc”, by ktoś miał seks pierwszy raz to pomoc. Prawdziwą pomocą będzie takie poprowadzenie tej osoby i jej wewnętrzne oczyszczenie, by sama doprowadziła do seksu bez używania sztuczek, kłamstw i manipulacji.
Wiele osób twierdzi, że seks jest zdrowy i należy go mieć za wszelką cenę.
Otóż nie!
Ode mnie nigdy nie usłyszysz takich generalizacji. Seks nie jest ani dobry, ani zły. Ani zdrowy, ani niezdrowy. Seks jest dokładnie taki, jacy MY jesteśmy w trakcie. Raz może nam służyć, innym razem nie. Raz możemy dodawać do seksu stres, wstyd i dumę, a raz radość, spokój, szacunek, poczucie piękna.
Zdziwilibyście się dla ilu uzależnionych (a więc dla wielu, wielu więcej nieuzależnionych też) seks stał się źródłem rozczarowania i cierpienia! A nawet źródłem myśli o zdradzie i związanych z tym poczuciem winy, wstydem, żalem, strachem.
Nie uspokoimy paplaniny umysłu. Mamy zdać sobie sprawę, że umysł nie zna rzeczywistości i z dziecinnej niewinności stara się utrzymać i usprawiedliwić wszystko, czego się trzyma. On chce oddać odpowiedzialność, a nawet obwinić. A to poziom dziecka w piaskownicy.
Kobieta zaś nie chce być z dzieckiem.
A do dojrzałej męskości nie wzrasta się przez negatywności, ani walkę. To przekonanie wykorzystało już zbyt wielu megalomanów i szaleńców.
Do męskości wzrasta się przez aktywne wspieranie życia (swojego i innych ludzi) i ochronę prawdy. A że wszystko może być postrzegane jako prawda w odpowiednim kontekście, to troszczmy się o kontekst, korygujmy go, zmieniajmy, uzdrawiajmy i chrońmy ten, który służy życiu. Jeśli nam nie sprzyjał – zmieńmy go! Słowem –
zmieniajmy siebie (w stronę pozytywności!).
Więc nie ma nic bardziej korzystnego, zdrowego dla faceta (i atrakcyjnego dla kobiet), który masturbował się i oglądał całą młodość pornografię, niż zadbanie o siebie. No ale jeśli naszym paradygmatem jest to, że nasza przeszłość stanowi źródło niechęci, wstydu, winy, żalu i tego, że kobiet nie będziemy kręcić – no cóż… Kto nam podłożył tę kłodę pod nogi? Kobiety? A jeśli tak nawet powiedziało 3 czy 4 kobiety w naszym życiu – czy tak powiedziało 3 miliardy? A nawet 300?
Były osoby mówiące mi, że świat ich atakuje – że nagość jest wszędzie eksponowana, że to nagość im nie daje wzrastać. Naprawdę? A nie jest przypadkiem tak, że nasze własne pożądanie traktujemy bez akceptacji, szacunku, miłości? Czy nie jest tak, że utrzymujemy w sobie wstyd i winę odnośnie naszego pożądania, które po prostu jest? Jest naturalne, całkiem przyjemne.
Naprawdę świat nas atakuje? Kiedy zaczął? Od zawsze? A może uwziął się za nas od pewnego roku, np. 2015?
A nie jest tak, że to my gromadziliśmy w sobie coraz więcej wstydu, winy, oporu, żalu, niechęci odnośnie nas samych i pożądania. I to nasz umysł zaczął dziecinnie wierzyć, że ten WEWNĘTRZNY atak na jeden z aspektów siebie przeprowadza świat zewnętrzny?
Co ciekawe – to wszystko co napisałem o mężczyznach względem kobiet jest identyczne u wielu kobiet względem mężczyzn. Wiele kobiet podchodzi dokładnie tak samo do tego tematu.
Ktoś próbował mnie oświecić – “Ty pisałeś, że kobiety są stworzone pod facetów, a prawda jest taka, że kobiety chcą stać się niezależnie od facetów i dążą do kariery”.
A czy przypadkiem jedno nie wyklucza drugiego? Hmm?
A poza tym kobiety nie są stworzone pod facetów. Kobiecość dopełnia męskość, a męskość kobiecość. I to kobiecość przyjmuje w siebie męskość, pomnaża to i oddaje. Tak należy rozumieć to stwierdzenie. Dlatego mężczyzna w głównej mierze odpowiada za to, co DAJE (facet daje, nie kobieta). Dlatego mężczyzna podchodzi do kobiety, bo to symboliczne ukazanie czy DA sobie odwagę (pierwszy poziom sprzyjający życiu, a więc i kobiecie), czy da sobie strach (wybierze to, co nie sprzyja życiu).
Może pomoże zrozumienie, że kobiecość i męskość DOPEŁNIAJĄ się. Dla większości ludzi potrzebne jest zewnętrze źródło – facet potrzebuje kobiet, a kobiety mężczyzn. Więc bardziej męski facet automatycznie szuka i przyciąga bardziej kobiece kobiety. Bardziej kobiecy facet szuka i przyciąga kobiety bardziej męskie. Osoba dojrzała oba aspekty zaczyna scalać w sobie. Często przez praktykę wspólnego życia z drugą osobą. Ale nie zawsze.
Przykładowo – mężczyzna, szef dużej firmy przestaje wycinać lasy, by zbudować kolejną autostradę, bo to dobre dla biznesu, tylko szuka rozwiązania uwzględniającego dobro zwierząt (a w rezultacie całej planety). To mogła mu podpowiedzieć partnerka, by jednak nie wymordował miliona stworzeń dla kawałka betonu i kilku dodatkowych złotych/dolarów, a mógł sam do tego dojść wzrastając w świadomości jako bardziej akceptujący, szanujący, kochający.
Zastanówmy się czy do związku dążymy z poczucia braku, niechęci do czegoś, czy może z pozytywną intencją? Jeśli w tym aspekcie mamy problemy, nie oczarowujmy się, że kierowaliśmy się tym, co pozytywne. Musimy nauczyć się odważnie uświadamiać sobie obecny kontekst i intencje od wymyślania ich na poczekaniu.
A teraz ponownie – dlaczego generalizujemy? Powiedzmy – o jakich kobietach mówimy i starających być niezależnymi od jakich facetów?
Poza tym – czy to coś złego? Zabolała duma? Ajaj, może cukierka? Papieroska? Piwko?
Gdybyśmy kochali kobiety – cieszylibyśmy się, że nasze piękne towarzyski prowadzą coraz zdrowsze życie, osiągają sukcesy (nie mniejsze, niż my!). I sami jednocześnie dążyli, by dążyć do realizacji siebie przez swoją pracę. Czy trzeba być w tym wyjątkowym? Nie! Wystarczy działać z uwzględnieniem dobra innych. Czy wspieramy innych w ich życiach, czy tylko utrzymujemy niechęć i świadomość ofiary? Wyjątkowe jest już samo to, że dbamy o siebie z odpowiednią, wysoką intencją bez szkodzenia innym. Nie, by wykorzystać to jako kartę przetargową na grzędzie z innymi kogutami.
Ja bym chciał, by moje przyjaciółki stawały się niezależne od ich takich partnerów, których jedynym sposobem na radzenie sobie z problemami jest alkohol, mecz piłkarski i obwinianie.
Ponadto – nawet gdyby generalizacja była możliwa w zadowalającym dystansie do rzeczywistości, to kluczowe jest też miejsce urodzenia kobiety – a więc wszystkie naleciałości kulturowe, historyczne danego kraju, jego części, przeszłości. Kobiety więc doświadczają kobiecości przez te filtry. Tak samo mężczyźni.
Polska kalibruje się obecnie na 186. W 2004 roku Hawkins wykalibrował poziom Polski na 175. Więc ogólnie wzrośliśmy i to całkiem pokaźnie! Ale nadal nie ponad kluczową granicę. Dlatego też ten kraj jest doskonałym miejscem na doświadczenie wszystkiego, co związane jest z dumą i gniewem. A duma i gniew to fundament wypierania rzeczywistości. Wspomnianego wzrostu dokonała mniejszość – jednostki zaangażowane w pracę wewnętrzną mającą przełożenie na dobro innych. Nie prowadzi do tego walka, zmaganie, udowadnianie swojej racji. Reszta jest taka jak była i zapewne tylko bardziej.
Ale skoro wiemy, że tak jest i było zawsze, może warto stać się tą wyjątkową, czyli normalną, pozytywną jednostką, która nie sra tam, gdzie żyje?
Bardzo istotne w obniżaniu poziomu świadomości tego kraju jest podejście Polaków do seksu, do relacji, do seksualności, do męskości i kobiecości. Wiele osób usprawiedliwia to interpretacjami kościoła odnośnie seksualności. To co się powszechnie słyszy w brzmieniu przypomina szorowanie żelaznym prętem o drugi żelazny pręt. Brrrrrrr!
Na koniec – uświadommy sobie, że ZAWSZE mówimy wyłącznie o sobie. O naszej percepcji, doświadczeniach, interpretacjach (i to jeszcze powstałych o niechciane emocje, których kompletnie nie rozumiemy), intencjach. A ku temu powody są tylko i wyłącznie W NAS.
Ostatnio jeden z moich Klientów, który uważa się za dobrego chrześcijanina nazywał kobiety kurwami. Ale pisał “a to qwy”. Wow! Dorosły facet. Tylko ja się pytam kiedy Jezus nazwał jakąkolwiek kobietę “qwą”? Mówienie tak o kobietach (nawet pracujących w strip klubie) stanowi reprezentację utrzymywanych w sobie toksyn. Jezus nikogo nie potępiał ale dzisiejszy kult nazywany religią wie lepiej.
Napiszę – ja nie atakuję religii. Mówię o faktach. A kto zna jakiekolwiek fakty o tej religii? Nikt nie zna, bo nikt nie ma narzędzia do poznawania faktów i oddzielania ich od urojeń umysłu i jego racjonalizacji czego popadnie.
Ja kilka faktów poznałem i widzę wyraźnie ich przełożenie na to jak pracuje ta instytucja i co szkodzi ludziom oraz w jaki sposób. Widzę masę oczarowań i nieprawdy. Nie oznacza to, że religie same w sobie są negatywne. Jednak nie są też pozytywne. Są jakie są. Jedni wykorzystują (jak niegdyś) religię do usprawiedliwiania nawet największego zbydlęcenia, a inni wyłuskają ważne wytyczne, które stosują w swoim życiu z pożytkiem dla wszystkich.
Jedni nie zabiją człowieka wyłącznie ze strachu przed karą, a inni z szacunku, zrozumienia i współczucia. A to dwa, zupełnie inne kierunki w NASZYM życiu pomimo, że rezultat wydaje się ten sam.
Przeczytaj spokojnie ten artykuł nawet kilka razy. Uważam, że jest bardzo, bardzo ważny.
To nie moje widzimisie, tylko przełożone moim językiem słowa Wielkich Nauczycieli oraz moje własne doświadczenia, które to potwierdzają.
Zacznij dostrzegać SUBIEKTYWNOŚĆ własnych doświadczeń, które odzwierciedlają to, co utrzymujesz słowa i czego chroni Twój własny umysł poprzez m.in. wypieranie rzeczywistości.
Naturalnie zachęcam do komentowania! Tylko proszę o zachowanie kulturalnego poziomu. Jeśli nawet się z czymś kategorycznie nie zgodzisz, możesz to przekazać w cywilizowany sposób.
Jak widzisz – niewiele tu prawdy O kobietach (i mężczyznach) ale dużo ujawnienia tego, przez co nie dostrzegamy swojej prawdy i tego co ogranicza jej kontekst. A jak zajmiemy się tym, nasze doświadczenia zaczną ulegać zmianie na coraz bardziej pozytywne i uwzględniające nasze dobro.
Bowiem znaczenie kontekstu jest kluczowe. Najłatwiej przedstawić to na przykładzie:
– Oskarżony zamordował człowieka.
– Zgadza się, Wysoki Sądzie.
– Za to grozi dożywocie.
– Wiem, Wysoki Sądzie.
– Czy oskarżony ma coś na swoją obronę?
– Tak, Wysoki Sądzie. Kontekst.
– Czyli?
– Człowiek, którego zamordowałem groził, że zabije moją rodzinę. Miał wyjęty pistolet. Wybrałem, by odebrać życie mu, by ochronić życie moich bliskich.
Czy oskarżony powinien zostać osądzony tak samo jak człowiek, który wyszedł na ulicę i zastrzelił pierwszą osobę, którą zobaczył?
Czy człowiek, który kieruje się niechęcią, poczuciem braku i świadomością ofiary powinien mieć te same rezultaty, co człowiek kierujący się dobrem swoim i innych?
Ostatnio zastanawiałem się dlaczego zawsze podobały mi się dość wyuzdane, wręcz wulgarne kobiety właśnie takie jak aktorki porno. Wydaje mi się, że może mieć to duży związek z moją relacją z matką, która nigdy nie należały do najłatwiejszych. Przesadnie nadgorliwa, kontrolująca, kłótliwa oraz skrajnie wierząca katoliczka. Wydaje mi się, że gdzies na podświadomym poziomie próbuję jej zrobić na złość za to, że na siłę próbowała ze mnie zrobić grzecznego, potulnego, cichutkiego, spokojnego i miłego chłopca, który chodzi do kościółka. Ba! Ona chciała żebym został księdzem, do dziś niechętnie wypowiada się o moich problemach z kobietami, bo twierdzi, że gdybym był księdzem tego problemu bym nie miał. Ja nigdy nie chciałem. Jeszcze zanim wpadłem w nałóg zawsze moim marzeniem było być bardzo stereotypowo męskim gościem, tym takim trochę nawet stereotypowym bad boyem. Z wypiekami na twarzy, jako dziecko oglądałem seriale z takimi wzorcami. Patrzyłem jak główny bohater wchodził na przyjęcie i wszystkie kobiety na jego widok plotkowały kim jest kobieta, z którą przyszedł. Jedna do drugiej szeptała: kim ona jest? to jego przyjaciółka? A druga odpowiedziała: On jest przystojny i bogaty. Tacy, jak on nie mają przyjaciółek. Na tej jednej głupkowatej scenie oparłem cały swój światopogląd związkowy. Wiesz, nigdy nie należałem do urodziwych facetów, urodziłem się z pewnym defektem wizualnym, o którym wolę nie mówić, ale powiem tylko tyle, że z pomocą chirurga plastycznego się go całkowicie pozbyłem. Mimo wszystko już przeżyłem lata dręczenia mnie w szkole podstawowej, gimnazjum, szkole średniej, nieudane relacje z kobietami, które kończyły się tylko na byciu kolegą. Słyszałem wiele komplementów, ale nigdy nie odnosiły się do mojego wyglądu, a tak bardzo tego potrzebowałem i dalej potrzebuję. Inne komplementy nie mają i nigdy nie miały dla mnie znaczenia. Zawsze było, że jestem inteligentny albo dojrzały, nigdy nikt nie zwrócił uwage na mój wygląd mimo iż dużo pracy poświęciłem, żeby wyglądać tak jak teraz, mimo że nawet na tym jebanym Tinderze i tak dzisiaj mnie nikt nie chce. Chciałbym, żeby kiedyś kobieta nie pomyślała o moim umyśle, ani że jestem miłym, czy dobrym człowiekiem tylko że chce się ze mną przespać. Że jestem atrakcyjny fizycznie, przystojny, że ją po prostu podniecam. Może to kontrowersyjne, co powiem, ale ja nie chcę przyjaźnić się z kobietami, jeżeli widzę, że jakakolwiek kobieta chce się ze mną tylko kolegować, to urywam kontakt, bo to przypomina mi, że dla kolejnej kobiety nie jestem podniecający i to mnie dobija. Dla nikogo nie jestem. Żadna kobieta mnie nie chce. Mam za sobą jeden związek i to taki “wyżebrany”. Na końcu partnerka powiedziała, że nigdy nic do mnie nie czuła i “oboje wiedzieliśmy”, że tak będzie zawsze. Poza tym, co to był za związek, skoro nawet ani razu z nią nie spałem, to też był jeden powód rozstania, że ponoć za bardzo naciskałem, ale no jak nie naciskać po prawie pół roku znajomości, żeby doszło do czegoś więcej niż pocałunek. Chciałem żeby zdjęła ze mnie coś czego się bardzo w sobie brzydzę, to piętno prawiczka, które mnie bardzo boli. Nie byłem dobrym partnerem, obrażałem się o byle co, czepiałem słówek, za bardzo naciskałem, byłem podły, myślałem, że zmyśla, kiedy mówiła o swoich problemach emocjonalnych. Powiedziałem wiele okrutnych słów w gniewie, manipulowałem mniej lub bardziej świadomie chcąc sprawiać jej przykrość. Byłem przekonany, że musi kogoś mieć innego, że z przystojnym facetem poszłaby do łóżka na pierwszym spotkaniu, ale mnie będzie wodzić za nos do usranej śmierci. Zachowywałem się gorzej niż 5 letnie dziecko i nie dziwię się, że mnie rzuciła. Jestem zwykłym frustratem i mizoginem. Tak zakończyła się mój związek, po którym wciąż jestem prawiczkiem w chwili, kiedy piszę te słowa. Bycie bad boyem chyba nie za bardzo wyszło mi na dobre, skoro jedyne co teraz mam to poczucie winy i wstyd, że zraniłem emocjonalnie fajną babkę. Zawsze myślałem, że jestem dobrym człowiekiem, bo nigdy nie złamałem prawa i staram się pomagać ludziom jak o to proszą, ale to chyba za mało. Chodzę po imprezach, słyszę jak ludzie przechwalają się z kim spali itp. liczbami z kosmosu. Ten 6, tamtej 8, a najlepsza koleżanka, która ma 20 lat spała z siedmioma typami. Wszyscy korzystają z seksu, ja nie, mi wystarczyłby jeden raz, ale z żywą kobietą, chciałbym zobaczyć jak to jest. Rozważałem nawet pójście na prostytutkę, bo już jestem w takim wieku (23) , że żadna atrakcyjna, przebojowa kobieta się ze mną nie zwiąże słysząc, że nigdy z nikim tego nie robiłem. Ale co to za przyjemność bzykać się z kobietą, która robi to za pieniądze, pewnie brzydziłbym się sobą jeszcze bardziej, nie wiem jak to jest być u prostytutki i jak to wygląda, byłoby bardzo niezręcznie, ale może nauczyłaby mnie wszystkiego. Nie wiem. Z drugiej strony czuję, że taka pani za pieniądze przyniesie mi większą ulgę niż jakaś psycholożka. Mi zostały piksele. Nieironicznie, jak patrzyłem na te kobiety na ekranie to pojawiało się w głowie zdanie: ale one są piękne, w prawdziwym życiu nigdy takiej mieć nie będę, bo nie mogę, to chociaż sobie popatrzę. Wiem, że to żałosne, aktualnie już nie oglądam, jestem trzeźwy i staram się być, ale tęsknię za tym, ciągnie mnie wciąż. Mimo to, coś się chyba ruszyło, bo zapisałem się na terapię i w tym tygodniu zaczynam pracę nad sobą, bo ostatnie dwa lata to odbijanie się między redpillem, a mizoginią. Sorki za ewentualne literówki czy błędy, ale piszę późnym wieczorem przed snem. O takich porach najciężej mi.
Hej Eryku!
Dzięki za komentarz i za otwartość oraz szczerość!
Ostatnio zastanawiałem się dlaczego zawsze podobały mi się dość wyuzdane, wręcz wulgarne kobiety właśnie takie jak aktorki porno.
Bowiem masz w sobie urazę i chcesz udowodnić tym, do kogo masz tę urazę, że jesteś inny, niż oni by chcieli, wolny, że kierujesz swoim życiem.
Wydaje mi się, że może mieć to duży związek z moją relacją z matką, która nigdy nie należały do najłatwiejszych. Przesadnie nadgorliwa, kontrolująca, kłótliwa oraz skrajnie wierząca katoliczka. Wydaje mi się, że gdzies na podświadomym poziomie próbuję jej zrobić na złość za to, że na siłę próbowała ze mnie zrobić grzecznego, potulnego, cichutkiego, spokojnego i miłego chłopca, który chodzi do kościółka.
Też tak uważam.
M.in. taki wpływ mają na nas urazy – życie podporządkowujemy próbom manipulacji i zmiany innych, co oczywiście nie przynosi absolutnie żadnego pozytywnego skutku. A my stajemy się więźniami własnych uraz. Co więcej – wchodzimy w konflikty z tymi osobami.
Ba! Ona chciała żebym został księdzem, do dziś niechętnie wypowiada się o moich problemach z kobietami, bo twierdzi, że gdybym był księdzem tego problemu bym nie miał.
To jest oczywista naiwność, bo nikt nie JEST zawodem, który wykonuje.
Problemy nie znikają tylko dlatego, bo wybieramy taką ścieżkę rozwoju lub inną.
A Ty nie masz problemu z kobietami. Jakieś tam większe czy mniejsze różnice między tym, czego byś chciał, a co jest w relacjach damsko-męskich w Twoim życiu nie są problemem samym w sobie, tylko ekspresją innych problemów. Przede wszystkim choroby seksoholizmu.
Ja nigdy nie chciałem. Jeszcze zanim wpadłem w nałóg
Nikt nie wpadł w żaden nałóg i Ty też nie.
Uzależnienie to choroba. W choroby się nie wpada.
Konsekwencje naszego życia, naszych decyzji doprowadzają do stanu chorobowego, który często latami i zupełnie “pod radarem” pogłębia się każdego dnia.
zawsze moim marzeniem było być bardzo stereotypowo męskim gościem, tym takim trochę nawet stereotypowym bad boyem.
I właśnie to marzenie Cię blokuje, by tak żyć.
Bo ciągle utrzymujesz, że taki nie jesteś.
A za jakiego się uważasz? Z tym się cały czas boksujesz, nie dopuszczasz tego do świadomości, wypierasz, potępiasz się, trzymasz uraz, itd.
No i pytanie czy “bycie bad boyem” jest wskazane dla Ciebie i rozwiąże Twoje problemy? Ja wątpię.
Dlaczego liczysz, że będziesz żył lepiej będąc kimś “bad”?
Jakich definicji dobra i zła używasz?
Wiesz, mężczyzna, który się szanuje, nie daje sobie napluć w twarz, nie daje się wykorzystać, wcale nie oznacza, że jest zły. Oczywiście można to robić na rozmaite sposoby.
Mężczyzn dojrzałych jest oczywiście malutko ale są. Tylko skupiamy się zazwyczaj na tych najgłośniejszych.
Ci zdrowi nie potrzebują się ogłaszać jacy to nie są.
Można być dobry, uprzejmy, kochający, a jednocześnie silny, wrażliwy i diablo atrakcyjny dla kobiet. Nic tu się nie wyklucza.
Z wypiekami na twarzy, jako dziecko oglądałem seriale z takimi wzorcami. Patrzyłem jak główny bohater wchodził na przyjęcie i wszystkie kobiety na jego widok plotkowały kim jest kobieta, z którą przyszedł. Jedna do drugiej szeptała: kim ona jest? to jego przyjaciółka? A druga odpowiedziała: On jest przystojny i bogaty. Tacy, jak on nie mają przyjaciółek.
Zgadza się.
I świat przedstawia to sobie jako coś pozytywnego.
Możemy sobie wyobrazić jak płytkie i puste są takie relacje.
Dziwisz się? Gościu może mieć wszystko, co materialne ale nie jest w stanie mieć tego, co naprawdę ma znaczenie.
Nie ma przyjaciółek bo nie potrafi mieć. Jest zniewolony. Formą. Tym, co w esencji nie jest żadne.
To jest tylko takie, jacy sami to sobie przedstawiliśmy, że rzekomo jest.
Natomiast widzimy jak silnie wyprojektowałeś swoją wartość jako człowieka i mężczyzny na pewne zachowania, które liczyłeś, że dadzą Ci wolność od wstydu, winy, żalu, lęku, etc.
I próbowałeś to imitować ale bezskutecznie. Co było do przewidzenia.
Na tej jednej głupkowatej scenie oparłem cały swój światopogląd związkowy.
Super, że to widzisz!
Więc masz czarno na białym dowód, że nie masz problemu z kobietami. Tylko problem z tym jak widzisz relacje damsko-męskie i siebie samego.
Wiesz, nigdy nie należałem do urodziwych facetów, urodziłem się z pewnym defektem wizualnym, o którym wolę nie mówić, ale powiem tylko tyle, że z pomocą chirurga plastycznego się go całkowicie pozbyłem. Mimo wszystko już przeżyłem lata dręczenia mnie w szkole podstawowej, gimnazjum, szkole średniej, nieudane relacje z kobietami, które kończyły się tylko na byciu kolegą. Słyszałem wiele komplementów, ale nigdy nie odnosiły się do mojego wyglądu, a tak bardzo tego potrzebowałem i dalej potrzebuję.
To pozwól.
Jesteś piękny, atrakcyjny, zajebisty, wystarczający taki jaki jesteś i niczego Ci nie brakuje jako człowiekowi i mężczyźnie.
Zajmij się teraz swoim sercem, bo tam są rany, które trzeba uzdrowić.
Inne komplementy nie mają i nigdy nie miały dla mnie znaczenia. Zawsze było, że jestem inteligentny albo dojrzały, nigdy nikt nie zwrócił uwage na mój wygląd mimo iż dużo pracy poświęciłem, żeby wyglądać tak jak teraz, mimo że nawet na tym jebanym Tinderze i tak dzisiaj mnie nikt nie chce.
Bo i Ty siebie nie chcesz. Jeszcze.
Już jakoś tak jest, że w relacjach z ludźmi zazwyczaj doświadczamy odbicia relacji z samym sobą.
Chciałbym, żeby kiedyś kobieta nie pomyślała o moim umyśle, ani że jestem miłym, czy dobrym człowiekiem tylko że chce się ze mną przespać.
A to Ci mogę powiedzieć, że na pewno niejedna tak pomyślała.
Tylko co z tego?
Bycie dobrym człowiekiem ale naprawdę dobrym, to cnota, która jest bezcenna. I jest takich ludzi naprawdę mało na tej planecie. Dużo ale mało w zestawieniu z tymi, którzy tylko starają się imitować zachowania kogoś pozornie dobrego.
Ja rozumiem Twoją sytuację, bo kiedyś też tak podchodziłem do relacji. Ale seks mnie rozczarował. Tam nie ma tego, na co liczysz.
To rozczarowanie i wynikające z niego zagubienie to coś, czego lepiej uniknąć.
Że jestem atrakcyjny fizycznie, przystojny, że ją po prostu podniecam.
A skąd pomysł, że tak nie jest?
Pociąg seksualny to coś, co wypływa z wewnątrz i musi spotkać się z przestrzenią, by móc z niej zaczerpnąć i wrócić.
Ty masz serce jeszcze zamknięte, a umysł przepełniony lękiem, żalem i wstydem.
Dlatego nie jesteś w stanie nawet poczuć, że się komuś podobasz.
Z tym jest też związane to, że nawet, gdyby Ci kobieta powiedziała, że się jej podobasz, to nie zmieniłoby Twojego samopoczucia i zapewne uznałbyś, że to musi być nie kobieta, tylko jakaś super atrakcyjna kobieta. Zaczęłoby się aktywne odrzucanie, porównywanie, wartościowanie, itd.
Może to kontrowersyjne, co powiem, ale ja nie chcę przyjaźnić się z kobietami,
No przecież się nie przyjaźnisz. :)
jeżeli widzę, że jakakolwiek kobieta chce się ze mną tylko kolegować, to urywam kontakt, bo to przypomina mi, że dla kolejnej kobiety nie jestem podniecający i to mnie dobija.
Wiele kobiet najpierw chce poznać mężczyznę. Dla niejednej to warunkiem konieczny, by w ogóle rozważyć stosunek, bo z tym związane jest bezpośrednie zagrożenie.
Niemniej pamiętajmy, że nie mówimy tu o zdrowym budowaniu relacji – ani przyjacielskiej, ani seksualnej.
Bo jesteś chory.
Jeśli chcesz tylko seksu, to i tak niezbędne jest, by przestać sobie dowalać na każdym kroku.
Dla nikogo nie jestem.
To jest użalanie się nad sobą.
Po pierwsze – mówisz tylko o osobach, które sam wybrałeś.
Po drugie – nie wiesz jaka jest prawda. Bo skąd masz wiedzieć?
I tylko nadajesz temu własne interpretacje.
“Kobieta” to nie jest idea wspólna dla kilku miliardów ludzi. Każdy jest inny. Ale też są pewne wspólne mianowniki.
Generalnie można to uprościć, że to jak sami widzimy siebie, to jacy jesteśmy sami ze sobą tworzy niejako “sufit” tego, co możemy stworzyć z drugim człowiekiem.
Żadna kobieta mnie nie chce.
Dostrzeż oczywiste kłamstwo i biadolenie. Mówisz “żadna z tych, z którymi byłem”. Ale zakładasz, że to wystarczający dowód, że Twój los tak będzie zawsze wyglądał.
Dlatego warto zrozumieć – jeśli gdziekolwiek się znajdziemy zaczynamy doświadczać takich samych kłopotów, to warto wreszcie zajrzeć do wewnątrz.
Bo to my je niesiemy w sobie. Problemu nie stanowi świat, który nas nie chce.
Jeżeli wdepnąłeś w gówno, to gdziekolwiek nie pójdziesz będzie śmierdziało gównem. Problemu nie ma zapewne w tych miejscach, tylko tym, że nie wyczyściłeś własnego buta.
Mam za sobą jeden związek i to taki “wyżebrany”. Na końcu partnerka powiedziała, że nigdy nic do mnie nie czuła i “oboje wiedzieliśmy”, że tak będzie zawsze.
Widzisz? A może to było właśnie to, o czym mówisz – nie chciała przyjaźni, tylko się z Tobą pieprzyć?
I co, jest to takie zajebiste?
Nawet nie byłeś w stanie tego dostrzec.
Poza tym, co to był za związek, skoro nawet ani razu z nią nie spałem, to też był jeden powód rozstania, że ponoć za bardzo naciskałem,
Zgadza się.
To co zazwyczaj zdusza seksualną atrakcję to opór i napór.
Potrzebna jest swoboda, luz.
To o czym mówiłem – to jacy jesteśmy sami ze sobą bardzo wpływa na relacje z innymi. Wliczając seksualne.
Plus – widzisz, że ona chciała seksu ale w odpowiednich warunkach. Tylko Ty w swoim egocentryzmie w ogóle tego nie zauważałeś, bo ciągle jesteś zagięty na sobie i swoich małych uczuciach.
Jak każdy uzależniony.
Gdybyś odpuścił i wyluzował, to pewnie stałoby się samoistnie.
Ale na razie nie jesteś w stanie odpuszczać. To będzie się zmieniało wraz ze zdrowieniem.
ale no jak nie naciskać po prawie pół roku znajomości, żeby doszło do czegoś więcej niż pocałunek.
Opierając życie na sile – tak jak w tym przypadku – a nie na akceptacji, spokoju, radości wspólnego przeżywania życia, będziemy tracić.
To co obejrzałeś w filmach należy właśnie do tego – do filmów. Do fantazji, które chcielibyśmy wierzyć, że są prawdziwe. Ale nadal to tylko film.
Tak jak pornografia. To nie jest rzeczywistość i próbując ją naśladować w realnym życiu ograbiamy się właśnie z realnego życia. Które może być nieskończenie lepsze od tych duperelowatych filmideł.
Chciałem żeby zdjęła ze mnie coś czego się bardzo w sobie brzydzę, to piętno prawiczka, które mnie bardzo boli.
Nie ma w tym nic złego.
To nie jest piętno. To tylko fakt. Jeszcze nie uprawiałeś seksu. Tyle. To cała historia.
Jedyny, kto może zdjąć to z Ciebie, to Ty sam. Bo “jestem prawiczkiem” nie jest całą historią. Ty nadałeś temu określeniu całe to znaczenie, sens i wartość, przez które cierpisz.
Nie to Cię boli, tylko niezgoda na to i niezgoda na konsekwencje widzenia siebie jako kogoś gorszego.
Nie byłem dobrym partnerem, obrażałem się o byle co, czepiałem słówek, za bardzo naciskałem, byłem podły, myślałem, że zmyśla, kiedy mówiła o swoich problemach emocjonalnych.
Jak widzisz – nie masz problemu z kobietami. Tylko trzeba się uzdrowić i dojrzeć.
Reszta problemów naprawi się automatycznie.
Powiedziałem wiele okrutnych słów w gniewie, manipulowałem mniej lub bardziej świadomie chcąc sprawiać jej przykrość. Byłem przekonany, że musi kogoś mieć innego, że z przystojnym facetem poszłaby do łóżka na pierwszym spotkaniu,
A kto powiedział, że nie chciała z Tobą?
Tylko właśnie z takim bagażem gniewu, żalu, winy, wstydu, niecierpliwości, uraz, etc. trudno chcieć obcować i czerpać z tego przyjemność.
ale mnie będzie wodzić za nos do usranej śmierci.
Jest tylko jedna osoba, która wodzi Cię za nos.
Spójrz w lustro.
Zachowywałem się gorzej niż 5 letnie dziecko i nie dziwię się, że mnie rzuciła.
Ponownie – nie masz problemu z kobietami.
Tylko nie pozwoliłeś sobie nigdy dorosnąć. A raczej seksoholizm nie pozwolił. Wojując z rzeczywistością i nie akceptując siebie uniemożliwiamy sobie zdrowienie.
Jestem zwykłym frustratem i mizoginem.
Jesteś typowym seksoholikiem. :)
Świat nie rozumie tej choroby i wymyśla różne etykietki dla pewnych cech seksoholizmu. I dlatego niewiele można zrobić, kiedy się ich chwytamy.
Tak zakończyła się mój związek, po którym wciąż jestem prawiczkiem w chwili, kiedy piszę te słowa. Bycie bad boyem chyba nie za bardzo wyszło mi na dobre,
Nie byłeś żadnym badboyem, tylko zachowywałeś się chujowo. :)
I wiesz – to normalne. Bo kiedy i od kogo miałeś się nauczyć jak postępować? Jeszcze z tym całym bagażem i chorobą…
I nadal mówisz “chyba”. Jakież jeszcze masz wątpliwości?
A, no tak – bo przecież problem jest w tym, że żadna nie pójdzie z Tobą do łóżka, bo masz już 23 lata…
Ale nie w tym, że gówniarsko się zachowywałeś i traktowałeś ją tak jak ją traktowałeś, BO…
skoro jedyne co teraz mam to poczucie winy i wstyd, że zraniłem emocjonalnie fajną babkę. Zawsze myślałem, że jestem dobrym człowiekiem, bo nigdy nie złamałem prawa i staram się pomagać ludziom jak o to proszą, ale to chyba za mało.
To przestań starać się pomagać innym i próbować imitować zachowania kogoś dobrego i pomóż sobie.
Tylko to jest do zrobienia – własne uzdrowienie.
Zobaczysz jak reszta puzzli zacznie się samoistnie układać w odpowiednie miejsce.
A bez zdrowienia i trzeźwienia z seksoholizmu każdy wysiłek włożony w naprawę swojego życia będzie wysiłkiem na marne.
Rozważałem nawet pójście na prostytutkę, bo już jestem w takim wieku (23) , że żadna atrakcyjna, przebojowa kobieta się ze mną nie zwiąże słysząc, że nigdy z nikim tego nie robiłem.
To jest straszne pierdolenie ;) ale zrozumiałe z umysłu i pozycji człowieka chorego, dla którego seks określa ludzką wartość.
A nawet nie seks, tylko mechaniczne umiejętności.
A 23 lata to dopiero sam początek życia. “Atrakcyjna, przebojowa” kobieta może być durna jak płot. Może mieć też swoje preferencje.
Facet, który nie uprawiał seksu w oczach wielu kobiet nie traci na wartości. Seks nie jest w życiu najważniejszy, a związków nie buduje się w oparciu o seks. Takie związki trwają zazwyczaj kilka miesięcy. A jeśli trwają dłużej, to stanowią namiastkę prawdziwej relacji.
Ci, którzy się tak przechwalają liczbami tak naprawdę mówią, że w kółko nic im z tego nie wychodzi. Tylko tak to sobie przedstawiają, żeby zajebiście brzmiało. Ale to przykre.
W przeseksualizowanym i chorym społeczeństwie im większa wartość “zaliczonych” osób, tym gorzej. Ale większość przedstawia to sobie oczywiście odwrotnie.
Ale co to za przyjemność bzykać się z kobietą, która robi to za pieniądze, pewnie brzydziłbym się sobą jeszcze bardziej, nie wiem jak to jest być u prostytutki i jak to wygląda, byłoby bardzo niezręcznie, ale może nauczyłaby mnie wszystkiego.
Niczego by Cię nie nauczyła.
To czego potrzebujesz to nie są sprawy techniczne odnośnie seksu.
Jesteś chory.
Kobieta, która sama swoje ciało traktuje jak paczkę czipsów nie ma mocy, by komukolwiek pomóc.
A gdy pocałujesz kobietę, którą będziesz szanował i widział w niej człowieka, doświadczenie to przebije wszelkie figury jakie mógłbyś próbować uprawiać.
Nie wiem. Z drugiej strony czuję, że taka pani za pieniądze przyniesie mi większą ulgę niż jakaś psycholożka.
Nic nie czujesz, tylko przepisujesz mentalny bełkot, którym się całe życie żywisz.
Mi zostały piksele. Nieironicznie, jak patrzyłem na te kobiety na ekranie to pojawiało się w głowie zdanie: ale one są piękne, w prawdziwym życiu nigdy takiej mieć nie będę, bo nie mogę, to chociaż sobie popatrzę.
To są myśli chorego człowieka. Jesteś chory.
To się leczy, a nie szuka ulgi.
Wiem, że to żałosne,
Nie. To co wiesz to tylko mentalny jazgot.
To nie jest żałosne. Nie jesteś zły, tylko chory. <--- zapamiętaj to aktualnie już nie oglądam, jestem trzeźwy i staram się być,
Abstynencja sama z siebie nie oznacza zdrowia, ani zdrowienia, ani trzeźwości.
To warunek konieczny, a nie samospełniający się proces.
Daleko Ci jeszcze do trzeźwości.
Na razie przez chwilkę utrzymujesz abstynencję. To wszystko.
ale tęsknię za tym, ciągnie mnie wciąż.
Bo jesteś chory.
I nic Cię nie ciągnie, tylko Ty cały czas się tego trzymasz i nie chcesz puścić.
Mimo to, coś się chyba ruszyło, bo zapisałem się na terapię i w tym tygodniu zaczynam pracę nad sobą, bo ostatnie dwa lata to odbijanie się między redpillem, a mizoginią. Sorki za ewentualne literówki czy błędy, ale piszę późnym wieczorem przed snem. O takich porach najciężej mi.
Chory człowiek zaczął pracę nad sobą?
Wiesz co to znaczy? Że będzie coraz bardziej chory.
Ty się nie odbijałeś od niczego, tylko nigdy nie dostrzegłeś faktycznego problemu. To seksoholizm.
Poczytaj:
https://sa.org.pl/o-nas/zerwac-z-zadza/
https://sa.org.pl/o-nas/do-nowo-przybylego/
https://sa.org.pl/o-nas/problem-i-rozwiazanie/
https://sa.org.pl/o-nas/kim-jest-seksoholik-i-czym-jest-seksualna-trzezwosc/
Problemu nie ma na zewnątrz. Dlatego się tak bujałeś.
Zrzuć choć kapkę pychy – tej symbolicznej “korony” z głowy i pozwól sobie poprosić o pomoc.
Wszyscy korzystają z seksu, ja nie, mi wystarczyłby jeden raz, ale z żywą kobietą, chciałbym zobaczyć jak to jest
Seks nie jest czymś, z czego się korzysta.
To pewna forma bycia z drugim człowiekiem, to ekspresja radości życia i wrażliwości. A przynajmniej w założeniu. Seks ma wielki przekrój jakości i doświadczeń. Sam z siebie nie jest żaden.
Można uprawiać seks bez żadnej radości, ciepła i jeszcze pod naporem kompulsji, a po nim czuć się jeszcze gorzej.
Seks nie jest czymś, co się wydarza naokoło Ciebie, tylko w Tobie.
To nie próbna jazda samochodem, żeby zobaczyć jak to jest nim jechać.
95% tego doświadczenia kreujesz (w) sobie sam.
Zobaczysz więc tylko swoje wnętrze i to tyle, ile do siebie dopuścisz od drugiego człowieka i z własnego wnętrza.
Seks to nie zjedzenie ciasta, które wszystkim zawsze smakuje i pachnie tak samo.
No dobrze, ale jak mam mówić przed obcymi ludźmi o swojej chorobie, skoro boję się nawet ludzi których znam? Boję się wychodzić z domu, miesiąc temu byłem na swojej pierwszej w życiu “imprezie” czy jak kto woli “domówce”. Nie mogę przebywać w takich miejscach, bo się po prostu boję. Nie chcę tam być. Ludzie po alkoholu zazwyczaj mówili mi co o mnie tak naprawdę myślą, hehe niby w żartach hehe my się kolegujemy, ale to była pasywna agresja, jeszcze umiem odróżnić złośliwość od droczenia się. Już po ptakach, złapałem łatkę incela, przegrywa, prawiczka albo tego słynnego teraz “piwniczaka”, na przestrzeni swojego życia zraziłem albo pokazałem jako przegryw, dziwadło, creep większości ludzi, jakich znam, każdy zna kogoś, kto za kogoś, kto zna mnie, więc żeby zaczać od nowa to chyba jedynym wyjściem jest wyprowadzka z województwa. Alkoholu nie tykam na takich wyjściach, bo mi się potęgują po wódce negatywne emocje i prawie ryczę. Próbuję rozmawiać z ludźmi, przełamuję się, ale ja tam nie pasuję, nie wiem jak pociągnąć rozmowę by była ciekawa. Po prostu. Boję się ich bardzo. Bez przerwy ktoś mnie poniewiera, albo się mnie tam czepia, nie wiem jak mam reagować w takie chwili bo mam jebaną niedowagę i z postury jestem jak wieszak, bo ledwo jem i prawie nie śpię. Takie nic, takie zero. Takie żałosne ścierwo. Pewnie zapraszają mnie tylko, żeby mieć z kogo się ponabijać. Nie mam na to siły. Tak samo Nie wmówisz mi, że zachowanie kobiety, kiedy chcę ją przytulić na powitanie, a ona z zakłopotaniem podaje dłoń jest normalne. Przytulenie kogoś to nie jest intymny dotyk. Nie łapię nikogo za dupę. Tak samo jak rzekomo dobra przyjaciółka drze się na mnie, że “do tamtej nie możesz podbijać, bo to moja przyjaciółka”. I chuj, nikt mi nie zabroni. Problem w tym, że jestem zbyt łatwowierny i niepotrzebnie się zwierzałem “przyjaciołom”, że mam problemy z kobietami, które mnie bolą, myslałem, że ktoś coś mi doradzi, pomoże, tak bardzo chciałbym z kimś porozmawiać, ale będąc anonimowym. Ludzie się na takich domówkach spowiadają z intymnych rzeczy, ruchają ( na ostatniej imprezie nawet przy ludziach się nie krępowali to robić) i dziewczyna się rozebrała całkiem do naga przy obcych ludziach, chleją z gwinta, a ja jestem cichy i spokojny, nie chciałbym taki być, ale jestem. Nawet mnie żadna po alkoholu nie chciała, to już jest bardzo źle. Ktoś kto obok mnie przechodził powiedział wtedy, że to jeszcze grzeczna, spokojna impreza, a ja nie widziałem nigdy takiego zwierzęcego zachowania. Już pomijając wysłuchiwanie niestworzonych historii ( z mojej perspektywy) kolegi mitomana z ogromną nadwagą, który wmawia, że jego dziewczyna dawala mu nawet 3 albo 4 razy dziennie i to w miejsach publicznych, np. w przebieralni sklepowej, a wszyscy mu wierzą. Brzydzę się tego, że ktoś zobaczy mnie na tych zdjęciach z jakiejś imprezy, nie mogę na siebie patrzeć, wszyscy są tacy atrakcyjni, a ja nie, dosłownie inni ludzie mi to suegerują albo mówią, że wyglądam śmiesznie.Może to żart, ale mnie one bolą, poza tym to nie są żarty. Jak tu się bawić jak w środku chce ci się płakać tak naprawdę i to widać po twojej mimice. Chciałbym zmienić znajomych, ale teraz będzie ciężko bo grupki na studiach się już porobiły, a mi się bardzo dobrze projekty grupowe robiło z tymi osobami, mimo że prywatnie nie za bardzo ich lubię tak szczerze, bo mi coraz częściej dokuczają. Chcę przez to podkreślić Piotrze, że ja COŚ ROBIĘ, próbuję zapanować nad tym, co mnie boli. DZIAŁAM. Staram się, ale ludzie zawsze są tacy samymi dla mnie. Zmieniają się grupki znajomych, a zawsze kończy się tak samo, że jestem popychadłem. Nie mogę już kolejny raz zmieniać studiów, ostatnio zmieniałem, bo nawet mi pogróżki wysyłała jedna osoba z roku, z którą nawet nie rozmawiałem.
Cześć Eryku!
No dobrze, ale jak mam mówić przed obcymi ludźmi o swojej chorobie,
Nie masz tego mówić, ani jakiejkolwiek obcej osobie.
Tylko dzielić się, ujawniać i osobom z tym samym problemem. To się wtedy nazywa powierzenie – o ile następuje w duchu szczerości i kapitulacji – i ma elementy uzdrawiające.
Najlepszym miejscem jest do tego mityng wspólnoty 12-krokowej.
skoro boję się nawet ludzi których znam? Boję się wychodzić z domu,
I co z tego, że się boisz?
Ile razy się czegoś bałeś, a i tak to zrobiłeś?
Lękanie się to tylko wygodna wymówka. Zdrowienie obejmuje m.in. podejmowanie działań pomimo lęków. Tylko działań słusznych, rozsądnych, najlepiej omówiony z kimś, kto ten problem dobrze rozumie.
Jest różnica między powtarzaniem sobie tego usprawiedliwienia “boję się”, a “odczuwam lęk”.
“Boisz się”… i? Ten lęk Cię przed czymś chroni, że się go tak trzymasz? Po co Ci ten lęk? Jakie znaczenie ma dla Ciebie to, że go odczuwasz?
miesiąc temu byłem na swojej pierwszej w życiu “imprezie” czy jak kto woli “domówce”. Nie mogę przebywać w takich miejscach, bo się po prostu boję. Nie chcę tam być.
Pora zacząć dojrzewać emocjonalnie i przestać się usprawiedliwiać emocjami.
Jest różnica między – “boję się”, a “nie chcę tam być i będę niechęć usprawiedliwiał emocjami”.
Czego się boisz?
Co możesz zrobić, by się przed tym realnie uchronić?
Ludzie po alkoholu zazwyczaj mówili mi co o mnie tak naprawdę myślą, hehe niby w żartach hehe my się kolegujemy, ale to była pasywna agresja, jeszcze umiem odróżnić złośliwość od droczenia się.
Uzależniony jest najczęściej odbierany negatywnie.
Problemu nie ma w innych ludziach. Takich reakcji należy się spodziewać, aż nie zaczniemy zdrowieć i żyć dojrzale.
Dobrze, że widzisz te negatywne zachowania. Unikaj tych osób. Nic dobrego nie wyniknie z przebywania z nimi.
Poszukaj lepszego dla siebie towarzystwa.
Już po ptakach, złapałem łatkę incela, przegrywa, prawiczka albo tego słynnego teraz “piwniczaka”, na przestrzeni swojego życia zraziłem albo pokazałem jako przegryw, dziwadło, creep większości ludzi, jakich znam, każdy zna kogoś, kto za kogoś, kto zna mnie, więc żeby zaczać od nowa to chyba jedynym wyjściem jest wyprowadzka z województwa.
Albo zacząć proces zdrowienia i skupić się na własnym dobru, a nie na tym, co sobie mówią inni ludzie.
Na razie usprawiedliwiasz się emocjami i innymi ludźmi – ich zachowaniami, słowami.
To się nigdy nie zmieni. Ale Ty możesz się zmienić.
Alkoholu nie tykam na takich wyjściach, bo mi się potęgują po wódce negatywne emocje i prawie ryczę. Próbuję rozmawiać z ludźmi, przełamuję się, ale ja tam nie pasuję, nie wiem jak pociągnąć rozmowę by była ciekawa. Po prostu.
Nie “po prostu”, tylko jesteś seksoholikiem i to co opisujesz to standardowe konsekwencje tej choroby.
Boję się ich bardzo. Bez przerwy ktoś mnie poniewiera, albo się mnie tam czepia, nie wiem jak mam reagować w takie chwili bo mam jebaną niedowagę i z postury jestem jak wieszak, bo ledwo jem i prawie nie śpię. Takie nic, takie zero. Takie żałosne ścierwo.
Nie dziw się, że inni odbierają Cię negatywnie, jeśli tak widzisz sam siebie.
Potępianie siebie jest jak żyzna gleba dla tej choroby.
Pewnie zapraszają mnie tylko, żeby mieć z kogo się ponabijać. Nie mam na to siły.
A jednak przychodzisz.
Tak samo Nie wmówisz mi, że zachowanie kobiety, kiedy chcę ją przytulić na powitanie, a ona z zakłopotaniem podaje dłoń jest normalne. Przytulenie kogoś to nie jest intymny dotyk. Nie łapię nikogo za dupę.
Jest wyczuwalna intencja.
Na razie pogódź się z podawaniem sobie dłoni.
Z drugiej strony jej zakłopotanie może wynikać z tego, że się jej podobasz. :)
Tak samo jak rzekomo dobra przyjaciółka drze się na mnie, że “do tamtej nie możesz podbijać, bo to moja przyjaciółka”. I chuj, nikt mi nie zabroni. Problem w tym, że jestem zbyt łatwowierny i niepotrzebnie się zwierzałem “przyjaciołom”, że mam problemy z kobietami, które mnie bolą, myslałem, że ktoś coś mi doradzi, pomoże, tak bardzo chciałbym z kimś porozmawiać, ale będąc anonimowym.
Jest mi to bliskie i zawsze wybierałem osoby nieodpowiednie do takich zwierzeń.
Bo to nigdy nie byli przyjaciele, tylko sam tak sobie przedstawiałem takie powierzchowne znajomości. No i się kończyło przykro.
Ludzie się na takich domówkach spowiadają z intymnych rzeczy, ruchają ( na ostatniej imprezie nawet przy ludziach się nie krępowali to robić) i dziewczyna się rozebrała całkiem do naga przy obcych ludziach, chleją z gwinta, a ja jestem cichy i spokojny,
Nie jesteś ani cichy, ani spokojny, tylko niepewny, apatyczny, przestraszony, potępiasz się, boisz odezwać i ruszyć. Nie uszlachetniaj tego.
Gdy zaczniesz BYĆ spokojny, różnica stanie się bardziej, niż jasna.
nie chciałbym taki być, ale jestem.
Tego jaki jesteś na razie nie widzisz poprawnie.
Jesteś chory. To zapamiętaj.
Nawet mnie żadna po alkoholu nie chciała, to już jest bardzo źle.
A czy Ty siebie chcesz?
Bo na razie jest w tej wiadomości dużo potępiania. Dużo więcej, niż potencjalnie czynią to inni.
Ktoś kto obok mnie przechodził powiedział wtedy, że to jeszcze grzeczna, spokojna impreza, a ja nie widziałem nigdy takiego zwierzęcego zachowania.
Jeśli jeszcze potępiasz innych, nie dziw się, że jesteś odbierany negatywnie i nikt nie chce spędzić z Tobą czasu, ani nawiązać znajomości.
Już pomijając wysłuchiwanie niestworzonych historii ( z mojej perspektywy) kolegi mitomana z ogromną nadwagą, który wmawia, że jego dziewczyna dawala mu nawet 3 albo 4 razy dziennie i to w miejsach publicznych, np. w przebieralni sklepowej, a wszyscy mu wierzą.
Możesz w nieskończoność przytaczać takie pierdołowate opowiastki lub wziąć się za siebie.
Brzydzę się tego, że ktoś zobaczy mnie na tych zdjęciach z jakiejś imprezy, nie mogę na siebie patrzeć, wszyscy są tacy atrakcyjni, a ja nie, dosłownie inni ludzie mi to suegerują albo mówią, że wyglądam śmiesznie.Może to żart, ale mnie one bolą, poza tym to nie są żarty. Jak tu się bawić jak w środku chce ci się płakać tak naprawdę i to widać po twojej mimice.
Jesteś chory i weź to na poważnie.
Na razie próbujesz być jak inni, ale nie jesteś jak inni.
Nie jesteś też taki jak sam o sobie sądzisz.
Jesteś chory. I to się leczy. Najlepiej we wspólnocie 12 kroków. I/lub z moją pomocą.
Chciałbym zmienić znajomych, ale teraz będzie ciężko bo grupki na studiach się już porobiły, a mi się bardzo dobrze projekty grupowe robiło z tymi osobami, mimo że prywatnie nie za bardzo ich lubię tak szczerze, bo mi coraz częściej dokuczają. Chcę przez to podkreślić Piotrze, że ja COŚ ROBIĘ, próbuję zapanować nad tym, co mnie boli.
A jakże próbujesz zapanować nad czymkolwiek?
Nad tym co robią inni? Nad imprezami? Nad tym, co inni mówią?
Co naprawdę próbujesz robić i po co?
Nic Cię nie boli.
Ból to konsekwencja oporu – niezgody.
DZIAŁAM. Staram się,
Setki razy to słyszałem i zawsze to tylko zasłona dymna.
Robisz co Ci się podoba, co najwyżej stosujesz jakieś półśrodki.
To nic nie da. I doprowadzi tylko do coraz większego rozpaczania nad swoim niesprawiedliwym losem.
To nie jest zarzut, tylko fakt. Samemu tego problemu nie rozwiążesz. Bo nawet nie widzisz co faktycznie stanowi problem.
Ludzie starali się po swojemu dziesiątki lat. Jesteś gotów zmarnować tyle czasu, by dojść do takiego samego wniosku jak wielu innych – że jesteś bezsilny i potrzebujesz pomocy?
Cierpienie nie uszlachetnia. Możemy cierpieć, a nigdy nie nabrać pokory. Wielu czerpie masę korzyści, jak pycha, ze swojej niedoli.
ale ludzie zawsze są tacy samymi dla mnie. Zmieniają się grupki znajomych, a zawsze kończy się tak samo, że jestem popychadłem.
Co sugeruje, że problemu nie ma w innych ludziach.
Jeśli przychodzisz w różne miejsca i wszędzie pachnie jakimiś perfumami, to pytanie czy to świat pachnie tymi perfumami, czy może to Ty się nimi popsikałeś?
I na tyle mocno, że nie czujesz nic innego.
Nie mogę już kolejny raz zmieniać studiów, ostatnio zmieniałem, bo nawet mi pogróżki wysyłała jedna osoba z roku, z którą nawet nie rozmawiałem.
Miałem kiedyś klienta, który wyprowadzał się z Polski do Anglii, bo był przekonany, że też problem leży w innych ludziach.
Po 2-3 miesiącach wrócił z Anglii do Polski, bo nie mógł znowu wytrzymać. Mówił sobie, że tęskni. Po powrocie ponownie po kilku miesiącach miał dosyć. Nigdy nie zorientował się, że problem nosił w sobie.
Nie ma granicy wyparcia i absurdu w przypadku tej choroby.
Zacznij od 12 kroków. Zadzwoń do wspólnoty, wyznaj swój problem, poproś o listę mityngów, idź na pierwszy. Przyjdź, usiądź, słuchaj.
No chyba, że dalej wolisz po swojemu. Ale wtedy lepiej nie będzie.
A ze swojej strony mogę Cię zapewnić, że choć trudna, ta droga jest tego warta. Każdy szajs jaki dostrzeżesz na swój temat i jego przepracowanie da Ci więcej, niż mógłbyś się spodziewać.
Fundamentem dla tej postępującej zmiany jest jednak trzeźwość. Początkowo stricte ta fundamentalna – fizyczna – brak oglądania porno i masturbacji.
Postanowiłem iść do psychologa, by rozwiązywać powody i problemy bieżące, przez które sięgam po to, po co sięgam, a nie walczyć z tym, że sięgam. Przedtem skupiał się na tym, żeby nie oglądać, teraz zawsze, kiedy pojawia się impuls zadaję sobie pytanie: Maciek, dlaczego chcesz to zrobić? Co czujesz? Przede wszystkim skupiam się teraz naprawieniu relacji z samym sobą i na poznaniu ludzi, z którymi mógłbym stworzyć jakieś relacje, czyli coś, czego zawsze bardzo się bałem robić, a coś co zawsze chciałem. Przez wiele lat żyłem w swojej bańce odgrodzony od społeczeństwa. Lata nastoletnie już za mną, kiedy moi rówieśnicy przeżywali pierwsze przyjaźnie, miłostki, imprezy itp. ja oglądałem xxx. Jeszcze rok temu odpowiedziałbym zaślepiony z przekonaniem, czy podoba mi się takie życie- tak! Pewnie! Wbiłem do świątyni seksu i mogłem przeżywać to, co zawsze chciałem nie wychodząc z pokoju. Tylko, że to jest jak siedzenie w Matrixie i wmawianie sobie, że to wolność. Czuję, że mam dużo rzeczy do nadrobienia. Z jednej strony ekscytacja, z drugiej strach. Strach, że znowu zacznę siebie nienawidzić, wstydzić, gardzić i zacznę to samo przelewać na innych ludzi. Nawet nie wiesz, jakie obrzydliwie negatywne opinie na temat kobiet miałem i jakie częściowo wciąż posiadam teraz. W sumie jakby liczyć ( tak, liczę takie rzeczy) dostałem już 17 koszy z rzędu i teraz zanosi się na osiemnasty. Z każdym kolejnym coraz mocniej zaniżam swoje standardy i teraz jestem tak zdesperowany, że już naprawdę wziąłbym każdą, która się rusza, byleby okazała mi chociaż trochę zainteresowania. Ostatnio poznałem taką jedną, która okazuje mi go dość sporo. Sama zaczepiała, sama zagadywała, sama pisała, sama flirtowała i droczyła się, żeby potem powiedzieć, że to takie żarty były i żebym za dużo sobie nie wyobrażał. Czaisz, że nawet spotkanie sama zaproponowała? Baaaaardzo fajnie się zachowała na nim. ( sarkazm) Jak przyszła pora płacenie rachunku udawała, że nerwowo grzebie coś w telefonie i jak zapłaciłem nawet nie podziękowała, tylko zapytała, czy już idziemy. W sumie czego się spodziewać, to było zbyt piękne. W następnym dniach dostałem fajną wiadomość, że “my się przecież tylko kolegujemy”, a potem była wielce oburzona że przestałem jej odpisywać, bo sama się zczaiła, że się obraziłem, że nazwała mnie kolegą. Nie robiłem żadnych dram, po prostu ochłodziłem ton, bo chciałem postawić sprawę jasno, że nie zamierzam być jakimś kolegą i tamponem emocjonalnym, a ona doskonale wiedziała, o co chodzi. Znając swoją wredotę mogłem zapytać, czy wielu kolegów stawia jej obiadki, ale ma szczęście, że razem studiujemy i nie chciałem robić kwasów. No dla mnie to było upokarzające, bo dawałem wyraźne sygnały, że nie chcę być kolegą, a ona wciąż do mnie wypisuje z pierdołami co słychać i twierdzi, że ją męczą jakieś insynuacje z mojej strony, bo ona mnie lubi i chce się ze mną zadawać. Czułem się jakby mi ktoś mówiąc brzydko nasrał na twarz, a ja mam się jeszcze z tego cieszyć, że to nie był mocz. ( czy tam odwrotnie haha) Zawsze tak czułem, bo ta historia cały czas się powtarza, zawsze słyszę, że “tylko kolega”, więc brakuje pociągu fizycznego. Ja nie wiem, co miałbym na tych spotkaniach jeszcze robić. Po prostu się nie podobam. Ja uważam, że tą całą przyjaźń damsko męską wymyśliły kobiety, po to by czerpać korzyści samemu nie dając nic od siebie. Facet ma dawać uwagę, komplementy, płacić za nią, a ona wystarczy, że istnieje. Widzisz, dużo jest do poukładania w tej bani, mam nadzieję, że psycholog mi trochę z tym pomoże. Twój blog dał mi już bardzo dużo, przede wszystkim pozwolił zrozumieć, czym tak naprawdę jest uzależnienie.Wiem, że to nie blog o kobietach i cię nie obchodzi moja historia, ale nie mam komu tego powiedzieć, co napisałem tutaj. Nie musisz nawet odpisywać, jeżeli nie masz ochoty. I tak wiem, że powinienem sobie odpuścić, bo po każdej takiej dziewczynie mój stan się pogarsza, nie mogę spać, jeść, bardzo to przeżywam i mam ataki gniewu.
Cześć Maćku!
Dzięki za wiadomość!
Postanowiłem iść do psychologa, by rozwiązywać powody i problemy bieżące, przez które sięgam po to, po co sięgam, a nie walczyć z tym, że sięgam.
Pierwszy krok zdrowia to przyznanie, że utraciliśmy kontrolę nad własnym życiem i przegraliśmy walkę z nałogiem.
Bo z czym tak naprawdę próbujesz walczyć? I dlaczego z tym walczysz? Co ma to przynieść? I czym jest ta walka?
Co próbujesz przestać robić? Coś, co uważasz za dobre?
Próbujesz zerwać z czymś, co przez całe życie uważałeś za coś wręcz niezbędnego i dużo lepszego od realnego świata! Tylko wariat by do tego nie wracał!
Zgadza się?
I jakie są prawdziwe przyczyny tego, że sięgasz po porno?
Jak je rozwiązać?
Przedtem skupiał się na tym, żeby nie oglądać, teraz zawsze, kiedy pojawia się impuls zadaję sobie pytanie: Maciek, dlaczego chcesz to zrobić? Co czujesz?
To ważne pytania.
Równie ważne brzmi – czy odpowiedziałeś na nie?
Co czujesz w momencie, gdy pojawia się impuls?
Jakie masz wtedy myśli?
Co chcesz zrobić i dlaczego? Jaką korzyść w tym widzisz?
A gdybyś tego nie zrobił – co czeka? Na co się skażesz w ten sposób?
Przede wszystkim skupiam się teraz naprawieniu relacji z samym sobą
A jak ta relacja wygląda i do jakiej relacji dążysz?
Jakie są przyczyny dotychczasowego stanu rzeczy?
W jaki sposób można zacząć naprawiać te składowe?
i na poznaniu ludzi, z którymi mógłbym stworzyć jakieś relacje, czyli coś, czego zawsze bardzo się bałem robić, a coś co zawsze chciałem.
No właśnie.
Ale czego naprawdę się bałeś? Relacji?
Nie.
Bałeś się 2 rzeczy:
– Tego, czego naprawdę chcesz. Bałeś się szczerości. I bałeś się tego, że za tą szczerość zostaniesz potępiony, odrzucony, wyśmiany, zraniony.
– Bałeś się tego, że jak dopuścisz do siebie inne osoby, to zobaczą Cię takim “jakim jesteś” – a tak naprawdę nie jakim jesteś, tylko jakim siebie widzisz, co dla Ciebie jest równoznaczne z “jestem”. “Jestem taki jakim siebie widzę (w myślach)”.
Mam rację?
Zapewne też bałeś się utraty kontroli, z którą wiążesz swoje bezpieczeństwo.
No bo np. co gdy ktoś zaprosi Cię do siebie, a Ty byś w tym czasie chciał być sam, bo się źle czujesz?
A gdy źle “się” czujesz, jak wtedy widzisz samego siebie?
Przez wiele lat żyłem w swojej bańce odgrodzony od społeczeństwa. Lata nastoletnie już za mną, kiedy moi rówieśnicy przeżywali pierwsze przyjaźnie, miłostki, imprezy itp. ja oglądałem xxx. Jeszcze rok temu odpowiedziałbym zaślepiony z przekonaniem, czy podoba mi się takie życie- tak! Pewnie! Wbiłem do świątyni seksu i mogłem przeżywać to, co zawsze chciałem nie wychodząc z pokoju.
Dokładnie.
I tak widzi uzależnienie praktycznie każdy uzależniony.
Dlatego żadne “rzucanie” uzależnienia, “walka”, “wychodzenie z” są z góry skazane na porażkę.
Bo w takiej sytuacji nikt wcale nie chce z tego wyzdrowieć. Ludzie głównie chcą tylko “poczuć się lepiej”.
No bo to jest takie piękne, a realne życie takie wredne, do dupy, niesprawiedliwe, trudne, bolesne, jeszcze ludzie to banda XYZ… ;)
I jeszcze przyznać, że nie mamy kontroli, że nie wiemy? :)
A teraz powiedz, proszę – czego zawsze chciałeś? (nie musisz odpowiadać mi, odpowiedz przede wszystkim sobie)
Tylko, że to jest jak siedzenie w Matrixie i wmawianie sobie, że to wolność. Czuję, że mam dużo rzeczy do nadrobienia.
To co czujesz to jedno.
A jakie są fakty?
Do faktów możesz podchodzić spokojnie, chętnie.
Oraz niechętnie, jak ofiara.
Emocje nie są Ci do tego potrzebne.
To co czujesz możesz wykorzystać destruktywnie. Np. wystarczy, że powiesz sobie “muszę” i już odczuwasz winę, osłabienie, spadek energii, zaczynasz się opierać. I Twoim zamiarem wcale nie jest poprawienie tego obszaru, tylko uniknięcie właśnie tej winy.
A co było w tym najskuteczniejsze? Dobrze znasz odpowiedź.
Możesz wstydzić się i winić, że masz dużo rzeczy do nadrobienia. Możesz się nad sobą użalać. I na tym poprzestaniesz. A każda praca nad sobą będzie wielką męczarnią.
A możesz być wobec tego spokojny, a nawet wdzięczny, że wreszcie dostrzegłeś jaki masz problem i że jest rozwiązanie – np. Program SA.
Z jednej strony ekscytacja, z drugiej strach. Strach, że znowu zacznę siebie nienawidzić, wstydzić, gardzić i zacznę to samo przelewać na innych ludzi.
To jest też właśnie poczucie winy, o której mówię.
Nie boisz się relacji i nigdy nie bałeś.
Bałeś się właśnie tej wzgardy, nienawiści, potępiania. I bałeś się także odwetu za to.
A czy nie tak właśnie widzisz te wszystkie odmowy od innych ludzi, głównie dziewczyn? Jako jakąś formę zemsty na Tobie, za co sam chcesz się mścić?
I jeszcze sprawa najwyższej wagi – sam siebie nienawidzisz, wstydzisz się, gardzisz sobą.
Sam to sobie czynisz.
Nie dziwne, że Twoje relacje z innymi nie są satysfakcjonujące. Bo w pewnym stopniu – może decydującym – odbijają właśnie to.
Dlatego pytałem – w jaki sposób możesz to naprawić – np. pogardę do siebie?
Nawet nie wiesz, jakie obrzydliwie negatywne opinie na temat kobiet miałem i jakie częściowo wciąż posiadam teraz.
Dlaczego zakładasz, że nie wiem tego?
Pewnie, że wiem, bo sam takie miałem i wielu moich klientów takie miało.
Bo takie same opinie mieliśmy o samych sobie.
I dlatego, że projektowaliśmy je na innych, trudno nam było dostrzec, że to nie ma z innymi nic wspólnego. A dlatego je projektujemy, bo to doskonała racjonalizacja dla ogromu wstydu i winy, które nosimy stłumione.
Ja byłem niegdyś w Twoich butach.
Oraz pracowałem i rozmawiałem z setkami osób, które mieli niebywale negatywne zdania o samych sobie i nawet wszystkich ludziach.
To czego jednak nie wiesz, to to, że dokładnie tak smao obrzydliwie negatywnie widziałeś/widzisz sam siebie.
W sumie jakby liczyć ( tak, liczę takie rzeczy) dostałem już 17 koszy z rzędu i teraz zanosi się na osiemnasty. Z każdym kolejnym coraz mocniej zaniżam swoje standardy i teraz jestem tak zdesperowany, że już naprawdę wziąłbym każdą, która się rusza, byleby okazała mi chociaż trochę zainteresowania.
Właśnie z tego powodu dostałeś te 17 koszy wcześniej.
Ta desperacja to brak miłości wynikający właśnie m.in. z potępiania siebie. Jak i kobiet.
Mówisz, że nie chcesz być dla kobiet tamponem emocjonalnym.
Ale przecież chcesz, by one były nim dla Ciebie.
One to widzą i odczuwają dokładnie tak samo jak Ty. Niezbyt pozytywnie. ;)
Mówisz, że zaniżasz swoje standardy, bo założyłeś, że “Po prostu się nie podobam.” Dlatego sądzisz, że np. mniej atrakcyjna kobieta już na Ciebie “poleci”.
Nie w tym problem.
Problem jest w tym o czym nie mówisz, zapewne dlatego, bo w ogóle nie zdajesz sobie z tego sprawy.
Uważasz, że desperacja jest pomocna. Ale nie jest. Wręcz przeciwnie.
I żadna kobieta nie chce być “byle jaką”, ani “pierwszą lepszą”. To zupełne przeciwieństwo atrakcyjności.
Ponadto powiedziałeś też “wziąłbym każdą, która się rusza, byleby okazała mi choć trochę zainteresowania”, za moment mówisz, że taką poznałeś.
No i? Wziąłeś ją?
Czy się łasiłeś jak kotek do mleczka?
Co miałeś na myśli mówiąc “wziąłbym”?
Ostatnio poznałem taką jedną, która okazuje mi go dość sporo. Sama zaczepiała, sama zagadywała, sama pisała, sama flirtowała i droczyła się, żeby potem powiedzieć, że to takie żarty były i żebym za dużo sobie nie wyobrażał. Czaisz, że nawet spotkanie sama zaproponowała? Baaaaardzo fajnie się zachowała na nim. ( sarkazm) Jak przyszła pora płacenie rachunku udawała, że nerwowo grzebie coś w telefonie i jak zapłaciłem nawet nie podziękowała, tylko zapytała, czy już idziemy. W sumie czego się spodziewać, to było zbyt piękne.
A jednak bardzo chętnie w to poszedłeś i nie powiedziałeś nawet jednego słowa skargi.
Czy Twoją intencją nie było potwierdzić sobie to co zakładałeś, że będzie? Czy Twoją intencją był inny wynik, za który Ty odpowiadasz?
Jest wiele kobiet, które mężczyzn gotowych oddać wszystko za kapkę uwagi chętnie oczaruje.
Nie mówię, że tej konkretnej chodzi tylko o to. Bo nie mam pojęcia.
Jednak jest tylko jedna osoba, która sytuację może zmienić i nikt inny nie jest temu winny.
Ty sam.
W następnym dniach dostałem fajną wiadomość, że “my się przecież tylko kolegujemy”, a potem była wielce oburzona że przestałem jej odpisywać, bo sama się zczaiła, że się obraziłem, że nazwała mnie kolegą. Nie robiłem żadnych dram, po prostu ochłodziłem ton, bo chciałem postawić sprawę jasno, że nie zamierzam być jakimś kolegą i tamponem emocjonalnym, a ona doskonale wiedziała, o co chodzi.
“Ona doskonale wiedziała”. Ok, może i wiedziała.
Ale to jaki Ty byłeś z tym integralny to temat zupełnie inny.
Znając swoją wredotę mogłem zapytać, czy wielu kolegów stawia jej obiadki, ale ma szczęście, że razem studiujemy i nie chciałem robić kwasów. No dla mnie to było upokarzające, bo dawałem wyraźne sygnały, że nie chcę być kolegą, a ona wciąż do mnie wypisuje z pierdołami co słychać i twierdzi, że ją męczą jakieś insynuacje z mojej strony, bo ona mnie lubi i chce się ze mną zadawać.
Nie wiem jakie wyraźne sygnały dawałeś ale flirt z kobietą to nie jest dawanie sygnałów, tylko eskalacja.
Kobiety nie zjednasz sobie sygnałami, tylko konkretami.
Natomiast powiedziała Ci jedno – w jej oczach to co robiłeś, to były insynuacje. Czyli powiedziała Ci, że nie byłeś integralny z tym, co zakładałeś, że “ona doskonale wie, o co chodzi”.
Gdzieś więc był solidny rozdźwięk między Twoimi prawdziwymi celami – intencjami – a tym, co robiłeś.
Czułem się jakby mi ktoś mówiąc brzydko nasrał na twarz, a ja mam się jeszcze z tego cieszyć, że to nie był mocz. ( czy tam odwrotnie haha)
To się mój Drogi nazywa ROZCZAROWANIE.
A żeby zostać rozczarowanym, najpierw trzeba być oczarowanym.
Rozczarowanie nazywam też odczarowaniem ale równie dobrze możesz się znowu zaczarować – np. tym, że problem leży po stronie kobiety.
Ja wiem dobrze jak mało uczciwości oraz dojrzałości jest u mężczyzn w kwestiach damsko-męskich.
Czy powiedziałeś jej chociaż wprost, że Ci się podoba?
Nie że jest ładna. Jeśli jest ładna, to ona to wie.
Zawsze tak czułem, bo ta historia cały czas się powtarza, zawsze słyszę, że “tylko kolega”, więc brakuje pociągu fizycznego.
Tak, brakuje, bo go nie ma.
A skąd ma się wziąć jeśli kobiet nie dotykasz?
Czy mówiąc do nich patrzysz im w oczy?
A co z Twoim własnym kontaktem ze swoim ciałem? W jakim stopniu jesteś świadomy np. emocjonalności i co z tym robisz?
Ja nie wiem, co miałbym na tych spotkaniach jeszcze robić.
“Co miałbym JESZCZE robić”. Z góry zakładasz, że to co robiłeś było ok i tylko brakuje czegoś JESZCZE.
To nie jest prawda.
To co było jest do analizy, bo zapewne 90% tego było nieatrakcyjne i ukierunkowane nie na relację intymną, tylko relację “bezpieczną”. W jej słowach, i z tego co mówisz – innych też – “kolega”.
Po prostu się nie podobam.
Gdybyś się nie podobał, to by się z Tobą nie spotykały.
A podobać się można na rozmaitych płaszczyznach.
Ja uważam, że tą całą przyjaźń damsko męską wymyśliły kobiety, po to by czerpać korzyści samemu nie dając nic od siebie.
To nie jest prawda.
Miałem trochę przyjaciółek w życiu i były to relacje szczere i głębokie, gdzie żadne z nas nie ukrywało swoich intencji.
I nawet podobając się sobie, nie było intencji seksualnej relacji.
Życie, wliczając relacje damsko-męskie, naprawdę ma wiele pięknych wymiarów, z czego seks nie jest ani najważniejszy, ani najpiękniejszy.
Oczywiście nie umniejszając seksualności, bo też gacie zrywa, tak może być przyjemnie.
Ale tego nie osiągniesz z poziomu ofiary, winy, żalu, frustracji.
Zastanów się też – co może kobieta dać od siebie. Bo mówisz, że teraz nie dają Ci nic.
Ja to czytam inaczej – nie dają Ci nic, co dla Ciebie byłoby cenne, czego pragnąłbyś.
Zaś niżej mówisz, że “wziąłbyś” dowolną kobietę byle dała Ci kapkę uwagi.
Więc znowu jest rozdźwięk – i ja też widzę insynuacje.
Facet ma dawać uwagę, komplementy, płacić za nią, a ona wystarczy, że istnieje.
Jaki facet? O kim mówisz?
Kto stwierdził to, co teraz napisałeś?
Widzisz, dużo jest do poukładania w tej bani, mam nadzieję, że psycholog mi trochę z tym pomoże.
Psycholog pomoże Ci w takim stopniu, w jakim Ty będziesz szczery, otwarty, wrażliwy, gotowy na zmianę, na wdrażanie rad.
Jeśli np. uparcie będziesz utrzymywał, że wszystko robisz ok, tylko się nie podobasz, a facet ma dawać uwagę i komplementy, to powiem Ci coś – scenariusz, który powtórzyłeś 17 razy i możliwe, że zaraz powtórzysz 18-ty raz, powtórzysz też i następne 100 razy.
I tylko Ty będziesz przy tym sfrustrowany.
Powiedz – czy ze swoją intencją intymności, dotyku kobiety, zrealizowania swoich pragnień z nią, pocałunku, seksu – jesteś spokojny, zadowolony, chętny?
To co jest do zrobienia, to nie “poukładanie” w bani czegokolwiek, bo to zakłada, że problem leży tylko w chaosie – braku harmonii treści.
Problem natomiast leży w:
– Nieświadomości i niechęci do przyznania Twoich prawdziwych intencji, pragnień, celów. Zapewne ze względu na wstyd i poczucie winy.
– Nieświadomości jakie znaczenie, wartość i sens mają dla Ciebie te cele.
– Kontekście w jakim widzisz relacje damsko-męskie.
– Tym jak postrzegasz samego siebie. A wiemy, że nie za dobrze.
– W urazach jakie żywisz do kobiet.
Innymi słowy – wiele z treści jest do podmiany i umieszczenie/przez umieszczenie jej w innym kontekście.
Twój blog dał mi już bardzo dużo, przede wszystkim pozwolił zrozumieć, czym tak naprawdę jest uzależnienie.
Napisz proszę czym tak naprawdę jest uzależnienie?
Wiem, że to nie blog o kobietach i cię nie obchodzi moja historia,
Jesteś bardzo dumny, a duma nie sprzyja życiu.
Mnie obchodzi Twoja historia ale w takim stopniu w jakim Ciebie obchodzi prawda i poprawa.
Bo Twój problem z kobietami w fundamentalnym stopniu odzwierciedla Twój problem z samym sobą.
A Twoim problemem z samym sobą jest to, co technicznie nazywa się uzależnieniem.
To co naprawdę mówisz to to, że Ciebie nie obchodzi Twój los. Liczy się pragnienie, gniew, obwinianie, użalanie, zwalanie odpowiedzialności. To wszystko, co NIE stoi po stronie życia. Tylko się takim wydaje – a wydaje się, bo porównujesz to z najniższymi emocjami – winą i wstydem, które trzymasz wobec siebie.
No bo powiedz – ile razy analizowałeś to, co zrobiłeś, powiedziałeś, jakie miałeś intencje, zamiary i jak to co mówiłeś, robiłeś pokrywało się z tym celem?
Jak mówisz – kilkanaście razy powtórzyłeś to samo. Czyli robiłeś to samo ale zapewne ewentualnie próbowałeś tylko trochę bardziej.
Ta kobieta Ci powiedziała – w pewnym stopniu zdaje sobie sprawę, że Twoją intencjonalność LUB działania dotyczyły seksualności. Ale nie jedno ORAZ drugie. Dlatego widzi w tym insynuacje.
Czy w ogóle umówiłeś się NA RANDKĘ, czy na luźne spotkanie?
Ja sam pamiętam, że niegdyś często wychodziłem do klubów.
Podczas jednego takiego wyjścia zacząłem zastanawiać się dlaczego nie mam w ogóle rezultatów.
Wiesz dlaczego? Bo moim prawdziwym zamiarem było nie mieć seks, poznawać kochanki, uczyć się jak to osiągnąć, tylko “aby gdzieś wyjść”, “aby nie siedzieć samemu w domu”.
I dokładnie to realizowałem.
To co masz też dokładnie odzwierciedla Twoje prawdziwe intencje.
Chcenie i fantazje to jedno.
Intencja to drugie.
ale nie mam komu tego powiedzieć, co napisałem tutaj.
Bardzo dziękuję, że się tym podzieliłeś!
Nie musisz nawet odpisywać, jeżeli nie masz ochoty. I tak wiem, że powinienem sobie odpuścić, bo po każdej takiej dziewczynie mój stan się pogarsza, nie mogę spać, jeść, bardzo to przeżywam i mam ataki gniewu.
To co naprawdę powinieneś sobie odpuścić to pragnienia i opór.
A do randek podejść nie histerycznie i desperacko, a spokojnie.
Dobrze się bawić. A to wymaga dojrzałej, odpowiedzialnej i pozytywnej intencji.
Bo już wiemy, że nie robisz i/lub nie mówisz tego, co naprawdę chcesz. To nie odzwierciedla Twoich celów. Co oznacza, że umawiasz się w innym celu, niż zakładasz logicznie.
Odpuść w 100% pragnienia oraz oczekiwania, bo każdy nasze pragnienia i oczekiwania odbiera podświadomie jako napór. A na napór reagujemy oporem.
Gdy to osiągniesz, przez jakiś czas radziłbym Ci skupić swoją energię kreatywną na różne konstruktywne działania związane z poprawą życia osobistego.
Czyli np. hobby, siłownia, jakieś dodatkowe zajęcia rozwojowe.
Tylko ponownie – tego nie da się oszukać. Nie masz co chwila zerkać czy już jakaś kobietka nie jest Tobą oczarowana/zainteresowana.
Nie mówię, że masz się stać apatyczny, niechętny wobec kobiet, odrzucać je, ignorować miłe zaczepki, etc.
Wręcz przeciwnie – otwarcie je przyjmować, cieszyć się z nich, doceniać.
Ale oczywiście nie opiszę Ci teraz ani żadnej uniwersalnej “metody”, ani też nie wspomnę o potencjalnych też zagrożeniach.
Ponadto – w relacji intymnej kobieta nie chce tego, co Ty nazywasz “uwagą”, “komplementami”, “płacenia za nią”.
Uwaga w prawdziwym, atrakcyjnym znaczeniu to wrażliwość na jej naturę – prawdziwe potrzeby, osobowość, w tym osobiste preferencje, etc. A to wymaga wrażliwości na własne. Czyli też szczerości i uczciwości. Czy w tej definicji naprawdę BYŁEŚ uważny? Czy na pewno byłeś wrażliwy na NIĄ, czy raczej na jakąś ideę kobiety?
Mówisz, że brakowało pociągu fizycznego. A skąd ma się on wziąć? Czego kobieta potrzebuje, by się pojawił u niej? Facet ma mieć ładną buźkę – np. kwadratową jak boisko do tenisa?
Nie.
Jeśli czytałeś Bloga, to wiesz, że ciało fizyczne odzwierciedla poziomy wyższe – m.in. emocjonalny i duchowy. A emocje to energia. Duchowo wszyscy na siebie oddziałujemy – np. sam na pewno doświadczyłeś nieraz, że reagowałeś oporem, gdy ktoś coś od Ciebie chciał – nawet jeśli nie mówił o tym wprost.
Tak samo jest z każdym innym człowiekiem.
Dlatego też przyjemne doznania w ciele – ten tzw. “pociąg” – najpierw musi się wydarzyć na poziomach wyższych.
Zaś tu wiemy, że wobec kobiet nie jesteś szczery, jesteś nawet dość negatywny.
Bo sam wobec siebie jesteś bardzo potępiający. Tym samym w “obiegu” – tym “pociągu” brakuje pozytywności.
I choć możesz być np. na poziomie logicznym fajnym towarzyszem, to jednak na poziomach wyższych nie ma tego, co mogłoby ożywić inne poziomy i dlatego kobieta nie chce ani tego przyjąć, ani pomnożyć i podzielić się.
Komplementy to prawdziwe komplementy – a im towarzyszyć powinna prawda. Komplement to nie jest “masz ładną sukienkę” (a tak naprawdę mówisz – “mówię to, co trzeba mówić, bym z tego miał potem to, czego pragnę, a co ukrywam).
Komplement to nie barter. To coś, co dajesz od siebie. Nie mówisz “ja ci coś dałem, to teraz oddawaj, bo jesteś mi coś winna”. To obciąża, nie podnosi na duchu. Człowiek, który czuje się winny, tak jakby miał dług, wcale z tego powodu nie jest zadowolony.
Czy Ty byłbyś zadowolony z tego, że ja nagle powiedziałbym – “dobra, tyle ci odpowiedziałem, to teraz kupuj mój program, bo jesteś mi to winien za tyle rad”?
W przypadku seksu to się nazywa prostytucja. ;)
Wobec innych produktów to się nazywa handel. Ale wobec tego każdy jest integralny – każdy rozumie co chce i w jaki sposób może to osiągnąć.
Cena pociągu seksualnego to m.in. zrezygnowanie z potępiania siebie i innych.
A wobec ludzi to nie jest handel, a RELACJA. Relacja niestety ma fatalny synonim – związek.
Wiele osób dosłownie WIĄŻE się ze sobą – emocjonalnie, psychicznie, składają sobie przysięgi, oczarowują się, nadymają wizerunek, pożądają, itd. Niektórzy robią sobie dzieci, by to opieka nad nimi ich trzymała razem.
Nie ma w tym jednak aspektu fundamentalnego – miłości.
Miłość jest jednym z dwóch najgorzej rozumianych słów na świecie. Drugim jest Bóg.
Miłość też jest, wraz z Bogiem, najbardziej nadużywanym słowem.
Miłość mylona jest właśnie z przywiązaniem, seksem, erotyzmem, nadęciem wartości, zauroczeniem, zwanym zakochaniem, itd.
Gdy seks nazywany jest “uprawianiem miłości” to widzimy na jakim poziomie zrozumienia jest człowiek, który to mówi. Miłość dla przytłaczającej większości to zwierzęcy pęd seksualny. Tyle.
Miłość = pożądanie.
Nie ma pożądania = nie ma miłości. Dla wielu – nie ma nawet szacunku.
Kobieta nie chce być pożądana/nie pożąda = nie ma miłości, ani ona nie zasługuje, by ją kochać, aka – szanować.
Prawda?
I cóż pozostaje? No ta cała gra między płciami, nazywana też walką płci.
Płcie też nazywa się PRZECIWNYMI sobie.
No tak – bo z taką postawą cele obu stron są przeciwne sobie – próbujemy wygrać z przeciwnikiem – wygrać coś dla siebie i zapłacić przy tym minimalną cenę.
Dlatego nie ma pociągu fizycznego, ani żadnego innego. Bo to dwie przeciwne sobie energie. Kobieta sobie, a mężczyzna sobie.
A nie RAZEM i DLA SIEBIE.
A co gdy miłości brakuje w życiu osobistym? Czyli jeśli sami dla siebie nie jesteśmy kochający?
No, to się nazywa życiem dla ponad 80% ludzkości. I jak nietrudno zaobserwować – nie jest za dobrze.
Gdyby poczytać sobie jak wyglądała historia ludzkości – nigdy nie było za dobrze.
I tak jest też w Twoim życiu.
Jesteś sobie przeciwny. Dlatego też np. widząc swoje odbicie w lustrze zapewne się nie uśmiechasz.
I dlatego być może oczekujesz tego od innych, liczysz na to, pragniesz tego. Wywierasz w ten sposób podświadomy napór, na który szczególnie kobiety reagują niechętnie.
Bo i mężczyźni wobec kobiet mają tych pragnień i oczekiwań więcej, niż wobec innych mężczyzn.
Pytałem wcześniej – jak jest z Twoją relacją ze swoim wnętrzem – m.in. emocjami?
Czy w pełni akceptujesz pożądanie? A więc nie potępiasz ani go, ani siebie za nie – nie dokładasz do niego wstydu, winy, lęku?
Czy uważasz, że to jest w pełni ok, że pożądasz kobiet?
Sam powiedziałeś, że jesteś wredny – “znając swoją wredotę”.
Zakładam, że kobietom, z którymi się spotykałeś podobałeś się ale były aspekty, które wpływały w stopniu decydującym, że spotkaniom tym nie towarzyszyła intymność.
Przypominam – uzależnienie to to jak żyjemy. To zniewolenie i obłęd własnego “ja”.
A tego nie rozwiąże “poukładanie w bani”, bo cała ta “bania” jest tu problemem.
Dodam jeszcze – nie powiedziałem tego o “bani”, żeby odwieźć Cię od terapii. Wręcz przeciwnie – to świetna decyzja!
Może Ci bardzo pomóc.
Jednak w większości przypadków jest niewystarczająca. Jeśli miałbym coś jeszcze doradzić – to wspólnotę 12 kroków. Wraz z terapią.
Witaj Piotrze odkąd przestałem podrywać kobiety i zacząłem sprawiać im bezwarunkowo uśmiech to całkiem inaczej na mnie patrzą i nie mają nic przeciwko kiedy chce je przytulić lub pocałować.Uwielbiam zaraż kobiety moją pozytywną energią.
Nie no, chwila chwila…
W poprzednim komentarzu napisałeś mi, że zmieniły się czasy i że TO, czymkolwiek TO było, nie jest takie piękne!
Przecież przeczytałeś coś tak ciekawego i zacząłeś wypisywać potem taki stek głupot, że aż mnie głowa rozbolała.
No ale skoro w to wierzysz, to skontrastujmy to z Twoimi doświadczeniami.
Ponoć mężczyźnie (nie wiem któremu) ma być trudniej od momentu powstania social mediów. Ty na razie mówisz, że robisz z radością to, czego większość facetów nie chce i nawet nie próbuje.
Ponoć zostało to spłycone, więc zapewne i to co robisz jest płytkie i te kobiety są płytkie skoro je to cieszy…
Autor tej rewelacji mówi, że kobiety nie muszą się angażować emocjonalnie… więc na pewno udają! Cieszą się i dają przytulać i całować, byś dał im spokój.
Mogą Cię zawsze zastąpić… pewnie korzystają bo mogą, tak jak faceci oglądający porno…
Poza tym przecież zostałeś pozbawiony wyboru!!! Bo z tego co mi mówiłeś, to nie jesteś “samcem alfa”. Więc hej! Lepiej przestań, bo oszukujesz system! Nie masz wyboru! Nie możesz wybierać, z którą kobietą porozmawiasz, do której się uśmiechniesz i którą przytulisz, bądź pocałujesz!
Przecież te kobiety na pewno Cię lekceważą. Może nawet ignorują, tylko ta tajemnica jaki masz zapach z ust jest dla nich bardziej kusząca, niż ich chłopak/mąż, dlatego dają się całować…
Pozostało tylko czekać, aż rozpętasz jakąś wojnę!
/s
Nie wiem czy odpisywać na ten poprzedni komentarz, bo aby dokładnie i rzetelnie ukazać skalę niezrozumienia i wyjaśnić jak jest, musiałbym poświęcić na to wiele godzin.
Ogólnie moją radą jest kompletnie przestać słuchać tej osoby.
Wolę sam sprawdzić jakie są kobiety niż słuchać opinii innych.To napisał mi kolega,którego zdradziły dwie kobiety więc raczej nie ma dobrego zdania o Nich.
Odkąd przestałem bajerować dziewczyny i jestem szczery podchodzę i mówię hej bardzo mi się spodobałaś podaj mi swój kontakt i aż sam się dziwie jak miło reagują a kiedyś próbowałem jakiś głupich tekstów lub tricków i kobiety źle to odbierały.
Wolę sam sprawdzić jakie są kobiety niż słuchać opinii innych.To napisał mi kolega,którego zdradziły dwie kobiety więc raczej nie ma dobrego zdania o Nich.
Więc dlaczego wysłałeś mi jego słowa bez tych informacji?
Dlaczego nie uwzględniłeś tego, co najważniejsze – kontekstu, a także tego, że nie zamierzasz się tego słuchać?
Moją intencją jest pomoc i rozwiewanie iluzji, a Ty najpierw wysyłasz mi jedno i to dwa razy, a potem mówisz, że będziesz postępował zupełnie odwrotnie.
Po cholerę?
Odkąd przestałem bajerować dziewczyny i jestem szczery podchodzę i mówię hej bardzo mi się spodobałaś podaj mi swój kontakt i aż sam się dziwie jak miło reagują a kiedyś próbowałem jakiś głupich tekstów lub tricków i kobiety źle to odbierały.
No bo czasy się zmieniły i nikt nie ma wyboru. Wszystko się spłyciło…
/s
Dostrzegłem coś czego umysł nie rozumie,bo idę przez galerie a tam siedzi kobieta odwrócona tyłem do mnie i nie wiem jakim cudem mnie dostrzegła jak byłem na schodach i nie mogła mnie widzieć.Druga sytuacja to taka,że chciałem iść przytulić koleżankę,która pracuję w galerii i w tym czasie miałem jazdy więc powiedziałem instruktorowi, żeby wysadził mnie w tym mieście gdzie pracuję koleżanka.Idę w stronę galerii patrzę a tu przy samochodzie stoi koleżanka i okazało się, że galeria jest zamknięta i jakb spóźnił się nawet 5 sekund to nie spotkałbym tej koleżanki.Już nie wiem czy ja mam intuicję albo ona no chyba, że to był zbieg okoliczności w co wątpię.
Już nie wiem czy ja mam intuicję
Każdy ma intuicję ale mało kto się jej słucha, bo większość ludzi najchętniej słucha się bełkotu umysłu i to w niskich stanach emocjonalnych.
Zaś intuicja przemawia jako pierwsza ale w ciszy.
Mamy więc albo-albo – spokój, sukces, intuicyjna, bez wysiłkowa realizacja swoich zamierzeń lub emocjonalne uniesienia, cierpienie, projekcja, niedojrzałość, zmaganie.
albo ona no chyba, że to był zbieg okoliczności w co wątpię.
Nie istnieje coś takiego jak “zbieg okoliczności”.
“Zbieg okoliczności” to jedynie próba wytłumaczenia pewnych zajść przez umysł, co oczywiście nie ma nic wspólnego z rzeczywistością (której umysł ani znać, ani poznać nie może, bo nie ma takiej zdolności).
Piotrze chciałem poruszyć coś ważnego chodzi o to,że czasy się zmieniły i człowiek zaczyna zauważać,że to nie jest wszystko takie piękne.Przeczytałem coś ciekawego i faktycznie tak jest,bo kobieta stała się niezależna od faceta skoro masa orbiterów jej stara się o Nią przez internet.Przeczytaj sobie:
Od momentu stworzenia social-mediów coraz większej liczbie mężczyzn jest coraz trudniej nie tylko założyć rodzinę, ale i w ogóle wejść w jakąkolwiek relację z kobietą inną, niż friendzone. Relacje damsko-męskie przez social media i portale randkowe zostały ewidentnie spłycone, lub po prostu – jedynie udowodniły, że problem zawsze istniał, tylko nie było możliwości na tak dużą skalę go zbadać. Kobiety nie muszą ani emocjonalnie, ani seksualnie angażować się w relacje, albowiem zawsze mogą łatwo zastąpić jednego mężczyznę drugim, a ci obniżają swoje wymagania wobec kobiet, aby tylko nie stracić szansy na bycie z nimi, czy też seksu z nimi.
Kobiety dzięki mediom społecznościowym jak Facebook czy Instagram zaczęły mieć dostęp do dużej ilości mężczyzn, możliwości stworzenia z nimi pary, czy uprawiania seksu, ale i chowania swoich zdrad, czy to emocjonalnych, czy fizycznych. Ciężko jest kontrolować internet i to co w nim robimy, a jak wiadomo – zakazany owoc, czy tajemnica kusi bardziej, niż pielęgnowanie tego co stabilne, szczere, znane i przez to dla tych osób, uzależnionych od emocji, flirtu, dowartościowania, czy lajków – nudne. Mało tego, pozorna możliwość wyboru „księcia z bajki” spowodowała u kobiet mniejsze zadowolenie ze swoich mężczyzn!
Mężczyźni z kolei zostali pozbawieni wyboru (80%), a tylko pewna grupa mężczyzn (20% – samcy alfa – najbardziej przystojni) dostała szansę realizowania poligamii tak samo źle i lekceważąco traktując te kobiety, które tak samo lekceważą resztę beta-mężczyzn. Powoduje to tak naprawdę nieszczęście dla obu płci, ale też pogoń za niemożliwym – ułudą. Mężczyźni, którzy nie są kochani przez kobiety i są samotni – stają się agresywni. To może prowadzić do wojen, bo ci mężczyźni nie mają już nic do stracenia. Historia potwierdza tę tezę.
Piotrze chciałem poruszyć coś ważnego
O! Kolejne “ostatnie ważne pytanie!” Tylko teraz to nie pytanie…
chodzi o to,że czasy się zmieniły
Naprawdę?
Gdzie te czasy są? Pokaż mi je.
Kiedy się zmieniły? Jak?
Może wtedy byłem chory, bo jakoś nie widziałem jak czasy się zmieniają.
Z tego co się orientuję to czasów nie ma, tylko jest jeden czas. A co to jest czas i czy/jak się zmienia to zupełnie inny temat.
i człowiek zaczyna zauważać,że to nie jest wszystko takie piękne.
Ach, bo przecież do tej pory wszystko było dla Ciebie piękne, tylko nagle zacząłeś dostrzegać, że przestaje być…
Nie wiem Łukasz co znowu wymyśliłeś ale widzisz to, co chcesz zobaczyć i tyle.
Cały czas nie zdajesz sobie sprawy z hipnotyzowania bełkotem umysłu, który racjonalizuje opór.
Wszystko jest takie jakie Ty to uczynisz DLA SIEBIE.
Mówisz wyłącznie o sobie, a nie o jakichś “czasach”.
Przeczytałem coś ciekawego
Och! Wow! Naprawdę?
A czy WoP nie jest ciekawy?
i faktycznie tak jest,bo kobieta stała się niezależna od faceta
Kktóra kobieta? Konkretnie – pokaż palcem. Co o niej wiesz? Napisz wszystko co wiesz na temat tej kobiety i jak to niby stała się niezależna?
skoro masa orbiterów jej stara się o Nią przez internet.Przeczytaj sobie:
I to, że jakieś niedojrzałe facety piszą do niej przez internet cokolwiek zmieniło?
Od momentu stworzenia social-mediów coraz większej liczbie mężczyzn jest coraz trudniej nie tylko założyć rodzinę, ale i w ogóle wejść w jakąkolwiek relację z kobietą inną, niż friendzone.
No to może warto zająć się przyczynami, które są WEWNĘTRZNE?
To, co tu widzimy to bzdurne i nieprawdziwe ZAŁOŻENIE. Problem ten nie był obecny od momentu stworzenia social mediów, tylko social media stały się jedynie nowym kanałem, przez którym od dawna istniejący problem daje o sobie znać.
Ten, kto napisał to zdanie wyssał to z palca.
Relacje damsko-męskie przez social media i portale randkowe zostały ewidentnie spłycone, lub po prostu – jedynie udowodniły, że problem zawsze istniał,
Oooooo – problem zawsze istniał… Więc co mają do tego obecne czasy, które się niby nagle magicznie zmieniły?
tylko nie było możliwości na tak dużą skalę go zbadać.
Naprawdę ktoś to bada?
Kto? Jak to bada? Jaka jest intencja tych badań?
Jaki ma poziom świadomości ta osoba/te osoby, które to badają?
Kobiety nie muszą ani emocjonalnie, ani seksualnie angażować się w relacje,
A kto powiedział, że ktokolwiek cokolwiek musi?????????????????
Każdy jest odpowiedzialny za swoje decyzje, intencje, inwestycje.
Co damy, to będziemy mieli. Tak było od zarania dziejów i nie trzeba być światowej sławy myślicielem, by to dostrzec.
albowiem zawsze mogą łatwo zastąpić jednego mężczyznę drugim,
Facet tak samo. I co?
Nie rozumiem do czego dążysz. Co chcesz usprawiedliwić i wytłumaczyć sobie?
a ci obniżają swoje wymagania wobec kobiet, aby tylko nie stracić szansy na bycie z nimi, czy też seksu z nimi.
Więc widzimy jaką mają intencję.
Dopóki jej nie skorygują takie będą mieli rezultaty.
Kobiety dzięki mediom społecznościowym jak Facebook czy Instagram zaczęły mieć dostęp do dużej ilości mężczyzn,
Nie zaczęły mieć dostępu do mężczyzn tylko do bezosobowych awatarów w większości piszących jakieś bzdury bez świadomości własnych intencji.
Kobiety zawsze “miały dostęp” do mężczyzn. Idą ulicą i mijają mężczyzn. Oto ten niedostrzegalny i niemożliwy wcześniej dostęp…
możliwości stworzenia z nimi pary, czy uprawiania seksu,
Dowolna kobieta, tak jak mężczyzna, może stworzyć praktycznie z każdym parę i mieć seks.
Wystarczy zgoda obu stron.
ale i chowania swoich zdrad, czy to emocjonalnych, czy fizycznych.
No tak, bez internetu to nie było możliwe…
Ciężko jest kontrolować internet i to co w nim robimy,
Ciężko jest kontrolować to, co robimy?
Noooooo, to sugeruję autorowi popracować nad sobą.
a jak wiadomo – zakazany owoc, czy tajemnica kusi bardziej, niż pielęgnowanie tego co stabilne, szczere, znane i przez to dla tych osób, uzależnionych od emocji, flirtu, dowartościowania, czy lajków – nudne.
Nie wiem skąd to wziął ale to są farmazony jakiegoś chłopaczka.
Jeśli dla niego “zakazany owoc” kusi bardziej, niż to, co szczere…
I rozumiem, że to jest źródło, które cytujesz i które uznałeś za “ciekawe”?
Mało tego, pozorna możliwość wyboru „księcia z bajki” spowodowała u kobiet mniejsze zadowolenie ze swoich mężczyzn!
Ależ oczywiście, że ta pozorna możliwość to spowodowała!!
Wow!
Ależ te kobiety złe i straszne!
Mężczyźni z kolei zostali pozbawieni wyboru (80%),
Nie wiem o jakich mężczyznach pisze ale jeżeli ktoś pozbawił nas czegokolwiek to my sami siebie.
a tylko pewna grupa mężczyzn (20% – samcy alfa – najbardziej przystojni)
Wow, po prostu wow.
dostała szansę realizowania poligamii tak samo źle i lekceważąco traktując te kobiety, które tak samo lekceważą resztę beta-mężczyzn.
Nikt nie stawia nas w żadnej pozycji, niż my sami siebie.
Jeśli ktoś się traktuje bez szacunku, dlaczego inni mieliby tę osobę traktować inaczej?
Ten “problem” też istnieje od początku dziejów ludzkości. Nie jest niczym nowym, tylko możliwe, że autor dopiero dostrzegł to, bo w internecie szerzy się pyszałkowatość i większość wypisuje największe głupoty i urojenia, co tylko pokazuje poziom ich dojrzałości. Zresztą też i autora.
Powoduje to tak naprawdę nieszczęście dla obu płci,
Kolejny wyssany z palca wniosek.
ale też pogoń za niemożliwym – ułudą.
Każdy sam wybiera do czego dąży.
Mężczyźni, którzy nie są kochani przez kobiety i są samotni – stają się agresywni.
Nie.
Dlatego nie są kochani przez kobiety, bo nie kochają samych siebie. Szukają tego u innych, a gdy tego nie znajdują, pojawia się gniew, by pomóc im w poczuciu bezsilności.
Ale jako, że są niedojrzali, dokonują projekcji gniewu na innych.
To może prowadzić do wojen, bo ci mężczyźni nie mają już nic do stracenia. Historia potwierdza tę tezę.
To dokładnie jak powiedzieć, że przyczyną katastrof samolotowych jest kawa, bo każdy pilot, którego samolot spadł pił przed startem kawę (i nieraz w trakcie lotu).
Jednak kobiety są dobrymi istotami,bo dziś przytuliłem kilka nieznajomych i ucieszyły się.W głowie pojawiły się myśli,że może mnie wyklną lub coś a nic takiego się nie stało.Pokochałem kobiety jako istoty i ostatnio dałem takiego malutkiego kwiatka obcej dziewczynie,bo patrzyła się na mnie i nawet ją pocałowałem a ona tak się ucieszyła, bo jej umiliłem dzień w pracy.Nawet mężatki nie miały nic przeciwko jak ich przytulałem, bo powiedziałem, że dziś jest dzień przytulania.
Jak przechodziłem przez pasy umysł mi wkręcał, że ta kobieta to pewnie jakaś wredna suk*,bo taka wymalowana itd a tu się uśmiecha i taka milutka no maskara z kobietami wszystko można robić.
.
Jednak kobiety są dobrymi istotami,
Które kobiety?
Dlaczego generalizujesz?
Ludzie nie są ani dobrzy, ani źli. To co mówisz, to bardzo błędna i nieprecyzyjna interpretacja, a poza tym to projekcja tego, co chwilowo poczułeś.
bo dziś przytuliłem kilka nieznajomych i ucieszyły się.
A jakby się nie ucieszyły, to ten komentarz zacząłbyś zdaniem “jednak kobiety są złymi istotami”?
W głowie pojawiły się myśli,że może mnie wyklną lub coś a nic takiego się nie stało.
A gdyby się stało, to byś przyznał myślom rację i odmówił sobie ich krytyki?
Pokochałem kobiety jako istoty
A kiedy pokochasz siebie?
“Pokochanie” drugiego człowieka, bo akurat spełnił nasze oczekiwania i poczuliśmy się lepiej to nie miłość. To oczarowanie.
i ostatnio dałem takiego malutkiego kwiatka obcej dziewczynie,bo patrzyła się na mnie i nawet ją pocałowałem a ona tak się ucieszyła, bo jej umiliłem dzień w pracy. Nawet mężatki nie miały nic przeciwko jak ich przytulałem, bo powiedziałem, że dziś jest dzień przytulania.
Jak przechodziłem przez pasy umysł mi wkręcał, że ta kobieta to pewnie jakaś wredna suk*,bo taka wymalowana itd a tu się uśmiecha i taka milutka no maskara
Widzisz więc, że umysł nie zna rzeczywistości. Tylko mentalizuje, dramatyzuje. Nie ma pojęcia jakie są fakty.
Cały czas projektuje na świat to, co czujesz.
z kobietami wszystko można robić.
Danie kwiatka czy buziaka w policzek to zdecydowanie nie “wszystko”.
Będąc w nałogu miałem plany,że jak będę wolny to sobie pojadę na prostytutki a teraz nie potrzeba mi tego do sczęścia.W ogóle nie ciągnie mnie do sexu co więcej czuje obrzydzenie do sexu bez miłości z nieznajomą.Teraz wolałbym się przytulić lub pobawić włosami kobiety ale to tylko dodatek miałeś rację nie można uzależniać szczęścia od kobiet lub sexu,bo można cieszyć się będąc samemu dodatkowo nie krzywdząc kobiet.
Będąc w nałogu miałem plany,że jak będę wolny to sobie pojadę na prostytutki a teraz nie potrzeba mi tego do sczęścia.
Bo szczęście to rezultat dodawania radości i spokoju do swojego życia.
A to należy poczuć w sobie najpierw, niezależnie co w życiu mamy i robimy.
Wtedy możliwe są zmiany bez zmagania, walki i cierpienia.
W ogóle nie ciągnie mnie do sexu
To niekoniecznie dobrze.
Pytanie dlaczego:
– Bo zaakceptowałeś w pełni siebie, swoją sytuację i seksualność i jest Ci dobrze bez tego (wątpię).
– Bo nie pozwalasz sobie poczuć pożądania i go nie zaakceptowałeś. W Twoim wieku pociąg do seksu jest najzupełniej normalny.
Uważam drugą sytuację za Twoją. Bo domyślam się, że nie chodzisz na randki, nie poznajesz kobiet – więc nie wystawiasz się na sytuacje, gdzie płynie energia seksualna między Tobą, a żywymi kobietami. Dlatego Cię “nie ciągnie”. Ty masz sam to wybrać lub nie, a nie liczyć, że pewnego pięknego dnia nagle to poczujesz.
Poczujesz to, co teraz nosisz w sobie – jeśli nie zaakceptowałeś pożądania, pojawi się opór, pewnie wstyd, stres.
co więcej czuje obrzydzenie do sexu bez miłości z nieznajomą.
To też niekoniecznie dobrze.
Po co Ci to obrzydzenie?
Uważasz, że taki seks jest zły? Dlaczego? Wszyscy jesteśmy na początku dla siebie nieznajomi. Co nie znaczy nic złego.
Więc pytanie – skąd obrzydzenie? Co czujesz, dlaczego się tego trzymasz i projektujesz na seks?
Teraz wolałbym się przytulić lub pobawić włosami kobiety ale to tylko dodatek
Czy nie lepiej wybrać to co pozytywne, a nie nienawidzić czy brzydzić się tym, czego nie chcesz?
Dlaczego wybierać mleczną czekoladę, bo nie lubimy gorzkiej? Dlaczego nie wybrać mlecznej z pozytywnej intencji – bo ją lubimy?
miałeś rację nie można uzależniać szczęścia od kobiet lub sexu,
Można.
Dla wielu to, co na zewnątrz – kobiety, osiągnięcia, przedmioty, tytuły stają się wspaniałym motywatorem do zdrowych działań.
Nie należy przywiązywać się do rezultatów i ograniczać swojego szczęścia ale naturalnym jest, że wolimy coś osiągnąć, zrealizować, poznać, niż nie.
bo można cieszyć się będąc samemu dodatkowo nie krzywdząc kobiet.
Można ale znów pytanie – dlaczego wybieramy bycie samemu?
Ze 100% akceptacji siebie?
Z nieuświadomionego oporu?
Wiadomo,że z czasem będzie mnie ciągnąć do sexu tylko wcześniej czułem ból,że inni mają sex a ja nie może to dzięki temu,że zaakceptowałem te wszystkie kobiety co robią to za kase.Mi chodziło o obrzydzenie do prostutki,bo wiadomo jakbym poznał kobietę i ona by mi się podobała wtedy po samym przytulaniu miałbym ochotę na więcej.
Wiadomo,że z czasem będzie mnie ciągnąć do sexu tylko wcześniej czułem ból,że inni mają sex a ja nie
Akceptacja oznacza porzucenie oporu.
A opór jest jedną z głównych przyczyn, przez które nie miałeś seksu.
I nie ważne czego opór dotyczy.
Jeśli opór dotyczy igieł kaktusa, to i tak nawet drastycznie może obniżyć szanse na sukcesy w dowolnej dziedzinie, nawet niezwiązanej z kaktusami.
może to dzięki temu,że zaakceptowałem te wszystkie kobiety co robią to za kase.
Jeśli faktycznie to zrobiłeś – gratuluję!
Bo to oznacza, że oczyściłeś się z ładunku wewnętrznego ścisku, niezgody, walki, zapierania się.
A to wpłynie pozytywnie na całe Twoje życie.
Mi chodziło o obrzydzenie do prostytuki,
Nie ważne odnośnie czego jest obrzydzenie.
Jeśli je utrzymujesz, szkodzi Tobie.
To tak jakbyś pił truciznę.
Nie musisz czuć obrzydzenia do zarzyganego żula, który nigdy nic nie osiągnął.
Jeśli czujesz, można rzec, że jesteś wtedy taki jak ten żul – zarzygujesz się ale od wewnątrz.
bo wiadomo jakbym poznał kobietę i ona by mi się podobała wtedy po samym przytulaniu miałbym ochotę na więcej.
A kiedy Ci się spodoba jakaś kobieta?
Kiedy taką poznasz?
Gdzie taką znajdziesz?
Czy pójdziesz tam i będziesz często przebywał?
Co Ci się w ogóle podoba w kobietach?
Czy potrafisz/chcesz nawiązywać rozmowy z takimi kobietami?
Czy “chcenie czegoś więcej” doprowadzi do czegoś więcej, niż poprzestanie na chceniu?
Przemyśl te pytania.
Za wcześnie Piotrze na kobiety,bo czeka mnie dużo pracy wewnętrznej.Jak narazie wystarczy mi sama rozmowa z kobietą.Poza tym najpierw muszę nauczyć się rozmawiać ze wszystkimi ludźmi-starymi,młodymi,brzydkimi i ładnymi.
Za wcześnie Piotrze na kobiety,bo czeka mnie dużo pracy wewnętrznej.
Nikt nie zmusza Cię do randkowania 3 razy dziennie 7 razy w tygodniu.
To, co BARDZO wspomoże pracę wewnętrzną to bycie wśród ludzi, szczególnie tych osób, które są dla Ciebie ważne.
Jak kobiety.
Więc to “dużo pracy wewnętrznej” możesz i powinieneś wykonywać jak najczęściej wśród kobiet.
Jak narazie wystarczy mi sama rozmowa z kobietą.
Więc rozmawiaj jak najczęściej.
Najlepiej przy każdej okazji, nawet z różnymi 20 kobietami dziennie.
Poza tym najpierw muszę nauczyć się rozmawiać ze wszystkimi ludźmi-starymi,młodymi,brzydkimi i ładnymi.
1. Nic nie musisz.
2. Skupiaj się na tym, względem czego masz najwięcej oporu.
Jeśli na razie opór jest za duży względem pięknych kobiet, odpuszczaj go przez rozmowy z innymi ludźmi ale nigdy nie porzucaj tego, że będzie moment, że zaczniesz podchodzić do pięknych dla siebie kobiet.
Dodam,że kilka lat temu jak się uczyłem to poznawałem kobiety na ulicy lub w galerii i się z nimi umawiałem,bo może uważasz,że jestem jakimś prawiczkiem.
Nawet jakbym uważał Cię za prawiczka, to co z tego?
Każdy kiedyś był prawiczkiem. A jeśli nadal jesteśmy – to nic złego! Niezależnie od wieku i szans jakie mieliśmy, by spędzić z kobietą czas w łóżku (czy samochodzie, drzewie, opierając się o ścianę budynku, etc.), jeśli jesteśmy 50-letnim prawiczkiem, który miał 1 000 szans, by mieć seks – to nic złego! I źle o nas nie świadczy.
Ale jeśli nadal jesteśmy prawiczkiem w dorosłym życiu, oznacza, że SAMI SIEBIE TRAKTUJEMY ŹLE i nie pozwalamy sobie na seks. Kobieta nigdy nie będzie miała seksu z facetem, który zdanie innych o sobie traktuje jako ważniejsze, niż swoje własne (i pozytywne).
Ciekawy artykuł. Ten blog ma bardzo wysoki poziom merytorycznośći. A przeciętnemu Kowalskiemu wydawało by się że tu chodzi o tylko o nałóg pornografii ale pod tym wszystkim kryję się drugie dno między innymi zmniejszenie prawdziwej wartości mężczyzn, przy zastosowaniu mechaniki zepsucia moralnego – deprawacji, degeneracji. Jeśli chodzi o kobiety. Zastanawia mnie pewna kwestia. Dlaczego w pornografii kobiety są przedstawiane i traktowane gorzej niż śmieć a tymczasem współczesna polityczna poprawność i feminizm który przedstawia kobiety jako ktoś lepszy od mężczyzn nic z tym nie robi? Czy pornografia nie powinna w dzisiejszych czasach być zakazana, zwalczana i piętnowana. Przecież pornografia wtłacza paskudny i zezwierzęcony obraz płci żeńskiej jako podludzi lub pod zwierzę (przepraszam za te mocne słowa ale tak jest) do oglądającego mężczyzny. Dlaczego te wszystkie przemądrzałe feministki które walczą np. o adekwatną reprezentacje kobiet w sejmie, zarządach firm albo studentek na politechnice dlaczego one w sposób równie mocny i zdecydowany nie wystąpią przeciw pornografii nie pisną ani słowa o tym problemie? Przecież to jest całkowite utowarowienie i eksploatowanie kobiet. Pornografia to prostytucja w innej formie. Kobieta jest towarem a mężczyzna odbiorcą. Pornografia i nagość te wszechobecna fotografie, czasopisma wylewające się z kiosków, filmy, gry, muzyka, media są obliczone tylko dla mężczyzn. Co ukazuje różnice duchowe płci i słabość seksualną mężczyzn. Kobiety mają inną mentalność. Kiedyś powstał taki magazyn playgirl czyli playboy dla kobiet i nie wytrzymał na rynku ani chwili, kobiety to w ogóle nie interesowało. One są pod tym względem wolne i właśnie na tej różnicy działa cały czas pornografia i prostytucja ale oczywiście tylko w jednym kierunku w kierunku mężczyzn. No powiedzmy czy wszystkim mężczyzną podobało by się gdyby ich eksponowano tak jak kobiety czy chcieli by być tak przedstawiani? Mnie by się to nie podobało. Dlaczego tak jest jaki jest ukryty cel? Mi się wydaje że tu chodzi o pieniądze i kapitał które teraz są najważniejsze przecież pornografia to jest olbrzymi interes większość reklamy i mediów stoi w dzisiejszych czasach na eksploatowaniu kobiety jako towaru i obiektu przyciągającego masę nabywców. Gdyby te feministki naprawdę były autonomiczne i walczyły o dobro swojej płci jako kobiety to w pierwszej kolejności z tym by walczyły. Ale one nie są niezależne. Przeciwko pornografii i ekshibicjonizmowi wystąpił człowiek w paleolicie. Człowiek z paleolitu ani razu nie przedstawił na malowidłach aktu kopulacji ani ludzkiej ani nawet zwierzęcej. Przedstawiał ludzi zwierzęta różne symbole ale kopulacji nigdy. Ta powściągliwość była czymś co się łączy z powstaniem kultury ludzkiej. Istotą uczłowieczenie praczłowieka przejście hordy pierwotnej do ustroju rodowego była regulacja stosunków płci likwidacja seksualnego promiskuityzmu. Teraz pojawiła się siła która nie zna wstydu jest nią kapitał. Ta siła nie zna wstydu, co dobre a co złe, co moralne co nie moralne, liczy się tylko zysk i korzyści finansowe.Czy pamięta ktoś te ohydne widowisko Big Brother. To była horrendalna demonstracja bezwstydu. Dla pieniędzy człowiek może zrobić wszystko. Kapitał nic nie czuje, jest poniżej człowieczeństwa. Te całe feministki co niby walczą o prawa i dobro kobiet są mniej feministyczne niż ja. Jestem pro feministycznie nastawiony, Jestem pełen szacunku do kobiet między innymi za wyższość kobiety w kwestii stosunków między płciami które tak łatwo ludziom rozum odbierają przecież. Kobiety tutaj mają o wiele trzeźwiejszy rozum niż mężczyźni. Pozdrawiam!
Ciekawy artykuł. Ten blog ma bardzo wysoki poziom merytorycznośći.
Bardzo dziękuję!
A przeciętnemu Kowalskiemu wydawało by się że tu chodzi o tylko o nałóg pornografii ale pod tym wszystkim kryję się drugie dno między innymi zmniejszenie prawdziwej wartości mężczyzn, przy zastosowaniu mechaniki zepsucia moralnego – deprawacji, degeneracji.
Nie.
To drugie dno to nasza nieświadomość, niedojrzałość i bardzo niska odpowiedzialność.
Każdy porno wybiera sam. NIKT nie stosuje żadnych technik. Nikt nie promuje porno.
Sami sobie to robimy, sami znajdujemy sobie powody, by to oglądać.
Sami sobie to usprawiedliwiamy, że nas odstresowuje, rozładowuje napięcie, realizuje seksualnie czy uczy.
Nikt nigdzie nie robi tego za nas.
Problemem jest to jak traktujemy siebie nawzajem i innych ludzi. Tego też nikt nie robi za nas.
Jeśli chodzi o kobiety. Zastanawia mnie pewna kwestia. Dlaczego w pornografii kobiety są przedstawiane i traktowane gorzej niż śmieć
Nie wszędzie.
To ma się sprzedawać. Wyglądać dobrze przed kamerą.
Porno to realizowanie ciemnych fantazji mężczyzn. A konkretniej – męskich umysłów – kontroli, dominacji, siły.
To wszystko.
Oglądają więc porno tylko ci, co mają z tym problem w sobie lub są niedojrzali w m.in. tych kwestiach.
a tymczasem współczesna polityczna poprawność
To jest piaskownica dojrzałości.
i feminizm który przedstawia kobiety jako ktoś lepszy od mężczyzn
To druga piaskownica.
nic z tym nie robi?
I dobrze!
Po pierwsze – zajęcie się problemem w naszym życiu to NASZA odpowiedzialność. Nikogo innego.
Po drugie – co można zrobić? Poprosić grzecznie, żeby aktorki porno nie brały w dupkę? :)
Czy pornografia nie powinna w dzisiejszych czasach być zakazana, zwalczana i piętnowana.
Nie.
Bo to podaż na popyt.
Mamy zająć się PRZYCZYNAMI. A za to każdy odpowiada indywidualnie.
Jak sądzisz co by było gdyby nagle zakazano alkoholu? To samo co z narkotykami. Rozrosłaby się mafia, ci co chcą i tak by mieli do tego dostęp.
Coraz więcej nastolatków dawałoby się omotać tym jeszcze mocniej.
Byłoby tylko gorzej.
Bo nie należy zajmować się porno, tylko przyczynami, przez które w ogóle po to sięgamy i widzimy w tym coś pozytywnego.
Przecież pornografia wtłacza paskudny i zezwierzęcony obraz płci żeńskiej jako podludzi lub pod zwierzę (przepraszam za te mocne słowa ale tak jest) do oglądającego mężczyzny.
Więc przedstawmy piękny obraz płci żeńskiej i traktowania ich przez mężczyzn.
Jakoś w filmach tego też nie pokazują. Ot facet się zauroczy, laska też ale najpierw facet musi zabić 100 innych osób.
A potem laska robi mu dobrze raz czy dwa. Włączają erotyczną muzykę, pokazują jak to laska orgazmuje a facet ma minę jakby wygrał miliard dolarów i jednocześnie pozował do rzeźby z marmuru.
A następnego dnia facet idzie zabić kolejnych 100 ludzi, a kobieta wraca do swojego bogatego opiekuna.
To sprzedaje każdy film i jakoś nikt o tym nie mówi.
Ale porno takie złe, ajajaj!
Dla mnie gorsze od porno jest robienie filmów, w których ginie średnio kilkadziesiąt/kilkaset osób, a może nawet miliony.
A potem człowiek, chłopiec czuje się źle, bo nie ma kostiumu superbohatera (który zresztą nie gwarantuje mu laski przy boku) i co robi? Ogląda porno, by uciec od wstydu.
Zabierz mu porno to zacznie palić lub pić lub brać narkotyki.
A gdzie zajęcie się przyczynami?
Dlaczego te wszystkie przemądrzałe feministki które walczą np. o adekwatną reprezentacje kobiet w sejmie, zarządach firm albo studentek na politechnice dlaczego one w sposób równie mocny i zdecydowany nie wystąpią przeciw pornografii nie pisną ani słowa o tym problemie?
Bo nie mają pełnego obrazu sytuacji, nie znają przyczyn, bo nikomu nie chce się ich rozpoznać.
Zresztą prawie każdy kto porno ogląda i nie widzi w tym problemu, takie podejście byłoby tylko umocnieniem ich postawy i pogłębiło by niechęć do kobiet.
Nie wymagajmy od innych tego, co powinniśmy zrobić sami W SWOIM ŻYCIU.
Żyjmy jako przykład dla innych.
Pokażmy jak piękna może być relacja damsko-męska bez zdegenerowania jej do zwierzęcości i brutalności.
Przecież to jest całkowite utowarowienie i eksploatowanie kobiet.
To pokaż na swoim przykładzie jakie można mieć podejście i traktować się nawzajem.
Nikomu nie przetłumaczysz tego logicznie.
Pornografia to prostytucja w innej formie.
A filmy to mordowanie, okłamywanie, manipulowanie w innej formie.
Sami wybieramy co oglądamy. Każdy powinien rozpoznać własne przyczyny.
Kobieta jest towarem a mężczyzna odbiorcą.
A czy nie tak podchodzimy do siebie nawzajem w naszym osobistym życiu?
Jak traktujemy kobiety? Czy jesteśmy dla nich uprzejmi, kochający, ludzcy?
Czy tylko manipulujemy, by się im dobrać do majtek?
Pornografia i nagość te wszechobecna fotografie, czasopisma wylewające się z kiosków, filmy, gry, muzyka, media są obliczone tylko dla mężczyzn.
Bo męskość jest globalnie na takim poziomie dojrzałości.
Zabranie im tych “cukierków” tylko by rozwścieczyło te dzieci.
Co ukazuje różnice duchowe płci i słabość seksualną mężczyzn.
Ta słabość ma swoje przyczyny.
Należy je rozpoznać i zacząć uzdrawiać.
Kobiety mają inną mentalność.
To zbyt ogólne stwierdzenie i w swojej ogólności niepoprawne.
Kiedyś powstał taki magazyn playgirl czyli playboy dla kobiet i nie wytrzymał na rynku ani chwili, kobiety to w ogóle nie interesowało.
Bo kobietom bardziej zależy na CZUCIU, a nie fantazjowaniu w umyśle.
Kobieta fantazjująca ma w tym cel. Ma to jej pomóc bardziej CZUĆ, otworzyć się.
Ale facet nie ma. Facet fantazjuje dla samego fantazjowania i często, by UNIKNĄĆ ODCZUWANIA. Chowa się w swoim umyśle.
One są pod tym względem wolne i właśnie na tej różnicy działa cały czas pornografia i prostytucja ale oczywiście tylko w jednym kierunku w kierunku mężczyzn. No powiedzmy czy wszystkim mężczyzną podobało by się gdyby ich eksponowano tak jak kobiety czy chcieli by być tak przedstawiani?
Zajmujesz się problemem nie z tej strony co trzeba. I nie znajdziesz tu rozwiązania. Tylko więcej pytań i zagubienie.
Mnie by się to nie podobało.
I co dalej?
Powiedzmy, że tak jest. I co się miałoby zmienić na lepsze?
Faceci by się nagle globalnie zawstydzili i przestali oglądać porno?
Dlaczego tak jest jaki jest ukryty cel? Mi się wydaje że tu chodzi o pieniądze i kapitał które teraz są najważniejsze przecież pornografia to jest olbrzymi interes większość reklamy i mediów stoi w dzisiejszych czasach na eksploatowaniu kobiety jako towaru i obiektu przyciągającego masę nabywców.
To po prostu podaż na popyt.
Należy więc rozpoznać z czego się bierze popyt i tym się zająć.
NA TYM dopiero skorzystają wszyscy w zdrowy, dojrzały sposób.
Gdyby te feministki
Stop.
Przestań zajmować się feministkami.
Odpuść. Bo to jedna z przyczyn oglądania porno – niechęć do innych.
Żyj i pozwól żyć.
Zajmij się sobą. Feministki nie robią ani trochę czegoś innego, niż inne ugrupowania, których jest pełno.
One też mają powody, by być jakimi są i robić to, co robią.
naprawdę były autonomiczne i walczyły o dobro swojej płci jako kobiety to w pierwszej kolejności z tym by walczyły. Ale one nie są niezależne. Przeciwko pornografii i ekshibicjonizmowi wystąpił człowiek w paleolicie. Człowiek z paleolitu ani razu nie przedstawił na malowidłach aktu kopulacji ani ludzkiej ani nawet zwierzęcej.
Bo mówię, że rynek używek, porno, etc. nie wziął się z niedawno odkrytych dziupli w puszczy amazońskiej, tylko stało się to podażą na pogłębiający się popyt.
Źródło problemu pojawiło się dużo później i nigdy nie zostało rozpoznane i nie została wykonana praca uzdrowienia tego.
Przedstawiał ludzi zwierzęta różne symbole ale kopulacji nigdy. Ta powściągliwość
To nie była powściągliwość.
Ludzki umysł skupia się głównie na tym, czego mu brakuje.
Gdy człowiek swojej seksualności nie tłumi, nie wypiera, nie neguje, nie rani, nie zawstydza, nie demonizuje – nie ma potrzeby się nią zajmować inaczej, niż dawać jej piękną, zdrową ekspresję i dzielić się nią dla dobra swojego i drugiej osoby.
Więc nie miałby powodów, by dłubać o tym na ścianie.
była czymś co się łączy z powstaniem kultury ludzkiej.
Nie.
Kultura – zdrowa, dojrzała – to tradycje, które służyły ogółowi.
To np. święta, poprzez które praktykuje inne postawy – wyciszenie, wybaczenie, zrozumienie, nawet otwartość na bezdomnych przyjmując ich do siebie do domu.
Problemy zaś przekazywane są nieświadomie z pokolenia na pokolenie. Bo to z czym pokolenie sobie nie poradziło, naturalnie znajdzie się w kolejnym.
Ale technologia jak internet, kamery umożliwiła rozpowszechnienie niezdrowego sposobu “radzenia” sobie z pewnymi kwestiami.
Gdy niewinny i nieświadomy umysł dziecka czy nawet dorosłego zobaczy porno i nagle poczuje pożądanie, sam sobie wytłumaczy, że to jest dobre, że mu pomaga lepiej się czuć.
I zamiast zająć się przyczyną dlaczego nie czuł się dobrze wcześniej, zacznie oglądać porno.
PROBLEM BYŁ JUŻ WCZEŚNIEJ, PRZED PORNO!
Dlatego zajmowanie się samą pornografią ma się ograniczyć do umożliwienia sobie wejrzenia w siebie i zajęcia się PRZYCZYNAMI.
Istotą uczłowieczenie praczłowieka przejście hordy pierwotnej do ustroju rodowego była regulacja stosunków płci likwidacja seksualnego promiskuityzmu.
Skąd to wziąłeś?
Dla mnie brzmi to jak racjonalizowanie swojego widzimisie. Pokaż mi dowody na to co mówisz.
Co wiesz o połączeniu emocjonalnych, psychicznym między kobietą i mężczyzną?
Kiedy się wykształciło? Skąd się wzięło? Dlaczego się pojawiło?
Uważasz, że uregulowali to prymitywni ludzie ot tak, bo ich nagle oświeciło?
Nie.
Proces był zupełnie inny.
Teraz pojawiła się siła która nie zna wstydu jest nią kapitał. Ta siła nie zna wstydu, co dobre a co złe, co moralne co nie moralne, liczy się tylko zysk i korzyści finansowe.
Bo tym jest niska świadomość, pozwalanie, by kierowało nami zwierzę w nas – ego, które nauczyło się teraz korzystać z umysłu logicznego.
Zaś aby z tego “wyrosnąć” odpowiada każdy indywidualnie.
Nie liczmy, że to się nagle ureguluje w świecie tak jak sądzisz, że było kiedyś.
Każdy odpowiada za siebie, by żyć świadomie i odpowiedzialnie.
Czy pamięta ktoś te ohydne widowisko Big Brother. To była horrendalna demonstracja bezwstydu.
To była podaż na popyt.
Nikt nie zmuszał nikogo, by to oglądał.
Dla pieniędzy człowiek może zrobić wszystko.
Który człowiek? Pokaż proszę palcem?
Człowiek w niskiej świadomości zazwyczaj tak.
Ale już ponad 10% ludzkości jest w świadomości wysokiej. Bo żyją odpowiedzialnie.
Kapitał nic nie czuje, jest poniżej człowieczeństwa. Te całe feministki co niby walczą o prawa i dobro kobiet są mniej feministyczne niż ja.
Jak mówię – skupiasz się nie na tym co trzeba.
Jestem pro feministycznie nastawiony, Jestem pełen szacunku do kobiet między innymi za wyższość kobiety w kwestii stosunków między płciami
Kobiety nie są wyższe w tym.
Ilość dojrzałych mężczyzn jest bliska ilości dojrzałych kobiet.
Jednak ponad 80% ludzkości jest niedojrzała.
Przestań się nimi zajmować, bo tak było, jest i będzie jeszcze długi czas. Zajmij się sobą i żyj jako przykład dojrzałej mniejszości.
które tak łatwo ludziom rozum odbierają przecież.
Nikt na tej planecie nikomu nie odebrał jeszcze rozumu.
Odpowiedzialność i świadomość polega na tym, że uświadamiamy sobie własne oczarowania, własne braki, własne projekcje.
Nikt nam tego nie robi – sami sobie to robimy.
Oczarowanie to też podaż na popyt. Nikt nas nie oczarowuje – sami się oczarowujemy. A to prowadzi do rozczarowania.
Kobiety tutaj mają o wiele trzeźwiejszy rozum niż mężczyźni.
Bo są bardziej w ciele, niż w umyśle.
Ich intencje są dużo mniej nastawione na zysk materialny i na ucieczkę od emocji. Nie trzymają się tak mocno dumy jak mężczyźni.
Kobiety od zawsze były bardziej skoncentrowane na tworzeniu więzi, a mężczyźni na osiąganiu.
A że z czasem mężczyzna uznał, że jest ważniejszy, mądrzejszy, pozbawił się kobiecej miłości, poczucia więzi ze światem i tak narodził się kapitalizm.
Jeśli chcemy z nim skończyć, nauczmy się kochać. A nie nienawidzić kogo popadnie i walczyć.
Pozdrawiam!
Również pozdrawiam!
A mnie zaś zastanawia czym dziewczyny kierują się w występowaniu w pornosach czy nagich sesjach. Czy one to lubią, sprawia im to przyjemność a może robią to z konieczności. Pamiętam jak ksiądz na religii mówił że to są przypadkowe porwane dziewczyny zmuszane do seksu przed kamerą lub aparatem. Z tym księdzem to wogóle była beka jak oglądaliśmy film i była tam scena całowania to szybko przewijał i mówił nie patrzeć! A do nauczycielki jednej cały czas się przymilał aź wyleciał że szkoły. Aż strach pomyśleć jakie tortury by katolicy zaserwowali takim rozwiązłym kobietą z pornosów w średniowieczu. Oczywiście cały ten kościół walczył z seksem a sam był nim przepełniony. Czy niektóre kobiety naprawdę lubią być poniżane że występują w bardzo ostrych filmach porno? Albo prostytutki czym one się kierują przecież jest tyle normalnej pracy. Przecież to jest nie do pojęcia. A potem faceci usprawiedliwiają sobie że dziewczyny nadają się tylko do jednego. A zawód modelka i aktorka? To nic innego jak towar prezentowany dla spragnionych męskich oczu i bogatych sponsorów.
A mnie zaś zastanawia czym dziewczyny kierują się w występowaniu w pornosach czy nagich sesjach.
I w czym to ma Ci pomóc?
Co zmieni odpowiedź na to pytanie?
Nie Ciebie to zastanawia, tylko Twój umysł, bo on ma w tym jakąś korzyść.
A jaka jest Twoja intencja?
Gdy poznasz odpowiedź co dalej? Czy zrozumiesz ją i wykorzystasz, by sobie pomóc, czy jeśli nie pokryje się z Twoimi oczekiwaniami i wyobrażeniami, odrzucisz ją i dalej będziesz sądził swoje?
Czy one to lubią, sprawia im to przyjemność a może robią to z konieczności.
Każdy ma swoje powody.
Człowiek w niskiej świadomości nie dostrzega faktów. Skupia się tylko na tym, co robi i co ma.
Ignoruje jaki to ma wpływ na niego. Ty jako osoba uzależniona powinieneś doskonale zdawać sobie z tego sprawę.
Gdyby oglądanie porno dawało Ci pieniądze, umożliwiło otrzymywanie nagród i jakieś wystąpienia, a nawet pewną dozę uwielbienia ze strony innych, to czy kiedykolwiek rozważałbyś zrezygnować z tego pomimo złego samopoczucia?
Tym samym jest porno dla tych aktorek. To źródło zarobku nie gorsze, niż dla innych praca na etacie w miejscach, których nienawidzą.
Każda taka kobieta ma swój powód, dla którego to wybrała.
Gdyby tak posłuchać co mądrzejszych aktorek, a raczej ex, czyli tych, które już z tego zrezygnowały (czego nie polecam, bo to tylko odwrócenie swojej uwagi, strata czasu), że większość jest po prostu manipulowana, oczarowywana, przekonywana różnymi technikami.
Bardzo mało decyduje się na to świadomie.
Pamiętam jak ksiądz na religii mówił że to są przypadkowe porwane dziewczyny zmuszane do seksu przed kamerą lub aparatem.
Absolutna bzdura.
Każda świadomie lub nie wybiera to sama.
Chyba, że ksiądz ten widział jakieś naprawdę poważnie nielegalne porno.
Bo są takie – jak porno z dziećmi. Tego jest naprawdę niewiele w porównaniu do całego biznesu.
To ogólnodostępne nie zawiera takich sytuacji.
Z tym księdzem to w ogóle była beka
I po co o tym piszesz?
W czym to ma pomóc komukolwiek?
jak oglądaliśmy film i była tam scena całowania to szybko przewijał i mówił nie patrzeć!
Widzisz więc poziom dojrzałości tego księdza.
I Ty wierzysz jego słowom?
A do nauczycielki jednej cały czas się przymilał aż wyleciał że szkoły.
Bo był niedojrzały, bardziej niż dziecko.
Aż strach pomyśleć jakie tortury by katolicy zaserwowali takim rozwiązłym kobietą z pornosów w średniowieczu.
Skup się na sobie i na chwili obecnej, a nie wymyślaj cudawianki.
Dalej jesteś wsłuchany w swój umysł i zahipnotyzowany myślami jak wślepiony apatyczny człowiek w reklamy podpasek z utęsknieniem czekający, aż zacznie się film.
Oczywiście cały ten kościół walczył z seksem a sam był nim przepełniony.
Tak jak człowiek walczący z porno sam jest przepełniony wstydem, winą, oporem, żalem, etc.
Czy niektóre kobiety naprawdę lubią być poniżane że występują w bardzo ostrych filmach porno?
A dlaczego Ty sam się poniżasz na co dzień?
Lubisz to?
Albo prostytutki czym one się kierują przecież jest tyle normalnej pracy.
A czym Ty się kierujesz mając/nie mając swojej?
Przecież to jest nie do pojęcia.
Nie narzekałeś przypadkiem na swoją pracę?
A potem faceci usprawiedliwiają sobie że dziewczyny nadają się tylko do jednego.
A Ty do czego się nadajesz?
A zawód modelka i aktorka? To nic innego jak towar prezentowany dla spragnionych męskich oczu i bogatych sponsorów.
Bzdura.
My sami decydujemy czym dla nas jest wspaniała prezentacja pięknego kobiecego i/lub męskiego ciała.
Może się stać dla nas źródłem zawiści, zazdrości, użalania, niechęci, a może stanowić źródło inspiracji, by zadbać o siebie, zacząć ćwiczyć, więcej zarabiać i samemu kupić sobie cudowne ciuchy.
A może być dla Ciebie wyłącznie źródłem westchnień i tyle.
Chciałbym coś dodać o kobietach.Wiele razy miałem taką sytuację,że w myślach pojawiła mi się myśl i tej dziewczynie a ona w w tej samej minucie napisała do mnie.Wydaje mi się,że intuicja to jest to czego masz umysł nie pojmuje.Ogólnie niby magia nie istnieje a powstanie człowieka z plemnika wydaje się magią lub gojenie się rany jest magiczne.Co o tym sądzisz Piotrze?
To, że można pytać o tysiące rzeczy i nic nie zrobić ze sobą.
Ja nie jestem tu, by zaspokajać ciekawość umysłu, który pyta o wszystko, nawet największe bzdury i rzeczy kompletnie niepotrzebne w tym momencie w Twoim życiu.
Na te pytania znajdziesz odpowiedź, gdy porządnie wzrośniesz wewnętrznie.
Ktoś napisał że jest nieśmiały od urodzenia. Czy ktoś z was widział 1-2 letnie NIEŚMIAŁE DZIECKO? Nie istnieje pojęcie nieśmiałości w tym wieku, nie istnieje pojęcie wstydu, stresu, niepewności, nerwicy, depresji. Tego wszystkiego się “UCZYSZ”. Znam rodziny które obserwuje od ok 20 lat. Znam ich jako narzeczeństwo, jak mieli małe dzieci, teraz dorosłe dzieci. Jeśli rodzina jest zdrowa, jest miłość, nie ma poniżania i oboje rodzice są otwarci, nie mają większych kompleksów i to NIE PRZEKAŻĄ kompleksów i nieśmiałości dzieciom. Mówisz jestem nieśmiały, Powiedz mi – czy rodzice kazali Ci powtarzać od dziecka, przed lustrem – kocham siebie – jestem odpowiedzialny – jestem mądry Gdyby to robili – NIE MIAŁBYŚ SZANS BYĆ NIEŚMIAŁY. Dlatego dobrze że nie masz dziewczyny bo jeszcze byście mieli dziecko i zostało by skazane na to samo. Nie wszyscy nadają się do zakładania rodziny zrozumcie to!!!!!!!!!
Ktoś napisał że jest nieśmiały od urodzenia. Czy ktoś z was widział 1-2 letnie NIEŚMIAŁE DZIECKO?
Oczywiście! A Ty nie?
Czy popatrzyłeś kiedyś na dziecko w wózeczku, a ono odwróciło wzrok trochę przestraszone, onieśmielone?
Nie istnieje pojęcie nieśmiałości w tym wieku, nie istnieje pojęcie wstydu, stresu, niepewności, nerwicy, depresji.
O matko.
Nie wiem skąd to wziąłeś ale przemyśl proszę co piszesz.
Prosta obserwacja pokazuje wyraźnie, że nie masz racji.
Co więcej nie rozumiesz emocji kompletnie, więc proszę najpierw dokształć się, a następnie dołącz do dyskusji. Wszystkie niezbędne informacje o emocjach znajdziesz na Blogu.
Tego wszystkiego się “UCZYSZ”.
Absolutna bzdura.
Emocje informują nas o naszej świadomości. Nie uczymy się emocji. Jedyne czego się uczymy to niedojrzałego zarządzania nimi jak tłumienie gdy się pojawią.
Uczymy się także wzorców postępowania głównie od naszych rodziców. Malutkie dziecko jest jak gąbka.
I o tych postawach informują emocje.
Innymi słowy dziecko może magazynować w sobie wstyd, stres czy nerwy od pierwszych miesięcy życia. Nawet w łonie matki już nimi przesiąka.
Znam rodziny które obserwuje od ok 20 lat. Znam ich jako narzeczeństwo, jak mieli małe dzieci, teraz dorosłe dzieci. Jeśli rodzina jest zdrowa, jest miłość, nie ma poniżania i oboje rodzice są otwarci, nie mają większych kompleksów i to NIE PRZEKAŻĄ kompleksów i nieśmiałości dzieciom.
A kto powiedział, że kochająca rodzina przekaże dziecku nieśmiałość?
Nieśmiałość to racjonalizacja nagromadzonego wstydu, oporu i niechęci, by go odpuścić. To utożsamienie ze wstydem.
Nawet najbardziej kochająca rodzina i tak może mieć postawy prowadzące do gromadzenia wstydu.
Jeśli rodzice poznali się przypadkiem i nigdy nie randkowali więcej czasu, to ich dziecko w obliczu randkowania czyli kontaktu z innymi ludźmi, który ma prowadzić m.in. do kontaktu seksualnego może spowodować pojawienie się wstydu.
Ponadto serwis poświęcony jest osobom uzależnionym, czyli takim, w których rodzinach zazwyczaj jest bardzo dużo negatywnych postaw odnośnie siebie, innych ludzi, seksualności, emocji, etc.
Mówisz jestem nieśmiały, Powiedz mi – czy rodzice kazali Ci powtarzać od dziecka, przed lustrem – kocham siebie – jestem odpowiedzialny – jestem mądry Gdyby to robili – NIE MIAŁBYŚ SZANS BYĆ NIEŚMIAŁY.
Bzdura.
Mówienie sobie tego nie oznacza, że dziecko to poczuje.
Emocje to informacja o naszej postawie odnośnie różnych sytuacji.
Mówienie sobie, że się kochasz nie skoryguje Twojego nastawienia do np. poznawania pięknych kobiet.
Mógłbyś sobie powtarzać, że jesteś mądry ale kobieta jednym zdaniem przetestowałaby Cię tak, że wycisnęłaby z Ciebie pełno stłumionych emocji.
Logika nic nie wskóra z emocjami.
Dlatego dobrze że nie masz dziewczyny bo jeszcze byście mieli dziecko i zostało by skazane na to samo. Nie wszyscy nadają się do zakładania rodziny zrozumcie to!!!!!!!!!
Ty musisz zrozumieć przynajmniej tak samo wiele jak ludzie, do których się odnosisz.
Każdy może dokonać wewnętrznego oczyszczenia, skorygować swoje postawy, świadomość, intencje, poznać odpowiednią osobę i założyć kochającą rodzinę.
Twoim problemem jest bardzo duża duma, nieznajomość faktów i wiara w to, że człowiek jest jaki jest, bo ukształtowało go wychowanie i tyle, nic z tym nie można zrobić.
Trochę więcej pokory.
NIE ZGADZAM SIĘ! Bardzo nieśmiałe osoby które znam ze szkół które dziś są w wieku dorosłym, nie osiągnęły tyle co MY ekstrawertyczni i PEWNI siebie rówieśnicy.TACY JUŻ są i tego nie zmienią, kwestia temperamentu i ZAKODOWANEGO umysłu z dzieciństwa! NIEŚMIALI mają byle jakie prace (nie wymagające zaangażowania lub intelektu) nie ukończyli studiów są kawalerami lub pannami i mieszkają na stałe z rodzicami. Osoby NIEŚMIAŁE zawsze idą po NAJNIŻSZEJ linii oporu. Byle by nie wyjść ze strefy komfortu nie przeżyć ośmieszania, zawstydzania, upokorzenia czyli tego co przeżywali w SZKOLE. Pan NIEŚMIAŁY szukający dopiero teraz ratunku na tym BLOGU ma już 26 LAT a dalej milczy i stoi jak słup! Nie radzi sobie nawet w prostej ROBOCIE bo trzeba coś! Nawet leki psychotropowe i terapie ani trochę nie POSUNĘŁY go do przodu w wyjściu z tej UŁOMNOŚCI! A oczywiście LASKI jak nie ma tak nie ma i im więcej latek przybędzie tym trudniej będzie JĄ znaleźć!!!!!!! Panie Nieśmiały z całą życzliwością moja RADA pragnie być Pan spełnionym muzykiem takim drugim STINGIEM lub Arturem Rojkiem to niech Pan uczyni ze swojego pokoju studio nagraniowe ZASZYJE się tam i wylewając swoje ukryte emocje w muzykę tworzy cały CZAS przeboje które z chęcią POSŁUCHAMY w radiu! Odniesiesz sukces POŚWIĘCAJĄC swój ŻYWOT pasji. TAK będzie najlepiej, realizuj się jako muzyk im szybciej tym lepiej dla CIEBIE!!!!!!!
NIE ZGADZAM SIĘ!
Ależ spokojnie. Nie musisz krzyczeć, nie musisz się denerwować.
To, że się nie zgadzasz nie oznacza, że masz rację.
Bardzo nieśmiałe osoby które znam ze szkół które dziś są w wieku dorosłym, nie osiągnęły tyle co MY ekstrawertyczni i PEWNI siebie rówieśnicy.
Bo nie wykonali wewnętrznej pracy. Nawet nie wiedzieli, że mogą, bowiem tak jak Ty utrzymują zabobonne i dziecinne przekonanie, tak jak ładnie napisałeś poniżej:
TACY JUŻ są i tego nie zmienią,
… co jest oczywistą bzdurą.
Ja jestem żywym przykładem, że człowiek introwertyczny to po prostu człowiek z zaniedbanym wnętrzem, który unika tego, co wyciąga z niego nagromadzone toksyny.
A gdy się z nich oczyści, ‘nagle’ znika tzw. introwertyzm.
Introwertyzm to tylko niedojrzała racjonalizacja wynikająca z nieświadomości i niedojrzałości.
kwestia temperamentu i ZAKODOWANEGO umysłu z dzieciństwa!
Tak, mówisz o samym sobie. To, co teraz mówisz nosisz zakodowane od dzieciństwa i nawet nie podszedłeś do tego krytycznie.
Trzymając się dumy chronisz tego, co nie jest kompletnie prawdą. Ot, bo czujesz dumę i ją wybierasz.
NIEŚMIALI mają byle jakie prace (nie wymagające zaangażowania lub intelektu) nie ukończyli studiów są kawalerami lub pannami i mieszkają na stałe z rodzicami.
Tak, tak, oczywiście.
Mówisz o kilku przykładach. Nawet gdybyś mówił o 1% ludzkości, czyli powiedzmy 60 000 000 ludziach, to nadal jest tylko 1%.
Ale żeby mówić o 60 000 000, musiałbyś tyle poznać. I to poznać dobrze. Ale obstawiam, że tylu nie poznałeś.
Ostatnio poznałem mamę narzeczonej mojego kolegi. Jest introwertyczna, nieśmiała.
A jednak ma męża, dwójkę dzieci, jest księgową, mają dom, super sobie radzi. Więc ja osobiście niedawno poznałem przykład przeczący temu, co mówisz.
Ale Ty wybierasz rację. Jesteś nią zapijaczony.
Osoby NIEŚMIAŁE zawsze idą po NAJNIŻSZEJ linii oporu.
Bzdura.
Nieśmiałość, czyli wstyd wyciągają z ludzi różne osoby i sytuację i od osób nieśmiałych zależy względem których aspektów świata mają te postawy.
Nie każdy jest “nieśmiały w 100%”.
Ale Ty nadal nie chcesz zrozumieć tematu emocji.
Byle by nie wyjść ze strefy komfortu nie przeżyć ośmieszania, zawstydzania, upokorzenia czyli tego co przeżywali w SZKOLE.
To akurat dobrze, że tego unikają.
Pan NIEŚMIAŁY szukający dopiero teraz ratunku na tym BLOGU ma już 26 LAT a dalej milczy i stoi jak słup! Nie radzi sobie nawet w prostej ROBOCIE bo trzeba coś!
Snujesz jakąś opowiastkę nie mającej oparcia o rzeczywistość i mówisz o nierzeczywistych przypadkach jakichś hipotetycznych osób.
Generalizujesz, co już samo w sobie jest niedojrzałe.
Nawet przypadek, który sam opowiada o sobie mówi masę nieprawdy. Kompletnie niepoprawnie interpretuje to co się odbywa.
Nawet leki psychotropowe i terapie ani trochę nie POSUNĘŁY go do przodu w wyjściu z tej UŁOMNOŚCI!
Bo Ty nadal nie rozumiesz. Jesteś ślepy i głuchy na moje słowa i na to, co można zrobić, a czego ludzie nie robią.
Dlatego powstał ten Serwis, by nauczyć ludzi tego, czego sam się nauczyłem.
Ale Ty nie chcesz, by ludzie się uczyli. Odmawiasz im szans, wzrostu, rozwoju, rozkwitu.
To bardzo źle o Tobie świadczy.
A oczywiście LASKI jak nie ma tak nie ma i im więcej latek przybędzie tym trudniej będzie JĄ znaleźć!!!!!!!
No i zaczyna się bredzenie. Jak to zawsze z dumą…
Panie Nieśmiały z całą życzliwością moja RADA pragnie być Pan spełnionym muzykiem takim drugim STINGIEM lub Arturem Rojkiem to niech Pan uczyni ze swojego pokoju studio nagraniowe ZASZYJE się tam i wylewając swoje ukryte emocje w muzykę tworzy cały CZAS przeboje które z chęcią POSŁUCHAMY w radiu! Odniesiesz sukces POŚWIĘCAJĄC swój ŻYWOT pasji. TAK będzie najlepiej, realizuj się jako muzyk im szybciej tym lepiej dla CIEBIE!!!!!!!
Ależ spokojnie.
A Ty Panie Śmiały co osiągnąłeś w życiu? Czy z tą swoją śmiałością zawojowałeś świat, poznałeś wspaniałe kobiety i wzbogaciłeś ich życie?
Ile osób miło wspomina spotkania z Tobą i wyciągnęli z nich coś dla siebie?
Opowiadaj o sobie, a o innych nie wiesz NIC.
Niewiele też wiesz o ludzkiej naturze.
Coś Cię boli w nieśmiałość, co oznacza stłumione i wyparte wstyd, winę, opór, żal, urazy.
Nie potrafisz zachować spokoju pisząc jeden komentarz obcej osobie. Nie radzisz sobie nawet w tak prostej robocie, co pokazuje, że cały czas mówiłeś tylko o sobie.
Ja tylko radzę i motywuję jeszcze młodego człowieka aby realizował swoją PASJĘ o której cały czas się tu z utęsknieniem udziela, przecież widać że tego potrzebuje od życia!
Realizowanie swojej pasji ma iść ramię w ramię z wewnętrznym oczyszczeniem, uzdrowieniem ran, odpuszczeniem oporu, korygowaniem intencji i służbą innym ludziom za pomocą swojej pasji.
On zaś wierzy, że to samo z siebie coś mu przyniesie. Otóż tak się nie stanie.
Realizacja swojej pasji to “tylko” jeden element całego procesu, który musi się odbyć.
Większość( ale oczywiście nie wszyscy) artystów, muzyków to ludzie z problemami którzy nie potrafią żyć, dostosować się do społeczeństwa to EKSCENTRYCY.Proszę poczytać o większości tych gwiazd muzyki. Najlepiej potrafią wyrazić się przez muzykę lub obrazy malarskie. ALE może to w końcu da mu szczęście i radość wykrztusi coś do mikrofonu i zaraz poczuje się lepiej poszuka jakiś kumpli do współpracy zaraz nabierze pewności siebie. Tak to się będzie błąkał bez celu i czekał na ratunek i nic nie robił. MARNOWAŁ się w pracy. NARZEKAŁ biadolił a tak to zajmie czymś umysł i to jest terapia! Zapomni o bolesnej przeszłości albo użyje jej jako inspirację do piosenek. Nie wierzę kto lub co go tak pokaleczyło że jest jak nie żywy. W ogóle się nie odzywa ani nie rusza ze WSTYDU. MOŻE Rodzice stali nad nim z batem i surowo zabraniali uwalniać emocje lub słowa???????? A dziewczynę to ja już nie wiem jak on znajdzie, to już Piotrze musisz mu pomóc……
Większość( ale oczywiście nie wszyscy) artystów, muzyków to ludzie z problemami którzy nie potrafią żyć, dostosować się do społeczeństwa to EKSCENTRYCY
Naprawdę?
Wow! Ależ precyzyjne, zgodne z rzeczywistością informacje!
Przede wszystkim ‘większość’ wziąłeś znikąd.
Poza tym – dlaczego mieliby się dostosować do społeczeństwa? Gdyby się dostosowali, nie mielibyśmy wspaniałych, wyjątkowych dzieł i tego, czym większość ludzi zabija czas – filmów, muzyki, seriali, etc.
Więc ten ‘ekscentryzm’ jest pozytywny.
Proszę poczytać o większości tych gwiazd muzyki.
Przede wszystkim nie czytałeś o większości.
Po drugie – sam wybierasz takich artystów i takie artykuły, by pasowały Ci do Twojego widzimisie.
Najlepiej potrafią wyrazić się przez muzykę lub obrazy malarskie.
A skąd wiesz???
Ilu ich poznałeś i skąd wiesz jak wyrażają się na co dzień?
Póki co Ty masz problem z wyrażaniem się, bo w innych komentarzach wręcz krzyczałeś.
ALE może to w końcu da mu szczęście i radość wykrztusi coś do mikrofonu i zaraz poczuje się lepiej poszuka jakiś kumpli do współpracy zaraz nabierze pewności siebie.
Ty dalej swoje. Po co jesteś na tym Serwisie jeśli nie korzystasz z informacji tu zawartych?
Nic z zewnątrz nie daje szczęścia.
Gdy to zrozumiesz, wiele się zmieni na lepsze w Twoim życiu.
Pewności siebie również się nie nabiera, tylko oczyszcza się z tego, co ją blokuje.
Tak to się będzie błąkał bez celu i czekał na ratunek i nic nie robił. MARNOWAŁ się w pracy. NARZEKAŁ biadolił a tak to zajmie czymś umysł i to jest terapia!
Bzdura.
Terapią jest to, co pomaga nam przepracować pewne kwestie.
Natomiast jak mówię – to coś co pomaga, a nie coś co robi to za nas.
Wielu ludzi w każdej dziedzinie męczy się niemiłosiernie za mizerne efekty. Czy to terapia? Nie, to wypruwanie sobie żył. Co jest oczywiście opcjonalne.
Zapomni o bolesnej przeszłości
Nie rozumiesz tego stwierdzenia.
albo użyje jej jako inspirację do piosenek.
Jakby się przysłuchać tekstom, to faktycznie wiele piosenek czerpie inspirację z bolesnych doświadczeń.
Co pokazuje choć w minimalnym stopniu, że nic na tym świecie nie jest po prostu złe.
Nie wierzę kto lub co go tak pokaleczyło że jest jak nie żywy. W ogóle się nie odzywa ani nie rusza ze WSTYDU.
Znowu używasz stwierdzenia, którego nie rozumiesz.
Nie ruszamy, bo unikamy tego, z czym nie jesteśmy gotowi/nie chcemy się w sobie zmierzyć.
Jednym z elementów tego jest wstyd.
A wracając do tego, że mówisz tylko o sobie – przyjrzyj się w jakich obszarach swojego życia się nie odzywasz i nie ruszasz ‘ze wstydu’.
Twoje ego znalazło sobie tylko wygodny cel do projekcji. Czy to w ogóle dostrzegasz?
MOŻE Rodzice stali nad nim z batem i surowo zabraniali uwalniać emocje lub słowa????????
Rozumiem, że Twoje życie jest wzorowe i nie masz żadnych blokad, ani problemów?
A dziewczynę to ja już nie wiem jak on znajdzie, to już Piotrze musisz mu pomóc……
Nic nie muszę.
Poza tym są priorytety. Wprowadzenie drugiej osoby do swojego życia, gdy jeszcze mamy wiele do uporządkowania niekoniecznie musi być dobrym pomysłem.
Są oczywiście przypadki, że więcej zrobimy DLA KOGOŚ, niż dla siebie ale ja do tej pory takie sytuacje, które spotkałem były oznaką niedojrzałości.
Wiele też widziałem, gdy ludzie dbali o innych z własnej dojrzałości.
Ehhh to pewnie jakiś dres. Nawet tutaj muszą wstawiać komentarze którymi chcą się dowartościować niby pokazać jacy to lepsi, cwansi od innych, umniejszyć innym od nich. Palą papierosy, przeklinają, wyrywają dziewczyny, mają pełno ziomali biją i myślą że są dorośli.To że ktoś jest nieśmiały nie znaczy gorszy. Zajmij się swoim światem i nie kontroluj co inni robią i co według Ciebie powinni robić. Choć dobre spostrzeżenie że artyści to ludzie żyjący inaczej, nie dostosowani, zagubieni szukający sposobu wyrażenia bardzo doceniam takich ludzi sam się chcę do takich zaliczać. Te dzieła muzyczne lub obrazowe które tworzą są niezwykłe a trud w wykonanie nich pewnie ogromny. Dziękuję Panie Jacku za motywowanie mnie do pasji i pomysł ze studiem do tworzenia muzyki to jest dobry pomysł na rozpoczęcie nie wiem czy będę drugim Stingiem ale bardzo bym chciał być sławny pokazać że coś osiągnąłem i potrafię. Ale jeśli chodzi o mą chorobliwą nieśmiałość to naprawdę nie wiem jak się to zaczęło ale na 100% jestem pewien że nie przez agresję i zło rodziców bo na początku jej wogóle nie było. Ty był jakiś zabójczy proces który był we mnie i trwa do dziś.
Ehhh to pewnie jakiś dres. Nawet tutaj muszą wstawiać komentarze którymi chcą się dowartościować niby pokazać jacy to lepsi, cwansi od innych, umniejszyć innym od nich.
Nie znamy jego intencji.
Niezależnie co zrobi – może ewentualnie wyciągnąć z Ciebie już tkwiące w Tobie emocje oraz opór, a także ujawnić Twoje negatywne postawy.
Więc cokolwiek powiesz o nim, powiesz o samym sobie. Tak samo w jego przypadku.
Palą papierosy, przeklinają, wyrywają dziewczyny, mają pełno ziomali biją i myślą że są dorośli.
Oglądasz porno, przeklinasz siebie, wyrywasz dziewczyny w myślach, bijesz się w myślach.
Masz pewną historyjkę na jego temat, która usprawiedliwia to jak się czujesz.
Nie znasz faktów. O dresach w ogóle też nie.
Skup się na sobie.
To że ktoś jest nieśmiały nie znaczy gorszy.
Nikt tego nie powiedział.
Zajmij się swoim światem i nie kontroluj co inni robią i co według Ciebie powinni robić. Choć dobre spostrzeżenie że artyści to ludzie żyjący inaczej, nie dostosowani, zagubieni szukający sposobu wyrażenia bardzo doceniam takich ludzi sam się chcę do takich zaliczać.
Od razu uwaga, że jeśli zaczniecie na tym Blogu odnosić się do siebie negatywnie, to żaden komentarz nie ujrzy światła dziennego, bo wszystkie akceptuję własnoręcznie.
Mówisz o pewnym procencie artystów, bardzo niewielkim. I tylko dlatego ich ‘doceniasz’, bo to usprawiedliwia Twoje postawy, których nie chcesz puścić i skorygować.
Te dzieła muzyczne lub obrazowe które tworzą są niezwykłe a trud w wykonanie nich pewnie ogromny.
To można powiedzieć o każdym sukcesie. Nie tylko artystów ale też przedsiębiorców czy mamy, która wychowała trójkę dzieci.
Dziękuję Panie Jacku za motywowanie mnie do pasji i pomysł ze studiem do tworzenia muzyki to jest dobry pomysł na rozpoczęcie
Stworzenie własnego studia to nie jest wg mnie dobry pomysł na rozpoczęcie. Zbyt duża inwestycja i co miałbyś tam robić? Potrafiłbyś wykorzystać studio?
Masz pół miliona do wydania od tak?
Najlepszy to znalezienie miejsca do praktyki i CODZIENNA praktyka gry na instrumencie. Następnie zaczynamy się edukować np. o cyfrowej obróbce muzyki, etc.
nie wiem czy będę drugim Stingiem ale bardzo bym chciał być sławny pokazać że coś osiągnąłem i potrafię.
Jeśli będziesz to robił, by pokazać innym, że coś potrafisz – nigdy nie osiągniesz sukcesu.
Istotna jest intencja, zaangażowane i to co (DO)DAMY poprzez to co robimy.
Ale jeśli chodzi o mą chorobliwą nieśmiałość to naprawdę nie wiem jak się to zaczęło ale na 100% jestem pewien że nie przez agresję i zło rodziców bo na początku jej w ogóle nie było. Ty był jakiś zabójczy proces który był we mnie i trwa do dziś.
Ten cały zabójczy proces to Twój własny opór i przywiązanie do tego, co nosisz w sobie.
A co z mezczyznami, ktorzy byli wychowywani bez ojcow, przez samotne matki, badz co gorsza- przez dwie kobiety- matke i babcie i nie maja meskich wzorcow i nie wiedza, jak postepowac z kobietami? ( pisze o sobie)Mozna by tu pewnie wyliczac niesmialosc, wstyd itd. Co zrobic, jezeli od dziecka mialo sie wpajane, ze jest sie gorszym i nic nie wartym? Podobno umysl jest programowany, tak do 7-go roku zycia i potem czlowiek zyje tak, jak zostal zaprogramowany. Byl nawet eksperyment bodajze w Norwegii, ze wmawiali zdrowym dzieciom, ze sie jakaja i rzeczywiscie po jakims czasie, te dzieci zaczely sie jakac i jakaly sie jako dorosli ludzie. Podobno zmiany nie do i wrocenia. Czy to nie jest tqk, jak w tym powiedzeniu : ” Czym skorupka za mlodu”. Co sadzisz panie Piotr?
A co z mezczyznami, ktorzy byli wychowywani bez ojcow, przez samotne matki, badz co gorsza- przez dwie kobiety- matke i babcie i nie maja meskich wzorcow i nie wiedza, jak postepowac z kobietami?
A co z facetami, którzy rodzą się w rodzinie, w której nikt nigdy nie miał prawa jazdy? Nie ma wzorców i nigdy nie będzie jeździł?
A może znajdzie człowieka, który może go tego nauczyć?
( pisze o sobie)Mozna by tu pewnie wyliczac niesmialosc, wstyd itd.
A co to jest wstyd?
Czy czytałeś artykuły o emocjach i co z nimi robić?
Co zrobic, jezeli od dziecka mialo sie wpajane, ze jest sie gorszym i nic nie wartym?
Można się użalać i wierzyć w to lub oczyścić się z tego, co zasila to przekonanie i je puścić.
Podobno umysl jest programowany, tak do 7-go roku zycia i potem czlowiek zyje tak, jak zostal zaprogramowany.
Ależ oczywiście!
Bo człowiek to taka durna maszynka, na którą nie mamy wpływu…
Byl nawet eksperyment bodajze w Norwegii, ze wmawiali zdrowym dzieciom, ze sie jakaja i rzeczywiscie po jakims czasie, te dzieci zaczely sie jakac i jakaly sie jako dorosli ludzie. Podobno zmiany nie do i wrocenia. Czy to nie jest tqk, jak w tym powiedzeniu : ” Czym skorupka za mlodu”.
Eh…
Jak mówiłem – znajdziemy to, czego szukamy. Udowodnimy sobie to, co chcemy sobie udowodnić.
Gdyby łamali dzieciom ręce i potem nie nastawili kości, też doszliby do wniosku, że złamania są nieodwracalne…
Co sadzisz panie Piotr?
Pan Piotr nic nie musi sądzić, bo to o czym mówię to FAKTY.
Ludzka świadomość to hardware, na który można wgrać dowolny software.
Aby oczyścić się z software-u trzeba go odinstalować. Czyli trzeba to wybrać – taką mieć intencję i uwolnić się od tego, czym dany software usprawiedliwiamy i racjonalizujemy.
Więc możesz pozwolić sobie odczuć wstyd, winę, opór, żal, gniew i to uwolnić i przestać trzymać się tego przekonania lub możesz się go trzymać i usprawiedliwiać nim wszystkie niskie emocje.
Ludzie w zdecydowanej większości nie wykonują wewnętrznej pracy i dlatego panuje pełno tych niedojrzałych przekonań i powiedzonek “czym skorupka za młodu”.
Wolisz wierzyć w te bzdury, bo Ci pasują, bo możesz tym usprawiedliwić narzekanie i użalanie się?
Sam wybierasz, nikt nie wybiera za Ciebie.
To, że dwie matki wmawiały Ci negatywności nie różni się niczym od jakiegokolwiek innego programowania.
Potestuj odinstalowywanie na jakichś innych przekonaniach, których nie zasila tak wielki ładunek wstydu, winy, żalu, gniewu – np. “nie lubię żółtego sera”.
Wiele osób traktuje to jak Ty – ‘taki mam gust/taki mam smak’. A wystarczy odpuścić opór, zjeść kilka razy i nagle, magicznie smak się zmieni i ser zacznie nam smakować…
A można całe życie trzymać się oporu i przekonania, że źródłem niechęci jest ser.
A z twojego doswiadczenia, ktora metoda uwalniania emocji jest lepsza? Metoda Sedony, czy Technika Uwalniania Hawkinsa?
A z twojego doswiadczenia, ktora metoda uwalniania emocji jest lepsza? Metoda Sedony, czy Technika Uwalniania Hawkinsa?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, przede wszystkim odpowiedzmy na pytanie – czym w ogóle jest technika, co to znaczy ‘użycie techniki’?
Technika to sposób, jakość zrobienia CZEGOŚ.
Ale TO nie ulega zmianie niezależnie jakiej techniki, czyli sposobu użyjemy.
Czym jest TO w przypadku uwalniania emocji i oporu? To świadomość co czujemy i że to czujemy, zmierzenie się z tym w akceptacji, czyli porzucając opór i upewniając się, że jesteśmy gotowi to uwolnić – puścić się i że to zrobimy.
Więc teraz technika ma ułatwić nam ten proces. Może sprawić, że będzie dla nas bardziej zrozumiały ale TO – esencja – nadal jest do zrobienia.
Możesz używać kosmicznych technik, by wrzucić piłkę od koszykówki do kosza ale dopóki tego nie zrobisz, to żadna nie ma sensu.
Technika ma Ci to ułatwić, a nie zastąpić.
Nikogo nie będzie obchodzić, że wyskoczyłeś na 1.5 metra do góry, wykonałeś skomplikowane sztuczki z piłką ale ostatecznie nie trafiłeś do kosza.
Z doświadczenia obie techniki mają zastosowanie. Najpierw poznajmy jedną i wypróbujmy. Zobaczmy gdzie działa, a gdzie nie.
Potem poznajmy drugą i też wypróbujmy. Może okazać się, że obie będą pomocne w różnych sytuacjach.
Ja na początek polecam większości Metodę Sedony, bo nie wszyscy są gotowi słuchać o Bogu i poddawaniu mu niskich energii, czym w istocie jest uwalnianie emocji i oporu – poddawaniem ego.
Zaś metoda Sedony podchodzi do tego bardziej przyziemnie (co nie znaczy, że jest bliżej rzeczywistości).
Obie techniki kalibrują się niezwykle wysoko, więc w esencji nie jest ważne, z której korzystamy, o ile robimy TO.
Chodzi mi o to, czy lepiej lezec i po prostu odczuwac i czekac, az emocja zniknie, zmaleje, czy tak, jak w Metodzie Sedony zadawac pytania i odpuszczac?
Dałem Ci wszystkie odpowiedzi, a Ty nadal pytasz.
Mówiłem, byś wypróbował obie metody, bo nie wiadomo, która będzie dla Ciebie skuteczniejsza.
Nie wiem czy lepiej jest leżeć, czy uwalniać poprzez działanie.
Wszystko zależy od Twojego poziomu opierania się i gotowości odpuszczenia tego oporu. Jeśli leżenie pomoże Ci odpuścić opór – super! Jeśli działanie – też super!
Zadawanie pytań to pomoc, a nie proces. Tak jak znaki drogowe to pomoc, by powiedzieć kierowcy jak najlepiej postępować w danych warunkach drogowych, które nastąpią po znaku. Znak nie skoryguje jakości naszej jazdy za nas. Znak ograniczenia prędkości nie zdejmie naszej nogi z pedału gazu.
Pytania więc mają naprowadzić nas na to, że sami się opieramy lub po prostu nie chcemy poczuć i odpuścić emocji/oporu.
Testuj, bo nie ma odpowiedzi zero-jedynkowych.
I upewnij się, że nie pytasz, bo już czujesz opór i liczysz, że dzięki jakiejś metodzie go unikniesz.
O to właśnie chodzi – o zmierzenie się z tym oporem i jego uwolnienie.
Zauwazylem ze strasznie nerwowy jestes, szybko sie irytujesz, a na niektore komentarze odpisujesz wrecz po chamsku. Popracuj nad soba kolego, bo widze, Angielski pomimo tego, ze starasz sie pomagac ludziom, to TY sam rowniez potrzebujesz pomocy. Po prostu sie spytalem. Nie musisz od raz naskakiwac na ludzi.
Zauwazylem ze strasznie nerwowy jestes, szybko sie irytujesz, a na niektore komentarze odpisujesz wrecz po chamsku.
Nie, to Twoja percepcja. Ja byłem i jestem spokojny.
Przedstawiłem Ci precyzyjnie fakty, odpowiedziałem na pytania.
A Ty dostrzegłeś tylko swoją interpretację opartą o Twój opór, Twoje zdenerwowanie i frustrację, od których uciekasz i jak podejrzewałem – dlatego ponownie zapytałeś o to samo.
Moja odpowiedź POMOGŁA to z Ciebie wyciągnąć.
Ale wolisz projekcję na mnie.
Popracuj nad soba kolego,
Pracuję nad sobą 24/7.
To nieustanny proces. Wiąże się z pomyłkami, a nawet okresami obniżenia jakości.
Ale to nie stało się w tym przypadku.
Ty po prostu opierasz się zdecydowaniu i dlatego poczułeś ból i na mnie najechałeś.
To nie było moją intencją.
Nie byłem chamski. Proszę pokaż moje chamstwo – przedstaw mi rzeczywistość.
bo widze, Angielski pomimo tego, ze starasz sie pomagac ludziom, to TY sam rowniez potrzebujesz pomocy.
Każdy potrzebuje.
Ja nie jestem idealny. Ale to, o czym teraz mówisz nie odbyło się.
Mówisz wyłącznie o sobie, nie o mnie.
Po prostu sie spytalem. Nie musisz od razu naskakiwac na ludzi.
To Ty naskoczyłeś na mnie w oparciu o swoją percepcję tego, co przeczytałeś i co z Ciebie wyciągnęło. Usprawiedliwiłeś tym swoje słowa i złapałeś się dumy sądząc, że masz rację.
Pisząc to byłem spokojny i podkreśliłem, że już udzieliłem Ci wszystkich odpowiedzi, a Ty nadal masz kolejne pytania, te same.
Wiem czym jest ten mechanizm, bo znam człowieka, który pisze do mnie od ponad roku i pyta o te same sprawy nawet po 20 razy i nic do niego nie dociera.
Pytanie czy dotrze do Ciebie, czy wybierzesz dalej opór i projekcję.
Pytanie co jest dla Ciebie ważniejsze – racja czy spokój?
Nie znam Cię, nie wiem na co jesteś gotowy. Na pewno nie byłeś gotowy na normalną odpowiedź, która ujawniła pewne fakty na Twój temat.
Uznałeś, że ja się irytuję i na Ciebie najeżdżam.
I wierzysz, że na pewno taka jest rzeczywistość, bo Ty tak czujesz i Ty tak myślisz.
A to jest bardzo dalekie od rzeczywistości.
Jeden z moich Klientów podziękował mi w sumie wczoraj, że byłem równie precyzyjny i bardzo konkretny w mojej odpowiedzi. Dostrzegł wartość i znaczenie tego, a nie owijania w milusińską bawełnę.
Więc – przeczytaj swoją ostatnią wiadomość i zamień słowa “ty” na “ja” i poznasz własną rzeczywistość. Bo o mojej wiesz bardzo niewiele.
Dodam jeszcze, że nie sprawia mi to przyjemności – wyciąganie z ludzi tego, co w nich zalega. Nieraz dostało mi się po uszach i niektórzy potrzebowali nawet roku, by dotarło do nich co się stało. Wtedy przepraszali.
Nigdy nie oczekuję przeprosin, bo ich wybór to tylko rezultat wewnętrznego wzrostu. Wymuszone, ot bo się przyjęło, bo wierzymy, że tak wypada nic nie znaczy.
Z mojej strony przepraszam, jeśli odebrałeś mnie negatywnie.
Sam muszę zwracać większą uwagę na to jak moje słowa oddziałują na ludzi. A Twoja reakcja nie jest nawet blisko najbardziej agresywnych i silnych jakich doświadczyłem.
Niemniej nigdy nie robię nic, by po prostu komuś było gorzej. Nigdy nie jest to moją intencją i nigdy nie będzie.
Jestem na tyle dojrzały, że swoimi negatywnościami i postawami zajmuję się w sobie i nikogo tym nie obciążam.
Jeśli to zapamiętasz, będzie Ci też prościej przeprowadzić proces własnego uzdrowienia.
Pozdrawiam i trzymam za Ciebie kciuki!
Zawsze służę pomocą!
*****ROBOCIE bo trzeba coś czasem odburknąć trzeba się się komunikować koleżeńsko z ekipą współpracowników. ****
Ty zacznij się koleżeńsko komunikować z innymi ludźmi, a nie wylewaj swoje nie mające oparcia o rzeczywistość widzimisie.
“Chodzi o to, że niezależnie jak wielką siłę mamy, nie stanowi ona źródła naszego przeżycia. Jest tym coś zupełnie innego. Wiemy co? ” No właśnie – co ? Czy chodzi o odpowiednio wysoki poziom świadomości ? I tym samym nie przyciągamy do siebie niebezpiecznych sytuacji ?
Wspomniałeś też o upadku Rzymu i nie rozumiem jaka nauka z tego wynika. Mam wrażenie, że rezygnacja z podboju i zabijania innych ludzi na rzecz siedzenia “w domu z dziewczyną” to wzrost w świadomości. No ale imperium upadło. Przekładając to na dzisiejsze czasy – wojny i zamachy terrorystyczne. Jak (jeśli w ogóle) można coś z tym zrobić tj. sprawić by inni nas nie atakowali, ale bez wysyłania własnych obywateli w armii do walki ?
Wspomniałeś też o upadku Rzymu i nie rozumiem jaka nauka z tego wynika.
Taka, że obecność ślicznej dziewczyny zrobiła to, czego nie potrafiły zrobić armie barbarzyńców.
MOC piękna – boskość – z łatwością robi to, czego nie zrobi siła mająca nawet setki tysięcy źródeł.
Mam wrażenie, że rezygnacja z podboju i zabijania innych ludzi na rzecz siedzenia “w domu z dziewczyną” to wzrost w świadomości.
Przynajmniej w minimalnym stopniu.
Prawdziwy wzrost to dostrzeżenie piękna, odpuszczenie gniewu, winy, dumy.
A czy wzrost będzie minimalny, czy znaczący to już zależy od każdego z osobna. Od jego wyborów. Od intencji.
No ale imperium upadło. Przekładając to na dzisiejsze czasy – wojny i zamachy terrorystyczne.
Nie.
Mówię o potężnym i niepokonanym imperium.
A Ty mówisz o fanatycznych odłamach, przekłamaniach, zbydlęceniu.
Jak (jeśli w ogóle) można coś z tym zrobić tj. sprawić by inni nas nie atakowali,
Kim są ci ‘my’?
Ty i Twoi bliscy?
Czyli rozumiesz, że ‘inni’ WAS atakują? Kiedy to się stało?
Napadli Was terroryści?
Przestań utożsamiać się z innymi, bo każdy doświadcza życia subiektywnie.
Jeśli nie napadł Cię terrorysta, to są ku temu powody. Tych, którym się dostało też mieli ku temu powody.
Mówienie ‘my’ odnośnie dużej grupy ludzi to nieporozumienie.
To tak jakbyś zdziwił się, że ‘my’ dostaliśmy różne wyniki ze sprawdzianu w szkole.
Każdy uczeń dostał taki wynik, na jaki zapracował.
ale bez wysyłania własnych obywateli w armii do walki ?
A jakie są przyczyny terroryzmu i wojen?
Czy ktokolwiek w ogóle wie?
Dlaczego wszyscy mówią tylko o walce, tak jak z uzależnieniem?
Widać na własnym przykładzie, że gówno to daje ale większość woła dalej – “Muszę waaaaaaaalczyyyyyyyyyyyyyyyyyć!!!”
A ić pan walczyć tylko jak najdalej ode mnie.
Walka to jak dolewanie oliwy do ognia.
Ale nikt nie chce rozpoznać PRZYCZYN, przez które w ogóle są uzależnieni i KORZYŚCI jakie z tego mają.
Czy my możemy rozpoznać przyczyny wszelkich walk w swoim życiu, bycia terrorystą dla siebie? Czy możemy rozpoznać jakie mamy z tego korzyści i je porzucić?
Przestać trzymać się strachu, oddawać odpowiedzialność, wstydzić się, winić, nienawidzić, gniewać, doić poczucie niesprawiedliwości?
Czy możemy poczuć się spokojnie i radośnie na dyskotece, dobrze się bawić, akceptować, szanować tam ludzi?
Dlaczego od razu bierzemy ten pożal się Boże argument terroryzmu i wojen?
No bo to takie straszne i możemy sobie tym wszystko usprawiedliwić pomimo, że nas wojna i terroryzm nigdy nie dotknęły.
Ale dotknęły ‘innych’! Więc już możemy roztaczać dramat.
A dlaczego nie przejmuje Cię, że ktoś inny stracił pracę i nie mówisz ‘my straciliśmy pracę’?
Ale ‘nas atakują’! Ajajaj!
To taka dziecinada ego. Ale działa. I praca wewnętrzna nie jest zrobiona.
Podobno kosmici, to są niezli psychole seksualni. Okupacje świata przeprowadzają, a my z tego nawet sobie sprawy nie zdajemy…
Oczywiście, bo wyżej rozwinięte rasy nie mają nic lepszego, niż okupować szkołę…
To tak jakby milionerzy zaczęli okupować przedszkole, bo…
I oczywiście wyżej rozwinięte rasy naturalnie mają coś do naszej seksualności… aaaaaale nikt nie widzi, że osoba, która tak mówi sama ma coś do ludzkiej seksualności i najlepiej wierzyć w bajeczkę, że przyleciały ufoludki i ludziom gmerają w odbytach. Wow!
Styczność z porno była nieunikniona, bo ono jest wszędzie.
Bzdura, jest na niewielkim procencie stron w internecie.
Ludzie czy tego chcą czy nie potknąm się oto przypadkiem.
Nikt nie włącza porno przypadkiem.
Kultura porno (wystarczy zobaczyć wszelkiej maści zboczonych komentarzy) jest masowa, bo ludzie nie mają odpowiedniej, zdrowej edukacji seksualnej i skąd mają czerpać wiedzę?
Więc widzisz, że nikt nie włącza porno przypadkiem.
Każdy wybiera.
Seks to nadal temat tabu, wstydliwy. Rodzice o tym z dziećmi nie rozmawiają, a to jest błąd. Dojrzewająca osoba wpisze sobie porno/sex w wyszukiwarkę i wyskakuje od groma stron pornograficznych z kategoriami jakie dusza zapragnie i tak się kształtuję globalnie podejście ludzkości do seksu.
No to widzisz! Porno było wszędzie! W gazecie, na klawiaturze było napisane “włącz mnie!”. Każdy wybiera za siebie.
Włożyć kutasa, gdzie się da i rżnąć, a na koniec spuścić się na twarz. Wiadomości, jak dziewczyny mają z tym problem ze swoimi chłoptasiami, gdy robią to bez pytania…
Więc dostrzegasz tylko pewien wycinek informacji. Sam to wybierasz.
Jest pełno miejsc, gdzie ludzie dzielą się jak prowadzić dojrzałe, wspaniałe życie seksualne i mieć piękny seks.
Ale czy będzie dana osoba z tego korzystać po zetknięciu się i dołączy do świata porno to ma już z miejsca przegrane życie, a to się dzieję cały czas.
Bzdura.
Ja jakoś życia nie przegrałem pomimo przemasturbowania całej młodości – ponad 15 lat.
Piszesz, że jakie powody były po sięganie po porno, a czy nie może być też tak, iż ktoś sobie zaspokajał przy tym popęd seksualny?
Nie istnieje coś takiego jak “zaspokajanie popędu seksualnego”. To stwierdzenie nie ma kompletnie żadnego sensu.
Jest absolutną bzdurą.
Niektórzy na nofap wiodą szczęśliwe życie i realizują się.
Znajdziesz przykłady w każdą stronę.
Ja się osobiście przy tym pogorszyłem swoją sytuację, choć nawet bez porno nie było wcale fajnie szczerze mówiąc. Taki wypalony życiowo…
No widzisz? Więc nie w porno problem.
Ty widziałeś podsumowanie Pornhub z przeszłego roku? To jest na pandemiczną skalę. Jeszcze większa popularność niż kilka lat wstecz! To nie maleje, to rośnie nonstop.
A kto powiedział, że miało maleć?
Dlaczego miałoby maleć? Hmm?
Co masz na myśli pisząc o nieuzależnionych? No pewnie, gdyby ludzie z tego nie korzystali, to by ta branża upadła, a ma się świetnie i to się raczej w najbliższym czasie nie zmieni, ponieważ oficjalnie się o tym nie mówi, że to globalny problem, bo rządowi są przekupowani przez branżę porno – to zdrowe i normalne, każdy to robi.
Każdy wybiera za siebie.
Naprawdę potrzebujemy rządu, by mówił nam co jest dla nas zdrowe?
A co z rozsądkiem?
Jak widzisz – ta planeta to szkoła, przedszkole. Bo tu prawie nikt nie myśli odpowiedzialnie, dojrzale. Każdy patrzy się po innych co robią i robi to samo. Małpuje. Reprezentuje więc poziom zwierzęcia.
A ci co zaczynają myśleć odpowiedzialnie, dojrzale – ci odnoszą sukces, są zdrowi, szczęśliwi.
Świat jest piękny, tylko z ludzmi coś poszło nie tak.
Bzdura. Z ludźmi wszystko jest w jak najlepszym porządku.
No ale wiele ludzi woli zrzucać odpowiedzialność na co/kogo popadnie, nawet na Boga, że spieprzył sprawę, a potem umyka im drobny fakt, że za chwilę SAMI WYBIERAJĄ np. nienawiść, opór, użalanie, obwinianie…
Porno bez internetu nie było takie popularne, jak jest teraz.
To można powiedzieć o wszystkim.
Handel seksem nie powinno się uznać za przyczyny w upadku przede wszystkim męskości?
To co przyczyniło się w ogóle do powstania jakichkolwiek negatywności związanych z seksem jest tym samym, przez co wszystkim jest ciężko, nie tylko mężczyznom.
Zresztą znam ludzi, z których męskością jest wszystko w porządku.
Ja sam uzdrawiam swoją cały czas, bo to jest głęboki proces.
A jeśli wolimy uznać problemy za fakt dokonany, z którym nic nie można zrobić… no cóż – artykuły o świadomości ofiary napisałem.
Ta, ale zauważ, że wymyślono pornografię z intecją do osłabienia ludzkości w celu łatwiejszej manipulacji (osoby używające porno przecież mają dosłownie wypalone mózgi). Iluminati jest wśród nas, to rząd światowy.
Bzdura.
To istniało od zawsze. To, że ktoś zaciągnął do tego wynalazki jak kamery, nagłośnienie, a potem internet nie świadczy o spisku.
Każdy wybiera za siebie. Nie mów za ludzkość.
Porno to podaż na popyt. Każdego dnia możesz z tego zrezygnować i wybrać uzdrowienie.
Czy spisek trzyma Cię za jaja? Nie pozwala Ci podjąć decyzji?
A może ufoludki stoją z pistoletem przy Twojej głowie?
Gdyby ludzi oficjalnie uświadamiali, że z tym jest gigantyczny problem, to wielu by sobie to wzięło do myślenia.
Jakoś ostrzeżenia na paczkach papierosów praktycznie nikomu nie dały do myślenia.
Ja dopiero po zobaczeniu Twojego filmiku, jak porno działa na mózg opadła mi szczęka. A ludzie są nieświadomi, że mają z tym problem. Przecież wszyscy to robią. To jest zdrowe, powszechne i jak najbardziej normalne. Przecież seks jest zdrowy, a porno to nie seks!
Więc zadbaj o siebie skoro już o tym wiesz. I przestań zajmować się innymi.
Pokaż jak można żyć bez porno, a inni ruszą za Twoim przykładem.
Uciekałem, żeby przestać czuć emocji, które się ujawniały?
Tak.
Czy to jest powód morderstw, zabijania się? Że rzekomo diabeł chodzi po Ziemi? Ludzie słuchają się swojego ego?
Dam Ci zadanie.
Przez tydzień codziennie, co 15 minut mów sobie, że się kochasz. Codziennie powiedz 5-ciu innym osobom, że są wspaniałe.
Raz dziennie zrób coś bezinteresownie.
Po tygodniu napisz mi kto/co Cię przed tym powstrzymywało – diabeł czy może taki malutki głosik w głowie, który podaje się jako Ty.
Czyli niech to płynie, ale nie napierając na to i nie zwracać uwagi?
W skrócie tak.
A może by tak zacząć ignorować umysł, a zamiast tego skupić się na… emocjach?
No to zacznij ignorować umysł. To właściwy krok.
Ale zapewne zamiast ignorować go i tak będziesz go atakował, opierał się mu i próbował zmienić.
Podobno człowiek się uczy całe życie…
Naprawdę?
Który człowiek? Pokaż mi proszę konkretne przykłady.
To, że ktoś się uczy to jedno.
Ale pytanie czego i z jakich źródeł…
Takie wierzenie.
Takie samo jak, że człowiek uczy się całe życie.
Skoro tak piszesz, to musiałeś w życiu to doświadczyć. Każdy może poznać prawdę?
Każdy. Tak samo jak każdy może sobie wreszcie uświadomić, że ZAWSZE mówi i mówił wyłącznie o sobie.
Spójrz, jak to wszystko jest zrobione. Jakaś nadrzędna istota prawdopodobnie to stworzyła i tym zarządza. Świat, wszechświat, ludzkość ot tak powstało?
Nic nie powstało ot tak.
Nie ma przypadków. Wszystko ma sens, rolę i znaczenie.
Nie ma też nadrzędnej istoty. To zabobon.
Ten mechanizm ludzki o którym piszesz jest bardzo mądry i… sprawiedliwy(?). Takie coś, jak karma już świadczy, że może faktycznie Bóg jest z nami.
Tego możesz doświadczyć WYŁĄCZNIE W SOBIE.
Nie rozumiem, co jedno i to samo? Chcesz powiedzieć, że inni ludzie to nasze odbicie? Albo, że to my ludzie jesteśmy Bogiem?
Uświadomienie tego przychodzi w nas po wykonaniu porządnej wewnętrznej pracy.
Ja Cię do tego nie przekonam, nie wytłumaczę, ani nie pokażę przykładu.
Bo doświadczenie boskości jest czysto subiektywne.
I nie jest poznawalne umysłem. Zauważ, że umysłem nie jesteś w stanie nawet czuć emocji, ani radości.
Spokój… to coś, co rzadko da się odczuć wśród innych ludzi. Same nerwusy dookoła.
Mówisz tylko o sobie.
Ja widzę spokój i radość.
Co jeśli się nie wie jaka jest rzeczywistość? Jak do tego dojść? Zwyczajnie obserwując?
Porzucając wszystkie interpretacje, widzimisie, opór, emocje.
Prawda odsłania się przed nami w stanie spokoju.
Nie sądziłem, żeby człowiek posiadał duszę. Wierzysz w życie pośmiertne?
Człowiek nie posiada Duszy.
Dusza posiada człowieka – ego.
Nie muszę wierzyć w życie pośmiertne, bo wiem jakie są fakty.
Życie się nie kończy, tylko zmienia formy. Śmierć to tylko zmiana formy tak jak woda może stać się lodem czy parą wodną. Ale to wciąż ta sama woda.
To są argumenty naukowca z filozofi totalizm, który na nowoczesny język przekazuje to, co zostało napisane w Bibli, której autorem jest sam Bóg. Nie mówię, że w to wierzę, ale to jest bardzo interesujące.
Wiele rzeczy jest interesujące. Ale większość z nich nic nie daje i wręcz zakrzywia rzeczywistość.
Autorem pierwszej wersji Biblii można powiedzieć, że był Bóg, bowiem nie zawierała zniekształceń i przekłamań, których dziś jest w niej mnóstwo.
Ta książka dzisiaj ma naprawdę niewiele wspólnego ze Słowem Bożym.
A Słowo Boże to po prostu opis pewnego wycinka rzeczywistości i wskazówki jak postępować na tej planecie. To wszystko.
Np. Apokalipsa Św. Jana to zupełna bzdura, urojenie, szaleństwo i element mający trzymać ludzi w strachu, winie, wstydzie.
Zródłem jest Biblia. Te przekazy są na dzisiejszy język.
A co jest źródłem tej Biblii?
2 000 lat korekt, interpretacji, modyfikacji bardzo często z intencją by zaszkodzić ludziom.
Być odpowiedzialnymi za siebie i nie zwalać winę na świat, innych ludzi – wiele by zmieniło?
Tak. To największy dar jaki możemy dać światu.
A rzeczywistość jest w nas? Dokładniej w naszej świadomości?
Rzeczywistość już jest. Naokoło nas, w nas.
Rozwój naszej świadomości to porzucenie wszystkiego, czym się zaprogramowaliśmy, w co uwierzyliśmy, z czym się utożsamiliśmy.
To pozbywanie się wszystkiego, co rzeczywistością nie jest.
To otwieranie oczu, które były zamknięte. A wszystko jest jakie jest i zawsze takie było. Tylko my staraliśmy się patrzeć na świat przez te minimalne otworki.
Ciekawe… zagłębisz w temat?
Zgłębiam go w Programie.
Miłość, co to znaczy?
To podaję w Programie.
To bardzo wysoki, zaawansowany poziom świadomości.
Od dziecka jesteśmy wychowywani, że za złe uczynki czeka na nas kara boska.
Niektórzy od dziecka są bici żelaznymi prętami…
Zagłada ludzkości wg Bibli ma się zacząć od 2030…
Taaaak, mała być w 2000, 2010… ci sami kretyni mówią to samo tylko wciąż przesuwają datę.
To poczekaj sobie do 2030. I gdy nie będzie końca świata, zastanów się czy na pewno trzymasz w ręku książkę, której jedynym autorem jest Bóg.
Najgorzej, gdy toksycznym towarzystwem jest rodzina.
Przywiązali Cię do łóżka?
Uważasz, że tacy osobnicy nie posiadają już żadnych odczuć?
Posiadają ale ich nie czują.
Zobacz, jakie zwierze się kryje w ludzkiej skórze.
To samo co w Tobie i we mnie.
To jest bardzo motywacyjne do działania, że ma się tylko jedno życie. Wierzysz w reinkarnację pisząc, iż jest ciągłe?
Reinkarnacja to coś zupełnie innego, niż inkarnowanie na tej planecie w ciele.
Reinkarnacja jest rzeczywista ale jest rzadka.
Czyli powinno się postępować moralnie w życiu, bo karma wraca?
Jeśli potrzebujesz strachu przed karmą, by postępować moralnie to zastanów się czy to nie przeczy moralnemu postępowaniu.
Sami wybieramy jacy jesteśmy. Od tego tu jesteśmy – by decydować o swoim kierunku w nieograniczonym oceanie możliwości.
To jest te Wyższe Ja?
Wyższe Ja to jeden z etapów uświadamiania sobie rzeczywistości. Dość zaawansowany.
Chciałbym poznać swojego, naszego Boga. Patrze się w niebo i mówię, gdzie jesteś ujawnij się!
A więc stoisz przed ścianą drzew i krzyczysz do nich – “Hej! Rozstąpcie się, bo przesłaniacie mi las!”
Mówiłem – doświadczenie Boga możliwe jest tylko w nas. A Ty mówisz, że patrzysz w niebo i mówisz mu, by wyskoczył zza chmurki…
A po drodze ile osób oceniłeś negatywnie, na ile drzew nawet nie zwróciłeś uwagi, ile bawiących się zwierząt zignorowałeś?
Uważasz, że Bóg jest gdzieś wysoko, wyyyyysooooko, a tu na Ziemi to co?
Więc dalej utrzymujesz świadomość separacji i wierzysz, że utrzymując ją zobaczysz rzeczywistość.
Najpierw czeka Cię porządna wewnętrzna praca. Łakocie czekają jak umyjesz ręce i za uszami.
Podkreślę, że to, co krytykuję to Wasze wybory, decyzje, działania. Nie krytykę Was jako ludzi, mężczyzn.
To, na co sobie pozwalacie to rezultat Waszej krytyki odnośnie Was samych. Dlatego nie widzicie i nie pozwalacie sobie na więcej.
Gdy przestaniecie krytykować siebie niezależnie od przeszłości, nawet tej, która była 5 minut wcześniej – wszystko zacznie się zmieniać.
Osiągnięcie czegoś z zewnątrz nic nie da, bo co z tego dajmy na to będziemy wozić się zajebistym autem czy drogim ciuchem, jak dalej się czujesz w środku tragicznie. Dlatego to o czym wspominasz może być prawdą. Fakt jeszcze tego osobiście nie doświadczyłem, ale masz coś w sobie, że Tobie wierzę. Swoją drogą jesteś jedyną osobą, której się wyżaliłem w wiadomości. Jesteś naprawdę wyjątkową osobą. Od Ciebie czuć taki przepływ ciepła mimo, że nie widzimy się w 4 oczy. ;)
Także czy pięniądze szczęście dają? Owszem są potrzebne w życiu, ale czy oto opierać swoją wartość?
Osiągnięcie czegoś z zewnątrz nic nie da,
Skąd to wziąłeś? Powiedz mi.
Czy powiedział to jakiś mądry człowiek, czy tak Ci nagle wpadło do głowy i wydało się bardzo wartościowe?
Mówiłem – nie mamy się oszukiwać, że w czymkolwiek znajdziemy źródło jakiegokolwiek braku, który możemy utrzymywać na swój temat.
Ale zazwyczaj droga do wzniosłych celów spoza naszej strefy komfortów, droga do realizacji naszych marzeń wyciągnie z nas wszystko to, co przesłaniało pełnię i zasilało braki.
Energia podąża za działaniem.
Działanie jest niezbędne.
bo co z tego dajmy na to będziemy wozić się zajebistym autem czy drogim ciuchem, jak dalej się czujesz w środku tragicznie.
Najpierw zarób na drogie auto i drogie ciuchy – przebądź tę drogę, a potem mi powiedz czy “co z tego”.
Dlatego to o czym wspominasz może być prawdą.
Na razie nie odnosisz się do tego co napisałem, tylko do jakichś swoich interpretacji tego.
Fakt jeszcze tego osobiście nie doświadczyłem, ale masz coś w sobie, że Tobie wierzę. Swoją drogą jesteś jedyną osobą, której się wyżaliłem w wiadomości. Jesteś naprawdę wyjątkową osobą. Od Ciebie czuć taki przepływ ciepła mimo, że nie widzimy się w 4 oczy. ;)
Dziękuję!
Niemniej wiele osób pisze do mnie i się wyżala ale może kilka procent bierze się za robotę.
Pytanie czy odpuściłeś ten żal i opór, czy dalej się ich trzymasz?
Bo czym innym jest wyżalić się i z tym skończyć, czyli uwolnić żal, opór, winę, wstyd i skorygować swoją postawę do życia, do działania, a czym innym jest tylko ponarzekać, poużalać się i nic nie zmienić.
Także czy pieniądze szczęście dają? Owszem są potrzebne w życiu, ale czy oto opierać swoją wartość?
To, dzięki czemu pieniądze pojawią się w naszym życiu będzie tym, co jest wartościowe i co odkryje w nas źródło szczęścia.
Tym samym pieniądze mogą stać się jasnym wyznacznikiem czy postępujemy słusznie i czy idziemy w dobrym kierunku.
“Skąd to wziąłeś? Powiedz mi.
Czy powiedział to jakiś mądry człowiek, czy tak Ci nagle wpadło do głowy i wydało się bardzo wartościowe?”
Osoba czująca się, jak nic nie warty kawałek gówna zmieni spostrzeganie siebie po zdobyciu czego pragnie np. wymarzony samochód? Przełamywał się, starał, zmuszał i w końcu się udało osiągnąć, ale te poczucie ze sobą zabiera i nie stanie się innym człowiekiem, bo co gdy to straci? Jeszcze gorzej będzie się czuł, bo opierał o to swoją wartość. I wtedy trzeba w coś uciec i przestać czuć, a to porno, alkohol czy narkotyki… taka moja rozkmina.
No chyba, że to działanie nas zmienia i dążenie do celu. Przez działanie się zmieniamy?
“Najpierw zarób na drogie auto i drogie ciuchy – przebądź tę drogę, a potem mi powiedz czy “co z tego”.
Gdybym do tego doszedł, ale bez wewnętrznego oczyszczenia kierowałbym się na poczuciu własnej wartości, co osiągnąłem, a nie na sobie. Jakbym to stracił – samodestrukcja.
“Na razie nie odnosisz się do tego co napisałem, tylko do jakichś swoich interpretacji tego.”
Czekaj, doszedłem do wniosku, że to może działanie nas zmienia i dążąc za marzeniami się dopełniamy?
“Dziękuję!”
To ja dziękuję, gdybym do Ciebie nie napisał już dawno bym się zapewne zabił.
“Niemniej wiele osób pisze do mnie i się wyżala ale może kilka procent bierze się za robotę.”
Czyli rozpisujesz się, co należą robić, ale jednak wolą trzymać się tego wszystkiego i olewają sprawę, to może strach i brak odwagi ze zmierzeniem się?
Myślę, że trzeba naprawdę chcieć się zmienić, bo czujesz głeboko, że jest coś nie tak i podjąć decyzje szczerą, bo jak widzisz nikogo nie zmienisz, to osoba musi chcieć tego i wykorzystać w praktyce Twoje drogowskazy, a czy ktoś z tego skorzysta, to już ich życie i osobista sprawa.
Ci ludzie w tym i ja mają o wiele łatwiej niż Ty parę lat temu, bo Ty sam do tego doszedłeś przez ciężką pracę wewnętrzną i sam zdobyłeś te zajebiste doświadczenie, które możesz przekazywać dalej pomagając ludziom.
Mam pytanie czy osoba nieuzależniona w ogóle może nauczyć się o emocjach i nimi zarządzać w zdrowy sposób i to poprawi ich jakość życia, czy to tylko tyczy się uzależnionych? o w co nieuzależniona osoba uciekała? Nie miała, jak to tłumić, więc jeszcze gorzej ma taka osoba?
“Pytanie czy odpuściłeś ten żal i opór, czy dalej się ich trzymasz?”
Kiedy mogę uczciwie uznać, że puściłem się tego?
“Bo czym innym jest wyżalić się i z tym skończyć, czyli uwolnić żal, opór, winę, wstyd i skorygować swoją postawę do życia, do działania, a czym innym jest tylko ponarzekać, poużalać się i nic nie zmienić.”
Jakie to prawdziwe. Gdy płacz nagle łapie, to znaczy, że czuję żal, która wspomaga oczyszczenie się?
“To, dzięki czemu pieniądze pojawią się w naszym życiu będzie tym, co jest wartościowe i co odkryje w nas źródło szczęścia.
Tym samym pieniądze mogą stać się jasnym wyznacznikiem czy postępujemy słusznie i czy idziemy w dobrym kierunku.”
Wysoki standard życia to jest coś, o czym można pomarzyć, a szczególnie w Polsce. Za granicą osiągniesz, co pragniesz szybciej i łatwiej, choć zacznijmy od tego czy w ogóle w Polsce da się coś osiągnąć? Nie bez powodu młodych ludzi milionowo po uciekało z tego kraju. Sam się zastanawiam czy tu zostać i walczyć o swoje, czy wyjechać do normalnego kraju i mieć święty spokój? Społeczeństwo, które cieszą się z czyichś porażek, a sukces kogoś to ból i zazdrość. Życie ogólnie w tym kraju, to szkoła przetrwania.
Sądzisz, że pieniądze zmieniają człowieka?
Osoba czująca się, jak nic nie warty kawałek gówna zmieni spostrzeganie siebie po zdobyciu czego pragnie np. wymarzony samochód?
Jeśli sama to wybierze.
Przełamywał się, starał, zmuszał i w końcu się udało osiągnąć, ale te poczucie ze sobą zabiera i nie stanie się innym człowiekiem, bo co gdy to straci?
Każdy dojdzie tam, dokąd zmierza. Każdy musi sam rozpoznać dokąd zmierza.
Jeśli trzymamy się oczarowania, zmierzamy do rozczarowania.
Jeszcze gorzej będzie się czuł, bo opierał o to swoją wartość. I wtedy trzeba w coś uciec i przestać czuć, a to porno, alkohol czy narkotyki… taka moja rozkmina.
No chyba, że to działanie nas zmienia i dążenie do celu. Przez działanie się zmieniamy?
Jeśli taka będzie nasza intencja.
Nie możesz powiedzieć, że przez chodzenie do lasu zbieramy grzyby.
Zbierzesz grzyby jak je znajdziesz, schylisz się, zetniesz i włożysz sobie do koszyka.
A możesz ‘iść na grzyby’ i nie przynieść żadnego, nawet nie spojrzeć na ziemię.
Gdybym do tego doszedł, ale bez wewnętrznego oczyszczenia kierowałbym się na poczuciu własnej wartości, co osiągnąłem, a nie na sobie. Jakbym to stracił – samodestrukcja.
Więc wiesz już, że możesz do tego dojść ale wraz z wewnętrznym oczyszczeniem i wszystko będzie dobrze. A nawet bardzo dobrze.
Czekaj, doszedłem do wniosku, że to może działanie nas zmienia i dążąc za marzeniami się dopełniamy?
Żadne działanie nas nie zmienia.
To my zmieniamy się jeśli taka będzie nasza intencja.
Wiele osób robi w kółko to samo, tylko bardziej i zmieniają się tak, że stają się coraz bardziej zgorzkniali, sfrustrowani, przygnębieni.
Więc nie zwalaj niczego na działanie, na ruszanie ręką czy nogą.
Ty odpowiadasz za siebie, a nie Twoje ciało.
To ja dziękuję, gdybym do Ciebie nie napisał już dawno bym się zapewne zabił.
Bardzo mi miło to słyszeć!
Więc widzisz, że chęć zabicia siebie to rezultat tylko powtarzania w kółko tego samego, nie dostrzegania innej drogi, która była dostępna.
Tak jak ja – wystarczyło mnie znaleźć, porozmawiać i już zmienia się perspektywa, czyli KONTEKST i samobójstwo przestaje być jedynym dostrzegalnym wyjściem.
Czyli rozpisujesz się, co należą robić, ale jednak wolą trzymać się tego wszystkiego i olewają sprawę, to może strach i brak odwagi ze zmierzeniem się?
Brak odwagi, to rezultat wyboru oporu, strachu, mentalizacji.
Nie są gotowi odpuścić utożsamienie z ego. Nie wybrali zmiany.
Mają do tego prawo.
Myślę, że trzeba naprawdę chcieć się zmienić, bo czujesz głeboko, że jest coś nie tak i podjąć decyzje szczerą, bo jak widzisz nikogo nie zmienisz, to osoba musi chcieć tego i wykorzystać w praktyce Twoje drogowskazy, a czy ktoś z tego skorzysta, to już ich życie i osobista sprawa.
Zgadza się.
Wiele osób dopiero decyduje się na zmianę, gdy zaboli ich dostatecznie mocno.
Ci ludzie w tym i ja mają o wiele łatwiej niż Ty parę lat temu, bo Ty sam do tego doszedłeś przez ciężką pracę wewnętrzną i sam zdobyłeś te zajebiste doświadczenie, które możesz przekazywać dalej pomagając ludziom.
Na tym polega rozwój całej ludzkości.
Mam pytanie czy osoba nieuzależniona w ogóle może nauczyć się o emocjach i nimi zarządzać w zdrowy sposób i to poprawi ich jakość życia, czy to tylko tyczy się uzależnionych? o w co nieuzależniona osoba uciekała? Nie miała, jak to tłumić, więc jeszcze gorzej ma taka osoba?
Są migreny, tabletki, seriale, papierosy, internet, głupie serwisy z obrazkami, spotkania przy piwie/winku.
Są tysiące sposobów, by uciekać od własnego wnętrza.
I tych osób nigdy nie zaboli dostatecznie mocno jak tych, którzy wybrali uzależnienie dodatkowo wprowadzające zniszczenia w życiu.
“Pytanie czy odpuściłeś ten żal i opór, czy dalej się ich trzymasz?”
Kiedy mogę uczciwie uznać, że puściłem się tego?
Patrz na rezultaty.
Gdy np. podejmiesz się czegoś, czego się do tej pory jeszcze nie podejmowałeś.
“Bo czym innym jest wyżalić się i z tym skończyć, czyli uwolnić żal, opór, winę, wstyd i skorygować swoją postawę do życia, do działania, a czym innym jest tylko ponarzekać, poużalać się i nic nie zmienić.”
Jakie to prawdziwe. Gdy płacz nagle łapie, to znaczy, że czuję żal, która wspomaga oczyszczenie się?
Tak, żal wspomaga.
Ale dokładnie to robi – wspomaga, a nie robi niczego za nas.
Za to czy nas wspomoże odpowiada nasza intencja.
Dla jednych żal staje się kolejnym usprawiedliwieniem do niechęci, uraz, apatii, depresji, bo taką mają intencję.
A dla innych staje się narzędziem do oczyszczenia i pozytywnej zmiany.
“To, dzięki czemu pieniądze pojawią się w naszym życiu będzie tym, co jest wartościowe i co odkryje w nas źródło szczęścia.
Tym samym pieniądze mogą stać się jasnym wyznacznikiem czy postępujemy słusznie i czy idziemy w dobrym kierunku.”
Wysoki standard życia to jest coś, o czym można pomarzyć, a szczególnie w Polsce.
Wysoki standard życia to nie tylko pieniądze.
Zresztą kto powiedział, że to do czegokolwiek jest potrzebne?
A jeśli nie odpowiadają Ci warunki w tym kraju, wyjedź! To jest tak proste.
I zobacz czy przypadkiem nie będzie Ci tak samo trudno za granicą.
Za granicą osiągniesz, co pragniesz szybciej i łatwiej,
Skoro w to wierzysz, to co tu jeszcze robisz?
choć zacznijmy od tego czy w ogóle w Polsce da się coś osiągnąć?
A ile poznałeś osób, które coś osiągnęły?
Z kim się zadawałeś?
Ja znam osoby, które osiągnęły niemało.
Nie bez powodu młodych ludzi milionowo po uciekało z tego kraju.
Każdy ma swoje powody.
A Ty masz swoje, że tu nadal jesteś choć za granicą ponoć roztacza się raj.
Sam się zastanawiam czy tu zostać i walczyć o swoje,
Walczyć o swoje?
Z kim? Z rządem? Z sąsiadem?
Z panią Haliną z mięsnego o swój kawałek golonki?
czy wyjechać do normalnego kraju i mieć święty spokój?
Idź do lasu albo wyjedź na obrzeże swojego miasta na kilka godzin.
I zobacz czy potrafisz zachować “święty spokój” choć przez kilka godzin.
Jeśli nie, to dostrzeżesz podstawowy fakt – że spokój/walkę nosimy w sobie. Nie ma ich w kraju, na świecie czy gdziekolwiek indziej.
Społeczeństwo, które cieszą się z czyichś porażek, a sukces kogoś to ból i zazdrość. Życie ogólnie w tym kraju, to szkoła przetrwania.
Bzdura.
To co piszesz jest obecne w każdym kraju. Bo to nie zależy od kraju ale tego, na co zwracasz uwagę.
Sądzisz, że pieniądze zmieniają człowieka?
W takim samym stopniu rower.
Powiedz mi kiedy stanie się jasne, że każdy odpowiada za siebie, swoje intencje – to kim jest, kim wybiera by być?
Co to jest pieniądz? Niebezpieczny typek z bronią? Czy one każą coś Ci zrobić lub czegoś zabraniają?
Sam decydujesz co z nimi zrobisz, w jaki sposób je zarabiasz, wydasz, zainwestujesz, postrzegasz, etc.
Pieniądz to trochę miedzi, papieru lub cyferki na koncie. Powiedz mi jak to może Cię zmienić?
Masz 10 000 pieniędzy i wszystko jest ok ale jak masz 10 001 to nagle one transformują się w diabła i pod groźbą wiecznego potępienia każą Ci robić coś złego?
Jaka kwota nagle powoduje, że człowiek przez nie stanie się zły?
1,29 zł?
129 zł?
129000 zł?
Znamy przykłady ludzi posiadających każdą sumę pieniędzy i jedni byli zawsze spoko, a inni byli draniami.
Czy to pieniądze jednych zmieniały w dobrych, a innych w niegodziwych?
Dlaczego zresztą mówimy o pieniądzach?
Pomówmy o samochodach!
Przecież to samochody zabiły więcej ludzi, niż pieniądze!
Czy więc samochody są złe, grzeszne, korumpują ludzi? Jakoś nie słyszałem o takiej debacie!
Może to samochody upijają kierowców i każą im wjechać w panią z dzieckiem w wózku?!
O matko! Trzeba zabić wszystkie samochody! Zezłomować! Trzeba zabronić samochodów! Bo przez nie wszyscy pójdziemy do piekła!
Hmm ale jakoś nie słyszałem, by jakikolwiek ksiądz zrezygnował z samochodu, bo to grzech.
Zresztą z pieniędzmi jest podobna historia…
No ale jeśli stwierdzenie “pieniądze są złe” wystarczy, byśmy nic nie zrobili w sobie i ze swoim życiem, nie nauczyli się odpowiedzialności, porzucili pracę nad stawianiem się uczciwym, dojrzałym, dorosłym, odpowiedzialnym… ja takiej osobie nie pomogę nawet tysiącem artykułów. Bo każdy sam wybiera poziom jaki chce reprezentować.
A czy każdy mężczyzna do szczęścia i spełnienia na całe życie potrzebuje kobiety\dziewczyny ? A co ma powiedzieć chłopak który od zawsze jest bardzo nieśmiały i niepewny siebie nie ma w nim tej radości,dowcipności i umiejętności interpersonalnych. Dziewczyny widzą ten wstyd i strach i odpychają go od siebie, czują do ciebie wrogość nie odzywają się do ciebie kompletnie ignorują dla nich jest mięczakiem, dzieciakiem. Dla takich mężczyzn skrytych i nieśmiałych wychodzenie z domu na podryw w realu w dyskotekach czy na mieście to bariera nie do przekroczenia. Na razie moje ostatnie lata to praca której nie lubię i dom a w nim nauka i granie na komputerze = zero dziewczyn i deprecha. Najgorsze że czasach gdy my byliśmy nieśmiali nasi rówieśnicy spotykali się z ludźmi, chodzili na imprezy, rozmawiali na różne tematy, przez co wytworzyła się pewna przepaść pomiędzy ich poziomem komunikacji, a naszym. Wiem są jeszcze portale randkowe ale spotkanie tam z dziewczyną graniczy z cudem większość w ogóle nie odpisuje na wiadomości a jak piszecie sobie fajnie nagle kontakt się urywa. Trzeba zdać sobie sprawę że konkurencja jest ogromna do 1 dziewczyny pisze 100 chłopaków i ma w czym wybierać.Po co tracić czas na te płaszczenie się przed nimi na portalach randkowych. Nie lepiej poświęcić się całkowicie sobie swoim rozwojem pasją, zainteresowaniom. Podobno najszczęśliwszy człowiek na Ziemi to mnich buddyjski jakoś nie potrzeba mu baby u boku do szczęścia :) Są single szczęśliwi z życia z samym sobą ale ja potrzebuję dla kogoś żyć jestem bardzo wrażliwy i uczuciowy. Coś mi się wydaje że trzeba pogodzić się z faktem że życie to nie bajka lub film romantyczny nikt gdzieś tam na Ciebie nie czeka. Życie to walka o swoje które trzeba sobie zapracować. Ofiary od dzieciństwa zazwyczaj przegrywają w życiu. Mam 26 lat a do dzisiaj nie miałem jeszcze dziewczyny i seksu i mam się z tego powodu zabić? Jest ciężko samemu widząc jeszcze jak znajomi układają sobie życie u boku pięknych partnerek i realizują się bez wstydu i lenistwa z przyjaciółmi. A ty przez swoją skazę w postaci nieśmiałości, fobii społecznej i braku pewności siebie które masz nie wiadomo za jakie przewinienie w swoim życiu od dziecka. Jako dziecko wydawało ci się że jesteś gorszy od innych i bezbronny. Trudno zmienić te przekonania. Cały szereg długich lat nieśmiałości, poniżania i wstydu nie idzie odpuścić te nawyki i emocje są wypalone w umyśle. Staram się iść do przodu ale ciężko i topornie mi to idzie moim największym marzeniem jest zostanie muzykiem wierzę że oczyści i wyleczy mnie to z nieśmiałości. Że osiągnę cel mego życia będę śpiewał i w końcu wyrzucę z siebie emocje cały czas nagromadzane. Wyrażę siebie poprzez muzykę to będzie dla mnie oświecenie i spełnienie! Wreszcie porzucę głupią i nudną pracę będę wychodził z domu i będę twórcą a nie ofiarą w swoim życiu ale nie mogę się zabrać za to marzenie ale coś trzyma mnie mocno w miejscu którym jestem i nie chce pościć to jest ta niepewność i strach przed porażką :( często czuję ogromny smutek z powodu braku dziewczyny, piękna dziewczyna jest dla mnie nieosiągalna może w fantazjach ale nie chcę tracić energii i witamin przez masturbację. Nie potrafię uwierzyć że nadaję się do roli męża a co dopiero ojca. Dziewczyny są przeróżne niektóre są miłe, zabawne, spokojne, energiczne, stanowcze toksyczne, wredne, przemądrzałe itp……. ale niestety większość jest zajęta
A czy każdy mężczyzna do szczęścia i spełnienia na całe życie potrzebuje kobiety\dziewczyny?
A więc liczysz, że powiem Ci, że możesz odpuścić?
Otóż nie – ci, którzy noszą w sobie wstyd, strach, winę, żal i opór potrzebują kobiet. Ale nie by stały się dla nich źródłem szczęścia. Tylko poprzez dążenie do relacji, do seksu, do randek z kobietami mamy wspaniałą okazję, by uzdrowić, oczyścić swoje wnętrze i przepracować masę problemów.
Dlatego odpowiem – potrzebujesz kobiety.
A co ma powiedzieć chłopak który od zawsze jest bardzo nieśmiały i niepewny siebie nie ma w nim tej radości,dowcipności i umiejętności interpersonalnych.
Może powiedzieć co chce. Może narzekać, użalać się, rozpaczać całe życie.
A może poszukać rozwiązań, bo takowe są.
Dziewczyny widzą ten wstyd i strach i odpychają go od siebie, czują do ciebie wrogość nie odzywają się do ciebie kompletnie ignorują dla nich jest mięczakiem, dzieciakiem.
Bzdura. Żadna kobieta Ci tego nie zrobiła.
SAM SOBIE TO ROBISZ!!!
Dostrzeż to. Ty widzisz ten swój wstyd i strach i przez to odpychasz siebie, wybierasz wrogość do siebie (i do kobiet).
Nie odzywasz się wtedy (dlatego pytasz co masz powiedzieć). Kompletnie ignorujesz się. Uważasz się za mięczaka.
A to wszystko to dziecinne postawy.
Dla takich mężczyzn skrytych i nieśmiałych wychodzenie z domu na podryw w realu w dyskotekach czy na mieście to bariera nie do przekroczenia.
Bo nie TO jest barierą ale Twój własny opór do siebie. Opór też względem emocji – wstydu, winy.
Ty chcesz to wszystko wziąć ze sobą na podryw i na dyskoteki i liczyć, że to magicznie zniknie.
Na razie moje ostatnie lata to praca której nie lubię i dom a w nim nauka i granie na komputerze = zero dziewczyn i deprecha.
Oczywiście – bo wybierasz tylko to, przez co unikasz odczuwania, mierzenia się z oporem, wstydem, winą, żalem, gniewem.
Przez to tych emocji w Tobie przybywa i pojawiła się depresja.
Najgorsze że czasach gdy my byliśmy nieśmiali nasi rówieśnicy spotykali się z ludźmi, chodzili na imprezy, rozmawiali na różne tematy, przez co wytworzyła się pewna przepaść pomiędzy ich poziomem komunikacji, a naszym.
Jeśli tak uważasz, to tak będzie.
Jedyne “najgorsze” to to, że nawet nie dostrzegasz, że sam trzymasz się wstydu, winy, strachu, żalu i oddajesz za to odpowiedzialność.
Wiem są jeszcze portale randkowe ale spotkanie tam z dziewczyną graniczy z cudem większość w ogóle nie odpisuje na wiadomości a jak piszecie sobie fajnie nagle kontakt się urywa.
Oczywiście!
Bo rolą tego jest wydobyć z Ciebie to, z czym nie chcesz się zmierzyć i czego nie chcesz puścić.
Może w końcu ból pomoże Ci to odpuścić.
Trzeba zdać sobie sprawę że konkurencja jest ogromna do 1 dziewczyny pisze 100 chłopaków i ma w czym wybierać.
Człowiek spokojny, radosny, pewny siebie nigdy nie narzeka na to.
Po co tracić czas na te płaszczenie się przed nimi na portalach randkowych.
Aaaa, najpierw piszesz, że fajnie się pisze, a potem, że się płaszczysz i dziwisz się, że urywa się kontakt…
Nie lepiej poświęcić się całkowicie sobie swoim rozwojem pasją, zainteresowaniom.
A robisz to?
Podobno najszczęśliwszy człowiek na Ziemi to mnich buddyjski jakoś nie potrzeba mu baby u boku do szczęścia :)
To się z nim spotkań i poznaj jego sekret.
Są single szczęśliwi z życia z samym sobą
Zaprezentuj nam chociaż jednego.
Spotkaj się z nim, porozmawiaj jak on to robi.
ale ja potrzebuję dla kogoś żyć jestem bardzo wrażliwy i uczuciowy.
No to po co ten cały wywód, że nikogo nie potrzeba do szczęścia?
Jeśli potrzebujesz – zrób wszystko, by taką osobę poznać.
Byłeś u psychiatry, psychologa, speca od relacji?
Ile poświęciłem na swój rozwój, oczyszczenie, naukę u tych, którzy mają rezultaty, które sam chciałbyś powtórzyć w swoim życiu?
Coś mi się wydaje że trzeba pogodzić się z faktem że życie to nie bajka lub film romantyczny nikt gdzieś tam na Ciebie nie czeka.
A sądziłeś, że czeka?
O matko! Może jeszcze codziennie gotuje obiad i liczy, że zapukasz?
TO TY CZEKASZ NA SIEBIE. Nikt na Ciebie nie czeka. Ale gdy Ty ruszysz dupsko, zobaczysz, że nagle stanie się to bardzo interesujące dla innych.
Życie to walka o swoje które trzeba sobie zapracować.
OCZYWIŚCIE!!!
Jakże mogłem pominąć ten niezmiernie trafny fakt!?
TWOJE ŻYCIE TO WALKA.
Bo nosisz ze sobą każdą urazę, zadrę, wstyd, żal, winę, opór, gniew, dumę, strach, pożądanie i nie chcesz tego puścić.
I wierzysz każdej racjonalizacji swojego umysłu, że taki jest Twój los.
Ofiary od dzieciństwa zazwyczaj przegrywają w życiu.
Bo trzymają się wstydu i winy i nie chcą ich puścić.
Mam 26 lat a do dzisiaj nie miałem jeszcze dziewczyny i seksu i mam się z tego powodu zabić?
Powiedz, liczysz, że przytaknę Ci na to?
Czy czytałeś ten artykuł, czy czytałeś artykuły o świadomości ofiary, czy tylko wydawało Ci się, że czytasz, a tak naprawdę widziałeś tylko mentalizację swojego umysłu?
Jest ciężko samemu
Bo nosisz w swojej psychice tony toksyn emocjonalnych i oporu.
widząc jeszcze jak znajomi układają sobie życie u boku pięknych partnerek i realizują się bez wstydu i lenistwa z przyjaciółmi.
A Ty zamiast odpuścić opór, wstyd, winę, strach i wziąć się za siebie za ich przykładem, wykorzystujesz rezultaty innych do usprawiedliwiania własnej niechęci.
A ty przez swoją skazę w postaci nieśmiałości, fobii społecznej i braku pewności siebie które masz nie wiadomo za jakie przewinienie w swoim życiu od dziecka.
Żadne przewinienia.
Nieświadomość i niedojrzałość. Sam trzymasz się oporu, wstydu, winy, żalu, strachu i będąc oczarowany swoim jakże najmędrszym umysłem usprawiedliwiasz to czym popadnie.
Jako dziecko wydawało ci się że jesteś gorszy od innych i bezbronny. Trudno zmienić te przekonania.
Prosto. Bo nie zmieniasz przekonań, tylko oczyszczasz się z tego co je zasila.
Cały szereg długich lat nieśmiałości, poniżania i wstydu nie idzie odpuścić te nawyki i emocje są wypalone w umyśle.
A więc Ty wiesz lepiej.
Ok, więc powiedz mi w czym problem? Ty wiesz najlepiej, całkowicie olewasz informacje, które przekazuję i dalej trzymasz się swojej racji.
Mówiłem – racja albo spokój.
Staram się iść do przodu ale ciężko i topornie mi to idzie
A co sobie wyobrażasz? Że będzie Ci coraz lżej ciągle taszcząc za sobą wór cegieł?
I to jeszcze cały czas dokładając do niego coraz więcej…
moim największym marzeniem jest zostanie muzykiem wierzę że oczyści i wyleczy mnie to z nieśmiałości.
Absolutna bzdura.
Dalej wybierasz wierzyć w bajki.
To, dzięki czemu zostaniesz muzykiem wyleczy Cię z nieśmiałości – odpowiednie intencje, działanie, podczas którego oczyszczać się będziesz z nagromadzonych niskich emocji i oporu, zmiana nastawienia do siebie, świata i innych ludzi, etc.
Ale jeśli dalej wybierać będziesz opór, wstyd, chcenie, a nie działanie – co ma się zmienić?
Że osiągnę cel mego życia będę śpiewał i w końcu wyrzucę z siebie emocje cały czas nagromadzane.
Jeśli nie wyrzucisz ich teraz, nie wyrzucisz ich nigdy.
Nie zrobisz tego nagle, bo się nauczysz pisać nuty. Nie wywalisz tego nagle magicznie na scenie po osiągnięciu sukcesu.
Dalej wolisz trzymać się swojego, a nie posłuchać człowieka, który był w tym samym miejscu, co Ty jesteś i to przekroczył.
Wyrażę siebie poprzez muzykę to będzie dla mnie oświecenie i spełnienie!
No pewnie! I jeszcze Ci samo zrobi obiad.
Wreszcie porzucę głupią i nudną pracę będę wychodził z domu i będę twórcą a nie ofiarą w swoim życiu ale nie mogę się zabrać za to marzenie ale coś trzyma mnie mocno w miejscu którym jestem i nie chce pościć to jest ta niepewność i strach przed porażką :(
Więc marzysz o wyrzuceniu, odpuszczeniu emocji, a gdy się pojawiają to się ich łapiesz i to usprawiedliwiasz, że Ty jesteś ofiarą, że od dziecka nieśmiały, bla bla bla
często czuję ogromny smutek z powodu braku dziewczyny,
I wierzysz, że dopiero jak zostaniesz muzykiem to go wyrazisz, odpuścisz i oczarujesz tym wszystkie wrażliwe kobiety. Tak tak.
piękna dziewczyna jest dla mnie nieosiągalna może w fantazjach
Dla człowieka taszczącego na plecach worek cegieł nieosiągalne jest stanąć prosto.
ale nie chcę tracić energii i witamin przez masturbację.
A co chcesz?
Nie potrafię uwierzyć że nadaję się do roli męża a co dopiero ojca.
Bo mylisz siebie z umysłem, który myśli co najwyżej z jakością tego, co utrzymujesz w sobie.
Dziewczyny są przeróżne niektóre są miłe, zabawne, spokojne, energiczne, stanowcze toksyczne, wredne, przemądrzałe itp……. ale niestety większość jest zajęta
Ty chcesz większość czy jednej?
Kolejna racjonalizacja, by trzymać się żalu, wstydu, winy, oporu.
I tak możesz i najprawdopodobniej będziesz do końca życia.
A powód jest jeden – wybierasz rację, nie spokój.
Dziękuję Panie Piotrze za odpowiedź i ten pełen wartościowych artykułów blog. Czytam je i czytam coś powoli się rozjaśnia w moim patrzeniu na świat ale trudno mi to przełożyć w praktykę. Szkoda że dopiero teraz odkryłem Pana stronę dlaczego nie mogłem w dzieciństwie.Ale mimo wszystko to jest niesprawiedliwe że od dziecka stałem się nieśmiały przecieź byłem wtedy niewinny i bez zdania a wpadło się to we mnie i nie chce do dziś wyjść Cały czas byłem pod opieką psychologa i psychiatry ale oni nic nie pomogli. Psycholog chciała żebym miał psa i stał się odpowiedzialny i posłała na spotkania z jakimś grupami w których była patologia co mnie odstraszyło i zniechęciło. Od psychiatry brałem osiem lat lek parogen który jak dziś widzę był środkiem pajlatywnym i ogromnie tłumił emocje i dawał mi sztuczną radość i odwagę i ogłupiał. Zwiększał teź pobudzenie seksualności przez co wpadłem w nałóg masturbacji. Tak naprawdę gdy przestałem brać ten lek opadła iluzja i dostrzegłem niską jakość mojego życia jak tnący chwyta się wszystkiego tak szukałem różnych porad i wskazówek i tak na szczęście znalazłem ten blog. Od zawsze kocham muzykę słucham ją codziennie różnych gatunków czasem smutnej, depresyjnej, radosnej, pompatucznej, miłosnej nic nie robi na mnie takiego wrażenia jak muzyka ah i jeszcze te teksty. Nic tak nie wyraża człowieka jak muzyka. Czymś koszmarny jest dla mnie teraz to to że mi się teraz tak poprzewracało w głowie że jak słyszę piosenki to czuje zazdrość i gniew że ja nie potrafię się za to wziąć i nie tworzę muzykii ostatnio nie słucham już muzyki bo depresjonuje mnie.Ale proszę mi powiedzieć jak się tu i teraz oczyścić pozbyć tego worka cegieł zapomnieć o tym wymazać z pamięci czy zacząć odczuwać te wszystkie emocje teraz na raz? Jestem taki stłumiony duszny od środka że nie potrafię krzyczeć i głośno mówić. Czyli moim największym wrogiem i tyranem jest mój umysł? Czy da się go przeprogramować na pozytywnie myślący umysł przez słuchanie pozytywnych afirmacji? Ale on jest częścią mnie nie mogę się go pozbyć wymazać ogromnej ilości pamięci który on zawiera. I jedna drobna rzec przywołuje dane doświadczenie z życia.Najgorsze jest to że ja czuję się jakbym bym w nim żył a on bez przerwy nadaje nie może przestać podsuwa mi różne głupie myśli często negatywne. Wszyscy mówią mi że ciągle myślę i jestem święty. Jak go zamknąć to po co on jest jak wszystko ocenia?Gdy chcę zabrać się za naukę muzyki to umysł od razu mówi że nie mam znajomych muzyków skąd założę zespół to nie wyjdzie nie ma czasu mam pracować i studiować szukać partnerki bo im później tym trudniej będzie mi znaleźć i tak z każdą decyzją na przyszłość .Wciąż wspomina przeszłość że było lepiej i planuje przyszłość że tu gdzie jestm jest źle i trzeba to zmienić. Albo wczoraj po pracy grałem na komputerze to dzisiaj też żeby było jak wczoraj bo to było dobre. Próbuję medytację. Skutecznie zniechęca mnie do niego myślenie mówi że szkoda czasu. Jak przestać wogóle myśleć jak ciągle coś pojawia a co innego robić w pracy jak jest nudna i monotonna? Jestem ogromnie nie pewny siebie do tego stopnia że sam już nie wiem co robić z sobą w życiu za co się zabrać czy za naukę poszukiwanie dziewczyny za muzykę czy np. ukończyć studia informatyczne żeby być informatykiem i będę miał dobrą pracę czy muzyczne nauczę się o mojej pasji ale nie będę miał zawodu. Moje aktualne praca niestety jeszcze bardziej potęguje nieśmiałość i zamyka mnie w sobie jest tam bardzo mało ludzi i jest nudna, nużąca i niewymagających stałej komunikacji z wieloma nowymi osobami. Współpracownicy w tej pracy już uznali mnie za nieśmiałego i nie rozmawiają że mną na luzie i radośnie tak jak że sobą.Czy oni do mnie nie mówią dlatego że ja się nie odzywam co oni o mnie myślą? We mnie jest ogromna blokada nie mogę wydusić z siebie ciekawej płynnej rozmowy. Możliwe że dobrym wyjściem byłaby dla mnie zmiana pracy na taką w której będę pod ścianą i będę musiał rozmawiać z ludźmi i patrzeć im w twarz np. jako sprzedawca i przetestować się.A więc każda rozmowa z jakąkolwiek osobą jest dla mnie lekarstwem? Nawet z taka osobą toksyczna co widzi moje słabości i chce mnie poniżyć i skrzywdzić by podwyższyć mniemanie o sobie? A dość nie dawno miałam taką sytuację byłem miły i przyjazny a ta osoba zobaczyła mą słabość i próbowała mi wmówić kłamstwa i myślała że ja jej wierze i obniżyć moją wartośc przy innych. Wszyscy jesteśmy różni każdy ma różne oczekiwania wobec siebie ale to jednak prawda ja bardzo potrzebuje dziewczyny może najbardziej że wszystkich moich pragnień? Tylko że ja naprawdę nie wiem jak ją zdobyć przecież nie będę podchodził do każdej obcej zapraszał na kawę. Okaże się że jest zajęta albo weźnie mnie za molestującego co raz mi się zdarzyło. A czy ego jest w moim umyśle i cały czas mi dyktuje że będę mógł siebie pokochać jak będę świetnym muzykiem, będę miał lepszą pracę, znajdę partnerkę moich marzeń? A umysł zaś bredzisz po co mi to nie chcę mi się. Znany mi szczęśliwy singiel to Ajahn Brahm mnich buddyjski :) który na 100% jest zadowolony z życia ale je nie chcę być mnichem buddyjskim ale próbuję ich medytację, muszę się oddzielić od umysłu albo go zmienić….. Słyszałem że coś co jest już od dziecka tak mocno w człowieku zakorzenione to będzie trudne do wykorzenienia trudno zmienić temperament
Dziękuję Panie Piotrze za odpowiedź i ten pełen wartościowych artykułów blog. Czytam je i czytam coś powoli się rozjaśnia w moim patrzeniu na świat ale trudno mi to przełożyć w praktykę.
Trudno zawsze jest na początku. Praktykuj to i nie zbaczaj z tej ścieżki.
Szkoda że dopiero teraz odkryłem Pana stronę dlaczego nie mogłem w dzieciństwie.
Bo podczas Twojego dzieciństwa nie istniała.
Ale mimo wszystko to jest niesprawiedliwe że od dziecka stałem się nieśmiały przecieź byłem wtedy niewinny i bez zdania a wpadło się to we mnie i nie chce do dziś wyjść Cały czas byłem pod opieką psychologa i psychiatry ale oni nic nie pomogli.
Nie ma to nic wspólnego z tym czy było to niesprawiedliwe, czy nie.
Przez niewinność brałeś do siebie emocje innych, a także utożsamiałeś się z emocjami powstałymi w Tobie.
Teraz mówisz, że to nie chce z Ciebie wyjść. BZDURA!!!!
Czytaj proszę ze zrozumieniem co piszę – sam się tego trzymasz. TO CHCE WYJŚĆ, codziennie i dlatego to czujesz.
Ale Ty nazywasz to “Jestem nieśmiały” i się tego łapiesz, trzymasz i opierasz.
Psycholog chciała żebym miał psa i stał się odpowiedzialny i posłała na spotkania z jakimś grupami w których była patologia co mnie odstraszyło i zniechęciło.
Czyli wyciągnęło z Ciebie strach, wstyd, winę, opór.
Od psychiatry brałem osiem lat lek parogen który jak dziś widzę był środkiem pajlatywnym i ogromnie tłumił emocje i dawał mi sztuczną radość i odwagę i ogłupiał.
Od tego często powinni zacząć osoby przesiąknięte emocjami i oporem.
Zwiększał teź pobudzenie seksualności przez co wpadłem w nałóg masturbacji.
Lek tego nie robił.
Odcięcie niższych stanów naturalnie spowodowało, że wzrosłeś w energii i ujawniło się tłumione pożądanie.
I je też tłumiłeś – wyrzucałeś z siebie energię, nie akceptowałeś swojego pożądania i nie akceptujesz seksualności.
Nie zrobił tego lek, sam to sobie zrobiłeś, bo tak podchodzisz do swojego wnętrza.
Tak naprawdę gdy przestałem brać ten lek opadła iluzja i dostrzegłem niską jakość mojego życia jak tnący chwyta się wszystkiego tak szukałem różnych porad i wskazówek i tak na szczęście znalazłem ten blog.
Widzisz więc, że wszystko miało sens.
Od zawsze kocham muzykę słucham ją codziennie różnych gatunków czasem smutnej, depresyjnej, radosnej, pompatucznej, miłosnej nic nie robi na mnie takiego wrażenia jak muzyka ah i jeszcze te teksty.
Nie wiem jakie ah te teksty ale podejrzewam, że nie są uwznioślające i zawierają w sobie ogromne przekłamania i racjonalizacje tego, co czujesz i czego się trzymasz.
Nic tak nie wyraża człowieka jak muzyka.
Bzdura.
Muzyka to jeden z setek, jeśli nie tysięcy sposobów.
Pytanie tylko CO wyrażamy. Wielu artystów wyraża tylko dumę, gniew, winę, opór, niechęć i pełno negatywnych programów na wiele tematów.
Taka muzyka szkodzi ogółowi, stanowi źródło toksyczności, a przecież jest tym, co nazywasz – “wrażeniem siebie”.
Czymś koszmarny jest dla mnie teraz to to że mi się teraz tak poprzewracało w głowie że jak słyszę piosenki to czuje zazdrość i gniew że ja nie potrafię się za to wziąć i nie tworzę muzyki
Nic Ci się nie poprzewracało w głowie.
To normalny stan, gdy nagromadzimy w sobie tyle oporu, że widząc sukcesy innych zaczynamy odczuwać ból.
I nasz umysł atakuje za to innych.
ostatnio nie słucham już muzyki bo depresjonuje mnie.
Nie robi tego muzyka!!!
Sam sobie to robisz opierając się, trzymając się winy, wstydu, żalu, gniewu i dumy.
Ale proszę mi powiedzieć jak się tu i teraz oczyścić pozbyć tego worka cegieł
Przestać zrzucać za niego odpowiedzialność na co/kogo popadnie.
zapomnieć o tym wymazać z pamięci
Nic nie masz zapomnieć, ani wymazać z pamięci.
Masz przestać się opierać, trzymać emocji i myśli, przestać się z nimi utożsamiać i oddawać za nie odpowiedzialność.
czy zacząć odczuwać te wszystkie emocje teraz na raz?
Kto powiedział i gdzie, że masz je zacząć wszystkie odczuwać teraz i na raz???
Jestem taki stłumiony duszny od środka że nie potrafię krzyczeć i głośno mówić.
Więc zacznij praktykę od cichego, powolnego mówienia do siebie przed lustrem, np. pozytywnych rzeczy, że się lubisz.
Kto powiedział, że od razu masz krzyczeć jak jakiś narwany hiphopowiec?
Czyli moim największym wrogiem i tyranem jest mój umysł?
Ponownie – GDZIE JA POWIEDZIAŁEM COŚ TAKIEGO????
Umysł to dziecko, a nie wróg i tyran.
Gdyby wielka korporacja oddawała wszystkie decyzje dziecku, to ta korporacja runęłaby w kilka miesięcy. Czy to oznaczałoby, że dziecko jest wrogiem i tyranem?
Nie. Po prostu dziecko lepiej nie potrafi.
Tak samo jak umysł.
Czy da się go przeprogramować na pozytywnie myślący umysł przez słuchanie pozytywnych afirmacji?
Nie.
NAJPIERW masz oczyścić się z tego, co zasila negatywne afirmacje i przestać za ich pomocą usprawiedliwiać niskie emocje i opór.
Dopiero wtedy możesz liczyć na pozytywne zmiany.
Ale on jest częścią mnie nie mogę się go pozbyć wymazać ogromnej ilości pamięci który on zawiera.
Bo nie masz niczego wymazać.
Masz przestać za pomocą tego usprawiedliwiać to, co z Ciebie wychodzi – wstyd, wina, opór, żal, strach, gniew, duma, pożądanie, etc.
I jedna drobna rzec przywołuje dane doświadczenie z życia.
Naturalnie.
Wszystko jest jak być powinno.
Najgorsze jest to że ja czuję się jakbym bym w nim żył a on bez przerwy nadaje nie może przestać podsuwa mi różne głupie myśli często negatywne.
Naturalnie. Również wszystko jest jak być powinno.
Zacznij medytować. Poszukaj w internecie instrukcji medytacji i zacznij medytować CODZIENNIE.
Wszyscy mówią mi że ciągle myślę i jestem święty.
Jesteś święty ale słuchasz się niedojrzałego, nieświadomego dziecka. Nie licz więc na sukcesy.
Jak go zamknąć to po co on jest jak wszystko ocenia?
NIE MASZ GO ZAMKNĄĆ!!!
Masz przestać go słuchać i nauczyć się go akceptować i kochać.
Gdy chcę zabrać się za naukę muzyki to umysł od razu mówi że nie mam znajomych muzyków skąd założę zespół to nie wyjdzie nie ma czasu mam pracować i studiować szukać partnerki bo im później tym trudniej będzie mi znaleźć i tak z każdą decyzją na przyszłość.
I co z tego? Nie słuchaj go i rób swoje.
Wciąż wspomina przeszłość że było lepiej i planuje przyszłość że tu gdzie jestem jest źle i trzeba to zmienić.
I co z tego? Nie słuchaj go i rób swoje.
Albo wczoraj po pracy grałem na komputerze to dzisiaj też żeby było jak wczoraj bo to było dobre.
I co z tego? Nie słuchaj go i rób swoje.
Próbuję medytację. Skutecznie zniechęca mnie do niego myślenie mówi że szkoda czasu.
Myślenie Cię nie zniechęca.
Sam się zniechęcasz i zrzucasz odpowiedzialność na myślenie.
Jak przestać w ogóle myśleć jak ciągle coś pojawia a co innego robić w pracy jak jest nudna i monotonna?
Praca taka nie jest.
Ty opierasz się, utrzymujesz w sobie niechęć, nudę i monotonię.
Jestem ogromnie nie pewny siebie do tego stopnia że sam już nie wiem co robić z sobą w życiu za co się zabrać czy za naukę poszukiwanie dziewczyny za muzykę czy np. ukończyć studia informatyczne żeby być informatykiem i będę miał dobrą pracę czy muzyczne nauczę się o mojej pasji ale nie będę miał zawodu.
I będziesz się tak zastanawiał następne 40 lat.
Bo myślenie – paplanina, bełkot – będą trwały non stop dopóki nosić w sobie będziesz opór i niskie emocje.
Moje aktualne praca niestety jeszcze bardziej potęguje nieśmiałość i zamyka mnie w sobie jest tam bardzo mało ludzi i jest nudna, nużąca i niewymagających stałej komunikacji z wieloma nowymi osobami.
Bo sam sobie ją wybrałeś właśnie z tego powodu. By unikać odczuwania czegokolwiek innego, niż opór, który nazywasz nudą i monotonią.
Współpracownicy w tej pracy już uznali mnie za nieśmiałego i nie rozmawiają że mną na luzie i radośnie tak jak ze sobą. Czy oni do mnie nie mówią dlatego że ja się nie odzywam co oni o mnie myślą?
Oni zachowują się względem Ciebie tak jak Ty sam zachowujesz się względem siebie.
We mnie jest ogromna blokada nie mogę wydusić z siebie ciekawej płynnej rozmowy.
Zacznij od mniejszych rzeczy, np. od ćwiczenia przed lustrem, które przedstawiłem w darmowych filmach.
Możliwe że dobrym wyjściem byłaby dla mnie zmiana pracy na taką w której będę pod ścianą i będę musiał rozmawiać z ludźmi i patrzeć im w twarz np. jako sprzedawca i przetestować się.
Więc znajdź sobie taką pracę np. na weekend i sprawdź.
A więc każda rozmowa z jakąkolwiek osobą jest dla mnie lekarstwem?
Kto tak powiedział?
Może stać się udręką, gdy za każdym razem będziesz w sobie walczył, opierał się, tłumił emocje i zmuszał się do każdego słowa.
Nawet z taka osobą toksyczna co widzi moje słabości i chce mnie poniżyć i skrzywdzić by podwyższyć mniemanie o sobie?
Sam sobie to robisz.
Sam atakujesz swój umysł, by podwyższyć swoje mniemanie o sobie.
A dość nie dawno miałam taką sytuację byłem miły i przyjazny a ta osoba zobaczyła mą słabość i próbowała mi wmówić kłamstwa i myślała że ja jej wierze i obniżyć moją wartośc przy innych.
Bo tak odbywa się POMOC ze strony innych ludzi – pokazują Ci jaki sam jesteś względem siebie samego. I wyciągają przy okazji to dlaczego taki jesteś.
Wszyscy jesteśmy różni każdy ma różne oczekiwania wobec siebie ale to jednak prawda ja bardzo potrzebuje dziewczyny może najbardziej że wszystkich moich pragnień?
Nie potrzebujesz dziewczyny jako czegoś, co samo z siebie Ci pomoże.
Drogą, którą przebędziesz w życiu i w sobie, by mieć partnerkę i praca, którą wykonasz W SOBIE będzie tym, co Ci pomoże i jednocześnie spowoduje, że relacja będzie mogła kwitnąć.
Tylko że ja naprawdę nie wiem jak ją zdobyć przecież nie będę podchodził do każdej obcej zapraszał na kawę.
Bo nie masz zdobyć dziewczyny.
Masz dla siebie stać się takim mężczyzną, z którym kobieta będzie chciała być. Bo sam chcesz być ze sobą.
A takim stajesz się przez wewnętrzne oczyszczenie i dążenie do pozytywności W SOBIE. A nie masz skupiać się na świecie i jak z niego coś zabrać.
Okaże się że jest zajęta albo weźnie mnie za molestującego co raz mi się zdarzyło.
No pewnie!
Bo kobiety czują to, co nosisz w sobie i ich reakcje wyciągają to z Ciebie.
A czy ego jest w moim umyśle i cały czas mi dyktuje że będę mógł siebie pokochać jak będę świetnym muzykiem, będę miał lepszą pracę, znajdę partnerkę moich marzeń?
Ego Cię oczarowuje i liczy, że będziesz szukał w świecie zewnętrznych i że kompletnie będziesz ignorował wnętrze.
A umysł zaś bredzisz po co mi to nie chcę mi się.
Umysł tylko paple, bredzi, bełkocze.
Ale nie robi tego, by Ci zaszkodzić, tylko lepiej nie potrafi.
Znany mi szczęśliwy singiel to Ajahn Brahm mnich buddyjski :) który na 100% jest zadowolony z życia ale je nie chcę być mnichem buddyjskim ale próbuję ich medytację, muszę się oddzielić od umysłu albo go zmienić…..
Nie masz się oddzielić, ani zmienić. Zacznij od nieoceniającej obserwacji.
Po prostu masz na myślenie i nic z tym nie rób. Przestań się z tym utożsamiać.
Słyszałem że coś co jest już od dziecka tak mocno w człowieku zakorzenione to będzie trudne do wykorzenienia trudno zmienić temperament
Jeśli w to wierzysz, to tak będzie.
Pan ma naprawdę ogromną wiedzę o wnętrzu człowieka i potrafi pomóc i uzmysłowić problemy które są w nas. Szkoda że moi rodzice nie potrafili przekazać mi radośći pewność siebie wiary w swoje możliwości, może dlatego że tego nie mają. Niestety najbardziej byłem szczęśliwy gdy brałem leki i to najbardziej mnie zadziwia że wspomina się momenty w przeszłośći jako przepiękne chwilę i cały czas się do nich wraca zapominając o terażniejszośći a to przez przeszłość jesteśmy tu gdzie jesteśmy. Czy depresja powstaje przez cierpienie a cierpienie to wymaganie od świata czegoś co nigdy nam nie da? Czyli jakie są moje myśli takie jest moje życie?Mam porzucić negatywność i być pozytywny kochać siebie i ludzi, nieprzejmować się zdaniem innych mieć teflonowy umysł do którego nie przykleja się to co mówą inni. A gdy ktoś jest do mnie wrogo nastawiony to znaczy że widzi we mnie złe cechy które sam posiada. A dlaczego Pan pisze że ten prześladowca przychodzi mi z pomocą przecież to jakiś debil, patol który myśli że staje się lepszy gdy komuś dokuczy lub wyśmiejego kto inny na moim miejscu by go taj trzepnął w ten pusty łep że nauczył by się w końcu szacunku do Innych i kultury. Szkoda że tak nie zrobiłem brakuje mi asertywności jestem za dobry i naiwny przez co bezbronny trzeba uważać i nie zakładać z góry że wszyscy mają dobre intencje. Myślę że gdy ktoś mi coś wypomina, obraża mnie, obgadują to robi to z zazdrości. Najbardziej niecierpię sytuacji jak nerwowy szef krzyczy na mnie i złości na mnie i kontroluje moją pracę przez to ja ze stresu i nerwów tym bardziej popełniamy błędy i wpadki. Jak się otworzyć w grupie która sklasyfikowała mnie jako nieśmiałego nieciekawego i nie odzywa się do mnie. A ja nie potrafię przed wszystkimi pisnąć słowa pojawiają się obawy że powiem coś głupiego że będą się śmiać. Cały czas myślę co powiedzieć jest to takie sztuczne i na siłę albo głupio się pytam. To jest koszmar. Co to za rozmowa w której zamiast skupić się na rozmówcach myślisz co tylko powiedzieć. Dlatego ta praca jest dla mnie nie do zniesienia jest więzieniem nie ma tam służbowych kontaktów z ludźmi tylko przebywanie ciągle w tej samej grupie i trzeba się odkryć. Muszę ją zmienić uczyć się aby znaleźć coś lepszego . Często zmuszam się do wypowiedzi i kiepsko to wychodzi albo odpowiadam z opóżnieniem lub nie dosłyszę. Katastrofa pewnie myślą że jakiś przygłup co nie zna się na niczym. Napisał Pan że to wszystko jest we mnie i chce wyjść tylko jak to wypuścić z siebie? Nie cierpię słyszeć jak mówią że on nic nie mówi i stoi jak słup! Mówi ale dlaczego wy do mnie nic nie mówicie nie przyjaźnicie się? Wiem że te strona w większości omawia problem w pornografii która jest jak narkotyk zabija emocje ukrywa je aby później wyszły że zdwojoną siłą mi tak robił lek psychotropowy. Ja akurat nie oglądam pornografii brzydzi mnie oglądanie jak inni obcy mi ludzie uprawiają seks (choć seksem bym tego nie nazwał tylko zezwierzęceniem i uprzedmiotowieniem )przed kamerami. Jest to ohydne. Ale zaś fantazjuję i podniecam się na widok ładnych dziewczyny i kobiet. Jak już pisałem dużo się masturbowałem. Teraz jestem na odwyku. Jest ciężko boję się że poddam się. Czasem to jest jak powstrzymywanie wulkanu od erupcji który nieraz aż gotuje się . Panie Piotrze czy powstrzymywać się z tym aż znajdę sobie partnerkę czy po jakimś czasie mimo wszystko wyładować się sam? Do prostytutki nie pójdę. Czy to jest wogóle normalne że facet zamiast znaleźć sobie partnerkę woli chodzić do prostytutek? Moim częstym niebezpiecznym nawykiem jest granie na komputerze tracę na tym czas ale przez moment zapominam o wszystkim ale ani mnie to nie rozwija ani uczy czyli to samo co oglądanie telewizji. A co do artykułu to najbardziej zadziwia mnie to że większość ludzi nie potrafi czerpać właściwie z dobrodziejstw internetu za pomocą którego mogą za jednym kliknięciem poznać wiedzę z każdej dziedziny, tematu tylko tracą czas na jakieś Facebooki lub oglądają filmiki gdzie ludzie w nienaturalne sposób kopulują że sobą za pieniądze. A jaka muzyka jest niskokalibrowana pewnie rap lub hip hop którego nie znoszę z wszystkich gatunków muzyki. Z pewnością bym zaliczył poznanie Pana blogu i strony do jednych z najlepszych rzeczy jakie znalałem w internecie szkoda że tak póżno :( obym odbił się od dna i każdy dzień nie był taki sam ale był pełen szczęścia i spędzania go śmiało z wartościowymi ludzmi. Muszę w to uwierzyć teraz albo nigdy!
Pan ma naprawdę ogromną wiedzę o wnętrzu człowieka i potrafi pomóc i uzmysłowić problemy które są w nas.
Dziękuję! To bardzo miłe!
Proszę też, mów mi na ‘ty’. Żaden tam ze mnie pan.
Szkoda że moi rodzice nie potrafili przekazać mi radości
Nikt nie może przekazać nam radości.
Źródło radości jest WEWNĘTRZNE. To my tylko widząc radość innych decydujemy się nieświadomie odpuścić przed nią opór i zacząć ją DODAWAĆ/DAWAĆ innym i sobie.
pewność siebie wiary w swoje możliwości, może dlatego że tego nie mają.
Dokładnie. Nie można dać tego, czego nie posiadamy dla siebie.
Dajemy sobie automatycznie to co dajemy sami sobie.
Dlatego jeśli rodzice “dali Ci” niepewność, to sami tak się czuli.
Dzięki temu uświadomieniu, możemy odpuścić urazy, wybaczyć i wybrać współczucie oraz zająć się sobą.
Niestety najbardziej byłem szczęśliwy gdy brałem leki
Bo zadaniem leków, tak jak innych używek, jest odciąć niższe stany.
Na moment mamy więc wgląd jak wygląda życie bez nich.
Tego stanu szczęścia nie zapewnił Ci lek. On tylko odsłonił na moment to, co jest w Tobie dostępne cały czas.
Bo źródło szczęścia, radości, spokoju, pewności siebie – są WEWNĘTRZNE i ZAWSZE dostępne.
Ale należy OCZYŚCIĆ się z tego, co je blokuje.
i to najbardziej mnie zadziwia że wspomina się momenty w przeszłości jako przepiękne chwilę i cały czas się do nich wraca zapominając o terażniejszości a to przez przeszłość jesteśmy tu gdzie jesteśmy.
Tu gdzie jesteśmy jesteśmy przez NASZE WYBORY TU I TERAZ. Nie przez przeszłość.
A to, co mówisz to fantazjowanie, czyli dziecinny mechanizm myślenia, oczarowywania się. Ucieczki od chwili obecnej, czyli jedynej rzeczywistości.
I dlatego jesteś tu gdzie jesteś – bo zamiast to zmienić, uciekasz w mentalizowanie, fantazjowanie.
Czy depresja powstaje przez cierpienie a cierpienie to wymaganie od świata czegoś co nigdy nam nie da?
Nie. Mówiłem wyraźnie w artykułach na temat gorszych dni i innych psychicznych dolegliwościach czym jest depresja.
Depresja to rezultat tłumienia emocji. Depresja to efekt REPRESJI.
Cierpienie to efekt opierania się bólowi.
Wymaganie od świata tego, czego nigdy nam nie dał to po prostu dziecinna postawa.
I oczywiście zazwyczaj prowadzi do frustracji, której nagromadzenie prowadzi do depresji (bo polega na stawianiu coraz większego oporu).
Czyli jakie są moje myśli takie jest moje życie?
Nie.
To jakie masz życie to efekt Twoich WYBORÓW. Niczego innego.
Jeśli wybory opierasz wyłącznie na myślach, to łatwo pomylić jedno i drugie.
Myślenie to proces bezosobowy, którego jakość zależy od zadbania naszego wnętrza.
Mam porzucić negatywność i być pozytywny kochać siebie i ludzi, nie przejmować się zdaniem innych mieć teflonowy umysł do którego nie przykleja się to co mówą inni.
Nie możesz zmienić natury umysłu.
Masz przestać go słuchać, przestać brać do siebie negatywności innych i oczyszczać się z własnych.
A gdy ktoś jest do mnie wrogo nastawiony to znaczy że widzi we mnie złe cechy które sam posiada.
Z wielkim prawdopodobieństwem tak.
A dlaczego Pan pisze że ten prześladowca przychodzi mi z pomocą przecież to jakiś debil, patol który myśli że staje się lepszy gdy komuś dokuczy lub wyśmieje go kto inny na moim miejscu by go taj trzepnął w ten pusty łeb że nauczył by się w końcu szacunku do Innych i kultury.
Nikogo nie nauczymy szacunku do innych, ani kultury bijąc ich w ten czy inny sposób.
Gdy zaakceptujesz takiego prześladowcę, odpuścić opór, oczyścisz się z winy, wstydu, żalu, gniewu i dumy to zrozumiesz o czym mówię.
A teraz jedynie przepisujesz mi myśli powstałe na bazie tych toksycznych jakości.
Szkoda że tak nie zrobiłem brakuje mi asertywności jestem za dobry i naiwny przez co bezbronny trzeba uważać i nie zakładać z góry że wszyscy mają dobre intencje.
Większość ludzi ma czysto egoistyczne intencje i są gotowi zadbać o swoje dobro nawet kosztem innych.
Ale nie mamy ich z tego powodu nienawidzić, bo sami tak żyjemy.
Mamy zrozumieć POWODY tego, dostrzec KORZYŚCI jakie sami z tego czerpiemy i tym się zająć.
Myślę że gdy ktoś mi coś wypomina, obraża mnie, obgadują to robi to z zazdrości.
Nie.
Ich umysły po prostu paplą same, a oni są tym oczarowani.
Najbardziej nie cierpię sytuacji jak nerwowy szef krzyczy na mnie i złości na mnie i kontroluje moją pracę przez to ja ze stresu i nerwów tym bardziej popełniamy błędy i wpadki.
Czyli czujecie to samo – gniew, winę, opór.
Tylko on jest w świadomości ofiary i kata, a Ty tylko ofiary.
Ty popełniasz błędy i wpadki przez to, co szef stara się z Ciebie wyciągać. A Ty stawiasz temu jeszcze większy opór, jeszcze silniej wybierasz trzymanie się niechęci, winy, gniewu i przez to jakość Twoich myśli i działań obniża się jeszcze bardziej,
Jak się otworzyć w grupie która sklasyfikowała mnie jako nieśmiałego nieciekawego i nie odzywa się do mnie.
Otwórz się najpierw dla siebie.
A ja nie potrafię przed wszystkimi pisnąć słowa pojawiają się obawy że powiem coś głupiego że będą się śmiać.
To wyłącznie racjonalizacje wstydu, winy i oporu, których sam się trzymasz cały czas i za które oddajesz odpowiedzialność.
Cały czas myślę co powiedzieć jest to takie sztuczne i na siłę albo głupio się pytam.
Bo nie odpuszczasz wstydu, winy, oporu, ani strachu.
To jest koszmar.
Sam sobie go tworzysz.
Co to za rozmowa w której zamiast skupić się na rozmówcach myślisz co tylko powiedzieć.
Nie Ty myślisz.
Umysł myśli sam cały czas.
I stara się wymyślić coś, by uniknąć odczuwania oporu, wstydu, winy, strachu.
A że nie jest to możliwe, milczysz, nic nie mówisz.
Dlatego ta praca jest dla mnie nie do zniesienia jest więzieniem nie ma tam służbowych kontaktów z ludźmi tylko przebywanie ciągle w tej samej grupie i trzeba się odkryć.
Widzisz?
Zrzucanie odpowiedzialności, projekcje. Dlatego nic się nie zmienia.
Bo wierzysz, że więzienie jest na zewnątrz.
Ale ono jest wewnątrz. I dlatego masz taką pracę – bo to, co robimy i mamy w życiu to jest odbicie nas. Jak w lustrze.
To nie odbicie w lustrze ma zarost. To my go mamy.
Jeśli będziesz próbował ogolić odbicie, nigdy się nie ogolisz i tylko będziesz się frustrował, że poświęcasz czas i energię, a nic się nie zmienia.
Muszę ją zmienić uczyć się aby znaleźć coś lepszego.
To ją zmień.
Często zmuszam się do wypowiedzi i kiepsko to wychodzi albo odpowiadam z opóżnieniem lub nie dosłyszę.
To się nie zmieni w nowej pracy.
Katastrofa pewnie myślą że jakiś przygłup co nie zna się na niczym.
Nie. Ty tak sądzisz o samym sobie.
Napisał Pan że to wszystko jest we mnie i chce wyjść tylko jak to wypuścić z siebie?
Już podawałem gdzie można się tego nauczyć. Wymieniłem 2 książki i mój Program.
Nie cierpię słyszeć jak mówią że on nic nie mówi i stoi jak słup!
Bo to wyciąga z Ciebie to przez co nic nie mówisz i stoisz jak słup – opór.
Opór do wstyd, winy, strachu, żalu i do gniewu.
Mówi ale dlaczego wy do mnie nic nie mówicie nie przyjaźnicie się?
Bo Ty nic nie mówisz do nich i nie przyjaźnisz się ani z nimi, ani z samym sobą.
Wiem że te strona w większości omawia problem w pornografii która jest jak narkotyk zabija emocje ukrywa je aby później wyszły że zdwojoną siłą mi tak robił lek psychotropowy.
Bzdura.
Porno nie zabija emocji, tylko sami je wybieramy, by przestać czuć.
Emocje są tłumione, a nie zabijane.
I nie wychodzą ‘ze zdwojoną siłą’, tylko ujawnia się to, co stłumiliśmy.
Ja akurat nie oglądam pornografii brzydzi mnie oglądanie jak inni obcy mi ludzie uprawiają seks (choć seksem bym tego nie nazwał tylko zezwierzęceniem i uprzedmiotowieniem )przed kamerami. Jest to ohydne. Ale zaś fantazjuję i podniecam się na widok ładnych dziewczyny i kobiet. Jak już pisałem dużo się masturbowałem. Teraz jestem na odwyku. Jest ciężko boję się że poddam się.
Bo nie przeprowadzasz detoksu.
Czasem to jest jak powstrzymywanie wulkanu od erupcji który nieraz aż gotuje się .
Bo nie przeprowadzasz detoksu.
Panie Piotrze czy powstrzymywać się z tym aż znajdę sobie partnerkę czy po jakimś czasie mimo wszystko wyładować się sam?
Naprawdę sądzisz, że powstrzymasz wulkan?
Że byle 3 słowa doprowadzają Cię do białej gorączki i Ty chcesz dalej mieć to w sobie i znaleźć sobie partnerkę?
Po jakim czasie chcesz się wyładować?
Co to w ogóle znaczy?
Pewnie od małego gromadziłeś w sobie emocje. Nie masz ich wyładować.
Masz nauczyć się czuć, akceptować emocje, brać za nie odpowiedzialność, uwalniać je, korygować swoje postawy i nastawienie do siebie, ludzi, świata.
Nie masz wylać gotującej się wody z gara na podłogę raz na jakiś czas, a potem dolać jej znowu z czubem dalej gotować do kolejnego wrzenia.
Do prostytutki nie pójdę. Czy to jest wogóle normalne że facet zamiast znaleźć sobie partnerkę woli chodzić do prostytutek?
Dla wielu tak.
A wybierają to ci, którzy nie chcą/nie potrafią oczyścić swojego wnętrza. Prostytutka nie wyciąga z nich emocji i oporu, bo to nie jest zdrowa więź jak nawet z obcą, normalną kobietą.
Moim częstym niebezpiecznym nawykiem jest granie na komputerze tracę na tym czas ale przez moment zapominam o wszystkim ale ani mnie to nie rozwija ani uczy czyli to samo co oglądanie telewizji.
Bo robisz to, by uciec od odczuwania. To też uzależnienie jak porno.
A co do artykułu to najbardziej zadziwia mnie to że większość ludzi nie potrafi czerpać właściwie z dobrodziejstw internetu za pomocą którego mogą za jednym kliknięciem poznać wiedzę z każdej dziedziny, tematu tylko tracą czas na jakieś Facebooki lub oglądają filmiki gdzie ludzie w nienaturalne sposób kopulują że sobą za pieniądze.
Każdy ma własne powody.
Naprawdę zadziwia Ciebie u innych to, co sam robisz? Właśnie powinieneś to w 100% rozumieć.
A jaka muzyka jest niskokalibrowana pewnie rap lub hip hop którego nie znoszę z wszystkich gatunków muzyki.
Większość tak ale są też artyści kalibrujący się bardzo wysoko.
Z pewnością bym zaliczył poznanie Pana blogu i strony do jednych z najlepszych rzeczy jakie znalałem w internecie
Bardzo miło mi to słyszeć!
Ale nawet czytanie tego i komentowanie przez 10 lat nie spowoduje żadnej magicznej zmiany.
szkoda że tak póżno :( obym odbił się od dna i każdy dzień nie był taki sam ale był pełen szczęścia i spędzania go śmiało z wartościowymi ludzmi. Muszę w to uwierzyć teraz albo nigdy!
Odbijesz się od dna, gdy puścisz się tego, co Cię do niego doprowadziło.
Kupuję książki które poleciłeś, oglądam filmy na kanale yt i czytam artykuły.Planuję też zapisać się do Twojego programu ale to jak będę miał lepszą pracę i więcej pieniędzy. Ale najważniejsza jest zmiana w samego siebie
wiem że samo czytanie nic nie zmieni i to jest najgorsze trudno zmienić to co tak długo było takie same. Co jest takiego w porno że ludzi tak bardzo ciągnie do oglądania tego przecież to oglądanie jak ludzie wykonują swoją potrzebę to mniej więcej to samo co oglądanie jak ktoś spożywa jedzenie może przez to że nie mają tego tak to na nich działa. Za naukę muzyki najlepiej się zabrać gdy będę wolny od negatywności i nieśmiałości bo teraz trudno mi się zabrać za twórcze rzeczy straciłem wyobraźnie. Prawda jest taka że wszystkie zespoły zaczynały bardzo wcześnie i była to grupa znajomych którzy razem we współpracy dzielili się swoją pasją i dążyli do celu od dziecka już grali na instrumentach ja muszę wszystko od zera sam :( W ogóle nie wiem jaki podjąć zawód będzie dla mnie najlepszy i który by najbardziej pasował do mnie na pewno nie taki dla nieśmiałych bo to tylko pogarsza sprawę. Czytałem na forach i stronach dla nieśmiałych że praca np, w handlu pozbawiła ich nieśmiałości. Ostanio byłem na rozmowie kwalifikacyjnej żeby zmienić pracę i usłyszałem że u mnie brak komunikacji moja wartość znowu się obniżyła. Z czego wynika wewnętrzną słabość polegająca na tym że swoje sprawy lub robotę trudniejszą zwalam na bliskich żeby za mnie to zrobili mam nisko pewność siebie że z tym poradzę sobie albo brak umiejętności? A podobno porno i masturbacja obniżają inteligencję czy nałóg gier komputerowych też? Skąd się biorą bardzo inteligentni ludzie tacy jak Tesla, Einstein, Da Vinci mieli umysł który podsyłał im wysokie myśli i przy tym byli bardzo pewni siebie i egocentryczni. Skąd się bierze taka wyobraźnia u artystów że wręcz z myślenia mają takie pomysły wizje wyobrażenia? Zastanawia mnie czy dawniej ludzkość nie była lepsza i wrażliwsza niż teraz z powodu lepszych wzorców i braku pornografii i innych używek ogólnie dostępnych teraz. Kiedyś prawdziwy mężczyzna był gentlemanem a kobieta damą. Dzisiaj wiadomo jak jest najbardziej nie cierpię tego że większość myśli że jest się prawdziwy facetem gdy się przeklina wywyższa demonstruje swoją siłę ślini to każdej kobiety i dziewczyny oczywiście musi też być przypakowany,głośny i nieelegancki. Co Piotrze myślisz o portalach randkowych czy powstają tam prawdziwe związki , miałeś z tym jakieś doświadczenie nie jest to przypadkiem taki pic na wodę. Ostatnio próbuję ale jest to jak krew na piach nie udaje mi się umówić z żadną niestety większość mieszka kilometry odemnie i to utrudnia.Nie odpisują zrywają kontakt pewnie są tam dla zabawy. Mam zaakceptować toksycznych i wrogich ludzi nie walczyć z nimi ? Psychologowie mówili mi że postawa asertywna jest o niebo lepsza od biernej i agresywnej. Na własnym przykładzie dostrzegłem że wszelkiego rodzaju zaczepki działają na zasadzie złodzieja który podchodzi do sklepowej szyby sprawdzając na ile może sobie pozwolić(najpierw lekko pukając/potem stukając/następnie wybijając szybę,a na końcu czyszcząc wnętrze z towaru i pieniędzy)zanim spotka się ze zdecydowaną reakcją.Nie pozwalając nikomu sobie ubliżać najzwyczajniej w świecie pokazujemy szacunek do samego siebie.Jeśli sami siebie nie szanujemy to inny tym bardziej nie będą.Nie należy rozpoczynać konfliktów,powinno się przybrać otwartość i przyjazne nastawienie przy równoczesnym tłamszeniu wszystkich zaczepek w swoim kierunku.Na ulicy czy gdziekolwiek indziej zazwyczaj w pierwszej kolejności atakuje się kogoś kogo uważa się za łatwy cel zaś gdy jakaś osoba emanuje pewnością siebie kilku-kilkunastokrotnie zmniejsza prawdopodobieństwo ataków w jej kierunku.Ponad to w przypadku jakieś zaczepki dysponując pewnością siebie znaczniej łatwiej wygrywa się tego typu sytuację.Z kolei pewność siebie wynika w większej części z asertywności i działania w zgodzie z samym sobą. Trudno się tego nauczyć zwłaszcza osobie nieśmiałej bo szuka ona akceptacji i uwagi u każdego (bo jest samotna i nie ma znajomych) a często to może być pasożyt który żeruje na osobie nieśmiałej bo wie że ona na wszystko się z zgodzi i nic nie zrobi i nie powie “nie”. Niestety znam to z własnego życia ;( Czy żartowanie z kogoś to atak w jego stronę? dlaczego ludzie gdy widzą osobę poważną smutną wystraszoną nie odzywającą się w ogóle od razu ją atakują lub myślą że to psychol? Co Piotrze byś powiedział gdybyś w pracy zobaczył taką osobę? Jak byś się do niej zachował? O co chodzi w modzie w internecie w pokazywaniu na instagramie wszystkiego o sobie np. fotografowanie co się je co robi co ubiera itp. czy to szaleństwo kogo to obchodzi?
Kupuję książki które poleciłeś, oglądam filmy na kanale yt i czytam artykuły.Planuję też zapisać się do Twojego programu ale to jak będę miał lepszą pracę i więcej pieniędzy.
Bardzo się cieszę!
Tylko upewnij się, że nie będzie to za 5 lat.
Ale najważniejsza jest zmiana w samego siebie
Nie. To zbyt ogólne i nieprecyzyjne.
Siebie nie masz zmienić, tylko rozpoznać i porzucić iluzje, negatywne, ograniczające utożsamienia, dokonać wewnętrznego oczyszczenia.
Siebie nie masz zmienić, bo to co Ci szkodzi, to wszystko to nie Ty!
Tylko się tego złapałeś. Więc do siebie masz się “dokopać”.
Najważniejsza to świadomość, pozytywne nastawienie, rozwój świadomości.
wiem że samo czytanie nic nie zmieni i to jest najgorsze
Bzdura.
To nie jest najgorsze.
Najgorsze jest to, że sądzisz że coś jest najgorsze.
trudno zmienić to co tak długo było takie same.
Zmieniasz to dokładnie tak samo jak wszystko inne.
Należy tylko puścić się tego, czego się trzymamy, z czym się utożsamiliśmy.
Co jest takiego w porno że ludzi tak bardzo ciągnie do oglądania tego przecież to oglądanie jak ludzie wykonują swoją potrzebę to mniej więcej to samo co oglądanie jak ktoś spożywa jedzenie może przez to że nie mają tego tak to na nich działa.
Bzdura. To nie oglądanie jak ludzie wykonują swoją potrzebę.
Seks to mechanizm przeżycia gatunku. Pożądanie jest dużo silniejsze od wstydu, winy, oporu, apatii, żalu i strachu.
Człowiek dla pożądania, dla seksu ruszy apatyczny tyłek sprzed telewizora i kupi to, czego pragnie.
Sprawa z posiłkiem ma się bardzo, bardzo podobnie tylko w aspekcie, że podświadomie wyczuwamy jedzenie wysokokaloryczne i tak jak w przypadku seksu widząc to na ekranie, zdjęciu, nasz umysł interpretuje to jako rzeczywiste.
Ale jeśli chodzi o jedzenie to mamy wbudowane zabezpieczenia. Z przejedzenia zwymiotujemy. A jeśli chodzi o seks to nie.
Ponadto w darmowych filmach mówiłem, że potrzeba seksu jest silniejsza od potrzeby jedzenia.
Co więcej – w porno nie widzimy wykonywania swoich potrzeb, tylko negatywne ekstrakt z seksu. Coś bardzo niezdrowego.
Za naukę muzyki najlepiej się zabrać gdy będę wolny od negatywności i nieśmiałości bo teraz trudno mi się zabrać za twórcze rzeczy straciłem wyobraźnie.
Więc mówisz, że weźmiesz udział w Programie, gdy będziesz miał nową pracę i więcej zarabiał ale dopóki nie będziesz wolny od negatywności to nie nastąpi…
Prawda jest taka że wszystkie zespoły zaczynały bardzo wcześnie i była to grupa znajomych którzy razem we współpracy dzielili się swoją pasją i dążyli do celu od dziecka już grali na instrumentach ja muszę wszystko od zera sam :( W ogóle nie wiem jaki podjąć zawód będzie dla mnie najlepszy i który by najbardziej pasował do mnie na pewno nie taki dla nieśmiałych bo to tylko pogarsza sprawę.
Taki, który pozwoli Ci zarobić na Program i jak najszybciej wziąć się za siebie.
Nie licz, że w takim stanie znajdziesz pracę na lata, w której się będziesz realizował.
Czytałem na forach i stronach dla nieśmiałych że praca np, w handlu pozbawiła ich nieśmiałości.
Bzdura.
Nie robi tego praca.
Oni nieświadomi sami w trakcie przestają trzymać się wstydu, strachu, oporu i zaczynają wybierać pozytywność.
Oczywiście nie wszyscy i ci, którzy nie odpuszczą niskich stanów, nie dają rady w takich pracach.
Ostatnio byłem na rozmowie kwalifikacyjnej żeby zmienić pracę i usłyszałem że u mnie brak komunikacji moja wartość znowu się obniżyła.
Jak widzisz – Twoje postawy są negatywne. Bierzesz do siebie negatywności, odmowy traktujesz tak jakby źle o Tobie świadczyły, jakby ktoś mógł ująć Ci wartości.
Zamiast puścić się wstydu, Ty gromadzisz go w sobie jeszcze więcej.
Opierasz się i dlatego masz problemy z komunikacją.
Z czego wynika wewnętrzną słabość
Z nieświadomego postępowania. Z opierania się. Z trzymania wstydu, winy, strachu.
polegająca na tym że swoje sprawy lub robotę trudniejszą zwalam na bliskich żeby za mnie to zrobili
Bo żyjesz nieświadomie i unikasz tego, co wyciąga z Ciebie emocje i opór.
mam nisko pewność siebie że z tym poradzę sobie albo brak umiejętności?
Twoje nastawienie, Twoja postawa determinuje co będziesz czuł.
Do tego dochodzi detoks, z już stłumionych emocji, z czym w sobie walczysz, opierasz się i od czego uciekasz.
A podobno porno i masturbacja obniżają inteligencję czy nałóg gier komputerowych też?
Tłumienie emocji i oporu poprzez te czynności powoduje nagromadzenie w psychice, ciele i podświadomości obciążeń, które zaniżają jakość pracy umysłu.
Umysł może pracować konstruktywnie tylko w stanie spokoju.
A gdy nosimy w sobie stłumione, wyparte emocje i opór, umysł będzie myślał co najwyżej z ich jakościami.
Skąd się biorą bardzo inteligentni ludzie tacy jak Tesla, Einstein, Da Vinci mieli umysł który podsyłał im wysokie myśli i przy tym byli bardzo pewni siebie i egocentryczni.
Z poziomu świadomości, z którym się urodzili.
Każdy rodzi się ze swoim poziomem i czy on wzrośnie zależy od naszej intencji i gotowości do poddania tego, czym poziom ograniczamy.
Ich umysł myśli z jakościami normalnymi na tym wysokim poziomie świadomości.
Nie mieli w żaden sposób lepszych umysłów od innych ludzi. Po prostu byli na odpowiednio wysokim poziomie, na który każdy może wzrosnąć.
Skąd się bierze taka wyobraźnia u artystów że wręcz z myślenia mają takie pomysły wizje wyobrażenia?
Z zestrojenia z odpowiednim polem kreatywności.
Nie będę tego rozwijał tutaj. O tym wszystkim mówię w Programie.
Zastanawia mnie czy dawniej ludzkość nie była lepsza i wrażliwsza niż teraz z powodu lepszych wzorców i braku pornografii i innych używek ogólnie dostępnych teraz.
Nie, bo ludzie dawniej byli globalnie jeszcze na niższym poziomie świadomości.
To przez co używki są tak popularne i powszechne to efekt zahipnotyzowania swoim umysłem, niechęci do odczuwania, mylenia siebie z umysłem/z ego.
Czyli to wszystko, co było problemem niegdyś pogłębia się.
Nie u wszystkich, bo ci co wykonują wewnętrzną pracę oczyszczają się i wzrastają. A ci nieświadomi pozostają nieświadomi i są coraz mniej obecni.
Kiedyś prawdziwy mężczyzna był gentlemanem a kobieta damą.
Nie wiesz o czym mówisz.
Mówisz o pewnym wycinku ludzi, o niewielkim wycinku.
Dzisiaj również znajdziesz przykłady “prawdziwych mężczyzn i gentlemanów” i dam wśród kobiet.
Znajdziesz też inne przykłady.
Słowem – znajdziesz to czego szukasz.
Dzisiaj wiadomo jak jest najbardziej nie cierpię tego że większość myśli że jest się prawdziwy facetem gdy się przeklina wywyższa demonstruje swoją siłę ślini do każdej kobiety
Więc boli Cię to, czemu sam stawiasz w sobie opór.
i dziewczyny oczywiście musi też być przypakowany,głośny i nieelegancki.
Widzisz co chcesz zobaczyć.
Co Piotrze myślisz o portalach randkowych czy powstają tam prawdziwe związki , miałeś z tym jakieś doświadczenie nie jest to przypadkiem taki pic na wodę.
Kilka lat temu jeden z moich znajomych poznał kobietę na portalu randkowym.
Za kilka miesięcy biorą ślub.
Ostatnio próbuję ale jest to jak krew na piach nie udaje mi się umówić z żadną niestety większość mieszka kilometry ode mnie i to utrudnia.Nie odpisują zrywają kontakt pewnie są tam dla zabawy.
To chyba Ty mówiłeś, że to, co robisz na portalach randkowych nie masz szans zainteresować kobiety.
Poedukuj się na ten temat.
Mam zaakceptować toksycznych i wrogich ludzi nie walczyć z nimi ?
Aaaa, chcesz walczyć z 2-3 miliardami ludzi?
Psychologowie mówili mi że postawa asertywna jest o niebo lepsza od biernej i agresywnej.
Tak z biliard razy lepsza.
Na własnym przykładzie dostrzegłem że wszelkiego rodzaju zaczepki działają na zasadzie złodzieja który podchodzi do sklepowej szyby sprawdzając na ile może sobie pozwolić(najpierw lekko pukając/potem stukając/następnie wybijając szybę,a na końcu czyszcząc wnętrze z towaru i pieniędzy)zanim spotka się ze zdecydowaną reakcją.Nie pozwalając nikomu sobie ubliżać najzwyczajniej w świecie pokazujemy szacunek do samego siebie.
No więc to praktykuj.
Jeśli sami siebie nie szanujemy to inny tym bardziej nie będą.
Zgadza się.
Więc nie inni są toksyczni, negatywni, tylko my dla siebie.
A Ty chcesz walczyć z innymi?
A czy to samo z siebie nie jest toksyczne?
Nie należy rozpoczynać konfliktów,powinno się przybrać otwartość i przyjazne nastawienie przy równoczesnym tłamszeniu wszystkich zaczepek w swoim kierunku.
Wystarczy je ignorować. Nie trzeba nic tłamsić.
Na ulicy czy gdziekolwiek indziej zazwyczaj w pierwszej kolejności atakuje się kogoś kogo uważa się za łatwy cel
Nie wiem po jakich ulicach się przemieszczasz ale sugerowałbym już tamtędy nie chodzić.
zaś gdy jakaś osoba emanuje pewnością siebie kilku-kilkunastokrotnie zmniejsza prawdopodobieństwo ataków w jej kierunku.
Żyjesz w strefie walk?
Ponad to w przypadku jakieś zaczepki dysponując pewnością siebie znaczniej łatwiej wygrywa się tego typu sytuację.Z kolei pewność siebie wynika w większej części z asertywności i działania w zgodzie z samym sobą.
Zamiast teoretyzować zmierz się i odpuść to, czym ograniczasz swoją pewność siebie.
Trudno się tego nauczyć zwłaszcza osobie nieśmiałej bo szuka ona akceptacji i uwagi u każdego
Mów o sobie.
Jeśli szukasz akceptacji i uwagi u każdego to przestań.
(bo jest samotna i nie ma znajomych) a często to może być pasożyt który żeruje na osobie nieśmiałej bo wie że ona na wszystko się z zgodzi i nic nie zrobi i nie powie “nie”.
Skoro to wiesz to w czym problem?
Niestety znam to z własnego życia ;( Czy żartowanie z kogoś to atak w jego stronę?
Jeśli nie potrafisz śmiać się z tego, to wszystko możesz odebrać jako atak, nawet dwusekundowe spojrzenie na siebie.
Sam decydujesz co jest atakiem na Ciebie.
dlaczego ludzie gdy widzą osobę poważną smutną wystraszoną nie odzywającą się w ogóle od razu ją atakują lub myślą że to psychol?
Nie wiem skąd takie wnioski ale żeby człowiek sądził, że druga osoba jest psycholem to musi sobie na to poważne zapracować.
Co Piotrze byś powiedział gdybyś w pracy zobaczył taką osobę? Jak byś się do niej zachował?
Co to ma być?
Jaką osobę?
Konkretnie. Jak się zachowa, jaka sytuacja, co robi…
O co pytasz? Teoretyzujesz, paplesz, nic z tego nie wynika.
Mam Ci odpowiedzieć jakbym zareagował na sto miliardów możliwych sytuacji, postaw, osób?
O co chodzi w modzie w internecie w pokazywaniu na instagramie wszystkiego o sobie np. fotografowanie co się je co robi co ubiera itp. czy to szaleństwo kogo to obchodzi?
Sam to wybierasz. Szaleństwo jest w Tobie, nie na zewnątrz.
Przestań zajmować się innymi ludźmi i skup się na sobie.
Przepraszam że tak cały czas Piotrze tu spamuję komentarzami i zawracam głowę swoimi problemami ale dostrzegłem w Panu przyjaciela,kogoś kto chce mego dobra kto chce pomóc,kogoś podobnego do mnie. Wreście ktoś kto mnie nie odrzuca i widzi we mnie człowieka wartościowego który poradzi sobie. Mnie niestety wszystko idzie w spowolnionych obrotach. Ostatnio zacząłem medytację:) Wszystko jest pięknie po nie niej czuję radość pojawia się energia. Ale po paru minutach smutek i niepokój powracają gdy pomyślę że rano znowu trzeba wcześnie wstawać do pracy znowu to samo odechciewa mi się. Ciągle czuję jakiś smutek, niepokój i strach przed przyszłością ale nie wiem czemu:( jest to dobra metoda na wyciszenie umysłu ale na chwilę. A dlaczego mój szef jest katem i ofiarą a ja tylko ofiarą. Nie jestem też katem dlatego że jestem bardzo dobrym człowiekiem i nie chcę dla nikogo zła. Mówi że jestem miękkim h…. robiony. Co zrobić żeby przestał być taki zły? Nie mogę się skoncentrować na pracy i nauce mój umysł ciągle gdzieś wędruje i wszyscy mówią że myślę heh chyba bujam w obłokach. Gdy się uczę nie mogę się skupić i uczyć długo że zrozumieniem ciągle mnie coś rozkojarza chcę robić coś innego jakoś próbuję uspokoić umysł żeby zajął się nauką a nie głupotami. Trudno mi się do mnie “dokopać” jestem tyle tych myśli i wspomnień. Ale kim ja właściwie jestem bo jak już wiem nie myślami ani przeszłością.Ego mi mówi: kimś kto się na razie marnuje i powinien wykonywać muzykę już dawno. Eh już się całkiem zagubiłem. Dostrzegłem że po masturbacji, papierosie czułem chwilowo gniew, pewność i złość na siebie za braki w mym życiu trwało to chwilę była to nienawiść do wszystkiego to były emocje które tłumiłem? Z tą reakcjach chodziło co byś zrobił co pomyślał gdybyś w pracy dostrzegł osobę która prawie w ogóle się nie odzywa jest czasem smutna, poważna i zamyślona o to pytałem. Gdy wspomina się przeszłe złe momenty czyli rozdrapuje rany to one znowu się wydarzą? Jak sprawić by zyskać pewność siebie odnieść jakiś sukces z którego będę wreszcie z siebie dumny? Jeśli chodzi o kobiety to dla mnie najwspanialszą dziewczyną kobietą jest moja siostra. Z nikim tyle czasu nie spędziłem tak się dogadałem jak z Nią. Zawsze razem ześmy słuchali naszej muzyki, rozmawiali na poważne tematy, o świecie spacerowaliśmy po lesie mieście do póżniej nocy grali na komputerze,uczyli, bawili się w dzieciństwie gotowaliśmy, pomagali w wolontariacie Tylko że gdy się usamodzielniła wszystko się skończyło teraz chodzi do pracy którą kocha i się
w niej rozwija wogóle się nie widzimy nie rozmawiamy już ma swoje życie i znajomych w pracy którzy zastępują mnie jakbym nię istniał. Ja całkowicie samotny czuję się jakbym umarł jakby życie że mnie się ulotniło jakby to niebyło prawdziwe. Czuję ogromną rozpacz i żal jak wspomnę chwilę spędzone z siostrą chce mi się płakać i cofnąć w czasie to były najlepsze momenty w życiu jeszcze na dodatek brałem psychotropy. Nie ma drugiej takiej niezwykłej na świecie dziewczyny\kobiety jak moja siostra z którą tak bym się dogadał i z którą każda chwila była najcenniejsza która tak bardzo by się różniła od większośći dziewczyn. Ma naturę męską bardziej. Była moim wzorem i motywatorem. Teraz to się popłakałem. Jestem taki niedojrzały. Przez nieśmiałość w szkole przed brakiem leków w najgorszym czasie miałem dwie próby samobójcze Piotrze boję się że będzie trzecia…….. muszę się uzdrowić z tych przeklęntych toksyn teraz albo nigdy koniec z życia w niewoli strachu i wstydu przed innymi ludzmi
Przepraszam że tak cały czas Piotrze tu spamuję komentarzami i zawracam głowę swoimi problemami ale dostrzegłem w Panu przyjaciela,kogoś kto chce mego dobra kto chce pomóc,kogoś podobnego do mnie.
Ja, tak jak Ty jesteśmy podobni do wszystkich.
Tylko trzymamy się jakichś aspektów siebie i uważamy je za ważniejsze od innych. Utożsamiamy się z tym, przez co naszemu umysłowi wydaje się, że to jakieś istotniejsze części nas.
Wszyscy jesteśmy podobni. Każdy ma w sobie nieśmiałego chłopca i dresa.
Ja jestem przyjacielem dla wszystkich. Wszystkim życzę dobrze.
Ale nie jestem tu, by w kółko wysłuchiwać narzekania. Bo czasem ktoś musi dostać z liścia na odlew, by się obudził.
Słuchanie czyichś negatywności jest to często szczyt głupoty i nic nikomu nie daje, więc przyjaciel często pójdzie własną drogą.
Wreszcie ktoś kto mnie nie odrzuca i widzi we mnie człowieka wartościowego który poradzi sobie.
Jeśli zrobisz to, co niezbędne to tak.
Mnie niestety wszystko idzie w spowolnionych obrotach.
Bo nosisz w sobie ogromny ładunek oporu i niskich emocji oraz masz negatywne postawy względem siebie i świata.
Ostatnio zacząłem medytację:) Wszystko jest pięknie po nie niej czuję radość pojawia się energia.
Brawo!
Widzisz więc, że wystarczy tak prosta czynność i pojawia się radość i energia, których nie czułeś od lat.
Bo one mają źródło wewnętrzne i tego źródła utracić nie można. Można tylko o nim zapomnieć i trzymać się tego, co je przesłania.
I widzisz jak szybko można dostrzec, że te wszystkie nieśmiałości i introwertyzmy to tylko wygodne racjonalizacje nieświadomości.
Ale po paru minutach smutek i niepokój powracają gdy pomyślę że rano znowu trzeba wcześnie wstawać do pracy znowu to samo odechciewa mi się.
Jest zupełnie inaczej.
Emocje nie wracają, gdy pomyślisz, tylko umysł myśli sam, bo te emocje w Tobie są i poprzez medytację one ujawniają się z podświadomości.
Umysł zaczyna mentalizować, Ty zaczynasz się opierać (stąd ‘odechciewa Ci się’ – bo opór odbiera Ci energię).
Ciągle czuję jakiś smutek, niepokój i strach przed przyszłością ale nie wiem czemu:(
Gdybyś czytał moje artykuły ze zrozumieniem, wiedziałbyś czemu.
Bo gromadzisz i nosisz w sobie te emocje od lat. Nigdy się z nich nie oczyściłeś i gdy się ujawniają, Ty zaczynasz się im opierać (a wszystko czemu się opieramy trwa i rośnie), walczyć z nimi, zrzucać odpowiedzialność i uciekać. Więc nadal je w sobie nosisz.
jest to dobra metoda na wyciszenie umysłu ale na chwilę.
Bo ta metoda nie ma służyć wyciszaniu umysłu, tylko praktyce świadomości, że nie jesteś swoim umysłem.
Dzięki temu masz właśnie przestać postępować tak jak mówi Ci umysł – narzekać, mentalizować i opierać się.
Dopiero wtedy możesz zastosować narzędzie do uwalniania emocji.
A dlaczego mój szef jest katem i ofiarą a ja tylko ofiarą.
Ty jesteś w sumie katem dla siebie.
Kat i ofiara to dwie strony jednej monety.
Nie jestem też katem dlatego że jestem bardzo dobrym człowiekiem i nie chcę dla nikogo zła.
To dlaczego wyrządzasz sobie tyle krzywdy? Dlaczego trzymasz się negatywnych przekonań?
Dlaczego nie chcesz swoich emocji?
Dlaczego słuchasz ludzi, którzy mówią o Tobie negatywnie?
Sądzisz, że ktoś Ci to robi? Nie! Sam sobie to robisz!
Mówi że jestem miękkim h…. robiony. Co zrobić żeby przestał być taki zły?
Ty przestań być zły dla siebie – przestań słuchać tych osób, oczyść się.
Bo czy można nazwać kogokolwiek dobrym dla siebie, kto nosi w sobie od lat trucizny i sam to usprawiedliwia?
Nie mogę się skoncentrować na pracy i nauce mój umysł ciągle gdzieś wędruje
Bo umysł myśli sam na bazie emocji i spokoju.
Usprawiedliwia je, racjonalizuje i szuka sposobu, by uniknąć ich odczuwania.
i wszyscy mówią że myślę heh chyba bujam w obłokach.
No bo tak jest.
Jesteś zahipnotyzowany swoim umysłem. Gdy tyko zaczyna papleć, Ty od razu patrzysz w niego jak dziecko w ekran telewizora.
Gdy się uczę nie mogę się skupić
Możesz ale nie chcesz. Wybierasz skupianie się na myśleniu, a nie nauce.
i uczyć długo że zrozumieniem ciągle mnie coś rozkojarza
Twoje oczarowanie umysłem.
chcę robić coś innego
By uniknąć odczuwania oporu i emocji, które czujesz cały czas.
jakoś próbuję uspokoić umysł żeby zajął się nauką a nie głupotami.
Nie masz go uspokoić, tylko masz przestać się zajmować myśleniem i oczyścić się ze źródła myśli.
Trudno mi się do mnie “dokopać” jestem tyle tych myśli i wspomnień.
Bo to nieskończony proces. Myślenie odbywa się samo, odbywa się cały czas, nawet całe życie.
Umysł myśli sam.
A Ty masz przestać się tym zajmować.
Ale kim ja właściwie jestem
No właśnie.
Więc mówisz o “dokopaniu się do siebie”, a nawet nie wiesz kim jesteś.
Skąd miałbyś wiedzieć, że to do kogo się dokopałeś to Ty?
bo jak już wiem nie myślami ani przeszłością.
A jednak cały czas wierzysz, że jesteś myślami i przeszłością.
Tylko ‘wiesz’, że nie jesteś ale ta wiedza nic nie zmienia. Nadal się tego trzymasz.
Ego mi mówi: kimś kto się na razie marnuje i powinien wykonywać muzykę już dawno.
Tak, tak. Ego wie najlepiej.
Eh już się całkiem zagubiłem.
Bo tylko widzisz paplaninę swojego umysłu.
Medytuj – na tym się skup.
Dostrzegłem że po masturbacji, papierosie czułem chwilowo gniew, pewność i złość na siebie za braki w mym życiu trwało to chwilę była to nienawiść do wszystkiego to były emocje które tłumiłem?
Jedna z nich.
Jak widzisz – niby dobry człowiek, a nosisz w sobie nienawiść.
Jak każdy.
Nie można nikogo nazwać dobrym, kto wypiera i tłumi emocje, w tym gniew.
Faktycznie ‘dobry’, czyli trzeźwy i dojrzały jesteś po głębokim, wewnętrznym oczyszczeniu, wybaczeniu uraz, akceptacji i skorygowaniu swoich postaw i nastawienia względem siebie i świata.
Z tą reakcjach chodziło co byś zrobił co pomyślał gdybyś w pracy dostrzegł osobę która prawie w ogóle się nie odzywa jest czasem smutna, poważna i zamyślona o to pytałem.
Zaakceptowałbym ją i skupił się na sobie, a nie na niej.
Gdy wspomina się przeszłe złe momenty czyli rozdrapuje rany to one znowu się wydarzą?
Wydarzy się to, co pomoże Ci zmierzyć się z tym, co nosisz w sobie. Często w formie taką jaką sami utrzymujemy.
Jak sprawić by zyskać pewność siebie odnieść jakiś sukces z którego będę wreszcie z siebie dumny?
Czy czytasz moje artykuły, czy tylko patrzysz na litery?
Sam znajdź odpowiedź na tym Blogu.
Jeśli chodzi o kobiety to dla mnie najwspanialszą dziewczyną kobietą jest moja siostra. Z nikim tyle czasu nie spędziłem tak się dogadałem jak z Nią. Zawsze razem ześmy słuchali naszej muzyki, rozmawiali na poważne tematy, o świecie spacerowaliśmy po lesie mieście do póżniej nocy grali na komputerze,uczyli, bawili się w dzieciństwie gotowaliśmy, pomagali w wolontariacie Tylko że gdy się usamodzielniła wszystko się skończyło teraz chodzi do pracy którą kocha i się w niej rozwija wogóle się nie widzimy nie rozmawiamy już ma swoje życie i znajomych w pracy którzy zastępują mnie jakbym nie istniał.
I bardzo dobrze.
Bo zamiast skupić się na sobie, rozwinąć się – Ty uciekałeś do siostry sądząc, że to zewnętrze źródło czegoś, czego brak odczuwasz.
Masz, tak jak ona – stanowi wspaniały przykład, wziąć się za siebie tak jakby inni nie istnieli.
Ja całkowicie samotny czuję się jakbym umarł jakby życie że mnie się ulotniło jakby to nie było prawdziwe.
No i widzisz?
Sam się tego trzymasz. Wybierasz to.
Twój umysł tylko racjonalizuje i usprawiedliwia emocje i opór, których SAM WYBIERASZ się trzymać.
Czuję ogromną rozpacz i żal jak wspomnę chwilę spędzone z siostrą chce mi się płakać
Nie. Najpierw czujesz te emocje, a potem umysł sam usprawiedliwia je – że to żal, bo straciłeś już tamto życie.
Dlatego żal, wstyd, wina, rozpacz, ból nie znikają.
i cofnąć w czasie to były najlepsze momenty w życiu jeszcze na dodatek brałem psychotropy.
Więc wcale nie był to takie najlepszy czas.
Nie ma drugiej takiej niezwykłej na świecie dziewczyny\kobiety jak moja siostra z którą tak bym się dogadał i z którą każda chwila była najcenniejsza która tak bardzo by się różniła od większości dziewczyn.
Aaaa, rozumiem!
Czyli poznałeś większość dziewczyn na świecie! Wow!
Weź mi trochę poopowiadaj, bo ja poznałem dopiero kilkaset!
Jesteś oczarowany, a to doprowadzi do rozczarowania.
Trzymasz się dziecinnych przekonań.
Nie poznałeś innych kobiet i wierzysz, że Twoja siostra jest wyjątkowa. Nie jest.
To, co przeżyłeś to NORMALNE INTERAKCJE z drugim człowiekiem. Tak wygląda normalność. Normalny związek, normalne przyjaźnie.
To czym jesteś oczarowany to poziom zero – fundament – bycia, istnienia i relacji z innymi ludźmi.
Ale Ty wolisz wiedzieć, że to możesz mieć tylko z siostrą, bo ona taka wyjątkowa. Ale że to straciłeś to pozostaje wyłącznie rozpacz.
Widzisz jak umysł nie ma pojęcia o czym bełkocze?
To wszystko co powiedziałeś to urojenia.
Ma naturę męską bardziej.
Niekoniecznie.
Po prostu nie opiera się męskim aspektom jak działanie i odpowiedzialność.
Była moim wzorem i motywatorem.
Nie.
Była źródłem oczarowania.
Teraz to się popłakałem.
Bardzo dobrze!
Wyrzuć z siebie ten smutek, bo nosisz go wiele lat.
Jestem taki niedojrzały.
Każdy jakoś zaczynał.
Przez nieśmiałość w szkole przed brakiem leków w najgorszym czasie miałem dwie próby samobójcze Piotrze boję się że będzie trzecia…….
Będzie jak wybierzesz.
Dlaczego miałbyś znowu próbować odebrać sobie życie?
Gdybyś naprawdę chciał to zrobić, zrobiłbyś to.
Więc tak naprawdę nie chciałeś.
Bo co za problem odebrać sobie życie? Wyręczy Cię każdy kierowca! Wbiegnij na jezdnię i po problemie. NIE ZACHĘCAM CIĘ DO TEGO!!!!
Mówię tylko, że jest to proste, a jednak tego nie zrobiłeś. Więc nie chciałeś.
Chcesz zmiany, wzrostu, rozkwitu. Dlatego nadal tu jesteś.
Dlatego zrób coś inaczej. Wybierz właściwą drogę, a nie to samo co do tej pory tylko bardziej.
muszę się uzdrowić z tych przeklęntych toksyn teraz albo nigdy koniec z życia w niewoli strachu i wstydu przed innymi ludzmi
Te ‘przeklęte toksyny’ to tylko emocje. Nic więcej.
I właśnie dlatego, że uznałeś ja za przeklęte toksyny, nie chciałeś ich, opierałeś się im – nazbierałeś ich masę.
Nadal ich nienawidzisz, uciekasz od nich, tłumisz, oddajesz odpowiedzialność i wybierasz tylko takie działania, którymi unikniesz ich odczuwania.
I jeszcze się z nimi utożsamiasz i z mentalizacją na ich podstawie.
Nie pozwolisz sobie na życie wolne, jeśli dalej się będziesz im opierał, nienawidził i unikał.
I jeszcze zrzucał odpowiedzialność, że to “strach i wstyd PRZED INNYMI LUDŹMI”.
To nie strach i wstyd PRZED kimkolwiek.
To po prostu strach i wstyd, a Twój umysł wierzy, że ich źródłem są inni ludzie.
Ale inni ludzie tylko wyciągają je z Ciebie tak jak skupienie się na przeszłości, “dla której” trzymasz w sobie żal i nie chcesz go puścić.
Trzymasz się go, bo wierzysz że straciłeś coś/kogoś bezcennego, tak jak trzymasz się wstydu i winy, bo wierzysz, że to “przed innymi ludźmi” cokolwiek to znaczy.
Piotrze ja naprawdę muszę zrobić ze sobą porządek i to jak najszybciej. Znowu straciłem pracę znaleźli kogoś lepszego na moje miejsce. Zaś bez pracy :( jak do trzech tygodni coś znajdę to będzie dobrze.Zaś to łażenie ,poszukiwanie i kolejna krótka praca na CV.Na dodatek coś potwornie mnie podkusiło żeby zobaczyć w internecie zdjęcia pięknej aktorki i tak się zapędziłem że trzy razy sobie zwaliłem dzisiaj poczułem tak ogromne pożądanie i pragnienie że nie mogłem za nic tego powstrzymać. Kilka miesięcy wytrzymywałem bez masturbacji a dzisiaj taki wybuch. Czuję się po tym otępiony głowa mnie boli i serce mi bije jak szalone. Znowu to samo porażka. Jednak jak się chodzi do pracy to się nie chce masturbować i oczywiście dzisiaj cały dzień na komputerze. A miałem się dzisiaj uczyć, rozpoczynać granie na instrumencie. Cholera zaś to przełożę na jutro.Za dużo tego wszystkiego na głowie nie wiem za co się zabrać. Co ciekawe gdy rozmawiam z ludźmi to też czuję takie duszenie w środku i kołatanie serca jakbym był przyduszony i bez sił to pewnie przez te opieranie się wstydu. Teraz wybieram pracę gdzie jest jak najwięcej kontaktu z ludźmi muszę się otworzyć na nich i ich polubić. Czytam Piotrze wszystko na tej stronie ale za nic nie mogę tego wpoić do siebie jestem tak zapchany dawnymi złymi przekonaniami że trudno mi się zmienić. Jak ja mam siebie pokochać jak cały czas popełniam błędy i nic mi nie wychodzi przecież to była by iluzja, pozytywność na siłę. Nawet nie mogę uzbierać pieniędzy na ten Twój program…..
Piotrze ja naprawdę muszę zrobić ze sobą porządek i to jak najszybciej.
Jak każdy uzależniony.
Znowu straciłem pracę znaleźli kogoś lepszego na moje miejsce.
Przykro mi to słyszeć ale ja wiem jak działa świat.
Dostałeś kopa w tyłek, byś się wziął za robotę.
Zaś bez pracy :( jak do trzech tygodni coś znajdę to będzie dobrze. Zaś to łażenie ,poszukiwanie i kolejna krótka praca na CV.Na dodatek coś potwornie mnie podkusiło żeby zobaczyć w internecie zdjęcia pięknej aktorki i tak się zapędziłem że trzy razy sobie zwaliłem dzisiaj poczułem tak ogromne pożądanie i pragnienie że nie mogłem za nic tego powstrzymać.
Bo to pożądanie to był element nawyku ucieczkowego od stresu, oporu, niechęci, strachu, wstydu, winy.
Dlatego nie mogłeś tego powstrzymać, bo bardziej zależało Ci na stłumieniu tego, czego nie chciałeś czuć.
Kilka miesięcy wytrzymywałem bez masturbacji a dzisiaj taki wybuch.
Bo, jak powtarzam w nieskończoność – uzależnienie to sieć nawyków aktywowana emocjami i oporem.
Tyle.
Zdarzyło się coś, Twoje nastawienie spowodowało pojawienie się dużej ilości emocji – wstydu, winy, strachu. Stawiłeś temu wielki opór i już.
Czuję się po tym otępiony głowa mnie boli i serce mi bije jak szalone.
Bo o to DOKŁADNIE chodzi – otępienie, zaprzestanie odczuwania.
Znowu to samo porażka.
Bo znowu zrobiłeś to samo.
Jednak jak się chodzi do pracy to się nie chce masturbować
Bo nie stawiasz takiego oporu.
i oczywiście dzisiaj cały dzień na komputerze.
Bo dalej uciekasz od odczuwania.
A miałem się dzisiaj uczyć, rozpoczynać granie na instrumencie.
Ale uzależniony wybiera TYLKO to, poprzez co uniknie odczuwania tego, czego nie chce czuć i czemu stawia opór.
Cholera zaś to przełożę na jutro.
Jutro będzie ta sama sytuacja.
Za dużo tego wszystkiego na głowie nie wiem za co się zabrać.
Kartka papieru i napisz.
Siedzenie w głowie to najlepszy sposób na chaos, porażkę, pogubienie.
Co ciekawe gdy rozmawiam z ludźmi to też czuję takie duszenie w środku i kołatanie serca jakbym był przyduszony i bez sił to pewnie przez to opieranie się wstydu.
Zgadza się.
Teraz wybieram pracę gdzie jest jak najwięcej kontaktu z ludźmi muszę się otworzyć na nich i ich polubić.
Nic nie musisz.
Nie masz tego zrobić na siłę, tylko uwalniać opór i emocje, co mówię, mówię, mówię, mówię, mówię, mówię… a wszyscy dalej po swojemu.
Czytam Piotrze wszystko na tej stronie ale za nic nie mogę tego wpoić do siebie jestem tak zapchany dawnymi złymi przekonaniami że trudno mi się zmienić.
Bo to tylko dopychanie umysłu nowymi informacjami.
Nie ma wewnętrznej pracy ale na nią jest miejsce w Programie.
Poza tym wystarczy pogoglać za uwalnianiem emocji i znajdziesz opis techniki.
Jak ja mam siebie pokochać
Nawet sobie tym teraz nie zaprzątaj głowy. To niemożliwe, bo nawet jeszcze nie zacząłeś medytować.
jak cały czas popełniam błędy i nic mi nie wychodzi przecież to była by iluzja, pozytywność na siłę.
Bo to jaka jest właściwa droga mówię w Programie oraz w darmowych materiałach.
Nawet nie mogę uzbierać pieniędzy na ten Twój program…..
Możesz ale to nie był Twój priorytet.
Możesz miesięcznie odłożyć 100 zł.
Do maja uzbierasz i już.
A jak znajdziesz jakąś pracę, odłożyć możesz więcej i nawet zacząć współpracę.
Hej. Przeczytałem Twoje komentarze kolego:) Pamiętaj, że nie jesteś osobą jedyną, która popadła w ten nałóg. Wiesz co? Już jesteś mistrzem, bo wiesz jakie to jest bagno wielkie. Ty już dostrzegasz jak wielkie znaczenie wywiera pornografia na Twoje życie, a wielu tego nie widzi. Ludzie uważają porno za całkowicie normalne. Frajerzy, ale ja też nim byłem, więc po części ich rozumiem.
Skoro widzisz problem, to możesz z niego wyjść. Jak masz wyjść z problemu skoro go nie ma? Pierwszy krok wykonałeś:)
Uda Ci się. Moja rada, abyś zaczął siebie traktować jak najlepszego przyjaciela, którego wspierasz dobrym słowem i nigdy nie oceniasz za wpadkę. Nigdy, ale to nigdy nie wolno Ci siebie potępiać. Pamiętaj, że to nałóg póki co decyduje, a Twoim zadaniem jest pomalutku rozbrajać tę tykającą bombę.
Cieszę się, że mogłem odpisać na Twój komentarz, nie jesteś sam:) i ja też jestem nieśmiały jak Ty, ale nie jestem tak jak Ty kimś złym.
Wyznaczaj sobie małe cele, które chcesz osiągnąć, to dobry sposób na budowanie samooceny. Pamiętaj, że szybko to możesz się zmasturbować, to zupełnie jak z budowaniem formy do maratonu. Szybko możesz się nabawić kontuzji.
Wszystkiego dobrego i bądź swoim najlepszym kumplem!
Jesteś na początku swojej drogi.
Zabolało Cię dostatecznie mocno, że zacząłeś szukać. Znalazłeś mój Serwis i odpowiedzi, rozwiązania, informacje, wskazówki.
I co robisz? Nic. Dalej swoje. Nie chcesz zmienić jednego nastawienia, jednej postawy. Szukasz tylko usprawiedliwienia tej niechęci. Szukasz jej u mnie.
Bo Ty wiesz lepiej.
Ale co wiesz? Nic zgodnego z rzeczywistością.
Ja mówię, że źródło szczęścia jest wewnątrz i docieramy do niego przez wewnętrzne oczyszczenie. A Ty marzysz o zostaniu muzykiem, bo wierzysz, że to Cię wyleczy z nieśmiałości. Ale coś trzyma Cię w miejscu! O dziwo – ten wstyd i opór. Ale czy na pewno? Nie. Sam trzymasz się w miejscu, bo unikasz wszystkiego, co wyciąga z Ciebie wstyd i opór.
I sądzisz, że coś magicznego w świecie ma miejsce, by tego wstydu Cię pozbawić. Ale sam się go trzymasz. I pewnie gdybym przycisnął Cię mocniej to zacząłbyś jeszcze tego wstydu chronić siłą.
Bo wybierasz go. Sam. Nie robią tego za Ciebie kobiety, ani żadna kosmiczna siła.
Sam każdego dnia decydujesz czego się trzymasz i co usprawiedliwisz, co sobie wytłumaczysz.
Nie tak?
To jeśli wyjście na dyskoteki jest barierą nie do przekroczenia, to zacznij od spacerów po parkach, po ulicach. Zacznij medytować. To wszystko już przedstawiałem na moim Serwisie.
To wszystko bardzo, bardzo korzystne rady.
No ale jeśli sądzisz, że sportowiec powinien na początku i bez treningu, bez rozgrzewki, sam z siebie pobić jakiś rekord, bo jego znajomi sportowcy go pobili… i fakt, że nie potrafi wykorzystuje jako wymówkę, by nie rozpocząć treningów… i jeszcze liczy, że to, co go blokuje zniknie gdy zdobędzie medal…
No, powiedz mi – co tu można dodać?
Jakbym czytał o sobie. Od zawsze jestem bardzo nieśmiałą osobą i zdepresowany. Czułem stres nawet przy kasie w sklepie, a co dopiero coś poważniejszego w życiu osiągnąć. Niewychodzenie ze strefy komfortu i lenistwo. Myślę sobie, że po co się starać, jak i tak mi się nie uda? O dziewczynach to już nie mówię, bo żeby podejść i zagadać, to dla mnie bariera nie do przekroczenia.
Jakbym czytał o sobie.
Oczywiście, bo umysł każdego człowieka myśli tak samo, gdy utrzymują oni w sobie to samo.
Drogi są dwie – wykorzystać to, że umysł innych ludzi myśli tak samo jak nasz i użyć do dalszego usprawiedliwiania trzymania się tego, co to myślenie zasila.
Lub zrozumieć, że nasze myśli, wybory, decyzje i rezultaty korespondują z tym, co sami utrzymujemy w sobie i puścić się tego.
Od zawsze jestem bardzo nieśmiałą osobą i zdepresowany.
Bo od zawsze trzymałeś i opierałeś się każdej emocji jaką poczułeś.
Czułem stres nawet przy kasie w sklepie
Bo nawet pani w kasie wyciągała z Ciebie strach i opór, a Ty dalej z tym walczyłeś.
a co dopiero coś poważniejszego w życiu osiągnąć.
Więc zacznij od częstego chodzenia do kas i zacznij praktykować odpuszczanie oporu.
Niewychodzenie ze strefy komfortu i lenistwo.
To naturalna jakość bycia korespondująca z oporem.
Myślę sobie, że po co się starać, jak i tak mi się nie uda?
Nie Ty sobie myślisz, tylko myślenie odbywa się samo, a Ty się nim oczarowujesz jak ulubionym serialem. I robisz to, co myślenie mówi.
O dziewczynach to już nie mówię, bo żeby podejść i zagadać, to dla mnie bariera nie do przekroczenia.
Bo nie masz przeskakiwać żadnej bariery, tylko usunąć to, co ją podtrzymuje. A jest to Twój własny opór.
Gdy bariera upadnie, nie będzie potrzeby niczego przeskakiwać.
Ale sam na nią napierasz jak mister Nieśmiały i dziwicie się, że ona nie upada, a Wy nie macie energii.
“Lub zrozumieć, że nasze myśli, wybory, decyzje i rezultaty korespondują z tym, co sami utrzymujemy w sobie i puścić się tego.”
No dobra, ale jak się tego puścić? Zamykam oczy i mówię w głębi duszy puść mnie?! Rozumiem, że to się robi, gdy ma się wyćwiczony umysł, jak podczas medytacji – obserwujesz swoje myśli aż odpłyną. Bo nie widzę innego wytłumaczenia, jak puszczać się tego.
“Bo od zawsze trzymałeś i opierałeś się każdej emocji jaką poczułeś”
Czyl od najmłodszych lat nie potrafiłem zarządzać wnętrzem, więc ile tego mam w sobie? Im więcej toksyn, tym dłużej oczyszczanie zajmie?
Nieśmiały chłopak odkąd pamiętam. Przykładowo, gdy goście przychodzili do domu, to ja się chowałem, bo się wstydziłem. Albo, gdy listonosz pukał, to ja nie otwierałem. Ja taki nieśmiały, że masakra. Żeby nawet bliskiej osoby się wstydzić, jak dzwoni telefon. :D Jak ktoś na mnie patrzy, to bardzo wtedy czuję się nie pewnie w swojej skórze – taki ułomny zostaje. Nie wiem czy ja się ludzi boję czy co. W oczy nie potrafię patrzeć, tylko uciekam wzrokiem.
“Bo nawet pani w kasie wyciągała z Ciebie strach i opór, a Ty dalej z tym walczyłeś.”
Najgorzej, jak każdy się patrzy zakupy przeskanowane i się mordujesz z tą reklamówką, aby ją otworzyć heh. :P
“Więc zacznij od częstego chodzenia do kas i zacznij praktykować odpuszczanie oporu.”
Yyy w sensie mam być chętny przy kasie? Odpuszczanie oporu tzn. zamienić niechęć na chęć?
“To naturalna jakość bycia korespondująca z oporem.”
Najgorszy jest w sumie ten pierwszy krok i to utrzymać, aby iść do przodu dalej, bo za chwilę zaprzestane. Prokrastynacja tak bardzo u mnie.
“Nie Ty sobie myślisz, tylko myślenie odbywa się samo, a Ty się nim oczarowujesz jak ulubionym serialem. I robisz to, co myślenie mówi.”
To w ogóle ciekawa sprawa jest, że to nie my myślimy, tylko się obdywa samoistnie. A więc gdyby tak odpuścić ten syf z siebie, to czy myślenie by się zmieniło automatycznie? I nie trzeba do tego żadnych sposobów, metod, afirmacji, żeby zmienić sposób myślenia na pozytywne? Bo to jest w nas samych naturalnie?
“Bo nie masz przeskakiwać żadnej bariery, tylko usunąć to, co ją podtrzymuje. A jest to Twój własny opór.
Gdy bariera upadnie, nie będzie potrzeby niczego przeskakiwać.”
Nie chcę, żeby płeć piękna poczuła we mnie to, co w sobie noszę od lat. Nie zasługuję na to. Nie chcę kogoś skrzywdzić.
No dobra, ale jak się tego puścić? Zamykam oczy i mówię w głębi duszy puść mnie?!
No widzisz – ja mówię, że TY masz się tego puścić, a Ty mówisz, że zamkniesz oczy i będziesz mówił, by coś puściło Ciebie.
Ja mówię, że to TY się trzymasz, a Ty dalej wybierasz wierzyć, że coś trzyma się Ciebie i musisz temu rozkazać/prosić/błagać, by Cię puściło.
Rozumiem, że to się robi, gdy ma się wyćwiczony umysł, jak podczas medytacji – obserwujesz swoje myśli aż odpłyną. Bo nie widzę innego wytłumaczenia, jak puszczać się tego.
Bo wszystko postrzegasz z pozycji umysłu.
Umysłu nie można wyćwiczyć – można tylko usunąć to, co zasila mentalizację.
Osoba skupiona na celu ma umysł spokojny. Aby umysł wykorzystywać konstruktywnie należy oczyścić się z tego, co zasila mentalizację, myślenie, uciekanie, rozpraszanie.
Nie można wytrenować umysłu.
Medytacja nie jest od ćwiczenia umysłu, tylko uświadomienia sobie, że nim nie jesteś, że myślenie odbywa się samo i wystarczy się nim nie zajmować.
Poczytaj o medytacji i uwalnianiu.
Książki już polecałem – “Technika uwalniania” Davida R. Hawkinsa lub “Metoda Sedony” Colin Tipping.
Możesz też zapisać się do mojego Programu.
Nie widzisz innego wytłumaczenia, bo umysł zna tylko to, co już usłyszał od innych. Nie wymyśli nic nowego.
Aby “wymyślić coś nowego”, należy przekroczyć obecny poziom, czyli puścić się tego, co nas na nim trzyma. W tym utożsamienia z pewnymi przekonaniami.
Czyli od najmłodszych lat nie potrafiłem zarządzać wnętrzem, więc ile tego mam w sobie? Im więcej toksyn, tym dłużej oczyszczanie zajmie?
Nikt nie potrafi zarządzać własnym wnętrzem.
Jedne dzieci są programowane, by się opierać emocjom, trzymać się ich (zawstydzanie, obwinianie, etc.), a inne nie.
Jednak praktycznie każde słyszy jakieś bzdury związane z emocjami, bo ludzkość globalnie jest na poziomie jaskiniowym jeśli chodzi o emocje.
Im więcej nagromadziłeś w sobie emocji i oporu, to naturalnie więcej tego będzie się ujawniało.
Ale nawet jeśli gromadziłeś to w sobie przez 30 lat, to nie zajmie Ci to kolejnych 30 lat, by się z tego oczyścić.
Możesz się oczyścić nawet w kilka miesięcy, rok. Mówi się o 4 pełnych dobach na jedną emocję.
Nieśmiały chłopak odkąd pamiętam. Przykładowo, gdy goście przychodzili do domu, to ja się chowałem, bo się wstydziłem.
Bo żyłeś nieświadomie – jak dziecko, bo kiedyś byłeś dzieckiem, a teraz dalej powtarzasz te same schematy – uciekasz od tego, co uznałeś za źródło wstydu czy innych emocji.
Najgorzej, jak każdy się patrzy zakupy przeskanowane i się mordujesz z tą reklamówką, aby ją otworzyć heh. :P
Korespondowałem ponad rok z człowiekiem, który co drugą rzecz nazywał “najgorszą”. Wszystko było dla niego najgorsze i nic z tym nie robił.
Dalej powtarzał te same brednie.
Albo, gdy listonosz pukał, to ja nie otwierałem. Ja taki nieśmiały, że masakra. Żeby nawet bliskiej osoby się wstydzić, jak dzwoni telefon. :D
Bo dalej powtarzasz te same banialuki – że wstydziłeś się.
Nie – po prostu czułeś wstyd i się go trzymałeś, opierałeś i oddawałeś odpowiedzialność. Tyle.
Jak ktoś na mnie patrzy, to bardzo wtedy czuję się nie pewnie w swojej skórze – taki ułomny zostaje. Nie wiem czy ja się ludzi boję czy co. W oczy nie potrafię patrzeć, tylko uciekam wzrokiem.
Wierzysz, że źródłem wstydu są inni ludzie i uciekasz od tego. To wszystko.
Nie akceptujesz swojego wstydu, nie bierzesz za niego odpowiedzialności.
A umysł to racjonalizuje. To wszystko.
Yyy w sensie mam być chętny przy kasie? Odpuszczanie oporu tzn. zamienić niechęć na chęć?
Poczytaj o uwalnianiu emocji i zastosuj to.
Najgorszy jest w sumie ten pierwszy krok i to utrzymać, aby iść do przodu dalej, bo za chwilę zaprzestane. Prokrastynacja tak bardzo u mnie.
Widzisz? Kilka zdań i już dwie NAJGORSZE rzeczy!
O matko! Wszystko jest najgorsze!
Prokrastynacja to unikanie tego, co wyciąga z nas opór i emocje.
To w ogóle ciekawa sprawa jest, że to nie my myślimy, tylko się odbywa samoistnie. A więc gdyby tak odpuścić ten syf z siebie, to czy myślenie by się zmieniło automatycznie? I nie trzeba do tego żadnych sposobów, metod, afirmacji, żeby zmienić sposób myślenia na pozytywne? Bo to jest w nas samych naturalnie?
Tak.
Nie chcę, żeby płeć piękna poczuła we mnie to, co w sobie noszę od lat.
To się z tego oczyść, a nie usprawiedliwiaj, wypieraj, przestań się tego trzymać i oddawać odpowiedzialność.
Gdy sobie ubrudzisz spodnie to je zdejmujesz i pierzesz, a nie chodzisz w nich kolejne 10 lat, brudzisz coraz bardziej, bo Ci już nie zależy i użalasz się, że Cię nie chcą nigdzie wpuścić i traktują jak biedaka.
Nie zasługuję na to. Nie chcę kogoś skrzywdzić.
To przestań krzywdzić samego siebie.
No… to mnie zafascynowałeś tym wpisem i dało do myślenia. Teraz rodzi się pytanie ilu ludzi na Ziemi doświadczyło normalności? Tego naturalnego stanu człowieka? Będąc dzieckiem, a co się stało po drodze będąc dorosłym? Czasami sobie myślę, że tęsknie za starym sobą, bo na przestrzeni tych paru lat, co się ze mną stało doprowadza do łez, ale całkiem możliwe, iż ja nigdy w swoim życiu nie doświadczyłem normalności i nie wiedziałem, co robić i to właśnie ta ludzka niewinność o której mówisz. W ogóle ciekawe pytanie, co to znaczy normalność? Uważasz, że będąc dobrym dla ludzi zostaniemy za to wynagrodzeni w życiu? Postępując pedantycznie moralnie? A może nie warto być aż za dobrym, bo jak to mówi stwierdzenie, że za podziękę masz ch*ja w rękę.
No… to mnie zafascynowałeś tym wpisem i dało do myślenia. Teraz rodzi się pytanie ilu ludzi na Ziemi doświadczyło normalności? Tego naturalnego stanu człowieka?
Wszyscy go doświadczamy, raz częściej, raz rzadziej.
Ciekawe tylko po co Ci ta informacja i co miałaby zmienić?
Wszystko, czego doświadczamy jest normalne w danym obszarze. Jeśli będziemy chodzić po lodzie, naturalne jest się ślizgać, a jeśli boso po rozgrzanym piachu, to normalny jest się parzyć.
Jeśli wybierzemy drogę po chodniku, będziemy iść najprawdopodobniej po równym.
Pytanie tylko czy czasem droga po betonie nie zaprowadzi nas w ślepy zaułek, a tymczasowa droga przez las nie doprowadzi nas na wspaniałą, bogatą równinę?
Będąc dzieckiem, a co się stało po drodze będąc dorosłym?
Tylko Ty to wiesz. Każdy sam łapał się i utożsamiał z różnymi rzeczami na temat siebie, świata, innych ludzi.
I sami wybieramy czy dalej będziemy się tego trzymać i używać przeszłości, by to usprawiedliwiać.
Czasami sobie myślę, że tęsknie za starym sobą, bo na przestrzeni tych paru lat, co się ze mną stało doprowadza do łez, ale całkiem możliwe, iż ja nigdy w swoim życiu nie doświadczyłem normalności i nie wiedziałem, co robić i to właśnie ta ludzka niewinność o której mówisz.
Więc tęsknisz za takim sobą, który doprowadził do obecnej sytuacji… gdybyś znów stał się taki jak wtedy, doprowadziłbyś do tego samego.
I właśnie, że doszło do tego, zyskałeś PERSPEKTYWĘ. Możesz ją TERAZ wykorzystać do dokonania zmian, a nie trzymania się żalu, co samo w sobie ponownie tę perspektywę ogranicza.
W ogóle ciekawe pytanie, co to znaczy normalność?
Najpierw odpuść to co ją ogranicza, a doświadczysz jej.
Uważasz, że będąc dobrym dla ludzi zostaniemy za to wynagrodzeni w życiu?
Nie.
Dopóki nie zaczniemy być dobrzy dla siebie, nie możemy być naprawdę dobrzy dla innych. Bo dla innych jesteśmy co najwyżej tacy jak dla siebie.
Większość ludzi jest dobrych dla swojego ego, a dla siebie są karygodnie brutalni, tyraniczni, niesprawiedliwi, wulgarni, etc.
Ponadto dobre uczynki nie są nagradzane jak i złe nie są karane przez jakiś tam autorytet, np. nazywany Bogiem. To jacy JESTEŚMY, jacy wybieramy BYĆ staje się odbite pod postacią doświadczeń.
Więc jeśli np. jesteśmy na siłę mili i uprzejmi, a w nas wrze od gniewu i winy, to nic dobrego z tego nie wyniknie.
No bo kto nagrodziłby dziecko, które nosi w sobie truciznę ale stara się być uprzejme? Idiota!
Nie oznacza to, że mamy być negatywni.
To, co ROBIMY ma odzwierciedlać to jacy JESTEŚMY, a nie to zastępować.
Więc nie licz, że jak się do czegoś zmusisz – np. raz na jakiś czas powiedzieć kobiecie komplement, to Cię ona za to nagrodzi. Bo powie Ci coś teoretycznie negatywnego, by zobaczyć czy to wyciśnie z Ciebie negatywności – by sprawdzić czy jesteś nimi przesiąknięty. I wtedy zadziała nasze ego i kobieta będzie miała jak na tacy wszystkie niezbędne informacje o nas.
Postępując pedantycznie moralnie?
A co to w ogóle znaczy?
Mówisz o kierowaniu się jakimiś wytycznymi. A jakie są to wytyczne, kto je ustalił i z jaką intencją?
Czy wszystko ma zawsze takie samo zastosowanie w każdej sytuacji?
A może nie warto być aż za dobrym, bo jak to mówi stwierdzenie, że za podziękę masz ch*ja w rękę.
Nie można być “za dobrym”. Jeśli uważamy, że jesteśmy “za dobrzy”, to znaczy, że w ogóle nie jesteśmy dobrzy, bo nawet nie rozumiemy co to znaczy.
Czy bycie dobrym dla węża spowoduje, że nas nie ukąsi? Czy bycie dobrym dla przysłowiowego agresywnego dresa spowoduje, że nas nie okradnie i pobije?
Poza tym skąd znamy potrzeby węża czy drecha? Czy w ogóle znamy swoje potrzeby, czyli mylimy je z potrzebami umysłu?
Czy ciężka praca zawsze jest wskazana? Czy dyskutowanie z innymi zawsze jest wskazane? Czy utrzymywanie swojej racji za wszelką cenę zawsze jest wskazane?
Czy cokolwiek jest zawsze wskazane?
Ten, kto, jak to tak obrazowo ująłeś, jest za dobry i kończy z penisem w ręce oznacza, że taka osoba żyła ślepo, niedojrzale, nietrzeźwo i sama się tego penisa złapała.
Normalność to życie trzeźwe ale pozbawione negatywności, niechęci, oporu, gniewu, dumy, wstydu, żalu, etc.
W życiu mamy to jacy jesteśmy. Jeśli mamy penisa w ręce to zapewne sami byliśmy kutasem i najprawdopodobniej dla samych siebie.
” Wszyscy go doświadczamy, raz częściej, raz rzadziej.
Ciekawe tylko po co Ci ta informacja i co miałaby zmienić? ”
Wyobrażasz sobie, gdyby ludzie globalnie utrzymywali ten stan, co by się zmieniło na świecie? Ale znając życie będzie jeszcze gorzej niż jest. Chociażby pornografia użytkowników przybywa i przybywa….to pandemia aż ciarki przechodzą uff.
“Tylko Ty to wiesz. Każdy sam łapał się i utożsamiał z różnymi rzeczami na temat siebie, świata, innych ludzi.
I sami wybieramy czy dalej będziemy się tego trzymać i używać przeszłości, by to usprawiedliwiać.”
Gdybym to usłyszał za dzieciaka w szkole to, co teraz piszesz – byłbym w tej chwili innym człowiekiem, jak zresztą większość ludzi. A ja wszystko brałem do siebie.
“Więc tęsknisz za takim sobą, który doprowadził do obecnej sytuacji… gdybyś znów stał się taki jak wtedy, doprowadziłbyś do tego samego.”
To znaczy no wiesz wtedy miałem jakichś znajomych (co prawda wirtualnych ale jednak) czy zainteresowania w postaci hobby, a teraz nic nie mam i nic mnie nie obchodzi. Można rzec, że taki bez życia zostałem. Taką bez charakteru osobą. Co kochałem robić teraz mnie nie interesuje i za tym tęsknie ZA SOBĄ.
“I właśnie, że doszło do tego, zyskałeś PERSPEKTYWĘ. Możesz ją TERAZ wykorzystać do dokonania zmian, a nie trzymania się żalu, co samo w sobie ponownie tę perspektywę ogranicza.”
Więc sądzisz, że to cierpienie, które przydarzyło się w mym życiu, to jak dar? Boże, jak ja bym chciał się kiedyś śmiać z mojej przeszłości i inaczej na to spojrzeć, że jaki ja głupi i niewinny byłem i przestać się tego trzymać jak blokadę.
Twoje słowa, choć tylko przeczytane z Internetu, a nie bezpośrednio w postaci, że jestem tak samo wyjątkowy i wartościowy jak inni, dały mi bardzo dużo i dziękuję Ci za to. Pierwszy raz usłyszałem takie słowa od człowieka w moją stronę. Pewna osoba kiedyś mi powiedziała, iż jestem nieoszlifowanym diamentem i jak mi się wtedy na sercu ciepło zrobiło – uczucie nie do opisania, naprawdę. Czasem, jak słowa drugiego człowieka dają dużo, to jest piękne.
Choć uważam, iż niemożliwe jest dla mnie zmiany spotrzegania swojej osoby – po prostu nie mogę uwierzyć, że jest dla mnie nadzieja i że to możliwe.
“Najpierw odpuść to co ją ogranicza, a doświadczysz jej.”
Oj chciałbym dożyć tej chwili…
“Ponadto dobre uczynki nie są nagradzane jak i złe nie są karane przez jakiś tam autorytet, np. nazywany Bogiem. To jacy JESTEŚMY, jacy wybieramy BYĆ staje się odbite pod postacią doświadczeń.”
A co jeśli Bóg istnieje i wie o nas wszystko? Że jest coś takiego, jak pole moralne u każdego człowieka na Ziemi? Że przeżywa na tym świecie nie najsilniejszy, a najmoralniejszy? Takie stwierdzenia padają od naukowca, który mnie fascynuje. Zauważ, że większość ludzi żyje pasożytniczo. Polecam zbadać temat o filozofi totalizmu, jeśli pierwszy raz się z tym spotykasz.
Wyobrażasz sobie, gdyby ludzie globalnie utrzymywali ten stan, co by się zmieniło na świecie? Ale znając życie będzie jeszcze gorzej niż jest. Chociażby pornografia użytkowników przybywa i przybywa….to pandemia aż ciarki przechodzą uff.
Liczyć, że na tej planecie będzie coraz lepiej jest jak życzyć sobie, by z czasem do pierwszej klasy podstawówki zaczęły uczęszczać sami geniusze.
Gdybym to usłyszał za dzieciaka w szkole to, co teraz piszesz – byłbym w tej chwili innym człowiekiem, jak zresztą większość ludzi. A ja wszystko brałem do siebie.
Zacznij być teraz innym człowiekiem, a przeszłość przestanie się liczyć.
Bo teraz liczy się dla ego, które cały czas korzysta z tego argumentu, byś nie stał się inny.
To znaczy no wiesz wtedy miałem jakichś znajomych (co prawda wirtualnych ale jednak) czy zainteresowania w postaci hobby, a teraz nic nie mam i nic mnie nie obchodzi. Można rzec, że taki bez życia zostałem. Taką bez charakteru osobą. Co kochałem robić teraz mnie nie interesuje i za tym tęsknie ZA SOBĄ.
A więc tęsknisz za faktycznym sobą. Nie tym, kim byłeś, bo nie byłeś sobą, tylko byłeś odzwierciedleniem myśli. To wszystko.
Więc to tęsknota, by to przekroczyć, wzrosnąć, odkryć Słońce, które zawsze było i zawsze świeciło, tylko skrywały je chmury – Słońce.
Ale Ty nadal sądzisz, że umysł, którego nic nie interesuje to Ty.
Gdy odpuścisz opór, umysł nagle poczuje chęć.
Więc sądzisz, że to cierpienie, które przydarzyło się w mym życiu, to jak dar? Boże, jak ja bym chciał się kiedyś śmiać z mojej przeszłości i inaczej na to spojrzeć, że jaki ja głupi i niewinny byłem i przestać się tego trzymać jak blokadę.
Nie, cierpienie to nie da.
Ból to dar. Ale cierpienie to rezultat opierania się bólowi.
To, co Ci się przydarzyło było nieuniknione i teraz możesz wyciągnąć z tego mnóstwo wniosków.
A żeby zacząć się śmiać, móc faktycznie poczuć radość, zrozumienie – konieczne jest przeprowadzenie procesów akceptacji, uwolnienia i wybaczenia.
Twoje słowa, choć tylko przeczytane z Internetu, a nie bezpośrednio w postaci, że jestem tak samo wyjątkowy i wartościowy jak inni, dały mi bardzo dużo i dziękuję Ci za to. Pierwszy raz usłyszałem takie słowa od człowieka w moją stronę. Pewna osoba kiedyś mi powiedziała, iż jestem nieoszlifowanym diamentem i jak mi się wtedy na sercu ciepło zrobiło – uczucie nie do opisania, naprawdę. Czasem, jak słowa drugiego człowieka dają dużo, to jest piękne.
Nie słowa to dały.
Dla Ciebie słowa drugiej osoby stały się tylko wystarczającym powodem, by odpuścić opór i pozwolić sobie poczuć ciepło Słońca, którym jesteś i które wyszło zza zasłony umysłu.
Nie potrzebujesz do tego słów drugiego człowieka. Możesz to odpuścić w każdej chwili.
Choć uważam, iż niemożliwe jest dla mnie zmiany spotrzegania swojej osoby
Bo mylisz siebie z umysłem.
Umysł będzie myślał z jakościami, które w sobie utrzymujesz nawet tysiąc lat.
Twoim zadaniem nie jest skupiać się na myślach, tylko na emocjach i przestać się im opierać – uwolnić je, ustalić intencję odpuszczenia.
– po prostu nie mogę uwierzyć, że jest dla mnie nadzieja i że to możliwe.
Bo dalej sądzisz, że najpierw ma pojawić się wiara. To bzdura.
Twoim zadaniem jest zmierzyć się z oporem i przestać go zasilać. Myślenie zmieni się samo.
Oj chciałbym dożyć tej chwili…
Możesz to wybrać w każdej chwili. Jeśli tego nie wybierzesz, nigdy tego nie dożyjesz.
A co jeśli Bóg istnieje i wie o nas wszystko?
Ależ istnieje.
Tylko Bóg to zupełnie inna rzeczywistość, niż wydawało się ludziom i zdecydowanej większości się wydaje.
Poza tym nawet doświadczenie Boga w sobie ma różne poziomy realizacji Prawdy.
Że jest coś takiego, jak pole moralne u każdego człowieka na Ziemi?
Jest karma, która również jest karygodnie niezrozumiana.
Że przeżywa na tym świecie nie najsilniejszy, a najmoralniejszy?
Na tej planecie jest miejsce dla wszystkich. Przeżywamy zgodnie z odgórnymi – duchowymi ustaleniami własnych Wyższych Ja.
Nie ma to nic wspólnego z tym, co przedstawiasz i co mówią o tym filozofowie, ewolucjoniści, etc.
Takie stwierdzenia padają od naukowca, który mnie fascynuje.
No i co z tego?
To Twój problem, że się oczarowałeś stwierdzeniami naukowca.
Umysł nie zna rzeczywistości i myśli sam. Jest jak radio. Nie może przekroczyć sam siebie.
A ego nie chce naszego wzrostu.
Tym samym ani ego, ani umysł nie są zdolne do poznania, ani doświadczenia Boga.
Bo to dokonuje się przez DUCHOWĄ INTENCJĘ przekroczenia, odpuszczenia własnych utożsamień.
Umysł, który na początku bardzo się przydaje, bo podważa głupie, nieprawdziwe stwierdzenia, umysł, który jest ciekawy i zachęca do eksploracji w końcu staje się największą blokadą do przekroczenia.
Einstein uważany za największy umysł w historii ludzkości nie przekroczył swojego umysłu. Zablokował się. Nie doświadczył Wyższego Ja, Boga, nieskończoności, nie przekroczył paradygmatu separacji, newtonowskiego paradygmatu przyczyny i skutku. Nie dostrzegł rzeczywistości. Ograniczył go jego własny umysł. A raczej jego utożsamienie z nim i niechęć do porzucenia tego utożsamienia.
Żaden naukowiec identyfikujący się ze swoim umysłem nie może poznać rzeczywistości. Może tylko poznać ograniczony kontekst. Zazwyczaj bardzo ograniczony.
Zauważ, że większość ludzi żyje pasożytniczo.
Wiem, no i?
Polecam zbadać temat o filozofi totalizmu, jeśli pierwszy raz się z tym spotykasz.
Polecam medytować, odpuszczać opór, wstyd, winę, żal, strach, gniew, dumę, utożsamienia, w tym z umysłem i gdy dokonasz ogromnego skoku w świadomości, powiedz czy dalej polecasz badać jakiekolwiek filozofie…
“Liczyć, że na tej planecie będzie coraz lepiej jest jak życzyć sobie, by z czasem do pierwszej klasy podstawówki zaczęły uczęszczać sami geniusze.”
[….]
Jeżeli chodzi o porno, to niezły eksperyment z tego powstał na ludziach. Na ogłupionym i słabym społeczeństwie, którzy tylko myślą o jednym jest łatwiej rządzić i manipulować czyż nie? Żądza władzy i dlatego powstała reżyserowana prostytucja, aby zrobić ludzi słabymi. A kasa jest z tego ogromna. Najbogatszy przemysł na świecie. Amerykanie używali pornografię do wojny z Arabami.
“Zacznij być teraz innym człowiekiem, a przeszłość przestanie się liczyć.
Bo teraz liczy się dla ego, które cały czas korzysta z tego argumentu, byś nie stał się inny.”
Bardzo podoba mi się Twój tekst, żeby być zmianą, którą chcemy zobaczyć w świecie i to, co będziemy mieć w życiu zależy jacy jesteśmy. Może życie jest sprawiedliwe? Tylko my sami krzywdzimy siebie?
Eh moja przeszłość. Ciężka sprawa. To mnie blokuje. Żeby to zaakceptować nie wiem, co musiałbym zrobić.
“A więc tęsknisz za faktycznym sobą. Nie tym, kim byłeś, bo nie byłeś sobą, tylko byłeś odzwierciedleniem myśli. To wszystko.
Więc to tęsknota, by to przekroczyć, wzrosnąć, odkryć Słońce, które zawsze było i zawsze świeciło, tylko skrywały je chmury – Słońce.
Ale Ty nadal sądzisz, że umysł, którego nic nie interesuje to Ty.
Gdy odpuścisz opór, umysł nagle poczuje chęć.”
Taa gdzieś prawdziwy ja zaginął i nie może się wydostać.
“To, co Ci się przydarzyło było nieuniknione i teraz możesz wyciągnąć z tego mnóstwo wniosków.
A żeby zacząć się śmiać, móc faktycznie poczuć radość, zrozumienie – konieczne jest przeprowadzenie procesów akceptacji, uwolnienia i wybaczenia”
Wniosek jest taki, że muszę się wziąć porządnie za siebie i przeżyć życie bez toksyn emocjonalnych. Możliwe, że to będzie długa droga, ale nie ma nic ot tak w życiu. Trzeba się napracować, żeby coś mieć, ale przed tym muszę być, czyli nie tylko robić i mieć, lecz być z pełną akceptacją dla siebie. Teraz mój umysł paple, że po co to taki zostaniesz do końca życia. Ego to taki diabełek szeptający.
Wbiję do Twojego Programu. Napiszę maila niedługo. Mam nadzieję, że to będzie najlepsza decyzja w moim życiu na którą się zdecyduje i inwestycja w siebie w ogóle. Może się w końcu przebudzę z tego koszmaru. :’)
“Nie potrzebujesz do tego słów drugiego człowieka. Możesz to odpuścić w każdej chwili.”
Przez całe życie nieuświadomiony… podziwiam Ciebie, jak Ty sobie z tym poradziłeś sam.
“Bo mylisz siebie z umysłem.
Umysł będzie myślał z jakościami, które w sobie utrzymujesz nawet tysiąc lat.
Twoim zadaniem nie jest skupiać się na myślach, tylko na emocjach i przestać się im opierać – uwolnić je, ustalić intencję odpuszczenia.”
To jak zainstalowany zawirusowany program w komputerze, ale to nie znaczy, że nie można odinstalować i wgrać nowy(?).
Czyli wybrać ponad umysł nie skupiając się na myślach? Emocje to coś, czego umysł nie rozumie?
“Bo dalej sądzisz, że najpierw ma pojawić się wiara. To bzdura.
Twoim zadaniem jest zmierzyć się z oporem i przestać go zasilać. Myślenie zmieni się samo.”
Moim marzeniem jest, żeby mój umysł dał mi spokój…
“Możesz to wybrać w każdej chwili. Jeśli tego nie wybierzesz, nigdy tego nie dożyjesz.”
Więc mam dwa wyjścia. Trzymać się tego wszystkiego do końca życia, albo poczuć normalność.
“Ależ istnieje.
Tylko Bóg to zupełnie inna rzeczywistość, niż wydawało się ludziom i zdecydowanej większości się wydaje.
Poza tym nawet doświadczenie Boga w sobie ma różne poziomy realizacji Prawdy.”
Odpuśćmy religijne zabobony, które doprowadziły mnie do ateizmu. Od jakiegoś czasu przestałem wierzyć w Boga wymyślonego przez religie tj. ze chrześcijaństwa przy której zostałem wychowany od dzieciństwa, jak niemal wszyscy w Polsce zresztą.
Myślę, że warto podejść do tematu w sposób nowoczesny naukowy, aniżeli religijne bzdury. Można uznać Boga za wszechświatowy intelekt.
” Jest karma, która również jest karygodnie niezrozumiana.”
Hmm co masz na myśli z tzw. karmą?
“Umysł, który na początku bardzo się przydaje, bo podważa głupie, nieprawdziwe stwierdzenia, umysł, który jest ciekawy i zachęca do eksploracji w końcu staje się największą blokadą do przekroczenia.”
Trzeba się jakoś uwolnić od tej blokady, tylko niewielu wie, jak do tego się zabrać. Bo nie wiedziałem, że jest coś takiego, jak ponad umysł. I tu pytanie czy słuchasz się dalej swego umysłu po zmianie, której dokonałeś, czy może Boga albo swego ducha? A może Bóg to nasz duch?
“Einstein uważany za największy umysł w historii ludzkości nie przekroczył swojego umysłu. Zablokował się. Nie doświadczył Wyższego Ja, Boga, nieskończoności, nie przekroczył paradygmatu separacji, newtonowskiego paradygmatu przyczyny i skutku. Nie dostrzegł rzeczywistości. Ograniczył go jego własny umysł. A raczej jego utożsamienie z nim i niechęć do porzucenia tego utożsamienia.
Żaden naukowiec identyfikujący się ze swoim umysłem nie może poznać rzeczywistości. Może tylko poznać ograniczony kontekst. Zazwyczaj bardzo ograniczony.”
Wiesz co? Zadziwiasz mnie swoją wiedzą. A może ta wiedza jest w nas? Tylko sami musimy przekroczyć barierę świadomościową (o czym pisał w/w naukowiec), żeby się upewnić, iż Bóg faktycznie istnieje. Bóg stworzył nas ludzi, żebyśmy naszego stwórcę bezustannie odkrywali i powiększali swoją wiedzę, bowiem Bóg dlatego stworzył świat dla powiększania swojej wiedzy.
Nie wiem czy w to wierzyć czy nie (albo Bóg specjalnie mnie trzyma w takiej niepewności co do jego istnienia), ale spójrz chociaż na to, jak ludzkość jest okłamywana. Oficjalna nauka świata przekonuje, że nie ma żadnych dowodów na istnienie Boga, a wszechświat powstał przez wybuch jakiś. Nie wiadomo komu wierzyć i teraz pytanie JAK ŻYĆ?
Poza tym fajny jest taki film na YouTube pt. “The Lie We Life”.
“Wiem, no i?”
Takich ludzi żyjący pasożytniczo i niemoralnie rzekomo Bóg karze wszelkimi kataklizmami, tsunami etc.,
Jak Ty sobie funkcjonujesz wśród wielu toksycznych ludzi i narzekających na wszystko i wszystkich przede wszystkim, z którymi osobiście przebywam na co dzień. Ignorujesz sprawę czy może wybierasz współczucie dla takich ludzi? Uważasz, że duże znaczenie ma towarzystwo przy którym się przebywa na człowieka? Czy może nikt i nic nie może na nas wpłynąć czy nas zmienić, skrzywdzić, tylko my to wybieramy względem siebie? Nasze życie i spostrzeganie świata zależy tylko i wyłącznie od nas samych? Dlatego nie warto się przejmować opinią innych? Tylko żyć swoim życiem, które mamy jedno. Prawda?
“Polecam medytować, odpuszczać opór, wstyd, winę, żal, strach, gniew, dumę, utożsamienia, w tym z umysłem i gdy dokonasz ogromnego skoku w świadomości, powiedz czy dalej polecasz badać jakiekolwiek filozofie…”
Jasne dzięki za Twoje rady. Ta filozofia i co ten naukowiec opisuje jest interesujące, ale jaka jest prawda? Ta wiedza jest w nas, tylko musimy przekroczyć świadomość? Kto ma rację?!
Jeżeli chodzi o porno, to niezły eksperyment z tego powstał na ludziach. Na ogłupionym i słabym społeczeństwie, którzy tylko myślą o jednym jest łatwiej rządzić i manipulować czyż nie? Żądza władzy i dlatego powstała reżyserowana prostytucja, aby zrobić ludzi słabymi. A kasa jest z tego ogromna. Najbogatszy przemysł na świecie. Amerykanie używali pornografię do wojny z Arabami.
Ja tylko czekam aż ktoś wyskoczy z sensacją, że za porno odpowiadają kosmici.
Powiedz na swoim przykładzie – czy ktokolwiek zmanipulował Cię i zmusił do oglądania porno? Może agent rządowy, może dziennik wieczorny?
Nie.
Sam je znalazłeś, sam zacząłeś je oglądać, sam sobie to potem zracjonalizowałeś.
Ktoś mógł dostrzec i faktycznie wykorzystać już panujący na świecie fenomen uzależnienia od porno ale ci, którzy do niego doprowadzili to my – my wszyscy.
Nawet ci co nie są uzależnieni.
To my doprowadziliśmy do tego nie szanując się, odmawiając sobie akceptacji, miłości, uznania. To my doprowadziliśmy do tego usprawiedliwiając urazy, niechęć, opór, żal, wstyd, winę, strach.
Wierząc w głupoty typu, że cierpienie uszlachetnia, że biedna ofiara pójdzie do nieba, a bogaty, silny człowiek nie.
To my oddalaliśmy się od kobiet, woleliśmy wierzyć, że kobiety to płeć PRZECIWNA, że jest wojna płci, że trzeba kombinować, uwodzić. A nie rozmawiać, traktować po partnersku, przyjacielsku, z zaufaniem, być godnym zaufania.
Nie wyjeżdżaj teraz z podobnymi durnotami, bo to tylko dalsze pogłębienie problemu, za który odpowiedzialny jest każdy z osobna.
Ja mówię, że umysły myślą same, a Ty dalej, że ludzie myślą o jednym. Bzdura.
Ludzie nie myślą, nikt nie myśli. To bezosobowy proces i tylko nasze utożsamienie z nim można wykorzystać.
Nikt nas nie osłabiał, sami wszystko wybieraliśmy w życiu i sami sobie to usprawiedliwialiśmy.
Nikt nie wcisnął ludziom siłą papierosów, ani alkoholu. Każdy sam znajduje sobie powody by po nie sięgać pomimo ostrzeżeń na paczkach, pomimo mówienia wprost, że dostaną raka, chorób, że pojawią się problemy z erekcją. Nikt nie słucha.
I co – dalej mamy zwalać winę na rząd?
Kasa z tego jest, bo największą cenę płacimy za iluzje, które SAMI utrzymujemy.
“Zacznij być teraz innym człowiekiem, a przeszłość przestanie się liczyć.
Bo teraz liczy się dla ego, które cały czas korzysta z tego argumentu, byś nie stał się inny.”
Bardzo podoba mi się Twój tekst, żeby być zmianą, którą chcemy zobaczyć w świecie i to, co będziemy mieć w życiu zależy jacy jesteśmy. Może życie jest sprawiedliwe? Tylko my sami krzywdzimy siebie?
Eh moja przeszłość. Ciężka sprawa. To mnie blokuje. Żeby to zaakceptować nie wiem, co musiałbym zrobić.
Nic Cię nie blokuje.
To, co uważasz że Cię blokuje to nie przeszłość tylko to, od czego uciekałeś i przez tę ucieczkę doprowadziłeś do takiego, a nie innego życia.
W innym komentarzu napisałem jakie proponuję rozwiązania.
“A więc tęsknisz za faktycznym sobą. Nie tym, kim byłeś, bo nie byłeś sobą, tylko byłeś odzwierciedleniem myśli. To wszystko.
Więc to tęsknota, by to przekroczyć, wzrosnąć, odkryć Słońce, które zawsze było i zawsze świeciło, tylko skrywały je chmury – Słońce.
Ale Ty nadal sądzisz, że umysł, którego nic nie interesuje to Ty.
Gdy odpuścisz opór, umysł nagle poczuje chęć.”
Taa gdzieś prawdziwy ja zaginął i nie może się wydostać.
Bo nie masz go wydostać, tylko zmierzyć się z tym, co go przesłania.
Słońca nie masz ciągnąć do ziemi, tylko rozgonić chmury.
“To, co Ci się przydarzyło było nieuniknione i teraz możesz wyciągnąć z tego mnóstwo wniosków.
A żeby zacząć się śmiać, móc faktycznie poczuć radość, zrozumienie – konieczne jest przeprowadzenie procesów akceptacji, uwolnienia i wybaczenia”
Wniosek jest taki, że muszę się wziąć porządnie za siebie i przeżyć życie bez toksyn emocjonalnych. Możliwe, że to będzie długa droga, ale nie ma nic ot tak w życiu. Trzeba się napracować, żeby coś mieć, ale przed tym muszę być, czyli nie tylko robić i mieć, lecz być z pełną akceptacją dla siebie. Teraz mój umysł paple, że po co to taki zostaniesz do końca życia. Ego to taki diabełek szeptający.
Zgadza się, to poprawna obserwacja.
To za co cała religia, setki milionów ludzi oddało odpowiedzialność – zewnętrzny diabeł – to tak naprawdę ludzkie ego, które cały czas szepcze i podaje się za Boga.
Wbiję do Twojego Programu. Napiszę maila niedługo. Mam nadzieję, że to będzie najlepsza decyzja w moim życiu na którą się zdecyduje i inwestycja w siebie w ogóle. Może się w końcu przebudzę z tego koszmaru. :’)
Jeśli taka będzie Twoja intencja, to do tego dojdzie. Nie ma innej siły, bo nie ma większej mocy na tej planecie, niż ludzka wola i intencja.
“Nie potrzebujesz do tego słów drugiego człowieka. Możesz to odpuścić w każdej chwili.”
Przez całe życie nieuświadomiony… podziwiam Ciebie, jak Ty sobie z tym poradziłeś sam.
Nie byłem sam.
Znalazłem pomoc – nie tylko ludzi na żywo ale też odpowiednie źródła w wielu obszarach jak finanse, relacje, hobby, życie, duchowość, etc.
Nigdy nie zamykałem się na jedno twierdząc, że ktoś ma całą rację i tylko rację. Zawsze starannie przesiewałem i patrzyłem co naprawdę mi pomaga.
“Bo mylisz siebie z umysłem.
Umysł będzie myślał z jakościami, które w sobie utrzymujesz nawet tysiąc lat.
Twoim zadaniem nie jest skupiać się na myślach, tylko na emocjach i przestać się im opierać – uwolnić je, ustalić intencję odpuszczenia.”
To jak zainstalowany zawirusowany program w komputerze, ale to nie znaczy, że nie można odinstalować i wgrać nowy(?).
Zgadza się.
Czyli wybrać ponad umysł nie skupiając się na myślach? Emocje to coś, czego umysł nie rozumie?
Tak, nie rozumie. A to czego nie rozumie stara się kontrolować.
Zaś my mamy przestać je kontrolować. Mamy pozwolić im płynąć i nic z nimi nie robić.
Tylko upewnić się, że jesteśmy gotowi je puścić, pozwolić im przepłynąć, jak chmurom na niebie.
“Bo dalej sądzisz, że najpierw ma pojawić się wiara. To bzdura.
Twoim zadaniem jest zmierzyć się z oporem i przestać go zasilać. Myślenie zmieni się samo.”
Moim marzeniem jest, żeby mój umysł dał mi spokój…
Nigdy Ci nie da!
Przestań o tym marzyć, bo nie taka jest rzeczywistość.
Ty mu daj spokój jako pierwszy. Przestań go nienawidzić, opierać się mu i starać się go zmienić.
“Możesz to wybrać w każdej chwili. Jeśli tego nie wybierzesz, nigdy tego nie dożyjesz.”
Więc mam dwa wyjścia. Trzymać się tego wszystkiego do końca życia, albo poczuć normalność.
Albo zmierzyć się z tym i to odpuścić, poddać, uwolnić i nauczyć się żyć z innym nastawieniem do siebie, innych, świata, życia.
“Ależ istnieje.
Tylko Bóg to zupełnie inna rzeczywistość, niż wydawało się ludziom i zdecydowanej większości się wydaje.
Poza tym nawet doświadczenie Boga w sobie ma różne poziomy realizacji Prawdy.”
Odpuśćmy religijne zabobony, które doprowadziły mnie do ateizmu.
To Ty sądzisz, że mówimy o religijnych zabobonach.
Ja mówię o namacalnej rzeczywistości.
Od jakiegoś czasu przestałem wierzyć w Boga wymyślonego przez religie tj. ze chrześcijaństwa przy której zostałem wychowany od dzieciństwa, jak niemal wszyscy w Polsce zresztą.
Dobrze, bo to nie jest rzeczywistość. To są zabobony.
A rzeczywistość duchowa jest jak najbardziej do osobistego doświadczenia, co ją potwierdza.
Myślę, że warto podejść do tematu w sposób nowoczesny naukowy, aniżeli religijne bzdury. Można uznać Boga za wszechświatowy intelekt.
Jeśli chcesz podejść do tego intelektualnie, to już sobie uniemożliwiasz doświadczenie czegokolwiek innego, niż swój umysł.
Prawda, ani Bóg nie uległy zmianie od 10 000 lat. Żadne nowoczesne, a tym bardziej naukowe podejście nie jest odpowiednim, by Boga doświadczyć.
To wiedział każdy, kto faktycznie doświadczył Boga ale ludzie od tysięcy lat dalej swoje.
” Jest karma, która również jest karygodnie niezrozumiana.”
Hmm co masz na myśli z tzw. karmą?
Że jest to rzeczywistość i odpowiednie zrozumienie karmy bardzo szeroko otwiera oczy na kontekst wydarzeń na tej planecie i w naszym życiu.
O karmie mówię w Programie.
“Umysł, który na początku bardzo się przydaje, bo podważa głupie, nieprawdziwe stwierdzenia, umysł, który jest ciekawy i zachęca do eksploracji w końcu staje się największą blokadą do przekroczenia.”
Trzeba się jakoś uwolnić od tej blokady, tylko niewielu wie, jak do tego się zabrać. Bo nie wiedziałem, że jest coś takiego, jak ponad umysł. I tu pytanie czy słuchasz się dalej swego umysłu po zmianie, której dokonałeś, czy może Boga albo swego ducha? A może Bóg to nasz duch?
Źródło nas – czystej świadomości to Bóg. I wszystko ma swoje źródło w Bogu. Więc my, inni i świat to jedno i to samo.
Ja już nie słucham się swojego umysłu.
Odpowiedni kierunek ujawnia się sam w stanie spokoju.
To jak ze znakami drogowymi. One są. Tylko sami musimy wybrać gdzie chcemy dojechać.
A jeśli będziemy paplać całą drogę, nie będziemy uważni i nie będziemy zwracali uwagi na znaki, które mijamy – raczej się zgubimy bardzo szybko.
“Einstein uważany za największy umysł w historii ludzkości nie przekroczył swojego umysłu. Zablokował się. Nie doświadczył Wyższego Ja, Boga, nieskończoności, nie przekroczył paradygmatu separacji, newtonowskiego paradygmatu przyczyny i skutku. Nie dostrzegł rzeczywistości. Ograniczył go jego własny umysł. A raczej jego utożsamienie z nim i niechęć do porzucenia tego utożsamienia.
Żaden naukowiec identyfikujący się ze swoim umysłem nie może poznać rzeczywistości. Może tylko poznać ograniczony kontekst. Zazwyczaj bardzo ograniczony.”
Wiesz co? Zadziwiasz mnie swoją wiedzą. A może ta wiedza jest w nas?
A co to jest wiedza?
To obserwacja rzeczywistości. To wszystko. To nie jej interpretacja, tylko faktycznie dostrzeżenie faktów, których nie przemielił nasz umysł na swoje widzimisie.
Więc o ile wiedza zgodna z rzeczywistością to największy dar dla nas i dla świata, o tyle posiadanie jej nie jest niczym nadzwyczajnym. Wręcz przeciwnie – to najbardziej zwyczajna rzecz na tej planecie. Po prostu fakty, a nie dumny bełkot umysłu, któremu wydaje się, że coś wie.
Tylko sami musimy przekroczyć barierę świadomościową (o czym pisał w/w naukowiec), żeby się upewnić, iż Bóg faktycznie istnieje.
Wystarczy o to poprosić i spokojnie zaczekać na odpowiedź. Przyjdzie.
A potem upewnić się, że nie wyparliśmy jej i nie zracjonalizowaliśmy – w czym przecież umysł jest mistrzem.
A jeśli chcemy mieć 100% pewności – polecam rozwój duchowy przez intencję, uwolnienie i naukę pozytywnego, dojrzałego życia.
Bóg stworzył nas ludzi, żebyśmy naszego stwórcę bezustannie odkrywali i powiększali swoją wiedzę, bowiem Bóg dlatego stworzył świat dla powiększania swojej wiedzy.
Skąd to wziąłeś?
Kto tak powiedział? Czy tak powiedział Jezus, Budda, Kriszna, Zoroaster, Huang Po, wyczytałeś to z Wed?
Skąd wiedza po co nas Bóg stworzył, hmm?
Nie wiem czy w to wierzyć czy nie
Jeśli nie znasz źródła podobnych przekonań, lepiej w nie nie wierzyć.
(albo Bóg specjalnie mnie trzyma w takiej niepewności co do jego istnienia),
Sam się w niej trzymasz. Nie zwalaj odpowiedzialności na Boga.
ale spójrz chociaż na to, jak ludzkość jest okłamywana.
Każdy okłamuje się bardziej, niż jakiekolwiek spiski.
Przestańmy zwalać odpowiedzialności na świat i przestańmy sami się okłamywać.
Oficjalna nauka świata przekonuje, że nie ma żadnych dowodów na istnienie Boga, a wszechświat powstał przez wybuch jakiś. Nie wiadomo komu wierzyć i teraz pytanie JAK ŻYĆ?
Bo ludzkość nigdy nie miała żadnego narzędzia do badania rzeczywistości, do przesiewania prawdy od jej braku. Nigdy.
Ale globalna ewolucja świadomości postępowała coraz bardziej i w historii ludzkości pojawiały się jednostki mające wgląd w Rzeczywistość. Nazywamy je Awatarami.
Były to osoby w najwyższej możliwość świadomości, czyli też energii i wibracji jaką może wytrzymać w obecnej formie ludzkie ciało.
Więc mamy to zrozumieć, że żadna nauka nie może nam opisać rzeczywistości, tylko jakieś jej aspekty, które zaobserwowała, wyciągnęła wnioski w jakimś (zazwyczaj bardzo) ograniczonym kontekście.
To wystarczy, by podziękować nauce bez nienawiści i obwiniania.
Jednocześnie to samo mamy zrobić z każdym źródłem wiedzy, które mieliśmy do tej pory.
Najrozsądniej podejść jest do tego tak, że słuchać ludzi w tych obszarach, w których oni mają takie rezultaty, jakie same chcielibyśmy mieć.
Więc dopóki ktoś nie ma czegoś sensownego do powiedzenia na temat Boga, żadnych dowodów, żadnych konkretów, nic nic, to lepiej nie słuchać.
Poza tym fajny jest taki film na YouTube pt. “The Lie We Life”.
Jedyne co trzeba sobie uświadomić to to, że umysł nie zna rzeczywistości, a Bóg to miłość, a nie strach, wina czy gniew.
“Wiem, no i?”
Takich ludzi żyjący pasożytniczo i niemoralnie rzekomo Bóg karze wszelkimi kataklizmami, tsunami etc.,
Znowu – skąd takie niesłychane stwierdzenia?
Naprawdę wierzysz, że Bóg kogokolwiek karze?
Kataklizmy, tsunami były na tej planecie zanim jeszcze wyszły z morza na ląd pierwsze organizmu żywe.
No ale najlepiej wierzyć, że nagle Bóg wybrał by zalać jakieś miasto czy wybuchnąć wulkan dla swojej rozrywki…
Jak Ty sobie funkcjonujesz wśród wielu toksycznych ludzi i narzekających na wszystko i wszystkich przede wszystkim, z którymi osobiście przebywam na co dzień.
Przestałem z nimi przebywać i wybrałem bardziej dojrzałe towarzystwo.
Ignorujesz sprawę czy może wybierasz współczucie dla takich ludzi?
Jedno nie wyklucza drugiego.
Uważasz, że duże znaczenie ma towarzystwo przy którym się przebywa na człowieka?
Dopóki nie staniemy się kuloodporni przez zrozumienie, współczucie, akceptację, miłość i własne, głębokie oczyszczenie to najlepiej BARDZO zadbać o to, z kim przebywamy i tym bardziej kogo słuchamy.
Czy może nikt i nic nie może na nas wpłynąć czy nas zmienić, skrzywdzić, tylko my to wybieramy względem siebie?
Nasza podświadomość zapamiętuje wszystko, co usłyszy.
Więc nasze programowanie jest nieuniknione.
Przebywając z negatywnie nastawionymi ludźmi tylko dodajemy sobie obciążenia.
Nasze życie i spostrzeganie świata zależy tylko i wyłącznie od nas samych?
A od kogo jeszcze?
Dlatego nie warto się przejmować opinią innych? Tylko żyć swoim życiem, które mamy jedno. Prawda?
Każdy gwałciciel żyje własnym życie i nie przejmuje się opinią kobiety, którą gwałci.
Nie używaj stwierdzeń sądząc, że one są jakieś mądre same z siebie.
Mówiłem, że wszystko może być uznane za prawdę gdy odpowiednio zniekształcimy kontekst.
Są osoby, których opinią nie warto się przejmować, a są ludzie, których opinię jak najbardziej należy sobie wziąć do serca.
Nie mamy życia. Życie to my. Nie jest jedno, jest ciągłe. I przez nasze wybory sami decydujemy kim będziemy. I tego doświadczymy.
Więc jeśli chcesz żyć “swoim życiem” jak Ci się uwidzi, licz się z tym, że wszystko co dasz sobie i światu, wróci.
To jeden z aspektów karmy, o której mówię. Ale to jeden z aspektów, nie całość.
“Polecam medytować, odpuszczać opór, wstyd, winę, żal, strach, gniew, dumę, utożsamienia, w tym z umysłem i gdy dokonasz ogromnego skoku w świadomości, powiedz czy dalej polecasz badać jakiekolwiek filozofie…”
Jasne dzięki za Twoje rady. Ta filozofia i co ten naukowiec opisuje jest interesujące, ale jaka jest prawda? Ta wiedza jest w nas, tylko musimy przekroczyć świadomość? Kto ma rację?!
Tylko Bóg ma rację.
A my wszyscy możemy wyłącznie sprawdzić poziom zgodności z prawdą naszych stwierdzeń. Są do tego narzędzia ale żeby działały, najpierw konieczne jest przeprowadzenie w sobie poważnego oczyszczenia.
Poza tym – co to znaczy “przekroczyć świadomość”?
Nie masz przekroczyć świadomości, bo świadomość to Ty. Ty masz puścić utożsamienia, opór, negatywne nastawienia i otwierać się.
To, co zbliża do Boga to to, co przynosi spokój, radość, miłość, obfitość. Wszystko inne to zazwyczaj niepotrzebne dystrakcje.
Oczywiście aby przyszedł spokój, konieczne jest oczyszczenie się w sobie z tego, czym SAMI SOBIE odbieraliśmy spokój.
I tu przychodzi zazwyczaj pomoc od innych ludzi. Co też jest elementem karmy.
“Ja tylko czekam aż ktoś wyskoczy z sensacją, że za porno odpowiadają kosmici.”
Podobno kosmici, to są niezli psychole seksualni. Okupacje świata przeprowadzają, a my z tego nawet sobie sprawy nie zdajemy…
“Powiedz na swoim przykładzie – czy ktokolwiek zmanipulował Cię i zmusił do oglądania porno? Może agent rządowy, może dziennik wieczorny?
Nie.
Sam je znalazłeś, sam zacząłeś je oglądać, sam sobie to potem zracjonalizowałeś.”
Styczność z porno była nieunikniona, bo ono jest wszędzie. Ludzie czy tego chcą czy nie potknąm się oto przypadkiem. Kultura porno (wystarczy zobaczyć wszelkiej maści zboczonych komentarzy) jest masowa, bo ludzie nie mają odpowiedniej, zdrowej edukacji seksualnej i skąd mają czerpać wiedzę? Seks to nadal temat tabu, wstydliwy. Rodzice o tym z dziećmi nie rozmawiają, a to jest błąd. Dojrzewająca osoba wpisze sobie porno/sex w wyszukiwarkę i wyskakuje od groma stron pornograficznych z kategoriami jakie dusza zapragnie i tak się kształtuję globalnie podejście ludzkości do seksu. Włożyć kutasa, gdzie się da i rżnąć, a na koniec spuścić się na twarz. Wiadomości, jak dziewczyny mają z tym problem ze swoimi chłoptasiami, gdy robią to bez pytania…
Ale czy będzie dana osoba z tego korzystać po zetknięciu się i dołączy do świata porno to ma już z miejsca przegrane życie, a to się dzieję cały czas. Piszesz, że jakie powody były po sięganie po porno, a czy nie może być też tak, iż ktoś sobie zaspokajał przy tym popęd seksualny? Niektórzy na nofap wiodą szczęśliwe życie i realizują się.
Ja się osobiście przy tym pogorszyłem swoją sytuację, choć nawet bez porno nie było wcale fajnie szczerze mówiąc. Taki wypalony życiowo…
Ty widziałeś podsumowanie Pornhub z przeszłego roku? To jest na pandemiczną skalę. Jeszcze większa popularność niż kilka lat wstecz! To nie maleje, to rośnie nonstop.
“Ktoś mógł dostrzec i faktycznie wykorzystać już panujący na świecie fenomen uzależnienia od porno ale ci, którzy do niego doprowadzili to my – my wszyscy.
Nawet ci co nie są uzależnieni.”
Co masz na myśli pisząc o nieuzależnionych? No pewnie, gdyby ludzie z tego nie korzystali, to by ta branża upadła, a ma się świetnie i to się raczej w najbliższym czasie nie zmieni, ponieważ oficjalnie się o tym nie mówi, że to globalny problem, bo rządowi są przekupiwani przez branżę porno – to zdrowe i normalne, każdy to robi.
“To my doprowadziliśmy do tego nie szanując się, odmawiając sobie akceptacji, miłości, uznania. To my doprowadziliśmy do tego usprawiedliwiając urazy, niechęć, opór, żal, wstyd, winę, strach.
Wierząc w głupoty typu, że cierpienie uszlachetnia, że biedna ofiara pójdzie do nieba, a bogaty, silny człowiek nie.”
Świat jest piękny, tylko z ludzmi coś poszło nie tak.
“To my oddalaliśmy się od kobiet, woleliśmy wierzyć, że kobiety to płeć PRZECIWNA, że jest wojna płci, że trzeba kombinować, uwodzić. A nie rozmawiać, traktować po partnersku, przyjacielsku, z zaufaniem, być godnym zaufania.”
Nie warto uganiać się za dziewczynami, bo goniąc za kasą same przyjdą. To pomaga w budowaniu silnej relacji. ;)
“Nie wyjeżdżaj teraz z podobnymi durnotami, bo to tylko dalsze pogłębienie problemu, za który odpowiedzialny jest każdy z osobna.
Ja mówię, że umysły myślą same, a Ty dalej, że ludzie myślą o jednym. Bzdura.
Ludzie nie myślą, nikt nie myśli. To bezosobowy proces i tylko nasze utożsamienie z nim można wykorzystać.”
Porno bez internetu nie było takie popularne, jak jest teraz. Handel seksem nie powinno się uznać za przyczyny w upadku przede wszystkim męskości?
“Nikt nas nie osłabiał, sami wszystko wybieraliśmy w życiu i sami sobie to usprawiedliwialiśmy.
Nikt nie wcisnął ludziom siłą papierosów, ani alkoholu. Każdy sam znajduje sobie powody by po nie sięgać pomimo ostrzeżeń na paczkach, pomimo mówienia wprost, że dostaną raka, chorób, że pojawią się problemy z erekcją. Nikt nie słucha.”
Ta, ale zauważ, że wymyślono pornografię z intecją do osłabienia ludzkości w celu łatwiejszej manipulacji (osoby używające porno przecież mają dosłownie wypalone mózgi). Iluminati jest wśród nas, to rząd światowy.
“I co – dalej mamy zwalać winę na rząd?
Kasa z tego jest, bo największą cenę płacimy za iluzje, które SAMI utrzymujemy.”
Gdyby ludzi oficjalnie uświadamiali, że z tym jest gigantyczny problem, to wielu by sobie to wzięło do myślenia. Ja dopiero po zobaczeniu Twojego filmiku, jak porno działa na mózg opadła mi szczęka. A ludzie są nieświadomi, że mają z tym problem. Przecież wszyscy to robią. To jest zdrowe, powszechne i jak najbardziej normalne. Przecież seks jest zdrowy, a porno to nie seks!
“Nic Cię nie blokuje.
To, co uważasz że Cię blokuje to nie przeszłość tylko to, od czego uciekałeś i przez tę ucieczkę doprowadziłeś do takiego, a nie innego życia.”
Uciekałem, żeby przestać czuć emocji, które się ujawniały?
“Bo nie masz go wydostać, tylko zmierzyć się z tym, co go przesłania.
Słońca nie masz ciągnąć do ziemi, tylko rozgonić chmury.”
To mocno mnie chmury zasłoniły. :)
“To za co cała religia, setki milionów ludzi oddało odpowiedzialność – zewnętrzny diabeł – to tak naprawdę ludzkie ego, które cały czas szepcze i podaje się za Boga.”
Czy to jest powód morderstw, zabijania się? Że rzekomo diabeł chodzi po Ziemi? Ludzie słuchają się swojego ego?
“Nie byłem sam.
Znalazłem pomoc – nie tylko ludzi na żywo ale też odpowiednie źródła w wielu obszarach jak finanse, relacje, hobby, życie, duchowość, etc.
Nigdy nie zamykałem się na jedno twierdząc, że ktoś ma całą rację i tylko rację. Zawsze starannie przesiewałem i patrzyłem co naprawdę mi pomaga.”
Szacun za to, że się nie poddałeś.
“Tak, nie rozumie. A to czego nie rozumie stara się kontrolować.
Zaś my mamy przestać je kontrolować. Mamy pozwolić im płynąć i nic z nimi nie robić.
Tylko upewnić się, że jesteśmy gotowi je puścić, pozwolić im przepłynąć, jak chmurom na niebie.”
Czyli niech to płynie, ale nie napierając na to i nie zwracać uwagi?
“Nigdy Ci nie da!
Przestań o tym marzyć, bo nie taka jest rzeczywistość.
Ty mu daj spokój jako pierwszy. Przestań go nienawidzić, opierać się mu i starać się go zmienić.”
A może by tak zacząć ignorować umysł, a zamiast tego skupić się na… emocjach?
“Albo zmierzyć się z tym i to odpuścić, poddać, uwolnić i nauczyć się żyć z innym nastawieniem do siebie, innych, świata, życia.”
Podobno człowiek się uczy całe życie…
“To Ty sądzisz, że mówimy o religijnych zabobonach.
Ja mówię o namacalnej rzeczywistości.”
Te trzymanie ludzi w poczuciu winy przez religie, że czeka ich kara boska albo piekło po śmierci. Tłumaczenie katolików, że dobrych ludzi zabiera do siebie (do nieba), a złych nie chce i pozostawia na Ziemi. Ci dobrzy mają nieszczęście i doskwierają im choroby śmiertelne w życiu, a złym powodzi się. Takie wierzenie.
“Dobrze, bo to nie jest rzeczywistość. To są zabobony.
A rzeczywistość duchowa jest jak najbardziej do osobistego doświadczenia, co ją potwierdza.”
Skoro tak piszesz, to musiałeś w życiu to doświadczyć. Każdy może poznać prawdę?
“Jeśli chcesz podejść do tego intelektualnie, to już sobie uniemożliwiasz doświadczenie czegokolwiek innego, niż swój umysł.
Prawda, ani Bóg nie uległy zmianie od 10 000 lat. Żadne nowoczesne, a tym bardziej naukowe podejście nie jest odpowiednim, by Boga doświadczyć.
To wiedział każdy, kto faktycznie doświadczył Boga ale ludzie od tysięcy lat dalej swoje.”
Spójrz, jak to wszystko jest zrobione. Jakaś nadrzędna istota prawdopodobnie to stworzyła i tym zarządza. Świat, wszechświat, ludzkość ot tak powstało?
“Że jest to rzeczywistość i odpowiednie zrozumienie karmy bardzo szeroko otwiera oczy na kontekst wydarzeń na tej planecie i w naszym życiu.
O karmie mówię w Programie.”
Ten mechanizm ludzki o którym piszesz jest bardzo mądry i… sprawiedliwy(?). Takie coś, jak karma już świadczy, że może faktycznie Bóg jest z nami.
“Źródło nas – czystej świadomości to Bóg. I wszystko ma swoje źródło w Bogu. Więc my, inni i świat to jedno i to samo.”
Nie rozumiem, co jedno i to samo? Chcesz powiedzieć, że inni ludzie to nasze odbicie? Albo, że to my ludzie jesteśmy Bogiem?
“Ja już nie słucham się swojego umysłu.
Odpowiedni kierunek ujawnia się sam w stanie spokoju.”
Spokój… to coś, co rzadko da się odczuć wśród innych ludzi. Same nerwusy dookoła.
“To jak ze znakami drogowymi. One są. Tylko sami musimy wybrać gdzie chcemy dojechać.
A jeśli będziemy paplać całą drogę, nie będziemy uważni i nie będziemy zwracali uwagi na znaki, które mijamy – raczej się zgubimy bardzo szybko.”
To teraz trzeba odkryć tą poprawną drogę. :)
“A co to jest wiedza?”
No właśnie co? Zależy jaką wiedzę wybierzemy czy rzeczywistość czy słodkie kłamstwo.
“To obserwacja rzeczywistości. To wszystko. To nie jej interpretacja, tylko faktycznie dostrzeżenie faktów, których nie przemielił nasz umysł na swoje widzimisie.
Więc o ile wiedza zgodna z rzeczywistością to największy dar dla nas i dla świata, o tyle posiadanie jej nie jest niczym nadzwyczajnym. Wręcz przeciwnie – to najbardziej zwyczajna rzecz na tej planecie. Po prostu fakty, a nie dumny bełkot umysłu, któremu wydaje się, że coś wie.”
Co jeśli się nie wie jaka jest rzeczywistość? Jak do tego dojść? Zwyczajnie obserwując?
“Wystarczy o to poprosić i spokojnie zaczekać na odpowiedź. Przyjdzie.
A potem upewnić się, że nie wyparliśmy jej i nie zracjonalizowaliśmy – w czym przecież umysł jest mistrzem.”
Do tego mieć trzeba odpowiednią świadomość, bo umysł zaraz powie, że to nie może być prawda.
“A jeśli chcemy mieć 100% pewności – polecam rozwój duchowy przez intencję, uwolnienie i naukę pozytywnego, dojrzałego życia.”
Nie sądziłem, żeby człowiek posiadał duszę. Wierzysz w życie pośmiertne?
“Skąd to wziąłeś?
Kto tak powiedział? Czy tak powiedział Jezus, Budda, Kriszna, Zoroaster, Huang Po, wyczytałeś to z Wed?
Skąd wiedza po co nas Bóg stworzył, hmm?”
To są argumenty naukowca z filozofi totalizm, który na nowoczesny język przekazuje to, co zostało napisane w Bibli, której autorem jest sam Bóg. Nie mówię, że w to wierzę, ale to jest bardzo interesujące.
“Jeśli nie znasz źródła podobnych przekonań, lepiej w nie nie wierzyć.”
Zródłem jest Biblia. Te przekazy są na dzisiejszy język.
“Sam się w niej trzymasz. Nie zwalaj odpowiedzialności na Boga.”
Chodzi oto, iż może Bóg chce, abyśmy odkrywali prawdę, żeby być przekonanym na istnienie Boga. Lub tak, jak piszesz sam się tego trzymam i nikt nam nie utrudnia dojście do rzeczywistości.
“Każdy okłamuje się bardziej, niż jakiekolwiek spiski.
Przestańmy zwalać odpowiedzialności na świat i przestańmy sami się okłamywać.”
Być odpowiedzialnymi za siebie i nie zwalać winę na świat, innych ludzi – wiele by zmieniło?
“Bo ludzkość nigdy nie miała żadnego narzędzia do badania rzeczywistości, do przesiewania prawdy od jej braku. Nigdy.”
A rzeczywistość jest w nas? Dokładniej w naszej świadomości?
“Ale globalna ewolucja świadomości postępowała coraz bardziej i w historii ludzkości pojawiały się jednostki mające wgląd w Rzeczywistość. Nazywamy je Awatarami.
Były to osoby w najwyższej możliwość świadomości, czyli też energii i wibracji jaką może wytrzymać w obecnej formie ludzkie ciało.
Ciekawe… zagłębisz w temat?
“Więc mamy to zrozumieć, że żadna nauka nie może nam opisać rzeczywistości, tylko jakieś jej aspekty, które zaobserwowała, wyciągnęła wnioski w jakimś (zazwyczaj bardzo) ograniczonym kontekście.
To wystarczy, by podziękować nauce bez nienawiści i obwiniania.
Jednocześnie to samo mamy zrobić z każdym źródłem wiedzy, które mieliśmy do tej pory.”
Zmieniasz mój światopogląd. :D
“Najrozsądniej podejść jest do tego tak, że słuchać ludzi w tych obszarach, w których oni mają takie rezultaty, jakie same chcielibyśmy mieć.
Więc dopóki ktoś nie ma czegoś sensownego do powiedzenia na temat Boga, żadnych dowodów, żadnych konkretów, nic nic, to lepiej nie słuchać.”
Ty podałeś konkretne dowody, a raczej jak dojść do tych dowodów.
“Jedyne co trzeba sobie uświadomić to to, że umysł nie zna rzeczywistości, a Bóg to miłość, a nie strach, wina czy gniew.”
Miłość, co to znaczy?
“Naprawdę wierzysz, że Bóg kogokolwiek karze?
Kataklizmy, tsunami były na tej planecie zanim jeszcze wyszły z morza na ląd pierwsze organizmu żywe.
No ale najlepiej wierzyć, że nagle Bóg wybrał by zalać jakieś miasto czy wybuchnąć wulkan dla swojej rozrywki…”
Od dziecka jesteśmy wychowywani, że za złe uczynki czeka na nas kara boska. Zagłada ludzkości wg Bibli ma się zacząć od 2030…
“Przestałem z nimi przebywać i wybrałem bardziej dojrzałe towarzystwo.”
Najgorzej, gdy toksycznym towarzystwem jest rodzina.
“Jedno nie wyklucza drugiego.”
Ważne, aby zachować spokój.
“Dopóki nie staniemy się kuloodporni przez zrozumienie, współczucie, akceptację, miłość i własne, głębokie oczyszczenie to najlepiej BARDZO zadbać o to, z kim przebywamy i tym bardziej kogo słuchamy.”
To bardzo trudne, ponieważ mało jest takich ludzi, lecz przynajmniej spróbuje siebie zabezpieczyć przed negatywnym wpływem.
“Nasza podświadomość zapamiętuje wszystko, co usłyszy.
Więc nasze programowanie jest nieuniknione.
Przebywając z negatywnie nastawionymi ludźmi tylko dodajemy sobie obciążenia.”
Więc słuchanie pozytywnych, ludzi sukcesu może być korzyść z tego. Z kim się zadajesz, takim się stajesz, a raczej kogo słuchasz.
“A od kogo jeszcze?”
No właśnie?
“Każdy gwałciciel żyje własnym życie i nie przejmuje się opinią kobiety, którą gwałci.”
Uważasz, że tacy osobnicy nie posiadają już żadnych odczuć? Zobacz, jakie zwierze się kryje w ludzkiej skórze.
“Nie używaj stwierdzeń sądząc, że one są jakieś mądre same z siebie.
Mówiłem, że wszystko może być uznane za prawdę gdy odpowiednio zniekształcimy kontekst.”
Fajne podejście.
“Są osoby, których opinią nie warto się przejmować, a są ludzie, których opinię jak najbardziej należy sobie wziąć do serca.”
Ta, fakt.
“Nie mamy życia. Życie to my. Nie jest jedno, jest ciągłe. I przez nasze wybory sami decydujemy kim będziemy. I tego doświadczymy.
Więc jeśli chcesz żyć “swoim życiem” jak Ci się uwidzi, licz się z tym, że wszystko co dasz sobie i światu, wróci.
To jeden z aspektów karmy, o której mówię. Ale to jeden z aspektów, nie całość.”
To jest bardzo motywacyjne do działania, że ma się tylko jedno życie. Wierzysz w reinkarnację pisząc, iż jest ciągłe?
Czyli powinno się postępować moralnie w życiu, bo karma wraca?
“Tylko Bóg ma rację.”
I to jest rzeczywiste.
“A my wszyscy możemy wyłącznie sprawdzić poziom zgodności z prawdą naszych stwierdzeń. Są do tego narzędzia ale żeby działały, najpierw konieczne jest przeprowadzenie w sobie poważnego oczyszczenia.”
To jest te Wyższe Ja?
“To, co zbliża do Boga to to, co przynosi spokój, radość, miłość, obfitość. Wszystko inne to zazwyczaj niepotrzebne dystrakcje.
Oczywiście aby przyszedł spokój, konieczne jest oczyszczenie się w sobie z tego, czym SAMI SOBIE odbieraliśmy spokój.
I tu przychodzi zazwyczaj pomoc od innych ludzi. Co też jest elementem karmy.”
Chciałbym poznać swojego, naszego Boga. Patrze się w niebo i mówię, gdzie jesteś ujawnij się!
Wreszcie ten artykuł! :)
Odnośnie mięsa to mam zdanie takie jak i Hawkins z filmu Is it Beneficial to Become Vegetarian :p
Szczególnie ostatnie zdanie. Trzy pułapki i z tego co widać ta z mięsem jest dziś najbardziej powszechna w rozwiniętych społeczeństwach
Właśnie ten YouTube… kalibruje w sumie tak jak narcyzm czy prostytucja i coś w tym jest. W sumie jak UE w niego uderzy i przez to zmusi większość twórców do zakończenia działalności to może jednak to pomoże poziomowi. Różnie może być.
Jak pisałeś o blogach to chodzi ogólnie o blogi czy o te stricte zajmujące się duchowością?
Jeśli chodzi o te informacje na poziomie 45 to zgadzam się w 100%. Ucząc się np samoobrony od światowych ekspertów widzę jakim merytorycznie syfem jest przytłaczająca większość treści YouTube w przynajmniej tym temacie. Ludzie od których się uczyłem byli przynajmniej na poziomie Odwagi i to jest porażające jak mało jest takich rzeczy na tym poziomie nie tylko merytoryki ale przede wszystkim dojrzałości czy odpowiedzialności. Skoro w tak niszowej dziedzinie jest taka dysproporcja to co dopiero w tak dużych dziedzinach jak relacje czy pieniądze?
,,Chodzi o to, że niezależnie jak wielką siłę mamy, nie stanowi ona siłę naszego przeżycia”
Zgadzam się, ale z moich dośw. wynika że jeśli doświadczyło się przemocy(a co za tym idzie traumy), to aby dojśc do opisanej przez ciebie świadomości należy po drodze poczuć wzmocnienie, uwolnić negatywność poprzez działanie(trening) i dopiero potem jest możliwośc wzrosnąć wyżej. Swoją drogą to tłumaczenie ,,obronię partnerkę”[ogólnie ,,dbam o przetrwanie innych”] to nie wynika z poziomu Dumy? Gdy się to osiągnie to można pójść wyżej w Odwagę? Jak dla mnie to tak moja historia wyglądała w tym temacie
,, Wielu facetów chętnie garnęło się do wojny, bo wierzyło, że w ten sposób wzmocnią swoją męskość i poczucie wartości”
Wypisz wymaluj społeczeństwa tuż przed I wojną światową
,,To przypomina stada dzikich psów. Taki poziom zawsze osiągnie męskość bez kobiecości.”
Jak wygląda w takim razie kobiecość bez męskości?
,,Ponoć w Średniowieczu spalono dziesiątki tysięcy (o ile nie setki tysięcy) kobiet”
Nie będę czepliwy ale to akurat nie do końca tak- bylo ok 15 000 ofiar przez 500 lat(mniej więcej lata 1300-1800). Sporo spośród ofiar to byli różnej maści psychopaci czy podburzyciele społeczeństwa- nie mówię że to dobrze, ale to nie to samo co stwierdzenie: zabijali tylko kobiety bo były mądre![swoją drogą to był element propagandy antykościelnej, najbardziej stosowany w III Rzeszy]
“Piotrze, powiedz mi jaka jest prawda o kobietach?”
Śmiechłem :D
,,WSZYSTKO można uznać za prawdę ALE w ograniczonym KONTEKŚCIE.”
Ostatnio się zastanawiałem nad poziomami świadomości i tak zaczęło do mnie docierać że stany niskie też mają swoje miejsce i nawet w jakimś wąskim zakresie ,,też na swój sposób są prawdziwe”- im niżej tym węziej po prostu.
,,Mówiąc o kobietach, mówimy tylko o sobie.”
W sumie to chyba nie tylko o kobietach ale o wszystkim mówiąc coś przekazujemy o sobie
Polska 186?
Kulturystka 185 z tego co pamiętam, to by tłumaczyło ten przyrost fit-ludzi którzy są fit często ze względu na jakąś formę kulturystki(choć przecież są różne programy)
,,Bardzo istotne w obniżaniu poziomu świadomości tego kraju jest podejście Polaków do seksu, do relacji, do seksualności, do męskości i kobiecości. Wiele osób usprawiedliwia to interpretacjami kościoła odnośnie seksualności. To co się powszechnie słyszy w brzmieniu przypomina szorowanie żelaznym prętem o drugi żelazny pręt. Brrrrrrr!”
Od razu przypomniał mi się popularny na YouTube wywiad z poliamorystką. Jak się spojrzy na komentarze to matko i córko!
Nie mówię że każdy ma być itp ale widać było po komentarzach że ludzie zachowywali się jakby zostali zaatakowani i było im coś narzucane
To jak napisałem jest na cywilizowanym poziomie o który prosiłeś?
Odnośnie mięsa to mam zdanie takie jak i Hawkins z filmu Is it Beneficial to Become Vegetarian :p
Szczególnie ostatnie zdanie. Trzy pułapki i z tego co widać ta z mięsem jest dziś najbardziej powszechna w rozwiniętych społeczeństwach
Jedzenie mięsa to nie efekt bycia w pułapce.
To naturalny stan człowieka na bardzo szerokim spektrum rozwoju.
Nie można oczekiwać, że wyjdziemy z tego ot tak, bo nam szkoda zwierząt, etc.
Przejście na wegetarianizm/weganizm wiąże się z gotowością do porzucenia naprawdę wielu, wielu iluzji. A tego nie wybierzemy bez porządnej wewnętrznej pracy.
Bo ile strachu uwolniliśmy sami z siebie?
Porzucenie jedzenia mięsa wiąże się z uwolnieniem ogromnym ilości strachu, poczucia, że świat nas nie wspiera, że musimy walczyć, itd.
Te wszystkie negatywne przekonania zasilane przez niskie energie (a jest tego naprawdę dużo) powoduje, że nasz organizm nie może produkować niezbędnych energii w sobie.
Dlatego osoby rezygnujące z mięsa na siłę muszą brać suplementy, a ich umysł cały czas zachęca do mięsa.
Bo iluzje nadal są zasilane, aktywne – osoba nadal w nie wierzy.
Dlatego wiele osób, co przeszło na wegetarianizm męczą się i nic z tego nie mają. Wcale nie jest im lepiej, nie są zdrowsi.
A w międzyczasie zaczyna się jeszcze emocjonalny detoks, na skórze pojawiają się krosty, wypryski, mają mniej siły, chudną, etc.
Właśnie ten YouTube… kalibruje w sumie tak jak narcyzm czy prostytucja i coś w tym jest. W sumie jak UE w niego uderzy i przez to zmusi większość twórców do zakończenia działalności to może jednak to pomoże poziomowi. Różnie może być.
Nie mamy liczyć, że coś z zewnątrz rozwiąże jakiekolwiek problemy.
Źródło WSZYSTKICH problemów jest WEWNĘTRZNE.
To my mamy dostrzec jakie filmiki wybieraliśmy i dlaczego i z tego zrezygnować oraz wybrać inne jakości.
Jak pisałeś o blogach to chodzi ogólnie o blogi czy o te stricte zajmujące się duchowością?
Wszystkie.
Jeśli chodzi o te informacje na poziomie 45 to zgadzam się w 100%. Ucząc się np samoobrony od światowych ekspertów widzę jakim merytorycznie syfem jest przytłaczająca większość treści YouTube w przynajmniej tym temacie. Ludzie od których się uczyłem byli przynajmniej na poziomie Odwagi i to jest porażające jak mało jest takich rzeczy na tym poziomie nie tylko merytoryki ale przede wszystkim dojrzałości czy odpowiedzialności. Skoro w tak niszowej dziedzinie jest taka dysproporcja to co dopiero w tak dużych dziedzinach jak relacje czy pieniądze?
Zaobserwowałeś więc dość trzeźwo rzeczywistość.
To, że ktoś krzyczy, wrzeszczy, wymachuje rękoma nie oznacza, że jego słowa są cokolwiek warte.
A jednak zwierzę liczy na to, że zwróci uwagę przez ekspresję, a umysły słuchaczy same sobie wytłumaczą dlaczego słuchają akurat tej osoby.
I zawsze się coś znajdzie, by się zgodzić z coraz większą ilością słów.
,,Chodzi o to, że niezależnie jak wielką siłę mamy, nie stanowi ona źródła naszego przeżycia”
Zgadzam się, ale z moich dośw. wynika że jeśli doświadczyło się przemocy(a co za tym idzie traumy),
Doświadczenie przemocy niekoniecznie musi prowadzić do traumy.
to aby dojśc do opisanej przez ciebie świadomości należy po drodze poczuć wzmocnienie, uwolnić negatywność poprzez działanie(trening)
Większość osób nie jest wcale gotowa puścić nagromadzone negatywności.
Trening, jak każde działanie może ale wcale nie musi, bo samo z siebie nie jest, stanowić wehikułu do pomocy w uwalnianiu się od negatywności.
Gdy czujesz gniew do faceta, który odbił Ci kobietę i zaczynasz boksować worek – czy jesteś gotów poddać ten gniew, winę, wstyd, żal i opór?
Czy będziesz trzymał się tego i usprawiedliwiał tym agresję?
i dopiero potem jest możliwośc wzrosnąć wyżej.
Wzrost odbywa się automatycznie dzięki intencji i poddaniu tego, co wzrost ograniczało.
Swoją drogą to tłumaczenie ,,obronię partnerkę”[ogólnie ,,dbam o przetrwanie innych”] to nie wynika z poziomu Dumy?
Ty sam decydujesz z czego to wynika – czyli jaka jest Twoja intencja.
Gdy się to osiągnie to można pójść wyżej w Odwagę? Jak dla mnie to tak moja historia wyglądała w tym temacie
Możesz ale nie musisz zatrzymać się na dumie. Poddając wszystko jak leci i wybierając odpowiednio wysoko wzrost, szczególnie ze zwierzęcości może odbyć się ekspresowo.
,, Wielu facetów chętnie garnęło się do wojny, bo wierzyło, że w ten sposób wzmocnią swoją męskość i poczucie wartości”
Wypisz wymaluj społeczeństwa tuż przed I wojną światową
Dzisiaj niewiele się zmieniło.
,,To przypomina stada dzikich psów. Taki poziom zawsze osiągnie męskość bez kobiecości.”
Jak wygląda w takim razie kobiecość bez męskości?
Nie można generalizować. Jeśli mamy grupę dojrzałych kobiet, wyglądać to będzie bardzo, bardzo pozytywnie i różnie w zależności od kultury, miejsca, osób.
Ale jeśli mamy grupę niedojrzałych dziewczyn, to wystarczy iść do klasy w liceum, gdzie są same dziewczyny.
U mnie w liceum tak było – gdy zaczynały się kłócić, nauczyciel nie miał nic do powiedzenia.
Więc duma, egoizm, pycha – wszystko, jaki poziom reprezentują te kobiety – bierze górę nad rozsądkiem. Czyli dokładnie to samo co w przypadku mężczyzn.
Są nawet rządy, gdzie dochodzi do rękoczynów.
Słowem – w przypadku kobiet jest dokładnie tak jak w przypadku mężczyzn.
Bo nie od płci zależy to w jaki sposób wpłyniemy na świat, tylko od poziomu jaki reprezentujemy.
,,Ponoć w Średniowieczu spalono dziesiątki tysięcy (o ile nie setki tysięcy) kobiet”
Nie będę czepliwy ale to akurat nie do końca tak- bylo ok 15 000 ofiar przez 500 lat(mniej więcej lata 1300-1800). Sporo spośród ofiar to byli różnej maści psychopaci czy podburzyciele społeczeństwa- nie mówię że to dobrze, ale to nie to samo co stwierdzenie: zabijali tylko kobiety bo były mądre![swoją drogą to był element propagandy antykościelnej, najbardziej stosowany w III Rzeszy]
Nie wiem skąd masz te informacje i dlaczego uważasz je za zgodne z rzeczywistością.
Czy używasz narzędzia kalibracji? Jeśli nie – uważałbym BARDZO, w co wierzę bezkrytycznie.
Spalono wiele dziesiątek tysięcy kobiet. Tylko mały procent były to jednostki z marginesu zdrowej psychiki.
Powiedz mi, gdzie ja napisałem, że zabijano TYLKO kobiety, BO były mądre?
Nic takiego nie napisałem. Napisałem, że spalono bardzo wiele kobiet. Z różnych powodów, różne kobiety. Palono także mężczyzn, również w bestialsko ogromnych ilościach.
Bardzo duży procent tych zarówno kobiet jak i mężczyzn to byli ludzie parający się energiami, różnymi formami medycyny, były to osoby uduchowione, czyli ponad systemem.
I system ich eliminował.
“Piotrze, powiedz mi jaka jest prawda o kobietach?”
Śmiechłem :D
To wyobraź sobie poziom człowieka, który naprawdę szczerze sądzi, że otrzyma sensowną odpowiedź.
,,WSZYSTKO można uznać za prawdę ALE w ograniczonym KONTEKŚCIE.”
Ostatnio się zastanawiałem nad poziomami świadomości i tak zaczęło do mnie docierać że stany niskie też mają swoje miejsce i nawet w jakimś wąskim zakresie ,,też na swój sposób są prawdziwe”- im niżej tym węziej po prostu.
Zgadza się.
Ja lubię stwierdzenie, że im niżej tym ciemniej. Lub zimniej.
,,Mówiąc o kobietach, mówimy tylko o sobie.”
W sumie to chyba nie tylko o kobietach ale o wszystkim mówiąc coś przekazujemy o sobie
Zgadza się.
Mówimy o swojej percepcji, interpretacjach, często po prostu przeszłości i racjonalizacjach tego, co czujemy obecnie.
Więc ZAWSZE BARDZO WAŻNE jest, by SŁUCHAĆ SIEBIE. Bo wychodzą wtedy toksyny, negatywności, urazy, nagromadzone trucizny.
Jeśli nie damy się oczarować ego, że ktoś inny za to odpowiada/jest winny, mamy możliwość własnego uzdrowienia.
Polska 186?
Kulturystka 185 z tego co pamiętam, to by tłumaczyło ten przyrost fit-ludzi którzy są fit często ze względu na jakąś formę kulturystki(choć przecież są różne programy)
To nadal jest niewielki procent całego społeczeństwa ale tak.
Widzimy zmianę trendów w zależności od dominującego pola energii – świadomości – w całym kraju.
Reszta dzieje się sama w tym polu.
,,Bardzo istotne w obniżaniu poziomu świadomości tego kraju jest podejście Polaków do seksu, do relacji, do seksualności, do męskości i kobiecości. Wiele osób usprawiedliwia to interpretacjami kościoła odnośnie seksualności. To co się powszechnie słyszy w brzmieniu przypomina szorowanie żelaznym prętem o drugi żelazny pręt. Brrrrrrr!”
Od razu przypomniał mi się popularny na YouTube wywiad z poliamorystką. Jak się spojrzy na komentarze to matko i córko!
Nie mówię że każdy ma być itp ale widać było po komentarzach że ludzie zachowywali się jakby zostali zaatakowani i było im coś narzucane
Bo nawet wspomnienie o jakichś tematach wyciąga z ludzi nagromadzone toksyny, emocje, ból, a ich umysły (ego) zaczynają to chronić.
Te osoby są tak nieświadome, tak pełne dumy, są ślepe i głuche, że nawet nie dostrzegają, że mówią TYLKO o sobie.
Kiedyś to wystarczało, by kogoś zabić, bo “nas obraził” czy “splamił honor”. Takiego poziomu argumentacji – niżej, niż dziecinnej – embrionalnej – używano niegdyś i nieraz także dzisiaj.
Nie było żadnego honoru, tylko powtarzano jak katarynka takie stwierdzenia, by usprawiedliwić zwykły wkurw, chęć mordu, itd.
To jak napisałem jest na cywilizowanym poziomie o który prosiłeś?
Tak, za co dziękuję.
Pytanie tylko czy wybrałbyś taki poziom, gdybym o tym nie napisał?
Czy znalazłbyś usprawiedliwienie do pisania na niższym, bardziej zwierzęcym, emocjonalnym poziomie?