Witam Cię serdecznie! Poniżej możesz wziąć udział w kompletnie anonimowej ankiecie. Odpowiedź na mniej, niż 20 pytań zajmie Ci co najwyżej kilka minut, a mi bardzo pomoże zobaczyć jaki jest odbiór mojego Serwisu i pracy, którą wykonuję poprzez niego. Proszę Cię o jak najbardziej szczere odpowiedzi. W miejscach, gdzie możesz napisać własną odpowiedź – niech… Przeczytaj
Wpis!
O Emocjach – Wstyd (Część 1)

Dziękuję ci bardzo dzisiaj miałem taką wstydową sytuację i twój artykuł mega pomógł dawaj tego więcej.
To, co zrobiłeś wtedy możesz zastosować w innych sytuacjach.
W niczym nie pomoże “danie tego więcej”. Umysł chce swojej pożywki i zamiast robić w życiu to co niezbędne, karmimy umysł, który nigdy nie ma dość.
Masz już rozwiązanie, a mimo to umysł domaga się więcej. Nawet gdy już jest dużo, dużo więcej na Blogu.
Nie jesteś swoim umysłem, a jednak żyjesz jak jego niewolnik. Większość ludzi tak żyje – jak słudzy umysłu, ślepi na własne potrzeby. Mylą siebie z umysłem i wybierają tylko to, co służy umysłowi.
Ty wybrałeś to, co było dobre dla Ciebie i było super. A potem umysł od razu zaczął żądać tego, czego on chce – pożywki, żreć. Przesycić się informacjami. Co nic kompletnie nie daje.
To koniecznie musi stać się jasne.
Przyglądam się sobie Piotrze i dostrzegam właśnie ten wstyd u siebie. Wstyd pojawia się z zewnątrz. Od rówieśników, kolegów, reklam itp. Jak już poczuję wstyd wtedy pojawia się napięcie, a następnie chcąc złagodzić i uciec to popada się w uzależnienie aby na chwilę zapomnieć. Ale tego się nie zapomni i wstyd nie minie, tylko zagłuszy a wstyd prędzej czy później znowu się pojawi. To tylko kwestia czasu. Wstyd to jest informacja, że jesteśmy niedoskonali i nie zgadzamy się na te niedoskonałości. To poprzez presje z zewnątrz tak odbieramy wstyd. Dobry przykład podałeś z Nick Vujicic albo Danny DeVito. Gdyby Oni trzymali się wstydu to ani pierwszy czy ani drugi nie osiągnęli tak wspaniałych relacji z innymi kobietami i tak pięknymi, jak np. Danny DeVito. Dziękuję Piotrze za dobre dwa przykłady. Szukaj takich więcej przykładów. :)
Przyglądam się sobie Piotrze i dostrzegam właśnie ten wstyd u siebie. Wstyd pojawia się z zewnątrz
Nie, wstyd nie pojawia się z zewnątrz.
Emocje mają tylko wewnętrzne źródło. Jeśli to, co ktoś zrobił lub powiedział spowodowało, że czujemy emocje to znaczy, że:
– Już te emocje w nas były i ta osoba POMOGŁA nam je dostrzec w sobie.
– Sami zdecydowaliśmy się postrzegać tę sytuację przez pewien filtr, przez co wzbudziły się w nas emocje. Niemniej nadal my odpowiadamy za nasz stan emocjonalny. Jeśli obwiniamy innych – to niezwykle niedojrzałe. Ale niestety bardzo powszechne
Jak już poczuję wstyd wtedy pojawia się napięcie
Napięcie się nie pojawia. Tylko tak się Ci wydaje, bo jesteś nieświadomy.
Sam WYBIERASZ, by OPIERAĆ się emocji wstydu. To Twoja decyzja i odpowiedzialność, by podjąć odpowiednią decyzję względem emocji – zaakceptować je i oczyścić się lub opierać i obwiniać innych – szukać winnych.
Wstyd to jest informacja, że jesteśmy niedoskonali i nie zgadzamy się na te niedoskonałości
Skąd to wziąłeś?
Wstyd to informacja, że sami wybieramy, by postrzegać siebie jako gorszych, złych, itd. Nie oznacza to, że tacy jesteśmy!
Zaś ból i napięcie to efekt utożsamienia się z emocją oraz opieranie się jej.
To poprzez presje z zewnątrz tak odbieramy wstyd
Nie. Sam to wybierasz, zaś “presja z zewnątrz” to tylko usprawiedliwienie własnych, nieświadomych decyzji.
Bardzo ciekawie piszesz, dużo merytoryki i dbania o sferę higieny myśli. Zauważyłem że to niezwykle istotne. Najciężej jest z tymi których kochamy, a którzy przez lata utrwalania instalacji karmienia się negatywnymi emocjami, doszli do takiego etapu, że jakiekolwiek wspomnienie o temacie prowadzi do \” co to za pierdoły opowiadasz \”.
No i tym sposobem co raz rzadziej pojawiam się w domu …. Na dłuższą metę ucieczka od tematu mi nie odpowiada.
Czy mówiąc o nazwaniu emocji, rozróżnieniu i zaakceptowaniu, mówisz o w pewnym sensie wyjściu z siebie i spojrzenie okiem obserwatora ? Gubimy wtedy Ego tak ? Czytałem o tej technice w książce Tadeusza Niwińskiego pt. \” Ja czyli jak zmienić siebie\” – gorąco wszystkim polecam. Tam autor porusza temat wstydu na przykładzie kanonu wychowywania dzieci w Kanadzie gdzie mieszka – są one od małego przystosowywane do tego.
>Bardzo ciekawie piszesz, dużo merytoryki i dbania o sferę higieny myśli.
Dziękuję!
>Zauważyłem że to niezwykle istotne. Najciężej jest z tymi których kochamy, a którzy przez lata utrwalania instalacji karmienia się negatywnymi emocjami,
Tutaj zacytuję \”Największy dar jaki można dać drugiemu człowiekowi jest akceptacja\”.
A więc nie staramy się nikogo zmienić, nie walczymy z nim, tylko uznajemy tę osobę dokładnie taką jaka jest. Dopiero z tej pozycji jeśli chcemy, rozpoczynamy dialog.
>doszli do takiego etapu, że jakiekolwiek wspomnienie o temacie prowadzi do ” co to za pierdoły opowiadasz ”.
Ponieważ ich ego odbija tylko Twój opór, który czujesz do tych osób.
Akceptacja to właśnie odpuszczenie każdego oporu, jaki możemy czuć względem drugiej osoby.
>Czy mówiąc o nazwaniu emocji, rozróżnieniu i zaakceptowaniu, mówisz o w pewnym sensie wyjściu z siebie i spojrzenie okiem obserwatora ? Gubimy wtedy Ego tak ?
Niczego nie gubimy.
Ego jest w nas i zawsze będzie.
Nieoceniający obserwator pozwala nam spojrzeć na sytuację nie przez filtr ego ale przez coraz pełniejszą świadomość tego, czego doświadczamy. Interpretacje umysłu zazwyczaj są bardzo okrojone i niekorzystne dla nas.
Wzrost w świadomości pozwala nam działać niezależnie od ego z jednoczesną jego akceptacją.
To prowadzi do integracji całej ludzkiej istoty, a nie wypierania jakichś aspektów, co jest zazwyczaj źródłem chorób i problemów.
> Czytałem o tej technice w książce Tadeusza Niwińskiego pt. ” Ja czyli jak zmienić siebie” – gorąco wszystkim polecam. Tam autor porusza temat wstydu na przykładzie kanonu wychowywania dzieci w Kanadzie gdzie mieszka – są one od małego przystosowywane do tego.
Nie da się zmienić siebie.
Da się tylko odrzucić negatywność, przestać ją zasilać. Da się zmienić sposób myślenia. Ale żaden człowiek nie jest tym co myśli.
Jeżeli ktoś mówi o zmianie siebie, nie rozumie w ogóle czym jest istota ludzka i nasza prawdziwa natura.
Oczywiście lepsze takie podejście , niż w ogóle omijanie tematu emocji i ego ale na dłuższą metę ma poważne ograniczenie.
Ponadto to nie jest żadna technika. Techniką nazwałbym własnie utożsamianie się z ego. Ktoś nas nauczył łapać się naszych myśli i programów, a w szczególności negatywności. To jest sposób.
Odpuszczanie ich i oczyszczanie się to najbardziej naturalna rzecz pod słońcem. Każdy zwierzak brudny myje się. Czy to technika czy coś jak najbardziej normalnego?
Wstyd czasem jest dobry. To on podpowiada, że czegoś nie wypada robić np. obgadując innych czy niepoprawnie zachowywać się w towarzystwie. Bo gdyby człowiek nie odczuwał wstydu to nie miałby żadnej samokontroli. Niestety uzależnienie przyciąga wstyd, który jest interpretowany inaczej i ściąga on na samo dno poczucia własnej wartości.
Wstyd nie jest ani dobry, ani zły.
To tylko sygnał.
To tak jakby mówić, że neon jest dobry lub zły. Zły jest, gdy się na niego patrzymy. A dobry, bo daje nam znać o tym, co jest zazwyczaj pod nim.
Wszystko zależy w jaki sposób z niego korzystamy.
Z tą różnicą, że tłumiony wstyd zaczyna oddziaływać na naszą podświadomość, która działa na nas z siłą ponad 90% tego, czego jesteśmy świadomi.
O zdrowej stronie wstydu opowiadam w darmowym newsletterze.
Genialny temat. Chciałbym żeby więcej moich znajomych nie żyło w jakimś chorym programie typu ruchaj co weekend, zalej mordę co piątek i miej gablotę za minimum 10 tysi, bo inaczej jesteś pizdą. Cały czas biegną i biegną w tym wyścigu szczurów i nie dostrzegają piękna obecnej chwili, bo nie ma czasu na \”pierdoły\” tylko życie w takich prymitywnych programach. Ciężko jest dotrzeć do takich ludzi, bo ich ego to nie ego, ale EGO, cholerna ściana, która ich blokuje nawet do przyznania się do tego, że gdy nie mają dziewczyny, to codziennie walą przed monitorem. Masz jakieś wskazówki, jak dotrzeć do ludzi z tak zamkniętymi umysłami?
Witaj Dawidzie! Dziękuję za komentarz.
Największy dar jaki możemy dać innemu człowiekowi to kochać go dokładnie takim jaki jest. Brak akceptacji powoduje tylko zwiększenie się oporu u innych do zmiany.
Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że mogą bardzo łatwo odpuścić swoje ograniczenia. Ale ich ego trzyma ich w żelaznym uścisku. Mówienie, że ludzie SĄ jacyś to tylko umacnianie w nich programów ego, a więc przeciwieństwo pomocy im. Należy przede wszystkim samemu dostrzegać w nich niewinność i nieświadomość tego, że ich ego omotało ich w iluzji swojej małości i ograniczoności.
Pierwszy krok to zawsze upewnić się, że samemu nie gramy w gry ego – swojego i innych. Nauczyć się akceptować, szanować i kochać ludzi za to jakimi są – siebie też. Akceptować ego ale go nie słuchać – swojego i innych. Odmawiać z miłością.
Ludzie zmieniają się w większości przez przykład i gdy ich coś naprawdę boli. Wielu uzależnionych zaczyna drogę ku uzdrowieniu dopiero, gdy ich uzależnienie bardzo mocno już zniszczyło ich życie. Rzadko kiedy ktoś dąży do zmiany, ponieważ poczuł, że chce dobrze dla siebie i wreszcie to osiągnie.
Tym samym wymuszanie zmiany na innych mija się z celem. Sam zacznij żyć tak jakbyś tego życzył sobie i innym i zobaczysz, że inni ludzie zaczną Cię naśladować. Ale jeżeli zaczniesz żyć na pokaz, a nie ze szczerej miłości do siebie, inni ludzie też zrobią wiele rzeczy na pokaz, a to oznaczać będzie, że wszyscy nadal grają na placu zabaw ego i nie zmierza to ku trwałej poprawie, tylko jeszcze głębiej w iluzje.
Moi znajomi również żyją jak napisałeś chorym programem. Też mnie to bolało, ale co pomogło to..odizolowanie się od tych ludzi. Teraz spotykam się z innymi kumplami. Od kiedy sam zacząłem się oczyszczać, po prostu zmieniłem towarzystwo.Ten wyścig szczurów to może skutek przedawkowania fb z twitter\’em, snapchata i jeszcze czegoś :D
Jasne, że można pomóc koledze, ale nie da się czegoś zmienić – Ja też takie coś chciałem i myślałem. Bolało mnie to, ale to ja się z tym źle czułem. Ktoś sam musi chcieć.
Artykuły Piotrka są genialne, bardzo dobrze się je czyta, pomimo trudnych tematów.
sorry ze sie wciąłem ;)
Dziękuję za komentarz Mariuszu!
2 główne powody popadania w uzależnienie to albo kompletne izolowanie się od ludzi albo przebywanie wśród ludzi negatywnych.
Uzależnienie to ucieczka od negatywności, której człowiek sam się trzyma. Tym samym niemożliwy jest wzrost. I to tyczy się wszystkich ludzi, nie tylko uzależnionych.
Jeżeli komukolwiek zależy, żeby żyć lepiej, MUSI wieść swoje życie w ten sposób – każdy aspekt życia ma go w tym umacniać – w lepszym życiu.
A jeżeli dążysz, by np. dobrze zarabiać poprzez założenie swojej firmy, a przebywasz z ludźmi, którym zależy na wygodnej comiesięcznej wypłacie – świadomie i nieświadomie Ci ludzie mogą Cię ściągać w dół. Ważne jest wtedy, by znaleźć takich ludzi i otoczyć się z nimi, dla których przede wszystkim Twoje cele są ważne i je doceniają, po drugie – wspierają Cię i mogą pomóc. A jak nie mogą to chociaż nie przeszkadzają.
Wyścig szczurów to program ego – czyli uwypuklenie małości w ludziach – \”Pokonam innych, tylko wtedy będzie mi dobrze\”. Ano nie. Wszystko co powstało na świecie powstało na skutek WSPÓŁPRACY, a nie szkodliwej rywalizacji.
Współpraca, czyli odrzucenie uprzedzeń i strachu przed innymi ludźmi oraz braku wiary oraz zaufania w siebie pozwala rozkwitać wszystkim dzięki zaprzestaniu utożsamiania się z własną małością.
A w jakim świecie będzie się lepiej żyło – w takim, gdzie wszyscy ze sobą walczą czy wszyscy ze sobą współpracują?
Zmiana ZAWSZE zaczyna się w nas. Świata nie zmienimy sami nie zmieniając się trwale.
Cześć dziś miałem prawie poczucie wstydu albo miałem przez krótki okres ogólnie wychodzę z pracy wsiadam do samochodu cofam a tu jeb rozbiłem takiej Pani lampe tylną w w samochodzie wszyscy przechodzą patrzą się na mnie i na tą lampę myślę sobie ale lipa jak to się mogło stać co powiedzą jutro w pracy blebleble……. przestań powiedziałem sobie w duchu przeanalizuj swój sposób myślenia i zmień jego kierunek zrobiłem to i poczułem się dużo lepiej zadziałem bardzo szybko bo nie chciałem żeby te myśli nade mną przejęły kontrole żeby mnie to wkurzało wstyd poczucie winy to ma mi spieprzyć dzień o nie.. skończyło się na tym że będę tylko podkreślam tylko oddać pieniądze za lampę bez żadnych niskich emocji co więcej gdy wracałem do domu miałem poczucie takiego szczęścia byłem zadowolony z siebie że rozwaliłem te głupie myśli i i wracam do domu nie myślę o lampię tylko o tym że będę mógł się realizować w swoich pasjach i robić to co lubię a ponadto to było też dla mnie ważna lekcja bo zawsze się do wszystkiego spieszę a to pokazało w pewnym stopniu żebym po prostu wy luzował i pełen chill ;) Pozdrawiam ;)
Dziękuję, że się tym podzieliłeś Mateuszu!
Przykład z lampą to raptem jedna z dziesiątek jak nie setek codziennych sytuacji, które spotykają nas wszystkich.
Ty w mądry sposób użyłeś umysłu – odrzuciłeś utożsamienie się z negatywnością i umysł od razu podłączył się do wyższych energii – skupił się na radości, co momentalnie spowodowało, że problem, który ego mogłoby rozdmuchać do rozmiarów Taj Mahal stał się jedynie niewielką turbulencją, która dodatkowo pozwoliła zdać sobie sprawę, że problemy nie istnieją – tylko niekorzystne interpretacje i reakcje na to, co nas spotyka. A więc nastąpił rozkwit – wzrost, gdyż wybrałeś wysoką energię wzrostu – akceptacji i radości, a nie małości.
Gratuluję! :)
Przy uzależnieniach (i nie tylko) można stracić zaufanie do samego siebie, np. kiedy ktoś podejmuje setną próbę (wystarczy pomyśleć). Bardzo dobrze jest odzyskać zaufanie. A jak to zrobić? Najpierw zaplanować coś, a potem to ZROBIĆ – w ten sposób. Jest to bardzo pomocne w odzyskiwaniu wiary w siebie i jest budujące. Nie muszą to być jakieś trudne rzeczy. Proste czynności dają mi wiele radochy, energii i satysfakcji. Pamiętam jak zacząłem sprzątać pokój, nawet nie wiedziałem, że może to sprawiać tyle przyjemności. Serio. Chciałem się tym podzielić :) Uzależnienie i emocje prawdopodobnie wiele namieszało w tej sferze, szczególnie wstyd.
Piotrze, czy może tak być, że myśli są naszą wolą, decyzją czy zawsze są przyczyną emocji? Z tego co rozumiem to chodzi o to, by nie dopuszczać myśli, tylko zająć się emocjami. To tak jakby myśli były \’złe\’ skoro pochodzą z tłumionych emocji. Ale chyba dobrze jest czasami myśleć i nie zajmować się wtedy emocjami.
>Piotrze, czy może tak być, że myśli są naszą wolą, decyzją czy zawsze są przyczyną emocji?
W 95% są EFEKTEM emocji, nie przyczyną. Mogą stać się przyczyną, gdy SAMI NADAMY IM MOC – świadomie czy też nie.
Oznacza to, że nawet najbardziej brutalna i poniżająca myśl to nic nie znaczące COŚ, co wychwycił nasz umysł. Myśl nie musi być wcale nasza. W przyszłości o tym napiszę ale umysł to nie mózg – umysł to pole działające na bazie emocji, nie tylko naszych. Dlatego wielkim błędem jest przyznawać rację \”naszym\” myślom.
Jednak może być tak, że większość myśli to efekt działania tego pola zasilanego naszymi energiami – i tak zazwyczaj jest. Umysł produkuje, dwoi się i troi, gdy tłumimy w sobie dużą ilość emocji – oznacza to, że ich energia zostaje w naszych ciałach, skąd działa na umysł – i to powoduje natłok myśli, z którymi nawet nie ma co walczyć.
>Z tego co rozumiem to chodzi o to, by nie dopuszczać myśli, tylko zająć się emocjami. To tak jakby myśli były \\’złe\\’ skoro pochodzą z tłumionych emocji. Ale chyba dobrze jest czasami myśleć i nie zajmować się wtedy emocjami.
Myśli nie są ani złe ani dobre. Po prostu są.
Ego uwielbia popadać w dualizmy i metkować ale w rzeczywistości myśl nie ma żadnego znaczenia i żadnej mocy.
Możemy oczywiście świadomie tworzyć myśli i to jest jak najbardziej wskazane, gdy myśli są dla nas korzystne, np.
– Bardzo się cieszę, że mogę posprzątać swój pokój! Dzięki temu będę się lepiej czuł u siebie! Zrobię to dokładnie i z uśmiechem na ustach!
– Świat to wspaniałe miejsce pełne możliwości! Czuję, że pomimo, że do tej pory mogłem na niego patrzeć negatywnie, ma on dla mnie bardzo dużo dobrego i nie poddam się dopóki tego nie odkryję!
– Ok, 10 kobiet mnie olało ale nie przestanę dawać od siebie tego co najlepsze na dany moment, aż nie znajdę satysfakcjonujących mnie partnerek korygując intencje swoich działań oraz wyciągając wnioski z działań i ich efektów.
>Przy uzależnieniach (i nie tylko) można stracić zaufanie do samego siebie,
I to jest coś co należy zrozumieć. Strata zaufania do siebie to wstyd. \”JA JESTEM kimś, komu nie mogę zaufać\”.
Ale tak naprawdę jedyne komu nie ufasz to swojemu sposobowi myślenia i podjętych na jego podstawie decyzjom, prawda?
Przecież codziennie i tak podejmujesz mnóstwo korzystnych działań – myjesz się, jesz, ubierasz, załatwiasz.
Gdybyś sobie nie ufał, wyszedłbyś nagi na dwór.
Chodzi o to, że im więcej jest w nas wstydu, tym większy burdel robi sobie z naszym umysłem ego. Raz dzień jest w miarę ok, a raz to katastrofa – bowiem raz posłuchamy się myśli, a raz nie.
A należy dążyć żeby w ogóle nie słuchać myśli i robić wszystko ze stanu spokoju, który przychodzi, gdy odpuści się negatywność.
>np. kiedy ktoś podejmuje setną próbę (wystarczy pomyśleć).
No i? Wyciągasz wnioski. Ego papla, że jak 100 razy padłeś to nie ma co wstawać.
Pytanie co robiłeś? Walczyłeś? To nie dziw się, że padałeś – przecież o to chodziło ego!
Abyś walczył, tracił siły, pakował w siebie coraz więcej negatywności i przekonywał się, że nic się nie da zrobić.
A jak uznajesz negatywność i ją odpuszczasz bez walki, wszystko staje się możliwe i nie jest to wcale trudne.
>Bardzo dobrze jest odzyskać zaufanie. A jak to zrobić? Najpierw zaplanować coś, a potem to ZROBIĆ – w ten sposób.
Najpierw plan, zgadza się. Jednak CAŁY CZAS odpuszczasz negatywność. Często plan da się uprościć lub skrócić.
Wiele z planowania może okazać się niepotrzebne i zbędne, gdy dostrzegamy, że służyło albo walce z negatywnością albo ucieczce od niej. Nie trzeba od niej uciekać.
>Jest to bardzo pomocne w odzyskiwaniu wiary w siebie i jest budujące. Nie muszą to być jakieś trudne rzeczy. Proste czynności dają mi wiele radochy, energii i satysfakcji. Pamiętam jak zacząłem sprzątać pokój, nawet nie wiedziałem, że może to sprawiać tyle przyjemności. Serio.
I to jest właśnie pewna tajemnica.
To nie czynności dają nam radość ale to MY DODAJEMY RADOŚĆ DO TEGO CO ROBIMY.
Jak robimy coś z poziomu \”muszę\” – naturalnie blokujemy dodawanie radości.
A jak coś robimy, bo tego chcemy – radość się pojawia i działanie jest przyjemne, nawet pranie, sprzątanie, gotowanie, prasowanie. Nie ma wyjątków.
Wstyd blokuje dawanie, bowiem jest to poziom o tak niskiej energii, że osoba nie wierzy, że może cokolwiek od siebie dać. Wierzy, że źródło energii jest tylko w świecie zewnętrznym i zawodzi się raz za razem.
No bo rozczarować się można tylko jeżeli było się najpierw zaczarowanym.
A wstyd to taki właśnie czar.
>Chciałem się tym podzielić :)
Bardzo Ci dziękuję!
>Uzależnienie i emocje prawdopodobnie wiele namieszało w tej sferze, szczególnie wstyd.
Tylko sposób myślenia, na który wpłynęły emocje.
Uwolnienie emocji zmieni sposób myślenia i życie zaczyna się prostować.