Dni
Godzin
Minut
Sekund

Ilość Wolnych Miejsc:
/

Witam Cię serdecznie.

Tym artykułem rozpoczynam serię Wpisów dotyczących emocji, ich niezrozumienia, przyczyn występowania, wpływu na człowieka, związanych z nimi negatywności, aspektów pozytywnych oraz w jaki sposób z nimi postępować.

Postanowiłem, że na Blogu zajmę się wyjaśnieniem czym jest dana emocja, jej aspektami negatywnymi, zaś Newsletter opisze aspekty pozytywne, a filmy na kanale Youtube wyjaśnią co z daną emocją robić. Dlatego aby mieć pełny obraz sytuacji, uprzejmie Cię zachęcam, byś zapoznał się z tymi 3 kanałami komunikacji.

Nie przedłużając, zaczynamy.

WSTYD

Wstyd to najniższy i najbardziej niesprzyjający życiu stan emocjonalny, na którym może znaleźć się człowiek. Jest najbardziej oddalony od prawdy o każdym człowieku. Dlaczego?

Ponieważ wstyd dosłownie oznacza "Ja jestem..."

kimś gorszym, złym, niewystarczającym, niezasługującym, frajerem, głupkiem, nieutalentowanym, nieszczęśliwym, itd.

Wstyd ma najmniej energii, ponieważ to jego sposób, aby dać nam do zrozumienia, że TRZYMAMY się czegoś tak odległego od prawdy o naturze człowieka, że poprzez odebranie nam ŚWIADOMOŚCI naszej mocy stara się nas poinformować, że pora skończyć UTOŻSAMIAĆ SIĘ ze wstydem.
Ponieważ brak negatywności otwiera drzwi do wielkiej radości i możliwości płynących z wewnątrz nas.

A wstyd niszczący nas od wewnątrz w naszych życiach pojawia się nienaturalnie - poprzez działania innych ludzi, których celem było zawstydzenie nas. A więc wmówienie nam "Ty jesteś taki, a taki". Kilka przykładów o kobietach i mężczyznach:
- Grzeczne dziewczynki nie całują się z chłopakiem, którego dopiero poznały. Skoro tak zrobiłaś, to nie jesteś godna mojego szacunku. Z poważaniem - tatuś i mamusia.
- Kobieta nie uprawia seksu dla przyjemności. Jeżeli to robi jest dziwką. Z poważaniem - kobiety i mężczyźni.
- Facet bez samochodu to nie facet. Z poważaniem - inni faceci, którzy mają samochody.
- Facet nie uprawiający seksu to nieudacznik. Z poważaniem - wszyscy faceci, wliczając tych, którzy seksu jeszcze nie mieli.

Niestety ale bardzo często pierwszymi osobami(zazwyczaj nieświadome tego co robią i często z jak najlepszymi intencjami), które wtłaczają w nas wstyd i każą się go trzymać to nasi rodzice. Bardzo, bardzo niewiele osób wie czym w ogóle są emocje i jak wielką krzywdę można wyrządzić człowiekowi NA CAŁE ŻYCIE już w wieku dziecięcym.

Aby była tu absolutna jasność - wstyd UJAWNIA negatywność, której sami się trzymamy. To, że ktoś powiedział nam "Zrobiłeś źle, to teraz się tego wstydź!" nie oznacza, że nadal mamy to robić, ani że w ogóle powinniśmy.

NIKT NIE MOŻE WPĘDZIĆ CIĘ WE WSTYD BEZ TWOJEJ ZGODY NA TO,
BEZ TWOJEGO PRZYZWOLENIA I BEZ TWOJEJ WIARY W TE NEGATYWNE PROGRAMY.

Załóżmy, że jesteś 40-latkiem bez samochodu, zarabiasz 2000 zł brutto, nigdy nie miałeś kobiety, masz piwny brzuszek, nie umiesz tańczyć, nie masz przyjaciół i mieszkasz z mamą. Ostatni raz uśmiechałeś się, gdy dostałeś rower w wieku 12 lat. A! I masz penisa długości 8 cm i tylko lewe jądro. Prawe odgryzł ci twój ukochany chomik.

Gdybyś żył na bezludnej wyspie nie czułbyś się z tym źle. Nie miałbyś powodu, by wmawiać sobie, że twoja charakterystyka jest negatywna. Bo niby dlaczego?

Jednak żyjemy w świecie, który niejako wymusza pewne cechy - pierwsza lepsza reklama papierosów, alkoholu, samochodu - elegancki facet z piękną i zadbaną kobietą, uśmiechnięci, dobrze zbudowani, własne mieszkanie, współpracownicy ściskają dłonie, pełno przyjaciół, imprezy, seks... łoooooo!
Bajkowo!
Innymi słowy - przedstawiane są nam negatywne programy "Facet, którgo pożądają kobiety to mężczyzna, który używa drogich perfum, jeździ BMW, pali cygara, ma tatuaże, potężne mięśnie, mnóstwo pieniędzy, jest diablo przystojny...".

Wtedy taki człowiek z jednym jądrem patrzy na siebie i mówi sobie - "No coś ze mną musi nie grać, bo nie widziałem w telewizji, w żadnym programie, aby osoba wyglądająca i żyjąca jak ja była taka szczęśliwa." Innymi słowy - ziarenko wstydu zostało zaszczepione. Ale nie przez media. Przez Twój sposób myślenia o sobie. Przez Twoje ego, które rozpoczęło proces przejmowania władzy nad Twoim życiem. Przez TWOJĄ zgodę na negatywność w Twoim życiu. Najczęściej nieświadomą.

A szczęście to ŚWIADOME ŻYCIE.

Im niżej na drabinie emocji, tym ego ma więcej siły, bowiem oddajemy mu ją decydując się na utożsamienie z negatywnością, patrzenie na siebie bez miłości i przyzwolenie, by zaakceptować i po prostu zacząć się lubić DOPIERO, gdy:
- Zacznę odpowiednio dużo zarabiać.
- Prześpię się z 2-cyfrową liczbą kobiet. Przynajmniej jedna z nich musi mieć urodę 11/10.
- Zacznę robić coś ciekawego, czym będę mógł się pochwalić znajomym.
- Będę miał "sześciopak".
- Odrośnie mi prawe jądro.
- Penis się wydłuży do 18 cm i będzie tak potężny, że będę mógł nim holować ciężarówki z zaciągniętym hamulcem ręcznym.
- Będę mistrzem konwersacji, seksu, podrywu, swojego zawodu, jazdy samochodem, picia wódki, boksu, ju-jitsu, pokornym wyznawcą mojej wiary, będę tak romantyczny, że kwiaty będą przy mnie zakwitać w środku zimy przy minus 40℃...
- I dziesiątki innych WARUNKÓW.

Ego wzięło się do roboty i upewniło się, że z ziarenka powstanie wielka roślina, której korzenie głęboko oplotły nasze serce.

Jednak prawda jest inna -

NIC NIE JEST W STANIE ZROBIĆ KRZYWDĘ NASZEMU SERCU!
CO NAJWYŻEJ - NASZEMU SPOSOBOWI MYŚLENIA (i dobrze!).

Ego przekonuje nas, że TACY JESTEŚMY - do niczego, BO mamy te cechy. A skoro MAMY pewne cechy to NIMI JESTEŚMY. Wstyd - "Ja jestem..."

Jednak to nie mogłoby wystąpić, gdybyś wcześniej nie oddał swojej mocy poprzez wiarę w negatywność. W jakiś program, który działa w Tobie, gdyż mu na to pozwoliłeś. Np. "prawdziwy facet zaczyna się od 1,80 metra". Spotkałeś się z takim programem?

No to spójrz na to zdjęcie. Poznajesz tego pana? To Danny DeVito, sławny aktor i nie wygląda jak facio z okładki Playboya. I już słyszę te głosy sprzeciwu - "Ale on jest aktorem! Jest sławny, rozpoznawalny, blablablabla! Nie dziwne, że ma piękne kobiety!"

Skoro tak to drugi przykład - sławnej i rozpoznawalnej kobiety. Przespałbyś się z nią?
Oczywiście pełen szacunek dla pani Krystyny. Nie miałem na celu żadnego obrażania. Tylko pokazanie, że sława to tylko kolejna negatywność, kolejny warunek, który dezintegruje się od razu, gdy w grę wchodzą OSOBISTE PREFERENCJE. Tak, wiem, że niektóre kobiety "lecą" na sławę ale to osobny temat. Ty sam zadaj sobie pytanie dlaczego nadal się trzymasz tego warunku zamiast pozwolić sobie wierzyć, że jest MILIONY kobiet, dla których sława nie gra roli. I nie są to kaszaloty.

Dla kobiet atrakcyjność to w wielkim stopniu energia mężczyzny, a więc akceptacja samego siebie przez tego mężczyznę (z czego dopiero może wypłynąć akceptacja kobiety przez mężczyznę). Myślisz, że kobieta bawiłaby się doskonale z facetem, który się nie lubi i nie lubi jej? Danny nie daje się wcisnąć w GRĘ, że facet to... Facet to Danny! I on kurwa kocha kobiety! Facet to Ty! I ja! Bez żadnych warunków. Bez wstydu. Bez wmawiania sobie "Ja jestem... jakiś". Dopóki nie zaczniesz tego zasilać swoją energią, a więc wstydem, nic takiego nie będzie miało miejsca.

Zobaczmy teraz przykład osoby, która mogła wybrać, by się nie zaakceptować, nie lubić i nie kochać z kilku prostych powodów, które za chwilę staną się jasne. Widzisz - wstyd nie tylko wiąże się z utożsamianiem ze swoimi myślami ale też z utożsamianiem się ze swoim ciałem. Szczególnie jest to widoczne u kobiet, które walczą z każdą swoją niedoskonałością i bardzo cierpią, gdy im się to nie udaje lub nie znajdują u innych akceptacji swojego ciała.
Jakakolwiek skaza na ciele, np. wspomniany ośmiocentymetrowy penis dla wielu osób byłby warunkiem niemożliwym do odrzucenia (czyli warunkiem, z którego nie zdecydowaliby się zrezygnować), by się akceptować, lubić i szanować. Spójrz na poniższe zdjęcie. Fajna para, prawda? A kobieta? Ach! Nic tylko rzeźbić jej sylwetkę w marmurze. Ale spójrzmy teraz na inne zdjęcia tej samej pary. To Nick Vujicic. Słynny mówca motywacyjny. Pewnie o nim słyszałeś. Ha! Znowu to słowo - słynny. Więc nie dziwne, że ma piękną żonę, prawda? Ale zadaj sobie pytanie - co musiało się stać zanim stał się sławny? Przecież on nie miał kończyn od urodzenia! Nie stracił ich po tym, gdy już stał się sławny. Nick to żyjący przykład tego, że dopóki nie oddasz negatywności swojej mocy, nie ma na Ciebie wpływu i Cię w żaden sposób nie ogranicza.

Kiedy akceptujesz się, kiedy się kochasz, Twoja energia jest na takim poziomie, że ograniczenia znikają, bo zaiste istnieją tylko w głowie i tak długo, aż sam się ich trzymasz. A ograniczenia ZEWNĘTRZE znikają, gdy NAJPIERW ZNIKNĄ OGRANICZENIA WEWNĘTRZNE (nie odwrotnie!). A tych trzymamy się sami.

Czego się trzymasz? Nie masz pieniędzy? Czy to powód, żeby się nie lubić? Nie miałeś jeszcze seksu? Dlaczego to miałoby spowodować, że codziennie mentalnie policzkujesz się, kopiesz i w inny sposób wyrządzasz sobie krzywdę?

Powtórzę - z negatywnością się nie walczy ale najzwyczajniej się ją odpuszcza.

Walka to niska energia. Jak chcesz wzrosnąć w energii, gdy walczysz niską energią z niską energią? Aby wzrosnąć potrzebna jest energia wysoka. Ale o tym w Newsletterze.

O wstydzie powstanie jeszcze kilka artykułów, byś chociaż miał zarys czym jest i co z nim robić. Zapisz się na Newsletter jeżeli jeszcze tego nie zrobiłeś, gdyż tam poruszę temat wstydu z całkowicie innej strony.



Jeżeli znalazłeś w tym artykule coś dla siebie, masz pytanie lub chcesz się czymś podzielić - poniżej zostaw komentarz!

Pozdrawiam Cię gorąco!
Piotr Kruk


Zostaw komentarz!

Podziel się tym artykułem!

Napisz komentarz!

Zasubskrybuj
Powiadom mnie o
guest
41 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Paweł

Chcialbym dodac jeszcze, ze jestem w takim stanie, ze kompletnie odeszla mi ochota na porno. A jestem w strasznej depresji. Czuje bardzo duzo emocji, ale najbardziej to chyba rozpacz. Czemu nie uciekam w porno, aby tego nie odczuwac? Czy odczuwanie tego wszystkiego z intencja uwolnienia, z jednoczesnym ignorowaniem mysli, bedzie jakims rozwiazaniem?

Jarek

Cześć Piotrze. Czy mógłbyś opisać jak przekroczyć tą rozpacz? Jak sobie z nią poradzić? Ja, odczuwając rozpacz czuję brak motywacji do jakiejkolwiek zmiany, każde nawet małe potknięcie wydaje się wielką porażką, a codzienne błahe obowiązki wyzwaniem prawie, że niemożliwym do wykonania- takie wrażenie braku sprawczości i ,,po co to robić,,. To takie uczucie beznadziei, pustki, bezsilności, które wydaje, że będzie trwać wiecznie. Jestem taki wtedy rozdarty wewnętrznie, ciężko mi się skupić na pracy, rozpamiętuję przykre wspomnienia z przeszłości i oceniam siebie ogólnie nieprzychylnie- dosłownie umysł klei się do wszystkiego co upokarzające na mój temat. Jak Ty w takich momentach sobie radziłeś i jak wyglądał ten proces przekraczania przez Ciebie rozpaczy?

Jarek

Tak jak mówiłem – uświadamiając sobie, że nie ma żadnej rozpaczy, tylko mentalny bełkot.

A doświadczasz miksu emocji tłumionych przez całe życie – żalu, winy, wstydu, gniewu, lęku.
Opierasz się im, więc i w umyśle widzisz racjonalizacje – że doświadczasz jakiejś rozpaczy.
Czyli nazywanie tego zbioru emocji to tylko etykietka jaką nadaje im umysł, tak?
Nie możesz tego przekroczyć, bo to co nazywasz rozpaczą w rzeczywistości nie istnieje.
Czyli nie nazywać tego w żaden sposób? Nie rozumiem za bardzo…
Ani nie ma żadnej magicznej techniki, którą możesz wykonać rachu-ciachu i to “przekroczysz” – czyli nagle zniknie.

Wiem, że raczej przez te lata tłumienia emocji jest ich tak dużo, że nie zniknie ten stos tak z dnia na dzień.
Niezbędne jest uwalnianie tego co czujesz i pamiętanie, że to tylko emocje i nic więcej. A mentalny bełkot ignoruj.
Właśnie wydaje się proste, ale w praktyce już tak zazwyczaj nie jest.
Polecam:
https://www.youtube.com/watch?v=YWvIZ9Dcyb8
https://www.youtube.com/watch?v=XWH2HKjFHMY
Kiedyś natrafiłem na te filmy i też na inne filmiki Dr. Hawkinsa. Mam nawet kilka jego książek. A te filmiki są bardzo pomocne: w skrócie – Hawkins mówi, że jedna emocja pociąga za sobą lawinę innych emocji- tak to zrozumiałem- i do tego, że umysł próbuje sobie z tym poradzić, znaleźć wyjaśnienia i powody, ale nie jest w stanie tego zrobić.
Odnosząc się do tego- w moim przypadku jest podobnie: na początku gdy pojawi się ten ,,stos emocji,, mój umysł wariuje, szuka wyjścia, ale się nie udaje i wtedy przychodzi tylko jedno rozwiązanie- porno, by uciec od tej ,,rozpaczy,, od tej ,,burzy emocjonalno-myślowej,, i poczuć ulgę. Ale jednocześnie też odzywa się po cichu rozsądek, by nie oglądać porno bo to i tak mi nic nie da, ale ta chęć ucieczki od tego wszystkiego wygrywa( zdarzyło mi się kilka razy przetrzymać 1-2dni po takim impulsie, ale i tak to się kończy wyborem porno – czyli podjęcie decyzji na bazie emocji tego – tak jak pisałeś Piotrek wcześniej. Co ciekawe- zauważyłem u siebie takie coś jak fantazjowanie i silne pragnie seksualne właśnie przed tą ,,rozpaczą,, wtedy wiem, że się zacznie…
Podczas wpadki niby jest ,,lepiej,, bo umysł jest zajęty przebieraniem w tych wirtualnych porno-panienkach. I po takim seansie z orgazmem jest wstyd i poczucie winy, rozczarowanie, że znów dałem się nabrać swojemu umysłowi i obejrzałem porno- i od nowa- znowu porno, by nie czuć. I niekiedy jest jeszcze 3 i 4 raz. Dopiero gdy już czuję, że jestem wystarczająco znieczulony pornografią i nie czuję tego co było na początku-cykl się zamyka.
Wracając do filmików: mówił też, by zająć się wyłącznie tylko tymi emocjami. Fakty nie mają nic do tego. Że emocje są wynikiem naszych postaw, przekonań, sposobu patrzenia itp na te fakty. Emocje są przechowywane w człowieku i tyko czekają na ujście, a jakieś wydarzenie jest bodźcem wyzwalającym je by można było je uwolnić, doświadczyć . By przestać im stawiać opór i poddać się im, niewalczyć to wtedy szybciej miną i nie bać się ich. Opierając się w każdy sposób samemu temu procesowi, przedłuża tą męczarnię i ból.
W drugim dr. Hawkins opowiada, by wejść w ,,rdzeń,,(co to znaczy?) tego doświadczenia i nie tłumić do używkami. By bezpośrednio doświadczyć dna tego doświadczenia, a po przejściu go następne już nie będzie takie bolesne, bo już mamy moc przetrwania tego i doświadczenie w tym procesie.
Motywacja to nie jest coś, co czujesz. Motywacja to przedstawienie sobie np. celu czy działania w takim kontekście, że jesteś wobec tego chętny.
Czyli nadanie jakiegoś kontekstu ważnego dla mnie: ,,robię to , bo mi to przyniesie jakieś korzyści dobre dla mnie,,.
Masy ludzi żyje właśnie tak kolosalnie niedojrzale – jak nie “czują ‘się’” dobrze z czymś, to nie chcą tego robić i się usprawiedliwiają tym co czują.
Nie rozumieją nawet, że to co czują wobec czegoś to konsekwencja tego jak sami wybierają to widzieć.
Dokładnie, zachowuję się tak samo…
 Bo tak wygląda życie w świadomości ofiary i uwielbienie do obwiniania się, użalania nad sobą – co stanowi zawsze folgowanie sobie.
Tak, zauważyłem to szczególnie w sytuacjach jak widzę kobietę, która mi wpadła w oko a nie podchodzę, bo…(umysł zaczyna swoje pier…….nie)ehh, a ja się go słucham jak głupi…
To samoistny bełkot, którym się cały czas hipnotyzujesz. Całe życie. I uwielbiasz się obwiniać. I nie jesteś w stanie odróżnić siebie – tego kto obserwuje myśli – od samych myśli.
Dlatego mówisz – “wydaje MI SIĘ”. Bo utożsamiasz się z myślami – dosłownie uważasz siebie za myśli. Za emocje też.
Wiem, że nie jestem swoim umysłem i emocjami i niekiedy dostrzegam, że słucham tych historyjek, które bredzi umysł i są momenty, że się na tym łapię i tłumaczę sobie, że to tylko mój umysł sam nawija non stop i to nie ja. Z emocjami już gorzej…
 Zgadza się – to tylko wrażenia.
Brakuje świadomego, odpowiedzialnego życia, podejmowania decyzji.
Ale widzisz – mówisz, że zwykłe błahe obowiązki wydają Ci się niemożliwe do wykonania. Co samo w sobie jest oczywistym kłamstwem. Bo każdy z nich wykonałeś już zapewne wiele razy, pewnie setki. I nagle stają się niemożliwe? Jaaaasne.
A i zaraz – zupełnie niezauważalnie dla siebie – podajesz przyczynę – odarłeś je z sensu. Przedstawiłeś je sobie w takim kontekście, że motyw ich wykonywania jest pozbawiony sensu – “po co to robić?”
Bo tak jest: jak przychodzi moment tego kryzysu to automatycznie to co zrobiłem wczoraj szybko i sprawnie, dziś było męczarnią…, sam sobie odmawiam jakiegokolwiek znaczenia i sensu moich działań- może też między innymi, że patrzę krótkoterminowo na rezultaty swoich działań.
Wystarczy niekomfortowa emocja, jej racjonalizacja i już stoisz w miejscu tylko szamocząc się z emocjonalnością.
Od razu znajdujesz sobie zajęcie – emocjonujesz się przeszłością, np. wypominając sobie błędy. 
Jakbym czytał swój życiorys 
Przypominam, że wszystko co usłyszysz, przeczytasz i zobaczysz – od razu zostaje zapamiętane. Ale to Ty odpowiadasz co z tym zrobisz, gdy np. zobaczysz te myśli z powrotem.
OK rozumiem, to były kiedyś przykre słowa od paru osób, które wziąłem o siebie, a w miedzy czasie sam sobie jeszcze pewnie dopowiedziałem co nie co przykrego.
Radziłem sobie tylko poprzez totalne poddanie i modlitwę
Modliłeś się do Boga o to by Cię jakoś wspierał? O co Go prosiłeś?
Co oznacza, że ja – ta osoba zwana Piotrkiem – ten zbiór fantazji, że istnieje taka osoba – nie jest w stanie sobie poradzić. 
Pierwszy krok AA. Przyznać się do tego, że jest się uzależnionym i się nie radzi z uzależnieniem.
Można powiedzieć, że do tej pory testowałeś wszystkie swoje opcje z poziomu tzw. “ego”, czyli “małego ja” i widzisz wyraźnie, że żadna nie działa, nie skutkuje. A najczęściej tylko napędza, zasila, przedłuża, a nawet pogłębia to doświadczenie
Ojj, tak. Już skończyły mi się pomysły jak samemu to ogarnąć i cały czas próbuję…, ale doszedłem do wniosku, że jednak potrzebuję pomocy o Ci zaraz napiszę
Generalnie – mówimy o tym jak żyjesz i o tego konsekwencjach. Takie pytanie w komentarzach na Blogu odnośnie fundamentalnych tematów życia i poważnych, wieloletnich problemów oraz zaniedbań nie jest wg mnie poważne. Ale zrozumiałe, gdy człowiek nie rozumie swojej sytuacji i to jak żyje jest niezauważalne i/lub zupełnie nie brane pod uwagę, bo wydaje się normalne.
Ty jesteś na wyższym poziomie świadomości i masz doświadczenie w wychodzeniu z uzależnienia od porno, więc dlatego dla Ciebie to błahoska i wszystko wiesz, po paru zdaniach takiego gościa jak ja.
Zapraszam do WoP. Przyjrzymy się wnikliwie Tobie, jak żyjesz i jakie są tego efekty i zaczniemy wprowadzać korekty.
Pamiętaj, że żadnej konsekwencji nie można “przekroczyć”, tylko zaakceptować, wziąć pełną odpowiedzialność i zająć się przyczyną.
I to jest ta pomoc o którą chcę Cię poprosić: byś mnie poprowadził przez program WoP, bo go kupiłem od Ciebie, ale potrzebuję właśnie kogoś takiego jak Ty Piotrze na konsultacje i korygowanie mnie podczas kolejnych etapów zdrowienia. Bo samemu to mi idzie słabo… Oczywiście dopłacę ile będziesz chciał i co mam zrobić byśmy rozpoczęli?  
Źle zdefiniowane problemy i próby rozwiązywania ich na własną rękę to najczęstsze błędy ludzi, szczególnie uzależnionych. Np. “rzucanie uzależnienia” czy jak mówisz – “przekraczanie rozpaczy”.
Tematem trzeba się zająć holistycznie – zarówno zaakceptować konsekwencje, przestać grać ich ofiarę, wziąć pełną odpowiedzialność, odpowiednio przeanalizować i dobrać rozwiązania, jak i – fundamentalnie – zająć się przyczynami. A to wymaga też rekontekstualizacji i przewartościowania. Byś np. nie polegał już na tym “braku motywacji”, która uważasz, że jest uczuciem. Człowiek żyjący dojrzale sam znajduje sobie motyw do tego, co niezbędne w życiu, wliczając tematy niewygodne.
A nie “przekroczyć”. To co większość ludzi próbuje tylko robić, to unikać konsekwencji. To jakbyś przy każdym krojeniu chleba kaleczył sobie palce nożem i kombinował jak “przekroczyć” ból i krwawienie. Rozumiesz?
Dlatego koniec z tym moim kombinowaniem po swojemu, że sam wyjdę z uzależnienia, z tą dumą strachem i wstydem przed szukaniem pomocy. Potrzebuję Twojej pomocy i doświadczenia i poprowadzenia mnie.
Jak widzisz – w tym króciutkim komentarzu przedstawiłeś bardzo dużo i bardzo poważnych zaniedbań oraz życia w niskim spektrum.
Nie ma na to żadnej rady “jak to zrobić?” bo większość z tych problemów nie wynika z “nie mogę/nie potrafię”, tylko “nie chcę”. A nie chcesz, bo masz korzyści, do których jesteś bardzo mocno przywiązany jak i opierasz się zmianie.

A potem najczęściej ludzie korzystają z kolejnej strategii uniku i sabotowania siebie – “spróbuję samemu” i “spróbuję się zmotywować/zmusić/przełamać do działania”. I tak się próbują “przełamywać” miesiącami. Średnio z doświadczenia z komunikacji z ludźmi – 2 lata (!), a rekord to było 5 lat. Pamiętaj, że wszystko, do czego próbujesz się zmusić – nie chcesz tego robić. Dlaczego nie? Bo…?
Dlatego właśnie jestem zdecydowany na wspólpracę z Tobą z programem WoP.

Paweł

A co mozna zrobic Piotrze w sytuacji, kiedy ma sie mysli samobojcze. Przyznam, ze jestem w takim stanie, ze mam wlasnie takie mysli- zeby to po prostu zakonczyc. Te moje zycie. A ze wierze, ze urodze sie na nowo, jako inna osoba, daje mi to pewna nadzieje. Zakonczyc ten zywot i urodzic sie od nowa. Zaczac wszystko na nowo. I nie cierpiec. Czy moze bede cierpial, gdy sie urodze jeszcze raz. Zwazywszy na fakt, ze podobno rodzimy sie na takim poziomie swiadomosci, na ktorym zakonczylismy poprzednie wcielenie. Co mam zrobic Piotrze, zeby nie miec takich mysli? Stale uwalniac i ignorowac te mysli? Nie potrafie. Tych mysli jest bardzo duzo i sa straszne. Ciezko to wytrzymac. Licze, ze dasz mi jakas rade. Czy twoj program by pomogl?

Paweł

To jak wiec Piotrze w takim razie pokochac siebie, jesli nienawidze siebie, za to, ze nie mam kobiety, ze jestem chudy itd itd? Czy pokochanie siebie to jest decyzja, w zwiazku z ktora musi sie odbyc oczyszczenie z emocji i dopiero wtedy pokocham siebie?

Grzegorz

Czesc Piotrze. Zaciekawila mnie twoja odpowiedz na pytanie: jak pokochac siebie? Jezeli ktos siebie nienawidzi, to znaczy, ze to ten ktos siebie nie nawidzi, czy to po prostu ego mowi: nie nawidze siebie, a czlowiek po prostu sie z tym utozsamia? W ogole przeciez :”nienawidze siebie”, to juz jest chyba mysl, ktora pojawila sie w glowie. Czy to nie jest tak, ze ta mysl pojawila sie na podstawie stlumionej emocji? Piszesz, ze emocje to konsekwencje nienawisci, ale czy nie jest odwrotnie? Bo skad wiem, ze nienawidze siebie?Pojawia sie mysl: nienawidze siebie. Dlaczego pojawia sie taka mysl? Czy to nie jest tak, ze czlowiek nienawidzi siebie, poniewaz slucha sie umyslu? Wpatruje sie w mysli? A te mysli to efekt stlumionych emocji. Przyznam, ze nie rozumiem tego i gubie sie w tym. Tak samo z przekraczaniem poziomow swiadomosci. Czytalem ta ksiazke. Tam nie ma nic o uwalnianiu emocji. Z tego wynika, ze uwalnianie nie jest potrzebne, aby przekraczac poziomy swiadomosci. Ale tak jak napisales, nie da sie przeskoczyc z nienawisci do milosci. Rozumiem, ze trzeba odrzucac pozycjonalnosci, aby wspinac sie na wyzsze poziomy. Czy konieczne jest do tego uwalnianie emocji? Jezeli nie bede uwalnial emocji, a bede odrzucal pozycjonalnosci, to czy mozliwe bedzie wchodzenie na wyzsze poziomy? Jezeli tak, to co sie wtedy stanie ze stlumionymi emocjami? Same sie uwolnia? Przetransformuja sie? Jezeli bede wybieral by byc kochajacym, wybaczajacym, nie ocenial itd. ale nie bede uwalnial stlumionych emocji, to co sie z nimi stanie? W “Przywracaniu zdrowia” pan Hawkins pisze:
“Kiedy zaglądamy w głąb siebie, możemy naprawdę zobaczyć, że wszystko, co kiedykolwiek uczyniliśmy, zrobiliśmy z niewinności, a kiedy nasza główna intencja nastawi się na zrozumienie tego faktu, uzdrawiamy to poprzez nasze współczucie. Kiedy spróbujemy tego z innymi ludźmi i pozbędziemy się pragnienia, by osądzać siebie samych i innych, to nasze własne pole energii zacznie przemieszczać się w pozytywnym kierunku.” I potem:
“Patrząc na Mapę Świadomości, widzimy, że Miłość na poziomie 500 jest dla nas wszystkich dostępna. Na tym polu zachodzi oddanie się miłości bezwarunkowej.”
Byc moze zle wszystko rozumiem, ale uwalnianie emocji, nie jest takie wazne. Wazne jest podejscie czlowieka, nastawienie. Jezeli np. czlowiek jest w depresji, czyli z tego co rozumiem, ma duzo stlumionych emocji, to jezeli ze tak powiem ” wkurzy sie i “zbierze sie w sobie” i powie:” nie chce tak dluzej zyc” i znajdzie sobie np. jakia cel w zyciu, zacznie biegac, jezdzic na rowerze itd. to marny jego trud, poniewaz zalegaja w nim toksyny emocjonalne, czy poprzez zmiane jego nastawienia, zmiane swiadomosci, te emocje sie uwolnia? Przetransformuja? Szczerze przyznam, ze po przeczytaniu “Techniki uwalniania” rozumialem to tak, ze glownym winowajca wszelkiego “zla” ktore czlowiek ma w zyciu, sa stlumione emocje. W ” Metodzie Sedony” tez tak bylo napisane. I ze gdy czlowiek uwolni te emocje, to radosc i szczescie samo sie odsloni. A tak chyba nie jest. I z tego co juz rozumiem, to zadne emocje nikogo nie ograniczaja. Co zatem z ludzmi, ktorzy maja jakies fobie , lęki, nerwice, depresje itd. Czy to tez efekt stlumionych emocji? Czy nie tylko. I co jest przyczyna, a co skutkiem. Czy podejscie czlowieka do zycia jest przyczyna stlumionych emocji, czy jest tego skutkiem? Troche sie rozpisalem. Mam nadzieje, ze co nieco mi wyjasnisz.

Michał

Witaj Piotrze. Ja tez tak mam, ze dowalam sobie za zmarnowana przeszlosc, za to ze nic nie osiagnalem w zyciu, ze nie mialem i nie mam partnerki itd i chce przestac to robic. Znaczy chce przestac dowalac sobie. Ale nie moge i nie wiem czemu. Pojawiaja mi sie mysli, ze jestem, bezwartosciowy, ze nie powinienem zyc tak jak teraz zyje, tylko inaczej itp. I ja ignoruje te mysli, ale one sie caly czas pojawiaja. I gdy sie pojawiaja, pojawia sie w tym czasie jakas emocja. Chyba emocja. Bo pojawia sie jakies uczucie w ciele. A emocje odczuwamy cialem, z tego co przeczytalem glownie u ciebie. I gy pojawiaja sie te mysli i te emocje, to prowadze z soba wewnetrzny dialog typu: jestem bezwartosciowy, spier….laj nie jestem. I tak dalej. Moze to glupie i dziwne, ale gdy tak sie kloce ze soba, to mam takie wrazenie, jakby wisiala nademna, czy wokol mnie, taka jakby waga z szalkami i na jednej szalce jest “jestem bezwartosciowy”, a na drugiej “mam wartosc”? i podczas tej mojej wewnetrznej walki z samym soba, ta szalka “?jestem bezwartosciowy” wygrywa. O co tu chodzi. Ja nie chce dowalac sobie. Mowie sobie ze jestem wartosciowy i ze to ja jestem zrodlem swojego szczescia, ale tak jakby ten drugi “glos”, ktory mowi ze jestem bezwartosciowy przewazal. I te mysli ktore sie pojawiaja caly czas, pomimo ze je ignoruje. I ja chyba wierze tym myslom. I juz sam nie wiem, czy tosa mysli, czy to ja sam sobie dowalam. Ale dlaczego mialbym? Szczegolnie ze nie chce sobie dowalac i ze chce kochac siebie, za samo to ze jestem i zyje. Czy te mysli pojawiaja sie na skutek emocji, czy emocje sa wywolywane przez te mysli? I jak z tego wybrnac? Bo jezeli to ja sobie to robie, to chyba nie pomoze ani medytacja, ani uwalnianie? CZy jestem na takim niskim poziomie swiadomosci? Sam z soba rozmawiam i sam sie ze soba kloce. Moze zwariowalem? Jak z tego wybrnac Piotrze? Ksiazki pana Hawkinsa znam. Nawet sluchalem jego wykladow. Wykupilem konto na veritaspub. Sluchalem Lestera Levensona o pokochaniu siebie i nic. Za kazdym razem kiedy podejmuje decyzje, ze pokocham siebie i ze nie bede sobie dowalal, to dowalam sobie. A ja nie chce sobie dowalac, bo wiem, ze to jest negatywne i nie sluzy mi, zyciu itd. Jakie masz spojrzenie na to Piotrze? Czy powinienem udac sie do psychiatry, badz na jakas terapie?

Michal

Dzieki Piotrze za odpowiedz. Skoro zapraszasz do WOP, to juz nie bede ci sie tutaj rozpisywal, bo rozumiem, ze twoj czas i twoja wiedza kosztuje. Natomiast co do WOP, to jestem sceptycznie nastawiony, bo przerobilem juz duzo kursow, technik itd. Z marnym rezultatem. Najbardziej jednak jestem zdziwiony, ze nie potrafie uwalniac wedlug dr. Hawkinsa. Nie potrafie tego pojac, co to znaczy nie trzymac sie emocji, zrezygnowac z niej, ale jednoczesnie ja odczuwac. Nie ogarniam co to znaczy uwolnic i jak to zrobic. Instrukcja niby prosta, ale ja juz wykladam sie na pierwszym punkcie. Tak jak tutaj sie pytales co odczuwm. Jakie emocje. Nie wiem, bo nie potrafie nazwac tego co czuje. I nie chodzi mi i czucie nosem. Tylko cialem. Bo czuje cos ciele. Ale dobra, bo mialem nie rozpisywac sie. Pozdrawiam.

Ale gdyby jednak chcialo ci sie odpisac, to moglbys tylko wyjqsnic mi, co to znaczy uwolnic emocje? Bo gdy czytam ksiazke pana Hawkinsa, a czytalem ja juz kilka razy, to bezowocne jest dla mnie czytanie dalej niz pierwszy rozdzial, poniewaz pozniej pan Hawkins caly czas uzywa zwrotu “uwolnic” i ciagle mowi: “gdy uwolnimy” itd. A ja nie wiem co to znaczy. Chyba jestem jakis niedorozwiniety umyslowo. I gdy pan Hawkins pisze tak:
“Uwolnienie z jednoczesnym odpuszczeniem jest jak nagłe pozbycie się wewnętrznego napięcia albo jak zrzucenie ciężaru. Towarzyszy mu natychmiastowa ulga i lekkość oraz poczucie wolności i szczęścia. Jest rzeczywistym mechanizmem umysłu – każdemu zdarzyło się tego doświadczyć.”
to to jest jakas abstrakcja dla mnie. Bo ja tego nie doswiadczylem i nie umiem tego zrobic. Jak uwolnic z jednoczesnym odpuszczeniem i poczuc to szczescie i wolnosc? Uwolnic, uwolnic, uwolnic. Jak? Co to znaczy? Bo za przeproszeniem w tej instrukcji w ksiazce nie ma napisane jak uwolnic z odpuszczeniem. Chyba ze to ze mnie taki idiota. Ale z tego co czytalem, to duzo ludzi ma problemy z ta technika. Na reddicie jest mnostwo osob, ktore rowniez nie umieja uwalniac. A podobno to jest naturalna zdolnosc. Ok. No to sie rozpisalem. Mozesz to skasowac. Ale bede zyl nadzieja ze mi cos odpiszesz. Dziekuje i przepraszam.

I tak wracajac do twojego programu, to z tego co rozumiem, to opiera sie on w glownej mierze na pracy z emocjami, a scislej mowiac- na uwalnianiu. Ale ja nie potrafie uwalniac, wiec ten program mi nie pomoze. Czytalem calego twojego bloga wraz z komentarzami i bylo kilka takich przypadkow jak ja, gdzie ludzie mieli problemy tez z uwalnianiem. I odpisywales.im.ze albo nie chca uwalniac, albo ze brakuje im uczciwosci, albo ze sie opieraja itd. Ale ja chce uwalniac, ale po.prostu nie umiem. Staram.sie robic wszystko zgodnie z instrukcja, ale nic z tego nie wychodzi. Caly czas czuje to.co czuje, a to sie nie wyczerpuje. Dochodze do wniosku, ze te uwalnianie to jedna wielka sciema. Bo podobno to.jest naturalna zdolnosc. Czyli jest jak.oddychanie. A oddychac umiem. A wiem ze umiem, bo oddycham. A uwlniac nie umiem. A wiem.ze.nie.umiem, bo nie uwalniam pomimo.najszczerszych checi. Potrafie nawet dwie godziny lezec i odczuwac uczucie w stanie medytacji, a ono nie mija. Pewnie tak jak pisales- nie mija bo sie opieram. Ale ja nie potrafie inaczej. Zgadzam sie na to zeby bylo i jest sobie. Caly czas jest i nie mija. A ja mam ochote zakonczyc to wszystko. Bo jiz nie wytrzymuje. Czytalem Hawkinsa, Metode Sedony i Bog wie ile jeszcze filmow o uwalnianiu, medytacji prowadzonych.i za przeproszeniem.gowno z tego wychodzi. Pewnie podswiadomie sie.opieram przy odczuwaniu i dlatego nie uwalniam. Wiec nie moge tu juz za wiele zrobic, bo.z podawiadomoscia nie wygram. Wiec i WOP.mi nie pomoze, skoro cos mam.zablokowane, ze nie moge uwalniac. Cokolwiek to.znaczy te uwalnianie. Dzieki jeszcze raz, ze mi odpisales. Pozostaje mi tylko czekac na smierc, ktora bedzie dla.mnie wybawieniem. Albo samemu to zakonczyc. Czesc

Widze Piotrze, ze wkleiles moj komentarz, ale prosze abys nie marnowal na mnie czasu i nie odpisywal. Bo mialem sie nie rozpisywac, ale sie i tak rozpisalem. Czyli nie dotrzymalem slowa. I teraz napisze tak tylko dla ciebie, jak facet facetowi. Nie wiem w jakim stanie byles, jak byles uzalezniony, ale mnie naprawde juz chuj strzela, jak czytam i ogladam o uwalnianiu, probuje setki razy i gowno z tego wychodzi. Narasta we mnie frustracja i jeszcze sobie dokladam, ze jakis kurwa niedojebany jestem, ze nie potrafie pojac niby prostej techniki. Jednoczesnie czytajac Przywracanie Zdrowia, boje sie ze dostane jakiejs strasznej choroby przez te negatywne energie, ktore we mnie zalegaja, a ktorych nie potrafie uwolnic. Wydaje mi sie, ze zle rozumiem definicje”uwalnianie”. Pomimo przeczytania chuj wie ilu ksiazek i obejrzeniu chuj wie ilu wykladow m.in. pana Dwoskina. Naprawde Piotrze kurwicy dostaje i szukam ratunku i dlategow akcie desperacji sie rozpisalem, pomimo ze obiecalem iz tego nie zrobie. Przepraszam jeszcze raz.

Uzależniony

Co to jest tak naprawdę zawstydzanie? Czy ktoś może tak naprawdę nas zawstydzić czy to jest co sami sobie robimy? Na przykład zrobimy coś niewłaściwego lub stanie się coś co ukarze naszą słabość i ktoś będzie nam wmawiał : “Jesteś <tu ohydny wulgaryzm>” utwierdzając w przekonaniu że to prawda? Trudno to zignorować bo jednak nasza słabość i błąd wyszły ale czy ta osoba ma racje? Potem trudno pozbyć się tego negatywnego przekonania. Mi jest bardzo trudno i zawsze gdy wraca takie pewne przykre wspomnienie uciekam w porno. Nie radzę sobie z tym.

Michal

Moje doświadczenie jest takie: to ja siebie ograniczałem przez uporczywe złe i wstydliwe myśli o sobie, “bo coś nie tak ze mną”, “bo jestem kiepski” “bo znów probkem ze mną” itd…

Zgadzam się więc z artykułem!

Krzysztof

Z pewnością jestem osobą wstydliwą. Dowiedziałem się kilka ciekawych faktów, co należy zrobić aby z tym skończyć. Pisałeś Piotrze między innymi aby “puścić” dane emocję, unikając tym samym zapętlania problemu szukając wyjścia w umyśle i aby móc to zrobić trzeba być świadomy tego że to emocja. Ale czy “puszczenie” oznaczało by np. Objęcie ramionami kogoś kogo lubimy, jednak mamy świadomość że to niedorzeczne a co gorsza boimy się dezaprobaty drugiej osoby? Czy “puszczenie” byłoby zauważalne przez drugą osobę, poprzez widoczną pozytywną energię?

Dennis

Poruszenie tematu wstydu, to jeden z najważniejszych tematów dla mnie, bowiem jak wiesz Piotrek jestem dość nieśmiałą osobą i mało odważną. Od zawsze przede wszystkim wśród ludzi czuję się zawstydzony nie potrafiąc mówić swobodnie będąc wyluzowany. No w każdym bądź razie nieśmiałość, to jest aspekt u mnie, który pragnę wyeliminować nie dawając się temu głupiemu poczuciu. Oczywiście zachowując przy tym zdrowy rozsądek. Można być odważnym, pewnym siebie jednocześnie czując niepewność i strach? Tu próbując intelektualnie wmawiać sobie, że tym razem się nie dasz nic nie daję poza gniewem wspomagającym do działania. Gdy poczujesz coś automatycznie blokujesz się, to takie przyzwyczajenie raczej. Trzeba się z tym zmierzyć i to po prostu puścić, poddać. Innego wyjścia nie ma. Czy mogę oczyścić się z tego, co nawet stłumiłem parę naście lat temu w dzieciństwie? Oznacza to dłuższy czas przeżywania emocji wstydu? Odkąd pamiętam jestem wstydliwym chłopakiem. :3

Dennis

Heh, nie wyobrażam sobie siebie jako odważnego i śmiałego. Przecież to już nie będę mną. To byłoby coś wspaniałego. :D

Wiesz chodziło mi, żeby się nie dawać w sensie, abym się nie blokował na nieprzyjemnym poczuciu, lecz starał się działać pomimo czucia w/w stanu. Odważna osoba dziala, co nie oznacza, że nie czuję strachu. Zapamiętałem to w jednym z Twoich tekstów i będę próbował to wykorzystać w życiu realnym. Zacząłem dostrzegać, że tu wszystko chodzi po prostu oto, że nie chcę czuć stanu od którego i tak nie uciekne, nie usunę, a co najwyżej stłumie. Przez co trwa i rośnie. Podobnie opierając się absurdalnym myślom. A można to puścić w kilka sekund skupiając się na oddechu.

Wojciech

Dziękuję ci bardzo dzisiaj miałem taką wstydową sytuację i twój artykuł mega pomógł dawaj tego więcej.

Marek

Przyglądam się sobie Piotrze i dostrzegam właśnie ten wstyd u siebie. Wstyd pojawia się z zewnątrz. Od rówieśników, kolegów, reklam itp. Jak już poczuję wstyd wtedy pojawia się napięcie, a następnie chcąc złagodzić i uciec to popada się w uzależnienie aby na chwilę zapomnieć. Ale tego się nie zapomni i wstyd nie minie, tylko zagłuszy a wstyd prędzej czy później znowu się pojawi. To tylko kwestia czasu. Wstyd to jest informacja, że jesteśmy niedoskonali i nie zgadzamy się na te niedoskonałości. To poprzez presje z zewnątrz tak odbieramy wstyd. Dobry przykład podałeś z Nick Vujicic albo Danny DeVito. Gdyby Oni trzymali się wstydu to ani pierwszy czy ani drugi nie osiągnęli tak wspaniałych relacji z innymi kobietami i tak pięknymi, jak np. Danny DeVito. Dziękuję Piotrze za dobre dwa przykłady. Szukaj takich więcej przykładów. :)

Paweł

Bardzo ciekawie piszesz, dużo merytoryki i dbania o sferę higieny myśli. Zauważyłem że to niezwykle istotne. Najciężej jest z tymi których kochamy, a którzy przez lata utrwalania instalacji karmienia się negatywnymi emocjami, doszli do takiego etapu, że jakiekolwiek wspomnienie o temacie prowadzi do \” co to za pierdoły opowiadasz \”.
No i tym sposobem co raz rzadziej pojawiam się w domu …. Na dłuższą metę ucieczka od tematu mi nie odpowiada.
Czy mówiąc o nazwaniu emocji, rozróżnieniu i zaakceptowaniu, mówisz o w pewnym sensie wyjściu z siebie i spojrzenie okiem obserwatora ? Gubimy wtedy Ego tak ? Czytałem o tej technice w książce Tadeusza Niwińskiego pt. \” Ja czyli jak zmienić siebie\” – gorąco wszystkim polecam. Tam autor porusza temat wstydu na przykładzie kanonu wychowywania dzieci w Kanadzie gdzie mieszka – są one od małego przystosowywane do tego.

Łukasz

Wstyd czasem jest dobry. To on podpowiada, że czegoś nie wypada robić np. obgadując innych czy niepoprawnie zachowywać się w towarzystwie. Bo gdyby człowiek nie odczuwał wstydu to nie miałby żadnej samokontroli. Niestety uzależnienie przyciąga wstyd, który jest interpretowany inaczej i ściąga on na samo dno poczucia własnej wartości.

Dawid

Genialny temat. Chciałbym żeby więcej moich znajomych nie żyło w jakimś chorym programie typu ruchaj co weekend, zalej mordę co piątek i miej gablotę za minimum 10 tysi, bo inaczej jesteś pizdą. Cały czas biegną i biegną w tym wyścigu szczurów i nie dostrzegają piękna obecnej chwili, bo nie ma czasu na \”pierdoły\” tylko życie w takich prymitywnych programach. Ciężko jest dotrzeć do takich ludzi, bo ich ego to nie ego, ale EGO, cholerna ściana, która ich blokuje nawet do przyznania się do tego, że gdy nie mają dziewczyny, to codziennie walą przed monitorem. Masz jakieś wskazówki, jak dotrzeć do ludzi z tak zamkniętymi umysłami?

Mariusz

Moi znajomi również żyją jak napisałeś chorym programem. Też mnie to bolało, ale co pomogło to..odizolowanie się od tych ludzi. Teraz spotykam się z innymi kumplami. Od kiedy sam zacząłem się oczyszczać, po prostu zmieniłem towarzystwo.Ten wyścig szczurów to może skutek przedawkowania fb z twitter\’em, snapchata i jeszcze czegoś :D
Jasne, że można pomóc koledze, ale nie da się czegoś zmienić – Ja też takie coś chciałem i myślałem. Bolało mnie to, ale to ja się z tym źle czułem. Ktoś sam musi chcieć.
Artykuły Piotrka są genialne, bardzo dobrze się je czyta, pomimo trudnych tematów.
sorry ze sie wciąłem ;)

Mateusz

Cześć dziś miałem prawie poczucie wstydu albo miałem przez krótki okres ogólnie wychodzę z pracy wsiadam do samochodu cofam a tu jeb rozbiłem takiej Pani lampe tylną w w samochodzie wszyscy przechodzą patrzą się na mnie i na tą lampę myślę sobie ale lipa jak to się mogło stać co powiedzą jutro w pracy blebleble……. przestań powiedziałem sobie w duchu przeanalizuj swój sposób myślenia i zmień jego kierunek zrobiłem to i poczułem się dużo lepiej zadziałem bardzo szybko bo nie chciałem żeby te myśli nade mną przejęły kontrole żeby mnie to wkurzało wstyd poczucie winy to ma mi spieprzyć dzień o nie.. skończyło się na tym że będę tylko podkreślam tylko oddać pieniądze za lampę bez żadnych niskich emocji co więcej gdy wracałem do domu miałem poczucie takiego szczęścia byłem zadowolony z siebie że rozwaliłem te głupie myśli i i wracam do domu nie myślę o lampię tylko o tym że będę mógł się realizować w swoich pasjach i robić to co lubię a ponadto to było też dla mnie ważna lekcja bo zawsze się do wszystkiego spieszę a to pokazało w pewnym stopniu żebym po prostu wy luzował i pełen chill ;) Pozdrawiam ;)

Mariusz

Przy uzależnieniach (i nie tylko) można stracić zaufanie do samego siebie, np. kiedy ktoś podejmuje setną próbę (wystarczy pomyśleć). Bardzo dobrze jest odzyskać zaufanie. A jak to zrobić? Najpierw zaplanować coś, a potem to ZROBIĆ – w ten sposób. Jest to bardzo pomocne w odzyskiwaniu wiary w siebie i jest budujące. Nie muszą to być jakieś trudne rzeczy. Proste czynności dają mi wiele radochy, energii i satysfakcji. Pamiętam jak zacząłem sprzątać pokój, nawet nie wiedziałem, że może to sprawiać tyle przyjemności. Serio. Chciałem się tym podzielić :) Uzależnienie i emocje prawdopodobnie wiele namieszało w tej sferze, szczególnie wstyd.

Piotrze, czy może tak być, że myśli są naszą wolą, decyzją czy zawsze są przyczyną emocji? Z tego co rozumiem to chodzi o to, by nie dopuszczać myśli, tylko zająć się emocjami. To tak jakby myśli były \’złe\’ skoro pochodzą z tłumionych emocji. Ale chyba dobrze jest czasami myśleć i nie zajmować się wtedy emocjami.

Podobne Wpisy:
O Emocjach – Pożądanie (Część 10)

O Emocjach – Pożądanie (Część 10)

Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy temat świadomości Pożądania. Części 1-9 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► O Emocjach – Pożądanie (Część 1). ► O Emocjach – Pożądanie (Część 2). ► O Emocjach – Pożądanie (Część 3). ► O Emocjach – Pożądanie (Część 4). ► O Emocjach – Pożądanie (Część 5). ► O Emocjach – Pożądanie (Część… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 0
Opis przykładowego opisu ADHD

Opis przykładowego opisu ADHD

Witam Cię serdecznie! Przedstawiam Ci dziś moje rozważania o powszechnym i popularnym temacie. W moich oczach stanowi on bezładne sklejenie ze sobą przeróżnych spraw. Wiele z nich pojmowanych jest często bardzo pokrętnie. Wychodzi z tego chaos, przez co skuteczność poprawy jest często granicznie niska. Sam miałem do czynienia z każdą składową, które “zlepione” nazywa się… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 2
“Każdy mówi tylko o sobie” – autor znany

“Każdy mówi tylko o sobie” – autor znany

Witam Cię serdecznie! W tym artykule chciałem wyjaśnić na czym polega istota i ważność dość często używanego przeze mnie stwierdzenia – “Każdy mówi tylko o sobie”. Bowiem pojawiło się bardzo dużo związanego z nim niezrozumienia. A nawet wykorzystywania go “przeciwko mnie”. Wyjaśnię ogromne znaczenie tego faktu, z czego wynika i jakie są konsekwencje niezdawania sobie… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 19
Z życia wzięte 7 – Utrata kobiety (2 studium przypadku)

Z życia wzięte 7 – Utrata kobiety (2 studium przypadku)

Witam Cię serdecznie! Akurat pojawiła się okazja, by rozważyć kolejny przypadek z “serii” utraty partnerki. Napisał do mnie były uczestnik Programu Wolność od Porno. Okazało się, że potrzebował prawie półtora roku, by ponownie i poważnie(j) podejść do siebie i tematu zdrowia. A zainicjował to, jak powiedział sam mężczyzna “zawód miłosny”. Czyli jak świat długi i… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 8

WOLNOŚĆ OD PORNO