Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy temat stanięcia w obliczu faktu o własnym uzależnieniu. Części 1-10 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 1) – Wstęp ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 2) – Lista nr 1 ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 3) – Nienawiść, złość, chęć zemsty, wina ► Jestem uzależniony/a.… Przeczytaj
Wpis!
W dzisiejszym artykule poruszę pewną ciekawą kwestię. Mianowicie, odpowiem krótko na pytanie – czym jest seks? Prawda, że to ciekawe? Tak jak WSZYSTKO na tym świecie, seks ma wymiar fizyczny oraz metafizyczny (meta – ponad). Jest czymś więcej, niż tylko prokreacją. Dla niektórych osób nie jest nawet tym. Pozwól, że przytoczę Ci z czym najczęściej… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Każdy uzależniony przez to przechodzi – dowiaduje się, że jest uzależniony. Że ma bardzo poważny problem. Pewnego dnia staje przed tym faktem – ma bardzo poważny problem, bardzo niebezpieczną chorobę i nie może już tego dłużej wypierać, ukrywać, bagatelizować, ani udawać, że wszystko jest ok. Wiadomości w tym są dwie – dobra… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Wracamy do tematu natury pracy ludzkiego umysłu. Część 1 znajdziesz klikając na poniższy link: ► Ludzki umysł (Część 1). Ludzki umysł myśli sam. Żadne słowa nie oddadzą w pełni ważności zrozumienia tego krótkiego faktu. Umysł myśli sam i nic nie możemy na to poradzić, ani nic nie możemy z tym zrobić: –… Przeczytaj
Wpis!
Czesc Piotrze. Dzisiaj zaczalem sie zastanawiac nad taka rzecza, w kontekscie uzaleznienia od porno: czy istnieje samo uzaleznienie od tylko ogladania? Bo ze swojego doswiadczenia, z twojego bloga, forow nofap itd, mozna zalozyc, ze ogladanie porno i rownoczesna masturbacja ida ze soba w parze. Czyli tak jak ja to rozumiem, to nie ma uzaleznienia od porno. Jeat uzaleznienie od porno+masturbacji. ALE rowniez z mojego doswiadczenia moge powiedziec, ze mam tak, ze gdy nachodzi mnie ochota na porno, a nie poddam sie tej ochocie, tylko sie szybko zmasturbuje bez ogladania, to juz mi sie nie chce ogladac. Wiec czy to aby napewno jest uzaleznienie od porno? Bo gdy z drugiej strony tylko ogladam bez masturbacji, to mam ochote zmasturbowac sie w tym czasie. Samo ogladanie nie przynosi mi satysfakcji. Jest to dla mnie dziwne. Smiem powatpiewac w to, ze uzaleznienie od porno w ogole istnieje. Jak to jest Piotrze?
Długo zbierałem się, żeby do Pana napisać. Mam wrażenie, że chyba będę najmłodszą osobą tutaj. No cóż. Kilka słów o mnie – mam na imię Kuba, mam 17 lat. Chodzę do liceum, mieszkam z mamą na jednym z osiedli. Mama wychowuje mnie sama. Z ojcem nie mamy kontaktu. Z pornografią mam problem od 14-15 roku życia. Aktualnie oglądam ją niestety codziennie, kiedy tego nie robię nie potrafią zasnąć i nie mogę przestać o niej myśleć. Nie panuję nad tym, kiedy to zrobię znowu. Ostatnio doszło do bardzo niezręcznej sytuacji między mną a mamą, booo nooooo… nakryła mnie, jak to robiłem. Aż mną telepie, jak sobie pomyślę, że musiała mnie zobaczyć w takim stanie. Bez spodni, z głupkowatym wyrazem twarzy oglądający Pornhuba na cały ekran, jak jakiś umięśniony byk bzyka cycatą blondynkę w kuchni. Spaliłem się ze wstydu. Ona jakby się nic nie stało grzecznie przeprosiła, że nie zapukała i wyszła. Później chciałem to jakoś wyjaśnić, nie wiedziałem, jak po czymś takim mam się wobec niej zachowywać. Ona powiedziała z serdecznym uśmiechem, że nie ma o czym gadać, że się przecież nic nie stało i to ona przeprosiła mnie ” że naraziła mnie na tak niekomfortową sytuację, bo zapomniała, że ma już w domu prawie dorosłego faceta i powinna zapukać wchodząc do pokoju bez pytania”.. No i że, jeżeli chciałbym pogadać o seksie to, żebym się jej nie krępował, chociaż wie, że nigdy w pewnych sytuacjach nie zastąpi mi ojca. Długo rozmawialiśmy później. Na wiele tematów. To było poniekąd bardzo oczyszczające. Mam z nią wyjątkową relację. Czytałem parę komentarzy na blogu i było mi bardzo żal tych, którzy opisywali swoje problemy z rodzicami i ile otrzymali od nich przykrości. Od ojca nigdy miłości nie dostałem, ale zawsze mama mi wystarczyła. Harowała jak wół, żeby nas utrzymać, żebym zawsze miał fajne ubrania, telefon, żebym mógł pojechać na wycieczkę albo na obóz, a przy okazji żebym zawsze miał zajebisty obiad wieczorem i długie, szczere rozmowy. Nigdy nie traktowała mnie jak gnojka i gówniarza, tylko jak równoprawnego “partnera” w rozmowie. Bardzo liczyła się z moim zdaniem, potrafiła słuchać i słyszeć to, co mówię. Raz, jak jeden chłopiec w podstawówce mnie pobił po szkole poszła do dyrektorki i walczyła, jak lwica, żeby ten, kto mi to zrobił został ukarany. Zrobiła awanturę nieadekwatną do problemu. Mamy dobry kontakt może dlatego, że jest trochę młodsza niż matki moich kolegów. Zaszła w ciążę w bardzo młodym wieku, jak się pewnie Pan domyśla nie byłem za bardzo planowany, mimo to zawsze mówiono mi, że jestem najcudowniejszą rzeczą, jaka jej się przytrafiła i że jestem dla niej wszystkim, co ma… Mam jakąś blokadę i nie byłem w stanie powiedzieć jej, że pornografia jest dla mnie dużo większym problemem niż się wydaje i to już dawno przestało być zdrowym odruchem dorastającego chłopaka. Że straciłem kontrolę. Albo wcale jej nigdy nie miałem. Nie wiem. Mam wrażenie, że bym ją zawiódł. Że pozwoliłem sobie na to, by wpaść w takie uzależnienie. Ona ma mnie za cholernie odpowiedzialnego i mądrego jak na swój wiek. Boję się, że jeśli się dowie już nigdy nie będzie między nami tak, jak dawniej. Że pomyśli, że to co robiła dla mnie do tej pory nie wystarczyło, by wychować normalnego człowieka. Że była niewystarczająca. A przecież to tylko moja wina, nikogo innego. Nie będę zrzucał odpowiedzialności. Szczególnie na nią. Chociaż nie zdziwiłbym się, jakby już się domyśliła, że mam problem. Ona zna mnie do tego stopnia, że kiedy zwierzałem się jej, że podoba mi się córka jej najlepszej przyjaciółki odpowiedziała tylko “przecież wiem, domyśliłam się, widzę, jak się przy niej zachowujesz” i zaczęła chichotać. Ja się od ponad roku waham, czy powinienem wyrazić swoje uczucia względem tej dziewczyny i co będzie jeśli mnie odrzuci i przez to mama straci najlepszą przyjaciółkę albo coś, a ona wyjeżdża mi z tym, że od dawna wie, jakby w myślach czytała. Czasem zastanawiam się, dlaczego. Dlaczego w ogóle wpadłem w tą pornografię. U tych, którzy piszą tu komentarze zaobserwowałem wiele powodów, u siebie nie jestem w stanie. Normalny, przeciętny, lekko wycofany szkolny nerd, który czasem jest nieśmiały, a czasem nie.
No cóż. Kilka słów o mnie – mam na imię Kuba, mam 17 lat. Chodzę do liceum, mieszkam z mamą na jednym z osiedli.
Witaj Kubo!
Miło mi, że napisałeś!
Mam wrażenie, że chyba będę najmłodszą osobą tutaj.
Tak, to tylko wrażenie.
Tak naprawdę nie możesz tego wiedzieć.
Najmłodszy chłopak, który do mnie napisał, powiedział, że miał 11 lat.
Pamiętaj, że wiek nie ma wielkiego znaczenia. Można być dojrzałym w wieku 15 lat, a można być nadal bardzo niedojrzałym w wieku 50 lat.
Długo zbierałem się, żeby do Pana napisać.
Proszę, mów mi na “ty”.
Mama wychowuje mnie sama.
Powiedziałbym, że już najwyższy czas, byś zaczął podejmować odpowiedzialne decyzje i kierował swoim życiem.
Nie oznacza to jakiejś głupkowatej rebelii wobec mamy czy nieposłuszeństwa dla samego nieposłuszeństwa.
Ale zacznij się przyglądać za jakie tematy w Twoim życiu oddajesz odpowiedzialność innym – np. mamie.
Jesteś wolny, jesteś odpowiedzialny, a to oznacza, że możesz zmienić to co Ci nie pasuje, nauczyć się czegoś nowego, poznać to, co chcesz.
Nie musisz ograniczać się do jedzenia tego, co przyszykuje Ci ktoś inny.
Z ojcem nie mamy kontaktu. Z pornografią mam problem od 14-15 roku życia.
Ok ale przecież wybierając pornografię nie uważasz tego za problem, zgadza się? Raczej za rozwiązanie, pomoc.
Aktualnie oglądam ją niestety codziennie,
“Niestety” – to słowo nie ma tu nic do rzeczy, gdyż jest to Twój wybór, z którego nie zdajesz sobie sprawy.
A robisz to, bo masz z tego korzyści.
Tak jak niżej piszesz – np. jeśli nie obejrzysz porno, nie możesz spać.
Ale nie wiesz dlaczego nie możesz spać. Dlatego tego problemu nie możesz rozwiązać i dlatego cały czas porno zdaje się być nie tylko słusznym ale też jedynym znanym Ci sposobem – pomocą – byś mógł usnąć.
kiedy tego nie robię nie potrafią zasnąć i nie mogę przestać o niej myśleć.
Nie możesz przestać myśleć, bo nie myślisz. Człowiek nie myśli.
Tylko non stop wpatrujesz się w mentalny bełkot – bo to nie jest myślenie – którym się non stop hipnotyzujesz sądząc, że to Ty jesteś tego autorem.
A skoro tak, to zarówno próbujesz to zmienić, kontrolować, odrzucić czy jak mówisz – panować nad tym.
Co oczywiście się nie udaje, bo nie masz nad myślami żadnej kontroli.
A skoro nie mijają, to automatycznie uznajesz, że to Twoje potrzeby – dosłownie treść myśli – czyli oglądanie pornografii.
Problemu nie stanowią myśli, tylko to, że będąc ciągle w nie wpatrzonym jak zahipnotyzowany w ogóle nie widzisz od czego próbujesz uciec. A przez to właśnie m.in. nie możesz zasnąć.
Ale właśnie o to chodzi – by pozostać tego nieświadomym. Dlatego chcesz się wpatrywać w te myśli. Bo dla Ciebie jest to lepszy wybór, niż dostrzeżenie tego od czego uciekasz.
Nie panuję nad tym, kiedy to zrobię znowu.
Bo nad tym nie można panować.
A nie wiesz kiedy to zrobisz, gdyż nie jesteś świadomy dlaczego w ogóle to robisz.
Nie masz świadomości ani okoliczności, ani korzyści.
A że chcesz tego, no to nie przestajesz się ciągle w nie wpatrywać.
Zaś temu od czego uciekasz stawiasz opór. Tak silny, że nawet nie możesz już spać.
I uważasz, że możesz zasnąć tylko dzięki pornografii. Co nie jest prawdą.
Ostatnio doszło do bardzo niezręcznej sytuacji między mną a mamą, booo nooooo… nakryła mnie, jak to robiłem. Aż mną telepie,
Żadna sytuacja nie jest jakakolwiek.
To twierdzenie – “niezręczna” tak naprawdę oznacza, że nie byłeś na tyle zręczny, by tak ją przedstawić sobie i komuś innemu – w tym przypadku mamie – by nie czuć wstydu.
A że oczywiście się bardzo obwiniasz i wstydzisz, no to poczułeś masę wstydu.
Uważasz też, że coś Tobą telepie. To jest fałsz.
Ty tak silnie się opierasz, że aż się trzęsiesz. Tak jakbyś był spętany łańcuchami i próbował się miotaniem oswobodzić.
Ty zmagasz się ze wstydem – tak silnie się mu opierasz, że aż się trzęsiesz. A to nic nie daje, a tylko powoduje, że cierpisz.
To nie sytuacja, ani emocje Tobą telepią, tylko Ty się opierasz.
Dlatego cierpisz i to trwa, nie mija, a nawet rośnie. I będzie trwało nawet całe życie.
jak sobie pomyślę, że musiała mnie zobaczyć w takim stanie.
Nie myślisz, tylko wpatrujesz się w mentalny bełkot, który racjonalizuje wstyd.
“Takim stanie” – jakim? Cóż złego było w tym, że się masturbowałeś?
Nie ma żadnego “takiego” stanu. To “taki” nie jest wpisane w “stan”.
Twoja mama widzi tę sytuację zupełnie inaczej, niż Ty, co Ci powiedziała wprost.
A Ty nie zdajesz sobie sprawy jak ją widzisz – tylko powtarzasz treść myśli, której ufasz bezgranicznie i na tej podstawie się wstydzisz.
Bez spodni,
No to na pewno straszne – bo Twoja mama nigdy nie widziała Cię bez spodni. ;)
z głupkowatym wyrazem twarzy oglądający Pornhuba na cały ekran,
A widzisz – “głupkowaty wyraz twarzy” – czyli osądzasz ekspresję sprawiania sobie pewnej formy przyjemności.
Tak się właśnie osądzasz – wstydzisz.
A cóż głupiego było w tym jaki miałeś wyraz twarzy?
Co złego jest w masturbacji?
jak jakiś umięśniony byk bzyka cycatą blondynkę w kuchni.
No takie jest porno, cóż można dodać?
Spaliłem się ze wstydu.
To jest absolutna bzdura.
To twierdzenie w rzeczywistości oznacza:
– Tak silnie stawiasz opór wstydowi, że aż podnosi Ci się temperatura. Ludzie potrafią nawet dostać zawału – dlatego mówimy “spalenie”.
– Nie “ze wstydu” – bo tego zmagania nie ma w sobie wstyd, ono nie jest wpisane w żadną emocję. Ty się tak silnie opierasz.
– Wstyd oznacza, że sam siebie potępiasz. Zapewne mama tego nie zrobiła.
Ona jakby się nic nie stało grzecznie przeprosiła, że nie zapukała i wyszła.
Widzisz? Mama nawet Cię przeprosiła.
To całe zmaganie – potępianie, osądy, męczenie się, “telepanie”, “spalanie” – robisz sobie sam.
Nie dziwne, że nie możesz zasnąć jeśli taki jesteś dla siebie non stop.
Później chciałem to jakoś wyjaśnić, nie wiedziałem, jak po czymś takim mam się wobec niej zachowywać. Ona powiedziała z serdecznym uśmiechem, że nie ma o czym gadać, że się przecież nic nie stało i to ona przeprosiła mnie ” że naraziła mnie na tak niekomfortową sytuację, bo zapomniała, że ma już w domu prawie dorosłego faceta i powinna zapukać wchodząc do pokoju bez pytania”..
Ok, problem polega na tym, że Twoja mama w swojej pięknej niewinnej miłości do Ciebie, ignoruje fakt, że się dzieje i to dużo złego.
Że jesteś uzależniony – co oznacza nie że oglądasz porno, tylko się potępiasz i osądzasz i uważasz, że wszyscy inni – wliczając mamę – też Ci to robią. A porno oglądasz, by uciec od konsekwencji, które są już takie, że nie możesz spać i ciągle się męczysz.
Ponadto – samo oglądanie porno jest bardzo destruktywne – ma wielką cenę.
Ale masz inne problemy, z którymi sądzisz, że radzisz sobie oglądając porno i dlatego tę cenę płacisz. A może nawet ignorujesz.
No i że, jeżeli chciałbym pogadać o seksie to, żebym się jej nie krępował, chociaż wie, że nigdy w pewnych sytuacjach nie zastąpi mi ojca. Długo rozmawialiśmy później. Na wiele tematów. To było poniekąd bardzo oczyszczające.
Tak i nie.
Bo – sam fakt, że przestałeś pewne fakty ukrywać – już samo z siebie powoduje zmniejszenie winy i wstydu – tego, co zżera od środka. A tego “zżerania” doświadczasz cały czas.
Ale – to nie usunęło ani wstydu, ani winy. Tylko Ty przestałeś sobie dokładać.
Więc – to oczyszczenie – to nie oczyszczenie, tylko przynajmniej na ten czas przestałeś się potępiać “za to”, że oglądasz porno i że Twoja mama może się dowiedzieć.
Jak widzisz – dowiedziała się i? Po co było to całe zmaganie, by to ukryć? To zmaganie i opór nic nie pomagają – przed niczym nie chronią, na co masz dowód.
Okazało się, że jest o wiele lepiej, niż to widziałeś w myślach.
Tylko – czy to dla Ciebie wystarczający pretekst i dowód – by już przestać się potępiać na zawsze? Czy znowu do tego wrócisz?
Bo TO jest uzależnienie – to jaki JESTEŚ wobec siebie.
Zauważ, że dalej mówisz, że nie chcesz mamie powiedzieć, że masz poważny problem, bo uważasz, że ją w ten sposób rozczarujesz, etc.
Dlatego dalej się będziesz męczył i skrywane fakty będą Cię zżerać dalej.
Mam z nią wyjątkową relację. Czytałem parę komentarzy na blogu i było mi bardzo żal tych, którzy opisywali swoje problemy z rodzicami i ile otrzymali od nich przykrości.
Tak niestety to wygląda w większości rodzin na tej planecie.
Bo to planeta ewolucyjna i mało kto ani to rozumie, ani to wybiera. Większość ludzi uważa, że są jacy są i nie mogą tego zmienić. A jeśli próbują, to tak naprawdę raczej robią z tych prób teatrzyk, niż faktycznie dążą do ewolucyjnej ścieżki.
A miłość ludzie mylą z setkami spraw, które z miłością nie mają nic wspólnego.
Zauważ – Ty przecież cierpisz, bo sam wobec siebie nie jesteś kochający.
Twoje całe zmaganie wynika, że sam sobie dajesz te wszystkie przykrości. Nie daje, ani nie powoduje Ci tego ani wstyd, ani żadna inna emocja, ani mama.
Więc – dopóki Ty pozostaniesz taki jaki jesteś – nie zaczniesz ewoluować – to wszystko wróci do tego jak było i będzie coraz gorzej.
Niemniej – widzisz jak wielką ulgę przynosi właśnie droga do zdrowia – podzielenie się problemem, powiedzenie prawdy, zaprzestanie wypierania, opierania się i osądzania.
Wykonałeś bezwiednie zapewne 2 kroki z 12 kroków.
Ale jeszcze się nie zmieniłeś trwale. Nadal masz pokusy, by prawdę ukrywać i to racjonalizować.
Od ojca nigdy miłości nie dostałem,
Bo nikt nie może dostać miłości.
Miłość to ekspresja ewolucji. Nie można jej dać. Można nią BYĆ.
Twój tata nie BYŁ kochający ani dla Ciebie, ani dla siebie, dlatego i nie BYŁ taki wobec kogokolwiek. To powszechne.
I zauważ – Ty nie kochając siebie, długo utrzymywałeś, że mama też Cię potępi. A tu proszę – nie. Bo mama jest dużo dojrzalsza. Jest bliższa miłości – przynajmniej dlatego, bo nie potępia, nie osądza – szanuje Cię i akceptuje, nawet, gdy popełniasz błędy.
To są aspekty miłości.
A Ty co sobie robiłeś non stop, każdego dnia? Szanowałeś? Przepraszałeś, gdy popełniłeś błąd, tak jak mama przepraszając Cię, że weszła bez pukania?
I dobrze, że weszła bez pukania. :)
Początkowe zmaganie odpuściłeś i widzisz, że nawet okoliczności pozornie negatywne można przekuć w wielką poprawę.
A przecież równie dobrze mogłeś nie podjąć decyzji, by porozmawiać z mamą i się jeszcze mocniej nienawidzić. Co pokazuje jak wielkie znaczenie mają nasze dążenia, intencje, wybory.
ale zawsze mama mi wystarczyła. Harowała jak wół, żeby nas utrzymać, żebym zawsze miał fajne ubrania, telefon, żebym mógł pojechać na wycieczkę albo na obóz, a przy okazji żebym zawsze miał zajebisty obiad wieczorem i długie, szczere rozmowy. Nigdy nie traktowała mnie jak gnojka i gówniarza, tylko jak równoprawnego “partnera” w rozmowie.
No to pora, byś zaczął ten przykład naśladować.
Bo nikt nie może zastąpić Ci Ciebie.
Jeśli Ty pozostaniesz dla siebie surowy, wulgarny, zły, sadystyczny, żadna ilość pracy i poświęcenia innej osoby nie utrzyma pozytywności w Twoim życiu.
Co więcej – przecież możesz sam siebie potępić, bo np. właśnie mama tak haruje, a Ty to zaniedbujesz, marnujesz, etc. Zgadza się?
Nie mówię tego, by Cię straszyć, tylko przedstawiam Ci, co jest najważniejsze w temacie zdrowia. To jaki TY JESTEŚ.
Bardzo liczyła się z moim zdaniem, potrafiła słuchać i słyszeć to, co mówię. Raz, jak jeden chłopiec w podstawówce mnie pobił po szkole poszła do dyrektorki i walczyła, jak lwica, żeby ten, kto mi to zrobił został ukarany. Zrobiła awanturę nieadekwatną do problemu.
:)
A powiedz szczerze i uczciwie – dlaczego Cię ten chłopiec pobił? Jakie były to okoliczności?
Co potem – jaki Ty byłeś wobec siebie?
Czy wpatrywałeś się w negatywne myśli o sobie?
Mamy dobry kontakt może dlatego, że jest trochę młodsza niż matki moich kolegów. Zaszła w ciążę w bardzo młodym wieku, jak się pewnie Pan domyśla
Nie mów mi per “pan”, proszę.
To że jesteś młodym mężczyzną nie zmienia faktu, że jesteśmy ludźmi. Dziękuję, że zwracasz się do mnie słowami, w którym z założenia zawarty jest szacunek ale mówienie mi po imieniu nie umniejsza w moich oczach przekazu.
nie byłem za bardzo planowany, mimo to zawsze mówiono mi, że jestem najcudowniejszą rzeczą, jaka jej się przytrafiła i że jestem dla niej wszystkim, co ma…
Więc widzisz, że mama walczy o to, co jest dla niej ważne.
Kubo, a co jest ważne dla Ciebie? Czy będziesz o to walczył, dbał, troszczył się, pielęgnował, bronił?
Jaki Ty jesteś dla siebie samego?
Miłość to nie tulenie się jak mały kotek. To m.in. właśnie gotowość do tej zaciekłości, gdy na szali stoi dobro – własne lub bliskiej osoby, a nawet obcego człowieka.
Bo ten aspekt miłości nazywany jest odwagą.
Mam jakąś blokadę
Nie masz blokady, tylko wstydzisz się i obwiniasz.
I nie jesteś świadomy, że się opierasz, ani czemu, ani jakie masz z tego korzyści.
i nie byłem w stanie powiedzieć jej, że pornografia jest dla mnie dużo większym problemem niż się wydaje i to już dawno przestało być zdrowym odruchem dorastającego chłopaka.
Nic nie było zdrowym odruchem. Pornografia nie jest zdrowa i nigdy nie oglądałeś jej ze zdrowych powodów.
Naturalna jest masturbacja, bo to ekspresja seksualności oraz sposób na eksplorację i badanie własnej seksualności.
A i masturbację można wykonywać z negatywnych powodów i w negatywny sposób. Przez co będzie szkodzić.
Zauważ – jeden je i ma silne, zdrowe ciało. A drugi nie tyle je, co żre i przez jedzenie swoje ciało ma coraz bardziej zaniedbane.
To samo – coś niezbędnego do przeżycia – a jeden tym swoje życie będzie pielęgnował, a drugi niszczył. Bo nawet jedzenie nie jest żadne.
Choć oczywiście – jeśli zjesz np. coś słodkiego, to wprowadzasz do organizmu cukier, czego konsekwencji nie unikniesz. Cukier tworzy w organizmie pewne warunki. Nie są pozytywne.
Z masturbacją jest podobnie.
“Nie byłem w stanie powiedzieć jej” – oczywiście, że byłeś i jesteś. Tylko NIE CHCESZ, bo się wstydzisz i obwiniasz – potępiasz.
I nadal to robisz i nadal się obawiasz, że mama uczyni to samo. Choć co chwila podajesz masę dowodów, że mama Cię kocha i akceptuje, i powiedzenie jej choć może ją zmartwić, nie uczyni jej krzywdy.
Tylko bardzo możliwe, że otworzy szeroko drzwi możliwości poprawy całej sytuacji.
Że straciłem kontrolę.
O tym mówiłem – to pierwszy krok z 12 kroków – przyznanie, bo to widzimy, że nie mamy kontroli nad własnym życiem.
Bo tak jest.
Nie bój się tego powiedzieć mamie. To jest prawda. A prawda wyzwala.
Albo wcale jej nigdy nie miałem. Nie wiem.
Zgadza się – nie miałeś. To prawda.
I człowiek właśnie często musi upaść bardzo nisko i boleśnie, by powiedzieć tę właśnie prawdę – że nie mamy kontroli nad swoim życiem, tak jak nie masz kontroli nad myślami.
Bo życia nie kontrolujemy – ono trwa niezależnie od naszej woli.
Natomiast my swoimi decyzjami i intencjami albo o nie dbamy i pielęgnujemy, albo zaniedbujemy i niszczymy.
Wielu ludzi uważa, że czyni dobrze, choć sobie szkodzą, nawet kolosalnie. Bo człowiek nie potrafi odróżnić dobra od zła.
Nie ma kierunku neutralnego. Jest albo kierunek w stronę życia – miłości, albo śmierci – potępienia.
Widzisz jak wygląda życie dążące do śmierci przez potępianie się (wielu tak nie chce odpowiedzialności, że przecież cała religia chrześcijańska opiera się na przekonaniu, że to Bóg nas potępia i skazuje na cierpienie).
Ale masz też przykłady jak wyglądać może życie odważne, odpowiedzialne, jaką ulgę przynosi brak osądzania, akceptacja, szacunek, mówienie prawdy, dzielenie się swoimi troskami i problemami (nie narzekanie, nie biadolenie).
Tylko nadal nie chcesz tego wybrać. I sobie to różnie tłumaczysz, np. tak:
Mam wrażenie, że bym ją zawiódł.
Zgadza się – to tylko wrażenie.
Czyli racjonalizacje wstydu, winy i oporu.
A takiej kobiety prawdą nie zawiedziesz, tylko zyskasz jeszcze większy szacunek.
Bo powiedzenie o swoim najbardziej trudnym i bolesnym problemie to wyraz odwagi.
Natomiast istotne jest byś sam dobrze zrozumiał swój problem – uzależnienie.
Uzależnienie NIE wynika, że Twoja mama popełniła jakieś błędy wychowawcze.
Bardzo dużo składa się na ten problem i większość ludzi na tej planecie naprawdę pojęcia nie ma ani o tym, ani o samym uzależnieniu.
Weź pod uwagę również to – dojrzały człowiek po wypadku nie szuka winnych, nie dzwoni po adwokata. Tylko upewnia się czy wszyscy są cali i chce problem rozwiązać.
Jeśli już doszło do problemu – zajmij się nim. A nie szukaj winnych. Bo nie ma winnych. A za swoje życie odpowiadasz Ty.
Że pozwoliłem sobie na to, by wpaść w takie uzależnienie.
Uzależnienie to nie jest dziura w chodniku. Nie możesz w to wpaść.
Uzależnienie to to jaki jesteś.
Tak jak Twój tata – jakiś był, bo taki był. I zamiast wybrać dojrzałość, odpowiedzialność – odszedł.
A Ty zamiast wybrać dojrzałość i odpowiedzialność – non stop się potępiasz, odrzucasz, ranisz. I uważasz, że inni będą dokładnie tacy sami wobec Ciebie.
Nawet mówisz – “mama mnie wychowuje”. Ale prawda brzmi – mama przedstawia Ci przykład, daje informacje – a jakie wybierzesz, jakim nadasz znaczenie i wartość, jakimi zaczniesz się kierować – to Twój wybór.
Uzależnienie to to jaki jesteś – a w to nie możesz wpaść, tylko to wybierać i kontynuować.
Oglądanie porno to nie jest uzależnienie – tylko to próby właśnie poradzenia sobie z konsekwencjami uzależnienia – tym jaki jesteś.
I zauważ – robisz sobie krzywdę od tak wielu lat, a zamiast wybrać dobroć wobec siebie, łagodność, akceptację – pomóc sobie, to się tylko dalej potępiasz i jeszcze się wstydzisz, że “pozwoliłeś sobie wpaść w takie uzależnienie”.
No ale jeśli mówisz, że nie możesz zasnąć bez porno – no to jak możesz się jeszcze potępiać?
Nie rozumiesz swojej sytuacji, ani w jaki sposób obejrzenie porno wpływa na to że możesz usnąć, niemniej – sam mówisz, że tego potrzebujesz.
Dlaczego się więc osądzasz?
Na razie nie masz fundamentalnej wiedzy ani o konsekwencjach oglądania porno, ani przyczynach tych decyzji, ani korzyściach, ani emocjach, ani myślach, ani tym jaki dla siebie jesteś.
Bo to zupełnie pomijasz – uważasz, że uzależnienie to tylko oglądanie porno, tak jak alkoholizm to tylko picie wódki.
Tak nie jest.
Dlatego jakiekolwiek obwinianie się to tylko folgowanie sobie. To dalszy kierunek destruktywny.
Jeżeli już widzisz błąd w swoim postępowaniu – zacznij się temu uczciwie przyglądać. Bo to Ty dokonujesz tych decyzji.
No sam mówisz – bez porno nie możesz usnąć. Dlaczego się o to obwiniać?
Rozumiesz, że to błąd ale jednocześnie nie wiesz co innego mógłbyś zrobić, by usnąć, bo nie wiesz dlaczego nie możesz usnąć.
Obwinianie się nie ma tu żadnego zastosowania, bo już wiesz, że to jest błąd ale nie wiesz jak przestać go popełniać.
Ona ma mnie za cholernie odpowiedzialnego i mądrego jak na swój wiek. Boję się, że jeśli się dowie już nigdy nie będzie między nami tak, jak dawniej.
Oczywiście, że nie będzie.
Będzie dużo lepiej.
Bo właśnie odpowiedzialność to mówienie prawdy, to odwaga.
A ukrywanie tego jak jest nie jest ani mądre, ani odpowiedzialne. Jest głupie i będzie Cię kosztować coraz więcej.
Uzależnieni ukrywają to nawet dziesiątki lat, całe życie. Nawet na tym blogu mógłbyś znaleźć przykłady rozmów z ludźmi w wieku 30 lat, 40, 50, nawet 60, którzy nadal to wypierają i bagatelizują.
Za żadne skarby nie chcą przyznać się do prawdy.
Biorąc pod uwagę Twój wiek i to co napisałeś – to już naprawdę znaczące kroki w stronę dojrzałości.
Ale widzisz – znowu mamy przykład, że swoje decyzje opierasz wyłącznie o myśli, które są non stop negatywne.
Choć przed momentem miałeś przykład, że mama Cię dalej szanuje i kocha, Ty dalej wolisz tak jak zawsze – widzieć przyszłość negatywnie.
Dlatego unikasz tego, co krytycznie ważne – mówienia prawdy. Bo uważasz, że kłamstwo Cię chroni.
Ale tak nie jest.
Że pomyśli, że to co robiła dla mnie do tej pory nie wystarczyło, by wychować normalnego człowieka.
Pomijasz prosty acz znaczący fakt – że to nie myśli Twojej mamy, tylko Twoje.
A uzależnienie to nie jest tylko efekt wychowania. To efekt tego jak żyjesz.
A to nie mama żyje za Ciebie.
Widzisz, że człowiek jest z natury głupi. :) Nie mówię tego w formie obrazy, tylko to bardzo ważne, bo to jest prawda. Homo sapiens to istota bardzo głupia i dążąca do własnej destrukcji.
Uratować ją może tylko ewolucja. A ona zaczyna się od mówienia radykalnej prawdy.
Masz przykład kochającej osoby, a masz go gdzieś. ;) Wolisz być dla siebie surowy, wręcz sadystyczny, wypierać całe dobro, tylko wyczekujesz w wielkim napięciu aż ktoś inni Cię tak samo potępi. Choć nic takiego nie ma miejsca.
Taki też był Twój tata.
Ty jesteś normalny ale nie żyjesz normalnie, bo nie wiesz co to jest normalność. Tylko siebie potępiasz za błędy.
Żyjesz daleko od normalności ale to dlatego, bo w swojej normalności i niewinności, nie wiesz co jest dobrem.
Np. uważasz, że wpatrywanie się w negatywne myśli i utrzymywanie osądów chroni Cię przed jakąś bolesną sytuacją – koleżanka Cię odrzuci i zniszczy to przyjaźń Twojej mamy.
Za co następnie sam się straszliwie obwinisz (a przecież już się obwiniasz) i będziesz cierpiał już przez resztę życia.
Ale żadna sytuacja nie jest bolesna. Ból wynika z naszych osądów i oporu.
A prawdziwą przyjaźń trudno jest zniszczyć, szczególnie w takim przypadku, gdy Twoja mama jest dojrzała i widzi bardzo wiele spraw jako normalnych. Nawet tych szkodliwych.
Dlatego na Twoim miejscu bym troszkę bardziej zaczął ufać Twojej mamie.
Że była niewystarczająca.
Jeżeli zrozumiesz co to jest uzależnienie, jak wielki i poważny jest to problem i przedstawisz mamie prawdę, to nie może sobie tak pomyśleć.
Jak sam mówisz – dla niej zobaczenie, że oglądasz porno jest zrozumiałe, bo ona uważa, że to normalne dla chłopców i że nie ma w tym zagrożenia, że to minie.
Bo Twoja mama, jak zapewne 99% ludzi zupełnie nie ma świadomości jak wielkim problemem jest pornografia i do jak znaczących komplikacji może doprowadzić.
Ale najważniejsze w tym wszystkim nie jest to, że ją oglądasz, tylko z jakich powodów to robisz oraz jaki JESTEŚ wobec siebie.
Żadna ilość najlepszego nawet wychowania nie może przed tym obronić, ani uchronić. Tylko dojrzałość osoby, która ją ogląda lub ma ku temu pokusy.
Nie lęk chroni, tylko rozsądek oparty o fakty.
A skoro już jesteś uzależniony, to rozsądnym będzie poszukanie pomocy – np. w formie wspólnoty 12 kroków.
A przecież to tylko moja wina, nikogo innego.
No widzisz? O tym mówię – “to tylko moja wina”.
Sam w siebie wtłaczasz winę.
A kto twierdzi, że to Twoja wina? Ty. Nikt inny.
To nie jest prawda. Nie jesteś winny. Nikt nie jest. Bo kiedy dowiedziałeś się, że oglądanie pornografii jest kolosalnie szkodliwe?
Zauważ, że przecież bez niej nie mógłbyś spać.
Dlatego choć zacznij od tego, by przestać się obwiniać i zacząć rozumieć dlaczego to robisz i bądź wobec tego odpowiedzialny.
Zaś problemami trzeba się zająć.
Nie będę zrzucał odpowiedzialności.
Wina i odpowiedzialność to dwie zupełnie różne jakości.
Wina jest destruktywna, odpowiedzialność stoi po stronie życia.
Ty się obwiniasz.
Szczególnie na nią.
Ale przecież zrzucasz. Nie chcesz powiedzieć prawdy, bo uważasz, że mama zacznie obwiniać siebie za to jaki Ty jesteś wobec siebie.
I na tej podstawie nie chcesz żyć lepiej, tylko dalej się wstydzisz i potępiasz.
Chociaż nie zdziwiłbym się, jakby już się domyśliła, że mam problem.
To jest możliwe i też możliwe jest, że ona sama czeka na Twoją decyzję, by się przed nią otworzyć.
Bo to bardzo ważne – podejmowanie odpowiedzialnych, mądrych decyzji.
Sama zresztą powiedziała Ci, że jeśli będziesz chciał pogadać, to czeka. *Hint hint* ;)
Ona może rozumieć, że próby namówienia Cię, zmuszenia, a nawet prośby – mogą tylko stać się pretekstem, że coraz bardziej byś od tego uciekał i się “w sobie zamykał”.
Ona zna mnie do tego stopnia, że kiedy zwierzałem się jej, że podoba mi się córka jej najlepszej przyjaciółki odpowiedziała tylko “przecież wiem, domyśliłam się, widzę, jak się przy niej zachowujesz” i zaczęła chichotać.
:)))
Fajną masz mamę. Pytanie dlaczego nie bierzesz z Niej przykładu?
I nie masz tego próbować zrozumieć, ani nie masz liczyć, że odpowiedź znajdziesz w myślach. Bo nie znajdziesz nic, prócz kłamstw – racjonalizacji wstydu, winy, oporu.
Aby odpowiedź poznać – przyjrzyj się, gdy wybierasz znowu potępianie się, kierowanie lękiem, winą, wstydem, zamiast akceptacją i poczuciem humoru.
Ja się od ponad roku waham, czy powinienem wyrazić swoje uczucia względem tej dziewczyny i co będzie jeśli mnie odrzuci i przez to mama straci najlepszą przyjaciółkę albo coś, a ona wyjeżdża mi z tym, że od dawna wie, jakby w myślach czytała.
Bo problem stanowi to, że wierzysz każdej myśli.
Po pierwsze – “powinienem”.
“Wyrazić swoje uczucia” – ale przecież wyrażasz je cały czas – wstyd, winę, żal, frustracje, itd. Zgadza się? Wyrażanie uczuć ma dla Ciebie największe znaczenie i w tym jest fundamentalny problem – bo jak coś czujesz, postępujesz na bazie tego uczucia.
I nie jesteś szczery wobec tej koleżanki z takich samych powodów jak względem mamy – bo się boisz, że Cię druga osoba “odrzuci” tak jak odrzucasz sam siebie, że Cię potępi tak jak potępiasz sam siebie.
Widzisz w czym jest problem? Że sam już taki jesteś wobec siebie. I dlatego tak unikasz innych ludzi, bo to jest projekcja – uważasz, że inni są dokładnie tacy jak treść myśli jakie widzisz.
Ale to tylko myśli. To nie jest rzeczywistość.
Czasem zastanawiam się, dlaczego.
Nie zastanawiasz się, tylko wpatrujesz w mentalny bełkot, w którym ciągle masz myśli np. “dlaczego coś?”
I co? I nic. Odpowiedzi nie ma, a pytań nie zadajesz.
“Dlaczego?” – to nie wymaga myśli, tylko szczerości. A Ty nie chcesz na razie uczciwie patrzeć na to jak żyjesz.
Poza tym sam powiedziałeś dlaczego – “a co jeśli mnie odrzuci”? No co? Piszesz dalej – “mama straci najlepszą przyjaciółkę”.
Powiedz – jeśli to przyjaźń między dwiema osobami, to dlaczego miałaby się zakończyć, bo nastoletni syn flirtował z córką przyjaciółki i dostał kosza?
Więc odpowiedzi oczywiście są, tylko ich nie widzisz, bo pozostajesz ślepy na prawdę – widzisz tylko myśli.
Dlaczego w ogóle wpadłem w tą pornografię.
W nic nie wpadłeś.
A przeszłość nie ma znaczenia.
Znaczenie ma tylko teraźniejszość. Na pytanie dlaczego oglądasz porno możesz uczciwie odpowiedzieć tylko w momencie, gdy będziesz miał pokusy, by ją włączyć.
Stanie się jasne, że w nic nie wpadłeś, tylko masz z oglądania porno ważne dla Ciebie korzyści.
U tych, którzy piszą tu komentarze zaobserwowałem wiele powodów, u siebie nie jestem w stanie.
Ależ oczywiście, że jesteś, tylko tego nie wybierasz, gdyż uważasz, że wpatrywanie się w myśli to myślenie i analizowanie, dociekanie. Tak nie jest.
Każda myśl kłamie, dlatego nie widzisz nawet jednego faktu.
Normalny, przeciętny, lekko wycofany szkolny nerd, który czasem jest nieśmiały, a czasem nie.
Nie, to jak żyjesz nie jest normalne. Jest powszechne ale nie jest normalne.
Hipnotyzowanie się mentalnym bełkotem non stop, non stop potępianie się, “lekko wycofany” (nie tak lekko) – to nie jest normalność.
To dalekie od normalności.
Normalność to to jaka JEST Twoja mama wobec Ciebie – akceptująca, szanująca, z poczuciem humoru.
To jak Ty żyjesz nie jest zdrowe – a tym samym – normalne.
A widzisz, że Twoja mama walczy jak lwica o dobro – przynajmniej o to, co widzi jako dobro – Twoje i jej.
“Czasem jest nieśmiały” – no bo tylko czasem w ogóle rozważasz kontakt z innym człowiekiem – np. pogadanie z tą koleżanką.
A unikasz tego cały czas, więc cały czas nie jesteś śmiały. Bo nie ma osobnej “nieśmiałości”. Nie wybierasz śmiałości, gdyż cały czas wybierasz wstyd, winę, lęk, żal.
Nie ma osobnej “nieśmiałości”, tak jak nie ma osobnego “cienia” czy “nieświatła”. Jest tylko jedna zmienna – natężenie światła.
Nie możesz usunąć ciemności, by stało się jaśniej.
Tak jak nie ma żadnej nieśmiałości, którą mógłbyś usunąć. Jest tylko jedna zmienna – Twój poziom świadomości i jakości wyborów. Wybierasz lęk, nie śmiałość np. w formie odwagi. Wybierasz wstyd, nie śmiałość. Wybierasz winę, nie śmiałość.
Ale nie ma żadnej “nieśmiałości”. Brak wyboru pozytywnego nie tworzy ezoterycznego “niewyboru”, który można by np. “rzucić”. Tak jak nie można “rzucić” pornografii, ani tego jak żyjesz.
“Rzucenie porno” w rzeczywistości to uświadomienie sobie wobec czego uznajesz porno za wybór dobry i słuszny i zastąpienie tego czymś innym. A tego nie można dokonać na ślepo i bez intencji uczciwości.
Więc – np. w kwestii problemów ze snem – zacznij przyglądać się z czego wynikają. I nie odpowiadaj na to w 5 sekund, tylko gdy następnym razem będziesz miał trudności, aby usnąć – zacznij notować wszystko od myśli, uczuć, emocji – a przede wszystkim jak postępujesz z myślami, uczuciami i emocjami. Dostrzeżesz, że się z nimi non stop szamoczesz, opierasz, nie akceptujesz, próbujesz odrzucić, zmienić, pozbyć się, kontrolować. Czyli cały czas utrzymujesz stan zmagania – walki.
A organizm nie uśnie w trakcie walki. Tylko że w tej walce nie ma przeciwnika, który by Ci zagrażał.
Przeczytaj tego maila przynajmniej 2 razy. To da Ci lepszy obraz sytuacji – tego co Ci przekazałem.
I jeszcze – rodzic nie może wychować dziecka, tylko reprezentować mu wzorce. Ty jednak wzorce postępowania naśladujesz po tacie, a wzorcom ukazanym przez mamę stawiasz opór.
Tzw. “wychowanie” to budowanie w dziecku sumienia, czyli systemu wartości, wytycznych życiowych.
Nikt nie może tego zbadać, ani udowodnić. Nie może też Cię do niczego zmusić.
To czym się kierujesz – leży w kwestii Twojej uczciwości – intencji widzenia prawdy na swój temat.
Skoro już wybierasz dla siebie szkodliwie – nie oczekuj, że się to zmieni samo. Ty zacznij dostrzegać, że sam tych wyborów dokonujesz. Ale też zacznij obserwować w jakich okolicznościach, bo wobec nich uznajesz te szkodliwe wybory za dobre, właściwe, a nawet niezbędne. Zobaczysz wtedy, że masz z nich korzyści, na które liczysz. Choć oczywiście wcale nie musisz ich osiągać.
Człowiek bez sumienia to drapieżne, krwiożercze zwierzę. Często dla siebie ale też często dla innych.
I każdy może ewoluować. A to nie kwestia tylko większej walki – jak to wielu mówi “walki ze sobą”, bo nikt nie może walczyć ze sobą.
To kwestia poddania, pokory, intencji.
A walczymy z konsekwencjami życia jako drapieżne, sadystyczne zwierzę – emocjami i negatywnymi myślami. A tak naprawdę nie walczymy, bo jak? Tylko się opieramy, gramy ofiarę, racjonalizujemy, projektujemy na świat, na ludzi.
Oraz oczywiście – tłumimy różnymi sposobami.
Czyli – ta walka – to tak naprawdę drapieżnictwo skierowane przeciwko sobie samemu – bycie dla siebie złym, surowym, nawet sadystycznym, bezlitosnym.
Ile razy mówiłeś, zapewniałeś mamę, że “wszystko jest ok”, gdy pytała się o jakieś Twoje troski i problemy? Jeśli ją okłamywałeś, cóż mogła powiedzieć i zrobić?
Ufa Ci.
A skoro tak – to nie jest kwestia, by się wstydzić, obwiniać i nienawidzić za kłamstwa, tylko sobie wybaczyć, współczuć. Bo tak się bałeś i boisz cały czas, że mamę możesz zranić.
Ale bez takiej intencji, nie możesz Jej zranić. Ona jest na to za mądra.
Zauważ, że teraz nie chcesz jej powiedzieć o największym swoim problemie, bo uważać, że ona zacznie się obwiniać, że Cię źle wychowała.
Nie, ona zrobiła wszystko ok. Uzależnienie to temat tytanicznie niezrozumiały na tej planecie. Nawet alkoholicy go wypierają, choć pijaństwa i zarzyganych ubrań nie jest łatwo ukryć. A mimo to alkoholik przed sobą ukrywa problem nawet dziesiątki lat.
A co z porno?
No “lekkie przygaszenie”, “jestem od czasu do czasu nieśmiały”, etc. – to wszystko właśnie ukrywanie, bagatelizowanie, wypieranie. Bo któż może stwierdzić, że jesteś uzależniony?
Ktoś musiałby być Tobą, żyć Twoje życie, by to widzieć. A Ty? To możesz przyznać tylko wybierając radykalną uczciwość.
Mówisz, że straciłeś kontrolę lub nigdy jej nie miałeś. A potem mówisz, że nie powiesz o tym mamie, bo byś ją zawiódł – “masz takie wrażenie”.
Jak możesz zawieść kogoś, kto Cię kocha mówiąc mu prawdę i to tak ważną?
A rozwiązania są znane – co więcej – np. grupa 12 kroków da Ci więcej, niż możesz się domyślić.
Pamiętaj – ja Ci nie mogę powiedzieć np. “powiedz mamie prawdę”. To powinna być Twoja decyzja. Ty sam dokonaj tego wyboru, zastanów się dlaczego miałbyś go dokonać. Dlaczego miałby być dla Ciebie ważny?
Ja przekazałem Ci, że raczej Twoje obawy są płonne. Nie oczekiwałbym, że mama zareaguje tak jak tego oczekujesz. Na co dowody masz i znasz.
Fajnie że znowu robisz filmy. To będzie seria o uzależnieniu całościowo czy o samym poswstawaniu bo nie do końca pojąłem tytuł?
Pozdrawiam
To będzie seria “o wszystkim”, zaś każdemu elementowi poświęcę najprawdopodobniej więcej, niż jeden film. Dla samego tematu powstawania uzależnienia planuję przynajmniej 3.