Witam Cię serdecznie! Dziś kontynuujemy temat cnót. Będzie ogień, zapnij pasy! Część 1 znajdziesz klikając na link poniżej: ► Cnoty (Część 1) – Wstęp i szczerość. Zanim przejdziemy do dyskusji na temat kolejnych cnót, jeszcze kilka zdań o szczerości. Szczerość, jak Odwaga, kalibruje się na poziom 200. Czyli na poziom graniczny między dusznym obszarem negatywności… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Każdy uzależniony przez to przechodzi – dowiaduje się, że jest uzależniony. Że ma bardzo poważny problem. Pewnego dnia staje przed tym faktem – ma bardzo poważny problem, bardzo niebezpieczną chorobę i nie może już tego dłużej wypierać, ukrywać, bagatelizować, ani udawać, że wszystko jest ok. Wiadomości w tym są dwie – dobra… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Zaczął się nowy rok kalendarzowy. Dla wielu osób zmiana tej daty jest wyjątkowa i ważna. Jednak w żaden sposób nie jest taka – nie jest w nią wpisana żadna wyjątkowość (oczywiście poza np. nowymi przepisami prawnymi, itd.). 1 stycznia jest dokładnie takim samym dniem jak 19 czerwca czy 5 września. Dlatego jeśli… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy serię na temat świadomości ofiary. Części 1-2 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► Świadomość ofiary (Część 1). ► Świadomość ofiary (Część 2). Aby przekroczyć świadomość ofiary konieczne jest porzucenie soku, który z tego sączymy, tego nektaru, który spijamy z np. narzekania, obwiniania. Mamy zająć się KORZYŚCIAMI, a nie samymi czynnościami. Nie… Przeczytaj
Wpis!
czuję strach – i nic. Po prostu go czuję. To informacja, że chcę coś zmienić. Dodaje mi energii do zmiany. Czując strach często też decyduję się czuć opór. Oporuję strachowi bo mam w głowie, że jak będę się opierał to nie wydarzy się to, czego się boję. Ale to nieprawda. To co czuje nie ma nic wspólnego z tym co robię i co się dzieje na zewnątrz.
czuję opór – też niewiele to oznacza. Na trzymanie w sobie oporu decyduję się sam. Opór jest tylko gdy sam chcę żeby był. Gdy decyduję się na brak oporu to go nie ma. W zasadzie w ogóle nie ma czegoś takiego jak opór, to nie istnieje. Jest tylko moja decyzja – tak lub nie.
mam negatywne myśli – naprowadzają one na ewentualne scenariusze, nad którymi warto się zastanowić gdy są realne. Ale większość negatywnych myśli to po prostu bełkot, który nic nie oznacza.
czuję strach – i nic. Po prostu go czuję.
Nieprawda. Przecież sam zaraz mówisz, że na podstawie strachu podejmujesz bardzo dużo decyzji.
Nawet sądzisz, że strach to informacja, że chcesz coś zmienić…
To informacja, że chcę coś zmienić.
Naprawdę?
A co konkretnie chcesz zmienić i jakie działania podejmujesz, by to zmienić?
Podaj jakieś doświadczenie ze swojego życia, wobec którego odczuwałeś strach i było tak jak mówisz – że to była informacja, że chciałeś coś zmienić?
I czy po prostu czułeś wtedy strach i nic więcej?
Czy było tak choć raz, że czułeś strach, bo chciałeś coś zmienić i tyle?
Dodaje mi energii do zmiany.
Ok, czyli wychodzi na to, że względem tematu, który chcesz zmienić jesteś w świadomości jeszcze niższej od strachu – czyli żalu, apatii, winie lub wstydzie. Bo odczuwając strach czujesz się wzmocniony.
Pytanie czy z poziomu strachu podejmujesz naprawdę rozsądne i konstruktywne działania, czy nie?
Jeśli nie, to widzisz, że strach to jeszcze zbyt niska jakość energii do podjęcia jakichkolwiek konstruktywnych działań.
Czując strach często też decyduję się czuć opór.
Co to znaczy “decyduję się czuć opór”? Opór to Twoje nastawienie wobec czegoś – nastawienie niechęci.
Nie można tego czuć. Nie można też zdecydować się czuć lub nie.
Odczuwanie to proces bezosobowy. Nie można wybrać, by np. przestać czuć świeżo upieczony chleb.
Tak jak i nie można przestać odczuwać emocjonalności i bólu.
Oporuję strachowi
A, czyli opierasz się strachowi.
Co oznacza, że wcale nie zamierzasz nic zmienić, tylko się boisz, opierasz lękowi, bo nie chcesz się bać i sądzisz, że źródłem lęku jest coś w świecie i ta “zmiana”, o której mówisz, to uniknięcie tego. Zgadza się? Czyli jak się boisz iść do pracy, to “zmianą” będzie nie iść do pracy.
bo mam w głowie,
I co z tego?
Jak w lodówce masz tylko słoik ogórków, to jesteś skazany do końca życia na ten słoik i nic innego?
że jak będę się opierał to nie wydarzy się to, czego się boję.
To jedna z najpowszechniejszych iluzji wynikających z absolutnego niezrozumienia emocjonalności i oporu.
Ale to nieprawda. To co czuje nie ma nic wspólnego z tym co robię i co się dzieje na zewnątrz.
Bo to co czujemy to konsekwencja percepcji. A opór to wybór niechęci wobec czegoś zewnętrznego i najczęściej też wewnętrznego.
Więc powiedz mi jak lęk może być informacją, że chcesz coś zmienić? Strach to nie jest konsekwencja takiej percepcji.
Konsekwencją takiej percepcji jest ekscytacja, radość, gotowość do działania.
A lęk to widzenie w czymś zagrożenia i chęć, by tego uniknąć. No bo nic nie mówisz o tym, że zamierzasz walczyć z zagrożeniem.
Bo zapewne nie ma innego zagrożenia w Twoich oczach, niż sama niewygodna emocjonalność. Opór to właśnie wewnętrzna walka.
czuję opór – też niewiele to oznacza.
Bo oporu nie można czuć.
Na trzymanie w sobie oporu decyduję się sam. Opór jest tylko gdy sam chcę żeby był.
Opór to nie jest książka, którą możemy położyć na półce, gdy chcemy żeby na niej leżała.
Gdy decyduję się na brak oporu to go nie ma.
Bo opór to Twoje nastawienie wobec czegoś.
W zasadzie w ogóle nie ma czegoś takiego jak opór, to nie istnieje. Jest tylko moja decyzja – tak lub nie.
Bowiem do tej pory sądziłeś, że jest jakiś ezoteryczny opór, który się pojawia, przeszkadza żyć, że to jakieś uczucie, etc.
To wszystko urojenia.
mam negatywne myśli – naprowadzają one na ewentualne scenariusze, nad którymi warto się zastanowić gdy są realne.
Żadna myśl nie odnosi się do rzeczywistości.
Ale większość negatywnych myśli to po prostu bełkot, który nic nie oznacza.
Wszystkie myśli to bełkot, który nic nie oznacza.
A całe znaczenie, które widzisz w myślach, nie bierze się z tych myśli, tylko sam je nadałeś.
I właśnie problem stanowi nie te 99% myśli, którym nie nadaliśmy znaczenia, a ten 1%, któremu nadaliśmy znaczenie i się ich trzymamy, podejmujemy na ich bazie decyzje.
Przykładem takiej myśli jest popularne “niskie poczucie własnej wartości”. To tylko jedna myśl, której się trzymamy i na bazie której możemy dokonywać nawet większości życiowych decyzji.
A podłożem, czyli racjonalizacją tej myśli jest wstyd.
Unikanie wstydu, niechęć, by się z nim zmierzyć i uwolnić jego energię gwarantuje, że pozostaniemy z tym przekonaniem, że nasza wartość jest niska.
Piotrze to już bardziej zależy od psychiki a nie porno czy alkoholu ,bo znam alkoholików którzy pracują normalnie a ja jakbym się napił to bym zdychał kilka dni i nie mógłbym wstać z łóżka.Są też ludzie co oglądają nałogowo porno a mają rodzine itd.Twoja strona nazywa się wolnośćodporno a część ludzi ma problemy psychiczne i tu nie chodzi o same porno.Alkoholik przestaje pic i wraca normalnie do zycia pracuje a u mnie to jakiś jeszcze gorszy problem.Jak byłem w ośrodku ,bo tam przyjmował psycholog to Ci uzależnieni normalnie rozmawiali z ludzmi i nie mieli lęków.Ja tak patrzyłem na nich i dla mnie to by było łatwo wyjść z alkoholizmu ,bo tylko przestać pic i wrocic do zycia a co ja ktoś ma głębsze lęki.Byłem zdziwiony ,że nawet Maryla Rodowicz była w tym ośrodku dla uzależnionych osoba publiczna która ma duzo znajomych.Chcialbym mieć takie małe problemy jak inni ludzie a u mnie to od małego lęki genetyczne i nawet jak chce to ciężko ,bo to automatyczne.Wlasnie do tego nawiązuje ,bo wiele osób co pisze do Ciebie lub na blogu ma problemy z psychiką a nie samym porno.
Piotrze to już bardziej zależy od psychiki
A co to jest ta magiczna psychika?
Co takiego od niej zależy?
Nie możesz dzisiaj czegoś zrobić? Czego np.? Psychika Ci nie pozwala?
Bzdura. Wszystko to kwestia wyborów.
Oczywiście jak nosisz na plecach worek cegieł, to nieprzyjemnie będzie popracować w ogródku ale nadal jest to możliwe.
a nie porno czy alkoholu ,bo znam alkoholików którzy pracują normalnie
Bo odnośnie pracy mają zupełnie inne nastawienie, niż sytuacji, po których zaczynają pić.
Tak jak Tyson Fury, o którym pisałeś – mówisz tylko o poziomie ROBIĆ i MIEĆ kompletnie pomijając najważniejszy obszar – BYĆ, czyli wnętrze.
Zalicza się tu m.in. intencje, nastawienie, poziom świadomości, etc.
W niektórych obszarach mogą żyć i działać normalne, fajnie, a w innych czują ból.
a ja jakbym się napił to bym zdychał kilka dni i nie mógłbym wstać z łóżka.
I co to niby udowadnia?
Ale porno możesz oglądać latami, a inni ludzie nie daliby rady 15 minut.
Są też ludzie co oglądają nałogowo porno a mają rodzine itd.
Tak, współpracowałem z 20-30 takimi osobami i mają przejebane.
Niejednemu się rodzina rozpadła. Bardzo cierpią i jest nieprzyjemnie.
Niejedna matka i żona boi się, że mąż zacznie mieć erotyczne myśli o ich córce, etc.
Więc to, że ktoś uzależniony ma rodzinę nie oznacza, że jest jakoś normalniejszy.
Twoja strona nazywa się wolnośćodporno a część ludzi ma problemy psychiczne i tu nie chodzi o same porno.
Ależ chodzi o porno, bo porno to narzędzie do tłumienia emocji i oporu oraz niszczenia zdolności odczuwania i pozostawania nieświadomym.
A podświadome obciążenie emocjonalne i mentalne zostaje.
W uzależnieniu chodzi m.in. o pozostanie nieświadomym ale konsekwencji tego uniknąć nie można.
Poza tym uzależniony ma już stworzone w mózgu nawyki uzależnienia – w tym sięgania po porno.
Więc gadanie, że nagle magicznie nie chodzi o porno jest bardzo niebezpieczne.
Alkoholik przestaje pic i wraca normalnie do zycia
Ale co Ty chrzanisz?
Magicznie przestaje pić?
Alkoholizm to wyrok śmierci dla tych, którzy się nie wezmą za siebie.
W jednym zdaniu pominąłeś cały proces powrotu do trzeźwości, co najczęściej zajmuje lata.
Ot uważasz, że nagle przestaje pić?
pracuje a u mnie to jakiś jeszcze gorszy problem.
Ależ oczywiście.
Każdy uzależniony jest tym jedynym specjalnym. O wyjątkowym problemie, którego rozwiązać nie sposób.
Jak byłem w ośrodku ,bo tam przyjmował psycholog to Ci uzależnieni normalnie rozmawiali z ludzmi i nie mieli lęków.
A skąd Ty wiesz co oni czuli?
Możesz rozmawiać i czuć bardzo dużo strachu.
Ja tak patrzyłem na nich i dla mnie to by było łatwo wyjść z alkoholizmu,bo tylko przestać pic i wrocic do zycia
Ale Ty nie masz pojęcia o czym mówisz.
Tylko sobie fantazjujesz i to bardzo głupio.
Weź Ty pogadaj z alkoholikiem i niech Ci powie jakie łatwe jest wyjście z tego.
Zresztą pogadaj też z uzależnionymi od porno i też Ci powiedzą jakie to łatwe i że nie z tym jest problem.
Przestań urajać sobie rzeczywistość.
a co ja ktoś ma głębsze lęki.
Nie istnieją głębsze lęki.
Masz po prostu dużo stłumionego strachu, z którym nie chcesz mieć nic do czynienia.
Jak ja uwalniałem lęk, to mnie telepało jakby mnie demon opętał. Nieraz płakałem i krzyczałem.
Raz się pociłem, a innym byłem jak sparaliżowany.
I to jest normalne. A nie żadne głębsze lęki.
I setki ludzi, z którymi pracowałem i rozmawiałem też to przeżywało. To normalne.
Tylko Ty sądzisz, że jesteś jedyny, który czuje lęki i nie chce się od nich odkleić i patrzy na ludzi, a oni rozmawiają i to dla Ciebie oznacza, że nie czują strachu.
Tyson Fury ma pełno stłumionego lęku. Ale się go nie trzyma jak Ty i nie opiera.
Byłem zdziwiony ,że nawet Maryla Rodowicz była w tym ośrodku dla uzależnionych osoba publiczna która ma duzo znajomych.
No bo nie znasz żadnych faktów o uzależnieniu – nie masz pojęcia jak to wygląda. W temacie emocji też nadal niewiele rozumiesz.
Za to teraz dyskutujesz i uważasz, że wiesz lepiej od specjalisty w tym temacie.
Twoja wola. Twoje widzimisie.
Chcialbym mieć takie małe problemy jak inni ludzie
Pojęcia nie masz jakie ludzie mają problemy.
Zajmij się swoimi problemami, a nie pieprz głupot jak to alkoholikom jest łatwo przestać pić.
a u mnie to od małego lęki genetyczne
Nie istnieje coś takiego jak lęk genetyczny.
Gdybyś wykazał odrobinę dobrej woli i wybrał zrozumienie prawdy – rzeczywistości – i poznał naturę emocji, to by do Ciebie dotarło dlaczego czujesz lęk nawet od wczesnych lat. I dlaczego nie mija.
i nawet jak chce to ciężko ,bo to automatyczne.
Automatyczne = nieświadome.
I aby przestało Tobą rządzić musi stać się świadome.
A Ty nie chcesz stać się świadomy i wolisz sobie wmawiać głębokie problemy psychiczne i genetyczne.
Wlasnie do tego nawiązuje ,bo wiele osób co pisze do Ciebie lub na blogu ma problemy z psychiką a nie samym porno.
Nie rozumiesz jaka jest natura tych problemów.
Każdy z nich jak i Ty utożsamia się z myślami. Jak mówisz – jest to automatyczne.
Bo tak nieświadomie żyjecie.
A emocjom opieracie się nawet nie czując ich świadomie – tak wyczuleni na nie jesteście.
Że nawet ich nie czujesz świadomie, a już się opierasz, już walczysz, już się zmagasz, już uciekasz, już coś robisz by nie czuć.
I w tym czasie także od razu uciekasz w mentalizację, która dalej nie rozumiesz, że jest automatyczna, bezosobowa, ciągła i napędzana emocjami.
Jedną z ról terapeuty jest pomóc pacjentowi odróżnić prawdę od mentalnego bełkotu – urojeń, nieskończonej mentalizacji.
Pomóc mu i pokierować go tak, by przestał się tego non stop słuchać, by przestał opierać się emocjom i uciekać od nich.
By stworzyć mu przestrzeń, w której poczuje się bezpieczny i pozwoli sobie np. wypłakać się, wyżalić, zmierzyć ze strachem.
A Ty nie chcesz.
Sądzisz, że strach to taki kraken, który Cię złapie i wciągnie głęboko pod wodę.
Ale strach to tylko strach.
Strach, który czujesz Ty niczym nie różni się od strachu, który czuje dowolny inny mężczyzna (i kobieta), który idzie na pierwszą randkę w życiu.
To ten sam strach.
Różnica polega na tym, że Ty się mu opierasz niezwykle silnie i Twoim przekonaniem oraz wyobrażeniem o nim jest, że to jakiś potwór, który Cię pochłonie.
Bardziej zależy Ci na unikaniu go za wszelką cenę (a opór powoduje, że jeszcze go przybywa), niż np. zrealizowanie jakiegoś celu. Ważniejsze od wspomnianej randki jest uniknięcie strachu.
Ale z własnego doświadczenia wiesz, że MOŻESZ działać pomimo strachu, że jest w Tobie odwaga.
A że chcesz, to sobie wymyślasz kolejne urojenia dlaczego strach czujesz praktycznie non stop w swoim życiu.
To czego nie rozumiesz to to, że do wyzdrowienia niezbędne i krytycznie ważne jest uwolnienie energii strachu oraz reszty emocji.
A tego nie chcesz za wszelką cenę.
I gdy przez jakiś czas jest lepiej, a potem znowu ujawnia się ładunek stłumionego/wypartego strachu, to uważasz, że to musi być genetyczne albo psychiczne i tyle.
I wszystko wraca do tego co było.
Bo Ty się nie zmieniasz. Nadal jesteś dokładnie taką samą osobą. Nie wzrósł Twój poziom świadomości.
Skupiałeś się tylko na poziomach ROBIĆ i MIEĆ, a nie na poziomie BYĆ.
Sądziłeś, że ROBIĆ i MIEĆ zmienią poziom BYĆ. Ale tak nie jest i nigdy nie będzie.
Dlatego czując strach nadal wymyślasz dla niego kolejne racjonalizacje i wytłumaczenia choć nie masz ŻADNYCH dowodów na to, co mówisz.
Tyson Fury np. czując lęk zaczyna coś robić – coś konstruktywnego. Nie pozwala sobie się bać. Ale lęku nie uwalnia. Nie przybywa u niego emocji ale też nie ubywa.
A Ty nie chcesz czuć lęku i zamiast się go puścić, zaczynasz się mu opierać. Walczyć z nim i dorabiać do niego filozofie. Przez opór lęk nie tylko nie mija ale i rośnie. Nie ma nic wspólnego z genetyką, tylko dużą ilością stłumionego lęku w podświadomości, nieświadomym postępowaniem względem niego – oporem i ogólnie niską świadomością.
Tym wszystkim zajmujemy się w Programie WoP.
Tyson Fury nawet jak miał depresje to chodził do baru pic i ćpać wiec raczej dużych lęków nie miał poza tym on występuje przed kamerami i walczy przed ogromną widownią.Facet o silnej psychice miał próbę samobójczą w sumie Deontay Wilder mówił ,że miał przyłożony pistolet do głowy gdy urodziła mu się niepełnosprawna córka.Ludzie mają kasę,przyjaciół itd a mają depresje.
Tyson Fury nawet jak miał depresje to chodził do baru pic i ćpać wiec raczej dużych lęków nie miał poza tym on występuje przed kamerami i walczy przed ogromną widownią.
I co z tego?
Uważasz, że robi to i może robić, bo nie czuje strachu? Ależ oczywiście, że czuje.
Nawet dużo.
Mnóstwo sportowców i ludzi sukcesu z wielu innych dziedzin mówiło, że bardzo się bało w np. najważniejszych sytuacjach w swoim życiu, w ważnych wydarzeniach ze swojej kariery, etc. Ale byli na tyle dojrzali, że się strachowi nie opierali i skupiali się na działaniu, celu i pozytywnej intencji.
To, że ktoś coś robi NIE oznacza, że nie czuje dużego lęku. Może czuć, a i tak to zrobić.
Wielu uwodzicieli mówiło, że jak zaczynali to się nieraz dosłownie trzęśli ze strachu, a i tak podchodzili, umawiali się na randki i mieli seks.
Facet o silnej psychice miał próbę samobójczą w sumie Deontay Wilder mówił ,że miał przyłożony pistolet do głowy gdy urodziła mu się niepełnosprawna córka.Ludzie mają kasę,przyjaciół itd a mają depresje.
Bo depresja w większości przypadków to rezultat niedojrzałości emocjonalnej.
To zupełnie inny aspekt życia, niż każdy, który wymieniłeś.
Emocje to sprawa stricte wewnętrzna i ma związek ze świadomością.
Piotrze, szykowała się ściana tekstu ale… To ma sens tylko na początku, by coś z siebie wyrzucić. Dziękuję za ten wpis. Miałem dzisiaj słaby dzień, choć zapowiadał się w pewnym momencie całkiem nieźle. Teraz przeczytałem w tym wpisie dokładnie o tym co się ze mną dzisiaj działo. Sprawdziło się. Podsumowało wszystko. Przy okazji coś do mnie dotarło. Dlatego skasowałem to co miałem wysłać wcześniej. Zmieniłem swoją intencję. Chciałem w tych kilku zdaniach przekazać małe światło czegoś pozytywnego. Teraz czas na medytację i oswobodzenie kilku emocji.
Piotrze, szykowała się ściana tekstu ale… To ma sens tylko na początku, by coś z siebie wyrzucić.
A coś wyrzucasz z siebie?
Nie.
W kółko tylko widzisz kolejny potok mentalizacji i kolejny.
I przepisujesz go.
I ja mam to w kółko komentować?
Zajmowanie się myślami to praca nieskończona i nie przynosząca żadnych efektów.
Dziękuję za ten wpis. Miałem dzisiaj słaby dzień, choć zapowiadał się w pewnym momencie całkiem nieźle.
A skąd pomysł, że dzień się zapowiadał jakoś?
Przyszłość to chwila obecna z poprawką na intencję.
A jaka jest chwila obecna? Coś czujesz, masz jakąś intencję.
W zależności od intencji z Twojej podświadomości może zostać wyciągnięty ładunek niskiej emocjonalności, albo doświadczysz czegoś i stawisz temu opór lub wybierzesz negatywną postawę. I już zmienia się stan.
Dzień nie ma z tym nic wspólnego. Ty rzutujesz swoje samopoczucie na dzień, a nie dzień wpływa na Ciebie.
Teraz przeczytałem w tym wpisie dokładnie o tym co się ze mną dzisiaj działo. Sprawdziło się. Podsumowało wszystko. Przy okazji coś do mnie dotarło. Dlatego skasowałem to co miałem wysłać wcześniej. Zmieniłem swoją intencję.
Z jakiej na jaką?
Po co chciałeś napisać kolejną ścianę tekstu?
Chciałem w tych kilku zdaniach przekazać małe światło czegoś pozytywnego. Teraz czas na medytację i oswobodzenie kilku emocji.
Nie “oswobodzenie kilku emocji”, tylko uwalnianie to pozwolenie, by aktualnie odczuwane ładunki emocji wyczerpały się.
Każda emocja zgromadzona jest w podświadomości warstwami, z których każda ma swój ładunek.
Niektóre są niewielkie i można je uwolnić w nawet kilka minut, a na niektóre czasem potrzeba dni.
Zrezygnowałem z wysyłania kolejnej ściany tekstu ponieważ nagle przestałem widzieć w tym sens. Wziąłem głęboki oddech i po prostu poczułem, iż niczego mi to nie daje. Zabieram czas sobie i Tobie, a wszystko już zostało powiedziane z Twojej strony w odpowiedzi, czy samym wpisie. Miast zastanowić się nad tym i czerpać z podanych rozwiązań, poczułem iż chcę przepisać swoje myśli po raz kolejny. Tak naprawdę chciałem się po prostu pożalić na swój los, przy okazji po raz kolejny zrozumieć co się ze mną dzieje. Tylko to już zostało mi wyjaśnione, któryś raz z rzędu. To co mi mówisz naprawdę do mnie dociera, tylko nie dociera do mnie to co ja sam czynię. Bronię tego na tyle mocno, iż jestem w stanie pisać i pisać o tym samym. O odwiecznie nierozwiązanym problemie, który swoje rozwiązanie posiada już od dawna. Mam sporo korzyści z tego tytułu. Część z nich znam, o innych nie mam pojęcia. Natomiast każdego z nich kurczowo się trzymam. Dlatego postanowiłem je odkryć. Zająć się tym co nieuświadomione. Pewnie i te słowa są sztuczką mojego ego, wiem dobrze jak potrafi być przebiegle przewrotne. Tylko nic z tą wiedzą konkretnego nie czynię. Pisząc swoją “ścianę” miałem intencję by ciężar swojego istnienia rozłożyć po raz kolejny na innych. Odpuściłem to sobie. Postanowiłem się z tym zmierzyć. Może i nieudolnie, jednak chcę doskonalić swoje zrozumienie i podejście. Kilka miesięcy temu nabyłem wersję solową Programu. Głównie z tego powodu by bardziej zaangażować siebie samego w cały proces pracy nad sobą. Wiem bowiem, iż mam silną tendencję do obciążania uwagą kogoś kto mi pomaga. Wiem, iż mało dobrego z tego wynika. Mimo tego uczyniłem tak jak zazwyczaj. Mam wszystko pod ręką, a oczekuję cudu. Raczej dojenia korzyści ze starej postawy. Dotarło do mnie, iż w tym całym procesie najtrudniejszy jest pierwszy krok. Podjęcie decyzji, iż chce się z nałogu wyjść i cokolwiek w swoim życiu zmienić na lepsze. Tak bardzo boję się być spokojnym i radosnym.
Tak naprawdę chciałem się po prostu pożalić na swój los, przy okazji po raz kolejny zrozumieć co się ze mną dzieje.
Nie.
Prawdą jest, że chciałeś się dalej użalać. Zaś “chciałem PO RAZ KOLEJNY zrozumieć” to już racjonalizacja.
Ukrywałeś tym prawdziwy powód – użalanie się nad sobą.
Bo powiedz mi – jak można zrozumieć coś po raz kolejny? Albo to rozumiesz, albo nie. Jeśli już coś zrozumiałeś, to rozumiesz to na wieczność.
tylko nie dociera do mnie to co ja sam czynię.
Bo mentalizujesz na ten temat, zamiast się temu na spokojnie przyjrzeć. To się nazywa odwagą – zmierzenie się z faktami.
Odwaga to nie tylko strzelanie do innych ludzi i rzucanie w nich granatami. Ale to zmierzenie się z prawdą na swój temat.
Tylko nic z tą wiedzą konkretnego nie czynię.
M.in. dlatego wydanie pieniędzy np. na kurs czy warsztat ma dużą wartość – bo zmusza człowieka, by zaczął robić to, o czym tylko czytał.
Pisząc swoją “ścianę” miałem intencję by ciężar swojego istnienia rozłożyć po raz kolejny na innych.
Ja to doskonale wiem.
Do tej pory praktycznie nigdy nie spotkałem się z regularnie pisaną przez kogoś dużą ilością treści, która służyłaby czemukolwiek pożytecznemu.
Ale to, co Ci umyka, to fakt, że tego “ciężaru” nie możesz rozłożyć.
Po prostu zasilasz tzw. ciało bolesne – w tym przypadku oparte głównie o żal.
Żalisz się, żalisz innym i przez moment czujesz się “nasycony” choć zupełnie nic się nie poprawia.
A potem znowu i znowu.
Wiem bowiem, iż mam silną tendencję do obciążania uwagą kogoś kto mi pomaga.
Wybrałeś wersję solo, więc nie chciałeś dodatkowej pomocy.
A jeśli chcesz mojej pomocy, to dlaczego nie zdecydowałeś się na współpracę?
By oszczędzić kilka stów?
A więc kilka stów jest ważniejsze, niż Twoje zdrowie, życie, szczęście, etc.?
Mimo tego uczyniłem tak jak zazwyczaj. Mam wszystko pod ręką, a oczekuję cudu.
Więc wiesz nad czym pracować.
Stań się tego świadomy, gdy się pojawi kolejny raz.
Nie oceniaj ani tego, ani siebie. Uwalniaj opór, emocje i wybierz z Modułu 5 postawę zastępczą i ją praktykuj.
Raczej dojenia korzyści ze starej postawy. Dotarło do mnie, iż w tym całym procesie najtrudniejszy jest pierwszy krok. Podjęcie decyzji, iż chce się z nałogu wyjść i cokolwiek w swoim życiu zmienić na lepsze. Tak bardzo boję się być spokojnym i radosnym.
Nie Ty się boisz, tylko Twoje ego.
Ego boi się spokoju i radości. Bo nie może wtedy doić tego, co doiło przez lata.
I widzisz też przyczynę wszystkich kłopotów, wojen, a także wielkiego wzrostu przemysłów rozrywkowych i używek jak alkohol, narkotyki i porno – ludzie utożsamiający się z ego (80% ludzkości nie widzi żadnej różnicy – są w pełni utożsamieni z ego), ponad 15% już widzi różnicę między np. użalaniem się, a odwagą. A dosłownie kilka % jest już ponad zwierzęcością.
Więc widzisz, że ponad 80% ludzkości nie chce ani spokoju, ani szczęścia, ani też miłości, bo się ich boją. Nie chcą ich!
Tylko fantazjują o nich.
Bo to wszystko zasila ego.