*
Najserdeczniejsze życzenia świąteczne z okazji Wielkanocy!
*
*
Witam Cię serdecznie! Gdy jest okazja skomentować jak masy ludzi widzą problemy przeplatające się z uzależnieniem, czynię to. Bo gdyby widzenie tych problemów było poprawne, problemy byłyby rozwiązywane. A z tego co widać – trwają i pogłębiają się. Bo bez zrozumienia co to jest odpowiedzialność, nic nie możemy poprawić. Co to jest odpowiedzialność? To świadomość,… Przeczytaj
Wpis!
Dzisiaj temat trudny ale konieczny. W jaki sposób osoby duchowe przyczyniają się do rozwoju choroby uzależnienia oraz wpędzania w nią innych ludzi? Zanim przedstawię dane statystyczne, proponuję Ci, byś obejrzał film Spotlight: Z dwóch powodów – po pierwsze film mówi o czymś, o czym mogłeś nie zdawać sobie sprawy. Mówi o faktach – to jest… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Na każdy -holizm składają się m.in. tzw. wzorce. Wzorzec przez wielu, w szczególności także przez terapeutów, nazywany jest zaburzeniem behawioralnym. Czyli postępowaniem nie wpisującym się w przyjęte normy postępowanie. Czyli – wzorzec to niezdrowe postępowanie. Jednak postępowanie to nie uzależnienie, tylko jego objaw. Wzorce -holizmów wynikają z choroby i ją pogłębiają. Jest… Przeczytaj
Wpis!
Jeżeli miałeś lub aktualnie masz problem z pornografią, zapewne zetknąłeś się z określeniem “nofap”. Czym jest nofap – jest to cel, do którego prowadzą różne ścieżki ale głównie ścieżka siły woli. Celem tym jest brak masturbacji (i oczywiście tego, co do niej prowadzi – pornografii) przez dany okres czasu, który ma przynieść całkowite uwolnienie od… Przeczytaj
Wpis!
Zwycięstwo nad śmiercią nie zawsze musi oznaczać walkę z nią. Osobiście uważam, że zwycięstwo nad śmiercią oznacza poddanie strachu przed nią :). Nie wiemy co autor tekstu z Wikipedii miał na myśli. Ogólnie zwycięstwo często wiąże się z poddaniem. Główna zasada w judo brzmi “ustąp, a zwyciężysz”. Pamiętam sam jak o wiele mniej zacząłem się męczyć na treningach jak i też wiele obciążających emocji przestało się pojawiać gdy zmieniłem swoje podejście do sparingów/walk. Nie chciałem już zwyciężać nad kimkolwiek, a dążyłem do zwycięstwa dla jak największego doskonalenie siebie i sparing partnera/przeciwnika. Używam tu słów jak walka i przeciwnik, choć gdybyśmy się przyjrzeli intencjom, a także energetyce mojego ciała to można by było dostrzec, że wcale nie walczyłem, a innych nie postrzegałem jako wrogów. Była to raczej radość istnienia i wspólne doskonalenie się. Słowa mają drugorzędne znaczenie, nasza świadomość względem tego co robimy jest priorytetem. Chcę nawiązać do tego, że kiedyś napisałem Ci moje zdanie na temat słów, że według mnie są one tylko drogowskazem do czegoś ważniejszego od samych słów. Doświadczeń, uczuć, przeżyć, intencji, świadomości, duchowego wymiaru czyli np. Boga (chwili obecnej czy nieprzejawionego). Wtedy chyba napisałem tylko o tym, że są drogowskazem. Odpisałeś mi, że słowa mają znaczenie. I jest to jedna z niewielu, możliwa że jedyna kwestia w której się z Tobą nie zgodzę. Według mnie nie ma wgl różnicy czy nazwiemy coś “zmarchwystaniem, zwycięstwem nad śmiercią, wniebowstąpieniem czy przeistoczeniem ciała fizycznego w krystaliczne cialo Ka”.
Choć może napiszesz coś co pozwoli mi na to spojrzeć inaczej. Mam nadzieję, że nic głupio z kontekstu nie wyjąłem.
Druga kwestia to jakie jest Twoje zdanie na temat 5g? Mnóstwo spisków jest wokół tego, których w większości nawet mi się nie chce czytac/oglądać, bo jak widzę że ludzie to powiązują z wirusem, albo że ktoś pisze że rząd chce nas grillować to nie widzę sensu zagłębiania się w to. Zwróciło jednak moją uwagę to, że zwolennikami tej technologii nie były osoby które uznałem za mocno uświadomionych. Gdy z nimi pisałem to mówili mi, że nie ta technologia może mieć negatywne oddziaływanie na nasz mózg czyli też funkcjonowanie naszego ciała. Czytałem też na jakiejś stronce, że Szwajcaria, bo zbadaniu 5g zaczęła zdejmować wszystkie nadajniku tego typu. Niestety nie wiem czy to była informacja prawdziwa. Widziałem też, że ludzie zaczęli palić nadajniki 5g hahahahaha. Z tego akurat śmiać mi się chce :D. Jest dużo sprzeczności, bo widziałem filmiki gdzie ludzie pokazywali drzewa narażone na 5g i od tej strony co szły fale to drzewo dosłownie umierało, gdzie druga strona byla normalnie zakwitnieta. Pokazywane też były ptaki i owady nieżyjące na ziemii.
Z drugiej strony oglądałem kanały naukowe, które 5g przedstawiają jako zupełnie nieszkodliwą.
Wiesz coś na ten temat? Jakie jest Twoje zdanie o tym, mógłbyś może dokonać jakichś kalibracji o wpływie 5g na organizm człowieka?
Myślę, że nie byłbym jedyną osobą czytającą tego bloga, które by te informacje ucieszyły.
Staram się utrzymywać neutralna postawę wobec tego i nie sądzę, żeby było wprowadzane coś o tak mocno szkoldiwym działaniu tak po prostu na całym świecie, ale nigdy nie wiesz.
Troche mi smutno, ze odpowiedz na moj komentarz zostala pominieta, uznam, ze po prostu nie jest potrzebna. Co do teorii o 5g uznam to za po prostu kolejny spisek, ktory kalibruje sie ponizej 200, wiec wnikanie w ten temat glebiej do niczego dobrego sie nie przyczynia. Pora tez bym sam zaczal kalibrowac zamiast liczyc, ze zrobisz to za mnie. Byc moze cisza wobec mnie byla najlepszym dla mnie posunieciem. Na moje ostatnie 3 maile gdy wspolpracowalismy nie odpowiedziales. Sytuacja wygladala tak, ze wrocilem do niektorych szkodliwych nawykow znajomosci, gdzie dostalem kolejnego kopa od zycia. Tym razem bardzo lekkiego, ale z ktorego szybko wyciagnalem wnioski. Program daje informacje + zalecenia praktyczne bardzo konkretne i uzyteczna jak rozwijac swoja swiadomosc i rozwiazywac te sytuacje, ktore uznajemy jako problem. Korzystam z tego, bardzo sie zmienilem, glownie w kwestii podejscia i intencji, a takze uwalniam juz emocje w kazdych mozliwych sytuacjach. Wciaz czasem popelniam bledy i niekorzystne dzialanie, ale dzieki temu sie ucze i rozwijam. Ogromnie sie ciesze ze swojego zycia i tego kim sie stalem i dokad dalej ide. Pokora okazala sie u mnie jedna z wazniejszych lekcji.
Jezeli ktokolwiek z czytelnikow bedzie czytal ten komentarz to naprawde oszczedcie sobie doszukiwanie sie niepotrzebnych wymowek by nie stosowac sie do zalecen. Piotrek chce dla Was dobrze. Nie ma na swiecie wiecej satysfakcji od tej jaka jest po przekraczaniu wlasnych ograniczen, odpuszczaniu sobie tego co szkodliwe i po prostu cieszeniem sie zyciem takim jakim jest. Dazenie do jak najwiekszej jakosci zycia bez tego co zbedne i ograniczajace. Ja jestem wdzieczny za wszystko co otrzymalem pracujac z nim. Do dzis moge wrocic do starych wiadomosci i znalezc w nich cos nowego. Przeczytac o czyms w modulach czy na blogu i sie zainspirowac i wdrozyc te podejscie do swojego zycia.
Pozdrawiam!
Troche mi smutno, ze odpowiedz na moj komentarz zostala pominieta,
A więc już wiemy dlaczego napisałeś – bo czułeś smutek, zapewne też wstyd i opór i postanowiłeś rozpocząć “mądrą” dyskusję, by uciec od uczuć.
A gdy dyskusja nie została podjęta, poczułeś smutek, bo odmówione zostało Ci źródło, którego brak odczuwasz.
uznam, ze po prostu nie jest potrzebna.
Jeśli nie była potrzebna, to dlaczego napisałeś?
Co do teorii o 5g uznam to za po prostu kolejny spisek, ktory kalibruje sie ponizej 200,
A wykalibrowałeś go?
wiec wnikanie w ten temat glebiej do niczego dobrego sie nie przyczynia. Pora tez bym sam zaczal kalibrowac zamiast liczyc, ze zrobisz to za mnie.
Jeśli potrafisz to robić, to dlaczego ja mam to robić za Ciebie???
Byc moze cisza wobec mnie byla najlepszym dla mnie posunieciem. Na moje ostatnie 3 maile gdy wspolpracowalismy nie odpowiedziales. Sytuacja wygladala tak, ze wrocilem do niektorych szkodliwych nawykow znajomosci, gdzie dostalem kolejnego kopa od zycia. Tym razem bardzo lekkiego, ale z ktorego szybko wyciagnalem wnioski.
Tak, bo poczułem, że tego potrzebujesz. Wracały te same pytania.
Tak jak teraz trzymałeś się mnie i liczyłeś, że Ci coś wyczaruję.
Za bardzo odlatujesz. Czyli uciekasz.
Program daje informacje + zalecenia praktyczne bardzo konkretne i uzyteczna jak rozwijac swoja swiadomosc i rozwiazywac te sytuacje, ktore uznajemy jako problem. Korzystam z tego, bardzo sie zmienilem, glownie w kwestii podejscia i intencji, a takze uwalniam juz emocje w kazdych mozliwych sytuacjach. Wciaz czasem popelniam bledy i niekorzystne dzialanie, ale dzieki temu sie ucze i rozwijam. Ogromnie sie ciesze ze swojego zycia i tego kim sie stalem i dokad dalej ide. Pokora okazala sie u mnie jedna z wazniejszych lekcji.
Ale to co się nie zmieniło to to, że Twoje życie nadal zależy od Twoich decyzji, ich intencji, zaangażowania, nauki, doświadczenia, wyciągania wniosków, dokonywania korekt, itd.
Jezeli ktokolwiek z czytelnikow bedzie czytal ten komentarz to naprawde oszczedcie sobie doszukiwanie sie niepotrzebnych wymowek by nie stosowac sie do zalecen.
Mówisz o sobie.
Nikt Cię nie posłucha, bo każdy ma swoje powody, by coś zrobić lub nie.
Czego Ty potrzebowałeś doświadczyć, by ruszyć tyłek, wybrać odwagę wobec niewygodnych tematów w Twoim życiu?
Poradę kompletnie obcego gościa z internetów?
Czy musiało Cię porządnie zaboleć?
Piotrek chce dla Was dobrze.
To też mało kogo obchodzi.
Każdy i tak weźmie się za siebie EWENTUALNIE, gdy zaboli dostatecznie mocno lub naprawdę głęboko zrozumie co sobie robi i wybierze, by przestać za wszelką cenę.
Nie ma na swiecie wiecej satysfakcji od tej jaka jest po przekraczaniu wlasnych ograniczen, odpuszczaniu sobie tego co szkodliwe i po prostu cieszeniem sie zyciem takim jakim jest.
No tak ale większość ludzi na tej planecie za najważniejsze uważa przeżycie i codzienną wygodę.
I za nic na świecie jej nie opuszczą.
Dazenie do jak najwiekszej jakosci zycia bez tego co zbedne i ograniczajace.
Wyjaśnij to tym, którzy sądzą, że jakość ich życia jest ograniczana przez np. rząd, gospodarkę czy innych ludzi.
A takich ludzi jest na tej planecie ponad 80%. W Polsce dużo więcej.
Ja jestem wdzieczny za wszystko co otrzymalem pracujac z nim. Do dzis moge wrocic do starych wiadomosci i znalezc w nich cos nowego. Przeczytac o czyms w modulach czy na blogu i sie zainspirowac i wdrozyc te podejscie do swojego zycia.
Czego więc jeszcze potrzebujesz?
Zwycięstwo nad śmiercią nie zawsze musi oznaczać walkę z nią. Osobiście uważam, że zwycięstwo nad śmiercią oznacza poddanie strachu przed nią :). Nie wiemy co autor tekstu z Wikipedii miał na myśli.
Dokładnie to co napisał.
To postrzeganie śmierci jako przeciwnika, którego trzeba pokonać.
A ja przede wszystkim sugerowałbym dokonania rekontekstualizacji śmierci w ogóle (a przy okazji i życia).
I na pewno uwolnienie całego strachu i oporu. A to i tak każdy powinien (z)robić, bo niezwykle pomaga w całym życiu, a nie tylko w temacie trzęsienia tyłkiem przed śmiercią.
Główna zasada w judo brzmi “ustąp, a zwyciężysz”.
Ale jeśli ustąpisz w dążeniu do realizacji marzeń, to nie zwyciężysz.
Podałeś cytat, który ma znaczenie i mądrość w pewnym kontekście. Ale w wielu innych sytuacjach nie ma.
Więc jeśli używasz jakiejś informacji, to zawsze podaj w jakim kontekście jej używasz.
Dzieci i tak z 80% ludzi nie jest w stanie pojąć tematu kontekstu, ani tego, że znaczenie wynika z kontekstu.
Należy więc zadbać o to, by go zawsze klarownie określić.
Pamiętam sam jak o wiele mniej zacząłem się męczyć na treningach jak i też wiele obciążających emocji przestało się pojawiać gdy zmieniłem swoje podejście do sparingów/walk.
No tak ale z samych treningów nie zrezygnowałeś.
Używam tu słów jak walka i przeciwnik, choć gdybyśmy się przyjrzeli intencjom, a także energetyce mojego ciała to można by było dostrzec, że wcale nie walczyłem, a innych nie postrzegałem jako wrogów.
Bo mówimy o warunkach kontrolowanych, gdzie ludzie nie mają wobec siebie negatywnych intencji.
To się najprawdopodobniej zmieni diametralnie w sytuacji realnego zagrożenia.
Była to raczej radość istnienia i wspólne doskonalenie się.
Bo warunki Wam do tego sprzyjały i taką mieliście intencję.
Ale przecież częścią tego jest przeniesienie tego do reszty życiowych sytuacji.
W tym do takich, gdzie nie wszyscy mają pozytywną intencję.
Słowa mają drugorzędne znaczenie, nasza świadomość względem tego co robimy jest priorytetem.
Co nie znaczy, że nie są ważne.
Ty teraz użyłeś np. określenia z filozofii judo “ustąp, a zwyciężysz”. I wyobraź sobie, że słyszy je młody człowiek i odbiera dosłownie i zaczyna stosować.
Np. ma się uczyć i przypomina sobie te słowa. Więc przestaje się uczyć. Ustąpił trudności – “przeciwnikowi”.
Albo jego dziewczynę zaczyna podrywać jakiś pijany, agresywny typek. A on ustępuje. Pozwala na to.
Wielu tak robi! Zamiast zadbać o swoje, odpuszczają, wybierają apatyczną postawę.
Chcę nawiązać do tego, że kiedyś napisałem Ci moje zdanie na temat słów, że według mnie są one tylko drogowskazem do czegoś ważniejszego od samych słów. Doświadczeń, uczuć, przeżyć, intencji, świadomości, duchowego wymiaru czyli np. Boga (chwili obecnej czy nieprzejawionego). Wtedy chyba napisałem tylko o tym, że są drogowskazem.
Wg mnie w tym momencie ta dyskusja nie ma większego znaczenia.
Nawet teraz używasz słów, by powiedzieć, że słowa nie mają znaczenia.
A więc to co piszesz też nie ma znaczenia.
Wtedy chyba napisałem tylko o tym, że są drogowskazem. Odpisałeś mi, że słowa mają znaczenie. I jest to jedna z niewielu, możliwa że jedyna kwestia w której się z Tobą nie zgodzę. Według mnie nie ma wgl różnicy czy nazwiemy coś “zmarchwystaniem, zwycięstwem nad śmiercią, wniebowstąpieniem czy przeistoczeniem ciała fizycznego w krystaliczne cialo Ka”.
Słowa nie mają znaczenia dla ludzi rozwiniętych, którzy już dostrzegają esencję.
Ale dla 98% ludzkości lub 99% słowa mają kolosalne znaczenie.
Słowa mają drugorzędne znaczenie, nasza świadomość względem tego co robimy jest priorytetem
Proszę zacznij żyć troszkę bliżej ziemi.
Świadomość i intencja są priorytetem, a słowa stanowią ich reprezentację.
Za bardzo kombinujesz i odlatujesz.
Naprawdę znalazłeś sobie temat do dyskusji – znaczenie słów?
To wyobraź sobie, że znika zdolność mówienia i znikają wszystkie słowa pisane.
Co wtedy? Jest lepiej? Nie miały znaczenia?
No to idź kupić lek bez ulotki wyjaśniający jak go stosować i go dawkować.
Albo napisz program komputerowy dla banku.
Albo idź z dziewczyną na randkę i wykombinuj bez słów co dalej.
Albo zagraj z partnerką w grę – przez tydzień nie używacie do siebie żadnych słów i zobaczcie czy będzie Wam lepiej i łatwiej.
Wtedy powiedz mi czy słowa nie mają znaczenia.
Gdy chcesz poruszać ze mną jakieś tematy, to zawsze zadaj sobie pytanie jakie to ma przełożenie na realne życie?
Realne, a nie bujanie w obłoczkach, chmurkach.
Bo komu cokolwiek dała ta rozmowa?
Od czegoś uciekasz. Od czego?
Druga kwestia to jakie jest Twoje zdanie na temat 5g?
Na pytania tego typu nie zamierzam odpowiadać.
Jeśli potrzebujesz innego punktu widzenia, by np. odpuścić strach, to sam się robisz w jajo.
A poza tym przeczytaj kawałek artykułu z 1929 roku:
https://elektrykapradnietyka.com/wp-content/uploads/2020/04/chlopi-vs-anteny-radiowe.jpg
I przypominam, że przez ostatnie lat poziom świadomości większości ludzkości nie wzrósł za dużo.
Wiesz coś na ten temat?
Nie.
Myślę, że nie byłbym jedyną osobą czytającą tego bloga, które by te informacje ucieszyły.
Nie potrzebujesz kalibracji, by odpuścić opór przed radością i uwolnić strach.
Bo jak powiem Tobie lub komukolwiek, że nie ma zagrożenia i przestaną się bać, to znaczy, że potrzebowali tej informacji, by przestać się bać?
Nie potrzebowali.
A gdybym powiedział, że 5G jest bardzo niebezpieczne i wszyscy dalej by się bali, to znaczy, że dalej wierzą w prehistoryczną bzdurę, że strach chroni i coś im daje.
Niech każdy zdecyduje sam o swojej postawie względem wszystkiego. I przy okazji rozpozna iluzję strachu.
Zapytaj siebie – a co gdyby prawdziwy okazał się najgorszy scenariusz – co wtedy?
Mega sie ciesze, ze odpowiedziales.
A więc już wiemy dlaczego napisałeś – bo czułeś smutek, zapewne też wstyd i opór i postanowiłeś rozpocząć “mądrą” dyskusję, by uciec od uczuć.
A gdy dyskusja nie została podjęta, poczułeś smutek, bo odmówione zostało Ci źródło, którego brak odczuwasz.
Mozliwe, nie zaprzeczam. Napisalem, ze mi smutno sie zrobilo podchwytliwie z nadzieja, ze wymusze odpowiedz. Udalo sie z czego sie bardzo ciesze i jestem wdzieczny!
Naprawdę znalazłeś sobie temat do dyskusji – znaczenie słów?
Tak chcialem to przedyskutowac i ladnie mi odpowiedziales, naprawde super. Faktycznie kombinuje za bardzo.
Gdy chcesz poruszać ze mną jakieś tematy, to zawsze zadaj sobie pytanie jakie to ma przełożenie na realne życie?
Realne, a nie bujanie w obłoczkach, chmurkach.
Bo komu cokolwiek dała ta rozmowa?
Od czegoś uciekasz. Od czego?
Coz byla taka sytuacja, ze sluchajac “potegi terazniejszosci” autor tam wyjasnial, ze slowa maja byc tylko drogowskazem do stanu obecnosci, ktory zawsze mozna poglebic, a stan ten jest bezdenny. Jak najmocniej podazylem za ta wskazowka i wszedlem w mega gleboki stan obecnosci, cos przepieknego. Nie bede sie juz dalej o tym rozpisywal. Oczywiscie potem przeminal, a ja zaczalem glupio kombinowac, ale juz dales mi na to dobra odpowiedz, troszke sie usmialem przy tym :D.
Co do 5g to dlugo mialem do tego zupelnie neutralne podejscie i wgl sie nie przejmowalem tym tematem, ale tylu ludzi mi o tym pierdolilo i wysylalo linki i wgl, ze zglupialem i chcialem sprawdzic sam jakie jest Twoje podejscie, gdyz uwazam Cie za najmadrzejsza osobe jaka poznalem. Zglupialem gdy zobaczylem filmik, ze niby od tych fal 5g padaja ptaki i lysieja drzewa i wgl w dziwne potem rzeczy sie zaglebialem. Teraz tak na to patrze i np. avatary jakie zyly na tym swiecie zyly w czasach gdzie ludzie sie wzajemnie czasem o “pierdniecie” otruwali, zabijali nawzajem. Duzo osob glodnych i chorych padali na ulicy, a krol w zamku mial nadsyt od wszystkiego. Wtedy to musialy byc spiski, a mimo to np. Buddzie nie przeszkadzalo zrobic by rozwinac swoja swiadomosc do tego poziomu by zrozumiec nature cierpienia ludzi. I pomimo takich czasow avatary zyli w pelni bedac spokojnymi i kochajacymi wobec wszystkiego.
Tak, bo poczułem, że tego potrzebujesz. Wracały te same pytania.
I w pelni rozumiem czemu tak postepiles, tez czasem np. ktos mi mowi, ze chce przestac palic czy cos i jak mi sie to udalo i daje im proste i konkretne rady do zastosowanie, a oni dalej swoje i potem mi znowu marudza, ze to robia itd. Ja sie pytam czy zastosowali moje wskazowki, a oni, ze nie albo ze tam raz czy dwa i koniec. I tez sie potem zastanawiam czy jak mi ktos w kolko to samo pisze to czy wgl warto poswiecac mu czas w tym temacie.
Ty teraz użyłeś np. określenia z filozofii judo “ustąp, a zwyciężysz”. I wyobraź sobie, że słyszy je młody człowiek i odbiera dosłownie i zaczyna stosować.
Np. ma się uczyć i przypomina sobie te słowa. Więc przestaje się uczyć. Ustąpił trudności – “przeciwnikowi”.
Albo jego dziewczynę zaczyna podrywać jakiś pijany, agresywny typek. A on ustępuje. Pozwala na to.
Wielu tak robi! Zamiast zadbać o swoje, odpuszczają, wybierają apatyczną postawę.
A to tez prawda i bede teraz podkreslal, ze jakakolwiek rada ma zasotoswanie tylko w takim kontekscie czy sytuacji. Podobnom sytuacje jak opisujesz mialem na wakacjach i chociaz caly czas spokojnie do goscia mowilem by dal sobie spokoj, bo probowal odbic mi dziewczyne z ktora sie bawilem, a laska nie byla zainteresowana. Na szczescie skonczylo sie tylko na krzyku do niego, ze i ja nie jestem zainteresowany bojkami etc i tez w ten sposob laski nie poderwie, wiec jak chce cos podzialac to zeby sie ogarnal i zmienil podejscie.
Pamiętam sam jak o wiele mniej zacząłem się męczyć na treningach jak i też wiele obciążających emocji przestało się pojawiać gdy zmieniłem swoje podejście do sparingów/walk.
No tak ale z samych treningów nie zrezygnowałeś.
Używam tu słów jak walka i przeciwnik, choć gdybyśmy się przyjrzeli intencjom, a także energetyce mojego ciała to można by było dostrzec, że wcale nie walczyłem, a innych nie postrzegałem jako wrogów.
Bo mówimy o warunkach kontrolowanych, gdzie ludzie nie mają wobec siebie negatywnych intencji.
To się najprawdopodobniej zmieni diametralnie w sytuacji realnego zagrożenia.
Mam wrazenie, jakbys chcial tu ujac uprawianie sportow walki tylko po to by mialo przelozenie na sytuacje gdzie pojawi sie zagrozenie. Otoz nie, bo wyobraz sobie ze to moze byc tez kogos pasja i nie mam na mysli napierdalania sie po mordzie, bo w judo nie ma takich elemtow. Mozna wkladac w to milosc i robic to dla uzyskiwania jak najlepszych wynikow. Tu tez klaniaja sie intencje, ale mialem tez i moment gdzie naprawde kierowalem sie miloscia, bo mimo ciezkiego wysilku fizycznego ja sie nie meczylem praktycznie, zajezdzalem ludzi kondycyjnie. Zostawalem po treningach. W domu jeszcze dodatkowo sie rozciagalem, a i jeszcze wszystko ladnie poukladalem, szedlem spac i tak nie moglem doczekac sie kolejnego dnia treningow itd, ze czasami wystarczaly tylko 3 4 h snu. Na zawodach wgl nie mialem stresu i dawalem z siebie 100% pomimo, ze zalezalo mi na wygranej to wgl nie obawialem sie porazki, w pelni ja akceptowalem gdyby miala sie wydarzyc. Byl to jednak krotki okres czasu, juz to Ci kiedys pisalem ,ze mialem momenty o duzo, duzo wyzszej swiadomosci niz normalnie mailem, bla bla bla…. Niewazne.
Pozdrawiam cieplo i wszystkiego dobrego! ;)
Mozliwe, nie zaprzeczam.
Poruszam bardzo ważny temat, a Twoja odpowiedź – “możliwe, nie zaprzeczam”.
Przypominam, że Ty masz jakiś problem, nie ja. I chyba nawet nie wiesz jaki.
Udalo sie z czego sie bardzo ciesze i jestem wdzieczny!
Nic Ci się nie udało, bo nie masz nade mną żadnej władzy.
To ja wybrałem, by odpisać na fragmenty Twojej wypowiedzi, które uznałem, że mają znaczenie.
Nie mamy po 5 latek. Ale bardzo wiele osób zachowuje się jakbyśmy siedzieli w piaskownicy.
Z jakiegoś powodu napisałeś do mnie i patrząc na Twoją reakcję to szukałeś uwagi – kogoś, kto by Cię wysłuchał.
i chcialem sprawdzic sam jakie jest Twoje podejscie, gdyz uwazam Cie za najmadrzejsza osobe jaka poznalem.
Dziękuję ale ja nadal nie wiem dlaczego napisałeś…
Naprawdę nie prowadzę serwisu – “Pogawędź sobie z Piotrem”. To nie PszP, tylko WoP.
Do pogawędek każdy ma znajomych, rodzinę. Można też zapłacić prostytutce ;)
Tutaj zajmujemy się konkretami.
A przynajmniej robię co mogę, by to do ludzi dotarło i zaczęli tak podchodzić do siebie, swojego życia i komunikacji ze mną.
Poza tym jestem mądry na jakimś poziomie w pewnych, a w wielu innych są ode mnie dużo mądrzejsi ludzie.
Ja chcę pomóc rozpoznać przyczyny problemów, uświadomić je osobie i pomóc rozwiązać – jeśli ja nie znam rozwiązania to chociaż pokierować w odpowiednim kierunku i zachęcić do poszukania pomocy u kogoś innego.
Pogawędki nawet na interesujące tematy nic nie rozwiązują i nie zmieniają. Bo to wypełnianie studni bez dna.
chcialem sprawdzic sam jakie jest Twoje podejscie
A jak moje podejście ma się do rzeczywistości?
Nie zmienia jej.
Wiedzę i narzędzia powinieneś wdrażać pomimo opinii kogokolwiek względem czegokolwiek.
Po co Ci było sprawdzać moje podejście?
Może przy okazji sprawdź co mam w lodówce i jakie jest moje podejście do trzymania serów i masła na drugiej i trzeciej półce?
Buddzie nie przeszkadzalo zrobic by rozwinac swoja swiadomosc do tego poziomu by zrozumiec nature cierpienia ludzi
Bo się skupił na sobie.
I jego intencją była prawda za wszelką cenę.
A poza tym mówisz o osobie sprzed kilku tysięcy lat. Nie ma ludzi bardziej współczesnych?
Zaś natura cierpienia ludzi jest znana i nie trzeba być Buddą, by ją zrozumieć.
Otóż naturą cierpienia jest opór.
I tez sie potem zastanawiam czy jak mi ktos w kolko to samo pisze to czy wgl warto poswiecac mu czas w tym temacie.
Więc zajmij się przyczyną tego u siebie – w sobie.
Mam wrazenie, jakbys chcial tu ujac uprawianie sportow walki tylko po to by mialo przelozenie na sytuacje gdzie pojawi sie zagrozenie.
Nie, to Ty o tym pisałeś – że traktowałeś innych trenujących jako przeciwników i od niedawna zmieniłeś podejście.
bla bla bla…. Niewazne.
Tak podejrzewałem.
Do trenera też idziesz sobie po bla bla bla nie ważne?
A do lekarza?
A do profesora na studiach?
Jak masz problem, to się nim zajmij, bo ja nie jestem przyzwoitką, by o tym gadać.
Masz wiedzę i narzędzia, by rozpoznać przyczyny, korzyści i się nimi odpowiednio zająć.
A na razie nie wiem nadal o czym w ogóle do mnie mówisz i dlaczego.
Nie jestem Twoją dziewczyną, by do mnie przychodzić sobie pogadać.
Najwyraźniej szukasz we mnie źródła jakiegoś braku – mówiłeś, że jestem najmądrzejszą osobą jaką znasz.
No właśnie – a dlaczego nie poszukasz innych?
Mówiłeś, że wróciłeś do starych zwyczajów i starych znajomych.
Siedzisz więc okrakiem między starym, a nowym i nie chcesz się puścić starego. Nadal coś z tego masz.
Pomimo, że Ci to szkodzi, a w najlepszym razie nic konkretnego nie daje.
Naturalnie możesz sobie wrócić i beztrosko zapalić blancika, popitolić o niczym tak jak teraz bla bla bla.
I człowiek od razu czuje się lepiej.
Ale z porno też tak jest – przez moment czujesz się trochę lepiej i co? I nic. Wszystko jest nadal takie jakie było, a tylko mózg jest jeszcze zniszczony.
Oczywiście nikt Ci nie każe się puścić tego, czego się trzymasz. Ja też Cię do tego nie zmuszę i nie zamierzam.
Twoje życie jest Twoje. Zadbaj o nie najlepiej jak potrafisz.
Bo możemy sobie gadać o znaczeniu słów i Buddach latami. A może nigdy nie stać się świadomym fakt ucieczki od niego.
Więc sądząc, że robimy coś mądrego, postępować będziemy dziecinnie i głupio.
Wcześniej wierzyłem ,że nie jesteśmy swoim ciałem i umysłem a jak się temu głębiej przyjrzeć to po śmierci nie ma już nic.Jakbyśmy byli czymś wiece niż ciałem to nie musielibyśmy spać nawet.Sam Hawkins pisał ,że jesteśmy umysłem, ,bo te wyższe poziomy świadomości to siła umysłu.To umysł widzi poprzez oczy a jakbysmy je stracili to nic bysmy nie widzieli.Umysł myśli ,że jest coś po śmierci i wydaje mu się ,że to niemożliwe żeby nic nie było.
a jak się temu głębiej przyjrzeć to po śmierci nie ma już nic
A możesz mi powiedzieć jak się temu “głębiej przyjrzałeś”?
Jakbyśmy byli czymś wiece niż ciałem to nie musielibyśmy spać nawet.
No to faktycznie głęboko się przyglądasz.
Sam Hawkins pisał ,że jesteśmy umysłem, ,bo te wyższe poziomy świadomości to siła umysłu.
Dr Hawkins nic takiego nie powiedział.
Umysł, z którym się utożsamiasz i który teraz “przygląda się głębiej” to 1% pola świadomości.
Pola świadomości, które ewoluuje.
Ty – czysta świadomość – non stop tylko hipnotyzujesz się tym 1%.
I nie masz nawet intencji wzrostu. Tylko racjonalizowanie swojego obecnego poziomu, który uważasz za ostateczny.
A że masz bardzo poważnie zaniedbaną podświadomość i jesteś jeszcze na dość wczesnym etapie rozwoju, to non stop utrzymujesz bardzo silny podświadomy opór, co osłabia zarówno psychikę i ciało.
Jednocześnie utożsamiasz się z ciałem, które potrzebuje odpoczynku. Psychika też. Odpoczynku od tego ciągłego oporu.
Bo nie czerpiesz z wewnętrznego źródła mocy, które jest miłością. Kochasz? Nie kochasz. Mówisz, że masz depresję.
Więc bardzo silnie tłumisz bardzo dużo emocji, nie kochasz innych ani siebie, a zapewne masz też dużo i/lub dążą urazę do siebie.
Dlatego potrzebujesz zewnętrznego zasila – źródeł, które są ograniczone. Oraz czegoś do tłumienia emocji, z którymi nie chcesz mieć nic do czynienia.
Twoje mięśnie, układ nerwowy i psychika – nie zasila ich jeszcze wewnętrzne źródło, bo jest bardzo ograniczone przez Ciebie właśnie opieraniem się i utrzymywaniem negatywności.
Dlatego muszą się regenerować.
Ponadto także nie uwolniłeś żadnego przekonania, które zebrałeś w swoim życiu.
Dlatego m.in. potrzebujesz snu. Bo to także program.
Wyższe poziomy świadomości to nie żadna siła umysłu.
Wyższe poziomy świadomości to coraz bardziej sprzyjające życiu utożsamienia.
Jest jeszcze coś nawet ponad nieograniczonym polem umysłu i świadomości. Dużo więcej.
To Progresywne Pola Realizacji:
1. Forma
2. Rejestrowanie formy -> na tych 2 etapach jest ponad 80% ludzkości. I to jest także Twoje “głębsze przyjrzenie się”.
3. Rozpoznanie
4. Obserwator/Doświadczający
5. Uważność -> Na tych kolejnych 3 etapach jest kilka % ludzkości: 3-4%
6. Świadek
7. Światło Świadomości
8. Manifestacja Wszystkiego/Wyższe Ja
9. Niezamanifestowany (Boskość)
Ale Ty tylko o tym czytałeś i sądzisz, że się głębiej przyglądasz.
A sam nie jesteś nawet na pierwszym poziomie świadomości sprzyjającym życiu – Odwadze.
Nadal jesteś w niskiej świadomości ego i separacji.
“Wiesz o” i to wszystko.
A o tym przeczytać sobie może każdy. I co to zmienia? Nic.
To umysł widzi poprzez oczy a jakbysmy je stracili to nic bysmy nie widzieli.
Mówisz ze swojego poziomu zrozumienia. Mówisz, że jak stracisz możliwość rejestrowania formy, to znaczy, że nic już nie ma.
Bo to drugi etap, jeden z podstawowych.
A czy mógłbyś być chociaż na tyle uczciwy i odważny, by przyznać, że pojęcia nie masz co mówisz i o czym mówisz?
Nie masz na razie potencjału, by pojąć wyższą świadomość. Nie mówię tego, by Cię obrazić, tylko to jest fakt.
Człowiek, który jest tak zaniedbany, że ma depresję nie powinien sądzić, że wie jak to jest wyżej. Nie wie.
Wie o ale to jakbyś obejrzał Olimpiadę i sądził, że potrafisz pływać i biegać jak ci zawodnicy.
Umysł myśli,
A to pokazuje, że nawet dr Hawkinsa, którego cytujesz, nie cytujesz dokładnie.
Dr Hawkins mówił wyraźnie – nie umysł myśli, tylko myślenie odbywa się samo.
Umysł to antena, które odbiera myślenie i tyle.
że jest coś po śmierci i wydaje mu się ,że to niemożliwe żeby nic nie było.
A Twojemu umysłowi wydaje się, że nie ma nic, bo on jest wszystkim.
To fundamentalna iluzja ego.
Oczywistym jest przecież, że pojęcia nie masz jak jest. Tylko wpatrujesz się w proces mentalizacji, który nie ma pojęcia jakie są fakty.
Chociażby dlatego, bo jest to proces bezosobowy i nie ma żadnej intencji – tym bardziej intencji poznania rzeczywistości.
Tak jak nagrane wiadomości na pocztę głosową – nie odnoszą się do momentu, w którym je odtwarzasz.
Mieszasz różne źródła, a jedno z nich – dr Hawkinsa – cytujesz niedokładnie.
Swoim życiem oczywiście dalej nie zajmujesz się ani trochę lepiej. Czy zajmujesz się?
A co z Systemem do wyzdrowienia – Programem WoP? Kiedy się zapiszesz? Kiedy ruszysz ze swoim życiem i zdrowiem?
A no tak – Ty mówisz, że próbowałeś setki razy i Twoja rodzina ma słabe geny, więc nie możesz… no i nie pomoże Ci nawet najlepszy terapeuta…
Więc sobie kombinujesz teraz jak tu sobie dalej usprawiedliwiać uczucie niemocy.
Poza tym używasz stwierdzeń jak “umysł” i “śmierć”, a w ogóle nie wyjaśniasz co przez nie rozumiesz.
Naprawdę mógłbyś już odpuścić kombinowanie i zajmowanie się tymi tematami i wziąć się na poważnie za swoje życie.
Półtora roku temu chciałeś kupić Program WoP i wziąć się za siebie.
W końcu decyzji nie podjąłeś.
Gdy następnym razem będziesz cytował dr Hawkinsa to proszę zrób zdjęcie strony lub przeklej cały akapit wypowiedzi.
A ponadto – jaki był cel Twojego komentarza? Jaka była intencja?
Bo po raz kolejny zamiast skorzystać z informacji, przekuć je na poprawę swojego życia, to próbujesz czemuś zaprzeczyć ze swojego ograniczonego punktu widzenia i rozumienia.
Cała praca dr Hawkinsa pokazała, że świadomość ewoluuje – to progresywne poziomy świadomości i mocy. A więc nie tylko zmienia się ilość ale i jakość.
Natomiast z Twoich słów wynika jakby było tylko 0 i 1 – człowiek jest nieświadomy i nagle pyk! świadomy, Bóg, miłość, szczęście, chwała, alleluja!
A tak nie jest.
Twój obecny poziom energii życiowej odzwierciedla Twój poziom rozwoju – ewolucji – świadomości.
Wiążą się z tym wszystkie przekonania i ich jakość, utożsamienia, poziom zaniedbania podświadomości, etc.
Powiedz – czy rozumiesz różnicę między “wiedzieć o”, “przeczytać o”, a BYĆ, stać się, doświadczyć w sobie?
Rozumiesz różnicę między wiedzą zdobytą z zewnątrz, a tą pochodzącą z wewnątrz?
Czy rozumiesz różnicę między kontekstem, a tym, co umieszczasz w kontekście – np. jakąś informację?
Rozumiesz, że kontekst to Duch, a ta informacja to ego?
Nie pojmiesz tego na razie. Potrzebujesz pomocy – kogoś kto Cię przeprowadzi z Twojego obecnego poziomu na wyższy. Twój umysł nie wymyśli sobie drogi.
Ja przez lata obracałem się wokół ludzi bardzo rozwiniętych, pokierowali mnie, naprowadzili, pokazali literaturę, pokazali na przykładach co z nią robić.
I potem przez 4 lata to przekuwałem na pomoc uzależnionym. Stworzyłem Program WoP – System. Który to wszystko integruje w sposób praktyczny.
Bez pomocy z zewnątrz – nie w samym uzależnieniu, bo tym zająłem się ja potem – ale w pojęciu mądrości m.in. dr Hawkinsa i doświadczeniu radości, odwagi, prawdziwej męskości, spokoju i wiele więcej w realnym życiu, etc. nie dałbym rady. Po prostu byłem zbyt pogubiony we wszystkim.
Każdy potrzebuje “trenera”. Nawet mistrzowie olimpijscy cały czas mają swojego trenera, coacha, mentora. Nawet miliarderzy mają swoich mentorów.
Nawet najlepsi specjaliści, np. chirurdzy – cały czas spotykają się z innymi chirurgami i wymieniają doświadczeniami, wiedzą, mądrością, etc.
Nikt nie kombinuje po swojemu.
Najbardziej kombinują po swojemu ludzie najbardziej dumni, zarozumiali, pyszni, pełni strachu.
Nie mozna wyjść ze swojego ciała a świadomość to tylko chemikalia w mózgu.Jak dostajemy zastrzyk usypiający to nas nie ma przez jakiś czas i tak samo by było po śmierci.Jestesmy zwierzętami z umysłem logicznym i tyle.Umysł umiera i koniec.Nie mówię ,że dążenie do pozytywnosci jest zle tylko człowiek po pewnym czasie rozumie ,że żył w błędzie.To tylko naszym umysłom się wydaje ,że jest Ok a nie wiemy co inni myślą.
Łukaszu, Twój tata się zapił na śmierć, siostra popełniła samobójstwo, a Ty nadal wolisz dalej się tego wszystkiego trzymać?
Mówisz o setkach prób. Tak, z tego co widzę są to próby udowodnienia sobie, że rzeczywistość jest taka jak sądzisz.
Nie chcesz za żadne skarby przyjąć, że jest inna.
Bo to by oznaczało, że Twoi bliscy zabili się na próżno.
Nie chcesz poczuć żalu, winy, wstydu.
Wolisz sobie wyobrażać, że jesteśmy tylko zwierzętami i nasz los jest przypadkiem, stąd też nie ma się co starać, rozwijać, oczyszczać, bo to tylko będzie niepotrzebne cierpienie.
Zapewne i Twoi bliscy sądzili podobnie i żeby uciec od cierpienia woleli odebrać sobie życie.
Twój wujek boi się kontroli – a więc rozmowy z drugim człowiekiem.
Wolisz sobie wmówić, że Twoja rodzina ma gorsze geny, niż w tym momencie zmierzyć się z faktami – że się boisz i jesteś zbyt dumny, by cokolwiek zmienić.
Ty na swoim poziomie rozwoju jesteś zwierzęciem z umysłem. Co nie znaczy, że nie możesz ewoluować. Możesz ale nie chcesz.
Bo taką utrzymujesz wizję rzeczywistości.
To pokazuje kolejny raz, że choćby nie wiem jak się ktoś starał pomóc, to jak się człowiek uprze, to nie ma szans do niego trafić.
Naczytałeś się różności, których nie rozumiesz i którymi teraz sobie dalej usprawiedliwiasz swój bardzo niziutki poziom świadomości.
Nie chce Ci się zacząć pracę nad sobą i jesteś na to zbyt dumny.
Czyli popełniasz taki sam błąd/dokonujesz takiego samego wyboru, co przez ponad 2000 lat 80% ludzkości. A wcześniej dużo większy procent.
Twój wybór.
Może kiedyś dokonasz innego wyboru.
A skoro wg Ciebie po śmierci nic nie ma, to co Ci szkodzi spróbować?
Co Ci szkodzi zaufać Bogu, poddać się, wybrać intencję odkrycia rzeczywistości, połączenia się z Wyższym Ja, wzrostu do miłości? Hmm?
Boisz się zawieść? No ale jak po śmierci nie ma nic to co Ci zależy?
Boisz się zrobić z siebie głupka? No ale jak po śmierci nie ma nic to co Ci zależy?
Jeśli jesteś tylko zwierzęciem z umysłem, to chrzań opór, strach, wstyd i
No co Ci zależy?
Jak się okaże, że jest inaczej, to padniesz na kolana płacząc ze szczęścia i będzie fajnie.
A jak jest jak Ty uważasz, no to co Ci zależy?
Gdybym ja miał popełnić samobójstwo to upewniłbym się na 100%, że nie robię naprawdę poważnego i głupiego błędu.
Zrobiłbym wszystkie kursy wzrostu świadomości, medytacji, poszedłbym na warsztaty uwalniania, świadomego śnienia, wychodzenia z ciała i więcej.
Tylko sprawa najwyższej wagi – intencja.
Jeśli Twoją intencją będzie udowodnienie swojej racji, to nic Ci te kursy nie dadzą.
Tylko szczera, uczciwa, pokorna intencja poznania rzeczywistości umożliwi jej poznanie.
Pójście na kurs, by udowodnić sobie, że to bzdura oczywiście nic nie da i sobie człowiek udowodni, że to bzdura.
I pewnie dlatego Twoje “setki prób” nic Ci nie dały, bo nigdy nie miałeś intencji poznania innej strony rzeczywistości, niż projekcja własnego żalu, strachu, wstydu, winy, dumy i oporu.
Co też pokazuje siłę świadomości, która chemikaliami nie jest.
No ale w sumie coś w tym musi być – gdy człowiek siedząc na kiblu czyta skład Domestosa, to się próbuje komunikować z chemikaliami tego środka. ;)
A poza tym wisisz mi jeszcze za drugą ratę Programu. – to w kwestii dążenia do pozytywności.
Sprawdziłem i widzę, że wziąłeś udział ale nie przebrnąłeś nawet przez jeden Moduł.
I rok później spróbowałeś drugi raz i znowu to samo.
Więc tak bardzo chcesz mieć rację, że za żadne skarby nie zrobisz niczego, co mogłoby spowodować, że racji byś nie miał.
Nie wydaje Ci się to samym rdzeniem zarozumiałości, że negujesz np. to, że człowiek jest w stanie poświęcić całe życie, by namalować wspaniały obraz uświęcający Boga?
Dla Ciebie nie ma to żadnej wartości, ani znaczenia i wynika ze zwykłej ignoracji, wiary w głupstwo?
I Ty wiesz lepiej, bo nigdy nie przekroczyłeś nawet jednej warstwy strachu i oporu, wstydu czy winy?
Ile odpuściłeś tego?
A co z Twoją intencją? Dr Hawkins mówił wielokrotnie, że intencja jest kluczem.
Bez tego nic się nie wydarzy.
Nawet religie o tym uczą – masz wolną wolę. Nic się samo nie wydarzy wbrew Twojej woli – intencji.
Osiągniesz i doświadczysz dokładnie tego, co jest z nią zgodne.
Jezus mówił – “Pukajcie, a wam otworzą. Proście, a będzie wam dane”. A Ty ani nie pukasz, ani nie prosisz.
Po prostu nie robisz tego, co istoty rozwinięte uczyły, że jest niezbędne do poznania Prawdy, do doświadczenia szerszego kontekstu rzeczywistości.
Której poznanie bezpośrednio koresponduje z poziomem świadomości, czego krytycznym elementem jest intencja.
Bo poznanie i poznający to jedno i to samo.
Nie poznasz więcej, niż sam jesteś.
A kim jesteś? No wg Ciebie tylko zwierzęciem z umysłem, a po śmierci nie ma nic.
I dokładnie tego doświadczasz. Co nie znaczy, że nie ma więcej.
Dr Hawkins całe życie poświęcił, by przetrzeć szlak i wyjaśnić go w jak najbardziej zrozumiały i praktyczny sposób w użyciu współczesnego języka tłumacząc ponadczasowe prawdy.
A Ty dalej robisz tylko po swojemu.
Więc czego się spodziewasz? Wielkich rewelacji?
Ależ ich nie będzie!
Naprawdę nigdy nie doświadczyłeś radości? Na pewno doświadczyłeś choć kilka razy.
I co wtedy czułeś? Chciało Ci się żyć, działać, osiągać.
A teraz nie. I nawijasz tylko o śmierci. O bezsensie.
To oczywista projekcja Twoich emocji.
A emocje dlaczego nie mijają? Bo się ich trzymasz i/lub się im opierasz.
A gdybyś się z nich oczyścił, to byś ponownie poczuł radość, spokój, chęci.
I sądzisz, że to by była naiwność, a użalanie się, biadolenie, postrzeganie świata jako pustego, bezwartościowego jako sensowne?
A świadomość to chemikalia…
No w sumie wojownicze żółwie ninja wzięły się z mieszanki chemicznej, która dała im umysł, inteligencję i świadomość!
Wow!
A nie zastanawia Cię, że myślenie zmienia się w zależności od stanu emocjonalnego?
Nie zastanawia się, że możesz intencją nimi niejako sterować?
Nie zastanawia Cię, że możesz wybrać w całkowitym odłączeniu zarówno od myśli, emocji, a także dolegliwości ciała?
I ta wola – to chemikalia?
A poza tym – czy masz kontrolę nad myślami? Nie masz żadnej.
Bo myślenie odbywa się samo. Nawet ludzie łapią się na tym, że “pomyśleli to samo”. Ale nie pomyśleli, tylko podłączyli się do tego samego pola myśli.
Bo ich mózgi – antenty – zasilała podobna energia i byli zbliżonego poziomu świadomości.
Co to ma wspólnego z chemikaliami?
Jeszcze – a co chemikalia obchodzą inni ludzie? Skoro ludzie się nienawidzą, zazdroszczą, umniejszają, boją – sądzisz, że to wszystko robią chemikalia?
Czyli dzisiejsze użalanie nad sobą zasponsorowały Ci chemikalia?
Powiedz mi – tak szczerze, najszczerzej jak potrafisz – dlaczego chcesz sobie udowodnić smutną, beznadziejną wizję świata?
Jeśli po śmierci nie ma nic, to nie lepiej żyć w szczęściu, zdrowiu i liczyć, że po śmierci jest cudownie? Jeśli nie jest, to i tak się nie rozczarujesz, bo Cię nie będzie!
Nie jest to dla Ciebie podejrzane, że wolisz trzymać się negatywności – żalu, wstydu, winy, oporu, niechęci, etc.?
Sądzisz, że np. psy domowe są tak głupie i naiwne, bo się cieszą, kochają, są pełne energii, radości i miłości? I nawet kochają obcych, których widzą po raz pierwszy?
Na mnie wszystkie psy reagują pozytywnie. Czy ja i one jesteśmy naiwnymi głupcami?
Dlaczego ludzie stanowią takie szerokie spektrum – od szaleńczo egoistycznych despotów i egomaniaków, dla których śmierć setek milionów ludzi nic nie znaczy po ludzi apatycznych, wiecznie przestraszonych, których wszystko stresuje, po notorycznych kłamców, ludzi pracowitych, fanatycznie oddanych różnym zasadom, aż po ludzi świętych, którzy potrafią kochać bezwarunkowo każdy przejaw życia?
Sądzisz, że to efekt chemikaliów?
Chemikalia i tyle? I życie to tylko losowo oddziałujące ze sobą związki chemiczne? I nic nie ma żadnego znaczenia i to kim jesteś to zwykły przypadek, losowość genów – chaotycznej papki?
Co w ogóle wiesz o życiu?
Czy widząc bawiąze się dzieci albo malutkie zwierzęta, od czego rozpromieniasz się bez logicznego powodu, jest efektem oddziaływania na odległość chemikaliów?
Sądzisz, że ludzie są w stanie przeprowadzać skomplikowane operacje, badać wnętrze atomów, latać w kosmos, bo mieli farta z posiadania lepszych oddziaływań między chemikaliami?
Odpowiedz – co robiłeś przez te 2 lata, gdy napisałeś do mnie pierwszy raz?
Co wdrożyłeś z Programu? Co zastosowałeś? Ile zrozumiałeś? Co zmieniłeś?
Jak Ty się zmieniłeś?
A opór, który czujesz też sądzisz, że Ci wyrządzają Twoje chemikalia?
A to, że możesz w każdej chwili go odpuścić i zdecydować się na chęć, działanie, energię – to też zrobią chemikalia? I sobie na nie czekasz, aż się zmienią w inny związek?
To, że jedna matka dwa o trójkę dzieci, jest pełna miłości, troski, nie narzeka, wychowuje mądrze, dojrzale i jeszcze pracuje na 2 etaty i ma czas iść do koleżanki, a druga bije swoje jedno dziecko, pije, wydziera się, wiecznie ocenia, narzeka, nie ma pracy, nie kocha męża, zdradza go, etc. – to też kwestia chemikaliów?
Dlaczego więc nie było jeszcze linii obrony w sądzie – “Wysoki Sądzie, pobiłem tą osobę, bo kontrolę wzięły moje chemikalia”?
Dlaczego non stop odrzucasz swój wpływ, traktujesz się jak bezwolną, bezsilną ofiarę wszystkiego?
Teraz te Twoje przemyślenia też podpowiedziały Ci chemikalia? Chemikalia mówiące Ci, że myślą chemikalia o chemikaliach?
Nie zastanawia Cię, że skoro człowiek jako jedyny gatunek na tej planecie ma umysł racjonalny, a korzysta z niego tak głupio i wiele zwierząt żyje DUŻO mądrzej bez umysłu?
Więc jeśli to jest efekt ewolucji, to nie jest to wcale jednoznaczne, ani nie daje żadnej przewagi nad innymi gatunkami, bo już kilka razy było blisko, by człowiek wybił całe życie na Ziemi.
To też efekt chemikaliów? Jakoś żadne inne zwierzęta nie dążą do kontroli nad pozostałymi. I tylko nasze chemikalia tego chcą?
Zaraz mi powiesz, że margaryna jest lepsza od masła! Niedoczekanie!
Zastanawia mnie, co by powiedzieli wybitni terapeuci, którzy mówisz z wielkim przekonaniem, że nie byliby w stanie Ci pomóc. Co by powiedzieli o Twoich wywodach?
I jak mówiłem – Ty sam sobie nie chcesz pomóc i dlatego wracasz po kilku latach i jest jeszcze gorzej, niż było.
Dlaczego tak bardzo chcesz cierpieć?
Jeśli po śmierci nie ma nic, to na Twoim miejscu bym korzystał z życia na 110%!
Idź, poznaj fajne dupeczki, dobrze się ubierz, wydaj kasę na dobrego trenera uwodzenia, wybaw się, rozerwij, pozażywaj trochę życia.
Tu mi nie wmówisz, że nie pozwalają Ci chemikalia.
Podjęcie decyzji – akt woli – nie ma nic wspólnego z żadnymi chemikaliami.
To kosmiczne spłycenie rzeczywistości nie ma w niej żadnego zaczepienia.
To tylko racjonalizacja stłumionej emocjonalności, co w Twoim przypadku jest oczywiste.
Ja Cię nie zmuszam do zmiany. To Twój wybór, Twoja decyzja.
Będzie jak sobie wybierzesz.
Tylko proszę, mógłbyś chociaż nie wciskać sobie bzdur, że jesteś ofiarą chemikaliów lub zwykłbym zwierzęciem, które nic nie może lub którego starania nic nie znaczą, bo i tak umrze.
Ludzie osiągnęli bardzo dużo dzięki swoim staraniom.
I to dzięki tym, którzy nie narzekali możesz teraz korzystać z komputera lub telefonu i internetu, by narzekać i użalać się.
A gdy słyszysz świetny kawałek muzyczny i zaczynasz czuć się lepiej, a Twoja stopa wybijać rytm – to też chemikalia reagują na inne chemikalia?
A co ze strachem przed odrzuceniem i zranieniem? Ktoś może zranić chemikalia? Dziewczyna mówiąca Ci “nie” rani Ci związek chemiczny?
Obejrzenie fajnego filmu w kinie i dobra zabawa – też chemikalia?
Zachwyt wspaniałym malowidłem, budowlą, zachodem słońca – też chemikalia?
Kochanie kogoś na tyle, by poświęcić tej osobie całe życie, ogrom wysiłku, a nawet dosłownie oddać życie – chemikalia? Odwaga to chemikalia?
Czyli niedługo naukowcy wymyślą odwagę w proszku? Wystarczy zalać, odczekać 5 minut i staniemy się odważni?
I z miłością też tak będzie? Ktoś łyknie sobie tabletkę i będzie kochał całe życie, będzie pełen energii, chęci, gotowości do wybaczenia, rozumienia, współczucia?
Wszystko to tylko chemikalia i nic nie ma znaczenia?
Jeszcze jakiś przykład, by zobrazować absurd tego, co powiedziałeś?
Doceniam Piotrze ,że tyle się opisałeś wtedy jak pracowałem nad sobą to wydawało mi się ,że mogę wszystko i czułem się szczęśliwy ale jak teraz na to patrzę to było dziwne ,bo nadal miałem problemy a chodziłem jakiś uradowany jakbym tylko żył pozytywnoscia.Z tego co zauważyłem to ludzie nawet ze 100 razy mniejszymi problemami chodzą do psychiatry lub psychologa a ja żyje pomimo takich lęków.Piotrze nawet alkoholicy potrafią się spotkać w grupie i rozmawiać normalnie lub pracować publicznie.Ja niby czułem się radosny a jak byłem w Mc Donalds i patrzę jak starsza babcia sprząta to nawet nie wyobrażam sobie jak mógłbym pracować tam lub w jakimś sklepie.Niby potrafiłem podejść do kobiety na ulicy i co z tego jakbym miał się spotkać z jej znajomymi to nierealne.Wiekszosc ludzi spotyka się normalnie z innymi i rozmawiają a ja jestem samotnikiem.Wtedy znalazłem dziewczynę ale tez miała zaburzenia i bardziej to było z litości.Jak patrzę naokoło to ludzie maja malutkie problemy w porównaniu do mnie.Miesiąc epidemii i mają depresje albo stracą prace,rozwód i depresja a ja siedziałem w domu 7 lat i nie poddałem się wyobrażasz to sobie?Móglbym osiągnąć wiele jakbym nie te lęki.Zylem jakbym nie widział swoich problemów po prostu cieszyłem się ,że po tylu latach wyszedłem do ludzi znalazłem dziewczynę ale co z tego przecież dla innych to jest codzienność.Wiec po co mi jakieś kursy jak to głębszy problem jest.
Doceniam Piotrze ,że tyle się opisałeś
Więc proszę weź to pod uwagę i skorzystaj.
Bo możesz poprawić swoje życie, tylko to kwestia wzięcia się za to z odpowiedniej strony.
wtedy jak pracowałem nad sobą to wydawało mi się ,że mogę wszystko
Tak, wydawało Ci się, czyli myślałeś o tym i tyle.
A raczej hipnotyzowałeś się myśleniem.
A gdy przyszło co do czego – zmierzenie się z nagromadzoną emocjonalnością i oporem, to uciekłeś od tego…
i czułem się szczęśliwy
…bo przestałeś czuć się szczęśliwy. I sądziłeś, że coś jest nie tak.
ale jak teraz na to patrzę to było dziwne ,bo nadal miałem problemy a chodziłem jakiś uradowany jakbym tylko żył pozytywnoscia.
Okresy dobrego samopoczucia są normalne.
I jeśli mamy zaniedbaną podświadomość, to prędzej czy później ujawnią się warstwy niskich emocji i oporu, którymi należy się zająć.
Więc takie spadki i ponowne wzrosty samopoczucia są normalne.
Ale jeśli będziesz się opierał niskim stanom, to nie tylko nie miną ale będą coraz cięższe.
Z tego co zauważyłem to ludzie nawet ze 100 razy mniejszymi problemami chodzą do psychiatry lub psychologa
Bo dbają o siebie.
a ja żyje pomimo takich lęków.
I się niepotrzebnie męczysz, walczysz ze strachem i innymi emocjami, opierasz się temu, próbujesz od tego uciec.
Piotrze nawet alkoholicy potrafią się spotkać w grupie i rozmawiać normalnie lub pracować publicznie.
Ty też potrafisz ale nie chcesz.
Ja niby czułem się radosny a jak byłem w Mc Donalds i patrzę jak starsza babcia sprząta to nawet nie wyobrażam sobie jak mógłbym pracować tam lub w jakimś sklepie.
I po co sobie to wyobrażasz?
Cały czas uciekasz od emocjonalności w fantazjowanie o tym czego chcesz i czego nie chcesz.
I co Ci to daje? Nic.
Co to zmienia? Nic.
Niby potrafiłem podejść do kobiety na ulicy i co z tego jakbym miał się spotkać z jej znajomymi to nierealne.
Oczywiście, że realne.
Ale hipnotyzując się mentalnym bełkotem zasilanym strachem i oporem, oczywiście wszystko wydaje się trudne, straszne, niemożliwe, etc.
Wiekszosc ludzi spotyka się normalnie z innymi i rozmawiają a ja jestem samotnikiem.
Bo w ten sposób uciekasz od własnej stłumionej emocjonalności.
Jesteś gotów zapłacić każdą cenę, by uniknąć odczuwania.
Wtedy znalazłem dziewczynę ale tez miała zaburzenia i bardziej to było z litości.
Nie ważne.
Miałeś za to dowód, że możesz.
Jak patrzę naokoło to ludzie maja malutkie problemy w porównaniu do mnie.
A skąd Ty wiesz jakie problemy mają inni jak nawet z nimi nie rozmawiasz i nie spotykasz się?
Pojęcia nie masz.
Dalej tylko pławisz się w żalu, winie, wstydzie.
Ty także nie wiesz jakiej skali jest Twój problem.
Główny to zwykła niechęć i banie się.
To malutki problem ale rozrósł się przez zaniedbania – wieczne opieranie się.
Rozwiąże go porzucenie dumy, taplanie się w negatywności i przepracowanie tych postaw oraz oczyszczenie emocjonalne.
Miesiąc epidemii i mają depresje albo stracą prace,rozwód i depresja a ja siedziałem w domu 7 lat i nie poddałem się wyobrażasz to sobie?
Bardzo dobrze.
Ale jeśli nie zmienisz tego, co robiłeś do tej pory to nic nie zmieni się i przez kolejne 49 lat.
A jeśli będziesz się opierał, to będzie coraz gorzej.
To, że nie poddałeś się nie oznacza, że radzisz sobie lepiej.
Ci co mają depresje i stracili prace też się nie poddali.
Móglbym osiągnąć wiele jakbym nie te lęki.
A kto się ich trzyma?
Kto się im opiera?
Kto je racjonalizuje?
Kto nie chce się z nimi zmierzyć?
Nie mijają, bo Ty się je trzymasz i projektujesz je oraz się im opierasz, przez co nie tylko nie mijają ale i rosną.
Zylem jakbym nie widział swoich problemów
Wypieranie to jedna z głównych negatywnych postaw i oczarowań, które prowadzą do coraz poważniejszych zaniedbań i problemów na wielu poziomach.
po prostu cieszyłem się ,że po tylu latach wyszedłem do ludzi znalazłem dziewczynę
A teraz użalasz się, że to było z litości.
Niemniej miałeś także dowód, że możesz się cieszyć.
Nie dała Ci tego dziewczyna, ani związek, tylko odpuszczenie oporu przed radością.
Mogłeś też wyjść do ludzi.
MOGŁEŚ. I MOŻESZ teraz.
Tylko nie chcesz.
Bo priorytet nr 1 to unikanie emocji.
ale co z tego przecież dla innych to jest codzienność.
I oczywiście na końcu – “ale co z tego”…
Wiec po co mi jakieś kursy jak to głębszy problem jest.
Brawo.
Tak samo głębszy jak Twoja “analiza” co jest po śmierci.
Wszystko Ci wyjaśniłem, a Ty dalej swoje.
Nie chcesz i tyle.
Więc będzie to samo nawet i do końca życia.
Kursy Ci niepotrzebne, najlepszy specjalista Ci nie pomoże.
No masz niespotykanie trudny stan, no nikt inny na świecie go nie miał.
Przecież czytałeś o tym i wiesz o nim wszystko.
Te lęki… matko! No nikt inny nie ma lęków!
Ja Ci powiedziałem już wszystko o tym Twoim “głębszym problemie”.
Co dalej zależy od Ciebie.
I przez to zdanie – “Wiec po co mi jakieś kursy jak to głębszy problem jest” tak naprawdę powiedziałeś – “Po co mi rozwiązania jak wydaje mi się, że nic nie można rozwiązać”.
Dalej wybierasz swoją rację, hipnotyzowanie się mentalizacją.
Wolisz myśleć, że się nie da, niż zastosować rozwiązanie.
Problemu więc nie stanowią żadne lęki, tylko Twoja duma i niechęć, by się z nimi zmierzyć i właściwie postąpić.
Z drugiej strony naprawdę piękne kobiety uśmiechały się do mnie i miałem taką odwagę ,że potrafiłem bez słów wziąć numer od dziewczyny.Masz racje za dużo fantazjuje np myśląc o tym jakbym miał pracować w sklepie itd to bez sensu.Zawsze jak upadam to wyciągam wnioski np żeby nie uzależniać szczęścia od kobiet.Nie doceniłem tego ,że się zmieniłem i wyszedłem do ludzi ale ten upadek był potrzebny ,bo robiłem dziwne rzeczy.Jak człowiek patrzy w przeszłość to sobie mówi ,że był wtedy gówniarzem.Będę musiał znów pracować nad sobą i się oczyścić żeby wrocic do tego stanu co kiedyś.
Z drugiej strony naprawdę piękne kobiety uśmiechały się do mnie i miałem taką odwagę ,że potrafiłem bez słów wziąć numer od dziewczyny.
Bo odwaga to jest coś, co wybierasz i odpuszczasz to, co ją ogranicza.
Kiedyś chciałeś, a teraz zwyczajnie nie chcesz, bo zamiast radości, spokoju, szczęścia wybierasz użalanie się i narzekanie.
A każdy ma wybór – radość lub niskie jakości.
Masz racje za dużo fantazjuje np myśląc o tym jakbym miał pracować w sklepie itd to bez sensu.
Tylko logicznie wydaje się bez sensu.
Ale możesz użalać się i obwiniać wszystko i wszystkich jako wspaniałe formy usprawiedliwiania siebie.
To także Twój wybór. I każdego innego.
Zawsze jak upadam to wyciągam wnioski np żeby nie uzależniać szczęścia od kobiet.
Bo nigdy nie dojrzałeś w kwestii emocji i świadomości.
Nie doceniłem tego ,że się zmieniłem i wyszedłem do ludzi ale ten upadek był potrzebny ,bo robiłem dziwne rzeczy.
Od tego jest ból – zmusza do przemyślenia pewnych spraw.
Jak człowiek patrzy w przeszłość to sobie mówi ,że był wtedy gówniarzem.
Innymi słowy – to, co wtedy wydawało się ok, teraz nie jest, bo zyskałeś szerszą perspektywę – zmienił się KONTEKST.
Dlatego obwinianie i użalanie się za przeszłość to niedojrzałość, która nic nie daje.
Będę musiał znów pracować nad sobą i się oczyścić żeby wrocic do tego stanu co kiedyś.
Proponuję, by tym razem podejść do tego na poważnie, rzetelnie i na stałe.
Nie “pracować nad sobą” przez 3 tygodnie i potem znowu uznać, że wystarczy, bo koło się zatoczy po raz kolejny.
Co i jak wyjaśniam w WoP.
Wtedy był aż rok pracy nad sobą a nie 3 tygodnie.Mialo być na powaznie i na stałe lecz wrocilem po roku do uzależnienia.Osiagnalem to co chciałem i się rozczarowałem jak zapewne wiele ludzi po.Kilka dni nie oglądam porno i od razu motywacja wróciła do życia.Czlowiek to jest głupszy od zwierząt w niektórych aspektach bo bez porno czuje się 100 razy lepiej a potem wraca do filmów i logika się wyłącza.
Ale jakiej pracy i co to jest to “sobą”?
Skakałeś na skakance przez rok?
Mialo być na powaznie i na stałe lecz wrocilem po roku do uzależnienia.
Bo podszedłeś do tego z całkowicie niewłaściwej strony.
Cały ten serwis mówi o właściwej stronie.
Ludzie bułek nie mogą dobrze zrobić w piekarniku, bo w kółko popełniają jakieś błędy.
A wychodzenie z uzależnienia jest troszkę bardziej wymagające niż upieczenie własnego pieczywa.
Osiagnalem to co chciałem i się rozczarowałem jak zapewne wiele ludzi po.
No i już widzisz, że nie chodziło Ci o osiągnięcie wolności, tylko o coś innego.
Kilka dni nie oglądam porno i od razu motywacja wróciła do życia.
To zupełnie niepoprawna interpretacja.
Przez kilka dni nie ujawniła się warstwa stłumionych emocji i oporu i przez to zarówno miałeś lepsze samopoczucie i nie ciągnęło Cię do porno.
Lepsze samopoczucie nie jest przyczyną nie sięgania po porno, a nie sięganie po porno nie jest przyczyną lepszego samopoczucia.
Czlowiek to jest głupszy od zwierząt w niektórych aspektach bo bez porno czuje się 100 razy lepiej a potem wraca do filmów i logika się wyłącza.
Nie jest głupszy – to także absolutne niezrozumienie i ignorancja.
Mówiłem wiele razy już na tym Blogu i ludzkiej niewinności.
Gdy zostaniesz czymś zaprogramowany, to to Tobą rządzi aż nie stanie się świadome. Tak działają nawyki – pomimo pamięci, inteligencji, wiedzy, walki z nimi.
Będą działać i 90 lat choćby człowiek przysięgał samemu Bogu na życie wieczne, że przestanie. A i tak to zrobi.
No ale na początku zawsze jest ciężko i nieprzyjemnie przez pierwsze dni a dopiero po kilku dniach abstynencji jest lepszy humor.To nie tak ,że czuje się lepiej i przestaje oglądać porno to raczej działa tak ,że im bardziej chujowo się czuje to przestaje oglądać porno.