Dni
Godzin
Minut
Sekund

Ilość Wolnych Miejsc:
/

Witam Cię serdecznie,

Wpis ten jest trzecim artykułem z serii dotyczącej emocji poczucia winy. Poprzednie części znajdziesz klikając na poniższe linki:
O Emocjach – Poczucie Winy (Część 1)
O Emocjach – Poczucie Winy (Część 2)

Kontynuujmy.

Na początek tego Wpisu, chcę byś miał świadomość, że w KAŻDYM człowieku, również w Tobie w tej chwili, znajduje się część, która walczy o przeżycie. Chodzi o ego. Jeżeli ego przywiązało się do historii, że nasze dzieciństwo było zmarnowane i przeżyte tak, że nie da się naprawić szkód, nasz umysł i ego będą to chronić nawet za cenę naszego życia.
Jeżeli duma nie pozwala Ci odpuścić historii i przekonania, że kobiety Cię nie pokochają takim jakim jesteś - Twoja podświadomość oraz bardzo, bardzo ograniczona świadomość zadbają o to, byś miał właśnie takie doświadczenia w życiu.

I tu przychodzi właśnie temat wpływu emocji poczucia winy na naszą świadomość, czyli tego jak postrzegamy i interpretujemy nas i świat - jaki "film" naszego życia zamierzamy oglądać - horror, dramat, operę mydlaną, romans, komedię ze szczęśliwym zakończeniem, a może wszystko naraz?

Gdy masz w sobie dużo stłumionego poczucia winy, czujesz i myślisz o sobie jak o ofierze. I czujesz się bezsilny. No bo jeden mały człowiek na ogromnej planecie zamieszkującej przez biliardy przeróżnych istot słabszych i silniejszych - to nawet jakby Bóg istniał (ofiary często w to nie wierzą), czy miałby czas nam pomóc? Kto w świecie pełnym zmagania i walki o swoje byłby w stanie dać nam pomocną dłoń?
Szczególnie, gdy najczęściej poczucie winy przenoszone jest przez rodziców, którzy postrzegali siebie i nas jako ofiary, obwiniali nas i wiele spraw, nawet, gdy byliśmy w 100% niewinni? Co zrobić, gdy życie wydaje się nie mieć sensu i nadziei na lepsze? Gdy nawet nasi opiekunowi, pierwsi bohaterowie przypominali bardziej wrogów, niż przyjaciół?

Dać sobie szansę. Szansę spojrzenia na wszystko bez winy.

Widzisz - do tej pory po prostu mogłeś nigdy nie dać sobie tej szansy. Gdy liczyłeś na świat, on Ci te szanse odbierał, prawda? Kobiety się nie uśmiechały, odrzucały awanse, w pracy nie otrzymałeś nawet "dziękuję" za długie godziny harówy, w domu nikt Cię nie pochwalił za nic, znajomi nie dzwonią zapytać co u Ciebie, żaden anioł nie odwiedził Cię i nie poklepał po ramieniu... nic!

To wszystko są przyczyny, że czujesz się bezsilny, jak ofiara, jak ktoś gorszy... NIE! To wszystko to EFEKTY tego, że tak się czujesz!

Czekając na świat, nigdy się nie doczekasz zmiany, gdyż świat co najwyżej może odbić Twoje własne nastawienie i to co sam dajesz światu!
Oczywiście ego natychmiast podniesie krzyk - "Ale ja nic nie mam, żeby dać! Zresztą świat jest zły i nie chcę mu nic dawać!" I tu właśnie zaczyna się uzdrowienie.

Rozpoznaj ten wewnętrzny krzyk, to oburzenie, tą niechęć - DUMĘ! - by spojrzeć na świat inaczej. Oczywiście, że masz w sobie wiele cudownych wartości, na które świat czeka. A wiesz skąd to wiem? Bo nadal żyjesz. Bo otrzymujesz energię życiową. A jest ona czystą miłością. I otrzymasz jej tyle, na ile się otworzysz. Tym jest odpowiedzialność za swoje życie - nikt nie przyjmie energii życiowej za Ciebie. I nikt nie może Ci jej odebrać zamiast Ciebie. A to doskonałe wiadomości! Nie jesteś bezsilny.

Tym samym świat czeka, aż pozwolisz sobie poddać się tej miłości. Na razie najprawdopodobniej poddawałeś się wewnętrznemu głosowi, temu niekochanemu ego, zranionemu dziecku, które wzięło na siebie, na swoje barki wszelkie negatywne doświadczenia i na ich podstawie zbudowało swoją TOŻSAMOŚĆ. Tożsamość ofiary.

I właśnie z tej tożsamości należy zrezygnować. Odpuścić. Uwolnić. Pragnąć przekonać się jak to jest żyć bez niej. Ego znowu będzie próbowało walczyć:
- Ale jak wszystko odpuszczę, nic nie zostanie! Będę bez wartości.

Błąd rozumowania! Ale jest całkowicie zrozumiały, gdyż umysł nie może poznać więcej, niż co najwyżej siebie samego. Nie wie, co jest ponad tym, czego nie rozumie i nie zna. A tego, czego nie rozumie i nie zna - boi się i odrzuca. Często też nienawidzi.

Człowiek to komputer do pewnego poziomu zrozumienia. Ego to komputer. Podświadomość to komputer. Umysł to komputer. Czym je zasilisz, jakie programy w nich zainstalujesz - takie będą działać. I te 3 aspekty człowieka uważają (i słusznie), że jak pozbędziesz ich tego, co przechowują, nic już nie zostanie. I że taki komputer jest wtedy bezużyteczny.

Ale one nie wiedzą, że ten komputer to nasze narzędzie. A obsługuje je coś innego. Coś, czego większość ludzi na Ziemi nie pozwala sobie doświadczyć. Bo nie pozwala sobie spróbować spojrzeć na siebie bez negatywności, którą w sobie noszą. Bez tych wszystkich myśli i historii, napięć i uraz. Bez patrzenia na siebie jak na ofiarę, a na świat jak na miejsce kaźni, kary dla ludzi, dla grzeszników.

Któż inny mógłby patrzeć na świat jak na miejsce kary dla ludzi jeżeli nie umysł przepełniony wstydem, winą, żalem, strachem, gniewem i dumą? A w tym wszystkim poczuciem bezsilności?
Ależ oczywiście, że ego. Bo takie ma zadanie. Przekonywać nas o tym wszystkim.

Uważasz, że te wszystkie negatywne doświadczenia, które miałeś i/lub masz są po to, bo jesteś zły, świat jest zły i ludzie są źli, a nawet Bóg jest zły?

Nie! One pojawiły się w Twoim życiu jako informacja zwrotna tego, co w sobie nosisz! Te negatywności i wielki opór, by z nich zrezygnować, by je przekroczyć! I dotąd będą się powtarzać, aż nie powiesz sobie, aż nie zadecydujesz:
- Chcę od dzisiaj doświadczać lepszych rzeczy dla siebie!

I w tym momencie zastosuj od razu zasadę, której nauczyli nas Wielcy Nauczyciele jak Jezus czy Budda - bądź zmianą, którą chcesz zobaczyć w świecie.

Przestać czekać na świat, bo to tak jakbyś czekał, że samo się zmieni Twoje odbicie w lustrze. Lustrem jest właśnie świat i Twoje doświadczenia. Opierając się im, walcząc z nimi, zmagając się, nosząc w sobie urazy, napięcia, żale, gniew, smutki, wstyd i całą resztę "worka cegieł", opierasz się tak naprawdę ich odpuszczeniu, a więc zmianie.
Nosząc w sobie gniew, jak spodziewasz się go nie znaleźć w świecie? Nosząc w sobie strach - jest cały czas z Tobą. Nosząc w sobie urazy, czyli smutek, gniew, wstyd i poczucie winy - spotkasz takie osoby i przyciągniesz takie wydarzenia. Bo sam się takim postrzegasz. Twój komputer będzie obsługiwany tymi programami.

Czyż nie jest tak, że jak rozstawisz stoisko pełne produktów to po chwili nie zaczną kręcić się ludzie zainteresowani tym, co zobaczyli? Tak samo jest, gdy nosimy w sobie zarówno negatywności jak i to, co cierpliwie czeka "pod" nimi.

Jeżeli nosisz w sobie wstyd i winę, podejdą do Ciebie, wejdą do Twojego życia ludzie zainteresowani wstydem i winą. "Wrony", o których ego mówi, że "trzeba krakać tak jak one". Jeżeli taką masz intencję - tego doświadczysz. Bo masz wielką moc kreowania, tworzenia i odzwierciedlania w całym świecie swojego wnętrzna - swoich przekonań, wiary, a nawet pojedynczych myśli.

Taka jest rzeczywistość i bardzo ważne jest, abyś o tym wiedział. I jest to niezależne od religii jaką wyznajesz czy światopoglądu, który otrzymałeś od innych czy który sam stworzyłeś.

Przekonasz się o tym dzięki po prostu obserwacji siebie i swojego życia. Dzięki stawaniu się coraz bardziej świadomym. A zamknięty umysł jest tego przeciwieństwem. Jeżeli wolisz mieć rację, niż spokój - pamiętaj, że tego doświadczysz.

Nie ma przyczyny i skutku. Jest tylko stale ujawniająca się chwila obecna odzwierciedlająca Twoje wnętrze. Oraz kolektywne wnętrze ludzi.
A to oznacza, że nie musisz walczyć i zmagać się o lepsze życie. Chodzi o zrezygnowanie z tego, co Cię obciążało do tej pory. A "pod" tym znajdziesz zdrowy i pełen miłości "mechanizm", na bazie którego opiera się życie.

Coś, czego symbol oraz znaczenie dosłowne stanowi serce. Ale o nim opowiem w przyszłości.

Pozdrawiam Cię gorąco,
Piotr Kruk

Jeżeli znalazłeś w tym artykule coś dla siebie, masz pytanie lub chcesz się czymś podzielić - poniżej zostaw komentarz!



Zostaw komentarz!

Podziel się tym artykułem!

Napisz komentarz!

Zasubskrybuj
Powiadom mnie o
guest
6 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Mariusz

Witam
Ja zawsze przez kilka dni po wpadce odczuwam poczucie winy, żal, takie wyrzuty za straconą przeszłość przez porno. Że zmarnowałem sobie tyle lat, a mogłem poświęcić je na 1000 innych rzeczy.Tak dużo mnie minęło. Zanim wyjdę z uzależnienia to jeszcze tyle potrwa..
Często odczuwam poczucie winy tak normalnie wciągu dnia, coś zobaczę, przeczytam słowo kojarzące się z porno. To oznacza pewnie wiele z tłumionej winy.

ah trochę współczucia do siebie

Łukasz

Witaj!

Nie jesteś sam z tym problemem, dotyczy on wielu ludzi, ale nie wszyscy się do tego przyznają. Tak samo jak nie przyznają się do wypijania zbyt dużej ilości alkoholu, palenia trawy, przezywania i wyśmiewania innych, niezdrowego odżywiania itd. Przedstawię Ci swoją historię. Pochodzę raczej z biednej rodziny. Ojciec często zmieniał pracę, aby zarobić jakieś pieniądze na utrzymanie rodziny. Popadł w alkoholizm, ten problem miał też i jego ojciec. Czasem słyszałem od rodziców “kocham Cię”, ale nigdy nie czułem tego ani trochę. Podobnie było z poczuciem przynależności, bezpieczeństwa, szacunku, uznaniem wśród rówieśników. Nie miałem tych rzeczy w ogóle. Za to otrzymywałem w szkole obelgi, byłem wyśmiewany i poniżany przez kolegów. Często słyszałem “pokarz twarz, a nie dupę”. Wracałem do pijackiego domu, gdzie czekały mnie alkoholowe burdy. Więc trafiałem z deszczu pod rynnę. Co może czuć dzieciak, który w szkole czuje się odrzucony, a w domu nie jest wcale lepiej? Okropnie. Często uciekałem z płaczem, dużo wagarowałem, nienawidziłem lekcji WFu, gdzie nabawiłem się kompleksów. Nie muszę dodawać, że żadna dziewczyna nie chciała na mnie spojrzeć, a nawet usłyszałem od jednej, że wyglądam jak muł…Nie było mi lekko w gimnazjum, ale jakoś udało mi się przetrwać te kilka lat. Trafiłem do technikum, gdzie mi było już dużo łatwiej odnaleść się, a potem na studia. Przynajmniej nikt mnie nie opluwał i wyzywał. Dalej się izolowałem jednak, nie miałem prawie żadnych znajomych i tak do dzisiaj zostało. Otaczam się tylko ludźmi, na których mogę polegać, a oni na mnie. Historia uzależnienia od pornografii sięga dzieciństwa. Wtedy nie miałem dostępu do internetu. Oglądałem więc filmy erotyczne w telewizji i zdjęcia w gazetach. Ale już byłem mocno uzależniony od tego. Dopiero po uzyskaniu dostępu do nieograniczonego internetu była jazda po bandzie. Spędzałem godziny w akademiku na studiach oglądając ten syf. Aktorki często mi się nudziły i szukałem innych, które dadzą mi satysfakcję. Przez to całą różnorodność straciłem poczucie wartości, nic mnie nie cieszyło, a najprostsze czynności sprawiały mi trudność. Nie byłem w stanie wyjść na środek klasy i powiedzieć czegokolwiek. Po sesji pornograficznej wielokrotnie leżałem pogrążony w niemocy, winie, smutku itd. Oczywiście dziewczyny mi się podobały i okazało się, że także one pchają mnie do porno. Fantazjowałem o kobietach, upodobałem sobie aktorki porno, które przypominały mi o dziewczynach, w których byłem zakochany, ale nie odwzajemniły tego. Szczególnie ostatnia dziewczyna mnie mocno dobiła. Siadałem przed komputer i oglądałem “miłość swojego życia” na ekranie. Aktorka przypominała mi bardzo Magdę, której nie zdobyłem, ale chociaż wyobrażałem sobie seks z nią… Wielokrotnie podejmowałem próby wyjścia z tego bagna. Im bardziej chciałem, tym bardziej i silniej to wracało. Pamiętam okres, kiedy wytrwałem bez porno 3 miesiące (było to kilka lat temu). Gdy upadłem z jednym filmem to wiedziałem już, że będzie mi ciężko z tego wyjść. Wmawiałem sobie, że będę się onanizował, ale nie do pornografii. Pokusa była silniejsza za każdym razem. Miałem często myśli samobójcze, chciałem zakończyć już cierpienie, nie widziałem żadnego sensu dla siebie. Mam 27 lat, żadnych koleżanek oraz trudno mi nawiązuje się relacje z obcymi ludźmi. I wiesz co? Potrafię się do siebie uśmiechnąć :) wybaczam sobie przeszłość, bo to rzecz martwa. Pomału zacząłem realizować marzenia. Nie oglądam porno od 6 tygodni, a nawet jak upadnę to powstanę jak rycerz. Nie przejmuj się, zaprzyjaźnij się ze sobą. Im bardziej chcesz to rzucić, tym bardziej będziesz o tym myślał i odliczał dni wpędzając się w napięcie. To ciągle powoduje upadki. Niech ta chwila, godzina, dzień minie w czystości. Nie wybiegaj w przyszłość, liczy się to co jest tu i teraz. Piszę do Ciebie z uśmiechem, bo samo mówienie o tym już pomaga i Ty już to zrobiłeś, gratuluję. Mam nadzieję, że Ciebie pocieszyłem choć trochę:) Pamiętaj, nawet po wpadce uuuuuuuuuśmiech, bo kochasz siebie. Ja siebie polubiłem i wybieram to zamiast karania. Polecam i Tobie też tak zrobić. Do wyjścia z nałogu potrzeba czasu, nie obwiniaj siebie. Mam się z tego powodu powiesić?! To tchórzostwo, mam marzenia, które dodają mi siły do życia. Pomyśl, że na świat przyszedłeś jako niewinne dziecko, aby kochać i być kochanym jak każdy inny człowiek na świecie. Pozdrawiam, Łukasz

Mariusz

Cześć

Dzięki za budujące słowa, to co piszesz to prawda. Ciągle odliczam dni ile to już czystych, a potem załamka.
W domu, w szkole raczej zawsze było okej, więc nie uciekam do porno z tych powodów.
Filmiki zacząłem oglądać bardzo wcześnie – też przed dostępem do netu.
Czasami przestaje już wierzyć, że mogę z tego wyjść.. mam takie absurdalne racje ŻE będę szczęśliwy jak wyjdę z uzależnienia i nie wcześniej itd
Dziwi mnie, że wytrzymałeś 3 miesiące i wróciłeś do porno.. Ja zawsze myślałem, że wystarczy jakieś 2 miesiące nie oglądać i nieużywany nawyk przestanie cisnąć na człowieka.

również pozdrawiam :)

Łukasz

Wiesz czemu wróciłem? Bo żyłem w napięciu i skupiałem się na tym, aby już tego nie oglądać zamiast na rzeczach, które chcę robić. Aż w końcu przyszedł ten dzień i nie wytrzymałem dłużej. Teraz nie myślę tyle o tym. Na przykład, kiedy pojawiają się fantazje o filmach, które utknęły w pamięci to od razu myślę sobie , że wbijam gwoździe młotkiem haha. Potrafię się cieszyć, że mam takiego przyjaciela jak siebie, bo każdy i Ty też dla siebie jesteś najlepszym przyjacielem. Owszem, najtrudniej jest zbudować fundament tygodnia abstynencji od porno (dla mnie tak było). Upadałem kilka razy w tygodniu, ale jak udało mi się wytrwać siedem dni to było łatwiej. Uda Ci się jak będziesz się do siebie uśmiechał i odnajdziesz w sobie dobroć dla innych ludzi. Wtedy wzbudza się miłość, czyli coś takiego co 1. Jest od nas silniejsze 2.Przejmuje kontrolę nad naszymi myślami 3. Przynosi ukojenie dla serca. Piszę do Ciebie z uśmiechem i Jezus kocha Cię takiego jaki jesteś, opowiedz mu o wszystkim, sami jesteśmy jedynie ludźmi zbyt słabymi, aby się obciążać winą, nie poradzimy sobie z tym. To miły facet, zawsze Cię wysłucha i weźmie na siebie także i Twoje uzależnienie, bo po to umarł. Ja też nie wierzyłem, że mogę z tego wyjść, ale zawarłem pakt ze sobą, że jak tylko Orion zacznie na dobre gościć na wieczornym niebie to powiem mu: “Przyjacielu, zawsze Cię podziwiałem, ale teraz mogę Ci wyznać, że porzuciłem oglądanie porno i pośród gwiazd Ty jesteś naprawdę wyjątkowy, bez tego uzależnienia mogę się cieszyć jeszcze bardziej spoglądając na Ciebie” ,haaaaa. Dasz radę, przyszedł Twój czas, bo się przyznałeś i napisałeś tutaj o tym. To samo w sobie już dużo daje. Niech ciepło gwiazd zagości w Twoim sercu Mariuszu. Te skarby na niebie są piękne.

Łukasz

Przez gniew zamknięte na dobro

Ciężko mu się otworzyć, bo serce skamieniałe
dopuszcza jedynie do siebie próby bardzo śmiałe
, których zamiarem uleczyć co mu dolega
– miejsce chore bardzo długo w nim zalega.
Trudno bić tylko sobie i łzy przez to przecierać
, przez zmęczenie wydaje się czasami umierać.
Głośno płacze, pragnie wyrzucić bólu pokłady
, ale łatwo nie jest wdać się w dobre układy.
Nie pozwoli, aby siły jemu nie starczyło
i nagle jego życie mimo marzeń się skończyło.
Nic prędko nie dotrze, aby je uzdrowić
i pod postacią dobra się w nim zadomowić.
Wiele gniewu sprawia, że nie będzie otwarte
i od wewnątrz przez konanie zostanie rozdarte.
Zamknięte serce dla wpływu świata jest wrogiem
, osądzone zostanie przed niepoznanym dotąd Bogiem.
Potem nie wiadomo czy dane mu piekielne tortury
– pewne to, że zbierają się nad nim czarne chmury.

Podobne Wpisy:
O Emocjach – Wstyd (Część 3)

O Emocjach – Wstyd (Część 3)

Nie bój się wstydu i nie wstydź się go. Co to znaczy “wstydzę się”? Oznacza to “wybieram, by trzymać się emocji wstydu jako powód, by czegoś nie zrobić (np. zmienić swojego sposobu myślenia lub o coś poprosić).” Wstyd to tylko emocja i możesz ją odpuścić. Jednak ego mówi “Nie! Nie tylko będę się trzymał tej… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 3
Z życia wzięte 1 – fundamenty

Z życia wzięte 1 – fundamenty

Witam Cię serdecznie! Dzisiaj jeszcze jeden artykuł. Pod jednym z poprzednich wpisów dotyczących niezwykle ważnego tematu kontekstu, świadomości i subiektywności pewien mężczyzna napisał bardzo, bardzo wymowny komentarz. Uznałem, że jest tak praktyczny, odnosi się do tak realnych i powszechnych kwestii, że nie mogę zaniedbać odpowiedzi na niego. Postanowiłem napisać artykuł będący pełną i mam nadzieję… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 93
Walka z uzależnieniem nie przynosi rezultatów! Dlaczego? (Część 2, Wideo)

Walka z uzależnieniem nie przynosi rezultatów! Dlaczego? (Część 2, Wideo)

Film ten jest kontynuacją rozpoczętego na Blogu Wpisu “Walka z uzależnieniem nie przynosi rezultatów! Dlaczego?”. Link do niego znajdziesz w opisie tego filmu. Dzisiaj podejmę się wyjaśnienia pierwszego elementu tego zagadnienia. Elementów jest dużo: – Wewnętrzne napięcie. – Pragnienie wyzdrowienia. – Strach przed porażką. Przed kolejną nieudaną próbą wyzdrowienia. – Strach przed sukcesem – przed… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 0
Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 12) – Potrzeba Zmiany, Wewnętrzna Dyscyplina, Wola Boża

Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 12) – Potrzeba Zmiany, Wewnętrzna Dyscyplina, Wola Boża

Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy temat stanięcia w obliczu faktu o własnym uzależnieniu. Części 1-11 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 1) – Wstęp ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 2) – Lista nr 1 ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 3) – Nienawiść, złość, chęć zemsty, wina ► Jestem uzależniony/a.… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 2

WOLNOŚĆ OD PORNO