Dni
Godzin
Minut
Sekund

Ilość Wolnych Miejsc:
/

Witam Cię serdecznie!
Dziś kontynuujemy temat świadomości Dumy. Części 1-3 znajdziesz klikając na linki poniżej:
► O Emocjach – Duma (Część 1).
► O Emocjach – Duma (Część 2).
► O Emocjach – Duma (Część 3).
Opiszę dzisiaj pewną sytuację z życia jednego z moich znajomych. Taka tam tycia ale coś nauczyć się można. Zahaczymy przy okazji o jeden z tzw. dualizmów, czyli postrzegania świata przez bardzo ograniczony kontekst (słowo klucz) wartości przeciwstawnych sobie (a przez to nieprawdziwych, bo na tym świecie nie ma przeciwieństw). W tym przypadku będzie to dualizm dobra i zła.
Sytuacja przedstawiała się tak, że w pracy na przerwie rozmawiał on z grupą współpracowników i powiedział atrakcyjnej koleżance, że świetnie wygląda. Gdy zostało to miło przyjęte, dodał jeszcze, że chętnie by ją pocałował.
Grupa zareagowała tak, że dostał lekki opieprz, kilka osób uznało to co powiedział za zboczone (nie chcę przytaczać tego, co konkretnie powiedział, by nie naprowadzić nikogo na niego). Od kilku osób dostał także bardzo trafny feedback, że nie wypada w pracy tak mówić.
On natomiast napisał mi, że się tym nie przejął i czuł się bardzo dobrze, gdy to powiedział.
Widzimy więc, że umysły zarówno mojego znajomego jak i Jego współpracowników starały się operować z poziomu dobra i zła. Większość grupy uznała, że zrobił coś złego, on uznał, że zrobił coś dobrego. Osoba, która powiedziała, że nie wypada tak mówić w pracy była najbliżej rzeczywistości – zareagowała najbardziej trzeźwo. Bowiem znalazło się w jej wypowiedzi mniej lub bardziej świadome włączenie kontekstu zajścia, a nie samego poziomu ROBIĆ. Jakość poziomu MIEĆ, czyli reakcji grupy, odwzorowała jedynie niski poziom BYĆ – brak uwzględnienia… no właśnie –  co właściwie się stało? Skąd taka reakcja?
Przede wszystkim musimy zdać sobie sprawę, że u ludzi globalnie, a szczególnie w Polsce, temat seksualności jest na poziomie jaskiniowym (szczególnie widzimy to w religii chrześcijańskiej, która chyba jeden z bardzo niewielu w miarę właściwych wyznaczników ma seks z bliską osobą – dlaczego innym razem). Jednym z przejawów tego jest fakt, że porno to już w zasadzie mainstream (co samo w sobie pokazuje jak niski jest poziom ludzkiej seksualności, czyli jakości jednego z kluczowych aspektów życia w ogóle). Wiele osób w temacie własnej seksualności ma nagromadzone dużo negatywności, szczególnie wstydu i oporu. A także zranień, strachu i gniewu. Kobiety mają także bardzo dużo smutku i tęsknoty.
Energia seksualna w swojej naturze zawsze pomaga wypychać z ciała i podświadomości te toksyny. Stąd też powstały uzależnienia od masturbacji, pornografii, seksu – uważamy, że pozbywamy się napięć, stresu, itd. ale tak nie jest. Tłumimy emocje, pozbywamy się energii ale nie napięć i nie oporów, czyli nie pozbywamy się źródła problemów. Tym samym poruszenie energii seksualnej u ludzi, którzy ze swoją seksualnością nie zrobili porządku, zazwyczaj ujawnia te napięcia, niskie emocje, a nieraz i ból.
Nawet piękne kobiety noszą to w sobie, bo inaczej nie potrzebowałyby w klubach pić alkoholu. Praktycznie każdy w klubach pije alkohol, by stłumić ujawniany wstyd, opory, napięcia, stres. Wiele osób dodatkowo pali papierosy, co jeszcze mocniej niszczy zdolność odczuwania i całą wrażliwość organizmu. Przy okazji ogłupia.
Co więcej – ponieważ z tematem seksualności jako ludzie stoimy na poziomie jaskiniowców, poruszanie takich tematów w pracy, np. w dużej korporacji samo z siebie postrzegane jest jako coś gorszego, może nawet prymitywnego. Ludzie zaczynają czuć się nieswojo, bo zaczyna płynąć przez nich energia seksualna, której w sobie nie akceptują. Czują się z nią dziwnie. Nie podoba im się to napięcie (które samo w sobie jest bardzo przyjemne ale po dodaniu do niego oporu zmienia swoją jakość). Wielu chrześcijan uważa ją za grzech (a jest to przecież czysta energia twórcza). Umysły od razu zaczynają mentalizować jak uciec od niechcianego uczucia. Więc ludzie zaczynają się rozpraszać, co w pracy nie jest pożądane.
Czy on zrobił coś złego? Czy zrobił coś dobrego? Nie. Nie zrobił ani nic złego, ani nic dobrego. Zrobił coś w danych warunkach z daną jakością. A także zrobił to z pewną intencją.
Przede wszystkim nie uwzględnił w swoim działaniu grupy – innych ludzi, więc został automatycznie odebrany negatywnie. Uwzględnił tylko jedną osobę – tę piękną kobietę i dlatego od niej dostał dobrą reakcję. Gdyby zaś wziął pod uwagę dobro innych ludzi oraz dobro tej kobiety, znalazłby sposób, by powiedzieć jej bardziej seksualny komplement prywatnie, bez towarzystwa lub powiedziałby coś w taki sposób, że reakcja grupy byłaby bardziej sprzyjająca. Np. powiedziałby, że bardzo miło pracuje mu się wśród zadbanych, eleganckich i atrakcyjnych osób. Mógłby wtedy puścić ukradkiem oczko do tej kobiety i resztę potoczyć już bez obecności innych.
Jako, że dostał negatywną reakcję od ludzi i nie pozwolił sobie wziąć negatywności do siebie, zareagował dumą – “Zrobiłem coś dobrego, dobrze się z tym czułem”. Nie. Nie zrobiłeś nic dobrego. Zrobiłeś coś z daną jakością w danych warunkach. Zignorowałeś warunki, nie byłeś świadomy jakości jaką wybrałeś, ani intencji i dostałeś o tym informację zwrotną od różnych osób z różnym poziomem świadomości – co uwzględniało ich poruszone podświadomość, świadomość, a także poziom ich trzeźwej obecności w tym momencie. To wszystko. A duma przesłoniła obraz sytuacji.
Bo co człowiek się nauczy, gdy powie sobie – “Zrobiłem to dobrze!”? Albo “Zrobiłem coś złego!”? Ileż osób uczyło się podrywania, idą na miasto, robią wszystko “dobrze”, a randek jak nie mieli, tak nie mają, a nawet dostają czasem negatywne reakcje…? Do jakich “logicznych” wniosków się wtedy dochodzi? Skoro zrobiliśmy wszystko dobrze, a i tak nie wyszło, to z nami musi być coś nie tak! Co jest oczywiście bzdurą. Bo brakuje w wyciąganiu wniosków aspektów krytycznych, czyli intencji oraz inwestycji świadomości i energii.
Bo tu nie chodzi o poziom ROBIĆ, ani MIEĆ ale poziom BYĆ – naszą świadomość, naszą INTENCJĘ oraz inwestycję, a także wzięcie pod uwagę sytuacji oraz innych ludzi. Liczy się ewolucja naszej świadomości. Wszystko, co tej ewolucji nie sprzyja, będzie z dużym prawdopodobieństwem porażką.
Istotne jest to jako kogo postrzegamy siebie i drugą osobę, którą chcemy do naszego życia zaprosić. Jeśli to nie będzie służyło naszemu wzrostowi, ani nie będzie uwzględniało dobra tej drugiej osoby, po prostu dostaniemy o tym informację zwrotną. Sprytne ego uwielbia brać to do siebie i uważać się za zranione, wyśmiane, obrażone, urażone, itd. Odgrywa więc dziecinadę.
Osoby, które skrytykowały mojego znajomego zareagowały natychmiast, bo ich krytyką było tylko odzwierciedlenie własnych nieuznanych negatywności. Czyli tego co poruszył i co pozostało nieświadome. Nie zrobił on ani nic złego, ani nic dobrego ale jego umysł natychmiast próbował na swój sposób interpretować to, co się stało. Osoby w swojej seksualności ułożone zareagowały trzeźwo i zrozumiały, że nie zrobił nic złego ale po prostu nie wypada w tych warunkach poruszać pewnych tematów.
Od siebie dodam, że energia seksualna jest energią, która wymusza wejście w siebie i otworzenie się – uwrażliwienie – zarówno na otrzymywanie jak i na dawanie. W “niepoświęconej przestrzeni”, czyli przestrzeni, w której nie jest obecna intencja uprawiania (dodawania – przepływu) miłości czy po prostu seksu jako zabawy, uwrażliwienie się pociągnie za sobą odczuwanie nagromadzonych napięć, niepewności, stresu, etc. innych ludzi i samego miejsca. To tak jakbyśmy próbowali jeść z brudnego talerza. Każdy powinien wiedzieć, że jeżeli chce sobie zwiększyć szansę na seks, przynajmniej w jego sypialni (czy gdzie chce seks uprawiać) oraz łazience ma być błysk. Bo zadbanie o przestrzeń jest automatycznym zadbaniem o energię, dzięki czemu seksualność nie natrafia na brud i jest po prostu przyjemniej. Kobieta dbająca o siebie w tych pomieszczeniach poczuje się dobrze, swobodnie, czysto. Będzie seksu chciała. A jak zobaczy brud, tak się poczuje nawet jakby wyglądała jak milion dolców. Zaś przestrzeń przecież stanowi reprezentację wnętrza mężczyzny. Jeśli w jego domu jest brudno, nie spodziewajmy się kochającego i wrażliwego faceta. Raczej faceta z mnóstwem toksyn, którym się mocno opiera, przez co nie ma ani sił, ani chęci, by zadbać o miejsce, w którym żyje.
Wracając do pracy. Dlaczego nie należy w takich miejscach poruszać otwarcie pewnych tematów? Co mogłoby mieć miejsce? Np. rozniosłaby się fama, że ta piękna kobieta flirtuje ze współpracownikiem. Mogłaby zostać ukarana, a nawet zwolniona – kto wie, może w przeszłości próbował flirtować z nią jakiś manager lub CEO i zareagowałby bardzo negatywnie – poczułby się wyszydzony, ośmieszony? Inni już na zawsze kojarzyliby, że jest puszczalska.
Jako, że duma przesłoniła obraz sytuacji, życie ma swoje sposoby, by pomóc nam otworzyć oczy.
Nazywanie czegoś dobrym lub złym jest niedojrzałe i bardzo ograniczone. Nie ma dobra, ani zła. Jest tylko gradacja dobra. Wyjaśniałem to już kiedyś (O TUTAJ) na przykładzie termometru – zimno to nie przeciwieństwo ciepła, tylko brak ciepła. Gradacja temperatury. To, co na dole nie jest przeciwne temu, co na górze. Więc zło, to tylko brak dobra – gradacja dobra. Jego zanikanie do jakości, które generalnie nazywamy złymi. Musimy jednak zrozumieć, że przecież większość złych ludzi uważała, że robi dobrze (zazwyczaj tylko dla siebie). Więc sprawą krytyczną jest odpowiedni kontekst, bo zło może powstać tylko w zakrzywionym, zmienionym, błędnym, ograniczonym, świadomie zdeformowanym kontekście służącym braku dobra. Wiele wojen, w których wymordowało się miliony ludzi były efektem kłamstwa, oszukania całych społeczeństw.
Zazwyczaj wystarczy w kontekście naszych zamiarów ująć dobro innych ludzi i już jesteśmy chronieni przed grzechem (przypomnę – grzech to jedynie brak miłości – poczucie winy informuje nas o konieczności dokonania korekt w naszych działaniach i sobie, a nie postawieniu kroku w stronę wiecznego potępienia) – nie zrobimy nic “złego”. Nie ma szans. Ale ma to być szczere i uczciwe.
My sami, gdy się temu uczciwie przyjrzymy, wybieramy brak dobra względem siebie i/lub innych tylko ze względu na ograniczony kontekst. Uzależnieni nienawidzą się, że się uzależnili i nie mogą lub nie potrafią z tym skończyć. Żyją w ograniczonym kontekście, który przesłania im fakt, że sama nienawiść do siebie zasila uzależnienie w jednym z największych stopni. I uzależnienie powstało właśnie przez degradującą się jakość dobra – osoby te dawały sobie coraz mniej dobra, coraz mniej akceptacji, szacunku i miłości.
Możemy powiedzieć dzieciom, że ludzie są dobrzy lub źli. Widząc złodzieja powiemy dziecku, że ta osoba jest zła i że nie wolno kraść. A potem to dziecko zobaczy faceta, który kradnie od osoby bardziej majętnej od niego, bo ma chorą córeczkę. Pragnie jej pomóc i inaczej nie może, córeczka może umrzeć, jeśli nie otrzyma szybkiej pomocy. Czy więc to dziecko widzi wtedy osobę złą? Wszystko zależy od kontekstu. Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko działanie – poziom ROBIĆ – to widzimy kryminalistę. Ale jeśli uwzględnimy poziom BYĆ – intencję, a także kontekst, zobaczymy człowieka zdesperowanego, w potrzebie, który jest szlachetny, kochający. Na szczęście coraz więcej sądów bierze pod uwagę kontekst w trakcie rozpraw. Naprawdę nie polecam “wymiaru sprawiedliwości”, którego interesuje jedynie samo zdarzenie.
Oczywiście nie powinniśmy dopasowywać kontekstu, by usprawiedliwiał działania. Nie możemy się usprawiedliwiać, bo to niezwykle niski poziom, małego dziecka. Bowiem już w trakcie wykonania działania mieliśmy jakąś intencję i działaliśmy w jakimś kontekście. Jeśli nie jesteśmy ich świadomi, nie dziwmy się, że życie wygląda nam na trudne, ciężkie, negatywne, odmawiające, straszne, etc.
Bardzo ciekawe jest w jaki sposób duma zatrzymuje cierpienie w życiu. Odpowiednia zmiana kontekstu bolesnego zdarzenia powoduje, że przestajemy cierpieć, zaczynamy czuć spokój, wybaczamy innym oraz sobie, mamy nową energię, chęci, zmieniamy życie trwale na lepsze. Nieraz zaczynamy być wdzięczni za lekcję i naukę, które przed tą zmianą wydawały się być tylko źródłem naszego cierpienia. Więc zalecam moim Klientom, by na bolesne sprawy spojrzeli w odpowiedni, zgodny z Prawdą sposób. Przechodzimy drogę oczyszczenia i ewolucji. Na co się mnie nieraz pytają (pyta ich ego) – “No a nie będzie to jak wzięcie tabletki szczęścia? Czy nie będę siebie oszukiwał?”.
Mamy więc cierpiącego od lat człowieka, który popadł w ciężkie uzależnienie. Popadł w nie, bo od lat trzyma się swojej własnej, niedojrzałej i bardzo niskiej jakości interpretacji tak odległej od Prawdy, że życie potrzebowało wprowadzić uzależnienie, by dopiero ból i cierpienie wyrwały tę osobę z zaprzeczenia, z dumy, z apatii. Ale nieeee, nadal wybiera to samo. Nadal wybiera, by chronić przeświadczenia powstałego w wieku dziecięcym i to jeszcze na bazie bardzo niskich emocji (więc to najgorszy stan, w którym możemy tworzyć swoje wyobrażenia o świecie oraz o samym sobie), a teraz taka osoba z poziomu “logiki” zaczyna tego chronić, co oczywiście przeczy logice. Ale ta osoba tego nawet nie dostrzega.
Budda bardzo trafnie zauważył – “Nie ma usprawiedliwionej urazy”. Dodam, że to stwierdzenie najbardziej tyczy się uraz do nas samych. Jeśli usprawiedliwiamy swój wstyd, winę, apatię, żal, strach, braki, gniew czy dumę – wiedzmy, że to tylko nasze ego zasłania nam oczy i uszy i pod imieniem “logicznego myślenia” wciska nam jeden z największych kitów, w jakie możemy uwierzyć. Że picie trucizn ma sens. Jaaaaasne…
Ta osoba codziennie łyka gorzkie tabletki zaprzeczenia, pije trucizny emocjonalne, ściska swoje wnętrze i psychikę, a gdy pojawia się rozwiązanie i odpowiedź na to wszystko, mówi – “Nie, dziękuję. Dobrze jest jak jest”. To jest właśnie ludzkie ego. Ale jak działa byle bzdura, po co kombinować dalej?
Głupotą także jest nazwanie złą np. masturbacji. To idiotyczne, niedojrzałe i nieodpowiedzialne. A wiem jak wielu księży wręcz ogłupia innych mówiąc im te bzdury. Nie, masturbacja nie jest ani dobra, ani zła. Jednak oczywiście wiem, dlaczego masturbację nazywają złą. Bo biorą pod uwagę tylko poziomy ROBIĆ i MIEĆ – uważają, że te poziomy wpływają na ich poziom BYĆ. No bo po masturbacji czują się brudni, źli, nieczyści, grzeszni, gorsi, bez energii.
Poziomy ROBIĆ i MIEĆ wynikają z poziomu BYĆ.
Jeśli obniżamy poziom BYĆ na podstawie jakości naszych działań, jesteśmy w spirali samozniszczenia i nie dostrzegamy, że doświadczane przez nas W SOBIE negatywności po prostu inwestujemy w to, co robimy i to co otrzymujemy w rezultacie nam to zwraca, zazwyczaj pomnożone. Łatwo wtedy pomylić, że złe jest to, co robimy. Nie – złe jest tylko to, co dodajemy. Bo nosimy to w sobie. Ale, co najciekawsze – to co w sobie nosimy nie jest złe. Nigdy nie było. Ale dlatego, że uwierzyliśmy, że jest to złe, zamknęliśmy to w sobie i zbieraliśmy od lat opierając się temu i nienawidząc tego. A wtedy popełniliśmy drugi podstawowy błąd – uwierzyliśmy, że skoro nosimy w sobie coś złego, to sami jesteśmy źli. Od tamtej pory to całe “zło” dodawaliśmy do naszego życia, a Życie próbowało nam otworzyć oczy. Niestety zazwyczaj potrzebny jest do tego ból. Im silniejsze zaprzeczanie i wypieranie, tym większy ból jest potrzebny.
Zapamiętajcie drodzy Czytelnicy i Czytelniczki raz na zawsze – wpływ masturbacji na nasze ciało i psychikę będzie jedynie odwzorowaniem tego, co sami zainwestowaliśmy w tę czynność oraz z jaką INTENCJĄ ją wykonaliśmy. Ja potrafię się tak masturbować, że potem czuję się jak mistrz świata i mam pełno energii i radości. I to się utrzymuje godzinami. Jednocześnie w moim życiu masturbowałem się w taki sposób, że czułem się gorzej, niż psie gówno. W przypadku seksu z żywymi kobietami było dokładnie tak samo.
Zresztą kto by tam przejął się taką informacją, że orgazm wzmacnia obecny stan emocjonalny? Jak był niski – po masturbacji będzie jeszcze niższy. Jeśli był wysoki, będzie jeszcze wyższy. A to komponuje się z powiedzeniem – “Bogaci się bogacą coraz bardziej, a biedni coraz bardziej biednieją”. Bo to, co ROBIMY i MAMY jest rezultatem tego jacy JESTEŚMY, czyli jaką mamy świadomość i co inwestujemy w nasze działania. Poziomy ROBIĆ i MIEĆ nigdy nie przekroczą poziomu BYĆ i zawsze będą dążyły do zrównania się z nim. A poziom BYĆ można oczyścić ZE WSZYSTKIEGO, co go blokuje i wzrost nastąpi automatycznie i spontanicznie.
Wszystko jest jakie jest i koresponduje z naszym wnętrzem. Patrzmy na świat jak na nasze odbicie, jak na nauczyciela, który jest z nami 24 godziny na dobę. Nie patrzmy przez głupie dualizmy:
– Dobre/złe.
– Smaczne/niesmaczne.
– Poprawne/niepoprawne.
– Ciepłe/zimne.
– Święte/grzeszne.
Innym przykładem dualizmu jest postrzeganie kobiet jako dziwki/dziewice i mężczyzn jako kochanków i żywicieli. Tak jakby jedna osoba nie mogła jednocześnie być troskliwą, kochającą i bardzo seksualną czy dobrze zarabiającym, opiekuńczym i też bardzo seksualnym. Od niepamiętnych czasów kościół starał się zdemonizować ludzką seksualność (szczególnie kobiecą). Teraz ludzie robią to sobie sami. Tylko dzisiaj odpisałem na mail jednego Klienta, który opisał mi jak w wieku kilku lat, gdy zaczął dojrzewać jako istota seksualna, zobaczył w telewizji program, w którym pokazano całującą się parę i powiedziano, że w tym momencie można dostać erekcji. Zaczął się śmiać (śmiech rozładowuje napięcie w zdrowy sposób), na co weszli do pokoju zaciekawieni rodzice i widząc co ogląda kazali mu pogniewani przełączyć program.
Można powiedzieć, że dorosłe osoby zareagowały mniej dojrzale od kilkuletniego dziecka. Już zaczęły niszczenie seksualności swojego synka, ranienie – czyli przelewanie własnych zniszczeń i zranień na niewinną istotę, która wszystko co mu mówią wchłania jak gąbka. Oczywiście sądząc, że robią coś dobrego, bo on zobaczył coś złego – co naturalnie nie było poprawnym opisem tamtejszej rzeczywistości, tylko urojeniem ich nieświadomych umysłów – umysłów chroniących własną podświadomość zaprogramowaną negatywnościami innych ludzi. W tym procesie nie ma winnych. Jest tylko nieświadomość i niewinność.
W tym artykule nie jest moją intencją najechać na kościół. Podkreślę, że jeżeli nazwanie czegoś złym, np. narkotyków, ma pomóc wielu osobom nie zażywać ich – super! Jest to jeden sposób. Ale czy nie wystarczy po prostu znać ich wpływu na człowieka i spokojnie, bez nienawiści, bez negatywności podziękować światu za nie i wybrać coś innego? Po co nam ta negatywność? Ileż ludzi uważa porno za złe i czy pomaga im to jego nie oglądać? W żaden sposób! Przyczynia się tylko do coraz większego obwiniania się, wstydzenia, nienawidzenia siebie (degradacji poziomu BYĆ) za to, że oglądamy (ROBIMY) coś złego. W takim przypadku należy dojrzeć i porzucić tę negatywność. Porno nie jest złe. Ale nie jest też dobre. Jest po prostu reprezentacją bardzo niskich jakości i należy z nich świadomie zrezygnować i poszukać jakości wyższych.
Dlaczego ludzie uzależniają się od porno? Bo wybierają wpływ pornografii na świadomość, psychikę, emocjonalność, umysł, mózg, które obniżają jakość odczuć do takiego poziomu, że niechciane emocje stają się niedostrzegalne dla świadomości. Względem własnego wnętrza mają przekonania tak niskiej jakości, że regularnie potrzebują pornografii, by ten niski poziom utrzymać i nie pozwolić sobie czuć. Być. Bo uważają, że ich BYCIE jest złe.
Dumne przekonanie, że porno jest złe, że te osoby są złe jest po prostu niepoprawne, niewłaściwe. Doklejanie etykietki “złe” to, mówiąc wprost – niewłaściwe narzędzie. To tak jakbyśmy próbowali zważyć coś za pomocą cyrkla.
Zamiast nazywać coś złym lub dobrym, zobaczmy z jakimi jakościami jest to zestrojone – na “termometrze” jakości rezultatów – informacji zwrotnej. Jeśli niskie – świadomie podziękujmy za to i wybierzmy coś innego. Dostrzeżmy wreszcie, że stawianie oporu nie pomaga. A wręcz opieranie się temu, co uznaliśmy za złe paradoksalnie utrudnia nam wybór tego, co uznaliśmy za dobre. Bo aby w naszym życiu ROBIĆ i MIEĆ coś z wyższą jakością, niż obecna, sami musimy wzrosnąć do tego poziomu. Czyli – BYĆ. Utrzymywanie w sobie oporu hamuje wewnętrzny wzrost, a więc automatycznie sabotuje wyższe jakości ROBIĆ i MIEĆ.
Temat Dumy będziemy kontynuować w następnym artykule.
Podziel się tym artykułem!

Napisz komentarz!

Zasubskrybuj
Powiadom mnie o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Podobne Wpisy:
Cnoty (Część 12) – Przyzwoitość, Idealistyczny, Uporządkowany/zdyscyplinowany, Normalny

Cnoty (Część 12) – Przyzwoitość, Idealistyczny, Uporządkowany/zdyscyplinowany, Normalny

Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy temat cnót charakteru! Części 1-11 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► Cnoty (Część 1) – Wstęp i szczerość. ► Cnoty (Część 2) – Ciężka praca, Odwaga. ► Cnoty (Część 3) – Moralność, Ciepło, Pracowitość/Pilność, Niefrasobliwość. ► Cnoty (Część 4) – Wytrwałość, Dobry/uprzejmy, Bycie pomocnym, Pozytywny. ► Cnoty (Część 5) – Rozważność,… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 21
O Emocjach – Wstyd (Część 2, Wideo)

O Emocjach – Wstyd (Część 2, Wideo)

Wpis ten jest kontynuacją i uzupełnieniem artykułu na blogu serwisu Wolność od Porno: O Emocjach – Wstyd (Część 1) Poznaj te podstawowe informacje. To wciąż początek tego, co chcę Ci opowiedzieć o wstydzie. Na Blogu WoP poznasz czym jest wstyd i jego negatywną stronę. Poprzez darmowy Newsletter poznasz stronę pozytywną, a w tym wideo opowiem… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 4
Czym jest uzależnienie? (Wideo)

Czym jest uzależnienie? (Wideo)

W tym filmie opowiem Ci czym jest uzależnienie. Postanowiłem to wyjaśnić, gdyż na wielu serwisach, które zajmują się tym zagadnieniem i pokrewnymi – NIE MAJĄ POJĘCIA CZYM UZALEŻNIENIE JEST. Spotkałem się np. z taką definicją: “Uzależnienie to nabyta, bardzo silna potrzeba wykonywania jakiejś czynności czy zażywania określonej substancji. Walka z różnego rodzaju uzależnieniami i zaburzeniami… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 3
Ale wstyd! Mam małego! I o innych szkodliwych bzdurach (O Seksie – Część 1)

Ale wstyd! Mam małego! I o innych szkodliwych bzdurach (O Seksie – Część 1)

Informacja ta miała być dostępna tylko dla zapisanych na Newsletter ale stwierdziłem, że problem jest tak powszechny, że warto go poruszyć na forum publicznym. Problem, o którym mowa to przekonanie, że mały penis to hańba, wstyd, znak, że nigdy nie będziemy i nie jesteśmy wystarczająco męscy dla kobiet. Jeżeli śledzisz tego Bloga to wiesz, że… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 0

WOLNOŚĆ OD PORNO