Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy bardzo istotny temat świadomości, kontekstu i subiektywności. Części 1-4 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 1) ► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 2) ► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 3) ► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 4) W dzisiejszym artykule poruszę nieco temat religii. Bo dla… Przeczytaj
Wpis!
Edukacja. Aby uwypuklić jak marna, niewystarczająca, niewystępująca, zabobonna, uprzedzona i niebezpieczna w obecnej formie jest edukacja seksualna w Polsce oraz jakie są jej konsekwencje, najpierw należy zadać sobie pytanie “Czym w ogóle jest edukacja?” Edukacja – przekazywanie i pozyskiwanie wiedzy, stan wiedzy, wychowanie pod względem umysłowym. Encyklopedia PWN dodaje: “Ogół czynności i procesów mających na… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy bardzo istotny temat świadomości, kontekstu i subiektywności. Części 1-2 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 1) ► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 2) Powtórzę raz jeszcze to co krytyczne – ludzie w swojej niewinnej nieświadomości NIE SĄ w stanie odróżnić to, co skierowane pozytywnie (“dobrze”) od… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy serię na temat świadomości ofiary. Część pierwszą znajdziesz klikając na link poniżej: ► Świadomość ofiary (Część 1). Jedyne czego ofiarą tak naprawdę padamy to nasza własna niewinność. Musimy to zrozumieć. Jest w nas zwierzę, które od zarania dziejów zostało zaprogramowane na przetrwanie. Tę samą potrzebę reprezentuje każda forma życia na tej… Przeczytaj
Wpis!
W moim przypadku zawsze wmawiałem sobie, że coś jest ze mną nie tak, bo zawsze byłem osobą nielubianą przez innych, głównie rówieśników. W tym roku kończę szkołę średnią i prawdę powiedziawszy do tej pory nie znalazłem w życiu żadnego wartościowego przyjaciela, przyjaciółki, a o dziewczynie już nie wspominając. Cały czas spędzam samemu, w domu, nie chodzę po imprezach, bo nikt mnie na nie zaprasza, chociaż staram się być dla wszystkich miły, serdeczny, pomocny i pomimo tego jakie mam problemy potrafię powiedzieć czasem coś zabawnego, nie uważam siebie za osobę nudną. Totalnie nigdy nie potrafiłem zrozumieć moich rówieśników, czułem się inny, zawsze się dobrze uczyłem, nie sprawiałem żadnych problemów wychowawczych, byłem grzeczny i posłuszny, nie piłem ukradkiem alkoholu, nie wagarowałem, nie paliłem. Głównie dlatego, że moja mama bardzo poważnie zachorowała zanim poszedłem pierwszy raz do szkoły i lekarze cudem ją odratowali pomimo bardzo złych rokowań czułem, że nie chcę nigdy być powodem do jej zmartwień tylko powodem do dumy. Na początku szkoły średniej zaczął się mój problem z pornografią, chociaż do niedawna nie nazwałbym tego “problemem” tylko odskocznią od mojego szarego życia i jedyną rzeczą, która sprawia mi w nim jakąkolwiek przyjemność. Pewnie w innym wypadku po prostu zacząłbym regularnie pić alkohol, ale zawsze czułem wstręt do tej używki, bo mój ojciec miał z nim kiedyś problem i nigdy nie chciałem być taki jak on, ale finalnie i tak w końcu jesteśmy tacy sami. Za każdym razem, gdy chce wziąć się w garść i wyrwać z tego syfu, zacząć być pewnym siebie i zacząć siebie lubić coś bardzo szybko sprowadza mnie na ziemię. Jakiś czas temu zostałem bardzo upokorzony przez dziewczynę, w której jestem zakochany kilka lat, bo okazało się, że umówiła się ze mną tylko po to, by miała z kogo się później pośmiać z koleżankami. Nawet mimo tego, że tak mocno mnie upokorzyła ja nie potrafię przestać o niej myśleć i żadna inna dziewczyna nie podoba mi się nawet w połowie tak, jak ona. Przez chwilę myślałem, że coś zaczyna się w końcu dziać w moim życiu pozytywnego, ale wyszło jak zawsze. Ciężko jest przestać się trzymać przekonania, że nie jestem dziwakiem skoro świat mnie bez przerwy w tym utwierdza, że jestem.
W moim przypadku zawsze wmawiałem sobie, że coś jest ze mną nie tak, bo zawsze byłem osobą nielubianą przez innych, głównie rówieśników.
Pytanie – czy jest z Tobą coś nie tak, bo “zawsze byłeś osobą nielubianą przez innych” czy zawsze byłeś osobą nielubianą przez innych, bo właśnie wmawiałeś sobie, że jest coś z Tobą nie tak?
W tym roku kończę szkołę średnią i prawdę powiedziawszy do tej pory nie znalazłem w życiu żadnego wartościowego przyjaciela, przyjaciółki, a o dziewczynie już nie wspominając.
Dlatego, bo siebie postrzegałeś bez wartości. I nadal tak jest.
Wartość to coś urojonego. Coś, co my nadajemy wszystkiemu i wszystkim. Począwszy od nas samych.
Generalnie to błąd ale raczej nieunikniony, dlatego warto mieć na uwadze własną odpowiedzialność.
Natomiast fakt jest taki, że jeśli siebie postrzegamy bez wartości, czyli naszą wartość ustalamy sobie bardzo niską, to automatycznie wszystkiemu co robimy, mamy oraz naszym celom także nadajemy taką wartość.
Nieraz na Blogu mówiłem, że poziomy ROBIĆ i MIEĆ reprezentują to co sami uważamy na temat BYĆ. Czyli to co mamy i robimy nie wynika z tego jacy jesteśmy, tylko za jakich się uważamy.
Bo to nie ma nic wspólnego z tym jacy jesteśmy.
A każdy ma tą “wartość” niezmienną i bezcenną. Nie ma żywej istoty lepszej lub gorszej. W najszerszym kontekście wszyscy są sobie równi.
Wartości tej nie można ani zwiększyć, ani zmniejszyć. Jest niezmienna.
Natomiast z łatwością można manipulować wartościami, znaczeniem, sensem urojonymi. Dlatego jest tak wiele niezrozumienia i są pytania typu “jak znaleźć sens w życiu?”
Odpowiedź brzmi – nadać go. Bo życie samo z siebie nie ma sensu w znaczeniu “po co żyję? jaki jest tego cel?”
Żyjesz! A reszta to Twoja odpowiedzialność.
Cały czas spędzam samemu, w domu, nie chodzę po imprezach, bo nikt mnie na nie zaprasza, chociaż staram się być dla wszystkich miły, serdeczny, pomocny i pomimo tego jakie mam problemy potrafię powiedzieć czasem coś zabawnego, nie uważam siebie za osobę nudną.
Ok, ale ja wcale nie uważam, że jesteś miły.
Choć może się tak wydawać.
Dlaczego? Bo poziom ROBIĆ przede wszystkim określa INTENCJA.
Jaka jest intencja tego co robisz? Pozytywna? Wątpię.
Bo gdyby była pozytywna, byłbyś lubiany.
Przeczytaj te 2 artykuły:
http://wolnoscodporno.pl/Blog/2020/01/cnoty-8/
http://wolnoscodporno.pl/Blog/2020/02/cnoty-9/
One właśnie poruszają temat bycia miłym oraz serdecznym, co jest z tym mylone, gdzie są błędy, etc.
Totalnie nigdy nie potrafiłem zrozumieć moich rówieśników,
Bo nie rozumiałeś ich reakcji, gdyż nie byłeś świadomy ani intencji swoich działań, ani tego jaki obraz siebie utrzymywałeś.
Ludzie reagują głównie na energię.
Widać to gdy np. mama woła nas na obiad. Gdy woła nas nie z poziomu miłości, tylko frustracji, to automatycznie nie chcemy iść na obiad. Nie chcemy iść zjeść! Choć jest to niezbędne do życia oraz już jest przygotowane.
Podobnie ze wszystkim innym. Jeśli robimy coś z niskiej intencji, automatycznie inni zaczynają się temu opierać.
Mówię o energii – aby to dobrze zrozumieć – weźmy np. ton wypowiedzi. Możemy to samo powiedzieć raz tonem nieprzyjemnym, a raz przyjemnym. I reakcje będą różne.
Np. “ale masz czapkę!” Jak powiemy to tonem uszczypliwym, to reakcja będzie negatywna. A jak powiemy to z uśmiechem i lekkością, to reakcja będzie pozytywna.
Natomiast ton reprezentuje naszą intencję i energię jaką wkładamy w tę wypowiedź.
To naturalnie można ukrywać, nauczyć się kłamać. Czyli mieć złą intencję, a używać tonu miłego.
Niemniej nie można udawać w 100%. Każdy podświadomie odczytuje dominujący stan emocjonalny.
Dlatego jeśli coś robisz np. z poziomu wstydu czy lęku, to jest to dla większości ludzi osłabiające, odpychające, czyli odbierane negatywnie.
Nawet jak kobiecie powiesz komplement z tego poziomu to może zostać odebrany negatywnie. Tego się wielu obawia – że zostanie posądzonych o desperację.
A niektórzy sobie swobodnie podchodzą i nikt ich nie posądza o to, że mają ze sobą jakiś problem, a mogą podchodzić dziennie do 100 kobiet.
Bo robią to spokojnie, radośnie, ich intencją jest dawanie, nie branie.
czułem się inny,
Nie ma takiego uczucia.
Czułeś COŚ i interpretowałeś to “jestem inny”.
I to właśnie jeden z elementów negatywnego obrazu siebie, którym odpychasz od siebie innych.
No bo – “Hej! Ten inny był dzisiaj dla mnie miły! Ale to było dziwne!”
Ludzie czytają energię na poziomie podświadomym.
Jeśli siebie nie lubisz, nie doceniasz, nie szanujesz, nie akceptujesz, to inni też nie będą. I wszystko co będziesz robił też będzie odbierane negatywnie.
Inni wobec nas czują się dokładnie tak jak my czujemy się sami ze sobą.
Jak nie od razu, to po jakimś czasie.
zawsze się dobrze uczyłem, nie sprawiałem żadnych problemów wychowawczych, byłem grzeczny i posłuszny, nie piłem ukradkiem alkoholu, nie wagarowałem, nie paliłem.
Tak ale to też z niskiej intencji – zapewne zawstydzenia, obwinienia i lęku.
A nie dlatego, bo rozumiałeś że i jakie jest to istotne. Nie Ty to wybrałeś, tylko zostałeś tego nauczony. To nie był Twój świadomy wybór.
Dlaczego nie sprawiałeś żadnych problemów? Było Ci z tym dobrze? Cieszyłeś się? Czy się raczej bałeś np. kary/konsekwencji?
Nawet posłuszeństwo może szkodzić.
Głównie dlatego, że moja mama bardzo poważnie zachorowała zanim poszedłem pierwszy raz do szkoły i lekarze cudem ją odratowali pomimo bardzo złych rokowań czułem, że nie chcę nigdy być powodem do jej zmartwień tylko powodem do dumy.
Innymi słowy bałeś się zrobić cokolwiek co ona mogłaby osądzić jako złe.
Ale przecież cały czas się zamartwiasz, stresujesz, nie jesteś pewny niczego. Zgadza się?
Pytanie brzmi – czy Twoja mama chciałby abyś postrzegał i traktował siebie jako innego, dziwnego?
Oraz – co Twoja mama postrzegała jako powód do zmartwień? Np. to, że się poruszasz w jakimś innym towarzystwie, robisz coś, czego ona nie może sprawdzić, kontrolować?
Na początku szkoły średniej zaczął się mój problem z pornografią, chociaż do niedawna nie nazwałbym tego “problemem” tylko odskocznią od mojego szarego życia
Ok, tylko nie ma żadnej odskoczni, ani starego życia.
Nadal jesteś taką samą osobą jak “wtedy”.
Nic się nie zmieniło, a przynajmniej nie na lepsze. Bo Ty się nie zmieniłeś, nie skorygowałeś swojego postrzegania siebie, ani intencji.
Więc oglądasz porno, by uniknąć tego konsekwencji. A nie masz żadnej “odskoczni”.
i jedyną rzeczą, która sprawia mi w nim jakąkolwiek przyjemność.
Absolutnie nie.
Pornografia nie sprawia Ci przyjemności.
To czego doświadczasz to poziom pożądania. Tylko wyrzucany jesteś na ten relatywnie wysoki poziom sztucznie. Bo ani tych kobiet nie ma, ani nie doprowadziłeś do tych sytuacji. Tylko Twój umysł nie odróżnia tego od rzeczywistości.
Po drugie – nie ma możliwości oczyszczenia z tego, co w Tobie zalega, by takie sytuacje – np. seks, mieć swobodnie.
I właśnie od tego uciekasz w pornografię i zapewne też inne rzeczy.
Ponadto – po każdej sesji z pornografią spadasz jeszcze niżej. Czyli wstydzisz się, winisz, żalisz, boisz, opierasz, masz coraz mniej energii, jesteś coraz bardziej apatyczny, niechętny do życia, śmiałości, radości, odwagi.
Więc moje pytanie brzmi – czy na pewno jesteś miły i serdeczny? Bo z tego co widzę to dla siebie jesteś dość sadystyczny.
Nie mówię tego, by Cię jeszcze obwinić, czy zawstydzić, tylko pokazuję Ci z czego wynikają Twoje problemy.
Dla innych możesz być nawet najwspanialszy pod słońcem – dawać im miliony złotych, gdybyś miał. A i tak nie będą Cię lubić. Może nawet by uważali Ciebie za idiotę, że oddajesz im swoje pieniądze. Możliwe, że nikt nie byłby Ci wdzięczny.
Aż nie zaczniesz lubić siebie, być naprawdę miłym i serdecznym dla siebie.
Stawianie innych na pierwszym miejscu nie może się równać z zaniedbywaniem siebie, ani poświęcaniem się.
Innymi słowy – nie można innych zawsze mieć na pierwszym miejscu. Nie jestem pewien czy nawet pół na pół jest zdrową proporcją.
Być może 1:4, czyli 25% czasu robisz coś dla innych, a przez 75% dbasz o siebie.
A jak robisz coś dla innych to z odpowiednią intencją i energią.
Pewnie w innym wypadku po prostu zacząłbym regularnie pić alkohol,
Ale oglądasz porno. To jest takie samo uzależnienie jak picie alkoholu. Tylko że porno się nie upijesz. Bo nie ma żadnych naturalnych zabezpieczeń przed oglądaniem pornografii.
Warto wiedzieć, że nie ma różnych uzależnień. Jest tylko jedno.
ale zawsze czułem wstręt do tej używki, bo mój ojciec miał z nim kiedyś problem i nigdy nie chciałem być taki jak on, ale finalnie i tak w końcu jesteśmy tacy sami.
Oczywiście. Bo ani niechęć, ani wstręt, ani opór, ani wina, ani wstyd, ani żal, ani gniew, ani duma nie chronią.
To wszystko negatywny kierunek.
A negatywny kierunek nie doprowadzi Cię do tego co pozytywne.
Tak jak walenie łopatą kretów w głowę nie uczyni Cię świetnym ogrodnikiem. Tylko raczej wykształcisz w sobie nienawiść do zwierząt.
Za każdym razem, gdy chce wziąć się w garść i wyrwać z tego syfu, zacząć być pewnym siebie i zacząć siebie lubić coś bardzo szybko sprowadza mnie na ziemię.
Nic ani nie sprowadza Cię nigdzie, ani tym bardziej na ziemię.
Intencja zmiany zawsze zaczyna ujawniać to, przez co tej zmiany nie ma już w Twoim życiu lub nie wdrażasz jej ochoczo i swobodnie.
A że wiemy, że unikasz niekomfortowych uczuć, uważasz je za dziwne, uważasz siebie za innego, gdy je czujesz, to uniemożliwiasz sobie zmianę.
Jednak widać coś jeszcze – swoje cele, pragnienia, itd. zaczynasz traktować jako nie “ziemskie”, tylko pewnie “E, bujam w obłokach, a życie/rzeczywistość jest taka, że nigdy tego nie zrealizuję i mogę tylko sobie o tym marzyć i fantazjować. Życie jest trudne i tylko nielicznym się udaje żyć szczęśliwie”.
Zgadza się?
Jakiś czas temu zostałem bardzo upokorzony przez dziewczynę, w której jestem zakochany kilka lat, bo okazało się, że umówiła się ze mną tylko po to, by miała z kogo się później pośmiać z koleżankami.
Co wyciągnęło z Ciebie masę stłumionego wstydu.
Ona Cię nie upokorzyła. To Twoja historia, którą sam sobie przedstawiłeś.
Niemniej widzisz, że znajdujesz też preteksty, by to co czujesz zwalać na innych. Choć gdybyś się uczciwie przyjrzał swojemu życiu, to podobnie czułeś się już wiele razy.
Tylko nie tak silnie.
Nawet mimo tego, że tak mocno mnie upokorzyła ja nie potrafię przestać o niej myśleć
Oczywiście, że nie potrafisz, bo nie myślisz. Człowiek nie myśli.
To co nazywasz “ja myślę” wcale tym nie jest. Hipnotyzujesz się bezosobowym, mentalnym bełkotem.
A myśli skupiają się na niej, bo się do niej przywiązałeś, oczarowałeś, nadałeś jej wartość, z której odzierasz samego siebie.
Dlatego to co ona zrobiła to był dla Ciebie dar – byś odpuścił przywiązanie i projekcję tej wartości na nią i skupił się na szanowaniu siebie.
Ona pokazała Ci jak traktujesz sam siebie. Sam się upokarzasz każdego dnia. Przykładem tego jest traktowanie siebie jako dziwnego i innego.
i żadna inna dziewczyna nie podoba mi się nawet w połowie tak, jak ona.
Bo tak wygląda przywiązanie się. To też nie jest pozytywne. To nie jest zakochanie. To tylko oczarowanie. A oczarowanie jest negatywne, nie pozytywne.
Wydaje Ci się pozytywne, bo fantazjując o niej możesz unikać niekomfortowych uczuć, problemów, swojego życia.
Fantazjowanie o niej jest taką samą “odskocznią” jak i oglądanie porno.
Czyli przywiązałeś się do czegoś, co Ci szkodzi. I nadal może się to wydawać pozytywne choć konsekwencje już bolą.
Przez chwilę myślałem, że coś zaczyna się w końcu dziać w moim życiu pozytywnego, ale wyszło jak zawsze.
Oczywiście i bardzo dobrze! Bo to nie było nic pozytywnego.
Gdyby ona rzuciła Ci się w objęcia i powiedziała Ci, że będzie Twoją żoną, to problem w tym polega na tym, że Ty nadal byłbyś taką samą osobą.
A jak mówię – gdyby nic w Tobie nie stało na drodze innego życia, to już byś tak żył.
Żeby zmienić cokolwiek, najpierw muszą ujawnić się nieuświadomione blokady – np. opór, czyli niechęć, przywiązania, wytłumaczenia, racjonalizacje, emocje, których unikasz, etc.
I należy zacząć tu dokonywać korekt.
Ciężko jest przestać się trzymać przekonania, że nie jestem dziwakiem skoro świat mnie bez przerwy w tym utwierdza, że jestem.
Mam nadzieję, że widzisz jak kolosalne i fundamentalne błędy popełniasz oraz dlaczego jest jak jest.
To co pozytywne – jak np. ujawnienie emocji, oporu, wszelkich negatywnych przekonań, gdy podejmujesz się czegoś, traktujesz jako złe, a oczarowanie się dziewczyną, która nie ma intencji Cię szanować, postrzegasz jako dobre.
Ba! Siebie postrzegasz jako dziwaka i liczysz, że cały świat będzie Cię lubił, tylko Ty jeden nie musisz.
Nie możesz wymagać od innych tego, czego sam nie robisz.
A poza tym – jeśli Ty ludzi postrzegasz i oceniasz jako innych od siebie, to oczywiście, że oni będą postrzegać Ciebie jako innego od siebie.
A jak ludzie podchodzą do inności? Boją się. Nie chcą jej. Nawet piosenki ludzie w większości słuchają tylko podobne do tych, które już znają.
Nic w radiu nie zostaje hitem jeśli nie przypomina poprzednich hitów.
Dlatego tak ważne jest, by przestać osądzać siebie i innych. A jak chcesz zacząć budować z kimś relację, to z odpowiednią intencją i najpierw Ty wnieś do niej coś pozytywnego.
I upewnij się, że na pewno jest to pozytywne, czy tylko stanowi przykrycie dla prawdziwej, negatywnej intencji – “polub mnie, proszę, bo sam ze sobą nie mogę wytrzymać!”
Zawsze uważałem,że jestem jakiś zły lub egoistyczny,ale ostatnio spotkałem płaczącą dziewczynę na przystanku, której zabrakło paliwa i nie miał jej kto pomóc przepchać samochodu.Nie wiem jak to możliwe chyba mam dobrą intuicję,bo podszedłem do Niej i dałem jej takiego małego kwiatka zerwanego w trawie oraz powiedziałem,że dziś jest dzień sprawiania uśmiechu a przecież nic nie wiedziałem,że jej zabrakło paliwa.Powiedziała,że 5 osób odmówiło jej pomocy i nie rozumiem jak można komuś nie pomóc.Dziś w busie facet rozwalił się na 4 siedzenia i miał wyjebane czy ktoś stoi i nie ma gdzie usiąść więc podszedłem do Niego i zawołałem dziewczynę, żeby sobie usiadła,bo nie będzie stała tyle czasu.Zauważyłem,że jednak jestem dobrym człowiekiem i nie potrzebnie się obwiniałem.
Zawsze uważałem,że jestem jakiś zły lub egoistyczny
Nie Ty zauważałeś, co powinno już być dla Ciebie jasne. Ale nie jest.
Twój umysł jedynie racjonalizował to, co dostrzegał. Twoje decyzje i postępowania wynikały z nieświadomego życia i podejmowania ich na podstawie niskich emocji, które demonizowałeś, gromadziłeś w sobie i którym się opierałeś. I dla Twojego umysłu priorytetem było albo ich unikać, zwalczać, tłumić, albo zrzucać odpowiedzialność na innych i obwiniać.
Tym samym osoba żyjąca nieświadomie i nie odróżniająca siebie od umysłu może postrzegać siebie wyłącznie na bazie tego, co w sobie nosi. Czyli z bardzo niską jakością.
Dlatego też osoby noszące w sobie dużo wstydu mają myśli samobójcze. Bo przestają dbać o siebie i przestaje im zależeć czy żyją, czy nie. Ale to nie one myślą, tylko ich umysł.
To tak jakbyśmy oceniali się wyłącznie na bazie ubrania, które nosimy przez ponad 20 lat i którego nigdy nie wypraliśmy. Raczej czyste, zadbane i pachnące by nie było… ale czy to dostateczny powód, by popełniać samobójstwo? I czy to dziwne, że nikt nie chciałby z nami przebywać, zatrudnić nas, uśmiechnąć się na ulicy, etc.?
nie rozumiem jak można komuś nie pomóc
Rozumiesz. Bo sam tak żyłeś długi czas.
Zauważyłem,że jednak jestem dobrym człowiekiem i nie potrzebnie się obwiniałem.
Nie Ty się obwiniałeś, tylko hipnotyzowałeś się bełkotem umysłu odbywającym się na bazie winy, którą w sobie nosiłeś.
Jednak tego nadal nie starasz się zrozumieć i powtarzasz w kółko te same, generyczne stwierdzenia.
Nie jesteś ani zły, ani dobry. Twoje zachowania i postawy wynikają z poziomu świadomości, na jaki wzrosłeś.
Żaden nie jest ani zły, ani dobry. Jest jaki jest.
A to nie jest dziwne całkowicie przestać słuchać umysłu?Jeśli sobie myślę co będę jutro robił to też umysł myśli?Jak to pogodzić,bo w końcu jestem połączony z umysłem.Czy tylko nie słuchać umysłu jeśli chodzi o same niskie emocje?
A to nie jest dziwne całkowicie przestać słuchać umysłu?
Całkowicie dziwne nie.
Dziwne jest cały czas się go słuchać jak Pana Zbawiciela, chociaż przez te “rady” tracimy, cierpimy, powtarzamy te same błędy, odmawiamy sobie tego, co pozytywne, etc.
Myśli będą korzystne tylko w stanie spokoju. Umysł paplający na bazie niskich emocji jest najgorszym możliwym doradcą.
Jeśli sobie myślę co będę jutro robił to też umysł myśli?
Ty sam sobie na to odpowiedz. Bo jeśli obserwujesz myśli, to umysł myśli, a Ty to tylko obserwujesz.
A jeśli świadomie rozważasz jakie są możliwości, no to (chyba) jest to świadome działanie zgodne z Twoją intencją.
Jak to pogodzić,bo w końcu jestem połączony z umysłem.
Co chcesz godzić?
To pytanie kompletnie nie ma sensu odnośnie tego, o czym mówisz.
Czy tylko nie słuchać umysłu jeśli chodzi o same niskie emocje?
Tylko? To nie takie tylko.
Jeśli nie czujesz spokoju, to każdą myśl należy ignorować i poszukać rozwiązania do obecnej sytuacji zaproponowane przez osobę, którą postrzegamy w tym temacie jako eksperta.
Mam takie ostatnie pytanie,bo często pojawiają u mnie się myśli,że np jestem zadufany w sobie lub się wywyższam.Kontroluje nawet sposób chodzenia i pojawiają się myśli,że chodzę jak Pan życia lecz z drugiej strony, przecież nie będę chodził z opuszczoną głową.Ogólnie to mam szacunek do ludzi lecz jak idę taki zadowolony to pojawiają się myśli, że inni mogą mnie źle odebrać.
Duma i wstyd to dwie strony tej samej monety. Uwalniaj jedno i drugie, ignoruj myśli, co powtarzam za każdym razem.
Liczy się Twoja intencja – dlaczego chodzisz jak chodzisz, co/czy chcesz coś przez to pokazać innym.
Nie odpowiadasz za reakcje innych, tylko za swoją intencję.
Jeśli nie robisz tego, by na innych wpłynąć negatywnie, to wszystko jest ok.
No właśnie nie robię nic co by mogło wpłynąć negatywnie na innych.W sumie koleżanka mi powiedziała,że jestem spokojny i cierpliwy więc zauważyłem, że dużo tych myśli w mojej głowie jest z przeszłości.
No właśnie nie robię nic co by mogło wpłynąć negatywnie na innych.
Nie mówię o tym CO robisz ale Z JAKĄ INTENCJĄ.
Z ludzi gniew może wyciągnąć zapach perfum jaki masz na sobie.
W sumie koleżanka mi powiedziała,że jestem spokojny i cierpliwy więc zauważyłem, że dużo tych myśli w mojej głowie jest z przeszłości.
Myśli nie są z przeszłości, tylko umysł w chwili obecnej racjonalizuje to, co czujesz (świadomie i nieświadomie) na bazie czegoś, co stało się w przeszłości (lub jak to interpretujesz).
Zapytałem koleżanki czy jestem zbyt zadufany w sobie i napisała,że nie więc git.
A gdyby powiedziała, że tak? Oznaczałoby, że jesteś?
Czy jej słowa są dla Ciebie ważniejsze od rzeczywistości?
Dobrze, że szukasz feedbacku, niemniej Ty sam masz się obserwować, być szczerym i uczciwym względem swoich zachowań oraz ich intencji.
Ona powiedziała Ci tylko o swojej percepcji – tym co widziała i ewentualnie tym, jaki jesteś przy niej. A pewnie jesteś pozytywny, bo masz w tym cel.
Ale Ty i tylko Ty decydujesz czy dla innych, obcych ludzi też taki będziesz czy nie. I jaką masz w tym intencję.
Ona nie może być z Tobą 24/7, a prawie na pewno jest tak, że przy niej zachowujesz się inaczej, niż przy innych ludziach.
Piotrze pisałeś kiedyś,że miałeś problem iść do sklepu kupić spodnie zapewne byłeś bardzo nieśmiały?Ja wcześniej bałem się nawet wyjść z domu a teraz doszedłem do takiego momentu,że potrafię spotkać się z koleżanką w galerii i robić np zakupy lecz boli mnie to,że potrafię podejść zagadać lecz nie umiem rozmawiać z ludźmi ogólnie,bo czuję jakieś blokady.Możesz napisać jak Ty sobie poradziłeś ze swoją nieśmiałością?
Piotrze pisałeś kiedyś,że miałeś problem iść do sklepu kupić spodnie zapewne byłeś bardzo nieśmiały?
Nieśmiałość to racjonalizacja dla wstydu, strachu i oporu.
Ja wcześniej bałem się nawet wyjść z domu
Więc w ten sposób racjonalizowałeś strach i opór.
a teraz doszedłem do takiego momentu,że potrafię spotkać się z koleżanką w galerii i robić np zakupy lecz boli mnie to
Nie TO Cię boli, czymkolwiek TO jest, tylko opór.
Boli wyłącznie opieranie się.
że potrafię podejść zagadać lecz nie umiem rozmawiać z ludźmi ogólnie,
Umiesz, tylko nie chcesz.
bo czuję jakieś blokady.
Te “jakieś blokady” to strach i opór, może też wstyd.
To wszystko.
Wybierasz opieranie się – utrzymywanie oporu, zamiast rozmowę.
Możesz napisać jak Ty sobie poradziłeś ze swoją nieśmiałością?
Nie poradziłem sobie z nieśmiałością, bo to iluzja.
Masz ignorować myśli i skupić się na ich źródle – emocjach.
Uwolnisz emocje i opór, to “nieśmiałość” magicznie zniknie.
Tylko oczywiście uwolnisz, gdy ustalisz taką intencję.
Nie istnieje nieśmiałość, tylko brak śmiałości.
Jak rozjaśnić ciemny pokój? Zabierać z niego ciemność, aż stanie się jasno? Nie, bo ciemności nie można zabrać, tak samo jak nieśmiałości.
Ciemność to brak światła, a “nieśmiałość” to brak śmiałości.
Wybierz śmiałość zamiast strachu i oporu.
Masz rację,bo jak zaakceptowałem ten wstyd to nagle on minął i czułem się pewnie.Ignorowałem wszystkie myśli,bo wiedziałem,że to co czuje to nie ja tylko emocja.Gdy odpuszczam wstyd,opór,strach to nagle jestem mega odważny i robię to czego bym nigdy nie zrobił przed uzależnieniem.Miałem też taką sytuację,że poczułem wstyd i się spociłem cały wśród ludzi lecz nie walczyłem z tym tylko poszedłem do ubikacji wytarłem twarz i odpuściłem ten wstyd.
Masz rację,bo jak zaakceptowałem ten wstyd to nagle on minął
Minął, bo wyczerpał się jego ładunek. To może się stać wyłącznie, gdy akceptujemy to, co czujemy i mamy intencję uwolnienia tego.
i czułem się pewnie.
Bo ludzki stan podnosi się automatycznie, gdy usunięte zostanie to, co go ograniczało.
Ignorowałem wszystkie myśli,bo wiedziałem,że to co czuje to nie ja tylko emocja.Gdy odpuszczam wstyd,opór,strach to nagle jestem mega odważny i robię to czego bym nigdy nie zrobił przed uzależnieniem.
Bo już nie zrzucasz odpowiedzialności na emocje i opór. W wyższym stanie to, co wydawało się umysłowi niemożliwe staje się możliwe.
Miałem też taką sytuację,że poczułem wstyd i się spociłem cały wśród ludzi
Bo od razu zacząłeś się mu nieświadomie opierać.
Lub ujawnił się bardzo duży ładunek, a wraz z nim duża ilość stawionego mu oporu. Przez to organizm potrzebował schłodzić się, bo opór = wyższa temperatura.
lecz nie walczyłem z tym tylko poszedłem do ubikacji wytarłem twarz i odpuściłem ten wstyd.
Super!
Piotrze może to tylko umysł projektuje lecz z tego co widzę na mieście to rzadko spotkać wartościową kobietę.Większość żyje sztucznymi wartościami ale mogę się mylić,bo ja tylko takie spotkałem.Ogólnie Ty na blogu piszesz o świecie miłości, akceptacji a przecież większość ludzi o tym nie wie i mogą nas mieć za wariatów,bo oni podążają za stadem mają inne wartości od nas.Przeciętni ludzie mogą uważać, że np coś ćpam,bo jestem inny od społeczeństwa.
Piotrze może to tylko umysł projektuje lecz z tego co widzę na mieście to rzadko spotkać wartościową kobietę.
No to na pewno nie masz racji i projektujesz na 200%.
Co to w ogóle znaczy “wartościową”? Jakie są Twoje wartości? Czego potrzebujesz? Czego oczekujesz od kobiety?
A czy sam taki jesteś?
No bo skoro oceniasz już na starcie i to tak potężnie generalizując, no to nie dziw się, że kobiety, które tego nie robią omijają Cię szerokim łukiem.
To się dzieje na poziomie nieświadomym.
A poza tym – ile czasu już “działasz na mieście”? Ile kobiet poznałeś głęboko? Ile zaufało Ci na tyle, by się podzielić tym, jakie są naprawdę?
Z 1 000? Mniej? Więcej? Jaka jest Twoja próbka i to jeszcze czym jest zaburzana – jakimi emocjami, przekonaniami i oczekiwaniami?
Większość żyje sztucznymi wartościami
Skąd wiesz czym żyje większość? Poznałeś większość i Ci to powiedziały?
ale mogę się mylić,
Nie “mogę się mylić”, tylko “widzę to, co chciałem zobaczyć”.
bo ja tylko takie spotkałem.
No wreszcie coś sensownego – tak, takie poznałeś, bo takich szukałeś.
Ogólnie Ty na blogu piszesz o świecie miłości, akceptacji a przecież większość ludzi o tym nie wie
A czy Ty o tym wiesz? Może i wiesz ale co z tego, jeśli taki nie jesteś?
Odbierasz wartość ludziom na bazie własnych projekcji, bo czegoś tam się dowiedziałeś z jakiegoś Bloga, którym się oczarowałeś.
i mogą nas
Nas? Czyli kogo?
Co wiesz o mnie?
mieć za wariatów,
To byłby ich problem.
A poza tym nie wiem dlaczego ktoś miałby uznać mnie za wariata czy kogokolwiek kto chce dobrze dla siebie i dla innych.
Jedyny powód jaki ja widzę to, gdy przeczytałem Twój komentarz.
bo oni podążają za stadem mają inne wartości od nas.
Skąd wiesz jakie oni mają wartości?
Czy Ty sądzisz, że do miłości dążą tylko ci “wybrańcy”, co poczytali mojego Bloga?
Przeciętni ludzie
A Ty jaki jesteś?
mogą uważać, że np coś ćpam,bo jestem inny od społeczeństwa.
Naprawdę? A co, masz skrzydła? Róg między oczyma?
W jaki sposób jesteś tak inny od społeczeństwa, że mogłoby Cię uznać za wariata?
Proponuję zrobić sobie kompot z pokory.
Masz rację tylko chyba mam za dobre serce a kiedyś byłem zimnym draniem i miałem lepsze powodzenie.Teraz lubię pomagać dziewczynom,jestem miły i muszę nabrać dystansu,bo najpierw sobie muszę pomóc a nie innym.Mam szacunek nawet do prostytutek.Dzięki wezmę to pod uwagę,bo naprawdę chce być pierwszy pokorny ale chyba ego lubi się panoszyć i wywyższać.Akceptuje się się ale podświadomie szukam podziwu u innych przyznaje.
Masz rację tylko chyba mam za dobre serce a kiedyś byłem zimnym draniem i miałem lepsze powodzenie.
Bowiem gniew jest energią ponad pożądaniem.
Więc wtedy po prostu nie blokowałeś gniewu.
A to co nazywałeś “jestem dobry” to było jedynie tłumieniem gniewu, co jednocześnie ograniczało energię seksualną.
Zaś “dobro” jest jeszcze wyżej, ponad gniewem.
Teraz lubię pomagać dziewczynom,jestem miły i muszę nabrać dystansu,bo najpierw sobie muszę pomóc a nie innym.
A próbowałeś pomóc innym? Komu, jak? I czy tego potrzebowali? Prosili Cię o pomoc?
I jak zamierzasz pomóc sobie?
Mam szacunek nawet do prostytutek.
To dlaczego poprzedni komentarz dosłownie zacząłeś od słów – “Większość kobiet nie jest wartościowa”? To jest “szacunek nawet dla prostytutek”? Co to w ogóle jest szacunek?
Dzięki wezmę to pod uwagę,bo naprawdę chce być pierwszy pokorny
To nigdy taki nie będziesz, bo już chęć bycia “pierwszym”, cokolwiek to znaczy, neguje pokorę.
ale chyba ego lubi się panoszyć i wywyższać.
24/7. I robi to także teraz.
Akceptuje się się ale podświadomie szukam podziwu u innych przyznaje.
Więc się nie akceptujesz. Akceptujesz tylko jakieś elementy ale mniejszość.
Masz rację tylko chyba mam za dobre serce a kiedyś byłem zimnym draniem i miałem lepsze powodzenie.
Bowiem gniew jest energią ponad pożądaniem.
Więc wtedy po prostu nie blokowałeś gniewu.
A to co nazywałeś “jestem dobry” to było jedynie tłumieniem gniewu, co jednocześnie ograniczało energię seksualną.
Zaś “dobro” jest jeszcze wyżej, ponad gniewem.
>>Masz racje lecz kiedyś zależało mi tylko by dobrać się do majtek dziewczyn a teraz nie kręci mnie takie coś,bo doceniam małe detale i patrze na kobiete jak na człowieka a nie jak na mięso.
Teraz lubię pomagać dziewczynom,jestem miły i muszę nabrać dystansu,bo najpierw sobie muszę pomóc a nie innym.
A próbowałeś pomóc innym? Komu, jak? I czy tego potrzebowali? Prosili Cię o pomoc?
I jak zamierzasz pomóc sobie?
>>Chciałem pomóc lecz nikt tego nie oczekiwał po prostu stwierdziłem,że ta osoba jest naiwna i chciałem ją zmienić.Na siłe nie będe komuś pomagał jak woli nadal być nawina jej sprawa.
Cały czas pracuje nad sobą lecz ciągle trzeba coś korygować,bo np nie umiem pokazać swoich słabości przy ludziach.
Mam szacunek nawet do prostytutek.
To dlaczego poprzedni komentarz dosłownie zacząłeś od słów – “Większość kobiet nie jest wartościowa”? To jest “szacunek nawet dla prostytutek”? Co to w ogóle jest szacunek?
>>Trafiłem na takie dziewczyny co szukają przebojów a mnie jedna nazwała sztywniakiem,bo ja nie imprezuje, nie pije itd.Piotrze ja mam 24 lata a oglądają się za mną 40 latki lub mężatki może ta wiedza jest dla starszych facetów a w moim wieku faceci się bawią.Moge być zbyt sztywny dla nastolatek.
Dzięki wezmę to pod uwagę,bo naprawdę chce być pierwszy pokorny
To nigdy taki nie będziesz, bo już chęć bycia “pierwszym”, cokolwiek to znaczy, neguje pokorę.
>>Przepraszam miało być bez “pierwszym” na telefonie pisałem i nie zdążyłem sprawdzić.
Masz racje lecz kiedyś zależało mi tylko by dobrać się do majtek dziewczyn a teraz nie kręci mnie takie coś,bo doceniam małe detale i patrze na kobiete jak na człowieka a nie jak na mięso.
No i to, że patrzysz na kobietę jak na człowieka oznacza, że już nie kręci Cię seks z nią?
Czujesz wstyd, winę i opór, projektujesz je na seks. To wszystko.
Chciałem pomóc lecz nikt tego nie oczekiwał po prostu stwierdziłem,że ta osoba jest naiwna i chciałem ją zmienić.
Naprawdę TA OSOBA była naiwna?
Na siłe nie będe komuś pomagał jak woli nadal być nawina jej sprawa.
Sprawdź czy przypadkiem nie mówisz o sobie.
Cały czas pracuje nad sobą lecz ciągle trzeba coś korygować,bo np nie umiem pokazać swoich słabości przy ludziach.
A po co masz pokazywać swoje słabości przy ludziach?
Czy ja np. chciałbym widzieć Twoje słabości?
Po co mi to?
Po co osobie zestresowanej po tygodniu pracy oglądanie czyichś słabości?
Twoje słabości to Twój problem i Twoja odpowiedzialność.
Trafiłem na takie dziewczyny co szukają przebojów a mnie jedna nazwała sztywniakiem,bo ja nie imprezuje, nie pije itd.
Można nie pić, nie imprezować, a być radosnym, pełnym energii, chęci zabawy i bawić się doskonale.
Ona nie nazwała Cię sztywniakiem, bo nie imprezujesz czy nie pijesz, tylko PRZEZ TO DLACZEGO nie imprezujesz i nie pijesz.
To nie wybór z akceptacji, tylko z oporu.
Piotrze ja mam 24 lata a oglądają się za mną 40 latki lub mężatki może ta wiedza jest dla starszych facetów
Co…?
a w moim wieku faceci się bawią.
Gdybyś przerabiał Program, wiedziałbyś, że do rozpoznania są PRZYCZYNY, przez które się nie bawisz.
Moge być zbyt sztywny dla nastolatek.
Sam decydujesz jaki jesteś.
Ale projektujesz to na co popadnie.
Masz racje lecz kiedyś zależało mi tylko by dobrać się do majtek dziewczyn a teraz nie kręci mnie takie coś,bo doceniam małe detale i patrze na kobiete jak na człowieka a nie jak na mięso.
No i to, że patrzysz na kobietę jak na człowieka oznacza, że już nie kręci Cię seks z nią?
Czujesz wstyd, winę i opór, projektujesz je na seks. To wszystko.
>>Specjalnie chciałem zobaczyć jak to jest zrobić to z koleżanką i stwierdziłem,że sex bez uczuć to jak sex z własną ręką.Teraz wolałbym sobie zasnąć na kobiecych kolanach i żeby mnie głaskała po włosach.
Chciałem pomóc lecz nikt tego nie oczekiwał po prostu stwierdziłem,że ta osoba jest naiwna i chciałem ją zmienić.
Naprawdę TA OSOBA była naiwna?
>>Poznałem nawet ok dziewczyne ale ona leciała na kase i szukała kogoś kto jej kupi iPhona a ja chciałem,żeby zmieniła kierunek w życiu i jej moge pomóc ale nic na siłe.
Na siłe nie będe komuś pomagał jak woli nadal być nawina jej sprawa.
Sprawdź czy przypadkiem nie mówisz o sobie.
>>Tak też okazałem się nawiniakiem ale jakaś lekcja chociaż.
Cały czas pracuje nad sobą lecz ciągle trzeba coś korygować,bo np nie umiem pokazać swoich słabości przy ludziach.
A po co masz pokazywać swoje słabości przy ludziach?
Czy ja np. chciałbym widzieć Twoje słabości?
Po co mi to?
Po co osobie zestresowanej po tygodniu pracy oglądanie czyichś słabości?
Twoje słabości to Twój problem i Twoja odpowiedzialność.
>>Racja ale też nie chce uważać się za niewiadomo kogo.Z drugiej strony nie moge sobie ubliżać.
Trafiłem na takie dziewczyny co szukają przebojów a mnie jedna nazwała sztywniakiem,bo ja nie imprezuje, nie pije itd.
Można nie pić, nie imprezować, a być radosnym, pełnym energii, chęci zabawy i bawić się doskonale.
Ona nie nazwała Cię sztywniakiem, bo nie imprezujesz czy nie pijesz, tylko PRZEZ TO DLACZEGO nie imprezujesz i nie pijesz.
To nie wybór z akceptacji, tylko z oporu.
>>Nie wziąłem tego do Siebie,bo dowiedziałem się,że ona ćpa więc dla Niej moge być i sztywniakiem.Do imprez narazie mnie nie ciągnie ale może w przyszłości oczywiście bez alkoholu.
Piotrze ja mam 24 lata a oglądają się za mną 40 latki lub mężatki może ta wiedza jest dla starszych facetów
Co…?
>>Starsze kobiety się za mną oglądają czy to nie dziwne?Ostatnio nawet jedna szła z mężem oraz dzieckiem i się patrzyła na mnie jakbym ją pociągał.Bardziej pociągam te starsze niż nastolatki nie wiem czemu.
Moge być zbyt sztywny dla nastolatek.
Sam decydujesz jaki jesteś.
Ale projektujesz to na co popadnie.
>>Rozgryzłeś mnie projektuje na wszystko co popadnie.Za szybko bym chciał wszystko osiągnąć,bo narazie nad sobą mam pracować a umysł już myśli o dziewczynie.
Zrobiłem to o czym fantazjowałem podczas uzależnienia i teraz umysł już wymyśla inne problemy niezwiązane z sexem.
Piotrze, powiedz co zrobić, gdy podczas uwalniania emocji, nie czujesz jej zbytnio, trudno jest Tobie odczuć strach,lub wstyd?
Nawet kiedy chce przypomnieć sobie to wydarzenie, to nie czuje już w związku z nim żadnych emocji, jeśli usiąde i chce uwolnić emocje, niekiedy jest pustka, nic nie czuję,a może tj blokada przed odczuwaniem?
Czy lepiej wtedy jest pomedytować, czy wyjść, uspokoić się i za jakiś czas spróbować znowu?
Piotrze, powiedz co zrobić, gdy podczas uwalniania emocji, nie czujesz jej zbytnio, trudno jest Tobie odczuć strach,lub wstyd?
Nawet kiedy chce przypomnieć sobie to wydarzenie, to nie czuje już w związku z nim żadnych emocji, jeśli usiąde i chce uwolnić emocje, niekiedy jest pustka, nic nie czuję,a może tj blokada przed odczuwaniem?
Emocje ułożone są w podświadomości warstwami.
Warstwa na warstwie.
Weź kilka monet i ułóż je jedna na drugiej. Zauważ wtedy, że nie możesz wziąć np. 3-ciej od góry, dopóki nie zdejmiesz z kopca dwóch najwyższych.
A jeśli będziesz próbował – musisz wziąć 3 naraz.
Tak samo jest z emocjami.
Ładunki warstw ułożone są jedna na drugiej. Tylko dodatkowo jeszcze każdemu ładunkowi towarzyszy również podświadomy opór – czyli nasza niechęć, którą niegdyś wybraliśmy względem danego ładunku emocji.
Nie można więc wybrać emocji, którą będziemy czuć, dopóki nie uwolnimy warstw ją przykrywających.
Tym samym dlatego w nauce odczuwania podkreśliłem, żebyśmy uczyli się odczuwać to, co jest tu i teraz doświadczalne w ciele i psychice.
Mamy akceptować chwilę obecną – odpuścić przed nią opór.
Dzięki temu uzyskamy dostęp do najwyższych warstw podświadomości. Po oczyszczeniu się z nich stanie otworem kolejna warstwa/warstwy i kolejne.
Tak to się odbywa.
Dlaczego? Bo im głębiej, tym większy opór stawiliśmy emocjom.
Innymi słowy to bardzo mądry mechanizm – bo najpierw zajmujemy się najmniej bolesnymi doświadczeniami i ucząc się odczuwać, dojrzewając i biorąc coraz większą odpowiedzialność umożliwiamy sobie oczyszczenie z jeszcze głębszych, a więc bardziej bolesnych.
To troszkę jak w grze komputerowej, gdy nasza postać zyskuje doświadczenie i nowe umiejętności. To samo tutaj. Nie możemy zyskać dostępu do głębszych warstw, dopóki nie przepracujemy wyższych.
Gdybyśmy od razu zmierzyli się z bardziej bolesnymi bez wyższego poziomu dojrzałości, ból byłby nie do zniesienia i wrócilibyśmy do silnego opierania się, co mogłoby nam nawet wyrządzić krzywdę.
Czy lepiej wtedy jest pomedytować, czy wyjść, uspokoić się i za jakiś czas spróbować znowu?
Przede wszystkim zacznij uczyć się odczuwać.
Odczuwać możesz tylko w chwili obecnej, a nie za chwilę.
Naucz się akceptować, czuć w ogóle. Dopuszczać uczucia, które masz obecnie.
Zacznij dotykać swojego ciała, zacznij dotykać drzew, roślin, murów. Bądź troszkę jak dziecko, które wszystkiego chce dotknąć.
Bo poprzez dotyk uczymy się odczuwać.
Stawaj się świadomy na łonie przyrody – zamknij oczy i słuchaj wiejącego wiatru, słuchaj śpiewu ptaków, słuchaj jadących samochodów czy płynącej rzeki.
Gdy dzień będzie odpowiedni – chodź po trawie gołymi stopami.
Gdy jesz – nie rób nic więcej. Po prostu jedz. Skup się tylko na tym. Wąchaj potrawę, rozkoszuj się jej smakiem, a nie połykaj na szybko, by od razu wziąć się za kolejny obowiązek.
Odczuwanie nie wiąże się tylko z emocjami. Odczuwanie to tak naprawdę doświadczanie. Im staniemy się bardziej wrażliwi, tym nasze życie ujawni swoją głębię. Która jest, prawdę mówiąc, nieskończona.
Więc jeśli czujemy “pustkę”, czujemy tak naprawdę własny opór.
Ludzie mówią, że życie jest jakieś. Nie. Życie nie jest jakieś. To my jesteśmy jacyś.
Życie się nie zmienia. Trwało bez nas, trwa z nami i będzie trwało znowu bez nas.
I stoi dla nas otworem tak jak dla każdej innej istoty.
Czy kwiat pachnie bardziej dla jednej osoby, a dla drugiej mniej lub w ogóle? Nie. Kwiat po prostu pachnie.
Czy ptak śpiewa dla kilku osób, a dla innych nie? Nie. Ptak po prostu śpiewa.
A emocje to nasz system nawigacji. Informują nas, że sami się oddalamy od tej harmonii, od spokoju, od śpiewu, od zapachu, od dotyku. Od życia.
Dlatego nauka odczuwania to również nauka odpowiedniego “czytania” wewnętrznego kompasu.
A kompas działa zawsze perfekcyjnie. I mówi nam o tym, co jest ważne w chwili obecnej.
Dlatego kluczem jest akceptacja chwili obecnej.
Bo jeśli mamy dotrzeć z punktu A do punktu B, nie możemy najczęściej liczyć, że dojdziemy idąc w linii prostej. Tak samo jest z naszym wnętrzem.
Najpierw możliwe, że poczujemy opór i strach w ogóle przed podjęciem decyzji. Potem poczucie niezasługiwania. Dopiero po podjęciu działania może pojawić się apatia związana z wewnętrzną blokadą, którą stawiliśmy jakimś działaniom w przeszłości.
Nie można wymusić głębszej warstwy.
Co więcej – emocje ujawnia intencja. Tylko i wyłącznie. Szczera (nie silna, po prostu szczera) decyzja, by się otworzyć i zmierzyć z tym, co podświadome.
Wyciszamy się i ustalamy w sobie gotowość do powitania najwyższej warstwy emocji.
I albo pojawi się emocja, albo pojawi się sytuacja, która nam pomoże w odczuciu emocji.
Jeśli nie pojawi się nic, podejmujemy działanie, które uważamy za najbardziej odpowiednie. Ale nie np. oglądanie telewizji. Faktyczne działanie, może troszkę niekomfortowe. Najlepiej jakiś obowiązek lub coś, co odkładaliśmy, a więc względem czego czuliśmy opór.
Energia podąża za działanie, a emocje to energia.
Znam człowieka po studiach,który mógłby zarabiać kope kasy a wybrał życie w biedzie i samotności może był po prostu nieświadomy.Znam też ludzi,którzy bez szkoły założyli firmy i dobrze zarabiają więc szkoła/studia nie każdemu pomagają.
Znam człowieka po studiach,który mógłby zarabiać kope kasy a wybrał życie w biedzie i samotności może był po prostu nieświadomy.
Po prostu nie wiemy.
Nie znamy intencji, czyli tym, czym kierują się inni. Możemy się wyłącznie domyślać.
Znam też ludzi,którzy bez szkoły założyli firmy i dobrze zarabiają więc szkoła/studia nie każdemu pomagają.
Szkoła/studia nie stanowią żadnego zewnętrznego rozwiązania problemów.
One stanowią narzędzie. A to jak korzystamy z dowolnego narzędzia zależy wyłącznie od nas.
Każdy odpowiada za to jak użyje młotka, gdy weźmie go do rąk. Jeśli żyjemy oczarowaniem, że walenie młotkiem w ceglane ściany spowoduje, że nas ktoś zatrudni do budowy nowoczesnych wieżowców, zapewne szybko zostaniemy roz(od)czarowani.
Czyli niekoniecznie ktoś mega wykształcony jest mądrzejszy od tego bez papierków?Ktoś bez szkoły może np mieć lepsze powodzenie u kobiet od tego po studiach?
Czyli niekoniecznie ktoś mega wykształcony jest mądrzejszy od tego bez papierków?
A co to jest mądrość?
Wiedza jest tak użyteczna jak osoba, która jej używa (bądź nie).
Sama wiedza z nikogo jeszcze niczego nie uczyniła.
Ale można się tym oszukiwać całe życie.
Co z tego, że np. wiemy jak zrobić 40 różnych ciast jeśli żadnego nie zrobimy?
Co z tego, że wiemy jak przeprowadzić sztuczne oddychanie, jeśli brzydzi nas dotknięcie drugiej osoby?
Ktoś bez szkoły może np mieć lepsze powodzenie u kobiet od tego po studiach?
A co jedno z drugim ma wspólnego?