Dni
Godzin
Minut
Sekund

Ilość Wolnych Miejsc:
/

Witam Cię serdecznie!
Dzisiaj pokrótce poruszymy temat nieśmiałości i tego co można “(z)robić”, by przestać być nieśmiałym.
Pierwsze co warto wiedzieć to, że nieśmiałość jest zainstalowanym programem. Racjonalizacją wstydu. Oznacza to, że poza naszym umysłem nie ma jej – nie jest realna. To iluzja.
Ale jak każdej iluzji – to my nadajemy jej moc.
Zaś nadajemy jej moc poprzez naszą wiarę. Wiarę, że wstyd, który odczuwamy i nosimy w sobie ma jakieś znaczenie, jakąś funkcję. Wierzymy, że funkcja ta jest dla nas korzystna, że np. chroni nas przed czymś (i wiele osób wierzy, że np. strach ich chroni, co jest kompletną bzdurą).
Tylko dlatego ludzie nieśmiali zazwyczaj nie są szczęśliwi, cierpią i boli ich ta nieśmiałość? Często nie są szanowani, podziwiani, doceniani, nagradzani tak jak ludzie śmiali. Nie realizują swoich marzeń i celów… to ja się pytam – jaka niby jest ta korzystna funkcja?
Wiele osób sądzi też, że ta funkcja jest im narzucona przez los/Boga i muszą z tym niesprawiedliwym obciążeniem iść przez życie.
Ten artykuł mam nadzieję pomoże Ci odsiać iluzje, bzdury i urojenia od zdrowej i mądrej rzeczywistości.
Do rozbrajania każdej iluzji warto podejść progresywnie.
Przede wszystkim zapamiętajmy rzecz krytyczną –
ludzie nie “są”, tylko “nie są”.
Oznacza to, że nie istnieje coś takiego jak nieśmiałość. Na tej planecie nikt nie jest nieśmiały. Fajnie, co? :)
Ludzie “nieśmiali” w rzeczywistości nie są śmiali. I każdy ma ku temu własne powody.
Przykładowo wierzą, że ta nieśmiałość chroni ich przed zranieniem ze strony innych ludzi. Tylko nie dostrzegają, że rany, przed którymi próbują się chronić już w nich są. Osoba bez ran byłaby otwarta, radosna, komunikatywna, przedsiębiorcza, śmiała. Więc “nieśmiałość” to rezultat czegoś, co jest w nas do zadbania/uzdrowienia. I sama w sobie to racjonalizacja.
Innym przykładem może być, że osoby te nie mają planu. No bo raz wybiorą śmiałość i co dalej? Przełamią się, zmęczą, wymordują, a tu za chwilę znowu trzeba będzie być śmiałym i znowu, i znowu… Albo śmiało porozmawiają z kobietą, umówią się na randkę… i co dalej? Nie wiadomo! Nikt im nie powiedział co dalej! No same kłopoty z tą śmiałością…!
Umysł podpowie nam setki, o ile nie tysiące racjonalizacji dla każdej tłumionej, wypieranej i nieświadomej emocji.
Druga sprawa – ludzie nie rozumieją kompletnie tematu ewolucji. Otóż ewolucja odbywa się w każdej chwili i to jacy rzekomo “jesteśmy” to nasz własny wybór. To nie jest wyryte w kamieniu i nigdy nie było. Ale sprawa dojrzewania wymaga od nas rozpoznania i porzucenia dziecinnych postaw. Czyli wzięcia za siebie odpowiedzialności.
Jako, że mało kto wybiera odpowiedzialność, ewoluuje w bardzo niewielkim stopniu i dlatego ewolucja jest dla większości ludzi niedostrzegalna. A gdy ktoś wybierze rozwój, wzrost, rozkwit i zmienią się mu rezultaty w życiu, to reszta mówi, że to farciarz, że to ślepy traf, że mu się udało, itd. Są więc zaślepieni tym, czego sami się trzymają i czym ograniczają sami siebie – dumą.
Tym samym ewolucja – dojrzewanie – wiąże się z rozpoznaniem własnej odpowiedzialności, własnych wyborów oraz korzyści z dokonywania i utrzymywania tych wyborów. Czyli tak naprawdę kierunku w swoim życiu.
“Jestem” oznacza “ja wybieram taką postawę/nastawienie/program/przekonanie”. Rozumiemy?
To, co się stało 20-50 lat wcześniej ma nad nami wyłącznie taką moc, jaką sami temu nadajemy. Jeśli skrzywdził nas ktoś, np. nasi rodzice, to jeśli nadal nas “to” dotyka po wielu latach, to już nas własny wybór.
A to wszystko da się przepracować, skorygować, oczyścić i uzdrowić. I jest od tego pełno narzędzi i wyszkolonych ludzi. Ale nikt nas do tego nie zaciągnie.
No ale jeśli od 20-30-tu czy 50-ciu lat wolimy utrzymywać postawę skrzywdzonego dziecka, no to nie liczmy na rezultaty przejawianych przez ludzi odpowiedzialnych i dojrzałych.
Wynika z tego kolejna sprawa ogromnej wagi –
“nieśmiałość”, czyli brak śmiałości to nasz WYBÓR.
“Nieśmiałość” nie wynika z genów, z wychowania, które z jakichś względów ludzie uważają za czynnik deterministyczny reszty ich życia. “Nieśmiałość” nie wynika z tego jaki jest świat. To nasz własny wybór.
Gdybyśmy odpowiedzieli na pytanie, co w ostatnich 10-ciu latach MY WYBRALIŚMY, aby zmienić w swoim życiu lub co NOWEGO zrobiliśmy, większość ludzi odpowie, że bardzo niewiele. Wszelkie ewentualne zmiany były tylko powtarzaniem tego, co robili ich bliscy czy przez narzucone sobie programy. Gdybyśmy dalej popytali taką osobę, to dostrzeglibyśmy, że nie zmieniła praktycznie żadnej postawy, a w negatywnych tylko jeszcze silniej się utwierdziła. Tym samym kierunek życiowy nie zmienił się praktycznie w ogóle. Bo nie zmieniła się osoba.
Jeśli na komputerze działa jakiś niekorzystny, obciążający program, np. wirus to kapota i jesteśmy na to skazani do końca użytkowania tego komputera? Nie. Każdy program może zostać usunięty. I jeśli go nie usuwamy, no to nasz wybór. Komputer, dopóki ten program działa, będzie go kontynuował niezależnie ile strat on nam wyrządza. Bo komputer nie potrafi odróżnić “złego” programu od “dobrego”. Hitler nie potrafił, miliony Niemców nie potrafiło, Amerykanie walczący o niewolnictwo czarnych nie potrafili i my też nie potrafimy.
Ale dzięki świadomości, że jakiś program działa, możemy go odinstalować.
W tym jednak potrzebna jest świadomość, że –
człowiek to hardware, a wszystko co utrzymuje na swój temat to software.
Odinstalowanie każdego programu – przekonania – wiąże się z uwolnieniem zasilającej go energii emocji i zaprzestania ich racjonalizowania – trzymania się ich.
W przypadku odinstalowywania “nieśmiałości” konieczne może być (i zazwyczaj jest) zmierzenie się z energią lęku i wstydu. Dlatego też staram się wbić ludziom do głowy, że odwaga to nie emocja, to nie coś, co czujemy zamiast strachu. Odwaga to Stan Świadomości POMIMO strachu. Czyli m.in. gotowość do zmierzenia się z nim.
Trzecia niezmiernie ważna rzecz – każdą postawę wybieramy, bo mamy z tego korzyść.
Wiele osób z utrzymywania “nieśmiałości” skrycie czerpie przyjemność – mogą się użalać, rozpaczać, nie wkładać wysiłku i zaangażowania w swoje życie, oddawać odpowiedzialność, itd.
Czyli nieśmiałością tłumaczą sobie niechęć do wyboru dojrzałości. Nie chcą dojrzeć, chcą pozostać dziećmi (przynajmniej w tym aspekcie, względem którego uważają się za nieśmiałych).
Łącząc te 3 kluczowe sprawy mamy odpowiedź:
brak śmiałości to wybór, z którego czerpiemy skrytą przyjemność.
Więc od dzisiaj zamiast powtarzać bez świadomości i odpowiedzialności – “jestem nieśmiały(a), buhuhu!”, pamiętajmy – “Wybieram brak śmiałości z jakichś powodów, bo mam z tego korzyść”.
Oczywiście wybór ten jest nieświadomy, bo większość ludzi nie zdawała sobie nigdy sprawy z tego, co tu napisałem. Ale skoro my już to wiemy, to już, jak to się mówi – “po ptokach”. ;) Cieszysz się? :D Nie ma za co!
Ok, pośmieszkowaliśmy trochę, to teraz pora na konkrety.
Śmiałość to nie jest coś, co pojawia się magicznie, z kosmosu jak superbohater, gdy go przypadkiem coś napromieniowało. To też nie jest coś, co wzbudzamy w sobie siłą.
Śmiałość to WYBÓR. To nasza decyzja.
A żeby jej dokonać, należy zmierzyć się i puścić wszystkiego, czym ograniczaliśmy śmiałość. Dwoma kluczowymi elementami tego ograniczającego programu jest energia wstydu oraz energia strachu. A je można uwolnić.
Więc jeśli nadal wolimy wybierać przekonanie, że “jestem nieśmiały(a)”, no to sorry – właśnie sami podjęliśmy inną od korzystnej dla siebie decyzję. Jesteśmy tacy jacy jesteśmy, bo sami właśnie to wybraliśmy. A nie bo ktoś “zrobił nas” ileś dziesiątek lat wcześniej, a my możemy tylko płynąć z nurtem jak psie gówno.
Jeżeli “płyniemy jak psie gówno”, to nie oznacza, że nim jesteśmy, tylko sami wybieramy, by się tak postrzegać.
Jeśli zaś chcemy to zmienić, ponownie przyda się podejście progresywne. Najpierw zacznijmy poddawać wątpliwości to przekonanie tak jak mówiłem. Nie “jesteśmy”, tylko “nie jesteśmy”. Bo mamy z tego jakąś korzyść i/lub skrycie czerpiemy przyjemność z niskiego stanu “nieśmiałości”.
Wiele osób usprawiedliwia swoją “nieśmiałość” bardzo “rycerskim” podejściem do siebie – nie chcę narazić się na zranienie/wyśmianie/odrzucenie/negatywną ocenę innych.
Tak naprawdę nie chcą narazić się na krytykę własnego ego! Tylko i aż tyle. Bo słowa innych ludzi to jedynie słowa. Niczym nie różnią się od klaksonu samochodu czy śpiewu ptaków. To tylko dźwięk.
I całe znaczenie ewentualnej “krytyce” innych ludzi nadajemy my sami.
Dlatego też w utrzymywaniu każdej negatywnej postawy jest skryta przyjemność ego wynikająca z jego narcystycznego rdzenia. Osoby postrzegające siebie negatywnie są narcystyczne:
– Och, biedny(a) JA!
– Ach, jaka ze MNIE ofiara!
– Ojej, dlaczego przytrafiło się to MI!
Dlaczego ludzie to wybierają? Bo przynajmniej w tym dramacie grają główną rolę! Scena należy do ich!
Stąd też wiele dojrzałych osób, które odniosły sukces dostrzegły, że pokora chroni nas przed popełnieniem tych dziecinnych pomyłek.
Sami wybieramy czy słowa innych staną się tym, czym sami zaczniemy “pałować się po głowie”. To pokazuje prawdziwość twierdzenia, że “nieśmiałość to wybór” tak jak każda inna niezdrowa postawa.
Pokora zaś wynika z ROZSĄDKU, a nie z ujmowania sobie. Możemy mieć względem siebie 100% poważania ale też nie jesteśmy ślepi – poddajemy samych siebie zdrowej, konstruktywnej krytyce (którą użalanie, obwinianie, frustrowanie, etc. nie są). Tym samym pokora i nieśmiałość mogą z zewnątrz wyglądać podobnie ale to są dwie zupełnie inne postawy o “lata świetlne” odległe od siebie i przynoszące diametralnie inne rezultaty.
Osobę z zadbanym wnętrzem krytyka drugiego człowieka lub chamskie zachowanie nie ruszy nawet o milimetr. Ewentualnie będzie sygnałem, że pora zmienić pomieszczenie/towarzystwo. Zaś z człowieka z zaniedbanym wnętrzem wyciśnie to, co w sobie nosi. Nie ma więc tu złej możliwości.
Tylko trzeba na to właściwie spojrzeć. Jeśli ktoś wyciska z nas nagromadzone trucizny, to chyba dobrze, czyż nie? Czy raczej zaczęlibyśmy rozpaczać, że za to co z nas wychodzi odpowiada ta osoba i to ona nas tym właśnie napoiła i ma przestać?
Kolejna sprawa – tak jak wszystko w życiu, wstyd, którego pochodną jest “nieśmiałość” ma ważną rolę. Uczy nas, by korygować swoje postawy.
Przykładowo bez wstydu moglibyśmy wpaść w drugie ekstremum – niezdrową pychę, zaślepienie, zarozumiałość.
Więc, jak we wszystkim, niezbędny jest balans. Zachowanie harmonii.
A to możliwe jest z poziomu spokoju i rozsądku. A nie trzymania się każdej dozy wstydu, jaki poczujemy. Stare gazety z programem telewizyjnym też kolekcjonujemy, nosimy cały czas na plecach i potem użalamy się, że w telewizji leci coś innego, niż one powiedziały?
Dlatego proszę mi tu nie brać powyższego stwierdzenia i nagle gdakać – “O tak! Ja tak naprawdę właśnie nigdy nie chciałem być pyszny! Dlatego nigdy nie podszedłem do żadnej kobiety i nie powiedziałem żadnego komplementu! A gdy raz spróbowałem i usłyszałem odmowę, to rozpaczałem i obwiniałem, bo właśnie złamałem tę honorową postawę!”
Obaj/oboje wiemy, że to bzdura. Już miałem takie przypadki, że ktoś przeczytał w Programie Wolność od Porno mądre zdanie i zaczął nim racjonalizować swoje przeszłe wybory.
To tak jakbyśmy nie myli się miesiąc ze strachu przed dużym rachunkiem za wodę, a potem usłyszeli, że pot i smród chronią przed jakimś nowym wirusem i nagle stwierdzili, że o właśnie dlatego się nie myliśmy!
Dojrzałość i odpowiedzialność to nie puste słowa.
Niestety jako, że większość ludzi nosi w sobie ogromne ilości nagromadzonego przez lata wstydu, winy i strachu, ten mądry mechanizm wstydu jest u nich wypaczony i to do granic absurdu.
Dlatego umysły mężczyzn produkują ogromne ilości wymówek, by nie podchodzić do kobiet, które się im podobają, nie realizować swoich marzeń, celów.
A bo nie chcą się narzucać, a bo co ktoś sobie pomyśli, a że może ma chłopaka, a że dzisiaj źle się czuję, a że śpieszę się/ona się śpieszy, a że nie wiem co powiedzieć, a że nie potrafię, a że nie mogę, a że rodzice mnie nie nauczyli… Wiele osób w ogóle nie wie dlaczego w ich mniemaniu “nie mogą/nie potrafią” podejść. Bo nawet nie zdają sobie sprawy, że czują wstyd i opór.
Niektórzy, tak jak ja kiedyś, uważali, że w podchodzeniu do kobiet na ulicy jest coś złego! Czyli jeśli oni będą to robić, to znaczy, że postępować będą niemoralnie, źle, grzesznie! Kobieta może zacząć krzyczeć i wezwać policję!
To ja się pytam co musielibyśmy zrobić, by normalny człowiek zaczął krzyczeć, bo uśmiechnięci zaczęliśmy z nim rozmawiać???????? To my powinniśmy wtedy wezwać policję!
Ze mnie sama intencja seksu wyciągała tak wiele wstydu i oporu, że mój umysł w końcu wykombinował, że może ten seks jest zły! Ja naprawdę mu wtedy wierzyłem! Bo po prostu pojęcia nie miałem dlaczego czuję tak wiele wstydu, oporu, strachu i winy! Ano dlatego, bo tyle tego w sobie nagromadziłem od małego.
Nieśmiałość w przypadku większości ludzi to jedynie racjonalizowanie nieuświadomionego wstydu i strachu. Nie wybieramy śmiałości, bo czujemy mniej lub bardziej świadomie wstyd i strach, a nasz umysł na bazie tego wymyśla to, co nazywa nieśmiałością. Tak naprawdę nie chcemy puścić się tego wstydu i strachu. A powody wybraliśmy sobie sami.
Wiele osób twierdzi, że byli nieśmiali od dziecka. Że się tacy urodzili. A to kompletna nieprawda. Mogli zostać nauczeni tego programu w młodym wieku ale się tacy nie urodzili. I tak naprawdę nie jest ważne ile mieliśmy lat, gdy zostaliśmy nauczeni tego przekonania.
Bo czy komputer obchodzi czy program zainstalowano na nim rok temu, 10 lat temu lub tydzień temu? Nie. I czy program zainstalowany 20 lat temu trudniej odinstalować, niż ten zainstalowany godzinę temu? Też nie.
Ale, jak mówiłem – jeśli skrycie czerpiemy przyjemność z utrzymywania programu “nieśmiałości”, to nie będziemy go chcieli odinstalować. Będziemy go usprawiedliwiać, racjonalizować, zrzucać odpowiedzialność i powtarzać różne nasze szaleńcze bełkoty typu, że się nie da, nie potrafimy, że to za trudne, że tacy już jesteśmy i nic się nie da z tym zrobić…
Przypomnę ważną lekcję, która pomaga przekroczyć apatię –
“nie mogę” oznacza nie uświadomione “nie chcę”.
Wiele osób dało się wkręcić w taki nieskończony mechanizm tworzenia sobie problemów i ich wiecznego rozwiązywania. Biorą ze sobą ten cały wstyd, winę, opór, żal, strach, poczucie braków nazywane pożądaniem, gniew, dumę i ich wszystkie racjonalizacje, a potem na siłę próbują się zmienić. Ale z tego wszystkiego nie chcą zrezygnować!
Zapytajmy się trenera na siłowni co by było, gdybyśmy przyczepili sobie do nóg i rąk obciążenia i nigdy ich nie zdjęli? Czy moglibyśmy się spodziewać, że będziemy mieli zdrowe i silne ciało po np. roku takiego postępowania? Raczej popukałby się w głowę.
Więc czemu próbujemy tak żyć i liczymy, że wyniknie z tego coś dobrego? Na ślepo można się bawić w “ciuciubabkę”, a nie żyć.
Pamiętajmy, że nie ma wystarczającej racjonalizacji dla wstydu, winy i strachu, jeśli chcemy zrobić coś dobrego dla siebie, co jednocześnie nie przyniesie reszcie czegoś złego.
Dlatego wraca temat INTENCJI.
Odpowiadamy nie za rezultaty ale za własne intencje.
Jeśli podejdziemy do kobiety/mężczyzny z intencją miłego spędzenia czasu, z uśmiechem przywitamy się, powiemy komplement i zaproponujemy randkę, a druga osoba zareaguje negatywnie, to jej problem, nie nasz! Jeśli ktoś nosi w sobie wiele negatywności, to nawet delikatne, przyjacielskie poklepanie po ramieniu wyciśnie to z tej osoby! A my nie wiemy, co nosi w sobie druga osoba.
Dlatego nie bądźmy oczarowani, że jak my jesteśmy pozytywni, to inni też będą. Wiele osób uśmiechnie się, będzie uprzejma – jasne! Ale przecież to nie oni są w naszych głowach problemem, tylko ten odsetek, co zareagował/może zareagować w mniej lub bardziej usprawiedliwiony sposób negatywnie.
I osoby “nieśmiałe” na nich zrzucają odpowiedzialność za to, co same utrzymują w sobie. A potem wydaje im się, że wszyscy tacy są. Ano nie. Tylko oni projektują własny wstyd i lęk na wszystkich.
“Nieśmiałość” naturalnie wiąże się też z niechęcią do akceptacji czego w sobie. Ludzie od zarania dziejów wypierają i demonizują to, co uznali za złe. Nawet nawymyślali pełno bożków i bóstw. Wymyślili sobie nawet, że ten Jeden Bóg to w sumie taki sku***syn. No bo musieli jakoś usprawiedliwić to całe zło, które dostrzegają w świecie (i którego nie chcą uznać i zaakceptować w sobie).
Na Boga zrzucają odpowiedzialność za wybory ego. A Bóg nie ma z tym nic wspólnego! Rozpaczają, krzyczą, załamują ręce – “Dlaczego Boże na to pozwalasz!?”
Bo to planeta, na której mamy możliwość wyboru najszerszego spektrum opcji. Nie ma tu ograniczeń. Stanowi to dar.
Dlatego wszyscy Wielcy Nauczyciele jak Jezus, Budda, Kriszna i inni mówili o odpowiedzialności za swoje wybory.
A jak już mówiłem to, czemu się opieramy trwa i rośnie. Brudy zamiecione pod dywan również rosną. Niezapłacone rachunki rosną. Niezaleczone rany ropieją i wdaje się zakażenie.
Rozumiemy?
Ale oglądanie porno niczego nie zaspokaja, nie rozładowuje, nie wypełnia. Tylko tłumi – siłą zamiata “pod dywan” podświadomości. Dodatkową ceną są zniszczenia w mózgu i psychice oraz ich ogromne obciążenie.
Wiele osób trzyma się wstydu, który uważają za mniejsze zło w porównaniu z np. gniewem. Dlaczego tak postępują? Bo mogli kiedyś wyrazić gniew w niezdrowy, niedojrzały sposób i zrobili komuś krzywdę. Wtedy poczuli winę i wstyd ale zamiast skorygować swoją postawę, naprawić to, co mogli naprawić, złapali się wstydu i winy jako formę kary i pokuty. Co oczywiście nie ma żadnego sensu, znaczenia, ani pożytku. A że wina w nich rosła, zaczęli szukać dla niej usprawiedliwień i nazwali to grzechem, potem dodali jeszcze karę wyznaczaną przez Wielkiego Sędziego w postaci potępienia. A inni uznali, że ludzie to czysty przypadek biologiczny, który przecież nie miał zerowego prawdopodobieństwa wystąpienia, każdy się rodzi jaki się rodzi i tyle, jakoś sobie trzeba z tym radzić.
A Jezus uczył – “jak sobie nie radzisz z bagażem, oddaj go mi”. Tylko, żeby coś oddać, trzeba się tego puścić. No, to ile osób wybrało swoją rację i dalej trzymają się winy i nazywają to “byciem wierzącym”, a ile osób faktycznie oddało wstyd i winę Jezusowi?
Utrzymywanie nieśmiałości to trzymanie się wstydu. Więc “dobry chrześcijanin” nie powinien być nieśmiały. Powinien być pokorny ale pokora, jak mówiłem, nie oznacza traktowania siebie z poniżeniem.
Na koniec przypomnę jeszcze temat ludzkiej niewinności i nieświadomości.
Naturą świadomości jest niewinność i jest to niezmienne.
Świadomość jest jak hardware, który odtwarza zainstalowany na nim software. Jeśli więc jako dziecko usłyszymy, że jesteśmy źli, gorsi, niegodni lub nasz umysł dojdzie do takich wniosków, to ten program będzie działał nawet przez całe nasze życie, dopóki go nie usuniemy.
Zaś nasz umysł, nieświadome wybory oraz zmysły będą dążyły do usprawiedliwienia, racjonalizacji i obudowywania kontekstu wszystkiego, czego doświadczyliśmy, by pasowało do tego programu.
Jeśli wierzymy, że życie jest niesprawiedliwie… zgadnijmy jakie będzie NASZE życie i jakie doświadczenia innych ludzi przefiltrujemy z nieprzebranych milionów i jak je zinterpretujemy? No jedynie te, które jawić się będą jako niesprawiedliwe. Dlatego tak często słyszę ten “niezagięty” argument – “A jak wytłumaczysz, że jedne dzieci rodzą się w zdrowych, bogatych, kochających rodzinach, a inne biedne, śmiertelnie chore, niekochane, molestowane? Jak wytłumaczysz tę niesprawiedliwość?”
No pierwszym błędem jest sądzić, że jest tu w ogóle jakaś niesprawiedliwość. Najpierw w ogóle poddajmy krytyce kontekst, w jakim MY umieściliśmy to, co MY dostrzegliśmy i MY zinterpretowaliśmy. A nie uznajmy tego szybciutko za obiektywną prawdę i domagajmy się wyjaśnień z tego poziomu. Bo ten poziom to urojenie. To samo dotyczy “nieśmiałości”.
Kolejne, co warto rozumieć, to człowiek wybiera wyłącznie to, co uważa w danej sytuacji za dobre. Hitler naprawdę wierzył, że wybiera to, co najlepsze. Tylko że wyłącznie dla niego i dla jego wizji Niemiec. Tak samo Bin Laden. Oni naprawdę nie robili niczego, co uważali za złe – to co robili uważali w obranym kontekście za dobre.
Wielu ojców lejących, a nawet naprawdę maltretujących swoje dzieci też uważają, że robią coś dobrego (często wierzą, że dla dzieci). Osoba oglądająca porno godzinami również wierzy, że robi dla siebie coś dobrego (w danych okolicznościach). Aby zrozumieć ich zachowanie (co jest ważne w wybaczeniu), należy zrozumieć KONTEKST, w którym wybrali to działanie i w którym wydawało się najlepsze. Bo gdyby widzieli lepsze, wybrali by lepsze. Ale go nie widzieli. Tak samo jak osoba, która nie chce im wybaczyć, bo np. wierzy, że nie może, bo wg niej nie zasłużyli na to. Ona również utrzymuje kontekst, w którym pewne działania są najlepsze, a inne niemożliwe. Trzymanie się urazy jest bardzo, bardzo niezdrowe. Jednak w pewnym kontekście wydaje się słuszne i usprawiedliwione.
Każda z tych osób gdyby skorygowała swoje intencje, kontekst, świadomość mogłaby przynieść światu wiele dobrego. Ale wszyscy robimy co najwyżej to, jacy wybieramy być. Dlatego świadomość, że to my wybieramy jacy jesteśmy jest tak istotna.
Zazwyczaj ma to jasny i konkretny (najczęściej też nieuświadomiony) cel. Wybór przez kogoś braku śmiałości i zastąpienie jej strachem i wstydem więc w mniemaniu tej osoby w tej konkretnej sytuacji służy jej. Spełnia jakiś cel. Daje jakiś rezultat – jakąś korzyść.
Tym samym także śmiałość musi być ukierunkowana. Śmiałość bez jasno sprecyzowanego celu może zostać zdegenerowana do pychy, nieobliczalności i braku odpowiedzialności za własne postępowanie (a poza tym bez klarownego celu co mamy osiągnąć?).
Czy kibol rzucający kamieniami w policję jest śmiały? No jest ale jego INTENCJA jest negatywna. Jego zachowanie jest szaleńcze. Czy Hitler piorący umysły milionów Niemców był śmiały? Tak ale jego INTENCJA była bardzo niska. Mało osób zdaje sobie sprawę ale Hitler miał wielki dar – jego umiejętność wpływania na ludzi, przemawiania miała ogromny poziom kalibracji (rzędu 400+). Tylko użył jej w bardzo negatywnym celu. Z drugiej strony nisko kalibrująca się łopata została użyta do zbudowania zapierających dech w piersiach katedr.
Niemniej nauka wynika z tego dla każdego – to my odpowiadamy za nawet największy dar. I każdy taki ma. Ale oczywiście przygruzowanie go wstydem, winą, strachem, oporem, itd. nic dobrego nikomu nie przyniesie.
No bo jeżeli naprawdę wierzymy, że ta obca kobieta może nas tak strasznie zranić, to po prostu nie podchodźmy do kobiet ale przestańmy masakrować swoje wnętrze i psychikę! Dajmy im spokój, a one dadzą spokój nam.
Jeśli naprawdę nie mamy pojęcia jak mielibyśmy poradzić sobie w związku, to po prostu do tego nie dążmy ale puścimy się wstydu, winy, żalu, strachu, oporu, etc. Wybierzmy odpowiedzialność. Wybierajmy świadomie, a nie trzymajmy się w sobie toksyn i je usprawiedliwiajmy.
Zamiast trzymać się oporu, by się nie uczyć i mieć dla tego usprawiedliwienie, wybierzmy szczerość. Np. to my naszą niechęć do nauki usprawiedliwiamy odczuwanym oporem (który jest rezultatem niechęci). Więc prawda brzmiałaby:
– Nie chcę się uczyć.
A nie:
– Chcę/muszę się uczyć ale czuję opór i nie mogę.
W przypadku “nieśmiałości” już nie mówimy:
– Jestem nieśmiały i nie wiem co/nie potrafię nic powiedzieć.
Tylko:
– Wybieram postawę braku śmiałości oraz wybieram, by nic nie powiedzieć.
Jeśli mamy coś do zrobienia, to nie zrzucajmy odpowiedzialności na opór – NA ODCZUCIE – tylko bądźmy szczerzy i uczciwi – nie chcemy tego zrobić. A nie – “Gdyby nie opór, to zrobiłbym to z chętnie i z przyjemnością”. Odczuwasz opór, BO nie chcesz tego zrobić (opór o tym INFORMUJE)! Taka jest rzeczywistość. I trzymasz się tego oporu, aż dopiero poczucie zagrożenia zmusi Cię do puszczenia się go – np. deadline w pracy lub ból po rozpadzie związku.
Dopóki nie zaczniemy wybierać uczciwości względem siebie, swoich postaw i wyborów, nic nie zmienimy w swoim życiu na lepsze.
Jezus starał się tego nauczyć już 2 000 lat temu i tysiące innych mądrych osób również. Ale ludzie uparcie nie chcą się uczyć – nie chcą się zmieniać. Oni chcą pozostać tacy sami i chcą, by to świat się zmienił… a to dziecinada.
Powinniśmy przestać bać się używać słowa “JA”. Jeśli TOBIE podoba się kobieta, to nie mów, że ONA ładnie wygląda, bo ona to wie, tylko powiedz, że TOBIE się podoba. No bo chyba o to chodzi? A nie o przypomnienie jej, że jest ładna.
Jeśli nie chcemy czegoś zrobić, to po prostu tego nie róbmy ale chociaż bądźmy uczciwi – to MY wybieramy NIECHĘĆ. Ale nie zrzucajmy odpowiedzialności za własne wybory na uczucia, których po prostu nie rozumiemy (ani ich roli).
Tak samo ze strachem i nieśmiałością – ani strach, ani wstyd na tej planecie nikogo jeszcze nie sparaliżowały. To ludzie paraliżują się sami oddając swoją energię na opieranie się tym emocjom. Poza tym można powiedzieć, że to my paraliżujemy emocje – opierając się im uniemożliwiamy im nie tylko przepłynięcie ale nie korzystamy z ich wspierającej energii.
To wszystko. Rozumiem, że może być to trudno dostrzec, szczególnie jeśli nigdy nie odróżniliśmy siebie od umysłu ale takie są fakty.
I należy mieć na uwadze, że jeżeli całe życie gromadziliśmy w sobie wstyd, winę, strach, opór, etc., to jednak kawałek czasu zajmie nam uwalnianie energii tych emocji. Ale jeśli będziemy to uparcie wybierać, w końcu Słońce wyjrzy zza chmur.
Więc pamiętajmy o intencji. Bo to nasz kierunek. Osoby uzależnione wierzą, że się chronią, że są bezpieczne, że uciekają od problemów i niebezpieczeństw. Ale tak naprawdę uciekają od iluzji i własnych odczuć. Dlatego są nimi przygniatane coraz bardziej. Bo nie ważne czy nosimy na plecach tonę cegieł czy tonę piór. Zmień kierunek, a Twoje zachowania i rezultaty zmienią się automatycznie.
No, spory artykulik ale myślę, że kilka istotnych rzeczy przedstawił w korzystnym świetle!

Podziel się tym artykułem!

Napisz komentarz!

Zasubskrybuj
Powiadom mnie o
guest
9 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Łukasz

Piotrze potrafię zagadać do dziewczyny obcej i od kilku udało mi się wziąć numer lub Instagrama/FB tylko zagadując to bardziej robię to dla ego niż z przyjemności.Ogólnie to mógłbym sobie znaleźć byle jaką dziewczynę,ale nie chce krzywdzić siebie ani kobiet,bo wiem,że to by nie była prawdziwa miłość.Kobiety się cieszą jak zagaduje do Nich lecz potem mają wyjebane tak jakby już opuściły je te emocje z tamtej chwili.Mam nawet odwagę przytulić lub pocałować obcą kobietę lecz mam wrażenie,że one mogą mnie wziąć za desperata,bo ogólnie ludzie poznają się przez znajomych lub na jakiś imprezach a ja zagaduje w busie.Dziwne to wszystko,bo bardziej podobam się starszym kobietom a jak wszedłem do busa to młode dziewczyny opuściły wzrok jakby się mnie wstydziły.Ja zagaduje bardziej do kobiet,żeby się dowartościować lub pokazać odwagę,bo nie mogę być przecież potrzebujący lub powiedzieć,że szukam dziewczyny.Kiedyś robiłem taki plan,że podchodziłem do kobiet i w pierwszym dniu pytałem o godzinę a każdego dnia zwiększałem wyzwanie,ale nie wiem czy by mi coś dało skoro wewnątrz mam blokady.

Łukasz

No tak szukam bardziej akceptacji u kobiet lecz brakuje mi też dziewczyny tylko chyba nie jestem jeszcze gotowy,bo inni faceci naturalnie rozmawiają z innymi ludźmi a ja dopiero co zaczynam oswajać się w społeczeństwie rozumiesz mnie Piotrze?
Podobam się kobietom,bo patrzą się na mnie tylko mam jeszcze jakieś blokady,bo tyle lat nigdzie nie wychodziłem i to nie da się tak szybko zmienić.Ogólnie to mam dwie koleżanki i mam do Nich jechać więc małymi kroczkami jakoś sobie poradzę.Do tego te koleżanki miały podobny problem do mojego,bo też samotnice są więc raczej z takimi bardziej się dogadam niż z tymi co mają życie towarzyskie.

Łukasz

Mi na nieśmiałość bardzo pomogło kilka wizyt u pani do towarzystwa.

Struś

Witam wszystkich, a w szczególności ciebie Piotrze. Przeczytałem twojego bloga w całości i z tego co rozumiem, to rzucenie porno samo w sobie nie jest celem. Mam rację? Celem jest pozbycie się “negatywnych” emocji, które w nas zalegają, niekiedy przez wiele lat. Gdy pozbędziemy się tych emocji, to zaprzestanie oglądania porno, będzie po prostu efekt ubocznym uwolnienia tych emocji? Bo samo zaprzestanie oglądania, bez zajęcia się przyczynami, przez które po te porno sięgaliśmy, nic nam nie da? Dobrze myślę?

Strus

“Komentarz ma dotyczyć danego artykułu i/lub tematyki, której dotyczył, inaczej będzie tu chaos. Obecny artykuł jest o nieśmiałości, a nie o rzucaniu pornografii.” Ok. Jezeli nie na temat, to przepraszam. Chcialbym jeszcze o cos zapytac, i mysle, ze chodzi o niesmialosc. Ktos tutaj juz chyba o tym pisal, ale nie jestem pewien. Chodzi o to, ze jak widze na ulicy dziewczyne, ktora mi sie podoba, to cos dziwnego sie ze mna dzieje. Nie potrafie dokladnie opisac, co to jest, ale strasznie dziwnie sie czuje. W brzuchu mi sie kotluje, i w ogole jakos tak sie czuje nieswojo. Czy Piotrze to, co odczuwam to niesmialosc? Wstyd? I jak sie tego pozbyc, jezeli w danym momencie, gdy te emocje odczuwam, nie mam mozliwosci zastosowac “techniki uwalniania”, a potem, gdy jestem np. w domu, to ciezko mi przywolac to uczucie?

Podobne Wpisy:
Facebook – Czyli 2 uzależnienia w 1

Facebook – Czyli 2 uzależnienia w 1

Dzisiejszy wpis poświęcę bardzo niepokojącemu zjawisku, mianowicie – większość mężczyzn, z którymi współpracuję powiedziała mi, że nakręcają się lub pornograficzny amok rozpoczyna u nich obejrzenie zdjęcia ładnej dziewczyny na Facebooku. Wszyscy wiemy jak działa fejs – uruchamiasz go i na dzień-dobry natrafiasz na ścianę – ścianę “newsów” różnego typu – od niegroźnych wpisów przez aktualizacje… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 19
Odwaga, ludzki umysł, gorsze dni

Odwaga, ludzki umysł, gorsze dni

Witam Cię serdecznie! Dzisiejszym artykułem zespolę w jedno 3 ostatnio poruszane, ważne tematy – odwagi, ludzkiego umysłu oraz gorszych dni. Te wszystkie serie znajdziesz klikając na linki poniżej: ► Wyższe stany – Odwaga (Część 3). ► Ludzki umysł (Część 2). ► Gorsze dni [WAŻNE!] (Część 5) – Słowo kończące. Nie wiem jak wygląda Twoje życie.… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 4
Z życia wzięte 1 – fundamenty

Z życia wzięte 1 – fundamenty

Witam Cię serdecznie! Dzisiaj jeszcze jeden artykuł. Pod jednym z poprzednich wpisów dotyczących niezwykle ważnego tematu kontekstu, świadomości i subiektywności pewien mężczyzna napisał bardzo, bardzo wymowny komentarz. Uznałem, że jest tak praktyczny, odnosi się do tak realnych i powszechnych kwestii, że nie mogę zaniedbać odpowiedzi na niego. Postanowiłem napisać artykuł będący pełną i mam nadzieję… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 93

WOLNOŚĆ OD PORNO