Witam Cię serdecznie!
Wszyscy znamy frustrację ze swojego życia. Nie jest to miłe doświadczenie ale zdecydowałem się na ten artykuł nie tylko z tego powodu.
Bowiem to przyczyny naszej frustracji mogą nas bardzo wiele nauczyć i tak jak każdy mechanizm, którym karmi się nasze ego – jeśli zostanie w pełni uświadomiony i przepracowany – w naszym życiu rozleje się fala pozytywnych skutków. Gdyż to, co jest źródłem frustracji jest również źródłem wielu innych problemów.
Frustracja jest mechanizmem dziecięcym.
Nierozwinięta, niedojrzała świadomość dziecka nie potrafi zarządzać emocjami.
Gdy np. w młodej osobie powstanie emocja gniewu (która przypominam wspomaga WEWNĘTRZNE poradzenie sobie z uczuciem bezsilności), jedyne co podpowie jej niedojrzały umysł, to wyprojektowanie gniewu na świat zewnętrzny. Młody człowiek może wtedy wdać się w bójkę (co jak doskonale wiemy nie występuje tylko w wieku dziecięcym). Odpowiedzialnością osób bardziej dojrzałych jest nauka młodego umysłu jak właściwie radzić sobie z gniewem.
Ale projekcja to nie jedyny negatywny sposób “radzenia” sobie z gniewem, którego jesteśmy uczeni. Wystarczy, że dziecko zostanie zaprogramowane negatywnością względem gniewu:
– Nie wolno się gniewać.
– Grzeczne dzieci się nie gniewają.
– Gniew jest zły/to grzech.
Itp.
Odnosząc się do poniższych wypowiedzi to według mnie to jest tak jak to jest napisane w Piśmie Świętym że są ludzie ze złego i dobrego nasienia. Swoimi uczynkami to pokazują ich czyny i słowa to pokazują. Niestety ludzie dobrzy są zmieszani z tymi patologicznymi przez co na Ziemi nie ma pokoju i co gorsza ci z początku dobrzy są często zarażani przez trupie trucizny tych ludzi którzy już od zawsze mają w sobie ten pierwiastek zła. Dlatego jestem za karą śmierci bo tak naprawdę to tylko strach przed śmiercią lub karą może powstrzymywać tych ludzi ze złego nasienia od ujawnienia kim naprawdę oni są. Co?! Doktor House ?! Po cholerę oglądałeś ten lewacki serial? Nic tam nie znajdziesz sama lewicowa propaganda! Chociaż w tym całym głupim porno jest ten + że są ładne dziewczyny. To ja może zapytam na temat, jaki jest twój stosunek do LGBT? Bo aktualnie jest to element frustracji wielu Polaków. Kościół słusznie wypowiada tej ideologii z zachodu wojnę.
Odnosząc się do poniższych wypowiedzi to według mnie
Przynajmniej zdajesz sobie sprawę, że jest to Twoja opinia, Twoja interpretacja i percepcja, a nie rzeczywistość.
to jest tak jak to jest napisane w Piśmie Świętym że są ludzie ze złego i dobrego nasienia.
A to akurat jest bzdura. No ale nie masz jak tego potwierdzić.
Ja natomiast mam.
Nie ma ludzi złych tak jak mówiłem. Każdy rodzi się na właściwym mu poziomie świadomości, który jest jedną zmienną – dobrem.
Człowiek może oddalać się od Światła ale nigdy go nie traci.
Od tego jest ta planeta – by możliwe było doświadczenie i przekroczenie każdego poziomu. To dar.
Swoimi uczynkami to pokazują ich czyny i słowa to pokazują.
Nie.
Ich uczynki i czyny to REPREZENTACJA poziomu, na którym są. Tak po prostu wygląda ten poziom.
Niestety ludzie dobrzy są zmieszani z tymi patologicznymi
Nie niestety, tylko taki był zamysł od samego początku.
Poza tym nie ma ludzi złych i dobrych, są tylko różne poziomy świadomości.
przez co na Ziemi nie ma pokoju
A więc uważasz, że to przez złych ludzi…
A za chwilę piszesz mi, że dobrze, że kościół wypowiedział wojnę…
Proszę przemyśl co w ogóle napisałeś i może dotrze do Ciebie dlaczego na Ziemi nie ma pokoju. Może dostrzeżesz własne projekcje i zmienisz się wewnętrznie, bo to JEDYNY sposób na zmianę tej planety…
i co gorsza ci z początku dobrzy są często zarażani przez trupie trucizny tych ludzi którzy już od zawsze mają w sobie ten pierwiastek zła.
Każdy ma w sobie “pierwiastek zła”, bo to wyłącznie wybór.
Każdy w dowolnej chwili może wybrać, by stać się mordercą. Nikt i nic nas przed tym nie powstrzymuje prócz naszych własnych wyborów.
Aby zaś takiego wyboru dokonać, kontekst rzeczywistości musi ulec silnemu zniekształceniu, co nazywane jest lucyferyzmem.
Żeby doszło do czynów demonicznych jak mordowanie, najpierw musi zadziałać energia lucyferyczna – tak zniekształcająca postrzeganie rzeczywistości, że zabicie innej żywej istoty postrzegamy jako najlepsze wyjście.
A w jakiej energii się poruszamy zależy wyłącznie od nas. Wyłącznie.
Dlatego jestem za karą śmierci
Więc podlegasz lucyferyzmowi, bo najlepsze wyjście widzisz w odebraniu człowiekowi życia.
A o zmianie samego siebie nie mówisz ani słowa.
bo tak naprawdę
MOCNO się zastanów czy chcesz używać słowa “prawda” w odniesieniu do tego o czym mówisz…
to tylko strach przed śmiercią lub karą może powstrzymywać tych ludzi ze złego nasienia od ujawnienia kim naprawdę oni są.
To Twoja opinia.
Gdyby strach przed śmiercią czy przed wiecznym potępieniem działał, to nie byłoby morderstw, kradzieży, etc. A są i jest ich coraz więcej.
To co proponujesz nie działa i nigdy nie zadziała, bo to co ludzi zmusza do czynów odległych od Światła Boga to m.in. strach.
Chcesz więc rozwiązać problem na poziomie, na którym powstał.
Czy Jezus, Budda, Kriszna, jakikolwiek święty mówili o mordowaniu kogokolwiek? Nie. Mówili o wybaczaniu i unikaniu tych osób.
Więc zapytaj się sam siebie skąd wytrzasnąłeś te “świetne pomysły”, bo one są na poziomie Bin Ladena, a nie dojrzałości, nie mówiąc o “dobru”, o które rzekomo tak zabiegasz.
Przypominam, że jeśli ktoś żyje na poziomie strachu nie musi oznaczać, że się wszystkiego boi.
Adolf Hitler był na poziomie 90, czyli na poziomie JAKOŚCI, którą reprezentuje m.in. żal. A jakoś się nie żalił cały czas.
Z ciekawostek – ten sam poziom reprezentuje uzależnienie od alkoholu (uzależnienie od pornografii jest tylko troszkę wyżej – na poziome 100) i koncept Boga w Starym Testamencie.
Tak – Bóg w Starym Testamencie jest tak zniekształcony, że jest na poziomie Hitlera i uzależnienia od porno.
Co?! Doktor House ?! Po cholerę oglądałeś ten lewacki serial?
Pytasz się dlaczego zrobiłem coś kilkanaście lat temu?
Oznacza to, że nie rozumiesz kompletnie tematu kontekstu. A to bardzo źle.
Nic tam nie znajdziesz sama lewicowa propaganda!
Dlaczego próbujesz mi sprzedać jakąś swoją bzdurną bajeczkę?
To Ty widzisz tam tylko lewicową propagandę.
Ja widziałem w tym serialu pierwiastek humorystyczny i dzięki temu serialowi bardzo dużo się śmiałem.
Chociaż w tym całym głupim porno jest ten + że są ładne dziewczyny.
Co!? Porno! Po cholerę oglądasz porno!? Przecież to tylko propaganda uprzedmiotowienia ludzi i zdemonizowania seksualności ludzkiej!
To ja może zapytam na temat, jaki jest twój stosunek do LGBT? Bo aktualnie jest to element frustracji wielu Polaków.
No to napisałem, że frustracja to mechanizm dziecięcy – niezwykle niedojrzały i jego źródłem nie jest nic na zewnątrz, tylko nasza własna postawa względem tego.
Poziom zgodności z prawdą tematu LGBT, o którym mówisz (czyli Twoja interpretacja tego) nie przekroczył 100. Mój stosunek jest jak do wszystkiego, co jest odległe od jakiegokolwiek poziomu zgodnego z Prawdą.
Współczuję tym, którzy cokolwiek z tym robią. Wystarczy to zaakceptować, przestać zasilać w jakikolwiek sposób (np. poprzez opór).
Gdy wyczerpie się zasilająca to energia (czyli m.in. energia frustracji Polaków), temat rozwiąże się sam.
Więc człowiek, który się tym frustruje sam to zasila… tak jak każdy inny brak w swoim życiu.
Kościół słusznie wypowiada tej ideologii z zachodu wojnę.
Czyli dalej robią to samo od setek, jeśli nie już tysięcy lat, i sądzą, że rezultaty będą inne.
To oznaka szaleństwa.
Jak mówiłem – na tej planecie wojna z czymkolwiek NIGDY jeszcze tego nie rozwiązała. NIGDY.
Więc Ty ekscytujesz się, że ja jako student oglądałem serial komediowy, a sam wypowiadasz się na temat mordowania innych ludzi, pochwalasz wojny, etc.
No brawo, brawo.
Widzisz więc źdźbło w moim oku, a pieprzonego mostu zwodzonego w swoim nie widzisz.
Co do nie zasilania Lgbt- czy nie stawianie oporu i nie walczenie, rzeczywiscie sprawi, ze sprawa sama sie rozwiaze? A np. walka z Hitlerem i niemcami? Ze Stalinem, z bolszewikami itd? Gdyby nikt z nimi nie walczyl, to Bóg wie, ile by jeszcze ludzi wymordowali. Co sadzisz Piotrek?
Ogólnie to się roześmiałem na głos i miałem ochotę iść na spacer ale dobrze, odpiszę…
Porównujesz Hitlera i Stalina, którzy wymordowali miliony ludzi z tym, że 0,001% ludzkości pociąga ta sama płeć?
Powiedz mi co tak naprawdę jest problemem? Co Cię boli w tym Lgbt? Robią Ci krzywdę? Strzelają do Ciebie? Robią Ci naloty na dom? Wysyłają do gułagów? Gazują? Grożą trzecią wojną światową?
O co chodzi? W czym NAPRAWDĘ jest problem? Bo na pewno nie w innych ludziach.
Czy to realne zagrożenie, czy kompletnie urojone i wynikające z programowania przez m.in. kościół i własny wstyd, winę oraz strach?
To raz.
Dwa – jeśli ograniczylibyśmy temat do tego, że mężczyznę pociąga mężczyzna, kobietę kobieta i ktoś sądzi, że ma dwie płcie lub jakąś trzecią lub czwartą?
I nawet jeśli uznalibyśmy, że to pewne wynaturzenie – to skąd to wynaturzenie się wzięło?
Kto najbardziej na tej planecie dopierdala się do seksualności ludzkiej i to tej najbardziej zdrowej i naturalnej? Kościół i politycy (zazwyczaj będący pod wpływem kościoła).
Więc nawet jeśli byłoby to pewne wynaturzenie, to byłoby efektem demonizowania seksualności ludzkiej przez niezdrową religijną propagandę i pranie mózgów w przeróżne sposoby.
A skoro tak, no to aby problem zniknął, najpierw musiałoby zniknąć jego źródło – czyli wszelkie negatywne wpływy oddziałujące na ludzką seksualność.
Tak jak z porno – aby problem zniknął to musimy przestać z nim walczyć ale i uczciwie, odważnie rozpoznać wszystkie powody sięgania po nie i zająć się nimi.
Sama walka, czyli tzw. nofap daje mniej niż 1% skuteczności. Uczciwa, odważna praca nad sobą (grupy 12 kroków) zwiększa szanse powodzenia do ponad 50%.
Hitler i Stalin byli realnym zagrożeniem i to dlatego, bo swój dar wpływania na ludzi wykorzystali z bardzo niskiego poziomu świadomości. Nie chciałbym być w ich skórze biorąc pod uwagę jaką sobie zgromadzili karmę. Niemniej człowiek, który chce wymordować naszych bliskich i rodaków jest realnym zagrożeniem. Bo wpływa na nasze życie.
A jaki REALNY jest wpływ tego, o czym mówicie? Konkretnie. Nie wymyślony, nie hipotetyczny, tylko TU I TERAZ. W jaki JUŻ negatywny sposób to na Was wpłynęło? Ktoś zginął, zrobił komuś krzywdę?
A czym przypadkiem walka z tymi ludźmi to nie jest robienie krzywdy im i tyle i to tylko dlatego, bo są nieco inni, niż to co się uznaje za normę? Czy więc bilans nie pokazuje, że po prostu sami ranimy innych ludzi i nic więcej?
Poznałem w moim życiu trochę gejów, lesbijek i kobiet biseksualnych. Były to wspaniałe, dojrzałe, mądre, elokwentne, pełne poczucia humoru i akceptacji oraz rozsądku osoby. Dużo bardziej, niż 90% ludzi w miejscach, w których przebywaliśmy. “Dewiacje”, które odbywają się w głowach “normalnych” ludzi są tak urojone, podłe i chore oraz nie mające nic wspólnego z rzeczywistością, że głowa mała.
Cytując pewien film – “Już tak to jest w życiu, że pierwszy zwraca na siebie uwagę idiota”. Jeśli widzieliśmy jedną czy dwie, czy 100 osób, które robiły coś głupiego, to pamiętajmy, że jest to może 1%, a zapewne dużo mniejsza część grupy. Więc projekcja zachować kretynów na większą grupę to niedojrzałe i patologiczne.
Bo gdybyśmy na podstawie zachowań najgorszych jednostek oceniali całość, no to nikt nie mógłby chodzić wolny, wszyscy siedzieliby w zakładach, bo właśnie był Hitler, Stalin – z tego co się orientuję to byli to normalni, heteroseksualni mężczyźni.
Co ciekawe największy procent pedofili jest w kościele i/lub wywodzi się z rodzin silnie wierzących.
Aby podejść nieco bardziej rozsądnie do rzeczywistości, najpierw sami zacznijmy żyć radośnie, odważnie, śmiało, chętnie i przestańmy projektować własne negatywności na świat.
Zaakceptujemy go, przestańmy z nim walczyć choć na pewien czas i z poziomu głębokiego spokoju dopiero zastanówmy się co realnie można zrobić i czy w ogóle jest sens to robić.
I wtedy ewentualnie przystąpić do działania.
Żaden milioner, żaden mądry, wspaniały człowiek, który odniósł znaczący sukces NIGDY nie mówił o walce z kimkolwiek, tylko ewentualnie o edukowaniu.
No ale jeśli dalej chcemy żyć w Średniowieczu, to nasz wybór i związane z nim konsekwencje.
Jeszcze chciałbym cos dodac. Czemu w takim razie uznajemy, ze ogladanie porno i masturbowanie sie przed ekranem komputera jest niezdrowe, zle itd? Czemu uznajemy, ze niszczy nam zycie? Czemu seks z kobieta jest zdrowy, a “seks” przed monitorem jest niezdrowy? Czemu ciagnie nas do przyrody, zieleni, do lasu, nad jezioro? Czemu na wakacje ludzie wyjezdzaja nad morza, w góry, a nie np. do blokowisk? Bo tak mamy zakodowane przez tego, który nas stworzył. Mamy zaprogramowane pewne “normalne” zachowania i tak samo mamy zakodowane odróżnianie “dobra” od “zła”. Bo chyba nie zaprzeczysz, że coś jest dla nas dobre, jak i cos jest złe. Jezeli bylo by inaczej, to nie uznawali bysmy ogladania porno, za zle dla nas. Nie uznawalibysmy, ze jest to problemem. Idac tokiem myslenia-“wszystko jest, jakie jest”, usiadzmy na dupie i nie robmy nic. Bo wszystko jest, jakie jest.
Czemu w takim razie uznajemy, ze ogladanie porno i masturbowanie sie przed ekranem komputera jest niezdrowe, zle itd?
Dlaczego mówisz w liczbie mnogiej? O kim mówisz? Kim są Ci “my”?
Mówisz o sobie i o mnie? Ja milion razy już mówiłem, że oglądanie porno nie jest złe. Ale jego oglądanie niesie za sobą takie, a nie inne konsekwencje. Bo jest jakie jest.
I mówiłem też, że wszystko może być uznane za dobre lub złe w odpowiednio zniekształconym kontekście. Każdy uzależniony podczas np. odczuwania wstydu zmienia kontekst i uznaje porno czy alkohol za dobre. A gdy odczuwają konsekwencje swojego wyboru, zmieniają kontekst i uznają to za złe. I tak w kółko nawet przez 70 lat.
Zaś Ty nie chcesz zrozumieć znaczenia kontekstu.
Poza tym używasz liczby mnogiej w odniesieniu do kompletnie nierealnych założeń wymyślonej grupy ludzi.
Czemu uznajemy, ze niszczy nam zycie?
Kto uznaje? Konkretnie.
Najczęściej uznajemy, że tak jest, bo zaczynamy dostrzegać konsekwencje tego wyboru. Albo zaczynamy rozumieć, że problemy w naszym życiu rosną, bo je zaniedbujemy i zamiast tego oglądamy porno.
Setki milionów ludzi oglądających porno nie uznaje je za złe, ani, że niszczy im życie. Wiele osób, np. na Youtube pod moimi filmami pisało mi, że porno im pomaga i że jest dla nich zdrowe i dobre.
Ale Ty jeśli wolisz uznawać, że coś Ci coś robi, no to pytanie dlaczego nie wybrać FAKTÓW?
Bo czy porno nie dzwoni do partnerki, nie jest szczere, uczciwie, nie wykonuje rzetelnie pracy? Nie. To nasze wybory i tylko nasze.
Czemu seks z kobieta jest zdrowy, a “seks” przed monitorem jest niezdrowy?
Jaki seks z kobietą jest zdrowy? Jaką kobietą?
Wiesz, że gwałt to też seks? I jest zdrowy? Nie.
Wiesz, że są ludzie uzależnieni od seksu? Są miliony ludzi niszczących sobie życie, związki, bo są uzależnieni od seksu. Powiedz im, że seks jest zdrowy.
A dlaczego seks przed monitorem nie jest zdrowy? I nie używaj tego stwierdzenia w cudzysłowie, bo masturbacja to seks, tylko z samym sobą. Jest całkowicie normalny i naturalny.
Nie jest ani zdrowy, ani niezdrowy. Jest taki, jakim go uczynisz. Seks kalibuje się idealnie na poziom graniczny. Tak jak i pieniądze.
Te dwa aspekty idealnie odzwierciedlają prawo, że w życiu mamy to, co mu sami dajemy. Pieniądze oraz seks można użyć w ogromnie szerokim spektrum jakości.
Bo seks to w ogromnym uproszczeniu przepływ energii. W założeniu powinien być to nieblokowany przepływ energii seksualnej.
Seks praktykowany z integralnością kalibruje się na 250. Czyli bardzo wysoko – na poziomie sprzyjającym życiu.
Natomiast pożądanie seksualne oparte o pragnienie posiadania kogoś to już poziom 145 – na poziomie NIE sprzyjającym życiu, ani zdrowiu. Taki seks więc NIE jest zdrowy.
Czyli to kompletnie różne światy w zależności co dodamy do seksu i z jakiej intencji go mamy.
A ponad 80% ludzkości ma seks na tym drugim poziomie jakości. Więc DLA NICH seks nie jest zdrowy.
Jeśli zaś wybierasz samotną masturbację, bo czujesz wstyd, opór, winę, żal, etc. i dodajesz je do tego, no to w przepływie uczestniczą te niskie jakości i dlatego całe doświadczenie staje się niezdrowe.
Więc mówienie, że seks jest zdrowy jest cholernie niebezpieczne, bo kompletnie pomijamy intencję, kontekest, jakość, to, co do tego dodajemy i więcej.
Jedzenie jest zdrowe? Powiedz to ludziom chorobliwie otyłym, którzy nie są w stanie normalnie funkcjonować.
Czemu ciagnie nas
Kogo???? Konkretnie!!!
O kim mówisz, człowieku? Opanuj się, bo mi tu wymyślasz jakieś bajeczki i liczysz, że wszyscy przyklaszczemy Ci i uznamy Twoje widzimisię, że obiektywną rzeczywistość!
Nikogo nigdzie nie ciągnie.
do przyrody, zieleni, do lasu, nad jezioro?
A może nareszcie troszkę konkretów?
Gdy czujesz wstyd, winę, żal, to ciągnie Cię do lasu? Gdy czujesz pożądanie to ciągnie Cię do przyrody?
Gdy masz do zrobienia pilny obowiązek w pracy to jedziesz nad jezioro?
Co Ty w ogóle wymyślasz? Dlaczego pomijasz tysiąc istotnych informacji takich jak OKOLICZNOŚCI?
Czemu na wakacje ludzie wyjezdzaja nad morza, w góry, a nie np. do blokowisk?
Zapytaj się ich, to dostaniesz odpowiedź.
Ale jeśli uznajesz, że wszyscy i zawsze… matko…
Bo tak mamy zakodowane przez tego, który nas stworzył.
Tak, oczywiście…
Jesteśmy więc bezwolnymi tworami, które robią tylko to, co mają zakodowane, bo ktoś – jakiś dureń zapisał jednemu, że ma gwałcić dzieci, a drugiemu, że ma w lipcu jechać do Kudowy-Zdrój…
Mówisz tak, pomimo, że religia, o którą chyba opierasz te informacje mówi o wolnej woli. Czyli o MOŻLIWOŚCI WYBORU. W tym co czym DLA NAS jest.
Więc masz tę wolną wolę czy nie, bo ja już nie wiem o czym Ty w ogóle mówisz? A może stworzyłeś własną religię i jeszcze się nie pochwaliłeś?
Mamy zaprogramowane pewne “normalne” zachowania i tak samo mamy zakodowane odróżnianie “dobra” od “zła”.
Naaaaprawdę?????
To dlaczego małe dziecko idzie z pedofilem? Jeśli miałoby zakodowane zło, no to by powiedziało pedofilowi, by wypierdalał na szczaw i zadzwoniłoby na policję.
Gdybyś potrafił odróżnić dobro od zła, to nie wybierałbyś porno przez 10+ lat.
Człowiek wszystko co ma zaprogramowane, ma programowane przez innych ludzi, a nie przez Boga.
Bo chyba nie zaprzeczysz, że coś jest dla nas dobre, jak i cos jest złe.
Wszystko zależy od kontekstu.
Czyli fundamentu, którego nie chcesz zrozumieć.
Zimna woda jest dla nas zła, gdy chcemy zrobić sobie gorącą kąpiel.
Gorąca woda jest dla nas zła w lato, gdy chcemy się schłodzić czy napić zimnego drinka.
Zabicie człowieka jest złe, gdy nic nam nie zrobił.
Ale staje się dobre, gdy człowiek ten zagraża naszemu życiu lub naszych bliskim, rodaków, etc.
Widzisz więc, że nic nie jest ani dobre, ani złe, tylko my sami czynimy to dobrym lub złym w zależności od kontekstu, w którym to postrzegamy.
Jeśli tego nie zrozumiesz, no to już nie mamy o czym rozmawiać i żaden Twój komentarz już nie zagości na tym Blogu.
Jezeli bylo by inaczej, to nie uznawali bysmy ogladania porno, za zle dla nas.
Idź porozmawiaj z człowiekiem, który nadal wypiera problem i spróbuj go przekonać, że oglądanie porno jest złe.
Zdziwisz się.
Nie uznawalibysmy, ze jest to problemem.
A oglądasz je jeszcze?
Idac tokiem myslenia-“wszystko jest, jakie jest”,
Nie nie nie, stop…
Nie wiem za czym Ty idziesz ale na pewno nie za tym, co ja.
Kompletnie nie rozumiesz tego stwierdzenia i nie chcesz go zrozumieć.
Kierujesz się cały czas swoim widzimisie, którego jakości, ani zgodności z prawdą ani troszkę nie chcesz zweryfikować, ani nawet poddać krytyce.
usiadzmy na dupie i nie robmy nic. Bo wszystko jest, jakie jest.
I widzisz?
Co ja mam dodać po takim stwierdzeniu?
Ja Ci mówię – nie walcz ze światem, bo to nic nie daje jak uczy nas historia od tysięcy lat.
Naucz się żyć świadomie i odpowiedzialnie, czego starają się nas nauczyć najznamienitsi przedstawiciele naszej rasy od również tysięcy lat.
Naucz się kochać, cieszyć życiem, działać odważnie, chętnie. Naucz się odczuwać spokój, bo to fundament każdej wartościowej i trwałej zmiany na lepsze i w naszym życiu, i w świecie.
I dopiero z tego poziomu spójrz na świat i zastanów się czy i jakie działania są istotne.
Ale Ty nie chcesz. Wybierasz dumę, której jakość reprezentują m.in. (abyś miał porównanie z jakiego poziomu chcesz zmieniać świat):
– Polska :)
– Porwania przez UFO.
– Ateizm.
– Mentalność ofiary.
– Środkowy Wschód.
– Skażenie olejem w Zatoce Meksykańskiej w 2010 roku.
– Żebrak uliczny.
– Kara śmierci.
– Filmy akcji z niebezpiecznymi scenami kaskaderskimi, wybuchami, gonitwami, strzelaninami, etc.
– Piercing.
– Klonowanie.
– Hazard.
– Boks.
– Poczucie, że coś się nam należy (po angielsku “entitlement”).
– Rekryminacja.
– Grupowy narcyzm.
– Nielegalna imigracja.
No, weź ze sobą te wartości i idź zmieniać świat, rycerzu.
Idź gaś pożar zapalniczką.
A poza tym – powiedz, pochwal się co zrobiłeś w świecie, by go zmienić na lepsze? By zniszczyć to całe zło jak gwałty?
No – podniosłeś dupę i coś zrobiłeś?
Cieszę się, że trafiłem na tę stronę. Właśnie zaczynam swoją drugą rundę NoFapu. Pierwsza skończyła się po 48 dniach (bardzo duży sukces dla mnie, przejście z pornociągu do normalnego życia), ale – nie zamierzam się biczować i powtarzać moja wina, moja wina, moja wielka wielka wina gdyż moje uzależnienie wybiczowało mnie przez kilka ostatnich lat bardzo porządnie. Następny cel – podwojenie poprzedniego wyniku, czyli 96 dni bez porno i masturbacji. To będzie prawie jak 100 dni Napoleona po tym jak wrócił z wygrania :P
Cieszę się, że trafiłem na tę stronę.
Miło mi!
Właśnie zaczynam swoją drugą rundę NoFapu.
No proszę. No to moje pytanie brzmi – dlaczego cieszysz się, że jesteś na tej stronie, skoro pisałem na niej wprost, że nofap nie działa?
Czy nie jest tak, że znalazłeś sobie źródło wiedzy i cieszysz się, bo masz czym karmić swój umysł i oczarowywać się, że coś zmieniasz, a tak naprawdę w kółko robisz to samo, co jak mówiłem nie działa?
Einstein powiedział dosadnie – “Robienie w kółko tego samego i oczekiwanie innych rezultatów to definicja szaleństwa”.
Pierwsza skończyła się po 48 dniach (bardzo duży sukces dla mnie, przejście z pornociągu do normalnego życia),
Naprawdę było to normalne życie przez ten czas?
Ja rozumiem, że nie oglądanie porno przez tak długi okres czasu może być sukcesem. Ale ja się pytam – co przez ten czas zrobiłeś, jak żyłeś, co przepracowałeś/uzdrowiłeś w sobie?
Bo jeśli nic, to ten “sukces” to jedynie był rezultat tego, że w Twoim życiu akurat przez ten czas nie było nic, od czego uciekałeś. Więc upadek to tylko kwestia czasu.
ale – nie zamierzam się biczować i powtarzać moja wina, moja wina, moja wielka wielka wina gdyż moje uzależnienie wybiczowało mnie przez kilka ostatnich lat bardzo porządnie.
A więc nie chcesz zrozumieć, że uzależnienie to Twój wybór. Wybór by uciekać od czegoś – problemów, emocji, bólu, dyskomfortu, etc.
Uzależnienie Cię nie wybiczowało, bo to tak jakbyś powiedział, że wybiczował Cię alkohol. No ale kto go pił? Sam się wlewał do gardła? Nie. Sami po niego sięgaliśmy.
Oznacza to WYBÓR – sami to WYBIERAMY. A to z kolei oznacza, że były i są ku temu POWODY.
Dopóki nie uświadomimy sobie wszystkich powodów i się nimi nie zajmiemy odpowiednio i od A do Z, wpadki będą nawet do końca życia.
Naturalnie konsekwencji doświadczyłeś. Ale ich nie zrozumiałeś.
Bo rolą bólu jest zwrócić naszą uwagę do WEWNĄTRZ – bo tylko tam jest źródło problemów i rozwiązań.
Następny cel – podwojenie poprzedniego wyniku, czyli 96 dni bez porno i masturbacji.
A potem znowu upadek i pewnie bardziej bolesny. I znowu coraz większe starania i męczarnia, by wytrzymać 150 dni. Potem 200. I uważasz, że to jest wolność, skoro przez cały ten czas się zmagasz?
To, co jest jasnym wskaźnikiem, że zdrowiejemy to zmniejszanie się zmagania.
To będzie prawie jak 100 dni Napoleona po tym jak wrócił z wygrania :P
Akurat porównywać się do Napoleona nie polecam, bo to był człowiek, który upadł prawie najsilniej z całej ludzkości.
Jego poziom z niebotycznie wysokiego (440) spadł właśnie po powrocie z wygnania na 160 i podczas bitwy pod Waterloo na 75. To tak jakby mistrz biegu maratońskiego wrócił z powrotem do raczkowania.
Możesz sobie żarcikować jakie to wspaniałe będzie nie oglądać porno przez 100 dni ale ja mówię wyraźnie, że nie oglądanie porno to ma być REZULTAT WEWNĘTRZNEJ PRACY, na której fundament składa się uświadomienie sobie własnych wyborów – tego, przez co sięgasz po porno, z jakich powodów i że w ogóle są to Twoje wybory, Twoje decyzje.
To raz.
Dwa – co ma wspólnego z frustracją to, co napisałeś? Dlaczego ten komentarz napisałeś pod tym artykułem? Czyżbyś przewidywał w przyszłości swoją frustrację?
Muszę cofnąć moje poprzednie słowa. To jest moja druga i ostatnia wizyta na tej witrynie.
1. O tym, że NoFap Twoim zdaniem nie działa zetknąłem się. No cóż, różne ludzie mają poglądy. Jedni wierzą, że Ziemia jest płaska, inni że NoFap to placebo.
2. Oczywiście, że to potężne źródło wiedzy. Dziesiątki, setki, tysiące wzajemnie motywujących się ludzi na redditowej desce NoFapu to najlepsze wsparcie jakie może dostać uzależniony.
3. To było normalne życie. Bez fobii społecznej, bez unikania kontaktu wzrokowego na ulicy czy podczas rozmowy, bez tracenia wielu godzin tygodniowo na piksele na ekranie. I z zajebistą pewnością siebie.
4. Uzależnienie NIGDY nie jest niczym wyborem. Nikt nie chce się nigdy uzależnić od czegokolwiek. Naprawdę mi sugerujesz, że 11 letniego mnie nie kierowała zwykła dziecięca ciekawość, zainteresowanie tym tematem tylko wybór? Ot tak stanąłem sobie przed lustrem i postanowiłem “Zamierzam uzależnić się od pornosów”.
5. Jeżeli po 100 dniach przytrafi się klęska to trudno. Trzeba zacisnąć zęby, wyciągnąć wnioski co doprowadziło do porażki i spróbować od nowa. Każdy dzień bez uzależnienia jest dniem zwycięskim.
6. Dodałem tutaj komentarz, ponieważ ten wpis jest najnowszy. Mam szukać jakiegoś przed roku, dwóch lat i mieć jedną milionową szans na to, że inny czytelnik wejdzie ze mną w dyskusję albo chociaż to przeczyta?
Jako, że mamy całkowicie inny pogląd na tę sprawy nie widzę sensu wchodzić sobie w drogę. Na przyszłość – nie traktuj ludzi, którzy poświęcili swój czas na napisanie komentarza jak intruzów (no chyba, że nie chcesz tutaj jakichkolwiek komentarzy). Żegnam.
Muszę cofnąć moje poprzednie słowa.
Nic nie musisz. Wszystko wybierasz. Tak jak i nie musisz oglądać porno, tylko to wybierasz.
A teraz wybierasz to co wybierasz, bo zetknąłeś się z innym poglądem i to osoby, która twierdzi, że postępujesz niewłaściwie.
Pojawiła się duma, opór i na tej podstawie dokonałeś wyboru.
To samo z siebie pokazuje, że wybór jest niewłaściwy. Bo to co prowadzi do uzależnienia to m.in. właśnie ta duma i opór. A teraz sam się ich trzymasz.
Ponadto nie zgadzasz się ze specjalistą od temat uzależnienia od pornografii…
To tak jakby pacjent nie zgadzał się z diagnozą lekarza i sądził, że wie lepiej…
To jest moja druga i ostatnia wizyta na tej witrynie.
Tak jak coś Cię zaboli w życiu i uciekasz w pornografię, tak uciekasz z tego serwisu, bo Cię zabolał mój komentarz.
Prawda boli i nas wyzwoli.
Od lekarza też byś uciekł, gdyby powiedział Ci prawdę, że jesteś chory i to co robisz nie da Ci wyzdrowienia?
1. O tym, że NoFap Twoim zdaniem nie działa zetknąłem się. No cóż, różne ludzie mają poglądy.
Ach, więc jesteś na tyle zaślepiony, że sądzisz, że to pogląd. To nie pogląd. To FAKT.
Skuteczność nofap nie wynosi nawet 1%. To FAKT.
Zaś Ty Z WŁASNEGO DOŚWIADCZENIA wiesz, że nofap nie działa. I nie zależy to od tego jak bardzo się starasz.
Jakie wnioski wyciągnąłeś z wpadki? Dlaczego do niej doszło? Co z tym zrobisz? Jakie nowe działania podejmiesz?
Jedni wierzą, że Ziemia jest płaska, inni że NoFap to placebo.
Nofap to nie placebo, tylko to po prostu niewłaściwe podejście. Dlaczego wyjaśniam dokładnie w artykule.
I ja nie muszę wierzyć, ja to wiem.
Poza tym efekt placebo to bardzo potężna sprawa.
2. Oczywiście, że to potężne źródło wiedzy.
Jakiej wiedzy? Konkrety.
Większość źródeł wiedzy na tej planecie to stek bzdur.
Dziesiątki, setki, tysiące wzajemnie motywujących się ludzi na redditowej desce NoFapu to najlepsze wsparcie jakie może dostać uzależniony.
TO jest opinia, a nie fakt.
Znajdź artykuł na temat dlaczego nofap nie działa i przeczytaj dlaczego, a nie domyślaj się i wyobrażaj sobie tego co mogłem powiedzieć, by pasowało Twojej wizji.
Ja to wiem z doświadczenia setek ludzi, z którymi współpracowałem i u ŻADNEGO nofap nie zadziałał.
Setki, tysiące ludzi też się wzajemnie motywuje do ciężkiej pracy w każdym obszarze życia, a pozytywne rezultaty osiąga 1% albo mniej.
Poza tym jeśli Ty wybierasz rady tysięcy ludzi z marnymi rezultatami, a nie rady specjalisty z fantastycznymi rezultatami…
To tak jakbyś wybierał rady gimnazjalistów, a nie trenera olimpijskiego.
Potężnym źródłem wiedzy jest mój serwis – Blog oraz Program. A nie coś co wypisuje tysiące losowych osób, o których nic nie wiesz i pojęcia nie masz o ich rezultatach.
3. To było normalne życie. Bez fobii społecznej, bez unikania kontaktu wzrokowego na ulicy czy podczas rozmowy, bez tracenia wielu godzin tygodniowo na piksele na ekranie. I z zajebistą pewnością siebie.
Brak fobii, patrzenie ludziom w oczy i nie oglądanie porno to jeszcze nie definicja normalnego życia.
A jednak z jakiegoś nieuświadomionego powodu znowu wybrałeś porno.
Bo coś ujawniło się z Twojej podświadomości i/lub pojawił się problem, z którym nie chciałeś się zmierzyć.
Użyłeś czasu przeszłego – “To BYŁO normalne życie” – więc to, przez co unikałeś kontaktu wzrokowego, traciłeś godziny na piksele na ekranie i nie miałeś pewności siebie znowu wyszło z Ciebie, bo cały czas w Tobie jest.
Gdyż nie wykonałeś wewnętrznej pracy, by się z tego oczyścić.
4. Uzależnienie NIGDY nie jest niczym wyborem.
A to mit i to bardzo niebezpieczny.
Ależ oczywiście, że jest to wybór. Bo co – porno samo się włącza i ogląda? Nie. Ty to robisz – Ty to wybierasz.
A że jesteś kompletnie nieświadomy PRZYCZYN, sądzisz, że nie jest to Twój wybór.
Ale nieświadomość nie zwalnia z odpowiedzialności.
Wierząc w to i to mocno jak widać, pokazuje jak mały poziom zrozumienia reprezentujesz i zapewne ci co Cię motywują.
Gdybyś poedukował się na temat nawyków, których zrozumienie jest krytyczne, dostrzegłbyś, że KAŻDY nawyk to wybór i to dokonywany na podstawie tzw. zapalników, z których każdy jest WEWNĘTRZNY.
A także WYBRANE działanie prowadzić ma do konkretnego REZULTATU. I dopóki ten rezultat, ta KORZYŚĆ jest dla nas priorytetowa, to ZAWSZE w konkretnych okolicznościach wybierzemy porno. A te okoliczności trzeba sobie przede wszystkim uświadomić.
Nikt nie chce się nigdy uzależnić od czegokolwiek.
To prawda.
Ale robienie czegoś nieświadomie nie zwalnia nas z odpowiedzialności i doświadczenia konsekwencji swoich wyborów.
Naprawdę mi sugerujesz, że 11 letniego mnie nie kierowała zwykła dziecięca ciekawość,
Gdybyś jako 11-letnie dziecko wypił benzynę, bo byłeś ciekawy jak smakuje, to miałoby Ci się nic nie stać, bo nie wiedziałeś, że to niebezpieczne?
Ależ stałoby Ci się i to bardzo poważnie. Czy chciałeś sobie zrobić krzywdę? Nie.
Zaś jak tłumaczę w darmowych filmach – wpływ porno jest bardzo niebezpieczny, bo rozłożony w czasie. Początkowo jego wpływ jest niedostrzegalny.
A nawyki i tak są tworzone.
I dziecięce nawyki przenoszą się na życie dorosłe, bo nawyk raz zapisany w mózgu działa cały czas. Niezależnie od logiki, racjonalności i pamięci.
Natomiast już istniejący nawyk część racjonalna umysłu tłumaczy sobie, usprawiedliwia i obudowuje w kontekst, by pasował do tego, w co wierzymy – jaki mamy poziom percepcji.
Zaś nieświadomości następnie zaczyna bronić umysł racjonalny. Dlatego wierzysz, że oglądanie porno to nie wybór. Ależ to jest wybór, tylko nieświadomy.
Dlaczego dochodzi do uzależnień również mówię w filmach. Oraz tłumaczę, że to bardzo nowe uzależnienie i nadal znikomy procent ludzi w ogóle orientuje się, że istnieje i że każdy jest na nie podatny, bo porno powszechnieje coraz bardziej.
zainteresowanie tym tematem tylko wybór?
Nie wiem co Tobą kierowało w wieku 11 lat. Ciekawość czy to, że ktoś Ci to pokazał…
Niezależnie od tego Twój umysł, tak jak umysł każdego człowieka, nie był w stanie odróżnić zdjęć i filmów od rzeczywistości i dlatego w tym “utknąłeś”.
Zacząłeś to wybierać, bo poczułeś bardzo wysoką energię pożądania. Podobało Ci się to. I w stanach niższej energii – gorszego samopoczucia – wracałeś do stanu wyższego.
I tak zaczęły się tworzyć nawyki ucieczkowe. Ale to, co ograniczało stan wyższy nadal w Tobie było, jest i gromadziło się oraz cały czas się gromadzi w coraz większych ilościach.
Wraz z tym coraz więcej osób i sytuacji zaczęło to z Ciebie wyciągać. Nie mówiąc o Twojej psychice, która sama z siebie dąży do detoksu.
Więc krytyczne są do rozpoznania i zajęcia się m.in. sytuacje, gdy Twój poziom energii jest niższy – gdy np. czujesz wstyd, winę, apatię, opór, żal, strach, frustrację, stres, niepewność, brak poczucia bezpieczeństwa i wiele więcej.
Ot tak stanąłem sobie przed lustrem i postanowiłem “Zamierzam uzależnić się od pornosów”.
Nie.
Obejrzyj darmowe filmy, w których to dokładnie tłumaczę, a nie twórz mi tu bajeczki.
5. Jeżeli po 100 dniach przytrafi się klęska to trudno.
Nie trudno, tylko konieczne jest uświadomić sobie PRZYCZYNY oraz to, że to był Twój wybór.
Bez tego pozostaje Ci bezsensowne zmaganie i trzymanie kciuków.
Bo gdy znowu dojdzie do tej sytuacji, znowu podejmiesz tą samą decyzję. To nieuniknione.
Trzeba zacisnąć zęby, wyciągnąć wnioski co doprowadziło do porażki i spróbować od nowa.
Więc nie trzeba zaciskać zębów, tylko stać się świadomym przyczyn i się nimi zająć.
A jeśli chcesz w kółko robić to samo i liczyć na inne rezultaty, to zdaje się, że już mówiłem, że to definicja szaleństwa.
Każdy dzień bez uzależnienia jest dniem zwycięskim.
Jeśli w tym czasie nie wykonujemy odpowiedniej, wewnętrznej pracy, to dzień bez uzależnienia nic nie znaczy.
Wrócić do tak samo silnego uzależnienia można i po 1000 dni “trzeźwości”. I co wtedy? Będziesz się cieszył, że byłeś “trzeźwy” 999 dni?
Mnóstwo ludzi mi pisało, że porzucali pracę nad sobą, bo poczuli się lepiej. I nagle dostaję wiadomości typu – “Piotrze, pomóż! Było tak pięknie, niedługo pobieram się z moją ukochaną, a znowu oglądam porno!”
6. Dodałem tutaj komentarz, ponieważ ten wpis jest najnowszy.
Czyli jak rozmawiasz z ludźmi to wtrącasz co chcesz do tego, o czym aktualnie mówią, bo akurat o tym mówią i jest to wygodne?
Mówią o pracy, a Ty wtrącasz temat pomarańczy, bo chcesz pogadać o pomarańczy?
Mam szukać jakiegoś przed roku, dwóch lat
Tak. Masz znaleźć artykuł na temat, o którym chcesz się wypowiedzieć.
i mieć jedną milionową szans na to, że inny czytelnik wejdzie ze mną w dyskusję albo chociaż to przeczyta?
Tak. Bo jeśli chcesz rozmawiać na dany temat, to piszesz pod tym tematem.
Gdy chcesz przeczytać książkę o działaniu kondensatorów to idziesz na dział o żarówkach, bo jest większy?
Jeśli chciałbyś wdać się z kimś koniecznie w dyskusję, to trzeba było napisać ten komentarz na Onecie pod artykułem o tym co tam ostatnio piszczy w polityce.
To przeczytało dziesiątki tysięcy ludzi i na pewno ktoś by z Tobą pogadał.
Ale z jakiegoś powodu wszedłeś na profesjonalny serwis dotyczący wychodzenia z uzależnienia. I chcesz robić po swojemu.
A przypominam, że uzależniony jesteś, bo właśnie robisz po swojemu, a nie to, co niezbędne.
Bez tego na tym i każdym innym Blogu byłby kompletny chaos. Twoja wygoda spowodowałaby, że ten kto faktycznie chce znaleźć tematyczną dyskusję nie miałby pojęcia gdzie szukać. Bo pod każdym artykułem byłyby dyskusje na losowe tematy.
Dlatego np. w bibliotece są kategorie książek. Bo wiesz gdzie iść po książkę na konkretny temat. I w tej alejce jeśli kogoś spotkasz, to osobę zainteresowaną tym tematem.
A gdybyś książki odkładał gdzie Ci się podoba, to z biblioteki zrobiłby się burdel.
Jeśli ktoś będzie chciał znaleźć dany temat, to go wyszuka. I wtedy znajdzie Twój komentarz w odpowiednim miejscu.
Gdybyś więc uszanował to miejsce, które TY odwiedziłeś i jesteś tu gościem i napisał swój komentarz pod artykułem dotyczącym nofap i dlaczego nie działa oraz go przeczytał, wiele stałoby się jasne. Pomógłbyś sam sobie. Ale to Ty nie wyszukałeś odpowiedniego artykułu. I dlaczego? Ze strachu, że nikt nie przeczyta Twojego komentarza.
A poza tym teraz rozmawiasz ze specjalistą, więc chyba lepiej trafić nie mogłeś.
No ale wybierasz obrażać i trzymać się swojej racji.
Jako, że mamy całkowicie inny pogląd na tę sprawy
To co Ci mówię to nie pogląd, tylko fakty i ogromne doświadczenie.
Poglądami kierujesz się Ty.
I nawet nie mówisz co jest źródłem Twojej wiedzy. Ot tylko powtarzasz to, co święcie uważasz za prawdę.
nie widzę sensu wchodzić sobie w drogę.
A bo uważasz, że ja Ci wchodzę w drogę…
No tak – skoro jesteś zbyt dumny, by zrozumieć, że rozmawiasz z profesjonalistą i to unikalnym, bo sam to przeszedł i współpracował oraz pomógł setkom innych uzależnionych…
Ja Ci staram się wyjaśnić gdzie tkwi błąd w Twoim postępowaniu, dlaczego doszło do wpadki i dlaczego znowu dojdzie, i znowu. Chcę Ci pomóc, bo ja wiem co działa, a co nie.
A Ty sądzisz, że ja Ci wciskam swoje poglądy i Twoje są tak samo mądre jak moje.
Ale nie są, bo moja mądrość wynika z doświadczenia i to nie tylko pracy nad sobą przez wiele lat ale i z setkami innych osób.
Ty wolisz swoją rację, bo ileś tam tysięcy ludzi Cię dopinguje. A niech i sobie dopingują! Pytanie czy Ty wolisz ten doping, czy skutecznie wyzdrowieć?
Jeśli to ignorujesz, no to idź słuchaj się tych, którzy sobie nie poradzili lub zmagają się każdego dnia.
Bo takich co się zmagają, motywują ale efektów nie mają jest najwięcej na tej planecie.
W takiej sytuacji nie dziwię się, że mówisz, że wchodzę Ci w drogę.
Pytanie gdzie ta droga Cię zabierze?
Na przyszłość – nie traktuj ludzi, którzy poświęcili swój czas na napisanie komentarza
Och, poświęciłeś czas na napisanie komentarza… o matko ale poświęcenie!
Ja też poświęciłem czas, by Ci pomóc. Z własnego wyboru. I stworzyłem ten cały Blog, za co JA PŁACĘ, by dzielić się wiedzą.
Pracuję nieprzerwanie od ponad 4 lat, nieraz po kilkanaście godzin na dobę, by pomagać, rozwiewać niebezpieczne mity, naprowadzać, korygować ludzi chorych i kompletnie nie mających pojęcia co robić i jak. I robię to za darmo tak jak i teraz nie chcę od Ciebie nawet złotówki za BARDZO wartościową wiedzę.
A Ty napisałeś komentarz i to pełen niebezpiecznych iluzji. Mogłem go olać ale tego nie zrobiłem dla m.in. Twojego dobra.
jak intruzów
A, widzimy dalszy ciąg bajeczki, którą sobie wymyśliłeś na podstawie dumy i oporu, które odczułeś.
Uważasz, że ja Cię traktuję jak intruza…
Ja Cię traktuję jako pogubionego człowieka, który ma ciężką przypadłość i robi coś, czego skuteczność jest minimalna, a rozwiązanie setki razy bardziej skuteczne ignoruje.
(no chyba, że nie chcesz tutaj jakichkolwiek komentarzy). Żegnam.
Nie obchodzą mnie komentarze, tylko prawda.
A jeśli ludzie będą się obrażać, gdy usłyszą prawdę no to ich problem, nie mój.
Na tym Blogu mógłby nikt nic nie pisać ale jeśli wszyscy by korzystali z tej wiedzy i zdrowieli, przestawali cierpieć, no to dla mnie byłby to największy sukces mojego życia.
Pamiętaj, że najskuteczniejsze leki są gorzkie.
Słodka bułka z lukrem to nie wartościowy posiłek pomimo, że na jego widok cieknie Ci ślinka i czujesz się dobrze przez 5 minut po jego zjedzeniu.
Ja nie będę Cię klepał po główce, bo jak sam mówisz – od tego masz tysiące innych ludzi na Reddit-cie. Ja twardo i stanowczo ukazuję Ci po prostu błędy, które popełnia praktycznie każdy uzależniony.
A są to poważne błędy i bardzo poważne mity – niezrozumienia, zniekształcenia, urojenia, których utrzymywanie nie doprowadzi do trwałego wyzdrowienia.
Mam się cieszyć, że robisz coś, co WIEM, że nie działa? Dlaczego miałbym się cieszyć? Byłbym wtedy sadystą!
Oczywiście nie neguję tego, że wziąłeś się za siebie, by nie oglądać już porno. Nie wypierasz, że to problem i jest to bardzo istotne. Ale to zdecydowanie za mało. To dopiero sam początek – start.
Fundamentem tego, dlaczego nofap nie działa jest prosty fakt, że to po prostu za mało. Nie oglądanie porno to ma być REZULTAT PRACY NAD SOBĄ, a nie sukces sam w sobie. I ogromną częścią tej pracy jest WEWNĘTRZNE OCZYSZCZANIE z tego, co w Tobie zalega.
Ja rozumiem, że dla osoby, która nigdy nie ćwiczyła to samo pójście na siłownię to już jest ogromny sukces. A jak zacznie ćwiczyć biceps to już w ogóle.
Ale czy jest sens denerwować się na trenera, który podszedł do Ciebie i mówi Ci – “Słuchaj – jeśli chcesz mieć silne całe ciało, to ćwiczenie bicepsa to zdecydowanie za mało”?
Nie ma sensu denerwowanie się i unoszenie dumą. To bardzo ważna uwaga. Pytanie tylko czy ta osoba woli mieć rację, czy ładnie zbudowane całe ciało?
Jeśli wybierze swoją rację, no to będzie miała potężny biceps i chudziutkie nóżki.
Tak samo w kwestii uzależnienia – może i nofap pomoże w jednej czy dwóch kwestiach ale co z wieloma innymi?
Ja rozumiem, że wszyscy Twoi znajomi mogliby Cię dopingować – “Super, że poszedłeś na siłownię, brawo!” No ale ileż można się z tego cieszyć? Przysiady same się nie zrobią. Brzuszki same się nie zrobią. Sztanga sama się nie wyciśnie. Dziesiątki innych ćwiczeń same się nie rozplanują i nie wykonają. Nie mówiąc o błędach, których popełnimy w trakcie ćwiczeń ogromną ilość.
A jak przestaniesz wykonywać ćwiczenia, no to nie masz zaciskać zębów, tylko odkryć przyczyny i się nimi zająć.
Jeśli zaś ćwiczenia wykonujemy niepoprawnie, no to trzeba się liczyć, że prędzej czy później dojdzie do poważnej kontuzji.
Był taki odcinek dr Housa, że kobieta powiedziała, że inhalator, które jej przepisano nie działa. House zapytał czy na pewno dobrze go używa. Obrażona powiedziała, że oczywiście. Mimo to poprosił, by jednak pokazała. No i pokazała – używała inhalatora jak dezodorantu – psikała się pod pachą.
Z mojej perspektywy nofap to właśnie psikanie się inhalatorem za uszami. Część leku wciągniemy ustami ale to zdecydowanie za mało.
Możesz sobie krążyć po internecie i mówić ludziom jaki to Napoleon z Ciebie. Ale na tym serwisie dostajesz prawdę prosto w oczy. Twardą. Niezachwianą. Konkretną. Uzdrawiającą. Pozytywną. Bolesną. Im bardziej boli, tym lepiej, bo ujawnia więcej nagromadzonego w podświadomości oporu.
Zapewne w swoim życiu korzystasz z rad na temat pieniędzy, które dali Ci Twoi rodzice, znajomi, etc. A ile z tych osób zarobiło naprawdę poważne kwoty?
Z ilu rad np. Donalda Trumpa, Henry-ego Forda i tysięcy innych miliarderów i multi-, multi-, multimilionerów korzystasz?
Bo gdyby rady, których słuchasz działały, te osoby byłyby majętne oraz Ty.
W kontekście tematu wychodzenia z uzależnienia, multimilionerem jestem ja.
Był w Ameryce, bo już nie żyje, pewien doktor, który udokumentował DZIESIĄTKI TYSIĘCY wyzdrowień z najcięższych chorób. Najważniejszym elementem terapii było PEŁNE odstawienie cukrów. Odstawienie cukrów było tym, co przynosiło największe pozytywne efekty. Oszałamiające! Okazało się, że zrezygnowanie z cukru w monumentalny sposób pomagało w przywróceniu zdrowia. Naturalnie nikt nie wziął go na poważnie, bo większość innych lekarzy wolała dalej wierzyć w swoje teorie pomimo, że mieli przed oczyma dziesiątki tysięcy dowodów na coś, o czym jeszcze nie słyszeli. I ich pacjenci również nie spróbowali, bo słuchali się rad “swoich lekarzy”. Wybierali więc swoją rację, zmaganie, drogie i nieraz bolesne terapie i chemioterapie. I oczywiście nie zrezygnowali z cukru nawet by sprawdzić ile jest w tym prawdy.
Jeśli chcesz wiedzieć jaki masz procent szans na wyzdrowienie – skontrastuj to, co robisz z 12-toma krokami dowolnej z grup Anonimowych, np. Anonimowych Alkoholików czy Seksoholików.
Procent wyzdrowień w tych grupach przekroczył 50% na całym świecie. Więc to kilkadziesiąt razy większa szansa na wyzdrowienie, niż nofap. Oczywiście możesz połączyć jedno i drugie.
Więc zobacz co jest do zrobienia, bo jest i to sporo. Każdy z 12-tu kroków to często ogrom wewnętrznej pracy i trochę na zewnątrz. Nie ma tam słowa o powstrzymywaniu się na siłę i dopingowaniu.
Ale jeśli nofap to wszystko, co wybierzesz, by sobie pomóc, no to swojego problemu wg mnie nie traktujesz poważnie.
Nie oczekuję, że będziesz do mnie pałał sympatią po tym, co Ci powiedziałem i nie powinieneś.
Bo to jak podchodzisz teraz do tego jest elementem mechanizmu uzależnienia. To jak się poczułeś to efekt tego, co utrzymywałeś na swój temat pewnie przez większość życia. I aby wyzdrowieć, tym trzeba się zająć. Bo jeśli czułbyś kompletny spokój i podszedł racjonalnie do tego, co mówię – nie dałoby się zanegować wartości tego, ani skuteczności. A jeśli mimo to to negujesz i uważasz za moją opinię, za wchodzenie Ci w drogę, za traktowanie Cię jak intruza… to po prostu absolutna nieprawda.
Kryzys jest ZAWSZE darem, bo pokazuje nam, że do dokonania są zmiany. A Ty nie chcesz dokonać zmian, a dalej robić to samo, tylko mocniej. I się porównywać do Napoleona, który ostro przerżnął i przez którego głupią dumę zginęło tysiące ludzi.
To co czerpiesz ze swojego podejścia to akceptacja innych ludzi – ten cały doping. Szukasz tego, bo nie czułeś tego pewnie przez większość swojego życia.
Ale to masz dać sobie sam.
Grupy 12 kroków charakteryzują się bezwarunkową akceptacją i miłością. Przebywanie w tej energii jest niezbędne, a tego nie daje Ci reddit. Bo to jest w Tobie.
Ale to nie może zastąpić pracy, która jest do wykonania. Konkretnej i którą trzeba zaplanować.
Piotrze jak czytam Twoje komentarze to normalnie rozwalasz system i aż szkoda mi jak ktoś woli stawiać na Swoim chociaż sam tak robiłem.Ty potrafisz wyciągnąć te wszystkie emocje i w końcu ktoś odpuści dumę i posłucha Twoich rad.Biore się do pracy i obiecuje, że będę wolny od tego reżysera,do którego mega się przywiązałem.Poczułem trochę ból,ale dzięki temu zrozumiałem, że wchodzę na strony,które nic mi nie dają a tylko umysł lubi te szokujące,obrzydzające treści.Właśnie miałem Ci napisać, że mój umysł bardzo lubi adrenalinę i np ślina ją wzbudza lub coś obrzydliwego.Faktycznie nie wchodzę na te strony,by zobaczyć nowe sceny lecz umysł potrzebuje narkotyku czyli kopa dopaminy i tej adrenaliny.Dodam,że to co na filmach podoba się umysłowi na żywo by mnie obrzydziło,bo próbowałem z ciekawości.
i aż szkoda mi jak ktoś woli stawiać na Swoim chociaż sam tak robiłem
Każdy ma wolną wolę i odpowiada za swoje wybory. Ja mogę to tylko uszanować.
Faktycznie nie wchodzę na te strony,by zobaczyć nowe sceny lecz umysł potrzebuje narkotyku czyli kopa dopaminy i tej adrenaliny.
Umysł niczego nie potrzebuje, bo umysł to paplające radio. Radio nie ma potrzeb.
To co widzisz w umyśle – te “potrzeby” mylisz z korzyścią jaką przynosi TOBIE, a nie umysłowi, oglądanie porno.
A tą korzyścią jest tłumienie. Dopamina i adrenalina tłumią emocje. O nic innego nie chodzi.
Dodam,że to co na filmach podoba się umysłowi na żywo by mnie obrzydziło,bo próbowałem z ciekawości.
Umysłowi nic się nie podoba, tak jak i radiu – ono nie ma potrzeb, upodobań, etc.
To Ty oglądasz to, bo adrenalina i dopamina tłumią emocje bardzo, bardzo silnie i do tego dążysz poprzez oglądanie porno.
Nawet próbowałeś tego w rzeczywistości, bo tak nie rozumiałeś tematu nawyków. Nie chodzi o działanie, tylko o korzyść.
Mówiłem, że jakby żucie starych skarpet tłumiło emocje, to na świecie byłyby setki milionów ludzi żujących skarpety, a obok nich ludzie palący papierosy.
Piotr ma rację nofap nie działa i wiem to po sobie,bo próbowałem setki razy i to była tylko walka z samym porno zamiast zająć się prawdziwymi przyczynami.Teraz już prawie rok jestem wolny,ale nie walczę z tym i nawet czasem z ciekawości wejdę na jakąś stronę,ale już bez masturbacji i od razu oczyszczam się z emocji.Kiedyś potrzebowałem całego dnia,żeby uwolnić emocje winy a teraz to wystarczy kilkanaście minut.Trzeba znaleźć prawdziwą przyczynę sięgania po porno,a nie liczyć dni i sądzić, że magicznie się zmienimy.Ja przez 8 miesięcy codziennie medytuje kilka razy i oczyszczam się z emocji i wchodząc na tą drogę zamierzam to robić do końca życia.Nie odpuściłem ani jednego dnia i w dzień w dzień pracowałem nad swoim wnętrzem.
nawet czasem z ciekawości wejdę na jakąś stronę
To nie ciekawość, tylko antycypacja nagrody nieuświadomionego nawyku/nawyków.
“Ciekawością” Twój umysł racjonalizuje to, byś zrobił to, poprzez co osiągana jest nawykowa korzyść.
A więc gdy pojawiła się “ciekawość”, zadziałał nawyk – obecna była wskazówka.
Masz rację,bo wchodzę tylko tam gdy pojawia się nowa scena.Ogólnie nie obwiniam się za to,bo tylko sprawdzam strony z jednym reżyserem porno.Właśnie nie wiem jak rozmontować ten nawyk,bo np mogę przez miesiąc nie wchodzić na tą strone,a potem zajrzę,by zobaczyć nowe sceny.Poza tym pisałeś,że nie w oglądaniu porno leży problem lecz w tym dlaczego po niego sięgamy więc jeśli ktoś ogląda filmy bez tłumienia emocji i jeszcze dodaje pozytywnosc to raczej nie szkodzi takie coś?
Odchodząc od tematu ostatnio czytam książkę Hawkinsa “Technika Uwalniania” i było tam napisane,że im więcej miłości czujemy w sobie tym mniej ciągnie nas np do zaspokajania potrzeb seksualnych.Faktycznie może tak być,bo mnie nie ciągnie do seksu takiego bez uczuć, żeby tylko zaspokoić swoje potrzeby.Jestem bez orgazmu 8 miesięcy i chyba to nie szkodzi zdrowiu co?
Jak widzisz – to, co napisałeś w przedostatniej wiadomości – “mam takie ostatnie ważne pytanie”.
Twój umysł cały czas paple, a Ty przepisujesz to bez odpowiedzialności.
I wciskasz mi kit, że to ostatnie pytanie pomimo, że doskonale wiesz, że nie.
Masz rację,bo wchodzę tylko tam gdy pojawia się nowa scena.
1. To nie “tylko”.
2. To uzależnienie.
Ogólnie nie obwiniam się za to,bo tylko sprawdzam strony z jednym reżyserem porno.
Nie ważne.
Właśnie nie wiem jak rozmontować ten nawyk,
Wiesz ale nie robisz tego, co niezbędne, bo się przywiązałeś do filmów tego reżysera.
Umysł mówi “nie wiem” pomimo, że masz cały Program, który obejmuje m.ni. jak nawyk rozpoznać i “rozmontować”.
bo np mogę przez miesiąc nie wchodzić na tą strone,a potem zajrzę,by zobaczyć nowe sceny.
Po raz kolejny powtarzam, że NIE wchodzisz tam, by obejrzeć nowe sceny.
Ta ciekawość to racjonalizacja, która nie ma nic wspólnego z faktycznym powodem.
Wchodzisz tam, by oglądając to uciec od poczucia braku.
Poza tym pisałeś,że nie w oglądaniu porno leży problem lecz w tym dlaczego po niego sięgamy więc jeśli ktoś ogląda filmy bez tłumienia emocji i jeszcze dodaje pozytywnosc to raczej nie szkodzi takie coś?
Szkodzi tak samo mocno jak każda sesja z porno. Bo tłumione jest to, czego nie chcesz czuć i sygnały seksualne przepalają Ci mózg.
A nawyk(i) pozostaje nierozpoznany, więc Twoja niechęć do tego, od czego uciekasz powoduje, że unikać i sabotować będziesz (już to robisz) to, co to z Ciebie wyciąga – np. wejście w relację.
Co Twój umysł też racjonalizował (“nie jestem gotowy”).
To co jest do zrobienia to wykonanie notatek – szczere i uczciwe zmierzenie się z prawdą – “DLACZEGO sięgam po porno?”, “Co czuję?”
Jeśli napiszesz “Chęć obejrzenia tego” to nie rozumiesz tematu nawyków.
Częścią tego, co jest do zrobienia jest uwalnianie energii przywiązania.
Ty nie chcesz puścić się tego reżysera i jego filmów, bo masz z tego korzyść.
Odchodząc od tematu ostatnio czytam książkę Hawkinsa “Technika Uwalniania” i było tam napisane,że im więcej miłości czujemy w sobie tym mniej ciągnie nas np do zaspokajania potrzeb seksualnych.
Bo nie istnieje coś takiego jak potrzeba seksualna, którą można zaspokoić. Tak jak nie można zaspokoić oddychania. To po prostu mechanizm zwierzęcy, który można przekroczyć.
Miłości się nie zaspokaja, bo już jest kompletna. Nie szuka na zewnątrz, tylko daje. Daje i nie oczekuje w zamian.
Dlatego w życiu osoby naprawdę kochającej jest coraz więcej dobrego, bo ona DODAJE do życia to, co pozytywne, a życie to zwraca pomnożone.
A “zaspokajanie potrzeb” to nieskończony mechanizm zasilania poczucia braków i w ten czy inny sposób dążenie, by to poczucie zniknęło. I tak wiele osób postępuje całe życie.
Faktycznie może tak być,bo mnie nie ciągnie do seksu takiego bez uczuć,
A ciągnie Cię w ogóle do jakiegoś seksu?
żeby tylko zaspokoić swoje potrzeby.
A jakie masz potrzeby?
Nie musisz odpowiadać na te dwa pytania mi. Odpowiedz sobie.
Jestem bez orgazmu 8 miesięcy i chyba to nie szkodzi zdrowiu co?
Ważne jest to czego efektem jest to, że nie miałeś orgazmu przez 8 miesięcy – świadomy wybór oparty o spokój, akceptację, radość czy raczej opór, wstyd, awersja do podjęcia się działań prowadzących do seksu?
Poza tym to zdecydowanie za mało – brak orgazmu – by powiedzieć czy i co Ci szkodzi. A skąd ja mam wiedzieć co robiłeś W SOBIE przez ten czas? Jaką energię czułeś, czy się jej opierałeś, czy nie, jakie miałeś dążenia, intencje, w jaki sposób wykorzystywałeś energię, etc.?
Na to również nie musisz mi odpowiadać, tylko odpowiedz sobie – szczerze i uczciwie.
Witaj Piotrze. Pozornie nie na temat, ale tylko pozornie, bo ja jestem tym sfrustrowany, ale do rzeczy. Zbliza sie kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Czy twoim zdaniem, samo powstanie, jak i to, co sie dzialo podczas tego powstania, to po prostu taka zbiorowa karma? Czy to, co sie tam dzialo to jak ty to nazywasz- było takie jakie było? Ani złe, ani dobre. Wierze, ze jest ci ten temat( powstania) znany, chociaz w jakims malym procencie. Czy wedlug ciebie wrzucanie noworodkow w ogien i rozbijanie ich glowek o sciane, to po prostu tzw.” wszystko jest jakie jest”. Znecanie sie nad ludzmi i meczenie przed smiercia, to po prostu ” taki jest swiat”?Czy ci wszyscy pomordowani w bestialski sposob bezbronni ludzie, po prostu sobie na to zasluzyli? Pytam, poniewaz czesto tutaj piszesz o karmie itd i jestem ciekaw, co sadzisz na ten temat, w tym przypadku, w kontekscie tego, co sie stalo z Warszawa i jej ludnoscia. Pozdrawiam.
Witaj Piotrze.
Hej!
Dzięki za komentarz!
Pozornie nie na temat, ale tylko pozornie, bo ja jestem tym sfrustrowany, ale do rzeczy.
Dobrze.
Od razu informacja dla Ciebie – nie ma wystarczającego powodu, byś trzymał się frustracji.
Nawet jeśli kompletnie nie zgadzałbyś się z tym, co napiszę, nawet w 1%, NIE JEST to wystarczający powód, byś utrzymywał w sobie cierpienie. Bo nie ma wystarczającego.
Wręcz przeciwnie – to byłaby dla Ciebie doskonała lekcja, byś przestał oddawać moc nad sobą i wierzyć w iluzję, że źródło cierpienia jest na zewnątrz.
Jeśli zobaczysz w swoim umyśle “święte oburzenie” – to nie daj się zrobić w jajo swojemu ego i nie wyprojektuj gniewu, winy i dumy, tylko je uwolnij.
Zbliza sie kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Czy twoim zdaniem, samo powstanie, jak i to, co sie dzialo podczas tego powstania, to po prostu taka zbiorowa karma?
Przede wszystkim – nie ma nic “po prostu”.
Świat jest tak skomplikowanie złożony, że najbardziej wymyślny układ elektroniczny zbudowany przez człowieka nawet nie zbliżył się do tego w 0,0000000001%.
Pyłek kurzu, który widzisz przez ułamek sekundy potrzebował nagromadzenia materii, którą jest, odpowiedniego ciśnienia, przestrzeni, a to ludzie biorą za oczywistą nieważność.
Wymagało to w ogóle tego, byś go zauważył (na co składały się wszystkie decyzje Twoich przodków i Twoje, byś akurat się tu znalazł + ewolucja, że widzisz). Jeśli kurzyk widziałeś w pomieszczeniu, no to ktoś to pomieszczenie zbudował, a to wymagało kraju, kontynentu, planety, układu słonecznego, galaktyki, etc. Ja mówię o pozornie nieważnym kurzyku. Na ten kurzyk składa się cała historia wszechświata. Więc NIC nie możemy o tym powiedzieć. Nic. Jedyne o czym mówimy to o swojej percepcji, która nie obejmuje nawet ochłapu rzeczywistości. Sądzimy, że rzeczywistość to nawet nie to co widzimy ale co sądzimy o tym, co widzimy. A to po prostu bajeczka. Więc to, że widzisz kurzyk pomija miliardy warunków. Po prostu umysł to wszystko “wycina”, bo nie byłby zdolny do przetworzenia takiego ogromu informacji.
A teraz pytasz się “po prostu” o powstanie – o zdarzenie, w którym brało udział mnóstwo ludzi. Co możemy o tym powiedzieć, jeśli o kurzyku nie możemy powiedzieć nic?
To raz.
Dwa – a co to jest w ogóle karma?
Pytasz o “po prostu zbiorową karmę”. Ale co to w ogóle wg Ciebie znaczy? Bo masz jakąś definicję karmy i z góry zakładasz, że jest ona właściwa i że ja również mam identyczną.
Ale na 99,999% Twoja i moja definicja są diametralnie różne. A skoro tak, to przynajmniej jedna z tych definicji nie jest poprawna lub jest poprawna w niezwykle ograniczonym kontekście (czyli kontekst jest błędny).
Co to jest karma (na podstawie tego, co wiem)? Cały wszechświat to jedna, karmiczna harmonia uwzględniająca WSZYSTKO co było, jest i nawet będzie, bo czas to iluzja.
Wszystko. Od najmniejszego organizmu, po każdą decyzją podjętą przez każdą osobę, która żyła. Po każdy kurzyk. Plus wiele, wiele istot, o których pojęcia nie mamy (tak naprawdę nieskończoną liczbę).
A historia tej planety, którą się propaguje to stek bzdur. A więc o znaczącej części jednego z nieskończonej ilości uwarunkowań karmicznych nie wiemy praktycznie nic.
Karmiczną harmonię można sobie wyobrazić jak środek zegarka – połączone koła zębate. Ruch jednego koła porusza cały układ. Zmienia się wszystko.
A ten układ ma nieskończoną liczbę wymiarów i “kół zębatych”, bo oczywiście rzeczywistość to nie tylko poziom fizyczny (jak ktoś nie wierzy to niech mi pokaże jedną emocję, a potem niech sobie przemyśli, że większość swoich decyzji w życiu podjął o te niewidzialne emocje, nie mówiąc o myślach, które dla większości są święte, a w rzeczywistości to bełkot i kłamstwa).
To powstanie to po prostu jedno zdarzenie, do którego doszło przez POLE, które zasilali ludzie od X czasu.
Wszystkie wydarzenia odbywają się w tzw. polach atraktorowych (polecam o tym książkę dr Hawkinsa – “Siła czy moc”).
Każdy kto dokonał decyzji i utrzymywał w sobie jakości odpowiadające temu co się działo podczas powstania automatycznie zestroił się z tym polem.
Więc nikt kto brał w nim udział nie był tam przypadkiem. Był tam z własnego wyboru. To że wybór był nieświadomy nie zwalnia z odpowiedzialności. Bo każdy odpowiada za swoją świadomość.
Zapytaj sam siebie – ile wiesz o tych osobach, ich decyzjach, tym co utrzymywali w sobie? Hmm? Ile faktów możesz przedstawić?
Choć jeden?
Nawet jakbyś przedstawił 100 tysięcy faktów zgodnych z rzeczywistością, to nadal byłoby mało, by powiedzieć coś sensownego.
Czy to, co sie tam dzialo to jak ty to nazywasz- było takie jakie było? Ani złe, ani dobre.
Zgadza się.
“Dobro” i “zło” to jedynie produkty naszej percepcji. Nałożenie na rzeczywistość swojego widzimisie, swojej oceny, swojego arbitralnego poglądu. Czyli dumy.
To czy coś jest dla nas dobre zależy od naszej percepcji i kontekstu, w którym to postrzegamy.
Prosty przykład – gdy czujemy opór, frustację, stres, wstyd, winę – nagle porno staje się dobre. Wybieramy i oglądamy je.
Ale potem doświadczamy konsekwencji tego wyboru i nagle zmienia się kontekst i w nim porno już nie jest dobre, a może nawet jest dla nas czymś najgorszym możliwym i bolesnym.
Potem znowu kontekst się zmienia i znowu porno staje się pożądane. I tak można w kółko nawet przez 100 lat.
Dla jednej osoby rozwód jest powodem do cierpienia, a dla drugiej wręcz przeciwnie – końcem cierpienia, wolnością, radością, itd. Komu wierzyć – czym jest więc rozwód?
Zaraz wrócimy do temu dualizmów.
Pomyślmy dalej z uwzględnieniem kilku FAKTÓW – ta planeta to Czyściec.
Tak, właśnie – witamy! To już ta planeta. To to miejsce, do którego trafiamy jeśli “byliśmy dobrzy”, jeśli “zasłużyliśmy” na możliwość oczyszczenia i wzrostu i je wybraliśmy.
Kto to w ogóle bierze pod uwagę, gdy mówi o czymkolwiek – o swoich doświadczeniach – że jest w Czyśćcu? Religia wciska nam ciemnotę, że Czyściec to dopiero po śmierci. Sorry ale nie – już w nim jesteśmy.
Poza tym – kto bierze pod uwagę swoje wybory z poprzednich inkarnacji? No kto? Nikt. Bo prawie nikt w to nie wierzy. I tylko dlatego, bo nie mówił o tym Jezus, gdyż Jezus miał tylko jedną inkarnację. Przyszedł na Ziemię wprost z Serca Boga – miał najwyższą możliwą świadomość i energię, którą jest w stanie wytrzymać ciało fizyczne. Dlatego rezonuje ona (i da się ją BARDZO wyraźnie odczuć) nawet po 2000 lat.
Za to Budda miał wiele – kilkadziesiąt – inkarnacji i mówił o tym wprost. No ale jeśli NASZA religia jest najważniejsza dla nas, to sami ograniczamy kontekst rzeczywistości, w której żyjemy.
Większość ludzi uważa się za niewinne ofiary. Ale gdyby porzucili dumę, wykonali trochę duchowej pracy nad sobą, pomedytowali z intencją zrozumienia dlaczego doświadczają tego, czego doświadczyli, przyszłyby informacje, że dokonali podobnych wyborów i teraz doświadczają powrotu własnej energii i własnej odpowiedzialności. Nie są karani, nie pastwi się nad nimi los. Wraca do nich ich własna energia.
Dlatego też POKORA to bardzo wysoka wartość. Bo człowiek pokorny zdaje sobie sprawę, że nic nie wie o rzeczywistości. Ale mimo to, że ją wybrał oznacza, że był odważny. Odważny duchowo. No, kto ma się za odważnego? Że wybrał doświadczania w rzeczywistości, której nie jest w stanie poznać?
Karma to my – uwzględnienie każdego włosa. Tak jak mówił Jezus – “każdy włos zostanie policzony”.
I to nie straszenie, że arbitralny Bóg nas po śmierci oceni, ukarze lub nagrodzi. Tylko Jezus mówił wprost – każda decyzja wiąże się z konsekwencjami odpowiadającymi jakości tego wyboru oraz jego kontekstu. Jezus mówił też – jak Ci ktoś przyłoży, to nadstaw drugi policzek. Dlaczego tak mówił? By się dać obić? Nie.
Mówił wprost – jeśli coś Cię spotyka, to porzuć przed tym opór. Bo to wraca do Ciebie Twój wybór z przeszłości. Jeśli się temu oprzesz, będziesz cierpiał. Lekcja nie zostanie zrozumiana i wróci. Może nawet w bardziej dotkliwej formie. Bo po to tu jesteś – by wzrastać. To najważniejsze – duchowy wzrost (a nie osobisty jak się powszechnie sądzi – czyli karmienie umysłu, co zazwyczaj i tak w intencji jest uciekaniem od doświadczeń i działania). Tego nie można pomijać i dlatego ego tak się stara, by nie wzrastać.
A jeśli to przyjmiesz świadomie, odpowiedzialnie – lekcja zostanie zaliczona. I pójdziesz dalej, do nowych doświadczeń, które sam wybierzesz (lub nie). Bo to dokąd zmierzamy to nasz wybór i dokonywany na podstawie tego kim wybieramy BYĆ.
I istnieje kosmicznie ogromna różnica między apatycznym przyjmowaniem doświadczeń z uczuciem niemocy, a ich pełną akceptacją, świadomością, że sami to wybraliśmy, zrozumieniem i wzrostem w świadomości – by w takich okolicznościach wybierać inaczej, niż to co doprowadziło do danego doświadczenia. Bez użalania, rozpaczania, etc. Nawet Einstein – człowiek, który nie przekroczył umysłu i nie wszedł na poziom świadomości Miłości – dostrzegł, że żadnego problemu nie można rozwiązać na poziomie, na którym powstał. Ale ludzie wolą swoją rację – walczą, opierają się, nienawidzą, użalają, opierać, etc. Dlatego KAŻDY problem, z którym ludzkość się zmaga dalej istnieje i wraca w różnych formach jako lekcje. No ale jeśli nie słuchamy ani Jezusa, ani Einsteina, to nie dziwmy się, że w naszym życiu pojawia się zmaganie.
Większość ludzi i tak wiedzę, że istnieje np. grawitacja przyjęła dopiero jak im coś ciężkiego wylądowało na głowie. A nie musiało.
Jezus wziął na siebie OGROM karmy ludzkości. Pastwienia się, niezrozumienia, etc. I nigdy nie przestał kochać bezwarunkowo. Bo świadomość chrystusowa (dostępna w każdym z nas) to WYBÓR, BY KOCHAĆ. No – kto dokonał tego wyboru? Może kochamy zwierzęta ale czy to wybraliśmy? Nie. Ot, skądś się to wzięło. A ilu wyborów, by kochać dokonaliśmy świadomie – odpuściliśmy urazę, opór, gniew, dumę? To jest ważne – świadome wybory.
Wbrew temu co się powszechnie sądzi – Jezus nie cierpiał. Bo nie był utożsamiony z ciałem fizycznym.
Dlatego wieszanie sobie umęczonego ciała na szyi to z mojej perspektywy głupota. Dziecinada. I kompletne niezrozumienie całego zajścia. Jezus nie zginął, tylko oddał swoją fizyczność.
Wykonał potem (“po śmierci”) jeszcze bardzo dużo pracy na Ziemi działając z poziomu wyższych ciał subtelnych. Nie zmartwychwstał, bo nie umarł. Ciekawe ile osób bierze pod uwagę te FAKTY?
Jakby też ktoś czekał na Jezusa – tzw. “ponowne przyjście” już się odbyło – w latach 80-tych globalna świadomość ludzkości po raz pierwszy w historii wkroczyła na poziom pozytywności.
Więc jak ktoś czeka na Jezusa/Boga, to sobie poczeka. Bo to Bóg czeka na nas. Na nasze decyzje. I dostaniemy to, co wybierzemy. Bo Bóg niczego nam nie odmawia. Jak ktoś wybiera cierpienie, dostanie cierpienie. Proste.
Więc – co wybieramy każdego dnia? Kim wybieramy BYĆ? I na kogo/co zrzucamy za to odpowiedzialność?
Wierze, ze jest ci ten temat( powstania) znany, chociaz w jakims malym procencie.
Nie musi być.
Bo na co dzień na świecie dzieją się równie, a nawet dużo bardziej bestialskie czyny. Polewanie ludzi kwasem, wlewanie wrzącej siarki do ust (to akurat wymysł kościoła).
To jedno zdarzenie nie ma dla mnie żadnego wyjątkowego znaczenia. Jeśli bym je nadał – to byłby mój problem.
Czy wedlug ciebie wrzucanie noworodkow w ogien i rozbijanie ich glowek o sciane, to po prostu tzw.” wszystko jest jakie jest”.
A jakie to jest?
Co uwzględniłeś w tym stwierdzeniu?
Ja przekażę Ci kapkę tego, co ja uwzględniam.
Pomyśl – człowiek, który przez 10 inkarnacji mordował, gwałcił, znęcał się, wycinał wioski razem z dziećmi – jakie konsekwencje go czekają? Nazywa się to piekłem.
Ma więc wybór – przyjąć piekło (które jest gorsze, niż się pisze nawet w Biblii, m.in. dlatego, bo jest wieczne i bez możliwości powrotu), albo wybrać Czyściec, w którym wróci do niego to, co wybrał RAZ. W piekle wraca w nieskończoność.
No bo jak inaczej miałby mieć szansę na to, by wybrać inaczej i nie iść do piekła? Religia mówi wyraźnie – Bóg kocha. Więc daje możliwość nowego wyboru. Ale On go za nas nie podejmie. Dlatego jeśli ktoś czeka – będzie czekał wieczność. Bo tak naprawdę czeka na siebie – na nowy wybór, nową decyzję, nowy kierunek.
To jest odpowiedzialność. Nikt nie uniknie niczego, co wybrał. Niczego. I nie ma to nic wspólnego z tym, że Bóg wybiera coś za nas, bo nas ocenia. Nie.
To my jesteśmy w pełni odpowiedzialni ZA WSZYSTKO co nas spotyka, co wybraliśmy.
Każdy mądry nauczyciel starał się to wbić ludziom do głowy. “Jesteś człowieku odpowiedzialny ZA WSZYSTKO, co wybrałeś.”
A co mówił Jezus? Mówił wprost – “Wybieraj to, co pozytywne”. Jeśli weźmiemy pod uwagę mapę świadomości Hawkinsa, to można po prostu powiedzieć, że Jezus mówił – “Wybierał to, co powyżej poziomu 200”.
A jeśli wybierzemy niżej – przyjdą konsekwencje.
Warto zrozumieć, że ludzkość NIGDY do tej pory nie miała kompasu. Nie mieliśmy pojęcia co jest pozytywne, a co kierunkiem przeciwnym. Widać to wyraźnie, że Hitler potrafił tak zniekształcić kontekst, że doprowadził do walki między sobą setki milionów ludzi. Tak samo Stalin i wielu innych. To samo dotyczy się wybierania porno, alkoholu, papierosów, wmawiania sobie, że nie zasługujemy, karania się, użalania, obwiniania. Wiele osób uważa, że to dobre i właściwe… ale okazuje się, że nie.
Dopiero kalibracja pokazuje co faktycznie jest pozytywne, a co nie.
Znecanie sie nad ludzmi i meczenie przed smiercia, to po prostu ” taki jest swiat”?
No jaki wg Ciebie jest świat? Hmm?
Abyś zobaczył mały pyłek wymagało nieskończonej ilości zdarzeń, z którego żadne nie było przypadkowe.
Co więc chcesz powiedzieć o całym świecie na przykładzie jednego wydarzenia, które nie trwało nawet 0,0000000000000000000000001% czasu historii?
Czy ci wszyscy pomordowani w bestialski sposob bezbronni ludzie, po prostu sobie na to zasluzyli?
Nie.
Na tej planecie nikt na nic nie zasłużył.
Wszystko czego doświadczamy to rezultaty naszych decyzji. Nikogo i niczego innego.
Przypomnij sobie jak wyglądała historia ludzkości. Ludzie prowadzą wojny przez 97% czasu. Pojmujesz tę wartość?
I to w kółko te same osoby!
Powiedz mi więc jak mordujący hitlerowiec, islamski terrorysta, kościelny inkwizytor, gwałciciel, etc. ma w świecie perfekcyjnej sprawiedliwości wzrosnąć?
No – zmierzyć się z konsekwencjami swoich wyborów i wybrać inaczej.
Jeśli nie wierzysz, że jest coś takiego jak konsekwencje swoich wyborów, to nie płać rachunków przez dłuższy okres czasu. Nawet świat ludzi w jakimś tam malutkim kawałku to rozumie.
Pamiętaj jak mówiłem o kontekście?
Z Twojej perskektywy mordowany noworodek to złe wydarzenie. Ale dlaczego?
Ten noworodek cierpiał przez moment, a właśnie odrobił karmę zamordowania może kilkudziesięciu osób, a może kilkuset. Z JEGO DUCHOWEJ perspektywy to co się stało to wspaniała rzecz! Nie trafi do piekła!
Zapewne po tygodniu już wybierał nowe ciało, nowe warunki do kolejnych narodzin i już nie obciąża go karma zamordowania tamtych ludzi. Będzie miał nowe doświadczenia (dużo bardziej pozytywne), które również sam wybrał. Nikt nie wybrał za niego.
Więc ocenianie tylko na podstawie naszej percepcji i to niezwykle ograniczonej i zaprogramowanej to sprawa bardzo ryzykowna. Bo to tak jakbyśmy odmawiali innym przerabiania ich własnej karmy, a więc wzrostu z piekła do nieba. Hmmm… A to daje do myślenia, nieprawdaż? Czy wierząc, że wszystkie nasze wybory wiążą się z konsekwencjami nadal chcemy to robić – odmawiać innym wyjścia z piekła?
Uważam, że mądrze byłoby przestać oceniać to, co się dzieje na świecie. Wraca więc temat pokory.
Dlatego mówię – “wszystko jest jakie jest”. Ja nie mam pojęcia jakie jest. Mogę to tylko wykalibrować. I tyle. Bo nie znam i nie poznam 99,9999% faktów na ten temat.
Z tego też powodu nie mówię, że coś jest dobre lub złe. Jeśli coś oceniam, no to sam sobie robię problem, bo dobrze wiem, że nic nie wiem. A jak jestem uparty to dostaję po głowie. Tam noworodki dosłownie dostały po głowie (taki żarcik ;) ).
Jedyne znane ludzkości i to od niedawna narzędzie do poznawania rzeczywistości to kalibracja, o którym nie wie pewnie 99,9% ludzkości.
A nie umysł. Umysł NIE służy poznawaniu rzeczywistości, tylko analizie naszej własnej percepcji. A za poziom tej percepcji odpowiadamy my.
Pytam, poniewaz czesto tutaj piszesz o karmie itd i jestem ciekaw, co sadzisz na ten temat, w tym przypadku, w kontekscie tego, co sie stalo z Warszawa i jej ludnoscia.
A to ciekawe, że piszesz o kontekście.
No – jaki wg Ciebie jest kontekst? Bo to NAJWAŻNIEJSZA kwestia – kontekst.
Przedstaw wszystkie fakty na temat powstania. Potem przeczytaj książkę Hawkinsa “Siła czy moc”. Wzrośnij na poziom 200 lub więcej. Naucz się kalibracji i sprawdź każdy z “faktów”, które wypisałeś i zobaczysz ile prawdy znałeś, a ile z tego to były zwykłe urojenia. Rezultat Cię mocno zaskoczy. Bo zapewne nie będzie tam nawet jednego faktu (czyli poziom prawdy będzie na poziomie niższym od 200).
Dla mnie to powstanie jest jak każde inne zdarzenie.
Nie wypieram, że cierpieli ludzie. Odczuwam ogromne współczucie – nie tylko dla ich cierpienia ale też tego, że sami to wybrali, bo nie potrafili lepiej. I to nie jest współczucie tylko dla noworodka ale dla duszy, która dokonała przez np. 15 poprzednich wcieleń takich decyzji, że nie było innej drogi, niż uniknąć piekła, tylko dać się zamordować w tak młodym wieku bez możliwości ochrony swojego życia.
Wyobraź sobie to – w ewolucji ludzkiej świadomości, której cały czas wszyscy podlegamy w karmicznej harmonii (dlatego ludzie mądrzy mówią – przestań próbować zmieniać świat i zmień siebie, bo to zmieni świat automatycznie i bez zmagania), OGROMNYM SKOKIEM było niewolnictwo. Bo zanim do tego doszło, wszyscy się mordowali. Bo ludzkie życie nie miało wartości.
Jak jedno plemię napadało drugie to zwycięzca mordował wszystkich. Kobiety, dzieci. Wszystkich jak leciało.
Dużo, dużo później dopiero nagle pojawiło się w świadomości – “Hmm, w sumie to można przestać wszystkich wyrzynać i użyć ich do własnych celów, np. do ciężkiej pracy! Wow!”
Niewolnictwo było względem przeszłości ogromnym wzrostem – ewolucją.
A teraz wracając do Powstania – wiele osób, które tam zginęło wymordowało przez wszystkie swoje inkarnacje zapewne setki ludzi i to w niezwykle bestialski sposób.
No bo – noworodek wrzucony w ogień np. 300 lat wcześniej rozpruł innemu dziecku brzuch i jego dziki pies żywcem wyjadał temu dziecku wnętrzności (w Afryce domowym zwierzątkiem jest hiena – bo tam nadal panuje poziom świadomości sprzed tysięcy lat). Powiedz mi – ta osoba ze strachu przed piekłem wybrała Czyściec (nie wszyscy wybraliśmy go ze strachu przed śmiercią, tylko by wzrastać). To czego doświadcza – sama wybrała. Dostała możliwość wzrostu, by nie trafić do piekła. Doskonale wiedziała, że jak mordowała to zostanie zamordowana. A to pokazuje duchową odwagę każdej osoby, która jest na tej planecie. Też ze względu na to, że każdy wie, że zapomni o swoim pochodzeniu, przeszłości i będzie tu “po ciemku”.
Każda osoba, która zginęła dostała możliwość wzrostu, by nie trafić do piekła. Ale nie bo Bóg tak ocenił tę osobę, tylko to naturalna konsekwencja wyborów tej osoby, którą widzisz jedynie jako “niewinnego noworodka”. Ten niewinny noworodek pewnie był inkwizytorem, piratem, cholera wie jakim sadystą. Bo praktycznie każdy przechodzi pełną drogę. Sam zapewne zamordował w ten sam sposób niejedno dziecko.
Na tej planecie zaś ludzie nie osiągnęli (nie wybrali) poziomu dojrzałości, by wziąć odpowiedzialność nawet za spóźnienie do pracy. Mówią “spóźniłem się, bo był korek”. Ale to bzdura.
Osoba ta spóźniła się, bo nie zadbała, by być na czas, nie sprawdziła ruchu drogowego. Nie zrobiła wszystkiego, co niezbędne, by być na czas. Wybrała spóźnienie nieświadomie. A nieświadomość nie zwalnia nas z odpowiedzialności. Konsekwencje poniesiemy czy tego chcemy, czy nie. No bo czy szefa obchodzi dlaczego się spóźniliśmy? Nie obchodzi go i konsekwencje spóźnienia będą.
Tak jak i uzależnienie WYBIERAMY nieświadomie. A jednak uzależnieni – praktycznie wszyscy – jak jeden mąż piszą mi, że to uzależnienie wraca, że ich męczy, zniewala, etc.
Skoro za spóźnienie ludzie nie chcą wziąć odpowiedzialności, no to nie dziwmy się, że nie chcą zrozumieć odpowiedzialności karmicznej.
Ta planeta – Ziemia/Czyściec – to jedno z nieskończonej ilości miejsc, w które można było trafić.
Budda zauważył, że to OGROMNY DAR urodzić się człowiekiem. Bo to oznacza, że mamy możliwość wyboru. A to z kolei oznacza 100% sprawiedliwości. Wszystko zależy od naszych wyborów.
Odpowiadamy wyłącznie za nie – nie za konsekwencje, bo konsekwencje uwzględniają WSZYSTKIE nasze wybory. Wszystkie. Nawet te, o których nie pamiętamy. Dlatego nadstawiajmy policzek ale nie wmawiajmy sobie bezsilności, niesprawiedliwości, itd.
Dlatego jeśli spóźniliśmy się do pracy, no to konwekwencje nas spotkają ale my odpowiadamy wyłącznie za nasze wybory. Co więc zrobiliśmy, że przybyliśmy do pracy spóźnieni? A czego nie zrobiliśmy? Wiele osób mówi, że próbowało wszystkiego, by wyjść z uzależnienia. A ja się pytam – “Taaaaak? A pojechałeś do niemieckiego ośrodka dla uzależnionych? A do wenezuelskiego? Jeśli nie, to nie zrobiłeś wszystkiego, daleko nie wszystko”.
Ta planeta, w przeciwieństwie do innych umożliwia nam wybór każdej jakości – od największego bestialstwa, do największej świętości.
NIC I NIKT NAS NIE OGRANICZA!!! Jak ktoś da Ci w mordę, to nie musisz cierpieć, ani się użalać! Nawet ból minie bardzo szybko, gdy przestaniesz się mu opierać.
Dlatego też warto przemyśleć – dlaczego na tym świecie tak silnie promuje się oddawanie odpowiedzialności, obwinianie, szukanie ofiar, nienawidzenie katów, wmawianie bezsilności, etc.?
Może ludzie zamiast nosić na szyjach łańcuszków z umęczonym człowiekiem zaczną wreszcie badać co ten człowiek próbował ich nauczyć?
No bo noszenie krzyżyka z ukrzyżowanym, umęczonym człowiekiem jako symbol wiary (fajny symbol wiary – wiary w co konkretnie? Kochającego Boga, który nagrodzi ludzi, że noszą śmierć na szyi?) to po prostu lucyferyzm. Oczywiście ludzie robią to z własnej niewinności i nieświadomości, bo nie wiedzą co czynią (co Jezus w swojej nieskończonej mądrości zauważył). Nawet Jan Paweł II wciskał ludziom kit z własnej niewinnej nieświadomości, że cierpienie jest niezbędne do zbawienia. Naaaaprawdę? Dostał wskazówkę w postaci zamachu na swoje życie. Pocierpiał. Było to niezbędne? Nie było. I co – stał się niewinną ofiarą? Dla wielu osób na pewno. Ale czy tak przypadkiem sam na siebie tego nie sprowadził, hmm?
Chodzi o to, żebyś przestał skupiać się na sprawach ekstremalnych. Jeśli chcesz “przetestować” temat karmy – wybierz to, co Cię boli w Twoim życiu.
Weź za to 100% odpowiedzialności, zaakceptuj to – porzuć cały opór, wybacz sobie i ewentualnie (prawie na pewno) innym ludziom. Wzrośnij do poziomu Akceptacji w tym temacie i zobaczysz, że on minie.
Tak jakby wyczerpała się negatywna energia, która go zasilała i którą sam utrzymywałeś.
Ja Cię nie przekonam do niczego z tego, co powiedziałem i nie mam takich oczekiwań.
Sam bym w to nie uwierzył jeszcze kilka lat temu ale wybrałem drogę duchowego wzrostu (bo mocno zabolało) i to czego doświadczyłem (czego oczywiście udowodnić nie ma jak) nauczyło mnie i pokazało tak dużo i tak wiele zrozumiałem (a wiem i rozumiem wciąż niezwykle mało), że to, co napisałem to dla mnie oczywistość.
Kolejna rzecz, którą warto sobie uświadomić to to, że nasze doświadczenia kreuje to, co sami utrzymujemy na swój temat w podświadomości.
A co można rzec o przeszłości Polski i Polaków? Męczennictwo, duma z cierpienia, poświęcanie się.
No to co takie osoby przyciągają? Napad. Proste.
Jak cały kraj utrzymuje świadomość ofiary i dumę z tego, no to stanie się dokładnie to, co dzieje się z takim dzieckiem w podstawówce – jest nękane.
I każdy sam wybrał czy się utożsamić z takim wizerunkiem samego siebie, czy nie.
Na koniec możesz mi napisać dlaczego się frustrowałeś? Bo nie możesz umiejscowić nigdzie odczuwanej winy, gniewu i dumy?
A nie lepiej je uwolnić?
Warto w ogóle zdać sobie sprawę, że wszystkie opinie jakie masz na temat powstania (czyli tak naprawdę nie powstania, tylko tego, co o nim przeczytałeś, usłyszałeś, etc.) to jedynie to czym zostałeś zaprogramowany – że ludzie są źli, że jak ktoś krzywdzi to zły, a ofiara dobra, etc. Nie zdziwiłbym się, gdybyś to wszystko poznał już w wieku dziecięcym. I Twój umysł jedynie dobrał z podświadomości – banku pamięci – to, co odpowiada tym zajściom. Więc Twoja percepcja nie jest nawet Twoja, tylko może po części Twojej mamy, taty, babci, internetu (czyli absolutnie obcych ludzi), etc. Zaś programowanie przez bliskich wcale nie musi się różnić w poziomie bzdurności od programowania przez człowieka z drugiej strony planety. To więc wariacje na temat opinii i percepcji powstałych na gruncie niezrozumienia rzeczywistości (która nie jest dualna jak się ludziom wydaje).
A dlaczego nie jest dualna – nie istnieje dobro i zło?
No bo gdyby rzeczywistość była dualna, to znaczy, że istniałyby np. jasność i ciemność.
A skoro tak – no to wejdź do ciemnego pokoju i zabierz z niego ciemność. Zabierz ciemność, aby stała się jasność. No raz, raz!
Aaaaa, nie da się? A dlaczego się nie da? No bo ciemność nie istnieje! Można tylko zwiększyć natężenie światła. Czyli istnieje tylko światło i jego poziomy natężenia.
Identycznie jest z ciepłem i zimnem. Nie ma zimna! To, co nazywamy zimnem to jedynie niski poziom ciepła. To wciąż ta sama temperatura! Jedna zmienna – ciepło, a nie dwie – ciepło i zimno.
Lód, woda i para wodna to ta sama substancja, tylko o różnych jej jakościach.
To samo tyczy się tego, co nazywamy złem. Nie ma zła. Jest tylko dobro i jego poziomy.
Bo człowiek mordujący z zimną krwią bobasa jest tak samo niewinny jak to dziecko. Został zaprogramowany tym, że robi coś dobrego – dla swojego kraju, rodaków, itd. Morduje wrogów zanim dorosną i zaczną mordować jego rodaków. Brzmi więc logicznie, by zabić bobasa!
Ale zauważmy, że najpierw został zaprogramowany fałszem.
Więc to, co my uważamy za zło, on uważa za dobro i miliony ludzi również. Bo to zdarzenie wszyscy postrzegają w innym kontekście.
Ich umysły racjonalizują to, chronią i ci ludzie żyjąc nieświadomie odtwarzają nauczone programy. Tak jak i my, bo niczym się nie różnimy od mordującego hitlerowca. Właśnie to jego zachowanie pokazuje w pełni naturę ludzkiej świadomości – niewinność.
Rozumiesz? NIKT nie jest zły. Nie oznacza to, że masz jechać i robić sobie sweet fotki z terrorystami. Nie, bo Ci utną głowę.
Tak jak sugeruję nie próbować przytulić żmii, bo to się źle skończy. Ale wiedząc, że żmija nas ugryzie i umrzemy nie musi być źródłem naszej nienawiści do niej, ani strachu.
Możemy żmiję kochać, szanować i rozumieć jej naturę. Ona inaczej nie potrafi. Tak samo terrorysta czy hitlerowiec mordujący małe dziecko.
Tylko musimy odpuścić dumę, gniew, opór, winę, żal, strach. A tego nikt nie zrobi za nas.
Możemy sobie nienawidzić innych ale Budda zauważył, że trzymanie urazy jest jak picie trucizny z nadzieją, że zaszkodzi komuś innemu. Ale szkodzi wyłącznie nam!
Jeśli Twoja frustracja będzie rosła – to mechanizm obronny ego. Ego traci grunt pod nogami – traci możliwość dalszej projekcji podświadomej winy, wstydu, żalu, gniewu.
Jeśli zależy nam na spokoju, na szczęściu, na radości – musimy przestać je projektować i wziąć za nie odpowiedzialność.
Jeżeli od szczęścia i spokoju ważniejsza jest dla Ciebie sztuczna wartość jaką sam wyprojektowałeś na Powstanie lub jego rocznicę – to niczym się nie różni od dziecka projektującego chęć na misia, którego chce dostać pod choinkę. I będzie się użalać (cierpieć) jeśli go nie dostanie.
Oczywiści nie neguję ważnych aspektów samego powstania – odwagi, poświęcenia, czyli przekroczenia egoizmu, mierzenia się ze strachem przed śmiercią, faktycznego oddania życia za obronę bliskich, kochanego kraju, etc. To wszystko było ogromnym darem dla całej ludzkości, bo wiele osób wzrostło w świadomości podczas Powstania. Ale nie możemy robić z tego wydarzenia niczego więcej, niż było w rzeczywistości. Bo to przeszłość. Mamy się na jej podstawie uczyć, a nie używać jej do racjonalizowania utrzymywanych w sobie toksyn tu i teraz. Jeśli tak robimy, to z wydarzenia, w którym wiele osób przekroczyło wiele ze swojej negatywnej karmy (a więc i ludzkości), wielu wzrosło do odwagi – my robimy cyrk i poprzez swoją niedojrzałą percepcję używamy go, by nie wzrastać i racjonalizować negatywności.
Chcę jeszcze dodać, że nie piszę tego wszystkiego, by się wymądrzać, etc. Napisałem to, bo w pojęciu rzeczywistości zawiera się spokój. Jeśli wobec czegoś nie czujemy głębokiego spokoju, to w postrzeganiu tego zawiera się błąd, bo rzeczywistość to spokój, miłość, zrozumienie. Wszelkie negatywności wynikają z niezrozumienia.
Więc jeśli coś postrzegamy np. jako złe, to już wiemy, że popełniliśmy błąd. Bo to nie jest złe, tylko my OCENIAMY to tak na podstawie własnej percepcji – tego, co utrzymujemy w sobie. Pokora i rozsądek podpowiadają, żeby się zastanowić dlaczego tak sądzimy? Od kiedy? Kto nas tego nauczył i dlaczego? Czy miał rację? Co nam daje utrzymywanie tej interpretacji?
Jeszcze odnośnie pól atraktorowych i zbiorowej karmy – każde utożsamienie (np. “jestem Polakiem”) niesie ze sobą odpowiedzialność za to, co wybieramy. Skąd wiesz, co wiąże się z “byciem Polakiem”. No cóż – uczy nas tego historia, czyli doświadczenia innych oraz nasze własne. No bo jeśli wybieramy pracę w centrum Warszawy, no to musimy się liczyć, że będą tam korki – czyli dojazd będzie utrudniony. To jasne (a mimo to i tak wiele osób z tego powodu cierpi, narzeka, użala się – nie chcą tego zaakceptować, że sami to wybrali). Jeśli idziemy na koncert w zamkniętej sali w lato, no to raczej nic dziwnego, że będzie tam duszno jak cholera? Tak samo z utożsamieniem z “byciem Polakiem” czy “byciem chrześcijaninem”, etc. Każdy z tych wyborów wiąże się z konsekwencjami.
Mam nadzieję, że to co napisałem było dla Ciebie (i dla innych) wartościowe.
Wow. Dzięki Piotrek za odpowiedź. Niezły elaborat . To co napisałeś daje dużo do myślenia. W życiu bym nie pomyślał, zeby patrzeć na to od tej strony, którą przedstawiłeś. Masz rację- od dziecka jesteśmy programowani i potem tak myślimy i robimy. A jeżeli chodzi o temat karmy, to co było na początku? Jeżeli na samym, samym początku, kiedy Bóg stworzył ludzi i mieli oni “czyste” konta i nikt nie musiał nic “przepracować” ( odkupić, odpokutować), to jak wyjaśnić to, że jeden drugiemu krzywde robi? Zabija, czy bije itd? Z kompletne czystymi kontami, bez poprzednich wcieleń itd?
A to, co napisałeś, oczywiście, że było wartościowe. Dzięki jeszcze raz.
Wow. Dzięki Piotrek za odpowiedź. Niezły elaborat.
Obszerny format odpowiedzi był niezbędny, by zawrzeć choć trochę właściwego KONTEKSTU.
Bez odpowiedniego kontekstu nic nie może zostać właściwie zrozumiane. Nic.
Dr Hawkins na jednym ze swoich wykładów został zapytamy czym jest Bóg. Zanim udzielił odpowiedzi pół godziny opisywał kontekst, by nikt nie mógł wyjąć niczego z kontekstu i sobie to zniekształcić.
To co napisałeś daje dużo do myślenia.
Może dać do myślenia i na całe życie i nic nie zmienimy.
Podałem propozycje działań, które przyniosą konkretne, pozytywne rezultaty.
W życiu bym nie pomyślał,
Bo dalej wierzysz w fundamentalną iluzję, że Ty myślisz.
Nie Ty myślisz. Myślenie to proces automatyczny, nieskończony, bezosobowy i jeśli nie jest intencjonalny i w stanie spokoju, nazywa się go mentalizacją i nie służy niczemu konstruktywnemu.
Ty wybierasz intencję myślenia.
zeby patrzeć na to od tej strony, którą przedstawiłeś.
Bo to jak patrzyłeś na np. powstanie, jak mówiłem, to było tylko powtarzanie tego, co już usłyszałeś od innych, tylko o tym zapomniałeś (nawyki działają niezależnie od pamięci). To nie były Twoje, konstruktywne wnioski prowadzące do ustalonego celu. To były po prostu jakieś losowe zdania, które Twój umysł “skleił” ze sobą i uznał, że opisuje powstanie.
Masz rację- od dziecka jesteśmy programowani i potem tak myślimy i robimy.
Nie my myślimy.
Myślenie odbywa się samo, tylko się tym hipnotyzujemy i podejmujemy na tej podstawie działania i opisujemy/tłumaczymy sobie rzeczywistość.
A jeżeli chodzi o temat karmy, to co było na początku?
A po co Ci ta informacja? Co ona zmieni w Twoim życiu?
Wg mnie Twój umysł złapał się tego tematu, by uciekać od życia i od odpowiedzialności.
Jeżeli na samym, samym początku, kiedy Bóg stworzył ludzi
A więc zakładasz, że na początku Bóg stworzył ludzi…
A co ja mówię o ewolucji? Nie było ludzi na początku. Właśnie tym jest ego – spuścizną tego, co było – nieświadomość, niskie jakości, świadomość oddzielenia od Boga.
To ewoluuje poprzez ogrom różnych form.
Organizmem o świadomości 1 jest bakteria i wirus. To było na początku. A nie ludzie.
Co ciekawe – producenci sadystycznego, dziecięcego porno są na poziomie 5. A więc na samym początku drogi. Są na poziomie bakterii.
Niewiele wyżej są heroina i kokaina (6). Czyli to, co wielu używa jako sposób na dobrą zabawę.
Alfons (facet, który “posiada” i sprzedaje kobiety) kalibruje się na 14, czyli na poziomie dr Mengele i potępiania drugiego człowieka na piekło.
Na tym poziomie są np. skorpiony.
Widzimy więc, że na tej planecie formy świadomości są bardzo różne.
Bin Laden kalibrował się na 70, czyli na poziom Cro Magnon (człowiek sprzed 12 000 do 40 000 lat). Dinozaury były na 60.
Więc Bin Laden to świadomość dinozaura w ludzkiej skórze. A inni chcieli się z nim dogadywać, nawet bronić jego praw :)
Nie mówię, że w Mengele czy Bin Ladenie nie ma miłości, bo jest. No ale oni sami wybrali to jacy byli.
A skoro Mengele kalibrował się na poziomie potępiania drugiego człowieka na piekło, a potem sobie przypomnimy jak wyglądało Średniowiecze, no to raczej ludzie, których zamęczył nie znaleźli się tam przypadkowo…
i mieli oni “czyste” konta i nikt nie musiał nic “przepracować” ( odkupić, odpokutować), to jak wyjaśnić to, że jeden drugiemu krzywde robi? Zabija, czy bije itd? Z kompletne czystymi kontami, bez poprzednich wcieleń itd?
Bo dalej patrzysz na to niewłaściwie.
Każdy wybrał sam inkarnację na planecie rozwoju. Każdy sam wybrał czy chce doświadczyć całej drogi – od najniższej świadomości po najwyższą.
Wielu się zatrzymało na jakimś poziomie, inni prą do przodu, jeszcze inni się cofają. Wszystko zależy od wyborów każdego z nas.
Świadomość ewoluuje cały czas poprzez różne formy. Inaczej można na to patrzeć, że forma ewoluuje, by pomieścić coraz bardziej zaawansowaną świadomość.
A to, co napisałeś, oczywiście, że było wartościowe. Dzięki jeszcze raz.
Proszę!
Ale bierz tylko to, co pomoże Ci w Twoim aktualnym życiu, np. w rozwiązaniu jakiegoś problemu.
Wiedza sama dla siebie nie ma żadnej wartości, a przynajmniej nie, jeśli nie ma zastosowania w naszym życiu.
No bo co da Ci super mądre równanie, którym można opisać każdą figurę, niezależnie jak skomplikowaną? Absolutnie nic, a można na jego zrozumienie poświęcić 70 lat.
A wiedza, że cierpisz, bo się opierasz może zmienić WSZYSTKO.
No ale czy, co i jak wykorzystasz zależy od Ciebie.
Dlatego odpowiedź na “Co było na początku?” nie ma na razie żadnej wartości dla Ciebie. Mnie to np. w ogóle nie interesuje pomimo, że mogę to dokładnie wykalibrować.
Ok. Dzieki. Jeszcze mam pytanie o uwalnianie. Czym charakteryzuje sie opor stawiany danej emocji? Czy jest to np. scisk w brzuchu, czy cos takiego i jak mozna rozpoznac, jakiej emocji stawiany jest opor? Chodzi mi o to, ze gdy czuje opor, to pod nim kryje sie jakas emocja. Jak rozpoznac jaka to emocja? Czy moze to bez znaczenia? I jeszcze, jak uwwlniam i zadaje pytanie- kiedy?, to na odpowiedz- teraz, trzeba robic cos specjalnego tzn. np. jakos miesnie brzucha rozluzniac itp, czy wystarczy odpowiedziec- Teraz i emocja powinna sama odejsc? Chodzi mi o to, czy mam jakos ingerowac w proces uwalniania, czy po prostu czuc i zadawac pytania, a emocja sama odejdzie?
Czym charakteryzuje sie opor stawiany danej emocji?
Tym samym co opór stawiany rozmowie z szefem o podwyżkę, rozmową z piękną kobietą, zrobieniem czegoś po raz pierwszy.
To jedno i to samo – niechęć.
Czy jest to np. scisk w brzuchu, czy cos takiego
A przyjrzyj się sam sobie co czujesz, gdy np. masz do zrobienia coś z czym nie czujesz się komfortowo.
Napisałem bardzo obszerną serię o odczuwaniu i nauce odczuwania. Polecam:
http://wolnoscodporno.pl/Blog/2017/09/Jak-I-Dlaczego-Zaczac-Odczuwac-6/
i jak mozna rozpoznac, jakiej emocji stawiany jest opor? Chodzi mi o to, ze gdy czuje opor, to pod nim kryje sie jakas emocja. Jak rozpoznac jaka to emocja?
Od tego jest nauka odczuwania.
Czy moze to bez znaczenia?
Zależy.
Jeśli ta informacja ułatwi Ci uwalnianie, to warto to wiedzieć.
Ale ogólnie nie jest to potrzebne.
I jeszcze, jak uwwlniam i zadaje pytanie- kiedy?, to na odpowiedz- teraz, trzeba robic cos specjalnego tzn. np. jakos miesnie brzucha rozluzniac itp, czy wystarczy odpowiedziec- Teraz i emocja powinna sama odejsc? Chodzi mi o to, czy mam jakos ingerowac w proces uwalniania, czy po prostu czuc i zadawac pytania, a emocja sama odejdzie?
Wyobraź to sobie jak rozładowywanie akumulatora jakiegoś urządzenia – np. elektrycznej szczoteczki do zębów.
Co trzeba zrobić, aby ją rozładować? Włączyć i pozwolić jej działać. Koniec filozofii.
Tak samo z emocjami. Pozwalamy im być i tyle. Jeśli płyną, to energia ładunku się wyczerpie (bo zawsze mówimy o pewnym ładunku, a nie całej emocji).
Różnica polega na tym, że energii sami się trzymamy – przez opór (czyli napieranie na nią od wewnątrz), zrzucanie odpowiedzialności, ocenianie, etc.
Z prądem w akumulatorze tego nie robimy. Nie blokujemy pracy szczoteczki.
Więc to wszystko typu zadawanie pytania “Kiedy ją uwolnię?”, etc. służy nam podjęciu nowej decyzji – by przestać blokować proces rozładowania.
Bo skoro w ogóle czujemy emocje to znaczy, że się im w przeszłości oparliśmy. I dopóki nie podejmiemy świadomie nowej decyzji, to dalej będziemy się opierać.
Musimy więc zmienić decyzję, co zrobić z daną emocją i oporem.
A gdy już emocję czujesz, to ona w niczym Cię nie ogranicza. Możesz czuć strach i jednocześnie podejmować się działania, które strach ujawniło. I to nazywa się odwagą (tylko uwaga od razu, że odwadze ma towarzyszyć rozsądek, bo jeśli działanie będzie idiotyczne jak zamknięcie oczu i wejście na autostradę, by “przełamać strach”, no to nie odwaga, tylko głupota).
Energię emocji najlepiej wytraca się podczas działania. Sensownego, konstruktywnego, pozytywnego. Siedzenie przed telewizorem nie jest ani sensowne, ani konstruktywne, ani pozytywne.
Więc jeśli czujemy opór przed np. pójściem do pracy, no to najskuteczniej uwolnimy ten opór podczas szykowania się do pracy. Tylko wtedy to, co do tej pory robiliśmy nieświadomie – zmaganie przez cały ranek, utrzymywanie niechęci, etc. teraz świadomie korygujemy na uwalnianie, na działanie z intencją chęci – czyli korektę nastawienia odnośnie pracy.
Oczywiście nie należy zakładać, że jeśli przez 30 lat tłumiliśmy np. wstyd, to od razu wstaniemy i zaczniemy umawiać się na setki randek, jeśli tego nigdy nie zrobiliśmy. Ale trzeba się liczyć, że dopóki nie pozwolimy sobie na to działanie – choć krok za kroczkiem, choć minimalne ale prowadzące do USTALONEGO CELU – randki/seksu, etc., no to sami robimy się w jajo.
Bo jeśli uwalniasz np. strach, a nadal utrzymujesz, że poznawanie kobiet jest niebezpieczne, straszne, że nie masz kontroli, że kobiety to XYZ, no to sam się tego strachu dalej trzymasz.
Inaczej – jeśli chcemy zmienić kierunek żeglugi no to go musimy faktycznie zmienić. Możemy oczyścić ster, naoliwić go ale jeśli go nie użyjemy do zmiany kierunku, no to nie dopłyniemy w nowe miejsce, choćby statek był odnowiony, odrestaurowany, zatankowany, wszystkie mapy zapamiętane i załoga wyszkolona na medal.
Jeszcze inaczej – uwalnianie NIE MOŻE stać się zastępstwem do podjęcia się danego działania, tylko ma do niego prowadzić – ułatwić je. Ale jeśli będziemy “uwalniać”, a potem sobie powiemy, że już nie mamy energii na działanie, to sami robimy się w jajo. Emocje możemy uwalniać ZAWSZE, w każdej sytuacji. Nie polecam tylko potencjalnie niebezpiecznych jak prowadzenie samochodu, ani tych, w których aktywnie wykorzystujemy umysł.
Ok. Dzieki.
Piotrze mam takie ostatnie ważne pytanie,bo nie wiem czemu np podczas gorączki gdy czuje się osłabiony to boję się pokazywać przy ludziach?Chodzi o to, że zawsze jestem odważny i pewny siebie a teraz jakby ludzie mnie zobaczyli to bym się wstydził nawet odezwać do kogos i mogliby pomyśleć,że wcześniej kogoś udawałem,bo taki odważny byłem a teraz,by zobaczyli całkiem innego człowieka.
Przepraszam też za ostatni negatywny komentarz z tą gorączką,było naprawdę ciężko,ale medytowałem najdłużej w życiu i pomogło.Akurat wtedy gdy miałem egzamin na prawo jazdy to złapała mnie gorączka lecz z drugiej strony dużo dzięki temu się nauczyłem i mogłem się bardziej oczyścić.Nie chorowałem ponad rok i tu nagle,ale może tak miało być.Po tej chorobie jest nawet lepiej niż przed.
gdy miałem egzamin na prawo jazdy to złapała mnie gorączka
Gorączka Cię nie złapała. Nic takiego nie miało miejsca.
Podniesienie temperatury jak uczy nas fizyka to rezultat oporu. W układzie temperatura odkłada się głównie na opornikach.
Innymi słowy – to o czym mówisz to rezultat, nie przyczyna. Gorączka to INFORMACJA, że się czemuś opierałeś i/lub opór ujawnił się z podświadomości.
Nie chorowałem ponad rok i tu nagle,ale może tak miało być.Po tej chorobie jest nawet lepiej niż przed.
“Nie chorowałeś” – tak naprawdę po prostu ciało nie dawało znać o nagromadzeniach, bo robiłeś wszystko, by nie czuć.
A gdy przestałeś – gdy zacząłeś pozwalać na ujawnianie nagromadzonych toksyn, no to naturalnie pojawiła się choroba jako POMOC w detoksie.
I że pozwoliłeś jej przejść, nastąpiło oczyszczenie, dzięki czemu jest Ci lepiej.
Więc choroba nie “dopada”, bo nie jest rezultatem niczego zewnętrznego.
Piotrze mam takie ostatnie ważne pytanie,
Ależ oczywiście, że to nie ostatnie pytanie i dobrze o tym wiesz.
Pytanie dlaczego mimo to mówisz nieprawdę?
Prawie codziennie zadajesz nowe, “ważne pytania”. To się nigdy nie skończy.
bo nie wiem
Jak poszukasz to znajdziesz odpowiedź, bo dałem Ci je już na WSZYSTKIE Twoje pytania.
Bo każde nowe to tylko kolejna iteracja tego samego powtarzanego w kółko.
czemu np podczas gorączki gdy czuje się osłabiony to boję się pokazywać przy ludziach?
Nie boisz się TEGO, tylko TO stanowi racjonalizację m.in. strachu, który się ujawnił.
Zaś gorączka to rezultat m.in. oporu, który utrzymywałeś względem podświadomego strachu.
Chodzi o to, że zawsze jestem odważny i pewny siebie
Tak tak…
“Zawsze”, prócz takiej sytuacji, i takiej, i takiej…
Odwaga nie zależy od warunków zewnętrznych.
Bo wystarczy je odpowiednio ograniczyć i już się nam wydaje, że jesteśmy odważni… ale w domu. A gdy opuszczamy dom, nagle pojawia się strach i tego sobie odmawiamy, i tamtego.
Jeśli chcesz upewnić się, że jesteś odważny, to nie mów o tym, co czujesz, bo to absolutnie subiektywne i w sumie nieważne ale pokaż mi rezultaty – co odważnie zrealizowałeś, jakie cele osiągnąłeś.
EWENTUALNIE możesz dodać co czułeś realizując je.
a teraz jakby ludzie mnie zobaczyli to bym się wstydził nawet odezwać do kogos
Bo nie jesteś ani odważny, ani pewny siebie, tylko akurat w pewnych sytuacjach nie czujesz wstydu, strachu, oporu, etc.
A kiedy tylko się pokazują, nagle ta “pewność siebie” i “odwaga” znikają jak kamfora.
A pewność siebie nie zależy od emocji. Bo mylisz “siebie” z umysłem i emocjami.
Jakość paplaniny umysłu odzwierciedla stan emocjonalny. Więc i stan Ciebie.
Zaś My to coś ponad umysłem i emocjami.
Jednak jako, że się wciąż całkowicie identyfikujesz z umysłem, to gdy poczujesz strach, automatycznie “jesteś strachem” i “jesteś strasznymi myślami” i sądzisz, że nie jesteś odważny.
A jak strachu nie czujesz, czyli nie jest świadomy, to sądzisz DUMNIE, że jesteś odważny.
i mogliby pomyśleć,
Nikt nie myśli.
Myślenie odbywa się samo.
Jeśli ktoś wyprojektuje coś na Ciebie, to nie jest rzeczywistość, tylko urojenie.
A Ty dalej się tym przejmujesz. Dlaczego?
Bo dalej jesteś niewolnikiem ego, które problemów i “rozwiązań” doszukuje się w świecie zewnętrznym.
To co paplają umysły innych ludzi nie ma żadnego znaczenia. Zresztą tak samo jak i nasz umysł.
że wcześniej kogoś udawałem,bo taki odważny byłem a teraz,by zobaczyli całkiem innego człowieka.
Więc dalej nie rozumiesz i nie chcesz zrozumieć tematu emocji, natury umysłu i wzajemnej relacji – myślenie+emocje.
Więc nie tylko znowu wrócił ten sam temat ale i wróciło pisanie gdzie popadnie co Ci tam akurat przyszło na myśl.
I tak pewnie przez kolejne 20 lat.
Ajajaj, gdzież to uciekła ta moja pewność siebie i odwaga?! Ajajajaj, dlaczego czuję strach, ajajajaj co sobie inni pomyślą, ajajaj…
To odwaga?
,,Gniew, jak mówię, to rezultat wiary we własną bezsilność wobec czegoś oraz dostrzeganie w czymś/kimś zagrożenia dla siebie lub dla jakiegoś aspektu nas, który uznaliśmy za istotny.”
czyli wychodzi na to że u uwalnianiu nie chodzi tylko o to żeby przeżyć emocję ale także zmienić jej kontekst(?) aby została skutecznie odpuszczona? Frustrowałem się sporo że uwalnianie tak mi wychodzi jak wychodzi, ale może po prostu z rzadka zmieniałem kontekst aby odpuszczenie mogło zajść/ Dobrze mówię?
P.S.
Dobrze że jesteś
PPS
Wracam do kursu
czyli wychodzi na to że u uwalnianiu nie chodzi tylko o to żeby przeżyć emocję ale także zmienić jej kontekst(?) aby została skutecznie odpuszczona?
Dlaczego mówisz w formie bezosobowej – “została odpuszczona”?
Ty i tylko Ty albo trzymasz się emocji usprawiedliwiając ją lub opierając się jej, albo się jej puszczasz i robisz to, co wybierzesz już nie usprawiedliwiając wyboru swoich działań tym co czujesz. Bo przestaje to być ważne.
Aby więc uwolnić emocję, należy przestać się jej trzymać w ten czy inny sposób, a do tego kluczowe jest porzucenie korzyści z trzymania/opierania się jej. Czyli zmiana kontekstu.
A ona może się odbyć, gdy w ogóle uświadomimy sobie, że od nas zależy co czujemy i jak długo.
No ale jeśli mamy korzyść z gniewania się na kogoś, obrażania się, użalania, etc., no to tak jakbyśmy dziwili się, że bardzo głodni nie możemy wziąć bułki do ręki, bo mamy zaciśniętą pięść.
Ale czy to pięść sama się zaciska? Ktoś nam ją zaciska? A może coś ją zaciska?
Nie – my to robimy i czy dłoń rozluźnimy i pozwolimy sobie wziąć bułkę zależy wyłącznie od naszej decyzji.
Frustrowałem się sporo że uwalnianie tak mi wychodzi jak wychodzi,
Więc trzymałeś się gniewu, oporu, dumy, winy, żalu i dziwiłeś się, że one nie mijają? ;)
ale może po prostu z rzadka zmieniałem kontekst aby odpuszczenie mogło zajść/ Dobrze mówię?
Uwalnianie to nie coś, co zachodzi jak Słońce za horyzont.
Ty albo się trzymasz emocji w ten czy inny sposób, albo pozwalasz im przepłynąć.
Jeśli uznasz, że ktoś za nie odpowiada, no to sorry – to tak jakby ktoś uniemożliwiał Ci oddychanie (oczywiście wykluczając faktyczne trzymanie za gardło).
Piotrze czemu ja tak wszystko biore do siebie i się wszystkim przejmuje?Inni mają wyrąbane i są tylko skupieniu na sobie-mają zdrowy egoizm a mi nawet jak koleżanka nie odpisze szybko to się obwiniam,że jestem zły albo napisałem coś złego,dziwnego itd.Nawet jak do sąsiada pierwszy się nie odezwie to się obwiniam…nie umiem nawet nakrzyczeć na alkoholika,bo mi szkoda każdego.Może to są dla Ciebie drobnostki,ale sam się dziwie,że inni są tacy zimni i np potrafią kogoś zablokować lub olać a ja tak nie umiem,bo wole pomóc i wszystko wyjasnić.
Piotrze czemu ja tak wszystko biore do siebie i się wszystkim przejmuje?
Bo masz z tego korzyść.
To nawyk – coś co robisz nieświadomie.
Wyjaśniłem w artykule jak przestać popełniać błędy.
Inni mają wyrąbane
W artykule mówiłem też (i 100 razy w prywatnej korespondencji), byś przestał zajmować się innymi.
Bo nie masz pojęcia co oni mają – czyli jacy są.
Mówisz wyłącznie o swojej percepcji, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Poza tym w tym “inni” znajduję się wyłącznie niewielki wycinek ludzkości, którego Twoja percepcja używa jako racjonalizacji tego, co chcesz sobie wytłumaczyć.
W wielu artykułach mówiłem, że 85% ludzkości jest w niskiej, zwierzęcej świadomości, a to oznacza, że z nich również wychodzi masa emocji.
Więc to “mają wyrąbane” to albo silne tłumienie, albo wypieranie.
Ale ich rzeczywistość wiele nie różni się od Twojej (na razie).
i są tylko skupieniu na sobie-mają zdrowy egoizm
Nie masz pojęcia co mają.
a mi nawet jak koleżanka nie odpisze szybko to się obwiniam,że jestem zły albo napisałem coś złego,dziwnego itd.
To zacznij korzystać z moich rad, medytuj i uwalniaj to, co czujesz.
Mówiłem wyraźnie, dobitnie i ze 147 razy, że dopóki nosisz w sobie stłumione emocje i opór, to świat będzie na Ciebie naciskał i to będzie z Ciebie wychodzić.
Nawet jak do sąsiada pierwszy się nie odezwie to się obwiniam…
Gdybyś czytał ze zrozumieniem i naprawdę chciał to zrozumieć, wiedziałbyś już, bo mówiłem to może 158, może 159 razy, że nie Ty się obwiniasz, tylko umysł paple na bazie winy, wstydu, oporu, strachu, dumy, by je jakoś racjonalizować.
Nie ma to nic wspólnego z obecną sytuacją.
nie umiem nawet nakrzyczeć na alkoholika,
Ależ umiesz, tylko nie chcesz, bo wybierasz coś innego.
bo mi szkoda każdego.
Nikogo Ci nie szkoda, tylko w ten sposób tłumaczysz sobie własną winę i ją projektujesz.
Może to są dla Ciebie drobnostki,
A skąd ten wniosek?
Gdyby to były drobnostki to nie mówiłbym o tym setki razy gdzie się da.
ale sam się dziwie,że inni są tacy zimni
Nie ma tych “innych”. To urojenie. Bajeczka, którą sobie sam wciskasz.
i np potrafią kogoś zablokować lub olać a ja tak nie umiem,bo wole pomóc i wszystko wyjasnić.
Więc widzisz, że umiesz, tylko wybierasz coś innego.
Dopóki będziesz to wybierał, nie wybierzesz nic innego.
A jak to zmienić wyjaśniłem jasno i klarownie w artykule.
Więc do dzieła. Następny komentarz spodziewam się, że będzie już o pozytywnych zmianach.
Uwalniam to i już teraz nie sprawdzam co chwilę czy dostałem wiadomośc od koleżanki,a kiedyś było dużo gorzej.Ogólnie czasem się zastanawiam czy warto być dobrym i miłym człowiekiem,bo jak powiedziałem koleżance komplement i to szczery to ona powiedziała-“Ale Ty jesteś miły” tak jakby to było coś dziwnego albo spodobało się jej.Zapytam jej i się dowiem najwyżej.Ostatnio otworzyłem Pani drzwi a Ona- O na tym świecie istnieją jeszcze dżeltelmeni.
Wracając do wcześniejszego tematu to na żywo jestem bardziej bez potrzeb i nie oczekuje od kobiet nic,ale faktycznie tak jak pisałeś to jest nieświadomy nawyk,bo znam bardzo ładne dziewczyny i też jak im facet nie odpisał lub zbyt wolno to One się frustrowało lub nawet płakały.Możliwe, że ja znalazłem sobie kolejne uzależnienie czyli pisanie z dziewczynami.
Uwalniam to i już teraz nie sprawdzam co chwilę czy dostałem wiadomośc od koleżanki,a kiedyś było dużo gorzej.
Dlaczego w jednej wiadomości piszesz, że wszystko bierzesz do siebie, a teraz, że nie?
Nie ma tu konsystencji.
Proszę albo o szczere komentarze, albo o ich brak i pełną świadomość intencji, z której piszesz.
Ogólnie czasem się zastanawiam czy warto być dobrym i miłym człowiekiem,
Nie Ty się zastanawiasz, tylko oczarowujesz się paplaniną umysłu.
Jeśli masz wątpliwości czy warto być dobrym człowiekiem, to bardzo poważnie bym się zastanowił nad sobą.
bo jak powiedziałem koleżance komplement i to szczery to ona powiedziała-“Ale Ty jesteś miły” tak jakby to było coś dziwnego albo spodobało się jej.
I na tej podstawie podważasz czy warto być dobrym????????????
Na reakcji obcej osoby na Twój komplement?
Warto byś zrewidował i przemyślał na podstawie czego dokonywałeś i nadal dokonujesz wyborów swoich życiowych postaw i interpretacji.
Zapytam jej i się dowiem najwyżej.
Więc nie masz pojęcia co oznaczała jej reakcja i to wystarcza byś wątpił czy być dobrym????
Ostatnio otworzyłem Pani drzwi a Ona- O na tym świecie istnieją jeszcze dżeltelmeni.
No to nie warto być dobrym, bo ci pani nie dała lizaka i nie poklepała po główce…
Wracając do wcześniejszego tematu to na żywo jestem bardziej bez potrzeb
Nie jesteś bardziej bez potrzeb, tylko “na żywo”, czyli wśród ludzi Twój umysł skupia się na świecie zewnętrznym i po prostu nie jesteś świadomy braków, w które wierzysz, nie dostrzegasz projekcji i mentalizacji.
i nie oczekuje od kobiet nic,
Jasne…
ale faktycznie tak jak pisałeś to jest nieświadomy nawyk,bo znam bardzo ładne dziewczyny i też jak im facet nie odpisał lub zbyt wolno to One się frustrowało lub nawet płakały.
To dużo mówiło o ich poczuciu własnej wartości.
Możliwe, że ja znalazłem sobie kolejne uzależnienie czyli pisanie z dziewczynami.
Jak rozpoznać uzależnienie wyjaśniałem dokładnie w darmowych filmach.
Uwalniam to i już teraz nie sprawdzam co chwilę czy dostałem wiadomośc od koleżanki,a kiedyś było dużo gorzej.
Dlaczego w jednej wiadomości piszesz, że wszystko bierzesz do siebie, a tera, że nie?
Nie ma tu konsystencji.
Proszę albo o szczere komentarze, albo o ich brak i pełną świadomość intencji, z której piszesz.
>>Pisze szczerze lecz wyolbrzymiam to,bo za bardzo wszystko biorę do Siebie i jestem wrażliwy.
Ostatnio otworzyłem Pani drzwi a Ona- O na tym świecie istnieją jeszcze dżeltelmeni.
No to nie warto być dobrym, bo ci pani nie dała lizaka i nie poklepała po główce…
>>To akurat miało być pozytywne,bo okazuje się, że kobiety lubią dżeltelmenów.
bo jak powiedziałem koleżance komplement i to szczery to ona powiedziała-“Ale Ty jesteś miły” tak jakby to było coś dziwnego albo spodobało się jej.
I na tej podstawie podważasz czy warto być dobrym????????????
Na reakcji obcej osoby na Twój komplement?
Warto byś zrewidował i przemyślał na podstawie czego dokonywałeś i nadal dokonujesz wyborów swoich życiowych postaw i interpretacji.
>>Uważam,że warto być dobrym człowiekiem tylko bardziej mi chodzi o płeć przeciwną.Chodzi o to,że kiedyś czytałem w książce o podrywaniu,że kobiety nienawidzą miłych kolesi, którzy starają się i przez to tak napisałem.Z drugiej strony kobiety mega lecą na mnie i nawet mężatki więc może faktycznie chcą,by ich mąż zadbał o Nie.Ostatnio dałem kilku dziewczynom kwiatka wyrwanego z trawnika i się cieszyły albo podarowałem im grosza na szczęście więc wychodzi,że intencja jest ważniejsza od przedmiotu.
>>Pisze szczerze lecz wyolbrzymiam to,bo za bardzo wszystko biorę do Siebie i jestem wrażliwy.
Nie “jesteś wrażliwy” – nie ma czegoś takiego na tej planecie.
To, o czym piszesz, to – “(prawie) wszystko wyciąga ze mnie emocje i opór, co odczuwam jako ból”.
>>Uważam,że warto być dobrym człowiekiem tylko bardziej mi chodzi o płeć przeciwną.
A czym się różni bycie dobrym człowiekiem w życiu od bycia dobrym człowiekiem względem kobiet?
Chodzi o to,że kiedyś czytałem w książce o podrywaniu,że kobiety nienawidzą miłych kolesi, którzy starają się i przez to tak napisałem.
Co ku**a??
Kobiety nienawidzą kolesi, którzy się starają?
Ogólnie to mit o tym, że kobiety nienawidzą miłych kolesi, bo “bycie miłym” jest kompletnie źle zinterpretowane.
Nie chodzi o “bycie miłym”, tylko o intencję postępowania. O KONTEKST, w którym następuje działanie.
Kobiety nienawidzą tego, co kryje się za niską intencją.
Z drugiej strony kobiety mega lecą na mnie i nawet mężatki więc może faktycznie chcą,by ich mąż zadbał o Nie.
Więc możesz dalej wierzyć w jakieś bzdurne stwierdzenie i negować za jego pomocą własne doświadczenia lub żyć świadomie.
Ostatnio dałem kilku dziewczynom kwiatka wyrwanego z trawnika i się cieszyły albo podarowałem im grosza na szczęście więc wychodzi,że intencja jest ważniejsza od przedmiotu.
Skoro byłeś miły to na pewno Cię skrycie nienawidziły!
Najlepiej następnym razem nie daj im kwiatka, tylko w twarz z liścia.
Zaufaj mi, będą przeszczęśliwe /s
A teraz koniec tego tematu, bo nie ma nic wspólnego z artykułem.