Dni
Godzin
Minut
Sekund

Ilość Wolnych Miejsc:
/

Witam Cię serdecznie!
Dzisiaj część szósta i ostatnia niezwykle ważnego tematu odczuwania (bycia). Części 1-5 znajdziesz klikając na linki poniżej:
Jak i dlaczego zacząć odczuwać? (Część 1).
Jak i dlaczego zacząć odczuwać? (Część 2).
Jak i dlaczego zacząć odczuwać? (Część 3).
Jak i dlaczego zacząć odczuwać? (Część 4).
Jak i dlaczego zacząć odczuwać? (Część 5).
Ach! Ostatnie dni dały mi wiele okazji do odczuwania przeróżnych emocji. Pamiętałem to, co Ci pisałem i zastosowałem to. Miałem również możliwość zaobserwować czy to wystarczy, czy o niczym nie zapomniałem. Mam dla Ciebie jeszcze jedną informację do poniższych.

Krok 1 – zaakceptuj niechciane emocje.

Krok 2 – pełna akceptacja chwili obecnej wliczając wszystkie nasze odczucia, myśli i doznania.

Krok 3 – nauka medytacji.

Krok 4 – stawanie się świadomym/świadomą odczuć płynących z ciała.

Krok 5 – rozróżnianie emocji od innych rodzajów odczuć.

Krok 6 – znajdź miejsce, w którym czujesz się bezpiecznie i swobodnie.

Krok 7 – zacznij eksplorację ekspresji swoich uczuć.

Krok 8 – idź do tego miejsca i wyrażaj swoje emocje za każdym razem, gdy je czujesz.

Nie unikniemy kontaktu z innymi ludźmi. I nie powinniśmy unikać tego kontaktu. Zaś jedną z bardzo istotnych ról ludzi w naszych życiach jest to, że ukazujemy sobie nawzajem nasze wnętrza. Nie cierpimy jakiegoś “rodzaju” zachowań czy ludzi? Czyli nosimy w sobie nienawiść – żrącą toksynę robiącą NAM krzywdę. Och, jak dobrze, że spotykamy ludzi, którzy wyciągają z nas tę niechęć, gniew, smutek i bezsilność. Dzięki nim możemy wreszcie się oczyścić – uzdrowić. Takich ludzi nazywam aniołami.
Każdy ma w życiu anioły. Zazwyczaj są nimi nasi najbliżsi.
Pamiętam taką historię:
Do mistrza przyszedł dorosły mężczyzna. Mówi, że jest gotów wejść na ścieżkę duchową. Zapytał więc mistrza co musi zrobić. Mistrz odpowiedział:
– Wybacz wszystkim ludziom w twoim życiu. To wystarczy.
Mężczyzna wrócił do siebie. Po miesiącu wrócił do mistrza.
– Mistrzu! Idzie mi bardzo dobrze. Wybaczam ludziom. Ale mam takiego sąsiada. No nie można go lubić. Jest po prostu straszny, zły. Wiele razy mnie oszukał, nawet w zeszłym tygodniu. Nienawidzę tego gościa. Wybaczę wszystkim ludziom ale jemu nie.
Na to odpowiedział mistrz:
– W takim razie zapomnij o wszystkich innych ludziach. I wybacz tylko jemu.
Współpracując na ten moment z około 150 osobami, słyszałem przeróżne historie. Zazwyczaj dotyczyły bliskich lub innych ludzi, którzy skrzywdzili moich podopiecznych i nieraz nadal ich krzywdzą. Są to naprawdę przykre historie chwytające za serce.
Ale zadajmy sobie pytanie – dlaczego trwają i dlaczego w ogóle/nadal mają miejsce?
Podstawa, by zrozumieć wszystko w naszym życiu – JESTEŚMY NIEWINNI. Każda inna osoba również jest niewinna. Jeśli przypomnisz sobie moje artykuły na temat poczucia winy, stanie się jasne, że sami wybieramy postrzegać siebie i innych jako winnych – kogoś jako kata i kogoś jako ofiarę. Wybieramy, by dostrzegać zło w tym, co się stało, z którego nie można się oczyścić. Wybieramy trzymać w sobie to doświadczenie, przekonania, historię i przede wszystkim – emocje cały czas.
Ludzkość wmawiała sobie od setek, jeśli nie tysięcy lat bezsilność. Dlatego jeśli coś nam się stanie – z ukrytą (nieświadomą) przyjemnością – zaczynamy postrzegać siebie jako ofiarę. Bo tego chce nasze ego. Nasz najmniej pozytywny aspekt, z którym utożsamialiśmy się od urodzenia. Całe życie nasze i naszych przodków od początku istnienia naszej linii. Nasze ego karmi się tym nektarem negatywności niczym ambrozją. No bo zapytajmy się kogoś, a najlepiej zapytajmy sami siebie – “Dlaczego nadal trzymamy się tej negatywności/urazy?” Co szybciutko odpowie nam umysł? A to tylko nasze ego walczy, by zachować te negatywności i nadal karmić się ich nektarem, np. poczuciem niesprawiedliwości.
Druga sprawa – niezwykle ważna! Jak zazwyczaj ludzie podchodzą do problemów w swoim życiu? Myślą o nich!
Jeśli na temat tych problemów mamy niską świadomość – niższą od Odwagi, czystą głupotą jest o nich myśleć!!!
Myślenie jest głupotą – wyobrażasz sobie powiedzieć to osobie, która np. zarabia swoim umysłem? Ale nie tylko – powiedzieć to osobie, która nie radzi sobie w życiu, której myśli są z grubsza negatywne również zostanie przez nią odebrane negatywnie (duma!). Nie dostrzeże problemu w myślach i swoich decyzjach, by słuchać się tych myśli i identyfikować się z nimi. Bo jest w niskiej świadomości i ego takiej osoby dba, by osoba ta nie wzrosła (ponad swój umysł) – nie obudziła się.
Myśleniem niczego nie rozwiążesz, dopóki nie zmienisz swojej świadomości. A żeby to zrobić, należy zaakceptować swoje odczucia. Np. niechęć, by podjąć się wysiłku, by coś zrobić, coś powiedzieć lub niechęć, by coś przestać robić. I co robią ludzie? Starają się myśleniem zmienić myślenie. To tak jakby liczyć, że książka którą czytamy sama się przepisze. A może obwiniamy innych, że przecież również czytają tę samą książkę i się utożsamiają z jej treścią? A może mówimy sobie – “No ta książka jest negatywna i czytanie jej szkodzi mi ale przecież inni też ją czytają, więc nie robię nic nienormalnego”.
Wróćmy więc do historii z początku tego artykułu. Uczeń mistrza nie chciał wybaczyć swojemu znienawidzonemu sąsiadowi. Dlaczego? Bo wybaczenie to przede wszystkim wyciągnięcie z siebie całej urazy:
  • Stłumionych emocji, a także świadomych emocji jak gniew, żal, poczucie bezsilności, wstyd, poczucie winy, strach i dumę.
  • Przekonań na temat tej osoby, siebie, tego co się stało (i nadal dzieje – na zewnątrz nas i wewnątrz nas), naszych emocji, naszych myśli.
Najpierw pozwalamy sobie w pełni poczuć i wyrazić swoją urazę. Ale nie do tej osoby! Nikt nie jest źródłem naszego bólu i cierpienia! Mierzymy się z tymi negatywnościami sami w sobie. Bierzemy za nie odpowiedzialność. Czyli już przestajemy obwiniać drugą osobę i siebie. Szukamy nowego rozwiązania. Przede wszystkim decydujemy się wzrosnąć ponad obwinianie, ponad świadomość ofiary. Możemy nie wiedzieć co zrobić ale to nie jest ważne. LICZY SIĘ INTENCJA. Szczera, uczciwa. Intencja, by puścić negatywności trzymane w sobie “dla” kogoś. Musimy mieć świadomość, że trzymając urazę do kogoś, robimy krzywdę tylko sobie. I jeśli ujawnimy tę urazę, stanie się jasne, że jej treść rządzi naszym życiem – np. życiem towarzyskim, intymnym, finansowym, duchowym, etc. Nic nie dzieje się przypadkowo. Tylko nie jesteśmy świadomi naszej podświadomości. Im więcej z niej wyciągniemy, tym więcej dostrzeżemy – nasze wnętrze jest odwzorowywane jako nasze życie. To wszystko. Dzieje się to niewinnie cały czas.
Tylko przez niewinność naszą i innych ludzi, braliśmy do siebie niskie emocje i negatywne przekonania, na bazie których podejmowaliśmy działania jako kat lub jako ofiara. Słyszałem o kobietach, które były niemiło zaczepiane w szkole i przez to znienawidziły mężczyzn, a także słyszałem o kobietach, które po gwałtach nauczyły się w końcu kochać mężczyzn bardziej, niż kiedykolwiek (nie, to nie wariatki, tylko wykonały porządną wewnętrzną pracę). Wszystko zależy od naszej świadomości, intencji i dokonanych wyborów.
Tym samym osoba, która najbardziej nas drażni, stresuje, której nienawidzimy to osoba o największym potencjale, by ujawniać (a nawet wyciągać siłą) z nas negatywności – toksyny emocjonalne i negatywne przekonania. Ta osoba daje nam największy dar. Ale naszą odpowiedzialnością jest ustalić intencję i podjąć odpowiednie kroki. Oczywiście co robią zazwyczaj ludzie? Myślą na temat tej osoby. Mentalizują. Obwiniają, wypominają, itd. To oznacza opór, niezgodę. No bo dlaczego mielibyśmy zgodzić się na coś, co jest dla nas złe!? Nie podam Ci odpowiedniego powodu. Sam/a go znajdź. Ja podam Ci tylko prawo tego świata. Jest jak grawitacja. Możesz je ignorować lub nie. A możesz je pokochać i nauczyć się z nim koegzystować.
Wszystko czemu stawiamy opór trwa i rośnie.
Nasza zgoda na coś powoduje (wbrew temu co podpowiada “logika”), że to minie. Nie, nie mamy być imbecylem i naiwniakiem i gdy ktoś nas się zapyta czy może nas okraść i porwać nasze dzieci to mamy dać mu nasze błogosławieństwo. Mamy W NAS (w naszej świadomości) porzucić opór – np. opór przed porwaniem naszych dzieci. Bo ten opór to tak naprawdę nie opór przed porwaniem, nie chroni nas przed tym ale opór przed odczuciem strachu i poczucia winy (świadomości ofiary), na bazie których postrzegamy siebie, świat i nasze dzieci. Te emocje w nas są i niewinnie świat dostosowuje się do nich. Innym prawem tego świata (tzw. prawem świadomości) jest:
To, co utrzymujemy w naszej świadomości ma tendencję, by stawać się naszą rzeczywistością.
Dlatego – jeśli mentalizujemy negatywnie na jakiś temat – niespodzianka! – to będzie w naszym życiu lub się w nim pojawi i będzie się utrzymywać/powtarzać nawet przez wiele lat. Ale ludzie wybierają, by nadal mówić “TO jest przyczyną mojego cierpienia”. Czyli wybierają, by postrzegać się jako ofiarę, a coś/kogoś jako swojego kata. Opierają się temu i odmawiają sobie wzięcia odpowiedzialności. Mylą odpowiedzialność z obwinianiem. Nie chcą powiedzieć – “Ok, nie jestem winny. Ale wiem, że mam moc, by to zmienić. Poszukam informacji jak. Bo na pewno nie pomaga mi obwinianie kogokolwiek, wliczając siebie”. Ich ego nie chce. Ego chce zachować i/lub pogłębić obecny stan.
Ten przydługi wstęp był niezbędny w kwestii odczuwania emocji, w których uczestniczą (współuczestniczą) inni ludzie.
Ja sam mam/miałem w swoim życiu osoby, które uznałem za zewnętrzne źródło mojego cierpienia. I przez to odmówiłem sobie dostrzeżenia, że to źródło jest we mnie. Utożsamiałem się przez wiele lat ze świadomością ofiary. I w moim życiu pojawiały się różne osoby, znajomość z którymi rozpoczynała się pozytywnie, a kończyła na wykorzystaniu, okłamaniu, a nawet kradzieży. Słowem – pojawiała się świadomość ofiary, pojawiało się obwinianie, żal, strach, wstyd. A ja nadal uważałem, że ktoś jest WINNY. A jak nie ktoś, to ja sam. I nic się nie zmieniało. Moje życie utrzymywało się w tym stanie – finansowym, romantycznym, a nawet zdrowotnym. Wszystko “kończyło” się jak zwykle.
Więc – kto w naszym życiu postrzegany jest raczej jako demon, a nie anioł? Kto jest winny? Kto zatruwa nam życie? Pamiętajmy, że wybaczenie (na temat którego na pewno napiszę serię artykułów) polega na tym, by zmienić się W SOBIE. Nie musimy iść do tej osoby i mówić jej “Wybaczam ci”. Nie. To zazwyczaj jest tylko teatrzyk. Nadal czujemy winę i gniew (urazę) i idąc do tej osoby nie chcemy jej wybaczyć, tylko usłyszeć, że ona nam wybacza. Nie. Czekając na innych, czekamy na samych siebie (to kolejne prawo świadomości, które działa w życiu każdego człowieka czy tego chcemy czy nie).
Wybaczamy w sobie – wyciągamy z siebie urazę, stajemy się jej świadomi i korzystamy z przytoczonych na początku tego artykułu kroków – wybieramy bezpieczne miejsce, gdzie możemy zmierzyć się ze SWOIMI demonami W SOBIE. Nie ma demonów poza nami. Nie wierz w różne przesądy. Nie ma zewnętrznych demonów. A im głębiej się oczyścimy, tym większą moc mamy, z którą nie może mierzyć się żaden “demon”.
Artykuł ten powstał dla ludzi (może dla Ciebie), którzy w swoim codziennym życiu spotykają się z osobami negatywnymi. Nie mamy wybaczać osobom, które lekko “nas drażnią”. Ich potencjał do naszego uzdrowienia jest niewielki. Mamy wybaczyć (oczyścić się wewnętrznie) tym, którzy są dla nas niczym wrzód na d***pie. Powtórzę – nie musimy z nimi przebywać, nie musimy z nimi rozmawiać. Mamy zmienić swoją świadomość względem tych osób i oczyścić się WEWNĘTRZNIE. Jeśli nie potrafimy lub jeszcze nie jesteśmy oczyszczeni – zadbajmy o siebie. Unikajmy tych osób ale nie unikajmy decyzji, by zmierzyć się z tym, co te osoby REPREZENTUJĄ – jaką ranę w nas nam ukazują.
A jeśli nie możemy ich unikać? To bardzo ważne, co teraz powiem – w sytuacji, gdy musimy przebywać z osobą-“demonem”, skupiajmy się na swoich emocjach. Nie na interakcji, słowach, gestach. To nasze WEWNĘTRZNE doświadczenie. Nie angażujmy się w to co się dzieje, nie opierajmy się temu, nie unośmy się dumą, nie nakręcajmy siebie i tej osoby. Nie przynośmy na srebrnej tacy pożywki dla naszego ego i ego tej osoby. Zapamiętaj – to, czemu się opieramy trwa i rośnie. Bandzior zastrzeli nas dopiero, gdy stawimy mu opór. Jeśli będziemy słuchać tej osoby, szanse przeżycia wzrastają niebotycznie. Oczywiście trzeba dopuścić ego, by uznać się za lepszą od bandziora osobę, by GRAĆ bohatera. Nie grajmy bohatera. W tych sytuacjach to Duma, czyli niski, niesprzyjający życiu poziom świadomości. Wybierzmy miłość. Zastanówmy się – zawsze zadajmy sobie to pytanie – “Czy decyzje, których się teraz podejmuje służą mi?” Jeśli nie – zmieńmy nasze decyzje i intencje! Jeśli to, co robimy względem nieprzyjemnej osoby szkodzi nam (przypominam – nie ta osoba nam szkodzi ale nasze decyzje, co robimy z tym, co robi i mówi ta osoba), weźmy za to odpowiedzialność i zmieńmy to. A może wystarczy po prostu opuścić pomieszczenie? Zawsze mamy choć jedną opcję lepszą, niż ta, którą wybraliśmy (i wybieraliśmy dotąd) nieświadomie.
I na koniec jeszcze informacja – nasz umysł chroni tylko i wyłącznie sam siebie. Wydaje mu się, że chroni nas ale to nie jest prawda. On zachowuje tylko obecny stan. Zaś ego upewnia się, że uda mu się jeszcze ten stan pogłębić. Jeśli nie czujemy spokoju i posłuchamy naszego umysłu – zachowamy lub pogłębimy obecny stan emocjonalny. Np. urazy, gniewu, żalu, poczucia winy, wstydu, dumy. Czy to nas chroni? Nie – to zazwyczaj odbiera nam jeszcze mocniej spokój, a nawet nasze fizyczne zdrowie. Odbiera nam sukces, radość, poczucie spełnienia, relaks, dobry sen.
Jeszcze jedno pytanie, które warto zadawać sobie nawet co 5 minut:
Gdybym kochał/a się absolutnie bezwarunkowo, co bym zrobił/a w tej sytuacji?
Pamiętajmy – wybierajmy z miłości. To pytanie nie brzmi – “Gdybym mógł/mogła i pozwolił/a sobie na wszystko, co bym zrobił/a tej osobie?” Nie. To pogłębi obecny stan i to, czego nie uzdrowimy w sobie, wróci do naszego życia w innej formie, np. jako inna osoba.
To wyczerpuje (przynajmniej na razie) to, co chciałem Ci przekazać na temat emocji i odczuwania. Bardzo jestem ciekawy Twoich przemyśleń i doświadczeń. Twoje życie zacznie się zmieniać na lepsze, jeśli tylko zwrócisz się do swojego wnętrza i wybierzesz miłość, nawet jeśli to, co czujesz zazwyczaj to głęboki wstyd i raczej myślisz o samobójstwie, niż rozkwicie. Zaakceptuj swoje emocje, pozwól im płynąć. Już samo to zmieni bardzo dużo.
Więc – dlaczego te przykre historie trwają i dlaczego w ogóle/nadal mają miejsce? Bo to dar, by przekroczyć w sobie to, z czym nasza rodzina nie radziła sobie, zapewne od pokoleń. A trwają, bo się im opieramy. Opieramy się własnemu uzdrowieniu.
Życzę Ci tego, co najlepsze (a często to, co dla nas najlepsze nie jest tym, co nam się wydawało, że jest)!
A gdy już nauczysz się odczuwać, zastąp ekspresję emocji ich uwalnianiem.
Źródło grafiki – http://www.dailymail.co.uk/sciencetech/article-2574667/Amazing-software-creates-art-using-17-MILLION-colours-make-single-pixel-different-hue-PC-screen.html (József Fejes)
Podziel się tym artykułem!

Napisz komentarz!

Zasubskrybuj
Powiadom mnie o
guest
39 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Bartek

Hej Piotrze. Jestem kierowcą ciężarówki i podjąłem decyzję, aby oczyścić zawartość swojego umysłu. Z porno nie mam już problemu bo rzuciłem to, ale widzę bardzo dużo programów i emocji, które często przejmują nade mną kontrolę. Do końca roku 2024, czyli ponad rok czasu będę cały czas sam w ciężarówce. Jest to świetne miejsce bo w ogóle nie zagłuszam już swoich myśli i emocji czy to np muzyka, filmami itd. Całe dnie spędzam w ciszy. Uwalniam regularnie od 1 miesiąca. Już teraz jestem w stanie zauważyć różnicę w patrzeniu na niektóre rzeczy. Aktualnie stworzyłem swoją listę marzeń i celów i wyobraziłem sobie , że to nigdy się nie spełni po to, aby zobaczyć przed czym uciekam. Wyszło bardzo dużo żalu, poczucia gorszości i wstydu.
Widzę naprawdę jaki to jest dar, że mogłem trafić na Hawkinsa i obudzić się.
Piszę i piszę tyle, chcę ciebie zapytać czy uwalnianie leżąc też jest skuteczne jak siedząc ? Pytam bo np w sobotę i niedzielę mam całe dnie na to. Trochę jest dla mnie męczące siedzenie w jednej pozycji bo kilka godzin. Uwalnianie leżąc to dla mnie super opcja, robię to często, ale czasami się zastanawiam czy pozycja ma tutaj znaczenie.

Seba

Witam Piotrze ponownie. Piotrze, czy w uwalnianiu to chodzi o odczuwanie emocji, wraz z ich przezywaniem, czy chodzi o to, zeby czuc jakas energie w ciele i pozwolic jej odejsc/przeplynac? Przykladowo, gdy czuje smutek i w tym samym czasie mam jakies odczucie w ciele, np. w brzuchu, to moge sie np. usmiechnac, ignorujac ten smutek i skupic sie tylko na tym odczuciu w ciele? Czy chodzi o to, aby ten smutek czuc i przezywac wraz z odczuciami temu smutkowi towarzyszacymi? Gdy jestem smutny, to mam byc smutny, czuc ten smutek i ignorowac mysli, czy mam ze tak powiem udawac ze nie jestem smutny i skupic sie na tych odczuciach w ciele? Czy nie za bardzo kombinuje? Troszke sie gubie w tym przyznam.

Seba

Sugeruje sie dr. Hawkinsem, choc Metode Sedony tez znam. Nie bardzo rozumiem natomiast, co pan Hawkins mial na mysli mowiac o ” uwolnieniu z jednoczesnym odpuszczeniem”. O ile mniej wiecej zalapalem o co chodzi w uwalnianiu, to z tym odpuszczeniem mam dylemat. Ja to rozumiem tak: mam jakas sytuacje, ktora “wyzwala” jakas emocje. Gdy postanowie w tej sytuacji odpuscic, wtedy emocja sie nie pojawi. Dobrze to rozumiem? Ale z drugiej strony, gdy odpuszcze i emocja sie nie pojawi, wtedy nie bede mial szansy uwolnic tej emocji, gdyz jej nie bede czul, poniewaz jej nie bedzie. Czy dobrze kombinuje Piotrze?

Paweł

Witaj Piotrze. A czy moglbys wyjasnic, jaka jest roznica miedzy uwalnianiem, a odczuwaniem z ignorowaniem mysli? Przyznam, ze mam podobny problem jak kolega powyzej. Chodzi o to, ze tez gdy np. czuje smutek, to moge sie w ten smutek ze tak powiem zaglebic i w konsekwencji bede smutny, ale rowniez robie tak, ze tak jakby odpuszczam. Nie wiem jak to wytlumaczyc, ale gdy jestem smutny, to czuje rowniez cos w ciele, a gdy odpuszcze, to juz nie jestem smutny, tylko jedynie czuje cos w ciele. I gdy znowu ze tak powiem zaczne sie zaglebiac w smutek ( smutna mina itd) to znowu jestem smutny. Pogubilem sie w tym. Co robie nie tak? I chyba jest roznica miedzy byciem smutnym, a czuciem smutku, bo mi sie wydaje, ze wlasnie czucie smutku, bez zaglebiania sie w niego, czyli robienie smutnej miny itd, a jedynie czucie energii w ciele, czyli stanie sie tzw obserwatorem, to jest wlasnie czucie smutku. A zaglebianie sie w smutek, lapanie sie go, robienie smutnej miny itd, to jest bycie smutnym. Chyba przekombinowalem, prawda. I na koniec- czy mozna tlumic emocje, ze tak powiem w sobie? Bez uciekania w porno, uzywki itd. Tylko np. jakos zaciskajac miesnie w brzuchu i w klatce piersiowej? Bo mi sie wydaje ze ja tak caly czas robie. Czuje, ale sie opieram. W koncu sie to konczy sesja z pornografia. Dzieki.

Mateusz

Cześć, mam pytanie. Czy można odczuwać kilka różnych emocji na raz? Nie pytam po to by na siłę przyspieszyć ten proces. Pytam, ponieważ kiedy przystępuję do uwalniania to mam wrażenie jakbym czuł jakiś dziwny miks emocji. Z reguły wstydu, winy i żalu. Czasami czegoś jeszcze. Jak to dokładnie jest z tym odczuwaniem pod tym względem? W trakcie tego wszystkiego przychodzi mnóstwo różnych myśli, z których wiele tak jakby ujawniało inne emocje, przez co po jakimś czasie czuje właśnie taki miks. I co mam z tymi myślami robić? Wiem z jednej strony że powinienem je ignorować, a z drugiej żeby nie stawiać im oporu. Jak to pogodzić? Czuję się w tym strasznie pogubiony.

Mateusz

No dobrze, dzięki. A co jeśli podczas medytacji, czy próby uwalniania odczuwam intensywne swędzenie skóry w różnych miejscach na ciele, ale głownie twarzy. Mam wtedy przemożną chęć by się podrapać, co utrudnia, a czasem nawet przerywa powyższe czynności. Czy to również świadczy o emocjach, oporze itd? I co mam zrobić? Również ignorować, nawet jeżeli kosztowałoby mnie to dużo wysiłku? Poza tym widzę ogólnie, że postrzegasz problemy zdrowotne jako silnie związane z emocjami. Co w związku z tym myślisz o Tradycyjnej Medycynie Chińskiej i jej stosowaniu? Ja miałem w przeszłości wrażliwy układ pokarmowy, i przez przygody z narkotykami oraz alkoholem w przeszłości szybko nabawiłem się bardzo przykrej przypadłości (IBS – i to była dość łagodna forma), która przez kilka miesięcy uniemożliwiała mi wychodzenie z domu. Dzięki TCM (międzynarodowy skrót) pozbyłem się tego, jednak muszę teraz niezwykle uważać na to co jem. W dodatku zawsze miałem problem z wagą, w zasadzie przez całe życie mam niedowagę, i to niezależnie od tego ile kalorii przyjmuję. Ani nie byłem w stanie przybrać na tkance tłuszczowej kiedy piłem i ćpałem, oraz odżywiałem się fast foodami, ani na mięśniowej kiedy intensywnie siłowo trenowałem, dbając o to by spożywać odpowiednio wysoką ilość kalorii i białka. Widzę że byłeś w stanie komuś w komentarzu napisać skąd się biorą problemy ze stawami, czy możesz mi w takim razie powiedzieć skąd mogą się brać problemy takie jak moje? Znaczy co może być przyczyną różnych problemów z układem pokarmowym (nie będę pisał dokładnie jakich, bo w zasadzie to przerobiłem co najmniej większość z nich, w tym łagodną formę IBSu z czym właśnie pomogła mi medycyna chińska, ale czuję że nie do końca). Oraz co może być przyczyną takich problemów z wagą, czemu nie jestem w stanie zbliżyć się do optymalnej wagi pomimo pochłaniania ogromnych ilości jedzenia i treningów siłowych?

Mateusz

“Czy odczuwasz to wyłącznie w trakcie medytacji?”
Odczuwam śwędzenie kiedy jestem w bezruchu. Głównie podczas medytacji, ale takze np. podczas wspomninej przez Ciebie akupunktury.
“Mógłbyś również napisać co KONKRETNIE zrobiłeś. Wtedy dopiero można porównać faktyczne przyczyny do zastosowanej metody i na bazie uzyskanych rezultatów (o których praktycznie nic nie powiedziałeś) można zbadać co jest do korekty.”
To byla akupunktura połączona z ziołolecznictwem stosowanym w TCM. Receptury były przygotowywane indywidualnie dla mnie, przez lekaży profesjonalne zajmujących się TCM.
““Mam problemy z układem pokarmowym. Pomóż.” – jak to w ogóle brzmi?
Dlaczego ja mam wkładać ekstra wysiłek, a Ty nie?”
Okej, dobra. Napisałeś chociaz co symbolizują jelita. Z nimi właśnie mam problem – ibs to zespół jelita drazliwego. Poza tym miałem uszkodzoną wątrobę, czego objawów już w zasadzie nie ma, bo to ponoć szybko się regeneruje.
“Nie wiem czy byłeś u dietetyka lub trenerów personalnych. Oni mają profesjonalną wiedzę na ten temat”
Miałem kontakt z wieloma osobami zajmującymi się takimi problemami – wliczając trenerów i dietetyków.
“Ty zapewne ćwiczyłeś, by czerpać z tego poczucie wartości, a nie ćwiczyłeś z szacunku, troski o siebie.”
Cóż, jak zaczynałem to była w 100% prawda. Teraz? Trudno powiedzieć, ale po części także coś w tym jest.
“Zauważ jeszcze, że dzięki temu, że nie dostałeś tego, czego oczekiwałeś – przyrostu masy, gdy piłeś i ćpałeś”
Nieporozumienie – napisałem o tym aby lepiej zobrazować to jak szybki mam metabolizm. Generalnie osoby prowadzące bardzo niezdrowy tryb życia szybko przybierają na wadzę – rośnie głównie poziom tkanki tłuszczowej. Nie, nie oczekiwałem już wtedy przyrostu masy. To było już po tym jak dałem sobie spokój z próbami przybrania na masie, bo wtedy już zrezygnowałem. Ale dalej – od piwa i fast foodów powinienem przytyć. Nie przytyłem. Wygląda na to że nie ważne co zrobię, i jaki tryb zycia prowadzę moje ciało wygląda mniej więcej tak samo. Ot, ostatnio jak wróciłem do ćwiczeń, to mi kaloryfer wyskoczył, bo tkankę tłuszczową bardzo szybko palę. Taki chudzielec z kaloryferem. Tylko że zdaje sobię sprawę że w przypadku takiego chudzielca oznacza to że albo mój poziom tkanki tłuszczowej zbliża się do dolnej granicy normy, albo już ją przekroczył (i tak btw. to mieżyłem sobie ten poziom metodą stosowaną przez US Navy – i zgodnie z nią norma została mocno przekroczona) – czyli w dowolnym momencie mogę zacząć borykać się z problemami związanymi ze zbyt niskim poziomem tego rodzaju tkanki. I o ile takie np. obnizenie poziomu testosteronu, czy spadek libido mogę zignorować, (bo i tak ani nie mam z kobietami żadnej styczności, ani perspektywy na zmianę tego stanu rzeczy), to problemów neurologicznych (układ nerwowy i mózg przeciez składają się z tłuszczu) wolałbym uniknąć. Tak więc mam niedobór masy ciała, na co składa się zarówno zbyt mała ilosć masy mięśniowej, jak również zbyt niski poziom tkanki tłuszczowej.

Mateusz

“Trudno powiedzieć? Trudno powiedzieć jak traktujesz siebie i z jakich intencji robisz to, co robisz?”
Trudno powiedzieć, ponieważ częściowo udało mi się zaakceptować to że nigdy nie będę przypominał kulturysty. Jestem ektomorfikiem, wysportowanym, ale ektomorfikiem. Porzuciłem próby wyglądania jak mezomorfik – czyli typ somatyczny najbardziej gloryfikowany przez media i społeczeństwo jako “ideał mężczyzny”, albo “inne coś” w tym stylu. Wiesz w dzieciństwie interesowałem się przyrodą co nauczyło mnie obserwacji (niestety bardziej innych niż siebie). Nigdy nie widziałem kota, który miałby problem z tym że nie jest tygrysem. Co więcej tygrys nigdy nie wbiegnie na ścianę 10 razy wyższą niż on sam. Kot nie ma z tym problemu. Po przygodach z dragami nie wróciłem już na siłownie, trenuję kalistenikę – czyl sport siłowy do którego predyspozycje mają osoby szczupłe i raczej niewysokie, problemem dla mnie jest tutaj po prostu niedobór masy mięśniowej (co innego być szczupłym, a co innego chudym – profesor TCM z Chin sterdził że mam co najmniej 5 kg niedowagi i to jak na osobę o mojej strukturze kostnej, pomimo tego że BMI to u mnie dolna granica normy argumentując, że dolna granica normy tego wskaźnika dotyczy kobiet a nie mężczyzn). Więc trudno powiedzieć w tym przypadku znaczy że częściowo zmieniłem podejście do siebie i swojego ciała, ponieważ z jednej strony nie próbuję być tym kim nie jestem, z drugiej buduję swoją wartość na zasadzie “on ma to czego ja nie mam, ale ja mam to czego on nie ma”. Widzisz chyba że nie ma w tym śladu bezwarunkowości.
“Uważasz, że niskie libido to efekt czego? A tego jak postrzegasz siebie, kobiety, wzajemne relacje, działania, etc. Twój organizm nie produkuje męskich hormonów, bo nie pozwalasz sobie na to, co męskie – podejmowania odważnych, śmiałych działań, inicjatywy. Można się łatwo pomylić – “Przecież działam w życiu”. Ale wraca temat intencji – z jakich intencji działasz? Wzrostu, rozwoju, uzdrowienia czy robienia czegoś na obrzeżasz komfortu, by mieć wymówkę?”
Nie pisałem że mam niskie libido, czy problemy natury hormonalnej, tylko ze w każdej chwii mogę zacząć je miec przez zbyt niski poziom tkanki tłuszczowej w organizmie, czego nie mogę zmienić prowadząc sportowy tryb życia, bo zwiększenie poziomu tej tkanki musiałoby towarzyszyć przyrostowi masy mięśniowej aby zachować sprawność fizyczną. Z resztą jak się ćwiczy to się potrzebuje mięśni i organizm osoby która nie może przybierać na masie zrobi wszystko żeby nie zmniejszyć tej masy mięśniowej która już jest w skutek czego ciągle pali tłuszcz. Nie mam problemów z hormonami ani libido na ten moment. Pisałem jedynie że mogą nastąpić, ale mnie to nie martwi. Martwią mnie ewentualne neurologiczne problemy. Bardzo zastanawiające jest to co napisałeś, bo do niedawna gdybym miał niskie libido i poziom męskich hormonów to bym się cieszył. Do niedawna uważałem libido i testosteron za przyczyny mojego nieszczęścia. Bo uważałem że mnie torturują. Nienawidziłem mijania się na ulicy (albo gdziekolwiek indziej) z pięknymi kobietami, nienawidziłem uczucia które temu towazyszyło. Pragnąłem tego aby wreszcie były mi obojętne, dlatego nienawidziłem swojego libido, w zasadzie całej swojej seksualności. Gdybym mógł wybrać orientację seksualną, do nie dawna bez zastanowienia zostałbym osobą aseksualną. Teraz już nie jestem do końca pewien. Ale wydaje mi się że po zastanowieniu się mógłbym wybrać to samo. Kiedy chwaliłem się tym kolegom, to nawet najbarzydsi, mający najgorsze możliwe doświadczenia z kobietami twierdzili że bredzę.
“Od lat masz poważne problemy ze zdrowiem, z uzależnieniem i relacjami z kobietami. I tym wszystkim obszarom towarzyszą te same emocje i opór. Łatwo, jeśli chcemy faktycznie spojrzeć na fakty, to powiązać.”
Twierdzisz że poprawa relacji z kobietami miałaby mi pomóc, gdzie indziej pisząc że nie należy szukać szczęścia na zewnątrz. To jak w zasadzie jest. Przecież jeżeli szczęście jest we mnie, a nie na zewnątrz, to znaczy że nie potrzebuję kobiety, a libido jest tylko siłą przyrody której zadaniem jest zrobienie ze mnie niewolnika latającego za spódniczkami, zmierzającego do tego by życie spędzać na utrzymywaniu kobiety i jej potomstwa, a niekoniecznie swojego, 8 – 20 % dzieci jest wychowywanych i utrzymywanych przez mężczyzne któremu tylko wydaje się że jest ojcem, ale kobieta zrdadziła i dziecko zrobił inny facet. Nie rozumiem czemu miałym marnować czas (i zazwyczaj pieniądze) na kobiety, jeżeli i tak nie są w stanie dać mi szczęścia, bo szczęście jest we mnie. Wiesz z tym stwierdzeniem że szczęście nie jest kwestią czynników zewnętrznych zapoznałem się dawno temu, i byłem uradowany tym faktem, że mogę być szczęśliwy i nie muszę mieć dziewczyny.

Mateusz

Po przeczytaniu tego co napisałeś postanowiłem wyjść na “spacer” by zmierzyć się ze stłumionymi emocjami, oporem i zacząć poznawać kobiety. Niestety momencie w którym na horyznoncie pojawiały się atrakcyjne panie pojawiało się tyle tego na raz że nie byłem w stanie nic zrobić. Słowem nie podszedłem do żadnej kobiety. To jest ponad moje siły Piszesz o tym aby się nie zmagać, tylko wybrać chęć i radosne działanie. Jak można wybrać chęć i radosne działanie mając taki bagaż emocjonalny? Wciąż tego nie rozumiem, jak w praktyce można zrobić coś radośnie i bezwysiłkowo odczuwając jednocześnie tyle oporu i stłumionych negatywnyh emocji. Coś czuję że jak tak dalej pójdzie to po 40tym roku zyca nadal będę prawiczkiem.

Jaromir

A ja mam pytanie, poniewaz wspominales Piotrze w ktoryms z artukulow, a nawet chyba w nie jednym, ze miesnie nie urosna bez treningu, oraz ze cialo fizyczne jest ograniczone. Pan dr.Hawkins uwazal inaczej. Uwazal, ze fizyczne cialo to rowniez jest system wierzen i przekonan i ze za pomoca zmiany tych wierzen i przekonan, mozna zmieniac cialo fizyczne. Jako przyklad podal swoja osobe, gdzie za pomoca zmiany przekonan naprawil sobie Trabke Eustachiusza, poprzez przesuniecie i przebudowe kosci itd za pomoca mysli, oraz podal przyklad kobiety, ktora chciala byc baletnica, czy tancerka, ale nie nadawala sie, z powodu zbyt duzej pupy. Za pmoca zmiany przekonan zmienila rozmiar swojej pupy. I to wszystko opisal dr. Hawkins. Bardzo to stoi w sprzecznosci do tego, o czym ty piszesz. Jak odniesiesz sie do tego?

Jaromir

Ksiazka nosi tytul:”Giving Up Illness and Not Recognizing Death Through A Course in Miracles by David Hawkins”
Prosze przeczytac panie Piotrze, poniewaz nawet nie wie pan jak bardzo sie pan myli. Pozdrawiam.

Tomek

Jeszcze chcialbym spytac w kontekscie chorob. Pan Hawkins w “Przywracaniu zdrowia” pisze, ze aby wyzdrowiec, trzeba m.in. uwolnic sie od negatywnych emocji. Czyli ja to tak rozumiem, ze uwolnic sie uwalnianiem ich. Ale co to znaczy uwolnic sie od nich. Nie trzymac sie ich, nie lapac itd, czyli zrezygnownac z nich? Z negatywnosci. Ale co w przypadku, gdy juz zrezygnowalem w duzej mierze z negatywnosci, ale ciagle czuje te emocje dzien dnia, a one nie chca odejsc? Jesli mam je ciagle w swoim ciele, to rozumiem ze one caly czas oddzialowuja na moj system akupunkturowy itd? Wiec jak sie od nich uwolnic? Technike uwalniania stosuje tak, ze zamykam oczy i odczuwam te energie. Ale zabieram sie za ta technike z nastawieniem pozbycia sie tych energii. A to chyba blad. I tutaj tez pytanie: czym sie rozni intencja uwolnienia emocji, od checi pozbycia sie jej? I tak jak jest w Metodzie Sedony, otwieranie drzwi i wyobrazanie sobie, ze emocja opuszcza nasze cialo, to czy takie wlasnie wyobrazanie sobie, to nie jest opór? Tak jakby specjalne naciskanie na emocje, aby opuscila cialo. Ja nie potrafie tego pogodzic- akceptacji emocji z proba pozbycia sie jej, wiedzac ze zeby wyzdrowiec, trzeba sie od niej uwolnic. Jak to zrobic Piotrze?

Last edited 2 miesięcy temu by Tomek
Tomek

Czesc Piotrze. A czy jest moze znana ci ksiazka “Kod emocji” dr. Bradleya Nelsona? Pytam w kontekscie chorob, poniewaz ta ksiazka jest wlasnie o leczeniu chorob poprzez uwalnianie emocji. Sa tam opisane testy kinezjologiczne, oraz przypadki osob, ktore wyleczyly sie nawet z raka, poprzez uwalnianie emocji. Dziwi mnie jednak metoda uwalniania emocji opisana w tej ksiazce, poniewaz tam sie uwalnia poprzez “przykladanie magnesu” do czola i przesuwanie go do tylu, az do kregoslupa. Dziwne jest to dla mnie, poniewaz tak jak ty pisales, ze do uwolnienia jednej emocji potrzeba 100 godzin, a tutaj cyk, pyk magnesik i emocja uwolniona. Jesli znasz ta ksiazke, to na ile jest ona i te metody w niej opisane prawdziwe? A jesli nie znasz, to czy twoim zdaniem mozliwe jest w ogole uwolnic emocje magnesem? Bo mi sie wydaje ze nie.

Tomek

Ok. Dzieki za odpowiedz. A czy znana jest ci moze metoda opukiwania meridianow EFT( Emotional Freedom Technique)? Jest ona podobno dowiedziona naukowo w redukcji stresu i uwalnianiu emocji. Czytalem i ogladalem duzo pozytywnych historii i opinii na temat tej metody. Chcialbym jeszcze abys obejrzal ( posluchal) tego pana, ktory specjalizuje sie w leczeniu traum i opowiada niesamowita historie, jak przezyl ciemna noc duszy i doznal odmiennego stanu swiadomosci, uczucia milosci i wolnosci i o roznych dziwnych rzeczach, ktorych doswiadczyl. Wspomina takze o “cudownych” uzdrowieniach u ludzi, ktorzy przezyli podobne doswiadczenie. I on rowniez stosuje ta metode EFT. Jestem ciekaw twojej opinii, co o tym sadzisz. Czy to prawda jest. Film jest dosyc dlugi, ale wystarczy pierwsze 20 minut obejrzec.
https://youtu.be/om_1RLsa1gk?si=7LUxQhaRZVF6JaTB
Pozdrawiam.

Last edited 2 miesięcy temu by Tomek
Tomek

To nie moja ciekawosc. Ogladam na youtube specjaliste od uzaleznien- pana Gabora Mate-a. On rowniez byl uzalezniony z tego co pamietam ponad 20lat. I wyszedl z tego i pomaga innym. I duzo z tego co mowi, pokrywa sie z tym co ty Piotrze mowisz. I ten wlasnie pan mowi, ze kazde uzaleznienie ma swoje korzenie glownie w przezytej jakiejs traumie w dziecinstwie. Wiec idac tym tropem zupelnie “przypadkiem” natrafilem na filmik tego pana, ktory leczy ludzi z traum opukiwaniem. Wiec polaczylem kropki i myslalem ze opukiwanie pomoze mi z uleczeniem mojej traumy i tym samym bede blizej wyjscia z uzaleznienia. I jeszcze jezeli chodzi o te magnesy i opukiwanie, to dodatkowo szukam sposobu na uwolnienie emocji, poniewaz nie potrafie pojac o co chodzi w uwalnianiu wg dr. Hawkinsa. On mowi zeby czuc emocje, ale jednoczesnie je uwolnic. Np. zeby sie nie gniewac, ale uwolnic gniew. A jak uwolnic gniew? Odczuwajac go. Ale przeciez jak sie gniewam, to juz czuje gniew. Wiec czemu on sie nie uwalnia? Dla mnie ta technika to maslo maslane. Pan Hawkins pisze zeby sobie pozwolic na smutek i placz, ale jednoczesnie pisze ze trzymamy sie smutku poprzez “wyplakiwanie oczu”. Czyli czujac smutek i placzac uwalniam go, ale jednoczesnie sie go trzymam. Przeciez to nie ma sensu. I dlatego szukam sposobu na uwolnienie sie od tych negatywnych energii. Stad te magnesy i opukiwania. No i pan Gabor Mate i traumy.

I jeszcze zeby nie bylo, to nie teoretyzuje, tylko probowalem dziesiatki razy tej techniki i nigdy nie wiedzialem czy ja poprawnie wykonuje. Czy np. mam plakac czy nie, jesli jednoczesnie plakanie jest uwalnianiem i trzymaniem sie emocji. Pisales ze odczuwanie emocji nie uwalnia jej. Ale jednoczesnie odczuwanie uwalnia. Za malo inteligenty chyba na to jestem. I to chyba zbyt, zbyt malo. Mozna rzec ze jestem tumanem, bo podobno technika bardzo prosta. Wszystkiego dobrego Piotrze.

“Mówiłem już wielokrotnie, że na pełne rozładowanie – uwolnienie – jednej emocji potrzeba nawet do 100 godzin jej uwalniania.
Ale nawet taka ilość podświadomego bagażu to nadal żadne ograniczenie. Nawet pomimo tego mógłbyś podejść, porozmawiać i umówić się na randkę. Albo przynajmniej powiedzieć “Cześć, ładnie wyglądasz/podobasz mi się”. To zajmie 5 sekund.”
Moze Piotrze dla ciebie to zadne ograniczenie, ale ja tak mam, ze jak mam rozmawiac z kobieta, ktora mi sie podoba, to jezyk mi kolkiem staje, zaczynam sie jakac, robie sie czerwony itd. Nie wiem czy to przez ten bagaz, czy przez cos innego.

Andrzej

Czy “Wyższe Ja” to nie jest po prostu kora przedczołowa, “nieskażona” działaniem hipokampu??

Andrzej

Jak ma się ego do strefy komfortu?

Piotrek

Cześć Piotrze, trochę Cię nie było! ;)

1. Kroki 4. i 5.
czym one się właściwie różnią? Jakie są inne rodzaje odczuć?

2. ,, Och, jak dobrze, że spotykamy ludzi, którzy wyciągają z nas tę niechęć, gniew, smutek i bezsilność”
Wiesz, miałem podobne przemyślenia. Od kilku tygodni nauczyłem się nie reagować emocjonalnie na parę rzeczy które do tej pory mnie doprowadzały do szału np korki w ruchu ulicznym i wydaje mi się że moje bóle stawowe zmniejszyły się o 10-20% od tego czasu.

3. ,,Jeśli na temat tych problemów mamy niską świadomość – niższą od Odwagi, czystą głupotą jest o nich myśleć!!!”
Oj, zgodzę się, Cóż może wymyślić umysł nisko zasilany? Jedynie coś niskiego. Dopisze ,,sensowną historyjkę” do negatywnej emocji.

4. ,,A żeby to zrobić, należy zaakceptować swoje odczucia. Np. niechęć, by podjąć się wysiłku, by coś zrobić, coś powiedzieć lub niechęć, by coś przestać robić.”
hmm, wydaje mi się że tak ,,półświadomie” parę razy tak zrobiłem że np nie chce mi się, poczuję w sobie że mi się nie chce i po jakimś czasie robię to czego się nie chciało

5. ,,Najpierw pozwalamy sobie w pełni poczuć i wyrazić swoją urazę.”
Jak się wyraża urazę? Czuć to czułem nie raz, ale żeby to jakoś umieć sformułować to nie za bardzo

6. ,,Nasza zgoda na coś powoduje (wbrew temu co podpowiada “logika”), że to minie”
Jaja. Wczoraj pisałem z człowiekiem który pomaga mi w uzdrawianiu i mówił że pierwszym krokiem w uzdrawianiu jest ,,non-resistance”. Nie walczyć z chorobą.

7. “Ok, nie jestem winny. Ale wiem, że mam moc, by to zmienić. Poszukam informacji jak. Bo na pewno nie pomaga mi obwinianie kogokolwiek, wliczając siebie”
Powiedziałbym że raczej jestem już w tej fazie ;) choć to jeszcze nie jest wszystko takie kolorowe hop siup

8. ,,Nie musimy iść do tej osoby i mówić jej “Wybaczam ci”. Nie. To zazwyczaj jest tylko teatrzyk.”
Masz na myśli zrobienie Radykalnego Wybaczania?

9. ,,A im głębiej się oczyścimy, tym większą moc mamy, z którą nie może mierzyć się żaden “demon”.”
nie wiem już czy jestem normalny, ale jak dochodziłem do tej świadomości Odwagi(o ile w niej jestem) to raz czy dwa obudziłem się w nocy z takim dziwnym poczuciem mocy, w sensie, że ile ja mogę w dzisiejszych czasach itp ale nie na zasadzie ,,hurr durr jestem lepszy od innych” tylko tak inaczej, i przyznam szczerze że byłem taki jakby zdumiony, zaskoczony tym ,,poczuciem mocy”

10. ,,. Nie mamy wybaczać osobom, które lekko “nas drażnią”. Ich potencjał do naszego uzdrowienia jest niewielki”
no to wspominałem, nie ,,męczę się” już takimi ludźmi i mi się poprawiło o te 10-20%. Niby coś, warto być wdzięcznym i się cieszyć, ale to jeszcze nie to.

11. ,,w sytuacji, gdy musimy przebywać z osobą-“demonem”, skupiajmy się na swoich emocjach. Nie na interakcji, słowach, gestach. To nasze WEWNĘTRZNE doświadczenie. Nie angażujmy się w to co się dzieje, nie opierajmy się temu, nie unośmy się dumą, nie nakręcajmy siebie i tej osoby”

Od razu przypomniała mi się kłótnia z matką(o której kiedyś pisałem), że ja wtedy ,,chciałem byc w porządku, być szczerym itp” i to nic dobrego nie przyniosło

Piotrek

,,Stawy również symbolicznie ukazują nasze postrzeganie życia i samych siebie.
Staw ogólnie odpowiada za zginanie, ruch, zdolność podnoszenia ciężaru, etc. Słowem – jeśli gdzieś utknęliśmy przez właśnie takie negatywne postrzeganie życia (za duży ciężar, nie mogę się zmienić, ruch w życiu boli, a może po prostu jesteśmy dumni i twardzi jak stal) – wtedy to, co giętkie w ciele da o sobie znać.

Np. korków dlaczego nienawidzisz? Co Ci robią? A no blokują Twój ruch, zabierają czas, odbierają możliwości zmiany, bo nie możesz dotrzeć tam gdzie chcesz.
Ale czy taka jest rzeczywistość czy Twoja historia na temat korków? Korki uczą, by być akceptującym. By kochać siebie w każdej sytuacji. By nie odbierać sobie spokoju, gdy dzieje się na zewnątrz coś niezaplanowanego. Oraz, oczywiście, wyciągnięte są z nas negatywne przekonania o korkach i innych kierowcach.”

Możliwe że tak jest, staram się być akceptujący i kochający ale różnie z tym jest. Szczególnie w gorsze dni(jak dziś) jest ciężej.

,,Brakuje pełnej akceptacji niechęci, świadomego odpuszczenia jej i wyboru nowej intencji”

Czyli jest jeszcze kwestia wyboru pozytywnej intencji za każdym razem. No ok. Kurde wszystko to skomplikowane..

,,Najlepiej wyrazić urazę na kartce papieru. Pozwolić sobie napisać wszystko, choćby nie wiadomo jak było wulgarne i brutalne.
Pozwolić sobie na wszystko na tej kartce papieru. I wtedy z tym zaczynamy pracować.”

W momencie jak się ujawni? Tzn wyrzucam z siebie co mnie boli i pamiętam aby zapisać?

,,Na Twoim miejscu bym był podekscytowany, bo zrobiłeś “niewiele”, a ból zmniejszył się o 10-20%. To mało? Uważaj, bo zaraz zjadą się do Ciebie lekarze z całej Europy i będą pytać jak to zrobiłeś. ;)”

Nie no cieszę się ale to trochę mało, dalej ze mnie taki kaleka do niczego jest. Akurat zjechałem do domu to już słyszę że: ,,mówiłeś że miało być super a widzę jak chodzisz/siedzisz itp”(chyba uszkodziłem dodatkowo plecy na tym złym łóżku w domu rodzinnym)
Tak właśnie myśle czy po prostu nie mam lepszego materaca w Warszawie i po prostu jak tam trochę pospałem to mi się poprawiło. W sumie nie wiem ile jest z tego a ile z tej psychosomatyki

,,Zapewne intencją była Twoja duma, pragnienie przyznania Tobie racji.”

Najprawdopodobniej tak.

Piotrek

,,Nawet jeśli będziesz miał wpadkę – daj sobie dokładnie akceptację i miłość. Nic więcej nie jest potrzebne.

Gorsze dni to tak naprawdę lepsze dni – bo dają nam potencjał dostrzeżenia w sobie tego, czego nie chcieliśmy nawet widzieć w sobie od lat. Im gorzej się czujemy, tym głębiej zeszliśmy w siebie i oglądamy to, co już w nas było i czemu się opieraliśmy kosztem ogromnej energii, a także sukcesów, szczęścia, a nawet zdrowia.

Przestańmy się temu opierać i stawać na drodze. Zaakceptujmy to i pozwólmy się temu dziać swoim torem.”

Ok, wydaje mi się że przez ten czas to jakoś do mnie dotarło.

,,Intencja to powód – “dlaczego?”. Nic więcej. “Bo jestem ofiarą”, “Bo ludzie są źli” – czyli tego doświadczymy. Naszej świadomości.”
A ok, czyli chodzi o, jak to nazywam, ,,czujność” po co coś robię. Pamiętam jak np kiedyś chciałem sie zapisać na sztukę walki, nie pasowała mi, ale byłem taki zrozpaczony i myślałem ,,a zrobię coś byle by coś w życiu zrobić” ale jednocześnie pojawiło się takie- nie no, nie mogę robić czegoś czego nie chcę, tylko żeby dostac jakieś ochłapy cudzej akceptacji. Znaczy to był przykład niskiej intencji i połapania się przeze mnie, tak?

,,Skomplikowane jest sądzenie, że kolejne pytania oznaczają kolejne problemy i zagmatwanie. Skomplikowane jest sądzenie, że to jest skomplikowane. Spokój jest skomplikowany? Cisza jest skomplikowana? Nic nie robienie jest skomplikowane? Zaprzestanie robienia czegokolwiek, wliczając obwinianie i opieranie się jest skomplikowane?”

No jest, albo się czymś zajmę, tak żeby uwaga była w pełni zaangażowana, albo jest właśnie to co opisałeś.

,,Wystarczy wybrać chęć oczyszczenia się z trzymanych toksyn dla kogoś.
Wziąć kartkę papieru i zapisać, co ego podpowie. Co nas spotkało od tej osoby, co nam zrobiła, czego przez nią nie osiągnęliśmy, w czym nam przeszkadza, itd.”

Akurat dziś rano zrobiłem coś takiego że postanowiłem nagle zapisywać wszystkie negatywności jakie mi przejdą przez głowę podczas medytacji.

,,Btw. nie bez powodu byłem szorstki. Co zrobiłeś z ujawnionymi emocjami czytając moje odpowiedzi?”

To z kaleką mnie tknęło że się po prostu użalałem jak ofiara

Reszta jakoś nic nie poruszyła

Swoją drogą akurat czytam książkę jednego amerykańskiego lekarza, Johna Sarno, twierdzącego, że bóle placów(i inne, bardzo szczegółowo opisał symptomy i się tam odnalazłem) to zamknięte w nieświadomości negatywne emocje, w szczególności gniew(to ma być najbardziej destruktywne) i także lęk. Wygląda na to że mówi to co Ty tylko że jakoś nie lubisz terminu psychosomatyka a ten doktor ciągle go używa xD

P.S.
Dzięki za odpowiedź, mam nadzieję że terapia w tej książce będzie na tyle dobrze opisana żebym mógł to jako tako zastosować(poprzednia to były ogólniki)

Podobne Wpisy:
O Seksie (Część 3).

O Seksie (Część 3).

W dzisiejszym artykule poruszę pewną ciekawą kwestię. Mianowicie, odpowiem krótko na pytanie – czym jest seks? Prawda, że to ciekawe? Tak jak WSZYSTKO na tym świecie, seks ma wymiar fizyczny oraz metafizyczny (meta – ponad). Jest czymś więcej, niż tylko prokreacją. Dla niektórych osób nie jest nawet tym. Pozwól, że przytoczę Ci z czym najczęściej… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 2
Porno w liczbach – 5. Zarobki oglądających porno

Porno w liczbach – 5. Zarobki oglądających porno

Dla każdego kraju, dla każdej kultury, dla każdego wieku (średni wiek, w którym sięgamy po porno po raz pierwszy cały czas się obniża!), dla każdego wyznania, dla każdej klasy społecznej, dla każdego rodzaju wykonywanego zawodu znajdzie się materiały pornograficzne. To tak jakby porno znajdowało odpowiedź na dowolne problemy ludzi. Nie wierzysz w siebie? Fantazjuj jakby… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 0
Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 5) – Urazy, Złośliwość, Zła wola, Zazdrość

Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 5) – Urazy, Złośliwość, Zła wola, Zazdrość

Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy temat stanięcia w obliczu faktu o własnym uzależnieniu. Części 1-4 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 1) – Wstęp ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 2) – Lista nr 1 ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 3) – Nienawiść, złość, chęć zemsty, wina ► Jestem uzależniony/a.… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 2
Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 1)

Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 1)

Witam Cię serdecznie! W dzisiejszym artykule chcę poruszyć NIEZMIERNIE istotny temat świadomości, kontekstu i subiektywności. Niestety zauważyłem, że pomimo, iż mówię o najwyższej wadze tych zagadnień, sprawa jest najwyraźniej bagatelizowana. Bowiem ego walczy o swoją “suwerenność”. Nie szkodzi. Moja intencja pozostaje niezmieniona – poprzez edukację uwalniać ludzi ze zmagania i cierpienia. Czyli pomagać ludziom, by… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 2

WOLNOŚĆ OD PORNO