Witam Cię serdecznie!
Dzisiaj początek krótkiej serii o odczuwaniu. Uważam ten temat za krytyczny. Możliwe, że najważniejszy w życiu ludzi na całym świecie.
Dlaczego w ogóle mamy uczyć się odczuwać, skoro większość przemysłu skoncentrowane jest na tym, by albo nie czuć, albo czuć coś innego, niż powszechnie uważane jest za złe, negatywne, niepotrzebne, obciążające, itd.?
Bowiem negatywne uczucia trwają nawet całymi latami dlatego, że się im opieramy! Nie chcemy ich odczuwać! Jak im się opieramy? Chociażby przez negatywną ich ocenę, naszą niechęć do nich. Jeśli się im opieramy, ich ładunek energetyczny zostaje siłą stłumiony w naszej podświadomości i ciele. Jeśli emocje tłumimy, ładunek ten narasta, gromadzi się. To tak jakbyśmy pili truciznę – wprowadzamy do swojego organizmu coś niechcianego. Z czasem przeradza się to w różne dolegliwości (nie same emocje ale negatywnie oceniona ich energia), zmienia naszą świadomość, czyli to jak postrzegamy i jak kreujemy własne życie. A jeśli nadal będziemy tłumić w sobie rosnące emocje, a także walczyć z tym, co uznaliśmy za ich zewnętrzne źródła, wkrótce pojawią się choroby. A co się mówi o chorobach? Dopadł mnie wirus. Doskwiera mi choroba. Nie! My byliśmy pierwsi! Kogo najpierw dopadliśmy? Komu doskwieramy naszymi myślami, emocjami – naszą świadomością? Może samym sobie? Możemy przeczytać, że choroba to odstępstwo od zdrowia. Nie.
Choroba to informacja o odstępstwo od zdrowia naszej świadomości!
Jednak uznając, że choroba jest zła, że to co czujemy jest złe, że ktoś jest zły i przez kogoś źle się czujemy – generujemy W SOBIE stan emocjonalny.
Nie dajmy się zwieść! W życiu nie trzeba czuć się cały czas dobrze! I nie powinniśmy! “Złe” samopoczucie ma ogromną rolę w ludzkim życiu! Nie słuchaj tych, którzy mówią, że nauczą Cię czuć się dobrze! To albo oszuści, albo ludzie, którzy robią sobie i innym krzywdę!
Nie można nauczyć czuć się dobrze! Można tylko nauczyć się dobrze odczuwać.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego nauka odczuwania jest niezbędna:
Większość, jeśli nie wszystko, co robimy w życiu, robimy, aby coś zacząć odczuwać lub przestać odczuwać.
Przykładowo:
-
Pracujemy, by zarobić pieniądze, bo dzięki pieniądzom poczujemy się bezpiecznie. Zniknie strach przed śmiercią, gdy opłacimy rachunki – nie wyrzucą nas z mieszkania, kupimy sobie pożywienie, więc nie umrzemy z głodu. Co więcej – dzięki temu poczujemy się wartościowi, bo nie będziemy musieli się wstydzić, że nie stać nas na nawet podstawowe przedmioty codziennego użytku. Zarabiamy, by nie czuć negatywności i by poczuć to, czego nie potrafimy odczuć inaczej – poczucia bezpieczeństwa.
-
Relaksujemy się, by poczuć się dobrze. Uważamy, że musimy coś zrobić, by zniknął stres. Siadamy więc przed telewizorem i jesteśmy święcie przekonani, że to nas relaksuje. Albo że piwo nas relaksuje. Albo czytanie książki. Uważamy, że emocje jakoś tak same znikają. Nie – emocje są tłumione. Emocje znikają tylko wtedy, gdy świadome je przeżyjemy i odpuścimy. Jeśli nosimy w sobie ładunek emocji, bez świadomej decyzji o ich odpuszczeniu, każde działanie spowoduje, że zostaną stłumione, czyli przechowane w naszym ciele i podświadomości.
-
A jeśli nie możemy poczuć się dobrze to robimy coś, by przestać czuć się źle. Np. pijemy alkohol, palimy papierosy. Wtedy umysł racjonalizuje to, że np. lubimy palić. Nie, nikt na świecie nie lubi palić (umysł – ego – lub palić, bo dzięki paleniu unikamy odczuwania, a poprzez to nie następuje nasz wewnętrzny wzrost). To tylko nieuświadomiony nawyk, by przestać odczuwać to, co podświadomie czujemy – zazwyczaj stres, napięcie. Podobnie sprawa ma się z alkoholem. Większość ludzi nie pije dlatego, że lubi alkohol. Może nam smakować ale jest to jedynie ekstra dodatek. Wódka jest np. paskudna dla większości pijących ale i tak po nią sięgają i często piją do utraty świadomości. Dlaczego? Bowiem poprzez picie następuje odcięcie świadomości niektórych poziomów emocjonalnych. Nie następuje ani relaks, ani nie czujemy się lepiej. Po prostu chwilowo tracimy świadomość odczuwania negatywności. Wraz z wprowadzaniem do swojego organizmu trucizn, obniża się zarówno zdolność odczuwania (negatywności jak i przyjemnych odczuć), a także zdolność tłumienia. Dlatego potrzeba jest wypić coraz więcej. A że jest to trucizna, organizm ratuje nam życie odcinając świadomość kompletnie.
Takich przykładów można mnożyć tysiące.
Nic z zewnątrz nie powoduje, że poczujemy się lepiej. Tylko “DLA” niektórych rzeczy, zdarzeń czy osób odpuszczamy opór przed radością, odpuszczamy trzymanie się lęków, stresu, gniewu, itd. To wszystko dzieje się w nas – odczuwanie (życie), a także tłumienie i przechowywanie emocji.
Mówiłem, że wszystko, co w życiu robimy, robimy, by coś poczuć lub przestać czuć.
Co TY robisz w tym momencie? I dlaczego robisz akurat to? Zapewne – bo “dzięki temu” czujesz się bezpiecznie, komfortowo, itd. Wydaje Ci się, że to co robisz daje Ci to uczucie. To nie jest prawda. Nic co robisz nie daje Ci uczuć. To iluzja. To po prostu nieprawda.
Nasza świadomość powoduje powstawanie emocji. Jeśli CHCEMY czegoś, czujemy się z tym automatycznie dobrze. Jeśli czegoś nie chcemy, czujemy przed tym opór, strach i inne emocje jako SYGNAŁY, że w naszej świadomości jest to złe, niebezpieczne, niedobre, itd. Ale zauważ, że to MY wybieramy czego chcemy, a czego nie. Emocja to tylko odpowiedź na naszą świadomość.
Kilka przykładów:
-
Pragniemy kobiet i seksu. Ale droga do tego wydaje się nam niebezpieczna. Z jakiegoś powodu nie chcemy podjąć się tej drogi. Dlaczego? Bowiem w naszej świadomości (w jej części podświadomej) mamy przekonania, z których musielibyśmy zrezygnować – że np. nie zasługujemy na piękne kobiety. A żeby z tego zrezygnować, najpierw trzeba to ujawnić! Czyli poczuć. Lub nosimy w sobie emocje jak żal i poczucie winy związane ze stratą relacji przekazane nam przez naszych rodziców. Lub obserwując małżeństwo naszych rodziców doszliśmy do wniosku, że związki są bez sensu, bo tylko się niepotrzebnie cierpi i kłóci. Tym samym nie podejmujemy się poznawania kobiet, gdyż przez to ODCZULIBYŚMY to wszystko. Tego wszystkiego nie chcemy poczuć bardziej, niż faktycznie chcemy seksu. Bo przecież i seks miałby sprawić, że poczujemy się lepiej. Ale przecież najpierw NA PEWNO musielibyśmy poczuć się gorzej lub całkowicie źle, a seksu i tak mogłoby nie być. Więc pragnienie kobiet i seksu narasta (gdyż nadal wierzymy, że ich/go potrzebujemy, by poczuć się lepiej) ale wraz z tym narasta wewnętrzne napięcie, czyli ten ładunek emocji, którego odczucie i odpuszczenie jest niezbędne, by podjąć działanie. Zakleszczamy się w emocjonalnej niechęci do odczuwania, boimy się bać, wstydzimy się wstydzić, wkurzamy się, że odczuwamy gniew, etc.
-
Chcemy założyć własną firmę. Ale wiemy, że wiąże się to z ryzykiem, z długą pracą, z nauką wielu nowych rzeczy. Co więcej – w końcu musielibyśmy zrezygnować z pracy na etacie, czyli z tego, co uznajemy za bezpieczne. To wszystko powoduje, że powstają lub ujawniają się w nas emocje. Pragnienie bezpieczeństwa, sukcesu, akceptacji, a także strach, wstyd, niepewność, frustracje, opór. Zmagamy się z częściowo uświadomionym lub nieuświadomionym oporem. Zamiast skoncentrować się na działaniu, coś się z nami dzieje. Nie podejmujemy działania, coś czujemy ale do końca nie wiemy co. Wiemy tylko, że nie jest to przyjemne. Nie chcemy się tak czuć. Więc np. oglądamy porno lub zapalamy papierosa. Uczucie zostaje stłumione ale może już nie mamy chęci lub energii, by podjąć się działania w stronę finansowego sukcesu. Odkładamy to na kolejny dzień. Ale na drugi dzień czujemy to samo. A może większą apatię, niechęć. Podświadomie dochodzimy do wniosku, że gra nie warta jest świeczki. Więc wybieramy pracę na etacie, która nie daje nam satysfakcji ale przynajmniej NIE CZUJEMY tego, z czym się zmagaliśmy, gdy próbowaliśmy stworzyć własny biznes.
-
W relacji dochodzi do kłótni. Partnerka zarzuca nam, że się nią nie interesujemy. Zaś my zarzucamy jej, że nas nie docenia – w końcu przynosimy pieniądze, a ona chce nie wiadomo jeszcze czego. Tak naprawdę nasza partnerka CZUJE, że relacja nie opiera się na wysokich wartościach jak bliskość i zaufanie. Relacja opiera się na fizycznej wymianie usług – pieniądze za seks, za obecność. Wiemy jak to brzmi. Żadna kobieta tego nie chce. Nie czuje płynącej od nas pozytywności – nasza inwestycja jest TYLKO materialna. To nie wystarcza kobiecie. Bo wie, że to co CZUJEMY jest w życiu kluczowe (bowiem odczuwanie to życie), zaś ona czuje brak. My nasze odczuwanie zamieniliśmy na chwile tylko uczucie ulgi z wypłaty i wykonania naszych obowiązków. Tak naprawdę codziennie tłumimy narastające napięcie, frustracje z naszej pracy. A także smutek, że nasza relacja nie daje nam ucieczki od tej negatywności świata. Nie nauczyliśmy sobie radzić z tymi emocjami, które powstają jako efekt pracy z niskich intencji – np. jako ofiara (musimy), a nie jako dojrzały mężczyzna otaczający swoich klientów opieką, troszczący się o innych, za co zostaje z wdzięcznością wynagrodzony. No bo przecież uważamy, że klienci to idioci i musimy tyrać, żeby ich zadowolić. Nie chcemy tego. Tym samym nosimy w sobie niechciane emocje – brak, które następnie zanosimy do domu. Nasza partnerka to czuje i chce dzięki swojej interwencji pomóc nam się z nimi zmierzyć – wyciąga z nas te emocje. Zaś my tego nie chcemy, więc atakujemy ją przekonani, że robi nam coś złego, że nas rani. Dlatego ranimy ją pierwsi. Dystans między nami się powiększa jako odbicie powiększającego się dystansu do naszych emocji – do naszego wnętrza. Jak widzimy – kobieta nie może nas ranić. To co uważamy za zranienie to nasz własny opór stawiany swoim emocjom i zewnętrznej rzeczywistości.
Jednak nauczyliśmy się, że oglądanie telewizji lub pójście z kumplami na piwo nas relaksuje. Zastępujemy więc BYĆ na ROBIĆ. Nie wzrastamy wewnętrznie, tylko tłumimy narastające w nas toksyny emocjonalne używając czegoś z zewnątrz – substancji, ogłupiania świadomości, nasycania umysłu, a skupiamy się cały czas na działaniu, przez co nie jesteśmy obecni. Co również bardzo boli kobiety. Bo zamiast BYĆ, oddajemy naszą MOC cały czas w jakieś działanie. Gdyż uważamy, że przykładowo – “prawdziwy facet ma działać”. Tym samym nie ma mocy w nas. Musimy zasilać się z zewnątrz pijąc energetyki i jedząc fast-foody, tłumić to co wewnątrz nas poprzez alkohol, papierosy, narkotyki, porno, itd. i tak naprawdę nie zostaje nic TU I TERAZ – czyli w jedynym “miejscu” i czasie, w którym tak naprawdę istnieje życie. Tego życia nie czuje nasza partnerka, więc aby samej je poczuć, może dopuścić się zdrady. Tak naprawdę nie chodzi o zdradę ale o to, by wreszcie coś poczuła, gdyż z jej partnerem czuje coraz mniej, a może czuje już tylko jego frustrację, gniew i smutek. Za które się jeszcze obwinia i chce to poczucie winy stłumić poprzez seks z innym mężczyzną. Odbija więc nasze własne zachowanie.
Pamiętajmy, że w większości takich sytuacji, do “zdrady” dochodzi przez miesiące, jeśli nie lata. Kobieta wielokrotnie testuje nas czy jesteśmy gotowi zmienić BYCIE. Jednocześnie w niej samej gromadzą się ogromne pokłady smutku, poczucia winy, wstydu, gniewu, etc. Możemy obiecywać w przypadku jej odejścia, że się zmienimy jeśli wróci ale co tak naprawdę mamy wtedy na myśli?
Poziom BYĆ korygujemy poprzez wewnętrzne oczyszczenie, do czego potrzebne jest odczuwanie. Zmiana działania następuje przez zmianę poziomu BYĆ. Nie na odwrót! A jeśli tego nie ma i zastąpimy BYĆ poprzez DZIAŁANIE, ewentualna zmiana będzie albo tymczasowa, albo będzie dla nas bardzo męcząca i frustrująca, gdyż za każdym razem będziemy zmagali się z noszonym w nas bagażem negatywności. I nawet jeśli utrzymamy nowy poziom ROBIĆ przez jakiś czas (co nadal mylimy z tym, że STALIŚMY się inni), nie będzie to dla nas głęboko satysfakcjonujące. Czyli dla kobiety również nie.
Żyjemy w świecie skoncentrowanym na działaniu. Na negatywne odczucia mamy mnóstwo “rozwiązań” jak alkohol, papierosy, narkotyki, porno, seks, itd. To, z czego nie zdają sobie ludzie sprawy to fakt, że nie następuje wtedy żaden detoks. Następuje tłumienie. Niemal każdy, z kim współpracuję zapytamy co daje mu porno odpowiedział:
-
Porno daje mi relaks.
-
Lepiej się wtedy czuję.
-
Mogę uciec od problemów.
Jak widzimy – niszczymy się wewnętrznie (porno zmienia mózg, w co niektórzy nie wierzą), by uniknąć odczuwania. No bo odpowiedzmy sobie szczerze – czy uciekliśmy od czegokolwiek? Jeśli nie chcemy się czymś zająć, po prostu tego nie róbmy. Nie katujmy się dodatkowo oglądaniem porno czy piciem lub paleniem. Ale przecież emocje już w nas są i poprzez porno chcemy tak naprawdę uciec od tych emocji. Od odczuwania. Tłumimy wtedy zarówno ładunek emocji jak i wprowadzając do wielkie napięcie powodujemy, że tracimy zdolność odczuwania. A umysł nam mówi jak to fajnie jest sobie wypić, zapalić czy obejrzeć pornografię…
Tak naprawdę nie tracimy zdolności odczuwania ale ograniczamy naszą świadomość odczuwania. Odczuwanie odbywa się cały czas. Natomiast pozwalamy się prowadzić umysłowi i jego myśleniu (mentalizowaniu), przez co ograniczamy świadomość bycia w naszym ciele, które jest częściowo odpowiedzialne za dostarczanie naszej świadomości doświadczeń.
Odczuwanie tak naprawdę odbywa się w świadomości, a nie w ciele, mózgu, umyśle czy układzie nerwowym. Ciało i wszystkie jego elementy są fizyczną manifestacją świadomości będącej ponad tym. O tym szerzej innym razem.
Odczuwanie odbywa się cały czas niezależnie jak bardzo “wyprani z uczuć” możemy się wydawać. Wystarczy spojrzeć, czego w życiu unikamy.
Mówiłem, że energia podąża za działaniem.
Jeśli unikamy działania, unikamy ruchu energii. Bowiem ten ruch czujemy. Jeśli zalegają w nas emocjonalne toksyny, ten ruch energii je ujawni. Dlatego “boimy” się podejść do pięknej kobiety, bo to działanie ujawni wszelkie emocjonalne toksyny związane z postrzeganiem samego siebie, kobiet oraz seksu, które są sprzeczne z rzeczywistością, a więc najwyższym dobrem naszym, tej kobiety, a także wzajemnej relacji. Gdybyśmy w naszej świadomości mieli bezwarunkową miłość i akceptację do siebie i tej kobiety (kobiet w ogóle) moglibyśmy podejść, to byłaby tylko kwestia decyzji, gdyż JUŻ czuliśmy w sobie tylko spokój i radość. Nie oznacza to, że mielibyśmy od razu dążyć do seksu (nie mylmy miłością z pożądaniem wynikającym ze świadomości braku).
Działanie w sytuacji, gdy jednak zalegają w nas niskie energie i negatywne przekonania ujawni je – np wstyd i poczucie winy, które oceniliśmy jako złe, negatywne. Dlatego powstrzymujemy się od działania, bo nie wiemy, co właściwie mielibyśmy zrobić z tymi emocjami. Tym bardziej, że są złe, więc nie chcemy ich czuć!
Co więcej – naszą intencją nie jest mieć super relację czy super seks. Naszą intencją jest poczuć się lepiej, gdyż bez tej kobiety i seksu czujemy się źle! Wolelibyśmy czuć się lepiej. Ale przecież przeczy logice – “aby poczuć się lepiej, musimy czuć się gorzej”. Już lepszą decyzją jest nie czuć się gorzej i stłumić nasz obecny stan – uciec od odczuwania. No bo – “porno mnie relaksuje”, “po piwku czuję się lepiej”, “po prostu lubię palić papierosy”.
Co w przypadku emocjonalnej niechęci ma do zaoferowania nam świat terapii? Rozmowę. Przegadanie spraw. Wyrzucenie, co leży nam na sercu w obecności terapeuty – specjalisty. Ale zazwyczaj terapeuci sami mają problem z odczuwaniem, bo dzisiejsza nauka to poziom umysłu, a nie ciała! To wiara w moc umysłu – w moc młotka. Ale przecież pragniemy mieszkać w pięknym domu, a nie walić we wszystko młotkiem! Umysł nie ma zdolności odczuwania, ani uzdrawiania! Nie możemy za jego pomocą zmienić naszego stanu wewnętrznego, do czego są przekonani wyznawcy siły umysłu. Bowiem mylą umysł ze świadomością. Zmiana naszej świadomości pomaga nam odpuścić trzymanie się emocji lub spowodować, że przestaną się pojawiać. Jednak nawet to nie oczyści nas z tego, co już w nas zalega.
Wszystkie rady typu:
-
Przestań się martwić.
-
Nie denerwuj się.
-
Skup się na tym, co pozytywne.
Nigdy nie pomogły i nie pomogą.
Bowiem niezbędne jest przede wszystkim ZAAKCEPTOWAĆ to, co czujemy – czyli chwilę obecną. To jedyna rzeczywistość! Nie ma innej! Jeśli jej nie zaakceptujemy to, co nam pozostaje? Tylko odzwierciedlanie chwili obecnej – rzutowanie jej na przyszłość. Czyli również brak akceptacji przyszłości. Bo nie akceptujemy siebie samego.
Gdy przestaniemy się zmagać ze swoimi odczuciami to już spowoduje, że poczujemy się o niebo lepiej. Wtedy automatycznie wzrastamy w świadomości. Zamiast opierać się możemy skupić się na szukaniu pozytywnego rozwiązania.
Nie możemy przestać się martwić, gdy się martwimy. Możemy skupić się na samym odczuciu strachu i pozwolić sobie przeżyć je w pełni. Gdy minie jego ładunek, poczujemy się lepiej, dzięki czemu możemy inaczej spojrzeć na źródło tej emocji – na nasze postrzeganie, czyli świadomość jakiegoś problemu. Problem nie zmaleje ale dzięki naszemu wewnętrznemu wzrostowi, my staniemy się bardziej odważni, ochotni, akceptujący, kochający. Zamiast trzymać się negatywności, zaczniemy DODAWAĆ pozytywną energię, przez co rozwiązanie problemu przyjdzie nam bez wysiłku, gdyż wysiłek tak naprawdę kosztowało nas opieranie się samemu problemowi, a nie działanie, by go rozwiązać.
Nie możemy skupić się na tym, co pozytywne. Możemy tylko rozpoznać korzyści z trzymania się tego, co negatywne. Dlaczego trzymamy się negatywności? Co nam to daje? Jaką korzyść wierzymy, że nam to przynosi? Dzięki tej wewnętrznej, uczciwej analizie wzrośniemy poprze uświadomienie sobie, że to my byliśmy źródłem trwania negatywnego stanu. Jego źródłem nie było nic z zewnątrz nas.
Nie możemy przestać się denerwować. Możemy tylko zaakceptować swój gniew i odkryć, że jego źródłem jest nasza niezgoda. Ponownie – jakie korzyści mamy z tej niezgody? Co ona nam daje? Gniew to energia wzmacniająca nas ale służy nam tylko, by przekroczyć wstyd, poczucie winy, apatię, żal, strach i wspomóc pożądanie, czyli działanie ze świadomości braku. No bo jeżeli by nam nic nie brakowało – dlaczego mielibyśmy się czemuś lub komuś opierać? Dlaczego mielibyśmy się denerwować? Najprawdopodobniej gniew informuje nas, że wierzymy, iż dana osoba, sytuacja lub przedmiot są źródłem naszego cierpienia lub stanowią źródło naszego szczęścia, więc musimy o nie lub z nimi walczyć.
Brak akceptacji gniewu spowoduje, że będziemy zmagać się z informacją odczuwaną w ciele o naszej świadomości. Zamiast wewnętrznego rozkwitu, czyli odnalezienia i uzdrowienia W NAS faktycznego źródła odczuwanych negatywności będziemy walczyć i tłumić emocje informujące nas właśnie o tym źródle.
Zaś same pozytywne odczucia są efektem:
-
Braku opierania się samemu odczuwaniu.
-
Akceptacji wszelkich odczuć.
-
Oczyszczenia się z zalegających w nas emocjonalnych toksyn.
-
Wzrostu w świadomości – pozbycia się przekonań typu, że “coś z zewnątrz powoduje, że czuje się dobrze”, “ktoś sprawi, że poczuję się szczęśliwy”, “ta osoba mnie wkurza, nie wybaczę jej!”.
-
Odpuszczenia oporu również przed pozytywnymi odczuciami, czyli np. DODAWANIEM radości do naszej codzienności, współczucia, akceptacji, radości, wdzięczności, itd.
Więc widzisz jak inne może być to od tego, co do tej pory słyszałeś o odczuwaniu.
Jeszcze podkreślę – nie ma złych emocji. Każda ma wielką rolę i błędem jest unikać ich odczuwania tylko dlatego, że ktoś nas przekonał, że dana emocja jest zła lub że nie powinniśmy jej odczuwać. Każda emocja jest to forma miłości. Bowiem odpowiednie postępowanie z emocjami przybliża nas do miłości samego siebie. W odczuwaniu bolesne jest tylko opieranie się, a nie samego emocje. Zresztą – to tyczy się całego życia.
Odczuwanie (BYCIE w swoim ciele) jest szczególnie istotne dla kobiet. Ból podczas miesiączek jest to ból braku akceptacji, czyli opór. Zazwyczaj jakiegoś aspektu swojej kobiecości. Dzięki temu bólowi jest możliwość ujawnienia źródła tego bólu i jego uzdrowienie. Niestety tego nie rozumie dzisiejszy świat i na ten ból ma jedynie tabletki tłumiące objawy tak jak na frustracje ma papierosy, alkohol i pornografię. Ale o miesiączkach opowiem w przyszłości.
Oczywiście pijąc alkohol, paląc papierosy czy oglądając porno możemy odpuścić część trzymanych negatywności ale dlaczego dodatkowo tak się niszczyć skoro możemy to zrobić bez tego oraz – czy możemy mieć pewność, że ładunek, który wtedy odpuszczamy jest na tyle duży, by wspomóc regenerację naszego organizmu (przestać ją blokować)? Czy to z jakiej części emocji się wtedy oczyścimy cokolwiek zmieni? Czy dodatkowo wzrośniemy w świadomości, skoro właśnie ogłupiamy i zatruwamy się używkami?
Mam nadzieję, że ten wstęp wyjaśnił nieco temat odczuwania. W kolejnych częściach zajmiemy się już konkretami, czyli nauką tego jak zacząć czuć.
Czytam Piotrze twoje artykuly( n razie wyrywkowo) i mam maaaase pytan. Mam nadzieje, ze w miare mozliwosci bedziesz mi odpisywal.
“Możemy skupić się na samym odczuciu strachu i pozwolić sobie przeżyć je w pełni. Gdy minie jego ładunek, poczujemy się lepiej, dzięki czemu możemy inaczej spojrzeć na źródło tej emocji – na nasze postrzeganie, czyli świadomość jakiegoś problemu.” Odnoszac sie do tego cytatu, chcialbym zapytac o to, o czym widze, ze ciagle piszesz- o odpuszczenie emocji. Czy w/w cytat opisuje wlasnie odpuszczenie emocji? Nie rozumiem, co to znaczy odpuscic emocje, przede wszystkim stlumiona, oraz co to znaczy uwolnic. Uwolnic, czyli co? Gdzie ta emocja odejdzie? Przestane ja czuc? Czy ona wyjdzie z mojego ciala? Co sie z nia stanie? Jezeli np. mowie sobie, ze jestem do niczego itd, to rozumiem ze odczuwam w tym momencie wstyd. To nie jest temat o wstydzie, wiec chcialbym abys odpowiedzial mi w temacie o wstydzie, jak sie czuje wstyd. Ale ja nie o tym teraz. Rozumiem, ze gdy uwolnie wstyd, to te mysli przestana sie pojawiac? Czyli co sie stanie z ta emocja wstydu? Wyjdzie z mojego umyslu? Nie chodzi mi tylko o wstyd, tylko ogolnie o emocje. Te stlumione, jak i te nie stlumione. Jezeli chodzi o emocje nie ktora powstaje na skutek mojej reakcji na jakies wydarzenie, to czy to znaczy, ze wychodzi ze mnie stlumiona emocja, czy ze ta emocja powstaje na skutek mojego podejscia do danej sytuacji. Dla mnie to czarna magia. Jak i caly twoj blog. To tak, jakbym wkroczyl w inny swiat. Czym sie rozni uwalnianie od ekspresji emocji? Pisales, ze dzieci uwaniaja naturalnie, wiec gdy sa smutni, to placza, gdy sa zli, to krzycza itd. Ale czy placz czy krzyk, to juz nie jest ekspresja? A podobno ekspresja dodaje emocjom energii. Tego tez nie rozumiem. Gdy np. czuje smutek, to co to znaczy odpuscic ten smutek? Gdy czujac smutek, zaczne sie smiac, to czy to znaczy, ze odpuscilem smutek? I co to znaczy uwolnic? Uwolnic skad? Z umyslu? Naprawde Piotrze- czarna magia dla mnie.
Czytam Piotrze twoje artykuly( n razie wyrywkowo) i mam maaaase pytan. Mam nadzieje, ze w miare mozliwosci bedziesz mi odpisywal.
Przykro mi ale nie.
Jeśli czytasz artykuły wyrywkowo, to nie interesuje Cię mądrość, prawda, zmiana czegokolwiek, tylko skaczesz z jednego do drugiego, bo robisz to w formie ucieczki, “zabijania czasu”.
I pewnie zmieniasz artykuł ja natrafisz na coś niewygodnego, być może co dotyczy Twojego życia.
Nie chcesz przeczytać całego artykułu, a już chcesz bym Ci poświęcił jeszcze więcej pracy, choć dotychczasowej nie doceniasz?
I mam liczyć, że odpowiedź na te pytania w czymkolwiek Ci pomoże?
Mam pewność, że nie.
Tylko dlatego, bo masz “w głowie” masę pytań, to je zadajesz i liczysz, że Ci ktoś będzie odpowiadał? Tak żyłeś do tej pory? Jak czegoś chciałeś, to liczyłeś, że Ci to ktoś inny z uśmiechem załatwi?
Moją pracą jest pomoc. A nie dawanie uzależnionym to, czego chcą. Bo to czego chce uzależniony najczęściej mu szkodzi.
Nie mówisz nawet jaki jest cel i intencja tych pytań. Po co Ci znać na nie odpowiedzi?
Dziennie w umyśle znajdziesz i tysiące pytań. Z których żadne nie ma znaczenia.
Powiedz – co Ci ma dać odpowiedź na pytanie gdzie emocja idzie po uwolnieniu? Nawet nie będę zaczynał tłumaczyć z jak wielu błędnych założeń wynika to pytanie.
Przed chwilą odpisywałem na mail klienta. Oto malutki fragment (używam przekleństw jak “dojebać”, bo on sam używał takiego języka).
*fragment*
“Przy okazji: Czy mógłbyś mi też coś napisać na temat pisania na czacie erotycznym?
Jak oddziałuje to na mózg?
>Nie ma znaczenia to jak to oddziałuje na mózg.
>Nawet gdybym Ci to napisał – cóż to zmieni?
W sumie nic. Po prostu byłem tego ciekaw :)”
Nie ma żadnego “po prostu”.
Teraz kłamiesz.
Chciałeś o tym posłuchać, bo to doskonała okazja, by tematy, których się boisz odkładać.
A dlaczego nie jesteś ciekawy jakby to było żyć bez dopierdalania sobie, mieć realny seks z fajnymi babkami, przestać sobie dojebywać za to jakiego masz penisa, co Cię podnieca, itd.?
No gdzie ta ciekawość?
Dlaczego jesteś ciekawy tylko tego, co “w sumie nic nie zmieni”?
Bo się zmian boisz i się im opierasz.
Co wyklucza “po prostu”. A “jestem ciekawy” to kłamstwo – usprawiedliwienie.
*koniec fragmentu*
A Ty przeczytałeś po łebkach z nieznanych powodów, i masz teraz maaaaasę pytań. I liczysz, że ja Ci będę odpowiadał.
To jakby poszedł do restauracji, zamówił kilka darmowych przystawek, każdą podgryzł, podziękował i chciał więcej.
Albo dostał od lekarza za darmo tabletki na poważną chorobę, a Ty każdą polizałeś i od razu prosisz o kolejne.
To nie jest poważne.
Ale jeśli taki jest Twój poziom zaangażowania w to, co krytycznie ważne dla zdrowienia z uzależnienia, to nie dziwne, że jesteś uzależniony. Bo obstawiam, że jesteś skoro wszedłeś na ten serwis.
Mówisz, że przeczytałeś “Przekraczanie poziomów świadomości”. Mówisz, że tam nie ma nic o uwalnianiu.
A zaraz mówisz, że wcale nie przeczytałeś, tylko przeglądałeś i nagle okazuje się, że jednak było o uwalnianiu. Co automatycznie powoduje, że połowa zadanych pytań nie ma racji bytu…
Masa ludzi zadaje mi pytania tylko z “ciekawości”, co jest prawie zawsze kłamstwem, bo to nie jest ciekawość, tylko uciekanie.
Tak jak ten mężczyzna – jak to nazwał “dopierdala” sobie za masę rzeczy, np. że ma małego penisa. Nie jest ciekawy jakby np. żyło się bez osądów względem siebie. Sam pisał wielokrotnie, że nie chce przestać, bo to bardzo wygodne.
Ale mimo to pisze “po prostu byłem ciekawy”. Więc kłamie. Mimo, że już przedstawił fakty, nadal nie chce ich brać pod uwagę.
I pyta o coś, co nie ma żadnego przełożenia na jakąkolwiek poprawę.
“Możemy skupić się na samym odczuciu strachu i pozwolić sobie przeżyć je w pełni. Gdy minie jego ładunek, poczujemy się lepiej, dzięki czemu możemy inaczej spojrzeć na źródło tej emocji – na nasze postrzeganie, czyli świadomość jakiegoś problemu.” Odnoszac sie do tego cytatu, chcialbym zapytac o to, o czym widze, ze ciagle piszesz- o odpuszczenie emocji. Czy w/w cytat opisuje wlasnie odpuszczenie emocji? Nie rozumiem, co to znaczy odpuscic emocje, przede wszystkim stlumiona, oraz co to znaczy uwolnic. Uwolnic, czyli co? Gdzie ta emocja odejdzie? Przestane ja czuc? Czy ona wyjdzie z mojego ciala? Co sie z nia stanie?
Więc zadajesz pytania na tematy, które zostały opisane w artykułach, których nie raczyłeś przeczytać w całości.
Jezeli np. mowie sobie, ze jestem do niczego itd, to rozumiem ze odczuwam w tym momencie wstyd. To nie jest temat o wstydzie, wiec chcialbym abys odpowiedzial mi w temacie o wstydzie, jak sie czuje wstyd. Ale ja nie o tym teraz.
Tutaj to aż trudno mi się połapać co mówisz.
Byłeś trzeźwy pisząc to?
Rozumiem, ze gdy uwolnie wstyd, to te mysli przestana sie pojawiac? Czyli co sie stanie z ta emocja wstydu? Wyjdzie z mojego umyslu? Nie chodzi mi tylko o wstyd, tylko ogolnie o emocje. Te stlumione, jak i te nie stlumione. Jezeli chodzi o emocje nie ktora powstaje na skutek mojej reakcji na jakies wydarzenie, to czy to znaczy, ze wychodzi ze mnie stlumiona emocja, czy ze ta emocja powstaje na skutek mojego podejscia do danej sytuacji. Dla mnie to czarna magia. Jak i caly twoj blog.
Bo postępując tak jak postępujesz, nie masz intencji zrozumienia.
Tylko zapewne “zabijasz czas”, opierasz się – “nudzisz”.
To tak, jakbym wkroczyl w inny swiat. Czym sie rozni uwalnianie od ekspresji emocji? Pisales, ze dzieci uwaniaja naturalnie, wiec gdy sa smutni, to placza, gdy sa zli, to krzycza itd. Ale czy placz czy krzyk, to juz nie jest ekspresja? A podobno ekspresja dodaje emocjom energii. Tego tez nie rozumiem. Gdy np. czuje smutek, to co to znaczy odpuscic ten smutek? Gdy czujac smutek, zaczne sie smiac, to czy to znaczy, ze odpuscilem smutek? I co to znaczy uwolnic? Uwolnic skad? Z umyslu? Naprawde Piotrze- czarna magia dla mnie.
I cóż ja mogę poradzić?
Dla człowieka, który nigdy nie jeździł samochodem, jazda samochodem to też czarna magia.
Dla człowieka, który nigdy nie powąchał koperku, zapach koperku to też czarna magia.
A odpowiedzi na te pytania i tak nic nie dadzą. Bo żeby Ci wyjaśnić “gdzie odchodzi uwolniona emocja”, musiałbym wyjaśnić co to jest emocja, uwalnianie. To jest opisane w artykułach i tylko dobrej woli brakuje, byś to przeczytał.
Ale nawet dokładne zebranie tych informacji i wyłuskanie z nich odpowiedzi i tak nic nie zmieni.
Nie potrzebujesz w ogóle znać odpowiedzi na to pytanie. I każde inne też.
Mówisz np. “podobno ekspresja dodaje emocjom energii” – piszesz jakbyś w życiu żadnej emocji nie wyraził. I co – minęła?
Czy w Twoim życiu denerwujesz się z jakichś powodów? I co? Przestałeś? Ile już wyrażasz ten gniew czy frustrację?
A gdy Ci się coś nie uda i zaczynasz się denerwować, obwiniać, użalać – to im dłużej to robisz, tym to się staje słabsze?
Wyjaśniałem nieraz w artykułach, które przejrzałeś “na odwal się”, że umysł będzie zadawał tysiące pytań i fundamentem zdrowia i spokoju jest ignorowanie tego, bo to jazgot.
Jazgot.
I właśnie niezrozumienie czegokolwiek – ta “czarna magia” to efekt tego, że się w to wpatrujesz. I szukasz rozwiązania na zewnątrz.
To że “masz” pytania nie oznacza, że musisz je mieć. Wystarczy się ich puścić.
Ale mamy kolejny przykład jak ludzie są niewolnikiem umysłów – umysł pyta, a ludzie nie widzą poza tym świata. Jak piesek za rzuconym patykiem lecą posłusznie za myślami.
A cała reszta pozostaje nieuświadomiona.
I tylko mentalne pytania. Mnożące się w nieskończoność. A człowiek od razy sądzi, że skoro są, to muszą być ważne, bo inaczej dlaczego są?
I kolejny pytania.
I tak w kółko.
Nawet całe życie lat – dziesiątki lat. A realne życie – odłożone i zaniedbywane.
”Jeśli unikamy działania, unikamy ruchu energii. Bowiem ten ruch czujemy. Jeśli zalegają w nas emocjonalne toksyny, ten ruch energii je ujawni. Dlatego “boimy” się podejść do pięknej kobiety, bo to działanie ujawni wszelkie emocjonalne toksyny związane z postrzeganiem samego siebie, kobiet oraz seksu, które są sprzeczne z rzeczywistością, a więc najwyższym dobrem naszym, tej kobiety, a także wzajemnej relacji. Gdybyśmy w naszej świadomości mieli bezwarunkową miłość i akceptację do siebie i tej kobiety (kobiet w ogóle) moglibyśmy podejść, to byłaby tylko kwestia decyzji, gdyż JUŻ czuliśmy w sobie tylko spokój i radość. Nie oznacza to, że mielibyśmy od razu dążyć do seksu (nie mylmy miłością z pożądaniem wynikającym ze świadomości braku)”
Po kilkutygodniowej abstynencji od porno na dyskotece poczułem ten stan spokoju i radości. Byłem trzeźwy. Było tak: z kolegą obserwowaliśmy parkiet i kolega powiedział może byśmy zatańczyli z jakimiś dziewczynami. No to idziemy i wtedy podchodzę do takiej fajnej bez żadnego rozmyślania – to po prostu była decyzja, że idę z nią zatańczyć. Tańczę z nią i nagle jakbym z góry spłynęła na mnie i wypełniła mnie ta energia spokoju, radości i pewności siebie, wtedy zmieniła się jakby moja percepcja dostrzęgłem jak całe otoczenie na parkiecie a szczególnie kobiety obserwują mnie ale tak w pozytywny tego słowa znaczeniu. To jakby objawienie jakby skok na wyższy poziom świadomości trwał możę do pól godziny. Wtedy zatańczyłem z innymi jeszcze kobietami z intencją nie pożądania ale żeby potańczyć,pogadać i czerpać przyjemność z samego tańca. Nawet podchodząc by zatańczyć nie potrzebowałem słów tylko pewne, radosne spojrzenie w oczy kobiecie wystarczyło jakoś to się działo wszystko samo tak harmonijnie. To co napisałeś Piotrze w cym cytanie właśnie jakby miało miejsce w moim życiu;)
Hej Jarku!
Dzięki wielkie za komentarz!
Widzisz więc wyraźnie to o czym pisałem – o ważności intencji. Nie wszystko mogłem zawrzeć w artykułach, bo jakbym pisał o zmianach świadomości, ewolucji, zmianie postrzegania to ludzie by się pukali w czoło i przestali mnie czytać. “No bo żaden PUA o tym nie mówi, a panienki ma”. Bo wiem, że sam przestałbym jeszcze 5-6 lat temu.
Ale Ty już rozumiesz to, bo to przeżyłeś. Wybrałeś szczerą, uczciwą intencję DAWANIA sobie i innym – dobrą zabawę, radość, śmiech. Zmieniła Ci się automatycznie energia i świadomość, co wpłynęło na wszystko wokół, także na innych ludzi. Dostrzegłeś prawdziwą naturę rzeczywistości – radość, ciekawość, chęć zabawy, miłość. Jednocześnie poczułeś energię Czegoś Większego, o czym jeszcze nie wspomniałem nawet w 1% na Blogu.
Widzisz więc jak ogromne znaczenie ma wewnętrzna praca, o której piszę – poddanie, uwolnienie, oczyszczenie, wybieranie wysokich intencji, działanie z radością, do której dochodzimy przez poddanie, a nie zmaganie. To nie jest filozoficzne gadanie, tylko realna, rzeczywista praca, której ludzie unikają od tysięcy lat i realne rezultaty przekraczające oczekiwania.
A tu jeden wieczór i takie zmiany. A co będzie po kilku latach oczyszczania i wybierania wysokich intencji?
Tak jak mówił Tony Robbins – “Ze zmianami jest jak w golfie – nawet minimalna zmiana na początku, niedostrzegalna dla oka, po przebyciu pewnej drogi pokazuje jak istotna była i w jak inne miejsce nas doprowadziła”.
Dobrej zabawy w życiu w takim razie! :) Pukajcie, a Wam otworzą!
”Dzięki wielkie za komentarz!”
To ja dziękuję.Tak zwlekałem by coś tu napisać.
”Widzisz więc wyraźnie to o czym pisałem – o ważności intencji”
Teraz już zrozumiałem. Właśnie przy porno kierowałem się niskimi intencjami – by po prostu uciec od zmierzenia się z syfami w moim wnętrzu i uciec od rzeczywistości. Jeszcze się na tym łapię ale świadomość tego robi swoje.
”Ale Ty już rozumiesz to, bo to przeżyłeś. Wybrałeś szczerą, uczciwą intencję DAWANIA sobie i innym – dobrą zabawę, radość, śmiech. Zmieniła Ci się automatycznie energia i świadomość, co wpłynęło na wszystko wokół, także na innych ludzi. Dostrzegłeś prawdziwą naturę rzeczywistości – radość, ciekawość, chęć zabawy, miłość.”
Tak to doświadczenie było punktem zwrotnym w moim życiu i to życie nie jest już takie samo jak wcześniej. Mimo, że upadam mam wiarę, że będę w takim stanie co wtedy przeżyłem czy podobnym po prostu-BYĆ.
”A tu jeden wieczór i takie zmiany. A co będzie po kilku latach oczyszczania i wybierania wysokich intencji?”
Staram się nie mieć jakiś dużych oczekiwań, ale jestem ciekaw do czego dojdę:)
To ja dziękuję.
No problemo muchacho! Od tego tu jestem!
Tak zwlekałem by coś tu napisać.
Ok, to ten sam opór, a może i wstyd i strach “przed” kobietami, pracą, sukcesem, sięgnięciem po swoje marzenia, itd.
Jednocześnie puściłeś się tego wtedy w klubie – podjąłeś DECYZJĘ i wziąłeś za nią odpowiedzialność. Podjąłeś ją z wysoką intencją – dlatego nie pojawił się ani wstyd, ani opór, ani strach. BYŁEŚ. Twój umysł zaś był cichy, bo nie miał Cię o czym informować – ani o negatywnościach, ani oporze, ani dostrzeganych (świadomie lub nie) zagrożeniach.
Wybrałeś męskość – czystą, otwartą, pełną radości i odpowiedzialności i natychmiast świat się zestroił z Twoim wnętrzem.
A jak wybieramy negatywności, to świat też się zestraja ale w celu przypomnienia nam czego się trzymamy.
Teraz już zrozumiałem. Właśnie przy porno kierowałem się niskimi intencjami – by po prostu uciec od zmierzenia się z syfami w moim wnętrzu i uciec od rzeczywistości. Jeszcze się na tym łapię ale świadomość tego robi swoje.
Zgadza się!
To samo tyczy się każdego innego uzależnienia – dlaczego praktycznie każdy pije alkohol ale tylko jakaś grupa osób (bardzo liczna) uzależnia się i niszczy sobie życie?
Bo oni robią to, by uciec od własnych emocji – by nie czuć. A jako, że emocji tych nie ubywa i od nich nie uciekają, cały czas mają powód, by sięgnąć po “jeden kieliszek za dużo”. To ten sam mechanizm, gdy uzależniony ogląda porno wielokrotnie jednego dnia – bo nadal czuje to, co wydawało mu się, że porno zabierze lub rozładuje.
Ponadto – dostrzegłeś również, że otwartość i odpowiedzialność nie są niczym strasznym!
Tak to doświadczenie było punktem zwrotnym w moim życiu i to życie nie jest już takie samo jak wcześniej. Mimo, że upadam mam wiarę, że będę w takim stanie co wtedy przeżyłem czy podobnym po prostu-BYĆ.
To, co teraz powiem jest prawdą – gdy już raz tego zasmakowałeś, nigdy nie zejdziesz z tej ścieżki niezależnie jakby było ciężko.
Bo to dokładnie ten sam proces, który odbywa się u ludzi uzależnionych – poprzez tłumienie niskich stanów doświadczają oni wysokich – jak Ty na trzeźwo. Uzależniają się od tego wewnętrznego stanu, który jednak jest krótkotrwały, bo indukowany sztucznie – używkami. Tym samym nie tylko programują się, że potrzebują tych używek ale także same używki niszczą ich od wewnątrz – same z siebie ale też przez to, że tłumione negatywności i niskie stany cały czas w tych osobach są i się gromadzą. Niemniej uzależniona osoba cały czas dąży do tych wysokich stanów.
Jednak gdy doświadczy się ich na trzeźwo – człowiek znajdzie rozwiązanie, odpowiedź, solucję, by ponownie ich zasmakować w sobie bez uciekania się w coś i od czegoś, tak jak uzależniony zawsze znajdzie sposób, by obejrzeć porno, napić się czy wziąć narkotyk.
Staram się nie mieć jakiś dużych oczekiwań, ale jestem ciekaw do czego dojdę:)
Już teraz ustal cele – zapisz je – te najśmielsze marzenia. Do tego napisz takie kluczowe punkty – ważne kroki, przełomowe momenty. I do każdego rozpisz jakie są najdrobniejsze kroki. I już zacznij je realizować i rozliczać się z postępów. Bez tego ego zawsze znajdzie sposób na sabotaż.
”Ok, to ten sam opór, a może i wstyd i strach “przed” kobietami, pracą, sukcesem, sięgnięciem po swoje marzenia, itd.”
Tak dokładnie. Po dłuższej przerwie od porno ujawniają mi się właśnie ten wstyd i strach oraz frustracja, że zaliczam wpadki cały czas w ten sam sposób i nie wiedziałem jak ten schemat wygląda. A po sesji z porno czuje takie jakby odrętwienie odczuwania więc tego tak nie czuje albo właśnie mam opór by w ogóle odczuwać ten strach i wstyd przed kobietami i sukcesami. Czyli może być ten sam opór strach i wina. I tu mi dałeś podpowiedź;)
”To ten sam mechanizm, gdy uzależniony ogląda porno wielokrotnie jednego dnia – bo nadal czuje to, co wydawało mu się, że porno zabierze lub rozładuje.”
Tak właśnie do tej pory tak postępowałem. Zobaczę jak teraz będzie bo mnie trochę nakierowałeś.
”Ponadto – dostrzegłeś również, że otwartość i odpowiedzialność nie są niczym strasznym!”
Racja. Tylko z mam jeszcze opory przed tą otwartością myślę, że muszę dać sobie czas i po prostu być świadomym i odpowiedzialnym z swoje emocje , bo co mi innego zostaje.
”Już teraz ustal cele – zapisz je – te najśmielsze marzenia. Do tego napisz takie kluczowe punkty – ważne kroki, przełomowe momenty. I do każdego rozpisz jakie są najdrobniejsze kroki. I już zacznij je realizować i rozliczać się z postępów. Bez tego ego zawsze znajdzie sposób na sabotaż.”
SIE ROBI SZEFIE! ;)
A mam pytanie czy mogę się zapisać na program WoP?
A mam pytanie czy mogę się zapisać na program WoP?
Napisz do mnie bezpośrednio na adres:
wolnoscodporno@gmail.com
Jeszcze dodam odnośnie kobiet – te pozytywne spojrzenia dziewczyn, które widziałeś to jest radość, której one pragną dać upust – bawić się z mężczyznami (a nie bawić się mężczyznami). To ogromna tęsknota kobiet do mężczyzn otwartych, radosnych, którzy nie trzymają się ani wstydu, ani dumy – wybierają zabawę ale zabawę dojrzałą, dorosłą – pełną radości, szacunku, akceptacji i spontaniczności. Więc to tak jakby wewnętrzne dziecko (i dziecko w ogóle, którym byliśmy) wzrastało w nas bez jego wypierania, bez nienawidzenia, bez wstydzenia się. To to samo pełne radości, miłości, swobody dziecko, które oprócz zabawy potrafi być też odpowiedzialne, potrafi skupiać się na tym co ważne i potrafi (i robi to chętnie) uwzględniać innych w swoim życiu. Więc przestaje tylko chcieć, brać i wykorzystywać i oczekiwać, że inni je wysłuchają, dadzą, zabawią – zaczyna samo to DAWAĆ od siebie, ze swojego wnętrza. To samo tyczy się sfery finansów – jeśli chcemy odnieść sukces, należy przestać oczekiwać i wybierać radosną służbę innym przerabiając lekcje rozsądku. Co wielu określa jako “rób to co kochasz”, czyli tak naprawdę “dodaj miłość do tego co robisz, wybierz ją świadomie”.
Kobiety pragną mężczyzn, którzy rozumieją naturę spraw – że wszystko jest normalne, radość, seks, seksualność. Nawet z obcymi osobami. Nie ma w tym nic złego, żadnego grzechu ale też jest odpowiedzialność – z jakiego powodu to robimy. Intencja. Bo tak naprawdę nie jesteśmy sobie obcy – jesteśmy połączeni. Wybrałeś wyższy stan, zrobiłeś mu miejsce i nagle cały klub to poczuł. Ja kiedyś w klubie byłem w takiej energii dzięki poddaniu, że widziałem jak cały klub śledził co zrobię – zarówno kobiety i mężczyźni – ruszyłem palcem, to wszyscy patrzyli na co wskazuję. Poszedłem na parkiet, za mną ruszyła grupa najpiękniejszych kobiet. I nie mówię tego w formie chwalenia – ja to wszystko mówię, by przekonać wszystkich, by przestali trzymać się wstydu, winy, bezsilności – by nauczyli się uwalniać, oczyszczać, wybierać inaczej, lepiej, korzystniej dla wszystkich. Kurwa, ile ja bym dał, żeby tak wszyscy faceci w klubach i wszystkie kobiety wychodziły z kimś, radośni, bez ukrywania intencji (i oczywiście mają szczere i uczciwe wysokie intencje), by się dobrze czuli, dobrze bawili, mieli super seks.
Niska intencja zaprowadzi nas do uzależnień, rozczarowań, współuzależnień, toksyczności, poczucia pustki, a wysoka do radości, miłości, głębi, satysfakcji, poczucia pełni. W związku, relacji, biznesie, ogólnie – życiu.
”Wybrałeś wyższy stan, zrobiłeś mu miejsce i nagle cały klub to poczuł. Ja kiedyś w klubie byłem w takiej energii dzięki poddaniu, że widziałem jak cały klub śledził co zrobię – zarówno kobiety i mężczyźni – ruszyłem palcem, to wszyscy patrzyli na co wskazuję.”
O właśnie dokładnie czułem to samo o czym piszesz i wtedy czułem że mój umysł czyli ego nie miał nić do gadania oraz jakby byłem zsynchronizowany z otoczeniem albo otoczenie dostosowało się do mojego stanu – było to coś pięknego:). To miało miejsce z rok temu. Teraz próbuje dążyć do tego stanu ale od tamtej pory nie udało mi się tego osiągnąć bo co jakiś czas upadam przy porno, czyli coś jeszcze przeoczyłem ale chyba wiem już co strach i wstyd oraz związane z nimi korzyści z ich stosowania oraz racjonalizowania.
”Jeszcze dodam odnośnie kobiet – te pozytywne spojrzenia dziewczyn, które widziałeś to jest radość, której one pragną dać upust – bawić się z mężczyznami (a nie bawić się mężczyznami). To ogromna tęsknota kobiet do mężczyzn otwartych, radosnych, którzy nie trzymają się ani wstydu, ani dumy – wybierają zabawę ale zabawę dojrzałą, dorosłą – pełną radości, szacunku, akceptacji i spontaniczności.”
Mam podobne zdanie na ten temat. Gdzieś utkwiło mi takie zdanie ”Kobieta jest lustrem mężczyzny” i trochę prawdy w tym zdaniu jest. Coraz częściej słyszę że mężczyźni których znam czy znajomi znajomych się rozwodzą bo kobieta znalazła innego i ludzie często przypisują wine kobietom. Nie twierdze że kobiety są też bez winy lecz moim zdaniem właśnie w większości przypadków jest to wina partnera, a kobieta przed odejściem i samym odejściem dawała mu okazję do przepracowania swoich toksyn.
”To ogromna tęsknota kobiet do mężczyzn otwartych, radosnych, którzy nie trzymają się ani wstydu, ani dumy – wybierają zabawę ale zabawę dojrzałą, dorosłą – pełną radości, szacunku, akceptacji i spontaniczności. Więc to tak jakby wewnętrzne dziecko (i dziecko w ogóle, którym byliśmy) wzrastało w nas bez jego wypierania, bez nienawidzenia, bez wstydzenia się. To to samo pełne radości, miłości, swobody dziecko, które oprócz zabawy potrafi być też odpowiedzialne, potrafi skupiać się na tym co ważne i potrafi (i robi to chętnie) uwzględniać innych w swoim życiu.”
Taki powinien być cel każdego mężczyzny a także jest już i moim:) Dzięki za szybki komentarz.:)
“Coraz częściej słyszę że mężczyźni których znam czy znajomi znajomych się rozwodzą bo kobieta znalazła innego i ludzie często przypisują wine kobietom.”
Kobiety także mają ego. I dodatkowo są programowane od maleńkości przez społeczeństwo, że związek, dziecko da im szczęście. Nie dziwne zatem, że za jego brak przypisują potem winę mężowi/ chłopakowi aby usprawiedliwić swoje zachowanie.
Swoją drogą to bardzo ciewkawy temat. W jakim stopniu zachowanie kobiety stanowi okazję dla nas mężczyzn do oczyszczenia się z negatywności a w jakim wynika z programowania społecznego, uwarunkowań biologicznych (pociąg do przystojnych, silnych mężczyzn) itp.
“Coraz częściej słyszę że mężczyźni których znam czy znajomi znajomych się rozwodzą bo kobieta znalazła innego i ludzie często przypisują wine kobietom.
Kobiety także mają ego. I dodatkowo są programowane od maleńkości przez społeczeństwo, że związek, dziecko da im szczęście. Nie dziwne zatem, że za jego brak przypisują potem winę mężowi/ chłopakowi aby usprawiedliwić swoje zachowanie.”
Swoją drogą to bardzo ciekawy temat. W jakim stopniu zachowanie kobiety stanowi okazję dla nas mężczyzn do oczyszczenia się z negatywności a w jakim wynika z programowania społecznego, uwarunkowań biologicznych (pociąg do przystojnych, silnych mężczyzn) itp.
W takim w jakim sami będziemy świadomi.
KAŻDE zachowanie wynika z naszych decyzji. Nie ważne ile głupot czy mądrości nawciskamy człowiekowi – on dokonuje decyzji. Jeśli są nieświadome – można zwalać to na biologię, geny i inne bzdury. Jeśli uwierzymy, że coś nami steruje – tym gorzej dla nas.
KAŻDĄ decyzję podejmujemy my. Tylko jeśli jest nieświadoma, nasz umysł racjonalny musi znaleźć jakieś wytłumaczenie. Jeśli w nie uwierzymy, czyli oddamy czemuś/komuś odpowiedzialność – no to sami wybieramy brak odpowiedzialności, czyli jednocześnie obniżamy jakość naszego życia, bo to co w nim mamy odzwierciedla m.in. poziom naszej odpowiedzialności – świadomości.
Ponadto jest jeszcze coś takiego jak INTENCJA – czyli możemy pragnąć dziecka ale jeśli intencją będzie, by inni nie patrzyli się na nas dziwnie, nie wytykali palcami, by rodzice dali nam spokój – ”
“posiadanie” (dziecka nie można posiadać), wychowanie oraz życie z dzieckiem nie będzie usłane różami – będzie dalekie od tego.
Ale możemy wybrać, by mieć dziecko w rodzinie, by uczyć się kochać – nie tylko “kochać” dziecko, czyli uciec od swojego partnera/partnerki, tylko faktycznie rozkwitać na wielu poziomach, przybliżać się do siebie, do dziecka, do partnera/partnerki.
Słowem – w życiu dotrzemy tam, dokąd zmierzamy. Nikt za nas nie wybiera kursu i tylko my możemy go zmienić, jeśli nam nie odpowiada. A zmienić możemy go w każdym momencie. I nigdy nie jest na to za późno!
,,Nie dajmy się zwieść! W życiu nie trzeba czuć się cały czas dobrze! I nie powinniśmy! “Złe” samopoczucie ma ogromną rolę w ludzkim życiu! Nie słuchaj tych, którzy mówią, że nauczą Cię czuć się dobrze! To albo oszuści, albo ludzie, którzy robią sobie i innym krzywdę!”
tzn ta koncepcja ,,nadczłowieka” który osiągnął idealne życie, zawsze wszystko jest ok i ma humor jest zasadniczo niebezpieczna dla naszej świadomości? Dobrze dać sobie z tą wizją spokój?
,, Emocje znikają tylko wtedy, gdy świadome je przeżyjemy i odpuścimy” oraz ,,żeby z tego zrezygnować, najpierw trzeba to ujawnić! Czyli poczuć”
Ale jak przeżyć JUŻ stłumione emocje? Jak je wydobyć i przeżyć? Opiszesz to w następnej części?
,,Nasza świadomość powoduje powstawanie emocji. Jeśli CHCEMY czegoś, czujemy się z tym automatycznie dobrze. Jeśli czegoś nie chcemy, czujemy przed tym opór, strach i inne emocje jako SYGNAŁY, że w naszej świadomości jest to złe, niebezpieczne, niedobre, itd. Ale zauważ, że to MY wybieramy czego chcemy, a czego nie. Emocja to tylko odpowiedź na naszą świadomość.”
Czyli to czego chcemy/nie chcemy w życiu powstaje na poziomie świadomości, nie umysłu, tak? No ale i jedno i drugie są ,,w głowie” to w sumie ciężko się domyślić że to jednak nie umysł ;)
,,Lub obserwując małżeństwo naszych rodziców doszliśmy do wniosku, że związki są bez sensu, bo tylko się niepotrzebnie cierpi”
Skąd ja to znam ;)
tzn ta koncepcja ,,nadczłowieka” który osiągnął idealne życie, zawsze wszystko jest ok i ma humor jest zasadniczo niebezpieczna dla naszej świadomości? Dobrze dać sobie z tą wizją spokój?
Nie, nie jest niebezpieczna.
Jest po prostu niepraktyczna. Bo nie można czuć się cały czas dobrze.
Jak się czujemy teraz? Czujemy się jak czujemy, bo to znak o naszej świadomości. Zapewne nie jak milion dolców. I to jest ok!
Brak akceptacji tego nic nie zmieni, bo rzeczywista jest tylko chwila obecna. Jeśli jej nie akceptujemy i próbujemy zmienić, bo uważamy za złą, zła jest więc rzeczywistość, a często wniosek jest taki, że i my jesteśmy źli w takim razie.
Co możemy w niej naprawić? Walczyć z nią? Zmagać się? Walczyć ze sobą? Zmagać się ze sobą? Z odczuciami?
Jeśli próbujemy, to kompletnie nie rozumiemy czym jest istota ludzka, odczuwanie, umysł, doświadczenia, gdzie zachodzą i po co to wszystko.
I 99,9% ludzi tego nie rozumie.
Dlatego próbuje zmagać się z rzeczywistością.
Ale jak przeżyć JUŻ stłumione emocje? Jak je wydobyć i przeżyć? Opiszesz to w następnej części?
Już o tym mówiłem wiele razy, podawałem rozwiązanie :) Kto uważał, ten wie.
Ale tak, jeszcze raz o tym napiszę w następnych artykułach.
Czyli to czego chcemy/nie chcemy w życiu powstaje na poziomie świadomości, nie umysłu, tak?
To czego chcemy lub nie to nasza decyzja, której odbicie znajdziemy w naszym ciele, zdrowiu, a także na zewnątrz, czyli w świecie namacalnym.
No ale i jedno i drugie są ,,w głowie” to w sumie ciężko się domyślić że to jednak nie umysł ;)
Umysł działa na bazie świadomości.
Zaś świadomość to coś ponad umysłem. To my, nie nasze narzędzie, z którym utożsamia się większość świata.
Świadomość nie jest “w głowie”.
Ale tego nie rozumie umysł. Aby to “zrozumieć” należy przekroczyć umysł, czyli “przypomnieć sobie” – obudzić się.
Najlepsza do tego na początek jest medytacja.
Umysł się nie domyśli, że jest coś większego od niego. A zadaniem ego jest nas oczarowywać, że nie ma nic takiego.
Skąd ja to znam ;)
To właśnie powiedział Twój umysł. I on jest przekonany, że DLA CIEBIE (dla niego ale ego mówi w pierwszej osobie – jako “ja”) nie ma nic więcej, nic ponad to.
I tak żyjesz.
Bo najpierw nadajesz temu moc wiarą, a na bazie tego przefiltrowujesz całe życie naokoło siebie, by pasowało do poziomu Twojej świadomości.
A czym są pragnienia? Informacjami, że jednak jest coś więcej ale sobie na to nie pozwalamy, odmawiamy sobie tego.
Bo wraz z pragnieniem czegoś więcej ujawnia się wszystko to, co nas blokuje, m.in. nasza wiara w kłamstwa.
I tu wkracza ego i nas z tym utożsamia.
Bo umysł mówi “nie poradzę sobie” – i wtedy 99,99% ludzi mówi “no tak! nie poradzę sobie!” zamiast “O! Ujawnił się właśnie mój program! To on mnie blokował w życiu! A teraz mogę spokojnie, świadomie z niego zrezygnować”. I to już mówi coś ponad rozumem.
,,Nie, nie jest niebezpieczna.
Jest po prostu niepraktyczna. Bo nie można czuć się cały czas dobrze.
Jak się czujemy teraz? Czujemy się jak czujemy, bo to znak o naszej świadomości. Zapewne nie jak milion dolców. I to jest ok!
Brak akceptacji tego nic nie zmieni, bo rzeczywista jest tylko chwila obecna. Jeśli jej nie akceptujemy i próbujemy zmienić, bo uważamy za złą, zła jest więc rzeczywistość, a często wniosek jest taki, że i my jesteśmy źli w takim razie.
Co możemy w niej naprawić? Walczyć z nią? Zmagać się? Walczyć ze sobą? Zmagać się ze sobą? Z odczuciami?
Jeśli próbujemy, to kompletnie nie rozumiemy czym jest istota ludzka, odczuwanie, umysł, doświadczenia, gdzie zachodzą i po co to wszystko.
I 99,9% ludzi tego nie rozumie.
Dlatego próbuje zmagać się z rzeczywistością.”
ok, zrozumiałem :)
,,Już o tym mówiłem wiele razy, podawałem rozwiązanie :) Kto uważał, ten wie.
Ale tak, jeszcze raz o tym napiszę w następnych artykułach.”
no pamiętam że coś wspominałeś że należy emocję przeżyć, nie myśleć o niej(to chyba wymaga jakiejś głębszej koncentracji żeby się kontrolować) i jak przejdzie to odpuścić. Na czym to odpuszczenie polega?. Mam nadzieję że zawrzesz to w następnych artykułach :)
,,To czego chcemy lub nie to nasza decyzja, której odbicie znajdziemy w naszym ciele, zdrowiu, a także na zewnątrz, czyli w świecie namacalnym.”
No ale jak np można ,,chcieć” chorować, względnie ,,zdecydować” się na chorowanie? No tak pytam po sobie, jak ja choruję i wolałbym nie
,,To właśnie powiedział Twój umysł. I on jest przekonany, że DLA CIEBIE (dla niego ale ego mówi w pierwszej osobie – jako “ja”) nie ma nic więcej, nic ponad to.”
No w sumie coś takiego jest. Mam takie wyobrażenie związków jakie widzę w otoczeniu(nie za dobre) i przede wszystkim w domu rodzinnym.
,,A czym są pragnienia? Informacjami, że jednak jest coś więcej ale sobie na to nie pozwalamy, odmawiamy sobie tego.”
No właśnie pamiętam jak z 10 lat temu myślałem że jestem ,,nikim”. To dla mnie było takie przerażająco oczywiste. A później miałem mało szczęśliwą historię z najładniejszą dziewczyną ze szkoły i to jakby wzbudziło wątpliwość czy aby na pewno jestem tym ,,nikim”. Że może jednak jest coś więcej.
<>
Czyli takie zauważenie takich myśli jak to ,,nie poradzę sobie” i stwierdzenie że są nie prawdziwe wystarczy do odpuszczenia? A co w sytuacji jeśli ktoś rzeczywiście sobie później nie poradzi? Ta emocja wróci wzmocniona czy co?
Ja widzę że czujnym trzeba być xD
P.S. pewnie pamiętasz jak wspominałem Ci że rodzina mnie w psychiatryku chciała zamykać(matka przede wszystkim).
Otóż młodszy brat(no mam 3 młodszych braci ale ten o jeden stopień młodszy) dziś wychodzi z oddziału gastroenterologicznego z zaleceniami wizyt u różnych lekarzy, w tym: u psychiatry. Widać że może coś jest na rzeczy
Dzięki za odpowiedź Piotrze :)
Widzę że robię u Cb najwięcej komentarzy xD
ok, zrozumiałem :)
Czyli zrozumiał Twój umysł.
Teraz pytanie co zrobisz Ty. Bo umysł sam niewiele może.
no pamiętam że coś wspominałeś że należy emocję przeżyć, nie myśleć o niej(to chyba wymaga jakiejś głębszej koncentracji żeby się kontrolować)
No właśnie nic nie trzeba kontrolować, nie trzeba się koncentrować.
Nic nie trzeba. Im mniej tym lepiej.
Czy płacząca kobieta kontroluje cokolwiek? Nie. Czy koncentruje się, że wzrokiem może ciąć metal? Nie.
Przeżywa.
i jak przejdzie to odpuścić. Na czym to odpuszczenie polega?. Mam nadzieję że zawrzesz to w następnych artykułach :)
Napiszę.
No ale jak np można ,,chcieć” chorować, względnie ,,zdecydować” się na chorowanie? No tak pytam po sobie, jak ja choruję i wolałbym nie
Wiele osób chce chorować, oczywiście.
Niezbędna jeszcze całkowita szczerość.
Chyba dzisiaj mignęła mi okładka jakiegoś “szmatławca”, na którym była Amy Winehouse – zmarła od narkotyków.
I na tej okładce były ponoć jej słowa:
– Spójrzcie na mnie. Moje życie jest w rozsypce.
To wspaniały prezent od tej mądrej kobiety. Pokazała innym, że niszczymy sobie życie, by zyskać uwagę, litość, współczucie innych ludzi.
Ile razy jest nam tak dobrze, gdy ktoś napisze co nam jest, jak to otrzymujemy życzenia, etc.?
Ile razy cieszymy się, że nie pójdziemy do pracy?
To jedno.
Dwa – wiedząc, że choroba to manifestacja w ciele chorych przekonań na swój temat, nadal się ich trzymamy i zgadzamy się z nimi przy każdej okazji?
Jeśli tak – decydujemy się na choroby.
Np. jeśli coś schrzanimy – co wtedy zrobimy? Obwinimy siebie? Szefa? Klienta? Będziemy się wkurzać czyli wzbudzać w sobie i trzymać się gniewu, który również jest toksyną?
Czy odpuścimy te emocje – pozwolimy im przeminąć bez przekonywania się jak to ktoś jest winny?
No właśnie pamiętam jak z 10 lat temu myślałem że jestem ,,nikim”. To dla mnie było takie przerażająco oczywiste.
Jeśli nie odpuściłeś tych emocji i nie zmieniłeś tego przekonania, nadal w swojej podświadomości jesteś nikim.
I dlatego chorujesz i dlatego Twoje życie wygląda jak wygląda.
A później miałem mało szczęśliwą historię z najładniejszą dziewczyną ze szkoły i to jakby wzbudziło wątpliwość czy aby na pewno jestem tym ,,nikim”. Że może jednak jest coś więcej.
Ale zapewne po zakończeniu tej historii Twój umysł podpowiedział Ci, że jednak z tym “nikim” coś musi być, prawda?
Czyli takie zauważenie takich myśli jak to ,,nie poradzę sobie” i stwierdzenie że są nie prawdziwe wystarczy do odpuszczenia?
Jeśli czując jednocześnie uznamy emocje i stwierdzimy, że to tylko emocja, nie my i przeżyjemy ją nie stając jej na drodze to tak.
Ale jeśli nie podejmiemy nowych działań to o dupę otłuc taka wewnętrzna praca :)
A co w sytuacji jeśli ktoś rzeczywiście sobie później nie poradzi? Ta emocja wróci wzmocniona czy co? Ja widzę że czujnym trzeba być xD
Emocja nie wraca.
Albo zostanie wzbudzona albo ujawniona.
Ludzie za bardzo myślą, że w świecie sukces się udaje. To ogromny mit, kłamstwo, bzdura.
Sukces to 99 porażek i jeden sukces, zazwyczaj po masie wtop.
Tak samo myślą uzależnieni – że wyzdrowieć musi się UDAĆ. Nie. Nie uda się. Bo wyzdrowienie, tak jak sukces to droga.
To droga WEWNĄTRZ siebie, którą powinno odbijać życie NA ZEWNĄTRZ.
Jeśli jedno nie jest spójne z drugim, gdzieś jest w nas jeszcze opór, niechęć.
Ale zewnętrzne zawsze dąży do odbicia wnętrza.
Jak nie ma sukcesu, jak powtarza się porażka, to jest jeszcze jakaś negatywność do odpuszczenia.
Jeśli brak sukcesu wykorzystamy, by odpuścić, by sobie coś wmówić – to już ego, które nie chce zmiany.
P.S. pewnie pamiętasz jak wspominałem Ci że rodzina mnie w psychiatryku chciała zamykać(matka przede wszystkim).
Pamiętam.
Otóż młodszy brat(no mam 3 młodszych braci ale ten o jeden stopień młodszy) dziś wychodzi z oddziału gastroenterologicznego z zaleceniami wizyt u różnych lekarzy, w tym: u psychiatry. Widać że może coś jest na rzeczy
Skoro masz kilku braci, przyszliście wszyscy, by rozpracować wiele negatywnych programów – wziąć je na siebie i uzdrowić miłością.
Czyli pokochać siebie tym mocniej, im częściej pojawia się jakaś negatywność.
Zamiast zmagać się i walczyć z chorobą, z dolegliwością czy emocjami, stanąć przed lustrem i powtarzać sobie nawet 1000 razy, że się kochamy. Aż pójdą łzy i puści opór przez emocjami.
Dzięki za odpowiedź Piotrze :)
Luzior!
Widzę że robię u Cb najwięcej komentarzy xD
Dlaczego o tym wspominasz? Jaka była tego intencja?
Z doświadczenia wiem, że osoby, które duże mówią:
– Mają duży potencjał, no bo inaczej umysł by tak nie paplał.
– Mają dużo oporów przed działaniem.
Zazwyczaj jedno idzie w parze z drugim.
:)
,,Czyli zrozumiał Twój umysł.
Teraz pytanie co zrobisz Ty. Bo umysł sam niewiele może.”
Właśnie, pytanie jeszcze co właściwie powinienem robić. Czasem ciężko odróżnić rzeczy ,,swoje” od tych ,,zaszczepionych” przez społeczeństwo.
,,No właśnie nic nie trzeba kontrolować, nie trzeba się koncentrować.
Nic nie trzeba. Im mniej tym lepiej.
Czy płacząca kobieta kontroluje cokolwiek? Nie. Czy koncentruje się, że wzrokiem może ciąć metal? Nie.
Przeżywa.”
Aha. A te stłumione w przeszłości emocje? Co z nimi?
,,Napiszę”
Ok, to czekam z niecierpliwością :)
,,Wiele osób chce chorować, oczywiście.
Niezbędna jeszcze całkowita szczerość.
Chyba dzisiaj mignęła mi okładka jakiegoś “szmatławca”, na którym była Amy Winehouse – zmarła od narkotyków.
I na tej okładce były ponoć jej słowa:
– Spójrzcie na mnie. Moje życie jest w rozsypce.
To wspaniały prezent od tej mądrej kobiety. Pokazała innym, że niszczymy sobie życie, by zyskać uwagę, litość, współczucie innych ludzi.
Ile razy jest nam tak dobrze, gdy ktoś napisze co nam jest, jak to otrzymujemy życzenia, etc.?
Ile razy cieszymy się, że nie pójdziemy do pracy?
To jedno.”
W sumie tym przypomniałeś mi sytuację z przeszłości. Podszedł do mnie menel prosząc o kasę. Pierwsza rzecz jaka mnie uderzyła to to że tak jakby że od niego było czuć(poza zapachem oczywiście) taką jakby chęć pokazania: ,,Patrz kurwa na mnie! Patrz jaki jestem rozjebany!”. Takie uderzające to było.
Możliwe że rzeczywiście mam takie myśli.. coś takiego w głowie mi się przewija od czasu do czasu że wyobrażam sobie jakąś potencjalną wymarzoną przyszłość. I w tej przyszłości opowiadam komuś przez jakie to trudności(zdrowotno-rodzinne) musiałem przejść..
,,Dwa – wiedząc, że choroba to manifestacja w ciele chorych przekonań na swój temat, nadal się ich trzymamy i zgadzamy się z nimi przy każdej okazji?
Jeśli tak – decydujemy się na choroby.
Np. jeśli coś schrzanimy – co wtedy zrobimy? Obwinimy siebie? Szefa? Klienta? Będziemy się wkurzać czyli wzbudzać w sobie i trzymać się gniewu, który również jest toksyną?
Czy odpuścimy te emocje – pozwolimy im przeminąć bez przekonywania się jak to ktoś jest winny?”
No w sumie lubię sobie tak ,,powyrzucać” że to, tamto i owo mogłem zrobić np wcześniej niż teraz..
,,Jeśli nie odpuściłeś tych emocji i nie zmieniłeś tego przekonania, nadal w swojej podświadomości jesteś nikim.
I dlatego chorujesz i dlatego Twoje życie wygląda jak wygląda.”
Tzn moje poczucie było mocarnie związane właśnie z chorowaniem. Wtedy akurat brałem specjalne leki po których czułem się jakby mi nic nie było ale jednak wciąż pamiętałem w jakim stanie byłem jeszcze 2-3 lata wcześniej. Wychodzi na to że przypadkiem podałem istotną informację ;)
,,Ale zapewne po zakończeniu tej historii Twój umysł podpowiedział Ci, że jednak z tym “nikim” coś musi być, prawda?”
Wiesz co.. zrobiło mi się takie jakby poczucie, że moje życie może pójść albo w tragedię(,,nikt”) albo w sukces(odmiana, uzdrowienie, biznesy itp). Że tak jakby balansuję i wszystko się może zdarzyć.
,,Jeśli czując jednocześnie uznamy emocje i stwierdzimy, że to tylko emocja, nie my i przeżyjemy ją nie stając jej na drodze to tak.
Ale jeśli nie podejmiemy nowych działań to o dupę otłuc taka wewnętrzna praca :)”
Czyli to jest typ sytuacji: widzę dziewczynę, boję się zwyczajnie zagadać(nie mówię nawet o umawianiu się). Łapę się na tym że się boję, stwierdzam np za dużej ilości facetów to wychodzi żeby było niemożliwe i podchodzę. Normalnie gadam i po wszystkim widzę że nie umarłem. Kontra taka sama sytuacja ale nie podchodzę, wszystko niby spoko i rozumiem ale podejdę następnym razem. xD
To ja tak w sumie miałem z tą nauką samoobrony. Miałem myśl że ,,za dużo ludzi się tego nauczyło w przeszłości żebym ja teraz nie dał rady” i tak zacząłem.
,,Emocja nie wraca.
Albo zostanie wzbudzona albo ujawniona.”
A czym się to różni?
,,Ludzie za bardzo myślą, że w świecie sukces się udaje. To ogromny mit, kłamstwo, bzdura.
Sukces to 99 porażek i jeden sukces, zazwyczaj po masie wtop.”
No w sumie jeśli tak popatrzę na 10 lat historii ze sztukami walki to rzeczywiście się zgadza.
,,Zamiast zmagać się i walczyć z chorobą, z dolegliwością czy emocjami, stanąć przed lustrem i powtarzać sobie nawet 1000 razy, że się kochamy. Aż pójdą łzy i puści opór przez emocjami.”
Czyli nic przeciw afirmacjom nie masz? Pamiętam jak objechałeś nagrania hipnotyczne a typek od którego wziąłem program też zalecał afirmacje.
,,Dlaczego o tym wspominasz? Jaka była tego intencja?”
A bo możesz mieć wrażenie że piszesz dla jednego człowieka(poza uczestnikami kursu)
,,Z doświadczenia wiem, że osoby, które duże mówią:
– Mają duży potencjał, no bo inaczej umysł by tak nie paplał.
– Mają dużo oporów przed działaniem.
Zazwyczaj jedno idzie w parze z drugim.”
Nie wiem jak pierwsze, drugie to zdecydowanie prawda. Opory przed działaniem. Hmm.. wspominałeś że opór chroni historię ego. Czy ja dobrze rozumiem: najprawdopodobniej stawiam opór działąniu gdyż coś mogłoby się zmienić przestałbym ,,być” tym z czym utożsamia się ego, tak?
Właśnie, pytanie jeszcze co właściwie powinienem robić. Czasem ciężko odróżnić rzeczy ,,swoje” od tych ,,zaszczepionych” przez społeczeństwo.
Widzisz jak Twój umysł cały czas blokuje przed działaniem?
Tyle rozmawialiśmy, podałeś mi listę SWOICH celów. Twoje, czyli to co CHCESZ. A nadal nie wiesz, nadal nie działasz, prawda?
Miałem się pytać ile już z tej listy zrealizowałeś – czy “umiem już 10 słówek” czy masz rozpisane cele na ten tydzień, na kolejny i je realizujesz, czy są to tylko wyobrażenia – “nauczę się obcego języka”?
>Nic nie trzeba. Im mniej tym lepiej.
Skąd ten wniosek?
Wg mnie im więcej doświadczymy, zobaczymy, spróbujemy, zrozumiemy, przeżyjemy, tym lepiej.
Chodzi o to, by się nie przywiązywać do rezultatów, nie przywiązywać się do oczekiwań, w ogóle nie oczekiwać. Nauczyć się akceptacji tego, co jest.
I wybierać z miłością, z radością co chcemy i dążyć aktywnie do realizacji.
W sumie tym przypomniałeś mi sytuację z przeszłości. Podszedł do mnie menel prosząc o kasę. Pierwsza rzecz jaka mnie uderzyła to to że tak jakby że od niego było czuć(poza zapachem oczywiście) taką jakby chęć pokazania: ,,Patrz kurwa na mnie! Patrz jaki jestem rozjebany!”. Takie uderzające to było.
To samo tyczy się wszystkich mężczyzn, którzy podchodzą do kobiet i PROSZĄC o ich akceptacji. Pokazują przez to – “Zobacz jak potrzebuję Twojej akceptacji! Zobacz ile dla niej zrobiłem – uczesałem się, chodzę na siłownię, kupiłem ci drinka, wydałem tysiące na naukę podrywu. Proszę daj mi twoją akceptację! Bo jak nie to zobaczysz jak wielką krzywdę mi zrobisz”.
To kobiety wyśmiewają (gdy już wyśmiewają) – bo śmiechem ujawniają wstyd, który taki mężczyzna próbuje ukryć całym swoim działaniem i posiadaniem.
Mówiłem – działanie i posiadanie nie zmienia poziomu BYĆ.
Czyli to jest typ sytuacji: widzę dziewczynę, boję się zwyczajnie zagadać(nie mówię nawet o umawianiu się). Łapę się na tym że się boję, stwierdzam np za dużej ilości facetów to wychodzi żeby było niemożliwe i podchodzę. Normalnie gadam i po wszystkim widzę że nie umarłem. Kontra taka sama sytuacja ale nie podchodzę, wszystko niby spoko i rozumiem ale podejdę następnym razem. xD
To tylko logiczne kombinowanie.
Czy po tym przestaniemy się bać?
Ale co to w ogóle oznacza przestać się bać?
Strach informuje nas o tym, że dostrzegamy jakieś zagrożenie.
Jeśli tego nie ujawnimy – co właściwie za niebezpieczeństwo nas czeka w działaniu – strach będzie wracał i będziemy go w sobie zanosili kobiecie.
Brakuje miłości do siebie i do kobiet – bezwarunkowe dawanie radości, ciepła, akceptacji. Rezultaty wtedy kompletnie przestają się liczyć, bo liczy się tylko to, że jesteśmy, że możemy porozmawiać z kobietą, dać jej tyle, ile przyjmie, ile będzie gotowa od nas przyjąć. A jeśli niewiele – też wspaniale. Może następnego dnia, może za godzinę, za 5 minut, może nigdy zrozumie, że podszedł do niej mężczyzna pełen miłości, który kochał zarówno siebie jak i ją i nie mówił dla niej nic dla własnego zysku.
I wtedy otworzy ona swoje serce.
A jeśli będziemy tylko prowadzić wewnętrzny dialog “podejść/nie podejść” to co właściwie za rozkwit odbywa się w naszym wnętrzu?
To ja tak w sumie miałem z tą nauką samoobrony. Miałem myśl że ,,za dużo ludzi się tego nauczyło w przeszłości żebym ja teraz nie dał rady” i tak zacząłem.
A jakby wiele osób się nie nauczyło to co wtedy?
Widzisz – to jest Twoje zagrożenie. To że się może nie udać.
Bo wtedy stracisz czas ,energię, pieniądze, wiarę? Co stracisz? Jakie zagrożenie istnieje w samym działaniu, którego chcesz uniknąć?
A czym się to różni?
Emocja jest w nas cały czas.
Nigdzie nie idzie, nie znika.
Albo pozwolimy ujawnić się jej energii, przeżyć ją i odpuścić , czyli puścić, w tym wszelkie korzyści i powody z trzymania się jej, albo zrobimy coś, co znowu ją wciśnie do naszej podświadomości.
Emocja też może się wygenerować na bazie naszej świadomości dotyczącej danej sytuacji. Wtedy jest to informacja, że patrzymy przez pryzmat nieprawdy na temat rzeczywistości.
Strach nie wraca, tylko albo ujawnia się kolejna, bardziej niechciana i stłumiona w nas część energii, albo zostaje znów wygenerowany, by informować nas o naszym postrzeganiu.
No w sumie jeśli tak popatrzę na 10 lat historii ze sztukami walki to rzeczywiście się zgadza.
I wszystko wraca do intencji.
Po co to robimy?
Bo jeśli chcemy uciec od złego samopoczucia, będziemy unikać tych “porażek”, bo każda porażka UJAWNIA tkwiące w nas negatywności jak niechęć, smutek, wstyd, czyli uczucie , że JESTEŚMY gorsi, etc.
A jeśli naszą intencją jest wzrost, bo siebie kochamy i chcemy dla siebie jak najlepiej, wstaniemy bez problemu po każdym upadku.
Więc – jaka jest nasza intencja w kwestii np. kobiet?
Czy chcemy poczuć się lepiej, bo jakaś kobieta obdaruje nas łaską? Czy uważamy, że jej obecność w naszym życiu zmieni nasz poziom BYĆ?
A może wiemy, że szczerość ujawni cały syf, który nagromadziliśmy w sobie przez lata i kobiety również pomogą nam go z nas wydobyć i gdy tylko utrzymamy wysoką intencję, wzrośniemy niezwykle wewnętrznie do miłości bez żadnych oczekiwań od strony innych ludzi?
I będziemy dzielić się tym całym wewnętrznym bogactwem, które się w nas wreszcie ujawni (przypomni)?
Czyli nic przeciw afirmacjom nie masz? Pamiętam jak objechałeś nagrania hipnotyczne a typek od którego wziąłem program też zalecał afirmacje.
Ależ nic nie mam przeciwko afirmacjom.
Mówiłem – “afirmacje nie działają” to afirmacja, co potwierdza, że działają.
Intencja.
Czy uważamy, że afirmacja zrobi coś za nas?
Czy jesteśmy gotowi podjąć działanie tak jak afirmujemy? Czy jesteśmy gotowi dopuścić do świadomości wszystko, co blokowało działanie i posiadanie takie jak afirmujemy?
Czy jesteśmy gotowi to uznać, zaakceptować i odpuścić i podjąć działanie, które afirmujemy?
Jeśli nie, bo uważamy, że afirmacja sama coś za nas zrobi – no sami robimy siebie w balona.
Ja “zjechałem” nagrania hipnotyczne, bo to nie one mają moc. Możesz sobie słuchać nagrań i 50 lat ale jeśli w końcu nie dopuścisz niechcianych, stłumionych, odtrąconych emocji, przekonań, energii i się z nich nie oczyścisz w miłości, NIC się nie zmieni.
Bo to nie afirmacja ma moc, ani nagranie hipnotyczne, tylko nasza świadomość.
Jakby hipnozy były takie wspaniałe i skuteczne to by było na świecie milion hipnotyzerów i ogromny popyt dzięki czemu ludzkość wzrastała by w prosperity zdrowia, finansów, związków, relacji od lat. A jednak niewiele się zmienia.
Bo wewnętrzny wzrost to odpowiedzialność każdego z nas.
To nasza sprawa ile ujawnimy negatywności, ile zaakceptujemy i z ilu się oczyścimy, na ile nowego sobie pozwolimy i ile wzrośniemy w świadomości.
Żaden “specjalista” , który pomacha nam przed oczyma jakąś błyskotką nie sprawi , że np. wybaczymy naszym rodzicom.
A bo możesz mieć wrażenie że piszesz dla jednego człowieka(poza uczestnikami kursu)
Czyli najpierw Twój umysł coś wymyślił na mój temat, że niby mogę mieć jakieś wyobrażenia.
Potem stwierdził, że dobrze będzie mnie od tego uratować?
Ależ dziękuję!
A już pogrążałem się w rozpaczy, że nikt, prócz Ciebie, nic nie komentuje! ;)
Widzisz jak Twój umysł żyje własnym życiem? Wymyśla historie, a potem zachęca Cię do podejmowania jakichś działań na bazie tych urojeń.
On nic o mnie nie może wiedzieć.
Za to ta historia jest tylko szukaniem poza Tobą rozwiązań na jakieś Twoje problemy, których nie chcesz uznać.
“Mogę mieć wyobrażenie, że piszę dla jednego człowieka”. – To jest informacja dla Ciebie.
Czy ja dobrze rozumiem: najprawdopodobniej stawiam opór działąniu gdyż coś mogłoby się zmienić przestałbym ,,być” tym z czym utożsamia się ego, tak?
Zgadza się.
No bo co stoi na przeszkodzie, by codziennie z radością przez 8 godzin uczyć się, działać, np. poznawać kobiety, uśmiechać się, może nawet już w tym tygodniu mieć seks lub kilka razy seks z kobietami i to tak, by i one były przeradosne, i Ty?
Ego mówi – “nie nie nie nie! Przecież nie dam rady, przeszłość jasno pokazuje, że tak nie potrafię, kobiety nie zwracają na mnie uwagi, etc”.
Ego to ta historia w tym kontekście. I ono nie chce jej stracić, bo straci część swojej siły (której w sobie w ogóle nie ma).
Nie wiem jak pierwsze
Ludzie nie rozumieją, że to, co pojawia się w ich umyśle mogą zrealizować i to z uśmiechem na ustach i spokojnym umysłem.
Tylko kwestia:
– Odpowiedniej intencji.
– Oczyszczenia się ze wszystkiego, co ujawni się po drodze.
– Działania.
<>
No w sumie tak.
Cele mam rozpisane już od dwóch tygodni tylko wykonanie jest.. słabe(ale nie że żadne)
<>
No brzmi sensownie, dobra analogia. Rzeczywiście nic dziwnego że dziewczyna takiego gościa oleje.
,,Jeśli tego nie ujawnimy – co właściwie za niebezpieczeństwo nas czeka w działaniu – strach będzie wracał i będziemy go w sobie zanosili kobiecie.”
I tu trzeba być konkretnym rozumiem? Np boję się że jak podejdę do dziewczyny to będzie seks, a jak seks to może być ciąża a ja nie chcę! itp?
,,Brakuje miłości do siebie i do kobiet – bezwarunkowe dawanie radości, ciepła, akceptacji. Rezultaty wtedy kompletnie przestają się liczyć, bo liczy się tylko to, że jesteśmy, że możemy porozmawiać z kobietą, dać jej tyle, ile przyjmie, ile będzie gotowa od nas przyjąć. A jeśli niewiele – też wspaniale. Może następnego dnia, może za godzinę, za 5 minut, może nigdy zrozumie, że podszedł do niej mężczyzna pełen miłości, który kochał zarówno siebie jak i ją i nie mówił dla niej nic dla własnego zysku.”
Zauważyłem że miewam sny że taki jestem, swoją drogą później jak wstanę to jakby kręgosłup mnie mniej bolał.
,,A jakby wiele osób się nie nauczyło to co wtedy?
Widzisz – to jest Twoje zagrożenie. To że się może nie udać.
Bo wtedy stracisz czas ,energię, pieniądze, wiarę? Co stracisz? Jakie zagrożenie istnieje w samym działaniu, którego chcesz uniknąć?”
A wiesz co to tak jakby pewność materiału(to angielskie ,,reliability” ) było dla mnie priorytetem jeśli chodzi o naukę. Wiesz, na zasadzie: ,,skoro chcę się uczyć różnych rzeczy to chcę coś z tego wynieść”(w sumie to oczekiwanie)
,,A może wiemy, że szczerość ujawni cały syf, który nagromadziliśmy w sobie przez lata i kobiety również pomogą nam go z nas wydobyć i gdy tylko utrzymamy wysoką intencję, wzrośniemy niezwykle wewnętrznie do miłości bez żadnych oczekiwań od strony innych ludzi?”
To wspominałem wcześniej, parę razy mi się śniło ostatnio że taki jestem.
,,Jeśli nie, bo uważamy, że afirmacja sama coś za nas zrobi – no sami robimy siebie w balona.”
No dziś powtarzałem sobie przed lustrem ,,Kocham Cię” tak jak zalecałeś i tak specyficznie było. Jakby ciężko te słowa z gardła wychodziły i były trochę poruszające.
,,Za to ta historia jest tylko szukaniem poza Tobą rozwiązań na jakieś Twoje problemy, których nie chcesz uznać.”
Nie do końca rozumiem, w sensie takiego szukania zajęć byle żebym się nie zajął tym co potrzeba?
,,No bo co stoi na przeszkodzie, by codziennie z radością przez 8 godzin uczyć się, działać, np. poznawać kobiety, uśmiechać się, może nawet już w tym tygodniu mieć seks lub kilka razy seks z kobietami i to tak, by i one były przeradosne, i Ty?”
Wiesz co, byłem nastawiony na naukę. Na jesieni i na wiosnę trochę robiłem i mi się podobało, ale to ostre popsucie zdrowia tak jakby ujawniło że jednak zdrowie pierwsze. To jest najpierw do ogarnięcia(poza tym od paru miesięcy jestem w miejscowości rodzinnej i tu moje możliwości nie są zbyt szczególne, jeśli w końcu załatwię praktyki studenckie w Warszawie to już inna sprawa)
Dzięki :)
,,Już o tym mówiłem wiele razy, podawałem rozwiązanie :) Kto uważał, ten wie.
Ale tak, jeszcze raz o tym napiszę w następnych artykułach.”
Pamiętam jak pisałeś że emocję trzeba przeżyć, ale bez myślenia(to samo w sobie wymaga koncentracji i dyscypliny) i odpuścić(co już nie do końca rozumiem). No ale spoko, czekam na artykuły. :)
,,To czego chcemy lub nie to nasza decyzja, której odbicie znajdziemy w naszym ciele, zdrowiu, a także na zewnątrz, czyli w świecie namacalnym.”
Ale jak można ,,zdecydować” o byciu chorym? W sumie pamiętam jak będąc małym zastanawiałem się czemu tak jest zę np ktoś dostaje raka i czemu nie jest tak że ta osoba powie sobie że nie chce mieć i raka i rak po prostu zniknie? No w końcu to ciało tej osoby, nie?
,,To właśnie powiedział Twój umysł. I on jest przekonany, że DLA CIEBIE (dla niego ale ego mówi w pierwszej osobie – jako “ja”) nie ma nic więcej, nic ponad to.
I tak żyjesz.
Bo najpierw nadajesz temu moc wiarą, a na bazie tego przefiltrowujesz całe życie naokoło siebie, by pasowało do poziomu Twojej świadomości.”
Coś w tym jest. Patrzę na związek rodziców, na Ich relację z dziećmi i podobnie wiedzę innych ludzi.
,,A czym są pragnienia? Informacjami, że jednak jest coś więcej ale sobie na to nie pozwalamy, odmawiamy sobie tego.
Bo wraz z pragnieniem czegoś więcej ujawnia się wszystko to, co nas blokuje, m.in. nasza wiara w kłamstwa.”
Pamiętam tak z 10 lat temu, w liceum, uważałem się za totalne ,,nic”. Byłem tego tak przerażająco pewny, bez wątpliwości. Potem miałem niezbyt szczęśliwą historię z najładniejszą dziewczyną ze szkoły i to wzbudziło we mnie wątpliwość, czy ja aby na pewno jestem tym ,,niczym”. A może jest coś więcej w życiu?
<>
Ale samo stwierdzenie ,,nie poradzę sobie” tzn zauważenie tego wystarczy? Odpuszczenie polega na zauważeniu i stwierdzeniu że to nie prawda? A co jeśli rzeczywiście dany człowiek po odpuszczeniu tej myśli/nastawienia/przekonania nie będzie sobie radził? Wróci to jakoś wzmocnione czy coś?
Pozdrawiam :)
“Ale jak przeżyć JUŻ stłumione emocje? Jak je wydobyć i przeżyć? Opiszesz to w następnej części?”
Cześć. David Hawkins przedstawił znakomitą metodę którą stosuje i działa świetnie. Wyobraź sobie jakim człowiek chcesz się stać, być, a następnie zobacz jaka pojawiają się różnego rodzaju opory oraz negatywne odczucia które Ci na to nie pozwalają. I w ten sposób masz dostęp do tych tłumionych emocji. Inna metoda: podejmij działanie które długo odwlekasz a jest ważne dla Ciebie i obserwuj ponieważ znów wyjdą pewnego rodzaju opory. Trzeci sposób pochodzi od Carla Junga: zlokalizuj wszystkie negatywności w stosunku do innych ludzi. Co Cię w nich drażni, wkurza, irytuje. To co nas irytuje w innych, zazwyczaj jest dokładnie tym samym co w nas. Gdy widzisz że ktoś ma lepiej od Ciebie, to może na przykład wyjść jakiś rodzaj zazdrości. Obserwuj i bądź świadomy.
Jeszcze inna technika: czy jesteś w stanie w chwili obecnej dać sobie całkowitą i bezwarunkową akceptacje siebie? Ponownie bądź czujny i obserwuj, zobacz co Cię może blokować.
Osobiście nie polecam podróżować głęboko i celowo na siłę w kierunku podświadomości. Można, ale nie uważam by była taka potrzeba. Jeśli będziesz dobrze obserwował i będziesz czujny, to rzeczywistość w precyzyjny sposób pokaże Ci wszystko co potrzeba. Nie szukaj na siłę.
Pozdro.
Witaj Łukaszu! Dziękuję za komentarz!
>Cześć. David Hawkins przedstawił znakomitą metodę którą stosuje i działa świetnie. Wyobraź sobie jakim człowiek chcesz się stać, być, a następnie zobacz jaka pojawiają się różnego rodzaju opory oraz negatywne odczucia które Ci na to nie pozwalają. I w ten sposób masz dostęp do tych tłumionych emocji.
Dokładnie – podałeś metodę na dostęp – na ujawnienie emocji i oporów ale nie na ich przeżycie i uwolnienie.
Hawkins odmienił mi życie, każdą książkę czytałem wiele razy i stosuję jego przekazy na co dzień, słucham również setek godzin jego nagrań, gdzie jeszcze mocniej wpływa na postrzeganie tak wielu spraw.
W tym cyklu artykułów zajmuję się BYCIEM z emocjami. O ich przywoływaniu, ujawnianiu i uwalnianiu będzie w przyszłości.
>Inna metoda: podejmij działanie które długo odwlekasz a jest ważne dla Ciebie i obserwuj ponieważ znów wyjdą pewnego rodzaju opory.
Tak, gdyż energia podąża za działaniem.
Dlatego ludzie (ich umysły) tak lubią odwlekać działanie i czekać na “lepsze czasy”. Ale one nigdy nie następują. “Lepsze czasy” są cały czas w nas “sekundę po podjęciu działania”.
A żeby podjąć działanie należy ujawnić i odpuścić opór przed działaniem i ewentualne emocje mu towarzyszące.
Jak jest ich bardzo dużo, trzeba nauczyć się odczuwać, bo energia emocji będzie się uwalniała w trakcie ich odczuwania.
>Trzeci sposób pochodzi od Carla Junga: zlokalizuj wszystkie negatywności w stosunku do innych ludzi. Co Cię w nich drażni, wkurza, irytuje. To co nas irytuje w innych, zazwyczaj jest dokładnie tym samym co w nas. Gdy widzisz że ktoś ma lepiej od Ciebie, to może na przykład wyjść jakiś rodzaj zazdrości. Obserwuj i bądź świadomy.
No właśnie tłumaczę teraz to “obserwuj i bądź świadomy”, bo to do ludzi nie trafia na ten moment. Również “zlokalizuj” jest zbyt ogólnym stwierdzeniem.
Tym zajmujemy się teraz trochę bardziej szczegółowo.
Btw. Jung nie czaił tematu świadomości :) Był w umyśle, a to nie umysł przekracza stany obecny, w tym uraz.
>Jeszcze inna technika: czy jesteś w stanie w chwili obecnej dać sobie całkowitą i bezwarunkową akceptacje siebie? Ponownie bądź czujny i obserwuj, zobacz co Cię może blokować.
To jest najtrudniejsze dla ludzi, szczególnie uzależnionych.
Bo sama intencja całkowitej, bezwarunkowej akceptacji siebie ujawni WSZYSTKO. A przecież przed tym ujawnieniem ucieka się w uzależnienia, a nawet doprowadza do swojej śmierci.
>Osobiście nie polecam podróżować głęboko i celowo na siłę w kierunku podświadomości. Można, ale nie uważam by była taka potrzeba. Jeśli będziesz dobrze obserwował i będziesz czujny, to rzeczywistość w precyzyjny sposób pokaże Ci wszystko co potrzeba. Nie szukaj na siłę.
Nie wiem z czego wynika Twoja sugestia na sam koniec.
Nie ma mowy o żadnym “na siłę”. Ego chce na siłę. A siła blokuje przepływ.
Natomiast “jeśli będziesz dobrze obserwował i będziesz czujny” to bardzo ogólne stwierdzenie, które nic nie powie ludziom, szczególnie tym, którzy mocno utożsamiają się ze swoim umysłem, który odpowie – “No przecież patrzę i co!? Przecież widzę co się dzieje!”
Dzięki za podanie tych metod! Widać, że są w świecie narzędzia do pomocy sobie, są odpowiedzi na wszystkie pytania, są rozwiązania. Wystarczy tylko poszukać i zastosować. Jak jedno nie działa, zadziała drugie lub trzecie.
Jeszcze jedna metoda to “Metoda Sedony”. Polecam z całego serca! Robi robotę! Książka jest w języku polskim.