Dni
Godzin
Minut
Sekund

Ilość Wolnych Miejsc:
/

Witam Cię serdecznie!
Wracamy do emocji strachu. Części 1-3 znajdziesz klikając na linki poniżej:
► O Emocjach – Strach (Część 1)
► O Emocjach – Strach (Część 2)
► O Emocjach – Strach (Część 3)
Zgodnie z obietnicą, porozmawiamy dzisiaj krótko o śmierci.
Od razu podkreślę – nie chcę nikogo do niczego przekonywać, z niczym walczyć, nic udowadniać. Chcę tylko zarysować dlaczego (wg mojego obecnego poziomu świadomości) śmierć w ogóle jest i czemu służy. Dlatego porozmawiajmy na spokojnie bez żadnych oczekiwań. Otwórzmy nasze umysły. Najpierw troszkę się zrelaksujmy, bo dla wielu temat nie jest łatwy. A dla mnie jest, bo otrzaskanie się ze śmiercią przynosi głęboki spokój.
Pierwsza istotna informacja – w życiu w odniesieniu do dowolnego aspektu ZAWSZE operujemy jedną zmienną (naturą ego i umysłu jest wartościowanie i popadanie w dualizmy). Więc nie ma śmierci. To, co nazywamy śmiercią jest nadal życiem. Umysł tego nie pojmuje. Bowiem dla niego to co przemijalne staje się wyjątkowe, zaś ego uwielbia być i mieć to, co wyjątkowe niezależnie czy na tej bazie czuje się lepsze czy gorsze.
Tym samym ego śmierci dokleiło etykietę czegoś, dzięki czemu będzie mogło patrzeć na swoje życie (czyli coś co przeminie) jako wyjątkowe – wyjątkowo wspaniałe lub wyjątkowo złe, straszne, samotne, etc. Tym karmi się ego i na tym mu zależy.
Dla ego koniec czegoś, do czego się przywiązało oznacza początek jego osobistej tragedii. Mówię o tym, bo tak naprawdę nie mamy żadnych powodów, by bać się śmierci. A jeśli mamy – jakie? Czy nie jest to jedynie projekcja własnych dotychczasowych przeżyć, rzutowania ich na przyszłość?
Śmierć to życie. Śmierć to NIE JEST przeciwieństwo Życia. Życie nie ma przeciwieństw. Tylko umysłowi się tak wydaje. Zaś życie ewoluuje. Śmierć służy ewolucji. Powstała po to, aby możliwe było przerwanie istnienia, które nie służy już rozwojowi. Dla wielu osób, w których organizmie rozwinęła się już nieodwracalnie choroba i które cierpią, śmierć, czyli ZMIANA przynosi ogromną ulgę. Znamy z sytuacji z 11 września w Ameryce jak ludzie wybierali, by skoczyć z okna, niż pozwolić się zawalić budynkowi, w którym wciąż byli.
To pokazuje, że nie śmierci się tak naprawdę boimy (i możemy się z nią pogodzić), a jej formy i ewentualnie tego, co czeka po niej.
To drugi bardzo ważny temat. Bowiem od tego jak postrzegamy życie zależy jak postrzegamy śmierć. Od naszej świadomości życia (czyli i śmierci) zależy na co sobie pozwolimy i z jakich powodów.
Jeśli jesteśmy niziutko w świadomości wstydu i ofiary, uznajemy śmierć jako ostateczny koniec. Ostateczne wymierzenie kary naszemu podłemu istnieniu. Nie tylko cierpimy tutaj ale gdy zamkniemy oczy czeka nas… no właśnie – co? Wieczne zimno? Nic? Piekło? Przypominam – jedna zmienna! Nie ma “nic”. Jest tylko świadomość braku, co jest iluzją.
Jeśli życie postrzegamy jako podłe i złe, tak samo postrzegamy śmierć. No bo śmierć to element jednego – życia. Osoba, która życie postrzega szczerze jako piękne i naprawdę się nim cieszy, nie boi się śmierci, jest z nią automatycznie pogodzona nawet nie wiedząc, co dzieje się potem. Warto to wiedzieć. Więc rozwiązaniem nie jest ucieczka od śmierci ale wzrost Życia w sobie – wzrost do miłości SIEBIE SAMEGO.
Jeśli uważamy, że śmierć to ostateczny koniec, nasze życie nie będzie spokojne. Każdy moment, w którym nie cieszymy się, w którym się nudzimy, chorujemy, w którym coś nam się nie uda i stracimy czas to powód do żalu, do obwiniania się, do gniewu. Bowiem wierzymy, że na zawsze, nieodwracalnie coś tracimy. Z życia robimy więc scenę dla tysięcy osobistych i globalnych tragedii. Zapominamy, że MY jesteśmy życiem, zaś Życie jest wieczne. Jednak po prostu boimy się, gdyż nie jesteśmy tego świadomi i dlatego żyjemy nie w taki sposób, by cieszyć się, tylko w taki sposób, by nie myśleć o śmierci – by uciec. I jeśli ktokolwiek lub cokolwiek przypomina nam o śmierci, zaczynamy z tym walczyć – np. wydajemy majątki na operacje plastyczne, by ukryć zmarszczki, farbujemy włosy, by ukryć siwiznę. Zamiast uczyć się godność z przeżywania długiego życia, cieszyć się i doceniać swój wiek, staramy się ogłupić. Wybieramy maskaradę, a nie szczerość.
Śmierć w formie samobójstwa dla wielu osób staje się ucieczką od przytłaczającego ich życia. Po części rozumieją rolę śmierci – zmianę. Zmianę tego, co jest. To jest dokładnie to samo co robimy pijąc alkohol czy oglądając porno – uciekamy od tego, co jest. Zmieniamy perspektywę, by było bardziej znośnie.
Dlaczego to robimy? Bo opieramy się i boli nas nasz własny opór. A opieramy się, gdyż postrzegamy życie jako pofragmentowany chaos, losowość, bezcelowość. Nie widzimy szerokiej, kompletnej perspektywy. Negatywne zdarzenia wydają się dotykać nas, a nie innych przez co dochodzimy do wniosku, że życie jest niesprawiedliwe. A więc i śmierć. Bo niektórzy umierają wcześniej nie mając w życiu “nic”, zaś inni żyją długo doświadczając wielu wspaniałości. Gdybyśmy jednak poznali kompletną perspektywę, dotarło by do nas, że nigdy nie dzieje się nic złego. Wystarczy przestać się opierać. Ludzkie życie fizyczne to miejsce nauki i wzrostu. Ale jeśli uważamy, że nasze istnienie kończy się w momencie zamknięcia oczu, ignorujemy naukę no bo co ma nam przynieść skoro umrzemy? Dlatego nauka dla wielu osób trwa bardzo, bardzo długo.
Pełnię istnienia ma za zadanie uwarunkować właśnie nasze ego – nasz umysł. Mieliśmy doświadczyć życia w nałożonych na nie warunkach. Ale na warunki te decydujemy się sami (najczęściej nieświadomie) przez utożsamienia naszego umysłu, a następnie nasze utożsamienie z samym umysłem i ciałem. Globalnie ludzie mają różne wyobrażenia o śmierci i patrząc jak stała się narzędziem tortury, terroryzmu i wymuszania, raczej nie postrzegamy jej jako pozytywnej. No bo jeśli wszyscy bylibyśmy całkowicie pogodzeni ze śmiercią – czym można byłoby nam jeszcze zagrozić? Dlatego demonizuje się śmierć. Ale to od nas zależy jak ją postrzegamy i jaki wpływ ma na nas to przekonanie.
W ciele i umyśle żyje ego. Zaś ego ma nam zapewnić osobistą perspektywę – oddzielenia m.in. od życia. Ego jest święcie przekonane, że to ono jest źródłem życie i bez niego, bez jego racji nie moglibyśmy istnieć. Dla niektórych to oddzielenie jest tak realne, że nie czują nawet sami siebie. Jedyne, co “czują” to myślenie. Myślą, mentalizują. Zaś myślenie to opór dla odczuć. Dla życia. W umyśle jest niezgoda, niezgoda to opór, opór powoduje cierpienie, cierpienie powoduje więcej myśli… i tyle! Pogłębiają się nasze negatywne przekonania i jedyne, co możemy wtedy zrobić to płacić mnóstwo pieniędzy “najlepszym” terapeutom, by słuchali naszych myśli – potrzebujemy się komuś wygadać, byśmy nie byli z nimi sami. Albo regularnie pijemy alkohol, palimy papierosy, oglądamy porno – wszystko, byle uciec od odczuwania i od własnych myśli. Jak się bliżej temu przyjrzymy, dostrzeżemy, że faktycznie tak jest.
Dla takich osób życie wręcz jakby nie istniało. Bo umysł nie ma możliwości przeżywania, tylko komentowania. Umysł myśli. Ale nie wymyśli niczego nowego! Umysł nie jest od wymyślania! Umysł jest od analizy i informowania nas o zawartości naszej podświadomości i tego, co dostarczają mu nasze zmysły (których pracę ogranicza nasza świadomość i podświadomość). Jeśli w podświadomości mamy wiarę w jakiś brak – np. niezasługiwanie na szczęście – umysł będzie działał w oparciu o to przekonanie, a także racjonalizował zasilające ten program energie – emocje. Utożsamienie się z myślami i uczuciami (które są nieprzyjemne i bolesne tylko dlatego, że się im opieramy poprzez np. negatywną ocenę, czyli naszą niechęć do nich) powoduje, że nie mamy żadnej możliwości wzrostu ponad to, co znane. Umysł jedyne co podpowie to, by BARDZIEJ robić to, co robiliśmy do tej pory (jeśli ciężko pracujemy, to aby zarobić więcej uznajemy, że musimy pracować JESZCZE ciężej. Logiczne? Okazuje się, że kompletnie nietrafione). Czyli – by pogłębić to co znane – aktualne warunki. Zaś aktualny stan tworzy nasz opór. Umysł podpowie więc, byśmy i opierali się bardziej.
Jeśli naszym przekonaniem jest, że życie to działanie i żeby żyć trzeba cały czas działać, coś robić, zrobić jak najwięcej, będziemy unikać odczuwania, a szczególnie odczuwania wszelkich uczuć, które oceniliśmy jako negatywne robiąc różne szalone, niebezpieczne rzeczy. A nawet narażając własne zdrowie i życie – próbując różnych narkotyków, seksu bez zabezpieczeń, będziemy wprowadzali do swojego ciała różne substancje, by jeszcze bardziej ograniczyć pracę umysłu oraz odczucia płynące z ciała i ze świata. Będziemy uprawiać hazard, by poczuć adrenalinę, która również tłumi odczuwane stłumione emocje. Słowem – nasze “życie”, a raczej działanie wynikające z braku świadomości życia w nas będzie odzwierciedleniem naszego traktowania samych siebie. I takie jest!
Co więcej – mamy świadomość, że jak czegoś nie zrobimy to stracimy jedyną okazję, a potem, gdy już będziemy umierać czekać nas będzie tylko gorzki wyrzut… sumienia. Więc jeszcze zrzucamy za to odpowiedzialność na sumienie! Sumienie dużo wcześniej namawiało nas do miłości. Ale my wybieramy rację naszego umysłu – ego – wiarę w poczucie winy, czyli świadomość ofiary.
Widzimy więc, że śmierć dla ludzi to koniec, to taki moment rozliczenia ich własnej wartości, którą również warunkowali i postrzegali przez swoje działania i osiągnięcia (ale zazwyczaj przez ich brak). Takie życie wydaje się tragiczne. Bo wynika z tragicznie nietrafionej świadomości Życia.
Jednak śmierć jako inna forma życia, polega na zmianie i na nauce. Nie na końcu. Życie jest wieczne. Twoje życie jest wieczne. Nie skończy się. Nie mówię teraz o jakiś religijnych uprzedzeniach. Nie mówię też o umyśle. Mówię o naturze Życia – nieskończonego strumienia świadomości. Już nieraz użyłem stwierdzenia “Świadomość JAM JEST”.
Dzięki:
– Oczyszczeniu się z negatywności poprzez uwalnianie.
– Medytacji, czyli nauce wzrostu świadomości ponad automatyczne utożsamianie się z zawartością umysłu i podświadomości.
Mamy możliwość wyjścia ponad czwarty wymiar – czas.
Mówi się:
– Czas ucieka.
– Czas nie czeka.
– Czas płynie.
Nie. Nie od tego jest czas. Czas to wymiar. Tak jak fizyczne trzy wymiary, dzięki którym jest możliwość, by istniała forma fizyczna, tak czwarty wymiar – czas – umożliwia przekształcanie formy – jej ewolucję. Dzięki czasowi jest również możliwość doświadczania własnych warunków istnienia i ich zmiany. Zaś każdy narzucony przez naszą świadomość warunek na nasz strumień Życia zagęszcza czas. Nasz umysł interpretuje i odbiera to jako problemy w życiu, nieprzyjemności. No bo jak coś jest nieprzyjemne to mówi się, że trwa i trwa, a przyjemne dni mijają bardzo szybko. Przez to mentalizowanie znika z naszej świadomości Jedyne Co Jest – Chwila Obecna, zaś umysł zaczyna żyć przeszłością – zazwyczaj poczuciem winy lub przyszłością – strachem. No bo w przyszłości czyha przecież śmierć. I wielki wyrzut, co stanowi racjonalizację umysłu naszego stłumionego poczucia winy.
Wzniesienie się ponad te negatywności wprowadza nas w świadomość spokoju i radości. Mówi się – “Szczęśliwi czasu nie liczą”. Błąd! Prawda jest taka, że SZCZĘŚLIWI CZASU NIE DOŚWIADCZAJĄ. Bo nie doświadczają gęstości własnych oporów. Zaś jako ODPOWIEDZI na te opory – odpowiedzi na nałożone przez nas warunki na własne szczęście, spokój i miłość (nasz naturalny stan) – doświadczamy właśnie emocji – czyli zagęszczonej w czasie energii miłości. I jeśli dodatkowo będziemy opierać się emocjom, zagęścimy nasze warunki jeszcze bardziej, przez co życie będzie wyglądało jakby utknęło w miejscu – zmiany będzie nam bardzo trudno do niego wprowadzić.
Odpuszczenie negatywności wznosi nas ponad trzy wymiary doświadczane przez nasz umysł oraz wzniesie nas ponad czwarty wymiar – czas. Bardzo łatwo doświadczyć tego przez medytację – czas “leci” wtedy bardzo szybko. Tracimy jego poczucie. Tak naprawdę widzimy wtedy, że czas jest iluzją. Bo życie nie ucieka – jest wieczne.
Dzięki gęstości czasu, umysł może interpretować doświadczenia, poprzez które uzyskujemy mądrość. Czyli następuje nasza ewolucja, którą możemy obserwować w czasie – w gęstości (no bo nawet woda ma gęstość i żeby rybka popłynęła, musi przebić się przez tą gęstość ruchem płetw, co postrzegamy jako ruch fizyczny). Im mniejsza gęstość warunków, tym mniej ruchu fizycznego trzeba wykonać.
Nie musimy się trzymać przeszłości (czego chce tak bardzo nasze ego, by powstrzymać ewolucję – zachować znane warunki). To nie czas płynie, tylko powinna płynąć energia (i płynie – zmienia się – przybiera różne formy). Gdy ją blokujemy, np. jako niskie emocje lub opieramy się miłości i różnym jej formom jak wdzięczność, radość czy dzielenie się, następuje zagęszczenie zablokowanej energii w naszych ciałach (które również wymaga czasu) rozumiane przez świat jako różne dolegliwości i choroby. I im również nauczyliśmy się opierać i je nienawidzić. Bać się ich.
Niektóre są nieuleczalne, więc prowadzą do czego? Do śmierci. Bo skoro nie chcemy odpuścić przyczyn chorób – zagęszczenia poprzez stawiane własnej miłości warunki – skoro nie chcemy się zmienić przez odpuszczenie negatywności, wymuszamy zmianę. Śmierć przez jakąś chorobę lub nagłe wydarzenia to wymuszone przez nas samych odpuszczenie własnych oporów i utożsamień. Śmierć nigdy nie jest przypadkowa. Bo wszystko jest ze sobą połączone. Przypadki nigdy nie mają miejsca. Wszystko istnieje w wielkiej, nierozerwalnej ze sobą harmonii. Tylko nasz umysł we własnym chaosie myśli nie może tego dostrzec.
Dlaczego mamy wojny i tak wiele śmierci? Bo na głębokim podświadomym poziomie wybraliśmy, by przyjść na Ziemię w takich warunkach, by możliwe było doświadczenie i uzdrowienie w sobie ogromnych pokładów negatywności gromadzonych przez ludzkość od tysięcy lat. Jednak mało kto to rozumie i o tym pamięta, bo nasze umysłu koncentrują się na trzymanej urazie, a także na przeżyciu ciała za wszelką cenę. Dlatego następuje śmierć tak wielu osób podczas wojen – gdyż to konkretne istnienie każdej z tych osób skupionej na bezmyślnym zabijaniu przestaje już służyć Życiu i jego ewolucji i trzymanie w sobie nadal tych negatywności byłoby tylko dodatkowym obciążeniem dalej gromadzonym w globalnej nieświadomości.
Innymi słowy – śmierć służy miłości. Nie jest bolesna. Nie jest straszna. Nie czeka po niej żaden demon czy kat rozliczający nas za naszą niewinność i nieświadomość. To bzdury podsuwane przez umysły chroniące tego, z czym się utożsamiliśmy. W co uwierzyliśmy. Jednak dla niektórych osób świadomość tego, że nie zostaną ukarani za swoje uczynki może doprowadzić do tego, że odrzucą swoje sumienie i będą ranić innych bez żadnych oporów (a to jest zdrowa rola wstydu i winy). Niektórzy właśnie przez swoje wyobrażenie, że po śmierci nie ma nic pozwalają sobie (swojemu ego), by żyć bez żadnej harmonii ze światem. Bo nie ma harmonii w nich – to bardzo niska świadomość. Ta osoba jest na początku swojej drogi ewolucji. Słowem – potrzebuje najwięcej miłości.
Śmierć ma wiele wspaniałych obliczy na świecie. Zima to forma śmierci. Jest niezbędna. Po niej następuje rozkwit. Wydech to śmierć – ale śmierć to życie. Więc nie tylko nie mamy w płucach tlenu ale wydychamy dwutlenek węgla. Dzięki temu możemy znów wykonać wdech. Zaprosić nowe życie do siebie. Stać się nowym życiem. Ewoluować.
Czy to znaczy, że ja nie boję się śmierci? Pamiętajmy, że chodzi o ewolucję świadomości. Odpowiednie postrzeganie Rzeczywistości i praw tego świata powoduje, że emocja strachu nie ma potrzeby powstać. A wtedy nie pojawia się potrzeba ucieczki, tłumienia, wypierania, pożądania tego, co pozwoli zapomnieć o niej, ani potrzeba przekraczania jej odwagą, akceptacją czy racjonalnym podejściem. Kocham siebie. JAM JEST. A JAM JEST się nie kończy. Nie ma potrzeby na emocjonalną grę ego. Nie ma ego. Jest to, co jest. A to co jest jest wieczne.
Po co mam stwarzać w sobie opór, który tak naprawdę zasila śmierć i przyspiesza jej manifestację, czyli zmianę? Przecież śmierć służy zmianie, bo sami wyrażamy jej zapotrzebowanie! Czegoś nie chcemy, więc dla świata to jasny sygnał – “proszę o zmianę!”. Otrzymamy najpierw mnóstwo wskazówek, mnóstwo nowych możliwości i szans zanim przyjdzie ostatecznie śmierć ale jeśli nadal będziemy utrzymywać w sobie opór – otrzymamy ostateczne rozwiązanie, czyli śmierć, dużo szybciej. Banie się śmierci (bo, jak mówiłem – umysł święcie wierzy, że boją się powstrzymuje to, czego się boi) to jej zapraszanie. To przyspieszenie absolutnego zagęszczenia, blokady życia w nas. Śmierć to jedynie manifestacja w ciele i umyśle (w fizyczności) tego, co zasilamy naszą świadomością. Ale życie nie umiera.
A jeśli sami ją wybierzemy – no to mocno spadniemy w świadomości. Wybraliśmy ostateczny ratunek od własnych iluzji, których nie pozwoliliśmy sobie odrzucić. Czyli uciekliśmy w jeszcze większą iluzję – że nie mieliśmy mocy, by sobie poradzić. Nawet religie bardzo nie lubią samobójców. Niektórzy mówią, że samobójca nigdy nie trafi do nieba. Inni mówią o wielkim karmicznym obciążeniu, które możemy przerabiać potem przez wiele żywotów. No bo jeżeli uciekliśmy od wielkiego ładunku żalu, to aby skompletować doświadczenie zapewne wrócimy tutaj, by ponownie doświadczyć tego żalu. I go w końcu przekroczyć lub chociaż wznieść się na poziom Pożądania, czyli wyrazić chęć czegoś lepszego dla siebie i szukać sposobu, by to uzyskać. A potem wznieść się i ponad Pożądanie. Może do Gniewu, by szukać sprawiedliwości i karać niesprawiedliwych? A potem do Dumy, by w końcu nie czuć się jak ofiara ale jak sprawca! I wreszcie ponad niskie emocje w Odwagę, czyli zwrócić się w stronę Miłości. Ku połączeniu z Życiem. Odnaleźć wreszcie w sobie Źródło, czyli świadomość JAM JEST.
Czy mam przez to na myśli, że istnieje reinkarnacja? To tylko nazwa. Życie trwa. Po co skupiać się na formach, skoro właśnie to skupienie się tworzy te wszystkie warunki naokoło nas? Najpierw zrozummy to – Życie trwa, jest wieczne. WIECZNE! Nie skończysz się, więc możesz się już nie bać. Co mnie obchodzi co będzie za 40 lat? 40 lat od teraz będzie odbiciem miliardów (nieskończoności) chwil obecnych, z których każda jest odbiciem TEJ WŁASNIE CHWILI OBECNEJ. Jeśli w niej stworzę warunki, zagęszczenie – to zagęszczenie będzie trwało albo się pogłębi dopóki go nie ujawnię i odpuszczę. A ja wybieram uwolnienie już teraz. Po co mam się bawić – raz zagęszczać, raz uwalniać? Mogę wybrać już teraz.
Ciekawy jestem Twojego zdania o tym, co przedstawiłem w dzisiejszym artykule. Jakie jest Twoje wyobrażanie śmierci i skąd wzięło się to przekonanie?
Podziel się tym artykułem!

Napisz komentarz!

Zasubskrybuj
Powiadom mnie o
guest
26 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Seba

Dzien dobry Piotrze. Trafilem na ta strone, poniewaz interesuje sie tematem karmy, inkarnacji, wedrowki dusz itd. Wpisujac w wyszukiwarke slowa kluczowe, wyswietlil mi sie link do twojego bloga. Chcial bym ci zadac pytanie odnosnie wlasnie karmy i inkarnacji. Ale chodzi mi zwierzeta, poniewaz fascynuje mnie rowniez dzika przyroda i ogolnie krolestwo zwierzat. Czytam ksiazki na ten temat oraz ogladam duzo filmow przyrodniczych na polularnych serwisach internetowych, oraz w tv. Chodzi mi wlasnie o temat karmy w swiecie zwierzat. Oraz inkarnacji. Pytam w kontekscie brutalnosci dzikiej przyrody, a co za tym idzie- cierpienia zwierzat. Chodzi mi o to, czy zwierzeta tez obowiazuje prawo karmy, oraz czy inkarnuja. Czy czlowiek moze inkarnowac jako zwierze? Zeby “zaplacic” za to co zrobil w poprzednim zyciu? Nurtuje mnie ten temat, poniewaz duzo widzialem filmow, gdzie np. nowo narodzona Gazela, ktora jeszcze ledwo widzi, zostala natychmiast pozarta przez Geparda. Albo Antylopa na wpol zjedzona, z wnetrznosciami na wierzchu, probowala jeszcze uciekac, poniewaz byla jeszcze zywa. I takich podobnych przypadkow, w ktorych zwierzeta cierpia jest bardzo, bardzo duzo. I ja rozumiem, ze taka jest natura, ale chcialbym odnalezc w tym jakis sens. Czemu ma te cierpienie sluzyc? Albo, po co rodzi sie zwierze, ktore jeszcze nawet swiata nie zdazylo zobaczyc, zostaje od razu pozarte? Czasami zywcem. Czy to ma czemus sluzyc, czy tak po prostu jest i nalezy to zaakceptowac? Dlatego pytam w kontekscie karmy i inkarnacji. Zeby odnalezc w tym, jakis glebszy sens. O ile jest w tym jakis sens. Dzieki.

Katolik

Odnośnie samobójstwa. To człowiek który to wybierze to pójdzie do piekła bez możliwości powrotu do czyśćca lub nieba?
Kościół Katolicki potępia samobójstwa. Jest to jeden z najcięższych grzechów jakie można popełnić . Samobójcy nie mogą mieć nawet katolickiego pogrzebu oraz pochówku na cmentarzu. W oczach Boga taka dusza jest skończona bo sama tego chciała to chyba jest nawet cięższy grzech od zabójstwa…

Katolik

Wszyscy boimy się śmierci, przemijania, starośći. A Piotrze co by się stało gdybym teraz się zabił, (tylko pytam nie mam zamiaru na szczęście) łyknął dużą dawkę leków nasennych? To wróciłem z powrotem tutaj na ziemię w gorszych warunkach? Czy poszedł do piekła? Samobójstwo to duży błąd bo to kapitulacja. Ludzią wydaje się że to wariaty ale gdyby tak pobyć w skórze samobójcy to można doświadczyć koszmaru wewnętrznego. Albo narkomani, bezdomni i pijacy przecież tacy ludzie są skończeni. “””””Najpierw np. Bóg zsyła taką ofiarę w rodzinę narkomanów. Potem pojawia się molestowanie przez księdza. Potem douczanie, a nawet psychiczne tortury w szkole i gdy osoba z tym wszystkim nie daje sobie rady i żeby skończyć z cierpieniem popełnia samobójstwo, to wyskakuje Bóg i mówi – “Ale zjebałeś leszczu! No to dla Ciebie wieczne potępienie! Już cię nie kocham – spadaj na szczaw!”
No fajnie, fajnie…” “””””””” To dlaczego te biedne dziecko otrzymuje takich rodziców i przechodzi takie katusze (douczanie psychiczne tortury w szkole o Boże wolę sobie tego nawet nie wyobrażać:( to niektórzy przychodzą tu na Ziemie-czyśćcu jako ofiary?Przecież to tu od razu widać niesprawiedliwość tego świata. Dlatego zwątpiewam we wiarę. Jeszcze ci zboczeni ludzie z hierarchii Kośćioła katolickiego.Serce się kraja co niektóre dzieci muszą przechodzić. To odbija się na całe ich życie lub nie wytrzymują i sobie je odbierają szybko. Potęguje jeszcze to że inni żyją w dobrych warunkach są szczęśliwi a one gorsze skazane już od początku. Gdyby Bóg prawdziwe każdego kochał to nie pozwolił na taką niesprawiedliwość i krzywdy!

Katolik

Jestem pod wrażeniem cały czas próbuje wdrażać do swojego życia ale boli mnie cierpienie innych zwłaszcza dzieci które są niewinne, nieświadome i bezbronne pewnie dlatego że sam doznałem krzywdy od ludzi. Ta historia samobójcy którą przytoczyłeś jest smutna. Jaką mogły mieć historię ofiary seksualne katolików? Pewnie taką że rodzice bardzo wierzący zaszczepiają to dzieciom jeszcze mówią że ksiądz jest kimś większym od innych ludzi i całkowicie trzeba być mu posłuszne bo inaczej do piekła i z dumy posyłają je na ministrantów lub co innego dla Kościoła a tam wiadomo jest celibat i z braku normalnego seksu związku odbija duchownym i łapią się tych dzieci lub nawet młodych aby ulżyć i spełnić fantazje i usprawiedliwiają to sobie że to one że skusiły lub inne bzdury. Wielu w kościele jest uzależnionych od porno lub nawet go tworzy w tym te nielegalne. Najgorsze jest to że wszystko im przechodzi płazem i dalej robią swoje.Boli ta bezbronnosc i to że pewnie katom ujdzie to na sucho a ono będzie miało urazy możliwe że do końca życia. Nie, na szczęście nie mam takich rodziców ale mam biednych ale bardzo wierzących. Czy masz rodzinę? Jak myślisz czy bezstresowe wychowanie to dobry sposób na wychowanie dziecka?Nic nie jest bez powodu? Na pewno to dziecko zasłużyło na cierpienie w młodośći? Było piratem to czemu nie napotkał w swoim życiu pirata który go zamordował czyli zrobił to samo co on w poprzednim życiu gdy był piratem? Nie mogło być tak że było dobre miłe i wierzyło że ludzie są dobrzy i można im ufać bo nic złego nie zrobią.Po prostu znalazło się w złym miejscu i czasie spotkało złych, negatywnych ludzi i zeszło na złą ścieźkę przez nich bo niestety dzieci młodzież ciągnie do zło chwalą się tym i czują lepsi od tych grzecznych. Jako dziecko tego nie powie ale zaniedługo stanie się takie jak rodzice bo jesteśmy odbiciem rodziców najbliższych. Zazwyczaj dziecko z rodziny patologicznej też takie się staje też stacza się na dno może nawet bardziej ale oczywiście są takie co wychodzą z tego i odnoszą sukces i to jest budujące. A dlaczego niektóre dzieci rodzą się spokojniutkie a zaś inne agresywne to zależy od poprzedniego wcielenia? A gdybym coś ukradł (czego oczywiście nie zrobię znam wszystkie grzechy i je unikam) i nigdy nie został złapany lub ukarany to co by mi się stało co by mnie spotkało? Czy Bóg jest zawsze ze mną i pomagami mi bo czasami czuję brak jego obecności i pustkę wszędzie. Dlaczego jak Jezus konając na krzyżu za nasze grzechy powiedział Ojcze dlaczegoś mnie opuśćił? A Piotrze czy zgodzisz się ze mną że męczennicy i wielbienie ich w kościele katolickim to było trochę szaleństwo i głupota. Te niewiasty co wolały cierpiec zginąć w okropny drastyczny sposób ale być dziewicą i z Jezusem lub duchowni którzy dobrowolnie poddawali się najgorszym męką i torturą do śmierci to było samobójstwo nie potrzebne. Traktowali się jak ofiary robak lub coś gorszego jaki oni przykład dali że są tak uświęcani przez Kościół ?

katolik

Co ciekawe Judasz zaczął tak żałować że wydał niewinnego człowieka – Jezusa że popełnił samobójstwo powiesił się. Jak ludzie mogli tak upokorzyć i umęczyć istotę w najwyższej świadomości awatara? Tylko ludzie potrafią takie zło wyczynić. A czy Maryja była też jakoś bardzo znaczącą postacią o wysokiej świadomości czy tylko narodziła Jezusa i taka była jej rola. A duch święty to bóg w trzeciej postaci? A da się jakoś choćby trochę sprawdzić swoje życie w poprzednich inkarnacjach?Czyli te wszystkie niegodziwości doświadczamy z przeszłego życia w łagodniejszy sposób w tym życiu a dlaczego nie taki jaki uczyniliśmy? Przecież wtedy byłoby sprawiedliwie. Jak ktoś zabił to zostanie zabity ,okradł zostanie okradziony ,zgwałcił zostanie zgwałcony. Ciekawe czy aktualnie na tym świecie jest dusza która wcześniej była Stalinem? Przepraszam Piotrze ale trochę niezrozumiałem co by się stało gdybym w tej chwili się zabił, na pewno odczułbym ogromną ulgę moja dusza wypłynęła by ze mnie i w najbliższym czasie znowu bym tu się narodził pod inną postacią ludzką i znowu to samo i tak w koło? Ale samobójstwo to grzech więc coś bym chyba musiał odpokutować że że zabiłem swoją wcześniejszą formę istnienia? Nie mam właśnie czemu się oddać tak że bym za to zginął. Ogromnie bym chciał mieć ukochaną żonę i dzieci i wychować je dojrzale i w miłości nie popełnić tych błędów co mój Ojciec. Z dala od Kościoła. Właśnie to jest jeden z powodów że nie zostanę księdzem drugi znaczący to wiem dokładnie jak ta instytucja działa i co robi przez całą historię ludzi i obawiam się że ona kieruje się bardziej Szatanem niż Bogiem i nauczeniem Jezusa. Kościół Katolicki jest okrętem który od czasów powstania dobrze płynął nie miał dziur ale zaczął przez całe lata się niszczyć, przez zmianę na zły kierunek pełen skał i zaczynał powoli nabierać wody i tyle nazbierał że teraz chyba już utonął. Choć teraźniejszy Papież Franciszek mimo wielu krytyki i złości wielu wiernych zwłaszcza w Polsce jest bardzo dobrym pozytywnym papieżem kierujący się miłością i tępi pedofilie w stadzie a nie ukrywa jak poprzedni.Jest bardzo tolerancyjny. Ale ludzkość już nie potrzebuje średniowieczy bo wyszła z nich ale oczywiście nie wszyscy ja kiedyś też byłem i co było bardzo błędne w moim życiu.To okropne że chrześcijanie mordowali z Jezusem i Bogiem na ustach usunęli sobie grzech nie zabijaj bo niewierzący heretycy i poganie to nie ludzie a diabły.Ja w ogóle nie wypieram tych faktów jak np. matka i babcia obwiniająca swojego molestowanego lub gwałconego syna że donosi na księdza który robi mu krzywdę. Było coś takiego ostatnio na jakieś wsi i ta wieś stała murem za księdzem który sobie na wycieczkach wyjazdach katolickich dobierał się do dzieci.

Mój ulubiony Psalm to Psalm XXIII tzw Dawidowy:
Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.
Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć:
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoje imię.
Chociażbym chodził ciemną doliną,
zła się nie ulęknę,
bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij i Twoja laska
są tym, co mnie pociesza.
Stół dla mnie zastawiasz
wobec mych przeciwników;
namaszczasz mi głowę olejkiem;
mój kielich jest przeobfity
Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną
przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pańskim
po najdłuższe czasy.

Od dziecka jak go pierwszy raz usłyszałem to zrobił na mnie ogromne wrażenie.
Czy kalibruje się wysoko bo z tego co pisałeś nie wszystko w Biblii jest na wysokim poziomie.
Czy mógłbyś go zinterpretować?

Piotrze czy odczuwasz obecność Boga na co dzień jak tego dokonać oczyścić się z emocji? Czyli że każdy człowiek jest tak jakby Bogiem? Ciekawe że żołnierze niemieccy w czasie I i II wojny światowej na pasie (klamrze) mieli napisane “Bóg z nami” diabeł był z nimi.

A co to znaczy być oświeconym? Czy znasz jakiś ludzi co przekroczyli oświecenie?

Katolik

Czy miałeś Piotrze w swoim życiu momenty że byłeś blisko śmierci. Miałeś próby samobójcze? Co sprawiło że przezyłeś.? Ja miałem taki moment gdy w nocy byłem w pobliżu torów kolejowych, miałem kryzys życiowy załamanie nerwowe. Wtedy nagle miałem taki przebłysk jakby od Boga i poczułem że mam tylko jedno życie, jest jakie jest ale nie mogę go zniszczyć i postanowiłem za wszelką cenę się zmienić i dziękować za każdy dzień po prostu że żyję. To jest dar że żyjemy. Wielu ludzi o tym zapomina i nie cieszy się każdą sekundą życia. Niszczy je papierosami, alkoholem, stresem i pogonią za pieniędzmi i karierą.

Katolik

Naprawdę? W życiu bym nie pomyślał że grypa jest tak niebezpieczna. Dzięki Bogu że żyjesz! Życzę Ci jak najwięcej zdrowia bo zdrowie najważniejsze.A tak w ogóle co umysł chce pokazać przez myśli aby się zabić przecież chyba nie namawia do tego? Aż takim byłby draniem?Co się dzieje że takie myśli i pragnienie śmierci ujawnia się w człowieku? Dlaczego samobójca wybiera najszybszą i nie bolesną śmierć? Pewnie aby nie czuć bólu który sobie wyrządza a jakoś mu nie przeszkadza że morduje swoje ciało. Swoją drogą w Polsce ogromnie rośnie liczba samobójstw zwłaszcza wśród młodzieży i dzieci. Co rok coraz więcej odchodzi z tej Ziemi za młodo mając przed sobą całe życie….. .

Katolik

E skoro nie miałeś prób samobójczych Piotrze to Twoje życie nie było koszmarem. Seks miałeś i partnerki nie jesteś prawiczkiem tak jak ja. Pewnie ciągle znajdujeś super partnerki.Tylko myśli miałeś.Też mi się nie raz zdarzają czytałem w gazecie że każdy człowiek chociaż raz w życiu je ma. To znaczy że coś nie tak w tym kraju że tyle dzieci wybiera tak desperacki czyn.Ale samobójstwo nie jest karmą za poprzednie niegodziwości? To rezultat i wybór teraz?Nie ja nie chcę, kiedyś chciałem ale teraz nie chcę. Moje życie nie jest zbyt specjalnie praca dom i tak w kółko brakuje mi miłośći partnerki u boku i to powoduje u mnie ten brak sensu i czasem takie myśli że chciałbym umrzeć teraz na wojnie na jakimś froncie. Opuścić to zmęczone ciało, to życie beztrosko w spokoju. Ale to tylko myśli. Smutno mi się naprawdę robi jak widzę młode pary przechodzące koło mnie trzymajce się za rękę szczęśliwe albo całujące się w parku. Nigdy nie doświadczyłem tej najwspanialszej miłośći, zakochania ze wzajemnością….. nie rozumiem tego tematu bo trudno mi jednak uwierzyć w to co mówisz na temat karmy. Przecież taki Hitler aby odpłacić krzywdy które zadał musiał by miliardy razy rodzić się i zawsze być torturowany i bestialsko mordowany.

Katolik

A Ty rozumiesz? Jeśli tak to powiedz co może się dziać w przyszłych życiach z Adolfem Hitlerem abym miał pewność że karmiczna sprawiedliwość boska to nie bajka i nie warto naganiać ludzi do mordowania, grabienia i torturowania innych ludzi. Odpowiedz proszę! Ciekawe czy rozumiesz.

Katolik

“Chcesz usłyszeć jak Hitler cierpi?” Bingo właśnie o to mi chodzi! Jak przypuszczasz mając taką wiedzę jak mógłby cierpieć ktoś o takim ogromnym długo chyba największym na tej planecie? No jak piszesz że morderca urodzi się w zwyrodniałej formia to jaki narodzi się w czyśćcu taki Adolf Hitler który był największym mordercą w historii ludzkości?
Dla mnie oczywiste ale dla milionów ludzi nie bo niby co za to nich spotyka. Nie wiedzą są pewni że robią dobrze że prócz więzienia ziemskiego( o ile ich złapią) żadna inna pokuta ich nie czeka
Co Adolf Hitler sobie wybierze? A co ten największy megaloman, pełen nieskończonej dumy zapatrzony w siebie w swoją nieomylność boskość by sobie wybrał przecież oczywiście że pojawienie się na ziemi z powrotem aby zrobić powtórkę i tym razem aby wielki naród niemiecki z nim jako mesjaszem ( jest zbiór wystąpień Hitlera, w których porównuje on siebie do Jezusa Chrystusa i twierdzi, że jego przemowy powinny stać się nową Biblią a Jezusa uznawał za Aryjczyka i wielkiego antysemitę) tym razem wygrał.
No a gdyby sobie wybierał inkarnacje z powrotem w czyśćcu to co by takiego by mu się tu działo. Przyszedł by tu pożył potem zaś i tak 2000 razy wielka mi kara.
A wybierając piekło ze swojego poziomu co by doznał? Jakie jest piekło z jego poziomu?

Dariusz

“Nie, bo nic nie rozumiesz.

Dusza Hitlera nie inkarnuje ponownie jako ta sama osoba, tylko jakaś osoba (może nawet kobieta) w perfekcyjnych warunkach dla swojej duchowej podróży.”
To zdanie, to dla mnie kolejny dowód, ze ta cała historyjka o karmie, nie trzyma się kupy. Mowa jest o duszy Hitlera i o samym Hitlerze. To kto ma odpracowywać cokolwiek? Hitler, czy jego dusza? Jeżeli Hitler, to jak on ma to odpracować? Musiał by się rodzić raz, za razem ,jako ten sam Hitler i ze swiadomoscią, co kiedyś zrobił. Jeżeli odpracowac miałaby cokolwiek dusza Hitlera, to co ma do tego jakaś kobieta? Przecież ta kobieta, to nie Hitler, tylko zupełnie inna osoba. Dlaczego ona ma odpracowywać cos za kogos innego? Przeciez ona nic nikomu nie zrobila. Jak sie czlowiek rodzi, to jaka karma? Przecież każdy się rodzi z czystym kontem. Jeżeli istnieje inkarnacja, to poprzednie wcielenia, to byly zupelnie inne osoby. Kolejne jakies New Age-owe bzdury.

Seba

To zes mnie zagial hehe. Nie spodziewalem sie, ze na moje pytanie mozna tak obszernie odpowiedziec. Dzieki i szacun. Musze przyznac, ze nawet do glowy mi nie przyszlo, aby patrzec na to zagadnienie, od tej strony, tak jak ty to opisales. Wyglada na to, ze juz na samym poczatku sie pomylilem, jezeli chodzi o ta brutalnosc. Kurde, swiat to ciekawe, piekne i tajemnicze miejsce. Oczywiscie dla mnie. Dzieki Piotrze za wytlumaczenie. Pozdrowienia dla ciebie.

Piotrek

Piotrze, Piotrze to był 11 września 2001, nie 9. ;)

A tak co do samego artykułu:
,,Jeśli naszym przekonaniem jest, że życie to działanie i żeby żyć trzeba cały czas działać, coś robić, zrobić jak najwięcej, będziemy unikać odczuwania, a szczególnie odczuwania wszelkich uczuć, które oceniliśmy jako negatywne robiąc różne szalone, niebezpieczne rzeczy”

Pamiętam jak mówiłeś Feniksowi że jak ,,zdrowiałeś” to obudziłeś się kiedyś rano ciesząc się bez powodu i nie planując zajęć na cały dzień.

To takie planowanie i ciągła chęć bycia zajętym jest częścią uzależnienia?

Podobne Wpisy:
Cnoty (Część 2) – Ciężka praca, Odwaga

Cnoty (Część 2) – Ciężka praca, Odwaga

Witam Cię serdecznie! Dziś kontynuujemy temat cnót. Będzie ogień, zapnij pasy! Część 1 znajdziesz klikając na link poniżej: ► Cnoty (Część 1) – Wstęp i szczerość. Zanim przejdziemy do dyskusji na temat kolejnych cnót, jeszcze kilka zdań o szczerości. Szczerość, jak Odwaga, kalibruje się na poziom 200. Czyli na poziom graniczny między dusznym obszarem negatywności… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 34
Jak radzić sobie z porażkami (Część 3)?

Jak radzić sobie z porażkami (Część 3)?

Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy serię na temat radzenia sobie z porażkami. Części 1-2 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► Jak radzić sobie z porażkami (Część 1)? ► Jak radzić sobie z porażkami (Część 2)? Im więcej uczę się od ludzi sukcesu, tym więcej widzę nacisku położonego na temat porażek. Jedni podchodzą do tego – przygotuj… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 7
Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 4) – Mail

Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 4) – Mail

Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy temat stanięcia w obliczu faktu o własnym uzależnieniu. Części 1-3 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 1) – Wstęp ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 2) – Lista nr 1 ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 3) – Nienawiść, złość, chęć zemsty, wina Dzisiaj nie zajmiemy… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 1
“Prawda” o kobietach (i mężczyznach)

“Prawda” o kobietach (i mężczyznach)

Witam Cię serdecznie! Praktycznie od zawsze dostawałem pytania stricte na temat kobiet. Prowadzę serwis dotyczący uzależnienia od porno, a nie o kobietach. Rozumiem, że każdy ma swoje powody, by pytać o kobiety ale powody te są zazwyczaj skrywane głęboko pod intelektualizacją “interesuje mnie to”, “czy możesz podzielić się tym, bo to ciekawe”. Intencją (a przynajmniej… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 82

WOLNOŚĆ OD PORNO