Dni
Godzin
Minut
Sekund

Ilość Wolnych Miejsc:
/

Witam Cię serdecznie!
Dzisiaj część druga niezwykle ważnego tematu odczuwania (bycia). Część pierwszą znajdziesz klikając na link poniżej:
Jak i dlaczego zacząć odczuwać? (Część 1).
Przypomnę – umysł nie ma zdolności odczuwania (przeżywania), ani nie chce odczuwać. Słowem – umysł nie żyje. Jeśli jesteś zwolennikiem umysłu (bo umysł oczywiście jest zwolennikiem samego siebie), “Ty” wiesz, że nie chcesz odczuwać, bo to nie ma “dla Ciebie” sensu. Tylko zabiera czas. Zapewne podobnie “czułeś” (czyli – myślałeś) tak o innych sprawach, których nie chciałeś ale uważałeś, że musiałeś zrobić. Niektórzy pisali mi, że spożywanie posiłków to dla nich strata czasu. Robią to jak najszybciej nie zważając ani na jakość samych posiłków, ani na jakość tego jak przyjmują posiłki.
Musimy zdać sobie sprawę, że to JUŻ umysł pracujący w oparciu o poczucie winy. Jeśli czegoś nie chcemy, opieramy się temu. Często, jeśli opieranie przestaje “pomagać”, zaczynamy aktywną walkę. Jeśli nie chcemy czuć, opieramy się odczuwaniu oraz samym emocjom…
Co nam pozostaje, gdy pojawiają się emocje? Myślenie, mentalizacja, działanie ograniczające odczuwanie, walka z emocjami. Ograniczając odczuwanie niskich emocji, ograniczamy odczuwanie w ogóle. Dobrze znają to uzależnieni, którzy piszą mi – “Nic nie sprawia mi już przyjemności”. Przypomnę i to – nic nigdy nie mogło sprawić nam przyjemności. Tylko “dla” czegoś spoza siebie odpuszczaliśmy opór przed radością, która JUŻ JEST W NAS i którą następnie możemy dodać do tego, co robimy, czego doświadczamy, co przeżywamy. Czyli otwieramy się na doświadczenie, na przeżycie. Słowem – na ŻYCIE, którym jesteśmy. Umysł nie może tego zrobić. On może co najwyżej komentować. Czy artykuły w gazecie czują? Nie. Są martwe. Tak jak myśli.
Jeśli nie chcemy odczuwać emocji, nie chcemy czuć, więc nie chcemy przynajmniej części siebie. Nie chcemy życia. Dlatego zaczyna się “nam” wydawać (nasz umysł wtedy “przybija sobie piątkę”), że życie jest:
  • Żałosne.
  • Złe.
  • Beznadziejne.
  • Tragiczne.
  • Przerażające.
  • Rozczarowujące.
  • Antagonistyczne.
  • Wymagające.
Itp.
Czyli takie jak się umysłowi wydawało, co potwierdzały emocje, których nie chciał odczuwać oraz myśli, które nam podsuwał. Wszystko się zgadza, wnioski są logiczne, a życie jest do d…
Tak naprawdę nie życie jest takie ale poziom myśli naszego umysłu! Poziom naszej świadomości jest niski i umysł nie może wyprodukować myśli lepszej jakości, niż nasz obecny stan emocjonalny.
A jeśli nie chcemy odczuwać emocji, nie ujawniamy ich, nie uznajemy, przez co nie dokona się transformacja w naszej świadomości (i samej świadomości). Jesteśmy świadomością i to my dokonujemy transcendencji. A raczej – transcendencja dokonuje się sama, gdy puścimy opór przed nią.
Jeśli tego nie wyłapałeś/aś, wyłapię za Ciebie – bez odczuwania niskich emocji nie możemy faktycznie przeżywać w pełni nic większego. Ograniczając odczuwanie lub unikając go, tak samo postępować będziemy w obliczu przyjemnych, fajnych emocji. Umysł może podnieść krzyk – “No ale dlaczego miałbym/miałabym opierać się fajnym emocjom!?” No to spójrzmy na fakty.
Gdzie w życiu utknęliśmy? Czemu stawiamy opór? Czego chcemy, o czym marzymy, czego pragniemy, a jest tam blokada – nie osiągamy tego lub zmagamy się, by to mieć/zatrzymać w naszym życiu? Dokładnie w tym obszarze naszego życia utknął nasz umysł i nasze odczuwanie. Staramy się rozwiązać to z poziomu umysłu, który nie ma możliwości wzrostu ponad swój obecny poziom. Gdzie w naszym życiu brakuje nam poczucia humoru, pogodzenia się, akceptacji, wybaczenia, działania? O czym informuje nas stan naszego zdrowia?
Ta, gdzie są pragnienia, a brakuje działania, opieramy się naszym własnym emocjom. A to oznacza, że również opieramy się radości, swobodzie, obfitości. Gdzie brakuje nam zabawy, spontaniczności, dziecinnej, niepohamowanej ekspresji? Umysł znów może podjąć się ochrony tego, co zostało w nim zapisane – “Ale ja taki/taka nie jestem! Wolę ciszę i spokój. Nie potrzebuję do życia krzyku i imprez”. Moje pytanie wtedy brzmi – “Czy naprawdę wybrałeś/aś to poprzez świadomą decyzję opartą o miłość do siebie czy raczej z oporu przed czymś, bo np. nie umiemy lub wstydzimy tańczyć, mamy trochę pożółkłe zęby i wstydzimy się naszego uśmiechu? Może głupio “nam” otwarcie wyrażać swój zachwyt?” Niezbędna jest, jak zwykle, absolutna szczerość ze sobą. Ale umysł nam podpowie – jeśli jakieś myśli uporczywie wracają, pojawiają się jakieś pragnienia lub fantazje, tam mamy blokadę niskiej świadomości i emocjonalnej toksyczności, której nie chcemy ujawnić, odczuć i/lub odpuścić.
Zamykając się na oczyszczenie z niechcianych emocji, zamykamy się na doświadczanie czegoś większego od nich – np. sukcesu.
No bo – podwyżka w pracy zazwyczaj nie przychodzi sama. Czyż nie było tak, że wierzyliśmy, że WSZYSTKO zależy od szefa i raczej jest on skory dać podwyżkę komuś, kto “właził mu do dupy”, niż nam, choć my tak uczciwie i ciężko pracujemy ale nie chodzimy z szefem na piwo i nie opowiadamy świńskich żartów? I to oznacza, że szef jest niesprawiedliwy, nie docenia nas, nie szanuje i w ogóle świat kariery jest to ocean pełen rekinów i małych rybek, w których rybki, takie jak my, zawsze zostają pożarte lub chociaż nagryzione?
Najpierw trzeba zmierzyć się ze wstydem, winą i strachem, odpuścić je i iść do szefa. I jeśli nasz wewnętrzny potencjał realizowaliśmy poprzez naszą pracę, odpuszczenie oporu przed wewnętrznym wzrostem (przed docenieniem siebie samego), zostanie zamanifestowane to jako podwyżka. To jest tak proste. A jeśli będziemy nadal się opierać, czyli stawiać opór naszemu działaniu, opierać się będzie również nasz szef. Nie podejmie inicjatywy za nas, bo daje nam dar – możliwość ujawnienia i odpuszczenia własnej niechęci – czyli ujawnienia i odpuszczenia schematu – blokady, która ogranicza nas najprawdopodobniej w wielu obszarach naszego życia. Na kwartalnym/półrocznym/rocznym spotkaniu tylko się zapyta – dlaczego nie poprosiliśmy o podwyżkę? I wtedy umysł podpowie tylko racjonalizacje naszej niechęci do ujawnienia oporu i jego odpuszczenia. To nie ma nic wspólnego z logiką! Logika nie rozwiązuje problemów emocjonalnych! Logika zazwyczaj blokuje rozwiązania. Teraz wyobraźmy sobie, że tego samego szefa setki razy atakowaliśmy myślami, naszą energią, nie dopuszczonymi “na zewnątrz” emocjami, przez co cały czas “wymierzaliśmy szefowi emocjonalne policzki”. Czy szef wiedząc co mu robimy doceniłby nas? Na poziomie mniej lub bardziej świadomym każdy szef doskonale to wie.
Pamiętajmy o intencji – pracujemy ze strachu czy z szacunku? Jeśli ze strachu to tak naprawdę “uważamy” (nasz umysł uważa), że dzięki pracy znika nasz strach przed brakiem pieniędzy. Wtedy mamy pretekst, by nie wykonywać żadnej wewnętrznej pracy – oczyszczenia – więc przybywać będą inne niskie emocje. Bo przecież również traktujemy się bez szacunku – gdyż nosimy w sobie stłumiony wstyd. Tym samym szef, aby nasza praca służyła i jemu, i nam, będzie pomagał nam ujawnić tkwiące w nas emocje poprzez różne zdarzenia. Np. “brak doceniania” (co jest tak naprawdę ogromnym darem szacunku dla nas) ujawni w nas wstyd i wszelkie negatywne programy, którymi się podświadomie kierowaliśmy w kwestii naszej pracy (i nie tylko). Wtedy – odpuścimy to czy zgodzimy się, że szef jest $%W#$#$%$^-em?
Mówię o tym wszystkim, a nie konkretnych krokach jak odczuwać i odpuszczać, by podać Twojemu umysłowi odpowiedni kontekst, w którym pozwoli on sobie na ujawnienie i odczucie niechcianych emocji. Chociaż – tak naprawdę krok pierwszy już podałem. Oto on:

Krok 1 – Zaakceptuj niechciane emocje.

Co to oznacza?
Przestań je negatywnie oceniać. Przestań uważać, że odczuwanie ich to strata czasu. Przestań wierzyć, że może stać się coś złego, gdy dopuścisz do siebie stłumioną emocjonalność. Przestać się wstydzić i bać odczuwać. Pozwól sobie odczuć to, co czujesz TERAZ. Przestań się temu opierać. Pozwól sobie wreszcie uznać swoje emocje.
Pozwól sobie w pełni odczuć np. to poczucie winy po obejrzeniu porno i masturbacji. To, nieraz przytłaczające, negatywne samopoczucie to właśnie niechęć do tego, co się UJAWNIŁO. A ta niechęć generuje dodatkowe warstwy emocji. Tak naprawę ta wpadka to był dla Ciebie dar, byś wreszcie uznał/a swoje emocje – dokładnie te najbardziej niechciane przez Ciebie – ten wstyd, tą przytłaczającą winę, ten żal, tą bezsilność.
Dlaczego czegoś nie chcemy? Bo uważamy to za zbyt wielkie, przytłaczające, niebezpieczne. Coś, z czym sobie nie poradzimy, jeśli dopuścimy to do nas. Coś, co nas pokona, odbierze nam wolność, zdrowie, szczęście. Więc zaczynamy się temu opierać. Ale czy na pewno dlatego, że to coś, ten problem jest zbyt wielki dla nas? Nie! Opieramy się temu, gdyż SIEBIE uważamy za zbyt małych! A to JUŻ oznacza stłumiony wstyd. TEN WSTYD JUŻ W NAS JEST. Nie chcemy go poczuć, bo ten wstyd to jest coś, co zna nasz umysł. Nasz umysł nie zna życia bez tego wstydu. I jedyne co zna to program “jeśli czegoś nie chcę, muszę się temu opierać i/lub z tym walczyć”. I właśnie to robimy, o ile pozwalamy rządzić naszym życiem ego.
Zazwyczaj więc tworzymy nasze życie słuchając się go bezkrytycznie. Gdybyśmy się kochali bezwarunkowo, dlaczego ocenialibyśmy COKOLWIEK jako za duże, coś tak złe, że nas przytłoczy? Gdybyśmy się kochali bezwarunkowo, uczylibyśmy się i próbowali to rozwiązać aż do skutku! Bo miłość JUŻ by w nas była i dzięki tej miłości odpuszczalibyśmy wszelkie wątpliwości i opory, dzięki czemu cały czas następowałby NASZ rozwój, a nie walka z problemem.
Natomiast jeśli uważamy problem za zbyt wielki, to tak naprawdę uważamy EMOCJE, KTÓRE UJAWNI DZIAŁANIE W OBRĘBIE TEGO PROBLEMU jako zbyt wielkie. Jako przytłaczające dla nas (przytłaczające dla naszego umysłu – ego). Czyli emocję wstydu i zapewne też pozostałe. To po prostu walka naszego ego, by nie zabrać mu jego “paliwa”.
Bez kroku pierwszego – uznania emocji – żaden kolejny krok nie będzie skuteczny. Nic się nie zmieni. Ten krok to podstawa. To fundament. To kromka chleba dla Twojej kanapki. Bez niej nie powstanie kanapka. Jeśli pominiesz ten krok, uważając, że może coś innego, jakiś kolejny krok załatwi sprawę niechęci za Ciebie – nic takiego się nie stanie. Jeśli zignorujesz ten krok, uznasz go za nieważny, dziwny, niezrozumiały, to już opór ego. Jeśli uznasz, że już przecież uznajesz swoje emocje, zrób prosty test – W TYM MOMENCIE zrób coś, co zawsze chciałeś/aś zrobić i po prostu to zrób. Jeśli nie zrobisz tego z uśmiechem – tak naprawdę nie działania unikasz, tylko zmierzenia się z emocjami, które w Tobie są i które blokują bezproblemowe, bezwysiłkowe wykonanie tej czynności.
Dlatego zacznij dostrzegać w każdej emocji coś pozytywnego. O emocjach prowadzę całą serię, więc posiłkuj się nią. Zrozum, że emocje nie mają nas krzywdzić ale informować nas o naszym (zazwyczaj przeszłym, nieświadomym) postępowaniu wobec siebie, sytuacji, które były/są, życia, innych ludzi, itd. Tam, gdzie są niskie emocje, jest niska świadomość. Więc nie możemy uzdrowić tych aspektów naszego życia, bo nie ma energii uzdrowienia. Jest tylko energia oporu.
Wtedy postrzegamy ten element tak jak postrzegamy towarzyszące mu emocje – jako coś negatywnego. To, że np. ktoś nas skrzywdził nie ma przecież nic do rzeczy! Nie chodzi o to, co ktoś zrobił ale co w nas jest – co zostało wzbudzone lub ujawnione. Jeśli jest nam z czymś, co ktoś zrobił lub powiedział źle, to znaczy, że są w nas emocje, którym się opieramy i za które oddaliśmy odpowiedzialność, za które obwiniliśmy innych – tę osobę.
Gdy odpuścimy tą niechęć do emocji ignorując szukanie “na zewnątrz” (w tym wydarzeniu i drugiej osobie), automatycznie damy sobie szansę, by wejrzeć w siebie i uznać to, co nosimy. A dzięki tej nieoceniającej obserwacji rozpocznie się rozwiązanie problemu. No bo dlaczego zrzucamy odpowiedzialność za to, co czujemy i dlaczego obwiniamy za to innych? No bo uważamy, że to co czujemy jest złe. A to, co uznaliśmy za złe powoduje powstanie w nas oporu. Opór to wewnętrzne napięcie, które początkowo jest nieprzyjemne, a potem zaczyna bolec, a nawet przemieni się w cierpienie. Gdy dostrzeżemy, że tu chodzi o NASZE postrzeganie naszego wnętrza, a nie zewnętrze wydarzenia czy osoby – nagle zmieni się postrzeganie tego wydarzenia i tej osoby. Nagle zniknie potrzeba szukania winnych poza sobą, ataku, użalania się, gniewania. Także na siebie. Bo nareszcie uznamy własne uczucia. Nareszcie pokochamy się POMIMO ich. Bo dostrzeżemy ich przekaz dla nas. Przekaz o tym, że to my robiliśmy sobie krzywdę już wcześniej i zapewne przez długi czas. Ta inna osoba tylko nam to pokazała.
I nagle poczujemy się dobrze. Lepiej. A nawet wspaniale POMIMO tego, co odczuwamy. Bo to już nie będzie złe. Więc powstanie w naszym wnętrzu spokój, harmonia. A dzięki niej przyjdzie obfitość – w ciele i umyśle, bo już powstały w świadomości. I już zaczyna się ich “wydruk” na zewnątrz – w naszym życiu.
No ale aby to “zrobić”, musimy przyłapać się za każdym razem, gdy powiemy:
  • Wkurzasz mnie!
  • Cały czas sprawiasz, że czuję się winny/winna!
  • Denerwuje mnie twoje zachowanie!
  • Nie doceniasz mnie!
  • To twoja wina!
  • Gdybyś tego nie powiedział/nie zrobił, teraz żyłoby mi się lepiej!
  • Gdyby nie ty/on/ona/oni, to…
Etc.
A wraz z tym musimy rozpoznać korzyści jakie mamy z trzymania się tych programów i je również odpuścić. Bo jeśli nie chcemy przestać zwalać odpowiedzialności za to, co czujemy, to nasze ego walczy o przetrwanie. Ego walczy o zachowanie obecnego stanu bycia i posiadania. I ono wykorzysta każdy sposób, każdy pretekst, byle tylko przyznać sobie rację. Nie odpuścić, nie wzrosnąć ale zmagać się, by w stanie obecnym wygrać ze światem – coś mu zabrać. Nadal będzie negatywnie oceniało – siebie lub innych.
Ale jeśli zniknie negatywna ocena odczuwania, emocji – co złego więcej może nam się przydarzyć w życiu? Ewentualnie coś ujawni tkwiące w nas negatywności, niechęć, opór przed akceptacją rzeczywistości, itd. To będzie dar, choć forma nieraz może “nam” się nie podobać (nadal tylko naszemu umysłowi). Przecież nawet śmierć bliskich w końcu nastąpi. Nie unikniemy tego. Więc nie musimy się ani temu opierać, ani z tym zmagać, ani wypierać, ani udawać, że to się nie wydarzy, ani starać się o tym nie myśleć.
A jeśli nadal będziemy w świadomości ego – zaprzeczenia – co wtedy, gdy śmierć przyjdzie? Będziemy się opierać, negatywnie oceniać śmierć, świat, rzeczywistość, a do tego obwiniać siebie, że za mało kochaliśmy, poświęciliśmy za mało uwagi, czy będziemy jakoś tak przeżywać ten żal ale czując go będziemy palić setki papierosów, pić alkohol, może oglądać porno? Jeśli tak, to oznacza to, że ta śmierć jedynie ujawniła tkwiące w nas (może tkwiące dość głęboko) poczucie winy, wstyd (świadomość ofiary), żal, bezsilność, których nie chcieliśmy w sobie uznać i się z nich oczyścić.
Jeśli teraz (“my”) myślimy sobie, że nie poradzimy sobie w życiu, gdy odejdą jakieś osoby, tak naprawdę nasz umysł mówi – “Nie poradzę sobie z tymi emocjami, które się ujawnią po odejściu tej osoby”. Przy okazji – dlaczego często, gdy odchodzi osoba nagle “czujemy” wyrzuty sumienia, że nie kochaliśmy tak jak “mogliśmy”? Bo JUŻ BYŁO W NAS POCZUCIE WINY, które blokowało odczuwanie miłości. Uznanie go i odpuszczenie TERAZ pozwoli nam właśnie kochać naszych bliskich tak jak tego pragniemy i nie czuć się jak ostatni przegrani i bezradni, gdy odejdą.
Więc – kiedy uznamy swoje emocje? Kiedy się otworzymy na nie? Ile tragedii będziemy musieli jeszcze przeżyć zanim otworzymy nasze oczy i nasze serca? Jeśli zamykamy nasze serce po stracie kogoś lub czegoś, umysł od razu powie, że świat jest złym miejscem i coś nam zabrał. Ale prawda jest taka, że nasze serce już wcześniej było zamknięte, a ta ewentualna strata był to dla nas sygnał (dar), że robimy sobie krzywdę. Możemy się poprzez to zdarzenie wypłakać, ujawnić tkwiący w nas od lat żal, a także wiele innych, stłumionych siłą emocji. Dzięki oczyszczeniu się z nich pogodzenie się z każdym zewnętrznym zdarzeniem przyjdzie nam bardzo szybko i będziemy mogli wrócić do życia w uśmiechu i miłości.
Pamiętajmy, że doświadczanie odbywa się w naszej świadomości. Jeśli nie weźmiemy odpowiedzialności za nas, za nasze reakcje, jeśli pozwolimy sobie żyć nieświadomie niezależnie od ilości odczuwanych emocji, niewiele się zmieni. Musimy wzrastać w świadomości, otwierać oczy szerzej i szerzej, jeśli chcemy doświadczyć w życiu czegoś więcej. Bo obfitość na zewnątrz to wydruk obfitości wewnętrznej – świadomości miłości do siebie samego. Wystarczy kochać się bezwarunkowo w każdej sytuacji, by mieć w życiu to, czego pragniemy. By być zdrowym, radosnym, itd.
Musimy przestać negatywnie się oceniać niezależnie czy i co czujemy. No bo jeżeli nie czujemy to dlatego, że nie dopuszczamy tych emocji do naszej świadomości, bo są dla nas (dla naszego umysłu) niechciane, złe. Wznieśmy się ponad umysł, który mówi “nie chcę czuć!”. Pozwólmy sobie czuć. Umysł krzyczy – “nie chcę czuć się źle, ani wstydzić”. Pozwólmy sobie więc się wstydzić! Umysł potrafi zachować tylko to, co do tej pory, tylko sam siebie. On nie wie jak to jest żyć w innej świadomości. A tego doświadczymy tylko dzięki naszym szczerym, świadomym decyzjom. Mam nadzieję, że zainspiruję Cię do ich podjęcia.
Więc:
  • Czy możemy kochać się bezwarunkowo, gdy (pomimo, że) czujemy żal?
  • Czy możemy kochać się bezwarunkowo nawet, jeśli (pomimo, że) wkurzyliśmy się na kogoś bez żadnego powodu?
  • Czy możemy kochać się bezwarunkowo nawet, jeśli (pomimo, że) przez nasze postępowanie wyrządziliśmy komuś kiedyś krzywdę?
  • Czy możemy kochać się bezwarunkowo nawet, jeśli (pomimo, że) czujemy właśnie przytłaczające poczucie winy i wstyd?
  • Czy możemy kochać się bezwarunkowo nawet, jeśli (pomimo, że) kobieta na ulicy nawet się nie zatrzymała, gdy próbowaliśmy ją poderwać?
Nie chodzi o to, by żyć tak, aby uniknąć tego typu wydarzeń. Aby one nie nastąpiły. Nie! Bo jakże mamy nauczyć się kochać, jeśli unikamy sytuacji, w których czujemy coś innego, niż miłość? To są właśnie te sytuacje, które uczą nas bezwarunkowej miłości SAMEGO/SAMEJ SIEBIE!
Jeśli chcemy uniknąć czegoś, jeśli nie dajemy temu akceptacji, ograniczamy naszą świadomość, a więc ograniczamy możliwość doświadczania. A wraz z tym – odczuwania. Mówiłem – emocje to energia w ruchu. Odczuwanie to ruch. Niechęć to blokada. To postawienie ściany temu, czego naturą jest ruch. Jeśli emocja natrafi na nasz opór, utknie tam, skąd przybyła – w naszej świadomości. A jej energia utknie w naszym ciele ale z wielką mądrością – w takim fragmencie naszego ciała, by z czasem poinformować nas o sobie w postaci jakiejś dolegliwości, bólu, etc.
Więc – czy możemy przestać opierać się wszelkim dolegliwościom jakie mamy? Czy możemy przestać nie chcieć? Czy możemy zaakceptować to, czego nie chcemy w naszej obecnej sytuacji? Czego nie chcemy najbardziej? Co najbardziej chcemy zmienić? W zmianie czego na zewnątrz wierzymy, że istnieje rozwiązanie dla naszego wewnętrznego bólu?
Zmiana przychodzi z poziomu akceptacji. Nie wyklucza to działania, by poprawić swoje życie! Chodzi o to, by podjąć się ODPOWIEDNIEGO działania i z odpowiednią INTENCJĄ. Im mniejszy opór, tym szybsza i łatwiejsza zmiana. Bo brak oporu otwiera nas. Jesteśmy całością. Uzdrowienie przychodzi z poziomu holistycznego.
Nasza nieumiejętność (niechęć do) odczuwania może wynikać z tego, że jeśli zaczniemy czuć, poczujemy przykładowo ten cały gniew do naszych rodziców! A przecież “Jeśli mamy dla naszych rodziców aż tyle gniewu, to musimy przecież być złym człowiekiem! Bo dobry człowiek nie czułby takiej nienawiści!” Błąd! To już nasze ego stara się powstrzymać nas przed oczyszczeniem. Atakuje gniew, opiera się mu, nie chce dopuścić do jego odczuwania. Dlatego nie pozwalamy sobie na to.

Krytyczna informacja – jeśli mamy problemy z odczuwaniem, oznacza to, że nasze odczuwanie jest tak doskonałe, jesteśmy tak wrażliwi, że wiemy doskonale co zrobić i kiedy, by nie dopuścić nawet malutkiego fragmentu emocji do naszej świadomości.

Człowiek nie może nie czuć. To nie działa w ten sposób – że nie czujemy, że jesteśmy “wyprani z uczuć”, itp. Jeśli nie czujemy, to znaczy, że tak naprawdę jesteśmy tak wyczuleni na odczuwanie, że gdy emocja tylko pojawi się na obrzeżach naszej świadomości, natychmiast zadziałamy nawykowo (nieświadomie, by uniknąć świadomości odczuwania) – wtedy czymś się zajmiemy, coś zrobimy, np. obejrzymy porno, byle tylko uniknąć odczuwania. Czujemy ale nie robimy tego świadomie. Bo jesteśmy w umyśle. Bo cały czas coś robimy. Nie JESTEŚMY. Nie ma NAS. Jest tylko umysł, ego i jego głód robienia, by uniknąć bycia. Bo nie wiemy (nasz umysł nie wie), że jesteśmy czymś więcej, niż to, co czujemy, niż to, co myślimy – niż nasz obecny poziom świadomości.
Więc uciekamy w umysł, by nie stać się świadomym. Coś robimy. Bo robieniem chcemy zastąpić poziom BYĆ. A doświadczanie emocji odbywa się w BYĆ, a nie w ROBIĆ. Więc zamiast działać, by wzrastać w poziomie BYĆ, dzięki czemu wzrośnie również nasz poziom ROBIĆ i MIEĆ, działamy w taki sposób, by ograniczyć obecne BYĆ. A to zdegeneruje z czasem poziomy ROBIĆ i MIEĆ, które dalej będą zachęcać do degeneracji poziomu BYĆ. W końcu BYCIE stanie się tak nieznośnie, że powstanie potrzeba uzależnienia, by tłumić coraz bardziej niechciane i narastające w nas emocje.
Działaniem unikamy odczuwania. Bo nie chcemy odczuwać (umysł nie chce odczuwać). Bo dla każdej emocji mamy (umysł ma) jakąś negatywną ocenę:
  • Jeśli się wstydzę, jestem kimś złym.
  • Jeśli czuję się winny/a, zrobiłem/am coś złego, bo jestem kimś złym.
  • Nie chcę czuć się bezsilnym/bezsilną. Chcę czuć, że mogę sobie poradzić zawsze!
  • Nie chcę się smucić, ani płakać! Bo tylko słabi płaczą! Muszę udowodnić, że jestem silny/a.
  • Nie chcę się bać! Chcę czuć odwagę! Tylko tchórze czują strach!
  • Nie chcę przyznać się do swoich pragnień. Są złe, wstydzę się ich. Zresztą i tak nie zasługuję na to, czego pragnę.
  • Gniew jest zły! Tylko inni mnie wkurzają, bo są źli. Gdyby inni byli inni, nie wkurzałbym/wkurzałabym się!
  • To źle czuć dumę! Dumni ludzie najczęściej są przesiąknięci złem.
Zaakceptujmy niechciane uczucia. Weźmy odpowiedzialność za swoje przekonania odnośnie ich. I dopuśćmy je do głosu. Zacznijmy stawać się świadomi, kiedy co robimy i dlaczego. Niech stanie się jasne dlaczego robimy to, co robimy. A może oglądamy nasz “ulubiony” serial, bo dzięki temu działaniu unikamy naszej najbardziej niechcianej emocji?
Czy możemy nic nie robić i czuć się świetnie? Czy musimy cały czas coś robić, by w ogóle nie czuć tego, co “kryje się pod powierzchnią”?
I to jest krok nr 2. Ale o nim już w następnym artykule.
Podziel się tym artykułem!

Napisz komentarz!

Zasubskrybuj
Powiadom mnie o
guest
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Piotrek

Cześć. :)
Dzięki za artykuł

,,Gdzie w życiu utknęliśmy? Czemu stawiamy opór? Czego chcemy, o czym marzymy, czego pragniemy, a jest tam blokada – nie osiągamy tego lub zmagamy się, by to mieć/zatrzymać w naszym życiu? Dokładnie w tym obszarze naszego życia utknął nasz umysł i nasze odczuwanie. Staramy się rozwiązać to z poziomu umysłu, który nie ma możliwości wzrostu ponad swój obecny poziom. Gdzie w naszym życiu brakuje nam poczucia humoru, pogodzenia się, akceptacji, wybaczenia, działania? O czym informuje nas stan naszego zdrowia?”

W Niedzielę rano będzie u mnie 5 tygodni jak znalazłem w internecie człowieka, który twierdzi, że uzdrowił się z choroby którą najprawdopodobniej mam. I jakoś do tej pory nie założyłem konta na PayPal i nie kupiłem Jego e-booka. Czemu tak może być? To kwestia tego ,,uważania siebie za małego”? No w sumie mam poczucie, że póki jest link w zakładkach to ,,jest nadzieja”, a kiedy założę PayPal, kupię to i zacznę się uzdrawiać to ,,nadziei już nie będzie” a nie wiadomo z jakim skutkiem będzie to ,,uzdrawianie”.

,,jeśli jakieś myśli uporczywie wracają, pojawiają się jakieś pragnienia lub fantazje, tam mamy blokadę niskiej świadomości i emocjonalnej toksyczności, której nie chcemy ujawnić, odczuć i/lub odpuścić.”

Chyba przydałoby się zapisywać swoje myśli, tak przez tydzień chociaż, no i wtedy zobaczyć co powraca.

“Czy naprawdę wybrałeś/aś to poprzez świadomą decyzję opartą o miłość do siebie czy raczej z oporu przed czymś, bo np. nie umiemy lub wstydzimy tańczyć, mamy trochę pożółkłe zęby i wstydzimy się naszego uśmiechu? Może głupio “nam” otwarcie wyrażać swój zachwyt?”

Kurde, zauważyłem właśnie z 5 tyg. temu jak byłem późnym wieczorem w KFC… dużo młodych było, bawili się itp zauważyłem wtedy, że w sumie nie wiem dlaczego, Oni budzą we mnie wściekłość. To jest takie niezrozumiałe.

Innym razem szedłem w centrum Warszawy, akurat ubrany w garnitur i lepiej wyglądałem niż zwykle. Jedna nawet niezła laska się do mnie uśmiechała a mi się włączyła taka hmm… agresja seksualna? Nie wiem jak to nazwać, no nie jestem typem bohatera komedii romantycznej, nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi. W każdym razie wtedy pomyślałem tak mniej więcej: <>(w tym sensie że to co mi się ,,odpaliło” ta agresja seksualna, jakoś nie pasowała to mojej wizji siebie, relacji itp)

,,Pamiętajmy, że doświadczanie odbywa się w naszej świadomości. Jeśli nie weźmiemy odpowiedzialności za nas, za nasze reakcje, jeśli pozwolimy sobie żyć nieświadomie niezależnie od ilości odczuwanych emocji, niewiele się zmieni. Musimy wzrastać w świadomości, otwierać oczy szerzej i szerzej, jeśli chcemy doświadczyć w życiu czegoś więcej. Bo obfitość na zewnątrz to wydruk obfitości wewnętrznej – świadomości miłości do siebie samego. Wystarczy kochać się bezwarunkowo w każdej sytuacji, by mieć w życiu to, czego pragniemy. By być zdrowym, radosnym, itd.”

Tego akapitu niemal zupełnie nie rozumiem, mógłbyś podać przykład czy jakoś inaczej przetłumaczyć? :)

,,Nie chodzi o to, by żyć tak, aby uniknąć tego typu wydarzeń. Aby one nie nastąpiły. Nie! Bo jakże mamy nauczyć się kochać, jeśli unikamy sytuacji, w których czujemy coś innego, niż miłość? To są właśnie te sytuacje, które uczą nas bezwarunkowej miłości SAMEGO/SAMEJ SIEBIE!”

Powiem Ci Piotrze że tutaj były łzy w oczach.. :)

,,Człowiek nie może nie czuć. To nie działa w ten sposób – że nie czujemy, że jesteśmy “wyprani z uczuć”, itp. Jeśli nie czujemy, to znaczy, że tak naprawdę jesteśmy tak wyczuleni na odczuwanie, że gdy emocja tylko pojawi się na obrzeżach naszej świadomości, natychmiast zadziałamy nawykowo (nieświadomie, by uniknąć świadomości odczuwania) – wtedy czymś się zajmiemy, coś zrobimy, np. obejrzymy porno, byle tylko uniknąć odczuwania.”

Słyszałem o tym właśnie, że nawyk zaczyna działać zanim jeszcze emocja ,,zjawi” się w świadomości.

P.S. Bardzo dobry artykuł! Dzięki! :)

Podobne Wpisy:
O Emocjach – Duma (Część 5)

O Emocjach – Duma (Część 5)

Witam Cię serdecznie! Dziś kontynuujemy temat świadomości Dumy. Części 1-4 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► O Emocjach – Duma (Część 1). ► O Emocjach – Duma (Część 2). ► O Emocjach – Duma (Część 3). ► O Emocjach – Duma (Część 4). W tym artykule porozmawiamy o narcyzmie. Czym jest narcyzm i jak wpływa… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 4
Załamanie Nerwowe

Załamanie Nerwowe

Witam serdecznie! Pomyślałem, że raz na jakiś czas zajmę się przedstawieniem mojego punktu widzenia na przeróżne tematy na jakie natrafię. Czytuję różne serwisy, subskrybuję różne newslettery, w tym newsletter jednego profesjonalnego, polskiego serwisu psychiatrycznego. Nie będę podawał nazwy, bo nie o to chodzi. Nie jest też moją intencją szkalowanie ale chcę ukazać poziom niezrozumienia ludzi,… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 18
Flatline – co to jest, z czego wynika, co zrobić?

Flatline – co to jest, z czego wynika, co zrobić?

Witam Cię serdecznie! Jednym z przekleństw częstej masturbacji oraz oglądania porno są problemy z erekcją. Nie tylko z utrzymaniem jej podczas seksu ale w ogóle posiadaniem twardego członka przy żywej kobiecie. Wielu z tym problemem zaobserwowało również zmniejszenie członka. Zarówno w długości jak i grubości. Nie mówiąc o słabszych doznaniach – braku odczuwania przyjemności, bezpieczeństwa,… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 0
Jak mieć spokojny umysł?

Jak mieć spokojny umysł?

Witam Cię serdecznie! Dzisiaj artykuł na kolejny, bardzo popularny mit i niezrozumienie – ludzie chcą posiadać spokojny umysł oraz widzą rzekomy problem polegający na posiadaniu niespokojnego umysłu. A gdy tak jest, próbują umysł uspokoić lub okiełznać. To jak ludzie nie rozumieją umysłu i myśli jest chyba jednym z najbardziej powszechnych problemów na świecie. Wraz z… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 18

WOLNOŚĆ OD PORNO