Dni
Godzin
Minut
Sekund

Ilość Wolnych Miejsc:
/

Witam Cię serdecznie!
Kontynuujemy temat świadomości Pożądania. Część pierwszą znajdziesz klikając na link poniżej:
► O Emocjach – Pożądanie (Część 1).
Skoro pożądanie jest nad wstydem, poczuciem winy, apatią, żalem i strachem, naturalnym jest, że jeśli zalegają w nas te niskie emocje, podjęcie działania, by zrealizować pragnienie, a nawet ustalenie kroków czy wyznaczenie terminu realizacji ujawni w nas niższe od pożądania emocje.
Bo własnie o to chodzi. Gdyby nie było w nas tych gęstych, obciążających negatywności – już z radością byśmy dążyli do realizacji swoich pragnień i celów. Nie działamy rozkosznie, bo zalegają w nas te emocjonalne toksyny i one się ujawnią nieraz przy samej wzmiance o działaniu.
Niestety ludzie zostali nauczeni – i sami nadal tego uczą swoich bliskich – by nie kierować się pragnieniami, tylko niechęcią.
Bo mieć swoje – EGOISTYCZNE – pragnienia to źle. Bo my tu dążymy do bogactwa i szczęścia, a dzieci w Afryce nie mają co jeść. A bo urodziliśmy się w lepszych warunkach, niż nasz znajomy Józek to nie wypada tego wykorzystywać. A bo ubóstwo to cnota i dobrze o nas świadczy, bo większość bogatych to dupki i źli ludzie. Bogactwo korumpuje. Że trzeba krakać tak jak wrony. Nie wyróżniać się (świadomość nabrana za czasów wojny i komuny). Za skromność nabijamy sobie punktów w niebie i inne niedojrzałe pierdoły. Wynikające z niskiej świadomości, więc zachowujące dokładnie ten stan i/lub go pogłębiające.
Co więcej – kierujemy się niechęcią do swoich emocji, do innych ludzi, do podejmowania własnych działań, do brania odpowiedzialności, do własnej indywidualności, etc. Więc zamiast dążyć do wyznaczonego PRZEZ SIEBIE celu – punktu Z (czy B, C, R – dowolnego po drodze) – skupiamy się, by omijać to, co życie zdaje się samo umieszczać na naszej drodze (a to wredne życie!). Często nawet omijać punkt A, czyli nasz obecny stan (tracić jego świadomość poprzez porno, alkohol, papierosy, obwinianie, użalanie się). Nie akceptować. Unikać, uciekać, walczyć.
Czyli – gdyby porównać to do gry w bilard – zamiast mierzyć do łuz, staralibyśmy się tak grać, by nie trafić żadnej innej bili i żadnej łuzy. W ogóle nic nie trafić! Tak tylko cichutko tykać swoją bilę, żeby tylko nic nie zepsuć. I ludzie tak grają! “O! Problem! Muszę go ominąć! O! Emocja wstydu! Muszę jej uniknąć! O! Emocja strachu! Muszę więc uciec! O sukces! Muszę się więc wstydzić i sobie umniejszać, żeby inni nie poczuli się gorsi! O! Boli! Więc robię coś źle! O! Porażka! Więc zrobiłem coś źle, a to znaczy, że jestem zły! I nie zasługuję na nic dobrego!”
Kierujemy się NIEchęcią, a nie CHĘCIĄ. Dlatego nigdy nigdzie nie dochodzimy.
Skąd wzięło się w ogóle kierowanie niechęcią? Z poczucia oddzielenia i ze strachu. Czyli bardzo, bardzo niskiej świadomości. Z samego początku istnienia ludzkości i ewolucji naszej świadomości. No bo, gdy byliśmy sobie jeszcze golaskami z dzidami, niezbędnym było oszczędzanie energii. Podejmowaliśmy tylko niezbędne działania z musu – z poczucia winy (świadomości ofiary) lub ze strachu przed byciem zjedzonym lub przed zamarznięciem. W pozostałych sytuacjach apatycznie siedzieliśmy sobie przy ognisku kiwając się z boku na bok. No bo nie mieliśmy świadomości wewnętrznego źródła energii. Byliśmy przekonani, że mamy tylko nasze ciało. I inne zwierzęta też mają tylko ciało. Więc aby zachować nasze ciało, należy zeżreć inne ciało. Logiczne (…)
Dzisiaj większość ludzi jest przekonanych, że mamy tylko swój umysł. I co robi umysł? No żeby się zachować, “pożera” wiedzę. Ale kto tak naprawdę osiąga ponadnormatywne rezultaty? Ci przesyceni wiedzą? Kto upolował najwięcej zwierzyny? Ten przesycony żarciem? A może ten co tak bardzo, bardzo, ponadnormatywnie chce?
Nie powiedziałbym, że po tych dziesiątkach tysiącach lat przejście z ciała do umysłu to duży krok naprzód. Bo większość wspaniałych osiągnięć to dzisiaj naprawianie szkód, które wyrządził ten sam umysł, z którym większość ludzi na świecie się identyfikuje i jest dla nich przenajświętszy. Są ludzie, dla których ich ciało jest przenajświętsze.
No ale wtedy, w erze jaskiniowej kierowanie się strachem było jak najbardziej w porządku. No bo jakie mieliśmy inne opcje? Ewentualnie coś namalować na ścianie jaskini. Poza tym wystarczyło spojrzeć – chodziły sobie wieeeeelkie dinozaury, z których mnóstwo miało zęby jak my całe ręce. Dlatego też strach nabrał dużego znaczenia i gromadził się w nas już od tamtych czasów. Ale służył nam tysiące lat temu. Dzisiaj troszkę się zmieniło.
Co więcej – niegdyś mieliśmy świadomość tylko swojego ciała. Malutkiego. Co drugi dinozaur był od nas wielokrotnie większy. Patrzyliśmy też w niebo. W coś nieosiągalnego. I wierzyliśmy, że musi być coś większego od nas, co zarządza tym wszystkim. No ale nie mieliśmy pojęcia co z tym zrobić. Jak zagadać? Jak się komunikować? Więc zrobiliśmy najlepszą rzecz, na jaką wpadliśmy. Zaczęliśmy składać ofiary i trzymać kciuki, że to wystarczy. Ofiary z kości, ze skóry, z mięsa. Niektórzy, w jeszcze niższej świadomości – z innych ludzi. Z żywych zwierząt. Aby zyskać aprobatę i miłość tego bóstwa, w które wierzyliśmy poświęcaliśmy to, co było dla nas cenne. Nawet w Biblii Abraham miał swój test, by zamordować własnego syna. Coś ci pisarze Biblii mają do synów – lubią ich mordować…
A dzisiaj co robimy? Oddajemy swój sukces, zdrowie, radość.
Mężczyźni oddają kobietom – tym swoim bóstwom – szacunek do siebie, kontrolę nad sobą, swoją wartość, oddają pieniądze, czas, swoje plany. Bo liczą, że otrzymają w ten sposób szacunek, uznanie, akceptację, miłość.
“Duchowni” oddają wzrastanie z partnerką przy boku, dojrzewanie z własnym dzieckiem, które szybko staje się naszym odbiciem i ukazuje nam wszystkie stłumione negatywności. No ale pamiętajmy, że robimy wtedy dla korporacji, która zabroniła związków, by “duchowni” oddawali wszelki zarobek na kościół (a nie swojej rodzinie). Bo dodatkowo jeszcze przecież mieć pieniądze to grzech! Nie pójdziemy do nieba z kasą na koncie! A potem na mszach ci sami ludzie chodzą z tacami…
Co jest naszym bóstwem? Co mu oddajemy? Na co liczymy? Jak traktujemy przy tym samych siebie?
Dzisiaj natomiast opcji do działania poza swoją “jaskinią” mamy tysiące – niemalże nieograniczony wybór działań i celów (i praktycznie zero zagrożeń). Ale ludzka świadomość nie ewoluowała na tyle, by zacząć kierować się Odwagą, Akceptacją czy Miłością. Nadal kierujemy się Wstydem, Poczuciem Winy, Apatią, Żalem, Strachem, Pożądaniem, Gniewem i, w najlepszym przypadku, Dumą. Czyli niechęcią, umniejszaniem sobie lub innym, puchnięciem, zarozumiałością, urazami, etc.
Słowem – zamiast trafić do wybranej łuzy, gramy tak, by innym było trudniej trafić do wybranych przez nich łuz. Bo wtedy nasza nieuświadomiona niechęć staje się łatwiejsza do zniesienia. A ego nasyca się gorzkim nektarem świadomości braku.
No bo wystarczy spojrzeć za okno – oszustwa, korupcja, nieszczęścia, ci wredni ludzie wszędzie naokoło (i też mają zęby!), wytykanie palcami. O fu! Lepiej zostać w domu przed telewizorem! I piwem zatracać swoją świadomość.
Kierowanie się niechęcią również ma wiele przejawów w praktycznie każdym obszarze naszego życia. Np. w związkach. Niechęć to obrażanie się, tworzenie dystansu, kłótnie, oczekiwania typu “On/ona ma się domyślić, czego chcę”, itd. Czyli inwestujemy brak w nasz związek. Druga osoba, dzieci, związek więc zwrócą nam braki – ukażą nam naszą świadomość. Zazwyczaj też odejdą. Lub będą się trzymali, tak jak my się trzymamy, negatywności w sobie. Ale pamiętajmy, że odbicie w lustrze dotąd będzie drapało ranę, aż my sami przestaniemy ją drapać.
To kierowanie się brakami niczym nie różni się od ery jaskiniowców. Niegdyś obdzieraliśmy zwierzątko ze skóry, by było nam ciepło na zimę i wsuwaliśmy mięso zwierząt, by przeżyć. Trwa to do dzisiaj pomimo rozwoju technologii, masowej uprawy roślin, etc. A i dodatkowo jeszcze obdzieramy naszych partnerów i nasze partnerki z miłości, z pieniędzy, by wypełnić braki świadomości, które w sobie nosimy. Np. ze strachu przed samotnością próbujemy kontroli, pasywnej agresji. Budujemy więc pułapki,  jak jaskiniowcy na króliki, licząc, że druga osoba się w nie złapie. Bo wtedy będziemy mieli doskonałe wytłumaczenie dla swojej niskiej świadomości.
Kobiety np. wysyłają koleżanki, by testować wierność swojego faceta, a facet upija się z kumplami i narzeka na swoją kobietę, bo trzyma w sobie urazy i strach od samego początku znajomości, a także urazy i strach z poprzednich związków.
Ależ oczywiście, że facet zdradzi jak spotka chętną kobietę! No bo czy droga Kobieto dałaś swojemu facetowi Akceptację, by wzrósł do Miłości do siebie samego, by mógł Ci ją następnie oddać (podarować)? Czy podcinałaś mu skrzydła? Oczekiwałaś? A czy Ty, drogi Mężczyzno dawałeś akceptację swojej kobiecie, zaufanie, bliskość? Czy wychodziłeś z inicjatywą Miłości? Czy raczej robiłeś z musu i żeby “nie truła mi dupy”?
Pamiętajmy, że ofiara z krwi i kości również była składana z takiego samego powodu jak dzisiaj bukiet kwiatów. Tak na wszelki wypadek. Żeby nie było gorzej, niż jest.
Ewolucja nie następuje i dlatego relacje większości ludzi wyglądają, że facet kiwa się przed telewizorem na boki z piwkiem (Ależ postęp! Mamy co pić i nie musimy ryzykować życia, by to mieć! A przy okazji alkohol degeneruje mózg i świadomość, co przyczynia się do rewersu naszej ewolucji – wychodzimy więc na minus). A kobieta coś tam sobie szydełkuje, ogląda swoje seriale, zajmuje się dziećmi lub by udowodnić innym i sobie swoją wartość zaharowuje się w korporacyjnych pieleszach. Niewiele się więc to różni od naszych praprzodków zmagających się z mamutami. Ok, mamy samochody i chirurgię ale mamy też urazy do męskości, kobiecości, mnóstwo nieuleczalnych chorób, wojny, uzależnienia, tysiące uprzedzeń, religie, politykę, pułapki na każdym poziomie świadomości i obszarze życia – od duchowych po biznesowe (korporacje i ich polityka). Mamy Roleksa ale nie umiemy także rozmawiać z własnymi dziećmi.
Słowem – głowimy się jak naprawiać własne błędy i tylko bardzo niewielka część populacji aktywnie pracuje na korzyść reszty. Większość walczy o swoje przeżycie (z innymi, czyli sami ze sobą). Pardon! Walczymy, by przeżyło nasze ego, a nie my. Nam przecież nic nie grozi!
Wiele osób, nawet bardzo mądrych i wykształconych z wieloletnim stażem terapeutów nadal nazywa płcie damską i męską PRZECIWNYMI. Przypominam, że świadomość nie ma monopolu dla “mądrych”. Stanie się świadomym to indywidualna odpowiedzialność każdego z nas.
Do tego tematu wrócimy w następnym artykule.
Wykorzystane media – “The neanderthal encampment”. Autor – Zdenek Burian.
Podziel się tym artykułem!

Napisz komentarz!

Zasubskrybuj
Powiadom mnie o
guest
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Mariusz

Chciałbym o coś zapytać, nie jest to związane z tym tematem ale czytałem Twojego bloga i mówisz dużo o zmianie osobistej, rozwoju itp.
Co sądzisz o różnych programach rozwoju, np. istnieje program best-you od rozwojowca, może obiło CI się o uszy.
Program ten pomógł wielu ludziom wyjść z uzależnień, również właśnie od pornografii, pomógł zmienic diete i wiele tego typu zachowań. Jest tam budowanie samodyscypliny, nawyków, ogólnie dużo wiedzy psychologicznej, odpieranie pokus, o układzie nagrody itp.
Czy jest to według Ciebie dobra droga, czy to stoi w opozycji do tego czego Ty nauczasz, ogólnie jakie zdanie masz o tym. Bede wdzieczny za odpowiedź, pozdrawiam

Podobne Wpisy:
Z życia wzięte 3 – Przeraża mnie myśl, że będę musiał/a skończyć z XYZ typem pornografii

Z życia wzięte 3 – Przeraża mnie myśl, że będę musiał/a skończyć z XYZ typem pornografii

Witam Cię serdecznie! Otrzymałem ostatnio mail, w którym Uczestnik Programu WoP zadał mi istotne pytanie(a). W wypowiedzi tej zawartych jest dużo bardzo istotnych niezrozumień i dlatego uznałem, że warto napisać na ten temat osobny artykuł. Oto ta część maila: 1.Otóż tak przeraża mnie myśl, że będę musiał skończyć z między-rasową pornografią na zawsze (nie wiem… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 6
Choroby charakteru (Część 3)

Choroby charakteru (Część 3)

Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy temat chorób charakteru. Części 1-2 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► Choroby charakteru (Część 1) ► Choroby charakteru (Część 2) Aby wyleczyć dowolną chorobę, najpierw trzeba w ogóle być świadomym, że ją mamy. Bez użalania się, bez narzekania, bez obwiniania, bez gniewania się. Po prostu to zaobserwować, zaakceptować i dobrać odpowiednie… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 0
Wyższe Stany – Odwaga (Część 1)

Wyższe Stany – Odwaga (Część 1)

Witam Cię serdecznie! Wraz z dzisiejszym artykułem rozpoczynamy omawianie pierwszego Wysokiego Stanu Świadomości – Odwagi. Pierwsze, co należy sobie uświadomić to fakt, że Odwaga jest to ETAP EWOLUCJI każdej istoty ludzkiej. Tym samym bardzo łatwo pomylić odwagę z emocją, którą jedni odczuwają, a inni nie lub z uwarunkowaniami genetycznymi – że jedni są bardziej “wyposażeni”,… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 0
Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 5)

Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 5)

Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy bardzo istotny temat świadomości, kontekstu i subiektywności. Części 1-4 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 1) ► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 2) ► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 3) ► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 4) W dzisiejszym artykule poruszę nieco temat religii. Bo dla… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 48

WOLNOŚĆ OD PORNO