Witam Cię serdecznie!
Dzisiejszym artykułem rozpoczynam opis emocji (jakości energii) oraz świadomości określanej jako gniew. Będę trochę klął, żeby było tematycznie ;)
Niemniej muszę uważać, co piszę, bo ludzie globalnie zakochani są w tej emocji i nie życzą sobie odczarowania. Dlaczego? Bowiem gniew jako forma energii jest najsilniejszą z niskich emocji. Oraz mającą niemalże najwyższą jakość z najniższych (najwyższą jakość niskich stanów ma duma). Dla zwierzęcia (i człowieka w zwierzęcej świadomości – czyli około 80% populacji tej planety) gniew oznacza żyć albo nie żyć. Nawet jeśli jest co najwyżej dziecinnym obwinianiem i wiecznym frustrowaniem się.
Dla wielu osób na świecie gniew jest jedynym paliwem do podejmowania działania. Nie wezmą się oni za nic, zanim się nie zdenerwują. Przykładowo nie wybiorą natychmiast zmiany negatywnej pracy z troski o siebie, tylko będą czekać, aż tak ich będzie boleć, będą już tak wnerwieni, że zmienią nie z wysokiej intencji ale z nienawiści. Oczywiście zazwyczaj obwiniają wtedy tych, na których się zdenerwowali – a więc na ludzi, którzy pomogli im wzbudzić w sobie energię niezbędną do wyjścia z apatii, na co pozostają ślepi.
Kiedy staniemy w korku jesteśmy apatyczni, niemrawi. Frustracja zaczyna rosnąć i działanie pojawia się dopiero po osiągnięciu “masy krytycznej” energii gniewu. Tylko zazwyczaj działaniem tym jest trąbienie i wrzeszczenie na innych. Dlaczego nie zaplanować wtedy reszty dnia dlaczego nie wykonać wtedy wewnętrznej pracy – zadbać o swoje wnętrze? Stanie w korku jest jedną z najczęstszych sytuacji, gdy ludzie wzajemnie wyciągają z siebie gniew ale ich ego z łatwością przekonuje ich o winie innych ludzi (czyli oprócz własnego gniewu przelewa na innych także własne poczucie winy).
Jeśli “denerwuje Cię” polityk – osoba ta w rzeczywistości pomaga Ci wzniecić w sobie energię potrzebną do zmiany Twojej jakości życia. Doceń go za to! Nie oznacza to, że masz nadal oddawać odpowiedzialność temu politykowi za swój stan oraz warunki swojego życia w formie obwiniania. Tylko Ty za to odpowiadasz w 100%. No ale do świadomości tego trzeba dorosnąć. Zaś gniew i frustrowanie się to informacja zwrotna DLA CIEBIE, że oddajesz odpowiedzialność za siebie i swoje decyzje.
Czy jesteś ofiarą stania w korku czy raczej ofiarą własnego niedojrzałego sposobu myślenia i oddawania za siebie odpowiedzialności? Taka sytuacja, gdy jesteśmy “bezsilni” jak stanie w korku i nie mamy wyjścia, tylko zmierzyć się z wychodzącą z nas frustracją jest DAREM! Dlatego ego szybciutko dodaje do tej sytuacji racjonalizację w postaci – “korek jest zły i dzieje mi się krzywda”, by usprawiedliwić brak odpowiedzialności za siebie i swoje emocje.
Mówiłem już, że świadomość zwierzęcia zawarta w emocjonalności potrzebuje różnych form energii nazywanych emocjami, by móc funkcjonować. Najprostszy przykład – nie wstajemy z łóżka, bo cieszymy się swoim życiem, nie wstajemy z radością, chęcią i energią, tylko z poczucia obowiązku, poczucia winy (MUSZĘ pracować!), lęku (jak nie pójdę do pracy to mnie wywalą, a najchętniej przespałbym/przespałabym cały dzień), itd. Bez gniewu, frustracji, niechęci, a nawet nienawiści (i kawy!) większość ludzi na świecie leżałaby plackiem w letargu bez możliwości ruszenia palcem. Ale na obwinianie i frustrowanie się energię zawsze jakoś magicznie by znaleźli.
Jak uważasz, dlaczego możesz nie mieć rano energii? Bo jest niskie ciśnienie na dworze? Nie! Bo tłumisz w sobie tonę toksyn, w tym gniew. Dlatego też nie masz energii ale i nie podejmujesz się w swoim życiu czynności, których wykonanie wyciągnęło by z Ciebie tłumione emocje oraz sam opór. Wiele z tych czynności polepszyło by jakość Twojego życia w ogromnym stopniu.
Z tym pogrywam – z opisem i wyciągnięciem na światło świadomości emocji, od oczarowania którą zależy życie większości ludzi na świecie. Dosłownie. Bowiem ludzie ci śpią i oddają odpowiedzialność za swoje życie swojemu ego. A ego – zwierzę – kocha się gniewać. I robi co może, by gniew trwał. A to kosztuje nas bardzo dużo. Jednak inaczej nie potrafimy.
Gdy tłumaczę moim Klientom, że nie są swoim umysłem i nie muszą (a wręcz nie powinni) się go słuchać, pytają mnie – “To w takim razie kogo/czego mam słuchać?”. Widzimy jak bardzo zakorzeniona jest świadomość ofiary? Nie wybieramy sami, tylko potrzebujemy kogoś, kto nam powie co mamy robić. Jak dzieci. Zaś ego jest NAJGORSZYM doradcą w kwestii jakości życia.
Zadaniem gniewu jest dodać nam energii. Niestety jako, że ludzie kompletnie nie biorą odpowiedzialności za swój gniew – jego jakość ulega przeobrażeniu na wiele zdegradowanych stanów takich jak frustrowanie się, denerwowanie, kłócenie, prześladowanie, trzymanie uraz, obwinianie, a nawet otwarte ataki, bójki i wojny.
Bardzo często nawet nie jesteśmy świadomi, że narasta w nas gniew ale, także nieświadomie, zaczynamy mu się opierać z ogromną siłą. Wtedy zamiast wzmacniającej nas energii czujemy apatię, niemoc, opadamy z sił. Nie wiedząc co się dzieje nasz umysł logiczny zaczyna szukać odpowiedzialnych i/lub winnych za nasz stan. Zaczyna obwiniać świat zewnętrzny i zachęca do wprowadzania do swojego organizmu używek lub wysokokalorycznego pożywienia, by jeszcze mocniej stłumić niechciany i nieuświadomiony stan emocjonalny.
Nieraz też zamiast skorzystać z wewnętrznej energii wyższej jakości, niż dotychczasowa (jak apatia czy lęk), do podjęcia korzystnych, konstruktywnych działań, marnujemy ją całą albo na wewnętrzne zmaganie, albo na obwinianie, szukanie winnych, karanie. Globalnie zachowujemy się wtedy gorzej, niż dzieci. Praktycznie nikt nie wie, że gniew jest korzystnym stanem ale tylko krótkotrwale. Przedłużający się gniew zaczyna nas wyniszczać od środka. Ale co tam! Skoro to inni nas denerwują, to oni są winni i można się na nich gniewać latami! Czyli trzymać w sobie gniew, który z energii wzmacniającej zmienia się na emocjonalną toksynę – wewnętrzną truciznę.
Niemniej ego jest cwane. Skoro gniew miałby się przysłużyć konstruktywnemu życiu i aktywnemu rozwiązywaniu problemów – musiało ono znaleźć sposób, by zablokować i sabotować nasz potencjalny wzrost oparty o wykorzystanie energii gniewu. Zaczęło więc nienawidzić gniew i zrzucać za niego winę na świat zewnętrzny. Jak doprowadziło do demonizowania gniewu – ano wymyśliło np. 7 grzechów głównych, z których jeden brzmi “gniew”. Więc mamy przesrane – nie możemy gniewu powstrzymać, więc nagrzeszymy co niemiara. Dobry chrześcijanin nie gniewa się, a jak się gniewa to grzeszy i ma przestać pod groźbą wiecznego potępienia. No milutko! Tym gorzej, jeśli nagromadziliśmy w sobie gniew jeszcze będąc dzieckiem. Od małego, od lat możemy nosić w sobie ogromny bagaż negatywności, którego świat nie pozwala nam zrzucić (bo nie można oczyścić się z emocji nie odczuwając ich). Stąd też tak często naciskam na konieczność wzięcia odpowiedzialności.
Podkreślę, że wiele z religijnych wytycznych tworzyli ludzie dla ludzi w czasach świadomości stadnej, dla ludzi bez edukacji, nieumiejących nieraz pisać i czytać, prostych ludzi. Nie oznacza to, że wytyczne te są złe. Ostatecznie gniew faktycznie wynika z braku miłości (z “grzechu”) ale nie mamy się powstrzymywać od gniewu, bo i tak nie możemy. Jeśli powstrzymujemy gniew to go tłumimy, przez co zaczyna w nas zalegać i się degenerować. Żyjemy więc wtedy w “permanentnym grzechu”. Ale zanim zaczniemy się śmiać z “religijnego prymitywizmu”, zrozummy, że dzisiejsza nauka wcale nie jest lepsza w kwestii ludzkiej emocjonalności. Także jest w erze jaskiniowej. Zresztą z religii wyśmiewa się nie osoba inteligentna ale osoba w świadomości napuchniętego zwierzaczka dumnego ze swojej wymyślonej wyższości, której właśnie samo zaprzecza. Osoba faktycznie inteligentna nie wyśmiewa się z innych (ani z siebie). Bowiem poczucie wyższości (duma) także jest sprawą stricte wewnętrzną i ma nam służyć naszemu wzrostowi – przekraczaniu siebie z przeszłości – bez umniejszania innym (oraz sobie z przeszłości).
Co dalej ego – umysł – robi z gniewem? Mamy pełno “guru”, którzy sprzedają nam gówniane bajeczki nad koniecznością kontrolowania gniewu, panowania nad nim, mówią jaki to gniew jest zły i jak destruktywnie wpływa na życie. Bzdura! A cóż to za nieodpowiedzialna i karygodna projekcja? Jeśli ktoś mówi, że gniew niszczy życie, nie rozumie kompletnie jego znaczenia! Zapewne ta osoba sama doświadczyła jedynie zdegradowanej, zgniłej formy tej jakości energii trzymając się jej latami i teraz sądzi, że gniew nie ma w sobie nic pożytecznego. Ja byłem pogniewany. Całe życie tłumiłem go w sobie. Wiem dobrze co to znaczy faktycznie odczuwać furię i nawet nienawiść spalającą od wewnątrz (skierowaną tak na innych, jak i na siebie samego). Wiem jak to jest wybuchać furią na niewinne osoby za byle pierdołę. Ale także wiem jak ważny jest gniew i bez niego nie wydostałbym się z rozpaczy, w której tkwiłem. Więc jak ktoś nie miał jaj, żeby doświadczyć wszystkich obliczu gniewu i nie wziął za nie pełnej odpowiedzialności, niech zamilknie i słucha.
W radzeniu sobie z gniewem wszyscy wymieniają złote rady ale żadna nie uwzględnia KRYTYCZNEJ PODSTAWY, FUNDAMENTU ZDROWIA – akceptacji samego gniewu. Pokochania go takim jaki jest (bez żadnej projekcji i niedojrzałej interpretacji) i wybaczenia go sobie. Ale i jednocześnie nie mamy go wypierać, udawać, że go nie ma, racjonalizować, szukać wytłumaczenia, przegadać i wmawiać sobie, że osoba “święta” nie odczuwa gniewu (skąd ta pewność?). Nie.
Chcesz przestać grzeszyć? To nie masz przestać się gniewać ale przestać go projektować i nienawidzić. Widzisz – można dodać miłość do gniewu. Grzech, czyli brak miłości, nie oznacza, że gniew jest grzeszny. Poczucie winy – grzech – to informacja zwrotna, że zapomnieliśmy dodać miłość do naszego życia. Gniew także nas o tym informuje.
Dlaczego jeszcze gniew jest taki popularny i społecznie akceptowany (szczególnie gniew na innych)? Bowiem fundamentem istnienia ego jest utrzymywanie świadomości separacji od innych. Gniew doskonale nadaje się jako energia, dzięki której tę świadomość separacji możemy pogłębiać. Ile razy denerwowaliśmy się na inną osobę, która nas np. nie zrozumiała, zawiodła, rozczarowała, zraniła? Ile razy okazywaliśmy nienawiść do innych, niechęć, frustrację, ile razy zrzucaliśmy odpowiedzialność na innych za swój stan emocjonalny (który jest w 100% naszą odpowiedzialnością!)? Ile razy wykorzystaliśmy własny, niezrozumiały stan wewnętrzny jako wymówkę, by oddalać się od innych (i od siebie)?
Podkreślę – człowiek to nie wadliwa istota, która ma w sobie mechanizmy nie mające korzystnego zastosowania, jak gniew. Ludzie, którzy sądzą, że ewolucja “nie dokończyła roboty” lub “Bóg schrzanił sprawę” mylą się i po prostu oddają odpowiedzialność za swoje wnętrze. Nie są świadomi. Śpią. Oddają swoje życie w ręce ich ego, które bawi się ich kosztem. Ego blokuje ich ewolucję – ewolucję ich świadomości. Lub osoby te szczerze nie wiedzą co mogą zrobić z tym co czują niezależnie czy w kwestii świata zewnętrznego, czy subiektywnego doświadczania siebie.
Jeśli nie wiesz co zrobić – ZAAKCEPTUJ SIEBIE TAKIM JAKIM JESTEŚ/TAKĄ JAKĄ JESTEŚ DOKŁADNIE W TYM MOMENCIE.