Witam Cię serdecznie!
Kontynuujemy temat świadomości Gniewu. Części 1-2 znajdziesz klikając na linki poniżej:
► O Emocjach – Gniew (Część 1).
► O Emocjach – Gniew (Część 2).
Gniew i duma rzadko występują osobno i są na tym świecie gloryfikowane.
Pomimo, że w głównym nurcie myślowym panuje przekonanie (i słuszne!), że nie powinniśmy podejmować decyzji, gdy jesteśmy:
– Zmęczeni.
– Ekstatyczni.
– Głodni.
– Zdenerwowani.
– Przestraszeni.
Ludzie i tak je podejmują! Robią po swojemu wbrew zdrowego rozsądkowi. Dlaczego nie powinniśmy tego robić? Bo wtedy po prostu nie jesteśmy trzeźwi (ale umysł nie potrafi rozróżnić kiedy jest konstruktywnie rozsądny, a kiedy niekonstruktywnie mentalizuje). Nasz umysł przesycony jest w wymienionych wyżej stanach energią nadpisującą zdrowy rozsądek. Nawet w ekstazie przejaw szczodrości wobec innych potem spotka się z poczuciem winy – “Dlaczego to zrobiłem/am, dlaczego dałem/am komuś pieniądze, przecież ja bardziej ich potrzebuję?!”. Podejmując działania w silnych stanach emocjonalnych nie możemy liczyć, że doprowadzą nas w korzystne dla nas miejsce. Tak po prostu nie będzie. Jeśli przykładowo wiecznie się stresujemy i frustrujemy to już bardzo silny sygnał, że pora wziąć się za wewnętrzną higienę. Tak nie musimy i nie powinniśmy żyć.
Nie możemy liczyć, że kierując się niskimi emocjami będziemy zadowoleni z rezultatów naszych działań i wyborów. Tak mogło być w Twoim życiu. Było? Bo czy udowodnienie własnej racji kosztem przyjaźni, zniszczenie komuś związku, by się zemścić jest faktycznym sukcesem? Czy raczej przykrym i zdesperowanym działaniem, by wypełnić czymś poczucie dojmującego braku?
Wiele osób podejmuje bardzo dużo decyzji właśnie odczuwając gniew. Bowiem czują się wtedy silni, a wraz z dumą usprawiedliwieni, by podjąć się dowolnego działania. Jako, że ich zdrowy rozsądek jest nadpisany przez gniew i dumę, żyją oni w zaprzeczeniu, że podejmują najlepszą dla siebie decyzję. Podejmują najlepszą decyzję dla swojego ego ale nie dla siebie.
Bo czy ktokolwiek czuł się dobrze nawet “wygrywając” kłótnie ze swoją partnerką/swoim partnerem? Nie. Czuliśmy tylko gorzką satysfakcję i poczucie winy ale nie prawdziwą radość. Niemniej uparcie miliony ludzi powtarzają w kółko ten sam schemat postępowania. Bo żyją nieświadomie. Zaś uświadomienie sobie, że doimy nektar przykładowo niesprawiedliwości jest zazwyczaj bardzo bolesne. Szczególnie, gdy robiliśmy to latami.
Tak naprawdę jedyny stan, w którym jakakolwiek decyzja powinna zostać podjęta, to stan całkowitego wyciszenia, spokoju. Bowiem zachowanie balansu w sobie pozwala nam dostrzec, gdzie w naszym życiu panuje dysharmonia, a wraz z tym zamiast walki, wypierania i ucieczki, możemy podjąć się najbardziej odpowiedniego, korzystnego działania z właściwą intencją. Zaś tego stanu nie można ani udawać, ani się do niego zmusić. Droga do niego wiedzie przez wewnętrzne oczyszczenie. A ono nie jest możliwe bez pełnego wzięcia odpowiedzialności za siebie. Drugim warunkiem jest uświadomienie sobie, że nie jesteśmy swoim umysłem. Nie możemy liczyć, że umysł się uspokoi! Nie taka jest natura umysłu! Przynajmniej do momentu, aż nie oczyścimy się wewnętrznie.
Biorąc odpowiedzialność za swoje wnętrze w obliczu niesprzyjającej sytuacji często dochodzimy do wniosku, że nie wiemy, co możemy zrobić. Więc automatycznie otwieramy się na pomoc. Możemy zadzwonić do kogoś bliskiego, by zapytać o radę. Automatycznie zmienia się więc kierunek naszego życia. Nie tylko kierujemy się już troską wobec siebie i swojego życia (a nie niechęcią do kogoś/czegoś) ale także inni mogą otworzyć się na danie nam wsparcia. To także wspaniałe uczucie, że pomagamy innym, że możemy być dla nich oparciem.
Sami dostrzegamy, że gniewu używaliśmy jako ochrony przed zranieniem (które przecież nigdy nie musiało nadejść). Dodatkowa energia w postaci gniewu miała nam pomóc zadbać o siebie, a nie szkodzić innym. Możemy się nieźle zaskoczyć widząc jak niewłaściwie z niej korzystaliśmy.
Poziom wewnętrznej higieny ludzi jest globalnie niezwykle niski, więc tam, gdzie powinien przepływać przez nas gniew wspomagający nas i zasilający korzystne, właściwe działania, przelewa się przez nas nienawiść, święte oburzenie, furia. Nawet osoba czująca się jak kompletna ofiara, czująca niemoc, nie mająca umięśnionego ciała ma w sobie ogromne pokłady gniewu. I właśnie dlatego, że opiera się mu z ogromną siłą nie ma jej na co dzień. Jeśli lubimy i oglądamy filmy pełne przemocy, to już informacja, że nosimy w sobie bardzo dużo stłumionego gniewu. Umysł woli na ekranie zobaczyć to, czego nie chce widzieć w sobie.
Wiele osób także boi się własnego gniewu, bo odczuwając go mogli kiedyś komuś wyrządzić krzywdę. Nie chcą więc ponownie popełnić błędu. Co w swojej intencji jest szlachetne ale względem własnego wnętrza jest niezwykle destruktywne. Bo w życiu nie unikniemy osób i sytuacji, których bardzo często głównym celem jest właśnie wyciągnięcie z nas jak najwięcej gniewu. Miliony ludzi też zostały zawstydzone i ukarane za okazywanie gniewu, dlatego sobie na niego nie pozwalają w życiu nastoletnim i dorosłym, przez co zaczyna on narastać. I narasta nieraz przez dziesiątki lat.
Musimy zrozumieć, że noszenie w sobie gniewu jest jak noszenie w ruchliwym miejscu filiżanki kawy napełnionej z czubem.
Nawet jeśli będziemy BARDZO uważać, i tak zazwyczaj coś rozlejemy – a raczej gniew wyleje się z nas. Najczęściej jednak wpadniemy na coś lub na kogoś. Gorąca, wrząca “kawa” więc ochlapie nas i najpewniej też drugą osobę. Warto też zrozumieć, że nigdy nie jest tak, że tylko jedna osoba niesie filiżankę. Zawsze zderzają się ze sobą tylko te osoby, które już “mają w ręku filiżankę” pełną emocji.
Dla osoby nierozumiejącej natury emocji – że one się w nas gromadzą i różne sytuacje oraz osoby je z nas wyciągają – trudno będzie pojąć dlaczego np. spotyka tylko frustrujące, denerwujące ją osoby, dlaczego cały czas czuje napięcie, zmęczenie, dlaczego reaguje tak gwałtownie na drobnostki, etc. Łatwo wtedy wpaść we wstyd, obwinianie się i użalanie.
A nawet jeśli “kawa” się nie wyleje, będziemy cały czas niespokojni, niepewni, będziemy skupiać się na utrzymaniu za wszelką cenę tego delikatnego balansu, bo dowolne przechylenie spowoduje rozlanie się zawartości naszego wnętrza. Czy takie życie będzie radosne, satysfakcjonujące, spokojne, głębokie, szczęśliwe? Nie. Będzie bardzo nieprzyjemne. Tym bardziej, że większość ludzi nie będzie tak dbała o swój balans i chętnie będą wylewać swoje kawy na innych.
Musimy zwrócić uwagę jak reagujemy na gniew innych ludzi, szczególnie naszych bliskich, bo jest to odbicie tego jak sami postępujemy względem własnego gniewu. Czy mówimy np. denerwującej się bliskiej osobie:
– No i co się denerwujesz?
– Przestań się gniewać, bo i ja zaczynam się wkurzać!
– Nie przesadzasz czasem?
– A ty znowu wkurzony/wkurzona?
– Uspokój się natychmiast!
– Nie denerwuj się, bo gniew piękności szkodzi.
Etc.
Jeśli nie pozwolimy drugiej osobie się zdenerwować, jeśli dodatkowo będziemy ją jeszcze zawstydzać i obwiniać – jakże ten gniew ma zniknąć? Będzie wracał, będzie rósł, a wraz z tym rosnąć będzie konieczność stawiania mu oporu – czyli pogłębiać się będzie zmęczenie, wieczne niezadowolenie. Będziemy czuli coraz mniej radości i chęci (bo będziemy zmuszani wybierać niechęć do własnego wnętrza). A wraz z tym wszystkim, gdy gniew będzie się ujawniał (bo będzie), będziemy dodawać sobie wstydu, winy, bezsilności, żalu. Jakość naszego wnętrza będzie się więc degradowała, a wraz z nią jakość naszego życia zewnętrznego.
Jednak bardzo istotne jest nauczyć się rozróżniać postawę, gdy czujemy gniew i akceptujemy go, pozwalamy mu płynąć i się wyczerpać od postawy, gdzie gniew czujemy ale się z nim męczymy, trzymamy się go, usprawiedliwiamy, zrzucamy na innych, obwiniamy innych i/lub siebie.
Dwoma najsilniejszymi sygnałami, że z gniewu nie chcemy/nie jesteśmy gotowi zrezygnować jest:
1. Cierpienie.
2. Utrzymywane, że winni są jacyś ludzie – inni lub my sami.
Cierpienie to efekt utrzymywania oporu, czyli niechęci. Utrzymywanie niechęci względem własnego gniewu powoduje, że nie tylko on nie minie i będzie się dalej w nas gromadził ale także będziemy odczuwać wraz z gniewem ból, a nawet pojawi się cierpienie. Bo nawet jeśli będziemy filiżankę pełną kawy trzymać za ucho – ile tak wytrzymamy? A większość ludzi odczuwając gniew łapią się go, jak filiżankę pełną gorącej kawy i trzymają godziny, dni, a nawet lata. Bardzo łatwo jest wtedy obwinić drugą osobę za swoje nieprzyjemne odczucia. Bo ludzie tylko przypominają nam o tym, co nosimy w sobie. Nie mogą nas w tym kontekście zranić.
Naturą nieświadomości jest to, że to, czego nie jesteśmy świadomi zazwyczaj nie CZUJEMY ale nie oznacza to, że nie ma to na nas wpływu. Na tej planecie każdemu pisany jest sukces, radość, szczęście, zdrowie – więc jeśli ich nie mamy, musimy zrozumieć, że jest to tylko i wyłącznie odbicie naszego wnętrza – jego zewnętrza reprezentacja. Nie mamy się za to winić, wstydzić, ani użalać ale wziąć odpowiedzialność i przystąpić do odpowiedzialnej, wewnętrznej, pełnej troski pracy.
Niestety bardzo dużo ludzi (za dużo) wybiera obwinianie innych za własne niepowodzenia, odczucia, a nawet charakter i warunki życia. Mnóstwo milionerów urodziło się w bardzo biednych rodzinach, w których panowało setki przekonań, że osiągnięcie sukcesu jest niemożliwe i trzeba się męczyć. A jednak.
Pamiętajmy, że każda terapia ma na celu (powinna mieć) wyciągnięcie nas ze świadomości ofiary, a także nauczenie nas brania odpowiedzialności za własne życie. Tym jest np. praca ze sławnymi 12 krokami.
Cierpienie jest REZULTATEM braku odpowiedzialności i obwiniania oraz utrzymywania w sobie niechęci. Przypominam – poczucie winy informuje nas, że utrzymujemy, że zrobiliśmy coś złego, zaś wstyd, że to my jesteśmy źli. To jest do korekty ale poprzez lekcję rozsądku – możemy puścić się wstydu i winy ale konieczne jest wzięcie odpowiedzialności i dokonanie niezbędnych korekt oraz naprawa tego, na co mogliśmy negatywnie wpłynąć. Jeśli negatywnie wpływaliśmy na siebie, na swoje życie – tu przede wszystkim dokonajmy korekt. Jeśli się nienawidziliśmy i przez to nasze życie wygląda/wyglądało jak śmietnik, pora by nasze życie zaczęło reprezentować nowy poziom traktowania siebie. Ale jeżeli do korekt zewnętrza nie dochodzi, nadal siedzi w nas coś do wewnętrznej korekty, oczyszczenia i/lub uzdrowienia – uwolnienia.
Opór ma to do siebie, że nie musimy rozumieć dlaczego go stawiamy i względem czego lub kogo. Wystarczy, że go zaakceptujemy i puścimy. Jednak aby to było możliwe, musimy stać się świadomymi chwili obecnej. Myślenie o chwili obecnej to nie jej świadomość. Myślenie to słuchanie radia, to bycie zahipnotyzowanym przekazem tego radia bez świadomości, że to tylko audycja na dany temat i możemy ją swobodnie zmienić. Stacji nie zmienimy utrzymując niechęć do obecnej audycji, nie zmienimy stacji także nienawidząc obecnej, opierając się jej, obwiniając i użalając się. To wszystko jest opcjonalne, zaś zmiana stacji wymaga tylko krótkiego, właściwego działania.
Jeśli jednak słuchamy danej stacji od lat, względem niej nagromadziliśmy już tony gniewu, zazwyczaj zmiana stacji odbywa się przez niszczenie radia. Tym jest oglądanie pornografii, picie alkoholu, palenie papierosów i korzystanie z dowolnej innej używki – w tym intelektualnej i emocjonalnej. Tym także jest obwinianie i nienawidzenie innych. Niszczymy więc siebie, by zagłuszyć audycję, zniszczyć odbiornik. Nieraz niszczymy przy tym innych.
Dużo czytam o podchodzeniu do gniewu i widzę w tym w przytłaczającej większości używki intelektualne. Wiele z nich jest niezwykle ohydnych względem siebie, np. – tzw. “ugryzienie się w język”, “przełknięcie tego, co chcemy powiedzieć”. Jeśli ponownie łykamy gniew, dlaczego oczekujemy, że w naszym życiu cokolwiek zmieni się na lepsze?
Mam nadzieję, że już zdajesz sobie sprawę jak niebezpieczną radą jest “pozwól sobie ochłonąć”, “oddychaj, by zapobiec eskalacji gniewu”. Te rady są dobre, gdy “wulkan już wybuchł” i wyczerpuje się w nas silny ładunek emocji. Jeśli zaś nosimy w sobie wrzący gniew, wieczną frustrację, wściekamy się o byle co, winimy innych, krzyczymy na bliskich, na innych, w korku zamiast rozkoszować się możliwością odpoczynku od jakiegokolwiek obowiązku trąbimy na innych, przeklinamy i wrzeszczymy – to nie jest moment, by uskuteczniać rady z poziomu umysłu!
Czy dobrą radą jest – powstrzymaj się od zwymiotowania i połykaj wymiociny? Czy dobrą radą jest – rozmyślaj gdzie możesz te wymiociny konstruktywnie wykorzystać? Czy dobrą radą jest zmiana myśli na temat wymiocin w momencie, gdy chce Ci się wymiotować? Czy dobrze jest najpierw zastanowić się dlaczego wymiotujemy i co te wymioty oznaczają? Gdy wymiotujemy to chcemy słyszeć dobre rady, by już nigdy nie pić, co to znowu zrobiliśmy, że dobrze nam tak, itd.? Czy to nam pomoże? Nie, wkurzy nas jeszcze mocniej, a więc zasili powód picia – tłumienie gniewu, a także poczucia winy.
Ludzie nie rozumieją, że emocje to namacalna substancja, którą przechowuje nasze ciało i umysł – zarówno część podświadoma (w ponad 90%) oraz świadoma. Wiedząc to:
1. Czym innym jest nauka brania odpowiedzialności za to, co czujemy i stawania się świadomym w emocjonalnych sytuacjach.
2. Czym innym jest wzrost w świadomości, nauka nowego, korzystniejszego podchodzenia do tych spraw, które wyciągają z nas emocje lub względem których utrzymujemy niski stan emocjonalny.
3. Czym innym jest praca nad oczyszczaniem się z emocji, które gromadziliśmy w sobie od najmłodszych lat.
Nie możemy liczyć, że bez WEWNĘTRZNEGO OCZYSZCZENIA z tego, co już w nas zalega praca nad dwoma pierwszymi punktami będzie możliwa, przyjemna, prosta, skuteczna, ani szybka. Punkt 3 jest podstawą. Zaś wiele (większość) terapii go pomija. Bo praktycznie nikt nie rozumie natury emocji i co z nimi robić.
Dlatego mówiłem w poprzednich artykułach jak istotna jest AKCEPTACJA emocji – akceptacja gniewu, wybaczenie go sobie. Dopiero po wyrzuceniu go z siebie (nie na kogoś, bo nie o to chodzi), po odczuciu ulgi stanie się nieraz wręcz możliwy jakikolwiek przejaw odpowiedzialności i dojrzałości.
Tym samym wręcz musimy:
1. Dać sobie nieograniczoną cierpliwość, zrozumienie, wybaczenie, troskę.
2. Dać zrozumienie innym – że oni tylko rezonują z naszym wnętrzem – pomagają nam wyciągać z nas gniew, który także sami noszą od lat.
3. Zaakceptować swój gniew – porzucić wszelkie negatywne opinie i przekonania na temat gniewu, furii, frustracji, denerwowania się, etc.
Przeszukiwałem internet, pytałem się moich Klientów uczęszczających od lat na różne terapie i do różnych ośrodków – nie znalazłem żadnej informacji o konieczności szacunku i zrozumienia samych emocji. Nikt im nigdy tego nie przekazał, nawet podczas wieloletnich terapii! Ani słowa! Za to znajdziemy mnóstwo porad odnośnie myślenia. Myślenia! Umysł nie odczuwa, nie ma możliwości, by emocji się pozbyć, uniknąć. Jeśli umysł chce czegoś uniknąć, TO JUŻ W NAS JEST.
Nie można otworzyć drugiej osoby bez jednoczesnego wyciągnięcia z jej wnętrza tego, przez co się zamknęła. Tym samym widząc niechętną osobę już wiemy, że ta osoba nie jest taka, tylko zmuszona jest wybierać taką postawę względem siebie i świata, bo nie potrafi lepiej sobie radzić z tym, co się w niej nagromadziło. Poznając szerszy kontekst tego, co można opisać jako ludzkie doświadczenie, zaczynamy współczuć tym, którzy nie potrafią żyć inaczej, niż gniewać się, wybierać niechęć. To tyczy się także nas. Jeśli nie damy tego sobie, nie damy nikomu innemu.
Zaś umysł względem emocji może tylko myśleć, mentalizować, namawiać nas do stawienia oporu – wyboru niechęci i podawać nam taki kontekst, by uniknąć nie tylko związanego z tym poczucia winy ale także naszą postawę usprawiedliwić. Na swój sposób umysł troszczy się o nas, pomimo, że jest w tym niezwykle niedojrzały. Ale i niewinny!
Więc dzięki świadomości, że słuchamy się jak zahipnotyzowani własnego umysłu, by stawiać opór, możemy przestać go stawiać emocjom. Ale nie oznacza to, że to koniec pracy! To dopiero początek! Emocje zaczną z nas wychodzić, zaś my pozwólmy im przez nas przepłynąć.
Nie bez powodu gniew jest grzechem przecież to pod wpływem gniewu ludzie najczęściej krzywdzą innych fizycznie,psychicznie lub słownie. Taka agresywna osoba nosi w sobie pełno gniewu i wszystko niszczy i czepia się wszystkich o wszystko. Czy takie osoby co chodzą wiecznie nadąsane, wkurzone, przemądrzałe, poważne mają w sobie gniew którego się trzymają cały czas i wszystko ich wkurza?
A w tym losowym tekście z opinii o firmie zastanawia mnie to dlaczego te pracownice w reakcji na czyiś gniew się przestraszyły i zaczęły płakać? Nie powinny się wkurzyć czyli też czuć gniew? : “Jest taka linka na której
której kierowniczka tak wrzeszczy po pracownikach że co niektóre kobiety wręcz płaczą . Swoje braki i frustrację wyładowują na pracownikach. Jak by taka dostała bicz to na pewno by nim biczowała .”
Czyli za pomocą wrzasku złości krzyku tak bardzo można kogoś skrzywdzić przecież z tej osoby wkurzonej pewnie gniew się uwalnia stłumiony dlaczego taka reakcja u tych kobiet? Dlaczego niektórych ludzi tak bolą słowa innych zwłaszcza takie stanowcze i stają się bezbronne co powinny w takiej sytuacji zrobić?
Nie bez powodu gniew jest grzechem
Po raz n-ty powtórzę.
A co to jest grzech? Grzech to błąd. Więc gniew to błąd. ALE TYLKO W PEWNYM KONTEKŚCIE.
Poza tym gniew najczęściej przykrywa ból, smutek i poczucie bezsilności.
Więc chwytanie się gniewu jest błędem m.in. dlatego, bo nie widzimy prawdziwej przyczyny naszego gniewu. Nie jest tym ani żadna inna osoba, ani żadne zewnętrzne wydarzenie.
przecież to pod wpływem gniewu ludzie najczęściej krzywdzą innych fizycznie,psychicznie lub słownie.
Nie można nikogo skrzywdzić psychicznie, ani słownie.
Można tylko albo ujawnić już tkwiący w kimś ból lub postawa drugiej osoby – opór – powoduje, że zaczyna odczuwać ona ból i/lub cierpieć.
Nie robią tego ani nasze słowa, ani nasz gniew.
Taka agresywna osoba nosi w sobie pełno gniewu i wszystko niszczy i czepia się wszystkich o wszystko.
Przestań proszę demonizować gniew.
To BARDZO ważna emocja, która niezwykle pomaga m.in. w przekroczeniu apatii.
To Ty projektujesz niezrozumienie i opór na gniew.
Gniew to błąd, czyli coś, co powinniśmy się NAUCZYĆ przekraczać ale też akceptować, rozumieć dlaczego w ogóle występuje.
Czy takie osoby co chodzą wiecznie nadąsane, wkurzone, przemądrzałe, poważne mają w sobie gniew którego się trzymają cały czas i wszystko ich wkurza?
Tak.
Ale nic ich nie wkurza, tylko wyciąga już tkwiący w nich gniew.
A ten gniew nie jest zły. Jest tylko niepotrzebnym obciążeniem, z którego jednak te osoby nie wiedzą, że i jak mogą się oczyścić.
A w tym losowym tekście z opinii o firmie
Nie wiem o jaki tekst Ci chodzi.
zastanawia mnie to dlaczego te pracownice w reakcji na czyiś gniew się przestraszyły i zaczęły płakać? Nie powinny się wkurzyć czyli też czuć gniew?
Naprawdę sądzisz, że emocje to jest coś, co podchodzi pod logiczne rozważania?
Piszesz komentarze, czytasz, czytasz, czytasz. A jakieś wnioski?
Czy rozumiesz co ja w ogóle przekazuję o emocjach? Czym są i na jakich zasadach współegzystuje i pracuje z nimi umysł?
“Jest taka linka na której kierowniczka tak wrzeszczy po pracownikach że co niektóre kobiety wręcz płaczą . Swoje braki i frustrację wyładowują na pracownikach. Jak by taka dostała bicz to na pewno by nim biczowała .”
Trudno. Czy to Twój problem?
Ty zajmij się sobą. I gdy Ty zaczniesz zajmować się swoimi problemami, szczególnie takimi, wobec których czujesz wstyd, apatię, bezsilność, smutek, to wtedy zadaj sobie to pytanie – “Dlaczego nie mogę poczuć gniewu?” Sam to przetestuj, to znajdziesz odpowiedzi, a nie szukaj po szerokim świecie przykładów, które nic nie wnoszą.
Czyli za pomocą wrzasku złości krzyku tak bardzo można kogoś skrzywdzić
A skąd pomysł, że płacz oznacza krzywdę?
Płacz akurat wspomaga wewnętrzne oczyszczanie. Poczytaj o emocji żalu, to stanie się to jasne.
przecież z tej osoby wkurzonej pewnie gniew się uwalnia stłumiony
No i?
Nie oznacza to, że osoba ta zdaje sobie z tego w ogóle sprawę. To raz.
Dwa – jej intencją nie jest uwolnić ten gniew, tylko przelać go na innych – wyprojektować.
dlaczego taka reakcja u tych kobiet?
Bo są na takim poziomie świadomości.
Dlaczego niektórych ludzi tak bolą słowa innych
Bo zostali zaprogramowani, by się tym przejmować i opierać się tym, co słowa innych z nich wyciągają.
zwłaszcza takie stanowcze i stają się bezbronne co powinny w takiej sytuacji zrobić?
Uważasz, że napiszę teraz o wszystkich emocjonalnych sytuacjach?
Dlaczego zadajesz to pytanie?
Czego dowiedziałeś się z tego Bloga o emocjach, oporze i uwalnianiu?
Dlaczego zadajesz takie pytania? To już powinno być dla Ciebie jasne.
Dlaczego uważasz, że te płaczące osoby są bezsilne? Co to w ogóle znaczy?
Uważasz, że czyjeś słowa wyrządzają innym krzywdę? Na mnie mógłbyś się drzeć i wyzywać mnie od najgorszych przez rok i nie poczułbym nawet miligrama (mili-ajajaja) bólu.
To, co boli to WYŁĄCZNIE OPÓR. I to opór nie względem tego, co ktoś robi lub mówi, tylko wobec tego, co czujemy.
A to co czujemy to nasza odpowiedzialność.
Więc ta bezsilność, o której mówisz to nie rzeczywistość, tylko już negatywny program.
“Nie wiem o jaki tekst Ci chodzi.” O ten z tą kierowniczką która wrzeszczy po pracownikach który Ci napisałem. Obchodziło mnie to bo chciałem tam iść do pracy podobno niezłą kasę tam można zarobić ale ta opinia mnie zniechęciła. Nie mam zamiaru być w pracy gdzie jakieś wredne babsko co pozjadało wszystkie rozumy będzie na mnie cały czas wrzeszczeć, o wszystko się czepiać i stać nademną z batem i stoperem. Czasy obozów pracy się skończyły, to nie komunizm. Zdziwiło mnie to bardzo dlaczego te kobiety zaczęły płakać i się przestraszyły tych jej wybuchów. Z czego one pod wpływem tych wrzasków miały się oczyścić? To tamta powinna się oczyścić z tego gniewu i frustracji i nie atakować Bogu winnych pracowników. Ja gdyby ktoś na mnie wrzeszczał i projektował gniew bym się wściekł jeszcze mocniej niż tamta osoba i np. nakrzyczał: Zamknij k###a pysk ty ##### odpie#### się ode mnie nic ci do tego! A nie płakał jak tamte beczące mamlasy. Czy to byłoby właściwe zastosowanie gniewu wyszedł bym z apatii? A czy projektowanie na kogoś emocji to grzech (błąd) i powoduje złą karmę?
Obchodziło mnie to bo chciałem tam iść do pracy
No to tego nie napisałeś.
podobno niezłą kasę tam można zarobić ale ta opinia mnie zniechęciła.
To nie opinia Cię zniechęciła, tylko Twoja postawa do tego, co się tam dzieje, Twoja interpretacja. Oraz to, co POCZUŁEŚ.
To Twoja decyzja oparta o Twoje odczucia.
A mógłbyś podejść do tego tak, że przetestujesz ile w Tobie jest oporu i gniewu i jak zareagujesz na taką wrzeszczącą kobietę.
Są ludzie, których by to w ogóle nie obchodziło.
Ale jeśli sam masz w sobie gniew i wstyd, no to oczywiście, że Cię to zniechęciło, bo pójście tam gwarantowałoby wyciągnięcie z Ciebie tych emocji.
Nie mam zamiaru być w pracy gdzie jakieś wredne babsko co pozjadało wszystkie rozumy będzie na mnie cały czas wrzeszczeć, o wszystko się czepiać i stać nademną z batem i stoperem.
A skąd pomysł, że ta baba jest wredna?
A może to wspaniały nauczyciel? Wielu doskonałych trenerów wrzeszczało na swoich podopiecznych i dzięki temu nie spoczywali oni na laurach, uczyli się radzić z napięciem, stresem, własnym gniewem, przekraczać bezsilność, etc.
Słowem – założyłeś bardzo dużo i to negatywności. Nie masz pojęcia czy są prawdą.
Czasy obozów pracy się skończyły, to nie komunizm.
Sami w sobie nosimy komunizm i obóz pracy. Tego nikt nie może nam zrobić.
Zdziwiło mnie to bardzo dlaczego te kobiety zaczęły płakać i się przestraszyły tych jej wybuchów.
Bo od małego były programowane, że gniew jest zły (zresztą tak jak Ty). I reagują płaczem, bo czują opór, własną zaprogramowaną bezsilności. Również wobec własnego stłumionego gniewu. Więc jak ktoś z taką łatwością pokazuje im ich własny gniew, no to czują się jak małe dziewczynki, które były karane za jego okazywanie.
Z czego one pod wpływem tych wrzasków miały się oczyścić?
Oporu, winy, wstydu, strachu i gniewu.
To tamta powinna się oczyścić z tego gniewu i frustracji i nie atakować Bogu winnych pracowników.
To Ty oczyść się z dumy, oporu, winy i gniewu najpierw. I dopiero W STANIE SPOKOJU – na trzeźwo – odnieś się do tej sytuacji.
Bo teraz trzeźwy nie jesteś.
Ja gdyby ktoś na mnie wrzeszczał i projektował gniew bym się wściekł jeszcze mocniej niż tamta osoba i np. nakrzyczał: Zamknij k###a pysk ty ##### odpie#### się ode mnie nic ci do tego!
Naprawdę?
A co ta osoba robi? To samo. Chce, by się inni zamknęli i robili swoją robotę, a nie opierdzielali się, nie popełniali błędów, etc.
Dlaczego miałaby ona krzyczeć na Ciebie? Jeśli nie dałbyś jej pretekstu, to dałaby Ci spokój.
A nie płakał jak tamte beczące mamlasy.
Ale jesteś silny, wow. Szacuneczek.
Czy to byłoby właściwe zastosowanie gniewu wyszedł bym z apatii?
Nie.
To byłaby zwykła, niedojrzała projekcja. Czyli trzymanie się gniewu, winy i oporu, przelewanie ją na drugą osobę wierząc (co cały czas robisz), że odpowiada za to druga osoba.
Już teraz ten gniew jest w Tobie i dlatego tak boli Cię i zniechęca to, co robi ta kobieta.
I sam siebie podświadomie postrzegasz jako beczącego mamlasa, bo już teraz, zanim nawet doszło do tej sytuacji już czujesz zniechęcenie, czyli opór.
Już szukasz pretekstu do projekcji, zamiast uwolnienia gniewu i sprawdzenia co leży pod nim.
A leży m.in. “beczący mamlas”.
A czy projektowanie na kogoś emocji to grzech (błąd) i powoduje złą karmę?
Nie.
Cały czas nie rozumiesz co to jest karma.
Nie ma złej karmy. W takim powszechnym znaczeniu. Zło to brak dobra, bo jest tylko jedna zmienna tak jak z temperaturą i natężeniem światła. Nie ma osobnego zimna, tak jak nie ma osobnej ciemności. Bo jakby były to dałoby się je zabrać. Więc ile dobra jest w Twoim podejściu?
Karma to Ty. Twoje działania, interpretacje, postrzeganie, rezultaty wynikają z tego jaki jesteś. Nie mogą tego przekroczyć.
Jeśli popełnisz błąd (tzw. grzech), to sam sobie zorganizujesz lekcję, by ten błąd zrozumieć i go skorygować. Jest tym np. znalezienie tej oferty pracy i informacji jak to tam rzekomo wygląda. Resztę dopowiedziałeś sobie sam, co ma racjonalizować i usprawiedliwiać to, co już nosisz w sobie.
Więc na razie, na podstawie tego, co napisałeś, w kółko robisz to samo.
Na razie grzeszysz gniewem, oporem, winą i dumą, a więc popełniasz błąd.
I to jak TY interpretujesz błąd/grzech poprowadzi Cię dalej.