Dni
Godzin
Minut
Sekund

Ilość Wolnych Miejsc:
/

Witam Cię serdecznie!
Kontynuujemy temat chorób charakteru.
Części 1-3 znajdziesz klikając na linki poniżej:
► Choroby charakteru (Część 1)
► Choroby charakteru (Część 2)
► Choroby charakteru (Część 3)
Wymienione choroby charakteru mają praktycznie wszyscy na planecie, bo to pandemia. Skala jest tak szeroka z wielu niezrozumień i błędnych interpretacji.
Np. Zygmunt Freud BŁĘDNIE uznał, że skoro tłumienie emocji wprowadza napięcia, obciąża, prowadzi do chorób i wiele, wiele więcej, to znaczy, że EKSPRESJA emocji musi być tego przeciwieństwem. Ale tak nie jest.
Ekspresja ZASILA emocje, a nie je z nas uwalnia.
Religie popełniły jeszcze inny, bardzo poważny błąd – zakazały pewnych uczuć – np. gniewu i pożądania. Tym samym ludzie zaczęli się im opierać, co spowodowało magazynowanie ich w organizmie i psychice, co doprowadziło wręcz do zwyrodnień i wielu różnych psychoz i schorzeń.
Widzimy więc, że najmądrzejsi z nas i całe rzesze duchownych kompletnie pojęcia nie mają o naturze emocji.
Uwalnianie to kompletnie inny proces, niż ich ekspresja, tłumienie i wypieranie czy udawanie, że emocji nie czujemy. Ekspresja wspomaga w ogóle zmierzyć się z emocjami. Ale ich nie uwalnia. Dlatego ludzie tak powszechnie się denerwują, użalają, obwiniają, płaczą, krzyczą, wstydzą się, stresują, boją, a nic nie zmienia się w ich życiach (na lepsze). Bo ekspresja nie oczyszcza z emocji, tylko dodaje im energii.
A skoro ktoś tak mądry jak Freud się pomylił w temacie emocji, warto założyć z góry, że my też robimy coś nie tak i nie rozumiemy przynajmniej czegoś krytycznie istotnego.
W nauce odczuwania zawarłem punkt dotyczący ekspresji emocji, by pomóc tym, którzy w ogóle nie potrafią emocji poczuć. Gdy już pozwolą sobie np. krzyczeć czy płakać, wtedy mogą przejść do uwalniania. Musimy zrozumieć, że każdy jest na innym etapie rozwoju. Jeden potrzebuje w ogóle pozwolić sobie na jakiekolwiek doświadczenie emocji, a inny już uczy się je uwalniać.
Ekspresja również pomoże zmienić nawyki dotyczące emocji – uciekania od emocji, rozpraszania się, wiecznego zajmowania się czymś innym byle tylko uniknąć odczuwania.
Dlatego ludzkość globalnie popełniając ten błąd i wiele innych choruje. Cała ludzkość choruje. I to nie jest żart, ani wyolbrzymianie.
Wystarczy włączyć telewizję i obejrzeć wieczorne wiadomości, a zobaczymy wiele, jeśli nie wszystkie, z wymienionych tu chorób charakteru.
Kolejnym, niezwykle przykrym błędem, jest uznanie tych chorób za ludzki los. Za taki – smutny, straszny, tragiczny, beznadziejny, zły, żałosny los człowieka. Ale ten “los” wcale nie musi taki być.
Z każdej choroby można się uleczyć. Ale, jak mówiłem, konieczna jest właściwa diagnoza i ZASTOSOWANIE odpowiedniej terapii, leczenia. Bez tego choroby te będą trwały cały czas i nieświadomie przekażemy je naszemu potomstwu. A ono przekaże je swojemu. I tak te choroby przekazywane są od dosłownie tysięcy lat.
Nikt temu nie jest winny. A przerwać to może jedynie świadome, właściwe postępowanie – nasz osobisty wzrost, nauka i oczyszczenie.
Jednostki, które to dostrzegły były oczywiście wyśmiewane. No bo umysł logiczny podpowiada – “Jak niby miliardy ludzi mogą się mylić? To musi być wariat!” A jednak są ludzie, którzy odnosili ogromne sukcesu pomimo społecznych przekonań i uwarunkowań w każdej dziedzinie życia. I jest ich najmniej na tej planecie. Ale są.
Coś musi być na rzeczy. Jest. I zawsze było.
Warto wiedzieć, że z tych chorób nie wyleczy nas żaden lek, ani lekarz.
Wyzdrowienie to sprawa indywidualna każdego człowieka.
Dlatego jesteś na tej planecie, a nie żadnej innej.
Czy np. wybierzemy użalanie, czy znajdziemy nowy sposób na rozwiązanie trudnej kwestii? Czy obwinimy kogoś/siebie, czy porzucimy winę i wybaczymy?
Wiele osób nazywa siebie “wierzącymi” ale nie wdrażają wiedzy przekazywanej w swojej religii, tylko wykorzystują religię jako kolejne narzędzie do usprawiedliwiania i propagowania swoich chorób.
Chorych należy unikać. Tego uczą wszyscy mądrzy, dojrzali ludzie. Nikogo nie dziwi, że jak będzie przebywał z zakatarzonymi to sam dostanie kataru. Jak będziemy przebywać z pijakami to sami w końcu się napijemy. Jeśli będziemy przesiadywać z wiecznie podjadającymi ludźmi, sami zaczniemy podjadać.
Jednak wiele osób opisywane choroby uważa za normę i to jeszcze pozytywną! No bo jak szef jest zły/niesprawiedliwy, a robota do dupy, to przecież można i należy się użalać oraz obwiniać!
A to tak jakby twierdzić, że skoro jest zima, to należy mieć gorączkę…
Musimy wreszcie zrozumieć znaczenie aspektu emocjonalnego ludzkiego życia. Bo jest kluczowy i niezwykle ważny. Jest pniem, z którego wyrastają gałęzie wielu (większości) innych problemów, w tym także zdrowotnych.
Dlatego mówiłem, że jeśli znajdziemy jakiekolwiek usprawiedliwienie dla swojej niskiej emocjonalności – tym gorzej dla nas!
8. Kłócenie się z ekspertami.
Ostatnio widziałem filmik, w którym pewien gitarzysta tłumaczy fanom jak gra pewien utwór. Fani zarzucali mu, że nie gra go prawidłowo.
A to gitarzysta jednego z najlepszych i najbardziej sławnych zespołów w swoim stylu. Gitarzysta ten jest wybitnym ekspertem i wirtuozem, a jednak fani, którzy nie zagrali nawet jednego koncertu zarzucają mu, że gra nieprawidłowo…
Nagrał więc film, w którym spokojnie i radośnie tłumaczy dlaczego gra jak gra. Mówił spokojnie, rozsądnie, z uśmiechem i wyjaśnił – ukazał – fanom to, czego po prostu nie dostrzegali. A oni dumnie sądzili, że skoro nie widzą, nie rozumieją, no to oni mają rację, a ekspert się myli… fani nawet nie wiedzieli, że nie widzą tego, co widzi i jest oczywiste dla eksperta.
M.in. na tym polega różnica między ekspertem, a amatorem. Ekspert ma zupełnie inny punkt widzenia – szerszy, bo z wyższej perspektywy. I zazwyczaj ta perspektywa uzyskiwana jest latami doświadczenia i popełnieniem ogromnej ilości błędów. Czyli tym, czego amator nie zrobił. Zazwyczaj jeszcze nie zrobił i nigdy nie zrobi, bo zatrzymuje się na krytyce tego, kto przekroczył bariery, których on nie chce przekroczyć. Dlatego krytyka jest tak niszczycielska DLA NAS.
Postawa eksperta pozbawiona jest (powinna być) emocjonalnego zaślepienia. 
Każdy ekspert był atakowany, ośmieszany, negowany. I sobie z tym poradził. Negatywności innych nigdy się nie skończą i rozsądek podpowiada, by po prostu być na to przygotowanym.
No bo jeśli ekspert posłucha rady głupca, no to sam jest głupcem, czyż nie? Automatycznie odsuwa więc od siebie sukces, aż nie przerobi własnej lekcji.
Mi bardzo dużo uzależnionych radziło, podsuwało mnóstwo sugestii. Nie posłuchałem żadnej rady i to było bardzo mądre. No bo jeśli w kwestii zdrowia i szczęścia słuchałbym osoby chorej i nieszczęśliwej, to jakich rezultatów miałbym oczekiwać?
Kim jest ekspert?
To osoba, która ma rezultaty i/lub osoba, która może dać/pomóc osiągnąć zamierzone rezultaty innym.
Przykładowo można być ekspertem koszykarzem. Mieć rezultaty – wspaniale grać, wygrywać mecze.
A można być ekspertem trenerem koszykówki. Co ciekawe – być gorszym w samej grze od swoich podopiecznych ale wspomagać ich i umożliwiać im bycie coraz lepszymi. W tym kontekście rezultatami eksperta jest coraz lepsza gra osób, które trenuje.
Ja sam uważam, że jeśli podopieczni eksperta nie osiągną lepszych wyników od niego, to ekspert zawiódł. Nie w każdym przypadku ale w większości.
Jak rozpoznać eksperta?
Zazwyczaj po rezultatach. Tym, co sam osiągnął lub pomógł osiągnąć innym.
Choroba, o której mówię to negowanie osoby, która ma lepsze/większe/bardziej znaczące rezultaty od nas. To nie słuchanie jej, odrzucanie jej rad, wiara, że my wiemy lepiej. Skoro wiemy lepiej, to dlaczego my mamy słabsze rezultaty? Hmm?
To choroba dumy. To aspekt dumy, który nie sprzyja ani naszemu zdrowiu, ani zwykłym, przyziemnym sprawom.
Mnóstwo osób nienawidzi ekspertów i im zazdrości. To jest tak głupie, że aż szokującym jest, że ludzie tak postępują. Dlaczego ludzie tak postępują? Bo skupiają się tylko na rezultatach, które mają nie starając się zrozumieć dlaczego je mają, a oni nie. Starają się je pojąć ze swojego niedojrzałego poziomu. Mnóstwo ludzi naprawdę wierzy, że sukces to sprawa szczęścia i przypadku! Szaleństwo! Zaślepienie!
Np. ktoś nie potrafi pływać lub pływa bardzo słabo. I widzi, że na torze obok ktoś pływa fantastycznie. Profesjonalnie wskakuje do basenu, przepływa kilkadziesiąt długości nie męcząc się przy tym śmiertelnie.
Ta osoba pragnie pływać lepiej i co robi? Zaczyna zazdrościć, nienawidzić tego pływaka. Denerwuje się, użala. Nawet przez myśl jej nie przejdzie, by podejść do tego świetnego pływaka i poprosić go o radę!
Zdrowa osoba zrobiłaby to natychmiast – radośnie się przywitała, pochwaliła – czyli DAŁA coś pozytywnego od siebie jako pierwsza i następnie zapytała czy jeśli to nie problem czy mogłaby pomóc, coś skorygować. Może nawet warto byłoby jej zapłacić, by nas pouczyła!
Czy nie tak wygląda flirt? Podchodzimy z pozytywną intencją, dajemy coś pozytywnego od siebie, proponujemy dalszą część… To, można rzec, ten sam scenariusz. Ale ludzie nie chcą tego zrozumieć.
Wiele osób widząc młodego człowieka wychodzącego z drogiego, ekskluzywnego samochodu od razu zaczyna nienawidzić, zazdrościć, obwiniać i rozwijać całe dramaty jakie to życie jest niesprawiedliwe, jaki ten chłopak na pewno musi być głupi, niewdzięczny swoim nadzianym rodzicom, którzy NA PEWNO to wszystko musieli mu oczywiście dać, a on jest kretynem, który tego nie docenia.
Im też przez myśl nie przejdzie, by zapytać się tego młodego człowieka co zrobił, że już ma drogi samochód. Niespodzianka! Większość tych młodych osób osiągnęło to własnymi siłami.
Pamiętam artykuł w jednym z wrocławskich internetowych portali informacyjnych, gdy w piątkową noc rozbił się drogim samochodem 24-latek. Pod artykułem 95% komentarzy to była czysta nienawiść, zazdrość i wpisy typu “Dobrze mu tak!”, “Zasłużył!”, “Ale kretyn!”
Ten “kretyn” od 15-tego roku życia zapierdalał, ciężko pracował, kształcił się, otworzył kilka firm i w końcu odniósł sukces. Rezygnował przy tym z imprez, picia, palenia, obijania się, oglądania seriali, chodzenia do kina, randkowania. Pracował po kilkanaście godzin na dobę przez tysiące dni. W wieku 24 lat miał prosperującą firmę (piątą lub szóstą z kolei i dopiero z tą, po korekcie wszystkich błędów, nauce, doświadczeniu odniósł sukces), zarabiał duże kwoty. Cały czas dalej pracował i się rozwijał.
I również korzystał z życia, bawił się. Dopiero zaczął korzystać. Przesadził. Rozbił się samochodem. Bo większość życia nie poświęcił na bezmyślną zabawę. Więc i tu był amatorem. Ale w kontekście pracy i osiągania sukcesu był niesamowitej klasy ekspertem.
Ludzie zamiast współczuć i podziwiać tego młodego człowieka przelewali na niego wszystkie swoje nagromadzone toksyny (przypominam – ekspresja i przelewanie nas z nich nie oczyszcza, tylko je wzmacnia).
To przejaw zwykłej głupoty, szaleństwa i robienie SOBIE krzywdy “za pomocą” krzywdy innych.
Wiem to, bo ten młody chłopak był znajomym jednego z moich kumpli. Opowiedzieli mi jego historię.
Ludzie rzucili się na tą sytuację jak sępy na padlinę.
Nie musimy więc kłócić się z ekspertem, by przejawiać tę chorobę. A ten chłopak z rozbitego samochodu był ekspertem. Fantastycznym! Niesamowite co może osiągnąć za 10 czy 20 lat!
Ile osób z tysięcy zapytało się go o radę? Nikt! Czy to przejaw zdrowia i rozsądku? Nie. To przejaw upodlenia.
Nikt nie widział w nim eksperta, nikt nie widział w nim niezwykłego źródła wiedzy i doświadczenia. Każdy widział tylko własne toksyny i trucizny i wierzył, że nieszczęście drugiej osoby (która jest bogata niesprawiedliwie) jest tego usprawiedliwieniem.
Każda z tych osób powinna być hospitalizowana w zakładzie psychiatrycznym. A jednak takie postawy są uważane za normalne.
Cały czas setki milionów ludzi (i może my też) uważają, że sukces to coś, co się przydarza z dnia na dzień i zależy od szczęścia.
No nie wiem. Wszyscy, o których czytałem – setkach ludzi sukcesu – nie bimbali sobie na tropikalnych wyspach tylko ZA-PIER-DA-LA-LI. Wielu z nich latami było biednymi ale cały czas rozwijali swoje projekty, w które wierzyli całym sercem.
I nawet gdy osiągnęli sukces dalej pracowali. Większość z nich nawet jeszcze ciężej!
A co odpowiada typowy Polak co zrobiłby po zarobieniu miliona złotych? Rzuciłby pracę! Przestał robić cokolwiek!
No to ma odpowiedź dlaczego tego miliona nigdy nie zarobi.
Eksperci – miliarderzy – jeżdżą na szkolenia. Przynajmniej kilkudniowe przynajmniej kilka razy do roku! Miliarderzy się uczą i rozwijają!!! Cały czas pracują! Cały czas coś robią!
Odpowiedź na pytanie – “Po co?” zmieni bardzo dużo w naszym życiu. Ja na to pytanie nie odpowiem za nikogo. Każdy sam musi tak skorygować swoją postawę odnośnie pracy, sukcesu i zarabiania.
Jak mówiłem na początku – z chorób charakteru nikt nas nie wyleczy za nas.
NAŚLADOWANIE ekspertów jest bardzo skutecznym sposobem uzdrowienia tej choroby.
Wiele osób wykorzystuje różne sytuacje na temat Donalda Trumpa, by mu umniejszać. Robią wszystko, by nie widzieć w nim inteligentnego człowieka. Sami więc się zaślepiają.
Nikt nie każe Ci być prezydentem drogi Czytelniku/droga Czytelniczko! Ale jeśli chcesz lepiej zarabiać, posłuchaj Trumpa w kwestii prowadzenia biznesu, zarabiania i pieniędzy. Nie ma wielu większych ekspertów od niego.
A jeśli oczarujesz się tym, co powiedział on na jakiś bzdurny temat i porzucisz jego mądrość i doświadczenie w kwestii zarabiania, to po prostu głupota.
Kto każe Ci słuchać eksperta od prowadzenia biznesu w kwestiach np. relacji? Ale oznaką mądrości jest wysłuchać co ma do powiedzenia na temat biznesu.
A jednak ludzie masowo wyśmiewają Trumpa tak jak masowo nienawidzili młodego człowieka z rozbitego samochodu.
Musimy zmienić postawę odnośnie tych osób.
Bo NIGDY nie staniemy się tym, kogo sami nienawidzimy i/lub zazdrościmy!
Mówię o kwestiach pozytywności, zdrowia i sukcesu. Bo jeśli nienawidzimy naszego taty, że nas nie wychował poprawnie, to sami się tacy staniemy – sami nie “wychowamy” poprawnie ani siebie, ani swoich dzieci. Nie ma szans. Bo nienawiść nie chroni przed popełnianiem błędów. Sama w sobie jest już błędem!
Wiele osób odwiedzających ten serwis i piszących do mnie nie traktuje mnie jako eksperta. Siebie traktują jako ekspertów pomimo, że sami mi mówią, że codziennie oglądają porno, masturbują się, cierpią i jest im ciężko w życiu. A jednak mimo to polecają mi książki, dają rady, starają się mnie przekonać do swoich racji, mówią mi, że źle podchodzę do uzależnienia i więcej.
Naaaaapraaaaaawdę? :)
Często też, gdy usłyszą ode mnie coś nowego, coś z czym się nie zgadzają, po prostu przestają się odzywać. Co, zabolało? Nagle odezwała się duma i człowiek odmówił sobie zmiany perspektywy. Nie chce się rozwinąć. Wybrał własną rację, która nie dała mu nigdy nic dobrego i doprowadziła do ciężkiej choroby.
Eksperci uczą nas o RZECZYWISTOŚCI, a nie o swojej racji. Bo eksperci badają rzeczywistość i się do niej DOSTOSOWUJĄ. Są więc najbardziej trzeźwi z nas. Szukają tego co działa, a nie stosują fanatycznie to, co nie działa.
Uczą nas o rzeczywistości ze swojej perspektywy, która przynajmniej w znaczącej części sprzyja osiągnięciu sukcesu.
Jeśli tego nie zrozumiemy, będzie nam trudno.
No bo jeśli zignorujemy rzeczywistość i spróbujemy wdrapać się na 4-tysięcznik bez przygotowania, bez wiedzy czego możemy się spodziewać – bardzo możliwe, że nawet zginiemy.
Ekspert to wszystko wie. Wie jakie są realia wspinaczki na taką wysokość. Był tam, sam przeżył i poprowadził innych, którzy również to przeżyli.
Czy on to sobie wymyślił? Czy jego wiedza to tylko próba wyłudzenia naszych pieniędzy? Nie. Skorzystanie z niej to oznaka mądrości, bo innym sposobem na zdobycie tego jest próba wejścia samemu. To naturalnie może się nam udać ale szansa, że unikniemy zagrożeń, że nie popełnimy błędów, że właściwie zareagujemy na popełnione błędy (w tym na te, których nie sposób było przewidzieć) jest niewielka.
Eksperci uczą nas jak znaleźć się po właściwej stronie tego jak “rzeczy działają” na tej planecie.
Pamiętajmy – to my tu jesteśmy gośćmy. To, że jacyś idioci powiedzieli, że rządzimy tą planetą nie oznacza nagle, że przestają nas dotyczyć działające tu prawa i zasady. Możesz sobie czuć się dumnym i lepszym jak bardzo tylko chcesz ale jak podrzucisz nad głową filiżankę z kawą, to za chwilę kawa wraz z filiżanką wylądują Ci na głowie. Nie pomoże garnitur za 10 000 zł, nie pomoże 100 000 000 zł w banku, nie pomoże super duma, nie pomogą setki znajomych, nie pomoże niesamowita wiedza z wielu innych dziedzin. Zadziała na Ciebie takie samo prawo jak zadziała na każdego żebraka. Prawo grawitacji.
Jesteśmy uczeni tego prawa już bardzo wcześnie w naszym życiu.
I pewnym momencie przestajemy się uczyć, bo uwierzyliśmy, że poznaliśmy już wystarczającą wiedzę, by zdrowo i mądrze żyć.
No to niech mi ktoś odpowie czego uczą się cały czas miliarderzy? Czytają poezję na tych wykładach i warsztatach?
Kiedy i z jakich powodów przestaliśmy się kształcić i rozwijać? Kto nam powiedział, że już można? Dlaczego posłuchaliśmy?
Kiedy wybraliśmy taką karygodną postawę odnośnie nauki i własnego rozwoju?
Kiedy zaczęliśmy poddawać krytyce to czego zostaliśmy nauczeni od nie-ekspertów? Kiedy zaczęliśmy wymyślać racjonalizacje dla naszego bagażu wiedzy, którą otrzymaliśmy od ludzi, którzy w żadnym sensie ekspertami nie byli i nie są i nigdy nie będą?
Dlaczego uważamy, że kierując się wiedzą ludzi amatorów, dyletantów, laików, ignorantów, chorych, ludzi pysznych i zarozumiałych zajdziemy dalej i/lub w lepsze miejsce, niż zaszli oni? Dlaczego sądzimy, że z tym samym ciężkich bagażem dojdziemy dalej? Bo włożymy w to większy wysiłek?
Eksperci uczą nas, że na tej planecie doświadczymy to co sami zainwestujemy. Nie tylko to ale więcej tego!
Jeśli więc doświadczamy negatywności (i coraz więcej), to znaczy, że już inwestujemy coś negatywnego! Kiedy więc to rozpoznamy i skorygujemy?
Bo słuchamy “ekspertów”, którzy mówią nas, że zmaganie oraz cierpienie są nieuniknione, są naszym smutnym losem i musimy się z tym nauczyć się żyć? Przecierpieć swoje JAK ONI?
Dlaczego zamiast tego kłócimy się z tymi, którzy twierdzą inaczej i żyją inaczej – lepiej – zdrowo, szczęśliwie, radośnie, majętnie? Dlaczego tego po prostu nie zmienimy, nie spróbujemy żyć inaczej przez jakiś czas, np. kilka miesięcy?
Nie mówię tylko, by robić coś innego ale też inaczej i z inną intencją. Tego konkretnie nauczą nas eksperci. Warto więc zacząć ich szukać i PRZETESTOWAĆ to, czego uczą. Bo sama wiedza to za mało. Wiedza jeszcze z nikogo nie uczyniła eksperta. Tylko doświadczenie.
Ile osób wierzy w przekonanie, że czas to pieniądz? To bardzo mądra rada! Ale ile osób ją zrozumiało i przełożyło tę mądrość do swojego życia?
Kto ogląda telewizję? Ile czasu dziennie? I co – cieszymy się, że telewizja jest darmowa? Na pewno jest?
No to policzmy ile zarabiamy na godzinę, pomnóżmy to przez ile godzin dziennie oglądamy TV i zobaczmy czy telewizja na pewno jest darmowa? W międzyczasie jesteśmy programowani mnóstwem negatywnych programów i przekazów podprogowych. I co? Dalej wierzysz, że telewizja jest darmowa?
– “No ale to MÓJ wolny czas i po pracy mogę robić to, co MI SIĘ PODOBA!” – Mówi biedny człowiek.
No to nie dziw się, że żyjesz z taką, a nie inną jakością.
Słyszę cały czas – “Czas to pieniądz”, “Najważniejsze jest zdrowie” i mnóstwo innych powiedzonek i to od osób, które marnują swój czas, zarabiają grosze (lub nic nie zarabiają), a to, co zarabiają przeznaczają na bzdury. Słyszę te rady od ludzi chorych i nieszczęśliwych, którzy zaniedbują swoje zdrowie, życie, samych siebie… A ludzi mądrych nie słuchają, tylko im zazdroszczą i/lub nienawidzą.
Co jest!?
Zastanówmy się – dlaczego wierzymy, że coś tak małego, że można to tylko zobaczyć pod mikroskopem może “położyć” wielkiego człowieka? Bo bakterie i wirusy potrzebują odpowiednich WARUNKÓW do rozwoju. A kto im te warunki zapewnia? My. Więc choroby to nie wina ani bakterii, ani wirusów, tylko tego, co sami utrzymujemy w sobie.
W tym dosłownie. Okazuje się, że kompletne porzucenie słodyczy – wszelkiej maści cukrów prostych powoduje zanim lub drastyczną poprawę w przypadku 70% chorób i dolegliwości. Kto jest gotów to przetestować choć przez 3 miesiące? Zero ryzyka, a jeszcze zaoszczędzimy na słodyczach i bardzo możliwe, że nasze zdrowie poprawi się diametralnie. Nawet nic nie musimy robić! Mamy wręcz przestać coś robić – przestać jeść słodycze. Zero wysiłku, zero ryzyka, zero kosztów i potencjalnie ogromne korzyści.
To ciekawe, że kupujemy słodycze naszym dzieciom np. w formie nagród. Czyli dajemy im coś, co stwarza w ich organizmach perfekcyjne warunki do rozwoju ogromnej ilości chorób (w tym najcięższych), uzależnia (z siłą heroiny) i poważnie niszczy zęby.  A szkody, które wyrządza cukier są jeszcze dużo poważniejsze na innych poziomach. Nagradzamy je w ten sposób! Pewnie też sami sobie to robimy. Dajemy im/sobie truciznę i tylko dlatego, bo jest smaczna! I nazywana “słodyczami”…
Ile takimi “smacznymi truciznami” częstujemy się każdego dnia? Jedną z nich jest porno.
No ale przecież “zdrowie jest najważniejsze”…
Jeśli więc z tak oczywistej trucizny jak cukry i porno nie chcemy zrezygnować i nawet tego nie zauważamy, to jak liczymy, że poradzimy sobie z setkami bardziej wyrafinowanych trucizn?
To ważne, bo zdrowie, spokój, radość, szczęście i sukces są naturalnymi stanami człowieka. To oznaki normalności.
A o zdrowie się nie walczy, tylko oczyszcza z tego, co je ograniczyło.
9. Narzekanie. Użalanie się. Obwinianie.
Tak jak martwienie się – narzekanie, użalanie, obwinianie (kogoś/się) to proces bezosobowy, ciągły i nieskończony. Jego źródłem jest to, co utrzymujemy w sobie. Głównie stłumiona emocja poczucia winy.
Dla większości ludzi jednak narzekanie, użalanie i obwinianie (się) stało się ich sposobem bycia. Bo ich umysły cały czas roztaczają dramaty i osoby są tym tak dumnie oczarowane, że przez nawet ułamek sekundy nie zorientują się, że sami siebie robią w jajo.
Te mentalne procesy to informacje dla nas, że nosimy w sobie trucizny, z których powinniśmy się oczyścić. A nie rzetelne opisy rzeczywistości, innych ludzi, wydarzeń, etc.
Słuchanie się myśli tych jakości to jak słuchanie bełkoczącego pijaka, który obiecuje nam różne rzeczy i że dotrzyma słowa.
Umysł będzie narzekał, użalał się i obwiniał dotąd, dopóki będziemy nosili w sobie te jakości – żal, winę, gniew, dumę, opór.
Ludzie oczywiście nie zajmują się przyczyną – bo raz, że nie wiedzą jaka jest przyczyna i że w ogóle jest. Dwa – z narzekania, użalania i obwiniania czerpią dla siebie korzyści. Lubią to!
No bo jeśli możemy kogoś obwinić, to zawsze możemy usprawiedliwić wszystko! Jeśli możemy ponarzekać i poużalać się, to przecież mamy zajęcie i nie musimy już robić nic innego.
Większość ludzi też kompletnie nie dostrzega, że myśli (te) ani nie mają żadnego znaczenia i wartości, ani że nie są bolesne. To nie myśli bolą, tylko utrzymywanie w sobie bardzo niskich jakości energetycznych/emocjonalnych.
Spróbuj wstrzymywać mocz lub kał przez kilka godzin, gdy organizm da znać, że pora je usunąć i zobacz jak się poczujesz. A teraz wyobraź sobie, że jest to energia zalegająca w różnych częściach Twojego ciała od lat.
Umysł poprzez te jakości myśli informuje nas o tym, co w nas zalega – to cała rola tych myśli. Nie ważne o czym myślimy – o śmierci bliskiej nam osoby, o tym, że molestował nas ktoś ileś lat temu, etc. Umysł na bazie stłumionych ładunków emocjonalnych będzie produkował tysiące, dziesiątki tysięcy myśli. To się nigdy nie skończy, dopóki będą w nas zalegać emocje.
A gdy zalegają, szczególnie duże ilości, sytuacje emocjonalne będą się powtarzać dopóty, dopóki będziemy je w sobie nosić.
Musimy wreszcie sobie zdać z tego sprawę – jesteśmy połączeni ze światem i z innymi ludźmi. I świat/inni ludzie doskonale wyczuwają na poziomie podświadomym, co w sobie nosimy.
W buddyzmie mówi się, że jak ściśniemy pomarańczę to oczywiście da sok pomarańczowy. Bo taki sok był w niej.
Więc jak świat ściśnie nas, to z nas również wyjdzie to, co już w nas było. Nasze trucizny, nagromadzone toksyny i negatywne przekonania.
Ja przez ponad 30 lat sądziłem, że jestem odseparowany od świata, od kobiet, gorszy, etc. Aż nie miałem wyjścia, tylko znaleźć rozwiązanie na moje ciągłe cierpienie. W końcu to wszystko czym się dzielę stało się dla mnie jasne. Świat mi pomagał, a nie sprowadzał na mnie cierpienie.
Dostrzegłem, że to nie sytuacje, których doświadczałem były bolesne, tylko moja postawa odnośnie ich i tego, co ze mnie wyciągały.
Od tego nie ma wyjątków na tej planecie.
Bo gdyby źródłem bólu był świat zewnętrzny, to w tej samej sytuacji wszyscy by go odczuwali. A przecież tak nie jest.
“Co” nas boli? Jakie sytuacje? Czy innych ludzi też je bolą? Np. naszych znajomych? Nie? To znaczy, że w tych sytuacjach nie jest zawarty ból. Źródłem bólu musi więc być coś innego. Nasza postawa.
Jako, że każdy ma inną postawę odnośnie sytuacji, każdy czuje coś innego.
Bo emocje to INFORMACJE zwrotne odczuwane w ciele.
Dopóki więc będziemy kogoś winić, zawsze będziemy czuć winę, żal, gniew, opór, ból, dumę. I to od nas zależy czy zmienimy nasze postrzeganie i oczyścimy się, czy nie.
Wybaczenie nie polega na “puszczaniu płazem” winowajców. Tylko na uzdrowieniu siebie. To od nas zależy czy i ile będziemy cierpieć. A nie od tego, kto nam coś zrobił i co nam ktoś zrobił.
Na tej planecie nikt nie uniknie odpowiedzialności. Nikt. Oczywiście nie da się tego udowodnić.
Ale jeśli chcesz przestać cierpieć, to puść się winy. Przestań obwiniać kogokolwiek. Zacznij szukać innych rozwiązań.
Bo utrzymywanie w sobie winy będzie sprowadzać do Twojego życia powtarzające się sytuacje, które tą winę będą z Ciebie wyciskać jak sok pomarańczowy z pomarańczy. Dlatego będziesz doświadczać sytuacji, w których zawsze będzie można kogoś za coś obwinić.
Człowiek nieświadomy i niedojrzały uzna je za potwierdzenie swoich negatywnych postaw i opinii na temat rzeczywistości.
Człowiek dojrzały zobaczy w tym odbicie swojego wnętrza i okazję do oczyszczenia.
Głupiec usprawiedliwi to czuje, człowiek mądry się z tego oczyści.
Głupiec uzna więc, że “pornografia wypełnia mu pustkę, którą czuje”. Człowiek mądry zacznie się oczyszczać z tego uczucia (oporu i podświadomych wstydu, winy, żalu, etc.). Głupiec zacznie więc postępować jak człowiek chorobliwie otyły – brać ze świata zewnętrznego sądząc, że to pomoże…
Głupiec obwini kogoś (siebie), człowiek mądry weźmie odpowiedzialność za to, co czuje i puści się winy.
Głupiec będzie zazdrosny, przywiązany, wiecznie przeczuwający najgorsze. Mądry będzie spokojny, kochający i będzie żył mądrze, odpowiedzialnie, świadomie.
Głupiec zajmie się światem zewnętrznym. Człowiek mądry zajmie się sobą.

 

10. Zajmowanie się światem zewnętrznym zamiast sobą.
Dobrze to zrozummy – nie mówię o zaniedbywaniu swojego życia, nie sprzątania pokoju, zaniedbywania bliskich nam osób, relacji, rzuceniu pracy.
Dopóki nie wykonasz PRZEPOTĘŻNEJ wewnętrznej pracy i porzucisz wszystkie przywiązania do świata (co prawie na pewno nie wydarzy się w tym życiu), poziom fizyczny – czyli zwykłe, codzienne życie powinno stanowić dla Ciebie klucz do Twojego zdrowia i korekty postępowania, bowiem stanowi odbicie Twojego wnętrza. Nie jest to obiektywna rzeczywistość, tylko przedruk TWOJEGO wnętrza, z którym powinieneś się uczciwie i odważnie zapoznawać i właściwie postępować.
Mówię więc o ODPOWIEDNIM PODEJŚCIU do różnych sytuacji, w których WEWNĘTRZNE korekty są niezbędne, bo jeszcze ich dotyczą stany emocjonalne i napięcia psychiczne. W temacie emocji i oporu KAŻDA sytuacja przynajmniej w poważnej części dotyczy naszego wnętrza.
Jeśli więc w obliczu jakiejś sytuacji czujesz emocje, opór czy ból, to nie ta sytuacja jest tego źródłem, tylko Twoje dotychczasowe podejście do sytuacji tego typu oraz ładunki emocjonalne, które zostały wygenerowane i/lub ujawnione z podświadomości.
Bo gdybyś miał/a się zastanowić – czy jest możliwość, byś w tych sytuacjach pozostał/a spokojny? Albo inaczej – czy są ludzie, którzy w sytuacjach tego typu są spokojni, opanowani, a nawet radośni?
Prawie na pewno są.
Tym samym masz dowód, że nie w sytuacjach tych leży problem.
Sytuacje wyciągają z nas to, co już w nas zalega. Boli opór – już stłumiony lub stawiony sytuacji/temu, co czujemy. Napięcia też ujawniają się wraz z emocjonalnością. Napięcia, opór, ból już w nas są/były. Napierają na naszą psychikę i ciało od wewnątrz, byśmy umożliwili im wydostanie się. Nie powodują tego sytuacje zewnętrzne. Nigdy tak nie było.
Dlatego zajmowanie się tymi sytuacjami na obecnym, zazwyczaj bardzo niskim poziomie emocjonalnym i oporu psychicznego, automatycznie skutkować będzie zmaganiem, może nawet cierpieniem, trudnościami w rozwiązaniu i ogromnym prawdopodobieństwem porażki, frustracji i dalszego usprawiedliwiania swojego niskiego stanu. Często też “wkopiemy się” jeszcze bardziej.
Widać to w przypadku zakładników terrorystów czy włamywaczy. Terrorysta/włamywacz zastrzeli tego, kto stawi mu opór, kto się z nim nie zgodzi. Jeśli pozwolimy tej sytuacji się rozegrać, nasza szansa przeżycia wzrasta niebotycznie. Giną dumni, uparci i głupi. Dla których ich portfel czy telewizor jest ważniejszy od życia. Pamiętajmy, że jeśli ktoś tak do siebie podchodził, to nie powinno nas dziwić, że w ogóle znalazł się w takiej sytuacji.
Zaś niskiego stanu nie zmienisz wysiłkiem, ani zmaganiem. Samochód nie ruszy szybciej tylko dlatego, bo coraz silniej dociskasz pedał gazu. Konieczna jest zmiana biegu i zwolnienie hamulca. Tego ludzie nie robią. Tylko walczą.
Zamiast tego zmagają się z samochodem, nienawidzą go, obwiniają, użalają się.
Zapytajmy się samych siebie – kiedy ostatni raz pozwoliliśmy sobie pozostać choć przez 5 minut w kompletnej ciszy, bez żadnych zobowiązań, pracy, oczekiwań, wymagań? Kiedy po prostu byliśmy w spokoju bez żadnych myśli o czymkolwiek i było to ok?
To stan zdrowia. Tak wygląda zdrowie.
I dopiero z tego stanu możliwe jest skuteczne, często szybkie i bezbolesne rozwiązanie spraw i problemów w naszym życiu.
Picie, palenie, oglądanie telewizji, kabaretów, czytanie, “relaksowanie się” robiąc coś to nie powrót do stanu spokoju, tylko ucieczka od swojego wnętrza. To dalsze niezdrowe postępowanie, bo unikamy prawdziwej przyczyny wszelkich problemów i bólu.
Większość ludzi wyszukuje w świecie tego, czego nie chce, czego nie lubi, czego nie akceptuje, czego się boi i opiera się temu w sobie, utrzymuje nienawiść, strach, niechęć. Jeśli może to stara się zmienić, kontrolować, pokonać, a jeśli nie może, to się użala, narzeka, nienawidzi.
Natomiast wielka mądrość brzmi – “W naszym życiu możemy mieć więcej jeśli to my się zmienimy”. Warto to zdanie rozpatrzeć również z tej strony –
“DOPÓKI MY SIĘ NIE ZMIENIMY, nie będziemy mieli więcej”.
Zauważył to Einstein – nie rozwiążemy problemu, dopóki to MY nie wzrośniemy ponad ten problem (emocjonalnie, psychicznie, energetycznie).
Dawanie “upustu” emocjom, “wypełnianie pustki”, “odreagowywanie”, “rozładowanie” nic nie daje i NIGDY nie dawało. Tylko dalej zasilało to, co stanowiło podstawię blokad i utrudnień.
Szukanie rozwiązań w myślach sądząc, że to my myślimy jest również zwodnicze. Bo żadna myśl nie jest konstruktywna, ani nie przyniesie niczego pozytywnego, jeśli jej podłożem nie będzie głęboki spokój. Tylko w stanie prawdziwego spokoju możliwe jest konstruktywne, bo świadome, korzystanie z umysłu.
Próbując wymyślić rozwiązanie w stanie emocjonalnym i robiąc to, co podpowie nam wtedy umysł spowoduje jeszcze głębsze zakopanie się w problemie. Ugrzęźnięcie w nim.
Napisano to nawet w Biblii – “bogaci będą jeszcze bogatsi, a biedni jeszcze biedniejsi”. Bo obie “grupy” ludzi robią dalej to samo. Jedni robią to, co działa, a drudzy robią to, co nie działa.
Oczywiście tym drugim nikt nie broni się zmienić. Ale to od nich zależy czy się zmienią.
Czy to niesprawiedliwe? Nie! To perfekcyjna sprawiedliwość! No bo kto broni Ci się zmienić?
I dlatego program świadomości ofiary jest tak niebezpieczny. Bo ofiara m.in. wierzy, że taka jest, że taka się urodziła, że wszystko musi i nic nie może wybrać. A to tylko i wyłącznie program, który ofiara sama nieświadomie utrzymuje.
Z tego też powodu tak istotnym jest, by stać na straży swojego umysłu.
Czyli pilnujmy czym go karmimy! Bo to czym go nakarmimy to wyprodukuje i to zobaczymy w swoim życiu, tego doświadczymy, na to się zdecydujemy, bo tylko to poznaliśmy!
A dlaczego tylko to znamy? Bo tylko tym się karmimy!
Dlatego np. internet czy biblioteki to takie wspaniałe pomysły i/lub wynalazki. Dzięki nim sami możemy poszukać tego, co nas interesuje. My jesteśmy za to odpowiedzialni i nikt nie może nam narzucić, czego będziemy szukać.
A jeśli już mamy problemy, to jednak warto poszukać nowych źródeł wiedzy i ją przetestować w swoim życiu. Bo jeśli dalej będziesz robił/a to samo, to będziesz coraz biedniejszy/a.
W następnej, ostatniej części tej serii jeszcze opis 2 chorób i podsumowanie.

Podziel się tym artykułem!

Napisz komentarz!

Zasubskrybuj
Powiadom mnie o
guest
6 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Lucyna

Po przeczytaniu artykułu przypomniał mi się cytat Buddy: “Głupiec, który wie, że jest głupi, przynajmniej w tym jest rozumny. Głupiec, który siebie uważa za mędrca – ten to dopiero jest głupi.”
Zgodzisz się ze mną Piotrze że cały czas zdecydowana większość ludzi jest jeszcze na poziomie przedszkola o ile nie niżej ;) A ta nienawiść i zazdrość zajadła na tego młodego człowieka który odniósł sukces lecz zginął w wypadku samochodowym jest niezwykle powszechna. Ci ludzie cierpią z tego powodu że ktoś dużo więcej od nich osiągnął i tym przelewaniem toksyn chcą sobie usprawiedliwić co czują. Sami by chcieli odnieść sukces, być sławni. Ale wolą tracić czas na głupie rozrywki które nic nie wnoszą i obgadywaniem innych ;) Znam takich ludzi i z łatwością można ich znaleźć np. w komentarzach na Youtube albo w serwisach informacyjnych (tak jak w przykładzie z tym wypadkiem). Piotrze, dlaczego jednak ludziom którzy żyją pozytywnie są pracowici, przedsiębiorczy, inteligentni, dojrzali i służą innym zdarzają się negatywne lub tragiczne wydarzenia np. wypadki ze skutkiem śmiertelnym? Negatywni na pewno sami na siebie to ściągają ale pozytywnie przecież nie.

Lucyna

Piotrze jeszcze jeśli chodzi o bajki i dzieci. Ostatnio byłam w domu znajomej rodziny aby przez jakiś czas zająć się ich dziećmi. Gdy zobaczyłam jakie one “bajkę” oglądają to niemogłam uwierzyć że to coś nazywa się bajką i jest to dla dzieci przecież to nawet dorosłego twardego faceta może zszokować… Przecież to są piekielne wytwory upośledzonego umysłu jakiegoś wielkiego psychopaty sadysty przeniesione w formie bajki. Nazywa się to cynicznie happy tree friends. Nie radzę naprawdę zaglądać. Przecież dzieci są jak gąbka i chłoną wszystko. Co się może stać z dzieciakami oglądającymi najbrutalniejsze rzeczy które w niej przytrafiają się zwierzętą. Jeszcze ta bajka chce pokazać że to niby śmieszne te masakry na najbardziej wymyślne sposoby. Co z ludźmi? Dlaczego nikt tego nie zakaze, nie usunie? A ludzie się gorszą gdy pokazywana jest piękne nagie ciało kobiece, piersi lub namiętny pocałunek a najbardziej możliwie chore wymysły jakiś psychopatycznych morderców są pokazywane dziecią w telewizji! Byłam taka zbulwersowana Piotrze! Pouczyłam tych rodziców aby uważali czym dzieci się programowane.Brak słów mi Piotrku, brak słów że ludzie coś takiego potrafią wymyślić i pokazywać dziecią.Mordercze sposoby rodem z inkwizycji.

Lucyna

To tylko mój gniew i jego projekcja. Jak słusznie zauważyłeś mam kłopoty z tą emocją ale uwolniłam go mój Drogi ;) A skoro mowa o inkwizycji to dlaczego wojny religijne były zawsze najbardziej krwawe a katolicka inkwizycja najbardziej brutalną i okrutną instytucją na tej planecie.Czy znasz jakie przeogromne katusze oni wyczyniali? Jakie ich chore umysły wymyśliły sposoby tortur? Co trzeba mieć w głowie aby takie coś wymyślić? Ciarki przechodzą po ciele.Człowiek nie wierzy że człowiek człowiekowi może zrobić takie rzeczy jeszcze w imię Boga, dla Boga. Naprawdę nie chciałam by żyć w średniowieczach jako jedna z ogromu tych dziewczyn, mężczyzn lub dzieci którzy wpadli w ich łapy. Słyszałam opisy że podczas wojen między katolikami a reformacją (100 letnią) katolicy byli o tysiąc gorsi niż barbarzyńcy czy dzikie plemiona czyli ludzie niżej rozwinięci kulturalnie. A gdy krzyżowcy wkroczyli do ziemi świętej to dokonali takiej rzezi mieszkańców że cale ulice spłynęły krwią. Dlaczego to w “imię Boga” wyzwalało w ludziach taki ogromny pociąg do czynienia największych okropieństw. Czemu z tych katolików takie największe bestie zawsze były? Jakaś taka chora nienawiść do płci żeńskiej a zatem do seksualności w nich jest od zawsze.Nawet dziś po tylu latach od średniowiecza. A tak w ogóle gdzie w Biblii jest napisane zabijajcie w moje imię pójdziecie za to do nieba. Jest wyraźnie napisane: NIE ZABIJAJ. A oni wielcy znawcy Pisma Świętego robią wszystko na odwrót.To samo z innymi grzechami. Zawsze trudno mi to zrozumieć inne religie nie mają tyle za skórą.Buddyzm to z pewnością jest pełen pokoju,harmonii i miłości nie wkradły się tam zniekształcenia lucyferyczne jak do katolicyzmu.

Podobne Wpisy:
100 Dróg do Sukcesu (19-21)

100 Dróg do Sukcesu (19-21)

Witam Cię serdecznie! Sukcesywnie kontynuujemy serię dotyczącą sukcesu! :) Link do artykułu wprowadzającego znajdziesz poniżej! ► Seria „100 Dróg” – Wprowadzenie. Części 1-5 tej serii znajdziesz klikając na poniższe linki: ► 100 Dróg do Sukcesu (1-6) – Wewnętrzne vs zewnętrzne, Osobiste, duchowe, w świecie, Przeczytaj książki, Sukces jako zwyciężanie, Sukces jako osiąganie celów, Sukces jako… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 4
Cnoty (Część 8) – Niezawodność/bycie słownym, Budzący respekt, Miły, Cierpliwy

Cnoty (Część 8) – Niezawodność/bycie słownym, Budzący respekt, Miły, Cierpliwy

Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy temat cnót charakteru! Części 1-7 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► Cnoty (Część 1) – Wstęp i szczerość. ► Cnoty (Część 2) – Ciężka praca, Odwaga. ► Cnoty (Część 3) – Moralność, Ciepło, Pracowitość/Pilność, Niefrasobliwość. ► Cnoty (Część 4) – Wytrwałość, Dobry/uprzejmy, Bycie pomocnym, Pozytywny. ► Cnoty (Część 5) – Rozważność,… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 0
Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 6) – Zawiść, Próżność, Duma, Żądze

Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 6) – Zawiść, Próżność, Duma, Żądze

Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy temat stanięcia w obliczu faktu o własnym uzależnieniu. Części 1-5 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 1) – Wstęp ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 2) – Lista nr 1 ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 3) – Nienawiść, złość, chęć zemsty, wina ► Jestem uzależniony/a.… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 0

WOLNOŚĆ OD PORNO