Witam Cię serdecznie! Dziś kontynuujemy temat świadomości Dumy. Części 1-2 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► O Emocjach – Duma (Część 1). ► O Emocjach – Duma (Część 2). Zainspirowany komentarzem do poprzedniej części tej serii (za co bardzo dziękuję!), napiszę dzisiaj na podstawie Mistrzostw Świata w piłce nożnej o dynamice dumy oraz niższych od… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy bardzo istotny temat świadomości, kontekstu i subiektywności. Części 1-3 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 1) ► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 2) ► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 3) Nie ma nawet jednego stwierdzenia, które można uznać za prawdę bez ujęcia go w pewnym kontekście. … Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy drugą z trzech serii dotyczących dróg do pokoju, szczęścia i sukcesu! Zajmiemy się szczęściem. Link do artykułu wprowadzającego znajdziesz poniżej! ► Seria „100 Dróg” – Wprowadzenie. Części 1-3 znajdziesz klikając na poniższe linki: ► 100 Dróg do Szczęścia (1-6) – Źródło jest w Tobie, nie poza Tobą, Chciej tego, co masz,… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Wracamy do emocji strachu. Części 1-2 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► O Emocjach – Strach (Część 2) ► O Emocjach – Strach (Część 1) Wszyscy znamy strach. Ale jak świadomi go jesteśmy? Zacznijmy się obserwować, gdy czujemy strach. Co wtedy robimy? Co podpowiada nam umysł? Jakich działań się podejmujemy, a jakich… Przeczytaj
Wpis!
Czuje, że Twoje teksty są wysoko skalibrowane, rezonują ze mną. Dobrze poczuć tą samą energię, którą czułem czytając moduły zawarte w kursie.
Dzięki za artykuł!
PS: Chętnie bym udostępniał, gdyby nazwa strony była inna. (Ok, tu pewnie jakieś niskie emocje i przekonania we mnie)
Hej Marcinie!
Dzięki za komentarz!
Czuje, że Twoje teksty są wysoko skalibrowane, rezonują ze mną.
Dostrzegłeś coś bardzo ważnego – to, co z Tobą rezonuje zależy od Twojego poziomu świadomości, intencji, tego co czujesz.
Tym samym równie dobrze może z człowiekiem rezonować to, co negatywne, osłabiające (ale wzmacniające na niższym poziomie jak np. muzyka heavymetalowa).
Łatwo to zauważyć, że jednego dnia może z Tobą rezonować muzyka klasyczna, a drugiego dnia nie możesz jej znieść.
Albo jednego dnia możesz z kimś spokojnie rozmawiać, nawet chcesz się spotkać, a innego za nic na świecie nie chcesz się z nią spotkać.
Sam znam osoby, które spokojna i pozytywna muzyka jak np. grupy All India Radio osłabia – stają się senni. A jak włączą heavy metal, to nagle odżywają.
I co robią – oceniają muzykę AIR, że jest monotonna, nieciekawa.
A ja doskonale się przy niej czuję, lepiej pracuję, etc. Czy to kwestia gustu? Absolutnie nie.
To niezwykle istotne, by to obserwować i swój kierunek ustalać z poziomu zdrowego rozsądku.
Bo jeśli rezonuje z Tobą np. krwawy, brutalny serial, to masz problem i to potencjalnie niemały.
To, że coś z nami rezonuje wcale nie musi oznaczać, że jest to dobre.
Już bardzo często tak jest, że aby zmienić coś w życiu, szczególnie coś ważnego lub coś znacząco zmienić, trzeba się zmierzyć z masą nieuświadomionego oporu, lęku, często też wstydu, winy.
A nawet zrobić coś, co postrzegamy jako niedobre czy złe. Zauważ, że mało jest naprawdę dobrych leków, które są słodkie. Dobre leki pozbawione są cukru, bo cukier bardzo szkodzi.
Dobre leki, witaminy, suplementy zazwyczaj są gorzkie lub nie mają smaku.
A jednak – możemy ignorować smak i wsuwać je chętnie, bo patrzymy ponad te płytkie doświadczenia.
I oczyszczenie z tego poprzez intencję, akceptacje, wzięcie odpowiedzialności oraz decyzję zmieni nasz, można rzec “wewnętrzny ładunek” i to, co z nami nie rezonowało – zacznie.
Np. coś uważaliśmy za niemożliwe, a nagle dostrzeżemy że jest to możliwe. Dostrzeżemy, że my tego nie chcieliśmy z jakichś powodów, a to nie miało z tym nic wspólnego – bo to nie było żadne. Myliliśmy własną percepcję z rzeczywistością. Zaczniemy dostrzegać, że nie jest to ani niemożliwe, a nawet bardzo możliwe i zainteresuje nas to, zaczniemy chcieć tego doświadczyć i ruszymy w tym kierunku. Bo to my się zmieniamy, nie to.
Ale jeśli naszą percepcję oprzemy wyłącznie o uczucia – stan wewnętrzny – no to pozostaniemy w tym samym punkcie lub spadniemy jeszcze niżej, jeśli nasz kierunek był negatywny (negatywny nie znaczy zły).
Dobrze poczuć tą samą energię, którą czułem czytając moduły zawarte w kursie.
Bardzo mi miło!
Niemniej to bardzo znaczący temat, jaki poruszyłeś. Niejedna osoba komentowała, że moje artykuły są wręcz negatywne. Jeden ostatnio mi nawet zarzucił, że prowadzę kult…
Oczywiście osoby te również swoją percepcję opierają o swoje uczucia. W ogóle nie są świadome, w tym tego, że odpycha je od tego, co pozytywne, co dotyczy prawdy.
A że źle się z czymś czują, to oczywiście sądzą, że problem jest w tym, z czym się źle czują, a nie z nimi. A potem włączają sobie porno, w myślach cały czas atakują innych, etc. To dla nich jest dobre. Bieguny są odwrócone.
Raz nawet współpracowałem z księdzem uzależnionym od pornografii, który bardzo enigmatycznie wspomniał, że “ogląda porno z coraz młodszymi aktorkami”. Nie chciał tego tematu rozwinąć.
Po kilku raportach, w których ukazywałem mu z czym naprawdę jest problem i jak to zmienić, powiedział, że będzie pracował sam i że nie będzie mi przysyłał Raportów.
On również opierał się prawdzie i wybierał inny kierunek. Choć nawet jego profesja przecież sugeruje, że powinien służyć Bogu, czyli nieograniczonemu kontekstowi (Prawdzie) i miłości.
Naprawdę musimy uważać do czego “nas ciągnie”. Bo przecież na poziomie logicznym każdy wie, że np. podjadanie nie jest zdrowe, że palenie papierosów nie jest dobre i masa innych rzeczy.
A każdy kto to wybiera, wybiera to, bo “chce tego”, bo “czuje” się odnośnie tego ok. I na podstawie swoich uczuć uważa to za dobre.
Każdemu staram się przekazać prawdę, że to co czujemy nie ma w ogóle odniesienia do rzeczywistości. To tylko i aż informacja o naszej percepcji.
Dlatego niezależnie jak sobie będzie ktoś patrzył np. na porno, to po jego obejrzeniu doświadczy negatywnych konsekwencji. Tak jak nie ma możliwości uniknięcia konsekwencji wypicia alkoholu niezależnie jak go postrzegamy.
Uzależnienie od alkoholu kalibruje się na 90. Zaś sama pornografia (nie uzależnienie od niej) na 100. Uzależnienie od narkotyków na 95.
Więc miliony, jeśli nie setki milionów ludzi “ciągnie” to czegoś, co kalibruje się na ten sam poziom co np. ludzie bezdomni, zaprzeczanie wierze, islamskie mordy rytualne, wpływ Hitlera na społeczeństwo przed II Wojną Światową, Józef Stalin.
Poziom 99-100 to przełom świadomości żalu i strachu. Pornografia (100) jest na takim samym poziomie jak anarchizm.
Co ciekawe – homo erectus kalibruje się na poziom 80, więc bardzo blisko problemu uzależnienia. Homo erectus żył ok. 2 miliony lat temu. Co pokazuje w jakim kierunku ewolucyjnym zmierzają osoby uzależnione.
I przecież praktycznie wybierają to, co nie służy życiu oraz opierają się temu, co życie wspiera. Nie wybierają np. zdrowego odżywania się, tylko obżeranie, słodycze, kawy, słodkie napoje, papierosy, etc. Zazwyczaj zaniedbują ciało, a nawet jak ćwiczą, to nie mają rezultatów. I masa przenajróżniejszych negatywnych postaw.
Jeszcze dla porównania – rasizm kalibruje się wyżej, niż uzależnienia, bo na poziom 110.
Zaś koncept wilka w owczym przebraniu na poziom 120. Pornografia jest na poziomie 100, czyli jest to kolosalnie gorsze, niż nawet wilk w owczym przebraniu.
A przecież ludzie porno postrzegają jako coś normalnego, naturalnego, nawet pozytywnego. A że ich odstresowuje, a że pozwala zapomnieć o rzeczywistości, itd.
Włosy stają dęba, gdy człowiek sobie uświadomi jakie są fakty i w jakim kierunku brną miliony ludzi na całym świecie.
Pamiętajmy, że nikt nie dąży do tego, co dobre. Każdy dąży do tego, co sam uznał za dobre dla siebie!
A to tytaniczna różnica.
Bo to z czego też większość ludzi nie zdaje sobie sprawy to fakt, że wszystkiemu to my nadajemy sens i znaczenie. Ich nie ma w świecie.
W zależności od tego jaki sens i znaczenie nadaliśmy temu, czujemy się do tego odpowiednio.
Ludzie boją się i opierają odpowiedzialności! To niemal tak jakby się opierali oddychaniu i bali się oddychać.
Przykładowo Twoje życie Marcinie jak i moje nie mają ani sensu, ani znaczenia. Cały sens i znaczenie nadaliśmy mu my.
Tak samo nasi bliscy nadali naszemu życiu własny sens i znaczenie. Dlatego my możemy czuć się inaczej i oni.
Dokładnie tak jest też z emocjami, myślami u oporem.
Większość ludzkości przykłada ogromne znaczenie do strachu, bo wierzą w urojenia, że np. strach ich chroni. Więc jeśli wyobrażają sobie, że czeka ich coś złego, to się boją.
A potem szukają tego, na co mogą wyprojektować ten lęk, by pozostać go nieświadomymi – np. obejrzą “straszny” film czy znajdą “przerażające” informacje.
Można też bać się strachu – ciekawe, prawda?
O tym wszystkim można napisać kilkadziesiąt książek i nie wyczerpać tematu nawet w przybliżeniu.
Dzięki za artykuł!
PS: Chętnie bym udostępniał, gdyby nazwa strony była inna. (Ok, tu pewnie jakieś niskie emocje i przekonania we mnie)
Nazwa strony nie może być inna, bo ma stanowić jasną informację o czym jest ten serwis. Choć oczywiście mało kto spodziewa się tego, co tu znajdzie. ;)
Niemniej – nie musisz się wstydzić, ani bać tego, że polecasz artykuły z serwisu o uzależnieniu od pornografii.
Ważna jest treść.
Ostatnio ktoś napisał komentarz o dzikiej naturze i karmie zwierząt, bo szukał tej tematyki i Google wyświetliło kilka komentarzy, które napisałem.
Nie widział problemu w wejściu na ten serwis, choć z pornografią problemu nie ma.
Jednym z bardziej przykrych doświadczeń jest konfrontacja z agresywną osobą która jeszcze nie ma żadnych skrupułów. I jeszcze ten fakt że przewyższa Cię swoją siłą fizyczną i pewnością siebie i oczywiście nie stawia kompletnie żadnych barier swojemu gniewowi który używa do przestępstwa i kontroli.Który trzyma w sobie, używa aby torować sobie drogę przez ludzi i przeszkody. A ty stoisz jak ciele i musisz się poddać a na dodatek masz w sobie całkowicie zablokowany gniew i boisz się nawet krzyknąć.
Jeśli już do tego doszło, to najważniejsze jest zadbać o swoje dobro.
Jeśli wiesz, że w miejscu pracy spotykasz taką osobę, to ja bym to zgłosił na policję.
Albo poszedł na policję, DOKŁADNIE przedstawił sytuację i poradził się co zrobić.
Nie musisz wymyślić sytuacji. Idź do ludzi, którzy Ci pomogą. To ich praca.
Gniew, opór, poczucie winy, żal możesz uwalniać w bezpiecznej sytuacji.
Gdy sytuacja jest niebezpieczna, priorytet ma zadbanie o siebie.
Nie bez powodu jednym z wbudowanych w podświadomość mechanizmów zwierzęcych na bazie strachu jest walka lub ucieczka.
Walczyć nie polecam. Polecam zadbać o siebie.
A ty stoisz jak ciele i musisz się poddać a na dodatek masz w sobie całkowicie zablokowany gniew i boisz się nawet krzyknąć.
Jeśli tak wygląda obecna sytuacja, to zrób to co możesz zrobić.
Nie musisz tego znosić. Albo zmień pracę, albo idź na policję i skonsultuj się co można zrobić.
Krzyk nic nie pomoże.
Krzyczeć możesz i powinieneś tak jak to opisywałem w instrukcji odczuwania – w bezpiecznym miejscu.
Ale intencją ma być uwolnienie emocji, a nie tylko wściekanie się na innych.
Dobrze ale jak już do tego dojdzie to raczej wtedy nie zadzwonię po pomoc? A poza tym jak oni udowodnią że to ta osoba wobec mnie się tak zachowywała? Co za kraj przestępca ma łatwiej niż poszkodowany. W Stanach nie cackają się z bandytami i można nawet dla ochrony osobistej użyć broń i ustrzelić delikwenta i prawo będzie po stronie ofiary. A czy w pracy można komuś odpyskować, nakrzyczeć, przekląć – wprost powiedzieć co się o nim myśli i o jego nienormalnym zachowaniu? Bo wiem że jak dojdzie do rękoczynów w pracy to już sprawa kryminalna i dyscyplinarka dla tego co zaczął (ciekawe jak oni do tego dojdą) ale przekląć i nakrzyczeć żeby się odpierdolił lub ostro go nazwać chyba można?
Dobrze ale jak już do tego dojdzie to raczej wtedy nie zadzwonię po pomoc?
A przed/po nie można?
A poza tym jak oni udowodnią że to ta osoba wobec mnie się tak zachowywała?
Chcesz sobie pomóc czy nie?
Rusz łepetyną.
Co za kraj przestępca ma łatwiej niż poszkodowany.
Sam sobie wszystko utrudniasz.
W Stanach nie cackają się z bandytami i można nawet dla ochrony osobistej użyć broń i ustrzelić delikwenta i prawo będzie po stronie ofiary.
No tak, pewnie, że łatwiej zastrzelić drugiego człowieka, niż troszkę pomyśleć i zadbać o siebie…
A czy w pracy można komuś odpyskować, nakrzyczeć, przekląć – wprost powiedzieć co się o nim myśli i o jego nienormalnym zachowaniu?
Idź się zapytaj szefa.
Bo wiem że jak dojdzie do rękoczynów w pracy to już sprawa kryminalna i dyscyplinarka dla tego co zaczął (ciekawe jak oni do tego dojdą) ale przekląć i nakrzyczeć żeby się odpierdolił lub ostro go nazwać chyba można?
Jak pracujesz w szpitalu dziecięcym to raczej nie wypada. Co nie znaczy, że nie można.
Jezusa to bym jednak nie przeceniał. Jego filozofia to “nieprzeciwstawianie się złu” Efekt tego był taki, że chrześcijan mordowano, palono, gwałcono, a oni się cieszyli, bo miała ich czekać za to nagroda w niebie – spijanie nektaru rozkoszy na chmurce. Podam skrajny przykład: gdyby Alianci chcieli wojować z Hitlerem “miłowaniem swojego wroga”, to raczej wojny by nie wygrali i dzisiejszy świat wyglądałby zupełnie inaczej. Na pewno, z powodu bycia Słowianami, ani ja bym tego nie pisał, ani Ty byś tego nie czytał :) Czasami zło trzeba rzucić na kolana przeważającą siłą i skompromitować daną ideologię, jak hitleryzm, by już więcej nie podniosła łba.
Hej Dawidzie!
Jezusa to bym jednak nie przeceniał. Jego filozofia to “nieprzeciwstawianie się złu”
Nie wiem skąd to wziąłeś ale te 2 niepełne zdania zawierają w sobie ogrom niezrozumienia obecnego w świadomości ludzi na całym świecie.
Jezus nie był idealistą, nie miał filozofii, nie był takim pozytywnym ziomkiem wiecznie zjaranym, który ciężko pracującym ludziom, zmagającym się z życiem, przeciwnościami i trudnymi czasami wmawiał, że lepiej dać się obić po twarzy.
Aby przedstawić wszystko, co istotne, musiałbym napisać kilkaset stron worda odpowiedzi. Ale nie żeby Go bronić, tylko ukazać, co reprezentował. Chrystus to nie nazwisko tylko nazwa świadomości. Nie trzeba Go bronić, tylko upewnić się, że jasne i klarowne będą wskazówki dla tych, którzy będą gotowi iść dalej – którzy wzrośli do odpowiedniego poziomu (świadomości). Niemniej są one nieocenione dla wszystkich.
Efekt tego był taki, że chrześcijan mordowano, palono, gwałcono,
Ludzie mordowali się, palili i gwałcili przed Jezusem i po Jezusie. Ci co wybierali lekcje miłości stanowili tylko jeden z tysięcy pretekstów dla ego do otwartego mordowania.
Niemniej widzimy, że globalnie dopiero niedawno zaczęliśmy rozumieć znaczenie pokoju. Potrzeba było 2000 lat na wdrożenie fundamentu podstaw szkoły podstawowej istnienia. To tak jakbyśmy dopiero nauczyli się abecadła. Jednak wiele osób tylko czeka na pretekst, by wszcząć jakiś konflikt – jak nie z drugim narodem to z drugim człowiekiem, np. sąsiadem. Całe narody jeszcze nie wzrosły do tego poziomu. Bo nie taka jest na razie ich rola.
Istotnym pytaniem jest – co się stało w globalnej świadomości ludzi, że minęły czasy, gdy się wszyscy otwarcie mordowali, truli, zabijano nawet dzieci i każdy jakoś przymykał oko? Nauka (umysł) to spowodowała? A co z bombą atomową, gazem, produkcją broni? Czy nauka przyniosła więcej pozytywności czy negatywności? Ilu ludzi wyleczono z raka, a ile ludzi zabito bronią? Przemysł zbrojeniowy to nr 1 wszystkich przemysłów. Przebił nawet porno ;)
a oni się cieszyli, bo miała ich czekać za to nagroda w niebie – spijanie nektaru rozkoszy na chmurce.
Nie wiem skąd to wziąłeś? Z jakiegoś filmu?
Podam skrajny przykład: gdyby Alianci chcieli wojować z Hitlerem “miłowaniem swojego wroga”, to raczej wojny by nie wygrali i dzisiejszy świat wyglądałby zupełnie inaczej.
Gdybanie to najmniej użyteczne narzędzie do prowadzenia dyskusji.
Warto zamiast gdybać co by było, gdyby ludzie nie stanęli zbrojnie w obronie tego, co ważne, gdy jest to potrzebne, zapytać dlaczego w ogóle doszło do tej konieczności?
Gdy już do czegoś doszło, konieczne jest wzięcie za to odpowiedzialności i wybór najlepszego rozwiązania.
Na pewno, z powodu bycia Słowianami, ani ja bym tego nie pisał, ani Ty byś tego nie czytał :)
Gdyby nie praca, którą wykonał Jezus i (nie)wielu innych (o których większość ludzi nie słyszała i nie usłyszy), ludzkość rozpiździła by się atomówkami w latach 80-tych.
Wielu generałów alianckich to byli tak głupi ludzie, że kazali dziesiątkom tysięcy np. iść pod ogień zaporowy. Młodzi ludzie ginęli masowo, bo jakiś generał wydał rozkaz, gdyż mu zależało na jakimś tam swoim osobistym celu (duma). Nie walczyli ze względu na chęć obrony, troskę o rodaków, tylko o własne osiągnięcia. Setki milionów ludzi zginęły na świecie w historii nie chroniąc swoich rodaków i kraj ale wykonując jakiś kretyński rozkaz jakichś kretynów.
Czasami zło trzeba rzucić na kolana przeważającą siłą i skompromitować daną ideologię, jak hitleryzm, by już więcej nie podniosła łba.
Ponownie – mamy żyć trzeźwo i racjonalnie, zanim w ogóle można mówić o miłości. Miłość to stan BYCIA, do którego się wzrasta przez zwierzęcą emocjonalność i lekcje rozsądku. To coś, co się wybiera indywidualnie i przerabia własne lekcje – a to jest subiektywne – inne dla każdego człowieka. Na pewno nie jest miłością pozwolić, by inni zarzynali nam bliskich. To czysta głupota. Ale jak mówię – najpierw konieczne jest przerobienie lekcji rozsądku (i wzięcie odpowiedzialności za to, co mamy W SWOIM życiu), do którego poziomu również niewiele osób dobrnęło. Kilka procent może. Lekcje miłości czekają dużo dalej.
Więc po prostu nierozsądne jest uogólniać ten temat. Każdy otrzymał wskazówki jak wygląda intencja ale droga dla każdego jest inna.
Ludzkość była na bardzo niziutkim poziomie przez tysiące lat. Gorzej, niż w przedszkolu, co przejawiało się jako wieczne walki, mordy, etc. przez 97% czasu i, co gorsza, usprawiedliwienia takich postaw, zrzucanie za nie odpowiedzialności na “wrogów” czy jakieś tam inne racjonalizacje. Potrafiono spalić kobietę na stosie, bo miała kota. Dzisiaj nienawidzi się 20-latka, który osiągnął sukces i wielu chętnie by takiej młodej osobie przygotowała stos.
Zło to brak dobra i przeciwstawianie się nic tu nie zmieni (czy zmieniło?). Niemniej czystą głupotą jest dla większości ludzi na świecie nic nie robić ze swoim życiem, gdy dzieje się w nim coś niepokojącego. Miłość to nie stan apatii – to stan nieskończonej energii płynącej z serca życzącej dobrze sobie i wszystkim innym. Działanie następuje z tego poziomu BYCIA (zrozumienia).
Tym samym można walczyć bez nienawiści. Można czuć współczucie do drugiej osoby, która mierzy do nas z broni (“Wybacz im Boże, bo nie wiedzą co czynią”). W kontekście wojny współczucie można wyrazić zabijając kogoś szybko, by nie cierpiał. Niestety możemy nie mieć innej możliwości ale nawet w tych skrajnych warunkach można wzrosnąć.
Ludzkość ewoluuje ale baaaardzo powoli. I dzisiaj nie mówimy już o hitleryzmie. Problemy są bardziej ukryte. Wojny, mordy to “najmniejszy” problem, bo są widoczne – to jest tzw. świadomość demoniczna. Od tego jest “egzorcysta” – np. wykształcony i doświadczony generał z armią. Dużo, duuużo większym problemem jest tzw. świadomość lucyferyczna, czyli zniekształcanie prawdy. I w tym temacie niestety mamy deficyt ludzi wykształconych. Jednym z OGROMU przykładów tego jest, że np. dzień matki zamiast traktować przez świadomość serca – oddawać część mamom, uczyć się choć raz w roku puszczać urazy, nienawiść i wybrać miłość, czułość, ludzie traktują to przez świadomość ofiary “muszę dać kwiatka”, “wypada”, “jest święto to trzeba” (przypominam – każdy jest odpowiedzialny jaki poziom wybierze). To malutki przykład i mogłoby się wydawać, że błahy. Nie jest błahy. Ale ich, jak mówiłem jest OGROM i są dużo, dużo poważniejsze zniekształcenia. Dlatego też wzrost ludzkości jest powolny i często globalnie wzrost nie następuje, tylko spadek.
Niemniej warto zastanowić się – gdy np. Ty mówisz o “rzucaniu zła na kolana” zapytaj sam siebie – ile razy rzuciłeś na kolana swoje negatywne przekonania, myśli i wybrałeś coś z wysokiej intencji, nawet dla samego siebie, niekoniecznie dla innych? Kiedy zamiast apatii wybrałeś chęć, zamiast strachu radość, zamiast gniewu i dumy współczucie i troskę? Kiedy zamiast papierosa, alkoholu czy innej używki wybrałeś medytację czy spacer po parku? Ile razy wybrałeś “zło” (brak dobra) względem siebie? I dlaczego?
Ile razy zamiast zazdrościć komuś, komu łatwo przychodzi to, czego pragniesz wybrałeś zachwyt względem tej osoby i troskę o siebie wyrażoną jako zapytanie się tej osoby jak to osiągnęła, co robi – czyli wybrałeś intencję własnego wzrostu i edukacji?
Nie mówię tego, by Cię w jakiś sposób osobiście skrytykować. Prawdę mówiąc zastanawiam się jak to odebrałeś.
“Nasi bliscy zazwyczaj odzwierciedlają nam nasz własny poziom”
Chodzi mi o słowo zazwyczaj.
A kiedy nie odzwierciedlają?
-Wtedy gdy wzrosną w świadomości ponad poziom neutralny (200) a my będziemy tkwić niżej?
Tutaj zależy jeszcze jak wysoko wzrośnie tak?
Bo na poziomach miłości trudno, by odzwierciedlał nam nasz wstyd czy właśnie gniew.
-Lub wtedy gdy będą projektować na nas siebie i będą np obwiniać nas za coś?
Hej Dola! Dzięki za komentarz!
“Nasi bliscy zazwyczaj odzwierciedlają nam nasz własny poziom”
Chodzi mi o słowo zazwyczaj.
A kiedy nie odzwierciedlają?
Relacje z innymi ludźmi odbywają się ogólnie w 2 kategoriach:
– Są to relacje tzw. karmiczne, czyli służą przeżyciu i przekroczeniu noszonych w sobie negatywności jak toksyny emocjonalne i różne negatywne przeżycia. Często wraz z tym się kończą. Nawet gdy lekcje zostaną zrozumiane. Jeśli rozstajemy się w niezgodzie, znajdujemy partnera/partnerkę reprezentujących te same jakości.
– Relacje polegające już na wzroście w pozytywności. Wtedy wszystko zależy od intencji jak każda z osób chce się wznieść. Wtedy jeśli między obiema osobami istnieje dysproporcja (każdy ma inne wnętrze – inny poziom higieny) – raz na jakiś czas negatywności zostaną ujawnione. Jeśli obie osoby nie wybierają wzrostu ponad pewien, reprezentowany już przez nich oboje poziom – negatywności ujawniane są niezwykle rzadko i jeśli są – to dlatego, że trzymanie ich w sobie obniżyło by obecny poziom.
-Wtedy gdy wzrosną w świadomości ponad poziom neutralny (200) a my będziemy tkwić niżej?
Tutaj zależy jeszcze jak wysoko wzrośnie tak?
Odpowiadając słowem – tak. Wszystko zależy od intencji obu stron oraz jak postrzegamy drugą osobę oraz jej podejście do życia oraz do nas.
Wielu osobom nie podoba się, gdy wzrastamy, przekraczamy negatywności, mamy fajne rezultaty. Widać to jak dzieciaki rozrabiaki w szkole nie lubią zazwyczaj tych, co mają dobre stopnie. Bo sukces to taki naturalny sposób, by wyciągnąć z innych to wszystko, przez co te osoby nie osiągnęły sukcesów na podobnym poziomie lub z podobną łatwością, gracją, etc.
Bo na poziomach miłości trudno, by odzwierciedlał nam nasz wstyd czy właśnie gniew.
Poziom Miłości, wbrew pozorom, wcale nie gwarantuje nam, że nie poczujemy gniewu :)
Ale to wszystko zależy od intencji. Ja wybrałem drogę na sam szczyt, co wybierane jest niezwykle rzadko. I po tym, czego doświadczyłem i nadal doświadczam – nie dziwię się.
Ilość społecznych toksyn zdaje się być nieograniczona.
Dla osoby, która wybierze poziom Miłości, jej życie będzie harmonijne, piękne, radosne, pełne energii. Wtedy nadal możemy doświadczać poza sobą negatywności – np. pogniewanych ludzi ale to dlatego, by praktykować miłość, której ten świat potrzebuje najwięcej. Jednak nasi partnerzy/nasze partnerki nie powinni reprezentować niższych poziomów. Dlatego też często osoby na bardzo wysokich poziomach świadomości są same. Bo niezwykle mało jest osób nieobciążonych karmicznie. To jest poziom, który Jezus nazwał zbawieniem – przekroczenie osobistej karmy – nazywany też Miłością Bezwarunkową. Ponad tym poziomem mierzymy się już z karmą ludzkości i to jest bardzo ciężkie zadanie. Przynajmniej nadal dla mnie.
-Lub wtedy gdy będą projektować na nas siebie i będą np obwiniać nas za coś?
Ludzie będą obwiniać innych niezależnie jak będą dobroczynni, radośni, pomocni, etc.
Tak naprawdę to miłości ludzie opierają się najbardziej.
Dlaczego? Bo miłość to trucizna dla ego. Dlatego też osoba faktycznie kochająca z łatwością będzie wyciągać z innych negatywności. Ludzie do tej pory – po 2000 lat – uważają, że Jezus był idiotą, oszustem, etc. Ha ha :)
A potem te same osoby nienawidzą jakiegoś milionera, gwiazdę muzyki popularnej, kogoś pociągającego seksualnie – to ten sam mechanizm.
Więc – ego nienawidzi głównie:
1. Tego, czego nie zaakceptowaliśmy w sobie i co widzimy w innych.
2. Tego, czego nie zaakceptowaliśmy w sobie i co przekroczyli/uzdrowili już w sobie inni.
Ale to nie jest odpowiedzialnością osób wzrastających. Każdy odpowiada za swoją świadomość. Osoba na poziomie Miłości współczuje już bez wysiłku i utrzymuje w sobie miłość. Osoba, która chce się wznieść wyżej poczuje w sobie tę nienawiść, by ją uzdrowić w sobie.