Dni
Godzin
Minut
Sekund

Ilość Wolnych Miejsc:
/

Witam Cię serdecznie!
Pod jednym z artykułów otrzymałem króciutki komentarz, który zainspirował mnie do napisania tego artykułu (a raczej siłą przyparł do ściany i wrzeszczał, aż się zgodziłem go napisać). Oto wspomniany komentarz:
Ciężko coś robić czując niechęć. A co zrobić, żeby pojawiła się chęć? Długo trzeba czekać, by pojawiła się chęć?
Jako, że był to pierwszy komentarz tej osoby na moim Blogu, będę pobłażliwy.
Opór czują wszyscy ludzie. Niektórzy czują go cały czas, inni tylko rano, gdy wstają. Jeszcze inni, gdy mają zająć się jakimiś obowiązkami. Inni czują go przed realizacją swoich marzeń, przed rozmową ze swoją partnerką, itd. Opór zdaje się być przeciwnikiem uniemożliwiającym rozkwit i działanie. Ale czy na pewno tak jest?
Zajmijmy się każdym zdaniem z osobna:
Ciężko coś robić czując niechęć.
Oczywiście! A czy wiemy dlaczego? Czym w ogóle jest opór? Co to takiego?
Opór to właśnie niechęć. To nasza DECYZJA, by wybrać niechęć względem czegoś. Można wybrać także niechęć względem samego oporu.
Zazwyczaj decyzja o wyborze niechęci jest nieświadoma (zaś umysł racjonalny potem dorabia do tego sensownie brzmiące wytłumaczenie) i dlatego ludzie sądzą, że opór, często opisywany jako “nie chce mi się” lub “nudzę się”, bierze się z kosmosu, dopada nas, trzyma i dołuje. Ale rzeczywistość jest zupełnie inna.
Większość ludzi została nauczona, by od tego, co uznali za złe, szkodliwe, niebezpieczne, groźne, etc. uciekać lub z tym walczyć. Praktycznie każda osoba uzależniona, z którą pracuję mówi mi, że ucieka w porno od problemów i walczy, zmaga się z samym uzależnieniem.
Elementem walki jest oczywiście opór. I ludzie tak postępują niezależnie czy ich postrzeganie tego, względem czego wybierają opór ma jakikolwiek związek z rzeczywistością, czy jest zupełnie urojone, a nieraz i szalone. Wynika to – a jakże – z nieświadomości i dlatego tak wbijam wszystkim, by skupiali się na świadomym i odpowiedzialnym życiu. Bez tego tak proste i podstawowe tematy jak opór mogą kompletnie zablokować człowieka. Nieraz ludzie mówią mi – “niechęć mnie przytłacza”. Naprawdę? A nie my przytłaczamy niechęć własną niechęcią? Kiedy wreszcie wybierzemy coś innego i przestaniemy usprawiedliwiać te same wybory?
Opór to nasz własny wybór. Kropka. Bodajże Einstein zauważył, że szaleństwem jest robić/wybierać cały czas to samo i oczekiwać innych rezultatów.
Utrzymywanie oporu zwiększa jego ładunek. Opór następnie może zostać stłumiony – np. przez oglądanie porno, palenie papierosów, picie alkoholu – i wtedy zaczyna zalegać w naszej podświadomości i ciele. Ludzie naokoło noszą w podświadomości i ciele tony oporu, czyli własnej nieuświadomionej niechęci, którą niegdyś wybrali względem rzeczy, zdarzeń i osób. Mówią np., że stresują się w pracy/pracą. Tak stresują się, bo opierają się strachowi i wierzą, że to praca jest jego źródłem. Co oczywiście jest zupełną bzdurą.
Jako, że ludzie globalnie mylą sufit z podłogą (to stwierdzenie rozwinę nieco dalej), czyli pozytywność z negatywnością, zazwyczaj wybierają negatywność. Dlatego siłę utożsamia się z gniewem. Okazuje się, że gniew jest silny tylko w porównaniu ze wstydem, winą, apatią, żalem, strachem, pożądaniem. Względem np. odwagi gniew jest już słabością. Osłabia nas. Jednak większość ludzi zasila się negatywnościami – np. oglądając brutalne filmy. A to wiele mówi o poziomie dojrzałości ludzkości.
Ludzie wybierają niechęć, walkę i/lub ucieczkę od tego, co w ich świadomości jest dla nich jakimś typem zagrożenia. Np. wstanie z łóżka, wyprasowanie koszuli, umycie okien. Kto wie co się przecież może wydarzyć podczas mycia okna! Może akurat lecieć nasz ulubiony serial i stracimy tak wiele!
Nosimy w sobie mnóstwo stłumionego oporu. Ale osoba żyjąca nieświadomie nie wie o tym. Niemniej go czuje. Co zaś najskuteczniej wyciąga z naszej podświadomości nagromadzone toksyny? Działanie. Stąd osoby nieświadome święcie wierzą, że to działanie jest trudne, męczące. Ileż osób wierzy, że to ich praca ich męczy! Są ludzie (i to niemało), którzy męczą się podczas rozmowy! Rozmowa męczy! Kłapanie szczęką odbiera nam energię! Matko – musimy żyć na jakiejś piekłopodobnej planecie!
Jeśli nosimy w sobie opór, naturalnie będzie się ujawniał. Bo to tak jakbyśmy żyli z workiem ziemniaków. Trudno jest żyć i nie zobaczyć tego worka raz na jakiś czas. Wtedy trudno też będzie nam cokolwiek zrobić z lekkością. Zmęczymy się robiąc parę kroków. I to jest rzeczywistość setek milionów ludzi, jeśli nie już miliardów. Dodatkowo – co ludzie robią, gdy opór się ujawni? Opierają mu się! Wydatek energetyczny wzrasta więc wykładniczo. Bo utrzymywanie oporu kosztuje nas bardzo dużo energii. Nie mówiąc już, że sami odbieramy sobie wtedy chęć.
Ludzie tak długo, tak nieustannie czują opór, czyli niechęć i tak silnie go projektują, że nawet uwierzyli – przekonali sami siebie i innych – że sam Bóg musi być negatywny i im niechętny! Brawo! Osiągnęliśmy szczyt absurdu. No nie tak? Zrób kilka błędów i lecisz na wieczność do kotła! Urodziłeś/aś się w złym kraju? Sorry – ktoś musi Cię wysadzić w powietrze! A przy okazji zasłuży sobie na nagrodę (setkę dziewic… tylko nikt nie powiedział tym ludziom, że każda dziewica będzie miała 800 lat).
To miałem na myśli mówiąc, że ludzie mylą sufit z podłogą. Własną, stłumioną, nieświadomą niechęć umieszczają w swojej wizji Boga, a potem jeszcze tego chronią, często poprzez walkę lub usprawiedliwienie własnej nienawiści do innych ludzi. Umieszczają ją identycznie w innych ludziach, obowiązkach, pracy, a nawet dniu i pogodzie.
Ludzie uwielbiają mówić – “Dzisiaj jest depresyjna pogoda”. Nie. Depresyjny/a jesteś Ty. Pogoda tylko wyciąga z Ciebie niechęć, żal, poczucie winy, której sam/a się trzymasz. Ty pogodę czynisz depresyjną, nie odwrotnie. Pogoda Ci pomaga – bo taka jest m.in. kochająca rola przyrody na tej planecie. A my wolimy żyć własnymi urojeniami, czyli nieświadomością. I osoby żyjące takimi szaleńczymi urojeniami są naokoło nas, może nawet jest ich większość na tej planecie. I to w cichym przyzwoleniu uznawane jest za normę.
Nie ma usprawiedliwienia dla oddawania odpowiedzialności.
Nic na tym świecie nie jest źródłem zarówno pozytywności, ani negatywności.
Jeśli wierzyliśmy inaczej – pora się obudzić.
Obie strony “temperatury” są w nas i to my je dodajemy do świata – “zimno” lub “ciepło”. Zaś to zimno i ciepło to nie przeciwieństwa, tylko pewne jakości. Niechęć to nie przeciwieństwo chęci, tak jak zimno to nie przeciwieństwo ciepła. Zimno to BRAK ciepła. Niechęć to brak chęci. Rozumiemy? …na pewno?
Nikt nie wybierze za nas chęci i nikt za nas nie odpuści chęci.
Kolejne zdanie:
A co zrobić żeby pojawiła się chęć?
Bardzo dobre pytanie! Ale w nim zawarte jest niezrozumienie jakoby chęć była czymś innym, niż my sami. Chęć to my. Albo JESTEŚMY chętni, albo nie. Jeśli liczymy, że chęć wróci, przyjdzie – jak młodsza siostra z zakupów z mamą – to sobie poczekamy. Jeśli nie JESTEŚMY chętni, to zapewne jesteśmy zahipnotyzowani naszym umysłem, niczym wahadełkiem, który powtarza tylko to, co poznał – “Nie, nie, nie…” A ludzie wierzą, że to oni myślą…
Co zrobić? Przede wszystkim stać się świadomym, że czujemy opór, czyli niechęć, względem czego/kogo ją czujemy i dlaczego ją czujemy. Bardzo pomoże w tym nauka odczuwania podana jak na tacy w serii artykułów:
► Jak i Dlaczego Zacząć Odczuwać?
Bez świadomości, że czujemy opór nic nie da się zrobić. Pozostaje zmaganie, “przełamywanie” (cokolwiek to znaczy), zmuszanie się lub sięgnięcie po używkę, która nas ogłupi i pozbawi świadomości niechęci.
A właśnie – co do zmuszania się. Ludzie globalnie się zmuszają. Co to k***a w ogóle znaczy? Wybieramy niechęć i zmuszamy się do chęci? To tak jakbyśmy napierali na drzwi z obu stron. Co byśmy powiedzieli o takiej osobie, która pcha drzwi z obu stron i narzeka, że nie chcą się otworzyć? Wariat? Szaleniec? Ależ dokładnie to samo robi osoba, która się do czegokolwiek zmusza! Do szalonych zachowań prowadzi właśnie nieświadomość.
Trzecie zdanie – perełka:
Długo trzeba czekać by pojawiła się chęć?
Niegdyś przeczytałem taką przypowieść i wtedy przez myśl by mi wtedy nie przeszło, że sam to kiedyś powiem. Bo to jedyna poprawna odpowiedź:
Uczeń zapytał mistrza – “Mistrzu. Długo trzeba czekać na zmiany?” Mistrz odpowiedział – “Oooo! Jak czekać to długo.”
Odpowiadam na to pytanie – “Tak, trzeba czekać bardzo długo. Może do następnego życia.”
Przede wszystkim – nic nie trzeba, bo muszenie to stawianie się w roli ofiary, a wtedy opór pojawia się automatycznie. Czyli czujemy jeszcze większą niechęć względem tego, naprzeciw kogo/czego postrzegamy się jako ofiara – niezależnie czy faceta, który odbił nam partnerkę, czy obrania do obiadu kilograma ziemniaków.
To czy postrzegamy się jako ofiara to także nasz wybór. Tylko ludzie bardzo chętnie to robią, bo mają z tego mnóstwo korzyści. Jeśli wolimy je nad energię, chęć, radość, zdrowie i szczęśliwe realizowanie obowiązków, celów i pragnień – droga wolna.
Dalej – ludzki umysł ubzdurał sobie, że czas coś zmienia. Uwierzył, że na lepsze. Mówi się, że czas leczy rany. Proszę? Nic takiego się nie dzieje. Czas nic nie zmienia. Jeśli nie oczyścimy się z ran, czas ich nie uleczy. Świadomość ran może zostać wyparta i pogrzebana pod masą niechęci i mentalizacji ale rany nie uleczą się same. Nadal czekają w naszej podświadomości na nasze świadome wybaczenie sobie i innym.
Nawet nie wszystkie fizyczne rany zasklepiają się z czasem. Rany, którym towarzyszą silne emocje i opór potrafią się nigdy nie zasklepić.
Opór nie zniknie z czasem. Jeśli będziemy go nadal wybierać, nadal utrzymywać – będzie trwał nawet całe nasze życie.
Chęć się nie pojawi, bo nie można czuć jednocześnie chęci i niechęci. Albo – albo. To nasza decyzja czy odpuścimy opór i wybierzemy chęć.
Czujemy opór przed poznawaniem pięknych kobiet? No – kiedy go czujemy? Czy chcemy go czuć? Czy pozwolimy sobie na to? Czy go zaakceptujemy? Czy rozumiemy o czym nas informuje ten opór? Czy postrzegamy się jako gorszy sort, jako ofiara, jako ktoś niewystarczający? Jeśli tak – dlaczego mielibyśmy poczuć chęć względem czegoś, podczas czego stajemy się we własnych oczach gównem? Uważamy, że seks czy jakaś tam obca kobieta to zabierze? Podchodzi do kobiety kawałek gówna i mówi jej, by ona go przytuliła i zabrała od niego smród i jeszcze niechęć do siebie samego. No pięknie.
Dla jasności – nikogo nie nazywam gównem. Sami się tak nazywamy, jeśli nosimy w sobie wstyd, poczucie winy, żal. I jeśli ktoś poczuł opór, żal, wstyd – już to w sobie nosiłeś/aś. I jeśli malutki artykulik spowodował, że poczułeś/aś się tak źle – to już bardzo wyraźny sygnał, by wziąć się za siebie. Nie ma na co czekać. Nigdy nie jest za późno.
Musimy zrozumieć, że nic i nikt nie jest źródłem naszego oporu – naszej niechęci.
Ponadto – czy naprawdę potrzebujemy oporu w naszym życiu? Po co go wybieramy i utrzymujemy? Może – tak samo jak w przypadku strachu – wierzymy niczym jaskiniowcy, że go potrzebujemy do ochrony? Że go potrzebujemy, by czegoś nie zrobić, by czegoś uniknąć?
A może wybieramy go, bo wiemy, że się szybko zmęczymy i potem to zmęczenie wykorzystamy jako usprawiedliwienie, by czegoś nie zrobić?
“Hej! Dzisiaj nie pomogę Ci, bo miałem męczący dzień w pracy! Może jutro?” – Mówimy chętnie. Ale kto włożył choć troszkę uważności w to, by rozpoznać faktyczne źródło zmęczenia?
Jeśli nadal sądzimy, że opór – czyli własny wybór niechęci – coś nam daje, zapamiętajmy to proste stwierdzenie:
To czemu się opieramy trwa i rośnie.
To uwzględnia sam opór, a także emocje takie jak strach, poczucie winy, żal, wstyd, gniew. Także dolegliwości, choroby, problemy w relacjach, pracy. Również cechy naszych znajomych, partnerów/partnerki, które nam nie odpowiadają… no – ktoś zauważył już, że to nie cechy innych nam nie odpowiadają, tylko my sami wybieramy niechęć względem nich? I dlaczego ją wybieramy, hmm?
Jeśli nie nauczymy się akceptować emocji i będziemy się im opierać – one nigdy nie miną, a nawet będą rosły. Zaś utrzymywanie oporu będzie nas drenować z sił. Mówi się “stres mnie dopadł”. Nie! My dopadliśmy stres! Złapaliśmy się go i zaparliśmy się względem niego. Stres nie mija sam, bo sami na niego napieramy jak na drzwi starając się je jednocześnie otworzyć.
Jeśli nie chcemy czegoś/kogoś – niespodzianka – ta osoba/to zdarzenie nie minie! Będzie go jeszcze więcej w naszym życiu. Więc nie tylko utrzymujemy w sobie niechęć, przez co nie czujemy radości, spokoju, nie mamy energii, a życie zdaje się nam jeszcze JAK NA ZŁOŚĆ, dawać więcej negatywności. No straszny ten świat! Jak żyć?
No jak? Świadomie i odpowiedzialnie.
Nic na tej planecie nie jest negatywne samo z siebie. Wszystko jest jakie jest. I jeśli coś/ktoś powoduje, że wybieramy niskie jakości jak gniew – czy ta osoba/zdarzenie/rzecz/etc. jest winna czy my jesteśmy odpowiedzialni?
Czy sami wybieraliśmy w naszym życiu chęć do naszych obowiązków, do naszego życia, do innych ludzi, do samych siebie? Jeśli nie – co wtedy robiliśmy? Coś, by przestać to czuć? No to nosimy w sobie ten cały ładunek niechęci nagromadzony w naszej podświadomości w warstwach. I te warstwy ujawniają się w naszym życiu. Co wtedy robimy? Obwiniamy, atakujemy innych? Może tylko czekamy, aż ktoś “nadepnie nam na odcisk” i wtedy wywalamy z siebie na tę osobę/y cały nagromadzony ładunek poprzez nieświadome, niedojrzałe życie? A może dalej się opieramy i liczymy, że się nam sami coś zachce? No to liczmy dalej.
Żadna żywa istotna na tej planecie nie rozwija się przez niechęć do siebie. Żaden kwiat nie opiera się temu, że jest ziarenkiem lub opiera się temu, że obok niego urosła piękna czerwona róża i jej zazdrości ujmując sobie miłość. Każda roślina akceptuje siebie w pełni taką jaka jest w danym momencie. Jest perfekcyjna. Więc te róże, co tak chętnie dajemy naszym partnerkom, by był święty spokój są zapewne dojrzalsze od nas. Ziarenko, które dopiero zaczęło kiełkować w ziemi jest dojrzalsze od 85% ludzkości.
Zapytajmy sami siebie – dlaczego tak trudno jest nam zaakceptować samych siebie? Dorosłe osoby mówiły mi, że jest to bardzo trudne.
Czy nie jest tak dlatego, że ta PODSTAWOWA, FUNDAMENTALNA INTENCJA wyciąga z nas cały stłumiony opór, a wraz z tym wstyd, winę, żal, gniew – czyli wszystko, co nagromadziliśmy w sobie przez całe życie? Co z tym zrobimy? Wyprzemy? Uciekniemy gdzie raki zimują (swoją drogą – musi tam być dość tłoczno)? Będziemy się zmagać, walczyć, walić pięściami lub głową w ścianę, aż z tym nie wygramy?
Który to idiota zaczął ludziom wmawiać, że trzeba walczyć ze sobą/w sobie? Panie/pani – walka jest dobra jak naszą wioskę atakują stada barbarzyńców, a nie jak jest do zrealizowania jakiś obowiązek czy wewnętrzny wzrost. We wszystkich obszarach odpowiednim działaniem jest akceptacja, ustalenie celu, odpowiednia intencja i właściwe działanie.
Dlaczego wybieramy negatywność (żadna nie jest usprawiedliwiona!!!), a potem jeszcze narzekamy, że nie mamy energii, że się nam nie chce, że się nudzimy i wymagamy od innych, by nas zabawiali, chorujemy, mamy problemy w życiu, itd. No? Najlepiej obwinić rodziców, może Boga, rząd, gospodarkę, sąsiadów, ludzi z drugiego końca świata i wysłać tam bombowce…
Dlaczego wybieramy i utrzymujemy w sobie negatywności, a od życia wymagamy pozytywności? To przecież oznaka szaleństwa! Dlaczego wybieramy smutek, a potem użalamy się, że odbicie w lustrze też jest smutne?
Wiem o czym mówię, bo sam żyłem tak ponad 20 lat. Co bym powiedział sobie z tamtych czasów? Poszukaj pomocy. Jak najszybciej! Nie czekaj. Czas nic sam nie zmieni. Bo Twoje życie to odbicie Ciebie. Zadbaj więc o siebie.
A póki nie wyciągniemy głowy z własnego tyłka, trudno nam będzie cokolwiek zmienić. Potrzebny jest choć na krótki czas ktoś, kto swoją głowę już wyjął i ją umył.
Ja pomogłem sobie za pomocą pomocy… (uch!) innych ludzi. Poszukałem, znalazłem, zapłaciłem im – wymiana musi być – i wszystko się zmieniło. Bez pomocy innej osoby, dużo wyżej w rozwoju ode mnie byłoby bardzo źle. Mój umysł nie wymyśliłby rozwiązania, bo umysł myśli co najwyżej na poziomie obecnego stanu emocjonalnego. Dlatego ktoś mądry zauważył, że problemu nie da się rozwiązać z poziomu, na którym powstał. Zaś ja wtedy nie miałem pojęcia o emocjach, oporze i co z tym wszystkim zrobić. Uważałem, że to ze mną jest coś nie tak i ktoś musi mnie zmienić. Odmawiałem sobie akceptacji. Ale przynajmniej postawiłem pierwszy krok. Trochę czasu zajęło, bym wreszcie zrozumiał na czym polega mądre zarządzanie swoim wnętrzem. I uczę się tego cały czas.
Ja wtedy żyłem z ogromnym bagażem oporu, wstydu, winy, żalu, pożądania, a potem jak jeszcze zobaczyłem – gniewu. Potrzebowałem kogoś, kto to rozumiał i sam przerobił.
Dlatego powiedziałbym sobie – znajdź taką osobę, uzgodnij z nią warunki, zbierz pieniądze i podaruj je tej osobie. Bo te pieniądze nic Ci nie dadzą. Nie w takim stanie jak obecnie. A ten stan sam się nie zmieni na lepsze. Ani za rok, ani za 10 lat. Odkładaj codziennie choć kilka zł. Bo to inwestycja – możliwe, że najmądrzejsza w życiu – w siebie.
Ciekawe z ilu ludzi powyższy akapit wyciągnąć opór, który wyprojektowali na mnie?
No, to kto po przeczytaniu tego artykułu nadal wybiera, by używać stwierdzenia “nie chce mi się”, by oddać odpowiedzialność i usprawiedliwić brak podejmowania działania? Kto rozumie, że nie “nie chce mu się”, tylko ta osoba nie chce – wybiera by nie chcieć. Może względem samego oporu? I “nie zachce jej się”, bo ona sama utrzymuje niechęć. Kto więc dalej wybiera życie nieświadome, nieodpowiedzialne – i będzie zwalał odpowiedzialność na stany emocjonalne, które sam wybiera i utrzymuje np. poprzez niechęć do nich?
Wiele osób wierzy, że jak czują się źle to dzieje się coś złego. To tylko kolejne urojenie. Nie ma ludzi, którzy czują się dobrze cały czas, jeśli naprawdę nie zrobili ogromu pracy, by oczyścić swoje wnętrze (dosłownie setek godzin świadomego odczuwania i oczyszczania). A jeśli wzrośli porządnie i wybrali pomoc innym, naturalnie periodycznie będą czuli to, co inni ludzie, bo taka jest rzeczywistość tej planety.
Stąd też tak ważna jest nauka odczuwania emocji i wreszcie nauka mądrego, pełnego zrozumienia i troski zarządzania swoim wnętrzem. A w tym akceptacja niskich stanów. To dosłownie jak nauka oddychania (a przecież większość ludzi zaniedbuje poprawne oddychanie), nauka chodzenia. Jakże mamy spokojnie żyć, jeśli FUNDAMENTY są zaniedbane?
Mam nadzieję, że pojawiło się przynajmniej jedno “eureka!” Jeśli tak – było warto napisać ten artykuł! :)
Podziel się tym artykułem!

Napisz komentarz!

Zasubskrybuj
Powiadom mnie o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Podobne Wpisy:
Jakie są KORZYŚCI z nauki odczuwania przedstawionej na Blogu i Newsletterze?

Jakie są KORZYŚCI z nauki odczuwania przedstawionej na Blogu i Newsletterze?

Witam Cię serdecznie! Przed Tobą nietypowy artykuł. Jest długi ale poświęć proszę na niego swój czas i czytaj go bardzo uważnie. Wiem dobrze jak to jest czytać nawet bardzo wartościową wiedzę (nie znając tej wartości – nie rozpoznając jej) i nie mieć pojęcia co z nią zrobić lub cały czas zastanawiać się czy warto poświęcić… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 4
Święta 2021!

Święta 2021!

Ho ho ho! Święta! Jupi! \o/ Dlaczego się cieszę? Bo choinka, prezenty i pełen stół? Nie (nie tylko ;) ). Bo jest to czas, gdy miliony ludzi wybiera kolosalnie wyższe jakości, niż każdego innego okresu w roku. To się da odczuć. Większość ludzi oczarowuje się stroikami, światełkami, itd. i uważają, że to “wprowadza świąteczny klimat”.… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 4
Z życia wzięte 2 – Popularne błędne interpretacje

Z życia wzięte 2 – Popularne błędne interpretacje

Witaj! W tym tygodniu bonusowy artykuł. Ponownie w formie maila otrzymałem sporo treści, których komentarz uznałem za istoty dla szerszego grona. (…) Zapisałem się na twój newsletter z tydzień temu. Napisałem też komentarz pod nickiem Grzegorz. Od 2007 roku oglądam porno. Jak sam napisałem najtrudniej mi zrozumieć co mi dolega. Czy to choroba psychiczna czy… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 2
Trzy urojenia – “czuję, że nie jestem sobą”, “szukam siebie” i “czuję się samotny/a”

Trzy urojenia – “czuję, że nie jestem sobą”, “szukam siebie” i “czuję się samotny/a”

Witam Cię serdecznie! Dzisiaj raz na zawsze chcę rozprawić się z urojeniami, przez wiarę w które masa ludzi tkwi w martwym punkcie w swoim życiu lub nawet cofa się i nie wie dlaczego. Są również bardzo chętnie utrzymywanymi przez uzależnionych, bo gwarantują, że nic się nie zmieni nawet przez całe życie. Dlatego mogą trwać w… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 5

WOLNOŚĆ OD PORNO