Witam Cię serdecznie! Niedawno w mailu przeczytałem “fantastyczne” zdanie. To jedno twierdzenie pokazuje OGROM problemów – niezrozumienia, grania ofiary i braku odpowiedzialności – oraz oczywiście jeden z fundamentów samego uzależnienia. Dlatego – jeśli się trzymamy tego przekonania, nie mamy szans wyzdrowieć z uzależnienia. Oto to zdanie: “Ja po prostu zawsze tylko chciałem czuć się dobrze”.… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Dzisiejszym artykułem rozpoczynam opis emocji (jakości energii) oraz świadomości określanej jako gniew. Będę trochę klął, żeby było tematycznie ;) Niemniej muszę uważać, co piszę, bo ludzie globalnie zakochani są w tej emocji i nie życzą sobie odczarowania. Dlaczego? Bowiem gniew jako forma energii jest najsilniejszą z niskich emocji. Oraz mającą niemalże najwyższą… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Dzisiejszym artykułem rozpoczynam serię dotyczącą… 3 serii: – 100 dróg do pokoju. – 100 dróg do sukcesu. – 100 dróg do szczęścia i radości. \o/ Zaczniemy od wstępu, w którym zaznaczę kilka istotnych tematów, a w następnych częściach będę opisywał kilka dróg z każdej serii na zmianę. Pokój, sukces, szczęście i radość,… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Dzisiaj artykuł na temat napięcia seksualnego. Otóż jest to mit, że porno i/lub masturbacja czy seks rozładowują napięcie seksualne. To kompletne niezrozumienie samej natury napięcia, nie mówiąc o całej reszcie. Podkreślę, że mówić będę w ogromnym uproszczeniu i nie o układzie elektrycznym, tylko o ludzkiej psychice, emocjonalności i seksualności. Najpierw najprostszy układ… Przeczytaj
Wpis!
A ja Piotrze dalej nie rozumiem w jaki sposob ja tworze strach. Wiem, ze powinieniem skupic sie na twoim programia i jestem w trakcie czytania pierwszego modulu, ale w miedzyczasie czytam kolejny raz “Przywracanie zdrowia” i tam dr. Hawkins opowiada historie, jak bal sie podejsc do Wielkiego Kanionu i ze po dwoch latach uwalniania strachu nie zwiazanego z Wielkim Kanionem, zauwazyl, ze moze do tego Kanionu podejsc na blizsza odleglosc. Oczywiscie pisze on o polach energii, ze to ludzie sa zrodlem swojego strachu, ale nie pisze nic o tym, ze to czlowiek tworzy ten strach. Pisze ze czlowiek zawladniety strachem, jest pod jego wplywem itp, ale o tworzeniu ja nic nie znalazlem. Pisze on takze, ze sytuacje zewnetrzne sa takim jakby zaworem spustowym, gdzie nagromadzone emocje znajduja ujscie, cyt: “Na przykład ktoś obija nam zderzak w samochodzie. Cała stłumiona złość, jaką zgromadziliśmy przez całe życie, teraz ma wymówkę, by się ujawnić. Wybucha w zetknięciu z wgniecionym zderzakiem, wkurza się i zaczyna się proces użalania nad sobą i obwiniania. Wydarzenia w życiu są wymówkami dla uwolnienia skompresowanej energii. Staje się tak nieznośna, że umysł wyszukuje jakiś sposób na jej rozładowanie, który będzie dla nas do zaakceptowania.”
Ja Piotrze bron Boże nie pisze zeby cie zanegowac, ani sie wymadrzac znowu, tylko ja sie teraz boje, ze juz nigdy nie przestane sie bac, skoro tak i tak podchodze do danej sytuacji ( oisana w mailu ktory ci wyslalem. Chodzi o oczy.) Gdy czytalem pana Hawkinsa, to dawalo mi to nadzieje, bo myslalem, ze te moje banie sie jest spowodowane tym, ze mam w sobie duzo leku i projektuje ten lek, na wszystko co sie da i z egdy uwolnie ten lęk, to przestane sie bac. A ikazuje sie, ze chyba jednak nie. Z reszta tak, jak pan Hawkins pisze, o tej sytuacji ze zderzakiem, ze skumulowana zlosc sie ujawnia, a nie ze to czlowiek ja tworzy, to ja naprawde tego nie rozumiem i zastanawiam sie po co jest te cale uwalnianie, skoro ty Piotrze piszesz, ze to czlowiek tworzy emocje. Dla mnie to jest jak maslo maslane. Czlowiek wybiera, zeby sie czegos bac, potem tlumi ten strach, a potem ten stlumiony strach projektuje? To co jest przyczyna, ze czlowiek sie boi? Jego percepcja, czy stlumiony strach? Jezeli percepcja, to po co jest technika uwalniania, skoro wystarczy zmienic percepcje, i wybrac zeby sie nie bac? No nie rozumiem tego i jestem juz zrezygnowany co do programu, bo skoro uwalnianie nie spowoduje ze przestane sie bac, a przez to ze sie boje, to rowniez widze ze siegam po porno, to po porno siegac nigdy nie przestane, bo bede ciagle czul strach, bo ciagle go bede tworzyl. Nie wiem. Pozdrawiam Piotrze. I zmieniam nick na “Załamany”.
Mówisz:
“dalej nie rozumiem w jaki sposob ja tworze strach”
I podajesz przykład z książki dr Hawkinsa:
“Cała stłumiona złość, jaką zgromadziliśmy przez całe życie, teraz ma wymówkę, by się ujawnić.”
A kto stłumił złość? Kto tak widział dany temat, że w ogóle złość się pojawiła?
Gdy czytalem pana Hawkinsa, to dawalo mi to nadzieje, bo myslalem, ze te moje banie sie jest spowodowane tym, ze mam w sobie duzo leku i projektuje ten lek, na wszystko co sie da (…) A ikazuje sie, ze chyba jednak nie
Jest tak jak pisze dr Hawkins.
Ale nadal nie rozumiesz z czego lęk wynika, bo w ogóle nie patrzysz na to jak żyjesz. W ogóle.
Tylko wpatrujesz się w mentalny bełkot, w którym jest chaos i brak jakichkolwiek faktów.
I od razu każdej myśli wierzysz.
O tym z czego wynikają emocje będzie w Module 5.
Czlowiek wybiera, zeby sie czegos bac
Człowiek wybiera, by coś widzieć przez takie pozycjonalności, że w konsekwencji zaczyna odczuwać lęk.
A Ty czynisz i to, jak i masz masę stłumionego lęku.
Więc ważne jest, by zarówno zająć się pozycjonalnościami jak i uwalniać energię lęku.
Na razie nie robisz ani tego, ani tego. Tylko dorabiasz sobie racjonalizacje.
I zmieniam nick na “Załamany”.
Kupiłeś WoP. Zacznij go przerabiać.
Na razie Twoim kierunkiem jest dalsze biadolenie i załamywanie się.
Możesz sobie zmieniać nicki na co Ci się podoba.
Co nie zmienia faktu, że nie bierzesz sobie do serca nic z tego, co Ci mówię.
Dalej nie jesteś pokorny. Dalej nie widzisz, że na razie nie jesteś w stanie przekuć wiedzy z bardzo mądrej książki na poprawę swojego życia i zamiast tego używasz tego do załamywania się.
I nadal to robisz.
Pokory nie wybrałeś. Tylko zadufanie i użalanie się nad sobą.
W WoP wszystko jest opisane krok po kroku.
Mówiłem – przestań czytać inne książki, skup się na JEDNYM ŹRÓDLE – na WoP. Ja ewentualnie powiem Ci jakie dodatkowe źródło możesz poczytać, kiedy i co konkretnie.
Na razie dalej robisz po swojemu, więc lepiej nie będzie tak jak nie było przez ostatnie 25 lat.
I nawet nie zauważasz jak właśnie sam sobie dokładasz teraz żalu, winy, strachu. Biadolisz “nie rozumiem jak to człowiek wybiera, żeby się bać”.
Ano tak jak teraz i przez ostatnie tygodnie wybierasz, by biadolić.
Z każdą emocją jest dokładnie tak samo.
Przestań już proszę przesiadywać na Blogu i pisać komentarze. Skup się na WoP.
Jak chcesz czegoś jeszcze – znajdź grupę 12 kroków. Koniecznie. To Ci pomoże w użalaniu się nad sobą i załamywaniu.
Na razie zapomnij CAŁKOWICIE o książkach dr Hawkinsa i informacjach z nich. To Ci nie służy, bo nie potrafisz tego przenieść na realne życie.
Potrzebujesz informacji prostszych i dotyczących bezpośrednio Ciebie. Ja Ci to dostarczę jeśli będziesz współpracować uczciwie i rzetelnie.
Jeszcze istotna uwaga – to, że czytasz książkę na poziomie 900+, NIE oznacza, że to jest jakieś już ostateczne, jedyne i wystarczające źródło informacji.
Co Twoja sytuacja doskonale pokazuje. Nie rozumiesz z niej nic, bo nic nie zaobserwowałeś w swoim życiu, nie doświadczyłeś, nie wykonałeś z poziomów fundamentalnych, podstawowych i prościutkich.
Z tego wszystkiego wolisz się załamywać i narzekać, niż cokolwiek zrobić. A te próby “rozumienia” to tylko i wyłącznie folgowanie sobie.
Nie zrozumiesz nic z tej książki, jeśli najpierw nie przerobisz tematów krytycznie ważnych, przede wszystkim 12 kroków – które WoP obejmuje, tylko w innej kolejności.
Ja Piotrze bron Boże nie pisze zeby cie zanegowac, ani sie wymadrzac znowu, tylko ja sie teraz boje, ze juz nigdy nie przestane sie bac, skoro tak i tak podchodze do danej sytuacji ( oisana w mailu ktory ci wyslalem. Chodzi o oczy.)
Nie negujesz ale nie słuchasz.
Więc co za różnica?
Bo “teraz się boję, że”. Już Ci mówiłem kilka razy, że nie ma uczuć, “że” cokolwiek.
To jest właśnie wybór, by się bać czegoś.
Nie masz jeszcze świadomości, że tylko czujesz lęk. Bo od razu hipnotyzujesz się mentalnym bełkotem, który RACJONALIZUJE lęk.
Oczywiście, że nigdy nie przestaniesz się bać, dopóki tego nie wybierzesz – czyli dopóki nie zrozumiesz, że emocja to tylko emocja i nie ma nic wspólnego z treścią myśli, a myśli ze światem.
I proszę raz jeszcze – koniec z pisaniem komentarzy i czytaniem artykułów. Bo teraz o jednym temacie piszesz już w dwóch miejscach. Robi się chaos i jak będziesz to kontynuował, to zupełnie nic z tego nie będzie.
Rozwiązanie otrzymałeś – sam je kupiłeś. Teraz zacznij je stosować.
Te monologi są jedną ze strategii unikania uwalniania. Uważasz, że “boisz się, że” coś. I jednocześnie nie uwalniasz lęku. Bo wolisz się bać.
Dlatego najpierw trzeba odkleić się od tego mentalnego jazgotu. Tym zajmiemy się w Raporcie 3, a Ty od Modułu 3.
Ok. Skupie sie na WOP. Dzieki.
I ja dziękuję.
Jeszcze uwaga – to jest to, co nieraz mówiłem, że czasem niezbędnym jest na uzależnionego warknąć.
Bo człowiek uzależniony to osoba żyjąca bez sumienia – nie wykształciła go. Czyli zdrowego systemu wartości, który byłby dla niej jak tory tramwajowe dla tramwaju.
Dlatego non stop pozwalasz sobie na biadolenie, robienie co Ci się podoba, brak dyscypliny, narzekanie, granie ofiary, usprawiedliwianie się myślami i emocjami.
Od lat.
Nie ważne ile masz lat. Tak samo zachowywali się 20-latkowie, 30, 40, 50-latkowie, z którymi pracowałem.
Bo często ich rodziny też były bardzo niedojrzałe, wliczając uzależnionych rodziców, więc i sumienia nie było, które można by przekazać i zbudować.
A to też jeden z kluczowych tematów – wykształcenie zdrowego sumienia. O tym też mówi 12 kroków. Oraz to jedna z funkcji WoP.
A zobacz co wczoraj napisał do mnie inny mężczyzna:
“Kilka dni temu kupiłem od Ciebie twój program w tej chwili jestem na etapie 3 modułu, ale postanowiłem do Ciebie napisać bo jestem pod wielkim wrażeniem twojego głębokiego zrozumienia rzeczywistości i ogromnej wiedzy na temat świadomego i podświadomego umysłu wydawało mi się, że nie jestem zielony w tych tematach od wielu lat interesuję się rozwojem osobistym i duchowym, medytuję regularnie od conajmniej 5 lat na temat samych nawyków czytałem kilka książek: Atomowe nawyki Jamesa Clarka Mikronawyki BJJ Fogga Siłe nawyku Duhhiga czytałem też ”Technike uwalniania” Hawkinsa udało mi się wprowadzić kilka przydatnych wskazówek w życiu, ale twoje moduły dają mi głębokie zrozumienie tego co było we mnie a nie rozpoznawałem tego czytając z zapartym tchem jakby ktoś mi ściągnął klapki z oczu. Bardzo doceniam to że doszedłeś do takiego zrozumienia i mam głębokie przekonanie, że wiedza z kursu nie pomoże tylko w kwestii uzależnienia, ale da głębokie zrozumienie i wyzbycie urojeń, od lat pracuje nad rozwojem świadomości głównie za pomocą medytacji i technik oddechowych jednak 20 lat pornograficznego amoku sprawiło, że stałem się upośledzony w kwestiach odczuwania czegokolwiek i potem się zastanawiałem dlaczego afirmacje dla mnie nie działają nie mówiąc, że teraz na podstawie twojego programu rozumiem, że to czego nie czułem albo inaczej tłumiłem jest najważniejsze pozostaje tylko zaufać procesowi. Dzięki jeszcze raz wierze, że rozwój świadomości doprowadził mnie do twojego kursu i zrobie wszystko, żeby to wykorzystać najbardziej jak potrafię.”
Nie będę już przytaczał mojej odpowiedzi, bo to już rozmowa między tym mężczyzną, a mną. Ale napisałem mu też sporo uwaga.
Niemniej chciałem Ci pokazać, że człowiek, który mówi, że od lat zgłębia pewne zagadnienia związane ze zdrowieniem – nie doszedł do takiego poziomu zrozumienia, co ja. Ani nie znalazł źródeł, które tak przejrzyście i czytelnie – pragmatycznie – przedstawiałyby to wszystko. A i jego uzależnienie ma podobny wymiar co Twoje – okolice 20-tu lat.
Dlatego tak na Ciebie warczę, byś przestał stosować uniki.
Ale nie tylko przestał je stosować – również stał się świadomy, że je stosujesz.
Bo też nikt nie wyzdrowieje, jeśli będzie ze mną grał w ciuciubabkę.
Raz jeszcze – zdrowie to poziom dojrzałości – poziom świadomości. A nie ROBIENIE.
Niedługo również odpiszę na Twój wiadomość o problemach z oczami.
Powtórzę parę uwag ale to dlatego, by dotarło na 100%.
Ok.
Ok Piotrze. Przyznaje. Ty to wiedziales od poczatku, ale ja nie- miales racje, a ja gowno za przeproszeniem wiem. Przepraszam. W Oku w Oku, pan Hawkins rzeczywiscie pisze, ze emocje wynikaja z percepcji. Miales racje rowniez co do tego, ze przydalo by mi sie troche pokory. Eh… Mam nadzieje ze nie jestes na mnie zly. Ja tez duzo czytalem pana Hawkinsa, ogladalem jego wyklady i sluchalem Lestera Levensona i myslalem ze moj poziom zrozumienia wystarczy do tego, abym zrozumial co oni stataja sie przekazac. Jakze sie mylilem. Glupio sie zachowalem. Ale jeszcze nie rozumiem tego co powiedzial pan Dwoskin o emocjach. Powiedzial, ze wszystkie emocje klamia. Chyba nawet w ksiazce tak napisal. Z reszta i tak pewnie nie zrozumiem.
Jeszcze gdyby mogl mi tylko napisac Piotrze, co ja mam robic jezeli czuje ten strach. Bo to, ze ja sie go lapie i projektuje na rozne rzeczy, to w miare rozumiem. Natomiast nie rozumiem tego co napisales, ze moja percepcja tworzy strach. Ze wybieram zeby sie czegos bac. Ala co w takim razie, jezeli ignoruje mysli i dalej ten strach czuje? Czy on w koncu odejdzie, czy bede go caly czas czul? I juz nie chodzi o to, ze sie czegos boje, tylko ze caly czas odczuwam ten strach. Rozumiem, ze tutaj kluczowa bedzie technika uwalniania? Ale juz teraz wiem, ze jej tez za bardzo nie rozumiem.
Natomiast co do twojego programu, to nie kupilem go, poniewaz chcialem sie najpierw zapytac, czy jezeli mam wersje Solo, to czy musze kupowac od nowa caly program, tym razem ze wspolpraca z toba, czy wystarczy ze doplace za wspolprace?
Ok Piotrze. Przyznaje. Ty to wiedziales od poczatku, ale ja nie- miales racje, a ja gowno za przeproszeniem wiem.
Tak dalej wygląda duma. Przyznajesz.
Czyli uznajesz, że przegrałeś utarczkę słowną.
Jeszcze sobie dopierdalasz. Niepotrzebnie.
Przepraszam.
Nie masz mnie za co przepraszać. Niejednokrotnie nawet przeprosinami niektórzy próbowali ukryć dalej dumę i butę i wcale nie widzieli swoich błędów, ani nie wybrali pokory i zdrowia.
Nie mówię, że tak jest teraz.
Jednak za co przepraszasz? Skoro przepraszasz, to znaczy, że w czymś musiałeś dostrzec błąd. Czy tak jest?
W Oku w Oku, pan Hawkins rzeczywiscie pisze, ze emocje wynikaja z percepcji.
Dlatego Ci mówiłem – ja książki doktora studiowałem wielokrotnie na przestrzeni lat i całą swoją pracę oparłem o nie ale jednocześnie przekaz dostosowałem do poziomu odbiorców, który najczęściej jest bardzo niski.
I takie właśnie “ty piotrze mówisz inaczej niż doktor” wynikają z zupełnego niezrozumienia ani przekazu książek i braku jakiegokolwiek osobistego doświadczenia, jak i braku wykorzystania tego, co mówię ja.
Bo gdyby człowiek zrobił jedno i drugie, osiągnąłby taki sam rezultat.
Miales racje rowniez co do tego, ze przydalo by mi sie troche pokory.
Pokora to stan naturalny, gdy usuniesz to, co ją blokuje – czyli zarówno dumę jak i wstyd i winę.
Oraz oczywiście wymaga to intencji życia pokornego (nie mylić z upokorzeniem).
Eh… Mam nadzieje ze nie jestes na mnie zly.
Dlaczego miałbym być zły?
Jeśli ja byłbym zły, to ani nie miałbym ochoty nikomu pomóc, nie prowadziłbym od lat całkowicie za darmo tego serwisu, nie pisał ogromnych artkułów i maili, nie odpisywał tak obszernie na maile, etc.
Gdybym był zły, to bym miał całe dobro w dupie. ;)
A tak nie jest.
Dlaczego miałbym być zły konkretnie wobec Ciebie? Nie chcesz sobie pomóc, chcesz dalej sobie szkodzić. Przykro mi ale to też Twoje życie.
Mi krzywdy nie robisz. I może ktoś inny skorzysta z tej korespondencji.
A jeśli chcesz sobie pomóc – jestem z tego faktu bardzo zadowolony!
Ja tez duzo czytalem pana Hawkinsa, ogladalem jego wyklady i sluchalem Lestera Levensona i myslalem ze
Właśnie.
Tylko czytałeś i wpatrywałeś się w myśli, że coś tam.
Ale Ci mówiłem – żadna ilość nagromadzonych przez wiewiórkę żołędzi, nie zmieniło jeszcze żadnej wiewiórki.
Wiedza to potencjał. To narzędzie. Tylko i aż.
moj poziom zrozumienia wystarczy do tego, abym zrozumial co oni stataja sie przekazac. Jakze sie mylilem.
Na pewno coś rozumiesz poprawnie ale jest to wszystko pomieszane z rozumieniem niepoprawnym i sam nie wiesz co jest faktem, a co nie.
A ja staram się Ci to wszystko uporządkować i odrzucić to, co stanowi fałsz.
Glupio sie zachowalem.
Jeśli naprawdę to widzisz, to brawa! Bo to poważny krok w stronę pokory. Czyli też zdrowia.
Ale jeszcze nie rozumiem tego co powiedzial pan Dwoskin o emocjach. Powiedzial, ze wszystkie emocje klamia. Chyba nawet w ksiazce tak napisal. Z reszta i tak pewnie nie zrozumiem.
To uproszczenie.
Wiele mądrych osób mówi językiem, którego używają masy ludzi. A masy ludzi w ogóle nie odróżniają emocji od myśli.
Natomiast – ja Ci to już wyjaśniłem.
Mówisz, że boisz się czegoś. Inni mówią, że mają fobie.
Bo to emocja + projekcja + hipnotyzowanie się tym mentalnym bełkotem (projekcją).
Dlatego powiedziałem – nie boisz się niczego. To tylko projekcja.
Dlatego można rzec, że emocja kłamie, bo jej racjonalizacja i projekcja stanowią fałsz.
CZUJESZ LĘK, BO SAM TAK WYBIERASZ COŚ WIDZIEĆ. A to jak coś widzisz to Twoja opinia, osąd. Nie widzisz więc rzeczywistości, tylko własne osądy, oceny, metki, interpretacje. Dlatego to stanowi fałsz – kłamstwo.
Plus – jeśli masz stłumione emocje, to umysł projektuje je na co popadnie i sam możesz budować o ten lęk percepcje coraz większej ilości tematów w świecie.
Np. uznałeś kiedyś, że boisz się piesków, bo np. jeden kiedyś Cię obszczekał. Więc już – nie boisz się jednego pieska (a przecież wcale nie mogło Ci nic grozić), tylko od razu wszystkich. A po latach możesz już projektować lęk na 100 innych typów zwierząt.
Umysł przekonuje Cię, że emocje mają źródło zewnętrzne i że myśli dotyczą świata.
Ale emocje mają źródło wewnętrzne, a myśli dotyczą tylko emocji, nie świata.
Więc i pan Dwoskin, i Levenson, i doktor Hawkins oraz ja (nie mówię tego w formie stawiania się z tymi wybitnymi jednostkami na równi) – mówimy to samo. Tylko każdy innymi słowami.
A ja jako, że jestem tu i żyję ;), staram się to wyjaśnić jak najdokładniej i w bezpośrednim oparciu o Twoje słowa. I każdemu innemu z kim rozmawiam.
Małej ilości osób się to podoba. >:)
Jeszcze gdyby mogl mi tylko napisac Piotrze, co ja mam robic jezeli czuje ten strach.
Uwalniać.
Bo to, ze ja sie go lapie i projektuje na rozne rzeczy, to w miare rozumiem.
“W miarę rozumiem” tłumaczy się jako “udaje mi się utrzymać tę myśl”. Ale jeszcze nie jesteś tego świadomy. Ani razu nie zaobserwowałeś, że to robisz.
Dlatego nie rozumiesz co możesz zrobić. Bo nie widzisz co sam robisz. Tylko przestałeś się opierać temu co powiedziałem.
Natomiast nie rozumiem tego co napisales, ze moja percepcja tworzy strach.
Bo nie zaobserwowałeś ani razu jak wybierasz, by coś czy kogoś widzieć jako straszne.
Ze wybieram zeby sie czegos bac.
A nie podałeś nawet jednego przykładu. Nie dziwne, że “nie rozumiesz”, bo to tylko dalej akademickie fantazjowanie.
Ala co w takim razie, jezeli ignoruje mysli
Ale nie ignorujesz. Dlatego nie wiesz co dalej.
i dalej ten strach czuje?
A co mówi uwalnianie? Pozwalasz emocji być aż samoistnie jej ładunek się nie rozładuje.
Wszystko jest podane w opisie uwalniania. Ale tego nigdy nie zastosowałeś. Stąd te pytania z oczywistymi odpowiedziami.
Czy on w koncu odejdzie, czy bede go caly czas czul?
A co mówi instrukcja uwalniania? Co powiedział wprost doktor Hawkins?
Albo pan Dwoskin?
I juz nie chodzi o to, ze sie czegos boje, tylko ze caly czas odczuwam ten strach.
To jedno i to samo, tylko bojąc się uznajesz, że ten lęk wynika z czegoś w świecie, a nie bierze się z tego jak Ty wybierasz to widzieć/z już stłumionego ładunku emocji.
Rozumiem, ze tutaj kluczowa bedzie technika uwalniania?
A czy jest jakaś inna możliwość, w której technika uwalniania nie jest kluczowa?
Ale juz teraz wiem, ze jej tez za bardzo nie rozumiem.
Bo wpatrujesz się bezustannie w mentalny bełkot, a uwalniania nie wykonałeś ani razu.
A ja Ci mówię, że Twoim problemem nie jest brak zrozumienia czegokolwiek, a rozwiązaniem tego nie jest to “zrozumienie”.
Przypominam jeden z faktów na temat umysłu – umysł jest dobry w szukaniu rozwiązań na problemy, które sam stwarza. Stwarza je bez końca – np. w formie niekończących się pytań – i nie znajduje rozwiązań. Tylko szuka. Np. “próbuje zrozumieć”.
Tak jak teraz uznaje(sz), że brakuje Ci zrozumienia i próbujesz rozumieć. I nic to nie daje, a jeszcze było blisko byś w ogóle odpuścił i zaczął “nofapować”.
Problem stanowi to, że nie uwalniałeś ani razu. Wtedy wszystkie odpowiedzi stałyby się jasne. Zresztą – na każde zadane przez Ciebie pytanie była odpowiedź na tych 2 stroniczkach opisanej techniki uwalniania.
A to pokazuje jaka jest różnica między przeczytaniem czegoś/o czymś, a zastosowaniem tego.
Ja to porównuję do smaku i zapachu szczypiorku. Możesz o tym czytać, słuchać latami. A nie przybliży Cię to nawet o trochę, by poznać smak i zapach szczypiorku.
Ale wystarczy, że szczypiorku realnie spróbujesz i nagle ta cała enigma zostaje rozwiązana.
Nie możesz zrozumieć ani smaku, ani zapachu szczypiorku. Możesz ich doświadczyć. Jeśli szczypiorek zjesz i powąchasz.
Bo umysł nie ma zdolności poznawczych. To nie jest jego funkcja. Poznawanie, rozumienie i doświadczenie odbywa się w świadomości. Co oznacza, że bez realnego doświadczenia, przeżycia, nic nie możesz poznać.
Nawet obserwując. Możesz obserwować jak inni jeżdżą na rowerze, a to też nie przybliży Cię do samej jazdy. Ok, możesz zaobserwować JAK to robią ale nadal – dopóki tego nie zaczniesz robić, nie nauczysz się.
I może okazać się, że doskonale wszystko pamiętasz, a nawet jak jeżdżą mistrzowie olimpijscy, a po wejściu na rower, zamiast pojechać, upadniesz.
I wtedy jest czas na pokorę – albo zaczniesz się frustrować, użalać, biadolić, grać ofiarę – bo TYLE WIESZ, TYLE WIEDZIAŁEŚ, a nadal nie potrafisz. Lub pokornie zacząć przekuwać wiedzę na umiejętności/doświadczenie.
Doświadczenie bierze się z doświadczania, a nie wiedzy teoretycznej.
I też mógłbyś twierdzić, że nie potrafisz jeździć, bo czegoś jeszcze nie rozumiesz. Ale to oczywisty fałsz. I w tym przypadku mam nadzieję, że też już to widzisz. Jak się można latami robić w konia i tego nawet nie zauważać. I jeszcze innym to zarzucać.
Albo z innej strony – były przypadki, że uzależnieni zarzucali mi, że skoro ja wyzdrowiałem, to mój problem nie mógł być tak poważny jak ich. Ich uzależnienie jest dużo gorsze I DLATEGO nie wyzdrowieli.
Ale widzisz po sobie jakie to są bzdury i usprawiedliwienia. Nie wyzdrowieli, bo wcale nie chcą. Ty chociaż to przyznałeś. A dzięki temu, można już coś z tym począć.
Pamiętaj – ja Ci tego nie mówię w formie zarzutów. Tylko wypunktowuję błędy i sprawy do korekty. Oraz pokazuję Ci fakty, które ja wiem, bo setki razy miałem z tym do czynienia.
Ja jestem po Twojej stronie. Nie jestem zły ani na Ciebie, ani przez Ciebie, ani generalnie nie jestem zły.
A że czasem powarczę – nie robię tego, bo jestem jakimś homofobem czy wyżywam się na kimś.
Te pytania i myśli nie są po Twojej stronie. Ani nie są Twoim wrogiem. Jak wiatr. Wiatr wieje i tyle. Nie wiadomo dlaczego, ani po co. Bo nie ma na to odpowiedzi.
Tak samo te pytania. Co z tego, że są? Odpowiedzi są napisane, podane. Tylko trzeba je zacząć stosować. Realnie. A nie czytać raz, drugi, trzeci, pięćdziesiąty i nadal narzekać, że czegoś jeszcze nie rozumiemy.
Nie stosujesz tego, bo się opierasz i boisz. Bo tak się chroni zwierzęcość. A Ty możesz podjąć decyzje POMIMO tego.
Natomiast co do twojego programu, to nie kupilem go, poniewaz chcialem sie najpierw zapytac, czy jezeli mam wersje Solo, to czy musze kupowac od nowa caly program, tym razem ze wspolpraca z toba, czy wystarczy ze doplace za wspolprace?
Nie wydaje mi się, że sprawiedliwym byłoby dopłacać za coś, co zrobiłeś lata temu.
Współpraca kosztuje mnie masę czasu, zastanawiania się nawet nieraz i po nocach jak pomóc, co napisać.
Uważam sprawiedliwym za pełną cenę ale możemy się umówić na promocyjną – tysiak.
Plus – dla Ciebie to też będzie lepsza motywacja, by to co ode mnie otrzymasz docenić, uszanować i zastosować.
Wtedy zobaczysz w końcu zmiany.
“Jednak za co przepraszasz? Skoro przepraszasz, to znaczy, że w czymś musiałeś dostrzec błąd. Czy tak jest?”
Tak. Przepraszam za to, z nic nie wiedzac, ani nie rozumiejac, uwazalem ze wiem lepiej od ciebie- ktory jak sam napisales- studiowal prace pana Hawkinsa, sam napisal tego bloga ( ogrom wiedzy), oraz stworzyl progrm WOP. A ja- czlowiek uzalezniony, ktory mieszka z mama i nawet sam sobie pracy nie zalatwil- wymadrzalem sie. Pewnie w swojej dumie. Ta uwazam.
Natomiast co do programu, to zgadzam sie i dzieki za znizke. To jak to zalatwimy- wplata pieniedzy itd?
Jeszcze do kwestii uwalniania na chwile chcialem wrocic, bo widze ze i tutaj mam problem. Czy ja dlatego nie uwalniam, bo sie w mysli wpatruje? Przeciez jezeli caly czas odczuwam ten strach, to juz chyba powinien sie wyczerpac. Moze nie caly, ale duzo. Kurde stary chlop ze mnie, a chyba male dziecko lepiej rozumie swiat ode mnie.
Jeszcze tak na sam koniec: czy dalej “przerabiac” Kurs Cudow, czy moze zaczac od poczatku, ale tym razem sie przylozyc, czy zrezygnowac w ogole poki co?
“Jednak za co przepraszasz? Skoro przepraszasz, to znaczy, że w czymś musiałeś dostrzec błąd. Czy tak jest?”
Tak. Przepraszam za to, z nic nie wiedzac, ani nie rozumiejac, uwazalem ze wiem lepiej od ciebie- ktory jak sam napisales- studiowal prace pana Hawkinsa, sam napisal tego bloga ( ogrom wiedzy), oraz stworzyl progrm WOP. A ja- czlowiek uzalezniony, ktory mieszka z mama i nawet sam sobie pracy nie zalatwil- wymadrzalem sie. Pewnie w swojej dumie. Ta uwazam.
Jeśli faktycznie się wymądrzałeś, dostrzegłeś to i zrezygnowałeś – to bardzo dobrze.
To naprawdę duży krok do przodu.
A piszę to, by raz – pokazać jak istotne jest przyznawanie się do błędów i rezygnowanie z dumy.
A po drugie – wielu odstawiało to jako scenki, by ukryć zupełną niechęć do poprawy swojego życia.
Natomiast co do programu, to zgadzam sie i dzieki za znizke. To jak to zalatwimy- wplata pieniedzy itd?
Tak.
Najlepszy jest klasyczny przelew. Napisz do mnie bezpośrednio na mail, który znasz (nie piszę, go, żeby boty nie zaczęły wysyłać mi spamu).
Jeszcze do kwestii uwalniania na chwile chcialem wrocic, bo widze ze i tutaj mam problem. Czy ja dlatego nie uwalniam, bo sie w mysli wpatruje?
Ja Ci nie powiem dlaczego czegoś nie robisz.
To jest czas, by się temu uczciwie przyjrzeć – powiedzieć prawdę.
Przyjrzyj się dlaczego nie uwalniasz, gdy coś odczuwasz?
Możesz dostrzec prawdę tylko w momencie gdy to robisz. Nie przed, nie po.
Przeciez jezeli caly czas odczuwam ten strach, to juz chyba powinien sie wyczerpac.
Oczywiście, że nie.
Bo sam mówisz, że boisz się czegoś. Poza tym – nie uwalniasz. Tylko odczuwasz.
Nie ma ignorowania myśli. Nie ma całkowitego porzucenia metkowania, etykietkowania i osądów. Nie ma odpuszczenia korzyści z trzymania się lęku.
Nie ma odpuszczenia oporu.
Nie ma trwania w emocji jako całkowicie neutralny – nieoceniający – obserwator.
Tylko miotasz się, coś próbujesz robić z emocjami.
Nie dostrzegłeś, że uwalnianie to też proces samoistny, tak jak i odczuwanie. Nie uwalniasz, tylko usuwasz to, przez co energia emocji nie może się swobodnie wyczerpać.
A cała książka “Technika uwalniania” podaje też masę przykładów, jak ludzie utrzymują energię emocji – np. emocjonowaniem się, dawaniem ekspresji emocji, itd.
Moze nie caly, ale duzo. Kurde stary chlop ze mnie, a chyba male dziecko lepiej rozumie swiat ode mnie.
Dziecko nie rozumie świata, bo nie zna faktów.
Człowiek nie ma możliwości odróżniania prawdy od fałszu.
A wszystko można rozważać jako prawda lub jej brak wyłącznie w kontekście. Dziecko nie jest do tego zdolne.
Dlatego jednym z obowiązków rodzica jest zadbanie o bezpieczeństwo dzieci, aż te nie będą zdolne do pojmowania tych fundamentalnych faktów.
Tylko że naprawdę garstka ludzi do tego dojrzewa. Wielu z tego powodu, że nie mieli poprawnych informacji.
Więc nie mieli jak poprawnych przekazać swoim dzieciom. Tak jak Twoi rodzice Tobie.
A Ty też nie masz, bo nikt nie ma, możliwości odróżnienia prawdy od fałszu. Dlatego można pornografię oglądać i 40-60 lat i nadal twierdzić, że pomaga, że to coś dobrego.
Ba! Ludzie nadal sądzą, że np. wojny są dobre. Bo każdy człowiek zachowuje niewinność i podlega programowaniu. A nie można powiedzieć – “to jest fałsz” i się nie dać zaprogramować.
Ludziom umyka tak ważny przykład – “nie myśl o niebieskim słoniu”. Umysł nie ma zdolności “nie” robienia czegoś. Mentalizuje non stop. Jak coś usłyszysz, umysł to zapamięta na wieki. Ale to od Ciebie zależy czy oddasz temu energię – co nazywa się powszechnie wiarą. Czyli od Ciebie zależy w czym umieszczasz swoją wiarę – czemu nadałeś znaczenie, wartość i sens.
Dlatego znowu – nie dopierdalaj sobie, bo wiek biologiczny nie ma tu żadnego znaczenia.
Jeszcze tak na sam koniec: czy dalej “przerabiac” Kurs Cudow, czy moze zaczac od poczatku, ale tym razem sie przylozyc, czy zrezygnowac w ogole poki co?
Poczekaj z tym kilka miesięcy. Aż już będziesz porządnie zajmował się sobą i swoim życiem.
Wtedy zacznij krok po kroku stawiać kolejne elementy ale stawiać je trwale, rzetelnie i uczciwie.
Jeśli zaczniesz za dużo, nic nie skończysz.
W WoP też wiele informacji pokrywa się z KC. Szczególnie pierwszych kilkudziesięciu lekcji.
Bardziej zalecałbym Ci uczestnictwo we wspólnocie 12 kroków. Raz w tygodniu godzinne spotkanie. Plus znajdź sponsora. Zacznij wdrażać 12 kroków, bo w WoP też one są ale opisane moimi słowami.
Więc to będzie skutecznie uzupełniało i wzmacniało całą pracę.
A dzisiaj Piotrze, po dzisiejszej sesji pornograficznej chyba cos we mnie peklo i jestem na 99% zdecydowany na twoj program wraz ze wspolpraca z toba. I tutaj pora zeby sie do czegos przyznac. Otoz ja mam juz twoj program od bardzo dawna. Kupilem go kilka lat temu, bez wspolpracy i po prostu sam sobie nie radze z przerobieniem tego programu i stosowniem sie do rad tam zawartych. Pierwszy problem polega na tym, ze ja nie chce przestac ogladac. Tak jakby cos mnie do tego ciagnelo. Podoba mi sie to. Lubie to i chce tego. Stalo sie to moim hobby, czescia mojego zycia. Przywiazalem sie do tego. Dziwne to, bo z drugiej strony nie chce tego. Drugi problem jest taki, ze wykladam sie juz na etapie robienia notatek. Nie wiem, co mam zanotowac, poniewaz juz prawie zasada stalo sie to, ze wybudzam sie juz z laknieniem na porno. Czesto w nocy, albo wczesnie rano. Ledwo otworze oczy, a juz pierwsze co mam w glowie, to zeby obejrzec porno. Nie radze sobie sam z tym. Caly program przeczytalem 2 razy i jedynie co stosuje, to uwalnianie i z tego co widac, niezbyt dobrze mi to wychodzi. Uswiadomilem sobie, ze siedze w szambie po uszy. Nie chce ogladac, bo widze, ze moje problemy sie poglebiaja, a z drugiej strony chce ogladac, nawet nie wiem czemu. Piszesz caly czas, ze porno samo w sobie nie jest problemem i ze ochota na ogladanie sama przejdzie, gdy czlowiek przejdzie jakas droge, w tym twoj program. Ja sie jednak zastanawiam, czy jednak nie zastosowac niepolecanego przez ciebie NOFAP i postarac sie na sile wytrzymac ile sie da. Skoro inaczej nie moge rzucic, to moze sprobowac tego sposobu, a w tym czasie uwalniac emocje, przerabiac Kurs Cudow i ogolnie starac sie stawac lepsza osoba. Nie wiem. Zaatanawiam sie tez w kwestii wspolpracy z toba, czy bedziesz w stanie mi pomoc, poniewaz wydaje mi sie, za ja nie bede dobrym wspolpracownikiem, poniewaz jestem tak pogubiony w zyciu i w tym calym nalogu, ze to co piszesz w programie o notatkach, nawykach itd, to dla mnie czarna magia. Probowalem i nic z tego nie wyszlo, a chec ogladania porno wygrala i dalej siedze w nalogu. Z jednej strony podoba mi sie to (ogladanie) a zdrugiej strony wiem, ze nie lece juz na dno, tylko zagrzebuje sie w mule. Co o tym sadzisz Piotrze?
Jeszcze dodajac. Probowalem medytacji i nawet kilka razy udalo mi sie medytowac nawet 30 minut, jednak byly to jednostkowe przypadki. Czasami udawalo mi sie pomedytowac kilka minut rano, ale to tez od przypadku do przypadku. Zazwyczaj z rana zamiast medytowac, to wybieralem porno. Porno do kawy zamiast sniadania. Eh… Siedze w gownie po uszy.
A dzisiaj Piotrze, po dzisiejszej sesji pornograficznej chyba
Widzisz? Dalej – “chyba”. Brak uczciwego patrzenia na fakty.
cos we mnie peklo
Tak wygląda dalej granie ofiary i brak odpowiedzialności.
Jak to coś w Tobie pękło? Gdyby coś pękło, to byś zwijał się z bólu, krwawił, etc.
Nic nie pękło.
Tylko nie będąc świadom własnych decyzji, dziwisz się, że nagle stało się coś, innego i uważasz, że to przez “coś”, co Cię tyle lat blokowało, ograniczało, a teraz to pękło, czyli zniknęło.
Tak nie jest. Tylko wczoraj zabolało, obwiniałeś się i wstydziłeś i PODJĄŁEŚ DECYZJĘ na bazie tych emocji.
Tylko że one też miną. I pytanie czy wtedy zmienisz decyzję?
i jestem na 99% zdecydowany na twoj program wraz ze wspolpraca z toba.
Decyzja to decyzja. Nie może być na 99%.
99% oznacza, że decyzji nie podjąłeś – czyli 99% = 0%. Gdybyś decyzję podjął, to już byś się zapisał.
Więc nie JESTEŚ.
I tutaj pora zeby sie do czegos przyznac. Otoz ja mam juz twoj program od bardzo dawna. Kupilem go kilka lat temu, bez wspolpracy i po prostu
Nie ma żadnego “po prostu”. To jak widzisz swoje problemy nie jest poprawne.
sam sobie nie radze z przerobieniem tego programu i stosowniem sie do rad tam zawartych.
Nie.
“Po prostu” ich nie stosujesz.
Tak jak lekcji z Kursu Cudów. Tylko czytasz.
Na dowód – prześlij mi choć jeden wypełniony Raport. Wypełniłeś Raporty?
Obstawiam, że nie. Bo się wstydzisz, winisz, boisz. I usprawiedliwiasz się “nie radzę sobie”, “gubię się”, “nie wiem co”, itd.
Pierwszy problem polega na tym, ze ja nie chce przestac ogladac.
Dobrze, że to widzisz.
Nie chcesz – to prawda. I ja to dobrze wiem.
Większość uzależnionych tej decyzji nie podejmuje długo, długo. Rekord to było 5 lat i 3 podejścia do WoP, by to przyznać.
Choć sam mówisz, że WoP kupiłeś kilka lat temu.
Nie masz świadomości nadal tej masy korzyści jakie z tego masz. Dlatego uważasz, że nie chcesz przestać oglądać.
Ale nie chodzi o oglądanie.
Tak jakby cos mnie do tego ciagnelo.
Znowu – “coś”, co Cię ma we władaniu.
Nie, nic Cię nie ciągnie.
Tylko żyjesz totalnie nieświadomie i to Ty chcesz ale nie porno, a KORZYŚCI jakie z tego masz. Tak jak wcześniej pijąc.
Podoba mi sie to. Lubie to i chce tego.
Nie.
Nie podoba Ci się to ani tego nie lubisz, ani tego nie chcesz.
Tylko KORZYŚCI.
Stalo sie to moim hobby, czescia mojego zycia.
Nie żadne hobby, tylko uzależnienie.
Jeszcze zupełnie nie rozumiesz tego tematu pomimo, że go tłumaczę i tłukę na różne sposoby.
Ale masz rację – “to część mojego życia”. Tylko ta część to według Ciebie pomoc, rozwiązanie masy problemów, to zastępstwo radości, spokoju, to sposób na uciekanie, unikanie tego co bolesne, straszne (wliczając myśli), to zawsze wygodne usprawiedliwienie, itd.
To jest uzależnienie.
Przywiazalem sie do tego.
Nie do tego, tylko do korzyści.
Dziwne to, bo z drugiej strony nie chce tego.
Nie rozumiesz jeszcze sytuacji.
Nie chcesz bolesnych KONSEKWENCJI, a nie samego porno.
Jednak bardziej od tego bólu nie chcesz np. strasznego życia.
Drugi problem jest taki, ze wykladam sie juz na etapie robienia notatek. Nie wiem, co mam zanotowac,
Bo zupełnie nie analizujesz rzeczywistości.
Notatki to nie jest zadanie z plastyki w szkole, że Ci nauczycielka każe coś narysować.
To jest uczciwa analiza tego jak żyjesz. A tego uzależnieni najbardziej nie chcą robić. Bo związana jest z tym masa wstydu i winy.
Co masz zanotować? Prawdę.
poniewaz juz prawie zasada stalo sie to, ze wybudzam sie juz z laknieniem na porno.
Nie łakniesz porno, tylko tego, co z tego masz.
Ale widzisz – całe życie skupiasz się wyłącznie na TREŚCI myśli. I jak widzisz taką treść, a ona nie mija, to zadkładasz, że chcesz tego. I to wybierasz.
Bo na razie nie masz potencjału, by zaobserwować, że to są tylko myśli, a nie Ty.
Na razie cały czas myśli = Ty.
Czesto w nocy, albo wczesnie rano. Ledwo otworze oczy, a juz pierwsze co mam w glowie, to zeby obejrzec porno.
No tak ale też pierwsze co robisz, to od razu hipnotyzujesz się tym bełkotem.
Nie radze sobie sam z tym.
Bo tylko próbujesz to odrzucić, zmienić, kontrolować, itd.
Z niczym masz sobie nie radzić, bo nie masz żadnej kontroli nad tym.
Moduł 3 podawał rozwiązanie.
Caly program przeczytalem 2 razy
Tak, tylko przeczytałeś.
i jedynie co stosuje, to uwalnianie i z tego co widac, niezbyt dobrze mi to wychodzi.
Bo nie uwalniasz.
Nie napisałeś mi nic, bym mógł w to uwierzyć.
I sam napisałeś – tylko przeczytałeś, nic nie stosujesz. Ale na początku powiedziałes, że sobie nie radzisz…
“Nie radzę sobie” to coś zupełnie innego od “nic nie stosuję”.
Uswiadomilem sobie, ze siedze w szambie po uszy.
To jest być może dopiero pierwszy realny krok w stronę zdrowia.
Cała reszta to były tylko chwilowe zrywy bez intencji realnej poprawy.
Bo jak poprosiłem, byś przedstawił jak się zmieniłeś, to napisałeś tylko, że jakoś inaczej patrzysz na innych ludzi ale na siebie nie.
Ale też bez żadnych konkretów. Np. jak zacząłeś żyć wobec choć jednej realnej osoby.
Nie chce ogladac, bo widze, ze moje problemy sie poglebiaja,
Więc boli. Ale to też minie. Pytanie co wtedy?
a z drugiej strony chce ogladac, nawet nie wiem czemu.
Zgadza się – nie wiesz.
I na razie nie chcesz tego wiedzieć.
Piszesz caly czas, ze porno samo w sobie nie jest problemem i ze ochota na ogladanie sama przejdzie, gdy czlowiek przejdzie jakas droge, w tym twoj program.
Żadna ochota nie minie. Na razie nie rozumiesz co to jest nawyk, ani mentalizacja, ani stłumiona emocjonalność, ani jak to wszystko jest ze sobą powiązane.
Bo nie masz żadnej ochoty na porno, tak jak nie miałeś ochoty na alkohol.
Poza tym widzisz – grasz ofiarę “ochoty”. Jak jest jakaś ochota na cokolwiek, to Ty już za tym lecisz.
Ale problemu nie ma w żadnej ochocie.
Ja sie jednak zastanawiam, czy jednak nie zastosowac niepolecanego przez ciebie NOFAP
Ależ oczywiście. Bo to gwarantuje Ci kolejne miesiące uciekania.
A potem duma, by mi przyznać rację, że faktycznie teraz widzisz jak to nic nie dało, tylko się męczyłeś i jak tu dotrzeć do tych ludzi, którzy latami próbują nofap, tylko się męczą i nic z tego nie mają, a rozwiązanie jest znane, bo teraz już to rozumiesz…
Już nieraz czytałem takie słowa.
i postarac sie na sile wytrzymac ile sie da.
Jak chcesz. Skoro tak wszystko lepiej wiesz.
Już napisałeś, że ochota zwycięża. A teraz uważasz, że jak coś ma metkę “nofap” to jest to coś nowego, specjalnego, o jakichś wyjątkowych mocach i właściwościach?
To jakbyś zaprzestanie obgryzania paznokci nazwał “nogryz” i uważał, że w tą etykietkę są wpisane specjalne moce.
Skoro inaczej nie moge rzucic, to moze sprobowac tego sposobu, a w tym czasie uwalniac emocje, przerabiac Kurs Cudow i ogolnie starac sie stawac lepsza osoba.
To Twoje życie.
Jak chcesz niszczyć sobie je dalej i próbować czegoś, przed czym Cię przestrzegam i co gwarantuje Ci tylko dodatkowe zmaganie się – ok.
Ja nikogo nie będę przekonywał do mądrych wyborów. Bo przekonanie kogoś do wyboru przeczy mądrości i zostawia człowieka w świadomości ofiary i takiego dryfowania przez życie jak rozbitek na kilku deskach miotany falami.
Nie wiem. Zaatanawiam sie tez w kwestii wspolpracy z toba, czy bedziesz w stanie mi pomoc, poniewaz wydaje mi sie, za ja nie bede dobrym wspolpracownikiem, poniewaz jestem tak pogubiony w zyciu
Nie jesteś pogubiony, tylko dumny, zarozumiały, apatyczny, niechętny do zmian i się nie chcesz słuchać. Nie mówię tego w formie zarzutu, ani z intencją obrażenia Ciebie. Tylko mówię Ci cały czas to co ma realnie duże znaczenie. Egocentryzm, narcyzm i duma to jedne z fundamentów uzależnienia.
To wszystko strategie uzależnionego, by dalej robić co mu się podoba bez żadnej pokory i dyscypliny.
Nie jesteś pogubiony, tylko widzisz, że nie mając żadnego pojęcia dlaczego chcesz porno, wydaje Ci się, że jednocześnie tego chcesz i nie chcesz. A notatek nie wykonujesz, bo “nie wiesz co pisać”.
I powtarzasz ciągle utarte społecznie frazesy jak “po prostu”, “coś we mnie pękło”, “coś mnie ciągnie”, “spróbuję wytrzymać”, “będę to rzucał”, “jestem taki pogubiony”.
Ja to czytałem tysiące razy. Nic z tego nie jest prawdą.
A czy ja jestem Ci w stanie pomóc?
Jak widzisz – na razie Ty nie chcesz sobie pomóc. Każdą radę, zalecenie i analizę albo ignorujesz, albo uważasz, że ja coś mówię w sprzeczności z doktorem Hawkinsem i tyle. Koniec tematu.
Jedyny, kto nie chce Ci pomóc, to Ty sam.
I jeszcze rozważasz nofap… Więc nie – ja nie będę w stanie Ci pomóc jeśli nie będziesz się mnie słuchał i dalej robił po swojemu.
Pamiętaj, że wcale nie potrzebowałeś 15 lat męczenia się w pracy, by ją rzucić i zmienić. A jednak – wolałeś to.
i w tym calym nalogu,
Nie ma żadnego nałogu.
Jesteś Ty, Twój poziom ewolucji i Twoje decyzje.
ze to co piszesz w programie o notatkach, nawykach itd, to dla mnie czarna magia.
To, że tego nie stosujesz, nie oznacza, że to jest jakieś trudne.
Mówisz “nie wiem co mam notować”. Masz notować dokładnie to co napisałem. Odpowiedzieć na kilka pytań.
Tylko że tego nie robisz.
Probowalem i nic z tego nie wyszlo,
Nic nie próbowałes. Tylko czytałeś.
a chec ogladania porno wygrala
Kolejny frazes – “chęć wygrała”.
Nic nie wygrało. Ty podejmujesz decyzje. Ale nie masz tego ani świadomości, ani dlaczego ją podejmujesz. Nadal uważasz, że chcesz porno, a tak nie jest.
I uważasz, że nagle jakiś magiczny, ezoteryczny “nofap” spowoduje, że już chęć nie wygra?
i dalej siedze w nalogu.
Nie siedzisz w żadnym nałogu, tylko dalej żyjesz tak jak żyjesz od 25-ciu lat albo dłużej.
Z jednej strony podoba mi sie to (ogladanie) a zdrugiej strony wiem, ze nie lece juz na dno, tylko zagrzebuje sie w mule. Co o tym sadzisz Piotrze?
To samo co non stop przekazuję na tym Blogu.
Jeszcze raz definicja uzależnienia:
“Uzależnienie to życie w destruktywnym spektrum. Oglądanie pornografii, picie alkoholu, palenie, branie narkotyków i wszelkie inne “-holizmy”, to “tylko” nieskuteczne próby radzenia sobie z KONSEKWENCJAMI takiego życia – destruktywnego dla siebie oraz dla osób w najbliższym otoczeniu. O ile w ogóle są to próby radzenia sobie, bo najczęściej to pretekst do ucieczki, prób “zapominania” o życiu, świecie, rzeczywistości, itd.”
Jeszcze dodajac. Probowalem medytacji i nawet kilka razy udalo mi sie medytowac nawet 30 minut, jednak byly to jednostkowe przypadki. Czasami udawalo mi sie pomedytowac kilka minut rano, ale to tez od przypadku do przypadku. Zazwyczaj z rana zamiast medytowac, to wybieralem porno. Porno do kawy zamiast sniadania. Eh… Siedze w gownie po uszy.
Nie siedzisz w gównie, tylko nie podobają Ci się konsekwencje tego jak żyjesz ale nadal to kontynuujesz.
I jak mogła Ci się “udać” medytacja?
Medytacja to wybór. Czyli dokonałeś go tylko sporadycznie.
Tylko kilka razy wybrałeś, by ignorować ten cały mentalny bełkot.
I nawet używają słowa “wybieram porno” nie widzisz tego. Tylko mówisz. Jak możesz mówić, że siedzisz w gównie czy w nałogu, że coś Cię do tego ciągnie, że jakaś chęć jest silniejsza i wygrywa, jeśli twierdzisz, że porno wybierasz?
Przeczytaj informacje z tej strony – popełniasz błędy, przed którymi przestrzegam:
http://wolnoscodporno.pl/wop-zapis/
Przykład jak ludzie robią po swojemu – ostatnio sporo się edukuję o rozmaitych aspektach zdrowia. Także o dbaniu o jamę ustną. I lekarz mówi, że doskonałym sposobem jest rozcieńczenie kilku kropel olejku goździkowego i płukanie tym zębów. Jeden z komentarzy pod filmem – człowiek mówi, że sobie poparzył usta i dziąsła. Co zrobił? Nie rozcieńczył tego silnie skondensowanego ekstraktu. I biadoli, że lekarz nie mówi prawdy. JAK WÓŁ lekarz mówi – ROZCIEŃCZYĆ w wodzie. Kupiłem sobie taki olejek w aptece. Wiesz co napisano na butelce? By na PÓŁ WANNY dodać TRZY KROPLE… tak jest silny. A człowiek sobie go bezpośrednio pokropił na dziąsła i zęby… Więc zignorował nie tylko zalecenia lekarza ale też zalecenia na samym preparacie.
Skoro takie sprawy są ignorowane, nie dziwne, że też ze słowem pisanym są problemy. Tylko po co te usprawiedliwienia “po prostu”, “gubię się”, “nie potrafię”?
Witaj Piotrze. Chciałbym cię o coś zapytać w kontekscie odwagi, ale zanim zadam pytanie, chcialbym napisac cos o sobie, aby nakreslic obraz mojej sytuacji. Otoz oczywiscie jestem uzalezniony od porno. Mam ponad 40 lat i bylem wychowywany przez mame i babcie. Ojciec umarl jak bylem maly. Z racji tego ze nie mialem ojca, to cale zycie bylem traktowany jak ktos gorszy: a, bo nie ma ojca, to biedny, a za maly, za chudy, za blady itd. Itak w skrocie minela mi podstawowka. Cale zycie mama za mnie wszystko zalatwiala, do tego stopnia, ze nie usamodzielnilem sie i nadal z nia mieszkam. Nie wyprowadzilem sie i nie zalozylem rodziny, za co sie caly czas obwiniam. Ba, nawet dziewczyny nie mam i nie mialem i jestem prawiczkiem. Jak to pisze, to czuje cos w srodku, nie potrafie tego opisac, ale nic przyjemnego. Zanim zaczalem ogladac porno, bylem uzalezniony od alkoholu. Przepilem cale mlodziencze lata. Pozniej rzucilem picie i przyszlo porno. I tak uzaleznienie trwa do dzisiaj. Nie chce tutaj sie rozpisywac zbytnio, bo bylo by tego bardzo duzo. Chcialbym tylko przedstawic maly kontekst tego, o co chce zapytac. Jakis czas temu trafilem na ksiazki pana Hawkinsa i zaczalem stosowac technike uwalniania. Pozniej znalazlem twojego bloga i zaczalem czytac, jak wyjsc z uzaleznienia. Wiem, ze to zbytnie splycenie tematu, ale piszesz, ze wyjscie z uzaleznienia polega na kochaniu siebie i innych, nie trzymaniu sie negatywnosci i wybaczaniu ( co staram sie w/w praktykowac) , oraz na zyciu odwaznym, smialym, radosnym itd. Jak juz wyzej napisalem, nic w zyciu sobie sam nie zalatwilem( no, z wyjatkiem prawa jazdy) i nie zalatwilem sobie rowniez sam pracy. Za co rowniez sie obwiniam iwstydze, ze nie jestem mezczyzna, tylko pi…da. Prace dostalem u znajomego i tak pracuje w niej przez kilknascie lat, po dzis dzien. Nie jest to cos, co chcialbym robic, a wrecz mecze sie w niej i nie chce przebywac z ludzmi, ktorzy tam pracuja, poniewaz jest to towarzystwo, ktore pije, cpa, sa dumni z tego ze siedzieli w wiezieniu, albo ze ich znajomi siedza, ogolnie taka patalogia krotko mowiac. Raz, ze jakos mnie od nich cos jakby odpycha, tak dwa- czytalem, ze z kim sie czlowiek zadaje, takim sie staje, a ja nie chce isc razem z nimi na dno. Byc moze widze w nich siebie, poniewaz kiedys tez taki bylem. Chcialbym dla siebie czegos lepszego. I postanowilem zmienic prace. Ale rowniez nie z tego powodu. Bardzo mi utkwilo wlsnie to, o czym ty piszesz- o odwadze. Postanowilem nie siedziec w pracy, ktorej nie lubie i w ktorej sie mecze i odejsc z niej. Rzucic ja i poszukac sobie nowej. Wyjsc ze swojej strefy komfortu. Pojsc w nieznane. Nawet odejsc z tej pracy, nie majac innej. Postawic sie przed faktem dokonanym. Nie miec pracy i musiec poszukac sobie nowej. Ale znalezc ja sam. Znalezc sobie samemu prace, zeby wiedziec, ze sobie poradze. Zeby uroslo poczucie mojej wlasnej wartosci. Tylko wlasnie nie wiem, czy rzucenie pracy, w tym kontekscie, ktory opisalem, bedzie odwagą, czy glupota, bo sie gubie w tym? Co o tym myslisz Piotrze?
Rowniez jest to bardzo ciekawe co piszesz Piotrze o strachu, ale czytajac “Przywracanie zdrowia” widze, ze pan Hawkins ma na to inne spojrzenie. Otoz pisze on ( chodzi o strach), ze czlowiek sie boi i tak postrzega swiat i rozne sytuacje, poniewaz juz znajduje sie w polu energii strachu. I to pole energii strachu zabarwia wszystko czego doswiadczaja. Z twojego wpisu wynika, ze jest inaczej. Ze to czlowiek jakos powoduje, ze sie czegos boi. A co z tym polem energii strachu? Przeciez gdyby sie w nim nie znajdowal, to by sie nie bal. Tak przynajmniej zrozumialem pana Hawkinsa.
Witaj Zagi! ;)
Oba Twoje komentarze połączyłem w jeden. Odpowiedź zacznę od drugiego.
Rowniez jest to bardzo ciekawe co piszesz Piotrze o strachu,
“Bardzo ciekawe” w Twoim rozumieniu jak mniemam oznacza “podejrzane”? :)
ale czytajac “Przywracanie zdrowia” widze, ze pan Hawkins ma na to inne spojrzenie.
Nie.
To, że używam innych słów, nie oznacza, że mówię o czym innym.
A mówię co mówię, bo większość ludzi, wliczając Ciebie, pojęcia nie ma co to są pola subtelne, karmiczne czy atraktorowe. Funkcjonuje też określenie – egregor.
Ani wiedzieć o tym nie jest to na razie do niczego potrzebne.
Mówię za pomocą innych słów, by było to zrozumiałe dla ludzi, którzy najczęściej mają nawet problem, by kapkę emocji odczuć bez wielkiego zmagania się. Wielu nie potrafi nawet nazwać tego co czuje.
Dlatego poziom zrozumienia z książek doktora Hawkinsa jest zdecydowanie za wysoki. Nie mówię tego w formie obrazy, tylko bardzo istotnej informacji.
To jakby ktoś, kto nie potrafi jeszcze dodawać, otworzył książkę o stochastycznych metodach symulacji prawdopodobieństw w przyrodzie i próbował rozwiązywać z niej zadania czy czegoś dowodzić.
Nie bez powodu dzieci idą najpierw do podstawówki i uczą się podstaw. Następnie na tym budowane są dalsze gałęzie wiedzy i rozumienia.
Bez poprawnie rozumianych fundamentów nawet rozumienie dalszych zagadnień, będzie przynosiło błędne wyniki.
Pamiętam egzamin za czasów studiów. Rozwiązanie jednego złożonego zadania z analizy matematycznej zajęło mi 5 lub 6 stron kancelaryjnych. Wszystko wykonałem dobrze – masę obliczeń i przekształceń.
Potem sprawdzając, okazało się, że na samym początku popełniłem błąd! Dosłownie coś źle dodałem czy pomnożyłem. Musiałem skreślać i poprawiać kilkaset obliczeń. I choć wszystko było dobrze, to jednak wynik był niepoprawny, bo użyłem w dalszej części rozwiązania błędnych wartości.
Bez poprawnych podstaw, niczego nie można dobrze zrobić, ani zrozumieć.
Dlatego w WoP nawet uwalnianie rozpisałem dokładniej – na 8 kroków, by łatwiej można było przeanalizować gdzie są problemy. I też już zdarzało mi się słyszeć zarzuty, że ja nie rozumiem uwalniania, że ja kombinuję, piszę coś w sprzeczności z doktorem Hawkinsem, etc.
Bo na tak niskim poziomie są ludzie, że nawet nie są w stanie zrozumieć, ani dostrzec, że np. “ignorujemy wszystkie myśli” (dr Hawkins) zawiera w sobie “puszczamy się korzyści z emocjonowania się” (moje zalecenie).
Zauważ, że sam piszesz, że żyjesz w jakiejś strefie komfortu pomimo, że i tak odczuwasz lęk, wstyd, winę. Czyli trzymasz się tych emocji i emocjonujesz się, bo coś z tego masz.
Tak jak wielu pyta się mnie czy samo odczuwanie to już uwalnianie. Choć mają czarno na białym napisane wszystkie elementy niezbędne dla uwalniania, tak jakby w ogóle ich nie dostrzegali.
Czyli zarzuty tego typu wynikają z zupełnego braku uczciwej analizy własnego życia. Bo wystarczyłaby minutka, by dostrzec, że faktycznie trzymamy się emocji, gdyż mamy z tego pewne korzyści.
To trochę jakby dzieci w szkole zarzucały nauczycielce fizyki, że nie mówi tego samego co Einstein. Bo nie rozumieją, że przekaz jest dostosowany do poziomu odbiorcy.
Ponadto – czy Twoją intencją naprawdę było zrozumienie swojej sytuacji i jej rozwiązanie, czy szukałes sobie usprawiedliwień?
Jak rozumiesz to, że “znajdujesz się w polu energii strachu”?
Wiesz, Twoje ciało wytwarza różne inne pola – wliczając elektromagnetyczne. I? Można rzec, że w nich jesteś.
Sama ta informacja nie ma żadnego przełożenia na nic.
Otoz pisze on ( chodzi o strach), ze czlowiek sie boi i tak postrzega swiat i rozne sytuacje, poniewaz juz znajduje sie w polu energii strachu.
Zgadza się.
A kto i jak dostraja się do takich pól?
Kto i jak się w nich utrzymuje?
Nawet jeśli jakieś postrzeganie wynikałoby z pola, to co Ci szkodzi, by przestać się tej percepcji trzymać i ją skorygować, czyli widzieć świat jak wybierzesz POMIMO lęku?
Doktor podawał przykład np. paniki po wybuchu fajerwerku. Pole lęku zaczyna udzielać się nawet tysiącom ludzi, którzy zamieniają się w tratujący wszystko i wszystkich bezmyślny tłum.
Tylko jednostki integralne nie dostrajają się do tego automatycznie. Ale większość już w sobie ma ten lęk, już tak widzi świat – że to na pewno wybuchła bomba i należy uciekać.
To co Ty opisujesz jest inną sytuacją.
To, że człowiek się boi nie ma tylko jednego scenariusza, ani przyczyn.
I to pole energii strachu zabarwia wszystko czego doswiadczaja. Z twojego wpisu wynika, ze jest inaczej. Ze to czlowiek jakos powoduje, ze sie czegos boi.
Tak.
Bo te pola zasilają ludzie tym, co utrzymują w świadomości.
To człowiek stwarza te pola i je zasila.
A co z tym polem energii strachu? Przeciez gdyby sie w nim nie znajdowal, to by sie nie bal.
To dokładnie jakby powiedzieć, że gdyby człowiek nie ustawił radia na 102 MHz, to by nie odbierał RMF FM.
Nie jesteś ofiarą ani pola, ani radia, ani RMF FM. ;)
Tak przynajmniej zrozumialem pana Hawkinsa.
To błędnie zrozumiałeś.
Bo zamiast wziąć odpowiedzialność, to będziesz teraz sobie fantazjował o jakichś polach, w które możesz wdepnąć jak w psią kupę. ;)
Te pola nie są niczym zewnętrznym, bo świadomość jest nieograniczona ani przez miejsce/przestrzeń, ani czas.
I polecam – jeśli jesteś uzależniony, to nie próbuj tu rozumieć całego świata czytając książki wykalibrowane na ponad 900.
Tylko zacznij uczciwie i odważnie przyglądać się sobie i temu jak żyjesz. To są w ogóle pierwsze kroczki na poziomie 200.
Jeśli potrzebujesz pomocy – zapraszam do Programu WoP, bo z tego co widzę – próbujesz czegoś ale dochodzisz do bardzo błędnych wniosków i na razie niepotrzebnie się tym zajmujesz.
Sam zresztą zacząłeś poprzedni komentarz o pytania na temat odwagi. Bo nie jesteś na tym poziomie.
I już kombinujesz – zamiast odważnie i uczciwie mierzyć się z własnym życiem, uwalniać energię lęku, czyli uwalniać się z pola tej świadomości, sądzisz, że boisz się tylko dlatego, bo “jesteś w polu energii strachu”.
Ale w polu danego atraktora utrzymujesz się sam tzw. pozycjonalnościami, z których lęk w ogóle wynika. Przywiązaniem do pewnych pozycjonalności oraz oporem do ich bardziej sprzyjających alternatyw.
Ja to wszytko bardzo dobrze rozumiem. I wiem dobrze z doświadczenia jak wiele jest kombinowania i błędów, szczególnie w temacie emocjonalności i pozycjonalności.
Choć sam przecież udowodniłeś sobie, że możesz się bać, a mimo to podjąć decyzję, by chcieć i dążyć do czegoś lepszego dla siebie. Więc widzisz, że pole niczym Cię nie ogranicza.
Aż się nie zaczniesz usprawiedliwiać jego treścią.
Ok, teraz drugi komentarz.
Witaj Piotrze. Chciałbym cię o coś zapytać w kontekscie odwagi, ale zanim zadam pytanie, chcialbym napisac cos o sobie, aby nakreslic obraz mojej sytuacji. Otoz oczywiscie jestem uzalezniony od porno.
Pamiętaj, że “uzależnienie od porno” oznacza życie niedojrzałe i wszelkie problemy, którymi nie chesz się zająć czy wobec których uważasz się za bezsilnego – sądzisz, że rozwiązujesz oglądaniem pornografii.
Poprawna definicja uzależnienia brzmi:
“Uzależnienie to życie w destruktywnym spektrum. Oglądanie pornografii, picie alkoholu, palenie, branie narkotyków i wszelkie inne “-holizmy”, to “tylko” nieskuteczne próby radzenia sobie z KONSEKWENCJAMI takiego życia – destruktywnego dla siebie oraz dla osób w najbliższym otoczeniu. O ile w ogóle są to próby radzenia sobie, bo najczęściej to pretekst do ucieczki, prób “zapominania” o życiu, świecie, rzeczywistości, itd.”
Jeśli masz 40 lat, a porno oglądasz od np. 15-tego roku życia, to znaczy, że nie tylko uważasz pornografię za rozwiązanie możliwe, że wszystkich swoich problemów od 25-ciu lat oraz takich, które masz od wieku nastoletniego, czyli przez 60% całego życia ale też całe życie dorosłe.
A tak nigdy nie było – nic nigdy nie rozwiązałeś. Wszystkie problemy trwają i się nawet pogłębiają. Zgadza się?
Mam ponad 40 lat i bylem wychowywany przez mame i babcie. Ojciec umarl jak bylem maly.
Bardzo przykro mi to słyszeć!
Z racji tego ze nie mialem ojca, to cale zycie bylem traktowany jak ktos gorszy: a, bo nie ma ojca, to biedny, a za maly, za chudy, za blady itd.
Powoli.
Mówisz, że byłeś tak “traktowany”. Ale nie podałeś żadnego przykładu takiego traktowania, tylko jakieś osądy Ciebie. A raczej opis Twojego ciała. Bo pewnie byłeś chudy czy blady.
Jednak czy byłeś na pewno traktowany jako ktoś gorszy?
Czy sam się tak widziałeś?
Pamiętaj, że nikt nie może Cię skrzywdzić jeśli mu na to nie pozwolisz. Żaden osąd nie boli, dopóki się z tym osądem sam nie zgodzisz.
Co oznacza, że nikt nie może być Twoim ciemiężycielem, jeśli sam nim już nie jesteś.
Wiele osób grających ofiarę widzi takie tematy tak, że skoro np. inni jakoś szczególnie się nimi nie interesowali, nie zapraszali na imprezy, itd., to znaczy, że nimi gardzili, nienawdzili, szydzili, itd.
Ale to, że dzieciaki w szkole mogły np. się z Tobą nie zadawać, wcale nie musiało oznaczać, że mieli na Twój temat negatywne zdanie.
Bo “on jest chudy i blady” to zwykłe stwierdzenie faktów. I nie o Tobie, tylko Twoim ciele. To wszystko.
A sam mogłeś zachowywać się i być negatywnym względem siebie i innych i inne dzieciaki mogły się nawet obawiać Ciebie. Bo skoro jesteś skryty i wycofany, to musisz mieć powód.
Żadne dziecko raczej nie dokonuje rozsądnej i spokojnej analizy, tylko żyje w oparciu o emocje.
Tylko jednostki są bardziej rozwinięte.
Itak w skrocie minela mi podstawowka.
No właśnie można rzec, że nie minęła.
Bo cały czas siebie tak widzisz i traktujesz, zgadza się? Jako kogoś gorszego.
Cale zycie mama za mnie wszystko zalatwiala, do tego stopnia, ze nie usamodzielnilem sie i nadal z nia mieszkam.
Pamiętaj – że i tu sam na to pozwalałeś. Zgadzałeś się.
Nie wybrałeś, by dbać o swoje życie, by żyć samodzielnie, czyli odpowiedzialnie.
Wystarczyło powiedzieć – “mamo, sam się tym zajmę, dziękuję Ci za Twoją pomoc ale czas, by sam zaczął dbać o siebie”.
To właśnie fundament i przykład tego, co napisałem o uzależnieniu – że to życie w spektrum destruktywnym, a w najlepszmy razie niesprzyjającym sobie.
I masz też przykład tego jak sam zestroiłeś się z polami wstydu, winy, żalu, lęku. Np. utrzymywaniem bardzo negatywnego obrazu siebie i masy stłumionej energii emocjonalnej.
Ale żadne pole w niczym Cię nie ograniczało.
Nie wyprowadzilem sie i nie zalozylem rodziny, za co sie caly czas obwiniam.
Tak jak mówię – sam to sobie robisz. Od podstawówki. I nazywasz to komfortem.
Co oznacza, że nikt Cię nie traktował jako gorszego, tylko odzwierciedlał Twoje własne traktowanie samego siebie.
Ba, nawet dziewczyny nie mam i nie mialem i jestem prawiczkiem. Jak to pisze, to czuje cos w srodku, nie potrafie tego opisac, ale nic przyjemnego.
Zgadza się – i choć nie potrafisz, bo nie chcesz – to jednak uciekasz od tego tak długo. Nie wiesz co to, nie pozwalasz sobie na to spojrzeć, dostrzec.
A to tylko emocje, którym się opierasz. Dlatego jest to tak nieprzyjemne. Jednak nie mając tego świadomości – ani tego, że stawiasz opór – uważasz, że to coś nieprzyjemnego jest wpisane w uczucie.
Plus – całe życie uważałeś siebie za ciało, a więc też wszystko co czujesz poprzez ciało – emocje.
Ile razy mówiłeś sobie np. “czuję SIĘ jak gówno”? Bo czułeś wstyd, który osądzałes jako gówno, a wraz z tym siebie samego. A wstyd to właśnie konsekwencja takiego osądzania siebie.
Zanim zaczalem ogladac porno, bylem uzalezniony od alkoholu.
Nie ma różnych uzależnień.
Uzależnienie to to jak żyjesz.
Zmieniałeś tylko środki, za “pomocą” których próbowałeś coś osiągać. Ale że nie mogłeś i nie możesz tego osiągnąć, kontynuujesz to od 25 lat.
Przepilem cale mlodziencze lata. Pozniej rzucilem picie i przyszlo porno.
Nic nie rzuciłeś, ani nic nie przyszło.
Tylko zmieniałeś środki do osiągania pewnych rezultatów, do których jesteś tytanicznie przywiązany.
A żyjesz nadal tak samo.
I tak uzaleznienie trwa do dzisiaj.
To zdanie tłumaczy się jako “tak żyję od X lat do dzisiaj”.
Czyli kontynuujesz negatywne dążenia.
Nie chce tutaj sie rozpisywac zbytnio, bo bylo by tego bardzo duzo.
Tak ale właśnie ten cały opis to opis uzależnienia.
I uczciwie, odważne (a więc bez osądów – do czego trzeba dążyć) przyjrzenie się tego i branie odpowiedzialności krok za krokiem to pierwszy z fundamentów zdrowienia.
A na razie się tylko obwiniasz ale korekt nie dokonujesz.
Gdybyśmy podjęli współpracę, to ten opis wcześniej czy później musi się pojawić. Bo każdy jego element to element uzależnienia.
Chcialbym tylko przedstawic maly kontekst tego, o co chce zapytac. Jakis czas temu trafilem na ksiazki pana Hawkinsa i zaczalem stosowac technike uwalniania.
Skoro stosujesz uwalnianie, to dlaczego nadal się obwiniasz?
Pozniej znalazlem twojego bloga i zaczalem czytac, jak wyjsc z uzaleznienia.
To nie jest Blog “jak wyjść z uzależnienia”, bo z uzależnienia się nie wychodzi.
Tylko dojrzewa – ewoluuje.
Używam twierdzenia “wychodzenie z uzależnienia”, bo to jest przekaz dostosowany do poziomu odbiorcy. A poprzez artykuły i pracę z klientami, ten poziom szybko się podnosi.
I fakty przedstawiam w innym świetle.
Wiem, ze to zbytnie splycenie tematu, ale piszesz, ze wyjscie z uzaleznienia polega na kochaniu siebie i innych,
“Wyjście z uzależnienia” nie polega na niczym.
Bo to nie jest scenariusz, który trzeba odtworzyć jak jakiś układ taneczny.
Na czym “polega” Twoje wyzdrowienie z uzależnienia, to byłoby zajęcie się tym całym “zbytnim rozpisaniem się” – czyli całym kontekstem Twojego życia.
I choć narzędzia oraz informacje są wspólne dla wszystkich, to każdy ma swoje życie, dążenia, etc.
Ponadto “kochanie” kogokolwiek nie oznacza jakiejś osobnej czynności – czegoś, czego się trzeba nauczyć.
Bo kochanie jest naturalne. Kilkugodzinny bobasek już kocha wszystko bezwarunkowo.
Ale następnie uczy się warunków na miłość. Dziecko kocha nawet własną kupkę, aż mu nie powiemy, że kupka jest fe.
A potem uczy się od innych osądów, nienawiści, lęku, wszystkich pozycjonalności, do których się przywiązuje i zaczyna uważać to za normalne.
To jakby nauczyć dziecko używania w toalecie gazu pieprzowego, zamiast przyjemnego aerozolu i mówić mu, że to normalne, że kaszle i oczy łzawią – że takie jest życie.
Tym samym aby kochać – trzeba odważnie i radykalnie uczciwie analizować to jak żyjesz i się tym solidnie zajmować.
Bo kochanie jest naturalne. Miłość to naturalny stan człowieka. Nie zwierzęcości – tylko człowieczeństwa.
Np. punkt pierwszy – całe to obwinianie się “za” coś. Dopóki będziesz się obwiniał i widział w tym sens, nie pokochasz się. Ani nikogo innego. Więc będziesz próbował to zastąpić – najczęściej w formie przywiązywania się, projekcji wartości, znaczenia i sensu, nadymania wizerunku, pragnień, chcenia, fantazjowania, erotyzmu, sentymentalności i wiele więcej. A nic z tego nie jest nawet integralne.
nie trzymaniu sie negatywnosci
Zgadza się.
Zaś Ty mówisz, że się cały czas obwiniasz “za” coś. Czyli sam się tego trzymasz jak i usprawiedliwień oraz racjonalizacji.
i wybaczaniu ( co staram sie w/w praktykowac)
Tego nie można praktykować, bo to nie są żadne osobne praktyki.
Ok, są pewne czynności, które są pomocne – np. proponowane przeze mnie ćwiczenie przed lustrem.
Ale to tylko pomoc. Trochę jak suplement.
Zaś cała robota to wewnętrzna analiza, oczyszczenia i poddawanie, by odgruzować to co naturalne, bo wpisane w samą naturę życia.
, oraz na zyciu odwaznym, smialym, radosnym itd. Jak juz wyzej napisalem, nic w zyciu sobie sam nie zalatwilem( no, z wyjatkiem prawa jazdy) i nie zalatwilem sobie rowniez sam pracy.
Na pewno?
Czy to “nic” oznacza “nic, czemu nadałbym jakiekolwiek znaczenie i wartość”? Bo pewnie jednak sam sobie myjesz zęby, zgadza się?
Dziennie sam wykonujesz setki spraw.
Tylko pewnych nie. Ale na razie nie mówisz zupełnie z jakich powodów.
Niemniej masz też dowód, że możesz, bo oczywiście to kwestia decyzji – chęci – załatwić sobie coś już nawet dość wymagającego jak prawo jazdy.
Co pokazuje, że to całe obwinianie to folgowanie sobie.
Za co rowniez sie obwiniam iwstydze, ze nie jestem mezczyzna, tylko pi…da.
Sam to sobie czynisz. Bo to własnie folgowanie sobie i jest bardzo wygodne.
Względem prawa jazdy też sobie mogłeś powiedzieć, że nie jesteś mężczyzną, tylko pizdą i będziesz jeździł jak pizda, to lepiej nie.
Więc już wiemy, że pewnie z 90% tematów nie załatwiasz samemu, bo się właśnie usprawiedliwiasz “jestem pizdą”. Zgadza się?
I/lub obawiasz się, że jak inni zobaczą Cię, gdy popełnisz błąd, to też zobaczą w Tobie tą pizdę, którą tak starasz się ukryć – “czuję w sobie coś bardzo nieprzyjemnego”.
Prace dostalem u znajomego i tak pracuje w niej przez kilknascie lat, po dzis dzien.
Więc to wygodne. Nie stawiasz temu oporu.
A życiu samodzielnemu tak.
Bierzesz to, co Ci się trafi, co ktoś Ci załatwi – jakby Ci rzucał ze stołu jakieś resztki.
A sam nie chcesz się wyprostować i siąść przy tym stole i jeść to, co naprawdę chcesz.
Nie jest to cos, co chcialbym robic,
A co chciałbyś robić?
Dlaczego tego nie robisz?
a wrecz mecze sie w niej
Na własne życzenie. Męczysz się opieraniem się i graniem ofiary, a także biadoleniem, narzekaniem, obwinianiem, etc.
i nie chce przebywac z ludzmi, ktorzy tam pracuja, poniewaz jest to towarzystwo, ktore pije, cpa, sa dumni z tego ze siedzieli w wiezieniu, albo ze ich znajomi siedza, ogolnie taka patalogia krotko mowiac.
A jednak nie zrezygnujesz z tej pracy. Dlaczego nie?
Raz, ze jakos mnie od nich cos jakby odpycha,
A cóż Cię może odpychać?
Nie jesteście magnezami.
Ty się opierasz ale jak widzisz – bez decyzji – tylko się męczysz od kilkunastu lat.
Bo nie ma nic co by Cię odpychało.
Mówimy tylko o tym jak żyjesz, jakie decyzje podejmujesz oraz dlaczego takie.
tak dwa- czytalem, ze z kim sie czlowiek zadaje, takim sie staje,
To zdanie mało kto rozumie. Proszę – jeśli uważasz, że jakieś podwórkowe rymowanki mają cokolwiek wspólnego z faktami, to sam skazujesz się na nietrzeźwość.
Przede wszystkim – sam wybrałeś taką pracę. Sam nie podejmujesz decyzji, by ją zmienić od kilkunastu lat.
Już oglądałeś porno i piłeś alkohol oraz paliłeś od lat, zanim się podjąłeś tej roboty.
Tutaj bardziej można użyć takiego powiedzonka – “podobne przyciąga podobne”. Nie mówię tego, by Cię obrażać, tylko ukazuję Ci fundamentalne fakty.
a ja nie chce isc razem z nimi na dno.
To dlaczego nadal tam pracujesz i się obwiniasz na każdym kroku?
Na dno idziesz na własne życzenie. Nikt Cię tam nie prowadzi.
Byc moze widze w nich siebie, poniewaz kiedys tez taki bylem.
Na pewno kiedyś?
A teraz? Co zmieniłeś przez te ostatnie kilkanaście lat?
Chcialbym dla siebie czegos lepszego.
Czego byś dla siebie chciał?
Czego teraz chcesz?
W czym to “lepsze” ma być lepsze od tego, co dotychczas?
I postanowilem zmienic prace. Ale rowniez nie z tego powodu. Bardzo mi utkwilo wlsnie to, o czym ty piszesz- o odwadze. Postanowilem nie siedziec w pracy, ktorej nie lubie i w ktorej sie mecze i odejsc z niej. Rzucic ja i poszukac sobie nowej. Wyjsc ze swojej strefy komfortu.
Więc widzisz, że męczyłeś się, bo dla Ciebie ta męczarnia i tak była komfortowa w porównaniu z tym, jak widzisz siebie, rzeczywistość, błędy i porażki, które uważasz, że Cię nieuchronnie czekają.
Ale jak widzisz też – możesz dokonać korekt i podjąć decyzji lepszych. Już nie w oparciu o lęk, niechęć, wstyd i winę, tylko o pragnienie czegoś lepszego.
Pojsc w nieznane. Nawet odejsc z tej pracy, nie majac innej. Postawic sie przed faktem dokonanym. Nie miec pracy i musiec poszukac sobie nowej. Ale znalezc ja sam.
Brawo!
Aż mi się łezka w oku zakręciła! :)
Znalezc sobie samemu prace, zeby wiedziec, ze sobie poradze.
Ok ale to zawsze jest dla mnie czerwona lampka.
Poradzić sobie możesz i mając 40 porażek.
Nawet 100 porażek. Ale nie zatrzymujesz się, nie zaczynasz sobie dalej folgować obwinianiem czy wstydzeniem się. Tylko np. kształcisz się, uczysz się rozmawiać, pisać CV. Z błędów wyciągasz wnioski i poprawiasz te błędy.
Robisz to nie jako ofiara “muszę, bo inaczej pozostanę nikim i zostanę z niczym”, tylko “ok, teraz wiem, że bardzo przydatne jest X i z radością nauczę się też Y”.
Łatwo możesz dostrzec, że za cokolwiek się obwiniasz – nie stajesz się w tym lepszym. Bo obwinianie się to forma folgowania sobie.
Zeby uroslo poczucie mojej wlasnej wartosci.
Nie ma czegoś takiego jak “poczucie własnej wartości”.
Ale właśnie widzisz – całą swoją wartość opierałeś i budowałeś właśnie o uczucia.
A co czujesz od lat? Coś bardzo nieprzyjemnego. Tak naprawdę pewnie określasz to jako “gówno”.
I tak też widzisz swoją wartość. Uważasz, że to co czujesz to wartość. A że osądzasz się, czujesz tylko wstyd, winę, żal, frustrację. Są to najniższe stany. Więc i tak nadajesz sobie wartość. Najniższą możliwą.
Tylko, że uczucia nie przekładają się na niczyją wartość. Sami sobie to robimy.
Mało kto rozumie, że ludzka wartość jest niezmienna i jest boska (ludzka, nie zwierzęca). Oraz, że każdą wartość wszystkiego i wszystkich – nadajemy sami. Wystarczy decyzja, najlepiej podjęta o rozsądną i spokojną ewaluację.
Zaś to o czym mówisz i na co masz nadzieję to “ESTYMA SAMEGO SIEBIE”. Skopiuję Ci to co napisałem jednemu klientowi:
**** Cytat ****
“>A teraz powiedz – wobec jakich okoliczności stosujesz te afirmacje?
Zazwyczaj afirmacji slucham rano, tak by budować pewność siebie. Poranna rutyna.”
Pamiętaj – nie ma czegoś takiego jak “pewność siebie”.
Już Ci to chyba wyjaśniłem, że jesteś bardzo pewny siebie, tylko to, co uważasz za “siebie” jest w większości negatywne.
Czyli już jesteś bardzo pewny siebie. Już to osiągnąłeś. Zauważ też jak pewny jesteś tego, że nie jesteś pewny. ;)
To o czym naprawdę mówisz, to estyma samego siebie. Czyli jakie masz wobec siebie poważanie i szacunek.
A to stanowi wybór. I na razie jest bardzo niskie.
Tego nie budujesz w myślach, ani fantazjach.
To jest naturalny rezultat życia integralnego. To się kreuje samoistnie najskuteczniej przez osiąganie, realizowanie celów, wobec których mamy integralną, uskrzydlającą intencję – np. wysprzątanie domu z intencją, by zadbać o miejsce, w którym żyjesz Ty i Twoi bliscy.
Nie tylko sama czynność będzie źródłem radości ale jej wykonanie stanie się właśnie tym, na podstawie czego estyma samego siebie będzie rosła.
A realizowanie celów rzadko ograniczone jest przez “nie wiem jak”, tylko przez “nie chcę”.
A nie chcesz, bo np. nie szanujesz siebie, więc i swoje cele widzisz jako nawet bezwartościowe.
To co nazywasz “pewnością siebie” nie ma z Tobą nic wspólnego.
Tylko to np. doświadczenie i umiejętności, a je również zdobywasz przez realne działanie w życiu, w świecie.
Gdy np. raz nauczysz się wymieniać koło w samochodzie, to już jesteś tego pewny przez resztę życia. Bo wiesz dobrze, że gdy następnym razem będzie potrzeba – to je wymienisz, bo już to umiesz.
A dopóki tego nie zrobisz, co może być początkowo nawet siermiężne, to nigdy nie będziesz tego pewny, ani tej umiejętności.
Większość sytuacji, gdy ludzie próbują “budować pewność siebie” czy jej szukają, tak naprawdę szukają sposobów na pozbycie się wstydu i negatywnych myśli.
A to jest niemożliwe inaczej, niż przez uwolnienie i generalny rozwój świadomości.
Zauważ – np. powtarzasz sobie milion razy “dam radę!”
A moje pytanie brzmi – a jak nie dasz sobie rady? Co wtedy?
I właśnie ludzie przygotowują się latami, czytają nawet setki książek, itd. ale nie podejmują działań. Bo problem polega na tym, że nie chcą popełnić błędu. A tak naprawdę nie chcą poczuć emocji, które przypisują popełnieniu błędu.
Więc to niekończące się dążenie, które nigdy nie da owoców, bo emocje już są stłumione, a błędy są nieuniknione.
Dlatego też większość w nieskończoność okłada, unika działań i tylko czyta, co sobie na różne sposoby racjonalizują lub mówią “jeszcze nie jestem gotowy/a”. I nigdy nie stają się gotowi.
Bo nie to stanowi przyczynę.
Więc Twoją poranną rutyną lepiej, by był jakiś cel – np. poranny trening. Gdy go zrealizujesz, a następnie się umyjesz, przygotujesz do wyjścia, następnie np. przeczytasz listę celów, odpuścisz przed każdym opór i uwolnisz odczuwane emocje – to zbuduje Twoją estymę.
Bo to będą pierwsze i namacalne sukcesy.
“Jak budować ‘pewność siebie'” przecież powinno wystarczyć posłuchać raz. Bo znasz metodologię i już powinieneś ją stosować. A zamiast tego masz rutynę słuchania teorii.”
**** Koniec cytatu ****
Dodam jeszcze, że przecież jesteś bardzo pewny siebie. A nie? Tylko to “siebie” widzisz zapewne wyłącznie negatywne. “Ktoś gorszy”, “nie poradzę sobie”, “nie zasługuję”, “jak gówno”.
Tego całego obwiniania jesteś przecież bardzo pewny, zgadza się?
Więc już dawno osiągnąłeś tą pewność siebie.
Ale to “siebie” jest do kolosalnej korekty.
Bo nie jest dla Ciebie podejrzane, że jesteś bardzo pewny ale tylko tego, co negatywne? A nie jesteś pewny tylko tego, co pozytywne?
Ponadto – jesteś bardzo pewny tego, czym nie jesteś ale z czym się utożsamiasz – ciało, umysł, myśli i emocje. A na razie to wszystko osądzasz, nie chcesz, odtrącasz, odrzucasz, etc.
Dlatego zapijałeś całe młodzieńcze lata, potem też paliłeś, oglądasz porno, itd.
Tylko wlasnie nie wiem, czy rzucenie pracy, w tym kontekscie, ktory opisalem, bedzie odwagą, czy glupota, bo sie gubie w tym? Co o tym myslisz Piotrze?
To bardzo ważne pytanie – co odróżnia odwagę od głupoty?
Odpowiem – intencja oraz cel jaki chcesz osiągnąć poprzez to działanie. Brak rozsądku, czyli opierania swoich dążeń i decyzji o fakty, można traktować jako głupotę. A im szybciej sobie zdamy sprawę, że może postępujemy bardzo głupio (bez obwiniania się i bez wstydu), tym lepiej! Szczytem głupoty jest być głupim i uważać, że jest się mądrym. Pierwszym krokiem mądrości jest być głupim i zdawać sobie z tego sprawę (bez wstydu i winy).
Rzucenie pracy może być odwagą, a może być głupotą.
Bo jeśli rzucisz pracę ale nie zaczniesz szukać innej i zatrzymasz się dalej na opieraniu, na wmawianiu sobie, że jesteś w jakiejś strefie komfortu i musisz się przełamać i że “czujesz opór” czy “robię po najmniejszej linii oporu”, no to ta decyzja była raczej bliższa głupocie, bo jedyne co zyskałeś to pozbawiłeś się źródła dochodu.
Ponadto – jakich korekt dokonałeś, jaka była decyzja i o co oparta? Co wewnętrznie osiągnąłeś, przekroczyłeś, poddałeś? Czy można to nazwać odwagą? Czy było to odważne?
Bo odwaga to trzeźwość. Głupota to nietrzeźwość.
Biorąc to wszystko pod uwagę – powiedz – czy jakieś pole strachu trzyma Cię i nie pozwala od 25-tu lat poszukać innej pracy?
Czy Ty sam trzymasz się tego wszystkiego – np. “nie wiem czy sobie poradzę”, “a jak zawiodę w pracy?”
Uwolnienie to proces zachodzący w świadomości, który aktywowany jest intencją. A jeśli np. wolisz dalej się obwiniać i “próbujesz uwalniać”, to wcale nie masz intencji uwolnić się, tylko dalej się obwiniać.
I nie jesteś więźniem żadnych pól. Pola to reprezentacje ludzkiej świadomości. A każdy z nas jest wolny, jeśli to wybierze.
Jednak jak sam mówisz – np. wybierasz jakąś “strefę”, którą opisujesz sobie jako “komfort” i nie chcesz wyściubić z niej nosa. Bo uważasz, że to “nieznane” jest jakieś straszne, niebezpieczne.
Tylko dlatego, bo jest nieznane. A jednak to znane to np. męczenie się od 15-tu lat w pracy, której wcale nie chcesz plus jeszcze jest w niej patologia. Ale tego jakoś się nie boisz. Zamiast tego obwiniasz i narzekasz.
Co pokazuje jak każde emocjonowanie się jest bezowocnym folgowaniem sobie.
Ale czy curry jest straszne, jeśli nigdy go jeszcze nie jadłeś? I jak zjesz to, to curry się już w ogóle zmienia i przestaje być straszne wobec Ciebie ale nadal jest wobec innych, dla których curry jest nieznanym?
Oczywiście nie – curry pozostaje takim jakim było.
Bo Ty postrzegasz coś jako “nieznane, A TO DLA MNIE ZNACZY, że niebezpieczne”. Plus – opierasz się temu. Ale też opór w niczym zupełnie nie pomaga. Tylko przeszkadza.
I w konsekwencji doświadczasz m.in. energii lęku.
A korekty w świadomości i tak jeszcze oznaczają, że całą stłumioną energię lęku trzeba uwolnić. Więc możesz już nie bać się czegoś konkretnego ale nadal odczuwać lęk. Co pokazuje, że odczuwanie i emocjonalność są bezosobowe i nie dotyczą niczego w świecie.
Tylko my to projektujemy na świat.
Dzieki Piotrze za tak szybka odpowiedz. Tak naprawde to nie ma co tutaj dodawac, poniewaz wszystko co tutaj napisales, opisuje dokladnie mnie i moje zycie. Nawet niektore pytania, ktore mi zadales, sa dla mnie pytaniami retorycznymi np. “Bo cały czas siebie tak widzisz i traktujesz, zgadza się? Jako kogoś gorszego.” I tak jest. Z racji tego iz nie usamodzielnilem sie, nie zalozylem rodziny i ze nawet nie mam kobiety, traktuje sie jako kogos gorszego.
Co do tego komentarza:”Wystarczyło powiedzieć – “mamo, sam się tym zajmę, dziękuję Ci za Twoją pomoc ale czas, by sam zaczął dbać o siebie”.- no wlasnie nie wystarczylo, bo ja wstydzilem sie odezwac do ludzi, a jak juz sie odezwalem, to sie jakalem i mnie wrecz zatykalo. Ogolnie to babcia znecala sie nade mna psychicznie i fizycznie i mysle, ze to tez przyczynilo sie do tego jaki teraz jestem. I staram sie to zmienic, ale latwo nie jest. Piszesz, ze zadne pole mnie w niczym nie ograniczalo. Byc moze, ale ja mysle, ze to jest tak, jak z ze sloniem w niewoli, ktoremu gdy jest maly przywiazuje nozke do jakiegos slupa czy cos w tym stylu, zeby nie uciekl i pozniej gdy ten slon juz jest duzy i bez trudu moglby sie uwolnic, to jest przekonany ze nie da rady. Wiesz o co chodzi? Nie chce tez robic z siebie ofiary, ale tak jak pisales, mam o sobie bardzo niskie, negatywne mniemanie i przekonania i uwazam sie za nic niewartego robaka i staram sie ignorowac te mysli, ale one wala do mnie jak z pepeszy i ciezko unik zrobic.
“Skoro stosujesz uwalnianie, to dlaczego nadal się obwiniasz?
Nie wiem wlasnie. Jest to ze tak powiem- silniejsze ode mnie. Nie chce sie obwiniac, ale to robie. A potem sie obwiniam, ze sie obwiniam. Eh…
“Bierzesz to, co Ci się trafi, co ktoś Ci załatwi – jakby Ci rzucał ze stołu jakieś resztki.
A sam nie chcesz się wyprostować i siąść przy tym stole i jeść to, co naprawdę chcesz.”- Święta prawda. Jak strzał w dziesiatk. Powinienem to w ramki oprawic i powiesic nad lozkiem jako glowny punkt, ktory musze zmienic w zyciu.
A co chcialbym robic? No wlasnie tego nie wiem i sie motam. I stoje w miejscu. I tak od 20- tu paru lat.
“A jednak nie zrezygnujesz z tej pracy. Dlaczego nie? Bo uwazam, ze nie dam rady sam sobie znalezc innej pracy itd.
“A teraz? Co zmieniłeś przez te ostatnie kilkanaście lat? Przede wszystkim przestalem pic i byc menelem. Nie bylem moze takim podsklepowym, ale niewiele brakowalo. Zaczalem tez inaczej patrzec i odnosic sie do ludzi, poniewaz kiedys ich nienawidzilem( nie wszystkich, ale tak ogolnie), bo tak bylem nauczony- nienawidziec ludzi. Sam zaczalem widziec, ze nie tedy droga i zaczalem to(siebie i swoje podejscie) zmieniac. Pozniej przyszly ksiazki pana Hawkinsa, twoj blog, oraz Kurs Cudów (dzisiaj 159) lekcja. Nie jestem juz nienawistnikiem w stosunku do innych ludzi. Zaczalem byc dla nich mily i zyczliwy. Szkoda ze dla siebie taki nie jestem.
“Więc możesz już nie bać się czegoś konkretnego ale nadal odczuwać lęk. Co pokazuje, że odczuwanie i emocjonalność są bezosobowe i nie dotyczą niczego w świecie.
Tylko my to projektujemy na świat.” Ja sie caly czas boje. O zdrowie, o przyszlosc itd. Czyli pewnie tak jak piszesz-projektuje. Tak jak napisalem- masz swieta racje i wszystko o czym napisales na moj temat, to sie z tym zgadzam. Na koniec dodam, ze chodzilem do psychologa, ale nic nie pomoglo. O uzaleznieniu od porno jej nie mowilem, ale mowilem ze bylem uzalezniony od alkoholu, ale nie uznala tego, za jakas szczegolnie wazna rzecz w moim zyciu. Dzieki jeszcze raz.
Dzieki Piotrze za tak szybka odpowiedz. Tak naprawde to nie ma co tutaj dodawac, poniewaz wszystko co tutaj napisales, opisuje dokladnie mnie i moje zycie. Nawet niektore pytania, ktore mi zadales, sa dla mnie pytaniami retorycznymi np. “Bo cały czas siebie tak widzisz i traktujesz, zgadza się? Jako kogoś gorszego.” I tak jest.
Ok ale nawet pytania retoryczne mają sens.
Bo czym innym jest “wiem o tym”. Ale czymś zupełnie innym jest być tego świadomym, kiedy to sobie robisz – W TYM MOMENCIE, GDY TO ROBISZ.
Bo tylko wtedy możesz sobie uświadomić, że to faktycznie Twój wybór, którego dokonujesz oraz dlaczego go dokonujesz. I wybrać inaczej.
Więc nie ma tu retoryki dla samej retoryki. To należy przekuwać na realne życie.
Z racji tego iz nie usamodzielnilem sie, nie zalozylem rodziny i ze nawet nie mam kobiety, traktuje sie jako kogos gorszego.
Co do tego komentarza:”Wystarczyło powiedzieć – “mamo, sam się tym zajmę, dziękuję Ci za Twoją pomoc ale czas, by sam zaczął dbać o siebie”.- no wlasnie nie wystarczylo, bo ja wstydzilem sie odezwac do ludzi, a jak juz sie odezwalem, to sie jakalem i mnie wrecz zatykalo.
Ale widzisz, że dla Ciebie wstydzenie i zmaganie z tym znaczyło więcej, niż dbanie o siebie.
Bo właśnie wstydziłeś się jako priorytetowe dążenie w życiu oraz fundamentalne usprawiedliwienie.
“Wstydzę się” to usprawiedliwienie. Często wynikające z totalnego niezrozumienia co to jest wstyd, czego doświadczasz i dlaczego oraz co z tym robić.
Ty uważałeś, że wstydzenie się to jest jakaś blokada nie do obejścia. A wystarczy decyzja, by przestać się trzymać wstydu i z nim zmagać i dokonać innej decyzji.
Dlatego napisałem “wystarczyłoby zrobić coś innego”.
Ale Ty nadal tylko teoretyzujesz, że nie, BO nie dokonałeś innej decyzji. I dlatego uważasz, że potrzebne było/jest coś innego. Ale tak nie jest.
May ludzi pisało mi, że jeśli czegoś nie robili i nie robią, to uważają, że dlatego, BO nie mogą. No bo gdyby mogli, to na pewno by to zrobili.
A to fałsz.
Zapamiętaj – każde “nie mogę” to nieuświadomione “nie chcę”.
Czyli oczywiście wystarczyło podjąć decyzję o tym, by samemu coś zrobić i zrealizować ale wolałeś się wstydzić. Bo taką jakością żyłeś.
Pamiętaj też, że jeśli będziesz twierdził, że czegoś nie zrobiłeś w przeszłości, bo nie mogłeś przez coś lub kogoś, to to samo sobie powiesz następnym razem i zawsze, gdy np. będzie Ci niekomfortowo.
Bo “nie mogę” to chyba najprostsze usprawiedliwienie. Jedną z form kamuflowania “nie mogę” jest “czuję opór”.
Ogolnie to babcia znecala sie nade mna psychicznie i fizycznie i mysle, ze to tez przyczynilo sie do tego jaki teraz jestem.
Nie.
To ew. jest pretekstem i usprawiedliwieniem, byś nadal był taki jaki byłeś wtedy.
To jaki jesteś teraz to efekt tego jaki wybierasz być teraz. A nie kiedyś. Przeszłość już nie istnieje.
I staram sie to zmienic, ale latwo nie jest.
Tak, bo nadal się opierasz i trzymasz pewnych negatywności jak osądzanie i potępianie siebie.
Każda zmiana jest łatwa, automatyczna i spontaniczna, gdy usuniesz to, co jej przeszkadza.
Piszesz, ze zadne pole mnie w niczym nie ograniczalo. Byc moze, ale ja mysle, ze to jest tak,
Proszę trochę pokory.
Przeczytałeś o jakimś polu. Zupełnie niczego nie doświadczyłeś, nie zaobserwowałeś w realnym życiu.
Tylko fantazjujesz wpatrywając się w myśli.
jak z ze sloniem w niewoli,
Czy Ty jesteś słoniem w niewoli?
ktoremu gdy jest maly przywiazuje nozke do jakiegos slupa czy cos w tym stylu, zeby nie uciekl i pozniej gdy ten slon juz jest duzy i bez trudu moglby sie uwolnic, to jest przekonany ze nie da rady.
Skoro tak, to to zrób.
Słoń uczy nas wspaniałej lekcji – że nic nas może nie więzić ale my wolimy sądzić, że tak.
To co opisałeś dokładnie odzwierciedla to co Ci powiedziałem o babci – tego już nie ma, tak jak i łańcucha na nodze słonia.
Ale Ty nadal wolisz sądzić, że jest.
Wiesz o co chodzi? Nie chce tez robic z siebie ofiary, ale tak jak pisales, mam o sobie bardzo niskie, negatywne mniemanie i przekonania i uwazam sie za nic niewartego robaka i staram sie ignorowac te mysli, ale one wala do mnie jak z pepeszy i ciezko unik zrobic.
No widzisz? Uważasz, że emocje i myśli Cię atakują.
A tak nie jest.
To Ty atakujesz emocje i myśli.
“Skoro stosujesz uwalnianie, to dlaczego nadal się obwiniasz?
Nie wiem wlasnie.
Więc – robisz coś i nie wiesz dlaczego. A jednak to robisz.
Co pokazuje, że wszystko co sobie wmawiasz to racjonalizacje i usprawiedliwienia – kłamstwa.
A teraz powiedziałeś prawdę – nie wiesz.
Czyli nie jesteś świadomy ani że to wybierasz (bo mówisz, że coś do Ciebie wali, czyli atakuje, nie daje żyć – myśli i emocje), ani jakie korzyści z tego masz, ani wobec jakich okoliczności uznajesz to za dobry wybór.
Jest to ze tak powiem- silniejsze ode mnie.
Ależ każdy mówi, że to jest silniejsze od niego. Bo to też idealne usprawiedliwienie.
A co mówi dr Hawkins – by to ignorować.
Powiedz mi – jeśli non stop wpatrujesz się w chmury i próbujesz je przegonić i zmienić, a chmury nic – to znaczy, że chmury są silniejsze od Ciebie?
Nie.
To znaczy tylko, że próbujesz zrobić coś, co nie jest możliwe.
To samo tu – mówisz, że nie wiesz nawet dlaczego się obwiniasz i zaraz dodajesz, że to jest silniejsze od Ciebie, bo się zmagasz, próbujesz na siłę, a nadal jest jak było.
To pokazuje jak łatwo hipnotyzujesz się mentalnym bełkotem. Jak każdy uzależniony.
Bo w jednym zdaniu mówisz, że nie wiesz dlaczego się obwiniasz, a potem mówisz, że to jest silniejsze od Ciebie… Powiedz – jak coś, co sam robisz może być silniejsze od Ciebie?
Nie chce sie obwiniac, ale to robie.
Ależ chcesz. Inaczej byś się nie wpatrywał w ten jazgot i nadawał mu znaczenie od tylu lat.
A poza tym – to się dzieje samoistnie. Bo mentalizacja to proces samoistny. Ty nadajesz mu znaczenie.
A potem sie obwiniam, ze sie obwiniam. Eh…
Dokładnie tak to wygląda.
Niekończąca się obwinianie, bo bez przerwy hipnotyzujesz się mentalnym bełkotem, który jest procesem ciągłym i nieskończonym.
To wszystko podstawowe błędy wynikające z totalnego niezrozumienia ludzkiej natury oraz natury myśli i emocji.
“Bierzesz to, co Ci się trafi, co ktoś Ci załatwi – jakby Ci rzucał ze stołu jakieś resztki.
A sam nie chcesz się wyprostować i siąść przy tym stole i jeść to, co naprawdę chcesz.”- Święta prawda. Jak strzał w dziesiatk. Powinienem to w ramki oprawic i powiesic nad lozkiem jako glowny punkt, ktory musze zmienic w zyciu.
A kto powiedział, że musisz?
Nic nie musisz.
“Muszenie” to poziom ofiary – to poczucie winy. Czyli element obwiniania się.
Wcale tego nie musisz. Ale możesz to spokojnie wybrać z troski i szacunku do siebie. Czyli zacząć żyć godnie.
Ponadto – pamiętaj, że duma nie sprzyja życiu. Wydaje się pozytywna tylko wobec jeszcze niższych emocji jak wstyd czy wina.
Ani nie masz niczego z życia brać, ani próbować czerpać. Życie to nie waza z zupą. A Ty nie jesteś chochlą.
Życie to Ty.
Każdy człowiek to życie.
Kwiat to życie.
Jak spowodować, by kwiat był coraz piękniejszy i było ich więcej? Dbając o dobro kwiatów – np. rozpoznając to, co im sprzyja i zapewniając im warunki, by się rozwijały troszcząć się o to.
A nie próbując wymuszać na kwiatach coś, czerpać z nich coś, itd.
Rozumiesz?
To samo z innymi ludźmi. Od ludzi nie staraj się brać, ani zabierać, tylko rozsądnie dawaj. Nie mówię o pieniądzach. Ale np. o czasie, uwadze, komplementach, rozmowach, uwagach, etc.
Im mądrzejsze to będzie, tym lepsze będą Twoje relacje z innymi ludźmi – będą kwitły. A tym samym pojawią się w Twoim życiu różne tego owoce.
Zauważ, że np. praca to dbanie o dobro np. firmy czy klientów. A równie dobrze możesz to robić jak ofiara, niechętnie, wcale nie chcieć dbać o niczyje dobro. Tylko robić minimum dla wypłaty.
Więc – zacznij dawać to co pozytywne. Zacznij od siebie. Gdy dostrzeżesz i zrozumiesz co to jest dobro, będziesz mógł zacząć uczyć się jak dawać to innym.
Zresztą – już dostrzegłeś. Teraz pora uczciwie przyjrzeć się niechęci, by być dobrym dla siebie. Przestań się temu opierać, przestań się karać i winić. Wybaczenie to też rozwój świadomości.
Błędy i straty również należy rekontekstualizować. By przestać cierpieć i się nad nimi w nieskończoność użalać. Oraz aby przestać sobie odmawiać tego co dobre, a nawet jeszcze lepsze.
A co chcialbym robic? No wlasnie tego nie wiem i sie motam. I stoje w miejscu. I tak od 20- tu paru lat.
“Tego nie wiem”.
Ale powiedz – jak możesz nie wiedzieć czego chcesz?
Chęć i wiedzenie tego to jedno i to samo. Bo to DECYZJA – WYBÓR.
A na razie ewentualne zmiany podejmujesz z poziomu ofiary i lęku – “muszę”. Co samo w sobie jest kłamstwem.
Zastanów się na jak najprostszym przykładzie o tym co mówię. Np. gdzie chciałbyś spędzić wakacje/urlop.
Nie wiesz, bo nie wiesz jakie są opcje. Zacznij je przeglądać. Zastanów się co każda oferuje. Jeśli nie chcesz się na coś zdecydować, to zrób listę tego, co na pewno ma być na takim wyjeździe, a czego nie.
Nadaj każdemu priorytet, może jakąś wartość liczbową. Zrób matematyczne fiku miku i wyjdzie Ci.
Albo zdecyduj od razu.
Ostatecznie i tak należy podjąć decyzję.
Umysł jej nie podejmie, bo umysł to pole. A myśli racjonalizują emocjonalność. Tu nie znajdziesz decyzji, ani chęci.
“A jednak nie zrezygnujesz z tej pracy. Dlaczego nie? Bo uwazam, ze nie dam rady sam sobie znalezc innej pracy itd.
Dokładnie.
Dlatego mówię – głupotą byłoby zrezygnować teraz, jeśli jeszcze nie przepracowałeś tego lęku, wątpliwości, niechęci do włożenia wysiłku w poszukiwania.
I szukać możesz nadal pracując w tej robocie.
“A teraz? Co zmieniłeś przez te ostatnie kilkanaście lat? Przede wszystkim przestalem pic i byc menelem. Nie bylem moze takim podsklepowym, ale niewiele brakowalo. Zaczalem tez inaczej patrzec i odnosic sie do ludzi, poniewaz kiedys ich nienawidzilem( nie wszystkich, ale tak ogolnie), bo tak bylem nauczony- nienawidziec ludzi.
O tym mówiłem – naturą ludzką jest miłość. Każdej negatywności jesteśmy uczeni, a potem sami to kontynuujemy. Jak piszesz – najczęściej nawet nie wiemy dlaczego. Tylko kontnuujemy to, co nam przekazali rodzice czy otoczenie oraz co sami zaczęliśmy naśladować.
Ale korekt nie dokonujemy. Ew. wstydzimy się, obwiniamy, nienawidzimy, frustrujemy się, itd.
To wszystko właśnie to uzależnienie.
A powiedz – w jaki sposób zacząłeś inaczej patrzeć? Co zmieniłeś w sobie?
Sam zaczalem widziec, ze nie tedy droga i zaczalem to(siebie i swoje podejscie) zmieniac. Pozniej przyszly ksiazki pana Hawkinsa, twoj blog, oraz Kurs Cudów (dzisiaj 159) lekcja. Nie jestem juz nienawistnikiem w stosunku do innych ludzi. Zaczalem byc dla nich mily i zyczliwy.
Pamiętaj, że sam też jesteś człowiekiem. Czy wobec siebie też zacząłeś być miły i życzliwy?
Pamiętaj, że jako Syn Boży – jesteś na równi z każdym innym. Bo Syn Boży jest Jeden. Nie oznacza to Jezusa. Tylko Świadomość Chrystusową wspólną dla wszystkich.
Szkoda ze dla siebie taki nie jestem.
“Szkoda”. Znowu – co stoi na przeszkodzie, byś takiej samej zmiany dokonał wobec siebie?
Dlatego zapytałem – jaką pracę wykonałeś w sobie wobec innych. Bo to samo możesz uczynić wobec siebie.
“Więc możesz już nie bać się czegoś konkretnego ale nadal odczuwać lęk. Co pokazuje, że odczuwanie i emocjonalność są bezosobowe i nie dotyczą niczego w świecie.
Tylko my to projektujemy na świat.” Ja sie caly czas boje. O zdrowie, o przyszlosc itd.
Nie.
To właśnie niedojrzałość emocjonalna.
Nie ma emocji “o” cokolwiek. Bo to by znaczyło, że emocje dotyczą świata i w jakiś sposób o nim mówią. Tak nie jest.
Każda emocja to konsekwencja percepcji.
Najpierw Ty wybierasz, by widzieć coś negatywnie – np. przez pryzmat straty. “Mogę stracić zdrowie, co będzie straszne” – taka percepcja jest najpierw – sam ją wybierasz, a następnie pojawia się lęk. Jako konsekwencja tej percepcji.
A nie ma emocji, która by sama z siebie dotyczyła np. zdrowia, ani tym bardziej “o zdrowie”.
A cały czas “się” boisz, bo cały czas się opierasz i trzymasz lęku, bo właśnie uważasz, że to jest “lęk o coś”. Jakby miał konstruktywne zastosowanie.
Albo to jakbyś mówił, że masz w baku w samochodzie paliwo, “by pojechać na wakacje” ale już nie miał paliwa, by “pojechać na zakupy”.
Ale paliwo to paliwo. To co z nim zrobisz to Twój wybór.
Nie ma paliwo “o”, “do”, “że” cokolwiek.
Tak samo emocje.
Czyli pewnie tak jak piszesz-projektuje.
Widzisz? “Pewnie”.
Czyli dalej nie chcesz się temu przyjrzeć. Tylko domysły, fantazje.
Tak jak napisalem- masz swieta racje i wszystko o czym napisales na moj temat, to sie z tym zgadzam. Na koniec dodam, ze chodzilem do psychologa, ale nic nie pomoglo.
Bo naprawdę mało ludzi rozumie co to jest uzależnienie. Ani emocje.
O uzaleznieniu od porno jej nie mowilem, ale mowilem ze bylem uzalezniony od alkoholu, ale nie uznala tego, za jakas szczegolnie wazna rzecz w moim zyciu. Dzieki jeszcze raz.
Jak mówiłem – nie ma różnych uzależnień. Nie ma uzależnienia “od” czegokolwiek.
To zupełnie niepoprawne widzenie całego problemu. To jedne z koronnych dążeń i związane z nimi poważne konsekwencje. Ale to daleko nie wszystko.
Całe Twoje komentarze – te krótkie opisy jak postępujesz, żyjesz, dlaczego, jakie decyzje podejmujesz, itd. – TO jest uzależnienie.
Przecież alkoholem uważałeś, że sobie pomagasz. Tak jak i oglądaniem pornografii.
A to całe “rzucanie” to tylko robienie się w jajo – okłamywanie siebie, że w jakiś sposób rozwiązujesz swoje problemy. Ale jak mówiłeś – “rzuciłeś” jedno, a nagle “przyszło” drugie.
To jakbyś tylko zmieniał kredki, którymi rysujesz nadal to samo. Tylko oczywiście różne “kredki” mają różne konsekwencje. Np. alkohol to realna trucizna, z której organizm musi się odtruć. Tak samo narkotyki.
I pobyt w specjalistycznych ośrodkach może być niezbędny i bardzo pomocny, by przejść proces odtrucia. Ale to samo z siebie to jeszcze nie uzdrowienie. Czas tzw. “abstynencji” nie ma znaczenia, jeśli nie jest konsekwencją ewolucji.
Biorąc to wszystko pod uwagę, mam nadzieję, że widzisz dlaczego nie uważam, że warte jakiegokolwiek rozważania jest branie pod uwagę pól. Ta wiedza przydaje się, gdy naprawdę poważnie weźmiesz się za rozwój świadomości. Szczególnie przy przekraczaniu paradygmatu przyczyny i skutku. Ale na ten moment ważne jest dla Ciebie coś zupełnie innego. Uczciwa analiza własnego życia, wybór prawdy. Jeśli chcesz naprawdę skutecznie zacząć to korygować – zapraszam do WoP.
Przy okazji te komentarze pokazują Ci jak wnikliwie i szybko analizuję wiadomości i wyciągam z nich masę rzeczy i podpowiadam rozwiązania.
Ale jak mówiłem – nie wszystko podaję na srebrnej tacy, bo czym innym jest “wiedzieć o” czymś, szczególnie, gdy się o tym przeczytało lub od kogoś usłyszało. A czymś zupełnie innym jest stać się tego świadomym we własnym doświadczeniu.
To drugie to kroki w stronę zdrowia. A z samą wiedzą można iść w dowolnym kierunku. Uzależnieni rzadko wybierają kierunek pozytywny.
Swoją drogą – mówisz, że przerabiasz Kurs Cudów, a jednak nadal się obwiniasz. Wróć do lekcji, które mówiły o tym, że żadna myśl nie ma znaczenia, że rezygnujesz z osądów siebie, by otrzymać Dary Boże oraz jak jakimikolwiek osądami odrzucasz je od siebie.
To były lekcje jeśli dobrze pamiętam około 50-60.
Bo jeśli nadal ich nie stosujesz w swoim życiu, to dlaczego oczekujesz na cuda z kolejnych lekcji? Najpierw uczciwie stosuj te.
Pamiętaj, że na końcu żadnego narzędzia pisanego jak Kurs Cudów nie będzie zdania “i wszyscy żyli długo i szczęśliwie”. O ile nie zastosujesz wszystkiego trwale.
Strasznie dla mnie jest trudne do zrozumienia, szczegolnie to, dlaczego wybieram zeby sie czegos bac. Piszesz, ze jezeli sie boje o zdrowie, to najpierw jest moja percepcja, a dopiero potem pojawia sie strach. Na podstawie mojej percepcji. Ale dlaczego mam taka percepcje. Czytajac pana Hawkinsa, rozumiem to tak, ze dlatego sie tak boje, poniewaz mam w sobie duzo stlumionego lęku. I tez pisal, ze stlumione lęki moga sie przerodzic w fobie, nerwice itd. Z tego co piszesz, dla mnie wynika, ze boje sie, bo tak wybieram. Ale dlaczego boje sie caly czas? Taki nieuzasadniony ciagly lęk. Sam go tworze caly czas? Nie rozumiem. Przeciez ja nie wybieram, zeby sie bac, tylko strach mnie sam ogarnia. Jak pojawiaja sie strachliwe mysli, to znaczy ze sam je wytworzylem? Ale przeciez to nie ja mysle, tylko mysli same sie pojawiaja.
Pan Hawkins jeszcze pisze tak:
“Pola energii są tak potężne, że przejmują władzę nad naszą percepcją”. Czyli to stoi w sprzecznosci do tego co piszesz, poniewaz gdybym nie znajdowal sie w polu energii strachu, to moja percepcja byla by inna. Czyli, ze w przeciwienstwie do tego co piszesz strach nie pojawia sie na skutek percepcji, ale jest wrecz odwrotnie. Nie wiem. Tak pisze pan Hawkins.
Strasznie dla mnie jest trudne do zrozumienia, szczegolnie to, dlaczego wybieram zeby sie czegos bac.
Bo próbujesz to zrozumieć zamiast, jak mówiłem, przyjrzeć się temu uczciwie w momencie, gdy to wybierasz.
Jak mówiłem w niejednym artykule – człowiek nie myśli. Ani większość ludzi nie potrafi w ogóle korzystać z umysłu.
Ponad 80% ludzkości nawet nie jest w stanie zaobserwować myśli, nie mówiąc o korzystaniu z umysłu konstruktywnie.
Tym samym tylko rzesze ludzi hipnotyzują się mentalnym bełkotem. Jak i Ty.
Tak jak teraz – uważasz, że próbujesz “zrozumieć” dlaczego coś robisz. I nawet nie zauważasz, że ani nie próbujesz zrozumieć, ani to nie jest droga do poznania prawdy.
A wybierasz, by się bać, bo wierzysz każdej myśli, w tym projekcji myśli i emocji na świat.
Piszesz, ze jezeli sie boje o zdrowie, to najpierw jest moja percepcja, a dopiero potem pojawia sie strach. Na podstawie mojej percepcji. Ale dlaczego mam taka percepcje.
Bo ją wybierasz.
Czytajac pana Hawkinsa, rozumiem to tak, ze dlatego sie tak boje, poniewaz mam w sobie duzo stlumionego lęku.
No tak ale też umysł racjonalizuje ten lęk.
Jak i dlatego go nosisz, bo sam utrzymywałeś przez całe życie różne percepcje, z których ten stłumiony lęk wynikał. I następnie go tłumiłeś.
Emocje to jedno, myśli to drugie, percepcje/pozycjonalności to trzecie, a świadomość to czwarte.
Ty – świadomość – wybierasz czego się trzymasz i czemu stawiasz opór.
I tez pisal, ze stlumione lęki moga sie przerodzic w fobie, nerwice itd.
Zgadza się.
Bo to nieprzerwana wiara w i zakochanie myślami, które racjonalizują i projektują emocjonalność – np. właśnie lęk.
Wszystko czemu stawiasz opór – trwa i rośnie. A umysł pomnaża racjonalizacje.
Problem wynika z tego, co Ty robisz, a nie z samego faktu myśli i emocji.
Z tego co piszesz, dla mnie wynika, ze boje sie, bo tak wybieram.
Tak.
Bo emocje i myśli to jedno.
A wybór, by się bać czegoś to drugie – czyli pokładanie wiary w myśli.
Ale dlaczego boje sie caly czas?
Bo to bardzo wygodne.
Oraz jesteś na takim poziomie świadomości, że wieczne banie się jest przez Ciebie uważane za właściwe, słuszne, dobre, a nawet pomocne.
Taki nieuzasadniony ciagly lęk.
A jakaż to emocja nie jest uzasadniona?
Raz jeszcze – emocje to konsekwencje percepcji. I mogą być stłumione od wielu lat.
Jak to rozumiesz, to oczywistym jest dlaczego pozornie bez powodu możesz coś czuć, nawet non stop.
Bo sam się tego trzymasz, wierzysz w to, opierasz się i nie uwalniasz.
Sam go tworze caly czas? Nie rozumiem.
Jak widzisz – wszystko Ci wyjaśniłem.
A Ty widzisz myśl “nie rozumiem”, no to nie rozumiesz.
Przeciez ja nie wybieram, zeby sie bac, tylko strach mnie sam ogarnia.
Bzdura totalna. Ale nie dziwne, że nie rozumiesz, bo nawet nie dostrzegasz jak wolisz swoje racje, a nie wyjaśnienie.
Ty się nieprzerwanie wpatrujesz w mentalny bełkot i opierasz emocjom.
Nic Cię nie ogarnia, tylko to Ty próbujesz kontrolować, zmieniać, panować nad tym wszystkim.
A to niemożliwe.
Jak pojawiaja sie strachliwe mysli,
Ach – “strachliwe myśli”. A jakieś to strachliwe myśli?
I po co się w nie wpatrujesz? Jakie one mają dla Ciebie znaczenie?
to znaczy ze sam je wytworzylem?
Po raz n-ty: mentalizacja bełkocze się samoistnie cały czas.
Ty zaś niepotrzebnie w ogóle się w to wpatrujesz. Ale jak mówię – na razie nie jesteś w stanie nawet dostrzec, że Ty to Ty, a myśli to myśli.
Ale przeciez to nie ja mysle, tylko mysli same sie pojawiaja.
No tak ale to dla Ciebie na razie akademicka poetyka, a nie jesteś świadom nawet jednej myśli.
Powtarzasz tylko twierdzenia, nie widząc ich prawdziwości w życiu.
Pan Hawkins jeszcze pisze tak:
“Pola energii są tak potężne, że przejmują władzę nad naszą percepcją”. Czyli to stoi w sprzecznosci do tego co piszesz, poniewaz gdybym nie znajdowal sie w polu energii strachu, to moja percepcja byla by inna.
Doktor pisze ogólnie.
Nie istnieją twierdzenia zgodne dla każdego człowieka i każdej sytuacji.
Ja Ci Twoją sytuację przedstawiłem.
A doktor pisze z kolosalnie wysokiego poziomu. Ja poziom obniżam, byś mógł cokolwiek zrozumieć i zastosować.
Ponadto – Twoja percepcja jest oparta całe życie, w 100%, bez wyjątku na bazie myśli i emocji. Dlatego można rzec, że pola energii przejmują nad tym kontrolę.
Tylko Tobie w ogóle umyka fakt, że nie jesteś swoją percepcją. Co z tego, że cokolwiek ma na nią wpływ?
Czyli, ze w przeciwienstwie do tego co piszesz strach nie pojawia sie na skutek percepcji, ale jest wrecz odwrotnie. Nie wiem. Tak pisze pan Hawkins.
To z jakim polem jesteś głównie zestrojony wynika z Twojego poziomu świadomości.
A na razie w Twoim życiu nie było sytuacji, że potężne pole lęku trzymało Cię za gardło, jaja i w ogóle za ręce i nogi.
Tylko się tym wygodnie usprawiedliwiałeś.
Tak jak teraz – “pojawiają się strachliwe myśli”.
I?
Co z tego? Na te bardzo ważne pytania nie odpowiadasz, bo na razie wcale nie chcesz widzieć faktów, bo nie wybrałeś odpowiedzialności za swoje życie.
Ja te pytania zadaję, byś zaczął w końcu patrzeć na to jak żyjesz, że w ogóle dokonujesz decyzji.
A nie cały czas “myśli to”, “emocje tamto”. Teraz pola doszły. Wcześniej były dzieci w szkole. Potem mama. Zawsze ktoś i coś.
Do tej pory tylko raz przedstawiłeś swoją odpowiedzialność – że zdecydowałeś, że chcesz lepiej dla siebie. Więc POMIMO dotychczasowej percepcji.
Możesz WYBRAĆ, by te “strachliwe myśli” zignorować, percepcję poddać Bogu, modlić się o korekty i poddać wszelki opór oraz przywiązanie do pozycjonalności. Tak jak powinieneś wynieść z Kursu Cudów.
Wtedy to wszystko zmieni się automatycznie. Bo na razie nie widzisz nawet jak sam tym myślom nadajesz znaczenie. I wcale nie chcesz tego poddać.
Po Twoich wypowiedziach i pytaniach widzę, że nie zależy Ci na zdrowiu, tylko bawieniu się w akademickie dyskusje. I wolisz swoją rację.
Jak chcesz.
Szukaj sobie dalej wyjętych z całkowitego kontekstu zdań, by negować to, co Ci przekazuję. Na zdrowie!
Już Ci mówiłem, że jedno zdanie nie odnosi się do każdego człowieka i każdej sytuacji na planecie.
A ja poświęciłem tysiące godzin na analizę setek godzin wykładów doktora Hawkinsa, jego książek poprzez własne życie i doświadczenia i pracę z setkami ludzi.
A Ty to negujesz jednym zdaniem z książki, którą ja doskonale znam? Ok.
Równie dobrze mógłbyś powiedzieć, że korek na drodze przejmuje kontrolę nad Twoim prowadzeniem samochodu. No i?
Możesz się zatrzymać, poczekać na odkorkowanie i być zupełnie spokojny. Korek nie ma żadnego znaczenia, o ile sam tego znaczenia nie nadasz.
Zupełnie pominąłeś to jak Ty rozumiesz to zdanie. Co to dla Ciebie znaczy, że “Pola energii są tak potężne, że przejmują władzę nad naszą percepcją?” Bo jakoś tak podejrzewam, że uznałeś to za doskonałe usprawiedliwienie.
Bo Ci słówka pasują – “straszliwe myśli”+”potężne pola”, “nie mogę”+”potężne pola przejmują kontrolę nad moją percepcją”.
Nie tak?
Udowodnij mi proszę, że jesteś we władaniu jakiegoś potężnego pola, które uniemożliwia Ci np. powiedzenie “część” jakiejś kobiecie na ulicy. Udowodnij mi, że to, że nie podejdziesz to nie Twój wybór, tylko Cię ma we władaniu pole strachu.
Proszę. Z ręką na sercu. Pokaż, że faktycznie nie możesz, bo jest jakieś zewnętrzne ograniczenie.
Tylko pamiętaj – masz z lękiem się nie miotać, nie walczyć, nie opierać się, nie wypierać, nie próbować go zmienić, odrzucić, itd.
Doktor powiedział to w kontekście poziomu świadomości ludzkiej. Ty sam utrzymujesz się na poziomie lęku – w tym polu.
Dlatego zalecane jest wzięcie udziału w grupie 12 kroków. Grupa wywindowuje w energii, dopóki człowiek sam nie zacznie tego robić i skoryguje swoje dążenia z destruktywnych na konstruktywne. Czyli aż nie zacznie wybierać integralności i z poziomu integralności.
Oczywiście może ale prawdopodobieństwo, że to wybierze jest znikome. Bo jeśli nie wybrał tego przez kilkadziesiąt lat, nie wybierze teraz.
I dzięki temu, że grupa utrzymuje Cię w pozytywności, bo samemu na razie nie chcesz, masz potencjał, by zacząć odważnie analizować swoje życie i dążenia. Zrobić odważny obrachunek moralny – czyli to, co doktor opisuje jako pozycjonalności w książce “Przekraczanie poziomów świadomości”.
Ludzie zamiast tego szamoczą się jak muchy złapane w sieć. Bo nie są jeszcze na tyle świadomi, ani rozwinięci, by poddawać, modlić się, medytować, uwalniać, szczerze patrzeć na swoje życie bez winy i wstydu.
TO oznacza to zdanie, które przytoczyłeś.
A doktor też mówi to w kontekście pól grupowych.
Aż nie zaczniesz żyć integralnie, podlegasz im. Będziesz z dużym prawdopodobieństwem wybierał to, co wybierają miliony (jak np. bezowocny nofap), a nie będziesz wybierał odpowiedzialnie zgodnie ze świadomie ustalonymi intencjami. Tylko oczywiście to co wybierają miliony nie służy ani im, ani ludzkości. Bo jest poniżej granicy integralności. I co z tego, że masz taką percepcję, takie myśli? Wybór to wybór.
Ale widzisz – tylko się gubisz, coraz mniej rozumiesz.
Bo tak to wygląda.
Dlatego stworzyłem system – nazywa się Program Wolność od Porno. Tam masz krok po kroku napisane co i jak, by właśnie przestać się miotać w iluś tam książkach, porównywać pojedyncze zdania, próbować “rozumieć”, itd.
Jak widzisz – nie radzisz sobie z tym jak postępujesz. Bo na razie nie wiesz co prowadzi do góry – który kierunek jest właściwy. Tak jak w kolejnym komentarzu mówisz, że jesteś “zdecydowany na 99%” (co się tłumaczy, że nie podjąłeś jeszcze decyzji) i rozważasz nofap, też pomimo moich ostrzeżeń… No bo jesteś na poziomie, na którym dobre wydaje Ci się to, co szkodzi, a w najlepszym razie nie pomaga. Ale nie ma niczego, co stałoby na drodze, byś wybrał lepiej.
Nadal możesz podjąć decyzję co z tym fantem począć. I tu żadne pole energii nie powstrzymuje Cię przed decyzją. Jesteś Synem Boga. A Bóg nikogo nie ogranicza. Czynimy to sobie sami. Tym, w czym umieszczamy swoją wiarę.
Książki doktor napisał dla tych, którzy już wybrali Prawdę.
Zauważ – Ty jesteś na 150+ lekcji Kursu Cudów a nie stosujesz poprzednich. Już pewnie o większości zapomniałeś.
Nadal się obwiniasz i nawet nie wiesz dlaczego. Bo nie chcesz tego widzieć. A czytasz książki o kalibracji 900+ i za ich pomocą próbujesz negować człowieka, który Ci wreszcie powiedział jak możesz coś zmienić we własnym życiu.
Trwale, skutecznie, na lepsze. Bo jedno zdanie coś tam…
Już Ci powiedziałem, byś przestał zajmować się polami, bo to nie jest potrzebne. Ty oczywiście twierdzisz inaczej. No to najwyraźniej musisz wszystko wiedzieć i rozumieć, skoro wiesz czego potrzebujesz.
I choć mówisz, że “mam świętą rację”, chcesz jakieś cytaty ode mnie powiesić sobie nad łóżkiem, to gdy przychodzi czas na działanie – od razu znajdujesz sobie jakieś “ale”. Nagle Piotrek się myli i trzeba go poprawiać.
Jak chcesz.
Jak mówiłem – dzieciom w szkole nie jest potrzebna informacja, że materia to energia. Dziecko w szkole musi poznać najpierw zupełnie inne informacje. A nawet pewnie u 99% ludzkości informacja, że materia to energia niewiele zmieni.
Dla Ciebie informacja, że są pola zmieniło tyle, że masz kolejne wygodne usprawiedliwienie i pretekst. I jeszcze używasz tego, by mówić mi, że ja się mylę, bo mówię inaczej.
To co się dzieje teraz to właśnie to co napisał doktor Hawkins – pozwalasz sobie cały czas podlegać polu lęku. Stąd non stop usprawiedliwienia i dyskusje.
I nawet nie zauważasz jak próbuję Ci przedstawić inną percepcję ale nadal wolisz swoją. I jak sam mówisz – nawet nie wiesz dlaczego. Ale mimo to cały czas wszystko czym się sabotujesz – ufasz temu bezgranicznie. Ale sam to wybierasz. Pole jest potężne i nic z nim nie możesz zrobić. Poza oczywiście ignorowaniem tego i dokonaniem odpowiedzialnej decyzji.
Ja Ci mówię – “nie próbuj rozumieć, tylko uczciwie się temu przyjrzyj”, a Ty dalej – “nie rozumiem”. Ok. Tak jak napisałeś, że nie wiedziałeś co masz notować w Module 2… Ja oczywiście rozumiem, że może to wynikać z różnych problemów – np. tego, że mówisz, że budzisz się i pierwsze co robisz, to od razu łapiesz się myśli, których treścią są obrazy seksualne. W takiej sytuacji nie dziwne, że nie wiesz co możesz zanotować. Odpowiedź brzmi – daj sobie np. pół godziny. Zobacz co jest “pod” tym pragnieniem. I to zanotuj zanim włączysz pornografię.
Nie oznacza to, że jakieś potężne pole trzyma Cię za ręce i nogi. Pola oczywiście są potężne, bo od tysięcy lat zasilają je miliardy ludzi. Potrzebna jest pomoc Boska, by się z nich wyzwolić trwale – a to wymaga intencji.
Gdy to wybierzesz, znajdziesz odpowiedzi i rozwiązania. Na razie tego nie wybrałeś.
Bo jak sam mówisz – “nie wiesz czego chcesz”. Bo nie podjąłeś decyzji.
Jeszcze jedno pytanie – czyż nie jest wygodnym usprawiedliwianie się “potężnymi polami”? No powiedz – jakie znaczenie ma, że “potężne pole strachu podsyła mi straszliwe myśli”?
Mamy kolejny przykład czego to człowiek potrzebuje, by zacząć mówić prawdę i wybierać integralność.
Tak sobie wygodnie żyjesz, zawsze ktoś coś za Ciebie zrobi, Ty sobie możesz narzekać, przerażać się myślami, wstydzić, obwiniać, itd. I nigdy nie dotrzesz do granicy bólu już tak dużego, że odpuścisz to całe folgowanie.
Perspektywę Ci przedstawiłem. Możesz dalej próbować “rozumieć” lub zacząć podejmować decyzje korzystne dla siebie. Albo znaleźć sobie kolejne zdanie z jakiejś książki, które rzekomo będzie czymś innym, niż ja mówię.
Staram sie zrozumiec, czemu sie tak wszystkiego boje, zeby jakos sie tym problemem zajac. A jezeli pan Hawkins pisze o polach energii i doslownie, ze strach przejmuje nad czlowiekiem kontrole, to ja to rozumiem tak jak on pisze i rozumiem dlaczego tak sie boje i na tej podstawie wiem, ze rozwiazaniem mojego problemu, bedzie uwolnienie tej energii, tak jak to pisze dr. Hawkins. Bo caly czas odczuwac strach, to nie jest normalne. I jezeli pan Hawkins pisze, ze pola energii sa portalami, przez ktore postrzegamy swiat, to dla mnie staje sie juz jasne, czemu sie boje. Czy postrzeganie swiata, to percepcja? Wiec skad wynika moja percepcja? Z pola energii strachu, w ktorym sie znajduje, a ty piszesz, ze to ja wytwarzam ten strach moja percepcja. Ale moja percepcja juz wynika ze strachu. I jeszcze pisze, ze pola energii sa jak okulary przez ktore patrzymy. Sprobuj zalozyc Piotrze rozowe okulary i widziec swiat na zielono. Da sie? Jednak okulary mozna zdjac i tym bedzie dla mnie uwalnianie tego strachu. Ja nie neguje tego co piszesz, tylko po prostu z mojego poziomu rozumienia dostrzegam sprzecznosci w tym co pisze pan Hawkins i w tym co piszesz ty. Piszesz, ze analizowales prace doktora. A czy przyszlo ci do glowy, ze byc moze cos blednie zanalizowales?
Heja!
Pomimo, że napisałeś kolejny komentarz, uważam tę odpowiedź za istotą.
Dlatego wysyłam ten komentarz i komentarz na kolejne Twoje wiadomości.
I uważam, że już wystarczy tej dyskusji.
Więcej do dodania nie mam.
Staram sie zrozumiec, czemu sie tak wszystkiego boje,
Niczego się nie boisz, tylko mentalizacja na wszystko projektuje stłumiony lęk.
Ale nie chcesz tego przyjąć. Bo nawet nie dostrzegasz hipnotyzowania się myślami i nadawania im znaczenia.
Ani nie mówisz nawet konkretnie w jaki sposób “starasz się zrozumieć”? Co konkretnie robisz?
zeby jakos sie tym problemem zajac.
Jak mówiłem – błędnie zinterpretowany problem uniemożliwia jego rozwiązanie.
A jezeli pan Hawkins pisze o polach energii i doslownie, ze strach przejmuje nad czlowiekiem kontrole,
No widzisz?
Totalnie nie czytasz nawet słowa pisanego.
Doktor napisał, że pole przejmuje kontrolę nad percepcją, NIE nad człowiekiem.
Ale już zmieniasz sobie słowa, by Ci pasowały.
Niemniej ja doskonale wiedziałem, że dla Ciebie to zdanie oznaczało, że strach Tobą rządzi – bo to doskonałe usprawiedliwienie i wytłumaczenie tego jak żyłeś.
Zadałem Ci pytania, by Cię na to naprowadzić ale na nie nie odpowiedziałeś.
Nie dostrzegasz jak nadajesz czemuś znaczenie. Widzisz, że dla Ciebie percepcja = ja.
Czyli tak naprawdę myśli = ja.
Tak żyją uzależnieni – nadają dowolne znaczenie, jak im pasuje. Nie dociekają ani prawdy, ani faktów, ani nie opierają tego o jakiekolwiek rzeczywiste doświadczenia.
Zaleciłem Ci przetestować jak to pole Cię więzi, jak to ma Cię pod kontrolą. Nie uczyniłeś tego.
Tak się złapałeś jednego zdania z książki i już ignorujesz wszystko inne. A nawet tego zdania nie umieszczasz w szerokim kontekście.
Ale oczywiście chcesz spróbować nofap, choć żaden specjalista, wliczając doktora Hawkinsa, tego nie zaleca. To jednak dla Ciebie nie stanowi problemu. Ludziom “na” nofap nie powiesz, że robią w sprzeczności z doktorem Hawkinsem, zgadza się?
to ja to rozumiem tak jak on pisze
Już nawet nie pamiętasz co napisał.
i rozumiem dlaczego tak sie boje
Nie rozumiesz. Tylko to wygodne usprawiedliwienie.
A notatek nie wykonałeś, bo “się gubisz”, bo “nie wiesz co napisać”.
Właśnie te przyczyny i korzyści jakie masz z bania się.
Tu nie rozumiesz, tam nie wiesz. A prawda brzmi – NIE CHCĘ.
i na tej podstawie wiem, ze rozwiazaniem mojego problemu, bedzie uwolnienie tej energii, tak jak to pisze dr. Hawkins.
Ale nie chcesz uwalniać.
Od lat masz mój Program, w którym dokładnie opisałem uwalnianie ale go nie stosujesz.
Teraz nagle się obruszasz i mi mówisz, że nagle poznałeś rozwiązanie Twojego problemu.
Ależ znałeś je od lat, tylko nie chcesz go zastosować. A to i tak nie całe rozwiązanie, tylko jeden element. Bo rozwiązaniem jest integralność – życie dojrzałe i coraz dojrzalsze.
Tak jak jakiś czas temu ktoś napisał komentarz, że śledzi mojego Bloga od początku, czyli od ponad 7 lat i “jakoś mi nie zaufał” i mówi, że sam musiał dojść, że uwalnianie to rozwiązanie problemu uzależnienia.
Choć w co drugim artykule piszę, że uwalnianie jest ważne i kluczowe ale to tylko jeden element – jedno narzędzie. On to ma gdzieś. Tyle lat i nagle zabolało go coś dostatecznie mocno, uwolnił kapkę emocji, poczuł się lepiej i nagle wielkie EUREKA! że coś odkrył.
Tyle, że nic zupełnie nie odkrył. Raz zastosował to, o czym trąbię od lat i co powinno być elementem naszej codzienności jak branie prysznica. Tylko że jest nieskończenie bardziej istotne od brania prysznica.
To też przykład dumy i buty. 7 lat zupełnie nic nie robi, nie słucha. Racjonalizuje to, że “jakoś mi nie zaufał”. Potem spróbował raz, bo się tak wymęczył i nagle sobie przypisuje jakieś odkrycia.
A Ty mi mówisz, że może ja coś “błędnie zanalizowałem” nie mówiąc raz prawdy o samym sobie.
Znowu – nie mówię tego w formie ataku czy “odbijania piłeczki”. Pokazuję cały obraz jak zwierzęcość się broni. Tylko nie ma przed czym się bronić.
Bo caly czas odczuwac strach, to nie jest normalne.
Nie jest normalne ale jest powszechne. I spodziewane przy takiej jakości życia.
I jezeli pan Hawkins pisze, ze pola energii sa portalami, przez ktore postrzegamy swiat, to dla mnie staje sie juz jasne, czemu sie boje.
A kto wybiera, by przez taki portal postrzegać świat?
Czy postrzeganie swiata, to percepcja? Wiec skad wynika moja percepcja?
Z wyboru. Ale widzisz – nawet nie wiesz dlaczego coś widzisz tak jak to widzisz. Próbujesz to rozumieć. A te próby “rozumienia” gwarantują, że nigdy nie powiesz prawdy. Bo będziesz uważał, że już chcesz dobrze, tylko jeszcze czegoś nie wiesz, nie rozumiesz.
To nie ten kierunek.
A wybierasz to, co uważasz za dobre ze swojego poziomu świadomości.
Teraz się tylko usprawiedliwiasz. A nigdy nawet nie wpadło Ci na myśl (bo nie mogło) – co było najpierw? Jakimś takim smutnym zbiegiem okoliczności patrzysz na świat lękliwie?
Jakoś to pole strachu się na Ciebie uwzięło od dziecka?
Z pola energii strachu, w ktorym sie znajduje,
Przyznaj chociaż, że pojęcia nie masz co wypisujesz.
a ty piszesz, ze to ja wytwarzam ten strach moja percepcja.
Nic takiego nie napisałem.
Jeśli już nawet nie pamiętasz kilku słów z książki, które sam przytoczyłeś, to nie sądziłbym, że poprawnie rozumiesz co ja Ci mówię.
Ale moja percepcja juz wynika ze strachu. I jeszcze pisze, ze pola energii sa jak okulary przez ktore patrzymy. Sprobuj zalozyc Piotrze rozowe okulary i widziec swiat na zielono. Da sie?
A kto Ci każe zakładać jakiekolwiek okulary?
Hmm?
Jednak okulary mozna zdjac i tym bedzie dla mnie uwalnianie tego strachu.
Ale okularów nie zdejmujesz.
To co teraz piszesz, piszesz przez dumę. Tych okularów też nie chcesz zdjąć.
Ani tych o obwinianiu. Ani tych o wstydzie.
Ile lat temu kupiłeś WoP? Uwalnianie było w 4 Module. Nie uwalniałeś przez tyle lat.
I gdy zacząłem Ci wszystko teraz opisywać, pokazywać błędy, podawać rozwiązania i poprawnie opisywać Twój problem – nagle twierdzisz, że jednak może spróbujesz coś bezowocnego – nofap i zaczniesz uwalniać… A ja oczywiście coś źle analizuję…
Ale oczywiście nofap wszystko pięknie widzisz i rozumie. No tylko z całych sił wystarczy wytrzymać! To wtedy to potężne pole strachu stwierdzi, że jednak jesteś potężniejszy i da Ci spokój! Na pewno o to chodzi! Trzeba tylko przez minimum 90 dni być potężniejszym, niż kumulowane przez tysiąclecia lęki całej ludzkości! I oczywiście własne też! Jakie to proste i oczywiste!
Po co całe terapie opracowywane latami, po co WoP opracowywany latami, po co wspólnoty 12 kroków z milionami uzdrowień z beznadziejnych przypadków, po co cokolwiek jak wystarczy się wymęczyć i się wszystko samo zrobi!
Ja nie neguje tego co piszesz, tylko po prostu z mojego poziomu rozumienia dostrzegam sprzecznosci w tym co pisze pan Hawkins i w tym co piszesz ty.
To nie są sprzeczności. Co też Ci wyjaśniłem wprost. Ale nadal wolisz swoją rację.
Piszesz, ze analizowales prace doktora. A czy przyszlo ci do glowy, ze byc moze cos blednie zanalizowales?
Jakby mi coś takiego przyszło do głowy, to to nie ma znaczenia, bo to mentalny bełkot.
A ja widzę rzeczywistość i znam fakty. Nie potrzebuję niczego, co przychodzi do głowy.
Zresztą myślenie, ani mentalizacja nie odbywa się w głowie i nic do głowy nie przychodzi.
A Tobie zalecam pokorę. Bo jeśli Ty uważasz, że poprawnie rozumiesz książkę na poziomie > 900, a nawet uczciwie nie przyznasz, że tylko czytałeś WoP i nic nie zrealizowałeś i jeszcze mnie próbujesz pouczać – to dalej ten narcyzm, o którym mówiłem.
Skupiasz się wyłącznie na treści, zupełnie bez kontekstu. Tak jak widzisz myśli o porno i zakładasz, że chcesz porno.
Tak samo ze “strachliwymi myślami”. Elementem uwalniania jest medytacja. A jej nie wykonujesz. Przez lata tylko kilka razy. Pewnie 3-4. A ja w Programie zalecam 2 razy dziennie po 5-15 minut przynajmniej. Czyli przez 5 lat to powinno dać 2x365x5 ponad trzy i pół TYSIĄCA medytacji. A nie kilka.
Mówisz, że “udało Ci się nawet 30 minut”. Tylko co z tego? Medytacja to nie jest układanie kostki Rubika na czas. To praktyka, którą należy przenieść do swojej codzienności – ignorowanie mentalnego bełkotu i kontemplacja.
Tak jak i lekcje z Kursu Cudów masz przekładać na swoją rzeczywistość. A nie je tylko poczytać raz, dwa czy dziesięć razy.
Jakie lekcje z KC mógłbyś zastosować do swoich problemów?
W WoP uwalnianie jest już w 4 Module. Nie uwalniasz od lat. Teraz nagle zamierzasz ale tylko po to, by robić po swojemu, by się mnie nie słuchać i by negować co Ci mówię.
Ale nawet gdy wydaje Ci się, że (z)robisz coś dobrze, to tak nie będzie.
Sam przedstawiasz też treść, która pokazuje, że to co mówię nie stoi w sprzeczności z doktorem Hawkinsem. Np. ten przykład okularów, które możesz zdjąć. Czyli nagle okazuje się, że nie jesteś więźniem pola, że Cię pole nie ogranicza, nie kontroluje.
Bo MOŻESZ uwolnić. Uwolnienie to wybór. Ale go nie dokonujesz. A ja Ci chcę uświadomić, że to Twój wybór i dlaczego go nie dokonujesz.
No ale dla Ciebie to sprzeczność… I na pewno coś ja źle rozumiem.
Jesteś większym niewolnikiem pola dumy, niż pola strachu. Każdy uzależniony jest. Zazwyczaj aż dostatecznie nie zaboli, nie odpuści dumy i wybierze pokory. Bo to wybór.
Jak mówiłem – twierdząc, że może ja coś źle rozumiem, to jakby dziecko twierdziło, że nauczyciel źle wszystko rozumie, bo nie mówi dzieciakom, że materia to energia. Bo sobie dzieciak to skądś usłyszał czy przeczytał.
Ale może nauczyciel wie co robi i jest ku temu jakiś znaczący powód?
Poza tym – jeśli twierdzisz, że boisz się wszystkiego, a nie “odczuwam lęk” oraz, że boisz się cały czas, to jak zamierzasz się tym zająć?
Nagle zerwiesz się i zrobisz to, czego za wszelką unikałeś od lat? Nie podałeś nawet jednego przykładu tego jak coś widzisz przez pryzmat strachu. Nawet słowo “percepcja” jest dla Ciebie niezrozumiałe.
I nadal chcesz robić po swojemu.
Ja uwalniałem setki godzin wszystkie emocje – od wstydu po pożądanie, strach, gniew, dumę. Przepracowałem ogrom z tego, co uczył i zalecał doktor Hawkins. Nie poruszam się więc w świecie akademickich rozważań i teoretyzowania. Tylko czystej praktyki.
Jak i wprowadziłem do tego setki osób i wiem jak wyglądają te doświadczenia u innych w bardzo szerokim przekroju. Oczywiście spora część ludzi nie chce ani uwalniać, ani medytować za żadne skarby. I próbują czegoś innego. Naturalnie – bezskutecznie.
I kombinują, kłamią, ściemniają na setki sposobów. Ja już mam bardzo dobrą intuicję kiedy ktoś przedstawia fałsz lub bardzo wąski kontekst.
Mi klienci opowiadają, że i terapeutów się nie słuchają, lekarzy, psychiatrów, okłamują ich, bo się boją i wstydzą, a w ośrodkach od uzależnień też znajdują sposoby, by oglądać porno, pić, palić, a gdy wychodzą, przestają stosować to, co zalecali im specjaliści, itd.
A potem biadolenie, że im nikt nie może pomóc. Więc naturalnie dochodzą do wniosku, że ich problem musi być trudniejszy, gorszy, wyjątkowy…
I gwarantuję Ci, że gdyby poczytali sobie książeczek, też by się zaczęli usprawiedliwiać “potężnymi polami”.
Pamiętaj – grawitacja jest potężna. Nie masz z nią szans. Podlegasz jej. Kontroluje Twoją fizyczność. I? Jakie to ma dla Ciebie znaczenie? A są ludzie, którzy jak upuszczą talerz, który się zbije, zaczynają biadolić, że “czemu takie rzeczy zawsze przytrafiają się mi!?”
Więc nawet za upuszczenie talerza nie biorą odpowiedzialności, tylko wolą grać ofiarę grawitacji. “Przytrafiają się”. Nie. Na tej planecie nic nikomu się nie przytrafia.
Ja Ci nic nie mówię, bo mi się wydaje. A poza tym rezultaty, jakie mają moi klienci, gdy już przestaną uciekać, mówią same za siebie.
Tylko, że nie mam jak ich przedstawić, bo każdemu gwarantuję anonimowość. Oraz, nie dla każdego np. w końcu po kilku latach przyznanie się do uzależnienia, jest jakimś osiągnięciem. Raczej dowodem na totalną porażkę.
A to w rzeczywistości znaczący krok do przodu.
Zauważ, że na razie wszystkie uwagi, zalecenia, objaśnienia – zupełnie, totalnie ignorujesz. Tylko to ukrywasz “ja piotrze nie neguję tego co piszesz, tylko po prostu nie będę cię słuchał, bo mi się to nie podoba i będę dalej robił co mi się wydaje”.
Ja Ci się staram pomóc. Pytasz czy jestem Ci w stanie pomóc? Tylko w takim stopniu w jakim sam sobie chcesz pomóc. I w takim stopniu jak będziesz mnie słuchał. Ja nie mam magicznych mocy. Do niczego nie będę Cię namawiał, ani zmuszał.
Tylko zalecał, mówił co jest niezbędne, podawał szeroki kontekst, byś sam zaczął nadawać temu sens, wartość i znaczenie i zaczął to robić ze zrozumienia jakie to jest ważne i zdrowe.
Jeśli będziesz coś robił tylko dlatego, bo ja to zaleciłem, to też nie gwarantuje jeszcze wyzdrowienia. Bo to oznacza m.in., że ani nie podjąłeś decyzji oraz że przy pierwszym pretekście przestaniesz to robić, a potem się będziesz wstydził i obwiniał.
A to nie jest tak,że najpierw trzeba się oczyścić z innym emocji czyli wstydu,winy,gniewu a na końcu ze strachu?Ja odczuwam np przy innych ludziach kilka emocji naraz albo mi się wydaje.