Dni
Godzin
Minut
Sekund

Ilość Wolnych Miejsc:
/

Witam Cię serdecznie!
Jako, że weszliśmy w nowy rok, chciałbym krótko odnieść się do popularnych noworocznych postanowień jako mechanizmu motywacyjnego i sprawdzić czy w nowym roku kryje się jakaś tajemnicza wartość wspomagająca motywację.
Odpowiem na początku, a następnie to uzasadnię.
Otóż w nowym roku nie ma niczego magicznego.
Niemniej każdy MOTYW, by podjąć się odpowiedniej pracy, zacząć realizować jakiś cel będzie w porządku O ILE faktycznie zadziała.
Jeśli ktoś Cię wyśmieje przez dziurę w skarpecie, a Ciebie to zmotywuje, by już nigdy nie chodzić w dziurawych skarpetach, to dziura w skarpecie ma większą wartość, niż 20 “nowych lat” wcześniej.
Sprawdź czy ten sposób motywowania się – nowy rok – działa w Twoim przypadku. Jak? Zrób podsumowanie ile z noworocznych postanowień z ostatnich 20 lat zrealizowałeś/aś. Jeśli niewiele, to pora na zmianę.
Ludzie nie tylko liczą na nowy rok jako coś, co się zrobi za nich ale także życzą sobie szczęścia, by wszystko się ułożyło, życzą sobie zdrowia…
A więc programujemy siebie nawzajem bzdurnymi przekonaniami o własnej bezsilności i tym, że istnieje coś takiego jak los czy szczęście i że jeśli się to fantazyjne “wszystko” samo nie ułoży, no to lipa! Oczywiście słyszymy też, że “zdrowie jest najważniejsze” i go też sobie życzymy… naturalnie olewamy kompletnie temat, że zdrowie w decydującym stopniu zależy od poziomu zadbania wewnętrznego i tego, co utrzymujemy na temat świata, innych ludzi i samych siebie.
Nie wierzysz? To przez cały dzień narzekaj na coś lub utrzymuj nienawiść do kogoś i zobacz czy poczujesz się lepiej… a następnie utrzymuj to przez tydzień i opowiedz o wrażeniach. Czy życzenie zdrowia cokolwiek nam da? Nie, bo sami wybieramy i utrzymujemy to, co je nam odbiera. Zamiast zdrowia życzmy ludziom, by przestali narzekać, użalać się, wciskać sobie bezsilność, gniewać się, zazdrościć, prokrastynować, martwić się, etc.
Chcę przez to pokazać niebezpieczeństwo sabotowania swoich postanowień już na samym początku. No bo jeśli uwierzysz, że nie masz wpływu czy zachorujesz, no to naturalnie nie będziesz miał(a) motywacji, by zadbać o wzmocnienie się i oczyszczenie z negatywnych nagromadzeń!
Przykładowo jedzenie cukru/słodyczy w drastyczny sposób obciąża organizm, stwarza perfekcyjne warunki do rozwoju wielu wirusów, bakterii i grzybów, co jeszcze silniej osłabia układ odpornościowy. A ludzie jedzą słodycze, gdy poczują się słabiej, bo są takie słodziutkie! I oczywiście życzą innym zdrowia, bo “zdrowie jest najważniejsze”.
Czy to nie zwykła głupota?
Mądrość jest krytycznie ważna. Bo braki w życiu to rezultaty zaniedbań lub głupich, naiwnych, nieprzemyślanych, działań. Jak masz jakiś brak, to nie życz sobie dalszej ślepoty i trzymania kciuków za los, by się ułożył, tylko za dostrzeżenie faktów – prawdy – i znalezienie sposobu, by zadbać o swoją sytuację!
Warto rozróżnić motywację od motywu.
Motywacja to dojenie czegoś ze świata zewnętrznego jako paliwa do własnych działań. Czy tak powinno być? I tak, i nie.
Pragnienie to mechanizm napędowy, jasne. No bo jeśli nasz praprzodek chciał, by było mu ciepło, to ruszył tyłek i upolował sobie zwierzaka na futro. Tyle! To była chwila przebłysku, a potem mobilizacja do działania. Nie potrzebował fantazjować o zwierzaku godzinami, dniami czy latami, bo by zamarł najbliższej zimy. Innymi słowy – nie potrzebował gromadzić w sobie nie wiadomo jak wielkiego pożądania, bo to byłaby zwykła głupota! Gdyby się go spytał inny łowca – “Co robisz?” i w odpowiedzi usłyszałby – “Motywuję się, by zdobyć futro na zimę”, otrzymałby odpowiedź, że jest idiotą. Motywacja nie była potrzebna, tylko motyw. “Bez futra zamarznę”. Koniec! Bez futra zamarzniesz na 100%, a starając się je zdobyć jest tylko ryzyko, że zginiesz. Kalkulacja jest więc prosta. Lepiej zapolować. Tylko w przypadku łowców ryzyko było realne. Dzisiejsze lęki w większości nie mają nic wspólnego z realnym ryzykiem. A racjonalizowane są bardzo chętnie. “Kobieta mnie odrzuci” – to bardzo częsty. Ale jakoś nikt mi nigdy nie wytłumaczył jak może go odrzucić obca osoba? Co to znaczy “odrzucić”? Odmówić randki? No koniec świata!
Jednak jakby się temu przyjrzeć, to wcale nie chodziło o randkę, tylko coś zupełnie innego. Zazwyczaj akceptację. I to nas boli, a nie brak randki. Brak randki traktujemy nawet jako ulgę ale nie otrzymaliśmy tego, czego skrycie pragnęliśmy – akceptacji, której brak sami utrzymujemy. I to rozczarowanie jest bolesne, a nie rzekome “odrzucenie”. No ale zaślepionymi i nieświadomymi możemy być nawet całe życie.
Jeśli non stop potrzebujemy wspomagaczy, by coś realizować, to albo nie jest to warte realizowania, albo nasza postawa odnośnie tego jest kompletnie karygodna.
Jeśli chcesz więcej zarabiać, a nie robisz nic, by to zmienić, to po co chcesz więcej zarabiać? Jakie są fakty? Skoro jest to dla Ciebie ważne – do roboty! A skoro tego nie robisz, no to ważniejsze jest coś innego i żadna motywacja tu nie pomoże. Tylko zmierzenie się z faktami.
Motyw – ok. Motywacja – nie ok.
No bo jeśli nie robisz czegoś chętnie, to dlaczego to robisz?
A jeśli musisz to zrealizować, to po kiego grzyba robisz to niechętnie? Porzuć dumę i dziecinny opór i zrób to chętnie! A jeśli jeszcze narzekasz innym, to nie tylko żyjesz jak bachor ale i zatruwasz życie swoim bliskim… więc żyjesz niedojrzale i jeszcze jak kryminalny manipulator! A jednak jakoś się to przyjęło w społeczeństwie.
Jeśli potrzebujesz wiecznej motywacji, by np. zajmować się związkiem, pracą lub dzieckiem, no to coś bardzo nie gra. I przyczyna jest w TOBIE. A nie w tych ludziach! Bo zamiast tego ważne jest dla Ciebie coś innego. Co?
Zaś motyw to coś zupełnie innego.
Motyw oznacza, że znajdujemy takie spojrzenie lub przyczynę, która wystarczy nam, by czymś się zająć i to zrealizować do skutku.
Dla osób zaniedbujących siebie, swoje życie lub jakiś jego aspekt, zazwyczaj wystarczającym motywem do zmiany jest ból. I to ból o odpowiednio wysokim natężeniu.
Więc – jeśli ludziom upartym i nieświadomym życzymy zmian na lepsze, zazwyczaj życzymy im bolesnego upadku. I bardzo dobrze!
I jeśli tak czasem posłuchamy na co narzekają ludzie – to narzekają na to, czego życzyli sami sobie i innym! Np. życzyli sobie i innym, by więcej zarabiać. I może być różnie – np. aktywujemy ludzi, którzy zaczną z nas wyciągać energetyczne blokady w postaci wypartego gniewu. Powszechnie interpretujemy to, że ktoś nas denerwuje. Ale tak naprawdę ma miejsce coś zupełnie innego.
O tym już było nieraz na tym Blogu.
Nowy rok to tylko data. Oczarowanie jej znaczeniem to zwykłe oczarowanie. To dziecinny mechanizm. Wydajemy pieniądze na szampany, fajerwerki, imprezy… i co tak naprawdę chcemy uczcić? Już tak bezmyślnie to robimy, że nawet nie dostrzegamy jak wielkie cierpienie u małych dzieci i zwierząt powodują te wszystkie wybuchy i rozbłyski na niebie! Miliony istot cierpią, bo z jakichś powodów musimy co roku podpalać lonty materiałów wybuchowych… W tym roku widziałem kretyna, który rzucał jakieś niezwykle głośne petardy, które jedynie były dramatycznie głośne. Tylko je podpalał, rzucał, a one wybuchały głośniej, niż jakiekolwiek piękne fajerwerki. Gdy rzucił ich około 20, odwrócił się i zaczął iść w stronę bloku. W tym samym momencie zaczęła iść matka z przerażonym dzieckiem, które się na to patrzyły… wow! Ci to poszaleli!
Zanim dziecko dorośnie, nie tylko jest więc świadkiem kilku/kilkunastu bombardowań ale też jeśli ogląda telewizję, to, jak powiedział Wayne Dyer – kilkudziesięciu TYSIĘCY morderstw… A jeśli ogląda porno, to programuje się potrzebą tego, czego natura nie jest w stanie dostarczyć, obciąża sobie psychikę i niszczy mózg. A potem się dziwić, że ludzie wyrastają na przerażonych życia, wiecznie zestresowanych i reagujących na kłopoty niezwykle silnym oporem, płaczem, itd.
Takie samo znaczenie ma 17 grudnia, 13 marca i 4 lipca. Mogę zagwarantować, że małe dziecko będzie tak samo przerażone, gdy usłyszy eksplozje 1 stycznia jak i 4 lipca… (najlepiej więc uczcić nowy rok fajerwerkami gdzieś za miastem).
Jeśli nam pomoże, by ruszyć dupsko, to ok. Ale jeśli liczymy, że nas zmotywuje, to jakby liczyć, że zmotywuje nas obraz na ścianie… W jaki sposób? Powie nam coś na nasz temat?
Zamiast szukać motywacji i liczyć, że coś Cię zmotywuje, zastanów się dlaczego nie ustaliłeś/aś celu i nie realizujesz go chętnie? Co blokuje chęć, energię, działanie?
Skoro coś blokującego jest, to TY się tego TRZYMASZ. Nic zewnętrznego Cię nie ogranicza.
Błędem jest sądzić więc, że coś z zewnątrz nam pomoże. Bo to będzie oznaczało ucieczkę od blokady i/lub szukanie na zewnątrz rozwiązanie na problem, którego wpływ jest wewnętrzny.
Nie potrzebujesz więc nic zewnętrznego aby się “zmotywować”. Ale jeśli sądzisz, że ogranicza Cię świat zewnętrzny, to sam(a) energetyzujesz świat zewnętrzny, by Cię przycisnął i zmusił do działania, do zmiany.
Samochód nie potrzebuje niczego zewnętrznego, by pojechać. Trzeba zapalić silnik, przycisnąć gaz i zwolnić hamulec. Dojedziesz tam, gdzie pokierujesz. Benzyny dolewasz raz i masz jej zapas. Nie musisz mieć przy sobie cały czas stacji benzynowej. Jeśli już trochę jeździsz, to wiesz ile przejedziesz na pełnym baku.
Jeśli do realizowania Twoich celów cały czas potrzebujesz się motywować, no to chyba nie są to cele odpowiednie. Dlaczego sam cel nie wystarczy? Dlaczego nie? Jeśli cel sam w sobie nie jest wystarczająco atrakcyjny, to w jakim świetle go postrzegasz? Na co liczysz? Z jakich założeń wychodzisz?
Bo przecież nie chodzi o sam cel. To tylko wymówka, racjonalizacja. Prawdziwą intencją – prawdziwym powodem jest ucieczka od czegoś innego.
Ja swoje cele realizuję chętnie, z radością, spokojem i ekscytacją. Bo są dobre dla mnie. Nie widzę powodu, bym miał się z nimi męczyć, stresować, bać czy wstydzić.
A Ty widzisz?
Ja np. doskonale wiem, że jeśli chcę coś zmienić w swoim życiu, to automatycznie zapraszam jakąś formę ujawnienia ze mnie blokad, które nieświadomie ograniczały ten obszar i ustalony, wybrany rezultat. Jeśli powodem mniejszych zarobków, niż mnie interesują jest strach, to coś/ktoś ze mnie ten strach wyciągnie. Czasem odbędzie się to w formie nagłego pojawienia się energii strachu (co większość ludzi interpretuje jako np. “napady paniki”), albo sytuacji, których się rzekomo obawiałem. Np. pojawi się problem z pracą, którego chciałem uniknąć i trzymałem kciuki, by do niego nie doszło. A kto trzyma kciuki i jest bierny/apatyczny? Ofiara.
Albo pojawi się test ważności – chcę się zabrać za ważny temat i dosłownie W TYM SAMYM MOMENCIE mam telefon… i co zrobię? Odbiorę? Czyli odłożę pracę zanim ją jeszcze zacząłem, bo dzwoni telefon? Wow! No to faktycznie jestem zmotywowany! Chrzanić telefon! Oddzwonisz za kilka godzin! Ale jeśli mimo to odbierzemy, to widzimy jak byle co jest dla nas ważniejsze od naszego celu. Jeśli tak zamierzamy pracować, to nie liczmy na świetne osiągi w życiu i pracy.
W niejednym filmie pokazali scenę, że para chce uprawiać seks i gdy zaczynają się całować dzwoni telefon, a oni zrezygnowani przestają i odbierają, bo mama dzwoni, więc trzeba posłusznie odebrać… czyli promowane jest zachowanie dziecka! Telefon wystarczył, by zrezygnować z tego, czego pragnęły te osoby! Telefon przeważył nad ich pożądaniem względem siebie! Czy można traktować się gorzej? Pewnie gdyby palił się im dom, to też przestaliby go gasić, bo zadzwoniła mamusia lub tatuś…
Należy to wiedzieć, by zamiast odpuszczenia strachu nie wykorzystać doświadczanych sytuacji lub znalezionych sytuacji do jego silniejszej racjonalizacji i projekcji. No bo jak przeczytamy nagłówek – “To straszne! Ktoś trzymał psa na łańcuchu przez 20 lat!”, no to dla naszego umysłu to zacznie stanowić źródło tego strachu! Więc dopóki z planety nie znikną wszyscy dręczyciele psów, my będziemy odczuwać strach. Bo TO jest straszne, a nie “strach jest w nas”. Ktoś więc nas ZAPROGRAMOWAŁ. A my nawet nie dostrzegliśmy w tym “niewinnym” nagłówku bardzo poważnego, negatywnego programowania.
No bo skoro “COŚ JEST straszne”, a nie “my odczuwamy strach”, to co możemy zrobić? TO jest straszne! Możemy tylko od tego uciec lub to pokonać, zabić, zniszczyć. A jeśli całe życie jest straszne? Jeśli dostaliśmy taki program? To możemy albo zaszyć się w pokoju i nie wyściubić z niego głowy, albo się zabić. A gdyby się okazało, że życie nie jest straszne?
Jeśli  NASZE życie jest/było straszne, to zastanówmy się – jakie decyzje podjęliśmy tylko dzisiaj? Jakie powinniśmy podjąć, by zmienić nasze życie uległo zmianie? Czy je podjęliśmy? Jeśli nie – dlaczego nie?
A gdy spojrzymy na ostatnie 10 lat, czyli 3500 dni – jakie decyzje podjęliśmy, a jakich nie? Mieliśmy 3500 dni, by zmienić swój kierunek. Mieliśmy 84000 godzin, by zmienić decyzje.
Czujemy teraz winę i wstyd? Wspaniale! Pozwólmy sobie je czuć i je odpuśćmy! Uwolnijmy ich energię. Nie wypierajmy tego i nie opierajmy się. A gdy już się oswoimy z tą energią, to zrozummy, że to tylko informacja, by zaplanować korekty, zmianę. Porzućmy więc cały ten bełkot, który dostrzegamy w swoim umyśle i WYBIERZMY rozsądek.
Czy to nie ulga, że już nie musimy uciekać, bo nie ma od czego?
A może żyliśmy tak nieświadomie, że nawet nie dostrzegliśmy przez ostatnie 10+ lat, że cały wolny czas poświęcaliśmy na ucieczkę od swojego wnętrza – od emocji, oporu, napięć, stresu? Odwaga, by się z tym zmienić to decyzja. Możemy ją podjąć każdego dnia, każdej godziny, każdej minuty, każdej sekundy.
Na co czekamy? Aż powiedzą o tym w wiadomościach? Aż wymusi to na nas prawo? Ależ nic takiego się nie stanie.
Wiesz, co powiedzą dziś w wiadomościach? O tym, co mówią od początku istnienia serwisów informacyjnych. A wiesz co powiedzą jutro? To samo co dziś.
Powiedzą to, co jest zgodne z planem tej stacji telewizyjnej, a nie z Twoim dobrem. Więc na pewno słuchanie wiadomości nie wpłynie pozytywnie na Twoje życie. Słuchanie się informacji z telewizji pozytywnie wpłynie na życie tej stacji, nie na Twoje życie.
Moje się zmieniło na lepsze, gdy przestałem słuchać tego szajsu i zacząłem sam świadomie wybierać jakich informacji szukam.
Nawet jak idziesz do restauracji, to zamawiasz co Ci pasuje. Jak nic, to wychodzisz. Nie jesz na siłę. W dzisiejszym czasie jest tyle miejsc, w których można zjeść, że nic nie trzyma nas w jednym.
Wiesz kto trzyma Twój los w swoich rękach? Ty.
Wiesz, kto jest odpowiedzialny za to jak będzie wyglądać? Ty.

Wiesz, kiedy się zmieni? Gdy osoba odpowiedzialna podejmie decyzję o zmianie. Kiedy ją podejmie to jej odpowiedzialność. Nie potrzebuje do tego motywacji.
Decyzja to wybór. Należy tylko do Ciebie.
Większość ludzi tak naprawdę nie szuka motywacji, tylko akceptacji. Chcą uwagi, miłego słowa, by się ktoś nimi zainteresował. Potrafią poważnie zaniedbać siebie, swoje życie czy zdrowie, by to zyskać. Niektórzy nawet popełnią przestępstwo, by na 3 sekundy pokazano ich w telewizji!
Dlatego jeśli to jest Twoją intencją, to nie zajdziesz daleko! Zmień ją!
Częstą motywacją do działania jest też strach.
Okazuje się, że mnóstwo ludzi, gdyby się nie bało, nie miałoby motywacji, by cokolwiek robić – tak nisko w rozwoju się znajdują. Dlatego doprowadzają do sytuacji strasznych – np. utrata pracy, gdy nie mają oszczędności, ani pracy “zapasowej”… wtedy adrenalina zmusza ich do podjęcia się działań, które mogli podjąć spokojnie i radośnie.
Ogólnie najczęstszymi motywacjami są motywacje negatywne – gniew, wina, strach, zazdrość, zemsta, ból…
Nie szacunek, chęć polepszenia swojego życia, ciekawość, ekscytacja czy własny rozwój.
Nawet nie potrafimy inaczej docierać do innych. Jak motywujemy swoje dzieci, by się słuchały? Miłością, dobrym przykładem czy gniewem, straszeniem, obwinianiem?
Co mówimy, gdy dziecko nie chce przyjść zjeść obiadu?
Oczywiście zupełnie pomijam wszystko co doprowadziło do tej sytuacji, za co w głównej mierze odpowiadają rodzice.
Ale jeśli jesteśmy już dorośli (wiek 18+), to już nie rodzice odpowiadają za nasze decyzje, tylko w 100% my.
Niemniej – jeśli już do tego doszło, to jakich środków używamy, by sytuację zmienić?
Sądzimy, że wściekłe, pełne żalu, winy i wstydu dziecko, które się nas “posłuchało”, to sukces?
Spróbuj prowadzić firmę, w której pracownicy mają taką motywację, a zobaczysz jak daleko zajedziesz.
Nowy rok ewentualnie można wykorzystać dla porządku. Masz przed sobą 12 miesięcy. A więc jakiś większy cel z deadline-m na 31 grudnia możesz rozpisać na 12 nieco mniejszych kroków, a każdy z tych kroków na jeszcze mniejsze. I na koniec każdego miesiąca czy tygodnia uczciwie rozliczać się ze swojej pracy i osiągniętych rezultatów.
Albo możesz iść na kolejny kurs motywacji za 4000 zł. Jakoś ludzie aż do XXI wieku radzili sobie bez takich kursów.
Moment ekscytacji związany ze zmianą cyferki w roku i fajerwerkami nie wystarczy Ci na więcej, niż kilka tygodni. Zazwyczaj “motywacja” wyczerpuje się przed końcem stycznia. Jesteśmy w połowie stycznia. Jak idzie Ci realizacja celów ustalonych na styczeń?
A może obawiasz się, że w ten sposób będziesz żyć jak robot? A czy już teraz nie żyjesz jak robot, uciekając w nieświadomość, w spontaniczne sabotowanie swojego życia na każdym poziomie i dalsze jego zaniedbania?
Chwila ekscytacji i adrenaliny związanych z obchodzeniem nowego roku to też zdecydowanie za mało, by wyjść z uzależnienia. To za mało, by zrzucić brzuch, za mało, by nauczyć się tańczyć, za mało, by nauczyć się obcego języka. To za mało na praktycznie wszystko. Pewnie wyczerpie się wraz z doprowadzeniem mieszkania do porządku po imprezie sylwestrowej.
A teraz zabawimy się w przewidywanie przyszłości. Wiesz jaki będzie ten rok? No, biorąc pod uwagę wszystko, to będzie dokładnie taki sam jak każdy poprzedni przez ostatnie kilka tysięcy lat. Nic się nie zmieni. Nastąpi jakiś ogólny postęp. Ktoś coś wynajdzie. Ktoś zginie, ktoś zostanie zabity, ktoś przeżyje. Ktoś inny osiągnie duży sukces, ktoś wygra Oscara, a ktoś straci wszystko. Ktoś zachoruje, ktoś wyzdrowieje. Kogoś wyrzucą z pracy, ktoś dostanie super awans. Ktoś zrealizuje swoje marzenie, ktoś wpadnie w depresję. Ktoś odbierze sobie życie, ktoś się urodzi. Ktoś założy rodzinę, komuś rozpadnie się związek.
Czy cokolwiek z tego jest czymś nowym? Nie. Miliardy ludzi doświadczają tego od tysięcy lat.
Nic się samo nie zmieni. Tak było zawsze, jest i będzie.
Jednocześnie informacja jest taka – nie zmienia się Twoja odpowiedzialność za Twoje życie i decyzje jakie podejmujesz. Była, jest i będzie.
Oczywiście ktoś zawsze chętnie wykorzysta Twoją naiwność, nieświadomość i apatię.
Z innej strony – dopóki ich nie zmienisz, nic się nie zmieni. Bo nic innego też się nie zmieni. Tak, mamy postęp. Ale nawet jeśli chirurgia rozwinie się jeszcze wspanialej, jeśli będziemy mogli leczyć raka – co to zmieni w Twoim życiu, hmm? Nagle staniesz się odważniejszy/a, bo wiesz, że rak Ci nie zagraża? Ależ jest jeszcze tysiące innych spraw, na które możesz zrzucić opór i strach. Też będziesz czekać, aż i na to inni wynajdą magiczne pigułki?
A wiesz z jakiego powodu komuś udałoby się wynaleźć lekarstwo na raka? Bo nie potrzebowali się motywować, tylko robili to z odpowiednim nastawieniem – pragnieniem dobra dla innych. Dla tego pracowaliby nieprzerwanie setki dni bez wytchnienia. Jeśli ktoś wynajdzie lek na poważną chorobę, to na pewno nie kierował się negatywną motywacją/motywem.
Każdego dnia te osoby odniosą wiele porażek. I gdyby ich intencją było unikanie błędów, to jak mieliby wynaleźć cokolwiek nowego!? To na pewno nie będzie łatwe, więc zakładają setki, jeśli nie wiele tysięcy porażek i błędów! To jest brane pod uwagę! I jakoś nie demotywuje! A czy Ty zakładasz setki porażek i błędów w swoich dążeniach? Czy myślisz o sobie jak o tzw. “perfekcjoniście”, czyli dziecinnie robisz się w jajo i sądzisz, że jak przeczytasz jeszcze tylko 10 książek, to nagle zrealizujesz cel płynnie i bez kłopotów, czyli unikniesz błędów? A wiesz, że nie chodzi o błędy, ani porażki ale o to jak się z nimi będziesz czuć? Więc bez rozwiniętej inteligencji emocjonalnej daleko nie zajdziesz.
Sugeruję spojrzeć na poziom oporu odnośnie różnych obszarów swojego życia, szczególnie tych zaniedbanych oraz obowiązków i większych wydarzeń, które nas czekają.
Nie liczmy, że zbliżające się terminy nas zmotywują. Adrenalina w związku ze zbliżającym się deadline-m sztucznie wytłumi energię oporu, która jednak nie zniknie. Wymęczysz się, być może zrealizujesz to, co miałeś/aś ale z wielkim wysiłkiem i po wszystkim będziesz potrzebować dni na regenerację.
A przy następnym wyzwaniu ponownie poczujesz ten sam lub większy poziom oporu i niechęci. Oraz oczywiście brak motywacji, której zapewne zaczniesz szukać.
Zacznij przyglądać się energii oporu i strachu. Nie uciekaj od nich, tylko pozwól im już teraz się pojawić.
Czasem będzie tego bardzo dużo!
Wbrew powszechnemu przekonaniu odczuwanie strachu jest bardzo pozytywne! Bo dzięki temu możliwe jest wyczerpanie jego energii. Oczywiście jeśli nie zaczniesz go racjonalizować, usprawiedliwiać i zrzucać odpowiedzialności, że np. boisz się tego czy tamtego.
Mnóstwo ludzi pisze mi, że boją się czegoś pozytywnego! Przecież nie ma w tym za grosz sensu! A jednak bezkrytycznie wierzą takim bzdurnym myślom i przez to nie dopuszczają do swojej uważności energii strachu.
No, kto od początku znajomości z tym Blogiem cokolwiek rozpoznał w sobie i się tym zajął zgodnie z moimi zaleceniami i sugestiami? A kto nadal sądzi, że odpowiada za to los, szczęście, Bóg, inni ludzie lub po prostu uznałeś/aś, że z Tobą jest do dupy i tyle?
Udowodnienie swojej racji to na tej planecie praca wymagająca najmniej wysiłku. Naprawdę nie ma niczego znamienitego w udowodnieniu swojej racji.
Właśnie próby motywowania się, czyli w esencji ucieczki od dyskomfortu psychicznego, są jasnym wyznacznikiem niedojrzałości na gruncie emocjonalnym – niskiej inteligencji emocjonalnej.
Nie tylko wierzymy, że nasz stan zależy od czegoś z zewnątrz i potrzebujemy czegoś/kogoś, by nas non stop motywowało ale też uciekamy od tego, co już w nas jest. Nie mierzymy się z tym, nie akceptujemy, nie oczyszczamy, tylko opieramy się lub wypieramy i zwalamy odpowiedzialność na świat zewnętrzny.
Sorry ale tego “samochodu” nikt nie zatankuje za Ciebie.
Sądzimy, że potrzebujemy siły – siły woli, siły przebicia, siły mięśni…
Siła jest jak oddech. Możesz wziąć ogromny, długi wdech, zebrać w płucach powietrze, a potem je wydychać szybko lub wolno. Ale niezależnie co zrobisz, nie wyjdzie z Ciebie więcej powietrza, niż miałeś/aś w płucach. Skończy się i wkrótce znowu konieczny będzie wdech. A w okresach między wydechem, a wdechem może nawet nastąpić panika.
Tak samo z siłą woli – w końcu się wyczerpie.
Tak samo z pożądaniem – cały czas musisz mieć kolejne obiekty pożądania lub wyprojektowywać na jedną rzecz/osobę coraz bardziej absurdalną, urojoną wartość.
Tak samo z brakami – potrzeba nigdy nie znika.
I dlatego też uczucie duszenia się stało się normalne.
Taką siłę ma każda emocja. Emocje trzeba zasilać – skądś brać zasilanie.
Więc cały czas potrzebujemy się porównywać i wypadać gorzej, by zasilać wstyd.
Cały czas potrzebujemy popełniać pomyłki i wpędzać się w kłopoty, by odczuwać winę.
Cały czas musimy stawiać się w niemożliwych pozycjach, by czuć bezsilność i apatię.
Cały czas musimy coś tracić lub nie zyskiwać, by czuć żal.
Cały czas musimy w czymś lub kimś dostrzegać zagrożenie, by czuć strach.
Cały czas musimy coś lub kogoś chcieć ale nigdy po to nie sięgać, by czuć pożądanie.
Cały czas szukamy sobie wrogów, by czuć gniew.
I cała masa dziecinady, by doić dumę z czego popadnie.
Ileż razy słyszałem – “No ale jeśli zrealizuję wszystkie swoje pragnienia, to nie pozostanie mi nic, po co miałbym żyć!” Więc osoba nic nie realizuje, tylko fantazjuje i żyje w rosnącej frustracji (która także potrzebuje ciągłego zasilania).
Tak samo z brakiem decyzyjności. To też zasilamy. Np. wybieramy 2 przeciwne sobie cele i męczymy się pomiędzy nimi nie decydując się na żaden. I w końcu wyczerpani wybieramy ten, na którego realizację potrzebne jest mniej energii.
Nie wybieraj celów łatwych do zrealizowania – to błąd!
Przykładowo – chcemy poznać kobietę ale nie chcemy narazić się na emocjonalny dyskomfort. Męczymy się i w końcu co wybierzemy? Uniknięcie dyskomfortu psychicznego oczywiście.
Ale jeśli zmierzysz się z oporem i emocjonalnością i się z niej oczyścisz oraz skorygujesz swoje nastawienie, to co wydawało się niemożliwe, trudne i straszne, stanie się proste, łatwe i przyjemne. Bo TO nie było żadne. Tylko Ty wyprojektowywałeś/aś na to swoją emocjonalność.
Samotność – ona także musi być zasilana. Bo mamy do wyboru – albo zająć się “nią” i kogoś poznać (czyli nic nie robimy z samotnością, tylko podejmujemy działania), albo również uniknąć niewygód. A jeśli już żyjemy w ciągłej niewygodzie, to sobie nie chcemy dołożyć jeszcze większej! Stawiamy się więc w pozycji niemożliwej do zmiany. Ale to nasza percepcja, nasza decyzja, by tak na to patrzeć. A w rzeczywistości sytuacja jest banalna do zmiany. Wybrać pozytywność, zacząć się nią dzielić z innymi, znaleźć osobę podobną charakterem do nas (który już jest pozytywny), kierować się intencjami pozytywnymi, a nie drenującymi innych i voila!
Żadna rzeka nie chciałby, by dołączyć do niej puste koryto i drenować ją z jej wody. Czym innym byłoby dołączyć drugą rzekę i poszerzyć oraz pogłębić oba koryta. W ten sposób żadna z rzek nie traci, tylko zyskują!
Tak samo z motywacją – jeśli jesteśmy niezdecydowani lub nasze decyzje nie mają dla nas wielkiej wartości, to szybko je zmienimy. Wtedy byle co wystarczy, by je porzucić.
Zauważmy, że nie mówimy tu o psychologicznych trickach, którymi można oszukać jakieś głupie, wbudowane w człowieku, wadliwe mechanizmy. Nie. Mówimy o niedojrzałości osoby, która nigdy nie przepracowała tych ograniczonych mechanizmów w sobie i zamiast tego je utrzymuje i zasila. Na to sztuczki nie ma.
Wadliwe nie jest korzystanie z mechanizmów potrzebujących zasilenia. Wadliwe jest opieranie na nich całego życia i nigdy nie wyewoluowanie do pozytywności. Wadliwe jest mylenie mechanizmów emocjonalnych z tymi faktycznie pozytywnymi. Pożądanie, przywiązanie, erotyzm i romantyzm, które cały czas muszą być zasilane, mylone są więc z miłością, która jest jak pole – nie jest emocją i nie potrzebuje zasilania. Po prostu jest, gdy odpuścimy to, co ją blokowało.
Widzimy, że nie mówię, że emocjonalność jest zła. Bo to tak jakby powiedzieć, że temperatura bliska zeru jest zła! Ale bez tej temperatury nie mielibyśmy chociażby lodówek i komputerów!
Wszystko ma swoje zastosowanie ale niestety nie jesteśmy uczeni jak z emocji właściwie korzystać.
Próbujemy przede wszystkim je stłumić. Próbujemy je wyrażać, dawać im ekspresję. Przekonujemy samych siebie, że odpowiadają za nie inni! I jest nam coraz trudniej.
Oczywiście nie wszystkim, bo są ludzie, których życie płynie swobodnie. Osiągają to, co zechcą bez większych kłopotów, a z kłopotami radzą sobie na bieżąco i też bez większych zgrzytów.
Dlaczego? Urodzili się lepsi? Ano nie.
Robią coś dobrze w sobie. A więc robią właściwie to, co niewidzialne. Dlaczego o tym nie mówią? Bo nawet nie dostrzegają, że to robią – robią to nieświadomie i zapewne zakładają, że inni postępują tak samo.
Np. nie obwiniają się ale jeśli czują winę, to dokonują analizy i niezbędnych korekt w swoich działaniach/postawach. Nie obwiniają też nikogo innego. Nie powstaje więc w nich taki “skrzep” energetyczny. Nie ma więc ani zastojów, ani blokad, ani różnej maści dolegliwości czy zawałów w ich życiu. Wszystko płynie, bo niczemu nie stawiają oporu – są akceptujący!
Więc pozytywność, która siłą nie jest, nie potrzebuje zasilania. Potrzebuje wyłącznie uwolnienia, oczyszczenia się z tego, co ją ograniczało.
I zaczyna przepływać sama, spontanicznie. Potrzebuje wtedy wyłącznie ukierunkowania.
Z drugiej strony – dopóki nie odpuścimy ograniczeń dla pozytywności i jej nie ukierunkujemy, nie popłynie.
Zauważmy, że najsilniejszych rzek i największych wodospadów na planecie nic nie napędza. Są w zamkniętym obiegu. Ale mają swoje koryto.
Energia potrzebuje takiego “koryta” – celu. Bez niego albo nie popłynie, albo się rozleje we wszystkie strony. Tak samo z emocjonalnością. Ona też potrzebuje pewnej formy nadzoru. Inaczej przyrównać można to do rozlania benzyny pod samochód, a nie do baku. Wystarczy wtedy iskra, by samochód spłonął. A jeśli umieścimy je w pewnej formy rezerwuar, będziemy mogli z niego mądrze skorzystać.
Zdrowy system polega na ciągłym spalaniu i dolewaniu benzyny w przerwach na postój. A nie na ciągłym dolewaniu bez jazdy lub ciągłym spalaniu bez dolewania.
Przypominam, że porno nie “spala” emocji. Tylko pozbawia nas energii i niszczy “wskaźniki na desce rozdzielczej”, które pokazują nam “nie dolewaj już, bo dawno temu przekroczyłeś/aś limit”.
Spalanie energii emocji to jej świadome uwalnianie. To jej akceptacja, świadomość, odpowiedzialność za nią, intencja i pozwolenie, by była spalana.
Wyprojektowanie jej na kogokolwiek lub cokolwiek uniemożliwia jej spalenie. Bo to jakby sądzić, że bak Twojego samochodu znajduje się w innym samochodzie!
Znajdź więc odpowiedni motyw. Odpowiednią percepcję, postrzeganie, intencję. Weź pod uwagę to, co musisz wziąć – błędy, niepowodzenia, emocjonalność, opór. Nie walcz z tym, tylko akceptuj, oczyszczaj się, koryguj swoje działania oraz intencje, gdy będzie potrzeba. Nie baw się w dziecinny “perfekcjonizm”, bo perfekcjonizm to DĄŻENIE do perfekcji, a nie perfekcja już na starcie. Naucz się podejmować decyzje, podejmuj działania, uczciwie się z nich rozliczaj, korzystaj z poczucia winy mądrze – zmieniaj to, co zmiany wymaga. Chroń swoje cele, pielęgnuj je. Ale rosnące pożądanie to nie pielęgnacja, tylko zaniedbanie. Wybierz cel i bądź świadomy/a, co pomaga w jego realizacji, a co nie. Porzucaj to, co przeszkadza, dbaj o to, co/kto pomaga.
I nie czekaj na kolejny rok, by się wziąć za pracę. 14 stycznia też może być! 8 czerwca też! Ważna jest decyzja, a nie moment jej podjęcia. Decyzja ma być ważna, a nie dzień, w którym została podjęta.

Podziel się tym artykułem!

Napisz komentarz!

Zasubskrybuj
Powiadom mnie o
guest
13 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Dennis

Artykuł pierwsza klasa. Lubię czytać o tych niezrozumiałych mechanizmach człowieka, co niektóre szokują mnie, jak życie można niedojrzale prowadzić. Żeby to pojąć i przede wszystkim uwierzyć w to, że taka jest prawda i rzeczywistość należy przejść w sobie barierę świadomością i mieć otwarty umysł, by od razu to nie odrzucać o czym piszesz Piotrze i nie wylewać kwasu na Twoje działania w sieci, co nie trudno zauważyć (prawda boli heh). Ja, by choć trochę to zrozumieć musiałem doznać jeszcze większego bólu w postaci wracania do uzależnienia, aby zmienić swoje decyzje i moje spojrzenie na siebie, świat. Budzę się krok po kroku oczyszczając się z emocji, ignorując myśli dzięki medytacji, zmieniania pomału swojej świadomości. Budowania trwałych, zdrowych nawyków. Spokojnie będę pracować nad sobą.

Zatrzymałem się na moment i przeczytałem po kilka razy zdanie na końcu artykułu. Mianowicie chodzi o:

“Ważna jest decyzja, a nie moment jej podjęcia. Decyzja ma być ważna, a nie dzień, w którym została podjęta.”

Naprawdę dało mi to do myślenia. :)

Łukasz

Witaj Piotrze wróciłem do pornografii i chce zacząc od nowa lecz nie wiem co jest dokładnie problemem u mnie porno czy coś głębszego i czy dam rade bez leków.Chodzi o to,że gdy zaczynałem abstynencje od porno rok temu to w tym czasie zacząłem brać leki,które dodatkowo obniżały libido i tak nie ciągnęło do porno.Teraz zaczynam odstawiać leki i w tym samym czasie chce uwolnić się od porno chociaż nie będzie łatwo,bo ostatnio czuje się fatalnie i znieczulam się w pornografii.Odkąd wróciłem do porno i masturbacji to straciłem świadomość i nie wiem co jest dokładnie problemem u mnie tak jakby porno odcieło mi świadomość.Boje się,że już nigdy nie wróce na ten poziom co dawniej kiedy byłem taki mega odważny,ale chce znów zacząć prace nad sobą,bo naprawde boje sie o własne zdrowie i psychike.Co byś mi Piotrze doradził,bo naprawde pogubiłem się.

Mateusz

Ale Tyson Fury i Mike Tyson to dwie różne osoby.

Mateusz

Zgodnie z opinią błazna którą posiada powyższy zawodnik, co wielokrotnie miał okazję udowodnić informacja o masturbacji została podana przez niego dla żartu, żeby można było napisać artykuł i żeby ludzie mogli wyrazić w komentarzach swoje oburzenie/zdumienie.
Tak w ogóle to mogę odpowiedzieć na kilka pytań które we wcześniejszym komentarzu zadałeś.
“Co robił przez ostatnie 40 lat ze swoim ciałem”
Ma 33 lata – co ciekawe urodził się 6tym miesiącu ciąży, ważył 600 g, teraz ma 206 cm wzrostu i waży prawie 120 kg. Niech jednak nikogo nie zwiodą jego rozmiary – to jeden z najsłabszych fizycznie zawodników wagi ciężkiej, biorący sterydy (tak jak WSZYSCY zawodowi bokserzy bez wyjątku) i mimo to mający problem z pozbyciem się brzuszka. Niemniej jednak ze względu na wyjątkowo niski poziom umiejętności zawodników w tej kategorii wagowej, umiejętnie nadrabiający fizyczne niedociągnięcia techniką – która w jego przypadku prezentuje wysoki poziom. I w czym masturbacja miałaby mu pomóc? On żartował. Nie po raz pierwszy. W podniesieniu poziomu testosteronu? On testosteron ma podawany dożylnie. Jego organizm samodzielnie najprawdopodobniej nie produkuje testosteronu, tak jak ma to miejsce w przypadku praktycznie wszystkich osób przyjmujących testosteron z zewnątrz. Żadna czynność już nie sprawi, że jego organizm zacznie go produkować. Mógłby ewentualnie pomóc przeszczep jąder i nadnerczy (ale pewien nie jestem, nawet tego czy kiedykolwiek powiódł się taki przeszczep), ale i tak musiałby odstawić “teścia”. Jak ktoś nie ma wiedzy to może sobie przeczytać artykuł podobny do tego, który znajduje się w linku podesłanym przez kolegę, i pomyśleć że to prawda, oraz uznać w związku z tym, że masturbacja mu w czymś pomoże, a przynajmniej nie zaszkodzi. Ja przeczytałem ten artykuł – krótki, i nie żałuję przynajmniej komentarzy pod spodem, niczego się nie dowiedziałem, ale lubię rymowaną “poezję”, w szczególności humorystyczną. Ogólnie beka z tego że koleś sobie jaja robi, a ludzie czytają artykuł napisany na podstawie jego dowcipu i traktują to jako świetną wymówkę by wrócić do masturbacji w sytuacji gdy próbowali ją odstawić.

Łukasz

Wróciłem silniejszy!Podjałem decyzje ,że kończę z porno podczas odstawiania leków kiedy skutki uboczne są ciężkie, ale wlasnie chciałem w tym chujowym stanie zacząć zmianę!Kurwa czuje się lepiej niż jak brałem leki i wszystko mi się bardziej chce.Po lekach byłem mega apatyczny i zobojętniały, ,bo one tłumią tylko emocje.Poza tym chce sobie pomoc naturalnie bez żadnej chemi oczywiście rok temu wziąłem leki ,bo byłem w mega kiepskim stanie i na początku pomogły mi ruszyć z miejsca.Tym razem podjąłem decyzje ,że zero zaglądania,sprawdzania stronek ,bo to tak samo jakby alkoholik wąchał alkohol.Wiem,że coś jeszcze siedzi we mnie i na pewno jest to też genetyczne,ale tyle już przeżyłem ,że nikt mnie nie zatrzyma!Jeśli chodzi o komentarz z Tysonem Furym to umysł chciał bronić masturbacji,bo człowiek uzależniony broni swojego nałogu.Chodzi mi o to,że ktoś może dawac z siebie wszystko,próbowac a np potrzebuje pomocy psychiatrycznej.Tak na koniec jeśli zaakceptuje te najbardziej nieprzyjemne stany i nie bede od nich uciekał w porno to bede silniejszy.

Kamil

Genialny artykuł. Tyle czekałem żeby mi ktoś powiedział prosto w oczy te trzy kluczowe dla mnie kwestie: już żyjesz jak robot, perfekcjonizm i kumulacja dla siły przebicia. Na dwóch się uśmiałem jedna mnie lekko zmroziła, generalnie korzystnie :). Dzięki Piotrze, sporo też chyba jednak zależy gdzie widzimy sedno swoich starań wewnętrznych/zewnętrznych, czasem zajmuje to więcej czasu i/lub zaniedba się zewnętrzne działania, co jak tutaj pokazałeś nie musi wcale mieć miejsca, to wszystko tylko racjonalizacje, ale też nic na siłę nie musimy robić jak czujemy że to nie nasza droga.
Tyle!

Łukasz

Piotrze co sądzisz o tym?Znany bokser masturbuje się 7 razy dziennie,żeby podnieść poziom testosteronu.Być może robi to z z miłości do siebie i nie ucieka od emocji.Tu jest artykuł: http://www.sport.pl/boks/7,64992,25599947,nietypowe-przygotowania-tysona-fury-ego-osiem-litrow-wody-i.html

Podobne Wpisy:
Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 1) – Wstęp

Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 1) – Wstęp

Witam Cię serdecznie! Każdy uzależniony przez to przechodzi – dowiaduje się, że jest uzależniony. Że ma bardzo poważny problem. Pewnego dnia staje przed tym faktem – ma bardzo poważny problem, bardzo niebezpieczną chorobę i nie może już tego dłużej wypierać, ukrywać, bagatelizować, ani udawać, że wszystko jest ok. Wiadomości w tym są dwie – dobra… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 24
100 Dróg do Pokoju (7-9)

100 Dróg do Pokoju (7-9)

Witam Cię serdecznie i spokojnie! ;) Kontynuujemy pierwszą z trzech serii dotyczących dróg do pokoju, szczęścia i sukcesu! Zajmujemy się pokojem. Link do artykułu wprowadzającego znajdziesz poniżej! ► Seria „100 Dróg” – Wprowadzenie. Części 1-2 znajdziesz klikając na poniższe linki: ► 100 Dróg do Pokoju (1-3) – Przestań próbować zmieniać i kontrolować innych, Przestań chcieć… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 0
Trzy urojenia – “czuję, że nie jestem sobą”, “szukam siebie” i “czuję się samotny/a”

Trzy urojenia – “czuję, że nie jestem sobą”, “szukam siebie” i “czuję się samotny/a”

Witam Cię serdecznie! Dzisiaj raz na zawsze chcę rozprawić się z urojeniami, przez wiarę w które masa ludzi tkwi w martwym punkcie w swoim życiu lub nawet cofa się i nie wie dlaczego. Są również bardzo chętnie utrzymywanymi przez uzależnionych, bo gwarantują, że nic się nie zmieni nawet przez całe życie. Dlatego mogą trwać w… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 5
O Emocjach – Gniew (Część 2)

O Emocjach – Gniew (Część 2)

Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy temat świadomości Gniewu. Część pierwszą znajdziesz klikając na link poniżej: ► O Emocjach – Gniew (Część 1). Ok, dlaczego w ogóle piszę o gniewie? Co mają nam przynieść te informacje? Przed Tobą myślę, że dość mocno kontrowersyjny artykuł. Przede wszystkim musimy zrozumieć, że niezależnie ile przekonań zbudowaliśmy na temat gniewu –… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 6

WOLNOŚĆ OD PORNO