Witaj! W tym tygodniu bonusowy artykuł. Ponownie w formie maila otrzymałem sporo treści, których komentarz uznałem za istoty dla szerszego grona. (…) Zapisałem się na twój newsletter z tydzień temu. Napisałem też komentarz pod nickiem Grzegorz. Od 2007 roku oglądam porno. Jak sam napisałem najtrudniej mi zrozumieć co mi dolega. Czy to choroba psychiczna czy… Przeczytaj
Wpis!
Serwis Wolność od Porno poświęcony jest problemowi pornografii. – “Problemowi, powiadasz?” – możesz zapytać. – “Tak, problemowi” – odpowiadam bez wahania. Problemowi, ponieważ gołym okiem widać, że w społeczeństwie na płaszczyźnie seksualności dzieje się coś niedobrego. “To postęp! Zmiany!” Gdzie tam postęp! Ale zmiany tak – w najlepszym przypadku prowadzące zbyt wielu ku zaściankowości, dziecinadzie… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Przed Tobą nietypowy artykuł. Jest długi ale poświęć proszę na niego swój czas i czytaj go bardzo uważnie. Wiem dobrze jak to jest czytać nawet bardzo wartościową wiedzę (nie znając tej wartości – nie rozpoznając jej) i nie mieć pojęcia co z nią zrobić lub cały czas zastanawiać się czy warto poświęcić… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Sukcesywnie kontynuujemy serię dotyczącą sukcesu! :) Link do artykułu wprowadzającego znajdziesz poniżej! ► Seria „100 Dróg” – Wprowadzenie. Części 1-5 tej serii znajdziesz klikając na poniższe linki: ► 100 Dróg do Sukcesu (1-6) – Wewnętrzne vs zewnętrzne, Osobiste, duchowe, w świecie, Przeczytaj książki, Sukces jako zwyciężanie, Sukces jako osiąganie celów, Sukces jako… Przeczytaj
Wpis!
Piotrze, czy dasz radę to wyjaśnić, bo sie pogubiłem?
“Bardzo dużo ludzi uważa też, że ekspresja emocji lub ich odczuwanie uwalnia je – rozładowuje. A tak nie jest!Jedyne co rozładowuje emocje to ich uwalnianie, odpuszczenie, poddanie.”
“ Uwalnianie to odczuwanie tej energii, a nie robienie czegoś, byle jej nie czuć.”
“Esencją uwalnianie jest odczuwania i akceptacja tego co czujesz.”
Czyli: uwalnianie to odczuwanie, ale jednoczesnie odczuwanie nie jest uwalnianiem. Czy to jakies koany zen?
Witaj Piotrze. Natrafilem w internecie na taki filmik na temat uwalniania i chcialbym abys obejrzal i powiedzial, co o nim sadzisz, poniewaz z tego co ta pani mowi, to uwalnianie emocji nie jest takie proste i bez kogos kto sie na tym zna, osoba ktora chce te emocje uwolnic, moze sama sobie nie poradzic. Szczerze przyznam, ze rowniez mam problem z uwalnianiem i zastanawiam sie, czy nie przestac probowac samemu i czy moze nie skorzystac z takiego kursu, ktory ta pani oferuje.
https://youtu.be/sbg8pP2uVvE
Natrafilem w internecie na taki filmik na temat uwalniania i chcialbym abys obejrzal i powiedzial, co o nim sadzisz,
Nie mam czasu, ani zamiaru, ani ochoty oglądać każdego filmiku jaki ktoś nagrał na jakiś temat i tym bardziej wyrażać swojej opinii o tym.
Bo by mi nie wystarczyło na to i 40 żyć.
Poza tym – brak konieczności posiadania opinii na każdy temat jest drogą do spokoju i szczęścia.
poniewaz z tego co ta pani mowi, to uwalnianie emocji nie jest takie proste
Z tego co jakaś pani mówi…
A wiesz co mówił dr Hawkins, którego ta pani technikę komentuje?
Że nie ma nic prostszego, niż uwalnianie. I każde “nie mogę” czy “nie potrafię” wynika z oporu, bo nie chcemy uwalniać.
Ego – człowiek w niskiej świadomości – za jedyne źródło zasilania ma emocje. Dlatego nie chce ich uwalniać. Plus każda iluzja, na której ego opiera swoją egzystencję również opiera się na oporze, przywiązaniu i emocjonowaniu się.
Mówił też, że prostota tej techniki właśnie dla wielu wydaje się niepojęta i dlatego zaczynają kombinować. Co samo w sobie jest strategią ucieczkową.
Powiedz mi, co takiego trudnego jest w zdaniu sobie świadomości, że doświadczamy emocji, kompletnym nic z tym nie robieniu, pozwoleniu, by to było bez jakichkolwiek prób zmiany tego i bez oporu?
Gdzie tu jest miejsce na jakiekolwiek problemy?
Powiem Ci – właśnie cały czas próby kontroli emocji, opieraniu się, to niechęć, by się poddać, by zaprzestać robienia czegokolwiek – gdyż to wszystko opiera się o urojenie, że jesteśmy centrum – pępkiem – świata i wszystko kręci się wokół nas. I że musimy cały czas coś robić, kombinować, że zmieniamy rzeczywistość, etc. Wystarczy odpuścić, poddać.
Dr Hawkins podkreślał, że właśnie zupełnie nie jest wymagane rozumienie czego doświadczamy. Bo każde doświadczenie można rozbić na coraz mniejsze składowe, z czego każdą można bez problemu zaakceptować i poradzić sobie.
Np. lęk to doświadczenie spoconych dłoni czy suchości w gardle.
i bez kogos kto sie na tym zna, osoba ktora chce te emocje uwolnic, moze sama sobie nie poradzic.
No bzdura.
Nie wiem co to za kobieta ale mnie to nie interesuje.
Generalnie to albo kłamstwa, albo manipulacja, albo kombinowanie, albo tworzenie problemu, by następnie do niego zaoferować swoje rozwiązanie. Tylko po co tworzyć problem?
To że ta pani nie wykonuje uwalniania i uważa to za jakiś osobny problem, z którym się ludzie borykają i “znalazła” dla niego jakieś rzekome rozwiązanie, nie czyni tej drogi właściwą.
Wiesz – nawet niektórzy – rzekomi specjaliści – polecają swoim pacjentom, by szli do grup 12 kroków ale tylko chrześcijańskich… co samo w sobie w ogóle przeczy przeznaczeniu tych grup.
Więc to, że jakaś babka ma problem, potem zobaczyła, że inni też go mają, nie oznacza, że jest to jakiś osobny problem – realna przeszkoda, którą trzeba pomóc ludziom rozwiązać.
Tym bardziej, gdy widzę na miniaturce filmu napis – “Czy na pewno rozumiesz co próbujesz uwolnić?” – to wiem, że kobieta ta w ogóle nie rozumie co to jest uwalnianie.
Po pierwsze – nie my uwalniamy. Uwalnianie to samoistny proces. A my wszystko co “robimy”, to pozbywamy się tego, czym go ograniczyliśmy.
Dzieci uwalniają spontanicznie i naturalnie, dopóki nie zostaną nauczone tej masy bzdur, niezrozumienia i kłamstw odnośnie emocji i przestają uwalniać i zamiast tego zaczynają się trzymać, projektować, usprawiedliwiać, racjonalizować, etc.
Rozumienie nie jest potrzebne, tak jak nie jest potrzebne zrozumienie co czujesz nosem, by to czuć. Nie jest potrzebne zrozumienie co zjadłeś, by doświadczać smaku.
To wszystko fenomeny samoistne i bezosobowe. Uwalnianie również.
Ja wprost opisuję 8 kroków, które łącznie nazywam uwalnianiem. A jest ich 8, by właśnie mieć czarno na białym, jak krowie na rowie, podane kroki i jeśli jest problem, to by móc przeanalizować, któremu krokowi się opieramy.
Szczerze przyznam, ze rowniez mam problem z uwalnianiem
Ale co Ty szczerze przyznałeś? Nic nie przyznałeś.
Bo w ogóle nie powiedziałeś jaki masz problem, ani nic o swoich doświadczeniach uwalniania.
i zastanawiam sie, czy nie przestac probowac samemu i czy moze nie skorzystac z takiego kursu, ktory ta pani oferuje.
A co próbujesz zrozumieć, jak tak kobieta?
Różnica między baniem się, a np. gniewem jest oczywista.
Albo między wstydzeniem się, a pożądaniem.
A i tak te różnice nie mają żadnego znaczenia. Wystarczy porzucić cały opór, próby kontroli, przestać się trzymać temu, czego doświadczasz i to minie samoistnie. Czasem po minucie, czasem po 7 godzinach.
Może właśnie ta kobitka sądzi, że uwalnianie to jakie czary-mary, które jak wykonasz poprawnie, to emocja od razu powinna wyparować?
Mój rekord uwalniania to były 3 dni non stop – uwalniała się energia lęku.
W każdym momencie mogłem sobie powiedzieć, że technika nie działa – gdybym uważał, że technika to jakiś magiczny, cwany sposób na obejście całego doświadczenia i jego wyparcie i jak emocja nadal trwa pomimo jej stosowania, to nie działa.
Ale ja rozumiem co to jest uwalnianie.
I wiem, że każdy problem jaki ludzie mają z uwalnianiem opiera się na oporze, niechęci do odczuwania i/lub uwalniania oraz zazwyczaj oczarowaniu – sądzeniu, że jak np. w WoP zalecam, by zacząć od 5 minut uwalniania, to każdy ładunek można uwolnić w 5 minut.
Choć mówię wprost i podkreślam to, pogrubiam, piszę wykrzykniki – by nastawić się, że każdą emocję będziemy uwalniać nawet przez 100 godzin.
Dr Hawkins opowiadał, że jedno przywiązanie uwalniał 11 dni non stop. Nic innego nie robił. Aż w końcu wyczerpała się jego energia na wieki wieków.
Bo każde uwalnianie może nas doprowadzić do aspektów gromadzonych nawet przez wiele inkarnacji.
Porównaj uwalnianie do oddychania. To że raz weźmiesz porządny, najporządniejszy wdech, wspaniale skorzystasz z tej energii, potem wykonasz najdoskonalszy wydech jaki świat widział, nie oznacza, że koniec, że magicznie wykonałeś pracę, która zmieni Ci życie. Bo jak nie weźmiesz kolejnego wdechu, to się zaczniesz dusić. Z uwalnianiem jest podobnie.
Uwalnianie to pierwotny i jedyny zdrowy kierunek odnośnie emocji. A jak mówiłem – ludzie z emocjonowania się mają masę korzyści, do których są tak przywiązani, że niektórzy wolą cierpieć, a inni zginąć, niż odpuścić.
Problemem nie jest więc to, co uwalniasz, tylko czy chcesz to uwolnić. A jeśli nie – to kluczowa jest radykalna uczciwość, by przyznać dlaczego nie – jakie korzyści z tego masz.
Ok. Czyli z tego wynika, ze albo ta pani stwarza problem i oferuje rozwiazanie, za niemale pieniadze, albo po prostu sama nie rozumie, o co chodzi w uwalnianiu.
Ja szczerze przyznam, ze czytam twojego bloga od dluzszego czasu i za Chiny Ludowe nie wiem o co chodzi z tymi korzysciami z trzymania sie emocji, jesli chodzi o uwalnianie ich. Czy nie wystarczy odczuwac emocji z intencja uwolnienia, z jednoczesnym ignorowaniem mysli, zeby ta emocje uwolnic? Gdzie tu miejsce na jakies korzysci?
Ok. Czyli z tego wynika, ze albo ta pani stwarza problem i oferuje rozwiazanie, za niemale pieniadze, albo po prostu sama nie rozumie, o co chodzi w uwalnianiu.
Nic z tego nie wynika.
To tylko Twój tok rozumowania.
Jak jest – nie wiemy. Bo nie możemy wiedzieć.
Nigdy nie mów, że coś z czegoś wynika, bo to Twoje wnioski, a nie jakaś rzeczywistość, którą odkrywasz.
Mów – “wg mnie, biorąc pod uwagę kontekst, w którym rozważam to zagadnienie, jest XYZ”.
Wtedy przynajmniej widzisz, że mówisz tylko o sobie, nie o rzeczywistości, bo nie możesz jej poznać. To pomaga wybrać pokorę oraz łatwiej jest uniknąć wstydzenia się, gdybyśmy popełnili błąd.
Ta pani niekoniecznie robi to świadomie – widzi problem, szuka rozwiązania. Logiczne.
Tylko pewnie nie rozumie z czego problem wynika.
Ja szczerze przyznam, ze czytam twojego bloga od dluzszego czasu i za Chiny Ludowe nie wiem o co chodzi z tymi korzysciami z trzymania sie emocji, jesli chodzi o uwalnianie ich. Czy nie wystarczy odczuwac emocji z intencja uwolnienia, z jednoczesnym ignorowaniem mysli, zeby ta emocje uwolnic?
A skąd wziąłeś tę instrukcję?
Uwalnianie wymaga świadomego kontaktu z uczuciem, a tak naprawdę z energią.
Z co do korzyści – sprawa jest banalna. Wystarczy, że odpowiesz na pytanie – “Dlaczego nie pozwalam sobie/nie chcę aby to uczucie trwało aż samo nie przeminie?”
Ale widzisz – nie rozumiesz. Czy to oznacza, że muszę napisać osobny produkt, a może cały kurs jak to zrozumieć?
Jeden prościutki temat – korzyści z nie uwalniania emocji.
Innymi słowy – dlaczego nie uwalniasz emocji? To wszystko. Odpowiedź nie wymaga zrozumienia, tylko szczerości i uczciwości. A tego nie można nie umieć. Tylko nie wybierać. Czyli ukrywać prawdę.
Gdzie tu miejsce na jakies korzysci?
Najpierw podajesz kontekst, który zupełnie pomija prosty fakt, że możesz wcale nie chcieć odczuwać emocji, ani ustalić intencji ich uwolnienia, ani nie chcieć ignorować myśli.
Miejsce na korzyści są po każdym przecinku w Twoim pytaniu.
Jeszcze chcialbym podac przyklad z mojego zycia, aby wyjasnic czego nie rozumiem w uwalnianiu.
Otoz nie mam kobiety w swoim zyciu ( mama sie nie liczy). I wydaje mi sie, ze jest mi z tego powodu smutno. Pisze, ze mi sie wydaje, poniewaz nie jestem pewien i tego nie rozumiem. Postaram sie wyjasnic. Otoz gdy odczuwam smutek, pojawia sie mysl, ze nie mam kobiety. Czyli wydawac by sie moglo, ze ta mysl pojawila sie na skutek odczuwanej emocji. Jednak skad mam wiedziec, czy tego smutku to ja nie wygenerowalem, poprzez moje podejscie do tej sytuacji w moim zyciu( brak kobiety)? Czyli opierajac sie temu, ze nie mam kobiety, tworze smutek, ktory potem probuje uwolnic, ale to nic nie daje (uwalnianie), poniewaz to ja caly czas tworze ten smutek. Swiadomosc tego ( moje podejscie), ze nie mam kobiety, powoduje ze robie sie smutny i biore sie za uwalnianie. Pewnie wiecej wygeneruje tego smutku, niz uwolnie i caly czas krece sie w kolko. Jak wyjsc z tego blednego kola? Probowalem Metode Sedony, oraz Technike Uwalniania bez rezultatow.
Otoz nie mam kobiety w swoim zyciu ( mama sie nie liczy).
A co to jest ta “kobieta”?
Taki kanarek w klatce?
Czy można “mieć” drugą osobę?
Czy “masz” mamę? Co to znaczy “mam mamę”?
Czy “mieć mamę” to to samo co “mieć dziewczynę”? A “mieć dziewczynę” to to samo co “mieć kochankę”?
I wydaje mi sie, ze jest mi z tego powodu smutno.
No to już mamy problem – “wydaje mi się”.
A co to za problem przyjrzeć się co czujesz?
Jeśli nie wiesz co czujesz, to zadaj sobie pytanie jak widzisz brak kobiety?
Pisze, ze mi sie wydaje, poniewaz nie jestem pewien i tego nie rozumiem.
Ale tu nie ma co rozumieć.
Cokolwiek byś nie czuł – zaakceptuj to i pozwól się uwolnić.
Postaram sie wyjasnic. Otoz gdy odczuwam smutek,
No to wiesz, że i kiedy czujesz smutek.
pojawia sie mysl, ze nie mam kobiety.
I co z tego, że pojawia się myśl?
Każda instrukcja uwalniania mówi, by IGNOROWAĆ WSZYSTKIE MYŚLI. Ty nie ignorujesz żadnej.
Cały ten mail to właśnie przepisane to, co powinieneś ignorować, zupełnie się tym nie zajmować.
A tu zamiast uwalniać, nie uwalniasz, tylko się opierasz, bo w tym czasie będziesz tworzył więcej żalu… A skąd ta pewność? Bo Ci myśl tak powiedziała?
Czyli wydawac by sie moglo,
Nic by się nie mogło wydawać. Liczą się tylko fakty.
ze ta mysl pojawila sie na skutek odczuwanej emocji.
Nie pojawiła się na żaden skutek, tylko mentalizacja to proces ciągły i nieskończony, który ma tylko jeden cel – trwać.
I wykorzystuje do tego m.in. racjonalizowanie uczuć.
Potok myślenia jest nieskończony i nieprzerwany. Tylko nawet nie zauważasz, że cały czas jesteś nim zahipnotyzowany.
Jednak skad mam wiedziec, czy tego smutku to ja nie wygenerowalem, poprzez moje podejscie do tej sytuacji w moim zyciu( brak kobiety)?
A co to ma do rzeczy z uwalnianiem?
Uwalniasz ten smutek. To wszystko.
A gdyby się okazało, że nie chcesz uwalniać, to właśnie może być korzyść – że wcale nie chcesz skorygować tego jak widzisz swoją sytuację braku partnerki i wolisz się emocjonować – smucić, niż podnieść 4 litery i znaleźć partnerkę.
Co naturalnie może oznaczać całkiem sporą przygodę.
Czyli opierajac sie temu, ze nie mam kobiety, tworze smutek, ktory potem probuje uwolnic, ale to nic nie daje (uwalnianie), poniewaz to ja caly czas tworze ten smutek.
Nie tworzysz cały czas. Ładunek tworzony jest raz.
Możesz samemu uczuciu się opierać i tak jest. Dlatego nie mija. Nie uwalniasz, tylko próbujesz. A tak naprawdę nie chcesz, bo opierasz się.
Nie ważne czemu stawiasz opór – gdy się opierasz, to się opierasz.
Nie możesz w tym samym momencie mieć dłoni zaciśniętej w pięść i otwartej. Jeśli ją zamkniesz, żeby wygrażać komarowi, to masz ją zamkniętą dla całego świata.
Swiadomosc tego ( moje podejscie), ze nie mam kobiety, powoduje ze robie sie smutny
Żadna świadomość, bo to, że nie masz kobiety nie ma żadnego znaczenia, ani wartości.
To, że nie masz kobiety to fakt. Cała reszta to Twoja świadomość odnośnie tego, czyli w jaki sposób to widzisz, z czego na razie kompletnie nie zdajesz sobie sprawy.
Smutek to nie jest efekt tego, że nie masz kobiety, tylko efekt tej całej historyjki, którą do tego dodałeś i którą ukrywasz, np. – “nie mam kobiety, CO OZNACZA, że jestem gorszy, że mnie żadna nie chce i pewnie i tak nie zechce, a jak spróbuję to mnie wyśmieje, a nawet jakby jakimś cudem któraś się ze mną umówiła, to zobaczy jaki jestem i mnie odrzuci i jeszcze opowie o tym koleżankom i będę spalony do końca życia; a nawet jakbym jakimś cudem stworzył związek, to się pewnie mną szybko znudzi i zdradzi”.
Zgadza się?
i biore sie za uwalnianie. Pewnie wiecej wygeneruje tego smutku, niz uwolnie i caly czas krece sie w kolko.
Widzisz jak robisz siebie w jajo.
Gdybyś ten smutek cały czas generował, to nic tylko byś leżał i taplał się w smutku, a tak nie jest.
No bo teraz wygenerowałeś smutek? A może teraz? A teraz? A teraz? A teraz? A teraz? A teraz? A teraz?
Cały czas go przybywa? Już leżysz na podłodze, trzęsiesz się, łzy płyną Ci wodospadami, z nosa cieknie jak z pękniętej rury i masz spazmy? No bo z tego co mówisz, tak powinno być już dawno.
A jest?
Jak wyjsc z tego blednego kola?
Nie ma błędnego koła. To tylko urojenie – unik, by nie uwalniać i nie porzucić korzyści z biadolenia, nie zrezygnować z oporu, by poznawać kobiety i pewnie dużo więcej.
Probowalem Metode Sedony, oraz Technike Uwalniania bez rezultatow.
Bo nie zajmujesz się sednem problemu.
Problemem nie jest wcale uczucie smutku. Tylko niechęć, by się wziąć do działania + zapewne osądzanie siebie.
Na koniec zauważ – szukasz rozwiązania w jakimś, jak sam mówisz, drogim produkcie, którego punktem marketingowym jest to, by zrozumieć co się uwalnia.
Jednak w Twoim przypadku problem stanowi to, że nie rozumiesz co możesz uwolnić jeśli próbujesz uwalniać żal, a jednocześnie osądzasz swoją sytuację jako smutną i twierdzisz, że w trakcie uwalniania będziesz tylko generował więcej smutku, przez co uwalnianie nie będzie miało sensu, bo się nigdy nie skończy. To zupełnie inny problem.
Co pokazuje, że nie uwalniasz, bo nie chcesz. Opierasz się i hipnotyzujesz mentalnym bełkotem, którego ignorowanie jest jednym z niezbędnych elementów uwalniania.
A tutaj jednocześnie smutku się trzymasz, bo uznajesz za jego źródło brak partnerki, jak i opierasz się smutkowi – nie chcesz go uwalniać, bo uważasz to za bezsensowne, bo i tak nic byś nie uwolnił.
I to dokładnie totalne nieuwzględnienie kontekstu i operowanie tylko na treści jak “nie mam kobiety” i zaraz “mam mamę, bo to przecież też kobieta, ale to się nie liczy”.
I jak masz problem z uwalnianiem, bo rzekomo nie rozumiesz, co uwalniać, to od razu uważasz, że to dokładnie to samo, czego rozwiązanie oferuje jakaś pani.
I kolejne maile – już 3. Zaczynają się w nieskończoność mnożyć pytania. Odpowiadanie przestaje mieć jakikolwiek sens.
Jeśli chcesz rozwiązać jakiś problem, to zapraszam na konsultację. W kwestii ceny się dogadamy.
“Zaczynają się w nieskończoność mnożyć pytania”- sam przeciez piszesz na koncu swoich artykulow, zeby pisac komentarze i zadawac pytania, wiec pytam. Nie zadaje przeciez miliona pytan pod jednym artykulem, tylko czytam inne i gdy czegos nie wiem, to zadaje pytanie. Teraz to ciebie nie rozumiem. Najpierw piszesz, zeby zadawac pytania, a teraz zapraszasz na konsultacje. Dziwne masz podejscie Piotrze.
Czy podczas uwalniania istotny jest moment wyrażenia woli uwolnienia emocji? Czy jeżeli np. mam intencje uwolnienia emocji już w momencie kiedy zaczynam szukać w sobie emocji do uwolnienia z to mogę skutecznie uwolnić emocje? Czy niezbędne jest wyrażenie woli dopiero w momencie kiedy wyraźnie te już emocje czuję, czyli już po odnalezieniu w sobie tych emocji które chcę uwolnić?
Czy podczas uwalniania istotny jest moment wyrażenia woli uwolnienia emocji?
Ważne jest by to zrobić.
Najlepiej w momencie szczytowym – gdy czujesz najwięcej emocji/oporu.
Czy jeżeli np. mam intencje uwolnienia emocji już w momencie kiedy zaczynam szukać w sobie emocji do uwolnienia z to mogę skutecznie uwolnić emocje?
Intencja to powód, dla którego coś robisz.
A decyzja, by to zrobić, to coś innego. To decyzja, by to zrobić.
W tym przypadku zmienić decyzję z trzymania się emocji/opierania się jej na puszczenie i uwolnienie.
Czy niezbędne jest wyrażenie woli dopiero w momencie kiedy wyraźnie te już emocje czuję, czyli już po odnalezieniu w sobie tych emocji które chcę uwolnić?
A długopis możesz upuścić zanim go weźmiesz do ręki?
Zacznij testować uwalnianie.
Sam znajdziesz odpowiedzi.
Ogólnie każde pytanie w temacie uwalniania jak na razie było ucieczką.
Uwalnianie to nie rozwiązywanie krzyżówki – nie musisz znać wszystkich odpowiedzi.
Instrukcję masz podaną. Wszystko masz podane.
Teraz zacznij to robić.
Być w sobie.
Nikt Ci nie odpowie na wszystkie pytania, których umysł może wyprodukować miliardy – tysiące każdego dnia.
Sprawdź czy działa to, co mówisz, czy nie.
Zacznij eksplorować to samodzielnie.
“Bardzo dużo ludzi uważa też, że ekspresja emocji lub ich odczuwanie uwalnia je – rozładowuje. A tak nie jest!” Przepraszam bardzo, ale co to za brednie? Czytalem Technike Uwalniania oraz Metode Sedony i jednym ze sposobow na uwolnienie emocji, jest ich odczuwanie. Czytalem rowniez blog Adama Krasowskiego oraz fora poswiecone technice uwalniania, zarowno polsko, jak i angielsko jezyczne i tam rowniez ludzie pisza, ze emocje trzeba odczuwac, zeby je uwolnic. Cos ci sie pomylilo.
No i widzisz? Dalej znajdujesz to, czego szukasz. Teraz chcesz podważyć moje słowa, szukasz tego, co nie gra.
A gdybyś wykazał choć trochę dobrej woli i zrozumienia i choć 5 minut pouwalniał emocje, czyli sam tego doświadczył, to byś zrozumiał, że do uwolnienia emocji samo odczuwanie to za mało.
Potrzebna jest intencja i zgoda na to. Wyrażenie woli, by emocje odpuścić.
O tym mówiłem.
Odczuwanie jest niezbędne W UWALNIANIU, by uwolnić. Ale samo odczuwanie nie stanowi uwalniania.
Możesz sobie odczuwać strach i 100 lat i nie uwolnić nawet kapki.
Możesz się gniewać i milion lat i nie uwolnić nawet miligrama gniewu.
Dopóki nie będzie intencji i decyzji, by emocje uwolnić, ich odczuwanie nic nie da.
Bo to, że w ogóle masz stłumione emocje stanowi rezultat podświadomego oporu i decyzji, by się ich trzymać. A to trzeba zmienić.
Dziecko, które jeszcze nie ma tych programów i oporu, ani stłumionych emocji nie potrzebuje intencji uwolnienia, by emocje uwalniać.
Ale zaprogramowany człowiek już tak.
Jak utrzymywałem w sobie pozytywność to wszystko mi sprzyjało i nie martwiłem się o nic,a jak wrocilem do uzależnienia to uważam ,że jednak tylko mi się wydawało ,że się np zmieniłem i robiłem fajne rzeczy albo wtedy jak podchodziłem do kobiet to się cieszyłem i czułem moc a teraz ,że zrobiłem z siebie głupka lub desperata.
W ogóle Dzieki za artykuł ,bo wybieram wolność od porno podczas pandemii i jednak nie doceniłem tego co miałem.Narzekanie nic nie zmieni tylko pogłębi problem wiec wybieram prace nad sobą.
Jak utrzymywałem w sobie pozytywność to wszystko mi sprzyjało i nie martwiłem się o nic
Nie Ty się martwisz, tylko hipnotyzujesz się mentalizacją na bazie strachu.
To, że przez jakiś czas było Ci prawie wyłącznie dobrze nie oznacza, że nie ujawnią się kolejne warstwy podświadomości.
jednak tylko mi się wydawało ,że się np zmieniłem i robiłem fajne rzeczy
Zmieniłeś intencje i dlatego było Ci łatwo.
Ale nie zmieniłeś swojego nastawienia względem emocji, których nie uwolniłeś w dużej części.
Podkreślam, że podświadomość ma warstwy i należy nastawić się na nawet 100 godzin uwalniania każdej emocji.
a teraz ,że zrobiłem z siebie głupka lub desperata.
A teraz się ponownie hipnotyzujesz mentalnym bełkotem na bazie wstydu i winy zamiast to ignorować i uwalniać emocje.
Znaczenie nie wynika z tego, co robiłeś, tylko z intencji.
Jeśli Twoją intencją było dzielenie się radością, to nie byłeś desperatem i nie robiłeś go z siebie.
A teraz próbujesz narzucić znaczenie na to co robiłeś w przeszłości na podstawie wstydu i winy jakie teraz odczuwasz.
Tzn na początku jest ten detoks i duzo negatywnych myśli.Trzeba przetrwać go i oczyścić się żeby było lepiej.
Detoks jest cały czas, nie tylko na początku.
Na początku ujawniają się pierwsze warstwy, a potem kolejne. Często dla ludzi początek jest najtrudniejszy, bo dopiero uczą się akceptować swoje uczucia i je uwalniać oraz uwalniać energię oporu korygować swoje nastawienia/postawy.
Z czasem staje się to coraz prostsze.