Dni
Godzin
Minut
Sekund

Ilość Wolnych Miejsc:
/

Ho ho ho!

Święta! Jupi! \o/

Dlaczego się cieszę? Bo choinka, prezenty i pełen stół? Nie (nie tylko ;) ).

Bo jest to czas, gdy miliony ludzi wybiera kolosalnie wyższe jakości, niż każdego innego okresu w roku.

To się da odczuć. Większość ludzi oczarowuje się stroikami, światełkami, itd. i uważają, że to “wprowadza świąteczny klimat”. Nie są świadomi energii, która zaczyna dominować. Rodzić się. O to w esencji chodzi w tych świętach – o narodziny Świadomości Chrystusowej w każdym człowieku.

To się oczywiście nie dzieje samo z siebie. Bez wyboru tego, nie doświadczymy tej zmiany.

Przykładowo – energia dawania kalibruje się na 535. To poziom niemalże Miłości Bezwarunkowej (540). Jakie jest znaczenie tego poziomu? To prawie poziom Zbawienia. Zbawienia, czyli takiej dojrzałości, że przestajemy dawać światu to co negatywne. Więc sami przestajemy to widzieć w świecie oraz tego doświadczać. We wszystkim i wszystkich widzimy już tylko niewinność. Cierpienie nie jest wtedy możliwe.

To znaczy, że bezwarunkowe obdarowanie innej osoby czymś cennym, dobrym wymaga od nas porzucenia wszystkich osądów i innych negatywności, co wynosi nas na tak niebywale wysoki poziom, na którym jest tylko niecałe pół procenta ludzkości.

Dając z energią serca, czyli pragnienie obdarowanie drugiej osoby czymś dobrym jest na tak wysokim poziomie.

Proste?

Ha! Ale ile się ujawni niechęci do tego? Ile projekcji – że np. ktoś nie zasłużył? Hmm?

Zauważmy, że ludzie dorobili do tego nawet tradycję – “rózgi”. Dziecko, które było niegrzeczne nie dostanie prezentu, tylko rózgę. Co stanowi całkowite odwrócenie, a więc niezrozumienie, tego święta. Wynikające z wiary w to, że Bóg osądza uczynki i za jedne nagradza, a za inne karze. Tak nie jest.

Jest to święto, dzięki któremu sami możemy doświadczyć tego niebywale wysokiego poziomu, na który nie wzrośli nawet Einstein, Freud, Newton czy Stephen Hawking, czyli największe umysły ludzkości w historii.

Jeżeli uważamy, że ktoś nie zasłużył, by go obdarować, to sami robimy się w jajo. To nasz problem, że nadal utrzymujemy taką percepcję, którą odcinamy się od pola energii nazywanej Miłością. Jest to pole uzdrowienia nawet z najcięższych chorób. Czy to mądre odcinać się od tego daru, bo ktoś inny był niegrzeczny? Dostrzegamy ignorancję?

Czyli obdarowując innych z właściwą intencją, tak naprawdę największy dar dajemy sami sobie.

Nie ma nic złego w obchodzeniu świąt przy jedzonku, choince, czy czym tam chcemy. Jednak to wszystko dodatki. Nie to jest esencją świąt.

I jeśli zrozumiemy, że fantastyczne samopoczucie też nie bierze się ze świąt, tylko jest to konsekwencja naszej intencji, na którą sobie zapewne pozwalamy tylko raz do roku, może zaczniemy pozwalać sobie na nią częściej?

Ponadto – nie ma to nic wspólnego z religią. Nie ważne czy wierzysz i w jakiego Boga. Jeśli Twoja intencja obdarowania kogoś jest szczerze dobra, doświadczysz dokładnie tego samego stanu.

A jak nie, to nie. Nie ważne ile się narobisz, wyczyścisz cały dom, 4 dni będziesz harować, by przygotować żarcie dla 20-tu osób. Potem możesz odczuwać co najwyżej zmęczenie, frustrację, stres, bo zapewne nie wszyscy nawet pochwalą Twoje starania. Tylko będą jedli i tyle. Jeśli robimy coś z negatywną intencją, sami skazujemy się na nieprzyjemne doświadczenia. Może jeszcze będziemy oczekiwać, by inni też się tyle narobili dla nas. Czy się narobią? Na 99% nie.

Intencja to fundament tego co robimy. Bo od niej zależą nasze doświadczenia.

Wróćmy kapkę do przeszłości. Święta obchodzimy zimą. A co jest przed zimą? Jesień. Czyli żniwa. W zimę nic nie rośnie. Dlatego też święta to okres wdzięczności za wszystkie zbiory, to podzielenie się ogniskiem domowym, co jest niezwykle cenne – gdyż wszystkie żniwa to przecież efekt naszej pracy i są ograniczone.

Nie dziwne, że ktoś mądry zauważył – “gość w dom, Bóg w dom”. Bo jeśli witamy gościa (spójrzmy na to słowo “witać”, czyli być zdrowym, obdarowywać zdrowiem), otwieramy się na witalność, na boskość w nas.

Niejedna rozwinięta osoba zwróciła naszą uwagę – “Co dajemy, to do nas wraca”. Ja widzę to nieco inaczej.

Jacy jesteśmy – tego doświadczymy.

Nie ważne jakie zewnętrzne wydarzenie będzie miało miejsce. To jak je widzisz, jaką wartość, sens i znaczenie mu przypisałeś/aś, jakie pozycjonalności na nie wyprojektowałeś/aś, takiej jakości będzie ono dla Ciebie. Jedna osoba stanie w długiej kolejce w sklepie i będzie grać ofiarę, frustrować się i niemal zawsze zobaczy, że kolejka obok przesuwa się szybciej. A druga mimo tego wszystkiego pozostanie spokojna i radosna. I znajdzie jeszcze sposób, by ten czas spędzić kreatywnie. Porozmawia, zażartuje z drugą osobą i spędzi ten czas przyjemnie i jeszcze umili go innym.

Nie obchodzimy świąt Bożego Narodzenia w znaczeniu, że się narodził Jezus czy Bóg przez Jezusa. Powinniśmy kontemplować nad tym jak Jezus żył, co samo w sobie było boskie. Samo obchodzenie narodzin Jezusa nie ma sensu, tak jak obchodzenie urodzin kogokolwiek. To tylko miła tradycja, przy której zazwyczaj się bawi, pije i daje prezenty. Cały ten sens nadaliśmy my. A kto podczas urodzin kontempluje nad minionym rokiem bez użalania się, bez winy, tylko odpowiedzialnie i mądrze analizuje gdzie były błędy, jakie działania przyniosły jakie rezultaty, co warto zmienić i zmienia to? A kto tylko biadoli, że nie zrobił imprezy i wstyd, bo i tak by nikt nie przyszedł?

Każde święta zakorzenione w tradycji miały duże znaczenie dla rozwoju ludzkiej świadomości. Nie ważne czy były pogańskie.

Weźmy pod uwagę, że dla większości wierzących i ludzi w niskiej świadomości, nie ma różnicy między Bogiem, a szatanem. Gdyż np. sądzą, że Bóg osądza sprawiedliwie… no ale już sam fakt osądzania wynika z ograniczonego kontekstu, co wyklucza sprawiedliwość. A jak Bóg osądzi kogoś, to jest szansa, że skaże go na potępienie. A szatan kusi, czyli przynajmniej daje człowiekowi wybór. W takim widzeniu spraw, szatan jawi się nam jako bardziej pozytywny.. niemal jak przyjaciel. Bo patrzymy na to kolosalnie niewłaściwie, jak przez krzywe zwierciadło. Mylimy poczucie winy i gniew z miłością. Mylimy ciemność ze światłością. Mylimy podłogę z sufitem.

A jeśli Bóg nikogo nie osądza i nie skazuje na wieczne cierpienie? Jeśli sami sobie to robimy i wystarczy przestać?

Kto zbiera żniwa swojej pracy z wdzięcznością? Kto jest wdzięczny za wypłatę, a kto się denerwuje, wstydzi, obwinia? Kto korzysta z nich mądrze i obdarowuje innych ich częścią?

Jak w każdej chwili naszego życia, mamy różne opcje, różne możliwości. Wliczając co oglądamy w telewizji.

Film “Opowieść wigilijna” z 1984 roku na podstawie książki Charlesa Dickensa kalibruje się na 499. Więc niemal na poziom Miłości. Oznacza to, że jest to bardzo mądry film. Kalibruje się wyżej, niż obecnie cała religia chrześcijańska.

Film “Pasja” kalibruje się na 190. Czyli poniżej poziomu wspierającego życie. Jednak po wycięciu scen przemocy, kalibracja podnosi się na 395. A widzimy jak świat rozsmakowany jest w cenach przemocy. Ludzie tego łakną. Okazuje się, że przemoc w ten czy inny sposób degeneruje esencję o niewyobrażalny wymiar. Ludzie sami zapraszają to co demoniczne do świata, do swojego życia.

Święta = świętość. Czyli praktykowanie jakichś cnót prowadzących do świętości w nas, bo wynikających ze świętości. Troska, ciepło, kochanie, obdarowywanie – to wszystko cechy boskości. A jakie cechy my przypisaliśmy Bogu?

Gdy mówimy, że obchodzimy święta, upewnijmy się czy przypadkiem nie obchodzimy ich szerokim łukiem. ;)

Słowo “Wigilia” pochodzi z łaciny i oznacza “czuwanie”, “stanie na straży”. Zrozum to tak – czuwaj na to, co stawiasz na świątecznym stole, co dodajesz do uroczystej kolacji w gronie bliskich.

Wigilia to bardzo ważna praktyka. Zauważmy/zrozummy – nie ma na tej planecie człowieka, który czyni zło. “Zło” i “dobro” to tylko pozycjonalności. Jeśli to zrozumiemy, przejdziemy naprawdę długą drogę i ważny punkt rozwoju.

Co mam na myśli mówiąc, że “dobro/zło” to pozycjonalność – dualizm? Ano to, że aby ktokolwiek zrobił cokolwiek, co osądzamy jako złe, sam musi widzieć to jako dobre. Rozumiesz?

Jeśli oglądasz porno, to przecież nie było ani raz wyjątku, że przynajmniej W MOMENCIE PODEJMOWANIA TEJ DECYZJI, uznałeś/aś porno za dobre. Potem, po fakcie, możesz osądzać, demonizować, rozpaczać, nawet się potępiać. Nie zmienia to faktu, że W MOMENCIE DOKONYWANIA WYBORU, WYBÓR PORNO UZNAŁEŚ/AŚ ZA DOBRY.

Nawet jeśli potem cierpisz, cierpiałeś/aś już tysiąc razy, zniszczyłeś/aś sobie zdrowie, życie, karierę, rodzinę, relacje. Tak jest zawsze. Nawet gdy oglądaniem porno czy piciem wódki zniszczyłeś/aś sobie małżeństwo, to będziesz oglądać porno/pić wódkę, by o tym zapomnieć. :)

Wigilia więc to kolosalnie ważna praktyka, bowiem powinniśmy praktykować oddzielanie tego co życiu sprzyja, od tego co mu nie sprzyja.

I to samo tyczy się wszystkiego na świecie. To, co widoczne gołym okiem – np. zniszczenie, kradzieże, kłamstwa – czyli to, co demoniczne, może zaistnieć na świecie tylko dzięki zwyrodnieniu prawdy – czyli lucyferyzmowi. A więc np. przekonaniem innych czy siebie, że dobrym jest to, co wcale dobrym nie jest. Na tym polega właśnie istotność zrozumienia wilka w owczym przebraniu. Oraz stwierdzenie – “nie szata zdobi człowieka”.

Liczy się ESENCJA. Nie pozory.

Esencja zaś jest niezależna od kontekstu. Pozory wynikają z kontekstu. A nim łatwo manipulować. Jak poznać esencję? Poddać każdą pozycjonalność, opinię, percepcję, osąd, nadaną wartość, sens i znaczenie. Czyli jak najbardziej poszerzyć kontekst. Poddać każde jego ograniczenie.

Dla nas ataki terrorystyczne są złe, bo to mordowanie niewinnych. A dla terrorysty są dobre, bo wierzy, że dzięki temu zostanie zbawiony. I kto ma rację?

Uzależniony np. sądzi, że porno czy wódka odstresowują, pozwalają mu się zrelaksować, uniknąć problemów, uspokajają, dają bezpieczeństwo… To dokładnie to samo co w przypadku terrorysty – coś niesprzyjającego życiu ma mu zapewnić życie wieczne, szczęście, zbawienie. Tak nie będzie.

Mam klienta, który już ma takie problemy, że jak się zdenerwuje, to ostatecznie po tym co sobie robi ląduje bez życia na ziemi, potrzebuje leków. W terminologii medycznej nazywa się to załamaniem nerwowym. Ale on nadal sądzi, że dzięki oglądaniu porno jest bezpieczny. I mówiąc to uśmiecha się – wysyła uśmieszek. :) Albo mówi – “Po co mam przygotowywać sobie pełnowartościowy posiłek i męczyć się, jeśli mogę zamówić sobie gotowe jedzenie lub kupić fast-fooda?”

A teraz sobie wyobraźmy, że takiej osobie życzymy, by się wszystko układało po jej myśli i żeby spełniały się jej marzenia. No cały problem polega na tym, że marzenia tej osoby są destruktywne i 99,9% “jej” myśli też.

I kto ma rację? On – że jest bezpieczny? Czy ja mówiąc mu, że tak nie jest? Przytoczę ważne słowa – “Po owocach ich poznacie”. Co to znaczy? Patrzmy na nasze zbiory – żniwa. Na owoce, czyli konsekwencje naszych wyborów. Jeśli dostajemy załamania nerwowego, to owoce naszych decyzji nie są dobre. A więc należy dokonać zmian w naszych wyborach. Zmienić to, co siejemy we własnym życiu.

Nic złego nie może do niego wejść jeśli sami nie otworzymy temu drzwi i przywitamy jak przyjaciela.

Dlatego zanim złożę Ci życzenia, najpierw powiem Ci czego Ci nie życzę:

– Nie życzę, by wszystko szło po Twojej myśli, bo zapewne 99% “Twoich” myśli jest negatywnych. Przykład takiej myśli – pragnienie, by było dobrze. Bo to robienie się w konia. Pragnienie samo z siebie nie zmieni nic na lepsze. Pragnienie wydaje się pozytywne tylko wobec np. grania ofiary, wstydu i biadolenia. Ale samo z siebie to za mało, by coś zmienić na lepsze.

– Nie życzę Ci, by rok przyniósł Ci szczęście, spokój i sukcesy. Bo to się nie bierze ze świata. Nie przynosi tego żaden “rok”. Jeśli Ci ktoś/coś przyniesie/da/obdaruje, traktuj to jako fajny bonus, a nie cały Twój los. Za swój los jesteś w pełni odpowiedzialny/a.

– Nie życzę Ci spokoju, bo większość i tak myli spokój z apatią, unikaniem, ulgą, że nie zajęli się jakimś tematem i nie zmierzyli z jakimś problemem.

– Nie życzę Ci spełnienia marzeń, bo zapewne większość Twoich marzeń i tak jest niezdrowa lub ma niezdrowe intencje. Wiele z nich pewnie i tak stworzyłeś/aś w wieku dziecięcym, a więc prawie na pewno nie sprzyjają dorosłemu życiu.

– Nie życzę Ci zwycięstwa. Bo często zwycięstwo będące efektem walki pozornie wydaje się pozytywne ale gdy weźmiemy pod uwagę koszty jakie ponieśliśmy, okazuje się, że odnieśliśmy rażącą porażkę.

– Nie życzę Ci zadowolenia z tego co robisz. Bo zadowolenie z tego się nie bierze. Jeśli się tak oczarujesz, to tylko kwestią czasu jest rozczarowanie. A nawet gniew na kogoś, kto Cię odczarował.

– Nie życzę Ci jakichkolwiek zmian na świecie na lepsze. Nie licz na to. Poza tym jesteś integralną częścią świata. Jeśli Ty czekasz, to zapewne miliardy ludzi też. Co uniemożliwia zmianę na lepsze. Jednym z głównych fundamentów wielu negatywnych wydarzeń na świecie jest apatyczność ludzi dostrzegających błędy innych i widzących co można poprawić ale nie podejmujących żadnych działań lub nadal wybierają to samo. Czy tylko pokazują palcem kto wg nich powinien to zrobić/zmienić. Jeśli chcesz na kogoś wskazać, najpierw stań przed lustrem.

Nie bądź jak jeden z moich klientów, który dyskutował ze mną, mówił mi jak to się ze mną nie zgadza, itd. Od kilku lat uczęszcza na terapię, efekty tego są na razie minimalne. Mówi, że dąży do zdrowia. Zapytałem się go co to jest zdrowie? Odpowiedział – “nie wiem”. To do czego on dążył? Co poruszał na tej terapii jeśli nie potrafi powiedzieć co to jest zdrowie? Jak zamierzał je osiągnąć?

Czego Ci życzę:

– Życzę Ci znaczącego wzrostu w świadomości. Każda inna dobra rzecz wyniknie z tego automatycznie.

– Życzę Ci rekontekstualizacji i przewartościowania zarówno Twoich marzeń, celów jak i lęków i tego, co uważasz, że przynosi Ci cierpienie. Nie jest ważne to, co mamy i czego nie mamy, co robimy i czego nie robimy, czego doświadczamy i nie doświadczamy, tylko jaką wartość, sens i znaczenie temu przypisaliśmy. Można się przywiązać do majątku, można się przywiązać do ubóstwa i cierpieć tak samo.

– Życzę Ci poddania. A nie zwycięstwa. O wszystko co ważne nie trzeba walczyć. Tylko trzeba o to dbać, troszczyć się, wkładać pozytywną, rozsądną pracę. Żaden ogrodnik nie walczy o ogród, tylko go pielęgnuje. Mówię o tym, bo większość ludzi słowo “walka” rozumie dosłownie. Walka może być niezbędna w trakcie wojny, a nie podczas korekt w swoim życiu i postępowaniu. Gdy walczysz wtedy, gdy nie jest to potrzebne, to czerwona lampka, że popełniasz poważne błędy.

– Życzę Ci wyboru radości i miłości w każdej chwili i okoliczności Twojego życia i dodawania ich do tego co robisz. Bo nie okoliczności są ważne. Niezależnie czego doświadczasz, możesz wybrać spokój i miłość.

– Życzę Ci wybaczenia sobie i innym. Wybaczenie to nie jest coś, co się robi “obok” urazy i emocjonalności. Tylko zajmujesz się właśnie tym. To poddajesz korektom i uwolnieniu. Uwalniasz siebie, nie innych.

– Życzę Ci aktywności. Odklejenia się od tego lęku “przed” porażkami. Porażka to tylko opinia. Najczęściej głupia. Wszystko co dobre nie przychodzi samo. To efekt mądrych decyzji. Mądrość zyskujemy przez doświadczenia – zarówno innych jak i swoje. A jak nie popełnisz błędów, to nie zyskasz doświadczenia. Unikanie błędów jest więc największym błędem.

Upewnij się, że to co uważasz za dobre dla siebie i innych na pewno takim jest zanim komukolwiek będziesz tego życzyć.

Pamiętaj też, że życząc komuś np. spokoju, życzysz tej osobie ujawnienia i zmierzenia się z tym wszystkim, czym ogranicza ona spokój. :) Czy to rozumie, jest na to gotowa i chętna?

Jeśli życzysz komuś zdrowia, to czy rozumiesz, że życzysz tej osobie również ujawnienia wszystkiego, czym ograniczyła ona zdrowie i jeśli nie weźmie za to odpowiedzialności, to może się opierać jeszcze bardziej i cierpieć jeszcze mocniej i nasili objawy dolegliwości? Czy rozumiesz co to jest zdrowie i czego konsekwencję stanowi?

Jeżeli mówimy, że “zdrowie jest najważniejsze” to czy rezygnujemy z tego, czym sobie je odbieramy? Bo jeżeli mówimy, że zdrowie jest dla nas najważniejsze, a nie rezygnujemy z np. zamartwiania się, no to najwyraźniej zamartwianie się jest dla nas ważniejsze od zdrowia.

Jeżeli życzysz komuś np. mniejszego stresu w pracy, to czy rozumiesz, że najprawdopodobniej zakleszczasz tę osobę w świadomości ofiary i w jej urojeniach, co zagwarantuje, że stresu nie ubędzie, tylko przybędzie? Bo czy rozumiemy co to jest stres?

Ja sam pamiętam jak bliscy składali mi życzenia, np. “spełnienia marzeń”, ja w tym momencie wyobrażałem sobie np. oglądanie porno bez negatywnych konsekwencji. Upewnijmy się, że nasze marzenia są naprawdę pozytywne.

Co do bliskich – pamiętaj, że jeśli chcesz mieć spokojne i radosne święta, to wyjdzie z Ciebie to wszystko, czym je ograniczałeś/aś. Zazwyczaj urazy, osądy wobec bliskich, oczekiwania, wymagania, wszystko czego w nich nie akceptujesz. Dlaczego? Byś to wszystko mógł/mogła odpuścić, wybaczyć, rekontekstualizować, przewartościować. I przestać uzależniać od tego swoją radość i spokój.

Inni są przy nas tak spokojni i zrelaksowani jak my jesteśmy akceptujący wobec siebie i nich.

Czyli Ty jesteś głównym czynnikiem odpowiadającym za spokój i radość tych Świąt i każdej innej chwili czy okoliczności Twojego życia. Tego nie przyniesie Ci opór, trzymanie kciuków, by inni nareszcie coś zrozumieli i się zmienili. Nadzieje, by “nareszcie było inaczej” są płonne.

Akceptuj siebie, czyli przestań się osądzać.

Jednym z fundamentalnych urojeń, niezrozumienia i strategii, by człowiek pozostał w świadomości ofiary i nic nie zmienił, jest brak akceptacji i zmaganie z cechami, których nie chcemy w sobie, np. próby ich ukrycia, wypieranie, przelewanie na innych – projekcja. Problemem nie jest to jacy są inni, tylko Twoje osądy tego i opór jaki temu stawiasz.

Wybieraj Prawdę przez duże ‘P’. Poszerzaj kontekst. Poddawaj pozycjonalności. Poddanie nie oznacza rezygnacji z działań, dążeń. Tylko pozbywanie się zbędnego bagażu, iluzji, urojeń i kłamstw.

Pozdrawiam Cię gorąco!

Wesołych Świąt!

Piotr Kruk

Prawa do utworu “Skunkles the Christmas Skunk” należą do: Bryant Oden.
Oryginalny link: https://www.youtube.com/watch?v=qAzaST3J3H4

*

Podziel się tym artykułem!

Napisz komentarz!

Zasubskrybuj
Powiadom mnie o
guest
4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Wilk

Zgadza się Piotrze. Nasze doświadczenia to nasza wewnętrzna sprawa i tylko od nas zależy czy zdecydujemy się poddać wszystko co je blokuje – np. co blokuje radość, spokój, szczęście itp. – czy jednak zdecydujemy nie robić nic i pozostaniemy w niskim spektrum doświadczeń. Osobiście jeszcze wiele “opuszczania, oczyszczania” przede mną, ale to piękna wędrówka wiec czas nie gra roli :)
Wesołych Świąt Piotrze!
Dzięki za kolejny świetny artykuł.
Pozdrowionka z zagrabanicy :)

Paweł

Wesolych Swiat Piotrze :)

Podobne Wpisy:
100 Dróg do Sukcesu (10-12)

100 Dróg do Sukcesu (10-12)

Witam Cię serdecznie! Sukcesywnie kontynuujemy serię dotyczącą sukcesu! :) Link do artykułu wprowadzającego znajdziesz poniżej! ► Seria „100 Dróg” – Wprowadzenie. Części 1-2 tej serii znajdziesz klikając na poniższe linki: ► 100 Dróg do Sukcesu (1-6) – Wewnętrzne vs zewnętrzne, Osobiste, duchowe, w świecie, Przeczytaj książki, Sukces jako zwyciężanie, Sukces jako osiąganie celów, Sukces jako… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 2
Wyższe Stany – Odwaga (Część 2): Odwaga, a Strach.

Wyższe Stany – Odwaga (Część 2): Odwaga, a Strach.

Witam Cię serdecznie! Wracamy do tematu Odwagi. Część pierwszą znajdziesz klikając na poniższy link: ► Wyższe Stany – Odwaga (Część 1). Artykuł jest długi ale ważny. Przeczytałem ostatnio, ponownie na jednym forum psychologicznym, ciekawy artykuł o strachu i dlaczego ludzie lubią rzekomo się bać. Był ciekawy dlatego, bo zobaczyłem jak dorośli ludzie nazywający siebie specjalistami… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 20
100 Dróg do Sukcesu (19-21)

100 Dróg do Sukcesu (19-21)

Witam Cię serdecznie! Sukcesywnie kontynuujemy serię dotyczącą sukcesu! :) Link do artykułu wprowadzającego znajdziesz poniżej! ► Seria „100 Dróg” – Wprowadzenie. Części 1-5 tej serii znajdziesz klikając na poniższe linki: ► 100 Dróg do Sukcesu (1-6) – Wewnętrzne vs zewnętrzne, Osobiste, duchowe, w świecie, Przeczytaj książki, Sukces jako zwyciężanie, Sukces jako osiąganie celów, Sukces jako… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 4
Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 6) – Zawiść, Próżność, Duma, Żądze

Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 6) – Zawiść, Próżność, Duma, Żądze

Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy temat stanięcia w obliczu faktu o własnym uzależnieniu. Części 1-5 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 1) – Wstęp ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 2) – Lista nr 1 ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 3) – Nienawiść, złość, chęć zemsty, wina ► Jestem uzależniony/a.… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 0

WOLNOŚĆ OD PORNO