Witam Cię serdecznie!
Kontynuujemy serię na temat świadomości ofiary. Części 1-2 znajdziesz klikając na linki poniżej:
Witam Cię serdecznie!
Kontynuujemy serię na temat świadomości ofiary. Części 1-2 znajdziesz klikając na linki poniżej:
Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy temat cnót charakteru! Części 1-7 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► Cnoty (Część 1) – Wstęp i szczerość. ► Cnoty (Część 2) – Ciężka praca, Odwaga. ► Cnoty (Część 3) – Moralność, Ciepło, Pracowitość/Pilność, Niefrasobliwość. ► Cnoty (Część 4) – Wytrwałość, Dobry/uprzejmy, Bycie pomocnym, Pozytywny. ► Cnoty (Część 5) – Rozważność,… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Wracamy do tematu natury pracy ludzkiego umysłu. Część 1 znajdziesz klikając na poniższy link: ► Ludzki umysł (Część 1). Ludzki umysł myśli sam. Żadne słowa nie oddadzą w pełni ważności zrozumienia tego krótkiego faktu. Umysł myśli sam i nic nie możemy na to poradzić, ani nic nie możemy z tym zrobić: –… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! W tym artykule chciałem wyjaśnić na czym polega istota i ważność dość często używanego przeze mnie stwierdzenia – “Każdy mówi tylko o sobie”. Bowiem pojawiło się bardzo dużo związanego z nim niezrozumienia. A nawet wykorzystywania go “przeciwko mnie”. Wyjaśnię ogromne znaczenie tego faktu, z czego wynika i jakie są konsekwencje niezdawania sobie… Przeczytaj
Wpis!
Jest mi bardzo miło powitać Cię w nowym roku, już 2016! Z tej okazji z całego serca życzę Ci miłości, szczęścia i radości odnalezionych w sobie i przelanych na innych ludzi. Abyś swoje marzenia i potrzeby realizował w mądry i zdrowy sposób. Aby nie brakowało Ci odwagi oraz pomysłów, by osiągać swoje cele oraz aby… Przeczytaj
Wpis!
Czytam twoje artykuły od jakiegoś czasu, jestem pod wrażeniem. Mogę powiedzieć że trochę otworzyłeś mi oczy, a trochę przypomniałeś mi o tym co czułem we wczesnym dzieciństwie. Pierwszy raz w tym artykule własnie znalazłem coś z czym ciężko mi się zgodzić. Mowa o tzw. “poprzednich wcieleniach”. Trudno jest mi to uznać za prawdę, i przyznam że rzuca to lekki cień na pozostałe artykuły które dane mi było przeczytać na twojej stronie. Prawdę mówiąc wiele z tych rzeczy budzi pewne wątpliwości, wszak ja jestem raczej z tych co wierzą dopiero kiedy sami doświadczą. Ale to co wyczytałem tym razem budzi poważniejsze wątpliwości. Są to wątki których nie udowodnisz. Zdajesz sobie sprawę z tego ze w tym punkcie wiele osób przestanie czytać twojego bloga? Jesteś pewien że wchodzenie na ezoteryczne tematy to dobry pomysł? Przyznaję “Tylko idiota musi uciekać się do takich informacji o duchowej szkole, Bogu. Nie radzi sobie to wymyśla sobie idiotyzmy! I wierzy innym idiotom, którzy tylko na nich żerują. Jakoś do tej pory nikomu to nie było potrzebne i wiara w Boga sprawiła więcej szkód, niż pożytku” – podobne słowa często padały z moich ust, nie znam jednak osobiście nikogo komu wiara w cokolwiek nadprzyrodzonego cokolwiek przyniosła. Znam za to mnóstwo medytujących przez lata, albo klepiących pacierze, którzy są dokładnie takimi osobami, do jakich nigdy nie chciałbym być podobny.
Czytam twoje artykuły od jakiegoś czasu, jestem pod wrażeniem. Mogę powiedzieć że trochę otworzyłeś mi oczy, a trochę przypomniałeś mi o tym co czułem we wczesnym dzieciństwie.
Dzięki za miłe słowa!
Pierwszy raz w tym artykule własnie znalazłem coś z czym ciężko mi się zgodzić.Mowa o tzw. “poprzednich wcieleniach”. Trudno jest mi to uznać za prawdę,
Bo próbujesz to zrozumieć z poziomu intelektu. A intelekt w niskiej świadomości to paplająca małpka, która służy wyłącznie ego.
Świadomość szersza, niż myślenie (o czym mówię od długiego czasu – by poprzez medytację przekraczać umysł) przychodzi dopiero po naprawdę porządnym wzrośnie.
Nie mamy nic starać się zrozumieć na siłę. Jeśli nie chcesz się zgodzić – ok! Nie walcz z tym i już.
Umysł nie jest w stanie wymyślić nic nowego, poznać nic nowego prócz tego, co już poznał.
Jedyne co można zrobić, to poddać to, co już poznaliśmy, a co może okazać się dzięki rozwojowi za nieprawdę.
Prawda po prostu jest i odkrywa się sama, gdy odpuścimy to, czym ją ograniczaliśmy.
Poprzez te informacje ja podaję wyłącznie kierunek.
Wiele osób traktuje medytację jako środek do doraźnej pomocy i nic więcej. A dzięki niej można poznać dużo, dużo szerszy kontekst życia.
i przyznam że rzuca to lekki cień na pozostałe artykuły które dane mi było przeczytać na twojej stronie.
Więc widzisz, że sam wybierasz czy jakaś informacja, z którą NIE CHCESZ się zgodzić wystarczy, by zanegować wszystkie inne.
Jak sam wiesz – nie masz na razie możliwości potwierdzenia tego, o czym piszę i ja to rozumiem.
Intelektem tego nie poznasz, bo ludzki intelekt jest niezwykle ograniczony (szczególnie w niskiej świadomości).
Niemniej jest to możliwe do poznania jak najbardziej.
Prawdę mówiąc wiele z tych rzeczy budzi pewne wątpliwości,
Jakie wątpliwości? Konkretnie.
Zapewne czujesz lęk, który w sobie nosisz od lat i Twoje ego znalazło w moich artykułach usprawiedliwienie niechęci, by się go puścić.
wszak ja jestem raczej z tych co wierzą dopiero kiedy sami doświadczą.
No tak ale jeśli nie wybierzesz kierunku, o którym mówię, to nigdy tego nie doświadczysz.
Dlatego też ludzie mądrzy duchowo zauważyli, że dojdziemy co najwyżej tam, dokąd zmierzamy.
Jeśli nie jesteśmy otwarci na więcej, niż dotychczas, nigdy więcej nie doświadczymy i za kierunek odpowiadamy w 100% my.
Ale to co wyczytałem tym razem budzi poważniejsze wątpliwości.
Nic nie budzi.
Po prostu ujawnione zostały Twoje przekonania, których się trzymasz i z których nie chcesz zrezygnować. To wszystko.
Twój intelekt chroni sam siebie – to, co poznał, czym został zaprogramowany.
Nie chce z tego zrezygnować, bo dla Ciebie – człowieka, który się z nim utożsamia i sądzi, że nim jest – to tak jakby miał zrezygnować z części siebie. Jak z ręki czy nogi.
Są to wątki których nie udowodnisz.
Bo dojrzała duchowość to rzecz w 100% subiektywna i możliwa do doświadczenia wyłącznie w sobie.
Zdajesz sobie sprawę z tego ze w tym punkcie wiele osób przestanie czytać twojego bloga?
To tylko Twoja fantazja.
Nie masz o tym pojęcia. Mówisz wyłącznie o sobie. To Ty jesteś gotowy uznać wzmianki o innych inkarnacjach za wystarczający powód, by zrezygnować z czytania mojego Bloga nawet pomimo, że byłeś pod wrażeniem wielu rzeczy.
Jesteś pewien że wchodzenie na ezoteryczne tematy to dobry pomysł?
Moim wyborem jest mówić o prawdzie, a nie dopasowywać to o czym mówię do tego, co inni są gotowi przyjąć?
Dlaczego miałbym cokolwiek ograniczać?
Gdybym ograniczał swoje wypowiedzi, to mówiłbym co najwyżej to, co wszyscy. Więc to nie miałby żadnego sensu.
Jestem przedsiębiorcą, podejmuję inicjatywy, robię i poznaję to, czego większość ludzi nie jest gotowa poznać i zrobić.
Dlatego przedstawiam to, czego większość ludzi nie wie i nie rozumie (nie chce poznać i zrozumieć). Od 2 000 lat lub nawet dłużej.
Każdy sam wybiera gdzie chce dojść. Jeśli wybieramy zamknięcie siebie w ograniczonym paradygmacie separacji – droga wolna! Ja nic nie bronię.
Jednak uzależnieni nie mają wyboru.
Do tej pory jeszcze żadna nauka, żadne badania nie pomogły uzależnionym. Pomaga dojrzewanie w temacie emocji, odczuwania, uwalniania, poddawania, akceptacji, wybaczenia, odpowiedzialności, świadomości.
A nie informacje karmiące intelekt.
Poza tym to, co mówię to nie ezoteryka. To Twoja interpretacja, by tak na to patrzeć.
To o czym mówię mówił Budda, Jezus (ok, Jezus nie mówił o innych inkarnacjach, bo sam był raz w fizyczności na Ziemi, jednak mówił bardzo dużo o odpowiedzialności). Więc to nie żadna ezoteryka, bo każdy tzw. Awatar, Wielki Nauczyciel mówił o tym otwarcie.
Przyznaję “Tylko idiota musi uciekać się do takich informacji o duchowej szkole, Bogu. Nie radzi sobie to wymyśla sobie idiotyzmy! I wierzy innym idiotom, którzy tylko na nich żerują. Jakoś do tej pory nikomu to nie było potrzebne i wiara w Boga sprawiła więcej szkód, niż pożytku” – podobne słowa często padały z moich ust,
Sam też kiedyś taki byłem.
Aż życie nie kopnęło mnie tak silnie w tyłek, że otworzyłem się na więcej i proszę – doświadczyłem, poznałem. I już wiem. Nie potrzebuję już wierzyć.
nie znam jednak osobiście nikogo komu wiara w cokolwiek nadprzyrodzonego cokolwiek przyniosła.
Bo znajdujesz to, czego szukasz.
Wiara to tylko kierunek.
Za kierunkiem mają iść działania. Jeśli wyznaczymy kierunek okrętu, a nie postawimy żagli – nigdzie nie dopłyniemy.
Więc nie wiem o jakich osobach mówisz i jakie były ich intencje oraz co faktycznie robiły.
Droga duchowa to droga dojrzałej, uczciwej pozytywności. Nie golenia łba i śpiewania durnych pioseneczek w togach.
To dojrzewanie jako odpowiedzialna istota ludzka.
A to również jest w 100% subiektywne i każdy odpowiada za to sam.
Znam za to mnóstwo medytujących przez lata, albo klepiących pacierze, którzy są dokładnie takimi osobami, do jakich nigdy nie chciałbym być podobny.
Bo ponad 85% ludzi jest w niskiej, zwierzęcej świadomości, którzy wybierają dumę, a nie spokój.
Nie robią tego dla pozytywności, tylko z dumy, by być lepszym, by móc się chwalić, że to robią czy by przynależeć do grupy, z którą się identyfikują.
Warto jednak zapytać samego siebie dlaczego spotykałeś i widziałeś tylko takich ludzi?
Jeśli rezultaty innych ludzi są dla Ciebie wystarczającym powodem, by np. nie medytować – no to bardzo słabo wg mnie. To nie jest odpowiedzialne.
Dlaczego nie poszukasz przykładów ludzi, którzy jednak coś poznali, czegoś doświadczyli, którzy medytują i mają z tego super rezultaty w swoim życiu?
Naturalnie większość ludzi na planecie nie ma żadnych doświadczeń, ani wiedzy z czymkolwiek innym, niż fizyczność. Ba, nawet tutaj większość z tego, co widzą i jak interpretują to to czyste urojenia. Często obłąkańcze. I to u ludzi, których uznaje się za całkowicie normalnych i zdrowych.
Większość ludzi nawet nie zrozumie stwierdzenia “Nie jesteś swoimi myślami”. Dla nich każda myśl to oni, każdą sami wymyślili. Co nie jest zupełnie rzeczywistością, jest urojeniem.
Więc ponownie – zastanów się dobrze jaki kierunek wybrałeś. I czy powody tego wyboru są warte dotarcia tam, dokąd zmierzasz?
Dziękuję za odpowiedź. Wątpliwości które mam dotyczą tego że znam wiele osób które nie mają żadnych uzależnień, a jednocześnie emocjonalnie wcale nie są na jakimś bardzo wysokim poziomie, można powiedzieć wręcz przeciwnie, często na najniższym z możliwych. Po prostu nie jestem pewien tego czy przepracowanie (odpuszczenie, tak jak to nazywasz) wszystkich tych negatywnych emocji rzeczywiście pomoże mi wyjść z tego nałogu, przyznam że jest to nałóg z którym walczę od wielu lat, i pomimo wielu prób, kosztujących mnóstwo wysiłku, zawsze kończących się tak samo (udawało mi się wytrzymać czasami wiele miesięcy). Zaszło nieporozumienie, to nie jest tak że zamierzam przestać czytać twojego bloga. Zamierzam sprawdzić na własnej skórze ile prawdy jest w tym co piszesz. Ja nie zakładam z góry że piszesz nieprawdę, a ja na pewno mam rację. Niepokoi mnie tylko fakt że musiałbym zostać jakimś oświeconym Buddą żeby przestać oglądać porno (wiem że nie do końca o to chodzi, ale po prostu trochę podobnie to brzmi). A ja chciałbym po prostu przestać marnować na to swój czas, bo mam dużo pasji, które chciałbym rozwijać, i przyszłościowe studia, które chciałbym skończyć (być może przez nałóg jeszcze nie skończyłem, chociaż powinienem). Naprawdę, to by mi wystarczyło. Nie muszę mieć do tego żadnych mega fajnych relacji z kobietami, nie mam takich oczekiwań. Chciałbym przestać o tym marzyć, bo to nie realne dla takiego dziwoląga jak ja, a skupić się na rozwijaniu tego co dla mnie istotne – sportach które mnie interesują i działalności artystycznej, co razem ze studiami strasznie zaniedbałem. Swoją drogą twierdzenie że czegoś nie da się uzasadnić przy pomocy umysłu jest bardzo ciekawe. Ale ma jedną wadę – w ten sposób można by uzasadnić praktycznie wszystko. Naprawdę sprawiam wrażenie osoby która sądzi że jest swoim umysłem i myślami?
Wątpliwości które mam dotyczą tego że znam wiele osób które nie mają żadnych uzależnień, a jednocześnie emocjonalnie wcale nie są na jakimś bardzo wysokim poziomie, można powiedzieć wręcz przeciwnie, często na najniższym z możliwych.
W artykułach o emocjach mówiłem wyraźnie, że mniej więcej (pewnie więcej) 85% ludzkości jest na poziomie jaskiniowym jeśli chodzi o emocje.
W Polsce na pewno więcej.
Po prostu nie jestem pewien tego czy przepracowanie (odpuszczenie, tak jak to nazywasz) wszystkich tych negatywnych emocji rzeczywiście pomoże mi wyjść z tego nałogu,
To fundament niezbędnej pracy. Ale to nie wszystko co jest do zrobienia.
przyznam że jest to nałóg z którym walczę od wielu lat,
I właśnie dlatego, że z nim walczysz trwa to tak długo.
i pomimo wielu prób, kosztujących mnóstwo wysiłku, zawsze kończących się tak samo (udawało mi się wytrzymać czasami wiele miesięcy).
Nic się nie zmieni niezależnie ile wysiłku włożysz w walkę.
A umysł co podpowiada?
TO SAMO ALE MOCNIEJ!
I co? I nic, dalej te same rezultaty ale słuchasz się dalej umysłu, bo po prostu nie miałeś innego doradcy.
Dlatego każdy, kto odniósł w czymkolwiek sukces mówi o konieczności znalezienia mentora, nauczyciela, przewodnika, trenera.
Zaszło nieporozumienie, to nie jest tak że zamierzam przestać czytać twojego bloga. Zamierzam sprawdzić na własnej skórze ile prawdy jest w tym co piszesz. Ja nie zakładam z góry że piszesz nieprawdę, a ja na pewno mam rację. Niepokoi mnie tylko fakt że musiałbym zostać jakimś oświeconym Buddą żeby przestać oglądać porno
Jeśli coś Cię niepokoi, to nie fakt.
Powiedz mi, gdzie ja napisałem, że trzeba zostać oświeconym Buddą, by przestać oglądać porno? Powiedz proszę.
Ale przedstaw mi Twój tok rozumowania, że powiedziałeś taki absurd.
To tak jakby powiedzieć, że trzeba zostać Jezusem, by wybaczyć urazę.
Przekroczenie umysłu, nauka odpuszczania emocji i dojrzewanie w odpowiedzialności to droga do Buddy ale daleko, daleko, daaaaaaaleeeeeeeeeeeeeeko temu do osiągnięcia tego stanu.
(wiem że nie do końca o to chodzi, ale po prostu trochę podobnie to brzmi).
Nie. To zupełnie co innego.
A ja chciałbym po prostu przestać marnować na to swój czas, bo mam dużo pasji, które chciałbym rozwijać,
Więc przestać poświęcać czas i energię na walkę, bo nie o to chodzi, co podkreślałem wielokrotnie gdzie popadnie.
i przyszłościowe studia, które chciałbym skończyć (być może przez nałóg jeszcze nie skończyłem, chociaż powinienem).
Nie przez nałóg.
Nałóg nie ma nic do rzeczy. Nałóg to podaż na popyt.
Ty zajmowałeś się podażą, a nie popytem.
Rozpoznaj i przepracuj, uzdrów przyczyny sięgania po porno, bo te same przyczyny powodują, że jeszcze nie skończyłeś studiów i przestałeś rozwijać swoje pasje.
Naprawdę, to by mi wystarczyło.
Praca do zrobienia jest wciąż ta sama.
Nie muszę mieć do tego żadnych mega fajnych relacji z kobietami, nie mam takich oczekiwań. Chciałbym przestać o tym marzyć, bo to nie realne dla takiego dziwoląga jak ja,
A, jeśli jesteś dziwolągiem to sorry. Nic się nie da zrobić.
a skupić się na rozwijaniu tego co dla mnie istotne
Dla dziwoląga? A co może być takiego ważnego?
Dłubanie w nosie nie wystarczy?
– sportach które mnie interesują i działalności artystycznej, co razem ze studiami strasznie zaniedbałem.
Więc rozpoznaj przyczyny zaniedbań i się nimi zajmij.
Porno to nie przyczyna, to jeden z rezultatów.
Swoją drogą twierdzenie że czegoś nie da się uzasadnić przy pomocy umysłu jest bardzo ciekawe.
To po prostu fakt.
Udowodnij proszę za pomocą umysłu drugiej osobie Twój poziom szczęścia.
Albo spokoju. Albo poczucia kontroli.
Udowodnij drugiej osobie lub sobie, że naprawdę dążysz do wyznaczonego celu.
Udowodnij czyjąś intencję. Udowodnij drugiej osobie swoją.
Udowodnij, że Twoje zamiary są dobre, że można Ci zaufać.
Tych fundamentalnych rzeczy nie sposób udowodnić, nie sposób zmierzyć, zbadać.
Bo to całkowicie zależy od tego kim WYBIERAMY BYĆ.
Ale ma jedną wadę – w ten sposób można by uzasadnić praktycznie wszystko.
Kompletnie nie rozumiem tego stwierdzenia.
Naprawdę sprawiam wrażenie osoby która sądzi że jest swoim umysłem i myślami?
Nie sprawiasz wrażenia, tylko tak jest na 100%.
Dowodów w swoich wypowiedziach jest dziesiątki. Jednym z nich jest powiedzenie o sobie, że jesteś dziwolągiem.
Przecież to absolutna, wierutna bzdura. A jednak ją powtarzasz i wierzysz, że tak jest, bo widzisz to w swoim umyśle.
Napisałem coś co może brzmieć absurdalnie, z tego powodu że nie potrafiłem znaleźć lepszych słów na wyrażenie tego co myślę. Właśnie chodziło mi o tą duchową ścieżkę, którą coraz bardziej przypominają mi twoje wpisy o odpuszczaniu emocji. Nie zupełnie o zostanie jakimś oświeconym człowiekiem. Tylko powiedz mi w takim razie na jakim etapie tej ścieżki człowiek kończy przygodę z nałogiem? Naprawdę nie rozumiesz tego że można także uzasadnić wszystko, najbardziej absurdalne teorie (nie twierdzę że to co piszesz jest absurdalne), twierdząc że “tego nie da się wyjaśnić przy pomocy umysłu”? Rozumiem że umysł nie jest mną, przeczytałem wiele książek na ten temat, chociaż to prawda że tego wcale nie czuję, chociaż chciałbym, na poziomie podświadomym najprawdopodobniej postrzegam siebie jako swój umysł. A co do dziwoląga, wiesz ciężko nie wierzyć w to że się nim nie jest kiedy przez całe życie było się tak przez wszystkich traktowanym, fakt zachowywałem się jak dziwoląg, większy niż niektórzy ludzie mogą sobie wyobrazić. Ale podświadomość chce wierzyć że jestem w porządku, tylko świat jest zły. Oczywiście razem z Bogiem który go stworzył (jako agnostyk, a nie ateista, nie zakładam że Boga nie ma, tylko że nie wiadomo czy jest). Bo jaki Bóg mógł stworzyć zły świat? Stwórca tego świata w moim odczuciu jest psychopatą najgorszego, możliwego sortu, nieporównywalnym z jakimkolwiek zwyrodnialcem, kiedykolwiek zamieszkującym tą planetę. Mogę więc zdawać sobie sprawę z tego że mam to na co zasłużyłem, ale część mnie nie chce tego przyjąć do wiadomości.
Napisałem coś co może brzmieć absurdalnie, z tego powodu że nie potrafiłem znaleźć lepszych słów na wyrażenie tego co myślę.
Nie Ty myślisz.
Umysł myśli sam i powtarza tylko to, co usłyszał z różnych źródeł. Bo podświadomość pamięta wszystko, nawet słowa ludzi, gdy byliśmy jeszcze w brzuchu mamy.
Właśnie chodziło mi o tą duchową ścieżkę, którą coraz bardziej przypominają mi twoje wpisy o odpuszczaniu emocji.
Wszystko tak naprawdę jest duchowe.
Tylko od nas zależy czy/jak szeroko otworzymy oczy.
Mniej więcej 85-90% ludzkości (grubo ponad 90% Polaków) ma oczy zamknięte z całych sił.
Nie zupełnie o zostanie jakimś oświeconym człowiekiem.
Przynajmniej nie w tym życiu :)
Co naturalnie jest zrozumiałe.
Każdy ma swój poziom i należy na to spojrzeć trzeźwo i odważnie, a następnie poszukać informacji jaki jest następny krok.
Żadnej lekcji na tej planecie nie można pominąć, ani uniknąć, ani przeskoczyć.
Jeśli będziemy próbować cwaniakować – dostaniemy prztyczka w nos.
Natomiast “zostanie jakimś oświeconym człowiekiem” to w sumie cel wszystkich nas na tej planecie.
Tylko większości potrzeba będzie jeszcze jakichś 20+ inkarnacji, a zapewne więcej.
Tylko powiedz mi w takim razie na jakim etapie tej ścieżki człowiek kończy przygodę z nałogiem?
Na poziomie świadomości Akceptacji.
Zaś akceptacja to poziom absolutnej trzeźwości i przyzwolenia z jednoczesną swobodą życia – wolnością (przypominam, że Akceptacja przychodzi po przerobieniu lekcji Odwagi, Neutralności i Ochoty). To ogromnie wysoki poziom dojrzałości i uczestnictwa w życiu – kompletnie nie opieramy się życiu, badamy je, uczestniczymy w nim, wspomagamy je i jednocześnie nie przywiązujemy się do niego.
Wolność to stan, w którym ani nic nas nie przyciąga, ani niczemu się nie opieramy, niczego się nie trzymamy.
Naprawdę nie rozumiesz tego że można także uzasadnić wszystko, najbardziej absurdalne teorie (nie twierdzę że to co piszesz jest absurdalne), twierdząc że “tego nie da się wyjaśnić przy pomocy umysłu”?
Nie rozumiem w ogóle co piszesz. Kompletnie nie rozumiem kontekstu – co można uzasadnić? Za pomocą czego? Podaj przykład.
Rozumiem że umysł nie jest mną, przeczytałem wiele książek na ten temat,
No i co się zmieniło? Nie za wiele.
To właśnie przykład jak ego robi nas w konia. Możesz przeczytać nawet 1000 książek i dalej być dokładnie tą samą osobą. Tylko może troszkę bardziej dumą, bo się naczytałeś.
Można przeczytać milion książek o miłości, a nie wybaczyć najmniejszej urazy, nie zrozumieć najbardziej podstawowych faktów o ludzkim zachowaniu.
chociaż to prawda że tego wcale nie czuję,
No bo przeczytanie nic nie zmienia.
Poza tym tego, że nie jesteśmy umysłem nie można poczuć. Odczuwanie to zupełnie inny proces, niż uświadomienie sobie czegoś.
Wiedza może dać kierunek, wskazać rozwiązania, pokazać narzędzie.
Ale należy z tego skorzystać, stosować to na co dzień.
Bo inaczej to tak jakby poczytać o ćwiczeniach fizycznych, rozumieć je ale nigdy żadnego nie wykonać.
Naturalnie wtedy można nie wierzyć, że też możemy mieć ładne, silne ciało.
chociaż chciałbym,
Tego się nie czuje, tylko praktykując medytację, odpuszczając utożsamienia i identyfikacje wzrastamy w świadomości – otwieramy oczy.
Za chceniem ma pójść odpowiednie działanie.
Chcenie samo z siebie nic nikomu jeszcze na tej planecie nie przyniosło, no może poza frustracją i cierpieniem.
na poziomie podświadomym najprawdopodobniej postrzegam siebie jako swój umysł.
Nie. Po prostu non stop jesteś zahipnotyzowany myśleniem i widząc słowo “ja/mi/mnie/moje” sądzisz, że to Ty myślisz.
To co podświadome jest takie, bo reprezentujemy niski poziom dojrzałości. Nie mówię tego, by Cię obrazić.
Tak jak mówiąc, że dziecko nie potrafi różniczkować nie obrażam go tylko stwierdzam fakt.
Rozpoznaj odważnie i uczciwie swój obecny poziom. Tylko wtedy możesz wyznaczyć dalszy kierunek i nim podążać.
Zauważ, że już w pierwszym zdaniu tego komentarza napisałeś “na wyrażenie tego co myślę”.
Nie medytujesz, więc nie jesteś w stanie uświadomić sobie, że nie Ty myślisz. Możesz usłyszeć to stwierdzenie nieskończoną ilość razy, a nic to nie zmieni.
Możesz o tym wiedzieć, pamiętać ale to też nic kompletnie nie zmieni.
Tak jak poczytanie o ćwiczeniach bicepsa nie spowoduje, że urosną Ci bicki.
Bo minutę później pojawi się w umyśle jakaś myśl, a Ty automatycznie się jej złapiesz i się nią oczarujesz sądząc, że to Ty myślisz, że to jest życie, że w umyśle odbywa się wszystko.
A to za bardzo niczym się nie różni od przesiadywania godzinami przed telewizorem jak zombie.
A co do dziwoląga, wiesz ciężko nie wierzyć w to że się nim nie jest kiedy przez całe życie było się tak przez wszystkich traktowanym, fakt zachowywałem się jak dziwoląg, większy niż niektórzy ludzie mogą sobie wyobrazić.
To jak się zachowujemy nie wynika z tego jacy jesteśmy ale jacy wierzymy, że jesteśmy.
To wszystko.
Ty zostałeś zaprogramowany, jak każdy, w młodym wieku do pewnych zachowań.
Zapewne były one w opozycji względem tego jak również zostałeś nauczony postępować względem emocji i oporu.
Stąd dziwne zachowania. Były nieświadome, tak jak nieświadome były dla nich powody.
Naturalnie umysł widząc tylko zachowania sądził, że one o czymś świadczą. Ale to jakby sądzić, że ciemny pokój oznacza, że światło jest złe, bo nie jest włączone. Jednak wystarczy je włączyć.
Umysł może tylko analizować to co zna. A zna to, co napisałeś.
Aby umysł poznał coś innego, należy świadomie zrezygnować z tego, co znane. Czyli zrobić coś wbrew umysłowi.
Zaś tutaj konieczne jest uświadomienie sobie przyczyn dotychczasowych postaw i wyborów.
Ale podświadomość chce wierzyć że jestem w porządku, tylko świat jest zły.
Podświadomość to tylko bank pamięci.
Ego oczarowuje Cię, że to, co nosisz w sobie i czego się trzymasz ma źródło w świecie zewnętrznym, a np. Twoje cierpienie jest normalne i stanowi cenę Twojego istnienia.
Umysł logiczny zaś podsuwa racjonalizacje tego, co zostało zapisane w podświadomości.
Oczywiście razem z Bogiem który go stworzył
No i tu pojawia się właśnie niesamowita pomyłka utrzymywana przez ludzi od tysiącleci.
Ludzie mylą podłogę z sufitem – sądzą, że Bóg jest zły, BO… coś. A wierzą w to, bo tak im podpowiada ich umysł, ich percepcja, ich interpretacje.
To chyba najlepszy (przynajmniej dla mnie) dowód, że umysł pojęcia nie ma jaka jest rzeczywistość.
Ludzie cały czas globalnie zrzucają odpowiedzialność za własne wybory na Boga.
To tak jakby obwiniać kucharza i zrzucać na niego odpowiedzialność za przygotowanie niezwykle ostrej potrawy, gdy sami wybieramy z niej jedynie ostre papryczki.
(jako agnostyk, a nie ateista, nie zakładam że Boga nie ma, tylko że nie wiadomo czy jest).
Ależ wiadomo i jest to bardzo łatwo doświadczalne.
Ja potrzebowałem mniej więcej 3 lat aż znalazłem odpowiadającą mi praktykę duchową. Potem kilka miesięcy jej codziennej praktyki – modlitwy i uwalniania i dostałem odpowiedź. Jasną i wyraźną.
Wszystko się wtedy zmieniło.
Następne doświadczenia przyszły dużo szybciej.
A znam osoby, które doświadczyły “czegoś więcej” już pierwszego dnia.
Siedli, wyciszyli się, poprosili o kontakt i jebudu – kontakt był od razu.
Bo jaki Bóg mógł stworzyć zły świat?
1. Świat nie jest zły.
2. Ty sam skupiasz się tylko na jego fragmentach, których zdecydowana większość i tak nigdy Cię nie dotyczyła.
3. Bóg stworzył świat dawno temu. Jaki był praktycznie nikt nie wie. Zaś to jaki jest obecnie i czego doświadczamy zależy wyłącznie od nas samych.
Stwórca tego świata w moim odczuciu jest psychopatą najgorszego, możliwego sortu, nieporównywalnym z jakimkolwiek zwyrodnialcem, kiedykolwiek zamieszkującym tą planetę.
Wiele osób dochodzi do takich “logicznych” wniosków. Jest to etap, który można przekroczyć.
Tylko zazwyczaj osoba aby odpuściła dumę i podobne wnioski sama doprowadza siebie do dna rozpaczy.
Wtedy ponownie zwraca się do Boga z desperacji i dostaje pomoc. I to zazwyczaj taką, że majtki spadają.
Tylko samo dochodzenie do dna rozpaczy jest w tym opcjonalne.
Mogę więc zdawać sobie sprawę z tego że mam to na co zasłużyłem, ale część mnie nie chce tego przyjąć do wiadomości.
Na nic nie zasłużyłeś.
Zasługiwanie nie jest realne, to urojenie.
Wszystko co mamy sami wybraliśmy i/lub stworzyliśmy na bazie tego jacy się staliśmy i co utrzymywaliśmy w sobie.
Każdy człowiek, który osiągnął sukces mówił o konieczności niezwykle precyzyjnego planowania i praktykowania twórczej wizualizacji tego każdego dnia.
Ile osób tak robi? Praktycznie nikt. No więc jeśli nie słuchamy ludzi mających namacalne rezultaty, nie liczmy, że będziemy mieli podobne.
To samo z duchowością, z doświadczeniem Boga/Wyższego Ja/Duszy. Są podane w różnych źródłach jasne instrukcje co i jak.
Ja je zastosowałem i bum! Już nie muszę wierzyć.
Wracając do zasługiwania i tego co mamy/doświadczamy w życiu.
Nie ma to nic wspólnego z tym, że Bóg komuś coś dał lub zabrał, bo miał takie widzimisie.
Jezus i Budda mówili jasno i wyraźnie, że wszyscy jesteśmy równi w oczach Boga. Więc nikt na nic nie zasłużył – ani pozytywnego, ani negatywnego.
Wszystko co mamy jest konsekwencją tego kim wybraliśmy aby być. Jak nie w tym życiu, to w poprzednich. Amen.
Bardzo dobrze to tłumaczy Hawkins w książce “Siła czy moc”.
Nawet ludzie nie uduchowieni ale którzy odnieśli sukcesy finansowe czy w różnych innych dziedzinach mówią wyraźnie o konieczności wzięcia 100% odpowiedzialności za siebie i swoje życie. Bo to fundament. Drugi filar tego fundamentu to akceptacja.
I te 2 postawy właśnie są kluczem w wyleczeniu tak poważnych chorób jak uzależnienia.
A to postawy stricte pozytywne i duchowe.
Odnośnie tego co napisałem o argumencie niemożności wyjaśnienia czegoś przy pomocy umysłu jako argumencie uniwersalnym. Chcesz przykładu. Niech będzie np. sytuacja w której ktoś ma po prostu fazę na jakimś środku psychoaktywnym, widzi w niej różowego słonika z kokardką na czymś co w filmie dla dzieci zostałoby najprawdopodobniej ocenzurowane. Następnie zakłada że jest to stwórca świata, i zakłada religię dla jego przyszłych wyznawców. Wszelkie zarzuty odnośnie swojej religii odpiera tym że “nie da się tego uzasadnić przy pomocy umysłu”. Rozumiesz teraz o co chodzi? Ja nie czepiam się twoich teorii, tylko użytego argumentu. Nie jest on zły, tylko ma wadę w tej postaci, że praktycznie wszystko co się wymyśli można by uznać za prawdę używając tego argumentu. Jestem ciekaw innych argumentów. Swoją drogą, nie sądzisz że nie da się zaplanować swojej przyszłości? Piszę jako osoba która nie lubi życia zgodnie z planem, za to bardzo ceni sobie spontaniczność, zaniepokoiło mnie to co napisałeś na końcu. Uważam że w ten sposób traci się elastyczność, a życie przestaje być niespodzianką, przygodą, a zaczyna być schematem, projektem. Ja nie chce niczego wizualizować, nie chce żyć oczekiwaniami, chciałbym żyć teraźniejszością, zamiast marzyć, czy wizualizować. Gdzieś pisałeś o takim liczbowym wskaźniku, dotyczącym tego czy coś jest przeciwko życiu, czy sprzyja rozwojowi, czy też nie. Napisałeś że nawet większość tego co można znaleźć odnośnie ezoteryki znajduje się poniżej tego wskaźnika. Powiedz mi proszę w takim razie, co myślisz o Osho?
Nie jest on zły, tylko ma wadę w tej postaci, że praktycznie wszystko co się wymyśli można by uznać za prawdę używając tego argumentu.
Zgadza się. I wynika to albo z bardziej niż dziecinnej niedojrzałości, albo niezwykle negatywnej intencji.
Często też z szaleństwa.
Tym jest dzisiejsza tzw. wolność słowa, której ogromne ważne znaczenie zostało zdegenerowane do tego, co przed chwilą opisałeś. Do wygadywania największych głupot, szaleństw, banialuków. Bo mogą. Pytanie czy fakt, że coś możemy oznacza automatycznie, że powinniśmy to robić/mówić?
Oczywiście każdy ma prawo wierzyć sobie w co chce ale czy założenie religii dla słonika widzianego w trakcie psychodelicznego transu jest oznaką dojrzałości, mądrości?
Czy warto byłoby poznać tę osobę i słuchać jej rad? Nie. To oznacza szaleństwa i dziecinady. Ale niech sobie religię zakłada. Problem wynikający również z niedojrzałości mają ci, co zaczną tę religię wyznawać.
Pełno było, jest i będzie podobnych sytuacji. Już tak to jest, że nawet największe szaleństwo znajdzie swoich wyznawców.
Niemniej każdy odpowiada za siebie. Jeśli Ty używasz tej niezwykle ważnej prawdy, że wielu rzeczy nie da się udowodnić za pomocą umysłu, do ochrony jakiegoś szaleństwa – to Twój problem, Twoja odpowiedzialność i Ty za to odpowiadasz w 100%.
Jeśli używasz prawd do chronienia urojeń, szaleństw – spotkają Cię tego konsekwencje.
Poza tym mówiłem – kontekst to jedna z istotniejszych rzeczy na tej planecie, jakie należy zrozumieć.
BARDZO niebezpieczne jest dorabianie kontekstu, by pasował do jakiegoś, często obłąkańczych, maniakalnych czy paranoicznych stwierdzeń.
To dzieci często czujące wstyd, winę i strach tak przeinaczają kontekst, by uniknąć odpowiedzialności.
Dlatego robiąc to dalej jako osoba dorosła nie liczmy na rezultaty korespondujące z dojrzałością, radością, odpowiedzialnością i sukcesem. Tylko raczej z klapsami na goły tyłek.
Swoją drogą, nie sądzisz że nie da się zaplanować swojej przyszłości?
Da się ale z pewnym prawdopodobieństwem.
W większości przypadków docieramy tam dokąd zmierzamy. A to dokąd zmierzamy można zaplanować, bardzo klarownie i dokładnie opisać i utrzymywać ten kierunek niezależnie od warunków zewnętrznych. Im cel określony jest bardziej precyzyjnie i utrzymywana jest odpowiednia intencja oraz wysoki stan, tym większe prawdopodobieństwo, że tam dotrzemy.
Tym np. jest wychodzenie z uzależnienia. Można je zaplanować i dotrzemy do celu.
Po drodze oczywiście doświadczymy rzeczy niezaplanowanych, na które nie byliśmy przygotowani, etc. ale zazwyczaj nie jest to problemem lub tylko tymczasowym uniedogodnieniem.
Piszę jako osoba która nie lubi życia zgodnie z planem, za to bardzo ceni sobie spontaniczność,
Zastanów się czy to co nazywasz spontanicznością nie wynika z niedojrzałości i niechęci do realizowania założonych celów.
Ludzie dojrzali planują i realizują plan. To bardzo męska postawa.
Idź na randki z kilkunastoma kobieta mi i powiedz im to, co przed chwilą napisałeś i zapytaj się co o tym myślą.
Kobiety, które chcą się jeszcze bawić (zazwyczaj do wieku studenckiego) kiwną głowami, że spoko. Ale kobiety pragnące rozwinąć swoje życie uznają to za zły pomysł.
Spontaniczność ma swoje miejsce w świecie ale nie cały czas, szczególnie w przypadku zajmowania się istotnymi obowiązkami jak praca, rodzina, relacja, etc.
Idź powiedz szefowi, że nie lubisz życia zgodnie z planem ale lubisz spontaniczność i poproś o podwyżkę lub awans wiążący się z większą odpowiedzialnością.
Zobacz jak różne osoby zareagują na to stwierdzenie i automatycznie dostrzeżesz jego poziom – czy sprzyja Twojemu życiu czy nie.
Można być spontanicznym w związku, zaskakiwać partnerkę, etc. ale spontaniczność traci swój urok, gdy do naprawy jest cieknący kran, do opłacenia rachunki, do zaplanowania wyjazd, zabranie psa do weterynarza, posprzątanie domu, przygotowanie świąt dla rodziny, etc.
zaniepokoiło mnie to co napisałeś na końcu. Uważam że w ten sposób traci się elastyczność, a życie przestaje być niespodzianką, przygodą, a zaczyna być schematem, projektem.
Odpowiedzialność i akceptacja Cię zaniepokoiły? Wow.
No cóż – Twój umysł ponownie chroni tego co poznał i poprzez co Twoje życie wygląda jak wygląda. Ty wiesz najlepiej jakie jest.
Życie traci elastyczność, przestaje być niespodzianką i przygodą? Rozumiem, że Twoje życie jest niespodzianką i przygodą i oglądanie pornografii jest w tym wszystkim jedną z takich niespodzianek? I rozumiem, że jesteś elastyczny, że możesz w każdym momencie przestać je oglądać i wybrać cokolwiek zechcesz?
Ja nie chce niczego wizualizować, nie chce żyć oczekiwaniami, chciałbym żyć teraźniejszością, zamiast marzyć, czy wizualizować.
Ależ przecież właśnie tylko marzysz i wizualizujesz. Nie żyjesz teraźniejszością. Myślisz o tym ale nie żyjesz tym.
Ile marzeń i celów zrealizowałeś w tym roku, poprzednim czy na przełomie ostatnich 5-10 lat?
Ile razy przeżyłeś dzień świadomie niezależnie od swojego umysłu i odczuć?
Ale razy byłeś świadom intencji Twoich decyzji?
Ile razy całkowałeś się z kobietą i byłeś całkowicie oddany tej chwili?
Gdzieś pisałeś o takim liczbowym wskaźniku, dotyczącym tego czy coś jest przeciwko życiu, czy sprzyja rozwojowi, czy też nie. Napisałeś że nawet większość tego co można znaleźć odnośnie ezoteryki znajduje się poniżej tego wskaźnika. Powiedz mi proszę w takim razie, co myślisz o Osho?
Nic o nim nie myślę.
Tak jak wszystko miał swoje miejsce w życiu. Pewne rzeczy mówił z sensem, inne nie.
Jego poziom kalibracji był wysoki (ale nie bardzo), więc na pewno warto się go posłuchać. Tylko nie ślepo. Swego czasu czytałem kilka jego książek, słuchałem jego wykładów ale tak naprawdę nic to nie zmieniło w moim życiu.
Osobą, której warto słuchać się ślepo jest dr David R Hawkins. Dopiero stosując jego porady moje życie zmieniło się kompletnie.
Tylko oczywiście nie zrobiła tego sama wiedza, samo czytanie czy słuchanie, tylko wdrażanie tego codziennie, rzetelnie, uczciwie.
Nie patrzyłem nigdy w ten sposób na kwestię spontaniczności/ życia zgodnie z planem. Powiem ci że kobietom mówię takie rzeczy, chociaż nie na randkach (bo nie chodzę na randki). Jakiejś dziewczynie to nie odpowiada? Spoko – widocznie nie jest to dziewczyna dla mnie. A że prawdopodobnie nie odpowiada większości normalnych dziewczyn? Cóż. Co innego szefowi. Może nie jestem zbyt mądry, ale na pewno nie jestem tez aż tak głupi. Pytasz mnie o moje tzw. sukcesy? Proszę bardzo. W roku poprzednim zawaliłem rok. Po raz kolejny – przyznaję. W jeszcze poprzednim miałem przygody z policją i procedurą karną – ale się wywinąłem. Tego roku zajeździłem swojego elektryka i nie było mnie przez te przygody stać na następną gitarę – do tej pory. Tyle “sukcesów” ostatnich lat. Jeżeli chodzi o poprzednie lata – sam oceń czy było lepiej. Jeszcze poprzedni rok spędziłem naprawiając błędy lat poprzednich – zaległości, można tak to ująć. Jeszcze poprzedni spędziłem siedząc w domu, nie mogąc opuścić go z powodów zdrowotnych, wywołanych trybem życia w okresie który nazywam “najlepszymi latami mojego życia”. Ostatni rok tego okresu (poprzedni względem tego ostatnio omówionego) spędziłem chlejąc i ćpając w towarzystwie najbardziej zdegenerowanych jednostek w moim mieście. W poprzednich latach też nie próżnowałem, może nie było tyle ćpania, ale piłem jak opętany. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że od żadnej z tych używek się nie uzależniłem. Nie czuję potrzeby picia, ani ćpania. Co innego z porno. Niestety. A historia z piciem zaczęła się niewinnie. Po prostu byłem bardzo nielubiany przez kolegów (co innego koleżanki – ale o tym za chwilę). Ani w podstawówce, ani w gimnazjum, ani liceum – nigdy. Widziałem że coś jest ze mną nie tak. Bo w zasadzie niczego mi nie brakowało, nie byłem też nieśmiały. Ale pomimo to z jakiś do tej pory niejasnych dla mnie powodów nikt mnie nie lubił, prawie zupełnie nikt (wciąż mam na myśli chłopaków). Zdarzały się wyjątki, ale były to wyjątkowo nieliczne przypadki, i zazwyczaj nie były to osoby z którymi zadawałem się bo własnie z nimi chciałem, tylko takie z którymi zadawałem się z braku laku – bo nikogo innego nie było. Poza tym gdzie nie poszedłem, na jakie zajęcia dodatkowe – zawsze, wszyscy mnie nie lubili. I to nie tak że mnie unikali. Tylko kiedy np. odzywałem się do nich, mówili – “z tobą nie chcemy się bawić”, albo wręcz “spierdalaj”. Zacząłem zachowywać się coraz dziwniej, bo myślałem ze w ten sposób chociaż zwrócę na siebie uwagę, i nie myliłem się – zostawałem legendą w niemal każdej szkole do której trafiłem. Wszyscy o mnie mówili, ale nikt nie podawał mi ręki. Jak to się działo? Nie wiem. Rzeczywistość na każdym kroku pokazuje mi że nie ważne, jakie działania podejmę (a podjąłem ich całe mnóstwo), rezultat zawsze będzie ten sam – czyli Mateusz jako “małpa” którą wszyscy pokazują palcem, i to niemal natychmiast. I co ja mogę myśleć o sobie? Jest możliwe żeby taka chmara ludzi myliła się co do mojej osoby, a ja jeden miał rację co do tego że jest inaczej? W gimnazjum zacząłem dostawać pierdolca, byłem zrozpaczony tym że inni bawią się, poznają ludzi, dziewczyny, a ja mam do wyboru tylko zagrać w grę komputerową, albo obejrzeć film o wiadomej tematyce. W połowie liceum postanowiłem wziąć się w garść. Zacząłem uprawiać sporty walki, potem różnorakie – do dzisiaj. Mogę to nazwać sukcesem bo większość ludzi nie jest w stanie tak wytrwale czegokolwiek robić przez tak wiele lat, i regularnie. Jestem z tego dumny, i widzę rezultaty, kiedy stanę przed lustrem bez ubrania (mam za szybki metabolizm, aby było to widać z ubraniem), poza tym mogę się nazwać osoba naprawdę sprawną fizycznie. W między czasie zacząłem poznawać ludzi podobnych sobie – niestety w ten gorszy możliwy sposób. Z tzw. dziwolągami. Punki, hipisi, metalowcy, przyszli menele. Tego typu towarzystwo. Zaczęło się picie. Nie to nie było picie – to było po prostu chlanie. Osoby z którymi piłem nie miały żadnych ambicji, i zawzięcie ciągnęły mnie do dołu. Kiedy miałem sesje, dzwonili do mnie własnie najczęściej, kusząc mnie wyjściami a imprezy, które w tamtym okresie stały się stałym elementem życia codziennego. W końcu byłem “normalny”, tak przynajmniej o sobie myślałem. Nie ważne że na uczelni dalej uważano mnie za dziwoląga i mało kto w ogóle się ze mną witał. Nie ważna że wszystkie osoby które poznawałem, były ludźmi z którymi naprawdę nie było warto się zadawać. W końcu miałem dobry powód by wkręcić sobie że wszystko jest ze mną w porządku, że żyję “jak człowiek”. W końcu zaprzyjaźniłem się z pewnym dilerem narkotykowym, który udostępniał mi towar niemal za darmo, bo byłem “ziomek”. A po roku okazało się że mam uszkodzoną wątrobę. Miałem pewne przykre objawy związane z układem pokarmowym, uniemożliwiające wyjście z domu. “Koledzy” bardzo szybko się skończyli. Mateusz był fajny tylko i wyłącznie dlatego że w jego towarzystwie można się było nachlać, i żartować z dowolnych rzeczy. A jeżeli chodzi o kwestie kobiet, bo pytałeś czy kiedykolwiek całowałem się z kobietą będąc tego naprawdę świadomym? Nigdy w życiu nie całowałem się z kobietą. Nigdy w życiu nie miałem żadnej relacji z kobietą. Nie miałem nawet żadnych koleżanek. A najgorsze w tym wszystkim jest to – i jest to coś co najtrudniej jest mi sobie wybaczyć, że miałem całe mnóstwo okazji. Miałem ogromnego farta, bo akurat właśnie urodziłem się przystojny (wbrew temu co można było sobie pomyśleć na początku tego co pisałem). Tylko co z tego, jak jestem takim wrakiem psychicznym, że nie jestem w stanie tego w żaden sposób wykorzystać? Dziewczyny same inicjowały ze mną relacje, i to od gimnazjum. I w połowie gimnazjum mniej więcej zacząłem oglądać porno. W środku czułem się ze sobą tak okropnie, że spławiałem nawet te dziewczyny które mi się podobały – chyba właśnie takie w sposób najbardziej brutalny, często wulgarny, jeśli nie zawsze. Po prostu prawdopodobnie przez fakt że nie lubili mnie chłopcy, nie czułem się wart relacji z dziewczynami. Tak bardzo wstydziłem się tego że nie mam kolegów, że nie było mowy o tym abym nawiązał relację z dziewczyną, nawet jeżeli ona sama inicjuje relacje (i to nie kolega/ koleżanka, tylko mężczyzna/kobieta – dalej czuje się dziwnie kiedy piszę słowo “mężczyzna”, po prostu totalnie nie czuję się mężczyzną). Teraz dodatkowo wstydzę się swojej przeszłości, tego że mam 26 lat, i dalej nie mam żadnych doświadczeń w relacjach z kobietami, o doświadczeniach łóżkowych nie mówiąc. Mój wygląd zewnętrzny chyba mi tylko przeszkadza, bo od takich, to tym bardziej wymaga się żeby mieli jakieś doświadczenia. Ile razy świadomie przeżyłem dzień? Świadomy jestem kiedy czuję adrenalinę – dlatego ciągnie mnie do robienia rzeczy wystawiających mnie na jej działanie. Bo tylko w trakcie jej działania czuję się szczęśliwy – kiedy kogoś biję, albo kiedy łamię obowiązujące normy w jakiś sposób. Stąd problemy z prawem, o których pisałem. I mam jeszcze jedno pytanie. Odnośnie inkarnacji. Jeżeli populacja na Ziemi wciąż rośnie, to skąd biorą się dusze, aby uzupełnić tę nadwyżkę? Jeżeli teraz jest 7 miliardów ludzi, a kiedyś był tylko miliard, skąd wzięło się nagle dodatkowe 6 miliardów dusz? To jest pytanie będące podstawą mojego braku wiary w reinkarnację, wcielenia, cokolwiek tego typu (będącym właściwie wiarą w nieistnienie takowych zjawisk). Jak wytłumaczysz reinkarnację w sytuacji, w której ilość żywych istot na naszej planecie nie jest stała (nieustannie rośnie)?
Nie patrzyłem nigdy w ten sposób na kwestię spontaniczności/ życia zgodnie z planem.
Domyśliłem się, dlatego podałem Ci inne, skuteczne spojrzenie na to.
Pytasz mnie o moje tzw. sukcesy? Proszę bardzo.
Też domyśliłem się, że z sukcesami było krucho ale nie sądziłem, że było w drugą stronę – dużo problemów i łamania prawda.
Niemniej tym bardziej – dlaczego dalej planujesz kontynuować ten trend i uważasz, że jest/będzie to skuteczne?
Widziałem że coś jest ze mną nie tak.
Nie, nic z Tobą nie jest nie tak.
Po prostu żyjesz nieświadomie, dokonujesz wyborów w oparciu o negatywne, nieuświadomione intencje.
Docierasz tam dokąd zmierzasz, w kierunku, w którym wybierasz swój kurs.
Zacząłem zachowywać się coraz dziwniej, bo myślałem ze w ten sposób chociaż zwrócę na siebie uwagę, i nie myliłem się – zostawałem legendą w niemal każdej szkole do której trafiłem. Wszyscy o mnie mówili, ale nikt nie podawał mi ręki. Jak to się działo? Nie wiem.
To jest ten sam mechanizm, którym żywią się media – szok, skandale. Tym żyje większość ludzi pełnych wstydu, winy, strachu, oporu.
Plotkują, szokują się zachowaniami innych. Żyją życiem innych, nie swoim.
Zaś Ty faktycznie żyłeś tak, by zwracać na siebie uwagę. To jest Twój nektar, który doiłeś latami. To jest Twoja korzyść, nagroda.
Dla niej oddawałeś całą resztę.
Nie wiem. Rzeczywistość na każdym kroku pokazuje mi że nie ważne, jakie działania podejmę (a podjąłem ich całe mnóstwo), rezultat zawsze będzie ten sam – czyli Mateusz jako “małpa” którą wszyscy pokazują palcem, i to niemal natychmiast. I co ja mogę myśleć o sobie?
Nie Ty myślisz.
Umysł myśli sam i stara się podać pasujące racjonalizacje dla osiąganych rezultatów.
Zaś, jak mówię, rezultaty są odzwierciedleniem intencji. Ty nie byłeś świadom swoich intencji i dlatego niezależnie co robiłeś zawsze było tak samo.
Bo Twoje dążenia były nieświadome i nie ważne co byś robił, kierunek zawsze obierałeś ten sam.
Osoby z którymi piłem nie miały żadnych ambicji, i zawzięcie ciągnęły mnie do dołu.
Tak. A wiesz dlaczego?
By przyspieszyć nieuniknione – by Cię wreszcie zabolało na tyle mocno, byś zmienił kierunek – byś się mu uczciwie, trzeźwo przyjrzał i dokonał zmian.
Tak jak w momencie rozpaczy w gimnazjum.
Jednak Ty nadal trzymałeś się czegoś, czego zmienić nie chciałeś.
Mateusz był fajny tylko i wyłącznie dlatego że w jego towarzystwie można się było nachlać, i żartować z dowolnych rzeczy.
Przykro mi to wszystko słyszeć no ale wiesz, że sam to wszystko wybrałeś. Nikt nie podjął za Ciebie nawet jednej decyzji.
Nigdy w życiu nie całowałem się z kobietą. Nigdy w życiu nie miałem żadnej relacji z kobietą. Nie miałem nawet żadnych koleżanek.
Dlaczego więc dalej uważasz, że życie bez planu, tak jak do tej pory, jest ok i zaniepokoił Cię temat odpowiedzialności?
Przecież jeśli nic nie zmienisz w sobie – nie weźmiesz za siebie odpowiedzialności, nic się nie zmieni.
Będziesz mógł zacząć trenować wszystkie sztuki walki świata, zacząć malować, pisać, śpiewać, grać, zbudować rozszczepiać atomów, a i tak ludzie będą traktować Cię tak samo jak do tej pory.
W środku czułem się ze sobą tak okropnie
Więc tym bardziej zachęcam Cię do poważnego zajęcia się tematem emocji i oporu.
Tak bardzo wstydziłem się tego że nie mam kolegów, że nie było mowy o tym abym nawiązał relację z dziewczyną
Jak widzisz – trzymałeś się wstydu i zgadzałeś się z durnymi myślami produkowanymi przez umysł.
“Nie mam kolegów – nie mogę mieć dziewczyny”. Przecież to nawet nie jest logiczne. No ale jako, że zgadzałeś się z każdą swoją myślą, z tą też się zgodziłeś.
I dokonywałeś takich właśnie wyborów.
dalej czuje się dziwnie kiedy piszę słowo “mężczyzna”, po prostu totalnie nie czuję się mężczyzną
Naturalnie.
Bo aby poczuć się “normalnie” konieczne jest oczyszczenie się z tego, co blokuje normalne, pozytywne samopoczucie.
Zaś Ty do tej pory z tym walczyłeś, opierałeś się, wypierałeś i/lub tłumiłeś. Dlatego nic się nie zmieniało, a nawet pogarszało niezależnie od włożonego wysiłku.
O tym wszystkim pisałem na Blogu.
Mój wygląd zewnętrzny chyba mi tylko przeszkadza, bo od takich, to tym bardziej wymaga się żeby mieli jakieś doświadczenia.
Bzdura.
To tylko kolejna racjonalizacja dla wstydu i winy.
Nikt nic od Ciebie nie wymaga. Sam na siebie zarzucasz niepotrzebną presję. Bo tak mentalizuje umysł w oparciu o winę i wstyd.
Ile razy świadomie przeżyłem dzień? Świadomy jestem kiedy czuję adrenalinę – dlatego ciągnie mnie do robienia rzeczy wystawiających mnie na jej działanie. Bo tylko w trakcie jej działania czuję się szczęśliwy
Nie, to nie jest świadomość. To kompletna nieświadomość – podleganie hormonom.
Ty nie czujesz się szczęśliwy – czujesz tylko wyższy stan od wstydu i winy oraz apatii, które dominują w Twoim życiu.
Adrenalina bardzo silnie wytłumia niskie emocje. Ale to nie jest szczęście.
Bo przecież jeśli złamiesz sobie rękę i dostaniesz znieczulenie to ręka nie została wyleczona tylko dlatego, że przestałeś czuć ból, czyż nie?
To, że na moment przestajesz czuć wstyd, winę, żal, opór nie oznacza, że czujesz szczęście.
– kiedy kogoś biję, albo kiedy łamię obowiązujące normy w jakiś sposób. Stąd problemy z prawem, o których pisałem.
Nie.
Problemy z prawem wynikają z tego, że nie znasz innego sposobu na ucieczkę od wstydu, winy, żalu i apatii, niż przez ogromne dawki adrenaliny, które dostarczasz sobie przez robienie rzeczy niezgodnych z prawem. Oraz przez oglądanie porno.
I mam jeszcze jedno pytanie. Odnośnie inkarnacji. Jeżeli populacja na Ziemi wciąż rośnie, to skąd biorą się dusze, aby uzupełnić tę nadwyżkę? Jeżeli teraz jest 7 miliardów ludzi, a kiedyś był tylko miliard, skąd wzięło się nagle dodatkowe 6 miliardów dusz?
Dusz jest tryliardy tryliardów.
Dlatego Budda powiedział, że niezwykłą rzadkością jest urodzić się człowiekiem.
Bo to planeta jest szkołą i Czyśćcem – tu możliwy jest osobisty wzrost, rozwój, oczyszczenie.
Ziemia to tylko jedna z wielu planet, na które istnieje życie fizyczne.
Zaś życie w fizyczności to najmniejszy wycinek istnienia.
My nie jesteśmy istotami ludzkimi mającymi od czasu do czasu duchowe doświadczenia, tylko odwrotnie – jesteśmy istotami duchowymi, które mają tymczasowe doświadczenia fizyczne.
To jest pytanie będące podstawą mojego braku wiary w reinkarnację, wcielenia, cokolwiek tego typu (będącym właściwie wiarą w nieistnienie takowych zjawisk). Jak wytłumaczysz reinkarnację w sytuacji, w której ilość żywych istot na naszej planecie nie jest stała (nieustannie rośnie)?
Sami doprowadziliśmy do tego, że jest teraz tak dużo ludzi.
Ma to swoje minusy (głównie odbija się na niszczeniu planety, roślin, zwierząt i wzajemnego zatruwania się) oraz plusy – coraz więcej Dusz może przyjść z możliwością pracy nad sobą, przerobienia własnej karmy.
Na tę planetę przychodzą w dużej większości Dusze z negatywną karmą. Dlatego większość planety to ludzie w niskiej świadomości, czasem tak niskiej i z takimi obciążeniami, że dzieci rodzą się ciężko chore i w zniewalająco negatywnych warunkach. Bo od tego jest ta planeta.
Rzeczywistość zaś przedstawia się tak, że jest nieskończona ilość wymiarów nazywanych Astralami – są niskie astrale zwane piekłami i wyższe astralne nazywane niebami. I nie tylko. Wszystkie zamieszkują miliardy Dusz. I one nie mogą ich opuścić. Bo każdy ma to jaki jest – jaki poziom wybrał, jaki reprezentuje.
Dlatego narodziny na Ziemi to dar i ogromna możliwość. Budda mówił – “nie trać czasu”. Jezus mówił, by nie dać się zbałamucić astralom, tylko brać za siebie odpowiedzialność i zapierdalać do Miłości przez akceptację, wybaczenie, itd.
Wszyscy Wielcy Nauczyciele nie negowali istnienia Astrali, tylko mówili wprost, by skupić się na sobie. Bo cała reszta ostatecznie i tak jest iluzją i zazwyczaj ma na celu wyhamowanie nas w drodze do Domu.
Piotrze czuje się jakbym był innym człowiekiem czy naprawdę można w kilka godzin oczyścić się z oporu?Mam ochotę wyjść na miasto i spojrzeć jakiejś dziewczynie w oczy albo chociaż zapytać o godzine.Szkoda,że na wsi mieszkam.
Piotrze czuje się jakbym był innym człowiekiem czy naprawdę można w kilka godzin oczyścić się z oporu?
Nie z całego ale pokaźnego ładunku to pewnie!
W zależności od intencji z czasem jednak dokopiemy się głębiej i głębiej.
Ponadto opór informuje nas o naszej postawie, nastawieniu – świadomości.
Jeśli będziemy np. do pracy iść z postawą “muszę ale nie chcę”, to opór będzie się pojawiał.
Mam ochotę wyjść na miasto i spojrzeć jakiejś dziewczynie w oczy albo chociaż zapytać o godzine.Szkoda,że na wsi mieszkam.
To w niczym nie przeszkadza. Idź na dwór, przejdź się do sklepu i na pewno spotkasz jakąś kobietę.
Chciałem dodać,że w ogóle nie ciągnie mnie do komputera a wcześniej cały czas a siedziałem.Teraz samo leżenie i oddychanie jest przyjemniejsze od grania.
Zaraz pousuwam wszystkie porno,konta i wole skupić się na sobie zamiast przeglądać jakieś instagramy czy inne portale.
Chciałem dodać,że w ogóle nie ciągnie mnie do komputera a wcześniej cały czas a siedziałem. Teraz samo leżenie i oddychanie jest przyjemniejsze od grania.
No proszę!
Odkryłeś tajemnicę życia!
Naturalnym stanem człowieka jest przyjemność, spokój!
A “przestało Cię ciągnąć”, bo oczyściłeś się z tego, do ucieczki od czego namawiał Cię umysł, którego się słuchałeś.
Gdy się z tego oczyściłeś – bum! – no niesamowite, uwalnianie działa!
Zaraz pousuwam wszystkie porno,konta i wole skupić się na sobie zamiast przeglądać jakieś instagramy czy inne portale.
Nie może to być!
Działania i myśli zmieniają się same, gdy uwolnimy to, co je blokowało!
Cuda jakieś?
Brawo!
Gdy czuje się spokojny i pozytywny umysł uważa,że to coś dziwnego,że tak nie powinno być a może powinno być inaczej czy to normalne?
Gdy czuje się spokojny i pozytywny umysł uważa,że to coś dziwnego,że tak nie powinno być
Widzisz?
Umysł (S)POKÓJ uważa za coś dziwnego!
Oto prawdziwe oblicze ego – pokój, spokój są dziwne i trzeba z nimi skończyć!
Tak nie powinno być!
Jak czujemy się spokojny to znaczy, że coś nie gra!
a może powinno być inaczej czy to normalne?
Inaczej czyli jak?
Powinieneś być niespokojny, negatywny?
Ofiarą stałem się też między innymi gdyż błędnie myślę że będę mieć z tego jakieś korzyści że zawsze znajdą się jacyś dobrzy współczujący ludzie którzy wszystko za mnie zrobią i zlitują się nademną że jestem taki biedny bezbronny i trzeba mnie traktować z większą troską niż innych bo mi z lenistwa nie chce się zmierzyć z problemami, przeszkodami i własnym rozwojem. Tak Piotrze wszystko co piszę i mówię to w 100% o mnie dużo mówi to samo z innymi ludźmi. Dlaczego ja mam akurat tak przerąbane że urodziłem się w niskiej świadomości i jestem w niej cały czas a są tacy co od początku mają łatwo i są w wyższej świadomość i żyją lepszą jakością życia w wielu aspektach. Czy są jakiekolwiek szanse że wejdę w wyższą świadomość gdy zacznę żyć odpowiedzialnie świadomie i asertywnie i przede wszystkim gdy opuszczę przeszłość opór przed emocjami i samym sobą? Składam się z ciągłych powtórzeń i w moim życiu są cały czas te same schematy w każdej robocie zawsze jest osoba lub osoby co się musi mnie przyczepić kontrolować wywyższać i pouczać i złośćić na mnie.Pojawia się stres i stach i pogorszenie jakości mej pracy. Zawsze mi się tam nie podoba i nie chcę tam być i nie potrafię szczerze zaprzyjaźnić się z ludźmi pracującymi tam. Ale czy muszę się otwierać na osoby o bardzo niskiej świadomości które mogę mi więcej zaszkodzić niż pomóc w ogóle one mnie nie interesują. Czy to źle? AHA czyli gdy ktoś jest dla mnie negatywny,chamski,wywyższa się to chce mi pomóc? Może jeszcze mam mu podziękować? Teraz gdy ktoś się do mnie chamsko odezwie to mu powiem mów za siebie! albo fajnie że mówisz o sobie nie znasz mnie w ogóle! Piotrze bardzo inspirują mnie Twoje pełne prawdy i inteligencji wypowiedzi też chcę się tak nauczyć komunikować z ludźmi! To prawda gdy ktoś zaczyna się źle zachowywać wobec nas to spokojnie,zdecydowanie trzeba mu wytknąć błędy, pouczyć i przemówić do rozsądku dla jego dobra, a gdy ten robi dalej swoje nic nie zrozumiał to trzeba zwiększyć siłę wprowadzić przekleństwa i gniew może wtedy do niego dotrze że sobie tego nie życzymy. Gdy nawet to nie dotrze może to eskalować do rękoczynów a wtedy nie możemy sobie umniejszać. Ostatnio kolega powiedział mi że trzeba mieć pysk, że jak ktoś jest chamem to trzeba do niego mówić jak do chama – inaczej nie zrozumie. Nie przejmować się, odpowiedzieć na jego poziomie i tyle
“Ale że popchnięte dziecko pozwoliło na to.
Więc ono było odpowiedzialne. Nikt nie bronił temu dziecku zareagować stanowczo.
A skoro tego nie wybrało, naturalnie inni też skorzystają, bo widzą w nim to samo co w sobie – wstyd, winę, żal, strach.”
Osoba naprawdę pozytywna, dobra, łagodna nie oznacza, że jest słaba, dająca sobą pomiatać.
Kto ku*wa rozpoczął ten kretynizm, że człowiek dobry ma dawać się opluwać?
Jest coś takiego jak zdrowy gniew i jego zdrowa, silna, męska ekspresja.
Tego należy się nauczyć, a nie zgadzać na wszystko względem innych. Bo to dno niedojrzałości.”
Nawet nie wiesz jak dziękuję Ci za te słowa, wyjaśnienie. Czuję że to od zawsze chciałem usłyszeć.W ogóle wszystkie Twoje wypowiedzi i porady są jak woda dla umierającego z pragnienia. Jesteś kozak Piotrze! Teraz już po części rozumiem dlaczego ludzie zaczęli tak na mnie naskakiwać stopniowo i zaczynali się rozkręcać.Te dziecko powinno zrobić to samo co to drugie mu czyli tzw. jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie. A gdy już naprawdę zaczynałem nie wytrzymać tego i traciłem cierpliwość i potraktowałem nich tą samą tą samą monetą co oni mnie to wielka obraza majestatu i zdziwienie jeszcze mówili że jestem psychiczny zawsze ta sama reakcja. Dlaczego ja głupi sam już w dzieciństwie nie doszedłem do tego coś mi Napisał.
Ofiarą stałem się też między innymi gdyż błędnie myślę
Nie Ty myślisz, umysł myśli sam.
że będę mieć z tego jakieś korzyści że zawsze znajdą się jacyś dobrzy współczujący ludzie którzy wszystko za mnie zrobią i zlitują się nade mną że jestem taki biedny bezbronny i trzeba mnie traktować z większą troską niż innych bo mi z lenistwa nie chce się zmierzyć z problemami, przeszkodami i własnym rozwojem.
To myślenie odbywa się samo, a Ty byłeś nim zahipnotyzowany, bo sądziłeś, że to Ty myślisz, a skoro tak myślisz, to tak jest.
Tak Piotrze wszystko co piszę i mówię to w 100% o mnie dużo mówi to samo z innymi ludźmi. Dlaczego ja mam akurat tak przerąbane że urodziłem się w niskiej świadomości i jestem w niej cały czas a są tacy co od początku mają łatwo i są w wyższej świadomość i żyją lepszą jakością życia w wielu aspektach.
Trzeba by sprawdzić Twoje poprzednie inkarnacje.
Wiemy na pewno, że poziom świadomości z jakim przyszedłeś na świat w tym życiu, z takim skończyłeś w poprzednim.
A to oznacza dużo gniewu, dumy, wstydu i patrząc jak traktują Cię inni – tak sam traktowałeś innych.
Czy są jakiekolwiek szanse że wejdę w wyższą świadomość gdy zacznę żyć odpowiedzialnie świadomie i asertywnie i przede wszystkim gdy opuszczę przeszłość opór przed emocjami i samym sobą?
To samo w sobie jest wzrostem w świadomości.
Składam się z ciągłych powtórzeń i w moim życiu są cały czas te same schematy w każdej robocie zawsze jest osoba lub osoby co się musi mnie przyczepić kontrolować wywyższać i pouczać i złościć na mnie.
Bo to wyciąga z Ciebie opór, strach, gniew, dumę, wstyd, winę.
To nosisz w sobie długo czas i zapewne kierowałeś się tym wiele razy przeszłych inkarnacjach.
Pojawia się stres i strach i pogorszenie jakości mej pracy.
Bo zamiast skupić się na pozytywnych działaniach i dążeniu do celu, Ty wybierasz opór, chwytasz się strachu, niechęci, gniewu i to inwestujesz w swoje działania.
Inni to widzą i to z nimi rezonuje, bo sami noszą w sobie to samo, co Ty.
Zawsze mi się tam nie podoba
Bo nie podoba Ci się to, co te miejsca z Ciebie wyciągają.
A że się z tego nie oczyszczasz, to nadal w Tobie jest i dlatego każda praca wygląda w gruncie rzeczy tak samo.
i nie chcę tam być i nie potrafię szczerze zaprzyjaźnić się z ludźmi pracującymi tam.
Bo nie zaprzyjaźniłeś się ze swoim wnętrzem – emocjami, umysłem, ego.
Opierasz się temu, traktujesz jako wroga.
I dlatego też wszystko i wszystkich, którzy to z Ciebie wyciągają automatycznie traktujesz jak wrogów.
Ale czy muszę się otwierać na osoby o bardzo niskiej świadomości które mogę mi więcej zaszkodzić niż pomóc w ogóle one mnie nie interesują.
Nie musisz się otwierać.
Wystarczy, że odpuścisz opór i skoncentrujesz się na własnym wewnętrznym oczyszczeniu.
Mówiłem o tym w serii O Emocjach.
Czy to źle?
Nie wiem.
Wszystko zależy od intencji.
AHA czyli gdy ktoś jest dla mnie negatywny,chamski,wywyższa się to chce mi pomóc?
Nie na poziomie świadomym.
Ale to, co zachowanie takich osób z Ciebie wyciągnie to pomoc.
Inaczej sam najprawdopodobniej byś się z tym nie zmierzył.
Może jeszcze mam mu podziękować?
Dopiero po fakcie własnego oczyszczenia i wzięcia odpowiedzialności oraz po zrozumieniu co ma miejsce.
Wdzięczność pojawi się sama i nie będzie wynikała z paplaniny umysłu jak teraz – z dumy.
To mentalizacja.
Prawdziwa wdzięczność może się pojawić wyłącznie gdy puścimy się dumy, gniewu, uraz, winy, żalu i oporu.
Dopóki tego nie zrobimy, najlepiej ignorować innych, bo duma i gniew zawsze wszystko zinterpretują, by pasowało ich wizji świata.
Więc jak podziękujemy denerwującej nas osobie, ona to tylko wykorzysta, by dalej nas denerwować.
Teraz gdy ktoś się do mnie chamsko odezwie to mu powiem mów za siebie!
I co to zmieni?
Nie masz odpyskować za każdym razem, tylko wykonać wewnętrznej pracy.
albo fajnie że mówisz o sobie nie znasz mnie w ogóle!
Lepiej zapytaj się dlaczego tak mówi.
Zwróć mu uwagę co robi, bo taka osoba jest kompletnie nieświadoma, śpiąca, ślepa.
Jest zahipnotyzowana wstydem, winą, gniewem, dumą.
Piotrze bardzo inspirują mnie Twoje pełne prawdy i inteligencji wypowiedzi
Dziękuję.
Niemniej upewnij się, że nie wyciągasz niczego z kontekstu, by nie służyło Twojej racji.
też chcę się tak nauczyć komunikować z ludźmi!
Zacznij od komunikacji bezgłośnej. Odpuszczaj opór, akceptuj innych, dąż do współczucia, wybaczenia, zrozumienia.
To prawda gdy ktoś zaczyna się źle zachowywać wobec nas to spokojnie,zdecydowanie trzeba mu wytknąć błędy,
Nic takiego nie powiedziałem!!!
1. Nic nie trzeba.
2. A już na pewno nie wytknąć błędy!
Samemu należy dostrzec własne błędy W PERCEPCJI, czyli postrzeganiu danej sytuacji i interpretacji zachowań innych ludzi.
Przestań zajmować się innymi i skup się na sobie!
pouczyć
Tak – tylko i wyłącznie SIEBIE SAMEGO!
i przemówić do rozsądku dla jego dobra,
Najpierw przemów do rozsądku samemu sobie dla swojego dobra.
Bo “muszę wytknąć błędy tej osobie dla jej dobra” to nie jest zdrowy rozsądek. To duma i pycha.
a gdy ten robi dalej swoje nic nie zrozumiał to trzeba zwiększyć siłę wprowadzić przekleństwa i gniew
Nie.
Czymś zupełnie innym jest, gdy rozumiemy co ktoś robi i dlaczego.
Ty tego nie rozumiesz. Widzisz tylko własną dumę i gniew. I szukasz pretekstu do usprawiedliwienia tego.
Najpierw doprowadź siebie do stanu spokoju i dopiero z tego poziomu zobacz co możesz zrobić.
Ja przez przekleństwa i wykrzykniki wskazywałem to, co jest naprawdę istotne dla danej osoby.
Skąd Ty możesz wiedzieć co dla kogoś jest dobre, jeśli sam czujesz wstyd, winę, gniew i opór?
Każda moja odpowiedź pisana jest w spokoju. Wykrzykniki NIE OZNACZAJĄ, że używam gniewu.
Nawet przekleństwa piszę spokojnie. Bo mają zwrócić uwagę.
Poza tym – nie użyłem ani przekleństw, ani wykrzykników, bo osoba miała do mnie jakieś “ale”, tylko widzę wyraźnie, że robi sobie krzywdę, że trzyma się oczarowań.
To nie była obrona siebie, ani rewanż za cokolwiek.
A Ty mylisz kontekst tego, co ma miejsce.
może wtedy do niego dotrze że sobie tego nie życzymy.
Jak nie ta osoba, to spotkasz kolejne i kolejne, które robić będą to samo.
Bo masz się oczyścić z tego, co czujesz – wstydu, winy, oporu, żalu, gniewu, dumy.
Możesz wykorzystać gniew, by dać innym do zrozumienia, że dokładnie – nie życzysz sobie być traktowanym źle ale nie masz nikomu wytykać błędów, ani pouczać.
Możesz pouczyć co najwyżej do traktowania Ciebie. Możesz spokojnie komuś wytłumaczyć jak to co robi wygląda w naszych oczach i zapewne w oczach innych.
Możesz zrobić to z poziomu TROSKI, a nie dumy, winy – czyli muszenia wytykania błędów.
Gdy nawet to nie dotrze może to eskalować do rękoczynów a wtedy nie możemy sobie umniejszać.
Do eskalacji dojdzie przez opór i dumę.
Ostatnio kolega powiedział mi że trzeba mieć pysk, że jak ktoś jest chamem to trzeba do niego mówić jak do chama – inaczej nie zrozumie.
Ale inni wtedy nie dostrzegą różnicy, a my się w tym pogubimy.
Cham sprowadzi nas do swojego poziomu i pokona doświadczeniem.
Dlaczego uważasz za mądre dla jakiegoś prostaka obniżanie swojego poziomu do poziomu prostaka?
Gdy spotkasz kogoś śmierdzącego to sam zaczniesz śmierdzieć, by dotarło do tej osoby?
Zastanów się najpierw dlaczego w ogóle masz naokoło siebie osoby zachowujące się po chamsku.
Nie przejmować się,
To i tylko to wystarczy.
odpowiedzieć na jego poziomie i tyle
To doprowadzi do eskalacji.
“Ale że popchnięte dziecko pozwoliło na to.
Więc ono było odpowiedzialne. Nikt nie bronił temu dziecku zareagować stanowczo.
A skoro tego nie wybrało, naturalnie inni też skorzystają, bo widzą w nim to samo co w sobie – wstyd, winę, żal, strach.”
Osoba naprawdę pozytywna, dobra, łagodna nie oznacza, że jest słaba, dająca sobą pomiatać.
Kto ku*wa rozpoczął ten kretynizm, że człowiek dobry ma dawać się opluwać?
Jest coś takiego jak zdrowy gniew i jego zdrowa, silna, męska ekspresja.
Tego należy się nauczyć, a nie zgadzać na wszystko względem innych. Bo to dno niedojrzałości.”
Nawet nie wiesz jak dziękuję Ci za te słowa, wyjaśnienie.
Biorąc pod uwagę co napisałeś wcześniej, niewłaściwie je zrozumiałeś.
Czym innym jest stanąć w swojej OBRONIE z TROSKI DO SIEBIE, a czym innym jest najeżdżać innych.
Poucz innych odnośnie siebie, postaw się, powiedz “Nie!”.
Gdy zostaniesz najechany, zareaguj w obronie. Ale sam nie atakuj.
Najlepiej ignorować innych, nie przejmować się i zająć się swoim wnętrzem.
Czuję że to od zawsze chciałem usłyszeć.
Oczywiście. Bo Twój umysł szukał potwierdzenia tego, co nosił, potrzebował pretekstu, by usprawiedliwić to, co zawsze chciał zrobić ale czemu się opierałeś.
I to, że nagle sobie dałeś na to pozwolenie wcale nie musi oznaczać to niczego dobrego.
Podkreślę – ja nie użyłem przekleństw, ani wykrzykników odnośnie atakującej i chamskiej względem mnie osoby.
Pisałem to do osoby, która zwróciła się do mnie o pomoc i nie korzystała z niej, prosiła ciągle o więcej, bo to odwracało jej uwagę od tego, co naprawdę ważne.
Czy tak podchodzisz do innych osób? Wiesz co jest dla nich ważne?
Czy wiesz co jest ważne dla Ciebie?
W ogóle wszystkie Twoje wypowiedzi i porady są jak woda dla umierającego z pragnienia.
Mam tylko nadzieję, że osoba, której pragnienie gaszę nie wykorzysta tego, by stać się negatywną dla innych i dla siebie.
Jesteś kozak Piotrze! Teraz już po części rozumiem dlaczego ludzie zaczęli tak na mnie naskakiwać stopniowo i zaczynali się rozkręcać. Te dziecko powinno zrobić to samo co to drugie mu czyli tzw. jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie.
O matko i córko!
Uwaga – przekleństwa i wykrzykniki!
Gdzie ja kufa, ja pierdykam mówiłem coś takiego?!
Pokaż proszę. No – gdzie ja mówię, by innym robić tak jak oni nam?
To doprowadzi do eskalacji, do pogorszenia sytuacji dla wszystkich.
Widzisz – nie czytasz ze zrozumieniem. Wyłuskujesz tylko to, co Ci pasuje do Twojej wizji, potrzeb Twojego umysłu generowanych na bazie winy, wstydu, gniewu i dumy.
A to nie doprowadzi do zmian na lepsze.
A gdy już naprawdę zaczynałem nie wytrzymać tego
Bo niczego nie masz wytrzymywać, tylko uwolnić gniew, dumę, winę.
Zmienić swoje nastawienie do innych i do siebie. Masz nie pozwalać innym atakować siebie ale sam nie masz nikogo atakować.
Masz nakreślić granice i samemu ich przestrzegać.
Inni czepiają się Ciebie WYŁĄCZNIE, bo nosisz w sobie winę, gniew i dumę, które chcesz teraz usprawiedliwić.
i traciłem cierpliwość i potraktowałem nich tą samą tą samą monetą co oni mnie to wielka obraza majestatu i zdziwienie jeszcze mówili że jestem psychiczny zawsze ta sama reakcja.
Bo to, co ma miejsce to projekcja. Oni atakując Ciebie atakują tak naprawdę siebie.
Twoją postawą masz uniemożliwić im projekcję – czyli wybrać troskę względem siebie, szacunek i oczyszczać się z winy, wstydu, gniewu, dumy.
Dopiero to przyniesie zmiany na lepsze.
Nie masz zajmować się innymi, bo ich zmiana nie zależy od tego, co zrobisz, tylko od ich intencji.
Dlaczego ja głupi sam już w dzieciństwie nie doszedłem do tego coś mi Napisał.
I dobrze, bo pewnie byłoby jeszcze gorzej.
Teraz proszę w kilku zdaniach napisz mi jak widzisz sytuację i co zamierzasz robić i kiedy.
Ok. Postaram się jak najkrócej. Sytuacja teraz jest nie najlepsza ale wszystko da się zmienić i od teraz zaczynam wszystko zmieniać na stałe i nie słuchać swojego umysłu i ego, żadnych wymówek i paplania i umniejszania sobie. Tak więc przede wszystkim pokochać i zaakceptować siebie. Żadnego strachu ani fobii. Nie przejmować się innymi i nigdy nie atakować innych jedynie stosować asertywność w obronie. Przestać zasilać się negatywnościami (w tym nie brać negatywności innych) nie narzekać obwiniać użalać się. Traktować przeszłość jako naukę i doświadczenie nie do narzekania lub fantazjowania. Nie rzucać sobie kłód pod nogi. Medytować, nie słuchać swojego umysłu i innych (jedynie bliskich i ludzi o wyższej świadomości słuchać lub brać pod uwagę). Oczyszczać się i korygować. Być człowiekiem o wyższej świadomości. Stłumione emocje przeżywać i uwalniać je w specjalnym miejscu. Rozpoznawać swoje emocje i nie tłumić ich nie opierać się im. Z uczuciem uśmiechać się do lustra i coraz głośniej mówić afirmować i wizualizować. Żyć świadomie i dojrzale z dobrą intencją dla siebie i innych. Uczyć się i czytać rozwijające książki np. Hawkinsa oraz Twoje artykuły na blogu i wprowadzać wiedzę z nich do życia. Znaleźć pracę w której będę się realizował i czuł dobrze. Do której będę chciał codziennie z chęcią chodził. Poznawać i zaprzyjaźniać się z dojrzałymi i dobrymi ludźmi którzy będą dla mnie wzorem. Gdy się oczyszczę i odnajdę w sobie fajnego śmiałego i pozytywnego faceta to znaleźć dziewczynę ( to będzie trudne nie wiem gdzie ale zobaczymy) i powoli (według Twoich bardzo dobrych wskazówek :)rozpoczynać i rozwijać swoją pasję bycia muzykiem . Jest tego więcej ale maiło być w miarę krótko.
Ok. Postaram się jak najkrócej. Sytuacja teraz jest nie najlepsza ale wszystko da się zmienić
Nie.
Nic nie można zmienić.
Ty masz się zmienić. Ty i tylko Ty.
I gdy Ty się zmienisz, wtedy reszta zmieni się sama.
i od teraz zaczynam wszystko zmieniać na stałe
Więc nic się nie zmieni.
Ty masz się zmienić. A nie wszystko.
i nie słuchać swojego umysłu i ego, żadnych wymówek i paplania i umniejszania sobie.
To i tak będzie się odbywać samo, automatycznie.
Ty masz medytować, by tego nie słuchać.
Tak więc przede wszystkim pokochać i zaakceptować siebie.
To “przede wszystkim” oznacza zmierzenie się z tym wszystkim, czym blokowałeś miłość i akceptację siebie i oczyszczenie się z tego.
Żadnego strachu ani fobii.
Ależ strach wyjdzie. I to bardzo dużo.
Nie masz go unikać. Masz się nauczyć odczuwać i akceptować strach.
Nie przejmować się innymi i nigdy nie atakować innych jedynie stosować asertywność w obronie.
Umysł i tak będzie atakował, dopóki będziesz w niskiej świadomości.
Przestać zasilać się negatywnościami (w tym nie brać negatywności innych) nie narzekać obwiniać użalać się.
A to należy praktykować każdego dnia.
Traktować przeszłość jako naukę i doświadczenie nie do narzekania lub fantazjowania.
Zgadza się.
Nie rzucać sobie kłód pod nogi.
Aby przestać coś robić, należy uświadomić sobie, że to robimy.
A nie opierać się.
Opieranie się to jedna z największych kłód.
Medytować, nie słuchać swojego umysłu i innych (jedynie bliskich i ludzi o wyższej świadomości słuchać lub brać pod uwagę).
Najczęściej bliscy są tymi, którzy nas najbardziej ograniczają. Szczególnie rodziny osób uzależnionych.
Poza tym – jak rozpoznasz osoby w wyższej świadomości?
Oczyszczać się i korygować. Być człowiekiem o wyższej świadomości.
Aby wzrosnąć, należy mieć taką intencję – zmierzenia się z tym, przez co utkwiliśmy w niższej świadomości. Zmierzyć się, odpuścić, uwolnić, skorygować.
Stłumione emocje przeżywać i uwalniać je w specjalnym miejscu.
W żadnym specjalnym miejscu.
To jest pomocne na samym początku, gdy dopiero uczymy się odczuwać.
Emocje uwalniamy na bieżąco.
Rozpoznawać swoje emocje i nie tłumić ich nie opierać się im. Z uczuciem uśmiechać się do lustra i coraz głośniej mówić afirmować i wizualizować.
I uważasz, że to “coraz głośniej” cokolwiek zmieni?
Że jak będziesz krzyczał to znaczy, że tak bardzo afirmujesz?
Żyć świadomie i dojrzale z dobrą intencją dla siebie i innych. Uczyć się i czytać rozwijające książki np. Hawkinsa oraz Twoje artykuły na blogu i wprowadzać wiedzę z nich do życia. Znaleźć pracę w której będę się realizował i czuł dobrze.
Żadna praca nie jest źródłem naszego samopoczucia.
My DODAJEMY od siebie to, co czujemy do tego, co robimy i gdzie jesteśmy.
Do której będę chciał codziennie z chęcią chodził.
Możesz chcieć chodzić do dowolnej pracy.
Od Ciebie zależy jakie WYBIERZESZ nastawienie.
Poznawać i zaprzyjaźniać się z dojrzałymi i dobrymi ludźmi którzy będą dla mnie wzorem.
Gdzie znajdziesz takie osoby?
Gdy się oczyszczę i odnajdę w sobie fajnego śmiałego i pozytywnego faceta to znaleźć dziewczynę ( to będzie trudne nie wiem gdzie ale zobaczymy) i powoli (według Twoich bardzo dobrych wskazówek :)rozpoczynać i rozwijać swoją pasję bycia muzykiem . Jest tego więcej ale maiło być w miarę krótko.
W teorii brzmi nieźle.
Ale w praktyce to dużo nieuporządkowanych i nieprecyzyjnych wytycznych.
Życzę Ci samych sukcesów. Niemniej gdyby coś nie szło, wiesz jakie jest rozwiązanie.
Nie bez powodu kilka lat poświęciłem na opracowanie metodologii. Takie pobieżne i ogólnikowe stwierdzenia to jakby sądzić, że będziemy mistrzem koszykówki, gdy “codziennie będziemy lepiej rzucali do kosza”. A choroba uzależnienia to wiele przeplatających się z naszym życiem wewnętrznych tematów.
Dla mnie, szczerze mówiąc, te karmy i inkarnacje, czy tam reinkarnacje, to jest trochę naiwne. Czy nie jest tak, że tłumaczenie sobie świata w ten sposób, nie jest usprawiedliwianiem wszelkiej niegodziwości, jak się w nim dzieje? Bite dziecko? Pewnie był Hitlerem w poprzednim życiu? Zgwałcona kobieta? Pewnie żoną Hitlera. Atak terrorystyczny? Pewnie ofiary były były w batalionie SS. Nie za wygodne to jest? A co z ludobójstwami na masową skalę?Podam przykłady: Wołyń, Warszawa i Rzeź Woli, masakra w Nankinie. Czy to też karma, inkarnacje itd.? Tyle ludzi w jednym miejscu, masowo mordowani, często w taki sposób, że aż strach o tym pisać. Nie to, że się czepiam, ponieważ nie jestem obeznany w tym temacie, ale dla mnie, tak jak napisałem, to w ten sposób można usprawiedliwiać każdą zbrodnię. Co o tym myślisz Piotrze?
Jeszcze taka jedna rzecz, o kobietach i tych “złych” mężczyznach, którzy wywoływali wojny- a kto wychowywał tych “złych” mężczyzn, podczas, gdy ich ojcowie byli na wywoływanych przez siebie wojnach? Gdy dziecko wychowywane jest bez normalnego ojca, przez samotna matkę, to w większości wyrasta z niego( przepraszam z wulgaryzm) spierdolina życiowa, nie umiejąca sobie radzić w życiu. I nie ważne czy to chłopiec, czy dziewczynka. Wiadomo, że dziecko powinno mieć i ojca i matkę, ale z tego, co ja czytałem, to zawsze na bardziej zaradna jednostkę wyrasta osoba, która była wychowywana przez samotnego ojca, niż samotną matkę.
Dla mnie, szczerze mówiąc, te karmy i inkarnacje, czy tam reinkarnacje, to jest trochę naiwne.
Naiwność jest zbyt powszechna i wynika z niezrozumienia i zakrzywienia rzeczywistości.
Gdy poznamy rzeczywistość, zobaczymy, że nie jest naiwna, tylko w 100% sprawiedliwe.
Więc jeśli coś postrzegamy jako naiwne, nie dostrzegamy rzeczywistości.
Niemniej rozumiem skąd Twoje pytania.
Czy nie jest tak, że tłumaczenie sobie świata w ten sposób, nie jest usprawiedliwianiem wszelkiej niegodziwości, jak się w nim dzieje?
Nikt nie mówi o usprawiedliwianiu!
Wręcz przeciwnie!
Mówię o braniu odpowiedzialności!
Jeśli to my byliśmy bici, musimy zrozumieć, że to nie wzięło się, bo Bóg jest kawałkiem kutasa i się na nas uwziął.
W życiu mamy to, jacy sami się staliśmy przez własne wybory.
Czy to, że np. my prowadziliśmy 300 lat wcześniej handel niewolnikami i biliśmy ich, a nawet zabijali, usprawiedliwia naszego pijanego ojca, który nas leje metalową sprzączką od pasa?
Nie.
To jego bardzo niski i niedojrzały poziom. Lepiej nie potrafi, więc ja bym mu ani nie gratulował, że pomaga “wyrównać rachunki”, ani że robi dobrą robotę, ani nie poszedłbym z nim na piwo.
Jednak rozumiałbym to, że to jest maksimum jego możliwości na ten moment.
I rozumiałbym, że to bite dziecko samo wybrało takiego rodzica przed swoimi narodzinami.
Więc odpowiedzialność polega na tym, że rozumiemy dlaczego przytrafia się nam to, co się nam przytrafia.
Dzięki zrozumieniu możemy wybaczyć, odpuścić opór. I to zmieni nasze życie, zniknie z niego cierpienie i negatywne osoby.
I tego procesu – WEWNĘTRZNEGO WZROSTU – nie można ani oszukać, ani udawać.
Bite dziecko? Pewnie był Hitlerem w poprzednim życiu? Zgwałcona kobieta? Pewnie żoną Hitlera. Atak terrorystyczny? Pewnie ofiary były były w batalionie SS.
Wiele osób dokładnie dlatego tego doświadczają.
Dlaczego rodzą się dzieci z poważnymi chorobami psychicznymi?
To nagromadzenia poczucia winy z poprzednich żyć.
Dziecko ma tak zablokowane ośrodki energetyczne zwane czakrami, by nie pamiętać własnych niegodziwości, że rodzi się niezdolne do normalnego funkcjonowania.
I – co zabawne (dla mnie) – leki, które dają im w szpitalach, co rozumie się jako kurację, powoduje tylko ponowne odcięcie świadomości winy, wstydu, oporu, żalu.
Więc uzdrowienie – oczyszczenie – nie może się odbyć i taki człowiek pozostaje w niemocy. Czyli dzieje się mu dokładnie to samo, co robił innym.
Nie za wygodne to jest?
Wygodne do czego?
Powiedz mi – co zmienia to, że wiemy, że maltretowane dziecko samo maltretowało?
Wiedząc to kim się staniesz?
Dumnym, wyśmiewającym, utrzymującym poczucie wyższości?
Czy współczującym, bo wiesz, że te osoby lepiej nie potrafią? Tak jak Ty w swoim życiu w różnych obszarach.
Takie osoby to wspaniali nauczyciele, tak jak więźniowie – pokazują nam dokładnie gdzie dojdziemy w życiu kierując się podobnymi wyborami.
A co z ludobójstwami na masową skalę?Podam przykłady: Wołyń, Warszawa i Rzeź Woli, masakra w Nankinie. Czy to też karma, inkarnacje itd.? Tyle ludzi w jednym miejscu, masowo mordowani, często w taki sposób, że aż strach o tym pisać.
To zbiorowa karma.
Nasz naród też dopuszczał się napadów, mordów, rzezi.
Rodzimy się w perfekcyjnych warunkach do przekroczenia tego, jacy się staliśmy.
Więc jeśli radośnie sobie mordowaliśmy i gwałciliśmy jako Tatar, Mongoł, konkwistador, etc., to urodzimy się w Polsce w trakcie wojny lub rzezi.
Gdybyśmy w poprzednich inkarnacjach nie zamordowali nikogo, nikt by nas nie zamordował – o takich mówi się, że “mieli szczęście”. Nie mieli.
Nikt na tej planecie nie miał nigdy w niczym szczęścia.
Nie to, że się czepiam, ponieważ nie jestem obeznany w tym temacie, ale dla mnie, tak jak napisałem, to w ten sposób można usprawiedliwiać każdą zbrodnię. Co o tym myślisz Piotrze?
O tym, że mylisz odpowiedzialność z usprawiedliwianiem.
Gdybym Ci teraz przywalił w twarz, bo sprawdziłbym, że zamordowałeś mi niegdyś kogoś z rodziny, to czy można to usprawiedliwić? Nie. To mój wybór.
Mogłem to wybaczyć, porozmawiać, pomóc zrozumieć Tobie. Mogłem zmierzyć się z własnym gniewem, żalem, winą, dumą, wziąć za nie odpowiedzianość i się z nich oczyścić.
A mogłem zwalić winę na Ciebie i czuć się dumnym, że zrobiłem Ci krzywdę.
I co potem? Zapewne bardzo szybko spotkałbym osobę mającą identyczną postawę względem mnie.
Jeszcze taka jedna rzecz, o kobietach i tych “złych” mężczyznach, którzy wywoływali wojny – a kto wychowywał tych “złych” mężczyzn, podczas, gdy ich ojcowie byli na wywoływanych przez siebie wojnach? Gdy dziecko wychowywane jest bez normalnego ojca, przez samotna matkę, to w większości wyrasta z niego( przepraszam z wulgaryzm) spierdolina życiowa, nie umiejąca sobie radzić w życiu.
Nie wiem o kim mówisz. Ze mnie nie wyrosła pomimo, że mój tata poświęcił mi bardzo mało czasu. Nie był na wojnie ale pracował sam, by utrzymać 5 osób.
Więc proszę w swoich wypowiedziach o innych postaraj się zrozumieć KONTEKST dlaczego dziecko pozbawione jest rodzica?
A czy nie jest tak, że 5 inkarnacji wcześniej samo pozbawiło kogoś rodzica jako rycerz czy morderca?
Pamiętajmy o ewolucji tej planety – ludzie wyszli z jaskiń, mordowali się, oddawali część bogom poświęcając dziewice, zjadając serca pokonanych wrogów.
Potem mieliśmy “chleb, wino i igrzyska”, gdzie gawiedź bawiło jak ludzie się mordowali.
To jest odpowiedzialność grupowa – tak zwana karma społeczna, a nawet całego narodu.
Dlatego w Niemczech i innych narodach jest teraz zalew gwałcących i zwierzęcych imigrantów, bo te narody same takie były – agresorami.
Odpowiada za to cały naród. Tak jak nasz za własne niedojrzałe zachowania.
I nie ważne czy to chłopiec, czy dziewczynka. Wiadomo, że dziecko powinno mieć i ojca i matkę, ale z tego, co ja czytałem, to zawsze na bardziej zaradna jednostkę wyrasta osoba, która była wychowywana przez samotnego ojca, niż samotną matkę.
Aby to zrozumieć potrzebne jest mieć pełen kontekst, którego nie można poznać za pomocą umysłu.
Musielibyśmy wziąć pod uwagę wszystkie wybory jakich dokonała ta osoba i jej rodzic przez wszystkie swoje inkarnacje.
A to pokazuje jak niewłaściwym narzędziem jest ocenianie i obwinianie. Bo po prostu nie wiemy jaka jest rzeczywistość.
Widzimy tylko rezultaty, nie rozumiemy przyczyn.
A rezultaty mają nas zmusić do refleksji, odpowiedzialności, korekt.
Bo przyczyna zawsze jest w nas. Nie poza nami i gdzieś w świecie.
Ok. Jezeli chodzi o emocje i ich uwalnianie i jaki to ma wplyw na nasze zycie. Z tego wynika, ze wiekszosc psychoterapeutow jest albo w bledzie, albo celowo stosuja terapie, ktore w niklym stopniu pomagaja, a w przypadku podawaniu lekow, wrecz czlowiekowi szkodza. Pielegnuja w swoich pacjentach choroby, aby biznes sie krecil. Zastanawiam sie, czy to nie jest wszystko celowe. Chodzi mi o to, czy jest gdzies zapisana przez Boga i dana ludziom ” instrukcja obslugi czlowieka”, jezeli chodzi o emocje i jak sie tym wszystkim poslugiwac, a “starsi i madrzejsi” ukrywaja ja przed nami. Wiem, ze jest Nowy Testament i nauki Jezusa, ale ciezko to wszystko zrozumiec, co jest tam napisane. Skad w takim razie, takie niezrozumienie ludzkich emocji, psychiki, ze tylko nieliczni pisza jak jest, min. Hawkins?
Z tego wynika, ze wiekszosc psychoterapeutow jest albo w bledzie,
A kto nie jest? :D
Może kilkanaście osób ma obecnie na tej planecie pełen obraz sytuacji (a przynajmniej zadowalająco pełny).
Reszta się myli i to jak!
Ja też nie wiem wszystkiego i nie zaliczam się do tych kilkunastu osób.
albo celowo stosuja terapie,
Naprawdę niewielki procent ludzi robi coś takiego celowo.
Umysł sam chroni tego, w co uwierzył. Robi to przez własną niewinność i nieświadomość.
ktore w niczym stopniu pomagaja,
Pomagają. Kto powiedział, że nie?
Dzięki takiej “terapii” osoba może odkupić swoją karmę.
Zastanówmy się – jedno takie niewygodne życie odkupi setki odebranych w kilkudziesięciu innych życiach.
Dobry deal? Dla mnie bomba!
a w przypadku podawaniu lekow, wrecz czlowiekowi szkodza.
“Szkodzi/nie pomaga” to bardzo ograniczony kontekst.
Tak się może wydawać umysłowi, bo widzi tylko wpływ na obecne życie.
Ale nie widzi pełnego kontekstu, w którym to co ma miejsce to faktycznie uzdrawiający proces – odkupienie negatywnej karmy.
Pielegnuja w swoich pacjentach choroby, aby biznes sie krecil.
Jeśli ktoś pracuje z taką intencją to ojojoj, będzie smutno takiej osobie w przyszłych inkarnacjach.
Zastanawiam sie, czy to nie jest wszystko celowe.
Dla niewielkiego procentu ludzi tak.
Ale to nikogo nie ogranicza. Ci ludzie sami sobie szkodzą co zauważył i Budda, i Jezus, i każdy inni Wielki Nauczyciel.
My mamy zajmować się sobą, upewniać się, że kierujemy się pozytywnością.
Chodzi mi o to, czy jest gdzies zapisana przez Boga i dana ludziom ” instrukcja obslugi czlowieka”,
Tak.
I brzmi – “Odpowiadasz za swoje wybory. Nikt nie może wybrać za Ciebie”.
jezeli chodzi o emocje i jak sie tym wszystkim poslugiwac,
Instrukcja jest tworzona, choćby na tym serwisie.
Bo jako ludzie dochodzimy do gotowości zajęcia się nimi.
a “starsi i madrzejsi” ukrywaja ja przed nami.
Czy ktokolwiek ukrywał to, że kluczowa jest odpowiedzialność?
Czy ktokolwiek ukrywał, że ważne jest wybaczenie, miłość, akceptacja, rozsądek, odwaga?
Wiem, ze jest Nowy Testament
No, więc w czym problem z instrukcją?
i nauki Jezusa,
No proszę.
Więc masz wszystko, co trzeba.
ale ciezko to wszystko zrozumiec,
Aaaaa, no właśnie!
No bo ciężko wybaczyć, ciężko wybrać miłość, akceptację, odpowiedzialność i przestać dostrzegać źdźbła w oku drugiego człowieka ignorując belkę w swoim!
Dlatego lepiej wybrać gniew, dumę, atak, obrazę i iść po najmniejszej linii oporu.
I tak ile już – 1 000 lat? 1 500?
co jest tam napisane.
Konkrety. Co jest Ci trudno zrozumieć?
Skad w takim razie, takie niezrozumienie ludzkich emocji, psychiki, ze tylko nieliczni pisza jak jest, min. Hawkins?
Bo zawsze tylko nieliczni wybierali odpowiedzialność, odwagę – odłączali się od tłumu, zawierzali własnej intuicji, a nie społecznemu strachowi i manipulacji.
Pionierów zawsze było mniej, bo ewolucja ludzka oznacza przekroczenie zwierzęcia w nas, które jest stadne i usprawiedliwia jak leci swoje postawy.
Na statku zawsze jest jeden kapitan. Dlaczego?
Bo reszta mniej się nadawała. Wybrano osobę najbardziej odpowiednią. Zazwyczaj najsilniejszą i potrafiącym trzymać resztę za mordy.
W przypadku firmy jest to osoba najbardziej odpowiedzialna, świadoma, potrafiąca zarządzać, organizować i dbać o działania wielkiej ilości osób.
To jacy jesteśmy zależy od nas, od naszej intencji, gotowości do poddania negatywności i wyboru odpowiedzialności.
Naprawdę odrobinka osób wybrała maksimum odpowiedzialności – w tym za to, co robią nam inni.
A jak możemy być pewni, że są jakieś karmy, inkarnacje, reinkarnacje, poprzednie życia itd.? Nie ma przecież jak tego sprawdzić. Dla mnie to są tylko domysły i tłumaczenie sobie rzeczywistości. Według mnie nic nie wiemy jako ludzie
A jak możemy być pewni, że są jakieś karmy, inkarnacje, reinkarnacje, poprzednie życia itd.?
Do tej pory ludzkość nie miała narzędzia do badania rzeczywistości ale już jest znane, bo jako ludzie globalnie dojrzeliśmy do tego poziomu.
Można je poznać i przetestować, by potwierdzić jego skuteczność ale również znane są wymagania, by możliwe było skorzystanie z niego.
Jednym jest przekroczenie poziomu Dumy, czyli ostatniego przeciwnego życiu poziomowi świadomości i wejście na poziom sprzyjający życiu.
Czyli chodzi o wewnętrzną spójność z tym, co pozytywne.
Wtedy pomnażamy pozytywność w swoim życiu ekspotencjalnie.
Jednak bez tego narzędzia jedyne co było to Wielcy Mistrzowie.
Niestety jako, że ludzie cofnęliśmy się bardzo we wrażliwości, intuicji, przestaliśmy odróżniać jednostki bardzo rozwinięte od jednostek udających i niespójnych.
Widać to rażąco na przykładach pomylenia wielkiego wodza z tyranem i megalomanem (Hitler, Stalin, itp.).
Wiele osób nadal myli to, co pozytywne z tym co negatywne.
Bo taki mają poziom dojrzałości.
Nie ma przecież jak tego sprawdzić.
Jest ale pod warunkiem, że nasza intencja odnośnie siebie, życia i innych, nasze codzienne postawy będą sprzyjać życiu.
Dla mnie to są tylko domysły i tłumaczenie sobie rzeczywistości.
Tak, bardzo dobrze to napisałeś – DLA CIEBIE.
Bo sam odpowiadasz za swój poziom, a Twoje doświadczenia i możliwości poznania kontekstu są jego odzwierciedleniem.
Sam wybierasz w co wierzysz, jakie masz postawy, poziom zadbania wnętrza, poziom odpowiedzialności, no i czy jesteś gotowy pójść dalej i otworzyć się na to, co poznać można wyłącznie W SOBIE i PRZEZ SIEBIE. To oznacza duchowość.
Cała reszta to intelektualizowanie, domyślanie. Każdy mistrz duchowy mówił, że jedyna droga to droga w siebie.
I nie, nigdy nie będzie maszyn do badania rzeczywistości innej, niż fizyczna i jakaś tam malutka sfera energii.
Według mnie nic nie wiemy jako ludzie
Jako ludzie w niskiej świadomości separacji, bez wewnętrznej wiedzy (ani wykorzystania wiedzy osób faktycznie uduchowionych), bez osobistych doświadczeń w sobie i na zewnątrz, to jasne.
Dlatego mówię, że doświadczanie życia jest SUBIEKTYWNE i to, co duchowe nie jest do udowodnienia, bo to nie miałoby inaczej sensu. Każdy odpowiada za siebie i swoje wybory.
Gdy ktoś nam powie, że skok na bungee jest fajny i bezpieczny, to możemy się z tą osobą zgodzić lub nie na poziomie logicznym ale dopóki sami tego nie doświadczymy, to cały skok jest dla nas czystą abstrakcją i teoretyzowaniem.
Tak samo jak opisanie np. zapachu róży osobie, która nigdy róż nie wąchała.
Nawet w tak banalnych kwestiach umysł sobie tego nie wymyśli. Konieczne jest osobiste doświadczenie.
A do nich dochodzi nie inaczej, niż przez wyrażenie świadomej intencji.
Zaś WSZYSTKIEGO o czym piszę doświadczyłem, poznałem w sobie i zacząłem wyraźnie widzieć w świecie.
Sam odpuściłem to, co odpuściłem, otworzyłem się na więcej. Sam badałem, wybierałem trzeźwość, pozytywną krytykę do tego, co mnie spotyka.
Z czasem przyszły wydarzenia, których umysł wytłumaczyć nie mógł, a które były nieprawdopodobne. Nie do pomylenia z jakimś tam chwilowym zaburzeniem.
Zresztą kontakt z Duchem ma to do siebie, że jest pełen humoru, bardzo mądry i kochający, czego nie sposób pomylić, gdy raz się już tego doświadczy.
Każdy człowiek intuicyjnie wyczuje faktyczną miłość w jej obecności.
Ale wiele osób z poziomu intelektu nadal sądzi, że Anioł czy Bóg się gniewają, obwiniają, mogą ukarać, etc.
Dlatego zamykają się na więcej. Bo sami utrzymują swój poziom świadomości.
Bowiem dokładnie to noszą w sobie i projektują na świat zewnętrzny.
A znasz moze “Kurs cudów” Helen Schucman i ” System uniwersalnego klucza” Charlesa Haanela? Sa to ksiazki w formie cwiczen do wykonywania. Pierwsza jest o wybaczaniu a druga to bedzie podchodzic chyba pod medytacje. Masz jakies doswiadczenia, bo nie wiem czy warto sie za to zabierac?
A znasz moze “Kurs cudów” Helen Schucman i ” System uniwersalnego klucza” Charlesa Haanela?
Pierwszą jasne! Nawet sam ją mam.
O drugiej nie słyszałem.
Sa to ksiazki w formie cwiczen do wykonywania. Pierwsza jest o wybaczaniu
Rola “Kursu cudów” zdecydowanie wykracza ponad wybaczanie.
a druga to bedzie podchodzic chyba pod medytacje.
Nie wiem.
Przeglądam ją sobie i na pewno zawiera dużo bardziej sensowny opis rzeczywistości, niż wiele innych książek.
Dobrze mi na nią patrzeć, polecam.
ALE!
Masz jakies doswiadczenia, bo nie wiem czy warto sie za to zabierac?
Za “Kurs cudów” na 100% warto.
1. ALE – za część praktyczną, czyli codziennie ćwiczenia. Część teoretyczna nie jest niezbędna. I ćwiczenia wykonujemy CODZIENNIE, żadnego dnia nie przeskakujemy. Bo tylko wykonując wszystkie w kolejności możemy liczyć na rezultaty. Więc jak sobie będziemy ją przeglądać i zobaczymy fajne ćwiczenie dnia 74, to nie robimy tego najpierw, bo sądzimy, że jest lepsze, niż 73 poprzednie ćwiczenia. Bo to tak jakbyśmy chcieli zrobić ciasto i zaczęli od mieszania składników, których jeszcze nawet nie dodaliśmy.
2. ALE – co do drugiej książki. To co tam czytamy NIE MOŻE stać się zastępstwem rozsądnego działania w życiu. Czyli jak poczytamy o wizualizacji i twórczej medytacji, to nie mamy liczyć, że to coś zrobi za nas. To ma wspomóc nasze działania, a nie je zastąpić. Więc jak czujemy opór i lęk przed jakimiś czynnościami, to używamy tych ćwiczeń z intencją pomocy w oczyszczeniu z tych emocji i z oporu, a nie liczymy, że sama wizualizacja coś za nas przeskoczy. Mamy się z tym zmierzyć podczas wizualizacji, odpuścić ale nie oczarowywać, że to samo z siebie coś zmieni. Mamy skorygować swoje negatywne postawy, odpuszczać opór, podchodzić do czynności radośnie. Wszelkie medytacje i wizualizacje tego typu mają nam pomóc zmierzyć się z tym, co nosimy w sobie w kontrolowanych warunkach. Bo po prostu dużo łatwiej jest to zrobić, niż podczas działania i interakcji z innymi ludźmi.
Ok. Dzieki.
Piotr Kruk napisał:
Ja pier***
Kufa,
ABSOLUTNA BZDURA!!! MÓW ZA SIEBIE!
To niedopuszczalne, by tak generalizować!!!
Ta rażąca projekcja i niedojrzałość to szczyt.
Spokojnie! Co tak krzyczysz? Wiem że masz dużo wiedzę ale to nie znaczy że jesteś nieomylny i jesteś Bogiem. Dlaczego obrażasz tych ludzi ? Zamiast im pomagać próbować zrozumieć? Wrzeszczysz na nich i przeklinasz co z ciebie za terapeuta? i to Ty namawiasz do spokoju, medytacji, radości i miłości a sam jak widać masz z tym problem. Sam byłeś kiedyś na ich miejscu a gardzisz nimi. Widzę u Ciebie brak kultury, szacunku i nie kontrolowanie gniewu. Z wszystkich twoich komentarzy bije wielka pycha i ogromne mniemanie o sobie. Panie trochę kultury a wszystkim to wyjdzie na zdrowie. Pozdrawiam.
Spokojnie! Co tak krzyczysz?
Wykrzyknik i napisane z dużej litery mają podkreślić ZNACZENIE tego, co mówię.
Ty zebrałeś tylko takie zdania i na ich podstawie teraz budujesz sobie percepcję tego, co robię.
Ja wychwytuję BARDZO POWAŻNE zniekształcenia, błędy, negatywne postawy, a dalej w tekście podaję rozwiązania i niezbędne korekty.
Ale muszę je podkreślić, by było to jasne, że tu jest poważny problem.
W tekście mogę to zrobić za pomocą pogrubienia, powiększenia i wykrzykników. Mogę też użyć mocnych słów jak przekleństwa.
Wiem że masz dużo wiedzę ale to nie znaczy że jesteś nieomylny i jesteś Bogiem.
Nie muszę być Bogiem, by dostrzegać to, co wyraźnie błędne i szkodliwe.
Dlaczego obrażasz tych ludzi ?
Aaaa, ja obrażam ludzi. Obrażam ofiary…
Zamiast im pomagać próbować zrozumieć?
…zamiast im pomagać…
Napisałem ze 20 stron rzetelnych, kompletnych odpowiedzi i ja WG CIEBIE nadal nie pomagam.
Bo napisałem kilka razy parę wyrazów z dużej litery i dopisałem kilka wykrzykników, co zrozumiałeś absolutnie niepoprawnie.
Nie próbuję zrozumieć… no tak, tak. Masz rację. Bo przecież wykrzykniki wskazują, że ja gardzę, obrażam.
Bo słowo “bzdura” oznacza, że ja utrzymuję w sobie pogardę do innych.
Wrzeszczysz na nich
Proszę?
Wrzeszczę NA innych? Gdzie, co, jak?
Przede wszystkim odpowiadam na Twój tekst, a nie krzyczę na ludzi.
Po drugie to nie krzyk, tylko podkreślenie tego, co ważne.
Gdy coś jest BARDZO poważnym błędem, podkreślam to, by było wyraźnie.
Zaś TY TO INTERPRETUJESZ (teraz wrzeszczę i pogardzam Tobą pisząc to z dużych liter?) jako negatywność, etc.
i przeklinasz
Pokaż mi proszę gdzie ja kogokolwiek przekląłem.
Proszę pokazać paluszkiem.
Napisałem “ja pierdolę”, nie napisałem “Ciebie pierdolę”.
Bierzesz to do siebie, bo to stanowi dla Ciebie usprawiedliwienie tego, co już w sobie nosisz.
I o tym pisałem w artykułach, na które pisałeś obszerne komentarze.
A że informacje nie docierają, podkreślam, gdzie są najpoważniejsze błędy.
co z ciebie za terapeuta?
Gdy skorygujesz swoją percepcję to to dostrzeżesz.
I chciałbym zobaczyć, że nie Ty straciłem szacunek u mnie, tylko ja u Ciebie. Nagle zniknęła duża litera ze słowa “ciebie”.
Więc widać, że szukałeś tylko powodu, by wyprojektować noszone w sobie negatywności na innych.
i to Ty namawiasz do spokoju, medytacji, radości i miłości a sam jak widać masz z tym problem.
Mówisz tylko o sobie.
Ty masz z tym problem, nie ja.
I staram się Ci to uświadomić.
Sam byłeś kiedyś na ich miejscu a gardzisz nimi.
Brawo!
Na pewno Twoja percepcja jest bez zarzutu. Przecież sam prowadzisz spokojne, pełne miłości życie.
Widzę u Ciebie brak kultury, szacunku i nie kontrolowanie gniewu.
Aaaa, więc sądzisz, że ja jestem tu pogniewany, kipiący nienawiścią, bo ośmieliłem się napisać coś z dużych liter, dodać wykrzykniki. I TO świadczy o tym, co podpowiedział Twój niezawodny umysł?
Napisałem “ja pierdolę”. Ooooo, no przecież wszystkich obraziłem, skląłem, znienawidziłem, pogardzam i nie pomagam.
Przecież to takie złe, niedojrzałe, nieprofesjonalnie użyć przekleństwa!
No i jak się pojawiło to na pewno dotyczy Ciebie i innych ofiar.
I wcale nie ma to nic do rzeczy z tym, co napisałem w artykułach na temat świadomości ofiary.
Robisz dokładnie to, co opisałem i nie dostrzegasz tego.
Z wszystkich twoich komentarzy bije wielka pycha i ogromne mniemanie o sobie. Panie trochę kultury a wszystkim to wyjdzie na zdrowie. Pozdrawiam.
Z wszystkich moich komentarzy teraz to bije… wow.
No panie.
Od początku.
Przede wszystkim mówisz o sobie, o swojej percepcji.
Więc to z Twoich wszystkich komentarzy bije wielka pycha i ogromne mniemanie o sobie.
Bo z ogromnego tekstu wyciągnąłeś jedno “kufa”, jedno “ja pierdolę”, kilka wykrzykników i dużych liter.
Całą resztę zignorowałeś i napisałeś, że nie pomagam i znieważam, a nawet pogardzam.
To jest naprawdę obiektywne.
Mówię spokojnie, cierpliwie po 2-3 razy to samo. I nie dociera.
Więc zmieniam technikę, używam wykrzykników i drobnych przekleństw.
I od razu zostaję zaatakowany, od razu zostaje zignorowana merytoryka na rzecz skupiania się na formie, na kilku słowach wyjętych z kontekstu.
Mówię – “Kufa, bo sam się tego trzymasz. Cierpisz przez własne wybory”.
A Ty mówisz, że ja nie mam do Ciebie szacunku, gardzę Tobą mówiąc tak.
I nawet nie dostrzegasz, że mówisz o sobie. Projektujesz to na jakichś innych ludzi.
Nie – Ty się czujesz obrażany, pogardzany przeze mnie. Ty czujesz własną dumę, niechęć, gniew, winę, wstyd, żal.
I wierzysz, że one są gdzieś w świecie, w innych ludziach. We mnie.
Że to, co czujesz ma źródło we mnie, bo oczywiście ja jestem bardziej niedojrzały od Ciebie, bo nagle ja zmieniłem postawę z troski na gniew, znieważanie, obrażanie.
Bo masz nade mną tak wielką moc, że nagle zmieniłem się w demona nienawiści, który chce Twojego cierpienia…
Mówisz WYŁĄCZNIE o sobie.
Bo to wszystko nosisz w sobie i uciekając od tego jesteś uzależniony.
I moje komentarze, moja postawa wyciąga to z Ciebie.
I dlatego uważam, że jestem bardzo skutecznym terapeutą. Nie uważam się ani za lepszego, ani broń Boże Boga.
Ale rezultaty mówią same za siebie. Tylko trzeba dostrzec rzeczywistość. Nie musisz mnie za to lubić, bo ja wiem, że to nie jest przyjemne mierzyć się z tym, od czego uciekamy od lat, często od samego początku.
Ale nie ma innej drogi, niż się z tym zmierzyć.
Ty dumnie i pysznie wierzysz, że ja jestem negatywny. A nie dostrzegasz przez to, że to Twój własny detoks. Trzymasz się tego dla mnie.
Usprawiedliwiasz tym swoje dalsze słowa, percepcję, interpretacje, etc.
Tym wszystkim zajmujemy się w Programie, bo nie można liczyć na wyzdrowienie żyjąc z takimi postawami i nastawieniami w życiu.
Ani tym, co już mamy w sobie stłumione i wyparte.
WSZYSTKO co robię służy innym.
Swoje komentarze czytam i poprawiam po kilka razy.
Zawsze z intencją, by służyły.
Gdybyś się zatruł i ja wsadziłbym Ci dwa palce do ust, byś zwymiotował, to byś mnie zaatakował, że to ja Cię otrułem, spowodowałem to nieprzyjemne doświadczenie?
I że nie mam dla Ciebie szacunku, że nie dałem Ci spokoju?
Dodatkowo wcześniej jeszcze przedstawiłem Ci wszystkie fakty, przez które w ogóle doprowadziłeś do stanu zatrucia.
I przez to, że teraz zwymiotowałeś nagle to wszystko ignorujesz i uważasz, że ja nie pomagam i gardzę Tobą i jeszcze innymi ludźmi. I że słaby ze mnie terapeuta.
Proszę zastanów się nad swoją postawą.
Nie bez powodu jesteś uzależniony, czyli masz jedną z najbardziej trudnych chorób jaką można mieć, która sama w sobie świadczy o POWAŻNYCH WEWNĘTRZNYCH zaniedbaniach i niedojrzałości.
Jeśli znasz lepszy sposób, niż wykrzykniki, duże litery, byś to zrozumiał, daj mi znać, a z przyjemnością to zastosuję!
Oczywiście przepraszam, że nie przygotowałem Cię ale nigdy nie wiem jaka będzie reakcja.
Te artykuły czyta pełno osób i każdy ma swoje nastawienie, swoje postawy, swój poziom świadomości, poziom gotowości do zmierzenia się z tym i wzięcia odpowiedzialności.
Wszyscy odpowiadamy za swoje reakcje i decyzje.
Nie wiem czy czytałeś artykuły o emocjach ale masz tam mnóstwo wskazówek jak radzić sobie z emocjami.
Może wtedy zrozumiesz, że nie ja Ci zrobiłem krzywdę, tylko sam trzymasz w sobie ból.
I naprawdę wolałbyś, by jego źródłem był jakiś człowiek. Bo wtedy byłoby łatwiej.
Ale tak nie jest. Ból już jest w Tobie i należy się z nim zmierzyć i się z niego uzdrowić.
A tego nie zrobimy inaczej, niż przez odczucie go.
Prędzej czy później ktoś by go z Ciebie wyciągnął i pewnie w większej ilości, niż teraz.
Dobrze, że ja przynajmniej mogę Ci opowiedzieć co faktycznie ma miejsce.
Daj znać jak poczujesz się lepiej!
Ogromnie przepraszam Ciebie. Wszystko rozumiem. Jestem przewrażliwiony i przymulony a przekleństwa to nic takiego każdy czasem używa. Ale mam do nich uraz tak samo do podniesione tonu kojarzy mi się z uzyskiwanie kontroli siłą. Teraz mi na razie przeszło. Musiałem opuścić niższe emocje zwłaszcza gotujący się we mnie gniew i strach. Czuję teraz się dobrze czuję miłość, wybaczenie, chęć pomocy,spokój ale pojawiły się łzy……
Ogromnie przepraszam Ciebie.
Nic się nie stało i nie musisz za nic przepraszać.
To, co ujawniam przez artykuły i komentarze to w zwierzę człowieku ukrywająca się pod “pseudonimem” JA.
I dlatego ono tak walczy, warczy, gniewa się, gdy zostaje dostrzeżone. Bo to dla niego niebezpieczne.
Wszystko rozumiem. Jestem przewrażliwiony i przymulony
Nie wszystko rozumiesz.
Nosisz w sobie opór, ból, żal, strach, winę, wstyd, gniew.
I to się ujawnia i na razie nie potrafisz sobie z tym radzić.
Słuchasz się tylko umysłu, czyli ego – zwierzęcia – które wykorzystuje Twoje poczucie niemocy, by atakować, gniewać się.
a przekleństwa to nic takiego każdy czasem używa.
Zgadza się.
Ale mam do nich uraz tak samo do podniesione tonu kojarzy mi się z uzyskiwanie kontroli siłą.
Bo ja do tego zmierzałem;.
Chciałem osobom, którym odpisywałem na komentarze przywrócić świadomość, czyli kontrolę.
Nie chciałem jej wziąć – chciałem ukazać, że oni sami ją oddają swojemu bełkoczącemu umysłowi – ego. Że ich nie ma, że są nieobecni, nieświadomi.
To tak jakby byli zahipnotyzowani reklamami w telewizorze i nie widzieli, że pali im się dywan w pokoju.
Dlatego krzyknąłem, dlatego przekląłem – by człowiek odzyskał świadomość choć na moment.
Zaś w Twoim przypadku ujawniło to negatywne nastawienie – opór, gotowość do otrzymania ciosu, strach przed tym, przed bólem.
Bo tego doświadczyłeś w przeszłości i te emocje oraz ból już są w Tobie.
I boisz się, że jak stracisz kontrolę, to to Cię zaleje i nie dasz sobie rady.
Dlatego atakujesz tych, którzy tak się zachowują niezależnie od ich intencji.
Teraz mi na razie przeszło. Musiałem opuścić niższe emocje
Co to znaczy “opuścić niższe emocje”?
Nie można opuścić emocji.
Można je uwolnić lub stawić im opór i w efekcie wyprzeć/stłumić.
zwłaszcza gotujący się we mnie gniew i strach.
Skoro się gotują, to nosisz je w sobie bardzo długi czas i opierasz się im bardzo silnie.
A to czemu stawiamy opór trwa i rośnie.
Czuję teraz się dobrze czuję miłość, wybaczenie, chęć pomocy,spokój ale pojawiły się łzy……
Czyli pozwoliłeś gniewowi i strachowi przeminąć.
Nie stawiłeś im oporu i dlatego minęły.
I nagle dostrzegłeś to, co zawsze było w Tobie i zawsze jest i będzie dostępne – dobre samopoczucie, miłość, wybaczenie, nawet chęć pomocy, spokój.
Dodatkowo pojawiły się łzy, by jeszcze głębiej Cię oczyścić.
Widzisz? Wystarczyło tylko zmierzyć się z gniewem, frustracją i strachem i się z nich oczyścić – puścić je.
Warto to robić czy jednak dalej warto opierać się, frustrować, trzymać gniewu, winy, oporu?
To czego doświadczyłeś to NORMALNOŚĆ. To normalność wynikająca z dojrzałości znajdującej się ponad ślepą, niekontrolowaną zwierzęcością, z którą nie tylko walczymy na zewnątrz – w innych ludziach ale również w sobie – z emocjami, myślami.
Spójrz na to z tej strony:
Jeśli kiedyś miałem wypadek samochodowy, mocno się poturbowałem ale znalazłem i przepracowałem to, co było tego przyczyną i jednocześnie dostrzegłem, że na świecie miliony ludzi robi te same błędy, naturalnie chciałem zwrócić na to uwagę innym.
Więc jeśli osoba mi mówi, że kilka dni wcześniej miała wypadek, mówię jej co było powodem i co powinna zmienić.
Ale jeśli ponownie po kilku dniach znów słyszę, że miała wypadek i nie zastosowała tego, co jej powiedziałem – podkreślę to mocniej.
Krzyknę, przeklnę – “No kurwa! Jedź wolniej! Bo dochodzi do wypadków! Ranisz się, robisz sobie krzywdę! A zmiana jest tak prosta!”
Czy to oznacza, że ja gardzę tą osobą, nienawidzę jej i w ogóle gardzę wszystkimi ludźmi, którzy mieli wypadki?
Nie!
Podkreślam skalę wypadku, znaczenie oraz tego, co należy zrobić, by do wypadków przestało dochodzić.
Czy jestem pyszny, czy ja obrażam kogokolwiek?
A co jeśli ta osoba nie widzi w tym problemu, tak jak ludzie utrzymujący świadomość ofiary i uzależnieni?
Oni uważają, że doprowadzanie do wypadku raz w tygodniu to normalna rzeczywistość i nic nie mogą z tym zrobić!
Czy powinienem ich pogłaskać i powiedzieć – “Spoko, może samo się to zmieni. Przecież nie dzieje się nic złego.”?
Kto okazuje większy szacunek i miłość – ten, kto stara się najlepiej jak potrafi, by jego słowa i właściwe obserwacje dotarły do ludzi?
Czy ten, kto cichutko coś tam mruczy?
Ok, formę można udoskonalić, do czego dążę cały czas.
Ale to, co mówię MUSI dotrzeć, bo to podstawy, by przestać cierpieć, przestać żyć oczarowaniami, urojeniami. I wiele, wiele więcej.
To zdrowa strona dumy. Ochrona prawdy, faktów.
Zaś Ty pokazałeś to, co stosuje się cały czas w mediach – malutki wycinek całości, ignorowanie reszty i budowanie na tym malutkim kawałku lista wizerunku całego drzewa.
Zniekształcanie rzeczywistości. Nie jestem tylko pewny czy świadome, czy nieświadome w tym przypadku.
Zakładam, że nieświadome.
Poza tym kto powiedział, że miłość to słodzenie wszystkiego i wszystkim? Kto powiedział, że miłość nie może pierdolnąć pięścią w stół i kazać się zamknąć wszystkim, którzy mówią bzdury, pierdoły i przedstawić im fakty, bo to co do tej pory jest utrzymywane szkodzi i to bardzo?
Każdy wódz i szef w historii zrobił coś takiego – użył podniesionego tonu, nawet krzyku i przekleństw, by wpłynąć na ludzi w zwierzęcej świadomości, którzy projektują jeden na drugiego, nie potrafią odłączyć się od paplaniny ich umysłów i mentalizacji.
To należy przerwać.
Czy to oznacza, że szef gardzi swoimi pracownikami? Nie. On robi to z troski do wszystkich. Gdyby nie pierdolnął pięścią i nie przeklął, nie kazał się wszystkim zamknąć, doszłoby tylko do dalszej eskalacji.
Ale jeśli ktoś powie – “Ale szef nas nie szanuje, przeklina, nienawidzi, gardzi nami” to czy ta osoba mówi z sensem? Czy dostrzega jaka jest rzeczywistość?
Nie, zupełnie nie. Chroni tylko swoją postawę, którą przed chwilą nieświadomie dążyła z resztą innych mentalizujących do wielkich szkód dla wszystkich.
A żeby to dostrzec, należy puścić się dumy.
To jest ciekawe, jak mózg zapamiętuje te złe wydarzenia szczególnie przy którym doświadczone jest jakieś uczucie i ciągnie się latami. Chciałbym wykasować niektóre wspomnienia z umysłu i przestać rozpamiętywać.
To jest ciekawe
Ciekawość powinna prowadzić do znalezienia rozwiązań, odpowiedzi.
Jak mózg zapamiętuje
Mózg niczego nie zapamiętuje.
Struktura mózgu odzwierciedla – reprezentuje – zmiany w świadomości.
Nie jesteś mózgiem.
te złe wydarzenia
Żadne wydarzenie nie jest złe.
Nasza postawa, nastawienie do danych wydarzeń powoduje powstanie emocji i oporu, których następnie się łapiemy i usprawiedliwiamy nimi dalsze niskie postawy, negatywne interpretacje.
TO, czyli nasze nastawienie zapisujemy jako własną świadomość.
Zapisane, czyli tłumione i/lub wyparte emocje oraz interpretacje, usprawiedliwienia, racjonalizacje są częścią nas i umysł cały czas o tym paple.
Bo to małe dziecko, które non stop płacze informując nas, że jest coś do zrobienia.
Zaś struktura mózgu może odzwierciedlić nawyk, czyli to, co powtórzyliśmy dużą ilość razy bazując na pewnych sytuacjach zewnętrznych i wewnętrznych i poprzez który dążymy do pewnego rezultatu – tzw. nagrody, o czym mówię w Module 2.
Więc nasza postawa, którą utrwalamy przez własne WYBORY zostaje zapisana w naszym ciele – w mózgu.
Ale mózg za nic innego sam nie odpowiada.
szczególnie przy którym doświadczone jest jakieś uczucie i ciągnie się latami.
To sami to ciągniemy.
TO samo się nie ciągnie.
My się tego łapiemy, trzymamy, opieramy się, walczymy, uciekamy, itd. i dlatego to nie znika.
Bo jak się nam wbije cierń w tyłek, to gdy się jej złapiemy, będziemy trzymać, nie chcieć, walczyć z nią, uciekać od niej, tłumić ból to czy to spowoduje, że ona sama wypadnie?
Nie. Zazwyczaj tylko jeszcze głębiej wciśniemy ją w ciało.
IDENTYCZNIE jest z emocjami i oporem.
Chciałbym wykasować niektóre wspomnienia z umysłu i przestać rozpamiętywać.
Nie Ty je rozpamiętujesz, tylko umysł paple sam na bazie emocji i oporu.
Gdy zmierzysz się z nimi i się z nich oczyścisz ORAZ zmienisz swoje nastawienie i postawę odnośnie przeszłości, umysł sam przestanie się tym zajmować.
Na ten właśnie artykuł czekałem :)
w sumie dobrze że nazwałeś rzecz po imieniu: Czyściec to jest właśnie tutaj, na tej planecie. To wygląda nieporównanie bardziej sensownie niż ,,czyściec po śmierci”
– Osoby dumne jeszcze zaatakują osoby, które będą wierzyły w te słowa. Powiedzą – “Tylko idiota musi uciekać się do takich informacji o duchowej szkole, Bogu. Nie radzi sobie to wymyśla sobie idiotyzmy! I wierzy innym idiotom, którzy tylko na nich żerują. Jakoś do tej pory nikomu to nie było potrzebne i wiara w Boga sprawiła więcej szkód, niż pożytku”. Usłyszymy często podobną paplaninę.
Z tego co zauważyłem to to dotyczy wszystkich dumnych- zarówno tych ateistycznych jak i fanatyków religijnych. Ciekawe że dumny fanatyk religijny niby wierzy, ale tak jakby Bóg nie miał wpływu na jego życie, co czysto subiektywnie nie różni się od ateizmu. Jednemu nie interweniuje w życie, dla drugiego nie istnieje- na jedno wychodzi.
P.S.
Kolejny moduł zrobiony, ale było oporu rzez ten czas :o
w sumie dobrze że nazwałeś rzecz po imieniu: Czyściec to jest właśnie tutaj, na tej planecie. To wygląda nieporównanie bardziej sensownie niż ,,czyściec po śmierci”
Jeśli w ogóle jesteśmy gotowi uwierzyć w jakikolwiek Czyściec.
Ale jak mówię – w to nie trzeba wierzyć, tylko można bardzo szybko przetestować i doświadczyć na sobie (i tylko na sobie).
Znajdziemy też pełno ludzi, których doświadczenia to potwierdzą (i tych, którzy tego nie potwierdzą i będą zaprzeczać ze wszystkich sił).
Gdy ja po raz pierwszy to usłyszałem to naprawdę poczułem jakbym się obudził. Jakbym pierwszy raz spojrzał trzeźwo na rzeczywistość.
A przynajmniej trzeźwiej.
Ewidentnie czułem, że to stwierdzenie rezonuje ze mną.
A pewnie znalazły by się momenty, że by nie rezonowało. Ale gdy stało się to raz, moja świadomość uległa trwałej zmianie.
Z tego co zauważyłem to to dotyczy wszystkich dumnych- zarówno tych ateistycznych jak i fanatyków religijnych.
No pewnie, bo oni niczym się nie różnią.
Obaj wierzą swoim umysłom, interpretacjom.
To co może ich różnić to powody, dla których są jacy są i ich intencje.
Ciekawe że dumny fanatyk religijny niby wierzy, ale tak jakby Bóg nie miał wpływu na jego życie, co czysto subiektywnie nie różni się od ateizmu
A jaki wpływ Bóg ma?
Tylko taki na jaki sami sobie pozwolimy.
Bóg udostępnia Ci wszystkie możliwości i wybory.
Sami decydujemy jacy my będziemy.
Jednemu nie interweniuje w życie, dla drugiego nie istnieje – na jedno wychodzi.
A czy mądrym byłoby, gdyby rodzic interweniował na pierwszym meczu piłkarskim swojego dziecka?
I jak dziecko nie trafiło gola, to rodzic wbiega na boisko, kiwa resztę dzieciaków i strzela 20 goli? Czy miałoby to jakikolwiek sens?
Jeden wierzy, że Bóg interweniuje lub nie, a drugi nie wierzy w Boga.
A obaj zapominają, że kluczem jest to jacy sami WYBIERAMY, by być dla siebie, dla innych, dla świata.
Nasze widzimisie może stać się usprawiedliwieniem naszych wyborów ale nie powinno. Niemniej tak jest u większości ludzi.
z tą interwencją bardziej miałem na mysli to że ta wiara fanatyka będzie powierzchowna, bo fanatyk czuje że jest zdany na siebie, jak ateista(poczucie izolacji w niskich stanach świadomości). A w praktyce pokazuje że jeden i drugi są jak orzeł i reszka tej samej monety(dumy) choć pozornie mogliby robić debaty ,,który ma rację” i subiektywnie obu by się wydawało że jakoś bardzo się różnią
Więc rozumiejąc subiektywność wiemy jaka jest droga – wewnętrzna, w siebie.
To, co uważamy za rację w 99,9% to zupełne bzdury i urojenia.
Prawda jest znana od zawsze, tysięcy, tysięcy lat i jest niezmienna. Umysł nagle niczego nie wymyśli, a już na pewno nie prawdy.
Więc elementem dojrzałości, prawdziwej dojrzałości jako żywa istota jest odpuszczenie dumy.
Dziękuję Piotrze za następny artykuł o mentalności ofiary. Czy ludzie mają jakieś czujniki że wykrywają w człowieku ofiarę? Co jest takim największym sygnałem? Od razu zmieniają do niej nastawienie i nie traktują ciebie poważnie uznają cię za słaba jednostkę. Ofiarą na pewno jest nieśmiała osoba zwłaszcza jak znajdzie się w ekstrawertycznym środowisku. Ofiara wszędzie i cały czas czuje się zagrożona i we wszystkich widzi potencjalne zagrożenie myśli że wszyscy na nią patrzą myślą o niej że jest inna gorsza czuje się osaczona i bezbronna szuka w pomocy u innych a nie w sobie.Każdy żart odbiera jako atak wymierzony w nią i przejmuje się nim bierze do siebie wszystko co o niej mówią przez co obniża się jej wartość bo przyjmuje zwłaszcza negatywne słowa. Czy aż tak to widać w mowie ciała, strachu, braku komunikacji, cichym głosie, Niektórzy ludzie dla innych są przesłodcy i przyjaźni a niektórych z premedytacją, obierają sobie jako ofiarę którą gnębią i zamęczają. Dlaczego do cholery. Ofiara jest od tego, żeby ją kopać. Piotrze niedawno ze zgrozą czytałem wyniki amerykańskich badań, przeprowadzono je wprawdzie wśród dzieci, ale moim zdaniem ten mechanizm dotyczy także dorosłych. Jeśli jedno dziecko było przez kogoś popychane, to właściwie natychmiast reszta też zaczynała je popychać. Mamy w sobie taki zwierzęcy odruch, że słabszych jednostek nie lubimy. Przeraża mnie to że ofiarą zazwyczaj jest człowiek miły pozytywny wiecznie uśmiechnięty dobry łagodny spokojny który na wszystko się zgadza i nigdy nie odmówi innym ze strachu przed brakiem akceptacji, miłości lub krzywdą fizyczną i psychiczną. Facet który cały czas chodzi z bananem na gębie wygląda jak nadgorliwy sługa. Kobiety ciągnie do zdecydowanych pewnych siebie silnych mężczyzn i nawet ze strony płci przeciwnej nieśmiały otrzymuje obojętność Osoby toksyczne przyczepiają się i żerują na ofierze dla własnych korzyści choćby zabawy że ta osoba wierzy we wszystko co oni powiedzą. Jeśli ktoś raz przekroczył pewne granice: uderzył, obraził, to za drugim razem będzie miał jeszcze mniejsze opory, by to zrobić i to fakt. Lepiej nie kierować się chrześcijańską zasadą “gdy ktoś uderzy ciebie w policzek nadstaw mu i drugi” ja zmieniłbym to na “gdy ktoś uderzy ciebie w policzek j***** go i ty w policzek” gdybym żył według tej zasady to dziś na pewno był bym pewnym siebie śmiałym facetem który nie boi się w ogóle ludzi i jest poważany i budzi respekt a tak to jestem w więzieniu nieśmiałość i trudno mi z niego uciec.A człowiek nie żyje na bezludnej wyspie i cały czas musi obcować z ludźmi co u mnie jest problemem wchodzić w normalne reakcje z nimi co powoduje pasmo porażek w moim życiu. No bo co to za facet który pozwala wchodzić obcym na swój teren i robić tam co popadnie od kradnięcia poczucia własnej wartości po inne przestępstwa . Nie ma co być ofiarą naiwności że wszyscy ludzie ciebie lubią i są dobrzy i chcą dla ciebie jak najlepiej bo można naprawdę gorzko się rozczarować.Próbowałem tak w dzieciństwie myśleć i kochać świat i wszystkich ale ludzie szybko mi uświadomili że tak nie jest a ja naiwny dalej próbowałem uwierzyć w ten mit. Wystarczy posłuchać co twoi znajomi mogą o tobie mówić gdy wiedzą że ciebie nie ma w pobliżu a szczytem chamstwa jak ci wszystkie negatywności plują w twarz i mają zabawę że ty w ogóle nie reagujesz pewnie myślą że milcząc akceptujesz te ich ekskrementy które wylewają na ciebie. A tak naprawdę to wszystko co mówią negatywnego o innych i na innych jest o nich. Lepiej być jak najbardziej egoistyczny i skupiony na sobie tak robią ludzie sukcesu, artyści muzycy ci z wyższej półki. Przebywanie z toksycznymi ludźmi,może człowieka pozbawić wiary w siebie,co w konsekwencji wykreuje postawę ofiary. Ofiary przyciągają prześladowców którzy w rzeczywistości też są ofiarami dlatego trzeba być cały czas czujny i nie wszystkich uważać za przyjaciół i odkrywać siebie przed nimi. To jest kilka moich przemyśleń na podstawie niestety doświadczeń. Mam jeszcze pytanie. Ale dlaczego ofiary zazwyczaj są narcyzami ? Przecież nic nie robią zwalają na innych odpowiedzialność obwiniają narzekają. A mimo wszystko uważają się za kogoś lepszego od innych? Dlaczego niektórzy biorą obelgę do siebie i rozpamiętują ją bez przerwy inni się w ogóle nie przejmują zdaniem innych ? Przydałby się w mózgu klawisz DELTE aby kasować bezpowrotnie nie chciane myśli wspomnienia…Czekam na artykuł o prześladowcach (toksycznych ludziach)technikami obrony przed nimi i nieśmiałości.
Czy ludzie mają jakieś czujniki że wykrywają w człowieku ofiarę?
Wszyscy non stop odczytujemy swoje energie, a nawet nastawienia.
Szczególnie dobre są w tym kobiety.
Co jest takim największym sygnałem?
Koszulka z napisem “Uderz mnie, bo zasłużyłem”.
Ofiarą na pewno jest nieśmiała osoba
ABSOLUTNA BZDURA!!!
To, że ktoś NIE JEST ŚMIAŁY, nie oznacza to, że ma się dodatkowo traktować jak ofiarę.
Czytaj artykuły ze zrozumieniem, a nie wyłuskuj jakieś zdania i jeszcze je zniekształcaj, by Ci pasowały do swojej niedojrzałej wizji, której nie chcesz skorygować!
zwłaszcza jak znajdzie się w ekstrawertycznym środowisku. Ofiara wszędzie i cały czas czuje się zagrożona i we wszystkich widzi potencjalne zagrożenie myśli że wszyscy na nią patrzą myślą o niej że jest inna gorsza czuje się osaczona i bezbronna szuka w pomocy u innych a nie w sobie.Każdy żart odbiera jako atak wymierzony w nią i przejmuje się nim bierze do siebie wszystko co o niej mówią przez co obniża się jej wartość bo przyjmuje zwłaszcza negatywne słowa.
Przestań mówić w trzeciej osobie – “Ofiara jakaś jest”, tylko mów w pierwszej – “JA wszędzie i cały czas czuję się zagrożony”.
Wtedy zobaczysz przekaz artykułu – że nie ofiara taka jest i tyle, tylko sami to wybieramy.
Bo teraz dla Ciebie to tak jakbyś kiedyś wsadził rękę w rozpalone ognisko i od tamtej pory zaczął sądzić, że poparzony to człowiek, który znajdzie się blisko ogniska.
Nie – sam wsadziłeś tam rękę i wsadzasz dalej. Sam to robisz.
Ofiara to coś, co utrzymujemy sami we własnej świadomości przez własną niedojrzałość i nieświadomość.
To nie jest jak pieprzyk – coś, z czym się rodzimy lub się pojawia i musimy z tym żyć.
Sami to wybieramy.
I to wszystko, co napisałeś to tylko racjonalizacje podsuwane przez umysł, których się trzymamy i dlatego nie porzucamy świadomości ofiary.
Czy aż tak to widać w mowie ciała, strachu, braku komunikacji, cichym głosie, Niektórzy ludzie dla innych są przesłodcy i przyjaźni a niektórych z premedytacją, obierają sobie jako ofiarę którą gnębią i zamęczają. Dlaczego do cholery.
Bo sam się tego trzymasz.
Na tej planecie są ludzie każdej maści. Naturalnie jeden poda Ci dłoń, a drugi kopnie w dupę.
Zaś nasze nastawienie przede wszystkim DO SIEBIE powoduje, że ci negatywni zdecydują się dobrać akurat do nas, a ci pozytywni nas zignorują.
Ofiara jest od tego, żeby ją kopać.
Nie.
Ofiara sama siebie tak traktuje, a inni ludzie tylko jej to pokazują.
Ale Ty nadal sądzisz, że jest inaczej, niż mówię, bo nawet nie starasz się tego zrozumieć.
To tak jakbyś mówił, że ogień jest po to, by się nim parzyć.
Przestań wsadzać w niego rękę, to przestaniesz się parzyć!
Skoryguj swoje postawy.
Oczywiście nie zrobisz tego tylko pisząc długie komentarze na Blogu. Nic się nie zmieni jeśli PORZĄDNIE nie weźmiesz się za siebie.
No ale jeśli sądzisz, że JESTEŚ ofiarą i nic nie możesz z tym zrobić, tylko przyjmować kopy na twarz – powodzenia!
Piotrze niedawno ze zgrozą czytałem wyniki amerykańskich badań, przeprowadzono je wprawdzie wśród dzieci,
Więc znalazłeś sobie potwierdzenie swoich teorii.
Mówiłem, że udowodnimy sobie wszystko na tej planecie i by z tym uważać. Ale Ty dalej swoje.
Ta “zgroza”, którą poczułeś to strasz, wstyd i opór, które nosisz w sobie, z którymi się identyfikujesz i przez co sam traktujesz się jak ofiarę.
ale moim zdaniem ten mechanizm dotyczy także dorosłych. Jeśli jedno dziecko było przez kogoś popychane, to właściwie natychmiast reszta też zaczynała je popychać.
Nie natychmiast.
Inne dzieci – te W NISKIEJ ŚWIADOMOŚCI – obserwują reakcję.
To, że dołączają się do przykrej zabawy nie jest rezultatem tego, że popchnęło jedno dziecko.
Ale że popchnięte dziecko pozwoliło na to.
Więc ono było odpowiedzialne. Nikt nie bronił temu dziecku zareagować stanowczo.
A skoro tego nie wybrało, naturalnie inni też skorzystają, bo widzą w nim to samo co w sobie – wstyd, winę, żal, strach.
Żadne dziecko będące na pozytywnym poziomie świadomości nie dołączy się do tego, co negatywne.
Więc te badania nie uwzględniły podstawowego faktu – jaki poziom świadomości reprezentowały te wszystkie dzieci.
Mamy w sobie taki zwierzęcy odruch, że słabszych jednostek nie lubimy.
MÓW ZA SIEBIE!
To niedopuszczalne, by tak generalizować!!!
Przeraża mnie to że ofiarą zazwyczaj jest człowiek miły pozytywny wiecznie uśmiechnięty dobry łagodny spokojny który na wszystko się zgadza i nigdy nie odmówi innym ze strachu przed brakiem akceptacji, miłości lub krzywdą fizyczną i psychiczną.
Więc to “miły”, “pozytywny”, “wiecznie uśmiechnięty”, “łagodny”, “na wszystko się zgadzający”, “nigdy nie odmawiający innym ze strachu przed brakiem akceptacji” to nie osoba dobra, tylko idiota.
Niedojrzały, nieświadomy, frajer.
Osoba naprawdę pozytywna, dobra, łagodna nie oznacza, że jest słaba, dająca sobą pomiatać.
Kto ku*wa rozpoczął ten kretynizm, że człowiek dobry ma dawać się opluwać?
To, o czym mówisz, to nie dobroć i łagodność, tylko unikanie zmierzenia się z własnym gniewem, wstydem, winą, oporem.
To niechęć do siebie, to negatywność.
To wrogość do siebie samego!
Więc warto to zrozumieć, a nie “przerażać się”, że człowiek rzekomo dobry jest źle traktowany przez innych.
Sam traktuje się jak gówno. Jest coś takiego jak zdrowy gniew i jego zdrowa, silna, męska ekspresja.
Tego należy się nauczyć, a nie zgadzać na wszystko względem innych. Bo to dno niedojrzałości.
Kobiety ciągnie do zdecydowanych pewnych siebie silnych mężczyzn
A kto nam broni być łagodnym i jednocześnie zdecydowanym?
i nawet ze strony płci przeciwnej nieśmiały otrzymuje obojętność
Bo nie jest nieśmiały, tylko nie jest śmiały.
Sam to wybiera.
I reakcje kobiet wyciągają z niego przyczyny – nagromadzony opór, apatię, strach, wstyd.
O czym już mówiłem w artykułach, więc dobrze byłoby, gdybyś je przeczytał ze zrozumieniem.
Osoby toksyczne przyczepiają się i żerują na ofierze dla własnych korzyści choćby zabawy że ta osoba wierzy we wszystko co oni powiedzą.
Więc ofiara zamiast się zajmować innymi powinna skorygować swoje postawy, oczyścić się, dojrzeć, bo inni się nie zmienią.
To naszą odpowiedzialnością jest się zmienić, nie innych.
Jeśli ktoś raz przekroczył pewne granice: uderzył, obraził, to za drugim razem będzie miał jeszcze mniejsze opory, by to zrobić i to fakt.
Więc pytanie jak zareagowaliśmy za pierwszym razem?
Lepiej nie kierować się chrześcijańską zasadą “gdy ktoś uderzy ciebie w policzek nadstaw mu i drugi” ja zmieniłbym to na “gdy ktoś uderzy ciebie w policzek j***** go i ty w policzek”
Aaaaaa, no tak!
Bo Ty wiesz lepiej, niż najmądrzejszy człowiek na tej plancie jaki żył – Jezus? (uwaga, zanim się rzuci na mnie ktokolwiek – warto najpierw z rzetelnego źródła dowiedzieć się co nieco o Jezusie i co oznacza być na poziomie świadomości równym 1 000).
Bo Twoje dotychczasowe rady i interpretacje służą Ci!
Czy w ogóle rozumiesz to stwierdzenie? Nie rozumiesz! Kompletnie!
Interpretujesz je ze swojego poziomu. I natychmiast znajdujesz potwierdzenia, by z tego zrezygnować.
Co Jezus chciał nam mądrego przekazać tym stwierdzeniem?
Tym, że NIKT nie traktuje nas przypadkowo. Nikt.
Jeśli ktoś nas uderzy, to jest to dla nas ważna lekcja.
Zapewne taka, że sami sobie to robiliśmy długi czas.
I naszą postawą po tym nie ma być apatia, bierność, tylko zrozumienie, odwaga, brak oporu.
Mamy zrozumieć, że możliwe, że sami byliśmy tacy dla innych (a w Twoich negatywnych wypowiedziach na temat innych ludzi postępujesz podobnie – atakujesz, bijesz, znieważasz) i dlatego inne osoby postąpiły tak względem nas.
Nastawienie drugiego policzka oznacza porzucenie oporu i dumy ale nie ma oznaczać porzucenia szacunku do siebie, śmiałości.
Nie mamy zacząć się bić, tylko ZROZUMIEĆ, że ktoś miał i/lub dostrzegł powód, by nas uderzyć.
Jaki mógłby to być powód?
A może właśnie taki, że sami traktujemy się najgorzej jak możemy i utrzymujemy świadomość ofiary?
I zajmując się tym, co robią nam inni ignorujemy siebie, co jest jedynym i podstawowym błędem?
To oczywiście nie wszystko z nauki Jezusa ale reszta nie dotrze, jeśli nie dotrze to, co napisałem teraz.
gdybym żył według tej zasady to dziś na pewno był bym pewnym siebie śmiałym facetem który nie boi się w ogóle ludzi i jest poważany i budzi respekt
Czyj respekt?
Wulgarnych, brutalnych, negatywnych rzezimieszków?
Bo na pewno nie mój.
a tak to jestem w więzieniu nieśmiałość i trudno mi z niego uciec.
Kufa, bo sam się tego trzymasz, sam to w sobie nosisz.
Wierzysz, że można i należy od tego uciec…
Gdzie ja napisałem coś takiego? Hmm? Pokaż.
Czy rozumiesz w ogóle temat emocji, wstydu, winy, oporu?
Czy dotarł do Ciebie choć 1% informacji z artykułów?
A człowiek nie żyje na bezludnej wyspie i cały czas musi obcować z ludźmi co u mnie jest problemem wchodzić w normalne reakcje z nimi co powoduje pasmo porażek w moim życiu.
Dlaczego miałoby się to zmienić skoro cały czas jesteś taki sam, postępujesz tak samo i z takimi samymi jakościami?
No bo co to za facet który pozwala wchodzić obcym na swój teren i robić tam co popadnie od kradnięcia poczucia własnej wartości
No i widzisz?
Wierzysz w jaskiniowe przekonanie, że można Ci zabrać poczucie wartości…
A wiesz, że rzeczywistość jest taka, że nie można go zabrać nikomu?
SAMI łapiemy się wstydu, co ogranicza świadomość własnej wartości. Sami wybieramy negatywności przekazywane nam przez innych, niż szacunek do siebie, poczucie niezmiennej wartości, itd.
Sam sobie to robisz, nikt Ci tego nie robi i nigdy nie zrobił.
po inne przestępstwa.
Więc sam przestań być przestępcą dla siebie.
Nie ma co być ofiarą
Kropka.
Ale to Twój własny wybór.
naiwności że wszyscy ludzie ciebie lubią i są dobrzy i chcą dla ciebie jak najlepiej
A wierzyłeś, że tak jest?
Czy ja coś takiego gdziekolwiek napisałem?
Mówiłem, że ponad 80% ludzi jest w świadomości zwierzęcej. Bo ludzi w niskiej, początkującej, raczkującej świadomości na tej planecie jest i zawsze było najwięcej.
Bo to szkoła.
Ale szkoła mądra, subiektywna.
Więc Ty zrozum własne lekcje, a nie generalizuje i mów naokoło o innych.
Nigdy tak naprawdę nie mówiłeś o nikim innym, tylko o sobie.
bo można naprawdę gorzko się rozczarować.
Nie ma gorzkich rozczarowań.
Każde rozczarowanie to dar, bo informuje nas o naszym oczarowaniu.
Jedyne co jest gorzkie to nasza dalsza, uparta niechęć, by rozumieć własne lekcje.
Próbowałem tak w dzieciństwie myśleć i kochać świat i wszystkich ale ludzie szybko mi uświadomili że tak nie jest a ja naiwny dalej próbowałem uwierzyć w ten mit.
I dobrze, że Cię inni uświadomili.
Bo byłeś nieświadomym, niewinnym i naiwnym dzieckiem.
Ale można innych kochać, tylko miłość to nie myślenie, nie życie jak niedojrzały berbeć ignorujący rzeczywistość.
Miłość to potężny i bardzo wysoki poziom świadomości i energii, który nadpisuje negatywności innych i sprawia, że jesteśmy kuloodporni.
Na tej planecie, jak mówiłem, na tym poziomie obecnie jest około 2-3% osób. W Miłości Bezwarunkowej jest mniej, niż 1%.
A Ty sądziłeś, że sobie to wymyślisz jako dziecko…
To tak jakby dziecko sobie chciało wymyślić ciało kulturysty.
Wystarczy posłuchać co twoi znajomi mogą o tobie mówić gdy wiedzą że ciebie nie ma w pobliżu a szczytem chamstwa jak ci wszystkie negatywności plują w twarz i mają zabawę że ty w ogóle nie reagujesz
Bo jak Jezus uczył nie masz reagować, tylko dokonać zmian w sobie.
Kiedyś popłynąłem na łódki. Dwie łódki, na każdej 4 osoby. Na mojej była koleżanka, ja i para – on i ona.
I ten człowiek za święty cel wybrał uwziąć się na mnie.
Nie miał żadnych podstaw, nic mu nigdy nie zrobiłem.
Ot, widział we mnie coś, czego nie akceptował w sobie.
To był 10-ciodniowy rejs. I on wyszukiwał okazji, by się do mnie dowalić. O nic.
A że niosę drewno na ognisko pod lewym bokiem. A że zasypiam na prawym.
A że siedzę cicho. A że rozmawiam.
Nawet raz jak myliśmy się w jeziorze, poszedłem za łódkę, by dokładnie umyć sobie dupę.
On wszedł na łódkę i podszedł do mnie i zaczął najeżdżać na mnie, że stronię od innych, że nie potrafię myć się z innymi, że jest coś ze mną nie tak.
No a moją intencją było to, by inni nie widzieli jak myję sobie dupę – dla ich i mojego dobra.
Non stop coś ode mnie chciał.
Ja wtedy byłem w bardzo niskiej świadomości ale ku mojemu własnemu zaskoczeniu wtedy kompletnie nie reagowałem. Ani w sobie, ani na zewnątrz.
Pozwalałem mu sobie papleć i tyle.
Była z nami na łódce ta koleżanka. Bardzo dojrzała jak swój wiek około 22 lat.
Po rejsie wracałem z nią do Warszawy pociągiem. Odwiedziłem ją jeszcze.
I odniosła się do tej sytuacji. Powiedziała mi, że niezwykle podobało jej się, że zachowywałem stoicki spokój. Mój spokój sprawił na niej ogromne wrażenie.
Podejrzewam, że dużo by się zmieniło, gdyby mnie uderzył. Był większy i silniejszy ale ja przez kompletny brak oporu nie zasilałem jego agresji.
I tak naprawdę TO – brak oporu widziała we mnie ta koleżanka i to jej się podobało.
Więc nastawiałem drugi policzek ale wcale mnie to nie bolało. Zupełnie mnie nie bolało.
Bo JEDYNE co boli to nasz własny opór.
W trakcie tych ataków na mnie zupełnie się tym nie przejmowałem.
Oczywiście preferowałbym, gdyby był pozytywny no ale cóż.
Dzisiaj to doskonale rozumiem ale wtedy dostałem wspaniałą lekcję.
Mam nadzieję, że sam wyciągniesz z niej wnioski.
pewnie myślą że milcząc akceptujesz te ich ekskrementy które wylewają na ciebie.
Jeśli tak jest – tym lepiej dla Ciebie.
A jeśli w środku się opierasz, męczysz, trzymasz wstydu, winy, strachu, żalu – sam sobie robisz krzywdę. Nikt inny Ci jej nie robi.
A tak naprawdę to wszystko co mówią negatywnego o innych i na innych jest o nich.
Tak jak ta cała wiadomość.
Lepiej być jak najbardziej egoistyczny i skupiony na sobie tak robią ludzie sukcesu, artyści muzycy ci z wyższej półki.
Ja pier***
Ilu takich spotkałeś osobiście i z nimi rozmawiałeś?
Chociaż z jednym?
Ta rażąca projekcja i niedojrzałość to szczyt.
To, co Ty nazywasz egoizmem jest czymś zupełnie innym, niż postawy, które przejawiają osoby sukcesu.
Nie myl negatywności, oporu, niechęci z tym jacy są ludzie odnoszący sukcesy.
Przebywanie z toksycznymi ludźmi,może człowieka pozbawić wiary w siebie,co w konsekwencji wykreuje postawę ofiary.
Więc dlaczego z nimi przebywamy?
Ofiary przyciągają prześladowców którzy w rzeczywistości też są ofiarami dlatego trzeba być cały czas czujny i nie wszystkich uważać za przyjaciół i odkrywać siebie przed nimi.
Nikt Ci nie każe wszystkich uważać za przyjaciół i odkrywać się przed nimi.
To jest kilka moich przemyśleń na podstawie niestety doświadczeń.
Znasz moje przemyślenia i sugeruję wziąć je sobie do serca, a nie dalej memłać to, co Ci podsuwa umysł.
Mam jeszcze pytanie. Ale dlaczego ofiary zazwyczaj są narcyzami? Przecież nic nie robią zwalają na innych odpowiedzialność obwiniają narzekają. A mimo wszystko uważają się za kogoś lepszego od innych?
Narcyzm widzi tylko siebie.
Niekoniecznie wymajaczone pozytywności ale także skupia się na negatywnościach.
Ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja.
I nie ważne co jest po tym “ja”.
Dlaczego niektórzy biorą obelgę do siebie i rozpamiętują ją bez przerwy inni się w ogóle nie przejmują zdaniem innych?
Sam sobie odpowiedz na to pytanie patrząc dlaczego Ty bierzesz do siebie obelgi innych i się nimi przejmujesz.
Przydałby się w mózgu klawisz DELTE aby kasować bezpowrotnie niechciane myśli wspomnienia…
Mówiłem wyraźnie co robić z myślami.
Czekam na artykuł o prześladowcach (toksycznych ludziach)technikami obrony przed nimi i nieśmiałości.
Wszystko masz w tej serii artykułów.
Wszystkie odpowiedzi już masz, już poznałeś.
Ale Ty nie chcesz ich zastosować. Nie chcesz nic zmieniać.
Chcesz walczyć, dalej utrzymywać siebie jako poszkodowanego, a innych jako złych.
Dlatego na pewno nie napiszę takich artykułów, bo i nie mają one sensu.
Wszystko co jest ważne i naprawdę pomocne w tym temacie już zamieściłem.
“Ofiara jest od tego, żeby ją kopać. Piotrze niedawno ze zgrozą czytałem wyniki amerykańskich badań, przeprowadzono je wprawdzie wśród dzieci, ale moim zdaniem ten mechanizm dotyczy także dorosłych. Jeśli jedno dziecko było przez kogoś popychane, to właściwie natychmiast reszta też zaczynała je popychać. Mamy w sobie taki zwierzęcy odruch, że słabszych jednostek nie lubimy.”
To nie jest ani trochę MOJE zdanie ani myśl tylko wypowiedz z artykułu o amerykańskich naukowcach robiących badania na temat pojawiania się agresji u dzieci. Wkleiłem go tutaj Piotrze żeby sprawdzić jaki masz na ten temat pogląd. Czemu niby to potwierdzam nie chcę być kopany unikam tego uciekam przed tymi ludźmi co chcą to zrobić?
“gdy ktoś uderzy ciebie w policzek j***** go i ty w policzek”
A to pogląd niektórych młodych np. ze szkoły i pracy do którego mnie cały czas namawiali żebym nie być ciotą
Co jest takim największym sygnałem?
Koszulka z napisem “Uderz mnie, bo zasłużyłem”.
A jakieś ekspresje mowa ciała słowa? Które to najlepiej wyrażą to zdanie?
Przebywanie z toksycznymi ludźmi,może człowieka pozbawić wiary w siebie,co w konsekwencji wykreuje postawę ofiary.
Więc dlaczego z nimi przebywamy?
A jak nie mamy wyjścia bo to nasi współpracownicy klienci to co nie odzywać się unikać zwolnić się?
Kufa, bo sam się tego trzymasz, sam to w sobie nosisz.
Wierzysz, że można i należy od tego uciec…
Gdzie ja napisałem coś takiego? Hmm? Pokaż.
Czy rozumiesz w ogóle temat emocji, wstydu, winy, oporu?
Czy dotarł do Ciebie choć 1% informacji z artykułów?
To nie jest takie łatwe to oczyszczenie przeszkadzają ogromne litry toksyn, złe nawyki i przyzwyczajenia uwierz mi Piotrze że staram się czytam, układam w całość przenoszę powoli na życie sprzątam wnętrze ale bombardowanie umysłu i obowiązki utrudniają sprawę krótko mówiąc za dużo tego teraz mam na głowie. Nie chce się to ot tak puścić ……
Odnośnie tego że praca jest odzwierciedleniem nas mam jeszcze pytanie skąd jest pogląd że wyznacznikiem jak mądry jest człowiek jest praca jaką wykonuje że ludzie prości i głupi są fizycznymi a wysoko wykształceni na wysokich stanowiskach są lepsi od tamtych bo wykonują trudną wymagającą odpowiedzialności i inteligencji pracę? Czy na przykład gdybym pracował długo w (tu taki przykład zmyślony) Mc donalds albo sprzątaczem to był bym kimś gorszym głupszym że wykonuję monotonną prostą robotę tyle lat? Mówi się żeby uczyć się by być kimś bo tamtym się nie chciało uczyć to są robolami. Bo pracując jw prostej pracy czuję niechęć do tej pracy że nie powinienem tu być że stać mnie na coś więcej czy to nie moje Ego i duma mnie wywyższa?
Ktoś mi powiedział prosto w twarz (szczyt chama)że jestem brzydki i nigdy nie znajdę dziewczyny i będę całe życie walić konia ( co jest kłamstwem wyglądam ok tylko mógłbym trochę przypakować na siłce bo jestem chudy). Czy to przypadkiem nie są jego myśli na jego temat. Powstrzymałem się przed uderzeniem i okropnym wyzwiskiem i odszedłem bez słowa śmiejąc się w sobie że to wszystko powiedział o sobie. Czy to było dobre rozwiązanie?Jak Piotrze ty byś postąpił ?
To nie jest ani trochę MOJE zdanie ani myśl
Ależ oczywiście, że jest, bo do tej pory każda Twoja wypowiedź w esencji była identyczna.
tylko wypowiedz z artykułu o amerykańskich naukowcach robiących badania na temat pojawiania się agresji u dzieci.
I stało się to dla Ciebie usprawiedliwieniem Twoich dotychczasowych postaw.
A ja już podkreśliłem, że błędem było ignorowanie poziomu świadomości tych dzieci, o czym ci naukowcy nawet nie mieli pojęcia.
Ale Ty już masz… chyba.
Wkleiłem go tutaj Piotrze żeby sprawdzić jaki masz na ten temat pogląd.
Ten pogląd rozpisuję już od masy artykułów.
I to nie jest mój pogląd, tylko opis rzeczywistości – tego jak jest.
Czemu niby to potwierdzam nie chcę być kopany unikam tego uciekam przed tymi ludźmi co chcą to zrobić?
Sam to sobie robisz, a samo to, że ktoś inny chce Cię tak potraktować jest wyłącznie odbiciem tego jak Ty traktujesz siebie i innych.
A to pogląd niektórych młodych np. ze szkoły i pracy do którego mnie cały czas namawiali żebym nie być ciotą
To Twój pogląd, bo dokładnie tak chcesz postępować i uważasz to za słuszne.
I wypominasz sobie, że nie potrafisz taki być.
A jakieś ekspresje mowa ciała słowa? Które to najlepiej wyrażą to zdanie?
To jak traktujesz siebie w każdej sekundzie.
A jak nie mamy wyjścia bo to nasi współpracownicy klienci to co nie odzywać się unikać zwolnić się?
Zadbać o siebie.
Jeśli zwolnienie się będzie dla Ciebie najlepszym rozwiązaniem, to tak.
Ale można się zwolnić bez żadnego planu i klepać biedę, a można najpierw zorganizować sobie nową pracę, a w obecnej przestać się tym wszystkim przejmować.
Zresztą dlaczego w ogóle się tym przejmować?
To nie jest takie łatwe to oczyszczenie przeszkadzają ogromne litry toksyn,
Ja mówię – “zacznij oczyszczać się z nagromadzonych toksyn”.
Odpowiadasz – “To nie jest proste, bo przeszkadzają mi w tym nagromadzone toksyny”.
…
złe nawyki i przyzwyczajenia
O tym wszystkim jest w Programie Wolność od Porno.
uwierz mi Piotrze że staram się czytam, układam w całość przenoszę powoli na życie sprzątam wnętrze ale bombardowanie umysłu i obowiązki utrudniają sprawę krótko mówiąc za dużo tego teraz mam na głowie. Nie chce się to ot tak puścić ……
Bo nie to się Ciebie trzyma, tylko Ty tego.
To nigdy się Ciebie nie puści, bo to się Ciebie nie trzyma.
Ja na Blogu nie przedstawię całej drogi, tylko wytyczne, drogowskazy.
Wszystko co niezbędne podane jest w Programie WoP, w jednym miejscu, krok po kroku.
Odnośnie tego że praca jest odzwierciedleniem nas mam jeszcze pytanie skąd jest pogląd
Każdy pogląd stanowi racjonalizacje naszej percepcji.
Najpierw upewnijmy się, że to co obserwujemy ma jakikolwiek związek z rzeczywistością.
że wyznacznikiem jak mądry jest człowiek jest praca jaką wykonuje
Uważasz, że idiota byłby dobrym zarządcą szpitala?
że ludzie prości i głupi są fizycznymi
Czy super inteligencji wymaga noszenie worka cegieł?
Dobrze, że na tej planecie znajdzie się praca dla każdego.
a wysoko wykształceni na wysokich stanowiskach są lepsi od tamtych
No i widzisz?
Już mamy fundamentalny błąd.
Uważasz, że ktoś jest lepszy. Nie jest.
Gdyby nie zwykły budowniczy, nie mielibyśmy domów, bo zazwyczaj człowiek parający się bardziej umysłem nie dałby rady tego zorganizować i zbudować.
Ludzie rzekomo prości mają w sobie wspaniałe jakości jak brak przeintelektualizowywania, brak kombinowania.
Jak jest coś do zrobienia to to robią do skutku.
To może nie zadziała w przypadku podrywu i relacji ale zadziała w przypadku budowy domów.
Więc dobrze, gdybyśmy w końcu pojęli, że nic nie jest ani złe, ani dobre. Wszystko jest jakie jest i ma swoje miejsce na tej planecie.
bo wykonują trudną wymagającą odpowiedzialności i inteligencji pracę?
To jacy są, jacy WYBIERAJĄ by być przekłada się na jakość ich pracy oraz odpowiedzialność, która zostaje im przydzielona.
Czy na przykład gdybym pracował długo w (tu taki przykład zmyślony) Mc donalds albo sprzątaczem to był bym kimś gorszym głupszym że wykonuję monotonną prostą robotę tyle lat?
Nie.
Ale to przez co sam wybierasz, by ją wykonywać jest tym samym, przez co sam się traktujesz jak kogoś głupszego i gorszego.
Mówi się żeby uczyć się by być kimś
Aby się kimś stać, należy mieć taką intencję i odpuścić wszelkie blokady przed tym.
bo tamtym się nie chciało uczyć to są robolami.
No bo nie odpuścili oporu i nie mieli intencji bycia kimś innym.
Nie wybrali dojrzałości, odpowiedzialności, chęci i ich intencje były niskie.
Bo pracując jw prostej pracy czuję niechęć do tej pracy że nie powinienem tu być że stać mnie na coś więcej czy to nie moje Ego i duma mnie wywyższa?
A czy ta niechęć cokolwiek Ci daje?
Ktoś mi powiedział prosto w twarz (szczyt chama)że jestem brzydki i nigdy nie znajdę dziewczyny i będę całe życie walić konia ( co jest kłamstwem wyglądam ok tylko mógłbym trochę przypakować na siłce bo jestem chudy).
Ta osoba zobaczyła Twoją obecną postawę i Twoje rezultaty na to obecnie wskazują.
Więc ta osoba w ograniczonym kontekście miała rację.
Ale w szerszym nie – bo faktycznie możesz odpuścić opór, iść na siłownię, zadbać o siebie, przestać uciekać od oporu, strachu i wstydu i zacząć poznawać kobiety.
Ale możesz też tego nie wybrać.
Czy to przypadkiem nie są jego myśli na jego temat.
Też.
Ale projekcja zawsze jest obustronna.
Powstrzymałem się przed uderzeniem i okropnym wyzwiskiem i odszedłem bez słowa śmiejąc się w sobie że to wszystko powiedział o sobie.
I co Ci dał ten śmiech?
Ująłeś wartości tej osobie ale nie zobaczyłeś źródeł problemu w sobie.
Czy to było dobre rozwiązanie? Jak Piotrze ty byś postąpił?
Nieważne jest co ROBIMY ale jacy WYBIERAMY, aby BYĆ.
Nie ważne więc jak zareagujesz ale jaki wybierzesz, by być dla siebie w następnej sekundzie i następnej.
Co z tego jak ja zareaguję?
Ważne kim wybieram być, bo z tego wyniknie moja reakcja.
Gdybym wyśmiał tę osobę, gdybym traktował ją jak kogoś gorszego – to ja mam problem, bo nie widzę tego, że trzymam się niedojrzałości, dziecinności.
Dobrze, że nie pozwalamy sobie brać do siebie negatywności i niedojrzałości innych ale niepoprawne jest ujmowanie innym przez ich zachowania i usprawiedliwianie tym własnych niedojrzałych postaw.
Ale Ty już masz… chyba.
Tak mam :D proszę we mnie nie wątpić z byt dużo we mnie zwątpiło
A czy ta niechęć cokolwiek Ci daje?
Szkodzi, bo nie chce mi się chodzić do tej pracy i chciałbym wykonywać inną ale nie tak łatwo się dostać do lepszej pracy, cały czas próbuję.
Ta osoba zobaczyła Twoją obecną postawę i Twoje rezultaty na to obecnie wskazują.
Więc ta osoba w ograniczonym kontekście miała rację.
Nie mogę się zgodzić ta osoba znała mnie niedługo i nic o mnie nie wiedziała. Więc skąd by wiedziała że nie mam dziewczyny i nigdy bym o sobie nie powiedział że jestem brzydki. Myślę że ta osoba powtarzała to co jej powiedziano i chciała se podwyższyć mnie manie o sobie bo miała bardzo niskie to był nastolatek były wiezień bez szkoły.
I co Ci dał ten śmiech?
Ująłeś wartości tej osobie ale nie zobaczyłeś źródeł problemu w sobie.
A może powinienem wypuścić emocję gniewu? Przez to później miałem wyrzuty sumienia że nie pokazałem gdzie jego miejsce co mnie taki ktoś będzie uczył Ty mnie możesz uczyć ale nie ta przypadkowa osoba bez kultury . No błagam przecież ten jegomość chwalił się wszystkim ile codziennie pije piwa i pali papierosów (bardzo dużo pewnie kłamał znowu). Zresztą próbował mnie zmusić do palenia .Problemu braku partnerki? Zobaczyłem cały czas go widzę. I szukam w internecie na dobry początek
Zresztą dlaczego w ogóle się tym przejmować?
Czyli jakby ich nie było? Ignorować totalnie?
Sam to sobie robisz, a samo to, że ktoś inny chce Cię tak potraktować jest wyłącznie odbiciem tego jak Ty traktujesz siebie i innych.
Nic nikomu nie robię nie skrzywdziłbym nigdy zwierzęcia.Jestem kulturalny miły i spokojny grzeczny. Nigdy nikogo nie uderzyłem nie przekląłem jedynie w myślach ale nie na żywo po prostu nie. Ta negatywność pojawiła się później w moich myślach czyli wewnątrz nigdy nie na zewnątrz. Pewnie to odczytują i myślą że temu się do nikogo raczej nie odzywam bo uważam się za kogoś lepszego.
To jak traktujesz siebie w każdej sekundzie.
Uśmiech jak najbardziej może być :)
O tym wszystkim jest w Programie Wolność od Porno.
Czy ten program jest przez sieć czy są to spotkania prywatne z Tobą? W którym miejscu się to odbywa?
Os tanio najbardziej spodobało mi się praktykowanie buddyjskiej medytacji to jest coś wspaniałego chciałbym być cały czas w takim stanie myśli se latają a ja nie łapię nie przelatują jak ptaki. Z lustrem to są jeszcze opory ale próbuję.
A dlaczego od dziecka najbardziej lubię gry komputerowe o wojnie i interesuję się dwoma wojnami światowymi przez to że w głębi chciałbym być żołnierzem czy z nienawiści do ludzi i chcę widzieć jak giną?
Mam pomysł na artykuł sny! Skąd się biorą i co oznaczają! Pewnie podświadomy brak
Czym mam się kierować w wyborze zawodu bo na pewno nie nieśmiałością?
Tak mam :D proszę we mnie nie wątpić z byt dużo we mnie zwątpiło
I zwątpi jeszcze wiele.
I co z tego?
Ty masz wzrastać, masz odpuszczać pragnienie akceptacji, szacunku.
Jedyny, kto ma wybierać wiarę, spokój, radość to Ty.
A jakby się okazało, że ja w Ciebie nie wierzę, tylko tak piszę? To nagle co by się stało?
Nagle magicznie zmieniłbyś się w sobie?
Nie – zrobiłbyś to, co robiłeś zawsze – WYBRAŁBYŚ negatywną postawę. Ale nikt Ci tego nie każe robić.
Nie mogę się zgodzić ta osoba znała mnie niedługo i nic o mnie nie wiedziała. Więc skąd by wiedziała że nie mam dziewczyny
Po tym jak się traktujesz.
i nigdy bym o sobie nie powiedział że jestem brzydki.
Może nie fizycznie ale wewnętrznie tak.
Myślę że ta osoba powtarzała to co jej powiedziano
Tak. Ale wybrała akurat te słowa, bo zobaczyła to jak sam traktujesz siebie.
i chciała se podwyższyć mniemanie o sobie bo miała bardzo niskie to był nastolatek były wiezień bez szkoły.
Więc opowiadał o sobie opowiadając o Tobie.
Ale jego opowieść jest jednocześnie Twoją opowieścią.
Nic nikomu nie robię nie skrzywdziłbym nigdy zwierzęcia.
Tylko oglądasz porno, co niszczy Ci mózg, życie.
Wybierasz wstyd, winę, brak śmiałości.
To jest nie robienie sobie krzywdy?
Jestem kulturalny miły i spokojny grzeczny.
Nie.
Nie jesteś taki dla siebie. Dla innych udajesz – tylko robisz ale nie JESTEŚ.
Nigdy nikogo nie uderzyłem
Ale pod tym cały wstydem i nieśmiałością jest pragnienie tego.
nie przekląłem jedynie w myślach ale nie na żywo po prostu nie.
Z miłości i zrozumienia czy z oporu i ze strachu?
Ta negatywność pojawiła się później w moich myślach czyli wewnątrz nigdy nie na zewnątrz.
Bo wewnątrz jest jej źródło.
I robisz sobie krzywdę nadal je nosząc w sobie. Od lat.
Pewnie to odczytują i myślą że temu się do nikogo raczej nie odzywam bo uważam się za kogoś lepszego.
Widzą, czują.
A Ty nie widzisz i nie czujesz.
Czy ten program jest przez sieć czy są to spotkania prywatne z Tobą? W którym miejscu się to odbywa?
Wszystko wyjaśniałem w darmowych materiałach na Newsletterze. A konkretnie w 4-tym filmie.
Zapisz się proszę na darmowy Newsletter. Możesz to zrobić na stronie głównej Serwisu.
Ostatnio najbardziej spodobało mi się praktykowanie buddyjskiej medytacji to jest coś wspaniałego chciałbym być cały czas w takim stanie myśli se latają a ja nie łapię nie przelatują jak ptaki. Z lustrem to są jeszcze opory ale próbuję.
Więc mówiłem – praktykuj to codziennie.
A dlaczego od dziecka najbardziej lubię gry komputerowe o wojnie i interesuję się dwoma wojnami światowymi przez to że w głębi chciałbym być żołnierzem czy z nienawiści do ludzi i chcę widzieć jak giną?
Bo w poprzednich życiach byłeś na wojnie, masz w związku z tym stłumione mnóstwo winy, wstydu, strachu, dumy i gniewu i Twój umysł zawsze starał się Cię nakierować na to, czym będziesz musiał się zająć.
Teraz na siłę starasz się być dobry ale wszystkie nagromadzone toksyny nadal w Tobie zalegają.
Mam pomysł na artykuł sny! Skąd się biorą i co oznaczają! Pewnie podświadomy brak
Brawo! Wspaniale!
Wspaniały pomysł!
Przecież Twoje dotychczasowe pomysły to trafienie w 10-tkę za każdym razem!
A ja przez ponad 100 artykułów ani razu nie wspomniałem o snach. Na pewno zapomniałem, że są tak ważne!
Ajajaj, już szykuję całą serię – 20 artykułów!
Przestań proszę przepisywać mi każdą swoją myśl. Weź odpowiedzialność tak jak Cię uczy medytacja buddyjska.
Jest Ci dobrze bez myśli. Więc przestań się ich trzymać i dzielić z innymi ludźmi, póki nie będziesz w stanie spokoju i radości.
Wszystkim wyjdzie to na zdrowie.
Bo napisałeś masę tekstu, a ja poświęciłem masę czasu i co? I nagle wyskakujesz ze wspaniałym pomysłem na artykuł o snach!
A co z choć jedną radą, którą Ci dałem do tej pory?
Może o tym być poopowiadał, to każdy skorzysta.
Czym mam się kierować w wyborze zawodu bo na pewno nie nieśmiałością?
Jeśli chcesz konsultacji ze mną, możemy się umówić.
Ja już wszystko wyjaśniałem.
Komentarze nie są po to, bym Ci nimi naprawił życie.
Czym mam się kierować w wyborze zawodu bo na pewno nie nieśmiałością?
Jeśli chcesz konsultacji ze mną, możemy się umówić.
E mailem czy to będzie płatne?
Tylko oglądasz porno, co niszczy Ci mózg, życie.
Wybierasz wstyd, winę, brak śmiałości.
To jest nie robienie sobie krzywdy?
Akurat nie oglądam w ogóle porno (brzydzi mnie widok jak jakiś obcy facet robi se dobrze) ale to jest masturbacja więc skutki podobne tylko że nie ma tego stosunku na ekranie. Masturbuję się tylko jak zobaczę piękną dziewczynę na przykład na zdjęciu lub na żywo to fantazjuję i się masturbuję. Ale ostatnio dłuższej wytrzymuję w nofap. Właśnie od czasu jak natkałem się na Twój filmik o masturbacji a później blog :) Ogólnie to od zawsze jestem zakochany w mojej koleżance która niestety ma już chłopaka. Czuję ogromne wyrzuty sumienia że nie spróbowałem z nią być wcześniej z powodu ze nawet nie potrafiłem się odważyć coś jej powiedzieć umówić się pociągnąć relację głębiej. Znalazł się inny i koniec – starszy ode mnie i od niej (my byliśmy dopasowani wiekowo). Przecież już nie będę jej wyrywaj i zmuszał do zdrady. Muszę zaakceptować choć jest to trudne .Medytacja uważnośći i akceptacja pomagają.
Jeśli chcesz konsultacji ze mną, możemy się umówić.
E mailem czy to będzie płatne?
Jedno i drugie.
Napisz do mnie na wolnoscodporno@gmail.com.
Napisz mi pytania, na które chcesz poznać odpowiedzi i ustalimy warunki.
Akurat nie oglądam w ogóle porno (brzydzi mnie widok jak jakiś obcy facet robi se dobrze)
Więc robisz sobie krzywdę utrzymując w sobie obrzydzenie.
Nic Cię nie brzydzi, tylko sam wybierasz opór, winę, gniew.
ale to jest masturbacja więc skutki podobne tylko że nie ma tego stosunku na ekranie. Masturbuję się tylko jak zobaczę piękną dziewczynę na przykład na zdjęciu
Więc robisz sobie krzywdę wymagając na swoim ciele stłumienia wstydu, winy i pożądania, któremu się opierasz.
A przy okazji wyrzucasz z siebie energię.
lub na żywo to fantazjuję i się masturbuję.
Nie Ty fantazjujesz, tylko umysł myśli sam, by uciec od tego, co nosisz w sobie.
Ale ostatnio dłuższej wytrzymuję w nofap.
I co to zmienia? W czym i jak pomaga?
Właśnie od czasu jak natkałem się na Twój filmik o masturbacji a później blog :) Ogólnie to od zawsze jestem zakochany w mojej koleżance która niestety ma już chłopaka.
Nie jesteś zakochany, tylko oczarowany czymś, co widzisz w niej, a czego nie widzisz w sobie.
To, że o kimś myślisz cały czas (a tak naprawdę umysł myśli sam) nie oznacza miłości. Zazwyczaj coś zupełnie wręcz przeciwnego.
To, że się cieszysz na czyjś widok nie musi oznaczać miłości.
To, że się pocisz na widok kobiety nie oznacza miłości.
To, że wydaje się Twojemu umysłowi, że to ta jedyna nie oznacza miłości w 99,9% przypadków, o ile nie w 99,99%.
To że byś chciał seksu tylko z tą jedną również w 99,99% przypadków nie oznacza miłości.
Czuję ogromne wyrzuty sumienia
Nie czujesz wyrzutów sumienia, bo sumienie niczego nie wyrzuca.
Czujesz winę, którą nosisz w sobie stłumioną i dlatego się masturbujesz – by od niej uciec.
że nie spróbowałem z nią być wcześniej z powodu ze nawet nie potrafiłem się odważyć coś jej powiedzieć umówić się pociągnąć relację głębiej.
Bo już wtedy nosiłeś w sobie wstyd i winę oraz opór.
Więc nie kochałeś i nie kochasz, tylko jesteś oczarowany, bo wierzysz, że będąc z nią przestałbyś się tak czuć.
Wierzysz, że w niej jest źródło Twojej śmiałości, wartości, szacunku, męskości.
A gdybyś kochał, to byś to wybrał – bycie z nią, odwagę, chęć, śmiałość.
Jednak wybrałeś opór, niechęć do odczuwania.
Znalazł się inny i koniec – starszy ode mnie i od niej (my byliśmy dopasowani wiekowo).
To że był starszy nie miało ŻADNEGO wpływu na to co się stało.
Przecież już nie będę jej wyrywaj i zmuszał do zdrady. Muszę zaakceptować choć jest to trudne .Medytacja uważnośći i akceptacja pomagają.
Pomaga brak oporu. Ale do skorygowania jest nastawienie względem siebie i całej sytuacji.
Zaś odpowiednia korekta może przyjść przez wewnętrzne oczyszczenie.
Gdybyś z nią był, trzymałbyś się tych samych negatywnych postaw, oczarowania, fantazji.
Więc żyłbyś niedojrzale.
A dzięki jej decyzji Ty masz szansę wzrosnąć, dojrzeć, uzdrowić się, odnaleźć W SOBIE źródło wartości, miłości, odwagi, chęci, śmiałości.
Czy tak w sumie nie powinienem przestać nazywać się tutaj na tym Blogu “Nieśmiały”?To był by dobry początek! Przestać utożsamiać się z tym pojęciem. Może lepiej zacząć się nazywać “radosny”, “szczęśliwy”. Piotrze mam wrażenie że przeszkadzają Tobie moje komentarze (długie) mogę przestać pisać jak tak Tobie przeszkadzają o ile przeszkadzają. Takie mam wrażenie. Ja po prostu pragnę wiedzy na temat problemów (na razie ta widze trudno mi przychodzi). Wiem mój umysł papla głupoty czasem takie że aż się wstydzę. Myśli że jest najmądrzejszy a nie jest.
Czy tak w sumie nie powinienem przestać nazywać się tutaj na tym Blogu “Nieśmiały”?
I co to zmieni?
Przestaniesz być nieśmiały w życiu?
Możesz się podpisywać nawet “Jem jarzębinę” i co z tego?
Ważne jest to jaki jesteś w życiu, jakimi intencjami się kierujesz, co nosisz w sobie, jakie postawy praktykujesz.
A reszta to zasłona dymna.
To był by dobry początek!
Do czego?
Przestać utożsamiać się z tym pojęciem.
To przestań się z nim utożsamiać.
Jeśli pomoże Ci w tym zmiana ksywki, którą się posługujesz – super!
A jeśli nie – to będzie tylko teatrzyk.
Może lepiej zacząć się nazywać “radosny”, “szczęśliwy”.
Jeśli Ci to pomoże takim być na co dzień – super!
A jeśli nie – pomyśl co innego mógłbyś zmienić, niż ksywkę.
Piotrze mam wrażenie że przeszkadzają Tobie moje komentarze (długie)
Nie przeszkadzają mi.
A szczególnie nie ich długość.
Przyjemność sprawia mi odpisywanie na wiadomości, dzięki którym ktoś może zyskać.
I każdą odpowiedź piszę z taką intencją.
Sam zastanawiam się co mam zrobić, gdy ktoś otrzyma ode mnie 100 prezentów i żadnego nie otworzy. Dać 101-szy?
Czy zacząć ignorować?
mogę przestać pisać jak tak Tobie przeszkadzają o ile przeszkadzają.
Uważasz, że ja potrzebuję Twoich komentarzy?
Ja staram się Ciebie nakierować na właściwą ścieżkę.
Nie jestem tu, byś ze mną rozmawiał ot dla rozmowy.
Ten Blog ma służyć uzdrowieniu, a nie dzieleniu się wszystkim jak leci.
Bo ktoś coś powiedział, a jaka intencja dla pracy, a jaka przy kupowaniu pidżamy, a co powiedzieć w takiej sytuacji, a co w takiej…
Zacznij zwracać baczną uwagę na to, czym dzielisz się z innymi ludźmi.
Nie mówię, że masz przestać pisać komentarze ale zastanów się przed każdym komentarzem czego oczekujesz, jaką masz intencję, w czym ma to pomóc Tobie i innym?
W czym pomógłby Ci artykuł o snach?
A to, co powiedziałem na temat Czyśćca, świadomości ofiary, emocji, medytacji, umysłu już zastosowałeś, że chcesz więcej?
Takie mam wrażenie.
A co byś zrobił na moim miejscu?
Ja po prostu pragnę wiedzy na temat problemów
Wiedza na temat problemów?
A nie lepiej poszukać rozwiązań?
I co dalej? Na wiele z Twoich problemów dałem Ci rozwiązania. I co dalej? Już je zastosowałeś?
Nie – Twój umysł pragnie jeszcze, jeszcze, jeszcze, więcej, więcej, więcej. I to się nie skończy. I dlatego nagle wyskakuje z tematem snów. A zaraz wyskoczy z alergiami zwierząt domowych. Potem wyskoczy z wpływem księżyca na kobiece miesiączki, a potem opowie jak to kiedyś zaczepił Cię ktoś w galerii handlowej.
(na razie ta widze trudno mi przychodzi). Wiem mój umysł papla głupoty czasem takie że aż się wstydzę. Myśli że jest najmądrzejszy a nie jest.
Więc dokonaj zmian, a nie pisz więcej i więcej.
Pisz mniej, a bardziej konkretnie, trzeźwo, świadomie.
Precyzja jest bardzo ceniona na tym świecie.
Nawet najbardziej prymitywne plemiona docenią łucznika, który ustrzeli kozę z 50-ciu metrów.
Może to komuś pomóc ale nie jestem pewny.Jeśli chodzi o medytację bardzo pomogło mi np ściskanie poręczy lub nawet telefonu.Mam bardzo dużo oporu i bardzo mi to pomogło w medytacji.Ogólnie chodzi o ściskanie mięśni podczas oddychania i zauważyłem,że dzięki temu można wziąć głębszy oddech.Jeśli ktoś ma strach przed medytacją to może akurat pomoże.
Przede wszystkim nie DZIĘKI TEMU MOGŁEŚ wziąć głębszy oddech, tylko sam sobie na to pozwoliłeś.
Ściskanie czegoś pokazuje mechanizm zwierzęcy – ego, czyli zwierzę w nas cały czas się boi, potrzebuje poczucia kontroli i bezpieczeństwa.
Trzymają się poręczy czy telefonu to tak jakbyś trzymał się gałęzi i puszczając to ego jest przekonanie, że spadnie i zrobi sobie krzywdę.
To jest jeden z aspektów rdzenia ego – potrzeba kontroli wszystkiego.
Stąd migreny, napięcia, stres – przez próby kontrolowania.
Super, że Ci to pomaga ale ostatecznie z czasem będzie konieczne zmierzyć się z pragnieniem kontroli i je puścić, tak jak puścisz się trzymania poręczy i telefonu w trakcie medytacji.
Dążymy do pełnego poddania.