Witam Cię serdecznie! W poprzednim artykule Uczestnik Programu WoP zadał mi pytanie na temat podejmowania decyzji. Jako że tematy niezdecydowania, niepewności są bardzo powszechne, szczególnie w życiu uzależnionych, postanowiłem napisać na ten temat osobny artykuł. Przede wszystkim – co to jest decyzja? Nie wpadnijmy w mentalizowanie i akademicką dyskusję na ten temat. Decyzja to decyzja.… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Dzisiaj rozpocznę temat, który bardzo często pojawia się w pracy z uzależnionymi. Ale nie tylko. Jest to problem powszechny na całym świecie. Naturalnie wiąże się z nim masa niezrozumienia w temacie emocji, oporu, projekcji oraz samego nazywania czegoś “samotnością”. Dzisiaj zacznę. Na pewno będzie jeszcze jedna część, a może i więcej. Najpierw… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Z okazji świąt Wielkanocnych mocy miłości, radości, spokoju, zrozumienia, Aby z serca wypłynęła zawsze energia spokoju, miłości, wybaczenia. By grono najbliższych wypełniło nic innego, aniżeli świadomość bezpieczeństwa, piękna, swobody i wolności. Oraz chęci dzielenia się tym, co najlepsze. By lekcje, czasem bardziej, czasem mniej surowe, był postrzegane przez wszystkich jako dary –… Przeczytaj
Wpis!
Nie bój się wstydu i nie wstydź się go. Co to znaczy “wstydzę się”? Oznacza to “wybieram, by trzymać się emocji wstydu jako powód, by czegoś nie zrobić (np. zmienić swojego sposobu myślenia lub o coś poprosić).” Wstyd to tylko emocja i możesz ją odpuścić. Jednak ego mówi “Nie! Nie tylko będę się trzymał tej… Przeczytaj
Wpis!
Może nie na temat ale chodzi mi o to,że mózg potrzebuje wrócić do równowagi i jak np mam 20 dni abstynencji i zaliczoną 1 wpadkę to wszystko się resetuje czy 1 wpadka nie wyrządza dużych zmian w mózgu?
Może nie na temat
Więc dlaczego piszesz coś nie na temat?
ale chodzi mi o to,że mózg potrzebuje
Mózg niczego nie potrzebuje.
wrócić do równowagi
Mózg nie potrzebuje wrócić do równowagi.
Mózg reprezentuje stan naszej podświadomości i świadomości.
W każdej sytuacji jest perfekcyjną reprezentacją tego.
Jeśli są w nim zniszczenia, to reprezentacja tego, co sami sobie robimy.
Nie możemy więc liczyć, że najpierw mózg musi coś zrobić, a potem my się zmienimy.
NAJPIERW my mamy się zmienić, a dzięki temu przestaniemy szkodzić mózgowi.
i jak np mam 20 dni abstynencji i zaliczoną 1 wpadkę to wszystko się resetuje
Co to znaczy “czy wszystko się resetuje”?
Skąd mam wiedzieć co doprowadziło do wpadki, jak silnie się temu opierałeś, ile trwała wpadka, co robiłeś w trakcie i po wpadce?
Nic się nie resetuje. Wszystko jest jakie jest.
Jeśli nie rozpoznasz co doprowadziło do wpadki – znów do niej dojdzie.
Jeśli się tym nie zajmiesz – będzie dochodzić do wpadek w tych sytuacjach.
Nie można się cofnąć, można tylko nie rozpoznać przyczyn i nie zająć się nimi oraz dalej gromadzić w sobie toksyny.
Jedna, a nawet kilka wpadek nie ma mocy pogrzebać miesięcy wewnętrznej pracy oczyszczającej i uzdrawiającej.
Ale jeśli do nich dochodzi – to BARDZO POWAŻNY sygnał, że czymś w sobie priorytetowo musimy się zająć.
czy 1 wpadka nie wyrządza dużych zmian w mózgu?
1 wpadka może spowodować ogromne zmiany w mózgu. Każda wpadka przepala struktury neuronalne, degeneruje ciało i psychikę oraz tłumi emocje i opór.
To BARDZO poważne.
Oraz BARDZO poważnie należy zająć się tym, przez co do wpadki doszło.
Zapewne miałeś wpadkę, bo, jak mówiłem, Ty za zdrowienie uważasz gdy czujesz się dobrze.
A jak czujesz się źle, dochodzi do wpadki, bo uważasz, że dzieje się coś złego. Wybierasz opór, walczysz i w końcu decydujesz się na tłumienie.
Jeśli nie złapałeś się wstydu i winy po wpadce, to zapewne sytuacja powtórzy się w podobnym okresie – za 2-3 tygodnie.
Byłem pewny,że jestem wolny od porno a zobaczyłem nową aktorkę i taki automat był,że nic nie mogłem zrobić.Jakby nie ta aktorka to do tej pory miałbym abstynecje.Byłem blisko,żeby w ogóle nie odpalać tej stronki ale wiedziałem,że kiedyś tam wejdę.Żadne inne porno nie spowodowało by wpadki jestem pewien,bo nawet oglądałem serial i były tam erotyczne sceny lecz nie robiły na mnie wrażenia.Po wpadce jestem już innym człowiekiem a przed byłem taki pewny siebie,potrafiłem rozmawiać z ludźmi i miałem energię by poszerzać strefę komfortu.Na drugi dzień czyli dziś czuje wstyd,poczucie winy,gniew,strach i przez to doszło do 2 wpadki.Silne jest to porno,bo nawet lek nie zadziałał po wpadce a przez ostatnie dni pomagał mi.
Byłem pewny,że jestem wolny od porno a zobaczyłem nową aktorkę i taki automat był,że nic nie mogłem zrobić.
Więc dalej nie rozumiesz.
Od ponad roku mówię to samo w kółko, już chyba kilkanaście razy.
To, że zobaczyłeś aktorkę to już był rezultat uciekania od emocji i oporu.
Gdy zobaczyłeś aktorkę, to już był taki strzał dopaminy i adrenaliny, że uciekłeś to jak przerażone dziecko w objęcia mamy.
Bo uciekałeś od emocji.
Gdybyś nie uciekał, to nie zobaczyłbyś nowej aktorki. Bo już jej szukałeś. Szukałeś sposobu na ucieczkę.
Jakby nie ta aktorka
Dokładnie.
Wierzysz, że to przez tą aktorkę.
Nie rozumiesz, nie chcesz zrozumieć.
Opierałeś się, możliwe, że od kilku dni temu, co nosiłeś w sobie.
Aktorka była tym, czego szukałeś, czego oczekiwałeś.
I dlatego, gdy ją zobaczyłeś, natychmiast to wybrałeś.
to do tej pory miałbym abstynencje.
Abstynencja nic nie zmieni.
Masz oczyszczać się z emocji, pozwalać je sobie czuć. W ogóle nauczyć się czuć, bo masz z tym duże problemy.
Ale wolisz zrzucać odpowiedzialność na aktorkę – kobietę, której nigdy nie spotkałeś, która mieszka na drugim końcu świata.
Byłem blisko,żeby w ogóle nie odpalać tej stronki
Nieprawda.
Mógłbyś tak powiedzieć, gdybyś był świadomy dlaczego w ogóle miałeś potrzebę, by tam wejść i dlaczego szukałeś aktorki.
ale wiedziałem,że kiedyś tam wejdę.
Bo umysł doskonale wiedział, że opiera się, że potrzebuje czegoś do tłumienia tego, co nosiłeś w sobie i czego nie chciałeś.
Żadne inne porno nie spowodowało by wpadki jestem pewien,
Bzdura.
No bzdura po prostu.
Nie chodzi o porno ale o nagrodę – to, co porno Ci daje – stłumienie przez adrenalinę.
bo nawet oglądałem serial i były tam erotyczne sceny lecz nie robiły na mnie wrażenia.
Bo gdy oglądałeś ten serial nie było potrzeby tłumienia emocji.
Bo się nie ujawniły z podświadomości.
Po wpadce jestem już innym człowiekiem
Jesteś cały czas taki sam.
Ale gdy ujawnia się kolejna warstwa emocji i oporu z podświadomości, Ty od tego uciekasz, co kosztuje Cię ogromne ilości energii.
I oczywiście tłumienie powoduje, że te emocje i opór cały czas w Tobie są i Cię obciążają.
a przed byłem taki pewny siebie,potrafiłem rozmawiać z ludźmi i miałem energię by poszerzać strefę komfortu.
Do momentu aż nie ujawniła się kolejna warstwa emocji i oporu.
Dlatego podkreślałem w Programie jak ważne jest robienie notatek, by pomóc sobie zrozumieć, że coś czujemy, co i w jakich sytuacjach.
Potem medytować, by nie słuchać się umysłu bełkoczącego na bazie emocji i oporu.
A potem uwalniać te emocje i opór.
A nie liczyć, że jak nie ujawniła się żadna emocja to zdrowiejemy. Nie! Nie zdrowiejemy!
Gdy czujemy się dobrze, to NIC się nie zmienia!
Mamy szansę coś zmienić, gdy poczujemy się gorzej!
Ale wtedy należy skorzystać z odpowiedniego narzędzia.
Na drugi dzień czyli dziś czuje wstyd,poczucie winy,gniew,strach i przez to doszło do 2 wpadki.
Nie przez to, tylko przez Twój opór – Twoje nastawienie niechęci względem tych emocji.
Teraz je czujesz wyraźnie, bo się ujawniły.
Ale czułeś je od kilku dni i dlatego szukałeś aktorek, by poczuć adrenalinę, by to stłumić.
Silne jest to porno,
Ty dalej swoje.
Nie “TO porno” jest silne, tylko Twój własny opór do własnych emocji.
Porno to tylko narzędzie do tłumienia.
bo nawet lek nie zadziałał po wpadce a przez ostatnie dni pomagał mi.
A dlaczego miał zadziałać?
Jaki lek? Odcinający świadomość niskich emocji?
No cóż, nie robisz tego, co niezbędne, dlatego nie możesz liczyć, że coś się zmieni.
Zacznij uczyć się odczuwać, notuj codziennie to, co czujesz.
Masz do tego instrukcje ale z nich nie korzystasz i tylko mówisz w kółko to samo. I liczysz, że pomoże Ci Twoja metoda, a nie moja.
Najważniejsze bym nie włączał żadnych stron,bo nawet czując się dobrze miałbym wpadkę widząc tą scenę.Wtedy byłem z tą emocją i chciałem ją odczuć bez odpalania porno nawet przez godzinę zastanawiałem się czy włączyć tą stronę czy nie.Jakbym wtedy poszedł spać to by nie doszło do wpadki.Dodam,że przez ostatnie dni czułem też niskie emocje ale odczuwałem je bez odpalania porno.Przez pierwsze dni leżałem skulony w łóżku po kilka godzin.
Najważniejsze bym nie włączał żadnych stron,
A Ty dalej korzystasz z własnej metody. Która najwyraźniej ma super skuteczność.
1. To nie jest najważniejsze.
2. Nic nie jest najważniejsze.
3. Układanka ma wiele różnych elementów i każdy ma własne zastosowanie i istotne znaczenie.
4. W tym momencie masz pisać notatki i uświadomić sobie dlaczego w ogóle ciągnie Cię do włączania tych stron.
bo nawet czując się dobrze miałbym wpadkę widząc tą scenę.
Nie rozumiesz.
To, że w ogóle ją włączasz, dlaczego w ogóle zmierzasz do tego, to już rezultat tego, że z Twojej podświadomości ujawniły się emocje, którym zacząłeś się opierać.
Kompletnie nie rozumiesz powiązania między podświadomością i tym, co robisz.
Wtedy byłem z tą emocją i chciałem ją odczuć bez odpalania porno nawet przez godzinę zastanawiałem się czy włączyć tą stronę czy nie.
Nie Ty się zastanawiałeś. Umysł robił to sam, by zachęcić Cię do tego, co da Ci nagrodę – stłumienie tych emocji.
A Ty miałeś je wtedy zaakceptować i uwolnić.
Jakbym wtedy poszedł spać to by nie doszło do wpadki.
Dalej swoje.
Niemożliwe, że poszedłbyś spać, bo bardzo silnie opierałeś się emocjom, których nie chciałeś czuć. Nawet nie wiedziałeś, że coś czujesz.
Dodam,że przez ostatnie dni czułem też niskie emocje ale odczuwałem je bez odpalania porno.
No pewnie.
Bo emocje i opór muszą narosnąć, aż przekroczą masę krytyczną i wtedy umysł już zaczyna żądać ucieczki.
Przez pierwsze dni leżałem skulony w łóżku po kilka godzin.
I co wtedy robiłeś? Uwalniałeś czy się opierałeś?
Czuć emocje można z wielką niechęcią. Można całe życie się stresować – “czuć stres” i dalej się mu opierać, trzymać.
Można “czuć wkurzenie” na kogoś i całe życie trzymać się gniewu i winy.
A uwolnienie emocje to coś zupełnie innego.
Kilka dni temu wszedłem też na tą stronę ale była brzydka aktorka i wyłączyłem od razu.Faktycznie mam problem z odczuwaniem ale od początku abstynencji zastanawiałem się czy dam radę wytrzymać od tej konkretnej strony więc nie chodzi o same emocje chyba,bo też jest przywiązanie.
Jeśli chcesz korzystać dalej z “metody Łukasza”, to opisz ją dla innych! Napisz też o rezultatach jej stosowania.
Faktycznie mam problem z odczuwaniem
Nawet nie wiesz, że coś czujesz.
ale od początku abstynencji zastanawiałem się
Nie Ty się zastanawiałeś, tylko Twój umysł – ego.
A Ty radośnie od początku olewasz moje zalecenia i słuchasz się umysłu, który raz za razem pogrąża Cię coraz bardziej.
czy dam radę wytrzymać od tej konkretnej strony
Wow, wytrzymać od strony.
Po prostu wow.
To może jeszcze wytrzymaj od siku.
więc nie chodzi o same emocje chyba,bo też jest przywiązanie.
Gdybyś choć troszkę starał się zrozumieć co do Ciebie mówię, to dotarłoby do Ciebie, że w ogóle wszedłeś na tę stronę wielokrotnie, by uciec od emocji.
A przywiązanie oznacza przywiązanie do nagrody, a nie do samej strony.
Adrenalina, szok powodują, że następuje tłumienie i do tego jesteś przywiązany, a nie strony czy dziewczyn tam.
I od samego początku chodzi o emocje, co mówiłem Ci już ze 30 razy, jeśli nie 40.
A Ty dalej wolisz swoją “metodę Łukasza”. Swoje “przemyślenia”. Swoje wnioski.
Tak jakby do tej pory w życiu Ci to służyło.
Przepraszam moje ego jest silne.Wydawało mi się,że dobrze robie cholera znów błądze.Za kilka dni mam pierwsze spotkanie na psychoterapii i co ja mam powiedzieć,że wypieram emocje czy nie potrafię odczuwać?
Przepraszam
Nie musisz za nic przepraszać. Nie po to to wszystko piszę.
Chcę, byś zrozumiał, że instrukcje masz napisane w Programie. Masz się stosować DO NICH, a nie wymyślać cuda na kiju.
moje ego jest silne.
Jak każdego innego człowieka. 6 miliardów ego jest silne. Twoje nie jest w żaden sposób specjalne.
Wydawało mi się,że dobrze robie
“Wydawało mi się” to zdanie klucz.
A porównałeś to, co robiłeś z instrukcjami z Programu? Czy było to jeden do jednego?
cholera znów błądze.
Bo robisz po swojemu.
Za kilka dni mam pierwsze spotkanie na psychoterapii i co ja mam powiedzieć,że wypieram emocje czy nie potrafię odczuwać?
Potrafisz odczuwać ale nie chcesz. Nie chcesz się też nauczyć. Robisz wszystko, byle tylko nie zająć się emocjami.
Nieświadomie, gdy tylko pojawi się emocja jak pierwszy promyk Słońca ranem, Ty już uciekasz, już coś robisz, już kombinujesz.
Jakby zamiast Słońca zbliżała się fala tsunami, która Cię pochłonie.
To powiedz na terapii.
A przy okazji jak się za to zabrać masz 2 instrukcje – w Programie i na Blogu.
I nikt nie każe Ci mierzyć się od razu ze wszystkimi emocjami.
Krok po kroku.
Dziś czuje dużo niskich emocji i ogólnie jestem przygnębienie ale próbuje to zaakceptować.Nie jest łatwo,bo umysł chce od tego uciec jakby to było coś złego.Chce z tym być,przecież to tylko emocje a nie ja.Byłem już blisko sięgnięcia po porno ale mam wybór albo zaakceptować te niskie emocje lub sięgnąć po porno i się pogrążyć jeszcze bardziej.Będąc w niskiej świadomości porno wydaje się fajne dla umysłu a czując się dobrze porno jest bezsensowne i nie potrzebne.Porno musi cholernie zmieniać mózg,bo nawet leki na mnie nie działają i to nie są żarty,bo powinny silnie działać.
Dziś czuje dużo niskich emocji i ogólnie czuję przygnębienie ale próbuje to zaakceptować.Nie jest łatwo,bo umysł chce od tego uciec jakby to było coś złego.
Dlatego masz wpadki.
A to “tylko” jedna z warstw. Po jej uwolnieniu będą kolejne.
Emocje i opór ułożone są warstwami. Dlatego raz czujemy się gorzej i należy się oczyszczać, a potem mamy okres, że czujemy się lepiej.
I w obu przypadkach to jak dalej potoczy się sytuacja zależy od nas. Możemy się oczarować, że albo dzieje się coś złego i uciekać, albo, że już jest wszystko dobrze i porzucić pracę nad sobą.
A możemy pracować nad sobą w obu przypadkach.
Chce z tym być,przecież to tylko emocje a nie ja.Byłem już blisko sięgnięcia po porno ale mam wybór albo zaakceptować te niskie emocje lub sięgnąć po porno i się pogrążyć jeszcze bardziej.
Zawsze mamy wybór.
Będąc w niskiej świadomości porno wydaje się fajne dla umysłu
Nie porno wydaje się fajne, tylko nagroda, do której dąży poprzez porno.
a czując się dobrze porno jest bezsensowne i niepotrzebne.
Dlatego należy przestać być oczarowanym, że jak czujemy się lepiej to już jesteśmy zdrowi.
To tylko okres przejściowy pomiędzy kolejnymi warstwami stłumionych emocji.
Porno musi cholernie zmieniać mózg,
Niszczy go, tak.
Ale to “porno wydaje się fajne dla umysłu” jest jak najbardziej normalne w kontekście nawyków. Tak to po prostu wygląda.
bo nawet leki na mnie nie działają i to nie są żarty,bo powinny silnie działać.
Nic nie powinny.
Co może lek? Ewentualnie farmakologicznie próbować odciąć świadomość niskich emocji.
Ale jeśli mamy ich w sobie dużo, to żaden lek ich nie zablokuje.
Musiałbyś się ogłupić do poziomu kapania śliny z ust.
Dlatego pojawia się uzależnienie – nie mamy innego wyjścia, niż porządna praca nad sobą, aż do pełnego oczyszczenia i wewnętrznego wzrostu do bardzo wysokiego poziomu mocy i świadomości – przynajmniej akceptacji.
Nie wiem co jest grane ale przed wpadką normalnie rozmawiałem z ludźmi,byłem odważny teraz boje się pogadać z kimkolwiek to nie jest normalne.
Nie wiem co jest grane
No pewnie, że nie wiesz!
Bo nie chcesz wiedzieć!
ale przed wpadką normalnie rozmawiałem z ludźmi,byłem odważny teraz boje się pogadać z kimkolwiek
To pisałeś mi już dosłownie z 10 razy. I za każdym razem dokładnie Ci to tłumaczyłem.
A Ty dalej nie wiesz.
Bo nie chcesz wiedzieć. Nie chcesz rozwiązać problemów, nie chcesz przestać narzekać, nie chcesz przestać się użalać.
Chcesz, by wszystko pozostało bez zmian.
A wystarczy wybrać, by puścić to wszystko. Ale na to należy sobie pozwolić.
to nie jest normalne.
A skąd to wiesz?
Bo Twój jaśnie pan umysł Ci tak mówi? Twoja wyrocznia, przewodnik życiowy, pan i władca, który nigdy się nie myli i zawsze ma rację, zawsze daje Ci to, czego potrzebujesz jak wody umierającemu na pustyni z pragnienia magiczny dżin?
Czy jednak nie?
Skąd wiesz, że to nie jest normalne?
To jest najzupełniej normalne! Tak jest, gdy jesteśmy uzależnieni i nie robimy tego, co konieczne, tylko w kółko to samo, po swojemu.
Witam w świecie swojej racji.
Abstynencja nic nie zmieni.
Masz oczyszczać się z emocji, pozwalać je sobie czuć. W ogóle nauczyć się czuć, bo masz z tym duże problemy.
To abstynencja mi nie pomoże jeśli nie będę umiał odczuwać tych niskich emocji ?Jestem mega zły,bo ciężko pracowałem przez 2 tygodnie,codziennie ćwiczyłem na siłowni po 2 godziny i znów upadłem.W sumie jakbym miał wpadkę nawet po 100 dniach i nie radził sobie z emocjami to bym pewnie wrócił do nałogu.Szkoda tych dni,bo miałem tyle energii,że wstawałem o 5 rano zmotywowany a teraz znów mi ciężko wstać z łóżka.W ten dzień co miałem wpadkę czułem się dobrze i sam się dziwię,że stawiłem taki opór emocji,przecież fajnie się czułem Ale jak umysł poczuł adrenalinę i szok to od razu chciał uciec w te porno.
To abstynencja mi nie pomoże jeśli nie będę umiał odczuwać tych niskich emocji ?
A co to jest abstynencja? Twój znajomy, który poklepie Cię po ramieniu?
Abstynencja to ma być REZULTAT pracy nad sobą, a nie jej zamiennik.
O tym też już Ci mówiłem wielokrotnie.
Abstynencja NICZEGO nie zrobi za Ciebie, a już na pewno nie przywróci Ci zdrowia.
Nawet jeśli nie wybierzesz porno, a czuć będziesz ogromne pragnienie obejrzenia porno, wstyd, winę, opór, strach – co ta “abstynencja” ma niby zmienić?
Nic.
Nie pogorszy sytuacji ale jej nie poprawi.
Praca nad sobą ma doprowadzić do sytuacji, że nie będziemy w ogóle czuli potrzeby obejrzenia porno WLICZAJĄC sytuacje, gdy czujemy niskie stany.
Jestem mega zły,bo ciężko pracowałem przez 2 tygodnie,codziennie ćwiczyłem na siłowni po 2 godziny i znów upadłem.
No to uwolnij ten gniew, bo jego tłumienie jest jedną z przyczyn wpadek i depresji.
A Ty zapewne trzymasz się go, bo wydaje Ci się usprawiedliwiony. A do tego trzymasz się poczucia winy.
W sumie jakbym miał wpadkę nawet po 100 dniach i nie radził sobie z emocjami to bym pewnie wrócił do nałogu.
Nawet po 1 000 dniach.
Szkoda tych dni,
Uwolnij żal i poczucie straty.
bo miałem tyle energii,że wstawałem o 5 rano zmotywowany a teraz znów mi ciężko wstać z łóżka.
Bo dalej wybierasz te same, negatywne postawy – opór, niechęć, obwinianie się. Teraz doszło jeszcze gniewanie się.
A co z akceptacją, wybaczeniem?
Masz Program, a nie korzystasz z niego. Kręcisz się w kółko. Nie stosujesz narzędzi.
Co ma się zmienić? Tylko kręcisz się wokół – “O, czuję się lepiej! Ale życie jest fajne! O nie! Poczułem się gorzej i miałem wpadkę! Dlaczego? Przecież już było tak dobrze! Abstynencja nic nie daje?”
W ten dzień co miałem wpadkę czułem się dobrze i sam się dziwię,że stawiłem taki opór emocji,
A dlaczego miałeś stawić mniejszy?
Czy przepracowałeś już swoje nastawienie do emocji? Jeśli nie – dlaczego miałeś zareagować inaczej?
przecież fajnie się czułem
Emocji nie można kontrolować, a szczególnie detoksu.
Dlatego to, co faktycznie da nam zdrowie jest WEWNĘTRZNY WZROST do poziomu akceptacji. Gdy przestajemy opierać się temu co jest.
Przestajemy żyć oczekiwaniami, oczarowaniami.
I jeśli emocje i opór się pojawiają – podchodzimy do nich jak do każdego innego problemu. Akceptujemy, nie oceniamy, robimy to, co trzeba.
Ale jak umysł poczuł adrenalinę i szok to od razu chciał uciec w te porno.
Adrenalina i szok to jest to, czego umysł potrzebuje od porno. Bo za ich pomocą bardzo silnie emocje są tłumione. To również Ci już tłumaczyłem.
Czytałem,że w jelitach jest drugi mózg coś w tym chyba jest,bo przez tydzień odczuwałem ból jelita grubego i faktycznie w jelicie może być opór,bo dziś minimalnie już mnie tam boli.Medytując wyobrażałem sobie jak wciągam magiczne powietrze i oczyszcza moje wnętrze a potem wysycham toksyny.Robiłem różne czynności i sobie wyobrażałem takie niestworzone rzeczy.
Czytałem,że w jelitach jest drugi mózg coś w tym chyba jest,bo przez tydzień odczuwałem ból jelita grubego
W jelitach nie ma drugiego mózgu.
Ciało ludzkie jest inteligentne i można tak to rozumieć.
Każdy organ ciała ma własną inteligencję i jego praca lub jej brak odwzorowują część nas – świadomości.
Tym samym jelito grube odbija nam w swojej pracy nagromadzenie strachu i smutku.
Ból, który odczuwałeś związany jest z opieraniem się tym dwóm emocjom.
i faktycznie w jelicie może być opór,bo dziś minimalnie już mnie tam boli.
Jednak ból może wrócić, a nawet praca jelita się pogorszyć, gdy wydobędziesz z siebie ten strach i smutek.
Medytując wyobrażałem sobie jak wciągam magiczne powietrze i oczyszcza moje wnętrze a potem wysycham toksyny.Robiłem różne czynności i sobie wyobrażałem takie niestworzone rzeczy.
Super!
Widzisz więc, że kierowanie się pozytywnościami przynosi rezultaty nawet odnośnie zdrowia naszego ciała.
Piotrze co sądzisz o książce “Potęga podświadomości” Josepha Murphego? Czy zawarte tam afirmacje i wizualizacje coś dają i czy choć trochę mogą pomóc w realizacji marzenia lub celu? Gdy np. będę sobie powtarzał że jestem muzykiem i wyobrażał siebie jako sławnego muzyka grającego na instrumentach na koncercie to czy to ziści się w przyszłości?
Piotrze co sądzisz o książce “Potęga podświadomości” Josepha Murphego?
Nie czytałem.
Czy zawarte tam afirmacje i wizualizacje coś dają
Nic w świecie nic Ci nie daje.
Źródło wszystkiego jest WEWNĘTRZNE.
Poprzez afirmacje i wizualizacje możesz pomóc sobie zmierzyć się z oporem, żalem, wstydem, strachem i je odpuścić.
Zaś reszta zależy od Twoich decyzji i podjętych działań.
czy choć trochę mogą pomóc w realizacji marzenia lub celu?
Tak, pewnie, że mogą!
Ale nie zrealizują tego za Ciebie.
Praca nad podświadomością ma polegać na wydobywaniu z niej stłumionych i wypartych emocji, oporu, przekonań, którymi się kierowaliśmy, zmierzenie się z nimi i ich porzucenie.
Więc afirmując, że np. “jestem wspaniałym muzykiem” masz wyciągnąć z siebie wszystkie wątpliwości, strach, wstyd, opory i wszystkie negatywności jakie zasłyszałeś o siebie, o tym, co robisz i z nich świadomie zrezygnować. Wybrać pozytywne nastawienie do siebie, do swojej pracy, do innych. Wybrać nową intencję – większą od nas. Nie ćwiczymy już po 14 godzin na dobę, by zyskać podziw od innych, tylko dać innym wspaniałą muzykę, by spędzili super czas dzięki naszemu talentowi i włożonemu wysiłkowi.
Gdy np. będę sobie powtarzał że jestem muzykiem i wyobrażał siebie jako sławnego muzyka grającego na instrumentach na koncercie to czy to ziści się w przyszłości?
Tylko jeśli zrobisz to, co niezbędne, by mogło się to ziścić.
Możesz sobie afirmować i wizualizować ale jeśli przez to nie pójdziesz do szkoły muzycznej, nie znajdziesz trenera, nie będziesz mądrze praktykował, korygował siebie, dopieszczał swoją sztukę – no to potykasz się o własne nogi.
Jeśli są faktyczne opory, blokady – wizualizacje i afirmacje mogą pomóc.
Ale muszą odbyć się w ciszy, spokoju. Mamy naprawdę pozwolić sobie poczuć ten cały syf jaki w sobie nosimy i wybierając pozytywny cel odpuścić te negatywności.
A nie mamy afirmować i wizualizować byle tylko, broń Boże, tego nie poczuć.
Właśnie mamy to poczuć, bo od odczuwania tego uciekaliśmy zamiast robić to, co niezbędne i zamiast robić to z odpowiednią jakością.
Odnośnie uwalniania emocji to czując się pozytywnym te złe lub przykre wspomnienia nie wprowadzają mnie w niskie emocje,bo czując się dobrze zaakceptowalem przeszłość.Wiesz o co mi chodzi,że jak czuje się źle i sobie przypomnę coś złego to czuje gorszy ból ale jak czuje się dobrze to te dawne sytuacje nie robią na mnie wrażenia.
Odnośnie uwalniania emocji to czując się pozytywnym te złe lub przykre wspomnienia nie wprowadzają mnie w niskie emocje
Bo w wysokim stanie energii radzimy sobie dużo łatwiej z niższymi energiami.
Dlatego np. każdy oddział wojskowy, każdy wydział w firmie ma przełożonego, “dowódcę”. To osoba, która w założeniu powinna mieć wyższą energię i świadomość od reszty, by nadpisywać stany niesprzyjające sukcesowi.
jak czuje się źle i sobie przypomnę coś złego to czuje gorszy ból
Bo się opierasz.
ale jak czuje się dobrze to te dawne sytuacje nie robią na mnie wrażenia.
Bo się nie opierasz.
Piotrze w pracy chyba najwięcej wychodzi ze mnie tych emocji,bo jestem zbyt szybki i energiczny a wolałbym być bardziej opanowany i wolniejszy.Podczas detoksu umysł pracuje na wysokich obrotach? Masę myśli się pojawia i w pracy najwięcej a w domu mniej.Chciałbym żyć nie skupiając się na tym umyśle lub na tym co czuje a ciągle jakaś analiza jest mam nadzieję,że jak będę cały czas pracował nad sobą to będę bardziej opanowany i umysł się uspokoi.
Piotrze w pracy chyba najwięcej wychodzi ze mnie tych emocji,
Detoks musi się odbyć.
Obaj dobrze wiemy ile ich w Tobie zalega.
bo jestem zbyt szybki i energiczny
To akurat nie musi świadczyć o detoksie.
Wraz z oczyszczeniem naturalnie podnosić się będzie poziom Twojej energii i chęci.
Co to znaczy “zbyt”?
a wolałbym być bardziej opanowany i wolniejszy.
Więc medytuj.
Gdy pojawi się chęć, by coś zrobić szybko, bez opanowania – zacznij to notować, tak jak mówię w Programie (te wytyczne nie są ot tak podane, bo nie miałem nic lepszego do roboty), następnie zacznij medytować i w końcu uwolnij tę chęć.
Podczas detoksu umysł pracuje na wysokich obrotach?
Zazwyczaj:
– Tak, bo stara się w ten sposób zagłuszyć odczuwanie i namawia, nieraz wręcz szaleńczo, do wszystkiego, co kiedyś wybraliśmy, by uciec od odczuwania.
– Może się też zakleszczyć przez bardzo silny opór i wtedy człowiek praktycznie nie ma myśli, nic nie czuje. Jedyne, co “czuje” to pustka.
Masę myśli się pojawia i w pracy najwięcej a w domu mniej.
Bo w pracy wychodzi z Ciebie więcej emocji i oporu.
Chciałbym żyć nie skupiając się na tym umyśle lub na tym co czuje
Kłania się codzienna medytacja.
Tak jak mówię w Programie. Ponownie – to wszystko ma mądrą strukturę i robienie tego, co należy w odpowiedniej kolejności przynosi odpowiednie rezultaty.
a ciągle jakaś analiza jest
Bo tak pracuje ludzki umysł. To jego natura, której nie można zmienić.
Więc trzeba do tego podejść inaczej – przez medytację.
mam nadzieję,że jak będę cały czas pracował nad sobą to będę bardziej opanowany i umysł się uspokoi.
Umysł się nie uspokoi zanim Ty nie dokonasz wewnętrznego oczyszczenia i nie wprowadzisz korekt do swoich postaw i nastawienia.
Ciągła analiza ma swoje powody – Ty wybierasz i utrzymujesz takie nastawienie i postawy, w których zawiera się dostrzeganie niebezpieczeństw, zagrożeń, etc.
Dlatego umysł podwaja, potraja, a nawet jeszcze bardziej zwielokrotnia wysiłek, by wszystko “mieć pod kontrolą”. Czyli dąży do tego, co nie jest możliwe i nigdy nie będzie.
A to z kolei sprowadzi nas do frustracji, a nawet cierpienia.
A powiedz mi, jak mozna nie narzekac i szukac winnych, jak sie mialo zjebane dziecinstwo, a terazniejsze zycie, to efekt tego dziecinstwa? Wiem, ze te cale narzekanie nic czlowiekowi nie da, ale jak tu zyc ze swiadomoscia, ze zycie minelo, prawdopodobnie wiekszosc zycia, na programowaniu i wpajaniu, ze jest sie gorszym, nic nie wartym itd? Czlowiek jest juz stary i naprostowanie szkod wyrzadzonych przez ludzu, ktorzy go wychowywali, moze troche potrwac, o ile te szkody sa w ogole mozliwe do usuniecia. Nie wiadomo, czy juz nawet zycia starczy. A nawet jak starczy, to co z tego? Co to zmieni? Czasu sie nie cofnie. Straconych lat sie nie odzyska. Narzekanie i obwinianie nic nie da. Zagadzam sie, ale w druga strone to tez dziala. NIEnarzekanie i NIEobwinianie tez nic nie da. Mlodosci nie odzyskam. Straconego czasu nie nadrobie. Sa w zyciu czlowieka pewne etapy, pewne koleje rzeczy, ktore powinny sie zadziac w okreslonym wieku, a jak sie je przegapi, jest to nie do odzyskania. Rozumiesz o co mi chodzi? Wiec co pozostalo? Albo ponarzekac, albo jebnac se w leb.
A powiedz mi, jak mozna nie narzekac i szukac winnych, jak sie mialo zjebane dziecinstwo,
Tak samo jak można sobie nie ciąć ręki.
Sam rozpoznaj na czym bardziej Ci zależy – szukaniu winnych, narzekaniu, użalaniu się czy na radosnym, szczęśliwym, spokojnym życiu?
Racja, albo spokój.
a terazniejsze zycie, to efekt tego dziecinstwa?
Teraźniejsze życie to nie efekt dzieciństwa.
To efekt naszych WYBORÓW.
A jeśli odpowiedzialność za nie zwalamy w kółko, od lat na przeszłość i nie dojrzewamy w swoim postawach – no cóż… nikt nas nie trzyma za język, za ręce, ani za jaja, żebyśmy nie mogli tego zmienić.
Wiem, ze te cale narzekanie nic czlowiekowi nie da,
Nigdy nic nie da, nie dało i nie będzie dawać.
To samonakręcający się mechanizm, który nie ma kompletnie żadnych plusów.
ale jak tu zyc ze swiadomoscia,
To się praktykuje.
ze zycie minelo, prawdopodobnie wiekszosc zycia, na programowaniu i wpajaniu, ze jest sie gorszym, nic nie wartym itd?
Możesz się tego trzymać, a możesz się tego puścić i resztę życia przeżyć radośnie, spokojnie.
Możesz trzymać urazy, a możesz też wybaczyć.
Możesz opierać się wszystkiemu i wszystkim, a możesz też to zaakceptować.
Gdy poczujesz radość i spokój, to nagle, “magicznie” tzw. stracone życie przestanie mieć znaczenie.
Czlowiek jest juz stary i naprostowanie szkod wyrzadzonych przez ludzu, ktorzy go wychowywali, moze troche potrwac,
I co z tego?
o ile te szkody sa w ogole mozliwe do usuniecia.
Te szkody to jest to, czego sam się trzymasz.
Nic nie zostało zniszczone, tylko przygruzowane.
Należy się oczyścić, a wszystko co pozytywne odsłoni się w swoim majestacie, że tak to patetycznie ujmę.
Nie wiadomo, czy juz nawet zycia starczy.
Starczy, starczy.
1 000 lat wystarczy? Ale jak nie zaczniesz teraz, dzisiaj, to kiedy?
A nawet jak starczy, to co z tego?
Aaaa, co z tego?
I co mam Ci odpowiedzieć?
Chcesz patrzeć na przyszłość oczami człowieka obciążonego syfem?
I uważasz, że zobaczysz sens? Nie zobaczysz.
Większość uzależnionych zmienia kierunek dopiero, gdy sięgną dna.
I przestają kombinować, słuchać się tego swojego wspaniałego, niezawodnego umysłu i robią to, co należy niezależnie od całej reszty.
Co to zmieni?
Nic.
Ty się masz zmienić. A cała reszta zmieni się wraz z Tobą.
Czasu sie nie cofnie.
I bardzo dobrze, bo masz z przeszłości czerpać doświadczenie i informacje, a nie wykorzystywać do użalania się, narzekania, obwiniania, etc.
Straconych lat sie nie odzyska.
Na całe szczęście!
Narzekanie i obwinianie nic nie da. Zagadzam sie, ale w druga strone to tez dziala.
A skoro Ty wiesz lepiej…
NIEnarzekanie i NIEobwinianie tez nic nie da.
Jaaaasne.
Spróbuj chociaż przez tydzień, przez miesiąc. Pożyj pozytywnie, a nie tylko mów o tym.
W sumie to nawet o tym nie mówisz.
Mlodosci nie odzyskam. Straconego czasu nie nadrobie.
I co z tego?
Sa w zyciu czlowieka pewne etapy, pewne koleje rzeczy, ktore powinny sie zadziac w okreslonym wieku,
Bzdura!
a jak sie je przegapi, jest to nie do odzyskania.
Bzdura!
Rozumiesz o co mi chodzi?
Nie, bo to tylko bełkot umysłu, którym usprawiedliwiasz trzymanie się wstydu, winy, oporu, żalu, strachu, gniewu i dumy.
Nie ma żadnego sensu, żadnej logiki, żadnej składni, nic konkretnego, sensownego i racjonalnego.
Wiec co pozostalo?
Tak z milion różnych dróg.
Albo ponarzekac, albo jebnac se w leb.
O, widzę, że informatyk, bierze sprawy zero-jedynkowo.
Jeśli wiesz lepiej, jeśli pozjadałeś wszystkie rozumy i nadal sądzisz, że Twoje widzimisie ma sens – no to powiedz mi, co tu można więcej dodać?
Jak płynie okręt i kapitan się uparł płynąć w jednym kierunku, a tak mielizna, skały, sztormy, burze, a inni mu mówią, że można popłynąć w inną stronę, a on nie chce…
no to faktycznie narzekanie albo jebnięcie sobie w łeb.
“Bzdura!”- bardzo konstruktywna i wyczerpujaca odpowiedz. Duzo z niej wyciagnalem i wywnioskowalem. Przepraszam panie Hawkins, czy tam panie Piotrze, ze pozjadalem wszystkie rozumy. A czemu wydaje ci sie, ze to ty wiesz wszystko lepiej? Trz czytalem te ksiazki Hawkinsa itd. Powtarzasz tylko to, co jest tam napisane. Sam Hawkins przyznal, ze sie mylil co do tej techniki kalibracji. Z reszta, nie chce mi sie juz nic pisac. Nastepny madrala sie znalazl. Pewnie jestes dzieckiem z normalnego domu, gdzie nigdy nic nie brakowalo, rozpiescili cie i pojebalo ci sie w glowce, a teraz sie wymadrzasz cudzymi slowami. Latwo jest pieprzyc bzdury i prawic zlote mysli, jak sie czegos nie doswiadczylo na wlasnej skorze. Ale zaraz! Przeciez skora to nie ja. Ja nie jestem skora. Zegnam panie Hawkins. Napisz pan moze cos od siebie, a nie przepisujesz pan cudze slowa. Zegnam.
“Bzdura!”- bardzo konstruktywna i wyczerpujaca odpowiedz. Duzo z niej wyciagnalem i wywnioskowalem.
A co miałem jeszcze dodać?
Wierutna bzdura?
Bzdura i tyle.
Czyli to co powiedziałeś nie jest prawdą i w niczym Cię nie ogranicza.
Przepraszam panie Hawkins, czy tam panie Piotrze, ze pozjadalem wszystkie rozumy.
Ależ tak.
Nawet teraz trzymasz się dalej dumy. Nie chcesz zmienić kierunku, nie chcesz odpuścić.
Chcesz wyciągać i wnioskować ale nie zmienić kierunek.
A czemu wydaje ci sie, ze to ty wiesz wszystko lepiej?
1. Nie wszystko.
2. Wiem lepiej odnośnie tego, co mówisz, bo sam tego doświadczyłem – najpierw syfu, a potem oswobodzenia i szczęścia.
Sam zapytaj się czy Ty wiedziałeś cokolwiek lepiej? Patrz na swoje życie i powiedz mi ile prawd poznałeś i zastosowałeś, że masz takie życie, a nie inne.
Trz czytalem te ksiazki Hawkinsa itd. Powtarzasz tylko to, co jest tam napisane.
Tak, tak.
Tylko powtarzam.
I już dalej powtarzasz bełkot umysłu, który nie zna rzeczywistości, nigdy nie znał i prowadził Cię na manowce.
Tak przemawia duma. Ślepa, próżna.
Lepiej odpowiedz na pytanie czy Ty zrobiłeś coś więcej, niż tylko je przeczytałeś.
Sam Hawkins przyznal, ze sie mylil co do tej techniki kalibracji.
Kolejne zdanie wyciągnięte z kontekstu.
Hawkins nic takiego nie powiedział.
To, w czym się mylił to że nie uwzględnił w pierwszej książce wszystkich warunków, które należy spełnić, by kalibracja mogła się odbyć.
W tym także to, że około 10% ludzkości karmicznie nie może jej wykonać.
Z reszta, nie chce mi sie juz nic pisac.
Oczywiście – pisać, zmieniać, odpuszczać.
Za trudne.
Nastepny madrala sie znalazl.
Oczywiście.
Każdy człowiek, który odniósł sukces i stara się pokazać innym jak to powtórzyć to mądrala.
Sam się uważasz za mądralę.
Projektujesz, panie dobrodzieju.
Pewnie jestes dzieckiem z normalnego domu, gdzie nigdy nic nie brakowalo, rozpiescili cie i pojebalo ci sie w glowce, a teraz sie wymadrzasz cudzymi slowami.
Widzisz?
Bełkot, paplanina.
Powiedz mi z jakiego normalnego domu, w którym ją rozpieścili pochodzi osoba, która w wieku 14-15 lat zaczęła oglądać porno i poświęciła na to ponad 15 000 godzin, czyli około 20 miesięcy NON STOP?
Mówię o tym wyraźnie ale Ty dalej swoje. Jak rozpieszczone, próżne dziecko.
Latwo jest pieprzyc bzdury i prawic zlote mysli, jak sie czegos nie doswiadczylo na wlasnej skorze.
No pewnie. Niczego nie doświadczyłem na własnej skórze.
Eh, wiesz lepiej.
Dobrze, nie ma problemu.
Twoje historyjki, które sobie tworzysz jak domki z piasku zawsze były pełne mądrości, bo przecież takie masz życie.
Ale zaraz! Przeciez skora to nie ja. Ja nie jestem skora. Zegnam panie Hawkins. Napisz pan moze cos od siebie, a nie przepisujesz pan cudze slowa. Zegnam.
No tak, przecież nie piszę nic od siebie.
Ponad 100 artykułów średnio po 4-6 stron worda. Nic od siebie.
Ale taki tu pan Paweł widzi przecież swoimi trzeźwymi oczyma rzeczywistość!
Widzi wszystko, nie myli się, zna całą prawdę!
Dla Twojej informacji – Hawkins nie miał żadnego uzależnienia. Nie był w tym ekspertem.
A ja przeżyłem jedno z najpoważniejszych na własnej skórze.
Każde słowo, które padło w Twojej wypowiedzi jest o Tobie, nie o mnie.
To Ty mówisz o swoim ego – o przesiąkniętym dumą i oporem umyśle.
Widzisz jak wypierasz fakty, ignorujesz rzeczywistość, zmieniasz kontekst lub kompletnie go olewasz – wszystko, by pasowało wizji, którą utrzymujesz i z której nie chcesz zrezygnować.
Wybierasz rację, nie spokój.
Wybierasz bełkot umysłu, a nie rozsądne rady przetestowane przez setki osób w równie ciężkich sytuacjach, albo cięższych od Twojej.
A współpracowałem i nadal współpracuję z 40-latkami i 50-latkami.
Wielu z nich zaczynało od podobnych pierdół ale zmieniali zdanie – puszczali się dumy i słuchali człowieka, który przekroczył to, czego oni nie potrafili samemu.
Ale Ty czytałeś książki Hawkinsa. Oh, wow!
Potrafisz czytać?
Z poziomu wypowiedzi mógłbym w to wątpić ale niech Ci będzie.
I co?
On też nic nie przeżył na własnej skórze? I tylko powtarza słowa kogoś innego?
Czy posłuchałeś jego rad, zastosowałeś wiedzę z książek? Czy uwolniłeś choć jedną warstwę emocji, nawet najmniejszą?
Czy korzystasz z mądrości jednej z najdojrzalszych osób na tej planecie?
Otwórz oczy Pawle, bo masz je bardzo silnie zaciśnięte. Praca Twojego umysłu zwyczajnie Ci nie służy i oddala Cię od fajnych, przyjemnych miejsc w życiu.
Na koniec ponownie dodam – nie zamierzałem ośmieszyć Ciebie, tylko Twoje wypowiedzi i źródło, z których pochodzą.
I kopnąć Cię w tyłek, byś przestał tylko czytać, sycić umysł, bo to otchłań bez dna i byś wziął się za porządną pracę, a nie wyszukiwał we wszystkim usprawiedliwień, by tego nie robić.
Pytałeś jak przestać narzekać – np. właśnie puścić dumę i przestać dzielić się z innymi pierdami mentalnymi, których łapie się umysł, a Ty wraz z nim.
Troszkę samorefleksji i już korygujesz kierunek na dużo, dużo lepszy.
Wszystko masz przed oczyma, wszystko zostało powiedziane, napisane. Przez Hawkinsa czy przeze mnie.
Teraz kwestia to zastosować w przez siebie w swoim życiu.
Nikt tego nie zrobi za nikogo innego.
To zacznij w wieku 50 lat trenowac boks i osiagnij mistrzostwo, albo w szachach. Albo rozpocznij w tym wieku nauke. Ucz sie przez 10 lat i potem w wieku 60 lat idzbi ubiegaj sie o prace, nie majac doswiadczenia. Pewnych rzeczy nie przeskoczysz. Rozumiesz, czy ci twoja duma nie pozwala?
Rozumiesz, czy ci twoja duma nie pozwala?
To pytanie zadaj sam sobie.
Ja odpowiedź znam.
Pewnych rzeczy nie przeskoczysz.
A kto mówi o przeskakiwaniu czegokolwiek?
Czy ja Ci mówię – idź znajdź sobie pracę, bo ona jest niezbędna?
Pytałeś jak przestać cierpieć, to Ci odpowiedziałem. To nie jest zależne od tego jaką masz pracę czy jej nie masz, jakie masz wykształcenie, IQ, czy masz penisa, czy waginę, czy jesteś łysy, czy masz dredy, czy wierzysz w Allaha czy Latającego Potwora Spaghetti.
Droga jest jedna i Ci ją podałem.
Ale Ty dalej swoje.
Kto powiedział, że musisz w czymkolwiek osiągnąć mistrzostwo? To mówi Ci duma? Że musisz być mistrzem?
Nie musisz! Wielu mistrzów różnych dziedzin ma depresję i bierze silne leki.
A wielu “idiotów” jest szczęśliwych.
Ty jednak nie chcesz postawić nawet jednego kroku. Tylko dalej swoje.
Boks…
A czy chociaż zacząłeś dbać o ciało – siłownia/aerobik, rozciąganie, dieta, znalezienie odpowiedniego trenera? Czy od razu lanie po mordzie?
Ty chcesz przeskakiwać to, czego nie powinieneś.
Dobrze mu odpowiedziałeś,bo nie dla każdego sukcesem jest być mistrzem lub trenować boks.Dla kogoś marzeniem może być np żyć spokojnie i szczęśliwie ze swoją rodziną.Każdy ma inne cele w życiu i nie ma co uogólniać.
Dobrze mu odpowiedziałeś,
Dziękuję.
Jednak mi nie chodzi o rację czy by cokolwiek udowodnić.
Tylko ukazać mu skalę absurdu tego, czego się trzyma i by znalazł w tym powód, by się tego puścił.
Robię to, by pomóc tej osobie i to pokazuje na razie, że mi bardziej zależy na jego zdrowiu, niż mu.
bo nie dla każdego sukcesem jest być mistrzem lub trenować boks.
Zgadza się.
On tylko jeszcze tego nie wie.
Powtarza nieświadomie to, co niegdyś usłyszał.
Może jego umysłu przywołuje sceny z filmu “Rocky” i tam widzi jak człowiek dochodzi do sukcesu.
Dla kogoś marzeniem może być np żyć spokojnie i szczęśliwie ze swoją rodziną.Każdy ma inne cele w życiu i nie ma co uogólniać.
Zgadza się.
Ale droga do jednego i drugiego – spokoju czy mistrzostwa w boskie jest taka sama.
Odpuszczenie oporu, wstydu, winy, lęku, żalu, gniewu, dumy.
Stawianie kroków w tym kierunku, korygowanie siebie, robienie tego co niezbędne. W sobie i w życiu.
Napisze to najprosciej jak potrafie. Kazdy jest kowalem swojego losu, ale jeden rzezbi w zlocie, a drugi musi rzezbic w gownie. Rozumiecie? Najbardziej madrza sie osoby, ktore rzezbily w zlocie i jeszcze stawiaja sie na rowni z tymi, co musza rzezbic w gownie. Nawet mowia ze maja gorzej. Druga sprawa. Ciagle piszesz o racji i spokoju, a sam rozpisujesz sie, zeby udowodnic swoje racje. Ja dostalem mocno po dupie od zycia i teraz ciezko mi wyjsc na prosta. Nie rozumiecie, ze tego, czego nie zrobilo sie w mlodosci, nie da sie zrobic na starosc? Takie trudne? Jak w wieku np. 50 lat zalozyc rodzine, miec dzieci, patrzec jak rosna i dojrzewaja, jak sie zaraz do trumny trzeba pakowac?W zyciu wszystko ma swoja kolej i nie piszcie mi ze nie. 60 letnia kobieta nie urodzi dziecka, a jak urodzi to bedzia chore, albo jakies uposledzone. Chodzi mi o to, ze cos sie w zyciu bezpowrotnie przegapilo, cos, czego nie da sie zrobic na starosc? Rozumiecie?
Napisze to najprosciej jak potrafie.
Dobrze. Może dotrze do Ciebie jakie banialuki wygadujesz.
Kazdy jest kowalem swojego losu,
100% prawdy… (dobry początek ale wait for it)
ale jeden rzezbi w zlocie, a drugi musi rzezbic w gownie.
Aaaa, rzeczywiście.
MUSI rzeźbić w gównie.
Bo jest do niego przywiązany jak niewolnik. I mu srogi pan zabronił odejść.
Brawo, brawo.
Jedyne gówno to jakość pracy umysłu zasilanego wstydem, winą, oporem, żalem, frustracją, dumą.
Rozumiecie?
Tak.
MUSISZ rzeźbić w gównie. Musisz stać przy tym gównie, trzymać się go i w nim rzeźbić i nie ma innej drogi.
Rozumiemy.
Najbardziej madrza sie osoby, ktore rzezbily w zlocie
Więc zakładasz, że się mądrzę. Naturalnie.
Ale to, że staram się Ci uświadomić, że sam trzymasz się gówna, którym przesłaniasz sobie przeogromny świat to nie dostrzegasz i uważasz to za mądrzenie się.
Dlatego powtórzę – sam wybierasz – racja lub spokój.
Jeszcze sobie wymyśliłeś historyjkę o mnie i o jednym z moich Klientów, że się urodziliśmy w złotych becikach.
Skoro tak sądzisz… no Ty wiesz lepiej. Zawsze wszystko wiedziałeś lepiej.
i jeszcze stawiaja sie na rowni z tymi, co musza rzezbic w gownie.
O matko.
Proszę, nie zostań tylko bajkopisarzem.
MUSI ofiara, a to postawa, którą sam wybierasz i sobie tym usprawiedliwiasz całą resztę.
Nawet mowia ze maja gorzej.
Sam wybierasz to, co masz.
Ja miałem przynajmniej tak samo przesrane jak Ty. Ale wybrałem, by z tego wyjść bez względu na wymówki.
I zobaczyłem wtedy, że nikt mnie przy tym gównie nie trzymał.
Druga sprawa. Ciagle piszesz o racji i spokoju, a sam rozpisujesz sie, zeby udowodnic swoje racje.
Nie.
Rozpisuję się, by ukazać Ci jakich bzdur się trzymasz, bezkrytycznie powtarzasz i nawet nie chcesz sprawdzić jakby to było bez nich.
Nie wiesz nic o mojej intencji i piszesz WYŁĄCZNIE o swojej.
Ty piszesz TYLKO I WYŁĄCZNIE, by udowodnić własną rację.
A ja piszę Ci, by pokazać Ci, gdzie to Cię doprowadziło. I co Cię tu przyprowadziło.
Nie życie, tylko Twoje własne postawy.
Ja dostalem mocno po dupie od zycia i teraz ciezko mi wyjsc na prosta.
Kiedy to się stało? 40 lat temu?
I co z tym zrobiłeś przez ten czas?
Każdy uzależniony dostał mocno po dupie.
I to dla większości stało się zapalnikiem do zmiany. Ból. By zmienili swoje dotychczasowe podejście, zmienili postawy, zaczęli pracę nad sobą.
A nie tylko walka, narzekanie, opieranie.
Nie jesteś jedyną ofiarą.
Ale czy przestaniemy nią być zależy od nas.
Nie mówię, że droga jest łatwa. Ale jest. Nikt nie trzyma Cię w miejscu. A już na pewno nie przy gównie.
Nie rozumiecie, ze tego, czego nie zrobilo sie w mlodosci, nie da sie zrobic na starosc? Takie trudne?
Tylko Ty tak sądzisz. Tylko Ty.
I nawet nie spróbujesz.
Wiesz, że można się cieszyć seksem całe życie? Po 60-tce, 70-tce, 80-tce, 90-tce? I to nawet jeśli się go nie miało przez pierwsze 40 lat?
No ale jeśli zrzucamy odpowiedzialność na starość i kompletnie przy tym pomijamy fakt jak dbaliśmy o siebie… a potem, że na starość to człowiek nie może, wszystko boli, nie ma siły, nerwów, choroby łapie, itd…
Powtarzasz staroświeckie porzekadła nie mające przeniesienia na życie ludzi odpowiedzialnych i dojrzałych.
Jak w wieku np. 50 lat zalozyc rodzine, miec dzieci, patrzec jak rosna i dojrzewaja, jak sie zaraz do trumny trzeba pakowac?
A po co Ci rodzina w tym wieku?
Najpierw boks, teraz rodzina.
Bajdurzysz na okrągło.
Wymyślasz tylko kolejne usprawiedliwienia swojej postawy.
Gdybyś chciał rodziny, założyłbyś. Ale Ty chciałeś czegoś innego. O tym nie mówisz. Nie mówisz bezpośrednio o swoim wnętrzu, tylko o świecie, który Cię skrzywdził i uwiązał do wielkiego kloca gówna.
Ciekawe kto niby to gówno postawił?
Wierzysz, że mówisz o świecie, o innych ale mówisz wyłącznie o sobie.
Ty sam mocno się skrzywdziłeś i dalej krzywdzisz. Ty sam walisz się po dupie.
Ty się pakujesz do trumny od kilkudziesięciu lat. Nawet teraz, a przed Tobą zapewne jeszcze dodatkowe kilkadziesiąt lat.
Ja potrzebowałem 15 lat cierpienia, by wreszcie skorygować swoje nastawienie. Zmienić cel w życiu. Wybaczyć sobie, wybaczyć innym i zacząć żyć pozytywnie. DLA innych oraz DLA siebie.
By polubić to życie niezależnie jakie było. I można je lubić, można lubić siebie i innych.
Dostałem po dupie mocno, by się wreszcie ogarnąć, otrząsnąć z marazmu, z apatii, z zaprzeczenia. I zacząć żyć świadomie i odpowiedzialnie.
Ale to był mój wybór. Nikt nie dokonał go za mnie.
W zyciu wszystko ma swoja kolej
Tak, oczywiście.
Jedni dostają złoto do rzeźbienia, a drudzy gówno.
Szkoda tylko, że są tysiące tysięcy przykładów ludzi, którzy porzucili gówno.
Pamiętaj, że w tej kolei klapa zamyka się w czasie drogi wszystkim tak samo.
i nie piszcie mi ze nie.
Nie.
60 letnia kobieta nie urodzi dziecka,
A czy musi?
Po cholerę jej dziecko w tym wieku?
Ty jesteś 60-letnią kobietą? Jeśli nie, dlaczego o tym piszesz?
Mów o sobie.
a jak urodzi to bedzia chore, albo jakies uposledzone.
Chore i upośledzone są myśli, które nam przepisujesz.
Jeśli cierpimy przez to, czego nie zrobiliśmy, to nasz wybór.
Nikt nie każe nam cierpieć i trzymać się winy i wstydu za dokonane wybory. A szczególnie nie przez długie lata.
A dokonaliśmy takich, a nie innych, bo już się tego wstydu i winy trzymaliśmy.
Więc to dalej, w kółko, to samo.
Chodzi mi o to, ze cos sie w zyciu bezpowrotnie przegapilo, cos, czego nie da sie zrobic na starosc? Rozumiecie?
A co tak przegapiłeś?
Boksowanie?
Posiadanie dzieci?
I po co Ci to do szczęścia?
Ja Ci mówię jak przestać cierpieć. Rozumiesz? Dociera TO do Ciebie?
Ale Ty nie chcesz przestać cierpieć. Chcesz sobie narzekać, użalać się, gniewać, sądzić, że świat jest niesprawiedliwy.
Bo całe życie robiłeś to skrycie, a teraz już możesz sobie na to pozwolić otwarcie, gdyż masz nareszcie super usprawiedliwienie.
Teraz uważasz, że już za późno i że i tak nie ma to sensu. Więc po co ten cały referat w epizodach?
Jeśli nie ma to sensu, to po co w ogóle piszesz?
Co chcesz udowodnić? Tylko swoją rację.
Z jakiegoś powodu znalazłeś ten Blog, przeczytałeś artykuły. I gdy pokazały Ci nową drogę, gdy powiedziały co jest i było przyczyną cierpienia, poczułeś ból.
I uciekasz od niego tak jak uciekałeś całe życie.
Ale teraz masz inną perspektywę – usprawiedliwioną. I uważasz, że reszta się myli.
Zapytałeś jak przestać narzekać.
Odpowiedź brzmi – przestać tego chcieć. Przestać doić to poczucie utraconych lat.
Mówię, że trzymasz się winy, wstydu, żalu, oporu, gniewu, frustracji i nie chcesz tego puścić.
Przez to przegapiałeś ważne rzeczy w życiu – bo wybierałeś ucieczkę od tego, a nie korzystne działania. I dalej przegapiasz. A jeszcze tak dużo wspaniałego mógłbyś doświadczyć.
Wliczając cudowny seks z młodszymi kobietami.
Możesz skorygować. Siebie. Swoje postawy. Teraz. Zmienić swoje nastawienie. Bo to zależy wyłącznie od Ciebie.
Każdy dostał po dupie mniej lub bardziej. Ja dostałem mocno. Są uzależnieni, z którymi pracuję, którzy dostali kolosalnie.
Ale wzięli się za siebie. W każdym wieku – od 18 do 50-60 lat.
Nikt nie zapragnie wyjść z tego za Ciebie. Nikt nie zapragnie zmiany za Ciebie.
Jeśli wolisz trzymać się swojej racji – “Jak przegapiłeś coś, to po ptokach” – to nikt nic nie poradzi.
Ale gdybyś się temu uczciwie przyjrzał, dostrzegłbyś, że nie chodzi wcale o świat zewnętrzny ale o to, co CZUJESZ TU I TERAZ.
Nie chcesz tego czuć i wszystko, co powoduje, że to czujesz jest dla Ciebie automatycznie nie do przyjęcia.
Można Cię kochać takim jakim jesteś, nawet upartym jak stado osłów. I ja Cię kocham. Ale tych wypocin, które tu przedstawiasz nie kocham.
I jakość Twojego życia zależy od Ciebie. A nie od życia, które Ci dało po dupie.
Nawet nie wiesz po co Ci rodzina. By patrzeć jak dorastają dzieci? A czy byłbyś dla nich wspaniałym, kochającym, wspierającym, rozumiejącym ojcem 24/7?
Nie, bo nie byłeś taki dla siebie i nadal nie chcesz być.
Dzieci same nie dorosną. Potrzebują opieki, miłości, zrozumienia.
Dlatego Ty nadal przejawiasz postawy dziecinne – bo nie doznałeś miłości. Ale źródło miłości nie jest zewnętrzne.
Źródło Miłości jest WEWNĘTRZNE. Dostałeś po dupie od życia dlatego, by to dojrzeć i przestać szukać go poza sobą.
I przesłania je wyłącznie to, czego sami się trzymamy W SOBIE. Wstydu, winy, żalu, oporu, narzekania, obwiniania, dumy, gniewu.
Ja też nie zaznałem miłości za dziecka. I jako osoba dorosła też. Od nikogo.
Ja pierwszy w swojej rodzinie od 30 lat powiedziałem do najbliższego członka rodziny – “Kocham Cię”.
Nikt inny NIGDY tego nie powiedział. A potem to się zmieniło. Zmiana mnie, mojej postawy zmieniła resztę ludzi.
Ja to już wiem i dlatego Ci o tym mówię.
Bo moja “racja” ma zastosowanie w życiu każdego człowieka.
Ale Twoja wyłącznie w Twoim.
Idz powiedz to, co mi piszesz ,wiezniom obozow koncentracyjnych. Powiedz im, ze sami dokonali wyborow i ze trzeba byc szczesliwym. Powiedz tez bitemu i gwalconemu dziecku, ze to jego wybor. I potem, jak juz bedzie dorosle, powiedz mu to w twarz. Ze to on sobie taki los zgotowal.
Idz powiedz to, co mi piszesz ,wiezniom obozow koncentracyjnych. Powiedz im, ze sami dokonali wyborow i ze trzeba byc szczesliwym. Powiedz tez bitemu i gwalconemu dziecku, ze to jego wybor. I potem, jak juz bedzie dorosle, powiedz mu to w twarz. Ze to on sobie taki los zgotowal.
Czy my rozmawiamy o więźniach obozów koncentracyjnych, bitych i gwałconych dzieciach?
Mówimy o Tobie.
Byłeś więźniem i gwałconym dzieckiem?
Poza tym – gdzie ja kufa mówię, że TRZEBA być szczęśliwym?
NA TEJ PLANECIE NIE TRZEBA BYĆ SZCZĘŚLIWYM!!!
Miliardy ludzi nie są i żyją.
Bo szczęście to WYBÓR!!!
Niezależny od okoliczności.
Jest pełno ludzi, którzy byli zgwałceni, nawet wielokrotnie i są szczęśliwi, bo to wybrali. Wybaczyli, oczyścili się, przestali ograniczać swoją radość przeszłością.
Niejaki, może słyszałeś, Viktor Frankl przeżył kilka obozów koncentracyjnych i potrafił żyć szczęśliwie dalej.
Jak mówiłem – jest droga, są wyjścia. Ale Ty ich nie chcesz widzieć.
Szczęście nikomu się nie należy, nie jest niczyim prawem. Bo to indywidualny wybór każdego z nas.
Nie musimy być szczęśliwi, nie jest to do niczego potrzebne. No, może oprócz zdrowia, radości, spokoju, harmonii, etc.
Ale to szczegóły.
Wybierasz swoją rację.
I potem, jak juz bedzie dorosle, powiedz mu to w twarz. Ze to on sobie taki los zgotowal
Mówiłem dokładnie to w artykule. Że ofiara wybiera dokładnie taką postawę.
Nikt jej nie każe, sama to (sobie) robi.
Podalem ci analogie, ale ty nic nie rozumiesz. Nie mamy wplywu na to, jak jestesmy wychowywani, jako dzieci, a to, jak jestesmy wychowywani, rzutuje na nasza przyszlosc. Nie mam racji? Osobie bitej i gwalconej duzo ciezej bedzie w zyciu, niz osobie nie bitej i gwalconej. W czasie, kiedy osoba bita i gwalcona jest bita i gwalcona, osoba, ktora ma ” normalne” zycie, uczy sie, zdobywa wyksztalcenie, dazy do czegos w zyciu., spelnia marzenia itd. Gdy osiba bita i gwalcona jakims cudem oczysci sie z tych wszystkich toksyn, okazuje sie, ze cale zycie jej przelecialo na biciu i gwalceniu. Nie z wlasnych wyborow, nie ze tak chciala, tylko dlatego, ze ktos jej to zrobil. Normalna osoba ma juz np.rodzine, wlasna firme itd. Jednym slowem ma takie zycie, jakie chciala miec. W tym samym czasue osoba bita i gwalcona jest w czarnej dupie. Rozumiesz? Ma np. lat 50 i tak jakby miala lat 15. Wkracza dopiero w dorosle zycie w takim wieku, bo ktos jej ta przeszlosc zabral. Czuje sie jakbym z betonem “rozmawial”
Podalem ci analogie,
Nie.
Podałeś mi racjonalizacje i usprawiedliwienia. Dowody dla swojej racji.
ale ty nic nie rozumiesz.
Mówisz o sobie.
To tak jakbyś próbował przekonać kogoś, że 1 + 1 = 3, a ta osoba się z Tobą nie zgadza.
Nie mamy wplywu na to, jak jestesmy wychowywani, jako dzieci, a to, jak jestesmy wychowywani, rzutuje na nasza przyszlosc.
Tylko w stopniu w jakim usprawiedliwimy tym własne wybory w dorosłym życiu.
Nie mam racji?
W swoim paradygmacie masz.
Ale ogólnie nie.
Osobie bitej i gwalconej duzo ciezej bedzie w zyciu, niz osobie nie bitej i gwalconej.
Zależy w czym ciężej.
Znam pełno osób, które nie były ani bite, ani gwałcone, a i tak cierpią, męczą się, stresują wszystkim, chorują, boją się, nie osiągają sukcesów, czują pustkę i wieczorami tylko oglądają seriale.
W czasie, kiedy osoba bita i gwalcona jest bita i gwalcona, osoba, ktora ma ” normalne” zycie, uczy sie, zdobywa wyksztalcenie, dazy do czegos w zyciu., spelnia marzenia itd.
Tak?
A masz takich znajomych?
Jeśli nie, to czy byli bici i gwałceni?
Popytaj się swoich znajomych ile swoich (podkreślę – swoich) marzeń spełnili.
Gdy osiba bita i gwalcona jakims cudem oczysci sie z tych wszystkich toksyn,
A, no jeśli liczysz na cuda no to o czym mówimy?
Jeśli cudem jest dojrzała, odpowiedzialna praca nad swoim wnętrzem, no to sorry.
okazuje sie, ze cale zycie jej przelecialo na biciu i gwalceniu.
Całe życie?
Najpierw bita i gwałcona jako dziecko, a teraz już całe życie.
Opanuj się Pawle, bo zaraz będzie gwałcona po śmierci przez ufoludki, gdy cała reszta sobie siedzi wtedy na chmurkach w niebie.
Nie z wlasnych wyborow, nie ze tak chciala, tylko dlatego, ze ktos jej to zrobil.
A 30-50 lat potem co? Dalej jej to robi?
Normalna osoba ma juz np.rodzine, wlasna firme itd.
Te “normalne rodziny” często są równie toksyczne jak człowiek bijący dziecko.
Jednym slowem ma takie zycie, jakie chciala miec.
A znasz takich ludzi? Rozmawiałeś z nimi szczerze co czują, jak widzą swoje życie?
Pewnie nie rozmawiałeś nawet z jedną i tylko wymyślasz.
A ja znam, ludzi młodych 18-30-latków, zarówno kobiety jak i mężczyzn i mają pełno problemów, trudności w związkach, rozpadają się, jest dużo bólu, smutku.
Prawdę mówiąc, osoby, które naprawdę mają takie życie jakie chciały spotkałem kilka z setek poznanych.
W tym samym czasue osoba bita i gwalcona jest w czarnej dupie. Rozumiesz?
Ale co ja mam zrozumieć?
Twoją rację? Twoje pragnienie posiadania racji?
Rozumiem.
Ale mówisz tylko o sobie. Nie o rzeczywistości, tylko o SWOJEJ rzeczywistości.
Wymyślasz, nie podajesz żadnych konkretów, nic z własnego życia, ani życia prawdziwych osób.
Idź porozmawiać z chociaż jedną zgwałconą za młodu osobą i poznaj troszkę jak żyje, co czuje i jak sobie z tym radzi. Może się czegoś nauczysz.
Ja z takimi osobami rozmawiam dość często.
Ma np. lat 50 i tak jakby miala lat 15. Wkracza dopiero w dorosle zycie w takim wieku, bo ktos jej ta przeszlosc zabral. Czuje sie jakbym z betonem “rozmawial”
Twój sposób podchodzenia do życia to beton, bo nie skorygowałeś go przez kilkadziesiąt lat.
A dlaczego ja miałbym korygować swoje postrzeganie rzeczywistości, skoro wyszedłem z czarnej dupy, przestałem cierpieć i zacząłem pomagać setkom innych?
Co dobrego przyniosła Ci Twoja postawa, że tak jej bronisz?
A ty czemu piszesz o mnie tak, jak bys mnie znal? Nie wiesz o mnie nic i nie wiesz co przeszedlem. Skad wiesz co zrobilem, a czego nie zrobilem? Skad wiesz, czy nie bylem zgwalcony za mlodu? Znac osoby ktore cos przeszly, a samemu tego doswiadczyc to dwa rozne swiaty. Straszna pycha przez ciebie przemawia, ale zycie kiedys cie sprowadzi na ziemie. Nie odpisuj. Ja juz z toba skonczylem.
Pozabtym nie wiedzialem ze jestes kobieta. To zmienia postac rzeczy.
A ty czemu piszesz o mnie tak, jak bys mnie znal? Nie wiesz o mnie nic i nie wiesz co przeszedlem. Skad wiesz co zrobilem, a czego nie zrobilem?
Bo to oczywiste biorąc pod uwagę co piszesz.
Myślenie odbywa się samo. Myślenie z jakościami, które przedstawiasz jest dość dobrze znane i z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać co (z)robiłeś, a czego nie.
Skad wiesz, czy nie bylem zgwalcony za mlodu?
Bo byś o tym napisał.
Ale Ty tylko wykorzystałeś ten temat, by racjonalizować swoje postawy.
Więźniem obozu też raczej nie byłeś.
Znac osoby ktore cos przeszly, a samemu tego doswiadczyc to dwa rozne swiaty.
Dokładnie.
Więc co wiesz o spokoju, szczęściu, radości? Co wiesz o drodze, która do tego wiedzie?
Ty znasz świadomość ofiary, z której próbuję Cię wyprowadzić. Ale Ty tego nie chcesz.
Więc ja nic więcej zrobić nie mogę.
Straszna pycha przez ciebie przemawia,
Pamiętaj, mówisz o sobie.
ale zycie kiedys cie sprowadzi na ziemie.
Już raz mnie sprowadziło. I od tamtej pory rozwinąłem się i zacząłem pomagać innym.
Ty jednak nie chodzisz po ziemi, tylko egzystujesz w swojej głowie i dramatach, które są tam wieczne i nieskończone.
Nie chcesz pomóc nawet samemu sobie.
Może chciałeś na samym początku ale gdy zacząłem wyciągać z Ciebie opór, Ty znowu zacząłeś uciekać.
A może nigdy nie chciałeś.
Nie odpisuj. Ja juz z toba skonczylem.
Tak tylko jeszcze napisałeś parę rzeczy i zarzuciłeś mi pychę.
Pewnie, że skończyłeś.
Pozabtym nie wiedzialem ze jestes kobieta.
Nie jestem kobietą, nie wiem skąd ten wniosek. Musisz naprawdę uważnie czytać moje wypowiedzi.
A jeśli to sarkazm… no cóż, enjoy.
To zmienia postac rzeczy.
Nawet jeśli byłbym kobietą, to pojęcia nie mam co miałoby się zmienić.
Może się nie orientujesz ale mnóstwo (może nawet większość) terapeutów, szczególnie odnośnie tematów seksualnych, to kobiety.
Ok, dla tych, którzy czytali tę rozmowę.
Widzimy jak nieświadomość – zwierzę w nas – się chroni. Jak nie chce odpuścić negatywności, swoich dramatów, w których jest przecież główną postacią – bohaterem! Bo kim byłoby bez nich? Tylko kolejną szczęśliwą osobą, których na Ziemi są biliardy? Nikim specjalnym, nikim bez dramatu, z którym mogłaby się dzielić z innymi.
Widzimy, że nie potrzeba niczego w świecie, żadnych klęsk czy globalnych spisków – świadomość ofiary chroni sama siebie. Nie pozwala się pozbyć tego, bo przecież co by to znaczyło o reszcie życia? Że zmarnowane? Tak je po prostu zostawić? Wyrzucić? Nic już z niego nie doić, nie wyciągać, nie sączyć jak jadu ze zdechłej żmii?
Świadomość ofiary wykorzystuje wszystko w świecie, by usprawiedliwić swoje doświadczenia, wybory i projekcje.
Wszyscy, który wiodą lepsze życie są dla niej urodzonymi w lepszych warunkach. Bo nikt nie doświadczył tego, co ona. Bo ona jest wyjątkowa.
Ona swoje doświadczenia uważa za specjalne, wyjątkowe, nie do przekroczenia, które nią rządzą i trzymają jak stalowe imadło. Wykorzystuje wszystko co usłyszała na temat bycia ofiarą i powtarza to, by chronić tego, co czuje i czego nie chce odpuścić – przede wszystkim dumy, pod którą kryje się opór – ból. A wraz z tym wstyd, wina, żal, strach gromadzone przez lata. Najczęściej długie lata.
Nagromadzone zostały najczęściej w wieku młodzieńczym i kumulowały się, przez co osoba nie widzi innych możliwości, niż apatia, próba chronienia siebie przed ciosami. Które w jej mniemaniu nadchodzą nawet od osób, które dobrze jej życzą. Widzi tylko mentalizację umysłu, której zadaniem jest chronić to, co ją zasila – niechciane emocje, które są już wyłącznie obciążającymi toksynami.
Dlatego nieświadomie doprowadza cały czas do tego samego. Wierząc, że się chroni. Uważa, że to coś, co się stało kiedyś nadal nią rządzi i kieruje ale nie dostrzega swoich własnych wyborów i intencji.
Paweł przedstawił nam wspaniały przykład świadomości ofiary. Perfekcyjnie zaprezentował wszystko o czym mówiłem w serii artykułów.
Przykro mi, że nie wierzy i nie wykorzysta tej wiedzy dla własnego zdrowia ale nikt nie powiedział, że można pomóc komuś, kto sam tego nie chce.
Ode mnie ma pełną akceptację i szacunek jako człowiek i mężczyzna.
Więc jeśli mamy podobnie – widzimy przed czym się wzbraniać – przed ochroną tego. Należy otworzyć się na terapeutów, na pomoc z zewnątrz. Nikt nie jest skazany na cierpienie i marny koniec życia niezależnie co przeżył i czego doświadczył i kiedy. Wszystko można uzdrowić i nigdy nie jest za późno. Wszyscy na to zasługują ale czy po to sięgniemy to nasza odpowiedzialność. Wymuszenie na kimś pójścia do terapeuty to z góry skazany na porażkę akt.
Wszystko zależy czy jesteśmy gotowi puścić się tego, czego trzymamy się, nawet lata, i co jest dla nas szkodliwe. Jak widzimy – bardzo. I czy naszą intencją jest postawić krok do przodu.
Sam się zastanawiam co mógłbym powiedzieć Pawłowi, by pomógł sobie.
Zostawiam to Sile Wyższej.
I widzimy jak pan terapeuta pisze o rzeczach, do ktorych sam sie nie stosuje. MUSIAL mi odpisac. MUSIAL miec racje. Ja pisze o sobie, a ty piszesz tez o sobie. Widzimy u pana terapeuty, to co pisze, ze widzi u mnie. Przeciez kazdy widzi w kims siebie wyparte cechy. Prawda? Piszac o tym, jaki ja jestem, tak naprawde piszesz o sobie. Widzimy wiec dume, pyche, chec mienia racji i narzucania innym wizji rzeczywistosci, takiej, jaka ja widzimy we wlasnym umysle. Swiadomosc uwazania sie za kogos lepszego i madrzejszego nie pozwala panu terapeucie dostrzez belki we wlasnym oku, podczas, gdy u innych widzi zdzblo. Typowy przyklad broniacego sie ego.
I widzimy jak pan terapeuta pisze o rzeczach, do ktorych sam sie nie stosuje.
Całą konwersację prowadziłem, by inni zobaczyli jak to wygląda z perspektywy osoby w świadomości ofiary i takiej, która stara się do niej dotrzeć.
Nic nie MUSIAŁEM, tylko CHCIAŁEM dla dobra tych, którzy wyciągną z tego naukę.
Od pierwszej wiadomości wiedziałem, że nic z tego nie będzie i starałem się reszcie pokazać jak problem wygląda w sytuacji na żywo.
Ja byłem świadomy swojej intencji. Nie pisałem z dumy, winy, oporu, gniewu. Pisałem z troski.
O Ciebie też się troszczę i przekazałem Ci mnóstwo ważnych informacji pomimo, że byłem raczej pewny, że nic nie zaskoczy.
Przeciez kazdy widzi w kims siebie wyparte cechy. Prawda?
A co sądzisz, że ja w Tobie widzę?
Projekcja to mechanizm dominujący u osób nieświadomych, w świadomości zwierzęcej.
Ja przynajmniej zdaję sobie z tego sprawę.
I nie każdy widzi w innych swoje wyparte cechy.
Gdy ktoś wzrośnie do miłości, widzi miłość, niewinność i nieświadomość.
Ja to w Tobie widzę i mówiłem o tym wielokrotnie.
Piszac o tym, jaki ja jestem, tak naprawde piszesz o sobie. Widzimy wiec dume, pyche, chec mienia racji i narzucania innym wizji rzeczywistosci, takiej, jaka ja widzimy we wlasnym umysle.
Znowu robisz to samo. Wykorzystujesz słowa innych, by usprawiedliwić swoje postawy.
Nawet gdybym dokonywał projekcji pełną gębą, to ja jestem na tyle dojrzały, że to skoryguję. A Ty?
Gdy widzimy, że ktoś jest brudny i śmierdzi, to my sami automatycznie jesteśmy brudni i śmierdzimy? Nie, dostrzegamy rzeczywistość.
Ale Ty przekręcasz wszystko jak popadnie, by Ci służyło.
Ty czujesz się atakowany. Ja czuję, że jesteś pełen wstydu, winy, żalu, oporu, gniewu, bólu (bo tak jest) i staram się Cię naprowadzić na właściwą ścieżkę, by nie musiało tego zrobić cierpienie.
Czuję do Ciebie współczucie i troskę, bo wiem co przechodzisz w sobie. Nie wiem co na zewnątrz ale to ma najmniejsze znaczenie.
A Ty sądzisz, że to atak, potrzeba ochrony swojego wątłego ego, które tak potrzebuje ofiar, by mogło na nie projektować swoje toksyny.
Swiadomosc uwazania sie za kogos lepszego i madrzejszego
Gdzie ja napisałem coś takiego?
To, że jestem bardziej świadomy, nie oznacza ani, że jestem lepszy, ani mądrzejszy.
Bo mogę być mądry w jakimś spektrum, a kompletnie pozbawiony mądrości w wielu innych.
nie pozwala panu terapeucie dostrzez belki we wlasnym oku,
Ależ widzę, widzę belki w swoich oczach. I pracuję nad nimi każdego dnia.
Zaś Ty nie dostrzegasz torów kolejowych w swoich.
podczas, gdy u innych widzi zdzblo.
Jeśli swoją sytuację postrzegasz, że to źdźbło…
Nawet słów Jezusa używasz przekręcając ich znaczenie, by Ci służyły, a nie dobru i miłości.
Cała seria 4 artykułów o świadomości ofiary były m.in. po to, by ukazać, że to nie jest bagatelny problem, tylko poważny i ogromny. Oraz powszechny.
A Ty dalej przepisujesz bełkot umysłu.
Typowy przyklad broniacego sie ego.
Mówisz o sobie. Calusieńki czas.
Ja się nie bronię.
Niby przed czym?
Ja nie potrzebuję rozmowy z Tobą. Wolę osoby gotowe sobie pomóc. Uczę się na Tobie jak dotrzeć do ludzi bardzo zamkniętych, opierających się z wielką mocą.
Bo takich jest pełno. Więc dziękuję Ci za tę rozmowę.
W następnym przypadku podejdę z innej strony.
Nie ukrywam, że nie wiem jak Ci pomóc, co powiedzieć i co zrobić. Ajajaja, moja duma ale boliiiiii…
Uznałem, że ukazanie Ci własnych projekcji pomoże Ci dokonać zmian.
Ale tylko pogłębia problem.
Mam nadzieję, że dobrze się bawiłeś, gdy starałem się Ci pomóc.
Następnego komentarza już nie zatwierdzę. Wystarczy nakręcania Fafika w Tobie.
Dodam jeszcze, że poprzedniej odpowiedzi nie napisałem, by Cię wyśmiać czy obrazić.
Chciałem tylko pokazać do jakiej skali może rozrosnąć się mentalizacja i nieświadomość.
Wszystko co piękne, czego pragniesz jest jeszcze przed Tobą i możesz to osiągnąć.
Tylko kluczem jest odlepienie się od tej mentalizacji, od tego bełkotu, tej paplaniny umysłu.
Całe życie się jej słuchałeś i masz to, co masz w życiu i nadal się jej słuchasz?
Żadnej samorefleksji?
Gdyby jakiś człowiek radził Ci 100 razy i za każdym razem wdepnął byś w jakiś szajs, to dalej byś się go słuchał?
A jednak – patrzysz, wlepiony jesteś w ten umysł jak w najświętszego przewodnika, pasterza, który chce Twojego dobra.
Gdyby chciał, to byś był w dobrym dla siebie miejscu w życiu. A chyba nie jesteś, jak mniemam?
WSZYSTKO co napisałeś, to tylko przepisana mentalizacja nie mająca żadnego sensu.
Otwórz się na nowe, nieznane, a nie na ten sam bełkot, ten rzyg mentalny.
Puść się dumy. A potem przeżyj ujawniające się emocje i się z nich oczyść.
I zobaczysz co ma sens, a co nie. Dopiero wtedy będziesz mógł powiedzieć, że widzisz coś innego, niż ten ciągły wyziew, pierd umysłu.
Genialny przekaz!
Zauważyłem, że mam na klatce piersiowej po lewej stronie koło serca czerwoną kropkę, czy to coś może oznaczać?
Denisie, czy ja kiedykolwiek podpisałem się dr/prof. Piotr Kruk? Czy gdziekolwiek wyznałem, że moją specjalnością poza uzależnieniami jest dermatologia?
Nawet gdyby z dnia na dzień wyskoczyło Ci wiele krost np. na klatce piersiowej, ramionach czy okolicach intymnych – wtedy może miałoby sens napisanie do mnie, a pierwsze co bym Ci odpowiedział i tak brzmiałoby – idź z tym do dermatologa. To przede wszystkim.
Po to są inni ludzie poświęcają lata, a nawet całe życia, by być w czymś dobrym, aby nie musieć tego czasu poświęcać na kształcenie i praktykę w tej dziedzinie i by korzystać z ich pomocy.
Tak samo w przypadku uzależnienia – sam z tego nie wyjdziesz, więc przyszedłeś do mnie, do specjalisty.
Ale odpowiadając na Twoje pytanie – to może oznaczać, że zostało Ci 2 tygodnie życia… a nie! Raczej zamieniasz się w Hindusa! A może pocałowała Cię tam dziewczyna z bardzo małymi ustami? Żartuję.
Jeśli kropka na klatce piersiowej wystarcza, byś zaczynał się martwić – tym bardziej naciskam – rzetelnie przerabiaj Program, bo to projekcja strachu. Jeśli chcesz sobie pomóc w tym pomóc – idź do dermatologa i poprzez diagnozę odpuść strach. Ja Ci nie powiem co to jest, bo ani się nie znam na skórze (na masażu troszeczkę, który i tak bardziej dotyczy mięśni i psychiki), ani na wróżbiarstwie.
Nie jestem przenajświętszą wyrocznią, która wie wszystko. Otwórz się na resztę świata, bo to też jest element zdrowienia – przestać być zamkniętym i trzymać się czego/kogo popadnie.
Ok, muszę zapytać… jesteś na 100% pewny, że nie chodzi Ci o lewy sutek?
;)
He he to było dobre. xD Wpisując w Internecie jakieś dolegliwości zaraz się dowiesz, że za chwilę umrzesz. :P
Nie no pewnie warto być otwarty, to dobre podejście. Ogólnie otaczać się wiedzą i doświadczeniem innych ludzi, którzy mogą doradzić w jakiejś dziedzinie. Niezwykle motywująco działa na mnie inspiracja daną osobą.
Czy należy wszystkich lubić? Co powinienem zrobić w sytuacji, jak kogoś się nie cierpi?
Aha, i nie bądź Piotrek już taki skromny. Jesteś przenajświętszą osobą, którą poznałem!
Nie no pewnie warto być otwarty, to dobre podejście. Ogólnie otaczać się wiedzą i doświadczeniem innych ludzi, którzy mogą doradzić w jakiejś dziedzinie. Niezwykle motywująco działa na mnie inspiracja daną osobą.
A takich osób są dziesiątki tysięcy, o ile nie setki. Wystarczy poszukać, czyli przestroić się na to, czego szukamy w świecie. I to znajdziemy.
Czy należy wszystkich lubić?
Nawet nie próbuj!!!
Najpierw polub samego siebie, czyli odpuść wszelkie urazy, winę, wstyd, żal, gniew.
Dopiero potem możesz próbować lubić innych.
Co powinienem zrobić w sytuacji, jak kogoś się nie cierpi?
Odpuścić opór, pozwolić sobie wyrazić w bezpiecznych warunkach wszystkie emocje i urazy i je odpuścić, czyli przeprowadzić PROCES wybaczenia.
O wybaczeniu jest m.in. Moduł 6.
Aha, i nie bądź Piotrek już taki skromny. Jesteś przenajświętszą osobą, którą poznałem!
Dziękuję, niemniej nie jestem przenajświętszy.
Jestem normalny, otwarty, staram się brać jak największą odpowiedzialność za wszystko. Koryguję swoje pomyłki, negatywne postawy, etc.
To po prostu dojrzałość, normalność.
Nie trzeba i nie należy tego gloryfikować, tylko samemu do tego dążyć.
Wszyscy “święci” to byli po prostu ludzie, którzy żyli dojrzale, odpowiedzialnie, bo dostrzegali rzeczywistość – że nikt nie jest tak naprawdę zły. Wszyscy są jacy są.
Więc nie trzymali oni uraz, ani gniewu, żalu do nikogo. Do siebie również nie.
A jeśli ludzie nie potrafią być np. dobrzy, kochający, wybaczający – mają ku temu powody i oni sądzą, że to właściwe postawy.
Są więc niedojrzali, jak dzieci. I nie widzą, że ich postawy są źródłem reszty ewentualnych negatywności jakich mogą doświadczać.
A czy dojrzałym jest nienawidzić dzieci?
“A takich osób są dziesiątki tysięcy, o ile nie setki. Wystarczy poszukać, czyli przestroić się na to, czego szukamy w świecie. I to znajdziemy.”
Lepiej zaliczać się do niektórych niż do większości (w tym przypadku porno).
“Nawet nie próbuj!!!
Najpierw polub samego siebie, czyli odpuść wszelkie urazy, winę, wstyd, żal, gniew.
Dopiero potem możesz próbować lubić innych.”
Czyli warto być jednak samolubem!
Ale ogólnie dlaczego powinniśmy lubić wszystkich i być miłym? Miłym tzn. nie potrafić odmawiać, a nie chamskie zachowanie, co nie mało w naszym kraju.
Osoby, które wymagają, jak masz żyć i jak to rozwiązać? Ja mam swoje życie, nikt za mnie życia nie przeżyje, chcę pójść swoją drogą, czyż nie? Nic na siłę, prawda? Człowiek powinien być wolny. Chodzi mi o kulturze przy której się wychowałem. U mnie sytuacja jest dosyć trudna.
“Dziękuję, niemniej nie jestem przenajświętszy.”
Jesteś kimś więcej, jesteś kimś więcej…
Co do nienawiści do dzieci, to ja wiesz co nie bardzo przepadam za dziećmi. Jak związek to tylko bez dzieci takie miałem myślenie. Nie na moje nerwy. Na 100% jest to niedojrzałe podejście z mojej strony.
Czyli warto być jednak samolubem!
Jak sama nazwa wskazuje – samolub to osoba, która lubi sama siebie.
Nie oznacza to, że ma nie lubić reszty!
Właśnie to boli ludzi w samolubach – że oni się lubią. Że nie poświęcają się głupio dla innych, nie odbierają sobie szacunku i tego, co dobre.
Można mieć pełno seksu, pieniędzy, sukcesów, a nadal być skromnym, sympatycznych, pomocnym.
Jednak ludzie w niskiej, zwierzęcej świadomości trzymają się oporu, żalu, wstydu, winy, gniewu, etc. i racjonalizują to, usprawiedliwiają.
Powiedzieli nawet, że cierpienie uszlachetnia. Co chyba jest szczytem głupoty.
Ale wystarczy jedna osoba, która się lubi i już się gotuje w takich ludziach.
I nagle nie czują się szlachetni, pomimo, że cierpią.
Ale ogólnie dlaczego powinniśmy lubić wszystkich i być miłym?
Przed chwilą powiedziałem, żebyś nawet nie próbował lubić wszystkich, a Ty dalej swoje.
Nie masz lubić wszystkich, tylko odpuszczać opór.
Możesz rozumieć każdego człowieka i być w stosunku do niego neutralnym, a nawet pełnym współczucia.
Odczuwanie sympatii, nie mówiąc miłości do KAŻDEGO człowieka to OGROMNY poziom świadomości, który osiągnęło mniej, niż 1% ludzkości w całej swojej historii.
Nikt nie każe, ani nie wymaga być miłym dla wszystkich.
Ty masz się przede wszystkim oczyszczać z tego, co już w Tobie zalega.
Bycie miłym na siłę czy udawanie pozytywnej postawy, gdy w nas wrze lub nie mamy codziennie energii, bo mamy w sobie tyle oporu, to robienie sobie krzywdy.
A robienie sobie krzywdy to przeciwny kierunek, niż powinniśmy obrać.
Dopiero WRAZ Z OCZYSZCZENIEM można liczyć na zdrowe, poprawne zmiany i korekty swoich postaw odnośnie siebie i innych.
Osoby, które wymagają, jak masz żyć i jak to rozwiązać?
Niby które?
Mówisz o kultach, które kontrolują innych dla własnych korzyści czy ludzi, którzy ustalili prawa życia w grupie, by wszystkim było lepiej i by nie było chaosu?
Ja mam swoje życie, nikt za mnie życia nie przeżyje, chcę pójść swoją drogą, czyż nie?
Ty mi powiedz.
Skąd mam wiedzieć czego chcesz?
Nic na siłę, prawda?
Czasem i siła ma zastosowanie.
Człowiek powinien być wolny.
Ależ każdy jest!
Chodzi mi o kulturze przy której się wychowałem. U mnie sytuacja jest dosyć trudna.
Jest taka sama jak milionów innych ludzi.
“Niby które?
Mówisz o kultach, które kontrolują innych dla własnych korzyści czy ludzi, którzy ustalili prawa życia w grupie, by wszystkim było lepiej i by nie było chaosu?”
Czujesz przynależność do bycia Polakiem, do swojego kraju? Ja zaliczam się do tzw. mniejszości etnicznej. To jest grupie ludzi, którzy mają zamkniętą kulturę opierającej się na nie otwartość na innych ludzi. Taka oto tradycja.
Ja czuję przynależność do świata. Czy by nie było lepiej na tej planecie z jedną, uniwersalną kulturą bez sztucznych tworów jak państwa i zabijanie się za kawałek ziemi? Kulturę już przecież taką mamy – jest nią amerykańska. Jest to jedno z moich największych marzeń. Bycie Ziemianem. Wszystkie wojska rzucają bronią.
Otwierajmy się na ludzi, a nie niepotrzebnie oddalajmy! Bądźmy razem! Bowiem wszyscy jesteśmy ludźmi i nieważne czy biały czy czarny. Życie w takim świecie byłoby cudowne.
PS. Prawa życia, zobacz jak bez przepisów moralnych, co by się działo morderstwa, gwałty itd. A tak wielu myślę, że powstrzymuje strach przed karą. Bez ochrony państwa czyli policji nie chce wiedzieć co to by było. Na większą skalę niż jest na pewno.
Czujesz przynależność do bycia Polakiem, do swojego kraju?
Urodziłem się tu, mówię tym językiem, obowiązują mnie pewne prawa.
Tyle.
Czyli znam realia miejsca, w którym żyję i go przestrzegam w rozsądnych granicach.
Cała reszta, cała bajeczka i historyjka nie jest dla mnie ważna.
Ja zaliczam się do tzw. mniejszości etnicznej. To jest grupie ludzi, którzy mają zamkniętą kulturę opierającej się na nie otwartość na innych ludzi. Taka oto tradycja.
Więc dopóki ta tradycja będzie dla Ciebie ważniejsza, niż osobiste szczęście, będzie Ci po prostu trudniej.
I jeśli ktokolwiek będzie to racjonalizował, że tak trzeba, że coś dobrego z tego jest – to jest to osoba niedojrzała i/lub nieświadoma.
Ja czuję przynależność do świata.
Dobrze.
Ale nawet z taką postawą należy używać zdrowego rozsądku.
Czy by nie było lepiej na tej planecie z jedną, uniwersalną kulturą bez sztucznych tworów jak państwa i zabijanie się za kawałek ziemi?
Nie.
Każde miejsce, każdy czas, każda grupa ludzi i okoliczności pozwoliły rozwinąć się milionom różnych mniejszych i większych szczegółów, różnic, piękna.
Zabijanie to oczywiście rezultat niedojrzałości – zwierzęcego pochodzenia, które nie zostało jeszcze przekroczone w sobie.
Ta planeta ma miejsce dla każdego. Jeśli kiedykolwiek miałoby tu dojść do ujednolicenia, to byłoby to ujednolicenie przez porzucenie dualizmów i świadomości separacji.
Wtedy byśmy dostrzegli jak małe znaczenie ma to wszystko, o co się ludzie zabijają i nienawidzą.
Kulturę już przecież taką mamy – jest nią amerykańska.
Masz to, czego sam się trzymasz.
Jest to jedno z moich największych marzeń. Bycie Ziemianinem.
Już nim jesteś. Brawo! Marzenie spełnione!
Wszystkie wojska rzucają bronią.
To się nigdy nie stanie, dopóki my sami będziemy walczyć z czymkolwiek i kimkolwiek. Wliczając siebie samego.
Otwierajmy się na ludzi, a nie niepotrzebnie oddalajmy!
Otwórz się na siebie i nie oddalaj się od siebie niepotrzebnie.
Pokaż innym przykład i tylko tak możesz liczyć na zmianę innych.
Bądźmy razem!
Więc zacznij być z samym sobą.
Bowiem wszyscy jesteśmy ludźmi i nieważne czy biały czy czarny. Życie w takim świecie byłoby cudowne.
Więc sam tak zacznij żyć. Nikt i nic Cię nie ogranicza. Tylko Twoje własne wybory.
PS. Prawa życia, zobacz jak bez przepisów moralnych, co by się działo morderstwa, gwałty itd.
Dlatego powstały prawa.
Bo stworzyli je ludzie dużo dojrzalsi od ponad 80% społeczeństwa. Stworzyli je by wszystkim było lepiej.
A człowiek w świadomości zwierzęcej chce dobrze wyłącznie dla siebie, nieraz kosztem innych.
A tak wielu myślę, że powstrzymuje strach przed karą.
Zgadza się.
Więc nie zabijają nie dlatego, bo są na tyle dojrzali, tylko są niedojrzali i gdyby nie ten strach, to dalej mordowaliby jak stado dzikich psów.
Bez ochrony państwa czyli policji nie chce wiedzieć co to by było. Na większą skalę niż jest na pewno.
Ale wystarczy byle pretekst – przegrana reprezentacji piłkarskiej, kataklizm, etc. i już każdy pokazuje na jakim jest poziomie.
Więc ci, co mają jakieś “ale” do policji, to ich problem.
Bo gdyby nie było takiej siły (oczywiście i tu znajdą się jednostki bardzo niedojrzałe), gdyby nie jej obecność, to wiele osób porzuciłoby blokady przed zezwierzęceniem się.
Wspaniały artykuł Piotrze!
Ja po raz pierwszy od wielu, wielu lat poczułem prawdziwą radość i spokój po uwalnianiu oporu i 15-minutowej medytacji. Wyszedłem wtedy na ulicę kompletnie bez stresu. Poszedłem do sklepu pogwizdując, trzymając ręce w kieszeni, a nawet robią obroty wokół własnej osi tak jakbym tańczył.
Ten stan był dla mnie absolutnie niezwykły, niesłychany! Jeszcze kilka tygodni wcześniej dusiłem się na samą myśl, co mi się przytrafiło!
>>>Mam to samo,bo tydzień temu byłem mega spięty w depresji itd a po uwolnieniu oporu sobie tańczę na siłowni sam ze sobą jakbym był w jakimś klubie i dobrze się bawił.To wspaniałe uczucie taka swoboda i wolność.
Chciałem Cię jeszcze zapytać czy podczas detoksu te dziwne myśli to tylko sztuczki ego?Prowadzę dialog z tymi myślami niepotrzebnie a niektóre są dziwne bardzo.
>>>Mam to samo,bo tydzień temu byłem mega spięty w depresji itd a po uwolnieniu oporu sobie tańczę na siłowni sam ze sobą jakbym był w jakimś klubie i dobrze się bawił.To wspaniałe uczucie taka swoboda i wolność.
Więc widzisz wyraźnie o co chodziło ludziom sukcesu mówiącym “Rób to co kochasz”.
Tak naprawdę – “Kochaj to co robisz”, czyli “Dodawaj radość, miłość, troskę, dobrą zabawkę, poczucie humoru do tego, co robisz”.
Ale to oczywiście nie ma zastąpić rzetelności, dokładności, itd.
Chciałem Cię jeszcze zapytać czy podczas detoksu te dziwne myśli to tylko sztuczki ego?
Nie.
Myślenie odbywa się samo. To proces bezosobowy, który się dzieje sam.
A ludzki umysł po prostu do tego się dostraja.
Jedyna sztuczka ego to ukrywanie się w słowie “ja” – dodawanie go do tego procesu myślenia.
Prowadzę dialog z tymi myślami niepotrzebnie a niektóre są dziwne bardzo.
Jeśli będziesz z nimi dyskutował, to tak jakbyś dyskutował z audycją radiową. Nie przegadasz jej, a jeszcze się sfrustrujesz.
A przy okazji może znowu się zaczniesz tego słuchać, bo pojawi się tam słowo “ja”.
Czyli wszystkie myśli są iluzją i nie prawdą?Muszę to wyćwiczyć,bo tyle lat utożsamiałem się z tymi myślami.
Czyli wszystkie myśli są iluzją i nie prawdą?
Wszystkie.
To tylko echo tego, co ktoś kiedyś powiedział z własnych powodów.
A nasz umysł tylko wyszukuje to, co mu sensownie brzmi (a pamięta on wszystko) i pasuje do sytuacji WEWNĘTRZNEJ, co następnie rzutuje na zewnętrze – dokonuje tzw. projekcji.
Muszę to wyćwiczyć,bo tyle lat utożsamiałem się z tymi myślami.
Od tego jest medytacja.