Witam Cię serdecznie! Dziś kończymy temat chorób charakteru. Części 1-4 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► Choroby charakteru (Część 1) ► Choroby charakteru (Część 2) ► Choroby charakteru (Część 3) ► Choroby charakteru (Część 4) Jeszcze 2 przykłady niezwykle niebezpiecznych dolegliwości. Niebezpiecznych, bo postrzeganych jako przejawy zdrowia. 11. Pasywna nadzieja. Inaczej zwana apatią i fantazjowaniem.… Przeczytaj
Wpis!
Dokładnie tak to działa. Pamiętam swój czas na mniej prestiżowej od Fejsa “Naszej Klasie”. Aż korciło by sprawdzać konta dawnych znajomych, zwłaszcza tych, których nie darzyło się sympatią. Niezwykle dołujące było porównanie swojego życia z ich osiągnięciami, nawet jeśli publikowane zdjęcia były jakąś formą reżyserii. To naprawdę bolało. Miałem wówczas poczucie, iż może faktycznie mieli co do mnie rację. To były momenty, w których jakby wszystko to co negatywnego usłyszałem od nich na swój temat było prawdą. Przecież dostrzegałem zasadniczą różnicę, widniały tam tego “dowody”. Elementów seksualnych także nie brakowało. Czasem chciało się zgrać te zdjęcia, albo poćwiczyć z “pamięciówki”. Koleżanki wyrobiły się. Było tam sporo powodów by sięgnąć po onanizm czy inny nałóg. Nie wszystkie były związane z seksem. Często czułem napięcie rywalizacji, jakbym ścigał się z kimś na wyniki w korporacyjnym znoju. Chciało się doszlusować do poziomu dawnych znajomych. To działało także i w drugą stronę. Humor poprawiały osoby, którym się aż tak bardzo nie udało. To w niezdrowy sposób podbudowywało. To jednak nie było wystarczające by zmyć z siebie poczucie niedowartościowania. Byłem gotów wystawiać na zdjęciach coś co podbiłoby mój status względem innych. Pamiętam jak ludzie w pracy tkwili wpatrzeni w swoje telefony. Maszyny czyniły swoje, a oni w hipnozie uczyli się Fejsa na pamięć. Ja nie czułem tych klimatów, nie miałem na stanowisku telefonu przy sobie, zresztą istniał oficjalny zakaz jego używania. Ależ ja się wtedy ze sobą męczyłem. Nie miałem żadnej możliwości ucieczki przed stresem, oni mieli. Od porno po media społecznościowe i newsy. Jednocześnie to te osoby najgłośniej narzekały na swoją dolę. Jednak nie zdecydowałem się na skopiowanie tego podejścia. Próbowałem przerwy na nockach wykorzystać na krótkie, regenerujące drzemki a nawet na medytację. W efekcie łapałem lekki ale wyczuwalny dystans do swojego złego samopoczucia. Wpadałem w te wszystkie pułapki, jednak miałem jednocześnie takie poczucie, iż naprawdę nie muszę niczego czynić z tych rzeczy, które u innych oglądałem. Czułem, iż moje życie jest moje i nie muszę go zamieniać w czyjeś. Mogę, jednak nie muszę. Tylko gdybym zdobył jakiś sposób na moją kiepską wytrwałość :)
Dokładnie tak to działa. Pamiętam swój czas na mniej prestiżowej od Fejsa “Naszej Klasie”. Aż korciło by sprawdzać konta dawnych znajomych, zwłaszcza tych, których nie darzyło się sympatią.
Tak.
A dlatego korciło, bo takie miałeś intencje, takie miałeś postawy – by uciekać od własnego poczucia braków w dumę, w obwinianie i wyśmiewanie innych.
W porównywanie.
W usprawiedliwianie własnego wstydu i winy i pokazywanie palcami na tych, którzy próbowali, a którym się nie udało, itd.
Niezwykle dołujące było porównanie swojego życia z ich osiągnięciami, nawet jeśli publikowane zdjęcia były jakąś formą reżyserii. To naprawdę bolało.
Absolutnie nie.
Nie TO bolało ale opór, który stawiałeś samemu sobie i działaniom, które były niezbędne do podjęcia, by zadbać o własne życie.
Bolał także opór stawiany własnej emocjonalności – głównie wstydowi i winie, które projektowałeś na innych.
Miałem wówczas poczucie, iż może faktycznie mieli co do mnie rację.
To nie było poczucie, tylko racjonalizacje wstydu i winy.
Nie uczucie, tylko myśli.
To były momenty, w których jakby wszystko to co negatywnego usłyszałem od nich na swój temat było prawdą.
Absolutnie nie!
Miałeś to, co miałeś w swoim życiu, BO JUŻ wierzyłeś w to, co mówiono na Twój temat.
Już miałeś w sobie wstyd i winę i pozwalałeś sobie co najwyżej na to, co ich z Ciebie nie wyciągało, w czym nie istniało ryzyko ich odczucia.
Czyli na bardzo niewiele.
A ludzie, którzy osiągnęli więcej automatycznie to z Ciebie wyciągali. Ty się temu opierałeś i dlatego Cię bolało.
A Twój umysł wyszukiwał racjonalizacji i je znajdował – “No tak, wszystko się zgadza, inni mieli rację na mój temat”.
Przecież dostrzegałem zasadniczą różnicę, widniały tam tego “dowody”.
To poważny błąd.
To nie dowody, tylko reprezentacje.
Pułapką w hipnotyzowaniu się umysłem jest właśnie pomylenie zewnętrzmych reprezentacji jako dowodów tego jaki jesteś.
Ale to reprezentacje tego, w co TY UWIERZYŁEŚ.
Już w to wierzyłeś i umysł uznał to za dowód, że tak jest.
Ale to jakbyś podszedł zaniedbany do lustra, spojrzał w nie i na podstawie odbicia stwierdził, że taki jesteś.
Nie jesteś, tylko TO MASZ. Bo nie ZROBIŁEŚ tego, co niezbędne, by o siebie zadbać.
To nie ma nic wspólnego z tym jaki JESTEŚ.
Ale kluczowe jest rozpoznanie PRZYCZYN tego, co zrobiłeś, a czego nie.
Elementów seksualnych także nie brakowało. Czasem chciało się zgrać te zdjęcia, albo poćwiczyć z “pamięciówki”.
Nie chodziło o masturbację, tylko stłumienie odczucia wstydu, winy, żalu, oporu.
Koleżanki wyrobiły się. Było tam sporo powodów by sięgnąć po onanizm czy inny nałóg.
Nie, “tam” nie było ŻADNEGO powodu.
Wszystkie powody były W TOBIE – niechęć do tego, co czułeś. Ucieczka od własnych uczuć.
Po to zresztą wchodziłeś na serwisy tego typu – by uciec i by znaleźć potwierdzenie tego, co czułeś.
Nie wszystkie były związane z seksem. Często czułem napięcie rywalizacji, jakbym ścigał się z kimś na wyniki w korporacyjnym znoju.
Tak, bo gorączkowo szukałeś czegoś, dzięki czemu poczujesz się lepiej.
To cały czas było stricte wewnętrzne – albo ucieczka od swoich uczuć, albo znalezienie kogoś, kto ma jeszcze gorzej, by poczuć dumę.
Nigdy nie miało służyć pomocy samemu sobie.
Chciało się doszlusować do poziomu dawnych znajomych.
Nie.
To działało także i w drugą stronę. Humor poprawiały osoby, którym się aż tak bardzo nie udało.
To nic nie poprawiało.
Tylko stawało się chwilowym pretekstem do odczucia dumy.
To w niezdrowy sposób podbudowywało.
To nic nie podbudowywało.
Gdyby podbudowało, to byś ruszył tyłek i zadbał o siebie.
To jednak nie było wystarczające by zmyć z siebie poczucie niedowartościowania.
Czyli wstyd i winę.
A czy chciałeś się z tego zmyć? Nikt nie zabierze od Ciebie ani wstydu, ani winy, ani żadnej innej emocji.
To Twoja odpowiedzialność, by przestać je wyprojektowywać na świat i oczyścić się z nich, a w życiu działać z pozytywnych intencji.
Byłem gotów wystawiać na zdjęciach coś co podbiłoby mój status względem innych.
Więc żyłeś i pewnie nadal żyjesz tak, że wierzysz, że źródłem Twojej wartości są reakcje innych ludzi i to, co mają do powiedzenia na Twój temat.
Oraz to, co masz i robisz.
Ale tak nie jest i nigdy nie było.
Twoja wartość jest niezmienna niezależnie od tego, co masz i robisz.
Zmienia się tylko jej POCZUCIE. I na bazie odczuć ograniczałeś swoje działania.
Pamiętam jak ludzie w pracy tkwili wpatrzeni w swoje telefony.
Ależ to nie czas przeszły. To się dzieje non stop u większości społeczeństwa.
Bo to też w przytłaczającej większości ucieczka od własnych uczuć.
Maszyny czyniły swoje, a oni w hipnozie uczyli się Fejsa na pamięć.
Maszyny nic nie czyniły.
To wszystko odpowiedzialność człowieka co wybiera i z jakich przyczyn.
Ja nie czułem tych klimatów, nie miałem na stanowisku telefonu przy sobie, zresztą istniał oficjalny zakaz jego używania. Ależ ja się wtedy ze sobą męczyłem.
Nie ze sobą, tylko z własnymi emocjami.
Nie miałem żadnej możliwości ucieczki przed stresem, oni mieli.
Sądzisz, że to daje ucieczkę?
Nie.
To tylko tłumienie. A to, co stłumisz nadal w Tobie jest.
Od porno po media społecznościowe i newsy. Jednocześnie to te osoby najgłośniej narzekały na swoją dolę.
Oczywiście – bo wszystko od czego uciekali nadal w nich zalega i rośnie.
Jednak nie zdecydowałem się na skopiowanie tego podejścia. Próbowałem przerwy na nockach wykorzystać na krótkie, regenerujące drzemki a nawet na medytację. W efekcie łapałem lekki ale wyczuwalny dystans do swojego złego samopoczucia.
Bo konieczna jest akceptacja swoich uczuć, odpuszczenie oporu przed nimi i pozwolenie sobie na ich swobodne odczuwanie.
A potem praktyka oczyszczania z emocji.
Wpadałem w te wszystkie pułapki, jednak miałem jednocześnie takie poczucie, iż naprawdę nie muszę niczego czynić z tych rzeczy, które u innych oglądałem. Czułem, iż moje życie jest moje i nie muszę go zamieniać w czyjeś.
A skąd pomysł, że Twoje życie może nie być Twoje i by je zamieniać w czyjeś?
Twoje życie to tylko i wyłącznie Twoja odpowiedzialność.
Twój los jest wyłącznie w Twoich rękach. Pamiętasz popularny cytat – “jesteś kowalem własnego losu”? To 100% prawdy.
Jesteś odpowiedzialny ZA WSZYSTKO w swoim życiu, bo to kwestia Twoich decyzji i ich intencji.
Mogę, jednak nie muszę. Tylko gdybym zdobył jakiś sposób na moją kiepską wytrwałość :)
Kiepska wytrwałość, to rezultat uciekania od poczucia dyskomfortu.
Główną przyczyną tego jest niska inteligencja emocjonalna.
A o tym jest bardzo dużo na tym Blogu.
Ja nie jestem tu na facebooku dłużej niż kilka minut. Zauważyłem że po przeglądaniu Facebooka czuję się gorzej i od razu psuje mi się humor. Pewnie dlatego bo wszyscy tam pokazują jak się mają dobrze jak daleko zaszli, ile mają, ile osiągnęli.Chwalą się dziećmi pięknymi dziewczynami i żonami, samochodami rożnymi egzotycznymi miejscami które odwiedzili.Wysokimi stanowiskami pozycjami w pracy wykształceniem firmami. A u mnie na razie nie jest dobrze i nie mam tego co moi rówieśnicy. Ani jednej z tych rzeczy. Ani jednej. Ech! Gdyby nie pewna rzecz przydatna to z pewnością bym tego nie używał. Dlatego go unikam a zwłaszcza przeglądania co robią i jak się mają inni ludzie. Z resztą w ogóle mnie Ci ludzie nie obchodzą i niektórych nie chciałbym w ogóle poznać. A muszę widzieć ich pyski. Ale zawsze można ich zablokować :)
Ja nie jestem tu na facebooku dłużej niż kilka minut.
Ale na Raport czekam od pół roku.
Zauważyłem że po przeglądaniu Facebooka czuję się gorzej i od razu psuje mi się humor. Pewnie dlatego bo wszyscy tam pokazują jak się mają dobrze jak daleko zaszli, ile mają, ile osiągnęli.Chwalą się dziećmi pięknymi dziewczynami i żonami, samochodami rożnymi egzotycznymi miejscami które odwiedzili.Wysokimi stanowiskami pozycjami w pracy wykształceniem firmami.
Bzdura kompletna, co już Ci wyjaśniałem 50 razy.
Ludzie robią to, bo tak jak Ty czują się puści – czyli czują opór, wstyd. Robią wszystko, by od tego uciec.
Bo po cholerę ktoś wrzuca 100 fotek swojego małego dzieciara?
A żeby zebrać zachwyt innych ludzi, bo bez tego czuje się niepotrzebny.
A Ty wchodzisz na fejsa, by tak jak ci ludzie uciec od oporu, wstydu.
I w trakcie Twój umysł używa tego, co widzi do racjonalizowania Twojego gorszego samopoczucia. I coraz gorszego, bo zaczyna porównywać Twoje życie do tego, czym się chwalą inni.
A u mnie na razie nie jest dobrze i nie mam tego co moi rówieśnicy.
Bo zamiast skorzystać z narzędzia, które Ci dałem oraz informacji, które mają Ci pomóc, Ty dalej robisz po swojemu.
Ani jednej z tych rzeczy. Ani jednej. Ech!
Tak! Ech!
Ja też ech mówię od ponad pół roku czekając na Raport z najważniejszego Modułu na temat uwalniania emocji i oporu.
Gdyby nie pewna rzecz przydatna to z pewnością bym tego nie używał. Dlatego go unikam a zwłaszcza przeglądania co robią i jak się mają inni ludzie. Z resztą w ogóle mnie Ci ludzie nie obchodzą i niektórych nie chciałbym w ogóle poznać. A muszę widzieć ich pyski. Ale zawsze można ich zablokować :)
Ludzie nie mają pysków – tę lekcję z biologii ominąłeś?
Przestań projektować na innych swój brud. Twój brud to Twoja odpowiedzialność.
Przestań zajmować się życiem innych.
Skoro możesz innych zablokować, rób to.
Zarzuć sobie wtyczkę, która usuwa “ścianę” z fejbooka:
https://chrome.google.com/webstore/detail/news-feed-eradicator-for/fjcldmjmjhkklehbacihaiopjklihlgg?hl=en
Przestaniesz widzieć te wszystkie “newsy”.
Prosiłem o info kiedy będzie Raport. Na Raport czasu nie masz, a dzisiaj kolejne dwa komentarze napisałeś, w których powtarzasz znowu ten sam bełkot, co pół roku temu i rok temu.
Dobrze napisane.
Witam jestem jednym z nielicznych co nie mieli i nie mają FB i dobrze mi z tym
Witaj Arku!
Witam jestem jednym z nielicznych co nie mieli i nie mają FB
Jeśli powodem tego była jakaś negatywność jak opór, to w sumie niewiele dobrego to daje.
i dobrze mi z tym
Kluczem jest uświadomienie sobie z czym jest nam źle i zajęcie się tym odważnie, uczciwie i od A do Z.
Na szczęście nałóg FB mam już za Sobą, od ponad roku jestem bez niego i lepiej mi się żyje :) Także polecam wszystkim. Bez niego też można żyć !! I to znacznie lepiej.
Usunąłem konto na FB, 2 tygodnie temu, moja jakość życia poprawiła się, nie ma tych informacji i treści, które nie powodowały w rezultacie, iż czuję się lepiej. Usunąłem, dzięki temu, iż zgadzam się w 100 % z tym co piszesz – także podglądałem zdjęcia dziewczyn, kobiet na fb – wyzwalało się wtedy napięcie prowadzące do pornografii. Rozważyłem za i przeciw – okazało się, iż z moimi znajomymi mogę kontaktować sie telefonicznie i smsem, a te wszystkie treści na fb – tak naprawdę zasmiecają mi mózg, nie jest mi to potrzebne. Brawo Piotrze za takie treści – są bardzo ważne – oby jak najwięcej ludzi to przeczytało, którzy mają problemy z FB, a w szczególności z FB i pornografią. Rób dalej to co robisz, artykuły, filmy – wartość merytoryczna bardzo duża, dobry przekaz i spokojny ton głosu. Problematyka – bardzo ważna. Pozdrawiam.
Świetny artykuł dał mi wiele do myślenia i postanowiłem walczyć z uzależnieniem facebookowym.
Witaj Norbercie!
> postanowiłem walczyć z uzależnieniem facebookowym.
Nie walcz *chlip chlip*.
Rozpoznaj w jakich sytuacjach potrzebujesz włączyć facebooka. Ujawnij emocje, myśli, czyli NAWYKI. Przeczytaj książkę “Siła nawyku” Charlesa Duhigga i zmień nawyki.
Przeczytaj o uwalnianiu emocji i zacznij się oczyszczać z emocji, w trakcie odczuwania których sięgasz po facebooka, by je stłumić.
Tak wyjdziesz z uzależnienia, a nie zmagając się i powstrzymując się od oglądania.
Bo jednym z zapalników uzależnień jest właśnie napięcie, które powoduje zmaganie i powstrzymywanie się. A także liczenie dni ile to już wytrzymaliśmy.
Dlatego uzależnienia są takie zdradliwe.
A co jesli fb jest narzedziem do marketingu wsrod twoich znajomych? Jak to dawkowac Piotrku? Musze dodawac posty itp kilka razy dziennie i ogladac konferencje live czesto. Jak to pogodzic?
A co jesli fb jest narzedziem do marketingu wsrod twoich znajomych?
Jak to dawkowac Piotrku?
Musze dodawac posty itp kilka razy dziennie i ogladac konferencje live czesto.
Jak to pogodzic?
> Sławku,
co jest problemem? Wrzucane zdjęcia przez koleżanki, które rozbudzają pożądanie, non-stop pojawiające się nowe wpisy utrudniające koncentrację, zbyt wiele czasu poświęcane na rozmowy?
Dlaczego potrzebujesz robić coś innego, niż Twoja praca?
Dlaczego zaczynasz oglądać i czytać wpisy? Co Ci to daje?
Co czułbyś, gdybyś miał z tego zrezygnować?
Nie znajdziesz rozwiązania w tym co robisz ale w tym DLACZEGO to robisz. W emocjach.
Jeżeli coś odciąga Cię od pracy to znaczy, że dostrzegasz w tym większą wartość dla siebie. Albo większe zagrożenie w wykonaniu pracy. Bo jak wykonasz to, co masz, zostanie Ci wolny czas. A wolny czas oznaczać może nawet coś negatywnego, bo trzeba się zorganizować, odezwać do kogoś, coś zrobić, może coś nowego, niekomfortowego.
W tym, co odwraca Twoją uwagę od pracy znajduje się dla Ciebie wskazówka. Coś zdaje Ci się to “dawać”, dostarczać coś, czego Ci brakuje, czego potrzebujesz.
Rozpoznanie tego pozwala Ci odpuścić to pragnienie, a bez niego umysł nie będzie rozproszony i nie będzie wyszukiwał oraz łapał się wszystkiego, co zdawać się będzie zapewnić Ci to na poziomie powierzchownym lub głębszym.
Piotrku, dziękuję bardzo za świetne wtyczki do przeglądarek. Sprawdzę jak to działa, ale już mam wrażenie, że to świetny pomysł. Co do pierwszego zdania w notatce masz pełną rację, zresztą też o tym wspominałem w Programie.
Cała przyjemność po mojej stronie – cieszę się, że się przydały!
Witam, ja mam tam konto od stycznia i na szczescie nie zdazylem sie zarazic. Raz na 2 tygodnie sprawdze zaproszenia, glowne newsy i to wszystko. Z obserwacji ludzi i znajomych musze powiedziec ze uzaleznienie od Facebooka to juz chyba globalny problem sie robi. To widac na imprezach gdzie jest wieksza ilosc osob i jak sie tak stanie z boku i popatrzy jak duza czesc tych ludzi grzebie w telefonie. To jest przykre porownujac dawne czasy tak 10-15 lat temu, gdzie ludzie byli jakos bardziej fizyczni w kontaktach z innymi. Aktualnie sie spotykaja ale czesc ich jest gdzie indziej. Ciekawe do czego to doprowadzi, a moze to jest nasza droga ewolucji. Co do prnografii to masz racje, na Facebooku znajdziemy duzo zdjec ktorymi sie mozna niezle nakrecic, wiec trzeba z tym uwazac. Nie rozumie po co pokazwac publicznie polnagie zdjecia, jakiego rodzaju akceptacji ci ludzie oczekuja. Ktos polubi moje zdjecie i mam byc szczesliwy, a moze rozdaje polubienia hurtowo. Do mnie to nie przemawia i nie trace na to czasu.
Pozdrawiam
Jacek
To nie jest tak, że świat się tworzy sam naokoło nas. My go tworzymy.
Wiele osób nieświadomych swojego zachowania lub świadomych i nie widzących innego wyjścia poszukują w najlepszy znany dla siebie na dany moment sposób tego, co uważają, że im brakuje.
Pomyśl jak niskie poczucie wartości musi mieć nawet piękna kobieta, której intencją we wrzucaniu swoich zdjęć jest zbieranie polubień.
A jak zajebiście wysoki musi być u kobiety, która wrzuca swoje piękne fotografie, by wywołać uśmiech na twarzach mężczyzn.
Weźmy teraz Miley Cyrus, której niezależność, odwaga, ekscentryzm, pomysłowość jest szeroko nie tylko krytykowana ale przede wszystkim oglądana.
Ta dziewczyna ma w sobie wiele z tego, o czym ludzie marzą. Dalsze wypieranie tego powoduje właśnie krytykę.
I co robią te osoby – wrzucają fotografie JP na 100%, bo ich inni idole postępowali podobnie w teledyskach, dziewczyny pozują przed aparatami w taki sposób, by przez przypadek ktoś nie skomentował jej mydelniczki zamiast niej.
Co robimy w pracy – idziemy z szefem na piwo, zapraszamy go do siebie. Dlatego, że go szczerze lubimy czy dostrzegamy w nim spełnienie swoich braków? Jego like jest dla nas ważniejszy, niż polubienia naszych współpracowników.
Inne środowisko ale postępowanie jest takie samo.
Zanikanie bezpośrednich kontaktów międzyludzkich to szeroki temat. Świat nakręca nas do działania. Więcej, szybciej, na jutro… Coraz więcej papierkowej roboty z czymkolwiek, tu rodzina, tam praca, jeszcze gdzie indziej jakiś problem czy obowiązek.
Umysł pracuje na najwyższych obrotach, a w tym wszystkim prowadzą nami emocje. Jak jest ich za dużo to zamiast nawet lubiane przez nas spotkanie ze znajomymi wolimy spędzić czas przed telewizorem.
Dochodzi do tego, że aby uzyskać akceptację większej grupy, nawet taką iluzoryczną jak komentarze na FB, wolimy wsadzić nos w telefon, niż nawiązać realną konwersację z drugą żywą osobą. Szybka gratyfikacja (swoją drogą to właśnie zalążek uzależnienia).
>Ciekawe do czego to doprowadzi, a moze to jest nasza droga ewolucji.
Żadna ewolucja. Postęp naukowy nie oznacza ewolucji człowieka.
Jeżeli byłbym ostatnią osobą na świecie, która normalny kontakt z żywym człowiekiem przekładała by nad czatowanie z czterdziestoma osobami na jakimś innym portalu typu Moja Toaleta czy PolubMnieBoSieZabije , wciąż uważałbym się za człowieka, który w ewolucji jest nieco do przodu przed pozostałymi miliardami, którzy potrafią obsłużyć nowe skomplikowane urządzenia sterowane rzęsami, które zarządzają lodówką i czyszczeniem nosa.
To, co staje się coraz bardziej wyraźne to pogłębiający się problem związany z emocjami ludzi. A wraz z tym z seksualnością, z której robi się cyfrową pożywkę , która nie ma, bo nie może mieć, przełożenia w realnym świecie.
Jest taki film Terminator.
Roboty przejmują ziemię, bla bla bla.
Spójrzcie na ten film nie jako roboty z metalu tylko programowane ludzio-roboty, których już powoli widać coraz więcej naokoło nas :)
Witam, cieszę się, że ktoś zwrócił uwagę na ten problem. Ja sam poświęcałem setki godzin na oglądanie dziewczyn na tej śmieciowej stronie, nie rozwinie się relacji pomiędzy ludzmi pisząc na fb. Ludzie nie zdaja sobie sprawy z uzależnienia. Usunałem na szczęscie konto na facebooku i czuję się jakby jakaś wielka część tego wielkiego krzyża spadła mi z barków, chociaż wiem, że do wyjścia z uzależnienia od pornografii droga daleka przede mną. Obiecałem sobie, że nigdy się nie poddam. Proszę trzymać za mnie kciuki. Pozdrawiam i życzę sukcesów w walce o wolność.Pozdrawiam, Łukasz!
Łukasz,
dziękuję za komentarz!
>Witam, cieszę się, że ktoś zwrócił uwagę na ten problem. Ja sam poświęcałem setki godzin na oglądanie dziewczyn na tej śmieciowej stronie, nie rozwinie się relacji pomiędzy ludzmi pisząc na fb. Ludzie nie zdaja sobie sprawy z uzależnienia.
To nie zawsze jest prawdą. Wiele osób zdaje sobie sprawę, że poświęca na FB czy porno zbyt wiele czasu jednak nie wie co może zrobić, nie potrafi tego zrobić lub nie chce. Powody są różne.
Usunięcie konta na FB jest bardzo dobrym krokiem. Zrobiłeś nieświadomie coś, czego nie potrafi zrobić wiele osób – uwolniłeś przywiązanie do wszystkiego, co stworzyłeś na swoim koncie oraz za pomocą FB. Wykonałeś proces uwalniania, który jest podstawą wychodzenia ze wszystkich uzależnień :) Gratuluję!
Oczywiście, że trzymam kciuki i jakbyś potrzebował kiedyś pomocy i prowadzenia – polecam Program WoP.
I na koniec uwaga – walką nie wygrasz z uzależnieniem. Walka pomaga tylko w określonych sytuacjach. Okazuje się, że z uzależnienia wyciąga coś całkiem innego. Przeciwnego walce.
Pozdrawiam!