Witam Cię serdecznie! Dzisiaj część druga niezwykle ważnego tematu odczuwania (bycia). Część pierwszą znajdziesz klikając na link poniżej: Jak i dlaczego zacząć odczuwać? (Część 1). Przypomnę – umysł nie ma zdolności odczuwania (przeżywania), ani nie chce odczuwać. Słowem – umysł nie żyje. Jeśli jesteś zwolennikiem umysłu (bo umysł oczywiście jest zwolennikiem samego siebie), “Ty” wiesz,… Przeczytaj
Wpis!
Czes Piotrze. A ja znalalem taka strone i na niej jest napisane, ze emocje i uczucia, to dwie inne sprawy.
https://cewsa.pk.edu.pl/emocje-nieswiadoma-informacja-z-ciala/
Czytalem tez, ze piszesz, ze emocje to konsekwencja percepcji. Ale wlasnie czy chodzi ci o emocje, czy uczucia? Bo z tego co rozumiem, to percepcja to jest to, jak czlowiek postrzega dane wydarzenie, swiat itd. No, ale tak jak w tym artykule jest napisane, sa przeciez emocje, ktor pojawiaja sie w czlowieku automatycznie. Z pominieciem percepcji. Podam przyklad: gdy ide sobie np. ulica i z za rogu ktos wyskoczy i krzyknie na mnie, to sie przestrasze automatycznie. Zanim nawet zacznie ze tak powiem dzialac percepcja. Nie mam przeciez wtedy czasu ani pomyslec, ani zanalizowac, co sie stalo. Uruchomila sie reakcja automatyczna. Wiec to nie jest tak jak ty piszesz, ze emocje to tylko konsekwencja percepcji. Czlowiek ma wbudowane mechanizmy, ktore dzialaja nieswiadomie. Z automatu. Na ktore czlowiek nie ma wplywu. Wiec jak to jest?
Czes Piotrze.
Hej Łukaszu!
A ja znalalem taka strone i na niej jest napisane, ze emocje i uczucia, to dwie inne sprawy.
https://cewsa.pk.edu.pl/emocje-nieswiadoma-informacja-z-ciala/
No znalazłeś jakąś stronę, na której coś jest napisane…
Ciekawe.
Znalazłeś stronę.
Na której jest napisane! Wow! :)
Ok, na poważnie.
Widzisz? I to nie jest pytanie retoryczne.
Powiedz – dlaczego nagle uznałeś to za istotne?
Tylko dlatego, bo ktoś – cholera wie kto – napisał coś innego, niż ja?
I ja mam się tłumaczyć?
A dlaczego nie chcesz, by ta osoba się wytłumaczyła, że napisała coś innego, niż ja? Czy jej zadałeś takie pytania? Czy tylko mi?
Dlaczego Ty się nie wytłumaczysz dlaczego nadal gdzieś szukasz, z góry zakładasz, że to ja się mylę?
Jaki problem próbujesz rozwiązać? Czy już uczęszczasz do grupy 12 kroków? Kiedy zapiszesz się do WoP?
Czy strony, na których szukasz informacji opierają się o poprawne rozumienie uzależnienia i innych tematów związanych ze zdrowiem i rzeczywistością?
Wiesz ile jest stron w internecie, na których jest coś napisane? Setki milionów.
Mam komentować każde zdanie na każdej takiej stronie?
Na moim serwisie podałem wystarczająco dużo informacji, by każdy mógł zacząć już samemu analizować co jest faktem, a co nie.
Ale nadal garstka ludzi tak postępuje.
To co napisałem jest przede wszystkim doświadczalne. Nie potrzebujesz już więc dalej opychać się informacjami i potem jak wielu – “gubić się”, “nic nie rozumieć”, pytać “jak w końcu jest”, bo z dwóch różnych źródeł czytasz dwie różne informacje.
Wyjaśniałem też, że dla ponad 80% ludzkości emocje to wszystko, bo są jeszcze nierozwinięci, by kierować się czymkolwiek innym jak i opierać swoje percepcje o coś innego, niż emocje i myśli.
Ponadto sam fakt, że ktoś jest w przekroju świadomości nieintegralności mówi wiele ale przede wszystkim, że zapewne nie została wykonana żadna duchowa praca jak i nie ma intencji wzrostu.
Tym samym emocje, myśli, ciało to wszystko o co determinujemy to jak widzimy również świat zewnętrzny.
Znalazłeś na to przykład. Niezależnie jakimi to mądrymi słowami jest to zapisane.
Czytalem tez, ze piszesz, ze emocje to konsekwencja percepcji.
Tak, piszę to.
A kiedy zaobserwujesz, że tak faktycznie jest?
To nie jest ukryte w tajemnej jaskini gdzieś na zboczu Himalajów.
Dlaczego to dla Ciebie nadal tylko jakaś teoria daleka od jakiejkolwiek potwierdzalnej prawdy?
Dlatego pomimo tylu informacji i ostrzeżeń, i tak bardzo chętnie łykasz coś, co stoi w sprzeczności z tym, co piszę ja?
Ale wlasnie czy chodzi ci o emocje, czy uczucia?
Gdy zadajesz takie pytania, proszę, włóż minimum wysiłku i przedstaw co na tej stronie mówią o emocjach i uczuciach?
Jakie definicje podali?
To Ty masz problem, że dalej szukasz i znajdujesz coś.
Jeśli chcesz coś rozwiązać, przede wszystkim to Twoja odpowiedzialność.
A nie podsyłasz link i wycierasz ręce.
Teraz zaczynasz bawić się w słówka. A wyjaśniałem – każdy posługuje się własnymi definicjami i jeśli ich używa, przede wszystkim powinien je jasno i klarownie przedstawić.
Ja jedyne “uczucia” jakie podawałem na Blogu, to np. uczucie głodu, choć i niejednokrotnie mówiłem, że to tylko pewna informacja, którą można bardzo nieprecyzyjnie nazwać uczuciem, które czujemy.
Tak samo napięcie w ciele można nazwać czymś, co czujemy. A tak naprawdę jesteśmy tego (czego?) świadomi. Pies to trącał jakiego słowa użyjemy. Ważne czy w ogóle zdajemy sobie sprawę z tego, co mówimy i jaką definicją danego słowa my się posługujemy.
A emocje mówiłem wprost czym są.
Zerknąłem na szybko, przeczytałem kilka zdań z tego linka.
Przykład jaki to jest miszmasz, zupełnie wyssany z palca i nie oparty o żadne przyglądanie się sobie:
“Emocje pojawiają się nagle. Są one natychmiastową reakcją fizjologiczną na jakiś bodziec (np. określone wydarzenie albo sytuacja), w której czujemy zagrożenie, lub wręcz odwrotnie, zadowolenie.”
“Pojawiają się nagle” – w znaczeniu – szybko i bez świadomości dlaczego, ani skąd. Tak, bo to natychmiastowa konsekwencja percepcji u ludzi poniżej poziomu świadomości 200.
“Na jakiś bodziec” – nie. Nie ma żadnych bodźców, tylko nieuświadomione postrzeganie. Jak wydarzenie lub sytuacja może być jakimkolwiek bodźcem? W literaturze to się nazywa wskazówką nawyku.
Poprawne rozumienie nawyków przedstawia WoP, Moduł 2.
Mówiłem – gdyby świat zewnętrzny był przyczyną czegokolwiek, to w każdej okoliczności każdy reagowałby tak samo.
Tak jak kawa pachnie kawą – każdy czuje kawę.
Ale w danej sytuacji 100 osób może zareagować zupełnie inaczej. Bo zupełnie inaczej widzą tę sytuację, nadali jej zupełnie inne znaczenie, mają inny poziom podświadomych zaniedbań, inne intencje oraz przede wszystkim – inny poziom świadomości.
I możemy zaobserwować np. panikę dużej grupy ludzi. Bo każdy z tej dużej grupy ludzi jest na niskim poziomie ewolucji. Dlatego reaguje stadnie i na bazie wspólnego postrzegania czegoś jako np. niebezpieczne.
Tak jak po zamachach bodajże w Paryżu był film jak ktoś rzucił niewielką petardę, co też “spowodowało”, że masa ludzi, którzy to usłyszeli, zaczęli uciekać w panice.
Czy petarda jest wyzwalaczem lęku? Nie. Bo przecież jest masa okoliczności, w których petarda bardziej będzie wyrazem radości czy celebracji.
Jak autor może tak oczywistą sprawę ignorować?
No wystarczy np. przyjrzeć się jak dzieciaki reagują na informację, że następnego dnia nie będzie jakiejś lekcji. Większość oczywiście zareaguje radością, bo tak widzą brak lekcji.
Ale będą uczniowie, dla których ta informacja wcale nie będzie pozytywna. Te, dla których nauka jest ważna.
I widzisz – autor mówi o reakcjach fizjologicznych.
Ale reakcje fizjologiczne mogą towarzyszyć emocjom. Nie są przyczyną emocji. Jest odwrotnie.
A za moment mówi, że to reakcje na sytuacje, w których czujemy np. zagrożenie…
To już mamy 3 aspekty – uczucia, emocje i jeszcze przykład czegoś – np. “zagrożenia”. Które chyba też jest jakimś uczuciem wg autora.
Dla autora zagrożenie to uczucie. Więc – jeśli nie poczuje zagrożenia, to dana sytuacja nie jest zagrożeniem, nie zawiera go w sobie. Tak?
A jak poczuje, to jest?
A, no tak – przecież zewnętrzna sytuacja to przyczyna. Więc sama w sobie wywołuje w nas uczucia/emocje!
I jeszcze reakcje fizjologiczne!
Raz jeszcze podsyłam link znanej na świecie specjalistki, która opowiedziała, że przez wiele lat wciskała ludziom niebezpieczną ciemnotę na temat emocji.
Są polskie napisy:
https://www.youtube.com/watch?v=RcGyVTAoXEU
Już pomijając całą wypowiedź, zauważyła, że właśnie reakcja organizmu na emocję zależy od tego jak ją POSTRZEGAMY.
Jako pozytywną lub jako negatywną.
Dla większości ludzi na tej planecie jest to nie tylko niedostrzegalne ale prawie każdy widzi emocje jako negatywne. Ale też doi z nich masę skrywanych korzyści.
Co mówi jedno – ona w końcu przekroczyła poziom graniczny i jest już człowiekiem integralnym.
Bo dostrzeżenie jak wielkie znaczenie ma nasze postrzeganie, to już jest wysoki poziom odpowiedzialności. Nie gramy ofiary. W tym przypadku samego strachu.
Wielu tzw. specjalistów musi jeszcze do tego dojrzeć.
Bo z tego co rozumiem, to percepcja to jest to, jak czlowiek postrzega dane wydarzenie, swiat itd. No, ale tak jak w tym artykule jest napisane, sa przeciez emocje, ktor pojawiaja sie w czlowieku automatycznie.
To bzdura totalna.
Nic się nie pojawia automatycznie.
Jeśli odczuwasz daną emocję, to:
– Albo już była stłumiona i projektujesz ją wraz z pozycjonalnością, z której ta emocja wynika na dane zdarzenie.
– Wybrałeś, by dane zdarzenie widzieć w dany sposób, że poczułeś daną emocję.
Pamiętaj, że każdy, od małego, dostał już nieprzeliczone tysiące programowania, które uznał za świętość i się nimi kieruje zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy.
Wszystko dosłownie to programowanie. Np. “buty”. No, buty. I?
Wszystko co wiesz o butach to nieprawda. Nie znasz nawet jednego faktu o butach. To wszystko tylko programowanie. Co nie znaczy, że Tobą kieruje. Ty się nim kierujesz.
Ale uznajesz to za jakieś fakty wpisane w rzeczywistość i nigdy nie podjąłeś się krytyce tego jak widzisz jakąś parę butów.
Możesz nosić daną parę butów od lat, a nie wiesz o nich nic. Mówisz tylko “buty” i zakładasz, że to się rozumie samo przez się. Ale co tak naprawdę się rozumie?
Nic. Pewnie przecież nawet nie wiesz ile jeden but waży.
Patrząc na formę nazywaną butami, nie widzisz jej, tylko widzisz wszystkie inne buty, z którymi miałeś do czynienia do tej chwili.
A w każdej poprzedniej chwili – to samo.
Tym samym buty faktycznie widziałeś tylko za pierwszym razem – jako dziecko/dzidziuś, o ile już Ci ktoś nie wcisnął jakiegoś programowania.
Wtedy nie miałeś o tej formie żadnej opinii, żadnego przekonania, żadnych wspomnień, itd. Dlatego mogłeś widzieć chwilę obecną. I formę w niej zawartą bez żadnego zniekształcenia kontekstu.
Właśnie nieświadomość własnych percepcji lub zakładanie pewnych percepcji za wpisane w samo wydarzenie – “wojna jest straszna”, itp. powoduje, że człowiek uważa, że to co czuje wobec takiego wydarzenia jest “automatyczne”.
Ale nie jest.
Bo i tu znajdziemy przykłady ludzi, dla których wojna wcale straszna nie jest i na wieść o wojnie cieszą się, a nie smucą.
Oczywiście można i to bypasować i nazwać takie jednostki chorymi, patologicznymi, itd. Ale tak nie jest.
Bo ja rozmawiam szczerze i otwarcie z setkami ludzi i wiem, że ludzie nawet tragicznie szkodliwe wydarzenia widzą jako pozytywne.
Np. cieszą się, że komuś stało się coś złego.
Jednak dojść do momentu, że się przyznają i biorą odpowiedzialność za swoje percepcje, to często wielkie wyzwanie.
Z pominieciem percepcji.
To już wiemy, że mamy do czynienia z człowiekiem bardzo nieświadomym i podlegającym takim samych iluzjom jak większość ludzkości.
Dlatego wydaje się to normalne.
Podam przyklad: gdy ide sobie np. ulica i z za rogu ktos wyskoczy i krzyknie na mnie, to sie przestrasze automatycznie.
Bo nie jesteś świadom stłumionego poczucia winy i wstydu.
Z góry zakładasz, że jak ktoś krzyczy, to np. jak mama, gdy byłeś mały i się bardzo bałeś i winiłeś.
I cały czas trzymasz się tego postrzegania.
Zanim nawet zacznie ze tak powiem dzialac percepcja.
“Że tak powiem” – no właśnie każdy sobie mówi co mu pasuje. Bo to jest wygodne.
Dlatego właśnie duchowa praca jest tak rzadka i tak cenna.
Nie mam przeciez wtedy czasu ani pomyslec,
Percepcja to nie myśli.
A stłumione emocje ujawnić się mogą w moment, bo dla Ciebie krzyk to od razu narcystyczne usposobienie – “ktoś krzyczy na mnie” lub “na pewno chodzi o mnie”.
Narcyz – homo sapiens – stawia siebie w centrum wszechświata. Uważa, że wszystko zawsze skupia się i koncentruje na nim.
Ja wiem, że zapewne wszystko co napisano w tym artykule to bzdury ale zrozumiałe.
Bo ja kiedyś dokładnie tak widziałem świat.
Nawet jak w szkole zza ściany słyszałem normalne śmiechy ludzi, którzy nawet nie wiedzieli, że tam jestem, od razu sądziłem, że śmieją się ze mnie i czułem wstyd, winę, żal, strach i chciałem uciec.
Bo tak widziałem siebie i innych ludzi oraz świat.
I wtedy dałbym sobie rękę uciąć, że treść tego artykułu to prawda, bo potwierdzają to moje doświadczenia – m.in. uczucia.
Dzisiaj moje doświadczenia są absolutnie inne.
Bo wykonałem ogromną pracę wewnętrzną.
I już nie tyle wiem, co mam świadomość, bo to widzę w każdej okoliczności, że świat zewnętrzny nic w człowieku nie wywołuje.
Ale ponad 80% ludzkości ma nawet jeszcze mózg działający tak, że priorytetowo i bardzo szybko (szybciej od rozsądku) przetwarza emocje i pamięć.
Dlatego podałem przykład butów. Nie widzisz butów, tylko swoje wspomnienia, a jako pierwsze te związane z emocjami.
Jednak nie oznacza to, że są jakiekolwiek bodźce zewnętrzne.
Zawsze pierwszym elementem jest człowiek. Nie świat zewnętrzny.
ani zanalizowac, co sie stalo.
Tak wygląda niezrozumienie podświadomości.
Analiza wszystkiego odbywa się non stop – mechanizm analityczny ego – zwierzęcości – bierze pod uwagę miliony elementów i dokonuje niewypowiedzianie skomplikowane i złożone obliczenia w mikrosekundę, każdej mikrosekundy.
Ale wszystko to opiera się o poziom świadomości, nieuświadomione programowanie, intencje, pozycjonalności, które utrzymujesz. Jak i nadane znaczenie, wartość i sens, dosłownie wszystkiemu.
To ogrom czynników.
Podawałem przykład, że nawet zwykły ruch ręką, by się podrapać po nosie jest tak złożony, że jakbyś miał to sam wykonać – każdy ruch, sygnał, hormon, itd. to byś pewnie robił to rok.
Zalecałem też przyglądać się temu jak np. siadamy. Każdy mówi “(ja) siadam/siadłem”.
Na pewno?
A mogę poprosić, by każdy kto tak twierdzi dokładnie opisał mi jak siada? Gwarantuję, że każdy kto zacznie o tym myśleć, zastanawiać się, prędzej się przewróci, niż siądzie. ;) Bo ciało siada samoistnie, gdy taką mamy intencję. Cały ten niesamowicie złożony mechanizm wykonuje się automatycznie i jest dostosowany do naszej intencji.
Tak też wygląda życie nieświadome.
Tobie wydaje się, że coś analizujesz. Ale nie analizujesz. Na co dowodem jest chociażby ten komentarz i pytania o uczucia/emocje.
Bo naprawdę wystarczy minimum odpowiedzialności, by dostrzec, że nic Tobą nie kieruje – żaden “wbudowany mechanizm”. Nawet jak jesteś głodny – a to “wbudowany mechanizm”, to nie masz żadnej powinności, by zjeść.
Ba! Ludzie otyli właśnie za nic nie powinni kierować się tym sygnałem.
Gdy poczujesz lęk wcale nie musisz ani uciekać, ani walczyć. Możesz spokojnie uwolnić lęk, a sytuacji się przyjrzeć.
Zarówno wewnętrznej – jak Ty wybierasz coś widzieć oraz zewnętrznej – jakie są fakty bez narzucenia na nie jakiejkolwiek opinii, itd.
Ty całe życie wpatrujesz się w niekończący się potok myśli. Jak ponad 80% ludzkości.
To nie jest analiza, ani tym bardziej nigdy nie stała za tym intencja, by naprawdę poznać co się stało.
Tylko szukałeś usprawiedliwień i racjonalizacji dla własnych intencji i pozycjonalności.
Więc tak naprawdę nie analizowałeś “co się stało?”, tylko “jak mogę to sobie przedstawić, by pasowało do mojego światopoglądu?”
Mam rację?
Uruchomila sie reakcja automatyczna.
Jedyne co się może uruchomić automatycznie to np. budzik, gdy go nastawisz.
A człowiek to istota żywa. Twoje reakcje to Twoja odpowiedzialność.
Wiec to nie jest tak jak ty piszesz, ze emocje to tylko konsekwencja percepcji.
No widzisz?
Dla Ciebie jakaś totalnie losowa strona z internetów, gdzie cholera wie kto, pisze cholera wie co, ma większe znaczenie i od razu uznajesz to za prawdę.
Tylko dlatego, bo jest przeciwne temu, co ja napisałem.
Innymi słowy – nic co ja podaję nie sprawdziłeś, bo nie chcesz i szukasz sobie byle czego, co jest tylko inną informacją.
Ja już nie mogę więcej zrobić, by ktokolwiek wziął te informacje na poważnie i sprawdził, przetestował – zaczął się przyglądać szczerze, uczciwie, dogłębnie sobie.
Wszystko jest. Dane, na srebrnej tacy, za darmo.
I pewnie dlatego, że za darmo, to sobie to masy ludzi totalnie olewają.
Ale z drugiej strony tamtego artykułu nie olałeś choć też jest za darmo. Od razu uznałeś go za prawdę.
Czlowiek ma wbudowane mechanizmy, ktore dzialaja nieswiadomie. Z automatu.
Już pomijając fakt jaka to jest bzdura, przypomnę też coś jeszcze – wszystko co nieuświadomione będzie człowiekiem rządzić, aż nie stanie się świadome.
Co oczywiście nie oznacza, że cokolwiek wybiera się samo. Bo tak nie jest.
Na ktore czlowiek nie ma wplywu. Wiec jak to jest?
A tak, że na razie nie masz żadnej intencji przyjrzeć się temu jak żyjesz – uczciwie, wnikliwie, odważnie.
Czyli nie chcesz wykonać kroku 4. Tego, od którego większość ucieka jak od stada dzikich psów.
A powiedz – dlaczego autorowi tamtej strony nie napiszesz to co ja przekazuję? Dlaczego to z nim nie podyskutujesz?
Oraz – dlaczego w ogóle pytasz? Jaki Ty masz problem, którego nie rozwiązałeś za pomocą tego, co przeczytałeś na moim Blogu czy książkach dr Hawkinsa i dlatego szukasz dalej?
Autor uważa, że zagrożenie to coś, co się czuje.
To powiedz mi – dlaczego np. alkoholik nie czuje zagrożenia, gdy po raz tysięczny sięga po kieliszek i wie jak to się skończy? Wcale nie czuje zagrożenia. Jakoś nic się w nim nie odpala, że ucieka od wódki. Hmm?
Wódka to trucizna. Wystarczy wypić kapkę za dużo i już organizm wymiotuje – bo ratuje w ten sposób człowieka od zatrucia i śmierci. A jednak mało kogo to powstrzymuje, by do picia wrócić nawet jak sobie na kacu będzie przysięgał, że kończy pić. Bo to żadna decyzja, tylko teatrzyk.
Albo – dlaczego ktoś “czuje zagrożenie”, gdy widzi ładną kobietę, a jednak nie podchodzi, nie wita się z uśmiechem?
Autor mówi przez to, że i reakcje na np. ładne kobiety mamy wpisane w geny? No, z tego co wiem, jest zupełnie odwrotnie – prędzej mamy wbudowane mechanizmy, które nas zachęcają do kopulacji.
Dlaczego więc setki miliony, jeśli nie miliardy ludzi, tak się boi poznawać ludzi i wybiera pornografię? Jeszcze mówią tak wielkie kłamstwo – “przynajmniej mam namiastkę seksu”.
No bzdury i totalna nieświadomość faktów.
Przecież można podać tysiące przykładów, w których reagujemy jakby się miało wydarzyć coś strasznego, choć nic się nie dzieje i nigdy nie stało.
Już na świecie od dawna istnieje przekonanie, że “panika napada”. Człowiek sobie żyje w domu, jest weekend, spokój, cisza.
A tu nagle PANIKA NAPADA. Jak Mars w kawałku Kazika!
I jakiż tu był impuls? Reakcja na co?
Nic nie było.
Dobry przykład jest tu jak to autor tego filmu mówi, że kobietę napada panika. Ale widać wyraźnie, że to nie panika atakuje kobietę, tylko kobieta atakuje panikę – lęk.
https://imgur.com/gallery/Jg6EKvD
Nawet się drapie. Tak próbuje “wydrapać” lęk z ciała. Ale nie może. Opiera się, zmaga. Na własne życzenie.
Ale czy jest jakakolwiek panika? Nie. Bo gdyby była, piesek też by panikował. A piesek nie tylko jest spokojny ale też kochający.
Nic tego nie wywołało. To stłumiony lęk, który ta kobieta gromadzi całe życie. I zupełnie nie ma podstaw wiedzy co to są emocje.
Kobieta nawet próbuje odrzucić, być może i zaatakować, pieska. Więc nie tylko atakuje lęk ale też atakuje spokój.
Nie dziwne, że ma takie doświadczenia.
To wielki poziom niedojrzałości emocjonalnej. Nikogo nie atakuje żadna panika.
To duża warstwa emocji lęku, która się ujawnia i dzięki temu można ją uwolnić.
Ja takie doświadczenia miałem. Jedno trwało 3 dni. 3 dni non stop czułem “panikę” ale pozwalałem jej być. W końcu wyczerpała się energia i lęk minął.
Niejeden klient opisywał mi, że gdy mija na ulicy mężczyznę większego i lepiej zbudowanego od niego, oblewa się zimnym potem, bo spodziewa się ataku, napaści. Choć nigdy nic takiego nie miało miejsca.
Gdy ja mijam dużego gościa, to się cieszę, że ktoś dba o siebie, jest silny, a ja widzę to jako sytuację przyjemną, bo doceniam i inspiruję się wysiłkiem włożonym w zadbanie o swoje ciało. I wcale nie uważam, że większość jest gotowa zaatakować słabszego.
Osoby gotowe do napaści nauczyłem się zaważać przez własne doświadczenia, gdy ściągnąłem sobie na głowę kłopoty. Kilka razy zostałem napadnięty, wiele razy różni ludzie czepiali się mnie, wykorzystali, okłamali, itd.
Dostrzegłem w jaki sposób ja dawałem takim ludziom pretekst i przestałem to robić. Byłem bardzo naiwny i niedojrzały. Ale w końcu wyciągnąłem wnioski. I nie była do tego potrzebna nienawiść, choć początkowo była.
I gdy obecnie widzę taką osobę, pozostaję spokojny. Niegdyś wielce się bałem, panikowałem ale też bardzo silnie się opierałem, że aż trudno mi się było ruszać i nawet uciekać.
Nie ma żadnych zewnętrznych bodźców.
Ba! Dla wielu takim rzekomym “bodźcem” jest, że np. zadzwonił niespodziewanie dzwonek do drzwi.
Nagle im “serce skacze do gardła!”
Dlaczego reagujemy lękiem? Bo mamy go stłumiony i tak widzimy świat – że zagrożenie jest we wszystkim. Bowiem projektujemy masy stłumionego lęku.
Raz jeszcze – sama natura emocji i mózgu osób nierozwiniętych jest taka, że mózg priorytetowo i bardzo szybko przetwarza emocje.
Dlatego ludzie tylko reagują. I uważają, że to jakieś bodźce, sygnał ze świata, sytuacje, triggery, itp.
To wszystko naiwność, która staje się dostrzegalna dopiero, gdy człowiek tak żył i się rozwinął. Wtedy widzi kolosalną różnicę ale też prawdę – że to co czuje i czuł nigdy nie miało nic wspólnego ze światem.
A nie jest dostrzegalna dla mas, bo ponad 80% ludzkości żyje nieintegralnie i tak właśnie reagują i wszystko opierają o emocje.
Co NIE znaczy, że jakiekolwiek sygnały biorą się ze świata.
Masę razy mówiłem, że świata się nie czuje. Emocje w ogóle nie dotyczą świata.
Ani “uczucia”, cokolwiek ktokolwiek rozumie przez to słowo.
Temat pewnej formy świadomości świata zewnętrznego to sprawa zupełnie inna i jest bardzo złożona.
Wiele razy mówiłem, że ludzie żyjący nieintegralnie niemal wszystko widzą odwrotnie – to co pozytywne jako negatywne i to co negatywne, jako pozytywne.
Np. powiedzieć im – “No! Bierz się do roboty! Ciśnij na siłkę, a potem pojedziemy na dupeczki!” spotka się raczej z paniką, wstydem i wielkim oporem, niż ekscytacją.
I na tym Blogu są tego przykłady – jak to człowiekowi została przedstawiona prawda na temat jego sytuacji, problemu, którego nie potrafi rozwiązać od wielu lat.
A reaguje jak? “Zostałem zmieszany z błotem”, “zostałem wyśmiany”, “jestem wyszydzany”.
Bo dokładnie jak autor tego artykułu, uważa, że jego odczucia zostały spowodowane sytuacją zewnętrzną, którą od razu uważa, że “JEST” jakaś – np. właśnie “zostałem wyszydzony”.
“Twoje słowa piotrze SĄ xyz”. Nie, nie są.
Taki człowiek w ogóle nie musi się nad tym zastanawiać i nikt tego nie robi.
Ponad 80% ludzkości żyje jak we śnie. Kierują się tylko podświadomymi programami, które projektują na świat i uważają, że to świat jest taki.
Człowiek, który uważa, że są jakieś wbudowane mechanizmy w człowieka, które nim kontrolują nigdy żadnego takiego tematu nie przepracował, nie przekroczył, nie rozwinął się.
Dr Hawkins mówił, że średnia rozwoju świadomości za jednego życia ludzi to 5 punktów.
A że jest to wzrost logarytmiczny oraz biorąc pod uwagę fakt, że ponad 80% ludzi jest poniżej poziomu krytycznego Odwagi (200), pokazuje, że wzrasta bardzo niewiele ludzi.
Wystarczyłoby się zmierzyć z jedną taką sytuacją – np. taką, w której całe życie reagujemy gniewem. Uczciwie przyjrzeć się temu jak ją widzimy, etc. i wykonać wewnętrzną pracę.
Byłoby jasne, że nie ma żadnych reakcji wywołanych czymkolwiek, tylko dążenia zgodne z poziomem świadomości, który reprezentujemy.
A bez tego człowiek pozostaje w akademickim świecie wiecznych pytań i zupełnego braku jakiegokolwiek widzenia faktów.
A fakty nie są ukryte. Tylko człowiek nie chce ich widzieć za żadne skarby, bo granie ofiary np. jakichś “programów” jest zbyt wygodne.
Czy autor tego artykułu podał źródło swojej wiedzy? Poczytał jakichś książeczek i teraz błyszczy informacjami z nich?
Czy opowiada o swoich doświadczeniach, które widzi, że są prawdą i dałby sobie za to uciąć rękę?
Mówisz, że “odnalazłeś taką stronę”. Czyli szukałeś takiej strony. Jakiej? Tylko takiej, która przedstawia coś przeciwnego temu, co ja napisałem?
Dlaczego więc szukałeś takiej strony?
Ile już czasu czytasz mój portal? Czy możemy mówić o roku lub dłużej? Ile z tych informacji już zastosowałeś? Choć jedną? Jedno zdanie z tych tysięcy z prawie już 250 artykułów?
Dlaczego emocje to nadal jest dla Ciebie co najwyżej teoria?
Są emocje. Są uczucia. Zaraz dojdą jeszcze odczucia, potem poczucia, przeżycia. Często są wrażenia. Z czasem ktoś zapyta o reakcje, impresje.
Ktoś w końcu użyje słowa eksperiencje. Są impulsy, instynkty. Są bodźce, będą tentacje, asumpty, czynniki.
Są triggery, wyzwalacze, ja używam słowa “wskazówki”.
Tego wszystkiego nie da się wyjaśnić.
Tak jak nie da się wyjaśnić smaku koperku.
Ale wystarczy zjeść koperek – nawet ćwierć grama i to wystarczy, by zrozumieć jego smak w pełni.
Na pytanie “Więc jak to jest?” odpowiadam – tak jak to opisałem.
A twierdzeń sprzecznych i innych, niż moje znajdziesz w internetach tysiące. Tylko co możesz powiedzieć o innych źródłach? Jaki jest ich poziom zrozumienia?
Co możesz powiedzieć o moim Blogu? Jaki jest mój poziom zrozumienia wg Ciebie?
Zaś zdrowie to przede wszystkim wzięcie pełnej odpowiedzialności za swoje życie i doświadczenia. A nie usprawiedliwianie się jakimiś mechanizmami.
Podawałem przykład nawet doświadczania zimna. Większość ludzi reaguje trzęsieniem się, szczękaniem zębami, itd.
A ja wykonałem robotę i dla mnie zimno jest bardzo przyjemne. Mogę sobie spacerować w krótkich rzeczach i sandałach przy minus 5 stopniach. Cały czas trenuję i na pewno zejdę do jeszcze niższych temperatur.
Więc i tu reakcje fizjologiczne odzwierciedlają poziom dojrzałości i rozwoju człowieka. Bo ja nie tylko ćwiczyłem ale też odpuszczałem opór przed zimnem oraz wszelkie osądy.
Co ciekawe – spotykałem się nawet z agresywnymi reakcjami na to jak jestem ubrany w zimę. Jakbym ludzi tym ranił. :)
Bo tak właśnie nieświadomie ludzie bronią swoich wszystkich programów, które uważają za prawdę, za rzeczywistość i za świętość. Jak ktoś uważa coś innego – gniew! Nienawiść!
Dlatego masy ludzi mówią np. “w zimę chodzi SIĘ TAK” – SIĘ! Czyli uważamy, że tak jest i tyle. Że tak należy. Że taki jest świat.
Bzdury.
Nikt nie mówi – “W zimę JA chodzę tak”. I nikt nie dodaje też – “W zimę ja chodzę ubrany w długie spodnie, zimową kurtkę, gruby sweter i ocieplane buty, bo mi zimno, gdyż nigdy nie wziąłem żadnego zimnego prysznica, nie wykonałem żadnych ćwiczeń, by zmienić swoje doświadczenia”.
Napiszę jeszcze to – takich dyskusji, pytań, rozważań, przykładów – można podawać nieskończone ilości.
Najważniejsze jest dla Ciebie – czy Ty chcesz rozwiązać jakiś swój problem? Z jaką intencją napisałeś to pytanie? Z jaką intencją wszedłeś na tamten serwis, z jaką intencją szukałeś czegoś?
Dlaczego z góry założyłeś, że to ja nie mam racji, tylko ktoś inny?
W 99% artykułach w internecie znajdziesz twierdzenie, że “człowiek myśli”. Co jest oczywistym fałszem ale właśnie niedostrzegalnym zupełnie dla kolosalnej większości ludzkości.
Dlatego też dr Hawkins zauważył, że używaną przez praktycznie każdego definicją człowieka zdrowego jest to, że wyznaje urojenia społeczeństwa oraz swojego terapeuty.
Takiego człowieka nazywa się zdrowym i normalnym.
Ale jakoś nikt twierdzący, że człowiek myśli, jakoś tak podejrzanie nie zauważa, że nieprzebrane miliony ludzi mają problemy z myślami. Nawet mówią “myślę za dużo!”
Myśli nazywa się inwazyjnymi! Wielu klientów pisało mi, że non stop są napięci, bo wyczekują w ten sposób, “by żadna myśl się nie wkradła”. Wow…
Coś Ci powiem – gdy ja zrobię sobie za dużo spaghetti, to następnym razem robię mniej. Nie ma to dla mnie problemu.
Okazuje się, że dla ludzi “myśli” i “za dużo myśli” to problem, z którym nie są w stanie sobie poradzić.
No pomyśl – faktycznie pomyśl – gdyby człowiek myślał, to cóż za problem, żeby przestać myśleć lub myśleć mniej?
Gdy jedziesz na rowerze i zaczynasz się męczyć, to nie możesz zwolnić, zatrzymać się lub wrócić? Tylko rozpaczasz, że za dużo jeździsz?
Albo mówisz, że jazda na rowerze jest inwazyjna i wkrada się, gdy chcesz odpocząć?
No absurd.
A jednak wobec myśli nie.
Też zamierzasz pytać “To jak w końcu jest z tymi myślami?” zamiast przyjrzeć się myślom choć raz z intencją prawdy?
Nie bez powodu pierwszym krokiem prowadzącym do zdrowia jest przyznanie, że nie mamy kontroli nad własnym życiem.
Dopóki nie dojdziesz do momentu, by to przyznać – w umyśle będziesz widział nieskończoną ilość pytań i wątpliwości. Wszystko, byle uciec od prawdy.
I ludzie uciekają. Nawet się na mnie obrażają, bo powiedziałem im coś niewygodnego, choć z intencją pomocy.
Tak jak z tym, że w zimę chodzę sobie jak w lato. Dla wielu to obraza.
Klienci z najwyższą statystyką wyzdrowień to grupa ludzi, którzy poprosili mnie o pomoc, gdy już przekroczyli granicę bólu i cierpienia. Gdy już naprawdę dostrzegli, że sobie nie radzą i nic nie mogą sami zmienić.
Wtedy odpuszczają choć część narcyzmu i dumy i zaczynają słuchać.
A ja dokładam po tysiąckroć starań, by przekazać im prawdę, fakty i prowadzić. Choć oczywiście nie oznacza to, że jest już wszystko z górki.
A jak ktoś tak sobie chce spróbować, lekko zabolało czy chce tylko “rzucić” oglądanie porno (choć najczęściej tak naprawdę tylko chcą nauczyć się to kontrolować, bo uważają, że uzależnienie to jakiś nawyk i tyle), statystyka jest kolosalnie niższa.
Bo nie ma fundamentalnego kroku – i to pierwszego – przyznania prawdy.
I widzisz jak chętnie człowiek sobie znajduje racjonalizacje – kontrolę mamy ale w człowieku są wbudowane mechanizmy, które żyją za niego! Same się wybierają, triggerują lub są odpalane przez jakieś sytuacje!
I już!
Koniec analizy własnego życia. Coś Cię triggerowało i tyle. No zadziałał wbudowany mechanizm.
Cóż można poradzić?
Co pokazuje jak kolosalnym jest rozwój nad granicę integralności. I jak mało ludzi dokonało tej pracy – przynajmniej tej pracy.
Dlatego radzę – zacznij się przyglądać np. tematowi zagrożenia.
Skoro jesteś na moim serwisie, zakładam, że porno oglądasz i to od lat.
A jednak robisz to i nie widzisz w tym zagrożenia nawet jeśli posiadasz informacje jak niebezpiecznym to jest.
No więc – dlaczego każdorazowo Cię nic nie triggeruje? Dlaczego nie ma tego “uczucia/emocji” zagrożenia? Zwał jak zwał.
Hmm?
Gdy widzisz myśli o porno, to się smucisz czy raczej cieszysz?
Na Twoim miejscu zlewałbym się zimnym potem i gnałbym co sił w nogach do wspólnoty 12 kroków.
Piękny przykład “reakcji”:
https://imgur.com/gallery/wD5NOSh
Zobacz jakie to emocje/uczucia “wywołuje” w ludziach ten chłopak. Jest genialny, uwielbiam go.
Tak wygląda akceptacja i poczucie humoru. Bo jedno i drugie to praktycznie to samo.
Niemało ludzi wcale się nie śmieje. Patrzą na około czy już powinni się urazić i obrazić? :)
Bo uważają, że to co mówi ten chłopak JEST jakieś. Nie jest.
Każdy wybiera jakie to jest dla niego ze swojego poziomu ewolucji.
A chłopak ten doskonale rozumie humor, bo zapewne poszerzania kontekstu nauczył się na swojej sytuacji.
A ludzie, cóż – żyją sobie jak we śnie. Byli przygotowani na coś. Dlatego mieli szansę w ogóle pomyśleć.
Ale jakby na podobną sytuację natrafili np. na ulicy, gdy gdzieś się spieszyli – zareagowaliby zgodnie ze swoim poziomem świadomości.
I potem by pewnie opowiadali, że widzieli jakiegoś chłopaka, który żartował sobie z francuzów i pomimo jego częściowego paraliżu, był dość niemiły!
Mysle ze zostalem zle zrozumiany, wiec podam inny przyklad. Zalozmy ze siedzisz sobie w jakims spokojny miejscu, gdzies np. nad jeziorem i sie relaksujesz. Siedzisz albo lezysz. Nie wazne. I tak sobie lezysz, a tu nagle ktos skrada sie do ciebie po cichu, ze nie slyszysz go, ani nie zauwazasz i nagle ten ktos krzyczy ci do samego ucha: uuuu! I co? Podskoczysz? Przestraszysz sie, czy dalej bedziesz lezal i sie relaksowal? Ja mysle ze sie przestraszysz z automatu. Nawet nie bedziesz mial czasu na analize. A ze zwierzetami jak jest? One maja percepcje? Widziales kiedys zeby pies sie przestraszyl? Ja widzialem jak moj sie przestraszyl, gdy sobie szedl, a zza murku nagle kot wyskoczyl. Tak sie przestraszyl ze zaczal wyc. Mial czas na analize sytuacji? Nie bardzo. Trwalo to ulamek sekundy. Wracajac do ludzi, to przeciez czlowiek ma tzw. odruchy warunkowe i bezwarunkowe. W poprzednim przykladzie ktory ci podalem, gdy ktos wyskakuje zza rogu, to nawet przeciez nie masz czasu na zadna analize sytuacji. Idziesz,a tu nagle cos sie dzieje. Ktos np. wyskakuje. A gdyby kolo ciebie nagle petarda wybuchla, to jak bys sie zachowal? Nie przestraszyl bys sie z automatu. Stoisz sobie i cos tam np. czytasz, czy myslisz, czy ogladasz, a tu nagle JEB! Nie podskoczysz ze strachu? Nie mow mi ze nie. A jezeli tak, to dlaczego sie przestraszyles? Nie miales czasu na analize przeciez.
Mysle ze
Na pewno myślisz?
Czy tylko wpatrujesz się w taką myśl, która racjonalizuje opór, poczucie winy względem tego, co napisałem?
To, że nie odnosisz się zupełnie do moich wypowiedzi, ani nie przyglądasz się realnemu życiu, nie oznacza, że zostałeś źle zrozumiany.
Tylko trzymasz się czegoś – zupełnie bez świadomości, że to robisz oraz czego się trzymasz – i dlatego wypowiedź podejmująca temat(y) z innej strony postrzegasz jako “nie zostałem zrozumiany”.
Zapewne tylko chcesz albo dyskutować, albo udowodnić sobie swoją rację i znaleźć dowody, że to co ja mówię jest fałszem.
Bo gdy np. ja byłbym u lekarza z trudnym problemem i lekarz przedstawiał mi informacje, to ja każdej informacji bym ufał, polegał na niej i stosował.
A nie dyskutował i wymyślał sobie, że ktoś, gdzieś, coś. Nie idziesz do lekarza z problemem kogoś innego, tylko ze swoim. Lekarz bada Ciebie – fakty – a nie fantazje, jeszcze o kimś innym.
No ale zapewne, jak niejeden bez intencji pomocy, nie postrzegasz mnie jako specjalisty.
zostalem zle zrozumiany, wiec podam inny przyklad. Zalozmy ze siedzisz sobie w jakims spokojny miejscu, gdzies np. nad jeziorem i sie relaksujesz. Siedzisz albo lezysz. Nie wazne. I tak sobie lezysz, a tu nagle ktos skrada sie do ciebie po cichu, ze nie slyszysz go, ani nie zauwazasz i nagle ten ktos krzyczy ci do samego ucha: uuuu! I co? Podskoczysz? Przestraszysz sie, czy dalej bedziesz lezal i sie relaksowal?
To nie jest przykład, tylko jakaś fantasmagoria.
Ile razy Tobie przydarzyła się taka sytuacja?
A ile razy czułeś lęk zupełnie bez żadnych podstaw?
Ile razy Ty zareagowałeś lękiem? I co wtedy? Za każdym razem to samo – np. paniczny bieg? Czy każdorazowo było to coś innego? A więc nie żaden odruch.
Mówiłem – przestań fantazjować i wymyślać jakieś hipotetyczne sytuacje.
Zacznij uczciwie patrzeć na swoje życie.
W końcu.
Wszystko co jest hipotetyczne nie ma żadnej wartości i używasz tego, by pominąć całą rzeczywistość i za pomocą tego tytanicznego zniekształcenia udowodnić swoją rację.
To jest robienie siebie w balona.
Ale widzisz – na razie “podam przykład” to dla Ciebie wymyślenie jakiejś oderwanej od rzeczywistości fantazji.
A nie podanie realnego przykładu ze swojego życia. SWOJEGO. Nie swojego psa.
A to dla Ciebie sensowne. Ale takim nie jest.
Nie dziwne, że wydaje Ci się, że jesteś źle rozumiany. Ja rozumiem Cię doskonale.
Ale Ty nie rozumiesz ani swojej sytuacji (o której cicho sza), ani tego, co Ci przedstawiam.
Bo za bardzo ugrzązłeś w hipnotyzowaniu się myślami i jednej percepcji.
Ja mysle ze
To co przedstawiłeś to nie jest myślenie.
sie przestraszysz z automatu.
Nie. I nie ma żadnego “automatu”. Automat może Ci zrobić espresso. A nie żyje za Ciebie.
Wiele razy miałem sytuację, że np. pracowałem w ciszy i spokoju i nagle zza okna np. dotarł wielki hałas – jakieś porządne rąbnięcie, bo mam roboty niedaleko domu.
Niegdyś podskakiwałem za każdym razem i odczuwałem wiele lęku.
Dzisiaj nie ma nawet 0.1 sekundy reakcji.
Ale znowu – poruszasz się wyłącznie w spektrum akademickich teorii, które są fantazjami.
Po raz kolejny i to – widzieć fakty możesz tylko, gdy całkowicie poddasz swoje percepcje i zacznijesz dążyć do prawdy.
Twoje doświadczenia pokażą Ci jak jest. I pokazują – jak jest SUBIEKTYWNIE. Czyli zgodnie z Twoim poziomem ewolucji.
Na razie To co widzisz nie jak takim w rzeczywistości, tylko jak uważasz. Bo taką masz intencję i to wybierasz, tak żyjesz – taki JESTEŚ.
Uważasz, że wszystkie założenia, na których opiera się ta hipotetyczna bajeczka, są rzeczywiste, a tym samym całe rozważania mają sens.
Przykłady oczywiście znajdziesz, że jest jak uważasz ale nie rozumiesz ani ich podstaw, ani tego, że to nie jest rzeczywistość wspólna dla wszystkich.
Jeśli pokrywa się z Twoją, to oznacza tyle, że jesteś na podobnym poziomie rozwoju, co osoba/pies z przykładu.
Ale możesz to zmienić.
Nawet nie bedziesz mial czasu na analize.
To dalsza część fantazjowania.
Po raz kolejny przypomnę, że sama konstrukcja mózgu ponad 80% ludzkości jest taka, że priorytetowo i bardzo szybko przetwarza emocje, wliczając wspomnienia.
Mój mózg pracuje już nieco inaczej. Ale i tak mózg to tylko reprezentacja.
Kiedyś reagowałem tak jak to opisujesz. Ale obecnie już nie.
Podkreślę – emocje to konsekwencje percepcji. Nie tylko obecnych ale wszystkich dotychczasowych. A ich jest nieprzebrane tysiące i na każdy temat. Z których w ogóle nie zdajesz sobie sprawy.
A ego – zwierzęcość – bierze to wszystko pod uwagę w każdej chwili.
Mówię nie tylko o tym jak widzisz wszystko, bo kierujesz się tymi programami ale też nosisz masę stłumionych konsekwencji tych percepcji, przekonań, pozycjonalności, itd. Od lat. Całe życie.
W buddyzmie podaje się przykład – gdy ściśniesz pomarańczę, da sok pomarańczowy. Bo jest źródłem soku pomarańczowego. Nie da soku bananowego.
Gdy świat “ściśnie” człowieka, człowiek też da esencję. Nie każdy taką samą. Tylko swoją.
“Człowiek” nie w znaczeniu generycznym, czyli i generalizującym. Ale każdy zareaguje zgodnie ze swoją esencją – jego poziomem ewolucji.
Tak jak i każde zwierzę. Bo człowiek do przekroczenia granicy integralności, to tylko i wyłącznie zwierzę.
Homo sapiens i zwierzę to synonimy.
Reakcje, instynkty – czyli dążenia – korespondują z poziomem rozwoju każdego z nas.
Jeden w jakichś okolicznościach zareaguje lękiem – może nawet większość. Ale nie każdy. Inny zareaguje gniewem.
I to nie są odruchy w rozumieniu – biologiczne automaty.
Tylko to reakcje oparte o cały poziom świadomości istoty.
A ze zwierzetami jak jest? One maja percepcje?
A co to ma wspólnego z Twoim życiem?
Podaj realny przykład choć jednej swojej percepcji.
Jak widać – brak.
I rozważania o kimś, kto się do Ciebie zakradnie, by Ci krzyczeć do ucha. Teraz zwierzęta.
Zaraz będą grzyby, asteroidy i bogowie z innych uniwersów.
Widziales kiedys zeby pies sie przestraszyl? Ja widzialem jak moj sie przestraszyl, gdy sobie szedl, a zza murku nagle kot wyskoczyl.
Oczywiście. Bo zwierzęta też doświadczają emocji i ich reakcje korespondują z ich poziomem rozwoju.
Na razie mówisz, że skoro komuś nie smakują truskawki, to znaczy, że truskawki są paskudne. Bo widziałeś, że komuś nie smakowały i tak zareagował.
Ty starasz się przekonać siebie i chyba też mnie, że reakcja na truskawki jest wbudowana w człowieka i jest automatyczna.
A ja Ci podaję REALNE przykłady, że człowiek np. reagował obrzydzeniem, wykonał wewnętrzną pracę i przestał reagować, tylko zachowuje spokój. Jak truskawki są – ok. Jak nie – też ok. Jak nie smakują – to też ok.
A nie wymyślam sytuacji, że np. Ty nienawidzisz truskawek, a tu się ktoś zakradł z koszem truskawek i zaczął Ci paskudne truskawki wciskać do ust.
A czy Ty widziałeś, że w danej sytuacji ktoś się przestraszył, a ktoś inny pozostał spokojny? Ja takich sytuacji widziałem tysiące.
Ale najważniejsze jest to, że ja sam pozostaję spokojny, a kiedyś tak nie było. Dlatego nie używam teoretyzowania.
I dlatego możesz zrozumieć – że nie jesteś skazany na swoje reakcje O ILE zaczniesz się rozwijać – ewoluować.
A wmówienie sobie, że to reakcje, na które wszyscy jesteśmy skazani i nic nie możemy zrobić – to jeden z wielu przykładów racjonalizujących niechęć do odpowiedzialności.
Czyli świadomość ofiary.
Tak sie przestraszyl ze zaczal wyc. Mial czas na analize sytuacji? Nie bardzo.
Pies to pies. To zdanie jest głębokie, choć na takie nie wygląda. Bo cóż można powiedzieć o psie?
To zarówno cudowna istota i perfekcyjna taką jaką jest. Jak i w oczywisty sposób ograniczona.
Jaki jest jego poziom rozwoju – nie wiesz.
Jaka jest esencja psa – nie możemy tego wiedzieć. Możemy ew. wykalibrować poziom świadomości psiaka.
A reakcje nie wynikają z tego, że sobie ktoś coś przeanalizował. Na razie nie masz fundamentalnych informacji o homo sapiens – że np. reagują emocjonalnie na wszystko, bo taka jest esencja. Aż nie zostanie poddana ewolucji.
A to co człowiek wybiera opiera się o to, co nieuświadomione. Co sami zgromadziliśmy przez całe życie.
Człowiek może się rozwinąć ponad to.
Prosiłem być podał przykład ze swojego życia, a nie z życia swojego psa.
Widać jak tego unikasz.
A wiemy, że są psy, które by nie zareagowały w taki sposób. I masa innych zwierząt.
I ludzi.
A są ludzie, którzy reagują lękiem dosłownie na wszystko. Jakiś czas temu sprzątałem w domu, w tym wyjąłem dolne listwy pod kuchnią, by tam odkurzyć i wymopować.
W tym czasie, gdy sobie leżały na podłodze, odwiedziła mnie znajoma. Pierwsze co powiedziała, to trwożnie – “Dlaczego to leży na podłodze? Coś się stało?”
Jej całe widzenie rzeczywistości jest oparte o lęk.
W jej przypadku oczywiście to co mówisz skończyłoby się reakcją, którą z góry zakładasz za wspólną dla wszystkich ludzi. Gdyby jej ktoś nagle krzyknął do ucha, pewnie zaczęłaby krzyczeć, może nawet by się popłakała.
Ale i to nie byłaby żadna “reakcja z automatu”.
Trwalo to ulamek sekundy.
Człowiek może ewoluować w esencji.
Pies nie. Choć jest możliwe, że to twierdzenie nie jest zgodne z prawdą, bo są przykłady rozwiniętych jednostek w obrębie każdej rasy.
Np. goryl Koko był kolosalnie bardziej rozwinięty, niż inne przedstawiciele goryla.
Niemniej mamy przykład jaka jest jakość życia zwierzęcości – czyli też większej części ludzi.
Reakcje oparte o emocje. A żeby reagować “o” coś, trzeba tym dysponować – czyli np. mieć stłumiony lęk i tak widzieć daną sytuację.
Ale jest też ok. 20% ludzi, którzy już nie reagują emocjonalnie na to, na co pozostałe 80%. A przynajmniej potrzebują do tego solidnego pretekstu.
Wracajac do ludzi, to przeciez czlowiek ma tzw. odruchy warunkowe i bezwarunkowe.
To są kolejne etykietki wynikające z akademickich rozważań.
Tak się przy tym tylko pomija 99% rzeczywistości.
Tzw. instynkty, czyli dążenia, ewoluują wraz z jednostką.
Możesz powiedzieć z ręką na sercu, że te “odruchy” nie są tylko czymś, co zaobserwowałeś u innych i naśladujesz zupełnie bez świadomości tego?
Nawet jak np. zaswędzi Cię nos, nie ma żadnego odruchu, ani żadnej powinności, by się podrapać. Swędzenie nie jest żadnym triggerem, ani wyzwalaczem.
Ale dostrzeżenie, że tak jest wymaga już pewnego poziomu odpowiedzialności.
Ja często właśnie trenowałem na takich różnych swędzeniach i innych okolicznościach – nie robiłem tego, co zawsze, tylko odpuszczałem opór i pragnienie zmiany, pozwalałem temu być.
W poprzednim przykladzie ktory ci podalem, gdy ktos wyskakuje zza rogu,
To nie jest przykład.
Przykładem byłoby to, gdybyś opisał to ze swojego życia. I wtedy zajął się tym zagadnieniem.
I był przy tym radykalnie uczciwy.
A tego brakuje.
to nawet przeciez nie masz czasu na zadna analize sytuacji. Idziesz, tu nagle cos sie dzieje.
Wyjaśniałem Ci ale nie chcesz nic zrozumieć, że analiza odbywa się w ułamku sekundy i jest to tak skomplikowane i szybkie, że człowiek właśnie uważa, że “coś się dzieje”.
Nie, nic się nie dzieje w świecie.
Od razu reagujesz zgodnie ze swoim poziomem rozwoju, poziomem zaniedbań, intencjami, percepcjami, których nie jesteś świadomy, etc.
Energię lęku można uwolnić, uwolnić opór, odpuścić przywiązanie do trwożnych pozycjonalności, zacząć akceptować rzeczywistość i każdy możliwy scenariusz i zacząć żyć spokojny – czyli BYĆ spokojnym.
Przejdź tę ścieżkę i wtedy powiedz, że są jakieś odruchy takie czy inne.
Nie ma.
Jest człowiek i jego poziom rozwoju.
A gdyby kolo ciebie nagle petarda wybuchla, to jak bys sie zachowal? Nie przestraszyl bys sie z automatu. Stoisz sobie i cos tam np. czytasz, czy myslisz, czy ogladasz, a tu nagle JEB! Nie podskoczysz ze strachu? Nie mow mi ze nie.
Powiem, że nie, bo przepracowałem bardzo dużo lęków i niegdyś reagowałem strachem przy byle czym.
Dziś już nie.
Opowiadałem w jakimś artykule czy odpowiedzi na komentarz, że dawno temu, gdy jeszcze byłem w gimnazjum, zadzwonił telefon do domu – jeszcze stacjonarny.
To był okres świąteczny, akurat przystrajaliśmy choinkę. Odebrałem. Dzwoniła żona wujka, że wujek miał wylew, leży nieprzytomny w szpitalu i zostało mu kilka tygodni życia.
Po tym miałem ogromną traumę. Co ciekawe – przez następne lata doskonale pamiętałem wiele wydarzeń z 1 klasy gimnazjum i trzeciej. Ale z drugiej nie. Bo byłem w drugiej, gdy odebrałem ten telefon.
Potem przez kilkanaście lat, gdy dzwonił jakikolwiek telefon do nas, zlewałem się zimnym potem, a serce waliło mi jak młot. Długo, długo unikałem telefonów jak ognia. Byłem przerażony, gdy dzwonił.
Po przepracowaniu tego tematu – jest znowu spokój i nawet ekscytacja któż to dzwoni. Nie usprawiedliwiałem się żadnymi “odruchami” takimi czy takimi.
Moje “odruchy” wynikały z tego jaki byłem. A nie z żadnych mechanizmów, których byłbym ofiarą. Byłem ofiarą, bo tak siebie widziałem. A to nie jest obiektywna rzeczywistość.
Ale znowu – ja przedstawiam realne przykłady i to z własnego życia. Ty wymyślasz coraz większe absurdy.
Wielokrotnie było tak, że np. lodówka potrafiła wydać jakby taki trzask – bardzo głośny.
Początkowo reagowałem lękiem – przestraszeniem czegoś nagłego i głośnego. Ale to uwolniłem, odpuściłem wobec tego opór i teraz może trzasnąć nawet w środku nocy, a ja pozostaję spokojny.
Bo widziałem z czego to wynikało – “czy stało się coś złego!?” Wielokrotnie w moim życiu tak podchodziłem do wielu spraw – “na pewno stanie/stało się coś złego”.
Odpuściłem to przekonanie i już na nagłe trzaski nie reaguję lękiem. Często poczuciem humoru – dorabiam do tego dźwięku np. skoczny bit.
A jezeli tak, to dlaczego sie przestraszyles? Nie miales czasu na analize przeciez.
Nie przestraszyłem się.
A że żyję spokojnie, zanim wybiorę jakąś reakcję i/lub działanie, właśnie na spokojnie obserwuję zajście, okoliczności, etc.
Bo tak żyję – kontemplująco, coraz bardziej świadomie. A nie ciągle na paliwie emocjonalnym jak ponad 80% ludzkości.
A jeśli zareagowałbym lękiem, to mam okazję zarówno uwolnić lęk jak i zająć się pozycjonalnością, z której wyniknął.
I problem zostałby trwale rozwiązany. Tak też postępuję, gdy to nastąpi.
Dlatego, raz jeszcze – ja przedstawiam owoce swojej pracy, którą wykonuję cały czas i wykonałem ją na setkach, jak nie tysiącach tematów.
A większość ludzkości nie wykonuje żadnej pracy. Jeśli jakąś, to dokładają sobie coraz większego obciążenia.
Ty psa zostaw w spokoju i zajmij się sobą.
Ok, wystarczy. Jak zwykle brak odpowiedzi na jakiekolwiek moje pytanie. Bronienie swojej racji i nawet tego nie przyznajesz. Nie wykonałeś żadnego zalecenia.
Tylko dyskutowanie dla samego dyskutowania.
Ja robię off.
Jak chcesz pomocy – poproś, pogadamy, dogadamy się.
Jak chcesz dyskutować – znajdź kogoś innego.
Ja dyskutować nie muszę, bo ja wiem jakie są fakty – na potwierdzenie tego mam masę własnych doświadczeń i jeszcze większą masę doświadczeń innych ludzi, których znam, wliczając wielu klientów.
Nikogo nie muszę przekonywać i też wielokrotnie podawałem dlaczego jakiekolwiek przekonywanie mija się z celem.
A celem jest odpowiedzialność, integralność, zdrowie, trzeźwość.
Do tego nikogo nie można przekonać.
Ja Ci podaję realne przykłady, Ty przedstawiasz fantazję o jakimś krzyczeniu do ucha.
Ja Ci podaję jak było i jak jest dzięki wykonaniu rzetelnej, wewnętrznej roboty. Ty używasz reakcji psa jako argumentu o życiu wszystkich istot na planecie.
Jeden z nas chce udowodnić swoją rację, drugi opiera się o doświadczalne fakty.
Zauważ, że dla Ciebie reakcja psa jest dowodem na całą rzeczywistość.
Przypomnę jeszcze to – każde doświadczenie na tej planecie jest RADYKALNIE SUBIEKTYWNE. Każdy odpowiada za swoje. Piesek też. Każdy jeden.
Jeden przykład jednego zwierzaka to dla Ciebie dowód Twojej racji. Dlatego znalazłeś sobie jakiś serwis, na którym też ktoś Ci to potwierdza.
Ale pomijasz miliony, jeśli nie miliardy zwierząt, które wcale by nie zareagowały w takiej okoliczności lękiem, ani nie wyły potem.
Z ludźmi jest dokładnie tak samo.
Ja znałem i znam ludzi, którzy potrafiliby płakać/wyć, bo np. poplamili sobie koszulkę. A to nie jest dowód na żadne “odruchy”.
Ale jeszcze jesteś na takim poziomie, że dla Ciebie “moje doświadczenia” to “wszystkie doświadczenia wszystkich ludzi”. A przecież nie mówis o swoich doświadczeniach, tylko o jednym doświadczeniu swojego psiaka.
A pod tym wszystkim jest założenie, że jesteś ofiarą, że nic nie możesz zrobić, tylko dalej egzystować tak jak do tej pory, bo wszystko jest wpisane w organizm, psychikę, człowieka, zwał jak zwał i tyle.
Że człowiek to nie jest jednostka odpowiedzialna, tylko ofiara biologii, genów, sytuacji czy co tam akurat pasuje lub jest akurat modne dla ludzi grających ofiary.
Co po raz kolejny ukazuje znaczenie odpowiedzialności i rozwoju – m.in. opuszczenia świadomości ofiary.
Bo skoro pies się przestraszył, że aż wył, to taka jest naturalna reakcja! Nie można inaczej!
Dowodem na to jest też dla Ciebie to, że Ty również tak reagowałeś całe życie.
Ale to jakby dowodem na analfabetyzm wpisany w człowieka było to, że nigdy nie nauczyliśmy się poprawnie pisać i znaleźliśmy kogoś, kto też pisze z błędami.
W świecie, w którym każdy choruje na grypę, grypa wydawałaby się normalna. Nikt nie próbowałby jej leczyć.
Tak jak praktycznie nikt nie przekracza zwierzęcości.
Pamiętaj, że to Twoje życie. Ty je przeżywasz zgodnie z własnymi wyborami.
Ja się nie rozwinę za Ciebie.
Skoro twierdzisz, że jesteś skazany na takie same reakcje – np. lękliwe – przez całe życie – Twoja wola. Twój wybór. I zapewne tak będzie.
Choć weź za niego odpowiedzialność i nie projektuj go na innych oraz nie uważaj, że inni są taką samą ofiarą jak i Ty.
Ja Ci podaję przykłady, że MOŻNA to zmienić.
Co z tym zrobisz – też Twoja wola.
Na razie nie widzę, by zależało Ci na poprawie – w ogóle nie odpowiadasz na pytania, nie dzielisz się swoją intencją – zero szczerości. Tylko “to jak ja widzę sprawę jest poprawne, bo też ktoś inny tak uważa, co ty na to?”
Ja na to nic, poza tą odpowiedzią.
Twoja wola co dalej.
Jeszcze to – wychodzisz z założenia, że percepcje to coś, co człowiek wybiera za każdym razem – gdy analizuje każde zdarzenie i dlatego tak reaguje.
Nie. Przypisujesz 80% ludzkości poziomu rozwoju, którego jeszcze nie reprezentują. Większość wcale nie analizuje, tylko wpatruje się w racjonalizacje i projekcje, z których zupełnie nie zdają sobie sprawy. To się odbywa w mgnieniu oka.
Lub szukają usprawiedliwień i pretekstu.
I kierują się wyłącznie tym, co nieuświadomione. Dlatego można rzec, że to co podświadome nimi rządzi.
Bo wybierają to zupełnie bez świadomości tego.
Tak jak uzależniony wybiera porno czy wódkę tęż w ogóle nawet nie widząc, że to wybrał. I też mówi się, że to jakaś “kompulsywność”.
Ale co ta etykietka oznacza – cisza. Bo każdemu się wydaje, że każda etykietka rozumie się sama przez się.
I właśnie każda sytuacja, której nie masz zamiaru się przyjrzeć – uważasz, że jest jaka jest sama w sobie i powoduje czy też wywołuje reakcje organizmu, fizjologiczne, etc.
To jest też fałsz.
Podałem filmik pani McGonigal, która latami badała lęk i stres i dostrzegła, że reakcje organizmu kolosalnie różnią się w zależności czy w ogóle lęk będziemy widzieć jako pozytywny lub negatywny.
Ignorujesz to. Wolisz własną rację i jakiegoś bloga, którego autor zdaje się mówi, że ma dopiero roczek.
To wymaga uczciwości, by dostrzec, że tak jest.
Czy chociaż obejrzałeś i wysłuchałeś wystąpienie pani McGonigal, która opowiada, że reakcje organizmu są dostosowane do percepcji człowieka i nie wynikają z np. samych emocji?
To jest specjalistka znana i szanowana na świecie. Czy nadal nad nią wolisz jakiś serwis, który podałem Ci jak wiele fałszu przedstawia?
No ale każdy może stwierdzić, że to tylko moje zdanie, ja tylko tak sądzę, a tym samym inny może mieć inne, swoje zdanie, które jest tak samo wartościowe.
I tyle.
Umysł poda nawet najbardziej absurdalne i szalone racjonalizacje. A ludzie się ich łapią.
Tak jak prosiłem – “podaj przykład ze swojego życia”, a Ty podałeś przykład z życia swojego psa. Życie Twojego psa, to jego życie. Nie Twoje.
Jego doświadczenia to nie Twoje doświadczenia. Tak jak doświadczenia Twojej nauczycielki matematyki ze szkoły podstawowej to nie są Twoje doświadczenia.
To są jej doświadczenia i Ty nie wiesz o nich zupełnie nic. Bo musiałbyś być swoją nauczycielką, by móc o tym powiedzieć cokolwiek.
A o sobie nie mówisz nic.
Witam chciałam opowiedzieć że ten program znalazłem kilka miesięcy temu ale po obejrzeniu tak jak mówiłeś kupiłem notes.A jeśli chodzi o długopis większość sklepów była zamknięta więc poszukałem jednego w domu.Po dniu odrazu zapomniałem o tym notesie prawdopodobnie porostu nie wierzyłem że to zadziała.Po kilku miesiącach dostałem wiadomość podobno od jakiegoś hakera który powiedział on że wie jakie strony przeglądam i co robię podczas ich oglądania.Zacząłem się bać powiedział że wyśle zdjęcia stron i mnie gdy robię TO. Nie wiem co teraz zrobić.Od razu poczułem gniew,strach zacząłem sobie mówić dlaczego ja.A co jeśli to prawda i zacznie on wysyłać mojej rodzinie,znajomym zdjecia
Na Twoim miejscu poszedłbym na policję.
Zaś odnośnie tego, co czujesz – nie jest przypadkowe to, co się stało.
Wyciągnęło z Ciebie strach, wstyd, poczucie winy, opór, żal.
Czyli to wszystko od czego uciekasz w pornografię.
Nie wiem jak potoczy/potoczyła się sytuacja z hakerem ale nawet jeśli to by wypłynęło – pornografię ogląda większość ludzi na tej planecie. Nie robisz niczego, czego nie robią Twoi sąsiedzi, współpracownicy i zapewne sam haker.
Więc nie jest to powód, by trzymać się wstydu, żalu, winy i oporu jeszcze mocniej.
Jeśli zaakceptujesz w pełni sytuację, nawet jeśli zdjęcia by wyciekły (o ile w ogóle są rzeczywiste), to Twój spokój spowodowałby, że wszyscy zapomnieliby o tym bardzo szybko, a nawet nie byłoby żadnej afery.
Z tą kradzieżą to dobry przykład. Ja ostatnio pojechałem do hipermarketu na kawę darmową, jednak płaciłem, bo nie miałem z sobą karty klienta. Zaparkowałem na parkingu auto. I poszedłem na kawę. Po wypiciu, chciałem wracać do domu. Wychodzę ze sklepu a tu auta nie ma. Szukam, szukam i auta nie ma. Od razu mi się gorąco zrobiło, zakłopotałem się, poczułem strach, złość. Pomyślałem od razu, że mi auto ukradli. Zacząłem szukać kamer, czy są. Zacząłem myśleć co robić. Od razu dostałem energii, żeby zacząć działać. Gdzieś wstyd nawet odszedł. Poszedłem do ochroniarza i okazało się, że są 2 parkingi. I auto stało na 2 parkingu. Później cały powrót żyłem tą sytuacją i myślałem o tym. To wydarzenie (energia) spowodowało, że opór odpuścił. Przez to znalazło się auto. :) Uchroniło mnie to przed dalszymi konsekwencjami.
Świetna historia, Marku! :)
To pokazuje, że rozwiązania, które są nawet pod naszym nosem, są niedostrzegalne, gdy pozostajemy w stanie emocjonalnym.
Dopiero oczyszczenie powoduje, że wszystko staje się przejrzyste. Dlatego praca z emocjami jest taka krytyczna – a to tylko jedna korzyść. Jest ich setki.
Dzieki Piotrek za to ze poruszyles temat emocji, Od dluzszego czasu gdy zaczalem prace nad soba, zaczalem zauwazac ze tu lezy klucz do wiekszosci niepowodzen w moim zyciu, Bardzo Ciekawe jest to w jaki sposob rozbijasz temat na drobne czesci, cos czego wlasnie szukalem, napewno bardzo bedzie pomocne w mojej zyciowej zmianie, Dziekuje Ci Bardzo za to co robisz !
Witaj Arturze!
> Od dluzszego czasu gdy zaczalem prace nad soba, zaczalem zauwazac ze tu lezy klucz do wiekszosci niepowodzen w moim zyciu,
Tak. Bo emocje najczęściej rządzą nami z podświadomości.
Ale same w sobie są niezrozumiane – stanowią sygnały – informacje, dzięki którym możemy wzrastać w świadomości, a tym samym STAWAĆ się rozwiązaniem dla problemów powstałych w/przez naszą niską obecnie świadomość.
> Bardzo Ciekawe jest to w jaki sposob rozbijasz temat na drobne czesci, cos czego wlasnie szukalem, napewno bardzo bedzie pomocne w mojej zyciowej zmianie, Dziekuje Ci Bardzo za to co robisz !
Robię to z przyjemnością! :) Pozdro!
Świetne.Dzięki.
Również dziękuję! :)