Witam Cię serdecznie!
Dostałem ostatnio wiadomość z pytaniem na temat kłótni. Przytoczę tego krótkiego maila, a następnie odniosę się do niego, bo temat uważam za krytyczny w kwestii zrozumienia tego, co już wielokrotnie mówiłem na tym Blogu – odpowiedzialności, świadomości i INTENCJI.
Oto treść:
“Czy kłótnia jest normalna?
To dla mnie jest ważne, bo jeśli jest normalna, to mogę narzucać własne racje. A jak nie, to nawet gdy jest we mnie złość, to powinienem słuchać drugiej osoby, ewentualnie nawet uznać, że ja się mylę albo nie robić nic.
Jeśli pytanie wydaje się dziwne, to powiem że od jakiegoś czasu ciągle słyszę w TV, YT kłótnie oparte na przezywaniu, obrażaniu, agresji. Czy zdrowi ludzie też się kłócą czy nie?“
Widzisz – to ważne pytanie, bo ukazuje globalne niezrozumienie tak krytycznej kwestii jak uświadomienie sobie, że to, co robimy jest jakie jest samo z siebie.
Wszystko na tej planecie stanowi reprezentację pewnej jakości.
Niestety mało kto patrzy TRZEŹWO na Rzeczywistość, tylko nieświadomie dokonuje tzw. projekcji – dodaje ze swojego wnętrza własne przekonania, interpretacje, filtruje to przez własne doświadczenia, emocje i TO dopiero uznaje za OBIEKTYWNĄ rzeczywistość. Co, oczywiście, nie ma nic wspólnego ani z rzeczywistością, ani obiektywnością.
Bowiem –
WSZYSTKO na tej planecie jest subiektywne…
dopóki nie dojrzejemy na tyle, by móc faktycznie patrzeć na świat trzeźwo, czyli obiektywnie. Ludzi żyjących obiektywnie na tej planecie jest teraz może 2%. Reszta żyje i komunikuje się WYŁĄCZNIE subiektywnie.
Dlatego właśnie tak wiele osób np. uważa masturbację za złą, a nawet za grzeszną, bo pomijają dwa KRYTYCZNE i NAJWAŻNIEJSZE aspekty – intencję oraz to, co sami dodajemy do tych czynności.
Masturbacja więc może w łatwy sposób stać się gwałtem na swoim ciele i psychice, jeśli używamy jej, by uciec od niechcianych uczuć i do samej masturbacji dodajemy wstyd, poczucie winy, gniew, żal, etc. Innymi słowy – masturbujemy się JUŻ czując się jak ofiara, czując się brudnymi, grzesznymi, nieczystymi, etc., zaś wpływ masturbacji oraz orgazmu na organizm i psychikę jest taki (bo masturbacja reprezentuje taką jakość), że WZMACNIA to, co czujemy. Bowiem podczas masturbacji pobudzana jest energia seksualna, zaś energia seksualna, to energia TWÓRCZA – czyli taka, która tworzy, powiela. Powiela to, co czujemy. Wpływ orgazmu również jest podobny – wzmocniony zostaje obecny stan (gdyż w założeniu masturbacja, seks i orgazm miały pomagać w pogłębianiu relacji, zdrowia, etc.).
Jednocześnie masturbacja – czego uczę – może stać się (i takie było założenie) dosłownie cudownym seksem z samym sobą, dzięki czemu nie tylko uczymy się własnej seksualności i ciała ale możemy dosłownie uzdrowić swoją seksualność, psychikę i ciało, lepiej to zrozumieć i w następstwie móc tą mądrością i bezcennym doświadczeniem dzielić się z innymi – np. kobietą ale też ze swoimi dziećmi. Wszystko zależy od INTENCJI oraz naszej INWESTYCJI, czyli tego, co DODAMY do czynności masturbacji (zresztą tak jak do każdej innej).
Wiele osób (większość na tej planecie) w tej kwestii – intencji i tego, co inwestujemy w daną czynność – “nie wyszło z piaskownicy”. A wiele z nich znajduje się w komisjach oświatowych. Słowem – najpierw dokonują własnych, zazwyczaj negatywnych projekcji na daną czynność, zdarzenie czy przedmiot, a potem zaczynają tego zabraniać i z tym walczyć.
Urojenie do kwadratu, a jednak tak żyje większość ludzi na tej planecie i to uznawane jet za normę.
To samo w wielu innych tematach – pieniędzy przykładowo. Ile osób sądzi, że pieniądze są źródłem zła, że pieniądze (i władza) korumpują? Miliony (szczególnie uważają to te osoby, które nigdy nie miały dużo pieniędzy, ani władzy – co daje do myślenia).
Co jest, oczywiście, absolutną bzdurą – pieniądze nic takiego nie robią. Ani władza. Ale to po co mamy te pieniądze (intencja), w jaki sposób je zarabiamy i jak z nich korzystamy – czyli to co sami INWESTUJEMY W ZARZĄDZANIE – JAK ZARZĄDZAMY – nimi daje inne rezultaty w świecie.
Możemy zarobić pieniądze, by móc pogardzać biedniejszymi, możemy je wydać na narkotyki, możemy otworzyć supermarket w małym miasteczku, by upadły istniejące tam tradycyjne usługi rodzinne. A możemy pieniądze zarabiać jako EFEKT troski o innych, pomocy, służby. I wykorzystać je w mądry, kochający sposób – np. otworzyć fundacje oświatowe lub po prostu wydać je na własną edukację, zwiedzanie świata, poznawanie innych kultur, itd.
Dokładnie tak samo jest z kłótnią.
Kłótnia, tak samo jak seks, masturbacja czy pieniądze ma pewną, wpisaną w to czym jest rolę.
Niemniej sami musimy to zrozumieć i dostroić własne zarządzanie, by skorzystać z prozdrowotnych mechanizmów zawartych w kłótni i uniknąć jej demonizacji – jak uczynienie z masturbacji samogwałtu, a z pieniędzy narzędzia własnego upadku i rozczarowania (czyli cierpienia).
Dlaczego dochodzi do kłótni?
Zazwyczaj dwie osoby zaczynają się kłócić, bo:
1. JUŻ nosiły w sobie pełno gniewu, uraz, poczucia winy, niewypowiedzianych żali i częste bycie razem po prostu stało się tego katalizatorem.
2. Osoby te od początku lub od pewnego momentu mocno się “rozjechały” pod względem INTENCJI bycia w tej relacji – obu osobom zaczęło chodzić/zależeć o coś innego i tym samym przestały się dogadywać.
Jednak w obu sytuacjach kłótnia stanowi wyraźny znak, że nasza umiejętność KOMUNIKACJI kuleje i to bardzo. Jeśli nie potrafimy inaczej rozmawiać lub inaczej podchodzić do bolesnych tematów – warto poszukać specjalisty, który nam pomoże. Bo jeśli chcemy mieć szczęśliwy, głęboki, satysfakcjonujący związek, to umiejętność komunikacji to więcej, niż fundament – to ziemia, na której wyrośnie (lub nie) cała reszta. To przecież DODANIE do świata tego, co nosimy w sobie i jacy jesteśmy – a bez tego jakże możemy liczyć, że będzie nam ktoś towarzyszył jako przyjaciel/przyjaciółka, kochanek/kochanka?
Kłótnia jest nieunikniona wśród ludzi, którzy nie są ze sobą zestrojeni i którzy noszą w sobie poczucie winy i gniew. Często także żal. Czyli prędzej czy później dojdzie do sytuacji, która wyciągnie te emocje oraz gdy obie osoby dostrzegą, że idą w innym kierunku – że rozchodzą się i gdy odczuwana wtedy wina, może też strach (przykrywane gniewem) zostanie wyprojektowana na drugą osobę.
Do kłótni dochodzi, gdy nosimy w sobie zablokowane, stłumione, niewyrażone słowa, emocje – gdy dajemy im upust.
Innymi słowy – nieuniknione jest w trakcie kłótni zmierzenie się z pewną dozą toksyczności. I zazwyczaj mniejszą lub większą częścią nieuświadomionej intencji jest wyrzucenie z siebie tych toksyczności NA drugą osobą (co oczywiście stanowi BARDZO niską intencję, co pociąga za sobą bardzo niskie jakościowo rezultaty).
Od razu odpowiem – czy kłótnia jest normalna? Tak, oczywiście jest. Zdrowi ludzie się kłócą. Ale także kłócą się ludzie niedojrzali, nawet szaleni.
Jednak to, o co zapytała się mnie ta osoba następnie to rzecz bardziej, niż krytyczna, by to właściwie zrozumieć:
“jeśli jest normalna to mogę narzucać własne racje. A jak nie, to nawet gdy jest we mnie złość, to powinienem słuchać drugiej osoby, ewentualnie nawet uznać, że ja się mylę albo nie robić nic.“
To, że kłótnia jest normalna i nawet zdrowa nie oznacza, że mamy automatycznie przyzwolenie na robienie czegoś niskiej jakości jak narzucanie własnych racji.
Rezultat kłótni zależy od INTENCJI, czyli tego, dlaczego doprowadziliśmy do kłótni i do czego w niej zmierzamy.
Jeśli chcemy poprzez kłótnie kontrolować drugą osobę – albo doprowadzić do stopniowo rosnącej toksyczności w relacji – to inwestować będziemy toksyczność, więc znajdziemy jej coraz więcej. Albo doprowadzimy do szybkiego (szybszego) rozpadu relacji/związku, bo to ukaże partnerowi/partnerce, że nie jesteśmy ze sobą zestrojeni, co dajemy jasno do zrozumienia.
Zdrowa – czyli normalna – funkcja kłótni, to wyrzucenie z siebie tego, co w nas zalega ale z intencją lepszego zrozumienia siebie nawzajem – czyli nie pogłębienia dystansu, nie wygrania kłótni, nie udowodnienia swojej racji, nie zyskania dumy, etc., tylko oczyszczenia, zestrojenia ze sobą, zrozumienia, wysłuchania, zadbania o to, co zostało zaniedbane, wypowiedzenia tego, co nie było, a powinno, zostać powiedziane. I wtedy na bazie tej szczerości podjęcie decyzji o nowej, wyższej jakości, gdzie następnie relacja ma zmierzać, a my wraz z nią?
Kłótnia to także możliwość dojrzenia w akceptacji siebie, zrozumienia i współczucia, że nie potrafimy na razie funkcjonować lepiej, niż przez kłócenie się, czyli używanie gniewu, poczucia winy i żalu do komunikacji ze sobą ważnych kwestii.
Kłótnie, często te największe – prowadzą zazwyczaj w 2 kierunki:
1. Ukazują, że osoby nie są ze sobą zestrojone, czyli są razem przez nieświadomość, niedojrzałość, przez urojone powody. Możliwe, że jedna z tych osób jest dojrzalsza i tym samym nie chce się kłócić, by udowadniać sobie cokolwiek, tylko nauczyć się lepiej porozumiewać. I jeśli nie dostrzeże tej INTENCJI w partnerze/partnerce – najlepsze dla niej będzie odejść.
2. Powodują, że dwie osoby mają możliwość wejrzeć głębiej w siebie nawzajem, zrozumieć się lepiej – niejako siłą kłótni przebić się przez opór, wstyd, strach przed zranieniem, niezrozumieniem. Przypominam, że gniew to emocja, która ma dodać nam energii do zmierzenia się z problemem, z niebezpieczeństwem, z zagrożeniem – ale działa korzystnie TYLKO krótkotrwale. Więc jeśli problemy nie zostaną rozwiązane w trakcie kłótni lub relatywnie szybko bezpośrednio po niej – np. na drugi dzień, gdy emocje nieco opadną, gniew i poczucie winy staną się paliwem dla urazy, dla stworzenia i złapania w sobie ran, do zrzucenia odpowiedzialności za rany powstałe na skutek złapania się i braku oczyszczenia z ujawnionych toksyn, które tylko zyskały nowe potwierdzenia w urojeniu, w słowach, które padły – w totalnym niezrozumieniu siebie, w minięciu się z tym, czemu w ogóle służy związek. Innymi słowy – ujawnione zostało to, że nasza INTENCJA stworzenia związku z drugą osobą nie była na tym samym poziomie, co intencja tej drugiej osoby. Takie związki albo się rozpadają, albo osoby korygują swoje intencje, albo trwają w toksyczności.
Więc – sami decydujemy, narzędziem do czego stanie się kłótnia w naszej relacji.
Nie należy ich unikać, szczególnie jeśli “gotujemy się” w środku ale nie wolno nam używać kłótni do zrzucania odpowiedzialności na drugą osobę za to, co nosimy w sobie i co tłamsimy, szczególnie od lat.
Tym samy – zdrowe osoby używają kłótni do oczyszczania się, a nawet pomocy sobie w oczyszczeniu – gdy słuchają to, co druga osoba wyrzuca, słuchają jej skarg, uraz, żalu, oczekiwań, a nie zaprzeczają, wypierają, opierają, wyśmiewają. Czyli – tworzą dla siebie tzw, świętą przestrzeń (o czym już mówiłem na Blogu). Zdrowe osoby dzięki kłótniom zbliżają się do siebie, wyjaśniają nieporozumienia, uzdrawiają rany, pogłębiają relację, wzrastają i rozkwitają.
Osoby niezdrowe używają kłótni, by mieć rację, by mieć kontrolę nad drugą osobą, używają ich, by mieć pretekst do pozostawania nieodpowiedzialnym, niedojrzałym, do trzymania się dalej winy, wstydu, gniewu, żalu, dumy i zrzucania za nie odpowiedzialności na partnera/partnerkę czy dowolną inną osobę.
Czyli – sami decydujemy czym się stanie dla nas i dla innych to, co mamy i robimy.
To, co mamy i robimy to tylko odbicie tego, kim jesteśmy lub – co jest KRYTYCZNE – kim się stajemy – czyli jaką mamy INTENCJĘ – w jaką stronę zwracamy się w naszym rozwoju jako istota ludzka.
Może być tak, że początkowo ujawnione negatywności będą boleć ale dzięki pozytywnej intencji – większej otwartości, oczyszczeniu, pragnieniu zbliżenia, pogłębienia relacji – kłótnia, która dla osoby postronnej mogła wydawać się bardzo toksyczna, dla kłócących się osób będzie cudowną sposobnością na rozkwit ale – ponownie – nie w swojej racji, dumie, pysze, etc., tylko w pokorze, by zrozumieć ile toksyczności nosili w sobie i takiej korekcie swojego postępowania i życia, by już nie były w ich życiu potrzebne tak ekscesywne środki jak wielkie kłótnie. Oczywiście bez wypierania gniewu, jeśli znowu się pojawi/ujawni.
Mam nadzieję, że rozumiesz teraz (lepiej), że nie wolno zrzucać odpowiedzialności na to, co robimy, tylko należy podejść do tego ŚWIADOMIE – dlaczego to robimy, z jakiego powodu wybraliśmy taką, a nie inną jakość postępowania i do czego zmierzamy za pomocą kłótni. Oczywiście należy zrozumieć, że o ile kłótnie są zazwyczaj nieuniknione ale jeśli są, to ZAWSZE znak, że żyjemy na niskim poziomie – żyjemy niedojrzale.
Więc o ile z kłótni można skorzystać w zdrowy sposób, to jeśli nadal, po latach relacji nadal są obecne, coś nie gra – coś fundamentalnie jest do korekty/uzdrowienia. Bo kłótnia to w esencji niska jakość życia i ekspresji.
Osoby dojrzałe i zdrowe się kłócą ale nie cały czas.
Mówię to, by zrozumieć, że pomimo, że kluczowa jest intencja i to, co inwestujemy w czynność, to sama czynność ZAWSZE reprezentuje już sama z siebie jakiś poziom.
Nie jest więc możliwe zamordować kogoś czując szacunek do tej osoby. Zabijamy ze strachu, z gniewu, z poczucia winy, ze wstydu, strachu, z bólu. Słowem – jeśli wybieramy uśmiercenie kogoś, sami przecież doprowadziliśmy do tej sytuacji – a to sygnalizuje, że żyliśmy bardzo niskimi jakościami, skoro znaleźliśmy w takim miejscu i czasie i nie widzimy lepszego rozwiązania.
Wielu morderców zabijało bez uświadomionego powodu (zabijali, bo żyli bardzo niską jakością – podlegali ego zasilanego niskimi emocjami i bardzo negatywnymi przekonania), a dopiero potem budowali konstrukt myślowy mający na celu racjonalizować to, dlaczego się podjęli tego – zazwyczaj zrzucają wtedy odpowiedzialność na ofiarę – wielu gwałcicieli mówiło w sądzie, że byli skuszeni przez tych, kogo zgwałcili. Co wprost pokazuje jak nieświadomi i niedojrzali byli.
Dlatego powtórzę – wszystko jest jakie jest, jednak kierunek gdzie dojdziemy (nawet jeśli wybierzemy niską jakość reprezentowaną jako nieprzyjemne działanie) wyznaczamy sami za pomocą intencji oraz tego, co zainwestowaliśmy w samo działanie. Jednak nie liczmy, że dojdziemy do szacunku, miłości, zrozumienia, jeśli cały czas wybierać będziemy działania niskiej jakości (np. oglądanie porno czy picie alkoholu, gdy czujemy niezaakceptowane emocje).
Więc jeśli kłócimy się, a potem szukamy usprawiedliwień i racjonalizacji – żyjemy bardzo nieświadomie i powinno stać się to dla nas znakiem, że konieczne jest wzięcie odpowiedzialności za siebie, bo reprezentujemy BARDZO niski poziom jakości życia. I nikt za to nie odpowiada poza nami.
Jeśli zaś nie wiemy jak tę odpowiedzialność (od)zyskać – należy zacząć szukać pomocy u specjalistów, bo to temat więcej, niż krytyczny.
A skąd w telewizji, Youtube i innych platformach medialnych tyle kłótni, obwiniania, żalów, przemocy? Bo 85% populacji tej planety to ludzie w świadomości zwierzęcia – ego. Zaś ego karmi się negatywnościami. Zadaniem ego jest utrzymać świadomość separacji oraz nas takich jakimi jesteśmy. Więc jeśli urodziliśmy się w rodzinie alkoholików, zadaniem ego jest zachować w nas uzależnienie, zrzucać odpowiedzialność na innych – rodziców, rząd, wychowanie, wykształcenie, obwiniać siebie, użalać się, wstydzić, gniewać, pielęgnować urazy, etc. Nie oznacza to, że jesteśmy skazani na takie życie, bo – jak mówiłem – jeśli weźmiemy odpowiedzialność za siebie i wyznaczymy kierunek – INTENCJĘ – odpowiedzialnego i świadomego życia, to zmienić możemy WSZYSTKO – trwale i bez cierpienia.
No ale “ceną” będzie porzucenie użalania, obwiniania, zrzucania odpowiedzialności, wstydzenia się, gniewania na innych i na siebie. Należy wybrać absolutnie inne jakości – takie jak poddanie, pokora, akceptacja, wybaczenie, szacunek, zrozumienie i codziennie stawiać kroki w stronę tych jakości. Ja mogę w tym pomóc, bo sam przeszedłem tę drogę i pomogłem na niej setkom innych, głównie uzależnionych. Więc ludziom w niskiej świadomości i z masą innych problemów.
Gdybyś miał(a) jakieś pytania lub chciała(a) się czymś podzielić – zapraszam do zostawienia komentarza! Na wszystkie odpiszę osobiście!
PS.
Dodam jeszcze, że niezmiernie ważna jest ŚWIADOMOŚĆ tego, co sami nazywamy np. kłótnią czy masturbacją. Czyli świadomość własnej interpretacji – subiektywności, którą się kierujemy. To, że najprawdopodobniej na tej planecie dla większości osób masturbacja kojarzy się negatywnie, bo te osoby same korzystają z masturbacji z niską intencją (by stłumić niechciane emocje), a także inwestują w masturbację poczucie winy, wstyd, żal, gniew, a nawet nienawiść względem siebie i swojego ciała, oznacza tylko tyle, że same zabarwiają masturbację – czyli wypaczają to, czym ona jest. Innymi słowy – to, że interpretacje i doświadczenia masturbacji większości osób na tej planecie są negatywne, NIE OZNACZA to, że masturbacja staje się przez to inna, niż jest – że staje się negatywna.
Więc, gdyby taka osoba użyła słowa masturbacja w rozmowie ze mną – będziemy rozmawiać o dwóch całkowicie innych zjawiskach. Tylko, że ja będę świadomy projekcji tej osoby i ja znam naturalną, zdrową, harmoniczną rolę masturbacji oraz wpływ tego, co do niej dodajemy.
Dla mnie masturbacja to okazywanie sobie miłości – to fantastyczny seks z samym/samą sobą. Zaś dla innej osoby to gwałt dokonany na swoim ciele i psychice.
Jako, że ego nie chce odpowiedzialności i świadomości, bardzo wygodnie jest mu umieszczać źródła wypartych i stłumionych toksyn, które nosimy w sobie w zewnętrznych przedmiotach, zdarzeniach i osobach. Ego to uznaje za rzeczywistość – własne projekcje.
Więc jeśli ktoś mi powie, że np. grzeszę uprawiając masturbację, to tak jakby osoba, która żyje w syfie i śmierdzi weszła do mojego czystego, zadbanego domu, wszystko zabrudziła i potem uznała, że ma rację, że ludzie to syfiarze, że nie ma nadziei i nienawidziła dalej i siebie, i usprawiedliwiła jeszcze nienawiść do mnie.
PPS.
To, że sami uznaliśmy coś negatywnego – niskiej jakości – za normalne w naszym życiu (czy życiu innych ludzi), NIE USPRAWIEDLIWIA dalszego utrzymywania tej niskiej jakości, a tym bardziej nie usprawiedliwia dodatkowego inwestowania jeszcze większej ilości niskich jakości (jak narzucanie własnych racji w trakcie kłótni).
Jeśli negatywności takie jak negatywne interpretacje innych ludzi uznaliśmy za wystarczające usprawiedliwienie, by utrzymywać negatywności we własnym życiu – tym gorzej dla nas. NIE MA usprawiedliwionych negatywności na tej planecie. Za wszystko odpowiadamy osobiście.
,,Możemy zarobić pieniądze, by móc pogardzać biedniejszymi, możemy je wydać na narkotyki, możemy otworzyć supermarket w małym miasteczku, by upadły istniejące tam tradycyjne usługi rodzinne. A możemy pieniądze zarabiać jako EFEKT troski o innych, pomocy, służby. I wykorzystać je w mądry, kochający sposób – np. otworzyć fundacje oświatowe lub po prostu wydać je na własną edukację, zwiedzanie świata, poznawanie innych kultur, itd”
A jeżeli z troski o innych(klienci) otworzę supermarket w miasteczku i co za tym idzie upadną małe sklepy to jaka jest intencja? Dobra, bo reguły rynkowe czy zła, bo inni też chcą mieć sklep?
– ,,Do kłótni dochodzi, gdy nosimy w sobie zablokowane, stłumione, niewyrażone słowa, emocje – gdy dajemy im upust.”
W sumie to trening asertywności się kłania
– ,,Zdrowa – czyli normalna – funkcja kłótni, to wyrzucenie z siebie tego, co w nas zalega ale z intencją lepszego zrozumienia siebie nawzajem”
Dzięki za zgrabną definicję :)
A jeżeli z troski o innych(klienci) otworzę supermarket w miasteczku i co za tym idzie upadną małe sklepy to jaka jest intencja? Dobra, bo reguły rynkowe czy zła, bo inni też chcą mieć sklep?
Widzę, że nie rozumiesz czym jest intencja.
TY WYBIERASZ z jakiego powodu otwierasz sklep i czy szczerze i uczciwie jesteś świadomy konsekwencji tego. Jeśli jesteś, a mimo to i tak decydujesz się, by supermarket otworzyć – dlaczego to robisz? Jaka jest Twoja ŚWIADOMOŚĆ konsekwencji? Jak do nich podchodzisz? Że wygrywa na tej planecie najsilniejszy? To dość niskie, bo zwierzęce ukierunkowanie. Niemniej nawet takie może pomóc wzmocnić się tym, którzy prowadzili swoje małe biznesy i traktowali się w nich jak ofiara, a może kierowali się dumą – że są w miasteczku pierwsi i jedyni i im się należy. Wtedy ich upadek na rzecz dużego supermarketu jest, można rzec, ich udziałem.
Ale jeśli szczerze i uczciwie chcesz służyć ludziom dostarczając im swoje produkty, bo uważasz to za najlepsze dla nich rozwiązanie – super! Ale czy uwzględniasz wszystkich – małe firmy? Jeśli nie – dlaczego? Jeśli tak – jak do nich podchodzisz?
Nie mówię, że trzeba tu zaraz czuć się winnym postawienia w świecie najmniejszego kroczku. Jednak szczerze i uczciwie należy temat przemyśleć – dlaczego robimy to, co robimy?
Uzależnieni dlatego niszczą swoje życie coraz bardziej, bo nie rozumieją swoich intencji – nie są ich nawet świadomi. Sądzą np., że rozładowują napięcie. Nie są świadomi i odpowiedzialni – mówią sobie – “Obejrzę tylko jeden film” pomimo, że doskonale wiedzą, że na jednym się nie skończy. Oszukują (się) i dlatego ich życie “zabiera” im coraz więcej. Jednak jest to sprawiedliwe – bo oni docierają dokładnie tam, gdzie zmierzają.
Wracając do biznesu:
Jeśli chcemy służyć innym – świetnie! Ale jeśli wpłynie to na życie innych – może warto odezwać się, porozmawiać, ustalić, że np. ich produkty nie będą w naszym supermarkecie? A może jednak warto, żeby były, by nasi klienci mieli wszystko pod nosem? A może warto zaproponować zatrudnienie tym, których biznesy najprawdopodobniej upadną? Sami to wybieramy.
Sami odpowiadamy za naszą intencję i kogo w niej uwzględniliśmy – czyjemu dobru służymy:
– Swojemu? By zarobić, by wszystkich ludzi skierować do siebie i wypiąć się na resztę? Bo przecież reszta jest zła, to nasi przeciwnicy, rywale i trzeba z nimi walczyć i wygrać…
– Klientów? I jeśli szczerze i uczciwie uznajemy naszą usługę i produkty za najlepsze, to pozwalamy sobie działać z intencją służenia naszym klientom bez żadnej nienawiści w stronę innych sklepów.
– Wszystkim? Czyli staramy się znaleźć najlepsze rozwiązanie dla wszystkich ale bez kompromisów – czyli coś najrzadszego na tej planecie.
Intencję wybieramy my i my za nią odpowiadamy. Intencja to nie jest coś, co się dodaje po fakcie i co się stwierdza po fakcie lub wymyśla jako racjonalizację konsekwencji. Intencja to jest coś, czym się kierujemy robiąc cokolwiek w naszym życiu zanim to zrobimy – wstajemy rano, bo jeśli nie to boimy się, że nas wyrzucą z pracy? Wstajemy jako ofiara? Czy wstajemy radośnie przeżyć dzień? Wstajemy, bo pragniemy jak najwięcej doświadczyć, zrozumieć?
To co wybierzemy – świadomie i nieświadomie – kieruje nami i w takie rejony zajdziemy w życiu.
Dlatego jeśli założymy własny biznes, bo wierzymy w siebie, w swoje produkty i chcemy, by kupiło ich jak najwięcej ludzi i będzie on tak świetny, że w efekcie upadnie kilka innych przedsiębiorstw – nie jesteśmy winni. Nasza intencja była na miejscu i najwyraźniej te inne biznesy miały niską intencję, skoro ich klienci przyszli do nas – wybrali nas. Każdy ma wolną wolę i jeśli nikim nie manipulowaliśmy, a mimo to my odnieśliśmy sukces, a ktoś inny upadł – jest w tym mądrość i dar dla wszystkich.
Jeśli dodatkowo odezwiemy się do tych, którzy mają problemy i zaproponujemy im pomoc, jakieś wsparcie – mamy “pierwszy rząd” w niebie. Bo osoba, która szczerze i uczciwie żyje w ten sposób, że nawet troszczy się o swoich “rywali”, jest kuloodporna.
,,Dlatego jeśli założymy własny biznes, bo wierzymy w siebie, w swoje produkty i chcemy, by kupiło ich jak najwięcej ludzi i będzie on tak świetny, że w efekcie upadnie kilka innych przedsiębiorstw – nie jesteśmy winni. Nasza intencja była na miejscu i najwyraźniej te inne biznesy miały niską intencję, skoro ich klienci przyszli do nas – wybrali nas. Każdy ma wolną wolę i jeśli nikim nie manipulowaliśmy, a mimo to my odnieśliśmy sukces, a ktoś inny upadł – jest w tym mądrość i dar dla wszystkich.”
No to co tu napisałeś miałem na myśli
No to co tu napisałeś miałem na myśli
No to się cieszę :)
Mam nadzieję, że teraz dostrzegasz wyraźnie istotność intencji.
KAŻDY ma w życiu to jakimi intencjami się kieruje.