Witam Cię serdecznie!
Dzisiaj poruszę temat, który bardzo często pojawia się w “filozofiach” na temat kobiet. Nawet większość tzw. uwodzicieli, od których czerpałem informacje na początku mojej drogi rozwoju, w tym odnośnie kobiet, używała stwierdzeń typu:
– Kobiety to istoty emocjonalne.
– Musisz dawać kobietom emocje.
– Kobiety potrzebują emocji.
Taaaaaak… Nie dziwne, że jest tyle nieporozumień, a nawet konfliktów. Niektórzy mówią nawet o wojnie płci. Zaś wojna może istnieć w świecie tylko jeśli istnieje w nas i tylko jeśli wierzymy w kłamstwa.
Co to są emocje? Emocje to konsekwencja percepcji. Błędów percepcji – ograniczonego kontekstu. Więc, po pierwsze – emocji nikomu nie można dać; po drugie – emocje to problem, a nie prezent; po trzecie – każdy odpowiada za to co czuje.
I po czwarte – kiedy Ty, drogi mężczyzno, kierowałeś się czymś innym, niż emocje?
Nie róbmy z kobiet jakichś rarogów innych od nas. Mężczyźni są tak samo istotami emocjonalnymi jak i kobiety.
Ponad 80% ludzkości kieruje się w życiu wyłącznie emocjami! Nie kierują się odwagą, chęcią, intencjami troski czy miłości, ani rozsądkiem, tylko emocjami – wstydem, winą, apatią, niechęcią, żalem, strachem, pożądaniem, gniewem, dumą.
Cały czas słyszę od ludzi naokoło – “czuję się z tym źle”, “czuję się gorszy”, “nie czuję, by to było dla mnie dobre”, “czuję się źle”, “czuję opór względem tego”, “Zośka powiedziała to i teraz czuję się przez to podle”. Gdzie w tym jest rozsądek? Otóż – jest go całkowity brak.
Emocja to informacja o percepcji zbudowanej o pozycjonalności i jest to informacja w formie energii – ilościowej jak i jakościowej odczuwanej w ciele.
Jeśli chcesz zainteresować, spodobać się kobietom, rozwijać relację czy doprowadzić do seksu, to NIE MASZ PRÓBOWAĆ DAWAĆ KOBIECIE EMOCJI!!!
Zostaw ją w spokoju! Zapewne ma już wystarczająco dużo na głowie, niż jeszcze jakiegoś gościa, który próbuje wywołać w niej wstyd, winę, apatię, żal, strach, poczucie braku i pragnienia, gniew czy dumę i jeszcze liczy, że usłyszy “dziękuję”.
Błędem jaki popełniają ludzie jest wrzucanie tego, co emocjami nie jest do jednego z nimi “worka”.
Już w pierwszej książce dr Hawkins zrobił rozróżnienie między siłą, a mocą. Tak samo kolosalne rozróżnienie jest między emocjami, a np. radością.
Emocje – EMOTION – to energia w ruchu – E(energy)+Motion. No bo naturą każdej energii i przejawem zdrowia jest ruch. Śmierć charakteryzuje przecież m.in. brak ruchu. Ale nie tylko to jest ważne. Ważna jest JAKOŚĆ ruchu, czyli m.in. intencja, cel – kontekst.
Wyjaśniałem, że jest tylko jedna zmienna – miłość. Im niżej, tym więcej emocji i tak jak para wodna przy obniżającej się temperaturze zamienia się w wodę, a potem w lód, tak samo i energia miłości zmniejsza nie tylko swoją ilość ale i jakość. Aż nie staje się emocjami takimi jak gniew czy strach.
Niskie jakości energii nazywane emocjami są techniczne nazywane emocjami awaryjnymi. No bo pojawiają się, gdy coś nie postrzegamy przez rozsądek, odwagę czy spokój, tylko np. jako zagrożenie, niebezpieczeństwo, zło, niesprawiedliwość, etc. Emocje są jak paliwo rakietowe, których rola jest krótkotrwała. Natomiast ludzkość jest tak daleko od zdrowia, że emocję, która mogła trwać 5 minut, utrzymują nawet przez 50 lat.
Ludzie popełnili kolosalny błąd – demonizują, osądzają emocje. Nawet całe religie mówią, że np. gniew jest grzechem. Ale tak nie jest. Gniew nie jest grzechem, tylko błędem W PEWNYM KONTEKŚCIE. I także w pewnym kontekście stanowi coś pożytecznego – no bo osoba pogniewana nie jest apatyczna. Apatia jest kolosalnie większym problemem dla jednostki, niż gniew. Problemem gniewu jest np. to, gdy wiele osób jest pogniewanych i dokonują jego projekcji na coś/kogoś w świecie.
Prawdziwym problemem nie są emocje, tylko przywiązanie do nich i do pozycjonalności, z których emocje wynikają oraz opór.
To chcesz dawać kobiecie? Żeby była pogniewana, przestraszona lub zawstydzona? I sądzisz, że będzie Ci za to wdzięczna i pójdzie z Tobą do łóżka?
Nie. To, co uwodziciele próbują przekazać jest to, by kobiecie zapewnić odpowiednie, zdrowe, pozytywne warunki, w których może odbywać się ruch. I nie chodzi o emocje, tylko o energię. Każdą jej formę i jakość. Poza tym to jest równie zdrowe dla nas.
Zauważ, że jeśli kobieta się boi ale przy Tobie będzie się czuła bezpiecznie, to pozwoli strachowi odejść. Jeśli nie, to strachu się złapie i nie pozwoli sobie na nic odważnego, nowego czy ryzykownego z Tobą. Czy Ty czujesz się bezpiecznie? Co to jest bezpieczeństwo i skąd je wziąć? Co je ogranicza? czy kiedykolwiek racjonalnie analizowaliśmy ten temat?
Jeśli zapewnisz odpowiednie warunki podczas interakcji z kobietą, będzie w niej wzbierała energia seksualna. Nie doda ona do tego wstydu, ani strachu. Będzie to wraz z Tobą pomnażać i być może zdecyduje się lub pozwoli na dalszą eskalację. Jeśli warunki będą nieodpowiednie, to albo sobie na to nie pozwoli i np. rozładuje za pomocą śmiechu lub zacznie odwracać od tego uwagę zaczynając przeglądać telefon. Nie możesz tego kobiecie dać.
Poza tym – jak możesz dać np. podniecenie czy ekscytację? Nie możesz. Ale wystarczy, że stworzysz im odpowiednie warunki, a pojawią się spontanicznie i bez wysiłku. Przykładem odpowiednich warunków dla podniecenia i ekscytacji jest odwaga, śmiałość, pewność siebie. No bo to jest dokładnie to samo, gdy np. względem własnej pracy mamy nastawienie chęci i odwagi. Wtedy wstajemy do pracy podekscytowani kolejnym dniem i pragniemy wykorzystać ten czas jak najlepiej. Dajemy od siebie ile tylko możemy. A emocje odnośnie pracy zawsze wynikają z negatywnej percepcji i/lub pozycjonalności jak np. “muszę pracować”, “ech, jeszcze bym pospał(a)”, “nie lubię swojej pracy”. To wszystko zawiera się w spektrum emocjonalności. W niej nie ma radości. Jakości, które powinny Cię interesować w kontaktach z kobietami wykraczają poza sferę emocjonalności.
Prawda – “stań się zmianą, którą chcesz zobaczyć w świecie” ma tysiące lat.
Ale nadal mało kto to zrozumiał. Zamiast tego faceci próbują zmieniać kobiety pod siebie. I uczą się “tekstów na podryw” zamiast stać się facetem, za którym kobieta będzie szaleć. Wolą pozostać takim facetem jakim są i tylko szukają sprytnych sposobików na manipulację. Bo to “wygodne”. Ale gdy efektów nie ma i pojawia się frustracja, to nagle przestaje być wygodne.
Nawet sam akt seksu – penetracja – “opiera się” (z braku lepszego określenia) na odpowiednim ruchu – o odpowiedniej częstotliwości, sile – stymulującym odpowiednie punkty w ciele. To pomaga w ruchu energii i jej rezonansie, a w konsekwencji doprowadza to do orgazmu, jeśli kobieta jest na tyle świadoma, by energię w sobie kumulować. Pomaga odpowiedni oddech – nie głęboki, tylko równomierny. Harmonia. Ona wprowadza i pomnaża zdrowie. Zaś to przy obecności energii seksualnej doprowadzi do orgazmu.
Jeśli ruch będzie nieodpowiedni – czyli nie będzie komunikacji niewerbalnej (czasem przydaje się werbalna), to seks będzie jak obcowanie głuchego i ślepego.
Z seksem jest trochę jak z jedzeniem. Lepiej zjeść codziennie ryż z fasolą, niż nic ale po kilku razach człowiek chętnie zjadłby coś innego. A jeśli chcemy czegoś innego, to co zrobić? Zakomunikować to. Odpowiedzialność za komunikację swoich potrzeb leży u każdego z nas. Nikt się nie będzie domyślał czego to my dzisiaj potrzebujemy. Oczywiście odpowiadamy także za jakość komunikacji, w tym – za jej precyzje.
Jeśli więc nasz partner utrzymuje nieodpowiedni rytm, to zamiast się frustrować, denerwować, opierać czy obwiniać, spokojnie i kochająco dajmy mu znać.
To co uwodziciele próbują przekazać słowami “kobiety to istoty emocjonalne” nie dotyczy emocji, tylko ŚWIADOMOŚCI ENERGII i WRAŻLIWOŚCI NA ENERGIĘ. Innymi słowy – kobiety są bardziej świadome wewnętrznych niuansów. Bardziej opierają o nie swoje istnienie. To wszystko. Możesz te wszystkie filozofie o emocjach wyrzucić do kosza.
To że męskość z założenia bardziej przejawia się w działaniu w świecie nie czyni z kobiet istot bardziej emocjonalnych od mężczyzn.
Wielu facetów popełniło błąd nazywając kobiety “istotami emocjonalnymi”, gdyż:
– Sami nie rozumieją emocji, nie mają pojęcia czym są, czego konsekwencję stanowią i co z nimi robić.
– Kobiety jako, że są wewnętrznie dojrzalsze, zazwyczaj nie opierają się emocjom, ani ich ekspresji. Więc naturalnie emocje widać częściej u kobiet, niż u mężczyzn.
– Mężczyźni przez własną niedojrzałość emocjom się opierają, tłumią, udają, że ich nie ma. Co oczywiście nie jest zdrowe. Jest głupie. Najczęstszymi przejawami emocji wśród mężczyzn historycznie było pożądanie, gniew i duma. U kobiet wstyd, wina, apatia, żal i strach. Wyższe (ale nadal niskie) emocje były nawet zakazywane i kobiety były karane, a nawet tracone za ich ekspresję. By pozostawić je słabymi, podatnymi na kontrolę i dominację. Dlatego i kobiety zaczęły to ukrywać. Dziś dlatego kobiety postrzega się jako słabą płeć, bo kobiety boją się zostać osądzone, a tym samym wykluczone ze społeczności za przejaw siły. Niegdyś tłumy nie widziały problemu w zamordowaniu osoby, która została w ten sposób potępiona. Dzisiaj jest kapkę lepiej ale nie dużo. Dlatego kobiety musiały znaleźć nowe sposoby na ekspresję emocji. Nie wszystkie są oczywiście zdrowe.
Oczywiście odczuwanie emocji nie różni się niczym w przypadku obu płci (przy okazji – są tylko 2 płcie ;) ). Jeśli np. patrzysz na jakieś zdarzenie przez pryzmat “to złe” to poczujesz dokładnie to samo niezależnie czy jesteś kobietą, czy mężczyzną.
Zaś mężczyźni niższych emocji się wstydzą. Znamy durny tekst – “faceci nie płaczą”? No, to właśnie przejaw wstydzenia się emocji. Czyli to przejaw braku zdrowia. Ileż cierpienia powstało przez ten jeden idiotyczny tekst, głowa mała.
Podobnie – mężczyzna nie powie kobiecie, że mu się podoba, bo się boi zostać odrzucony i zamiast otwartości, szczerości, odwagi, kombinuje, kręci, ukrywa swoje intencje. Nie dziwne, że kobieta też jest skryta przy takim mężczyźnie. A facet nigdy nie staje się odważny, a tym samym zdrowy i zadowolony z siebie.
I przecież to kierowanie się emocjami – wstydem przed żalem, strachem przed “odrzuceniem”, czyli tak naprawdę odczuciem wstydu. To wszystko spektrum emocjonalności. Nic więcej.
Czy jakakolwiek wojna była konsekwencją rozsądku? Nie. Każda wojna, z których zapewne 99% wywołał mężczyzna, była efektem dumy, gniewu, winy i testosteronu (pomijając całą lucyferyczność jak kłamstwa).
Postrzeganie kobiet jako “istoty emocjonalne, którym należy dawać emocje” przypomina trochę traktowanie kobiet jak jakieś zwierzątka, które się karmi, daje zabaweczki, żeby nie były znudzone… Jak chomiki, świnki morskie czy papugi trzymane w klatce. W krajach arabskich kobiety przez wieki były postrzegane jako mniej wartościowe od zwierząt rolniczych. Zapewne w wielu miejscach na świecie nadal tak jest.
W innych kobiety co najwyżej były postrzegane jako zdobycz, coś do pochwalenia się, niezbędna sprawa dla propagacji potomstwa i oczywiście seksualny niewolnik do zrzucania z krzyża kiedy tylko pojawi się ochota. A jak się nie zgadzały, to były nawet publicznie karane.
Czy nie tak obrazowane są kobiety w pornografii, wielu filmach i czy nie o tym fantazjujemy? O prywatnym niewolniku do spełniania naszych zachcianek, którego nie cieszy nic innego, niż realizowanie naszych fantazji, który nie ma woli, osobowości, etc.? Non stop słyszę jak to kobiety podlegają instynktom, jak to się kierują tylko jakimiś zwierzęcymi potrzebami, np. szukają najlepszych genów… obraz kobiet degenerujemy do jakichś biologicznych mechanizmów, nad którymi oczywiście mężczyźni panują, kontrolują… W oczach wielu mężczyzn kobiety nie służą niczemu, tylko rodzeniu dzieci, a pod każdym innym względem są gorsze od mężczyzn… Nawet są emocjonalne, a faceci przecież nie płaczą…
To wszystko jest jak szaleńcze majaki.
Naprawdę nietrudno jest troszkę poszperać i zobaczyć, że ekspresyjność kobiecości jest nawet jeszcze bardziej rozmaita i różnorodna, niż męska. Ale oczywiście wszyscy widzimy to, co chcemy zobaczyć.
Wiesz co to jest instynkt? Wrodzona skłonność. Natomiast ludzie sądzą, że instynkt to czynnik determinujący nasze zachowania, wybory, preferencje, etc. Nie. To bzdura. Instynkt to coś, do czego jesteśmy skłonni. Ale to nic nie determinuje. Tym samym np. w obliczu lęku możesz być bardziej skłonny/a do jakiegoś zachowania ale nic nie jest predeterminowane. Równie dobrze możesz zacząć uciekać jak i zmierzyć się z rzekomym zagrożeniem lub iluzją.
Gdy ewoluujesz, Twoje skłonności ulegają zmianie. Ewoluując ponad świadomość ofiary, Twoja skłonność z użalania się nad sobą i wmawiania sobie bezsilności może zmienić się np. na gniew, nienawiść do własnych ograniczeń lub ludzi, którzy Cię ograniczali. A gdy ewoluujesz ponad gniew, Twoje skłonności znowu się zmienią.
Dlaczego nie jest to jasne i oczywiste? Bo aby zaobserwować ewolucję, trzeba w ogóle wybrać intencję widzenia prawdy i mieć świadomość, że ewoluuje świadomość, niekoniecznie ciało i osobowość. Przykładowo – możesz dalej lubić to samo, robić to samo ale z zupełnie innych motywacji, nadać temu totalnie inne znaczenie i sens.
Dlatego instynkty nazywa się wrodzonymi skłonnościami, bo mało osób ewoluuje ponad to, czego nauczyli się jako dzieci. I jako osoby dorosłe, a nawet już starsze, dalej postępują dokładnie tak samo jak w wieku np. kilku lat. Co nie zmienia faktu, że to nadal tylko skłonność, a nie determinant.
Powiedz mi – co z tego, że czujesz pożądanie? To nic nie determinuje. Ostatnio zapytał się mnie klient – “Co mam zrobić z pożądaniem?” Widzisz? Zapytał co może z tym zrobić. Bo nie ma instynktu, który coś by determinował – umożliwiał i uniemożliwiał. Co możesz zrobić? Odpowiedziałem mu – co chcesz, co uznasz za istotne. I wyjaśniłem, że pożądanie jest tylko pewną formą energii – formą ilościową jak i jakościową. Ty nadajesz jej znaczenie, wartość, cel i intencję. Możesz ją wykorzystać zarówno do pracy, do hobby jak i poznawania kobiet. Twój wybór.
Większość ludzi nie zadaje sobie takich pytań. Nie ewoluuje. Nie ma nawet takiej intencji, bo nawet nie rozumie, że może ewoluować. Czy zwierzę może? W pewnym stopniu tak. Można to zaobserwować wśród zwierząt, które żyją z nami – np. u kotów, psów, myszek. Ich skłonności ulegają zmianie, gdy mieszkają z ludźmi i traktowane są z miłością, jak członkowie rodziny. Pokazuje to kalibracja – zwierzę, któremu nada się imię podnosi swoją świadomość o 5 punktów. Przy okazji – 5 punktów to średnia, o którą ewoluuje ludzkość za całego życia. A 80% ludzi nie przekroczyło jeszcze poziomu pozytywności. Dlatego ta ewolucja – ta zmiana – jest słabo dostrzegalna.
Ludzie, o ile, ewoluują w większości ewoluują niewiele, więc i trudno zaobserwować większe zmiany w ich skłonnościach. Jak człowiek urodził się na poziomie gniewu i nie wybrał, by przekroczyć pozycjonalności, z których gniew wynika i które utrzymują człowieka na tym poziomie, to jego skłonności i dążenia w wieku 70 lat będą identyczne jak w wieku 7 lat. I jeśli jako dziecko zrzucał winę i odpowiedzialność na innych – “To przez nich zepsułem rower!”, będzie robił to samo przez resztę życia – “To przez nich w moim kraju jest bieda! Dlatego musieliśmy ich zaatakować i podbić!”
Nie ma też żadnych instynktów, które Ci coś mówią. Wielokrotnie słyszałem – “Instynkt podpowiedział mi, bym to zrobił(a)”… Nie instynkt, tylko Ty wobec jakiegoś zagadnienia czy problemu utrzymujesz świadomość np. na poziomie lęku i z tego poziomu analizujesz go i dobierasz odpowiednią reakcję czy działanie. Jako, że zapewne nie jesteś świadom ani tego poziomu, ani tym bardziej swojej intencji, wydaje Ci się, że kierują Tobą jakieś instynkty…
Można rzec, że zależysz od ewolucji, a raczej podlegasz swojemu dotychczasowemu poziomowi. Ale przecież to ewolucja zależy od Ciebie. Więc jeżeli nawet całe życie postępowałeś/aś na bazie lęku czy winy, to gotowość i intencja do przekroczenia tego pokieruje Cię dalej.
Zaś od poziomu Odwagi i w górę, rola emocji zmniejsza się, bo my nadajemy im coraz mniejszą wartość i znaczenie. Przestajemy opierać o nie swoje decyzje, percepcje i intencje. Nadal je czujemy – np. gniew czy strach ale już bierzemy za nie odpowiedzialność. Osoba dojrzała nie powie już “on mnie zdenerwował”, tylko weźmie odpowiedzialność za swój gniew i reakcję. Ludzie, którzy wymyślili sobie instynkty żyją nieodpowiedzialnie. Jak poczują, że chcą kogoś uderzyć, to uderzą tę osobę i jeszcze powiedzą – “To on mnie do tego zmusił! No bo się na mnie spojrzał!”
To nie instynkt, to niedojrzałość i głupota. To można rzec – choroba.
Tak jak mówienie – “To moi rodzice mnie źle wychowali i to przez nich teraz się wszystkiego wstydzę i boję!” Uświadommy sobie przynajmniej, że właśnie w tym momencie wybraliśmy granie ofiary i zrzuciliśmy odpowiedzialność. Czy to instynkt? Nie. To nasz wybór, nasza decyzja, by być na takim poziomie i na nim pozostać.
Podsumowując – każdy jest “istotą emocjonalną” do pewnego poziomu rozwoju świadomości. Ewoluowanie nie wyklucza odczuwania emocji, tylko totalnie zmienia doświadczenia emocjonalne i dążenia w życiu.
Emocji nikomu nie można dać, ani spowodować i lepiej nie próbować. Bo jeśli czyjąś jakością życia jest szukanie wrogów, to danie takiej osobie pretekstu stworzy nam niepotrzebny problem i wroga.
Nie próbuj dawać kobietom emocji, przestań wierzyć w te banialuki. Stwarzaj dogodne warunki, w których energia może płynąć – generalnie energia. Jeśli pojawi się lęk, niech się pojawi. Stwórz warunki, by przeminął. Nie podsycaj tego, co kobieta postrzega jeszcze przez pryzmat lęku. Nie mówię tu o kontrolowaniu, ani manipulacji. Pamiętaj, że odpowiadasz za swoje intencje. Mówię o tym, nie dawać ludziom pretekstu, by pozostali na niskim poziomie, jeśli na takim są. To także tyczy się Ciebie. Nie usprawiedliwiaj poziomu na jakim jesteś, nie szukaj dla niego pretekstu, ani racjonalizacji. Ale też szukaj warunków, w których przekroczenie go będzie możliwe, które będą temu sprzyjać.
Więc to bardzo wygodne mówić, że kobiety to “istoty emocjonalne”, bo nie tylko wyobrażamy sobie, że kobiety są niezdolne do ewolucji ponad emocje ale też możemy zwalać na nie odpowiedzialność za emocje, możemy uważać emocje w ogóle za “babskie” i gdy kobieta je z nas wyciągnie, to obwinić i denerwować się, a nawet karać, etc. I ogólnie traktować kobiet nie jak ludzi, tylko jakieś maszyny rozpłodowe.
Dlaczego jako mężczyzna mielibyśmy w jakikolwiek zły sposób postrzegać i traktować kobiety? To przeczy zdrowemu rozsądkowi! To przeczy wszystkim przejawom zdrowia!
No ale właśnie tym jest projekcja poczucia braków na kobiety czy cokolwiek w świecie. Bo jeśli nie uda się nam tego zdobyć, pojawia się żal, z czasem frustracja, gniew i agresja. Nawet nienawiść. Czy to ma cokolwiek wspólnego z rozsądkiem?
Czy polityczne debaty, które często widzimy są napędzane rozsądkiem? W wielu przypadkach to czysto emocjonalne spektrum – obrażanie, obwinianie, duma, pycha, kłamstwa, w tym ukrywanie i zniekształcanie kontekstu, itd. i brak jakiejkolwiek integralności. I ma to miejsce w każdym obszarze życia.
Gdy się temu przyjrzymy, stanie się jasne, że pod względem emocjonalności mężczyźni nie różnią się niczym od kobiet.
Jesteśmy w tym razem. W czym? W procesie ewolucji. I jak daleko zabrniemy zależy wyłącznie od nas.
Ted Bundy dostawał dziennie setki miłosnych listów od idiotek, którym nie przeszkadzało, że pewnie – gdyby miał możliwość – by je zamordował Wniosek? Baby mają coś z deklem.
Wniosek na podstawie kilkuset kobiet, że wszystkie kobiety mają coś z deklem? Ok, jak chcesz żyć urojeniami, to proszę.
Najwyraźniej nadal chcesz upijać się dumą, nietrzeźwością i sądzić, że ze światem jest coś nie tak. Nie chcesz nic zrozumieć.
A Tobie nie przeszkadza, że nadal nie dążysz do prawdy, projektujesz dumę, wstyd, żal, gniew, frustrację na wszystkie kobiety.
Ty setki razy oglądałeś porno i co? Choć wiedząc gdzie to prowadzi już to zmieniłeś? Robisz coś, co Cię powoli zabija. Ale oczywiście wolisz pomentalizować o iluś tam babkach, które zrobiły coś głupiego.
A o milionach facetów, którzy poszli za Hitlerem nie masz nic do powiedzenia? Z ich głowami wszystko jest w porządku?
Zamierzasz rozpaczać nad każdym człowiekiem, który zrobił coś głupiego? Ok ale zacznij od siebie i przygotuj sobie ze 400 lat tylko na to rozpaczanie.
Sądzisz, że co – tylko Ty jeden mądry, a cały świat ma coś z głową? Na razie w Twoich oczach tylko z połową ludzkości jest coś nie tak.
Po pierwsze – widzisz tylko to, co chcesz zobaczyć. Ty interpretujesz to z jakiegoś kontekstu, który, biorąc pod uwagę do jakich wniosków doszedłeś, jest kolosalnie ograniczony i błędny.
Po drugie – widzisz nadawanie wartości przez te kobiety, oczarowanie, zakochanie we własnych projekcjach, a nie rzeczywistości. Czyli widzisz dokładnie to samo, co sam robisz.
Po trzecie – widzisz ludzi, którzy mają gdzieś rzeczywistość. Ty też masz ją gdzieś.
Przynajmniej wreszcie przyznaj, że nienawidzisz kobiet, że widzisz z nich to samo co widzieli w kobietach reprezentanci kościoła w Średniowieczu i wystarczył czarny kotek, by kobietę uznać za dziwkę szatana i spalić ją na stosie.
Zanim zaczniesz rozmyślać co u kogo nie gra z jego głową, upewnij się, że z Twoją jest wszystko w porządku. Na starcie podpowiem, że nie jest.
I znowu potwierdzenie dla tego artykułu – wystarczył byle pretekst, byś się zaczął emocjonować. W dzisiejszych czasach jest zapewne większość facetów bardziej emocjonalnych od kobiet. Być może zawsze tak było. Tylko zwalali to wszystko na kobiety.
No bo w innych zawsze nas boli tylko to jacy sami jesteśmy, tylko nie chcemy tego zaakceptować, ani wziąć odpowiedzialności.
Nie, że nienawidzę kobiet mam trochę koleżanek, ale chodzi bardziej o to, że tylko Ci faceci z najlepszymi genami mogą mieć najlepsze kobiety a przeciętny facet to ciężko ma.Kiedyś było inaczej teraz to Social media zrobiły niezle pranie mózgu kobietom.Hipergamia niezła jest teraz.Teraz nie wytarczy być przystojnym tylko Chadem 10/10 bo nawet kobiety 2/10 celują w przystojniakach.Piotrze Ty jesteś starszy wiec musiałbyś zobaczyć co się dzieje na aplikacjach typu Tinder, instgram itd.
Zreszta wiem jak było np 10 lat temu jadąc nad wodę z kolega kobiety potrafiły same nas podrywać, jeździć za nami rowerami albo wystarczało napisać na gadu gadu i łatwo było znaleźć dziewczynę będąc przeciętnym z wyglądu a teraz to takie księżniczki, że same nawet nie napiszą.
Ja nie winie za to kobiet lecz to wina social mediów.Pisze po prostu prawdę jak jest po co udawać, że jest Ok jak nie jest ? Zreszta tysiące facetów może potwierdzić to co ja
Nie, że nienawidzę kobiet mam trochę koleżanek,
To że masz trochę koleżanek nie przeczy temu, że generalnie masz coś do kobiet.
Gdybyś miał na uwadze czyjekolwiek dobro, to szukałbyś rozwiązań i odpowiedzi, by było coraz lepiej, a nie szukał sobie potwierdzeń, że jest źle i coraz gorzej. I jeszcze zrzucał za to odpowiedzialność.
ale chodzi bardziej o to,
Zanim zaczniesz filozofować na kolejne tematy, weź no poćwicz precyzję komunikacji.
Bo nie jesteś pierwszy, który po odpowiedzi na swój komentarz odpowiada słowami “chodziło mi o to/bardziej o to/o co innego”.
O co Ci chodzi widać wyraźnie – o swoją rację, granie ofiary, zwalanie odpowiedzialności, usprawiedliwianie się, użalanie.
I mam wrażenie, że moja odpowiedź zabolała i zacząłeś kombinować. Jak już niejeden przed Tobą.
że tylko Ci faceci z najlepszymi genami mogą mieć najlepsze kobiety
Naprawdę?
A cóż to są te “najlepsze geny”?
Co to są najlepsze kobiety? Co wg Ciebie determinuje, że jedna kobieta jest lepsza od drugiej? Albo bardziej generalnie – co wg Ciebie czyni jednego człowieka lepszym od drugiego?
Ładne włosy?
a przeciętny facet to ciężko ma.
Każdy ma tak jak sam sobie wybrał.
A Ty przecież nie postrzegasz się nawet jako przeciętnego, tylko raczej jak sam niż.
Kiedyś było inaczej
A co Ty wiesz o “kiedyś”?
Co to jest to kiedyś?
5 minut temu?
5 lat temu? No to jeśli 5 lat temu, to znaczy, że Ty miałeś świetne rezultaty z kobietami, a teraz masz fatalne przez mass media, tak?
Opowiedz o tych efektach i co się zmieniło – co działało, a teraz już nie?
A jeśli to “kiedyś” to 50 lat, 100 lat lub dawniej – to co Ty o tym wiesz?
Co wiesz o tym jak żyło miliardy mężczyzn lata temu?
teraz to Social media zrobiły niezle pranie mózgu kobietom.
Czytając Twoje słowa naprawdę sugerowałbym skupić się na swoim bajzlu.
To co piszesz o kobietach i mężczyznach to też w ogóle nie jest efekt prania mózgu…
Gdybyś nie siedział na różnych bzdurnych serwisach oraz szukał potwierdzenia własnego widzimisie u innych grających ofiary, to miałbyś o tym wszystkim zupełnie inne zdanie i robił co innego.
Hipergamia niezła jest teraz.Teraz nie wytarczy być przystojnym tylko Chadem 10/10
No powtarzasz jakieś bzdety i Ci tak z tym dobrze.
W esencji mówisz “wystarczy być kimś zupełnie innym i wszystko będzie super. A jak nie, to wszystko będzie źle”.
Dla Twojej informacji i każdego kto to czyta, pracowałem z niejednym “chadem”, który miał problemy z kobietami dokładnie takie same jak Ty czy inni.
Poza tym jakbyś naprawdę pogadał trochę z kobietami, to były sytuacje, że kobieta wręcz kazała się przystojniakowi zamknąć, żeby nie psuł efektu. ;)
Na tej planecie jest pełen przekrój jakości zarówno mężczyzn jak i kobiet.
Są kobiety, którym zależy na dumnym, potężnie zbudowanym facecie, a są kobiety, którym zależy na zadbanym, mądrym, troskliwym facecie (co nie znaczy ciapie).
bo nawet kobiety 2/10 celują w przystojniakach.
Nie wiem skąd Ty to bierzesz. Ale pewnie z jakichś filmów.
Piotrze Ty jesteś starszy wiec musiałbyś zobaczyć co się dzieje na aplikacjach typu Tinder, instgram itd.
Równie dobrze mógłbyś powiedzieć, żebym pojechał poobserwować co się dzieje na plantacjach kukurydzy i tam wystarczy tylko być farmerem z 50 ha, by mieć fajne farmerki.
Jest na tej planecie troszkę więcej miejsc, w których można poznać kobiety, niż Tinder i Instagram. Wszędzie są takie osoby, których te miejsca interesują z jakichś powodów.
Zreszta wiem jak było np 10 lat temu jadąc nad wodę z kolega kobiety potrafiły same nas podrywać, jeździć za nami rowerami albo wystarczało napisać na gadu gadu i łatwo było znaleźć dziewczynę będąc przeciętnym z wyglądu
A miałeś dziewczyny? Czy tak tylko sobie wspominasz sentymenty? Ile partnerek miałeś? Seks był?
Z iloma dziewczynami spędziłeś fajnie czas nad wodą? Ile dziewczyn miałeś po napisaniu na gadu gadu?
a teraz to takie księżniczki, że same nawet nie napiszą.
Porównujesz jakiś komunikator z jazdą na rowerze.
No cały cza każdy gada sobie co chce, przekręca rzeczywistość jak mu się podoba, by mu pasowała do jego założeń i intencji.
Zapewne nie edukujesz się o relacjach damsko-męskich i wybierasz najgorsze możliwe miejsce, gdzie praktykowane są najmniej cnotliwe jakości i narzekasz, że Ci nie idzie.
Nie mówisz oczywiście co robisz, co mówisz, jak – nic.
Tylko zrzucasz wszystko na inne czasu, mass media, na “księżniczki”. Zero odpowiedzialności.
Tylko “kiedyś było lepiej” jak starsi ludzie mający już 60, 70 czy 80 lat. A Ty masz zdaje się koło 25-30.
Co pokazuje, że można w ogóle nie ewoluować i pozostać tym samym człowiekiem przez niemalże 100 lat.
Nie dziwne, że badania nad świadomością pokazują, że świadomość ludzkości nie wzrosła nawet o jeden punkt przez 1500 lat.
A gdybyś się cofnął o np. tysiąc lat, to narzekałbyś, że wystarczy być szlachcicem lub mieć swój dwór, by mieć księżniczki.
Dzisiaj się narzeka na Tindery.
Jak chcesz.
Ja nie winie za to kobiet lecz to wina social mediów.
Nikt nie jest winny.
Każdy odpowiada za siebie.
Ty grasz ofiarę, bo jest Ci z tym wygodnie. Bo nie musisz się mierzyć z dyskomfortem, popełniać błędów, rozwijać się, itd.
I nie ważne czy obwiniasz kobiety czy media. Dla Ciebie konsekwencje obwiniania będą takie same.
Pisze po prostu prawdę jak jest
Piszesz tylko to, w co wierzysz, bo jest Ci z tym wygodnie.
To nie ma nic wspólnego z prawdą.
Ale powtarzam sam fundament, podstawę jakiegokolwiek rozumienia – wszystko można uznać za prawdę w jakimś kontekście.
Gdy kontekst się odpowiednio ograniczy lub zniekształci, to największa bzdura wydaje się prawdą.
Ty o kontekście w jakim interpretujesz jakieś swoje percepcje nie mówisz nic.
Ani też nawet nie rozumiesz, że mówisz wyłącznie o swojej percepcji. M.in. dlatego tak zgubna jest duma.
po co udawać, że jest Ok jak nie jest ?
A co to ma wspólnego z tym co mówisz?
Jak ktoś kłamie, to kłamie.
Jak ktoś ukrywa rzeczywistość czy ją wypiera, no to jest niedojrzały.
A Ty wciskasz sobie jakieś banialuki.
Swoją percepcję nazywasz prawdą, którą oczywiście każdy widzi. A jak nie widzi, to musi być w błędzie…
Zreszta tysiące facetów może potwierdzić to co ja
Na tej planecie największy absurd, głupota i szaleństwo znajdą swoich wyznawców.
Ludzie byli gotowi popełnić zbiorowe samobójstwo, bo jakiś guru im kazał. Gdyż uwierzyli, że są jakieś kosmoludki, które ich zabiorą do Pasa Oriona, gdy totalnie będą wierzyć w oddanie im życia.
A Ty wierzysz w swoją porcję urojeń.
Nie mówisz oczywiście kto może potwierdzić to, co Ty tu przedstawiasz? Co wiesz o tych ludziach? Jak żyją, na jakim poziomie świadomości, z jakimi intencjami, jaki mają obraz siebie, jaką mają gotowość do rozwoju, przekraczania własnych ograniczeń, czy się akceptują, kochają, szanują, itd., itd.? Ano nic nie możesz powiedzieć ale domyślam się, że to ludzie podobni do Ciebie, czyli mający osobiste problemy, które projektują na świat, by się usprawiedliwiać.
Równie dobrze znajdziesz tysiące, a nawet miliony facetów, którzy tego nie potwierdzą. I kto ma rację? Ano każdy ma swoją rację i każdy doświadcza tego, co sam wybrał. Jeśli Ci tak dobrze z Twoją racją, to super. Ale jeśli nie, to naprawdę zastanowiłbym się co uważam za rzeczywistość.
Ja też mogę z własnych doświadczeń powiedzieć Ci, że dla mnie jest inaczej, a tym tam całym chadem nie jestem. Bo to bzdura i urojenie. A jakie kto ma preferencje odnośnie drugiej płci to jego własny wybór. Zaś preferencje korespondują z poziomem świadomości. Przecież na Tinderze nie przesiadujesz, by kogoś poznać, tylko by znaleźć pretekst do użalania się nad sobą i potwierdzić swoją rację. Znajdujesz to czego szukasz.
Jak zwykle – zero wdrożonej wiedzy z serwisu, tylko powtarzanie w kółko narzekania, użalania się, granie ofiary. O kontekście, intencji, percepcji widzę, że nie dotarło do Ciebie nic.
Nie dziwne, że masz problemy.
Jeśli żyjesz tak jak żyłeś, to będziesz miał rezultaty takie jak miałeś.
A co takiego niezwykłego robiłeś niegdyś? Podejrzewam, że nic. Ty tylko jechałeś rowerem, a to dziewczyny się uśmiechały.
No nic nie trzeba, wystarczy być chadem…
Uważasz, że czegoś nie możesz, bo nie jesteś chadem. Ale sam sobie wmawiasz niemoc, a marne rezultaty masz przez to samo, przez co wybierasz wmawianie sobie tych głupot.
Bo oczywiście już jesteś szczery, odważny, śmiały, uroczy, pewny siebie no tylko nie jesteś chadem i te wszystkie cnoty można wyrzucić do kosza.
No albo się człowiek rodzi chadem albo nie. No piękne. Wszystko tym można sobie wytłumaczyć. nie trzeba się starać, rozwijać, uczyć. Nie idzie się przecież w ogóle rozwinąć – np. zrezygnować z użalania i grania ofiary. No bo nie jesteś chadem, nie urodziłeś się nim, nie masz takich genów. A genów się przecież nie wybiera… Można tylko zostać świniopasem. A nawet jak sobie jakimś cudem będziesz radził, to i tak co najwyżej będziesz samcem beta i żywicielem. Kobiety będą patrzyły litościwie, dały sobie zrobić dziecko ale skrycie będą marzyć o chadach…
No właśnie kiedyś kobiety same mnie podrywały mimo tego, że byłem nieśmiały, a teraz jak mam odwagę podejść na ulicy to i tak się wstydzą może przez to, że mieszkam w małym mieście.
Wiem, że nie powinienem kierować się jakimiś portalami ale, przecież tam siedzą osoby te same, które spotykamy na ulicy np.
Wtedy byłem młodszy miałem 15/16/17 lat wiec może to inaczej wyglądało ale naprawdę młode dziewczyny same prosiły się, żeby do nich zagadać.
Co jest najlepsze, że kiedyś byłem taki nieogarniety nawet ćpałem i miałem kobiety i sex a teraz?
Wiesz co jest najlepsze ? Jak wchodzę do galerii kobiety widać, że lecą na mnie, kręcą się obok mnie ale co z tego jak napisze do nich to nagle udają niedostępne całkowicie inaczej funkcjonują w realu a co innego piszą.
Piszesz, że jestem na Tinderze nie, żeby poznać tylko grać ofiarę naprawdę? Właśnie chciałbym poznać jakąś fajną dziewczynę ale co tego jak piszemy to one i tak same nie napiszą, bo maja 50 wiadomości od innych facetów.Jak przestaje się odzywać to one nie piszą nic.
Ja wiem Piotrze, że kobiety powyżej 30 lat mają inną mentalność od tych nastolatek, bo poznałem kilka i serio wydawały się Ok ale skad możesz wiedzieć jakie są nastolatki w dzisiejszych czasach mając 40 lat?Bez obrazy ale no nie wiesz jakie są młode dziewczyny a ja poznałem ich setki już.
Myślisz, że ja sobie coś ubzdurałem, ale patrz jak to wygląda w dzisiejszych czasach:
https://www.tiktok.com/@ostry_17/video/6984481475487911173
Tu jest właśnie doskonały przykład jakie wymagania mają kobiety.
https://youtu.be/Mz-Kzp0Kp8g
Ten Pan mówi że kobiety kierują się tylko emocjami i logicznie ich nie da się zrozumieć po za tym kobieta nie kocha faceta lecz emocje które w jej wzbudza.
Hej Pawle!
Dzięki za komentarz!
Po pierwsze – “ten pan mówi”. No i co z tego, że mówi?
Każdy coś mówi.
Czy to specjalista? Być może specjalista w jednej rzeczy, a w drugiej nie.
Wiem, że radzi sobie z kobietami ale biorąc pod uwagę co mówi o emocjach – w tym specjalistą nie jest.
Nie jest też specjalistą odnośnie uzależnień.
Po drugie – kobiety kierują się tylko emocjami? Naprawdę?
A cóż to są te emocje, że się nimi kierują kobiety? A mężczyźni nie?
Czy w ogóle przeczytałeś artykuły o emocjach?
Czy obejrzałeś i przesłuchałeś ten filmik? Frywolny mówi dużo więcej, niż “kobiety kierują się tylko emocjami i nie da się ich zrozumieć logicznie”.
Jakoś dla mnie to on rozumie kobiety dość dobrze i wszystko wyjaśnia na poziomie logicznym. I nie widzę kompletnie, by kobiety kierowały się w życiu wyłącznie emocjami.
Poza tym kobiety, które ja znam bardzo często kierują się rozsądkiem i mądrością. Oczywiście także i pożądaniem, i strachem, i odwagą, etc.
Czyli jest bardzo szerokie spektrum, nie tylko emocjonalne.
“Kobieta nie kocha faceta, lecz emocje, które w niej wzbudza” – to jest kłamstwo, urojenie i ogólnie wulgarne podcinanie jaj i sobie, i innym facetom.
Jak to kobieta nie kocha faceta?
Nawet ze słów Frywolnego jasno wynika, że tak wcale nie jest i kobieta nie kocha emocji, tylko dobre samopoczucie to naturalna konsekwencja dobrego życia.
Jeśli żyjesz odważnie, śmiało, mądrze, odpowiedzialnie, pozytywnie, to czujesz się fantastycznie. I każdy z Tobą też.
Naturalnym jest, że się tego chce, szczególnie jeśli już się tego doświadczyło.
A jeżeli jesteśmy z kimś, kto tak nie żyje lub żyje coraz niższymi jakościami, no to automatycznie tego nie chcemy. Ale jak mówi Frywolny – kobiety potrafią czekać nawet i pół roku.
Niektórzy klienci pisali mi, że kobiety są z nimi od lat wiedząc o ich uzależnieniu i im pomagają.
Gdyby tylko kochały emocje, to nic takiego nie miałoby miejsca.
Poza tym jaka kobieta?
Znowu wrzucamy całą ludzkość do jednego worka?
To tak jakbyśmy do jednego worka wrzucili żula i Einsteina, Matkę Teresę i Hitlera.
Sugeruję przestać powtarzać cytaty wyrwane z kontekstu i naprawdę starać się coś zrozumieć.
Weź zapytaj samego siebie czy Ty rozumiesz siebie na poziomie logicznym i czy kierujesz się czymś innym, niż emocje. A jeśli tak – to czym?
Frywolny jak każdy kto trochę doświadczył, coś rozumie, coś wie ale to wszystko jego punkt widzenia i rozumienie z jego poziomu świadomości.
Co nie znaczy, że mówi Ci jakąś prawdę objawioną, bo nie.
Ale na pewno lepiej słuchać go, niż własnego bełkotu mentalnego na temat kobiet.
Pierwsze zdanie – “wielu facetów nie potrafi odmawiać kobietom” – oczywista nieprawda, bo każdy potrafi powiedzieć “nie”, tylko nie chce.
Każde “nie mogę” to nieuświadomione “nie chcę”.
Więc o ile intencję ma dobrą i na pewno da dobre rady, to jego rozumienie też jest ograniczone.
Ta rada może pomóc w przypadku podrywu kobiet ale jeśli będziesz wierzył w to kłamstwo, to z uzależnienia nie wyzdrowiejesz.
A dlaczego facet nie chce odmówić kobiecie? A bo boi się, że kobieta odejdzie, rzuci go, powie coś niemiłego i sam poczuje przy tym wstyd, winę, żal do siebie.
Innymi słowy – faceci, którzy nie odmawiają kobietom, boją się własnych emocji, które spodziewają się poczuć.
Więc znowu – łatwo jest mówić, że kobiet nie da się zrozumieć i że kierują się tylko emocjami, gdy cała esencja tego filmiku Frywolnego jest to, że faceci nie rozumieją samych siebie i kierują się emocjami. Jeśli sam siebie okłamujesz, że nie możesz choć tak naprawdę nie chcesz, bo się boisz, to nie dziwne, że trudno jest zrozumieć inną osobę.
Filmik jest tak samo o kobietach, jak i facetach.
Poza tym – naprawdę mowa o miłości? Bzdura totalna. Nie mówimy w ogóle o miłości, tylko ekscytacji, romantyzmie, przywiązaniu, pożądaniu.
Mówienie “kobiety kochają emocje” nie ma nic wspólnego z miłością.
Znowu – to wrzucanie tego, co miłością nie jest do worka z miłością i nazywanie tego jednym i tym samym.
To jakby do jednego worka wrzucać zdrowie i chorobę i nazywać to ludzkim losem.
Dlaczego w kontekście w jakim Frywolny porusza temat odmawianie kobietom czy nie zgadzanie się za każdym razem nie jest atrakcyjne?
Bo nie wynika z dążenia do celu przez faceta, nie wynika z jego zasad, nie wynika z niczego, co jest atrakcyjne, czyli po zdrowej stronie spektrum.
Tylko facet zgadza się, by uniknąć wstydu, winy i boi się odmawiać. To nie jest atrakcyjne – kierowanie się niskimi emocjami, o które cały czas osądzane są kobiety.
To nie jest atrakcyjne, bo gdyby to wykalibrować, to jest poniżej 200, czyli nie sprzyja życiu.
“Facet, który na wszystko się zgadza – przymila się”. A wyjaśniałem w artykułach, że “miły” to jest bardzo wysoko jakościowo cnota.
Wrzucanie “cały czas zgadzanie się” z “miły” do jednego worka to znowu kolosalny błąd.
Bo zgadzanie się cały czas z kobietą, by uniknąć złej reakcji, nie ma nic wspólnego z byciem miłym. To manipulacja, kombinowanie, a nie bycie miłym.
Przymilanie się to nie jest bycie miłym, tak jak użalanie się, to nie pożądny żal za coś. Użalanie się prowadzi do uzależnienia i Cię w nim pozostawi. Pożądny żal to jeden z kroków do uzdrowienia. Więc różnica jest diametralna i fundamentalna.
“Zawsze musisz być gotowy kobiecie odmówić” – to dobra rada na sam początek dla tych, którzy noszą w sobie tyle wstydu i winy, że boją się powiedzieć “nie”.
Ale odmawianie dla samego odmawiania jest bezmyślne tak samo jak zgadzanie się cały czas.
Sztuczki nie zastąpią dojrzałości, dorosłości i świadomego, odpowiedzialnego życia.
Więc ćwiczenie, by odmawiać warto traktować jako dobry sposób, by ujawnić to, przez co nie chcemy odmawiać, zmierzyć się i przepracować. By nie przeskoczyć w drugie ekstremum i dalej żyć jak bezwolny golem.
Pamiętaj, że jak prowadzisz samochód i cały czas skręcasz w lewo i wjeżdżasz w ścianę, to rozpoczęcie ciągłego skręcania w prawo wcale nie musi być dobrym pomysłem.
“Kobiety mówią, że chcą faceta miłego, a w rzeczywistości chcą faceta, który często zrobi coś na przekór niej” – jedno nie wyklucza drugiego.
Bycie miłym jak wyjaśniałem w artykule nie ma nic wspólnego z niedojrzałością.
Przykładem bycia miłym jest przepuszczenie kobiety przez drzwi jako pierwszej ALE TYLKO WTEDY, gdy wiemy, że po drugiej stronie drzwi jest bezpiecznie. Jeśli nie, wchodzimy jako pierwsi.
Więc nie jest to bezmyślne. Wynika to z szacunku do kobiety i własnej siły – odwagi, by jako pierwszy wejść w nieznane terytorium.
A bycie milusim pysiaczkiem, który wysyła kobiecie 100 serduszek dziennie jest dla wielu kobiet jak obcowanie z małą dziewczynką, a nie mężczyzną.
Miłym jest przeprowadzenie starszej pani przez jezdnię. Nie dlatego, bo tak kazała mama, tylko dla czci kobiety, szczególnie starszej.
Bycie miłym dla współpracowników stworzy dobre warunki pracy, dzięki czemu wszystkim będzie dobrze, wliczając Ciebie. Co się zwróci w postaci np. uprzejmości innych ludzi do Ciebie.
Natomiast nikt Ci nie każe latać w pracy do każdego i pytać się z wywalonym językiem czy możesz dla nich coś zrobić, np. wynieść za nich śmieci.
Obejrzałem 2 i pół minuty i na razie wszystko o czym mówi to by żyć odpowiedzialnie, odważnie, by nie być jak kukiełka, by nie kombinować, nie kłamać, nie być słabym i naiwnym idiotą.
Jeśli z tego filmiku wyciągnąłeś tylko “kobiety kierują się tylko emocjami”, to sugeruję posłuchać jeszcze raz i tym razem słuchać.
Mówi, by przestać kierować się emocjami – poczuciem braków, wstydem, żalem, winą, strachem i żyć odważnie, śmiało, odpowiedzialnie. I dopiero z tego poziomu jakości bycia relacje z kobietami mogą być zdrowe i takie, których pragną same kobiety i też nie z poczucia braku. Tylko z czegoś więcej.
3 minuty. Na razie widzę same wartościowe informacje, z których w ogóle nie wynika, że kobiety kierują się wyłącznie emocjami. Wręcz przeciwnie – kierują się rozsądkiem, odwagą, zdrowiem, podziwem, siłą. Nie tylko swoją ale i mężczyzny.
Potem mówi – faceci na początku relacji prowadzą ją dobrze, fajnie, a potem boją się stracić kobietę… więc znowu – kto tu się kieruje emocjami? On mówi o masie (większości) facetów, którzy właśnie kierują się emocjami. Nazywa to byciem baranem.
Same ciekawe rzeczy, które też pokrywają się z tym, co ja próbuję wtłoczyć do głowy. Życie odpowiedzialne, śmiałe, odważne, a nie z poczucia winy, nie z lęku, etc.
On brakiem logiki u kobiet nazywa to, że dla niego logicznym jest, że facet, który miał wiele kobiet nie jest atrakcyjny dla niego, a dla kobiety tak… No dla mnie to nie ma nic wspólnego z brakiem logiki. Bo to patrzenie przez pryzmat, że dla niego kobieta, która miała wielu facetów może nie być tak atrakcyjna, niż taka co miała max kilku lub żadnego. Ok ale atrakcyjność ma wiele wymiarów. Być może nie jest atrakcyjna, by stworzyć z nią stały związek ale jest atrakcyjna, by np. stworzyć seks-relację na kilka miesięcy lub bzyknąć jeden raz. Oczywiście nie oczekuję, że on w 12-minutowym filmiku poruszy dokładnie każdy niuans.
Ale to trochę jakby mówić, że przedsiębiorca nie nawiąże współpracy z drugim przedsiębiorcą, który ma za sobą wiele różnych biznesów.
Dla niego “logicznym” jest “chłopak, który jest prawiczkiem i jest normalny”.
Znowu – nie mówimy tu o jakiejś obiektywnej logice, tylko bardzo okrojonym spektrum analitycznym.
Mówiłem ze sto razy – kontekst jest najważniejszy. I w odpowiednim kontekście nawet największa głupota może zostać przedstawiona jako mądrość.
Czy inteligentnym jest wybór faceta, który nie pije, nie pali, ma pracę i nigdy nie miał kobiety?
Tylko jeśli założymy, że był to świadomy, odpowiedzialny wybór. Ale rzadko tak jest. Zazwyczaj to właśnie “grzeczność”, która nie jest cnotą. To wybory dokonane z poczucia winy (bo np. mama kazała i zabraniała, a nie dlatego, bo sami to przeanalizowaliśmy i uznaliśmy za błąd lub coś nieodpowiedniego dla nas), strachu.
Więc taki facet nie żyje zdrowo, choć może się tak ze wszech miar wydawać. I jeśli będzie to kontynuował w relacjach z kobietami – czyli kieruje się wstydem, winą, lękiem, poczuciem braków, to może wydawać się mu, że postępuje mądrze ale tak nie będzie. Bo mimo wszystko kieruje się jakościami, które nie sprzyjają życiu. Więc też nie są atrakcyjne. Np. będzie chciał pocałować dziewczynę ale poczuje wstyd, powie sobie, że nie wypada i tego nie zrobi. A kobieta sama na to oczekiwała i widziała, że mężczyzna oparł swoją decyzję o jakość, która nie sprzyja życiu, która osłabia. W jej oczach wtedy mężczyzna straci. I nie dziwne, bo w swoich też nie zyskał.
Koło 5:30 Frywolny mówi wprost co on nazywa “wyborami emocjonalnymi”. Tylko, że to nie ma nic wspólnego z tym, co jest emocjami. Podziw dla faceta śmiałego i odważnego to nie jest emocja. “Zaskakiwanie kobiety” nie ma wzbudzać u kobiety emocji, która nie zostawi Cię tylko dlatego, bo przeżywa emocje, tylko facet ma żyć, działać, eksplorować życie. I nie robić tego samemu, tylko z kobietą. Uwzględniać ją. A nie siedzieć na dupie i oglądać telewizję, bo “już jest w związku”.
Wejście w związek jest jak wejście na siłownię. Jeśli wejdziesz na siłownię i tyle, to nie licz na fajne efekty.
Poza tym mówimy tu też o pozostawieniu chociaż części egoizmu i otworzenie serca na drugą osobę. By od czasu do czasu też coś zrobić dla niej. Ale nie dlatego, bo ktoś tak “dobrze radził”, tylko naprawdę chcemy, by drugiej osobie było dobrze. Czasem będzie to faktycznie zabranie kobiety na fajną wspólną podróż, a czasem wzięcie za włosy i przelecenie tak, że będzie się potem trzęsła i nie wydusi z siebie słowa. Nasi rodzice oczywiście mogliby potępić i jedno, i drugie.
Tu nie chodzi o emocje, tylko przepływ życia. O fajne, swobodne, odważne, śmiałe, radosne życie przeżywane wspólne.
I to odnosi się zarówno do świeżej relacji, wieloletniego małżeństwa jak i jednorazowego seksu z klubie.
Pamiętaj, że Frywolny nie mówi o wzroście świadomości.
W ogóle nie uwzględnia ewolucji. Być może nawet nie wie, że w esencji o to zawsze chodzi.
Tym samym może dawać rady, kopać do działania, motywować, przedstawiać jak sam to widzi, gdzie są błędy i jak to zmienić.
Ale sam popełnia kategoryczny błąd utrzymując np., że faceci nie potrafią odmawiać.
Myli miłość z ekscytacją, zaciekawieniem, romantyzmem i seksualnością.
I więcej. To wszystko nie jest aż tak ważne w temacie uwodzenia.
Ale już w temacie zdrowienia z uzależnienia trzeba to rozumieć. I przede wszystkim – zmienić jakość życia na pozytywną.
Bo jeśli jesteś uzależniony, to nie żyjesz pozytywnie i zapewne od lat lub nawet nigdy tak nie żyłeś.
No ale jeśli wszystko nazwiesz emocją, to nie dziwne, że się wydaje, że kobiety kierują się tylko emocjami.
Nawet jeśli naprawdę mówiłby o miłości, to miłość emocją nie jest i nie ma nic wspólnego z emocjami.
Jeśli kochasz, to nie da się przestać kochać. Bo miłość to nie jest emocja. Tylko to Twój poziom BYĆ niezależny od wszystkiego.
Zauważ, że jak jesteś na poziomie strachu, to też się będziesz cały czas bał niezależnie od wszystkiego. Nawet jak Cię spotka coś dobrego, to od razu zaczniesz się bać czy to nie jest jakiś podstęp. I nie będziesz chciał zrezygnować ze strachu za żadne skarby.
Osoba żyjąca odważnie też jest odważna niezależnie od wszystkiego i nie zrezygnuje z odwagi, bo ktoś zrobił coś głupiego.
Dlatego jeśli kobieta “kochała i przestała”, to nie kochała, tylko np. była przywiązana, podekscytowana, pożądała, była zaciekawiona, itd. I oczywiście można przestać.
Ale to nie miłość.
A jeśli kobieta kocha, to miłość jest wyyyyysoko ponad emocjami i to przeczy temu, że kobiety się kierują wyłącznie emocjami. To bzdura.
No ale pokazuje jak niezrozumiana jest miłość i jak niewiele osób naprawdę kocha.
Ty też możesz powiedzieć, że “kochasz” jakiś film. Ale czy to miłość? Nie.
Bo kochanie nie ma celu. Jeśli kochasz, to kochasz dla samego kochania. Bo taką jakością życia żyjesz.
Miłość to kolosalnie wysoka jakość życia. Nikt przy zdrowych zmysłach kochając nie przestawałby, bo ktoś np. nie dba o relację. Lub nie oddawałby za miłość odpowiedzialności.
Gdybyś zarabiał milion złotych miesięcznie, to przestałbyś, bo ktoś powiedział coś złego? Albo zarabiałbyś mniej w zależności co ktoś powie? “Źle się zachowałeś/aś, to przez ciebie przestanę zarabiać milion złotych i będę zarabiał tysiąc”?
Pewnie nie.
A miłość to nieporównywanie wspanialsze doświadczenie, niż posiadanie miliona dolców.
Dlatego jeśli ktoś mówi, że kocha i przestaje, to nie była miłość, tylko ew. wysoka nadane komuś/relacji wartość i znaczenie. A to można zmienić w każdej chwili.
Dalej mówi np., że kobieta może przestać inwestować i porzucić relację, bo “nie ma ona sensu”. Więc znowu – totalnie nie mówimy o emocjach, tylko o tym co dla kobiety jest ważne – o sensie relacji dla niej. I wartości.
Kto kiedykolwiek zapytał jakiejś kobiety dlaczego dąży do relacji, co jest dla niej ważne?
I czy my odpowiedzieliśmy sobie na to – po co nam relacja? Jaki widzimy w tym sens? Jaką nadajemy temu wartość i znaczenie?
Jeśli nikłe, to nie dziwmy się, że nie ma “follow-upu” u kobiety. No bo jeśli dla nas relacja ma niskie znaczenie, to dla kobiety z nami też. Ale z drugiej strony jeśli my nadamy seksowi OGROMNE znaczenie, a wszystkiemu innemu niskie, to dla niektórych kobiet, które też się chcą “wyszaleć” to będzie ok ale do pewnego momentu. A dla kobiety, która chce czegoś więcej, taka relacja nie powstanie, a może facet nawet będzie ją odrzucał. Bo będzie dalekie to od tego, co dla niej jest harmoniczne.
No bo jeśli lubisz od czasu do czasu zjeść coś słodkiego, to nie byłoby dość odpychającym, gdyby ktoś non stop się obżerał słodkim i cały czas Ci proponował czekoladę, ciasteczka czy cukierki?
Kolejny filmik, który podpowiedział Youtube ma tytuł “kobiety kochają mężczyzn, którzy mocno wierzą w siebie”.
I znowu – to nie ma nic wspólnego z miłością.
Filmik powinien mieć tytuł – “Dla wielu kobiet mężczyzna, który sobie nie podcina skrzydeł i jaj, który sobie nie umniejsza jest atrakcyjny dlatego, bo dla tych kobiet zdrowie ma znaczenie”.
Jeśli dla Ciebie coś jest ważne, nie oznacza, że kochasz. Tylko nadałeś temu dużą wartość i znaczenie.
Nazywanie tego miłością to błąd.
Tak samo zwykłe zadowolenie nazywa szczęściem i też emocją. To nie emocje. Radość istnienia to nie emocja.
Dlaczego nie? Polecam artykuły wyjaśniające co to są emocje.
Przypominam, że 80% ludzkości jest w niskiej świadomości. I dla ludzi normalnym jest przywiązywanie się, oczarowywanie, emocjonowanie, to wszystko nieświadomie + nadawanie wartości, znaczenia, oczekiwania, projekcje i wiele więcej. W tym nazywanie czegoś czymś, czym nie jest. Np. nazywanie przywiązania i oczarowania miłością.
Na moim serwisie to wszystko nazywam po imieniu. I przesiewam to, co jest zdrowe i co sprzyja życiu, co prowadzi do zdrowia, prawdziwego szczęścia i miłości od tego, co się tym tylko tak nazywa, a nie ma z tym nic wspólnego.
Wielu, a może nawet większość facetów nie chce relacji, by przeżywać fantastyczne chwile z drugą osobą, rozwijać się, doświadczać czegoś fajnego, tylko dlatego, bo mają marny obraz siebie i spodziewają się, że z ładną kobietą przy boku nagle zyskają wartość w oczach innych ludzi i zniknie ich wstyd.
Frywolny zwraca też uwagę na to, by robić to wszystko chętnie. Dla kobiety i dla siebie. Np. dla wspólnego przeżycia czegoś fajnego.
A jeśli będziemy żyli apatycznie, opierali się, lenili, no to do relacji nie wprowadzamy życia, tylko jego brak. Dlatego i relacja obumiera.
Zauważ, że to ma przełożenie na wszystko. Jeśli będziesz chętnie chodził do pracy i pracował, to nie tylko będzie Ci bardzo przyjemnie ale zapewne też wiele osiągniesz i będziesz zarabiał coraz więcej, niż gdybyś pracował jak ofiara.
“Jeśli kobiety widzą, że nie jesteś nastawiony na radość, na życie, tylko np. grasz w gry komputerowe i żyjesz nudno, no to też będzie zabijać to zainteresowanie w związku”.
Innymi słowy – kobiety nie kochają emocji, tylko życie i to, co życiu sprzyja. To jest mądre i rozsądne. Bardzo inteligentne.
Ale jeśli facet sądzi, że kobieta jest głupia, bo szlag ją trafia, gdy jej facet po raz kolejny na pytanie co będziecie robić w weekend odpowiada “co zechcesz”, to nie ma to nic wspólnego, że kobiety są jakieś dziwne.
Nie ma oczywiście nic złego w granie na komputerze ale może być to błędem, jeśli nie gramy, by się dobrze bawić, tylko np. opieramy się, boiwy, wstydzimy czegoś i zamiast się z tym odważnie i śmiało zmierzyć, to uciekamy. I dlatego gramy nawet wiele godzin. Bo to stanowi niekończącą się ucieczkę.
Używa trafnego stwierdzenia – “nie cofaj się w rozwoju”.
Ogólnie mówi – żyj fajnie i dziel się tym z kobietą.
To czy będą w tym jakieś emocje, nie ma znaczenia. Uczciwe, śmiałe, świadome, odpowiedzialne, radosne życie to największy skrót jakiego można użyć jako określenie tego, co powinno być celem.
Po obejrzeniu tego filmiku nie jestem w stanie stwierdzić gdzie tu są problemy z logicznym zrozumieniem kobiet. Filmik skupiał się na tym, że faceci sądzą, że postępują inteligentnie, a wcale tak nie jest.
Nie było też twierdzenia, że kobiety kochają nie mężczyznę, tylko emocje.
Zamiast skupiać się na największych możliwych i błędnych ogólnikach, słuchaj, co i o czym on mówi. Mówi np., by prowadzić konkretne, męskie życie. By robić wspólnie coś nowego, czasem nawet kapkę szalonego. Ale nie tracić z oczu swojego celu.
Na koniec uwaga – mój serwis skupia się na rozwiązaniu problemu uzależnienia. Kolosalnie poważnego i być może jednego z najtrudniejszych na tej planecie.
Natomiast z kobietami jakoś poradzili sobie nasi ojcowie bez pomocy żadnych uwodzicieli czy specjalistów. Bo dla zdrowego mężczyzny poznawanie kobiet jest jak najbardziej naturalne.
Problemy są w tym, że przez internet mamy zalew masy głupot, w tym głupot, by grać na ludzkim lęku, wstydzie i winie. Problem stanowią też minione wojny, które nie tylko zabiły większość odważnych, śmiałch, dojrzałych mężczyzn zabierając w ten sposób żywe dowody i inspiracje jak można żyć, a także pozostawiły kobiety bardzo często nie tylko smutne ale i zgorzkniałe. W tym nasze babcie.
Tym samym to, co przekazuję jest na dużo wyższym poziomie zrozumienia. Nie oznacza to, że np. Frywolny się myli w tym, co mówi. Nie myli się ale też to, co mówi to zdecydowanie za mało, by pomóc w uzależnieniu. Bo on nie zajmuje się uzależnieniami.
Rozwiąż przede wszystkim problem kolosalnie większy, niż wstydliwość czy lęk przed podrywaniem. Gdy rozwiniesz się lub już uczciwie będziesz rozwijał, by wyzdrowieć z uzależnienia, to nie tylko będzie Ci kolosalnie łatwiej z kobietami ale też dużo więcej wyciągniesz z wszelkich materiałów o uwodzeniu. I, przede wszystkim, będziesz z nich korzystał, a nie tylko chomikował, by się okłamywać, że coś robisz, gdy tak naprawdę wcale nie masz intencji, by znacząco poprawić obszar relacji z kobietami.
Uwodziciel nie wyciągnie Cię z uzależnienia. I to, przez co w ogóle do niego doszło, m.in. jest tym samym, przez co są problemy z kobietami – nie tylko, by kobietę poznać i stworzyć relację ale też relację rozwijać. Mniej więcej 1/3 moich klientów i innych, którzy do mnie piszą mają albo problemy w związku, albo związek im się rozpada, albo rozpadł (wliczając małżeństwa).
I nie ma to nic wspólnego, że nie dawali kobietom emocji.
Jeden mężczyzna miał z kobietą relację takiej jakości, że jak sam twierdził – “gdyby nie seks, to by nie było różnicy czy to relacja z matką, siostrą czy żoną”.
Co daje do myślenia.
I prosżę nie wysyłać mi każdego filmiku Frywolnego czy innego PUA, bo nazywają coś inaczej, niż ja. Skupiaj się na esencji.
A czemu kobiety kochają dupków? Tacy są zimni i nie kierują się emocjami?
To chyba serio się sprawdza ale ja będąc szczęśliwym człowiekiem czemu miałbym być dupkiem dla kobiet a nie miłym?
Już nie będę wysyłał więcej filmów ale musiałem ten ostatni https://youtu.be/3uJx-q41gSo
A czemu kobiety kochają dupków? Tacy są zimni i nie kierują się emocjami?
To chyba serio się sprawdza ale ja będąc szczęśliwym człowiekiem czemu miałbym być dupkiem dla kobiet a nie miłym?
Już nie będę wysyłał więcej filmów ale musiałem ten ostatni https://youtu.be/3uJx-q41gSo
Jak grochem o ścianę.
Prosiłem byś nie wysyłał kolejnych filmów – wysłałeś. Jeszcze się usprawiedliwiasz i kłamiesz, że “musiałeś”.
Wyjaśniałem, że nie mówimy w ogóle o miłości.
Wyjaśniałem, że bycie “miłym” nie ma nic wspólnego z kierowaniem się tą cnotą, tylko jest to szukanie akceptacji, uciekanie od wstydu i winy, nie kierowanie się zdrowiem, manipulacja, itd.
Nie dotarło. Teraz pytasz o drugie ekstremum – “bycie dupkiem”.
Powtarzasz więc bezmyślnie jakieś ogólnie utarte stwierdzenie i wysyłasz filmik, w którym Frywolny zapewne to dokładnie wyjaśnia i nie zdziwiłbym się, gdyby w kilka minut objaśnił, że nie ma to nic wspólnego z byciem dupkiem.
Zapewne mówi znowu, by się nie zgadzać cały czas, czasem zrobić na przekór, etc. I to jest bycie dupkiem?
Być zimnym? Co to znaczy? Martwym?
Wyjaśniał i Frywolny, i ja o wartości bycia pozytywną, radosną osobą, śmiałą i odważną.
A Ty dalej swoje – bycie zimnym dupkiem. No to sprawdź – idź zdemoluj kilka sklepów i zobacz jak Ci kobiety rzucą się do stóp…
To chyba serio się sprawdza
Co się sprawdza? To podaj kilka przykładów jak się sprawdza bycie dupkiem ze swojego życia.
Albo jakie masz super efekty z bycia “zimnym”.
ale ja będąc szczęśliwym człowiekiem czemu miałbym być dupkiem dla kobiet a nie miłym?
No bo używasz definicji, które nie mają nic wspólnego z tym, do czego się rzekomo odnoszą.
Zanim zaczniesz rozważać jak to byłoby, gdybyś był szczęśliwy, dojdź do momentu, gdy taki będziesz. Wtedy pogadamy.
Wtedy powiedz mi jakim chcesz być człowiekiem dla kobiet.
Niektóre kobiety mogą faktycznie latać za facetami nawet wulgarnymi.
Dlaczego?
Bo jeśli miałyby do wyboru facetów przymilających się, ciapy, nie mających nawet własnego zdania, ani celu oraz postrzegających się jak robaka i facetów kierujących się gniewem i dumą, to niejedna będzie wolała tego drugiego faceta. Bo przynajmniej nie będzie bał się stanąć w jej obronie. I życie będzie troszkę bardziej ekscytujące, niż przewidywalnym, nudnym facetem, który będzie się bał jej pocałować czy gdzieś zabrać ze sobą.
Natomiast kobieta pragnąca dziecka być może zwiąże się z przewidywalnym, nudnym facetem, bo wie, że przynajmniej nie ucieknie i będzie się opiekował dzieckiem. Ale iskry lecieć nie będą w takim związku.
Ale to nadal bardzo niskie i ograniczone spektrum emocjonalne. To jakbyśmy mówili o pierwszej i trzeciej klasie podstawówki.
A to nie jest całe spektrum jakości.
Porównaj sobie poziom jakości życia – przymilanie się, strach przed powiedzeniem “nie”, a wścieknięcie się, agresję. Zobacz co jest wyższym poziomem energii i jakościowo też jest lepsze.
Więc znowu – totalny brak kontekstu, jasno określonych definicji. Nie dziwne, że nie ma zrozumienia.
Nie podałeś nawet jednego przykładu ze swojego życia, by go przeanalizować. Więc pozostajesz w sferze akademickiej mentalizacji, fantazjowania i powtarzania jak papuga po innych.
W przypadku uzależnienia życie trzeźwe, odpowiedzialne, konkretne i odnoszące się do uzależnienia to podstawa, to fundament, to coś niezbędnego.
Wiesz, nawet moja mama mówiła mi wiele razy, bym walczył o swoje, bym nie odpuszczał, bym przede wszystkim dbał o swoje, nie przejmował się innymi, nie dawał sobie wejść na głowię, itp.
Ale to też nie ma nic wspólnego z byciem dupkiem, ani nie byciem miłym.
To konkretnie rady odnoszące się do konkretnych sytuacji, w których widziała, że sobie nie radziłem.
Czasem zareagowanie gniewem, nie pozwalanie, by kobieta była niemiła względem Ciebie to też nie jest bycie dupkiem.
Ale mówimy też o jakości życia mężczyzn, który mają problem, by powiedzieć nawet swojej partnerce – “planuję za dwa dni squasha i będzie mi bardzo miło jeśli pojedziemy razem”.
Mówimy o spektrum, w którym zostało wyjaśnione, że to co nazywane jest miłością nie ma z nią nic wspólnego, a zaraz znowu powtórzone zostaje stwierdzenie “kobiety kochają”.
Znowu wrzuciłeś zapewne bardzo wiele do jednego worka.
Mógłbyś chociaż włożyć minimum wysiłku i powiedzieć więcej, a nie wysyłać czyjeś filmiki i czekać sobie wygodnie aż pan Piotrek go obejrzy i będzie pisał komentarzyki, w których wszystko sprostuje, poda na srebrnej tacy.
Na razie dużo można powiedzieć o Twoim kierunku.
Ponadto – raz jeszcze przypomnę, że prowadzę serwis o uzależnieniach i zdrowiu, a nie podrywie.
Jeśli masz pytania o podryw, to napisz do Frywolnego. On jest w tym specjalistą.
Podkreślę też, że wyzdrowienie z uzależnienia rozwinie Cię tak bardzo, że Twoja jakość życia sama z siebie będzie atrakcyjna dla kobiet, bo będzie po zdrowym spektrum życia i nie będzie to już spektrum nadal niskie i negatywne ale przynajmniej lepsze od jeszcze niższych wartości.
Zajmij się sobą, a nie fantazjuj o tym kogo to rzekomo kochają kobiety. Bo pozostaniesz nietrzeźwy.
A jak masz konkretne pytania odnoszące się do konkretnej, realnej sytuacji – pisz do Frywolnego czy innego PUA lub specjalisty w tematach kobiet. Napisz też do kobiet jak one to widzą czy z nimi o tym po prostu porozmawiaj. Zbuduj taką relację, w której nie będą bały się odpowiedzieć szczerze.
Natomiast tutaj nawet nie przedstawiłeś intencji Twoich zapytań. Dlaczego pytasz? Jaki jest prawdziwy powód?
Naprawdę coś zrozumieć, zmienić? Czy tylko dyskutować dla samej dyskusji, bo dzięki temu odkładasz zmierzenie się z jakimś własnym problemem i lękiem?
Jeszcze kilka uwag – nazywanie faceta “zimnym” to też kolosalne generalizowanie i wrzucanie do jednego worka wiele różnych od siebie jakości – w tym zdrowia i choroby.
Nikt nie mówi, że masz być nieczuły. Wręcz przeciwnie!
Tylko jest różnica między nazywaniem podatności na zranienie, użalania się nad losem innych, odczuwania bólu, gdy się coś komuś dzieje i nazywanie tego wrażliwością, od stanu zdrowia, dzięki któremu współodczuwamy, jesteśmy empatyczni, nie jesteśmy obojętni na krzywdę innych ale też nie gramy ofiary i realnie staramy się innym ulżyć w cierpieniu czy pomóc, etc.
Nazywanie kogoś “zimnym” to może być jednocześnie kompletny brak zdrowia i prymitywizm, a także efekt niszczenia sobie mózgu używkami i bliski zeru rozwój wewnętrzny, a może być też to pewien poziom rozwoju – np. czysta logika, kalkulowanie – kierowanie się czymś konkretnym i nawet pozytywnym. A może to być też zwykła głupota i ignorancja.
Żadna kobieta, którą poznałem ja, moi znajomi i klienci nie szalała za facetami zimnymi. Wręcz przeciwnie – chcą by facet czuł. Poza tym jest fundamentalna różnica między np. odczuwaniem żalu, a użalaniem się, odczuwaniem wstydu, a wstydzeniem się.
Tak samo nazywanie kobiet niegrzecznymi, mężczyzn grzecznymi lub nie. Proponuję wziąć odpowiedzialność za swoje opinie i zachowania.
Bo czy kobieta, która lubi się pobzykać z obcymi facetami jest niegrzeczna? Jej postępowanie nie ma nic wspólnego z osądem “grzeczna/niegrzeczna”.
Jeśli coś najpierw osądziliśmy, to wszystkie dalsze opinie i osądy będą z góry niewłaściwe i błędne.
Pomoże też przestanie postrzegania kobiet jak jakieś dziwne istoty z innej planety i powtarzanie o nich utartych frazesów wyssanych z palca.
To trochę jak ludzie, którzy twierdzą, że zwierzęta nie czują. 5 minut z psem czy kotem wystarczy, by zrozumieć, że zwierzęta nie tylko odczuwają ale też kochają, są bardzo inteligentne na wielu poziomach i więcej. Człowiek, który wątpi czy zwierzę odczuwa musiał chyba nigdy nie spędzić nawet 5 minut z żadnym zwierzęciem.
Często podobnie widzę na temat kobiet. Ludzie, którzy gadają o kobietach jakieś bzdury, musieli nigdy nie spędzić z żadną kobietą 5 minut, by trochę otwarcie pogadać.
Albo że “kobiety kierują się wyłącznie emocjami, a nie logiką”. No dosłownie kwadrans z jedną kobietą wystarczy, by zrozumieć, że kobiety, jak i mężczyźni, kierują się bardzo szerokim spektrum jakości. Wliczając logikę, rozsądek, odwagę i więcej.
No ale podejrzewam, że powtarzanie takich bzdurnych frazesów, które są popularne jak “faceci nie płaczą” czy “kobiety są emocjonalne” lepiej sprzedaje produkty.
Jeszcze jedno Frywolny mówi by olewać kobiety i to działa a czy to nie są gry ego? Ludzie faktycznie w 80% są poniżej 200 w świadomości a w Polsce pewnie 90% i ludzie w tym kobiety lubia to co niedostępne i trudne czyli jak facet je olewa to one go chcą, bo się wyróżnia i jest niedostępny.
Jeszcze jedno
Wystarczy, bo się z tego “jeszcze jedno” zrobi “jeszcze sto”, a i tak będzie mało.
Sugeruję każdą radę przetestować w praktyce zanim zaczniesz o to pytać.
Jeśli sądzisz, że chodzi o olewanie kobiet, co jest też tak dobrze zrozumiane jak “kobiety kochają emocje, a nie faceta”, to idź i sobie to udowodnij.
Olewaj kobiety.
Zresztą – czy nie olewasz kobiet już od lat? I jak rezultaty? Piszą do Ciebie zapłakane, że chcą się spotkać, bo tak tęsknią?
Frywolny mówi
Być może używa słów, które przytaczasz ale mówi przez nie zupełnie co innego.
by olewać kobiety
Gdybyś naprawdę posłuchał co mówi, to ja Ci powiem bez oglądania jego filmiku czy większych filozofii, że nie chodzi, by kobiety olewać.
To znowu rada dla tych desperatów, którzy za 15-minutowy spacer są gotowi kupić kobiecie futro za kilka tysięcy złotych.
W esencji totalnie nie o to chodzi.
Chodzi o to, by rozpoznać dlaczego w ogóle pragniesz uwagi, pragniesz akceptacji kobiet, dlaczego w ogóle do niej piszesz/dzwonisz/podchodzisz.
Gdy tu zrobisz porządek i będziesz się kierował mądrością i zdrowiem, a nie niedojrzałością, to wszystko będzie ok.
Frywolny mówi, by zostawić trochę miejsca do oddychania, zabawy, domysłów, ekscytowania się nowym i nieznanym.
A do tego najszybsza droga jest, by z jednego ekstremum przerzucić się na drugie.
i to działa
Nic nie działa, bo to jakby mówić “bateria działa” albo “mikrofala działa” i tyle.
Zrozumienie dlaczego i co naprawdę “działa” wykracza daleko poza “olewać kobiety”.
Jak mówię – zacznij olewać, w ogóle nie rozmawiaj, nie odzywaj się.
Zobaczysz jakie będziesz miał fantastyczne efekty. Nie odpędzisz się od kobiet!
a czy to nie są gry ego?
A cóż to jest to tajemnicze ego? Uważasz że ego jeszcze gra?
A więc ego to taki pokerzysta, tak?
Nie ma żadnych gier ego.
Ego to Ty i Twoje życie. W którym odpowiadasz za swoje intencje i decyzje.
Ludzie faktycznie w 80% są poniżej 200 w świadomości a w Polsce pewnie 90%
Przestań proszę powtarzać raz po Frywolnym, raz po mnie coś, czego nie rozumiesz, bo nawet tego nie doświadczyłeś, nie przeanalizowałeś samemu i nie doszedłeś do tych wniosków.
Nie ważne, że 80% ludzkości jest poniżej 200. Ty zajmij się sobą, bo sam jesteś dużo poniżej 200 i na razie nie chcesz tego zmienić.
i ludzie w tym kobiety lubia to co niedostępne i trudne
Naprawdeęęęęęęę???
Tak lubisz, a może i kochasz to, co niedostępne i trudne?
Ekscytują Cię trudności i problemy, szczególnie te najtrudniejsze i wymagające najwięcej wysiłku?
Sądzisz, że 80% ludzkości, a w Polsce i 90% uwielbia to, co niedostępne i trudne???
Kurde, chyba żyjemy w innej Polsce i ogólnie w innej rzeczywistości.
Bo ja dostrzegam, że większość unika jak ognia nowości, nieznanego, trudności, problemów, już nie mówiąc odpowiedzialności za własne życie i wybory.
czyli jak facet je olewa to one go chcą, bo się wyróżnia i jest niedostępny.
To dam Ci jeszcze jedną fantastyczną radę!
Zwymiotuj na kobietę! Gwarantuję Ci, że szansa, że ktoś na nią zwymiotował jest bliska zeru! Wyróżnisz się jak nikt! Będzie za Tobą szaleć!
Albo możesz wreszcie trochę zmądrzeć, przestać powtarzać jak papuga jakieś tekściki oderwane od rzeczywistości.
Każda rada ma zastosowanie tylko do problemu, którego dotyczy.
Ty nie mówisz o żadnym problemie.
Bo czy mówisz o sobie i swoim życiu – np. masz problemy, by zainteresować kobietę? Nie. Nie wiem o czym mówisz i to już trzeci komentarz bez zaczepienia w rzeczywistości.
Kłapiesz dziobem dla kłapania dziobem.
No bo skoro Frywolny, najwyraźniej Twój mentor w temacie kobiet, coś mówi, to znaczy, że to stosujesz i z dobrymi efektami.
Jest tak?
To ile kobiet olałeś i dla ilu byłeś zimny i jak się to przełożyło na efekty? Chwaliły Cię za to? Mówiły jak bycie z Tobą lub próby zdobycia Ciebie są ekscytujące? Jak je podnieca Twoja niedostępność?
Hej Piotrze. Zgadzam się w dużej mierze z tym co napisałeś w powyższym wpisie, jednak zastanawiam się od jakiegoś czasu nad pozycją mężczyzny w obecnym społeczeństwie. Historia pierwsza dotyczy pewnej duńskiej dziennikarki radiowej. Nagrywała ona reportaż ze spotkania swingersów, podczas którego rzekomo sama zaczęła uprawiać seks z mężczyzną, z którym przeprowadzała wywiad. Nagranie odbywało się na żywo. Ona sama argumentowała to tym, iż jest to jej praca i zawsze chciała by jej słuchacze mogli poznać poruszany temat od podszewki, niemalże go poczuć. Rozniecił się pewien hałas wobec całej sytuacji, jednak dziennikarka nie poniosła żadnych specjalnych konsekwencji. Twierdzono, iż jej argumentacja była wymówką dla “szybkiego numerku” i zabrakło zwykłego profesjonalizmu. Czy gdyby relacjonowała sytuację na wojnie, to zaczęłaby strzelać? Ludzie z branży zaczęli też pytać o to, co by się stało gdyby w tej sytuacji dziennikarzem był mężczyzna? Historia druga dotyczy trudniejszego tematu, mianowicie pedofilii. O ile prawo stara się w tym aspekcie traktować mężczyzn i kobiety jednakowo, to w Internecie odbiór kobiet oskarżonych o pedofilię bywa niejednoznaczny. Zwłaszcza gdy sprawczyni jest postrzegana jako atrakcyjna. Komentarz typu: “Żałuję, iż ja nie miałem takiej nauczycielki w szkole” jest na porządku dziennym, ponieważ często o takie czyny są posądzane nauczycielki. Oczywiście kobieta postrzegana za mniej atrakcyjną, jest osądzana znacznie bardziej negatywnie. Jak byłby odebrany w tej sytuacji mężczyzna? W tej drugiej sytuacji nie chciałbym już przytaczać cytatów z sieci. Historia trzecia. Odnoszę wrażenie, iż lesbijki mają łatwiejszą sytuację niż geje. Akcenty oceny homoseksualizmu są różnorodne, jednak i tutaj mężczyzna jest bardziej piętnowany. Chcę zaznaczyć, iż nie jestem wrogiem kobiet, ani nie bronię w żadnym przypadku pedofilii. Wręcz przeciwnie. Podnoszę tylko temat oceny płci w obecnym społeczeństwie, w kontekście konkretnych sytuacji. Zgadzam się z tym, iż kobiety nie są nadal traktowane dobrze, choć wiele się w tym względzie zmienia. Zauważam też, że przedstawicielki praw kobiet często przesadzają. Rozumiem, iż jest to pewna ekspresja wielowiekowego ucisku i tego jak większość mężczyzn nadal postrzega kobiety. Pornografia bardzo ułatwia wytworzenie sobie takiego obrazu. Czy jednak nie dzieje się trochę tak, iż ta surowsza ocena jest przesuwana w stronę mężczyzn?
Hej Piotrze.
Hej Rafale!
Zgadzam się w dużej mierze z tym co napisałeś w powyższym wpisie, jednak zastanawiam się od jakiegoś czasu nad pozycją mężczyzny w obecnym społeczeństwie.
W jakim społeczeństwie?
W każdym kraju jest inne społeczeństwo. Często nawet jest inne w zależności od okręgu i miasta.
Mówisz o duńskiej reporterce, potem internecie, który jest amalgamacją różnych (wszystkich) narodowości i kultur. Zapewne poruszyłeś też sytuacje z jeszcze innych krajów.
A każda kultura, kraj, czasem nawet grupa społeczna, ma własne problemy, często unikalne względem reszty, własne percepcje, etc.
Poza tym – nic się nie zmieniło w kwestii “pozycji mężczyzn i kobiet”.
To o czym tak naprawdę mówisz to Twoja percepcja – zarówno pod względem wartości bycia mężczyzną jak i seksualności. I zapewne masz z tymi dwoma tematami osobisty problem, o którym jednak nie mówisz.
Zgadza się?
Dlaczego szukałeś tych informacji? Dlaczego zwróciłeś na nie szczególną uwagę? Czy coś Cię w nich boli?
Pamiętaj, że to, że mamy internet i widzimy tam jakieś problemy, nastawienie ludzi, itd., NIE oznacza, że to jest coś nowego. To wszystko było zapewne od setek lat, tylko teraz to po prostu widzisz. Bo w internecie każdy pozwala sobie na wszystko, także na danie upustu tego, co naprawdę sądzi o ludziach, świecie, etc. Nie oznacza to, że coś się zmienia na lepsze lub gorsze.
W kwestii poruszanych przez Ciebie tematów – mówimy wyłącznie o pewnych sytuacjach i reakcjach społeczeństwa na nie. Zauważ, że nie całego społeczeństwa. Więc jakiej jego części i dlaczego akurat takiej?
Poruszasz 3 tematy, które są w Polsce tabu, bo Polska ma szczególnie na pieńku z seksualnością. Jesteśmy krajem pod tym względem bardzo nierozwiniętym i zaściankowym. Nawet w naszym języku większość przekleństw (zauważ na słowo – klątwy) to wulgarne określenia seksualności lub jej ekspresji.
To wszystko prawdopodobnie w głównej mierze przez religijne pranie mózgu ale nie tylko – również przez brak zdrowych wzorców, wojny, komunizm i więcej. Przecież już u samej podstawy chrześcijaństwa jest wstyd własnej nagości (co jest kolosalnie błędnie interpretowane). Poza tym Maryję nazywa się niepokalaną, bo ponoć Jezus urodził się bez naturalnej koncepcji. Niezależnie jaki jest fakt, widzimy cały czas osądzanie seksu. Kobieta mająca seks jest zhańbiona, zanieczyszczona, zostało jej odebrane coś cennego. Tak jakby dziewica była lepsza, niż kobieta po seksie. A w przypadku mężczyzn – odwrotnie! Dopóki chłopak/mężczyzna nie ma seksu, to jest gorszy. To przecież tak wulgarne, toksyczne i głupie, że głowa mała. A jednak powszechnie akceptowane i traktowane jako norma.
Więc nie ma tak naprawdę winowajców i każdy odpowiada za swoje zdrowie w temacie seksualności. Jeśli mamy z nią problem, tak jak z każdą dolegliwością – po naszej stronie leży odpowiedzialność, by poszukać pomocy. Tak samo jak z np. nauką języków obcych – jeśli tego potrzebujesz lub chcesz, poszukaj nauczyciela i ucz się. Nikt tego nie zrobi za Ciebie.
Weźmy to do pod uwagę reszty rozważań.
Czy znasz kogoś, kto edukuje się w temacie seksualności, pracuje nad swoją percepcją, uwalnia wstyd, winę, lęk, gniew, frustracje, poczucie braków, etc.?
Czy raczej wszyscy próbują żyć i męczą się z całym zebranym od małego bagażem, który zapewne odnośnie seksualności jest w dużej większości negatywny, czyli błędny?
Naprawdę zdecydowana mniejszość z ludzi jakich poznałem w ogóle nawet poznawała wiedzę czysto teoretyczną na temat seksu i seksualności, nie mówiąc o realnych działaniach, by się rozwinąć, coś uzdrowić, etc.
Historia pierwsza dotyczy pewnej duńskiej dziennikarki radiowej. Nagrywała ona reportaż ze spotkania swingersów, podczas którego rzekomo sama zaczęła uprawiać seks z mężczyzną, z którym przeprowadzała wywiad. Nagranie odbywało się na żywo. Ona sama argumentowała to tym, iż jest to jej praca i zawsze chciała by jej słuchacze mogli poznać poruszany temat od podszewki, niemalże go poczuć. Rozniecił się pewien hałas wobec całej sytuacji, jednak dziennikarka nie poniosła żadnych specjalnych konsekwencji. Twierdzono, iż jej argumentacja była wymówką dla „szybkiego numerku” i zabrakło zwykłego profesjonalizmu.
Więc mówimy o jednej osobie i emocjonowaniu się jej postępowaniem.
Wg mnie nie była to wymówka dla szybkiego numerku, tylko dokładnie dla takiej rozgrzanej reakcji.
Ponownie – nie ma to nic wspólnego z płcią.
Mówimy o osobie o niskiej świadomości i niedojrzałości społeczeństwa.
Gdyby zrobił to mężczyzna i krzyk byłby mniejszy lub większy, to czy miałoby to cokolwiek wspólnego z płciami? Nie.
Poza tym co dziennikarstwo i seks ze swingersami ma wspólnego z pozycją płci w społeczeństwie?
To bardzo specyficzny przypadek i jednostkowy. Nie ma żadnego przełożenia na “pozycję płci w społeczeństwie”.
Ponadto nietrudno dostrzec, że ludzie uwielbiają się emocjonować. W ten sposób doją emocjonalną energię, gdyż na co dzień mają energii bardzo mało. Dlatego potrzebują emocji, by nie żyć apatycznie.
Tym samym bardzo chętnie szukają takich pretekstów i im ulegają.
Czy gdyby relacjonowała sytuację na wojnie, to zaczęłaby strzelać?
I widzimy ekstremum – porównywanie seksu do zabijania ludzi.
Gdybyśmy porozmawiali z osobami, które miały problem z tym, co zrobiła ta kobieta, widzielibyśmy, że każda z tych osób ma problem odnośnie własnej seksualności – albo nie czuje się atrakcyjna, nie postrzega tak siebie, albo jest sfrustrowana, albo sama miała za mało seksu i skrycie zazdrości, itd.
Tzw. “reakcja społeczeństwa” nie mówi nam w tym przypadku nic o pozycjach płci, gdyż reakcja nie wynika ze zdrowia, tylko braku zdrowia tych poszczególnych jednostek.
Sama kobieta też oczywiście nie postąpiła mądrze w szerszym kontekście.
Nie mówimy więc w ogóle o sytuacji, która mogłaby być reprezentatywna wobec tak istotnego zagadnienia jak “pozycja mężczyzny w społeczeństwie”.
Ludzie z branży zaczęli też pytać o to, co by się stało gdyby w tej sytuacji dziennikarzem był mężczyzna?
Na to powinni odpowiedzieć sami.
To oni mają problem z tym, że była to kobieta.
To oni wybrali, by z tego powodu dramatyzować.
Sami zrobili z tego tematu sensację. Pod tym względem można nawet stwierdzić, że kobieta postąpiła mądrze odnośnie własnego celu – z tematu, o którym nikt nie mówił nagle zrobiła się sensacja.
Każdy dostał to, czego szukał – ona sensacyjny temat i rozgłos, ludzie kolejny temat do emocjonowania się i pokazywania paluszkami.
Sama historia nie ma żadnego znaczenia. Całe znaczenie nadał jej każdy z osobna. Tego praktycznie nikt nie jest świadomy.
Dlatego też nie możemy mówić NIC o pozycji mężczyzny w społeczeństwie na przykładzie tej sytuacji, bo za jakiś czas wszyscy o niej zapomną i zaczną doić emocjonalność z czegoś innego i zmienią nadawaną wartość.
Historia druga dotyczy trudniejszego tematu, mianowicie pedofilii. O ile prawo stara się w tym aspekcie traktować mężczyzn i kobiety jednakowo, to w Internecie odbiór kobiet oskarżonych o pedofilię bywa niejednoznaczny. Zwłaszcza gdy sprawczyni jest postrzegana jako atrakcyjna. Komentarz typu: „Żałuję, iż ja nie miałem takiej nauczycielki w szkole” jest na porządku dziennym, ponieważ często o takie czyny są posądzane nauczycielki. Oczywiście kobieta postrzegana za mniej atrakcyjną, jest osądzana znacznie bardziej negatywnie. Jak byłby odebrany w tej sytuacji mężczyzna? W tej drugiej sytuacji nie chciałbym już przytaczać cytatów z sieci.
Więc znowu mówimy o kolosalnej niedojrzałości.
Każdy facet, który urodzie kobiet nadał ogromną wartość, jest jak nietrzeźwy, gdy ma cokolwiek do powiedzenia w tej kwestii.
Bo wartość jest totalnie urojona, jej nie ma w rzeczywistości.
Zauważmy, że w niemal każdej reklamie występują modelki w profesjonalnym makeupie, które poświęciły lata na utrzymanie zgrabnego ciała, etc.
Nie są to np. kobiety po 3 ciążach.
Na ten temat można spojrzeć pod wieloma kątami.
Ja sam fantazjowałem o seksie z ładnymi nauczycielkami. Gdyby jedna z nich, gdy byłem uczniem, zaprowadziła mnie do pokoju i zaczęlibyśmy uprawiać seks, to dla mnie nie byłby to problem. Niewykluczone, że raczej postrzegałbym to jako dar, a nie krzywdę. I gdyby to wyszło na jaw, zapewne nawet był bronił tej pani i na pewno nie traktowałbym się jak ofiarę. Pewnie chodziłbym dumny jak paw
Ale wiesz co? Mówimy o byciu dzieckiem, które wiele nie rozumie i dopiero rozwija się pod względem seksualności.
Czy byłby to gwałt?
Z samej definicji – tak.
Czy stałaby mi się krzywda? Prawdę mówiąc – nie wiem. Niemniej wiem na pewno, że to czy/jak bardzo moja psychika została zraniona zależałoby od tego czy sam traktowałbym się jak ofiarę tego zajścia.
Zauważ, że uzależnieni potrafią oglądać porno czy pić latami, nawet dziesiątki lat, i nadal twierdzić, że nie dzieje się im krzywda. A wręcz, że sobie pomagają.
Społeczeństwo pod względem dolegliwości tak poważnych jak uzależnienia, a także depresja i wiele innych, ma totalnie błędne pojęcie, pojmowanie i ogólnie pojęcia nie ma czym to jest, skąd się bierze i co z tym zrobić.
Nie oczekujmy, że pod względem tematów tak osobistych jak seksualność, będą patrzeć na to zdrowo i przez rozsądek, a nie emocjonalność. Zauważ też, że nikt z ludzi, którzy komentują te zdarzenia nie mówi o sobie – swojej percepcji, przekonaniach, intencjach, doświadczeniach, etc.
Nie mówię, że chęć, by jako osoba niepełnoletnia mieć seks z osobą dorosłą zawsze musi wynikać z negatywnych podstaw czy choroby.
A może w tej całej mojej sytuacji to był objaw zdrowia, nie choroby? Nie wiem.
Natomiast znowu – co stanowi podstawę gniewu na posądzane nauczycielki? Rozsądek, troska o dzieci?
Czy raczej to, że kobieta ma łatwiej z seksem? Czyli wcale ludzie nie podnoszą wrzasku z troski o dzieci, tylko bo sami mają problem z własną seksualnością?
A czy współczujemy tej osobie? Czy znamy jej motywacje? Kto był 100% uczciwy w kwestii swojego poruszania tym tematem?
Co w przypadku mężczyzny? Oczywiście były takie sytuacje i osąd zazwyczaj był szybki i bezlitosny. Ale i tu – skąd pewność, że osądzający byli uczciwi względem swojego poruszenia?
Dlaczego płeć ma jakiekolwiek znaczenie? Sądzimy płeć czy czyn?
Wiemy, że były sytuacje, że nawet ksiądz pedofil zwalał odpowiedzialność na dzieci – “Dziecko mnie kusiło, było tak niewinne, nawet nie wiedziało, że mnie kusi”.
A tutaj zwalamy odpowiedzialność na płeć i urodę.
Jak widzisz – nie daję żadnej definitywnej odpowiedzi.
Natomiast w żadnym przypadku nie uważam, że seks z niepełnoletnim jest dobry. Dlaczego nie? Chociażby dlatego, bo dziecko nie jest jeszcze ani odpowiedzialne, ani nie podejmuje świadomej decyzji i nie rozumie konsekwencji takiej decyzji. Zresztą mało kto rozumie.
Dlaczego nie daję odpowiedzi? W ogóle konieczność odpowiedzi na to pytanie pokazuje kolosalną niedojrzałość społeczeństwa.
Zauważmy, że znowu – temat postrzegany jest inaczej w zależności od tego czy jest to kobieta atrakcyjna lub nie lub czy jest to mężczyzna.
Więc być może nawet większości ludziom wcale nie chodzi o dobro dzieci, tylko atakują seksualność i atrakcyjność innych.
Czy osoba zarzucająca np. “nauczycielka powinna się kontrolować” sami się kontrolują? Czy mają seks lub nie ze świadomej, racjonalnej decyzji? Czy raczej ze wstydu, winy, poczucia braku?
Ten temat wykracza poza płciowość, bo mówimy o wykorzystaniu niewinności dziecka.
Zauważ, że ja gdy fantazjowałem o seksie z nauczycielkami, po pierwsze – byłem niepełnoletni, po drugie – już byłem uzależniony, czyli regularnie oglądałem porno, by uciec od wewnętrznych problemów.
Czy seks z ładną nauczycielką byłby dla mnie szkodliwy? Nie wiem. Być może nie. Dlaczego nie? Bo nie grałbym ofiary. Bo byłoby to czego sam pragnąłem. Tyle, że te pragnienia wbrew pozorom nie miały zdrowej podstawy. Bo moje postrzeganie własnej seksualności i działania w tym temacie, poziom zdrowia w tym temacie były kolosalnie poniżej tego, co można określić jako zdrowie (poziom 350). Być może jedyna różnica byłaby taka, że zamiast pornoholikiem byłbym seksoholikiem. Seksoholikiem byłem i tak później, gdy już seks miałem.
Czy seks z mało atrakcyjną nauczycielką byłby dla mnie szkodliwy? Zapewne tak, gdybym sam podszedł do tego jak ofiara. A można uznać się za ofiarę wszystkiego – od dziurki w t-shircie po wyższą cenę paliw.
Na świecie mamy masę przykładów np. zgwałconych kobiet, które nie wybrały grania ofiary, wybaczyły winowajcy i wiodły dalsze, normalne, zdrowe, szczęśliwe życie.
Elementem problemu, o którym tu mówimy jest niedojrzałość seksualna nie tylko mężczyzn ale też dzieci.
Gdybyśmy patrzyli na temat, technicznie gwałtu na niepełnoletnich, zdrowo, to nie obchodziłoby nas czy jest to mężczyzna, czy kobieta i czy jest atrakcyjna, bo to nie ma znaczenia.
A jednak dla ludzi ma. Bo nie mówimy o zdrowiu.
Zauważmy jeszcze jedno. Mówimy o gwałcie. Nie powinno mieć znaczenia nic innego. A jednak ma. Sytuacja przedstawia się dla zgwałconego chłopca tak:
– Zostałeś zgwałcony.
– To straszne!
– Ale przez ładną nauczycielkę.
– A, to ok!
Czyli dla takiego dziecka nie ma znaczenia sam fakt gwałtu. Tylko to, kto go zgwałcił.
Dlaczego jest to problem?
No bo jeśli ktoś okradnie Ci dom, to czy poczujesz się lepiej, jeśli okradła Cię atrakcyjna kobieta? A gorzej, gdy był to gruby facet?
Nie, bo samo zdarzenie jest totalnie niezależne od tego, kto go dokonał.
Poza tym widzimy też, że problem istnieje tak długo, jak długo my wybieramy grać ofiarę i jakie znaczenie sami mu nadajemy.
Nawet gwałt możemy przedstawić sobie tak, że nie będziemy widzieli w nim problemu.
Zauważmy, że ludzie wstydzą się, grają ofiary i niszczą sobie psychikę i życie, gdy usłyszą od obcej babki na ulicy “nie”. Boją się zostać odrzuceni, zranieni, etc. Co jest oczywiście niemożliwe.
Więc warto zastanowić się gdzie leży granica między tym, że faktycznie ktoś uczynił komuś krzywdę, a tym ile krzywdy zrobiła sobie ta osoba sama.
Pewne konsekwencje zawsze będą. Nie wiemy jak dalej postąpi taka osoba i jakie decyzje oprze w swoim życiu o sytuację, o której rozmawiamy. Możliwe, że wiele negatywnych.
To raz.
Dwa – jeśli nauczycielka ma seks z dzieckiem, które uczy, nie jest to czyn integralny, przynajmniej z tego powodu, że nie wyrazili na to zgody rodzice dziecka. Czy powinni wyrazić? Czy gdyby rodzice zgodzili się, aby nauczyciel lub nauczycielka mieli seks z ich dzieckiem, to czy wszystko w porządku? No, w teorii od 18-go roku życia dziecko już odpowiada za siebie. Wiemy, że nastolatki uprawiają seks i w coraz młodszym wieku. Przynajmniej tu możemy założyć, że kieruje nimi niewinność, zdrowa potrzeba badania i ekspresji budzącej się seksualności.
Czy jednak w przypadku seksu osoby dorosłej z nieletnim kiedykolwiek ma miejsce zdrowa podstawa? Zapewne nie.
Jak widzisz – mówię o tym już bez rozróżnienia płci.
Wg mnie nie powinno być żadnego rozróżnienia.
Zastanówmy się – czy jest jakakolwiek zdrowa i rozsądna podstawa, by kobieta nie mogła być księdzem?
Wg mnie nie ma absolutnie żadnej.
Dlatego niemal każde rozróżnienie jest bzdurne.
Historia trzecia. Odnoszę wrażenie, iż lesbijki mają łatwiejszą sytuację niż geje.
Znowu nie powinno mieć to znaczenia. Poza tym co komu do seksualności innych ludzi?
Mówimy o niezdrowym społeczeństwie, nierozwiniętym, które szuka znowu ujścia dla własnej agresji, nienawiści, bólu związanego z własnymi blokadami seksualności, itd.
Nie mówimy w ogóle o pozycjach płci.
Dlaczego brzydzi nas to, że dwóch facetów uprawia seks? No bo brzydzi nas nasza własna seksualność.
Gdybyśmy byli całkowicie pogodzeni z własną seksualnością, nie bolałoby, ani nie brzydziło nas to, że są ze sobą dwaj mężczyźni lub dwie kobiety.
Z jakichś powodów nazywamy to chorym, zboczonym, wynaturzonym. Czy na pewno takie to jest?
Religia, na którą wielu się powołuje, mówi, że nienawiść i gniew są grzechem i nic ich nie usprawiedliwia. Mówi także, by osądy zostawić Bogu. A jednak ludzie osądzają i to bardzo chętnie. Szczególnie wierzący. Coś więc tu bardzo nie gra.
Sam wiem, że są sytuacje, gdy homoseksualizm stanowi ucieczkę od bólu, wstydu, lęku.
Niejednokrotnie dlatego, bo któryś z rodziców tak dziecko przerażał lub w jego oczach był źródłem tak wielkiego wstydu i winy, że za żadne skarby nie chcemy mieć z tym do czynienia.
Jeśli więc matka była np. zaborcza, wiecznie potępiająca i zawstydzająca, możemy pragnąć czułości ale w mężczyźnie, nie kobiecie.
Z drugiej strony jeśli nasz tata był ciapowaty i niepewny siebie, to może pociągać nas silny, pewny siebie mężczyzna. Czy jednak to problem seksualności, czy szukania poczucia bezpieczeństwa i mylenie pożądania tego z pożądaniem seksualnym?
Przecież wiemy już, że ludzie nie dostrzegają nawet tego, że sami się opierają, nazywają to pustką, próbują nawet to “zajeść”.
Tym samym nie możemy mieć pewności czy i pożądanie jest właściwie rozumiane i zdrowo ukierunkowane.
Ale sama nienawiść czy niechęć nie jest oznaką zdrowia i mówi coś negatywnego o tych, którzy mają “ale” do homoseksualistów.
Wracając do nas – dlaczego nas to porusza? Jeśli zależy nam na zdrowiu drugiego człowieka, to czy fundamentem naszych dociekań jest troska, zrozumienie, akceptacja, szacunek? Czy jesteśmy gotowi na rozmowę, na poznanie faktów tak jak je widzi ta osoba?
Czy lesbijki mają łatwiejszą sytuację, niż geje? Być może w niektórych sytuacjach tak.
Ale czy znowu – podstawą tego jest zdrowie? Nie.
Bo jeśli byłoby to zdrowie, to nie miałoby znaczenia kogo pociąga jaka płeć.
Jeśli Twój pracownik wykonuje swoje obowiązki wzorowo to czy powinno Cię obchodzić, że ma seks z mężczyznami? Absolutnie nie.
A jednak masy ludzi obchodzi.
To, co widzimy to niedojrzałość i uprzedzenie społeczeństwa, w tym lęk, gniew, nienawiść, osądzanie, czyli wina i wstyd.
To źle mówi o społeczeństwie, a nie jednostkach.
Czy rozważania o pozycji płci w społeczeństwie tak nierozwiniętym i uprzedzonym ma sens?
Takie rozważania z góry będą szły w niewłaściwym kierunku.
Ale warto być rozsądnym i wiedzieć w jakim społeczeństwie przyszło nam żyć.
Akcenty oceny homoseksualizmu są różnorodne, jednak i tutaj mężczyzna jest bardziej piętnowany.
Wiesz co jest ciekawe?
W towarzystwie mężczyzn, którzy pod względem seksualności byli spełnieni, czyli realizowali własne realne potrzeby, byli aktywni seksualnie i nie mieli z tym problemów, nikt nikogo nie piętnował.
Czy gej, czy lesbijka, czy bi, czy hetero – każdy postrzegany był po prostu jak człowiek.
Ja sam poznałem w życiu kilku gejów. Kilka razy nawet z ciekawości odwiedziłem klub dla homoseksualistów.
Całkowicie normalni ludzie. Co więcej – w klubie tym było więcej luzu i zabawy, niż w wielu innych dla hetero.
Więc znowu – nie ma to nic wspólnego z płcią, tylko z jednostkami. Gej może być tak samo negatywny jak i hetero.
Dlatego uważaj na rozmyślanie o pozycji mężczyzn czy kobiet w społeczeństwach, na bazie głosów niezdrowego, nierozwiniętego, niedojrzałego społeczeństwa.
Jednak rozsądek wymaga od nas patrzenia na fakty.
Być może faktycznie lesbijki mają łatwiej ale wiem, że wiele z nich i tak mocno dostaje po uszach.
Ja na miejscu tych ludzi, przynajmniej w Polsce, nie pchałbym się pod flesze z własnym pociągiem płciowym.
I żyłbym normalnym życiem.
Ja rozumiem z czego wynikają np. wszelakie ruchy “wolnościowe”. Tylko że to nie działa. I jest potencjalnie niebezpieczne.
No bo czy problem stanowi to, że pani Halina z mięsnego nie pozwoli mu na zakupy? No nie.
Problem stanowią ludzie na tyle negatywni, że są zdolni do przemocy. Takie ruchy tylko ich bardziej prowokują.
Jeśli Ty jesteś pogodzony z własną seksualnością, to nie musisz nigdzie chodzić z transparentem.
Czy w ogóle gej czy lesbijka rozumie z czego wynika niechęć do homoseksualizmu w społeczeństwie?
Czy oni sami są zdolni do współczucia, zrozumienia i akceptacji? Oraz do szacunku?
Jeśli nie, niech nie oczekują tego od społeczeństwa. Tym bardziej jeśli tego wręcz wymagają, domagają się.
Chcę zaznaczyć, iż nie jestem wrogiem kobiet, ani nie bronię w żadnym przypadku pedofilii. Wręcz przeciwnie. Podnoszę tylko temat oceny płci w obecnym społeczeństwie, w kontekście konkretnych sytuacji.
Te sytuacje wg mnie nie mają nic wspólnego z płciami.
To błąd ograniczonej percepcji skupiający się na konkretnych płciach i sądzący, że mają one cokolwiek wspólnego.
Ja tak nie uważam.
Według mnie mówimy o generalnej niedojrzałości społeczeństwa, które nadal nie postrzega, ani nie traktuje równo kobiet i mężczyzn.
Poruszyłeś kwestie nie tylko nie reprezentatywne odnośnie płci i ich traktowania przez społeczeństwo ale też głosy w sprawie tych kwestii też nie są wystarczającą grupą reprezentatywną społeczeństwa – kraju.
No bo co z tego, że jakaś reporterka puściła się ze swingersami? Co z tego, że jakaś nauczycielka przespała się ze swoim uczniem?
To pojedyncze przypadki.
Co z tego, że być może tysiące ludzi się tym emocjonuje? Tysiące ludzi się tym też nie emocjonowało.
Zauważ, że niemal każde przekleństwo jakiego używamy, stanowi atak na seksualność. Co samo w sobie pokazuje jakie mamy nastawienie do fundamentalnego aspektu życia, z którego wynika wiele, a możliwe że i większość, innych, również bardzo ważnych jak pewność siebie, śmiałość, radość istnienia (oraz ich braki jak niepewność siebie, brak śmiałości, wstydzenie się za siebie), etc.
Zgadzam się z tym, iż kobiety nie są nadal traktowane dobrze, choć wiele się w tym względzie zmienia.
Generalnie niewiele się zmienia na lepsze.
Wyjaśniałem, że w ciągu jednego życia średnio człowiek wzrasta w świadomości o 5 punktów.
Dlatego mówimy o problemach obecnych w społeczeństwach zapewne od zawsze. A dawniej nie można było mówić o zdrowiu, więc i obecnie nie.
Zauważ, że poruszyłeś akurat takie kwestie, w których mężczyzna wypada gorzej. A przecież nietrudno zauważyć, że np. w klubie nikt złego słowa nie powie o mężczyźnie, który podejdzie do kobiety, chwilę pogada lub nawet nie i wyjdzie z nią (w założeniu na seks). Wielu będzie patrzeć z podziwem.
A co z taką kobietą? Czy też będzie podziwiana? Raczej większość uzna, że jest łatwa, puszczalska, że wystarczył jakiś tekst na podryw i poszła na seks z pierwszym lepszym.
Obie płcie mają problemy z niedojrzałym społeczeństwie. Jednocześnie obu płciom może żyć się bardzo przyjemnie. Bo nie zależy to od płci, tylko od osoby jaką jesteśmy – m.in. czy żyjemy rozsądnie względem czasu, kultury, kraju, społeczeństwa, w którym żyjemy.
Jeśli wiesz, że społeczeństwo reaguje źle na bycie gejem – nie dawaj mu pretekstu do takich reakcji.
Jeśli wiesz, że seks z uczniem będzie miał złe reperkusje i dlatego, bo jest to uznawane za czyn zły – nie rób tego.
Jeśli mimo wszystko to robisz, Ty za to odpowiadasz, a nie społeczeństwo za swoją reakcję.
Wiesz, jeśli dla Ciebie synonimem zdenerwowania, niechęci czy nawet nienawiści jest “possij mi”, a potem o tym fantazjujesz i pragniesz, by kobieta przez Tobą klęknęła i wzięła Twojego penisa do ust, to sam sobie robisz problem.
Jeśli dla Ciebie synonimem kogoś złego jest “kutas”, a potem patrzysz na siebie w lustrze, wstydzisz się, osądzasz, w szczególności swojego penisa, to też nikt Ci tego nie zrobi. Tylko Ty sam sobie.
Przypominam – Ty bądź zmianą, którą chcesz znaleźć w świecie.
A wiesz jak zmienia się świat? Przez bycie przykładem.
Więc zastanów się na jakiej pozycji Ty sam siebie stawiasz w społeczeństwie.
Nie wymagaj od społeczeństwa zmiany, na którą sam sobie nie pozwalasz.
Przecież to jedno z ulubionych zajęć mężczyzn pełnych wstydu – winią kobiety za to, że ich odrzucają. Ale to oni sami siebie odrzucili jako pierwsi. A potem poszukali kobiety, na którą mogli zrzucić za to odpowiedzialność.
Nie rozważaj nad pozycją mężczyzny w społeczeństwie, bo nie ma czegoś takiego.
Społeczeństwo nie jest zdolne na razie, by taką analizę przeprowadzić. Mówimy tylko o dojeniu emocjonalności – emocjonowaniu się wybranymi sytuacjami.
Zauważam też, że przedstawicielki praw kobiet często przesadzają. Rozumiem, iż jest to pewna ekspresja wielowiekowego ucisku i tego jak większość mężczyzn nadal postrzega kobiety. Pornografia bardzo ułatwia wytworzenie sobie takiego obrazu. Czy jednak nie dzieje się trochę tak, iż ta surowsza ocena jest przesuwana w stronę mężczyzn?
W pewnych tematach zapewne tak jest.
Ale gdybyśmy zrobili sprawiedliwe podsumowanie, to dostrzeglibyśmy, że to tylko przelewanie własnej negatywności w różnych formach na bazie urojenia, że jakaś płeć jest lepsza lub gorsza.
Jedną z różnić między sytuacją np. z okresu Średniowiecza, a dziś jest to, że niegdyś nie było osób, które o to w ogóle pytały.
A dziś pytasz np. Ty. Jest więc pewien postęp.
Jednak znowu – wnioskowanie na “przedstawicielkach praw kobiet” o wszystkich kobietach i już granie ofiary rzekomego ucisku mężczyzn, to dziecinada.
Mnie przykładowo nikt nie może reprezentować.
Jeśli ktoś w tym momencie zacznie coś ogłaszać w moim imieniu, to czy to ma cokolwiek wspólnego ze mną? Absolutnie nie.
Gdybym ja zaczął coś mówić w imieniu mężczyzn, to czy to cokolwiek świadczy o mężczyznach? Nie. Tylko o mnie.
Moje sugestie:
1. Jeśli chcesz mówić o pozycji mężczyzny w społeczeństwie, zacznij mówić o sobie:
– Jak postrzegasz siebie:
a) Jako mężczyznę.
b) Jak oceniasz swoją pozycję w społeczeństwie.
– Jak postrzegasz społeczeństwo:
a) Kogo uważasz za grupę reprezentatywną?
b) Uważasz, że ludzie są chętni do zmiany? A jeśli tak, to zmiany czego i na co? Jeśli nie, czego nie chcą zmieniać i dlaczego?
– Jaki jest cel tych rozważań:
a) Czemu to ma służyć? Tobie czy temu co Ty postrzegasz jako coś negatywnego, a może niesprawiedliwego, w świecie.
b) Jaki jest ich fundament? Czyli np. co uznajesz za fakty, za coś obiektywnego. Bo jeśli to nie będzie “równe”, czyli zgodne z rzeczywistością, to wszystko co na tym zbudujesz, będzie “krzywe”.
– Co jest w Twoich oczach ważniejsze – Twoja odpowiedzialność za własne życie, czy dostosowanie się do tego społeczeństwa?
2. Zrób uczciwą i odważną analizę swojego życia, ze szczególnym uwzględnieniem obszaru seksualności i płciowości. Co Cię boli? Gdzie widzisz w swoim życiu blokady i ograniczenia? Co w tym osądzasz, czego się wstydzisz i boisz? Za co winisz innych i kogo?
3. Zrób uczciwą i odważną analizę Twoich dotychczasowych dążeń i intencji. Zauważ, że to Ty szukałeś i znalazłeś coś. Co? To czego szukałeś. Twoja intencja ograniczyła zarówno spektrum poszukiwań jak i wnioski jakie wyciągnąłeś z analizy tego, co znalazłeś. Przeanalizuj jaką wartość i znaczenie temu wszystkiemu nadałeś. Bo to przecież bezpośrednio decyduje o wszystkim co z tym wszystkim robisz.
4. Oddziel siebie od całej reszty. Gdzie kończy się Twoja percepcja i zaczyna rzeczywistość? Czy w ogóle jest taka granica?
5. Zdecyduj – chcesz żyć spokojnie czy mieć rację?
Dopiero to nieco oczyści percepcję i pozwoli Ci ustalić naprawdę zdrowy fundament rozważań. Czyli kontekst.
Innymi słowy – zrób porządek z tym jak Ty żyjesz i postrzegasz siebie, np. w jako mężczyznę i przestań wymagać i oczekiwać czegoś od reszty ludzi.
Bo na razie jak sam mówisz kontekstem jest duńska reporterka, która bzyknęła się ze swingersami, by swoim słuchaczom dać taki przekaz, by niemal mogli go poczuć.
Niezależnie jak mocno to ściśniemy, nie wyciśniemy z tego żadnej esencji na zadany przez Ciebie główny temat – “Pozycja mężczyzny w społeczeństwie”.
Esencją mojego artykułu było to, że problemy, o których mówimy nie wynikają z płciowości, tylko z jednostek i ich poziomu świadomości.
To że ktoś jest bardziej emocjonalny nie ma nic wspólnego z płcią. Niezależnie jak przedstawimy temat, znajdziemy na to przykłady w obu płciach.
Ktoś może mówić, że kobietom łatwiej jest kontrolować mężczyzn. Na pewno? To zróbmy np. zestawienie demagogów i tyranów, pod władzami których ginęły dziesiątki milionów ludzi.
Zróbmy zestawienie guru religijnych i kultów, których wyznawcy tracą, niejednokrotnie wolność i życie.
Nawet jeśli zobaczymy, że jest tam więcej mężczyzn, niekoniecznie musi to mieć cokolwiek wspólnego z płcią męską. Raczej wynika to z faktu, że kobiecość była tłamszona setki lat. Być może dlatego widzimy mniej zdecydowanych ekspresji kobiecości jak np. caryca Katarzyna, niezależnie czy ją osądzamy jako złą lub dobrą.
Czy jednak nie dzieje się trochę tak, iż ta surowsza ocena jest przesuwana w stronę mężczyzn?
Rozważmy to jeszcze w ten sposób – nawet jeśli tak faktycznie jest – co z tego?
Ja do tej pory we własnym życiu nie spotkałem się z żadnym przejawem, że mam jakąś pozycję w społeczeństwie ze względu na płeć i jest mi z tego powodu trudniej lub łatwiej.
Wszystkie moje doświadczenia wynikały z moich decyzji, intencji, nastawienia, jakości działań. Zarówno te negatywne jak i pozytywne.
Dziękuję Piotrze za obszerną odpowiedź. Na temat duńskiej dziennikarki natrafiłem poprzez moje poszukiwanie innych, dziwniejszych obszarów, którymi mógłbym się silniej pobudzić, w kwestii mojego uzależnienia od pornografii. Szczerze potrzebowałem silniejszej dawki swojego narkotyku. Ta cała sytuacja bardzo mnie podkręciła, stając się niemal obsesją. Jednak w tym wszystkim zacząłem się zastanawiać nad tą sprawą także w celu zrozumienia tego co tam się wydarzyło w sensie społecznego odbioru. Często Piotrze potrafisz ugryźć temat z bardzo nieoczekiwanej strony. Dlatego też zastanawiam się czy moja decyzja o zajęciu się innym aspektem tej sytuacji, nie była czasem ucieczką od wstydu, jaki poczułem w związku ze swoim podnieceniem i zwykłą chęcią bycia z tą kobietą w takiej sytuacji. Mówiąc prościej, obsesyjnie zapragnąłem być na miejscu mężczyzny, który uprawiał seks z tą kobietą. Obecnie poddałem się niemal całkowicie emocji apatii. Doznaję wielu dziwnych odczuć i wrażeń, niektóre są mi już znane. Choćby silna fascynacja własnym ciałem. To jest trochę dziwne, bowiem mam sporo kompleksów i nie posiadam dobrej oceny siebie, także w aspekcie poza moją fizycznością. Pojawiło się u mnie przekonanie, iż moje ciało marnuje się, a mogłoby jeszcze zadowolić jakąś atrakcyjną kobietę. Wręcz tęsknię za bliskością fizyczną. Mam już trochę lat. Często mam myśli o końcu, o starości, o nieszczęśliwym etapie w jaki nieuchronnie wchodzę. Jestem po rozstaniu z partnerką, przede mną sprawa rozwodowa. Wyrwane dziesięć lat życia. Mimo tego założyłem konto na portalu randkowym, na którym ukrywam swój status osoby jeszcze żonatej. Miotam się między milczeniem, a chęcią napisania do kogoś. Odczuwam wstyd, poczucie winy i lęk przed potępieniem. W niektórych opisach kobiet często pojawia się: “Rozwodnicy precz!”. Mimo negatywnej oceny siebie, mam sporo polubień. Jednak nikt nie pisze. Czuję się dość dziwnie w tym miejscu. Od czasu do czasu przeszukuję oferty prostytutek lub kobiet lubiących niezobowiązujący seks. Odczuwam silny brak realnego seksu. Jest we mnie silne pragnienie poczucia kobiety, dlatego potrafię działać, ale to działanie jest bardzo ograniczone. Boję się postawić kropkę nad “i”. Zauważam w sobie desperację. Patrząc w siebie czuję ciągłe napięcie, odczucie gotowości na coś, chaos. Presję, pośpiech, silne pragnienie ogarnięcia wielu kwestii na jeden raz. Czuję, iż zdradzam, mimo że umówiliśmy się z żoną, iż rozwód jest już formalnością i jeśli będziemy chcieli to już teraz możemy sobie układać nową sytuację. Nawet jeśli ma to być coś niezobowiązującego. Czy to właśnie przez takie podejście chętnie chwytam się tematów, które poruszyłem w poprzednim komentarzu. Moją intencją była chęć zrozumienia tych sytuacji, tego dlaczego nastąpiły takie reakcje. Nie przejawiam ufności do ludzi, jednak często się wzruszam i jestem wrażliwy na krzywdę innych. Jest mi trudno być całkowicie obojętnym, choć czasem chciałbym taki być. Nie jestem mężczyzną, który podejdzie i zagada do pięknej kobiety. Jednak nie miałbym żadnego problemu by kochać się z taką kobietą. Nie mam problemu by przyjąć komplement od mężczyzny, który jest gejem, pomimo iż ja nim nie jestem. Mam pewne zasady, mam listę tego co lubię, a czego nie. Jednak w kwestii seksualności jestem dość swobodny i otwarty. Często podchodzę do wielu tematów z różnych stron, choć otworzyłeś mi oczy na wiele do tej pory nie podejmowanych przeze mnie tropów. Teraz coraz mniej, jednak nadal wstydzę się i często potępiam za inne spojrzenie na wiele spraw. Wiem, iż w ten sposób chowam się w tłumie, by uniknąć negatywnej oceny.
Na temat duńskiej dziennikarki natrafiłem poprzez moje poszukiwanie innych, dziwniejszych obszarów, którymi mógłbym się silniej pobudzić, w kwestii mojego uzależnienia od pornografii.
Widzisz więc na własnym przykładzie skąd wynikają takie pobudzone reakcje.
Bo ludzie doją ekscytację i w ten sposób odwracają uwagę od innych problemów – np. lęku, bólu, wstydu czy już poważnych konsekwencji tego jak żyli – jak uzależnienie.
Szczerze potrzebowałem silniejszej dawki swojego narkotyku. Ta cała sytuacja bardzo mnie podkręciła, stając się niemal obsesją.
Tak ale obsesja polega na emocjonowaniu się, co stanowi ucieczkę, usprawiedliwienie, pretekst do tego co czułeś, przerzucanie tego na świat i dzięki temu wszystkiemu mogłeś to w sobie wypierać, ignorować, traktować się jak ofiarę i ostatecznie tłumić pornografią.
Jednak w tym wszystkim zacząłem się zastanawiać nad tą sprawą także w celu zrozumienia tego co tam się wydarzyło w sensie społecznego odbioru.
Nic.
Bo społeczny odbiór nie miał racjonalnych podstaw.
Na szerszą skalę widziałeś tylko to, czego nie chciałeś widzieć w sobie.
Często Piotrze potrafisz ugryźć temat z bardzo nieoczekiwanej strony.
Bo ja wiem jak wygląda rzeczywistość, przynajmniej w dużo szerszym kontekście, niż społeczeństwo.
Gdy człowiek zaczyna żyć uczciwie, szczerze i odważnie mierzy się z prawdą na temat własnej natury, rażąco oczywiste staje się to także u innych.
Wiesz, to trochę jak gdyby wszyscy śmierdzieli, to nikt nie zwracałby na to uwagi. Ale gdy jedna osoba się umyje, zaczyna widzieć, że brud stanowi problem i czego konsekwencję stanowi.
Problemem uzależnionych i ludzi cierpiących jest to, że wierzą w urojenia, kłamstwa, które nawet chętnie sobie wmawiają, by się usprawiedliwiać, zrzucać odpowiedzialność, grać ofiarę, użalać się i wiele więcej. To tak jakby byli brudni, bo się nigdy nie myli, tylko psikali perfumami i dziwili się, że im się coraz gorzej żyje.
Gdybym poruszał się w tym spektrum, to nie tylko nikomu bym nie był w stanie pomóc ale i sam bym cierpiał.
I sam niegdyś dokładnie tak żyłem.
Dlatego, w przeciwieństwie, do większości terapeutów, którzy w ogóle rozumieją temat uzależnień, sam to przeżyłem i dlatego doskonale rozumiem jak to wygląda “od kuchni”.
I wiem jak człowiek chętnie kłamie, ukrywa, bagatelizuje, zrzuca na innych, obwinia, wstydzi się, boi i wiele więcej, byle tylko się nie “umyć”.
Dlatego też zastanawiam się czy moja decyzja o zajęciu się innym aspektem tej sytuacji, nie była czasem ucieczką od wstydu, jaki poczułem w związku ze swoim podnieceniem i zwykłą chęcią bycia z tą kobietą w takiej sytuacji.
Nie wiem.
Na to odpowiedź możesz na 100% poznać wybierając radykalną uczciwość, gdy następnym razem powtórzy się ta sytuacja.
I robisz to zanim uciekniesz/zaczniesz zajmować się innym aspektem.
Mówiąc prościej, obsesyjnie zapragnąłem być na miejscu mężczyzny, który uprawiał seks z tą kobietą.
A dlaczego pragniesz seksu?
Gdybyś do końca życia nigdy nie miał mieć seksu, co wtedy?
To nie pragnienie seksu, tylko pragnienie tego, co Ty widzisz w seksie, jaką wartość i znaczenie mu nadałeś.
A nadałeś je zapewne na podstawie braku w jaki wierzysz na swój temat.
Dlatego też to nie przyjemne, fajne pragnienie, które z łatwością i radością realizujesz, tylko jest obsesja i boisz się po to sięgnąć, bo przecież możesz to stracić. Nie seks, tylko to, co w nim widzisz.
A wtedy pozostaniesz z tym brakiem na zawsze. I jeszcze negatywny obraz jaki masz na swój temat znajdzie potwierdzenie w świecie.
Gdyby tylko chodziło o seks, to byś dążył do seksu ze spokojem i ekscytacją i nawet usłyszenie 100 “nie” dziennie nie stanowiłoby problemu, bo rozumiesz, że dopiero zaczynasz się tego uczyć, rozumiesz prawo kobiety do odmowy pod dowolnym pretekstem i nie robisz z tego osobistego dramatu.
Obecnie poddałem się niemal całkowicie emocji apatii.
Nie możesz się poddać emocji, bo to tak jakbyś mówił, że poddałeś się sile swoich mięśni.
Emocje to konsekwencja. Poziom energii to konsekwencja czegoś.
Apatia wynika m.in. z wmawiania sobie bezsilności, bo pod tym jest lęk.
Boisz, czyli NIE CHCESZ się czemuś przyjrzeć w sobie, z czymś zmierzyć i kontynuując to, obniża się poziom Twojej energii.
Jednocześnie boisz się sięgnąć po to, czego pragniesz, bo widzisz w tym źródło czegoś, czego utrzymujesz brak na swój temat. Boisz się tego stracić. Boisz się, że Ci to ktoś zabierze, gdy popełnisz jakiś błąd i boisz się potem tego wstydzić i boisz się za to obwiniać.
Poziom energii to konsekwencja. Nie możesz się mu poddać lub nie.
Doznaję wielu dziwnych odczuć i wrażeń, niektóre są mi już znane.
Są dla Ciebie dziwne, bo zapewne większość życia od nich uciekałeś nie chcąc mieć z nimi nic do czynienia.
A każdy człowiek je odczuwa. Jednak nie każdy od nich ucieka całe życie, nie każdy je demonizuje, nie każdy się im tak opiera, że na samą myśl, że może je poczuć obniża swoją energię do poziomu apatii, nie każdy woli oglądać porno, niż to czuć, etc.
Choćby silna fascynacja własnym ciałem. To jest trochę dziwne, bowiem mam sporo kompleksów i nie posiadam dobrej oceny siebie, także w aspekcie poza moją fizycznością.
Co w tym dziwnego?
Osądzanie siebie, swojego ciała, posiadanie negatywnej oceny czy nawet całego obrazu siebie to rzecz zupełnie powszechna na tej planecie.
Wyjaśniałem, że ponad 80% ludzkości żyje generalnie poniżej poziomu wspierającego życie.
A to m.in. oznacza, że ich obraz samych siebie jest bardzo negatywny.
Tzw. kompleksy to tylko racjonalizacje emocji i własne przekonania. A nie rzeczywistość.
Emocje to właśnie konsekwencje takich błędnych percepcji.
Ta fascynacja to może być duma i fantazjowanie, którym zastępujesz realne działanie.
Pojawiło się u mnie przekonanie, iż moje ciało marnuje się,
I gdy się temu przyjrzysz, dostrzeżesz, że to przekonanie zawsze towarzyszy wstydowi, winie i żalowi.
W ten sposób je sobie tłumaczysz.
Możesz sobie fantazjować o swoim ciele 16 godzin na dobę – 2 etaty. I minie dzień, tydzień, miesiąc, rok, 10 lat, a Ty nadal będziesz robił to samo i nic się nie zmieni.
a mogłoby jeszcze zadowolić jakąś atrakcyjną kobietę.
No tak ale to nie ma nic wspólnego z zadowalaniem kogokolwiek, tylko jest ucieczką od tego, co czujesz.
Poza tym ciało to zdecydowanie za mało, by kogokolwiek zadowolić.
Przyjemność ma źródło wewnętrzne. Jeśli Ty nie stworzysz drugiej osobie warunków, w których pozwoli sobie na odczuwanie przyjemności, to jej nie poczuje.
A to oznacza, że dopóki Ty sobie na to nie pozwolisz, trudno będzie w Twoim towarzystwie poczuć to innej osobie.
Więc najpierw przestań uciekać od lęku, wstydu, winy, żalu, przestań to wypierać, walczyć z tym i sądzić, że fantazjowanie, fascynowanie się i oglądanie porno to przyjemność. Bo to nie jest przyjemność. To część choroby.
Wręcz tęsknię za bliskością fizyczną.
Bo uważasz, że w ten sposób zniknie wstyd, wina, żal i negatywny obraz siebie.
Oraz to co nazywasz “samotnością”. W artykule na ten temat wyjaśniałem co to jest ta tzw. “samotność”.
Bliskość fizyczna nic Ci nie da.
Nie wierzysz? To idź do zatłoczonego supermarketu. Będziesz miał bliskość fizyczną z setkami ludzi. I co? I nic.
A nawet jakbyś z kilkoma z nich miał seks, to też nic nie zmieni, bo 10 minut po seksie dalej czułbyś to samo.
Mam już trochę lat.
Wiek nie ma żadnego znaczenia.
Często mam myśli o końcu, o starości, o nieszczęśliwym etapie w jaki nieuchronnie wchodzę.
I czy są to szczęśliwe myśli?
Jeśli nie, to też stanowią wyłącznie racjonalizację wypieranej, niechcianej, demonizowanej emocjonalności.
Każdy wiek może być wspaniałym doświadczeniem.
Ale Ty z góry zakładasz, że będzie tylko źle, że będzie cierpienie, niedołężność i więcej.
Jednak jak będzie w starszym wieku nie zależy to od wieku, ani związanego z tym losu, bo los nie istnieje, tylko od Ciebie.
Jestem po rozstaniu z partnerką, przede mną sprawa rozwodowa. Wyrwane dziesięć lat życia.
Wyrwane?
Czyli tak na to patrzysz – na zmarnowany czas, na odebrany Ci.
Więc winisz o coś tę kobietę.
Tego też nie zabierze Ci żadna ilość seksu.
I jeśli się z tym nie uporasz, to nie dziwne, że i w starszym wieku doszukujesz się przeżywania w kółko tego.
Mimo tego założyłem konto na portalu randkowym, na którym ukrywam swój status osoby jeszcze żonatej. Miotam się między milczeniem, a chęcią napisania do kogoś. Odczuwam wstyd, poczucie winy i lęk przed potępieniem.
Dalej to samo – lęk przed lękiem, przed winą, wstydem.
Czyli tak naprawdę miotasz się, bo nie chcesz narazić się na odczuwanie tych emocji.
A i tak je czujesz.
Dlatego tak chętnie np. emocjonujesz się wspomnianymi zdarzeniami.
W niektórych opisach kobiet często pojawia się: „Rozwodnicy precz!”.
To nie ma żadnego znaczenia.
Mimo negatywnej oceny siebie, mam sporo polubień.
Co z tego?
Polubienia też nie mają żadnego znaczenia.
Czy swoją dotychczasową partnerkę poznałeś na portalu randkowym, czy tak jak nasi ojcowie i ich ojcowie, podszedłeś i powiedziałeś “cześć”?
Jednak nikt nie pisze. Czuję się dość dziwnie w tym miejscu. Od czasu do czasu przeszukuję oferty prostytutek lub kobiet lubiących niezobowiązujący seks. Odczuwam silny brak realnego seksu.
Nie odczuwasz żadnego silnego braku seksu, tylko opierasz się temu, co czujesz. To jest ten brak.
A czujesz wstyd, winę, żal, strach.
I uważasz, że seks zapewni Ci od tego ucieczkę.
Bo czy przypadkiem seks w Twojej relacji nie był właśnie tylko od tego?
Mówisz, że wyrwano Ci 10 lat życia, bo zapewne w związku byłeś głównie dla seksu.
I gdy nagle nie możesz go już mieć, uważasz, że tylko straciłeś.
Zapewne wcale nie masz zarzutu, że Ci wyrwano 10 lat życia, tylko że straciłeś seks i źródło tego, za co go uważałeś i teraz musisz sobie go znowu załatwiać.
Jest we mnie silne pragnienie poczucia kobiety,
Nie.
To też tylko racjonalizacja, by zrobić to, dzięki czemu poczujesz się inaczej.
Nie ma to nic wspólnego z kobietą czy relacją.
Bo gdyby było, to byś porzucił wszystkie przeszkody i blokady po drodze i miał seks pewnie jeszcze tego dnia.
Jako, że tego nie robisz i wybierasz coś innego, to nie chodzi o seks.
dlatego potrafię działać, ale to działanie jest bardzo ograniczone. Boję się postawić kropkę nad „i”.
Bo nie rozumiesz – nie jesteś świadomy – swoich prawdziwych intencji i podstaw tych pragnień.
Zauważam w sobie desperację.
Bo opierasz się temu, co czujesz, przez co nie mija i rośnie. Więc opierasz i boisz się coraz bardziej.
Coraz silniej sądzisz, że potrzebujesz seksu i coraz silniej boisz się usłyszeć “nie”.
Patrząc w siebie czuję ciągłe napięcie,
Napięcie to efekt oporu.
Patrzysz, widzisz coś ale nie dokonujesz korekt, tylko od razu od tego uciekasz.
odczucie gotowości na coś, chaos.
Nie ma odczucia gotowości.
A chaos to ogólna nazwa myślenia, w które non stop się wpatrujesz.
Jest tylko intencja, by jeśli poczujesz te emocje silniej, od razu od nich uciec.
Presję, pośpiech, silne pragnienie ogarnięcia wielu kwestii na jeden raz.
A to wszystko cały czas ma jeden cel – ucieczkę od tego co czujesz.
Wcale nie chcesz niczego ogarnąć. Bo gdyby to był prawdziwy cel, to byś spokojnie ogarniał jeden temat po drugim.
A skoro kończy się na presji i pragnieniu, to tylko sposób na uciekanie.
Czuję, iż zdradzam, mimo że umówiliśmy się z żoną, iż rozwód jest już formalnością i jeśli będziemy chcieli to już teraz możemy sobie układać nową sytuację.
Więc znowu – widzisz urojenia, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością ale i tak im wierzysz, bo to Ci tłumaczy to co czujesz.
Czujesz wstyd i gdy widzisz “zdradzam” od razu się z tym zgadzasz, choć nie ma to żadnej podstawy.
Nawet jeśli ma to być coś niezobowiązującego. Czy to właśnie przez takie podejście chętnie chwytam się tematów, które poruszyłem w poprzednim komentarzu. Moją intencją była chęć zrozumienia tych sytuacji, tego dlaczego nastąpiły takie reakcje.
Już Ci je wyjaśniłem.
Co oczywiście nie musi wcale nic zmienić, bo zmianę przyniesie Twoja decyzja, by przestać uciekać i by zacząć się z tym mierzyć, wziąć odpowiedzialność, przestać walczyć, zacząć uwalniać, przewartościować tematy z tym związane, dokonać rekontekstualizacji i więcej. Tego wszystkiego uczę w WoP, bo to rzecz niezbędna do wyzdrowienia.
Uważaj, by i ta rozmowa nie stała się tylko kolejnym sposobem na odkładanie tego w czasie.
Nie przejawiam ufności do ludzi,
To dalsza projekcja tego co czujesz.
Sądzisz, że ludzie mogą Cię zranić, zabrać Ci to, czego potrzebują, kontrolować Cię za pomocą tego, odrzucić, wodzić za nos i więcej.
A to wszystko urojenia i racjonalizacje.
jednak często się wzruszam i jestem wrażliwy na krzywdę innych.
Na pewno?
A nie jest to tylko użalanie się nad losem innych?
Nie odczuwasz przypadkiem bólu, bo widzisz w innych to, czego nie chcesz widzieć w sobie i/lub co osądziłeś na swój temat?
Jeśli boli Cię ręka, gdy podnosisz kubek, to nie jesteś wrażliwy na kubki, tylko masz problem z ręką, możliwe złamanie.
Tym należy się zająć, a nie cierpieć za każdym razem, gdy podniesiesz kubek.
Jeśli jesteś taki wrażliwy na krzywdę, to kiedy przestaniesz ranić siebie i pomożesz sobie?
Czy byłeś wrażliwy na własną krzywdę jak rozpadało Ci się małżeństwo? Czy byłeś wrażliwy na krzywdę Twojej żony?
Poza tym o jakiej krzywdzie mówisz? Zauważ, że Ty sam dzięki temu, że nareszcie dostatecznie mocno zabolały konsekwencje, zacząłeś choć troszkę się zastanawiać, zmieniać kierunek. Oczywiście to samo się nie zrobi. Niemniej zacząłeś szukać, czytać. Jest więc potencjał nareszcie dokonać poważnych zmian w stronę zdrowia.
To co postrzegasz jako krzywdę innych może stanowić dla innych dokładnie taki sam dar i możliwość jak u Ciebie. Ale to odpowiedzialność każdej z tych osób, by się wzięła za siebie. A nie kontynuowała tylko dotychczasowy, nieuświadomiony kierunek.
Wg mnie to nie ma nic wspólnego z żadną wrażliwością, tylko stanowi projekcję wstydu, winy, żalu i uciekanie od własnych problemów.
Przypominam – nawet jeśli naprawisz komuś cieknący kran, gdy Tobie też cieknie, to Twój cieknąć nie przestanie.
Nawet jak naprawisz 100 innych kranów, Twój nadal będzie cieknął.
Jest mi trudno być całkowicie obojętnym,
Bo to też kolejny sposób na uciekanie od własnych problemów, tylko ten jest troszkę bardziej szlachetny. I dlatego wydaje się słuszny i sensowny.
Ale w Twojej sytuacji na razie nie jest.
choć czasem chciałbym taki być.
Ależ jesteś. Względem własnych problemów.
Komu pomogłeś przez ostatni rok?
Czy tylko fantazjowałeś o tym, uszlachetniałeś te swoje smutne przeżycia, gdy widziałeś krzywdę innych?
A ile było w tym silnego, zdecydowanego działania opartego o troskę, które nie byłoby “Uuuuf, jak dobrze, że ktoś inny ma problem, dzięki temu nie muszę uczciwie przyglądać się własnym?”
Nie jestem mężczyzną, który podejdzie i zagada do pięknej kobiety. Jednak nie miałbym żadnego problemu by kochać się z taką kobietą.
To tylko gadanina.
Każdy może powiedzieć – “Nie podejdę do kobiety, nie pójdę na randkę, nie wezmę za rękę i nie zaprowadzę do taksówki. Ale gdyby już leżała rozebrana na łóżku i gotowa na seks, to nie zawahałbym się włożyć w nią penisa”…
Zawsze przypomina mi się tekst z “Dnia świra” – “W myślach osiągałem wszystko! Wszystko! Udało mi się tylko nie być komunistą”.
Nie mam problemu by przyjąć komplement od mężczyzny, który jest gejem, pomimo iż ja nim nie jestem. Mam pewne zasady, mam listę tego co lubię, a czego nie.
Jakie masz zasady?
Lubienie i nie lubienie to nie są zasady, tylko gust, którego pewnie nawet nie wybrałeś świadomie.
Jednak w kwestii seksualności jestem dość swobodny i otwarty.
To dlaczego motasz się, sądzisz, że zdradzasz, nie podejdziesz i zagadasz do pięknej kobiety, tylko liczysz, że Cię sama zaprowadzi, rozbierze, przeleci, ubierze i jeszcze podziękuje?
Gdybyś był swobodny i otwarty, to nie byłoby tych wszystkich problemów.
Ja uważam, że w ogóle nie jesteś ani otwarty, ani swobodny. Tylko pełny wstydu, winy, lęków, napięć, niechęci, nieuświadomionych projekcji i kto wie co jeszcze.
Często podchodzę do wielu tematów z różnych stron, choć otworzyłeś mi oczy na wiele do tej pory nie podejmowanych przeze mnie tropów.
Bo widzisz tylko to jaką masz intencję i docierasz nie dalej niż ta intencja.
Jako, że Twoją intencją jest ucieczka od tego, co czujesz, a projektujesz to na świat, to Twoje tropy i strony, z których podchodziłeś, nigdy nie wiodły do prawdy.
Teraz coraz mniej, jednak nadal wstydzę się i często potępiam za inne spojrzenie na wiele spraw. Wiem, iż w ten sposób chowam się w tłumie, by uniknąć negatywnej oceny.
Tak ale jedyny, który Ciebie negatywnie ocenia to Ty sam siebie. Ty sam siebie potępiasz.
Rafale, ja wiem doskonale jak trudne jest zaprzestanie zajmowania się światem i skupienie się na prawdzie na swój temat.
Raz, że to boli.
Dwa – boli tylko dlatego, bo rdzeniem ludzkiej egzystencji jest narcyzm, duma i egocentryzm.
Co bardzo efektywnie ujawnia uzależnienie.
Podsumowując odnośnie artykułu – można wylać tysiące słów, czego celem będzie wyłącznie uciekanie od własnych problemów i szukanie racjonalizacji tego w świecie oraz dokonywanie projekcji wypieranych i tłumionych aspektów siebie.
Niezależnie jak ciekawy i ważny może wydawać się temat, a może i celny, jest to błąd i jedynym zdrowym wyborem jest przestać i zająć się własnym życiem.
Piotrze, dziękuję za przedstawienie mi po raz kolejny szerszego kontekstu. Zaczynam zauważać, iż napisanie komentarza z intencją poznania prawdy pozwala mi się do niej zbliżyć. Od pewnego czasu każdego dnia budzę się z intencją ujrzenia prawdy, zjednoczenia się z “Wyższym Ja” i poddania się mu. Zaczynam zauważać jak wiele rzeczy dostrzegam w sobie w różnych sytuacjach. Mój związek z byłą już partnerką na początku opierał się o seks. Sam seks jest dla mnie ważny z takich powodów jak wstydzenie się całej swojej osoby, swojego ciała. Ciągłego wmawiania sobie, iż jestem niewystarczający, niegodny. Od niemal zawsze izolowałem się od innych, starałem się być samotnikiem, jednocześnie pragnąc uzupełnić swoje braki. Uzupełniałem je prostszą drogą, pornografią. Oczywiście tylko na chwilę. W taki sam sposób traktowałem realny seks, gdy już udało mi się go wypracować. Wykorzystywałem porno także do tego, by produkować w sobie kolejne kompleksy. Zatem całe koło kręciło się na dobre. Mimo moich przekonań, kobiety od zawsze się mną interesowały. Podobałem się im, jednak albo starałem się tego nie zauważać, ewentualnie uznawałem to za jakiś niecny podstęp płci pięknej. Gonię za łatwą i szybką przyjemnością, za tym co skutecznie odsuwa mnie od tego czego nie chcę poczuć w sobie. Wstydu, winy, żalu, strachu, gniewu. Dlatego tak bardzo boję się go utracić. Choć umiem poświęcić realny seks, mam przecież pornografię. Tak też się stało w moim byłym już związku. Po raz pierwszy przyznałem się przed sobą i kobietą, iż mam problem z pornografią. Partnerka rozważała nawet rozstanie. Przeraziło mnie to wówczas. Oceniłem siebie bardzo negatywnie. Uznałem, iż nie zasługuję na bliskość. Byłem niegodny. Było w tym także trochę z kary dla bliskiej mi osoby, za jej negatywną reakcję. Moje skupienie przeniosłem z seksu na inne aspekty relacji. Na codzienność, na tworzenie otoczenia materialnego. Budziłem się i każdego ranka zastawał mnie niezmieniony obraz tego samego. Czułem iluzję bezpieczeństwa. Byłem zadowolony z tego, iż ciągle jest tak samo, iż nic się nie zmienia. Utraciłem wraz z relacją całe to poczucie. Jakbym wypadł za burtę do lodowato zimnych fal. W związku z tym wybrałem chęć by jak najszybciej wszystko odbudować z kimś innym. Zacząłem być zdesperowany. Dokładnie wczoraj ubiłem fajny kontakt, jaki miałem na wspomnianym serwisie randkowym. Rozmawiało mi się bardzo fajnie, z kimś kto jest na podobnym etapie życia co ja, w podobnej sytuacji. Pojawiła się pewna przestrzeń by opowiedzieć w niezobowiązujący sposób o tym co mnie trapi. Przesadziłem z wykorzystaniem tej przestrzeni, prowadząc monolog. Rozmówczyni zarzuciła mi to, jednocześnie kończąc znajomość, bez propozycji skorygowania mojego zachowania. Wzbudziło to we mnie wiele emocji i bogatą mentalizację. Jednak przeprosiłem za swój błąd i szczerze życzyłem jej powodzenia w pracy nad sobą. Czułem wstyd, winę, żal, strach i gniew. Agresję i silną niechęć. Zacząłem projektować w przemyśleniach złe rzeczy na kobiety i na ten portal. Poczułem się beznadziejnie i samotnie. Jednak wiedziałem, iż tworzę sobie kolejną iluzję. Potrafiłem zrozumieć tą kobietę. Sama jeszcze nie ochłonęła. Potrzebowała wsparcia, pomocy, choć wysłuchania. Ja tych oczekiwań nie spełniłem, wypełniając cenną przestrzeń swoimi brudami. Nie wiem też czy ona potrafiła zrozumieć mnie. Możliwe, iż nie, jeśli zdecydowała się uciąć kontakt, miast poprosić mnie o zmianę swojego podejścia. Tego nie wiem, i nie mam jak się tego dowiedzieć. Zaakceptowałem tą sytuację i uwolniłem to co się we mnie zebrało. W trakcie tych rozmów uzmysłowiłem sobie wiele rzeczy o moim byłym związku. Byłem w nim “miły”, czasem przez zęby, ale kurczowo się tego trzymałem. Rzadko czyniłem coś na przekór. Jeśli już, to bardziej w ramach jakiegoś odwetu. Bywałem też dupkiem, także w ramach rewanżu. Prawie nigdy nie byłem pośrodku tych skrajności. Pozbywam się pretensji do partnerki. Zaczynam płakać bardziej nad sobą. Zrozumiałem, iż najbardziej krzywdziłem samego siebie, na czym cierpiało moje otoczenie. Nadal to czynię, choć w mniejszym już stopniu. Zaczyna mi być łatwiej, czasem to przychodzi jakby samo, bez większego wysiłku. Choć jest to wynikiem medytacji, uwalniania, zadawania sobie pytań, tworzenia potrzebnej przestrzeni. Przestałem czytywać o nerwicy, zacząłem szukać odpowiedzi w sobie. Pomaga mi także to co kiedyś mi napisałeś. Coś by z tego związku wynikło, jednak czy to “coś” byłoby tym czego bym chciał? Dlatego powstało pytanie: “Za czym płaczę?”. Za moim wyobrażeniem tego co wypełniało moje niedostatki. Piotrze, chciałbym Cię zapytać o jeszcze jedno. W wyniku rozwodu, powróciłem do rodziców. Do ludzi, od których nauczyłem się tych wszystkich błędów, i które nadal pielęgnuję. Uczę się akceptacji ich wielu niefajnych i osłabiających zachowań. Często jednak jestem niczym żołnierz w okopie, na środku pola bitwy. Pod ciągłym ostrzałem wroga i swoich. Ich zmagania z sąsiadami, telefony na policję o każde stuknięcie w podłogę, narzekanie, agresja wobec siebie, poczucie osaczenia i niepewności, generalizowanie. Choć pracuję nad akceptacją to często czuję jak tym nasiąkam. Opieram się, choć często wykorzystuję te sytuacje, by uwolniły ze mnie jak najwięcej własnych zaniedbań. Nie wiem ile z tego jest oddziaływaniem rodziców, a jak wiele z tego co odczuwam jest tym co próbuje wyjść ze mnie. Zwracam się bardziej ku tej drugiej możliwości. Czyli na tym etapie, na którym jestem obecnie, powinienem raczej wykorzystywać tą sytuację zewnętrzną by móc jak najpełniej oczyszczać się ze swoich własnych nagromadzeń, a co do sytuacji zewnętrznej skupić się na całkowitej jej akceptacji. Często pojawia się we mnie chęć ucieczki z tego miejsca, wzmaga się tęsknota za poprzednim miejscem, gdzie jednak odczuwałem więcej spokoju. Jednocześnie czuję chęć zmian w swoim życiu, nawet wyjechania z Polski. Coraz częściej fantazjuję o Czechach, które polubiłem będąc tam parę razy. Jednak nie chcę też by była to ucieczka. Chcę by była to chęć spróbowania czegoś nowego, innego, nieznanego. Wiem, że zawsze mogłem niemal wszystko. Teraz to powraca, pozwalam sobie na to. Ciągle jednak staram się odmawiać sobie wielu działań, które mogłyby mnie do tego zaprowadzić.
Od pewnego czasu każdego dnia budzę się z intencją ujrzenia prawdy, zjednoczenia się z „Wyższym Ja” i poddania się mu.
Skąd to wziąłeś – zjednoczenie się z Wyższym Ja i poddanie się mu?
Nie możesz się zjednoczyć z Wyższym Ja, bo Wyższe Ty, to Ty. To cała Twoja osobowość, utożsamienia, identyfikacje, percepcje, etc. to iluzje.
Tylko rezygnowanie z tego odsłoni Ci Prawdę.
A nie bycie dalej tym za kogo/co się uważasz i próby “zjednoczenia się” z czymś innym.
Nie masz jednoczyć chmur ze Słońcem, tylko usunąć chmury.
Na razie chcesz, by iluzje i utożsamienia ujrzały prawdę, zjednoczyły się z Wyższym Ja. To nie jest możliwe.
Zaczynam zauważać jak wiele rzeczy dostrzegam w sobie w różnych sytuacjach. Mój związek z byłą już partnerką na początku opierał się o seks. Sam seks jest dla mnie ważny z takich powodów jak wstydzenie się całej swojej osoby, swojego ciała. Ciągłego wmawiania sobie, iż jestem niewystarczający, niegodny.
Tak się domyślałem.
Innymi słowy – główną intencją relacji był seks, bo taką wartość i znaczenie mu nadałeś na bazie swojej emocjonalności. I wszystko co wiązało się z jej utrzymywaniem było dla Ciebie tylko ceną jaką musiałeś płacić, by mieć seks.
Może to trochę zaboli ale niejedno małżeństwo na świecie niewiele się różni od prostytucji. Kobieta ma niechętnie seks z facetem w zamian za utrzymanie.
Nie mówię, że tak było w Twoim małżeństwie ale jak wyjaśnia seria o cnotach – życie nieintegralne nie sprzyja samo sobie.
Nie wiem jakie negatywne postawy, pozycjonalności, intencje i decyzje ogólnie podejmowaliście przez lata bycia razem ale zapewne większość nie sprzyjała tej relacji.
Od niemal zawsze izolowałem się od innych, starałem się być samotnikiem, jednocześnie pragnąc uzupełnić swoje braki.
Dlatego nic to nie dawało.
Bo każdy brak to urojenie. Nie można go niczym uzupełnić.
Gdybyś się temu uczciwie przyjrzał, dostrzegłbyś, że nie ma żadnych braków, tylko to, co czujesz, czego czuć nie chcesz i od czego uciekasz.
Są tylko przekonania i percepcje.
Uzupełniałem je prostszą drogą, pornografią.
NIC. NIGDY. NIE. UZUPEŁNIAŁEŚ.
I nie była to prosta droga. Gdyby była, to by Ci było dobrze i przyjemnie. A nie rozpadałoby Ci się życie.
Oczywiście tylko na chwilę.
Nie na żadną chwilę, tylko niszczyłeś sobie mózg, przez co przestawałeś czuć.
Nigdy nie było żadnych braków, ani żadnego uzupełniania.
Była niedojrzałość emocjonalna, niski poziom świadomości, masa błędnych decyzji, w tym wielka niechęć do odczuwania i emocjonalności oraz przez wiele lat tłumienie ich i niszczenie sobie mózgu.
W taki sam sposób traktowałem realny seks, gdy już udało mi się go wypracować. Wykorzystywałem porno także do tego, by produkować w sobie kolejne kompleksy.
Bo tylko tłumiłeś to, co czułeś. A gdy znowu zaczynałeś to czuć, bo się mózg trochę zregenerował, wymyślałeś sobie nowe racjonalizacje, które powszechnie nazywa się kompleksami.
Zatem całe koło kręciło się na dobre.
Nie koło, tylko pętla prowadząca coraz niżej i niżej.
Gdyby to było koło, to by Ci się nie rozpadło małżeństwo i nie niszczyłbyś sobie życia.
Z każdą sesją z porno, z każdym obwinianiem, wstydzeniem, stresowaniem, martwieniem, etc. jest coraz gorzej. Oczywiście zazwyczaj niedostrzegalnie od razu. Ale z czasem już tak.
Tylko po tym czasie już trudno powiązać problemy z tymi wszystkimi decyzjami z przeszłości.
Mimo moich przekonań, kobiety od zawsze się mną interesowały. Podobałem się im, jednak albo starałem się tego nie zauważać, ewentualnie uznawałem to za jakiś niecny podstęp płci pięknej. Gonię za łatwą i szybką przyjemnością, za tym co skutecznie odsuwa mnie od tego czego nie chcę poczuć w sobie. Wstydu, winy, żalu, strachu, gniewu. Dlatego tak bardzo boję się go utracić.
Dopóki więc nie przestaniesz uciekać i nie zmierzysz się m.in. z tym lękiem, żadna sztuczka nic nie da.
Odwaga to już istotny element trzeźwości. Bez niej pozostaniesz nietrzeźwy.
Choć umiem poświęcić realny seks, mam przecież pornografię.
Ale pornografia nie ma nic wspólnego z seksem.
No ale widzisz – “mam przecież pornografię”. Czyli nadal jesteś do niej przywiązany, widzisz w niej coś dobrego i czerpiesz korzyści.
Tak też się stało w moim byłym już związku. Po raz pierwszy przyznałem się przed sobą i kobietą, iż mam problem z pornografią. Partnerka rozważała nawet rozstanie. Przeraziło mnie to wówczas. Oceniłem siebie bardzo negatywnie. Uznałem, iż nie zasługuję na bliskość. Byłem niegodny.
I tak jak w przypadku kompleksów – to było tylko dalej mentalizowanie na bazie niechcianych emocji. A nie rzeczywistość.
Było w tym także trochę z kary dla bliskiej mi osoby, za jej negatywną reakcję.
Oczywiście.
Tylko to też było kierowanie się dalej w stronę choroby, uzależnienia.
Moje skupienie przeniosłem z seksu na inne aspekty relacji. Na codzienność, na tworzenie otoczenia materialnego. Budziłem się i każdego ranka zastawał mnie niezmieniony obraz tego samego. Czułem iluzję bezpieczeństwa.
Nie czułeś iluzji bezpieczeństwa, tylko robiłeś wszystko, by uciekać od strachu.
Byłem zadowolony z tego, iż ciągle jest tak samo, iż nic się nie zmienia.
Bo to jedna z najczęstszych strategii, by nie ujawnić stłumionej emocjonalności, w tym lęku.
Utraciłem wraz z relacją całe to poczucie. Jakbym wypadł za burtę do lodowato zimnych fal.
Nic nie utraciłeś, bo nic nie miałeś.
Tylko ujawniło się to, od czego uciekałeś. Cała reszta to była tego racjonalizacja – czyli urojenie.
W związku z tym wybrałem chęć by jak najszybciej wszystko odbudować z kimś innym. Zacząłem być zdesperowany. Dokładnie wczoraj ubiłem fajny kontakt, jaki miałem na wspomnianym serwisie randkowym. Rozmawiało mi się bardzo fajnie, z kimś kto jest na podobnym etapie życia co ja, w podobnej sytuacji. Pojawiła się pewna przestrzeń by opowiedzieć w niezobowiązujący sposób o tym co mnie trapi. Przesadziłem z wykorzystaniem tej przestrzeni, prowadząc monolog. Rozmówczyni zarzuciła mi to, jednocześnie kończąc znajomość, bez propozycji skorygowania mojego zachowania. Wzbudziło to we mnie wiele emocji i bogatą mentalizację.
Nie wzbudziło, tylko to jest Twój dotychczasowy standard życia.
Nie tylko dalej robiłeś to, co do tej pory ale też i na obcą osobę zrzuciłeś odpowiedzialność, wmówiłeś sobie bezsilność i oczywiście korekty nie dokonałeś.
Jednak przeprosiłem za swój błąd i szczerze życzyłem jej powodzenia w pracy nad sobą. Czułem wstyd, winę, żal, strach i gniew. Agresję i silną niechęć.
No bo dalej pozostałeś dokładnie takim samym człowiekiem.
Zacząłem projektować w przemyśleniach złe rzeczy na kobiety i na ten portal. Poczułem się beznadziejnie i samotnie. Jednak wiedziałem, iż tworzę sobie kolejną iluzję. Potrafiłem zrozumieć tą kobietę. Sama jeszcze nie ochłonęła. Potrzebowała wsparcia, pomocy, choć wysłuchania.
I dalej – zamiast wreszcie skupić się wyłącznie na sobie – fantazjowanie o innych.
Ja tych oczekiwań nie spełniłem,
Jakie znowu oczekiwania?
Jedyne oczekiwanie jakie powinieneś mieć to szczerość i uczciwość względem siebie.
wypełniając cenną przestrzeń swoimi brudami. Nie wiem też czy ona potrafiła zrozumieć mnie. Możliwe, iż nie, jeśli zdecydowała się uciąć kontakt, miast poprosić mnie o zmianę swojego podejścia.
To nie ma znaczenia.
Znaczenie ma to, że Ty nadal nie dokonałeś korekt we własnym życiu.
Tego nie wiem, i nie mam jak się tego dowiedzieć. Zaakceptowałem tą sytuację i uwolniłem to co się we mnie zebrało. W trakcie tych rozmów uzmysłowiłem sobie wiele rzeczy o moim byłym związku.
Nie radziłbym sobie czegokolwiek uzmysławiać w stanie silnej emocjonalności, bo wszystkie wnioski do jakich dojdziesz, będą błędne, a konsekwencje podjętych decyzji negatywne, szkodliwe.
Byłem w nim „miły”, czasem przez zęby, ale kurczowo się tego trzymałem.
I co to za wniosek? Żaden.
Rzadko czyniłem coś na przekór. Jeśli już, to bardziej w ramach jakiegoś odwetu.
No i powtarzasz tylko to, co mówił Frywolny i tyle.
To jak katarynka. Nic Ci to wszystko nie da.
Problem polega na tym, że Ty dalej nie masz intencji uczciwego przyjrzenia się sobie samemu. Tylko cały czas uciekasz w mentalizację.
Co z tego, że rzadko czyniłeś coś na przekór? Sądzisz, że by to pomogło w małżeństwie, w którym jesteś uzależniony i diabli wiedzą ile było negatywności?
Z tego poziomu to “robić na przekór” byłoby tylko kolejną negatywnością.
Bywałem też dupkiem, także w ramach rewanżu. Prawie nigdy nie byłem pośrodku tych skrajności. Pozbywam się pretensji do partnerki. Zaczynam płakać bardziej nad sobą. Zrozumiałem, iż najbardziej krzywdziłem samego siebie, na czym cierpiało moje otoczenie. Nadal to czynię, choć w mniejszym już stopniu. Zaczyna mi być łatwiej, czasem to przychodzi jakby samo, bez większego wysiłku. Choć jest to wynikiem medytacji, uwalniania, zadawania sobie pytań, tworzenia potrzebnej przestrzeni. Przestałem czytywać o nerwicy, zacząłem szukać odpowiedzi w sobie.
Nie ma żadnych odpowiedzi.
Czytałeś 12 kroków? Gdzie tam jest jakieś szukanie odpowiedzi?
Pomaga mi także to co kiedyś mi napisałeś. Coś by z tego związku wynikło, jednak czy to „coś” byłoby tym czego bym chciał? Dlatego powstało pytanie: „Za czym płaczę?”. Za moim wyobrażeniem tego co wypełniało moje niedostatki.
Czyli dalej utrzymujesz iluzję. A utrzymujesz ją, bo dzięki temu dalej unikasz zmierzenia się ze wstydem, winą.
Piotrze, chciałbym Cię zapytać o jeszcze jedno. W wyniku rozwodu, powróciłem do rodziców. Do ludzi, od których nauczyłem się tych wszystkich błędów, i które nadal pielęgnuję.
No to dlaczego nadal je pielęgnujesz?
Uczę się akceptacji ich wielu niefajnych i osłabiających zachowań. Często jednak jestem niczym żołnierz w okopie, na środku pola bitwy. Pod ciągłym ostrzałem wroga i swoich. Ich zmagania z sąsiadami, telefony na policję o każde stuknięcie w podłogę, narzekanie, agresja wobec siebie, poczucie osaczenia i niepewności, generalizowanie. Choć pracuję nad akceptacją to często czuję jak tym nasiąkam. Opieram się, choć często wykorzystuję te sytuacje, by uwolniły ze mnie jak najwięcej własnych zaniedbań. Nie wiem ile z tego jest oddziaływaniem rodziców, a jak wiele z tego co odczuwam jest tym co próbuje wyjść ze mnie. Zwracam się bardziej ku tej drugiej możliwości. Czyli na tym etapie, na którym jestem obecnie, powinienem raczej wykorzystywać tą sytuację zewnętrzną by móc jak najpełniej oczyszczać się ze swoich własnych nagromadzeń, a co do sytuacji zewnętrznej skupić się na całkowitej jej akceptacji. Często pojawia się we mnie chęć ucieczki z tego miejsca, wzmaga się tęsknota za poprzednim miejscem, gdzie jednak odczuwałem więcej spokoju. Jednocześnie czuję chęć zmian w swoim życiu, nawet wyjechania z Polski. Coraz częściej fantazjuję o Czechach, które polubiłem będąc tam parę razy. Jednak nie chcę też by była to ucieczka. Chcę by była to chęć spróbowania czegoś nowego, innego, nieznanego. Wiem, że zawsze mogłem niemal wszystko. Teraz to powraca, pozwalam sobie na to. Ciągle jednak staram się odmawiać sobie wielu działań, które mogłyby mnie do tego zaprowadzić.
Nie widzę tu pytania do mnie.
Super artykuł!
I jak dla mnie, długościowo, taki w sam raz, na przeczytanie jednym tchem.
Większość artykułów rozbijam na kilka podejść :)
Kobiety bardziej ponoszą się emocjom i więcej rzeczy robią ponoć nieświadomie niż świadomie.
Jeśli chodzi o instynkty, to w pewnym wieku kobieta chciałaby dziecko, a też nie patrzy na to jak to dziecko potem by żyło, bo patrząc co się dzieje na świecie znów mogą wymyslec jakiegoś wirusa czy wojnę i wtedy takie dziecko mogło by cierpieć.Może przez to faceci uważają, że kobiety są zwierzęce, bo nie kierują się logiką lecz bardziej instynktami.
Też kobiety bardzo podświadomie podążają za stadem np przykład z modą, kupują to co jest „trendy”z
Żeby nie było ja akurat mam sporo przyjaciółek i wiele razy mi pomogły wiec nie chce obrazić czy coś.
Zapomniałem dodać faceci też kierują się zwierzęcymi potrzebami, bo patrząc na różnych stronach to tak jakby myśleli dołem a nie góra wiec na jedno wychodzi kobiety chcą bardziej dzieci a faceci sex w głowie tak jak w świecie zwierząt.
dokładnie. kobiety są mądre w działaniach, co nie znaczy, że są inteligentne, bo w większości tak nie jest, heh.
jak kobieta dostaje pensje, to nie myśli o poduszce finansowej, tylko najlepiej wydać wszystko co się ma.
mogę generalizować i szufladkować, ale tak działa większość.
miałem ostatnio nawet rozmowę z przyjaciółką, nie kieruje się logiką, wiele rzeczy uległo jej pamięci plus co parę zdań unoszenie się i oburzanie, plus – przekręcanie moich słów.
czasami dyskusje z kobietami nie mają sensu bo są bezcelowe.
te, które są za aborcją, potem gdy są w ciąży nie potrafią podjąć się tej aborcji; nie istotne, że sytuacja finansowa jest kiepska – znów emocje górą niż logika.
autor napisał bardzo fajny, wartościowy artykuł, lecz z jednym się nie mogę zgodzić
myślę, że emocja ma wpływ na działanie, lecz nie stanowi 100% kontroli.
istnieje pewna równowaga.
gorące serce, chłodny umysł.
dokładnie. kobiety są mądre w działaniach, co nie znaczy, że są inteligentne, bo w większości tak nie jest, heh.
Zgadzasz się ze mną w czymś, czego nie powiedziałem, nie twierdzę, ani nie uważam.
Esencją artykułu jest to, że kobiety i mężczyźni są do siebie bardziej podobni, niż to się większości wydaje.
I wszystko co można powiedzieć o kobietach, np., że “są mądre w działaniach ale nie inteligentne” (co swoją drogą nie ma sensu), odnosi się do poszczególnych osób, a nie ma nic wspólnego z płcią.
jak kobieta dostaje pensje, to nie myśli o poduszce finansowej, tylko najlepiej wydać wszystko co się ma.
Więc kolejny specjalista, który wie jak myślą kobiety…
Poza tym ze 100 razy pisałem, że człowiek nie myśli.
Na razie nie widzę uczciwości, by przyznać, że na uwadze masz zapewne kilka kobiet ze swojego życia i na tej podstawie osądzasz resztę kobiet.
Podkreślę – każdy widzi tylko to, co chce zobaczyć.
mogę generalizować i szufladkować, ale tak działa większość.
Bzdura totalna.
90% kobiet, które ja znam nie działa tak i postępuje zupełnie inaczej.
Więc tak – możesz generalizować i szufladkować i dokładnie tak robisz.
Projektujesz to na całą populację i sądzisz, że widzisz rzeczywistość.
Ale nie widzisz. Widzisz co najwyżej własną intencję.
miałem ostatnio nawet rozmowę z przyjaciółką, nie kieruje się logiką, wiele rzeczy uległo jej pamięci plus co parę zdań unoszenie się i oburzanie, plus – przekręcanie moich słów.
No i jestem przekonany, że na podstawie tej jednej przyjaciółki uznałeś, że kilka miliardów kobiet jest dokładnie taka sama.
Moje doświadczenia są zupełnie inne, niż Twoje.
czasami dyskusje z kobietami nie mają sensu bo są bezcelowe.
To samo można powiedzieć o mężczyznach i nawet na tym blogu są tego przykłady.
Ciekawe czy dyskusja z Tobą będzie miała sens?
te, które są za aborcją, potem gdy są w ciąży nie potrafią podjąć się tej aborcji; nie istotne, że sytuacja finansowa jest kiepska – znów emocje górą niż logika.
Ach, czyli nawet od niechcenia mówisz o sytuacji tak dla kobiet trudnej jak aborcja…
Ty rozumiem, że ot tak byś podjął decyzje o aborcji i nie byłoby to dla Ciebie w ogóle problematyczne – zrobiłbyś, jak piszesz niżej, analizę chłodnym umysłem i tyle, tak?
Spłycanie rzeczywistości i traktowanie decyzji o życiu i śmierci tak jak o tym gdzie pojechać na wakacje w moich oczach jest skrajnie wulgarne.
autor napisał bardzo fajny, wartościowy artykuł, lecz z jednym się nie mogę zgodzić
Na razie też zgadzasz się z czymś, czego nigdy nie napisałem.
Ponad 80% ludzkości kieruje się w życiu wyłącznie emocjami! Nie kierują się odwagą, chęcią, intencjami troski czy miłości, ani rozsądkiem, tylko emocjami – wstydem, winą, apatią, niechęcią, żalem, strachem, pożądaniem, gniewem, dumą.
myślę, że emocja ma wpływ na działanie, lecz nie stanowi 100% kontroli.
istnieje pewna równowaga.
Naprawdę? A na jakiej podstawie to twierdzisz? Może jakiś realny przykład?
Najlepiej mów o sobie – kiedy Ty dokonałeś decyzji nie opartej o emocje? Np. pracujesz z rozsądku, czy poczucia winy?
Czy chociaż ten komentarz napisałeś w oparciu o rozsądek, spokój, czy dumę?
gorące serce, chłodny umysł.
Tak, fajnie to brzmi ale co z intencją, poziomem świadomości, percepcją, pozycjonalnościami, celem, integralnością?
Co z fundamentami uczciwego, świadomego życia?
Twierdzenie “gorące serce” wcale nie musi mieć nic wspólnego z miłością, tylko grzejesz się emocjami takimi jak duma i jej przejawy – pycha.
Mówisz o gorącym sercu, a jednocześnie krytykujesz kobiety nie będące w stanie podjąć decyzji o aborcji.
Na podstawie zachowań jednej lub kilku kobiet twierdzisz, że tak żyje kilka miliardów innych osób.
I nazywasz to “chłodnym umysłem”. No tak, tylko takiego generalizowania, szufladkowania, spłycania, ignorowania, przekłamywania trudno przebić.
To tak jakbyś twierdził, że skoro Twój znajomy wstydzi się zagadać do kobiet, to wszyscy mężczyźni są wstydliwi i się boją zagadywać.
A jeśli w to uwierzysz, to będziesz widział tylko to. Tych odważnych i śmiałych będziesz ignorował.
Nie zauważyłem, aby ktokolwiek jeszcze generalizował w ten sposób o mężczyznach. Tylko o kobietach.
I zazwyczaj takie rzeczy mają do powiedzenia ci, którzy nie mają satysfakcjonujących relacji z kobietami i coś ich boli.
Zalecam mówienie o konkretnych osobach, bo wszystko co twierdzisz o kobietach, twierdzisz WYŁĄCZNIE o jednostkach, które znasz. To nie ma nic wspólnego z płcią, bo na to, co mówisz znajdziesz masę przykładów u mężczyzn.
W każdej sekundzie ponad 3 miliardy kobiet podejmuje miliardy decyzji. I Ty uważasz, że wiesz jakie te decyzje są…
A ilu własnych decyzji jesteś świadom i jesteś 100% uczciwy, by przyznać na jakiej podstawie ich dokonałeś?
Ja sam pracowałem z wieloma mężczyznami, którzy też wydawali szybko wszystkie pieniądze po wypłacie. Albo w decyzjach kierowali się tylko emocjami.
Poza tym polecam przeczytać serię artykułów o emocjach, by zrozumieć, że emocje nie mają kontroli.
To człowiek opiera o nie decyzje, percepcje, buduje na ich podstawie pozycjonalności, wykorzystuje jako pretekst.
Emocje nie kontrolują ludzi, tylko ludzie są do nich przywiązani i nadają emocjom ogromną wartość.
Nie ma tu żadnej równowagi, bo nie może być o niej w ogóle mowy.
To, co twierdzisz, to też elementy Twojego światopoglądu, a rolą tego Bloga jest uczyć jak wygląda rzeczywistość, by właśnie nie było już potrzeby “tak sądzić”.
Bo sądzisz bardzo błędnie.
Są też artykuły o naturze umysłu. Bo na razie mylisz myślenie z hipnotyzowaniem się mentalizacją, która twierdzi, że wie jak myślą kobiety.
A coś o Tobie – jakimi cnotami/jaką cnotą już się kierujesz w Twoim życiu?
Bo jeśli nie wybierasz cnót, no to wybierasz emocjonalność. Być może nawet w 99% sytuacjach decyzje opierasz wyłącznie o emocje.
Nie robią tego emocje, tylko Ty.
Jaką pracę wewnętrzną wykonałeś nad sobą, by twierdzić, że jest w Twoim życiu równowaga?
Czy żyjesz chociaż odważnie? Jeśli tak, to jaki przejaw odwagi wybrałeś w tym miesiącu?
Czy przyznasz odważnie chociaż to, że nie masz pojęcia jak myślą kobiety i o co opierają swoje decyzje?
Czy wiesz jak ja myślę i o co opieram moje decyzje – np. kilkadziesiąt podjętych wczoraj?
Ja nie jestem żadnym wyjątkiem. Jestem takim samym człowiekiem jak 7 miliardów pozostałych.
Kobiety bardziej ponoszą się emocjom i więcej rzeczy robią ponoć nieświadomie niż świadomie.
No właśnie bzdury totalne. Sam zresztą mówisz “ponoć”, czyli nawet nie mówisz o własnych przemyśleniach, analizie, ani wnioskach, tylko powtarzasz czyjeś słowa.
Nie mówisz nawet tyle. Być może nawet nie jesteś świadom, że tylko powtarzasz po kimś jakieś stwierdzenia.
Powiedz mi – skąd Ci się wzięła “nerwica lękowa”? Bo się całe życie “ponosiłeś się emocjom”.
Wyjaśniałem w artykule, że kobiety nie są pod żadnym względem “bardziej” emocjonalne od mężczyzn.
I sam jesteś na to żywym dowodem. W innym komentarzu napisałeś, że nawet Ty i Twój kolega dziwnie chodzicie, bo tak się wstydzicie i boicie zostać ocenionymi.
Rozejrzyj się ile kobiet dziwnie chodzi, w pełnym napięciu, itd.
Tylko Ci się wydaje, że kobiety bardziej “ponoszą się emocjom”, bo nie rozumiesz dalej co to są emocje, ani jak wygląda człowiek, który podejmuje na ich bazie decyzje.
Bo jako, że Ty całe życie opierasz na emocjach i zapewne na niczym więcej, to jest to dla Ciebie jak woda dla ryby – w ogóle tego nie zauważasz.
A pewnie na wyższe emocje jak gniew sobie nie pozwalasz. Nie bez powodu to co Ci “dolega” nazywa się nerwicą. No bo to w dużej części jest tłumiony, niechciany gniew, frustracje, etc.
I więcej rzeczy robią nieświadomie? To też kolejne urojenie i totalna bzdura.
Wyjaśniałem wielokrotnie, że ludzkość ogólnie w 80% jest na bardzo niskim poziomie świadomości. Nie ma to nic wspólnego z płcią.
Właśnie coraz więcej kobiet staje się coraz bardziej świadoma. Bo już za śmiałość i odwagę w większości miejsc na Ziemi nie czeka ich chłosta, kara, ani śmierć.
Jeśli chodzi o instynkty, to w pewnym wieku kobieta chciałaby dziecko,
Jaka kobieta?
Twoja mama, siostra, koleżanka?
O kim Ty mówisz?
Wszystkie kobiety wrzucasz do jednego worka i sądzisz, że wiesz czego chce w jakimś wieku?
A czy mężczyzna w pewnym wieku nie chce dziecka? Są mężczyźni, którzy chcą i są tacy, którzy nie chcą.
Nie ma to nic wspólnego z płcią.
a też nie patrzy na to jak to dziecko potem by żyło, bo patrząc co się dzieje na świecie znów mogą wymyslec jakiegoś wirusa czy wojnę i wtedy takie dziecko mogło by cierpieć.
Czyli już nawet wiesz jak ta kobieta patrzy na swoje hipotetyczne dziecko?
Może przez to faceci uważają, że kobiety są zwierzęce, bo nie kierują się logiką lecz bardziej instynktami.
Przeczytałeś ten artykuł? Czy tylko dalej snujesz swoje?
Raz jeszcze – 80% ludzkości jest w świadomości zwierzęcej. A nawet pozostałe 20% i tak dalej przynajmniej periodycznie tak postępują.
Wyjaśniałem co to jest instynkt.
I wyjaśniałem, że 80% ludzkości nie kieruje się żadną logiką, tylko emocjami. I mylone to jest z rozsądkiem.
Ile decyzji Ty w życiu podjąłeś w całkowitym spokoju i bez żadnego osądzania, obwiniania, wartościowania i ze świadomą, pozytywną intencją?
Też kobiety bardzo podświadomie podążają za stadem np przykład z modą, kupują to co jest „trendy”z
A skąd ten wniosek? Bo kupują modne ciuchy, to wg Ciebie są “bardzo podświadome i podążają za stadem”?
Najpierw więc wymyśliłeś sobie jakieś stado, w którym nie ma kobiet, a kobiety za nim podążają…
Znowu odbieranie kobietom w ogóle świadomości, odpowiedzialności, decyzyjności.
To że kobieta kupuje modny ciuch nie musi wcale oznaczać, że ona podąża za jakimś stadem jak owca za dzwoneczkiem innej owcy, tylko jej standardem jest elegancja. I modny ciuch jest w jej oczach elegancki i dlatego go sobie kupuje. To może być tysiąc razy mądrzejsze, niż facet, który kupuje sobie kolejny t-shirt, a nie elegancką koszulę.
Poza tym faceci są tak samo podatni “na modę” jak kobiety. Pokaż mi faceta z tatuażem, który zrobił to z innego powodu, niż tego, że jest to aktualnie trendy i żeby dostać uwagę innych.
Wielu facetów zapuściło brody, bo jest to modne, a nie ze świadomego, odpowiedzialnego powodu.
Żeby nie było ja akurat mam sporo przyjaciółek i wiele razy mi pomogły wiec nie chce obrazić czy coś.
Nie obrażasz, tylko snujesz jakieś niedbałe, pobieżne, nieprzemyślane, wyrywkowe i generalnie liche domysły.
Artykuły mają edukować, a nie stawać się ścianą, na której każdy sobie mazia swoje graffiti.
Poświęcam masę czasu, by coś wyjaśnić, przedstawić rzeczywistość chorym i cierpiącym osobom, a chore i cierpiące osoby zamiast z tego korzystać dalej swoje – “kobiety są bardziej zwierzęce, bo kupują ciuchy”.
Czy celem Twojego pobytu na tym serwisie jest dowiedzenie się czegokolwiek, jakakolwiek nauka i zmiana? Czy tylko z nudów chcesz sobie popisać komentarze?
Zapomniałem dodać faceci też kierują się zwierzęcymi potrzebami, bo patrząc na różnych stronach to tak jakby myśleli dołem a nie góra wiec na jedno wychodzi kobiety chcą bardziej dzieci a faceci sex w głowie tak jak w świecie zwierząt.
I znowu jakieś zaściankowe zabobony.
Słuchaj, jeśli dalej będziesz się trzymał tak oczywistych bzdur nawet na tematy, o których nic nie wiesz, jak seksualność zwierząt, to nie ma co liczyć, że przepracujesz tematy bardziej znaczące i dotyczące Twojego życia.
Naprawdę uważasz, że to, że niedojrzały i nierozwinięty facet hipnotyzujący się non stop niekończącymi się fantazjami seksualnymi kieruje się potrzebami? Nie. To niedojrzałość, to choroba, to brak zdrowia. Nie oznacza to, że skoro ludzie tak żyją, to jest to zwierzęce i tak wygląda w świecie zwierząt.
“Patrzysz na różnych stronach” – innymi słowy znajdujesz to, czego szukasz. Ale nie mówisz czego szukasz. I rzutujesz to na rzeczywistość i nie tylko ludzi ale też zwierząt. To oczywista i w sumie wulgarna projekcja. Bo sądzisz, że skoro ludzie robią coś niezdrowego i często też głupiego, to musi to być normalne tylko dlatego, bo wiele ludzi tak robi i muszą tak też robić zwierzęta.
“Na jedno wychodzi” – tak, Tobie wychodzi, bo tak pobieżnie postrzegasz rzeczywistość. I błędnie. Tobie na jedno wychodzi. Bo nie masz intencji poszerzenia kontekstu.
Mówisz, że “facetom seks w głowie jak w świecie zwierząt”. Wow. Czyli rozumiem, że wiesz, co zwierzętom siedzi w głowie? I jeszcze co samiczkom, a co samcom…
Dla Twojej wiadomości, w świecie zwierząt seks służy jednemu celowi – propagacji. Tylko ludzie korzystają seksu dla przyjemności. Zwierzęta nie mają orgazmów, tylko wytryski.
Wyłącznie u człowieka występuje orgazm, który jest czymś zupełnie innym od wytrysku i ma zupełnie inne znaczenie. I tylko przez niedojrzałość seksualną i brak rozwoju występuje razem z wytryskiem i najczęściej jest słabiutki. Też bardzo mało ludzi zdaje sobie sprawę, że orgazm i wytrysk to dwa osobne doświadczenia i mogą występować oddzielnie.
W świecie zwierząt seks służy wyłącznie płodzeniu potomstwa. Więc zarówno samce jak i samiczki kopulują w tym samym celu. Nie mają w głowach niczego innego.
Podaj mi przykład jednego zwierzęcia, w którym płeć żeńska chce się propagować, a męska bzykać dla przyjemności i nie chce dzieci.
Oczywiście nie podasz takiego gatunku, bo nie ma. A to oznacza, że Ty siedzisz w swojej głowie, teoretyzujesz i to jeszcze kolosalnie niepoprawnie.
To pokazuje Twój kierunek życiowy.
Może nie zauważyłeś ale ja nie podzielam z nikim jakichś powszechnych, popularnych przekonań, tylko poszerzam kontekst.
Nikogo nie utwierdzam w jego wizji rzeczywistości, tylko staram się pomóc dostrzec i zrozumieć coraz więcej.
A nie przybijam piątki, bo wierzę z kimś w te same głupoty.
Jeśli dla Ciebie ciągłe fantazjowanie o seksie jest “kierowaniem się zwierzęcymi potrzebami”, bo “facetom seks siedzi w głowie”, to robisz sobie bardzo wąską klatkę, w której będzie Ci się żyło nieprzyjemnie. No ale przynajmniej to Twoja mała klateczka.
Jest różnica między ustaleniem rozsądnego celu i dążeniem do jego zrealizowania – np. poznanie fajnej kobiety i spłodzenie dzieci, by wychować fantastyczne osoby, z którymi życie będzie jeszcze wspanialsze i bogatsze; a uciekaniem w fantazje o seksie od problemów i niewygód we własnym życiu.
“Seks w głowie” może mieć powody tak różne jak zdrowie i choroba. Jak trzeźwa jazda po ulicy, a nagłe skręcenie w ścianę.
Wyjaśniałem masę razy, że myślenie to proces bezosobowy, ciągły i nieskończony. Nawet jeśli są myśli o seksie, to nie mają żadnego znaczenia. Każdy osobno nadaje im wartość i znaczenie i dokonuje decyzji albo na ich bazie, albo nie. Fantazje seksualne nie są wcale zwierzęce. Zwierzęta nie fantazjują. Ani tym bardziej nie spotykają się na forach internetowych i nie mówią sobie jak fantazjowanie jest normalne i go nie usprawiedliwiają.
W świecie zwierząt wszystko ma sens i cel. Służące życiu danego gatunku. O ile jednostka nie ma jakichś zaburzeń. A powiedz mi jaki sens i cel ma fantazjowanie? Nie ma. Bo to zaburzenie. Ale już tak powszechne na świecie, że ludzie uznali je za normalne i za “kierowanie się zwierzęcymi potrzebami”. Jednak gdyby się taki facet kierował swoimi potrzebami, to by ruszył dupę i kopulował, a nie pisał o tym na forach internetowych.
Jest pewna różnica między seksem, a pisaniem o seksie na jakimś forum.
Nie ma gatunku zwierząt, w którym zwierzęta gadają o seksie.
W artykułach o cnotach pisałem, że zdrowie jest kolosalnie wysokim poziomem świadomości. Fantazjowanie nie jest nawet po pozytywnej stronie spektrum.
Ale mało kto to rozumie. Bo ludzie nadają wartość nie przez rozsądek ale na bazie emocji. Więc jeśli uciekną od czegoś w fantazjowanie i poczują się lepiej, to uznają fantazjowanie za dobre. Tak samo z porno i alkoholem.
Gadanie o kobietach na forach i twierdzenie, że się wie co mają w myślach jest kolosalnie bardziej niedojrzałe, niż nawet bezmyślne kupowanie modnego ciuchu.
Naprawdę nie widzisz nic zdrożnego i nieuczciwego w twierdzeniu, że skoro faceci na forach internetowych mówią o seksie w kontekście bzykania, a kobiety w kontekście posiadania dzieci, to u zwierząt też tak musi być?
Tak trudno jest przyznać, że nie wiesz jak jest w świecie zwierząt, a w świecie ludzi widzisz tylko jakiś wycinek, który jest co najwyżej zgodny z Twoją percepcją, intencją i poziomem świadomości?
Dlaczego dalej sądzisz, że widzisz rzeczywistość, że jesteś do tego zdolny?
Przecież nawet dopóki nie zacząłeś czytać artykułów na tym Blogu, to nawet nie zdawałeś sobie sprawy, że całe życie uciekałeś od emocji i je tłumiłeś.
A teraz sądzisz, że wiesz co jest w głowach zwierząt.
Trochę pokory. Pokora to nie upokorzenie.
Poza tym – nawet jeśli 80% facetów chce seksu dla samego seksu, bo sądzą, że im to da wartość, znaczenie i nada sens ich życiu, to przypominam, że jest jeszcze 20% facetów, którzy patrzą na rzeczywistość dojrzalej i kolosalnej dojrzalej, mają inne cele, dążenia i mają seks ale nie opierają na nim wartości swojego życia i istnienia. Sugeruję inspirować się nimi. Oczywiście nie musisz. Twoje życie jest Twoje. Ty odpowiadasz w nim za wszystko.
Na razie wiemy, że Twoje decyzje doprowadziły m.in. do nerwicy, uzależnienia i zapewne też innych dolegliwości, nie mówiąc m.in. o tym, że chciałeś czekać, aż się pojawią chęci.
A ja wiem, że masa kobiet pragnie cieszyć się seksem i tym przyjemnym doświadczeniem nie mniej od mężczyzn, a nawet bardziej. Tylko mentalność mas ludzi jest na tak niskim poziomie, że jak kobieta powie, że uwielbia seks, to mało kto nie osądzi jej, że jest puszczalską dziwką. Dlatego to ukrywają i często mówią tylko o tym, co jest społecznie akceptowalne – np. o rodzeniu dzieci.
Wiele kobiet pragnie seksu dla przyjemności czy pogłębiania relacji z partnerem ale nie dzieci, bo zależy im na rozwoju, pracy, osiągnięciu czegoś, co posiadanie dziecka by niezwykle utrudniło. Odkąd wreszcie kobiety mogą się swobodnie edukować, okazuje się, że w wielu zawodach radzą sobie co najmniej tak samo dobrze jak mężczyźni, a nawet lepiej. Dlatego niejednokrotnie podnoszony jest krzyk o niesprawiedliwość, że kobiety mniej zarabiają za tę samą pracę. Bo wielu mężczyzn boli dupa, gdy kobieta pracuje tak samo dobrze jak on i zarabia tak samo dobrze. No bo jeśli kobieta zarabia tyle co on, to nagle facet zaczyna się zastanawiać po co on w ogóle jest? Nagle zaczyna podważać swoją wartość. No bo do tej pory swoją wartość postrzegał przez to, że przynosi do domu pieniądze. A jeśli kobieta przynosi tak samo dużo, no to jaki jeszcze byłby jego sens i znaczenie w relacji? A nawet na świecie?
Dlatego wielu mężczyzn nadal próbuje kobietom podcinać skrzydła, utrudniać życie, etc.
I to mówienie, że kobiety chcą dzieci też jest w wielu przypadkach upokarzające. Fantazjowanie o seksie wcale nie musi być spełnianiem żadnych potrzeb seksualnych, jak i posiadanie dzieci. Motywacje do posiadania dziecka przez kobietę mogą być tak samo rozmaite jak motywacje mężczyzny do seksu.
Poza tym wielu facetów także pragnie dziecka, bo pragnie rozwinąć się jako rodzic, przekazać to, co uważa za ważne, a także doświadczyć tej niesamowicie eminentnej przyjemności posiadania dziecka.
Błędem percepcji w przypadku zwierząt może być to, że zazwyczaj samiec jest bardziej aktywny, a samiczka pasywna. Co nie znaczy, że samiec chce seksu dla samego seksu, a samiczka dziecka.
W świecie ludzi coraz więcej kobiet jest nie mniej aktywna i przedsiębiorcza od odważnych i śmiałych mężczyzn.
Przydałoby się naprawdę już skończyć z podwójnymi standardami oraz zawstydzaniem.
Ostatnio nawet przecież rząd dobrał się do kobiecych narządów rozrodczych i próbuje nimi rządzić.
Przypominam też, że Ty odpowiadasz za swoje życie. To, że coś robi 6 miliardów ludzi nie ma żadnego znaczenia, bo jeśli Ty też będziesz to robił, a będzie to błędem lub będzie to niezdrowe dla Ciebie, to sobie tym zaszkodzisz. To tyczy się fantazjowania, chcenia, grania ofiary, użalania się nad sobą, etc. I sądzenia, że fantazjując czy chcąc seksu spełniasz jakieś potrzeby seksualne.
Chcę też przypomnieć, że serwis ten prowadzi specjalista od tematu uzależnień. Mam wrażenie, że sporo komentujących kpi sobie z tego faktu. Zastanawiające jest czy gdyby poszli do np. specjalisty chirurga z zagrażającym życia problemem, to też by dyskutowali nad zaleceniami lekarza – “Wiem pan, mi się wydaje, że jednak lepiej jest wyciąć mi coś innego i wg mnie myli się pan”…
Bardziej mi chodziło, że na ulicy mijam bardzo młode dziewczyny z dziećmi i wątpię by były one planowane.
Zresztą nawet w jednym artykule pisałeś, że młode kobiety piszczą na jakiś koncertach to nie jest nieświadome?
Może faktycznie nie powinienem nazywać tego zwierzęcymi potrzebami lub instynktami.
Taki przykład tez kocica tydzień temu uradziła małe kotki a kocur dziś już chciał na nią skakać nie zważając, że ona już ma małe dzieci wiec pomyślałem, że dla przyjemności chciał to zrobić, a ona i tak nie chciała bo zajmuje się teraz małymi.
Bardziej mi chodziło, że
Już niejednokrotnie piszesz to stwierdzenie.
Nie mam zamiaru domyślać się o co Ci chodzi, ani w takich sytuacjach marnować czasu na odpowiedzi.
Proszę więc bardzo serdecznie i z naciskiem, byś precyzował o co Ci chodzi.
Jeśli nie chcesz napisać wprost i precyzyjnie o co Ci chodzi, to zacznij nad tym poważnie pracować, bo to jeden z głównych powodów, że Ci, z którymi pracujesz – np. terapeuta – nie mogą Ci pomóc i/lub ich pomoc jest bardzo ograniczona.
na ulicy mijam bardzo młode dziewczyny z dziećmi i wątpię by były one planowane.
No proszę.
Cóż można dodać? No idziesz po ulicy i wiesz kto z jakich powodów miał dzieci i jak do tego doszło.
Powtórzę – jednym z fundamentów zdrowia jest uczciwość i pokora.
Ty masz nerwicę tyle lat, nawet boisz się swobodnie chodzić, a nadal kontynuujesz to, co do tego doprowadziło.
Wyjaśniałem, że medytowanie, czyli praktyka ignorowania mentalnego bełkotu to więcej, niż podstawa. To bezpośrednio zdrowie. Brak tego prowadzi do braku zdrowia.
Co widać na Twoim przykładzie bardzo wyraźnie.
Zresztą nawet w jednym artykule pisałeś, że młode kobiety piszczą na jakiś koncertach to nie jest nieświadome?
Krzyki i ekscytacja na koncertach ulubionych zespołów to trochę inny temat, niż planowanie i wychowywanie dzieci.
Nic nie jest świadome lub nieświadome. Wszystko jest na jakimś poziomie.
To, co nazywam nieświadomym może być totalnie nieuświadomione ale także jest dokonywane na niskim poziomie.
Osoba żyjąca pozytywnie również może dokonywać totalnie nieuświadomionych decyzji ale jej kierunek i standard tych wyborów jest już pozytywny i może być wysoki.
Piszczenie dziewczyn na koncercie nie ma nic wspólnego z Twoim problemem. Przestań zajmować się “rozmyślaniem” nad tym oraz nad tym z jakich powodów kto ma dzieci.
Poza tym pisałem o piszczeniu w zupełnie innym kontekście – w kontekście projekcji, nadawania wartości.
Zrobiłem to na przykładzie dziewczyn piszczących na koncertach, co nie różni się niczym od np. mężczyzn wrzeszczących na trybunach meczu piłki nożnej. Albo podziwiania jakiegoś aktora porno.
Ale znowu – coś sobie zapamiętałeś, totalnie odarłeś to z kontekstu i sobie trzymałeś na okazję, by coś sobie tym udowodnić.
Może faktycznie nie powinienem nazywać tego zwierzęcymi potrzebami lub instynktami.
Nie ważne, że nazwiesz to inaczej. Co to zmieni?
Mówimy o Twojej percepcji, osądach, opiniach, wartościowaniu. Ty nie masz nazwać tego inaczej, tylko kompletnie przestać to robić, przestać się tym zajmować.
I skupić się na tym, co ważne w Twojej sytuacji, a jest nad czym pracować. Na razie wszystko jest chaotyczne, w powijakach. Nie widzę żadnej zdrowej praktyki i kierunku w stronę zdrowia.
Taki przykład tez kocica tydzień temu uradziła małe kotki a kocur dziś już chciał na nią skakać nie zważając, że ona już ma małe dzieci wiec pomyślałem, że dla przyjemności chciał to zrobić, a ona i tak nie chciała bo zajmuje się teraz małymi.
No widzisz?
Masz więc dowód, że to, co mówisz totalnie nie odnosi się do rzeczywistości.
Zachowanie kota pokazuje, że kierowanie się instynktem może być błędne, a nawet głupie. W tej sytuacji to kotka była dużo mądrzejsza od kocura.
Poza tym nie Ty pomyślałeś, tylko po raz milionowy – hipnotyzujesz się bezosobowym mentalnym bełkotem, który tylko powtarza to, co niegdyś usłyszałeś i kontynuuje tę jakość myślenia oraz wnioskowania.
Jeśli będziesz kontynuował “więc pomyślałem”, to nie zajdziesz dalej w swoim życiu, niż dotychczas.
To samo – gadanina na temat piszczenia kobiet i mentalizowania na temat kobiet z dziećmi.
Jeśli zależy Ci na zdrowiu, to to ucinaj.
Jeśli nie będziesz tego ucinał, to potem nie użalaj się jakie to są jakieś głębokie rzeczy w podświadomości, jak trudno to jest zmienić, jak to się nie da, jak ja Cię nie rozumiem, jak ja sobie coś tam myślę, itd.
Poza tym przestanę akceptować Twoje komentarze i zakończę rozmowę.
Bo ani Ci to nie pomaga, ani ja nie mam zamiaru tracić czasu na bezsensowną gadaninę w kółko o tym samym i tylko dlatego, że “coś sobie pomyślałeś”.
Mentalny bełkot masz ignorować. Ale na razie się nim cały czas hipnotyzujesz jak niewolnik.
A to nie jest coś, co sobie masz zrobić raz czy dwa z ciekawości.
Hipnotyzowanie się mentalnym bełkotem to coś co robisz przez całe życie i to jedna z fundamentalnych przyczyn wszystkich Twoich problemów, w tym uzależnienia i tej “nerwicy”.
Nauka i praktyka ignorowania tego to powinno być coś, co będzie stanowiło wiodący aspekt wszystkich Twoich obecnych i przyszłych poczynań.
Jeśli będziesz to bagatelizował, ignorował czy zaniedbywał, to nie licz na poprawę.
I nie będzie to miało nic wspólnego z żadną głębią podświadomości. Tylko tym, że pozostaniesz na niskim poziomie rozwoju, na którym zdrowie po prostu nie występuje.
Tak jak i siła fizyczna nie weźmie się z rozmów z trenerami czy cierpienia i wstydu, że jesteś słaby. Tylko z rozsądnego treningu, odpowiedniej diety, zaprzestania obżerania się słodkim i tłustym.
Po raz kolejny – uzależnienie i objawy takie jak “nerwica” to KONSEKWENCJA tego jak żyjesz, a nie przykry los, który Ci się przytrafił i smuteczek.
Naprawdę nie widzisz problemu w wyciąganiu wniosków o całej ludzkości na przykładzie dwóch kotów i tego, że “sobie pomyślałeś”?
A o czym “sobie pomyślisz” za chwilę, jutro, za tydzień? Też o tym, że wszystkie kobiety, które widzisz nie planowały dzieci i wszystkie wpadły, bo są bezwolnymi baranami?
Jeśli tak, to powodzenia.
Faktycznie ta analiza może być głupia i nie potrzebna.Jeśli chodzi o ta nerwice to dużo zmieniłem w swoim życiu jakby spjrzeć 2 lata do tyłu.
Nie mam już objawów typu kołtanie serca czy duszności.Kiedyś bałem się wyjść z domu teraz je jeżdze nawet samochodem i nie widze problemu.Na początku nawet nie mogłem spokojnie czytac książki, bo czułem jakieś napięcie/lęk teraz funkcjonuje normalnie i nie chodiz o same leki, bo one pomogły, ale głównie musiałem uwolnić mega dużo napięć z ciała i medytacja też pomogła w pewnym stopniu.
Czy ja mam jakiś szczególnie gorszy problem czy inni uzależnieniu też mają np nerwice?Z tego co czytałem nerwica to nie jest choroba psychiczna lecz tylko zaburzenie.
Faktycznie ta analiza może być głupia i nie potrzebna.
No tak ale potrzebujesz naprawdę opinii o tym kogoś obcego z internetów?
A w umyśle takich “analiz” codziennie może być sto.
I co z tym zrobisz?
Też gdzieś napiszesz, przeczytasz odpowiedź, zaczniesz o każdej dyskutować i poświęcisz na to setki godzin?
Jeśli chodzi o ta nerwice to dużo zmieniłem w swoim życiu jakby spjrzeć 2 lata do tyłu.
To dobrze i zapewne tak jest.
Ale to nadal za mało biorąc pod uwagę co piszesz.
Nie mam już objawów typu kołtanie serca czy duszności.
Nie masz, bo robisz co w Twojej mocy, by uciekać od stłumionych emocji.
Kołatanie serca i duszności to objawy silnego opierania się temu, co czujesz.
W każdym momencie możesz zacząć tak postępować.
Dlatego podkreślałem, że nie ma żadnej “nerwicy lękowej”, tylko jest nieświadome i bardzo negatywne i niezdrowe postępowanie z emocjonalnością.
A jak doświadczysz czegoś trudnego, to wiele ze stłumionej i wypieranej emocjonalności się ujawni.
Nie wiem jak z uwalnianiem emocji, czyli z wykonywaniem 8 niezbędnych kroków względem nich, które gwarantują, że nawet w przypadku odczuwania dużych ładunków emocjonalnych, nic sobie nie zrobisz.
Mówiłeś tylko o medytacji. Ale medytacja to za mało.
Kiedyś bałem się wyjść z domu teraz je jeżdze nawet samochodem i nie widze problemu.
A co zmieniłeś, że jest taka różnica?
Dlaczego kiedyś bałeś się wyjść z domu?
Na początku nawet nie mogłem spokojnie czytac książki, bo czułem jakieś napięcie/lęk
Po raz kolejny – napięcie to bezpośrednia konsekwencja stawiania oporu.
A opierałeś się właśnie emocji lęku, którą projektowałeś na co popadnie, że nawet z domu nie wychodziłeś, bo sądziłeś, że Cię spotka coś złego.
teraz funkcjonuje normalnie
Nie.
Gdybyś funkcjonował normalnie, to byś nie był uzależniony i wiódłbyś śmiałe, radosne, odważne, odpowiedzialne, świadome, pozytywne życie.
A nie pisał, że jak idziesz, to kontrolujesz każdy ruch, by Cię jakaś obca osoba zaraz o coś nie osądziła.
Wyjaśniałem w serii “O cnotach”, że normalność to niesamowicie wysoki poziom świadomości.
To co Ty nazywasz normalnym, wcale normalnym nie jest. I często jest kolosalnie dalekie od niego. Biegunowo odległe.
Ty tylko to nazywasz. Ale nazywanie czegoś, a to jakim to faktycznie jest to mogą być dwa odległe od siebie światy.
Dla uzależnionego normalnym jest np. użalanie się i granie ofiary. A różnica między tym, a tym, czym normalność naprawdę jest wynosi ponad 200 punktów kalibracji.
To jakby porównywać Afrykę i Nowy Jork.
Poza tym to jak “funkcjonujesz”, cokolwiek to znaczy, zmienia się w zależności od tego co czujesz, jakie masz myśli, etc.
Sam pisałeś, że Ci się pomyślało o czymś i już lecisz pisać komentarz. Bez żadnej zdroworozsądkowej analizy tego. Tylko – widzisz myśl i od razu dla Ciebie to jest rzeczywistość.
I dopiero, gdy to skrytykowałem, to być może faktycznie przyjrzałeś się temu i stwierdziłeś, że ta analiza “może być głupia”. Czyli tak naprawdę też nie doszedłeś do tego wniosku.
To może być czy jest?
i nie chodiz o same leki, bo one pomogły, ale głównie musiałem uwolnić mega dużo napięć z ciała i medytacja też pomogła w pewnym stopniu.
Napięcie to efekt oporu.
Nie można uwolnić napięcia, co też już tłumaczyłem niejednokrotnie.
Napięcie ciała to efekt opierania się. Emocjom, myślom, sytuacjom. Rozmaitym aspektom życia.
Napięcie zniknie, gdy przestaniesz się opierać. Jeśli pozwolisz sobie na relaks, ciało automatycznie to odzwierciedli.
Pomaga oczywiście np. masaż czy medytacja skupiająca się na ciele.
Ale wystarczy, że znowu czemuś stawisz opór i “napięcie wróci”.
Poza tym Ty opierałeś się głównie temu, co czułeś. A jest to stłumione w dużych ilościach. Na tyle dużych, że nawet jak chodzisz, to to czujesz.
Mówisz, że “medytacja pomogła w pewnym stopniu” ale nie mówisz w jakim nie pomogła.
Czy ja mam jakiś szczególnie gorszy problem czy inni uzależnieniu też mają np nerwice?
Nie masz żadnego szczególnego problemu i nikt uzależniony nie ma.
Każdy jest na swoim poziomie świadomości i to trzeba przeanalizować i zacząć postępować odpowiednio.
Można to porównać do dojechania do Gdańska. Jeśli zdrowiem jest Gdańsk, to pierwszym krokiem nie jest włączenie silnika i po prostu jechanie w jakimś kierunku, bo jadąc na ślepo zamiast do Gdańska dojedziesz do Bangladesz. Trzeba najpierw rozpoznać w jakim miejscu jesteś.
Jeden będzie musiał jechać na wschód, drugi na zachód. Jeden ma do przejechania 100 km, inny 150 km.
Więc nikt nie ma szczególnego, wyjątkowego problemu ale każdy mierzy się z bardzo poważną konsekwencją dążenia w przeciwnym kierunku od “Gdańska” często nawet od dziecka.
Problemem nie tylko jest uczciwe rozpoznanie gdzie obecnie jesteś ale też rozpoznanie całej niechęci, oporu, wszystkich lęków i innych kłód jakie sobie postawiłeś pod nogi, przez które nie chcesz jechać do Gdańska lub nie chcesz minąć czegoś po drodze.
Ponadto powtarzam po raz n-ty – nie ma żadnej nerwicy lękowej, tylko jest ciągłe zmaganie ze stłumionym np. gniewem czy lękiem.
A każdy uzależniony jest uzależniony m.in. dlatego, bo ciągle ucieka od tego co stłumił.
Z tego co czytałem nerwica to nie jest choroba psychiczna lecz tylko zaburzenie.
A gdzie to czytałeś? Na specjalistycznym serwisie lub książce napisanej przez specjalistę w tym temacie?
Proszę o źródło.