Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy temat stanięcia w obliczu faktu o własnym uzależnieniu. Części 1-11 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 1) – Wstęp ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 2) – Lista nr 1 ► Jestem uzależniony/a. Co teraz? (Część 3) – Nienawiść, złość, chęć zemsty, wina ► Jestem uzależniony/a.… Przeczytaj
Wpis!
Witaj Piotrze. Ja mam problem z uwalnianiem i chcialem sie ciebie zapytac, jak zaakceptowac i uwolnic emocje, jednoczesnie jej nie chcac?Probuje uwalniac, ale nie moge uwolnic i wydaje mie sie, ze dlatego nie moge uwolnic, poniewaz tak jak wiele razy pisales, nie chce tej emocji i jej nie akceptuje. Dlatego chyba ona sie nie uwalnia. Ale jak mm zaakceptowac cos czego nie chce (emocji), jesli jest ona nieprzyjemna i wywoluje duzo mysli ktorych nie chce? Jak to pogodzic? Ja podczas uwalniania, odczuwam jakies uczucie w ciele i tak leze ignorujac mysli, a te uczucie jak bylo, tak jest. I ciagle czuje te uczucie i mam te wszystkie mysli. Ksiazki dr Hawkinsa czytalem prawie wszystkie. Czytam twojego bloga i obejrzalem dziesiatki filmikow na youtubie, oraz przeczytalem nie wiadomo ile blogow i forow w internecie o uwalnianiu, a ja dalej nie moge nic uwolnic i zmagam sie caly czas. Co robie zle? Juz jestem zalamany. Kurde…
Witaj Piotrze.
Heja!
Uwaga! Odpowiedź jak zwykle może zaboleć! Ale to nie znaczy, że jest zła!
Ja mam problem z uwalnianiem i chcialem sie ciebie zapytac, jak zaakceptowac i uwolnic emocje, jednoczesnie jej nie chcac?
Nie możesz uwolnić, bo niechęć to przeciwieństwo uwalniania.
A uwalnianie to nie jest magiczne zaklęcie, którym sobie wyczarujesz brak emocji.
Probuje uwalniac, ale nie moge uwolnic
No bo nie chcesz – opierasz się.
Jak mówię – uwalnianie to nie są gusła odprawiane nad emocjami. Tylko poddanie się uczuciu, pozwolenie by trwało bez osądów, wartościowania, bez oporu.
Uwalnianie jest jak włączenie latarki, by wyczerpać w niej baterię.
Kombinowanie jeśli nie włączysz latarki nigdy nie wyczerpie baterii.
A gdy latarkę włączysz, bateria wyczerpie swój ładunek samoistnie.
Zaś Ty nie musisz sobie nią świecić prosto w ślepia. ;)
i wydaje mie sie, ze dlatego nie moge uwolnic, poniewaz tak jak wiele razy pisales, nie chce tej emocji i jej nie akceptuje.
No to jest oczywiste.
Gdybyś przeczytał opis uwalniania, stałoby się jasne, że tak faktycznie jest.
A widzisz – wiele razy pisałem ja i inni, a nadal tego nie przyjmujesz tego.
I biadolisz, wracasz.
Pamiętaj – jak nie chcesz sobie pomóc, to nikt Ci nie pomoże. To naprawdę nie są żadne tajemnice.
Dlatego chyba ona sie nie uwalnia.
Tu nie ma co “chybać”, tylko odpowiedź jest klarowna. I ją znasz.
Tylko szukasz sposobu, by nie uwalniać, nie odczuwać i emocji się pozbyć.
Przykro mi – nie ma.
Są tylko używki – czyli niszczące życie trucizny.
Ale jak mm zaakceptowac cos czego nie chce (emocji), jesli jest ona nieprzyjemna i wywoluje duzo mysli ktorych nie chce? Jak to pogodzic?
Zacząć rozumieć, że dyskomfort jest normalny i nie ma co się mu opierać.
A mentalny bełkot to tylko mentalny bełkot.
Jednocześnie widzisz, że niechęć – opór – to folgowanie sobie. Usprawiedliwienie.
No nie chcesz… To Twój problem, który sam sobie sprawiasz.
Masz możliwość poradzenia sobie z tymi tematami, z którymi się męczysz od lat ale wolisz nie chcieć.
Nie da się tu nic pogodzić. Albo w jedną, albo w drugą stronę.
Odczuwanie lub opieranie się.
Albo napierasz na ścianę i mówisz, że to ściana napiera na Ciebie, albo przestajesz napierać.
I jak sam mówisz – skoro wiesz, że emocja wywołuje dużo myśli, których nie chcesz, sama w sobie jest nieprzyjemna, to jej uwolnienie upiecze Ci dwie pieczenie na jednym ogniu.
Zauważ – unikanie tego małego dyskomfortu ma dla Ciebie na razie największe znaczenie. Bardzo jesteś do tego przywiązany – do tej ulgi, którą masz za każdym razem, gdy zamiast poddania się emocji wybierałeś tłumienie.
Zacznij odpuszczać to przywiązanie. I opór.
Ja podczas uwalniania,
Nie uwalniasz.
To jakbyś siadał na WC, zaciskał zwieracze z całej siły, nie chciał się wypróżnić i mówił – “ja podczas wypróżniania”.
Tylko że nie ma żadnego wypróżniania.
odczuwam jakies uczucie w ciele i tak leze ignorujac mysli, a te uczucie jak bylo, tak jest.
Bo nie zauważasz, że stawiasz opór. Jak sam napisałeś.
Fundamentalnym “elementem” Twojego życia jesteś – uwaga, uwaga! – Ty. Twoje intencje, Twoje decyzje, to co faktycznie robisz.
Tego nie możesz niczym zastąpić, ani bypasować.
Albo coś robisz, albo nie.
Nie ma tu próbowania.
Nie dziw się, że nic się nie odbywa. Ty sam blokujesz emocję – cały czas stawiając jej opór uniemożliwiasz wyczerpanie się jej ładunku.
Nie wiem skąd znasz uwalnianie ale tam to powinno być napisane jak krowie na rowie.
Jeśli zależy Ci na zmianie, to patrzysz na swoją sytuację, czytasz instrukcję i od razu widzisz co nie gra i możesz to skorygować.
Bo to taka sama instrukcja jak robienia ciasta na zebrę czy składania szafki nocnej.
Tylko że ludzie za nic na świecie właśnie nie chcą uwalniać, bo nie znają innego paliwa do życia, niż emocje.
Oraz emocje od zawsze demonizują i używają ich do setek usprawiedliwień i wykorzystują jako pretekst i podłoże do 99% swoich wyborów w życiu.
Dlatego do problemu niedojrzałości trzeba podejść holistycznie. Nie tylko uwalniasz ale też zaczynasz rozważać mądrzejsze alternatywy do tego, co opierałeś o emocje.
I ciagle czuje te uczucie i mam te wszystkie mysli.
Czyli nie ignorujesz myśli i im też się opierasz.
Myśli nie masz, bo to nie jest coś, co możesz posiadać jak parę spodni. Myśli nie są Twoje. Żadna myśl nie jest niczyja.
Mówienie “mam myśli” to jakbyś mówił, że “masz zapach” tylko dlatego, bo jesteś świadomy jakiegoś zapachu.
A właśnie dlatego, że od razu myślom przypisujesz autorstwo, nadajesz im też znaczenie i wartość – a że one racjonalizują emocjonalność – od razu te racjonalizacje mają dla Ciebie sens.
I już świata poza tym nie widzisz.
Tylko się w to wpatrujesz – nic tu nie jest Twoje. A to też jeden z kroków uwalniania – ignorowanie tego. Nie wykonujesz już więc 2 najważniejszych aspektów uwalniania.
Innymi słowy “ja podczas uwalniania” nie jest prawdą, bo nie uwalniasz. Nic takiego nie ma miejsca.
Ksiazki dr Hawkinsa czytalem prawie wszystkie.
No to zacznij postępować tak jak dr Hawkins zaleca. Wszystko napisał, wszystko podał i wyjaśnił. Mechanizm poddania opisany jest w sumie na pół strony. To jest kilka zdań.
Teraz pora to robić.
Nie ma magicznego, ezoterycznego, cwanego sposobu – “uwolnić emocji, której nie chcę”.
Przestań się opierać. Poddaj się temu co czujesz.
Zacznij tego chcieć. “TAK, CHCĘ, ZGADZAM SIĘ NA TO CO CZUJĘ”.
Czytam twojego bloga i obejrzalem dziesiatki filmikow na youtubie, oraz przeczytalem nie wiadomo ile blogow i forow w internecie o uwalnianiu, a ja dalej nie moge nic uwolnic i zmagam sie caly czas. Co robie zle? Juz jestem zalamany. Kurde…
O tym też pisał dr Hawkins w tych kilku akapitach dotyczących samego mechanizmu poddania.
Ego – zwierzęcość – zrobi wszystko, by nie uwalniać.
Nawet Ty – podajesz wprost dlaczego nie uwalniasz, a mimo to nie korygujesz tego i się jeszcze załamujesz.
Naprawdę nie jest trudno to pojąć – nie uwalniasz, bo nie chcesz. Nie możesz pogodzić tu niczego. Albo chcesz, albo nie chcesz.
Albo to robisz należycie, albo nie. Nie ma nic pomiędzy.
Nie uwalnia się nic, bo każde “nie mogę” to nieuświadomione “nie chcę”.
I nawet pisząc “nie chcę” nie widzisz tego. Bo to tylko słowa. A raczej słowa przepisane z treści myśli. Te decyzje podejmujesz nieświadomie od lat i ich nie zmieniasz.
To jakbyś mówił, że nie chcesz pojechać nad morze, nie jedziesz nad morze i pytasz się jak to można pogodzić z tym, by pojechać nad morze.
Odpowiedź brzmi – pojechać. Zrobić to.
Tak jak to wszystko – te setki artykułów, książek, filmików – tylko się w to wpatrywałeś. I co to miało dać?
Najprostszej i nie zbędnej korekty NIE CHCESZ dokonać.
“Co robię źle?” – mówienie prawdy, uczciwość to jedna z najważniejszych “cegiełek” zdrowego, silnego ludzkiego charakteru.
Mówisz prawdę ale bez intencji polepszenia sytuacji, więc za moment ją wypierasz i zaczynasz się użalać.
I oszukujesz się od lat.
Nic nie robisz źle. Tylko nie robisz tego, co niezbędne.
“Zmagam się cały czas” – to przestań się zmagać. Jeśli nie przestajesz, to też dlatego, że nie chcesz, bo doisz z tego pewne korzyści.
Poddanie to poddanie. Jak skok ze spadochronu czy bungee. Możesz przeżywać katusze i nie skoczyć. Aż nie skoczysz – nie skoczyłeś.
Nic nie zastąpi skoku.
Tak jak tu nic nie zastąpi poddania – odpuszczenia oporu. Skoro już czujesz emocję, to wystarczy, byś przestał się opierać, bo 90% dyskomfortu wynika z oporu, nie z emocji.
Ale jak nie chcesz, to tu nikt cudów nie uczyni. A ponadto – we współpracy zawsze zalecam uwalnianie wobec konkretnych kwestii, by od razu przekuć to na rezultaty w pragmatycznym i doświadczalnym świecie.
Bo rezultaty dają największego kopa do działania i stanowią dowód na wykonaną pracę. A nie takie robienie dla robienia. Jeśli nie stoi za tym konkretny cel, intencja, wartość, to się właśnie można z tym wozić.
Można iść na studia, wymęczyć się 4-5 lat, nic z tego nie wynieść, a potem dalej się męczyć w zupełnie innej pracy, niezwiązanej ze studiami.
Jedyne co mogę Ci doradzić, to byś skupił się na uwolnieniu oporu wobec uwalniania i odczuwania.
Na tym się skup.
I widzisz na czym polega współpraca – zaufanie komuś innemu – bo ta osoba w mig może zobaczyć błędy, których Ty nie widzisz od lat, a które są oczywiste, bo stanowią tylko Twoją opinię i postanowienie.
Na razie tego brakuje, bo jak mówisz – “wiele razy pisałeś”. I nic z tego nie wdrożyłeś.
Takich błędów nadal możesz popełniać masę – setki.
Zauważ – no nie chcesz uwalniać, bo emocja jest nieprzyjemna? No i? Wizyta u dentysty też nie jest przyjemna ale jeśli zaniedbałeś zęby, to sory batory.
Widzisz też, że możesz poświęcić lata na szukanie, czytanie setek różnych źródeł, a bez intencji, bez uczciwości – nie widzisz rozwiązania, odpowiedzi, które podane były zapewne w pierwszym źródle, z którego skorzystałeś – w “Technice uwalniania”.
A ja w co drugim artykule pisałem, że uczciwość to fundament, że opór należy uwalniać, bo wszystko czemu stawiasz opór – Będzie trwało i będzie rosło nawet przez całe życie.
A myśli należy ignorować. A Ty tego nie robisz, tylko jesteś non stop tym zahipnotyzowany – “jak to pogodzić?” – i już koniec analizy faktów, bo jest myśl “jak to pogodzić”.
Co z tego, że jest myśl “jak to pogodzić”? Tu nie ma co godzić, tylko zrobić to, czego nie chcesz zrobić.
Na razie wolisz znany dyskomfort od chwilowego nieznanego dyskomfortu i trwałego uwolnienia, ulgi, etc.
Zauważ – emocje są takie nieprzyjemne, a nie widzisz problemu, by się załamywać. Bo uwielbiasz się emocjonować.
Pogodzenie się z tym dyskomfortem – zgoda na niego – jest jednym z kroków dojrzałości. Bo tego w życiu nie unikniesz.
Możesz się albo zaszyć w domu, opierać się coraz silniej, fantazjować i wielkim kosztem w kółko wytłumiać to wszystko, albo zacząć lubić ten dyskomfort i zacząć nareszcie żyć.
Im bardziej dojrzale, tym lepiej.
A jak nie chcesz uwalniać, to to przyznaj i przestać się męczyć – bo po co? Pogódź się z tym jak żyjesz i już. Dodatkowa udręka nic tu nie zmieni.
Nawet niechęć do poprawy swojego życia i do dojrzałości nie jest zła. Nie to nie – to Twój wybór.
Ja go szanuję i nie będę Cię do niczego zmuszał. Ani nie będę Cię okłamywał, wciskał Ci kitu. Mówię jak jest. Ale Ty też nie wciskaj sobie kitu.
Zacznij być pogodzony z własnymi decyzjami. Nie ukrywaj ich, nie wypieraj, nie graj ofiary.
Zaś jeśli chcesz kosmicznie przyspieszyć/rozpocząć zdrowienie i mieć pewność, że znowu nie ugrzęźniesz na lata z jakimś problemem, zapraszam do współpracy!
Jeszcze raz podkreślę – Ty już nie potrzebujesz ani słowa dodatkowych informacji, ani technik, ani cudów, ani metod, ani sposobów, itd. do uwalniania.
Tylko zacznij to robić.
Bo mówienie – “uwalniam” to w tym przypadku fantazjowanie. Nie robisz tego.
A ponadto – uwalnianie to proces samoistny. Ty tylko usuwasz to co go blokuje.
Tak jak wyczerpywanie się baterii we włączonej latarce – to jest samoistne. Ty możesz ew. latarkę wyłączać, bo sobie nią świecisz prosto w oczy i chcesz przerwać tę niedolę.
Jeszcze jedno – piszesz o uwalnianiu pod artykułem na temat apatii.
Apatia to nie jest uczucie. Apatia to niski potencjał energii wynikający ze stawiania oporu.
I artykuł o tym mówi – np. pyta “czego nie chcesz?” Ty nie chcesz emocji. Apatyczność wynikać może – i zapewne tak jest – że tak silnie się opierasz emocjom (obstawiam, że w głównej mierze lękowi), że aż jesteś apatyczny, senny, anemiczny.
Nie możesz uwolnić apatii, bo apatia to już konsekwencja.
Sam zresztą mówisz, że ciągle się zmagasz – czyli opierasz. To w prostej linii prowadzi do apatyczności.
Dlatego zawsze konieczna jest analiza problemu, przyczyn oraz upewnienie się, że rozwiązanie jest stosowane rzetelnie. Z tego powodu – i dlatego, bo wielokrotnie spotykałem się z tym co opisujesz – uwalnianie rozpisałem na 8 kroków.
By nie dało się już tylko przyczepiać etykietki “uwalniania” do czegoś. Bo mamy konkretne kroki – od 1 do 8 i można precyzyjnie określić z czym jest problem, którego kroku brakuje i dlaczego.
Nie bardzo rozumiem te uwalnianie, poniewaz w instrukcji pana Hawkinsa nie ma nic napisane, ze mam emocje chciec, zeby ja uwolnic. I wydaje mi sie, ze robie tak jak to jest opisane w instrukcji: leze, czuje i przygladam sie myslom, ignorujac je. Chodzi mi o to, ze jezeli czuje emocje, a jej nie chce czuc, to co z tego, ze nie chce jej czuc? Przeciez i tak i tak ja czuje. A czy to, ze ja czuje (pomimo ze jej nie chce) , wraz z ignorowaniem mysli, nie jest uwalnianiem? Bo nie rozumiem. Czy moze to jest tak, ze jezeli nie chce emocji, pomimo ze ja czuje, to juz samo to bedzie powodowalo podswiadomy opor? I tez wydaje mi sie, ze zle do tego podchodze, poniewaz zabieram sie za uwalnianie, zeby pozbyc sie emocji. Ale jak w takim razie mam zabrac sie za uwalnianie w innym celu, niz zeby pozbyc sie emocji. Dla mnie jedno wyklucza drugie. Przeciez uwalnianie jest po to, zeby uwolnic emocje i sie jej pozbyc, tak? I tez nie za bardzo rozumiem w jaki sposob sie opieram. Rozumiem, ze mysli sa forma oporu? A jak jeszcze inaczej moge sie opierac? Zaciskac miesnie? Nie rozumiem. Przeciez czuje cos. Wiec dlaczego to sie nie uwalnia? Wiem, ze instrukcja doktora jest prosta, ale ja juz probuje uwalniac kilka lat i przepraszam- dupa z tego wychodzi.
I jeszcze uzupelniajac moj poprzedni wpis, chcialem zastosowac taka analogie: jezeli czuje opor wzgledem czyszczenia kibla i tego co mam wyczyscic w tym kiblu, ale pomimo tego biore srodki czyszczace i szczote i czyszcze ten kibel, caly czas czujac niechec, to w koncu ten kibel wyczyszcze. Pomimo oporu, niecheci itd. Czy nie jest tak samo z emocjami? Czuc ja pomimo niechceci do niej, wraz z ignorowaniem mysli, stajac sie obserwatorem itd. Czy nie uwolni sie wtedy? Przeciez zeby wyczyscic kibel, nie musze akceptowac smrodu i brudu. Po co akceptacja emocji? Nie wystarczy ze ja czuje?
Oba komentarze połączyłem w jeden i odpiszę na nie naraz.
Nie bardzo rozumiem te uwalnianie, poniewaz w instrukcji pana Hawkinsa nie ma nic napisane, ze mam emocje chciec, zeby ja uwolnic.
Bo sobie wymyśliłeś, że trzeba chcieć lub przestać nie chcieć.
Masz przestać się opierać. To wszystko.
A to w instrukcji doktora jest.
Ale też już wiemy, że dla Ciebie uwalnianie to nie uwalnianie, tylko pozbywanie się – więc próby na siłę wynikające z niechęci – z osądzania i opierania się.
I wydaje mi sie, ze robie tak jak to jest opisane w instrukcji:
Zgadza się – wydaje Ci się.
Ale tak nie jest. Co mówisz wprost – próbujesz robić po swojemu, bez poddania się, bez uwalniania.
leze, czuje i przygladam sie myslom, ignorujac je.
Jak możesz przyglądać się myślom i je ignorować?
Ignorujesz, czyli nie przyglądasz się i skupiasz się na uczuciu. A Ty skupiasz się na myślach, zaś uczuciom się opierasz.
Chodzi mi o to, ze jezeli czuje emocje, a jej nie chce czuc, to co z tego, ze nie chce jej czuc?
To jest Twoja strategia sabotowania całego procesu.
A ja Ci to wyjaśniłem.
To z tego, że nie chcesz jej czuć, że się opierasz i nici z procesu uwalniania.
Przeciez i tak i tak ja czuje.
No i co z tego, że ją czujesz?
Ale się jej opierasz. Dlatego uwalnianie nie następuje.
To jest ta fundamentalna różnica. Ty nie chcesz emocji, nie chcesz, by były. I szukasz na to sposobu.
A uwalnianie to poddanie chwili i wszystkiemu co ta chwila zawiera.
I widzisz – odczuwasz pomimo, że nie chcesz. Bo nie Ty odczuwasz. Odczuwanie odbywa się samoistnie.
A że opierasz się emocji, to nie przestajesz jej czuć, bo sam podtrzymujesz ładunek energii.
Tak jakbyś napierał na ścianę czy drzwi.
A czy to, ze ja czuje (pomimo ze jej nie chce)
Niechęć to opór.
A to że coś czujesz… przecież masz naokoło miliony przykładów – np. ludzie są wściekli jedni na drugich.
Albo się wstydzą latami.
Obwiniają się za coś całe życie. Nienawidzą dziesiątki lat.
Wstydzą się całe życie, obwiniają się, nawet na łożu śmierci ostatnie co robią, to wypominają sobie błędy i stracone szanse.
Non stop czują emocje – a emocji nie ubywa, a nawet przybywa.
, wraz z ignorowaniem mysli, nie jest uwalnianiem? Bo nie rozumiem.
Nie rozumiesz, bo nawet nie rozumiesz co czynisz i jak to się ma do instrukcji.
A ja Ci wszystko opisałem.
Co to jest uwalnianie opisał doktor Hawkins. A Ty masz się radykalnie uczciwie upewnić, że tak jest.
Przecież doktor opisał to w słowach, które dziecko może zrozumieć.
To czego Ci brakuje to nie jakiegoś ezoterycznego “zrozumienia”, tylko uczciwości.
Nie chcesz. Nie to nie.
Nikt tu cudów nie uczyni, co już mówiłem.
Czy moze to jest tak, ze jezeli nie chce emocji, pomimo ze ja czuje, to juz samo to bedzie powodowalo podswiadomy opor?
No widzisz?
Ja Ci mówię wprost co to jest opór, a Ty dalej sobie fantazjujesz o tym wszystkim.
Nie bierzesz w ogóle na poważnie tego co Ci wyjaśniłem.
Wszystko chcesz po swojemu – chcesz innej rzeczywistości. Przykro mi – rzeczywistość jest jaka jest.
Jak chcesz zaparzyć czarną herbatę, to zalej ją wodą w temperaturze 90-100 C. Próby zaparzenia w temp. 50 C nie dadzą Ci herbaty.
I tez wydaje mi sie,
Tak, znowu tylko Ci się wydaje.
ze zle do tego podchodze, poniewaz
Ponieważ się opierasz.
zabieram sie za uwalnianie, zeby pozbyc sie emocji.
A co jest napisane w książce?
Czarno na białym – “odpuść wszelkie wysiłki, aby w jakikolwiek sposób je (uczucie) zmienić”.
A Ty się chcesz go/ich pozbyć. Nie mówiąc o tych wszystkich osądach i wartościowaniu.
Ale jak w takim razie mam zabrac sie za uwalnianie w innym celu, niz zeby pozbyc sie emocji.
Rozumiejąc swoją odpowiedzialność i cel.
Odpowiedzialność – Ty odpowiadasz za to co czujesz, bo to stłumiłeś i emocje to konsekwencje pozycjonalności, których się trzymasz.
Cel – zdrowie. A nie “pozbyć się emocji”.
Tak jak uzależniony chce “rzucić uzależnienie”, a nie żyć zdrowo, dojrzale, uczciwie, odważnie, chętnie, radośnie.
Uzależnienie to to jak żyje. Picie czy oglądanie porno to niechęć do konsekwencji i ciągłe próby “zapominania” o nich.
Jak sobie wymyślisz urojony cel, to go nigdy nie osiągniesz.
Nie można się pozbyć emocji, tak jak nie możesz pozbyć się energii jaką dysponujesz.
Możesz ją albo zużyć – najlepiej konstruktywnie, albo stawić jej opór i się męczyć.
W przypadku emocji zużywanie ich ładunków to nie opieranie się im, nie ich ekspresja, tylko uwalnianie.
To co mówisz więc – chcesz się pozbyć swojej energii oraz konsekwencji tego kim jesteś i jak żyjesz.
Dlatego nic Ci nie wychodzi. Bo grasz ofiarę tego jaki jesteś. I chcesz to zamieść pod dywan.
To nie jest uwalnianie – bo uwalnianie to mechanizm zdrowa, a nie dalszego szkodzenia sobie i zasilania zwierzęcości.
Mechanizm jest opisany. Albo go stosujesz tak jak podano, co do joty, albo nie.
Nie ma innej możliwości.
W świecie zdrowia, mój Drogi, konsekwencje własnych wyborów bierze się na klatę, akceptuje.
A nie próbuje pozbyć.
Osądzasz emocje, nie chcesz ich, stawiasz opór – jesteś wobec emocjonalności nieintegralny, zaś uwalnianie to poziom kalibracji 250. Czyli to integralność.
Jak mówiłem – to jakbyś nalewał do wanny zimnej wody i spodziewał się ciepłej kąpieli.
Zdrowie wymaga zdrowia. A Ty zdrowia nie wybierasz.
Dr Hawkins mówi – przestań próbować zmieniać, kontrolować, osądzać, ignoruj mentalny bełkot – czyli “wybierz zdrowie”.
Emocje nie są złe.
Ale Ty je oceniasz jako złe, bo są niekomfortowe. A to już niedojrzałość.
Nie chcesz ich, choć sam je tłumiłeś całe życie i sam wybierałeś pozycjonalności, z których emocje wynikają.
Dla mnie jedno wyklucza drugie.
No bo przedstawiasz to sobie tak, że aby wyjść z domu musisz najpierw nie chcieć siedzieć w domu lub w ogóle nienawidzić swojego domu.
Na razie cały czas motywujesz się tylko tym co negatywne.
A uwalnianie jest już po stronie pozytywnej.
Różnica między próbami pozbycia się emocji, a uwalnianiem jest np. jak między próbami pozbycia się nieumiejętności pływania, a nauką pływania.
Przeciez uwalnianie jest po to, zeby uwolnic emocje
Tak, uwolnić, a nie pozbyć się.
Emocje to Twoja energia, za którą Ty odpowiadasz.
Dlatego nie możesz się jej pozbyć.
Nawet siły fizycznej nie można się pozbyć. Można ją zużyć np. wykonując jakieś czynności.
Ani nie mówimy jeszcze o przywiązaniu do pozycjonalności, z których emocje wynikają.
A mówiłem też – że jak próbujesz uwalniać apatię, to nic to nie da. Samej apatyczności należy przestać się opierać, bo to już konsekwencja.
Sama apatyczność wynika z już stawianego oporu, często bardzo dużego podświadomego lęku oraz wmawiania sobie kłamstw typu “nie mogę”.
i sie jej pozbyc, tak?
Nie.
I tez nie za bardzo rozumiem w jaki sposob sie opieram.
Po raz kolejny – nie rozumiesz, bo w ogóle nie masz tego świadomości.
Nie masz nic rozumieć, tylko wybrać uczciwość.
Ty masz zacząć ignorować mentalny bełkot typu “nie rozumiem”, bo TO JEST bełkot. Tu nie ma co rozumieć, a dr Hawkins przestrzegał, ja też – że umysł będzie wymyślał różne racjonalizacje i usprawiedliwienia bez końca.
Rozumiem, ze mysli sa forma oporu?
Kto tak powiedział?
Proszę pokaż źródło tego cytatu.
A jak jeszcze inaczej moge sie opierac?
Tak jak to czynisz.
Zacznij to dostrzegać wobec dowolnej innej czynności, bo ewidentnie na razie za żadne skarby nie chcesz skorygować swojego podejścia do emocji.
Lubisz sprzątać? Jeśli nie, to wybierz, że jutro wysprzątasz cały dom. Wszystko – wliczając wszystkie drzwi na ich górnej części, gdzie zbiera się kurz.
I na tym przykładzie przyjrzyj się jak się opierasz.
Problem ludzi uzależnionych i ludzi w ogóle jest taki, że opierają się non stop. Dlatego w ogóle nie zdają sobie z tego sprawy – bo uznają to za normę nawet nie mając tego świadomości.
Tak jak ryba uznaje za normę to, że pływa. I w ogóle nie zdaje sobie sprawy z wody.
Zaciskac miesnie? Nie rozumiem.
Jak dostrzeżesz, to zniknie potrzeba “rozumienia”.
Przeciez czuje cos. Wiec dlaczego to sie nie uwalnia?
Bo się opierasz, bo próbujesz się tego pozbyć, bo próbujesz to rozumieć, bo wcale nie chcesz tego czuć, bo to wartościujesz, bo to osądzasz.
Próbujesz je zmienić, pozbyć się, coś z nim robić – bo uważasz, że uwalnianie to jest coś, co robisz.
A co dr Hawkins pisze dosłownie w pierwszym zdaniu?
Żebyś uświadomił sobie dane uczucie i pozostał z nim w kontakcie. Ty pozostajesz w kontakcie z myślami.
W drugim zdaniu doktor mówi – “Nic w nim nie zmieniaj, nic z nim nie rób, pozwól, by sobie swobodnie płynęło”. Ty na to nie pozwalasz.
Skupiasz się na uwolnieniu ukrytej za tym energii? No nie.
Bo non stop wpatrzony jesteś w myśli.
Wiem, ze instrukcja doktora jest prosta, ale ja juz probuje uwalniac kilka lat i przepraszam- dupa z tego wychodzi.
A ja Ci wyjaśniłem wszystko, a Ty nadal “dupa”.
Jak mówiłem – nie to nie.
Naprawdę nie ma potrzeby poświęcać kolejnych lat na próby robienia czegoś, czego wcale nie chcesz jeszcze robić.
Raz jeszcze – uzależnienie to jakość życia.
M.in. właśnie taka – że próbujesz latami, a nawet nie powiesz prawdy – że nie chcesz.
Ok tylko mówisz, że nie chcesz ale to tylko słowa. Wcale nie wynika to ze szczerości.
Bo gdybyś powiedział szczerze, że nie chcesz, to byś nie próbował tego robić.
Odczuwanie to element uwalniania. Bo możesz coś czuć i to osądzać, i stawiać temu opór. Tak jak możesz czuć gniew i wściekać na kogoś, za coś, uważać, że przez kogoś. Itd. I gniew będziesz utrzymywał nawet całe życie.
Bo to że czujesz nie ma znaczenia – gdyż odczuwanie i tak odbywa się samoistnie. Nie Ty odczuwasz, tylko Ty jesteś świadom tego, co się samoistnie odbywa w polu świadomości.
I się temu opierasz. I właśnie dlatego, że się opierasz, uważasz, że czujesz to np. przez kogoś/coś – uwalnianie ładunku energii nie może się odbyć. Bo tę energię utrzymujesz.
Tak jak nie możesz otworzyć drzwi, na które napierasz.
Tak jak możesz wiedzieć, że masz posprzątać pokój, a tego nie robisz, przekładasz miesiącami, bo się opierasz – nie chcesz.
To, że się opierasz od lat uwalnianiu wcale nie jest dziwne, ani nadzwyczajne, bo większość tak postępuje. Wielu i dziesiątki lat się okłamują, że próbują, choć wcale tak nie jest.
Niejeden klient nawet po 3-5 LATACH “pracy z programem” przyznawali mi się, że wcale nie chcieli wyzdrowieć.
Więc niby coś robili ale to nie prowadziło do niczego, bo nie to było ich intencją.
A Twoją nie jest poddanie emocji. Tylko opór.
Prosiłem, byś skupił się na uwalnianiu oporu do odczuwania i uwalniania.
Też to zignorowałeś. Odpisujesz co tylko widzisz w umyśle, a nie patrzysz na rzeczywistość.
Dlatego od lat stoisz w miejscu. Bo myśli to nie rzeczywistość.
Dałem Ci kolejną radę – zrób coś, czego nie chcesz robić i co nie ma nic wspólnego z emocjami. Np. uczyć się, wysprzątać, cokolwiek.
Bo trudno uwierzyć, że od lat próbujesz coś zrobić i nigdy nie spojrzałeś na to z innej strony, nie poszukałeś rozwiązania, nie spróbowałeś dostrzec co to jest ten opór.
Wychodzi na to, że przez ten czas tylko waliłeś głową w ścianę. I to też jest częsta strategia uzależnionych – robić cały czas to samo, oczekiwać innych rezultatów i załamywać się, że ich nie ma.
Nie chcesz pomocy, odrzucasz ją, więc ja już nic więcej nie mogę poradzić.
Nie wymyślę Ci innej rzeczywistości, w której Ty nie odpowiadasz za swoje wybory.
Zacznij w końcu myśleć, a nie wpatrywać się w każdą myśl jaka Ci przychodzi do głowy. To nie jest myślenie, tylko usprawiedliwienie się myślami.
Najwyraźniej nie doceniasz tego, co Ci przekazuję, bo masz to za darmo.
Za następną wiadomość już oczekuję zapłaty jak za konsultację.
I jeszcze uzupelniajac moj poprzedni wpis, chcialem zastosowac taka analogie: jezeli czuje opor wzgledem czyszczenia kibla i tego co mam wyczyscic w tym kiblu,
Oporu nie czujesz, tylko Ty się opierasz – nie chcesz tego zrobić.
ale pomimo tego biore srodki czyszczace i szczote i czyszcze ten kibel, caly czas czujac niechec, to w koncu ten kibel wyczyszcze. Pomimo oporu, niecheci itd.
Za czyszczenie kibla odpowiadasz Ty.
Uwalnianie to proces samoistny, dla którego trzeba zapewnić warunki – m.in. przestać się opierać, bo emocje masz stłumione właśnie m.in. przez opór.
Tak jak aby umyć kibelek trzeba np. użyć jakiegoś środka czyszczącego, poczekać moment i dopiero czyścić szczotką.
Czy nie jest tak samo z emocjami?
Nie, bo emocje nie są zewnętrzne – to Twoja energia.
A i Ty czyszcząc toaletę nie pozbywasz się nieczystości, tylko dbasz o czystość.
A to różnica.
Czuc ja pomimo niechceci do niej,
A ile lat już czujesz emocje i jesteś wobec nich niechętny? I ile ich uwolniłeś? Jakie to cudowne poprawy samopoczucia i zdrowia możesz przedstawić?
wraz z ignorowaniem mysli, stajac sie obserwatorem itd.
Ależ nie ignorujesz myśli w ogóle.
Myśli to dla Ciebie cała rzeczywistość.
Czy nie uwolni sie wtedy? Przeciez zeby wyczyscic kibel, nie musze akceptowac smrodu i brudu. Po co akceptacja emocji? Nie wystarczy ze ja czuje?
Nie, bo wszystko co mówisz to tylko akademickie fantazjowanie. Używanie słów bez żadnego odniesienia do rzeczywistości.
Po co akceptacja emocji? A co to jest akceptacja?
Po co akceptacja czegokolwiek, skoro wszystko i tak możesz zrobić jak ofiara i w wielkich męczarniach?
“Po co” – pytasz?
Przetestuj – a przecież sam mówisz, że od lat próbujesz i nic z tego nie masz.
I w ogóle tego nie bierzesz pod uwagę. Nie dokonujesz korekt. Po co? A może po to, byś wreszcie uwolnił jakiś ładunek emocji, czego nie dajesz rady od lat?
Właśnie zwierzęcość robi wszystko, by nie uwalniać, by trwać we wszystkim i dalej się męczyć.
Tak człowiek nie chce przestać się opierać i zacząć mówić prawdy.
Różnica między czyszczeniem kibelka z oporem lub chętnie zmienia Twoje doświadczenia. Z męczenia się, apatyczności, wszelkich negatywności na spokój i radość.
Ale widzisz – wobec czyszczenia jesteś taki sam jak wobec emocji – niechętny, opierasz się.
I mimo wszystko mówisz, że nie rozumiesz co to jest opór.
I tylko chcesz się pozbyć emocji jak gówna z kibla, bo tak widzisz konsekwencje tego jak żyjesz. Jak gówno w kiblu.
Nie dziwne, że jesteś apatyczny.
Różnica między chęcią pozbycia się kupy, a nie wyczyszczeniem kibelka, a dbaniem o czystość byłaby taka, że aby pozbyć się kupy bez czyszczenia, musiałbyś wyrzucić cały kibelek.
To samo z emocjami – próby pozbycia się emocji bez korekt w życiu, bez ewolucji, dają Ci tylko jedną opcję – niszczenie siebie. Wielu przecież nawet popełnia samobójstwa, bo tak się zmagają z emocjami – tak cierpią.
Życie wspiera życie. To co zostawiłeś na ściankach kibelka to nie jest życie – to nie jesteś Ty.
To elementy świata fizycznego.
ROBIENIEM wcale nie musisz wspierać swojego życia. Jeśli nie stoi za tym pozytywna intencja, to możesz sobie nawet szkodzić.
Dlatego jeden będzie pił alkohol przy różnych okazjach i nie zostanie alkoholikiem. A inny będzie pił z negatywnych intencji i piciem zniszczy sobie życie.
Mówisz o czyszczeniu kupy ale nie mówisz w ogóle jak to wpływa na Ciebie – a wpływa negatywnie, bo jesteś bez energii, bez chęci, bez radości.
Co z tego, że to ROBISZ? To tylko ROBIENIE.
A zdrowie to to jaki JESTEŚ.
Dlatego dr Hawkins pisze – “pozwól”. Bo albo pozwalasz, albo nie. Ty nie pozwalasz. Dlatego zalecałem Ci, byś właśnie użył prostych czynności jak sprzątanie, byś zaczął zdawać sobie sprawę, że się opierasz, a nie tylko to “wiedział”.
Część siebie, której chcesz się pozbyć porównujesz do kupy. Czyli do obrzydliwych i śmierdzących odpadków.
Tak bardzo nie chcesz wziąć odpowiedzialności za swoje życie.
A uwalnianie to nie jest Domestos czy Cillit, które wyczyszczą to całe gówno, które do Ciebie przywarło.
Wiesz – kupa nie jest taką jaką ją widzisz. Każdego osądzania uczymy się i/lub naśladujemy. Żadne dziecko nie osądza swojej kupki. Bo to zwyczajnie głupie. Głupoty się uczymy, a potem tak żyjemy, bo mamy z tego korzyści.
A Ty osądzasz.
Tak jak przywitanie gości, fajne spędzenie z nimi czasu, serdeczne pożegnanie się jest trochę innym życiem, niż próby pozbycia się gości.
Jedno i drugie może spowodować, że wyjdą ale tylko w jednym przypadku Twoje życie towarzyskie może kwitnąć.
Chcesz się pozbyć emocji jak kupy. Ok, sedes myjesz pewnie raz co być może kilka dni, jak nie tygodni.
Ale emocje to konsekwencje nie tylko to co już stłumiłeś ale też konsekwencje percepcji. I mają formę energii, którą przecież się cały czas zasilasz. I stawiasz jej opór.
Bo ile rzeczy robisz spokojnie i radośnie, a ilu podjąłeś się dopiero ze strachu, a może przerażenia czy gniewu?
Jak często obwiniasz siebie lub kogoś czy się frustrujesz? Ile dni przeżywasz spokojnie, nie potrzebując do niczego emocjonalnego paliwa?
Jakiś czas temu jeden z klientów napisał mi, że “ludzi napędza strach”, co jest totalnym fałszem. Nie ludzi, tylko zwierzęcość. Czyli nie ludzi w ogóle, a ludzi niedojrzałych – w zwierzęcości, którzy jeszcze nie ewoluowali, by kierować się tym co pozytywne.
Tak jak Ty kierujesz się niechęcią do tego co czujesz – do konsekwencji pozycjonalności, których się trzymasz.
A uwalnianie nie pomoże Ci w utrzymywaniu negatywności. Negatywności należy poddać.
Dlatego, raz jeszcze – zacznij od korekt tego jak np. sprzątasz w łazience. Przestań to robić z niechęci, ze wstydu. Odpuść przywiązanie do niechęci, zacznij uwalniać opór i skoryguj swoje intencje sprzątania.
Gdy to zrealizujesz i już sprzątać będziesz z radością, to samo wprowadź wobec uwalniania i każdego innego problemu.
Ok. Dzieki za odpowiedzi i poswiecony czas. I tak dla mnie czarna magia jest, co to znaczy odpuscic, uwolnic itd. Nie rozumiem co to znaczy trzymac sie emocji i jak ja puscic. Jezeli caly czas czuje emocje, to znaczy ze sie ich trzymam. W uwalnianiu tez sie czuje emocje, wiec staram sie ich jakos puscic, ale mi nie wychodzi. Coz. Bede musial sobie jakos poradzic. Pozdrawiam i milego dnia.
Jak mówiłem – wszystko już zostało powiedziane, nawet więcej, niż raz.
Od dawna to już nie kwestia jakiegoś “rozumienia”, tylko uczciwości.
A tego brakuje.
Ty od lat nie chcesz. Nawet nie chcesz przyznać, że nie chcesz.
Uwalnianie – “odpuść wszelkie wysiłki, by emocji się pozbyć”, a Ty “próbuję się emocji pozbyć i to nie działa, co robię nie tak?”
Uwalnianie – “zgódź się na emocję”, a Ty – “nie, nie zgodzę się na emocję, co robię nie tak?”
Jak mówiłem – nie uwalniasz, tylko się robisz w balona. Od lat. I nadal nie chcesz przestać. Bo to zupełnie niezły sposób, by mieć na wszystko usprawiedliwienie i nic nie zmienić, a wymęczyć się za wszystkie czasy.
Zapewne całe życie opierasz na niechęci – oporze. Uważasz, że to niezbędne dla Ciebie paliwo do (prze)życia. Dlatego za nic na świecie nie chcesz odpuścić. I podajesz całkiem symboliczny przykład gówna w kiblu.
Ale jak mówiłem – zdrowie wymaga już radykalnej uczciwości. A nie robienia dla samego robienia.
To pokazuje jaki jest poziom wyparcia u homo sapiens.
A nie rozumiesz, bo nie chcesz, ani nie zastosowałeś zupełnie nic z tego, co Ci powiedziałem, zaleciłem.
Nic kompletne. Mówiłem – zrozumienie przychodzi przez doświadczenie. A Twoje doświadczenie to opór i upór – duma.
I dalej “nie rozumiem co to jest poddanie”. Choć Ci to powiedziałem wprost.
Tak się broni zwierzęcość – tego już nie mówię Tobie, bo pewnie i to wykorzystasz przeciwko sobie.
Zwierzęcość wymyśla sobie etykietki i potem gra ofiarę swojego niezrozumienia.
Jest w książce doktora Hawkinsa rozdział – “mechanizm poddania” opisany dokładnie. Ty mówisz, że nie rozumiesz. To znaczy, że go nie przeczytałeś i nie zastosowałeś.
Opisuję Ci odpuszczenie – “nie rozumiem co to jest odpuszczenie, czarna magia”.
Bo nie chcesz zrozumieć. Chcesz sztuczki na pozbycie się emocji, a nie przeżywanie, odczuwanie bez oporu, bez wartościowania, bez osądzania.
Już Ci powiedziałem – “nie rozumiem” to kłamstwo i usprawiedliwienie. Bo nic nie możesz zrozumieć bez doświadczenia – np. smaku koperku.
Aż nie zjesz koperku, nie ma sposobu, byś zrozumiał jego smak.
NAJPIERW doświadczenie, POTEM zrozumienie. Nie odwrotnie.
A Ty “nie rozumieniem” się usprawiedliwiasz. Czyli myślami. A co miałeś robić z myślami? Mówisz, że to robisz, tylko że nie robisz.
Uważasz, że brak zrozumienia stoi Ci na drodze. Tak nie jest.
Cały problem jest zrozumiały, wyjaśniony, korekty i rozwiązania przedstawione.
Twój ruch. Od lat.
Ty mówisz – “próbuję się pozbyć emocji, przecież to to samo co uwalnianie”. No jakoś Twoje wieloletnie doświadczenie pokazuje, że nie.
I choć wszystko Ci wyjaśniłem i skorygowałem – dziękujesz mi “za poświęcony czas”.
Bo o to Ci chodziło – by Ci ktoś poświęcił czas, abyś miał usprawiedliwienie – że przecież próbowałeś coś zrobić PO RAZ KOLEJNY ale nie zrozumiałeś, to za trudne, itd.
A prawda niezmiennie brzmi – nie chcesz.
Przed tym przestrzegał dr Hawkins – ego zrobi wszystko, by nie uwalniać. I mamy po raz kolejny przykład na tym blogu jak to wygląda.
A skoro mówisz, że możesz robić pomimo niechęci – idź do wspólnoty 12 kroków.
Otwórz się ze swoim problemem, zacznij się nim dzielić, słuchać innych. Znajdź sponsora. Zostańcie przyjaciółmi – on Twoim powiernikiem, a Ty jego.
Przestań od lat robić ciągle to samo.
Zacznij stosować instrukcje wobec konkretnych celów, a nie same dla siebie. Bo jak widzisz od lat – to nic nie daje.
Wybierz cel, wobec którego jesteś niechętny, zacznij stosować to, co napisał dr Hawkins – radykalnie uczciwie i radykalnie odważnie rozliczaj się z rezultatów.
Pragmatyczne efekty w fizycznym świecie doświadczeń będą drogowskazami.
Np. właśnie chodzenie do grupy 12 kroków. Sprzątanie z uśmiechem.
Bo co z tego, że sprzątasz, skoro robisz to niechętnie i żyjesz apatycznie? Jeśli celem jest tylko posprzątanie w łazience, a nie własne dobro, no to sprzątasz w łazience – masz to co wybrałeś.
Ale zdrowia, radości, spokoju, relaksu brakuje. Gówna nie ma. Ale radości też nie.
Jeszcze raz – jest różnica między “pozbyć się gości”, a “spędzić z gośćmi fantastyczny czas, pożegnać się ciepło”.
Ty uważasz, że to jedno i to samo.
Bo patrzysz tylko na cel – “brak gości”.
Przypominam – emocje to Twoja energia. Pozbyć się jej nie możesz.
Dodam jeszcze – jeśli chcesz, naprawdę chcesz zacząć uwalniać, to zapisz zdanie po zdaniu z książki “Technika uwalniania” z rozdziału “mechanizm poddania” i napisz że to rzetelnie wykonałeś tak jak podano. Zdanie po zdaniu.
Stanie się jasne czego nie robisz i jeśli to przyznasz – dlaczego. Jasne dla Ciebie – bo dla mnie jest jasne.
“Uwalnianie – “odpuść wszelkie wysiłki, by emocji się pozbyć…
A czy moglbys Piotrze chociaz napisac, z czego to jest cytat, poniewaz szukam, szukam i nigdzie znalezc nie moge. Swoja droga widze, ze na poczatku bloga inaczej odpowiadales na komentarze i pytania. Teraz mam wrazenie ze masz juz dosyc. A powiadaja, ze kto pyta- nie bladzi. Widac, zalezy kogo sie pyta. I tutaj widac wielkosc takich panow jak pan Hawkins, czy Eckhart Tolle, bo pomimo ze czesto odpowiadali ludziom na ciagle powtarzajace sie pytania, a pan Tolle dalej odpowiada, to nie bylo slychac z ich ust, w kierunku pytajacych, ze to juz bylo i nie beda odpowiadac. Jeszcze chcialem ci pogratulowac, ze ty od razu zalapales uwalnianie i udalo ci sie rzucic uzaleznienie od porno. Widocznie byles uczciwy, czego jak napisales- mi brakuje. I od razu wszystko wiedziales. Taki rodzynek. Wonderkid. Teraz alfa i omega z tego co widze. Gratuluje rowniez takiej przenikliwosci na odleglosc, poniewaz mimo ze czlowieka nie znasz i na oczy nie widziales, to duzo o nim wiesz. Skutecznie mnie zacheciles do kupna twojego programu. Pozdrowienia. Juz mnie tu nie ma. Z reszta czytalem twojego bloga od poczatku i widze, ze im dalej, tym mniej komentarzy. Teraz masz zero. Ciekawe dlaczego? Retoryczne pytanie.
“Uwalnianie – “odpuść wszelkie wysiłki, by emocji się pozbyć…
A czy moglbys Piotrze chociaz napisac, z czego to jest cytat, poniewaz szukam, szukam i nigdzie znalezc nie moge.
Masz go przed nosem.
Ja Ci to powiedziałem. A to jest parafraza – “odpuść wszelkie wysiłki, by emocję zmienić, cokolwiek z nią zrobić”.
Ale dla Ciebie “pozbyć się” to coś zupełnie innego od np. “zmienić”.
Bo tak się skupiasz na formie, nie esencji.
Esencję ignorujesz.
Swoja droga widze, ze na poczatku bloga inaczej odpowiadales na komentarze i pytania.
Biorąc pod uwagę, że lata poświęciłeś na uwalnianie, a nadal nie widzisz różnicy między “pozbyć się”, a “pozwolić, by emocja trwała bez prób jej zmiany”, dużym wątpliwościom poddawałbym to co widzisz.
Teraz mam wrazenie ze masz juz dosyc.
Masz bardzo dużo wrażeń. Czyli myśli.
I każde jest fałszywe.
A powiadaja, ze kto pyta- nie bladzi.
A możesz mi powiedzieć kto tak powiada?
Ktoś mądry? Jakiś specjalista?
No? Kogo się słuchasz? Kogo cytujesz? Kogo mądrościami się kierujesz?
Bo otrzymałeś odpowiedź na każde pytanie i na razie nic z tym nie robisz.
Bo Twoją intencją jest tylko pytać. Więc prawda w tym twierdzeniu jest tylko, gdy uwzględnimy kontekst – “Kto pyta, bo ma intencję rozwiązać swój problem, nie zbłądzi. Kto nie ma takiej intencji – wykorzysta pytania, by błądzić bez końca”.
Widac, zalezy kogo sie pyta.
O właśnie – tak wygląda właśnie bronienie swojej racji, którą z góry zakładasz, że jest oczywistą prawdą.
Zadałeś mi masę pytań. Rzetelnie odpowiedziałem Ci na każde.
Z kolei ja zadałem Ci również masę pytań. Nie odpowiedziałeś na żadne. Gdy zadaję pytanie np. “widzisz? – to spodziewam się, że się temu przyjrzysz we własnym życiu, wybierzesz wobec tego prawdę i uczciwość, i ew. się tym podzielisz ze mną.
Nadal uważasz, że to coś ze mną jest nie tak.
Widać, zależy kto pyta.
Przypomnę – zdrowie to m.in. zaprzestanie osądzania świata zewnętrznego i skupienie się na wnętrzu – odważnie, uczciwie, rzetelnie. Zaczynamy od powiedzenia prawdy, że nie kontrolujemy swojego życia i potrzebujemy pomocy.
A potem przeprowadzamy uczciwy i odważny obrachunek moralny. Bez tego wszystko inne to zasłona dymna i pisanie na wodzie.
Tego brakuje.
I oczywiście uważasz, że to ja muszę się zmienić… ba! Że już się zmieniłem i to na gorsze!
I tutaj widac wielkosc takich panow jak pan Hawkins, czy Eckhart Tolle, bo pomimo ze czesto odpowiadali ludziom na ciagle powtarzajace sie pytania, a pan Tolle dalej odpowiada, to nie bylo slychac z ich ust, w kierunku pytajacych, ze to juz bylo i nie beda odpowiadac.
Oczywiście, że nie.
Bo tego co rzekomo słychać z ich ust nie dodałeś sobie i nie zinterpretowałeś obłudnie.
A u mnie już tak.
Jeszcze chcialem ci pogratulowac, ze ty od razu zalapales uwalnianie i udalo ci sie rzucic uzaleznienie od porno.
A tak tak, “gratulacje”.
A ja Ci gratuluję, że tak zręcznie unikasz wszystkiego co może Ci pomóc oraz widzenia prawdy.
I widzisz jak masz zupełnie gdzieś wszystko co przekazuję – “udało ci się rzucić uzależnienie od porno”.
Ze 100 razy mówiłem, że zdrowienie to nie jest żadne “uda/nie uda”, ani żadne “rzucanie” porno.
Rzucić to możesz kaczkom chleb w parku.
A zdrowienie to WYBÓR – prawdy, poddania, odpowiedzialności, uczciwości i życie integralne.
Mi się nic nie udało. Ani nic nie rzuciłem.
Tylko zacząłem żyć lepiej.
A Tobie się to nie podoba, bo to, czego nie chcesz przyznać od lat, zauważyłem od razu.
I się teraz bawisz w jakieś wrażenia i gratulacje.
Daruj sobie.
Widocznie byles uczciwy, czego jak napisales- mi brakuje.
Biadolisz, grasz ofiarę.
I od razu wszystko wiedziales.
No fajnie sobie właśnie wszystko przedstawiasz jak Ci pasuje.
Nie ma to jak zignorować dosłownie wszystko.
Taki rodzynek. Wonderkid. Teraz alfa i omega z tego co widze.
Ten alfa i omega, pan rodzynek zupełnie za darmo poświęcił Ci kilka godzin pracy, byś rozwiązał problem, który masz od lat.
Podał Ci wszystko na srebrnej tacy.
Nawet pierwsze zdanie z tego komentarza to – “mógłbyś CHOCIAŻ napisać”… To jest już poniżej krytyki panocku.
Gratuluje rowniez takiej przenikliwosci na odleglosc, poniewaz mimo ze czlowieka nie znasz i na oczy nie widziales, to duzo o nim wiesz.
Tak, wiem. Bo mam ogromne doświadczenie.
A Ty swoje wrażenia.
A jak 100 osób pod rząd pisze mi to samo i Ty też, to to nie są domysły, ani wrażenia.
I Ty nie tylko masz wrażenia ale absolutnie pomijasz wszystko co przeczytałeś i dalej nawijasz swoje dyrdymały.
Bo sam przecież wszystko wiesz – że mi się wszystko od razu udało, itd. pierdoły.
Sam sobie pogratuluj.
Bo dla Ciebie “pozbyć się emocji” to to samo, co napisał dr Hawkins.
Skutecznie mnie zacheciles do kupna twojego programu.
A czy ja Cię próbowałem zachęcić?
Ja nie tylko dałem Ci rozwiązanie ale też sprawdzałem Twój poziom chęci, by sobie pomóc.
Jest zerowy.
Nie zastosowałeś nic, nie odpowiedziałeś na żadne pytanie, nie prowadzi dyskusji, nawet nie bierzesz pod uwagę jednego zdania.
Tylko szukasz pretekstu.
Czemu miałbym Cię ciągnąć jeszcze do czegoś więcej za uszy?
Zdrowie to wybór.
Nikt nikogo nie może do zdrowia namówić.
Pozdrowienia. Juz mnie tu nie ma.
Fajnie sobie racjonalizować co Ci się podoba, prawda?
Z reszta czytalem twojego bloga od poczatku i widze,
Oczywiście. Nie Ty pierwszy siedzisz tu od lat, nic nie wdrażasz, nawet nie widzisz w tym sensu i tylko czekasz na pretekst, by mi takie pierdoły napisać i się pożegnać.
ze im dalej, tym mniej komentarzy. Teraz masz zero. Ciekawe dlaczego? Retoryczne pytanie.
W Twoim przypadku właśnie dlatego, przez co Ty się żegnasz.
Bo się człowiek uraża, gdy usłyszy prawdę. Bo tak go boli, gdy usłyszy od obcej osoby, że robi coś źle, że może lepiej, że popełnia błędy.
Ani kapki dumy nie poczułeś, jak mniemam?
To nie jest retoryczne pytanie, tylko dumne – przez które przemawia pycha.
Pamiętaj – skoro UNOSISZ się dumą, to sobie zadaj pytanie – unosisz się z czego? Na czym byłeś zanim poczułeś dumę?
Gdy dentysta wyrywa Ci zepsuty ząb, to Cię nie atakuje pomimo, że może zaboleć nawet ze znieczuleniem lub po wyrwaniu. To nie był atak. Tylko niezbędna czynność.
A oczywiście każdy może “poczuć się urażony”, bo to tylko opinia i granie ofiary z biadoleniem. To postawa ofiary. A każdy GRA ofiarę ale nią nie jest chyba, że to wybierze.
Wielu wybiera, bo to opłacalne. Np. można uniknąć tego, co niekomfortowe, można się obrazić, uznać, że ktoś nie ma racji, obwinić i osądzić w poczuciu słusznego oburzenia, itd.
A dla Twojej wiadomości – komentarzy jest mniej, bo na początku prowadziłem intensywny marketing i pomagało mi kilku bardzo znanych ludzi, którzy polecali mój serwis. Z tych powodów ruch był jakiś.
Przez kilka ostatnich lat nie prowadzę marketingu w ogóle, ani nikt mi nie pomaga. Miałem pełne ręce roboty, dużo chorowałem i więcej.
A nie dlatego, bo zniechęcam ludzi do siebie.
Jestem jedną osobą w morzu internetu – ludzi, stron, serwisów, blogów, itd. Co więcej – zajmuję się jednym z największych tematów tabu, niezrozumiałych, bolesnych, wstydliwych, za który ludzie się potępiają, obwiniają, wstydzą i nienawidzą dziesiątki lat.
Uważasz, że przyjdą do mnie tłumy? :) Mało ludzi szuka rozwiązania. Wielu nawet moich klientów okłamywało mnie latami. Rekord to było 5 lat, gdy w końcu klient, z którym przez ten czas nieregularnie korespondowałem i przez WoP próbował przejść 2 razy, w końcu zdecydował się na trzecie podejście i w końcu powiedział mi, że nigdy nie miał intencji dojrzeć, wyzdrowieć, żyć uczciwie i dobrze. Tylko chciał WoP jako usprawiedliwienia. 5 lat. Ty już mówisz, że ile? 7? 8?
Czy Ty chodzisz regularnie np. do dentysty czy internisty na badania kontrolne?
Zdrowienie z uzależnienia to nie jest łyknięcie tabletki – kupienie WoP.
Kupienie WoP to jak kupienie dowolnego innego kursu. Możesz go sobie kupić, przeczytać raz, drugi, dziesiąty i tyle.
Jeśli czytałeś książki dr Hawkinsa to w “Przywracaniu zdrowia” był rozdział o alkoholizmie. Znam osoby, co czytały ten rozdział w kilku, a nawet kilkunastu podejściach – taki opór stawiali prawdzie i swojej sytuacji.
A to tylko przedstawienie prawdy. To jeszcze nie jest nawet start pracy nad sobą. Bo start to powiedzenie prawdy – choćby była tak bolesna, że człowiek zagryzie zęby do krwi.
Mój marketing to nie jest manipulowanie, ani sprzedawanie. Tylko edukowanie. Moje podejście – które i tak sobie przedstawiasz bardzo odlegle od faktów – nie skupia się na sprzedaży.
Choć może to mój problem. Choć minęło tyle lat, jeszcze nie skompilowałem mądrej sprzedaży z edukacją.
Ludziom się nie podoba, że od razu i za darmo dostają ode mnie odpowiedzi na wszystkie pytania i problemy jakie mają.
Jako, że nadal nie chcą ich rozwiązać, zająć się nimi, a nieraz nawet przyjrzeć, to używają urażania się, winy, dumy, gniewu, by to wszystko odrzucić i mnie uznać za złego pana, co np. się wywyższa i popisuje swoją wiedzą. :) To jakby uznać, że lekarz dający ważną diagnozę popisuje się swoimi umiejętnościami i doświadczeniem diagnostycznym.
A widać jak wiele ludzi chce się edukować. I widać jak projektujesz siebie na innych ludzi. Uważasz, że jak Ty się obraziłeś, to każdy inny też. :)
A zdrowie to nie tyle edukacja, co ewolucja. Ewolucja może przez jakiś czas i wobec pewnych tematów uwzględniać najpierw i/lub w trakcie edukację. Ale na pewno nie cały czas.
Ewolucja uwzględnia wreszcie zaprzestanie ucieczki od tematów tych trudnych, bolesnych, z którymi wiążemy najwięcej oporu i emocji.
A nie wszystko tylko nie to. Tylko właśnie to.
Z czasem edukacja zastąpiona jest kontemplacją, choć oczywiście nic nie stoi na drodze, by dalej się edukować. Ewolucji i zmianie ulegają również źródła, z których czerpiemy.
Początkowo są to nasi rodzice (i mogą być nawet przez całe życie ale dodajemy też nowe, inne). Potem nauczyciele i różne inne osoby.
Ale to raczej wynika z naszej apatyczności. Bo jeszcze nie szukamy. Choć niektórzy już jako dzieci szukają – zazwyczaj np. w tematach sportowych – kogoś, kto coś osiągnął, pod kogo okiem moglibyśmy trenować.
Itd.
Mało ludzi, może garstka szuka kogoś w tematach dojrzałości i zdrowia. Oraz wielu innych i fundamentalnie ważnych.
I powodu, przez które nie szukają i na prawdę reagują gniewem czy obrażaniem się – są tym samym.
Dla wielu dr Hawkins to zdecydowanie za wysoka półka. Dlatego polecam też inne – jak np. metoda Sedony.
Ale powtarzam – to tylko emocje. To tak jakbyśmy o higienę dbali tylko biorąc prysznic. Dbanie o higienę to dużo więcej, niż tylko mycie się.
Ale ja nikogo nie będę namawiał do kupna WoP. Po co mi ktoś, z kim się będę użerał? Tak jak teraz? Ja Ci przekazuję masę wiedzy. A Ty nic. I jak miałaby wyglądać współpraca lub jak miałbyś korzystać z WoP?
Co miałoby to dać? Lepiej te pieniądze oddaj na jakiś szczytny cel.
Nawet sobie nie zdajesz sprawy ile cennych i kluczowych rad ode mnie otrzymałeś. Inni wzięliby za te godziny z pół tysiąca jak nie więcej.
Niektórzy przedsiębiorcy mówili – że gdy swoje serwisy i fora zrobili płatne, to nawet nieraz większość ludzi, którzy byli aktywni za darmo – odpadła.
Ale ci co zostali przynosili więcej korzyści, wliczając finansowe, niż tych wielu innych. Rozważam to, by właśnie nie było sytuacji jak teraz.
Ale oczywiście – Ty wszystko wiesz, wszystko widzisz – taki alfa i omega, rodzynek. Kolejny raz daję Ci przykłady jak Twoje percepcje są fałszywe. Ale – co z tym zrobisz – Twoja wola.
Skoro na początku rzekomo byłem taki do rany przyłóż – dlaczego wtedy nie kupiłeś WoP? Co wtedy Ci nie pasowało? Może byłem za słodki? Nie tyle rodzynek, co lody pistacjowe? Wtedy byłem za dobry, a teraz jestem za zły?
Kiedyś za ciepła klucha, teraz za zimny drań? No nie uszczęśliwisz człowieka!
Wtedy fajniuchno się czytało tekściki, a teraz brzydachno się słucha, gdy ktoś Ci wali prawdą prosto po gałach i uszach?
I skoro ja dla człowieka bez krzty zaangażowania, chęci by sobie pomóc poświęciłem godziny bez mrugnięcia okiem, to co robię dla zaangażowanych i oddanych swojemu zdrowiu?
Jak rozumiem – do grupy 12 kroków też nie pójdziesz i teraz tylko z tego powodu, bo ja Ci zaleciłem, a wszystko co ja mówię jest be, bo ja jestem be?
A nawet jakbym był tym alfą i rodzynkiem – to czy te lata pracy nad tym serwisem nie są dowodem, że próbuję pomóc?
Ale nie jestem i nigdy tak nie twierdziłem. I właśnie dlatego, że nie jestem w niczym specjalny, ani wyjątkowy – każdy może też zmienić swoje życie na lepsze. Gdy zmieni siebie.
Przez uczciwość, poddanie, pokorę. To że Ty uważasz, że nie jestem pokorny, nie czyni tego twierdzenia faktem.
Leć, leć. Ciekawe gdzie tym razem wylądujesz. Może u kogoś ze złotym językiem, kto wciśnie mi trochę ciemnoty, po której się lepiej poczujesz i się zachwycisz.
Przypominam fundamentalną prawdę, która nie jest w ogóle zależna od opinii, charakterów i tego co się nam podoba – “prawda boli ale nas wyzwoli”.
Jak nic nie zabolało, to coś nie gra.
Co Ciebie tak zabolało? To pytanie do kontemplacji i wyboru prawdy.
Wiesz, jeśli powiedzenie Ci prawdy, przedstawienie Ci faktów, których nie widzisz od lat, z których nie zdajesz sobie sprawy odbierasz jako jakąś formę wywyższania się, bycia nie fair wobec Ciebie, to co uważałbyś za ok?
Nawijanie Ci makaronu na uszy – mówienie pięknie brzmiących kłamstewek? Ludzi tak postępujących nie brakuje. Ja się nabrałem na niejednego i nie zamierzam być kolejnym.
Mówisz, że nawet zwracałeś uwagę na komentarze. Pewnie wiele z nich czytałeś. A jeśli tak, to mogłeś widzieć ile często wysiłku włożyłem w próby pomocy, a ludzie i tak nie chcieli z nich skorzystać i nie korzystali. Niezależnie ile już lat się zmagali i cierpieli.
A Ty pojęcia nie masz ile pracy robię zupełnie niewidzialnej dla kogokolwiek – bo całkowicie anonimowo. Nie widzisz nawet ile zrobiłem dla Ciebie.
I nie mówię tego, by się popisywać, liczyć na przeprosiny, itd. Nie bawię się w takie pierdółki. Mówię Ci to, by nawet tymi słowami ukazać Ci jak opierasz swoje percepcje o wrażenia, z których każde bez wyjątku jest fałszem.
Zauważ jak nawet nie dostrzegasz, że przywiązałeś się do przekonania, że Ty jeszcze czegoś nie rozumiesz, nie załapałeś – a ja tak, od razu! I taki ze mnie rodzynek!
Nie. Tylko – nie chcesz, opierasz się.
Powiem Ci jak to się nauczyłem od razu uwalniania, ja kto załapałem.
Pierwszy raz miałem z tym do czynienia na kursie uwodzenia. Siedziałem z trenerem w kawiarni i za moment miał być moment, że pierwszy raz idę zagadywać do kobiet. W środku przeżywałem gehennę.
I przed tym warsztatem 1 na 1 srałem po gaciach, i co ciekawe – by ulżyć sobie podszedłem do jakiejś kobiety zajmującej się jakimiś zabiegami pielęgnacyjnymi na dłonie i w ramach darmowej promocji zrobiła mi; rozmawialiśmy w trakcie.
Powiedziałem jej jakie mam plany na weekend, jakie to ma dla mnie znaczenie, ona słuchała i była pod wrażeniem. Samo otwarcie się to już było uwolnienie.
Ale siedząc z trenerem i słuchając teorii cały czas siedziałem jak na tureckim kazaniu. Bo wiedziałem, że nie uniknę podchodzenia.
On oczywiście wiedział, że się opieram jak cholera. Dlatego mówi mi – “Dobra, to teraz tak, zamknij oczy, skup się na tym co czujesz. Jest opór? Jest strach? To pozwól sobie je czuć”.
Ja od razu chciałem coś zacząć mówić, a on – “Cicho siedź i skup się na uczuciu”. Już nie pamiętam dokładnych słów ale ja chciałem spierdalać, a on mi kazał siedzieć. ;)
Po chwili pyta – “Lepiej?” Mówię – “Trochę tak”, na co on – “Ok, to jeszcze 5 minut i ruszasz”. I faktycznie ulżyło mi. Poszedłem, w planach było zagadać do 5 kobiet w 20 minut czy coś takiego. Nie było mnie chyba 40 minut i zagadałem do 15.
Wróciłem z takim bananem na twarzy jak nigdy w życiu. Gdyby nie było przy mnie trenera, spierdoliłbym na księżyc.
A jak nie mogę Cię ani zatrzymać, ani nic kazać, ani złapać za uszy. Po co? To Twój problem jeśli nie chcesz.
Potem to samo było z nagrywaniem filmów. Gdy miałem nagrać pierwsze audio do filmu, to też chciałem uciekać, przekładać to. Gdyby kolega, który mi pomagał nie siedział przy mnie i kazał mi siedzieć i nagrywać, a porzygać się jak skończę, to bym pewnie nigdy nie zaczął prowadzić tego serwisu.
Tak to “załapałem”. To wszystko – nie uciekłem, zrobiłem to. Taki to ze mnie rodzynek alfa. Ba! Cały kiść winogrona! A może i wino!
A Ty, mój Drogi, 7 czy 8 lat robienia po swojemu i żadnych efektów. Nic innego nie próbowałeś. A gdy w 5 minut otrzymałeś odpowiedź na wszystkie pytania, która Ci się nie spodobała – “już mnie tu nie ma”. Tak wygląda uciekanie pod maską urażania się.
Możesz mnie nie lubić, etc. Co waćpan wybierzesz. Ale negować tak oczywistych faktów dla własnego dobra nie ma co.
Również żegnam. I powodzenia!
Napisalem do ciebie z problemem z uwlnianiem, bo nie wiem jak to zrobic. Nie rozumiem instrukcji i dlatego sie ciebie zapytalem. A ty mi odpowiedziales, ze przeciez instrukcja jest prosta. Dla mnie nie jest i dlatego poprosilem cie o pomoc. A zamiast pomocy dostalem zjebe. To tak, jak ja bym ci dal instrukcje jak np. wyregulaowac zawory w silniku, a gdybys ty przyszedl do mnie po pomoc, to bym ci powiedzial: przeciez instrtukcja jest prosta i wyglosil bym ci cala litanie na temat ciebie i twojego zycia, jaki to ty jestes i nie jeses, a jaki to ja jestem och, ach i super. Bo tak wlasnie napisales. I tak. I uwazasz, ze to co napisales to jest jakas pomoc. Ale to wedlug ciebie jest pomoc. Bo widzisz siebie na moim miejscu. Ale na moim miejscu nie jestes i nie bedziesz. Tobie sie wydaje ze nie wiadomo jak pomagasz swoimi odpowiedziami. Co to jest jak nie duma? I jeszcze piszesz zeby nie osadzac. A ty co robisz? Osadzasz mnie. I chyba uwazasz, ze im wiecej sie rozpiszesz, tym bedzie to wartosciowsze? Dla mnie te twoje wypociny nie maja zadnego znaczenia, bo w niczym mi nie pomagaja. Chcialem pomocy w kwestii uwalniania, bo nie jest dla mnie wszystko jasne.I teraz sie rozpisz jaki to ja jestem i nie jestem i czego mi brak itd. I jeszcze dodaj, ze juz wszystko zostalo napisane. Ale ogolnie napisane, czy przez ciebie? Kiedys ludzie tez twierdzili, ze juz wszystko co bylo do wynalezienia, to zostalo wynalezione.To tez byla chyba duma, prawda. A twoje stwierdzenia czym sa. Pewbie stwierdzeniem faktow, jak to juz pisles. Bo tylko ty widzisz fakty, a inni to takie niedorozwoje co nic nie wiedza. Plywaj sobie i rozkoszuj sie swoja zajebistoscia. I potem sobie wmawiaj jakim to ja jestem niewdziecznikiem, bo ty mi dales tyyyyyle rad, a ja nic z tego nie zastosowalem. A zastanowiles sie kiedys, ze moze niektore twoje rady sa nic nie warte, dla niektorych ludzi? Pewnie nie, skoro ty sam siebie kalibrujesz i okreslasz swoj poziom swiadomosci w skali pana Hawkinsa. I uwazasz ze to jest zgodne z prawda. Bo ty jestes nieomylny przeciez. Niezle.
Jeszcze raz zaryzykuję z odpisaniem. Może coś dotrze, może nie.
Ale niezależnie od rezultatu, to moja ostatnia odpowiedź.
Przyjmij lub nie – Twoja wola.
Napisalem do ciebie z problemem z uwlnianiem, bo nie wiem jak to zrobic.
No przecież kłamiesz.
Powiedziałeś wprost, że próbujesz pozbyć się emocji, bo dla Ciebie to to samo, co uwalnianie.
I nie masz zamiaru zrozumieć, że pozbywanie się to osądzanie i stawianie oporu, a nie uwalnianie.
Nie rozumiem instrukcji i dlatego sie ciebie zapytalem.
Nie chcesz wykonać instrukcji, to nie ma nic wspólnego z tym, że jej nie rozumiesz.
A ty mi odpowiedziales, ze przeciez instrukcja jest prosta.
Bo jest, tylko Ty jesteś tak zapatrzony w myśli, że nawet nie widzisz jaka prosta jest.
Właśnie im coś prostsze, tym dla umysłu to większa zagadka.
Dla mnie nie jest i dlatego poprosilem cie o pomoc. A zamiast pomocy dostalem zjebe.
Nie dostałeś żadnej zjeby, tylko poczułeś wstyd i winę, które sobie przedstawiłeś, że ja Cię jebię.
W pierwszym zdaniu pierwszego komentarza napisałem Ci, że odpowiedź może zaboleć. Nie przyjąłeś tego i zamiast tego grasz ofiarę i biadolisz. Na własne życzenie.
Skoro nic zupełnie nie bierzesz pod uwagę co Ci napisałem, to oczywiście, że zabolało i grasz ofiarę, bo uważasz, że Ci zrobiłem krzywdę zamiast pomóc i uważasz, że wszystko co piszę to wypociny.
Jak waszmość chce.
Dostałeś prawdę prosto w oczy – że wcale problemu nie stanowi “nie rozumiem”, tylko “nie chcę”.
Nadal nie chcesz nawet przyznać, że wolisz “pozbywać się” emocji, a nie zgodzić się na emocję w pełni i pozwolić jej być dokładnie taką jaką jest.
Tak się uczepiłeś tego, że nie rozumiesz, że uwalnianie to to samo co pozbywanie się, że nic do Ciebie nie dociera.
Ani nie stosujesz krytycznie istotnego zalecenia, by uwalniać opór do uwalniania i odczuwania, zanim przystąpisz do uwalniania emocji.
Bo od lat walisz głową w ścianę. Nie dziwne, że boli.
To tak, jak ja bym ci dal instrukcje jak np. wyregulaowac zawory w silniku, a gdybys ty przyszedl do mnie po pomoc, to bym ci powiedzial: przeciez instrtukcja jest prosta i wyglosil bym ci cala litanie na temat ciebie i twojego zycia, jaki to ty jestes i nie jeses, a jaki to ja jestem och, ach i super.
Problem z emocjami wynika z tego jaki jesteś. Wobec emocji, myśli, siebie, problemów w Twoim życiu, innych ludzi, itd.
Emocje to konsekwencje percepcji – czyli coś, za co jesteś w pełni odpowiedzialny. To fundamenty funkcjonowania jako dojrzała i zdrowa jednostka ludzka.
Uzależnienie to to jak żyjesz. To że od lat walisz głową w ścianę odnośnie emocji to reprezentacja Twojego życia – wobec niejednego problemu i zagadnienia taki jesteś.
A ja Ci nie wygłosiłem litanii, tylko ukazałem poważne błędy, które popełniasz od lat i nawet nie widzisz, że to są błędy.
Regulowanie zaworów silnika to umiejętność, a nie zdrowa lub patologiczna jakość życia. Choć pewnie i przy tej czynności są jakieś zasady BHP.
Możesz wyregulować zawory będąc uzależnionym, zawistnym, nienawidzącym siebie i wszystkich ludzi oraz będąc kochającym. Bo to tylko pewna czynność.
Tak jak jeździć na rowerze możesz będąc ciężko chorym i w pełni zdrowym. Bo tym nie jesteś.
Zaś zdrowie i uwalnianie to nie ROBIENIE, tylko BYCIE. Bo uwalnianie to proces samoistny. Nie my go wykonujemy, on się dzieje sam, gdy usuniesz to czym go blokujesz. A tego nie chcesz zrobić. Od lat.
Gdy emocji przestaniesz stawiać opór, wartościować, oceniać ją, próbować się jej pozbyć – ona sama wyczerpie swój ładunek.
Ty tymi wszystkimi próbami od lat tylko cały czas blokujesz to. No i masz dowód, że wszystko czemu stawiamy opór – trwa i rośnie. I może trwać nawet całe życie – dziesiątki lat, gdy na uwolnienie potrzebowalibyśmy np. kilku godzin.
A jeśli ja zamiast miernika ciśnienia używałbym wagi i mówił – “nie rozumiem tej instrukcji, przecież waga też pokazuje jakieś wartości, więc to jedno i to samo”, od lat używał wagi do mierzenia ciśnienia czy innego parametru, nie chciał tego przyznać, to naprawdę nie powinno dziwić, że nie usłyszałbym – “O, super, że to robisz! Ale spróbuj tylko innej wagi!”
Jakbym zaczął grać ofiarę tego, że zostałem zjebany, ukazałoby to dziecinadę z mojej strony.
A ja Cię nie jebię. Sam to sobie robisz i Ty jebiesz mnie jak burą sukę.
Ale przecież waćpan jest już usprawiedliwiony, bo wg waćpana to ja zacząłem…
Poza tym – nawet jakbyś został zjebany? Co z tego? W życiu niejedna osoba Cię solidnie zjebie. I? Za każdym razem będziesz tak samo grał ofiarę? Będziesz się rozpływał jak płatek śniegu?
Mówimy o Twoim zdrowiu, które zaniedbujesz i sobie kolosalnie szkodzisz od wielu lat. Nie chcesz nawet przyznać prawdy, że nie chcesz uwalniać.
Zjebanie Cię nie stanowiłoby źródła braku wartości całej reszty, co powiedziałem, ani obniżenia Twojej wartości. Ale dla Ciebie “zjebałeś mnie” to doskonały pretekst i usprawiedliwienie.
Bo to nie byłoby tak czy siak zjebanie Ciebie, tylko tego co robisz.
Gdy ja na siłowni robiłem “deskę” bardzo niepoprawnie, ktoś zupełnie obcy zjebał mnie i przestrzegł, że “póki jeszcze mam co ratować, przestań to robić, bo sobie rozpierdolisz plecy”.
Mógłbym zacząć grać ofiarę, biadolić, narzekać. Ale wybrałem mądrość, którą usłyszałem. A zjebanie mnie miało na celu zwrócenie mojej uwagi na poważny błąd i podkreślenie siły przekazu.
Gdybym usłyszał – “przestań to robić debilu, bo sobie zniszczyć zdrowie” to byłbym za to wdzięczny, bo faktycznie robiąc to byłem debilem. Ale już nie jestem. Zmądrzeć można tylko dostrzegając swoją głupotę.
Dlatego nadal mam zdrowe plecy.
Ale dla Ciebie opinia “zostałem zjebany” to pretekst, by negować wszystko. Ciekawe czym negowałeś wszystko przez te 7-8 lat.
Ponadto – gdybym ja z Twoich rad i wskazań nie korzystał, biadolił, że to wypociny, bo mi nie pomagają ale nadal nic nie zmienił w tym jak postępuję – to z kim byłby problem i jaki?
No przecież wszystko dobrze ważę! Dlaczego te zawory nie są wyregulowane? Bo ich nie reguluję, tylko ważę. Nie korzystam z instrukcji, dlatego mi nie pomaga.
Problem nie leży w instrukcji, tylko we mnie.
Instrukcja jest prosta, tylko z niej nie korzystasz. Robisz coś zupełnie innego. I się usprawiedliwiasz “nierozumieniem”.
Po raz X – Ty nie masz już nic rozumieć, tylko rozpoznać opór i przestać się opierać, przestać się próbować emocji pozbyć i tylko je czuć bez oporu, bez wartościowania i z ignorowaniem każdej racjonalizacji, usprawiedliwienia i projekcji.
A tego nie ma, nie było i najwyraźniej nie będzie. Bo każda emocja i myśl są dla Ciebie święte.
I po raz kolejny – wszystko Ci wyjaśniłem, przez co nie może już być żadnego “niezrozumienia”. Ale Ty nie chcesz tego odpuścić, bo to diablo wygodne.
Wystarczy jedna myśl – “nie rozumiem” i już – koniec historii. Bo nie rozumiesz.
A gdybyś widział, że tym co robię mogę sobie zniszczyć samochód, możliwe że mógłbyś mnie zjebać, jeśli Twoją intencją byłoby mi pomóc.
No ale od Ciebie już wszystko się odbija, nic nie dociera i nie dotrze, jeśli nie wybierzesz uczciwości.
Ewentualnym punktem zwrotnym będzie bolesna sytuacja np. w formie kryzysu.
Bo tak wlasnie napisales. I tak.
Nie – to Ty tak właśnie napisałeś, nie ja.
Ale dla Ciebie – “ja” oznacza “wszyscy inni”.
I uwazasz, ze to co napisales to jest jakas pomoc.
Tak.
Ale Ty nie chcesz pomocy.
Nie wiem czego chcesz.
Ale to wedlug ciebie jest pomoc.
Jak widzisz – ja swoje, Ty swoje.
Bo Ty uważasz, że tu się wymieniamy opiniami i Twoje opinie są na równi z moimi.
Tylko że to nie opiniowanie. Ja Ci przedstawiam fakty i rozwiązania. Ty się emocjonujesz.
I nie widzisz, że “Twoje” nie działa od lat, bo nie robisz tego, co trzeba. A moje “nie działa”, bo masz to gdzieś, uważasz to za wypociny.
Nie wiem jak Ty przedstawiasz sobie “pomoc” ale wątpię czy podporządkowanie się pod to przyniosłoby zmiany na lepsze.
Najwyraźniej “pomoc” to dla Ciebie zrobienie wszystkiego odwrotnie niż ja robię.
No to uwaga – NOŚ SPODNIE!
Widzisz? Zaleciłem Ci to! Teraz musisz albo przestań nosić spodnie, albo zawsze zakładając spodnie będziesz to robił z przekonaniem, że robisz coś, co zalecił Ci zły piotrek, który Cię tak zjebał!
Albo możesz porzucić ten teatralny absurd.
Bo widzisz siebie na moim miejscu.
Nie. Ty widzisz siebie na moim miejscu.
I nic innego nie widzisz takim jakim jest.
Tak jak uwalnianie uważasz, że jest tym samym, co pozbywanie się emocji.
Ale na moim miejscu nie jestes i nie bedziesz.
Kiedyś byłem i wiem jak z tego wybrnąć.
A Ty nie chcesz wybrnąć. Bo uważasz, że to z czymś/kimś w świecie jest problem. Np. bardzo skomplikowaną instrukcją uwalniania.
Tobie sie wydaje ze nie wiadomo jak pomagasz swoimi odpowiedziami.
Jak człowiek nie chce pomocy, to nikt nie jest w stanie mu pomóc.
A ja Ci przedstawiłem fakty, prawdę, rozwiązania.
Co z tym zrobisz to Twoja sprawa. Jak nie wykorzystasz, to cóż mi się może wydawać?
Ja pracuję z uzaleznionymi od lat i zdecydowana większość za nic na świecie nie chce nawet powiedzieć prawdy, kombinują, okłamują mnie – a wiem to, bo się do tego przyznawali po czasie (zazwyczaj po roku-kilku latach).
Co to jest jak nie duma?
Rozsądek.
A dumy nie dostrzegasz u siebie.
Jak możesz twierdzić, że widzisz dumę u kogoś, jeśli nie widzisz jej u siebie?
A skoro twierdzisz, że z dumą jest coś nie tak, no to z Twoimi percepcjami i odpowiedziami też jest coś nie tak.
Analizę świata zewnętrznego zaczynasz od uczciwej analizy świata wewnętrznego i eliminujesz w kroku pierwszym wszystkie projekcje.
Tego nie czynisz w ogóle.
No ale dla Ciebie wszystko co Ci przekazałem nie ma przecież wartości, bo nie.
I jeszcze piszesz zeby nie osadzac. A ty co robisz? Osadzasz mnie.
Ech.
I chyba uwazasz, ze im wiecej sie rozpiszesz, tym bedzie to wartosciowsze?
Tak, tak… ja tak uważam.
Oczywiście.
Widzisz jaki to jest bełkot nie mający ładu i składu? Oczywiście, że nie widzisz.
A na Twoje pytanie/problem odpowiedziałem jednym zdaniem. Następnie ten sam problem zacząłem Ci ukazywać na innych przykładach i z innych perspektyw. Ale dla Ciebie to wypociny.
Nawet ilość tekstu – rzetelnego, cierpliwego odniesienia się do każdeto Twojego twierdzenia – przedstawiasz sobie, że ja robię to, bo sobie w ten sposób dziecinnie wymyślam, że sama ilość tekstu jest wartościowa.
Tak myślałem bodajże w 4 klasie podstawówki, aż mi to nauczycielka nie wybiła z głowy.
Ludzie, którzy chcą sobie pomóc, są pod wielkim wrażeniem i są mi wdzięczni, że tak skrupulatnie im odpisuję.
A jeśli to wdrażają we własnym życiu, zmiany są fantastyczne i trwałe.
Przypominam – wartość Ty nadajesz. Co nie znaczy, że jak czemuś nadasz wartość wysoką lub niską, to się to zmienia.
Mądrość jest mądra i taka pozostanie. Głupi może być człowiek, a głupota może wynikać z naiwności – gdy np. z mądrości próbuje korzystać bez kontekstu.
Tak jak np. wlewanie wody do kwasu. Ogromna różnica, niż wlanie kwasu do wody. Niezależnie co my o tym uważamy, nie zmieni to skutków jednej i drugiej czynności.
Jedna z nich jest błędem.
Dla mnie te twoje wypociny nie maja zadnego znaczenia, bo w niczym mi nie pomagaja.
Właśnie dlatego nie pomagają, BO takie im nadałeś znaczenie. I przez to ich w ogóle nie stosujesz.
Nie jest odwrotnie.
Ale nawet tego nie dostrzegasz.
Mam też duże podejrzenie, że nawet nie przeczytałeś 5%.
Nieźle – nie stosujesz, bo Ci nie odpowiada, nie przyjmujesz do wiadomości absolutnie nic, więc oczywiście nie pomaga. Twierdzisz, że skoro nie pomaga, to to są bezwartościowe wypociny.
I jeszcze uważasz, że problem jest we mnie i innym, tak jak Tobie, też to nie pomoże… W tym cyrku brakuje tylko tresera fok.
Od 7-8 lat nic z mojego serwisu nie ma dla Ciebie znaczenia. Bo nie widzę, byś nawet pamiętał jakąkolwiek informację, a co dopiero wdrożył ją, posługiwał się, przełożył na swoje życie.
Po raz kolejny – cały czas grasz ofiarę, nie bierzesz odpowiedzialności. Cóż ma Ci pomóc? W jaki sposób? Albo Ty coś rzetelnie i uczciwie wykonujesz, albo nie.
Nikt tu nic nie zrobi za Ciebie.
A czy rzetelnie i uczciwie wykonałeś choć jedną rzecz, którą Ci przekazałem? Choć jedno zdanie? Jedną informację? Oczywiście, że nie.
Żeby Ci coś pomogło, najpierw niezbędne jest dostrzeżenie błędu, jaki popełniasz, by go skorygować. Ale Ty się zapierasz nogami i rękoma, że wszystko robisz git, tylko czegoś jeszcze nie rozumiesz.
Co jest totalną nieprawdą.
I jeszcze sobie wmawiasz, że to ja się obrażę na Ciebie, bo tyyyyyle Ci napisałem, a Ty nic. Też zupełnie pomijasz, że to Ty dowalasz się do mnie, że tyyyyyyle Ci piszę, a sam uważasz to za śmieci.
Skoro tak oczywistych projekcji zupełnie nie widzisz, to oczywiście, że nie widzisz też własnych błędów. Nawet rażących.
Wiedza to potencjał. Jak z niego skorzystasz to Twoja odpowiedzialność. Tak jak supermarket – możesz pójść i nie kupić na kanapki dobrej wędliny czy sera, tylko Nutellę. A potem mówić, że przecież jesz kanapki, a masz zepsute zęby i problemy ze zdrowiem.
Ty pomoc widzisz jako jebanie Cię i wypociny. Wygląda na to, że nie od dzisiaj i nie tylko w moim przypadku.
Najwyraźniej dr Hawkins też pisał swoje wypociny bez żadnego znaczenia, bo Ci w niczym nie pomogły. Tyle książek napisał! No same bzdury, pewnie pisał, by się dowartościować, bo wiódł takie bezwartościowe życie!
I wszyscy inni, których czytałeś i słuchałeś.
Twoje życie jest konsekwencją wyborów, którym Ty nadałeś znaczenie. To znaczenie nie jest wpisane w nic. Co nie znaczy, że jak czemuś nie nadałeś znaczenia, to jest to puste, nieważne.
Na co dowodem jest chociażby porno – wielu uważa, że nie mogą bez niego żyć i sobie nie poradzą. Choć naokoło są miliardy przykładów ludzi żyjących bez porno i miliony wyzdrowień.
Czyli – choć porno możemy nadać wielkie znaczenie lub żadne, to jego obejrzenie i tak jakieś jest – np. będzie niszczyło mózg i wiele więcej złego.
A człowiek nawet teoretycznie wiedząc to i tak będzie porno oglądał, bo nie ma świadomości przywiązania do korzyści, ani oporu, ani żadnej pozycjonalności.
I to Ty twierdzisz, że “pozbywanie się emocji” to to samo co uwalnianie. Dlatego “tak fantastycznie działa”. I wg Ciebie nie działa tylko dlatego, bo jeszcze czegoś nie zrozumiałeś…
Zapytałem – “kto twierdzi, że myśli to forma oporu?” – też zero odzewu. Ale ode mnie wskazania cytatów wymagasz, że ho ho!
To co napisałeś to dowód, że wcale niczego nie czytałeś. Tylko ew. jakieś pojedyncze zdania.
Tak jak podejrzewałem – instrukcji uwalniania też nie. A jeśli teraz przeczytałeś, to żeby sprawdzić jak to ja się myśle, bo parafrazowałem jedno słowo. Co też zrobiłem umyślnie.
Bo sprawdzam w ten sposób czy to jak uważam, że się zachowasz jest prawdą. I na razie wszystkie takie niewidoczne dla Ciebie testy sprawdziły się w 100%. Więc to jak widzę i rozumiem Twoją sytuację jest poprawne.
I też ciekawe – ani kiedyś nic Ci nie leżało, bo się nie zapisałeś, ani nie poszedłeś na terapię, ani do grupy 12 kroków. Teraz też Ci nie leży.
Zjebanie widzisz jako negatywne. Mądrość widzisz jako negatywną.
Sam sobie powiedz co miałoby Ci pomóc?
Pogłaskanie Cię po główce? Powiedzenie, że wszystko robisz ok i jest ok, choć tak nie jest?
Chcialem pomocy w kwestii uwalniania, bo nie jest dla mnie wszystko jasne.
Bo nie chcesz uwalniać. Tylko pozbywać się. Napisałeś to wprost ale wolisz grać ofiarę.
I teraz sie rozpisz jaki to ja jestem i nie jestem i czego mi brak itd.
Ależ to Twoje opinie o sobie. Nie moje.
Ja ani razu Cię nie osądziłem. Ale prawda nie ma dla Ciebie znaczenia. I to jest fakt, na co dowodów jest masa w Twoich odpowiedziach.
I jeszcze dodaj, ze juz wszystko zostalo napisane. Ale ogolnie napisane, czy przez ciebie?
Ogólnie i przeze mnie wobec Twojego problemu.
Kiedys ludzie tez twierdzili, ze juz wszystko co bylo do wynalezienia, to zostalo wynalezione.
Lol. :)
No tak, bo tu trzeba wymyślić nową rzeczywistość, której jeszcze nie wymyślili, w której “uwalnianie” opisane jak krowie na rowie będzie tym samym co “pozbywanie się” emocji.
Już sobie niektórzy wymyślili, że płeć to tylko idea, którą można skorygować operacją. I to się nazywa postępem.
To że coś ktoś stwierdził nie oznacza, że to się staje prawdą.
Twój problem jest problemem pierwotnym, bo wynika z samej natury zwierzęcości, z którą się w pełni utożsamiasz.
To jest znane od tysięcy lat. Nic tu nowego nie można, ani nie trzeba wymyślić, ani powiedzieć.
Twój problem nie jest ani inny, ani wyjątkowy od nieprzeliczonych milionów innych uzależnionych. I jak każdy inny – NIE CHCESZ sobie pomóc.
To tez byla chyba duma, prawda.
Tak, wszystko chyba. Nie prawda.
A twoje stwierdzenia czym sa. Pewbie stwierdzeniem faktow, jak to juz pisles. Bo tylko ty widzisz fakty, a inni to takie niedorozwoje co nic nie wiedza.
Na razie mamy z 50 przykładów, że to co Ty widzisz nie jest faktem.
A tego co ja Ci przekazuję – nie akceptujesz, bo Ci nie pasuje i dlatego olewasz to ciepłym moczem.
Plywaj sobie i rozkoszuj sie swoja zajebistoscia.
Nie omieszkam.
A Ty w czym pływasz i czym się rozkoszujesz?
Bo na razie widzę, że we wstydzie, winie, gniewie i dumie.
Gdyż mylisz emocje z sytuacją zewnętrzną, na którą je projektujesz. Uważasz, że to np. ja Cię zjebałem. I to nie ten jeden raz, tylko przez całe życie.
I to Ty siebie jebiesz całe życie. I szukasz pretekstów np. w formie wrogów, by mieć ku temu usprawiedliwienie – racjonalizację.
Wszystko uważasz, że jest takie jakie masz wobec tego uczucia oraz myśli.
Bo tylko to miało dla Ciebie znaczenie przez całe życie i nadal ma. Co widać.
I również dlatego nie uwalniasz – bawisz się ze sobą w kotka i myszkę od lat.
W pierwszym zdaniu powiedziałem, że może zaboleć, bo prawda to usuwanie fałszu. A to często jest jak wyciąganie cierni z tyłka.
Zaboli. Co nie znaczy, że dzieje się Ci krzywda, ani ktoś ją powoduje. Boli, bo coś Ci siedzi w dupie i trzeba to wyjąć.
A takie to wielce nieprzyjemne, bo całe życie uciekałeś od niekomfortowych uczuć w pornografię. Więc teraz byle co – delikatne smyrnięcie – boli przeraźliwie, bo ta rana już się jątrzy.
Nie jesteś pierwszym, który twierdzi, że coś robi, choć tak nie jest. Może nawet w to wierzysz.
Kiedyś jeden mężczyzna nie widział różnicy między puszczaniem się myśli, a ich ignorowaniem. Nie docierało do niego, że aby czegoś się puścić, najpierw trzeba się tego złapać. A ignorowanie to nie czynienie z czymś zupełnie nic, w ogóle nie zwracanie na to uwagi.
To jakby ryba nie widziała różnicy między ignorowaniem haczyka, a łykaniem go, a potem próbami wyplucia.
Tak był przekonany, że medytuje, że za nic na świecie nic do niego nie docierało. Choć oczywiście jego życie mówiło samo za siebie. Depresja, wściekłość z byle powodu, nienawiść do wszystkich – począwszy od własnej mamy, skończywszy na wszystkich ludziach, nawet tych, których nie widział na oczy. Jak raz jego mama znalazła jego zeszyt z notatkami, to prawie szału dostał.
Inny za żadne skarby nie chciał zrozumieć nawyków. Ani co to jest wskazówka, ani antycypacja nagrody, ani nagroda.
Tłumaczyłem mu to przez ok. pół roku na 17 różnych sposobów – liczyłem. Nic nie docierało – bo nie chciał, by dotarło.
Nie i koniec.
Dr Hawkins też o tym pouczał – takim osobom pozwalamy upaść.
Wbrew tym przestrogom próbowałem pomóc. A on wykorzystywał to jako pretekst, by nienawidzić siebie coraz bardziej, uważać się za wyjątkowo gorszego od wszystkich innych.
I teraz popełniam ten sam błąd.
I potem sobie wmawiaj jakim to ja jestem niewdziecznikiem, bo ty mi dales tyyyyyle rad, a ja nic z tego nie zastosowalem.
Ależ powiedziałem Ci wprost, że to Twój problem. Nie mój.
Ja doskonale sobie zdaję sprawę jakiej jakości życiem jest życie człowieka uzależnionego.
Np. właśnie takie – że otrzymałeś wszystko co trzeba i masz to gdzieś.
Nie wykorzystasz, bo zabolało, prawdy nie widzisz jako prawdę, tylko moją rację, nie nadałeś temu żadnej wartości, ani znaczenia i dumasz jaki to ja dumny jestem.
I to Ty sobie wmawiasz to od długiego czasu – że tyyyyyle książek przeczytałeś, tyle lat próbujesz i nic.
To Twoje osądy, za które nie chcesz wziąć odpowiedzialności.
Ale to prawda – nic nie zastosowałeś. I po co miałbym Cię za to osądzać?
To Twój problem, nie mój.
Ja robię co mogę, by przedstawić wszystko jak najdokładniej i rzetelnie.
Ty od 7-8 lat napychasz się darmowymi informacjami, a jak przychodzi do konkretów, nie widzisz, że nie jesteś uczciwy.
Przyznanie tego, dostrzeżenie – to jeden z najważniejszych kroków. Nie można go zastąpić niczym. Ani bypasować.
A zastanowiles sie kiedys, ze moze niektore twoje rady sa nic nie warte, dla niektorych ludzi?
Oczywiście.
Bo wartość każdy samemu nadaje.
Gdyby człowiek uzależniony wartości nadawał mądrze, nie wiódłby życia uzależnionego.
Gdyby każdy uczciwie dążył do zdrowia, to na świecie nie byłoby miliardów uzależnionych, a w samych USA ponad 1/3 nie miałaby depresji i była uzależniona od tzw. “środków antydepresyjnych”.
Pewnie nie,
Kolejny fałsz.
skoro ty sam siebie kalibrujesz
Kto tak twierdzi?
Dr Hawkins przestrzegał, by siebie nie kalibrować. I ja tego nie czynię. I nigdy nie twierdziłem, że tak robię.
i okreslasz swoj poziom swiadomosci w skali pana Hawkinsa.
Nie czynię tego, to Ty po raz kolejny przedstawiasz sobie jakiś dyrdymał wyssany z palca.
I uwazasz ze to jest zgodne z prawda.
To Ty tak uważasz.
Bo ty jestes nieomylny przeciez. Niezle.
Tak, nieźle, nieźle.
Dobra wystarczy już tego.
Mam nadzieję, że inni, którzy przeczytają tę korespondencję wyciągną coś mądrego dla siebie. I Ty też.
Bo na razie Ty nie stwierdziłeś o sobie żadnego faktu i stwierdziłeś kilkadziesiąt fałszów na mój temat.
Odwróć proporcje.
Przypominam też, że miało Cię tu nie być. A nadal jesteś. Więc nawet i swoje postanowienia i decyzje masz gdzieś, bo ich nie dotrzymujesz.
Kolejny przykład tego samego problemu, przez który nie uwalniasz. Czyli – robisz co Ci się podoba, nie robisz tego, co Ci się nie podoba. Nie robisz tego, co trzeba.
A w tym przypadku to co Ci się nie podoba i co trzeba to jedno i to samo.
“Nie można się pozbyć emocji, tak jak nie możesz pozbyć się energii jaką dysponujesz”
“Pozbycie się stłumionych emocji wpływa korzystnie na stan zdrowia.”
Zgadnij Piotrze kto to napisal. :)
Czy to ja zle zrozumialem slowo “pozbycie sie”. Moze w tym slowie chodzi o cos innego? A moze po prostu ty swoje teorie tworzysz?
Zupełnie ignorujesz kontekst oraz w ogóle to co piszę w jednej i drugiej wypowiedzi.
Jak wielu, skupiasz się na jednym twierdzeniu – na samej treści – i wojujesz.
Pisałem do człowieka, który od lat próbuje emocje usuwać, kontrolować, pozbywać się na siłę, bo je osądza, opiera się, gra ofiarę.
Robi tak OD LAT, nic to nie przynosi, a nadal uważa, że wie lepiej, że wszystko robi dobrze, bo dla niego “pozbycie się” i “uwalnianie” to jedno i to samo – a co robi konkretnie napisał. I nie chce mnie posłuchać.
Argumentuje podobnie do Ciebie.
W tym kontekście nie można się pozbyć emocji.
Ale można się pozbyć w kontekście uwalniania oraz odpuszczania pozycjonalności – ale jak samo uwalnianie mówi – skupiasz się na uwalnianiu energii emocji.
Oraz uczciwie analizujesz swoje pozycjonalności – zarówno pod względem przywiązania jak i oporu.
W tym kontekście “pozbycie się emocji”, to wyczerpanie jej ładunku oraz odpuszczenie pozycjonalności, przez co w danych okolicznościach danej emocji już nie poczujemy, bo będziemy np. spokojni.
Tamtemu mężczyźnie wszystko wyjaśniłem. Za darmo, bez mrugnięcia okiem.
A nadal są ludzie, którzy wolą sobie z tego robić “cyrk słówkowy”. To poziom piaskownicy. Ale co kto woli.
To są ZUPEŁNIE różne warunki wypowiedzi. Gdybyś wykazał chęć zrozumienia, byłoby to jasne jak Słońce.
Tak jak w jednej sytuacji drogowej można powiedzieć na skrzyżowaniu “możesz skręcić w lewo”, a w drugiej – na prostej drodze – “nie możesz skręcić w lewo”.
Bez kontekstu też można się tak rozczulać nad “Piotrze, zgadnij kto tak napisał? :) “.
Jeśli chcesz się zapisać do “klubu” ludzi, którzy bawią się w słówka zupełnie ignorując kontekst i całą esencję przekazu – nie znajdziesz u mnie na to grantu.
Te swoje uśmieszki i zgadywanki zostaw sobie na za np. 10 lat, gdy nadal będziesz uzależniony i dalej będziesz niszczył sobie życie. “Zgadnij Piotrze, kto nadal zadaje niepotrzebne pytania, by udowodnić ci jak bardzo się mylisz i dalej jest uzależniony? :) ”
Ciekawe czy wtedy nadal będziesz miał taką ochotę fechtować słówkami i nadal ignorować całą esencję.
To czego nie rozumiesz to swojej intencji i poziomu świadomości. Oraz tego, że cały czas dla Ciebie najważniejsze są emocje i myśli. I nic innego.
Tez Cię coś zabolało i żeby to wyprzeć, uniosłeś się dumą i próbujesz sobie udowodnić, że masz do czynienia z kimś, kto nie ma pojęcia o niczym.
I wystarczyło sobie znaleźć jakieś zdanie bez kontekstu i to już jest dowód.
A jeśli uniosłeś się dumą – to z jakiego poziomu? Bo na ten poziom wrócisz, gdy duma się wyczerpie.
Często mi to wygląda jakbym rozmawiał z klonem jednego człowieka – te same argumenty, ten sam poziom niechęci do jakiegokolwiek zrozumienia, rozwoju, odpowiedzialności, mówienia o sobie.
No ale nawet doktora Hawkinsa niektórzy widzieli jako “znudzonego, starszego pana machającego rękoma”. Tyle wynosili z jego przekazu. Oraz tyle widzieli ze wszystkich jego osiągnięć.
Widzę tu podobne fumy i anse. Oczywiście z uśmieszkami.
Przypomina mi się jedna z ulubionych deliberacji kolegi z podstawówki. “Czy Bóg może wszystko? Może. Czy może stworzyć kamień? Może. Czy może podnieść każdy kamień? Może. A może stworzyć kamień, którego nie podniesie?” I to był dla niego dowód, że Bóg nie istnieje.
Raz jeden mężczyzna zarzucił mi – i mówił serio – konotacje z komunizmem, bo jednym z dominujących kolorów mojego serwisu jest czerwony. No, flaga Polski też ma kolor czerwony. Więc wg niego każdy utożsamiający się z narodem polskim jest komunistą.
Ba! Krew ma kolor czerwony! Wszyscy jesteśmy komunistami! Zwierzęta też są! ;)
Z całej esencji wziąłeś sobie jedno zdanie i się cieszysz. No, cieszysz się, że sobie rzuciłeś kłodę pod nogi. Cieszysz się, że ignorujesz całą wiedzę o uzależnieniu, którą od lat podaję na srebrnej tacy.
Cieszysz się, że pozostaniesz uzależniony.
Kolejny przykład z morza, że człowiek nie wie co jest kierunkiem do góry.
Sugeruję też swojej mamie zarzucić, że Ci mówiła, byś włożył czapkę, bo jest zimno, a teraz jest lato i jest ciepło. Więc co ona? Szalona jakaś?
I jakby umknęło – nie czepiam się mamy, tylko ukazuję absurd używania twierdzeń bez ujęcia go w rozsądny kontekst i/lub zrozumienia kontekstu danego twierdzenia.
Ale i tu już mi niektórzy zarzucali – “ja się tu czuję obrażony, zmieszany z błotem, wyśmiany, a ty piotrze oczywiście mówisz, że chciałeś mi pomóc przez ukazanie absurdu mojej wypowiedzi”.
Widać co jest dla kogo istotne. Bo skoro mi nie ufasz, masz przekonanie, że jestem abderytą i fuszerem, to po co marnujesz czas na moim serwisie?
Nie masz nic lepszego do roboty w swoim życiu i ze swoim życiem? Już jesteś świecącym przykładem wartym naśladowania, że jedyne powołanie jakie Ci zostało to walka z każdym złem i obskuranctwem na świecie?
Nie wiem jaka jest Twoja intencja ale na pewno nie stoi po stronie zdrowia i trzeźwości.
Jak nie chcesz sobie pomóc, to to przynajmniej przyznaj.
Bo ja zawsze jak odpowiadam to mam choć mikrą nadzieję, że może w końcu coś dotrze. Ale nie dociera, tylko człowiek znajduje sobie nowe racjonalizacje i preteksty.
Jak ktoś nie ma takiej intencji, to największą mądrość może sobie przedstawić jako totalną głupotę.
Tak jak dla większości ludzi na tej planecie odpowiedzialność to nie jest cnota, a przywara będąca dowodem czyjejś naiwności i głupoty.
Nie ma siły na tej planecie, która kogokolwiek wyrwie z dumy/zadufania.
Zazwyczaj czyni to intensywny poziom bólu, rozpaczy i cierpienia. A nawet to zazwyczaj tylko czasowo.
Mówiłem, że z emocjami jest zawsze najwięcej problemów. Bo ludzie emocje demonizują, opierają się i budują o nie wszystkie opinie i percepcje w swoim życiu.
Oraz to jest jedyne znane im źródło zasilania i uznają je wraz z myślami za źródło swojego (prze)życia. Dlatego robią wszystko, by nie uwalniać i będą kłamać i oszukiwać, wyśmiewać, kombinować, próbować udowadniać, że to nie działa, jest zbyt skomplikowane, że nie rozumieją, że muszą jeszcze zrozumieć, itd. Ze wszystkim miałem do czynienia i nic z tego nie jest prawdą, tylko racjonalizacją oporu.
Dr Hawkins o tym także mówił wprost.
Z połowa klientów ucieka, odkłada, a nawet potrafi się rozchorować przed Modułem 4, bo podświadomie wiedzą, że dotyczy emocji i uwalniania lub pamiętają, że o tym im mówiłem.
Dla mas ludzi samo przyznanie, że uciekają, że nie chcą, to już jest ważny krok, którego postawić nie chcą.
Ja już o tym więcej nie jestem w stanie powiedzieć. Wszystko powiedziałem, napisałem – jest.
Każdy odpowiada za swój poziom rozumienia, intencję oraz kierunek.
Mężczyzna, do rozmowy z którym się chyba odnosisz, poproszony o podanie przykładu ze swojego życia, podał przykład z życia swojego psa oraz hipotetyczny przykład o mnie i zarzeka się, że podał przykłady ze swojego życia.
Więc nie za dobrze. I też się naburmuszył.
Podobnym problemem jest np. ta sytuacja:
https://imgur.com/gallery/uLcN7HW
Co pokazuje, że wzburzanie się – emocjonowanie dla samego emocjonowania – niezależnie od sytuacji to ulubione zajęcie mas ludzi bez znaczenia jak inteligentni są i jakim poziomem wiedzy dysponują.
Bo inteligencja nie musi wcale iść w parze z poziomem świadomości. Ani tym bardziej wiedza.
Bowiem i inteligencji jest wiele różnych rodzajów.
To jeszcze raz powiem dla jasności – w zależności od kontekstu, nawet to samo twierdzenie może raz być prawdą, a raz nie. Bo np. może oznaczać co innego – np. ostry zakręt, ostra przyprawa, ostry nóż.
Gdy zapytasz się dwóch osób o kierunek, z których jedna stoi przodem do tego celu, a druga tyłem – jedna powie Ci, byś szedł w lewo, a druga, byś szedł w prawo i obie osoby będą mówiły prawdę – będą mówiły to samo, choć sama treść będzie wskazywała, że mówią coś przeciwnego sobie. Bo jest inny kontekst wypowiedzi, choć różna treść.
A także ta sama treść może oznaczać co innego w innym kontekście.
To są same podstawy jakiegokolwiek pojmowania.
Tak jak powiedzenie “woda jest dobra”, a innym razem “woda nie jest dobra”. Czy woda jest taka lub taka? Nie. Jest taka lub taka w danym kontekście. A tak naprawdę nie woda, tylko jej znaczenie.
Czy choć to rozumiesz?
Bo jak nie, to nie ma co strzępić języka o czymkolwiek innym i zalecam grupę 12 kroków.
I jak nadal chcesz uważać, że ja tworzę jakieś teorie – do widzenia. Bo mam już tego powyżej uszu.
PS.
Chcesz zobaczyć jak wygląda tworzenie swoich teorii? Polecam komentarz z dzisiaj:
http://wolnoscodporno.pl/Blog/2018/04/Uzaleznienie-Czym-Jest-i-Jak-Powstaje-1/#comment-3782
Wydaje mi się, że odczuwam emocje w swoim wnętrzu. Przed procesem uwalniania staram się albo wyciszyć swoje myśli i poczuć spokój i odprężenie (dłuższa sesja) albo uwalniać niechciane emocje od razu gdy je rozpoznam (poprzez zadanie sobie tych 4 podstawowych pytań). Staram się rozpoznawać mentalizacje mojego umysłu i unikać go lub przynajmniej nie zwracać na niego uwagi. Swoje uwalnianie zacząłem od strachu bo uważałem, że było go najwięcej ale po sesjach wiem, że problem tkwi głębiej i emocja strachu zakrywa emocje wstydu. Tak bardzo obawiam się, że ktoś pokaże mi jak traktuje siebie samego (poniżanie samego siebie, poczucie bezwartościowości), że zaczynam odczuwać strach gdy tylko ktoś zaczyna coś o mnie mówić (dobrego lub złego). Jednak tego wstydu jest tak dużo, że uwalnianie powoduje, że kompletnie opadam z sił. Być może jest to mój podświadomy opór by pozostać w stanie w którym jestem (fałszywe poczucie bezpieczeństwa) i to on pożera moją energię. Część mnie nie chce niczego zmieniać i boi się pójścia w nieznane. Może powinienem rozpocząć od uwalniania emocji żalu? Piotrze jak uważasz – lepiej jest uwalniać emocje jedną po drugiej i rozbierać na czynniki pierwsze tak jak obiera się warstwa po warstwie cebulę czy lepiej na bieżąco uwalniać emocje? Pytanko drugie dotyczy samej metody Sedony. Dlaczego w niej emocje zaczynają się od apatii a u Ciebie odrębnie znajdują się jeszcze wstyd i poczucie winy, które w metodzie Sedony zostały włączone w Smutek? U Ciebie te stany opisujesz jako najbardziej destruktywnie wpływające na człowieka i będące najdalej od jego prawdziwej natury dlaczego więc w metodzie Sedony, na której domyślam się bazujesz nie zostały odrębnie wyszczególnione? Przepraszam, że swoje osobiste wątki tu zamieszczam ale być może ktoś jeszcze ma podobne wątpliwości i chciałby poznać odpowiedź. Z góry dziękuje za udzielone odpowiedzi.
Wydaje mi się, że odczuwam emocje w swoim wnętrzu.
Pamiętaj, że jeżeli się oczyszczasz, to znaczy, że przywołujesz z ciała i podświadomości do świadomości emocje, czyli energie, którym stawiłeś kiedyś opór, może nawet bardzo duży.
Słowem – jest to odczuwanie tego, czego kiedyś nie chciałeś czuć, bo uważałeś to za bolesne, złe, a nawet tak to czułeś.
Tym samym nie będzie i nie powinno być to przyjemne, dopóki będzie trwał opór.
Zaś tego, co nieprzyjemne chroni “logika” – umysł racjonalny nie chce, byśmy czuli to, co jest nieprzyjemne i bolesne. Może nam mówić, że jesteśmy masochistami, itd.
Ale on nie rozumie, że to już w nas zalega i wszelkie ograniczenia, problemy, a nawet choroby w naszym życiu to tylko odzwierciedlenie tej zatrutej podświadomości i świadomości tworzonej na bazie myśli, emocji i oporów, a także wszelkich przekonań, których już nawet nie pamiętamy.
Przed procesem uwalniania staram się albo wyciszyć swoje myśli i poczuć spokój i odprężenie (dłuższa sesja) albo uwalniać niechciane emocje od razu gdy je rozpoznam (poprzez zadanie sobie tych 4 podstawowych pytań).
W trakcie odczuwania umysł nie będzie spokojny i nie powinien być.
I dlatego tak krytyczna jest medytacja – uświadomienie sobie, że umysł sobie myśli, paple, mentalizuje non stop. Nawet jeśli tego nie chcemy.
Ty masz po prostu nic z nim nie robić, a nie liczyć, że on będzie cicho.
Umysł będzie się starał uratować Ci życie od odczuwania emocji, które mogły kiedyś być bardzo bolesne, bo wraz z nimi stawiłeś czemuś na zewnątrz – jakiejś sytuacji – i samym emocjom ogromny opór.
On będzie szalał, namawiał do ucieczki, do zrobienia czegoś, nawet obejrzenia porno, byle tylko uniknąć odczuwania.
Ale nie oznacza to, że on ma rację i opisuje rzeczywistość.
Nasze życie i to co w nim mamy, o ile nie jest dla nas doskonałe, radosne, dokładnie takie jakie byśmy chcieli mieć, stanowi sygnał, że powinniśmy skorygować to, w co wierzymy i czym się kierujemy – PRZEDE WSZYSTKIM względem swojego wnętrza.
Staram się rozpoznawać mentalizacje mojego umysłu i unikać go
Nie masz jej unikać, bo to niemożliwe ale po prostu obserwować bez angażowania się ze świadomością, że to tylko umysł sam sobie myśli, a nam nic do tego.
lub przynajmniej nie zwracać na niego uwagi.
To jest główny i jedyny cel, a nie “przynajmniej”.
Swoje uwalnianie zacząłem od strachu bo uważałem, że było go najwięcej ale po sesjach wiem, że problem tkwi głębiej i emocja strachu zakrywa emocje wstydu.
Emocje w podświadomości ułożone są warstwami.
Raz strachem chronimy wstydu, raz wstydem strachu, itd.
Kluczowe jest to, co czujemy TERAZ. To i tylko to możemy uwolnić – najwyższą warstwę i to, co aktualnie czujemy.
Zaś najlepiej i najzdrowiej jest pozwalać emocjom ujawniać się w trakcie działania – wybieramy fajny, korzystny cel, zaczynamy go realizować i po drodze uwalniamy to, co się pojawi, bo to nas blokuje i blokowało oraz obciążało przed radosną i spokojną realizacją – działaniem.
Tak bardzo obawiam się, że ktoś pokaże mi jak traktuje siebie samego (poniżanie samego siebie, poczucie bezwartościowości),
Nie.
“Tak bardzo ego chroni strachem wstyd”. Ego boi się, że ktoś z łatwością wyciągnie z Ciebie toksynę, którą ego gromadziło od lat.
Ty wierzysz, że “ja” w Twoim myślach dotyczy Ciebie ale dotyczy tylko ego.
Nie ma niebezpieczeństwa dla Ciebie, tylko dla ego.
No ale jeśli wierzysz, że ego = Ty, no to masz problem i będziesz miał go zawsze.
że zaczynam odczuwać strach gdy tylko ktoś zaczyna coś o mnie mówić (dobrego lub złego).
Bo inni ludzie z łatwością wyciągają z nas emocje. Na tym to polega – relacje z innymi.
Aż dzięki temu oczyszczeniu (o ile sobie na nie pozwolimy) nie wzrośniemy do Miłości Bezwarunkowej.
Jednak tego wstydu jest tak dużo, że uwalnianie powoduje, że kompletnie opadam z sił.
Nie wstydu jest tak wiele, tylko oporu.
Ludzie mogą się opierać byle czemu. Nie oznacza to, że wysiłek włożony w niechęć jest równoznaczny z tym czemu się opieramy.
Mnóstwo ludzi opiera się nowym czynnościom, temu co nieznane, a gdy się wymęczą i w końcu odpuszczą, nagle okazuje się, że to było łatwe i przyjemne.
Więc ich opór kompletnie nie miał nic wspólnego z rzeczywistością.
Nie wiesz ile jest tego wstydu.
Wg mnie nie za wiele, tylko masz o nim takie negatywne przekonania, że nie pozwalasz sobie go w ogóle poczuć. Minimum wstydu i Ty już panikujesz (ego panikuje, bo odczuwanie wstydu, to możliwość oczyszczenia się z niego).
Być może jest to mój podświadomy opór by pozostać w stanie w którym jestem (fałszywe poczucie bezpieczeństwa) i to on pożera moją energię.
Tak.
I tego poczucia bezpieczeństwa potrzebuje ego. Ty tylko jesteś zatruwany przez już tkwiące w Tobie emocje i opory.
Część mnie nie chce niczego zmieniać i boi się pójścia w nieznane.
Ego i umysł logiczny.
Może powinienem rozpocząć od uwalniania emocji żalu?
Uwalniaj to, co aktualnie czujesz. Słowem – CZUJ TO w stanie akceptacji i intencji puszczenia.
Piotrze jak uważasz – lepiej jest uwalniać emocje jedną po drugiej i rozbierać na czynniki pierwsze tak jak obiera się warstwa po warstwie cebulę czy lepiej na bieżąco uwalniać emocje?
Nic nie trzeba rozbierać, oprócz ładnej kobiałki ;)
Emocje akceptuj jak je obecnie czujesz. Ucz się odczuwać. Nie trzeba tu nic analizować.
Pytanko drugie dotyczy samej metody Sedony. Dlaczego w niej emocje zaczynają się od apatii a u Ciebie odrębnie znajdują się jeszcze wstyd i poczucie winy, które w metodzie Sedony zostały włączone w Smutek?
Bo wstyd, wina, apatia, etc. to tylko nazwy.
Praktycznie zawsze czując wstyd czujemy też strach. Bo emocje to różne formy jednej i tej samej energii. Przenikają się.
Ale dla umysłu, by łatwiej było mu się w tym odnaleźć, emocje zostały nazwane.
Apatia jest niezwykle niską jakością, tak jak wina i wstyd. Można powiedzieć, że to taka trójca występująca zawsze razem.
Czując wstyd, winę, apatię, czyli niechęć przecież automatycznie odczuwamy też niezadowolenie, czyli smutek.
Bo smutek też się z nimi przenika.
U Ciebie te stany opisujesz jako najbardziej destruktywnie wpływające na człowieka i będące najdalej od jego prawdziwej natury dlaczego więc w metodzie Sedony, na której domyślam się bazujesz nie zostały odrębnie wyszczególnione?
Nie bazuję na Sedonie, tylko na mapie świadomości opracowanej przez dr Davida R. Hawkinsa.
Jest dla mnie bardzo bliska, bo ona umieszczona jest w bardzo rozsądnym kontekście ludzkiego życia.
Najniższą prawdą na temat człowieka, którą reprezentuje wstyd jest to, że jest on zły, gorszy, coś jest z nim nie tak.
To największe kłamstwo i iluzja. Wszystko jest perfekcyjne takie jakie jest i stanowi perfekcyjną reprezentację poziomu BYĆ.
Jednak w przypadku ludzi możemy dokonać dowolnie wielkiego wzrostu tego poziomu. Ale musimy puścić to, co go ogranicza, bo wzrost odbywa się automatycznie.
Nie dokonujemy go przez popularny tzw. samorozwój (to tylko wzrost poziomy), tylko przez odpuszczenie blokad ze świadomości i podświadomości – wtedy następuje wzrost pionowy – najważniejszy na tej planecie.
Wraz ze wzrostem pionowym automatycznie odbywa się uszlachetnienie rozwoju poziomego.
Natomiast wzrostem poziomym (np. badaniami) nie można przekroczyć pewnego pułapu pionowego – słowem – przekroczyć Rozsądku i wejść na poziom Miłości – do paradygmatu nieliniowego życia – czyli jedynego realnego.
Przepraszam, że swoje osobiste wątki tu zamieszczam ale być może ktoś jeszcze ma podobne wątpliwości i chciałby poznać odpowiedź. Z góry dziękuje za udzielone odpowiedzi.
Bardzo dobrze, że pytasz! Niezwykle się cieszę!
Cały czas dostaję podziękowania za artykuły i odpowiedzi – wiele osób z tego korzysta, więc super, że jest możliwość dyskusji!
Ja również mam nadzieję, że teraz rozumiesz to nieco lepiej!
Dodam jeszcze, że gdy zaczynamy uwalnianie emocji, to naturalnie jest czuć się zmęczonym. Czasem bardzo.
Ja potrafiłem spać po 8-10 godzin w nocy i jeszcze drzemać 2-3 godziny za dnia.
Patrz na życie jakie masz i jakie byś pragnął mieć. Czy jest między nimi duża różnica?
Jeśli tak, to ta różnica reprezentuje właśnie zawartość Twojej podświadomości, której się opierasz.
Więc możesz sobie wyobrazić jak wiele oporu w sobie masz.
Bo jakbyś żył, mówił, poruszał się, robił, co miał w tym życiu? Czy mógłbyś teraz tak żyć non stop i to bez wysiłku? Radośnie i spokojnie, swobodnie?
Jeśli nie – dlaczego? Co stoi na przeszkodzie? Czy nie opór i pełno emocji?
A może nie masz sił, boisz się, że byś sobie nie poradził? No bo tę całą energię, chęć i wiarę przeznaczasz na walkę ze swoim wnętrzem – opieranie się mu.
Dlatego nie pozwalasz sobie lub nie możesz zadbać o swoje obecne życie i trwale je zmienić bez zmagania i cierpienia.
Nie walcz z sennością – pozwalaj sobie na sen. Wtedy również następuje oczyszczenie i harmonizacja.
Ale jeśli będziesz się z tym zmagał – będzie Ci ciężko cały czas.
Wykonaj ćwiczenie – zaciśnij pięść z całej siły na 10 minut.
Czy potem, gdy ją rozluźnisz, możesz bez problemu np. napisać wiadomość tą ręką, podnieść kubek herbaty? Czy potrzebujesz odpoczynku dla tej ręki?
No właśnie – a przecież tylko ją otworzyłeś – przestałeś ją zaciskać – odpoczynek jest potrzebny.
Tak samo z psychiką i ciałem po uwalnianiu z nich toksyn.
Przyznam, ze twoj blog jest dla mnie bardziej skomplikowany, niz wszystkie ksiazki pana Hawkinsa. Najbardziej nie rozumiem takiej rzeczy- piszesz i to nie raz, ze to, ze czlowiek widzi cos w umysle, jakas mysl, to nie znaczy, ze ma tak postapic. I tutaj sie strasznie gubie. Jako ze rozumiem, ze gdy pojawi mi sie mysl, ze mam kogos pobic, albo zwyzywac, to wiem, zeby sie tych mysli nie sluchac i tak nie robic. Ale jesli juz pojawi mi sie mysl, zeby przytulic swojego pieska, albo zeby isc sie przejsc do lasu, to tez znaczy ze mam tak nie robic? O co w tym chodzi? Chodzi o wybieranie tego co pozytywne, od tego co negatywne? Albo np. widze kobiete, ktora mi sie podoba i mam ochote jej to powiedziec, to mam tak zrobic czy nie? Wszak najpierw pojawia mi sie mysl, ze ta kobieta mi sie podoba i zeby do niej podejsc? To w koncu sluchac sie mysli, czy nie? Czy wybiorczo sluchac? Ale wtedy ktorych mysli sie sluchac, a ktorych nie?
Przyznam, ze twoj blog jest dla mnie bardziej skomplikowany, niz wszystkie ksiazki pana Hawkinsa.
To jest już jakaś forma kombinowania i usprawiedliwiania się.
Skoro nie podałeś nawet 1 przykładu, że coś z książek doktora Hawkinsa stosujesz, wdrożyłeś w swoim życiu, to proszę nie wartościuj.
A już Ci mówiłem – wszelkie “niezrozumienie” czy teraz jak to nazywasz “większe skomplikowanie” wynika z tego, że tylko czytasz, wpatrujesz się w myśli o tym. A NIE STOSUJESZ.
Zrozumienie przychodzi przez stosowanie, przez doświadczanie.
A nie czytanie setek artykułów mających po kilkanaście-kilkadziesiąt stron. Co zrobiłeś. Nie dziwne, że Ci się wszystko wydaje skomplikowane.
Twoje niezrozumienie wynika z tego, że np. mówię, że należy ignorować myśli ale przecież możesz mieć myśl typu “chcę kupić sobie nowe buty”.
To podkreślę, bo to jakoś tak tajemniczo Ci umknęło – możesz kupić te buty POMIMO, że masz taką myśl. A jeśli buty kupisz tylko dlatego, bo masz taką myśl, to tracisz z oczu prawdziwą intencję, nadaną wartość i znaczenie tym butom, sens ich kupna i więcej.
Tak jak praktycznie każdy uzależniony mówi, że chce obejrzeć porno, bo to lubi, bo się odstresowuje, itd. W ogóle nie widzi faktów, bo się wpatruje w mentalny bełkot.
Najbardziej nie rozumiem takiej rzeczy- piszesz i to nie raz, ze to, ze czlowiek widzi cos w umysle, jakas mysl, to nie znaczy, ze ma tak postapic. I tutaj sie strasznie gubie.
No bo całe życie hipnotyzujesz się ukochanym bełkotem mentalnym i to dla Ciebie absolutna abstrakcja, by przestać się w to wpatrywać nawet na 5 sekund.
Jako ze rozumiem, ze gdy pojawi mi sie mysl, ze mam kogos pobic, albo zwyzywac, to wiem, zeby sie tych mysli nie sluchac i tak nie robic.
A innych się słuchasz, bo wynikają z Twoich najważniejszych pozycjonalności racjonalizując i usprawiedliwiając je.
Ale jesli juz pojawi mi sie mysl, zeby przytulic swojego pieska, albo zeby isc sie przejsc do lasu, to tez znaczy ze mam tak nie robic? O co w tym chodzi?
W tym?
Widzisz, znowu sobie wymyślasz jakieś “to”, którego nie rozumiesz.
Skupiłeś się na 1 zdaniu ignorując esencję. Którą jest – świadome, odpowiedzialne, integralne, pozytywne życie.
Powiedz – czy czekasz z przytuleniem pieska na myśl? A nie możesz tego wybrać POMIMO jakie masz myśli?
A jak piesek podchodzi do Ciebie, a Ty nie widziałbyś myśli, by go głaskać, tylko np. skarcić, to byś to zrobił?
Naprawdę potrzebujesz najpierw widzieć jakąś myśl?
Tak wygląda granie ofiary myśli – niewolnika ich. Jak nie masz myśli, to nie robisz. Bo nie wybierasz, nie planujesz, nie żyjesz zgodnie z jakimś wyższym potencjałem i wartością od myśli.
Chodzi o wybieranie tego co pozytywne, od tego co negatywne?
O nic nie chodzi.
Żyjesz. Jak – to właśnie odpowiedzialność.
Albo np. widze kobiete, ktora mi sie podoba i mam ochote jej to powiedziec, to mam tak zrobic czy nie?
Po raz kolejny – to nie jest kwestia ROBIĆ.
Tylko BYĆ.
Nie ma znaczenia co zrobisz, tylko z jaką intencją to zrobisz, jakie temu działaniu nadałeś znaczenie, wartość, sens.
JAKI TY JESTEŚ. O to “chodzi”.
Wszak najpierw pojawia mi sie mysl, ze ta kobieta mi sie podoba i zeby do niej podejsc?
Ja Ci mam powiedzieć?
Przedstawić jakąś teorię na temat życia? Po raz kolejny – kiedy Ty zaczniesz żyć odpowiedzialnie i patrzeć co jest co?
Sam najpierw zaobserwuj co się najpierw pojawia i czy mądrym będzie kierowanie się czymś, co się nagle pojawiło – cholera wie skąd, po co, itd.?
To w koncu sluchac sie mysli, czy nie?
No odpowiedz sobie – podchodzisz do kobiety i mówisz jej szczerze – “Cześć, podszedłem do Ciebie, bo miałem taką myśl i nie podszedłem z żadnego innego powodu, miło mi Cię poznać”.
No zachwycający powód! Jestem przekonany, że reakcja kobiety będzie zachwycająca…
Czy wybiorczo sluchac?
No widzisz? “Czy wybiorczo słuchać” – ja mam Ci w 1 zdaniu odpowiedzieć czy/jak/jakich myśli się słuchać.
Po raz kolejny – dziennie w umyśle można zaobserwować 50 TYSIĘCY myśli.
Co samo w sobie jest dowodem, że to niekończący się bełkot.
Człowiek więc i tak ignoruje 99% z nich. Pytanie których nie ignoruje i dlaczego?
Ale wtedy ktorych mysli sie sluchac, a ktorych nie?
Nie ma na to odpowiedzi.
Ty nie jesteś myślami. Nie potrzebujesz ich do niczego.
A w życiu swoje dążenia powinieneś podporządkowywać intencjom, które ustalasz świadomie. Wyborom, których dokonujesz kontemplując cele, analizując ich realną wartość dla Ciebie, sens, itd.
A nie wszystko “myśli”.
Myśli – mentalizacja – to bełkot. Widać jak się od niego nie chcesz odkleić – nawet tego nie bierzesz pod uwagę.
“Słuchać się myśli” – to jedyne co mówisz w kółko. Tak jakby życie to były same myśli i tyle.
A życie to 99,9999999999% aspektów innych od myśli.
Jak jedziesz samochodem to skręcasz dopiero jak się pojawi taka myśl? Patrzysz na światło, które się zmieniło z zielonego na żółte i czekasz na myśl, która Ci powie “o, zaraz będzie czerwone, to muszę się zatrzymać”?
Gdyby tak ludzie jeździli, to za 5 minut max każdy doprowadziłby do wypadku.
Nie mówisz o żadnym realnym przykładzie, w którym podałbyś, że żyłeś świadomie.
Nie przyjrzałeś się nawet jednej okoliczności, nie stałeś się świadomy nawet 5 sekund.
Wszystko to tylko przepisywanie myśli, by zdobyć “materiał” na jeszcze więcej myśli.
Np. “o, Piotrek mi powiedział, że mam słuchać myśli A, B oraz C, a nie mam się słuchać X, Y oraz Z. Teraz rozumiem, tak będę robił”.
To nie jest życie. To jest jak bycie kukiełką na sznurkach A, B, C, X, Y, Z. I oczywiście zrzucenie pełnej odpowiedzialności na kogoś innego, który Ci podał te A, B, C, X, Y, Z.
Powiedz – rano myjesz zęby, bo masz takie myśli? To myśli decydują, że/czy umyłeś zęby?
Przyjrzyj się choć temu. A nie oczekuj, że ja Ci to powiem – czyli wcisnę Ci jakąś informację, do której się przywiążesz i będziesz jak z każdą inną myślą, używał jej do zastępowania rzeczywistości.
Nie napisałeś nawet jaką emocję próbowałeś tyle lat uwalniać.
Mówiłem Ci, że jak to apatia, to należy zająć się przyczynami. A je trzeba uczciwie rozpoznać. Nie podałeś ani jednego przykładu ze swojego życia, którego dotyczyłaby apatia.
Tylko ciągle akademickie teoretyzowanie. Ciągle tylko myśli, myśli, myśli, myśli, myśli, myśli, myśli, myśli, myśli, myśli, myśli, myśli. Nic innego.
A jak jest do zrobienia coś innego – “nie rozumiem”.
Tak się broni zwierzęcość.
I ostatni raz – jeśli chcesz coś zmienić, zapraszam na konsultację lub do Programu WoP. Podejmij decyzję, wybierz pokorę, zacznij w końcu mówić prawdę, słuchać się czegoś/kogoś innego od tego bełkotu.
Bo skoro przeczytałeś tak wiele, a nic nie zastosowałeś – no to nie słuchasz się niczego i nikogo, prócz myśli.
Pytanie których myśli się masz słuchać to jakbyś mówił, w które billboardy masz się wpatrywać, a w które nie.
Albo reklamy.
“Chodzi o to jak żyjesz”, a nie jaka jest treść myśli.
A to jak żyjesz wymaga uczciwości, wyboru prawdy. A nie słuchania się jakichś myśli, a innych nie.
Właśnie to jest jeden z aspektów uzależnienia – takie życie – tylko wpatrywanie się i zajmowanie myślami. Oddawanie odpowiedzialności myślom, granie ofiary myśli, itd.
I jest to zupełnie niedostrzegalne, bo tak żyjesz całe życie. Więc uznajesz to za normalne, że tak się żyje i że każdy inny też tak żyje.
A to nie jest prawda.
I dlatego pierwszy krok w stronę zdrowia to mówienie prawdy, a to wymaga odwagi, nazywanej też odpowiedzialnością.
By przyznać w końcu prawdę – że nie kontrolujesz swojego życia. Bo oddałeś całą odpowiedzialność myślom.
Tak jak nie pójdziesz do grupy 12 kroków, terapię czy nie zapiszesz się do WoP, bo nie masz takich myśli.
Raz jeden mężczyzna czytający tego bloga napisał mi, że “jakoś tak mi nie zaufał”. 7 lat czytał Bloga, przeczytał wszystkie moje artykuły i nadal nie miał myśli żeby mi zaufać, to nie zaufał.
Tak to wygląda. I z tego co widzę – u Ciebie również.
A mówiłem w niejednym artykule, że ponad 80% ludzkości nie ma nawet potencjału, by odróżnić siebie od myśli. Ty również.
I dlatego tak wielkim darem są sytuacje bolesne, różne upadki i (od/roz)czarowania, bo wymuszają na człowieku choć chwilowe otrzeźwienie.
Plus widzimy też jak człowiek żyje – jak złapany w sieć pająka – gdy kieruje się tzw. dualizmami. Bo widzi tylko “słuchać się myśli” i “nie słuchać się myśli”. I już pojawia się problem – “KTÓRYCH myśli się słuchać, a których nie słuchać!?”
Tak jak “oglądać porno”, “rzucić porno”. I tyle. Nic więcej.
Gdy wszystko opierasz o poziom ROBIĆ, nic nie da się osiągnąć.
A jednocześnie przywiązany jest do słuchania myśli/oglądania porno oraz opiera się nie słuchaniu myśli i “rzuceniu” porno.
W myślach widzi tylko racjonalizacje przywiązania oraz oporu.
Jak mówisz, że chcesz podejść do kobiety, to podejdź. Myśli to nie chcenie. A chcenie to nie decyzja. A decyzja to nie podjęte działanie.
Ile razy podszedłeś do kobiety, bo miałeś takie myśli? Choć raz?
Podejrzewam, że nie podchodziłeś, bo właśnie wpatrywałeś się w myśli, że chcesz.
A ile innych rzeczy robisz, których chcesz?
Bo mówisz tylko o tym, że robisz coś, czego nie chcesz jako argument, że można coś zrobić pomimo stawiania temu oporu.
Ale nie mówisz jakie realne przełożenie mają myśli na rezultaty. Podejrzewam, że 99% z tego, czego chcesz – nie robisz, ani nie masz, ani nie jesteś.
Mówisz, że chcesz podejść do kobiety. To podejdź. Przetestuj. Napisz co osiągnąłeś dzięki myślom.
A potem zastanów się ile nie osiągnąłeś, bo wolałeś się ciągle w nie wpatrywać.
Tak wygląda życie jak niewolnik – “Piotrek mówi, że mam ignorować myśli. Ale zaraz, zaraz! A co jeśli myśl będzie np. “Pora zjeść obiad!? Ją też mam zignorować? Czyli mam nie jeść obiadu?”
“No nie rozumiem tego! Tej myśli przecież nie mogę się nie słuchać!”
“A jak będę miał myśl o treści czegoś, czego chcę? Też mam tego nie robić!?”
Odpowiedź brzmi – możesz to zrobić POMIMO myśli. Wystarczy to wybrać kiedy uznasz to za mądre.
Tak banalny, dziecinnie prosty temat – a dla człowieka zahipnotyzowanego myślami – enigma nie do rozwiązania.
“Bo co JEŚLI…” – mówi myśl. “Co jeśli będzie taka myśl!?” – pyta myśl.
No nic nie pozostaje, tylko się położyć i płakać!
A kogo warto się słuchać zamiast myśli? Specjalistów.
Np. jak specjalista od zdrowia mówi jak się odżywiać – tak zaczynasz się odżywiać. Pomimo myśli.
Myśli ignorujesz, bo ten bełkot, będzie racjonalizował wszelkie przywiązania i opór – np. do jedzenia słodyczy czy podjadania.
Bo zawsze tak robiłeś.
W życiu nie masz się kierować myślami, tylko rozsądkiem. A do rozsądku potrzebna jest ewolucja i to bardzo poważna.
Zaczynasz od odwagi – od wzięcia odpowiedzialności za swoje wybory, decyzje, ich intencje, nadane wartości, znaczenie i sens. Zaczynasz mówić prawdę.
A nie wszystko opierasz o myśli, którymi się usprawiedliwiasz.
Zamiast ciągle mówić o myślach, analizuj okoliczności i swoje opcje – “ok, czy wobec tego warto zrobić to czy to?” Jak nie masz pewności, to albo sprawdzasz co zrobił specjalista, albo testujesz obie opcje. Lub więcej opcji, jeśli są.
W myślach nie zobaczysz nigdy czegoś nowego. Tylko ew. wariancje tego, co już było.
Dlatego wielu ludzi mówi – “dla mnie niepojętym jest, że mógłbym nie obejrzeć już pornografii”. No bo w myślach takich rewolucji nie zobaczą.
To jak człowiek, który jest “znudzony” – siedzi przed telewizorem i tylko przełącza kanały. Nie chce oglądać tego, co leci, szukać czegoś, co by chciał obejrzeć.
W ogóle nie bierze pod uwagę, że ma milion innych opcji ale one wymagają, by wstał, wyłączył telewizor, odłożył pilota i wyszedł z pokoju.
I nagle okazuje się, że dlatego ciągle przegląda kanały, by wyjściu z pokoju się opiera, boi się.
Tak jak i Ty – nie chcesz przestać się wpatrywać w myśli, bo oczywiście w myślach nigdy nie było, byś zrobił coś nowego, inaczej, etc.
Tylko przeczytać kolejną książkę i kolejną, i kolejną. A i tak nadal robisz zupełnie po swojemu – np. próbujesz “pozbyć się myśli”, a nie uwalniasz, bo dla Ciebie to jedno i to samo.
I zupełnie pominąłeś wszystko co Ci napisałem i teraz biadolisz, że moje artykuły są bardziej skomplikowane. Już się bronisz, racjonalizujesz opór, lęk.
Bo aby jakikolwiek artykuł stał się zrozumiały, to należy zacząć stosować to, co w nich jest. A nie przeczytać 100 artykułów, z których każdy ma 20 stron – czyli przeczytać 2000 stron (!), a potem mówić – “to bardzo skomplikowane”.
Zastosowanie jednej informacji – np. powiedzenie prawdy o swoim życiu – to już kolosalna robota do wykonania. “Powiedzenie (1) Prawdy (2) o swoim życiu (3)” – te 2 króciutkie wyrazy i jedno twierdzenie to tytaniczna praca.
Wykonałeś ją?
Nie.
To w sumie 5 wyrazów, a nie dziesiątki-setki tysięcy wyrazów z setek artykułów i książek.
Mamy przykład jak człowiek uważa dane postępowanie, jakości życia i intencji za normę – zupełnie ich nie dostrzega. “Nie mogę ignorować myśli, bo przecież są myśli ważne, niezbędne! Jak miałbym żyć bez myśli!?”
Dlatego podałem dowód i przykład z prowadzeniem samochodu – nie potrzebujesz myśli, by prowadzić samochód. Myśli bardziej mogą opisywać to, co robisz, bo masz świadomość co robić i robisz to.
Co pokazuje, że myśli są jak dziecko – które jakby widziało coś po raz pierwszy i to opisuje – jakby się uczyło mówić. “Ptasek”, “kotek”, “wi… taminka”. Itd.
To samo tu – “nie rozumiem”, “to skomplikowane”.
Bo to tylko myśli, a nie realne życie. Nawet zawiązanie sznurówek w butach wydaje się skomplikowane, gdy tylko wpatrujesz się w myśli o tym.
Ba! Ruchy, które należy wykonać, by zawiązać sznurówki są kolosalnie skomplikowane i złożone! Weź to komuś opisz bez pokazywania na żywo – to byłby opis pewnie na kilka stron. Ale jak zrobisz to raz, drugi – to ta masa ruchów składających się na wiązanie sznurówek staje się oczywista i możesz to zrobić nawet zupełnie na to nie patrząc i jeszcze robiąc 2 inne czynności, nie mniej skomplikowane.
Powiedz – ile myśli potrzebne byłoby, byś zawiązał buty – czyli wykonał każdy ruch rękami, aby to wykonać?
Zrób dokładnie to samo co robisz z uwalnianiem i czytaniem moich artykułów. Nagle okaże się, że nie rozumiesz wiązania sznurówek, że to jeszcze bardziej skomplikowane od książek doktora Hawkinsa!
Zaczynamy – “Opuszczam lewą dłoń, palce zwisają swobodnie. Prawą dłoń przybliżam do buta, palec wskazujący i kciuk zbliżam do siebie ale nie za blisko, by między przestrzeń pomiędzy nimi zmieściła się sznurówka. Przybliżam dłoń z tak ułożonymi wspomnianymi palcami do końca prawej części sznurówki. Zaciskam oba palce, by mieć sznurówkę w pewnym, acz nie za mocnym ścisku…” – to dopiero może 1% opisu. A to i tak jest jeszcze bardzo niedokładny i jakby się ktoś próbował nauczyć wiązać sznurówki tylko o tym czytając, to by mi zadał już teraz ze 100 pytań. I też by mówił, że tego nie rozumie, tamtego nie rozumie, itd.
Co więcej – powiedziałby jakie to jest trudne, skomplikowane, zaczęłoby się biadolenie, że nie może, nie potrafi, że jest gorszy, bo inni wiążą buty bez problemu, a on nie.
Takich przykładów są miliony.
Uwalnianie jest też tego przykładem. Choć oczywiście, jak mówiłem, powodów problemów jest więcej. Bo to już jest przekraczanie zwierzęcości, czego przecież zwierzęcość nie chce za żadne skarby. Wolałaby zginąć.
A dlatego wiążesz sznurówki, bo masz taką intencję. Nie kłamiesz, nie ukrywasz, nie robisz siebie w balona. Tylko uczciwie chcesz to zrobić i dlatego to robisz. A nawet gdy robiłeś to tysiące razy, i tak może Ci się nie udać – np. wypuścisz sznurówkę. Tylko co z tego? Podnosisz i kontynuujesz.
Działanie i tak odbywa się samoistnie zgodnie z intencją.
Dziękuję za cenne uwagi na temat apatii. Mam pewne pytanie zwązane z apatią. Stosując metodę Sedony czyli uwalniania emocji zauważyłem, że w zasadzie po każdym dłuższym seansie uwalniania emocji czuje niesamowity brak sił i brak chęci do działania. Czuję się pusty w środku, nie mam chęci do robienia niczego, jestem wyczerpany. Czy po uwolnieniu części np. emocji strachu nie powinienem czuć się trochę lepiej? mieć więcej energii do działania? Im dłużej stosuję metodę uwalniania emocji tym gorzej się czuje. Czy to jest naturalny proces przy uwalnianiu emocji?
Hej Piotrze!
Jest tak zapewne dlatego, że nie odczuwasz emocji. Tylko uwalnianie robisz z poziomu umysłu, co nie jest uwalnianiem tylko mentalną grą.
Emocje mają w podświadomości swój ładunek. Wiele osób ma ich tyle, że chodzą non stop zmęczeni – bo cały czas poświęcają ogromne ilości energii na podtrzymywanie tego oporu – na opieranie się emocjom, na niechęć do nich. U osób, u których duże ilości emocji i oporu zalegają od lat, pojawiają się dolegliwości i choroby.
Co więcej – cokolwiek/ktokolwiek coś zrobi, co poruszy zastane energie – od razu się denerwują, uciekają (bo odczuwają ból psychiczny i nieraz fizyczny tam, gdzie w ciele zalegają te emocje) i przy tym tracą energię jakby weszli na 3-tysięcznik. Stąd też wiele osób, szczególnie w Polsce, jest cały czas na coś/na kogoś wkurzona. A tak naprawdę ich ego warczy na wszystko i wszystkich, by nie wyciągali z tej osoby toksyn, które ego doi non stop.
Tym samym mam wrażenie, że nie uwalniasz emocji, tylko się im opierasz przesiadując w swoim umyśle i nie chcąc z niego wyjść do swojego ciała – do odczuwania. Czy pozwalasz sobie przeżyć ten strach? Czy tylko pozwalasz sobie odczuć troszkę napięcia i już łapiesz się pytań jak tonący brzytwy? Czy nadal uważasz, że strach jest zły i powinieneś go szybciutko uwolnić, wyrzucić jak spleśniałe żarcie z patelni do kosza?
Dlaczego uważasz, że powinieneś po uwalnianiu mieć więcej energii do działania? A czy wybierasz chęć względem tego działania? Czy chcesz tego działania? Czy traktujesz się przy tym jak fajnego faceta, a działanie jako fajne doświadczenie? Czy postrzegasz się jak ofiarę – uważasz, że musisz i czarujesz się, że jakaś magiczna sztuczka zwana uwalnianiem nagle spowoduje, że Ci się zachce?
Mam też wrażenie, że ludziom umyka esencja tego, co piszę o emocjach. Teraz będę się zwracał nie do Ciebie Piotrze ale do każdego, kto czyta te słowa.
Uważasz, że to strach Cię powstrzymuje przed działaniem? Nie! Sam/a wybierasz opór, czyli niechęć, zaś go tylko racjonalizujesz tym strachem, który zalega w Tobie od lat, nie dotyczy kompletnie tego działania i sama intencja wykonania tego działania, wyciąga z Ciebie toksynę. Zaś Ty uważasz, że boisz się tego działania i opierasz się mu. Liczysz, że nagle Ci się zachce. Ale tak się nie stanie, bo sam/a albo wybierzesz chęć, albo nie.
Czy rozumiesz czym są emocje?
Są albo stłumione w podświadomości i nosimy je, bo nigdy się z nich nie oczyściliśmy i one nas obciążają i dotyczą już w sumie niczego ale różne osoby i sytuacje je z nas wyciągają. Więc część ładunku strachu i oporu wyciąga z Ciebie działanie “którego się boisz”. Nie działania się boisz, tylko czujesz strach. Zaś umysł stara się ten strach na coś przerzucić i jeśli się z tym zgodzimy, tracimy możliwość oczyszczenia się z obciążającej, bolesnej toksyny.
Druga część emocji – to informowanie nas o naszym postrzeganiu siebie i tego, co chcemy zrobić, czego doświadczamy. Jak jest strach, postrzegasz siebie jak ofiarę, a sytuację jako niebezpieczną i możesz uwalniać emocje nawet 20 lat ale jeśli nie zmienisz tego postrzegania, strach będziesz czuł/a non stop.
Trzecią częścią układanki jest sam opór. Jeśli nie pozwolisz sobie podjąć działania na jakimkolwiek etapie jesteś – nawet czując ogromny strach, nie zniknie zarówno on jak i niechęć. Bo uwolnić coś możesz tylko wtedy, gdy się z tym w pełni zmierzysz – więc jeśli nie w odczuwaniu, to w działaniu. Strach “przed działaniem” będzie się utrzymywał dopóki tego działania się nie podejmiesz i nie ma innej opcji. Bo musisz zrozumieć, że źródło strachu i niebezpieczeństw nie jest zewnętrzne, tylko wewnętrzne. Oczywiście są sytuacje prawdziwie niebezpieczne ale dopóki nosisz w sobie duże pokłady stłumionwego strachu, nie rozróżnisz jednych od drugich, czyli rzeczywistości od iluzji.
Klucz:
Niezależnie co czujemy i w jakiej ilości, i tak zawsze możemy wybrać działanie. Tylko większa ilość emocji stanowi bardziej “logiczne” wytłumaczenie własnej niechęci. Można pracować i zrobić TO CO KONIECZNE niezależnie ile gniewu, strachu, wstydu czujemy. Możemy nie zrobić nic, bo czujemy lekkie zmęczenie i ziewamy cały dzień. A potem możemy się dziwić, że nas zwalniają i narzekać jaki to świat jest niesprawiedliwy.
Możemy podejść do kobiety nawet, gdy trząść nam się będą kolana, a możemy nigdy nie podejść, bo czujemy lekkie napięcie i wolimy podejść jak się będziemy czuć dobrze. Ale właśnie uniknęliśmy jedynej możliwości, by poczuć się dobrze.
Jeśli Twoją intencją jest unikanie działania, aż nie poczujesz się “w pełni spokojny/a, radosny/a, itd.” nigdy tak się nie poczujesz i nigdy tego działania się nie podejmiesz. Bo emocje nie są niczym złym i nie mamy unikać ich odczuwania i liczyć, że nie będziemy ich czuli. Mamy nauczyć się je akceptować i wybierać działanie z poziomu radości, spokoju, chęci, miłości, szacunku, akceptacji wszystko, co robimy w życiu niezależnie od emocji.
Emocje nas nie ograniczają, nie rządzą nami, nie powstrzymują, nie blokują, nie bolą. Tylko sami się tak oszukujemy i zwalamy odpowiedzialność na odczucia. Co jest proste i wygodne ale cholernie niedojrzałe. Uwalnianie to nauka odczuwania, akceptacji i zyskiwanie świadomości tego, że sami się powstrzymujemy i wykorzystujemy emocje jako wygodną racjonalizację tego. To my wykorzystujemy emocje, my je ograniczamy, my je powtrzymujemy, my je blokujemy i dodajemy do nich ból – wybierając opór.
Uwalnianie ma nam ułatwić wybór radości, chęci, działania, odpowiedniej, wysokiej intencji, a nie umożliwić. Bo zawsze jest to możliwe ale sami wybieramy jak wybieramy zrzucając na coś/kogoś odpowiedzialność lub wierząc we własną bezsilność wobec posiadania opcji, możliwości i decyzji, by wybrać korzystnie dla siebie i innych.
Aby to zmienić konieczna jest świadomość. A żeby zyskać świadomość, konieczne jest BYCIE – trzeźwe, obecne, a nie mentalizowanie, myślenie i liczenie, że umysł wymyśli coś za nas. Nie wymyśli. A to umożliwia nam medytacja.