Dni
Godzin
Minut
Sekund

Ilość Wolnych Miejsc:
/

Witam Cię serdecznie!
Kontynuujemy temat jak podchodzić do choroby uzależnienia bliskich nam osób.
► Jak radzić sobie z uzależnieniem bliskich nam osób? (Część 1)
Na początek przypomnę o czym w ogóle mówimy. Do czasu powstania grup 12 kroków nie istniało nic, co pomagałoby w uzależnieniach. Uzależnienie od alkoholu dla człowieka do roku 1935 to był wyrok śmierci. Tak samo w przypadku uzależnienia od narkotyków. Potem doszły kolejne uzależnienia – porno i inne. Różnią się jedynie bezpośrednim wpływem używki na zdrowie. Ale same z siebie są tak samo destruktywne.
Zastanówmy się co skazujemy na śmierć w przypadku uzależnienia od pornografii – zdrowie, energię, chęci, związek, karierę? Co już (i zapewne od dłuższego czasu) obumiera? To pytanie dla uzależnionych.
Dla partnerek/partnerów osób uzależnionych – gdyby działały logiczne argumenty, denerwowanie się, wymuszanie, obietnice, etc., to nikt nie byłby uzależniony. Więc porzućmy dumę, że nasze argumenty coś wskórają, bo my to my i nas na pewno posłucha osoba uzależniona, że dla nas się zmieni. Nie. Nasza logika nie rozumie życia osoby uzależnionej. I nie ma to nic wspólnego z nami. Z tym, że nasze postępowanie może stać się oliwą do ognia dla osoby uzależnionej.
W poprzedniej części napisałem, że nie uzależniamy się od porno, tylko od tego, co czujemy. Jednak nie mam na myśli wyłącznie emocji. To głównie dużo wyższy stan ŚWIADOMOŚCI. Na który “składają się” zarówno pozytywne odczucia ale i – bardzo ważne – dużo wyższy poziom energii od tego, jakiego doświadczamy na co dzień.
Jeśli więc uzależniony czuje się bezsilny odnośnie jakiegoś problemu, samego uzależnienia i reakcji osoby mu bliskiej, to umysł od razu podpowie jedyny znany i skuteczny środek, by ten stan zmienić – pornografię.
Korzyścią jest więc ucieczka od stanu, który czujemy. I który pojawia się jako rezultat stłumienia tego, co go zasila, a co uzależniony sam utrzymuje w podświadomości za wszelką cenę (w przypadku ciężkich używek nawet za cenę śmierci). Jednocześnie stłumienie tego powoduje, że przestajemy się temu nieświadomie opierać, co zwiększa nasz poziom energii… do czasu. Do czasu, aż to, co wepchnięte siłą do podświadomości zacznie wracać na powierzchnię – ujawniać się. Ale też do tego momentu uzależniony wierzy, że postępuje korzystnie. Bo przecież CZUJE się inaczej.
Kluczem jest więc rozpoznać co uzależniony czuje ZANIM włączy porno. Bardzo łatwo pomylić się, że to co czujemy to tylko pożądanie – czyli chęć porno, chęć oglądania tych kobiet. Ale to już aż 4-ty element nawyku – antycypacja nagrody. Najważniejsze elementy – 2 pierwsze pozostają nierozpoznane. Pierwszy i na razie najważniejszy element – wskazówka, czyli to co faktycznie aktywowało nawyk – pozostaje nierozpoznany – nieświadomy. I dlatego dalej rządzi uzależnionym.
I można kombinować dlaczego uzależniony to robi. Ale to, co podpowie wtedy umysł nigdy nie będzie zgodne z rzeczywistością. I dlatego też wszelkie działania podjęte (i niepodjęte) na tej podstawie nigdy nie poprawią sytuacji.
To co powoduje w ogóle myśli o porno i “jego chęć”, to wskazówka (w większości przypadków emocjonalna), niechęć właśnie do tego, co czujemy. I dlatego umysł namawia do obejrzenia porno. Naturalnie racjonalizuje to, że kobietki są ładne, że to proste, że to przyjemne, że zdrowego faceta powinni pociągać piękne kobiety.
Ok, to ja się pytam – dlaczego przez degenerowanie swojego życia i związku i to jeszcze nie z żywymi kobietami, tylko aktorkami na ekranie wyczyniającymi często obleśne rzeczy? Ile jeszcze będziemy wypierać fakt ciężkiej choroby?
Do tej pory na bazie współpracy z ponad 200 osobami nie spotkałem się z nawet jednym wyjątkiem!
Bez UŚWIADOMIENIA sobie tego możemy tylko zgadywać dlaczego “chcemy obejrzeć porno”. Naturalnie umysł podsunie nam mnóstwo racjonalizacji. Ale żadna z nich nie jest prawdą. Dlatego też uzależniony niezależnie co zrobi z poziomu logiki, by się powstrzymać, prędzej czy później i tak sięgnie po porno.
Mnóstwo osób mówi mi, że uzależnienie wróciło. Ano nie – uzależnienie nie zniknęło i nie wróciło. Jeśli tak sądzimy, to nasze decyzje podejmujemy nieświadomie – z nieuświadomionych przyczyn. I jeśli nie decydujemy się na porno przez pewien czas, przyczyny nie są po prostu aktywne w naszym życiu – nie doświadczyliśmy ich.
No bo – szczerze i uczciwie – jaką pracę wykonaliśmy przez ten czas nad sobą? Pofantazjowaliśmy sobie o lepszym życiu i tyle? To nazywamy pracą? Nie, to ucieczka od pracy. I jeśli tego nie rozumieliśmy/nie rozumiemy, TYM BARDZIEJ należy poważnie podejść do sprawy.
Słowem – uzależniony “ma problemy emocjonalne”, co jednak łatwo zbagatelizować. A w takiej sytuacji spójrzmy na własne emocje.
Dopóki nie czujemy spokoju i akceptacji, tylko np. gniew czy żal, to oznacza, że SAMI MAMY PROBLEMY EMOCJONALNE!
Najpierw więc zajmijmy się swoim problemem, a dopiero starajmy się pomóc bliskiej, uzależnionej osobie. Próbując rozwiązać swoje problemy emocjonalne dostrzeżemy, że nie jest to wcale taka łatwa sprawa. A uzależniony ma trudniej wiele, wiele razy bardziej.
Dlatego też – jeśli “denerwuje/smuci nas zachowanie naszej bliskiej, uzależnionej osoby”, to jest nasz problem emocjonalny.
Nie usprawiedliwia go choroba bliskiej osoby, ani jej zachowania, tudzież ich brak. To musi stać się jasne. Nie możemy naszymi emocjami obarczać osoby uzależnionej. Bo jeśli rozumiemy jej problem – ogromne trudności z jej własnymi emocjami – zrozumiemy też, że pomoc sobie pomoże też jej.
Uzależniony tak silnie nie chce czuć tego, co CZUJE w momencie pojawienia się pierwszych myśli o porno, że zanim zda sobie z tego sprawę – zanim emocja stanie się świadoma – już ucieka, już jego umysł myśli o porno. Dlatego ten niski stan jest niezauważalny. Bo “dla porno” osoba odpuszcza opór. Z tego też względu wierzy, że chce porno. I na tym “analiza” się kończy. Ewentualnie wymyślane są jakieś racjonalizacje dlaczegóż to tak chce tego porno – bo to wygodne, po fajnie oglądać ładne babki i tyle. Naprawdę? I przez to zaniedbywać swoje życie/małżeństwo w spektakularny sposób?
Uzależniony tak naprawdę chce nagrody związanej z oglądaniem porno. CHCE – wybiera chęć. Wybiera więc “dla porno” to, czego nie wybiera dla innych obszarów swojego życia – chęci, akceptacji, odwagi do zmierzenia się z problemami i znalezienia dla nich rozwiązania. No bo nakrzyczy nawet na bliską osobę, która utrudnia mu dostęp do porno. A dlaczego nie naprawi jakiegoś realnego problemu w tak samo skuteczny sposób?
Utrudnianie dostępu do porno to nie problem, to ratunek!
Ale uzależniony nie wybiera nic, tylko porno. Bo w innych rzeczach nie ma w tym nagrody – korzyści – której szuka, której potrzebuje.
Dlatego alkoholik zapije się na śmierć – bo on chce stanu, który czuje w momencie odurzenia. Tak jak “alkoholik porno” chce odurzenia nagością, którą zostaje oszukany jako czymś rzeczywistym. Ale nie jest to rzeczywiste.
A wszystko co naturalne, zdrowe WYCIĄGA z uzależnionego te stany. Dlatego uzależniony ucieka od rzeczywistości w fantazje.
Porno odcina sztucznie i z wielką siłą niskie stany i nic nie daje w zamian. To tak jakbyśmy w kółko brali znieczulenie na ból po złamaniu ręki ale nigdy nie zajęli się złamaniem. Naturalnie stan złamanej kończyny będzie się pogarszał, a my będziemy zwiększali dawki znieczulenia, by przestać czuć coraz większy ból. Możemy nawet zapomnieć, że mamy złamaną rękę i uznać branie znieczulenia (które przecież niezwykle ogłupia psychikę) za normalne życie. Za normę w końcu też uznamy to, że nie możemy ruszać jedną ręką.
Dlaczego tak jest? Dlaczego jest jak w krzywym zwierciadle? Dlaczego uzależniony chce tego, co niszczy mu życie, a nie chce kontaktu z ludźmi, szczególnie bliskimi?
Bo to, co zdrowe, żywe, naturalne wyciąga z uzależnionych stłumione toksyny emocjonalne. A jego zachowania wyciągają negatywne postawy i niskie emocje z bliskich mu osób.
Wszyscy więc czują emocje, od których uzależnieni uciekają w nawet przedawkowanie narkotyków, w wielogodzinne sesje porno, którym nie sposób się oprzeć. I które wolą od np. bycia ze swoją partnerką/partnerem.
Jeśli bliska nam osoba cierpi z powodu naszego zachowania, a my dalej to robimy, to czy to oznacza zdrowia, normalności? Nie – to oznaka poważnej choroby i poważnych, wewnętrznych zaniedbań.
Uzależniony wybiera porno, bo porno tego nie wyciąga tych niskich emocji – za pomocą porno to jest tłumione. Szybko i skutecznie. I uzależniony wybiera je, gdy to czuje, gdy już staje się świadome. A gdy niski stan zostanie stłumiony (na moment znika ze świadomości), uzależniony czuje stan wyższy. Czyli coś, co jest w nim cały czas dostępne. I on do tego stanu chce wrócić za wszelką cenę i za wszelką cenę uciec/walczyć z tym, co ten stan ogranicza, blokuje, przesłania. Jednak wyciąga błędny wniosek – że porno mu to daje. Ale porno tego nie daje. Bo nie może mu dać czegoś, czego źródłem nie jest. Źródłem wysokiego stanu jest nasze wnętrze, do którego cały czas mamy dostęp. Tak jak Słońce wiecznie świeci nawet, gdy przesłaniają je chmury. Ale porno nie zabiera chmur.
Stąd też bliscy osób uzależnionych MUSZĄ zdać sobie sprawę z własnych postaw odnośnie uzależnionych.
Wszystko co nie jest pełną akceptacją uzależnionego i jego obecnej sytuacji, będzie wyciągać z niego to, z czym nie chce/nie jest gotów się zmierzyć. Dlatego nawet dobre intencje, chęć pomocy uzależnionym ale bez ich pełnej akceptacji będzie dla nich jakbyśmy robili im krzywdę. I tak też będą reagować. Bowiem będą odczuwać ból psychiczny. Ból będący rezultatem ich mentalnego oporu zasilanego naszym oporem. I dlatego też będą się od nas oddalać – bo nas postrzegać będą jako źródło swojego cierpienia. A przez to czuć się ze sobą coraz gorzej. No bo logika potrzebuje racjonalizacji tego, co uzależniony czuje. A skoro przez bliskie osoby czuje się coraz gorzej, obwinia je, no to zaraz dołoży sobie wstydu za to, co robi.
Pamiętajmy, że to co nieświadome różni się od świadomego wyłącznie tym, że tego nie czujemy. Ale żyjemy tak, jakbyśmy to czuli. Wzięcie znieczulenia po złamaniu ręki nie spowoduje, że ręka staje się sprawna, bo nie czujemy już bólu.
Dlatego uzależniony może nie czuć na poziomie świadomym wstydu i winy ale będzie żył przytłoczony nimi na poziomie podświadomym – nieuświadomionym. Dlatego “nie ma” w nim radości, ekscytacji, energii, chęci, odwagi, śmiałości, poczucia humoru, etc. Jest jakby przesłonięty przez chmury pomimo, że na poziomie logicznym wszystko wydaje się ok.
Dostrzeżemy to, gdy spróbujemy rozmawiać z nim o tym problemie, prosić, błagać, wymagać zmiany, a on zamiast chętnie porzucić dla nas to, co mu ogromnie szkodzi, zacznie się wycofywać. Może nawet obrażać, obwiniać nas. Zacznie jakby coraz bardziej przygasać.
Nie będzie spokojny, radosny, szczęśliwy, pełen ochoty, pomysłów, energii. Dlatego podkreślałem, że OGROMNĄ różnicą jest CZUĆ SPOKÓJ, a nie czuć nic. I dążenie do tego, by dalej nic nie czuć.
I dlatego uzależniony jest gotów obwinić, a nawet zaatakować osobę, która wyciągnie z niego to, co spokój w nim ograniczało – czyli która pomoże mu się z tym zmierzyć na poziomie świadomym. Bo tylko wtedy jest możliwe się z tego oczyścić. Ale uzależniony ogląda porno nawet za cenę małżeństwa, by od tego uciec.
Podkreślę, że leki, np. tzw. antydepresanty nie usuwają depresji, tylko odcinają świadomość tego, czym depresja jest – stanem stłumionych emocji, głównie gniewu i żalu.
Jeśli zapytalibyśmy się osoby uzależnionej co czuje, odpowiedziałaby, że nic lub że jakąś negatywność, np. napięcie, stres, poczucie zagrożenia, niepewności. Więc czuje tylko to, czego nie chce czuć. Może mówić, że nas kocha ale jakby się ODWAŻNIE przyjrzał to, co czuje, to miłością by tego nie nazwał. Raczej poczuciem braku i strachem.
Uzależnieni są bardzo niedojrzali emocjonalnie – i nie mówię tego odnośnie tego, co czują, bo każda emocja jest najzupełniej normalna (w tym odczuwanie nawet kilku naraz). Ale tego jak do nich podchodzą.
Jako, że przez swoje dotychczasowe podejście do emocji mają ich w sobie stłumione ogromne ilości, zwykłe, codzienne rzeczy wyciągają to z nich. Jak wtedy postępują? Przede wszystkim unikają tego, co/kto z nich emocje wyciąga, a gdy już emocje czują, uciekają od nich. i/lub walczą z nimi próbując je w sobie zdusić. To naturalnie uniemożliwia emocjom wyczerpanie się.
Mówię o tym, by podkreślić rzecz kluczową – wszystko, co utrudnia uzależnionemu poradzenie sobie z emocjami prowadzić będzie do pogłębienia choroby.
Więc też wszelkie krzyki, niezrozumienie, wymuszanie czegoś, oczekiwania, próby logicznego przekonywania, etc. To by pomogło, gdyby uzależniony był gotów zmierzyć się z np. winą i gniewem i się z nich oczyścić – puścić, a nie trzymać “dla” siebie, bliskiej osoby, jej zachowań czy swoich przeszłych błędów.
Priorytetem uzależnionego jest ucieczka od tego, co czuje. To może i powinno być zrozumiane – bo bardzo możliwe, że uzależniony już podejmował próby poradzenia sobie z problemem.
Ale za problem uważał samo oglądanie pornografii, a nie to, co do tego prowadziło. Tym samym paradoksalnie pornografia zostaje jedynym znanym rozwiązaniem zaniedbań, które same z siebie są dalej zaniedbywane. Próba radzenia sobie z oglądaniem pornografii zasila potrzebę jej oglądania.
Bo próba porzucenia jedynego znanego sposobu na radzenie sobie ze zdemonizowanymi emocjami powoduje jeszcze większe poczucie zagubienia, zagrożenia i strachu. Nie mówiąc o dojmującym poczuciu straty czegoś ważnego (co samo w sobie generuje jeszcze wstyd).
Cała reszta to tylko doklejona racjonalizacja, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Tematy emocji jak i seksualności, które dotyczą uzależnienia od porno, są kolosalnie niezrozumiane także przez ludzi społecznie uznanych za normalnych i zdrowych.
No bo gdybyśmy byli zdrowi, to na uzależnienie naszej bliskiej osoby reagowalibyśmy troską i miłością, a nie gniewem, żalem i obwinianiem i jeszcze to usprawiedliwiając.
A nieumiejętność poradzenia sobie z tym dla nas byłoby sygnałem szukaniem pomocy, a nie usprawiedliwieniem dla własnych niskich odczuć.
To jakbyśmy obwiniali bliską nam osobę, że miała wypadek i krwawi i zrzucali na nią odpowiedzialność za swój gniew.
Nie bierzmy tego do siebie. Całe społeczeństwa uważają uzależnionych za jakiś gorszy sort człowieka (ach, żeby ludzie znali prawdę!). Co pokazuje ich poziom dojrzałości – piaskownicę.
Aby poradzić sobie z sytuacją, która w głównej mierze dotyczy emocji uzależnionego, najpierw należy zadbać o swoje podejście i własne reakcje emocjonalne.
“Dodawanie” emocji tylko pogłębi sytuację. Opór nie tylko zachowa ją w obecnej formie ale również pogłębi. Gdy przypatrzymy się jak wygląda relacja z uzależnionym, zobaczymy, że tak jest.
Nawet dobra intencja – by pomóc, by porozmawiać, dowiedzieć się o co chodzi, próba przemówienia do “rozsądku” w 99% sytuacji spełzną na niczym i przyczynią się do jeszcze większego dystansu uzależnionego.
Bo w przypadku uzależnionego rozsądek chroni chorobę. Bo w ten sposób “chroni się” przed zmierzeniem z tym co podświadome – ze stłumionymi emocjami.
A żeby coś skorygować, najpierw należy dostrzec jakie to jest.
Więc zastanówmy się jaką mamy postawę, co czujemy i dlaczego?
Czy pomaga? Jeśli nie – dlaczego dalej ją utrzymujemy? Zazwyczaj dlatego, bo nie znamy innego sposobu. No to go właśnie poznajemy.
Uzależniony opiera się emocjom. Robi to niedostrzegalnie tak dla siebie, jak i dla innych. On jest tak napięty, tak gotowy do ucieczki, tak wyczulony na emocje, że gdy tylko pojawią się na skraju świadomości, on już kombinuje jak sobie z nimi poradzić.
Dlatego wszystko, co emocje z niego będzie wyciągać, będzie przyczyniało się do aktywacji nawyków ucieczkowych.
Stąd też należy kompletnie zapomnieć o tym, co widzimy, bo to tylko powierzchnia. Zachowania, słowa i to, co widzimy, to tylko interpretacje, a nie rzeczywistość.
Aby dostrzec rzeczywistość, najpierw należy odczuć wobec sytuacji kompletny spokój – wybrać pełną akceptację.
Pierwsza sprawa – zastanówmy się co w ogóle czujemy? Bo to nasza odpowiedzialność. Nikt nie odpowiada za to, co czujemy niezależnie co robi.
Jeśli nasz partner/nasza partnerka są uzależnieni, łamią obietnice, kłamią, nie słuchają nas, to pomimo, że nasze emocje (np. żal, wina, wstyd, gniew) wydają się całkowicie usprawiedliwione, to nasza odpowiedzialność. Nikt nie wymusza na nas postawy defensywnej, agresywnej i obwiniającej. Sami to wybieramy i to ma realny negatywny wpływ na uzależnionego. I to my za to odpowiadamy. A nie zachowania uzależnionego, z którymi poradzić sobie nie może zapewne od wielu lat i z którymi sobie na razie nie poradzi. Wymuszanie i oczekiwanie spełniania obietnic tylko pogarsza sprawę.
Zawsze możemy wybrać akceptację, zrozumienie, rozsądek. Poza tym te postawy są tym, co może realnie pomóc. Wszelki opór, niechęć, oczekiwania, wymagania, próby zmiany czy kontroli nic nie wskórają. Jeśli ktoś w to nie wierzy, ok, masz do tego prawo. Jednak licz się z tym, że to tylko pogorszy sytuację. W najlepszym przypadku nie zmieni jej nawet o jotę.
Druga sprawa – należy rozpocząć komunikację z uzależnionym na gruncie akceptacji. Każdy inny fundament załamie się. Akceptacja oznacza, że porzucamy opór, gniew, dumę, winę, żal, urazy. Rezygnujemy z nich, by osobę uzależnioną traktować jako pełną, całą WLICZAJĄC jej problem. Bardzo poważny problem. To niechęć, wypieranie, bagatelizowanie powoduje, że problemy rosną.
Jest takie dość popularne stwierdzenie, że “miłość wystarcza” i coraz więcej ludzi przestaje w to wierzyć. I nie dziwne, bo to co uznawane jest za miłość nigdy nią nie było.
Sorry ale jeśli ciężka choroba bliskiej nam osoby wystarcza do trzymania w sobie toksyn i jeszcze za które zrzucamy odpowiedzialność na bliską osobę, to czy to można nazwać miłością? Ano nie – to kierunek przeciwny do miłości.
Jest bardzo mądra książka “Nakarmić swoje demony”, która mówi, zgodnie z prawdą, że problemy zaniedbywane (“głodzone”) rosną. Naturalnie wbrew temu, co mówi logika. Logika podpowiada, że jak będziemy unikać np. strachu, to strach zniknie. Jak będziemy unikać problemów, to problemy nas nie dotyczą. Byłoby tak, gdyby źródłem tych problemów faktycznie było coś na zewnątrz. Np. terrorysta biegający z karabinem. Wtedy unikanie miejsc, gdzie on przebywa byłoby rozwiązaniem.
Jednak w przypadku problemów emocjonalnych (uzależnienie to 90% problem emocjonalny) jest zupełnie odwrotnie. Jeśli unikamy strachu, strach rośnie. I to w nieskończoność. Jeśli nosimy w sobie winę i jej też unikamy, ona również urośnie. Tak samo z gniewem, dumą, wstydem, żalem, oporem, etc. I każdym innym problemem. Niezapłacony rachunek od razu pociąga za sobą odsetki, potem kary. A za miesiąc przyjdzie kolejny rachunek.
Bo nie brak pieniędzy jest źródłem problemów ale to, przez co nie potrafimy o nie zadbać i/lub ich zachować na najważniejsze sprawy.
W książce zaś jest wyjaśnione, że aby “pokonać” demony – np. zaniedbania i choroby – karmimy je tym, czego naprawdę POTRZEBUJĄ, a nie czego CHCĄ. To kolosalna różnica. Tak samo w kwestii uzależnień – jeśli karmimy uzależnionego tym, co chce, a nie tym, czego potrzebuje – uzależnienie będzie rosło. Bo uzależniony nie wie czego potrzebuje, dopóki nie wykona już pewnej pracy nad sobą.
I będzie nas w kółko prosił/błagał o to, czego chce. A to tylko pogłębi problem. Zarówno jak to dostanie – bo wtedy coraz silniej wierzy, że w ten sposób się mu pomaga – oraz jak tego nie dostanie – bo wtedy zacznie się gniewać i/lub obwiniać nas, żalić się, etc.
Trzecia rzecz – oglądanie pornografii czy zażywanie dowolnej używki to OBJAW. To nie przyczyna niczego. To bardzo ważne, by to zrozumieć, bo próby zajmowania się wyłącznie uzależnieniem to jakby wycinać chwasty w ogrodzie bez wyrwania ich korzenia. Przez to chwast zawsze odrośnie.
Jeśli walczymy z uzależnieniem (cokolwiek to znaczy) bliskiej nam osoby i/lub swoim, możemy dostrzec, że niewiele zmienia się na lepsze lub lepiej jest tylko na chwilę. No bo wycięliśmy chwast, a zapomnieliśmy o jego korzeniu. W sprzyjających warunkach chwast odrośnie bardzo szybko i to większy, niż kiedykolwiek. Nie dziwne, że ludzie popadają w rozpacz jeśli chodzi o uzależnienia. No bo sama rozpacz jest tym, co “podlewa” uzależnienie.
Do przyczyn również nie dojdziemy inaczej, niż przez spokój i akceptację. Bo to przymioty miłości.
Cokolwiek zrobimy bez miłości, nawet z najlepszą intencją wobec uzależnionej bliskiej nam osoby, nie pomoże jej.
Wysłanie jej do nawet najlepszego terapeuty bez pełnej akceptacji nic nie da. Bo uzależniony pragnie czuć, że jest akceptowany i kochany, szczególnie przez bliskich. Jeśli my mu tego nie damy – osoba, od której tego najbardziej potrzebuje – nie da mu tego żadna terapia. On po prostu nie podejdzie do tego poważnie, bo nie będzie czuł, że ma to jakikolwiek sens.
Zaś zachowania uzależnionego wyciągają i ujawniają z jego bliskich to wszystko, czym oni sami blokowali miłość w swoim życiu – a wraz z tym zdrowie, obfitość (również finansową), radość, spokój, koncentrację, radość z seksu, świetne orgazmy i wiele więcej.
Większość uzależnionych potrzebuje zewnętrznej motywacji, by zacząć pracę nad sobą. Słowem – chcą wyzdrowieć dla kogoś, nie dla siebie. Bo siebie postrzegają negatywnie. Nie chcą się, nie lubią, wstydzą się siebie. I dla takiej osoby nie chcą się poświęcać. Szczególnie nie chcą poświęcać czegoś, co uważają za jedyne źródło pozytywności w swoim negatywnym życiu (lub życiu, którego nie potrafią docenić, za co również się obwiniają).
Więc dopóki osoba uzależniona będzie czuła w nas to samo co czuje w sobie, nie pomoże sobie dla nas.
Jako, że uzależniamy się od wyższego stanu uciekając od stanu w sobie, potrzebujemy w drugiej osobie czuć coś więcej, niż czujemy w sobie.
Więc pomagając sobie poprzez wewnętrzne oczyszczenie automatycznie pomagamy bliskiej nam osobie uzależnionej.
Dopóki osoba uzależniona nie dojrzeje, zawsze będzie szukała na zewnątrz wypełnienia braków, które sama nosi. Jeśli nie w pozytywny sposób, to za pomocą używek. Jeśli więc potrzebuje poczucia, że jest akceptowana i tego nie otrzyma lub nie znajdzie w kimś innym, to znajdzie to, dzięki któremu ucieknie od tego uczucia braku. Tylko, że uczucie zostanie stłumione, stanie się podświadome i uzależniony cały czas będzie czuł brak akceptacji nawet jeśli ją dostanie na poziomie logicznym.
Słowa są ważne ale kluczem jest to, co czujemy. Ileż razy widzieliśmy jak ktoś ze łzami w oczach powtarzał kobiecie, że ją kocha, a ona odpowiadała, że tego nie czuje (i nie czuła)? W przypadku osoby uzależnionej jest podobnie – możemy mówić, że ją akceptujemy na poziomie logicznym ale czy tak naprawdę jest? Osoba uzależniona może mówić nam, że nas kocha ale to, że tak mówi oznacza, że naprawdę to czuje? Na poziomie logicznym – jasne! Ale co z psychiką i emocjonalnością? Słowa mają REPREZENTOWAĆ to, co wewnętrzne. Mają być SPÓJNE. Nie mają niczego zastąpić.
Czy rozumiemy co to jest akceptacja? Czy akceptujemy tę osobę w 100%, wliczając wszystkie jej wpadki, zawiedzione oczekiwania, złamane obietnice? Czy rozumiemy dlaczego w ogóle do tego doszło?
Uzależniony naprawdę, szczerze i uczciwie może próbować wyzdrowieć. Ale najprawdopodobniej zajmował się tylko odrastającym, coraz większym chwastem, a nie jego korzeniem. Widząc, że jego starania nic nie dają, łatwo wpaść w poczucie bezsilności.
Wracamy więc do nas – do naszej postawy, naszego poziomu zrozumienia i dojrzałości. To nasz rachunek sumienia jest tu niezbędny.
Bo wymaganie od uzależnionego, że sobie poradzi jest jak liczyć, że po złamaniu ręki osoba sama sobie ją opatrzy.
Co więc może zrobić partnerka w takiej sytuacji? Przede wszystkim zrozumieć, że jej mąż/chłopak/partner/kochanek/syn/tata nie ogląda porno, bo tego chce (i np. nie chce jej), tylko wybiera to, by uciec od tego, co sam czuje. I czuje się z tym sam.
Pomóżmy więc mu czuć. Nauczmy go czuć. Niech POCZUJE, że nie jest z tym sam.
A nauczyć możemy kogoś tylko tego, co sami umiemy. Nauczmy go akceptować to, co czuje. Więc nauczmy siebie akceptować to, co my czujemy. Bo to samo czuje uzależniony. Jeśli chcemy, by uzależniony poczuł, że z nim jesteśmy, sami pozwólmy sobie poczuć, że uzależniony jest z nami (pomimo, że na zewnątrz może na to nie wyglądać).
A jeśli okaże się, że i my mamy z tym problem, no to zapraszam do wspólnej nauki odczuwania:
Przejdź do artykułów z nauką odczuwania.
Przypomnij sobie za co kochasz swojego męża – co w nim pokochałaś, co Ci się w nim podobało? Bo to nadal w nim jest. On nadal taki jest. A jeśli przestał być, to znaczy, że pojawiły się ku temu powody. Gdy się nimi zajmiecie, ten pozytywny stan “wróci”. Zostanie odsłonięty jak Słońce, gdy rozejdą się chmury.
Kilka słów na koniec.
Nie wiem jak wygląda Twoje małżeństwo, związek czy inna forma relacji. Nie wiem co czujesz. Nie wiem i zapewne również Ty nie wiesz, co czuje bliska Ci osoba. Ona pewnie też nie wie, bo nie chce tego czuć. Tym samym należy uczciwie i odważnie rozpoznać sytuację.
Bo jeśli mamy w sobie pełno gniewu, żalu, winy, to próba bycia z bliską nam osobą tylko to z nas wyciągnie z wielką siłą. Czyli problem może tylko eskalować i to bardzo szybko.
Zastanówmy się jak to wygląda z NASZEJ perspektywy. Bez obwiniania i użalania. Mamy stać się świadomi. Krótkie, precyzyjne informacje – co czujemy i z jakiego powodu? Gdy to sobie już uświadomimy, to wiedzmy, że rozwiązanie znajdziemy WYŁĄCZNIE w stanie spokoju. Jeśli rozpoznamy, że zachowania bliskiej nam osoby “powodują” w nas gniew i smutek, to dopiero, gdy względem tej informacji poczujemy spokój – akceptację BEZ WYPIERANIA tego, co czujemy (a to oznacza konieczność podjęcia się pracy nad sobą) – znajdziemy to, co pomoże ją rozwiązać.
A jeśli działać będziemy z tego poziomu, na którym jest problem – w tym przypadku smutku i gniewu – to tylko doprowadzi do eskalacji niezależnie jak mądre może się to wydawać.
A nie czujemy spokoju, bo nie rozumiemy co ma miejsce. Zachowania bliskiej nam osoby bierzemy do siebie, co samo w sobie jest niedojrzałe i nieodpowiedzialne. Kichanie przeziębionego też bralibyśmy do siebie?
Dlatego tak dużo miejsca poświęciłem na wyjaśnienie co ma miejsce. Zrozumienie tego już samo w sobie stanowi wewnętrzną pracę, bo należy puścić nieraz całkiem sporo dumy, by przestać obwiniać bliską nam osobę za własne samopoczucie.
Na razie wystarczy. Gdyby coś było niejasne, proszę o komentarze.
Konkretnej treści może wydawać się mało ale jest znacząca. Mało treści nie oznacza mało poważnej i przynoszącej rezultaty pracy.


Podziel się tym artykułem!

Napisz komentarz!

Zasubskrybuj
Powiadom mnie o
guest
17 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Łukasz

Zauważyłem po sobie,że powrót do zdrowia u u mnie może nawet zająć kilka lat.To codzienna praca nad wnętrzem do końca życia albo powrót do uzależnienia.

Łukasz

Piotrze dziś Pani terapeutka powiedziała mi, że nie mamy wpływu na ciało i emocje tylko mamy wpływ na myśli.Co sądzisz?

Łukasz

Ja powiedziałem jej, że “umysł myśli” a Pani powiedziała,że to unikanie odpowiedzialności,bo my jesteśmy umysłem.

Łukasz

Na pewno siedzę jeszcze w swojej głowie lecz już jestem spokojniejszy niż np 2 miesiące temu.Staram się nie utożsamiać z negatywnościami, przecież pracuje nad sobą i nie siedzę na tyłku tylko codziennie podejmuje jakieś kroki.Chciałbym odpuścić tą dumę tak w ogóle ale też nie chce sobie ubliżać.

Łukasz

Przepraszam Piotrze masz rację pisze tylko wtedy na blogu gdy pojawiają się myśli lub czuje niską emocje.Rozumiem o co Ci chodzi i wyciągnę wnioski,bo nikt nie jest idealny.

Łukasz

No,bo jak jestem spokojny to nie potrzebuje np zadawać pytań na blogu a jak czuje niską emocje to zaraz pojawiają się dziwne pytania w głowie a ja od razu szukam odpowiedzi.Specjalnie przeprosiłem,bo nie chce być dumny.Potrafisz wyciągać emocje ze mnie ale to chyba dobrze,bo nawet trener nie może być zbyt miły a ja za bardzo to biorę do siebie i się obwiniam,że jestem dziwny lub nie jestem sobą itd.

Łukasz

No właśnie ja jestem bardzo wrażliwy emocjonalnie i nawet jak dziewczyna mi szybko nie odpisze na smsa to już się obwiniam,że coś złego zrobiłem,jestem dziwny itd.Jestem za dobry dla ludzi a ja uważam,że za zły.Kiedyś dziewczyna poszła i nawet się nie pożegnała a ja bym tak nie mógł,bo bym czuł się winny po tym i uważał za złego człowieka.Pisałeś, żeby sprawiać uśmiech kobietom bez oczekiwań ja tak robiłem i nic nie oczekiwałem a one to miały gdzieś i pewnie wzięły mnie za desperata.Wolą dupków co chcą się dobrać do majtek no cóż widze kobiety nie lubią miłych kolesi.
Sam pisałeś Piotrze,że kobiety lubią jak facet im powie,że np ładnie wyglądają ale to nie te czasy jak na Instagramie każdy im słodzi nawet najgrubsza dziewczyna ma branie bo faceci jej słodzą byle dobrać się do majtek.

Co do programu to chętnie go przerobie lecz mógłbym spokojnie czytać,bo ja generalnie już skończyłem z porno i masturbacją i nie wiem jak z tymi raportami itd.Ogólnie to notuje wszystko w notesie co czuje przez 2 miesiące dzień w dzień.

Łukasz

Tak zanotowałem.Ogólnie to dziewczyny w realu były zainteresowane, uśmiechały się nawet jedna sama powiedziała bym się odezwał ale jak już zadzwoniłem lub napisałem to były całkiem inne może wtedy czuły co innego jak podszedłem.Tak swobodnie się czułem przy nich i mówiłem to czego nawet przed uzależnieniem bym nie powiedział,pokazywałem zdjęcia moich zwierząt i pewnie tak było,że oczekiwałem akceptacji, doceniania itd.Z drugiej strony widzę pozytywy,bo dzięki temu mogę sie oczyścić i odpuścić urazy.Budują mnie takie sytuacje ale z drugiej strony czuje ból,bo przecież nie chciałem im się dobrać do majtek.Sądziłem,że kobiety będą podjarane facetem,który potrafi podejść na trzeźwo i pogadać na luzie ale rzeczywistość jest inna.

Ja doszedłem do maczety w programie i jakoś musimy uzgodnić co i jak najwyżej na priv.

Łukasz

Masz rację powinienem się o oczyszczać i wziąć odpowiedzialność za swoje emocje a nie zganiać na kobiety lub czasy, przecież i tak podchodziłem do Nich bardziej,żeby sobie coś udowodnić a nie z zamiarem.W sumie takie sytuacje tylko mi mogą pomóc bym nie uzależniał się od innych ludzi.

Podobne Wpisy:
Czy seks nam szkodzi?

Czy seks nam szkodzi?

Witam Cię serdecznie! Pytanie postawione w tytule dzisiejszego artykułu może wydawać się niedorzeczne. Wszędzie można znaleźć informacje, że seks jest dobry. Ale moje pytanie brzmi – czy seks sam w sobie z góry można stwierdzić, że jest jakiś? Artykuł ten rozjaśni nam to zagadnienie. A być może z góry założymy, że ten temat służyć ma… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 6
100 Dróg do Sukcesu (28-30)

100 Dróg do Sukcesu (28-30)

Witam Cię serdecznie! Sukcesywnie kontynuujemy serię dotyczącą sukcesu! :) Link do artykułu wprowadzającego znajdziesz poniżej! ► Seria „100 Dróg” – Wprowadzenie. Części 1-8 tej serii znajdziesz klikając na poniższe linki: ► 100 Dróg do Sukcesu (1-6) – Wewnętrzne vs zewnętrzne, Osobiste, duchowe, w świecie, Przeczytaj książki, Sukces jako zwyciężanie, Sukces jako osiąganie celów, Sukces jako… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 2
O Emocjach – Pożądanie (Część 3)

O Emocjach – Pożądanie (Część 3)

Witam Cię serdecznie! Dziś kontynuujemy temat świadomości Pożądania. Części 1-2 znajdziesz klikając na linki poniżej: ► O Emocjach – Pożądanie (Część 1). ► O Emocjach – Pożądanie (Część 2). Kolejną iluzją ego (umysłu) jest , że jak czegoś nie chce to tego nie dostanie. Więc zaczyna chcieć, pragnąć, co doprowadza do rosnących pragnień, przywiązania do nich,… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 4
Co to jest samotność, czy istnieje i dlaczego ludzie “przez nią” cierpią? (Część 1)

Co to jest samotność, czy istnieje i dlaczego ludzie “przez nią” cierpią? (Część 1)

Witam Cię serdecznie! Dzisiaj rozpocznę temat, który bardzo często pojawia się w pracy z uzależnionymi. Ale nie tylko. Jest to problem powszechny na całym świecie. Naturalnie wiąże się z nim masa niezrozumienia w temacie emocji, oporu, projekcji oraz samego nazywania czegoś “samotnością”. Dzisiaj zacznę. Na pewno będzie jeszcze jedna część, a może i więcej. Najpierw… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 11

WOLNOŚĆ OD PORNO