Witam Cię serdecznie!
Kontynuujemy bardzo istotny temat świadomości, kontekstu i subiektywności.
Części 1-3 znajdziesz klikając na linki poniżej:
► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 1)
► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 2)
► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 3)
Nie ma nawet jednego stwierdzenia, które można uznać za prawdę bez ujęcia go w pewnym kontekście.
I kontekst ten należy bardzo wyraźnie określić. Dopiero kontekst nadaje temu znaczenie i to czy jest prawdziwe czy nie. Jeśli jest prawdziwe lub nie to tylko W TYM KONTEKŚCIE. W innym może być zupełnie inaczej.
Bez kontekstu nic nie jest prawdą, ani nic nie jest kłamstwem.
Uznanie czegoś za prawdę pomijając kontekst to bardzo niebezpieczna praktyka, przez którą wynikają wszelkie konflikty na tej planecie.
I jest to coś, co robią prawie wszyscy ludzie, wszystkie serwisy informacyjne cały czas.
Np. – “Nie masz racji!”. Ależ to nie jest prawda! Ta osoba może nie mieć racji w jakimś kontekście (np. naszym), a w innym (np. własnym) mieć absolutną rację! Czy nasz kontekst jest lepszy? Niby dlaczego? W czym? Bo jest nasz? I co z tego?
Od kontekstu zależy kto ma rację. A może się okazać, że oczywiście nikt nie ma racji.
Dla islamskiego samobójcy zabicie 100 niewinnych osób to wspaniała sprawa, bo w jego kontekście – jego pojmowaniu rzeczywistości zasłuży sobie tym uczynkiem na wieczne życie, bo zabija niewiernych. Dla innych to wariat. I kto ma rację? Jego nie przekonamy, bo tak silnie wierzy we własny kontekst tego, co robi.
Więc jeśli mówisz, że ktoś nie ma racji ale nie uwzględniasz kontekstu – to jak uznać, że każdy kto coś niesie jest złodziejem! Brak uwzględniania kontekstu swoich wypowiedzi – swojej świadomości – to po prostu życie w nietrzeźwości.
Nawet najbardziej oczywista rzecz bez ujęcia kontekstu jest stekiem bzdur – “Nie można żyć nie oddychając”. Wydaje się to prawdą w każdym kontekście… ale tak nie jest! Kontekst jest NIEZWYKLE ograniczony – że życie to tylko to, co widzimy zmysłami – i że ciało fizyczne to wszystko, co żyje. Tylko fizyczność potrzebuje tlenu do przeżycia. Czy jest coś ponad fizycznością? Oczywiście! Przecież doskonale wiemy, że jest mnóstwo tego, czego nie możemy poznać zmysłami, np. zobaczyć – fale elektromagnetyczne, prąd, emocje. A jest wiele, wiele więcej. Również w odniesieniu do człowieka i “życia”.
Więc powiedzenie – “Gdy przestanę oddychać, umrę” jest prawdą tylko w niezwykle ograniczonym kontekście. Bo najpierw zakładamy, że jesteśmy jedynie ciałem i umysłem. A tylko one umrą, gdy nie dostarczymy im tlenu.
Inny przykład – to jest but. I pokazujemy na but. Ale na pewno to jest but? Nie! To jest but DLA NAS. Bo w nim chodzimy. Dla np. myszy czy małego kota to już nie jest but, tylko np. dom. Widzimy? Nawet taka oczywistość nie jest żadnym faktem. Jest faktem tylko w pewnym kontekście.
Dwa niezwykle ważne przykłady:
1. Wolność słowa.
2. “Mieć wywalone na wszystko”, czyli nie przejmować się niczym.
Ad. 1 – wolność słowa.
Istnieje wolność słowa – co do tego nie ma żadnej wątpliwości. Jednak kto zdawał sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach 80% słowa mówionego i pisanego jest absolutnie zwodnicze i zwyrodniałe?
Czyli 80% z tego, co uznawane jest za sukces – za zwycięstwo wolności – służy najgorszej możliwej sprawie – niszczeniu prawdy, przekłamywaniu rzeczywistości. Wolność słowa więc szkodzi 4 razy bardziej, niż pomaga.
Wolność słowa to BARDZO niebezpieczna sprawa. Tak naprawdę ogromna porażka. Bo czymś zupełnie innym jest gwarantowanie wolności w osobistych dążeniach, a czym innym jest akceptowanie dążeń, które szkodzą innym.
To, co szkodzi nazywa się przecież przestępstwem i takie osoby usuwane są ze społeczeństwa, a nawet pozbawiane życia.
Więc ponownie wraca temat tego, że ludzie nie mają możliwości odróżnienia prawdy od fałszu. No bo jak odróżnić to co naprawdę szkodzi od tego, co nie szkodzi i/lub jest dobre dla nas? Najczęściej trzeba poczekać na owoce – na rezultaty. A wtedy już jest troszkę za późno…
Wolność słowa umożliwiła ekspresję każdej formy kłamstwa, urojenia, szaleństwa, zwodniczego bełkotu. Jak w tym wszystkim odnaleźć to, co szlachetne i zdrowe? Ktoś wie?
Istnieje takie powiedzenie – “Milczenie jest złotem”. Doświadczenie pokazuje, że najgłośniejsi na świecie są najwięksi idioci i ludzie najbardziej niebezpieczni – np. Hitler. Kto więc “wolność słowa” dalej uważa za coś dobrego i wspaniałego?
Demokracja – wolność wyboru. Któryś polityk dobrze ją opisał. Że to najgorszy możliwy ustrój ale lepszego nie znamy. Zgadza się! Bo kto wybiera? Ludzie, którzy życie postrzegają w tak niskim, ograniczonym kontekście, że pojęcia nie mają jakie wybory będą służyć ogółowi. Ba! Ci ludzie w większości nie chcą dobra ogółu, tylko wyłącznie swojego!
I – tym bardziej – nie wiedzą, którzy politycy i rządzący przysłużą się, a którzy po prostu kłamią i chcą tylko dorwać się do koryta.
Prawdę mówiąc dużo lepiej było, gdy nie wszyscy mieli zapewnioną edukację. Dziś edukacja jest wymagana do 18-tego roku życia. Co to oznacza? Oznacza to, że w większości edukujemy ludzi, którzy za nic mają dobro innych! Dajemy im i uczymy korzystać z osiągnięć techniki. Dajemy narzędzia i uczymy z nich korzystać potencjalnie bardzo niebezpieczne osoby.
Niegdyś do edukacji dopuszczano jednostki – zazwyczaj ludzi o szlachetnych pobudkach. Te osoby same o to zabiegały, same do tego dążyły. Dziś rozwój jest wymuszany na najbardziej negatywnej, egoistycznej jednostce. Tak jakbyśmy chcieli, by osoby pragnące szkody innych mogły ją wyrządzić jak najbardziej skutecznie.
I tak to, co stanowi wspaniałe osiągnięcie rozwoju ludzkości zostaje dane tym najniżej w ewolucji.
Wyobrażamy sobie jakby wyglądał świat, gdyby np. szerszeniom została dana inteligencja, umiejętność planowania, pracy w grupie oraz intencje zabierania innym na wielką skalę? Wszyscy mielibyśmy poważny problem!
I nie możemy tego problemu ignorować, bo niegdyś durny pachołek nie mógł za bardzo narobić szkód. No bo co – zatłukłby kijem tysiąc osób? Zabiłby lub z większym prawdopodobieństwem zranił najwyżej jedną, a potem zostałby zgnieciony przez tłum.
Dziś z wiedzą dostępną w internecie byle idiota potrafi wyprodukować materiały wybuchowe, broń, a nawet zabójczy gaz. Zapewne znajdą się serwisy, gdzie możne je zamówić gotowe!
Kiedyś naprawdę trzeba było się namęczyć i wydać ogromną kasę, by mieć pod sobą rycerzy i napaść na inne miasto. Dzisiaj trochę pieniędzy i już mamy rakietę czy bombę, która może zabić tysiące osób. Zarobi je nastolatek pracujący na zmywaku w byle jakim fast-foodzie.
W dzisiejszych czasach wolność słowa i ekspresji doprowadziła do tego, że ludzie otwarcie zaczęli podziwiać Hitlera, co zauważyła osoba w komentarzu do poprzedniej części tej serii. Mamy głosy, by zalegalizować pedofilię jako normalną potrzebę seksualną.
Czym to się różni od legalizacji kradzieży, mordowania, kłamania w sądzie? Co jeszcze ludzie z “wolnością słowa” będą chcieli zmienić? Może w ogóle uznamy pchły za naszych panów i zaczniemy oddawać im cześć?
Widzimy jak to jest wyrodne i po prostu chore?
Danie wszystkim takiej samej wolności prowadzi do skażenia. Jednostki chore powinno się izolować. Problem oczywiście polega na tym jak te jednostki rozpoznać? Bo oprócz ludzi rozwiniętych duchowo nie ma innych, którzy są w stanie robić tego skutecznie. Zazwyczaj trzeba poczekać na rezultaty – na namacalne efekty w świecie, by zweryfikować czy ktoś/coś jest/było “dobre” lub “złe”.
Podkreślam, że nie namawiam do żadnej rewolucji, tylko ukazuję skalę nieświadomości i wkradania się do ludzkiej świadomości tego, co nie sprzyja życiu.
Ad. 2 – nie przejmowanie się.
Również ogromne niebezpieczeństwo, gdy pominiemy kontekst.
Jakże mamy się niczym nie przejmować?
Kto powiedział, że człowiek mądry jest pasywny, apatyczny? Wiele razy mówiłem, że działania są niezbędne ale dopiero z odpowiedniego poziomu świadomości.
Poziom postawy pacyfistycznej w okresie II Wojny Światowej kalibrował się na 145. Czyli na poziom m.in. narcyzmu, prostytucji i oszczerstwa.
Chodzi o to, że wojna to już zdecydowanie za późno na utrzymywanie pasywności.
To jak z zapaleniem wyrostka. Lekarz widząc, że może dojść do zapalenia musi zdecydować kiedy zoperować. Czy ma czekać aż wyrostek pęknie? Ale jeśli już doszło do pęknięcia, koniecznie trzeba się nim zająć! Nie ma czasu na nic innego! Zażywanie środków przeciwbólowych to niewłaściwe działania w tym momencie.
Gdybyśmy na wszystkich ludzi spojrzeli jak na jednego człowieka, na jeden organizm, to widzimy wyraźnie, że niektóre jednostki są jak bakterie. Mnożą się, bo swoim sposobem postrzegania świata łatwo “zakażają” innych. Jak mówiłem – nasza podświadomość zapamiętuje wszystko i wystarczy, że usłyszy coś wiele razy przez pewien odcinek czasu i automatycznie zacznie się zastanawiać czy nie jest to jednak prawda. Czyli zacznie to racjonalizować. Wystarczy, że ludzie usłyszą dostatecznie wiele razy, że pedofilia to normalna potrzeba seksualna i ich umysły już zaczną wynajdować do tego racjonalizacje, wytłumaczenia i wymyślać odpowiedni kontekst, by się zgodzić z tym stwierdzeniem. Nie daj Boże, by była to jednostka z dużym ilorazem inteligencji i władzą wykonawczą…
Również i zawartość internetu to w ponad 80% kompletne urojenia, niebezpieczne, bzdurne, szalone informacje i/lub informacje nie mające żadnego pozytywnego oddziaływania.
Zakażone komórki doprowadzić do uszkodzeń, a nawet zniszczeń ważnych organów. Więc musimy zdecydować kiedy się tym zająć i w jaki sposób.
Należy postawić właściwą diagnozę. Źle postawiona diagnoza może skończyć się nawet śmiercią.
Kto zdaje sobie sprawę, że 50%, czyli POŁOWA naocznych świadków przestępstw składa w sądzie nieprawdziwe zeznania? Połowa ludzi, którzy rzekomo znają, bo widzieli, fakty mówi pod przysięgą kłamstwa. I nawet nie jest tego świadoma. Więc diagnoza w ogromnej ilości przypadków stawiana jest źle i skazywani są ludzie niewinni.
Nie pomoże wycinanie każdej części, która boli. Nie pomoże za każdym razem pakowanie w siebie morfiny. Nie zawsze pomoże masaż. Nie zawsze pomoże aspiryna. Nie zawsze pomoże wydmuchanie nosa. Diagnoza musi zostać postawiona właściwie. Należy zająć się PRZYCZYNAMI. Czyli właściwie je rozpoznać i zinterpretować. Słowem – zrobić to, do czego ludzki umysł nie jest zdolny.
Czy aby zapobiec wojnie należało wymordować wszystkich Niemców? Nie! Jedynie jednostki, które zakaziły inne. Na tym polega chirurgia – najbardziej dokładna i wymagająca ogromnych umiejętności forma pomocy. Usuwamy MINIMUM niezbędne do przeżycia pacjenta. Minimum. To ogromna mądrość chirurgii.
A Hitler robił coś odwrotnego – chciał wybić wszystkich, którzy nie pasowali do jego wizji. I zakaził nią cały naród. Dlatego miliony ludzi postąpiło bardzo niemądrze.
Więc “mieć wywalone” to postawa właściwa jedynie w pewnym kontekście – np. gdy jesteśmy krytykowani przez idiotów (a ktoś wie jak rozpoznać krytykę idiotów od mądrej krytyki mającej na uwadze nasze dobro – np. poprawę jakości naszej pracy?). Ale ta sama postawa odnośnie tego, gdy okradają nam sklep lub gwałcą żonę raczej nie jest właściwa, prawda?
Widzimy więc jak niedojrzałe jest mówienie innym, że “mieć wywalone” jest super.
Wielu oczywiście powie, że to o czym mówię jest oczywiste, że to tylko zdrowy rozsądek!
No tak, a wiemy jaki procent ludzi kieruje się na tej planecie zdrowym rozsądkiem? Jakieś 10%! Reszta zdrowy rozsądek ma kompletnie gdzieś!
Gdy po raz kolejny budzimy się zarzygani, to już najwyższy czas, by przestać wypierać to, że mamy problem z alkoholem! Gdy po raz kolejny spędziliśmy godziny na oglądaniu porno zamiast np. zadbać o bolesny dla nas obszar naszego życia, to już najwyższy czas, by się tym poważnie zająć – i problemem uzależnienia od porno i zadbaniem o ten obszar naszego życia.
Jeśli dalej to odkładamy, to jest to bardzo dalekie od zdrowego rozsądku.
Kolejny przykład: stwierdzenie “Bóg cię kocha”.
I co z tym zrobisz? Tak, kocha Cię! Wszystkich kocha. Ale nic nie zrobi za Ciebie, nie dokona decyzji za Ciebie, nie posprząta burdelu w Twoim życiu. Czy usłyszenie, że Bóg Cię kocha zwalnia Cię z jakiejkolwiek odpowiedzialności? Oczywiście, że nie! Czy to, że Cię kocha oznacza, że możesz sobie czekać, aż Ci posprząta życie? Ależ czekaj sobie ale życia Ci Bóg nie posprząta.
To że rodzic Cię kocha oznacza, że będzie Ci całe życie prał majty? Zapewne długo przez 18-tym rokiem życia ten kochający rodzic porządnie kopnie Cię w dupę, byś dojrzał i zajął się sobą. A jeśli tak nie było, nie zmienia to w żaden sposób naszej odpowiedzialności za nasze życie.
Spójrz na problemy w swoim życiu i zastanów się czy przypadkiem to nie porządne kopnięcie w dupsko, byś się wreszcie wziąć/wzięła do roboty?
Biorąc to wszystko co napisałem, warto wreszcie jawnie powiedzieć coś ciekawego –
nie istnieje coś takiego jak FAKT.
Fakt oznacza prawdę. Jedną. Równą dla wszystkich. Rzeczywistą obiektywność. Ale NIC nie jest obiektywne! Wszystko jest obiektywne wyłącznie w pewnym kontekście, czyli jest subiektywne! Zdarzenie + pełen kontekst dopiero może dać nam fakt.
Oczywista oczywistość – Hitler jest zły! No, dla setek milionów Niemców nie był zły. Wyszło dopiero długo po fakcie. Bo nikt nie znał kontekstu. A dzisiaj słyszymy, że ludzie podziwiają Hitlera. No – otwarcie słyszymy więc, że ludzie chcą kolejnej wojny światowej. Nieźle, nieźle. I nadal oni są na wolności? Rozumiem, że czekamy aż wyrostek pęknie?
Aby rzetelnie przekazać jakąkolwiek informację, należy rzetelnie uwzględnić KONTEKST, w którym ją podajemy i w jakim ją postrzegamy i na podstawie którego ją interpretujemy. Bez kontekstu żadna informacja to nie fakt, tylko nasza racja. A jak wiemy, racja jest jak dupa – każdy ma swoją.
Krytycznie ważne – skąd w ogóle mamy pewność, że widzimy pełen kontekst?
Skąd mamy pewność co widzą inni? Dlaczego zakładamy, że inni widzą to w takim samym kontekście co my? Jaki kontekst jest właściwy i wystarczający, by rzetelnie przedstawić jakikolwiek tzw. “fakt”? Czy ktokolwiek to wie? Czy nasza racja jest ważniejsza tylko dlatego, bo jest nasza?
Gdy policjant zobaczy nas idącego po ulicy z nożem, to go nie obchodzi nasza racja, nasz kontekst. Zastrzeli nas jak najgorszego kryminalistę. My możemy iść z zabawką lub iść do znajomego naostrzyć nóż, bo źle się nam kroi pomidory. Ale dla policjanta idziemy komuś ten nóż wsadzić w brzuch. Czy po postrzale cokolwiek da nam tłumaczenie policjantowi, że my tylko chcieliśmy naostrzyć nóż, by sobie zrobić kanapki z pomidorem? Na to już jest troszkę za późno.
Fakty, czyli pełen kontekst, można zacząć poznawać wyłącznie na poziomie świadomości 1000 – czyli poziomie reprezentowanym jedynie przez kilka osób w całej naszej historii takich jak Budda i Jezus. Dlatego kierowanie się ich wskazówkami jest tak istotne. Ale te wskazówki trzeba rozpoznać ze steku bzdur, niepoprawnych interpretacji i zniekształceń dokonanych przez stulecia.
Reszta ludzi nie wie nawet gdzie góra, a gdzie dół. Sądzą, że strach i poczucie winy to droga do Boga. Ano nie. To droga do piekła. Ludzie sądzą, że zmaganie i ciężka praca to droga do sukcesu. Setki milionów ludzi w to wierzy, a jednak znaczące sukcesy osiąga znikomy procent. Wychodzi na to, że jednak to nie droga do sukcesu!
M.in. na tym polega niebezpieczeństwo dumy i brak pokory. Wierzymy, że idziemy “do góry” idąc tak naprawdę “w dół”.
A niepokorność jest dzisiaj postrzegana jako cnota! Ponownie – jaki powinien być kontekst niepokorności, by naprawdę stała się cnotą?
Narzucanie kontekstu jest jak mówienie drugiej osobie jak ma myśleć. To zwykła tyrania.
Czym innym jest powiedzieć o pewnych prawach, własnych doświadczeniach, przestrzec przed czymś jak przed tym, że ugryzienie węża jest niebezpieczna dla życia – czyli poszerzyć kontekst, by na pewne tematy spojrzeć w świetle korzystnym dla życia i nie musieć popełnić błędu, którego popełnienie w przypadku węża może się skończyć naszą śmiercią.
A czymś zupełnie innym jest narzucić kontekst, czyli ograniczyć to w jaki sposób odbieramy i rozumiemy to, co zostało nam przekazane i to jeszcze, by służyło wyłącznie nam bez uwzględnienia dobra innych ludzi.
“Masz się mnie słuchać, bo jestem starszy/a!” – Wow! A może pora zapuścić prostokątny wąsik, herr/fraulein Adolf? Dla niektórych jednostek ta rada może być faktycznie mądra ale dla innych bardzo szkodliwa. Jak to odróżnić? Ktoś wie?
To właśnie zrobił Hitler i to cały czas robią media, inni ludzie, a nawet my sami – narzucają kontekst, co ogranicza to jak odbieramy dalej przekazywane informacje.
Np. stwierdzenie, że na coś/kogoś nie zasługujemy, to wiara w pewne stwierdzenie i uznanie je za fakt ale i kompletne pominięcie kontekstu i/lub (nie)świadome zniekształcenie go tak, by nie sposób było zaprzeczyć temu stwierdzeniu. Bo – ponownie – dostrzeżemy wyłącznie to, co chcemy zobaczyć (jaka jest nasza intencja). To jak bycie Hitlerem dla siebie samego/siebie samej.
Z drugiej strony równie niebezpieczne jest uznanie, że jesteśmy uprzywilejowani do czegoś/kogoś, że coś/ktoś się nam należy.
Aby ukazać skalę problemu, no to zdajmy sobie sprawę, że cała ludzkość sądzi, że ta planeta nam się należy, że jesteśmy uprzywilejowani, by rządzić, by mordować zwierzęta, by nosić ich skóry, etc. To szaleństwo i urojenie!
Wzięło się nie tylko z religii (że niby Bóg nam nakazał, by tu panować) ale też błędnego założenia ewolucyjnego – że jako ludzie jesteśmy najdoskonalszą czy najbardziej rozwiniętą formą życia na tej planecie.
Nic z tego nie jest prawdą.
Jesteśmy tu gośćmi i bycie tu to dar, a nie wywalczone uprzywilejowanie. Przede wszystkim to co mamy – kciuk, pionowa postawa czy kora przedczołowa – to nie coś, co my sobie załatwiliśmy. Zostało to nam z jakichś powodów dane.
Zresztą ta planeta to Czyściec – szkoła duchowa i szpital duchowy. Chcesz rządzić w szkole? To zostaniesz w szkole! A lekcje będą wracać. Kiedyś napiszę o tym więcej.
Zaś ewolucyjne dary nauczyła się wykorzystywać w sposób zgodny z przeznaczeniem jedynie garstka ludzi. Czyli by służyć, by wspomagać życie. Szkołę opuścił i przeszedł dalej tylko niewielki procent ludzi.
Naprawdę wierzymy, że pionowa postawa to znak wyższości ewolucyjnej? Albo intelekt? Obejrzyjmy jak żyje milion osób i zobaczymy, że ten ich intelekt naprawdę nie świadczy o żadnej wspaniałości. A potem zobaczmy jak żyje tysiąc psów bez intelektu i będziemy się nimi zachwycać.
Są ludzie, których cały czas coś gryzie – insekty, psy, koty. A są ludzie, którzy żyją z dzikimi, wielkimi kotami jak z kochającą się rodziną. Są ludzie, którzy bawią się z rekinami. Oczywiście ludzie w niskiej świadomości tylko czekają, aż jakieś zwierzę zagryzie te osoby.
Ale do tego nie dojdzie, bo to ich subiektywne doświadczenie. Kochają zwierzęta i są przez zwierzęta kochani. To karmiczna relacja. Można powiedzieć, że na nią trzeba sobie zasłużyć. Zwierzęta doskonale czytają podświadomość i wiedzą, który człowiek ranił, zabijał zwierzęta z innych pobudek, niż potrzeba przeżycia. Wiedzą jak się z tym czuł – czy czuł dumę i poczucie wyższości, czy żal, że musiał zabić swojego brata/siostrę, by samemu przeżyć. Zwierzęta tak jak ludzie mają zbiorową podświadomość, która na wieczność przechowuje wszystkie informacje.
Kontekst jest jak patrzenie na świat przez kolorowe okulary. Osoba patrząca przez okulary z zielonymi szkłami wszystko widzieć będzie jako zielone. I nie przekona innej osoby, która na świat patrzy przez szkła pomarańczowe, że wszystko jest zielone, bo ta druga osoba wszystko widzi pomarańczowe. Może nawet całe swoje życie.
Czy którakolwiek osoba widzi rzeczywistość? Nie. Widzi subiektywność tego, przez co patrzy – przez swój kontekst, swoją świadomość, swoje programowania, swoją rację.
Ale czy to, że widzimy niebo zielone lub pomarańczowe oznacza, że takie jest? Nie.
To narzucona na niebo nasza świadomość. Jeśli zdejmiemy okulary, zobaczymy rzeczywistość – błękitne niebo.
Ale jeśli nie chcemy zdjąć okularów, przez które patrzymy, nigdy nie dostrzeżemy faktów.
Czy oglądanie porno jest dobre? Czy jest złe? Nie. Ale jego oglądanie wiąże się z pewną odpowiedzialnością za jego wpływ na psychikę i ciało. Oglądanie porno w dużych ilościach zniszczy Ci mózg i psychikę, przekłamie umysł, że widzisz rzeczywistość. Także stłumi emocje. Gdy to stanie się dla Ciebie ważne i będziesz do tego wracać, zniszczysz sobie mózg, psychikę i życie i możliwe, że nawet tego nie dostrzeżesz. Bo to odbywać się będzie powoli i “pod radarem”. Dokładnie mówię o tym w darmowym Newsletterze.
Raz na jakiś czas stłumienie wstydu, stresu czy oporu nie wyrządzi wielkich szkód jak napicie się piwka, by “wyluzować”. Ale jeśli będziesz pić przy każdym odczuciu dyskomfortu, no to wkrótce pójdziesz nietrzeźwy(a) do pracy i ją stracisz. Czy to oznacza, że alkohol jest zły? Nie. Tylko Ty skorzystałeś(aś) z niego nieodpowiedzialnie.
Należy więc zdjąć okulary, poszerzyć kontekst i spojrzeć na rzeczywistość w najbardziej trzeźwy sposób w jaki potrafimy.
Przykładem tego jest przekonanie, że nie możemy przestać oglądać porno czy pić. Ależ możemy!!!
99% “nie mogę” oznacza “nie chcę”.
Więc już poszerzamy kontekst – nie “nie możemy”, tylko “nie chcemy”. A skoro nie chcemy, to nasz wybór. Więc należy sobie uświadomić, że go dokonujemy, w jakich okolicznościach i na jakich podstawach. Bo skoro chcemy porno, a nie chcemy czegoś innego, no to możemy to odwrócić – przestać wybierać porno i zacząć akceptować to, od czego uciekaliśmy. A od czego uciekaliśmy/uciekamy? Czego nie chcemy? I dlaczego?
Bo TO jest złe? Nie. TO nie jest złe, tak jak but jest butem tylko w pewnym kontekście. Jaki więc jest to kontekst? Czy na pewno TO jest złe?
Możemy wybierać porno, bo w trakcie i po jego obejrzeniu przez moment czujemy się lepiej. Ale czy to pełen kontekst? Czy to, że czujemy się lepiej to wszystkie fakty? Nie! To czego nie dostrzegamy, to niszczenie mózgu, obciążanie psychiki, tłumienie, czyli gromadzenie emocji i oporu. To, że nie zdajemy/nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy nie oznacza, że nie miało miejsca tak jak patrzenie na niebo przez okulary z zielonymi szkłami nie oznacza, że niebo jest zielone!
Kalibracja mówi nam jak coś się ma w najszerszym możliwym kontekście.
Wyniki przedstawiamy np. w skali od 1 do 1000, gdzie 1 to poziom bakterii, czczenia szatana i gwałcenia dzieci, a 500 to poziom Miłości, kochania, dbania o dobro swoje i innych, to poziom wewnętrznego rozkwitu, dzielenia się tym, co mądrze dobre i wzniosłe oraz ochrona tego. Poziom 1000 to poziom niewysłowionego, subiektywnego doświadczenia Boga w sobie, które maksymalnie jest w stanie znieść nasze ciało fizycznego i układ nerwowy. Bo wzrost świadomości wiążę się również ze wzrostem energii – zarówno ilościowym jak i jakościowym.
Np. wynik 120 mówi nam, że coś jest na tej skali bardzo, bardzo niziutko. To poziom krytyki, kultów, sekt, “wilka w owczym przebraniu”, rasizmu, ekstremalnych sportów, faszyzmu, etc.
Patrząc na to zazwyczaj niewiele możemy stwierdzić. Dlatego miliony ludzi ulegały np. “wilkowi w owczym przebraniu” (i nadal ulegają), bo nie byli i dalej nie są w stanie rozpoznać jakie to jest w rzeczywistości.
Tak jak patrzymy na wodę. Co możemy o niej powiedzieć? Czy możemy powiedzieć jaką ma temperaturę? Nie! Pewną informację może dać nam forma wody – np. czy jest lodem, czy paruje. Ale co więcej? Czy możemy powiedzieć, że jest czysta i zdrowa i po wypiciu jej nie dostaniemy rozstroju żołądka na 10 godzin? Jednocześnie jeśli dostaniemy to czy ta woda jest wtedy zła? Nie. Ale jeśli ją wypijemy, to najbliższe 10 godzin spędzimy w toalecie na nieprzyjemnym doświadczeniu.
Czy patrząc na wodę możemy powiedzieć jakie będzie nasze doświadczenie, gdy do niej wejdziemy? Doświadczenie będzie diametralnie inne, gdy woda będzie miała 3 stopnie lub 30. A to tylko 27 stopni różnicy! Ba! Doświadczenie wejścia do obu temperatur różnych osób będzie inne dla każdej z nich! I to jeszcze zależne od okoliczności!
A jednak dla naszego wzroku to identyczna woda. Tak ograniczoną mamy percepcję.
Dlatego oglądanie porno powierzchownie wydaje się nam dobre. No bo to “tylko ludzie uprawiający seks”. A wiemy jak się kalibruje porno? Na 100. To poziom m.in. ludzi bezdomnych (więc oglądając je zmierzamy w tym kierunku). I ludzie uzależnieni od porno naprawdę tracą domy, pracę, rodziny. To poziom anarchii, pracy w kopalniach (czyli jednej z najbardziej niebezpiecznych, niezdrowych prac wynikających z upodlenia siebie samego). To także poziom bliski filozofii, że “cel uświęca środki”. Oglądanie porno, by uciec od wstydu czy stresu, bo czujemy się na moment lepiej nie oznacza, że unikniemy konsekwencji. A są to konsekwencje bardzo, bardzo niezdrowe, bo porno to poziom 100. I to jest FAKT, bo kalibracja uwzględnia PEŁEN kontekst. Czyli to, czego umysł NIGDY nie będzie w stanie zrobić.
Więc o czym nam mówią zmysły? O czym przekazują nam informacje? O opakowaniu. Niektóre opakowania są bardziej przezroczyste, inne mniej. Ale zawartość poznamy dokładnie dopiero po rozpakowaniu paczki/prezentu. Bez otworzenia możemy się jedynie domyślać co jest w środku.
Skąd pewność, że w pudełku podpisanym “cukier” znajdziemy cukier? Bo ktoś tak napisał? Bo ktoś nas do tego przekonał? A jak to się ma do rzeczywistości? Dowiemy się dopiero, gdy pudełko otworzymy i ten “cukier” spróbujemy.
Ile razy musisz jeszcze obejrzeć porno, by zobaczyć, że w tym “pudełku” nie ma tego, czego szukasz?
Fajnie pokazali to w filmie “Indiana Jones i ostatnia krucjata”. Hitlerowiec sądził, że Graal musi być najwspanialszym naczyniem. Sądził tak na podstawie, że skoro to “kielich królów” to musi być ze złota, pełen drogich kamieni, etc. No cóż, nie wybrał dobrze:
Bo postrzegał to w absolutnie błędnym kontekście – że coś cennego, zdrowego i dobrego musi być ładne. Wszyscy dobrze wiedzą, że najlepsze leki są najbardziej gorzkie.
Wiele roślin i zwierząt korzysta z tego, że zmysły nie są w stanie dostrzec rzeczywistości. Zwodzą kolorami, zapachami, dźwiękami, feromonami, ruchem. Wąż Cię hipnotyzuje ruchem i dźwiękiem, a następnie atakuje. My możemy się zachwycać jakie ma ładne wzorki i jak tańczy, a on się szykuje do zabicia nas.
Porno bardzo się od tego nie różni. Tylko tu zamiast naszej śmierci mamy ogłupianie naszej świadomości. Hitler zarówno ogłupił świadomość ludzi jak i doprowadził do śmierci miliony.
Pytanie więc – czy mamy wytępić wszystkie węże, bo się daliśmy ogłupić? Nie. Należy rozsądnie ich unikać. Możemy nadal je podziwiać ale już nie narażać się na atak.
Tak samo z porno. Należy go rozsądnie unikać i do problemów, na obecność których “reagowaliśmy” pornografią, warto znaleźć inne rozwiązania. Naturalnie możemy próbować “wytępić pornografię” ale należy się liczyć, że kiedyś trafimy na węża, który nas przechytrzy.
Jeszcze z ciekawostek – ostatnio dostrzegłem wiele haseł na billboardach, a nawet t-shirtach, których przekaz brzmi mniej więcej – “Rób co uważasz za słuszne/rób co chcesz”. A czy zdajemy sobie sprawę, że to esencja satanizmu? Każdy tyran, masowy morderca, gwałciciel, złodziej, megaloman i każdy inny przestępca robił to, co uważał za słuszne. Robił to co chciał.
Tak otwarcie więc mamy programowanie satanizmem i jest ono tak niedostrzegalne.
“Robienie co uważamy za słuszne” MUSI zostać objęte w odpowiednim, wzniosłym kontekście – minimum to uwzględnienie tego czy zrobimy komuś krzywdę.
Bez odpowiedniego kontekstu stajemy się szaleńcem, człowiekiem niebezpiecznym.
Biorąc pod uwagę, że umysł jest jak radio, które po prostu odbiera cały niewidzialny syf naokoło nas, kto wie co osoba, która nie jest na tyle dojrzała, by oddzielić syf od informacji korzystnych nagle wybierze? A jeśli nagle w jej umyśle pojawi się rozkaz – “Zabij!”? Co wtedy?
Czy ktokolwiek uniknie wyroku, bo powie na rozprawie sądowej, że robił co uznał za słuszne? Każdy morderca zrobił dokładnie to, co sam uznał za słuszne (dla siebie)!
Czy unikniemy wpływu porno na nasz mózg, bo obejrzenie go uznaliśmy za słuszne i się pomyliliśmy? Czy unikniemy zatrucia i utraty przytomności, bo uznaliśmy wypicie kolejnego kieliszka wódki za słuszny wybór?
Nie trzeba odcinać głów kurom i pić ich krwi, by postępować wedle doktryny satanistycznej.
To co odróżnia satanizm od wzniosłego, sprzyjającemu życiu postępowaniu to KONTEKST.
Robienie tego, co chcemy to oglądanie pornografii przez wiele godzin, gdy nasz związek wymaga sporo pracy, by go uratować. Robienie tego, co chcemy to picie alkoholu i palenie papierosów, gdy nasze zdrowie szwankuje i istnieje realne ryzyko zwolnienia z pracy. Robienie tego, co chcemy to granie na komputerze/konsoli, gdy musimy uczyć się do ważnego egzaminu.
To robienie czegoś, co (za)szkodzi nam i naszemu życiu. Czy istnieje coś bardziej satanistycznego? Ewentualnie wyrządzanie krzywdy innym sądząc, że pomagamy sobie.
Kontekst odróżnia obrażanie od żartu. Ale jeśli naszą intencją było obrazić kogoś i ta osoba do nasz przychodzi z pretensjami i my zmieniamy kontekst, czyli kłamiemy, to już zabieg lucyferyczny.
Zmiana kontekstu, by nam pasował do naszych egoistycznych zamiarów, w tym do uniknięcia odpowiedzialności to lucyferyzm. To dążenie do piekła.
Niedojrzały człowiek dorabia więc kontekst, by tłumaczył jego postępowanie. Zniekształca rzeczywistość i dopasowuje kontekst do swoich egoistycznych potrzeb – np. wybielić się w oczach prawa. To także oczywisty lucyferyzm. Problem oczywiście polega na tym, by tych zniekształceń stać się świadom.
Kolejne niebezpieczne zniekształcenie – “I tak wszyscy umrzemy, więc możemy robić co nam się podoba”. Naaapraaaawdę? I tę “cudowną prawdę” podpowiedział Ci Twój nieomylny umysł?
A potem się dziwić, że rodzą się śmiertelnie chore dzieci… To co wybierzesz w tym życiu przechodzi do kolejnego. Bo karma to Ty. Jezus mówił wyraźnie, by unikać tego, co po prostu negatywne. Nie dlatego, bo zostaniemy za to ukarani przez Boga, tylko że to stanie się naszą karmą, którą będziemy musieli odpracować. Może warto to nareszcie zrozumieć?
To samo tyczy się przekonań typu:
– Cel uświęca środki.
– Jeśli nie zostaniemy złapani, to unikniemy odpowiedzialności.
– Ktoś ma dużo, a my mało, więc usprawiedliwionym jest zabrać tej osobie.
– Ta osoba zrobiła mi coś złego, to się zemszczę.
Etc.
Jeśli w to uwierzymy i będziemy się kierować przeświadczeniami tego typu, no to dostaniemy od życia lekcje, które pomogą nam (często siłą) zmienić punkt widzenia – poszerzyć kontekst.
I gdybyśmy odważnie i trzeźwo przyjrzeli się swojemu życiu, dostrzeglibyśmy, że już dostaliśmy takie lekcje.
Jak przeczytałem o tym skazaniu kobiety która niby była czarownicą to przypomniało mi się co w Polsce nie dawno się wydarzyło w 2019 nie w średniowieczach. Po mszy ksiądz i wierni publicznie spalili na stosie pełno książek Harry Pottera, Zmierzch, słoń i Hello Kitty bo “przynoszą złą moc”. Swoją drogą nie potrafię zrozumieć dlaczego Kościół katolicki tak mocno uwziął się akurat za te książki i bajkę, tak ją mocno zwalczają i potępiają przezywają niszczy jak właśnie czarodziejstwo w średniowieczu. Krzywdę im robi? Jak się bajki nie podobają to niech nie czytają a nie skazują na piekło.To ma być autorytet dla wiernych. To jest tak głupie że aż śmieszne. A porno jakoś nie zakazują ani razu jeszcze nie słyszałem aby coś o nim mówili na mszy lub publicznie.Jest taki nawiedzony ksiądz Natanek co właśnie ma takie świrnięte pomysły to on pierwszy zakazał Harrego Pottera bo jak przemówił na mszy zawiera on groźne dla dzieci zaklęcia i może opętać. Dla niektórych z Kościoła najlepiej byłoby byśmy żyli jak w średniowieczach. A oni jak to cały czas robią żyli w luksusie i w złocie na dupie siedzieli i nic nie robili poza nakazywaniem co inni mają robić a czego nie według swojego widzimisię.
Po mszy ksiądz i wierni publicznie spalili na stosie pełno książek Harry Pottera, Zmierzch, słoń i Hello Kitty bo “przynoszą złą moc”.
Kolejna dziecinna projekcja.
To dalsze kontynuowanie Średniowiecza, gdzie paliło się za dowolne przejawy magii pod pretekstem, że magia = szatan.
Akurat biała magia kalibruje się dużo wyżej od postawy tych “święcie oburzonych”.
“Harry Potter” kalibruje się na 200, więc pozytywnie. Palenie tych książek nie przekracza 80.
Swoją drogą nie potrafię zrozumieć dlaczego Kościół katolicki tak mocno uwziął się akurat za te książki i bajkę, tak ją mocno zwalczają i potępiają przezywają niszczy jak właśnie czarodziejstwo w średniowieczu.
Bo jest w nich wspomniana magia.
A to po prostu błąd kontynuowany przez wiele stuleci pod pretekstem ochrony wiernych. Niby intencja dobra ale…
Krzywdę im robi?
Nie.
Po prostu kontekst postrzegania tego jest tak zniekształcony, poddany takim lucyferycznym zniekształceniom, że w pozytywności widzimy zagrożenie.
Jak się bajki nie podobają to niech nie czytają a nie skazują na piekło.
A potem rozpacz wielka i wycie do Boga, że dzieci tak cierpią… a tu mamy przykład jak ktoś sam siebie skazuje na cierpienie.
To ma być autorytet dla wiernych.
A skąd ten pomysł?
Dlaczego uważasz, że ksiądz to autorytet? Bo co?
Ksiądz to ma być sługa Boży, czyli człowiek, który WYBRAŁ, by poświęcić swoje życie w służbie wiernych, a nie być autorytetem. Może być autorytetem przy okazji ale to nie jest coś, co powinniśmy założyć z góry.
Jak napisałem w innym komentarzu – Bogu nie służymy uciekając od życia w habit i waląc po 100 zdrowasiek każdego dnia.
To jest tak głupie że aż śmieszne.
Bo taka jest rzeczywistość na tej planecie.
Gdy dostrzeżemy ją wyraźnie, trzeźwo, zobaczymy jakie to wszystko jest śmieszne. Prawda mylona z fałszem. Sufit mylony z podłogą. Miłość mylona z setkami różnych negatywności. Dusza mylona z umysłem…
To, że w ogóle coś działa na tej planecie to… cud :D
A porno jakoś nie zakazują ani razu jeszcze nie słyszałem aby coś o nim mówili na mszy lub publicznie.
Bo mają ważniejsze problemy ;)
Jest taki nawiedzony ksiądz Natanek co właśnie ma takie świrnięte pomysły to on pierwszy zakazał Harrego Pottera bo jak przemówił na mszy zawiera on groźne dla dzieci zaklęcia i może opętać.
No i masz człowieka, który nie wzrósł ani trochę od swojej inkarnacji w średniowieczu. Ma takie prawo. Może sobie inkarnować na tym poziomie ile razy chce i te swoje kazania prawić przez następne 1000 lat. Co nas to obchodzi?
Dla niektórych z Kościoła najlepiej byłoby byśmy żyli jak w średniowieczach.
Bo taka jest wola ego – byśmy pozostali nieświadomi, bo tylko wtedy można człowieka kontrolować.
A oni jak to cały czas robią żyli w luksusie i w złocie na dupie siedzieli i nic nie robili poza nakazywaniem co inni mają robić a czego nie według swojego widzimisię.
Więc przestań się nimi zajmować i znajdź sobie nowe autorytety.
“””””””””””””””Bo mają ważniejsze problemy ;)””””””””””””””””””
Piotrze, Kościół Katolicki nie ma żadnych problemów w z Polsce. Mają tu jak u Pana Boga za piecem. Rozpasają się robią co chcą, nakazują co chcą, bogacą się na potęgę, mają ogromny wpływ na decyzje tego państwa i ludzi, kierują Polską, uchodzą im najokrutniejsze występki takie jak pedofilia molestowania gwałty. Coś powiedzą że zaprowadzi do piekieł i wszyscy od razu unikają tego jak ognia i nienawidzą jak choćby wspomniane prze zemnie bajki lub geje i lesbijki. Chyba w żadnym kraju nie mają się tak dobrze no jest jeszcze Ameryka południowa.
Przecież wspomniany prze zemnie Natanek i Rydzyk to są milionerzy w tym kraju którzy mają ogromne rzesze oddanych “fanów” którzy gotów im oddać każdą złotówkę nawet gdy ci potrzebują nowe. Sam Rydzyk zbierał ostatnio kasę na nowy samochód. A owce be be be pędzą na strzyżenie nawet nie zastanawiając się. Nie okazują żadnego współczucia wobec ofiar gwałtu np. nie chcą nawet trochę wypłacić kary i jeszcze nazywają że to prostytutki które chcą od nich kasę.
Moim autorytetem jesteś Ty Piotrze i Jezus który wcale nie jest częścią Kościoła Katolickiego.
Piotrze, Kościół Katolicki nie ma żadnych problemów w z Polsce.
Nie bez powodu walnąłem uśmieszek po tym zdaniu.
Ale ponownie – Ty sądzisz, że cały kościół jest taki. A ja powtórzę cierpliwie (jeszcze), że tylko mały procent jest taki jak mówisz.
A dlaczego się na nim skupiasz – to Twoja odpowiedzialność.
Nawet jeśli jakiś ksiądz powtarza głupstwa – bo my już tacy rozwinięci i to dostrzegamy – to w większości nie robi tego świadomie, tylko powtarza to, czym został zaprogramowany i robi to z dobrej woli. Zresztą tak jak Ty teraz – jesteś przekonany, że Twoja intencja jest pozytywna ale w rzeczywistości robisz głupstwo – skupiasz się na tym co negatywne, na ogromnej mniejszości, nic to nie daje, Ty przesłaniasz sobie oczy, przestajesz dostrzegać rzeczywistość.
Mają tu jak u Pana Boga za piecem.
Gdzie “tu”?
Przypomnę po raz kolejny, że ta planeta to Czyściec. Jak coś przeskrobiesz, to potem trzeba będzie to przepracować.
Więc oni wcale nie mają dobrze. Sami sobie kopią coraz głębsze doły. A Ty przejmując się tym sam sobie robisz niepotrzebny problem.
Rozpasają się robią co chcą, nakazują co chcą, bogacą się na potęgę, mają ogromny wpływ na decyzje tego państwa i ludzi, kierują Polską, uchodzą im najokrutniejsze występki takie jak pedofilia molestowania gwałty.
Oni za to odpowiedzą w odpowiednim czasie.
Coś powiedzą że zaprowadzi do piekieł i wszyscy od razu unikają tego jak ognia i nienawidzą jak choćby wspomniane prze zemnie bajki lub geje i lesbijki.
I sądzisz, że Twoja niechęć, a może nawet nienawiść cokolwiek zmieni?
Tak było od samego początku i tak będzie jeszcze długo.
A jak mówię – zmiana przychodzi poprzez zmianę siebie. TYLKO.
Nie przekabacisz innych ludzi, a ryzykujesz jeszcze nienawiść skierowaną na siebie.
Dlatego zajmij się sobą, a innym pozwól mieć swoje lekcje. Po to tu jesteśmy.
Chyba w żadnym kraju nie mają się tak dobrze no jest jeszcze Ameryka południowa.
I w czym Ci to tak przeszkadza? Jeśli nie chcesz mieć z nimi do czynienia, to po prostu się w to nie pchaj.
A bardzo dużo ludzi chce mieć. Pozwól im na to.
Przecież wspomniany prze zemnie Natanek i Rydzyk to są milionerzy w tym kraju którzy mają ogromne rzesze oddanych “fanów” którzy gotów im oddać każdą złotówkę nawet gdy ci potrzebują nowe. Sam Rydzyk zbierał ostatnio kasę na nowy samochód.
Naprawdę nie chciałbym być w skórze człowieka, który podaje się za reprezentanta Boga i działającego z egoistycznymi intencjami.
Ajć, naprawdę sobie nieźle nagrabią/nagrabili.
Tym samym właściwą postawą jest WSPÓLCZUCIE, a nie nienawiść.
A owce be be be pędzą na strzyżenie nawet nie zastanawiając się.
A Ty teraz co robisz? Też be be be – przelewasz z siebie opór, żal, gniew, dumę i co? Widzisz to chociaż? Nie.
Sam się “strzyżesz”.
Nie okazują żadnego współczucia wobec ofiar gwałtu
A Ty okazujesz współczucie dla nich i dla ofiar gwałtów? Co – to tylko odpowiedzialność ludzi kościoła?
Nie. Ty odpowiadasz za swoje postawy. Jeśli usprawiedliwiasz negatywne – Ty się będziesz z tego rozliczał. Nikt inny.
np. nie chcą nawet trochę wypłacić kary i jeszcze nazywają że to prostytutki które chcą od nich kasę.
Trudno. Jak mówię – ludzie w 80% są w bardzo niskiej świadomości.
Tego nikt nie naprawi niechęcią.
Moim autorytetem jesteś Ty Piotrze i Jezus który wcale nie jest częścią Kościoła Katolickiego.
Dziękuję ale jeśli uważasz mnie za autorytet to posłuchaj:
Jesteś odpowiedzialny. Zawsze byłeś i zawsze będzie.
I ja jestem odpowiedzialny. Nawet może bardziej, bo jeśli mi zaufałeś, to ja odpowiadam za to, co Ci przekażę.
Jednak moją intencją nie jest mieć własnej trzódki oddanych fanów/fanek, tylko chcę, by ludzie dojrzewali, dorośleli, stawali się samodzielni, odpowiedzialni, świadomi i w tym wszystkim POZYTYWNI. Nie pozytywni ślepo, wypierająco, ignorująco. Pozytywni widząc rzeczywistość taką jaka jest. I POMIMO tego nie opierają się – żyją rozsądnie, pozytywnie.
Ale Ty nie widzisz jeszcze rzeczywistości, tylko własne emocje, własny opór, własną dumę, własne interpretacje, własne historie.
Ja tego nie zmienię siłą, ani ilością przekazywanych informacji. Bo słowa to tylko słowa. Tym bardziej, że można je zinterpretować na setki różnych sposobów. W tym negatywnych. Tak jak jeden komentujący czytając informacje o karmie wymyślił sobie, że w poprzednim życiu był NKWD-owcem i przez to teraz wykonuje nudną pracę w fabryce i ma smutny los. Kompletnie więc nie zrozumiał mojego przekazu i złapał się bajeczki, którą usprawiedliwia teraz opór. Więc proszę nie zrób tego samego błędu i nie wykorzystuj informacji, które tu znajdziesz dla usprawiedliwiania jakiejkolwiek negatywności.
Witam Piotrze. Przeraziła mnie można wręcz powiedzieć że uświadomiła mnie dyskusja na temat prac i bycia robolem. Nic na mnie ostatnio nie zrobiło takiego wrażenia jak to co przeczytałem bo to o mnie i jest to straszliwa prawda. Które prace kalibrują się najniżej te co nie wymagają żadnych kwalifikacji ani używania intelektu? Jak kalibruje się praca w fabryce na produkcji pewnie sam dół wystarczy popracować długo w takiej pracy to odrazy dostaje się doła. Ja właśnie całe życie pracuję jako taki dodatek do maszyny i całe osiem godzin wciąż wykonuję monotoniczne czynności. Jest to praca na produkcji okropnie nudna i niewymagająca żadnych kwalifikacji jedynie szybkich rączek w dodatku bardzo mało płatna prawie najniższa krajowa. Upodlenie na własne życzenie co ja zrobię chyba nie ma innych perspektyw, za granice nie mogę wyjechać nie dam tam rady bo nawet w tym zasyfionym kraju człowiek ledwo wiąże koniec z końcem. Czytałem artykuły i piszesz tu o karmie ja nie wiem może moją spłatą długu jest że zawsze jestem leniwy i muszę zapieprzać całe życie na taśmie za bardzo niskie pieniądze i nic innego nie umiem robić?No cóż niektórzy rodzą się lepsi a niektórzy gorsi życie to nie bajeczka. Zaciekle zazdroszczę tym synkom co są na wyższych stanowiskach lub w biurze!A jak ktoś nie jest super inteligentny można wręcz powiedzieć że głupi i nie dał by rady w lepszych pracach o których mówisz to co mu zostaje? Jedynie praca między innymi w fabryce za miskę ryżu przecież trzeba za coś przeżyć. Tak szczerze mówiąc jeśli chodzi o Porno to mógłbym wsiąść udział w Twoim Programie i się wyleczyć ale po co jak Porno to dla mnie jedyna słodycz w moim życiu. Co mi da wyjście z uzależnienia jak moje życie i praca są h****e co to zmieni nagle nie stanę się wielkim inteligentem nie będę zarabiał grubych miliony i nie rzucą się na mnie piękne kobiety? Która by chciała takiego głupiego co wykonuje taką odmóżdżająca pracę nie ma wykształcenia i mało zarabia teraz baby są takie wybredne i mają w czym wybierać i nie wybierają takich przerywów. Nie dla psa kiełbasa.A poza tym co ja bym przekazał swoim dzieciom? Jak byłem jeszcze młody i miałem siły i chęci to próbowałem szukać drugiej połówki czy to w barach imprezach dyskotekach czy internecie zawsze olewka i brak zainteresowania latka lecą i zbliżam się do czterdziestki czeka mnie los wiecznego kawalera.Po ośmiu godzinach takiej pracy trzy zmianowej jestem wyczerpany psychicznie i fizycznie wynudzony i poniżony bo zdałem sobie sprawę że ta praca jest nieludzka i w głębi jej nie nawiedzę ale muszę wykonywać.Gdy mam na noc to często jest tak że po pracy śpię idem do pracy na noc i śpię i zaś i tak w koło Macieja bo ta praca to w kółko to samo to moje życie też. Czuję ogromną złość gdy zaś muszę tam zaś iść (zaś w domu smutek z bezsilność że moje życie tak wygląda) jest się tam jak więzień przywiązany do stanowiska i co dziennie to samo ogłupia mnie ta praca totalnie najchętniej bym uciekł z takiej pracy raz zmienił ale zaś trafiłem na produkcję tylko że gdzie indziej i zaś wciąż to samo chyba jestem skazany na taką pracę. Właśnie wtedy Porno daje mi radość i odprężenie po powrocie z takich ośmiu godzin godzin szychty. Porno jest to dla mnie jak wódka podana skazańcowi przed powieszeniem. A po pracy często chodzę na piwko lub gorzałę do baru ze z kumplami z pracy którzy również nie mają lekko i dzielimy smutki. Trzeba jakoś uprzyjemnić sobie życie gdy ma się taką pracę gdzie się jest nikim robakiem nic nie znaczy i w ogóle nie wymaga ona umiejętności i nie używa się mózgu. Porno to ucieczka od tej straszliwej monotonni i szarego życia.Mogę sobie popatrzeć na seks i ładne kobiety i pomarzyć o tym czego nie mam i do woli dawać orgazmy. Teraz odkryłem że u mnie nawykiem ucieczkowym do Pornografii jest moja praca po niej i w niej od razu mi się chce bić mięso. Pozdrawiam! Uzależniony od barabara figo-fago na ekranie wkręcacz śrubek z działu 37.
To ważny komentarz. Odpowiedź napisałem w formie artykułu. Zapraszam:
http://wolnoscodporno.pl/Blog/2019/08/Z-Zycia-Wziete-1/
Dziękuję bardzo!
Dzisiaj Piotrze podczas odczuwania, znowu spotkalo mnie cos dziwnego. Lezalem i odczuwalem i tak po okolo 2 godzinach takiego lezenia zaczelo mna po prostu trzachac i rzucac po lozku. Praktycznie w calym ciele miesnie zaczely mi sie napinac i rozluzniac. Zaczelo mna wyginac, zginac i prostowac. Kurde, rzucalo mnie po lozku, a ja nie moglem nad tym zapanowac. Az sie przestraszylem, ze mnie naprawde cos opetalo. Tylko czekalem, az mna o sufit jebnie hehe. Cos tam kiedys wspominales, ze spotkales sie z czyms podobnym. Co to bylo? Emocje tak wychodzily, czy k…wa diably jakies?
Az sie przestraszylem, ze mnie naprawde cos opetalo.
Gdy wymiotujesz też masz spazmy, a gdy się upijesz, zataczasz się. Czy jesteś wtedy opętany? Nie.
To, że coś podobnego dzieje się na trzeźwo nic nie zmienia.
Twoje ego panikuje, gdy widzi, że nie masz kontroli nad ciałem. Bo nigdy nie miałeś, tylko Twoje ciało podążało automatycznie za intencją.
Tak jak teraz – intencją jest oczyszczenie.
Przypominam, że aspekt emocjonalny i podświadomość zaniedbywałeś przez kilkadziesiąt lat. To sporo zastanej, zablokowanej energii. Twoje ciało więc wspomaga proces oczyszczenia tak jak to możliwe. Również przypomnę, że ruch fizyczny wspomaga ruch energii.
Podczas orgazmu ciało kobiety również spazmuje. Kobieta puszcza kontrolę i wtedy odczuwa najwięcej przyjemności. Wielu facetów potrafi się wtedy nawet przestraszyć, gdy widzi kobietę, przez którą swobodnie przepływa ogromna energia.
Nie przejmuj się. I nie próbuj tego kontrolować.
To były emocje i opór i Twoja próba kontroli nad tym. Diabłów nie ma.
Jeśli nikomu nie życzyłeś piekła, to nie masz się czym przejmować.
A czy moglbys Piotrze wytlumaczyc ( oczywiscie w miare mozliwosci, jezeli masz czas, chec itd.), o co chodzi w Metodzie Sedony, z tymi trzema pragnieniami: kontroli, bezpieczestwa i aprobaty? Ja nie bardzo wiem, o co w tym chodzi. Nie wiem jak to uwalniac. Moglbys to wyjasnic jakos w skrocie, czy nie zawracac sobie tym glowy i po prostu uwalniac to co jes na bierzaco?
O co z tym chodzi dokładnie wyjaśniam w Programie Maczeta. Nie da się tego opisać w kilku słowach.
Natomiast uwalniasz to tak jak każdą inną energię.
A czy z tym Hitlerem, Stalinem i innych zbrodniarzach, to nie jest tak, że oni musieli się pojawić, aby “umożliwić” innym spłacenie swojego długu karmicznego? Chodzi mi o to, że gdyby na ziemi nie pojawiali się właśnie tacy zbrodniarze, ludobójcy, mordercy itd., to ludzie, którzy w poprzednich życiach, popełniali podobne zbrodnie, lub jeszcze gorsze od Hitlera, Stalina itd., nie mieli by jak spłacić tego długu i trafiali by do piekła. Nie było by po prostu kogoś, kto by im “odpłacił” za to, co zrobili w poprzednich wcieleniach. Czy ci zbrodniarze nie są tak jakby narzędziem w rękach Boga?
A czy z tym Hitlerem, Stalinem i innych zbrodniarzach, to nie jest tak,
Odpowiedz mi najpierw – co odpowiedź na to pytanie zmieni w Twoim życiu?
Jak Ty się zmienisz?
Nie będę poświęcał czasu na coś, co kompletnie nie ma przełożenia na jakikolwiek praktyczny rezultat.
To tylko dalej umysł ucieka w mentalizację, w niepotrzebną dyskusję.
aby “umożliwić” innym spłacenie swojego długu karmicznego?
Uważasz, że dług można było spłacić jedynie za pomocą wojny całego świata ze sobą?
Każdy tyran i wojna to jedna z ekspresji poziomu świadomości ludzi jaki wtedy mieli. Ludzie lepiej nie potrafili i od tego jest przeszłość, by wyciągać wnioski – uczyć się, wzrastać i już nie popełniać tych samych błędów.
Czyli była to niska świadomość i podatność na lucyferyczną manipulację.
Bo każda wojna, mord, czyli to co demoniczne, może pojawić się w świecie tylko po manipulacji lucyferycznej. Oszustwie, kłamstwie, wierze w nieprawdę.
Jak mówiłem – naród niemiecki nie był zły, tylko tak jak każdy inny – podatny na manipulację, na oszustwo ze względu na swoją niską świadomość.
nie mieli by jak spłacić tego długu i trafiali by do piekła.
Mieliby.
Ale wzięli co było.
Poza tym syf trzeba uprzątnąć.
Jeśli zaniedbasz ciało i psychikę i pojawią się np. wrzody, no to jedna z ekspresji Twojej świadomości.
Tak po prostu jest. Czy to spłata długu karmicznego? Nie. Bo karma to Ty. To jaki się stałeś. I to jaki się stałeś było przyczyną podjętych decyzji, które doprowadziły do wrzodów.
To więc dla Ciebie informacja, by wybierać inaczej.
Tak jak karma ludzi to ekspresja tego jacy ludzie co najwyżej potrafią być na tym poziomie. Nikt nie wyciął jątrzącego się wyrostka – Hitlera – i dlatego doszło do poważnych komplikacji. Bo nikt nie postawił właściwej diagnozy.
Czy ci zbrodniarze nie są tak jakby narzędziem w rękach Boga?
Ta planeta to Czyściec. Każdy decyduje za siebie.
Bóg nie ma z tym nic wspólnego.
Czy dinozaury były narzędziem w rękach Boga? Były ekspresją tego poziomu świadomości. Tyle.
Tak wygląda ten poziom.
Jeśli ludzie się nie nauczą z przeszłości, zostanie ona powtórzona. Jeśli damy władzę człowiekowi na poziomie dinozaura lub niższym, już wiemy jak to będzie wyglądać.
Możemy więc wyciągnąć wnioski.
Wojna to błąd – czyli grzech. Błędne wyboru lub błąd w postaci braku pewnych decyzji i działań.
Żadna wojna nie jest tym, co Bóg sobie dla nas życzy ale odpowiedzialnością każdego z nas jest wybierać m.in. tak, by do wojny nie doszło.
Oczywiście zawsze znajdzie się jakiś idiota, który usprawiedliwi innych powołując się na Boga.
Ty sam zapytaj siebie – czy jeśli staniesz się bankrutem i to z długami to możesz te długi spłacić tylko w kopalni? Czy może mogłeś nie tylko zapobiec im, a jeśli nie dałeś rady to czy pieniądze da się zgromadzić jedynie męcząc się i cierpiąc?
Jeśli dałeś się przekonać, że praca w kopalni – w jednych z najgorszych warunków pracy na tej planecie – to był jedyny wybór? Dla osoby bez szacunku dla siebie, bez miłości tak się może wydawać. Ale to jej odpowiedzialność, by zacząć się doceniać i wybierać inaczej.
Jeśli milion osób będzie pracować w kopalni to oczywiście dokonają racjonalizacji i usprawiedliwienia. Powiedzą, że nie jest tak źle i że ktoś to musi robić…
Ale gdyby każda z tych osób uczciwie i odważnie przyjrzała się własnym powodom tej decyzji, zobaczyłaby, że nie były ani trochę szlachetne.
Tak jak kalibracja pokazała, że postawa pacyfistyczna w trakcie wojny to nie było nic szlachetnego, tylko idiotyzm, naiwność – te osoby to byli naiwni kretyni.
A co jest zlego w pracy w kopalni? Przeciez gdyby nie górnicy, to bysmy pozamarzali w zimie. Ja uwazam , ze sa to ludzie bardzo odwazni, schodzac tam na dol, a ich praca jest bardzo wazna dla spoleczenstwa, bo dzieki niej mamy cieplo. W przeciwienstwie np. do wielu prac za biurkiem, ktore spoleczenstwu nic nie daja.
A co jest zlego w pracy w kopalni?
A czy ja mówię, że jest to coś złego?
To po prostu bardzo niska jakość. Jeśli nie wierzysz to idź popracować do kopalni na pół roku, a potem zacznij pracować “za biurkiem, co nic nie daje społeczeństwu” i sprawdź różnicę. Czy dalej będzie Cię ciągnęło do kopalni…
Przeciez gdyby nie górnicy, to bysmy pozamarzali w zimie.
No nie wiem – jakoś są inne źródła ciepła, niż palenie węgla…
Na tym polega ewolucja – znajdujemy nowe drogi.
Natomiast praca w kopalni jest niebezpieczna, niezwykle szkodliwa dla zdrowia.
To jedna z najniższych jakości przekładania czasu, wysiłku i zdrowia na pieniądze.
Każdego dnia oddajemy kawał zdrowia i ryzykujemy życiem… by przeżyć… i to za grosze. Raczej nie ma górników milionerów.
Oczywiście, że reszta z tego korzysta ale ja mówię o każdym górniku z osobna. Może czerpać z tego dumę… ale jakie są fakty? Ano takie, że ta praca go zabija.
Więc o ile nie jest zła, tak jak palenie papierosów to należy na to spojrzeć trzeźwo, a nie pomijać oczywiste fakty i upajać się swoimi “wyniosłymi wnioskami”.
Ja uwazam , ze sa to ludzie bardzo odwazni,
Uważasz, że są odważni?
Odwaga to poziom 200. Dlaczego więc praca w kopalni kalibruje się na 110, czyli na poziom Strachu?
To co uważasz nie ma żadnego przełożenia na rzeczywistość. Ci ludzie nie są odważni, bo wykonują jedną z najgorszych prac za grosze. Może wymagać ona odwagi, by w ogóle ją wykonać ale te osoby nie są takie w życiu. Bo robią coś, co niszczy ich. Dzień po dniu. Szczególnie, gdy są alternatywy. Dlaczego więc górnik nie wybrał alternatyw? ŻADEN górnik nie wybrał tej pracy, bo tak mu zależało, by innym było ciepło.
Zamiast dyskutować akademicko, czyli bez przełożenia na rzeczywistość – posmakuj jej. Idź pracować do kopalni, a potem idź mów dumnie jak wspaniale pracujesz i jak pomagasz społeczeństwu i jaki jesteś odważny.
schodzac tam na dol, a ich praca jest bardzo wazna dla spoleczenstwa, bo dzieki niej mamy cieplo.
W dzisiejszych czasach mamy nowe źródła ciepła, korzystanie z których nie jest niebezpieczne na tym poziomie, co praca w kopalni.
Tak jak z wojną to po prostu karmiczna ekspresja. Lepiej nie potrafimy. Więc są jednostki, które ryzykują własne życie i niszczą sobie zdrowie, bo lepiej nie potrafiliśmy jako ludzie.
Nie jest to ani zła praca, ani dobra. Poziom zgodności z tym, co sprzyja życiu wynosi 110, czyli dużo, dużo poniżej temu, co pozytywne.
Niegdyś nie było innego sposobu, niż nosić skóry zwierząt, by móc wyjść na niskie temperatury.
Dzisiaj mamy ubrania produkowane z roślin i sztucznych tworzyw.
Oznacza to, że możemy powoli przestać zabijać zwierzęta dla ich skór. Jednak wiele osób nie chce tego, a nawet mordowania zwierząt nie postrzega jako niską ekspresję ewolucji, tylko wysoką – bo przecież mieliśmy panować nad głupimi zwierzętami.
To, że lepiej nie potrafiliśmy nie zmienia faktu, że noszenie skóry to nadal poziom niezwykle niski, bo wynika z niskiej świadomości.
Jeśli dochodzi do wojny to przez bardzo wiele błędów popełnianych latami. I jeśli do niej już dojdzie, to nie ma innej opcji, niż ten burdel posprzątać, ochronić to, co da się ochronić i by usunąć tych, którzy do wojny doprowadzili. Walka jest oczywiście szlachetna, gdy chronimy swój kraj, etc. Ale czy ktokolwiek chciałby stanąć z pistoletem w ręku naprzeciw opancerzonym pojazdom, miotaczom ognia, bombom, karabinom maszynowym, etc.? Tak, to wymaga odwagi ale czy jest niezbędne? Tylko, gdy doszło do czegoś tak tragicznego jak wojna.
Jednostka decydująca się na pracę w kopalni wybiera to zapewne z braku lepszej opcji lub tego, że nie widzi lepszej opcji, bo nie jest wykształcona i/lub nie potrafi robić nic innego.
Może robić to, bo to dla niej jedyny sposób na utrzymanie rodziny. Nie zmienia to faktu drastycznie niskiej jakości tej pracy.
Człowiek oczyszczający szamba czy schodzący do ścieku i brodzący w ludzkich odchodach też wykonuje pracę ważną i niezbędną, co nie zmienia faktu, że jest to karygodnie niska jakość.
Ale koresponduje ze świadomością tej osoby. Osoba w wyższej świadomości bez problemu znalazłaby pracę wyższej jakości i za lepsze pieniądze i w lepszych warunkach. Bez pogardzania pracą w kopalni.
Ale ktoś zawsze wybierze pracę w niższych warunkach. Bo to ten sam mechanizm co wybór Hitlera i Stalina na wodza.
W przeciwienstwie np. do wielu prac za biurkiem, ktore spoleczenstwu nic nie daja.
Żadnych konkretów.
Więc to akademicka dyskusja nie mająca żadnego celu, tylko bełkot.
Są prace za biurkiem dające ludzkości nieprzeliczalne korzyści jak i prawie żadne. To samo z nami – jest praca, która nic nam nie daje – ot, oddajemy minimum 8 godzin swojego życia każdego dnia za minimum zarobku i zero perspektyw i wykonując ją czujemy apatię, a nieraz frustrację i gniew. A są prace, poprzez które mamy nieograniczone możliwości wzrostu, czujemy radość, szczęście, poczucie, że robimy coś istotnego dla siebie i/lub dla innych. Pytanie – z jakiego powodu MY wybraliśmy własną pracę? Każdy odpowiada za własne wybory. A Ty o wyborach górników nie wiesz nic. Nie możesz powiedzieć nic o tym dlaczego jakikolwiek górnik wybrał swoją pracę. Możesz filozofować o ważności tej pracy. Ale dlaczego więc sam jej nie wykonujesz?
Nie starasz się zrozumieć, tylko powtarzasz paplaninę umysłu, która jest zlepkiem tego, czego się nasłuchałeś od innych.
Wcale nie uważasz, że praca w kopalni jest ważna. Bo to nie Twoje wnioski. To tylko coś, co usłyszałeś od nie wiadomo kogo.
Uważasz, że jest tylko jeden punkt widzenia. Twój. Ale punktów widzenia jest niezwykle wiele, czyli KONTEKST jest potężnie szeroki. Patrzenie tylko z jednej perspektywy możliwe jest tylko, gdy staniemy w miejscu i się nie ruszymy – ani ciałem, ani szyją. Inaczej nazywa się to paraliżem i jest poważnym zdrowotnym ograniczeniem. Tak jak patrzenie tylko z jednej perspektywy jest poważnym ograniczeniem świadomości.
Powtarzasz słowa zapewne kogoś, kto racjonalizował wykonywanie innej pracy na poziomie 110 – na poziomie rasizmu, fatalizmu, anarchii, buntu czy pornografii.
Przykładowo tzw. “Reality shows” to podobny poziom jakości. Z tego co się orientuję, popyt na nie był ogromny – cieszyły się wielką popularnością.
Praca w fabryce polegająca na pakowaniu w kółko kurzych żeberek do pudełka też jest ważna, bo dzięki temu miliony ludzi ma co jeść. Ale co taka osoba powie swojemu dziecku, że robi? Czy stanowi dla niego inspirację? Po wojnie, gdy fabryki zostały w głównej mierze zautomatyzowane i wielu mężczyzn stało się jedynie niewielkim elementem wielkiej maszyny – np. wkręcali jedną śrubkę przez 12 godzin i tyle – odczuwali wielki wstyd, że nie byli w stanie przekazać swoim synom żadnych wartości. To było upodlenie.
Który górnik pragnie, by jego syn też pracował w kopalni? Która aktorka porno pragnie, by jej córka też została aktorką porno?
Kto wykonując pracę tej jakości i kochając swoje dzieci chce, by one robiły to samo? A potem ich dzieci?
Jeśli do tego dochodzi, to oczywiście rodzic robi co może by pomóc i kocha swoje dziecko. Ale czy jest szczęśliwy?
Czy rycerz walczył, by wojna trwała i jego dzieci też musiały walczyć? Czy walczył, bo nie było innej drogi i walczył, by jego dzieci mogły żyć w pokoju?
Także mnóstwo osób uważa, że aktor/aktorka porno to super praca!
Dlaczego więc miliardy kobiet się tym brzydzi? I dlaczego aktorkami stają się praktycznie tylko kobiety molestowane, gwałcone czy po prostu głupie?
To poważne niszczenie zdrowia i psychiki.
Patrzenie na sprawy tylko z jednej perspektywy jest jak podążanie tylko w jednym kierunku. Ok – może i osiągniemy cel, przykładowo przyjdziemy do pracy w kopalni.
Ale po drodze nie trafimy do szpitala, na policję, do szkoły, nie zobaczymy morza, kwiatów, lasu – bo szliśmy cały czas w jednym kierunku i go nie zmieniliśmy, a nawet się nie rozejrzeliśmy.
Praca w kopalni jest też bardzo symboliczna.
Nic nie usprawiedliwia ignorancji. Bo co – powiesz wężowi, że nie wiedziałeś, że jest jadowity, przeprosisz i poprosisz, by wyssał jad z powrotem?
Ignoranckie postrzeganie pracy w kopalni nie zmienia faktu czym ona jest – jaką jakość reprezentuje.
Hitler i Stalin to nie narzędzia w rękach Boga, tylko konsekwencja ludzkiej ignorancji.
Ich dojście do władzy i rezultat – śmierć dziesiątek, jeśli nie setek milionów ludzi – to maksimum tego, na co było stać ludzkość w tamtym czasie. Nie oznacza to, że ma tak być cały czas.
Tak jak wrzody to nie narzędzie w rękach Boga do niczego, tylko rezultat zaniedbań własnego zdrowia.
Pytanie czy wyciągniemy z tego wnioski? Bo negatywna przeszłość, której nie zrozumieliśmy to skazywanie siebie na jej powtórzenie.
Jeśli nie rozpoznamy przyczyn wrzodów nawet po ich usunięciu, to z czasem znowu ich dostaniemy.
Jeśli nie rozpoznamy przyczyn pracy w kopalni to zniszczymy sobie zdrowie i umrzemy 20-30 lat przed czasem plując krwią. Oczywiście szlachetni i podziwiani, że wykonaliśmy tak ważną pracę. Ale czy będziemy szczęśliwi? Czy nasze dzieci i żona będą szczęśliwi? Duma to nie szczęście.
Praca w kopalni zatruwa człowieka i drenuje z sił. Nie daje możliwości na dalsze kształcenie, na właściwe zajmowanie się rodziną, wychowanie dzieci.
Tak jak niegdyś wyprawy wojenne rycerzy. Rycerze wyjeżdżali nawet na lata i często wracali bez kończyn. Czy to była wspaniała robota? Szlachetna?
Może tak się wydawało z pewnej perspektywy, bo wszystko można uznać za coś cudownego, gdy odpowiednio ograniczymy czy zniekształcimy kontekst.
Ale zapytaj się syna, gdy jego ojciec wraca bez rąk z wojny, czy górnik wraca pijany, by nie czuć stresu i kaszle krwią czy jest zadowolony z pracy, którą wykonuje jego ojciec?
Może jest i dumny ale zapewne nocami modli się do Boga, by uratował jego tatę.
Tak jak kobiety modliły się, by ich mężczyźni wrócili cali z wojen.
Czy tak powinno wyglądać życie i praca człowieka? Niegdyś nie było lepszych warunków ale dziś już są, bo pracuje na to miliony ludzi w bardzo wysokiej świadomości.
Wojna to zawsze przykry rezultat kłamstw i manipulacji. Konieczność pracy w kopalni to też przykry rezultat niskiej świadomości.
Większość ludzkości – ponad 80% nadal jest w świadomości niezwykle niskiej i dlatego wybierają równie niskie jakości.
Kalibracja pokazuje mi, że w Polsce nie ma nawet jednego górnika na poziomie świadomości Odwagi lub wyższej.
Nie oznacza to, że nie są odważni w kontekście swojej pracy. Ale ich całościowe postrzeganie rzeczywistości i samych siebie jest bardzo niskie.
Czy radośnie wybrałbyś pracę, która za 10 lat spowoduje, że będziesz kaszlał krwią? Czy wybrałbyś ją, bo innym będzie zimno?
Teraz sobie odpowiedz na zadane pytanie – “Co jest złego w pracy w kopalni?”
Wedlug mnie masz racje , ale tylko w 99% z tego co napisales. Pod twoim komentarzem przydal by sie dopisek: “Nie dotyczy Polski”- panstwa z g…wna i badyli, a jak niektorzy mowia- z dykty, albo tektury. W “normalnych” krajach, nawet wykladacz towaru w markecie zarabia godziwe pieniadze, a u nas… Szkoda gadac.
A taki np. strazak? Jako zawod? Albo ratownik górski. Narazanie wlasnego zycia, dla ratowania innego, a zarobki takie ze… sam wiesz. Bo chyba mieszkasz w Polsce? Inne zrodla ciepla- tak, ja sie zgadzam, ale patrz powyzej: ” Nie dotyczy Polski”. Ten kraj to jest zart, a my w tym zarcie zyjemy. Oczywiscie ktos moze powiedziec- to wyjedz za granice. I bedzie mial racje. Ja sam nie wiem, co tu jeszcze robie i na co licze.
Pod twoim komentarzem przydal by sie dopisek: “Nie dotyczy Polski”
Ależ oczywiście, że dotyczy Polski!
Bo WSZYSTKO na świecie to jedna karmiczna harmonia.
“Polska” to jedynie koncepcja. To tacy sami ludzie jak wszędzie indziej. A świadomość ludzi jest połączona.
Wiele ludzi czerpało inspiracje z zachowań Polaków i podobnie Polacy czerpią inspirację z postaw ludzi na całym świecie.
Wszystko dotyczy wszystkich ludzi.
Każda zmiana świadomości wpływa na świadomość całej ludzkości.
W “normalnych” krajach, nawet wykladacz towaru w markecie zarabia godziwe pieniadze, a u nas… Szkoda gadac.
Nie ma “normalnych” krajów.
To, co jest bardziej godziwą ekspresją w danym kraju nie oznacza, że nie ma tam innych problemów.
USA jest krajem o najwyższej świadomości ludzi, a jednak ma bodajże największe zadłużenie i procent ludzi pozbawionych wolności za przestępstwa.
A takich aspektów są miliony.
A taki np. strazak? Jako zawod? Albo ratownik górski. Narazanie wlasnego zycia, dla ratowania innego, a zarobki takie ze… sam wiesz.
Ratownik górki nie schodzi codziennie kilkaset metrów pod ziemię i nie wdycha trujących minerałów.
Jego intencja jest zupełnie inna – ratuje życie. I może realnie zadbać o własne. W kopalni nie ma takiej opcji.
Ta ekspresja jest zupełnie inna, niż górnika.
Postrzeganie górnika czy ratownika jako “ratują życie narażając własne” jest niezwykle ograniczone i płytkie.
Bo chyba mieszkasz w Polsce? Inne zrodla ciepla- tak, ja sie zgadzam, ale patrz powyzej: ” Nie dotyczy Polski”. Ten kraj to jest zart, a my w tym zarcie zyjemy.
Ten kraj to nie żart, tylko całościowa ekspresja świadomości ludzi, którzy tu żyją.
A średnia ta jest na poziomie dumy, czyli ostatnim poziomie nie sprzyjającym życiu.
Tak m.in. wygląda ten poziom.
Ty postrzegasz to jako żart, bo sam projektujesz na niego własną dumę.
Ponownie mówię – nie chcesz zrozumieć i patrzysz tylko z jednej perspektywy.
Duma jest m.in. jak paraliż – uniemożliwia spojrzenie na sytuacje i problemy z innych, bardziej korzystnych perspektyw.
Mówiąc o Polsce i Polakach jako żarcie w takim razie to co ja robię również postrzegasz jako żart. Jeśli powiesz – “ok, to wyjątek” to no widzimy, że zaczynają się wyjątki.
I takich “wyjątków” znajdziesz wiele tysięcy. Czyli to stwierdzenie kompletnie nie jest prawdziwe. Prawdziwe jest tylko w ograniczonym kontekście, m.in. po wykluczeniu wszystkich wyjątków, czyli bardzo, bardzo istotnej części świadomości ludzkiej – “Polaków”.
Oczywiscie ktos moze powiedziec- to wyjedz za granice. I bedzie mial racje.
W jakim kontekście będzie miał rację?
Przypominam raz jeszcze, że wszystko można uznać za rację w odpowiednio przedstawionym kontekście.
Ja sam nie wiem, co tu jeszcze robie i na co licze.
Nie wiesz, czyli jesteś nieświadomy.
Bo decyzje podjąłeś i są one zgodne z Twoim poziomem świadomości. Czyli m.in. tym jak siebie traktujesz i jak postrzegasz się jako istotę ludzką.
Jeśli “żyjesz w żarcie” to siebie przynajmniej w jakiejś części postrzegasz jako żart. Dlatego podświadomie uważasz, że co najwyżej zasługujesz na życie w rzeczywistości, którą opisujesz jako żart.
Oczywiście, że na coś liczysz – na potwierdzenie swojej racji. Na racjonalizację swojej świadomości.
Robisz to, co wybierasz każdej sekundy. Jest to naturalnie nieświadome.
Pierwszym krokiem wyjścia z uzależnienia jest uświadomienie sobie, że my to wybieramy, w jakich okolicznościach i dlaczego.
Bez świadomości (i akceptacji!) tego, co jest niemożliwa jest zmiana.
Współpracuję i współpracowałem z ludźmi, którzy raz na rok/na dwa lata wyjeżdżali do innego kraju licząc, że TAM będzie inaczej.
Ale ich rzeczywistość się nie zmieniała. DLA NICH zawsze było tak samo.
Wyjazd z kraju nic nie zmieni, bo dalej swoje życie stworzysz na poziomie swojej świadomości.
Jeśli górnik wyjechałby z Polski, to w innym kraju też zostały górnikiem!
Więc człowiek tak postrzegający “rozwiązanie problemów” nie ma racji.
W innym kraju może będą nowe opcje ale czy je w ogóle dostrzeżemy i z nich skorzystamy zależy i zawsze zależało i będzie zależeć od nas.
Tak. Gornik w innym kraju tez bedzie gornikiem, ale bedzie zarabial 5 razy wiecej. Albo wiecej.
Wracajac do porno. Pisales, ze w miare ” postepowania” uzaleznienia, uzalezniony potrzebuje mocniejszych bodzcow. Patrzenie na ” zwykly” seks mu nie wystarcza. Ja zauwazylem, ze ostatnimi czasy, mam odwrotnie- potrzebuje slabszych bodzcow. Ostatnio wystarczy mi patrzenie na kobieca twarz. Ale musi to byc twarz aktorki porno. Czy to jakis fetysz? Nie musze ogladac samego seksu itd. Czy mozna mowic o jakims chociaz malusienkim postepie, w drodze do wyjscia z uzaleznienia?
Tak. Gornik w innym kraju tez bedzie gornikiem, ale bedzie zarabial 5 razy wiecej. Albo wiecej.
Ani 1500 zł, ani 6000 zł nie przekonałoby mnie do pracy w kopalni.
Przeznaczenie większości tego, co zarabiasz, by się leczyć z tego, co zniszczyła Ci praca to troszkę błędne koło.
Wracajac do porno. Pisales, ze w miare ” postepowania” uzaleznienia, uzalezniony potrzebuje mocniejszych bodzcow. Patrzenie na ” zwykly” seks mu nie wystarcza. Ja zauwazylem, ze ostatnimi czasy, mam odwrotnie- potrzebuje slabszych bodzcow. Ostatnio wystarczy mi patrzenie na kobieca twarz. Ale musi to byc twarz aktorki porno. Czy to jakis fetysz? Nie musze ogladac samego seksu itd. Czy mozna mowic o jakims chociaz malusienkim postepie, w drodze do wyjscia z uzaleznienia?
Absolutnie nie.
Nie przekazałeś nic istotnego w tym temacie.
Do czego wystarcza Ci patrzenie? W jakich okolicznościach zaczynasz tego potrzebować?
To, że nie potrzebujesz długich sesji oglądania porno nie musi wcale oznaczać, że Ci się poprawia, tylko tak sobie ułożyłeś życie, że unikasz wszystkich emocjonalnych sytuacji, czyli żyjesz w coraz bardziej ograniczony sposób. Czyli można rzec, że nie jest lepiej, tylko coraz gorzej.
Czy Ci się poprawia wprost powie Ci trudniejsza życiowa sytuacja, np. kryzys, który wyciągnie z Ciebie emocje i opór.
Człowiek, który przestanie wychodzić z domu, by nie narażać się na stres czy poczucie braku bezpieczeństwa i nie będzie oglądał porno zdrowieje? Raczej nie.
Poza tym – dlaczego miałby być jakikolwiek postęp? Co realnie zrobiłeś w kwestii uzależnienia i swojego życia? Czym się zająłeś i zajmujesz? Jakich zmian dokonałeś? Zarówno zmian zewnętrznych w swoich działaniach jak i zmian wewnętrznych w swoich postawach i zadbaniu o podświadomość?
Oprocz uwalniania emocji nie zrobilem nic. Pracuje tam, gdzie pracowalem, mieszkam tam gdzie mieszkalem, robie to, co robilem itd. Nie zmienilo sie w moim zyciu nic. Nie potrzebuje po prostu takiej dawki porno, jak jeszcze miesiac temu i tyle. Picie i palenie rzucilem z dnia na dzien, kilkanascie lat temu, to moze i porno uda mi sie rzucic?
Uzależnienia się nie rzuca, tylko zmienia siebie i w rezultacie przestaje się go potrzebować – do problemów, na które reagowaliśmy np. alkoholem czy porno znajdujemy i stosujemy nowe rozwiązania.
Mówiłem wyraźnie – w innym kraju górnik nadal będzie górnikiem. Nie znajdzie nowych rozwiązań, bo jest nadal tym samym człowiekiem z tą samą świadomością.
Uzależniony nadal pozostanie uzależniony, jeśli “rzuci” np. porno czy alkohol. To tak jakby wyjechać z kraju ale nadal być tym samym człowiekiem.
W artykułach mówię jasno i klarownie – jeśli sądzimy, że wyjdziemy z uzależnienia pozostając taką samą osobą, to się grubo mylimy.
Uważasz, że uzależnienie od papierosów czy alkoholu to inne uzależnienie, niż od porno? Że rzuciłeś dwa uzależnienia i masz teraz trzecie?
To jedno i to samo uzależnienie – zmieniłeś tylko środek. Tak jak górnik zmienia kraj.
Złudnie może wydawać się, że jest lepiej ale jest tak samo.
Jeśli zmienisz blachę samochodu to jest to inny samochód? To co istotne – to co “pod maską” pozostaje takie samo. Jakość jazdy się nie zmieni lub zmieni się bardzo pozornie, powierzchownie.
Gdy “rzucisz porno”, to szybko znajdziesz sobie nowe uzależnienie lub wrócisz do alkoholu i/lub papierosów. Bo dalej będziesz potrzebował ucieczki od czegoś.
Czegoś do tłumienia oporu i emocji.
Mówię też, że to, że nie potrzebujesz “takiej dawki porno” jak miesiąc temu oznacza tyle, że nie pojawiły się przez ten czas warunki, w których zaczniesz potrzebować porno.
Czyli nie pojawiły się tzw. wskazówki nawyków – zapalniki.
Gdy się pojawią – wtedy powiedz mi czy nie potrzebowałeś takiej dawki porno.
Ja “zdrowy” byłem przez ponad rok. A potem wszystko wróciło do normy, do uzależnienia. Bo przez ten rok po prostu nie pojawiły się żadne zapalniki nawyków. A potem poszła lawina.
Ok. Hawkins w ktorejs ze swoich ksiazek pisal, ze jezeli uwolnimy cala emocje strachu, ktora w nas zalega, to juz nic nie bedzie w stanie nas przestraszyc. Chyba, ze ja cos zle zrozumialem/ przeczytalem. Jezeli by sie pozbyc wszystkich emocji, ktore w nas zalegaja( oczywiscie tych niskich), to czy potrzeba siegania po porno nie zniknie z “automatu”? Oczywiscie zakladajac, ze emocja bedzie zapalnikiem do ogladania. Czy to nie jest tak, ze pozbywajac sie tych niskich emocji, w efekcie czego wchodzimy na te wyzsze, to od razu nasze zycie tez sie zmienia, tez jakby z automatu? Nabieramy checi, znajdujemy lepsza prace, nic nas nie denerwuje itd. i wtedy zanim sie spostrzezemy, to nie ogladamy juz porno, bo go juz nie potrzebujemy? Wiem, ze piszesz o korygowaniu swoich postaw itd, ale mi chodzi o to, czy to sie nie odbywa, tak jakby- chcac, nie chcac. Automatycznie. Nie mamy innego wyjscia, bo nie ma w nas juz tego szamba, ktore ciagnelo nas w dol. Mozemy tylko piac sie w gore, czy tego chcemy, czy nie chcemy, dlatego, bo wyzsze emocje, ktore sie w nas ujawnily same nas ciagna do gory.
Chyba, ze ja cos zle zrozumialem/ przeczytalem.
To dobrze zrozumiałeś. Ale nie zrozumiałeś czegoś innego.
Tego, że nigdy nie uwolnisz wszystkich emocji siedząc sam w pokoju.
NIEZBĘDNE jest podejmowanie się nowych działań – spoza strefy komfortu. Życie na poziomie, który chcemy osiągnąć – odważne, śmiałe, radosne.
Bo energia podąża za działaniem. Bez działania nie będzie przepływu energii, czyli nie ujawnią się emocje, które chcesz uwolnić.
A potem życie zrobi BUM i człowiek mało nie zrobi pod siebie, bo nagle ujawniony zostanie tak duży ładunek. Którego tak naprawdę unikaliśmy siedząc w pokoju sądząc, że coś uwalniamy.
Tylko poprzez realne działanie Z ODPOWIEDNIĄ INTENCJĄ uczymy się nowych postaw względem dyskomfortu psychicznego, uczymy się radzić sobie z niskimi emocjami i przestajemy się nimi ograniczać.
Siedzenie na tyłku w domu i robienie w kółko tego samego nic nie zmieni.
Przykładowo – ja mógłbym miesiącami uwalniać strach i opór przed nagraniem pierwszego filmiku z Newslettera. I nigdy bym tego nie zrobił.
Bo unikałbym podjęcia decyzji.
Dopiero gdy siadłem i faktycznie zmierzyłem się ze strachem i oporem PODCZAS DZIAŁANIA pozwoliło mi na głębokie oczyszczenie i skorygowanie swojej postawy.
Kolejne filmiki nagrywałem z radością, a nawet nie mogłem się doczekać aż je nagram. Podczas pierwszego modliłem się, by ta męczarnia się już skończyła. Ale uwalniałem.
A podczas kolejnych z radością dokonywałem nawet korekt – nagrywałem więcej niż musiałem. Zacząłem się dobrze przy tym bawić.
Gdybym cały czas tego unikał i nigdy nie wziął się do pracy, to ten Blog nigdy by nie powstał.
Uwolnienie oporu i strachu przed nagrywaniem nie spowodowało, że nie odczułem tego przed napisaniem pierwszego artykułu czy maila wysłanego do tysiąca osób.
Ale dzięki doświadczeniu z uwalnianiem przy nagrywaniu wiedziałem już jak postąpić i to zrobiłem. Uwalniałem trochę przed podjęciem się działania i następnie podczas pisania ujawniały się kolejne warstwy. Uwalniałem je i kontynuowałem działanie.
Jezeli by sie pozbyc wszystkich emocji, ktore w nas zalegaja( oczywiscie tych niskich), to czy potrzeba siegania po porno nie zniknie z “automatu”?
Tak.
Ale aby pozbyć się wszystkich emocji należy zacząć inaczej żyć, niż do tej pory.
Bo to jak żyłeś i nadal żyjesz to taki scenariusz, który gwarantuje unikanie odczuwania emocji i oporu lub to minimalizuje. Czyli uniemożliwia pełne uwolnienie.
Czy to nie jest tak, ze pozbywajac sie tych niskich emocji, w efekcie czego wchodzimy na te wyzsze, to od razu nasze zycie tez sie zmienia, tez jakby z automatu?
Tak ale energia podąża za działaniem.
Więc najpierw zaczynasz działanie, które normalnie podejmowałbyś z radością, odwagą i chęcią na wyższym poziomie. Czyli na poziomie, na którym obecnie nie jesteś. I dopiero po drodze ujawni się wszystko co ten stan ograniczało.
Nabieramy checi, znajdujemy lepsza prace, nic nas nie denerwuje itd.
Najpierw zacznij szukać lepszej pracy i w trakcie tego ujawni się strach, opór, wstyd, wina, żal, etc.
A gniew uwolnisz cały tylko w trakcie sytuacji, które Cię denerwowały. A nie samotnie w pokoju wyobrażając je sobie.
i wtedy zanim sie spostrzezemy, to nie ogladamy juz porno, bo go juz nie potrzebujemy?
“Zanim się spostrzeżemy”…
Wychodzenie z uzależnienia to nie siedzenie w domu przez rok i tylko uwalnianie. Bo to ucieczka. To sabotaż.
Ty masz żyć świadomie, postrzegać uczciwie i odważnie to, czym się ograniczasz i korygować to w trakcie działań.
Wiem, ze piszesz o korygowaniu swoich postaw itd, ale mi chodzi o to, czy to sie nie odbywa, tak jakby- chcac, nie chcac. Automatycznie.
Wszystko zależy wyłącznie od Twoich wyborów.
“Automatycznie” oznacza nieświadomie – czyli coś, co zostało zautomatyzowane. A żeby umysł coś zautomatyzował, trzeba to wykonać dostateczną ilość razy przed odpowiednio długi odcinek czasu.
Uwalnianie pozwala nam wykonywać to bez zbędnego bagażu. Ale samo z siebie nic nie zrobi za Ciebie.
To nadal Ty. Uwalnianie 1000 godzin nie pójdzie za Ciebie do kobiety, nie porozmawia z nią, nie umówi się na randkę.
Uwalnianie i wizualizowanie przez nawet 100 000 godzin nie oczyści Cię ze wszystkiego. Dopiero podjęcie się działania i to działania regularnego przez dostatecznie długi odcinek czasu (zazwyczaj przynajmniej 3-4 tygodnie) spowoduje, że ujawni się wszystko lub większość zalegającego obciążenia. I wtedy należy to uwalniać.
Sam musisz uczciwie stwierdzić ile tak naprawdę uwalniasz, by rozpocząć działanie, bo jest tak ciężko, a ile z tego “uwalniania” jest ucieczką od podjęcia się działania i wzięcia odpowiedzialności za osiągnięte rezultaty.
Chęć nie bierze się z kosmosu. Chęć to Twój wybór. Twoja decyzja.
Nie mamy innego wyjscia, bo nie ma w nas juz tego szamba, ktore ciagnelo nas w dol.
Żadne szambo nie ciągnie i nie ciągnęło Cię nigdy w dół.
To Ty unikałeś wszystkiego, co to szambo z Ciebie wyciągało i gdy już coś/ktoś je wyciągnął to zaczynałeś się z tym zmagać.
A teraz dążysz do jego ujawnienia i świadomie się z niego oczyszczasz.
Są ludzie, którzy podejmują niezbędne działanie z trzęsącymi się nogami, spoconymi dłońmi i suchością w ustach – podnoszą telefon i dzwonią do klienta, podchodzą do kobiety i rozmawiają z intencją umówienia się na randkę i/lub seksu. A są ludzie, który uciekają gdzie pieprz rośnie z delikatnym uczuciem oporu, które oczywiście wyolbrzymiają.
Mozemy tylko piac sie w gore, czy tego chcemy, czy nie chcemy, dlatego, bo wyzsze emocje, ktore sie w nas ujawnily same nas ciagna do gory.
Zawsze możesz piąć się w górę. Tym jest robienie czegoś POMIMO strachu. Strach nikogo nigdy nie ograniczył w niczym.
To iluzja.
A to co jest “wyższe” to już nie emocje. Emocje to mechanizm zasilana zwierzęcia w nas – niskiej świadomości.
Nie ma wysokich emocji. Radość to nie emocja. Radość to wybór – wysoki poziom świadomości.
Nic więc nas nie ciągnie do góry. Codziennie sami wybieramy swoje dążenia i działania. Nic i nikt nie wybierze za nas.
To Ty każdego dnia rano decydujesz czy wstaniesz z radością, czy z niechęcią.
To Ty w każdej sekundzie decydujesz czy to co robisz robisz z radością, ochotą, odwagą, śmiałością, czy z niechęcią, strachem, frustracją, winą.
Uwalnianie ułatwia nam dokonanie pozytywnych decyzji ale ich za nas nie podejmie.
Ok. Cos mi chyba zaczyna trybic w tym moim pustym lbie. :) Dzieki.
A wracajac jeszcze do naszej dyskusji o gornikach, to cos jest w tym powiedzeniu, ze “robol, to stan umyslu”.
Ok. Cos mi chyba zaczyna trybic w tym moim pustym lbie. :) Dzieki.
Nie masz pustego łba – wręcz przeciwnie – jest w nim mnóstwo mentalizacji. Cały czas odbywa się bezosobowy bełkot, z którym się identyfikowałeś przez całe życie.
To nie pustka w głowie jest przyczyną problemów, tylko właśnie ta nieskończona paplanina.
A wracajac jeszcze do naszej dyskusji o gornikach, to cos jest w tym powiedzeniu, ze “robol, to stan umyslu”.
Czyli to, z czym się identyfikujemy.
Jeśli moge się wtrącić to ja np sam dodaje radość do swojej pracy i np kiedyś nie wytrzymałbym w niej tygodnia a teraz normalnie pracuje,bo wytworzyłem nawyk i nie stawiam jej oporu.Co jeśli nie każdy chce pracować przed biurkiem i lubi np prace fizyczną?Ja bardzo lubie ruch i dzięki temu lepiej mi się śpi i funkcjonuje.Jak siedziałem ciągle w domu bez pracy to ciężko było mi zasnąć,bo jednak ruch to zdrowie.Dla jednej osoby sukcesem może mały domek i rodzina,a dla innego zarobienie milion złoty.
Co jeśli nie każdy chce pracować przed biurkiem i lubi np prace fizyczną?
Znowu to pytanie – “Co jeśli…”
Nic.
Już tak jest? I co? I nic. Każdy wybiera to co robi.
Te rodzaje pracy nie powinny istnieć! Przez to tylko ludzie giną I cierpią! Idą tam jak na śmierć psychiczną lub fizyczną. TO jest marność nad marnościami.
Te rodzaje pracy nie powinny istnieć!
Naprawdę?
I co miałoby robić te miliony ludzi??? Jakie prace byś im zaproponował?
No bo zamierzasz teraz zabrać miejsce zatrudnienia milionom ludzi… więc jeśli jest w Tobie choć krztyna rozsądku, powinieneś mieć dla nich plan.
A nie tylko niszczyć.
Poza tym nie bądź arogancki. Nie wiesz co powinno być, a co nie.
Przez to tylko ludzie giną I cierpią!
Ależ oczywiście…
A artykuły, że cierpimy przez własny opór można już pominąć, no bo nie pasują do Twojej bajeczki.
Nikt nie cierpi i nie ginie w fabrykach. Przestań bełkotać.
Idą tam jak na śmierć psychiczną lub fizyczną. TO jest marność nad marnościami.
Nie.
Marność nad marnościami to Twoje postawy, to co wygadujesz.
W Twoich wypowiedziach dominują tylko stwierdzenia, orzeczenia, oceny, wyroki. Nie ma nawet chęci do jakiejkolwiek dyskusji. Nie ma otwartości. To tak wielki poziom zarozumiałości i arogancji, że głowa mała. Nie bierzesz pod uwagę nawet w minimalnym stopniu informacji, którymi się dzielę. Nie korzystasz z wiedzy. Nadal jesteś dokładnie tą samą osobą, która pisze do mnie od roku lub dłużej. Czyli od tak długiego czasu nie zmieniłeś nic. Być może nawet stałeś się jeszcze bardziej zarozumiały.