Witam Cię serdecznie! Niemal każdemu zdarzyło się przedstawić sobie pewne samopoczucie w sposób – “nic mi się nie chce”, “nie chce mi się” oraz “nudzę się”. O ile raz na jakiś czas nie ma w tym nic złego, o tyle jeśli doświadczamy tego niemalże każdego dnia, może doprowadzić to do poważnych zaniedbań, bo już wynika… Przeczytaj
Wpis!
Witam Cię serdecznie! Kontynuujemy bardzo istotny temat świadomości, kontekstu i subiektywności. Część 1 znajdziesz klikając na link poniżej: ► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 1) Świadomość – co to jest? Zacznę, że jest to coś o czym pojęcia nie ma przytłaczająca większość ludzkości i coś kompletnie pomijanego, a nawet wyśmiewanego przez naukę. Nie jest praktycznie… Przeczytaj
Wpis!
Wiesz już nieco o wpływie emocji na człowieka i bardzo możliwe, również na Ciebie. Moje pytanie brzmi – czy wybierasz, by zrezygnować z poczucia winy i żyć bez niego? Czy jesteś gotowy wybaczyć sobie i innym przeszłość, chwilę obecną i nie trzymać winy na przyszłe błędy? Czy jesteś gotowy żyć w szacunku do życia? Do swojego… Przeczytaj
Wpis!
Ho ho ho! Święta! Jupi! \o/ Dlaczego się cieszę? Bo choinka, prezenty i pełen stół? Nie (nie tylko ;) ). Bo jest to czas, gdy miliony ludzi wybiera kolosalnie wyższe jakości, niż każdego innego okresu w roku. To się da odczuć. Większość ludzi oczarowuje się stroikami, światełkami, itd. i uważają, że to “wprowadza świąteczny klimat”.… Przeczytaj
Wpis!
Jeszcze komentarz dla tych osób, które mógł poruszyć temat gwałtów i terroryzmu.
Mam w sobie ogromne współczucie i zrozumienie dla Ciebie, jeśli Ty jesteś taką osobą. To co mówię nie neguje Twojego doświadczenia, doświadczenia innych osób, nie wyśmiewa, nie bagatelizuje, nie umniejsza – nie to było moją intencją.
Natomiast miało to na miejscu poruszenie w Tobie to, co niczym drzazga może tkwić w Tobie od lat powodując, że nadal cierpisz.
Tak, zarówno gwałty jak i ataki terrorystyczne są straszne. Tak, wolałbym świat, w którym ich nie ma. Ale są. Moją pracą mam na celu ujawnienie tego, co nie tylko jest przyczyną długotrwałego cierpienia osób, których dotknęły te wydarzenia ale także ujawnienie tego, co powoduje, że te doświadczenia stają się obecne w życiu niektórych osób.
Gwałty i terroryzmy to oczywiście ekstremalne przypadki ale bardzo łatwo jest przetestować, że to o czym mówię tyczy się również najmniejszych przypadków jak frustrujące nas osoby, psujący się sprzęt, trudności ze znalezieniem pracy, pasującej partnerki/partnera. Nie ma zewnętrznych przyczyn – problem nie jest na zewnątrz, tylko wewnątrz.
Niemniej warto zastanowić się – jeśli jesteś oburzony/oburzona tym, co tu przeczytałeś/aś, zastanów się czy przypadkiem tego gniewu już w Tobie nie było od lat? Czy właśnie nie został ujawniony i tylko szybko wyprojektowany na mnie – wraz z poczuciem winy i dumą, że ja jestem winny Twojego oburzenia – gorszego samopoczucia?
Czy mniejsze lub większe ale w samej esencji IDENTYCZNE odczucie nie dotyczy i nie dotyczyło innych osób w Twoim życiu?
Zastanów się czy wolisz być obrażonym/obrażoną na mnie i wrzeć czy raczej masz możliwość odpuszczenia tych emocji, przeżycia ich i powrócenia do spokoju i harmonii w sobie?
Szokującą rzeczywistością jest to, że większość moich Klientów nie chce porzucić negatywności. Trzymają je a to dla kogoś, a to dla siebie za popełnione błędy, np. zdrady. Dlaczego się tego trzymają nawet jeśli zdrowy rozsądek podpowiada, że to bez sensu?
Bo tak głęboko zostaliśmy zaprogramowani, że należy trzymać się emocji i zasilanych nimi przekonań. Jednym z głównych jest – “Ktoś jest WINNY tego, co się stało”. To absolutne niezrozumienie.
Poczucie winy jest całkowicie BŁĘDNYM instrumentem do mierzenia ludzkich zachowań!!! To tak jakbyśmy licznikiem Geigera próbowali zmierzyć zapach kwiatów.
Niemniej osoby pragnące kontroli nad innymi wykorzystały poczucie winy i nieświadomość i programowały ludzi od początku istnienia. Ktoś jest winny.
Nie. Nikt nie jest winny ale każdy jest odpowiedzialny. Gwałciciel jest odpowiedzialny za to, co zrobił, zaś zgwałcona kobieta jest i zawsze była odpowiedzialna za to, co utrzymywała w sobie przez lata i jak postępowała później względem tego co się stało.
Zrozum, o czym mówię. Nie mówię, że masz winić siebie, co błędnie zrozumiał Pan xxx. Masz porzucić winę. Nie masz jej tłumić, masz ją z siebie wyrzucić, wypłakać, wywrzeszczeć ale ostatecznie się jej puścić. Przestać winić gwałciciela i siebie. To jest cel, to jest koniec drogi. Wtedy dopiero przestaniesz cierpieć. Cierpienie jest opcjonalne i trwa tak długo jak oddajemy odpowiedzialność innym i winimy innych oraz siebie.
Wiem, że jest to trudne. Wiem, bo gdyby mi ktoś powiedział, gdy cierpiałem, że mam wybaczyć osobom, które święcie byłem przekonany, że były źródłem mojego cierpienia jak kobieta, która mnie zdradziła i z którą chciałem być do końca życia, mój najbliższy przyjaciel, który się z nią przestał, inny przyjaciel, który mnie oszukał, okradł, wykorzystał, to bym chyba zabił.
Ale do tego się to sprowadza. Im większy opór czujemy przed tym wybaczeniem, to właśnie przez ten opór cierpimy. To ten opór jest tą drzazgą, która tkwi w nas i przez którą krwawimy nawet długimi dziesięcioleciami.
Dlatego mówię, że łatwiej jest obwiniać i brać różne leki – na uspokojenie, na uśmierzenie bólu. Nie mówię, że masz przestać z nich korzystać. Mówię – korzystaj zarówno z terapii oraz z leków ale otwórz się na wewnętrzną pracę – na zmierzenie z własnymi emocjami. Cierpisz blokując je.
Tak, mogło stać Ci się coś strasznego ale nawet to, nawet ta najwłaściwsza racjonalizacja nie jest wystarczającym powodem, by nadal trzymać w sobie te emocje i opierać się im z całej siły i nadal twierdzić, że cierpimy przez coś innego, niż własny wybór, własne decyzje.
Terapie ofiar różnych bolesnych doświadczeń, terapie weteranów wojennych i każdy inny przypadek dlatego trwają latami, nieraz trwają do końca życia, bo mało który specjalista rozumie naturę emocji i co z nimi robić. Nie chcę najeżdżać na środowisko medyczne, bardzo szanuję i doceniam ich pracę.
Ale chcę podkreślić KONIECZNOŚĆ właściwej pracy z emocjami. Leki ich z nas nie pozbywają, tylko tłumią. Ucinają świadomy kontakt z nimi. Praca z emocjami może fantastycznie przyspieszyć każdy rodzaj terapii, każdy rodzaj farmakologicznej kuracji, każdy rodzaj rehabilitacji. Nie musi i nie powinna ich zastąpić ale powinna stanowić tak samo krytyczny czynnik jak najważniejszy element każdej z nich.
Jako, co wielokrotnie powtarzałem, ludzie jesteśmy w erze kamienia łupanego względem emocji, widzimy jak wiele nieporozumień się pojawia, nawet względem moich intencji, a nawet stanu umysłu.
Bez obaw, wszystko jest ze mną w porządku.
Jedynym problemem jest to, że nadal uczę się przekazywać w sposób klarowny i zrozumiały coś, czego ludzie nie pojęli od tysięcy lat. Dosłownie!!! Drugim problemem jest to, że już sama intencja zajęcia się swoim wnętrzem powoduje, że zablokowane w podświadomości emocje zaczynają się z nas ujawniać. I na ich bazie nasz umysł zaczyna automatycznie mentalizować – nakręcać się, szukać winnych, użalać, rozpaczać, etc.
Osoba nieświadoma, czyli utożsamiająca się ze swoim umysłem, przestanie być spokojna, zacznie być nawet agresywna, co było łatwe do zaobserwowania, dzięki Panu xxx, któremu bardzo dziękuję za wkład w ten artykuł.
Historia Pana xxx przedstawiona na mój temat jest tylko projekcją historii, którą xxx utrzymuje na swój temat. Jako, że nie jest
to osoba odpowiedzialna, szybko przelała swoje negatywności na mnie, zaś umysł zasilany dumą wymyślił pasujące racjonalizacje. Wiele z nich nie mające kompletnie podłoża w zdrowym rozsądku, są histeryczne i wyssane z palca.
Dlatego uważajmy, kiedy zaczynamy wierzyć własnym myślom, bo możemy stracić przez to wiele dobrego. Jak np. esencję tych artykułów, które czytają już specjaliści.
“Żaden terrorysta nigdy nie wysadził ludzi utrzymujących w sobie miłość i spokój (którzy jednocześnie nie wypierali swoich niskich emocji jak np. nienawiść do atakujących ich ludzi). Nie tak działa ten świat, że giną tu tragicznie przypadkowe osoby. Nie ma przypadków”
Czy ty kurwa jesteś normalny?
Czy ty kurwa jesteś normalny?
Witaj xxx, dziękuję za komentarz.
Odpowiedź brzmi – oczywiście, jak najbardziej. Nie wykluczone, że jestem najbardziej normalną i trzeźwą osobą, której masz szansę posłuchać. Ale nie słuchasz.
Wybierasz, by nadal wierzyć w swoje przekonanie, które nawet nie jest wymyślone przez Ciebie ale nauczone przez media i to, co mylnie nazywa się zdrowym rozsądkiem. To nie zdrowy rozsądek każe nam nazywać np. terrorystów złymi i walczyć z nimi za wszelką cenę. Tylko nasza stłumiona nienawiść, strach, gniew, poczucie winy, uczucie bezsilności. Tak naprawdę chcemy wygrać z tym poprzez eliminację terroryzmu.
Oczywiście widzimy, że walka z nim nie działa, bo terrorystów przybywa, stają się coraz bardziej przebiegli, zdeterminowani. Ale osoby w takiej jak Twoja świadomości nadal wybierają to samo ale bardziej. Bardziej nienawidzić, bardziej walczyć, bardziej trzymać się swojej wersji wydarzeń.
Nie masz pojęcia jaka była rzeczywistość wewnętrzna osób, które terrorysta zabił. Zapewne wierzysz, że telewizja kłamie ale jeśli przedstawia wersję wydarzeń zgodnie z Twoją wizją (ciekawe skąd ta wizja się wzięła) – że zginęły niewinne ofiary, że winni terroryści (widzimy dojenie poczucia winy) – to zaczynasz telewizji wierzyć jak najświętszej wyroczni. Skąd wiesz jak te osoby się traktowały? Jaki stan utrzymywały? Czy Ty kiedykolwiek spotkałeś terrorystę? Jeśli tak – czy dostrzegłeś, że Twoje wnętrze względem niego było dokładnie takie jak wnętrze terrorysty względem osób, które zabił.
Nie jestem nienormalny, ja tylko wyjrzałem ponad własną mentalizację i nienawiść.
To, że mówię, że terrorysta nigdy nie zabił nikogo, kto wewnątrz sam by na siebie tego nie ściągnął nie mówię, że należy winić zamiast terrorystów osoby, które zabił. Nie mówię, że one powinny się winić. Mówię tylko, że całkowicie i kompletnie należy zrezygnować z poczucia winy. Nikt nie jest winny. Terrorysta, tak jak i Ty, uległ programowaniu – praniu mózgu, przez co uwierzył, że robi coś właściwego tak jak i my uważamy, że robimy coś właściwego nienawidząc go i utrzymując w sobie świadomość ofiary. Widzimy więc jak silne jest to programowanie. To poczucie winy, ta świadomość ofiary, które w sobie nosimy, są dokładnie tym samym, przez co nie osiągamy wspaniałych sukcesów w życiu, nie mamy szczęśliwych relacji, często mamy słabsze zdrowie, niż moglibyśmy mieć, itd.
Więc terrorysta staje się dla nas nie tylko naszym własnym odbiciem, a nie zewnętrznym źródłem, na które możemy przelewać własne nieuznane negatywności i toksyny, ale także nauczycielem.
Miłość do terrorysty (bo do tego przecież zmierzamy) nie oznacza pominięcia lekcji rozsądku. Ta osoba jest bardzo mocno zaprogramowana – tak mocno, że wybiera odebrać życie sobie i starać się zabić jak najwięcej innych osób w imię terroru – by siać strach. Ale sama nie wie, że ten strach już w ludziach jest i jej akty pomagają tak naprawdę z ludzi go wydobyć. Ale nikt niestety nie bierze za ten strach odpowiedzialności. Każdy projektuje go poza siebie – w świat. Więc terrorystów przybywa, bo lekcje nie są przerabiane.
Dla osoby na Twoim poziomie zrozumienia (który nie jest gorszy od mojego, służy tylko innemu rodzajowi doświadczania), naturalnie brzmieć to może jak absurd absolutny, co dałeś mi w swoim krótkim komentarzu jasno do zrozumienia. Byłbym głupcem, gdybym nie spodziewał się takich komentarzy. Bo ludzi w świadomości ofiary i strachu oraz gniewu, nienawiści i dumy jest wciąż ponad 80%.
Z całej serii artykułów o odczuwaniu, o emocjach, a nawet z tego jednego, bardzo obszernego artykułu wybrałeś tylko jedno zdanie, które burzy Twój obecny obraz świata i mnie za to zaatakowałeś czując dumę – poczucie wyższości – poczucie posiadania racji. Duma to kruchy fundament. Ona jest podatna na zranienie, potrzebuje, by ją cały czas chronić.
A proste ćwiczenie wewnętrznej odpowiedzialności powoduje, że faktycznie dostrzegamy, że w życiu doświadczamy tego, co już nosimy w sobie. Ja spotykałem pełno negatywnych ludzi do momentu, gdy wziąłem za siebie odpowiedzialność. Przykładowo spotykałem wkurwione kobiety, niechętne do mężczyzn, które szły do łóżka tylko nietrzeźwe. Gdy się oczyściłem zacząłem spotykać troskliwe, czułe, ciepłe kobiety pragnące uczyć się jak być bardziej pożądane, jak same mogą bardziej pożądać, być bardziej atrakcyjne, kobiety otwarte, same biorące odpowiedzialność za siebie, dbające o relacje, jednocześnie już nie fanatyczne, więc pokorne ale i odważne, przebojowe.
Wszystko się zmienia.
Więc zastanów się dlaczego tak silnie wybierasz wciąż trzymanie się własnej wizji świata. Ja rozumiem dlaczego ją wybierasz – bo możliwe , że nigdy nie czułeś niczego innego, niż strach, wstyd, poczucie winy, gniew i duma. Zapewne Twoi rodzice też czuli tylko to i potrzebowali wyszukiwać w świecie zewnętrznym takich osób, takich wydarzeń, które potwierdzały by ich wewnętrzną wizję – ich świadomość. Przez to pomijały kompletnie 99% innych elementów tego świata. Pozytywnych. Pozytywność to nie różowe okulary. Pozytywność to trzeźwość ale żeby ją osiągnąć, trzeba wziąć za siebie odpowiedzialność i przerobić lekcje rozsądku. Twój komentarz nie wskazuje na rozsądek ale przesiąknięcie negatywnością – toksyczność, mentalizację. Stąd też Twoje życie nie ulega poprawie.
I tak jak Twoi rodzice, z całego artykułu wybrałeś tylko jeden fragment, który wystarczył, by porzucić 99% reszty treści, zanegować ją – bo przecież napisał ją kurwa ktoś nienormalny.
Oczywiście na razie nie ma co liczyć, że spróbujesz żyć utrzymując w sobie spokój i radość przez np. tydzień. Ale gdybyś spróbował i zanotował zmiany w tym jak zaczynasz podchodzić do życia, do różnych spraw, zobaczyłbyś, że jest Ci łatwiej. I wcale nie chodzisz “pijany”, naiwnie i zaprzeczającą negatywnym aspektom tego świata. Uwzględniasz je, bierzesz na nie poprawkę ale jednocześnie nadal wybierasz to, co pozytywne.
Niemniej dziękuję Ci raz jeszcze za Twój komentarz. Być może pomoże wielu innym osobom zreflektować się. Ja nie mówię, by terrorystom zacząć wysyłać laurki. Zdaję sobie sprawę, że oni wyciągają z nas najwięcej nagromadzonej toksyczności – gniewu, nienawiści, poczucia winy, strachu, wstydu, bezsilności. Dlatego nasze umysły tak bardzo potrzebują projektować to poza nas, bo stawiliśmy w trakcie naszego życia tym emocjom tak wielki opór, że ich odczuwanie w sobie po prostu boli. Gdybyśmy zaś dokonali analizy własnego życia – introspekcji – doszlibyśmy do wniosku, że nasza dzisiejsza postawa odnośnie terrorystów jest DOKŁADNIE taką samą postawą, gdy byliśmy dziećmi i nasi rodzice nas zawstydzali, krzyczeli na nas, obwiniali nas, pokazywali palcem. Wtedy czuliśmy się tak samo bezsilni i czuliśmy ogromną nienawiść, którą w sobie zdusiliśmy, bo tyczyła się naszych rodziców.
I ja z premedytacją będę pisał to, co do tej pory, bo to po prostu pomaga. Tobie poczuć wiele, innym poczuć wiele. Taki Blog jest miejscem, które czytamy zazwyczaj w zaciszu swojego pokoju. Więc mamy możliwość zmierzenia się z ujawnionymi emocjami. Ale ja nikogo nie przekonam do wykonania wewnętrznej pracy i rozumiem doskonale, że zazwyczaj większość osób wybierze nadal obwinianie świata zewnętrznego i walkę z nim. Tak jest po prostu łatwiej.
Pozdrawiam!
Z tymi gwałtami też nieźle pojechałeś. Czyli co, ofiara jest sama sobie winna? Może dajmy jeszcze jeszcze sprawcy medal, bo hehe “wyciągnął emocje”? Hitlerowi też dasz medal, bo zabijał Żydów? Jesteś totalnie bezczelny i nie masz za grosz szacunku do ofiar. Kolejny widzę Zięba czy inny wariat.
Witaj ponownie,
widzisz, ponownie całkowicie pomijasz to co mówię i skupiasz się na takim zniekształcaniu kontekstu, by pasował do Twojej wizji – są straszni kaci, biedne ofiary i wariaci, jak ja, którzy uważają, że należy przebaczać i porzucać mentalizację, przestać obwiniać siebie i innych i wejść na poziom rozsądku. Jednocześnie uważasz, że ja tego wszystkiego nie rozumiem, całkowicie pomijam nieszczęścia, ból, cierpienie innych i to, że są na tym świecie osoby pragnące szkodzić, mordować i którym to sprawia przyjemność.
Pomimo, że podkreślałem kilkukrotnie, że nie mamy być ślepi, wypierający negatywności, nie mamy być zimni, nie mamy patrzeć na tych, którym stała się krzywda jak na idiotów lub takich, co chętnie zaprosili do swojego życia cierpienie. Nie mamy też nagradzać tych, którzy negatywności się dopuszczają. Ja Ciebie nie nagrodzę ale też nie obwinię za to co powiedziałeś. Głupotą byłoby nagradzanie negatywnej postawy i głupotą byłoby również obwinianie. Jedyną właściwą drogą jest zrozumienie – uświadomienie sobie kontekstu, w którym zachodzi rozmowa – widzialne słowa – i to, co niewidzialne, czyli emocje, myśli i świadomość.
Mówiłem też wyraźnie, że nie mamy bawić się poczuciem winy, co znów chętnie Ty robisz, tylko mamy z niego zrezygnować całkowicie. Tego nie potrafisz, za to przelewasz je – z ofiar na katów, z katów na ofiary, z ofiar na mnie, zaraz pewnie po tej odpowiedzi uznasz, że ja robię ofiarę z Ciebie. I tak to może się toczyć dziesiątki lat z pominięciem absolutnego faktu, że to poczucie winy nikomu nie pomaga, niczego nie poprawia i tylko powoduje utrzymywanie aktualnego stanu. Stanu, który można poprawić diametralnie dzięki przekroczeniu gniewu, dumy, wstydu, winy, żalu, etc. Tego uczę poprzez moje artykuły. Nie znaczy to, że mamy zapomnieć o krzywdzie. Nie na tym polega wybaczenie.
Może dajmy jeszcze jeszcze sprawcy medal, bo hehe “wyciągnął emocje”?
Widzisz, ponownie tak burzysz to, co powiedziałem, byś mógł dumnie obwieścić światu, że rozmawiasz z idiotą. Chcę tylko zauważyć, że gdybyś chociaż sam RAZ wykonał odpowiedzialną wewnętrzną pracę i odpuścił np. gniew na mnie w tym momencie, poczułbyś się wspaniale – rozluźniony, spokojny, miałbyś energię, by wziąć się za coś pożytecznego. Wtedy miałbyś szansę dojrzeć wartość tego, co mówię.
Zamiast tego przelewasz na mnie swoje toksyny, bo dla Ciebie do tej pory w Twoim życiu duma była najwyższym możliwym do doświadczania stanem. Niestety duma jest bardzo niziutko i daleko jest jej do poziomu rozsądku, czyli poziomu trzeźwości. Ja nie mogę Cię za to ani nienawidzić, ani obwinić. Mogę zrozumieć dlaczego mówisz to, co mówisz.
Z mojej perspektywy rozmawiam z osobą nietrzeźwą. Ale dlatego nietrzeźwą, bo jak KAŻDY uzależniony – wybiera nietrzeźwość przez swoją nieświadomość i niewinność. Osoby uzależnione nie są świadome dlaczego wybierają swoje uzależnienie. Ty nie jesteś świadom dlaczego wybierasz nienawiść i dumę. I, jak pewnie zobaczymy dalej, nakręcisz się jeszcze bardziej, co potwierdzi to, co mówię teraz – upijasz się własną racją, czyli dumą. Która nie ma nic wspólnego z moją rzeczywistością, rzeczywistością terrorystów, gwałcicielu, osób zgwałcony i zamordowanych. A także nie ma nic wspólnego z rzeczywistością w ogóle. To Twoje subiektywne doświadczenie – wybrane i utrzymywane tylko przez Ciebie (w zgodzie z medialną propagandą, która niewiele różni się od hitlerowskiej). Zaraz pewnie porównasz mnie z Korwinem Mikke tylko dlatego, bo powiedziałem publicznie “Hitler” w tych czasach.
Trzy –
Hitlerowi też dasz medal, bo zabijał Żydów?
Gdybyśmy przyjrzeli się historii Żydów, utrzymywali oni bardzo silnie świadomość ofiary, dumy i wyjątkowości przez setki lat.
Łatwo jest zaobserwować, że np. pijany dres zaatakuje w tłumie osoby, które:
– Są dumne.
– Noszą stłumiony gniew.
– Boją się ich.
– Traktują siebie jak ofiarę.
– Stawią opór tej osobie, zaczną ją nakręcać.
Dres nie zaatakuje nikogo innego. Ja sam doświadczyłem tego wielokrotnie, gdy jeszcze miałem w sobie bardzo duże pokłady stłumionego gniewu. Potrafił do mnie podejść napruty jegomość w metrze, pominął setki osób i podszedł akurat do mnie. Wielki, wkurwiony, miał czerwoną twarz, napięte wszystkie mięśnie, że aż kipiało z niego. A ja miałem wtedy ze 23 lata. Nie miałbym szans, gdyby on miał przy sobie nóż. Nawet bez noża z łatwością by mnie zabił na miejscu. Utrzymywałem spokój. Nie oceniałem tego człowieka. Podszedł do mnie na odległość może 10 cm, patrzył się mi prosto w oczy. Mógłby mi ukręcić głowę. Cały pociąg metra zastygł. Ale ja nie traktowałem się jak ofiarę, nie chwyciłem się strachu. Widziałem jak ego czeka na PRETEKST ode mnie, na pozwolenie, by ono usprawiedliwiło swój gniew, nienawiść, poczucie winy i żal, które nosił w sobie ten mężczyzna. Jako, że jego umysł tego nie znalazł we mnie, odszedł. Nic się nie stało.
W sądzie większość ludzi, którzy napadli na innych, szczególnie na kobiety obwiniają właśnie te osoby – mówią, że to kobieta go zachęciła, bo tak się ubrała – jak szmata, jak dziwka. Albo ktoś się krzywo na nich popatrzył i to jego wina, mógł przecież się nie spojrzeć, itd. Widzimy wręcz dziecinny poziom niedojrzałości i nieodpowiedzialności za własne zachowania. Osoba dojrzała nie dopuszcza się negatywności.
Więc wyobraźmy to sobie teraz na skalę całego narodu. Czy winien był Hitler całej wojnie? Na pewno był bardzo odpowiedzialny. Ale odpowiedzialny był też każdy, kto uznał, że Hitler ma rację i należy go słuchać. Oczywiście większość narodu niemieckiego była okłamywana. Przedstawiono im zniekształconą rzeczywistość, czyli coś, co sam teraz robisz w moim przypadku – by pasowało ludziom i by przymykali oko na wiele z działań wojska, a nawet je wspierali i chętnie się dołączali.
To, kogo słuchamy – pogniewanego szalonego dyktatora, czy własnego pogniewanego i szalonego umysłu – jest odpowiedzialnością każdego z nas. Gdy osoba jak Hitler najpierw wyciąga z ludzi bezsilność, poczucie bycia słabym, a potem znajduje dla niego zewnętrzną racjonalizację jak naród żydowski, polski i dowolny inny – bardzo łatwo jest dać się omamić, że pokonując tych ludzi odzyskamy poczucie wartości, do tego zyskamy poczucie przynależności i siłę. Dlatego ludzie tak chętnie walczą i poddają się manipulacji.
Ofiarą manipulacji może paść jedynie osoba nieświadoma. Tak jak Ty – padasz ofiarą manipulacji własnego umysłu.
Cztery – i tu esencja –
Jesteś totalnie bezczelny i nie masz za grosz szacunku do ofiar. Kolejny widzę Zięba czy inny wariat.
I tu dumne obwieszczenie, że ja mówiąc to wszystko nie mam szacunku. Skąd to wiesz? Byłeś i zmierzyłeś mój poziom szacunku? Dlaczego zakładasz, że go we mnie nie ma i nie ma we mnie współczucia dla innych ludzi?
Uważasz, że ja mój biznes prowadzę tylko dla pieniędzy? Że poświęciłem dziesiątki tysięcy godzin na pracę z uzależnionymi, bo chcę mieć pełny portfel i tyle? Że nie śpię czasem godzinami rozmyślając w jaki najlepszy sposób mogę pomóc cierpiącym? Że tworzę tego Bloga, staram się jak mogę, rozmawiam godzinami z innymi ludźmi na temat jak najlepiej docierać do ludzi cierpiących, nie widzących nadziei i sensu? Że poświęcam weekendy, święta, spotkania z rodziną, z przyjaciółmi, by odpisać na dziesiątki oczekujących wiadomości od ludzi proszących mnie jak mogą przestać cierpieć?
Ludzie nie chcą cierpieć, zaś Ty chcesz, by cierpieli dalej.
Widzisz co chcesz zobaczyć i nie więcej. A czy wiedziałeś, że ja zapobiegłem już z 5 samobójstwom? Czy wiesz, że naprawiłem 7 rozpadających się małżeństw z dziećmi? Uważasz, że zrobiłbym to, gdybym kogokolwiek traktował jak ofiarę? Nie, nie traktuję osoby, która chce odebrać sobie życie jako ofiarę. Traktują taką osobę z należytym szacunkiem i współczuciem (nie litością). Pragnę zrozumieć dlaczego ona cierpi, co się stało, że doszło do momentu, że dla niej najlepszym rozwiązaniem stała się własna śmierć. Sam byłem kiedyś na takim poziomie ale go przekroczyłem. Nie wymyślam sobie urojonych historyjek, które sprzedaję ludziom. Rozmawiam, słucham, docieram do wnętrza takiej osoby – często do tego, czym nigdy nie podzieliła się z nikim innym. Bardzo często było to coś, z czym nie chciała się zmierzyć od lat, nawet od dzieciństwa. I zawsze, zawsze wypływa z niej ogrom żalu, bezsilności, wstydu i poczucia winy, które ta osoba gromadziła w sobie przez lata.
Czyli toksyny, które Ty nadal chcesz trzymać w sobie, które również chcesz zatrzymać w innych ludziach, a osobę, która pomaga ludziom zrozumieć dlaczego dochodzi do tragedii postrzegasz jako wariata.
Widzimy więc całkowite zniekształcenie kontekstu – szalony umysł najgłębsze przejawy troski i pomocy postrzega jako szaleństwo. Niestety ale najbardziej prymitywne osoby, niedojrzałe, pełne negatywności postrzegają dążenie do pokoju jako przejaw najczystszej głupoty, pokojowe rozmowy jako przejaw ignorancji i naiwności, który chętnie wykorzystują.
Zapytaj sam siebie – czy Ty widzisz wariata we mnie – czy widzi wariata we mnie Twój umysł, bo nie chce widzieć wariactwa w sobie?
Ja nie mam za grosz szacunku dla ofiar? Nie – TY NIE MASZ ZA GROSZ SZACUNKU DLA OFIAR! Ja uczę innych jak przestać cierpieć, przekazuję, co realnie pomaga ludziom w realnych, życiowych sytuacjach. Nie sprzedaję bajeczek, tylko wartościową wiedzę, która pomogła mi i setkom innych wyjść z absolutnego dna.
Tyś zaś chcesz utrzymywać świadomość ofiary, chcesz, by te osoby dalej cierpiały, rozpaczały, użalały się – i tylko dlatego, byś Ty miał rację. Kto jest bardziej bezczelny? Proszę mi przedstawić na jakiej podstawie twierdzisz, że ja jestem bezczelny i nie mam szacunku, a Ty jesteś uczciwy, rozsądny, masz szacunek i realnie pomagasz? Proszę to zrobić w sposób zrozumiały, odpowiedzialny, na poziomie szacunku do mnie jako Twojego rozmówcy i szacunku do tych, co to przeczytają.
Twoje słowa – co to w ogóle za bezczelna propaganda? Za kogo Ty się masz, xxx? Jesteś wulgarny, zapity swoją negatywnością, ślepy, bezkrytyczny, sztywny niemalże jak trup. Nie wybierasz życia, tylko odbieranie go sobie i innym, byle utrzymywać świadomość osłabiającą. I proszę nie myśleć, że ja w tym momencie czuję to, co xxx – nienawiść do tego Pana. Nie – czuję ogromne współczucie, bo xxx jest osobą nieświadomą, wybierającą własną rację, gniew, nienawiść ponad wszelki rozsądek. Niemniej jest to osoba, która tak usilnie stara się przekonać mnie i innych do swojej racji. Xxx zapytaj sam siebie, ilu ludziom życzyłbyś, by żyli Twoim życiem? Czy świat byłby wtedy lepszym miejscem?
Nie wiem kim jest Pan Zięba ale nie zdziwiłbym się, gdyby był to jeden z ludzi pozytywnych na siłę, również ślepych. Którzy mówią o “miłości” ale nie rozsądku. Nie można i nie powinniśmy kochać nikogo na siłę. Bo wiemy jak trudne, a nawet niemożliwe jest kochać bez rozsądku siebie samego. Osoby ślepo zakochane w sobie są zazwyczaj niepodatne na krytykę, niewrażliwe, więc stłumione, niechętne do odczuwania wstydu, winy. Są to osoby co najwyżej dumne, a nie faktycznie kochające. Miłość to nie emocja. To stan, który osiągnąć można tylko przerabiając lekcje rozsądku.
Ja nikogo, kto podejmuje się współpracy ze mną nie przekonuję, by porzucił terapie, zażywanie leków i cokolwiek, czego się podjął. Bo to nie jest rozsądne.
Ciekawe jest to, że poruszając takie tematy z jaką łatwością wychodzi z ludzi negatywność. Wtedy tak łatwo ją usprawiedliwić. Przerzucić na drugą osobę. Podać odpowiedni kontekst, racjonalizować. Tak łatwo nienawidzić. Tak łatwo nie pozwalać innym mieć własnego zdania i to zdania, które realnie pomaga. Nikomu nie szkodzi.
Powiedz mi xxx, komu zaszkodzić może zrozumienie i wybaczenie? Komu zaszkodzić może porzucenie świadomości ofiary? Czy ofiara, która przestaje się traktować jak ofiarę jest głupia, naiwna? Czy powinna doić dalej swój żal, gniew, wstyd i poczucie winy do skończenia świata? I co ma to przynieść? Powiedz proszę. Przedstaw mi korzyści płynące z Twojej racji. Po co Ci Twoja racja? Co dobrego Ci przyniosła? Czy pomogła komukolwiek? Czy pomogła Tobie? Jeśli tak, to jak? W jaki sposób pomaga Ci Twój gniew i duma?
Na ten moment Twoją intencją jest, by przekonać innych, by się mnie nie słuchali, bo jestem wariatem. Więc chcesz przekonać ludzi, by przestali się słuchać człowieka, który pomógł już ponad 200 osobom, którym nie pomogły wieloletnie terapie wśród nawet rozpoznawalnych na cały kraj i topowych ośrodkach dla uzależnionych (niektórzy znienawidzili te ośrodki, bo tak silnie ich zawiodły). Więc chcesz, by ludzie nadal cierpieli, wybierali to, co nie pomaga i rezygnowali z tego, co pomaga. Tylko ze względu na Twoją przesiąkniętą nienawiścią wizję szarlatanów i wariatów.
Pewnie chciałbyś mi usypać stosik, prawda?
Czy możesz być choć na tyle trzeźwy, by to przyznać? Że taka jest Twoja intencje – zanegować mnie całkowicie, by ludzie się ode mnie odwrócili? I dlaczego to robisz? Bo tak bardzo negujesz własny gniew, poczucie winy, żal i bezsilność. Odwracasz się od siebie i atakujesz każdego, kto to z Ciebie wyciąga.
Ja nie chcę za to medalu. Wiem jak trudne jest zmierzenie się z własną negatywnością, bo jeszcze rok temu wychodziło ze mnie to, co sam czujesz teraz względem mnie. To lekcja dla mnie – czy wybiorę dumę, poczucie wyższości, niechęć, niezrozumienie co mówisz i dlaczego, czy raczej to, co wybrałem względem siebie – współczucie, zrozumienie, szacunek?
Jeśli będzie Ci trudno z tym wszystkim, co czujesz – jeśli to przyznasz, pomogę Ci chętnie. Ale na pewno nie będę dalej wysłuchiwał nietrzeźwego bajdurzenia.
Jeszcze istotną obserwacją tej rozmowy jest, by uświadomić sobie, że nie posłuchamy i nie skorzystamy nawet z najlepszej rady i wiedzy, jeśli nie dostrzeżemy w tym korzyści dla siebie.
Dla osoby nieświadomej, pełnej negatywności, odczuwanie dumy i gniewu jest korzyścią samą w sobie. Bo to stany wzmacniające względem pozostałej, dominującej części podświadomości – poczucia winy, wstydu, bezsilności, strachu, żalu i pożądania.
Dla takiej osoby utrata gniewu, nienawiści, dumy, własnej racji to jak strata tego, co najcenniejsze, bo nigdy nie doświadczony został przez taką osobę stan spokoju, radości, wewnętrznej harmonii. Osoba taka uważa, że dzięki nienawiści wznosi się na najwyższy poziom osiągalny dla człowieka. Dlatego też tak hołduje osobom, które ten sam umysł, który trwa w mentalizacji jak w wirze z ogromną siłą przyciągania, wykorzystują w sposób twórczy, pomocy dla reszty ludzkości, a nie prymitywny – dla nakręcania mentalizacji.
Nie neguję naukowców, nie neguję badaczy. Wręcz przeciwnie. Są to często osoby na wysokim poziomie ponad emocjonalnościom, której przekroczenie jest właśnie celem tych artykułów. Czy naukowiec może pracować twórczo będąc pogniewanym na kogokolwiek? Nie. To samo tyczy się każdego innego człowieka. Czy ofiara odniesie sukces? Oczywiście, że nie, bo jej umysł pracuje co najwyżej na poziomie ofiary.
To samo w sobie powinno być wystarczającą korzyścią dla całkowitego porzucenia obwiniania.